Tomasz Jakubiak: Fast food też może być slow!
SlowLife Food & Garden
ce n a p
ZDJĘCIE: KRZYSZTOF OPALIŃSKI
STYL ŻYCIA, KULTURA, DESIGN, PODRÓŻE 11 / styczeń-luty 2014
r omoc
5 w tym
Zdrowa żywność. Czy to tylko puste słowa? La Palma. Ostatni bastion slow na Wyspach Kanaryjskich Modernizm. Dwupokojowy wehikuł czasu yjna
zł
T 8% VA
Online: www.slowlifepolska.pl cena: 5 zł (w tym 8% VAT) ISSN 2300-2832 INDEKS 279765
Katarzyna Pakosińska: Pracując dużo, uczę się zwalniać tempo
Zdrowa żywność
– gdzie kończą się mity, a zaczyna prawda?
ZDJĘCIE: MATEUSZ KARATYSZ
Wybierając się na zakupy, trzeba zachować wyjątkową czujność. Powód? Ilość chemii, jaką często faszerują żywność producenci, może przerażać. Dla wszystkich osób, którym nie jest to obojętne, a nie chce im się czytać etykiet, mam złą wiadomość: w przypadku kupowania tzw. żywności konwencjonalnej sprawdzanie opakowań to jedyna opcja, by dowiedzieć się, co faktycznie jemy. Slogan „zdrowa żywność” nie znaczy bowiem nic. Podobnie jest w przypadku produktów „light”, „fit” czy „domowych”. Choć potentaci branży spożywczej często zachęcają nas do zakupów, używając tych właśnie sformułowań, nie zobowiązują one ich do zachowania żadnych specjalnych norm. „Zdrowe” teoretycznie jest wszystko to, co można kupić w sklepie. A że trochę chemii w środku... Cóż, przepisy nie zabraniają wielu konserwantów, a zatem można je stosować. Nie dajmy się więc „robić w konia”. Chcemy jeść zdrowo – kupujmy produkty ekologiczne. Te mają certyfikaty i muszą spełniać surowe kryteria, zarówno pod względem składu, jak też metod produkcji. Są droższe – to fakt, ale coraz częściej można je znaleźć również w sieciowych sklepach, gdzie jesteśmy niemal codziennie. Warto dołożyć kilka złotych do zakupów i mieć pewność, że jemy nie tylko smacznie, ale też zdrowo. Maciej Roik
m.roik@slowlifepolska.pl
4
Spis treści
11 / styczeń-luty 2014
006 N a dobry początek. Kraków, Łódź, Poznań, Szczecin, Trójmiasto, Warszawa, Wrocław
014 Food. Sezonowe gotowanie z Tomaszem Jakubiakiem
018 Mazowsze.
Przeżywaj i doświadczaj
024 Śląskie Smaki.
Turystyka kulinarna
028 Food. Kiszone górą! 030 Food. Orzech
– przysmak mózgowców
034 Food. Zdrowe chrupanie
036 Raport. Zdrowa żywność to puste słowa?
038 Butik. Dobre smaki ze sklepowej półki
040 Warsztaty kulinarne.
Kuchenny sposób na życie
044 Garden.
Kwiaty, które kwitną zimą
048 Garden. Oregano,
czyli ziołowe zdrowie
050 Butik. Niezbędnik ogrodnika 052 Garden. Domowe spa 054 Styl życia. Katarzyna Pakosińska ambasadorką Slow Life
058 Morsy. Zimowa kąpiel
nie tylko dla zuchwałych
006
014
018
024
030
040
044
050
5
Spis treści
11 / styczeń-luty 2014
058
054
062
070
082
088
092
062 Styl życia.
092 Slow City.
066 Gry planszowe.
096 B utik. Zimowa pielęgnacja rąk 098 Slow design.
Sauna, czyli gorąca kuracja Lepiej w towarzystwie niż przy komputerze
070 Styl życia.
Jaki pies dla dziecka?
074 Walentynkowy DIY. Poduszki miłości
098
076 Podróże. La Palma,
czyli ostatni bastion slow na Wyspach Kanaryjskich
Miejska jazda na lodzie
Magdalena Tekieli
102 Butik.
Iittala prezentuje…
104 Slow fashion.
Piękne znaczy proste
107 Slow design.
Stare meble odzyskują blask
082 Podróże. Slow Berlin 087 Cittaslow.
108 Butik. Ważna jest oryginalność 110 Pakiet SlowKultury.
088 Modernizm.
113 Kuchnia+ filmfest.
Nowe Miasto Lubawskie Dwupokojowy wehikuł czasu
Książka, film, muzyka i teatr
elBulli kulinarny interface
6
Na dobry początek Czerwonak, Poznań 11 / styczeń-luty 2014
CZERWONAK ä koło POZNANIA Piękno i dobry nastrój AloeSpa, ul. Sosnowa 2 Gdy za oknem śniegi i mróz. podaruj sobie dobre samopoczucie. W położonym 10 km od centrum Poznania Medi-Day AloeSpa, w malowniczym otoczeniu Puszczy Zielonka, odnajdziecie Państwo relaks i odpoczynek. W AloeSpa możecie rozkoszować się samotnością lub czasem spędzonym we dwoje. Miejsce oferuje holistyczne zabiegi pielęgnacyjne, które pozwolą zostawić zgiełk i codzienność tętniącego życiem miasta za sobą i przenieść się do świata pełnego aromatów i wyjątkowych ceremonii zabiegowych. Zaproszenie do Medi-Day AloeSpa będzie doskonałym prezentem dla bliskiej osoby. Atutem Medi-Day AloeSpa jest czarodziejski ogród, o który właścicielka spa dba osobiście.
POZNAŃ Materiały w roli głównej Arena Design, targi wzornictwa, Międzynarodowe Targi Poznańskie 18-21 lutego Unikatowe w swojej formule spotkanie polskich i zagranicznych projektantów, ekspertów w dziedzinie wzornictwa oraz przedsiębiorców. Arena Design to miejsce spotkań oraz przestrzeń do prezentacji najbardziej aktualnych osiągnięć w dziedzinie designu. Hasłem przewodnim 6. edycji wydarzenia są „materiały” – podczas targów zostanie pokazana różnorodność zastosowań, ich niejednoznaczność i niekonwencjonalne użycie. Imprezie będzie towarzyszył międzynarodowy konkurs TOP DESIGN promujący innowacyjne wzornictwo na najwyższym poziomie. Arena Design to także spotkania ze znanymi osobowościami ze świata designu, prezentacja twórczości młodych projektantów czy prezentacja najnowszych materiałów i rozwiązań technologicznych.
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE FIRM I ORGANIZATORÓW (3)
ä
www.aloespa.pl
7
Na dobry początek
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
8
Na dobry początek Łódź, Kraków, Poznań 11 / styczeń-luty 2014
ä
POZNAŃ Piwne perełki z Setki Setka Pub, ul. Św. Marcin 8 Piwo też może być slow. W poznańskim pubie Setka poznacie najlepsze produkty istniejących i coraz prężniej rozwijających się polskich browarów rzemieślniczych. Z szesnastu nalewaków (w tym trzech brytyjskich pomp) można na co dzień spróbować prawdziwych piwnych perełek, w stylach dotąd w Polsce niespotykanych, za granicą zaś określanych mianem craft beer. W wyborze piwa pomoże obsługa, pytając o preferencje smakowe: wolicie jasne czy ciemne, słodsze czy z większą ilością goryczki? Ten pierwszy zestaw pytań jest dopiero początkiem piwnych peregrynacji, następnie bowiem zaczyna się poszukiwanie odpowiedniego stylu piwnego, który będzie najlepszy do zadeklarowanych preferencji smakowych, pory roku czy też pory dnia.
ä
ŁÓDŹ Nowy skład TooNE, galeria sztuki, sklep z ciuchami, ul. Piotrkowska 138/140
ä
KRAKÓW Bo jesteś tym, co jesz 27 Porcji Slow Food, restauracja, ul. Chmieleniec 2B Kuchnia produktu oraz filozofia slow food stanowią podstawę nowo otwartego krakowskiego lokalu. Króluje menu sezonowe – właściciele wspierają lokalnych producentów żywności, którzy kładą nacisk na tradycję. Karta zmienia się co sześć tygodni. W ofercie 27 Porcji znajdzie się wkrótce „skrzynka od rolnika” – cotygodniowa dostawa sezonowych warzyw oraz przetworów. Lokal kusi także aromatyczną kawą, serwowaną z prawdziwego włoskiego ekspresu. Dlaczego akurat 27 Porcji? – 2 i 7 to według feng shui specjalne cyfry, razem tworzą ogień, przyciągają ludzi jak ognisko domowe – zdradzają właściciele. Zanim staniecie w korku na Zakopiance, wpadnijcie do 27 Porcji i zwolnijcie – chociaż na chwilę.
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE FIRM I ORGANIZATORÓW (6)
Wygląda na to, że Łódź staje się zagłębiem młodych i kreatywnych. TooNE to nowo otwarty sklep z ubraniami, biżuterią, grafikami, obrazami i ceramiką. Skład Rzemiosł Pięknych, a wszystkie unikatowe. TooNE ma być docelowo mulitibrandowym butikiem promującym młodych, ciekawych projektantów, gromadzącym w jednym miejscu najlepsze polskie marki – z odzieżą Ani Kuczyńskiej i oryginalnymi produktami Marthu na czele. W butiku można kupić ubrania z metką Tolnai Klary oraz redesign od Moniki Kanios. Są obrazy Iwana Kulika oraz grafiki i komiksy autorstwa Justyny Apolinarzak. Amatorów ceramiki ucieszy pracownia Hopi House. Sklep zajmuje 70-metrową powierzchnię w dawnej fabryce Ramisha OFF Piotrkowska.
9
Na dobry początek Poznań, Szczecin 11 / styczeń-luty 2014
ä
POZNAŃ Domowe przysmaki i piękne rękodzieło Weranda Deli & Gifts, restauracja, delikatesy, ul. Paderewskiego 7
ä
Znana z apetycznych dań, ciepłego wystroju wnętrz i przyjaznej obsługi, rodzina restauracji Weranda postanowiła pokazać swoje największe atuty na zupełnie nowym polu. Weranda Deli & Gifts to połączenie restauracji, delikatesów, sklepu z upominkami i pakowaniem prezentów. Ciepły nastrój, nietuzinkowe smaki potraw oraz dbałość o szczegóły można teraz zabrać do domu. W ofercie Deli znajdziecie konfitury, przyprawy, przetwory, oliwy smakowe aromatyzowane według własnej receptury i słynny na cały Poznań sos vinaigrette. Gifts to przede wszystkim akcesoria kuchenne – urocze fartuszki, ściereczki, deski, drewniane sztućce i wiele innych. Na miejscu będzie można także kupić ręcznie wykonane ozdoby, przenosząc magiczny klimat Werandy do własnego domu.
SZCZECIN Na dobry początek i jeszcze lepszy koniec Na Kuncu Korytarza, restauracja, Zamek Książąt Pomorskich, ul. Korsarzy 34 Gotyckie sklepienia, ścienne malunki, 100-letnie eliptyczne lustro, sobotnie life piano z jazzowymi standardami… a w menu specjały kuchni regionalnej. W Na Kuncu Korytarza zjecie nagrodzoną Perłą Kulinarną słynną zupę Anny Jagiellonki, krem z szyjek rakowych, czerninę z kluseczkami i kaczy biust duszony w wermucie. Dla miłośników śledzi pozycją obowiązkową jest „kolekcja śledziożerców”. Obok tradycyjnego śledzia w oleju lub śmietanie można spróbować dziewiczego matiasa, śledzia marynowanego z sherry albo przyrządzonego po kozacku ze śliwkami i rodzynkami. Część przepisów pochodzi ze spotkań Klubu Śledziożerców, których pomysłowość przekracza najśmielsze oczekiwania – wystarczy wspomnieć praliny ze śledzia. Doskonałe miejsce na romantyczne tête-à-tête, zebranie myśli po zwiedzaniu zamku i rodzinną kolację.
10
Na dobry początek Szczecin, Trójmiasto 11 / styczeń-luty 2014
ä
SZCZECIN Dla każdego coś miłego Ulica Pokątna, sklep z dziełami sztuki i rękodziełem, ul. Małkowskiego 4/1u
TRÓJMIASTO Zdrowa alternatywa Zdrowa Opcja, ekobar, ul. Bohaterów Getta Warszawskiego 15, Gdańsk Dla wszystkich, którzy chcą kształtować nawyki zdrowego odżywiania i podejmować świadome decyzje dotyczące diety, Zdrowa Opcja będzie idealnym wyborem. Menu jest smaczną i niedrogą alternatywą dla śmieciowego jedzenia. Większość potraw występuje w dwóch wariantach: mięsnej i wegetariańskiej, weganie też nie wyjdą ze Zdrowej Opcji głodni. Specjalnością lokalu są naleśniki z ciasta gryczanego, orkiszowego, pełnoziarnistego, pszennego lub wegańskiego. W menu codziennie zupa krem, kubełek grillowanych warzyw, szpinakowa tarta i świeżo wyciskane soki owocowo-warzywne. Wszystkie potrawy przygotowywane są na oczach klientów, co umożliwia dowolną wymianę składników.
JadłoStajnia, targ ekologicznej żywności, Park Kolibki, Gdynia, co drugą sobotę od 10.00 Gdyńska stajnia znajdująca się w zabytkowym Parku Kolibki powraca w nowej odsłonie – jako cykliczny ekotarg żywności od regionalnych producentów. Można tu kupić owoce i warzywa od lokalnych rolników, domowe przetwory, wędliny i sery, pieczywo i miody. Pomysłodawcy planują wzbogacić program o degustacje, pokazy i warsztaty kulinarne związane ze zdrowym żywieniem oraz cykliczne prezentacje przysmaków z Francji, Włoch, Hiszpanii czy Grecji. JadłoStajnia to jednak więcej niż miejsce, gdzie można kupić produkty spod znaku slow food. W zamyśle organizatorów ma być miejscem sąsiedzkich spotkań okolicznych mieszkańców i miejscówką dla entuzjastów sobotnich wycieczek rowerowych czy rodzinnych spacerów.
ä
TRÓJMIASTO Ekologicznie w nietypowym otoczeniu
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE FIRM I ORGANIZATORÓW (3)
ä
Szczecin ma swoją Ulicę Pokątną. Ta – w przeciwieństwie do miejsca opisanego w książkach o Harrym Potterze – zamiast magicznych różdżek oferuje wszystko to, bez czego miłośnicy rękodzieła nie mogą się obejść. Jeśli lubicie po godzinach robić biżuterię, filcować, zajmować się scrapbookingiem i techniką decoupage, to miejsce jest dla Was. Ulica Pokątna to 200 m2 powierzchni do kreatywnej i twórczej pracy – odbywają się tu warsztaty z technik rękodzielniczych, darmowe pokazy, eventy, a w atelier projektowane są kartki okolicznościowe i autorska biżuteria. Nawet jeśli nie macie doświadczenia w technikach handmade, na Ulicy Pokątnej Was podszkolą. Z odrobiną magii.
12
Na dobry początek Arłamów
ä
11 / styczeń-luty 2014
ARŁAMÓW Nowy wymiar relaksu Hotel Arłamów, Bieszczady
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE FIRM I ORGANIZATORÓW (7)
W Bieszczadach, w malowniczym otoczeniu Puszczy Karpackiej, jest miejsce, gdzie słowo „wypoczynek” nabiera nowego znaczenia. Kompleks Arłamów proponuje bogatą i atrakcyjną ofertę dla wszystkich, którzy chcą doświadczyć, czym jest slow life. Tylko tu czeka na Was strefa SPA & Wellness, gdzie znajdziecie rytuały i zabiegi bazujące na naturalnych produktach, łaźnie parowe i aromatyczne, groty lodowe i śnieżne, banię ruską czy zewnętrzne jacuzzi. Miłośnicy aktywnego spędzania wolnego czasu nie będą się nudzić – można tu jeździć na nartach, grać w golfa, spróbować swoich sił na ściance wspinaczkowej, zagrać w kręgle... albo po prostu cieszyć się przepięknym widokiem otaczających Arłamów wzgórz i dolin.
13
Na dobry początek Warszawa, Wrocław 11 / styczeń-luty 2014
ä
WARSZAWA Dla prawdziwych chiliheadów S’poco Loco, tex-mex bar, ul. Sarmacka 10 lok. UB
ä
S’poco Loco to miejsce oferujące kuchnię tex-mex. Oprócz tradycyjnych meksykańskich dań, takich jak burrito, quesadilla czy taco, lokal serwuje także dania kuchni amerykańskiej – burgery oraz pyszne skrzydełka z kurczaka. Wyróżnikiem S’poco Loco jest siedem poziomów ostrości sosów, przygotowywanych na miejscu według tajnej autorskiej receptury szefa kuchni. Zaczynając od łagodnej salsy, kosztując coraz bardziej pikantnych sosów z dodatkiem chipotle, piri-piri, habanero, a nawet przeraźliwie ostrej nagiej jolokii, dochodzimy do sosu nr 7 – killer – coś dla prawdziwych chiliheadów! W S’poco Loco dania są przygotowywane na szybko, ale wszystkie składniki są slowfoodowe. Wyłącznie naturalne surowce, przyprawy i metody ich przyrządzania pozwalają o S’poco Loco powiedzieć: najzdrowszy fast food świata!
WROCŁAW Dobra kawa, coś słodkiego Nowa Café, kawiarnia, galeria sztuki, coworking office, ul. Łódzka 15 Nowa Café to kameralna kawiarnia na wrocławskich Hubach – miejsce dla lokalsów i wszystkich, którym za daleko do ścisłego centrum Wrocławia. Wypijecie tu dobrą kawę z polskich palarni, parzoną również metodami alternatywnymi, lokalne, zdrowe produkty i domowe ciasta – także bezglutenowe. W karcie lekkie, wegetariańskie śniadanie lub lunch. Wieczorem kawiarnia zaprasza na piwo z regionalnych browarów oraz lampkę przyzwoitego wina przy dobrej muzyce. Specjalnością istniejącej od niedawna kawiarni stały się improwizowane koncerty z udziałem wrocławskich muzyków. Nowa Café to także niewielka galeria sztuki, gdzie organizowane są wystawy młodych, ale wartych uwagi artystów. Na zapleczu w pełni wyposażone biuro do wynajęcia na godziny dla zapracowanych.
14
Gotuj lokalnie i sezonowo 11 / styczeń-luty 2014
Fast food
też może być slow Z Tomaszem Jakubiakiem, o sezonowym gotowaniu, fast foodach podszytych duchem slow i rybach rozmawia Maciej Roik
W swoich programach kulinarnych nie namawia Pan do eksperymentów, ale pokazuje, jak gotować lokalnie i sezonowo. Czuje Pan, że prowadzi program slowfoodowy?
krajowych. To dobry kierunek, bo to kucharze są od tego, żeby pokazywać ludziom, co warto jeść.
Nie do końca tak jest. Poza regionalnymi składnikami w swoich przepisach używam też produktów z zagranicy. Sama idea programu jest slowfoodowa, ale o wydźwięku krajowym. Celem jest pokazywanie polskich produktów, które są z wyższej półki. Wiele z nich smakuje rewelacyjnie, a my omijamy je szerokim łukiem. Czasem, jak na przykład w przypadku kaszanki, po prostu o nich zapominamy.
Na tym mi właśnie zależy. Trzeba mówić o tym, co i jak się je oraz dlaczego wato schylić się po ten, a nie inny produkt.
Stara się Pan spełniać jakąś misję?
Gdzie najlepiej szukać inspiracji i składników?
W każdym swoim programie staram się przekazać informację, że warto zacząć jeść polskie produkty. Zamiast prosciutto powinniśmy wybierać kumpiak z Podlasia. To jest moja misja: uczyć ludzi naszej polskiej kuchni. W sumie są dwa programy, które to robią: Karola Okrasy i mój. Czasem się śmiejemy, że depczemy sobie po piętach. I to prawda, bo producentów, których potrzebujemy, wcale nie ma dużo i niełatwo dokonać wyboru. Najważniejsze jest to, że ta misja przynosi efekty, a kucharze, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w tym fachu, zwracają się w stronę produktów
Jak najbliżej. Nie kombinować i nie sprowadzać z drugiego końca świata azjatyckich jabłek, skoro mamy wokół siebie dużo innych, wdzięcznych składników. Jedyny wyjątek stanowią przyprawy, po które czasem po prostu trzeba sięgnąć. Paradoksalnie przyrządzenie posiłku z tego, co najbliżej, może być sporym wyzwaniem. Bo prawda jest taka, że nie ma problemu, by przyrządzić coś smacznego z homara. Kłopoty pojawią się wtedy, gdy będziemy coś chcieli zrobić z buraka. To jest sztuka.
Tak buduje się kulinarną świadomość.
Jaki jest przepis na to, by cieszyć się gotowaniem i jeszcze przyrządzać coś smacznego?
Jemy to, co jest blisko nas, a zatem ważna jest też pora roku.
ZDJĘCIA: KUCHNIA+
Podstawa to gotowanie z sercem. To nic innego, jak obudzenie w sobie pasji. Inaczej efekt z pewnością nie będzie dla nas zadowalający.
Tomasz Jakubiak
15
Gotuj lokalnie jest kucharzem i idziennikarzem sezonowo
kulinarnym. Wcześniej był szefem kuchni / styczeń-luty w 11wielu znanych2014 warszawskich i zielonogórskich restauracjach. Od wielu lat jest związany z telewizją śniadaniową („Dzień Dobry TVN”, „Pytanie na śniadanie”), w której promuje proste i zdrowe produkty. W 2011 roku został gospodarzem programu „Jakubiak w sezonie” w telewizji kuchnia +. Przekonuje w nim Polaków, że warto korzystać z rodzimych, sezonowych produktów, a także odwiedza polskich rolników i hodowców.
Sezonowość to podstawa. Zimą nie jedz pomidorów, ale buraki, pietruszkę, marchewkę i wszelkie inne warzywa pastewne. To gwarancja, że produkty, z których przygotowujemy nasze posiłki, będą najwyższej jakości. Niestety, wiele osób nie ma o tym pojęcia i myśli, że pomidor jest z supermarketu. Na tym polu Polacy wciąż muszą się wiele nauczyć. Zasady, o których Pan mówi, są zgodne z ruchem slow food. Faktem jest jednak, że potrafi Pan je zręcznie omijać. Burger to symbol fast foodów. A jednak pojawił się jako jedna z gwiazd podczas organizowanego przez Pana tegorocznego Street Food Festival.
Prowadzę sieć restauracji, które można uznać za fast foody, jednak dania są tam przygotowywane w procesie, który jest w 100 procentach slow. Dominują polskie produkty, z których niemal wszystko jest przygotowywane od podstaw. Oczywiście zdarza się, że trzeba sprowadzić z drugiego końca świata papryczkę habanero, ale to rzadkość. Zawsze podkreślam, że nie zamknąłem się na wszystko poza kuchnią regionalną. Trzeba promować każde dobre jedzenie. Jeżeli burger jest przygotowany z dobrej polskiej wołowiny lub podany ze świetnymi azjatyckimi pierożkami
z wieprzowiną, to ja takie dania z pewnością pochwalę. Promowane powinno być wszystko to, co jest smaczne. Czyli fast food może być podszyty duchem slow?
U mnie na festiwalu street food wszyscy wystawcy zostali sprawdzeni pod kątem jakości i sposobu produkcji. W efekcie byli ludzie z oscypkami, plackami ziemniaczanymi czy pierogami. W tym wydaniu, to polskie fast foody przygotowane w duchu slow. Nie bez powodu na festiwal przyszło ponad 10 000 osób i pokazały go znaczące telewizje w Polsce. Na Pana stronie internetowej można przeczytać, że warto zdrowo się odżywiać. Utopiony w tłuszczu kawałek mięsa może być zdrowy?
Akurat burgery są smażone beztłuszczowo na grillu. A czy inne tego typu produkty są zdrowe? Zawsze powtarzam, że jak coś jest smaczne, to spożywane z umiarem nam nie zaszkodzi. Powinniśmy jeść to, na co mamy ochotę. Trzeba z jedzenia czerpać przyjemność. To musi być coś więcej niż zapchanie się. Jak ktoś raz w miesiącu lubi zjeść cheeseburgera, to ja z pewnością nie będą go próbował do tego zniechęcać. Ja też nie wyobrażam sobie, że mógłbym codziennie jeść
16
Gotuj lokalnie i sezonowo 11 / styczeń-luty 2014
❶
PRZEPISY
❷
Street food, czyli kuchnia ulicy, jest popularne w USA. To trend, który stanie się modny także nad Wisłą?
Myślę, że tak, to trend, który będzie się utrzymywał, jeżeli zostanie zachowana jakość. Niemniej sercom Polaków najbliższa będzie dobra zupa ogórkowa, dobry mielony czy schabowy, czyli te smaki, które znają z dzieciństwa. Dobry mielony, dobry schabowy, dobra ogórkowa… Jest miejsce na ryby w naszym codziennym menu? Pan nie ukrywa, że chce zachęcać do ich jedzenia.
Polaków nie trzeba zachęcać. Polacy lubią ryby, ale niestety nie sięgają po te prawdziwe. Dużą popularnością cieszy się panga, niestety mało kto przyrządza sandacza czy szczupaka. Nie wynika to jednak z tego, że nie lubimy polskich ryb. Powodem jest cena. Polskie ryby są drogie, a panga stosunkowo tania. ●
❷ Kawałki kurczaka w marynacie z wódki i miodu podane z brukselką
Składniki: makaron: • 500 g mąki • 4 jajka • oliwa • odrobina letniej wody
Składniki: • 1 zagrodowy kurczak • 8 młodych cebulek • 3 marchewki • 6 ziemniaków • sól • łyżka masła • olej do smażenia
• 200 g dyni • duża czerwona papryka • 2 dojrzałe pomidory • 2 szalotki • 4 ząbki czosnku • świeże zioła (tymianek, rozmaryn, bazylia) • oliwa sałatka: • garść rukoli • garść porwanej sałaty masłowej • garść jadalnych kwiatów dressing do sałatki: • sok z cytryny • sól • 2 łyżeczki miodu • pomidor • oliwa Przygotowanie: Przygotuj makaron. Mąkę przesiej na stolnicę. Wbij jajka. Dolej duży chlust oliwy i letnią wodę. Zagnieć i wyrób ciasto. Rozwałkuj je na cieńki placek i pokrój na szerokie paski. Przygotuj sos. Wszystkie warzywa pokrój w kostkę. Dodaj świeże zioła, oliwę. Dopraw solą, pieprzem i wstaw do pieczenia. W soku z cytryny rozpuść sól. Dodaj miód, drobno posiekanego pomidora i chlust oliwy. Wszystkie składniki dokładnie wymieszaj. Dressingiem skrop liście rukoli, sałaty i kwiaty. Ugotowany makaron wymieszaj z pieczonymi warzywami. Dopraw świeżo mielonym pieprzem i dodaj startego koziego sera.
marynata: • estragon • 4 ząbki czosnku • 1/2 szklanki wódki • 3 łyżki miodu wrzosowego • imbir brukselka: • 40 dag brukselki • 2 ząbki czosnku • łyżka kaparów • 2 filety anchois • sok i skórka z pomarańczy • 2 łyżki miodu lipowego • pieprz Przygotowanie: Kurczaka pokrój na kawałki. Natrzyj go solą i pieprzem. Przygotuj marynatę. Zetrzyj 2 ząbki czosnku. Posiekaj świeży estragon. Dodaj wódkę, miód i starty korzeń imbiru. Wszystkie składniki dobrze połącz. Kurczaka zalej marynatą. Przełóż go do torebek spożywczych i wstaw na noc do zamrażalnika. Cebulki, marchewki i ziemniaki obierz i pokrój na mniejsze kawałki. Warzywa przysmaż na łyżce masła i oleju. Na tej samej patelni przysmaż kurczaka. Kurczaka z warzywami duś przez 25-30 minut. Przygotuj brukselkę. Połącz posiekany czosnek, kapary i anchois z sokiem i skórą z pomarańczy. Dodaj miód i pieprz. Wszystkie składniki sosu wymieszaj. Ugotowaną brukselkę zalej sosem. Kurczaka podawaj z brukselką. Smacznego!
ZDJĘCIA: KUCHNIA+
płatki owsiane, bo mówiąc szczerze, jestem w stanie to robić najwyżej raz w tygodniu. Cały czas nie da się funkcjonować w zdrowy sposób.
❶ Domowy makaron z sosem z pieczonych warzyw
17
Gotuj lokalnie i sezonowo
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
18
Złap oddech na Mazowszu
Mazowsze stawia na slow!
11 / styczeń-luty 2014
Zabiegana i głośna. Kojarząca się z biznesem, pracą i szklanymi wieżowcami. Taka jest Warszawa. Na stolicę wkrótce będziemy jednak patrzeć z zupełnie innej perspektywy. Powód? W jej okolicy pojawia się coraz więcej miejsc, gdzie można zwolnić i poczuć prawdziwy klimat Mazowsza, które wbrew uwagom złośliwych wcale nie jest „płaskie”. Można tam przeżyć znacznie więcej, niż się wielu wydaje.
ZDJĘCIA: ??? (?)
autor: Marcin Nawrocki
19
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
ZDJĘCIA: PIOTR SADURSKI
ZDJĘCIA: ??? (?)
J
ak płynąłem z Japończykami, każdy z nich chciał trzymać szot od żagla, z kolei Niemcy niemal na zapisy operowali wiosłami – wspomina Andrzej Stański, który organizuje spływy tradycyjnymi łodziami po Wiśle. Dzisiaj turystyka wodna staje się w stolicy coraz bardziej popularna. I wcale nie chodzi o nudny rejs przepełnionym promem, ale o prawdziwe kolekcjonowanie doświadczeń. Bo gdzie, poza Wisłą, można płynąć pychówką (prosta łódź z żaglem, konstruowana w ten sam sposób od kilkuset lat) i z jednej strony podziwiać krajobraz największego miasta w Polsce, z drugiej – dziką przyrodę. A dodatkowo jeszcze dobrze zjeść. Bo Andrzej Stański, zatrzymując się na rzecznych łachach, przyrządza siuforek (zupa rybna z warzywami) czy barszcz na chrzanie. Wszystko opiera się na trzech prostych zasadach. Muszą być emocje, doświadczenie i edukacja. – Mazowsze się zmienia i jest coraz bardziej slow – podkreśla Anna Somorowska, dyrektor Mazowieckiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. – Kiedy przyjechałam tu z Gdyni największym zaskoczeniem było dla mnie to, że w odległości dziesięciu minut od Pałacu Kultury znalazłam biały piasek, muszelki, najlepszą zupę rybną, jaką jadłam, i pasjonatów, którzy pływają drewnianymi łodziami, kochają pszczoły, wydobywają bursztyn za stodołą i szukają zamkowych przepisów kulinarnych z XVII wieku – wylicza. I dodaje: Mazowsze mnie zaskoczyło, bo dostarcza tyle samo emocji, co Zakopane, Mazury czy Sopot, a jest znacznie bliżej. Spływy po wciąż dzikiej i pełnej przeszkód Wiśle to jedna z możliwości, by poznać inne Mazowsze. Nie biznesowe, ale takie, które z przyrodą i regionalną tradycją zespala się w jedno. Warto, bo na rzece każdy znajdzie coś dla siebie. – Niemcy, Holendrzy czy Amerykanie cieszą się, że mogą płynąć czymś innym niż plastikowymi pływadełkami, które w tej samej formie są dostępne od Florydy po Hamburg, z kolei dla Polaków największą wartością spływu jest możliwość włączenia się w działania na pokładzie – podkreśla Andrzej Stański. – Wszystkich łączy jedno. Jak tylko wsiądą na pokład, już są głodni – śmieje się Stański. A kuchnia na Łużycu jest syta. Stąd sytocha, czyli tamtejsza tradycyjna potrawa. Na Mazowszu je się do syta, a potrawy są lżejsze niż na Śląsku. Jest dużo warzyw, dziczyzny, gęsiny, owoców i ryb. Posiłek to żelazny punkt każdej wyprawy po Wiśle. W jego przygotowanie zaangażowani są wszyscy. Bo na pychówce nikt „kawki pod nos” nie podstawia. Po dobiciu do brzegu część załogi rozstawia namioty, ktoś wynosi skrzynie, na których będzie podawany posiłek, a reszta organizuje chrust na ognisko. Największa wartość spływów to możliwość przeżycia przygody. Slow Mazowsze ma jednak do zaoferowania znacznie więcej.
Zbigniew Durajczyk przez 11 lat był informatykiem w kancelarii prawnej. Chciał inaczej i czuł, że można. Dlatego w jego przydomowym ogrodzie w podwarszawskim Cieciszewie stanęły dwa ule. To było dwa lata temu. Dzisiaj w leżącej na terenie uzdrowiska Konstancin-Jeziorna Tęczowej Pasiece jest ich 75. To tam można kupić lub skosztować jednego z najczystszych miodów na Mazowszu. W skali kraju, to jedno z niewielu miejsc, gdzie w szklanym ulu można zo-
baczyć dzień z życia pszczoły, a także przekonać się o wpływie pszczelich produktów na zdrowie. Bo choć o świecach z naturalnego wosku słyszał niemal każdy, oprócz nich (i oczywiście miodu) z pasieki można uzyskać znacznie więcej. – Jest pięć podstawowych produktów, które uzyskujemy z pasieki – podkreśla Zbigniew Durajczyk. I wylicza: – Poza miodem i woskiem to propolis, czyli kit pszczeli, który jest naturalnym antybiotykiem, dobry na problemy żołądkowe pyłek pszczeli i najważniejsze – mleczko pszczele. To ostatnie jest eliksirem młodości. Mleczko pije tylko królowa,
ZDJĘCIA: ARCHIWUM FISE, AUTOR A. PRUGAR, ARCHIWUM MROT (7)
KRÓLOWA ŻYJE NAJDŁUŻEJ. DLACZEGO?
21
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
która właśnie dzięki temu żyje nawet pięć lat, a nie jak inne pszczoły pięć tygodni. Dla ludzi mleczko jest naturalnym botoksem, który choć nie działa tak długo, pozwala odmłodzić się z dnia na dzień. W Tęczowej Pasiece można usłyszeć znacznie więcej takich opowieści. Na organizowane zajęcia przyjeżdżają zarówno dzieci, jak i dorośli. Bywało, że równocześnie życie pszczół poznawało 600 osób! Raz w roku ci starsi, ubrani w profesjonalny strój pszczelarza, mogą wziąć udział w miodobraniu. Dla młodszych odbywają się cykliczne imprezy, podczas których nie tylko się słucha, ale też „działa”
22
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
– np. robiąc świeczki z pszczelego wosku. Obowiązkowym punktem odwiedzin pasieki jest degustacja miodu. „Jeść” to słowo, które spina klamrą niemal wszystkie slow aktywności na Mazowszu.
Najpierw przetłumaczono napisaną na przełomie XVIII i XIX wieku książkę „Kuchnia Polska”. Później z mozołem odtwarzano receptury i sposób przygotowania kolejnych dań. W efekcie dzisiaj zamek w Pułtusku jest slowfoodową perłą Mazowsza. Można tam skosztować tradycyjnej kuchni zamkowej. Zarówno magnackiej, jak i szlacheckiej czy ziemiańskiej. Obok wykwintnych dań można znaleźć proste potrawy, które są przyrządzane według dawnych kulinarnych prawideł. – Ponieważ zamek pułtuski usytuowany jest nad Narwią, w karcie menu królują najróżniejsze ryby od szczupaka faszerowanego – króla zimnych przekąsek – przez smażone lub duszone w sosach sandacze, liny, okonie, aż po jesiotry i sumy – wylicza Michał Kisiel, szef gastronomii w zamku. Dwa ogromne baseny oraz okazałe akwarium znajdujące się w restauracji zawsze zapewniają dostęp do świeżych ryb. W karcie nie brakuje też potraw z dziczyzny i runa leśnego. Jedną z nich jest schab z dzika po bartnicku, czyli w sosie miodowo-piwnym. Przyrządzany jest dokładnie w ten sposób, jak robili to bartnicy z pobliskiej Puszczy Białej. Poza dziczyzną podawana jest też sarna duszona w sosie wiśniowym czy jeleń po królewsku. Chlubą tamtej-
ZDJĘCIA: ARCHIWUM FISE, AUTOR A. PRUGAR (4)
KUCHNIA SPRZED 200 LAT
23
szej kuchni jest żurek staropolski oraz chłodnik po litewsku z szyjkami rakowymi. Potrawy z raków, w tym jedno z najbardziej wykwintnych dań kuchni szlacheckiej – turban z raków – to niewątpliwa gratka dla prawdziwych smakoszy. Jednym z podstawowych dań serwowanych na zamku podczas uroczystych kolacji jest prosię pieczone po polsku, serwowane z kaszą gryczaną i sosem grzybowym. W pułtuskim zamku można też przeżyć męską przygodę, bo odbywają się tam turnieje husarskie. Jest też coś dla pań. Coraz więcej kobiet jeździ bowiem konno i strzelając z łuku lub skacząc przez przeszkody w sukniach szlachcianek, podbija serca panów. Pułtusk to niejedyne miejsce, gdzie można przeżyć przygodę i skosztować kuchni staropolskiej. Kolejne propozycje odnajdziemy również na kulinarnym szlaku.
Złap oddech na Mazowszu 11 / styczeń-luty 2014
TAK WE DWORACH BYWAŁO
słonecznika • szklanka ziarna • szklanka dyni u • szklanka sez am w owsianych • szklanka płatkó ia lnianego en mi sie ka lan • szk czanej gry szy ka ka • szklan na ć wa oto ug – (suchej) pó łtwardo • szklanka otrąb puścić • 2 łyżki miodu roz w szklance wody • łyżka cukru • 2 łyżki soli • 5 szklanek wody niej • szklanka mąki żyt ki mą ka lan szk + • 1 kg pszennej
CHLEB STAROPOLSKI
„Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza”. Słynnym cytatem z „Pana Tadeusza” swoich gości wita Dwór Mościbrody, jeden z głównych punktów szlaku kulinarnego „Mazowiecka Micha Szlachecka”. To miejsce, w którym można poczuć się jak pod dachem Sopliców. Jest rodzinnie i wesoło. Przyjezdnych wita ubrana w stroje z epoki obsługa, piękny park i spokój, który jest jednym z największych atutów tego miejsca. We dworze można odpocząć od zgiełku stolicy i skosztować unikalnych specjałów. Jednym z najważniejszych jest karp wędzony, łowiony w dworskich stawach. Lista smakołyków jest jednak znacznie dłuższa. Jak to we dworach bywało, można tam skosztować tradycyjnych wędlin, pasztetów, pieczonych mięs, dziczyzny i indyków, a także świeżego tatara. Na deser – kolejny specjał, czyli wyśmienity tort bezowy polewany gorącymi malinami lub jezioro łabędzie z białego puchu i bezowego ciasta. Dla gości przygotowano również ucztę na podwórzu biesiadnym, gdzie przy ognisku można samodzielnie upiec prosiaka. Inny punkt szlaku to Retro Skibniew. Poznając tamtejsze smaki, można przenieść się w czasie. Uczty rycerskiej, czyli mięsiwa, pierogów i świeżonki, które są podawane gościom w drewnianej niecy, można skosztować drewnianymi sztućcami. Inna rycerska strawa warzona jest z kolei w żeliwnym kociołku na płonącym ognisku i podawana do wieczerzy z marynatami, przetworami własnego wyrobu. Jesienią i zimą serwowana jest z kolei aromatyczna zupa kurkowa z grzybami z okolicznych lasów. Do kolacji można się napić skibniewianki, czyli solidnej nalewki własnego wyrobu o niepowtarzalnym smaku. Retro Skibniew to nie tylko jedzenie. Podczas warsztatów gotowania można tam np. upiec tradycyjny chleb na zakwasie, z kaszą gryczaną i jaglaną (jest wypiekany w owsianej, jadalnej blaszce), a także uczestniczyć w „porwaniach pan-
mieszać, następnie e Wszystkie ziarna wy ów. Wszystko jeszcz nik ad skł ztę res ć doda żyć całość w słoiki zło Ro ać. esz mi raz wy s dmiu dniach zak wa po dżemie. Po sie (siedem słoików cia uży do y tow jest go s m chlebów; zak wa wystarcza na siede ez około miesiąc). prz ość ież św je wu zacho o y ciasto według teg Wówczas wyrabiam ujemy (dodatkowo odsyp isu ep prz o eg sam anych ziaren – bez ¾ szklanki wymiesz do całości dodajemy ,a kę) syp po na – otrąb yć szki keksówki wyłoż słoik zak wasu. Bla , a do środka włożyć nia cze pie do rem papie posypką. szki i prz yprósz yć wić ¾ pojemności bla ebki foliowej i odsta tor do żyć wło i Blaszk w temperaturze c Pie ny. dzi go ie na dw ieczeniu nę i 20 min. Po up 180°C przez godzi ć oliwą, wyjąć blachy wa aro sm po h rzc wie wypieczony chleb i zdjąć papier. Tak przez tydzień. ość ież św je wu ho zac
ny młodej”, poznać tradycje szlacheckie, w tym stroje, oraz przekonać się, jak czuje się ktoś zakuty w dyby. Podróżując szlakiem kulinarnym, jego kawałek można zabrać ze sobą. I nie chodzi tylko o tradycyjne nalewki, z których słynie Mazowsze, ale o produkty, które można kupić w sklepie eko w Siedlcach. Tradycyjne miody, pieczywo, wędliny czy nalewki – to tylko kilka z długiej listy oferowanych tam smakołyków. Ogromne zainteresowanie mazowieckimi ekoproduktami sprawiło, że wkrótce wszystkie będzie można też kupić w Warszawie. Slow wkracza bowiem w coraz większym stopniu właśnie do stolicy. Jej mieszkańcy doceniają możliwości, jakie mają na wyciągnięcie ręki, i coraz częściej dostrzegają, że Mazowsze to miejsce, gdzie można przeżyć dosłownie wszystko.●
24
Śląskie smaki
11 / styczeń-luty 2014
Śląski tygiel smaków
Zwiedzanie zabytków, poznawanie historii, piesze wędrówki – to obecnie dla wymagającego turysty o wiele za mało. Głównym celem poznawania danego regionu jest „wejście w skórę” miejscowych, poznanie i zrozumienie ich kultury. A co pozwoli osiągnąć to w ciekawszy i przyjemniejszy sposób niż kosztowanie lokalnych dań i specjałów? Smak – to zmysł, którym zwiedza się najlepiej.
K
autor: Maciej Roik, Karolina Jarosz
uchnia regionalna to prawdziwy magnes na turystów. Wiedzą o tym Litwini, którzy dzięki certyfikacji restauracji i produktów, stworzyli liczne kulinarne szlaki tematyczne (Szlak Sękacza, Szlak Czekolady, Szlak Serowy). Czesi z kolei promują specjały swojej kuchni dzięki serii kilkudniowych imprez pod nazwą „Wędrujący Knedliczek”, a Brytyjczycy postawili na lokalne festiwale kulinarne. To trend, który można zauważyć także w Polsce. Przykładem regionu, który promuje turystykę kulinarną, jest województwo śląskie. To tam można odnaleźć jedną z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych kuchni regionalnych w kraju. Tradycją jest ona związana z przemysłową historią regionu. Musi dostarczać energii do pracy, a zatem jest nie tylko treściwa i sycąca ale też… bardzo ciekawa.
Śląska różnorodność
Śląskie to niezwykle różnorodny region, w którym przez lata mieszały się wpływy i kultury: niemiec-
ka, czeska, austriacka, czy żydowska. Dzisiaj wpływy te widać przede wszystkim w kuchni regionu, która nie jest jednorodna, ale przez to potrafi zaskoczyć każdego. Południe regionu to piękne Beskidy (Żywiec, Wisła, Bielsko-Biała) i kuchnia beskidzka – prosta, skromna, ale bardzo pożywna. Z kolei kuchnia Śląska Cieszyńskiego to znakomity przykład kuchni mieszczańskiej. W Pszczynie, zwanej perłą Górnego Śląska, napotkamy wykwintną kuchnię myśliwską. Stąd zaledwie pół godziny dzieli nas od serca regionu – aglomeracji górnośląskiej kojarzonej z typową kuchnią śląską. Obfita i bogata kuchnia górników przez lata dostarczała energii do ciężkiej pracy. Rozwój przemysłu oraz wpływy kulturowe odcisnęły się również na kuchni zagłębiowskiej oraz na północy regionu – wyjątkowo smacznej kuchni Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wszystkie te smaki prezentowane są pod wspólną marką Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki”. Dzisiaj to wizytówka regionu, wyróżniająca go na tle całej Polski. Tutejsi restauratorzy chętnie wprowadzają do menu dania regionalne, również w nowej odsłonie.
25
Śląskie smaki
11 / styczeń-luty 2014
Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki”
ZDJĘCIA: HAVVE/ ARCH. ŚOT ORAZ ZDJĘCIA ZE SZLAKU KULINARNEGO „ŚLĄSKIE SMAKI”
Wychodząc naprzeciw turystom, którzy chcieliby poznać różnorodną kuchnię tego regionu, Śląska Organizacja Turystyczna zainicjowała Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki”. Obecnie tworzą go 34 restauracje, w których można skosztować tradycyjnych dań podawanych w sposób, jaki zadowoli najbardziej wymagających gości. – Szukaliśmy miejsc, które z czystym sumieniem moglibyśmy polecić turyście odwiedzjącemu nasz region. Wybrane przez nas lokale serwują prawdziwe, tradycyjne dania regionalne, choć nie brakuje im też nowoczesności, jeśli chodzi o formę i sposób podania – przyznaje Agnieszka Sikorska, dyrektor biura Śląskiej Organizacji Turystycznej. – To, że zdecydowaliśmy się na promocję kuchni regionalnej, nie oznacza, że „lansujemy kuchnię prostą i przaśną”,
jak niektórzy myślą o kuchni regionalnej. Powrót do tradycyjnych receptur i dań nie wyklucza przecież, aby podawać je i przyrządzać w nowoczesnej formie i otoczeniu – dodaje. Na szlaku znajdują się restauracje zarówno czterogwiazdowych hoteli, jak i te mniejsze – rodzinne i niezwykle przytulne. Warunkiem przystąpienia do szlaku było pozytywne przejście certyfikacji sprawdzającej m.in. sposób przygotowywania potraw regionalnych, zgodny z tradycjami regionu oraz użycie naturalnych składników. Członkowie komisji certyfikujących: profesjonalni kucharze, etnografowie, znawcy produktu tradycyjnego zwracali również uwagę na jakość obsługi, udogodnienia dla gości i czystość lokalu. Każda z restauracji umieściła w swoim menu przynajmniej trzy certyfikowane dania. Można zatem skosztować znakomitego regionalnego obiadu, tutejszych zup i przystawek czy wreszcie poznać region od jego słodkiej strony. Listę restauracji tworzących Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki” oraz oferowane przez nie menu można znaleźć na www.slaskiesmaki.pl.
å
Karminadle z kaszą gryczaną.
26
Śląskie smaki
11 / styczeń-luty 2014
æ
Żebro Adama.
Szlak zaczyna się w Częstochowie i wiedzie przez tereny Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Potrawy serwowane w tutejszych lokalach wywodzą się z historii tych terenów, poznamy tu zatem kuchnię jurajską, ale nie tylko… Kawior żydowski czy gęsie pipki (gęsie szyje faszerowane mięsem i kaszą) w menu Śląskich Smaków to przykłady wpływów kultury żydowskiej. Poznamy tu również typowe dla tych terenów: żurek jurajski, kluchy częstochowskie, kućmok, czyli rodzaj babki ziemniaczanej. Koniecznie skosztować trzeba ryb z tamtejszych stawów, np. jesiotra z pieczonym jabłkiem. Nie wszyscy wiedzą, że właśnie tu powstało pierwsze największe gospodarstwo rybackie w Europie. Przygotowywane tu ryby są wyjątkowo smaczne. Odwiedzenie Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki” to również jedyna okazja na skosztowanie kurziny, czyli zupy z pokrzyw, czy marchwiaka – znakomitego ciasta marchwiowego z dodatkiem suszonych śliwek. W centrum regionu prym na szlaku kulinarnym wiedzie oczywiście tradycyjna kuchnia śląska. Znajdziemy tu bowiem nie tylko prawdziwy śląski „łobiod”, czyli roladę z kluskami i modrą kapustą. Miłośnicy dań mięsnych powinni skusić się na karminadle (kotlety mielone) czy schab po sztygarsku (sztygar jest szefem zmiany w kopalni), często w ze-
stawieniu z panczkrautem, czyli świetnie przyprawionymi ziemniakami z kapustą. Grillowane w całej Polsce krupnioki i kaszanki na Śląsku smakują zdecydowanie najlepiej. Wielu zaskoczą również hekele – bardzo popularna sałatka śledziowa serwowana na przystawkę. Amatorzy zup na pewno wybiorą żury, przygotowywane na wszelakie sposoby, czy wodzionkę – bardzo popularną kiedyś zupę, przygotowywaną głównie na bazie chleba, będącą wyrazem oszczędności śląskich gospodyń. Śląskie to również znakomite desery. Nie tylko popularny kołocz śląski, czyli placek drożdżowy z serem lub makiem, ale również szpajza, deser przypominający wnętrze ptasiego mleczka. Niespotykaną nigdzie indziej słodkością jest kopa – deser z bakalii, owoców z dodatkiem spirytusu i bitej śmietany. Południe regionu, czyli Beskidy, oferuje odwiedzającemu go turyście wiele atrakcji. To profesjonalnie przygotowane piesze i rowerowe szlaki górskie, wyciągi i trasy narciarskie. Wielu zaskoczy możliwość żeglowania na Jeziorze Żywieckim. Pobyt na południu regionu warto połączyć z degustacją potraw kuchni beskidzkiej. Świetne zupy, takie jak kwaśnica, zupa chrzanowa, grzybowa czy popularna tutaj polewka z maślanki zadowolą każdego. Wiedeńska zupa ziemniaczana z borowikami stanowi kolejny przykład wpływu kultury austriackiej na mieszczańską kuchnię byłego Księstwa Cieszyńskiego. Aromatyczna golonka, gęsina czy gicz jagnięca to wystarczający powód, aby odwiedzić Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki”. Tylko tutaj skosztować można prażuchów ze spyrkami, czyli potrawy z prażonej pszenno-żytniej mąki okraszonej boczkiem. ●
27
Śląskie smaki
11 / styczeń-luty 2014
❶
GOTUJ PO ŚLĄSKU
❷
❸
ZDJĘCIA: HAVVE/ ARCH. ŚOT ORAZ ZDJĘCIA ZE SZLAKU KULINARNEGO „ŚLĄSKIE SMAKI” (4)
❶ Rolada śląska z kluskami i modrą kapustą, czyli tradycyjny śląski łobiod Składniki na 10 rolad: • 1200 g mięsa wołowego • 300 g ogórków kiszonych • 300 g cebuli • 400 g boczku wędzonego • 100 g musztardy • 100 g smalcu • 80 g mąki pszennej • Pieprz, sól, liście laurowe, ziele angielskie Mięso pokroić w plastry, dokładnie rozbić, przyprawić solą i pieprzem, posmarować musztardą. Na plastrach mięsa rozłożyć równomiernie ogórki pokrojone w paski oraz boczek i cebulę pokrojone w kostkę. Mięso zwinąć, uformować rolady, obwiązać białą, bawełnianą nicią i oprószyć mąką. Tak przygotowane rolady smażyć na smalcu do zrumienienia z każdej strony. Następnie przełożyć do rondla, podlać tłuszczem ze smażenia i ciepłą wodą, dodać liście laurowe, ziele angielskie i dusić do miękkości. W czasie duszenia rolady obracać i podlewać. Gdy mięso będzie miękkie, wyjąć je z rondla i sporządzić sos.
Składniki na 10 porcji klusek śląskich: • 2000 g ziemniaków • 400 g mąki ziemniaczanej • 3 jajka • Sól Obrane ziemniaki ugotować, odcedzić, odparować i przecisnąć przez prasę. Tak przygotowane ziemniaki podzielić na 4 części, jedną z nich wyjąć z miski i powstałą w ten sposób lukę uzupełnić mąką ziemniaczaną, dodać jajka, szczyptę soli i wyrobić ciasto. Formować kluski z dziurką. Kluski gotować w osolonym wrzątku przez chwilę od momentu jak wypłyną na powierzchnię. Składniki na 10 porcji modrej kapusty: • 1500 g czerwonej kapusty • 200 g cebuli • 300 g jabłek • 250 g boczku wędzonego • Winny ocet, cukier, sól, pieprz, 2 goździki Kapustę poszatkować, zalać wrzątkiem, gotować z goździkami, odcedzić. Skropić octem dla utrwalenia koloru, dodać cukier, sól, pieprz i przesmażony boczek z cebulą. Obrane jabłka zetrzeć na tarce o grubych oczkach i dodać do kapusty. Całość jeszcze raz zgotować. Podawać na ciepło.
❷ Zalewajka
Zupa popularna w Zagłębiu oraz na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Pierwotnie skromna, z biegiem lat wzbogacana o kolejne składniki, czyniące z niej potrawę bardziej sycąca i wyszukaną. • 500 ml zakwasu żurkowego • 200 g boczku wędzonego • 200 g kiełbasy • 1 cebula • 1000 g ziemniaków • 250 ml śmietany • Ziele angielskie, liść laurowy, pieprz, sól, cukier, majeranek, koperek • 3 l wody
Obrane ziemniaki pokroić w kostkę i ugotować w ok. 3 l wody z dodatkiem ziela angielskiego, liścia laurowego i majeranku. Boczek pokroić w kostkę, wytopić, dodać do niego pokrojoną w kostkę cebulę i zrumienić. Kiełbasę pokroić w kostkę i dodać do gotujących się ziemniaków. Gdy ziemniaki będą miękkie, dodać wytopione skwarki z boczku wraz z tłuszczem i cebulą, a następnie zakwas żurkowy, koper i majeranek. Zagotować, odstawić z ognia, dodać zahartowaną śmietanę i przyprawić do smaku solą i pieprzem.
❸ Zozworki – ciasteczka imbirowe
Popularne na Śląsku Cieszyńskim
Składniki: • 3 jajka • 300 g cukru pudru • 300 g mąki krupczatki • 20 g sproszkowanego imbiru Jajka z cukrem utrzeć na białą masę. Dodać mąkę i imbir, zagnieść ciasto i podzielić na trzy części. Ciasto rozwałkować na grubość ok 0,5 cm i wykrawać ciasteczka. Następnie pozostawić je do odleżenia na 3 godziny. Piec w temp. 140-150˚C. Ciasteczka można przesmarować marmoladą, dekorować lukrem lub czekoladą.
28
Kiszone znaczy smaczne
ZDJ. SHUTTERSTOCK
11 / styczeń-luty 2014
Kiszone górą!
29
Kiszone znaczy smaczne 11 / styczeń-luty 2014
Zimno, ciemno, mokro, a w warzywniakach królują cytrusy i bezsmakowe pomidory. Zima to czas warzyw korzeniowych oraz kiszonek. autor: Marta Piotrowska
W
łaśnie teraz, kierując się zasadą sezonowości oraz regionalnej adekwatności, powinniśmy tym się zajadać. Kiszona kapusta jest fenomenalna: wyrazista w smaku, odświeżająca, niskokaloryczna, tania i pełna zalet zdrowotnych. Jest bogata w błonnik i przeciwutleniacze. Niestety, sprzedawana w smutnych woreczkach foliowych niezbyt pociąga smakoszy. A gdyby tak odważnie ukisić sobie nieduże wiaderko? Brzmi to równie groźnie, jak zrobienie własnego makaronu czy przygotowanie w domu kiełbasy. Jednak wiele osób piecze już swój chleb, dlaczego by zatem nie ukisić własnej kapusty? Ta sklepowa, „przemysłowa”, zwykle nie jest najlepsza, gdyż często dodaje się do niej ocet. Starajmy się również nie kupować kapusty pakowanej w próżniowe worki, ponieważ ta pasteryzowana często jest produktem gorszej jakości. Dobra kapusta powinna nadal być sprzedawana z beczki, luzem. O jej walorach smakowych można się przekonać, biorąc udział w warsztatach kiszenia na festiwalu kapuścianym w Charsznicy, która słynie z najlepszej kwaszonej kapusty w Polsce.
KAPUŚNIAK
os . Składniki na 4-6 ust y • 50 0 g kiszonej kap o lionu warzy wneg bu go we mo do • 2,5 l ów iak mn • kilka zie • 2 marchewki • 1/2 selera • 2 cebule o boczku • 150 g wędzoneg • 2 liście laurowe lskiego • 4 kulki ziela angie u snk czo ki ząb 3 •
Kapusta – ciach, ciach!
