I
SPOŁECZEŃSTWO
I
Z miłości do historii Autor: Andrzej Mielcarek / Fotografie: Adriana Styrenczak/archiwum PK
W czasach kiedy chłopcy na podwórkach jeszcze grywali w piłkę nożną, żaden nie chciał stanąć na bramce. Podobnie w zabawie w wojnę (w domyśle – drugą światową) nikt nie chciał „być Niemcem”. Członkowie Projektu Köslin, uczestniczący w spektaklach rekonstrukcyjnych i produkcji filmów poświęconych historii, świadomie wzięli na siebie ciężar odgrywania w nich niewdzięcznej roli żołnierzy niemieckich. Robią to znakomicie – są regularnie zapraszani do udziału w pokazach historycznych i produkcjach tak prestiżowych stacji telewizyjnych jak Discovery Channel.
S
towarzyszenie Projekt Köslin powstało cztery lata temu, choć niektórzy jego członkowie – jak Grzegorz Kruk – staż w grupach rekonstrukcyjnych mają znacznie dłuższy.
Nasuwa się pytanie, skąd ten podział na pierwszą i drugą część wojny? Objaśnia to Grzegorz Kruk: - Jest ogromna różnica na przykład w wyglądzie mundurów. Niemcy w 1939 roku ruszali na wojnę w uniformach jak spod igły, szytych z dobrych materiałów, z finezyjnym wykończeniem krawieckim. Trzy lata później, kiedy już dostawali baty na Wschodzie, a na front (właściwie fronty), ruszały kolejne roczniki, które trzeba było szybko wyposażyć, materiały i wykonanie były znacznie gorszej jakości.
Dlaczego w nazwie pojawia się niemiecka a nie polska nazwa miasta? Wyjaśnia to Norbert Koselski: - Nazwy stosujemy zamiennie, ale warto pamiętać, że swoją aktywnością i zainteresowaniami nawiązujemy do wydarzeń, kiedy Koszalin był Köslinem. Ściśle rzecz biorąc, specjalizujemy się w odtwarzaniu realiów umundurowania i wyposażenia żołnierzy niemieckich z drugiej połowy wojny, z lat 1943-1945.
I
Norbert Koselski dodaje: - Dla laika te mundury wyglądają jednakowo. Dla nas i dla innych rekonstruktorów różnice są wyraziste. I ta
102
I