Lasy Państwowe
MAGAZYN PRACOWNIKÓW
NR 3(15) WRZESIEŃ 2015 | DODATEK DO „GŁOSU LASU”
GŁOS LASU RDLP w OLSZTYNIE
RELACJA Z PODRÓżY
Kierunek: cisza i spokój Dlaczego Estonia? Wszystko zaczęło się na początku roku od studiowania map i surfowania po forach podróżniczych w poszukiwaniu miejsca na urlop. Południe Europy latem stanowczo odpada – nie znoszę temperatur powyżej 20oC i nie lubię tłoku – poza tym daleko. Wybór padł na północ.
D
o wyboru Estonii jako miejsca wakacyjnej wyprawy skłoniła mnie znakomicie skonstruowana strona internetowa i aplikacja mobilna Estońskich Lasów Państwowych (RMK – rozwinięcie skrótu dla chętnych na stronie internetowej www.rmk.ee). Za pomocą tych narzędzi mogłem dokładnie zaplanować i przeprowadzić przyrodniczą część naszej eskapady. Zaprosiłem na nią jeszcze dwóch zapaleńców. Trasa naszej wyprawy wiodła Via Baltiką przez Litwę i Łotwę, następnie przez Vöru do uniwersyteckiego Tartu. Stamtąd, po zwiedzeniu miasta, udaliśmy się na nasz pierwszy nocleg do położonego nad jeziorem Pejpus kempingu Kar-
jamaa. Tu pierwsze spostrzeżenie – nasi współbiwakowicze mówią po rosyjsku, choć ich samochód posiada estońskie numery rejestracyjne. Tak, mniejszość rosyjska licząca ponad 25% z 1,3 milionowej populacji Estonii na tym terenie stanowi większość sięgającą prawie 80%. Nazajutrz rano po odświeżającej kąpieli w Pejpusie, który wraz z jeziorami Ciepłym oraz Pskowskim tworzy zbiornik o łącznej powierzchni 3 550 km2, stanowiący piąte co do wielkości jezioro Europy, udajemy się do miejscowego Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej, prowadzonego oczywiście przez Estońskie Lasy Państwowe – w skrócie RMK. Tu kolejne zaskoczenie – wszystkie sale ekspozycyjne stoją otworem i nikt nie zwraca uwagi na naszą obecność.
Oglądamy wystawy, przechadzamy się po terenie obiektu, siadamy na ławeczce, wyciągamy termos i nic… nie ma nikogo. Opiekunkę obiektu znaleźliśmy w budynku głównym, w sklepiku z pamiątkami, który jednocześnie stanowił punkt informacji turystycznej. Po kilku słowach po angielsku stwierdzamy, że język Szekspira nie jest najmocniejszą stroną naszej gospodyni, więc płynnie przechodzimy na mowę Puszkina. Pani zamieniła z nami kilka zdań i życząc przyjemnego oglądania zostawiła nas w nowoczesnej sali muzealnej. Były tam ekspozycje przyrodnicze przedstawiające tak obrazowo przyrodę tamtego regionu, że opisy (które jednak tam były) często okazywały się zbędne. Na znużonych zwiedzaniem czekał kącik
Spis treści Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie „GŁOS LASU RDLP W OLSZTYNIE” JEST DODATKIEM REGIONALNYM DO MAGAZYNU „GŁOS LASU” WYDAWANEGO PRZEZ CENTRUM INFORMACYJNE LASÓW PAŃSTWOWYCH REDAKTOR WYDANIA: Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie ADRES REDAKCJI: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie ul. Kościuszki 46/48, 10-959 Olsztyn tel.: (89) 527 21 70 fax.: (89) 521 02 10
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wydawnictwo Mantis Andrzej S. Jadwiszczak ul. Słowicza 11, 11-041 Olsztyn tel.: (89) 523 84 14; 602 587 136 PROJEKT: Novimedia Content Publishing www.novimedia.pl DRUK: Zakład Poligraficzny Techgraf WWW.OLSZTYN.LASY.GOV.PL Foto na okładce: A.S. Jadwiszczak
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2015
02 | RELACJA Z PODRÓżY Kierunek: cisza i spokój 05 | Leśnicy na górskich rowerach Cykloza jest zaraźliwa 08 | Leśnik z pasją Maratończyk z Ostrołęki
RELACJA Z PODRÓżY zastawiony wygodnymi pufami, na których można było siedzieć do woli wsłuchując się w dźwięki natury. Biała noc Z Kauksi, gdzie znajdował się wyżej opisany obiekt, udaliśmy się w kierunku Parku Narodowego Lahemaa – pierwszego i największego parku narodowego w Estonii, założonego w 1971 jako pierwszy park narodowy w byłym ZSSR. Podejrzewamy, że prawdziwe przyczyny powołania parku narodowego w tym miejscu były bardziej „przyziemne”. Duże powierzchnie bagien, słaba bonitacja i dostępność drzewostanów oraz wszechobecne głazy polodowcowe skutecznie zniechęciły do gospodarowania nawet sowiecką władzę, przez to nienaruszony został piękny kawałek ziemi ze swoją przyrodą i kulturą, gdyż również miejscowości i osady zachowały tu swój pierwotny charakter. W Lahemie nocowaliśmy w sumie dwukrotnie – na dwóch najbardziej na północ wysuniętych półwyspach „kontynentalnej” Estonii – Pärispea i Juminda. Na Pärispei rozbiliśmy się w bezpośrednim sąsiedztwie Zatoki Fińskiej na polu namiotowym Purekkari, z którego w kierunku północnym odchodził
w morze kamienisty cypel oblegany wręcz przez brodźce, siewki, czaple i inne ptactwo wodne. To właśnie tam, opatuleni we wszystkie dostępne ubrania, postanowiliśmy spędzić „białą noc”. Faktycznie, słońce zaszło około 23.30 i po około dwóch godzinach szarówki zaczęło świtać. Druga nasza ciekawa „miejscówka” w Lahemie to półwysep Juminda. Miejsce to może napawać grozą, gdyż było świadkiem jednej z największych katastrof morskich na Bałtyku podczas ostatniej wojny. To właśnie tam w sierpniu 1941 roku połączone siły niemiecko-fińskie dosłownie zmasakrowały okręty sowieckiej Floty Bałtyckiej podczas ewakuacji obleganego przez Wehrmacht Tallina. Według szacunków życie straciło tam od 6 do 16 tysięcy ludzi. Na północnym krańcu półwyspu, w miejscu, gdzie kiedyś stała bateria dział, postawiono głaz opleciony wianuszkiem min morskich z lakonicznym napisem w czterech językach: „Ofiarom II wojny światowej”. Na Jumindzie za czasów sowieckich funkcjonował poligon morski, dlatego w okolicznych lasach walają się fragmenty ćwiczebnych rakiet. Nikt tego nie sprząta, nie tnie na złom, a turyści mają frajdę.
Nikt nie wrzeszczy Kolejną atrakcją przyrodniczą Lahemy są bagna Viru i ścieżka dydaktyczna poprowadzona kładkami o długości prawie 4 km poprzez poszczególne siedliska aż po obszar, gdzie do niedawna pozyskiwano torf. Nie będziemy tu opisywali występujących tam gatunków i ich bogactwa. Od tego są przewodniki i specjalistyczne strony w sieci. Jednakże nadziwić się nie mogliśmy, że przy stosunkowo dużym ruchu turystycznym, nikt nie obwarował tego miejsca tysiącami zakazów albo nie postawił tam bramek z opłatami (jak to bywa w naszych Parkach Narodowych), kiosków z pamiątkami, nikt nie inkasuje za wejście na wieżę widokową albo za parkowanie. Nie ma tam nawet reklam (wzorem skandynawskim nie ma ich również przy drogach). Za to są czyste toalety, śmietnik dyskretnie ukryty w drewnianej obudowie, bezpłatny parking i stoły do wypoczynku, a o tym, że obiektem administruje RMK, mówi dyskretna wydłubana w drewnie tablica. Na trasie poszczególne stanowiska opisują tabliczki umieszczone na wysokości uda. Nikt ich nie wyrywa, nie wrzuca do bagna. W powietrzu nie fruwają
Brzeg jeziora Pejpus – widok w stronę Rosji
WRZESIEŃ 2015 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
RELACJA Z PODRÓżY folie i papierki, nikt nie wrzeszczy, a pieski w kagańcach i na smyczach posłusznie drepczą za swoimi właścicielami. Za to w środku rezerwatu, o zgrozo, grupka nastolatek zażywa kąpieli w dystroficznym jeziorku i to nie na dziko, tylko na legalnym, przygotowanym do tego kąpielisku. Po tej kąpieli blond skandynawskie dziewuszki robiły się śniade jak gwiazdy brazylijskich seriali. A opodal kwitnie wełnianka, brodaczka oblepiła świerk, a malina moroszka rośnie za pan brat z brzozą niską i karłowatymi sosenkami i nikt nie krzyczy, że krzywda się dzieje przyrodzie…Mają sposoby, żeby człowiek mógł „dotknąć” natury, poznać ją, polubić a przez to nabrać do niej szacunku. Nie tworzą fizycznych i psychicznych barier między człowiekiem a lasem, dlatego ich obiekty rzadko kiedy mają ogrodzenia, a zakazy dotyczą spraw naprawdę istotnych. Do tego dochodzi skandynawskie prawo „wolnego wędrowania” pozwalające przenocować jedna noc pod namiotem niemal w dowolnym miejscu, byle nie wyrządzać nikomu szkody. Na wyspie Na następne dwa dni wróciliśmy do cywilizacji, włócząc się po uliczkach i zaułkach portowego Tallina, co jest rozrywką godną polecenia, ale nieco odbiega od tematyki określonej przez Wydawcę… Po dwóch dniach
w stołecznym Tallinie postanowiliśmy ponownie „zanurzyć się w głuszy”. Wybór padł na Park Narodowy Vilsandi położony na zachodnim wybrzeżu największej z ponad 1 500 estońskich wysp – Saaremie. Bilety na prom zakupiliśmy w „estońskim stylu” czyli przez Internet, płacąc wirtualnymi pieniędzmi, z tym że za bilet wystarczył numer rejestracyjny samochodu wbity w internetowy formularz. Kontynentalną Estonię opuściliśmy w Virtsu, aby po dwudziestu minutach wylądować na wyspie Muhu. Stąd już „prosta grobla” prowadziła nas na Saaremę. Po drodze do Vilsandi zwiedziliśmy kilka interesujących kościołów, skansen rolniczy ze słynnymi wiatrakami oraz stolicę Saaremy – Kuressaare z pięknym zamkiem biskupów – jednak naszą szczególną uwagę przykuł przystanek autobusowy w miejscowości Kuuse – istny rarytas sztuki ludowej. Lokalizacja naszego noclegu na Saaremie nie była przypadkowa – liczyliśmy na spotkanie z fokami – niestety o tej porze roku bardzo trudno je tam zastać. Za to kolację spożywaną przez nas na pobliskiej wieży obserwacyjnej uświetniły swoim przybyciem łoś, dzik i całe gromady ptactwa wodnego oraz niepowtarzalny zachód słońca nad plątaniną wysepek i zatoczek. Wrażenia wymienialiśmy do późnej nocy w oszklonej altanie położonej w środku naszego bezpłat-
Uczestnicy eskapady do Estonii – autor tekstu pierwszy z prawej, autor zdjęć w środku
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2015
nego kempingu (oczywiście RMK), w której ani jedna szybka nie była potłuczona. Rano błogi odpoczynek przerwało nam ryczenie jakichś stworzeń. Myśląc, że to „powidoki” wczorajszego wieczoru – spaliśmy dalej. Jednakże ryczenie nie milkło… Po wyjściu z namiotu zobaczyliśmy stado „jaków” a właściwie to bydląt owe jaki przypominających. Okazało się, że cały sąsiadujący las wraz z nadbrzeżnymi łąkami pokryty jest siecią zagród, w których wypasane są te bydlęta przez cały rok. Poza funkcją gospodarczą wypas ten ma ponoć znaczenie przyrodnicze. Piękny przykład zrównoważonego leśnictwa. Nieubłaganie przyszedł czas pożegnania z Saaremą i z Estonią. Ostatni biwak spędzamy na północnym wybrzeżu wyspy w pobliżu miejscowości Soela na leniuchowaniu i nabieraniu sił przed podróżą do domu. Te same certyfikaty Nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie zajrzeli do lasu gospodarczego aby powęszyć, jak też sobie radzą estońscy koledzy po fachu. Na pierwszy rzut oka wygląda, że Estończycy prowadzą „niskobudżetowe” leśnictwo z minimalnym nakładem pracy ludzkiej. Wszechobecne są maszyny wielooperacyjne a odnowienie lasu bazuje na siłach natury – na mniejszych lub większych powierzchniach wycina się zręby zupełne z pozostawieniem nasienników wszystkich gatunków – także lekkonasiennych. Po upływie kilku lat odnowienia uzupełnia się sztucznie. Nie obserwowaliśmy pielęgnacji upraw, natomiast młodniki i drzewostany dojrzewające dzieli sieć szlaków zrywkowych. Widać ślady pozyskania maszynowego i nasiębiernej zrywki. Pozyskanie ręczne jest rzadko wykorzystywane. W oglądanym przez nas zabiegu, wyglądającym na trzebież wczesną, pozyskano i zerwano całe drzewa składając je na ogromny stos, prawdopodobnie z przeznaczeniem na zrębki. W ogóle, gdyby zastosować
RELACJA Z PODRÓżY
Pärispea – najbardziej na północ wysunięty fragment stałego lądu Estonii
estoński sposób odbioru i składowania drewna w naszych warunkach pozbawiłoby to z pewnością resztek owłosienia moją siwą głowę… „A jednak się kręci” – chciałoby się powtórzyć za Galileuszem … i mają te same co my certyfikaty. Trzeba jednak stwierdzić, że estoński surowiec raczej nie będzie nigdy stanowił konkurencji dla naszego drewna. „Sorry, taki mają klimat” – ich drzewa są po prostu o połowę niższe niż nasze. Natomiast w dziedzinie edukacji przyrodniczej i udostępniania lasów, a zwłaszcza terenów chronionych, moglibyśmy się sporo od nich nauczyć. Może podpowiedzieliby nam jak pogodzić ochronę ze społeczną funkcją lasu iuzyskać taki stopień świadomości przebywających tam ludzi, żeby świadkiem ich pobytu w lesie pozostała tylko lekko wygnieciona trawa. To ważne zwłaszcza w kontekście kampanii „Lasy Państwowe – Zapraszamy”. Czy podpowiedzą? Nie wiemy. To mało gadatliwy naród.
Ścieżka dydaktyczna
Prysznic solarny Na koniec kilka uwag logistycznych. Wyprawa trwała od 8 do 18 lipca bieżącego roku. Koszt ogólny to 2 000 zł. Na wyprawę wyruszyliśmy we trzech popularnym włoskim samochodem typu minivan wyprodukowanym w Turcji. Dach nad głową zapewniał nam samorozkładający się namiot francuskiej firmy uszyty oczywiście w „Państwie Środka”. Komfort wypoczynku gwarantowały za to materace i śpiwory produkcji krajowej oraz odzież i obuwie robocze pobrane pośpiesznie w pewnej jednostce prowadzącej kompleksowe zaopatrzenie leśnictwa. Żelazne racje żywnościowe zabraliśmy na wszelki wypadek z Polski, ale generalnie polegaliśmy na ofercie miejscowych dyskontów, bazarów i barów oraz własnych umiejętnościach kulinarnych realizowanych na turystycznej kuchence. Z artykułów spożywczych w Estonii znakomity jest ciemny chleb, masło, miód i ryby. Napoje wyskokowe również – zwłaszcza piwo. Higienę osobistą zapewniała woda z lokalnych zbiorników podgrzewana w razie potrzeby w „prysznicu solarnym” czyli worku z tworzywa koloru czarnego zaopatrzonym w zawór i sitko. Pięć z siedmiu nocy spędziliśmy na bezpłatnych polach namiotowych utrzymywanych przez RMK. Każde z takich pól wyposażone jest w toalety typu „sławojka”, stoły (czasem zadaszone), miejsca na ogniska w postaci metalowych „kominków”, czasem również szopę z opałem i miejscem do rąbania drewna oraz kontener na śmieci. Zdarzało się również wyposażenie „luksusowe”jak np. boisko do siat-
kówki lub pomost. Wspólną cechą tych miejsc była prawdziwie skandynawska integracja z otoczeniem, funkcjonalność i czystość wzrastająca waz z przemieszczaniem się w kierunku zachodnim. Estonia jest rajem dla wielbicieli nowych technologii. Zasięg Internetu i telefonii komórkowej dostępny jest nawet w głuszy i to w doskonałej jakości, dlatego polecam zakup karty typu „prepaid” na miejscu – pozwoli to uniknąć wciąż drogich jeszcze opłat roamingowych. Internet przydaje się np. do znajdowania współrzędnych miejsc, rezerwowania i kupowania biletów lub kontaktu ze światem. Jest też potrzebny do obsługi znakomitej aplikacji mobilnej RMK, która zawiera bardzo szczegółowe informacje o wszystkich obiektach turystycznych Estońskich Lasów Państwowych. „Klasycy” mogą polegać na mapach drukowanych ze strony internetowej RMK lub pozyskanych w punktach informacji turystycznej oraz opisach dojazdu do obiektów zawartych w charakterystyce każdego z nich. Można też polegać na oznakowaniu w terenie (drewniane tabliczki kierunkowe). Estonię polecamy wszystkim, którzy szukają ciszy i spokoju, którym nie przeszkadza polodowcowy, szaro– zielony krajobraz i nieco surowszy niż nasz klimat północnej Europy oraz tym, którzy tak jak my, trochę tęsknią za przygodą.
TEKST | Wiesław Oziewicz ZDJĘCIA | Paweł Ulaniuk
WRZESIEŃ 2015 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
Leśnicy na górskich rowerach
Cykloza jest zaraźliwa Pracują na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, a połączyła ich wspólna pasja: kolarstwo górskie. W ten sposób powstał RDLP Olsztyn MTB Team.
T
ak na poważnie na rowerze górskim jeżdżę od 10 lat. Od tego czasu zamęczam rodzinę i znajomych z pracy opowieściami o maratonach, wyścigach i odbytych treningach. Do tej pory „świat zewnętrzny” traktował to z przymrużeniem oka, jako moją odskocznię od codziennego życia w kieracie praca – dom. Czasem tylko żona kręciła nosem na moje słowa „idę na rower” (znowu!) lub kolejny rowerowy zakup (czemu tak drogo!!!). Taki „samotniczy” stan trwał do momentu, kiedy na jednym ze szkoleń przeznaczonych dla działów technicznych w którym miałem okazję uczestniczyć, przy wieczornej wymianie doświadczeń, okazało się, że osób jeżdżących na rowerach górskich jest więcej niż pierwotnie mi się wydawało. Nagle samoistnie pojawiły się tematy dotyczące np. wagi rowerów, sprawności poszczególnych części rowerowych, lokalizacji ciekawych podjazdów i ścieżek
RDLP Olsztyn MTB Team w pełnej krasie
„na jedno koło”. Słowem, ni stąd, ni zowąd w moim otoczeniu pojawiła się grupa leśników zarażonych nieuleczalną chorobą o nazwie „cykloza” – pasją do kolarstwa, w tym przypadku górskiego.
Połączyła ich pasja do kolarstwa górskiego
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2015
Pierwszy Bike Park Naturalną konsekwencją tego „objawienia” była chęć zrzeszenia się i realizowania wspólnych cyklicznych treningów pod wspólnym sztandarem, a że każdy z nas w jakiś sposób utożsamia się z firmą w której pracuje, nazwa drużyny wydała się oczywista. Tak powstał RDLP Olsztyn MTB Team, czyli grupa leśników pracujących na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, traktujących kolarstwo górskie jako swoją pasję. Bieżąca działalność Teamu to nie tylko wspólna jazda i doskonalenie swoich umiejętności technicznych i kondycyjnych. Przy współpracy z innymi klubami kolarstwa górskiego dołożyliśmy w tym roku rękę – a właściwie pilarki i inne ostre narzędzia – do powstania pierwszego w naszej Dyrekcji Bike Parku, czyli zorganizowanej trasy do uprawiania kolarstwa górskiego. Na terenie Nadleśnictwa Mrągowo, w bezpośrednim sąsiedztwie Góry
Leśnicy na górskich rowerach
Przed fabryką firmy Kross
Czterech Wiatrów, powstała pętla na której roi się od naturalnych przeszkód, uskoków i ekstremalnych podjazdów. Jak na warunki nizinne trasa Bike Parku „Poręby” jest niezwykle wymagająca, ale właśnie o to w tym sporcie chodzi! W Świeradowie Nasz zorganizowany byt pozwolił nam nawiązać dodatkowe kontakty m.in. z firmą KROSS, największym producentem rowerów w Polsce.
Dzięki temu mieliśmy okazję zwiedzić zakłady produkcyjne, a w niedalekiej przyszłości będziemy testować prototypowe modele tej marki. Dzięki życzliwości naszych szefów złożyliśmy także wizytę w Nadleśnictwie Świeradów, na którego terenie zrealizowano słynny chyba już na całą rowerową Polskę projekt SingleTrek pod Smrekiem. Dzięki temu spotkaniu dowiedzieliśmy się o zastosowanych w Świeradowie sposobach administrowania i wyty-
Wysypka spowodowana cyklozą
czania ścieżek rowerowych przeznaczonych do uprawiania kolarstwa górskiego. Jedyny warunek: własny rower W tym roku mamy już za sobą pierwsze starty w maratonach rowerowych min. bardzo popularnej w naszej części kraju „Mazovii” oraz kilku mniejszych lub większych lokalnych imprezach. Nasza grupa ma charakter otwarty, co oznacza, że naszym członkiem może zostać każdy pracownik nadleśnictwa zgrupowanego w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie oraz biura RDLP Olsztyn. Jedynym warunkiem członkostwa jest posiadanie własnego roweru umożliwiającego uprawianie kolarstwa górskiego. Niezdecydowanych (a wiemy że tacy są!) serdecznie zapraszamy! Naszą aktywność można śledzić na stronie https://www.facebook.com/RDLPOlsztynTeam.
TEKST | TOMASZ JARCZYK ZDJĘCIA | arch. RDLP Olsztyn MTB Team WRZESIEŃ 2015 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |
Leśnik z pasją
Maratończyk z Ostrołęki Tomasz Zych z Nadleśnictwa Ostrołęka ukończył 81 biegów maratońskich. Ten bodaj najbardziej rozbiegany leśnik w olsztyńskiej RDLP właśnie odchodzi na emeryturę.
O
d dziecka uprawiałem różne dyscypliny sportowe – głównie lekkoatletykę i piłkę ręczną. W okresie studiów byłem w reprezentacji Polski wyższych szkół rolniczych i trzykrotnie uczestniczyłem w mistrzostwach Europy w tej dyscyplinie – opowiada o sobie Tomasz Zych, leśniczy Leśnictwa Kruszewo w Nadleśnictwie Ostrołęka. Dodaje, że równolegle pasjonował się narciarstwem zjazdowym i tenisem ziemnym. Jako narciarz zaliczył między innymi wszystkie lodowce austriackie, jak również najbardziej stromą ścianę w Europie „Harakiri” (nachylenie 78%) w austriackiej miejscowości Hippach. 3 godziny 17 minut Tomasz Zych od 1986 roku zaczął intensywnie trenować biegi długodystansowe do maratonów włącznie. – Mam na swoim koncie 81 startów w biegach maratońskich, które wszystkie ukończyłem. W wieku 48 lat osiągnąłem swój najlepszy czas w maratonie w Toruniu, który przebiegłem w 3 godziny i 17 minut – dodaje leśniczy z Ostrołęki. Startował we wszystkich znaczących maratonach w Polsce, osiągając niezłe wyniki w swojej kategorii wiekowej. – Treningi odbywam głównie w „swoim środowisku naturalnym”, to jest w lasach, co dodatkowo pozwoliło mi poznać każdy zakątek mojego leśnictwa – wyjaśnia.
MP Leśników Bytów 2013 r. Czołowi biegający leśnicy
| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | WRZESIEŃ 2015
Puchary i medale z imprez biegowych
Tomasz Zych ma na koncie w swojej kategorii wiekowej dwukrotne wicemistrzostwo Polski leśników w półmaratonie „Gochów” w Bytowie w latach 2010, 2011 oraz trzecie miejsce w roku 2012. Miejsce pracy i treningu – Po uzyskaniu statusu emeryta nie zamierzam rezygnować ze swoich pasji sportowych. Trenuję średnio cztery razy w tygodniu pokonując dystanse od 5 do 20 km. Las jest więc dla mnie nie tylko miejscem pracy, ale i terenem, gdzie z przyjemnością realizuję swoje pasje sportowe – mówi Tomasz Zych. Tomasz Zych ukończył stacjonarne studia na wydziale leśnym SGGW w Warszawie w 1973 roku i w październiku tego roku został zatrudniony w Nadleśnictwie Ostrołęka na stanowisku stażysty. W kolejnych latach pełnił funkcje leśniczego technologa, adiunkta, nadleśniczego terenowego. Pracował również w Zakładzie Transport i Spedycji Lasów Państwowych w Ostrołęce. Od 2002 roku jest leśniczym leśnictwa Kruszewo i w bieżącym roku po 43 latach pracy przechodzi na emeryturę. TEKST | Adam PIETRZAK ZDJĘCIA | arch. pryw. Tomasza Zycha