Newsletter Przemysłów Kreatywnych | Numer 3 (39) | poniedziałek | 11 marca 2013

Page 1

NEWSLETTER przemysłów kreatywnych numer 3 (39) | 11 marca 2013


spis treści 4 SEKTOR KREATYWNY Wi-Ma — rozmowa ze Stanisławem Zarębą prezesem Wi-my 8 DOBRE POMYSŁY Biura z recyklingu Odra uRzeka Brama Hongkongu Park Tysiąclecia Długopis do zadań specjalnych 14 DOBRE PRAKTYKI Design thinking — rozmowa z Pawłem Sroczyńskim przedstawicielem Cohabitat

www.kreatywna.lodz.pl 2 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


OD REDAKCJI Na mapie Łodzi pojawia się coraz więcej miejsc dla kreatywnych i przedsiębiorczych. Dzieje się tak, ponieważ w mieście zwiększa się liczba odważnych ludzi, podejmujących świadome decyzje. Bardzo ważne jest, aby nie przeszkadzać im w tworzeniu, gdyż ich zapał oraz inicjatywa, finansowane często z prywatnych pieniędzy, zastępują w wielu przypadkach miliony złotych z miejskiej kasy, które trzeba byłoby wydać na infrastrukturę bądź realizację projektów społecznych. Umiejętna identyfikacja ciekawych inicjatyw oraz ich wsparcie jest zatem kluczem do Na okładce: Five AM foto: Thomas de Bruyne, Five AM REDAKCJA Redaktor naczelny: Maciej Mazerant Koordynacja: Maja Ruszkowska-Mazerant Redakcja, korekta: Justyna Muszyńska-Szkodzik Wydawca: ECC-CF, PURPOSE www.purpose.com.pl Adres redakcji: Kreatywni Samozatrudnieni 2013 90-722 Łódź, ul. Więckowskiego 16/200 www.kreatywnisamozatrudnieni.pl e-mail: kontakt@kreatywnisamozatrudnieni.pl Newsletter powstaje na zlecenie Urzędu Miasta Łodzi

sukcesu działalności, zarówno urzędników reprezentujących miasto jak również samych mieszkańców. W aktualnym numerze Newslettera Przemysłów Kreatywnych prezentujemy przykłady takich inicjatyw, realizowanych zarówno w Polsce jak i za granicą. Namawiamy do współpracy, która z pewnością wszystkim się opłaci. Numer 2 (38) | 3


SEKTOR KREATYWNY

Strefa działań alternatywnych

4 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


Wi-Ma „Uważam, że hasło „Łódź kreatywna”, generalnie jest trafne. Natomiast teraz byłoby dobrze, abyśmy dobrali kluczyki, którymi będziemy mogli otworzyć to hasło przed innymi ludźmi. W moim odczuciu miasto powinno większy nacisk położyć na to, aby ludzie, którzy przyjeżdżają tu z zewnątrz chcieli tu zostać.” – rozmowa ze Stanisławem Zarębą, prezesem Wi-My rozmawiał: maciej mazerant, Zdjęcia: archiwum Wi-my

Czy można traktować kulturę jako lekarstwo na kryzys? Obecnie stworzyła się taka sytuacja, że ponownie jest coraz więcej biedy, coraz więcej osób potrzebujących, coraz słabsze więzi między ludźmi. Trzeba znaleźć mechanizmy, zmierzające do tego, aby na nowo te relacje międzyludzkie odbudować. To można uczynić tylko wtedy, kiedy będziemy siebie znali, swoje możliwości, oczekiwania. Będziemy potrafili odpowiedzieć na potrzeby kogoś w sposób pozytywny. Niekoniecznie to musi być wykonanie czegoś, ale sam fakt zainteresowania tworzy jakąś relację między dwoma osobami. Poza tym ten sygnał można przekazać do kogoś, kto naprawdę potrafi się danym problemem zająć, czy ten problem rozwiązać. To również będzie dawało szansę, aby ci, którzy mają prawo oczekiwać pomocy, a jej nie otrzymują, nie poszli w stronę samowykluczenia. To jest bardzo ważne w kategoriach społecznych, w psychologii człowieka. Jeżeli wszystko dookoła dzieje się nie tak, jakbyśmy tego oczekiwali, to w człowieku łamie się wiara. Jak się łamie wiara, to bardzo trudno się wyzwolić już z takiej sytuacji wewnętrznie i dać się przekonać nawet, gdy ludzie przyniosą złote jabłko, że to jest jabłko ze złota, a nie pomalowany ziemniak. Dlatego Wi-Ma angażuje się w aktywizację mieszkańców Starego Widzewa, współdziałając z radą osiedla. O tym, jak będzie wyglądać Polska za kilka, kilkanaście lat, zade-

cyduje kapitał społeczny, czyli to, co my sami wniesiemy do tego społeczeństwa. Relacje między nami przesądzą o sukcesie bądź porażce. Wiedza jest dostępna prawie powszechnie, dzięki Internetowi, natomiast sposób jej wykorzystania, pozyskiwania oraz dzielenia się nią, to są największe problemy, które przed nami stoją obecnie. Europa nam zazdrości tego, że pozostały w nas jeszcze resztki szacunku do więzów rodzinnych, w ramach których przekazywana jest mądrość, wartości, szacunek, poczucie tożsamości, czyli w szerokim pojęciu kultura. Jeżeli nie zrozumiemy roli kultury w życiu społecznym, jeżeli nadal będzie się ją pauperyzować i marginalizować jej znaczenie w procesie edukacji, to problemy cywilizacyjne będą narastać. Czy wierzy Pan w to, że w Łodzi, na Starym Widzewie lub w innej dzielnicy miasta kultura może kreować pozytywną zmianę? Uważam, że uczestnictwo w kulturze może zmienić bardzo dużo. To wszystko zależy w znacznej mierze od animatorów tej zmiany. My rozpoczęliśmy współpracę z Domem Kultury 502, który działa na osiedlu Widzew Wschód i robi tam fantastyczne rzeczy. Pani dyrektor Dorota Kaniewska wraz ze świetnie przygotowanymi młodymi współpracownikami, przyciąga mnóstwo młodzieży, a także osób w wieku starszym. Takie miejsce daje możliNumer 2 (38) | 5


wość dostępu do kultury i współuczestniczenia w niej całej społeczności lokalnej, bez względu na wiek czy status społeczny. Taka placówka daje wręcz możliwość współkreowania kultury. Wi-Ma też ma być takim miejscem, dzięki młodym ludziom, którzy się tutaj lokują ze swoimi przedsięwzięciami. Niezależnie od tego, że wzięli swój los w swoje ręce, co budzi ogromny szacunek, to oni są gotowi poprzez działanie w swoich grupach, współuczestniczyć w tworzeniu czegoś nowego z innymi zespołami. Ci, którzy tworzą sobie rynek pracy, zdobyli się na coś więcej, sami kreują, pracują i mają świadomość tego, co znaczy trud zarobienia złotówki. Czy kultura to dobre miejsce, aby zarabiać pieniądze? Jeżeli w Łodzi mamy uczelnie artystyczne, które cieszą się ciągłą popularnością, to znaczy, że jest zainteresowanie kulturą. To daje również nadzieję. Absolwenci wnoszą bowiem do społeczeństwa swoje umiejętności, swoją wiarę, swój intelekt. Nie tylko przy okazji zarabiają na swojej pracy, ale także mają wpływ na rozwój naszego społeczeństwa poprzez swoje dzieła – piękny obraz, muzykę albo wiersz. Na naszym terenie w zeszłym roku zrealizowano dwanaście etiud filmowych. Wspólnie ze Stowarzyszaniem Topografie zorganizowaliśmy piknik, w którym uczestniczyło kilkaset osób. Mieszkańcy dzielnicy, okolicznych osiedli mieli możliwość rozmawiać z artystami pracującymi w Wi-Mie. To było świetne doświadczenie. Topografie to stowarzyszenie propagujące, np. poprzez gry miejskie wiedzę o naszym mieście i ludziach tu działających. Są to fantastyczni młodzi pasjonaci, którzy uwierzyli, że jest sens przekształcać naszą Łódź. U nas często rodzi się takie przeświadczenie, że kultura, twórcy, aktorzy, pisarze to „darmozjady”, dopiero poprzez takie rozmowy, i fakt tego typu spotkań, można zmienić mylne spojrzenie na tę kwestię. U nas właśnie poprzez obcowanie z kulturą odbywa się proces wzajemnej edukacji. Od czegoś trzeba zacząć. Jeżeli uświadomimy sobie kto, jaką rolę odgrywa w swojej społeczności, to nagle się okaże, że pobudzą się w nas potrzeby, na przykład współuczestniczenia w życiu kulturalnym, częstszych wizyt w teatrze, bibliotece, księgarni, a nie tylko siedzenia przed komputerem. Uważam, że współuczestniczenie w kulturze zaowocuje większą skłonnością do tego, żeby na tę dziedzinę wydawać swoje pieniądze po to, aby mogła ona żyć, funkcjonować i rozwijać się. Przyniesie to następnym pokoleniom, być może naszym dzieciom bądź wnukom, kolejne przesłanki do dalszego rozwoju i trwania w pewnych tradycjach. Czy Wi-Ma nie jest przypadkiem konkurencją dla działających w Łodzi instytucji kultury? Odpowiem na to w taki sposób. Czy możesz mieć wybitnych mistrzów sportowych, nie posiadając szerokiej bazy sportowej? Mieliśmy jednego Małysza i nagle powstała grupa kilkudziesięciu zapaleńców, spośród których wybrano piętnastu, dwudziestu. Chłopaki zdobywają teraz mistrzostwa świata juniorów, a z tej właśnie grupy wyszli 6 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

ci, którzy zostali po raz pierwszy medalistami mistrzostw świata. Taka sama sytuacja jest w kulturze. Dwa obiegi kultury – ten „państwowy” i ten prywatny uzupełniają się i przeplatają. Podam przykład, w zeszłym roku chciałem zorganizować wystawę prac młodych ludzi, związanych z ASP. Udostępniliśmy powierzchnię 800 metrów, daliśmy im pełną dowolność, pomimo tego że narzekali na brak takiej przestrzeni w mieście, to nie udało się, bo nie potrafili się zorganizować. W tym roku podejmujemy kolejną próbę. Wykorzystując zasoby Wi-My, wspólnie z przedstawicielami ASP spróbujemy stworzyć przestrzeń twórczą i warsztatową dla studentów z różnych krajów. Efektem tego mogłaby być wspólna instalacja, która zostanie udostępniona w naszym parku wszystkim zainteresowanym. Gdyby ktoś mnie zapytał, czym jest Wi-Ma, to odpowiedziałbym, że jest to wolny teren, w którym można robić wszystko, z wyjątkiem dwóch rzeczy. Po pierwsze, nikt nie może występować przeciwko nikomu. Nie chodzi o zakaz konkurencji, z której przecież często rodzi się wspaniała współpraca, a dobrym przykładem na to są funkcjonujące klastry. Chodzi o to, że w Wi-Mie nie możesz być nastawiony wrogo do drugiego człowieka, nie możesz okazywać zawiści i nienawiści, bo to jest teren zgody, współpracy. Po drugie, zero narkotyków. To są tylko dwie zasady, więcej nie ma, o wszystkim innym można dyskutować. Gdzieś przecież ktoś, komuś musi dać kredyt zaufania po to, żeby ludzie mieli szansę popróbować, żeby w którymś momencie oni mogli powiedzieć – to jest dobre, to się sprawdziło. Dzięki temu nauczą się kształtować w sobie odpowiedzialność za własne działanie. Czy Wi-Ma jako przestrzeń dająca wolność twórcom to jest miejsce, które musiał Pan zrobić, czy chciał Pan zrobić? Dawna Wi-Ma miała upaść, był zgłoszony wniosek o jej upadłość. Firma, którą prowadziłem z żoną, była udziałowcem tego zakładu, dlatego jego likwidacja wiązała się z zagrożeniem naszego dorobku i bytu. Zablokowaliśmy likwidację przedsiębiorstwa i znaleźliśmy fundusz inwestycyjny, który kupił od głównych udziałowców akcje. Sprzedaliśmy maszyny, likwidując 10 milionów długu, aby teraz zaczynać wszystko od zera. Zaczynamy jednak z potężnym kapitałem w postaci budynków o powierzchni 60 000 metrów i terenu o powierzchni 5 hektarów z pięknym parkiem. W tym czasie pojawiło się dwóch ludzi Artur Urbański i Paweł Olszewski, z ideą zrobienia tutaj projektu muzycznego dla młodych osób, swoistego rodzaju inkubatora. Znaleźliśmy miejsce i tak powstał Bajkonur. Kontakt z twórcami tego przedsięwzięcia, ich historia natchnęła mnie do działania. Rozmawiałem z wieloma osobami, które patrzyły na mnie jak na szalonego faceta. Ale ja już w życiu przeżywałem różne rzeczy. Moim kapitałem życiowym jest moje doświadczenie. Nie mam oporów, żeby rozmawiać z młodymi i żeby młodym przyznawać rację, co do ich drogi i pomysłów. Uznałem, że trzeba pokoleniu trzydziestolatków tworzyć warunki do tego, aby mogli kreować przyszłość, ten nowy świat, w sposób taki, aby był on stworzony na miarę ich oczekiwań. To przecież oni będą żyć w świecie, który stworzą, to oni będą praco-


wać chociażby na moją emeryturę. Uznałem, że koniczne jest znalezienie takiego klucza, który pozwoli przekazywać moją wiedzę młodszym tak, aby oni chcieli ją przyjmować oraz słuchać, a ja sam będę korygował własne działania i własną postawę, zarządzając dzisiaj taką strukturą. Księży Młyn, Off Piotrkowska, Art_Inkubator, ulica Piotrkowska to miejsca wskazywane jako przestrzenie, gdzie ma rozwijać się przedsiębiorczość kreatywna. Jak Pan widzi swoje miejsce na tej liście? My już mamy trzy spółdzielnie socjalne, artystów plastyków, grafików komputerowych. Fashion Week, którego baza materialno-organizacyjna przenosi się do nas, a może w przyszłości również odbywać się będą u nas pokazy. Podpisaliśmy umowę na stworzenie klubu hiphopowego prowadzonego przez mistrza Polski w Beatboksie. Tutaj weszła cała przestrzeń kultury alternatywnej, tutaj wchodzi Fab Lab. Jeżeli ludzie do nas przychodzą, a przecież nie jest to centrum miasta, to widocznie jest tu to coś, ten klimat sprzyjający tego typu działalności. Chciałbym, aby w Wi-Mie zgromadzona była masa krytyczna młodego intelektu, która potrafi przewartościować dzień dzisiejszy w świat, w którym młodzi ludzie chcieliby

