Nordic walking
Sposób na aktywność w każdym wieku Chodzą, bo lubią. Spotykają się dwa, trzy razy w tygodniu. Razem szurają po swoich ulubionych trasach. Szkolą technikę, walczą ze swoimi słabościami, rozmawiają, nawiązują przyjaźnie i biorą udział w dziesiątkach zwariowanych akcji. Miłośników nordic walkingu w szeregach koszalińskiej formacji Wychodzę z Kijami jest blisko 60 i każdy z nich ma inny powód, dla którego chwyta za kije.
Młodsi i starsi, zapracowane kobiety sukcesu, emeryci, dzieci i nastolatki, artystki, panowie z nadwagą - każdy może dosłownie „z marszu” rozpocząć chodzenie z kijami. Przeciwskazań brak, a jeśli nawet wygrywa zwykłe „nie chce mi się”, to po kilku spotkaniach grupy Wychodzę z Kijami uczucie to odchodzi w niepamięć.
Na początku były dwie, trzy, pięć osób. Później dziesięć, piętnaście. Jedni podpatrywali innych, nawiązując przy tym znajomości, a nawet przyjaźnie. Dość szybko przyszedł pomysł na wspólne zawody i Puchary Polski. Regularne treningi budowały formę i zagrzewały do walki o wysokie lokaty. Nowe osoby często podczas spotkań dowiadywały się, jakie kije są najlepsze, jak odpychać się przy kolejnym kroku, kiedy puszczać z rękojeści dłoń i czemu warto mieć długie skarpety.
Dwa lata temu Marzena Tkaczyk, inicjatorka spotkań, szła samotnie z kijami ulicami miasta – miała już wtedy za sobą kilka szkoleń u Aleksandra Wilanowskiego, nordic walkingowego guru. Na drodze natknęła się na dwie inne panie drepczące z kijkami. Ponoć chodziły tak źle, że Marzena zaproponowała im wspólny trening, na co one zareagowały z entuzjazmem i tak to się zaczęło.
W przypiętym na FB poście grupy Wychodzę z Kijami widnieje hasło: „Nie pytaj co grupa może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla grupy.” Bo chodzenie z kijami to oprócz treningu spo-
I
62
I