Kiszona kapusta jest wdzięcznym tworzywem w kuchni. Najlepsza jest wyjadana palcami z opakowania zaraz po kupieniu lub jako surówka z marchewką, kminkiem, odrobiną cukru i olejem. Możemy z niej zrobić bigos, nadzienie do kulebiaka, pierogów, dusić z mięsem... Każdy wie, jaką wersję lubi najbardziej. Warto ukisić całe liście i potem zawijać w nie farsz ziemniaczany, jak to robi się w Bieszczadach. Jeśli sami chcemy kisić kapustę, to korzystajmy z późnych odmian o zwartych główkach, najlepiej po przymrozkach (będą zawierały więcej cukru ważnego przy fermentacji bakterii mlekowych). Możemy nieco ułatwić pracę dobroczynnym bakteriom, dodając trochę cukru oraz łyżeczkę jogurtu naturalnego. Tradycyjnie kapustę kisi się w kamionkowych naczyniach lub drewnianych beczkach. Poszatkowane liście doprawia się według uznania, np. kminkiem, koprem, owocami jałowca, można też dodać startą marchewkę, cukier lub wino. Następnie układa się ją warstwami w naczyniu, na każdą kolejną warstwę sypie się sól i ubija aż do pojawienia się soku. Do kapusty kiszonej można też wkładać całe jabłka, najlepiej renety. ●
Prz ygotowanie: ewkę, seler, ić pokrojoną march e. Gotować Do bulionu wr zuc ie i liście laurow lsk gie an le zie i, ziemniak nte. Na patelni rzy wa będą al de ok . 20 min, aż wa ażenia dorzucić sm c nie k. Pod ko podsmażyć bocze aby była lić, szk i ze w kostkę Rozetrzeć cebulę pokrojoną kapustę kiszoną. ić kro po no ob Dr rzucić do miękka. nu lio bu Do . snek z solą zyk . szc tłu w moździerzu czo ny pio yto i w ebulką niec ko kapustę, boczek z c Na a. ękk mi e a będzi Gotować, aż kapust oprawić świeżo czosnek z solą i d dorzucić roz tar ty em. zmielonym pieprz
Republika Słoneczna znajduje się w Poznaniu przy ul. Słonecznej 19 i jest popularnym miejscem spotkań pasjonatów gotowania. Przestronna kuchnia pozwala na organizację warsztatów kulinarnych, które są prowadzone przez doświadczonych kucharzy i dają możliwość poszerzenia swojej wiedzy i umiejętności.
30
Dlaczego warto jeść orzechy? 11 / styczeń-luty 2014
Przysmak mózgowców
Są symbolem szczęścia i smakołykiem intelektualistów. W starożytności symbolizowały czaszkę ludzką, bo już wówczas wiedziano o ich zbawiennym wpływie na pracę mózgu. Orzechy to cenne źródło wartości odżywczych, które rewelacyjnie działa na nasz cały organizm. I dlatego warto po nie sięgać jak najczęściej.
ZDJĘCIA: FOTOLIA (3)
autor: Marcin Nawrocki
31
Dlaczego warto jeść orzechy? 11 / styczeń-luty 2014
O
rzechy, ze względu na wysoką wartość odżywczą, powinny stanowić nieodłączny składnik codziennej, dobrze zbilansowanej zdrowej diety – podkreśla Anna Lewitt z Centrum Treningu Osobistego i Dietetyki Ego. Na co konkretnie wpływają? Przede wszystkim na funkcjonowanie mózgu. Polepszają koncentrację i sprawność umysłową, dlatego bardzo często towarzyszą studentom podczas sesji egzaminacyjnych. Hamują również proces starzenia się organizmu, a ponadto w sposób regenerujący działają na wzrok oraz skórę. – Według przeprowadzonych badań osoby, u których orzechy były nieodłącznym elementem diety w mniejszym stopniu zapadały na zawał serca, udar mózgu, cukrzycę typu 2, a nawet choroby nowotworowe – wylicza Małgorzata Panek z poradni dietetycznej Mój Dietetyk. Co więcej, ze względu na wartości odżywcze orzechy zapobiegają anemii, obniżają poziom złego cholesterolu LDL. – Przyszłe mamy powinny wiedzieć, że na pewno dzięki nim wzbogacą dietę, która pomoże prawidłowo rozwijać się ich przyszłym pociechom – dodaje Małgorzata Panek.
Orzech orzechowi nierówny Choć wszystkie orzechy posiadają podobne substancje odżywcze, ich poszczególne gatunki różnią się właściwościami. To sprawia, że kobiety w ciąży powinny częściej sięgać po bogate w kwas foliowy orzechy nerkowca lub ziemne, a osoby mające problemy z układem oddechowym po pełne witamin B2, E i PP migdały. Orzechy różnią się też ilością kwasów tłuszczowych. W 100 g orzechów laskowych znajdziemy ich aż 4,8 g, w pistacjach 32,5, a w orzechach włoskich tylko 9,4 g. Z powodu wysokiej kaloryczności (ok. 600 kcal w 100 g) nie powinny być one spożywane bez ograniczeń. Dobrym rozwiązaniem jest jednak codzienny dodatek łyżeczki lub dwóch niesolonych orzechów np. do
32
Dlaczego warto jeść orzechy? 11 / styczeń-luty 2014
twarożku, jogurtu, kefiru, maślanki, sałatki czy innych zdrowych posiłków. Inna możliwość to ich beztłuszczowe prażenie na patelni przez kilka minut, aż do momentu wydzielenia się specyficznego orzechowego aromatu. – Według zespołu dr Joan Sabaté z Loma Linda University każdego dnia powinniśmy uwzględniać w naszym menu jedną, dwie porcje orzechów. Należy pamiętać o osobach mających alergię na orzechy. Najczęściej jest to alergia tylko na jeden rodzaj, ale może ona doprowadzić do wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego – podkreśla Anna Lewitt.
Polacy, jedzcie orzechy! Niestety, mimo że orzechy powinny być stałym elementem naszej diety, Polacy wciąż nie nauczyli się, by sięgać po nie regularnie. – Orzechy należą do niedocenianych produktów w naszej diecie – podkreśla Małgorzata Panek. I dodaje: – Jednak obserwując odżywianie się osób przychodzących do naszej poradni, zauważam, że jest to coraz bardziej popularna przekąska. Zastąpienie chipsów, krakersów czy ciastek właśnie orzechami to gwarancja, że zamiast „pustych kalorii” zjemy coś naprawdę zdrowego. Sposobów, które umożliwiają serwowanie orzechów, jest jednak znacznie więcej. Mimo że kojarzą się z drobną przekąską, po którą sięgamy np. podczas oglądania ulubionego serialu, a także jako ważny dodatek do ciast czy deserów, mogą również być składnikiem regularnych dań. Migdały czy orzechy ziemne świetnie sprawdzą się w sałatkach, z kolei z pistacji można przyrządzić pyszny sos do mięs. Aby w pełni cieszyć się z odżywczych właściwości orzechów, należy jednak ostrożnie dobierać dystrybutora lub miejsce, z którego pochodzą. Powód? Orzechy są podatne na zakażenia pleśniami, które wytwarzają substancje rakotwórcze. Dlatego ich przechowywanie i źródło, z którego pochodzą, mają bardzo istotne znaczenie. ●
33
Dlaczego warto jeść orzechy?
11 / styczeń-luty 2014
Orzechy to cenne źródło witamin. Jakich? Orzeszki ziemne – zawierają najwięcej kwasu foliowego, a także pełnowartościowe białko roślinne. Pistacje – cenne źródło żelaza, najlepiej kupować je w łupinach. Migdały – obfitują w witaminę E, PP, witaminy z grupy B, magnez, potas oraz cynk. Nerkowce – źródło żelaza, cynku, miedzi i magnezu. Makadamia – są bogate w witaminę A, B, E oraz kwasy tłuszczowe. Orzechy włoskie – mają mnóstwo witaminy C i E oraz sporo cennego kwasu lanolinowego i kwasu foliowego. Orzechy laskowe – ze wszystkich rodzajów orzechów zawierają najwięcej witaminy E, a ponadto są bogate w fosfor oraz magnez. Orzechy piniowe – doskonałe źródło dobrej jakości białka. Orzechy brazylijskie – źródło selenu. Pekan – pełne witamin A i C, mają najmniej błonnika, ale za to dużo zdrowego tłuszczu.
34
Zdrowa przekąska
11 / styczeń-luty 2014
Zdrowe chrupanie
Wieczorny seans? Impreza dla znajomych? A może rzucasz palenie? Dla wszystkich łakomczuchów i permanentnych podjadaczy prezentujemy zdrową alternatywę dla czipsów i ciasteczek. Co to takiego? Oczywiście orzechy. Pomimo dużej zawartości tłuszczu orzechy polecane są przez dietetyków na całym świecie. Są smaczne i syte, a do tego jeszcze przyspieszają metabolizm.
Lekki przysmak dla wszystkich, którzy dbają o linię i dobre samopoczucie – czysty smak orzeszków ziemnych bez żadnych dodatków. Bogata kompozycja substancji odżywczych pozytywnie wpływa na naszą kondycję fizyczną i psychiczną. Za sprawą dużej dawki witaminy E orzeszki ziemne pomagają cieszyć się życiem bez nerwów i stresu.
Pistacje prażone z dodatkiem odrobiny soli
Pistacje to zielony skarb w twardej skorupce. Orzechy z drzewa pistacjowego są cenione ze względu na piękny kolor i wyszukany smak. Duża zawartość karotenoidów zapobiega zwyrodnieniu plamki żółtej, najczęstszej przyczynie utraty wzroku przez osoby starsze. Pistacje to zdrowy wzrok!
Fistaszki
Fistaszki to orzeszkowa klasyka. Ukryty w delikatnej łupince orzech zachwyci swoim smakiem każdego smakosza. Bogate w witaminę piękności – biotynę, orzeszki korzystnie wpływają na urodę. Garść fistaszków dziennie sprzyja bujnej czuprynie i aksamitnie gładkiej skórze.
Orzechy nerkowca i ziemne z miodem
To połączenie orzeszków ziemnych i nerkowca oblanych złocistym miodem. Naukowcy odkryli, że zawarte w nerkowcach substancje regulują poziom cukru we krwi, zapobiegają atakom serca oraz chorobie wieńcowej. Połączenie orzeszków z miodem to słodycz, a zarazem wartości prozdrowotne.
ZDJĘCIA: FOTOLIA (6), MATERIAŁY PRODUCENTA (8)
Orzeszki ziemne prażone bez tłuszczu i soli
35
Zdrowa przekąska
11 / styczeń-luty 2014
Mieszanka studencka
Mieszanka studencka to kompozycja orzechów i dojrzałych w słońcu rodzynek. To nie tylko smaczna przekąska, ale również znakomity dodatek do ciast i tortów. Potas zawarty w rodzynkach pomaga obniżyć ciśnienie krwi i korzystnie wpływa na pracę serca. Nie tylko dla studentów!
Mix migdałów
Mieszanka chrupiących orzechów migdałowych w skórce i bez. Niesmażone i bez soli uważane są za najzdrowszą przekąskę. Bogate w błonnik migdały skutecznie regulują pracę jelit. Polecane osobom na diecie. Co ciekawe, u wielu osób łagodzą również nieprzyjemne objawy zgagi.
Mix orzechów
Zdrowa mieszanka chrupiących orzeszków ziemnych, migdałów i nerkowców. Niesmażone i bez dodatku soli są źródłem cennych witamin i substancji odżywczych. Wygodne opakowanie sprawia, że produkt jest gotowy do postawienia na stół czy biurko. Mix orzechów zmusza do dzielenia się!
Koktajl orzechowy
W niesolonym koktajlu orzechowym nerkowce, migdały i orzechy laskowe są delikatnie prażone, co sprawia, że mają wysublimowany smak. Orzechy laskowe dostarczają do organizmu witaminę C, która chroni skórę przed negatywnym wpływem promieni słonecznych i korzystnie wpływa na jej elastyczność.
36
Żywnościowy mit
11 / styczeń-luty 2014
Zdrowa żywność
to tylko puste słowa? Smacznie, zdrowo i tanio.
Tak chciałby jeść każdy. Pytanie, czy można połączyć te elementy w jedno. Bo zdrowo nie zawsze znaczy smacznie. A tym bardziej tanio. I jak właściwie sprawdzić, co jest zdrowe? Fit, eko, bio, light, organic… Różne nazwy, europejskie i krajowe certyfikaty, a wszystko w jednym worku z napisem „zdrowa żywność”. Czym faktycznie jest? I czy sięgając po nią, mamy gwarancję, że kupujemy to, co dla nas najlepsze? autor: Maciej Roik
O
becnie termin „zdrowa żywność” jest z pewnością nadużywany – podkreśla Karol Przybylak, redaktor naczelny „Biokuriera”. I zaznacza: – To określenie marketingowe, którym opisuje się najróżniejsze produkty: od słodzików, płatków śniadaniowych, po certyfikowaną żywność ekologiczną. Podobnie uważa Monika Stromkie-Złomaniec z poradni dietetycznej Dietosfera. I podkreśla: to pojęcie narzucone przez społeczeństwo, sprzedawców.
Być „fit” znaczy jeść „light”?
Określenie „zdrowa żywność” zrodziło się w Polsce w latach 80. ubiegłego wieku. – Początkowo pod tym pojęciem sprzedawano głównie produkty konwencjonalne z różnymi zdrowotnymi dodatkami, np. solą gruboziarnistą, płatkami zbożowymi, otrębami, miodem, żywnością bezglutenową oraz produktami zielarskimi – wylicza Karol Przybylak. Czasy się zmieniły, przyzwyczajenie do „zdrowej żywności” pozostało. A producenci bardzo chętnie
zachwalają swoje produkty, używając tej właśnie nazwy. Powód jest prosty – nie są z nią związane żadne przepisy, które wymuszałyby utrzymanie jakichkolwiek standardów w zakresie składu czy metody produkcji. Zupełnie inaczej jest w przypadku żywności ekologicznej (lub też eko, bio, organic). Nazwa jest ściśle zdefiniowana prawnie i może być stosowana tylko w odniesieniu do produktów, które powstały z wysokiej jakości surowców pochodzących z ekologicznych upraw (bez syntetycznych nawozów i środków ochrony roślin), a także przy użyciu odpowiednich metod przetwórczych. W przypadku ekojedzenia ograniczone jest stosowanie sztucznych aromatów, wzmacniaczy smaków, zagęszczaczy czy konserwantów. Do kolejnej grupy z pozoru zdrowych produktów należą te, które określane są jako „fit”, „light”, a także jako produkty „domowe” czy „tradycyjne”. Choć słowna żonglerka na kolorowym opakowaniu może zdziałać cuda, faktycznie dla klienta nie musi się wiązać z niczym zdrowym. I niestety tak bywa. W efekcie niektóre z produktów „light” mogą być całkowitym zaprzeczeniem zdrowej diety.
37
Żywnościowy mit
11 / styczeń-luty 2014
Chcemy żyć zdrowo
Trend na zdrowe życie staje się wśród Polaków coraz popularniejszy. Jeździmy na rowerach, biegamy, chodzimy na siłownię. Zwracamy też większą uwagę na to, co jemy. Dlatego rynek żywności ekologicznej w Polsce cały czas się rozwija. Według prognoz, w 2015 roku jego wartość może sięgnąć nawet 700 mln złotych! Stopniowy wzrost jest widoczny od wielu lat. Od 2003 do 2012 roku powierzchnia upraw ekologicznych wzrosła w Polsce 11-krotnie, stanowiąc obecnie około 3,4% całej powierzchni gruntów rolnych. Stale zwiększa się też liczba sklepów, które mają w swojej ofercie żywność ekologiczną. Obecnie jest ich w kraju około 500. Choć kupowanie ekologicznej żywności staje się coraz bardziej popularne, wciąż stanowi zaledwie margines codziennych wydatków na jedzenie. Jak wynika ze statystyk, tylko 4% Polaków regularnie kupuje żywność organiczną. Zaporę wciąż stanowią niestety ceny.
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK (2)
Polacy chcą jeść slow
Dlaczego jest tak drogo? Wpływają na to zarówno sposób produkcji, jak i względy logistyczne (w związku z małym rynkiem m.in. transport i dystrybucja są droższe). W miarę jak żywnościowy ekobiznes będzie się rozwijał, powinny się jednak również zmienić ceny. – Przy większej skali można zdecydowanie obniżyć koszty produkcji, transportu oraz innych
elementów wchodzących w skład ceny produktów. Będzie to jednak zawsze nieco droższa żywność od konwencjonalnej, ponieważ na jej koszt wpływa nie tylko mniejsza skala dystrybucji, ale również wiele innych czynników – mówi Sławomir Chłoń, prezes Organic Farma Zdrowia. Pole do działania już zauważyli najwięksi gracze w branży spożywczej. I stopniowo do swojej oferty wprowadzają produkty spełniające najwyższe, ekologiczne standardy. – Trend na slow food przyszedł do nas z Zachodu. Modzie na zdrową żywność nie oparli się Amerykanie ani nasi zachodni sąsiedzi, nie oprzemy się także my, Polacy – podkreśla Aleksandra Budzińska z sieci sklepów Alma. Delikatesy od pewnego czasu stawiają na żywność ekologiczną, a na ich półkach pojawiają się certyfikowane makarony, płatki, musli, bakalie, kasze czy soki. Podobnie jest w Piotrze i Pawle, gdzie obecnie rynek żywności ekologicznej stanowi około 3% całości asortymentu spożywczego. Wkrótce proporcje mogą się jednak znacznie zmienić na korzyść bioproduktów, bo co roku sprzedaż wzrasta nawet o kilkadziesiąt procent. ●
Dobre smaki
38
Butik spożywczy
ze sklepowej półki
11 / styczeń-luty 2014
Z ziemi włoskiej po polsku
Wyjątkowy smak kryje się w prostocie produktu. W myśl tej zasady powstało pesto z pietruszki. Produkt wykonany ręcznie, domowym sposobem, bez dodatku konserwantów i barwników, z wyłącznie polskich warzyw. Doskonały dodatek do mięs, świetnie smakuje zarówno z makaronem, jak i świeżą, chrupiącą bagietką.
Smak i zdrowie
Starannie dobrana mieszanka najlepszych w sezonie oliw włoskich, wytłoczonych z oliwek nie w pełni dojrzałych, gwarantuje niepowtarzalny smak i wyjątkowe właściwości zdrowotne dzięki dużej zawartości przeciwutleniaczy. Oliwa GranFruttato posiada czysty, niczym niezakłócony aromat świeżych oliwek, podobny do zapachu, jaki można poczuć w tłoczni. Jej smak jest dość pikantny, z przyjemnym odcieniem migdałowym.
Produkty Klasztorne, ok. 15,49 zł/200 g
Monini, ok. 24 zł/500 ml
Fit fix na obiad
Mieszanki świeżych warzyw to nowość w ofercie Fit & Easy, marki znanej dotychczas z mieszanek sałat i gotowych sałatek. Marzy Wam się barszcz ukraiński? Macie ochotę na surówkę coleslaw? Nic prostszego! Obie mieszanki warzyw to produkty już obrane, pocięte, umyte i osuszone. Kolejne produkty z tej serii na półkach sklepowych znajdą się w styczniu 2014 r. Pierwsze na rynku chrupki realizujące pomysł SMAK = KSZTAŁT. Poznaj wyśmienity smak orzeszków ziemnych Felix w nowym wydaniu. Idealne jako przekąska albo na imprezę. Tego jeszcze nie było!
Felix, 2,49 zł/100 g
Fit & Easy, ok. 3,99 zł
Do herbaty, do ciast, na zdrowie
Wyjątkowe, prozdrowotne właściwości czarnego bzu doceniano już w starożytności. Dziś ta roślina wydaje się nieco zapomniana. A przecież przetwory z jej owoców są nie tylko smaczne, ale mogą też zastąpić preparaty wzmacniające. Ekologiczny mus z owoców czarnego bzu z firmy Runoland warto, szczególnie jesienią i zimą, dodawać do herbaty. Doskonały także do deserów.
Runoland, 8 zł/300 g
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTÓW (6)
Orzechowa przekąska
39
Ze słonecznego Madagaskaru
Czekolada z orzechami pekan to najnowszy produkt marki COCOA i pierwszy w ofercie, do którego użyto prażone ziarno kakaowca. Jego szlachetna odmiana pochodząca z Madagaskaru nadaje czekoladzie bardzo wykwintny smak. Jak każdy z produktów marki COCOA, słodzona jest nektarem z kwiatu palmy kokosowej, charakteryzującej się niskim indeksem glikemicznym. Nie zawiera sztucznych dodatków, a wszystkie użyte składniki pochodzą z upraw certyfikowanych ekologicznie.
Butik spożywczy 11 / styczeń-luty 2014
Surovital, 10,80 zł/50 g
Figa z... musztardą
Musztarda figowa z limitowanej serii to gratka dla miłośników smaków nieszablonowych. Robiona ze świeżych fig, słodka, aromatyczna, z całymi ziarnami gorczycy. Doskonała do ostrych serów, pasztetów, dzięki niej każdy dressing do sałaty staje się prawdziwym rarytasem.
Wytwórnia Towarów Niezwykłych, 14 zł/190 g
Idealna przekąska
Na wieczór przed telewizorem, szybki lunch albo jako wykwintna przystawka – wieprzowe, suszone kiełbaski, dojrzewające od kilku do kilkunastu dni, doskonale nadają się na każdą okazję. Wyjątkowy smak i aromat zawdzięczają specjalnemu, naturalnemu procesowi produkcji oraz wyszukanej kompozycji przypraw, nadającej im śródziemnomorski charakter. Doskonale komponują się z deską serów i czerwonym winem.
Olewnik, 8,99 zł/160 g
Różowy diament Himalajów
Krystaliczna sól himalajska to nowość w ofercie Sante. Swój kolor zawdzięcza barwie skały, z której pochodzi, a jego większa intensywność wskazuje na wyższą zawartość żelaza. Sól himalajska wydobywana jest ręcznie i nie zawiera w składzie zanieczyszczeń mogących wynikać z wpływu środowiska. W jej produkcji pominięto proces wybielania oraz rafinacji. W efekcie otrzymaliśmy najczystszą naturalną sól.
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTÓW (7)
Sante, 2,19 zł/350 g
Suszone owoce? Naturalnie!
W nowej linii produktów HELIO Natura debiutują morele, śliwki i rodzynki. Owoce, dzięki naturalnemu procesowi suszenia, są pełnowartościowe, soczyste i miękkie, a jednocześnie zdrowe, o wyjątkowym smaku i naturalnym dla suszonych owoców ciemnym kolorze. Owoce serii HELIO Natura są szczególnie polecane w diecie alergików.
HELIO, rodzynki – 4,99 zł, morele – 6,99 zł, śliwki – 7,99 zł
40
Warsztaty kulinarne
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
41
Warsztaty kulinarne
11 / styczeń-luty 2014
Kuchenny sposób na ży cie
Tajniki kuchni senegalskiej, sztuka pieczenia serników, techniki krojenia mięsa, obierania krewetek, przyrządzania ośmiornicy czy lepienia pierogów – to tylko niektóre z długiej listy tematów podejmowanych podczas warsztatów kulinarnych. Na organizowane w całej Polsce zajęcia z każdym rokiem zapisuje się coraz więcej chętnych.
ZDJĘCIA: ??? (?)
autor: Marta Żbikowska
Warsztaty kulinarne
11 / styczeń-luty 2014
G
otowanie stało się modne – przyznaje Maja Śnioch, menedżer Republiki Słonecznej w Poznaniu, w której organizowane są warsztaty. Zajęcia to jednak nie tylko nauka gotowania. Dla wielu uczestników stały się one sposobem na życie. – Bywają u nas osoby, które o gotowaniu nie mają pojęcia, pytają o nazwy podstawowych sprzętów kuchennych, jak mikser czy malakser – wylicza Maja Śnioch. – Ale są tacy, którzy sami mogliby prowadzić zajęcia. Wybierają warsztaty prowadzone przez profesjonalistów, rezerwują miejsca, gdy tylko pojawia się harmonogram szkoleń na dany miesiąc.
NAUKA ZMIENIA SIĘ W PASJĘ Pani Joanna na pierwsze zajęcia zapisała się kilka lat temu. Z ciekawości. – Zawsze lubiłam gotować, początkowo chciałam się tylko uczyć, dokształcać – mówi. – Z czasem stało się to moją pasją. Dzisiaj uczestniczę w trzech, niekiedy czterech warsztatach w miesiącu. Możliwość zadawania pytań zawodowym kucharzom, przyglądanie się pracy najlepszym w swoim fachu czy poznawanie profesjonalnych technik kulinarnych to ciągle istotne elementy, na które pani Joanna zwraca uwagę, wybierając warsztaty. Ale nie to jest najważniejsze.
à
Trójmiejskie warsztaty Tomasza Dekera są organizowane od 2011 roku.
– W tej chwili warsztaty kulinarne to mój sposób na życie – przyznaje. – Bardzo dużo już wiem i w zasadzie ta wiedza mi w kuchni wystarcza, ale z warsztatów nie chcę rezygnować. Takiej atmosfery, takich ludzi próżno szukać w innych miejscach. Co takiego znajdują w kuchni uczestnicy warsztatów kulinarnych? Co sprawia, że to zajęcia wyjątkowe, potrafiące odmienić życie? Rozumie to doskonale Marta Piotrowska, założycielka i właścicielka Republiki Słonecznej, która sama jest pasjonatką gotowania. – W kuchni się odprężam, uspokajam, porządkuję myśli – przyznaje. – Gdy mam jakiś problem do przemyślenia, potrafię całą noc spędzić przy gotowaniu. Nad ranem wychodzę z kuchni i widzę, że życie mi się lepiej układa. Marta Piotrowska przyznaje, że nie zawsze łatwo znaleźć czas na udział w warsztatach. W zabieganym życiu ludzie często nie mają chwili dla siebie, dla realizacji swojej pasji. – Planowałam udział w warsztatach, chciałam doświadczyć tego, co zaobserwowałam podczas zajęć organizowanych w Republice Słonecznej, ale to jednak moje miejsce pracy, trudno mi było się wyłączyć – wspomina Marta Piotrowska. – Zarezerwowałam więc miejsce na warsztatach w Gdańsku. Jechałam cztery godziny w jedną stronę, żeby wziąć udział w trzygodzinnych zajęciach z pieczenia serników i wracać w nocy znowu przez cztery godziny. Okazało się, że nie byłam tam jedyną taką pasjonatką. Trójmiejskie Warsztaty Kulinarne Tomasza Dekera, na które pojechała Marta Piotrowska, organizowane są od 2011 roku. W tym roku odbyły się po raz trzeci. – Z każdym rokiem warsztaty cieszą się coraz większym zainteresowaniem, przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski, aby uczyć się pod okiem mistrzów cukiernictwa – zapewniają organizatorzy.
ZDJĘCIA: NATALIA ZALEWSKA (X3)
42
43
Z WARSZAWY DO TOSKANII Nowych miejsc, w których można doskonalić swój kulinarny warsztat, szuka także pani Joanna. – Bywam na warsztatach w Warszawie, we Wrocławiu, pojechałam także do Toskanii, aby tam podczas szkoleń poznawać kuchnię włoską – wylicza. – Gdy tylko pojawia się w Poznaniu nowe miejsce, w którym organizowane są warsztaty kulinarne, natychmiast się zapisuję, żeby sprawdzić ofertę. Oprócz Republiki Słonecznej byłam w Akademii 42 przy Dąbrowskiego, w Spocie czy w Spalarni w Puszczykowie. Co przyciąga uczestników? Czasami jest to znane nazwisko prowadzącego, innym razem popularne miejsce czy ciekawa oferta. – Najważniejsze, żeby prowadzący miał to coś, można to nazwać charyzmą – przyznaje Maja Śnioch. – Gdy tylko pojawiają się u nas warsztaty prowadzone przez sympatycznego włoskiego aktora, natychmiast wszystkie miejsca są zarezerwowane.
Warsztaty kulinarne â
Gotowania uczą dziś również znani kucharze telewizyjni. Na zdjęciu zajęcia w ramach Akademii Kulinarnej Grzegorza Łapanowskiego.
11 / styczeń-luty 2014
LUBIMY CELEBRYTÓW Amatorzy kulinarnych doznań chętnie zapisują się na warsztaty prowadzone przez znane osoby. Dużą popularnością cieszą się te prowadzone przez Tomasza Jakubiaka kojarzonego z programem kuchnia+. Na brak zainteresowania nie może też narzekać znany m.in. z telewizji Polsat Grzegorz Łapanowski. – Na rynku pojawia się coraz więcej nowych produktów, a Polacy chcą wiedzieć, jak z nich korzystać – podkreśla Grzegorz Łapanowski. – To chyba główna przyczyna popularności, jaką zdobyły warsztaty kulinarne. Spośród nich najczęściej wybierane są dzisiaj te poświęcone sushi, kuchni włoskiej czy sposobom przygotowania mięs. Wybierając warsztaty, wiele osób kieruje się modą bądź popularnością miejsca. W Poznaniu znaną strefą kulinarnych eksperymentów jest SPOT, w Gdańsku – Akademia Kulinarna Fumenti. Najważniejsze jednak to znaleźć miejsce, gdzie czujemy się dobrze, jak we własnej kuchni. Pani Joanna przyznaje, że najbardziej odpowiada jej atmosfera poznańskiej Republiki Słonecznej. Warsztaty szybko przeradzają się tam w spotkania osób o podobnych zainteresowaniach, podobnym spojrzeniu na życie. Wspólny posiłek to ich nieodłączny element. Niektórzy uczestnicy przyznają, że dobre jedzenie przy lampce wina to główny powód, dla którego korzystają z warsztatów. – W naszych zajęciach biorą udział najczęściej osoby w przedziale wiekowym między 30 a 40 rokiem życia lub tuż po czterdziestce – mówi Maja Śnioch. – To wiek, w którym trudno już zawiera się prawdziwe przyjaźnie, a u nas to się zdarza. Sama
prowadzę warsztaty i widzę, jak ludzie przełamują lody podczas spotkań, jak zaczynają rozmawiać na neutralne tematy, najczęściej o gotowaniu, a kończy się na wymianie telefonów i umawianiu się na dalsze rozmowy. Bo warsztaty kulinarne to przede wszystkim rozmowa. Najpierw o kuchni, potem o tym, co jest w życiu ważne. – Mam 20-letnią córkę, która żyje już własnym życiem – mówi pani Joanna. – Jestem szczęśliwa, kiedy uda nam się razem umówić na warsztaty kulinarne, podczas których możemy spędzić czas naprawdę razem, kiedy nie jesteśmy w biegu, nie mamy za chwilę nic do zrobienia, nie zaprzątają nam głowy codzienne obowiązki. To czas tylko dla nas. Rodzice z dorosłymi lub dorastającymi dziećmi coraz częściej bywają uczestnikami warsztatów. W każdym większym mieście jest kilka lub kilkanaście miejsc, które oferują warsztaty kulinarne. Zazwyczaj organizatorzy wyraźnie zaznaczają, czy zajęcia przeznaczone są dla amatorów, profesjonalistów, czy też dla osób, przed którymi kuchnia nie ma tajemnic. – Każdy może wybrać to, co mu odpowiada – mówi Marta Piotrowska. – Wiadomo, że niektórzy stawiają na technikę, inni na atmosferę, jeszcze inni na oryginalność oferty. Wszystkie te zajęcia łączą jednak dwie rzeczy – miłość do kuchni i jedzenia. ●
44
Kwiaty, które kwitną zimą 11 / styczeń-luty 2014
ZI M OW E
KWITNĄCE
OGRODY
Na przekór zimowej aurze za oknem potrafią wyczarować w naszych domach letnią atmosferę. Kwitną, pachną, uwodzą kolorami i upiększają wnętrza, dodając im niepowtarzalnego blasku. Aby cieszyć się kwitnącymi kwiatami zimową porą, warto pomyśleć o nich już jesienią lub wybrać się do dobrej kwiaciarni lub centrum ogrodniczego. My podpowiadamy, co wybrać, żeby móc cieszyć oczy kwitnącymi kolorowo kwiatami niejedną mroźną zimę.
ZDJĘCIA: ??? (?)
autor: Jolanta Kusiak zdjęcia: Radek Berent dla Kwiaty i Miut
45
Kwiaty, które kwitną zimą 11 / styczeń-luty 2014
Skimia japońska
ZDJĘCIA: FOTOLIA (2)
Cyklameny Dawniej nazywane fiołkami alpejskimi, można je spotkać rosnące naturalnie w górach południowej Europy, na wybrzeżu Afryki, w Algierii i Libanie, w Polsce – w doniczkach. Osiągają wysokość do 40 cm, bujne kwiaty wyrastające wprost z szypułek kwitną w różnym ubarwieniu, w zależności od odmiany – różowe, czerwone i białe. Co ciekawe, cyklameny latem gubią liście i przechodzą w okres wegetatywny, który kończy się, gdy spada temperatura i dni stają się krótsze. Wymagania: chłodne pomieszczenia (temp. do 18°C), nie są mrozoodporne, więc należy uważać z wietrzeniem mieszkania; podlewanie: codziennie, jednak nie wolno ich przelać, wtedy grozi im pleśń (najlepiej podlewać przez podsiąkanie, wlewając wodę na podstawkę). Gdy cyklamen przekwitnie, a liście zaczną usychać, trzeba ograniczyć podlewanie, doniczkę ustawić w chłodnym miejscu, podlewać co 2-3 tyg.; kwiat zakwitnie ponownie po ok. 4 miesiącach od pierwszego obfitego podlewania. Trzeba jednak pamiętać o przesadzeniu do nowego podłoża (z torfem, gruboziarnistym piaskiem lub perlitem) w czerwcu/lipcu, w taki sposób, aby co najmniej 1/3 bulwy wystawała ponad ziemią.
Świetnie sprawdzi się na rabatach z roślinami wrzosowatymi, doskonale komponuje się wsadzona pod krzewami i pod koronami drzew, ale idealnie pasuje również do pojemników zdobiących tarasy i balkony. Osiąga do 75 cm średnicy, ma typowo krzaczasty, jajowaty lub półkulisty pokrój. Jej wyjątkowo ozdobne, różowe kwiaty – gwiazdkowate, drobne, najczęściej czterokrotne – mają niezwykle przyjemny zapach. Pędy kwiatowe zawiązują się już jesienią. Uwaga – skimia japońska, choć piękna, jest trująca! Wymagania: gleba żyzna i wilgotna, kwaśna (odczyn pH 3,5-4), ciepłe, zaciszne miejsce, półcień i cień. Nie jest całkowicie mrozoodporna, więc należy pamiętać o przeniesieniu jej do domu lub okryciu agrowłókniną.
46
Kwiaty, które kwitną zimą 11 / styczeń-luty 2014
Szlumbergera Sukulent, u nas znany także jako kaktus Bożego Narodzenia albo grudnik, w Ameryce Północnej – jako kaktus listopadowy lub kaktus Dziękczynienia, a to z powodu kwitnienia, które przypada na późną jesień i zimę. Kwiatami szlumbergery możemy się cieszyć prawie 6-8 tygodni. Wyrastają one z tzw. śpiących pączków na wierzchołkach najmłodszego, ostatniego członu rośliny. Przybierają intensywną, jaskrawą barwę. Wymagania: miejsce słoneczne lub lekko zacienione, temperatura – pokojowa (18-20°C; w okresie spoczynku, czyli od sierpnia do października wymaga temperatury niższej – 12-15°C); podlewanie – ważne, aby nie przelać grudnika, który może gromadzić zapasy wody w pędach, stąd nie potrzebuje codziennego nawadniania; podłoże – lekka, przepuszczalna ziemia, o lekko kwaśnym odczynie; nawożenie – nawóz do kaktusów lub roślin kwitnących. Szlumbergera odpowiednio potraktowana (okres wegetatywny może przetrwać w chłodnym pomieszczeniu) odwdzięcza się bujnymi kwiatami, wyrastającymi po ok. 4 miesiącach od pierwszego obfitego podlania.
Inaczej „gwiazda jeźdźca” (z tłumaczenia łacińskiej nazwy hippeastrum), popularna cebulowata roślina, często mylona z amarylisem. Uprawiana na masową skalę w Holandii i RPA, dokąd roślina przywędrowała z Meksyku. Zwartnica kwitnie efektownie i imponująco w okresie jesienno-zimowym. Różnobarwne kwiaty pojawiają się na długiej, wyprostowanej łodydze – w zależności od gatunku od 2 do aż 15, z których każdy ma 13-20 cm średnicy. Wymagania: jasne stanowisko (wschodnie lub zachodnie); podłoże – żyzne, zasobne; temperatura – do 22°C; podlewanie – gdy roślina zakwitnie codziennie, w okresie wegetacji – raz na 3-4 tyg.; nawożenie – nawóz do roślin kwitnących. Zwartnica po przekwitnieniu (wiosną) przeniesiona do ciemnego miejsca na 2 letnie miesiące odżyje jesienią, a zimą zakwitnie na nowo – warto wtedy zmienić jej podłoże. ●
ZDJĘCIA: FOTOLIA (2)
Zwartnica
Witamy w nowym sezonie ogrodowym!
www.nac.com.pl
48
Ziołowe zdrowie
11 / styczeń-luty 2014
STAROŻYTNY
ZASTRZYK ZDROWIA kto zdaje sobie kości i proces krzepnięcia krwi. Kulinarne zastosowanie oregano jednak sprawę z właściwości Udowodniony naukowo jest taknie ma granic. Od tysięcy lat że jego dobroczynny wpływ na leczniczych oregano. Odkryte dodawane jest do potraw, nasze samopoczucie. Co najciei intuicyjnie wykorzystywane ponieważ nadaje im delikatny kawsze, zioło to zawiera wysokie w praktyce już przez starożytnych, dziś jest wnikliwie badane stężenie przeciwutleniaczy, które smak i aromat oraz wspomaga przez naukowców i biologów z caz nadzieją badają naukowcy jako trawienie. łego świata. przyszłość w zwalczaniu komórek Leczniczą sławę oregano zawdzięnowotworowych. autor: Dominika Pupkowska-Bral cza Hipokratesowi, który już – Oregano zawiera związki o właściwościach antyoksydacyjnych [antyokw V wieku p.n.e. zalecał jego stosowanie przy większości schorzeń swosydanty chronią każdego z nas przed ich pacjentów. W starożytnej Grecji ryzykiem zachorowania i podnoszą wywarem z oregano leczono m.in. ogólną odporność organizmu – przyp. niestrawność, biegunkę, katar, bóle zęred.], znacznie silniejszych niż niejebów i uszu, reumatyzm, dnę, łuszczycę, den cytrus czy owoce jagodowe – podkreśla Justyna Marszałkowska-Jakubik, rany, a nawet wściekliznę. Od tamtej dietetyk z Centrum Dietetycznego pory uznawane było za lek na wszystko, Prolinea. – Pełnią one istotną rolę niezbędnik w każdej antycznej domowej apteczce. Dzisiejsi naukoww profilaktyce chorób cywilizacy, zainspirowani odkryciami cyjnych, zapobiegają powstawaniu niektórych nowotworów, starożytnych medyków, stabilizują stężenie cukru czy poddają oregano wszechstronnym badaniom. cholesterolu we krwi, dbają Z opublikowanego w „Meo kondycję naczyń krwionodical News Today” raportu śnych oraz zmniejszają skutki o korzyściach zdrowotnych działania zanieczyszczeń powietrza np. spalin czy dymu tytoniowego. oregano wynika, że większość właściwości leczniczych odkrytych tysiące Należy jednak pamiętać, że aktywność lat temu znajduje potwierdzenie w laboraantyoksydacyjna zmniejsza się wraz z przetoryjnych analizach. chowywaniem ziół, nie róbmy więc zapasów, Główne składniki oregano to olejki lotne, a już kupione trzymajmy w szczelnie zamkniętych pojemniczkach – radzi dietetyczka. takie jak tymol i karwakrol. To najbardziej Jak podkreśla Justyna Marszałkowska-Jakubik, cenne związki zwalczające infekcje bakteryjne. Poza tym zawarte w nim flawonoidy wbrew powszechnym mitom zioło nie traci swoich działają przeciwzapalnie. W odróżnieniu od walorów po podgrzaniu. Wpływ temperatury działa na naszą korzyść, ponieważ przyspiesza wzrost powszechnie stosowanych antybiotyków oregano nie wpływa negatywnie na florę bakteryjną aktywności antyoksydacyjnej produktów roślinnych jelit. Ponadto występują w nim sole mineralne: żelazo, wapń, dzięki zwiększeniu biodostępności substancji. Poza tym w trakmagnez, cynk, miedź i potas. Oregano jest również bogatym cie podgrzewania mogą tworzyć się nowe związki o podobnym źródłem witaminy K odpowiedzialnej za prawidłowy wzrost działaniu. ●
ZDJĘCIA: FOTOLIA
Mało
49
Oregano
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2013
50
Niezbędnik ogrodnika
11 / styczeń-luty 2014
Niezbędnik ogrodnika
Zima trzyma mocno, ale już teraz pomyślmy o wiośnie. Prezentujemy nowości, po które warto sięgnąć z początkiem sezonu. A ten tużtuż. Jeśli nie możecie się doczekać pracy w ogrodzie, nic straconego! W niezbędniku znajdziecie akcesoria, które przydadzą się każdemu ogrodnikowi amatorowi pielęgnującemu swoje hobby w domowym zaciszu.
Funkcjonalność i design
Cechą produktów marki Hagsen jest funkcjonalność. Doniczki dwuwarstwowe zostały zaprojektowane tak, by były przydatne, łatwe w użyciu i mogły stać się ozdobą nowoczesnych wnętrz. Ukryty spodek służy do odprowadzania wody.
Hagsen, 29 zł
Moc dla orchidei
Twoje storczyki tracą kwiaty i liście? Pomoże odżywka Compo Orchid Power. Dzięki specjalnej formule znacząco poprawia kondycję roślin, wzmacnia system korzeniowy i pobudza storczyki do kwitnienia. Dzięki gotowym do użycia aplikatorom preparatu nie trzeba dawkować.
COMPO, 17 zł
Niezłe ziółko
Zabawny zestaw do ziół Herb Stand – stojak z miejscem na dwie doniczki oraz nożyczki. Można go rozkładać i dowolnie komponować. Herbarium „czynne” przez cały rok!
Fabryka Form, ok. 139 zł
Różowy król
Wczesna odmiana pomidora malinowego „Pink King”, do wysiewu na przełomie stycznia i lutego. Doskonały do spożycia na świeżo i jako dodatek do sałatek. „Pink King” kusi bardzo smacznymi owocami o malinowej barwie.
Vilmorin Garden, 14 zł
51
Niezbędnik ogrodnika
11 / styczeń-luty 2014
Modny gadżet
Konewka też może być modnym gadżetem. Jeśli wybierzemy taką, która zachwyci swym niecodziennym kształtem i designem, z pewnością stanie się ozdobą przydomowego ogródka. Zabawna konewka w kształcie łabędzia z powodzeniem może stać się prezentem dla bliskiej nam osoby – miłośnika roślin.
Cellofan, 39 zł/szt.
Śnieg w ogrodzie? Żaden problem!
Sprytne podlewanie
Już teraz warto pomyśleć o pracach w ogrodzie. Na pewno roślinom przyda się regularne podlewanie. Wąż SMART ATSV™ to doskonały pomocnik: wytrzymały i elastyczny, a co najważniejsze: nie skręca się!
Zanim przystąpimy do prac w ogrodzie, musimy poradzić sobie ze śniegiem. Z tą odśnieżarką można wszystko! Wyposażona w czterosuwowy, górnozaworowy silnik Briggs & Stratton i sześć biegów. Żadna śnieżna górka nie stanie jej na drodze.
NAC, 4380 zł
Cellfast, 62 zł
Na początek sezonu
Bądź gotowy na nadejście wiosny. Narzędzia Inspiration przeznaczone są do pielęgnacji małych roślin, zarówno doniczkowych, balkonowych, jak i rabatowych. Ergonomiczne, lekkie i wytrzymałe, będą doskonałym prezentem dla ogrodniczki.
Fiskars, ok. 86 zł
52
Domowe spa
11 / styczeń-luty 2014
Zioła nie tylko w kuchni Wzmacniają włosy, sprawiają, że cera wygląda promiennie, pomagają odprężyć się w kąpieli, a nawet dbają o zgrabną figurę. Zioła w naturalny sposób pielęgnują urodę, a ich walory lecznicze są zbawienne dla ciała i zmysłów. Własne herbarium na parapecie w łatwy i przyjemny sposób pozwoli korzystać z dobroczynnych właściwości ziół w domowym SPA. autor: Beata Gawęcka, Dyrektor ds. marketingu Vilmorin Garden
DO KĄPIELI
Suszone zioła będą doskonałym dodatkiem do gorącej kąpieli – działają na skórę odprężająco i leczniczo. Nagietek o właściwościach przeciwbakteryjnych i przeciwzapalnych jest pomocny przy chorobach skóry, ukąszeniach i wysypkach, a także trudno gojących się ranach. Napar z rumianku działa przeciwzapalnie, rozkurczowo, antybakteryjnie, uspokajająco i przeciwbólowo. W warunkach domowych znajduje szczególne zastosowanie jako bezpieczny środek higieniczno-leczniczy dla małych dzieci i osób starszych. Działanie przeciwbakteryjne posiada także szałwia. Pomaga ona w walce z przetłuszczaniem włosów i działa łagodząco na skórę.
NA PIĘKNE WŁOSY Napar z nasturcji stosować można dwojako: jako płukankę, która wzmacnia i regeneruje włosy lub jako spray przed suszeniem – działa wówczas jak lakier, pomagając ułożyć fryzurę. Nie można nie wspomnieć o istotnej roli rumianku w kosmetyce. Przemywanie twarzy rumiankowym wywarem kilka razy tygodniowo sprawia, że skóra staje się zdrowsza i milsza w dotyku. Ten sam wywar można stosować do płukania włosów (zwłaszcza blond) – zyskują one połysk i łatwiej się układają. Z kolei suszone liście nagietka zalane gorącą wodą nawilżą i nabłyszczą włosy.
NA PIĘKNĄ CERĘ
Rozmaryn ma działanie przeciwzmarszczkowe i ujędrniające. Wspaniale wpływa na wygląd zarówno skóry, jak i włosów. Nadaje im piękny, jedwabisty połysk, odżywia je i ogranicza nadmierne przetłuszczanie. Tonik z rozmarynu leczy trądzik. Z kolei wyciąg z tymianku, ze względu na znane od wieków antyseptyczne i lecznicze właściwości tej rośliny, jest szczególnie polecany do cery przetłuszczającej się i zanieczyszczonej. Krem tymiankowy oczyszcza pory i uspokaja skórę, która odzyskuje zdrowy i promienny wygląd. Przeciwzapalnie i dezynfekcyjnie działa szałwia. Pomaga przy gojeniu stanów zapalnych, skutecznie leczy gardło. Zewnętrznie zalecana do kompresów przy cerze tłustej.
NA ZGRABNĄ FIGURĘ Zioła pomagają nam zadbać o zgrabną figurę, a zawarte w nich olejki eteryczne przyczyniają się do usuwania toksyn z organizmu. Tymianek łagodzi dolegliwości układu trawiennego, bazylia neutralizuje szkodliwe kwasy tłuszczowe oraz pomaga przy niestrawności, a lubczyk ogrodowy poprawia przemianę materii. Zioło to posiada także właściwości moczopędne oraz przeciwgrzybiczne. Zestawy Beauty & SPA marki Vilmorin to cztery mieszanki ziół, które pomogą stworzyć własny pielęgnacyjny rytuał w domowym zaciszu. ●
PIELĘGNUJ W SOBIE NATURALNE PIĘKNO Z VILMORIN
reklama_slow_1.1.indd 1
2013-12-20 14:23:19
54
Styl życia – ambasador Slow Life
(?) ZDJĘCIA: ??? KRZYSZTOF OPALIŃSKI
11 / styczeń-luty 2014
55
Styl życia – ambasador Slow Life
Uśmiech zielonookiej czarownicy Z Katarzyną Pakosińską, o metafizyce, granicach sztuki i uśmiechu, rozmawia Maciej Roik
Krymska Tatarka z pochodzenia. W duszy Polka. Taki opis do Pani pasuje?
(śmiech) Jeśli chodzi o krymską Tatarkę, to nie ukrywam, że to trochę historia baśniowa. Kiedyś faktycznie badałam drzewo genealogiczne rodziny i okazało się, że moi dalecy przodkowie byli związani z tamtymi stronami, ale kto to dzisiaj sprawdzi? To by jednak trochę tłumaczyło moje zafascynowanie kulturą Wschodu. Mam jasną cerę, zielone oczy i dziką naturę, więc coś w tym może być. No i miłość do Gruzji.
Właśnie. Moje dwa miejsca na Ziemi, Milanówek i Tbilisi. Są dla mnie tak samo ważne. Nie ukrywam jednak, że bliżej mi do spontanicznej Gruzinki niż coraz częściej narzekającego i niepotrafiącego cieszyć się tym, co ma, Polaka. Gdy pierwszy raz pojechałam do Gruzji, od razu poczułam więź z tamtym miejscem. To było ćwierć wieku temu, a zostało do dziś. Po tamtym pierwszym wyjeździe zostało coś jeszcze. Znajomi zaczęli o Pani mówić zielonooka czarownica potrafiąca przepowiadać przyszłość.
ZDJĘCIA: ??? (?)
Katarzyna Pakosińska
- artystka kabaretowa, aktorka, dziennikarka i konferansjerka. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Do 2011 roku związana z Kabaretem Moralnego Niepokoju, który tworzyła wraz z kolegami ze studiów. Prywatnie miłośniczka Gruzji.
(śmiech) To prawda, bo to wtedy wydarzyła się najbardziej metafizyczna przygoda w moim życiu. Jechaliśmy autobusem przez przełęcze. Górska droga i potworny upał. Wszyscy chcieli się zatrzymać. A ja mówię: jeszcze dwa zakręty i będziemy mogli stanąć, bo będzie zatoczka ze studnią i drzewami. Nim zdałem sobie sprawę z tego, co mówię, autokar przejechał i taki obrazek stanął przed naszymi oczami. Do dziś nie potrafię tego wytłumaczyć, ale to chyba po prostu dowód na to, że Gruzja od zawsze była częścią mnie.
11 / styczeń-luty 2014
56
Styl życia – ambasador Slow Life 11 / styczeń-luty 2014
Podobno rodzice chcieli, żeby była Pani uduchowioną artystką?
On pomaga w życiu?
Chcieli, bym była szczęśliwa, ale czy od razu artystką? Moja rodzina jest elementarzowo normalna. To mi wyszło trochę nienormalnie. (śmiech) Miałam iść zwykłą drogą, liceum studia, jakiś fach. Moi rodzice to umysły ścisłe, dlatego do dzisiaj właściwie nie rozumieją, co ja naprawdę robię. Dla nich to jest takie nie do końca określone. Skończyłam szkołę sportową, liceum plastyczne. Potem była polonistyka, dziennikarstwo i studium wokalne… Zawsze marzyłam, by robić coś niezwykłego i niepowtarzalnego. Kabaret pojawił się przez przypadek. Dla frajdy. Już tak mam, że im coś jest bardziej szalone i na przekór, tym chętniej w to wchodzę.
Jasne, że tak. Ludzie, mijając mnie na ulicy, uśmiechają się; często zagadują, jakby znali mnie od lat. Ale są też sytuacje, kiedy taki wizerunek przeszkadza. Przykład? Płacąc w tym roku podatek w ZUS, powiedziałam spontanicznie: „złodzieje”, czym… rozbawiłam wszystkich urzędników! A to było zupełnie na poważnie. (śmiech) Ta broń niekiedy obraca się przeciwko mnie. Czasem też chcę, żeby ktoś trzymał większy dystans…
Grając w kabarecie, jest się artystą?
Po rozstaniu z Moralnym Niepokojem kabaret zniknął z Pani życia?
Zatem z reguły to po prostu praca.
Wszystko z niej wypływa. Mój uśmiech również. Wiele osób pyta, skąd ten optymizm, a to, prócz z pewnością charakterologicznych predyspozycji, jest efektem naprawdę sporego wysiłku. Jakoś udało mi się wyzwolić w sobie mechanizmy, które pozwalają mi nawet te negatywne rzeczy oswajać i zmieniać w pozytywne. Ale malkontentem chyba nigdy Pani nie była?
Pogodę ducha wyniosłam z domu. U nas często wybuchało się śmiechem, więc chyba mam to w genach. Uprawiając nie do końca wdzięczny zawód – bo przecież wystawiam się na widok publiczny, a to nie jest do końca normalne – ciężko zachować siebie. Ale ten uśmiech nie dość, że jest bardzo mój, to jednocześnie został przez widza zaakceptowany.
To nie jest możliwe. Czy występuję w filmie czy teatrze, prowadzę koncert czy piszę, to zawsze pojawia się jakaś kabaretowa nuta. To specyficzny język, od którego nie ucieknę. Obserwacja, puenta. Jeśli chodzi o rozstanie z KMN… rzeczywiście, prócz estrady bardzo chciałam robić też inne rzeczy, ale nigdy nie myślałam o odejściu z grupy. Jednak stało się. Po trzech latach odbieram to pozytywnie, choć początek był ciężki i związany z poważnym stresem. Podobno stała się Pani w składzie niepotrzebnym elementem.
Nie wiem, czy koledzy by to potwierdzili. Jest wojna?
Nigdy nie było, może żal, jeśli chodzi o formę rozstania. Dopiero teraz, po latach, możemy dostrzec pewne rzeczy.
ZDJĘCIA: KRZYSZTOF OPALIŃSKI (X2)
Trudno rozgraniczyć, na jakiej scenie jest się artystą, a na jakiej nie. Po prostu gramy. Czasami zdarza się, że pojawia się coś ponad zwykły występ. Coś niezwykłego. I wtedy wiadomo, że to jest to. Jak mówię, kreatywność 10. Po prostu się frunie. To się zdarza, tak samo w teatrze, jak i kabarecie, ale nie ma tego zawsze.
57
Styl życia – ambasador Slow Life 11 / styczeń-luty 2014
Powrót jest możliwy?
Nie wykluczam, że kiedyś przy jakimś wspomnieniowym projekcie pojawię się u boku kolegów. Dlaczego nie. Za czasów kabaretowych nie ukrywała Pani, że to zajęcie absorbujące. Co teraz pochłania Katarzynę Pakosińską?
Teraz tak naprawdę nawet to, jak by tu zaplanować sobie drzemkę. Ostatnio muszę wstawać nawet o piątej rano, co jest dla mnie dość przykre. (śmiech) O ile w nocy mogę posiedzieć, to rano potrzebuję startu w zgodzie ze swoją naturą. Przede wszystkim muszę zjeść śniadanie... Włączyć muzykę. Spacer z psem. Poranny slow to element, bez którego nie potrafię prawidłowo funkcjonować. Uwielbiam to. Takie też są moje wieczory, gdy wracam po spektaklach i kiedy dom już zasypia. Wówczas jest koc, książka i coś do jedzenia. Najczęściej czekolada. (śmiech) Pracując dużo, uczę się zwalniać tempo. Tym bardziej, że szykuję się już do nowego projektu. To znaczy…
A kiedy ukaże się ta rozmowa? (śmiech) W styczniu.
To mogę zdradzić, że wreszcie skusiłam się na rybę. A raczej ryby! Sztuk sześć. Razem z zespołem Leszcze przygotowujemy show, który ma być połączeniem i kabaretu, i optymistycznej piosenki rockowej. W życiu bym nie przypuszczała, że ja, śpiewająca psalmy w chórach kościelnych, będę mogła się sprawdzić jako wokalistka rockowa. Bardzo mi to odpowiada. Nie ukrywam, że nakręcają też nowi koledzy. (śmiech) A nie obawia się Pani, że podobnie jak w przypadku Kabaretu Moralnego Niepokoju pojawi się tyle pracy, że zabraknie czasu na kontakt z córką?
Córka była i jest dla mnie najważniejsza. Zresztą jak dla każdej matki. Cała reszta to kwestia dobrej organizacji. Długo pracowałam na ten luksus. (śmiech) Nowy projekt nie będzie fabryką rozrywki?
Fabryką niech będzie. Jak najbardziej. Aby nie monotonną i stojącą w jednym miejscu, ale to nam nie grozi… Próby są intensywne, ale po każdej lubimy sobie zwyczajnie posiedzieć, pośmiać się, pogadać… Czyli praca w rytmie slow?
To się okaże. (śmiech) ●
58
Morsy: zimowa kąpiel nie tylko dla zuchwałych 11 / styczeń-luty 2014
Morsologia stosowana,
czyli zimno, zdrowo i wesoło Pierwsze spotkanie z morsowaniem budzi mieszane uczucia nawet u obserwatorów. Stałym elementem kąpieli w lodowatej wodzie jest widownia. Przechodnie zatrzymują się i fotografują „dziwaków”, żeby później pokazać rodzinie, która wobec opowieści niepopartej wersją obrazkową raczej nabiera rezerwy. Sama mam wątpliwości, czy wzrok mnie nie myli. Termometr wskazuje wprawdzie siedem stopni, ale mój organizm na sam widok kąpiących się w morzu ludzi zareagował katarem.
E
wa Bugajna ze Świnoujścia morsuje od dziesięciu lat. Klub Morsów „Morświny” stworzyła kilka lat temu. Zaczęło się w 2008 roku wspólną kąpielą z Marianem Grelem, pomysłodawcą nazwy „Morświny”. Teraz to już inny, zdrowy styl życia, dzięki któremu nie ma dnia, by się smuciła. – Nie tak dawno na plaży spotkałam znajomego, Wojtka Kozinę, morsa z Lubania, który przyjechał do Świnoujścia na odpoczynek. Biegł do morza tylko w slipkach i czapce. Pomachał mi wesoło i wskoczył do wody. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie rzęsisty deszcz i temperatura powietrza około pięciu stopni. Był listopad. To właśnie nazywam wolnością. To daje nam morsowanie – opowiada. – Nasze organizmy są przystosowane do niskich temperatur.
Pogoda w żaden sposób nas nie ogranicza. Rozgrzewamy się od wewnątrz. Grupa zwolenników morsowania wciąż się powiększa. Kluby morsów odnajdziemy już w prawie każdym mieście, które ma dostęp do większego lub mniejszego akwenu. Zimnych kąpieli można zażywać wszędzie – w morzu, jeziorze, rzece czy pod wodospadem. – Morsowanie sprawia, że człowiek się odmładza, hartuje organizm i czuje się świetnie – wylicza zalety zimnych kąpieli Jerzy Żulicki, który morsuje od dziewięciu lat. I zapewnia: – Początkowo człowiek obawia się tak niskich temperatur, ale jak już się zacznie, to bardzo wciąga. Zanim zaczniemy morsować, warto się jednak skonsultować z lekarzem. Niektóre schorzenia, m.in. choroby serca, układu krążenia czy nerek, wykluczają tę formę aktywności. Przy innych leczenie
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK
autor: Anna Kosek
59
Morsy: zimowa kąpiel nie tylko dla zuchwałych 11 / styczeń-luty 2014
60
Morsy: zimowa kąpiel nie tylko dla zuchwałych 11 / styczeń-luty 2014
zimnem jest zbawienne. Statystycznie wśród osób, które zażywają zimowych kąpieli, przeziębienia występują aż 60 razy rzadziej niż u pozostałych. Morsy oczywiście też chorują, jednak ich odporność na zimno i wirusy jest znacznie większa.
Morsem być
Żeby zostać morsem, nie musimy mieć specjalnych zdolności, wystarczą chęci. Aktywne morsy zgodnym chórem twierdzą jednak, że do tej decyzji należy dojrzeć. Nie wolno podejmować jej pochopnie. – Pierwsze wejście do wody nie jest takim ekstremalnym przeżyciem, jak się wszystkim wydaje. Lepiej zaczynać na początku sezonu, żeby szok nie był zbyt duży. Wtedy temperatura powietrza jest zbliżona do temperatury wody, a czasem nawet niższa. Kiedy więc już się rozbierzemy, najtrudniejsze mamy za sobą – wyjaśnia morsujący trzeci sezon Jarosław Serzysko ze Stowarzyszenia Morsy Gdyńskie im. Jana Bobczyka. – I bardzo ważne – nie próbujmy sprawdzać, czy damy radę w domu pod prysznicem, lejąc sobie na głowę strumień zimnej wody. To jest dopiero ekstremalne przeżycie i nie ma nic wspólnego z morsowaniem. Pierwszy raz to w zasadzie tylko wejście do wody, schłodzenie się i wyjście. Tu nie ma zawodów i bicia rekordów. Nieważne, jak długo kto wytrzyma. Chodzi tylko o to, by organizm zareagował na zmianę.
ZDJĘCIA: ANNA KOSEK
Każdy z klubów morsów ma swoje ustalone miejsca spotkań w określone dni tygodnia. Informacje na ten temat można odnaleźć na ich stronach internetowych lub profilach na Facebooku. Linki do większości polskich stron morsowych, zarówno tych morskich, jak rzecznych i innych odnajdziemy na stronie www.morsy.pl. By zostać morsem, najczęściej wystarczy przyjść na takie spotkanie, zabierając ze sobą… odpowiednie nastawienie.
Walenie i foki
Przed wejściem do wody wykonujemy krótką rozgrzewkę – np. biegając. Rozgrzany organizm w zetknięciu z zimną wodą reaguje natychmiast, traktując zaistniałą sytuację jak swego rodzaju zdarzenie awaryjne. Naczynia krwionośne kurczą się i powodują odpływ krwi do naczyń położonych głębiej. Kiedy wychodzimy z wody i rozgrzewamy się po kąpieli, następuje reakcja odwrotna. Możemy to dostrzec choćby po zaczerwienieniu skóry. Niezależnie od długości kąpieli proces zostaje zapoczątkowany, krążenie usprawnione, a organizm pobudzony. – Najtrudniejsze w morsowaniu jest ubieranie się – dodaje ze śmiechem jeden z morsów, kierując się z ręcznikiem do wyznaczonej w przebieralni strefy dla „waleni” (panie przebierają się w „fokarium”). – Wycieramy się, ale wciągnięcie ubrania na wilgotne ciało jest naprawdę wyczerpujące. Sezon morsowy trwa od października do marca. Rekordziści potrafią w tym czasie wykąpać się nawet ponad 200 razy. A o „prawdziwym morsowaniu” mówią, kiedy temperatura powietrza jest minusowa, a wody nie wyższa niż pięć, sześć stopni. Trudno powiedzieć, czy to morsowanie powoduje, że zażywający kąpieli mają radosne i optymistyczne usposobienie, czy też sytuacja jest odwrotna. Pewne jest jednak to, że wśród morsów nie ma pesymistów, osób marudnych i niezadowolonych z życia, mimo że spotkamy tu reprezentantów wszystkich grup społecznych, zawodowych i wiekowych. Najmłodsze „morsiątka” mają około pięciu lat, najstarsze morsy ponad 80.
61
Morsy: zimowa kąpiel nie tylko dla zuchwałych 11 / styczeń-luty 2014
ZDJĘCIA: ANNA KOSEK (X2)
Święto morsów
Najbardziej „integracyjnym” czasem w ciągu sezonu jest styczeń. Na początku miesiąca odbywa się Światowy Festiwal Morsowania w Kołobrzegu. W 2014 roku rozpocznie go wspólna kąpiel przy pochodniach i pokazy tańca ognia. W programie kolejnych dni m.in. turnieje na plaży, szkoła windsurfingu i kitesurfingu, kulig i jazda quadami. Będzie także disco mors i biesiada w wiosce morsów, a dla wielbicieli historii inscenizacja walk wojów piastowskich. Piątek upłynie pod znakiem nauki. Podczas konferencji uczestnicy zlotu będą mieli okazję poznać wyniki badań nad wpływem morsowania na organizm człowieka. – Staramy się zorganizować prawdziwy festiwal dla morsów, który będzie okazją do dobrej zabawy i integracji. Cieszy nas, jeśli innym morsom się u nas spodoba, ale oczywiście jeździmy też na inne zloty, m.in. Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie i wiele mniejszych imprez – zapewnia Łukasz Zięba z Kołobrzeskiego Klubu Morsów. – Choroba zwana morsowaniem występuje nie tylko w Polsce. W ubiegłym
roku odwiedziły nas morsy z Niemiec, Danii, Szwecji, a nawet mors z… Algierii. Okazuje się, że i w Afryce można morsować. W ubiegłorocznej, pierwszej edycji festiwalu uczestniczyło 800 osób. W tym roku organizatorzy spodziewają się, że będzie ich więcej, w planie jest bowiem bicie rekordu Guinessa w liczbie osób wspólnie kąpiących się zimą. Oficjalne zgłoszenie już zostało przyjęte, a obecny rekord wynosi 1074 osoby! ●
Niezbędnik morsa: ● kąpielówki lub strój kąpielowy ● czapka ● rękawiczki ● buty (np. neoprenowe) ● ręcznik ● suche rzeczy, w tym dodatkowa para skarpet i czapka do przebrania ● termos z gorącą herbatą.
62
Gniew i nienawiść spalają się w saunie
Gorąca kuracja
11 / styczeń-luty 2014
autor: Agnieszka Smogulecka
63
Gorąca kuracja
Gorąco
11 / styczeń-luty 2014
– zimno.
W tym tkwi tajemnica kąpieli w saunie, która przynosi wiele korzyści. Hartuje organizm, zwiększa odporność na infekcje. Poprawia kondycję skóry, jej wygląd, elastyczność. Zmniejsza napięcie mięśni. Wzmacnia naczynia krwionośne. Oczyszcza z toksyn. Odpręża, poprawia sen i gwarantuje poranek pełen energii. Korzyści sauny można wymieniać długo. Nic więc dziwnego, że taki sposób relaksu zdobywa popularność także w Polsce. – Powstaje też coraz więcej obiektów, gdzie przy basenach tworzone są sauny, łaźnie, banie – przyznaje Piotr Szymczak, który prowadzi blog Sauny-w-polsce.pl. Na swojej stronie ocenia sauny, które odwiedza, i podpowiada: tym niezdecydowanym – dlaczego warto spróbować, tym, którzy nie wiedzą, jak się w saunie zachować – co zabrać i jakich błędów nie popełniać.
ZDJĘCIA: FOTOLIA
DLA ZDROWIA I URODY Finowie, którzy z saun korzystają na co dzień, mawiają: „Gniew i nienawiść spalają się w saunie”. Zresztą wiele osób przekonuje, że do sauny najlepiej pójść wieczorem, bo później śpi się jak niemowlę. Jednak sauna to nie tylko sposób na ukojenie nerwów. To przede wszystkim metoda hartowania ciała. Korzystanie z niej raz w tygodniu sprawi, że nie będziemy się przeziębiać, bo organizm przyzwyczaja się do zmiany temperatur. W gorącym pomieszczeniu serce przyspiesza, naczynia krwionośne rozszerzają się. Lepsze ukrwienie dodaje energii, odpręża. Pobudzenie przemiany materii, regeneracja mięśni – to kolejne efekty. Sauna pomaga cierpiącym na nawracające infekcje górnych dróg oddechowych, rwę kulszową, zmiany zwyrodnieniowe stawów. Naukowcy przekonują, że jest swoistym stabilizatorem ciśnienia krwi: podwyższa je tym, którzy mają zbyt niskie, obniża nadciśnieniowcom i niweluje skoki. Ma też wyjątkowy wpływ na wygląd. Organizm się poci – wraz z wodą z ciała wydalane są zanieczyszczenia, nadmiar soli. Lepsze ukrwienie oznacza piękny koloryt skóry. Sauna sucha (fińska) z temperaturą o ok. 110 C i niską wilgotnością pielęgnuje skórę i pomaga usuwać z ciała toksyny. Mokra (temperatura niższa, wilgotność wyższa) zalecana jest dla osób z cerą łojotokową.
64
Gorąca kuracja
11 / styczeń-luty 2014
Warunek korzystania z sauny jest jeden: brak przeciwwskazań zdrowotnych. Nie każdy więc może sobie na to pozwolić. Do przeciwwskazań należą m.in. ostre choroby zakaźne, niewydolność krążenia, nowotwory czy nawet choroby oczu. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, czy możemy korzystać z sauny, musimy koniecznie skontaktować się wcześniej z lekarzem. – Najdelikatniejsza jest sauna na podczerwień, w której źródłem ciepła nie są kamienie, ale lamo py. Temperatura w takiej saunie wynosi 30-40 C, powietrze nie jest wysuszone. Gorąco nie obciąża układu krwionośnego. Nagrzewa powoli, ale głębiej, dlatego często korzystają z niej sportowcy, którzy chcą rozluźnić mięśnie – wyjaśnia Piotr Szymczak. – Dla nowicjuszy dobra jest też łagodna łaźnia rzymska.
SAUNOWY SAVOIR-VIVRE Korzystanie z sauny nie wymaga szczególnych przygotowań, takie wyjście warto jednak zaplanować z wyprzedzeniem. Na saunę trzeba zarezerwować 1,5-2 godz. (kąpiel składa się z 2-3 cykli nagrzania, schłodzenia ciała i wypoczynku). Warto wypić wcze-
śniej litr wody. Dobrze zabrać ze sobą klapki i dwa ręczniki, płaszcz kąpielowy, choć wiele zależy od tego, na jaką saunę się zdecydujemy. – Płaszcz kąpielowy jest przeznaczony do okrycia się podczas przechodzenia między saunami i w trakcie wypoczynku po pobycie w saunie lub łaźni – tłumaczy Alina Furmaniuk z Term Maltańskich w Poznaniu. – Ręczniki są potrzebne w saunie suchej, gdzie zasadą jest siadanie na ręczniku i podłożenie drugiego pod stopy tak, aby całe ciało nie miało styczności (ze względów higienicznych) z drewnianą ławą. W łaźni parowej ręcznik się nie przyda – szybko zrobiłaby się z niego mokra, ciężka szmata. W niektórych obiektach, np. w Termach w Poznaniu, dopuszcza się użycie prześcieradła. – Normą jest, że do sauny wchodzi się nago – zwraca uwagę Piotr Szymczak. – Wielu początkujących ma z tym problem, ale zapewniam: żaden kulturalny saunowicz na nikogo się nie gapi, nie tworzy dwuznacznych sytuacji, nie komentuje. Nawet wstydliwi nie powinni się jednak zniechęcać. Na przykład w poznańskich Termach Maltańskich strefy VIP w środy przeznaczone są tylko dla pań, a w poniedziałki dla panów. Termy Rzymskie
65
Gorąca kuracja
ZDJĘCIA: FOTOLIA (X2)
11 / styczeń-luty 2014
w Czeladzi wprowadziły środy dla pań i tekstylne poniedziałki. Podobnie jest w wielu innych ośrodkach. W szatni należy zostawić biżuterię, okulary i inne rzeczy, które pod wpływem wysokiej temperatury mogą nas poparzyć. Przed wejściem do sauny należy wziąć prysznic, umyć się i dobrze wytrzeć (sucha skóra lepiej się poci). Można ogrzać stopy. W saunie suchej siada się lub kładzie na ręcznikach (zaczynając od najniższych ław, gdzie jest najniższa temperatura), w saunie mokrej w celach higienicznych najpierw należy spłukać miejsce, w którym usiądziemy. W saunie przebywa się do 10 min. Później należy dokładnie się schłodzić (najlepiej zacząć od stóp, nie od głowy), a następnie przez kilkanaście minut zrelaksować. Te czynności powtarza się dwa, trzy razy, a końcowy wypoczynek trzeba wydłużyć do pół godziny. Podczas końcowej kąpieli lepiej nie używać mydła, by nie psuć efektów sesji w saunie. Można użyć odżywczych balsamów. Pracownicy saun podkreślają: zawsze należy przerwać kąpiel, gdy poczujemy się źle. A stali bywalcy przypominają, że sauna ma być miejscem relaksu. – Nie wypada za dużo i zbyt głośno rozmawiać, kręcić się, ciągle wchodząc i wychodząc z sauny, polewać
kamieni bez pytania o zgodę innych – tłumaczy Piotr Szymczak.
DO UŻYTKU DOMOWEGO Ale jeśli można korzystać z saun i ma się swoją ulubioną, warto pomyśleć o zamontowaniu sauny w domu lub wybudowaniu jej w ogródku. Coraz więcej firm oferuje montaż saun gotowych, budowanie ich w nietypowych pomieszczeniach czy stawianie w ogrodach. – Mam saunę fińską na działce nad Zalewem Koronowskim – mówi Józef Sarnecki z Bydgoszczy, który podczas wyjazdów krajowych i zagranicznych korzysta z saun publicznych. – Dla zdrowia, relaksu, ale też aby spotkać się z ludźmi. Rozmowa toczy się leniwie, nie ma się dokąd spieszyć – dodaje. I wyjaśnia, że właśnie chęć korzystania z sauny ze znajomymi, sąsiadami, gośćmi (jak w Finlandii) skłoniła go do urządzenia takowej w domu. – Do sauny nie chodzi się samemu, to element spotkania towarzyskiego, dłuższego biesiadowania – dodaje Józef Sarnecki. I uśmiecha się: – Domowa sauna najbardziej atrakcyjna jest zimą, gdy po gorącej kąpieli można wybiec na śnieg. ●
66
Lepiej w towarzystwie niż przy komputerze 11 / styczeń-luty 2014
Planszówki wracają do gry!
C
autor: Monika Burakowska zdjęcia: Monika Burakowska blog: zielonawśródludzi.pl
oraz więcej czasu spędzamy w sieci, przenosimy do wirtualnego świata coraz więcej aspektów naszego życia. Pracę, hobby, rozrywkę i związki. A gdyby tak raz na jakiś czas wylogować się do życia, jak radzi Wojtek „Sokół” Sosnowski w kampanii społecznej przeciwko uzależnieniu od Internetu? Gdyby znaleźć sposób na spędzanie czasu offline? Dobrym pomysłem mogą okazać się gry planszowe.
nych pozycji dla graczy w każdym wieku. Logiczne, strategiczne, przygodowe, ekonomiczne, familijne i imprezowe. Jednym słowem, gry na każdą okazję. Do tego trzy duże stoły, ciepłą herbatę, sympatyczną obsługę i wierną grupę klientów, którzy najczęściej przychodzą gry wypożyczać. Czasem jednak przyprowadzają znajomych i grają na miejscu. Zwłaszcza w niedzielę, kiedy za kilka złotych można spędzić w gralni cały dzień. Pod warunkiem, że będą jeszcze wolne miejsca, bo zainteresowanie grami jest duże. Często wpadają też klienci bez osoby do pary, zawsze mogą wtedy liczyć na towarzystwo innych graczy lub obsługi, która nikomu nie pozwoli się nudzić i chętnie potowarzyszy w rozgrywce. Wszyscy początkujący mogą liczyć na pomoc, zarówno w wyborze odpowiedniej gry, jak i w zrozumieniu zasad. W GOSU działa także sklep. Ceny gier wahają się od 30 do 200 złotych, ale jak przekonuje Kamila, planszówki nie są droższe niż inne rozrywki. Koszty każdej gry można podzielić na kilku graczy, dzięki temu nie zapłacimy za nie drożej niż za bilet do kina. I wystarczą nam na więcej niż jeden wieczór.
Zabawa dla dorosłych Jak mówi Kamila Bartnik z gralnio-wypożyczalni gier planszowych GOSU w Poznaniu, planszówki są w Polsce coraz bardziej popularne. Grają nie tylko dzieci i młodzież, grają przede wszystkim dorośli. Studenci, absolwenci, rodzice z dziećmi, osoby starsze. Każdy może wybrać coś dla siebie, rynek gier planszowych ciągle się rozwija. Rocznie na świecie wydaje się kilkaset nowych pozycji. Polska ma do nich ułatwiony dostęp, ponieważ jednym z wydawniczych liderów są Niemcy, gdzie pojawia się nawet 700 nowych gier w ciągu roku. W naszym kraju działa około 30 wydawnictw, które wypuszczają na rynek polskie edycje najpopularniejszych zagranicznych tytułów oraz gry rodzimych twórców.
Przy herbacie Gralnio-wypożyczalnia GOSU działa w Poznaniu od półtora roku, do wypożyczenia ma ponad 200 róż-
AGENCI
Idealna gra dla całej rodziny – wciel się w rolę tajnego agenta, zdobywaj tajne informacje, rozszyfruj, kim są inni gracze! www.krainaplanszowek.pl
Pędzące żółwie Gry planszowe robią furorę na domowych imprezach, są doskonałą alternatywą dla znalezionych w Internecie filmików czy gier na konsolę. Angażują większą liczbę osób i nierzadko wywołują salwy śmiechu. Najlepszym wyborem na takie okazje będą
67
popularne tytuły, takie jak Osadnicy z Catanu, Wsiąść do pociągu czy PęLepiej w towarzystwie dzące żółwie, które przyciągają rzesze niż przy komputerze fanów na całym świecie. Walory edukacyjne gier planszowych 11 / styczeń-luty 2014 doceniają przede wszystkim rodzice. Wspólną grą zaszczepiają w pociechach zamiłowanie do takiej formy spędzania czasu. Joanna Baranowska, autorPAN TU NIE STAŁ PRL na wesoło. Przenieś ka blogu Organiczni (baranowscy.eu), się na chwilę w lata 80., mówi: – Podczas rodzinnych rozgrywek do czasów wiecznych niedoborów Czas dla bliskich i… mózgu jest dużo śmiechu, kiedy zbijamy sobie irynkowych gospodarki planowanej centralnie. Ustaw się Na ścianie w gralnio-wypożyczalni GOSU pionki albo musimy wykonywać określow długą kolejkę po ne zadania. Gry planszowe wciągają, nie- towary luksusowe epoki widnieje napis: „Czas dla bliskich”. Trzeba PRL-u – papier toaletowy, przyznać, że pasuje tam idealnie. Bardzo szkodliwa rywalizacja uczy przegrywania herbatę i wyroby czekoladopodobne. mało jest gier, w które można grać samei wygrywania, a jeśli mamy do czynienia www.krainaplanszowek.pl z grami, gdzie liczy się jakaś strategia, mu. Planszówki zachęcają do bezpośredmamy okazję poćwiczyć koncentrację. Wiele mówi się niego kontaktu z innymi ludźmi. Kontaktu twarzą o tym, że gry planszowe pozwalają przećwiczyć nam w twarz, którego nam coraz częściej brakuje. Dla trudne sytuacje w bezpiecznej wersji – dzięki temu rodzin są doskonałą okazją do rozmów, zacieśniania wypracowujemy sobie scenariusze reakcji na najróż- więzów i dobrej zabawy. Dla nieznajomych mogą być pretekstem do zawarcia nowej przyjaźni. Okazji nie niejsze zdarzenia w prawdziwym życiu. Rodzina Baranowskich nie boi się też tworzyć wła- brakuje, turnieje i maratony gier planszowych odbysnych gier. – Pierwszą grę zrobiliśmy na wyjeździe wają się w prawie każdym mieście. w góry, kiedy nasz starszy synek miał trzy i pół roku. Gry planszowe są nie lada wyzwaniem dla mózgu. Był to zwykły chińczyk, planszę narysowałam na ko- Rozwijają pamięć, spostrzegawczość, refleks i odpercie kurierskiej, pionkami były kamyki z potoku. porność emocjonalną. Uczą strategicznego myślenia Zapobiegliwie zabraliśmy z domu gotową kostkę, bo i panowania nad sobą. Stawiają nas w obliczu ścisłych samodzielne zrobienie dobrze wyważonej kostki do zasad i konkretnego zadania, z którym musimy sobie gry jest trudne. Z synkiem zrobiłam też grę plan- poradzić. Są doceniane przez pedagogów i psycholoszową z katalogu IKEA – razem wymyśliliśmy zasa- gów. W przeciwieństwie do gier komputerowych nie dy. Obie gry są ekologiczne, wykonane z recyklingu, epatują brutalnością, nie wymagają posiadania droco za tym idzie – dość nietrwałe, ale nie szkodzi. Kie- giego sprzętu. Wykorzystywane są przez rekruterów dy się zniszczą, zrobimy nowe – mówi. Synek Joanny i szkoleniowców, a specjaliści od personal brandingu podłapał bakcyla, teraz sam tworzy gry, rysuje plan- zachęcają dorosłych, by zamiłowanie do gier umieszsze, wymyśla zasady i, jak mówi jego mama, osiąga czać w CV. Jednym słowem, gry planszowe są warte ciekawe efekty. naszej uwagi. ●
68
Lepiej w towarzystwie niż przy komputerze 11 / styczeń-luty 2014
O renesansie gier planszowych
z Tomaszem Kołodziejczakiem, graczem z czterdziestoletnim stażem, rozmawia Jolanta Kamińska JK: Planszówki, przez lata ustępujące miejsca multimediom, wracają do gry. Nadchodzi złota era gier planszowych?
TK: Popularność tej formy rozrywki na świecie rośnie od lat. Myślę, że gry planszowe czeka dobra przyszłość. JK: Z czego wynika popularność planszówek? Sentyment, zmęczenie wirtualną rzeczywistością, moda na alternatywne formy rozrywki?
TK: Kiedy byłem dzieckiem, każdy mój kolega potrafił grać w szachy. Na koloniach cięło się w makao, w szkole hazardowało w tzw. parapetki, na podwórku pstrykało kapsle, w domu bawiło z rodzicami w chińczyka. Wiele osób z tego wyrosło, ale przecież pamiętamy rodziców i dziadków grających w brydża, tysiąca czy domino. Nie czytanie, nie oglądanie, nawet nie sport, ale właśnie granie jest podstawową formą rozrywki. Dziś dorosło pokolenie, które od dziecka miało dostęp do komputerów i konsol. I wielu tych graczy zauważyło, że przyjemniej jest ograć kolegę niż komputer – popatrzeć mu w oczy i zrobić decydujący ruch na planszy. Że fajnie jest spotkać się ze znajomymi, wypić dobre wino, a przy okazji trochę pogłówkować nad planszą. Że niesamowitym doświadczeniem dla rodzica jest obserwować, jak dziecko rozgryza reguły, kombinuje, aż w końcu samodzielnie wygrywa.
JK: Jak przekonałby Pan entuzjastów playstation i xboksów do sięgnięcia po planszówkę?
TK: A trzeba ich przekonywać? Zapewne większość grywa w planszówki. Bo to okazja do spotkania z przyjaciółmi. JK: Planszówki – rozrywka dla dzieci czy już w większej mierze dla dorosłych?
TK: Każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego, czy chce pobawić się z dzieckiem, spędzić miło wieczór w gronie znajomych, czy zmęczyć mózg w ostrej rywalizacji z innymi graczami-nerdami. Ja praktykuję wszystkie trzy sposoby. JK: Chińczyk, monopol, warcaby odeszły do lamusa. Czym dziś emocjonują się miłośnicy planszówek?
TK: Na rynku są tysiące gier o różnej tematyce, poziomie zaawansowania, długości czasu rozgrywki. Gry logiczne i pamięciowe, testujące refleks i spostrzegawczość. Rozbudowane strategie, przy których spędza się całe godziny. Szybkie gry imprezowe, gdzie bardziej od rywalizacji chodzi o wspólną zabawę i śmiech. Gry z elementami edukacyjnymi, np. historycznymi. Gry ćwiczące wyobraźnię, słownictwo, umiejętności matematyczne. Oto dziesięć ciekawych, różnorodnych tytułów (uprzedzam, że sam jestem wydawcą i trzy z nich wydała firma, w której pracuję): Carcassone, Dixit, Dobble, Fasolki, Neuroshima Hex, Pan tu nie stał, Pędzące żółwie, Potwory w Tokio, Set, Wsiąść do pociągu. ●
ã
Tomasz Kołodziejczak, gracz od 40 lat.
e i n a k t o p S qui ?
z
z d zi
z przy jaciółm i
nieco s ta
e
cki
e m z n ajomych
owe b o s o o jedn łówki łamig ne logicz
spotka
z
przy ka
wn
uka m
p i wie
wie
m y m a zs sobą
nie
i
mał
ym
pr
ym rsz
zygoda ?
przy
Poznaj gry doskonałe na każdą okazję!
70
Jaki pies najlepszy dla dziecka?
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
71
Jaki pies najlepszy dla dziecka? 11 / styczeń-luty 2014
Kupujemy psa! Tylko... jakiego? Mamo, ja chcę psa! Który rodzic nie słyszał tych słów chociaż raz? A będziesz się nim opiekował, wyprowadzał na spacery i karmił? – brzmi na ogół lista warunków. Oczywiście – z ochotą potwierdza maluch. Niestety to, co na ogół wymieniają rodzice, z całą pewnością nie powinno spoczywać na barkach najmłodszych członków rodziny. Autor: Maciej Roik
W ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK
Wierna Lassie, psotny Beethoven czy odważna Saba. Takich czworonogich przyjaciół życzyłby sobie każdy. Niestety, życie jest dalekie od kinowej rzeczywistości, w której psy są bezwarunkowymi przyjaciółmi dzieci i zawsze cierpliwie znoszą ich wszelkie psoty. Kupując czworonoga, trzeba sobie zdać sprawę, że nie stanie się on opiekunem naszych pociech z dnia na dzień. Trzeba go wychować i wszystkiego nauczyć. To długa i mozolna droga, której kres daje jednak dużo satysfakcji. Bo w domu pojawia się wierny towarzysz, który bardzo dobrze wpływa na rozwój naszego dziecka.
NAJPIERW POZNAJ MATKĘ Stabilna psychika, łagodność i pewność siebie. To obowiązkowe cechy, które powinien mieć nasz przyszły pies. W wyborze odpowiedniego szczeniaka
może pomóc hodowca. Zanim jednak się do niego zwrócimy, musimy sami sobie odpowiedzieć na pytanie: jaki temperament ma mieć nasz czworonogi przyjaciel? – Inne szczenię sprawdzi się w domu, gdzie rodzina ma zwyczaj jeździć na długie wycieczki rowerowe i chce zabierać ze sobą psa, a inne w domu z niemowlakiem, przy którym potrzebna jest delikatność i spokój – mówi Magdalena Nawarecka ze Stowarzyszenia Zwierzęta Ludziom. – Tym bardziej, że odmienne predyspozycje mogą mieć szczeniaki tej samej rasy, a nawet pochodzące z jednego miotu. Warto więc dokładnie wyjaśnić hodowcy, czego oczekujemy od psa. Pytanie, komu zaufać i jak wybrać hodowlę? Jak radzą eksperci, najlepiej wziąć psa z miejsca, gdzie zwierzak był traktowany jak członek rodziny i miał codzienny kontakt z ludźmi.
72
Jaki pies najlepszy dla dziecka? 11 / styczeń-luty 2014
RASA MA ZNACZENIE Gdy decyzja już zapadnie, pojawia się kolejne pytanie: jaka rasa będzie najlepsza? Warto pomyśleć o czworonogu z rodowodem myśliwskim, takim jak labrador czy retrievery (golden retriever czy zdobywający coraz większą popularność flat coated retriever). Dobre są też rasy dawniej wykorzystywane jako psy stróżujące, jak sznaucer, oraz te, które zostały wyhodowane jako psy do towarzystwa, np. maltańczyk, bolończyk, biszon czy mops. – Także niektóre buldogi, jak francuski czy angielski, od dawna hodowane jako psy do towarzystwa, są świetnymi kompanami rodziny – dodaje Andrzej Kłosiński. – Nie sposób wymienić wszystkich ras sprawdzających się jako towarzysze, warto jednak wziąć pod uwagę predyspozycje dziedziczne. Na przykład psy gończe, jak bardzo popularny beagle, były selekcjonowane po to, by pracowały samodzielnie, tropiąc i wyszukując zwierzynę z dala od myśliwego. Nie trudno zgadnąć, że nie będziemy zadowoleni, kiedy na spacerze nasz przyjaciel oddali się na kilometr, wiedziony zapachem i głuchy na nawoływania.
Przygarnięcie psa z przytuliska lub schroniska to również dobry pomysł. Warunek jest jeden: ktoś kompetentny powinien najpierw ocenić predyspozycje i ograniczenia zwierzaka. Na przykład, czy akceptuje dzieci lub czy nie będzie stwarzał problemów, kiedy zostanie sam w domu.
PIES UCZY ODPOWIEDZIALNOŚCI To dorośli wychowują psa. I to do nich należy poprawne ułożenie relacji między dzieckiem a czworonogiem. Dlatego decydując się na psa, rodzic powinien pamiętać, że to przede wszystkim jego zadaniem będzie zarówno wyprowadzanie na spacer, jak i dbanie o codzienną pielęgnację, karmienie czy wyprowadzanie na spacer. Nie wolno też zapominać, że pies potrzebuje spokoju. – Dzieci, zwłaszcza małe, nie potrafią rozumieć i respektować potrzeb psa, takich jak choćby spokojny odpoczynek, i mogą być dla psa powodem stałego stresu i napięcia – zaznacza Andrzej Kłosiński. Zanim zdecydujemy się na psa, musimy się zastanowić, czy podołamy temu zadaniu. To odpowiedzialność, którą bierzemy na siebie nawet na kilkanaście lat, dlatego decyzja nie może być pochopna. Czy warto? Z całą pewnością, bo to oznacza wiele korzyści dla naszego dziecka. Pies uczy empatii, obowiązkowości i odpowiedzialności za inną, słabszą istotę. Pokazuje, że ono też może o kimś decydować i że jest to zarówno wielka wartość, jak też odpowiedzialność. – Ponadto badania wskazują, że dzieci chowane z psami są zdrowsze – mają mniej alergii, są odporniejsze na choroby. Prawdopodobnie dlatego, że od małego mają mniej sterylne otoczenie, więc organizm uczy się dawać sobie radę z zarazkami – mówi Magdalena Nawarecka. – Pies pomaga także dziecku oswoić się z przemijaniem, cyklem życia i utratą osób bliskich. ●
ZDJĘCIA: FOTOLIA
– W takiej hodowli szczeniaki od początku znajdują się pod troskliwą opieką, są dotykane, głaskane, ludzie bawią się z nimi, ucząc pierwszych ważnych umiejętności, np. hamowania siły gryzienia – zaznacza Andrzej Kłosiński, behawiorysta zwierzęcy z Centre Of Applied Pet Ethology. I przestrzega: szczeniaki stale powinny też przebywać z matką i rodzeństwem. Jak ognia należy unikać miejsc, gdzie nie możemy zobaczyć matki szczeniaków ani nawiązać z nią spokojnego kontaktu lub gdzie szczeniaki trzymane są z dala od ludzi, np. w ogrodowych kojcach.
73* NAJLEPSI HODOWCY Jaki pies najlepszy dla dziecka?
POLECAJ KARM
11 / styczeล -luty 2014
EUKANUBA
DLA TWOJEGO SZCZENI CIA * zwyci zcy Crufts, wiatowej Wystawy Psรณw i Europejskiej Wystawy Psรณw w roku 2012
ZDJฤ CIA: ??? (?)
Dlaczego hodowcy polecaj karmy Eukanuba? โ Karmi moje szczeni ta Eukanub z 2 prostych powodรณw. Po pierwsze โ ma wspaniaล y smak, a nasze szczeni ta bardzo szybko j akceptuj . Po drugie, bo dzi ki niej wygl daj wspaniale. Jestem przekonany, e Eukanuba Puppy pomaga naszym szczeni tom wyrasta na dorosล e psy o doskonaล ej kondycji. Jako skรณry i sier ci jest wล a nie taka, jakiej oczekujemy u zwyci skich psรณw.โ
Michael Gadsby, Hodowla Afterglow, hodowca 100 championรณw w Wielkiej Brytanii.
REKOMENDOWANE PRZEZ NAJWI KSZE* ZWI ZKI KYNOLOGICZNE W EUROPIE *WEDล UG ILO CI REJESTROWANYCH SZCZENI T. STATYSTYKI FCI Z 2011 R.
www.eukanuba.com
74
Walentynkowy DIY
11 / styczeń-luty 2014
Poduszki pełne miłości Walentynki wpisały się już w kalendarz świąt w naszym kraju. Luty kojarzy się nam z miłością, romantycznymi kolacjami, symbolem serca i kolorem czerwonym. Nasze domy też ozdabiamy z tej okazji, warto więc przygotować coś od siebie. Wyznajmy naszą miłość za pomocą kostek LOVE. autor: Katarzyna Ogórek blog: twojediy.blogspot.com zdjęcia: Katarzyna Ogórek
MA TE RIA
ŁY: • biała tkanina, •p isak niezmywalny, •o łówek, nożyczki, •w ydruk z komputera, • igła i nitka, • wata
75
Walentynkowy DIY
11 / styczeń-luty 2014
KROK 1
Wytnij z tkaniny kwadraty o wymiarach 10x10 cm. Wydrukuj napis love (tu użyto czcionki Stencil).
KROK 2
Wytnij literki, obrysuj je ołówkiem na tkaninie. Następnie pisakiem wypełnij kontury literek.
KROK 3
Teraz przechodzimy do szycia. Jeżeli nie masz maszyny, możesz to zrobić ręcznie. Zanim skończysz zszywanie, wypełnij kostkę watą lub skrawkami materiału.
KROK 4
Jeszcze ostatni ścieg i gotowe.
Kostki możesz ustawiać jak chcesz i będą one świetną ozdobą przez cały rok.
Koszt: Materiał ok. 5 zł Pisak ok. 8 zł Wata 2 zł Koszt wykonania to ok. 15 zł, jeżeli musimy zakupić materiały.
76
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
77
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich
Zapadająca się wyspa Życie płynie na niej powoli. Nikt się nie spieszy, nikt nie pogania. Nawet jaszczurki leniwie wygrzewają się w promieniach słońca i ledwo zauważają przechodzących ludzi. Na wszystko jest czas. Spokój wyspiarzy szybko udziela się turystom. Dlatego to jedno z najbardziej slow-miejsc na świecie! La Palma, jedna z Wysp Kanaryjskich, urzeka od pierwszej chwili. A z każdą kolejną czaruje coraz bardziej. tekst: Katarzyna Fertsch zdjęcia: Katarzyna Fertsch, archiwum ambasady Hiszpanii
Czarne
plaże, spacery w chmurach, woda rozbijająca się na wulkanicznych skałach, cień smoczego drzewa. To wszystko znajdziemy na La Palmie. Nazywana też wyspą wiecznej wiosny, jest idealnym miejscem, by zimą naładować akumulatory. Polacy coraz częściej spędzają święta i Nowy Rok w ciepłych krajach. A „Kanary” to o tej porze roku jedno z najcieplejszych miejsc w Europie. Termometry pokazują około 20°C. Czym jeszcze kusi La Palma?
ZDJĘCIA: ??? (?)
WSZYSTKIE KOLORY TĘCZY...
ß
La Palma Los Cancajos
Jest inna od pozostałych wysp archipelagu. Najbardziej wysunięta w głąb oceanu, nie narzeka na brak wilgoci. Stwarza wręcz idealne warunki dla roślin. No i rosną na niej wdzięcznie: palmy, drzewa smocze, bananowce, sosny kanaryjskie, wawrzyny, kwiaty, a nawet trawa, praktycznie niespotykana na innych wyspach. La Palma, w odróżnieniu od czarnej Lanzarote czy stepowej Fuerteventury, jest po prostu zielona.
11 / styczeń-luty 2014
78
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich 11 / styczeń-luty 2014
Ta zieleń przeplata się jednak z czernią plaż i skamieniałej lawy, czerwienią wulkanów i błękitem oceanu. Taką ją zobaczymy, wypatrując wyspy z pokładu promu. Bo na La Palmę z Polski bezpośrednio nie dolecimy. A na Teneryfie samolot musimy zamienić na prom. A już na miejscu... Szkoda czasu na siedzenie w hotelu. Wypożyczalnia samochodów jest bramą do zwiedzania wyspy własnym szlakiem. La Palmę trzeba zwiedzać indywidualnie. Zorganizowana turystyka jeszcze tu nie dotarła – na szczęście! Jeśli nie samochodem, można autobusem miejskim, lub rowerem. Przystanki znajdują się w najróżniejszych miejscach, czasem są wydrążone w skałach, innym razem mieszczą się na tarasie skalnym. La Palma to też idealne miejsce dla miłośników agroturystyki – można na przykład zamieszkać w starej, wyremontowanej hacjendzie lub uroczym pensjonaciku z kilkoma łóżkami dla turystów. Co warto zobaczyć? Centralna i północna część wyspy są objęte ochroną. To park narodowy Parque Nacional de la Caldera de Taburiente, a dokładnie – wielki krater Caldera de Taburiente. Dotrzeć można do niego tylko pieszo, przez wąwóz. Miejscowi nazywają go Wąwozem Śmiertelnych Strachów... Bo widok i wysokość są zabójcze! Południowa część wyspy należy do wulkanów. Ostatni – Volcán Teneguía – wybuchł zaledwie 40 lat temu!
á
Na wulkanicznej wyspie nietrudno znaleźć efektowne miejsca.
â
La Palma wciąż jest miejscem, gdzie na plażach nie spotkamy setek turystów.
Miłośnicy pieszych wycieczek mogą się na niego wspiąć. Bardziej leniwych zadowoli spacer po gigantycznym kraterze sąsiedniego wulkanu, skąd doskonale widać zastygłą nad oceanem lawę. Choć wschodnia część należy do turystów, to na całej wyspie jest zaledwie kilka tysięcy miejsc noclegowych, głównie w małych hotelikach i pensjonatach.
79
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich 11 / styczeń-luty 2014
SLOW FOOD DLA KAŻDEGO Kozie sery, wyrabiane przez mieszkańców wyspy, najlepiej smakują z grilla. Grillowane są również owoce morza. No i bagietka, koniecznie z trzema tradycyjnymi sosami, wyrabianymi własnoręcznie przez wyspiarzy! A na deser banan z La Palmy, zdecydowanie mniejszy od tych dostępnych w polskich marketach. Wszystko przygotowane bez pośpiechu, z dokładnym doborem składników i przypraw – wyspiarze mają swoje specjalne mieszanki! To wszystko sprawia, że jedzenie na La Palmie doskonale wpisuje się w ruch slow foodowy. El Remo. Tę nazwę powinien zapamiętać każdy smakosz wybierający się na La Palmę. To malutkie, nielegalne miasteczko w zachodniej części wyspy. Zbudowali je sami mieszkańcy, bez jakichkolwiek pozwoleń na budowę czy zgody na stworzenie osady. Do dzisiaj nie zostało zalegalizowane. Wyglądem przypomina nieco slumsy, ale nie powinno nas to odstraszać! Na końcu El Remo znajduje się knajpka na plaży. Z drewnianego, obskurnego tarasu doskonale widać ocean. A na nim – mnóstwo łódek. To z nich poławiane są krewetki, kalmary i ośmiorniczki. Prosto z łódki trafiają na grille i stoły gości restauracji. Tego smaku nie da się porównać z niczym innym! A na lepsze trawienie... nalewka z miejscowych owoców: bananów lub fig.
BEZLUDNA STOLICA W rytmie slow żyje również stolica wyspy – Santa Cruz de la Palma. Miasto położone jest wewnątrz olbrzymiego krateru. Urokliwe, wąskie uliczki pełne są zakamarków, werand i balkonów. Znajdziemy tu również sklepy z przyprawami, tajemniczymi słodkościami, likierami i winami bananowymi produkowanymi na wyspie.
á
Klimatyczne uliczki to wizytówka miejscowości leżących na wyspie.
à
La Palma to idealne miejsce do zwiedzania zarówno wypożyczonym samochodem, jak również rowerem.
â
Wyspa jest idealnym miejscem do wypoczynku dla tych osób, które lubią nie tylko aktywne zwiedzanie, ale też leniwe opalanie.
80
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich 11 / styczeń-luty 2014
à â
Wypad w morze na jachcie? Takich możliwości nie brakuje.
à
Podczas wycieczki po wyspie, można wznieść się ponad chmury.
â
Piękne widoki i ciekawa roślinność to chyba największe atuty La Palmy.
W stolicy wyspy – Santa Cruz de La Palma, nie trzeba przeciskać się między tłumem turystów.
Na placu Plaza de Espaňa znajduje się kościół z XV wieku – Iglesia el Salvador. Ale entuzjaści budowli sakralnych powinni wybrać się kilka kilometrów za miasto, gdzie znajduje się drewniana, skromna, niewielka katedra. Lepszego miejsca na rozmyślania nie znajdziemy! Stolica wyspy była kiedyś ulubionym miejscem Krzysztofa Kolumba, dlatego na jednym z placów stoi replika jego okrętu oraz muzeum morskie. Na tym atrakcje stolicy wyspy się kończą. Docierają tu najbardziej wyrafinowani turyści lub ci, którzy zwiedzili już wszystkie inne wyspy, a samym wyspiarzom nie zależy na kuszeniu innych – boją się, że „piękna wyspa” zostanie zadeptana. Dlatego o atrakcje dla gości raczej nie dbają. To pozwala poznać prawdziwą La Palmę.
POPATRZ W GWIAZDY! La Palma jest chyba jedynym miejscem na świecie, gdzie obowiązuje zakaz montowania reklam neonowych. Uliczne latarnie ustawiane są pod takim kątem, by świecić tylko w dół. A to sprawia, że noce są naprawdę ciemne. Tak ciemne, że idealnie widać niebo – niemałą zasługę mają w tym również klimat i przejrzystość powietrza. W najwyższym punkcie wyspy powstało kilka obserwatoriów. Badania prowadzą tam astronomowie z całego świata!
Warto wybrać się do największego międzynarodowego obserwatorium Roque de los Muchachos. Ale nie po to, by je zwiedzić, bo ono otwarte dla turystów jest tylko raz w roku, w noc świętojańską. Warto się do niego wybrać ze względu na... drogę. Wyruszając ze słonecznej stolicy, nikt nie spodziewa się tego, co go czeka. Kilkaset metrów wyżej samochód tonie we mgle, a właściwie w chmurach. Temperatura spada o kilka stopni, niezbędne stają się wycieraczki. Jedziemy dalej i... po chwili znów jesteśmy w pełnym słońcu, ponad chmurami! Wystarczy zatrzymać się na jednym z niewielkich tarasów widokowych – a jest ich mnóstwo – i można poczuć się jak w niebie.
81
La Palma: ostatni bastion slow, na Wyspach Kanaryjskich 11 / styczeń-luty 2014
â
Nurkowanie jest nieodłącznym elementem wyjazdu na La Palmę.
OCEAN MÓWI PO HISZPAŃSKU? La Palma jest niewielką wyspą. Ma zaledwie 42 km długości i 28 km szerokości. Mimo że sieć dróg liczy ponad tysiąc kilometrów, po kilku dniach nowych miejsc zaczyna brakować. Wtedy warto wsłuchać się w ocean. On nie przestaje mówić. Woda rozbija się o wulkaniczne skały, drąży jaskinie i uderza w brzeg, jak nigdzie indziej na świecie. Czarne plaże w pierwszej chwili mogą przerazić. Później okazuje się jednak, że czarny piasek jest równie delikatny i miękki jak piasek Sahary. A odciśnięte na piasku stopy robią niesamowite wrażenie! Ale samo leżakowanie to za mało. La Palma przyciąga fanów nurkowania. Wody oceanu są niezwykle przejrzyste, a podwodny świat zadziwia. Nurkują i miejscowi, ale nie po to, by oglądać. Blisko skał żyje pełno... owoców morza, które zazwyczaj znamy tylko ze stołów.
WYSPA W NIEBEZPIECZEŃSTWIE La Palma nie została jeszcze odkryta przez turystów. I to sprawia, że mimo popularności Wysp Kanaryjskich zachowała swoją wyjątkowość. Ci, którzy szukają swojej drogi, by żyć w zgodzie z zasadami slow life, powinni się jednak spieszyć. Bo to urokliwe miejsce za kilka lat może stać się drugą Teneryfą. Nie tylko turyści zagrażają jednak La Palmie. Nie jest tajemnicą, że wschodnia część wyspy zapada się. Za kilka lat może całkiem zniknąć pod powierzchnią oceanu. Wyspa jest pod stałą obserwacją sejsmologów. Jeśli skały wpadną do wody, powstanie gigantyczne tsunami. Według szacunków specjalistów, powstała wtedy fala może mieć ponad 100 m wysokości i z olbrzymią prędkością dotrze do wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Z wyliczeń wynika, że woda zalałaby Waszyngton i Nowy Jork. A ich mieszkańcy będą mieli zaledwie dwie godziny na ewakuację... Dziś o La Palmie można powiedzieć, że jest to wymarzone miejsce dla osób, które szukają spokoju – na całej wyspie jest tylko jeden McDonald’s! Za kilka lat może się to jednak zmienić. Dlatego na podbój wyspy warto wyruszyć już dzisiaj. ●
Elementarz podróżnika: Dojazd na La Palmę – głównie loty czarterowe, można też dolecieć na Teneryfę, a tam przesiąść się na prom lub samolot regionalny, latający między wyspami. Powodzeniem cieszą się również promy kursujące z kontynentu (z Hiszpanii czy Portugalii) na Wyspy Kanaryjskie. W ten sposób podróżują właściciele kamperów. Podróż na miejscu – La Palma ma dobrze rozwiniętą komunikację zbiorową, autobusem miejskim dojedziemy w każde niemal miejsce. Bez problemu wynajmiemy też samochód w jednej z kilkudziesięciu wypożyczalni. Koszt to od 20 do 70 € za dzień z pełnym ubezpieczeniem. Język – językiem urzędowym na La Palmie jest hiszpański. Bez problemu dogadamy się w języku angielskim czy niemieckim. W ostateczności – zrozumieją także polski, bo wyspiarze są bardzo rozmowni. Apteczka podróżna – warto mieć ze sobą kremy po opalaniu oraz maść na oparzenia, bo tutejsze słońce potrafi być zdradliwe. Wszystko inne w razie potrzeby kupimy w miejscowej aptece. Lepiej unikać wizyt u lekarzy – to koszt ok. 100 €. Noclegi – doba w hotelu czy apartamencie kosztuje od 50 do 100 €. Pobyt organizowany przez biuro podróży wychodzi nieco taniej. Ceny – butelka wody mineralnej to koszt ok. 0,59 €, obiad w restauracji – ok. 10-20 € z napojami, piwo w kawiarni – od 2-5 €, litr paliwa – 1 €. Na La Palmie tanie są alkohole, papierosy, perfumy i sprzęt elektroniczny – na wyspie nie płacimy cła.
82
Slow Berlin
11 / styczeń-luty 2014
GUT A
L
L
E
S
– RACZEJ – AAA, POWOLUTKU
W Berlinie na pytanie „Co u Ciebie słychać?” można całkowicie pozytywnie odrzec – Aaa, powolutku. Bo choć metropolia tętni życiem przez całą dobę, równocześnie ma dwa oblicza. Z jednej strony to zabiegane centrum biznesu, z drugiej – miejsce, gdzie słowo „fast” po prostu nie istnieje.
ZDJĘCIA: FOTOLIA
Tekst i zdjęcia: Gosia Julia Kozłowska Blog: www.greenvana.eu
83
Slow Berlin
11 / styczeń-luty 2014
84
Slow Berlin
11 / styczeń-luty 2014
W
szechobecne budowy, coraz więcej siedzib dużych firm oraz rosnące jak grzyby po deszczu start-upy – to Berlin, największe pod względem powierzchni i ludności miasto Niemiec. Zachodnia metropolia rozwija się w niebywałym tempie. Do dziś zastanawia, a zarazem zachwyca mnie fakt, że mimo to miasto zdaje się żyć własnym, niezakłóconym przez te zmiany rytmem. Dzięki temu, właśnie w Berlinie zwolniłam tempo. A patrząc na licznie zapełnione niezależnie od dnia i godziny knajpki, a latem parki, mogę śmiało podpisać pod tym zdaniem wielu innych.
Niemiecka hybryda z targową pchłą
ä
Markthalle Neuen mieści się na ulicy Eisenbahnstrasse 42/43 w dzielnicy Kreuzberg.
Berlin ma dwie strony, letnią – wówczas życie toczy się na zewnątrz, w parkach, beach barach, na pchlich targach i tarasach dachowych, a także zimową, kiedy to mieszkańcy zdają się wyłącznie cieszyć nastrojowym ciepełkiem czterech ścian. Zimą, szara i z pozoru nieciekawa metropolia, ma jednak sporo do zaoferowania. Przykład – berliński pchli targ. Dla wielbicieli buszowania i kosztowania smakołyków, hala targowa Markthalle Neun to miejsce, które trzeba odwiedzić. Budynek znajduje się w bodaj najbardziej multikulturowej dzielnicy Berlina – Kreuzberg. Hala liczy sobie ponad 120 lat i jako jedna z nielicznych ocalałych po II wojnie światowej należy do hi-
storycznych zabytków miasta. Właśnie tam w każdy piątek oraz sobotę odbywa się cotygodniowy targ, na którym można zaopatrzyć się w regionalne oraz ekologiczne produkty. Stałymi elementami Markthalle Neuen są rodzinna piekarnia, wędzarnia ryb i mięsa, minibrowar oraz stołówka, w której można obserwować, jak przygotowywane są posiłki. Dodatkowo hala służy jako miejsce spotkań dla mieszkańców zaangażowanych w projekty związane z żywnością, bioróżnorodnością i ochroną środowiska. Organizowane są w niej kursy gotowania dla dzieci i młodzieży z dzielnicy i przeróżne targi tematyczne, m.in. Cheese Berlin, czyli „Wszystko, co da się zrobić z mleka”, gdzie można spróbować lub kupić doskonałej jakości ser z Holandii, Austrii, Szwajcarii czy Francji.
Kawa w stodole Innym miejscem, które preferuje regionalność i swojskość jest The Barn (z ang. stodoła) – mała kawiarenka w centrum Berlina, czyli w tzw. Mitte. Dżemy, miód, chleb oraz większość owoców i warzyw, które można tam znaleźć, to produkty krajowe. Makarony są importowane z małych, rodzinnych firm np. we Włoszech. Ciasta i soki robione są na miejscu. Kawiarnia The Barn jest mała, dlatego to świetne miejsce, w którym można coś przegryźć lub wypić
85
Slow Berlin
11 / styczeń-luty 2014
ß
The Barn. Warto tu zajrzeć na ciasto marchewkowe i espresso cortado z dodatkiem skondensowanego mleka.
kawę, gdy ma się niewiele czasu. Z racji, że właściciele serwują rewelacyjną kawę oraz dzięki temu, że znajduje się w popularnym, sródmiejskim zaciszu galerii sztuki, agencji reklamowych i kamienic, zdarza się, że w lokalu trudno znaleźć wolny stolik. Dłużej warto posiedzieć w klubo-baro-kawiarni – Wohnzimmer – czyli dosłownie w „pokoju dziennym”, mieszczącym się w dzielnicy Prenzlauer Berg. Wohnzimmer to tak naprawdę nie jeden, a trzy pokoje. W zależności od pory dnia lokal ma dwa oblicza – albo kawiarni, albo klubu. Tak czy inaczej, w Wohnzimmer można zrelaksować się niczym we własnym salonie. Miejsce jest zbieraniną starych mebli, które z pewnością pamiętają czasy NRD. Niektóre wyglądają jak żywcem wyjęte z teatru bądź paryskiego balkonu. Nie brakuje tu starych lamp, luster i elementów, które wielu uzna za kicz. Mimo takiego pomieszania, wszystko tworzy przytulną, domową wręcz atmosferę. W ciągu zimowego dnia w Wohnzimmer przyjemnie jest zrelaksować się przy dobrej książce i gorącej chai z miodem, a wieczorem spotkać z przyjaciółmi przy dźwiękach indie czy electro. W salonie wieczorami najchętniej przesiadują lokalni hipsterzy i turyści, a za dnia – matki z dziećmi. To nie przypadek, bo Prenzlauer Berg jest nie tylko modną, ale ponoć i najbardziej prorodzinną dzielnicą Berlina.
Gorąca para najlepsza na zimę Jednym z najsprytniejszych sposobów, by zima w Berlinie była mniej uciążliwa, jest wycieczka do sauny. Nie ma chyba nic bardziej odprężającego po
męczącym dniu i przy trzaskającym za oknem mrozie, jak sesja w fińskiej saunie z seansem parowym. Koniecznie z użyciem naturalnych olejków eterycznych. Miejsc, w których można zażyć takiej przyjemności, w mieście nie brakuje. Przykładem może być Olivin Wellness Lounge w Prenzlauer Berg. „Oliwin” zawdzięcza swoją nazwę kamieniom oliwinu, którymi wyłożono tam piec. Sauna oferuje tylko jedną kabinę, w której równocześnie może usiąść 30 osób. Stawiając na jakość, a nie ilość, naprawdę warto się tam wybrać. Przez małe okienko w kabinie wyglądamy na bambusowy ogródek na dziedzińcu, do którego udajemy się po schłodzeniu ciała w basenie z bardzo zimną wodą. Na odważnych czeka również prysznic na środku ogrodowego patio, ale i szumiące źródełko i wygodne leżaki z kocami.
ã
Wohnzimmer znajduje się w Prenzlauer Berg przy placu Helmholtzplatz.
86
Slow Berlin
Kinowy raj
11 / styczeń-luty 2014
Kultowym i cenionym zwłaszcza przez młodych berlińczyków i turystów miejscem jest sauna z basenem, mieszcząca się na statku na Sprewie, Badeschiff, w sąsiadującej z Kreuzbergiem dzielnicy Alt Treptow. Choć z powodu remontu Badeschiff jest tej zimy nieczynny, z całą pewnością to miejsce warte poznania. Badeschiff, podobnie jak cały Berlin, ma twarz letnią i zimową. Z działającej zimą sauny, basenu i lounge baru latem obiekt przeistacza się w imprezową plażę i kołyszący się na Sprewie basen. Przy wyborze sauny należy jednak zwrócić uwagę na dzień tygodnia, gdyż w większości z nich obowiązują rezerwacje wyłącznie dla panów lub pań.
Berlin to także mekka kultury i sztuki. To jednak temat na oddzielny, obszerny artykuł. Zapraszam zatem do kina! Oprócz znanych wszystkim kompleksów kinowych, Berlin może poszczycić się kinami niszowymi. Od Astor Film Lounge w stylu lat 50., z czerwonym dywanem i wygodnymi sofami w centrum, przy luksusowej Kufürstendamm, przez Kino Sputnik, mieszczące się na piątym piętrze kamienicy na Kreuzbergu po Passage Kino, sąsiadujące z alternatywnym teatrem – Neuköllner Oper – i kawiarnią jazzową – Hof Perle. Choć bardzo różnorodne, wszystkie gwarantują bogatą i ciekawą ofertę filmową. W wielu niszowych kinach organizowane są festiwale filmowe i spotkania z reżyserami. Mimo długiej i najczęściej szarej – bo bezśnieżnej – zimy, do Berlina warto wybrać się właśnie o tej porze roku. Choćby po to, by w okresie świątecznym odwiedzić jeden ze słynnych jarmarków, czyli tzw. Weihnachtsmarkt. W Berlinie odbywa się ich ponad 90! Prawie każda dzielnica ma swój własny, często mniejszy i tematyczny jarmark. Do ciekawych należą baśniowy jarmark w zamku Grünewald, wspierający charytatywne cele oraz promujący artystyczne rękodzieła Rixdorfer Weihnachtsmarkt w Neukölln czy też Weihnachtsmarkt auf Lehmanns Bauernhof, czyli jarmark świąteczny w gospodarstwie państwa Lehmanns w dzielnicy Tempelhof-Schöneberg, na którym można popatrzeć na zwierzęta z gospodarstwa, zamówić ręcznie robione prezenty świąteczne oraz pośpiewać w świątecznym chórze. ●
á
à
Badeschiff znajduje się bezpośrednio nad Sprewą w Alt Treptow.
ZDJĘCIE SAUNY: MATERIAŁY PRASOWE FIRMY BADESCHIFF
Kino Passage.
87
Cittaslow – Nowe Miasto Lubawskie 11 / styczeń-luty 2013
Poznaj NOWE!
oblicze spokojnego życia Wysokie na siedem i grube na metr mury obronne, podwójna fosa zasilana wodami Drwęcy i ziemny wał. Tak wyglądało Nowe Miasto Lubawskie w XIV wieku. Obecnie jest to malowniczo położona miejscowość, która doczekała się przynależności do Cittaslow, czyli Międzynarodowej Sieci Miast Dobrego Życia. autor: Maciej Roik
ZDJĘCIA: ARCHIWUM NOWE MIASTO LUBAWSKIE
Z
nalezienie się w elitarnym gronie kilkunastu polskich Cittaslow nie jest łatwe, bo trzeba spełniać ściśle określone wymogi. Sieć stawia na poprawę jakości życia i przestrzeni miejskiej zarówno dla mieszkańców, jak i gości, promocję, poszanowanie tradycji i wartości kulturowych oraz promowanie jedzenia zdrowej, ekologicznej żywności. Nowe Miasto Lubawskie uzyskało ten tytuł nie dlatego, że życie toczy się tam leniwie. Miejscowość, która dla wielu osób jest miejscem, gdzie na chwilę można faktycznie zwolnić tempo, ma sporo do zaproponowania zarówno miłośnikom historii, jak też entuzjastom aktywnych form spędzania czasu. Początki Nowego Miasta Lubawskiego to
1325 rok. Wówczas komtur Ziemi Chełmińskiej Otto von Luterberg założył nad rzeką Drwęcą miasto nazwane Novum Forum (Nowy Targ). Było to jedno z najbardziej ufortyfikowanych miast Zakonu Krzyżackiego. W całości otoczone podwójną fosą zasilaną wodami Drwęcy i obsypane międzywałem ziemnym. Choć potężne mury uległy częściowemu zniszczeniu w XVII wieku i podczas wojny północnej (1700-1721), wciąż można zobaczyć ich zachowane fragmenty. Najokazalszym budynkiem w mieście jest Kolegiata p.w. św. Tomasza Apostoła. Wnętrze tej gotyckiej budowli to prawdziwa gratka zarówno dla miłośników historii, jak i sztuki. Można tam znaleźć dekoracje malarskie z II poł. XIV wieku, unikalną płytę nagrobną Kunona von
Liebensteina z 1392 roku czy polichromowaną rzeźbę z końca XIV wieku, która przedstawia Chrystusa na krzyżu. Nowe Miasto Lubawskie to jednak również sporo atrakcji dla aktywnych, tj. cykliczne imprezy sportowo-rekreacyjne dla mieszkańców i turystów z jednej strony, a z drugiej – ścieżka przyrodnicza i nordic walking oraz liczne szlaki rowerowe. Na miłośników spływów kajakowych czekają doskonale przygotowane do turystyki wodnej rzeki Drwęca i Wel. W mieście prężnie działają zarówno instytucje, które służą turystom, jak Centrum Informacji Turystycznej oraz te, które powołano z myślą o integracji społecznej mieszkańców np. Uniwersytet III Wieku. ●
88
Modernistyczna podróż w czasie 11 / styczeń-luty 2014
DWUPOKOJOWY
WEHIKUŁ CZASU autor: Maciej Roik
On:
Ona:
historyk sztuki pracujący w księgarni. absolwentka politologii, zawodowo urzędnik państwowy. Joanna i Marek Ćmielewscy to jednak nie jest zwykłe małżeństwo. Wyróżnia ich wspólna miłość do sztuki nowoczesnej. Wypełnione po brzegi skarbami mieszkanie to wehikuł czasu, który przenosi gości wprost do kolorowych lat 50., 60. i 70. XX wieku. Dwa pokoje z kuchnią w centrum Poznania. Na poddaszu. – Mieszkanie jest małe, więc musieliśmy je zaaranżować tak, by było funkcjonalne. Coś na wzór jednostki mieszkalnej Le Corbusiera. Z tą różnicą, że w naszym budynku nie ma basenu i bieżni na dachu – żartuje Marek. I od wejścia prezentuje perłę swojej kolekcji, unikatowy regał z lat 60. Zaprojektowany jeszcze zanim w polskich domach masowo zaczęły się pojawiać meblościanki małżeństwa Kowalskich. Dlaczego mebel nie trafił do masowej produkcji? – Bo powstał w czasach, gdy taką decyzję podejmowano w oparciu o absurdalne normy – tłumaczy gospodarz. – Widocznie akurat ten projekt nie zyskał akceptacji wśród decydentów. A szkoda, bo jednak jest pięknym przykładem czystej konstrukcyjno-funkcjonalnej formy. Mebel został podarowany przez znajomego poznańskiego antykwariusza. Ten z kolei odnalazł go w likwidowanym mieszkaniu byłego dyrektora jednego z lokalnych państwowych zakładów meblarskich. Żeby trafić na takie cacko, trzeba mieć jednak dużo szczęścia.
89
Modernistyczna podróż w czasie 11 / styczeń-luty 2014
❶
AUTOR: EDYTA KOCHMAN (3)
❷
❸
– Na początku w mieszkaniu było dużo pustych kątów – mówi Joanna Ćmielewska. – Specjalnie nie zapełnialiśmy ich na siłę, tylko czekaliśmy na przedmioty godne danego kawałka naszej przestrzeni. Cała kolekcja rozrasta się stopniowo. I mimo że czasem wydaje się nam, że nic więcej w tym wnętrzu nie upchamy, to okazuje się, że wciąż znajdujemy trochę dodatkowego miejsca. Częste wizyty na pchlich targach i wyjazdy do Berlina, który jest prawdziwą kopalnią skarbów z tamtego okresu, to dla małżeństwa norma. – Nie sztuką jest iść do antykwariatu i kupić „coś drogiego” – podkreśla Joanna Ćmielowska. – W naszym wydaniu to bardziej polowanie na kolekcjonerskie okazy. Niełatwe, ale bardzo przyjemne, bo dostarczające dreszczyku emocji – mówi. I opowiada: Te porcelanowe filiżanki, w których pijemy kawę, to Rosenthal z lat 70. Modernistyczna forma produkowana specjalnie na pokłady statków i samolotów. Udało nam się odkupić kompletny serwis od polskiego marynarza
❶ Serwis okrętowy Rosenthal, design Wolf Karnagel, Poznań, pchli targ Stara Rzeźnia.
❷ Niższy, stolik
nerka, Berlin, pchli targ.
❸ Wprawne oko
Asi wyłapało maleńką sygnaturę WMF na metalowym półmisku, Berlin, pchli targ.
90
Modernistyczna podróż w czasie 11 / styczeń-luty 2014
❹ Na pierwszym planie drewniany ptaszek,
design Kristian Solmer Vedel, prezent od przyjaciela
❹
❺ Metalowa półka, Berlin, sklep vintage ❻ Młynek do kawy, Murowana Goślina, jarmark miejski ❼ Kolekcja kolorowego szkła z lat 70., prezenty od rodziny i przyjaciół
❽ koszyk, Berlin, pchli targ ❾ Duński termos, design Ole Palsby, prezent od przyjaciół z Berlina
zafka z gabinetu lekarskiego wspaniałej S teściowej Marka, 1973 Murzyn, design Hanna Orthwein, antykwariat w Ostrowcu Świętokrzyskim; talerz, design Andrzej Matuszewki, Poznań, antykwariat na Starym Rynku
❺
❽
❻
❼
❾
91
Modernistyczna podróż w czasie 11 / styczeń-luty 2014
olekcja figurek porcelanowych K z Chodzieży i Ćmielowa, antykwariat w Ostrowcu Świętokrzyskmi Unikatowy regał, prezent od zaprzyjaźnionego poznańskiego antykwariusza
AUTOR: EDYTA KOCHMAN (10)
za 200 zł. To śmieszna kwota za coś takiego, ale często sprzedawcy nie mają pojęcia, jaka jest faktyczna wartość przedmiotów, które oferują. Na szczęście! Dla Joanny i Marka zgromadzona kolekcja to nie zamknięte na klucz skarby, ale część codziennego życia. Podczas obiadu na stole pojawiają się niemieckie półmiski i patery z WMF-u sprzed kilkudziesięciu lat, a popołudniowa kawa jest serwowana właśnie w zabytkowym Rosenthalu. Gdy przyjdą dzieci znajomych, mogą pobawić się drewnianymi zabawkami z byłego Związku Radzieckiego i Skandynawii. Przedpokój oświetla dokładnie taka sama lampa, jaka „grała” w kultowej komedii Barei „Nie lubię poniedziałku”. Nad minimalistyczną sofą wiszą z kolei
inspirowane twórczością Picassa grafiki berlińskiego artysty z 1978 roku. W idealnie zachowanej lekarskiej szafce z 1973 roku wyeksponowano unikatową ceramikę użytkową z epoki. Na regale niepozorne wazoniki, których widok z pewnością wzbudziłby zazdrość u miłośników sztuki nowoczesnej. – Mimo że w naszym mieszkaniu dominuje regał i faktycznie wokół niego zaaranżowaliśmy całą przestrzeń, ceramika jest najbliższa memu sercu – nie ukrywa Marek. – Napisałem pracę magisterską właśnie o ceramicznej rzeźbie kameralnej z Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, dlatego na tym znam się najlepiej – kończy. ●
92
Miejska jazda na lodzie
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
93
Miejska jazda na lodzie 11 / styczeń-luty 2014
Zimą warto zatańczyć na lodzie autor: Anna Jarmuż
J
est sobotni wieczór. Kluby, puby i dyskoteki tętnią życiem. Wielu wybiera się na cotygodniową imprezę. Są jednak tacy, którzy zamiast szaleństwa na parkiecie wolą „potańczyć”… na lodzie. I bardzo dobrze na tym wyjdą. Łyżwy to bowiem nie tylko zdrowie, ale i relaks po ciężkim tygodniu, który pomaga nam „wrzucić na luz”. Taniec na lodzie wcale nie jest przenośnią. Cotygodniowe Ice Party organizowane są na Chwiałce – największym krytym lodowisku w Poznaniu oraz na lodowisku nad Jeziorem Maltańskim. W planach są także tematyczne imprezy integracyjne. – To ciekawa alternatywa dla dyskoteki organizowanej w klubie. Podczas Ice Party można jeździć na łyżwach w świetle kolorowych reflektorów przy dźwiękach muzyki disco miksowanej przez profesjonalnego DJ-a – tłumaczy Agnieszka Patelka z Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji.
ZDJĘCIA: ??? (?)
Przybywa amatorów zimowych sportów
POSiR ma w swojej ofercie dwa lodowiska, jedno na Chwiałce, drugie na Malcie (przy największym sztucznym jeziorze w mieście). Obydwa cieszą się dużym zainteresowaniem. Lodowisko na Malcie
świetnie wpisuje się w rekreacyjno-sportowy charakter Jeziora Maltańskiego. Na skorzystanie ze ślizgawki wiele osób decyduje się spontanicznie, np. podczas rodzinnych spacerów. Nie trzeba nic ze sobą przynosić. Wszystko, co jest niezbędne do wejścia na lodowisko, można wypożyczyć na miejscu. Do dyspozycji są też misie do podtrzymania równowagi, przeznaczone dla najmłodszych, uczących się stawiać pierwsze kroki na lodzie. Na samym lodowisku na Malcie bawi się w sezonie kilkadziesiąt tysięcy poznaniaków. Jeżeli dodać do tego osoby odwiedzające inne lodowiska, to liczby mówią same za siebie – łyżwiarstwo staje się coraz bardziej popularne. – To pokazuje zmiany, jakie zaszły w ofercie sportowej w naszym mieście i w mentalności ludzi. Ślizgają się już wszystkie pokolenia. Jestem przekonana, że z roku na rok frekwencja na lodowiskach będzie rosła w bardzo szybkim tempie – mówi Agnieszka Patelka. Potwierdzają to liczby. W 2011 roku na Chwiałce ślizgało się ponad 27 tys. mieszkańców Poznania. W 2012 roku było ich prawie 38 tys. W tym roku lodowisko odwiedziło już prawie 47 tys. osób! A miesiące o najwyższej frekwencji dopiero przed nami. – Mieszkańcy Poznania lubią spędzać aktywnie czas na lodowisku. Z tego powodu w tym roku sezon
94
Miejska jazda na lodzie 11 / styczeń-luty 2014
łyżwiarski na naszych lodowiskach rozpoczęliśmy dużo wcześniej niż w ubiegłych latach – wyjaśnia Agnieszka Patelka. Podobnie jest w innych polskich miastach. Od września czynne jest już m.in. lodowisko Cracovii (największe kryte lodowisko w Krakowie). Do dyspozycji klientów jest nie tylko ślizgawka. Każdy może skorzystać z porad profesjonalnych instruktorów. W Krakowie, podobnie jak w innych polskich miastach, działa szkółka hokeja na lodzie. Odbywają się też lekcje jazdy figurowej.
1990 i 1993 i trener w Gdańskim Klubie Sportowym Stoczniowiec. – Łyżwiarstwo poprawia koordynację ruchową. Poza tym jest to relaks przy muzyce, który niesamowicie odpręża. Dzieje się tak, ponieważ, jak w przypadku każdego wysiłku fizycznego, w człowieku wyzwalają się endorfiny, które dają i radość, i energię na cały nadchodzący dzień. Łyżwy to także doskonała propozycja dla osób, które mają problemy z oddychaniem. Na lodowisku panuje bowiem specyficzny mikroklimat – jest tam zawsze chłodno i wilgotno. – Na łyżwach jeżdżę od dziecka. Właściwie od kiedy tylko pamiętam – mówi Anita Pohl, instruktorka łyżwiarstwa figurowego z Poznania. – Łyżwy to sport dla całej rodziny, o co zimą jest dość trudno. Latem można wspólnie pojeździć na rowerze, pójść na spacer. Zimą często jest to niemożliwe. Zawsze można pójść na siłownię. Nie jest to jednak opcja dla
W przeciwieństwie do innych zimowych sportów – nart czy snowboardu – aby pojeździć na łyżwach, wcale nie trzeba udawać się w góry. Nie jest też konieczne planowanie długiego urlopu. Założyć łyżwy możemy zawsze, kiedy tylko mamy na to czas i ochotę – w weekend, przed pracą, po pracy. Sport ten nie jest też dużym wydatkiem. Łyżwy można dziś dostać w niemal każdym supermarkecie (już za niecałe 100 zł). Sprzętu nie trzeba od razu kupować. Można wypożyczyć go na każdym lodowisku. Jazda na łyżwach to dobry sposób, aby nie dopuścić do pojawienia się tłuszczyku. Osoby, które zdecydowały się na ten zimowy sport, na pewno nie zobaczą wiosną „oponki” ani „boczków”. Podczas godzinnej jazdy na łyżwach możemy stracić od 300 do 800 kalorii! – Szaleństwo na lodzie angażuje niemal wszystkie partie mięśni – mówi Andrzej Krawczyński, kierownik ośrodka Stegny w Warszawie. – Na lodowisku rodzą się także przyjaźnie. Ludzie o podobnych zainteresowaniach spotykają się, rozmawiają. Czasem te znajomości są podtrzymywane w codziennym życiu. Jazda na łyżwach zapewni nam jednak nie tylko piękną sylwetkę, ale i… zdrowie. – Ten zimowy sport to nie tylko świetna zabawa. To także równomierny rozwój fizyczny. Podczas jazdy na łyżwach pracują nie tylko nogi, ale również ręce, grzbiet, brzuch, barki – wylicza Marek Sząszor, mistrz Polski w łyżwiarstwie figurowym w latach
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK (X3)
Dlaczego chętnie wybieramy się na lodowiska
95
Miejska jazda na lodzie 11 / styczeń-luty 2014
całej rodziny, która chce spędzić razem niedzielne popołudnie. Rzeczywiście, na lodowisku w każdym mieście spotkać można ojców z dziećmi i dziadków z wnukami. Co ciekawe, nie zawsze to dorośli są dla dzieci nauczycielami. Zdarza się, że przychodzą na lodowisko, ponieważ… chcą dorównać swoim pociechom i czegoś się od nich nauczyć. Łyżwiarstwo to bez wątpienia sport dla ludzi w każdym wieku. Nie można być za starym lub za młodym na jazdę na łyżwach. – Na lodowisku spędziłem ponad 60 lat. Do dziś zawsze z niecierpliwością czekam na zimę. Na łyżwach zacząłem jeździć jako dziesięcioletni chłopiec, dziś mam 75 lat – zwierza się Włodzimierz Marciniak, którego spotkaliśmy na poznańskim lodowisku Chwiałka. – W ten sposób staram się zachować sprawność. Łyżwy to sposób na alzheimera i inne dolegliwości. Na Zachodzie normą jest, że ludzie starsi są bardzo aktywni. Całe szczęście, ten sposób myślenia powoli dociera także do nas. ●
O czym należy pamiętać przed wejściem na lód • Ubiór – nie należy wkładać na siebie zbyt ciepłych ubrań, podczas ruchu nawet na lodzie może być gorąco. Rozgrzewka – warto przeprowadzić ją przed wejściem na lód, pozwoli to uniknąć późniejszych zakwasów. • Ostrożność – jeżeli nie ma się zbyt dużej praktyki w jeździe na łyżwach, dobrze jest rozpocząć zabawę przy bandzie, do momentu aż nie poczujemy się pewniej i zbadamy swoje umiejętności jazdy. • Technika – podczas jazdy na łyżwach dobrze jest zachować ugięte kolana – pomaga to utrzymać równowagę i uniknąć upadku, pamiętać też należy o pracy rąk.
ADRESY LODOWISK POZNAŃ
„Chwiałka” (ul. Chwiałkowskiego 34) tel. (61) 833 05 11 „Bogdanka” (ul. Północna 9) tel. (61) 851 60 78 „Malta” (ul. Jana Pawła II 5) tel. (61) 877 03 54 „Ligawa” (ul. Bułgarska 17) tel. 609 775 496
WARSZAWA
KRAKÓW
Lodowisko Cracovii (ul. Siedleckiego 7) tel. (12) 421 13 17 Lodowisko na Błoniach (Al. 3 Maja – Błonia Krakowskie) tel. 697 008 340
„Bemowo” (ul. Obrońców Tobruku 40) tel. (22) 533 78 18
Kryte lodowisko ORiGO (ul. Eisenberga 2) tel. 512 393 073
Tor Łyżwiarski „Stegny” (ul. Inspektowa 1) tel. (22) 842 27 68
WROCŁAW
OSiR „Wawer” (ul. V Poprzeczna 22) tel. (22) 443 70 90 Ośrodek „Moczydło” (ul. Górczewska 69/73) tel. (22) 836 19 34 Ośrodek „Namysłowska” (ul. Namysłowska 8) tel. (22) 619 27 59
Lodowisko „Orbita” (ul. Wejherowska 2) tel. (71) 356 35 23 Lodowisko „Spiska” (ul. Spiska 1) tel. (71) 367 60 09
GDAŃSK
Lodowisko Miejskie przy Bramie Oliwskiej (pl. Zebrań Ludowych) tel. (58) 341 69 64
96
Butik kosmetyczny
Regenerujący balsam do rąk Milky Almond
11 / styczeń-luty 2014
AA Sensitive Nature SPA
Bezpieczny dla alergików krem regeneruje skórę dłoni i wzmacnia jej naturalną barierę ochronną. Organiczny ekstrakt z owoców granatu przywraca skórze elastyczność i aksamitną gładkość, chroni ją przed działaniem wolnych rodników oraz zapobiega przedwczesnemu starzeniu.
100 ml – 32 zł
Aksamitny balsam o bogatej i odżywczej konsystencji, do codziennej pielęgnacji suchej skóry dłoni. Oparty na bazie ekologicznych wód roślinnych oraz organicznych substancji czynnych i olejów roślinnych „extra virgin”, które są bogatym źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz witamin o działaniu wzmacniającym. Produkt zawiera: 98,5% surowców naturalnych, a opakowanie powstało w 100% z przetworzonych wtórnie materiałów.
50 ml – 82 zł
www.oceanic.pl
www.phenome.pl
DŁONIE ZIMĄ
Dłonie to bez wątpienia wizytówka każdego człowieka. Szczególnie zimą musimy o nie odpowiednio zadbać, by wyglądały pięknie i zdrowo. Tołpa – Planet of nature
Planet of nature to kosmetyki przyjazne naturze, stworzone w trosce o piękno i zdrowie skóry oraz dobro naszej planety. Dzięki naturalnym ekstraktom roślinnym ten krem koncentrat dogłębnie regeneruje, odżywia, nawilża i odnawia skórę rąk. Polecany alergikom.
75 ml – 11 zł
www.tolpa.pl
Odżywczo-ochronny krem Renlive
Zalecany do skóry suchej, zniszczonej i cienkiej. Natychmiast sprawia, że staje się ona miękka, nawilżona oraz komfortowo gładka. Delikatny krem do pielęgnacji dłoni, który przez szybką absorpcję składników aktywnych (m.in. alantoina i ekstrakt z dzikiej róży) odżywia oraz chroni skórę rąk przed negatywnym wpływem zewnętrznych czynników.
100 ml – 89 zł
www.biotecpolska.pl
Rewitalizujący balsam do rąk PAT & RUB
Odnawia, nawilża, zmiękcza, rozjaśnia, koi, uelastycznia skórę rąk. Zawarte w recepturze surowce minimalizują negatywny wpływ detergentów i innych czynników podrażniających lub wysuszających skórę. Żurawina spowalnia proces starzenia się. Olejek cytrynowy poprawia wygląd skóry: wygładza ją i rozjaśnia. Kosmetyk naturalny z certyfikatem NaTrue.
97
Butik kosmetyczny
11 / styczeń-luty 2014
100 ml – 39 zł
www.patandrub.pl
Maska do rąk Chi Yang Exclusive
Potrzebujesz ekspresowej regeneracji zniszczonej i szorstkiej skóry dłoni? Przedstawiamy maskę w formie rękawic, która otula dłonie bogactwem wysoce aktywnych substancji roślinnych, takich jak olej z oliwek, olej sezamowy, olej jojoba, olej ze słonecznika, olej z krokosza barwierskiego, mocznik, masło shea, ekstrakt z rumianku, miód, limonen, ekstrakt z nagietka, ekstrakt z portulaki, ekstrakt z Avena sativa, ekstrakt z rozmarynu, witamina E i kolagen.
3 szt. – 148 zł
www.klapp-cosmetics.pl
Ogromny wybór kremów sprawia, że nie musimy już stosować kosmetyków zawierających konserwanty, silikon czy oleje mineralne i pochodne ropy naftowej. Oparte na bazie naturalnych składników kosmetyki do pielęgnacji dłoni proponuje coraz więcej producentów.
NIVEA – pure & natural
Dzięki zawartości cennego olejku arganowego z organicznej uprawy, krem intensywnie chroni i odżywia dłonie, zapewniając im długotrwałą gładkość. Ma właściwości nawilżające i ujędrniające, poprawia elastyczność komórek skóry. Producent zapewnia, że 95% to składniki pochodzenia naturalnego.
75 ml – 8,49 zł www.nivea.pl
Skoncentrowany krem do rąk Cocoa Butter Formula
Krem na bazie masła kakaowego, wzbogacony o witaminę E, działa nawilżająco i natłuszczająco. Stworzony do skóry wrażliwej eliminuje objawy suchości, podrażnienia i zaczerwienienia.
60 g – 12,90 zł
www.palmers.info.pl
98
Design & Fashion Designerskie projekty Magdaleny Tekieli 11 / styczeń-luty 2014
WIELOFUNKCYJNE
PIĘKNO
autor: Dominika Pupkowska-Bral zdjęcia: Archiwum Magdaleny Tekieli
Magdalena Tekieli
Gdy broniła tytułu magistra na Wydziale Wzornictwa ASP w Krakowie, wszystkim zaparło dech w piersiach. Powód? Jej dyplomowy projekt „Secret Desk – Mebel o zmiennej postaci” zafascynował świat sztuki i mocno zainteresował – szczególnie zagraniczne – media. W klasycznym z pozoru, artdecowskim sekretarzyku projektantka ukryła „sekretną” wielofunkcyjność. Za doskonały, a zarazem nowatorski mebel autorka uzyskała nominację do Najlepszych Dyplomów Projektowych 2012 w Polsce oraz została nagrodzona wyróżnieniem honorowym przyznawanym przez wszystkich rektorów akademii sztuk pięknych w Polsce. W 2013 roku zdobyła drugie miejsce w konkursie „Młodzi na start” organizowanym przez redakcję „ELLE Decoration Polska”. Idąc za ciosem, Magdalena Tekieli założyła autorskie studio projektowe. Przedmioty przez nią projektowane charakteryzuje wysoka jakość materiałów, użyteczność i ergonomia. Widoczne są również nawiązania do stylistyki lat 20. Jak przyznaje projektantka, tworząc, myśli o pięknych produktach, ceni sobie rzemieślnicze podejście do budowania mebli i przywiązuje dużą wagę do ich finalnego wyglądu. Niedawno stworzyła również markę Paper Love, projektuje i tworzy ekologiczne produkty papiernicze dostępne w sprzedaży w całej Polsce. ●
99
Design & Fashion Designerskie projekty Magdaleny Tekieli 11 / styczeń-luty 2014
❶ CABINET to najnowsze dzieło
Magdaleny Tekieli stworzone dla SONY Polska w ramach projektu UNLTD. Projektując mebel pod telewizor, autorka postawiła na prostotę, elegancję i ergonomiczność – cechy rozpoznawcze jej wszystkich projektów.
❷ Drzewo – świecznik
zaprojektowany zgodnie z zasadą DIY (do it yourself). Zbudowany z kilkunastu różnych elementów daje użytkownikowi możliwość łączenia i tworzenia rozmaitych kształtów. Świecznik wykonany jest z drewna bukowego i przeznaczony do tealightów.
100
Design & Fashion Designerskie projekty Magdaleny Tekieli 11 / styczeń-luty 2014
❸ Secret desk to dowód na to,
że bardzo klasyczny, często zaliczany do działu „nudnych” mebli, sekretarzyk można zaprojektować w zaskakujący sposób. Na zewnątrz przykuwa uwagę wysoką jakością użytego drewna, prostą geometryczną formą i stylistyką art deco. Wewnątrz zaś otwiera przed nami swoją wielofunkcyjność – liczne szufladki i schowki, a nawet dostępne tylko dla wtajemniczonych drugie dno. Istotną cechą projektu jest przekształcalność: możliwość schowania lub – wręcz przeciwnie – wysunięcia jednego z segmentów pozwala na całkowitą zmianę aranżacji.
❹ Moon’y to projekt, który odbiega
od przedstawiania krzesła jako tradycyjnego mebla. Kojarzony zazwyczaj z obłymi formami, u Tekieli nabiera zupełnie nowego, kanciastego kształtu. Projekt nawiązuje do statków kosmicznych, gdzie nogi – wbijające się w ziemię „iglice” – podpierają siedzisko, nie stykając się bezpośrednio z nim. Według autorki potencjalny użytkownik tego krzesła może choć przez chwilę poczuć się jak na księżycu. Krzesło można złożyć samodzielnie, w związku z tym jest ekonomiczne w transporcie i magazynowaniu.
101
Design & Fashion Designerskie projekty Magdaleny Tekieli
ZDJĘCIA: ??? (?)
11 / styczeń-luty 2014
102
Wprowadź trochę magii
Butik Iittala
11 / styczeń-luty 2014
– marka
Iittala
do swojego domu
to prostota i funkcjonalność w jednym.
Niezwykła kolekcja Alvar Aalto jest bez wątpienia jedną z najwspanialszych w historii
skandynawskiego designu. ❷
❶
❹
Iittala, ok. 585 zł
❷ Kolekcja Birds by Toikka, Whooper swan Iittala, ok. 2300 zł
❸
❸ Kolekcja Alvar Aalto, ozdoba szklana Iittala, ok. 123 zł sztuka
❹ Kolekcja Alvar Aalto, świecznik szklany Iittala, ok. 52 zł
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTA (10)
❶ Kolekcja Alvar Aalto, wazon szklany, biały
103
Butik Iittala
11 / styczeń-luty 2014
❻
❺
❼
❽
❾ ❺ Kolekcja Birds by Toikka, Puffball Iittala, ok. 610 zł
❻ Kolekcja Alvar Aalto, wazon szklany Iittala, ok. 322 zł
❼ Kolekcja Alvar Aalto, misy szklana i biała Iittala, ok. 300 zł i 450 zł
❽ K olekcja Birds by Toikka, Mediator dove Iittala, ok. 2013 zł
❾ K olekcja Alvar Aalto, misa głęboka Iittala, ok. 170 zł
olekcja Alvar Aalto, wazon szklany, biały K Iittala, ok. 577 zł
104
Slow Fashion
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA TURCZYŃSKA
11 / styczeń-luty 2014
105
Slow Fashion
11 / styczeń-luty 2014
NATURALNOŚĆ I PROSTOTA KWINTESENCJĄ KOBIECOŚCI autor: Dominika Pupkowska-Bral
W
ß
Kaszmirowy płaszcz zimowy TELAIO z asymetrycznym zapięciem i elegancką stójką. Płaszcz dostępny również w wełnianej wersji w kolorach granatowym i limonkowym.
arszawska młoda projektantka Diana Jankiewicz miała zostać ekonomistką, dlatego rozpoczęła studia w SGH. Gdy zdała sobie jednak sprawę, że ekonomia ją zupełnie nie interesuje, porzuciła wszystko i wyjechała do Włoch. To tam odkryła swoją prawdziwą miłość – modę. W mediolańskiej szkole Istituto Marangoni rozpoczęła studia projektowania mody. Na ostatni rok studiów przeniosła się do oddziału szkoły w Londynie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Zatrudniła się w studiu brytyjskiego projektanta Richarda Nicolla – po 3-miesięcznych praktykach została menedżerką studia. U boku Nicolla zdobywała doświadczenie, które jak sama twierdzi, jest bezcenne. Po intensywnym roku pracy zdecydowała się wrócić do rodzinnej Warszawy, by otworzyć „coś swojego”. W drodze powrotnej do kraju zboczyła z trasy i odwiedziła Amerykę Południową. Spotkane podczas dwumiesięcznej podróży po Kolumbii i Ekwa-
106
Slow Fashion
ß
Sukienka AZZURRA z jedwabnej dzianiny o swobodnym, luźnym kroju.
11 / styczeń-luty 2014
ß
Jedwabna sukienka z kieszeniami KALABESH o klasycznym, eleganckim kroju podkreślającym kobiecość.
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA TURCZYŃSKA (X3)
dorze kobiety były dla niej inspiracją do stworzenia pierwszej autorskiej kolekcji Wild Women Sisterhood na wiosnę/lato 2013. Po naturalnej i bardzo etnicznej kolekcji dziś Diana Jankiewicz prezentuje kolejną odsłonę swoich prac na jesień/zimę 2013 – bardziej miejską i klasyczną. – Kolekcja Subtle frame w pewien sposób pokazuje mój proces osiadania z powrotem w bardziej cywilizowanej scenerii – tłumaczy Diana. Subtle frame to ubrania dla kobiet, które cenią klasyczne piękno. Proste, lecz podkreślające sylwetkę kroje, wysokogatunkowe jedwabie, wełna oraz kaszmir uwydatniają subtelność i urodę kobiety. Ubrania z tej kolekcji pozwalają czuć się naturalnie nawet w miejskiej scenerii, w której panuje określony porządek i narzucone są sztywne ramy. ●
107
Historia
Meble odzyskują blask 11 / styczeń-luty 2014
w meblach zaklęta Stare i zapomniane, po latach odzyskują blask. Stają się elementem najbardziej designerskich wnętrz, a ich widok może wprawić w zachwyt. Gruntownie oczyszczone drewniane konstrukcje, nowoczesne elementy wykończeniowe, industrialna stal i szkło sprawiają, że pod szyldem Nizio Interior wysłużone stolarskie stoły przeżywają drugą młodość. autor: Maciej Roik
N á
Oryginalny charakter starego fotela z warszawskiego teatru został nadany dzięki nowemu obiciu oraz renowacji drewna.
ZDJĘCIA: NIZIO INTERIOR
à
Do wykonania okrągłego stołu wykorzystano charakterystyczne metalowe zapięcia do nart. Stanowią one element jego konstrukcji, przytrzymując szklaną półkę. Ze względu na swoją wysokość i kształt może on doskonale służyć jako ława kawowa.
ajpierw blaty przeszły gruntowną konserwację. Potem zostały nakryte taflami solidnego szkła. Czasem zamontowano do nich masywne nogi i kółka. W innym przypadku stoją na stolarskich kozłach. Podobną drogę przeszły fotele z jednego z warszawskich teatrów. Konserwacja drewnianych elementów oraz siedzisk i dobór tkanin na obicia sprawiły, że zachowując oryginalne kształty i zamkniętą w nich historię, fotele zyskały nowe życie. Dzięki takim zabiegom meblarskiego recyklingu powstają ponadczasowe przedmioty, których styl i funkcjonalność sprawdzają się zarówno w klasycznych, jak i nowoczesnych wnętrzach. Pomysłodawcą i założycielem Nizio Interior jest Mirosław Nizio. Architekt na swoim koncie ma m.in. projekt głównej ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego oraz wystawy głównej Muzeum Historii Żydów Polskich. Wiedzę na temat projektowania Mirosław Nizio zdobył podczas studiów na wydziałach architektury wnętrz i rzeźby warszawskiej ASP oraz w trakcie nauki w Fashion Institute of Technology w Nowym Jorku. ●
108
Butik pełen pomysłów 11 / styczeń-luty 2014
Niebanalnie oryginalnie
Stworzone przez projektantów dzieła sztuki użytkowej są dziś ogólnodostępne. Nietypowe dodatki zmienią wystrój każdego wnętrza.
Płonie ognisko w domu
Cena w zależności od rozmiaru od ok. 1500 zł
www.stolzpowylamywanyminogami.com.pl
Dzikość oswojona
PILLOW by KOSICKA to seria poduszek ze wzorem niebanalnych autorskich fotografii Iwony Kosickiej. Moc motywów zaczerpniętych z natury, które odmieniają aranżację kanapy, sofy, łóżka i fotele. PILLOW znakomicie ożywią, ocieplą wnętrze oraz uzupełnią wystrój. Poduszki komponują się ze sobą, dlatego można je łączyć i dopasowywać według własnego uznania. Wykonane z wysokiej jakości tkaniny są bardzo miękkie. Poduszki dwustronne: wybrana fotografia i kratka (zamiast kratki można wybrać dowolny gładki kolor).
45x45 – 85zł, 60x60 – 135zł www.studioskup.pl
Mix and match z Polskiej Fabryki Porcelany
Kolekcja NEW ATELIER to pierwszy produkt sygnowany marką Ćmielów Design Studio. To propozycja współczesnego wzornictwa ceramicznego, wpisującego się w ideę mix and match – mieszaj i łącz. Poszczególne elementy zestawu sprzedawane są indywidualnie. Wszystkie formy i kolory dekoracji można dowolnie łączyć, tworząc spersonalizowane zestawy kawowe i obiadowe. Kolekcja dostępna jest w wersji białej oraz z graficzną dekoracją w kolorze czerwonym, niebieskim lub zielonym.
Ceny poszczególnych elementów od 20 zł Kolekcja dostępna wkrótce:
www.sklep.porcelana.com.pl
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTÓW (9)
Zainspirowany prostymi ogniskami z drewna i kamieni projektant Ilkka Suppanen stworzył dla firmy Iittala ekologiczny kominek Kaasa. Wykonany ze szkła ognioodpornego i stali nierdzewnej idealnie wkomponuje się w nowoczesne wnętrze, przynosząc ciepło i industrialny nastrój prawdziwego paleniska. Dzięki zastosowaniu bioetanolu jako paliwa kominek nie wydziela dymu, a jedynie niegroźną parę wodną. Projektant przemyślał każdy szczegół, zaopatrując kominek w specjalny system wygaszania.
109
Czas na przerwę!
Autorska seria naczyń projektantki Agnieszki Bar zdobiona jest ręcznie grawerowanym wzorem imitującym siatkę spękań na szklanej powierzchni. Szybkie tempo życia zagłusza w nas potrzebę delektowania się chwilą. Szklanki Break-time! przypominają o pauzie na smakowanie. Mimo niepokojącego ornamentu można ich używać „bez stresu”, ponieważ są wykonane ze szkła technicznego – bardzo odpornego na niskie i wysokie temperatury.
Butik pełen pomysłów 11 / styczeń-luty 2014
Komplet 2 szt. – 120 zł www.sopolish.pl
Spersonalizowana Meduza
Kropla wody na nóżkach
Rozpostarta na suficie Meduza to propozycja od CablePower. Proste rozwiązanie zaskakuje designerskim wyglądem. Lampa Meduza wykonana jest z kolorowych przędz poliestrowych na kablu – kupujący sam decyduje o wyglądzie swojej Meduzy, bo ma do wyboru 30 kolorów kabli, 10 kolorów oprawek i 5 kolorów maskownic. Wszystkie lampy z portfolio CablePower realizowane są na specjalne zamówienie klienta. A Wam jaka kombinacja kolorystyczna pasuje do wnętrza?
Projekty MoD (Mania of Design) łączą przeciwności. Stolik Floatini to kontrast prostej linii blatu z mocno ozdobionymi, karykaturalnymi nóżkami. Blat w kształcie kropli wody wykonany został z płyty mdf, a nóżki wytoczone w buku. Stolik w stylistyce lat 60. poprzez swoje mocne kolory i wyrazistą formę nadaje wnętrzu wyrazisty charakter. Produkt dostępny w kolorach czerwonym, białym, czarnym, turkusowym, różowym i żółtym na zamówienie.
Cena od 1280 zł
Wysoki połysk – 550 zł, kolor kryjący – 450 zł
www.cablepower.pl
www.magazynpraga.pl
Słodkie oświetlenie
Lamps&Co to nowa na polskim rynku firma posiadająca w swojej ofercie designerskie dodatki do pokoju dziecięcego. Podstawy lamp są delikatne, wykonane z drewna i pomalowane ekologicznymi farbami, bezpiecznymi dla dzieci. Kolorystyka lamp to zarówno tonacje pastelowe, jak biel, róż i niebieski, ale również intensywne barwy, jak pomarańcz, czerwień i granat. W ofercie firmy dostępne są również poduchy, pufy i narzuty na łóżko występujące w korespondujących z lampami wzorach.
Lampy – 349 zł, abażury – 160 zł www.lampsandco.pl
Skrzynia pełna smaku
Przyprawnik to nie tylko ozdoba kuchni, ale również funkcjonalne rozwiązanie na przechowywanie przypraw. Skrzynia wykonana jest z drewna malowanego na biało z dwiema przegrodami ułatwiającymi sortowanie. Uchwyty z liny bawełnianej nadają Przyprawnikowi oryginalnego wyglądu. Uniwersalny wymiar woreczków wykonanych z juty pasuje do większości dostępnych na rynku papierowych opakowań przypraw. W zestawie 10 woreczków jutowych i do wyboru 20 etykiet z nazwami przypraw.
149 zł
www.naturaldesign.com.pl
110
Pakiet SlowKultury 11 / styczeń-luty 2014
Jacek Sobczyński
Jeśli istnieje taki gatunek jak kino slow, to nie wyobrażam sobie, by reprezentował go inny ambasador niż Jim Jarmusch. Mało który twórca potrafi zahipnotyzować widza już po kilku ujęciach, a prawie nikt w światowym kinie tak umiejętnie nie sytuuje w roli jednego z głównych bohaterów… upływającego czasu.
M UZ Y K A
Broken Bells
Warpaint
Jake Bugg
After The Disco
Warpaint
Shangri La
Można naginać zasady, byle tylko pozostać przebojowym – to twórcza dewiza obu członków Broken Bells. Ich wydany przed czterema laty debiutancki album „Broken Bells” wzbudził sensację jeszcze przed pojawieniem się na sklepowych półkach, bo współpracy Briana Burtona, producenta ze składu Gnarls Barkley (twórcy hitu „Crazy”), oraz Jamesa Mercera, wokalisty The Shins, nie przewidywał nikt. Obaj panowie specjalizowali się dotąd w dysharmonicznych brzmieniach, które jakimś cudem stawały się przebojami. Z takiej strategii zrezygnowali w Broken Bells, stawiając właśnie na harmonię. Jak będzie w przypadku drugiej płyty? Pilotujące album nagranie „Holding On For Life” zdradza powinowactwo z debiutanckim krążkiem, dlatego znów możemy spodziewać się zestawu hitów w stylu indie rock spiętych elektroniczną klamrą.
Dziesiątą rocznicę powstania zespołu (dziewczyny muszą być romantyczne, skoro zawiązały współpracę w walentynki) członkinie kalifornijskiego kwartetu Warpaint uczczą wydaniem nowej, drugiej w swoim dorobku płyty. I już zapowiadają, że łagodnie bujające rockowe brzmienia wzbogacą elementami rapu i r’n’b. Ciekawe? Nawet bardzo, ponieważ dotychczasowej twórczości Warpaint zdecydowanie bliżej było do ponurej, dźwiękowej mgły, roztaczanej przez skupione wokół wytwórni 4AD zimnofalowe zespoły lat 80. Teraz depresyjne, alternatywne granie dla wrażliwców ma zostać rozświetlone, choć „Love Is To Die”, pierwszy singiel z płyty „Warpaint”, raczej na to nie wskazuje. W każdym razie czekamy, nawet bardzo.
Ledwie co zaczął się golić, a już brytyjski dziennik „The Independent” przyznał jego płycie maksymalną liczbę gwiazdek. Jake Bugg, 19-letni młokos z Wysp, nie zasypia gruszek w popiele, i kilkanaście miesięcy po wydaniu debiutanckiego „Jake Bugg” serwuje nam swój kolejny album. Pierwszy singiel z „Shangri La” to coś dla rodzin, w których rodzice wychowali się na The Clash, dzieci zaś zasłuchują się w Arctic Monkeys. „What Doesn’t Kill You” atakuje postpunkowym brzmieniem i skandowanymi tekstami Bugga. Tyle że nawet ostrzejsze piosenki są u niego wyprodukowane wręcz sterylnie, ponadto Anglik dysponuje arsenałem urokliwych, akustycznych ballad. I tak też zapowiada się jego nowa płyta. I do poskakania, i do rozmyślań, a całość doprawiona urokliwie młodzieńczym głosem wokalisty.
T E A T R
111
Chwila nieuwagi
Proces 2.0.
Płock, Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego (ul. Nowy Rynek 11), premiera: 5 stycznia
Tarnów, Teatr im. Ludwika Solskiego (ul. Adama Mickiewicza 4), premiera: 11 stycznia
Światowa prapremiera adaptacji sztuki Iana Ogilvy’ego. Walter jest neurotycznym księgowym, prowadzącym wyjątkowo monotonne życie. Tymczasem wystarczy tytułowa chwila nieuwagi, by mężczyzna spuścił na siebie gniew rosyjskiego szefa mafii. Od tej pory jego życie nabierze niesamowitego pędu.
Kafka w wersji scyfryzowanej. Podobnie jak w oryginale, Józef K. zostanie zatrzymany i doprowadzony przed wymiar sprawiedliwości, ale widz obejrzy to dzięki systemowi ekranów i monitorów śledzących proces bohatera. To ukaże nową odsłonę terroru – już nie totalitarnego, ale w wersji online.
F
I
L
Wesołe kumoszki z Windsoru
Pakiet SlowKultury 11 / styczeń-luty 2014
Gorzów Wielkopolski, Teatr im. Juliusza Osterwy (ul. Teatralna 9), premiera: 25 stycznia
Szekspir w Gorzowie: sztuka w reżyserii Jacka Głomba opowiada o szlachcicu, który za jednym zamachem postanawia uwieść dwie kobiety. Nie wie jednak, że obie panie są przyjaciółkami i razem prześwietlają intrygę mężczyzny. To jedyna sztuka Szekspira, której akcja rozgrywa się w czasie i miejscu, w którym żył autor.
M
Tylko kochankowie przeżyją
Ona
Ratując pana Banksa
reż. Jim Jarmusch
reż. Spike Jonze
reż. John Lee Hancock
Jeśli istnieje taki gatunek jak kino slow, to nie wyobrażam sobie, by reprezentował go inny ambasador niż Jim Jarmusch. Mało który twórca potrafi zahipnotyzować widza już po kilku ujęciach, a prawie nikt w światowym kinie tak umiejętnie nie sytuuje w roli jednego z głównych bohaterów… upływającego czasu. Tym razem mistrz powolnej narracji kieruje oko kamery na parę kilkusetletnich wampirów. Adam jest muzykiem, który bardzo źle znosi życie w dzisiejszych czasach. Nie ma cierpliwości do ludzi, uważa, że choć żywi, niczym nie różnią się od bezwolnych zombie. Ewa stara się podtrzymać ukochanego na duchu. Akcja rozgrywa się w Detroit – fantomowym mieście, które, podobnie jak idealizowany przez Adama świat, rozpada się na naszych oczach.
Wszedł do głowy Johna Malkovicha („Być jak John Malkovich”), sklonował Nicolasa Cage’a („Adaptacja”), a teraz wpuszcza do kin technologiczną historię miłosną. Oto Spike Jonze – apostoł filmowego surrealizmu i jedno z najważniejszych nazwisk światowego kina. W filmie „Ona” Jonze wymyślił sobie pisarza (rzecz jasna samotnego), który… zakochuje się w nowo zakupionym komputerowym systemie operacyjnym. Znając wyobraźnię reżysera, nie można spodziewać się, że będzie to dzieło konwencjonalne… W obsadzie same gwiazdy – Joaquin Phoenix, Amy Adams, Rooney Mara, Olivia Wilde oraz Scarlett Johansson w roli Samanthy, komputerowego programu. Co ciekawe, gwiazdy nie zobaczymy na ekranie ani przez chwilę – w filmie Jonzego będzie obecny jedynie jej głos.
Pewnego dnia Walt Disney obiecał swoim córkom, że sfilmuje powieść „Mary Poppins” autorstwa Brytyjki P.L. Travers. Zadanie wydawało się łatwe do momentu, aż pani Travers pofatygowała się z Anglii do Stanów Zjednoczonych. Koncepcja Disneya zupełnie nie utrafiła w jej gust, a dyskusje na temat przeniesienia „Mary Poppins” na ekran kończyły się sporami. W fascynującym pojedynku dwójki wybitnych twórców reżyser John Lee Hancock („Wielki Mike”) dostrzegł świetny materiał na film. Dziś „Ratując pana Banksa” jest wymieniane w gronie kandydatów do tegorocznych Oscarów. Nie jest niespodzianką, że na złotą statuetkę szanse ma Tom Hanks, który wciela się tu w postać „ojca” Myszki Mickey. Z drugiej strony tak dzieje się w przypadku jego każdej roli…
112
Pakiet SlowKultury 11 / styczeń-luty 2014
I Ą ŻK I S K I K SI Ą ŻK K SI Ą ŻK I K S I Ą ŻK I
Albert Espinosa
Tom Reiss
Walter R. Brooks
Jeśli powiesz mi, bym przyszedł, rzucę wszystko i przyjdę… ale najpierw musisz mnie poprosić
Czarny hrabia
Prosiaczek Fryderyk i dzięcioły
Wydawnictwo Albatros
Pod niemożliwym do szybkiego zapamiętania tytułem kryje się wzruszająca opowieść o karle, który zawodowo zajmuje się poszukiwaniem zaginionych dzieci. Jak sam mówi, świetnie odnajduje się w tej pracy, ponieważ dzieciństwo jest dla niego najważniejszym etapem życia. Pewnego dnia bohater odbiera telefon od zrozpaczonego ojca…
Wydawnictwo Literackie
Oto Alexander Tomasz Dumas, generał republikańskiej Francji, człowiek o wybitnych zasługach, a jednak oszukany przez francuskie imperium i szykanowany z powodu koloru swojej skóry. Książka na podstawie niedokończonego dzieła Alexandra Dumasa przenosi nas w czasy życia bohatera. I rzuca po kolejnych polach walk: Haiti, Italia, Egipt…
Wydawnictwo Jaguar
Choć saga o prosiaczku liczy sobie już niemal 90 lat, do Polski trafia dopiero teraz. W tym tomie na farmie pojawia się dzięcioł arystokrata o prawdziwie wielkopańskich manierach. Tymczasem właściciel chce wyjechać na wakacje i zastanawia się, czy może zostawić zwierzęta same. Zabieraliście ukradkiem „Misia Paddingtona” swoim dzieciom? Prosiaczek Fryderyk to postać dla Was.
113
Kuchnia+ filmfest 11 / styczeń-luty 2014
elBulli
– kulinarny
interface
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE KUCHNIA+
Wiadomość o zamknięciu elBulli, jednej z najsłynniejszych restauracji świata, pięciokrotnej zwyciężczyni prestiżowego rankingu czasopisma „Restaurant Magazine” i posiadaczki trzech gwiazdek Michelina, zelektryzowała w 2011 roku miłośników awangardowej kuchni. Jej twórca, Katalończyk Ferran Adria, nie przestał jednak działać. Postanowił przenieść swoje potrawy na wyższy poziom kulinarnej sztuki i designu. autor: Jolanta Kamińska
Kuchenne laboratorium
Kuchnia elBulli nie wyglądała jak te w zwykłych restauracjach. Przypominała bardziej laboratorium, zastawione sprzętami do odwirowywania, mrożenia czy suszenia składników. Cappuccino z dziczyzny, beza z małży, balon z gorgonzoli, kwiatowy papier, spirala z oliwy z oliwek... To tylko kilka przykładów dań stworzonych przez Adrię, dla których żądni niezwykłych wrażeń smakowych i estetycznych klienci gotowi byli wydać niemałą fortunę i czekać tygodniami na rezerwację. Dlaczego więc elBulli zamknięto? – Poczuliśmy, że zaczynamy się powtarzać. By zachować kreatywność, musimy zmienić scenariusz – tłumaczył Adria dziennikarzom. Restaurację zastąpi instytut kulinarny – miejsce poszukiwania nowych smaków, potraw i sposobów przyrządzania jedzenia. Otwarcie zaplanowano na 2014 rok.
Zachwyca czy nie zachwyca?
Czy przygotowywanie potraw za pomocą związków chemicznych to jeszcze gotowanie? Kuchnia molekularna bez wątpienia zadziwia kontrastami form, smaków i aromatów. W tym świecie jedzenie jest częścią dzieła tworzonego nie tylko przez szefów kuchni, ale też wybitnych artystów sztuk plastycznych. O nowej wizji kulinarnego świata, w którym jedzenie funkcjonuje jedynie w zestawieniu z unikalnym i pełnym artyzmu sposobem jego serwowania, opowiada „elBulli – kuchenny interface”. Dokument wyświetlany podczas festiwalu kuchnia+ food film fest będzie można obejrzeć na kanale kuchnia+ od 6 stycznia.
Co jeść i jak jeść
Film opowiada o projekcie artystów z grupy Ikonic Arts: Pere Gifre’a i Daniela Moliny, którzy wspólnie z pracownikami fundacji elBulli zaprojektowali niepowtarzalne talerze, sztućce i ustalili sposoby podawania jedzenia. Inspiracją była natura: morskie fale, zwierzęta, rośliny oraz inne elementy otaczającej ich przyrody. W ten sposób powstał niezwykły dokumentalny zapis procesu twórczego, który doprowadził do powstania jedynych w swoim rodzaju kulinarnych dzieł sztuki. ●
114
Następny proszę 11 / styczeń-luty 2014
W następnym, marcowym numerze między innymi: ● Akwarium pokojowe – sposób na relaks w domowym zaciszu ● Balkon budzi się do życia. Nie zmarnuj tego! ● Post to świetny moment, by rozpocząć życiowy slow ● Gra w golfa tylko dla snobów? Niekoniecznie…
STYL ŻYCIA, KULTURA, DESIGN, PODRÓŻE magazyn ogólnopolski www.slowlifepolska.pl Dołącz do nas na Facebooku
WYDAWCA Top Media & Publishing House PREZES ZARZĄDU Jarosław Olewicz WICEPREZES ZARZĄDU Karolina Kałdońska WICEPREZES ZARZĄDU Edyta Kochman WICEPREZES ZARZĄDU Alicja Kulbicka REDAKTOR NACZELNY Maciej Roik, m.roik@slowlifepolska.pl SEKRETARZ REDAKCJI Jolanta Kamińska, j.kaminska@slowlifepolska.pl SEKRETARZ REDAKCJI Dominika Pupkowska-Bral, d.pupkowska@slowlifepolska.pl DYREKTOR ARTYSTYCZNY, PROJEKT GRAFICZNY Łukasz Sulimowski DZIAŁ REKLAMY TEL. 61/ 820 41 75 Dyrektor: Renata Aleksandrzak, r.aleksandrzak@slowlifepolska.pl
ZDJĘCIE NA OKŁADCE:
SKŁAD I ŁAMANIE Sarius Grafika i Media
KRZYSZTOF OPALIŃSKI
KOREKTA Alicja Maszkowska
DRUK Zakład Poligraficzny Techgraf NAKŁAD 40 000 egzemplarzy ADRES REDAKCJI ul. Grunwaldzka 43/1A, 60-784 Poznań tel./fax 61/ 820 41 75, www.slowlifepolska.pl PRENUMERATA prenumerata@slowlifepolska.pl Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub w części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Top Media & Publishing House. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. Wszystkie podane w piśmie ceny są cenami detalicznymi sugerowanymi przez producentów i dystrybutorów produktów. Mogą one się różnić od oferowanych w punktach sprzedaży.