żyć. Jeżeli te działalności kulturalne będą się tak dalej rozwijały, to jestem przekonany, że staną się one taką wisienką na torcie, którym będzie kompleks biurowo-handlowousługowy, jaki mamy w planach stworzyć. Uważam, że hasło „Łódź kreatywna”, generalnie jest trafne. Natomiast teraz byłoby dobrze, abyśmy dobrali kluczyki, którymi będziemy mogli otworzyć to hasło przed innymi ludźmi. W moim odczuciu miasto powinno większy nacisk położyć na to, aby ludzie, którzy przyjeżdżają tu z zewnątrz chcieli tu zostać. Obserwuję, że dużym problemem jest brak współpracy w środowisku akademickim. To osłabia siłę oddziaływania zaplecza naukowego na całe miasto. Warto się również zastanowić, co robi Łódź, aby była postrzegana przez cały region jako metropolia, do której warto przyjeżdżać i tu się spotykać. Trzeba zapracować na to, aby być postrzeganym jako metropolia. Łódź powinna być otwarta na wszystko, co wartościowe, niezależnie od tego, czy to płynie z zewnątrz, czy jest wytworem ludzi tu mieszkających. Uważam, że warto pokazywać w Łodzi dorobek kulturalny mieszkańców całego regionu – ziemi piotrkowskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, łowickiej czy opoczyńskiej i mam pomysł, jak to można zrealizować, np. we współpracy z Łódzkim Domem Kultury.

Stanisław Zaręba Prezes Wi-Ma w Łodzi. Obecnie budynek Widzewskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego „Wi-Ma” to strefa działań alternatywnych, jednak miejsce to na stałe wpisało się również w historię łódzkiego przemysłu włókienniczego. Założona w 1877 fabryka zajmowała się produkcją przędz bawełnianych i w szczytowym okresie zatrudniała blisko 7000 pracowników. Zdjęcie: Spóła działa

Numer 2 (38) | 7


8 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Pomysł Five AM na stworzenie placówek biznesowych w industrialnym otoczeniu, jest dobrym połączeniem wszystkiego tego, czego poszukują młode firmy.

Biura z recyklingu Przedstawiamy mariaż doskonały! Z potrzeby stworzenia ergonomicznego miejsca do pracy, w połączeniu z upodobaniem do dobrego designu i szacunkiem dla natury, powstały idealne przestrzenie biurowe. Pomysł na biura, o których mowa, powstał już w 2011 r. w Kortrijk (Belgia), za sprawą architektów Mathieu Bellensa i Oliviera Caluwier współtworzących firmę Five AM Tych dwóch twórców jako swoją misję widzi kreowanie projektów zaskakujących i nietuzinkowych, jednak wciąż bardzo funkcjonalnych i w przystępnej cenie. Za punkt wyjścia obrali sobie prostotę, a każdą projektowaną przestrzeń planują tak, by współdziałała z jej użytkownikiem. Jako cel Bellens i Caluwier postawili sobie także tworzenie projektów inspirujących do kreatywnego działania. Pod koniec 2012, spółka zajmująca się produkcją druków biurowych – Drukta oraz biuro odpowiedzialne za mailing – Formail, rozpoczęły współpracę z Five AM Do ich potrzeb architekci dostosowali magazyn o powierzchni 4 000 m2. Do podziału tej ogromnej hali, wykorzystali oni nieużywane obecnie kontenery (wcześniej służące do transportu drogą wodną), wpisując je w magazyn i przekształcając tym samym, w ciekawe pomieszczenia przeznaczone do pracy małych firm prywatnych. W pomyśle Five AM kluczowym aspektem jest kwestia ekologii, dlatego też twórcy zdecydowali się na ponowne użycie transporterów, do celów zgoła innych niż ich pierwotne przeznaczenie. Kontenery do tego projektu pozyskali z portu w Antwerpii. Zamysł ten oprócz aspektów ekologicznych, ma również niezaprzeczalną zaletę w postaci elastyczności w późniejszym modelowaniu i ewentualnym poszerzaniu przestrzeni oraz może być wykonany przy tanim koszcie materiałów. Poza wcześniej wspomnianymi korzyściami z takiego budownictwa, obydwa przedsiębiorstwa szukały również rozwiązania, które odpowiadałoby potrzebom stworzenia wygodnego miejsca pracy. Jednocześnie, chciały pomysłu oryginalnego i kreatywnego, aby skupić uwagę poten-

cjalnych klientów. Obie firmy były w tym czasie jeszcze niezbyt rozpoznawalne, więc zależało im na zrobieniu na potencjalnych nabywcach trwałego wrażenia profesjonalizmu swojej marki, nie musząc przy tym wydawać zbyt wiele. Zaproponowane przez atelier projektantów rozwiązanie, łączy w sobie wygodę przestrzennego obszaru do pracy z fachowymi i nowoczesnymi wnętrzami przystosowanymi do pracy biurowej. Rozbicie prostej, zewnętrznej bryły magazynu przeprowadzono poprzez wysunięcie części olbrzymich skrzyń transportowych poza elewacje oraz wycięcie w nich otworów okiennych i umieszczenie przeszklonych drzwi. Takie rozwiązanie pozwoliło na wprowadzenie dużej ilości światła słonecznego do wnętrza. Po zrealizowaniu całego konceptu pozostało jedynie spersonalizowanie wnętrz na potrzeby poszczególnych firm. Do wykończenia swoich lokali Formail wybrał surowy i minimalistyczny styl. Ściany pokryto płytami MDF lakierowanymi na biało. W doborze tego materiału, poza względami estetycznymi, dominowała użyteczność tego rozwiązania. Kontenery były częściowo na zewnątrz i musiały być izolowane od zimna. Drukta za to, w swoich biurach, stworzyła ciepłą i przytulną atmosferę. W jej pomieszczeniach postawiono na naturalne odcienie drewna, z brązową wykładziną na podłodze, jednak również bez zbędnych dekoracji. Pomysł Five AM na stworzenie placówek biznesowych w industrialnym otoczeniu, jest dobrym połączeniem wszystkiego tego, czego poszukują młode firmy. Ich oferta obejmuje tanie, funkcjonalne i przestronne miejsca do pracy, obok których nie da się przejść obojętnie. Są to obszary, które zachęcają do kreatywnego działania. Poza tym, jeżeli udałoby im się zaszczepić pomysł na biura, wykorzystujące materiały z recyklingu w innych miastach lub krajach, znacząco przyczyniliby się do zmniejszenia zaśmiecania ziemi.

http://www.fiveam.be tekst: Aleksandra Idler, zdjęcia: Thomas de Bruyne, Five AM walle Numer 2 (38) | 9


Młynówka

Młynówka

Staw Zamkowy

Młynówka

Młynówka

Młynówka

10 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

Młynówka przed

Staw Zamkowy


DOBRE POMYSŁY

Realizacja projektu to optymistyczne spojrzenie na rozwój regionalny w Polsce. Jej sukces powinien udzielić się w całym kraju, przynosząc kolejne owoce mądrych inwestycji i ich efektownych realizacji.

ODRA uRZEKA Efekty realizacji projektu zagospodarowania terenów wzdłuż rzeki Odry na terenie Opola są... urzekające. Wszystkie inwestycje zostały współfinansowane przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego na lata 2007-2013. Opolanie cieszą się teraz odzyskanym dla nich jednym z najpiękniejszych terenów odrzańskich, przez wiele lat degradowanym przez działalność przemysłową. Realizacja projektu to optymistyczne spojrzenie na rozwój regionalny w Polsce. Jej sukces powinien udzielić się w całym kraju, przynosząc kolejne owoce mądrych inwestycji i ich efektownych realizacji. Przestrzeń, która nas otacza kreuje nas i naszą przyszłość. Projekt zakładał poszczególne etapy przebudowy terenu: rewitalizację wyrobiska Bolko I (dawne wyrobisko cementowni), rewaloryzację Parku Nadodrzańskiego, poprowadzenie bulwaru spacerowego nad Młynówką, budowę na tej trasie ścieżek rowerowych i szlaków turystycznych oraz modernizację Stawu Zamkowego. Zwieńczeniem wszystkich etapów jest poprowadzenie drogi biegnącej wzdłuż Odry od terenu kąpieliska Bolko I, przez kanał Młynówkę i Park Nadodrzański aż do Amfiteatru. Oświetlenie terenu umożliwia całoroczną rekreację, bez względu na porę dnia i roku. Zagospodarowane na nowo wyrobisko Bolko I wzbogaciło się m.in. o tarasy ziemne, piaszczyste plaże, platformę widokową, pomosty pływające ze stanowiskami obserwacyjnymi dla służb Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także ławki, plac zabaw, boisko do siatkówki plażowej i wiele innych obiektów małej architektury. W Parku Nadodrzańskim poprowadzono nowe, estetyczne alejki, wybudowano plac zabaw, park linowy oraz ścianki wspinaczkowe. Uporządkowano drzewostan, przy architekturze ogrodowej zasadzono nowe rośliny. Ich

cenne okazy opatrzone zostały tabliczkami informacyjnymi. Następnie wzmocniono i uporządkowano nadbrzeże kanału Młynówka, zaopatrując go w zachęcające do spacerów tarasy widokowe, ławki i skalne ogrody – alpinaria. Niedokończony jeszcze etap modernizacji Stawu Zamkowego zakłada oddanie go do użytku rekreacyjnego dzięki przebudowie alejek, zbudowaniu małej architektury ogrodowej, zasadzeniu nowych drzew oraz odnowieniu betonowych murów konstrukcyjnych okalających staw. Krótkie podsumowanie projektu w liczbach to 3800 m ścieżek pieszo-rowerowych, 35 urządzeń siłowych, 19 placyków wypoczynkowo-widokowych. Zainwestowanych łącznie 25 milionów złotych. Czy podniesienie jakości życia, poczucie estetyki w przestrzeni miejskiej, poprawę stanu zdrowia i ogólnego samopoczucia Opolan da się zmierzyć w liczbach? Wystarczy dołączyć do rzeszy mieszkańców aktywnie spędzających czas wolny na odnowionym obszarze. Opole to nie pierwsze miasto w Polsce, które wykorzystało potencjał społeczny, jaki zawiera w sobie kompleksowa modernizacja przestrzeni reakreacyjnej. Na Zachodzie i coraz częściej również w Polsce rewitalizacja obszarów przyrodniczych staje się naturalną drogą rozwoju tkanki miejskiej. W lipcu 2009 roku otwarto w Sopocie na nowo zagospodarowany Park Północny. Na 15 hektarach zasadzono niemal 100 nowych drzew, kilka tysięcy krzewów oraz kwiatów. 2,7 kilometra ścieżek przyciąga pieszych, rowerzystów i rolkarzy. W ramach ineteraktywnej ścieżki edukacyjnej przedstawiona została historia parku, założonego już w 1. połowie XIX wieku jako obszar uzdrowiskowy. Szybko doceniono wyjątkowy charakter lokalizacyjny Parku Północnego (sopocka plaża bezpośrednio do niego przylega), jego przyrodniczą różnorodność i walory zdrowotne nadmorskiego powietrza.

http://www.um.opole.pl tekst: Magdalena Harasiewicz, zdjęcia: Urząd Miasta Opole Numer 2 (38) | 11


12 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Stacja ma działać jak międzynarodowe lotnisko, bo będzie się tam odbywać kontrola imigracyjna pasażerów, których codziennie ma być nawet kilka milionów. Otwarcie inwestycji przewidywane jest już na 2015 r.

Brama Hongkongu Zupełnie inaczej jest w pociągu, a przynajmniej pociągu azjatyckim: dni, posiłki i znużenie dzielisz z ludźmi, których inaczej by się nie poznało, a niektórych niepodobna zapomnieć. – tymi słowami Tiziano Terzani, wybitny reportażysta i niezmordowany globtroter zachwalał podróżowanie koleją. I miał rację, biorąc pod uwagę statystyki, które mówią, że największy na świecie pasażerski ruch kolejowy występuje w Azji. Nic dziwnego zatem, że właśnie w Hongkongu powstaje największy dworzec kolejowy na świecie. Express Rail Link – West Kowloon Terminus to stacja końcowa superszybkiej kolei, która będzie łączyć Hongkong z Pekinem. Projektem zajmuje się światowej sławy architekt Andrew Bromberg z firmy Aedas. Jak będzie wyglądał ten nowoczesny gigant nazywany „bramą Hongkongu ”, bo jeszcze szerzej otworzy miasto na świat? Według projektu obiekt będzie miał powierzchnię ok. 430 tys. m2, na których ma znaleźć się m.in. 15 torów kolejowych, dworzec z kasami, biurowce, zaple-

cze gastronomiczne, a także 26 km podziemnego tunelu kolejowego, który będzie się łączył z sąsiadującym Shenzen. Stacja ma działać jak międzynarodowe lotnisko, bo będzie się tam odbywać kontrola imigracyjna pasażerów, których codziennie ma być nawet kilka milionów. Otwarcie inwestycji przewidywane jest już na 2015 r. Dla Hongkongu będzie to prawdziwa perełka architektoniczna, bo dworzec ma idealnie wtapiać się w otaczającą tkankę miejską. W ścianach znajdą się duże oszklone powierzchnie, które będą przepuszczać do środka światło słoneczne. Powyginane płaszczyzny fasady i konstrukcji dachu stanowią nawiązanie architektoniczne do pobliskiego portu. Natomiast dach obiektu pokryty zostanie zielenią, wśród której umiejscowione zostaną ścieżki dla pieszych i tarasy, skąd rozciągać się będą widoki na panoramę miasta. Z takiego miejsca niejeden Europejczyk chciałby zacząć podróż, choćby w nieznane.

http://www.aedas.com tekst: Justyna Muszyńska-Szkodzik, projekt: Andrew Bromber – Aedas, zdjęcia: materiały prasowe Aedas Numer 2 (38) | 13


14 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Współdziałanie zielonogórzan w tworzeniu nowej przestrzeni to również ich przyszła współodpowiedzialność za to miejsce. To wydarzenie przyniesie owoce na kolejne tysiąc lat!

