4 minute read

TAOTO,KTÓRANOSI NEPTUNA...

Next Article
TRAMWAJCZYTUŚ

TRAMWAJCZYTUŚ

tekst i zdjęcia Iwona Błach

WCentralnym Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach, niemal na wprost wejścia, stoi piękna, rzeźbiona sikawka konna. Pracownicy Muzeum mówią, że ten eksponat na ogół jest pomijany, nie przykuwa tak uwagi, jak czerwone, lśniące wozy strażackie, ja natomiast zauważyłam go natychmiast. Może przyciągnął mnie do niej duch opata Tobiasa Ackermanna z Henrykowa, świadomy mojego zainteresowania działalnością cystersów na Dolnym Śląsku?

Advertisement

Same sikawki swoją historią sięgają starożytności. Pierwszą opisał w 250 roku p.n.e. Ktesibios, mechanik z Aleksandrii. Jego dzieła rozwinął jego uczeń, Heron, doposa­ żając urządzenie w wąż. Później sikawki ewoluowały w podręczne, ręczne, parowe, gazowe i motopompy. Zmieniał się też sposób podawania wody i sposób "dostarczania" sprzętu na miejsce pożaru ­ płozy zmieniono na koła, napęd "ludzki" na konny, a potem motorowy. Do powszechnego użycia najprostsze sikawki weszły w XIV wieku. Tyle w telegraficznym skrócie, kto zechce, doczyta ­ np. w "Spotkaniach z Zabytkami" 7­8 2017 str. 40, ja wracam do cystersów...

Dawno, dawno temu, bo w 1222 roku Mikołaj z Krakowa, notariusz księcia Henryka Brodatego, podarował cystersom swoje ziemie. Pod aktem fundacji opactwa podpisał się w 1228 roku książę Henryk Pobożny i od tego czasu bracia w białych ha­ bitach z zapałem gospodarowali w Henrykowie, a była to gospodar­ ka rzetelna i długoplanowa: budo­ wali, umacniali groble, hodowali ryby, obsiewali pola, sadzili drzewa.

Bogacili i ulepszali swe włości. Mie­ li swoje grzeszki i swoje pasje. Dąży­ li do dostatku i piękna, jakby chcie­ li sobie stworzyć raj na ziemi.

Minęło 500 lat, na przemian dobrych i złych, znaczonych pracą, wojnami, modlitwą...

W XVII wieku opatem klaszto­ ru w Henrykowie został Henryk

Kahlert ­ współtwórca największej świetności opactwa: rozbudował je i zbarokizował, pomnożył stan posiadania, rozwinął przyklasztorne warsztaty rzemieślnicze. Zakupił także zrujnowany majątek Sieroszów (wówczas Sebottonis Villa, Sebottendorf), który ­ doinwestowany, rozbudowany i wzbogacony przez zakonników ­ zyskał barokowy pałac, kaplicę i nowe domy. Majątek został odtąd miejscem letniego wypoczynku opatów.

Schedę po opacie Kahlercie przejął opat Tobias Ackermann i kontynuował jego dzieło. Opactwo kwitło, należące do niego ziemie rozwijały się i przynosiły zyski, przybywało cennych artefaktów.

Za panowania opata Tobiasa w dobrach cystersów doszło do kolejnego pożaru. Spłonęła letnia rezydencja opatów w Sieroszowie i nowo postawione budynki w jej otoczeniu.

Zapewne przepadła niejedna księga, niejedna rzeźba czy malowidło.

Szkody były ogromne.

Być może był to impuls dla opata Tobiasa. A może już od jakiegoś czasu kiełkował w nim zamiar zwię­ kszenia zabezpieczenia dóbr przed

" czerwonym kurem"? Dość, że w roku 1717 w przyklasztornym warszta­ cie snycerskim zbudowano dębowy korpus czterokołowej sikawki. Ponoć ścięto na niego kilkusetletnie dęby z przyklasztornej alei. Jak wszystko, co cysterskie ­ sikawka miała być użyteczna, możliwie najnowocze­ śniejsza i... piękna. Dziś jest uznawana za najcenniejszy eksponat

Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach.

Prace konstrukcyjne prowadzi­ li miejscowi konwersi. Sikawka na owe czasy była potężna: ciągnęły ją cztery konie, w dębowym korpusie umieszczono miedziany zbiornik na wodę o pojemności 800 litrów i pompę ręczną, która napędzała prądownicę. Do obsługi wyznaczono (niezależnie od woźnicy) grupę aż 60 osób: 20 do pompy, 40 do napełniania zbiornika.

Pompę i rurę skrętną zamówiono we wrocławskiej odlewni (i ludwisarni) Goetzów ­ na rurze skrętnej umieszczono napis: "Sebastian

Goetz Wratisl: Me Fecit 1717” (Sebastian Goetz, Wrocław, [mnie] stworzył w 1717 roku").

Zdania na temat tego, kto wykonał wspaniałe dekoracje rzeźbiarskie, są podzielone: jedne źródła mówią o "nieznanym z nazwiska mistrzu szkoły henrykowskiej", inne ­ o warsztacie mistrza Carlo Garava­ glia, w którym wykonano słynne henrykowskie stalle, jeszcze inneo norweskim artyście rzeźbiarzu, Tomaszu Weissfeldzie. Jaka jest prawda? Przyznam, że nie udało mi się nigdzie znaleźć stuprocentowo pewnej, potwierdzonej informacji.

