wurt-qfant

Page 1

Jeff Noon

Wurt (fragment)

Skitrowcy Mandy wyszła z całodobowej Wurtciarni, przyciskając kurczowo do piersi torbę z towarem. Nieopodal siedział autentyczny pies, z krwi i kości; z tych, co to się ich już nie widuje. Istny kolekcjonerski okaz. Siedział przywiązany do słupka sygnalizatora ulicznego. Sygnalizator nakazywał: STAĆ.

Pod sygnalizatorem kulił się robosmutas. Miał szopę dredów na głowie i trzymał wyświechtaną

karteczkę z nabazgranym odręcznie napisem: „głodny i bezdomny. proszę o wsparcie”. Mandy minęła go drobnym, paralitycznym kroczkiem, głowa latała jej na wszystkie strony. Smutas podniósł karteczkę ze swoim błagalnym apelem troszeczkę wyżej, a wychudzony pies zaskamlał. Zobaczyłem przez szybę furgonetki, że Mandy coś do nich mówi; z ruchu jej warg odczytałem: „A odchromolcie się, smutasy. Dajcie żyć”. Coś w tym stylu. Obserwowałem to wszystko w aureoli nocnych świateł. Ostatnio wypuszczaliśmy się w miasto tylko po zmroku. Na pokładzie mieliśmy Stwora, a to było ciężkie przestępstwo; posiadanie żywych narkotyków, pięć lat pierdla niewyjęte. Czekaliśmy w furgonetce na nową dziewczynę. Żuk siedział z przodu, w damskich rękawiczkach naciągniętych na natarte Vazem dłonie. Lubi prowadzić lekko nasmarowany. Ja przycupnąłem z tyłu na osłonie lewego koła. Na osłonie prawego kimała Bridget. Z jej skóry unosiły się pasemka rozrzedzonego dymu. Między nami, na tartanowym dywaniku, wił się i podrygiwał Stwór-z-Kosmosu. Zapaskudził już całą podłogę olejem i woskiem, i taplał się w kałuży własnych wydzielin. Zauważyłem jakieś poruszenie w powietrzu nad parkingiem. O, cholera! Widmoglina! Emitujący się ze ściany sklepu, uaktywniający swoje mechanizmy; mrugające światełka w dymie. I po chwili pomarańczowy rozbłysk; z oczu widmogliny strzeliła infowiązka. Padła na Mandy, zaczęła zasysać wiedzę. Mandy dała nurka pod wiązką i z całych sił załomotała pięścią w drzwi furgonetki. Pies, wystraszony światełkami, zawarczał na gliniarza. Uchyliłem drzwi na szerokość chudej dziewczyny. Mandy wcisnęła się w tę szparę. Pies skoczył gliniarzowi do nogawek i oba jego kły zatrzasnęły się na pustce – nic tylko mgła. Pies zbaraniał! Mandy podała mi torbę.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.