I
K U LT U R A
I
Kora jakiej nie znaliśmy Autor: Marcin Napierała | Fotografie: Izabela Rogowska
To była długo wyczekiwana premiera. Początkowo miała się ona odbyć w marcu, jednak pandemia wymusiła zmianę planów. Finalnie od ostatniego weekendu maja na deskach Bałtyckiego Teatru Dramatycznego rządzi niepodzielnie królowa polskiej sceny rockowej - Kora. Kora dzielnie się temu przeciwstawiała. Niezłomnej postawy nauczyło ją dzieciństwo, spędzone w domu dziecka. Prowadzące go zakonnice wychowywały ją, zastraszając, karząc i robiąc wszystko, co przeczy chrześcijańskiej zasadzie miłowana bliźniego.
Autorem tekstu „Kora. Falowanie i spadanie” jest znany koszalińskim teatromanom Tomasz Ogonowski. Spod jego pióra wyszły takie hity BTD, jak „Czekamy na sygnał” czy „Like Fake. Historia, której nie było”. Dramaturg przyzwyczaił nas już do tego, że napisanie scenariusza poprzedza solidną kwerendą. Tak było i tym razem. Dzięki temu udało mu się oddać atmosferę czasów, w których przyszło zespołowi Maanam zdobywać największą popularność.
Wielu wydawało się, że zna Korę, że wie, jaka jest. Miała przecież wspaniałe życie. Ale życie artysty, utrzymującego się z koncertów, to nieustanna samotność i pustka pokoju hotelowego. To synowie wychowywani przez gosposię i „kocham cię, synku” wypowiadane co wieczór przez telefon. To też nieustanna walka o każdy grosz, bo artyści w Polsce Ludowej zarabiali tyle, ile państwo pozwalało im zarabiać. To też coraz mniej bezpieczne i coraz mniej legalne sposoby radzenia sobie z tymi wszystkimi problemami.
A nie były to łatwe czasy. Partia miała oczekiwania, żeby umilać polityczne imprezy, organizatorzy festiwali – żeby artyści „porządnie” wyglądali, nauczyciele – by wyuzdana piosenkarka nie demoralizowała dzieci.
I
128
I