Pracuję w Łodzi nr 5

PRACUJĘ W

5

NR

POBIERZ NA TABLET

MAGAZYN BEZPŁATNY WYDAWCA: SISPOLSKA | ŁÓDŹ 2016 WWW.PRACUJEWLODZI.PL

INFOSYS POLAND

SUKCES W KORPORACJI

– rozmowa z Przemysławem Sławińskim – str. 6

ŁÓDŹ TO PIĘKNE MIEJSCE NA BIZNES – wywiad z Lechem Kaniukiem z Pizzaportal.pl

str. 2

MOTION PIKCZER, GDZIE RUCH I OBRAZ TWORZĄ JEDNOŚĆ

ŁÓDZKI TEDx ROŚNIE W SIŁĘ

– wywiad z Michałem Liszczem

– czyli jak kreatywnie zainspirować innych

str. 10

str. 19

SPIS TREŚCI

MAGAZYN BEZPŁATNY WWW.PRACUJEWLODZI.PL

PRACUJĘ W

5

NR

WYDAWCA: SIS ul. Łąkowa 3/5, 90-562 Łódź tel. (042) 209 30 53 www.sispolska.pl redakcja@pracujewlodzi.pl Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam.

SPIS TREŚCI Łódź to piękne miejsce na biznes

str. 2

Nagrody na targach „Concours Lepine” w Paryżu

str. 5

Sukces w korporacji

str. 6

Motion Pikczer, gdzie ruch i obraz tworzą jedność

str. 10

Rynek pracy się rozwija

str. 14

Deka – fotografia modowa inaczej

str. 16

Łódzki TEDx rośnie w siłę

str. 19

Stworzyliśmy najszybsze połączenie w historii

str. 20

Jakość roku po raz drugi

str. 22

Naszym największym dobrem są pacjentki

str. 23

Zaprojektuj swoją przyszłość

str. 24

Uniwersytet Medyczny stawia na innowacje

str. 26

Przedsiębiorcza i nowoczesna uczelnia

str. 28

Fujitsu-SAN Academy

str. 31

POWER dla studentów wchodzących na rynek

str. 32

Czy staż się opłaca?

str. 34

ATP, czyli student szuka pracy

str. 37

Nowe możliwości Atlas Areny

str. 38

Już nie tylko auto, autobus czy tramwaj

str. 39

Połączenie pasji i własnego biznesu to rozwiązanie, o jakim marzy pewnie wielu. Dlatego w tym numerze magazynu „Pracuję w Łodzi” postanowiliśmy przyjrzeć się ludziom, którym udało się tego dokonać. I to w wyjątkowej przestrzeni, jaką jest branża artystyczna. W piątej już odsłonie „PwŁ” rozmawiamy z Dorotą Deką, łódzką fotografką modową oraz grupą filmową Motion Pikczer tworzącą spoty reklamowe i teledyski. Na tym jednak nie koniec przykładów młodych łodzian, którym udało się osiągnąć sukces.

Postanowiliśmy zastanowić się również nad tym, co zrobić, by z powodzeniem odnaleźć się w korporacyjnej rzeczywistości. Dlatego też szczególnie polecamy rozmowę z Przemysławem Sławińskim z Infosys Poland, który radzi, jak rozwijać swoją ścieżkę kariery w dużym, międzynarodowym przedsiębiorstwie.

„Pracuję w Łodzi” tradycyjnie już prezentuje sylwetki młodych ludzi, których biznes z sukcesem zaistniał na rynku. W tym numerze jest to Lech Kaniuk, współtwórca Pizzaportal.pl, który swoją pierwszą innowację sprzedał w wieku 18 lat.

W „PwŁ” przeczytacie również o nagrodach firm z województwa łódzkiego na międzynarodowych targach wynalazczości w Paryżu, nowym połączeniu Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, rowerze publicznym czy rozbudowie Atlas Areny. Zaprosimy was też na TEDxPiotrkowskaStreet.

Przyjemnej i inspirującej lektury!

Redakcja

REDAKTOR NACZELNY: Marek Gajewski ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Paulina Czarnek-Wnuk,

Przemysław Fabjanowski, Marek Gajewski, Tomasz Jermalonek, Dariusz Koperczak, Beata Michalska-Dominiak, Izabela Misztal, Bartosz Neska, Justyna Pabisiak, Zbigniew Przygodzki, Magdalena Rogacka, Agata Sarzała, Mateusz Słonecki, Agata Ślusarczyk ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Jakub Woźniak

(www.jakubwozniak.com)

WSPÓŁPRACA:

www.pracujewlodzi.pl

1

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Mateusz Słonecki

Łódź

TO PIĘKNE MIEJSCE NA BIZNES

„Siedem lat temu obiecałem sobie, że nie wrócę nigdy do Łodzi. Teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia”.

LECH KANIUK – biznesmen. Swoje pierwsze transakcje wykonywał, mając piętnaście lat. Pierwszy biznes założony w Szwecji nie istniał długo, ale to go nie zraziło. W wieku osiemnastu lat przeprojektował dla huty urządzenie, które wcześniej nagminnie się psuło. To była pierwsza innowacja, jaką sprzedał. Pracował przez wiele lat dla szwedzkiej państwowej firmy ALMI, gdzie pomagał przedsiębiorcom wdrażać ich pomysły w życie.

Potem jednak zdecydował się na założenie z przyjaciółmi start-upu – firmy OnlinePizza. To dzięki niemu powstała strona Pizzaportal.pl pozwalająca zamawiać jedzenie na wynos w prosty sposób.

Mateusz Słonecki: Trafił pan na listę pięćdziesięciu najbardziej kreatywnych ludzi w Polsce magazynu „Brief” i został menadżerem roku województwa łódzkiego według „Dziennika Łódzkiego”. Jak wyglądała droga po te tytuły?

Lech Kaniuk: Była kręta, pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Jak dobry film sensacyjny.

I patrząc z perspektywy czasu, była bardzo długa.

Tak naprawdę zacząłem w wieku dziesięciu lat.

Wtedy zrywałem kwiaty z ogrodu i sprzedawałem je sąsiadom. Biznes niestety okazał się tylko sezonowy, a rodzice naciskali, żebym skupił się na nauce.

M. S.: Instynkt przedsiębiorcy był jednak silniejszy?

L. K.: Oczywiście, nie dawałem za wygraną i jak skończyłem piętnaście lat, zarejestrowałem swoją pierwszą firmę. W wiadomościach zobaczyłem, że w pożarze kamienicy zginęło wiele osób. Strażak wtedy powiedział, że gdyby u kogoś w mieszkaniu

2

był czujnik dymu, to do tragedii by nie doszło.

Pobiegłem zobaczyć, czy w naszym bloku jest chociaż jedna taka czujka. Nie było. Następnego dnia kupiłem ją i próbowałem zamontować w mieszkaniu. To nie było takie proste. A skoro ja miałem problemy, młody wysoki chłopak, to co dopiero osoby starsze. Postanowiłem sprzedawać czujki z usługą montażu.

M. S.: To chyba nie był strzał w dziesiątkę?

L. K.: Pomysł był dobry, ale zabrakło doświadczenia. Gdy poszedłem negocjować do marketu cenę za czujniki, przecież miałem w planach kupowanie ich w dużych ilościach, to nie zrobiłem dużego wrażenia na sprzedawcach. Ale nie jestem zdziwiony, było to nawet trochę zabawne. Żeby wyglądać poważniej, zabrałem ze sobą teczkę, gdzie miałem schowane dokumenty i mnóstwo kluczy. Zawsze uważałem, że jak ktoś ma dużo kluczy, to jest ważny, bo może wchodzić do wielu miejsc. Niestety sprzedawcy nie wzięli mnie na

POMYSŁ BYŁ DOBRY, ALE ZABRAKŁO DOŚWIADCZENIA. GDY POSZEDŁEM NEGOCJOWAĆ DO MARKETU CENĘ ZA CZUJNIKI, PRZECIEŻ MIAŁEM W PLANACH KUPOWANIE ICH W DUŻYCH ILOŚCIACH, TO NIE ZROBIŁEM DUŻEGO WRAŻENIA NA SPRZEDAWCACH.

www.pracujewlodzi.pl

ŁÓDŹ TO PIĘKNE MIEJSCE NA BIZNES

że skoro laptopa nie ma, to dokonałem importu, i wróciłem do Szwecji. Powiedziałem wtedy, że do Łodzi już nigdy nie wrócę.

M. S.: Sprawdziło się przysłowie: „nigdy nie mów nigdy”?

L. K.: Sprawdza się i to już od siedmiu lat. Tyle jestem już w Łodzi. Po powrocie do Szwecji wreszcie zacząłem robić to, co zawsze chciałem. Zacząłem studiować ekonomię na Politechnice w Lulei.

Zajmowałem się innowacjami. Rozpocząłem współpracę z dużą szwedzką państwową firmą ALMI. Byłem specjalistą do spraw komercjalizacji innowacji. Pisałem o tym artykuły, miałem swoją audycję w radio i występowałem w programie telewizyjnym. To było ciekawe doświadczenie.

Trzy osoby „z ulicy” trafiały do studia i w siedemdziesiąt dwie godziny musiały skomercjalizować swój pomysł na biznes. Oczywiście dostawały potrzebne narzędzia, drukarki 3D. A potem eksperci z różnych dziedzin, w tym ja, oceniali efekty końcowe. W międzyczasie z moim kolegą doktorantem założyliśmy spółkę, która oferowała ciekawe rozwiązania dla branży ciepłowniczej. Wszystko się ułożyło i o nienajlepszym czasie spędzonym w Polsce zdążyłem zapomnieć.

M. S.: I wtedy nie myślał pan o powrocie. Co takiego się zmieniło, że jednak do niego doszło?

fot. Pizzaportal.pl

poważnie i zaproponowali wysoką cenę. Podobnie było w urzędzie skarbowym, gdzie urzędniczka powiedziała mi, żebym lepiej zajął się nauką.

powodów okazywały się nietrafione. Ale każda porażka czegoś mnie nauczyła i pozwoliła zrobić krok w przód.

M. S.: Trzecia osoba doradziła panu postawienie na systematyczną naukę zamiast działania na własny rachunek. To dało do myślenia?

M. S.: A przygoda z medycyną w Łodzi była taką porażką?

L. K.: Trochę tak, a trochę nie. Niedługo po tym zacząłem wakacyjną pracę w hucie. Tam była taka maszyna, która ciągle się psuła. A była kluczowa dla całej produkcji. Obejrzałem ją sobie dokładnie i zaprojektowałem do niej nową część. Problem się rozwiązał, a ja sprzedałem swoją pierwszą innowację.

M. S.: Nawet jako pracownik Lech Kaniuk miał w głowie mnóstwo pomysłów?

L. K.: O tak, zdecydowanie. Nie jestem w stanie zliczyć, ile przez te lata w mojej głowie pojawiało się pomysłów na biznes. Część z nich udało się zrealizować. Wiele trwało krótko i z różnych www.pracujewlodzi.pl

L. K.: Chyba tak, choć pozwoliła mi iść dalej i podjąć decyzję, co tak naprawdę chcę w życiu robić. Te studia to był trochę wybór moich rodziców.

Wiadomo, że oni mają swój plan dla dziecka ułożony w głowach. I ja temu uległem. Teraz, jak o tym myślę, to nie żałuję, że w 2001 roku przyjechałem do Łodzi, ale wtedy byłem załamany. Na lotnisku nie mogłem przejść odprawy, bo celnicy za starego laptopa kazali mi zapłacić dwadzieścia tysięcy złotych cła. Żeby tego uniknąć, musiałem płacić co miesiąc sto złotych za to, że laptop przebywa ze mną tymczasowo. Jakby tego było mało, po kilku miesiącach ukradli mi samochód, a potem okradli mieszkanie. Spakowałem się, zapłaciłem te kilkanaście tysięcy cła, bo urząd celny uznał,

L. K.: Zacząłem współpracę z chłopakami, którzy myśleli o stworzeniu takiej internetowej listy restauracji z kartami dań. Coś w stylu wirtualnych ulotek, które można aktualizować. Zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, że skoro można już praktycznie wszystko zamówić przez internet, to czemu nie spróbować z jedzeniem. I tak się

TO BYŁO CIEKAWE DOŚWIADCZENIE. TRZY OSOBY „Z ULICY” TRAFIAŁY DO STUDIA I W SIEDEMDZIESIĄT DWIE GODZINY MUSIAŁY SKOMERCJALIZOWAĆ SWÓJ POMYSŁ NA BIZNES. OCZYWIŚCIE DOSTAWAŁY POTRZEBNE NARZĘDZIA, DRUKARKI 3D. A POTEM EKSPERCI Z RÓŻNYCH DZIEDZIN, W TYM JA, OCENIALI EFEKTY KOŃCOWE. 3

PRACUJĘ W ŁODZI

Natomiast granie porzuciłem ze względu na brak instrumentu. A właściwie to brak miejsca w mieszkaniu na fortepian czy pianino.

M. S.: Czyli najlepszy menadżer województwa łódzkiego nie mieszka w willi z basenem poza miastem?

L. K.: Nie, zupełnie nie. Jestem bardzo pragmatyczny i mieszkamy z żoną w lekko zaniedbanej kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej, kilkaset metrów od mojej pracy. Oczywiście mieszkanie wyremontowaliśmy, ale gdy wychodzimy na zewnątrz, to jesteśmy częścią tego miejskiego folkloru. Jak wracam z pracy, to sąsiedzi witają mnie w bramie. Zawsze żartuję, że chyba poważnie wyglądam, bo w pracy do mnie mówią „szefie” i w bramie też. Czasami zdarza się jeszcze „panie kierowniku”. fot. Pizzaportal.pl

zaczęło. A że w Szwecji 95% lokali oferujących jedzenie na wynos to pizzerie, stąd nazwa naszej firmy Online Pizza. Przez trzy lata zdobywaliśmy rynek szwedzki. Aż podjęliśmy decyzję, że z naszą działalnością wychodzimy za granicę. Zrobiliśmy analizę i stwierdziliśmy, że Polska to ciekawy rynek.

Wtedy padło pytanie: „kto zna język polski?”. I nie miałem wyboru.

M. S.: Przekornie to właśnie dzięki Polsce zrobił pan karierę?

L. K.: Trochę tak. Pomysł z zainwestowaniem w Polsce okazał się strzałem w dziesiątkę. To nie znaczy, że gdybyśmy zainwestowali gdzieś indziej, to ponieślibyśmy porażkę. Być może nie, ale pomysł okazał się trafiony. W 2009 roku weszliśmy do Polski z platformą do zamawiania jedzenia – Pizzaportal.pl. Plan był taki, że przez rok miałem koordynować ten projekt. I ten rok zamienił się w siedem lat, a po drodze pojawiły się nagrody za zarządzanie i za kreatywny start-up.

M. S.: Prowadzenie start-upu to chyba nie jest łatwy kawałek chleba?

L. K.: Zdecydowanie. Początki były bardzo trudne. Wprawdzie wypracowaliśmy sobie w Szwecji pewien kapitał na inwestycję, ale weszliśmy jednocześnie na dwa rynki, polski i austriacki. Tych pieniędzy okazało się za mało. Pamiętam, jak jeszcze zatrudniałem w Łodzi kilka osób. Żeby móc im regularnie płacić, to sam nie pobierałem pensji, a zdarzało się nawet, że dokładałem ze swoich pieniędzy. Teraz zatrudniamy około stu osób i cały czas się rozwijamy.

M. S.: Jednak już pod innym szyldem, bo wasz start-up OnlinePizza został kupiony przez większego gracza za sto dwadzieścia milionów złotych.

Dlaczego zdecydowaliście się na taki krok?

4

L. K.: W życiu każdego start-upu przychodzi taki moment, że trzeba zdecydować, co dalej.

I albo zostaje on na jakimś średnim poziomie, albo przeradza się w dużą korporację czy wreszcie wchłania go ktoś większy. Zdecydowaliśmy, że propozycja, która się pojawiła, to dobry moment, żeby się rozstać. Dwóch wspólników rozpoczęło od zera swoje indywidualne projekty, a jeden został ze mną, już nie w OnlinePizza, a w Delivery Hero.

M. S.: To znaczy, że przekonałeś się do tej kiedyś znienawidzonej Łodzi?

M. S.: Chyba nie jest łatwo pozbyć się własnego biznesu?

L. K.: Tak naprawdę to ja się go nie pozbyłem.

Nadal jestem wspólnikiem i w nim pracuję. Przede mną nowe wyzwania i mnóstwo obowiązków.

Między innymi dlatego zdecydowałem się zostać na dłużej. Przygotowujemy się do wejścia na giełdę.

To jest teraz absolutny priorytet, który spędza mi sen z powiek. Poza tym, tych dwunastu godzin spędzonych w firmie nie traktuję jako pracy. To jest moja pasja.

M. S.: Dwanaście godzin w pracy, osiem na sen, czyli Lech Kaniuk ma tylko cztery godziny dziennie dla siebie?

L. K.: Dla siebie dwie, a dwie dla żony… Oczywiście żartuję, ale policzyłem ostatnio, że do odebrania mam około stu dni urlopu.

M. S.: Pokaźna liczba. W jaki sposób zamierza pan ten wolny czas, który kiedyś nadejdzie, wykorzystać?

L. K.: Może to będzie dobry moment, żeby powrócić do moich zamiłowań. Do motoryzacji i grania na pianinie. Długo czekałem na lepszą pogodę, żeby wybrać się gdzieś w teren, za miasto.

Zbliżają się cieplejsze dni, jestem dobrej myśli.

fot. Pizzaportal.pl

L. K.: Zdecydowanie. To świetne miejsce do robienia biznesu i do życia. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. W mieście dużo się dzieje.

Wiele osób narzeka, że Łódź jest zaniedbana, ale nie widzą one tej drugiej strony, tej jaśniejszej, piękniejszej. Wyremontowane fabryki dostają nowe życie, zabytkowe kamienice cieszą oczy przechodniów. Poprawia się komunikacja i coraz więcej ludzi przyjeżdża do Łodzi robić interesy.

Industrialny klimat przypomina o czasach wielkiej Łodzi przemysłowej. Wszystko wskazuje na to, że miasto odżyło po zapaści i ma szansę znowu stać się biznesowym zagłębiem. Chcę być tego świadkiem, dlatego na razie nigdzie się nie wybieram. www.pracujewlodzi.pl

NAGRODY NA TARGACH „CONCOURS LEPINE” W PARYŻU

Tekst: Agata Sarzała

NAGRODY NA TARGACH „CONCOURS LEPINE” W PARYŻU W NIEDZIELĘ 8 MAJA ZAKOŃCZYŁY SIĘ 115. MIĘDZYNARODOWE TARGI WYNALAZCZOŚCI „CONCOURS LÉPINE” ORGANIZOWANE POD PATRONATEM PREZYDENTA FRANCJI ORAZ PREFEKTA POLICJI, POŚWIĘCONE TRANSFEROWI TECHNOLOGII I WDRAŻANIU POSTĘPU TECHNICZNEGO. Na targach zaprezentowano 27 polskich rozwiązań innowacyjnych. Wzięły one udział w konkursie, a jury przyznało Polakom wiele nagród, m.in. 7 złotych medali, w tym 1 z wyróżnieniem, 8 medali srebrnych, w tym 1 z wyróżnieniem, 9 medali brązowych i 3 medale AIFF Stowarzyszenia Francuskich Wynalazców i Producentów oraz medal Ministerstwa Zdrowia i medal Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Udział województwa łódzkiego w targach jest jednym z elementów kompleksowego wspierania przedsiębiorców w obszarze marketingu i promocji innowacyjności województwa jako regionu innowacyjnego i nowych technologii. Stoisko Łódzkiego odwiedził Ambasador RP we Francji Andrzej Byrta, który z zainteresowaniem pytał o korzyści z udziału firm w tego typu targach.

A są one niewątpliwie, o czym przekonały sie firmy zdobywające medale i promujące się na miedzynarodowym rynku. 4 przedsiębiorstwa reperentujące region łódzki otrzymały 2 złote medale (pula 20 medali złotych) oraz 2 srebrne. Do konkursu zgłoszonych było aż 600 wynalazków z całego świata.

Złoty medal zdobyła firma Brawo R.Biegański, K.Biegańska Spółka Jawna, która zaprezentowała MIRAcle PEARL 5 – lupę elektroniczną z udźwiękowionym smartfonem Samsung Galaxy S5. Dzięki podstawce wyposażonej w optykę Pearl-Lens i oprogramowaniu MIRAcle telefon staje się lupą elektroniczną o niespotykanych parametrach.

Doskonała dla osób słabowidzących, starszych oraz wykonujących precyzyjne prace.

Złoto otrzymała również firma KROBAN Anna Korczyńska, która zaprezentowała innowacyjne rozwiązanie NeoVoice, system nagłośnieniowy do www.pracujewlodzi.pl

zastosowania w inkubatorach. Rozwiązanie ma na celu wsparcie stymulacji mózgu noworodka przedwcześnie urodzonego poprzez stymulację dźwiękami pochodzącymi od rodziców, aorty brzusznej, bicia serca, co wpływa pozytywnie na saturację, desaturację oraz częstotliwość oddechową.

Srebrny medal zdobyła firma Proteon Pharmaceuticals S.A., która zeprezentowała innowacyjny sposób otrzymywania wirusów bakteriofagów zwalczających wybrane szczepy bakterii, szczepy wirusów bakteriofagów oraz ich zastosowanie do wytwarzania preparatów do zapobiegania i zwalczania zakażeń zwierząt hodowlanych, zwłaszcza drobiu. Wynalazek umożliwia uniknąć używania antybiotyków w hodowlach drobiu.

Nagrodę Ministra Spraw Wewnętrznych Francji oraz srebrny medal zdobyła firma Heimdall Combat Systems, która zaprezentowała inteligentny

fot. UMWŁ

kombinezon bojowy. Kombinezon ten wyposażony jest w inteligentne czujniki stanu zdrowia żołnierza uczestniczącego w akcji (biomonitoring) oraz monitoring środowiska, wraz z komputerem bojowym dowódcy szturmu i oprogramowaniem analitycznym dla dowództwa jednostki wojskowej.

W konkursie wyróżnione zostały również jednostki badawczo-naukowe z naszego regionu: srebrny medal otrzymał Instytut Włókiennictwa za sposób otrzymywania kompozytowego materiału włókienniczego o właściwościach bioaktywnych i barierowych dla pól elektromagnetycznych.

Brązem może pochwalić się Instytut Biopolimerów i Włókien Chemicznych we współpracy z Uniwersytetem Technologiczno-Przyrodniczym im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich za tworzywo kompozytowe o obniżonej palności oraz Instytut Technologii Bezpieczeństwa „MORATEX” za kompozyt balistyczny o zwiększonej odporności na wielokrotne uderzenie pociskiem.

Stoisko województwa łódzkiego, na którym prezentowały się firmy, było finansowane z projektu „Promocja gospodarcza województwa łódzkiego poprzez organizację i udział w zagranicznych targach i misjach gospodarczych” realizowanego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego, oś priorytetowa II. Innowacyjna i konkurencyjna gospodarka, II.2 Internacjonalizacja przedsiębiorstw, II.2.2 Promocja gospodarcza regionu.

fot. UMWŁ

5

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Paulina Czarnek-Wnuk

SUKCES W KORPORACJI O RECEPCIE NA SUKCES W PRACY W DUŻYM MIĘDZYNARODOWYM PRZEDSIĘBIORSTWIE W ROZMOWIE Z PRZEMYSŁAWEM SŁAWIŃSKIM Z INFOSYS POLAND.

fot. Jakub Woźniak

Paulina Czarnek-Wnuk: Czym zajmuje się pan w Infosys Poland?

Przemysław Sławiński: Jestem starszym menedżerem operacji, czyli senior operations manager, bo taką anglojęzyczną terminologią posługujemy się w pracy. Zajmuję się procesami source to pay, czyli od identyfikacji źródła zakupu, poprzez wykonanie zamówienia, aż do otrzymania faktury i jej zaksięgowania. Obecnie pracuję z siedmioma liderami odpowiedzialnymi za siedem różnych zespołów w procesie zakupowym oraz około stu dziesięcioma osobami tworzącymi te operacje. Realizujemy zlecenia dla dwóch krajów – Kanady i Francji. Dlatego też większość członków naszego zespołu musi znać język francuski – posługuje się nim blisko osiemdziesiąt procent osób. Z kolei znajomość angielskiego to pod-

stawa naszej pracy.

P. Cz.-W.: Znajomość języków obcych jest więc w tej pracy nieodzowna. W jaki sposób zdobywał pan tę umiejętność?

P. S.: Przygodę z językiem francuskim zacząłem już pod koniec szkoły podstawowej. Naukę kontynuowałem również na kolejnych etapach edukacji, między innymi w klasie dwujęzycznej XIII Liceum Ogólnokształcącego oraz na International Faculty of Engineering Politechniki Łódzkiej. Mój wybór celowo padł na kierunek wykładany w języku francuskim – business and technology – zarządzanie i produkcja. A decydując się na udział w programie wymiany studentów Erasmus, konsekwentnie wybrałem francuską uczelnię oferującą wykłady

z international business. Podsumowaniem mojego kształcenia było uzyskanie w 2010 roku dyplomu magistersko-inżynierskiego oraz dyplomu typu MBA dzięki współpracy Politechniki Łódzkiej, Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu w Lyonie.

Międzynarodowe kontakty, nie tylko studenckie, ale i te biznesowe, nawiązane we Francji zaowocowały możliwością odbycia praktyk i czerpania wiedzy z doświadczenia specjalistów z branży.

P. Cz.-W.: W jaki sposób znajomość francuskiego wpłynęła na rozwój pana zawodowej drogi?

P. S.: Z całą pewnością dzięki niej stałem się bardziej widoczny na rynku pracy, wyróżniający się w oczach rekruterów i potencjalnych pracodawców.

Wykorzystywałem ją na każdym z moich dotychczasowych stanowisk. Pierwsze doświadczenia zawodowe zdobyłem w małej, lokalnej firmie z okolic Strykowa produkującej syropy owocowe, gdzie zajmowałem się zakupami, rozszerzaniem rynku oraz sprzedażą produktów zagranicą, między innymi w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Byłem jedyną osobą w firmie posługującą się językami obcymi. Kolejnym ważnym krokiem w mojej karierze było rozpoczęcie współpracy z dużą międzynarodową firmą Procter and Gamble, by następnie trafić do Philipsa, gdzie odpowiadałem za zakupy dla regionu francuskiego, przy czym robiłem to indywidualnie, a nie w zespole, jak to miało miejsce wcześniej. Po niespełna trzech latach otrzymałem interesującą ofertę od Infosys.

P. Cz.-W.: Jak w takim razie trafił pan do tej firmy?

fot. Jakub Woźniak

6

P. S.: W pewnym momencie doszedłem do wniosku,

www.pracujewlodzi.pl

SUKCES W KORPORACJI

Stworzyliśmy siedmioosobowy zakupowy zespół source to contract, a dla mnie była to kolejna szansa na rozwój: ze starszego lidera projektu awansowałem na menedżera operacji. Jednocześnie starałem się realizować poza moim departamentem, angażując się w podobne projekty obejmujące całą firmę. Dzięki temu stałem się rozpoznawalny dla kontrahenta, który rozmawiał ze mną jako specjalistą w danym zakresie, ale również dla zarządu, co w lipcu 2015 roku zaowocowało propozycją objęcia przeze mnie stanowiska starszego menedżera procesów source to pay.

Cały czas wspieram pozyskiwanie nowych klientów.

Włączyłem się też w aktywności propagujące i scalające wszystkich specjalistów zajmujących się sourcingiem, by móc wspólnie dzielić się doświadczeniami czy też rozmawiać o trudnościach, które napotykamy.

P. Cz.-W.: W swojej pracy zajmował się pan również „wspieraniem talentów”. Co kryje się pod tym hasłem?

że potrzebuję zmian, i akurat wtedy odezwali się do mnie rekruterzy z Infosys, poszukujący sourcing specialist, czyli kupca, z językiem francuskim. Posiadałem więc dwie ważne w tej pracy zalety – doświadczenie w zakupach i znajomość tego konkretnego języka obcego. Zaoferowano mi pracę wpisującą się w trendy panujące na rynku shared services centers – SSC, outsourcing – BPO. Nie były to dominujące do tej pory zakupy transakcyjne, ale takie, w których musiałem dokonywać analizy rynku, negocjować kontrakty oraz podejmować finalne decyzje w interesie klienta.

Było to pierwsze i jedyne tego rodzaju stanowisko w Infosys w Łodzi liczącym wówczas ponad tysiąc pracowników. I to przyciągnęło mnie do tej oferty najmocniej – zaobserwowałem, że na rynku jest trend, który w przyszłości może się okazać bardzo silny.

W PEWNYM MOMENCIE DOSZEDŁEM DO WNIOSKU, ŻE POTRZEBUJĘ ZMIAN, I AKURAT WTEDY ODEZWALI SIĘ DO MNIE REKRUTERZY Z INFOSYSU, POSZUKUJĄCY SOURCING SPECIALIST, CZYLI KUPCA, Z JĘZYKIEM FRANCUSKIM.

P. Cz.-W.: Musiał więc pan podjąć pewne ryzyko.

P. S.: W firmie zatrudniane są osoby o różnorodnych umiejętnościach, doświadczeniach i aspiracjach. Czasami może okazać się, że dany pracownik nie odnajduje się na proponowanym stanowisku albo ma cechy, które mógłby lepiej wykorzystać w innym miejscu. Staram się więc poprzez liderów, a czasami też indywidualnie, rozmawiać z pracownikami o ich potrzebach, zainteresowaniach i kierunkach, w których chcieliby się rozwijać, tak, by umożliwić każdemu rozbudowę ścieżki kariery, niekoniecznie w tym samym dziale lub u tego samego klienta. Już na początku pracy w Infosys wpadłem na pomysł stworzenia Sourcing Mentoring Program będącego pierwszą tego rodzaju inicjatywą w firmie. Zgromadziłem osoby wykonujące pracę transakcyjną z największym potencjałem rozwoju i wybrałem spośród nich takie, którym przekazałem w teorii i w praktyce, jak wygląda praca category managera/sourcing specialist. W pierwszej edycji były to trzy osoby, w kolejnej już dwanaście. Cieszy mnie fakt, że większości z nich udało się awansować i obecnie

P. S.: Faktycznie trochę zaryzykowałem. Nie podjąłbym jednak tej decyzji, nie widząc, co dzieje się na rynku pracy. A zauważalny był fakt, że coraz więcej klientów korzysta z usług firm outsourcingowych nie tylko w procesach transakcyjnych.

P. Cz.-W.: W Infosys pracuje pan już trzeci rok.

Jak do tej pory układała się pana droga w firmie?

P. S.: Doceniono mnie już po półtora roku pracy.

Wykazałem, że potrafię współpracować z klientami i osiągać pożądane rezultaty na przykład w negocjacjach z dostawcami i w podpisywaniu kontraktów.

Po pewnym czasie zauważyłem też, że warto byłoby podzielić się tą wiedzą ze współpracownikami i realizować takie właśnie podejście w małym zespole.

www.pracujewlodzi.pl

fot. Jakub Woźniak

7

PRACUJĘ W ŁODZI

korzyści. W realizacji tego projektu odpowiadałem za organizację całego programu treningowego oraz prowadzenie wybranych szkoleń i na każdym kolejnym etapie przekonywałem się, że to, co robię, ma sens.

P. Cz.-W.: Co daje panu praca w korporacji, która bywa przecież – w obiegowej opinii – kojarzona dość stereotypowo?

P. S.: Faktycznie spotykam się z różnymi opiniami, natomiast ja zdecydowanie spełniam się w tym miejscu, nie ciąży mi powrót do biura po weekendzie. Szczególnie cenię sobie pracę z ludźmi, czerpię z tego przyjemność i czuję, że jest ona odwzajemniona. W mojej pracy zawsze coś się dzieje, więc z całą pewnością nie grozi mi nuda czy monotonia. Wciąż staram się szukać nowych wyzwań oraz rozwiązań zarówno dla firmy, jak i naszych klientów, co mocno motywuje mnie do działania. Wychodzę z założenia, że wspierając rozwój firmy, sam również się rozwijam i umacniam swoją pozycję w organizacji. Moje wysiłki są zauważane i doceniane, a to rekompensuje mi stresowe sytuacje i trudniejsze momenty, których – nie oszukujmy się – nie da się uniknąć.

P. Cz.-W.: Jakie umiejętności powinna posiadać osoba, która chciałaby się spełniać w pracy w sourcingu czy też na stanowisku lidera w zakupach? fot. Jakub Woźniak

PRACOWNIK BĘDĄCY NA ODPOWIEDNIM MIEJSCU JEST BARDZIEJ EFEKTYWNY I SPEŁNIONY. PRACA W TAK LICZNYM ZESPOLE, DODATKOWO W ŚRODOWISKU MIĘDZYNARODOWYM, WYMAGA DUŻEGO ZAANGAŻOWANIA, WYSIŁKU I WZAJEMNEGO ZAUFANIA.

pracują one na stanowiskach, gdzie wykorzystują przekazaną im przeze mnie wiedzę. Rozwijanie talentów to nie tylko dbanie o pracowników wewnątrz własnego departamentu, ale również podejmowanie często trudnych decyzji umożliwiających im przejście do innego zespołu.

P. Cz.-W.: W jaki sposób zrodziła się w panu taka chęć do wspierania współpracowników?

P. S.: Pracownik będący na odpowiednim miejscu jest bardziej efektywny i spełniony. Praca w tak licznym zespole, dodatkowo w środowisku międzynarodowym, wymaga dużego zaangażowania, wysiłku i wzajemnego zaufania. Zależało mi, aby pracownicy czuli, że docenia się ich umiejętności i aktywnie wspiera ich rozwój.

A to w rezultacie przynosi naszej współpracy obopólne

P. S.: Powinna być dociekliwa, bo to napędza do działania, usprawniania istniejących procesów, poszukiwania nowych rozwiązań, podnoszenia jakości usług. Ważnymi cechami są też otwartość na innych, umiejętność docierania do klientów i budowania wzajemnego zaufania, ale także zdolność negocjacji i skutecznej komunikacji z dostawcami. Trzeba się również liczyć z koniecznością prowadzenia pracy zdalnie, co nieco utrudnia kontakt. Z kolei osoby pracujące na stanowiskach menadżerskich przyjmują na siebie dużą odpowiedzialność i muszą umieć sobie z tym radzić. Istotną zaletą będzie umiejętne zarządzanie zespołem i procesami, efektywna współpraca z ludźmi, a przede wszystkim odporność na stres, szczególnie w okolicznościach, na które nie mamy wpływu.

P. Cz.-W.: Jak w takim razie odnieść sukces w korporacji?

P. S.: Sukces w środowisku korporacyjnym jest składową wielu czynników – doświadczenia i umiejętności, predyspozycji interpersonalnych, gotowości wspierania firmy. Jednocześnie warto być otwartym na nowe wyzwania i nie bać się chwytać nadarzających się okazji. Trzeba również trafić na odpowiedni moment i dobrze go wykorzystać – mnie się to udało.

fot. Jakub Woźniak

8

www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Magdalena Rogacka

Motion Pikczer

GDZIE RUCH I OBRAZ TWORZĄ JEDNOŚĆ

GRUPA FILMOWA MOTION PIKCZER OD 2011 ROKU ZAJMUJE SIĘ TWORZENIEM SPOTÓW REKLAMOWYCH I TELEDYSKÓW. NA TLE KONKURENCJI WYRÓŻNIA JĄ PASJA, OGROMNE ZAANGAŻOWANIE W PODJĘTE PROJEKTY I PEŁEN PROFESJONALIZM. WSPÓŁPRACOWAŁA M.IN. Z ŁÓDŹ DESIGN FESTIVAL, WIELOMA MARKAMI, TWORZĄC DLA NICH SPOTY REKLAMOWEGO ORAZ CIESZĄCYM SIĘ OSTATNIO OGROMNYM POWODZENIEM ZESPOŁEM LOR. Magdalena Rogacka: Jak opisałby pan w kilku zdaniach Motion Pikczer?

Michał Liszcz: Jesteśmy zespołem ciekawych świata osób, które wyrażają swoje emocje i opinie w języku nowych mediów. Mam tu na myśli produkcję teledysków czy też filmów reklamowych.

Na drugim roku studiów w wynajmowanym, studenckim mieszkaniu na Teofilowie, wraz z moją ówczesną narzeczoną powołaliśmy do życia Motion Pikczer. Dziś główną częścią zespołu jest również nieprzeciętnie zdolny fotograf Kuba Woźniak, który obecnie pełni rolę operatora. Na początku zaczęliśmy

tylko we dwójkę. Zależało nam na połączeniu zdjęć i ruchu, stąd też nazwa „Motion Pikczer”. W styczniu 2011 roku wszystko tak naprawdę się zaczęło.

Magda zajęła się fotografią, a ja na poważnie filmem.

Miałem wtedy okazję wyjechać w kilka ciekawych miejsc, współorganizując Nordland Art Festival.

Tam poznałem muzyków, dla których zrobiliśmy teledyski do naszego pierwszego portfolio. Z czasem podjęliśmy współpracę z innymi osobami, ale bardzo zależy nam na kameralnym i doskonale zgranym zespole. W tej branży to często najważniejszy element układanki. Przekłada się na atmosferę na planie, gdzie każda minuta jest bardzo ważna. W naszym

teamie mamy również między innymi wizażystkę Martę z Warszawy, kompozytora Kacpra z zespołu Sjón oraz programistę Roberta.

M. R.: Skąd pomysł na ten projekt?

M. L.: Po dwóch latach studiowania zauważyłem, że rynek fotografii w Polsce nie należy do najlepszych.

Jest zalany przez ludzi, którzy pstrykają fotki, a to nie to, z czym chciałem się ścierać na każdym kroku w rozwoju zawodowym. Dużą rolę odegrał jeszcze jeden czynnik. W fotografii niewiele zmieniło się na przestrzeni dziesięciu lat, jeśli chodzi o technikę robienia zdjęć. Oczywiście mamy więcej pikseli

fot. Motion Pikczer

10

www.pracujewlodzi.pl

MOTION PIKCZER, GDZIE RUCH I OBRAZ TWORZĄ JEDNOŚĆ

fot. Motion Pikczer

POZA SAMĄ KAMERĄ I TONĄ ELEKTRONICZNEGO SPRZĘTU ISTOTNĄ ROLĘ ODGRYWAJĄ KOMPUTERY, NA KTÓRYCH DOCHODZI DO MONTAŻU CAŁEGO FILMU. TUTAJ TWORZYMY FILM PO RAZ TRZECI, A WCZEŚNIEJ PIERWSZY W GŁOWIE I DRUGI NA PLANIE.

bo wiem, co chcę osiągnąć i jaki wyznaczyłem sobie cel. Nie można jednak zapomnieć o pasji, bez której ten projekt by nie powstał. Każde zlecenie jest nowym wyzwaniem. Czasem czytam ofertę i jestem zniechęcony, ale potem nagle przychodzi mi do głowy pomysł, jak można to zrobić w inny, oryginalny sposób. I to działa. Pasja z biznesem musi się po prostu zazębiać, bo jeśli spojrzeć na to tylko z perspektywy zabawy, to po pewnym czasie zabawa się skończy. A cyferki również muszą się zgadzać, prawda?

M. R.: Jak wygląda zdobywanie klientów?

fot. Motion Pikczer

i lepsze obiektywy, ale nic już ponad to. Od małego interesowałem się komputerami, technologią. Nadal jestem sporym gadżeciarzem (śmiech). Sztuka filmowa jest bardzo związana z technologią. Poza samą kamerą i toną elektronicznego sprzętu istotną rolę odgrywają komputery, na których dochodzi do montażu całego filmu. Tutaj tworzymy film po raz trzeci, a wcześniej pierwszy w głowie i drugi na planie. Kiedy kończyłem studia, w moim sercu był tylko obraz ruchomy.

M. R.: Pochodzi pan z Rzeszowa, ale od ośmiu lat mieszka w Łodzi. Co zdecydowało o tym, że został pan tutaj?

M. L.: Pierwszym powodem, dla którego w ogóle pojawiłem się w Łodzi, była chęć studiowania czegoś www.pracujewlodzi.pl

związanego z fotografią. Próbowałem dostać się do szkoły filmowej dwa razy, zawsze dochodziłem do ostatniego etapu, jednak się nie udawało. Ostatecznie podjąłem studia po sąsiedzku z „Filmówką”, w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania na Wydziale Filmu i Fotografii. Potem pojawiły się pierwsze zlecenia, a poza tym bardzo polubiłem to miasto. Drugim powodem zamieszkania w Łodzi była moja obecna żona, która pochodzi z Pruszkowa i zdecydowaliśmy oboje, że miasto leżące w centrum Polski będzie interesującym rozwiązaniem.

M. R.: Czy traktuje pan ten projekt jako pasję, czy postrzega go już tylko jako biznes?

M. L.: Motion Pikczer jest normalnie działającą firmą. Patrzę na to trochę z szerszej perspektywy,

M. L.: Zawsze mam ten sam problem, odpowiadając szczerze na to pytanie. Nie szukamy klientów w ogóle, to oni przychodzą do nas. Zaczęło się od łańcuszka poleceń już na studiach. W nowym mieście nie znałem zupełnie nikogo, kto mógłby dać mi pierwszy projekt do wykonania. Byłem wtedy bardzo uparty, bo wiedziałem, że dopiero praktyka nauczy mnie zawodu. Szczęśliwie nie pcham się nigdy w tematy typowo „po znajomości”. Tak już zostałem wychowany i jestem bardzo wdzięczny za to moim rodzicom. Bardzo mnie cieszy to, że około osiemdziesiąt procent naszych klientów to nowe osoby, pozostałe dwadzieścia procent zaś to te, z którymi stale współpracujemy, między innymi Łódź Design Festival. Klienci bardzo często wracają do nas po kolejne filmy i jest to moment, który najbardziej nas mobilizuje do działania. Mimo kilku sporych propozycji, nie weszliśmy w duże kontrakty, ponieważ wizja szybkiego rozwoju, kosztem związania się z jedną marką, to przeciwieństwo niezależności, która wpisana jest w charakter Motion Pikczer. Czegoś takiego nie chciałem, bo wychodziłem z założenia, że tworząc własny biznes, to ja muszę decydować i być przy sterach mojego statku.

M. R.: Czy prężnie działacie państwo w social mediach?

M. L.: Posiadamy oficjalne partnerstwo YouTube,

11

PRACUJĘ W ŁODZI

fot. Motion Pikczer

a profil Instagramowy mojej żony śledzi ponad czterdzieści pięć tysięcy osób. Jednak nie wykorzystujemy social mediów do bezpośredniego pozyskiwania klientów. Służą nam one raczej do budowania wizerunku i komunikacji z fanami.

M. R.: Jak wygląda konkurencja w tej branży?

M. L.: Lubię konkurencję, choć nie mam zbyt dużo z nią do czynienia, czego bardzo żałuję. Pomogłaby mi ona poznawać innych, wymieniać się doświadczeniami. Problem polega na tym, że ludzie boją się konkurencji, wychodzą z założenia, że chce ona im odebrać klienta. Nie zdają sobie po prostu sprawy, że o tych klientów walczymy my wszyscy i że możemy sobie wzajemnie pomóc. Czasem bywa tak, że nie mamy wolnego terminu i moglibyśmy „wymienić się” zamówieniem. Zyskaliby na tym również klienci, którzy teraz muszą wysyłać zapytania do wszystkich firm, a później i tak nie wiedzą, co mają wybrać. A tak pytanie – „a czy mógłbyś polecić kogoś godnego polecenia?” – kończy się zazwyczaj dłuższym oczekiwaniem klienta na nasz wolny termin.

M. R.: Z kim dotąd udało się państwu nawiązać współpracę i który z tych projektów uważacie za swój największy sukces?

M. L.: Do końca nie wiem, bo jestem dumny z czegoś trochę innego. Zadowolony jestem z tego, w jaki sposób zbudowaliśmy swój styl i swoją markę. Myślę, że to kwestia nastawienia i przekonania klienta, że typowy film korporacyjny można zrobić tak, jak robi się wysokobudżetowe teledyski muzyczne. Świadomości klientów zmieniła się drastycznie na przestrzeni kilku lat. Cieszę się, że mamy wysokie wymagania, konkretne propozycje. To są rzeczy, które uwielbiam robić, bo często mnie zaskakują.

A przy okazji wiele się przy nich uczymy. Nabieramy niezbędnego, nowego doświadczenia w bardzo krótkim czasie. Łączymy artystyczne podejście

12

NASZA BRANŻA WYMAGA DOSYĆ DUŻEJ ELASTYCZNOŚCI W DOBORZE LUDZI PRZY PRACY W WIELU PROJEKTACH. MAGDA ZAJMUJE SIĘ SOCIAL MEDIAMI, OFERTAMI, ALE RÓWNIEŻ PISZE SCENARIUSZE. KUBA JEST MOJĄ PRAWĄ RĘKĄ W KWESTII PRODUKCJI NA PLANIE. wywodzące się poniekąd z teledysków czy autorskich projektów i przekładamy je na spoty reklamowe czy filmy korporacyjne. Okazuje się, że ludzie bardzo tego potrzebują.

M. R.: Jak dzielicie się państwo obowiązkami w Motion Pikczer i kto jest głową całego przedsięwzięcia?

M. L.: Na początku istnienia firmy zajmowałem się wszystkim, teraz wygląda to nieco inaczej. Nasza branża wymaga dosyć dużej elastyczności w doborze ludzi przy pracy w wielu projektach. Magda zajmuje się social mediami, ofertami, ale również pisze scenariusze. Kuba jest moją prawą ręką w kwestii produkcji na planie. Ja odpowiadam po trochu za wszystko, spotykam się z klientami, montuję filmy i dodaję do nich efekty komputerowe. Zawsze jestem na planie w roli reżysera lub operatora. Ta część nadal najbardziej mnie cieszy i nie chciałbym tylko siedzieć za biurkiem i zlecać nagrania innym osobom.

Uważam, że świetnie się dobraliśmy. Bardzo schlebia mi możliwość otaczania się osobami, które umieją robić pewne rzeczy lepiej ode mnie. Na początku każdy myśli, że przecież „wszystko umiem, po co się dzielić” i ze mną zresztą tak było. Dopiero z czasem dostrzegamy, że są ludzie, którzy naprawdę się na tym znają i świetnie jest korzystać z ich wiedzy.

M. R.: Jak wygląda i ile zajmuje praca nad jednym projektem?

M. L.: Na samym początku trafia do nas zapytanie, my składamy naszą ofertę i rozpisujemy scenariusz.

Ten etap zamyka się w trzech dniach. Wiadomo, że są projekty, które wymagają o wiele więcej uwagi ze względu na potrzebny research czy na przykład dodatkową opiekę formalno-prawną. Następnie jedziemy na miejsce, gdzie mamy nagrać film. Trwa to zazwyczaj jeden lub dwa dni robocze w zależności od wielkości projektu. Komuś może wydawać się, że dzień zdjęciowy to sama przyjemność. Z tym bywa różnie. Czasami zaczynamy od trzeciej rano, jedziemy na koniec Polski a kończymy dopiero o dwudziestej trzeciej. W tym czasie mamy pięć lokacji do objechania, z czego w trzech znajdują się inni aktorzy, więc trzeba stworzyć taki harmonogram, żeby to wszystko się nie rozleciało. Należy zawsze mieć na uwadze czas na rozstawienie sprzętu, zgrać to wszystko z całą ekipą. Warto też założyć sobie, że na którymś etapie może coś nie wyjść i umieć wybrnąć z tej sytuacji. To jest bardzo intensywny czas pod względem fizycznym i kreatywnym.

Po zakończeniu planu filmowego dajemy sobie dziesięć dni na montaż, a potem teledysk bądź spot trafia do klienta. Taki krótki okres realizacji sprawia również, że w ciągu miesiąca jesteśmy w stanie pracować nad trzema projektami zamiast nad jednym.

Co jednak najistotniejsze, jak już wcześniej wspomniałem, cały czas przy każdym projekcie uczymy się czegoś nowego. Kluczem do tego wszystkiego jest jednak dobra organizacja, która odgrywa bardzo www.pracujewlodzi.pl

MOTION PIKCZER, GDZIE RUCH I OBRAZ TWORZĄ JEDNOŚĆ

zawsze będzie w moim sercu, ale gdzie wylądujemy dalej, tego nigdy nie wiadomo. Póki co Łódź doskonale sprawdza się w roli puktu wypadowego w każdy rejon Polski, bo leży po prostu w centrum.

M. R.: Co robi pan w wolnych chwilach, kiedy można odłożyć kamerę na bok?

M. L.: Biorę aparat i robię zdjęcia (śmiech). Jeśli praca jest twoją pasją, to tak naprawdę bardzo ciężko jest oddzielić czas, w którym się pracuje i czas wolny.

A jeśli mam chwilę dla siebie, to na przykład jadę do Lasu Łagiewnickiego, by choć na chwilę się oderwać i być off-line. Pilnuję również tego, żeby moi pracownicy nie pracowali po godzinach, mimo że chcą dopiąć jakiś projekt do końca. Ważna jest taka chwila dla siebie na złapanie oddechu.

M. R.: Jakiej rady udzieliłby pan młodym ludziom chcącym stworzyć swój własny biznes bądź postawić swoje pierwsze kroki w podobnej branży?

fot. Motion Pikczer

MOŻE ZABRZMI TO NIECO BŁAHO, ALE WAŻNE JEST, ŻEBY WSŁUCHAĆ SIĘ W SWOJE SERCE I ROBIĆ TO, CO W NIM DRZEMIE. NIE WARTO POŚWIĘCAĆ SIĘ TEMU, CO SIĘ OPŁACA LUB ROBIĆ TO, CO NAM MÓWIĄ INNI. ŻYCIE JEST NASZE I TO MY O NIM DECYDUJEMY.

M. L.: Może zabrzmi to nieco błaho, ale ważne jest, żeby wsłuchać się w swoje serce i robić to, co w nim drzemie. Nie warto poświęcać się temu, co się opłaca lub robić to, co nam mówią inni. Życie jest nasze i to my o nim decydujemy. Wierzę, że możemy. Przeszkadza mi, że ludzie często wstydzą się swoich marzeń i szukają wymówek, żeby ich nie urzeczywistnić. Takie myślenie trzeba odrzucić. Ważna jest też „wewnętrzna” etyka, robienie wszystkiego uczciwie i dochodzenie do celów własną, ciężką pracą. To się opłaca i procentuje na przyszłość. Radziłbym też, żeby nie bać się konkurencji i zdrowej rywalizacji. Jeśli masz etyczne podejście i widzisz, że konkurencja robi coś lepiej od ciebie, to dajesz z siebie wszystko, żeby robić to jeszcze lepiej.

Chciałbym mądrej konkurencji. Do wszystkiego innego dojdziemy małymi krokami.

istotną rolę. Mam to szczęście, że trafiam po prostu na dobrych ludzi, którzy umieją stworzyć zgodny team i czują klimat Motion Pikczer.

M. R.: Jest możliwość odbycia u państwa praktyk?

M. L.: Mamy wiele takich zapytań. Często ze szkoły, do której tak bardzo chciałem się dostać (śmiech).

Zawsze się zastanawiam z szacunku do drugiego człowieka, czy kandydat może faktycznie wnieść coś, czego w tej chwili potrzebujemy. Jeśli mam brać osobę na praktyki tylko po to, żeby się przyglądała, to wiem, że mija się to z celem. Natomiast jeśli praktykant może fizycznie wziąć udział w projekcie, to angażuję się w to od początku do końca.

M. R.: Gdzie widzicie się państwo jako Motion Pikczer za kilka lat?

M. L.: Myślę o rynkach zagranicznych. Chciałbym, żeby biura Motion Pikczer pojawiły się w Berlinie, Londynie czy też w Nowym Jorku. Ludzie wszędzie potrzebują firm, które umieją robić dobre filmy. Łódź www.pracujewlodzi.pl

fot. Motion Pikczer

13

PRACUJĘ W ŁODZI

RYNEK PRACY SIĘ

Tekst: Agata Ślusarczyk

ROZWIJA

ŁÓDŹ TO DYNAMICZNE I NOWOCZESNE, ULEGAJĄCE PRZEOBRAŻENIOM MIASTO – NIEGDYŚ CENTRUM PRODUKCJI PRZEMYSŁOWEJ, A OBECNIE PRĘŻNIE ROZWIJAJĄCE SIĘ ZAGŁĘBIE M.IN. USŁUG IT, BPO, SSC, ALE TAKŻE PRODUKCJI – W SZCZEGÓLNOŚCI W SEKTORZE AGD. KLUCZOWYM CZYNNIKIEM WPŁYWAJĄCYM NA UKIERUNKOWANIE ROZWOJU MIASTA I JEGO PRZEMIAN, JEST WYZNACZENIE W STRATEGII ZINTEGROWANEGO ROZWOJU ŁODZI 2020+ PRIORYTETOWYCH BRANŻ, PRZYCIĄGAJĄCYCH DO ŁODZI INWESTORÓW.

fot. UMŁ

Ze względu na centralne położenie w kraju, naturalnym kierunkiem rozwoju Łodzi są logistyka i transport, oprócz tego – wcześniej wspomniane sektory BPO/SSC, IT, ale także działalność targowo-wystawiennicza i turystyka. Nie można również pominąć rozwojowego sektora, jakim jest nowoczesne włókiennictwo, które także jest jednym z priorytetowych kierunków rozwoju miasta.

Wśród firm, które wybrały Łódź jako lokalizację dla prowadzenia swojej działalności, znalazły się m.in. Infosys Poland, Philips, Fujitsu Technology Solutions, Sii, TomTom, Hewlett-Packard czy Nordea Operations Centre – w branżach BPO/SSC oraz IT; wiodące firmy z sektora AGD: Indesit oraz B/S/H, a także Gillette – potentat na

14

fot. UMŁ

www.pracujewlodzi.pl

RYNEK PRACY SIĘ ROZWIJA

rynku akcesoriów do golenia. Bliskość skrzyżowania autostrad i dróg ekspresowych oraz centralne położenie w Polsce, które miały niebagatelny wpływ na rozwój sektora logistyki, przyciągnęły do regionu przedsiębiorstwa takie jak Rossmann, DB Schenker, Dachser czy firmy kurierskie – TNT Express Worldwide oraz DHL Express Poland.

W najbliższym czasie na chętnych do pracy w Łodzi będzie czekało około 3280 wolnych miejsc pracy w firmach działających w sektorach IT, SSC, BPO, produkcja i włókiennictwo. Wśród przedsiębiorstw, które aktualnie prowadzą lub zapowiedziały procesy rekrutacyjne, warto wymienić

fot. UMŁ

m.in. Fujitsu (800 stanowisk), Accenture (150 stanowisk), GFT (100 stanowisk) czy Atos i Cybercom poszukujące po 50 pracowników. W sektorach SSC i BPO rozwijają się m.in. Nordea Bank AB oddział w Polsce (300 stanowisk), Clariant (150 stanowisk), Fujitsu (200 stanowisk) czy HP Global Business Center (70 stanowisk). Również firmy produkcyjne poszukują pracowników – wśród nich m.in. ABB (210 stanowisk), Superdrob S.A. (65 stanowisk) czy Krotoski-Cichy (50 stanowisk).

Działające w Łodzi przedsiębiorstwa

intensywnie poszukują pracowników o odpofot. UMŁ

DZIAŁAJĄCE W ŁODZI PRZEDSIĘBIORSTWA INTENSYWNIE POSZUKUJĄ PRACOWNIKÓW O ODPOWIEDNICH KWALIFIKACJACH – OSÓB Z MNIEJSZYM LUB WIĘKSZYM DOŚWIADCZENIEM ZAWODOWYM, A TAKŻE NA STANOWISKA MENADŻERSKIE.

wiednich kwalifikacjach – osób z mniejszym lub większym doświadczeniem zawodowym, a także na stanowiska menadżerskie. Jak mówił podczas niedawnej konferencji prasowej Adam Pustelnik, dyrektor Biura Obsługi Inwestora i Współpracy z Zagranicą w Urzędzie Miasta Łodzi, w mieście działa wiele firm informatycznych planujących zwiększyć zatrudnienie nawet o kilkaset osób. – Do nich należy Cybercom, ale także między innymi firma Sii, która o 200 procent chce zwiększyć swoje zatrudnienie, firma Ceri buduje cały zespół informatyków, gdzie brakuje kilkuset osób – podkreślał dyrektor Pustelnik.

Największą liczbę miejsc pracy zaoferują

firmy działające w sektorze IT – łącznie aż 1700 nowych stanowisk, mniej, ale aż 850, zaproponują firmy z sektorów BPO/SSC. Ponadto, 570 miejsc pracy będzie czekało w sektorze produkcyjnym, a 160 – we włókienniczym.

fot. UMŁ

fot. UMŁ

fot. UMŁ

www.pracujewlodzi.pl

fot. UMŁ

15

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Magdalena Rogacka

DEKA

– FOTOGRAFIA MODOWA INACZEJ TOP 10 NAJLEPIEJ ZAPOWIADAJĄCYCH SIĘ MŁODYCH FOTOGRAFÓW WEDŁUG „DIGITAL CAMERA POLSKA”, WYSTAWY FOTOGRAFII NA FASHION WEEK CZY TEŻ TALENT MAGAZYNU „K-MAG” Z OKAZJI PIĘCIOLECIA JEGO ISTNIENIA. TO KILKA Z WIELU WYRÓŻNIEŃ, KTÓRYMI MOŻE SIĘ POCHWALIĆ MŁODA ŁÓDZKA FOTOGRAFKA DOROTA DEKA. fot. Dorota Deka

Magdalena Rogacka: Skąd pojawił się u ciebie pomysł zajęcia się fotografią?

Dorota Deka: Moją pierwszą miłością była jazda konna, którą praktykowałam od podstawówki.

Konie były moim oddechem, pasją, sensem życia.

Gdy miałam dwanaście lat, przytrafił mi się wypadek samochodowy, który spowodował dość poważny uszczerbek na zdrowiu i problemy z kręgosłupem.

Z aktywnej osoby, która uwielbiała każdą formę sportu, musiałam przestawić się poniekąd na bardziej bierny tryb życia. W tym samym czasie dostałam od taty aparat. Była to zwykła cyfrówka. Z perspektywy czasu wydaję mi się to dość śmieszne, że najważniejszym kryterium przy wyborze aparatu była możliwość robienia czarno-białych zdjęć. W tamtej chwili nie miałam pojęcia, że istnieją programy graficzne – Photoshop czy Lightroom. Zaczynałam jak każdy, robiłam zdjęcia wszystkiemu, co mnie otaczało i na maksa się w to wkręciłam.

M. R.: Nie ukończyłaś żadnych studiów związanych z tą tematyką, skąd więc tak ogromna wiedza?

D. D.: Wiedzę zdobywałam pewnymi etapami.

Pierwszym była niewątpliwie strona internetowa Maxmodels. Na początku bałam się robić komukolwiek zdjęcia. Martwiłam się, że z braku umiejętności wyrządzę komuś krzywdę. Jednak gdzieś musiałam postawić moje pierwsze kroki i właśnie tam zaczynałam. W międzyczasie robiłam ogromną

16

DRUGIE PODEJŚCIE BYŁO BARDZIEJ SPONTANICZNE, WTEDY STUDIOWAŁAM JUŻ W KRAKOWIE I NIE BYŁO TO DLA MNIE JUŻ AŻ TAKIM PRIORYTETEM. Z PERSPEKTYWY CZASU CIESZĘ SIĘ, ŻE WSZYSTKO POTOCZYŁO SIĘ TAK, A NIE INACZEJ. ilość zdjęć sobie i swojej siostrze, byłam manufakturą zdjęć, uczyłam się na błędach. Potem mogę mówić o ogromnym szczęściu. Był to czas, w którym dopiero powstawały fanpage, pojawiali się młodzi fotografowie i zaczynała się moda na fotografię. Na Facebooku moje zdjęcia spodobały się jednej agencji, dla której zrealizowałam pewien projekt, a następnie pojawiały się kolejno nowe zlecenia.

M. R.: Czy próbowałaś dostać się do szkoły filmowej w Łodzi?

D. D.: Tak, próbowałam dwa razy. Po pierwszej porażce byłam załamana, gdyż w tamtym czasie mogłam wybrać łódzką „Filmówkę” bądź studia we Francji. Co gorsza, tego samego dnia miałam egzamin do szkoły i jednocześnie musiałam dać odpowiedź, czy chcę wyjechać. Byłam jednak przekonana, że uda mi się w Łodzi, dlatego z uczenia się zagranicą zrezygnowałam. Niestety zabrakło mi jednego punktu, żeby dostać się na „Filmówkę”. Drugie podejście było bardziej spontaniczne, wtedy studiowałam już w Krakowie i nie było to dla mnie już aż takim priorytetem. Z perspektywy czasu cieszę się, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Pewnie gdyby nie te niepowodzenia, nie byłabym tu, gdzie obecnie jestem.

M. R.: Czy ciężko połączyć studia z pracą, jaką są niewątpliwe liczne sesje zdjęciowe?

D. D.: Na pewno żaden student nie miałby z tym problemu (śmiech). Udaje mi się znaleźć sporo wolnego czasu. Studiuję dziennie, więc weekendy mam wolne i je staram się wykorzystać na sesje zdjęciowe. Póki co wszystko się udaje.

M. R.: Czy fotografia jest dla ciebie tylko i wyłącznie pasją, czy stała się również poniekąd biznesem?

D. D.: Oczywiście jest pasją, ale nie ma co ukrywać – na pasji przyjemnie jest zarobić. Za wykonaną pracę otrzymuję wynagrodzenie. Ważne jest, bym mogła dzięki fotografii się utrzymać i być niezależną, co do tej pory mi się udaje. www.pracujewlodzi.pl

DEKA – FOTOGRAFIA MODOWA INACZEJ

fot. Dorota Deka

M. R.: Czy ciężko było ci na początku odnaleźć się wśród konkurencji? Jak to wygląda obecnie?

D. D.: Jeśli chodzi o konkurencję, to w momencie, w którym zaczynałam, a miałam wtedy szesnaście lat, tej konkurencji zbytnio nie było, przynajmniej na moim etapie tworzenia. Nie robiłam w tamtym czasie dużych zleceń czy lookbooków jak obecnie i nie odczuwałam, by ktoś w jakikolwiek sposób mi przeszkadzał.

Raczej odnalazłam przyjaciół niż konkurencję, gdyż wiele osób w moim wieku zajmowało się fotografią i bardziej polegało to na wzajemnym wspieraniu się niż na konkurowaniu. Obecnie jest nieco trudniej, ponieważ kiedyś wystarczyło, że zdjęcie było podpisane moim nazwiskiem i wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Dziś przy dużej ilości młodych i kreatywnych fotografów trzeba się mocno wyróżniać. To daje sporo motywacji do dalszego działania!

M. R.: Czym wyróżniasz się na tle konkurencji?

D. D.: Myślę, że jest to sposób, w jaki podchodzę do fotografii modowej, którą staram się pokazywać jak najbardziej naturalnie. Obecnie jest ona prezentowana mocno komercyjnie, co nie oznacza oczywiście niczego złego. Jednak w moich zdjęciach staram się pokazać tę modę tak, jak pokazywał ją McGinley czy Ritts – spontanicznie. Na przykład moment, w którym modelka schyla się, by poprawić buta albo włosy, czy zmienia pozycję, kicha, ja wykorzystuję do zrobienia spontanicznego zdjęcia, które potem okazuje się bardzo www.pracujewlodzi.pl

dobrym ujęciem, a które połowa fotografów od razu wyrzuciłaby ze swojego aparatu. Poza tym, w tym wszystkim nie chodzi tylko o to, jakie zdjęcia robisz i jak bardzo różnią się od wszystkich innych. Możesz mieć genialne portfolio i być mega utalentowanym człowiekiem, ale nie mieć parcia na pracę, a wtedy jesteś skazany na porażkę. Znikniesz równie szybko, jak się pojawiłeś.

M. R.: Jak udało ci się nawiązać współpracę z agencjami modelek we Francji i Belgii?

D. D.: Tak jak wspominałam, praca i samozaparcie

DLA AMBITNEJ WÓWCZAS OSIEMNASTOLATKI NIE BYŁO RZECZ NIEMOŻLIWYCH. WYCHODZIŁAM Z ZAŁOŻENIA, I NADAL ZRESZTĄ WYCHODZĘ, ŻE ŚWIAT TAK NAPRAWDĘ JEST MAŁY I WYSTARCZY SIĘ PRZEMIEŚCIĆ, BY ODNIEŚĆ SUKCES ZAGRANICĄ.

są kluczami do sukcesu. Dla ambitnej wówczas osiemnastolatki nie było rzecz niemożliwych. Wychodziłam z założenia, i nadal zresztą wychodzę, że świat tak naprawdę jest mały i wystarczy się przemieścić, by odnieść sukces zagranicą. Faktycznie takie myślenie działa. Pojechałam do Belgii jako opiekunka do dzieci.

Uznałam, że skoro jestem tam przez najbliższe trzy miesiące, może warto by rozejrzeć się i poszukać ludzi chętnych do zdjęć. Napisałam do dwóch agencji.

Obydwie mi odpisały. Jedna wysłała mi modelkę, zrobiliśmy zdjęcia i na tym się skończyło. Druga agencja podeszła do tego bardziej profesjonalnie. Zaprosili mnie na rozmowę, pokazali swoją agencję. Do współpracy dostałam bardzo dobrą modelkę, z którą świetnie mi się pracowało. Podobnie sytuacja wyglądała z Paryżem.

M. R.: Mimo że współpracujesz ze światowymi agencjami, póki co stawiasz na Łódź. Czy uważasz, że miasto ma wiele do zaoferowania młodym ludziom?

D. D.: To, co teraz powiem, może wydać się dziwne, patrząc przez pryzmat słów Lindy o „mieście meneli” czy Poniedziałka o patologii, ale… uwielbiam Łódź i bardzo jej kibicuję. W moim odczuciu Łódź nie jest szara, wystarczy wiedzieć, gdzie należy iść.

Mamy pięknie odnowione centrum, Księży Młyn, Manufakturę, Piotrkowską, zabytkowe kamienice, masę murali i ogrom innych ultrainteresujących miejsc.

Myślę, że to miasto ma wiele do zaoferowania i że warto tutaj tworzyć. Poznałam w nim moją miłość i aktualnie największe wsparcie, falę ciepła, bez którego

17

PRACUJĘ W ŁODZI

prawdopodobnie byłabym teraz wrakiem człowieka.

Poznałam tu ludzi, z którymi współpracuje mi się najlepiej na świecie, moje najlepsze ekipy zdjęciowe mieszkają właśnie w Łodzi, między innymi moja ulubiona modelka, muza, przyjaciółka i największa inspiracja Sandra.

M. R.: Jakie są twoje kryteria przy wyborze tematów do fotografowania oraz osób stających przed obiektywem?

D. D.: Lubię modę i portrety. Aczkolwiek jeśli człowiek zamyka się w pewnych ramach, poza nie nie wychodzi i trzyma się tylko swojego stylu, który gdzieś już jest rozpoznawalny, to przestaje się rozwijać. Dlatego staram się pracować z każdą tematyką, choć – jak wspomniałam – mam swoją ulubioną. Jeśli chodzi o modelki, to myślę, że nie będę oryginalna. Szukam rzeczy charakterystycznych, tatuaży, dużych uszu, asymetrii, diastemy, odmiennej budowy. Ważny jest też kontakt z osobą, z którą będę współpracować.

Staram się przed zdjęciami, jeśli jest taka możliwość, umówić się z modelką i poczuć, czy między nami nawiązała się nić porozumienia. Jeśli tak nie jest, nie oszukujmy się, widać to na zdjęciach. Z Sandrą, o której już wspomniałam, pracuje mi się najlepiej, bo rozumiemy się bez słów. Dlatego to właśnie zdjęcia z nią, a nie z innymi modelkami wygrywają konkursy. Widać na nich po prostu, że jest między nami porozumienie. Nie dzielimy się na mnie – „fotografa” i nią – „modelkę”, tylko razem współpracujemy i siebie wzajemnie inspirujemy. Wszystko to czerpiemy z filmów, książek i muzyki.

Modelka musi mieć po prostu to „coś”

fot. Dorota Deka

i przede wszystkim chcieć. Przychodzą też do mnie dziewczyny, które nie miały nigdy styczności z pozowaniem, albo takie, które czują się w pewien sposób niedowartościowane i chciałby się poczuć piękne.

Takie osoby bardzo mnie inspirują. Przychodzą niedoceniane, a wychodzą uśmiechnięte. Cieszę się, że potrafię i mogę coś dla kogoś zrobić, zmienić, pomóc.

M. R.: Z jakiego dotychczasowego osiągnięcia jesteś najbardziej dumna?

D. D.: Najbardziej cieszę się, że w „Digital Camera Polska” dwa lata temu pojawiłam się w Top 10 najlepiej zapowiadających się młodych fotografów. Również wyróżnienie na Fashion Week sprawiło mi wielką frajdę. Za pierwszym razem sama wysłałam zgłoszenie

fot. Dorota Deka

18

i moje fotografie rzeczywiście zostały wybrane. Za drugim razem to organizatorzy się do mnie odezwali i zapytali, czy ponownie nie chciałabym wystawić moich prac. No i talent magazynu „K-MAG” z okazji ich pięciolecia – też przyjemna sprawa.

M. R.: Gdzie widzisz siebie za parę lat? Czy nadal będzie to Łódź?

D. D.: Do końca nie wiem, czy to będzie Łódź. Kocham to miasto, ale również bardzo lubię podróżować i chciałabym dużo zwiedzać. Na pewno jestem swego rodzaju łódzką patriotką i marzę o tym, żeby spędzać tu jak najwięcej czasu, ale nie wykluczam, że ruszę w świat.

fot. Dorota Deka

www.pracujewlodzi.pl

ŁÓDZKI TEDx ROŚNIE W SIŁĘ

Tekst: Bartosz Neska

ŁÓDZKI TEDx ROŚNIE W SIŁĘ KRAKÓW, WARSZAWA, GDYNIA, TORUŃ, POZNAŃ – TO TYLKO NIEKTÓRE POLSKIE MIASTA, GDZIE ORGANIZOWANE SĄ KONFERENCJE POD MARKĄ TED. ŁÓDŹ NIE MOŻE BYĆ GORSZA. OD DNIA ZORGANIZOWANIA PIERWSZEGO WYDARZENIA TEDx PIOTRKOWSKASTREET POD KONIEC 2015 ROKU, ŁÓDZKA SPOŁECZNOŚĆ TEDx STAJE SIĘ CORAZ LICZNIEJSZA, A ILOŚĆ ZGŁOSZEŃ NA EVENTY ZNACZNIE PRZEKRACZA LIMIT DOSTĘPNYCH MIEJSC. fot. TEDx

Pod trzema tajemniczymi literami TED kryje się bardzo wiele. Technology (technologia), Entertainment (rozrywka), Design (projektowanie) to światowa organizacja non-profit promująca wartościowe idee poprzez krótkie prezentacje wygłaszane na żywo i publikowane w internecie. Poruszane tematy nie dotyczą tylko trzech zacytowanych powyżej obszarów – inspirujące wystąpienia obejmują dużo szerszą problematykę, m.in. biznesu, motywacji, zdrowia, podróży, edukacji.

Lokalne konferencje, organizowane na całym świecie (m.in. w Australii, Stanach Zjednoczonych, Jemenie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Albanii, Indonezji, Chinach, Brazylii czy na Tajwanie), odbywają się pod szyldem TEDx. Są to niezależne wydarzenia skupiające ludzi niosących wartościowe idee, które dzięki marce TED mają szansę dotrzeć zarówno do lokalnych społeczności, jak i do odległych zakątków świata.

Łódzka edycja konferencji TEDx – TEDxPiotrkowskaStreet – za cel swojej działalności stawia sobie zwrócenie uwagi łodzian na uniwersalne wartości, niezależnie od realiów ekonomicznych, społecznych czy aktualnie panującej mody. Dzień konferencji to czas pełen inspiracji, pasjonujących historii i kreatywnych pomysłów. Na scenie pojawiają się interesujący mówcy, a każdy z nich wygłasza autorską prezentację nawiązującą do hasła przewodniego wydarzenia. Zaletą formuły TEDx jest również możliwość zadawania pytań przez publiczność bezpośrednio po zakończonym wystąpieniu.

Dlaczego wydarzenia TEDx cieszą się tak dużym zainteresowaniem? Ponieważ są jedyne w swoim rodzaju, łączą wiele form rozrywki; znajdziemy tam elementy konferencji naukowych, przedstawień teatralnych,

www.pracujewlodzi.pl

szkoleń czy wystąpień motywujących, a dodatkowym atutem jest możliwość wejścia w bezpośrednie interakcje z mówcami, także po ich zejściu ze sceny. – Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy możliwość tworzenia tak wspaniałego wydarzenia, choć zdajemy sobie sprawę, że ciąży na nas duża presja, bo z każdym kolejnym eventem oczekiwania publiczności są wyższe – mówi Elena Pawęta, główna organizatorka TEDxPiotrkowskaStreet. – Niesamowite jest jednak to, jak obcy sobie ludzie zaczynają ze sobą rozmawiać, wymieniać się poglądami, spierać i śmiać. To wielka wartość, że dzięki naszym wydarzeniom tworzy się społeczność, do której każdy w dowolnym momencie może dołączyć i poczuć się jej częścią. Tworzymy przestrzeń nie tylko do wysłuchania tych, którzy danego dnia występują na scenie, przekazując swoje wartości, doświadczenia czy postulaty, lecz również do sprowokowania rozmów i dyskusji wśród naszej publiczności – dodaje.

TEDxPiotrkowskaStreet organizuje główną konferencję raz w roku i kilka mniejszych eventów, tzw.

TEDxSalonów, podczas których wystąpienia prezentuje czworo mówców poruszających się w obrębie jednego, wspólnego tematu. Na łódzkich wydarzeniach TEDx gościło wiele ciekawych osób (m.in. Piotr Pustelnik – alpinista i himalaista, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum; Ewelina Zwijacz-Kozica – pierwsza od ponad 30 lat kobieta-ratownik TOPR, instruktorka narciarstwa zjazdowego i wspinaczki sportowej; Marek Kądziela – gitarzysta jazzowy, wykładowca Akademii Muzycznej w Łodzi).

Na każde wydarzenie TEDxPiotrkowskaStreet bilety można zakupić online, a przemówienia są

fot. TEDx

transmitowane na żywo w internecie. Ze względu na duże zainteresowanie konferencjami każdy potencjalny uczestnik w formularzu zgłoszeniowym argumentuje, dlaczego to właśnie dla niego powinno się znaleźć miejsce na widowni.

Najbliższa konferencja TEDxPiotrkowskaStreet odbędzie się w październiku tego roku, a głównym sponsorem wydarzenia będzie PKO Bank Polski. Przygotowania już trwają.

19

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Marek Gajewski

fot. ŁKA

STWORZYLIŚMY NAJSZYBSZE POŁĄCZENIE W HISTORII O PODRÓŻOWANIU DO WARSZAWY ŁÓDZKĄ KOLEJĄ AGLOMERACYJNĄ ORAZ PERSPEKTYWACH ROZWOJU SPÓŁKI W ROZMOWIE Z JANUSZEM MALINOWSKIM, CZŁONKIEM ZARZĄDU ŁKA. Marek Gajewski: Najnowszy produkt ŁKA – połączenie do Warszawy – wydaje się być strzałem w dziesiątkę. Choć pociągi kursują tylko w soboty i niedziele, trudno znaleźć wolne miejsce siedzące.

Jak udało się to osiągnąć?

Janusz Malinowski: Przede wszystkim zbadaliśmy rynek i jego potrzeby. Jednego byliśmy pewni: jeśli uda się nam zapewnić przejazd z Łodzi do Warszawy w możliwie najkrótszym czasie, na jaki pozwala zmodernizowana infrastruktura, to będzie nasz podstawowy atut. Nie mogliśmy sobie pozwolić na nieudane eksperymenty. Po licznych testach okazało się, że jesteśmy w stanie pokonać sto trzydzieści trzy kilometry dzielące oba miasta, w tym uwzględniając dwa przystanki w Skierniewicach i Koluszkach, w sześćdziesiąt dwie minuty i to z pewną rezerwą. To najszybsze połączenie kolejowe w historii i myślę, że po zakończeniu ostatnich prac w infrastrukturze czas ten będzie standardem i może być jeszcze lepszy. Postanowiliśmy jednak

20

ALE TO JESZCZE NIE WSZYSTKO. PODRÓŻNY, KTÓRY KUPI JEDNORAZOWY BILET ŁKA, MOŻE NA JEGO PODSTAWIE SKORZYSTAĆ Z ATRAKCYJNEGO PAKIETU BONIFIKAT W LOKALACH GASTRONOMICZNYCH, HOTELACH I PLACÓWKACH KULTURY. WYSTARCZY, ŻE W DNIU PODRÓŻY OKAŻE BILET W LOKALU JEDNEGO Z NASZYCH PARTNERÓW.

pójść o krok dalej. Stworzyliśmy to, czego brakuje w kolejowych przewozach pasażerskich, mianowicie połączenie komplementarne. Pasażer, który kupi bilet na pociąg ŁKA, może na jego podstawie jeździć środkami komunikacji miejskiej w Warszawie w pierwszej strefie przez siedemdziesiąt pięć minut, a w Łodzi – w strefie A przez sześćdziesiąt minut. Ale to jeszcze nie wszystko. Podróżny, który kupi jednorazowy bilet ŁKA, może na jego podstawie skorzystać z atrakcyjnego pakietu bonifikat w lokalach gastronomicznych, hotelach i placówkach kultury. Wystarczy, że w dniu podróży okaże bilet w lokalu jednego z naszych partnerów.

M. G.: Jak pasażerowie zareagowali na państwa propozycję?

J. M.: Bardzo pozytywnie. Pierwszego dnia z połączeń ŁKA na linii Łódź-Warszawa-Łódź skorzystało aż tysiąc trzysta osób. Zainteresowanych było tak wielu, że zdecydowaliśmy się na realizowanie www.pracujewlodzi.pl

STWORZYLIŚMY NAJSZYBSZE POŁĄCZENIE W HISTORII

popołudniowych połączeń w potrójnej trakcji, to jest trzema pociągami. Pasażerowie zdecydowanie doceniają konkurencyjną cenę biletu, oszczędność czasu i komfort podróży. Nie bez znaczenia są też nieodpłatny dostęp do internetu, gniazdka elektryczne pod każdym siedzeniem, klimatyzacja, wieszaki na rowery, a – co warte podkreślenia – przewóz rowerów realizujemy bez dodatkowych opłat, winda dla niepełnosprawnych poruszających się na wózkach, przewijaki dla niemowląt.

M. G.: Skoro tak, to znaczy, że nie musieliście nawet podejmować szczególnych działań promujących połączenie z Warszawą…

J. M.: Przeciwnie. Musieliśmy zrobić coś, żeby pasażerowie wreszcie uwierzyli, że z jednego miasta do drugiego da się przejechać w godzinę. Podróżni już niemal stracili w to wiarę. Oprócz standardowych działań marketingowych zorganizowaliśmy wycieczkę do stolicy dla dwustu czterdziestu łodzian. Niektórzy pasażerowie jechali z nami po raz pierwszy. Mogli zapoznać się z pociągiem. Na miejscu, we współpracy z warszawskim ratuszem, zorganizowaliśmy dla naszych gości kilka wycieczek. Podróżni byli bardzo zadowoleni.W kwietniu zorganizowaliśmy rewizytę. Dwustu czterdziestu mieszkańców Warszawy przyjechało do Łodzi.

Zwiedzili miasto, podczas wycieczki mieli okazję pospacerować Piotrkowską, zjeść coś dobrego w restauracji. To buduje zaufanie i sympatię pasażera do przewoźnika.

M. G.: Sceptycy obawiali się, że weekendowe połączenia do stolicy nie wypalą. Stereotypowo potencjalny pasażer podróżujący na linii Łódź-Warszawa to osoba dojeżdżająca do pracy. Dlaczego postanowiliście państwo zaryzykować i uruchomić sobotnio-niedzielne pociągi?

J. M.: Znakomita frekwencja w weekendowych pociągach do Warszawy jest najlepszą odpowiedzią na pytania o to, czy łodzianie jeżdżą do Warszawy

fot.ŁKA

WNIOSEK Z TEGO, ŻE PODRÓŻNI POTRZEBUJĄ POCIĄGÓW NA TRASIE ŁÓDŹ-WARSZAWA NIE TYLKO NA DOJAZDY DO PRACY, ALE TAKŻE CHCĄC WYBRAĆ SIĘ NA ZAKUPY, DO TEATRÓW CZY Z WIZYTĄ DO BLISKICH. tylko „za chlebem”, a warszawiacy do Łodzi w ogóle nie zaglądają. Myśl o uruchomieniu połączeń pojawiła się już dawno. A pierwszym impulsem do ich stworzenia, były sygnały od pasażerów, że w siatce weekendowych połączeń do Warszawy oferowanych przez innych przewoźników są dość długie, nawet

trzygodzinne przerwy. Skrupulatnie badaliśmy, czy uda się nam wygospodarować pociągi na połączenia do Warszawy, przypomnę bowiem, że jako jeden z najmłodszych kolejowych przewoźników pasażerskich w Polsce mamy niewielki tabor składający się z dwudziestu pociągów. Jak już wspomniałem, badaliśmy też rynek. Wniosek z tego, że podróżni potrzebują pociągów na trasie Łódź-Warszawa nie tylko na dojazdy do pracy, ale także chcąc wybrać się na zakupy, do teatrów czy z wizytą do bliskich.

M. G.: Pociągi ŁKA są szybkie, komfortowe i jeżdżą z prędkością nawet do stu sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Kiedy planujecie regularne połączenia w tygodniu?

J. M.: Po pierwszym sukcesie czujemy się zmotywowani do jeszcze bardziej wytężonej pracy.

A dokładnie mówiąc, jak większość przewoźników mamy ambicję rozwijać naszą ofertę. Chciałoby się rzec, że następnym krokiem będą połączenia w dni powszednie. Ale tu trzeba zatrzymać się na dłużej. Należy zastanowić się, co jest ważniejsze dla pasażerów ŁKA: połączenia z Warszawą, czy skomunikowanie tych miejscowości województwa łódzkiego, do których jeszcze nie dojeżdżamy. Poza tym, żeby odpowiedzialnie mówić o połączeniach z Warszawą w dni powszednie, trzeba mieć odpowiednią liczbę pociągów. Reasumując, dopóki nie powiększymy taboru, niemożliwe będzie ani skomunikowanie nowych tras w regionie łódzkim, ani rozszerzenie liczby połączeń z Warszawą.

M. G.: Czy spółka planuje zakup nowych pociągów?

fot. ŁKA

www.pracujewlodzi.pl

J. M.: ŁKA wkroczyła w drugi etap rozwoju. Rozpoczęliśmy już przygotowania procedury przetargowej przed zakupem nowych pociągów. W 2018 roku powinniśmy ją zrealizować. Na pewno będą równie nowoczesne jak te, którymi obecnie dysponuje ŁKA. Kiedy już będziemy mieć nowy tabor, chcemy skomunikować Łódź z Piotrkowem Trybunalskim, Tomaszowem Mazowieckim i Radomskiem. Będziemy także pracować nad wzbogaceniem połączeń z Warszawą.

21

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Marek Gajewski

JAKOŚĆ ROKU PO RAZ DRUGI ANNA LENARCZYK, DYREKTOR HANDLOWA ŁÓDZKIEJ KOLEI AGLOMERACYJNEJ O SUKCESACH REGIONALNEGO PRZEWOŹNIKA. Marek Gajewski: ŁKA drugi rok z rzędu zostaje wyróżniona tytułem Jakość Roku. Najpierw był to certyfikat, teraz brązowa statuetka. O ile za pierwszym razem można było mówić o efekcie świeżości, to druga z rzędu nagroda w kategorii „Usługa” stała się efektem… No właśnie. Czego?

Anna Lenarczyk: Odpowiedź wydaje się oczywista: wytężonej pracy na rzecz tego, by oferta Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej była jak najwyższej jakości, jak najlepiej skrojona na miarę oczekiwań pasażerów. Dbałość o jakość zaczyna się już na etapie budowy oferty przewozowej i postępuje poprzez tworzenie oferty taryfowej, aż po budowę sieci sprzedaży i realizację obsługi pasażera oraz personel pokładowy. Na każdej z tych płaszczyzn aktywnie działaliśmy. W ciągu ostatniego roku uruchomiliśmy połączenia do Kutna, następnie do Skierniewic, wreszcie weekendowe pociągi do Warszawy. Wszystkie nowo uruchomione pociągi spotkały się z ogromnym zainteresowaniem pasażerów. Obserwujemy to po systematycznie rosnących przewozach. Sukcesywnie też, wraz ze zwiększaniem oferty przewozowej, rozszerzamy sieć sprzedaży. Stawiamy na nowoczesność. Poza tradycyjnymi kanałami sprzedaży takimi jak kasy biletowe i biletomaty oferujemy naszym pasażerom możliwość kupowania biletów za pośrednictwem komórek, tabletów i internetu. Jako jeden z pierwszych przewoźników w Polsce daliśmy pasażerom możliwość kupowania biletu w jednym sklepie internetowym na całą podróż, nawet z przesiadką, a nie na pociąg konkretnego przewoźnika. Nasza oferta biletowa dostępna jest również w biletomatach MPK Łódź.

Dla pasażerów ważna jest atrakcyjna oferta przewozowa oraz konkurencyjna cena a także wysokie standardy obsługi. Dbamy o wysoką jakość usług, zapewniając bezpieczne i punktualne

22

przewozy. ŁKA znajduje się w czołówce najbardziej punktualnych kolejowych przewoźników pasażerskich w Polsce. W ubiegłym roku wskaźnik punktualności nie spadł poniżej dziewięćdziesięciu sześciu procent.

Potwierdzeniem wysokiej jakości usług świadczonych przez ŁKA jest zadowolenie pasażerów z komfortowej podróży i punktualności naszych pociągów. Badania satysfakcji klienta prowadzone w listopadzie ubiegłego roku wykazały, że blisko dziewięćdziesiąt procent respondentów, to zadowoleni klienci. Bardzo wysoko pasażerowie oceniają prace naszych drużyn konduktorskich.

M. G.: Jako przedsiębiorstwo powołane w 2010 roku przez samorząd województwa ŁKA była budowana od podstaw. Czy to przekłada się na standard usług?

A. L.: Spółka powstała w ramach projektu „Bu-

NA NASZE ZAMÓWIENIE STADLER POLSKA DOSTARCZYŁA SPÓŁCE DWADZIEŚCIA POCIĄGÓW NOWOCZESNYCH EZT TYPU FLIRT 3. dowa systemu Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej” współfinansowanego z Funduszu Spójności w celu zapewnienia jak najlepszej organizacji pasażerskiego ruchu kolejowego w regionie łódzkim. Na nasze zamówienie Stadler Polska dostarczyła spółce dwadzieścia pociągów nowoczesnych EZT typu FLIRT 3. Są to komfortowe pociągi wyposażone w udogodnienia dla niepełnosprawnych, kamery monitorujące, klimatyzację, biletomaty, gniazdka elektryczne pod każdym fotelem, toalety z przewijakami dla niemowląt. W każdej z jednostek jest także nieodpłatny dostęp do internetu. Aby wszystkie urządzenia działały niezawodnie, a także pociągi były zawsze estetyczne, sprawne i bezpieczne, powstało Zaplecze Techniczne ŁKA. To właśnie tam odbywają się wszystkie procesy związane

fot. ŁKA

z utrzymaniem, konserwacją, przeglądami okresowymi i naprawami taboru.

M. G.: Co dla ŁKA oznacza brązowa statuetka Jakość Roku?

A. L.: Zdobyliśmy już tytuły Przedsiębiorstwo Przyjazne Rodzinie 2010 i Lidera Innowacyjności Województwa Łódzkiego 2012. Najbardziej jednak cenimy pełne zadowolenie pasażerów. A Jakość Roku – ona motywuje nas do jeszcze bardziej wytężonej pracy na rzecz rozwoju spółki. Oczekiwania pasażerów ciągle rosną. Dlatego stawiamy na dostosowaną do potrzeb lokalnej społeczności ofertę przewozową, rzetelną informację i promocję usług poprzez stronę internetową, portale społecznościowe, materiały promocyjne, a także udział w imprezach promujących region łódzki. Wszystko, co robimy, robimy z myślą o zadowoleniu pasażerów – to recepta na dobą jakość świadczonych usług.

Tegoroczny certyfikat jest dla nas mobilizacją do jeszcze lepszej pracy.

fot. ŁKA

www.pracujewlodzi.pl

NASZYM NAJWIĘKSZYM DOBREM SĄ PACJENTKI

Tekst: Izabela Misztal

NASZYM NAJWIĘKSZYM DOBREM SĄ PACJENTKI ROZMOWA Z DYREKTOREM MEDYCZNYM SZPITALA PRO-FAMILIA DR. HAB. N. MED. PROF. WUM DARIUSZEM BOROWSKIM ORAZ RZECZNIKIEM PRASOWYM ANETĄ JUŚKIEWICZ O TYM, ŻE W REGIONIE ŁÓDZKIM MOŻNA RODZIĆ INACZEJ. fot. Pro-Familia

I. M.: Dlaczego Pro-Familia powstała w Łodzi?

fot. Pro-Familia

Izabela Misztal: Z czego w dotychczasowym funkcjonowaniu szpitala jesteście państwo najbardziej dumni?

Dr hab. n. med. prof. WUM Dariusz Borowski: Jako lekarz i dyrektor medyczny tej jednostki mogę powiedzieć, że najbardziej dumni jesteśmy z tego, że pacjentki są zadowolone z opieki, którą nad nimi sprawujemy. Odpowiednia opieka w okresie ciąży, porodu i w czasie okołoporodowym jest rzeczą najważniejszą. Dzięki niej pacjentka czuje się bezpiecznie i komfortowo. Wszystkie inne rzeczy, takie jak sprzęt czy wystrój, są ważne, jednak najważniejsze jest to, że służymy pomocą w każdym momencie od chwili przekroczenia progu naszej placówki. Cieszymy się też z tego, ze udało nam się skompletować uśmiechnięty i kompetentny zespół pracowników.

I. M.: W jaki sposób dążyliście państwo do stworzenia takiego zespołu?

Prof. D. B.: Jest to wieloetapowa praca. Ponad półtora roku przed rozpoczęciem działalności podjęliśmy rozmowy z zainteresowanymi osobami. Zaczynaliśmy od tego, jaką filozofię chcemy wyznawać w szpitalu, i jak on miałby funkcjonować, a nie od tego, jakie oferujemy warunki pracy. Wiedzieliśmy, jakie standardy chcielibyśmy wprowadzić, aby w Pro-Familii było inaczej niż w pozostałych szpitalach, ponieważ każdy z nas pracował dwadzieścia lat lub więcej w innych placówkach i wiemy, na co najczęściej narzekają pacjentki. Kiedy zebraliśmy trzon zespołu, to zorganizowaliśmy szkolenia oparte na dyskusji i wymianie uwag.

www.pracujewlodzi.pl

Prof. D. B.: Po pierwsze dlatego, że w województwie łódzkim, według opinii instytucji zajmujących się ochroną zdrowia, jakość opieki medycznej jest jedną z najgorszych w Polsce. Niestety, znajduje to potwierdzenie w rozmowach z pacjentkami. Po drugie, Łódź jest miastem borykającym się w tej chwili z kryzysem urodzeniowym. To miejsce świetnie zlokalizowane, z licznym gronem studentów, którzy miejmy nadzieję, zaczną tutaj zostawać dzięki nowym miejscom pracy. Łodzi potrzebne jest miejsce, którym można się pochwalić z punktu widzenia jakości i bezpieczeństwa pacjentek.

Jesteśmy trzecim szpitalem w kraju zbudowanym za prywatne pieniądze, w stu procentach z polskim kapitałem, który działa na poziomie trzeciego stopnia referencyjności, czyli takim, który może zajmować się najtrudniejszymi przypadkami.

I. M.: A jak z odpłatnością za świadczoną opiekę?

Prof. D. B.: Dopóki nie mamy kontraktu z NFZ, nie możemy działać w sposób planowy, chyba że na rynku prywatnym. Jednak nasza misja jest taka, że chcemy funkcjonować dla każdej pacjentki nieodpłatnie. Teraz prawo obliguje nas do tego, iż możemy przyjmować tylko pacjentki w trybie nagłym, czyli kiedy rozpoczyna się poród lub ciąża jest zagrożona. Przyjęliśmy już ponad dziewięćset pacjentek i nie poniosły one absolutnie żadnych kosztów. Mamy nadzieję, że nasze działania zostaną zauważone przez urzędników i pozwolą nam oni normalnie funkcjonować. Naszą największą wartością są pacjentki i będziemy walczyć do końca po to,

aby wprowadzić nową jakość, bo bezdyskusyjnie to, co robimy, jest nową jakością.

I. M.: Jaką drogą najczęściej pacjentki dowiadują się o Pro-Familii?

Aneta Juśkiewicz: Facebook, strona internetowa i poczta pantoflowa – to są te trzy drogi, dzięki którym pacjentki trafiają do nas najczęściej. Oprócz tego, także łódzkie media zauważają wartość, jaką niesiemy ze sobą. Podejmujemy również współpracę z Polskim Związkiem Głuchych, Polskim Związkiem Niewidomych, bardzo dobrze układa się nam współdziałanie z Fundacjami Gajusz i Wspierając Cud, włączamy się też w akcje Fundacji Rodzić po Ludzku. Organizujemy spotkania traktujące o ważnych rzeczach dla przyszłych i młodych rodziców, które cieszą się naprawdę dużym zainteresowaniem.

I. M.: Co odróżnia Pro-Familię od innych szpitali tego typu?

A. J.: W zasadzie cały czas o tym mówimy, jednak oprócz kompleksowej opieki są to przede wszystkim uśmiechnięte pacjentki oraz lekarze i położne, którzy budzą największe zaufanie, bo są empatyczni i kompetentni. Podczas tygodnia Godnego Porodu byliśmy jedynym szpitalem w Łodzi podejmującym tą inicjatywę.

Staliśmy się inspiracją dla innych placówek, które zorganizowały wówczas dni otwarte. Cieszymy się, że inni chcą brać z nas przykład. Jesteśmy bardzo zadowoleni, jeśli możemy zrobić coś dobrego dla naszego regionu.

fot. Pro-Familia

23

PRACUJĘ W ŁODZI fot. UMWŁ

Tekst: Beata Michalska-Dominiak

ZAPROJEKTUJ SWOJĄ PRZY -SZŁOŚĆ WIĘKSZOŚĆ Z NAS CHCIAŁABY MIEĆ WPŁYW NA OTACZAJĄCY ŚWIAT I BUDOWAĆ PRZYJAZNE ŚRODOWISKO DO ŻYCIA, PRACY, SPĘDZANIA WOLNEGO CZASU. WYCHODZĄC NAPRZECIW TYM OCZEKIWANIOM, WOJEWÓDZTWO ŁÓDZKIE POSTANOWIŁO ZORGANIZOWAĆ FESTIWAL MYŚLENIA PROJEKTOWEGO, KTÓRY ODBYŁ SIĘ W ŁODZI W DNIACH 18-25 MAJA. Festiwal to przestrzeń do budowania lepszego otoczenia i zaprojektowania sukcesu w wymiarach wpływających na jakość życia, przeznaczona dla pomysłowych, ciekawych świata ludzi, którzy wierzą, że mogą być kreatorami rzeczywistości, chcących odkrywać nowe możliwości rozwoju. Albert Einstein powiedział, że „szaleństwem jest robić rzeczy w stary sposób i oczekiwać nowych rezultatów”.

I właśnie takich nowych sposobów szukali uczestnicy Festiwalu Myślenia Projektowego – Łódzkie 2016. – W czasie tegorocznej edycji diagnozowali oni i rozwiązywali problemy w sferze edukacji, innowacji społecznych, zdrowia, administracji publicznej, biznesu i wielu innych – mówi Maciej Łaski, dyrektor Departamentu Promocji i Współpracy Zagranicznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego. – Dzięki festiwalowi po raz kolejny udowadniamy, że wchodząc w buty naszego odbiorcy i szanując jego potrzeby, możemy znaleźć sposoby na ich zaspokojenie – dodaje.

24

Wydarzenia, które znalazły się w programie festiwalu, pokazały, że można odnieść sukces, prowadząc działalność, której efekty zaspokajają rzeczywiste potrzeby klientów, zaprojektować usługi publiczne budujące tożsamość regionalną czy dumę lokalną i uczyć tak, aby przekazać pożądane na rynku pracy kompetencje.

ZESKANUJ KOD I DOŁĄCZ DO SPOŁECZNOŚCI DESIGN THINKING NA FACEBOOKU.

Festiwal Myślenia Projektowego pokazał, że każdy może być kreatywny, mieć odwagę do podejmowania wyzwań, dzięki którym wykreuje prawdziwą wartość dla siebie i innych. Wydarzeniu przyświecała myśl Tima Browna, który twierdzi, że „misja design thinking polega na przekładaniu obserwacji na zrozumienie, a zrozumienia na produkty i usługi, które czynią nasze życie lepszym”.

Organizatorem festiwalu jest województwo łódzkie. Więcej informacji na temat wydarzenia można znaleź na www.dt.lodzkie.pl. www.pracujewlodzi.pl

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Paulina Czarnek-Wnuk

UNIWERSYTET MEDYCZNY STAWIA NA INNOWACJE BIBLIOTEKA WYPOSAŻONA W TECHNOLOGIE NA MIARĘ XXI WIEKU, SALE KONFERENCYJNE CZY POKOJE DO PRACY INTELEKTUALNEJ TO TYLKO NIEKTÓRE Z ELEMENTÓW STREFY WIEDZY I INNOWACJI UNIWERSYTETU MEDYCZNEGO W ŁODZI. PRZESTRZEŃ ZOSTAŁA OTWARTA 24 MAJA. Strefa Wiedzy i Innowacji powstała w budynku dawnej biblioteki przy ulicy Muszyńskiego 2, który poddano gruntownej renowacji. Obecnie znajduje się w nim nie tylko Centrum Informacyjno-Biblioteczne, ale również szereg innych organów uczelni – Centrum Innowacji i Transferu Technologii, Inkubator Przedsiębiorczości, Biuro Nauki, Strategii i Rozwoju czy wreszcie uniwersytecie archiwum. Zlokalizowanie wszystkich tych jednostek na jednej przestrzeni, liczącej około 5 tysięcy metrów kwadratowych, pozwoli lepiej wykorzystać potencjał nowej siedziby, jak również ułatwi pracę i komunikację pomiędzy instytucjami. Przede wszystkim skorzystają na tym jednak studenci, którzy w nowoczesnym budynku będą mogli nie tylko w przyjemnym otoczeniu posiąść wiedzę wyczytaną z książek, ale również przekuć ją na konkretne rozwiązania biznesowe, które w Strefie Wiedzy i Innowacji uzyskają profesjonalne wsparcie.

ZDOBYWANIE WIEDZY Biblioteka Uniwersytetu Medycznego została wyposażona w nowoczesne urządzenia, które – jak podkreślił rektor uczelni prof. Paweł Górski podczas uroczystości otwarcia strefy – nie odbiegają od światowych standardów. Usprawnią one korzystanie z księgozbioru oraz skrócą czas oczekiwania na zamówienie. A mowa tutaj m.in. o specjalnych kioskach umożliwiających samodzielne wypożycze-

26

fot. UMed

nie książek, książkomacie, z którego będzie można odebrać zamówienie, zrzutni czy też półce szybkich zwrotów dla oddających wypożyczone woluminy.

Oprócz tego osoby korzystające z biblioteki mają do dyspozycji samoobsługowe kserokopiarki, drukarki, komputery stacjonarne czy strefy nauki indywidualnej i grupowej. Dla zmęczonych zdobywaniem wiedzy przygotowano także przestrzeń relaksu, w której spokojnie będą oni mogli zregenerować siły.

Co ciekawe, biblioteka otwarta będzie przez całą dobę, siedem dni w tygodniu – to wszystko dzięki wspomnianym rozwiązaniom technologicznym dającym czytelnikom możliwość samodzielnego wypożyczania i oddawania książek. Usprawniona została również praca bibliotekarzy. Zajmujące 11 km bieżących półek regały z książkami mogą oni łatwo przesuwać po szynach, transportowanie tomów z magazynu odbywa się zaś taśmociągiem.

Cały księgozbiór uczelni znajdzie się w nowej siedzibie jeszcze przed wakacjami.

TRANSFER WIEDZY Oprócz biblioteki w Strefie Wiedzy i Innowacji znalazły swoją siedzibę także instytucje, które pomagają w przekuciu zdobytej wiedzy na konkretne rozwiązania biznesowe. A mowa tutaj oczywiście o Inkubatorze Przedsiębiorczości czy Centrum Innowacji i Transferu Technologii. W pierwszym z nich studenci oraz pracownicy Uniwersytetu Mewww.pracujewlodzi.pl

UNIWERSYTET MEDYCZNY STAWIA NA INNOWACJE

fot. UMed

PRZYGOTOWUJE TAKŻE OPINIE W SPRAWACH ZWIĄZANYCH Z OCHRONĄ, INNOWACYJNOŚCIĄ I KOMERCJALIZACJĄ DÓBR INTELEKTUALNYCH CZY WRESZCIE NADZORUJE I MONITORUJE BADANIA KLINICZNE REALIZOWANE PRZEZ UCZELNIĘ.

spin-out. Przygotowuje także opinie w sprawach związanych z ochroną, innowacyjnością i komercjalizacją dóbr intelektualnych czy wreszcie nadzoruje i monitoruje badania kliniczne realizowane przez uczelnię.

W obszarze strefy znajdzie się również siedziba konsorcjum EIT Health Poland stworzonego przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Instytut Medycyny Pracy w Łodzi oraz firmę Ericpol. Misją EIT Health jest wspieranie przedsiębiorczości i rozwój innowacji w zakresie zdrowego stylu życia i aktywnego starzenia się, a także poszukiwanie nowych możliwości i odpowiednich zasobów, które przyczynią się do poprawy jakości życia w całej Europie.

dycznego mają szansę uzyskać wsparcie w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej. W inkubatorze znajdzie się również miejsce dla start-upów, w początkowej fazie ich funkcjonowania.

Z kolei Centrum Innowacji i Transferu Technologii zajmujące się komercjalizacją badań naukowych oraz współpracą z otoczeniem biznesowym pomoże w znalezieniu potencjalnego inwestora, który byłby zainteresowany wsparciem stworzonej przez naukowca innowacji. Dlatego też w siedzibie strefy zadbano o odpowiednio zaaranżowaną przestrzeń na spotkania biznesowe czy działania projektowe.

Centrum zapewnia ochronę własności intelektualnej, obsługę sprzedaży praw do wynalazków, udzielanie licencji na technologie, tworzenie spółek spin-off oraz

Budowa strefy kosztowała 19 milionów złotych i została zrealizowana ze środków własnych uczelni. To jednak jeszcze nie koniec, ponieważ inwestycja stanowi pierwszy etap większego projektu.

BRaIN, bo o nim mowa, to długofalowe działanie, za którym kryją się badania, rozwój i innowacje w łódzkim kampusie biomedycyny i farmacji. Wspólna inicjatywa Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi, Instytutu Biologii Medycznej PAN, Wydziału Farmaceutycznego oraz Wydziału Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ma na celu rozwój tych perspektywicznych dla regionu gałęzi gospodarki.

Wartość projektu szacowna jest na 250 mln zł.

www.pracujewlodzi.pl

fot. UMed

27

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Zbigniew Przygodzki

PRZEDSIĘBIORCZA I NOWOCZESNA

UCZELNIA OFERTA KSZTAŁCENIA SKROJONA NA MIARĘ POTRZEB RYNKU, BADANIA NAUKOWE WE WSPÓŁPRACY Z BIZNESEM TO TYLKO NIEKTÓRE Z PRZEJAWÓW OTWIERANIA SIĘ SZKÓŁ WYŻSZYCH NA ICH OTOCZENIE. JAKIE PŁYNĄ Z TEGO KORZYŚCI I CO ZROBIĆ, BY DZIAŁANIA UCZELNI PRZYNIOSŁY OCZEKIWANE REZULTATY?

PARTNERSTWO WSKAZANE Uczelnie potrzebują kontaktu z przedsiębiorcami, a przedsiębiorcy szukają dostępu do uczelni. Dlaczego?

Jak zwykle powodów jest przynajmniej kilka. Po pierwsze, dostęp do nowych technologii i procesy innowacyjne wymagają złożonej wiedzy i doświadczeń.

Partnerstwo w tym zakresie pozwala wyprzedzić konkurencję a także minimalizować koszty inwestycji (choćby związane z infrastrukturą badawczo-rozwojową) oraz podnosić wiarygodność rynkową.

Wpływa na obniżanie poziomu ryzyka związanego z inwestycjami w innowacje.

Po drugie, rosnący poziom rozwoju cywilizacyjnego determinuje większe wykorzystanie

wiedzy i nauki, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Wiedza jest potrzebna, aby z jednej strony skutecznie dbać o rozwój firmy, a z drugiej zapewniać wysoką jakość życia pracownika, inwestora, turysty.

Po trzecie, obserwować można tzw. pragmatyzację potrzeb – zmieniają się oczekiwania, systemy wartości i style życia. Szczególnie młodzi ludzie oczekują, że wiedza, którą zdobywają w procesie edukacyjnym, znajdzie bezpośrednie zastosowanie w przyszłej pracy.

Niezależnie od tego, czy marzą o pracy w ministerstwie, urzędzie miasta, korporacji czy własnej firmie. Wiedza służąca jedynie ogólnemu rozwojowi intelektualnemu oceniana jest przez młodzież za zbędną.

fot. UŁ

28

UNIWERSYTETY NOWEJ – III GENERACJI Co się stało z I i II generacją uczelni? Znikają, ponieważ ich użyteczność w procesach rozwoju społecznogospodarczego została zmarginalizowana. Uczelnie średniowieczne zdominowane często przez Kościół, dostępne jedynie dla elitarnej, wąskiej grupy członków społeczeństwa, zniknęły jako pierwsze. Ich głównym przesłaniem była ochrona dawnej mądrości i nauczanie posłuszeństwa wobec doktryn Kościoła. W XVIII w. uniwersytety „Humboldtowskie” szybko zastąpiły te „zamknięte enklawy wiedzy”. Uczelnie zaczęły wykorzystywać nowe i różnorodne sposoby badań, otworzyły się na poznawanie i systematyzację wiedzy.

Nauczenie w językach narodowych spowodowało popularyzację nauki, a uczelnie stały się centrami skupiającymi elity intelektualne regionów. Jednak i ten model się zdezaktualizował.

Obecnie w edukacji na poziomie wyższym liczy się wykształcenie absolwentów, którzy są w stanie odnaleźć się na rynku pracy, również tym o charakterze międzynarodowym. Nie oznacza to jednak regresu nauki. Podstawowe zasady tworzące wartości uniwersyteckie nadal obowiązują. Uczelnia ciągle powinna być miejscem promującym przede

www.pracujewlodzi.pl

PRZEDSIĘBIORCZA I NOWOCZESNA UCZELNIA

fot. UŁ

UCZELNIA CIĄGLE POWINNA BYĆ MIEJSCEM PROMUJĄCYM PRZEDE WSZYSTKIM: TWÓRCZOŚĆ, KREATYWNOŚĆ, ETYKĘ I WARTOŚCI MORALNE, WOLNOŚĆ, WSPÓLNOTOWOŚĆ, POWSZECHNOŚĆ I PONADNARODOWOŚĆ, A TAKŻE RELACJĘ: MISTRZ-UCZEŃ. wszystkim: twórczość, kreatywność, etykę i wartości moralne, wolność, wspólnotowość, powszechność i ponadnarodowość, a także relację: mistrz-uczeń.

Jednak nowoczesny uniwersytet, zdeterminowany globalizacją, masowością, wysokimi

www.pracujewlodzi.pl

kosztami badań innowacyjnych w sposób zasadniczy zmienia swoje oblicze. Stara się samodzielnie rozwijać bazę naukową, sukcesywnie uniezależniając się od finansowania publicznego, doskonali procesy zarządzania, racjonalizuje struktury organizacyjne i w końcu elastycznie kształtuje ofertę edukacyjną stosownie do potrzeb rynku. Nowoczesne uczelnie stają się też ważnymi centrami dystrybucji myśli innowacyjnej dla gospodarki w skali międzynarodowej. Można mówić o swego rodzaju „urynkowieniu profesorów”.

Liczy się przede wszystkim produkcja wiedzy i jej dystrybucja do gospodarki. Profesorowie, dziekani i rektorzy oceniani są dodatkowo przez pryzmat swoich kompetencji menadżerskich i przedsiębiorczych. Na uczelniach powstają nowe instytucje pośredniczące w relacjach między światem naukowców i otoczeniem gospodarczym. Czy to dobry kierunek zmian?

od naukowców. Innym ważnym wyzwaniem jest czas. Przedsiębiorca wymaga rezultatów „tu i teraz”, natomiast w tradycyjnych uczelniach reakcje, często utożsamiane z wynikami badań, wymagają czasu na ich przygotowanie, realizację i opracowanie wyników. Światy te różnią się między sobą także odmiennym językiem i stylem komunikacji. Przedsiębiorcy negocjują, naukowcy debatują. Przedsiębiorcy szukają rozwiązań, naukowcy stawiają pytania, odkrywają prawidłowości i nowości.

DZIELIMY SIĘ KNOW-HOW

Gospodarka oparta na wiedzy wymaga połączenia sił tych dwóch sektorów, aby można było mówić o skutecznej konkurencji i rozwoju. We współczesnej gospodarce te dwa różne światy potrzebują siebie nawzajem. Do jakich celów? Do poprawy efektywności swoich własnych działań. Na poziomie ogólnym rzecz wydaje się dość prosta, jednak jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Co dokładnie może być przedmiotem współpracy, gdzie się spotykać, jak rozmawiać?

Jak realizować współpracę pomiędzy przedsiębiorcami a uczelnią? Sprawa nie jest łatwa. Uniwersytety nie zawsze dokładnie wiedzą, co mogą zaproponować podmiotom gospodarczym, natomiast przedsiębiorcy często nie potrafią określić, czego mogliby potrzebować

Dobrą praktyką w tym zakresie jest działalność Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Na początek pracodawcy zaproszeni zostali do opiniowania programów kształcenia i działań edukacyjnych realizowanych na

29

PRACUJĘ W ŁODZI

uczelni lub przy współpracy uczelni w swoich przedsiębiorstwach i instytucjach. Obecnie przedsiębiorcy regularnie spotykają się, rozmawiają, radzą i proponują działania, zorganizowani w formie Wydziałowej Rady Biznesu.

Istotą funkcjonowania uczelni jest kształcenie wysoko wykwalifikowanego kapitału ludzkiego oraz działalność badawcza. Z drugiej strony pracodawcy potrzebują dobrych pracowników, nowych pomysłów oraz podpowiedzi. Dlatego też działalność wydziału ukierunkowano na aktywności łączące te dwie strony interesów, umożliwiając zarówno uczelni, jak i pracodawcy osiąganie korzyści z partnerstwa. Najnowszą inicjatywą wydziału jest utworzenie Centrum Szkoleń i Praktyk Zawodowych.

Uznano, że praktyki zawodowe są naturalnym, już istniejącym, zrozumiałym i czytelnym powodem do nawiązywania relacji z otoczeniem gospodarczym. Jest to również obszar stosunkowo niezobowiązujący i w niewielkim zakresie sformalizowany.

Centrum uzgadnia programy praktyk i dopasowuje je jak najlepiej do możliwości pracodawcy, oczekiwań studenta oraz wiedzy przekazywanej w trakcie zajęć na studiach. Wspiera lub prowadzi rekrutację na praktyki dla swoich partnerów oraz wspólnie z nimi ocenia praktykantów. Twórcom centrum zależy, aby dobrze wykorzystać i ukierunkować zdolności studentów, polecając im pracodawców, którzy są przygotowani do wykorzystania ich zdolności. Jednocześnie poleca pracodawców, którzy są w stanie wzbogacić studenta w nowe kompetencje i kwalifikacje. W ten sposób studia w sposób rzeczywisty nabierają praktycznego wymiaru – przy kierunkowo dobranych praktykach przydatność wiedzy teoretycznej zaczyna być dostrzegana. Studenci Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ nie mają dziś problemu ze znalezieniem miejsc do odbywania praktyk zawodowych, jednak cały czas wyzwaniem pozostaje ich profesjonalizacja i właściwy dobór oferty do indywidualnych potrzeb i zdolności praktykanta.

Centrum zaprasza pracodawców do przyłączenia się do programu „Praktyki na miarę (potrzeb i oczekiwań)”. Dedykowani menadżerowie dbają o to, aby partnerzy wydziału przyjmowali studentów

WYCHODZĄC NA PRZECIW TYM WYZWANIOM, DO PRACY W RAMACH CENTRUM SZKOLEŃ I PRAKTYK ZAWODOWYCH POWOŁANO MENADŻERÓW PRACUJĄCYCH W TRYBIE ONE STOP SHOP, OPIEKUJĄCYCH SIĘ Z JEDNEJ STRONY STUDENTEM, A DRUGIEJ RELACJAMI Z KLUCZOWYMI PARTNERAMI BIZNESOWYMI. na praktyki tylko wówczas, kiedy mogą być potrzebni pracodawcy, i kiedy pracodawca wie, jak dobrze zagospodarować obecność praktykantów w swojej organizacji, oferując im jednocześnie atrakcyjny pakiet nowych umiejętności.

Podstawą wzajemnego poznania potrzeb i zaufania biznesu do świata nauki jest aktywna komunikacja, budowanie partnerstw i współpraca w ramach wspólnych przedsięwzięć. Wychodząc naprzeciw tym wyzwaniom, do pracy w ramach Centrum Szkoleń i Praktyk Zawodowych powołano menadżerów pracujących w trybie one stop shop, opiekujących się z jednej strony studentem, a z drugiej relacjami z kluczowymi partnerami biznesowymi.

Są to naukowcy posiadający wiedzę merytoryczną w zakresie określonej dziedziny (finansów i rachunkowości, sektora publicznego, analityki gospodarczej, informatyki i logistyki, prognozowania gospodarczego, sektora społecznego, międzynarodowych stosunków gospodarczych i funkcjonowania gospodarki), ale przede wszystkim są to osoby posiadające szcze-

fot. UŁ

gólne kompetencje społeczne, zwłaszcza w zakresie komunikacji interpersonalnej. Zespół menadżerów aktywnie współpracuje z biznesem i innymi instytucjami, utrzymując relacje z pracodawcami. Praktyki zawodowe to pierwszy poziom relacji otwierający nas na inne wspólne projekty. Jakie?

Drugi, ważny obszar współpracy dotyczy sfery konsultingowej. Wydział Ekonomiczno-Socjologiczny specjalizuje się w innowacjach rynkowych, organizacyjnych, procesowych i marketingowych.

Pracują tutaj specjaliści potrafiący optymalizować procesy, mierzyć, diagnozować, używać narzędzi zarządzania strategicznego. Dlatego też ważnym obszarem działalności Centrum Szkoleń i Praktyk Zawodowych są szkolenia organizowane w ramach programu „Szkolenia na miarę”, przy współudziale

fot. UŁ

partnerów biznesowych. Szkolący to zarówno praktycy, jak i teoretycy. Natomiast adresaci to przede wszystkim studenci (jak w przypadku partnerstwa z firmą Fujitsu czy Łódzką Agencją Rozwoju Regionalnego S.A.), ale także inne grupy odbiorców (na przykład pracownicy jednostek samorządu terytorialnego, jak w szkoleniu organizowanym wspólnie z firmą PCG Polska lub Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej).

fot. UŁ

30

Kolejnym poziomem zaangażowania w partnerstwo praktyków z naukowcami na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym UŁ są wspólne prace aplikacyjne na rzecz osób trzecich bądź wzajemne wspieranie działalności operacyjnej. To również współpraca na rzecz tworzenia sieci biznesowych czy podejmowania wspólnych projektów badawczych.

www.pracujewlodzi.pl

FUJITSU-SAN ACADEMY

Tekst: Tomasz Jermalonek

FUJITSU-SAN ACADEMY FUJITSU I SPOŁECZNA AKADEMIA NAUK STAWIAJĄ NA PRAKTYKĘ I OTWIERAJĄ WSPÓLNY KIERUNEK DLA OSÓB, KTÓRE ZAMIAST TEORII WOLĄ PRAKTYCZNĄ WIEDZĘ PRZYDATNĄ NA RYNKU PRACY. SAN ACADEMY TO POŁĄCZENIE STUDIÓW I PRAKTYKI ZAWODOWEJ, KTÓRE OTWIERA WIELE ZAWODOWYCH ŚCIEŻEK.

W dzisiejszych czasach studia nie gwarantują pracy.

Prawdziwe możliwości rozpoczęcia dynamicznej kariery zawodowej dają kierunki, które są dobrze dopasowane do wymagań potencjalnych pracodawców. Nie wystarczą już tylko wykłady, seminaria, skrypty i książki. Jeśli student ma rzeczywiście liczyć się w rywalizacji o dobre miejsca pracy, uczelnie muszą oferować taki program kształcenia, który gwarantuje absolwentom zdobywanie realnych doświadczeń i przydatnej wiedzy. Oznacza to zaangażowanie praktyków do prowadzenia zajęć, case studies, dużą ilość warsztatów i zajęć praktycznych.

Dzięki nim absolwent studiów nie będzie miał problemu ze znalezieniem pracy.

Naprzeciw tym nowoczesnym trendom edukacyjnym wychodzi Społeczna Akademia Nauk w Łodzi. Od lat współpracuje z nią kilkuset przedstawicieli świata biznesu. SAN kładzie nacisk na praktyczne kształcenie swoich studentów. Akademia, opracowując treści programowe prowadzonych studiów licencjackich, magisterskich czy podyplomowych, konsultuje programy konkretnych kierunków z instytucjami i podmiotami gospodarczymi. Zajęcia w SAN prowadzą nie tylko wykładowcy o ugruntowanej pozycji w określonych dyscyplinach badawczych, ale także wielu praktyków.

www.pracujewlodzi.pl

W maju 2016 Społeczna Akademia Nauk podpisała porozumienie z Fujitsu Technology Solutions. To globalna firma z branży IT, należąca również do najważniejszych i najszybciej rozwijających się pracodawców w województwie łódzkim. Fujitsu Global Delivery Center zajmuje się wsparciem obsługi klienta w wielu językach obcych i specjalizacjach. Jej pracownicy mogą prowadzić swoją ścieżkę kariery zarówno w kierunku menadżerskim, jak również rozwijać swoje umiejętności informatyczne. W wyniku tej współpracy powstało Fujitsu-SAN Academy, unikalny program studiów podyplomowych.

W WYNIKU TEJ WSPÓŁPRACY POWSTAŁO FUJITSU-SAN ACADEMY, UNIKALNY PROGRAM STUDIÓW PODYPLOMOWYCH.

Roczna nauka w ramach Fujitsu-SAN Academy to połączenie zajęć warsztatowych z zakresu IT z zajęciami rozwijającymi kompetencje językowe z angielskiego i niemieckiego. Warunkiem przyjęcia do programu jest znajomość języka angielskiego na poziomie B2 oraz niemieckiego na poziomie B1.

Zajęcia w Fujitsu-SAN Academy prowadzą wykładowcy i lektorzy ze Społecznej Akademii Nauk w Łodzi oraz doświadczeni praktycy z Fujitsu.

Partnerstwo SAN i Fujitsu Technology Solutions daje absolwentom studiów podyplomowych możliwość zapoznania się z działaniem dużej międzynarodowej organizacji. Kompetencje zdobyte w trakcie studiów gwarantują zatrudnienie lub staż w Fujitsu w Łodzi.

Innowacyjność tego kierunku polega na wykorzystaniu doświadczenia sektora naukowego oraz gospodarczego. Zarówno SAN, jak i Fujitsu nie poprzestają tylko na studiach podyplomowych. Prowadzone są rozmowy dotyczące możliwości uruchomienia innych dedykowanych kierunków studiów w stopniu licencjackim i magisterskim.

31

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Przemysław Fabjanowski, Dariusz Koperczak

POWER

DLA STUDENTÓW WCHODZĄCYCH NA RYNEK JUŻ PO WAKACJACH RUSZA NOWY PROJEKT BIURA KARIER UNIWERSYTETU ŁÓDZKIEGO. UCZELNIA JAKO JEDYNA ŁÓDZKA SZKOŁA WYŻSZA OTRZYMAŁA DOFINANSOWANIE Z NARODOWEGO CENTRUM BADAŃ I ROZWOJU NA ROZWÓJ I PODNIESIENIE JAKOŚCI USŁUG ŚWIADCZONYCH PRZEZ BIURO KARIER. KOMPLEKSOWYM WSPARCIEM NA PRZESTRZENI 3 LAT OBJĘTYCH ZOSTANIE 1000 STUDENTÓW. fot. UŁ

Wielu studentom nie wystarcza wiedza zdobywana na studiach. Chcą się oni rozwijać i szukają pomysłu na siebie czy swoją karierę. Rozwiązaniem może być skorzystanie ze wsparcia profesjonalistów. Już w lipcu Uniwersytet Łódzki rozpocznie realizację takiego projektu pod nazwą „KreaTOR KARIERY. Kompleksowy system wsparcia studentów Uniwersytetu Łódzkiego na rynku pracy”.

W ramach projektu studenci będą mogli uzyskać wsparcie w zakresie planowania i rozwijania kariery zawodowej ze strony doradców zawodowych, coachów kariery i mentorów oddelegowanych przez pracodawców. Dzięki temu młodzi ludzie uzyskają wiedzę o najbardziej poszukiwanych przez pracodawców kompetencjach, co pozwoli na wzmocnienie ich konkurencyjności na rynku pracy. Kontakt z doradcami zawodowymi to doskonała okazja, by lepiej poznać siebie, rzetelnie

32

ocenić własny potencjał, przygotować indywidualny

KONTAKT Z DORADCAMI plan rozwoju zawodowego. Wszystko to odbywać się będzie w przestrzeni Biura Karier.

ZAWODOWYMI TO DOSKONAŁA OKAZJA, BY O PROJEKCIE LEPIEJ POZNAĆ SIEBIE, RZETELNIE OCENIĆ Celem projektu jest bezpośrednie wsparcie 1000 WŁASNY POTENCJAŁ, studentów Uniwersytetu Łódzkiego w rozpoczęciu aktywności zawodowej na rynku pracy przez PRZYGOTOWAĆ poszerzenie zakresu i podniesienie jakości usług INDYWIDUALNY świadczonych przez Akademickie Biuro Karier PLAN ROZWOJU Zawodowych UŁ w zakresie: ZAWODOWEGO. WSZYSTKO TO • indywidualnego poradnictwa zawodowego, • zakładania własnej działalności gospodarczej, ODBYWAĆ SIĘ BĘDZIE W PRZESTRZENI BIURA • coachingu, • mentoringu, KARIER. • oraz przedsiębiorczości. www.pracujewlodzi.pl

POWER DLA STUDENTÓW WCHODZĄCYCH NA RYNEK

gotowanie studenta do utrzymania zatrudnienia, zrozumienie jego roli w organizacji, poprawa umiejętności zarządzania sobą w czasie oraz zwiększenie odporności na sytuacje stresowe w pracy.

4. MENTORING ZAWODOWY – WSPARCIE ZE STRONY PRACODAWCY

fot. UŁ

DLA KOGO? Wsparcie w ramach projektu będzie dostępne dla studentów wszystkich wydziałów Uniwersytetu Łódzkiego – każdego z kierunków oraz specjalności.

Do projektu priorytetowo przyjmowani będą jednak studenci studiów stacjonarnych ostatnich dwóch semestrów studiów I i II stopnia.

FORMY WSPARCIA 1. NA POCZĄTEK DORADZTWO ZAWODOWE Każdy student biorący udział w projekcie uczestniczył będzie w indywidualnych sesjach doradczych, których celem stanie się diagnoza kompetencji.

W rezultacie otrzyma on indywidualny raport z badań predyspozycji oraz pomoc w zakresie wyboru miejsca zatrudnienia. Ponadto uzyska wsparcie w przygotowaniu dokumentów aplikacyjnych, wiedzę dotyczącą metod poszukiwania pracy oraz będzie przygotowany do odbycia rozmowy kwalifikacyjnej.

W razie potrzeby studenci w ramach wsparcia rozszerzonego będą doskonalili metody uczenia się, poznają nowoczesne formy nabywania kompetencji czy wreszcie uzyskają wsparcie w wyborze kolejnych etapów edukacji. Pakiet usług zostanie wzbogacony m.in. o doradztwo edukacyjne, doradztwo personalne i elementy coachingu.

2. INDYWIDUALNE DORADZTWO W ZAKRESIE PRZEDSIĘBIORCZOŚCI Po konsultacjach z doradztwa zawodowego student może zostać skierowany na uzupełniającą ścieżkę

www.pracujewlodzi.pl

W projekcie zaplanowano realizację procesu mentoringu w miejscu pracy. Indywidualne wsparcie mentora oddelegowanego przez pracodawcę będzie trwało przez trzy pierwsze miesiące zatrudnienia.

Jego celem jest wsparcie aktywności zawodowej nowego pracownika, pomoc we wdrożeniu w strukturę firmy, zapewnienie właściwego rozwoju kompetencji oraz minimalizowanie luk kompetencyjnych. Mentorzy z firm zaangażowanych w projekt otrzymają dodatkowe wynagrodzenie za czas poświęcony na rzecz nowego pracownika.

WSZYSCY UCZESTNICY NASI EKSPERCI PROJEKTU ZOSTANĄ OBJĘCI INDYWIDUALNYM Wszyscy uczestnicy projektu zostaną objęci indywidualnym wsparciem wykwalifikowanych WSPARCIEM i doświadczonych ekspertów – pracowników Biura WYKWALIFIKOWANYCH Karier UŁ – przez cały czas udziału w projekcie.

I DOŚWIADCZONYCH EKSPERTÓW – KONTAKT PRACOWNIKÓW BIURA Osoby zainteresowane udziałem w projekcie mogą KARIER UŁ – PRZEZ kontaktować się z Biurem Karier Uniwersytetu CAŁY CZAS UDZIAŁU Łódzkiego: W PROJEKCIE. wsparcia – doradztwo w zakresie przedsiębiorczości.

W ramach indywidualnego doradztwa otrzyma ocenę potencjału biznesowego i innowacyjnego, konsultacje biznesplanu czy nabędzie wiedzę z zakresu ochrony własności intelektualnej. Dodatkowo realizowane będą warsztaty dotyczące konstruowania biznesplanów, aspektów prawnych i ekonomicznych prowadzenia własnej firmy, marketingu i employer brandingu czy księgowości.

ul. Lumumby 14, 91-404 Łódź, telefon: 42 665 53 39, e-mail: biurokarier@uni.lodz.pl.

3. COACHING DLA ROZPOCZYNAJĄCYCH ZATRUDNIENIE Z chwilą podjęcia pierwszego zatrudnienia uczestnicy projektu będą mogli skorzystać ze wsparcia coacha kariery, zatrudnionego w Biurze Karier.

Taka forma pomocy absolwentom jest nowym podejściem. Celem tych działań jest lepsze przy-

33

PRACUJĘ W ŁODZI

Tekst: Justyna Pabisiak

CZY STAŻ SIĘ OPŁACA? WSPÓŁCZESNY RYNEK PRACY WYMAGA INDYWIDUALNEGO WPROWADZENIA, KTÓRE JEST SZANSĄ ROZWOJU DLA NOWOCZESNYCH FIRM I MŁODYCH PRACOWNIKÓW. WYSTARCZY SPRECYZOWAĆ POTRZEBY I ODNALEŹĆ DROGĘ DO ICH REALIZACJI, A TYM STAJĄ SIĘ STAŻE LUB PRAKTYKI. STAŻ A PRAKTYKI Stażem nazywamy płatne przygotowanie do pracy w zawodzie, które skierowane jest do absolwentów.

Praktyki to bezpłatny okres przed przyszłym zatrudnieniem, trwający od 1 do 3 miesięcy, zazwyczaj realizowany zarówno przez uczniów, studentów, jak i absolwentów. Od niedawna różnice pomiędzy tymi pojęciami zacierają się, a wynagrodzenie zaczyna być standardem w obu formach zdobywania doświadczenia.

dynamiczni ludzie wprowadzają do firmy nowe pomysły na realizację projektu, okresowo uzupełniają zespół o dodatkowe ręce do pracy. Ponadto jest to sposób na odnalezienie przez firmę osoby z talentem i potencjałem, który rozwinie się na danym stanowisku podczas dalszej współpracy.

Osoby zadowolone z odbytych praktyk czy staży będą pozytywnie wypowiadać się o firmie wśród znajomych czy na portalach internetowych, dzięki czemu utrzymuje się dobre imię firmy.

NA DOBRY POCZĄTEK – REKRUTACJA Pracodawca, który oferuje praktyki, najpierw powinien zrobić selekcję aplikacji kandydatów, następnie przeprowadzić podstawowe testy, które sprawdzą umiejętności, kolejnym etapem są rozmowy kwalifikacyjne i decyzja o współpracy.

Wiele międzynarodowych firm podczas procesu rekrutacji wykorzystuje drogą, ale efektywną metodę Assessment Center. Jest to wielotorowy

PRACA DLA MŁODYCH KORZYŚCIĄ DLA PRACODAWCY Młodzi ludzie podczas praktyk czy staży mogą odnaleźć swoje powołanie, zdobyć doświadczenie, sprawdzić siebie w nowej sytuacji życiowej, ale też zarobić i nauczyć się czegoś innego niż w szkole czy na studiach. Dodatkowym atutem jest szansa na połączenie studiów (nawet dziennych) i przygotowania do pracy, dzięki elastycznym godzinom w firmie.

Pracodawca, który podejmuje współpracę ze stażystą lub praktykantem, też znajduje pozytywne aspekty takiej decyzji. Młodzi, fot. UMŁ

34

www.pracujewlodzi.pl

CZY STAŻ SIĘ OPŁACA?

PŁATNE PRAKTYKI TO DOBRA OPCJA Płatne praktyki opłacają się nie tylko stażystom, ale i pracodawcom, ponieważ daje to obustronną perspektywę nawiązania stałej współpracy.

Młodzi pracownicy mają motywację do realizowania powierzonych zadań najlepiej, jak potrafią, by później mogli liczyć na etat i wiążący się z nim wzrost pensji, zaś firma otrzymuje potencjalnego, nauczonego już pracownika.

Wynagrodzenie podczas okresu przygotowawczego do pracy zazwyczaj jest zależne od czasu trwania oraz ilości obowiązków. Jeśli oferta stażu dotyczy tylko wakacji, to pracodawca powinien uwzględnić koszty wynikające z zakwaterowania w miejscowości, w której praktykant będzie mieszkał na okres współpracy. Innymi profitami mogą okazać się niematerialne formy zarobku, np. szkolenia podczas stażu, karta na siłownię, rabaty do restauracji, zniżki na wydarzenia kulturalne itp.

A nawet jeśli na samym początku nie uda nam się uzyskać wynagrodzenia za pracę, to i tak warto zaryzykować. Korzyści z praktyk czy staży nie ograniczają się tylko do tych finansowych.

fot. UMŁ

proces oceny kandydatów przez przeszkolone osoby – asesorów. Podczas AC aspirant rozwiązuje odpowiednio przygotowane zadania lub musi poradzić sobie z różnymi sytuacjami, które mogą potencjalnie wystąpić w trakcie wykonywania przez niego obowiązków służbowych. To pozwala sprawdzi wiedzę i umiejętność wykorzystania jej w praktyce.

PIERWSZE WRAŻENIE KLUCZEM DO DŁUGOTRWAŁEJ WSPÓŁPRACY

ONBOARDING (ANG. „ON BOARD” – NA POKŁADZIE) TO NIC INNEGO JAK PRZYGOTOWANIE PRACOWNIKA DO OBJĘCIA NOWEGO STANOWISKA. WDROŻENIE W NOWE OBOWIĄZKI, DZIAŁ I ZADANIA, TAK ABY JAK NAJSZYBCIEJ MOŻLIWE BYŁO ROZPOCZĘCIE EFEKTYWNEJ PRACY.

NIE MYL MENTORINGU Z COACHINGIEM. MENTOR TO KTOŚ, KTO DZIELI SIĘ ZDOBYTĄ WIEDZĄ, ZNAJOMOŚCIĄ DANEJ BRANŻY CZY BIZNESU, POMAGA MENTEE (UCZNIOWI) REALIZOWAĆ JEGO ZAŁOŻONE CELE I PODEJMOWAĆ DOBRE DECYZJE, COACH ZAŚ WSPIERA ROZWÓJ OSOBISTY, ZAWODOWY I BIZNESOWY, ALE NIE JEST ODPOWIEDZIALNY ZA EFEKT. MENTORING MOŻNA PORÓWNAĆ DO RELACJI PARTNERSKIEJ, W KTÓREJ JEST JAKAŚ WIĘŹ. COACHING JEST TO JEDNOSTRONNA ZALEŻNOŚĆ, SKUPIAJĄCA SIĘ W KONKRETNYM OBSZARZE.

Młody kandydat także ma swoje oczekiwania związane z nowym miejscem pracy, chce się szybko zaaklimatyzować i poznać firmę od wewnątrz.

Pracodawca może to ułatwić poprzez onboarding.

Wystarczą małe gesty, które zbudują dobrą relację miedzy kandydatem a pracodawcą na dłużej niż na okres stażu. Każdemu zrobi się przyjemnie, gdy od pierwszego dnia pracy, będzie miał przypisanego opiekuna, „swój kącik” do wykonywania powierzonych zadań. Istotną kwestią jest także zapoznanie się z historią, wartościami firmy, przedstawienie zasad i procedur obowiązujących w danym miejscu, pomocnym narzędziem okazuje się handbook (ang. „handbook” – przewodnik, podręcznik). fot. UMŁ

www.pracujewlodzi.pl

35

PRACUJĘ W ŁODZI

36

www.pracujewlodzi.pl

ATP, CZYLI STUDENT SZUKA PRACY

Tekst: Magdalena Rogacka

ATP, CZYLI STUDENT SZUKA PRACY fot. UMŁ

KWIETNIOWE AKADEMICKIE TARGI PRACY 2016, KTÓRE ZOSTAŁY W POPRZEDNIM ROKU UHONOROWANA STATUETKĄ EXPO-ŁÓDŹ, PRZYCIĄGNĘŁY PONOWNIE BARDZO DUŻO ZAINTERESOWANYCH. JUŻ CHWILĘ PRZED 10.00 W NOWEJ HALI EXPO PRZY POLITECHNIKI 4 USTAWIŁA SIĘ KOLEJKA OCZEKUJĄCYCH NA WEJŚCIE. Łódź jest miastem akademickim, które od dłuższego już czasu walczy z wieloma stereotypami na swój temat. Najczęściej powtarzanym jest ten odnoszący się do braku miejsc pracy dla młodych, ambitnych absolwentów Uniwersytetu Łódzkiego, Politechniki Łódzkiej czy też innych uczelni. Z przekonaniem tym starają się walczyć Akademickie Targi Pracy, które co roku dają studentom możliwość spotkania się z ich potencjalnymi pracodawcami i odbycia z nimi nieco mniej formalnej rozmowy kwalifikacyjnej, w trakcie której absolwent może pokazać się z jak najlepszej strony, a w razie jakichkolwiek wątpliwości zadać pytania. Jest to również ogromna szansa dla samych firm, które mogą się zareklamować i dzięki temu pozyskać nowych pracowników bądź stażystów.

Wydarzeniami towarzyszącymi ATP są szkolenia i warsztaty, które również cieszą się ogromnym zainteresowaniem uczestników.

Tym razem na powierzchni wystawowej stanęło 97 stoisk. Wśród wystawców znaleźli się giganci zarówno krajowego, jak i zagranicznego rynku m.in. ABB, Infosys, Fujitsu, Młodzi w Łodzi, Tubądzin, Rossmann czy też UPS.

Na odwiedzających czekały przy wejściu do hali katalogi, które nie tylko ułatwiały orientację w stanowiskach, ale również zawierały spis wszystkich wystawców z krótkim opisem. Można było w nim znaleźć m.in. rodzaj branży, jaką dana firma reprezentuje, jak również wymogi, którymi kieruje się przy wyborze swoich przyszłych www.pracujewlodzi.pl

pracowników. Poza stanowiskami firmowymi na targach znalazły się również stanowiska doradcze, gdzie studenci mogli uzyskać pomoc. Ich głównym zadaniem było udzielenie informacji, w jaki sposób należy m.in. napisać dobre CV, list motywacyjny bądź jak najlepiej przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej.

ATP 2016 od samego rana było tłumnie odwiedzane i z każdą chwilą przybywało uczestników. Do każdego niemal stanowiska ustawiały się spore kolejki, mimo to wszyscy cierpliwie czekali z teczkami na możliwość zaprezentowania się. – Jedyne, co mnie osobiście trochę smuci, to brak ofert dla studentów kierunków bardziej humanistycznym bądź artystycznych. Na portalu społecznościwym możemy przeczytać, że wydarzenie to kierowane jest do wszystkich studentów niezależnie od uczelni.

Pewnie ze względu na fakt, że odbywa się na terenie politechniki, jest ukierunkowane na takie, a nie inne branże – mówi uczestniczka targów. Jednak, jak sama podkreśla, udało się jej złożyć CV do jeden z firm szukających osób z językiem angielskim na wysokim poziomie.

Około godziny 11.00 odbyło się oficjalnie otwarcie jedenastej już edycji targów. Wśród zaproszonych gości pojawili się m.in. wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski, prorektor Uniwersytetu Łódzkiego ds. programów i jakości kształcenia prof. Jarosław Płuciennik, prorektor Uniwersytetu Medycznego ds. nauki i współpracy z zagranicą

fot. UMŁ

prof. Radzisław Kordek, prorektor Politechniki Łódzkiej ds. innowacji prof. Piotr Kula i prof.

Sławomir Wiak zajmujący się w kolegium rektorski Politechniki Łódzkiej edukacją, prezes zarządu Grupy Tubądzin Mirosław Jędrzejczak oraz prezes zarządu EXPO – Łódź sp. z o.o. Andrzej Mękarski.

Akademickie Targi Pracy można było odwiedzać do godziny 16.00 i podobnie jak w poprzednich latach przybyło na nie kilka tysięcy studentów.

37

PRACUJĘ W ŁODZI fot. UMŁ

Tekst: Izabela Misztal

NOWE MOŻLIWOŚCI ATLAS ARENY ATLAS ARENA TO JEDEN Z NAJBARDZIEJ ROZPOZNAWALNYCH OBIEKTÓW W POLSCE. NIESTRUDZENIE PROMUJE ONA ŁÓDŹ, DLATEGO ZASŁUŻYŁA NA PEWNE UDOSKONALENIA. ETAPOWA MODERNIZACJA OBIEKTU MA POMÓC W ZACHOWANIU JEGO MOCNEJ POZYCJI NA RYNKU. fot. UMŁ

Łódzka Atlas Arena powstała w 2009 roku i jest jedną z największych hal widowiskowo-sportowych w kraju mogącą pomieścić blisko 14 tysięcy widzów. Mimo tego, że obiekt wyposażono w nowoczesną infrastrukturę, która spełnia wymogi międzynarodowych organizacji i federacji sportowych, musi być on bardzo konkurencyjny względem innych tego typu miejsc.

W maju zaprezentowano nowy system podwieszeń, który pozwoli na znaczne skrócenie czasu montażu fot. UMŁ

fot. UMŁ

38

elementów scenicznych takich jak oświetlenie, nagłośnienie i dekoracje.

Wart ponad 2 miliony złotych system ruchomego prerigingu i okotarowania wyposażony jest w stałą kontrolę obciążenia i utrzymania poziomu ponad 300 metrów aluminiowych kratownic. Co ciekawe, system podwieszeń jest uzupełniony o zestaw mobilnych kotar, który pozwala w dowolny sposób modelować przestrzeń areny. Całość sterowana jest za pomocą mobilnego panelu dotykowego. – Dzięki takim rozwiązaniom zyskujemy kolejne dni do zagospodarowania na nowe imprezy – mówi Krzysztof Maciaszczyk, prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu.

Choć była to najważniejsza i największa od 7 lat inwestycja w obiekcie, to już można spodziewać się kolejnych i to jeszcze w tym roku. Bartłomiej Wojdak, dyrektor Biura Promocji, Turystyki i Współpracy z Zagranicą UMŁ potwierdził, iż Atlas Arenie zostanie przyznane 1,5 miliona złotych na kolejne modernizacje.

Dzięki sukcesywnie wprowadzanym udoskonaleniom i bardzo dobrej akustyce przed halą otwierają się nowe możliwości, czyli organizacja wydarzeń dla publiczności liczącej od dwóch do czterech tysięcy osób. Do tej pory nie aranżowano zbyt wielu imprez tej wielkości, ponieważ hala wyglądała na pustą, a występy traciły na kameralności. Od teraz ten problem przestał istnieć.

Inauguracja nowego systemu miała miejsce podczas koncertu Hansa Zimmera, kiedy to podwieszono łącznie 50 ton elementów. Wszystko działało bez zarzutu, utrzymując najcięższą produkcję, jaka do tej pory zagościła w Atlas Arenie. Szans na zobaczenie najnowszych rozwiązań w niedalekiej przyszłości jest bardzo dużo, m.in. od 24 do 26 czerwca podczas Ligi Światowej czy 6 października na koncercie Bryana Adamsa.

www.pracujewlodzi.pl

JUŻ NIE TYLKO AUTO, AUTOBUS CZY TRAMWAJ

Tekst: Justyna Pabisiak

JUŻ NIE TYLKO AUTO, AUTOBUS CZY TRAMWAJ DO ŁODZI ZAWITAŁ ROWER MIEJSKI. NASZE MIASTO JEST DRUGIE, PO WARSZAWIE, POD WZGLĘDEM WIELKOŚCI SYSTEMU PUBLICZNYCH JEDNOŚLADÓW. fot. UMŁ

POCZĄTKI NIE BYŁY ŁATWE Łódź zawsze dążyła do rozwoju na wielu płaszczyznach. Chcąc promować zdrowy styl życia, radni głosowali za rozbudowaniem ścieżek rowerowych. Kolejnym pozytywnym krokiem był pomysł stworzenia roweru miejskiego. W pierwszej edycji budżetu obywatelskiego Małgorzata Zdziebłowska – rodowita łodzianka, wzorując się na warszawskim systemie, zgłosiła projekt publicznych jednośladów.

Aż 8776 osób poparło tę propozycję. Zarząd Dróg i Transportu w 2008 roku wyraził zgodę na testowanie 500 rowerów. Kilka tygodni później pomysł Łódzkiego Roweru Publicznego został wpisany do Wieloletniej Prognozy Finansowej. Rozrósł się z 3 mln do 13,5 mln zł.

Przez kilka lat odbywały się przetargi na rower miejski, było wiele nieprzyjemnych problemów, które niestety wydłużały proces rozpoczęcia projektu. W trzecim konkursie ofert wygrał Nextbike Polska, wyceniając inwestycję na 12,7 mln zł.

stacji, przy których stoi 1000 rowerów miejskich. Łódzkie jednoślady jako jedyne w Polsce posiadają nadajniki GPS, które pokazują, gdzie w danym momencie znajduje się rower. Chcąc korzystać z ŁRP, trzeba zarejestrować się na oficjalnej stronie

CAŁA INICJATYWA OSTATECZNIE RUSZYŁA 30 KWIETNIA 2016 R. AKTUALNIE SKŁADA SIĘ NA NIĄ 100 STACJI, PRZY KTÓRYCH STOI 1000 ROWERÓW MIEJSKICH.

lub za pomocą infolinii i doładować swoje konto za minimum 20 zł – kwota potrzebna do aktywacji.

Rowery można odpiąć za pomocą kodu pin i numeru telefonu lub po dotknięciu kartą bankomatową czy migawką do terminala, a także za pomocą aplikacji skanującej kody QR. Z ŁRP korzystać mogą osoby pełnoletnie, a nieletnie po udzieleniu zgody opiekunów. O porządek na stacjach dbają pracownicy Nextbike, wykonawcy systemu.

GDZIE WZIĄĆ, A GDZIE ODDAĆ?

Pierwsza i największa stacja na 35 stanowisk pojawiła się przy Centralu. Pozostałe mają minimum 15 stojaków. Znajdziemy je głównie w centrum miasta, ale i w innych jego częściach: ul. Piotrkowska (od al. Mickiewicza do placu Wolności), ul. Żeromskiego (od ul. Zielonej w stronę al. Politechniki), al. Politechniki aż do ronda Lotników Lwowskich, al. Kościuszki (od ul. Zamenhofa w stronę Bałut),

OD POMYSŁU DO REALIZACJI 29 stycznia 2015 r. prezydent Hanna Zdanowska podpisała umowę z Nextbikiem. Tego samego dnia na Piotrkowskiej, tuż przy ławeczce Tuwima, wyrosła pokazowa stacja miejskich rowerów. Łodzianie nie mogli się doczekać konkretnych informacji o rozmieszczeniu stacji, sposobie wypożyczania, a przede wszystkim o cenach.

Cała inicjatywa ostatecznie ruszyła 30 kwietnia 2016 r. Aktualnie składa się na nią 100 www.pracujewlodzi.pl

fot. UMŁ

39

PRACUJĘ W ŁODZI

ul. Zachodnia (do skrzyżowania ul. Zgierskiej i ul.

Pojezierskiej), ul. Narutowicza (od ul. Kilińskiego do ul. Uniwersyteckiej), al. Mickiewicza/al.

Piłsudskiego (od skrzyżowania marszałków do al. Włókniarzy), dworzec kolejowy i autobusowy Łódź Kaliska, ul. Długosza, ul. Gdańska, ul. Jaracza, ul. Kilińskiego, ul. Lumumby, ul. Lutomierska, ul.

Matejki, ul. Ossowskiego, ul. Paderewskiego, ul.

Parkowa, ul. Pomorska, ul. POW, ul. Północna, ul.

Przędzalniana, ul. Radwańska, Rondo Solidarności, ul. Rzgowska, ul. Sienkiewicza, ul. Smugowa, ul.

Sporna, ul. Stefanowskiego, al. Śmigłego-Rydza, ul. Targowa, ul. Tuwima, ul. Franciszkańska, ul.

Wólczańska, ul. Wojska Polskiego, ul. Żeligowskiego.

Rowery można przypinać przy każdej stacji – przez wprowadzenie do elektrozamka. Ewentualnie, jeśli aktualnie brakować będzie miejsc przy stojakach, stworzono możliwość zapięcia rowerów za pomocą linki do specjalnego „ucha” drugiego

WYSTARCZY ŚCIĄGNĄĆ APLIKACJĘ, WŁĄCZYĆ JĄ, PRZYŁOŻYĆ DO KODU QR, KTÓRY ZNAJDUJE SIĘ Z TYŁU KAŻDEGO ROWERU, POTWIERDZIĆ CHĘĆ WYPOŻYCZENIA I GOTOWE. pojazdu lub stojaka stacji. Dzięki temu podczas wypożyczenia nie trzeba się martwić o zostawienie roweru, wchodząc np. do sklepu, ponieważ można bezpiecznie go przypiąć przy jakimkolwiek słupie lub stojaku. Kolejnym atutem tego projektu jest fakt, że mając konto do wypożyczania w Łodzi, można będzie korzystać z rowerów publicznych w każdym mieście w Polsce bez dodatkowej rejestracji.

fot. UMŁ

formacja o liczbie dostępnych rowerów i wolnych miejsc. Najszybsze wypożyczenie jest możliwe dzięki aplikacji mobilnej. Wystarczy ściągnąć aplikację, włączyć ją, przyłożyć do kodu QR, który znajduje się z tyłu każdego roweru, potwierdzić chęć wypożyczenia i gotowe. W aplikacji jest też możliwość sprawdzenia stanu konta, numeru do zamka szyfrowego aktualnie wypożyczonego roweru, a po zakończeniu każdego wypożyczenia można sprawdzić, czy rower został zwrócony prawidłowo.

Kilka dni po otwarciu ŁRP łodzianie pobili rekord, zarejestrowano 13 652 wypożyczenia jednośladów.

ILE TO KOSZTUJE? Za jazdę rowerem publicznym do 20 minut płacić nie trzeba. Korzystając z jednośladu dłużej, trzeba się już liczyć z pewnymi kosztami, a jest to złotówka za wypożyczenie roweru na godzinę, 3 zł za 60-120 minut i 5zł za jazdę do 180 minut.

Użytkownicy roweru mogą również zapłacić karę, jeśli przetrzymają rower powyżej 12 godzin (200 zł) lub zniszczą pojazd – aż 2 tysiące zł (na taką kwotę szacowana jest wartość jednośladu).

Jeszcze bardziej zadowoleni będą posiadacze migawki, którzy płacą według taryfy ulgowej: – DO 25 MINUT BEZPŁATNIE, – OD 25 DO 60 MINUT – 1 zł, – DRUGA GODZINA – 2 zł, – TRZECIA I KOLEJNA GODZINA – 3 zł.

LIMUZYNA WŚRÓD ROWERÓW Łódzkie jednoślady wykonane są z wysokiej jakości materiałów, m.in. z potrójnego stopu aluminium, wytrzymałego w niskich i wysokich temperaturach.

Wyposażone są w światełko z przodu i z tyłu, które zapala się automatycznie podczas jazdy, blokadę, trzy biegi, dzwonek, stopkę, hamulec przedni w kierownicy i tylny torpedowy, koszyk z przodu, regulowane siodełko, nieregulowaną kierownicę, opony i dętki wykonane z antyprzebiciowego tworzywa czy wreszcie wspomniany już nadajnik GPS. A wszystko po to, by łodzianom lepiej i sprawniej podróżowało się po mieście.

OLBRZYMIE ZAINTERESOWANIE 1 maja o godzinie 12.00 ŁRP ruszył z Placu Wolności do pasażu Schillera, gdzie czekały dodatkowe atrakcje i konkursy. Na otwarciu pojawiła się prezydent Hanna Zdanowska oraz inni politycy, dzięki którym uruchomiono rower miejski. Nieco ponad dobę po włączeniu strony ŁRP było już dziesięć tysięcy użytkowników.

Na stronie lodzkirowerpubliczny.pl znajduje się mapa wszystkich stacji systemu . Po kliknięciu na wybraną stację, wyświetla się infot. UMŁ

40

www.pracujewlodzi.pl

studia podyplomowe Cukrzyca i związane z nią choroby przewlekłe u dzieci i młodzieży dla kogo?

absolwenci kierunków medycznych i społecznych (m.in.): nauki o rodzinie, pedagogika, pedagogika specjalna, pielęgniarstwo, położnictwo, psychologia, socjologia, farmacja, lekarski, lekarsko-dentystyczny

Zalecenia żywieniowe dla ludzi zdrowych i chorych dla kogo?

lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, inni pracownicy placówek medycznych, biolodzy, edukatorzy zdrowia publicznego, nauczyciele wszystkich poziomów nauczania, pedagodzy szkolni, osoby sprawujące opiekę nad niemowlętami, dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym, osobami w wieku podeszłym, osobami chorymi

Menedżer opieki senioralnej dla kogo?

absolwenci kierunków medycznych i społecznych (m.in.): lekarze, pielęgniarki, edukatorzy zdrowia publicznego, pracownicy socjalni, urzędnicy administracji publicznej, pedagodzy, socjolodzy, psycholodzy, osoby pracujące w jednostkach samorządu terytorialnego, placówkach medyczno-zdrowotnych, instytutach badawczych zainteresowane problematyką seniorów

www.rekrutacja.umed.lodz/studia-podyplomowe/

Z myślą o małych firmach, powstających start-upach oraz absolwentach pragnących rozpocząć własną działalność, stworzyliśmy nowoczesny Inkubator Przedsiębiorczości Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Inkubator Przedsiębiorczości ma na celu wspieranie i ulepszanie innowacyjnych pomysłów oraz promowanie najlepszych projektów.

Masz gotowy pomysł na start-up?

Szukasz miejsca na biuro swojej firmy?

Zgłoś się do nas!

Strefa Wiedzy i Innowacji Uniwersytetu Medycznego w Łodzi ul. Jana Muszyńskiego 2 e-mail: h.siadura-boczkowska@umed.pl