2 minute read

Idź i nie wracaj

Next Article
Z potrzeby piękna

Z potrzeby piękna

Krzysztof Bobala Współwłaściciel agencji reklamowej „BONO” i “Bono Sport Centrum”, koordynator organizacji 15. Mistrzostw Europy w Pływaniu oraz turnieju Pekao Szczecin Open, wielki miłośnik tenisa i innych sportów rakietowych.

Kto nie kocha świąt? Za ten cudowny nastrój, zapach choinki, smak pierogów z grzybami, pierników czy słynnej zupy grzybowej babci Irenki. Za rodzinne spotkania przy świątecznym stole czy podekscytowanie przy otwieraniu prezentów. To wszystko, od lat, wywołuje ciepełko w sercach, nie tylko u członków całej mojej familii. Ja ten okres lubię za jeszcze jedno: coroczny artykuł, który podsumowuje najważniejsze dla mnie wydarzenia w świecie sportu, w roku, który właśnie grudniem żegna się z nami. Ale ten rok był jednak zupełnie inny. Bardzo dziwny i wymykający się wszystkim poprzednim. Wjeżdżałem w rok 2020 z szybkością bolidu Formuły 1 i to z ciągle rosnącym przyspieszeniem. Kiedy w marcu zbliżałem się do wirażu nie wiedziałem jeszcze, że tuż za nim, nie tylko będę musiał wyhamować, ale konieczne będzie, wręcz całkowite zatrzymanie. Niestety, dotyczyło to nie tylko mojej osoby, ale prawie całego świata, także świata sportu. To rok, który historia zapamięta nie za igrzyska olimpijskie czy jakieś spektakularne wyniki podczas mistrzostw kontynentów lub całego globu. Bo 2020 zapamiętamy przede wszystkim jako czas pandemii. Zjawiska, o którym do tej pory jedynie czytaliśmy w książkach historycznych, a które na szczęście, wcześniej nie doświadczyło nas osobiście. Teraz było inaczej. Sypały się harmonogramy w poszczególnych ligach, odwoływano lub przenoszono imprezy sportowe, także te najważniejsze dla mojego ukochanego tenisa. My również musieliśmy przenieść 28. edycję Pekao Szczecin Open na wrzesień przyszłego roku. Kiedy już wreszcie ruszyły jakiekolwiek rozgrywki ligowe czy inne formy sportowej rywalizacji, niezwykle ciężko się to oglądało. Sport bez kibiców, szczególnie ten sport przez duże „S” wygląda jednak bardzo blado i traci ogromnie na atrakcyjności. I trochę szkoda, że wielkie, wręcz historyczne, osiągnięcia polskich sportowców przypadły na takie dziwaczne warunki. Jakże inaczej wyglądałaby radość Roberta Lewandowskiego po zdobyciu upragnionego pucharu za wygranie Ligi Mistrzów, gdyby odbierał go przy szalejącym, kilkudziesięciotysięcznym tłumie kibiców. O ile bardziej smakowałoby zwycięstwo Igi Świątek podczas tegorocznego Roland Garros, gdyby na trybunach, wspaniałą grę „Giga Igi” w finale i w poprzedzających go rundach, fetowało kilkanaście tysięcy, żywiołowo reagujących na każde jej zagranie, nie tylko francuskich fanów białego sportu. Żaden kibic, tym razem nie poczuł charakterystycznego zapachu spalin i benzyny, kiedy w październiku Bartosz Zmarzlik zdobywał tytuł mistrza świata na żużlu. I o to wszystko (zresztą nie tylko o to) mam ogromny żal do koronawirusa. Zepsułeś Mistrzom i nam kibicom świętowanie sukcesów. Nie pozwoliłeś celebrować zwycięstw tak jak sobie wymarzyli sportowcy, jak to robili wszyscy mistrzowie jeszcze rok wcześniej. Nam nie pozwoliłeś odebrać nagrody dla najlepszego turnieju challengerowego świata w 2019, a mieliśmy ją otrzymać właśnie podczas paryskiego Roland Garros i to w towarzystwie tenisowych gwiazd. Idź sobie wreszcie i już nigdy nie wracaj! I właśnie tego oraz powrotu do normalności, którą pamiętamy sprzed epidemii, Państwu i sobie życzę z całego serca, na te zbliżające się Święta i nadchodzący Nowy Rok.

Advertisement

Od 6 lat z Wami!

Szczecin, ul. Łukasińskiego 40/12 tel. 513 086 098 / Instytut Urody Be Beauty

www.bebeauty.szczecin.pl

This article is from: