7 minute read
Ostatni Bastion Maj\u00F3w
Ostatni Bastion Majów
Tekst Mateusz Popek
Zdjęcia: Petén Itzá Project – Underwater Archaeological Expedition to Guatemala
Ten zapach pochodzi z innych czasów, z innego świata. To zapach tajemnicy pozostawionej tutaj przez Majów, a my za chwilę wtargniemy do ich podziemnego świata, żeby poznać te sekrety.
Nasza ekspedycja rozpoczęła się jakiś tydzień temu. Po pokonaniu nieskończonej ilości problemów administracyjnych, przebyciu oceanu i długiej podróży do miasta Flores, leżącego na wyspie, na jeziorze Petén Itzá, w końcu jesteśmy na miejscu. To urocze, kolonialne miasteczko z niezliczoną ilością knajpek, hoteli i hotelików, gdzie backpackerzy z całego świata odpoczywają przed ruszeniem w dalszą drogę. Cel naszej ekspedycji jest niemalże na wyciągnięcie ręki. Właściwie wystarczy przejść przez ulicę, aby stanąć nad brzegiem jeziora, którego dno chcemy penetrować poszukując majańskich tajemnic. Pomimo, że nasz cel jest tak blisko, nie możemy zacząć pracy, ponieważ sprężarka, która miała nam służyć od pierwszego dnia realizacji projektu utknęła w gwatemalskiej Izbie Celnej i nie możemy jej odzyskać. Pojawiła się jednak nadzieja, ponieważ miejscowi strażacy obiecali, że znajdą sposób na naładowanie nam butli i przywiozą je nam wieczorem, do którego brakuje jeszcze kilku godzin, więc mamy trochę czasu na kontemplację pięknego jeziora.
Miasto Flores zbudowane zostało na ruinach majańskiego Nojpeten. Gdy hiszpańska dominacja obejmowała już większą część Mezoameryki Majowie Itzá dzielnie stawiali opór i bronili niezależności położonej na jeziorze Petén Itzá stolicy, gdzie mieścił się ich ostatni bastion. Jednak nawet to miejsce nie uchroniło się przed niszczącą siłą konkwistadorów. W 1697 roku (aż 172 lata od początków konkwisty) Hiszpanie pod wodzą Martína de Ursúa y Arizmendi rozbijają obóz na jednym z brzegów jeziora. Przygotowując się do bitwy budują statek, który ma ułatwić im desant na wyspę. 13-go marca konkwistadorzy ruszają w stronę Nojpeten. Gdy drogę zagradza im flotylla majańskich łodzi dowódca Hiszpanów rozpoczyna przemowę, która ma na celu wymuszenie poddania się obrońców na rzekomo pokojowych warunkach. W pewnym momencie obrońcy twierdzy Nojpeten nie wytrzymują i wypuszczają w stronę hiszpańskiego statku strzały. Dwóch europejskich żołnierzy zostaje rannych.
Jeden z nich w ramach odwetu wypala z muszkietu. Następuje reakcja łańcuchowa i rzezi tubylców nie da się już powstrzymać. Konkwistadorzy w kilka godzin zajmują miasto i tym samym kończą jego podbój nie tracąc przy tym ani jednego żołnierza hiszpańskiego garnizonu.
W kulturze Majów woda zawsze miała ogromne znaczenie i wiązała się ze światem zmarłych. Majański glif och ha’ oznacza „wejść w wodę” co symbolicznie odnosi się do śmierci. Cenoty były bramami do zaświatów, w których składano ofiary, także z ludzi. Woda w kulturze majów pojawiała się w każdym jej aspekcie i była niezwykle istotna… Rozważania na temat historii i kultury przerywa wejście uśmiechniętych strażaków, którzy przyszli z dobrymi wieściami. Butle są pełne. Jutro możemy wchodzić do wody.
Poranne działania zaczynamy od zapakowania sprzętu na naszą łódkę, której sternikiem jest doświadczony i uśmiechnięty Pedro. Jego "lancha", bo tak nazywają swoje łodzie miejscowi, ma daszek, który chociaż trochę chroni nas przed nieubłaganie palącym słońcem. Gdy wszyscy są już gotowi ruszamy w zaplanowany rejon jeziora. Dzień wcześniej cały zespół zebrał się w bazie, by wybrać miejsca, w których będziemy robić poszukiwania. Padło na północną stronę Wyspy Flores.
Pierwsi nurkowie wchodzą do wody. Po skoku – uderza jej temperatura. Trzydziestostopniowa woda nie ochładza się nawet poniżej dwudziestego metra. Niestety tylko temperatura jest tropikalna, bo przejrzystość wody bardziej przypomina europejskie jezioro i nie przekracza dwóch metrów. Od samego brzegu dno jeziora usłane jest kamieniami, które kończą się gdzieś w okolicy 10 metra i tam niespełna minutę po zanurzeniu ekipa nurków natrafia na pierwszy zabytek. Bojka wystrzeliwuje z wody powodując niepokój wśród ekipy powierzchniowej. Czy tak szybko natrafili na zabytki, czy może jednak
coś się stało? Ku uciesze wszystkich po chwili wynurza się dwóch nurków, wydobywając ogromne naczynie. Jeszcze strzał z gps’a i pierwszy majański zabytek udokumentowany. Lecz to nie koniec. Każde zanurzenie przynosi nowe odkrycia i bojki strzelają spod wody jak szalone. Dno jeziora jest usłane zabytkami. Nikt z nas nie widział jeszcze czegoś takiego…
Dzień pracy kończymy w bazie, gdzie zabytki należy umyć, zinwentaryzować i sfotografować. Ilość przedmiotów, które wydobyliśmy powoduje, że prawie codziennie do późnej nocy zajmujemy się dokumentacją. Po wykonanej pracy możemy przystąpić do wyboru kolejnego obszaru naszego rekonesansu…
Zespół pracujący przy tym projekcie składa się z archeologów podwodnych i majanistów z wiodących polskich uniwersytetów, a także znakomitych nurków – pasjonatów. Wszyscy z równym zaangażowaniem pracują na sukces ekspedycji. Pomimo że jest nas tylko sześcioro praca idzie sprawnie. Każdy ma przypisane zadanie, które pieczołowicie wypełnia. Oprócz samego nurkowania jest mnóstwo innych obowiązków do wypełnienia. Zaopatrzenie, transport butli do i od strażaków, dokumentacja, fotografia, suszenie sprzętu. Na pracy schodzi nam cały dzień i dopiero po zmroku, kiedy temperatura znacząco spada, z przyjemnością można posiedzieć na tarasie w ulubionej knajpce, przy orzeźwiających drinkach.
Jednak nie każdy dzień to pasmo sukcesów, są też dni, kiedy wchodzimy do wody i niczego nie znajdujemy. Są też dni, gdy przechodzą nas ciarki pod wodą. Miejscowi lancheros (sternicy i właściciele łodzi) ostrzegają nas, że w tym jeziorze można spotkać krokodyla. Staramy się podczas nurkowania nie myśleć o tym mając nadzieję, że będziemy mało atrakcyjni dla tego gada. Emocje przynosi poszukiwanie obiektów w głębokim mule. Nigdy nie wiadomo, na co natrafi ręka nurka i czym będzie wydobywany obiekt. W trakcie takiego poszukiwania jeden z nurków trafił na okrągły przedmiot
zatopiony w mule. Myśląc, że to może być hiszpańska kula armatnia, zabrał się do wydobywania obiektu z dużą dozą ekscytacji. Jednak w trakcie tej czynności z dna wydobyły się jakieś gazy uderzając go w twarz i podnosząc ciśnienie. Jakże dużym zaskoczeniem było, gdy „kula armatnia” okazała się skorupą martwego żółwia, a bąble to były gazy powstałe na skutek rozkładu jego ciała. Jednak to nie powstrzymało nas od dalszych poszukiwań.
Archeolog podwodny musi wykazać się pewnego rodzaju intuicją, ponieważ kształt wystający z dna, który na pierwszy rzut oka nie przypomina niczego, może być czymś wyjątkowym. Tak było, gdy jeden z członków ekipy zobaczył na dnie lekko zaokrąglony kształt nie zapowiadający tego, czym jest w rzeczywistości. Po odsłonięciu górnej warstwy kamieni pojawił się okrągły zarys naczynia. Takiego, jakich codziennie wydobywamy dziesiątki. Jednak usuwanie dalszych warstw piachu i kamieni pokazało trzy niewielkie, włożone jedna w drugą, miseczki. Po umieszczeniu ich w koszyku na zabytki okazało się, że pod nimi ułożone są dwie delikatne, pięknie wykonane misy, na trzech nóżkach. Jednak największym zaskoczeniem był obsydianowy nóż znajdujący się pomiędzy nimi. Krzyk szczęścia spłoszył okoliczne kraby. Po wydobyciu takiego obiektu należało sprawdzić, co jest wewnątrz tych naczyń. Delikatna i wielogodzinna eksploracja pozwoliła znaleźć wewnątrz fragmenty obsydianu, spalonego drewna, czy muszli z otworem służącej niegdyś zapewne za piękną biżuterię. Czym jest to znalezisko? Możemy przypuszczać, że jest to ofiara dla jednego z majańskich bogów. Miseczki wraz z zawartością oraz ostrze prawdopodobnie były zamknięte i razem opuszczone w jakiejś sieci, dlatego znaleźliśmy je w jednym miejscu. Dla jakiego boga była ta ofiara? Jaka była intencja składających ofiarę? Tego prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.
Nasza ekspedycja trwała miesiąc. W trakcie tego okresu wykonaliśmy kilkadziesiąt nurkowań znajdując ponad 800 zabytków. Nie zostały one znalezione wyłącznie wokół Wyspy Flores zamieszkanej kiedyś przez Majów, ale także wokół dwóch innych mniejszych wysepek. Okazało się, że jezioro to ma niesamowity potencjał archeologiczny. Wszystko wskazuje na to, że było niezwykle ważne dla zamieszkujących tam Majów, a my odkryliśmy tylko czubek góry lodowej, która skrywa się na dnie tego ciemnego jeziora.
Skład zespołu: Magdalena Krzemień, Sebastian Lambert, Iga Snopek,Małgorzata Mileszczyk, Jakub Maciejewski, Mateusz Popek
Na koniec – cała ekipa serdecznie dziękuje głównemu sponsorowi – SebastianowiLambertowi i Idze Snopek, bez których ta ekspedycja nigdy by się nie odbyła.