Lasy Państwowe
MAGAZYN PRACOWNIKÓW
NR 3(11) WRZESIEŃ 2014 | DODATEK DO „GŁOSU LASU”
GŁOS LASU RDLP w OLSZTYNIE
Z życia nadleśnictw
Niecodzienny gość w Nadleśnictwie Spychowo W wakacje do biura Nadleśnictwa Spychowo zawitał niecodzienny gość. Nienaganny, wyprasowany na kant mundur według wzoru sprzed 1998 roku, sprężysty krok i sumiasty wąs szybko zapewniły mu pokonanie pierwszej linii obrony w osobie pani sekretarki.
D
alej poszło jeszcze łatwiej. Stuknięcie obcasami i żądanie rozmowy z nadleśniczym oraz spotkania z załogą nie mogły spotkać się z odmową, gdy okazało się, że to sentymentalna wizyta leśnika, który dokładnie 16 lipca 1957 roku w Pupach (dawna nazwa Spychowa) rozpoczynał swoją leśną przygodę. Pana Eugeniusza Kamińskiego właśnie tego dnia, 57 lat temu, przyjęto do pracy na stanowisku podleśniczego leśnictwa Pupy. I choć pracował w Spychowie tylko 3 miesiące (później trafił do wojska, a następnie do Nadleśnictwa Myszyniec), pamiętał pracujących tu ludzi i bliskie mu miejsca. Pan Eugeniusz opowiedział nam swoją historię, czasy kiedy był w Technikum Leśnym w Biało-
wieży i kiedy już pracował w lasach w trudnych latach 50. i 60. XX w. Jego pierwsze wynagrodzenie wynosiło wówczas 500 zł, co nie starczało na wiele. Trasę 50 km w rodzinne strony, do Kadzidła, dla oszczędności pokonywał rowerem. Niespodziewany gość oprócz opowieści zaśpiewał hymn leśników technikum leśnego w Białowieży, oraz z pasją recytował bliskie mu wiersze o ludności kurpiowskiej. Zaprezentował dyplomy z podziękowaniami za jego pracę na rzecz leśnictwa i społeczności lokalnej oraz pochwalił się otrzymanym Kordelasem Leśnika Polskiego. Pan Eugeniusz, mimo że od ponad 10 lat jest na emeryturze, do dziś działa na rzecz leśnictwa i m.in. spotyka się z młodzieżą na zajęciach edukacyjnych.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie „GŁOS LASU RDLP W OLSZTYNIE” JEST DODATKIEM REGIONALNYM DO MAGAZYNU „GŁOS LASU” WYDAWANEGO PRZEZ CENTRUM INFORMACYJNE LASÓW PAŃSTWOWYCH REDAKTOR WYDANIA: Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie ADRES REDAKCJI: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie ul. Kościuszki 46/48, 10-959 Olsztyn tel.: (89) 527 21 70 fax.: (89) 521 02 10
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wydawnictwo Mantis Andrzej S. Jadwiszczak ul. Słowicza 11, 11-041 Olsztyn tel.: (89) 523 84 14; 602 587 136 PROJEKT: Novimedia Content Publishing www.novimedia.pl DRUK: Zakłady Graficzne Momag S.A. WWW.OLSZTYN.LASY.GOV.PL Foto na okładce: A. S. Jadwiszczak
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2014
Szczególną uwagę zwracał mundur leśny Pana Eugeniusza. Spodnie i marynarka o prostym, wojskowym kroju, wyglądające jak spod igły, oczywiście z orzełkiem na każdym guziku i haftowanym na czapce. Jak twierdzi sam Pan Eugeniusz, ten ubiór mu najbardziej pasuje i tak chodzi do kościoła i na ważne spotkania. Z dumą mówił o noszeniu munduru i nie raz łza mu się w oku zbierała, gdy dzielił się z nami swoimi wspomnieniami. Po spotkaniu zabraliśmy naszego gościa do obecnej leśniczówki Niedźwiedzi Kąt, którą pamiętał ze swej pracy w Spychowie. Z podziwem oglądał wyposażoną w nowoczesne urządzenia w kancelarię leśniczego, wspominając że gdy on zaczynał pracę ciężko było nawet o liczydła.
TEKST | MACIEJ LIGOCKI ZDJĘCIA | Adam Gełdon
NASZE KADRY
Okrutna zemsta Sylwana Nie tak dawno Nadleśnictwo Górowo Iławeckie, wcześniej do 1962 r. zwane Iławką postrzegano jako klęskowe. Powodów takiego określenia było wiele. Ciążyło nad nim fatum. Od lat było cyklicznie nawiedzane a to przez huraganowe wiatry, a to gradacje owadów. Niektórzy zniszczenia, jakie dotykały górowskie lasy, przypisywali zemście za nieprzestrzeganie praw natury przez człowieka mitycznemu opiekunowi lasów Sylwanowi.
N
ie tak dawno Nadleśnictwo Górowo Iławeckie, wcześniej do 1962 zwane Iławką postrzegano jako klęskowe. Powodów takiego określenia było wiele. Ciążyło nad nim fatum. Od lat było cyklicznie nawiedzane a to przez huraganowe wiatry, a to gradacje owadów. Niektórzy zniszczenia, jakie dotykały górowskie lasy, przypisywali zemście za nieprzestrzeganie praw natury przez człowieka mitycznemu opiekunowi lasów Sylwanowi. Czas Apokalipsy 2 listopada 1981 roku na zawsze zapisze się w historii górowskich lasów. W tym dniu o godz. 14.34 wiejący z szybkością 37 metrów na sekundę huraganowy wiatr w ciągu kilku godzin spustoszył doszczętnie górowskie lasy. To co zdarzyło się w tym dniu można porównać do kataklizmu wywołanego na Syberii przez meteoryt tunguski. Wiatr pozrywał linie energetyczne i telefoniczne, natomiast dachy zabudowań fruwały w powietrzu, jak latawce. Drogi stały się nieprzejezdne. A w lesie grube, wiekowe drzewa były łamane, wywracane i wyrywane z korzeniami. Górowski las wyglądał jak pobojowisko. Nagle dorodny las przemienił się w gmatwaninę omszonych pni, gałęzi, powywracanych i powyrywanych. Po kilku godzinach huragan
uciszył się. Dla wszystkich w tym i dla leśników to był szok a nie znano jeszcze rozmiaru szkód. Las stał się niedostępny dla człowieka. Pierwsze szacunki strat były wstrzemięźliwe. Szacowano, że zniszczeniu uległo kilkadziesiąt tys.m3 drewna i kilkaset hektarów lasu. Każdy dzień przynosił cos nowego. Ostatecznie oszacowano straty na ok. 400 tys. m3 w tym ponad 2 500 ha. całkowicie zniszczonych powierzchni. Oczywiście najbardziej ucierpiały świerczyny. Jakby tego było mało za niespełna rok ponownie huraganowy wiatr zniszczył to co jeszcze ostało się po poprzedniej wichurze. Straty oszacowano na ponad 160 tys. m3. Klęska to nie było adekwatne okre-
ślenie. To był już kataklizm. Do tego tysiące m3 leżącego drewna i kilka tysięcy hektarów osłabionych pozostałych drzewostanów spowodowało, że rozszalały się owady. Wystąpiły w tym samym czasie gradacje: brudnicy mniszki, korników, drwalnika, zawodnicy świerkowej… Jak żyć? Pierwszy nie wytrzymał nerwowo długoletni nadleśniczy. Podał się do dymisji i wyjechał z Górowa. To wszystko spadło na barki młodych, niedoświadczonych leśników. Może właśnie wiek spowodował, że nie poddali się. Przytłoczeni ogromem zniszczeń zabrali się za usuwanie skutków kataklizmu i na-
Widok na górowski młody las z Góry Pareżkowskiej
WRZESIEŃ 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
NASZE KADRY prawy błędów poprzedników. Tym razem pamiętali o prawach natury. Pamiętali o przestrogach Sylwana. W tym to okresie dyrektor Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych w Olsztynie – dodam, dyrektor z charyzmą – Adam Szczerba powołał mnie na nadleśniczego Nadleśnictwa Górowo Iławeckie. Zarówno ja jak i pozostali pracownicy stanęliśmy przed nie lada wyzwaniem. Wszystko jakby przysięgło się przeciwko leśnikom z Górowa. Las zdewastowany a w kraju stan wojenny. Gospodarka zdewastowana. Brakowało wszystkiego: ludzi do pracy, sprzętu, począwszy od pił motorowych do ciężkich ciągników zrywkowych, narzędzi. W sklepach pustki. Na półkach sławetny ocet. Wszystkie pozostałe artykuły potrzebne do egzystencji na kartki. Do tego zdewastowane drogi, brak łączności, itd. Dziś trudno uwierzyć, że przyszło nam w takich warunkach pracować. A było to 36 lat po wojnie. Ot taka, prozaiczna rzeczywistość. Po prostu przyszło leśnikom zdanym na siebie żyć i radzić sobie w takich warunkach. Dziś byśmy zadawali modne pytanie: jak żyć? Rozpoczął się proces usuwania skutków klęski żywiołowej. Należy nadmienić, że szkody po huraganowe wystąpiły w większości nadleśnictw północnych OZLP w Olsztynie. Oczywiście nie w takim stopniu jak w Górowie Iławeckim. A dla więźniów papierosy I tak rozpoczął się trudny proces
usuwania skutków klęski żywiołowej. Kierownictwo OZLP w Olsztynie kierowało do pomocy grupy robotników innych nadleśnictw. Może się mylę, ale prawie wszystkie nadleśnictwa z OZLP mają swój udział w usuwaniu zniszczeń. Pomocy udzielali górale z OZLP Kraków, Katowice. Z południa Polski kierowano brygady pojazdów do wywozu drewna, np. ze Świebodzina i Świeradowa. Nadleśnictwo zostało dosprzętowione. Park maszynowy wzbogacił się o nowe ciągniki zrywkowe-LKT, ciągniki rolnicze, samochody terenowe do przewozu ludzi. Zwiększyło się zatrudnienie w nadleśnictwie. Tylko stałych pracowników nadleśnictwo zatrudniało ok. 400 osób. Pomagali więźniowie z Zakładu Karnego w Kamińsku, których aby zachęcić do solidnej pracy nieformalnie wynagradzano papierosami i herbatą. Pomagali żołnierze, strażacy z OSP, myśliwi, młodzież i dzieci szkolne (szczególnie przy odnowieniach, zalesieniach i pielęgnacji upraw). Zakwaterowani byli głównie w ośrodku hotelowym w Orsach, w budynkach szkolnych lub świetlicach wiejskich. Można to nazwać pospolitym ruszeniem. Niezbyt licznej kadrze nadleśnictwa nie było łatwo opanować całe to zamieszanie. Nadmiar zajęć i obowiązków był trudny do wyobrażenia. Szczególnie trudno było zapanować nad tym wszystkim pracownikom terenowym: leśniczym, podleśniczym, gajowym. Leśniczy miał na co dzień do dyspozycji dziesiątki pracowników, którym
Zdjęcie z pobytu ministra leśnictwa Waldemara Kozłowskiego
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2014
trzeba było organizować prace w terenie, kilka pojazdów do zrywki i wywozu. Musiał to na bieżąco rozliczać. Sprawował opiekę nad miejscami zakwaterowania robotników interwencyjnych. Podam kilka cyfr rozmiaru zadań przeciętnego leśnictwa. Pozyskanie rzędu 30–40 tys. m3 rocznie. Głównie to były sortymenty stosowe. W większości były one wywożone na składnice przejściowe. Na stanie leśniczy miał nawet do 50 tys. m3. Drewno to ulegało zazwyczaj szybkiej deprecjacji. W celu zapobieżenia deprecjacji część drewna ok. 40 tys. m3 została zatopiona w jeziorach. Wiosną odnowienia rzędu 30–40 ha w ekstremalnych warunkach. Do tego kilkanaście hektarów wymagających uproduktywnienia. Nadleśniczy chcąc nie chcąc musiał zajmować się sprawami mającymi niewiele związku gospodarką leśną. Większość czasu poświęcał na „załatwianie”. To bardzo modne w tamtym okresie słowo. Załatwiało się wszystko; ręczniki, mydło konserwy, żywność dla pracowników interwencyjnych, łańcuchy, pilniki do ostrzenia łańcuchów, części do samochodów i ciągników, paliwo, materiały budowlane, wykonawców inwestycji i remontów osad robotniczych. Poszukiwało się odbiorców drewna szczególnie tych, którzy płacili od ręki gotówką przywożoną w teczkach. No i oczywiście organizacja pracy kilkuset osobowej załogi. Załatwianie odbywało się kosztem zdrowia, rodziny i uszczuplaniem niewielkich dochodów. Chciałbym
Zdjęcie z pobytu ministra leśnictwa Waldemara Kozłowskiego
NASZE KADRY
Pracownicy Nadleśnictwa przed budynkiem biurowym
dodać, że nie był to łatwy okres dla wszystkich mieszkańców naszego kraju. Problemem było też zaspokojenie potrzeb pracowników, którym nie obce były modne słowa: „bo mi się należy, a jak nie otrzymam tego co mi się należy to pójdę na skargę do komitetu PZPR”. Złoty Krzyż Zasługi Muszę być obiektywny i przyznać, że kierownictwo OZLP przyjęło zasadę nieprzeszkadzania i niewtrącania się. Nie znaczy, że nie obserwowano co dzieje się w nadleśnictwie. Jako nadleśniczy miałem bardzo dużo swobody w podejmowaniu trudnych, a czasami omijających prawo i obowiązujące zasady, decyzji. Żartobliwie nadleśniczego nazywano „Księciem Północy” m.in. ze względu na nieformalną autonomię. Przytoczę kilka cyfr obrazujących rozmiar prac. Roczne pozyskanie drewna przekraczało nawet 200 tys. m3. W sumie przez kilka lat uzbierało się ok. 1 miliona m3! Zawsze były problemy ze zbytem drewna, które w większości było nienajlepszej jakości. Dochodziło oczyszczanie i przygotowanie do odnowienia licznych halizn i płazowin. Był moment po przyjęciu gruntów zalesionych (czytaj: zakrzaczonych) z PGR, że nadleśnictwo miało do uproduktywnienia ponad 2 000 ha płazowin i halizn. Zatrudnienie razem z pracownikami interwencyjnymi i sezonowymi i dorywczymi niejednokrotnie dochodziło do 600 osób. Jakby tego było mało, nadleśnictwo posiadało składający się z kilkudziesięciu jed-
Przy ciagniku zrywkowym z leśniczym leśnictwa Dzikowo Januszem Koniecznym
nostek park maszynowy i kilkudziesięciuosobową grupę budowlaną realizująca inwestycje (wybudowano ok. 70 nowych mieszkań i nowe zaplecze warsztatowo-magazynowe, kilkanaście km nowych dróg). Nadleśnictwo Górowo w tamtym okresie stało się swoistym poligonem doświadczalnym. Niektóre pomysły prowadzących badania pomagały, niektóre szkodziły lub przeszkadzały. Z ogromną estymą wspominam gospodarskie rady opiekuna nadleśnictwa Inspektora Obwodowego Jerzego Zalewskiego, który z wielką kulturą, ale i chęcią realnej pomocy udzielał cennych wskazówek. Ceniłem podpowiedzi ochroniarzyentomologów śp. prof. Zbigniewa Sierpińskiego. prof.Andrzeja Kolka, Aleksandra Fudały i wielu innych. Wydarzeniem które zapamiętałem to przyjazd do nadleśnictwa Ministra Leśnictwa Waldemara Kozłowskiego i dyrektora NZLP Jerzego Smykały. Minister zażyczył sobie, abym poświęcił