I
ludzie
I
Na krańcu języka Średnio co dwa tygodnie wymiera jeden spośród sześciu tysięcy języków, jakimi porozumiewa się świat. Większość zniknie bezpowrotnie, tylko część zostanie zbadana i opisana. Naukowców zajmujących się językami zagrożonymi nie ma wielu. Dziedzina jest fascynująca, wielopoziomowa, czasochłonna i bardzo wymagająca, zwłaszcza gdy uprawia się ją w terenie. Jak Patryk Czerwiński, koszalinianin, który na wyspie Sachalin, na krańcu Syberii bada język, którym mówi już tylko pięć osób.
Autor: Anna Makochonik
J
aka była Twoja droga do badań, które obecnie prowadzisz? Językoznawstwem zainteresowałem się, studiując japonistykę. Wybrałem je jako specjalizację i planowałem doktorat. Ostatecznie wyjechałem najpierw do Londynu, potem do Tokio i związałem się z branżą finansową. Po ośmiu latach praca w korporacji zaczęła mnie coraz bardziej uwierać. Wracałem myślami do językoznawstwa. Od początku najbardziej interesowały mnie języki zagrożone. Zacząłem szukać profesorów i instytutów zajmujących się interesującymi mnie językami, najpierw w Japonii, potem w Europie. W końcu trafiłem na jednego z najlepszych specjalistów od języków, którymi się obecnie zajmuję, prof. Andreja Malczukowa w Moguncji. Spotkałem się z nim i podjąłem ostateczną decyzję o doktoracie. Jaki język badasz? W 90 procentach językami zagrożonymi mówią ludy zamieszkujące w dżungli (Amazonia, Nowa Gwinea), ale zdecydowałem się na mniej popularną Północ: Syberię i języki tunguskie. Między innymi dlatego, że strukturalnie są podobne do japońskiego, z którym nie chciałem tracić kontaktu. Wybrałem język ultyjski, znany wcześniej jako orokski, którym mówi się na wyspie Sachalin. Jest jednym z dziesięciu języków z tej rodziny i najbardziej z nich wszystkich zagrożonym. Co to za społeczność? Uilta to koczownicy. W przeszłości zajmowali się hodowlą reniferów. Do II wojny światowej wędrowali z nimi po tajdze. Latem mieszkali w namiotach, zimą w chatach usypanych z ziemi i gałęzi. Jeszcze 70 lat temu żyli jak przodkowie sprzed kilkuset lat. Po wojnie społeczność została zmuszona do osiedlenia się we wsi przy kołchozie. Hodowla reniferów w takim miejscu, jak można sobie wyobrazić, szła słabo i społeczność Uilta na tym bardzo ucierpiała. Południowy Sachalin był terytorium japońskim, dopóki sowieci go nie „wyzwolili”. Mężczyzn wsadzono do łagrów, większość z nich nie wróciła. Kobiety wychodziły za mąż za Rosjan. Ich dzieci w większości mówiły już tylko po rosyjsku i w ciągu jednego pokolenia język ultyjski znalazł się na skraju wymarcia. Celowo wybrałeś trudniejszy kierunek badań? Dlaczego trudniejszy? Wbrew pozorom to do ludów z rejonów Amazonii czy Papui Nowej Gwinei trudniej jest dotrzeć. Najpierw trze-
I
40
I