7 minute read
Fid\u017Ci - kr\u00F3lestwo rekin\u00F3w
Fidżi królestwo rekinów
Tekst Sylwia Kosmalska-Juriewicz
Zdjęcia Robert Ławrynowicz
Jestem w raju, w którym nie tylko ładuję baterie, ale i dwa zapasowe power banki. Fidżi to najbardziej zielone, niezwykłe i odległe miejsce w jakim do tej pory byłam. Sporą powierzchnię wyspy zajmują wiecznie zielone lasy tropikalne, które tworzą tu niepowtarzalny mikroklimat. Ogromne paprocie, wyrastają ponad korony drzew, a smukłe liany zwisają swobodnie i oplatają wszystko, co napotkają na swojej drodze.
Nasz hotel położony jest nad Oceanem Spokojnym, w samym sercu rajskiego ogrodu… godzinę drogi autobusem od stolicy – Suvy. Codziennie o poranku biegnę nad ocean, aby podziwiać wschód słońca, złotoczerwoną tarczę powoli wynurzającą się z wody i barwiącą ją na pomarańczowo. Uwielbiam spokój poranka, tylko ptaki i szum liści palm przypominają, że nie jestem tu sama, że wszystko dookoła mnie żyje i cieszy się z nadejścia nowego dnia. To niezwykły proces, który powtarza się od początku istnienia świata i nadaje naszemu życiu swoisty rytm… radość z kolejnego poranka udziela się wszystkim, zwłaszcza mieszkańcom Fidżi i od rana słyszę radosne słowo „BULA", to takie nasze „cześć” tylko w lokalnym języku. W dosłownym tłumaczeniu oznacza „życie”. Tubylcy pozdrawiają się w ten sposób przez cały dzień. Ten pozytywny nastrój udziela się dosłownie wszystkim, my również bardzo szybko przechodzimy na dobrą stronę fidżijskiej mocy i od rana oddajemy pokłon życiu, mówiąc radosne słowo BULA.
Każdego dnia po śniadaniu przyjeżdża po nas bus, którym jedziemy do centrum nurkowego oddalonego zaledwie dwadzieścia minut drogi od hotelu. Uwielbiam ten moment, kiedy auto zjeżdża z głównej asfaltowej drogi i zaczyna powoli zagłębiać się w tropikalny las. Droga jest wąska, kręta i wyboista, zupełnie poza strefą komfortu, ale za to widoki… widoki są nie do opisania. Po prawej stronie pojawia
się wąwóz, wypełniony drzewami aż po horyzont. Po deszczu, niewielka grupa mężczyzn obcina maczetami rośliny, które w niewiarygodnie szybkim tempie zarastają boczne, wąskie drogi. Ekspansja zieleni na tym terenie jest wręcz nieprawdopodobna. Nawet powietrze jest tutaj inne, wilgotne i nasycone zapachem kwiatów, ziemi i lasu. Szkoda, że nie mogę zamknąć go w butelce i przywieść do kraju.
Nigdy wcześniej nie widziałam centrum nurkowego, usytuowanego w tak rajskim miejscu. Las tropikalny okala nas z każdej strony, wszędzie kwitną kolorowe kwiaty i rosną krzewy, a nad naszymi głowami krążą białe ptaki. Obrazek, jak z najlepszego filmu przyrodniczego widziany własnymi oczami.
W centrum nurkowym wita nas Jane, jest menadżerką i instruktorem nurkowania. Wchodzimy do środka, wypełniamy niezbędne dokumenty i jesteśmy gotowi do pierwszego zejścia pod wodę – spotkania z rekinami. Zanim to nastąpi Jane zaprasza nas na długi briefing, który ma na celu uzmysłowienie nam na czym to całe nurkowanie z rekinami polega. Jakie niesie zagrożenia, jak powinniśmy się zachować w obecności rekinów oraz kim są ludzie, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo podczas nurkowania.
Na Fidżi, w okolice wyspy Beqa, przylatują nurkowie z całego świata w jednym celu, aby nurkować z rekinami wielu gatunków jednocześnie. Populacja tych niezwykłych stworzeń niestety zmniejsza się z dnia na dzień. Statystyki są zatrważające. Według amerykańskich naukowców rocznie z ręki człowieka ginie już około 100 milionów tych stworzeń rocznie.
Główną przyczyną tragicznej tendencji jest azjatycki „przysmak”, zupa z płetwy rekina. Jeszcze kilka lat temu danie to było bardzo kosztowne. Podawano je tylko na wytwornych przyjęciach, aby wyostrzyć apetyt gości. Sytuacja zmieniła się diametralnie
w momencie, kiedy naród chiński zaczął się bogacić. Obecnie zupa z płetwy rekina jest ogólnie dostępna i można ją zjeść w podrzędnych barach czy restauracjach.
Podczas połowu tego drapieżnika rybacy odcinają główną płetwę grzbietową zwierzęcia w momencie, kiedy rekin jeszcze żyje. Resztę ciała wyrzucają z powrotem do morza, gdzie stworzenie ginie w potwornych męczarniach.
Największym paradoksem tego świata jest fakt, że ogromna bieda dotyka ludzi, którzy mieszkają w najbardziej rajskich miejscach na ziemi, m.in. takich jak wyspy Fidżi. To właśnie brak perspektyw i głód popychają ludzi do fatalnych w skutkach zachowań. Mój przyjaciel, który od lat zamieszkuje jedną z rajskich wysp mawia, że „człowiek biedny, jest zdolny do wszystkiego, a szczególnie ten, który jest głodny”.
Zanim stworzono podwodny rezerwat Shark Reef w tym rejonie świata, wielu mieszkańców Fidżi poławiało rekiny dla zysku, a teraz kiedy znaleźli zatrudnienie w szeroko pojętej branży turystycznej, opiekują się rekinami, chronią je i dbająo ich bezpieczeństwo.
Jak wygląda nurkowanie z rekinami w rezerwacie? Przede wszystkim każdy z nas musi sobie uświadomić, że nurkujemy z dzikimi, potencjalnie niebezpiecznymi drapieżnikami. Nurkujemy bez klatek i bardzo blisko rekinów, które mogą w każdej chwili zaatakować. Centrum nurkowe opracowało szereg procedur, które powinny zapewnić nam bezpieczeństwo podczas nurkowania. Zasady ulegają zmianie i modyfikacji na podstawie obserwacji oraz badań rekinów, które prowadzone są na bieżąco.
Przed świtem dwóch płetwonurków wypływa na miejsce, gdzie odbywa się nurkowanie z rekinami. Zostawiają kosz pełen głów i wnętrzności ryb, które mają za zadanie przyciągnąć rekiny z całej okolicy. Naukowcy dzięki temu mogą badać zachowania wielu gatunków rekinów jednocześnie, a nurkowie cieszyć się z ich obecności.
Do miejsca nurkowania płyniemy około trzydziestu minut Speed boatem. Jest piękny słoneczny dzień, idealny na spotkanie z rekinami. Łódź powoli zwalnia na środku Oceanu, kapitan wyłącza silniki i oznajmia, że przypłynęliśmy na miejsce. Jest tak cicho i spokojnie, aż trudno uwierzyć, że pod nami żeruje ponad sto rekinów. Zawsze czułam ogromny respekt do wody i do wszystkich stworzeń, które w niej żyją. Dzisiaj jednak odczuwam wszystko ze zdwojoną siłą, strach miesza się z ekscytacją i zaczynam się zastanawiać co ja tu w ogóle robię. Może rzeczywiście powinnam bardziej skupić się na jodze, to takie bezpieczne i spokojne zajęcie, ale przecież tak bardzo kocham ten podwody świat i rekiny…
„Cała grupa musi przestrzegać tego samego profilu nurkowego i czasu dennego” – przypomina Jane, tym samym rozwiewając moją wizję joginki. „Pamiętajcie proszę – dodaje – że nikt indywidualnie nie eksploruje rafy, pływamy w grupie i jeszcze jedno, wszystkie odblaskowe elementy ubioru do nurkowania są surowo zabronione”. Dlaczego więc zabrałam różową maskę i płetwy w tym samym kolorze?! (karcę się w myślach za swoją próżność). Czy ja jako jedyna wystroiłam się dzisiaj dla rekinów? „Spokojnie – uśmiecha się Jane, kiedy widzi konsternację na mojej twarzy – ten kolor nie należy do ulubionych kolorów rekinów więc możesz spokojnie ubrać się w fuksję. I ostatnia bardzo ważna informacja, trzymajcie proszę dłonie blisko ciała podczas nurkowania. Ten wymóg został wprowadzony po ataku rekina, który odgryzł nurkowi rękę w momencie, kiedy ten pokazywał coś palcem”.
Wskakujemy do wody na środku Oceanu i powoli opadamy na półkę skalną znajdującą się kilkanaście metrów pod nami. Nagle zapominam o swoim strachu, jodze i innych sprawach, które zaprzątały moje myśli, kiedy na horyzoncie pojawiają się dobrze mi znane: Tawny Nurs, rekin Whitetip Reef, Blacktip, rekin Cytryn Sicklefin. Pomimo swoich imponujących rozmiarów okazują się być łagodne i zupełnie nie zainteresowane obecnością człowieka. Ten ostatni wyróżnia się w sposób szczególny na tle grupy, posiada bowiem niebywały „uśmiech”, uśmiech szydercy, doceniony przez twórców bajek dla dzieci, gdzie zazwyczaj obsadzany jest w roli złego charakteru. Miałam przyjemność nurkować z tymi rekinami już wcześniej w różnych miejscach na świecie, ale nigdy razem i w takich ilościach. Zazwyczaj były to pojedyncze osobniki lub niewielkie ich grupy.
Z minuty na minutę liczba rekinów się zwiększa i nadpływają te, które uznawane są za bardzo niebezpieczne dla człowieka. Paradoksalnie to właśnie na spotkanie z nimi najbardziej czekaliśmy. Rekin Tygrysi, rekin Szary, Silvertip i Bull Shark. Zaciskam zęby na ustniku od automatu i zamykam oczy w momencie, kiedy na horyzoncie pojawia się największy przedstawiciel z rodziny żarłaczowatych, pięciometrowy rekin tygrysi. Widzę go dokładnie, jego cętki, oczy i lśniącą skórę, przepływa tuż obok mnie, zwinnie i z klasą jakby był królem wśród tego stada. Trudno oderwać od niego wzrok, pomimo że za nim nadpływa grupa czterdziestu Bull Sharków, również imponujących rozmiarów. Jak ja mogłam chociaż przez chwilę pomyśleć o jodze? Nie zamieniłabym tej chwili na żadne skarby tego świata.
Podczas naszego dwutygodniowego pobytu na Fidżi, aż cztery dni nurkowaliśmy z rekinami, a pozostałe nurkowania odbywały się na pobliskich rafach. Widoczność w wodzie, na przełomie kwietnia i maja, przekracza 40 m, a temperatura wody waha
się pomiędzy 26°C–28°C. W trakcie nurkowania spotkaliśmy imponujące ławice ryb, żółwie, mureny, stingrays i delfiny, które zawsze sprawiają, że się uśmiecham.
Ceremonia Kavy
Bezprecedensowe, bo tylko w taki sposób mogę określić te niezwykłe, pełne emocji spotkania, które tak bardzo uczą pokory i szacunku do wszystkich stworzeń na naszej planecie. Czuję ogromną wdzięczność za to, że mogłam poznać niezwykłych ludzi, pasjonatów, którzy kochają i chronią rekiny, którzy przyczyniają się do tego, że ich populacja rośnie z roku na rok.
Od Redakcji
Republika Fidżi – państwo wyspiarskie (ponad 800 wysp i wysepek), położone w południowo-zachodniej części Pacyfiku, ok. 2800 km na wschód od Australii oraz ok. 2000 km na północ od Nowej Zelandii. Wyspy są pochodzenia wulkanicznego i otoczone rafami koralowymi. Stolica Państwa – Suva. Klimat równikowy wilgotny. Strefa czasowa UTC+12.