Lipowe rzeźby, zdobiące sikawkę, jasno określają jej fundatorów i zawierają przesłanie o konieczno­ ści nieustannego czuwania. Zwieńczona infuałem tarcza herbowa obejmuje dwa pola: po lewej stronie wyrzeźbiono czarnego orła śląskiego na krzyżu cysterskim ­ herb opatów henrykowskich, po prawejherb opactwa z Zirc, związanego z klasztorem w Henrykowie unią personalną.

Opactwo w Zirc za swoje godło przyjęło żurawia trzymającego w szponach kamień. Cystersi zauważyli, że żurawie są przezorne i zapo­ biegliwe: gdy stado odpoczywa, je­ den ptak czuwa, trzymając w szponach kamień. Jeśli zdarzyłoby mu się zasnąć, to kamień ten wpadnie do wody i zbudzi go pluskiem. Po­ wiązali ten symbol z nieustannym czuwaniem zakonników, a później, w henrykowskich warsztatach ­ z czuwaniem strażaków, stąd na sikawce umieszczono jeszcze dwie duże figury czuwających żurawi.

Kolumnę podtrzymującą dźwignię sikawki zdobi korona, symbol przynależności Śląska do Cesarstwa

Rzymskiego Narodu Niemieckiego, z belek konstrukcyjnych wychylają buzie pyzate putta. Wśród zdobień znajdują się też dwie tarcze inskryp­ cyjne: po prawej stronie odczytamy napis: „Ta oto, która nosi Neptuna, by w naszych budynkach toczyć bój przeciwko Wulkanowi, została odla­ na na polecenie klasztoru cysterskie­ go w Henrykowie i Zirc, kiedy opa­ tem był prześwietny Tobiasz" (tłum.: Ewa Maria Stanecka), po lewej stro­ nie napis głosi: „Jestem obrońcą klasztoru od ognia, tym szlachetniej­ szym, im więcej wody piję i tym chwalebniejszym, im większy stru­ mień wody przeciw ogniu wyle­ ję ” (wg opisu eksponatu w CMP My­ słowice)

Drewnianą konstrukcję wzmac­ niają okucia i łączniki, również wy­ konane w ludwisarni Goetzów we

Wrocławiu. Poza swoją typowo tech­ niczną rolą stanowią wspaniałą de­ korację: mamy tu ulubioną przez cy­ stersów lilię, mamy splecione liście, rzędy stożkowatych nitów, nakrętki na śruby w kształcie kwiatów, kute, zakończone wolutami wsporniki oraz urocze, pokryte łuskami delfi­ ny, w których ludzie antyku widzie­ li odwołanie do wodnego świata ­ królestwa Neptuna, a chrześcijanie symbol radości i zbawienia.

Jak cysterski, dolnośląski zaby­ tek znalazł się w Mysłowicach?

Sikawka przez wiele lat stała jako dekoracja w Komendzie Woje­ wódzkiej Straży Pożarnej w Łodzi i stamtąd w 1985 roku. przyjechała do Mysłowic. Jaką drogą tam trafiła ­ nie wiadomo.

Wcześniejszy ślad prowadzi do prośby dyrektora generalnego domi­ nium henrykowskiego, Karola Han­ sa von Wiesmann, który w 1945 roku napisał kilka zdań do komen­ danta straży pożarnej w Ząbkowicach Śląskich: "Niech Pan Komendant zrobi, coby te Handspritze zabrać. Bo inacej zaberom Rusy. To jest bardzo stare i szkoda utracic ta­ ki Antyk!"

Później sikawka pojawiła się na Wystawie Sprzętu Pożarniczego przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w 1957 roku i na Wystawie z okazji 100­lecia Straży Po­ żarnej w Łodzi, która odbyła się w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Obrońców Pokoju w Łodzi

1976 roku. Z któregoś z łódzkich zakładów włókienniczych (nie wiemy, czy nie z Z.P.B. Obrońców Pokoju) trafiła do holu Komendy Straży Po­ żarnej w Łodzi. Pomiędzy ­ tylko białe plamy...

W chwili dotarcia do Mysłowic eksponat nie był w najlepszym stanie: drewno było wyschnięte, nieco wypaczone i popękane, metale użyte do budowy nieco skorodowane, konstrukcja niestabilna, zdobienia z ubytkami. Szczęśliwie ­ nikt nigdy nie pokusił się o jakąkolwiek inge­ rencję w stan zabytku, więc konserwatorzy pod kierownictwem pana

Jana Dziubana mogli dokonać swych czarów na oryginalnym przedmiocie. Z jakim efektem końcowymmożna się przekonać, odwiedzając mysłowickie Muzeum.

Autorka składa podziękowania dla p. Anny Kupskiej z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi za zdjęcie i informację o Wystawie z okazji 100­lecia Straży Pożarnej w Łodzi i dla p. E. M. Staneckiej za tłumaczenie inskrypcji.

This article is from: