5 minute read

RYNEK ZDRoWIA W PIGułCE

Next Article
moNIToR	fARmACJI

moNIToR fARmACJI

Rok 2020 upłynął pod znakiem COVID-19. Jaki będzie kolejny?

Choć rok 2020 podporządkowany był pandemii, przyniósł szereg zmian w ochronie zdrowia. Uwypuklił też problemy, które narastały przez lata. Co ważnego czeka nas w 2021 roku?

Advertisement

ALEKSANDRA KUROWSKA redaktor naczelna Cowzdrowiu.pl

Z jednej strony oklaski dla bohaterów, tematyka zdrowotna non stop w mediach i na ustach polityków; z drugiej – problemy z maseczkami i innymi wyrobami zmniejszającymi ryzyko zakażeń, kierowanie przez wojewodów do pracy, zawirowania z wypłatą dodatków COVID-owych i pogłębiające się problemy w ochronie zdrowia, finansowe, kadrowe, a także organizacyjne. 2020 r. w dużej mierze był rokiem zdrowia, a bardziej choroby. Pokazał słabe strony zwłaszcza po stronie systemowej i rządowej oraz najmocniejsze – solidarność i poświęcenie pracowników medycznych i to mimo nieczystych zagrywek ze strony rządu.

Szczęśliwych szczepień Nie pamiętam, by kiedykolwiek w moim życiu tak wiele miejsca poświęcano szczepieniom, nawet gdy wchodziły nowe, na „niezagospodarowane” dotychczas obszary chorobowe. W tym roku ekscytowaliśmy się etapami prac badawczych, kolejnymi danymi o skuteczności, zawartością charakterystyki produktów, sondażami dotyczącymi gotowości do szczepień. Tworzono na szybko międzynarodowe konsorcja badawcze, przyspieszano procedury, a to że szczepienia ruszyły w Polsce pod koniec grudnia, zawdzięczamy głównie temu, że należymy do UE. Równocześnie jednak, przy okazji pandemii, jak nigdy aktywne były grupy antyszczepionkowe, a swoje poglądy „anty” demonstrowało mniej lub bardziej oficjalnie też środowisko medyczne, choć w wąskim zakresie. Znamienny był m.in. apel naukowców negujących bezpieczeństwo szczepionek, co do którego część sygnatariuszy potem twierdziła, że została zmanipulowana. Nie wiemy, na ile rzeczywiście, a na ile zaczęli się obawiać nie tylko ostracyzmu, ale też postępowań przed izbą lekarską.

Informatyzacja Pandemia okazała się nie tylko bodźcem do współpracy, ale też przyspieszenia wdrażania rozwiązań zdalnych. Gdy-

»Wiele mogłoby się zmienić, gdybyśmy mieli elektroniczną dokumentację medyczną. Nie taką dla idei, ale z prawdziwą wymianą danych.«

by nie e-recepty sytuacja byłaby jeszcze cięższa. Jako teleporadę NFZ i MZ na początku zachwalała rozmowy telefonicznie z pacjentami, a gdy coraz więcej głosów zaczęło wskazywać na wadliwość tego rozwiązania w przypadku części pacjentów – z niektórych pochwał wycofano się rakiem, zrzucając winę za błędy na placówki medyczne i ich pracowników. Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdybyśmy mieli chociażby elektroniczną dokumentację medyczną, ale nie dla idei, ale z prawdziwą wymianą danych. A tej wciąż brak. Wśród rozwiązań, których brakowało był też m.in. telemonitoring. Pulsoksymetry to niewiele, potrzeba rozwiązań w wielu innych jednostkach chorobowych – choćby cukrzycy, kardiologii, neurologii.

Dług zdrowotny To co nas czeka w 2021 r., a czego przedsmak mieliśmy już w roku minionym, to fala pacjentów z zaawansowanymi chorobami – od nowych nowotworów po zaostrzenia chorób przewlekłych, niezoperowane w mało zaawansowanym stanie np. biodra, kolana i szereg innych przesuniętych procedur. Liczba zabiegów, ale też wykonywanej diagnostyki czy wizyt u specjalistów spadła, pojawiły się problemy w wielu obszarach, od dzieci w ciężkim stanie z cukrzycą diagnozowaną dopiero na izbach przyjęć, po seniorów czekających na operacje. Widać to także po rosnącej liczbie zgonów, której nie da się wytłumaczyć tylko COVID-em, a temat zgłębia już GUS i NIZP-PZH.

leki Rok 2021 będzie m.in. rokiem Funduszu Medycznego, którego uruchomienie przekładano tak długo, że w 2020 r. nie można było z niego skorzystać. Ustawa ta, wchodząc w życie częściowo, „pozamiatała” tzw. RDTL – czyli ratunkowy dostęp do technologii lekowej, nie uruchamiając równocześnie w zbliżonym czasie nowych mechanizmów refundacyjnych dla pacjentów potrzebujących leków, które albo w ogóle, albo w danym zakresie nie są z publicznych środków finansowane. W obszarze leków – po fali braków w aptekach, z którymi borykały się też inne państwa – porównując z innymi obszarami ochrony zdrowia radzono sobie relatywnie dobrze. Na listę refundacyjną cały czas wchodziły nowe cząsteczki. Dla ułatwienia życia pacjentom, część leków zarezerwowanych wcześniej do podawania w szpitalach czy ambulatoriach wydano chorym do domów. Ze zmian systemowych uchwalono – po licznych burzach – ustawę o zawodzie farmaceuty. Jeśli zaś chodzi o większe zmiany w ustawie refundacyjnej, w tym np. wprowadzenie Refundacyjnego Trybu Rozwojowego, promującego działania firm w Polsce, to ze względu na spory wewnątrz środowiska wytwórców, ale też czasem ambicje międzyresortowe, kolejny rok został stracony. Nie tylko zresztą tu. Nadal nie ma np. planu dla chorób rzadkich, który także refundacją leków sierocych miał się zająć. I to mimo tego, że miesiącami powtarzano, że jest gotowy i rząd może przyjąć go już za tydzień czy dwa.

akcja centralizacja To, co będzie potencjalnie wyzwaniem nowego roku, to realizacja centralistycznych planów w zdrowiu i ewentualna fala wymiany kadr w placówkach, zwłaszcza tam gdzie po wyborach samorządowych czystek nie udało się zrobić. Swoją centralę znacznie centralizuje już (choć woli hasło „pionizacja”) Narodowy Fundusz Zdrowia, zmniejszając kompetencje szefów oddziałów Funduszu i oddając je prezesowi centrali. Coraz częściej mówi się też o zmianach organizacyjnych i właścicielskich nawet w szpitalach, tak by nie zależały od powiatów, gmin i miast, a bardziej struktur wojewódzkich. Przy tej okazji w grudniu niemal dzień w dzień słyszeliśmy o tym, że placówkami medycznymi powinni zarządzać menadżerowie, co w sumie w większości ma miejsce, bo w ostatnich latach na tych stanowiskach często albo zasiadały nowe osoby z MBA albo dyrektorzy kończyli różne dodatkowe studia. Ale hasło jako takie jest nośne i w razie potrzeby będzie uzasadnieniem zmian personalnych. Czy słusznych czy nie? To już mniej ważne.

Finanse Ustawa o 6 proc. PKB na zdrowie nadal będzie realizowana. Tutaj rośnie liczba pomysłów, jak przesuwać środki, nie dodając jednocześnie nowych i jak robić wokół tego dużo PR-u. I tak pod koniec 2020 r. ustalono, że np. leki dla seniorów będą finansowane przez NFZ już bez dopłaty z budżetu państwa. Nie potwierdzono, mimo pytań, czy koszt zakupu szczepień na COVID uszczupli łączne wydatki na zdrowie. Nie wiadomo też do końca jak liczony będzie Fundusz Medyczny, który miał być czymś ekstra, ponad wcześniej przyjęte 6 proc. PKB (to te pieniądze, które udostępniono, by zmniejszyć szum wokół 2 mld zł z budżetu dla TVP, a do których dołączają teraz kolejne 2 mld zł). Póki co sytuacja szpitali się pogarsza jeszcze szybciej niż kiedyś. Wchodzi wiele dodatkowych kosztów, choćby związanych z tzw. opłatą mocową, kolejnymi ustawowymi wzrostami płac, koniecznością nowych rozwiązań IT i dodatkowej pracy personelu przy liczeniu kosztów dla AOTMiT według po raz kolejny zmienionych – i znów na wadliwe – zasad. Rok 2020 r. pokazał nam, że liczenie na to, że w zdrowiu jakoś to będzie i chaotyczne, tworzone na ostatnią chwilę przepisy, to droga donikąd. Pracownicy medyczni, ale i zarządzający oraz pacjenci, mówiąc dosadnie zostali „zajechani”. Sanepid, którego potrzeby finansowe i kadrowe były przez lata ignorowane, w pewnym sensie poległ. Tam, gdzie jako tako sobie radził, stało się to dzięki działaniom na poziomie regionalnym i lokalnym oraz – niejednokrotnie –walce z politykami. Podobnie było z placówkami medycznymi. Oby w 2021 r. wokół zdrowia było więcej refleksji, bo z badań wynika, że wiele osób się wypaliło i rozważa odejście z zawodu, a zliberalizowane na siłę przepisy o kadrach spoza Unii nie zapewnią nam świadczeń na wysokim poziomie, a do tego bezpiecznych. 

This article is from: