Półfinaliści turnieju
Vit Kopriva
(Czechy)
27-latek świetnie się czuje w Polsce. W 2023 roku grał w finale w Szczecinie, a miesiąc temu dotarł do finału challengera w Kozerkach. Urodził się w Bilovcu, małego miasteczka położonego na Morawach, z którego pochodzi mistrzyni wielkoszlemowa - Petra Kvitova. Jego szkoleniowcem jest Jaroslav Pospisil, były świetny tenisista, mający już co prawda 43 lata, ale nadal decydujący się sporadycznie na deblowe występy ze swoim podopiecznym. Kopriva najwyżej notowany był na 111. pozycji, niedługo po ubiegłorocznej edycji Invest in Szczecin Open.
Gerard c ampana l ee
(Korea Południowa)
Urodził się w Barcelonie, jego ojciec jest Hiszpanem, a mama Koreanką. Nie ma jednak kontaktu z miejscową federacją, choć gdyby został powołany do Pucharu Davisa, to nie odmówiłby. Nie jest mu straszny szczeciński chłód podczas wrześniowych meczów. Mówi po koreańsku i w tym języku rozmawia z mamą, ale nie jest to jego pierwszy język - jest nim hiszpański. Chciałby częściej latać do tego kraju. Lubi grać na kortach twardych, ale obiecał sobie z trenerami, że na razie będzie grał głównie na ziemi, żeby jak najczęściej grać w Europie.
Federico Coria
(Argentyna)
Urodzony w Rosario tenisista w 2023 roku zdobył w Invest in Szczecin Open tytuł, pokonując w finale Vita Koprivę. Od tamtej pory stawiał głównie na grę w turniejach ATP, ale zdecydował się na powrót do Szczecina. Po każdym spotkaniu rozdaje dziesiątki autografów i robi sobie mnóstwo zdjęć z kibicami, którzy pokochali go za występ sprzed roku. Poza kortem zajął się nagrywaniem vlogów na YouTube. Jego kanał ma ponad 25 tysięcy subskrybentów, a nagrania mają dziesiątki tysięcy odsłon. Nic dziwnego, skoro w wideo występuje chociażby sam Novak Djoković.
Andrea Pellegrino
(Włochy)
Ma 27 lat i urodził się w Bisceglie w regionie Apulia. We Włoszech nie dorównuje popularnością Jannikowi Sinnerowi czy Matteo Berrettiniemu, ma też mniej sukcesów niż Flavio Cobboli czy Lorenzo Musetti. Najwyżej w karierze notowany był na 136. miejscu w rankingu ATP, a aktualnie jest na 175. pozycji. Największy sukces w karierze osiągnął w poprzednim sezonie w grze podwójnej. Razem z Andreą Vavassorim sięgnął po tytuł w ATP 250 w Santiago. Zresztą w deblu radzi sobie lepiej, bo był już w Top 100.
Praca z tenisowymi talentami
Ma dopiero 31 lat, a już jest uznanym na świecie trenerem. Wszystko za sprawą Igi Świątek i sukcesów, do których ją doprowadził. Piotr Sierzputowski postanowił jednak poszukać nowych wyzwań i choć jeszcze kilka miesięcy temu regularnie jeździł na turnieje WTA, teraz zwiedza tenisowe peryferie.
Piotr Sierzputowski współpracę z Igą Świątek rozpoczął w maju 2016 roku. Najpierw był drugim trenerem, a potem pierwszym, angażując się w to zadanie na pełen etat. Najpierw jego podopieczna odnosiła sukcesy w turniejach wielkoszlemowych juniorskich, kiedy zwyciężyła w Wimbledonie 2018. Rok później występowała już w rozgrywkach seniorskich, a w 2020 zdobyła pierwszy tytuł w Rolandzie Garrosie.
Wtedy też Sierzputowski został doceniony przez WTA i dostał nagrodę dla trenera roku. W grudniu 2021 roku jego drogi ze Świątek się rozeszły, a następnie został zatrudniony przez Shelby Rogers. Kiedy w tym sezonie stało się jasne, że Amerykanka przedwcześnie zakończy karierę z powodu problemów zdrowotnych, rozpoczął pracę z Tomaszem Berkietą.
17-latek dostał informację po jednym z meczów juniorskiego Australian Open, że byłaby możliwość pracy z Sierzputowskim. – W tamtym momencie byłem bez trenera, grałem tylko z moją mamą i szukaliśmy kogoś, który mógłby się poświęcić i pojeździć ze mną na turnieje –wspominał zawodnik.
Podjął ostatecznie decyzję o zatrudnieniu Sierzputowskiego oraz Macieja Ryszczuka, który również stoi za sukcesami m.in. Igi Świątek. – Z Maćkiem jesteśmy przyjaciółmi, długo pracowaliśmy razem. To jeden z najlepszych specjalistów na świecie, jeśli chodzi o motorykę i fizjoterapię. Poznaliśmy się… w toalecie w Miami. Rozmawiałem przez telefon po pol-
sku, on to usłyszał i mi się przedstawił. Tak się zaczęło – wspominał Sierzputowski.
Berkieta na razie stara się płynnie przejść z tenisa juniorskiego do seniorskiego. Razem z nowym szkoleniowcem jeździ na turnieje rangi ITF i ATP Challenger. Do Invest in Szczecin Open otrzymał dziką kartę i choć nie zwojował imprezy, zdobył bezcenne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Sierzputowski i Berkieta przyjechali do Szczecina już w weekend, mieli więc okazję zobaczyć, jak wszystko dokładnie funkcjonuje. - Ten turniej jest zorganizowany lepiej niż niektóre imprezy ATP 250, a nawet bym się pokusił o stwierdzenie, że jest na poziomie niektórych ATP 500, a to duży komplement. Np. jedzenie nie jest wymagane od turnieju ATP Challenger. Transporty, hotele, miejsce do trenowania, to wszystko jest dostępne, co wcale nie jest oczywiste nawet na wyższym poziomie. Nie zdziwiłbym się, gdyby w Szczecinie udało się podnieść rangę. Moje pytanie jako trenera jest proste, czy my takiego turnieju tu potrzebujemy? Potrzebujemy jak najwięcej małych – skomentował trener.
Berkieta dzięki współpracy z Sierzputowskim liczy na to, że podobnie jak przed laty Świątek, też zdoła płynnie przejść do seniorskiego tenisa. – Jeżeli będzie całkowicie zdrowy, to zrobi to szybciej niż wielu innych tenisistów – zapewnił szkoleniowiec. I pozostaje trzymać kciuki, żeby faktycznie tak się stało.
t urniejowa krówka
Krówka Szczecińska to nie tylko pyszny cukierek – to także symbol lokalnej tradycji i dumy, który zyskał szczególne miejsce w sercach Szczecina. Stały się ambasadorem nie tylko słodyczy, ale także miasta. Sympatyczne krówki pojawiły się w wersji dedykowanej na Invest in Szczecin Open.
Decyzja o wsparciu turnieju Invest in Szczecin Open wynika z przekonania Krówki Szczecińskiej, że sport i kultura to filary budujące tożsamość miasta. Ta międzynarodowa impreza sportowa nie tylko promuje Szczecin na świecie, ale także łączy ludzi z różnych środowisk, co idealnie wpisuje się w misję marki. Sport, podobnie jak Krówka, łączy ludzi.
Wspierając turniej Invest in Szczecin Open, Krówka Szczecińska pragnie podkreślić, że Szczecin to miasto pełne energii, gotowe na nowe wyzwania. Szukajcie krówek w wybranych miejscach na turnieju.
am/foto:JarosławGaszyński
s zczecin trzyma P oziom
Marek Furjan to znany dziennikarz sportowy i ceniony komentator tenisowy. Ostatni raz, na temat szczecińskiego turnieju, rozmawialiśmy trzy lata temu.
Trzy lata temu powiedziałeś, że jest to najlepszy turniej tenisowy w Polsce. Nie zmieniłem zdania. To jest bardzo stabilny punkt w kalendarzu tenisowych rozgrywek. Mieliśmy turniej wyższej rangi – WTA 250 w Warszawie, ale w tym roku zniknął i już się nie odbył. Natomiast szczecińska impreza rozgrywana jest po raz 31. i trzyma bardzo wysoki poziom. To widać po liście zawodników, ich opiniach, a także po liście sponsorów, która, mam wrażenie, że każdym rokiem jest coraz dłuższa i bogatsza. Rozmawiałem w tym tygodniu z Piotrem Sierzputowskim – byłym trenerem Igi Świątek, który teraz pracuje z Tomkiem Berkietą. Człowiek, który od lat bywa na największych turniejach na świecie podkreślił, że pod względem organizacji Invest in Szczecin Open nawiązuje do imprez rangi 250, a nawet niektórych „pięćsetek”. To duża nobilitacja, a ja nie będę stawał w kontrze do tej opinii (śmiech), bo uważam, że Szczecin naprawdę trzyma poziom.
Czy Invest in Szczecin Open powinien pokusić się o starania uzyskania turnieju wyższej rangi np. ATP 250?
Nie wiem, czy jest taka potrzeba. Rozmawiałem o tym w tym roku z dyrektorem turnieju, Krzysztofem Bobalą. Wyższa ranga oznacza konieczność zebrania dwa razy więcej środków finansowych. W tej chwili jest to kwota około miliona euro, czyli 4,5 miliona złotych. Turniej wyższej rangi, czyli ATP 250, wymaga zebrania około 9 mln złotych. Trudno więc odpowiadać na to pytanie nie zna-
jąc opinii partnerów i sponsorów, którzy mogliby w taką inicjatywę się włączyć. Zawodowe turnieje w Polsce powinny też pasować rangą do możliwości naszych tenisistów. Bez względu na rangę, trzeba dopasować się troszeczkę do ich poziomu. To ważny aspekt organizowania imprez tenisowych. W tym roku, w singlu, Polakom akurat się nie powiodło. Mieli wymagających rywali, trudne losowania. Myślę, że podwyższenie rangi to jest bardziej decyzja biznesowo – sportowa. Biorąc pod uwagę doświadczenie organizatorów Invest in Szczecin Open, ich miłość do dyscypliny i świetne relacje z zaangażowanymi partnerami, nie zdziwię się jak kiedyś taki pomysł się pojawi, a nawet zostanie zrealizowany.
W tym roku nie mamy szczęścia z pogodą. Jak ocenia Pan początek turnieju?
Na razie tak naprawdę możemy mówić o nazwiskach uczestników i ich pierwszych meczach, bo pogoda zamieszała planem pierwszych dni. Żałuję, że żaden polski singlista nie przeszedł pierwszej rundy. Bardzo podobał mi się występ Daniela Michalskiego. Stoczył naprawdę trudny, ponad dwugodzinny bój z Danielem Altmeierem, który regularnie gra w turniejach wielkoszlemowych i najbardziej prestiżowych imprezach tenisowych. Daniel nie odstawał od Niemca, starał się grać agresywnie i pokazał dużo dobrego tenisa.
Invest in Szczecin Open to turniej tenisowy, ale na terenie obiektu czeka dużo więcej atrakcji.
Taki model się sprawdza? Oczywiście! To jest ogromne wydarzenie i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Sport na wysokim poziomie, wieczorne koncerty, atrakcje dla najmłodszych, turnieje VIP-ów i artystów. Podkreślam to, bo w turnieju tej rangi skala jest niespotykana. Te wszystkie wydarzenia, które są dookoła, pozwalają promować nie tylko turniej, ale i całą dyscyplinę co mnie, jako miłośnika tenisa, bardzo, bardzo cieszy.
rozmawiał:DariuszStaniewski/ foto:JarosławGaszyński
Biznes i tenis łączą emocje
Jeden z największych Funduszy poręczeniowych w Polsce – Polfund, został nowym sponsorem głównym – Invest in Szczecin Open. To duże wsparcie dla władz miasta oraz organizatorów imprezy.
Dlaczego Fundusz zdecydował się na sponsorowanie szczecińskiego turnieju? Okazuje się, że było kilka powodów. Polfund jest firmą ze Szczecina, działa na rynku już od ponad 20 lat, a jednym z jego zadań jest angażowanie się w lokalne przedsięwzięcia. Do nich na pewno należy tenisowy turniej.
– To profesjonalnie zorganizowana impreza, w której jest miejsce na efektywny networking biznesowy – uważa Marcin Pawłowski – Prezes Zarządu Polfund FPK S.A. To także znakomita okazja, aby pokazać się szczecinianom i mówić kim jesteśmy i czym się zajmujemy.
Decyzja o zostaniu sponsorem głównym turnieju została podjęta spontanicznie. Zdaniem prezesa Polfundu oprócz kalkulacji zdroworozsądkowej są jeszcze emocje i serce oraz podejście do długofalowej strategii biznesowej.
– Wybraliśmy tenis, bo pasuje do naszego modelu biznesowego. Jako bankowiec zazdrościłem bankowi Pekao S.A. włączenia
się w turniej, bo, to świetna marka dla segmentu małych i średnich firm oraz private bankingu. Tenis jest platformą łączącą biznes ze sportem, również dla klientów zamożnych. Zakładamy, że rozpoznawalność naszej marki w segmencie poręczeń kontraktowych będzie wyższa – uważa Marcin Pawłowski.
W ocenie prezesa Polfundu, polscy przedsiębiorcy w ostatnich latach odnoszą spektakularne sukcesy. Ale nie do końca przekładają się jeszcze na biznesową kulturę dzielenia się swoimi osiągnięciami.
– Chciałbym, aby do tego turnieju ustawiały się kolejki sponsorów chętnych do nawiązania współpracy. To świetne miejsce dla banków, instytucji finansowych, które operują w tym segmencie. W naszym przypadku liczymy na zbudowanie długofalowej współpracy – podsumowuje Marcin Pawłowski.
ds./foto:JarosławGaszyński
Do B re miejsce D la B iznesu
Agencja Rozwoju Metropolii Szczecińskiej jest jednym z kluczowych graczy, jeśli chodzi o sponsoring turnieju Invest in Szczecin Open. W jaki sposób doszło do tej współpracy i jakie działania podejmuje w trakcie turnieju – rozmawiamy z Markiem Kubikiem, prezesem ARMS.
Co sprawiło, że Agencja postawiła właśnie na tenis?
Powodów jest kilka i wśród nich jest również fakt, że po prostu lubimy tenis. Poza tym, na co dzień zajmujemy się obsługą inwestorów, sprzedażą i najmem nieruchomości, a także wspieramy firmy w ich rozwoju, oferując poręczenia kredytowe i wadialne. Oprócz tego prowadzimy promocję inwestycyjną Miasta, a turniej od swojej pierwszej edycji odgrywa taką rolę.
Jakie cele chciała osiągnąć ARMS decydując się na sponsoring turnieju? Czy udało się je zrealizować?
Byliśmy już kilkukrotnie parterem turnieju w latach poprzednich i oceniamy tę współpracę pozytywnie. Gdy pojawiła się oferta, aby zostać partnerem tytularnym, skorzystaliśmy z tej możliwości. Po pierwsze dlatego, że wydarzenia jest zgodne z naszymi celami, a po drugie, mamy szansę na promocję aktywności spółki i zaprezentowanie potencjału inwestycyjnego Miasta. Strategia promocji zakłada działania długofalowe. Cierpliwie budujemy nasz wizerunek i reputację. Tak renomowany turniej świetnie wpisuje się w nasz plan budowania silnej marki.
Czy turniej jest dobrym miejscem do rozmów o biznesie oraz poszukiwaniu źródeł finansowania?
Oczywiście, że to dobra okazja, aby rozmawiać o biznesie. Przekonaliśmy się o tym już w poprzedniej edycji, podczas której uruchomiliśmy stoisko Invest in Szczecin, w którym poruszaliśmy tematy bliskie każdemu przedsiębiorcy. Odwiedziło nas wiele osób. Do rozmów zaprosiliśmy także ekspertów. Żywo dyskutowali-
Pomimo B urz
śmy o rozwoju firmy, budowaniu marki, nowych technologiach w biznesie i działaniach proekologicznych. Mogliśmy też pokazać aktualną ofertę nieruchomości od Miasta i narzędzia finansowe wspierające rozwój firmy.
Jakie działania podejmie ARMS podczas tegorocznej edycji turnieju?
Mamy strefę dla biznesu, gdzie będziemy dostępni z naszą ofertą dla firm. W kręgu naszych zainteresowań jest aktualnie zielona gospodarka i wszystko to, co jest związane z energią odnawialną. W ostatnim czasie w imieniu Miasta koordynujemy projekty dotyczące np. morskiej energetyki wiatrowej. Widzimy ogromne możliwości rozwoju Szczecina w tym sektorze. To także szansa dla lokalnych firm. I o tej szansie chcemy również rozmawiać.
W tej edycji wyjdziemy poza stoisko z prezentacją projektu „Zrobione w Szczecinie”. Kilka marek z tym certyfikatem będzie promowało swoje produkty. Chcemy ponownie przedstawić aktualną ofertę nieruchomości miejskich. Tak jak w ubiegłym roku zrobimy to w nowoczesnej formie, wykorzystując okulary 3D, przez które każdy będzie mógł obejrzeć budynki i działki miejskie na sprzedaż lub wynajem. Zapraszamy wszystkich do odwiedzenia naszej strefy.
ds./foto:JarosławGaszyński
Antek Smykiewicz jest kolejną gwiazdą, która pojawiła się na tegorocznej 31 edycji Invest In Szczecin Open w ramach cyklu koncertów PGU Tennis Music Garden.
Wokalista, autor tekstów oraz kompozytor, którego debiutancki singiel „Pomimo Burz”, stał się przebojem, trafiając na pierwsze miejsce na liście AirPlay, wystąpił z koncertem na szczecińskich kortach. W czerwcu tego roku pojawił się w rozgłośniach radiowych kolejny singiel: „Światła”, zapowiadający drugi, pełno grający album, który ukarze się już jesienią. Publiczność miała okazję wysłuchać utworów przedpremierowych z nadchodzącego albumu jak i tych starszych, dobrze znanych kawałków.
Co łączy artystę ze Szczecinem? Wspomnienie występu przed ponad 270 tysięczną publicznością podczas The Tall Ship Races w 2017 roku oraz żona, będąca rodowitą szczecinianką. – Mam tutaj licznych znajomych, niestety spora odległość naszego miasta od stolicy sprawia, iż pojawiam się tu głównie zawodowo – mówi Antek Smykiewicz.
W najnowszym teledysku do utworu: Światła, ukazującego nowe jak i stare zakątki Warszawy nocą wystąpił znakomity duet aktorów: Mateusz Banasiuk wraz z Izabelą Zwierzyńską. – Ten teledysk po prostu płynie i ogląda się go jak dobry film –dodaje Smykiewicz.
am/foto:JarosławGaszyński
z awo D owy, życiowy i s P ortowy D e B el
Maciej Dowbor – dziennikarz i prezenter telewizyjny oraz Joanna Koroniewska – aktorka i prezenterka telewizyjna. Jedna z najbardziej znanych małżeńskich par w polskim show biznesie. Pasje zawodowe łączą m.in. z aktywnym życiem sportowym. Oboje (oraz ich dwie córki) grają w tenisa. Swoje umiejętności prezentują podczas tegorocznej edycji Invest in Szczecin Open.
Rok temu wygrał Pan Szczecin Open, dwa lata temu również. Niektórzy sugerują, że znowu jest Pan faworytem. Czy Pana koledzy w ogóle chcą jeszcze z Panem grać?
Nie wiem czy chcą, ale na szczęście nie mają wyboru, więc grają (śmiech). Ale nie, nie, nie jestem faworytem. Myślę, że owszem, mogę być wysoko, jeżeli nic nie schrzanię. Ale przyjechał Darek Lewandowski, który w Warszawie jest bardzo znanym amatorem tenisowym, który dzieli swoje życie aktorskie z życiem na korcie. Nie miałem okazji z nim grać, ale wiadomo – tenisiści się znają w całej Polsce, więc plotki na temat stylu i możliwości Darka raczej przemawiają za nim. Niemniej jednak, to jest tenis, to jest sport i cieszę się, że z nim zagram. Chyba najwcześniej w finale. Mam nadzieję, że uda mi się dotrzeć do tego etapu i będę mógł się z nim zmierzyć. Na pewno będzie to coś ciekawego i nowe wyzwanie. Ale nie nazwałbym się faworytem.
Szykuje Pan może jakąś tajną broń dla swoich przeciwników?
Moja tajna broń polega na tym, że staram się regularnie grać w tenisa i trzymać formę. Cały czas uczę się tego sportu, uczę się gry, abym liczył na swoje możliwości oraz umiejętności i nie był uzależniony od kaprysów pogody, czy stylu gry przeciwnika. To podstawowy element nad którym pracuję. Przyjechałem tutaj, żeby się dobrze bawić, spotkać się ze znajomymi, których niezbyt często widuję, a z którymi jest okazja spotkać się właśnie tutaj, w Szczecinie. To jest jedna z najfajniejszych imprez w jakich uczestniczyłem i jak tylko mogę zawsze ją sobie wstawiam do kalendarza.
Pani Joanno, rok temu ogłosiła Pani w mediach społecznościowych, że rozpoczyna intensywny trening tenisowy i zleje Pani tyłek mężowi. Udało się?
To było takie czcze gadanie (śmiech). Grając przez rok bardzo intensywnie w tenisa widzę jednak różnicę pomiędzy mężczyznami i kobietami. Powiem wymijająco, że zdarza nam się potykać z Maćkiem na korcie. I nie ma opcji, żeby Maciek swoim graniem, serwisem i mocą mnie nie pokonał, jeszcze. Myślę, że już jest nieźle, bo odbieram część jego piłek, ta -
kich naprawdę mocnych. Przede wszystkim nabrałam bardzo dużej pokory. Ona jest kluczem w mojej pracy i w ogóle dlatego zakochałam się w tenisie. Wydaje mi się, że tenis jest niesamowicie techniczną dyscypliną. Człowiek uczy się właściwie przez całe życie grać i zawsze może poprawić technikę. Ale do tego jeszcze naprawdę uczy pokory. Człowiek wygrywa mecz, a tu nagle okazuje się, że przegrywa wszystko głową albo jedna piłka wyprowadzi go kompletnie z równowagi. To jest dla mnie fascynujące, jako aktorki i jako człowieka, który do tej pory nie stresował się już wieloma rzeczami – ani wejściami „na żywo”, ani teatrami, ani występowaniem gdziekolwiek. To dla mnie zupełnie inne emocje.
Pani jest po raz pierwszy na szczecińskim turnieju.
Jestem tutaj głównie po to, żeby pokazać, że kobieta dojrzała, jak i dojrzały mężczyzna, może naprawdę zakręcić się wokół sportu i zmienić całe swoje życie. Ja tak absolutnie zmieniłam swoje życie. Jestem w tej chwili bardzo nakręcona sportowo, trenuję bardzo dużo, oczywiście pod okiem trenerów i czerpię z tego mega przyjemność. A przy okazji niesamowicie zaczęłam wyglądać, mieć jeszcze lepsze wyniki badań. Namawiam tych wszystkich, którzy jeszcze nie zaczęli grać w tenisa do uprawiania tej dyscypliny. Mam nadzieję, że będzie wśród nich więcej tzw. osób publicznych, które zakochają się w tenisie tak, jak ja.
ds./foto:JarosławGaszyński
na wyjątkowym turnieju
Invest in Szczecin Open, to nie tylko zmagania tenisowe, to także wydarzenia towarzyskie. Należy do nich na pewno specjalnie przygotowana na turniej limitowana seria wielokrotnie nagradzanego ginu – szczecińskiego Heritage Magnolia Gin. W jakich okolicznościach powstał ten wspaniały trunek zdradza Marcin Czajkiewicz, właściciel marki.
W jaki sposób doszło do nawiązania współpracy między organizatorami Invest in Szczecin Open a stworzonym i produkowanym w Szczecinie Heritage Magnolia Gin?
Narodził się on w jednej ze szczecińskich kawiarni, gdy myśleliśmy o tym, co wyjątkowego możemy wspólnie stworzyć z okazji... jesieni. Od razu wpadliśmy na pomysł z jabłkami, bo przecież wrzesień słynie z jabłek, a naszym zdaniem te najlepsze mają Sady Rajewscy. Pomyśleliśmy, że świetnym przedsięwzięciem byłaby prapremiera podczas zamkniętego wydarzenia i przygotowanie limitowanej edycji na tę okazję. Nowa receptura jest kolejnym rozdziałem w opowieści o naszym dziedzictwie. Jesteśmy szczecińską marką i szczecińską firmą, tutaj tworzymy i opracowujemy wszystkie nasze receptury, mamy nadzieję, że już niedługo we własnej destylarni. Szczecin od zawsze stanowił dla nas największą inspirację, co chwilę dzieje się tu coś ciekawego. Odkąd pamiętamy, z jesienią kojarzy nam się także tenisowy turniej Invest in Szczecin Open.
Heritage Magnolia Gin wyprodukował limitowana serię. Ile butelek przygotowano na tę wyjątkową, turniejową, okazję?
Jest to pierwszy tego typu projekt Heritage Classique Gin Szczecin Open Limited Edition – 50 butelek dostępnych wyłącznie dla organizatora wydarzenia. Już wkrótce zadebiutuje szerzej edycja nielimitowana, choć tak samo wyjątkowa.
Czy skład tej serii trunku też został specjalnie opracowany i różni się recepturą od podstawowej kompozycji? Z czego się składa? Zawsze szukamy inspiracji do tego, jaką historię
chcemy opowiedzieć przez składniki botaniczne. Heritage Classique Gin inspirowany jest szczecińską jesienią, jej smakami, aromatami, a także miejscami i wydarzeniami – dlatego postanowiliśmy wykorzystać jabłka z lokalnego sadu, do tego cynamon, kasztany jadalne i rozmaryn. Sam gin wyróżnia się aromatami ziołowymi, jabłkowymi z nutami przypraw. Doskonale sprawdzi się w koktajlu Gin & Tonic z dodatkiem plasterka jabłka i cynamonem, ale także z napojem imbirowym.
rozmawiał:DariuszStaniewski foto:JarosławGaszyński
m alowanie cały czas jest ze mną
Dariusz Kamys – znany polski artysta kabaretowy (m.in. kabarety Potem i Hrabi), reżyser i autor tekstów. W trakcie tegorocznej edycji Invest in Szczecin Open prezentuje kilkanaście swoich obrazów.
Kiedy Pan znajduje czas na malowanie?
Najwięcej udało mi się namalować w czasie lockdownu. To był dla mnie taki, wielki skok i rozwojowy i również ilościowy. W trakcie lockdownu nagle zostałem obdarowany ośmioma miesiącami bezrobocia i wtedy właśnie zacząłem dużo malować. Teraz jest faktycznie trudniej. Pomiędzy trasami koncertowymi kabaretu szukam tego czasu, ale znajduję. Bo to moja pasja. A wiadomo, że jak ktoś ma jakąś pasję, to zawsze znajdzie sposób i czas, żeby do niej wrócić.
Kim są bohaterki Pana obrazów?
Wymyśliłem sobie, taką poczułem w sobie potrzebę, żeby malować emocje. Wiadomo, że kobiety, pod tym względem, jeżeli chodzi o emocje, mają ich zdecydowanie więcej, no i nie oszukujmy się – z punktu widzenia heteroseksualnego mężczyzny jakim jestem, są zdecydowanie ciekawsze. Dlatego najczęściej one są tematem moich obrazów. Niektóre są wytworem mojej fantazji, czasami zainspiruje mnie jakieś zdjęcie w internecie. Tych inspiracji jest dużo. Nigdy jeszcze nie malowałem na żywo – nad czym ubolewam, ale nie do końca jestem pewien czy moja żona byłaby zadowolona (śmiech).
