3 minute read
Krzywym okiem – pisze Dariusz Staniewski
DARIUSZ STANIEWSKI
Dziennikarz z bardzo bogatym stażem i podobno niezłym dorobkiem. Pracował w kilku lokalnych mediach. Do niedawna dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”, m.in. autor poczytnej (przez niektórych uwielbianej, przez innych znienawidzonej) kolumny pt. „Kurier Towarzyski” (w piątkowym „Magazynie”). Współautor dwóch książek i autor jednej – satyrycznie prezentującej świat lokalnej polityki. Status w życiu i na Facebooku: „w związku” z piękną kobietą. Wielbiciel hucznych imprez, dobrej kuchni i polskiej kinematografii.
Advertisement
Krzywym okiem
Znany amerykański satyryk, dramaturg, aktor i reżyser Woody Allen powiedział kiedyś: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach”. Mamy grudzień, za chwilę Boże Narodzenie i Nowy Rok. Jak zwykle w ten czas wielu z nas podsumowuje swoje tegoroczne dokonania i snuje jakieś plany na przyszłość – tę bliższą i tę dalszą. Coś tam obiecuje, podejmuje jakieś zobowiązania lub wyzwania, zarzeka się, że np. coś zrobi albo nie zrobi, czy coś lub kogoś rzuci lub nie rzuci, że komuś pomoże lub nie itp. niestworzone historie. Biorąc jednak sobie do serca słowa Woody'ego Allena pomyślałem, że w tym roku będę siedział cichutko ze swoimi postanowieniami noworocznymi. Udam się z nimi na tzw. emigrację wewnętrzną. Oczywiście lubię i cieszę się jak Pan Bóg się śmieje i raduje. Ale może tym razem niech Go inni rozbawią. Na pewno takich nie zabraknie. Bo przecież np. w przyszłym roku czekają nas wybory w Polsce. Ileż to życzeń i postanowień popłynie do nieba w błagalnych szeptach w sylwestrową noc! Śmiechu będzie po brodę! To co ja tam będę się pchał ze swoimi pomysłami. Egee, wolę je sobie cichutko poprzesuwać w swym, jak to pisał poeta, czerepie rubasznym. Ktoś powie: a idź do wróżki jakiejś albo jasnowidzącego. Może oni coś będą wiedzieć na temat Twojej przyszłorocznej działalności? Może to i racja. Tylko jak się przegląda niektóre internetowe portale informacyjne, to można łatwo zauważyć, że nastąpił jakiś wysyp jasnowidzących i ich przepowiedni. Pod koniec listopada w mediach „błysnął” taki jeden, dosyć znany, swoją wizją wydarzeń na Mistrzostwach Świata w Katarze. „Może to być bardzo historyczny mundial, ale nie z powodu polskiej drużyny. Absolutnie, tylko z powodu całkiem innego. Jakiego? To zostawiam tylko sobie, ponieważ gdybym się pomylił, to widzowie i kibice prawdopodobnie zjedliby mnie na obiad” – powiedział ów jasnowidzący. Rewelacja! Wiem, ale nie powiem! I jeszcze mu pewnie za to płacą?! Ludzie, przebranżawiajcie się! Po co zapierdzielać gdzieś po ileś godzin w pocie i trudzie, jak otwierają się niespotykane możliwości! Wystarczy pogrzebać w Internecie, obejrzeć kilka programów wróżbity Macieja czy innego jasnowidzącego Heńka albo serial „Doktor Murek” według Dołęgi Mostowicza (tego od Nikodema Dyzmy) w którym rzeczony osobnik nie mogąc znaleźć pracy jako prawnik zostaje wróżbitą. Sto lat minęło od tamtej pory a wszystko wraca, jak moda na spodnie „dzwony” oraz buty na koturnach z lat 70. ubiegłego wieku. Potem trochę potrenować przed lustrem – poprzewracać oczami, albo opracować jakieś demoniczne spojrzenie (coś w stylu Hitlera, Mussoliniego lub Kaszpirowskiego), które będzie oglądającego przewiercać na wylot, wzdychać znacząco i głęboko, zrobić poważną minę albo okrasić twarz jakimś dramatycznym i bolesnym grymasem (który niektórym może się skojarzyć np. z zatwardzeniem lub czymś zgoła przeciwnym) wskazującym, że oto właśnie wizja ciałem targnęła, pomruczeć coś pod nosem a na koniec straszliwym głosem obwieścić: „coś wiem, ale nie powiem”. Albo ujawnić kilka „zaskakujących” przepowiedni i wizji tego, co czeka Polskę w przyszłym roku np. że bida straszna będzie, zimno okrutne, szalejąca inflacja, ceny wysokie jak Himalaje, wyłączenia energii, gigantyczne rachunki, bezrobocie, festiwal wyborczych obietnic bez pokrycia w wykonaniu partyjnych cwaniaczków w które durny naród znowu uwierzy, że latem może będzie gorąco, ale czasami popada deszcz a jesienią będzie jesiennie, natomiast wiosną wiosennie. Wszystko to zawrzeć w Internecie, który daje przecież kolosalne możliwości zdobycia popularności. Potem już tylko czekać np. na zaproszenia z telewizyjnych programów śniadaniowych albo brukowców, żeby tą wiedzą się podzielić i upowszechniać ją wśród maluczkich. Proste? Najlepiej też wymyślić sobie jakiś intrygujący pseudonim. Na pewno nie jakiś „Wróżbita Maciej”, bo to „wtopa” już na samym starcie. Kto uwierzy w opowieści jakiegoś Macieja? Dziw, że miał swój własny program w TV. To musi być coś tajemniczego, intrygującego, przyciągającego uwagę, budzącego niepokój, ale i ciekawość np. Zygfryd – Mag z Nowogardu, Jasnowidzący Zawisza spod Mostu Cłowego, Hipolit – Wróżbita podobny do Hobbita, czy też Wróż Ziemowit – Ziemi Skowyt. Dla pań np. Przenikliwa Eulalia, Hermenegilda Ziąber – wróżbitka z bagien i torfowisk, Wiwiana wróżąca z kolana, czy też Bibianna i jej jasnowidząca kasza manna. Jak to mówią polscy stand-uperzy (w większości, niestety, niezbyt zabawni): tyle na dziś ode mnie. Zdrowych i obfitych świąt oraz roku lepszego i spokojnego 2023!