Rolnictwo

Page 1

ROLNICTWO [15]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 21 VIII 2014

Przekształcanie gruntów rolnych w działki budowlane przynosi wysokie zyski

Tu na razie jest ściernisko

W

iele osób kupuje ziemię rolną nie dlatego, że chce być rolnikami. Traktuje to po prostu jako pomysł na biznes. Nic dziwnego, na jej przekształceniu w działki budowlane i sprzedaży mogą sporo zarobić i to nawet teraz, gdy czasy boomu budowlanego mamy już za sobą. Atrakcyjne są zwłaszcza grunty w okolicach lasów i jezior oraz w bezpośrednim sąsiedztwie dobrych dróg. Jednak, aby to przedsięwzięcie okazało się rentowne, trzeba wiedzieć, jak się za nie zabrać, a nie jest to łatwa sztuka.

Ile można na tym zarobić?

Dużo, a nawet bardzo dużo. W zależności od miejsca, gdzie znajduje się nasza ziemia, zysk może wynieść nawet kilkaset procent. W skali kraju wzrost wartości nieruchomości może dochodzić 700%, czyli z hektara ziemi rolnej wartego 50.000 zł, możemy uzyskać nawet 400.000 zł. Trzeba mieć jednak świadomość, że ewentualna potrzeba utwardzenia drogi, czy też doprowadzenia wodociągu może ten zysk proporcjonalnie zmniejszyć, jednak nadal wzrost wartości gruntu nie powinien być mniejszy niż 400%. – Inwestorzy stale poszukują gruntów rolnych, nadających się do przekształcenia. Nawet spadki cen działek budowlanych obserwowane w perspektywie ostatnich lat tak naprawdę niewiele zmieniają, jedynie tyle, że zysk z przekształconego gruntu wniesie odpowiednio mniej aniżeli w czasach największej prosperity – wyjaśnia Damian Rakowski, współwłaściciel firmy S&R Podziel i Zarabiaj, zajmującej się przekształcaniem gruntów rolnych na działki budowlane. – Stąd nawet rolnikom, którzy nie mają w planach sprzedaży gruntów rolnych pod budownictwo doradzamy, aby poświęcili na przykład 30 arów swojej ziemi i przekształcili ją na działki budowlane, a potem sprzedali z wysokim zyskiem, zaś za zarobione pieniądze kupili 3 ha

ziemi rolnej. Tym bardziej, że obecnie obowiązujące przepisy mają się zmienić i stać się bardziej restrykcyjne dla właścicieli gruntów rolnych, stąd warto wykorzystać obecne możliwości. Zainteresowanych nabyciem gruntów może być jeszcze więcej, gdyż po 2016 roku ziemię rolną w Polsce będą mogli kupować również obywatele UE. Zapewne też wzrośnie jej cena, co związane jest z trendem wyrównywania się cen ziemi rolnej w obszarze całej Unii. Stąd, jeśli ktoś chce inwestować, to najlepiej właśnie teraz, a dodatkowo w ziemię, która nadaje się do odrolnienia.

marszałek województwa. Na starych zasadach status działki z rolnej na budowlaną można zmienić tylko w przypadku ziemi o klasie bonitacyjnej od IV do VI. Łatwiej zmienić przeznaczenie gruntów rolnych przydatności rolniczej na terenach, gdzie nie ma planu miejscowego. Wówczas potrzebna jest decyzja o warunkach zabudowy, która nie wymaga zgody ministra. Procedura ta jednak okazuje się często trudną do realizacji, a czas oczekiwania sięga nawet roku, nie uwzględniając procesu sądowoadministracyjnego, który dodatkowo wydłuża postępowanie.. – Na wydanie decyzji o warunkach zabudowy realny wpływ ma wiele orCzy każdą ziemię ganów, z którymi decyzja jest uzgadniana, stąd każdy grunt i jego zmiana można odrolnić? – Niestety, nie każdy grunt rolny wymaga indywidualnego podejścia. nadaje się do przekształcenia na bu- Przed złożeniem wniosku należy też dowlany. Tym bardziej leśny, którego uzyskać w drodze umowy zapewnienie przekwalifikowanie jest procedurą dostawy prądu oraz wody dla planowaczasochłonną, kosztowną i zazwyczaj nej inwestycji oraz pozyskać ze starokończącą się niepowodzeniem– przy- stwa kopie map zasadniczych, których znaje Damian Rakowski. – Kluczowym koszt nie jest mały i bywa dodatkową elementem prowadzącym do sukce- barierą dla chcących przekształcić su, jest biegła znajomość orzeczeń swój grunt rolny – tłumaczy specjasądowych oraz umiejętność ich lista ds. nieruchomości gruntowych z zastosowania. firmy S&R Podziel i Zarabiaj, obecny Ograniczenia w przeznaczaniu na rynku od prawie dekady. gruntów na cele nierolnicze narzuca również ustawa o ochronie gruntów Czy to trudne przedsięwzięcie? rolnych i leśnych, która po ubiegłorocz– Uzyskanie pozytywnej decyzji nej nowelizacji przepisów jest bardziej o warunkach zabudowy to dziś skomrygorystyczna. Najtrudniejsza jest plikowany, wymagający dużej wiedzy zmiana przeznaczenia gruntów rol- i doświadczenia proces. Pochopnie nych o wysokiej bonitacji, czyli klas I-III. składane wnioski, bez wcześniejszego, Wymaga ona uchwalenia miejscowego skrupulatnego opracowania, często planu zagospodarowania przestrzen- są negatywnie rozpatrywane i tym nego oraz zgody ministra rolnictwa. samym kończą się decyzją odmowną, Przed zmianą przepisów taka zgoda czyli brakiem zgody na powstanie dla gruntów najwyższych klas nie była działek budowlanych – przyznaje D. wymagana, o ile przekształcany obszar Rakowski. nie był większy niż pół hektara. Stroną Chcąc przekształcić grunt rolny w postępowaniu dotyczącym wydania w działkę budowlaną, należy zacząć zgody ministra na zmianę przeznacze- od analizy ustaw i rozporządzeń regunia gruntu może być wyłącznie wójt, lujących kwestie zmiany przeznaczenia burmistrz albo prezydent miasta, terenu, które to niestety są skomplikoa do wniosku o zmianę przeznaczenia wane, niespójne i uciążliwe do stosogruntów, swoją opinię dołącza również wania. (mach)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


[16] ROLNICTWO Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

PANORAMA LESZCZYŃSKA 21 VIII 2014 www.panorama.media.pl

Czym się kierować wybierając materiał siewny ozimin?

Korzystaj z badań i kwalifikacji K ończą się żniwa, więc nadszedł czas, aby rolnicy zastanowili się, jaki rodzaj ozimin siać będą we wrześniu i październiku. Okazuje się, że wcale nie jest to takie proste i nad wyborem odpowiedniego materiału siewnego trzeba się głęboko zastanowić.

Genetyka ma znaczenie

50 lat temu głównym czynnikiem zwiększającym plony w polskim rolnictwie była poprawa warunków agrotechnicznych, odpowiednia ochrona roślin, a przede wszystkim nawożenie. Obecnie, szczególnie w rolnictwie zbożowym, stoimy na tak wysokim poziomie w zakresie możliwości zakupu środków produkcji oraz maszyn, że kluczowym czynnikiem stał się dobór odmiany. Genetyka w 50% wpływa na plonotwórczość, a w krajach bardziej rozwiniętych mówi się nawet o jej 90% wpływie. Jaki wybrać materiał: polski czy zagraniczny? Co przyniesie największe plony w naszym regionie? W tej kwestii warto skorzystać z rekomendacji Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU). – COBORU posiada w całym kraju placówki badawcze, dzięki czemu może co roku rekomendować daną odmianę dla określonego makroregionu, najczęściej województwa – tłumaczy Paweł Kochański, prezes zarządu Agencji Nasiennej sp. z o. o. w Lesznie. Jak zaznacza prezes Kochański, jesteśmy jedynym krajem UE prowadzącym te unikatowe badania i żal z nich nie skorzystać. COBRU testuje wszystkie polskie odmiany i tylko niektóre zagraniczne. Tymczasem polskiego rolnika coraz częściej interesuje egzotyka. – Błędem jest sięganie po odmiany, które ktoś przywiózł z Francji, Portugalii czy Hiszpanii. Pamiętajmy,

że tam jest zupełnie inny klimat. W przypadku srogiej zimy zagraniczne odmiany u nas nie przetrwają. Doświadczyliśmy tego w 2012 roku, gdy odnotowano masowe, bo aż 80% wymrożenia w centralnej Polsce – tłumaczy Paweł Kochański. Dlaczego polscy rolnicy tak chętnie sięgają po zagraniczny materiał siewny? Nie chodzi o cenę, bo tamtejsze odmiany nie są tańsze. Rolnika kusi ich wysoka plonotwórczość. Ale uwaga! Ta nie idzie w parze z odpornością na mrozy. – Na zachodzie Europy jest zdecydowanie łagodniejsza zima, a zbiory sięgają średnio ponad 7 ton z hektara. W Polsce średnie plony to niecałe 4 tony z ha, ale nie zapominajmy, że w i w Polsce przy odpowiednim doborze materiału siewnego można na dobrej glebie zebrać nawet 14 ton z ha. Jeśli rolnik zdecyduje się na odmianę wyhodowaną w ciepłej Francji wygra tylko wówczas, gdy będzie łagodna zima. Natomiast wystarczy zima z temperaturą sięgającą -10 st. C i bez okrywy śnieżnej aby zaliczył straty. Warto podkreślić, że odmiany ozimin wyhodowane w Polsce wytrzymują temperatury -15 st. C, a nawet niższe – dodaje prezes. Oczywiście – jak zaznacza P. Kochański – jest pewna bariera genetyczna, której nie da się pokonać. Przykładowo dla jęczmienia jest to -15 st. C, a dla pszenicy -18 st. C. Najbardziej odporne na wymrożenie jest żyto. – W Wielkopolsce warto wybierać te odmiany, które mają w tabeli mrozoodporności COBORU oznaczenie 4 lub 5 – radzi prezes Agencji Nasiennej w Lesznie. – Szukajmy takich informacji na www.coboru.pl w zakładce PDOiR. Dobierając odmianę ozimin należy, oprócz mrozoodporności, uwzględniać także odporność danej odmiany na choroby. Trudno jednak

przewidzieć, co może zaatakować w danym sezonie. Przykładowo w tym roku odnotowano w Polsce wyjątkowo duże skażenie żyta sporyszem.

Licencja się opłaca

Ważną kwestią jest także sięganie po licencjonowany materiał siewny. – Nie kupujmy towaru „na targu”, chyba że worki z materiałem siewnym posiadają urzędowe etykiety, a sprzedawca wystawi nam fakturę. Jeśli odmówi jej wydania, może to oznaczać, że swoją działalność prowadzi nielegalnie, a jego towar jest trefny – tłumaczy Paweł Kochański. Wedle szacunków czarny rynek materiału siewnego stanowi w Polsce około 50%. W grę wchodzi także tzw. wymiana sąsiedzka. Z jednej strony jest to podyktowane ceną, bo materiał kwalifikowany jest dwukrotnie droższy, ale to również kwestia wiedzy. Wielu drobnych rolników to tzw. dwuzawodowcy, czyli prowadzący gospodarstwo a jednocześnie pracujący gdzieś zawodowo. Traktują gospodarstwo jedynie jako dodatkowe źródło dochodu. – Niewielu myśli o tym, że warto kupić kwalifikowany materiał siewny, który na jego ziemi da optymalny plon – ubolewa prezes agencji. Kwalifikowany materiał siewny z najwyższej półki ma 99% kiełkowania, czyli na 100 ziaren zakiełkuje 99. Tymczasem materiał paszowy kiełkuje w około 60%. Aby zrekompensować niską siłę kiełkowania, rolnik sieje dwa razy więcej gorszego materiału. – Jednak w ostatecznym rozrachunku trudno to nazwać oszczędnością. Na zakup materiału kwalifikowanego polski rolnik otrzymuje od Agencji Rynku Rolnego dotację w wysokości 100 zł do ha. Wystarczy odwołać się do prostej matematyki, by podjąć dobrą decyzję – kończy prezes. (kab)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


ROLNICTWO [17]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 21 VIII 2014

W Wielkopolsce skutki rosyjskiego embarga najdotkliwiej odczuwają plantatorzy pomidorów

Zakopią albo rozdadzą

R

Szkoda, bo nasze pomidory są naprawdę dobre. W kwestii jakości jesteśmy bezkonkurencyjni.

olnicy i sadownicy, także ci z naszego regionu, z niepokojem patrzą na telewizyjne wiadomości. Część z nich już teraz mocno odczuwa wprowadzone przez Rosję embargo na polskie warzywa i owoce. Dotyczy to nawet tych, którzy sami z krajem rządzonym przez Putina interesów nigdy nie robili. Nadmiar towaru na rynku sprawia, że sprzedawany jest on po niskiej cenie i trudno znaleźć na niego nabywcę. Sytuacja jest na tyle poważna, że mniejszym producentom grozi bankructwo.

Rząd szykuje pomoc

Na arenie ogólnopolskiej mówi się przede wszystkim o jabłkach. Nic dziwnego, Polska jest trzecim producentem tych owoców na świecie, a większość z nich trafiała właśnie do Rosji. – Sami towaru do Rosji nigdy nie eksportowaliśmy, ale embargo na pewno odczujemy, bo jabłka, które powinny pójść na Wschód, zostaną w kraju – podkreśla Jerzy Rybaczek, kierownik sadów w firmie Top Farms Wielkopolska w Głuchowie. – To jednak problem, z którym tak naprawdę dopiero przyjdzie nam się zmierzyć. Właściwy sezon na jabłka przed nami, na razie na rynku dostępne są tylko wczesne odmiany. W podobnym tonie wypowiada się Czesław Fabiański, prezes Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Święciechowie, która zajmuje się między innymi sadownictwem. – Ceny jabłek w tym roku na pewno nie będą dla nas korzystne. Muszą spaść, bo towaru na rynku będzie zbyt wiele – przyznaje Cz. Fabiański. – A będzie go dużo, bo nie damy rady sprzedać tego do innych krajów. Każdy ma już podpisane kontrakty, z których musi się wywiązać. Nie wierzę też, że Polacy będą jeść teraz więcej jabłek. Cena tych owoców nigdy nie była zbyt wysoka i jeśli ktoś chciał je zjeść, to po prostu je kupował. Hasło: „Jedz jabłka na złość Putinowi” śmieszy mnie i irytuje. Nie sprawdzi się.

FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA

Jedz jabłka na złość Putinowi

Czesław Fabiański: Hasło: – „Jedz jabłka na złość Putinowi” śmieszy mnie i irytuje. Nie sprawdzi się Niestety, najnowsze opublikowane wyniki sprzedaży jabłek w polskich marketach pokazują, że prezes Fabiański ma rację. Choć z jabłkami fotografują się politycy, aktorzy i inne znane postacie życia publicznego, a hasło błyskawicznie rozprzestrzeniło się na wszystkich portalach społecznościowych, statystyki są bezlitosne i jednoznacznie pokazują, że wcale nie jemy więcej jabłek.

Prawdziwym problemem są pomidory

W przypadku wielkopolskich rolników największym problemem nie są jednak jabłka, ale pomidory. Nasze województwo jest liderem w produkcji tego warzywa w kraju, a większość towaru eksportujemy do Rosji. W tej branży nikt nie prognozuje, że będzie źle, tu już jest źle. Cena jest tak niska, że nie pokrywa kosztów produkcji. – Ten rok jest dla nas tragiczny

– przyznaje Stanisław Bajon, producent pomidorów i ogórków z Włoszakowic. – Za kartonowe pudełko płacę 1,2 zł, a jak wypełnię je 6 kg pomidorów, dostanę w skupie 4 zł. Nie ma mowy o zysku, bo sam koszt wyprodukowania kilograma pomidorów to 2 zł. Nie wiem, jak długo jesteśmy w stanie tak funkcjonować. Na dodatek towaru na rynku jest tak dużo, że są problemy ze zbytem, a to są przecież warzywa miękkie, po kilku dniach nie nadają się już do konsumpcji. Wcześniej, gdy miałem nadwyżkę, zawoziłem pomidory do Kalisza, gdzie są największe firmy eksportujące te warzywa do Rosji. Robiłem tak już od kilku lat. Stanisław Bajon przyznaje, że ma żal do polskiego rządu, iż ten angażując się w ukraiński konflikt nie pomyślał, jakie konsekwencje z tego tytułu mogą ponieść polscy rolnicy. I nie jest to odosobniony pogląd wśród

ogrodników i sadowników w naszym regionie. – To, co dzieje się na Ukrainie, jest naganne. Trzeba myśleć perspektywicznie i działać, ale my jako kraj naprawdę nie musimy stać zawsze w pierwszym szeregu – podkreśla prezes RSP ze Święciechowy. – Handel z Rosją jest dla nas opłacalny. To klient, który wymaga dobrego jakościowo towaru, ale bierze go dużo, regularnie i płaci na czas. Handlowałem wcześniej z Rosją nie tylko jabłkami także mięsem, słoniną czy tłuszczami i przyznam, że trudno o lepszego klienta. – Zatrudniam 10 osób. Płacę za nich ZUS-y, podatki. Zarobione pieniądze zostawiam w kraju, ale moje państwo tego nie docenia – zaznacza S. Bajon. – Na dodatek markety nie biorą naszych pomidorów, ale ściągają tani towar z Holandii, gdzie w tym roku mają klęskę urodzaju.

Z danych resortu rolnictwa wynika, że Polska wyeksportowała do Rosji w 2013 roku ponad 804 tys. ton owoców i warzyw. Ich wartość wynosiła blisko 336 mln euro. W tym roku nasz eksport na Wschód miał być jeszcze większy. Ministerstwo szacuje, że ogrodnicy i sadownicy, w związku z wprowadzonym embargiem, poniosą w sumie straty sięgające nawet 500 mln euro. Stowarzyszenie Producentów Pomidorów i Ogórków Pod Osłonami – powołując się na raport dr. Michała Trzęsowskiego z Poznania – podaje, że w 2013 r. głównym odbiorcą pomidorów z Polski była Rosja. Trafiło do niej 50,9 tys. ton, tego warzywa (to aż 48,66 proc. nasze eksportu pomidorów) o wartości 42,65 mln euro. Według tego samego opracowania na Wschodzie sprzedaliśmy również 3,3 tys. ton ogórków (37,5 proc. eksportu) o wartości 4,45 mln euro. Łączna wartość eksportu pomidorów i ogórków do Rosji w 2013 r. osiągnęła 197,33 mln zł. Z kolei eksport pomidorów do krajów UE w latach 2007-2013 spadł z 42,57 tys. ton do 16,93 tys. ton, to jest o ponad 60 proc. Minister rolnictwa Marek Sawicki zapewnił, że rolnicy, którzy ponieśli straty w wyniku rosyjskiego embarga, mogą liczyć na unijną pomoc. Część zbiorów trafi do biodegradacji, a część ma zostać rozdana ubogim przez organizacje charytatywne. Iwona Wawrzyniak, szefowa leszczyńskiego Banku Żywności, potwierdza, że otrzymała już informację o tym, iż wkrótce mogą do niej trafić produkty rolne. – Jednorazowo jesteśmy w stanie rozdać 6 ton warzyw i podobną ilość owoców. Nasi odbiorcy z pewnością się z tego ucieszą – podkreśla I. Wawrzyniak. (mach)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • BIURO OGŁOSZEŃ: Leszno, ul. Lipowa 26, tel. 65-529-56-46, fax 65-529-56-77; e-mail: reklama@panoramaleszczynska.pl


[18] ROLNICTWO

PANORAMA LESZCZYŃSKA 21 VIII 2014 www.panorama.media.pl

Masz kłopot z gryzoniami? Wezwij deratyzatora

Tu trzeba wiedzy i odrobiny sprytu P Zanieczyszczają pokarm

– Dla przykładu: w oborach zakładamy karmiki deratyzacyjne, które sprawdzamy co miesiąc i reagujemy na każdorazowe wezwanie właściciela gospodarstwa. Najlepiej, jeśli zajmuje się tym profesjonalna firma, bo to gwarancja, że trutka została prawidowo wyłożona, gryzoń nie przeniesie jej w inne miejsce i krowa się nią przypadkiem nie zatruje – mówi Krzysztof Biegański, właściciel firmy Anticulex w Lesznie. Ponadto profesjonalne firmy stosują

wyłącznie bezpieczne dla ludzi i zwierząt hodowlanych środki. Zwalczenie gryzoni jest w gospodarstwach konieczne. Szczury płoszą zwierzęta i mogą zanieczyszczać swoimi odchodami koryta w których znajduje się pokarm. – W niektórych gospodarstwach pracuje wysokiej klasy elektronika. Jeśli szczury przegryzą kable, straty będą duże, a co gorsza powstanie ryzyko pożaru – dodaje K. Biegański.

Blisko domu i w firmie

Dużym problemem są również gryzonie w najbliższym otoczeniu naszych budynków. To kwestia czasu, kiedy spróbują dostać się do środka, niszcząc wszelkiego rodzaju instalacje: kanalizacyjne, elektryczne, telefoniczne czy hydrauliczne. – Usuwanie gryzoni z budynków mieszkalnych czy firm najtrudniejsze jest w lokalach, w których obniżane były sufity i kładzione regipsy. Mieliśmy taki problem w jednym z banków. Gryzonie biegały w pustych przestrzeniach i o ile w przypadku myszy można było zastosować trutkę mumifikującą, o tyle w przypadku większych gryzoni zupełnie ona się nie sprawdzała.

która w wielu miejscach skutkuje rzadszym niż do tej pory wywożeniem śmieci. Najwięcej szczurów jest w miastach i dzielnicach w których dominuje przedwojenna zabudowa. Nie dość, że systemy kanalizacyjne są tam bardzo stare, to dodatkowo kamienice często są połączone lub stoją blisko siebie, co umożliwia gryzoniom swobodne przemieszczanie się z miejsca na miejsce wzdłuż ścian, kanalizacją lub dachami. – Bloki stoją w większej odległości od siebie, a szczury nie znoszą otwartej przestrzeni. Niestety, na osiedlach ich sprzymierzeńcem są rury ciepłownicze – mówi Biegański. Niektóre miasta postanowiły wydać Pracownik Anticulexu umieszcza trutkę na szczury zawieszoną na stalowej lince kompleksową wojnę szczurom. Dla przykładu we Wschowie firma AnticuIstniało ryzyko, że jeśli szczur zdech– W Polsce mamy duży szacunek lex zastosowała swój autorski pomysł nie po jej zażyciu, w pustej przestrzeni dla chleba i pokutuje przekonanie, w sieci kanałów miejskich. zacznie wydzielać się brzydki zapach. że nie należy go wyrzucać. Dlatego – Umieszczamy truciznę w kanałach Dlatego w takich sytuacjach szczury częstym widok stanowi chleb w siatce zawieszoną na umocowanej na haku trzeba zlokalizować i wyłapać – tłu- zawieszony na zewnątrz osiedlowego lince ze stali nierdzewnej. Dzięki temaczy właściciel Anticulexu. śmietnika. Ludzie, niestety, nie zdają mu, nawet jeśli podniesie się poziom sobie sprawy, że to idealny przysmak wody, trutka nie popłynie do oczyszW mieście kompleksowo dla gryzoni, wręcz zaproszenie dla czalni, a gdy zajdzie konieczność jej Jak uniknąć szczurów na osiedlach? nich – dodaje. wymienienia, zrobimy to bez trudu Przede wszystkim w rozsądny sposób Problemem, jak twierdzi K. Biegań- i konieczności ponownego wejścia ski, jest także nowa ustawa śmieciowa, do kanału – kończy K. Biegański. (kab) pozbywajmy się resztek żywności. FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA

roblem szczurów dotyczy właścicieli wielu nieruchomości, począwszy od gospodarstw rolnych, poprzez spożywcze sklepy wielkopowierzchniowe na prywatnych domach kończąc. Nie należy ich lekceważyć, ponieważ są źródłem wielu chorób ludzi i zwierząt: wścieklizny, salmonelozy czy trichinozy. Gdy szczury dostają się do budynków produkcyjnych oraz mieszkalnych zostawiają odchody, mocz, sierść, i inne wydzieliny mogące być zakażone bakteriami i drobnoustrojami. Jak skutecznie walczyć z gryzoniami? Najlepiej skorzystać z pomocy profesjonalnej firmy.

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • BIURO OGŁOSZEŃ: Leszno, ul. Lipowa 26, tel. 65-529-56-46, fax 65-529-56-77; e-mail: reklama@panoramaleszczynska.pl


ROLNICTWO [19]

PANORAMA LESZCZYŃSKA www.panorama.media.pl 21 VIII 2014

W nowoczesnych oborach stanowiska legowiskowe wyłożone są specjalnymi matami

Popraw krowie komfort leżenia

W

arunki, jakie krowy mają w oborze, bezpośrednio przekładają się na ich mleczność. Im są bardziej komfortowe, tym zwierzęta dają więcej mleka. W dużej mierze dotyczy to stanowisk legowiskowych. W nowoczesnych oborach nie te betonowe lub wyłożone słomą z powodzeniem zastępowane są specjalnymi matami legowiskowymi. Znajdują one zastosowanie w każdego typu oborze, a nawet w stajni oraz pojazdach do transportu zwierząt. – Maty legowiskowe imitują naturalne podłoże dla krowy, nie powodują otarć ani nie niosą ryzyka poślizgu, jak ma to miejsce na legowiskach betonowych – tłumaczy Paweł Chudy, właściciel firmy Agro-Instal z Krobi, która zajmuje się obsługą ferm mlecznych. – Krowy bez stresu, łatwiej i częściej wstają do stołu paszowego, a to przyczynia się do zwiększenia produkcji mleka. Dodajmy jeszcze, że na korytarzach przepędowych i w halach udojowych

wykorzystuje się maty puzlowe, które zmniejszają ryzyko poślizgu i brakowania krów. Są bardzo trwałe, można na nich stosować hydrauliczne zgarniacze obornika lub traktor ze zgarniaczem, nie tracąc gwarancji. – Maty są optymalnym rozwiązaniem na legowiska w oborach z rusztowym systemem odbioru odchodów. Inne rozwiązania typu słoma czy piasek zanieczyszczają ruszta i zagęszczają gnojowicę w rusztach, co uniemożliwia jej odbiór beczkowozem – dodaje P. Chudy. – Inwestycja w maty zwraca się średnio po 2 latach, porównując na przykład koszt zakupu mat z kosztem zakupu słomy. Maty wykonane są z wysokiej jakości gumy odpornej na chemię stosowaną w obiektach inwentarskich i odchody zwierzęce. Są łatwe w utrzymaniu czystości. Myje się je zwykłą wodą pod ciśnieniem. W Polsce w sprzedaży są od kilkunastu lat. Nie są więc nowością, ale obecne

maty diametralnie różnią się od tych pierwszych, przede wszystkim jakością materiału i odpornością na trudne warunki w oborze. Zachowują niezmieniony kształt przez długie lata, nie rozciągają się i nie odkształcają, a są tańsze – Kilka lat temu były to wyłącznie produkty z krajów zachodniej Europy, stosunkowo drogie, dlatego nie znajdowały wielu nabywców. Obecnie sprzedajemy produkty polskiej firmy, które nie odbiegają jakością od zachodnich i mają bardzo konkurencyjną cenę, zachowując identyczną gwarancję – podkreśla właściciel krobskiej firmy. Gwarancja na maty legowiskowe wynosi 10 lat, a na puzlowe – 5 lat. Jedne i drugie służą jednak jeszcze długo po gwarancji. Zakładając, że ich zakup zwraca się po 2 latach, to nawet 10 lat ich eksploatacji jest pięciokrotnie bardziej ekonomiczne niż stosowanie słomy, której na dodatek często brakuje. (mach)

Kupno ciągnika to ważna decyzja – warto ją dobrze przemyśleć

Lepszy nowy czy używany?

P

odejmując decyzję o zakupie ciągnika trzeba zastanowić się nad jego mocą, ponieważ to ona ma kluczowe znaczenie. – W gospodarstwach o powierzchni do 15 ha ciągnik o mocy 80-90 koni mechanicznych powinien wystarczyć. W gospodarstwie większym: 50-60 - hektarowym potrzeba już kilku ciągników, w tym jeden o mocy 120-150 KM – tłumaczy Łukasz Miszkiewicz z firmy Agromep w Kościanie. Druga sprawa to profil gospodarstwa, a trzecia – aktualny park maszynowy. Wiadomo, że ciągnik musi być kompatybilny z resztą sprzętu. Niektórzy wymieniają cały park maszynowy, ale stać na to naprawdę nielicznych. – Do niedawna były na to dotacje unijne i część gospodarstw z tego korzystała. UE finansowała nawet 60% kosztów zakupu sprzętu. Obecnie rolnicy czekają na informację ARiMR