A zdarzały się Panu propozycje od kobiet namalowania ich portretów? Tak. Ale nie są to dla mnie najfajniejsze zlecenia. Zdecydowanie wolę malować to, co mi gdzieś przyjdzie doi głowy. Ale jak już wspomniałem zdarzyły mi się takie trzy portrety. Chyba z dobrym skutkiem, bo modelki wyraziły zadowolenie z efektu.
ds./foto:JarosławGaszyński
m ło Dzi, utalentowani
Przez lata na szczecińskich kortach pojawiali się zawodnicy, których triumfują podczas największych turniejów na świecie. Przedstawiamy uczestników tegorocznej edycji, którzy w przyszłości mogą pójść tą drogą.
Gerard c ampana l ee
(Korea Południowa)
urodził się 1 października 2004 roku w Barcelonie. Jest uczestnikiem programu ATP Next Gen 2024. Cechuje go przede wszystkim wytrwałość, a także dynamiczny styl gry. W czerwcu tego roku był już 318. rakietą świata. Tak naprawdę dopiero wchodzi do seniorskiego tenisa, zdążył zdobyć tytuł w turnieju ITF M25 w Anseong. Pokonał tam między innymi najwyżej rozstawionego Yun Seong Chunga, swojego rodaka. Od tej pory regularnie występuje w turniejach na poziomie ITF i ATP Challenger, szlifując swoje umiejętności i zdobywając niezbędne doświadczenie.
Tomasz Berkieta
(Polska)
urodzony 21 listopada 2006 roku w Warszawie. Miano talentu polskiego tenisa zyskał dzięki swojemu serwisowi. Podczas Australian Open 2024 posłał piłkę z prędkością 233 km/h. W tej samej imprezie osiągnął półfinał, co było jego pierwszym tak dużym sukcesem. Kilka miesięcy później dotarł do finału juniorskiego Rolanda Garrosa, przegrywając tam tylko z Kaylanem Bigunem. Teraz próbuje swoich sił już wyłącznie w seniorskim tenisie i Invest in Szczecin Open jest jednym z ważniejszych kroków w budowaniu doświadczenia. Jego trenerem od kwietnia 2024 roku jest Piotr Sierzputowski, autor pierwszych sukcesów Igi Świątek.
(Francja)
urodził się 21 grudnia 2005 roku w Grenoble. Już teraz mówi się o nim, że jest jednym z największym z francuskich talentów. Jest uczestnikiem programu ATP Next Gen 2024 i jego wyniki wskazują na to, że zagości wśród najlepszych. Na swoim koncie ma dwa juniorskie finały wielkoszlemowe: wygrał Rolanda Garrosa 2022 w grze pojedynczej, ale musiał uznać wyższość rywali na Wimbledonie w tym samym roku w deblu. Przebojem wdarł się już do seniorskiego tenisa, wygrał już dwa turnieje ITF i dwie imprezy ATP Challenger, dzięki czemu notowany jest na 276. miejscu w rankingu.
tenis Bankietowy
Prawdziwą wisienką na torcie każdej edycji turnieju Invest in Szczecin Open jest Prezydencki Koktajl, czyli specjalny bankiet wydawany przez Prezydenta Szczecina. To chyba najbardziej prestiżowa impreza towarzyska w stolicy Pomorza Zachodniego, która gromadzi prawdziwe tłumy przedstawicieli praktycznie wszystkich środowisk m.in. przedsiębiorców, finansistów, prawników, artystów, dziennikarzy, sportowców, lekarzy itd. Oto fotograficzny zapis tegorocznego bankietu, czyli kto na nim był, smacznie jadł i wino pił.
foto:JarosławGaszyński
Biznesowo - towarzyski
Podobnie jak w latach ubiegłych turniejowi Invest in Szczecin Open towarzyszy szereg wydarzeń i spotkań. Nic więc dziwnego, że na kortach przy alei Wojska Polskiego 127 można spotkać wielu lokalnych i nie tylko VIP-ów, celebrytów, osób znanych i rozpoznawalnych. Bystre oko naszego fotoreportera wyłowiło ich m.in. na trybunach oraz w turniejowych kuluarach a sprawny aparat zarejestrował ich obecność. ds/foto:JarosławGaszyński