Bezpłatny miesięcznik informacyjno-ogłoszeniowy
Nr 64
lipiec 2016
Tel.: 0177 83 81 167 gazeta@poloniaberlin.de www.poloniaberlin.de
Kortez - on też się wzrusza
strona 8
www.poloniaberlin.de
EFEKT DOMINA Dramaty ludzi nie znają granic. Często dzieją się tuż obok nas, a czasami na zapomnianym końcu świata. Tragedia dzieci w nepalskim więzieniu, uchodźcy, których ciała morze wyrzuca na grecką plażę. Zapraszamy Państwa w podróż w towarzystwie Dominiki Kulczyk, która zmienia życie ludzi na lepsze. Już czas poruszyć razem z nią pierwszą kostkę domina! Kolejny sezon programu „Efekt domina” zaprezentujemy od 17 lipca w każdą niedzielę o godzinie 18.30 (CET – Berlin, Paryż) w ITVN. Jeszcze w 2008 roku codziennie umierało tu co godzinę 10 osób. Z powodu AIDS odchodziły tysiące mieszkańców Malawi, osieracając swoje dzieci. Dlatego takie znaczenie ma walka o to, by te maluchy przeżyły. Przeżyły, dorosły, zdobyły zawód i zrozumiały, że można uniknąć zakażenia. Międzynarodowa organizacja Kulczyk Foundation kierowana przez Dominikę Kulczyk właśnie w Malawi
AIDA Przebojowa, pełna temperamentu i ciepła trzydziestolatka, która musi radzić sobie z codziennymi problemami to bohaterka nowego polskiego serialu „Aida”, na który zapraszamy od 14 lipca w każdy czwartek o godzinie 21.35 (CET – Berlin, Paryż) do ITVN. W rolach głównych Sonia Bohosiewicz, Katarzyna Kwiatkowska, Iwona Bielska i Michał Zieliński. Tytułowa Aida to trzydziestolatka wychowująca samotnie dwoje dzieci – licealistkę Anetę i młodszego Remika. Po śmierci ojca wprowadza się do matki, Kaliny, dawnej aktorki, wciąż wspominającej złote czasy swojej kariery. Jej brat, Antek ma wieczne problemy ze znalezieniem
pomaga zadbać o warunki życia najmłodszych. Ten niewielki kraj należy do pierwszej, niechlubnej dziesiątki państw z najwyższą umieralnością z powodu AIDS. Tutejsi ludzie często nawet nie wiedzą, że są zarażeni. I nieświadomie przekazują wirusa innym. Każdego dnia na świecie ponad 7 tysięcy osób zakaża się wirusem HIV i około 5 tysięcy, również codziennie, umiera z powodu chorób związanych z AIDS. W Malawi umierają rodzice, a zostają bezbronne dzieci noszące bardzo często w swoim organizmie śmiertelną chorobę. Na szczęście państwo zaczyna coraz szerzej dbać o właściwą diagnostykę
pracy, za to talent do pakowania się w najróżniejsze kłopoty. Wszyscy zmuszeni będą przeżyć ze sobą pod jednym dachem, chociaż chwilami nie mogą na siebie patrzeć. Mimo, że życie nie zawsze jest dla Aidy łaskawe, z dobrym nastawieniem i uśmiechem na twarzy stara się pokonywać wszelkie problemy. Zawsze też może liczyć na pomoc przyjaciół – Pauliny, która zarabia na życie jako kobieta lekkich obyczajów oraz Seby, dobrodusznego sklepikarza. Źródłem wielu nieporozumień i konfliktów jest zaś Zibi, cwaniak i krętacz, prowadzący bar „Nora Czaka”. Dorastające dzieci, problemy z pieniędzmi i miłością oraz rodzinne konflikty – Aida nie ustaje w walce z tymi codziennymi kłopotami. Na szczęście za każdym razem groźnie zapowiadające się sytuacje mają swoje szczęśliwe zakończenie. Perypetie bohaterów okraszone są dużą dawką ironii i dobrego humoru, dzięki czemu „Aida” to sympatyczny i zabawny serial, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Więcej informacji na itvn.pl
i bezpłatne leczenie. Powoli zmienia się świadomość mieszkańców, ale potwornej ceny, jaką zapłaciło poprzednie pokolenie nie da się już niczym zadośćuczynić. W filmie poznamy Johna Samsona, szesnastolatka, który stracił oboje rodziców, gdy miał zaledwie 5 lat. Zmarli na AIDS. John przez wiele lat był bezdomny, zmagał się z HIV. Sam walczył o leki. Ze wszystkich sił chciał żyć. Normalnie! Dziś jest uczniem szkoły dla sierot prowadzonej przez Jacaranda Foundation, którą kierują wspaniali ludzie – małżeństwo Mary i Luc. W tej szkole spełniają się marzenia dzieci, a koszmar wspomnień pozostaje za murem. To również tu Kulczyk Foundation sfinansowała remont budynku pod piekarnię dla szkoły zawodowej prowadzonej w ramach bezpłatnego systemu edukacji przez Jacaranda Foundation. Spotkanie Dominiki Kulczyk z uczniami było wzruszającym wydarzeniem! Więcej informacji na itvn.pl MATERIAŁ TVN Foto: KAROLINA WOŹNIAKOWSKA
DZIEŃ DOBRY WAKACJE
TEKST NA PODSTAWIE MATERIAŁÓW OD DYSTRYBUTORA Foto: AIDA Imagina International Sales S.L.U. Kasia Marcinkiewicz
Od 25 czerwca widzów ITVN zapraszamy na dużą dawkę pozytywnej energii, którą dostarczą prowadzący program „Dzień Dobry Wakacje”. Znakomici goście, najświeższe newsy i gorące tematy. To wszystko w każdą sobotę i niedzielę o godz. 8.30 (CET – Berlin, Paryż). W „Dzień Dobry Wakacje” znani i lubiani prezenterzy podpowiedzą, gdzie wyruszyć w podróż, jak uniknąć nudy, co robić w mieście i kiedy zaplanować urlop. Nawet sami gospodarze opuszczą studio w poszukiwaniu wrażeń. Dzięki nim weekendowe poranki staną się przyjemne i nabiorą letniego smaku. Wakacyjne wydanie to niemal dwie i pół godziny rozrywki, porad i informacji dotyczących m. in. zdrowia, urody, psychologii, pieniędzy. Nie zabraknie też plotek z życia gwiazd, prognozy pogody i wspólnego gotowania. Jakie niespodzianki przygotowali specjalnie dla widzów prowadzący „Dzień Dobry Wakacje”? Przekonają się Państwo, oglądając ITVN. Zapraszamy! Więcej informacji na itvn.pl MATERIAŁ TVN
4
www.poloniaberlin.de
www.poloniaberlin.de
Gościu siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie! pisał Jan z Czarnolasu sławiąc wonny cień starej lipy. O tych pięknych drzewach pisali też Juliusz Słowacki, Maria Konopnicka i wielu innych poetów. Nie bez powodu.
LIPA!
Ślady uwielbienia lipy przetrwały do dziś w nazwach miejscowości, a wieś Święta Lipka na granicy Warmii i Mazur jeszcze długo po przyjęciu chrześcijaństwa słynęła jako przybytek pogańskich bogów. Dawni Słowianie wierzyli, że lipa chroni przed uderzeniem pioruna, a dotknięcie jej pnia uzdrawia. Od dawien dawna miała być drzewem najbardziej uwielbionym przez dobre bóstwa. Drzewo to było symbolem zmysłowości kobiety i płodności, już w czasach rzymskich było poświęcone bogini Venus, być może dzięki pięknemu zapachowi, jaki roztacza podczas kwitnienia. Kiedy para z sąsiedztwa brała ślub, sadzono lipę na miedzy, aby zapewnić zgodę między rodzinami, wierzono również, że trumna wykonana z lipowego drewna zapewni zmarłemu spokojny odpoczynek. Lipy czczone były w Polsce do XV wieku. Chrześcijaństwo odkryło sposób na przeniesienie pogańskiego kultu lipy na Matkę Bożą, nazywając lipy drzewami Najświętszej Panienki, do dziś na wielu wsiach spotkać możemy kapliczki poświęcone Matce Boskiej właśnie pod lipą. Lipa jest długowiecznym drzewem. Niektóre osiągają wiek kilkuset lat i dorastają do 40 metrów wysokości. W Polsce najbardziej okazałe drzewa tego rodzaju rosną w miejscowości Cielętniki w województwie łódzkim i w Siemkowicach na Śląsku. Jako rośliny ozdobne bywały często sadzone w parkach i przy alejach. Repre-
6
zentacyjna ulica Berlina Unter Den Linden, jak i wiele innych, też była obsadzona lipami. Jakże przyjemnie jest przechadzać się lipową aleją i wdychać odurzający zapach lipowego kwiecia, szczególnie teraz, gdy wieczorami po upalnym dniu jest taki upajający. Zwabia roje pracowitych pszczół i dzięki temu zimową porą możemy cieszyć się lipcowym słońcem zaklętym w kroplach lipowego miodu. Lipowy, lipcowy, jedyne drzewo, które dało nazwę miesiącu, jak ważne musiało być dla naszych antenatów. Bo lipa tyle potrafi dać. Nie tylko miód i cień i zapach. Lipa to cała apteka. Któż nie zna zalet lipowej herbatki? Ususzone kwiaty ratują nas w czas słoty, mrozów i przeziębień. Łagodzą kaszel, działają napotnie, uspokajająco i przeciwgorączkowo. Są źródłem wielu witamin i soli mineralnych. Dawniej do leczenia używano również kory, a nawet liści. Podobno goją zaognione rany.
Liść lipowy był w okresie międzwojennym symbolem mniejszości polskiej używanym przez Związek Polaków w Niemczech i elementem znaku młodzieży polskiej w Niemczech. Czesi uznają ją za swoją roślinę narodową, co widać na ich fladze prezydenckiej. Chorwaci poszli jeszcze dalej i swą walutę nazwali lipa. Niezwykle cenne jest również drewno lipowe, cenione głównie za swą miękkość i łatwość w obróbce. Szeroko stosowane w rzeźbiarstwie, snycerstwie, do wyrobu instrumentów muzycznych i desek kreślarskich oraz drewnianych
www.poloniaberlin.de
butów. Z lipowego łyka wyrabiano również maty, sznury, koszyki i łapcie. Ileż przecudnych madonn narodziło się z pnia starej lipy. Ileż lip padło w ofierze na ołtarzu mistrza Stwosza, który do dziś zachwyca w katedrze mariackiej w Krakowie. Ileż dawno umarłych lip po dzień dzisiejszy pobrzmiewa przecudną muzyką Bacha w starych katedralnych organach... Jednego zatem nie mogę pojąć. Dlaczego, jeśli coś nam się nie podoba, jeśli czemuś nie dajemy wiary, mówimy z odcieniem pogardy: lipa! Dlaczego lipa? Graża Grużewska
www.poloniaberlin.de
Kortez - on też się wzrusza
Chłopak z blokowiska nagrywa swoją płytę, po krótkim czasie okazuje się debiutem roku. Kortez sam nie wierzy w to, co się następnie wydarzyło. Obdarzony wyjątkowym głosem i talentem podbija Polskę. Muzyk pochodzący z Iwonicza, niezauważony w Must Be The Music, podpisuje kontrakt z Jazzboy Records. Dariusz: Cześć Kortez, przedstaw nam krótko, jak zaczęła się twoja historia z muzyką. Nie wiem, czy to komplement, ale, czy często słyszysz, że śpiewasz podobnie do Stanisława Sojki? Kortez: Przygoda z muzyką zaczęła się od najmłodszych lat, kiedy słuchając jej wyobrażałem sobie różne obrazy. Czułem ją. Później chciałem nauczyć się grać, żeby móc przedstawić obrazy, które gdzieś mi się pojawiały, kiedy nie słyszałem muzyki. Rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej, gdzie nauczyłem się wielu zasad. Nikt jeszcze nie powiedział mi, że śpiewam podobnie do pana Sojki. Dariusz: Podczas koncertów wydajesz się nieobecny na scenie, oddajesz siebie całego podczas śpiewania, gdzie wtedy błądzą twoje myśli? Miałeś już kilka koncertów , przygód z muzy ką, spotkań muzycznych, które z wydarzeń miało największy wpływ na ciebie? Kortez: Moje myśli wtedy nie błądzą. Jestem wtedy najbardziej skupiony i wolny od myśli. Zazwyczaj po każdym koncercie ktoś opowiada mi swoją historię. Kontakt z ludźmi jest dla mnie największą formą wynagrodzenia. Kiedy wiem, że są ludzie, którzy myślą i funkcjonują podobnie. To są dla mnie wydarzenia. Dariusz: Jesteś młodym człowiekiem zaczynającym karierę muzyczną, co możesz doradzić innym młodym wokalistom, grupom, ludziom, którzy chcą spróbować sił w muzyce? Wszyscy wiemy, że rynek muzyczny w Polsce jest bardzo hermetyczny. Co o tym sądzisz? Kortez: Im bardziej będzie wam zależeć na opinii innych ludzi, tym gorzej, nie można robić czegoś pod kogoś. Albo ktoś przyjmuje cię takiego, jaki jesteś z twoimi wadami i zaletami, albo nie. Tak samo jest z muzyką. Rób to, co kochasz i chcesz. I nie spinaj się. Nie nastawiaj. Rób po prostu swoje. Ktoś w końcu na pewno cię dostrzeże.
Dariusz: W erze cyfryzacji, Internetu, wszechobecnego dostępu do sieci, czy ty również jesteś za promowaniem i udostępnianiem swoich kawałków w Internecie. Jest to na pewno jeden z najlepszych środków, jakimi możemy dotrzeć do odbiorców. Udostępnianie muzyki w sieci dobrze wpływa na rozwój kariery, czy jesteś temu przeciwny? Kortez: Gdyby nie Internet i wszystkie strony, na których można posłuchać za darmo muzyki, nie dowiedziałbym się o wielu zajebistych rzeczach, nie słuchałbym ich, nie kupiłbym płyty. Jestem za udostępnianiem muzyki. Dariusz: Był czas, że twoje koncerty można było zliczyć na palcach, teraz już tak łatwo nie jest. Który z twoich koncertów najbardziej przypadł ci do gustu i najczęściej wspominasz go w wywiadach czy też przy piwku ze znajomymi? Kortez: Najlepiej wspominam Kraków, gdzie całym zespołem weszliśmy w ten świat i to było czuć na scenie, jak i ze sceny. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że dało się to osiągnąć tak naturalnie, nie grając wspólnie nie wiadomo jak dużo prób i koncertów. To było mocne. Dariusz: Publiczność - powiem szczerze, że ciężko jest cię opisać, a jeszcze ciężej odpowiedzieć na pytanie, do kogo, jest zaadresowana twoja muzyka. Śpiewasz dla młodych, starszych i jeszcze starszych, która z grup jest najbardziej liczną publicznością? Kogo można spotkać na waszych koncertach? Kortez: Samotnych, zakochanych, zadowolonych z życia, ludzi żyjących w depresji, młodych, starszych. Ludzi, którzy czują i mają czas na to, żeby się zatrzymać w tym całym pędzie. Dari usz: Czy na zakończenie naszej rozmowy chciałby ś coś przekazać swoi m słuchaczom? Masz taką możliwość, więc słucham. Kortez: Żeby się nigdy nie poddawać i robić to, co się kocha, bez względu na to, czy wszyscy wokół pukają się w głowę, jeśli w coś mocno wierzysz i jesteś przekonany o tym, że to, co robisz ma sens, będziesz rósł w siłę. Dariusz: Dziękuje za rozmowę i mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś w Berlinie, Pozdrawiam serdecznie, życzę powodzenia. Kortez: Dziękuję, mam nadzieję. Pozdrawiam. Dariusz Stańczyk
www.poloniaberlin.de
Melodia życia Podczas ostatnich odwiedzin w Polsce spotkałam starego znajomego, który w krótkiej rozmowie spytał, jak mi się wiedzie „tam, za granicą“. Moją pierwszą, spontaniczną reakcją była myśl, że dla mnie zagranica to teraz Polska. Myśl ta zaskoczyła mnie na tyle, że w odpowiedzi na zadane pytanie wymamrotałam coś niewyraźnie, co znajomy musiał zinterpretować jako „nie bardzo”, bo wyraźnie się ucieszył. Tymczasem ja nadal dziwię się własnym odczuciom i mówię o nich z podejrzliwością, ale zignorować ich nie mogę. Uświadomiłam sobie nagle, że jakoś przegapiłam moment, w którym przestałam zamykać się w pokoju, by głośno słuchać polskich piosenek, połykając masowo krówki ciągutki oraz łzy frustracji i tęsknoty. Nie boję się już odbierać miejscowych telefo-
nów, czy dyskutować (bezcelowo) z urzędnikami. Coraz częściej z przyjemnością sięgam po niemieckie książki i gazety. Choć jeszcze niedawno uważałam to za nieprawdopodobne, czuję, że dojrzałam do podwójnej tożsamości. I na pewno nie dam wmówić sobie poczucia winy ani zdrady. Ja się niczego nie pozbywam, niczego nie wyrzekam i nie zapominam. Wręcz przeciwnie: kolekcjonuję doświadczenia, które mnie
www.poloniaberlin.de
wzbogacają, wyostrzają wzrok i słuch, otwierają umysł. Są to doświaczenia, dzięki którym rosnę. Pierwsze lata emigracji bywają bardzo trudne, pełne zwątpień, rozczarowań, frustracji i łez. O tym wie każdy, kto ma je za sobą. Jest to jednak czas bardzo cenny, owocny, hartujący i rozwijający. I co najważniejsze – mija. „Myślę, że jakaś forma emigracji potrzebna jest każdemu z nas. To ona uczy poznawać na nowo, odkrywać
znaczenia obcych do tej pory zapachów, słów: kochać, tolerować, dawać szansę przypadkowi, ryzykować... Jeśli choć raz przekroczy się tę granicę – nie ma już powrotu. Dziś więc mam sny emigranta, który stoi po drugiej stronie. Jest w nich zupełnie inna niż kiedyś melodia życia.” (Mariusz Zalejski)
Katarzyna Willmann natandpol.blogspot.com
Dzień Polonii
W niedzielę 22 maja 2016 r. w Berlinie odbył się jeden z największych festynów polonijnych. To już szósta odsłona tego wydarzenia, na którym zaprezentowało swoją działalność środowisko polonijne w Berlinie. Pogoda tego dnia dopisała zarówno organizatorom, jak i gościom, których na festynie nie brakowało. Dzień Polonii cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Na scenie swoje umiejętności dumnie prezentowały zespoły folklorystyczne, tj. Polonez z Darmstadt, Krakowiacy z Berlina, a także Bloody Kishka oraz PS Band z Beatą Kossowską. Na tegorocznej scenie gośćmi wieczoru był zespół Brathanki. Dzień Polonii zaczął się od wczesnych godzin porannych, a zakończył późnym wieczorem. Organizatorzy oraz Polonia Berlin zapraszają serdecznie do wzięcia udziału w przyszłorocznym festynie polonijnym. Foto: Krystyna Koziewicz
10
www.poloniaberlin.de
W parku Sanssouci – na prawo i lewo od pałacu, część II Położona po wschodniej stronie pałacu Sanssouci Galeria Malarstwa (Galeria Obrazów) jest prawdopodobnie najstarszym budynkiem muzealnym w Niemczech. Wzniesiony w latach 1755-1764 gmach miał od razu jasno określoną funkcję. Mieścić się w nim miały obrazy z królewskiej kolekcji, dla których nie było miejsca w niewielkiej pałacowej galerii. Podejście władcy do prezentacji obrazów i innych dzieł sztuki było jak na owe czasy dość rewolucyjne. Fryderyk zerwał bowiem z tradycją ozdabiania komnat pałaców, a powiesił obrazy w jednym miejscu z konkretnym przeznaczeniem - studiowania, podziwiania, obcowania ze sztuką. Tak jak jest to obecnie we współczesnych galeriach. Architektem budynku był Johann Gottfried Büring, syn nadwornego mistrza stolarskiego w Berlinie. Król, jak przy wszystkich swoich budowlach, miał określone wyobrażenia, co do przyszłej galerii. Miała to być podłużna, jednopoziomowa hala, z wielkimi oknami na podobieństwo modnych wówczas francuskich „maisons de plaisance” (mniej reprezentacyjnych prywatnych dworków). Środkowa, wyróżniona część, oddzielająca skrzydło wschodnie od zachodniego, miała otrzymać kopułę. By umożliwić szybkie przejście z
12
pałacu, od zachodniej strony powstała klatka schodowa łącząca najwyższy taras z nieco niżej położoną galerią. Po wschodniej stronie z kolei powstał niewielki gabinet, przeznaczony dla obrazów o małych rozmiarach. Prace miały potrwać dwa lata, ale rozpoczęcie wojny siedmioletniej spowodowało trudności finansowe. Galeria została ukończona dopiero w 1764 roku. Fryderyk już wcześniej zlecił swoim agentom w Europie poszukiwania i zakup dzieł sztuki. Również tutaj miał jasno określone preferencje: cenił malarzy flamandzkich, francuskich i włoskich, wielkie nazwiska jak Rubens czy van Dyck. Tematyka – „żadnych świętych męczenników, ale motywy z bajek (mitologii) i historii”. Dla obrazów o tematyce biblijnej czynił wyjątki tylko, jeśli były sławnego pędzla. Niestety, nie uniknął przy tym zakupu doskonałych podróbek wielkich mistrzów, Raffaela, Vincisa, Titziana czy Rubensa, które uchodziły za oryginały. Dzisiejszy stan posiadania galerii tylko w części odpowiada pierwotnemu. W XIX wieku, okresie kształtowania się nowoczesnych muzeów i galerii, wiele dzieł przeniesiono do pierwszego berlińskiego muzeum (dzisiejsze Stare Muzeum). Straty poniesiono również podczas drugiej wojny światowej. Najsłynniejszy obraz w kolekcji, „Niewierny Tomasz” Caravaggia, trafił do galerii dopiero w XIX wieku, kiedy Fryderyk Wilhelm IV próbował odtworzyć stan z okresu panowania
swojego wielkiego przodka. Z wielu względów okazało się to niemożliwe, dlatego pustki uzupełniono nowymi nabytkami. Galerię warto odwiedzić nie tylko dla obrazów, ale i wspaniałego wnętrza. Zaskoczyć może ogromna różnica między skromnym wyglądem zewnętrznych fasad a bogatą ornamentyką wnętrza. Pozłacane reliefy, rzeźby będące alegoriami dziedzin sztuki i nauki, drogocenne marmury sprowadzane ze starożytnych ruin (nie do końca legalnie) świadczą o traktowaniu budynku przez Fryderyka II jak wyjątkowej świątyni sztuki, w której zresztą władca znikał podczas deszczowych dni na całe godziny. Na co warto zwrócić uwagę? Kupując bilet otrzymamy plan obrazów wraz z ich nazwami i autorami. Zachodnia część poświęcona jest przede wszystkim malarstwu flamandzkiemu i holenderskiemu, wschodnia przeznaczona została dla włoskich mistrzów. Obrazy rozmieszczone są w sposób, jaki uznany był w dobie baroku do XIX wieku: gęsto jeden przy drugim. Do najważniejszych dzieł należą: „Niewierny Tomasz” Caravaggio, „Bitwa Amazonek” i „Św. Hieronim” Rubensa, „Wenus w kuźni Wulkana”, „Rinaldo i Armida” Antona van Dycka. Więcej informacji: www.spsg.de c.d.n. Joanna Maria Czupryna
www.poloniaberlin.de
www.poloniaberlin.de
1
DIETA WEGAŃSKA - Z CZYM TO SIĘ JE? CZ. 3
Niedobory w diecie wegańskiej – witamina D W ostatnim, czerwcowym artykule poruszyłam temat białka w diecie wegańskiej. Dzisiaj chciałam napisać o witaminie D, która - jak wiemy - jest bardzo ważna w każdej diecie. Pierwsze niedobory witaminowe u wegan zauważa się po upływie 6 miesięcy. Oczywiście wszystko jest uzależnione od tego, jaki był stan odżywienia naszego organizmu przed przejściem na tę formę odżywiania. Nieprawidłowo skomponowany jadłospis może przynieść nam więcej niekorzystnych niż pozytywnych efektów. Wykluczając w weganizmie mięso, ryby, jaja, produkty mleczne musimy włączyć w naszą dietę suplementację witaminy D3 i B12. Witamina D występuję w dwóch formach: zwierzęca – cholekalcyferol i roślinna, mniej aktywna, ergokalcyferol. Jak pokazują najnowsze badania, witamina D wpływa na wiele funcji naszego organizmu. Jej główna rola to absorbcja i wydalanie wapnia w organizmie. Wpływa również na układ immunologiczny, nerwowy, reguluje produkcję niektórych hormonów. Jej niedobory mogą skutkować: fibromialgią, reumatoidalnym zapaleniem stawów, stwardnieniem rozsianym, zespołem napięcia miesiączkowego, infekcjami górnych dróg oddechowych, zespołem policystycznych jajników, łuszczycą, osłabieniem mięśni, cukrzycą, depresją. Mimo że jesteśmy w stanie sami wyprodukować witaminę D, to niestety jej niedobory wśród pacjentów, a zwłaszcza wegan są bardzo duże. Jak wiemy, cholekalcyferol jest syntetyzowany w naszej skórze poprzez działanie promieni słonecznych UV. Zalecana dzienna dawka może być wyprodukowana, jeśli będziemy codziennie przebywać na słońcu przez 15-30 minut (20 minut dla osób o ciemnej skórze, 30 minut dla osób starszych) w godzinach południowych, nie stosując filtrów ochronnych i mając odkryte ciało w minimum 60 proc. Jednakże w naszej strefie klimatycznej najefektywniejsze działanie promieni słonecznych jest w okresie od połowy kwietnia
14
do połowy października. Często też pogoda bywa zawodna, a i my sami, jeśli już jest słonecznie, używamy filtrów. Nie ma większego problemu, kiedy oprócz kąpieli słonecznych spożywamy produkty zwierzęce, jak np. jaja, ryby, mleko i produkty mleczne. Bogate w witaminę D2, czyli ergokalcyferol są oleje roślinne, awokado, orzechy, nasiona, grzyby i drożdże. Jednak w przeciwieństwie do formy D3, czyli cholekalcyferolu, ergokalcyferol nie jest tak absorbowany do oganizmu i należałoby spożywać niesamowicie duże ilości wymienionych produktów, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie. Zatem w diecie wegańskiej zalecane jest przestrzeganie ścisłej suplementacji, niezależnie od pory roku. Jednym z najlepszych suplementów diety, zawierający witaminę D3 jest olejek, który pozyskiwany jest z wełny owczej. Jest to suplement w 100 proc. wegański. Podczas jego pozyskiwania owce nie są w żaden sposób krzywdzone. W kolejnym artykule opiszę problem niedoboru witaminy B12, która jest drugą w kol ejności niedoborów u wegan. Piśmiennictwo: 1. Co mówi nauka o wegańskim odżywianiu? na podstawie wykładu Jacka Norrisa, grudzień 2009 2. B. Grygiel-Górniak, M. Puszczewicz.: Witamina D – nowe spojrzenie w medycyniei reumatologii, Postepy Hig Med Dosw (online), 2014; 68: 359-368 3. Beata M. Gruber, Fenomen witaminy D, Postepy Hig Med Dosw (online), 2015; 69: 127-139 Dorota Mazurkiewicz mgr dietetyk kliniczny porady dietetyczne po polsku i niemiecku tel. 0151 665 485 46, e-mail: dora.mazurkiewcz@gmail.com www.dietetycznienacodzien.blogspot.de
www.poloniaberlin.de
POLSKIE MIASTA – GDAŃSK
Gdańsk – (kaszub. Gduńsk, łac. Gedanum, niem. Danzig) miasto w północnej Polsce położone nad Morzem Bałtyckim, nad Zatoką Gdańską, u ujścia Motławy do Wisły. Centrum naukowe, kulturalne i gospodarcze oraz węzeł komunikacyjny Północnej Polski. Ważny ośrodek gospodarki morskiej. Stolica województwa pomorskiego. Gdańsk zajmuje szóste miejsce w Polsce pod względem ludności, a siódme pod względem powierzchni. Wraz z Sopotem i Gdynią tworzy Trójmiasto.
Miasto z przepiękną architekturą i niecodzienną atmosferą. Gdańsk jest specjalny nie tylko z powodu swojej historii. Historię czuje się tu na każdym kroku. I to zarówno historię Polski, jak i historię świata. Urzeka także wyjątkowe położenie miasta. Z jednej strony plaża i ciągnące się aż po horyzont morze, z drugiej - porośnięte lasem wzgórza, które odgradzają miasto od reszty świata. Jest to miasto o ponad tysiącletniej tradycji, kształtowanej na przestrzeni wieków przez różne kultury. Gdańsk był w przeszłości największym miastem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, miastem królewskim i hanzeatyckim. W XVI w. był najbogatszym miastem w Rzeczypospolitej. Uważany jest za symboliczne miejsce wybuchu II wojny światowej (Westerplatte) oraz upadek komunizmu w Europie Środkowej. 2 września 2002 r. władzom Gdańska wręczono honorową flagę Rady Europy, jako wyraz uznania dla aktywności miasta w rozwijaniu kontaktów z zagranicznymi miastami partnerskimi oraz za dokonania w dziedzinie promocji idei jedności europejskiej. Gdańsk stanowi jeden z najcenniejszych zespołów zabytkowych w Polsce, a zabytki Gdańska znajdują się na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Nie sposób opisać piękna tego miasta. Tu po prostu trzeba przyjechać i zobaczyć wszystko na własne oczy. Ulica Długa i Długi Targ to najpiękniejsze ulice tworzące Trakt Królewski. To tutaj znajduje się Ratusz Starego Miasta, Dwór Artusa, no i, oczywiście, Fontanna z Neptunem. Każda kamienica przyciąga uwagę niezwykłymi zdobieniami. Kiedyś było to jedno z ważniejszych miejsc handlu w Europie, a mieszkali tu najzamożniejsi mieszczanie, kupcy i burmistrzowie. Inną charakterystyczną budowlą miasta jest
Żuraw Gdański. Był to największy dźwig portowy w średniowiecznej Europie. Służył do przeładunku towarów ze statków oraz stawiania masztów, a jednocześnie był bramą miejską. Ciekawostką jest, że Gdańsk nie posiada Starówki czy Starego Rynku. Z powodów historycznych dzieli się na dwie dzielnice, Główne Miasto i Stare Miasto i w każdej z nich znajduje się Ratusz. Trudno wyliczyć wszystkie miejsca, które w tym mieście warto i powinno się odwiedzić ale na pewno na uwagę zasługuje, poza wspomnianymi wcześniej Wielka Zbrojownia, Muzeum Bursztynu, Złota Brama, Brama Wyżynna, Katownia, Dom Uphagena, Ratusz Głównego Miasta, Sień Gdańska, Wielki Młyn, Hala Targowa, Kościół Mariacki. Na Długim Targu stoi też Termometr Farenheita. Ten holenderski fizyk i inżynier niemieckiego pochodzenia urodził się właśnie w Gdańsku. Inni znani gdańszczanie to między innymi Abraham van den Blocke, Günter Grass, Jan Heweliusz, Arthur Schopenhauer, Johanna Schopenhauer, Johann Uphagen, Lech Wałęsa. Spacerując zabytkowymi ulicami Gdańska można przysiąść na chwilę i wypić kawę w jednej z licznych kawiarenek lub posilić się w przytulnej restauracji (osobiście polecam „Pyrę” lub „Mandu”). Nie sposób wymienić wszystkich zabytków Gdańska. Nie da rady w kilku zdaniach zawrzeć tysiącletniej historii miasta, tym bardziej że splata się ona z teraźniejszością. Gdańsk zapisywał również karty najnowszej historii. Miasto jest przecież kolebką Wolnych Związków Zawodowych i Solidarności. Z biegiem lat zabytkiem stał się pomnik Poległych Stoczniowców, znajdujący się niedaleko miejsca, w którym w 1970 roku padli pierwsi, zabici robotnicy. W 2014 r. w Stoczni Gdańskiej zainaugurowało swą działalność Europejskie Centrum Solidarności, które mieści się opodal pomnika Poległych Stoczniowców, historycznej Bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej, po drodze do Sali BHP, gdzie podpisano Porozumienia Sierpniowe. Sercem ECS jest wystawa o narodzinach Solidarności, fenomenie polskiej drogi do demokracji i wpływie narodzonych w Gdańsku idei na przemiany w całej Europie w latach 1989-1991. Tym, którzy wybiorą się do Gdańska z dziećmi polecam odwiedzenie Centrum Hewelianum. To takie gdańskie Centrum Nauki. Muzeum jest interaktywne i większość eksperymentów można przeprowadzić samodzielnie. Warto zwrócić uwagę też na to, że prawie 25 proc. powierzchni miasta zajmują tereny zielone. Jest tutaj ponad 20 ogólnie dostępnych parków. Jednym z najstarszych
CIEKAWOSTKI n Jarmark św. Dominika, który odbywa się w sierpniu w Gdańsku jest to – obok Weihnachtsmarkt i Oktoberfest – największa tego typu impreza plenerowa w Europie. Odwiedza ją ok 1,5 mln osób. n Politechnika Gdańska powstała w 1904 r. jako Królewska Wyższa Szkoła Techniczna w Gdańsku i zarazem jest jedną z najstarszych uczelni technicznych w Polsce. n W 1948 r. w Stoczni Gdańskiej powstał pierwszy po wojnie statek SS Sołdek. n Gdańska Bazylika Mariacka Wniebowzięcia NMP jest największą średniowieczną świątynią w Europie wybudowaną z cegły. n W Gdańsku znajduje się największe w Polsce zoo. n Gdańsk podobnie jak Piza posiada swoją „krzywą
jest Park Oliwski. Pierwszy park istniał w tym miejscu już w XV w. Na terenie parku znajduje się zbudowana w XVIII w. Palmiarnia z egzotycznymi roślinami. Obok niej założono alpinarium, a nieco dalej rozciąga się Ogród Botaniczny. W parku znaleźć można cenne okazy flory niemal z całego kontynentu. W bezpośrednim sąsiedztwie parku znajduje się Pałac Opatów, a także Katedra Oliwska, we wnętrzu której znajdują się zabytkowe dzieła sztuki sakralnej oraz znane na całym świecie wielkie organy oliwskie. W Gdańsku corocznie organizowanych jest również szereg imprez i festiwali, jak chociażby Festiwal Szekspirowski, Solidarity of Arts, Siesta Festiwal, Gdańskie Noce Jazzowe, Monumental Art, Jarmark św. Dominika, Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych „Feta”. Nic zatem dziwnego, że Gdańsk odwiedzają setki tysięcy turystów. Ale Gdańsk to nie tylko zabytki. Miasto należy do jednych z najprężniej funkcjonujących miast w Polsce. Corocznie powstają nowe inwestycje. Gdańsk posiada świetnie zorganizowany transport publiczny, żeglugowy oraz własne lotnisko. Dla turystów usługi świadczą statki białej floty, którymi można popłynąć na Westerplatte i do Gdyni. We wrześniu 2015 r. ruszyła też Pomorska Kolej Metropolitalna łącząca Gdańsk z Kaszubami. W kwietniu br. otwarto tunel pod Martwą Wisłą łączący Nowy Port z Trasą Sucharskiego. Jest to obecnie najdłuższy tunel w Polsce. Inne inwestycje to rewitalizacja zapomnianego Dolnego Gdańska czy rozbudowa terminala na lotnisku. Obecnie na realizację czekają kolejne, jak chociażby rozbudowa miejskiego zoo, zagospodarowanie plaż, budowa mostu na Wyspie Sobieszewskiej, rewaloryzacja Targu Rybnego. Tekst, Foto: A.W. wieżę”. Jest nią dom mieszkalny zlokalizowany na rogu ulic Lawendowej i Świętojańskiej. Budynek odchyla się od pionu do 50 cm z powodu niestabilnego podłoża. n Przed II wojną światową Gdańsk był centrum sportów zimowych. Na pamiątkę tego okresu pozostała skocznia narciarska w Dolinie Radości. n Gdańsk od XIV w. był centrum produkcji piwa. Hit stanowiło Piwo Jopejskie lubiane nawet przez królów, do którego produkcji po raz pierwszy zaangażowano pleśń. Gdańskie piwo przyczyniło się do rozwoju nauki dzięki mariażowi Jana Heweliusza z córką bogatego browarnika. n Brama Straganiarska była zaraz po wojnie miejscem zamieszkania znanego aktora Zbigniewa Cybulskiego. n Ulica Długie Pobrzeże nad Motławą jest w rzeczywistości mostem na wodzie, przy którym dawniej cumowały statki
1
l Wynajmę pokój dla Pani w dzielnicy Neukölln, blisko U-Lipschitzallee. Tel. 030 602-58-845 l Sprzedam działkę budowlaną w miejscowości KAMIEŃ MAŁY – 10 km od KOSTRZYNA o pow. 1.228 m (częściowo zagospodarowana, na której znajduje się dom w stanie surowym o pow. 96 m). Cena 150.000 zł do negocjacji. Tel.: 0048 695 578 085 l Jestem doświadczonym i samodzielnym murarzem. Wykonuję prace takie jak: murowanie, tynki dekoracyjne, gipsowe i wapienne, szpachlowanie, ocieplenia, karton gips, płytki, malowanie, montaż okien i drzwi, paneli, szalunki, posadzki, podbitki, przeróbka prądu, czytanie planów, itp. Mam 43 lata, posiadam ponad 25 lat doświadczenia pracy w budownictwie. Jestem mobilny, bez nałogów, posiadam narzędzia. Wykonuję również prywatne zlecenia. Mogę wystawiać rachunki. Mail: murarz1972@wp.pl Tel .+48 603 513 019 l Przedsiębiorstwo transportowe, działające od ponad 10 lat na rynku berlińskim zatrudni pracownika biurowego (kobietę lub mężczyznę) w pełnym wymiarze czasu pracy w naszej siedzibie w Berlinie - Tempelhof. Wymagana dobra znajomość języka niemieckiego w mowie i piśmie, doświadczenie w pracy biurowej, znajomość obsługi komputera - Word, Excel, Outlook, mile widziana znajomość podstaw księgowości i prawa pracy. Oferujemy natychmiastowe zatrudnienie, wynagrodzenie ca. 1200 euro netto. Prosimy o kontakt telefoniczny, w godzinach 9.00-14.00 pod numerem 030 817 2 010 lub 01762 165 25 00 l Firma niemiecka poszukuje pilnie opiekunki nad starszą panią na okres nieokreślony lub na zastępstwo. Dobre warunki finansowe. Warunki do spełnie-
nia: doświadczenie w opiece ze starszymi osobami, niemiecki komunikatywny. Resztę informacji pod tel., kontakt: 0151 213 527 081
Nazywam się Brzęczyszczykiewicz
l Szukam kawalerki do wynajęcia w Berlinie. Cena za wynajem do 550 euro. Proszę o wszelkie możliwe informacje na numer tel. +48 506 999 254 lub na adres mailowy annakierzkowska@o2.pl l Witam. Para z 8-miesięcznym dzieckiem poszukuje mieszkania w Berlinie w Hellersdorf. Interesuje nas mieszkanie z meldunkiem, wszystkie potrzebne dokumenty posiadamy. Narzeczony ma stałą pracę w Berlinie od marca 2015, dodatkowo perfekcyjnie mówi po niemiecku, dodam że sam przebywa już w Berlinie, ale zależy mu na ściągnięciu nas do siebie. Zależy nam na czasie. Z góry dziękuję za jakiekolwiek oferty. Tel. +48 697 789 316 l Wynajmę pokój w 3-pokojowym mieszkaniu, z osobnym wejściem, kuchnia z lodówką, pralką, Internet z WI-FI, dla osoby/osób bez nałogów. Czynsz 450 euro, bez dodatkowych kosztów. Lokalizacja: Cheruskerstrasse w dzielnicy Schöneberg. S-Bahn Südkreuz 10 min na piechotę, Julius-Leber-Brücke - 5 min. Kontakt: leo.herman@hotmail.de Tel. +49 176 97 60 29 70 l Pokój dla dziewczyny (albo dwóch po ustaleniu ceny). Spokojna dzielnica, jeziorko i sbahn Schlachtensee jakieś 5 min pieszo. Cena 350 euro. Bez meldunku, kaucja 200 euro. E-mail ania1980@gmx.de Tel. 0157 318 635 20 l Kursy komputerowe dla SENIORÓW „obsługa komputera”. Po kilku spotkaniach nie będziesz musiał prosić wnuczka, aby włączył komputer lub wyszukał coś dla ciebie w internecie. Wszelkie informacje pod: tel. 030/588 523 96, kom. 0157 749 163 03
Czy pamiętacie Państwo scenę z kultowej komedii „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, kiedy Franek Dolas w bardzo zabawny sposób podaje swoje dane niemieckiemu oficerowi: Grzegorz Brzęczyszczykiewicz urodzony w Chrząszczyżewoszycach powiat Łękołody? Jakże przezabawna to scena, bardzo spotykana na co dzień. Chociaż może nie nazywam się „Brzęczyszczykiewicz” często przy załatwianiu jakichkolwiek spraw urzędowych zapisanie moich danych przysparza dużo trudności. Czasami jest trudno, czasami nawet śmiesznie. Kiedy jest trudno? Wtedy, gdy czas nagli, a ja po raz trzeci otrzymuję potrzebny mi dokument z przekręconym nazwiskiem. Po przyjeździe do Niemiec trzy razy poprawiano mi kartę ubezpieczeniową. Jak nazwisko było poprawne, to w imieniu litery były przestawione. Zdaję sobie sprawę z tego, że język polski nie należy do łatwych języków, a nawet czytałam gdzieś ostatnio, że jest zaliczany do najtrudniejszych. Jest bodajże na drugim miejscu. Nasze sz, cz, rz oraz ą,ę są nie do wymówienia dla naszych niemieckich kolegów. Ile się muszą namęczyć (naszeleścić i naszurać), zanim poprawnie wymówią. Znany profesor kiedyś powiedział, że jakby język polski był językiem stosowanym na całym świecie, to powietrze byłoby o wiele wilgotniejsze. Moja córka, która włada bez problemu dwoma językami, nie rozumie, dlaczego jej szkolni koledzy nie posiadają takich umiejętności. Często organizuje zabawy polegające na powtarzaniu pojedynczych wyrazów w rodzaju: szczur, dżdżownica, pszczoła, czarnoksiężnik itp. Śmiechu przy tym wiele. Nie tak dawno musiałam podać w urzędzie moje dane. Stanęłam do okienka z dowodem tożsamości. Kilka osób stało przede mną, szło szybko i płynnie, dopóki ja nie podeszłam. Pani po literce wpisywała moje dane. Mocno się napociła przy tym. Zrobił się korek i cały urząd nieźle się bawił. Nie jest to żadną tajemnicą, że mam na imię Katarzyna, urodziłam się trzynastego w Kętrzynie, a mój dowód osobisty został wydany przez Burmistrza Miasta Kętrzyna. No! Właśnie! Kilka takich osób w kolejce i urząd zakorkowałby się na dobre. Polaków coraz więcej, więc byłoby dobrze, aby nasi niemieccy koledzy potrenowali trochę. Na początek dnia w każdym urzędzie zamiast kawy rozgrzewka ust i języka. PS Pozdrawiam naszych wspaniałych piłkarzy, a szczególnie: Błaszczykowskiego, Piszczka, Jędrzejczyka, Mączyńskiego, Starzyńskiego i Stępińskiego. Katarzyna Góreczna
16
www.poloniaberlin.de
www.poloniaberlin.de
1
KRZYŻÓWKA
UŚMIECHNIJ SIĘ
Rozwiązania prosimy przesyłać pod adres: PoloniaBerlin, Barfusstraße 11, 13349 Berlin, z dopiskiem: „Krzyżówka”. Za prawidłowe rozwiązania czekają na Państwa atrakcyjne nagrody ufundowane przez itvn. Rozwiązanie krzyżówki z nr. 63 - Mateusz Nowak, Wioletta Kubala.
SUDOKU
-------------------------------Przychodzi Fornalik do wróżki i pyta się jaki będzie wynik meczu PolskaNiemcy na Euro 2016.Wróżka mu mówi: - Polacy strzelą w tym meczu 4 bramki. Po chwili dodaje: - Dwie Podolski i dwie Klose. -------------------------------Podczas meczu piłkarskiego, siedzącego na trybunach malucha zagaduje mężczyzna siedzący obok: - Przyszedłeś sam? - Tak, proszę pana. - Stać cię było na tak drogi bilet? - Nie, tata kupił. - A gdzie jest twój tata? - W domu, szuka biletu. -------------------------------Adwokat pyta swojego klienta: - Dlaczego chce się pan rozwieść? - Bo moja żona cały czas szwenda się po knajpach! - Czy to znaczy, że pije? - Nie, łazi tam za mną! -------------------------------W pociągu jedzie Polak, Rusek, zakonnica i blondynka. Wjechali do tunelu i nagle usłyszeli trzask uderzenia w twarz. Gdy wyjechali z ciemności, zobaczyli, że Rusek się trzyma za policzek. Zakonnica sobie myśli: - No tak, świnia złapał blondynę za kolano i dostał w pysk! Blondynka sobie myśli: - To idiota, zamiast mnie, to się pomylił i macał zakonnicę, więc dostał w ryja. Rusek sobie myśli: - Polak zboczeniec złapał którąś, a ta myślała, że to ja, i mnie walnęła. Polak sobie myśli: - W następnym tunelu znów mu przywalę. -------------------------------- Dlaczego nie odrabiasz lekcji?- pyta Szkot syna. - Bo nie mam pióra. - To idź na pocztę i odrób lekcje. -------------------------------Koleżanka do koleżanki: - Małżeństwo to ciekawa rzecz. Hajtają się kiciusie z misiami, a rozwodzą się krowy z baranami... --------------------------------
Rozmawiają dwie sąsiadki: - Dlaczego Twój mąż tak głośno wczoraj na Ciebie krzyczał? - Bo nie chciałam mu powiedzieć, na co wydałam wszystkie pieniądze. - A dziś rano? - Bo mu wreszcie powiedziałam.