o naborze nowych wniosków – mówi Ł. Miszkiewicz. Kupno ciągnika za gotówkę należy do rzadkości. Za krajowy sprzęt o mocy 80 KM rolnik zapłaci około 120 tys. zł. Firma Agromep współpracuje z bankami, które pomagają finansować zakup. Z jednej strony – jak mówi Ł. Miszkiewicz – w grę wchodzi prowizja dla banku, z drugiej - w takiej branży jak rolnicza lepiej nie wyzbywać się całej gotówki i osobiście poleca przynajmniej częściowe finansowanie zakupów przez bank. – Najczęściej to zakup na całe życie i dlatego lepiej wybrać nowy sprzęt. Tym samym mamy gwarancję dilera o dostępie do części zamiennych. Używane ciągniki mają 10, 15 lat. Ich producenci wprowadzili już wiele zmian, więc części zamienne mogą być drogie lub nieosiągalne. Plusem nowego ciągnika jest także gwarancja. Maszynę „dociera się” średnio 2-3 lata, a wtedy nawet jeśli są jakieś

usterki naprawia je bezpłatnie serwis – tłumaczy specjalista. – Używane ciągniki są maksymalnie 40% tańsze od nowych. W latach 2011 – 2013 odnotowano porównywalną sprzedaż ciągników nowych i używanych. Przy wyborze producenta należy pamiętać, że zagraniczy sprzęt jest droższy i uzależniony od kursu euro, ale za to wykonany na wyższym poziomie. – Ciągnik jest bardziej skomputeryzowany, co gwarantuje większy komfort. Ponadto istnieje szereg możliwości doposażenia ciągnika w różne dodatkowe opcje – wyjaśnia pracownik firmy Agromep. Polskie ciągniki, jak Ursus, Farmer czy Farmtrack, są o 10 – 20% tańsze i równie dobre, bo wykonane na zachodnich podzespołach. Niestety, nie ma modeli powyżej 120 koni. Wśród zagranicznych maszyn znajdziemy za to ciągniki do 600 KM. (kab)

REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •


[20] ROLNICTWO REKLAMA • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

Tegoroczne żniwa już ukończone

Ziarna dużo, „siana” mało T egoroczne żniwa rolników zadowalają, ale równocześnie smucą. Wszystko za sprawą plonów oraz cen za zboże. Zbiory można uznać za rekordowe, natomiast pieniądze, jakie oferują punkty skupu za ziarno – za niskie. Według wyliczeń specjalistów tegoroczne żniwa dla wielu naszych rolników będą pod kreską. – Plony rzepaku są w tym roku wyższe o ok. 15% niż przed rokiem, ale ceny, jakie oferują punkty skupu, są niższe o 30% – mówi Jan Szkudlarczyk, wiceprezes Ośrodka Hodowli Zarodowej w Garzynie, gm. Krzemieniewo. – Podobnie jest ze zbożami. Zbiory wyższe o ok. 20% w porównaniu z 2013 r., natomiast ziarno jest tańsze o jedną trzecią. Gdy dodamy do tego fakt, że kombajny, aby zebrać większą ilość ziarna, spaliły więcej paliwa, ekonomicznie jest gorzej niż przed rokiem. Żniwa w tym roku z wielu względów były wyjątkowe. Przede wszystkim rozpoczęły się prawie dwa tygodnie wcześniej niż w poprzednich latach. W zbiorach niektórych zbóż zostały pobite rekordy. – W naszej firmie z hektara uzyskaliśmy ok. 1,2 tony więcej niż przed rokiem – informuje Jan Szkudlarczyk. – Pszenżyto sypało najlepiej w historii, gdyż z hektara uzyskaliśmy 78,3 kwintale. Bardzo dobrze plonował też jęczmień – ok. 70 q z ha. Liczyliśmy na trochę więcej, jeśli chodzi o pszenicę – z hektara wymłóciliśmy średnio 71q. Z rzepaku też jesteśmy zadowoleni – z hektara uzyskaliśmy 45,6 q, czyli o ok. 8 kwintali więcej niż w roku ubiegłym. Na fakt wcześniejszego rozpoczęcia żniw i dobre plony wpłynęła korzystna pogoda. Wczesna wiosna oraz szybsze zasiewy odegrały kluczową rolę. Nie przeszkodziły nawet stosunkowo chłodny maj i czerwiec.

FOT. SŁAWOMIR SKROBAŁA

Więcej ogłoszeń dostępnych na naszym portalu

PANORAMA LESZCZYŃSKA 21 VIII 2014 www.panorama.media.pl

Zbiory można uznać za rekordowe, ale rolnicy nie są zadowoleni – W naszym gospodarstwie zauważyliśmy pewną zależność – twierdzi Jan Szkudlarczyk. – Z tych pól, gdzie na przełomie maja i czerwca sporo padało, plony są na poziomie pomiędzy 7 a 8 ton z hektara. Część upraw ominęły jednak deszcze i tam zebraliśmy od 6 do 6,5 tony z hektara. Związek pomiędzy tegoroczną aurą a plonami zauważają także specjaliści z WODR. Marek Kmiećkowiak, kierownik leszczyńskiego biura, twierdzi, Tegoroczne plony zbóż w regionie leszczyńskim (t/ha) Jęczmień ozimy

5,43

Jęczmień jary

5,27

Pszenica ozima

6,61

Pszenica jara

5,46

Pszenżyto ozime

6,15

Pszenżyto jare

4,50

Owies

4,25

Żyto

4,35 Źródło WODR

że gdyby opady były trochę bardziej intensywne w okresie wegetacji, ten rok byłby rekordowy w zbiorach ziarna. – Tegoroczne opady miały charakter burzowy i przelotny – wyjaśnia Marek Kmiećkowiak. – Korzystne jest jednak to, iż nadmiar wilgoci nie przyczynił się do wystąpienia chorób grzybowych. Jakość ziarna jest dobra. Tylko w tych rejonach, gdzie żniwa się przedłużały, pojawiało się czernienie. W regionie leszczyńskim wzrost plonów niektórych zbóż w stosunku do ubiegłego roku wyniósł nawet ok. 20%. Takie zwyżki nasi rolnicy zanotowali m.in. w pszenicy oraz owsie. Znacznie więcej jest także słomy. Gospodarze mogą narzekać jedynie na cenę – jest dużo niższa, niż w poprzednich latach. – W naszym regionie większość rolników zebranym ziarnem karmi zwierzęta – dodaje Marek Kmiećkowiak. – Niestety, sprzedający w porównaniu z 2013 r. stracą, a większa ilość zebranego ziarna nie pokryje niższych na nie cen. GERWAZY KONOPCZYŃSKI

Od przyszłego roku będzie obowiązywał nowy system płatności bezpośrednich

Prostszy dla mniejszych

O

d przyszłego roku w Polsce zostanie wprowadzony nowy system wsparcia bezpośredniego dla rolników. Będzie on obowiązywał do 2020 roku i złożony jest z kilku elementów: • jednolitej płatności obszarowej, • płatności za zazielenienie, • płatności dla młodych rolników, • płatności związanych z produkcją, • dodatkowej, • dla małych gospodarstw, • przejściowego wsparcia krajowego. – Wsparcie będzie głównie dla rolników czynnych zawodowo – tłumaczy Bolesław Ratajczak, kierownik biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kościanie. – Stosowana będzie m.in. degresywność polegająca na tym, iż redukcją zostaną objęte gospodarstwa, które w ramach jednolitej kwoty płatności obszarowej otrzymują ponad 150 tys. euro. Środki powyżej tej sumy zostaną im obcięte. Są to gospodarstwa o powierzchni 1400 ha i większej. W nowym systemie będą obowiązywały, jak do tej pory, normy i wymogi zasady

wzajemnej zgodności z jednym wyjątkiem: płatności dla małych gospodarstw. W tym przypadku zastosowane zostaną liczne uproszczenia. Rolnicy otrzymujący do tej pory nie więcej niż 1250 euro płatności, mogą do niego przystąpić w 2015 r. W następnych latach nie będą musieli składać wniosków o płatności bezpośrednie, a ponadto zostaną zwolnieni z kontroli norm i wymogów wzajemnej zgodności. Wedle szacunków na tę formę pomocy będą mogły liczyć gospodarstwa do ok. 6 ha. Jej wprowadzenie usprawni pracę ARiMR, ponieważ w skali całego kraju płatności dla małych gospodarstw może otrzymywać ok. 680 tys. gospodarstw, co stanowi prawie połowę beneficjentów w Polsce. – W naszym kraju nadal będzie obowiązywał uproszczony system – wyjaśnia Bolesław Ratajczak. – Warunki jednolitej płatności będą zbliżone do dotychczasowych. Wprowadzona zostanie płatność za zazielenienie. Każdy, kto będzie się o nią ubiegał, musi jednak spełnić pewne warunki.

Sa to: dywersyfikacja upraw, czyli płodozmian, utrzymanie trwałych użytków zielonych oraz obszarów proekologicznych lub przez praktyki równoważne. Kolejną formą wsparcia będą płatności dla młodych rolników, gospodarujących nie dłużej niż 5 lat i mających nieukończone 40 lat życia. Niektóre gospodarstwa będą miały szansę otrzymać wsparcie związane z produkcją. Objęte nią zostaną sektory, które mają szczególne znaczenie i znajdują się w trudnej sytuacji. Będą należeli do nich producenci bydła, owiec, kóz, owoców miękkich (truskawki, maliny), chmielu, roślin wysokobiałkowych, buraków cukrowych, ziemniaków skrobiowych, pomidorów, lnu i konopi włóknistych. Na płatność dodatkową będą mogli natomiast liczyć właściciele gospodarstw o wielkości powierzchni od 3 do 30 hektarów. Zgodnie z wytycznymi ustawodawców, to wsparcie ma zwiększyć dochody średnich gospodarstw, które mają szanse na rozwój. Przejściowym wsparciem krajowym objęty zostanie tytoń. (GK)


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.