Newsletter Przemysłów Kreatywnych | Numer 2 (38) | poniedziałek | 11 lutego 2013

Page 1

NEWSLETTER przemysłów kreatywnych numer 2 (38) | 11 lutego 2013


spis treści 4 SEKTOR KREATYWNY System działań — rozmowa z dr. Ewą Kochańską, prezes Centrum Badań i Innowacji Pro-Akademia 8 DOBRE POMYSŁY Gazomerty W drogę Żółta żyrafa Góra-dół Dobra torba 14 DOBRE PRAKTYKI Spóła działa! — rozmowa z Małgorzatą Szafnicką, przedstawicielką spółdzielni socjalnej „Spóła działa!”

www.kreatywna.lodz.pl 2 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


OD REDAKCJI W jaki sposób nauka może współpracować z biznesem, przyczyniając się do rozwoju wizji miasta kreatywnego? Czy edukację ekologiczną można prowadzić ciekawymi i atrakcyjnymi metodami z wykorzystaniem obiektów budowanych w celach badawczorozwojowych? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań, dotyczących powiązań nauki i gospodarki, znajdziemy w najnowszym Newsletterze Przemysłów Kreatywnych. Ponadto w aktualnym wydaniu newslettera prezentujemy założycielki spółdzielni socjalnej, które wspólnymi siłami kreują Na okładce: TWIKE ReDesign foto: TWIKE REDAKCJA Redaktor naczelny: Maciej Mazerant Wywiady: Maja Ruszkowska-Mazerant Aktualności: Agnieszka Furmańczyk Redakcja, korekta: Justyna Muszyńska-Szkodzik Wydawca: ECC-CF, PURPOSE www.purpose.com.pl Adres redakcji: Kreatywni Samozatrudnieni 2013 90-722 Łódź, ul. Więckowskiego 16/200 www.kreatywnisamozatrudnieni.pl e-mail: kontakt@kreatywnisamozatrudnieni.pl Newsletter powstaje na zlecenie Urzędu Miasta Łodzi

pozytywną zmianę w mieście i wykorzystują przy tym swoje nietuzinkowe umiejętności. Jak w każdym wydaniu publikacji, którą macie Państwo przed sobą, tak i tym razem przygotowaliśmy zestaw interesujących i twórczych przedsięwzięć oraz inicjatyw ze świata, które mogą, a nawet powinny stać się dla wszystkich inspiracją. Numer 2 (38) | 3


SEKTOR KREATYWNY

4 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


System działań „Uważam, że miasto musi mieć źródło pieniędzy, które pozwoli na dofinansowanie przemysłów kreatywnych. Natomiast przemysły kreatywne mają służyć budowie wizerunku i marki Łodzi po to, aby łatwiej i szybciej rozwijać inne dziedziny gospodarki.” – rozmowa z dr. Ewą Kochańską, prezes Centrum Badań i Innowacji Pro-Akademia rozmawiał: maciej mazerant, Zdjęcia: archiwum pro-akademia

Centrum Badań i Innowacji Pro-Akademia działa od 1996 roku, skupiając ekspertów z zakresu nauk ekonomicznych, społecznych i technicznych. Jaki był cel stworzenia tej organizacji oraz jakie zadania realizuje obecnie? Jaki ma status prawny? Zaczęliśmy od projektów prywatyzacyjnych, jeszcze w 1996 roku i zrealizowaliśmy w sumie 26 prywatyzacji w całej Polsce. Wielkim przełomem dla funkcjonowania stowarzyszenia było oczywiście wejście do Unii Europejskiej. Rok 2004 to był nowy początek, bo z lokalnej instytucji zaczęliśmy aspirować do rangi organizacji globalnej, która realizuje projekty międzynarodowe. Od samego początku przyświeca nam idea zrównoważonego rozwoju. Chcemy z pełnym zrozumieniem traktować zarówno kwestie ekonomiczne jak i prorozwojowe aspekty techniczne i uwzględniać w tym uczciwość wobec człowieka. Pro-Akademia jest stowarzyszeniem, posiadamy status organizacji pożytku publicznego (OPP) i jednocześnie organizacji pozarządowej non-profit. Nie jest łatwo budować interdyscyplinarne, między sektorowe zespoły, złożone z wysokiej rangi specjalistów, którzy są autorytetami, a każdy jest przecież w swojej dziedzinie gwiazdą. Jest to jednak fantastyczne, ponieważ pracuje się z różnymi, mądrymi ludźmi, z którymi można robić bardzo ciekawe rzeczy. Jednocześnie z prowadzenia takiej organizacji nie

mamy zysku. Musimy więc tak działać, aby uzyskiwać przychody, które później musimy mądrze lokować. Musimy też dbać o absolutną przejrzystość naszej działalności, bo do tego właśnie zobowiązuje bycie organizacją OPP. Nie jest to proste, jednak wszystko co robimy jest udokumentowane i zgodne z prawem. Pro-Akademia realizuje różnorakie projekty badawcze i szkoleniowo-doradcze na zlecenie instytucji Unii Europejskiej, podmiotów prywatnych, administracji centralnej i samorządowej. Jakie to są projekty, czego one dotyczą? Które z nich są Pani najbliższe? Obecnie, czyli w lutym 2013 roku realizujemy 10 projektów, z czego większość są to inicjatywy ponadnarodowe, przeprowadzane we współpracy z organizacjami międzynarodowymi bądź dla takich instytucji. Ważnym kierunkiem, który Pro-Akademia obrała i od początku realizuje jest idea prośrodowiskowa. Dzisiaj nie ma dziedziny, w której można byłoby powiedzieć, że nie dotykamy kwestii ekologicznych. Czym jest korzystanie ze środowiska? Często ludzie nie wiedzą, co kryje się za tym pojęciem. Wytłumaczę więc. Jeżeli np. ktoś ma ścieki, to ma kłopoty. Musi wydać ogromne pieniądze na ich oczyszczenie, aby nie tworzyły zagrożenia dla śroNumer 2 (38) | 5


dowiska naturalnego. Procesy utylizacji są pracochłonne, skomplikowane i co oczywiste – bardzo kosztowne. Można jednak spojrzeć na sprawę inaczej i potraktować ścieki, odpady jako zasób, jako surowiec do ponownego wykorzystania, na przykład na cele energetyczne. My w tej chwili pracujemy nad technologiami dla branży rolno-spożywczej, które pomogą małym firmom produkującym odpady organiczne (np. mleczarniom, przetwórniom owoców i warzyw) uzyskać zyski z tych kłopotliwych odpadów poprodukcyjnych. Realizujecie Państwo również projekty animujące współpracę nauki z biznesem. Czy jest to trudne? Czy firmy oraz instytucje naukowe są otwarte na tego typu współpracę? To jest bardzo trudne. Niestety, tak jest ustawiony system podatkowy, system finansowania nauki i kariery naukowej na uczelniach, że te światy są totalnie rozdzielne. Jeżeli dzisiaj ktoś jako naukowiec współpracuje z przedsiębiorstwem, to taka współpraca wiąże się z wieloma kłopotami i dla naukowca, i dla przedsiębiorcy.. System awansowania pracownika naukowego uniemożliwia wręcz podejmowanie badań na rzecz gospodarki . Relacja ta niesie ze sobą pewne ryzyko. Jeżeli prowadzi się badania, które mają być wdrożone, to muszą być one nastawione na realne rezultaty, minimalne koszty i krótkie terminy. Dla uczelni, w jej obecnym kształcie organizacyjnym takie podejście jest trudne do zrealizowania. Jak obecnie firma działająca na rynku może skorzystać z wiedzy naukowej, która jest na uczelniach? Czy firmy chcą korzystać z takiej nowoczesnej wiedzy? I tak i nie. Dlaczego nie? Dlatego, że celem funkcjonowania firmy jest zysk, ona musi zarabiać. Jeżeli można osiągną zysk metodami typu: niskie koszty pracy, brak dbałości o środowisko, to przedsiębiorca korzysta z takich łatwych rozwiązań. Natomiast współpraca z nauką i poszukiwanie innowacji pojawia się wtedy, kiedy kończą się nam te proste narzędzia i trzeba szukać innych sposobów na rozwój. Współpraca z uczelnią to nie jest łatwa sprawa. Natomiast w polskich firmach nie ma ośrodków rozwojowo-badawczych, które spotykamy w firmach z kapitałem zagranicznym. Zatem średnia i mała firma, która posiada kapitał polski, szuka innowacji tam, gdzie są one dostępne za umiarkowane, rozsądne pieniądze i takie, które pozwolą w szybkim czasie na zwrot nakładu. Poszukuje więc informacji w mniejszych ośrodkach naukowych niż uczelni. Czy trudno jest założyć w firmie dział badań i rozwoju? Trzeba mieć przede wszystkim kapitał. Trudne to raczej nie jest. Ustawia się u siebie odpowiednią aparaturę laboratoryjną i prowadzi badania na własną rękę i w pierwszej kolejności na własne, indywidualne potrzeby. Są dodatkowo ulgi podatkowe dla firm, które budują ośrodki badawczo-rozwojowe, ale postawiono im niezmiernie wysokie wymagania. Trzeba mieć bardzo wysokie przychody z działalności badawczo-rozwojowej, żeby dostać 6 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

ulgę z tytułu podatków. Powinno być przecież odwrotnie. Ustawodawca powinien motywować małą firmę, właśnie zwolnieniem z podatków do podjęcia takiej działalności. Dodam, że w nowym okresie programowania Funduszy Europejskich pojawia się program o nazwie roboczej Inteligentny Rozwój, w którym ogromny nacisk kładzie się na przedsiębiorczość i badania oraz rozwój. W nowym okresie finansowania 2014-2020 podejście do współpracy nauki i gospodarki w Polsce powinno się mocno zmienić. Co miałoby się wydarzyć, aby jednostki naukowe i firmy współpracowały ze sobą, tworząc nową jakość w postaci innowacyjnych i kreatywnych rozwiązań, usług, produktów? Potrzebny jest system, który będzie umożliwiał takie działania na poziomie krajowym. Pole do popisu w swoim zakresie mają również samorządy lokalne, urzędy miast czy urzędy marszałkowskie. Wystarczy wprowadzić inicjatywy, które będą promowały tego typu działania. Zachęcam urzędników do tworzenia nawet małych funduszy grantowych na wspieranie działań proinnowacyjnych, finansowanie współpracy naukowców z przedsiębiorcami z własnego regionu. To nie chodzi o wielkie pieniądze, a raczej o wyznaczenie dobrego toru. Jeżeli Łódź chce być miastem kreatywnym, to nie może to być wyłącznie hasło. Za tym musi iść system działań, które będą sprzyjać kreatywności i będą skierowane do dzieci, młodzieży, studentów, przedsiębiorców i osób dojrzałych. Łódź miastem przemysłów kreatywnych... Co dla Pani oznacza taki kierunek rozwoju miasta? Jak mogą odnaleźć się w tej strategii jednostki, takie jak Pro-Akademia? Łódź może być miastem przemysłów kreatywnych, aczkolwiek uważam, że na tych przemysłach w Europie nie jesteśmy w stanie zbudować dobrobytu. Myślę, że to są dziedziny, które owszem tworzą wizerunek, ale nie są w stanie zapewnić nam wystarczających dochodów. To one będą potrzebowały pieniędzy, a nie wygenerują nam wpływów do budżetu miasta. Proszę popatrzeć na instytucje kultury. Która z nich jest samowystarczalna? Uważam, że miasto musi mieć źródło pieniędzy, które pozwoli na dofinansowanie przemysłów kreatywnych. Natomiast przemysły kreatywne mają służyć budowie wizerunku i marki Łodzi po to, aby łatwiej i szybciej rozwijać inne dziedziny gospodarki. Jedynie Amerykanie potrafią zarobić na przemysłach kreatywnych, niestety żaden kraj w Europe. Chciałabym mieć inne zdanie. Jesteście Państwo laureatem konkursu „Krajowi Liderzy Innowacji i Rozwoju”. Realizowany przez Pro-Akademię projekt został uznany za jedno z najciekawszych przedsięwzięć związanych z promocją i wdrażaniem innowacji. Jakie było uzasadnienie jury konkursu? Byliśmy dwa lata temu liderem jako organizacja innowacyjna. Natomiast w tym rozdaniu uznaliśmy, że warto pochwalić się projektem grantowym dla doktorantów, ponieważ rezultaty tego projektu udowadniały, że współpraca


nauki i gospodarki jest możliwa. Co więcej, że ta relacja jest korzystna dla obu stron. Skupiliśmy się na grupie młodych naukowców, którzy nie mają na swoim koncie wielkich osiągnięć naukowych, co było akurat ich zaletą, tak jak ich kreatywność, elastyczność, łatwość przyjmowania nowych rozwiązań i pomysłów. Skupiliśmy się na dziedzinie łączącej środowisko i energetykę. Dodaliśmy do tego budownictwo, transport, rolnictwo, energetykę wodną. Innowacyjna była również metoda pracy z doktorantami, ponieważ działaliśmy w interdyscyplinarnych zespołach. Do rzadkości należą w Polsce sytuacje, kiedy współpracują ze sobą: biolog, prawnik, inżynier i ekonomista. Zbudowaliśmy taki zespół w projekcie Hydroelektrowni, każda z tych osób była ważna. Co więcej, ci młodzi ludzie wspierani byli przez doświadczonych naukowców. Ich projekty oceniane były przez praktyków gospodarczych. Dodatkowo włączyliśmy w projekt kontekst międzynarodowy, czyli partnerów naukowych i biznesowych z Niemiec, Szwecji i Włoch. Osiągnęliśmy bardzo dobre rezultaty. Możemy się pochwalić zgłoszonymi w ciągu roku siedmioma patentami. Przygotowaliśmy siedem monograficznych prac ze współwydawnictwem Polskiej Akademii Nauk. Były również wydawnictwa w publikatorach zagranicznych. Jeden ze zgłoszonych projektów – Hybrydowej Elektrociepłowni, która dostarcza energię elektryczną i ciepło w oparciu o wykorzystanie energii słońca, wiatru i biomasy – tak bardzo spodobał się pewnej łódzkiej gminie, że przy pomocy naszej i doktorantów gmina ta złożyła wniosek o dofinansowanie do Ministerstwa Środowiska, Ochrony Przyrody i Bezpieczeństwa Reaktorów Atomowych Niemiec. Otrzymaliśmy właśnie informację, że wójt gminy jest zaproszony do Berlina na podpisanie umowy, co oznacza, że ta elektrociepłownia będzie wybudowana. Będzie to bez wątpienia pierwsza hybrydowa elektrociepłownia w Polsce i również w Europie. Jest ona również tak pomyślana, aby spełniała funkcję edukacyjną i demonstracyjną. Projekt pokazuje, że nie trzeba wiele. Wystarczy tylko konsekwencja w działaniu i praca.

Proszę powiedzieć o planach na przyszłość Pro-Akademii. Mnie szczególnie zainteresował projekt Centrum Transferu Technologii w obszarze Odnawialnych Źródeł Energii. Jest to bardzo duże przedsięwzięcie i jesteśmy niezmiernie podekscytowani tą perspektywą. Udało nam się otrzymać grant z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka na budowę Centrum Transferu Technologii w obszarze Odnawialnych Źródeł Energii. Budujemy laboratoria dedykowane energetyce wiatrowej, słonecznej i przetwórstwu biomasy, a także pionowy tunel aerodynamiczny, który ma służyć funkcjom edukacyjnym i badawczym (prace nad mikroturbinami wiatrowymi). Chcemy pokazać również, jaka jest siła natury, siła wiatru, czyli wykorzystać tunel do skoków spadochronowych. Będzie to pierwsza taka budowla w województwie łódzkim. Dodatkowo pracujemy w dwóch projektach – Naukowcy dla Gospodarki Województwa Łódzkiego i Naukowcy dla Gospodarki Mazowsza. Spodziewamy się ciekawych rozwiązań patentowych, publikacji i rzeczywistej współpracy z przedsiębiorcami.

dr Ewa Kochańska Prezes Centrum Badań i Innowacji Pro-Akademia, doktor nauk ekonomicznych Uniwersytetu Łódzkiego, członek Komitetu Monitorującego Regionalny Program Operacyjny Województwa Łódzkiego, ekspert Ministerstwa Gospodarki w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, Promotor Projektów Innowacyjnych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, członek Naukowej Rady Programowej ds. Aktualizacji Strategii Rozwoju Województwa Łódzkiego na lata 2007-2020, członek Civil Society Forum w ramach Partnerstwa Wschodniego przy Komisji Europejskiej, członek Europejskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Środowiska i Zasobów Naturalnych. Numer 2 (38) | 7


8 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY A czy ktoś chciałby zamieszkać w gazometrze? Gasometers to 4 ogromne budynki, które w latach 1896-1984 służyły jako zbiorniki gazu w swego czasu największej elektrowni gazowej w Europie.

Gazometry Rewitalizowane fabryki, na których miejscu powstają hotele, centra handlowo-rozrywkowe, czy tak zwane lofty, wpisały się już w ofertę polskich deweloperów. Większość Polaków, gdy słyszy słowo loft, wie, że chodzi o mieszkanie w starej, ale odnowionej fabryce. Domyślają się też, że na ścianach najprawdopodobniej znajdą gołą, czerwoną cegłę, która stała się znakiem rozpoznawalnym loftów. Innymi rewitalizowanymi obiektami są stare kamienice i różne zniszczałe budynki, które sklasyfikowano jako wartościowe. A czy ktoś chciałby zamieszkać w gazometrze? Gasometers to 4 ogromne budynki, które w latach 1896-1984 służyły jako zbiorniki gazu w swego czasu największej elektrowni gazowej w Europie. Rzecz dzieje się w Wiedniu. To tamtejsze władze, w 1992 roku ogłosiły konkurs na projekt nadania nowych funkcji budynkom elektrowni, wówczas już uznanym za zabytkowe. Zwycięzcami były studia projektowe prowadzone przez: Jeana Nouvela, Coopa Himmelb(l)au’a, Manfreda Wehdorna, oraz Wilhelma Holzbauera. Dzięki ich pracy już w 2001 roku do użytku oddano cztery wyjątkowe budynki. Każdy ze zbiorników na gaz pokryty był ceglaną fasadą o wysokości ok. 70 m, 60 m przekątnej – mają one bowiem przekrój okrągły. Mogły one przechowywać ponad 84 miliony metrów sześciennych gazu. W celu przebudowy usunięto wszystkie wewnętrzne konstrukcje, poza wspomnianymi ceglanymi fasadami. W ich wnętrzach powstało 615 nowych mieszkań, akademik studencki, biura, centrum opieki dziennej, kino multiplex, ponad 70 sklepów, restauracje, bary, kawiarnie, sala pokazowa, a także wiedeńskie archiwa państwowe (Österreichisches Staatsarchiv).

w ręce innego zespołu projektantów. Dzięki temu osiągnięto eklektyczny i różnorodny efekt. Gasometer A to dzieło zespołu Jeana Nouvela. Zaproponował on mieszkańcom wewnętrzny plac, nad którym rozciąga się ogromna, przezroczysta kopuła, która zakrywa całą powierzchnię wewnątrz ceglanej, walcowatej fasady. Gasometer B wyszedł spod ręki ludzi Coopa Himmelb(l) au’a. Zaprojektowali oni oddzielną, dodatkową strukturę, która stoi obok ceglanego zbiornika, niejako do niego przyklejona. W jej wnętrzu znajduje się 256 mieszkań, 73 pokoje studenckie, a także sala koncertowa mogąca pomieścić 3,5 tysiąca ludzi oraz centrum handlowe i pomieszczenia opieki zdrowotnej. Trzeci, Gasometer C, przypadł w udziale Manfredowi Wehdornowi, który wraz ze swoimi współpracownikami, zaproponował stworzenie wewnętrznego ogrodu oraz pomyślanego w sposób przyjazny środowisku, systemu balkonów. Wilhelm Holzbauer zajął się pracami na ostatnim budynkiem – D. Elementem charakterystycznym tej realizacji jest posadzony na całej wewnętrznej powierzchni ogród oraz klatka schodowa. Podjęcie takiej inwestycji było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza że konserwator zabytków miał prawo znacząco ingerować w projekty,. Dzięki powierzeniu prac kilku niezależnym zespołom, projekt został zrealizowany sprawnie i porządnie. A co najważniejsze, efekt naprawdę robi wrażenie.

Cztery budynki, składające się na całość kompleksu, nazwano kolejnymi literami alfabetu. Każdy z nich oddano

http://www.wiener-gasometer.at, http://www.gasometer.at zdjęcia: Thomas Preiss, Gasometer City Numer 2 (38) | 9


10 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY TWIKE to trzykołowy pojazd z zamkniętą kabiną. Wyposażony jest on w dwa mechanizmy napędowe, które mogą się wzajemnie uzupełniać. Jeden z nich to elektryczny silnik z baterią litowojonową. Pozwala on na przejechanie do 200 km bez konieczności doładowania.

w drogę Ludzie, którzy szukają alternatywy dla poruszania się po mieście samochodem, mają do wyboru kilka opcji. Pierwszą z nich jest transport publiczny, może on jednak powodować pewne niedogodności, jak opóźnienia, częste usterki, ścisk, itp. Kolejnym środkiem transportu, który zwłaszcza w centrum metropolii zdaje się być najlepszą alternatywą, jest rower. Jazda na dwukołowcu ma również kilka wad. Po pierwsze, jeśli jedziemy nim do pracy i na dodatek się spieszymy, zapach towarzyszący nam przez resztę dnia nie będzie należał do przyjemnych. Po drugie, nie w każdych warunkach jazda na rowerze będzie miła i wygodna. Ulewny deszcz czy zimowa temperatura i śniegi niemal dyskwalifikują tę formę poruszania się. Niemiecka firma TWIKE proponuje alternatywę. Jest to środek transportu wypełniający lukę pomiędzy samochodem a rowerem. TWIKE to trzykołowy pojazd z zamkniętą kabiną. Wyposażony jest on w dwa mechanizmy napędowe, które mogą się wzajemnie uzupełniać. Jeden z nich to elektryczny silnik z baterią litowo-jonową. Pozwala on na przejechanie do 200 km bez konieczności doładowa-

nia. Maksymalna prędkość, jaką może rozwinąć TWIKE to 85 km/h. Dodatkowym systemem napędowym są pedały, zarówno dla kierowcy jak i pasażera (pojazd jest dwuosobowy). Pedałowanie, czyli siła mięśni ma jednak rolę jedynie wspomagającą działanie silnika i zmniejszającą zużycie baterii. Co ciekawe TWIKE nie jest urządzeniem najnowszej generacji. Jego pierwsze egzemplarze wyjechały na drogi ponad piętnaście lat temu. Dziś jeździ ich już około 900, najwięcej w Niemczech, Szwajcarii i Holandii. Używając tego środka lokomocji, można uniknąć różnych niedogodności związanych z jazdą na rowerze,jak zmoknięcie na deszczu, chłód i wiatr, a także dotkliwy upadek. W zestawieniu z samochodem z kolei ma on przewagę, dlatego, że generuje mniejsze zanieczyszczenie dla środowiska, a także jest oszczędny w eksploatacji. Nie palimy ropy ani benzyny, mamy kompaktowy pojazd, który łatwo zaparkować nawet na najmniejszym miejscu parkingowym.

http://www.twike.com zdjęcia: TWIKE Numer 2 (38) | 11


12 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Żyrafa w nazwie centrum nie znalazła się przypadkiem. To właśnie ona – ogromnych rozmiarów, żółta żyrafa, która swoją głową „przebiła się” przez jedną z kondygnacji budynku – widoczna jest z daleka i zachęca do wizyty u lekarza.

Żółta żyrafa Nie ma nic gorszego od choroby dzieci. Gdy tylko okazuje się, że dziecko ma być hospitalizowane, cała rodzina martwi się i stara uprzyjemnić mu czas spędzony w tym mało przyjaznym dzieciom miejscu. Na szczęście, od kilkunastu lat w polskich szpitalach myśli się już o tym, że samopoczucie małego pacjenta ma duży wpływ na jego powrót do zdrowia. Dzięki temu oddziały dziecięce są kolorowe, pełne bajkowych i zwierzęcych postaci umilających maluchom pobyt. O ile chętniej mały człowiek będzie myślał o wejściu do ośrodka zdrowia czy szpitala, gdy ten będzie już z zewnątrz wyglądał zachęcająco? Na przykład tak, jak powstające w Paryżu centrum dziecka Giraffe Childcare Centre. Żyrafa w nazwie centrum nie znalazła się przypadkiem. To właśnie ona – ogromnych rozmiarów, żółta żyrafa, która swoją głową „przebiła się” przez jedną z kondygnacji budynku – widoczna jest z daleka i zachęca do wizyty

u lekarza. Z dołu widać same, długie i koślawe nogi z fragmentem brzucha żyrafy, a ponad dachem centrum dziecka wystaje fragment jej smukłej szyi i głowa. Aby dojść do drzwi wejściowych Giraffe Childcare Centre, trzeba przejść pomiędzy nogami zwierzęcia. Poza żyrafą, budynek zdobi biały niedźwiedź i cała rodzina nieco przerośniętych biedronek. Wszystko po to, by konieczność leczenia nie stała się dla dziecka czasem smutnym oraz pozbawionym koloru i zabawy. Na każdym z trzech pięter centrum znajdzie się plac zabaw. Cały budynek ma pomieścić sześćdziesięcioro małych pacjentów. Żyrafa wmontowana w budynek centrum to bardzo ciekawy zabieg architektoniczny. Uzyskano go za sprawą tylko jednego elementu, który kontrastuje z otoczeniem swoim kształtem i kolorem, powoduje miłe odczucie i przyciąga uwagę wszystkich przechodniów, nie tylko dzieci.

http://www.hondelatte-laporte.com projekt: Hondelatte Laporte Architectes, zdjęcia: Philippe Ruault Numer 2 (38) | 13


14 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY Konstrukcja Urban Elevator to przede wszystkim klatka z krzyżujących się stalowych belek oraz oszklone ściany szybu windy. Winda, wynosząca przechodniów na poziom mostu dla pieszych, znajduje się po jego jednej stronie.

Góra-dół Poruszanie się w terenach górzystych i pagórkowatych bardzo często stanowi niemałe wyzwanie, zarówno dla kierowców jak i pieszych, choć dla tych drugich zdecydowanie większe. Wspięcie się na szczyt pagórka, na którym akurat znajduje się cel naszej podróży, może wywołać duże zmęczenie. Oczywiście można ten problem zniwelować przez zastąpienie nóg skuterem czy samochodem. Gdy jednak nie mamy takiego pojazdu do dyspozycji kłopot pozostaje. Nie wszędzie trzeba borykać się z takimi problemami. W niewielkim mieście Errenteria, na północy Hiszpanii, w dzielnicy Galtzaraborda, znaleziono i wcielono w życie ciekawe rozwiązanie – Urban Elevator (z ang. winda miejska). Powstała ona wraz z mostem dla pieszych, który łączy dwie części dzielnicy, znajdujące się na różnych wysokościach nad poziomem morza. Kłopot pojawił się wraz z rozwojem miasteczka położonego w dolinie. Przez napływ ludzi i rozrastanie się zabudowań Errenterii, domostwa zaczęto budować na coraz wyższych zboczach otaczających dolinę. W końcu okazało się, że dotarcie na pieszo do niektórych domostw jest prawie niemożliwe, zwłaszcza w zimie. A przecież mieszkańcy i goście muszą mieć możliwość poruszania się. Co więcej, w części

miasta znajdującej się u podstaw windy, zlokalizowane są wszystkie zasoby potrzebne ludziom – transport miejski, dworzec kolejowy, sklepy i szkoły. Dlatego tamtejsze studio projektowe Vaumm podjęło się zadania wymyślenia i zrealizowania odpowiedniego rozwiązania. Konstrukcja Urban Elevator to przede wszystkim klatka z krzyżujących się stalowych belek oraz oszklone ściany szybu windy. Winda, wynosząca przechodniów na poziom mostu dla pieszych, znajduje się po jego jednej stronie. Stamtąd bez najmniejszego problemu można dostać się na drugą stronę i na szczyt pagórka. Pozycja windy i mostu została podyktowana warunkami naturalnymi – rosnącym w bliskim sąsiedztwie starym drzewem, którego postanowiono nie wycinać, jak również wytycznymi dotyczącymi odległości obiektu od okolicznych domostw. Ten nowoczesny, dość surowy obiekt współgra z otaczającą go naturą między innymi za sprawą wspomnianego drzewa. Dzięki zastosowaniu prześwitów, zarówno w windzie jak i w obudowie mostu, pieszy ma możliwość cieszenia się widokiem zieleni i górzystych krajobrazów, a także znajdującej się niedaleko zatoki Pasaia.

http://www.vaumm.com projekt: VAUMM arquitectura y urbanismo, zdjęcia: Aitor Ortiz Numer 2 (38) | 15


16 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH


DOBRE POMYSŁY

Goedzak to nietypowy worek na śmieci, który zaprojektowano tak, by wyróżniał się wśród zwykłych odpadów. Pomyślano też o tym, by ciekawski kolekcjoner mógł od razu zobaczyć, co znajduje się wewnątrz i tym samym, czy warto otwierać pakunek.

Dobra torba Wśród ludzi każdej rasy i narodowości można wyróżnić „gatunek” zbieraczy-kolekcjonerów. Są to osoby, którzy nie lubią wyrzucania, nie boją się gromadzenia wokół siebie wielu przedmiotów. Kochają oni także rzeczy stare, z duszą i widocznymi oznakami upływu czasu. Właśnie oni nie przejdą obojętnie obok, wprawdzie zniszczonego, ale niegdyś pięknego lub stylowego fotela, który ktoś wystawił przed blok, jako śmieć. To też oni pojadą na targ i będą szukać staroci, które ktoś inny wyszperał czy to na śmietniku, czy ze starych piwnic i strychów. Spójrzmy na to zagadnienie z drugiej strony. Przy porządkach często wyrzucamy przedmioty całkiem sprawne i zdatne do użytku, ale nam już po prostu niepotrzebne. A przecież ktoś, zbieracz-kolekcjoner, na pewno ucieszyłby się z posiadania niektórych z nich. Z myślą o tych właśnie rzeczach, i ludziach, holenderscy projektanci ze studia Waarmakers stworzyli Goedzak. Goedzak to nietypowy worek na śmieci, który zaprojektowano tak, by wyróżniał się wśród zwykłych odpadów. Pomyślano też o tym, by ciekawski kolekcjoner mógł od razu zobaczyć, co znajduje się wewnątrz i tym samym,

czy warto otwierać pakunek. Goedzak jest w połowie przezroczystą, a w drugiej części jaskrawożółtą torbą przeznaczoną do pozbywania się rzeczy zniepotrzebnych, ale potencjalnie użytecznych. Goedzak – z języka holenderskiego oznacza dobrą torbę. Robiąc zatem czystki w zbiorach płyt, starych czasopism, zabawek, naczyń zastąpionych nową piękną zastawą, natykając się na cokolwiek, co nie jest zepsute, należy włożyć te przedmioty do Goedzak i wystawić przed dom, na ulicę. Worek powinien znaleźć się w miejscu widocznym, w którym zbieracz-kolekcjoner będzie miał szansę go znaleźć, sprawdzić zawartość i być może skorzystać ze znalezisk. Ten prosty pomysł, jest nie tylko hołdem złożonym zbieraczom. Jest też kolejnym łatwym sposobem na dbanie o środowisko naturalne, poprzez generowanie mniejszej ilości odpadów, lądujących na wysypiskach śmieci. Projekt ten powstał w myśl idei mówiącej, że małe czyny podejmowane przez każdego z nas, każdego dnia, mogą zdziałać wielkie rzeczy.

http://waarmakers.nl, http://www.degoedzak.nl projekt: Goedzak, zdjęcia: Waarmakers Numer 2 (38) | 17


DOBRA PRAKTYKA

Aga

Beata

Gosia

Ola

18 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

Kaśka


Spóła działa! „Łódź jest kreatywna i musi taka być, bo nie ma za bardzo wyjścia, jeśli nie chce się cała przenieść do Warszawy! Nie jest prosto żyć w naszym mieście, wszyscy to wiemy, a jeszcze trudniej działać w sferze zbytków, takich jak kultura czy sztuka. Ale przecież nie chodzi o to, żeby było prosto.” – rozmowa z Małgorzatą Szafnicką, przedstawicielką spółdzielni socjalnej „Spóła działa!” rozmawiał: maciej mazerant, Zdjęcia: spóła działa!

Skąd pomysł założenia spółdzielni Spóła Działa? Kto tworzy to przedsięwzięcie? W skład naszej spółdzielni wchodzi pięć młodych kobiet: artystek, pasjonatek, wariatek, osób poszukujących. Inicjatorką jej powstania była jedna z nich, a sam pomysł był banalnie prosty – spróbujmy wspólnie zrobić coś wartościowego, wcielić w życie swoje plany i ideały, zapewniając przy tym miejsce pracy sobie i innym. Sytuacja jakby skądś znana: „Tak, ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic (...). To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę…”. Co to w ogóle jest spółdzielnia socjalna, jak ona działa, jak się ją zakłada? Dlaczego, np. nie założyłyście firm i spółki cywilnej? Spółdzielnia socjalna to demokratyczna i zawierająca komponent aktywności społecznej forma działalności gospodarczej. Każda prawdziwa spółdzielnia jest oparta na siedmiu podstawowych zasadach: dobrowolnym i otwartym członkostwie; demokratycznej kontroli członkowskiej; ekonomicznym uczestnictwie członków i członkiń; autonomii i niezależności; kształceniu, szkoleniu i informacji; współpracy pomiędzy spółdzielniami; trosce o społeczność lokalną. To właśnie te reguły sprawiają, że idea spółdzielczości przyciąga odważnych i kreatywnych ludzi, którzy chcą, by ich praca była czymś więcej niż tylko zarabianiem na chleb. Do założenia spółdzielni potrzebnych jest minimum pięć osób, które zdecydują się na prowadzenie tego typu działalności, a następnie spełnią przepisy ustawy o spółdzielniach socjalnych i zarejestrują swój podmiot w Krajowym

Rejestrze Sądowym. Obecnie prowadzonych jest w Łodzi szereg projektów unijnych, wspierających zakładanie spółdzielni przez osoby bezrobotne i właśnie z jednego z nich skorzystałyśmy. Zakupiłyśmy dzięki niemu niezbędny sprzęt i otrzymałyśmy wsparcie finansowe i merytoryczne na czas „rozruchu”. Jest to dla nas bardzo duża pomoc, ale wiąże się oczywiście z konkretnymi zobowiązaniami. Zakładanie spółdzielni w ramach projektów nie jest z pewnością obligatoryjne. Warto też próbować działać własnymi siłami, jeśli tylko ktoś ma takie możliwości. Jakie usługi świadczy spółdzielnia, biorąc pod uwagę różnorodne umiejętności jej założycielek? Jesteśmy firmą wielobranżową, ale wspólnym mianownikiem wszystkich naszych działań jest ich twórczy charakter. Ogólnie rzecz ujmując, w ramach spółdzielni funkcjonuje studio fotograficzne i pracownia artystyczna oferująca usługi w zakresie projektowania graficznego, ilustracji, malarstwa ściennego, warsztatów. Spóła to również pracownia, gdzie ratuje się meble, a także tworzy ubranka dziecięce i zabawki. Myśl przewodnia powstania spółdzielni była taka, aby każda z nas mogła się spełniać w swoich pasjach i robić to, co naprawdę kocha. Wierzymy, że wspierając się w prowadzeniu tak szeroko zakrojonej działalności, uda nam się wcielić ten plan w życie. Choć zdecydowanie nie jest to proste. Studio fotograficzne nie konkuruje z innymi w rentownych dziedzinach fotografii tj. masowe robienie zdjęć do dokumentów, reportaże ślubne, weselne, czy komunijne. W dobie komercjalizacji tych wydarzeń, Kaśka, która w nim przewodzi woli raczej zdokumentować poród lub Numer 2 (38) | 19


pogrzeb – sytuacje pełne emocji i dotykające prawdy, której poszukuje w swojej pracy. Nie uznaje ulepszania i poprawiania tego, co już samo w sobie jest najlepsze z możliwych.

Bardzo dużo się u nas dzieje i to wszystko stara się uporządkować Beata. To dzięki jej umiłowaniu do ładu w papierach i dbaniu o formalności, możemy oddawać się twórczej pracy.

Pod nazwą Papiery Wartościowe i pod dowództwem Agnieszki rozwija się studio ilustracji i grafiki, które oferuje usługi projektowania w oparciu o działalność manualną i własne fotografie.

Właśnie, dlaczego są tylko założycielki? Nie było Panów, z którymi można by wejść w „spółę”?

Warsztaty plastyczne, kursy malarstwa i rysunku to domena Oli. Spotkania oferujące łyk sztuki i kreatywnych działań artystycznych przeznaczone są dla różnych grup wiekowych: dzieci przedszkolnych, szkolnych, a także dorosłych. Warsztaty te to możliwość doświadczania czegoś innego niż schematy codzienności Dają one szansę uczestniczenia w twórczym procesie, niezależnie od wieku i talentów oraz pozwalają eksperymentować, poszukiwać, odnajdywać i rozwijać nie tylko zdolności manualne. Gosia do Wimy wprowadziła Bandę – mały warsztat, w którym zajmuje się meblami potrzebującymi odświeżenia, zapomnianymi fotelami, opuszczonymi komodami. Meble wyszukuje w rozmaitych miejscach, niektóre same się zjawiają, inne zdobywa. Jest także odpowiedzialna za markę Korci – krótkie serie przyjaznych, prostych, wygodnych dziecięcych ubranek, które powstają w całości w Łodzi. Spóła dysponuje sporą przestrzenią, którą lubi się dzielić. Udostępniamy ją na potrzeby planów zdjęciowych, konferencji, wykładów czy imprez branżowych tym, którzy poczują wyjątkową atmosferę naszej pracowni. Organizowane są tu wydarzenia kulturalne, koncerty, wystawy i akcje społeczne. 20 | NEWSLETTER PRZEMYSŁÓW KREATYWNYCH

Chciałyśmy sobie całe zadanie jeszcze bardziej skomplikować. Teraz same musimy wiercić dziury w ścianach, znać się na elektryce, planować remonty, dźwigać meble i inne ciężary, a przy tym bawić się w berka z naszymi dzieciakami, kiedy nie idą do przedszkola. Ale kto zrozumie kobiece humory lepiej niż druga kobieta? A co pięć humorów, to nie jeden! Panowie najzwyczajniej w świecie mocno by odstawali. Gdzie działacie? Nasza pracownia mieści się w Wimie – Widzewskiej Manufakturze (al. Piłsudskiego 135). Poszukując lokalu, miałyśmy marzenie, by była to otwarta przestrzeń, gdzie każda z nas będzie mogła swobodnie pracować. Marzyłyśmy też o miejscu z duszą, miejscu inspirującym i nieograniczającym. Taka jest właśnie Wima – to przestrzeń, klimat, światło i współpraca. Rozwijająca się strefa działań alternatywnych (www.wima.org), której szeregi zasilamy. Ludzie z fantastycznymi inicjatywami rekompensują nam niedogodności związane ze zmaganiem się z tą piękną, ale czasami trudną, industrialną, pofabryczną przestrzenią. Wima się zmienia, zapełnia, jest to miejsce z wielkim potencjałem i wbrew pozorom położone niedaleko centrum, z wygodnym dojazdem i darmowym parkingiem. Ma też na swoim terenie stary, urokliwy park, który mamy nadzieję, że zatętni życiem, kiedy tylko zima odpuści. Ko-


DOBRE PRAKTYKI

chany potencjalny kliencie lub klientko, nie marudź, że to nie ścisłe centrum miasta, otwórz szeroko oczy! Takich miejsc – prawdziwej alternatywy – naprawdę jest niewiele.

praktykować lokalny patriotyzm, zaopatrując się u łódzkich twórców, korzystać z oferty artystycznej, interesować się tym, co dzieje się wokół. Tylko tyle i aż tyle, by Spóła mogła dalej działać.

Co sądzicie o idei, jaką jest Łódź kreatywna? Jak myślicie, czy ta wizja miasta jest słuszna? Jak widzicie swoją rolę w rozwoju Łodzi kreatywnej? Czy w ogóle ją widzicie...?

Jakie plany na przyszłość?

Łódź jest kreatywna i musi taka być, bo nie ma za bardzo wyjścia, jeśli nie chce się cała przenieść do Warszawy! Nie jest prosto żyć w naszym mieście, wszyscy to wiemy, a jeszcze trudniej działać w sferze zbytków, takich jak kultura czy sztuka. Ale przecież nie chodzi o to, żeby było prosto. Ma być pasja, natchnienie, determinacja, wizja i ciężka praca. I wszystko to w tym miejscu jest. Jeśli władze lokalne będą realnie i systematycznie wspierać tego typu działania, nie poprzestając na kampaniach medialnych – stworzą preferencyjne warunki, udostępnią leżące odłogiem lokale itd. – to jest szansa, by obudzić to miasto i wykorzystać jego olbrzymi potencjał. Co trzeba zrobić, aby za 10 lat można było mówić o Łodzi jako o centrum przemysłów kreatywnych – mam na myśli faktyczny stan rzeczy, a nie PR? Kto właściwie powinien to zrobić?

Plan jest taki, by nadal funkcjonować, stwarzając stabilne miejsce pracy sobie i innym, ciągle się rozwijać, doskonalić swój warsztat. Najbardziej inspirujący są ludzie, dlatego np. co piątek spotykamy się w Spóle w otwartej grupie, jak to nazwałyśmy – „entuzjastów fotografii” i eksperymentujemy. Uczymy się nawzajem, wymieniamy doświadczeniem i konfrontujemy punkty widzenia. My ciągle bawimy się tym tematem i to nas cieszy, dlatego też zapraszamy chętnych do skorzystania z naszej przestrzeni, sprzętu i to zupełnie za darmo. Spóła działa. I tak, chcemy pozostać w Łodzi! www.spoladziala.pl www.papierywartosciowe.pl www.pracowniabanda.pl www.korci.pl www.wima.org

Ci, którzy są w stanie to zrobić, już to po prostu robią, nie oglądając się na warunki wokół ani wiszące tu i ówdzie billboardy. To jest naturalna, kreatywna część krwiobiegu miasta, niezależna od pomysłów sekcji PR. Poza tym, z czegoś te pomysły się zrodziły. Trzeba wszelkimi sposobami wspierać te szczere wysiłki – współpracować, szukać nowych rozwiązań, wymagać od władz miasta realnych działań, ale przede wszystkim pomagać przemysłom kreatywnym w codziennym życiu. Wystarczy Numer 2 (38) | 21


Newsletter powstaje na zlecenie Urzędu Miasta Šodzi www.kreatywna.lodz.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.