4 minute read

ROZMOWA RYNKU/ BYTOM MIASTEM RZEMIOSŁA

Antoni Wojciechowski

– cechmistrz w bytomskim Cechu Rzemiosł Różnych od 2009 roku. Otrzymał Medal Miasta Bytom w dziedzinie gospodarczej, uhonorowany szablą im. Jana Kilińskiego za szczególne zasługi dla rzemiosła polskiego, właściciel warsztatu samochodowego.

Advertisement

Agnieszka Morys

– dyrektor w bytomskim Cechu Rzemiosł Różnych od 2009 roku, wcześniej sekretarz szkoły w Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego w Zabrzu.

BYTOM MIASTEM RZEMIOSŁA

Ponad 1,5 tys. pracowników z zakładów rzemieślniczych: fryzjerów, cukierników, piekarzy czy mechaników pojazdów samochodowych jest zatrudnionych w zakładach zrzeszonych w bytomskim Cechu Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości. O tym, w czym tkwi siła rzemiosła w XXI wieku, rozmawiamy z cechmistrzem Antonim Wojciechowskim i dyrektor Agnieszką Morys.

Tekst: Leszek Błażyński/Zdjęcia: Grzegorz Goik

W Bytomiu działa mnóstwo zakładów rzemieślniczych. Mamy pracownie krawieckie, kapelusznicze, zakłady fryzjerskie i barberskie, doskonałych piekarzy, cukierników, mechaników. Czy można zaryzykować stwierdzenie, że Bytom jest miastem rzemieślników?

AGNIESZKA MORYS: To nie jest tylko dobrze brzmiący slogan, ale niezbity fakt. Cech Rzemiosł Różnych i Przedsiębiorczości w Bytomiu zrzesza aż 188 zakładów. Mamy jedną z najliczniejszych grup rzemieślników w województwie śląskim, ale należą do nas również zakłady, mające swoje siedziby poza Bytomiem, m.in. w Radzionkowie, Tarnowskich Górach, Rogoźniku a nawet... Bielsku-Białej! ANTONI WOJCIECHOWSKI: Liczba zrzeszonych rzemieślników w bytomskim cechu ciągle się powiększa. W ostatnich latach zwiększyło się również grono uczniów, którzy chcą mieć fach w ręku. Mamy podpisane porozumienia z dwudziestoma sześcioma szkołami – także spoza Bytomia. W sumie w szkołach branżowych uczy się aż 617 uczniów w tym 240 uczniów w pierwszej klasie. Jeśli zsumujemy liczbę osób zatrudnionych w zakładach rzemieślniczych zrzeszonych w Cechu, czyli rzemieślników, pracowników oraz uczniów uczęszczających do branżowych szkół, okaże się, że liczba ludzi rzemiosła w Bytomiu to ponad 2 tys. osób i jest porównywalna do liczby osób zatrudnionych w kopalni! | 5

Jakich zakładów rzemieślniczych w Bytomiu jest najwięcej?

AGNIESZKA MORYS: Przodują fryzjerzy. W cechu zrzeszamy 74 zakłady fryzjerskie, z czego 56 jest z Bytomia. Ten zawód cieszy się dużą popularnością. Mamy podpisane porozumienia z dwudziestoma sześcioma szkołami branżowymi i aż 197 uczniów uczy się tej profesji. Zapotrzebowanie na usługi fryzjerskie wciąż jest bardzo duże. Na dodatek coraz bardziej popularni są barberzy. W niektórych zakładach fryzjerskich prowadzone są również takie usługi. Na podium są jeszcze piekarze i cukiernicy oraz mechanicy samochodowi.

Z czego wynika popularność rzemiosła wśród uczniów?

ANTONI WOJCIECHOWSKI: Hasło: „skończ studia będziesz kimś” przestało być aktualne. Często kończąc kierunki humanistyczne, absolwenci mają problem ze znalezieniem odpowiedniej pracy. Dlatego młodzi bytomianie zaczynają doceniać, że liczy się fach w ręku. Jeśli ktoś jest fachowcem w swoim zawodzie, zawsze znajdzie dobrze płatną pracę w kraju i za granicą. AGNIESZKA MORYS: Uczeń, który decyduje się na szkołę branżową, ma lepszą ścieżkę kariery, niż osoba, która wybiera technikum. Nauka w szkole branżowej pierwszego stopnia, czyli w dawnej szkole zawodowej, trwa trzy lata, a po jej zakończeniu można kontynuować edukację w szkole branżowej drugiego stopnia. Po pięciu latach uczeń ma średnie wykształcenie oraz fach w ręku a osoba kończąca technikum nie ma wyuczonego zawodu. Co również ważne, po szkole branżowej drugiego stopnia można przystąpić do matury, a później iść na studia.

Jaka profesja gwarantuje dziś najlepsze zarobki?

ANTONI WOJCIECHOWSKI: Trzeba zaznaczyć, że uczniowie odbywają praktyki w zakładach pracy i od początku także zarabiają – jako pracownicy młodociani. Aż 75 procent z nich podejmuje później pracę w swoim wyuczonym zawodzie. Jeśli ktoś przykłada się do nauki, ma dobry fach w ręku, nie musi się martwić o zarobki. Na dobre stawki mogą liczyć kucharze pracujący w dobrej restauracji, fryzjerzy i mechanicy samochodowi.

Jakie zawody są poszukiwane na rynku?

AGNIESZKA MORYS: Wspominaliśmy o fryzjerach. Mimo że mamy sporą grupę fryzjerów, zapotrzebowanie na ich usługi jest bardzo duże. Od dwóch lat brakuje też stolarzy i tapicerów. ANTONI WOJCIECHOWSKI: Ubolewam nad tym, że jest coraz mniej stolarzy. Rzeźbienie w drewnie jest trudne, trzeba mieć

do tego zdolności. Współcześnie stawia się na łatwą masową produkcję z płyt, stąd coraz mniejsze zainteresowanie profesją stolarza.

Z powodu pandemii ucierpiało wielu bytomskich przedsiębiorców. Czy COVID-19 spowodował, że niektórzy rzemieślnicy musieli zakończyć działalność?

AGNIESZKA MORYS: Na szczęście żaden z zakładów, które są u nas zrzeszone, nie splajtował. Pomagaliśmy rzemieślnikom w różny sposób, między innymi przy załatwianiu spraw formalnych, związanych ze wsparciem dla przedsiębiorców. W trakcie pandemii zostały zamknięte dwa bytomskie zakłady fryzjerskie, ale pandemia nie przyczyniła się do tego bezpośrednio. Jedna z właścicielek zakładu szykowała się do emerytury i obostrzenia związane z pandemią przyspieszyły jej decyzję. Drugi z zakładów zakończył działalność, ponieważ osoba prowadząca biznes wyjechała na stałe za granicę. ANTONI WOJCIECHOWSKI: Błyskawicznie zareagowała za to pani Mariola Fischer, która prowadzi zakład krawiecki przy ul. Strażackiej 8. Przetrwała ten trudny czas, szyjąc tysiące maseczek. To zresztą jedyny zakład krawiecki zrzeszony u nas. Co bardzo smutne, na ponad 600 osób tylko jedna uczennica uczy się w tym zawodzie. W ostatnich latach było podobnie – mieliśmy maksymalnie 3-4 uczniów na tym kierunku.

Dlaczego krawiec to obecnie wymierający zawód?

ANTONI WOJCIECHOWSKI: Główną przyczyną jest tania produkcja, rynek został zalany odzieżą z Azji. Nie opłaca się krawcom pracować za przysłowiowe 5 złotych za godzinę. Są również inne zawody, które zanikają, takie, jak: kuśnierz, szewc, kaletnik, rymarz, zdun, czy kapelusznik-czapnik. Niektórzy z nich próbują się przebranżowić, przykładowo kapelusznik-czapnik zaczyna wykonywać między innymi muszki. AGNIESZKA MORYS: Nie mamy w cechu zrzeszonego ani jednego szewca. Szkoda, bo czasami lepiej naprawić buty, niż kupować nową parę. Brakuje też introligatorów, czyli osób, które oprawiają oraz zdobią książki, albumy. Przez lata korzystaliśmy z usług zakładu introligatorskiego Wacława Tomaszewskiego. Pod koniec drugiej wojny światowej pan Wacław przyjechał do Bytomia ze Lwowa, w czasie zawieruchy wojennej udało mu się przewieźć maszyny introligatorskie! Przez lata prowadził działalność razem z żoną, zawsze korzystaliśmy z ich usług. Niestety siedem lat temu zmarł. Od tamtej pory zamawiamy oprawy poza Bytomiem.

This article is from: