3 minute read

I znowu październik – pisze Krzysztof Bobala

Krzysztof Bobala

Współwłaściciel agencji reklamowej „BONO” i “Bene Sport Centrum”, koordynator organizacji 15. Mistrzostw Europy w Pływaniu oraz turnieju Pekao Szczecin Open, wielki miłośnik tenisa i innych sportów rakietowych.

Advertisement

I ZNOWU wrzesień

To niezwykła przyjemność, podzielić się z czytelnikami swoimi przemyśleniami, po dosyć długiej nieobecności na łamach Prestiżu. A przemyślenia, dotyczyć będą oczywiście tenisa i zakończonego niedawno szczecińskiego challengera ATP Pekao Szczecin Open. Kiedy w ubiegłym roku, wspólnie z naszymi partnerami, zadecydowaliśmy, że ze względu na rozprzestrzeniającą się pandemię przenosimy turniej o rok, dostaliśmy mnóstwo głosów wsparcia. Ciężko było wyobrazić sobie naszą imprezę bez publiczności, która tworzy tę niepowtarzalną atmosferę, tak bardzo chwaloną przez zawodników i gości z ATP. Oglądając kolejne tenisowe i sportowe wydarzenia, podczas których bohaterom kibicowały puste trybuny, a nagrane oklaski odtwarzane były jedynie z głośników upewniliśmy się tylko, że podjęta decyzja co do szczecińskiego turnieju była jak najbardziej słuszna. Przyszła kolejna fala zachorowań, z nadzieją czekaliśmy na pojawienie się skutecznej szczepionki, a kiedy szczepienia wreszcie ruszyły na bardziej masową skalę, mogliśmy podjąć decyzję, że w tym roku wracamy z Pekao Szczecin Open do kalendarza ATP Challenger Tour. Czas na przygotowania dosyć drastycznie się skrócił, ale wieloletnie doświadczenie całego zespołu pozwalało na optymizm co do dotrzymania granicznych terminów. Przed nami najważniejsze zadanie – zabezpieczyć budżet! I tutaj pojawia się po raz pierwszy niezwykle pozytywne zjawisko, pokazujące siłę oddziaływania szczecińskiego turnieju. Spotykając się ze sponsorami otrzymywaliśmy od nich tak wiele wsparcia i energii, że trudno było o lepszą zachętę do działania. A kiedy jeszcze słyszeliśmy, że mimo firmowych kłopotów związanych z pandemią i tak pozostają z turniejem i nie wyobrażają sobie, żeby nas w tym trudnym momencie pozostawić, optymizm wzrastał z każdą taką kolejną wizytą. Niezwykle budująca była też reakcja kibiców, kiedy ogłosiliśmy w mediach społecznościowych, że turniej wraca i planujemy go z ich udziałem. Oczywiście przygotowanie tegorocznej imprezy, nie była jedynie drogą usłaną płatkami róż, jakby mógł z kilku poprzednich zdań wywnioskować niejeden z czytelników. Cały czas była obawa, czy przypadkiem, jeszcze przed rozpoczęciem turnieju, nie rozwinie się kolejna fala pandemii i czy nie zostaną wprowadzone ograniczenia co do organizacji imprez, które znamy z poprzednich miesięcy. Dodatkowo, mnóstwo covidowych ograniczeń i zaleceń nałożyła na nas federacja ATP, która dba przede wszystkim o zdrowie zawodników. Wiadomo, tenis to sport globalny, a zawodnicy co tydzień zmieniają swoje miejsce pobytu i aby nie roznosić wirusa po kolejnych turniejach wprowadzone zostały dosyć rygorystyczne reguły, obowiązujące zarówno samych tenisistów, ich trenerów, jak i nas organizatorów. Spisane na blisko stu stronach specjalnego wydawnictwa, skutkowały dodatkową pracą dla turniejowej załogi. Ale na koniec wszystko się udało, a kolejny organizacyjny egzamin zdaliśmy na przysłowiową „szóstkę”, a przy każdej pozycji końcowego raportu Supervisora ATP (najważniejszy dokument dla organizatorów) widniała ocena „excellent”. Dla mnie to była jedna z dwóch najważniejszych edycji. Dlaczego? Bo po raz pierwszy polski tenisista zagrał w finale. Po półfinałowych występach Jurka Janowicza i Łukasza Kubota, Kamil Majchrzak napisał kolejną kartę turniejowej historii. Zagrał w finale i choć nie wygrał, pozostawił po sobie doskonałe wrażenie i zdobył mnóstwo serc kibiców tenisa. A do tego, podkreślana na każdym kroku, niezwykła atmosfera całej imprezy. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni, ba, wydaje się, nawet szczęśliwi, że po dwóch latach znowu udało się zobaczyć tenis na światowym poziomie (lista uczestników była naprawdę imponująca), spotkać się ze znajomymi, posłuchać wspólnie koncertów gwiazd, po prostu być częścią tego wydarzenia. I te obrazy będziemy pamiętać na długo. A wtedy, kiedy nastąpi zwątpienie w sens organizacji następnych edycji, kiedy będą piętrzyły się kolejne przeszkody, wtedy wystarczy sobie przypomnieć jaka wspaniała atmosfera panowała podczas 28. edycji Pekao Szczecin Open, jaką dała nam pozytywną energię i wszystkie wątpliwości zostaną błyskawicznie rozwiane. A na sam koniec (chociaż powinienem to zrobić na samym początku) chciałbym serdecznie podziękować sponsorom i partnerom oraz całej, najwspanialszej na świecie, turniejowej ekipie, dzięki której to wielkie przedsięwzięcie udało się po raz kolejny zorganizować. Do zobaczenia za rok!

This article is from: