Undoing Object

Page 1

Jan Tomza–Osiecki

Undoing Object


Jan Tomza–Osiecki

Undoing Object

otwarcie wystawy

17.1O.2O14, 19:OO

kurator

Romuald Demidenko 17.1O–16.11.2O14

BWA Zielona Góra


Undoing Object to tytuł nowej pracy Jana Tomzy-Osieckiego. Odnosi się do procesu nieustannej zmiany, która zachodzi w najbliższym otoczeniu znanych form przy założeniu, że zasadniczym elementem kontaktu z nimi jest potrzeba ponownego odkrywania ich właściwości. Instalacje artysty powstają na drodze eksperymentów z zakresu akustyki i fizyki dźwięku. Te formy, chociaż wywodzą się z rzeźby i wskazują na zainteresowanie relacjami z obiektem, a także ujawniają fizyczne i pozamaterialny charakter przedmiotu, kierują jednak uwagę na relację ze środowiskiem zmieniającym się pod wpływem odpowiednich elementów i ich współzależności.

1




Plastik/kamien/narzedzie – Jan

Tomza-Osiecki

PLASTIK

Do realizacji wybrałem poliuretany wspomagane innymi polimerami. Powstały z nich obiekty zarówno mikrofoniczne, wprawiające kamień w wibracje poprzez sprzężenie zwrotne, które odnoszą się do modyfikowania przedmiotów, czy fizycznej rzeczywistości wedle uznania i bez skrępowania; obiekty nieme, w stopniu zasadniczym odnoszące się do podmiotu, czy ludzkiego ciała – materiału, którego komfort i dyskomfort jest nam bliski, jak również niebieska pianka wtórnie spieniana, jasno określająca na czyim terytorium ma miejsce zajście. Jest to mianowicie świat któremu panuje człowiek, świat który czeka na poprawienie i uratowanie od swej irracjonalności. Wibracje kamienia uwydatniają płynność podziałów podyktowanych specyfiką naszych zmysłów – konkretnie podział na muzykę/dźwięk oraz ruch. Tu dźwięk płynnie przenika się i objawia jako ruch o silne dostatecznie dużej by wzbogacić osłuchiwanie kamienia przez leżącego na nim uczestnika o ryzyko obicia głowy, utraty ostrości widzenia, poczucia dezorientacji, czasem również klarownego poczucia, że się jest.

4


Plastyczność poliuretanowej supergumy odnosi się do neuroplastyczności. Jak pisze L. Malafouris, “Człowiek posiada plastyczny umysł, który jest nieodłącznie wpisany w plastyczną kulturę – być może właśnie to najlepiej określa ludzką wyjątkowość”. Odwracając się plecami do ducha hylozoizmu, staliśmy się więźniami dystylowanych kategorii myśli. Rzeczy są w noetyce albo zupełnie nieobecne, lub ewentualnie epifenomentalne wobec badań samego umysłu. (…) trwają w ontologicznej deprywacji. To dziwny obraz materialności, która przecież w sposób oczywisty spowija nasz codzienny proces myślowy i doświadczenie zmysłowe. Od samego dzieciństwa myślimy poprzez rzeczy, aktywnie włączamy się w nasze środowisko, jednak rzadko stając się wyraźnie świadomymi czynnego potencjału, który takie zaangażowanie wnosi w kształtowanie naszych umysłów i mózgów. Laska staje się inkorporowana i przezroczysta. Bliska, zmysłowa i łatwa w asymilacji natura otaczającej nas materialności sprawia, że pojęcie jej ważkości staje się skrajnie trudne. Funkcjonalne narzędzia, im sprawniej wpisują się w symulację świata nadmaterialnego, tym szybciej stają się oswojone, oczywiste, a w końcu przezroczyste. Ewolucja materiałów syntetycznych, zapoczątkowana próbami ulepszenia natury, wspięła się na poziom wyższej od odniesienia doskonałości i wszechprzydatności. Surowcem potrzebnym do stworzenia poliuretanu jest ropa naftowa, czyli brudny plastik, a miasta są jego pełne – pod podłogą, pod obiciem mebla, w materacu, w klejach, na gitarze, w formie zderzaka, spojlera, podeszwy, sztucznej odzieży, kółek w deskorolce. W analogicznej ewolucji człowiek Zachodu zaszedł dalej, niż jego syntetyczne materiały. Najbardziej magnetyczną metaforą, od porównań do zwierząt, przez zegar mechaniczny,

5


jest dziś komputer. W świetle tej tradycji, dążenie do pozornej utylitarności, a szczególnie do nieelastyczności mentalnej wydaje się odzwierciedlać to, że nie wygasła i nie wygasa w nas potrzeba przewidywalności, ściśle związana z wczesnymi i fundamentalnymi funkcjami umysłu. Dlatego też materiały wykreowane przez człowieka są tak przewidywalne. W przeciwieństwie do kamienia, poliuretan nigdy nas nie zaskoczy – ma jednolitą strukturę, oczywisty brak skaz, bezwzględne własności techniczne. Jest doskonale przewidywalny, zatem maksymalnie funkcjonalny, tym samym także w pewnym sensie amaterialny. Kamień - nie dość, że jest niejednolity, można powiedzieć, że w swojej nieintencjonalności staje się jedną wielką skazą. Jest plastyczny, a jednak oporny i wymagający, niedający się idealnie zastosować w każdym przypadku. Kamienne łoże instalacji eksponuje fakturę skały po linii pęknięcia.

KAMIEŃ

Kamień przypadkowy, nieuformowany, miękki, skory do wymiany. W przypadku Undoing Object kamień ożywiony, punkt styczności domen mikroskopijnej, makroskopijnej oraz antropogenicznej. Makro ze względu na przynależność kamienia do świata jednolitego i w tym sensie bez końca, świata sił niewspółmiernych z siłą mięśni (nawet mechanicznych), świata tektonicznej bezwzględności. Mikro, ponieważ ten konkretny “gatunek” kamienia, pochodząca z Belgii skała wapienna uwznioślona określeniem mały granit (fr. petit granit), powstał z biologicznej tkanki łąk liliowcowych mórz dewonu. Liliowce to morskie zwierzo-rośliny, dziwne skrzyżowanie paprotki z ośmiornicą, które potrafi pełzać i pływać, ale nie ma żadnych zmysłów prócz dotyku. Do tej wtórności nawiązuje wybór pianki wtórnie

6


screen z programu Max MSP, w którym sygnał jest silnie wzmacniany w celu wywołania i utrzymania sprzężania




spienianej, która również pochodzi z materii o poprzednim życiu – powstaje z rozszarpanych pianek, które wcześniej już służyły, jako materace, podbicia mebli tapicerowanych, materace pamięciowe. Ze światem antropogenicznym, ponieważ dyski łodyg liliowców dostarczają szeregu arbitralnych odniesień – były w Anglii uznawane za cudownie stworzone przez świętego Kutberta, nieświadomie ich biologicznego pochodzenia używane w praktyce religijnej (jako różańce), jako walutę wróżek (“fairy money”), jak również fenigi świętego Bonifacego. Etymologia ostatniej tożsamości związana jest z opowieścią o chrystianizacji przez świętego Turyngów. Część pogańskiego ludu odpierała wierzenie w zastąpienie prawdziwego chleba chlebem zbawienia (chleb wolności – od cielesności). Domagali się też złota, zatem święty zamienił całe złoto, które mieli, w te właśnie kamienne fenigi czy pensy. NARZĘDZIE

W teorii zaangażowania materialnego (Material Engagement Theory), L. Malafouris, koncentrując się na wewnętrznych sprawach archeologii, omawia jaki wpływ na ewolucję ludzkiego poznawania ma materialność narzędzi. Krytykuje konsensus w kognitywistyce, antropologii i neurologii dowodząc, że każdy przedmiot trzymany w ręku staje się protezą, ekstensją, zmienia naszą tożsamość poprzez rozszerzenie jej na pole innych porządków – wychodząc od przykładu laski niewidomego, ale też każdej laski lub patyka, których używanie lokuje zmysł dotyku na ich dalekim końcu, a sensacje na granicy skóry, czyli granicy między samoświadomym a nieświadomym, są zaledwie zacienioną sortownią, a centrum “doznawania” jest mentalnie ulokowane właśnie na końcu narzędzia-ekstensji.

8


Z historii narzędzi-atrybutów wynika historia metafor-przepowiedni, z którymi człowiek sprzęga się ewoluując swą tożsamość. W Augsburgu drugiej połowy XVI i pierwszej połowy XVII wieku blisko siedemdziesiąt zakładów zegarmistrzowskich, produkowało 25 zegarów rocznie, a więc w latach 1550-1650 około szesnastotysięczne miasto wyprodukowało 125 tysięcy zegarów. Była to stolica europejskiej produkcji, rozpraszająca się, ale bezwzględnie widoczna, wszechobecna i co ważniejsze, prawie powszechnie odbierana z entuzjazmem. Metafora mechanizmu zegarowego, w nawiązaniu do pierwszego poruszyciela, odnosiła się do samej istoty cywilizowanej społeczności, a skoro czasy były autorytarne, także do ideału człowieka. Popularnie zegar uosabiał Mądrość Boga (teza z księgi Hernicusa Suso z pierwszej połowy XIV wieku będącej rzekomo drugą najpoczytniejszą książką swych czasów), umiar w dworskiej miłości (dzielący człowieka od zdziczałego pożądania, będący najważniejszą z cnót rycerstwa) i temperantię (przewodnią wśród cnót władzy), także wszechświat był mechanizmem, jego prawa itd. Wcześniejsze przeglądanie się w zantropomorfizowanym marmurze ustąpiło miejsca chwytliwej metaforze człowieka-zegara. Przeglądanie się w skale poprzez nadanie jej swej formy, kiedyś związane z magicznym potencjałem, zostało przejęte przez mechanizm. Ta podmiana wiązała się z przemianą społeczną, wpłynęła na to, jak w aksjologii ludowej racjonalizowano niezrozumiałe fenomeny. Zamiast przemiany materialistycznej, było to przesunięcie wiążącej metafory idealizmu o poziom wyżej. Mechaniczność magii uczyła jednak rozpoznawać ciągi przyczynowo-skutkowe empirycznie. W przeciwieństwie do zegara, którego wnętrze łatwo było ujrzeć, czy to w przypadku wielkich zegarów gotyckich, które można uznać że mechanizm wyłącznie, a także bardziej popularnych domowych zegarów renesansu i oświecenia,

9


przejmujący rolę metafory o największej sile porywania wyobraźni – mikrokomputer – nie oferuje już wglądu w swój mechanizm. Już w latach 80. prace inżynieryjne nad tworzeniem komputerów osobistych były tak skomplikowane, że nie było ani jednej osoby będącej w stanie pojąć je w całości. Jak zmienia nas metafora komputera, prawie żywego narzędzia i w jaki sposób modyfikujemy swoją tożsamość pod jej wpływem? Zbliżyła nas znów do magii, tzn. do zracjonalizowanej, sprawdzalnej magii, która obraca Ziemią i sprawia, że mikroskopijny, wsparty lepszą pamięcią - elektryczny labirynt z silikonu odpowiada na nasze pytania. To narzędzie, wydające się idealnym odbiciem, staje się dostatecznie bliskie, by trudno było odróżnić jego ewolucję od naszej. Zabawa pseudonarzędziami o płynnym zastosowaniu, wiecznie obecnymi pośrednikami między człowiekiem a materią, które jednocześnie nas rozdzielają i łączą. Pozwalają na niepoważne, jednak niebłahe, eksperymentowanie z własnym ciałem i jego atrybutami-protezami. Intuicyjny ciąg materia–narzędzie–idea może być stosowany zamiennie z ciągiem narzędzie–idea–materia; ludzkie ciało przenosi wibracje, można zatem próbować badać brzmienie różnych konfiguracji. Mam nadzieję, że powstanie z tego mętlik.

12







Spekulatywnosc rzeczy – Jacek

Schodowski

dzieje zapomnienia

Wbrew ponawianym przez cały XX wiek kasandrycznym wizjom końca historii, polityki, sztuki czy filozofii, żaden z kreślonych czarnymi barwami scenariuszy nie nastąpił. A przynajmniej nie tak, jak życzyliby sobie tego prorocy owych zmierzchów. Tragiczne wydarzenia ubiegłego stulecia z pewnością nie dodawały optymizmu spoglądającym w przyszłość, jednakże nie tylko bieg historii wpływał na ujmowanie ducha nowoczesności w pespektywie kresu czy kryzysu. W samo serce nowoczesności, czy też projektu modernistycznego, jest wpisany ruch transcendowania swych własnych granic. Choćby z tego względu, wieści o końcu epoki modernistycznej okazały się być mocno przesadzone. Z kolei sam postmodernizm, dumnie dzierżony na sztandarach większości dyscyplin humanistycznych, jest już teraz zaledwie nieślubnym dzieckiem aniżeli tejże egzekutorem. Szczególnym symptomem permanentnego kryzysu jest bez wątpienia pojęcie , nieustannie poddawane rozlicznym gestom teoretycznej detronizacji. Słownik filozoficzny pęcznieje od pretendentów do miejsca w systemie myśli –

14


od woli mocy, popędu, gry sił, po maszyny pragnące. Rzadko kiedy jednak udawało się zakwestionować samo miejsce okupowane przez to wyjątkowe znaczące, bez zmiany jednej maski na drugą. Niezależnie jednak od roszad słownikowych, twarda struktura myślenia o rzeczywistości czy też materii, pozostawała niezachwiana – świat może być pomyślany o tyle, o ile jest ujmowany przez człowieka, podmiot, maszynę czy też popędowe zwierzę.

królestwo podmiotu a śmierć rzeczy

Proces odwracania wzroku od materii jest tak stary jak sama ludzkość. Od wczesnych gnostyków, przez Platona po scholastyków – wszyscy szukali tego, co nie przemija, co nie jest li tylko doczesne. Jednakże nawet wtedy rzeczywistość materialna, choć pogardzana, była jeszcze dostępna poznaniu. Nawet szalony bisku Berkeley ostatecznie zadekretował jej istnienie na mocy boskiego gestu. Ostateczny gwóźdź do trumny świata zewnętrznego, a tym samym świata rzeczy, został wbity, co znamienne, przez autora najbardziej nośnej maksymy oświecenia (), czyli Immanuela Kanta. To właśnie królewiecki samotnik jest architektem systemu myśli, który na dobre nie tyle oddzielił nas, podmioty poznające, od świata przedmiotów, co tym ostatnim odebrał jakąkolwiek autonomię poza legitymującym ich istnienie podmiotem poznawczym. Zanim jednak na dobre przywołamy autora , przyjrzymy się ostatnim spadkobiercom Kantowskiego projektu, czyli językom spulchniającym glebę dwudziestowiecznej myśli, na których grobach próbują rosnąć kwiaty nowego materializmu. Bez względu na to czy czołowe postaci europejskiej myśli, zaczynające swe kariery intelektualne tuż po II wojnie światowej, szukały filozoficznych przewodników wśród

15


tzw. trzech H (Hegel, Husserl, Heidegger) czy mistrzów podejrzeń (Marks, Freud, Nietzsche) myślały w uniwersum skrojonym przede wszystkim przez Kanta. Zarówno strukturalizm jak i poststrukturalizm, fenomenologia czy też dekonstrukcja pozostawały w relacji – wprost bądź à rebours – do językowego modelu poznania, jako jedynego dostępnego człowiekowi w kontakcie z rzeczywistością. Same przedmioty pozostawały uwięzione w językowych, kulturowych czy materialnych schematach poznawczych będąc de facto zakładnikami swych podmiotowych badaczy. Toteż każdorazowe pytanie o przedmiot, nawet wyrażone wprost, było tak naprawdę pytaniem o pytającego. Korelacjonizm jest właśnie nazwą tego szachu w którym znalazł się byt powiązany tak z językiem, jak z podmiotem. Wyjątek w tym panteonie klasyków stanowi bez wątpienia Heidegger, który za sprawą swej analizy narzędzia – czyli tego, co istnieje – ustanowił grunt pod materializm skrojony na miarę XXI wieku, będący przedmiotem naszego dochodzenia. poza kresem człowieka. I samym człowiekiem

Ostatnich czterdzieści lat myśli kontynentalnej możemy ująć jako próbę wyjścia poza dualizm podmiotu i znaczącego, języka, dyskursu czy reprezentacji. Filozofia nabrała apetytu na więcej – nie poprzestawała na rzeczywistości, której śladów możemy się jedynie doszukiwać w gęstwinach dyskursu. Pismo czy też język przestały być paradygmatem naszych czasów a próby przekroczenia dyskursywnego horyzontu nabrały ściśle określonego kierunku. Jeden biegun poszukiwań nowej filozoficznej gleby wyznacza pojedynczość/syngularność rozgrywana przeciwko przemocy ogólności pojęcia. Na drugim biegunie tegoż ruchu znajduje się materialność, której, wbrew pozorom,

16


daleko do intuicyjnej oczywistości sensu. Wyróżniane zmiany możemy wiązać z odchodzeniem od paradygmatu transcendentalnego na rzecz szeroko rozumianej immanentyzacji myśli, która częstokroć wchodzi w spodziewane bądź niespodziewane alianse z matematyką, współczesnymi naukami przyrodniczymi, ale też i z naturalizmem. Pytanie o to, co jest –przedmiot – wyprzedziło pytanie o to, kto poznaje – podmiot. Ontologia przed epistemologią. Paradoksalnie jednak, zwrot w materialistyczną stronę nie ukrócił ducha spekulacji lecz popchnął myślenie w stronę takich problemów, z którymi ostatni raz mierzyli się Spinoza, Leibniz czy Hume. Wiązało się to z nieposkromionym apetytem filozoficznym nowego pokolenia myślicielek i myślicieli, dla których materializm rozgrywany w opozycji do idealizmu był zupełnie nie do przyjęcia, mając chociażby na względzie fakt, że część nowo materialistycznych prądów intelektualnych (używam tu szerokiej kategorii bowiem częstokroć składają się nie tylko prace filozoficzne ale również prace artystyczne tj. filmy, instalacje, rzeźby etc) obywa się bez pojęcia materii. Przedmioty bowiem nie muszą być naturalne, przede wszystkim mają być autonomiczne. Klasyczny materializm, wbrew pozorom, nie sprzyjał możliwości wyłonienia się jednostkowego przedmiotu. Ujmując byty jako wtórne względem warunkującej je wirtualnej rzeczywistości, redukował samo istnienie przedmiotów, tudzież ich różnorodność, do czystego pozoru. Dopiero myślenie o rzeczach wsparte pytaniem o jednostkowości, pojedynczość może nas doprowadzić do spekulatywnego materializmu, a tym samym przywrócić rzeczom ich utraconą godność. Nikogo zatem nie zdziwi fakt, że problemem nowego materializmu nie jest śmierć, kres ani tym bardziej żałoba po człowieku. Nie krąży już, tak jak filozofie kryzysu,

17


wokół problemów z którymi stara się zerwać, bez zbędnej celebracji jakichkolwiek kresów czy granic. Kotwica została ostatecznie wciągnięta na pokład. Człowiek nie stanowi już w żaden sposób uprzywilejowanego punktu odniesienia będąc dokładnie takim samym przedmiotem jak wszystko inne. Filozofia ma po prostu pytać „czym jest to, co jest?”. To byt rzeczy będzie nas interesował, nie zaś nasza wiedza o nich. Nie oznacza to oczywiście, że człowiek jako taki znika z pola myślenia. Po prostu już nie jest bytem wyróżnionym, a jego istnieniu przyznajemy dokładnie ten sam stopień realizmu jak otaczającym go rzeczom.

odzyskac podmiotowosc przedmiotów

Jak zatem myśleć o przedmiotach, ich złożoności czy głębi niedostępnej naszemu poznaniu? Jak pomyśleć byt, który jednocześnie ma się wymykać samej myśli? To jest myślenie, które rozbija nasze utarte schematy poznawcze nie oferując rzeczy, takimi jakie się nam jawią. Tego typu naiwność poznania została już dawno utracona. Przedmiot jest dostępny na poziomie głębszym – spekulatywnym – ujęty w samym procesie stawania się. A na tym poziomie panuje demokracja – wszystkie rzeczy istnieją tak samo, choć nie jednakowo. W ramach owej demokracji przedmiotów wszystko może być spokrewnione ze wszystkim, lecz jednych przedmiotów nie można ani wyprowadzać, ani redukować do innych. Nie bez powodu w tak pojętej otologii wraca Arystotelesowska substancja, czyli podmiot wszelkich orzeczeń, który sam nie może być orzecznikiem. Substancja również nie musi być wieczna – powstaje jak i ginie. Tym, co określa przedmioty w tak pojętej przestrzeni ontolo-

18


gicznej jest autonomiczna rzeczywistość, która każe im być czymś więcej niż ich części składowe oraz wykraczać poza relacje łączące je z innymi rzeczami. Przedmiot jako substancja jest niedostępny tak dla nas jak i dla innych przedmiotów. Toteż nie przedmioty wchodzą ze sobą w relacja a ich sensualne odpowiedniki. Rzeczywistością przedmiotów rządzi tu i teraz – wszystko jest funkcją miejsca i chwili. Nie sposób wypowiedzieć rzeczy zarówno przez relację z innymi członkami demokratycznej wspólnoty, jak też przez jej zmienność w czasie i przestrzeni. Rzeczy bowiem nie tylko unieważniają nadrzędność instancji podmiotowej, ale także zwierzchnictwo samego czasu i przestrzeni. Dlatego też w tym samym uniwersum ontologicznym może się spotkać Cthulhu, Europejska Wspólnota Węgla i Stali i Barack Obama. Najodleglejsze względem siebie przedmioty z całego uniwersum są od siebie od krok, będąc jednocześnie dla siebie kompletnie obojętnymi. Jedyna konieczność jaka rządzi takim światem, to konieczność radykalnej przygodności, gdzie wszystko jest nieodwracalne, ale nic nie jest ostateczne.

od narzedzia do przedmiotu

Wróćmy do wspomnianego Heideggera. Jednym z najdonioślejszych momentów na drodze do przedmiotu, była Heideggerowska analiza narzędzia. Zdaniem autora , przedmiot wymyka się naszemu poznaniu. To z czym obcujemy, co zostaje pochwycone w przed-stawieniu, to narzędzia uwięzione w swej poręczność, które możemy poznać i nad którymi możemy zapanować. Jednakowoż redukcja przedmiotu do narzędzia nie musi być uwarunkowania zajęciem określonego stanowiska filozoficznego lecz zwykłą pragmatyką życiową.

19


Narzędzie wymyka się poręczności w chwili stawiania oporu, zgrzytu w procesie gładkiego funkcjonowania, kiedy dochodzi do starcia sił. Wtenczas odsłania się przed nami skryta za zasłoną narzędzia substancja. Sprawiedliwość przedmiotom możemy oddać tylko wtedy, „gdy rozważymy ich rzeczywistość jako oderwaną od wszelkiej relacji, głębszą niż wszelka wymiana. Przedmiot jest ciemnym kryształem ukrytym w prywatnej próżni – nieredukowalnym zarówno do własnej części, jak i do zewnętrznych relacji z innymi rzeczami”. Strukturę przedmiotu możemy ująć w pojęciowej ramie wyznaczonej zarówno przez biegun przedmiotowy i jakościowy oraz cztery pojęcia określające relację między elementami par . Ową strukturę wyznaczają cztery pary; przedmiot rzeczywisty/własność rzeczywista (istota), przedmiot zmysłowy/własność zmysłowa (czas), przedmiot rzeczywisty/własność zmysłowa (przestrzeń), przedmiot zmysłowy/własność rzeczywista (eidos). Powyższy schemat dowodzi, że współczesny materializm wymaga wysiłku, nie zaś li tylko prostodusznej wiary w istnienie materii. W takim ujęciu przedmiot jest par excellence efektem spekulacji, nie ma w sobie nic z intuicyjności zmysłowego poznania. Rzecz jest czymś nieporównywalnie więcej aniżeli prostą sumą jego składników, nie musi być również naturalny, prostu czy niezmienny. Być materialistą znaczy dostrzegać właśnie złożoność i niejednorodność rzeczy, która może przewyższać naszą własną. Nie da się bowiem ukryć, że „jakkolwiek interesujący możemy się wydawać sobie samym, my ludzie nie jesteśmy wcale głównymi bohaterami kosmicznego dramatu”.

20


– Jacek

Schodowski

(ur. 1983) studiował filozofię i filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 2OO9–2O12 wygłosił cykl wykładów w galerii BWA Design we Wrocławiu poświęconych maszynistycznej interpretacji sztuki oraz filozofii kina Deleuzeʼa. Obecnie przygotowuje rozprawę doktorską w Szkole Nauk Społecznych poświęconą myśli Jacquesʼa Lacana.

21




Jan Tomza-Osiecki

(ur. 1985) jest absolwentem Wydziału Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dyplom uzyskał w pracowni Adama Myjaka (2O12). Studiował również na University College Falmouth oraz w SAE Institute London na kierunku inżynierii dźwięku. Występował w klubie Jazzgot oraz w Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, a jego prace były prezentowane na wystawach indywidualnych w Fundacji Sztucznej i galerii Suffit. Podczas swojej rezydencji w School of Visual Arts w Nowym Jorku stworzył instalację dźwiękową ISPC - Integration of Sonic and Physical Composition, w której wykorzystał interaktywne sprzężenia basowe, a dzięki zastosowaniu elementu dotykowej interakcji, do której włącza odbiorcę, zanegował inercję martwego obiektu jako statycznej kompozycji. Specjalnie zaprojektowane i wykonane z drewna lutniczego instrumenty, zmieniają swoje właściwości, intensyfikują natężenie i jakość dźwięku, który dobiega ze środka zgodnie z intencją użytkownika a ich brzmienie wydobywa się za pomocą płaskich, badawczych mikrofonów.

24




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.