Głos lasu 1(9) e book

Page 1

Lasy Państwowe

MAGAZYN PRACOWNIKÓW

NR 1(9) MARZEC 2014 | DODATEK DO „GŁOSU LASU”

GŁOS LASU RDLP w OLSZTYNIE


OD REDAKCJI

K

Szanowni Czytelnicy,

iedy w Wasze ręce trafia ten numer „Głosu Lasu RDLP w Olsztynie”, wszystkie jednostki Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie mają już nowe strony internetowe. Treści dostępne na tych stronach skierowane powinny być w zasadzie nie do pracowników Lasów Państwowych, ale do osób spoza naszej organizacji. Miejscem na wymianę doświadczeń, teksty branżowe, czy dotyczące historii nadleśnictw jest właśnie „Głos Lasu RDLP w Olsztynie”. Ten ukazujący się co kwartał dodatek do „dużego” Głosu Lasu ma służyć z założenia poprawie komunikacji wewnętrznej. Dlatego kolejny raz zachęcam wszystkich pracowników RDLP w Olsztynie do przesyłania tekstów, które powinny się znaleźć w kolejnym „Głosie Lasu RDLP w Olsztynie”. Gotowe artykuły, czy też propozycje tematów

proszę przesyłać na adres mailowy: adam.pietrzak@olsztyn.lasy.gov.pl A tymczasem życzę przyjemnej lektury najnowszego „Głosu Lasu RDLP w Olsztynie”.

REDAKTOR WYDANIA: Adam Pietrzak, rzecznik RDLP w Olsztynie ADRES REDAKCJI: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie ul. Kościuszki 46/48, 10-959 Olsztyn tel.: (89) 527 21 70 fax.: (89) 521 02 10

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | MARZEC 2014

STR. 05

Adam Pietrzak

rzecznik RDLP w Olsztynie

STR. 08

Spis treści 03 | Z pamiętnika edukatora Czy to „Forest”, czy „Woodland”?

Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie „GŁOS LASU RDLP W OLSZTYNIE” JEST DODATKIEM REGIONALNYM DO MAGAZYNU „GŁOS LASU” WYDAWANEGO PRZEZ CENTRUM INFORMACYJNE LASÓW PAŃSTWOWYCH

STR. 03

OPRACOWANIE GRAFICZNE: Wydawnictwo Mantis Andrzej S. Jadwiszczak ul. Słowicza 11, 11-041 Olsztyn tel.: (89) 523 84 14; 602 587 136 PROJEKT: Novimedia Content Publishing www.novimedia.pl DRUK: Zakłady Graficzne Momag S.A. WWW.OLSZTYN.LASY.GOV.PL Foto na okładce: Andrzej Jadwiszczak

05 | Z historii nadleśnictw Ostatni przedwojenny nadleśniczy 08 | Z historii nadleśnictw Biwak na przełomie stycznia i lutego?! Czemu nie!

Fotoflesz W Nadleśnictwie Myszyniec wyłoniono w plebiscycie najmilszego pracownika biura oraz terenowego w 2013 roku.


Z pamiętnika edukatora

Czy to „Forest”, czy „Woodland”? Co robi polski leśnik-edukator w kraju Wspólnoty Brytyjskiej, gdzie lesistość nie przekracza 14% powierzchni? Jak wyglądają zajęcia w „lesie”, gdy wokół same pola i łąki? Takie i inne pytania nurtowały mnie przed podróżą do Walii – kraju „pora i żonkila”.

W

łączając się wraz ze Społeczną Szkołą Podstawową w Węgoju do konkursu projektowego „Leśna szkoła – nowe kompetencje zawodowe nauczycieli wiejskich szkół” miałem mieszane uczucia. Projekt jest w całości finansowany ze środków zewnętrznych – programu Komisji Europejskiej „Uczenie się przez całe życie” oraz dzięki pomocy The British Council. Dwie szkoły wytypowane z całej Polski wraz z leśnikami współpracującymi z nimi, przedstawiciel Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych, prezesi stowarzyszeń oraz eksperci m.in. z centrum doskonalenia nauczycieli – tak wyglądała nasza grupa. Mieliśmy za zadanie zapoznać się z ideą „Forest School”, by następnie już w Polsce wprowadzić

pilotażowy program w dwóch, małych, społecznych szkołach. Mając bilet lotniczy w ręku, mętlik w głowie i dziewiętnastu innych specjalistów, również z zaciekawionymi minami, zastanawiałem się, czym można jeszcze zaskoczyć leśnika-edukatora, który w tak nienagannym, czystym mundurze, z pasją i głęboką starannością pokazuje ścieżki edukacyjne, obiekty i zjawiska zachodzące w przyrodzie. Całą swoją wiedzę przekazuję przedszkolakom, uczniom szkół podstawowych, gimnazjalnych, średnich i wielu, wielu innym. Poczekamy, zobaczymy…

szkoleń i ciężkiej dwutygodniowej pracy. Kilka pierwszych dni to czas przedstawiania Programu Szkoleniowego Leśnych Szkół, uwzględniające poznawanie systemów edukacji, struktury, organizacji, sposobów certyfikacji nauczycieli, a także zasady urządzania miejsc leśnych w szkołach i poza szkołami. Z wielką starannością pracownicy różnych organizacji tj. CaSTCymru, SustainableWales, Forest Schools AssociationWales oraz edukatorzy leśni ( Natural ResourcesWales) przedstawiali nam swoje sposoby na zajęcia lekcyjne na obszarze leśnym.

Kluczowe pierwsze dni Pothcawl, miasteczko, które kiedyś tętniło życiem, obecnie zapomniane przez turystów i miłośników przyrody, stało się naszym miejscem

Woodland czy już forest? I tutaj zaczyna się problem ze zrozumieniem tych wyrazów. Dla nas tłumaczenie w zasadzie jest bezpodstawne: i to las, i to las, ale w Walii już nie… Z danych podanych przez prowadzących szkolenia wynikało, że 14% powierzchni kraju to lasy (ogólnie), lecz większość z tej kilkunastoprocentowej powierzchni to lasy znajdujące się w dwóch kompleksach leśnych tj. parkach narodowych – i to jest właśnie forest, tam również prowadzone są zajęcia edukacyjne. Niestety większość szkół nie ma możliwości zobaczenia lasu (forest) i postanowiła przeprowadzać zajęcia w kompleksikach lasopodobnych (Woodland – w mniej lub bardziej określonych zadrzewieniach), również specjalnie przygotowanych przyszkolnych kilkuarowych lasach – woodland.

W Walii tak, jak w Polsce, pogoda jest tylko dobra i bardzo dobra. Zawsze więc można prowadzić zajęcia w terenie

MARZEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


JAK TO ROBIĄ INNI czyłem, że dzieciom nie są potrzebne książki i ćwiczenia, że cała klasa nie musi siedzieć w ławkach i robić „to samo”, że do każdego dziecka nauczyciel podchodzi indywidualnie, dostosowuje zadania właśnie do tempa rozwoju dziecka. Właśnie m.in. po to występuje mnogość zajęć w „woodland”, bądź „forest”. To właśnie w tych „Forest School” kładzie się duży nacisk na proces uczenia się dzieci przez działanie (ang. learning by doing). Zapewnia się dzieciom możliwość uzyskania bezpośredniego doświadczenia przez zabawę i aktywne włączanie raczej niż przez wykonywanie ćwiczeń w zeszytach. Dzieci dostają wówczas możliwość poznania otaczającego ich świata i zrozumienia, jak rzeczy działają przez uczestnictwo w praktycznych działaniach, które są adekwatne do ich stopnia rozwoju.

Przez dwa tygodnie nauczyciele i leśnicy zapoznawali się w Walii z ideą „Forest School”

„Forest School” w praktyce, czyli las zamiast sali lekcyjnej

Wizyty praktyczne w szkołach O ile napięty grafik i dziesiątki godzin spędzonych na poznawaniu Programu Szkoleniowego Leśnych Szkół był czasem intensywnego wsłuchiwania się w anglojęzycznych prezentacjach, prelekcji i pogadankach, o tyle następne kilka dni spędziliśmy „w terenie” wśród szkół czerpiąc wiedzę praktyczną. Odwiedziliśmy kilka „Forest Schools” podpatrując jak to się robi w Walii. Były to małe szkoły, bardzo kolorowe. Na ich terenie znajdowały się „woodland” – przeważnie było to kilka posadzonych drzew lub parę arów zadrzewienia z miejscami na prowizoryczne ognisko lub małymi pomieszczeniami na materiały | GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | MARZEC 2014

wykorzystywane w „zajęciach w lesie”. W zasadzie nie dziwiło mnie to, że obowiązek szkolny następuje w wieku od 5 lat, natomiast w etapach nauczania w Walii (wprawdzie powiązane są z ramami programowymi Wielkiej Brytanii) kładzie się ogromny nacisk na wczesne lata nauki, tak aby uwzględnić i rozwiązywać wszelkie problemy walijskości. Learning by doing „Forest School” opiera się na założeniu, ze edukacja we wczesnych latach życia dziecka powinna stworzyć solidną podstawę dla przyszłej edukacji poprzez wykorzystanie programu nauczania dostosowanego do fazy i tempa rozwoju dziecka. Byłem zaskocznony, kiedy zoba-

Jak to przenieść na polskie realia? Ostatnie dni pobytu w Walii to ciągły proces dostosowania Programu „Forest School” do polskich realiów i koncepcji nauczania. Tworzymy projekt koncepcyjny, unikalny w skali kraju, Jako certyfikowani liderzy „Forest School” realizowali będziemy ten program wpierw w „Naszych szkołach”, następnie ucząc i wspierając inne zainteresowane programem szkoły. Łączenie wychowania fizycznego wraz z przyrodą okazuje się jak najbardziej możliwe w programach edukacyjnych. Wykorzystanie matematyki w lesie? Jak najbardziej… dzieci mając taśmy miernicze, kalkulatory, wiedzę i odpowiednie wcześniejsze przygotowanie do tematu przez nauczyciela-lidera „Forest School” z niesamowitym staraniem i zaangażowaniem pracują w grupach, realizując materiał z zakresu matematyki, jednocześnie ucząc się pracy w grupie oraz zachowań tak potrzebnych w społeczeństwie. TEKST I ZDJĘCIA | Łukasz Ferschke


Z HISTORII NADLEŚNICTW

Ostatni przedwojenny nadleśniczy Na moja prośbę podczas kolejnego pobytu na terenie Kudyp córki ostatniego gospodarza kudypskich lasów przed wojną, Nadleśniczego Otto Kriegera w 2002 r. w dość obszernym opowiadaniu opowiedziała o codziennym życiu rodziny leśnika widzianego wówczas oczyma dziecka. Pani Ingeborg spędziła w Kudypach blisko 15 lat. Opuszczając Kudypy miała 16 lat.

K

riegerowie osiedlili się w Prusach Wschodnich w XVII wieku. Byli to austriaccy ewangelicy. Pochodzili z okolic Salzburga. W ówczesnej Austrii ewangelicy byli prześladowani ze względów religijnych. Przygarnął ich Król Prus, umożliwiając im osiedlenie oraz nadając przywileje. W dość krótkim czasie rodzina Kriegerów stała się właścicielami trzech pokaźnych majątków w okolicach Ornety – Tejstymy, Stegny i Wojciechy. Na skutek zniszczeń w czasie wojny z Napoleonem i złego zarządzania posiadłości te utracili. Zamieszkali w Dobrocinie. Ojciec Otto Kriegera po ukończeniu studiów leśnych w Królewcu i Monachium został zatrudniony jako leśniczy w lasach będących własnością von der Goltz, właściciela Dobrocina. Postrzegany był jako światły leśnik specjalizujący się w hodowli lasu. Matka Otto Kriegera pochodziła z książęcego pruskiego rodu Tolkemitt (Tolkmicko). Tam w 1899 roku urodził się przyszły Nadleśniczy Otto Krieger. Był jedynym synem. Podobnie jak ojciec studiował leśnictwo w Królewcu, Monachium i Hanowerze. Pozyskanie: 25 tys. m3 Nadleśniczym w Kudypach został w 1930 roku. Było to atrakcyjne nadleśnictwo ze względu na położenie w pobliżu Olsztyna, zasobne i zadbane lasy, bogate w zwierzynę łowną. Powierzchnia Nadleśnictwa Kudypy wynosiła blisko 6 tys. ha. Siedziba znajdowała się w Kudypach. Nadleśniczy zamieszkiwał w wybudowanym w 1876 roku budynku mieszkalnym (obecnie mieści się tu biuro Nadleśnictwa), obok było biuro Nadleśnictwa (obecnie budynek mieszkalny). Obsada inżynieryjno-techniczna to nadleśniczy mający do pomocy sekretarza, który jednocześnie pełnił funkcję skarbnika. W czasie wojny zatrudniono pomoc biurową. W tere-nie pracowało 7 leśniczych rewirowych. Głównymi zadaniami nadleśnictwa była ochrona lasu

w tym przed dość często zdarzającymi się kradzieżami drewna, kłusownictwem, ochrona przeciwpożarowa, hodowla lasu polegająca na odnawianiu lasu po zrębach, rzadko zalesieniach, pracach pielęgnacyjnych. Pozyskanie kształtowało się ok. 25 tys. m3 rocznie. Kudypy były atrakcyjnym terenem łowieckim często odwiedzanym przez prominentnych myśliwych przybywających na polowania z Królewca, Berlina i innych

Nadleśniczy Otto Krieger

MARZEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


Z HISTORII NADLEŚNICTW miast Rzeszy Niemieckiej. Kudypy odwiedzali również naukowcy z uczelni leśnych. Prowadzone były tu badania naukowe, np. podjęto próbę (z pozytywnym skutkiem) restytucji bobra na rzece Pasłęka, sprowadzając bobry z Kanady.

Domek myśliwski nad Pasłęką w leśnictwie Bobry. Obecnie na pozostałych fundamentach postawiono wiatę

Przystań i pomieszczenie gospodarcze bobrowniczego nad jeziorem Isąg w Łeguckim Młynie

W środku Pani Ingeborg Kalva vel Krieger, z prawej w mundurze Nadleśniczego Otto Krieger

| GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | MARZEC 2014

Kuligi petersburskie Nadleśniczy, będąc urzędnikiem państwowym, pełnił też funkcję administratora terenu (coś pośredniego miedzy dzisiejszym wójtem a sołtysem) np. z jego inicjatywy wybudowano stację kolejową w Naterkach i szkołę w Gronitach. Nadleśniczemu przydzielono 100 morgów pruskich (ok. 25 ha ziemi). Były to grunty orne, łąki i pastwiska. Nadleśniczy był dość zasobnym rolnikiem. Oprócz uprawy zbóż okopowych hodował ok. 15 krów i cieląt, 4 konie, świnie, owce, drób. Przy budynku był spory ogród warzywny i sad. W gospodarstwie oprócz domowników pracowali dwie młode dziewczyny z Łupstychu, woźnica, a w okresie wojny do pomocy przydzielono dwóch francuskich jeńców wojennych. Przed wojną Nadleśniczy prowadził otwarty dom. Często miewał gości, organizował im polowania, zawody strzeleckie na wybudowanej specjalnie strzelnicy myśliwskiej, biesiady a zimą kuligi z pochodniami zwane „Kuligami petersburskimi”. Posesja nadleśnictwa była zadbana i wyróżniała się estetyką. Przy niej posadzono wszystkie gatunki drzew rosnących w kudypskich lasach (rosną do dziś) , a przy wejściu do budynku świerka (też rośnie do dziś). Świerk ma też swoją historię. W latach 30. ubiegłego wieku uderzył w niego piorun. Świerk ciężko to odchorował, ba… był bliski uschnięcia. Nadleśniczy pomógł mu w odzyskaniu sił, wylewając mu pod korzenie dwa wiadra krwi bydlęcej. Świerk żyje do dziś. Jak głosi legenda, dopóki ten świerk będzie żył, Kudypy będą siedzibą nadleśnictwa.


Z HISTORII NADLEŚNICTW

Wincenty Lewandowski – Olsztyn 1946

Lata 1939–1945 Według Pani Ingeborg, jej ojciec, Otto Krieger nie darzył sympatią nazistów. Jak urzędnik był sumienny i zdyscyplinowany. Nawet córka nazwała go „typowym pruskim urzędnikiem”. Ale podaje przykłady biernego oporu, np. w gabinecie nie wisiał portret Hitlera, a portret Hindenburga, feldmarszałka Rzeszy, byłego Prezydenta. Dzieci nie należały do organizacji Hitlerjugend. O tym, że władze nazistowskie nie zastosowały wobec Otto Kriegera szczególnych przywilejów, było powołanie go do wojska. Brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 r., w 1941–1942 był na froncie wschodnim. Był uczestnikiem jednej z najbardziej tragicznej i wyjątkowo krwawej bitwy w historii świata, zwaną operacją kijowsko-charkowską. W tej bitwie zginęło ok. 1 mln. żołnierzy

Pani Ingeborg Kalwa z mężem i wnukami, Anna Wójcik – były pracownik Nadleśnictwa i autor

sowieckich. Ponad 0,5 mln wzięto do niewoli z których większość została wymordowana bądź zmarła z głodu lub chorób przebywając w w prowizorycznych obozach jenieckich. Otto Krieger nabawił się na skutek przeżyć ostrej depresji, został uznany jako niezdatny do służby wojskowej i zwolniony z wojska. W 1942 r. wrócił do Kudyp i pełnił funkcję nadleśniczego do 21 stycznia 1945 r. Styczeń 1945 Otto Krieger był świadom klęski nazistów. Już w 1944 r. przygotowywał się do opuszczenia Kudyp. W tym celu przygotował samochód do podróży, instalując silnik na węgiel drzewny. Miał zamiar udać się wraz z swoją rodziną do miejscowości Minden w Niemczech, gdzie zamieszkiwali krewni jego żony. To ponad 1 000 km od Kudyp. W tym celu wcześniej poprzesyłał zna-

jomym po drodze ucieczki worki z węglem drzewnym. 21 stycznia znanymi sobie drogami leśnymi opuścił na zawsze Kudypy. Szczęśliwie po dwóch tygodniach dotarł do Minden, gdzie został wcielony do Volkssturmu. W marcu 1945 r. zatrudniono go jako leśniczego. Na tym stanowisku przepracował do emerytury. Nigdy już nie powrócił do Kudyp. 5 maja 1945 r. do Kudyp przybył pierwszy polski leśnik. Był nim Wincenty Lewandowski – późniejszy Naleśniczy w Korpelach i w Szczytnie. Ale to już inna historia…

TEKST | Witold szumarski ZDJĘCIA | Arch. Nadleśnictwa Kudypy MARZEC 2014 | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | GŁOS LASU |


Nasi leśnicy na Biegunie Zimna

Biwak na przełomie stycznia i lutego?! Czemu nie! Wiedzą o tym pracownicy Nadleśnictwa Spychowo, którzy uczestniczyli w Biegunie Zimna, czyli ekstremalnym biwaku zimowym, zorganizowanym w Puszczy Boreckiej.

P

o raz drugi w Puszczy Boreckiej spotkali się leśnicy, traperzy, indianiści, harcerze, przyrodnicy, miłośnicy survivalu, maszerzy, narciarze, fotograficy i wszyscy ci, którym zimno nie przeszkadza we wszelkiej zimowej aktywności. Impreza nawiązuje do starej tradycji, znanej z różnych miejsc w świecie, gdzie wczesną wiosną do osiedli ściągali traperzy i ludzie gór, by handlować, bawić się i rywalizować w różnych oryginalnych konkurencjach. Jest to jedyne takie miejsce w kraju, gdzie można się spotkać, uczyć i bawić w tak licznym i różnorodnym gronie Zimowych Ludzi. To tu w roku 1929 odnotowano oficjalną najniższą temperaturę na obecnych ziemiach polskich (-42,2°C). Spotkanie ze zdobywcami biegunów Drugi Biegun Zimna to jeszcze bogatszy program. Odbył się cykl warsztatów, m.in: surviwalowe, przyrodnicze, fotograficzne, maszerskie. Celem projektu jest integracja i wzajemne poznanie się we wspólnej zabawie i pracy. Jest to element projektu Biegun Zimna – biwakowego spotkania w autentycznej puszczy ludzi chcących aktywnie spędzać zimowy czas na łonie przyrody. Był to doskonały czas aby się poznać, wspólnie pobawić i porywalizować, a także twórczo popracować na rzecz naszego regionu – miejsca zamieszkania i pracy. Uczestnicy mieli okazję poznać osobiście uczestników wy | GŁOS LASU | DODATEK RDLP W OLSZTYNIE | MARZEC 2014

Uczestnicy „Bieguna Zimna” Historia Nadleśnictwa Kudypy nie narzekali nalat chłód ma już kilkaset

praw arktycznych, m.in. Wojtka Ostrowskiego, który zdobył oba bieguny z Markiem Kamińskim i Stasiem Melą. Kolejną podróżniczką prezentującą swoją wyprawę była Agnieszka Siejka. Opowiadała o kobiecej wyprawie na Spitsbergen pt. „Przez Arktykę w różowych rękawiczkach.” Zdjęcia i niekończące opowieści zapierały dech w piersiach. Pod wieczór uczestników bieguna rozgrzał energetyczny pokaz grupy ogniowej Flash Zone z Gołdapi. Gęsi puch to podstawa! Podczas licznych warsztatów zaprezentowane zostały dwa projekty Dzikie Mazury oraz projekt Baltic Landscape. Nadleśniczy Krzysztof Krasula zaprezentował pozytywne przykłady współpracy z terenu LKP Lasy Mazurskie. Jeden z naszych kolegów, Adam Gełdon, poprowadził dla uczestników warszta-

ty wilcze, które cieszyły się wielką popularnością. Ekipa Nadleśnictwa Spychowo wzięła udział w Turnieju Leśnych Ludzi. Konkurencje nie były łatwe, polegały na przecięciu kłody piłą oraz siekierą, zjechaniu na worku, bieganiu w rakietach śnieżnych, rozpalaniu ogniska, rzucaniu toporem i strzelaniu z łuku. Nasza ekipa zajęła zaszczytne III miejsce. Uczestnicy jednogłośnie stwierdzili, że przeżyli wielką przygodę i już szykują się na przyszłoroczny Biegun Zimna! Jak twierdzą, przeżyli w ekstremalnych warunkach tylko dzięki śpiworom z gęsiego puchu. Głównym prowodyrem spotkania był Dariusz Morsztyn, Biegnący Wilk, inicjator kampanii Dzikie Mazury. W przygotowaniach do bieguna zimna pomagał Harcerski Ruch Ochrony Środowiska im. Św. Franciszka z Asyżu. TEKST | Paulina Adamska ZDJĘCIE | Dariusz Morsztyn


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.