PANORAMA LESZCZYŃSKA
[2] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Lakierować cały uszkodzony element karoserii czy tylko jej fragment?
Szybciej, nie zawsze taniej N ie trzeba lakierować całego lekko przetartego błotnika czy lusterka, nie jest też konieczna wizyta w warsztacie lakierniczym przy likwidacji małych szkód komunikacyjnych – twierdzą przedstawiciele firm zajmujących się szybką naprawą aut. Procesów technologicznych nie można skracać czy przyspieszać – tłumaczą z kolei lakiernicy. Każdy z kierowców miał do czynienia z koniecznością polakierowania karoserii. Jeśli nastąpiło małe uszkodzenie, m. in. otarcie, porysowanie, pęknięcie czy wgniecenie (podczas gradobicia), jak również np. w przypadku wymiany niewielkiego elementu przerdzewiałego błotnika, istnieje alternatywa dla wizyty w klasycznym warsztacie lakierniczym. – Można uniknąć kosztownego lakierowania całego elementu karoserii, ograniczając się do metody miejscowego lakierowania – tłumaczy Bartosz Przygoda, kierownik leszczyńskiego salonu S Plus. – Metoda ta idealnie nadaje się do usuwania skutków szkód parkingowych czy niewielkich obcierek, powstałych najczęściej w obrębie zderzaków, spojlerów czy błotników. Tą metodą można również usunąć uszkodzenia lakierowanych listew bocznych obudów lusterek czy zarysowań na alufelgach. Aleksander Szturo, właściciel firmy samochodowej Olsen z Wilkowic koło Leszna, uważa, że wybór usługodawcy każdy rozpatruje indywidualnie. – Jednego właściciela auta boli każda rysa na lakierze, innego dopiero widoczne wgniecenie, a jeszcze inny w ogóle nie przywiązuje do tego wagi. Generalnie częściej w warsztatach pojawiają się użytkownicy nowych aut. REKLAMA
Z wiekiem pojazdu tolerancja na rysy czy uszkodzenia rośnie. Wówczas, także ze względu na spadającą wartość samochodu, właściciele rozglądają się za alternatywnymi dla klasycznych warsztatów lakierniczych rozwiązaniami – uważa Aleksander Szturo. Specjaliści tłumaczą, że jeśli uderzenie nie jest wielkie i zachował się podkład i lakier, z naprawą można poczekać. Polakierowanie jednego elementu w regionie leszczyńskim kosztuje ok. 250-300 zł. Przy starszych autach bardzo często mamy do czynienia z korozją, np. progów i nadkoli. Jeśli nie nastąpi szybka reakcja, koszty naprawy mogą wzrosnąć nawet o 50 proc. (dodatkowe wycięcie uszkodzonej części i wstawienie tzw. reperaturki). Kierownik leszczyńskiego salonu S Plus podkreśla, że przy porównywalnych kosztach naprawy w warsztacie lakierniczym i w zakładzie likwidacji małych szkód komunikacyjnych, spore znaczenie dla kierowców ma czas. – Na usługę w warsztacie lakierniczym często trzeba czekać kilka, kilkanaście dni, a jej wykonanie trwa dwa, trzy dni. Wielu osobom zależy na czasie, bo samochód jest potrzebny w pracy czy w życiu rodzinnym. W przypadku drobnych szkód naprawa u nas trwa jeden dzień. Jesteśmy w stanie odtworzyć każdy kolor i barwę uszkodzonego lakieru, niezależnie od wieku pojazdu, a miejsca złączeń starego i nowego lakieru będą niewidoczne – tłumaczy Bartosz Przygoda. Bardzo często mamy do czynienia z niewielkimi wgnieceniami karoserii, powstałymi wskutek gradobicia czy uderzenia kamieniem. Można to naprawić bez szpachlowania i lakierowania, dzięki czemu nie jest nanoszona nowa warstwa. Każda kolejna powłoka obniża wartość pojazdu i jest wychwytywana przez czujniki grubości lakieru. To z kolei może mieć znaczenie przy ustalaniu ceny za sprzedawane auto. RAFAŁ MAKOWSKI REKLAMA
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [3]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Czy starszy kierowca jest na drodze bardziej niebezpieczny od młodego?
Liczy się nie tylko refleks C zy kierowcom po osiągnięciu pewnego wieku powinno odbierać się prawo jazdy? Sprawa jest dyskusyjna. Z jednej strony nikomu, kto posiada stosowny dokument nie powinno ograniczać się prawa do swobodnego kierowania pojazdem, z drugiej nasza kondycja psychofizyczna z wiekiem pogarsza się, a dobry wzrok i refleks to na drodze atut.
