Głos lasu 10 czerwiec 2014

Page 1

Lasy Państwowe

MAGAZYN PRACOWNIKÓW

NR 2(10) CZERWIEC 2014 | DODATEK DO „GŁOSU LASU”

GŁOS LASU RDLP w OLSZTYNIE


OD REDAKCJI

P

Szanowni Czytelnicy,

rzed Wami drugi numer tegorocznego „Głosu Lasu RDLP w Olsztynie”. Tym razem poświęcony przede wszystkim ludziom. Na stronach 3–5 Witold Szumarski, emerytowany pracownik Lasów Państwowych, opisuje trudne, powojenne początki leśnictwa na Warmii i Mazurach. Siłą rzeczy jest to materiał o tych, którzy byli swojego rodzaju pionierami polskiej gospodarki leśnej na tych ziemiach. Na stronach 6–7 znajdą Państwa felieton debiutującego na łamach „Głosu Lasu RDLP w Olsztynie” Tomasza Drumińskiego z Nadleśnictwa Lidzbark. Autor, znany z publikacji w głównym wydaniu „Głosu Lasu”, też skupia się na ludziach. Na przykładzie swojego kolegi z pracy pisze o tym, że każdy leśnik, niezależnie od zajmowanego stanowiska, przeżywa moment odejścia na emeryturę. Mam nadzieję,

że lektura tego wydania „Głosu Lasu RDLP w Olsztynie” będzie przyjemna. Tradycyjnie też zapraszam wszystkich chętnych do udzielania się na łamach kwartalnika, który jest tworzony przez pracowników RDLP w Olsztynie dla pracowników RDLP w Olsztynie. Teksty i propozycje tematów proszę przesyłać na adres mailowy�� ���������: adam.pietrzak@olsztyn.lasy.gov.pl

Życzę miłej lektury, Adam Pietrzak

REDAKTOR WYDANIA: Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie ADRES REDAKCJI: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie ul. Kościuszki 46/48, 10-959 Olsztyn tel.: (89) 527 21 70 fax.: (89) 521 02 10

STR. 06

STR. 08

Spis treści

rzecznik RDLP w Olsztynie

03 | NASZE KADRY Oni tworzyli historię leśnictwa na Warmii i Mazurach 06 | Felieton Tomasza Drumińskiego O cichych sługach lasu

Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie „GŁOS LASU RDLP W OLSZTYNIE” JEST DODATKIEM REGIONALNYM DO MAGAZYNU „GŁOS LASU” WYDAWANEGO PRZEZ CENTRUM INFORMACYJNE LASÓW PAŃSTWOWYCH

STR. 03

OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wydawnictwo Mantis Andrzej S. Jadwiszczak ul. Słowicza 11, 11-041 Olsztyn tel.: (89) 523 84 14; 602 587 136 PROJEKT: Novimedia Content Publishing www.novimedia.pl

08 | Współpraca międzynarodowa Niemieccy ekolodzy w Spychowie

Fotoflesz Na Placu Solidarności w Olsztynie od 9 maja 2014 r. rośnie Dąb Wolności, posadzony podczas regionalnych obchodów Święta Lasu.

DRUK: Zakłady Graficzne Momag S.A. WWW.OLSZTYN.LASY.GOV.PL Foto na okładce: A. S. Jadwiszczak

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | CZERWIEC 2014

fot. R. Ptaszkiewicz


NASZE KADRY

Oni tworzyli historię leśnictwa na Warmii i Mazurach Dla lasów na Warmii i Mazurach lata powojenne były szczególnie trudne. Las pozbawiony opieki, brak dokumentacji, map, zniszczone siedziby nadleśnictw, leśniczówki, osady leśne. W takich warunkach pierwszym, nielicznym, którzy przybyli na ten teren leśnikom przyszło tworzyć zręby przyszłej gospodarki leśnej.

M

ija 90 lat jak powołano do życia organizację, która zarządzała lasami należącymi do Skarbu Państwa. Lasy Państwowe w swojej 90-letniej historii przechodziły dwa wyjątkowo trudne okresy: porozbiorowy po uzyskaniu niepodległości w 1918 r. i powojenny po 1945 r. Oba podobne. Leśnikom przyszło organizować administrację leśną, w trybie nagłym inwentaryzować drzewostany i jednocześnie gospodarować zniszczonym, a niekiedy wręcz zdewastowanym – w wyniku działań wojennych, grabieży najeźdźców – lasem. Pionierzy z Wileńszczyzny Dla lasów na Warmii i Mazurach lata powojenne były szczególnie trudne. Las pozbawiony opieki, brak dokumentacji, map, zniszczone siedziby nadleśnictw, leśniczówki, osady leśne. W takich warunkach pierwszym, nielicznym, którzy przybyli na ten teren leśnikom przyszło tworzyć zręby przyszłej gospodarki leśnej. Aby spełnić oczekiwania społeczeństwa do prowadzenia prawidłowej gospodarki leśnej, potrzebne były wykwalifikowane kadry. A z tym było bardzo źle. Pierwsi na Warmię i Mazury zostali skierowani nakazami pracy leśnicy głównie z Wileńszczyzny, Pomorza, Poznańskiego. Byli to absolwenci przedwojennych Wy-

Aleksander Fudała i Witold Rutkowski na naradzie w Okręgowym Zarządzie Lasów Państwowych w Olsztynie

działów Leśnych: SGGW w Warszawie, Politechniki Lwowskiej i Uniwersytetu Poznańskiego oraz absolwenci średnich szkół rolniczo-leśnych. Przybyło ich na nasz teren niewielu. Miałem jednak okazję poznać kilku z nich. Postrzegałem ich jako bardzo dobrych fachowców, oddanych całkowicie pracy w lasach. Jako ciekawostkę przytoczę, że: np. uczniów Szkoły dla leśniczych przysposabiali wybitni leśnicy np. nauczyciel, późniejszy wybitny specjalista z zakresu nasiennictwa, prof. dr. hab. Stanisław Tyszkiewicz i założyciel, a zarazem pierwszy dyrektor Instytutu Badawczego Leśnictwa inż. Jan Teodor Hausbrant, który został zamordowany w Katyniu.

PrzyŚpieszony Kurs w Taborzu Leśników z wykształceniem leśnym i praktyką było niewielu. Większość to ludzie przypadkowi. Wielu z nich było oddanych lasom, pracowali z pasją, szybko uczyli się, uzupełniali wykształcenie i dobrze zapisali się w historii lasów. Jednak trafiali się również tacy, którzy wyrządzali więcej zła jak pożytku. Byli praktycznie bez żadnego wykształcenia. Pochodzili z tzw. awansu społecznego wobec który dominowało złośliwe w ówczesnych czasach powiedzenie „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie… leśnika”. Byli oni kierowani do pracy w lasach ze względów ideologicznych. Niejednokrotnie zastępowali na stanowiskach

CZERWIEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


NASZE KADRY

leśników wykształconych, z praktyką leśną, a niepoprawnych politycznie lub niezbyt gorliwych. Tych, którzy sprawdzali się w zawodzie leśnika, kierowano na przyspieszone kursy dla leśniczych. Na Warmii i Mazurach taki ośrodek został utworzony w Taborzu. Kursy te ukończyło 252 absolwentów. Wśród nich większość dobrze przysłużyła się lasom. Kilku z nich powierzono odpowiedzialne funkcje: np. Wincenty Lewandowski był dyrektorem Rejonu Lasów w Mrągowie, nadleśniczym w Szczytnie i Korpelach, a ikona warmińsko-mazurskiego leśnictwa Pan Józef Jankowski był długoletnim nadleśniczym w Miłomłynie. Jednak ciągle brakowało kadr z wyższym wykształceniem leśnym. Ówczesna władza chcąc zasilić wykwalifikowanymi kadrami, szczególnie tzw. ziemie odzyskane, a do tych zaliczano Warmię i Mazury, chętnie korzystała z tzw. nakazów pracy. Objęci nimi byli absolwenci szkół pedagogicznych, politechnicznych w tym i absolwenci Wydziałów Leśnych. W tym trybie poważnie

zasilono kadry w leśnictwie Warmii i Mazur. Byli to absolwenci Wydziałów Leśnych SGGW w Warszawie, Uniwersytetu Poznańskiego i Wydziału Leśnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Grupie absolwentów tego wydziału poświęcę więcej uwagi. Po zawierusze wojennej – niektórzy walczyli podczas wojny w szeregach Armii Krajowej np. Jan Przewłocki i Witold Rutkowski – spragnieni

wiedzy i chęci zdobycia zawodu leśnika po skończeniu studiów zostali skierowani „nakazami pracy” do pracy w lasach Warmii i Mazur. Miałem okazję poznać ich wszystkich. Tradycja rodzinna Jako stażysta, później podleśniczy i leśniczy w nadleśnictwie Dłużek miałem zaszczyt mieć nietuzinkowego szefa. Był nim absolwent

Skierowanie do pracy w Nadleśnictwie Braniewo

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | CZERWIEC 2014


NASZE KADRY Wydziału Leśnego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie śp. Józef Kaczor. Miałem też okazję poznać jego kolegów. Przybył w nieznane, nie z własnej woli, z drugiego krańca Polski. Początkowo był na praktyce w Nadleśnictwie Drygały. Wspominał nie raz, w jakże surowych warunkach przyszło im pracować. Zamieszkali w zniszczonej osadzie bez możliwości ogrzania, bez światła, nawet braku dostatecznej liczby łóżek do spania. Po skończeniu stażu, krótkiej pracy na stanowisku leśniczego został powołany na nadleśniczego Nadleśnictwa Dłużek, a później Nadleśnictwa Jedwabno. Wraz z nim przybyło na nasz teren w różnych latach na początku lat pięćdziesiątych 9 absolwentów. Większość z nich zapuściła tu korzenie i pełniła odpowiedzialne funkcje w lasach Warmii i Mazur. Byli to: – Witold Rutkowski – nadleśniczy w Szerokim Borze i długoletni nadleśniczy w Kudypach, – Eugeniusz Sawczuk – długoletni nadleśniczy Nadleśnictwa Wichrowo, – Karol Czekaj – nadleśniczy w Zimnej Wodzie, – Jan Przewłocki – nadleśniczy w Wielbarku, – Aleksander Fudała – nadleśniczy w nadleśnictwie Koniuszyn i późniejszy Kierownik Zakładu Ochrony Lasu w Gdańsku, nadzorującym m.in. lasy OZLP w Olsztynie, – Wiktor Półtoracki – pracownik Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie odp. za gospodarkę leśną, – Józef Kaczor – nadleśniczy nadleśnictwa Dłużek. Wraz z Panem Witoldem Rutkowskim na teren Warmii i Mazur przybyła jego małżonka Teresa Rutkowska, studentka Wydziału Leśnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wspominam ich z wielka estymą. Byli wspaniałymi leśnikami, imponowali mi rozległą, nie tylko leśną, wiedzą, poczuciem humoru i wręcz rodzicielską opiekuńczością, szczególnie nad młodymi absolwentami i praktykantami. Zapisali oni się złotymi zgłoskami w historii olsztyńskich lasów jako nauczyciele i wychowawcy kadry inżynieryjno-technicznej. Osiedli na stałe, zapuścili korzenie w lasach olsztyńskich, a dzieci niektórych z nich kontynuują ich dzieło w zawodzie leśnika. Syn Pana Witolda Rutkowskiego jest leśniczym w nadleśnictwie Kudypy, a wnuczka Paulina Rutkowska, absolwentka Wydziału Leśnego SGGW, opiekuje się Leśnym Arboretum w Kudypach. Syn Nadleśniczego Eugeniusza Sawczuka, Aleksander jest inżynierem nadzoru w Nadleśnictwie Jagiełek, a wnuczek Grzegorz Sawczuk, absolwent Wydziału Leśnego SGGW, pracuje w nadleśnictwie Miłomłyn. Gdzie diabeł mówi dobranoc Na początku lat sześćdziesiątych przestano „nakazami pracy” kierować absolwentów. Zmieniono formę. Pozyskiwano wykwalifikowane kadry za pomocą tzw. stypen-

diów fundowanych. Przyszły absolwent zawierał umowę z Ministerstwem Leśnictwa (dotyczyło to absolwentów wydziałów leśnych), a techników leśnych z Okręgowymi Zarządami Lasów Państwowych. Stypendia fundowane pokrywały koszty pobytu i wyżywienia w akademikach i internatach. Absolwent po skończeniu nauki był zobowiązany pod rygorem zwrotu poniesionych przez fundatora kosztów, do podjęcia pracy w miejscu wskazanym przez Wydziały Kadr. Takim sposobem wielu absolwentów, poprzednio zamieszkujących w innych regionach kraju, nieraz odległych od Olsztyna, znalazło pracę w olsztyńskich lasach. Ja zaliczam się do tej grupy. W 1962 r. jako uczeń Technikum Leśnego w Białowieży podpisałem umowę z Okręgowym Zarządem Lasów Państwowych w Olsztynie. Pochodzę z Suwałk. Przy podpisywaniu umowy z OZLP w Olsztynie kierowałem się tym, że jako leśnik będę pracował w terenie o którym mówiło się, parafrazując tytuł książki Eugeniusza Paukszty, że będzie to teren „Gdzie diabeł mówi dobranoc”. Ot taka młodzieńcza romantyczność przyszłego leśnika. Po skończeniu nauki w 1965 r. zostałem skierowany do pracy w Puszczy Boreckiej w Nadleśnictwie Borki. I tak rozpoczęła się moja przygoda pracy w zawodzie leśnika w olsztyńskich lasach.

TEKST | WITOLD SZUMARSKI ZDJĘCIA | ARCH. WITOLDA SZUMARSKIEGO CZERWIEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


Felieton Tomasza Drumińskiego

O cichych sługach lasu Od jakiegoś już czasu moje zainteresowanie wzbudzają uroczyste odejścia na emeryturę naszych leśnych decydentów. Nie ukrywam, że wzbudza moją sympatię honorowanie w ten sposób leśników odchodzących na emerytury.

W

iększość z nas emocjonuje się odejściem dyrektorów i nadleśniczych, nieco mniej leśniczych, a już zupełnie bez emocji odchodzą podleśniczowie. Dlaczego zwraca to moją uwagę? Już odpowiadam. Ponieważ tych wszystkich przeze mnie wymienionych i niewymienionych łączy jedna cecha. Mianowicie, wszyscy oni jednakowo przeżywają ten szczególny moment. Łzy, które spadają na ich

mundury, są szczere i prawdziwe. Służba, a nie praca Wydaje mi się, że kiedy na emeryturę przechodzi górnik, hutnik czy robotnik budowlany, jedynym uczuciem, jakie im towarzyszy jest ulga. Chcą jak najszybciej zakończyć swoja pracę i odpocząć. Leśnicy natomiast zazwyczaj odczuwają pustkę i żal. Ten, moim zdaniem, najpiękniejszy zawód na świecie każe nam myśleć, że może jeszcze

Kazimierz Sobiech, podleśniczy z Nadleśnictwa Lidzbark wkrótce odchodzi na emeryturę

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | CZERWIEC 2014

nie teraz, może jeszcze jestem potrzebny moim drzewom. Wtedy właśnie okazuje się, że to nie była praca, a służba właśnie. Abraham Lincoln powiedział kiedyś: ,,Drzewo wolności trzeba podlewać krwią tyranów i patriotów”. Bohaterowie tego artykułu, drzewa które posadzili, podlewali własnym potem, często też łzami, a niejednokrotnie również własną krwią. Będąc jednymi z najniżej usytuowanych w leśnej hierarchii, swoją pracę


Felieton Tomasza Drumińskiego często traktują jak misję, poświęcając się jej całkowicie. Tymi ludźmi są podleśniczowie. Jednemu z tych maluczkich, cichych sług lasu, który właśnie kończy swoja przygodę z lasami, ten tekst poświęcam. Szacunek do munduru Kiedy poznałem Kazimierza Sobiecha, a było to prawie 20 lat temu, wydawał mi się typowym, leśnym człowiekiem. Zawsze ubrany w terenowy mundur. Zawsze cichy i niezwykle taktowny. I choć nie kończył uniwersytetów, swoją kulturą wzbudzał sympatię i zaufanie. Nigdy nie narzucał rozmówcy swojego zdania, nigdy też nie przerywał, kiedy mówił ktoś inny. Te pozornie normalne cechy dobrego wychowania w otaczającej nas rzeczywistości nie są wcale takie oczywiste. Otaczająca nas chociażby polityczna rzeczywistość powoduje, że dobre wychowanie, które dawniej było normą, dzisiaj dziwi. Przywykliśmy do wszechobecnego chamstwa i wulgarności. Gdy Pan Kazimierz zabierał głoś w dyskusji, a robił to niezbyt często, to zawsze jego słowa miały ogromne znaczenie. W trakcie wykonywania pracy strażnika leśnego mogłem dokładniej poznać zalety Pana Kazimierza. On zawsze miał przeróżne informacje dotyczące leśnictwa, w którym pracował. Sam przywykłem do tego, że kiedy Pan Kazimierz coś mówi, to tak jest w rzeczywistości. Zawsze okazywał mi przy tym wszelką pomoc. Urzekało mnie również to, z jak wielkim szacunkiem nosił mundur leśnika. Szczerze mówiąc, jego oddanie się tej pracy zawsze wywoływało moje zdumienie. Nigdy nie narzekał, nigdy nie skarżył się na przeciwności losu, czy trudy pracy, co biorąc pod uwagę obowiązki podleśniczego, bywa naprawdę męczące. Nawet teraz, w przededniu zakończenia pracy zawodowej, jego zaangażowanie w pracę wywołuje u mnie szczery podziw. I choć sam twierdzi, że jest już zmęczony i chciałby odpocząć, to wiem, że ostatni dzień w pracy

będzie szczególny. Tak wyczekiwany, a jednocześnie tak bolesny. Takich osób jest w naszej firmie bardzo wiele. Rozsiani po najdalszych zakątkach Polski odchodzą z pracy po cichu, żegnani jedynie przez załogę nadleśnictwa, w którym pracują. Niech to będzie przeżycie Może warto by było wprowadzić zwyczaj, by takich ludzi oraz wszystkich innych odchodzących na emerytury czy renty, żegnać w jakiś szczególny sposób. Dla nas to niewiele, ale dla nich taka chwila byłaby zapamiętana do końca życia. Przecież pamiętamy o naszych pracownikach, którzy już są na emeryturach. To wspaniała tradycja, którą można by było poszerzyć o wspomniany zwyczaj. Nie chodzi mi o organizowanie hucznych imprez, ale o taką formę ich pożeg-

nania, która dla tych osób będzie powodem do dumy, czymś, o czym będą opowiadali swoim wnukom wyczarowując im przed oczyma magiczny obraz lasu i zaszczepiając w nich miłość do tego niezwykłego zawodu. Niech to odejście będzie dla nich wyjątkowym przeżyciem, niech w tym dniu poczują, że są najważniejsi w firmie, że to właśnie dla nich wszyscy się zebrali i to dla nich dzisiaj świeci słońce i szumi las. Może wtedy i o nas ktoś będzie pamiętał, może nam również ten ostatni dzień przyniesie moc niezapomnianych wrażeń i poczucie, że warto było. Właśnie w takich chwilach można zrozumieć, jak niesamowity zawód przyszło nam wykonywać. TEKST | Tomasz Drumiński ZDJĘCIA | Tomasz Drumiński Andrzej S. Jadwiszczak

CZERWIEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


Współpraca międzynarodowa

Niemieccy ekolodzy w Spychowie Nadleśnictwo Spychowo odwiedziła reprezentacja niemieckiej organizacji NABU. Miło nam było słyszeć, że nasi sąsiedzi są pod wrażeniem polskich lasów i ich bogactwa przyrodniczego.

W

Dyskutowano także przy ognisku

Goście zza zachodniej granicy byli pod wrażeniem polskich lasów

Niemieccy ekolodzy odwiedzili Nadleśnictwo Spychowo

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | CZERWIEC 2014

raz ze Szczycieńskim Towarzystwem Przyrodniczym kilkuosobowa grupa niemieckich przyrodników zawitała do Leśnego Ośrodka Edukacji Ekologicznej Nadleśnictwa Spychowo. Tam dyskutowano na tematy ekologiczne i związane z ochroną przyrody w Polsce i w Niemczech. Miło nam było słyszeć, że nasi sąsiedzi są pod wrażeniem polskich lasów i ich bogactwa przyrodniczego. Jeden z przedstawicieli organizacji NABU przedstawił prezentację na temat historii i działalności tej organizacji. Następnie wybraliśmy się na ścieżkę dydaktyczną „Jezioro Ciche” położoną przy śródleśnym jeziorku z wiatą edukacyjną. Kolejnym punktem było zwiedzenie szkółki leśnej w Piasutnie. Tam leśniczy szkółkarz opowiedział naszym gościom o zasadach funkcjonowania szkółki, procesie produkcyjnym sadzonek, a także zwiedziliśmy budynek nowoczesnej deszczowni. Na zakończenie tego krótkiego, niestety, pobytu przygotowaliśmy naszym gościom ognisko z poczęstunkiem. Było nam bardzo miło gościć zagranicznych sąsiadów i poznać ich specyfikę dot. ochrony przyrody. Mamy nadzieję, że jeszcze niejednokrotnie odwiedzą lasy Puszczy Piskiej, do czego już teraz serdecznie zapraszamy. NABU (Nature And Biodiversity Conservation Union) jest jedną z największych i najstarszych organizacji ekologicznych działających na terenie Niemiec. Powstała w roku 1899 i skupia ponad 520 tys. członków. Jej podstawowym celem jest ochrona zagrożonych siedlisk, gatunków fauny i flory, ochrona klimatu i wpływ na politykę energetyczną państwa. Promuje zrównoważony rozwój rolnictwa i gospodarki leśnej, a także zwiększenie znaczenia ochrony przyrody w społeczeństwie. Prowadzi edukację ekologiczną wśród dzieci i młodzieży i jest największą organizacją ekologiczną w Niemczech skupiającą młodych ludzi (ok. 75 tys. członków w wieku do 27 lat). W NABU działa ok. 37 tys. wolontariuszy, którzy wspierają działania ochrony przyrody i walki z ubóstwem w Afryce, Eurazji i na Kaukazie. TEKST | Adam GeŁDON ZDJĘCIA | Udo Kir


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.