I
temat z okładki
I
Ja z Darłowa nigdy nie wyjechałem Z Cezarym Łazarewiczem, reporterem i pisarzem, rozmawiamy o planowanym przez niego przewodniku po Darłowie. Książka ma się ukazać przed wakacjami przyszłego roku.
- Długo nie było na rynku aktualnego przewodnika po Darłowie. Przygotowywany przez Pana, pojawi się 23 lata po publikacji poprzedniego, autorstwa Zenona Gałuszki… - Od razu zastrzegam: nie zamierzam pisać typowego przewodnika turystycznego. A jeśli już nazwać planowaną książkę przewodnikiem, będzie to przewodnik osobisty. Oczywiście ktoś kto zechce, będzie mógł poszukać miejsc, które w książce się pojawią. Zastanawiam się jednak chwilami, czy taki zamysł nie odstraszy potencjalnych czytelników.
Ale dla mnie to ważne, bo uważam, że warto pewne rzeczy zachować od zapomnienia inaczej niż tylko w krótkiej migawce. - Wiem, że pomysł na ten przewodnik rodził się długo. - Pierwszy raz burmistrz Arkadiusz Klimowicz namawiał mnie do jego napisania jakieś 6-7 lat temu. Później powracał do tematu, namawiał. W końcu przygotowałem wstępny plan, który burmistrzowi się spodobał. - Kiedy myśli Pan o Darłowie swojego dzieciństwa, jakie pojawia się wtedy pierwsze wyraziste wspomnienie? - Plaża, rozgrzany żółty piasek, zimna morska woda. Kiedy zamykam oczy, słyszę zgiełk tej plaży. On był inny niż współcześnie: drące się dzieciaki, ktoś zachwalający cytronetę albo watę cukrową. Ludzi było dużo, ale nie tyle co obecnie, bo przecież nie było bazy turystycznej. Na plaży spotykali się głównie darłowiacy. Plaża wschodnia była wyłącznie dla nich, a zachodnia dla przyjezdnych.
- A może zachęci? Książka napisana przez znakomitego reportera, który pokazuje miasto swego urodzenia przez subiektywny pryzmat własnej pamięci może być ciekawą lekturą. - Żyjemy w świecie, w którym nazwiska – poza celebryckimi - nie są rozpoznawalne, a czytanie książek nie jest modne. Tak więc może być różnie. Książka jako taka jest obecnie mocno passe. Opisywać jakieś miejsce w tej formie, zamiast pokazywać je kolorowo w Internecie, to jak wyjść na ulicę w zbroi.
I
36
I