Trochę statystyk
Komenda Główna Policji podsumowała liczbę wypadków drogowych, do których doszło w 2013 roku. Zarejestrowano ich w całym kraju 35 847. W 3548 przypadkach sprawcami byli kierowcy w wieku 60 +, co stanowi 10% ogółu sprawców. W biuletynie policja nie poświęca szczególnej uwagi osobom starszym. Wręcz odwrotnie – w raporcie kładzie się nacisk na młodych kierowców w wieku 18-24 lat, którzy w zeszłym roku byli sprawcami 6 233 wypadków, co stanowi 21,2% ogółu sprawców. – Nie da się ukryć, że młodzi jeżdżą brawurowo. Widzę na placu. Jednak także starsze osoby mogą stanowić niebezpieczeństwo na drodze. Jeśli staruszek jedzie dwudziestką, z nosem przyklejonym do szyby, z pewnością nie będzie komfortowym dla innych kierowców partnerem na drodze – uważa Stanisław Wojciak, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Lesznie. REKLAMA
W opinii Stanisława Wojciaka optymalnym rozwiązaniem byłoby badanie lekarskie dla kierowców przekraczających pewien próg wiekowy np. 70 lat. – Oczywiście jeden siedemdziesięciolatek będzie w doskonałej kondycji, bo z powodzeniem biega w maratonach, ale inny może już w tym wieku niedomagać. Naprawdę lekarz powinien weryfikować stan zdrowia starszych kierowców. Dyskusje dotyczące górnego wieku kierowców pojawiły się przed wejściem w życie ustawy z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami. Niestety, z czasem temat umarł śmiercią naturalną. Ustawa ogranicza tylko okres na jaki wydawane będzie prawo jazdy do lat 15. Po tym czasie, aby je przedłużyć, wcale nie będzie trzeba wykonywać badań lekarskich. Chyba że wcześniej taki był warunek lekarza – tłumaczy dyrektor WORD w Lesznie. Według statystyk Komendy Miejskiej Policji w Lesznie, od 1 stycznia do 30 września br. odnotowano 932 zdarzenia drogowe, w tym 147 wypadków. Sprawcami 123 zdarzeń drogowych były osoby w wieku 60+, w tym spowodowały 20 wypadków.
Żyjemy dłużej
ONZ szacuje, że w 2050 roku na świecie będzie ponad 400 milionów osób w wieku 80+. Jak podaje Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego osoby starsze
są najszybciej rosnąca grupą kierowców, zarówno pod względem liczebności, jak i przejechanych kilometrów. – Zmiany postępujące z wiekiem mogą nie mieć wpływu na codzienne życie, ale mają znaczenie dla kierowania pojazdem. Kierowcy muszą często podjąć od 8 do 12 decyzji na jeden kilometr mając na to mniej niż pół sekundy. Oznacza to, że nawet niewielkie zmiany w zakresie wzroku, słuchu, zasięgu i siły ruchów, czasu reakcji i koncentracji uwagi mogą odegrać dużą rolę przy podejmowaniu decyzji w czasie kierowania pojazdem – czytamy w biuletynie instytutu poświęconym starszym kierowcom. Instytut zwraca uwagę na międzynarodowe badania z których wynika, że starsi kierowcy z różnymi ograniczeniami natury medycznej swoje braki w prowadzeniu pojazdów kompensują ściągnięciem nogi z gazu. Ponadto ograniczają jazdę nocną, zapinają pasy, nie piją alkoholu i korzystają ze sprawdzonych tras. Połowa wypadków z udziałem starszych kierowców ma miejsce w obrębie skrzyżowań, a główną ich przyczyną jest trudność w ocenie pierwszeństwa przejazdu. Starsi mają zawężone pole widzenia i kłopoty z oceną odległości. Jeśli chodzi o trafność decyzji nie wykazano różnic związanych z wiekiem poza faktem, że starsi potrzebowali o połowę więcej czasu na jej podjęcie. (kab)
PANORAMA LESZCZYŃSKA
[4] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Mototest Panoramy: Toyota Aygo
Nowa zabawka w kształcie iksa
C
harakterystyczny kształt ,,X” z przodu pojazdu jest znakiem rozpoznawczym nowego modelu Aygo. Toyota wprowadziła go na nasz rynek w połowie tego roku. Ten sam symbol można też łatwo zauważyć z tyłu samochodu, jego rozmaite wariacje powtarzają się też we wnętrzu. A wszystko to daje początek indywidualnej kompozycji wyglądu pojazdu z zewnątrz i w środku. Tu rzeczywiście potencjalny klient ma niemal nieograniczone możliwości samodzielnego zaprojektowania auta. I chodzi nie tylko o kolorystykę poszczególnych elementów, ale też stylizację. To świadomy zamysł projektantów, którzy chcieli tym sposobem przyciągnąć uwagę młodszego pokolenia klientów. Każdy użytkownik Aygo może indywidualnie dopasować wygląd samochodu do swojego gustu i to nie tylko składając zamówienie, lecz i w trakcie użytkowania – jeśli znudzą mu się jakieś elementy wykończenia. Ten pomysł jest po prostu rewelacyjny. Dla tych użytkowników, którzy nie mają zbyt dużej inwencji, stworzono trzy wersje wyposażenia, trzy edycje specjalne i dwa pakiety stylistyczne nadwozia i wnętrza. Do tego dochodzi siedem propozycji kolorystycznych nadwozia, kilkanaście wzorów felg i możliwość wyboru wykończenia wnętrza. Jest więc w czym wybierać. Niewielkie rozmiary auta (3,5 m długości) pozwalają na nadzwyczaj sprawne poruszanie się nim w zatłoczonych miastach. Parkowanie nawet na małej przestrzeni nie sprawia kłopotu. Dodatkowo ułatwia te manewry wspomaganie układu kierowniczego. Mimo kompaktowych rozmiarów pojazd w środku jest dość przestronny. Nie tylko kierowca ma sporo miejsca, także na tylnej kanapie siedzi się całkiem wygodnie. Fotele wymagają zresztą oddzielnej pochwały. Wykonano je znakomicie, są wygodne i mają doskonałe trzymanie boczne. Rzecz jasna, że małe rozmiary samochodu i sztywna konstrukcja nadwozia dają o sobie znać podczas jazdy po nierównościach. Pojawia się wówczas sporo różnych hałasów. Także silnik o niezwykle małej pojemności 1 litra podczas przyspieszania jest mocno słyszalny w kabinie, ale na trasie na najwyższym biegu pracuje spokojnie. Co ciekawe, jest żwawy i zachęca do wyprzedzania. Produkuje się go w polskich zakładach Toyoty w Wałbrzychu. We wnętrzu ładnie rozplanowanym warto zwrócić uwagę na konsolę centralną. Ma niespotykany, charakterystyczny kształt, w którym dominuje system multimedialny „X-touch” z 7-calowym ekranem dotykowym. Łatwa obsługa pozwala na sprawne wykorzystanie systemu. Jego integralną częścią jest kamera cofania i nawigacja.
We wnętrzu warto zwrócić uwagę na konsolę centralną
TOYOTA AYGO DANE TECHNICZNE
Mieliśmy do dyspozycji pojazd 5 – drzwiowy w wersji X-Play w cenie 40.900 zł. Wersja podstawowa auta 3 – drzwiowego kosztuje 33.900 zł. Samochód do redakcyjnego testu udostępniła firma TOYOCAR J.J. Mikołajczak z Leszna – diler Toyoty. Tekst i zdjęcia: ROMAN MAJEWSKI
Każdy użytkownik Toyoty Aygo może indywidualnie dopasować wygląd samochodu do swojego gustu
Silnik
1,0 VVT-i
Pojemność skokowa
998 ccm
Moc maksymalna
69 KM/51 kW
Prędkość maksymalna
160 km/h
Średnie zużycie paliwa
4,1 l/100 km
WYMIARY ZEWNĘTRZNE Długość
3455 mm
Szerokość
1615 mm
Wysokość
1460 mm
PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 23 X 2014
REKLAMA
Motoryzacja [5]
[6] Motoryzacja REKLAMA
PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 23 X 2014
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [7]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Diesel czy benzyna – plusy i minusy napędów silników
Skarbonka bez dna
D
iesel czy benzyna? Jaki silnik wybrać, by być zadowolonym z kosztów eksploatacji? Większość specjalistów powtarza, że silniki z napędem olejowym mają rację bytu tylko dla kierowców, którzy dużo jeżdżą. Ze względu na porównywalne w ostatnich latach ceny paliw i wyższe koszty eksploatacji, bardziej atrakcyjne obecnie są silniki benzynowe. Obie konstrukcje różnią się od siebie przede wszystkim sposobem zapłonu. W silniku diesla dochodzi do zapłonu samoczynnego, co oznacza, że do cylindra doprowadzane jest powietrze, które zostaje podgrzane i sprężone. Równocześnie wtryskiwane jest paliwo i w kontakcie z ciepłym sprężonym powietrzem dochodzi do „małej eksplozji” i silnik zaczyna pracować. W silniku benzynowym do zapłonu dochodzi poprzez elektrody świec, które wytwarzają iskrę, co inicjuje zapalenie paliwa w cylindrze. W przeciwieństwie do silników diesla, zapłon nie następuje więc samoczynnie. Co trzeba wiedzieć przed decyzją o wyborze napędu w samochodzie? – Należy przede wszystkim rozważyć, ile kilometrów pokonujemy w ciągu roku – tłumaczy Andrzej Więckowiak, właściciel warsztatu mechanicznego z Leszna. – Jeżeli mniej niż 20 tysięcy, wtedy lepiej zdecydować się na samochód z silnikiem benzynowym. REKLAMA
Silniki benzynowe są tańsze w serwisowaniu od diesli. Napędy te pozwalają kierowcy jeździć na wyższym zakresie obrotów, co jednak powoduje wyższe spalanie. Zwolennikiem benzynowców jest Aleksander Szturo, właściciel firmy motoryzacyjnej Olsen z Wilkowic. – Kiedyś diesle były bardziej popularne, zwłaszcza z uwagi na układ wydechowy. Niektórzy byli w jego dźwiękach wprost zakochani – twierdzi Aleksander Szturo. – W nowych silnikach wysokoprężnych tego już nie ma. Odkąd ceny paliw niemal się wyrównały, zainteresowanie dieslami spadło. Szturo tłumaczy, że serwis silników z przebiegiem do 100 tys. km ma porównywalne koszty, ale później napęd wysokoprężny jest dużo droższy w eksploatacji, nawet o 30-40 proc. Diesel jest atrakcyjny zatem tylko przy autach z małym przebiegiem. – Silniki diesla palą nawet o kilka litrów mniej na 100 km od benzynowych, ale odradzałbym zakup auta z przebiegiem powyżej 150 tys. km. Co prawda napędy te są długowieczne i przy prawidłowej eksploatacji i serwisowaniu można na nich przejechać nawet 300-400 tys. km, ale ze względu na znaczne koszty serwisu są dużym obciążeniem finansowym dla właścicieli – twierdzi Aleksander Szturo. Dlatego przed kupnem używanego auta,
zwłaszcza bez wiarygodnej książki serwisowej, należy się bardzo dobrze zastanowić. Samochody z silnikiem diesla – zwłaszcza nowoczesnym – mogą okazać się skarbonką bez dna. – Awarie turbin, wtryskiwaczy, kół dwumasowych i filtrów cząstek stałych to równie częste, co drogie usterki aut z silnikami wysokoprężnymi. Koszty napraw mogą iść w tysiące złotych. Trzeba być na to przygotowanym finansowo – tłumaczy Andrzej Więckowiak. Mechanicy zwracają uwagę na inny niż w przypadku silników benzynowych sposób użytkowania diesli. Szczególną uwagę należy przywiązywać do odpowiedniego rozgrzania silnika. Zanim wciśniemy gaz „do dechy” warto sprawdzić, czy wskazówka temperatury cieczy chłodzącej osiągnęła odpowiednią wartość. Dzięki temu zapewniamy komponentom silnika optymalne smarowanie. Przy zmianie biegów nie należy wprowadzać silnika diesla na tak wysokie obroty, jak w przypadku napędów benzynowych. Turbiny silników wysokoprężnych pozwalają na osiągnięcie maksymalnego momentu obrotowego już przy 2000 obr./ min. Trzecia rada: na koniec jazdy trzeba ostudzić turbinę i w tym celu nie należy gasić silnika od razu po zatrzymaniu samochodu, tylko po kilkudziesięciu sekundach. (ram)
PANORAMA LESZCZYŃSKA
[8] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Po pierwsze – apteczka, po drugie – umiejętności
Niezbędnik kierowcy w kryzysowych sytuacjach
Zimna krew
Przepisy mówią, że kierowca powinien posiadać apteczkę, ale nie regulują, co powinna ona zawierać. Kupując apteczkę mało kto zdaje sobie sprawę, iż jej zawartość na niewiele się przyda, gdy zajdzie taka potrzeba. Są nawet tacy kierowcy, którzy w życiu do apteczki nie zajrzeli. Najlepiej więc skompletować ją samemu. Co zatem może nam się przydać? Przede wszystkim ostre nożyczki, którymi w razie konieczności przetniemy pas bezpieczeństwa lub ubranie. Niezbędne są wszelkie środki służące do oczyszczenia rany czy zatamowania krwotoku: woda utleniona, kompresy jałowe, sterylne opatrunki, gaza, bandaże: zwykły i elastyczny, rozciągliwa siatka podtrzymująca opatrunek, która zamiast bandaża doskonale utrzyma opatrunek głowy, chusta trójkątna, plastry, opatrunki żelowe, jednorazowe REKLAMA
rękawiczki oraz ustniki do prowadzenia akcji sztucznego oddychania. – Polecam kupno folii NRC, czyli koca termicznego. Naprawdę może się przydać, a tak często brakuje go w apteczkach – mówi Dariusz Adamczak, naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. Listę uzupełnia latarka, gwizdek i kamizelka odblaskowa.
Praktyka czyni mistrza
Z doświadczenia naczelnika wynika, że kierowcy rzadko potrafią udzielić pomocy osobie poszkodowanej w wypadku drogowym. Ograniczają się głównie do wezwania pomocy. – Nie robią tego, ponieważ obawiają się, że podczas akcji ratunkowej wyrządzą osobie poszkodowanej krzywdę. Na kursie na prawo jazdy uczyli się udzielania pierwszej pomocy, ale teoria i praktyka to dwie różne sprawy. Dlatego co jakiś czas warto przećwiczyć udzielania pierwszej pomocy. Takie kursy dla swoich pracowników mogłyby organizować zakłady. Praktyczne umiejętności zdobyte w ich trakcie mogą okazać się na wagę złota nie tylko na drodze, ale w wielu innych kryzysowych sytuacjach – uważa naczelnik Dariusz Adamczak. (kab)
FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA
K
ażdy, kto siada za kierownicą, powinien mieć się na baczności. Nie ma znaczenia, że jest uważnym kierowcą. Licho nie śpi i na swej drodze może spotkać ludzi, którzy za kółkiem mają zdecydowanie mniej wyobraźni. Nie da się przewidzieć scenariusza ewentualnego wypadku, którego możemy stać się uczestnikami lub świadkami. Ale można jak najlepiej przygotować się na taką ewentualność.
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [9]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Kierowcy jeżdżą jeszcze na letnich, ale wraz ze spadkiem temperatury radzimy sięgnąć po zimowe
Dlaczego powinniśmy zmieniać opony?
G
dy tylko temperatura znacznie gwałtownie spadać, pełne ręce roboty będą miały warsztaty zajmujące się wymianą samochodowych opon. Są też osoby, które twierdzą, iż zmiana opon z letnich na zimowe nie ma sensu, bo nigdy nie wiadomo, jaka będzie zima: mroźna i śnieżna czy wręcz przeciwnie. – Osobom, które podzielają takie przekonanie, chętnie zapytam: czy w związku z tym, że zima może być „lekka”, nie zdejmą przez cały rok sandałów? – mówi Piotr Rudzki, leszczyński kierowca rajdowy, właściciel ośrodka szkolenia kierowców „Herbi”.
Ważna przyczepność
Piotr Rudzki podkreśla, iż sezonowe opony mają różne struktury oraz skład, a co za tym idzie – są dostosowane do przeciętnych panujących w danej porze roku warunków atmosferycznych. Chodzi m.in. o kwestię przyczepności. – W typowo zimowych warunkach letnie opony zrobią się nam twarde jak skorupa i tym samym nie będą miały dobrej przyczepności. Na pewno nie pomogą nam w żaden sposób na oblodzonej czy ośnieżonej nawierzchni – przestrzega Piotr Rudzki. Zimowe opony są dodatkowo wyposażona w tzw. lamelki – drobne, równoległe do siebie nacięcia REKLAMA
na bieżniku, które sprawiają, iż opony niejako „wgryzają się w podłoże”, a to przekłada się na lepszą przyczepność. – Letnia opona nie będzie zimą właściwie „pracować” i odwrotnie – zimowa latem przy wysokich temperaturach zacznie się „topić” – tłumaczy leszczyński rajdowiec. – W przypadku opon rajdowych bardzo ważne jest dopasowanie wariantu właściwego do panujących w danym momencie warunków.
Lepiej wcześniej niż za późno
Przyznaje, iż od przeciętnego Kowalskiego nikt nie wymaga, by każdego dnia, gdy tylko – zwłaszcza w okresach przejściowych: jesiennym czy wiosennym – zmieniał po kilka razy opony na zimowe lub letnie. Kierowca powinien jednak śledzić aurę i nie przegapić momentu, w którym bezpieczniejsze będzie korzystanie z opon zimowych czy też letnich. – Wprawdzie dziś pogoda często płata nam figle, jednak gdy temperatura zaczyna spadać poniżej 7 st. C, wówczas należy już wymienić opony na zimowe – radzi Piotr Rudzki. – Lepiej zrobić to dwa tygodnie za wcześnie niż jeden dzień za późno. Gdy spadnie pierwszy śnieg, nasze auto powinno już być przygotowane na takie warunki. Zimowe opony zaczynają się niszczyć i źle
funkcjonować, gdy zbyt długo będziemy z nich korzystać w temperaturze powyżej 15 st. C. Lepiej więc nie spieszyć się zbytnio z wymianą opon na letnie, bowiem nawet wiosną zdarzają się mroźne dni. – Gdy temperatura za oknem już regularnie zacznie oscylować w granicach 8 – 10 st. C, wtedy już możemy bez wyrzutów sumienia sięgnąć po letnie ogumienie – mówi Piotr Rudzki.
Większy nacisk
Opony letnie i zimowe różnią się między sobą nie tylko składem i strukturą. Powinno się także zadbać o różnicę w ich szerokości. Opona zimowa powinna być bowiem nieco węższa. – Może to na początek wydać się komuś dość nielogiczne, jednak w przypadku węższej opony mamy większy nacisk na 1 cm2, a to również przekłada się na lepsze hamowanie na śliskiej nawierzchni – mówi Piotr Rudzki. Dodaje, iż zwłaszcza w przypadku opon zimowych lepiej kupować nowe lub w miarę nowe, np. 2- lub 3-letnie. Starsze nie zdadzą już tak egzaminu na drodze. Pamiętajmy jednak, iż żadne, nawet najlepsze opony, nie zastąpią zdrowego rozsądku, którego kierowcy nie powinno zabraknąć w żadnym momencie. ANNA MAĆKOWIAK
PANORAMA LESZCZYŃSKA
[10] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Zasłaniają światła i tablice rejestracyjne
P
rzewóz rowerów w bagażnikach samochodowych może być uciążliwy, zarówno dla użytkowników dróg, jak i dla policji. Jednoślady zamontowane na hakach z tyłu pojazdu zasłaniają tylne światła samochodu i tablice rejestracyjne. Urządzenia te także nie mają przeprowadzanych badań na wytrzymałość konstrukcji. Urzędnicy unijni nie planują jednak w najbliższym czasie wprowadzenia w tej sprawie regulacji prawnych. Na problem montażu na hakach samochodów osobowych bagażników na rowery zwrócił uwagę leszczyński poseł Łukasz Borowiak. Trzykrotnie już składał w tej sprawie interpelacje do ministra infrastruktury. – Rozwiązanie kwestii widoczności tablicy rejestracyjnej w sytuacji przewożenia rowerów z wykorzystaniem bagażnika, mocowanego na zaczepie z tyłu pojazdu, nie ogranicza się jedynie do wprowadzenia REKLAMA
przepisu umożliwiającego wydanie przez organ rejestrujący właścicielowi pojazdu trzeciej tablicy rejestracyjnej – twierdzi poseł Łukasz Borowiak. – W tym zakresie bardzo istotny jest aspekt prawny zapewnienia bezpieczeństwa użytkownikom ruchu drogowego w przypadku stosowania takiego wyposażenia oraz dopuszczenia bagażnika do obrotu handlowego. Obecnie administracja Unii Europejskiej nie wymaga homologacji dla bagażników, ale część krajów wprowadziła własne przepisy. – Brak uregulowań o charakterze technicznym na poziomie UE powoduje, iż mocowane na haku holowniczym bagażniki mogą stwarzać zagrożenie dla innych użytkowników dróg poprzez ograniczenie widoczności tylnych świateł, a przede wszystkim ze względu na brak przeprowadzania badań na wytrzymałość
FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA
Niebezpieczne bagażniki rowerowe Montowane na hakach bagażniki mogą stwarzać zagrożenie dla użytkowników dróg konstrukcji takiego bagażnika oraz w zakresie jego mocowania – przyznaje w odpowiedzi na interpelację wiceminister infrastruktury i rozwoju Zbigniew Rynasiewicz. Polski rząd uważa jednak, że wpierw należy wprowadzić przepisy na szczeblu unijnym, a dopiero potem dostosować do nich krajowe. Bagażniki należy zatem potraktować jako przedmioty niebezpieczne dla pojazdu, dotąd nie objęte koniecznością posiadania homologacji. W 2013 r. nasz resort infrastruktury zapytał, kiedy Komisja Europejska planuje tym się
zająć. Z uzyskanej odpowiedzi wynika, że ani w tym roku, ani w przyszłym to nie nastąpi. – W związku z brakiem działań KE ministerstwo rozpoczęło prace analityczne dotyczące możliwości stworzenia krajowych rozwiązań odnośnie korzystania w Polsce z bagażników. Wystąpiliśmy do Stowarzyszenia Europejskich Administracji ds. Rejestracji Pojazdów i Kierowców pod kątem uzyskania wiedzy o regulacjach w tym zakresie istniejących w innych państwach UE – tłumaczy wiceminister Rynasiewicz. (ram)
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [11]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Kobiece ciało w połączeniu z nowym modelem auta zawsze dobrze się sprzedaje w reklamach
Pupy na karoseriach N ie słabnie ekspansja seksualnych podtekstów w reklamach. Prezentowana w nich nagość dotyczy przede wszystkim kobiet. Piersi w mydlinach czy wybrudzone smarem to częsty widok. Nawet jeśli nie mamy do czynienia z obrazem wprost, producenci delikatnie sugerują, że mając taką brykę, facet zdobędzie każdą laskę. Włączy ją do kolekcji posiadanych trofeów. Odbiorcami tych reklam są mężczyźni i takie formy przekazu rzeczywiście na nich działają. Być może w branży motoryzacyjnej obecność kobiet jest szczególnie pożądana, bo długa i obuta w czerwone szpilki noga w krótkiej sukience czy odsłaniających pośladki szortach dobrze komponuje się z nowym modelem auta? Takie wrażenie można odnieść na targach motoryzacyjnych, gdzie biusty i pupy wiją się na maskach, ocierając zmysłowo o karoserię. Te wyselekcjonowane, bo należące do młodych i kształtnych hostess ciała, stają się przedmiotem pożądania zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Panowie pragną ich dotknąć, panie wpadają w obsesję doskonałego wizerunku. – Kobieta jest traktowana w reklamie przedmiotowo wówczas, gdy mężczyzna chce potwierdzić lub udowodnić swoją męskość, a posiadanie luksusowego samochodu w jego mniemaniu tę męskość wzmacnia. Kobiety w reklamach skierowanych REKLAMA
do mężczyzn często przedstawiane są jako kobiety „myślące tylko o jednym”, nienasycone, posługujące się wąskim zakresem skojarzeń. Reklamy kreują iluzję szczęścia. Przedstawiają wyidealizowany świat, w którym każde ciało jest piękne i wszystko przychodzi łatwo – mówi Justyna Witczak, psycholog i terapeutka z Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Lesznie. Motywacją reklamodawcy jest oczywista. Chce sprzedać towar, a nic – jak podkreśla psycholożka – nie dowartościowuje tak mężczyzny, jak dobry wóz, a w nim kobieta o urodzie miss, czekająca na szczególne doznania związane z przejażdżką i nie tylko. – W reklamie nie ma sentymentów. Myślę, że kobiety znające swoją wartość nie mają z tym problemu. Patrzą na taki obrazek z przymrużeniem oka, wiedząc, że prawdziwe życie jest inne – dodaje Justyna Witczak. W ubiegłym roku akademickim Klaudia Wojtkowiak, studentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, opublikowała autorskie badanie na temat odbioru reklam erotycznych przez studentów. Uczestniczyło w nich 50 żaków z poznańskich uczelni: Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa oraz Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Badanie dowiodło, że 70% studentów
lubi reklam wykorzystujące kontekst erotyczny. 52% badanych, kupując produkt widziany w reklamie wykorzystującej kontekst erotyczny, kierowało się użytecznością produktu, 20% chęcią poprawienia swojego samopoczucia i samooceny. 18% wiedzionych było impulsem i fascynacją wywołanymi reklamą, a 10% – identyfikacją z modelem. Osoba w reklamach erotycznych przez ponad połowę badanych postrzegana byłą jako obiekt pożądania. Delikatny i łagodny kontekst erotyczny preferowało 68% badanych, perwersyjny i odważny wybrało 32%. Różnimy się gustami i – na co zwraca uwagę Bogdan Marciniak, fotograf z Leszna – przypatrując się reklamom pod kątem estetycznym nie należy wrzucać do jednego worka obcesowego obrazu nie dającego pola wyobraźni z erotyką prezentowaną na przykład w kalendarzu Pirelli. – Na rynku więcej jest reklam pierwszego typu. Najczęściej producent kupuje gotowe zdjęcia atrakcyjnych, „gorących” kobiet, które znajdują się w fotograficznej bazie. Płaci za nie nieduże pieniądze i wkomponowuje swoje logo. Jest to robione szybko i tanio, a efekt trąci tandetą. Potem zdjęcia tych samych kobiet można spotkać w wielu różnych firmach. Co innego, gdy z aparatem podchodzi do kobiety artysta, który wydobywa z niej zmysłowość – uważa Bogdan Marciniak. (kab)
PANORAMA LESZCZYŃSKA
[12] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Autorzy kampanii społecznej
N
10 mniej
iby niewiele, a jednak okazuje się, iż jeśli kierowca zwolni o 10 km/h, może to zdecydować o życiu lub tragicznej śmierci, gdy dojdzie do wypadku. Często wydaje się nam, że jeśli nasz licznik pokaże prędkość o kilka kilometrów wyższą, tak od razu nic złego się nie stanie. Jest to złudne przekonanie. W policyjnych statystykach nadmierna prędkość wciąż jest najczęściej wymienianą przyczyną wypadków. Dlaczego akurat „10 mniej ratuje życie”? Pytanie to zadaliśmy podinsp. Dariuszowi Adamczakowi, naczelnikowi wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. – Sprawa jest prosta. Chodzi o czas reakcji oraz drogę hamowania – mówi. Okazuje się, że kierowca jadący z prędkością 50 km/h w ciągu sekundy pokonuje średnio 13,8 m, natomiast jeżeli poruszać się będzie z prędkością 60 km/h, wówczas w czasie jednej sekundy przejedzie 16,6 m. W momencie, gdy zauważy na swojej drodze przeszkodę, potrzebuje około 1 s na reakcję. A więc przekazanie do mózgu sygnału o przeszkodzie, a następnie impulsu do mięśni, by w efekcie kierowca wykonał właściwe ruchy, to kolejna sekunda. – Mamy zatem dwie sekundy. Kierowca poruszający się z prędkością 60 km/h pokona w czasie 2 sekund ok. 33 m, natomiast jadący z prędkością 50 km/h – ok. 28 m. Różnica jest więc już znaczna – dodaje Dariusz Adamczak. Właśnie tych kilka metrów może uratować życie. Często zdarza się, iż samochód hamuje tuż przed pieszym, którego kierowca nagle zauważył na swojej drodze. – Mówimy o różnicy pomiędzy prędkością rzędu 60 a 50 km/h. Tymczasem co stanie się w momencie, gdy kierowca pojedzie w obszarze zabudowanym nie 50, a np. 80 czy 100 km/h? Nietrudno wysnuć wniosek, że wówczas droga hamowania będzie jeszcze dłuższa – tłumaczy Dariusz Adamczak. A trzeba też wziąć pod uwagę fakt, iż na drodze mogą panować różne warunki: deszcz, oblodzenie, mokre liście. Wówczas nawet szybka reakcja może
REKLAMA
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [13]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
przestrzegają przed nadmierną prędkością
ratuje życie nie zapobiec tragedii. Tymczasem tak naprawdę w każdej chwili i w każdym momencie na drodze może pojawić się pieszy, na przykład dziecko. – Już najstarsze policyjne statystyki wśród najczęstszych wypadków drogowych wymieniają nadmierną prędkość. Na dwóch kolejnych miejscach – zamiennie – wymieniane jest nieustąpienie pierwszeństwa oraz nieprawidłowo wykonywany manewr wyprzedzania – wymienia naczelnik leszczyńskiej drogówki. Statystyki te podobnie wyglądają też w Lesznie i powiecie leszczyńskim, przy czym w samym mieście do drogowych zdarzeń dochodzi głównie na skutek nieustąpienia pierwszeństwa. Jednym z newralgicznych miejsc są m.in. przejścia dla pieszych na Al. Z. Krasińskiego, przy poczcie oraz BZ WBK. – Leszczyńska policja odnotowuje tam potrącenia pieszych, mimo że znajduje się tam oznakowane dla nich przejście – zauważa Dariusz Adamczak. Kierowcy często mylnie sądzą, że choć droga wiedzie przez środek miasta, jest dość szeroka i pozwalają sobie nieco bardziej przycisnąć pedał gazu. Tymczasem również przejście dla pieszych należy do ruchliwych. Wystarczy zatem chwila nieuwagi, by doszło do tragedii. Z kolei do wypadków, w których kluczową rolę odgrywa nadmierna prędkość, na terenie działania leszczyńskiej komendy policji dochodzi najczęściej na drogach krajowych: nr 5 oraz 12. Nierzadko na rydzyńskiej trasie czy na krajowej „piątce” w granicach miasta można spotkać auta jadące z zawrotną prędkością. Zdarzają się nawet kierowcy, których – zwłaszcza wieczorową porą – w niewielkim stopniu „hamują” czerwone światła na sygnalizatorze. Pędzą, nie zważając na zakazy. Dopiero gdy dojdzie do tragedii, zaczynają analizować, przepraszać... ale straconego życia nic nie wróci. A wystarczy wziąć sobie pod rozwagę fakt, że zdjęcia nogi z gazu możne uratować życie. Zarówno kierowcy, jak innym użytkownikom dróg. ANNA MAĆKOWIAK REKLAMA
REKLAMA
PANORAMA LESZCZYŃSKA
[14] Motoryzacja
www.panorama.media.pl 23 X 2014
Europejska ofensywa marki Forda
N
Oszczędny focus,
owy ford focus ugruntowuje status najlepiej sprzedającego się modelu na świecie. Jak reklamuje producent, nowa oferta to bardziej odważna i emocjonalna stylizacja nadwozia, intuicyjnie rozplanowane i pieczołowicie wykończone wnętrze, zestaw aż 18 nowych lub zmodernizowanych technologii wspomagających jazdę oraz jednostki napędowe o obniżonym zużyciu paliwa. Nowy mondeo z kolei jest wyznacznikiem standardów jakości i innowacyjności w Europie. Tym razem oferuje najtańszą w segmencie wersję hybrydową. Nowy focus prezentuje całkowicie odmienione oraz lepiej wyrzeźbione REKLAMA
nadwozie, dzięki czemu jeszcze ladniej prezentuje się na drodze. Producenci focusa mówią wprost – to najbardziej zaawansowany model, jaki dotąd stworzyliśmy. Model reprezentuje najnowszą generację, wykorzystuje wiele nowych technologii. – Nie zadowalało nas bycie numerem jeden: chcieliśmy zachwycić naszych klientów nową wersją forda focusa – powiedział podczas europejskiej premiery Stephen Odell, prezes Ford Europe, Middle East and Africa. – Nowy focus łączy nowoczesny design, zaawansowane technologie i niskie zużycie paliwa z typowymi dla tego modelu doskonałymi własnościami jezdnymi, zapewniającymi ogromną radość z jazdy. Nowy ford focus jest dostępny w wersji czterodrzwiowej, pięciodrzwiowej i kombi. Samochód odznacza się zmienioną sylwetką, nową maską silnika oraz zmodernizowanym przednim pasem ze zintegrowaną osłoną chłodnicy. – Całość sprawia, że samochód wydaje się teraz szerszy i niższy – tłumaczy Joanna Marzęcka, specjalista ds. sprzedaży samochodów z firmy SuperCars Leszno, autoryzowanego dealera firmy Ford. – Dynamiczne przetłoczenia pokrywy silnika ciągną się od przednich słupków aż po górne krawędzie grilla w kształcie odwróconego trapezu, co tworzy obraz samochodu o silnym charakterze. W nowym fordzie focusie zamontowano zaawansowany system komunikacji sync 2. Zintegrowana z nim nawigacja satelitarna oferuje po raz pierwszy w Europie podzielony wyświetlacz z wyszczególnionymi skrzyżowaniami, funkcją odczytywania na głos nazw ulic, widoku 3D skrzyżowań na autostradzie i ciekawych miejsc oraz przewodnikiem Michelin. Sync 2 pozwala użytkownikowi na łatwiejsze wprowadzanie wskazówek nawigacyjnych, oferuje możliwość odtworzenia utworów muzycznych wskazanego artysty. Jako pierwszy model w Europie, ford focus jest sprzedawany z nowym, oszczędnym silnikiem benzynowym 1.5 EcoBoost (150 KM i 180 KM) oraz REKLAMA
PANORAMA LESZCZYŃSKA
Motoryzacja [15]
www.panorama.media.pl 23 X 2014
– premiera dwóch nowych najważniejszych modeli
FOT. SŁAWOMIR SKROBALA
bezpieczny mondeo
Leszczyńska premiera nowych modeli forda cieszyła się ogromnym zainteresowaniem z nową jednostką wysokoprężną 1.5 TDCi (95 KM i 120 KM). Ponadto model Focus nadal zamówić będzie można z benzynowym silnikiem 1.0 EB (100 KM i 125 KM), na który w ubiegłym roku zdecydowała się aż jedna trzecia nabywców tego modelu. Dodatkowo focus dostępny będzie również z nową wersją silnika 1.0 EB, która jako pierwsza odmiana niehybrydowa emitować będzie poniżej 100 g CO2 na kilometr. Ford mondeo cieszy kierowców już 21 lat. Teraz dostępny będzie w wersjach REKLAMA
ambiente (najlepszy współczynnik jakości do ceny), trend (bardzo praktyczna) i titanium (dla najbardziej wymagających). Nowością jest najtańsza w segmencie wersja hybrydowa z wyposażeniem titanium. Najtańszy model kosztuje ok. 90 tys. zł. – Nowy mondeo oferuje szeroki wachlarz przełomowych technologii, ubranych w ponadczasowe kształty, zarówno sportowe, jak i eleganckie, dostępne w nadwoziach 4- i 5-drzwiowym oraz kombi. Jest nie tylko bardziej elegancki, ale również bardziej przestronny i przemyślany – tłumaczy Joanna Marzęcka z SuperCars Leszno. Po raz pierwszy w historii mondeo będzie dostępny z inteligentnym napędem na wszystkie koła z silnikiem diesla. Ukoronowaniem gamy jednostek napędowych w nowym modelu jest dwulitrowy silnik diesla bi-turbo o mocy 204 KM. Silniki benzynowe EcoBoost mają od 160 do 240 KM. Producent samochodów marki Ford tradycyjnie przywiązuje dużą wagę do zapewnienia maksymalnego bezpieczeństwa podróżujących. Nowy mondeo oferuje technologię nadmuchiwanych pasów dla pasażerów tylnych siedzeń oraz zastosowanie pełnego oświetlenia w technologii LED. – Do nowego mondeo, podobnie jak do focusa, dostępne są inne nowatorskie technologie, m.in. active park assist, active city stop i cross traffic alert. Pierwsza z nich potrafi sama wyszukać odpowiednie miejsce parkingowe, wykorzystując czujniki ultradźwiękowe. Drugi system zapobiega kolizjom przy małych prędkościach – w razie niebezpieczeństwa przygotowuje do działania układ hamulcowy, a jeśli kierowca nie zareaguje, dodatkowo redukuje moment obrotowy silnika i automatycznie aplikuje hamulce, aby zredukować siłę uderzenia. Trzeci z kolei ostrzega kierowcę podczas wyjazdu tyłem z parkingu przed innymi pojazdami, które mogą nadjechać z poprzecznego kierunku – tłumaczy Joanna Marzęcka z SuperCars Leszno. RAFAŁ MAKOWSKI