mu kilka godzin na rozmowę w cztery oczy. Chciał, aby zapoznać go z problemami i organizacją pracy. Wzbudziło to konsternację osób towarzyszących. Ale wsiedliśmy do terenowego zakupionego z demobilu samochodu GAZ-69 i obwiozłem go po najtrudniejszych powierzchniach. Dziękował mi za tę lekcję i pokazanie pracy leśników. Podsumowując wizytę z uznaniem wyrażał się o pracy, deklarował pomoc. Doceniając wysiłek całej załogi poprosił dyrektora OZLP śp. Jana Skabarę o przesłanie w trybie pilnym wniosku o odznaczenie nadleśnicze-
go. Nie trwało to długo, zaledwie 2–3 tygodnie i uroczyście przypięto mi do klapy munduru leśnika „Złoty Krzyż Zasługi” Odebrałem to jako podziękowanie ministra za prace całej załogi nadleśnictwa. Sylwan wybaczył Nie sposób w jednym artykule opisać kilkanaście lat pracy. Na pewno nie było łatwo, ale na pewno było ciekawie. To dla nas wszystkich pracujących w tym nadleśnictwie był niełatwy, ale i niezapomniany okres w życiu. Przyszło mi pracować ze świetnymi ludźmi. Wszystkich wspominam bardzo ciepło. Imponowały mi zdolności organizacyjne, upór, zaangażowanie leśniczych: Janusza Koniecznego, Janusza Znamierowskiego, Władka Hołuba, Franka Skowrońskiego i jego ojca śp. Franciszka, śp. Romana Łuńskiego, Władka Koziatka, Romka Czokajło, Arka Grzegorczyka. Mile wspominam współpracę z bliskimi i pomocnymi w zarządzaniu młodymi inżynierami leśnictwa śp. Ryśkiem Kołodziejskim, Władkiem Mańką (obecnym nadleśniczym), Leszkiem Bejgerem, Heńkiem Kamińskim i wielu innymi pracownikami. Podsumowując ten okres pracy w Nadleśnictwie Górowo Iławeckie cieszy mnie, że w już nikt nie wspomina i nie nazywa go „klęskowym”. Myślę, że i Sylwan zaakceptował to co zrobili w ostatnich latach górowscy leśnicy, a nazwa „klęskowe” na zawsze przejdzie do historii. TEKST | WITOLD SZUMARSKI ZDJĘCIA | ARCH. WITOLDA SZUMARSKIEGO
WRZESIEŃ 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
To warto wiedzieć
Pierwsza pomoc przedmedyczna
– minimum wiedzy w lesie Czasem wizyta w lesie może zakończyć się nieoczekiwanym urazem. Oparzenia, ukąszenia, zranienia, a czasami zdarzają się poważniejsze wypadki. Aby mieć minimum wiedzy zapoznaj się z poniższym materiałem.
N
ajpierw oceń, czy bezpiecznie możesz udzielić pomocy. Ostrożnie zbadaj ofiarę. Sprawdź, czy jest przytomna, oraz skontroluj podstawowe funkcje życiowe, takie jak tętno i oddech. Delikatnie odchyl jej głowę do tyłu, często ten ruch przywraca normalny oddech. Jeśli ranny nie oddycha, zastosuj sztuczne oddychanie. Jeśli jest krwotok, staraj się go zatamować. Jeśli przestało pracować serce i poszkodowany nie oddycha, trzeba podjąć czynności reanimacyjne i wezwać pogotowie. Gdy ofiara ma poważne obrażenia szyi lub pleców, nie wolno jej ruszać – chyba, że ratujemy ją przed pożarem, wybuchem, itp. U ofiar wypadków samochodowych zawsze musisz podejrzewać uszkodzenie kręgosłupa. Każdorazowo, gdy istnieje zagrożenie zdrowia i życia rannego, po wykonaniu czynności ratujących należy skorzystać z pomocy lekarskiej. Wzywanie pomocy Pamiętaj, aby jak najszybciej wezwać pomoc. Jeżeli jest co najmniej dwóch ratujących, jeden z nich udaje się po pomoc zaraz po stwierdzeniu, że poszkodowany nie oddycha.
Gdy na miejscu wypadku jest tylko jeden ratujący, a poszkodowany jest osobą dorosłą, która nie oddycha prawdopodobnie w wyniku choroby serca, należy natychmiast wezwać pomoc. W przypadku prawdopodobieństwa utraty przytomności w wyniku braku oddechu, np. spowodowanego urazem, tonięciem, zadławieniem, zatruciem, oraz gdy poszkodowanym jest niemowlę lub dziecko, ratujący powinien przez blisko 1 minutę wykonywać zabiegi przywracające podstawowe czynności życiowe (oddech, praca serca). Meldunek o wypadku powinien zawierać następujące dane (dotyczy wszystkich numerów ratunkowych): CO? – rodzaj wypadku (np. zderzenie samochodów, utonięcie, itp.), GDZIE? – miejsce wypadku, ILE? – liczba poszkodowanych, JAK? – stan poszkodowanych, CO ROBISZ? – informacje o udzielonej dotychczas pomocy, KIM JESTEŚ? – dane personalne osoby wzywającej pomoc (numer telefonu, z którego dzwonisz). Gdy istnieje dodatkowe niebezpieczeństwo (np. niewybuchy) – poinformuj o tym. Nigdy pierwszy nie odkładaj słuchawki!!!
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2014
Zranienie Każdą ranę pozostawiamy w stanie, w jakim ją zastaliśmy, przykrywając jedynie, możliwie szybko, jałowym materiałem opatrunkowym. W czasie opatrywania ranny powinien leżeć lub przynajmniej siedzieć. Nie należy usuwać ciał obcych tkwiących w ranie, gdyż zapobiegają krwawieniu. Złamania Pierwsza pomoc polega na unieruchomieniu dwóch stawów sąsiadujących ze złamaną kością lub dwóch sąsiednich kości, jeżeli uszkodzony jest staw. Jeśli kość przebiła skórę i rana obficie krwawi, zatamuj krwawienie, ale nie próbuj nastawiać kości ani oczyszczać rany. Załóż jałowy opatrunek i natychmiast wezwij pogotowie. Nie przesuwaj ofiary, jeśli ma uszkodzony kręgosłup, szyję lub miednicę. Krwotok z nosa Każ pacjentowi usiąść z głową pochyloną do przodu i siedzieć spokojnie przez dłuższy czas. Połóż mu na nasadzie nosa i karku zimny, mokry ręcznik lub lód. Jeśli krwawienie nie ustaje, włóż w obie dziurki od nosa tampony z gazy.
To warto wiedzieć Omdlenie Ułóż taką osobę na plecach. Upewnij się, że oddycha. Najpierw unieś jej nogi. Rozepnij jej ubranie, otwórz okno lub wynieś ją do chłodnego miejsca. Jeśli omdlenie trwa dłużej niż minutę lub dwie, przykryj poszkodowanego i wezwij karetkę pogotowia. Oparzenie Drobniejsze oparzenia jak najszybciej ozięb zimną wodą lub przyłóż kostki lodu i trzymaj, dopóki ból nie ustąpi. Nie stosuj żadnych maści ani tłuszczów. Pęcherze na skórze przykryj sterylnym opatrunkiem. Nie przebijaj ich ani nie wyciskaj. Barszcz Sosnkowskiego (Heracleum sosnowskyi) można pomylić z wyrośniętym koprem, ale jest wyższy. Posiada zieloną bruzdowaną łodygę, w dolnej części jest pokryta fioletowymi plamkami. Liście duże i szerokie, o zaostrzonych końcówkach, a kwiaty zebrane w gęsty i duży baldach są białe. Występuje głównie na odłogach, łąkach i przy drogach. Rośnie także wzdłuż brzegów rzek i jezior, na polach uprawnych, pastwiskach, w ogrodach i parkach. Coraz częściej w lasach olchowych, a także łęgowych, które rosną nad rzekami i potokami. Objawy oparzeń pojawiają się od 30 minut do 2 godzin od kontak-
tu z rośliną. Uzależnione to jest od wrażliwości skóry poparzonej osoby, a także słonecznej pogody, wysokich temperatur i wysokiej wilgotności powietrza (pocenie się). Efekt to zaczerwienienie skóry i pęcherzy z surowiczym płynem. Stan zapalny utrzymuje się przez około 3 dni. Później miejsca podrażnione ciemnieją. Miejsca podrażnione na skórze zachowują wrażliwość na światło ultrafioletowe nawet przez kilka lat. Po tym okresie czasu mogą pozostać widoczne blizny. Po styczności z barszczem dokładnie przemyć zaatakowane miejsca wodą z mydłem i jak najszybciej skontaktować się z lekarzem. Unikać słońca przez dwie doby – oparzona skóra jest wrażliwa na działanie promieni słonecznych. Zwiększa się tym samym stan zapalny i ryzyko powstania bardziej widocznych blizn. Zatrucia Jeśli kogoś bardzo boli brzuch, ma biegunkę, wymioty lub zawroty głowy albo gorączkę, wezwij natychmiast lekarza. Poinformuj, czym najprawdopodobniej ofiara się zatruła – nim przyjedzie, powie Ci, co robić. Nie wywołuj wymiotów, jeśli ofiara połknęła substancję żrącą, a także jeśli śpi lub ma drgawki. Jeśli jest to zatrucie pokarmowe, postaraj się dostarczyć lekarzowi próbkę „podejrzanej” potrawy, jej analiza może przyśpieszyć leczenie. Ciała obce Ciała obce mogą być usuwane z rany tylko przez lekarza i ta czynność nie wchodzi w zakres pierwszej pomocy. Niewprawne próby usuwania grożą pozostawieniem w ranie fragmentów ciała obcego, a także stanowią niebezpieczeństwo wprowadzenia dodatkowego zakażenia. Większe ciała obce o gładkich brzegach często tamponują ranę i zapobiegają tym samym powstaniu dużego krwawienia.
Barszcz Sosnkowskiego
Udławienia Zastosuj manewr Heimlicha: stojąc
z tyłu, obejmujemy poszkodowanego na wysokości brzucha, kładziemy nasadę złączonych dłoni między pępkiem a dolnymi żebrami. Ściskając do siebie, lekko w górę, wypychamy powietrze z dolnej części płuc poszkodowanego. Wykonuje się 5 serii po 5 razy. Porażenie prądem Pamiętaj, aby ratując porażonego samemu nie zostać porażonym. Odetnij dopływ prądu najszybciej jak to możliwe. Zadzwoń po pogotowie i straż pożarną. Nie dotykaj porażonego, dopóki dopływ prądu nie zostanie odcięty. Dopiero wtedy sprawdź, czy oddycha i czy ma tętno. Jeśli to konieczne, zastosuj sztuczne oddychanie lub masaż serca. Upewnij się, czy nie ma złamań lub obrażeń wewnętrznych. Padaczka Choremu grozi niebezpieczeństwo zachłyśnięcia oraz uraz głowy, który może doznać, padając na ziemię lub w wyniku nieskoordynowanych ruchów w czasie napadu. Klękamy od strony głowy chorego, a rękoma i udami przytrzymujemy jego głowę, aby zapobiec jej urazom. W jeden kącik ust możemy włożyć chusteczkę, zapobiegając przygryzaniu sobie przez chorego języka i warg. Nie wolno w czasie ataku chorego unieruchamiać siłą. Urazy głowy Przy uderzeniu w głowę istnieje niebezpieczeństwo urazu mózgowego i późniejszych poważnych komplikacji. Jeśli głowa krwawi, załóż opatrunek, zabandażuj i każ rannemu leżeć, dopóki nie przyjedzie lekarz. Atak serca Najczęstsze objawy ataku serca to ból w klatce piersiowej i okolicach, czasem promieniujący do szyi i ramion. Ofiara może się pocić i tracić przytomność. Wezwij pogotowie. Jeśli chory ma kłopoty z oddychaniem, pomóż mu przybrać wygodną pozycję. Rozepnij obcisłe ubranie.
WRZESIEŃ 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
To warto wiedzieć Zachowaj spokój i spróbuj go uspokoić. W przypadku utraty przytomności sprawdź oddech i tętno, gdy trzeba, podejmij czynności reanimacyjne.
Rumień po ukąszeniu kleszcza wskazujący na zarażenie boreliozą
Reanimacja krążeniowooddechowa Przy uderzeniu w głowę istnieje niebezpieczeństwo urazu mózgowego i późniejszych poważnych komplikacji. Jeśli głowa krwawi, załóż opatrunek, zabandażuj i każ rannemu leżeć, dopóki nie przyjedzie lekarz. Ukąszenia – Komary, mrówki, meszki Umyj ukąszone miejsca wodą z mydłem. Posmaruj je jednym ze środków łagodzących (np. Hydrocortizon ). Jeśli nie masz takiego leku, możesz posmarować piekące miejsce sodą oczyszczoną zmieszaną z niewielką ilością wody. Opuchliznę przykryj szmatką zmoczoną w bardzo zimnej wodzie. Pogryzienie przez chmarę atakujących meszek może nawet doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego (alergicznego), w takim przypadku trzeba natychmiast iść do lekarza. - Kleszcze Kleszcza usuwamy pincetą. Trzeba to robić bardzo ostrożnie, tak aby go nie zgnieść i usunąć w całości. Miejsce po ukąszeniu należy zdezynfekować spirytusem lub wodą utlenioną. Kleszcze mogą przenosić niebezpieczne choroby (np. kleszczowe zapalenie mózgu i boreliozę), zwykle jednak nie dochodzi do zakażenia, jeśli zostanie usunięty zaraz po wczepieniu się. Gdyby ugryzione miejsce spuchło lub pojawiła się gorączka albo wysypka, należy zgłosić się do lekarza. Taka reakcja może wystąpić nawet po kilku tygodniach! – Osy, pszczoły, szerszenie Sprawdź czy w miejscu użądlenia nie pozostało żądło, co często zdaża się przy raptownym strząsaniu
żądlącej pszczoły. Jeżeli żądło tkwi w rance, usuwamy je pincetą. Aby złagodzić ból i spowolnić wchłanianie się trucizny, użądlone miejsce schładzamy zimną wodą lub obkładamy lodem. Można podać tabletkę wapna. Jeśli ktoś zostanie użądlony przez większą liczbę owadów, zastosuj chłodne kompresy i sprowadź lekarza. Alergik reaguje na użądlenia bardzo silnie – zaczyna się dusić, brakuje mu powietrza, ma przyspieszony i spłycony oddech, tętno słabo napięte, występują obrzęki. Musi jak najszybciej trafić do najbliższego pogotowia albo szpitala. Uwaga! Alergicy powinni mieć przy sobie środki antyuczuleniowe! - Ukąszenia przez żmiję W Polsce jedynym jadowitym gadem jest żmija zygzakowata (Vipera berus). Wszystkie inne jaszczurki i węże, często mylone z żmijami nie są groźne. Żmija zygzakowata dorasta do 75 centymetrów długości. Ubarwienie brunatne lub szare z wyraźnym zygzakowatym wzorem na grzbiecie. Spotykane są też żmije całkowicie czarne. W odróżnieniu od innych węży i padalca, źrenica oka żmii jest pionowa. Żmija występuje na terenie całego kraju, zwłaszcza na podmokłych łąkach leśnych. Jeśli spędzasz wakacje w okolicy, gdzie występuje, idąc na spacer załóż buty z cholewą
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2014
i długie spodnie. Po ukąszeniu upewnij się, czy to była naprawdę żmija zygzakowata – w miejscu ukąszenia powinny być cztery jednakowej wielkości małe ślady ukłucia (jak po igle) rozmieszczone symetrycznie w kwadracie. Jeśli jest taki ślad, natychmiast zabierz ofiarę do najbliższego szpitala. W drodze ukąszony powinien być nieruchomy, najlepiej w pozycji półleżącej. Rana powinna znajdować się poniżej poziomu serca lub na jego wysokości. Nie stosuj lodu ani zimnych okładów. Nie podawaj lekarstw ani alkoholu. Gdy szpital jest oddalony o więcej niż godzinę jazdy, zastosuj opaskę uciskową. Nigdy nie zakładaj opaski na stawy (palce u rąk lub nóg), głowę, szyję lub tułów. Opaska uciskowa powinna mieć przynajmniej od 2 do 4 centymetrów szerokości. Załóż ją 5 do 10 centymetrów powyżej miejsca ukąszenia. Z opaską we właściwym miejscu z rozsądną szybkością pojedź do najbliższego punktu opieki medycznej.
TEKST | Adam SIEMAKOWICZ ZDJĘCIA | Michał Jadwiszczak