Gazeta poloniaberlin.de - Luty 2015

Page 1

Bezpłatny miesięcznik informacyjno-ogłoszeniowy

Nr 47

Luty 2015

Tel.: 0177 83 81 167 gazeta@poloniaberlin.de www.poloniaberlin.de

www.poloniaberlin.de

1


2

www.poloniaberlin.de


www.poloniaberlin.de

3


KOBIETA NA KRAŃCU ŚWIATA Ta seria „Kobiety na krańcu świata” będzie pełna inspirujących, wzruszających, ale też szokujących historii. Podczas podróży po czterech kontynentach Martyna Wojciechowska pozna kilka niezwykłych kobiet, którym los nie zawsze sprzyja, a ich historie pełne są zaskakujących zdarzeń i dramatycznych wyborów. Na program zapraszamy w każdą środę od 24 grudnia o godz. 15.25 (CET – Berlin, Paryż) do ITVN. Odważna i zawsze gotowa na nowe przygody polska dziennikarka i podróżniczka Martyna Wojciechowska wybiera się w kolejną wyprawę. Podczas niej zasmakuje odmiennych kultur, odwiedzi ciekawe zakątki świata oraz miejsca, do których nie każdy ma dostęp. Jednak przede wszystkim spotka na swojej drodze interesujące kobiety żyjące w skrajnie różnych warunkach. To one będą głównymi bohaterkami „Kobiety na krańcu świata”, pokażą, jak wygląda codzienność

4

www.poloniaberlin.de

danej społeczności, opowiedzą o swoich obawach, marzeniach i sukcesach. Martyna przedstawi widzom m.in. taksówkarkę z Kuby, poławiaczkę złota z Sudanu Południowego, zaprzysiężoną dziewicę z Albanii, bokserkę z Tajlandii, mieszkankę grobowca z Filipin i przedstawicielkę płci pięknej, która w Belize poskramia krokodyle – jedne z najbardziej niebezpiecznych gadów na świecie. Jedne odcinki będą ucztą dla automaniaków i miłośników sportu, inne zapewnią solidną dawkę kubańskiej muzyki, afrykańskiego słońca i egzotycznego, lecz ponadnarodowego humoru. Pojawią się też łzy wzruszenia i bezsilności oraz nieznane w Polsce rytuały. Na koniec sezonu odsłonimy kulisy realizacji programu i pokażemy pracę ekipy Martyny zza kamery. Zapraszamy do ITVN! TEKST NA PODSTAWIE MATERIAŁÓW TVN FOTO TVN Radek Orzel


www.poloniaberlin.de

5


6

www.poloniaberlin.de


www.poloniaberlin.de

7


uznał, że musi ostro walczyć o wyborców. A najlepiej zrobić to przejmując ich hasła. – AfD jest zagrożeniem dla partii konserwatywno-prawicowych, jak CSU i CDU. Szczególnie dla tej pierwszej, ponieważ w ostatnich wyborach europejskich AfD uzyskało w Bawarii 8 proc. – tłumaczy prof. Ireneusz Karolewski z Centrum im. Willy’ego Brandta we Wrocławiu. Stąd np. pomysł, by imigranci posługiwali się w domach językiem niemieckim. Jego autorem jest przewodniczący CSU Horst Seehofer. To jego partia jest autorem hasła „Wer betruegt, der fliegt”, czyli „kto oszukuje, ten wylatuje”.

Szukać zatrudnienia w Niemczech będzie można tylko pół roku. Potem: do widzenia. Nowelizacja ustawy o swobodnym przepływie osób ma walczyć z nadużyciami w systemie opieki społecznej, których rzekomo dopuszczają się imigranci. Za pracę na czarno dostawali dotąd grzywnę, teraz stracą prawo pobytu. Brytyjski premier David Cameron i rząd Holandii zyskali potężnego sojusznika w walce o uszczelnienie narodowych rynków pracy i systemów zabezpieczeń socjalnych. Do koalicji przeciwników turystyki zasiłkowej dołączyły Niemcy. Właśnie weszło w życie znowelizowane przez rząd Angeli Merkel ustawodawstwo pozwalające legalnie pozbywać się z RFN uciążliwych gastarbeiterów z Europy Środkowej. Berlin zmienił ustawę o swobodnym przepływie osób. Przewiduje ona m.in. wprowadzenie nowej sankcji dla obywateli krajów UE, jaką jest odebranie pozwolenia na pobyt, w przypadku jeśli imigrant nie będzie w stanie znaleźć zatrudnienia przez sześć miesięcy lub gdy udowodni mu się wyłudzenie zasiłków. Rząd wypowiedział też wojnę osobom pozorującym samozatrudnienie. Przy czym sam nie jest w stanie określić skali tego zjawiska. Kolejnym punktem jest większa kontrola udzielania zasiłków na dziecko. Zmiany wprowadzono mimo braku dowodów, że imigranci z Polski, Rumunii czy Bułgarii nadużywają gościnności RFN. Według niemieckiego Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy i Zawodami stopa bezrobocia wśród mieszkających nad Szprewą Bułgarów i Rumunów w połowie 2013 r. wynosiła 7,4 proc., Polaków zaś – 12,2 proc. Te wyniki są niższe od średniej dla wszystkich obcokrajowców, która wyniosła 14,7 proc. – To nie jest tak, że Niemcy nie lubią szczególnie Bułgarów i Rumunów. Imigracja ich jednak jakoś uwiera, skoro w sondażach 17 proc. z nich przyznaje, że czuje się obco we własnym kraju, a odsetek obcokrajowców szacują na dziesięć punktów procentowych większy, niż jest w rzeczywistości – podsumowuje analityk działu niemieckiego Ośrodka Studiów Wschodnich Artur Ciechanowicz. Kto oszukuje, ten wylatuje z RFN

Prawo pobytu stracą też ci, którzy po sześciu miesiącach od przyjazdu do Niemiec nie będą mogli wytłumaczyć w urzędzie pracy, dlaczego dalej są bezrobotni. Zmianie ma ulec również sposób przyznawania zasiłków na dziecko. Teraz matka zgłaszając się po Kindergeld, będzie musiała podać numer identyfikacji podatkowej swój i dziecka. Ma to zapobiec wielokrotnemu składaniu wniosków o zasiłek w różnych urzędach na to samo dziecko.

8

Skoro Rumun to oszust?

Według rządu w proceder wyłudzania zasiłków na dziecko były zaangażowane w Niemczech grupy przestępcze z Bułgarii i Rumunii. Zresztą nie był to jedyny sposób, w jaki zdaniem Berlina kryminaliści nabijali sobie kiesy kosztem systemu opieki społecznej. Inną metodą było zmuszanie imigrantów do rejestrowania działalności gospodarczej, a następnie pobieranie w ich imieniu zasiłku dla bezrobotnych. W Niemczech, jeśli samozatrudniony nie wykazuje dochodu, należy mu się zasiłek. Rząd federalny nie był jednak w stanie oszacować skali tych przestępczych procederów. Co ciekawe, nowela została opracowana błyskawicznie, a koszt jej wprowadzenia został oszacowany na 3,6 mln euro (zmienia ona także brzmienie innych ustaw, w tym o podatku dochodowym i zwalczającą pracę na czarno). Rząd wprowadził ją mimo braku dowodów na to, że imigracja zarobkowa z Europy Środkowej nadużywa gościnności RFN. Dane potwierdzają raczej przeciwny trend. W Niemczech toczy się zaledwie 195 dochodzeń w sprawie oszustw zasiłkowych popełnionych przez obywateli Europy Środkowej. Jak przekonuje analityk działu niemieckiego Ośrodka Studiów Wschodnich Artur Ciechanowicz, paradoksem jest to, że zarówno odpowiedzialny za przygotowanie noweli minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere, jak i niemiecki resort pracy przyznały, że zjawisko nadużyć nie jest duże. Skąd nagłe zaostrzenie retoryki względem imigrantów na dość wyważonej scenie politycznej Niemiec? – Wieloletni przewodniczący CSU Franz Josef Strauss miał zasadę: w Niemczech nie może być nic na prawo od jego partii – tłumaczy Ciechanowicz. W obliczu rosnącego poparcia i sukcesów wyborczych AfD (eurosceptyczna partia Alternatywa dla Niemiec) obecny przewodniczący CSU Horst Seehofer

Strachliwi Niemcy

Wzrost nastrojów antyimigranckich jest wypadkową kilku czynników. Po pierwsze: podobnie jak w przypadku Wielkiej Brytanii i Holandii – chociaż w mniejszym niż w tych krajach stopniu – Niemcy przestraszyli się otwarcia lokalnego rynku pracy dla obywateli Rumunii i Bułgarii. Lęki te okazały się w dużej mierze nieuzasadnione, bowiem w 2013 r. za Odrą mieszkało 267 tys. Rumunów i 147 tys. Bułgarów. Trudno więc mówić o zalewie imigracji zarobkowej z południowej Europy. Nie pomaga też sytuacja na Bliskim Wschodzie. Eskalacja konfliktów w Syrii i Iraku (połączona z wprowadzeniem ruchu bezwizowego z krajami bałkańskimi) doprowadziła do wzrostu liczby wniosków o azyl w Niemczech. Według szacunków w 2014 r. może je złożyć nawet 200 tys. osób (dla porównania: w 2013 r. było to 127 tys., a pięć lat wcześniej 28 tys.). Poszukujący azylu są na utrzymaniu samorządów lokalnych, które skarżą się, że nie otrzymują na ten coraz cel większych środków. Rząd federalny zapowiadał, że ograniczenia w dostępie do zasiłków będą zaprojektowane w taki sposób, aby pozostawać w zgodzie z unijną swobodą przepływu osób. Wyrok Trybunału w Strasburgu z listopada zapewnił państwom członkowskim UE w tej sprawie pewną swobodę. Sędziowie orzekli, że urzędnicy z Lipska mieli prawo odmówić przedłużenia zasiłku Elisabecie Dano, Rumunce mieszkającej w Niemczech od czterech lat, na podstawie tego, że nigdy nie poszukiwała pracy. Zasiłek na dziecko w Niemczech przysługuje każdej matce, bez względu na poziom dochodów i wynosi 184 euro miesięcznie na pierwsze i drugie dziecko, 190 euro na trzecie i 215 euro na czwarte i kolejne. Wielodzietna rodzina otrzymuje miesięcznie ponad tysiąc euro. Zasiłek przysługuje na dzieci w wieku do 18 lat. Osoby, które znajdują się w ciężkiej sytuacji i nie pobierają zasiłku dla bezrobotnych, mogą ubiegać się o zasiłek opiekuńczy w wysokości 140 euro, pod warunkiem że mieszkają z dzieckiem w tym samym mieszkaniu i nie ma ono więcej niż 25 lat. Bardziej skomplikowany jest sposób wyliczania zasiłku dla bezrobotnych. Zależy on od przeciętnego dziennego zarobku danej osoby na przestrzeni ostatniego roku, a także tego, czy ma dzieci. Prawo określa maksymalną jego wysokość – 5,8 tys. euro w starych landach i 4,9 tys. euro w nowych. W Niemczech toczy się zaledwie 195 dochodzeń w sprawie oszustw zasiłkowych

www.poloniaberlin.de

Jakub Kapiszewski


Huczne bale, liczne spotkania towarzyskie… jak zachować sylwetkę po karnawale

rocznych, bowiem wówczas wszystko wydaje się proste i łatwe - mówimy do swojego odbicia w lustrze: odchudzam się, w końcu schudnę, pójdę na kurs angielskiego, zdam egzaminy w terminie. Poprawia się nam samopoczucie, czujemy się szczuplejsi, lżejsi, wspanialsi, mądrzejsi, pewniejsi siebie... Mija kilka dni i napotykamy trudności, często porzucamy nasze odchudzanie, kursy językowe po tygodniu, miesiącu... Poddajemy się, czar i magia postanowień pryska... W tym roku nie musi tak być! Dopilnujmy, aby tegoroczne postanowienia były realne do spełnienia, podzielmy je na mniejsze etapy, określmy terminy realizacji poszczególnych działań, określmy datę, termin. Zamiast mówić – muszę dokonać tego natychmiast, postanówmy zadanie rozłożyć na miesiące, a w ciągu roku osiągniemy nasz cel główny! Postanowienia, które podejmujemy na początku nowego roku, wiele o nas mówią, o naszych potrzebach, marzeniach, determinacjach, nadziei i odwadze. Uwierzmy, że tym razem nam się uda! Musimy bardzo tego chcieć i dać z siebie jeszcze więcej, a najważniejsze, by wytrwać mimo przeszkód i trudności. Tegoroczne postanowienia są specjalne... i z pewnością będą skuteczne, dostępne i realne.

Zrzucamy kilogramy Karnawał to liczne bankiety i bale i... oczywiście pojawiające się na nich przepyszne kuszące potrawy przygotowane specjalnie na tę okoliczność, no i częściej niż zwykle serwowany alkohol. W tym czasie również kształtują się nasze postanowienia noworoczne. Często dotyczą tego, by zgubić zbyt dużą wagę, zrzucić zbędne kilogramy przez rezygnację z kalorycznych przekąsek i modyfikację diety, wprowadzenie ćwiczeń gimnastycznych i systematyczną aktywność fizyczną na co dzień. Jednak spotkania z przyjaciółmi, bale, bankiety czy długie wieczory przed telewizorem nie sprzyjają zajadaniu się wyłącznie sałatą i gotowanymi na parze warzywami. Jak więc poradzić sobie z pokusami? Można to zrobić w bardzo prosty sposób: zastąpić kaloryczne przekąski, dania i alkohole ich lżejszymi odpowiednikami. Na przykład duży kufel piwa zamienić na lampkę białego lub czerwonego wina wytrawnego - zaoszczędzimy przez to aż 180 kilokalorii, a zamiast chipsów paprykowych wybierzmy chipsy z jabłek - zaoszczędzimy 200 kilokalorii. Takich zdrowszych i mniej tuczących zamienników jest naprawdę dużo, dlatego warto się wysilić i z nich skorzystać, a nie narzekać na swoją sylwetkę.

Zbędne kalorie Alkohol nie jest pozbawiony kalorii, a do tego pobudza łaknienie. Może trudno w to uwierzyć, lecz ma on prawie tyle samo kilokalorii co... tłuszcz! Jeden gram alkoholu zawiera 7 kilokalorii, a tłuszczu – 9 kilokalorii. Nie ma natomiast żadnych wartości odżywczych. Wyjątek stanowi czerwone wino, gdyż zawiera w swoim składzie flawonoidy, które zwalczają wolne rodniki uszkadzające komórki organizmu - by one zadziałały, wystarczy, że kilka razy w tygodniu wypijemy lampkę wina do obiadu. Szczególnie po wypiciu piwa spada poziom glukozy we krwi, nasz apetyt na różne energetyczne przekąski

natychmiast wzrasta, odczuwamy silne ssanie w żołądku i musimy zaspokoić głód. Poza tym najczęściej po alkohol sięgamy wieczorem, a o tej porze wszelkie nadwyżki kilokalorii bardzo szybko się odkładają w postaci tkanki zapasowej, gdyż nasze spowolnione w godzinach wieczornych przemiany metaboliczne nie są w stanie w inny sposób ich rozprowadzić i przetworzyć. Alkohol blokuje również spalanie tłuszczu, gdyż zostaje zaburzona gospodarka lipidowa. Na przykład, jeżeli wypijemy drinka, nasz organizm najpierw będzie musiał rozłożyć alkohol, dopiero później zacznie spalać tłuszcz. I z tych powodów właśnie, gdy nie chcemy doprowadzić do odłożenia dodatkowych kilogramów, podczas obfitych karnawałowych posiłków powinniśmy zrezygnować z alkoholu, no może z wyjątkiem lampki czerwonego wytrawnego wina do obiadu. Kolorowe, kuszące wyglądem i apetyczne drinki to bomba kaloryczna. Bogate w napoje gazowane, nektary, soki, barwniki nadające im egzotycznego wyglądu, owoce kandyzowane lub z puszki albo wręcz miksowane z dodatkiem cukru i lodu - to często 500-600 kilokalorii w jednym drinku. Jeśli zatem przygotowujemy w domu karnawałową imprezę, zadbajmy o odpowiednią oprawę stołu, dekorację z owoców i warzyw, kolorowe koreczki, chude wędliny z warzywami, podane na pierzynce twarożkowo-szczypiorkowej. Mile widziane są minikanapeczki z pieczywa pełnoziarnistego z pastą łososiową i koperkiem lub pastą jajeczną z listkiem bazylii, bułeczki koktajlowe z ziarnami i amarantusem serwowane z masłem ziołowym, a na deser ciasto marchewkowe, ciasteczka korzenne i oczywiście owsiane z żurawiną. Zamiast kolorowych drinków możemy zaserwować w wielkiej szklanej misie poncz karnawałowy z wina czerwonego wytrawnego, wody mineralizowanej, z lodem, kulkami z arbuza, plastrami cytryny i pomarańczy. Na stole będzie kolorowo, apetycznie i... bardzo zdrowo!

Postanowienia noworoczne Karnawał to również czas postanowień noworocznych, kiedy to miliony ludzi na całym świecie o tej samej porze roku obiecuje sobie, że z chwilą nastania nowego roku zmieni swoje życie. Tylko nieznacznej części się to udaje. Znakomita większość powtarza rytuał noworocznych postanowień co roku bez większych osiągnięć w ich realizacji. Ale na tym chyba polega magia postanowień nowo-

www.poloniaberlin.de

Jeśli myślimy o nadwadze i zrzuceniu kilku zbędnych kilogramów, to konieczne jest wytyczenie sobie pewnych etapów w realizacji głównego celu. Na przykład zakładamy, że chcemy zgubić 3 kilogramy miesięcznie (w zależności od masy ciała wyjściowej). Dotrzymujemy terminów, musimy rozliczać się z wykonania zadania cząstkowego... Zaplanujmy zmiany w sposobie odżywiania stopniowo: jadam tylko pełnoziarniste pieczywo, rezygnuję ze słodyczy – no może w niedzielę na coś się skuszę..., omijam bary szybkiej obsługi i dania gotowe, eliminuję kolorowe napoje gazowane, ograniczam spożycie mięsa i wędlin, nie smażę. Wprowadzam zmiany w jadłospisie, jadam więcej warzyw i to w każdej postaci – smaczne zupy, warzywa gotowane, przygotowane na parze, surowe, kiszone..., zjadam dwa owoce dziennie lub wypijam świeże soki Owocowe czy warzywne, które samodzielnie przygotowuję, zjadam jogurt, twarożek, wypijam kefir lub mleczny napój fermentowany probiotyczny każdego dnia, wprowadzam ryby do mojego zdrowego menu, mięso podaję gotowane, pieczone, duszone, z piekarnika lub przygotowane w folii – takie smaczne bez panierki i bez tłustych cząstek, zwiększam ilość wody wypijanej każdego dnia, oczywiście niegazowanej, pamiętam też o dobrych gatunkowo węglowodanach złożonych: pieczywo fitness, pełnoziarniste, orkiszowe, „złoty kłos”. Wprowadzam do diety kasze, ryże, makarony, płatki śniadaniowe... – oczywiście w kontrolowanych porcjach!

Warto również pamiętać o systematycznej aktywności fizycznej, bowiem w okresie zimowym jest ona szczególnie ważna, aby zachować sylwetkę i zwiększyć kondycję, a zatem aerobik, pływanie, siłownia i nordic walking pomogą nam w realizacji postanowień noworocznych. 9


WOŚP 2015 w Pierogarni

Czym skorupka za młodu nasiąknie… Setki myśli w głowie wciąż… myśli kolorowych i wirujących jak symbol tegorocznego finału Orkiestry wiatraczków. To wszystko wydarzyło się naprawdę, a widok uśmiechniętych dziecięcych twarzy utwierdził mnie w przekonaniu, że warto było zorganizować w „Pierogarni” zajęcia specjalnie dla dzieci. Już w grudniu miałyśmy z p. Lidią (szefową lokalu oraz sztabu WOŚP) gotowy 3-godzinny plan aktywności dla milusińskich, który zawierał m.in. akordeonowy minirecital p. Jasia, wykonanie przez dzieci figurek zwierzątek, zagadki czy zabawy ruchowe. Zaczęliśmy punktualnie o godz. 13. „Pierogarnia” błyskawicznie zaczerwieniła się od serduszek WOŚP, a puszka na datki brzęczała co chwilę. „W praniu” okazało się, że przygotowane zajęcia plastyczne tak pochłonęły dzieci, że nie chciałam rozpraszać ich uwagi zabawami ruchowymi, udało mi się wcisnąć tylko kilka zagadek o zwierzątkach, a p. Jasiu odśpiewał takie polskie standardy jak „Hej sokoły” w wypełnionej po brzegi sali dla rodziców. Dziecięca frekwencja była równie wysoka! Dzięki pomocy wspaniałych wolontariuszy (szczególne podziękowania dla p. Małgosi) dzieci ochoczo zrobiły kolorowe figurki zwierząt z rolek po papierze toaletowym, maski z papierowych talerzyków, zwierzątka z origami, koguci-

ki z nadmuchanych gumowych rękawiczek, a także inne balonowe zwierzątka. Udało mi się przełamać lody z każdym milusińskim, a tych najmłodszych lub bardziej nieśmiałych przekonały przedstawiające zwierzątka kolorowanki, które dzieci mogły upiększać w towarzystwie swych mam. Aby podkreślić cel naszego spotkania, oprócz oferty „zwierzęcej” chętne dzieci mogły zrobić własne wiatraczki, serduszka z origami, a także wykonać laurki, które poszły na licytację. Chyba udało się zaszczepić ideę „orkiestrową” u dzieci, gdyż starsze dziewczynki z własnej woli naklejały na laurki symbole WOŚP - serduszka i wiatraczki. Prawie trzy godziny wspólnej zabawy minęły błyskawicznie i nadszedł czas na licytację. Na aukcji można było zdobyć gadżety od Jurka Owsiaka - takie jak kalendarze i koszulki, a także wylicytować dziecięce podarki plastyczne. Z ogromnym zaskoczeniem obserwowaliśmy, jak proponowana przez prowadzącą aukcję p. Lidię początkowa kwota 10 eurocentów za laurkę, rosła w ogromnym tempie, rekordowo osiągając 10 euro! Udało nam się uzbierać pokaźną sumę, która okazała się dobrą wróżbą

na czekające nas po południu spotkanie w La Luz. Kibicuję Orkiestrze od początku, czyli 23. raz. U mnie zaczęło się podobnie, jak u goszczących w „Pierogarni” dzieci - do puszki wrzuciłam pieniążek, dostałam naklejkę i słyszałam, że pomogłam chorym dzieciom. Z roku na rok wrzucałam pieniądze bardziej świadomie, odkładałam z kieszonkowego, potem pensji, by w końcu zaangażować także swój czas jako wolontariusz. Nie żałuję ani chwili, bo wiem, że ta pomoc jest realna. Na sprzętach medycznych w polskich szpitalach roi się od czerwonych serduszek. Dobro dwa razy wraca, więc warto poważnie zastanowić się, czym jako rodzice / dorośli, chcemy zafascynować młode pokolenie. Pamiętajmy, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Gosia Cieśla Foto: Jacek Jara

10

www.poloniaberlin.de


WOŚP 2015 w La Luz Od godz. 17 Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy przeniesiono do La Luz. Na sali koncertowej od samego początku pogrywał nam Gon Charly następnie Pierogarnia Session Band, Working Class Monkey, Stoneheads Taskafalar, Wojtek Sowiński, Edek i Andrzej. Na tegorocznym finale Orkiestry każdy znalazł swój gatunek muzyczny, jak to się mówi, dla każdego coś dobrego. Co roku w organizowaniu imprezy bierze udział coraz więcej firm działających na berlińskim rynku. Chcąc wymienić wszystkich po kolei, musielibyśmy napisać osobny artykuł na ten temat. Zachęcamy wszystkich zainteresowanych WOŚP w Berlinie do wspólnego działania, im więcej zainteresowanych, tym większa pula uzbieranych pieniędzy. W tym roku WOŚP w Berlinie nazbierała 2316 euro oraz 97 złotych, a wszystko to dzięki Waszej ofiarności i wspólnemu poparciu akcji. Polonia Berlin dziękuje bardzo wszystkim za tak liczne przybycie i za rok zapraszamy już dziś. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Berlinie będzie grała dla Was do końca świata i o jeden dzień dłużej. Dariusz Stańczyk Foto: Jacek Jara

www.poloniaberlin.de

11


Walentynki

uczucie, kwiaty, miłość

dzo rozgniewało władcę. Biskup został pobity maczugami, a następnie ścięty. W miejscu, w którym święty został pochowany, już w IV w. papież Juliusz I kazał wznieść nad grobem bazylikę. Św. Walenty słynął również z tego, iż udzielał ślubu zakochanym (niekoniecznie za zgodą rodziców). Dzień św. Walentego stał się prawdziwym świętem zakochanych dopiero w średniowieczu, kiedy to pasjonowano się żywotami świętych i tłumnie pielgrzymowano do ich grobów, aby uczcić ich relikwie. Święto najbardziej rozpowszechniło się w Anglii i Francji. Dziewczęta 14 lutego starały się odgadnąć, za kogo wyjdą za mąż. Od XVI w. w dniu św. Walentego ofiarowywano kobietom kwiaty. Wszystko zaczęło się od święta zorganizowanego przez jedną z córek króla Francji Henryka IV. Każda z obecnych dziewczyn otrzymała wówczas bukiet kwiatów od swego kawalera.

Przede wszystkim jednak narzeczony był obowiązany 14 lutego wysłać swej ukochanej czuły liścik nazwany walentynką. W XIX w. Takie liściki uważano za najbardziej romantyczny sposób wyznania miłości. W 1800 r. Amerykanka Esther Howland zapoczątkowała tradycję wysyłania gotowych kart walentynkowych. Do dziś w walentynki wysyłamy sobie kartkę z wierszykiem bądź wyznaniem miłosnym (walentynkę) albo też obdarowujemy się prezencikami. Niektórzy dzień zakochanych chcą uczcić w inny sposób, np. romantyczną kolacją przy blasku świec.

Walentynki to święto zakochanych, które obchodzone jest 14 lutego. Tego dnia wysyłamy do ukochanych walentynkę - wiersz albo wyznanie miłosne. Niekiedy obdarzamy się upominkami. Walentynki to święto wszystkich zakochanych, zarówno tych, którzy są zakochani, jak i tych, którzy są nieśmiali i obawiają się wyznać swoje uczucie. Walentynki to szczególny dzień, na który warto starannie przygotować coś wyjątkowego. Dzień zakochanych zbliża się wielkimi krokami, więc warto przygotowania rozpocząć już dziś. Nazwa „walentynki” pochodzi od imienia św. Walentego, patrona zakochanych oraz osób chorych na epilepsję i choroby nerwowe. Św. Walenty był biskupem i męczennikiem rzymskim, który poniósł śmierć w czasach cesarza Klaudiusza II Gota ok. 269 r. W czasie prześladowań uzdrowił on ze ślepoty córkę jednego ze sług cesarskich i doprowadził do nawrócenia całej jego rodziny. To bar-

12

www.poloniaberlin.de


www.poloniaberlin.de

13


Berlin 1913 oczami polskiego turysty Poniższy fragment pochodzi z przewodnika po Berlinie, który ukazał się w 1913 roku nakładem wydawnictwa „Warta”. Zapraszam na małą podróż w czasie, na główne ulice Berlina, po których niegdyś przechadzał się jeden z naszych rodaków, podpisujący się jako „Viator Polonicus”. Pierwsze kroki turysty kierują się zawsze, mimowolnie, pod Lipy i na Frydrychówkę, gdzie przez dzień cały plączą się tysiące cudzoziemców, oglądających z nabożeństwem okna wystawowe bazarów, wabiące oczy niskiemi na pozór cenami. Brat-polak dostrzega nagle coś, co omal nie wyciska mu łzy rozczulenia w oku… Oto dojrzał napis: „Tu się mówi po polsku!” Jak się tam po polsku mówi, to już inna rzecz, ale w każdym razie mówi się i kwita! Najczęściej mówi tylko kupujący, podczas gdy sprzedający rozumie go zaledwie, a w końcu powiada mu: „Do swidania!” Ale dobre chęci są. […] Nad wieczorem dalsze zwiedzanie Berlina, to znaczy obejście drugiej części alei Pod Lipami, aż po aleję Zwycięstwa, gdzie z poza angielskich krzewów wyglądają sztywne postacie marmurowych przodków obecnego władcy Niemiec zjednoczonych. Turysta pokiwał głową, obliczył mniej więcej długość alei i ilość pomników – i zrezygnował z ich oglądania. Natychmiast spojrzał z namaszczeniem na Kolumnę Zwycięstwa, mruknął coś pod nosem i przespacerował się dookoła niezgrabnego posągu Bismarcka, zwróconego plecami do parlamentu. Wspaniały Tiergarten, płuca Berlina, przesiąknięty tak straszliwie wonią benzyny, że lepiej nie oddychać takimi płucami… Odwrócił się tedy przejezdny i poszedł z powrotem Lipami. Po drodze można się przyjrzeć wystawom jubilerskim i coraz liczniej ukazującym się niewiastom. Damę berlińską wyobrażamy sobie najczęściej, jako bardzo okrągłą i niezgrabną, typową Niemkę. Omyłka! Nie należy zapominać, że szykowny Berlin ubiera się w Paryżu, a lepsze magazyny strojów damskich uważałyby sobie za największą hańbę, zaopatrywać swoje klientki w wyroby niemieckie. To też damy berlińskie odziane są zawsze szykownie i elegancko, a smakiem nie ustępują wcale pokojówkom paryskim. Pozatem gustują wielce w dużych piórach, szerokich kapeluszach i ogromnie obcisłych sukienkach. […] Pod Lipami widzi się je wszystkie i dlatego ten kto niema czasu na zwiedzanie Bawarskiego Placu albo na przespacerowanie się po północnej części Berlina, która bezpiecznie można oglądać tylko pod silna eskortą, może, stanąwszy na chwile na rogu Lip i Frydrychówki, przyjrzeć się defiladzie piękności berlińskiej. Zbudowany nadzwyczaj nie będzie. Prawdopodobnie ruszy ramionami i za parę minut pójdzie dalej, ku zamkowi królewskiemu. Ponury on i niewiele mówiący, ale ładne jest w tem miejscu zgięcie Sprewy i ładne światełka na brzegach i w wodzie i na galarach ładownych, wychylających się z pod mostów, o zacięciu prawie że weneckiem. Największy most, ozdobiony kilku nagusami ochrzcił dowcip berliński „mostem lalek”. Trzeba się jeszcze raz wrócić na Frydrychówkę, jeszcze raz przyjrzeć się ruchowi ulicznemu, dyrygowanemu przez pięciu policjantów, uzbrojonych w szable, rewolwery i trąbki. Potem znowu na chwilę do Bauera, a potem jeszcze pod Lipy, gdzie można spotkać stu naraz znajomych i ostatecznie możnaby na tem zakończyć zwiedzanie. Muzea obejrzy się innym razem, urządzenia techniczne i hygieniczne, to dla inżynierów, jednem słowem nie zostaje nic innego, jak chyba noc berlińska, osławiona na świat cały, noc, dla których zjeżdżają się tu ludzie z Petersburga i Kijowa i Warszawy, a w ostatnich czasach i z zachodniej Europy. Inna rzecz, że każdy prawie rozczarowany jest po takiej nocy berlińskiej, ale czy istnieje miasto w Europie, w którem nieprzespana noc nie pozostawiłaby „Katzenjammeru”? Pauzę pomiędzy wieczorem, a nocą, wypełni kolacja, zawsze jednako niestrawna i podlana tym samym sosem, który jadło się na obiad. Można wreszcie zaryzykować jeden akt w jakim teatrze ale przeważnie turyści nasi przekładają ponad to spacer pod Lipami, kręcąc się w kółko na przestrzeni jednego kilometra kwadratowego i mówiąc co chwilę: „Ale ten Berlin, to olbrzymie miasto!” opracowanie Joanna Czupryna

14

www.poloniaberlin.de


Polscy lekarze w Berlinie Interniści

Jan Grzegorz Blumenstock

Rüdesheimer Str. 8, 14197 Berlin (Wilmersdorf ) 030/8213737

Peter Dolniak

Anton Str. 2, 13347 Berlin (Wedding) 030/46179763

Karol Durawa

Haselhorster Damm 23, 13599 Berlin (Charllotenburg) 030/3345655

Urszula Renate Gora

Tempelhofer Damm 179, 12099 Berlin (Tempelhof ) 030/7517002

Beata Bylinski

Reginhardstraße 34, 13409 Berlin (Wedding) 030/4919195

Maria Cabaj-Piekarski

Schulstr. 18, 13347 Berlin (Wedding) 030/4690950

Okuliści

Barbara Jachnik-Mazan

Berliner Str. 37, 10715 Berlin (Wilmersdorf ) 030/8621267

Jolanta Kobligk

Kurfürstendamm 139, 10711 Berlin (Wilmersdorf ) 030/8927909

Barbara Szymankiewicz-Rak

Mariendorfer Damm 73, 12109 Berlin (Mariendorf ) 030/7059700

Barbara Wojdat

Waßmannsdorfer Chaussee 1, 12355 Berlin 030/6631075

Witold Szymanski

Seeburger Str. 8, 13581 Berlin (Spandau) 030/35105105

Malgorzata Rieken

Psychoterapeuci

Jerzy Szubist

Hornstr. 11, 10963 Berlin (Kreuzberg) 030/2161699

Paulstr. 23, 10557 Berlin (Tiergarten) 030/3915708 Galvanistr. 2, 10587 Berlin (Charlottenburg) 030/34099591

Danuta Kulesza-Walter

Müllerstr. 138, 13353 Berlin (Wedding) 030/4541544

Jaroslaw Walter

Izabela Maria Gogolewska Agnieszka Rubinroth

Lietzenburger Str. 54, 10719 Berlin (Charlottenburg) 030/88708687

Müllerstr. 138, 13353 Berlin (Wedding) 030/4541544

Stomatolodzy

Pichelsdorfer Str. 61, 13595 Berlin (Spandau) 030/36282172

Waldstraße 27, 10551 Berlin (Tiergarten) 030/3959255

Jerzy Gintrowicz

Urszula Stellwag

Schloßstr. 54, 12165 Berlin, 030/7922529

Elzbieta-Irena Szylin

Bartningallee 29, 10557 Berlin 030/3944433

Grażyna Wnuk

Groß-Ziethener-Str. 81, 12309 Berlin 030/7457609

Janusz-Jerzy Brzuzy

Margarete Baier

Aida Bigus-Gdaniec

Mariendorfer Damm 147, 12107 Berlin (Mariendorf ) 030/7063828

Psychiatra

Marek Wasserman

Müllerstr. 156c, 13353 Berlin 030/4624001

Lipschitzallee 20, 12351 Berlin 030/6034051

Jerzy Zorga

Auguste-Viktoria-Allee 2, 13403 Berlin (Reinickendorf) 030/4139091

Ginekolog

Gregor Jakubek

Tempelhofer Damm 125, 12099 Berlin (Tempelhof ) 030/7516065

Laryngolodzy

Ewa Konopelska

Karl-Marx-Str. 124, 12043 Berlin (Neukölln) 030/6871066

Urolog

Albrechtstr. 36a, 12167 Berlin 030/7917002

Schulenburgring 130, 12101 Berlin 030/7855012

Lila Maria Zakościelna

Dermatolodzy, alergolodzy Tomasz Gorka

Schönhauser Allee 118, 10437 Berlin (Pankow) 030/9338902

Katarzyna Hansen

Roman Wiśniewski

Neurochirurg

Christian Woiciechowsky

Tauentzienstr. 7B/C, 10789 Berlin 030/26396480

Grünberger Str. 43-45, 10245 Berlin (Friedrichshain) 030/29384129

Beata Trenkler-Tyczyński

Uhlandstr. 14 10623 Berlin (Wilmersdorf ) 030/7512030

Pediatra

Regina Kubik-Wronska

Chirurg ortopeda

Reginhardstr. 34, 13409 Berlin (Wedding) 030/4919195

Johann Kaminsky

Schloßstr. 5-6, 13507 Berlin (Reinickendorf ) 030/4121333

Dr. med. Marek Rutkowski Orthopädiepraxis Gesundbrunnen Badstraße 11, 13357 Berlin-Wedding Telefon: 030 - 493 30 90

www.poloniaberlin.de

Radiolog

Martin Mazur

Schloßstr. 88,12163 Berlin (Steglitz) 030/7916059

15


Poszukuje pracy: sprzątanie, go-

towanie, prasowanie. Tel. 0152 147 448 57

Oferuję naukę gry na skrzypcach. Wiek od 6 lat. Uczę indywidualnie lub w grupach (max 3 os.). Uczę zarówno pod kątem instrumentu, jak również ogólnej wiedzy muzycznej. Oferuję lekcję próbną. Tel. 0157 318 536 21 Sprzedam dom nowy 93m kw na dzialce 800m w Gdansku 3km do centrum Kontakt 004915737973726, 04915787342292 email wiesela63@ wp.pl

jednej osoby, łazienka, kuchnia, internet, Steglitz, 5 minut do U/S-banu. Tel. 0176 786 914 64 Kołobrzeg, do sprzedania umeblowane mieszkanie własnościowe 100 m do plaży. Salon z urządzonym aneksem kuchennym, sypialnia z wbudowaną szafą, łazienka z wanną i prysznicem, balkon, garaż, 4. piętro bez windy. Cena 390 000 zł do negocjacji. Info/ zdjęcia: krystynak@gmx.de Tel. 06202 29982 lub 0048 91 4225523

Wykonuje fotografie okolicznościowe, koncerty, uroczystości. Tel. 030 / 625 8479 e-mail: stefan.dy@gmx.de

Przyjmę zlecenia transportowe na busa 1.5 tony, np,transport mebli, materiały budowlane, przeprowadzki i itp. Tel. 0152 134 156 06

Dla niezmotoryzowanych: wyjazdy busem do Słubic na zakupy, dwa razy w tygodniu z kilkugodzinnym pobytem. Tel. 0163 668 7208

Szukam pracy jako budowlaniec, wykończenia wnętrz i kapitalne remonty mieszkań. Moje umiejętności: murowanie, tynkowanie, gipsowanie, montaż karton gips, ocieplenia, montaż okien i drzwi, płytki, szalunki, posadzki, panele, elewacje, czytanie planów itp. Posiadam ponad 25 lat oświadczenia pracy w budownictwie w tym praca za granicą. Posiadam polską działalność, pełną dokumentację do podjęcia pracy w Niemczech, oraz profesjonalne narzędzia do pracy. Jestem mobilny, bez nałogów. Wykonam również prywatne zlecenia. Tel. +48 726 303 329

Kursy komputerowe dla SENIORÓW - „obsługa komputera”. Po kilku spotkaniach nie będziesz musiał prosić wnuczka aby włączył komputer lub wyszukał coś dla ciebie w internecie. Wszelkie informacje pod tel. 030 / 588 523 96 kom. 0157 749 163 03 Serdecznie zapraszamy wszystkich polskich twórców, artystów, muzyków oraz miłośników muzyki na spotkania do „Pierogarni” w każdy czwartek od godz. 18:00, Turiner Straße 21, 13347 Berlin-Wedding

Witam - szukam z dziewczyną

Lekcje gry na gitarze! Udziela Legenda Polskiego Rocka Leader Zespołu „BANK” Piotr Iskrowicz Kontakt: 0152 / 13058755

Wynajmę od zaraz w dwupokojo-

Doradztwo, księgowość, sprawy urzędowe Marek Mosiej - Tel. 030 / 757 048 17 Mobil: 0176 483 02 400

mieszkania do wynajęcia w Berlinie do 600 euro. Pilne, mój tel. 0152 140 67 115.

wym mieszkaniu, samodzielny pokój dla

16

Granitowe blaty Pewnego miłego wieczoru, kiedy w telewizji nie było za dużego wyboru zainteresował nas program typu: „Sam remontuję”. Para z kilkuletnim stażem małżeńskim przeprowadziła się do nowego domu. Wszystko mieli już przygotowane oprócz kuchni. Mimo że wyglądali na zgraną parę rozmowa przy wyborze kuchennego blatu była bardzo burzliwa. On był mocno przekonany, że drewniany to super wybór, ona jednak obstawała bardzo mocno przy kamiennym (granitowym!). Co z tego wynikło? Nam ich problem bardzo się udzielił. Mimo że jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami całego kompletu kuchennych blatów zaczęliśmy dyskusję, kto ma rację, jaki blat lepiej wybrać. Kiedy zaczęłam przekonywać o tym, że kamienny bardzo trudny jest w Utrzymaniu, usłyszałam całą historię o tym, jak dbać o granitowe ściany i blaty. Nawet nie miałam nigdy pojęcia, skąd mój partner ma o tym takie wiadomości. Wiem, że zawodowo nigdy się tym nie zajmował, więc skąd wiedział? Nie bardzo chciał mi to wyjaśnić, ale jak się okazało (bardzo naciskałam!) dbania o granit nauczył się w wojsku. Tak! W wojsku, gdzie spędził 15 miesięcy, miał wiele razy przyjemność czerwoną cegłą i wodą szorować ściany i podłogi w łazience. Jak wam się wydaje, czy robił to w nagrodę? Nie jest łobuzem, ale wspomnienia z wojska są bardzo interesujące. Wspomina wszystko to dzisiaj z uśmiechem, ale chyba wtedy nie było mu do śmiechu. Jako, że w wojsku pobór odbywał się co 3 miesiące panowała hierarchia: młodzi, średni, starsi, i dziadkowie w poborze na wiosnę, lato, jesień i zimę. Przez pierwsze 3 miesiące, dopóki nie przyszli kolejni młodzi, nie było mowy o odpoczywaniu, spaniu. Zadaniem było tylko służyć najstarszym stażem – czyli „dziadkom”. Trzeba było im parzyć herbatkę, kawę, gotować zupki, sprzątać. Łóżko przez pierwsze 3 miesiące musiało być pościelone w taki sposób, że od prześcieradła rzucona z góry moneta, musiała się odbić mocno do góry. Wydaje się to nie do pomyślenia. Kilka razy dziennie padały hasła typu: buty, piana, cegła. Na hasło „buty” należało idealnie wypastować buty wszystkich „dziadków”. „Piana” - to szorowanie długich korytarzy szczotkami w pianie po kostki, przygotowanej z szarego mydła. Zadanie było na tyle trudne, że po szorowaniu trzeba było się pozbyć piany, a potem ręcznikami wytrzeć do sucha. „Cegła” była najgorsza. Należało wyjść na podwórko i na terenie jednostki znaleźć sobie czerwoną cegłę. Zadaniem młodego było szorowanie granitowych ścian w łazience tak długo, aż cegła mieściła się w pudełeczku zapałek. Z biegiem czasu wielkość cegły mogła mieć rozmiar mydła. Jedzenie, picie, palenie papierosów też tylko za zgodą „starszych”. „Ja kot szarobury z kitą zadartą do góry...” - to wspomnienia z wojska. Niestety, te czasy niepowrotnie minęły. Trudno mi to ocenić. Po pierwsze, nie jestem facetem, a po drugie, nie miałam okazji tego przeżyć. Cieszę się jednak, że mój facet był w wojsku. Podobno ci po „wojsku” są lepszymi partnerami, no i... znają się na kamiennych blatach.

Katarzyna Góreczna

www.poloniaberlin.de


www.poloniaberlin.de

17


UŚMIECHNIJ SIĘ

SUDOKU

Więzień zaczyna uciekać z więzienia przez wykopany przez siebie tunel. Nagle spostrzega, że wejście do tunelu zasłonił mu jakiś cień. Po chwili słyszy za sobą czyjeś kroki, więc pyta: - Uciekamy razem? - Nie mogę. - Dlaczego? - Jestem strażnikiem! Jedzie zajączek z niedźwiedziem na jeden bilet i przychodzi kanar. To niedźwiedź schował zajączka do kieszeni w marynarce i pokazuje bilet. Kanar się pyta: - A co pan tam trzyma w kieszeni marynarki? Niedźwiedź uderza się w pierś (tu powinien być taki zamaszysty gest), wyciąga spłaszczonego zajączka i mówi: - Zdjęcie kolegi. Na sklep napada złodziej. Wchodzi, widzi tam starą kobiecinę i mówi: - Dawaj kasę! - Spokojnie. Jaką? Grycaną czy jęcmienną? Szef pyta sekretarki: - Czy wysłała pani fax do Kowalskiego? - Tak wysłałam. - To niech wyśle pani jeszcze do Nowackiego. - Ale szefie, my nie mamy więcej faxów

KRZYŻÓWKA

Sędzia pyta recydywistę, notorycznego pijaka skazanego właśnie na karę śmierci. - Jaki rodzaj śmierci chce sobie skazany wybrać? - Proszę o powolne zatruwanie organizmu alkoholem... Podsądny opuszcza salę rozpraw. - Ile ci dali - pyta kolega - Trzy niedziele. - To mało. - Ale Palmowe. Młody człowiek został uznany winnym zamordowania rodziców. Przed ogłoszeniem wyroku sędzia przyznaje mu prawo do ostatniego słowa. - Proszę o łagodny wymiar kary. Jestem przecież biednym sierotą. Rozmawia dwóch dyrektorów: - Co u pana słychać? - Same kłopoty, szukamy księgowego. - Jak to, przecież w ubiegłym tygodniu zatrudniliście nowego. - Zgadza się i właśnie jego szukamy. - Co to jest księgowość? - Księgowość to są działy i wydziały, żeby cymbały nie wiedziały, gdzie się pieniądze podziały. Rozmawiają dwaj studenci: - Jak mam napisać rodzicom, że znów oblałem egzaminy? - Napisz:... - odpowiada drugi. - „Już po egzaminach, u mnie nic nowego!”. Student pyta studenta: - Powtarzałeś coś przed egzaminem? - Tak - A co? - Będzie dobrze, będzie dobrze! Czym się różni teściowa od terrorysty? Z terrorystą można negocjować

18

Rozwiązania prosimy przesyłać pod adres: PoloniaBerlin, Barfusstraße 11, 13349 Berlin, z dopiskiem: „Krzyżówka”. Za prawidłowe rozwiązania czekają na Państwa atrakcyjne nagrody. Za rozwiązanie krzyżówki z nr. 46 nagrody otrzymują: Krzysztof Baryla, Monika Kubala.

www.poloniaberlin.de


Opowiastki z życia blokowiska Ile to już razy przymierzałem się do spraw związanych z wychowaniem i ile to razy nic mi z tych przymiarek nie wychodziło, ten tylko stwierdzi, kto na własnej skórze doświadczył, co to jest gadka nerwowego dziadka. Większość potępia profilaktyczne wciry, rózgę, straszenie jej eksploatacją, siłowe namawianie do posłuszeństwa. Większość jest za wytrwałą rozmową, konsekwentną perswazją, benedyktyńskim tłumaczeniem, wyjaśnianiem, dawaniem przykładu, pokazywaniem, jak trzeba iść, by nie wejść w placek. Czytam swoje stare teksty na tematy pedagogiczne i czuję, że sprawa ta mało kogo obchodzi, oczywiście poza mną i paroma zwolennikami używania wobec dzieci argumentu pydy. A dlaczego, opowiem przytaczając zwierzenia sąsiada z bloku: Też byłem wyznawcą miłości bez stosowania kar cielesnych, zagorzałym amatorem partnerstwa w rodzinie, lecz przeszło mi, kiedy od własnego syna dostałem drzwiami w nos, gdy dzieciak, z którym chciałem porozmawiać, spokojnie wyłuszczyć mu, co robi niedobrze, zamknął je przede mną z hukiem, a zrobił to z oburzonym trzaśnięciem wzmocnionym ordynarną wiąchą, czym do reszty wyprowadził mnie z równowagi. Nie wiem, skąd znał te słowa. U nas w domu nie ma zwyczaju przeklinania; lepsza połowa jest małomówna, opanowana, przedkładająca kompromis nad zapiekły jazgot, nigdy nie podnosi głosu, mnie również trudno posądzić o rynsztokową polszczyznę. Prowadzimy życie skromne, ja pracuję, żona też. We dwójkę udaje się nam powiązać koniec z końcem. Trochę to dziwne, bo u moich rodziców do roboty chodził tylko ojciec. Mama nie, mama siedziała w chałupie jako zdeklarowana kura domowa, dbała o rodzinę i zajmowała się nią w sposób tradycyjny, to znaczy prała, sprzątała, ręce po łokcie urabiała, mimo to przecież, kiedy ojciec przynosił pensję, mogliśmy sobie pozwolić na deczko więcej, na chwilę wytchnienia, oderwania się od powszedniej orki. Częściej bywaliśmy poza miastem, na łonie przyrody, a jak nie chcieliśmy wyjeżdżać z miasta, to i w botaniku czy w parku. Teraz zasuwam ja, połowica zapiernicza również, nie mamy chwili wolnej od syzyfowej utyrki, a i tak ledwie starcza na utrzymanie. Wydatków mamy więcej, niż powodów do finansowego zadowolenia, musimy więc korygować zachcianki, pilnować się, by nikt nas nie rąbnął na chudej kasie. Nie szarpiemy się na luksusy, toteż ledwie raz w miesiącu stać nas na pójście do teatru czy kupienie książki. Za to mały ma więcej niż my w jego wieku. Robimy, co możemy: chodzi do kina, pozwalamy mu spraszać kumpli do domu, ale woli nie, woli, jak nikt go nie odwiedza, a gdy go pytamy, dlaczego tak i czy ma o coś pretensje, patrzy spode łba i odpowiada, że są z nas życiowe niezguły, że się nas wstydzi, bo niczego się nie dorobiliśmy, podczas gdy reszta z jego klasy dysponuje własnymi pokojami, w których rządzi jak chce, z forsą się nie liczy, reszta ma obrotnych rodziców na opłacalnych stanowiskach i w częstych rozjazdach, rodziców, co to staną w ich obronie i potrafią ustawić do pionu fikającego belfra. A u nas bryndza, ciasnota, cała trójka na kupie no i muzy nie ma gdzie posłuchać, nie mówiąc o tym, że komputer, to dla niego marzenie. Coraz częściej jest wobec nas bezczelny, arogancki, opryskliwy, zamknięty w sobie, więc ostatnio, na osłodę, kupiliśmy mu komórkę, bo narzekał, że tylko on jej nie ma i że się nabijają, mają go za ubogiego krewnego, za nic nie znaczące popychadło, traktują z góry, z wyżyn swoich smartfonów, laptopów i kieszonkowego. Lecz komórka nie pomogła. Była co prawda tania, ale ciut nie na czasie, retro i z lekka obciachowa, jak nam wczoraj oznajmił, jak w nas bluznął w chwili paranoicznej złości. Nawet go rozumiem; uczyliśmy go szacunku, miłości do człowieka, rzetelności, odpowiedzialności za własne czyny, podczas gdy podobne nauki budziły w jego koleżkach pusty śmiech, rechot zastępujący jakiekolwiek argumenty. Nie byliśmy dzisiejsi; wpoiliśmy mu

nieaktualne zasady. Wymagaliśmy od niego przestrzegania wczorajszych norm i sensownych praw; wszczepiliśmy w niego te, co obowiązywały nas, co nam wyznaczały miejsce w społecznej hierarchii. Przygotowaliśmy go do istnienia w świecie, którego już nie ma, w którym ojciec, to był wychowawczy autorytet, niekwestionowana głowa rodziny, mama to była mama, kobieta, którą należało czcić, choćby za bezwarunkową czułość objawianą dzieciom. Ale jak ojciec, czyli ja, nie jest już głową rodziny, tylko łysą pałą i żadna z niego alfa i omega, lecz upierdliwy facet, tak i otaczający go świat sparszywiał i przeszedł gruntowną metamorfozę: przeobraził się w powierzchowny stek guseł, sztuczek, bajkowych pewników zaczerpniętych z niedouczenia, wyniesionych z podwórek czy ulic, owych jedynych akademii obdarzonych wychowawczą charyzmą, tych ochlokracyjnych uniwersytetów taśmowo fabrykujących autorytety na miarę aktualnej epoki. Toteż zdezorientowany, pogubiony w nim, nie bardzo się orientuje, w co ma wierzyć. Przerobiliśmy go na swoje kopyto zapominając, że prawa i wymogi obowiązujące w naszym świecie, w dzisiejszym straciły poprzednią moc, że mu tym samym zaszkodziliśmy. Po tym przydługim i samokrytycznym zwierzeniu, mój poczciwy sąsiad zwiesił głowę w nadziei, że zacznę mu współczuć, chwalić go za roztropność względem zachowania syna. Wyraźnie oczekiwał, iż przyznam mu rację i oświadczę coś w rodzaju: „słusznieś uczynił, ziomal”. Ale się nie doczekał, ponieważ gdybym tak zrobił, wyszedłbym na durnia. Rzekłem mu więc tymi słowy: „chamstwo tępić trzeba, a nie usprawiedliwiać. Nie wolno mu pobłażać, bo jak pobłażasz, to odpuszczasz, automatycznie zgadzasz się z dzieciakiem, a w efekcie wygląda, jakbyś mu pozwalał na wybór postępowania: we wtorek możesz być kanalią, bo idziesz do szkoły, a w środę uczciwym człowiekiem, bo przychodzi babcia. Gnojek powinien mieć określone granice, ma wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. Otóż kanalią nie może być ani we wtorek, ani w inny dzień tygodnia. I tak mu klaruj póki masz nieco sił w płuckach. A ty go uczysz niekonsekwencji. Już teraz jest z niego arogant i wulgarysta. Niedługo doczekasz się, że sprawi ci solidne bęcki. I wtedy mów, że go rozumiesz. Co powiedziałby ci psycholog, profesjonalista z wieloletnią praktyką w zawodzie. O ile zostałby dopuszczony do zabrania głosu. O ile nie zakrzyczałby go jakiś cymbał wykształcony na pedagogicznych nowinkach. Powiedziałby ci też, na czym polega całe to osławione wychowanie bezstresowe i jak ta słuszna koncepcja zamieniła się w karykaturę. Między innymi toczone są niepotrzebne spory o bicie. Zdaniem każdego rozsądnego pedagoga nie chodzi w nich o wywoływanie strachu przed sadystycznym katowaniem, ale o klapsa, o napomnienie, zdyscyplinowanie, zademonstrowanie, że nie aprobuje się aspołecznych działań. Najdalej w zakresie wzmiankowanej głupoty poszła Szwecja. Doprowadziła do tego, że ojciec i matka boją się własnego dziecka, z czego wynika, że ma ono nieograniczoną władzę nad rodzicami. U nas obserwujemy tego początki w szkole. Widać to choćby po lekturze Kodeksu Ucznia, gdzie większość z nich powołuje się na długą listę swoich praw, natomiast o obowiązkach nie mówi nic. Moim (i nie tylko) zdaniem, pomiędzy uczniem a nauczycielem muszą być zachowane normy przestrzegania pełnionych ról. Gimnazjalista, to nie jest kumpel pedagoga i nie uchodzi iść z nim w tango czy mówić do niego per koleś lub zgred. Podobnie pedagog; nie może traktować ucznia jak rówieśnika, tylko jak młodszego partnera, któremu trzeba pokazać, którędy do wiedzy. I tu wyłania się kolejny problem: władza rodzicielska. Często jest tak, że to rodzica należałoby wpierw wychować, a dopiero potem ucznia. Dziwi mnie, że choć są to PODSTAWY psychologiczne, nikt ich nie zauważa. Ani szkoła, ani rodzice. Marek Jastrząb Wydawca: Harald Alexa, Barfusstraße 11, 13349 Berlin

IMPRESSUM

Tel. 030 / 412 44 28, kom. 0177 83 81 167, h.alexa@gmx.de

Bezpłatny miesięcznik informacyjno-ogłoszeniowy

Zalożyciel: Dipl. -Ing. Peter Gnosdorf

www.poloniaberlin.de

Rachunek Bankowy: Postbank Kontonummer: 0152 163 809 BLZ: 700 100 80 IBAN: DE 75 700 100 800 152163809 BIC: PB NK DE FF Redakcja: Marcin Rebkowiec E-Mail; gazeta@poloniaberlin.de Internet: www.gazeta.poloniaberlin.de www.poloniaberlin.de Ogłoszenia modułowe: www.gazeta.poloniaberlin.de Ogłoszenia drobne: prywatne do 25 słów - bezpłatnie, komercyjne ogłoszenia do 25 słów 15 €, za każde dodatkowe słowo 0,50 €. Reklamy przyjmowane są do 15-go każdego miesiąca z dowodem wpłaty.

19


20

www.poloniaberlin.de


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.