1
www.poloniaberlin.de
CASTING NA GENIUSZA Platon, Plotyn, co za różnica? Kogo to teraz obchodzi? Kiedyś kursowało tępe powiedzenie: nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera. Nie trzeba było długo czekać, by ukuto następną mądrość: śpiewać każdy może. I to stało się pierwszym przykazaniem transformacyjnej religii: w dzisiejszych czasach każdy może być kim chce. Nie ma barier, hamulców, wszystko jest dozwolone, wszyscy są cudowni, obdarzeni potencjałem i charyzmą, diamentowi, twórczy, niepowtarzalni jak cep. Każdy może być Nareszcie, z ulgą westchnie wielu. Jaka szkoda, wykrzykną nieliczni. Fakt: nagle okazało się, że nie ma miernot, zakompleksionych nieudaczników i w myśl piosenkowego stwierdzenia o tym, że śpiewać każdy może, namnożyło się sporo gulgoczących trąb. Za grosz słuchu, podgardlany chryp przypominający astmatyczną wronę, ale cóż za pretensje, ambicje, apetyty! By zaistnieć, wyrwać się z niebytu i dać upojny głos, za cenę śmieszności, kosztem zrobienia z siebie błazna, zaprzedadzą duszę, by mieć szansę wystąpienia przed szerszą publicznością. Dlaczego, gdy owi chórzyści zaśpiewają u cioci na imieninach bezzębnymi falsetami lub wydrą się w łazience, to od razu myślą, że są co najmniej Kiepury? Czemu też roją sobie o Józefowiczach padających przed nimi na kolana i ustawiają się do nich w czołobitnej kolejce po autograf? Z jakiego powodu męczy ich pokuśna wizja nieustannych wywiadów, las wyciągniętych rąk z mikrofonami, a w snach jawią im się telewizyjne kanapy u jakiegoś Miszcza – Tokszoła? Kiedy zachodzę w głowę, jaka jest tego przyczyna, zaczynam rozmyślać nad brakiem samokrytycyzmu. Skali porównawczej. I zastanawiam się, dlaczego większość z nas nie potrafi krytycznie oceniać swoich umiejętności. Konfrontować z możliwościami lepszych. Dlaczego mamy same perły i ani jednego wieprza? Miliardy Bergmanów, zwały Koperników, Einsteinów na pęczki, Leonardów od groma? Co drugi piśmienny jest poetą większym od Mickiewicza, a co drugi daltonista zna się na kolorach lepiej niż Van Gogh. Tekściarzy większych od Bułhakowa posiadamy do oporu. Cóż wielkiego upichcić Pana Tadeusza, jaka sztuka zabębnić kiej Chopin, sprokurować nowe Dziady, machnąć Wielką Improwizację? Jak lustereczko Stendhala samozwańczy artyści kręcą
autorytetem, guru, ekspertem. Zatem można wymyślić następne powiedzenie: „rzeczy nieosiągalnych nie ma”; dla chcącego, nic trudnego, geniuszem może być pierwszy lepszy z ulicy, byleby miał w sobie ikrę, dysponował cwanym umysłem i miał smykałkę do niefrasobliwego życia, gdyż są to nieodzowne warunki osiągnięcia sławy, pozycji, majątku. Proszę zauważyć, że o pracy nie ma tu ani słowa. Ma być łatwo, lekko i przyjemnie.
się po lada ulicy i odzwierciedlają rzeczywistość. Karłowatą, wyzutą z blasku, piękną inaczej, postrzeganą na miarę minimalnych doświadczeń. Od niechcenia, bez wysiłku, z nonszalancją ocierającą się o prymitywizm rzucają w przestrzeń płody swoich spartańskich myśli. Piszą ody, elegie i inwokacje zapominając, że wszelka twórczość wymaga wysiłku, morderczej harówy, a dzieło czy arcydzieło nie powstaje bez intelektualnego przygotowania. Nie wiedząc o tym, że i Wielka Improwizacja narodziła się nie od razu... Kochany Czytelniku tych słów! Na poradlonych plecach czujesz ciarki, a zgroza płynie ci przez dotychczasową twarz. Jesteś rozdygotany i zewsząd otacza cię bezlik możliwości, jakichś opcji, czy alternatyw prowadzących do dokonania właściwego wyboru. Czujesz się jak pijane dziecko we mgle: zagubione w gąszczu jedynie słusznych dróg, natrętnie i bez ustanku poddawane niechcianym presjom: tak zwana nowoczesność domaga się twojego aplauzu, masz więc przed sobą obraz złożony z tumultu trafnych wyjść. Znalazłeś się na rozdrożu: styranizowany hamletyzmami wyboru: pomiędzy tym, do czego jesteś przyzwyczajony, a tym, co należy do dzisiejszych, destruktywnych wymogów. Jesteś nawykły do rozsądku, a obecna rzeczywistość domaga się od ciebie zachowań odmiennego rodzaju: masz mówić, myśleć i działać, jakby nie istniały pewniki, a dwa plus dwa dawało trzy lub pięć, nigdy zaś cztery. Cztery, to ryzykowna teoria, heretyckie przypuszczenie, wybroczyna domorosłego matematyka. Pozostałość po minionych czasach. Niegdysiejszych, czyli wrednych, niepotrzebnych, wstydliwych, mało kompatybilnych z chaotyczną dzisiejszością i dookolnym tumiwisizmem. Zapanowała wolność, entuzjastyczna
www.poloniaberlin.de
swoboda wyrażająca się brakiem uciążliwych rygorów postępowania, powszechny odpust. Z tym, że wolność, która zapanowała, jest kompozycją rozmemłanego wariata. Ideą faceta wyzwolonego z kaftanika, uwolnionego od rygoru brania leków, przebywającego na odwyku od myślenia, puszczonego luzem i ogłoszonego reformatorem. Wyzuty z obroży facio zaczął od kasacji pojęć, których sam nie rozumie. Po cholerę uczyć się czegokolwiek, znać Historię, wiedzieć, co to filozofia, matma, łacina. I na co komu literatura, jakieś klasyki, Nałkowskie, Szymborski, Kapuścińskie, Reymonty i inne patałachy, po diabła te Noble i Pulitzery, Kościelskie i Nike, o których nie opłaca się mieć pojęcia? Wedle jego rozeznania każdy człekokształtny człek powinien orientować się gdzie dają piwo, rachować na palcach, wiedzieć, przed kim lub czym leżeć na wznak w wyprostowanej postawie. Więcej wiedzieć, to zbrodnia, masakra, przepych. Po jakie licho słuchać Beethovena, skoro istnieje Doda? I na co komu Chopin i jego fortepianowe banały, ta romantyczna pierdoła z przedawnionych czasów? Pytasz się więc: gdzie nam to wszystko wsiąkło? I odpowiadasz: wsiąkło, ale jak to w z regułami bywa, są wyjątki. Są ludzie, którzy nie dali się nabrać na frazesy typu a po co: nauka, twórcza praca nad sobą, znajomość Historii, literatury, edukacja. Mógłbym dalej wyliczać, ale co to da? Światli wiedzą, a niegramotnych i tak nie przekonam. Toteż doszedłem do wniosku, że i z dzisiejszych czasów można się czegoś nauczyć. Stwierdziłem, że musi być czegoś za wiele, by po pewnym okresie odczuć tego czegoś przesyt. Wręcz zamęt: coś na kształt dokuczliwego kołatania mózgu. A to dudnienie jest tak namolne, że prędzej niż później doprowadzi nas do powrotu zbezczeszczonych norm. Marek Jastrząb
1