Park Tysiąclecia Zielona Góra wytyczyła nową drogę w projektowaniu i realizacji planu przestrzeni publicznej. Przewidziana na lata 2014-2020 rewitalizacja Parku Tysiąclecia, poprzedzona jest szeroko zakrojonymi działaniami społecznymi. Doświadczenie botaników, geologów, historyków, socjologów miejskich, architektów i artystów spotyka się z potrzebami mieszkańców; ostatecznie przecież wszyscy są użytkownikami parku. Ów dialog prowadzony przez Internet, na stronach papierowego wydania gazety czy wreszcie w trakcie dyskusji, warsztatów lub przypadkowych spotkań w parku przybiera coraz pełniejszą formę. Przeistacza się w konkretny projekt, który jest podsumowaniem oczekiwań wszystkich zielonogórzan. Historia Parku Millenium sięga niemal czterech wieków. Od 1628 roku istniał tutaj cmentarz Zielonego Krzyża, założony na skraju miasta. Na przestrzeni wieków nekropolia była poszerzana. Na poszczególnych etapach jej rozwoju powstawały nowe budynki, które pełniły różne funkcje. Zbudowano tam szpital miejski (późniejszy dom starców), studnię, krematorium. Już na początku wieku na terenie Parku Tysiąclecia miały miejsce nowatorskie i symboliczne rozwiązania, wśród nich zaprojektowany przez niemieckiego architekta ogrodów W. Nerche lasek urnowy czy cmentarz pamięci z pochowanymi nań ciałami poległych żołnierzy. W dwudziestoleciu międzywojennym przeprowadzono pierwszą modernizację, w ramach której przebudowano i wzmocniono główne aleje, posadzono bluszcz i żywotnik, natomiast charakterystyczny cmentarny układ kwaterowy ukształtowano w tarasy.

poczynkowo-spacerowy, rozrywkowy i sportowy. Dawny budynek kaplicy-krematorium miał służyć wystawom przyrodniczym, ornitologicznym i artystycznym. Choć ówczesny projekt nie został w pełni zrealizowany, wytyczył wyraźne ścieżki, którymi pomysłodawcy rewitalizacji parku chcą podążać. Zgromadzone na wystawach fotografie najlepszych przykładów parkowych rozwiązań, wybranych przez organizatorów i nadsyłanych przez mieszkańców, skłaniają do refleksji i zachęcają do kreatywności na temat własnego zielonego zakątka. Eksponowane przykłady pozwalają docenić wartość dobrze zrealizowanego konceptu i skłonić do wysuwania własnych oryginalnych propozycji, uwzględniających szczególną historię Parku Tysiąclecia i kontekst miejski Zielonej Góry. Zielonogórzanie biorą udział w spotkaniach, warsztatach, wystawach, konsultacjach, happeningach. Ich integralną częścią jest pięć wydań gazety, dostępnej w formie papierowej i internetowej. Pismo relacjonuje wydarzenia, wysuwa pomysły i podsumowuje historię parku w kontekście podobnych realizacji. „Park Zmysłów”, „Park Sportu”, „Park Wyobrażony” – te proponowane tematy pobudzają do artystycznych działań i obmyślania konkretnych projektów. Współdziałanie zielonogórzan w tworzeniu nowej przestrzeni to również ich przyszła współodpowiedzialność za to miejsce. To wydarzenie przyniesie owoce na kolejne tysiąc lat!

W 1966 roku przyjęto projekt przemiany dawnego cmentarza na obszar podzielony na poszczególne sektory: wyhttp://www.milleniumpark.eu zdjęcie: Justyna Andrzejewska Numer 2 (38) | 15


16 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Nie wymaga żadnego oprogramowania, wystarczy podłączyć go do prądu. Każdy, kto ma trochę fantazji i artystycznego zacięcia, może w ten sposób wyczarować ciekawe, trójwymiarowe konstrukcje.

Długopis do zadań specjalnych Marzyliście kiedyś o tym, aby móc pisać i rysować w powietrzu? To już nie jest futurystyczna wizja, tylko realny projekt bostońskiej firmy WobbleWorks, która stworzyła 3Doodler – urządzenie do odręcznego drukowania trójwymiarowych obiektów. Ta miniaturowa drukarka 3D ma formę pióra i przypomina gruby, wielokolorowy długopis. Zasada działania 3Doodlera jest prosta, bardzo podobna do pistoletu do silikonu, tylko zamiast silikonu w urządzeniu wykorzystywane jest mocno podgrzane tworzywo ABS, które po zetknięciu się z powietrzem ulega natychmiastowemu stężeniu. W przeciwieństwie do gabarytowo dużych drukarek 3D, 3Doodler jest kompaktowy i łatwy w użyciu. Nie wymaga też żadnego oprogramowania, wystarczy podłączyć go do prądu. Każdy, kto ma trochę fantazji i artystycznego zacięcia, może w ten sposób wyczarować ciekawe, trójwymiarowe konstrukcje. 3Doodler może być wykorzystywany do tworzenia biżuterii, zabawek, szablonów, a nawet do drobnych napraw.

w serwisie crowdfundingu – Kickstarter, gdzie przedsiębiorcy szukają społecznego i finansowego wsparcia dla swoich innowacyjnych idei. Pomysłodawcy urządzenia – Peter Dilworth i Maxwell Bogue z firmy WobbleWorks zamierzają uruchomić seryjną produkcję. Zainteresowanie ręczną drukarką prześcignęło najśmielsze oczekiwania konstruktorów. Zamiast planowanych 30 tysięcy dolarów uzbierano już ponad 1,8 mln dolarów wsparcia. A to jeszcze nie koniec. Pierwsze egzemplarze internauci mogli kupić za około 50- 60 dolarów. Czy 3Doodler to tylko atrakcyjny gadżet, kreatywna zabawka, a może prototyp kompaktowej drukarki przyszłości? Zdania w tej kwestii są podzielone. Jednak teraz trudno przewidzieć, jak ten projekt się rozwinie. Odpowiedź znajdziemy w przyszłości, czyli przy dzisiejszym tempie rozwoju technologii, właściwie już za chwilę.

Po raz kolejny zadziałała magia Internetu, bo projekt ten w ciągu kilku dni zachwycił internautów i stał się hitem

http://www.the3doodler.com tekst: Justyna Muszyńska-Szkodzik, zdjęcia: materiały prasowe 3Doodler Numer 2 (38) | 17


DOBRA PRAKTYKA

18 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


Design thinking „Ktoś kiedyś trafnie stwierdził, że najłatwiejszym sposobem przepowiedzenia przyszłości jest jej stworzenie. W tym duchu widzę Łódź jako fermentujący tygiel, w którym prototypujemy nowe technologie, modele organizacji i ekonomię. Łódź będzie miastem ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce.” – rozmowa z Pawłem Sroczyńskim, przedstawicielem Cohabitat rozmawiał: maciej mazerant, Zdjęcia: cohabitat Cohabitat to fundacja, stowarzyszenie, a może grupa nieformalna? Kim są założyciele przedsięwzięcia? Cohabitat to obecnie grupa organizacji tworzących swoisty ekosystem, oparty o wspierające się wzajemnie zależności. Oprócz tego, to także kilkutysięczna ogólnokrajowa społeczność niezależnych indywidualności, które podejmują przedsięwzięcia w miejscowościach, gdzie mieszkają. Główną aktywność Cohabitatu koordynuje działająca w Łodzi fundacja, w której podejmowane są kluczowe dla całej sieci inicjatywy. Rok temu osoby najbardziej zaangażowane sformowały nowy zespół i dzięki wsparciu Fundacji FISE z Warszawy powołały do życia kooperatywę w formie spółdzielni budowniczych. Prowadzimy również przedsiębiorstwo – pracownię projektową działającą w branży architektury naturalnej. Obecnie pracujemy nad powołaniem stowarzyszenia formalizującego działalność warsztatu prototypowania alternatywnych technologii (FabLab Łódź i Cohabitat Hackerspace). Właściwie każda organizacja ma w tym organizmie swoją oddelegowaną funkcję i cel. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy około 7 lat temu zainicjowałem Cohabitat jako quasi-manifest architektoniczno-budowlany. Jako ówczesny student architektury na Politechnice Łódzkiej pragnąłem wykazać, że system edukacji wymaga gruntownej i natychmiastowej przemiany, gdyż ignoruje ważne dla zwykłych ludzi technologie oraz zabija w młodzieży kiełkującą w nich pasję i kreatywność. Będąc człowiekiem niepokornym, szybko zacząłem spotykać się z rektorem, który ostatecznie kazał mi wybierać: „kariera” albo „wizja”. Wybór był oczywisty. Szkoda, że nie wspomina się studentom, że kariera bez wizji warta jest dziś 1500 brutto. Z jednoosobowej walki z wiatrakami działania przekształciły się w ogólnopolski ruch. Jestem tym zdumiony, lecz niezwykle szczęśliwy. Od kiedy działacie i czym się zajmujecie? Skąd wzięły się takie właśnie zainteresowania?

Działamy od 2007 roku. Nasze początki związane są z eksperymentami z technologiami budownictwa alternatywnego. Jako jedna z pierwszych organizacji poświęciliśmy dużo uwagi kwestii wykorzystania materiałów naturalnych, takich jak słoma, glina, wapno i drewno w procesie tworzenia współczesnej architektury alternatywnej. Organizowane warsztaty praktyczne przyciągnęły wiele osób poszukujących, jak się później okazało nie tylko alternatywy budowlanej, lecz także czegoś więcej. Odkryliśmy, że coraz większa grupa osób świadomie poszukuje opcjonalnych sposobów zaspokajania swoich podstawowych potrzeb. Nic w tym dziwnego, skoro edukacja próbuje „formatować” ludzi na robotników, zamiast pielęgnować w nich pasje, przemysł farmaceutyczny dba głównie o wzrost sprzedaży, zamiast trwale uzdrawiać, monokulturowe rolnictwo produkuje jedzenie zatrute genetycznie lub potraktowane pestycydami, zamiast oferować zdrową dla ciała żywność. Przykłady można mnożyć. Jesteśmy organizacją zbudowaną z tych 99% ludzi, którym ten model funkcjonowania pod każdym względem się nie opłaca. Coś tutaj po prostu nie działa! Życie to dużo więcej niż praca, zakupy, newsy w TVN24 i leczenie raka. Życie to przygoda odkrywania nieograniczonych możliwości kreacji, to poznawanie świata i możliwości interakcji z nim. Widać musimy nauczyć się tego wszystkiego od nowa. Aby doświadczać tych prostych radości, warto zachować zdrowie, mieć czas, przyjaznych ludzi wokół oraz zasoby. Jak to zrobić? Zorganizowaliśmy już dwa festiwale, których celem było wskazywanie realnych i prostych alternatyw dla wielu dziedzin życia. Ale to dopiero początek... Co oznaczają używane przez Was pojęcia: koncepcja open source, otwarte technologie i permakultura? Open source to termin wywodzący się z branży IT. Oznacza udostępnianie na otwartej licencji (np. Creative Commons) kodu źródłowego danego oprogramowania. W oparciu o tę filozofię stworzony został m.in. system Numer 2 (38) | 19


operacyjny Linux, przeglądarka Firefox czy Blender. Wielotysięczne społeczności dzięki Internetowi współpracują ze sobą, rozwijając konkretny produkt, który ostatecznie jest nie tylko równie dobry (lub lepszy jak Firefox), co zamknięte odpowiedniki komercyjne. Dodatkowo proces ich powstawania jest społecznie odpowiedzialny dzięki zintegrowanej transparentności. Cała społeczność nie tylko rozwija produkt, ale również dba o to, by spełniał on potrzeby ludzi, którzy go używają. Koncepcja ta przesączyła się do świata sprzętu, gdzie najpierw opanowała proste urządzenia elektroniczne (np. płytka do prototypowania Arduino.cc), aby obecnie zagnieździć się na dobre w branży drukarek 3D. Ciekawe jest to, że dziedziny, takie jak budowa maszyn czy budownictwo i architektura, również zaczynają iść w tym kierunku. Przykładem flagowym jest Wikihouse.cc – budynek, którego maszynową dokumentację wykonania na obrabiarkach CNC można pobrać z Internetu. Istnieje coraz większa grupa przedsiębiorstw, które działają na rynku w oparciu o tzw. ekonomię open source. Firma All Power Labs, która konstruuje zgazowarki do drewna zasilane gazem drzewnym, publikuje w sieci pełną dokumentację wszystkich swoich innowacji, dzięki czemu wokół ich produktów zebrała się znaczna społeczność. Właściwie każdy może zbudować urządzenie dla siebie, a nawet zmodyfikować je i ulepszyć. Grupa Open Source Ecology w ramach swojego projektu flagowego Global Village Construction Set rozwija zestaw 50 maszyn, które pozwalają na skonstruowanie w pełni autonomicznej mikrocywilizacji z lokalnych zasobów. Uważam, że to prawdziwy przełom. Kończy się era korporacyjnej wizji przedsiębiorczości, w której wszyscy biorą udział w wyścigu szczurów, gdzie ceną jest niekontrolowany wzrost, wyzysk ludzi oraz ogromne koszty środowiskowe. Rozpoczynamy wiek przedsiębiorczości kolaboratywnej i otwartej, kiedy zasoby i własność intelektualna są współdzielone. Współdzielenie zasobów, współistnienie i współdziałanie wielu systemów jednocześnie to podstawowe prawo obowiązujące w obrębie ekosystemów naturalnych. Dziedzina określana mianem permakultury opisuje te zależności i pomaga projektować zrównoważone systemy ludzkie w oparciu o te pryncypia. Dlaczego podejmujecie właśnie ten temat? Chcecie zmieniać świat? Czy chcecie zarobić? Jakie są wasze motywacje? Każdy chce zdobywać zasoby, które pozwalają na godne życie i rozwój. Odżegnując się od tego, byłbym hipokrytą. Uważam, że przedsiębiorczość ma ważną rolę do odegrania w nadchodzących latach. Zależy nam na tym, aby więcej uwagi i zasobów koncentrować wokół rozproszonej, synergicznej przedsiębiorczości, zorientowanej na otwartość i dzielenie zasobów (tzw. sharing economy). Taki model ekonomii faworyzuje współpracę, otwartą wymianę i dzielenie własności intelektualnych oraz materialnych, a także minimalizuje ilość użytych zasobów. Bardzo inspirują mnie modele funkcjonowania projektów, takich jak: Open Source Ecology, Arduino, All Power Labs, Raspberry Pi. Łączy je to, że wytwarzają fizyczne produkty, których dokumentacja i proces budowy jest w pełni pu20 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

blicznie udostępniony. Open Source Ecology idzie jeszcze dalej i włącza w swoją działalność tzw. radykalną transparentność, publikując w Internecie wszystkie wydatki i genezę decyzji. W obliczu rozczarowania niewydolnością globalnej ekonomii, jej społeczną i ekologiczną niesprawiedliwością oraz elitarnością podatną na manipulacje, szukamy nowych sposobów organizowania ekonomii, które pozwolą naszej cywilizacji kontynuować rozwój. Nie jest to jednak rozwój rozumiany w kategoriach wiecznej ekspansji i nieograniczonego pożerania zasobów. Świata nie trzeba zmieniać. Zaskakująco szybko zmienia się on sam w obliczu nowych modeli, które są skuteczniejsze. Jaki są najważniejsze zrealizowane przez Was projekty? Jest kilka przedsięwzięć, z których jestem szczególnie dumny. Należy do nich budowa prototypu nanoHabitat. Zadanie polegało na zaprojektowaniu małego budynku (25 m2) z użyciem technologii budownictwa alternatywnego. Dokumentacja budowy została publicznie udostępniona w sieci. Obiekt powstał siłą mięśni, umysłów i serc grupy około 40 osób, które przyjechały na warsztaty. Zbudowaliśmy ten pierwszy opensource’owy budynek w Polsce od fundamentów po tynki. Przedsięwzięcie było częścią działań partnerstwa zawiązanego z United Nations Development Programme dotyczącego promocji budownictwa naturalnego w naszym kraju. W ramach tego samego partnerstwa z UNDP zorganizowaliśmy pierwsze ogólnopolskie spotkanie poświęcone tematyce budowania naturalnego, permakultury oraz open source hardware, czyli Festiwal Cohabitat Gathering 2011. Przybyło na nie ponad 210 osób z całej Polski. To był pierwszy zryw tego rodzaju w kraju. Natomiast druga edycja festiwalu w 2012 r. była absolutnym skokiem na głęboką wodę. Zdecydowaliśmy się nie korzystać z pieniędzy unijnych ani wsparcia sponsorów. Zamiast tego użyliśmy nowej w naszym kraju formuły – finansowania społecznościowego tzw. crowdfundingu. Na nasze wezwanie odpowiedziało ponad 600 osób i wspólnie zebraliśmy aż 90 tys. zł w jedynie 30 dni. Dzięki tym środkom opłaciliśmy koszty realizacji wydarzenia. To był rekord, który udowodnił, jak wielka potęga leży w skoncentrowanych działaniach zintegrowanej społeczności. Aspekt organizacyjny był nie mniejszym osiągnięciem i opierał się również na zasadzie crowdsourcingu. Korzystając z platformy trello. com, w sposób transparentny zarządzaliśmy procesem. Każdy mógł dołączyć i pomóc. Kolejnym projektem były warsztaty „Zrób-to-sam 2.0”. Ponad 80 osób przyjechało na 10-dniowe zajęcia, na których uczyli się, jak własnoręcznie zbudować kolektor słoneczny, konstrukcję domu, toaletę kompostową i kompostownik, a także suszarkę do owoców i małą turbinę wiatrową. Naszym sukcesem okazała się również budowa domu o powierzchni 200 m2 w Grójcu. Założona w 2012 r. kooperatywa budowlana – spółdzielnia Cohabitat-Build – dzięki sile swoich członków zbudowała okazały dom izolowany kostkami słomy, wełną drzewną i tynkami wapiennymi oraz glinianymi. Crowdsourcing wykorzystaliśmy także przy wydaniu książki „Podręcznik budowania z gliny” prof. Ge-


DOBRE PRAKTYKI

Numer 2 (38) | 21


mota Minke. Przez 10 lat tłumaczenie tej najważniejszej książki o budownictwie naturalnym odrzucane było kolejno przez wszystkie wydawnictwa. Gdy dołączyliśmy do przedsięwzięcia, zdecydowaliśmy się oddać finansowanie publikacji w ręce społeczności. 600 osób, które zgodziło się na przedpłaty, stało się kolektywnym, wirtualnym inwestorem, który grupowo opłacił koszty wydania książki. Powołaliśmy do tego specjalne wydawnictwo www. bramawiedzy.pl. Metoda crowdsourcingu sprawdziła się także przy kręceniu filmu dokumentalnego „Cohabitat, the movie”. Jacek Burban wyreżyserował dla nas 40-minutowy dokument, który obejrzało 22 tys. ludzi na YouTube. Dla kogo to robicie? Jak mogą skorzystać z waszej działalności, np. mieszkańcy Łodzi? Przykładamy wiele uwagi do tego, aby nasze działania były zrównoważone. Można powiedzieć, że w pewien 22 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

sposób robimy to dla siebie, gdyż praca ta realizuje nasze marzenia i tworzy obraz świata, w którym chcemy żyć i rozwijać się. Poprzez otwartość i transparentność umożliwiamy innym korzystanie z osiągnięć naszej pracy i koncentracji zasobów. Zależy nam na tym, aby budować relacje, które mają wymiar regeneratywny – zarówno w odniesieniu do środowiska jak i ludzi. Można powiedzieć, że nasza historia jest odwrócona, bo najpierw zaczęliśmy działania w skali ogólnopolskiej, a dopiero teraz koncentrujemy siły w Łodzi. Od tego roku rusza FabLab Łódź. Jest do pracownia, którą wyposażymy w stanowiska: ślusarskie, elektroniczne, stolarskie, ciesielskie, komputerowe, fotograficzne, druku 3D, frezowania i wycinania CNC, a także miejsca do szycia i gotowania. Przestrzeń ta umożliwi każdemu członkowi, m.in.: upieczenie chleba, zbudowanie własnego roweru, mebli, dowolnego systemu elektronicznego, konstrukcji stalowej i drewnianej. Każdy będzie miał dostęp do sprzętu, który mają jedynie


duże firmy. Miejsce to pozwoli na zbudowanie praktycznie wszystkiego. To rewolucja w produkcji. Cieszę się, że dzieje się w Łodzi, mieście o przemysłowej historii. W jaki sposób finansujecie swoje projekty? W odróżnieniu od większości NGO, nasza finansowa rzeczywistość nie wiąże się z unijnymi bądź instytucjonalnymi grantami. Od początku istnienia Cohabitatu finansowaliśmy się dzięki wsparciu ludzi, którzy czuli, że te działania są potrzebne i wartościowe. W zależności od potrzeb działaliśmy jako firma, spółdzielnia, a ostatnio opieramy się głównie na formie fundacji. W 2012 r. z sukcesem zakończyliśmy kampanię crowdfundingową, w której w pełni odsłoniła się moc tkwiąca w społecznościach. Sądzę, że tego rodzaju finansowanie będzie najważniejszym źródłem zasobów dla wszelkich niepokornych zrywów, których dynamika dalece przerasta możliwości unijnej czy instytucjonalnej biurokracji. Zrealizowaliście konferencję, podczas której przekonywaliście do własnych poglądów i idei. Co przyniosło to przedsięwzięcie? Festiwal ten odbywał się na wielu płaszczyznach. Najbardziej widoczną i medialną powłoką był sukces związany z finansowaniem. Bijąc trzykrotnie dotychczasowy rekord zbiórki społecznościowej, udowodniliśmy, że w Polsce tego typu rzeczy są możliwe. Po naszym sukcesie portal polakpotrafi.pl zanotował wysyp nowych projektów. Ludzie uwierzyli w moc swoich marzeń. Na płaszczyźnie ludzkiej działy się nie mniej przełomowe rzeczy. Cały zespół składający się z 14 osób był kwintesencją rozproszonego procesu zarządzania projektem. Użyliśmy platformy trello.com. Natomiast w warstwie merytorycznej pokazaliśmy licznej grupie, że możliwe jest konstruowanie nowoczesnych, dojrzałych technicznie budynków z użyciem materiałów lokalnych (słoma lub glina), że crowdfunding mocno zakorzenia się w naszym kraju, a w mieście można uprawiać żywność. Sporo osób siedzących na widowni po powrocie do domów rozpoczęło swoje działania. Przykładem jest Dawid Szatkowski zachęcony przez Mary Clear do zbudowania platformy łączącej rolników z odbiorcami żywności w mieście. Innym przykładem są efekty wykładu Franka Kresina, który opowiedział o tym, czym jest FabLab i ruch DIY. W ciągu kilku miesięcy odnotowaliśmy przynajmniej cztery tego rodzaju inicjatywy, m.in. w Łodzi, Wrocławiu, Katowicach i Oławie. Odnoszę wrażenie, że czasami wystarczy jedynie ludzi zachęcić i pokazać dobry przykład, aby pchnąć ich ku realizacji niezwykłych projektów. Dlaczego Łódź? Czy to dobre miasto, aby wdrażać tego typu idee? Łódź to idealne miejsce eksperymentowania z design thinking, gdzie poprzez odpowiednią perspektywę patrzenia przemienia się problem w rozwiązanie. Obecność mnóstwa problemów czyni ją unikatową areną dla kreacji alternatywnych sposobów działania. Druga sprawa to lo-

gistyka. Czy można sobie wyobrazić bardziej dogodną lokalizację dla promowania niepokornych idei niż serce kraju, skąd mogą promieniować? Trzecia sprawa to fakt, że w tym mieście o wiele prościej jest zorganizować potrzebną infrastrukturę do działania. Można tu znaleźć niezmiernie dużo starych budynków, tanich biur, magazynów. Liczy się też kontekst historyczny. Poprzednia ekonomia tego miasta, która była związana z przemysłem włókienniczym, upadła. Jedynie kryzys w pełni otwiera szansę nowym możliwościom. My w tej niszy tworzymy nową ekonomię. Jest na to przestrzeń. Zgodnie ze strategią miasta Łódź ma być centrum przemysłów kreatywnych. Co to dla Was oznacza? Szczerze, to nie wiem jeszcze, co to dla mnie znaczy. Cenię Łódź za to, czym jest i czym nie jest. Ponieważ uważam się za osobę kreatywną, mogę wczuć się w to hasło, ale muszę przyznać, że nie jest łatwo! Podstawiali mi nogi na uczelni, „god damn it”! Nie miałem wsparcia kiedy zaczynałem. Jednak aby ten slogan stał się opisem rzeczywistości, najpierw trzeba postarać się o infrastrukturę (w tym mentalną), która stworzy habitat dla kreatywnych umysłów i serc. Tego wciąż nie ma w Łodzi. Dlatego budujemy FabLab Łódź. To jest nasz wkład w kampanię „Łódź kreuje”. Sprowadziliśmy kwestię kreatywności do poziomu wyzwania projektowego. Wiemy, że da się to optymalizować. Kreatywność potrzebuje dostępu do sprzętu, zasobów, wolnej wiedzy i informacji, narzędzi, niezależnego finansowania on demand, innych twórczych ludzi, swobody, przestrzeni, własnych kanałów publicity i wolności. To da się zrobić. [uśmiech] Jak wyobrażacie sobie Łódź za 5, 10, 15 lat? Ktoś kiedyś trafnie stwierdził, że najłatwiejszym sposobem przepowiedzenia przyszłości jest jej stworzenie. W tym duchu widzę Łódź jako fermentujący tygiel, w którym prototypujemy nowe technologie, modele organizacji i ekonomię. Łódź będzie miastem ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. W ramach rodzącej się kolaboratywnej i regeneratywnej ekonomii powstaną startupy, oferujące ludziom dzielenie się tym, co mają – samochodami, mieszkaniami, narzędziami, jedzeniem. W Łodzi pojawi się wiele jadalnych ogrodów miejskich (w tym również na dachach budynków). Łodzianie sami będą budować sobie rowery i podstawowe sprzęty, sami też będą je naprawiać. Powstanie wiele lokalnych społeczności-plemion, agregujących się wokół konkretnych tematów, np. technologii druku 3D, żywności, etc. Grupy hakerów spotykające się w Łodzi zaczną tworzyć oddolne projekty edukacji technicznej, które okażą się o wiele skuteczniejsze niż skostniały system edukacji formalnej. www.cohabitat.net Schematy na stronie 22: górny: ekonomia centralna dolny: ekonomia oparta o dzielenie Numer 2 (38) | 23


Newsletter powstaje na zlecenie Urzędu Miasta Šodzi www.kreatywna.lodz.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.