4 Od redakcji
BIBLIA SLOW LIFE Edyta Kochman WYDAWCA
W
ystarczy wyjrzeć przez okno, żeby przekonać się, że złota, polska jesień to nie tylko slogan reklamowy. Jest ciepło, przyjemnie, slowowo, pogoda zachęca do spacerów i podziwiania zmieniających się kolorów jesieni. Jesień to też dobry czas na zmianę nawyków, które sprawiają, że nasza codzienność przypomina scenariusz sensacyjnego filmu – ciągle w biegu i stresie. Jak zmienić tę sytuację, trochę zwolnić i nabrać dystansu? Podpowiadamy w Biblii Slow Life, kompendium wiedzy o ruchu slow. Dużo dystansu można nabrać zwiedzając Dom Koniaku Martell we Francji. Niezwykła historia tego miejsca kreuje wyjątkową atmosferę i dostarcza niezapomnianych przeżyć, z degustacją najlepszego koniaku na świecie włącznie. Myślę, że nie będzie to wielka niestosowność, jeśli polecę Państwu mały
kieliszek koniaku na długie jesienne wieczory. Wizyta we Francji była też kolejną okazją do posmakowania francuskiej kuchni. To właśnie unikatowe smaki – regionalne i krajowe – są dobrem, które chcemy chronić. Na krajowym podwórku niezapomniane kulinarne doznania gwarantują np. śląskie smaki, opisywane na łamach najnowszego wydania Slow Life. Co jeszcze można w nim znaleźć? Konsekwentnie propagujemy Slow Gardening, czyli zakładanie własnych upraw na balkonach, tarasach i w ogrodach, w których od kilku sezonów króluje borówka amerykańska. Rozmawiamy też z Beatą Sadowską, kolejną ambasadorką ruchu Slow Life. Jesień to dobry czas na refleksję i zmianę przyzwyczajeń. Warto jednak pamiętać, że filozofia Slow Life sprawdza się o każdej porze roku i w każdej dziedzinie życia. I
JESIEŃ TO DOBRY CZAS NA ZMIANĘ NAWYKÓW, KTÓRE SPRAWIAJĄ, ŻE NASZA CODZIENNOŚĆ PRZYPOMINA SCENARIUSZ SENSACYJNEGO FILMU – CIĄGLE W BIEGU I STRESIE.
010 Ambasador SlowLife.
Spis treœci
014 018 025 026 030
032 Food.
Odpuść, kiedy trzeba odpuścić! Temat numeru. Biblia Slow Life Strefa ruchu Prezentacja soków tłoczonych Tłoczone na zimę! Slow święta. Bursztynowa Gwiazda Sopotu Food. Szef Irek Co wkładamy do ust – jak głosować jedzeniem
010
036 040
044 048
Ekożywność Wyrobiona opinia Food. Z ziemi włoskiej po polsku Styl życia. Kinga Paruzel Nie mam misji, po prostu chcę gotować! Travel. Dom koniaku. Dom Martella Butik spożywczy
014
018 STYL ŻYCIA, KULTURA, DESIGN, PODRÓŻE magazyn ogólnopolski
t
6
WYDAWCA Top Media & Publishing House Sp. z o.o. PREZES Jarosław Olewicz WICEPREZES Karolina Kałdońska WICEPREZES Edyta Kochman WICEPREZES Alicja Kulbicka
REDAKTOR NACZELNA Edyta Kochman, e.kochman@slowlifepolska.pl REDAKTOR PROWADZĄCY Piotr Chabzda, piotr.chabzda@slowlifepolska.pl SEKRETARZ REDAKCJI Jolanta Kamińska, j.kaminska@slowlifepolska.pl
025 STAŁA WSPÓŁPRACA: Ireneusz Ciara, Marcin Fajerski, Karolina Jarosz, Dominika Pupkowska-Bral, Elżbieta Tomczyk-Miczka, Iwonna Widzyńska-Gołacka DZIAŁ REKLAMY TEL. 061 831 74 20 Dyrektor: Renata Aleksandrzak, r.aleksandrzak@slowlifepolska.pl SKŁAD I ŁAMANIE Zbigniew Cieśliński ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Robby Cyron KOREKTA Jolanta Kusiak ADRES REDAKCJI ul. Grunwaldzka 43/1a, 60-784 Poznań tel./fax 61/831 74 20, www.slowlifepolska.pl
PRENUMERATA prenumerata@slowlifepolska.pl Redakcja nie bierze odpowiedzialności za treść reklam i nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Przedruk w całości lub w części dozwolony jedynie po uzyskaniu pisemnej zgody Wydawnictwa Top Media & Publishing House. Wszelkie przedstawione projekty podlegają ochronie prawa autorskiego i należą do osób wymienionych przy każdym z nich. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić ich publikacji bez podania przyczyny. Wszystkie podane w piśmie ceny są cenami detalicznymi sugerowanymi przez producentów i dystrybutorów produktów. Mogą one się różnić od oferowanych w punktach sprzedaży.
DRUK Zakład Poligraficzny Techgraf NAKŁAD 40 000 egzemplarzy
www.slowlifepolska.pl Dołącz do nas na Facebooku
7 Spis treœci
078
040
026 032
050
090
036 050 Food. 054 058 064 068 070
Śląskie smaki na święta Styl życia. Bary mleczne Kto nam zrobi pierogi? Food. Orzechy. Dla zdrowia i szczęścia Garden. Z ogrodu na talerz Czerwona królewna Garden. Niezbędnik ogrodnika Pies w wielkim mieście. Nie taka zima zła
074 Regiony Polski. 078 084 088 090 094 096
Mam na rydza smaczek Travel. Świt nad Sekigaharą Travel. Umbria. Tam gdzie tłoczą oliwę Slow design. Butik Italla Slow fashion. Dwie siostry, jedna siła Butik kosmetyczny Slow uroda. Zimowa rozgrzewka
10 Ambasador Slow Life
ODPUŚĆ, KIEDY TRZEBA ODPUŚCIĆ! Autor: Halina Chęcińska
Z Beatą Sadowską dziennikarką, autorką książki i oryginalną kucharką o miłości do biegania z narzeczonym, synkiem i psem, smakowitej komosie z warzywami i zabiegach dla urody rozmawia Halina Chęcińska. Przyznam, ¿e z wielkim zainteresowaniem i na „jednym oddechu” przeczyta³am pani ksi¹¿kê „I jak tu nie biegaæ”. Gdyby nie to, ¿e namiêtnie p³ywam, zaczê³abym od kupienia odpowiednich butów i pobieg³a nad Wis³ê albo do parku Skaryszewskiego, które tak obrazowo pani opisuje. A na powa¿nie chcia³abym zapytaæ o to, dlaczego pozosta³a pani przy bieganiu, uprawiaj¹c wczeœniej tyle dyscyplin?
Dziękuję za komplement. Przyjemnie się pisze, gdy to pisanie dotyczy pasji i namiętności. A ja tak mam z bieganiem! Opisywanie różnych biegów na świecie i mojego zmagania się z nimi, walki z leniem i kolejnymi kilometrami – to była frajda. Przez kilka lat trenowałam lekkoatletykę na Legii. Jeszcze jako dziecko. Zrezygnowałam, bo dotarło do mnie, że liczą się tylko wyniki. Z tego mnie rozliczano. A ja organicznie nie lubię rywalizacji. Nie nadaję się do tego: czy biegam szybciej, skaczę dalej – jakie to ma znaczenie? Dla mnie nie miało. Chciałam mieć frajdę z biegania. I tyle. Tylko tyle. Aż tyle.
Wielki szum wywo³a³ pani udzia³ w 10 kilometrowym biegu, gdy by³a pani w siódmym miesi¹cu ci¹¿y. Czy mogê zapytaæ, dlaczego siê pani na to zdecydowa³a?
Biegam systematycznie od dziesięciu lat. Nie wymyśliłam sobie tej aktywności, będąc w ciąży. Skonsultowałam się z lekarzem, dostałam zgodę, więc biegałam. Oczywiście wolniej i spokojniej niż zazwyczaj. Bez ścigania się. Mój organizm był przy-
zwyczajony do wysiłku fizycznego. Starałam się być uważna i rozważna. I tak biegałam do końca ósmego miesiąca ciąży. Wtedy poczułam, że wystarczy i przestałam. Czy biega pani ze s³uchawkami w uszach? S³uchaj¹c muzyki?
Nie, wolę podglądać i podsłuchiwać przyrodę. Zagapiam się na zmieniające się pory roku, słucham własnych kroków i oddechu. Nad czymś myślę albo daję myślom odpocząć. To mój spokój i medytacja w ruchu. Dlatego tak lubię biegać o świcie, kiedy miasto dopiero budzi się ze snu. Ma pani narzeczonego, synka i psa. A wiêc pe³n¹ rodzinê. Co oni robi¹, gdy pani biega?
Biegają ze mną. A właściwie ja z nimi. Nawet pierwsze randki z Pawłem były biegowe. On na dwóch nogach, ja na rowerze, bo jeszcze wtedy padłabym trupem po pokonaniu jednego kilometra. Dziś biegamy razem, choć Paweł musi przez to zwalniać. Nasz synek Tytus spędza ten czas z nami, w biegowym wózku. A pies Momo na czterech łapach – szczęśliwy, że ma całe stado w komplecie. Po takim biegu nale¿y siê pani uczciwe œniadanie. Co najczêœciej pani sobie przygotowuje?
Uwielbiam owsiankę na mleku migdałowym albo owsianym. Dodaję do niej plasterki banana, jabłka, jagody goji, nasiona chia (szałwii hiszpańskiej, która ma bardzo dużo błonnika, wapnia oraz kwasów omega 3 i 6), pestki dyni i słonecznika.
11
„
Robby Cyron
Stawiam granicę między pracą i domem. Mogę zasuwać jak wariatka, ale potem znikam i odpoczywam.
12 Ambasador Slow Life
Jak mam – to również orzechy. Pyszna energia na ładnych parę godzin! Pani œniadanie jest dosyæ specyficzne. Czy gotuje pani w domu, dla rodziny? No i czy pani to lubi?
Specyficzne? Nie, po prostu zdrowe i banalnie proste w przygotowaniu. Dla mnie specyficzne są jaja sadzone na bekonie i parówki. Bardzo lubię gotować. Właśnie zdrowe, proste dania. Mój Paweł się śmieje, że potrafię coś wyczarować, nawet, gdy lodówka jest pusta. I w dodatku da się to zjeść. Dokładnie osiem minut trwa przygotowanie super smacznej zupy z cukinii. Pyszna jest też komosa ryżowa z warzywami, olejem lnianym i domowym pesto. Ale domowych placków ziemniaczanych albo leniwych klusek mojej mamy też sobie nie odmówię! A jak to siê ma do pani pracy? Przecie¿ dzia³a pani na wielu frontach. Jak udaje siê pani to wszystko pogodziæ?
Musiałam lepiej się zorganizować, choć – przyznaję – i tak czasem gonię w piętkę, czego strasznie nie lubię. Pracuję głównie w domu. Przygotowuję się do programu „W biegu i na wybiegu” w Radiu Zet Chilli i „Aktywnie bardzo” w Radiu ZET. Mam też nagrania do Stopklatki TV („Prywatna historia kina”) i Polsat Cafe („Zoom na miasto”). Trochę tego jest, więc musiałam zostać mistrzem planowania. Do tego prowadzenie pokazów mody, premier filmowych i prowadzenie bloga www.beatasadowska.com. Między to wszystko musiałam wpleść napisanie książki, o której pani wspomniała i marzenia o następnych. Uff! Czy pani doba ma wiêcej godzin, ni¿ innych osób?
Czasami ją rozciągam, ale staram się też segregować mój świat na rzeczy ważne i ważniejsze, i zajmować się tymi drugimi. Z nikim się nie ścigam, więc na spokojnie układam sobie tę moją codzienność. Nie mam czasu na skakanie pilotem po kanałach i roztrząsanie tego, co mi nie wyszło. Staram się wyciągać wnioski i iść dalej. Czasem biec. Muszê przyznaæ, ¿e potrawy jakie pani przygotowuje s¹ dosyæ oryginalne i wyszukane. Czy ma pani czas, aby gotowaæ?
Trudno panią przekonać, ale one naprawdę są banalnie proste i szybkie w przygotowaniu. Nie mam czasu na sterczenie godzinami przy kuchni. Mój roczny synek w życiu by mi na to nie pozwolił! Mleko migdałowe do śniadania? Proszę bardzo: jedną szklankę migdałów bez skórki zalewam na noc 3 szklankami wody. Rano wlewam migdały z wodą do blendera i miksuję. Przece-
dzam przez bawełnianą szmatkę i gotowe! W kuchni używam różnych zdrowych olejów: kokosowego, lnianego, z pestek dyni czy awokado. Staram się unikać białego pieczywa. Zastępuję je razowym na zakwasie. Pani menu jest szczególne i nieczêsto spotykane. Co jest powodem, ¿e zadaje pani sobie tyle trudu?
To w ogóle nie jest wysiłek, a już na pewno nie trud. To frajda. Po prostu o siebie dbam. Szanuję swój organizm i chcę mu pomóc. Chcę być zdrową mamą dla Tytusa, partnerką dla mojego chłopaka. Co lepszego, niż zdrowie mogę sobie dać? Badam się, kibicuję kampanii „Piękna, bo zdrowa”, przypominającej kobietom o profilaktyce. Raz w roku staram się pojechać na oczyszczanie organizmu i głodówkę. Zbadałam krew w kierunku ukrytych alergii pokarmowych i unikam tego, co mnie uczula. Kiedy byłam w ciąży, poprosiłam znakomitą dietetyczkę, Lidię Trawińską, żeby przygotowała dla mnie przepisy na zdrowe kasze, zupy, a nawet desery. A co robi pani dla urody? W pani zawodzie to bardzo wa¿ne…
Staram się wysypiać, choć na razie słabo mi to wychodzi (synek!). Na pewno asertywnie stawiam granicę między pracą i domem. Mogę zasuwać jak wariatka, ale potem znikam i odpoczywam. Chodzę na mezoterapię krążeniową do doktor Izabeli Tilszer i masaże kręgosłupa. Jak mnie coś boli, melduję się u fizjoterapeuty. Uwielbiam Afrodyta SPA w Ośnie Lubuskim. Masaże ajurwedyjskie Hinduski Smithy uzdrawiają, a masaż miodem, choć bolesny, stawia kręgosłup do pionu. W Ośnie zawsze stosuję dietę dr Bardadyna, czyli świeże produkty skomponowane tak, żeby organizmowi dostarczyć wszystkie niezbędne minerały i witaminy w odpowiedniej dawce. Wyjątek? Dzień, w którym pieką domowy chleb i ciasto drożdżowe. Nigdy sobie nie odmówię! Podobnie jak szpinaku z prawdziwkami i placków z buraka w kolejnej oazie spokoju: Srebrnym Dzwonie w Kadynach nad Zalewem Wiślanym. Wiem, ¿e kocha pani bieganie. Jak jeszcze lubi pani spêdzaæ czas?
Zamiast odkładać pieniądze do skarpety, podróżujemy z Pawłem po świecie. Czasem na maratony, czasem na wspinanie, czasem na reset i odpoczynek. Z 3-miesięcznym Tyśkiem polecieliśmy do Tajlandii – pediatra nam pozwolił, a malec w podziękowaniu przespał całą podróż. Teraz leci z nami na maraton do Nowego Jorku. Z mamą jeździmy latem na obozy jogi, z Pawłem zimą obowiązkowo na narty. Jak lubię spędzać czas? Na pewno aktywnie! I
Z nikim się nie ścigam, więc na spokojnie układam sobie tę moją codzienność.
„
\
14 Temat numeru
BIBLIA SLOW LIFE Masz czasem wrażenie, że twoja codzienność przypomina scenariusz sensacyjnego filmu, w którym zastanawiasz się, co zabije cię prędzej – autobus, na który spieszysz się każdego ranka czy fastfoodowy kebab, który zastępuje ci obiad? Kiwasz głową na tak? Slow! Być może niedługo dołączysz do rzeszy ludzi, dla których Slow to biblia i odpowiedź na wszystkie pytania. Autor: Piotr Chabzda
15 Temat numeru
J
ak w dzisiejszym szybkim świecie żyć powoli? Czy to w ogóle jest możliwe? Jeśli zadając sobie te pytania kręcisz głową na nie, spójrz na swoje dzieci (lub dzieci sąsiadów). Kult prędkości, który znosisz z coraz większym trudem, dotyczy szczególnie ich. Dorastają szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ich grafik wygląda często jak zapchany terminarz dorosłego: rano korepetycje i trening piłkarski, wieczorem angielski, lekcja pianina lub baletu. Może więc warto przyjrzeć się filozofii Slow Life? Jej symbolem jest… ślimak. W XVII wieku Fransceco Angelita zachwycał się nim w swojej książce. Ślimak, który nam współczesnym wydaje się ociężały i powolny, dla włoskiego pisarza był uosobieniem powagi, mądrości, roztropności i opanowania. Sam Angelita zastanawiał się podobno, czego my, ludzie możemy się od nauczyć od ślimaków. Okazuje się, że bardzo wiele. Wyznawcy filozofii Slow Life twierdzą, że sprawdza się w każdej dziedzinie. W pracy, ale także podczas wypoczynku, w podróży, w domowym zaciszu, podczas zakupów, jedzenia, zajmowania się dziećmi, ogrodem lub w relacjach intymnych. Nie chodzi jednak o całodniowe wylegiwanie się na kanapie czy miesięczny urlop w pozycji horyzontalnej. Slow Life to zachęta do podejmowania świadomych wyborów. Wyobraź sobie, że zdejmujesz z ręki zegarek i pozwalasz swojemu ciału funkcjonować zgodnie z biologicznym zegarem. Przerażające? Pomyśl o harmonii i tej nieznośnej lekkości bytu. Zamknij oczy i zastanów się, jakie potrzeby ma twój zmęczony organizm… Interesujące, prawda? Za oficjalny początek ruchu Slow Food można uznać rok 1986. Wówczas włoski restaurator Carlo Petrini publicznie wyraził swój sprzeciw wobec szybko rozrastającej się w Rzymie sieci McDonald's, która zbudowała swoją restaurację w zabytkowej części Wiecznego Miasta. Tego dla Włochów było już za wiele. W odpowiedzi Carlo Petrini
16 Temat numeru
oraz ludzie, którzy podzielali jego poglądy, uruchomili restauracje typu Slow Food. Czyli takie, które oferowały tradycyjne i zdrowe dania, spożywane w niespiesznej atmosferze i przy pogawędkach ze znajomymi. Idea sprawdziła i spodobała się na tyle, że zaczęto ją stosować, nie tylko w innych krajach, ale i dziedzinach życia. Bez względu na kraj w restauracjach typu Slow Food serwuje się dania przygotowywane ze zdrowych produktów. Czyli nisko przetworzonych, bez sztucznych dodatków, aromatów, barwników, konserwantów i całej reszty tej chemii. Poza stosowaniem wyłącznie zdrowej żywności Slow Food broni prawa do regionalnych upodobań i smaków. Stara się też chronić zanika-
jące gatunki roślin i zwierząt. Co ciekawe, rekomendacje Slow Food zaczęły już otrzymywać placówki w Polsce. Są to m. in. restauracja Hugo w Poznaniu, Park Hotel w Szczecinie i Atelier Amaro w Warszawie. Zasługą Slow Life jest utworzenie tzw. Arki Smaku, która ma zapobiec dalszej unifikacji żywności i odtworzyć jej różnorodny charakter. Obecnie we Włoszech program ten jest prowadzony w 196 lokalnych ośrodkach. W pozostałych krajach świata zajmuje się nim 65 placówek. Miłośników Slow Food z Polski ucieszy z pewnością informacja, że na liście chronionych produktów znajdują się krajowe specjały: żyjąca tylko w Małopolsce czerwona krowa, miody pitne Maciej Jarosa oraz swojskie oscypki. Lista chronionych produktów z różnych stron świata jest zresztą większa i obejmuje m.in. olej arganowy z Maroka, ziemniaki andyjskie z Peru, kury znoszące wyłącznie niebieskie jaja z Chile oraz ser z mleka jaków z Tybetu. Slow, to jeszcze nie wszystko. I
17 Temat numeru
Co jeszcze może być Slow? Chyba wszystko. Moda, wzornictwo, fotografowanie, studiowanie, inwestowanie. Zapewne wkrótce dowiemy się o kolejnych dziedzinach, które świadomie odrzuciły pośpiech. Napiszemy o tym, ale slow.
FILOZOFIA SLOW LIFE SPRAWDZA SIĘ W WIELU INNYCH DZIEDZINACH. JAKICH? SPRÓBUJ: Slow Gardening – zająć się ogrodnictwem. Samemu nauczyć się zakładania własnych upraw, które ułatwią podłoża typu Grow Your Own i inne produkty, jakie powstają z myślą o potrzebach miłośników przydomowych, balkonowych, tarasowych, a nawet doniczkowych ogródków. G Slow Travel – dogłębnie poznać zwiedzane miejsca. Bez planu, zegarka, rezydenta i reszty Polaków, którzy z urlopu wrócą bardziej zmęczeni niż przed jego rozpoczęciem. G Slow Sex – bez pośpiechu cieszyć swoje zmysły obecnością partnera, zadbać o wspólne G
przeżywanie przyjemności, odpowiednie otoczenie i satysfakcję z prawdziwego zbliżenia. G Slow Parenting – wychowywać spokojnie i w przemyślany sposób. Wbrew modzie na ciągłe obdarowywanie dzieci elektronicznymi gadżetami. Czas na prawdziwy kontakt z nimi – jedzenie wspólnych śniadań, rozmowy o snach, przebywanie na świeżym powietrzu i czytanie bajek. Co jeszcze może być Slow? Chyba wszystko. Moda, wzornictwo, fotografowanie, studiowanie, inwestowanie. Zapewne wkrótce dowiemy się o kolejnych dziedzinach, które świadomie odrzuciły pośpiech. Napiszemy o tym, ale slow.
18 Strefa ruchu
Z ogrodu na talerz Szklarnia, restauracja, Soho Factory, ul. Miñska 25 bud. 39, Warszawa Popularne ostatnio has³o „from farm to table” bliskie jest
¿ywymi „obrazami” wyrastaj¹cymi wprost ze
mo¿na znaleŸæ owoce morza, kotleciki ja-
i w³aœcicielkom warszawskiej Szklarni. Sercem lokalu jest
œcian. Kuchnia to po³¹czenie smaków i pro-
gniêce z groszkiem cukrowym czy stek
prawdziwa szklarnia, w której uprawiane s¹ zio³a i warzywa,
duktów œródziemnomorskich z prostot¹ i za-
z miecznika. Mocnym punktem restauracji s¹
l¹duj¹ce póŸniej na talerzach goœci. Obok restauracji znajdu-
sad¹ sezonowoœci. Zjecie tu smaczne, bez-
kolorowe sa³aty i zupy. Dobrze wpaœæ w po-
je siê ogród, którego klimat pozwala uciec od zgie³ku miasta.
pretensjonalne potrawy o ekologicznym ro-
rze œniadania lub lunchu, ¿eby za³apaæ siê na
Roœliny króluj¹ tak¿e w œrodku – dominuj¹c¹ biel prze³amano
dowodzie. W karcie (menu paŸdziernikowe)
domowe pieczywo.
Zdrowy szef EcoChef, sklepo-kkawiarnia, ul. Sarmacka 22, Warszawa Zdrowa ¿ywnoœæ na miejscu i na wynos. W EcoChefie na drewnianych pó³kach porozk³adane s¹ artyku³y, które nie³atwo znaleŸæ w typowych sklepach spo¿ywczych – ponad 30 rodzajów m¹k, 25 rodzajów olejów t³oczonych na zimno, du¿y wybór produktów bezglutenowych, wina biodynamiczne, polskie cydry i s³odycze ze stewi¹. Jest te¿ miejsce z ekologicznymi warzywami i owocami. W czêœci kawiarnianej mo¿na zjeœæ œniadanie, zdrow¹ przek¹skê w ci¹gu dnia albo skusiæ siê na ciasto, np. brownie buraczkowo-amarantusowe czy tartê bezglutenow¹ z sezonowymi owocami. Do picia koktajle i soki owocowo-warzywne. Lokal stawia na kszta³towanie dobrych nawyków ¿ywieniowych, a wspieraj¹ go w tym przyjaciel sportowy Robert Korzeniowski oraz doradca ¿ywieniowy Ela Dylewska z Art of Balance. W EcoChefie mo¿na wzi¹æ udzia³ w warsztatach zdrowego gotowania albo badaniach na nietolerancjê pokarmow¹. Jest te¿ k¹cik dla dzieci z zabawkami edukacyjnymi, puzzlami i ksi¹¿kami.
Z ziemi w³oskiej W³oszczyzna, restauracja, ul. Piotrkowska 16, £ódŸ Autentyczna, w³oska kuchnia i przyjazna atmosfera sprzyjaj¹ca biesiadowaniu zachêcaj¹ goœci do wst¹pienia w progi W³oszczyzny. Podobnie jak w innych w³oskich knajpkach, zjecie tu pizzê, ale ta serwowana w lokalu na wynos. W menu tak¿e inne klasyki z ró¿nych regionów Italii – domowe makarony, risotto i lasagne, a o smak dbaj¹ w³oscy szefowie kuchni. Wszystkie dania przygotowuje siê na bazie oryginalnych produktów sprowadzanych z W³och, od zaprzyjaŸnionych rolników i gospodarstw. W³aœciciele wspieraj¹ tak¿e lokalnych dostawców, prowadz¹cych ekologiczne uprawy. W³oszczyzna chce byæ nie tylko restauracj¹, gdzie mo¿na dobrze zjeœæ, ale i miejscem integracji lokalnej spo³ecznoœci – st¹d w lokalu cykliczne warsztaty kulinarne i wystawy.
Materiały prasowe restauracji i hoteli
jest kwadratowa lub prostok¹tna, sprzedawana na kawa³ki, na miejscu lub
20 Strefa ruchu
Browar z misj¹ Browar Stu Mostów, ul. Jana D³ugosza 2, Wroc³aw Praca u podstaw, kreatywnoœæ i ambicja stworzenia piwa nr 1 w Polsce stoj¹ za konceptem Browaru Stu Mostów, pierwszego po latach klasycznego browaru we Wroc³awiu. Miejsce stwo-
tem na ¿ycie, oferuje intensywny smak i olbrzymi¹
Grzegorz Ickiewicz oraz Mateusz Gulej. W³aœcicie-
rzone do produkcji piwa rzemieœlniczego, alterna-
ró¿norodnoœæ – deklaruj¹ w³aœciciele Browaru Stu
le miejsca, chc¹c rozwijaæ kulturê piwowarstwa,
tywnego wobec koncernowej oferty, warzonego
Mostów. Goœcie bêd¹ mieli do wyboru m.in. Pale
obiecuj¹ wspólne dyskusje, spotkania i eventy po-
wed³ug tradycyjnych receptur z naturalnych sk³ad-
Ale, IPA i kilka niespodzianek. Za autorskie recep-
œwiêcone z³otemu trunkowi. Swoje podwoje Bro-
ników. Rzemieœlnicze piwo idzie w parze z apety-
tury odpowiedzialni s¹ doœwiadczeni piwowarzy
war otworzy w listopadzie.
Festiwal Wina „Zamkowe Bachanalia 2014” 14-16 listopada 2014 r. po raz pi¹ty Dziedziniec Zamku w Rynie bêdzie œwiadkiem niezwyk³ego wydarzenia – Festiwalu Wina. Hotel ZAMEK RYN**** wspólnie z producentami i dystrybutorami wina z ca³ego œwiata przygotuje ZAMKOWE BACHANALIA w ods³onie NIGHT & DAY. To wyj¹tkowe miejsce, po³o¿one w samym sercu Krainy Wielkich Jezior. Mazurski hotel oferuje goœciom 167 stylowych pokoi, restauracjê (uznan¹ za najlepsz¹ w obiektach historycznych w 2012 r.), winiarniê, zbrojowniê z krêgielni¹ i kasynem oraz sal¹ myœliwsk¹, centrum konferencyjne, centrum rekreacji usytuowane w zamkowych podziemiach oraz klimatyczne SPA Ksiê¿nej Anny. Wiêcej na: www.zamekryn.pl/bachanalia
Ab ovo ad malum Od jajka do jab³ka, restauracja, ul. Œw. Gertrudy 7, Kraków Na pocz¹tku by³a pasja. Do ludzi i jedzenia. Potem narodzi³ siê pomys³, ¿eby t¹ pasj¹ podzieliæ siê z innymi. I tak powsta³o Od jajka do jab³ka – lokal, który w³aœcicielki nazywaj¹ klubem restauracyjnym. Na miejscu gotuje siê bez frytury, zamra¿arki i mikrofali, za to wykorzystuj¹c lokalne, sezonowe produkty. Na te Maria i Justyna poluj¹ na krakowskich ryneczkach. W menu znajduj¹ siê jajka od kur zielononó¿ek z wolnego wybiegu, kurczaki z Podlasia i czarna kaczka z ekologicznej hodowli. Karta jest krótka i zmienna, zale¿na od tego, co uda siê kupiæ na targu. Warto skusiæ siê na kaczkê po francusku czy pieczone jab³ko z kozim serem. Danie podlewane s¹ winami z niewielkich winnic „od s¹siadów”, do których serwuje siê w³oskie sery. A wszystko popiæ mo¿na gruziñsk¹ wod¹ albo szampanem.
22 Strefa ruchu
Gotowanie wed³ug 5 przemian Zuppito, restauracja, ul. Madaliñskiego 11, Kraków 2 kobiety, 5 przemian i nieskoñczona liczba zup. Zuppito to krakowska manufaktura dañ gotowanych wed³ug filozofii 5 przemian dla wszystkich, którzy chc¹ jeœæ zdrowo, ale nie maj¹ na to czasu, si³y lub ochoty. W³aœcicielki lokalu udowadniaj¹, ¿e zdrowo nie znaczy nudno, a menu nie
wi¹zuje, dlatego w Zuppito honorowe miejsce
mlekiem kokosowym i chili albo pietruszkowa
ogranicza siê do kie³ków i sa³aty. Propozycje na
w karcie zajmuje zupa. Wersja classic to smaki
z mango. Menu jest sezonowe, przygotowywane
œniadanie i lunch to m.in. kasza jaglana na ciep³o,
dzieciñstwa: krupnik, kalafiorowa czy rosó³, fu-
z najbardziej aktualnie dojrza³ych owoców i wa-
chrupi¹ce grzanki, tarty na s³odko i s³ono oraz
sion to bardziej zaskakuj¹ce po³¹czenia i egzo-
rzyw – o ile w czerwcu królowa³a szparagowa, to
szejki owocowo-warzywne. Nazwa jednak zobo-
tyczne smaki: pomidorowa przewrotna z wanili¹,
w listopadzie trzeba wpaϾ na krem z dyni.
Ze znakiem œlimaka Hugo Restaurant, restauracja, ul. Wojskowa 4 (Stare Koszary), Poznañ Szacunek dla jedzenia to nadrzêdna zasada organizacji Slow Food. Zgodnie z ni¹ dzia³a poznañska restauracja Hugo – jedyny w Wielkopolsce lokal wyró¿niony presti¿owym Znakiem Œlimaka. Produkt regionalny i wariacje na jego temat stanowi¹ podstawê menu restauracji, które zmienia siê w zale¿noœci od sezonu, razem z porami roku. Szef kuchni Dominik Narloch (na zdjêciu) zaskakuje kreatywnoœci¹ i nieoczywistymi po³¹czeniami smaków – w Hugo zjecie tatar wo³owy z majonezem z pietruszki, sma¿one skoki z królika z ciecierzyc¹ w sosie porto czy domowy makaron z krewetkami i pomidorkami confit. Restauracja stawia na nowoczesne metody gotowania, w karcie znaleŸæ mo¿na m.in. dania przygotowane sous-vide. Cyklicznie na miejscu organizowane s¹ autorskie Spotkania Degustacyjne. Przystanek obowi¹zkowy dla wszystkich wielbicieli ruchu slow.
Komu racjê? Racja Miêsa, bar, grill, ul. Szewska 20, Poznañ Rêcznie siekane tu¿ przed podaniem tatary, steki z polêdwicy wo³owej czy schab z koœci¹ – to tylko niektóre z pozycji menu nowej restauracji w centrum Poznania. Wspólnym mianownikiem dañ serwowanych w Racji Miêsa jest miêso dostarczane przez lokalnych dostawców i niewielkich masarni. W karcie, poza dobrze znanym, choæ rzadko podawanym z koœci¹ schabowym, znajdziecie œwie¿o siekanego tatara. Tu podaje siê go w klasyczny sposób lub po japoñsku – w tej wersji rolki z czystej polêdwicy wo³owej przypominaj¹ sushi maki, a samo miêso doprawione jest orientalnie. Warto spróbowaæ te¿ steków wysma¿onych zgodnie z ¿yczeniem zamawiaj¹cego. Menu jest zmienne i niemal ka¿dego dnia proponuje coœ nowego. Wnêtrze, choæ urz¹dzone w minimalistyczny sposób, nie wieje ch³odem. Uwagê przykuwaj¹ pieczo³owicie odrestaurowane fotele z 60. i 70. czy ¿yrandole pochodz¹ce z tamtej epoki. Mimo to lokal nie przypomina PRL-owskiej knajpki.
Poznaj, Posmakuj, Pokochaj… Gospoda „Pod Gajem”, restauracja, ul. Pod Gajem 1, Tarnowo Podgórne Nieca³e 30 minut od Poznania, w Gaju Wielkim swoje miejsce znalaz³a Gospoda „Pod Gajem” – wyj¹tkowa, kameralna restauracja oferuj¹ce tradycyjne polskie dania w nowej ods³onie. Gospoda „Pod Gajem” znajduje siê na terenie Country Parku, malowniczej posiad³oœci po³o¿onej w otoczeniu natury, z dala od zgie³ku miasta. Kuchnia, której szefuje Tomasz Olewski (na zdjêciu), bazuje na produktach ekologicznych z w³asnych upraw, a menu pe³ne wielkopolskich smaków zmienia siê sezonowo. Spróbowaæ mo¿na dziczyzny i dañ czerpi¹cych z bogactwa lasu: carpaccio z jelenia, placków ziemniaczanych z sosem borowikowym czy schabu z dzika z kasz¹ jaglan¹ i grzybami. Niedzielny Rodzinny Obiad to propozycja staropolskiego bufetu pe³nego zimnych i ciep³ych dañ, przek¹sek, zup i deserów. Wyj¹tkowy klimat tworzy tak¿e przeszklona weranda z hiszpañskim piecem, jesieni¹ i zim¹ idealne miejsce na lunch albo kolacjê.
25 Prezentacja soków t³oczonych
Działają przeciwnowotworowo, obniżają cholesterol, ułatwiają przemianę materii. Soki tłoczone to prawdziwa bomba minerałów i substancji odżywczych. Prezentujemy najlepsze z nich, dostępne na sklepowych półkach.
TŁOCZONE NA ZIMĘ! SOK ŚLIWKOWY 100% BIO
SUNVIT TŁOCZONY Z NATURY
Sok tłoczony firmy Tłocznia Maurer produkowany jest z dojrzałych, bardzo słodkich i soczystych śliwek, rosnących w łąckich nasłonecznionych sadach. Przygotowywany jest z ekologicznych owoców. Nie zawiera konserwantów i wody, mętność i osad są zjawiskiem naturalnym. Śliwka jest bogatym źródłem witamin, reguluje poziom cukru i cholesterolu we krwi.
SunVit to bogactwo zdrowia, kryjące się w naturalnych i świeżo tłoczonych sokach NFC. Brak konserwantów, sztucznych barwników i cukru sprawia, że soki są idealne dla ludzi aktywnych i nowoczesnych. SunVit to połączenie niepowtarzalnych doznań smakowych z nieocenionym bogactwem odżywczych właściwości. Soki dostępne zarówno w butelkach, jak i kartonach bag-in-box.
www.maurer.com.pl 2,99 zł / 300 ml
www.sunvit.pl 2,99 zł / 300 ml 5,49 zł / 700 ml
DOMOWY SAD
TŁOCZONY SOK OWOCOWY
Domowy Sad to marka z tradycją, oferująca w 100% naturalne soki tłoczone na zimno, bez dodatku konserwantów i cukru. Od dawna firma stawia na naturalny proces tłoczenia, świeże owoce oraz receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki temu ma pewność, że produkty Domowego Sadu są zdrowe, wyjątkowo smaczne i najlepszej jakości. Soki są dostępne w butelkach oraz kartonach o różnej pojemności.
Sok jabłkowy wyciskany tylko ze świeżych owoców najlepszej jakości. Doskonale gasi pragnienie, świetnie smakuje i dostarcza mnóstwa witamin. Naturalna słodycz miesza się w nim z niepowtarzalną, cierpką nutką polskich jabłek. Wytwarzany bez dodatku cukru i wody, nie zawiera konserwantów ani żadnych środków barwiących i aromatyzujących.
www.domowysad.pl 3,29 zł / 300 ml 6,69 zł / 700 ml
www.facebook.com/ sokidobrosz 20 – 25 zł w zależności od smaku / 5 litrów
26 Slow œwiêta
BURSZTYNOWA
GWIAZDA SOPOTU Autor: Piotr Chabzda
Sopot to jeden z najpopularniejszych kurortów nadmorskich w Polsce. Przez cały rok, bez względu na porę, odwiedzają go rzesze ludzi, z celebrytami na czele. Szczególnego piękna Sopot nabiera w święta. Dlaczego?
S
posobów na spędzenie świąt jest wiele. Kojarzone z rodzinną atmosferą, choinką i suto zastawionym stołem Boże Narodzenie powoli zmienia swoje tradycyjne oblicze. Coraz więcej osób wyjeżdża w góry lub nad morze, aby w pełni zrelaksować się i wyciszyć. Idealnym miejscem na spędzenie świąt w taki sposób jest Mera Spa Hotel. Otoczony bujną zielenią, jeden z największych Spa Hoteli w Polsce daje gwarancję odosobnienia i wyciszenia. To doskonałe miejsce, by wraz z rodziną uciec od codziennej gonitwy. Wypoczynek w Mera Spa Hotel to przede wszyst-
kim wspaniały klimat nadmorskiego kurortu, nowoczesność, wysoka jakość i przyjazna atmosfera. Położony w malowniczej części Sopotu kompleks hotelowy pozwala poczuć klimat kurortu o każdej porze roku. W pobliżu Mera Spa Hotel rozciąga się plaża, na której można podziwiać piękne wschody i zachody słońca.
PIĘKNO, ELEGANCJA, WYJĄTKOWA TROSKLIWOŚĆ Tajemnicza nazwa hotelu wywodzi się od imienia morskiej bogini Mera. Według legendy pomaga
ona rybakom o dobrym sercu, którym nie powiódł się połów. Wtedy Mera umieszcza cenny bursztyn w ich sieci. Mówi się, że znalezienie bursztynu przez rybaka to czas na zmianę zawodu. Hotel Mera Spa posiada cechy bogini mórz – piękno, tajemniczość, dobroduszność, wzbogacone elementami magii. Gości sopockiego hotelu z pewnością urzeknie etykieta obsługi. Każdy, kto przekroczy próg Mera Spa Hotel, jest otaczany opieką i ciepłem. Goście mają do dyspozycji 145 przepięknie urządzonych i komfortowych pokoi. W obiekcie w doskonały sposób skomponowano
27 Slow œwiêta
skandynawski styl z polską gościnnością. Budynek, w którym mieści się Hotel Mera prezentuje nowoczesną architekturę na najwyższym poziomie, łączącą kamień, drewno, szkło i beton. Hotel jest jedynym w Polsce, którego fasada powstała w 100% z naturalnego drewna – z modrzewia syberyjskiego. Budynek posiada 4 kondygnacje, które łącznie zajmują 17 tys. m kw. Do dyspozycji gości pozostają dwie restauracje. Pescatore oferuje dania włoskie, przygotowywane wyłącznie ze świeżych i naturalnych produktów. Przyjazne wnętrza, miła, kameralna atmosfera oraz wyborne dania zaspokoją potrzeby najbardziej wymagających gości. Druga z restauracji działających w hotelu Mera – Brasserie – serwuje śniadania, obiady i kolacje. Przestronne wnętrza oraz dogodne położenie w budynku
spodobają się większym grupom, szczególnie rodzinom z dziećmi. Kompleks Mera Spa to nie tylko miejsce, gdzie można zamieszkać i dobrze zjeść. To przede wszystkim świetny sposób na relaks i „naładowanie akumulatorów”. W hotelu mieści się SPA, w którego skład wchodzi 35 gabinetów, a z myślą o różnych upodobaniach klientów stworzono szeroką ofertę wyjątkowych zabiegów relaksacyjnych. Wykwalifikowana kadra traktuje każdego z gości z osobna i potrafi zdiagnozować indywidualne potrzeby każdego z nich. Oprócz klasycznych masaży relaksujących i witalizujących ciało, hotelowe SPA oferuje autorskie zabiegi z wykorzystaniem dobrodziejstw morza i natury. Bursztynowy masaż twarzy czy Bałtycka Bryza to tylko kilka z przykładów, dzięki którym można się zrelaksować i odpo-
cząć. Miejsce emanuje spokojem i sprzyja wyciszeniu. Mera Spa Hotel to miejsce idealne na spędzenie świąt i wolnego weekendu. Jeśli więc już dopadły was świąteczne dylematy, o ból głowy zaczynają przyprawiać myśli, ile czasu zajmie przygotowanie wigilijnych smakołyków, a może nie macie pomysłu, kogo zaprosić na bożonarodzeniową kolację, by ciocia od strony dziadka i kuzyn z gromadką dzieci od szwagra bratanicy nie poczuli się urażeni, a do tego pracujecie w przedwigilijny poniedziałek i przeraża was wizja sprzątania całego domu na błysk – może po prostu spakujcie się i zróbcie rezerwację? Bursztynowa magia Sopotu, której kwintesencję znajdziecie w Mera Spa Hotel sprawi, że będą to niezapomniane święta. A gdy raz odwiedzicie to miejsce, wiedzeni czarem bogini Mery, na pewno do niego wrócicie. I
30 Food. Szef Irek
CO WKŁADAMY DO UST
– JAK GŁOSOWAĆ JEDZENIEM Autor: Ireneusz Ciara
mięsne, aby szybko nabierały wagi, a jej produkty uboczne jak sos sojowy, mleko czy tofu sprzedawane jako zdrowe produkty tak naprawdę są niestrawne i toksyczne dla organizmu. Jeśli nasz wybór stanowią ekologiczne, świeże produkty spożywcze, uprawiane zgodnie z rytmem i potrzebami natury, to kupując je, poprawiamy nasze zdrowie i zdrowie najbliższego otoczenia. Przyczyniamy się też do rozwoju alternatywnych systemów uprawy, ochrony dytrybucji i konserwacji roślin, które mogą okazać się niezbędne dla życia i zdrowia planety oraz przyszłych pokoleń. Nasz wybór podnosi też poziom wspólnej świadomości. Prawdziwie świadomy konsument to ten, który zdaje sobie sprawę z tego, jak istotny dla nas wszystkich jest wybór jego zakupów. W dobie coraz to mniejszego zaufania do polityków, w dobie korupcji rolnictwa, systemów monetarnych i systemów opieki społecznej potrzebne są nam alternatywy. Jedną z nich jest nasz świadomy i mądry wybór tego, co wkładamy w markecie do koszyka i chwilę później do ust. To najmocniejszy głos, jaki kiedykolwiek możemy oddać. Poprzez wybór naszego pożywienia możemy wiele zmienić w naszym własnym życiu i zdrowiu, ale mamy też bezpośredni wpływ na nasze środowisko i na politykę naszego państwa. Głosujmy jedząc. I
ZDROWIE ZIEMI I ZDROWIE NASZEGO CIAŁA TO NACZYNIA POŁĄCZONE, GDZIE JAKOŚĆ PIERWSZEGO JEST WPROST PROPORCJONALNA DO DRUGIEGO
Szef Irek Ekspert od zdrowej ¿ywnoœci i zdrowego trybu ¿ycia. Studiowa³ na Akademii Rolniczej we Wroc³awiu, biologiê i chemiê na uniwersytecie w Ferrarze i filozofiê w Nowym Jorku. Zarabia na ¿ycie gotuj¹c i lecz¹c jedzeniem – udziela indywidualnych konsultacji i opracowuje diety. Od roku mieszka w Polsce z ¿on¹ Davin¹ i synkiem Ili¹.
Sebastian Borowski
Z
astanawiam się, czy jako obywatel Polski mam jakikolwiek wpływ na decyzje naszego rządu? Z jednej strony chciałbym zaufać rządzącym i oddać w ich ręce ważne decyzje dotyczące nas wszystkich wierząc, że efektem ich uczciwej pracy będzie dobro ogółu. Z drugiej zaś strony codzienność pokazuje mi coś innego... Czy pozostaje mi jedynie frustracja i poczucie bezsilności? Czy jestem w stanie cokolwiek zmienić? To, co znajdzie się na naszym kuchennym stole zależy od nas samych. Żaden polityk nie wciska nam do gara rzeczy przez nas niechcianych. Kroimy, co chcemy, przyprawiamy, jak chcemy, mamy pełną kontrolę nad naszym pożywieniem, a w efekcie jesteśmy tym, co jemy. To, co znajduje się na naszym talerzu ma też wielki wpływ na środowisko – dobry lub negatywny. To, co wkładamy do ust ma związek z tym, jak wygląda najbliższy sklep spożywczy, co można w nim dostać, a czego nie ma wcale. Jeśli kupujemy chemicznie przetworzoną żywność lub produkty spryskane pestycydami to stajemy się ich najlepszymi sponsorami, a w sklepie będzie ich coraz więcej. Nasze pieniądze zostaną użyte do produkcji tych samych produktów, wypełnionych tymi samymi lub jeszcze tańszymi chemikaliami i wrócą na półki, wypierając inne, naturalne. Wartymi szczególnej uwagi są tu organizmy genetycznie modyfikowane. Uprawy te to największa plaga współczesnego rolnictwa. Wymagają ton środków chemicznych i szkodzą nie tylko bezpośrednio, ale zatruwają też nasze środowisko i w efekcie szkodzą nam podwójnie. To, co wkładamy dzisiaj do ust ma i będzie miało wpływ na naszą planetę, ludzi na niej żyjących i ich przyszłe generacje. Zdrowie ziemi i zdrowie naszego ciała to naczynia połączone, gdzie jakość pierwszego jest wprost proporcjonalna do drugiego. Przykładów jest wiele, a jednym z nich – soja, która podstępnie wkradła się na półki ze zdrową żywnością. Uprawy genetycznie modyfikowanej soi dramatycznie niszczą środowisko. Soja wymaga agresywnego spryskiwania pestycydami, te z kolei zatruwają wodę, glebę i powietrze, w efekcie chorują i giną zwierzęta i ludzie. Samą soją karmi się kurczaki i krowy
32 Food. Eko¿ywnoœæ
33 Food. Eko¿ywnoœæ
bioNA OPINIA
WYRO
Tekst:
Marcin Fajerski
Z własnej uprawy i hodowli, zdrowe, w 100% naturalne, bez konserwantów i sztucznych barwników, tradycyjne, regionalne, swojskie… Jednak nie zawsze ekologiczne, choć za takie uchodzi. W pułapkę ekościemy i ekopodróbek można wpaść naprawdę łatwo. Co zrobić, aby nie dać się wpuścić w sztuczne maliny? Dlaczego warto stawiać na ekożywność?
34 Food. Eko¿ywnoœæ
Pod dobrą BIOpieką
P
Dlaczego warto sięgać po certyfikowane artykuły spożywcze? Dlaczego postrzegane są one jako zdrowsze od ich odpowiedników produkowanych na skalę przemysłową? – Ekożywność nie zawiera szkodliwych dla zdrowia azotanów, azotynów, a także nitrozoamin – tłumaczy prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska z Zakładu Żywności Ekologicznej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. – Występowanie tych związków nie tylko może stawać się przyczyną chorób układu pokarmowego, alergii, ale również nowotworów – dodaje.
olacy pokochali ekologiczną żywność. Stała się ona ważnym elementem aktywnego i zdrowego stylu i filozofii życia, podstawowym składnikiem każdej diety oraz manifestacją troski o środowisko naturalne. Już co trzecia osoba biorąca udział w najnowszych badaniach TNS Polska przyznaje, że chętnie sięga po produkty z certyfikatem.
Niech to kule BIO? Trzeba jednak przyznać, że ekoprodukty, często nazywane organicznymi lub bioproduktami, dość często mylone są przez nas z żywnością produkowaną metodami tradycyjnymi. Zielony design opakowania, enigmatyczne oznaczenia, certyfikaty niewiadomego pochodzenia i slogan „100% naturalne” wystarczą, by nabrać niezorientowanych – a wszyscy stosujący takie triki nabierają wody w usta. Jak więc odróżnić żywność ekologiczną od konwencjonalnej bez buszowania z lupą po delikatesach i rozszyfrowania etykiet?
Oczy szerEKO otwarte
NiepodroBIOna jakość Certyfikowaną żywność warto jeść nie tylko ze względu na to, czego ona nie zawiera, ale także z uwagi na to, że ma więcej cennych dla zdrowia wartości odżywczych. I są na to dowody! Warzywa i owoce z biocertyfikatem mają od 19 aż do 69% więcej zdrowych przeciwutleniaczy niż ich konwencjonalne odpowiedniki – odkryli naukowcy z Uniwersytetu w Newcastle w Wielkiej Brytanii. – Certyfikowane produkty zawierają też więcej substancji bioaktywnych: witaminy C, karotenoidów oraz związków z grupy polifenoli. Są także bogatym źródłem minerałów, m.in. żelaza i magnezu – wyjaśnia prof. Rembiałkowska.
Ekożywność nie zawiera szkodliwych dla zdrowia azotanów, azotynów, a także nitrozoamin.
Produkty i przetwory ekologiczne to takie, które zawierają co najmniej 95% składników pochodzenia ekologicznego. Przede wszystkim nie są one modyfikowane genetycznie. Nie zawierają również szkodliwych pozostałości po pestycydach i sztucznych nawozach używanych w rolnictwie. Przy ekologicznej hodowli zwierząt nie stosuje się natomiast hormonów wzrostu. Dopiero wtedy organiczna żywność opatrzona zostaje certyfikatem rolnictwa ekologicznego, tzw. zielonym liściem. Jeśli znajduje się on na opakowaniu, można mieć całkowitą pewność, że dany produkt jest ekologiczny – a więc i bezpieczny dla zdrowia.
PrzEKOnwertowane na lepsze Każde gospodarstwo rolne przed uzyskaniem certyfikatu ekologicznego musi zostać poddane tzw. konwersji, w czasie której gleba, wody gruntowe i powietrze osiągają stan naturalnej, biologicznej równowagi. Następnie po 2-3 latach rolnicy muszą przejść specjalną kontrolę sprawdzającą, czy spełniają warunki ekologicznej produkcji w całej Unii Europejskiej. Możliwość oznaczenia produktów ekocertyfikatem mają wyłącznie ci producenci, którzy osiągnęli trzeci, ostatni poziom statusu w konwersji. Przetwarzanie surowców ekologicznych także objęte jest ścisłymi zasadami i podlega dodatkowej, rygorystycznej kontroli.
Większe EKOrzyści Okazuje się, że korzyści z kupowania ekoproduktów jest znacznie więcej niż mogłoby się wydawać. Rozwój ekologicznych gospodarstw w Europie ma wpływ na lepszy stan gleby, wód gruntowych oraz jakość powietrza. To natomiast przekłada się na ogólny spadek zachorowalności ludzi, nie tyl-
35 Food. Eko¿ywnoœæ
ko na terenach rolniczych, ale także w miastach. Dlatego zakup produktów ekologicznych przez wielu świadomych Polaków nie jest już postrzegany jako fanaberia.
EKOnomicznie uzasadnione Czasami rezygnujemy z zakupu ekologicznej żywności, bo jest droższa od tej tradycyjnej. Jednak w dłuższej perspektywie inwestycja w bio okazuje się opłacalna. – Płacąc odrobinę więcej za produkt jakości ekologicznej, oszczędzamy wydatki na farmaceutyki i lekarzy – zapewnia Danuta Pilarska, właścicielka gospodarstwa ekologicznego w Szubinie i prezes stowarzyszenia Ekoland. – Żywność ekologiczna może i powinna być postrzegana jako fundament dobrze zbilansowanej diety, zdrowego życia i źródło dobrego samopoczucia – mówi.
PASSATA POMIDOROWA BIO Do przygotowania jednej butelki passaty (680 g) zużyto ponad 1,2 kg świeżych pomidorów z najczystszych regionów południowych Włoch. Ekologiczne pomidory użyte do jej przygotowania dojrzewały w śródziemnomorskim klimacie, przez co passata ma niepowtarzalny, intensywny smak. Doskonała jako baza do zup i sosów. www.eko-wital.pl 7,25 zł / 680 g
MAKARON PEŁNOZIARNISTY SPAGHETTI BIO 500 G Makaron spaghetti firmy Granoro został przygotowany z pełnoziarnistej mąki z pszenicy durum. Wyprodukowany przez ekspertów w produkcji najlepszej włoskiej pasty w mekce makaronu – na południu Włoch. W swojej ofercie firma ma makarony GRANORO BIO zwykłe i pełnoziarniste w różnych kształtach – spaghetti, penne, fusilli i farfalle. www.eko-wital.pl 5,90 zł / 500 g
Gdzie można kupić ekologiczne produkty? – Obecnie – praktycznie wszędzie. Od konwencjonalnych delikatesowych sieciówek począwszy, poprzez drogerie, na sklepach specjalistycznych skończywszy – mówi Anna Wyrzykowska z firmy Bio Raj. Coraz częściej w polskich miastach powstają także ekobazary. Trzeba jednak uważać. Logo rolnictwa ekologicznego na stoisku nie oznacza, że wszystkie sprzedawane tam produkty posiadają stosowne certyfikaty. Dodatkowo można kupić produkty bio bezpośrednio z gospodarstwa ekologicznego lub od grup rolników, które dostarczają zamówioną przez Internet żywność prosto do domu. Mając tak szeroki dostęp do bioproduktów, warto przestawić się na ekologiczny model życia. I
Owoce BIO Miechunki Puffins pochodzą z Ekwadoru, gdzie uprawiane są w gospodarstwach spełniających wszystkie najostrzejsze wymogi upraw ekologicznych – nie stosowano w nich pestycydów, sztucznych nawozów ani przyspieszaczy wzrostu. Miechunka Puffins jest w 100% naturalna. Niewielka liczba kalorii, lekkość, chrupkość oraz bogactwo cennych składników sprawia, że można ją podgryzać zawsze, gdy przyjdzie na to ochota. www.microfood.eu 9,90 zł / 50 g
Materiały producentów i dystrybutorów
Gdzie po EKO?
MIECHUNKI PUFFINS
36 Food. Z ziemi w続oskiej po polsku
37 Food. Z ziemi w³oskiej po polsku
j e i k s o ³ w i m e Z zi
u k s l o p po Autor: Jolanta Kamińska
Ponad 100 lat tradycji, rodowód z włoskiej Lombardii, tradycyjne receptury. I odwaga, która kazała Zdzisławowi Bartelakowi w wieku 39 lat porzucić dyrektorski garnitur na rzecz piekarskiego fartucha. Dziś jego firma nazywana jest cukierniczym porsche, a jej właściciela napędza to samo, co przed 20 laty – przekonanie, że sukces to zadowolenie ludzi. LUDZIE LISTY PISZĄ
„Szanowny Panie Producencie (…). Pragnę przesłać Pańskiej Firmie serdeczne pozdrowienia oraz słowa uznania za ogromny kunszt wypiekania wspaniałych ciasteczek owsianych. Takich (…) na polskim rynku jeszcze nie było” – pisze do Zdzisława Bartelaka w 1998 roku Teresa Marcinkiewicz z Warszawy. Maria Patas z Siemianowic Śląskich prosi w liście o ich recepturę, a Wanda Stahlschmidt z niemieckiego Kreuztal relacjonuje wizyty niezapowiedzianych gości „którzy chcieli uraczyć się bardzo dobrymi wypiekami”. Jeśli kiedykolwiek byliście zachwyceni smakiem ciasta, pralinek albo lodów tak bardzo, że zdecydowaliście się napisać list do producenta, to prawdopodobnie jedliście słodkości Consonni. Historia firmy może stanowić scenariusz hollywoodzkiego filmu – założone w 1911 roku we Włoszech rodzinne przedsiębiorstwo przez lata doskonaliło się w rzemiośle cukiernictwa i piekarstwa budując swoją reputację. Z pokolenia na pokolenie rodzice i dziadkowie przekazywali dzieciom wiedzę, doświadczenie i te same wartości – aby wytwarzać produkty uczciwie, z szacunkiem dla tych którzy je jedzą. Tradycja i rodzina. Nie ma dla Włochów większych świętości. W jaki więc sposób przekazywany z rąk
38 Food. Z ziemi w³oskiej po polsku
do rąk zeszyt z przepisami na najlepsze pieczywo i ciasta z Lombardii trafił do podczęstochowskiej wsi Kamyk, która dziś jest siedzibą Consonni?
w Polsce certyfikowany Q-Grader postanowił rozwinąć w Consonni zupełnie nowy obszar związany z importem i wypalaniem najlepszej jakościowo kawy. Starszy Dominik prowadzi w Częstochowie Delikatesy Kolonialne, w których można kupić produkty rekomendowane przez organizację Slow Food. Przywożone z podróży do Włoch, Hiszpanii, Francji czy Austrii w pełni oddają filozofię Slow Food – prawa do smaku i zmysłowej przyjemności jedzenia.
POLSKA KARTA Polski rozdział „sagi Consonni” rozpoczął się w 1991 za sprawą Haliny Bartelak (szwagierki Giovanniego Consonni) i jej męża Zdzisława Bartelaka. Koligacje z rodziną włoskich cukierników, początek transformacji ustrojowych w Polsce i marzenie, by rozwinąć „coś swojego” zaowocowały odważną decyzją. Zdzisław Bartelak rzuca pracę w zakładzie energetyki cieplnej, wspólnie z żoną zaciąga kredyt pod zastaw domu, przywozi na wypożyczonej przyczepie włoskie maszyny i otwiera piekarnię – cukiernię. W siermiężnej jeszcze Polsce początku lat 90. Bartelakowie oferują klientom trzydzieści smaków lodów, a sam pan Zdzisław zostaje czeladnikiem w firmie cukierniczej w Mediolanie. Pod okiem fachowca uczy się wypiekać panettone, tradycyjne włoskie ciasto z bakaliami – dziś wspólnie z ciastem drożdżowym maślanym jest ono wizytówką firmy. Proces produkcji trwa, bagatela, 72 godziny, wymaga sterylnych warunków, dbałości o szczegóły i najlepszych składników, m.in. miodu, świeżego masła i homogenizowanych żółtek. Wyrabiane ze starannością i czułością ciasto odwdzięcza się puszystą strukturą, aromatem masła i wyjątkową delikatnością. Niebywałe, ale zachowuje świeżość prawie miesiąc.
DOBRE JAK KIEDYŚ Jakość to słowo klucz tego biznesu. W dobie produkcji przemysłowej ręczne wyrabianie produktów jest aktem odwagi, ale i świadomą decyzją. Consonni to produkty niszowe, luksusowe. Drogie, ale z najwyższej półki. Stoją za nimi wieloletnie doświadczenie, nauka rzemiosła, tradycyjne receptury i najlepsze składniki. Bartelakowie mąkę kupują z lokalnych ekologicznych gospodarstw, jajka pochodzą od kur z wolnego wybiegu, wodę pobierają ze źródeł Jury Krakowsko–Częstochowskiej, pistacje sprowadzają z włoskiego Bronte, orzechy laskowe z Piemontu, a wanilię Bourbon z Madagaskaru. Tak powstają wypieki „dobre jak kiedyś”, całkowicie naturalne, takie, których smak pamiętamy z rodzinnego domu. Tu nie ma kompromisów, w Consonni nie produkuje się inaczej dla siebie, a inaczej dla innych. Tę uczciwość i jakość doceniła organizacja Slow Food Polska, przyznając firmie Zdzisława Bartelaka swoją rekomendację – warto dodać, że jedyną w Polsce dla producenta wyrobów cukierniczych.
RODZINNY BIZNES Poza błogosławieństwem rodziny Consonnich, maszynami piekarskimi i kajetem z recepturami Bartelakowie przywieźli z Włoch coś jeszcze. Przekonanie, że przekazywanie pasji z pokolenia na pokolenie, choć trudne, ma sens. W Kamyku pod Częstochową pracuje żona pana Zdzisława – Halina Bartelak, absolwentka krakowskiej ASP, twórczyni wizerunku firmy. To dzięki niej opakowania i etykiety Consonni są małymi dziełami sztuki, choćby pudełko lodów pistacjowych, które zdobi obraz Józefa Chełmońskiego „Babie Lato”. Miejsce w firmie znaleźli dla siebie także dwaj synowie właściciela. Pasją młodszego Filipa jest kawa – jako jedyny
DROŻDŻOWE MAŚLANE Wypieki Consonni to zawsze tradycyjne przepisy. Wspomniane już ciasteczka owsiane, które tak bardzo smakują klientom, nadal są wypiekane według receptury amerykańskiej. Kremowy Tort Chłopak i Szwarcwaldzki z bitą śmietaną, praliny z belgijskiej czekolady, lody z orzechami włoskimi i laskowymi z Piemontu. I chleby – żytni z sabatnikowego pieca opalanego drewnem brzozowym, pszenno-żytni z dodatkiem żurawiny, chrupiący chleb owalny i obficie posypany makiem chleb wiejski. Szczególnie dumny Zdzisław Bartelak jest z ciast drożdżowych. Włoski panetton, placek prowincja z dodatkiem czekolady, ciasto hrabiego z dużą ilością bakalii i gwiazda ostatnich miesięcy – ciasto drożdżowe maślane, jedyne w Polsce ze znakiem Jakość Tradycja przyznawanym najwyższej jakości produktom tradycyjnym oraz prestiżowym znakiem Teraz Polska. Ciasto swój wyjątkowy smak zawdzięcza m.in. naturalnym drożdżom, wytwarzanym we własnym zakresie.
D
ziś produkty Consonni można kupić w dobrych cukierniach, sklepach firmowych i patronackich, sieci sklepów Alma, Organic Farma Zdrowia oraz w sklepie internetowym producenta. Bartelakowie od ponad 20 lat pozostają wierni filozofii, która początek wzięła w małej włoskiej miejscowości Vedano al Lambro. Marzą, by kiedyś ich dzisiejszy klient przyprowadził do kawiarni swoje dzieci ze słowami „pokażę wam, gdzie jadłem najlepsze lody i ciastka. Pamiętam je z dzieciństwa…” I
39 Food. Z ziemi w³oskiej po polsku
Bartelakowie od ponad 20 lat pozostaj¹ wierni filozofii, która pocz¹tek wziê³a w ma³ej w³oskiej miejscowoœci Vedano al Lambro.
Polski rozdzia³ „sagi Consonni” rozpocz¹³ siê w 1991 za spraw¹ Haliny Bartelak i jej mê¿a Zdzis³awa Bartelaka
40 Food. O mi³oœci do gotowania
NIE MAM MISJI, PO PROSTU CHCĘ GOTOWAĆ!
Z King¹ Paruzel, finalistk¹ programu telewizyjnego MasterChef Polska,
o mi³oœci do gotowania, ksi¹¿ce kucharskiej i rozci¹gliwej dobie rozmawia Iwonna Widzyñska-Go³acka
41 Zrobi³o siê o pani g³oœno, gdy znalaz³a siê pani w finale bardzo popularnego programu kulinarnego MasterChef Polska. Czy by³o to bardzo stresuj¹ce? Bo i konkurs ogólnopolski, i wymagaj¹ca konkurencja, i wszystko obserwowane przez setki tysiêcy ludzi w telewizji, no i wreszcie ocenianie przez wcale niepob³a¿liwe jury?
Food. O mi³oœci do gotowania
Nie miałam prawie żadnego stresu, bo byłam przekonana, że każdy etap będzie moim ostatnim (śmiech). Kiedy dostałam zaproszenie do wzięcia udziału w tym konkursie, nie miałam zamiaru się zgłosić. Od 4 lat prowadziłam w Internecie blog kulinarny i nie wydawało mi się, że jestem gotowa do tak poważnej rywalizacji. To mój mąż powiedział, abym jednak wystartowała. Przekonywał mnie, że warto zobaczyć, o co chodzi, na czym polega taki konkurs i jak się to odbywa. Mówił, że to może być fajna przygoda i w sumie, co mi szkodzi? Przekonał mnie i ostatniego dnia, tuż przed datą zamknięcia zgłoszeń, wrzuciłam swoją zgodę mailem do skrzynki. Natomiast miałam tremę, bo boję się wystąpień publicznych. A tu nie tylko trzeba myśleć o tym, co się robi i jak, ale także mówić. A jednocześnie nie myśleć, że oglądają mnie tysiące widzów. Tym, którzy po konkursie mówili mi, że nie rozumieją, dlaczego miałam tremę, polecam, aby stanęli w świetle reflektorów, wzięli do ręki mikrofon i wystąpili prze widownią. Wtedy mnie zrozumieją.
I tak, i nie. Wszyscy w moim domu świetnie i smacznie gotują, ale ja raczej byłam niewykwalifikowaną pomocą. Proszono mnie o umycie warzyw, oczyszczenie marchewki itd. Tata jeździł po świeże warzywa i inne produkty, a potem przygotowywał z nich niezwykle smakowite potrawy. Wspaniale gotowały także mama i babcia. Pewnie dlatego ja nie musiałam się zajmować poważniejszymi zajęciami. Gdyby gotowanie już wtedy zaczęło mnie interesować, próbowałabym bardziej stanowczo włączyć się do ich zespołu świetnych kucharzy. Mnie interesowało coś innego – podróże. Jestem magistrem turystyki międzynarodowej. Gotować zaczęłam dopiero po ślubie, abyśmy z mężem nie umarli z głodu. Wiele osób ogl¹daj¹cych program, twierdzi, ¿e to pani powinna wygraæ ten konkurs. Czy by³a pani rozczarowana, ¿e siê nie uda³o?
Absolutnie nie uważam tego za porażkę. Wręcz przeciwnie, byłam zachwycona, że udało mi się dotrzeć aż do finału. Szczerze cieszyłam się, że wygrała Basia i serdecznie jej gratulowałam. I myślę, że wtedy nie byłam jeszcze przygotowana na taki sukces. Nie mogłabym skorzystać z możliwości, które otworzyły się przede mną dopiero po jakimś czasie. Musiałam wszystko przemyśleć, zastanowić się, co dalej, jakie podjąć decyzje. Mówi³a pani, ¿e musia³a przemyœleæ ró¿ne sprawy, po tym, gdy min¹³ fina³. Jakie to sprawy, jeœli mogê zapytaæ?
Dziś więcej rzeczy mnie cieszy. A biorąc pod uwagę moje postanowienia i pracę, jestem od tamtego dnia o lata świetlne bardziej dojrzała, zdecydowana i systematyczna. Czy jednym z tych postanowieñ by³o wydanie ksi¹¿ki kucharskiej, która w³aœnie siê ukaza³a i ma dosyæ intryguj¹cy tytu³: „Nie… zwyk³a kuchnia, bo ka¿dy jest inny” Mamy na rynku wiele ksi¹¿ek kucharskich, czym ta bêdzie siê wyró¿nia³a?
Gotowanie to jedna z moich pasji i miłości. Aby przybliżyć Czytelnikom potrawy, jakie polecam i opisuję, ozdobiłam je moimi zdjęciami. Aparat fotograficzny był moim przyjacielem w tym zadaniu, bo obraz jest wart tysiąca słów. Poza tym każdy mój przepis można zmienić na trochę inny i podaję kilka możliwości takich urozmaiceń. Nazywam to wariantami smaków: na przykład podaję przepis na sałatkę jarzynową, którą można zmodyfikować dodając śledzie (jest wtedy śledziowa), gdy dodamy buraki i świeżą miętę stanie się orzeźwiająca i zyska piękny kolor; a gdy odejmiemy ziemniaki, majonez i ocet będzie to wspaniały chłodnik. Pisałam ją przez 6 miesięcy i nie ukrywam, że w nadaniu książce ostatecznego szlifu pomogli mi moja siostra Maja i mój mąż Adam. Bardzo im za to dziękuję. To bardzo krótko, zw³aszcza, jeœli weŸmie siê pod uwagê, ¿e pisze pani nadal kulinarnego bloga, biega dla utrzymania dobrej kondycji, no i stale wymyœla coœ nowego. Jak pani to robi?
Materiały prasowe Kingi Paruzel
Jest pani bardzo m³oda. Sk¹d siê wziê³a pani pasja kulinarna? Czy to tradycja rodzinna?
Kinga Paruzel z uczestniczkami warsztatów kulinarnych „Nie...zwykła kuchnia”
Jestem dziewczyną z gór i realizuję swoje postanowienia. Rzeczywiście robię to wszystko i jeszcze zapomniała pani dodać, że pracuję w firmie swojej mamy bez taryfy ulgowej, robię banery wielkoformatowe i wszystko to, co trzeba. A przy gotowaniu trzeba dopuścić do głosu swoją fantazję i otworzyć umysł na nowe horyzonty. Będę prowadziła także program TV drugiej serii o królowych stołu w Polsce, czyli zupach.
W domu w œwiêta jemy niewiele, za to cieszymy siê swoim towarzystwem, spacerami, jeœli pogoda pozwala i odwiedzinami przyjació³.
stuletnią tradycją), a my je wyciskamy i dekorujemy. Teściowa robi najlepszą kapustę na świecie, brat dostarcza ryby. Każdy ma swoje popisowe dania i jest za nie odpowiedzialny. Co myœli pani o naszym narodowym zwyczaju, który zmusza do szykowania wielkich iloœci jedzenia, a potem ucztowania a¿ do przejedzenia?
W naszym domu nie ma takich opcji. Jemy niewiele, za to cieszymy się swoim towarzystwem, spacerami, jeśli pogoda pozwala i odwiedzinami przyjaciół. Jakie s¹ pani plany na przysz³oœæ?
I kto bêdzie gotowa³?
Chcę mieć w Gliwicach restaurację z cukiernią. Potrawy będą proste, niewydumane. Aby robić to bardzo dobrze, wykazując szacunek dla klientów, mam w planach naukę w londyńskiej szkole gastronomicznej Le Cordon Blue. Nauka trwa tam około 4 miesięcy i koniecznie chcę ukończyć ten kurs oraz staże w renomowanych restauracjach.
W święta gotuje cały dom. Mama wyrabia ciasto na pierniki (w naszym domu jest fantastyczny przepis na piernik z ponad
Dziêkujê za rozmowê.
Ju¿ nie tak daleko do œwi¹t Bo¿ego Narodzenia. Co znajdzie siê na pañstwa stole?
Jeszcze o tym nie myśleliśmy. Jednak wiem, że w klasyce i prostocie jest siła. Sądzę, że potrawy będą takie, jak co roku, bo bardzo je lubimy i szanujemy tradycję. Pojawi się karp, kapusta z grzybami i grochem, barszcz z uszkami, makówki.
44
DOM KONIAKU. DOM MARTELLA Tekst i zdjêcia: Edyta Kochman
Często zastanawiałam się, jakie miejsce na świecie byłoby idealne do życia w stylu Slow. Takie, w którym zegarki się nie spieszą, można osiągnąć harmonię i bez przeszkód chłonąć zmysłami rzeczywistość… Poznałam je, choć dotąd nie miałam pojęcia o jego istnieniu. To wyjątkowe miejsce to Château de Chanteloup – Dom Koniaku Martell we Francji.
J
akie atrakcje może nieść trzydniowy pobyt w zabytkowym francuskim pałacyku? To pytanie zaprzątało mi myśli przez całą drogę z Bordeaux do Cognac. To tam znajduje się przepiękny i wyjątkowy Château de Chanteloup. To jeden z najstarszych i najsłynniejszych domów koniaku na świecie. Krajobraz okolic Cognac to przede wszystkim winnice, ciągnące się aż po horyzont. Wyłącznie z białych winogron tego regionu produkowane są najlepsze koniaki na świecie. Château de Chanteloup to wyjątkowe miejsce, które kryje w sobie tajemnicę wielkiej miłości. Oryginalny pałacyk został zbudowany w XVI wieku. W 1838 roku kupił go wnuk Jeana Martella – Theodore Martell. W 1930 roku kolejny członek rodu, Maurice Firino Martell, postanowił kompletnie zmienić styl i przebudować Château de Chanteloup. Jego wielka miłość, Elisabeth, pochodziła z Normandii. Choć pokonanie blisko 700 kilometrów z Cognac do Normandii nie było w tamtych czasach prostą sprawą, Maurice postarał się, by sprowadzić z Normandii wszystkie materiały i nadać pałacykowi normandzki charakter. Liczyła się wielka miłość i to, by Elisabeth czuła się jak w domu. Château de Chanteloup to dziś wizytówka marki Martell. Produkcję koniaków rozpoczął nestor
rodu, Jean Martell, w 1715 roku. Sześć lat później zdobył już światową renomę i eksportował ponad 200 tys. litrów koniaku do Wielkiej Brytanii. W 1868 roku koniak Martell był ceniony już na Dalekim Wschodzie, a krótko potem – na całym świecie. Następcy Martella kontynuowali wielkie dzieło swojego przodka sprawiając, że dziś jest to jeden z najlepszych koniaków na świecie. W kolejnych latach powstało wiele niepowtarzalnych koniaków marki Martell, które zachwycają koneserów ze świata swoim unikatowym i wyjątkowym charakterem. Miałam niepowtarzalną okazję przekonać się o jego doskonałości będąc gościem w Château de Chanteloup. Koniak Martell produkowany jest według ściśle określonych receptur, opracowanych przez jego twórcę, Jeana Martella. Każdy koniak Martell swój niebywały lekki smak uzyskuje dzięki procesowi podwójnej destylacji. Bardzo istotny jest także proces dojrzewania i leżakowania trunku w dębowych beczkach. Do dziś, tak samo jak w czasach Jeana Martella, beczki wytwarzane są ręcznie wyłącznie z francuskiego dębu Troncais. Ta receptura sprawia, że koniak jest bardziej łagodny i delikatny niż inne. Wyróżnia go głębia aromatów orzecha włoskiego, suszonych owoców i marcepanu, zachwyca smakiem migdałów, toffi i rodzynek oraz delikatną nutą wanilii.
Materia³ prasowy Château de Chanteloup
45
2
3
1
4
5
6
„Nasz koniak musi być najlepszy” – mawiał przed 300 laty Jean Martell. To motto przyświeca także dzisiaj grupie Pernod Ricard, która od 2001 roku jest właścicielem marki Martell i Domu Koniaku Château de Chateloup. Dziś pałacyk pełni funkcje reprezentacyjne i jest miejscem spotkań biznesowych. W 16 ekskluzywnych pokojach, które zachowały w większości autentyczny, normandzki charakter, gościć mogą najbardziej znamienite postaci tego świata. Jedną z zasad, których Martell wymagał od podwładnych było: „nasz obowiązek jest przyjemnością, a przyjemność – obowiązkiem”. Tak do dziś zachowuje się dyskretna i elegancka obsługa Château de Chanteloup. Pomimo luksusu czuje się wyjątkową gościnność i domową atmosferę. Wszystko jest tak urządzone, by zapewnić gościom wyjątkowy komfort i aby czuli się rozpieszczani przez cały pobyt.
Doskonałym uzupełnieniem tego wspaniałego miejsca jest wkomponowana w charakter pałacu oferta francuskiej kuchni. Do dań serwowane jest znakomite francuskie wino i oczywiście koniak. Kosztowałam najlepsze foie gras, a czekoladowy fondant z kieliszkiem Martell Cordon Bleu był jak doznanie i dotyk kulinarnego raju! Cordon Bleu będzie moim ulubionym koniakiem. Jak rozkoszować się i doceniać te wyjątkowe trunki, nauczyłam się podczas wizyty w szkole koniaku Martell, gdzie miałam okazję skosztować też XVIII-wiecznych roczników. Nieprawdopodobnym pomysłem obecnych właścicieli było stworzenie pokoju koniaku Martell przebudowanego z letniej oranżerii. Nowoczesny charakter miejsca podkreśla designerskie połączenie kolorów, oświetlenia z ekskluzywnym barem pełnym najlepszego i najstarszego koniaku. Wspaniałym akcentem pokoju jest Bursztynowa Lampa w kształcie kropli (naturalnie koniaku), stworzona przez wybitnego francuskiego artystę, Jeana Nouvela. Trzy dni życia w Château de Chanteloup to najbardziej wyjątkowy czas w moim życiu. Pozostały wspomnienia z niesamowitego miejsca, które narodziło się z wielkiej miłości, ciężkiej pracy i szacunku do przeszłości. Nauczyłam się tu doceniać smak koniaków Martell i już na zawsze pozostanę im wierna. I
7
11
8
,,N
asz obowi¹zek jest przyjemnoœci¹, a przyjemnoœæ – obowi¹zkiem
,,
Jedna z zasad, których Martell wymagał od podwładnych
1. Château de Chanteloup – Dom Koniaku Martell we Francji. 2. Uroczysty Lunch. Od lewej szef kuchni Château de Chanteloup – Eric Danger, w œrodku Jean Jacques Regnault – Brand Development Manager Martell Cognac, Chanteloup – Guest House Manager, po prawej Krystyna Rappé-Niemirska, Specjalista PR Pernord Ricard Polska. 3,4,5,6. Wnêtrza Château de Chanteloup: hol, biblioteka i salon. 7. Od lewej Bertrand Guinoiseau – Ambasador Koniaków Martell, Krystyna Rappé-Niemirska, po prawej Szefowie Kuchni – Dawid Szkudlarek i Daniel Olas – zwyciêzcy L'art. De la Cuisinne Martell Polska. 8. Tradycyjne wypalanie dêbowych beczek. 9. Dêbowa beczka rocznik 1959. 10. G¹siory najstarszych roczników Martell. 11. Nowoczesny pokój Martella z designersk¹ lamp¹ w kszta³cie kropli koniaku.
9
13
10
14
15
12
12. Kolekcja koniaków Martell, w tle obraz Jeana Martella.. 13. „Esencja wina” – czêœci sk³adowe koniaku z ró¿nych roczników. 14. Szko³a degustacji koniaków Martell. 15. Piwnice Martella.
48 Butik spo¿ywczy
i k a m s e r b o D klepowej pó³ki ze s
POD CHOINKĘ
WIĘCEJ NIŻ HERBATA
Idealny prezent œwi¹teczny dla wszystkich, którzy ceni¹ oryginalne
Organic Matcha w postaci proszku powstaje z wyselekcjonowanych
po³¹czenia i wyj¹tkowe smaki. Kolekcja Smaków to zestaw wyrobów
liœci zielonej herbaty o wyj¹tkowych w³aœciwoœciach zdrowotnych.
w³asnej produkcji, których podstaw¹ s¹ naturalne sk³adniki
Najwy¿szej jakoœci zielona herbata o skoncentrowanej mocy
i ekologiczne warzywa z Folwarku W¹sowo. Zestaw zawiera bia³e
(1 fili¿anka = 10 fili¿anek zwyk³ej, zielonej herbaty), która wspomaga
i czerwone wino, parfait z ³ososia, pasztet z soczewicy, pasztet
odchudzanie, reguluje ciœnienie, zapobiega zawa³owi serca i udarowi
z w¹tróbek drobiowych oraz konfiturê z czerwonej cebuli z winem
mózgu. Jeden z najsilniejszych antyoksydantów.
i miodem. www.organicmatcha.pl www.abckuchni.pl
Organic Matcha, 30 g – od 30 zł
ABC Kuchni, 149 zł
ZAMIAST SŁODYCZY
100% NATURY OD HELIO
Mog¹ byæ zdrow¹ przek¹sk¹ albo dodatkiem do œwi¹tecznych potraw i wypieków. Suszone morele i ¿urawina od Vita Natura
HELIO Natura to wyj¹tkowa seria naturalnych bakalii niezawieraj¹cych
s¹ pe³ne witamin, b³onnika i dostarczaj¹ beta karotenu chroni¹cego
typowych dla suszonych owoców konserwantów (E200 i E220). Dziêki
przed dzia³aniem wolnych rodników. Propozycj¹ dla zestresowanych
naturalnemu procesowi suszenia uzyskano produkty pe³nowartoœciowe,
i przemêczonych s¹ bogate w selen orzechy brazylijskie, które
a jednoczeœnie naturalnie zdrowe, o wyj¹tkowym smaku i naturalnym
stymuluj¹ pracê mózgu.
dla suszonych owoców kolorze. Polecane s¹ w zdrowej diecie, w tym w diecie alergików i niskosodowej. Doskona³e jako naturalna przek¹ska,
www.sklepvita.pl
czy zdrowszy dodatek do œwi¹tecznych potraw.
Vita Natura, orzechy 100 g – 7,12 zł; morele 100 g – 9,80 zł, żurawina 100 g – 6,35 zł
www.helio.pl
49 Butik spo¿ywczy
TAŃCOWAŁA ŚLIWKA Z PIEPRZEM
NATURALNIE SMACZNY I DELIKATNY
Ciekawe po³¹czenia smaków
Wyprodukowanie prawdziwego sera
i estetyczny s³oiczek sprawiaj¹,
owczego wymaga wiedzy, czêsto
¿e ten d¿em Owocowego Domu
przekazywanej z pokolenia na
bêdzie idealnym prezentem
pokolenie. Taki proponuj¹ Produkty
Wino znakomite, o œwietnej strukturze i z³o¿onoœci
œwi¹tecznym dla smakoszy.
Klasztorne – ser owczy bia³y
– o nowoczesnej estetyce, ale wykonane bardzo
S³odka œliwka i pikantny pieprz
wyrabiany z pasj¹ i sercem,
tradycyjnie i w ca³oœci naturalnie – pierwsze
tworz¹ doskona³e po³¹czenie,
powstaje wy³¹cznie z owczego
z certyfikatem biodynamicznym w tej kategorii
które sprawdzi siê jako dodatek
mleka.O jego wyj¹tkowym smaku
na Wêgrzech. Grona s³u¿¹ce do jego wytworzenia
do tostów, naleœników i deserów.
decyduje tradycyjna metoda
dojrzewa³y na wzgórzu Krako (co po wêgiersku
Œwietnie bêdzie smakowaæ
wytwarzania z niepasteryzowanego
znaczy „Kraków”) i na s¹siaduj¹cym z nim siedlisku
te¿ prosto ze s³oiczka.
mleka jak i lokalne warunki
Batory. Okr¹g³a, oleista s³odycz, nuty miodowe.
klimatyczne Beskidu Wyspowego.
Piêkny, z³ocisty kolor. Nie da siê od niego oderwaæ.
www.klasztorne.pl
www.krakoslowwines.pl
Produkty Klasztorne,
www.facebook.com/lipowa6f
250 g – 30 zł
mail: wino@krakoslowwines.pl
PENDITS SZAMORODNI SWEET
www.owocowydom.pl Owocowy Dom, 240 g – 16 zł
ZDROWA PRZEKĄSKA
MAŚLANE JAK MARZENIE
PROSTO Z TŁOCZNI
Do podgryzania w domu, pracy
Consonni to pierwszy w Polsce producent
NowoϾ w ofercie Monini to niefiltrowana
i na wycieczce. Zamiast chipsów
wyrobów cukierniczych rekomendowany
oliwa extra vergine charakteryzuj¹ca siê
siêgnij po unikatow¹, zdrow¹
przez organizacjê Slow Food Polska.
przyjemnym zapachem œwie¿o skoszonej
mieszankê orzechów migda³owych
Ciasto dro¿d¿owe maœlane jest robione
trawy i niezwyk³ym smakiem owoców oliwki.
w skórce i bez od Felix. Migda³y
rêcznie przez min. 72 godziny
Non Filtrato to kompozycja specjalnie
podane s¹ w praktycznym
z u¿yciem w³asnych, ¿ywych dro¿d¿y oraz
wyselekcjonowanych przez Zefferino Monini
opakowaniu gotowym do postawienia
najwy¿szej jakoœci mas³a, ¿ó³tek i m¹ki.
oliw extra vergine, zamkniêtych w ciemnej
na biurko albo zabrania ze sob¹
Docenione i nagrodzone Znakiem JakoϾ
butelce. Naturalnie mêtna, bêdzie œwietnym
w torebce. Nie sma¿one i bez dodatku
Tradycja oraz God³em Teraz Polska,
dodatkiem do bruschetty, gêstych zup
soli, za to z du¿¹ zawartoœci¹
przyznawanym najwy¿szej jakoœci
i potraw wymagaj¹cych podkreœlenia smaku.
sk³adników od¿ywczych i magnezu.
produktom tradycyjnym.
www.felixpolska.pl
www.consonni.pl
Felix, 160 g – 8,99 zł
Consonni, 400 g – 19,50 zł
www.monini.pl Monini, 750 ml – 35 zł
Materiały prasowe producentów i dystrybutorów
500 ml / 79 zł
50 Food. Œl¹skie smaki
ŚLĄSKIE SMAKI NA ŚWIĘTA Autor: Karolina Jarosz
Kuchnia województwa śląskiego jest jedną z najbardziej różnorodnych kuchni regionalnych w Polsce. To przecież nie tylko najbardziej rozpoznawalna ta górnośląska, ale również Zagłębia, Jury Krakowsko--Częstochowskiej czy Beskidu Żywieckiego i Śląskiego.
51 Food. Œl¹skie smaki
JABŁKA W SZLAFROKACH Popularne szczególnie na Górnym Śląsku i w okolicach Pszczyny nadają się jako pyszny i aromatyczny deser. 10 jabłek średniej wielkości, najlepiej dość kwaśnych 220 g mąki pszennej 1 jajko 20 g masła 20 g cukru 25 g słodkiej śmietany 60 g migdałów pokrojonych w słupki 2 żółtka 100 g cukru pudru 250 g konfitur odsączonych z soku
Z mąki, jajka, cukru i śmietany zagnieść ciasto, cienko rozwałkować. Jabłka obrać ze skórki, wydrążyć i w powstałe wgłębienia włożyć po łyżce konfitur. Każde jabłko ułożyć na kawałku rozwałkowanego ciasta i dokładnie je zawinąć, a następnie posmarować rozbitym żółtkiem. Tak przygotowane jabłka w cieście posypać migdałami. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec ok. 40 min, aż ciasto się przyrumieni. Przed podaniem jabłka można posypać cukrem pudrem.
52 Food. Œl¹skie smaki Różnorodność wynikająca z historii regionu i licznych wpływów czeskich, niemieckich, austriackich i żydowskich przekłada się również na dania świąteczne oraz te podawane na wigilijnych stołach. Na północy regionu niezwykle popularna była siemieniotka, czyli zupa z siemienia konopnego podawana z kaszą jaglaną oraz kasza z grzybami. Często przygotowywano również garus serwowany z fasolą lub ziemniakami i kluski z makiem. Potrawami charakterystycznymi dla środkowej części regionu, które podaje się do dziś są moczka, makówki i kompot z suszu. Okolice Pszczyny oraz Beskidów słynęły z kaszy jaglanej z cynamonem i cukrem, kaszy manny na słodko, jabłek pieczonych z konfiturami oraz strucli z makiem i pierniczków z marmoladą. W okolicach Raciborza popularne były puczki, czyli kluski drożdżowe z makiem, polane roztopionym masłem i posypane kakao i cukrem. Jesienno-zimowe wieczory sprzyjają smakowitym eksperymentom kulinarnym. Polecamy sprawdzone świąteczne przepisy z regionu przepełnionego pozytywną energią.
MAKIEŁKI – KLUSKI Z MAKIEM
GARUS – CZYLI KWAŚNE
MAKÓWKI NA BAZIE MAKU
Danie świąteczne podawane w zagłębiowskich i jurajskich domach w wigilię. W zależności od zamożności rodziny makiełki przyrządzano na bazie zamorskich bakalii lub jabłek, gruszek i śliwek.
Popularny był na wigilijnych stołach północy regionu już w XIX wieku.
Popularne na Górnym Śląsku, przygotowywane od XVIII wieku miały szczególne znaczenie na świątecznym stole. Wierzono, że po ich spożyciu rodzina będzie się trzymać razem. Makówki jada się przez całe święta.
Składniki na 10 porcji po 150 g: 600 g łazanek lub grubego makaronu 100 g rodzynek 250 g namoczonego i zmielonego maku 100 g orzechów włoskich lub laskowych
Składniki na 2 l wody: 50 g suszonych gruszek 50 g suszonych śliwek 50 g suszonych jabłek 500 g świeżych jabłek makaron lub kasza jęczmienna (ok. pól filiżanki) kwaśna śmietana mąka, cukier
20 ml miodu mleko
Do masy makowej dodać posiekane orzechy oraz sparzone rodzynki. Całość według uznania dosłodzić miodem. Wszystko wymieszać razem z ugotowanym, jeszcze ciepłym makaronem. Chcąc uzyskać makiełki bardziej wilgotne, można podlać je ciepłym mlekiem.
Suszone owoce namoczyć w przegotowanej wodzie, następnie gotować, aż całkowicie zmiękną, dodając na koniec świeże jabłka. Do całości dodać śmietanę roztrzepaną z mąką i doprawić do smaku cukrem. Zupę podawać z makaronem lub wcześniej wsypaną i ugotowaną w zupie kaszą jęczmienną.
500 g maku 2,5 l mleka 200 g cukru 250 g miodu po 100 g migdałów, orzechów włoskich, rodzynek, fig, daktyli 2 paczki sucharków słodkich (można je zastąpić chałką lub białą, pszenną bułką) cukier waniliowy
Mak zaparzyć w gorącym mleku i odstawić, aby spulchniał. Następnie drobno go przemielić, dodać do reszty ciepłego mleka i zagotować. Do masy makowej dodać namoczone wcześniej rodzynki i sparzone, posiekane migdały. Całość dosłodzić cukrem, miodem i cukrem waniliowym. Masę ponownie zagotować. W pozostałym jeszcze ciepłym mleku namoczyć sucharki lub chałkę. W naczyniu układać warstwowo sucharki namoczone w mleku i masę makową, przelewając ciepłym mlekiem. Całość udekorować bakaliami, podawać schłodzone.
53 Food. Œl¹skie smaki
Na ŚLĄSKU CIESZYŃSKIM bardzo popularne jest przygotowywanie przed świętami DROBNYCH CIASTECZEK. Jest to zwyczaj, który zaczerpnięto na przełomie XVIII i XIX w z Austrii.
CIASTECZKA BOMBKI
CIASTECZKA ORZESZKI
MIODOWE PIERNICZKI
250 g mąki 120 g masła 100 g cukru pudru 1 żółtko sól, masło do smarowania blachy Pozostałe: przynajmniej 500 g bakalii (drobno krojone migdały, różne rodzaje rodzynek, krojone suszone śliwki i morele, figi, skórka pomarańczowa razem z sosem ze smażenia ) 250 g masła 2-3 łyżki kakao 200 g cukru 2 szklanki orzechów włoskich drobno pokrojonych kieliszek rumu cukier kryształ i drobno krojone orzechy włoskie do obtaczania kulek
250 g mąki pszennej 150 g masła 120 g cukru pudru 1 łyżka ciemnego kakao krem: 100 g mielonych włoskich orzechów 125 ml mleka 150 g masła 150 g cukru pudru 30 ml spirytusu
2 łyżki miodu 450 g mąki krupczatki 130 g cukru pudru 130 g masła stopionego 2 jajka 2 łyżki kakao 1 łyżeczka sody oczyszczonej 1 łyżeczka cynamonu 1 łyżeczka przyprawy do piernika polewa czekoladowa masło do smarowania blachy masa do sklejania pierniczków: 1 łyżka miodu 150 g orzechów 250 g biszkoptów (zmielonych) 4 łyżki powideł śliwkowych 4 łyżki rumu 1 łyżka kakao
Wyrobić ciasto ze wszystkich składników, chłodzić je w lodówce, a następnie rozwałkować i piec na blasze posmarowanej masłem w piekarniku o temp. 190°C przez 20 minut. Po ostudzeniu ciasto drobno pokroić. Drobno pokrojone bakalie zmieszać z uprzednio upieczonym i rozdrobionym ciastem, kakao i cukrem. Dodać stopione masło i rum. Dobrze wyrobić i formować małe kulki, które następnie obtoczyć w siekanych drobno orzechach zmieszanych z cukrem kryształem. Schłodzić.
Mąkę przesiać na stolnicę, dodać masło, posiekać nożem, dodać cukier puder, kakao i wyrobić ręką na gładką masę. Pozostawić na ok. godzinę, a później małymi porcjami wylepiać natłuszczone foremki do „orzeszków”. Ustawić na blasze i piec ok. 15 min. Po wyjęciu z piekarnika zostawić w foremkach do przestygnięcia. Krem: mielone orzechy zalać gorącym mlekiem i odstawić do wystygnięcia. Masło utrzeć z cukrem pudrem i dodać przestudzoną masę orzechową oraz spirytus, dobrze wymieszać. Tak przygotowaną masą napełniać połówki ciasteczek i składać po dwie razem. Ciasteczka można ozdobić polewą czekoladową wiórkami kokosowymi. Przechowywać w chłodnym miejscu. Najlepiej smakują po kilku dniach.
Z podanych składników wyrobić ciasto na gładką masę i pozostawić ją w chłodnym miejscu przez min. 3 h (najlepiej do następnego dnia). Następnie ciasto rozwałkować do grubości ok. 0,5 cm. Wykrawać ciasteczka i układać na wysmarowanej masłem blasze. Piec ok. 25 minut w piekarniku w temp. ok. 180°C. Masę do sklejania pierniczków wyrobić z podanych składników. Po wystygnięciu pierniczków smarować je masą i sklejać po dwa. Polać polewą czekoladową z obu stron. Pierniczki można również ozdabiać bakaliami.
Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki” to 30 restauracji serwujących dania kuchni regionalnej przygotowane według tradycyjnych receptur. W większości z nich w okresie świątecznym istnieje możliwość skosztowania i kupienia regionalnych dań i słodkości. Gorąco polecamy!
Materiał powstał we współpracy ze Śląską Organizacją Turystyczną
www.slaskiesmaki.pl
54 Styl ¿ycia. Bary mleczne
KTO NAM ZROBI
PIEROGI?
Autor:
Elzbieta Szawarska
Przetrzymały dwie wojny światowe, komedie Stanisława Barei, inwazję przyczep kempingowych z zapiekankami, kebaby, przyjazd rodziny McDonald's i modę na „sushi wszędzie”, to i tym razem sobie poradzą. Niemniej trwa właśnie
dyskusja: jakie mają być bary mleczne XXI wieku?
55 Styl ¿ycia. Bary mleczne
S
ierpniowy wieczór na wczasach. Tyle, że to Wczasy Ekonomiczne – cykl społecznych dyskusji o ekonomii, organizowanych w ramach dorocznego, wakacyjnego projektu Zielony Jazdów w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Temat obecnej – bary mleczne. Za stołem artysta, poeta i kaowiec (skrót od: kulturalno-oświatowy) baru Prasowy Aleksander Ćirlić, urzędnik Ministerstwa Finansów Grzegorz Mróz i moderująca dyskusję Joanna Erbel, kandydatka partii Zielonych na prezydenta Warszawy w przyszłych wyborach. Na krzesełkach ludzie. Różni.
CZEGO CHCĄ LUDZIE?
OD MLECZARNI DO MISIA Ta rozbieżność modeli i oczekiwań ludzi z różnych warstw społecznych to nic nowego, zawsze tak było. Cudem jest, że bar mleczny zawsze je spełniał. Lepiej lub gorzej, ale od stu lat godzi interesy wszystkich. Matką wszystkich polskich mleczaków jest „Mleczarnia Nadświdrzańska”, którą w 1896 roku otworzył w Warszawie przy Nowym Świecie ziemianin i hodowca bydła Stanisław Dłużewski. Lokal, oferujący świeże potrawy jarskie, miał zapewniać nie tylko zbyt na mleko
Materiały prasowe barów: Prasowego, Bambino, Tomek Kamiński
Starszy Pan w Czapce chce, żeby nie solić zupy, bo to niezdrowo i powoduje nadciśnienie: są solniczki na stołach, niech każdy sobie dosoli. I wzmóc kontrole sprawdzające, czy w kuchni nie są używane aluminiowe kotły – paniom łatwiej je podnosić, ale wiadomo, że podczas gotowania w nich kwaśnych potraw, jak bigos, kapuśniak czy zupa pomidorowa zachodzą reakcje chemiczne, w których uwalnia się glin. A już udowodniono, że nadmiar glinu w organizmie jest przyczyną sklerozy i Alzheimera. Pan Polonus z Akcentem proponuje, żeby skończyć z tą dobroczynnością: najbiedniejszym dać dopłaty i zadbać o nich inaczej, a z barów mlecznych zrobić atrakcję turystyczną z najlepszymi tradycyjnymi potrawami. Rowerzysta Wegetarianin domaga się, żeby wyrzucić z menu krowie mleko i jego przetwory, bo dla dorosłych nabiał jest niezdrowy i jego osobiście mdli na sam widok. Więcej warzyw, z korzyścią dla całego społeczeństwa! Pani w Koku obecnie nie mieszka na stałe w kraju, ale uważa, że jest dobrze: bary to wizytówka Polski. W Krakowie i Warszawie można tam znaleźć świeże, smaczne, niedrogie potrawy i dużo zagranicznych gości. Bardzo zadowolonych. Pan Nieśmiały prosi, żeby zbudować koalicję barów mlecznych i ich użytkowników, która wreszcie zadba o sytuację zwykłych obywateli w tym kraju. Pani w Złotych Sandałkach chciałaby, żeby ludzie się myli. A tych śmierdzących po prostu nie wpuszczać – zawsze zabiera znajomych cudzoziemców na pierogi i przez bezdomnych nieraz najadła się wstydu. Brodacz w Koszuli w Kratę postuluje, żeby do mleczaków wprowadzić ekologiczne warzywa i produkty od lokalnych dostawców. Nadchodzi Pan z Butelką Piwa i pragnie podkreślić, że jemu osobiście się bardzo podoba, że „tak państwo se tutaj siedzicie i kurturalnie rozmawiacie”.
56 Styl ¿ycia. Bary mleczne
i warzywa, produkowane w jego majątku nad Świdrem, ale i propagować modną dietę bezmięsną. W tym samym czasie doktor Apolinary Tarnawski wprowadził ją w swoim zakładzie przyrodoleczniczym w Kosowie, jako stały element terapii. Bar mleczny narodził się więc przy najbardziej eleganckiej ulicy XIX-wiecznej Warszawy, jako przykład ziemiańskiej przedsiębiorczości i modnego snobizmu. Taniość potraw zaczęła być głównym atutem dopiero w niepodległej Polsce, po światowym kryzysie w latach 20-tych. Wtedy w barach mlecznych zaczęli spotykać się przy stole nie tylko robotnicy, studenci, ale i zredukowani urzędnicy, właściciele bankrutujących fabryczek czy warsztatów i zubożali ziemianie. Z tamtych czasów pochodzi też rozwiązanie prawne, które łączyło bary mleczne z dotacjami państwowymi: specjalne rozporządzenie ministerialne regulowało wielkość, skład i maksymalną cenę kilku dań, by były dostępne dla najuboższych. W PRL-u mleczakom doszły nowe obowiązki: miały żywić wycieczki szkolne i z zakładów pracy, zwiedzające odbudowaną stolicę i Ziemie Odzyskane oraz panów na delegacji i wspierać równouprawnienie kobiet. Zmieniło się także ich menu – pojawiły się w nim potrawy mięsne, a w niektórych lokalach nawet piwo. To wtedy powstał stereotyp baru mlecznego, silny do dziś: naczynia z grubego fajansu, aluminiowe sztućce, stoliki pokryte laminatem lub ceratą i panie w białych fartuchach i włosach ukrytych pod czepkami, pokrzykujące bezpardonowo na klientów. Nie wiadomo, czy faktycznie coś takiego zdarzyło się naprawdę, czy to tylko popularny dowcip polityczny z tamtych lat: – z okienka wychyla się pani z talerzem pierogów w ręce i krzyczy na całą salę: – Kto prosił ruskie?! Cisza. Nagle z kąta rozlega się ponury głos: – nikt. Same przyśli… W gierkowskich latach 70., kiedy „Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej” bary mleczne uznano
Popularne bary mleczne w Warszawie: u góry Bar Familijny, na dole bar Prasowa.
za mocno passé, wstydliwy relikt siermiężnych początków socjalizmu. Propagandę sukcesu wyśmiał Stanisław Bareja w swej kultowej komedii „Miś”, w scenie, gdzie telewizyjny goniec każe się wieźć do luksusowego hotelu „Victoria”, po czym opuszcza go ukradkiem i biegnie do baru „Uni-
szu, placki ziemniaczane z prawdziwych ziemniaków, a nie proszku, naleśniki, leniwe, pyzy. Za ceny: talerz zupy pomidorowej czy szczawiowej w cenie 2-3 złotych. Niezliczone możliwości skomponowania sobie zestawu: osobno kasze, kluski, ziemniaki, osobno sosy, mięsa, surówki. Możli-
Za co kochamy bary mleczne? Za jedzenie, które coraz mniej osób ma czas zrobiæ w domu, za ceny, za samoobs³ugê… Ale przede
wszystkim za znajomy smak. wersyteckiego”, powszechnie znanego pod nazwą „Karaluch”. A tam: blaszane talerze przykręcone do stołu i łyżki na łańcuchu… Niczego tak nie cierpią pracownicy barów mlecznych, jak przypominania tej sceny.
MLECZAKI – SŁODZIAKI Za co kochamy bary mleczne? Za pracochłonne jedzenie, które coraz mniej osób ma czas zrobić w domu: pierogi z różnym rodzajem far-
wość zamówienia pół porcji. Samoobsługę, umożliwiającą szybki obiad „w biegu”, bez ceregieli. Ale przede wszystkim za znajomy smak. Nie przed każdym barem ustawia się kolejka, ale każdy oferuje potrawy, które kojarzą się z tradycyjną polską kuchnią, do jakiej przywykliśmy w domu. Czy to „Mewa” we Wrocławiu, czy krakowski „Żak” i „Żaczek”, wiemy, czego się spodziewać. To jest menu, w którym łatwo się odnaleźć, ocenić jakość potraw. Przy tym zróżnicowane regionalnie
57 Styl ¿ycia. Bary mleczne
czynsz 12 zł/m kw. (dziesięciokrotnie niższy od cen w tym rejonie) oraz prawie 1 tys. klientów dziennie nie zapewniają na to wystarczających dochodów. Dlatego menedżer „Prasowego” Kamil Hagemajer prowadzi jeszcze kilka innych lokali, skupionych pod szyldem „Mleczarnia Jerozolimska” (hurtowo robione zakupy pozwalają obniżyć koszty) i nawołuje do łączenia barów mlecznych w sieci i wprowadzania nowoczesnych standardów.
O
Bar mleczny Prasowa i – u góry – Bambino.
– w „Jeżyckim” w Poznaniu są szare kluski, w białostockim „Podlasiu” znakomite kartacze, a w „Grocie” na zakopiańskich Krupówkach omlet ze świeżymi jagodami. Czasami są to też drobiazgi, które przypominają klientom młodość albo dzieciństwo: desery jak lody cassate czy trójkolorowa galaretka z bitą śmietaną, kompot do obiadu, kawa parzona w szklance… To też daje miłe poczucie ciągłości i bezpieczeństwa. A poza tym, bary mleczne są po prostu bardzo ważne. Dzięki współpracy z MOPS-ami zapewniają ciepły posiłek osobom objętym pomocą społeczną. Osładzają samotność i starość.
I CO DALEJ? Kierowniczka baru „Bambino” nie ma czasu rozmawiać: – Muszę zastąpić moje panie, które są na urlopie, stanąć przy wydawaniu lub usiąść na kasie, proszę przyjść w październiku! W październiku skończył się sezon urlopowy, ale w godzinach szczytu kolejka nadal stoi aż na ulicy. Dotacja ministerstwa finansów obejmuje wyłącznie produkty (ustawa
dokładnie wymienia wszystkie 76 dotowanych produktów), więc żeby ją uzyskać, nie można kupować gotowych, mrożonych dań, wszystko trzeba robić na miejscu: lepić pierogi, smażyć naleśniki i kotlety, zagniatać leniwe i śląskie kluski. Dofinansowanie może wynosić maksymalnie 40% wartości wszystkich użytych surowców przy marży handlowej nie wyższej niż 30 %, więc trzeba się zwijać, robić obrót i ciąć koszty. Bar „Prasowy” obchodził w czerwcu 60-tą rocznicę, na co jeszcze niedawno się nie zanosiło: w 2011 roku, gdy zmarła stara kierowniczka, miasto postanowiło bar zlikwidować. To nie była jakaś nietypowa decyzja, bo w ostatnich latach zniknęło w kraju kilkadziesiąt barów mlecznych. Ale w wypadku „Prasowego” doszło do społecznych protestów i pod ich presją władze miasta zmieniły decyzję. Po przetargu i remoncie powstał najmodniejszy bar mleczny Warszawy: z typowym menu, ale nowoczesnym wystrojem, wi-fi, efektownym letnim ogródkiem, bogatą ofertą kulturalną dla gości i mieszkańców dzielnicy, własnym miesięcznikiem „Głos Prasowego” itd. Państwowe dotacje (ok. 70 tys. zł rocznie), preferencyjny
statnie dwa lata przyniosły kolosalne zmiany w małej gastronomii – wypełniła się wreszcie luka między kebabem czy chińskimi zupami a drogimi restauracjami. Pojawiło się mnóstwo knajpek z bardzo zróżnicowanym jedzeniem: wszystkie kuchnie świata, wege, eko, tradycyjna polska. Większość z nich oferuje w określonych godzinach gotowe zestawy lunchowe w cenie 20-25 złotych. To drożej niż w barze mlecznym – ale już niewiele drożej. Bary mleczne muszą zmierzyć się z konkurencją. „Prasowy” próbuje jak najmocniej wrosnąć w dzielnicę, szukać nowych rozwiązań. „Bambino” stawia na jakość i smak, tradycję – ale i promocję w Internecie i na portalach społecznościowych. Ale to dwa najlepsze, najbardziej znane warszawskie bary mleczne, o świetnej lokalizacji. A co będzie z takim „Stalowym”, mieszczącym się na ulicy, gdzie więcej mieszkańców siedzi na bezrobociu lub w więzieniu, niż pracuje? Ze „Stalowym”, który wzorem innych placówek też ma swą stronę na facebooku – ale już nikt nie ma czasu ani pomysłu, co tam napisać? Oczywiście, nie wszystkie bary mleczne przetrwają. Nie wszystkich warto bronić. Ale ważne, by chronić to, co najważniejsze – ideę miejsca, gdzie na pierogi wpada i dyrektor, i student, i wdowa emerytka, i zagraniczny turysta. Bo to, że dobre pierogi przetrwają wszystko, to pewne. I
58 Food. Orzechy
a i w o r d z a Dlzczテェナ田ia is
Jolanta Kamińska
Smaczna przekąska i wyśmienity dodatek do wypieków. Na świątecznym stole gościły na długo zanim terminy „racjonalne odżywianie” i „zbilansowana dieta” stały się powszechne. Bo choć dziś nikt nie kwestionuje dobroczynnego wpływu orzechów na zdrowie, ich wymiar symboliczny jest równie istotny. Szczególnie podczas świąt.
Materiały promocyjne, Fotolia
Autor:
60 Food. Orzechy
HISTORIA ZAMKNIĘTA W SKORUPCE Choć większość znanych nam dziś orzechów do średniowiecznej Europy przywieźli Arabowie, doceniano je już w starożytności, a możliwe, że dużo wcześniej. Charakterystyczna skorupka orzecha włoskiego i ukryte pod nią jadalne jądro budziły skojarzenia z ludzkim mózgiem – starożytni wierzyli, że jedzenie orzechów pomaga zwalczać bóle głowy, zwiększa inteligencję, poprawia pamięć i koncentrację. Grecy i Rzymianie byli przekonani, że orzech neutralizuje trucizny, a jego liście skutecznie odstraszają insekty. W greckiej mitologii bogowie olimpijscy żywili się wyłącznie nektarem i ambrozją, co zapewniało im młodość i nieśmiertelność. Wiele wskazuje na to, że składnikiem ambrozji były właśnie orzechy. Leszczyna była przedmiotem kultu w przedchrześcijańskiej Polsce – orzech laskowy był pokarmem zmarłych, a potrawy z jego wykorzystaniem pojawiały się na stypach jako jadło obrzędowe. Na stołach Słowian często gościły dary lasu, w tym owoce leszczyny. Łatwe do zdobycia i przechowywania budziły dodatkowo skojarzenia z tajemnicą, magią i mistycyzmem. Nic dziwnego, że i w chrześcijaństwie otrzymały swoją symbolikę. W staropolskim domu podarowanie komuś orzechów na Boże Narodzenie było wyrazem miłości.
SYMBOL SZCZĘŚCIA, POWODZENIA I MĄDROŚCI Budzą skojarzenia z jesienią, ale ich bogata symbolika dotyczy w dużej mierze Bożego Narodzenia. Orzechy są elementem dekoracyjnym i składnikiem potraw na wigilijnym stole, a przecież na nim nic nie pojawia się przypadkowo. Nasi przodkowie uważali, że ukryte pod twardą skorupką wnętrze symbolizuje tajemnicę, bogactwo i mądrość. Orzechy laskowe miały być źródłem cierpliwości, płodności i witalności, orzechy włoskie – intelektu, a migdały wzmacniać duszę i ciało, dawać nadzieję i zdrowie. Przysmak mędrców i intelektualistów, za jaki uważano dawniej orzechy miał także zapewnić mądre gospodarowanie. Według chrześcijańskiej tradycji twarda i gorzka powłoka orzecha symbolizuje Mękę Pańską, a ukryte pod spodem jądro jest utożsamiane z boską naturą. Taka interpretacja może tłumaczyć ich obecność w świątecznym menu, choć równie dobrze wyjaśnia ją dawny przesąd, zgodnie z którym na wigilijnym stole nie mogło zabraknąć potraw z lasu, ogrodu, pola i sadu, bo to właśnie one zapewniały urodzaj na kolejny rok. Na zakończenie wieczerzy z orzechów wróżono – kto trafił na zdrowy, smaczny środek, mógł cieszyć się obietnicą radości i dostatku. Zepsuty albo zgniły przepowiadał niepowodzenie. Orzechy wykorzystywano też jako ozdobę świerkowych gałązek albo stroików. I choć dziś pachnące lasem drzewko często zastępują sztuczne, plastikowe świerki oplecione siecią elektrycznych lampek,
ORZECHY MOGĄ POMÓC NAM ZRZUCIĆ ZBĘDNE KILOGRAMY, WARTO WIĘC WPROWADZIĆ JE JAKO GŁÓWNY SKŁADNIK DIETY NA ŚWIĘTA.
62 Food. Orzechy
niektórzy kultywują tradycję wieszania na choince naturalnych ozdób – jabłek, miodowych pierników, ręcznie robionych łańcuchów i zawiniętych w złotko orzechów, które miały zapewnić domowi dobrobyt, a jego mieszkańcom siły witalne.
W ŚWIĄTECZNYM MENU W ludowej symbolice orzechy są przedstawiane jako symbol szczęścia. Także – a może przede wszystkim – dlatego, że są prawdziwą kopalnią zdrowia. Masz problem z nadwagą, ciśnieniem, wysokim cholesterolem i poziomem cukru we krwi? Jedz orzechy! To prawda – po bakalie sięgamy najczęściej w święta, ale zazwyczaj dlatego, że są dodawane do wypieków i deserów. A powinniśmy na stałe włączyć je do codziennego menu, jako przekąskę między posiłkami albo dodatek podkreślający smak sałatek, koktajli, owsianki. Chandra, problemy z koncentracją, rozdrażnienie, stres związany z szaloną bieganiną po sklepach w poszukiwaniu prezentów pod choinkę… Medialna sielanka bożonarodzeniowa niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Na myśl o zrobieniu świątecznej listy zakupów i zaplanowaniu prac domowych ogarnia cię panika? Zamiast po leki uspokajające, sięgnij po orzechy. Ich jedzenie poprawia koncentrację i sprzyja pracy umysłowej – to dzięki dużej zawartości kwasów tłuszczowych omega 3. Poza tym obniżają poziom złego cholesterolu, wzmacniają odporność i układ nerwowy oraz działają przeciwzakrzepowo. Uff... na myśl o karpiu krew cię już nie zaleje. Jak tłumaczy dietetyk, Agata Ziemnicka-Łaska, nerkowce i migdały są niezwykle bogate w ryboflawinę (witaminę B2), która pomaga nam zapamiętać wszystko, co najważniejsze, a także magnez, który zmniejsza uporczywe zmęczenie oraz zwalcza trudności z koncentracją. Orzechy mogą po prostu poprawić nam samopoczucie i to dzięki jednemu wspaniałemu składnikowi. Są to pirazyny, czyli substancje aromatyczne, które znajdziemy również między innymi w czekoladzie czy kawie. Pirazyny pobudzają ośrodek przyjemności w naszym mózgu do produkcji substancji poprawiających nastrój. Co ciekawe, substancje te działają już poprzez zapach – tłumaczy ekspertka. Orzechy mogą pomóc nam zrzucić zbędne kilogramy, warto więc – szczególnie w święta – zainteresować się nimi nie tylko jako ozdobą albo słoną przekąską, ale wprowadzić je jako główny składnik diety. Garść migdałów albo pistacji po południu da energetycznego kopa i pomoże, gdy złapie „mały głód”. To dlatego, że orzechy mają niski indeks glikemiczny, gwarantują więc
w miarę stałe stężenie glukozy we krwi. To oznacza, że nie dopadnie nas nagle wilczy głód, jak to często bywa po zjedzeniu czekoladowego batonika. A jeśli zdarzy się tak, że przeholujemy z liczbą dokładek i nasza waga alarmująco wzrośnie, to właśnie z orzechami powinniśmy rozpocząć odchudzanie. Chociaż zawierają sporą ilość kalorii, to dzięki zawartości kwasów nienasyconych i minerałów nie tuczą tak jak hamburgery albo słodycze. I są najlepszą przekąską po wysiłku, a przecież właśnie po świętach większość z nas decyduje się na karnet na siłowni.
RATUNEK DLA URODY Orzechy i nasiona są dla nas naturalnym pokarmem, bo towarzyszą człowiekowi właściwie od zawsze. Ich dobroczynny wpływ na zdrowie jest bezdyskusyjny, badania potwierdzają, że regularne jedzenie orzechów wydłuża życie. Dużo dobrego robią też dla urody. Jeśli zależy ci na pięknej cerze i zdrowych, błyszczących włosach przed Sylwestrem, jedz orzechy laskowe. Zawierają duże ilości przeciwutleniającej witaminy E, która zapobiega procesom starzenia i dzięki której możemy cieszyć się promienną cerą, mocnymi paznokciami i błyszczącymi włosami. Przy problemach z suchą i atopową skórą sprawdzą się orzechy ziemne, a naskórek pomogą zregenerować orzechy brazylijskie bogate w selen. Orzechy nerkowca przydadzą się nie tylko przy układaniu imprezowego menu, ale także postawią nas na nogi dzień po. Są wspaniałym źródłem magnezu i fosforu, pomagają walczyć ze zmęczeniem i apatią. Szczęście, zdrowie, uroda… Naprawdę warto jeść orzechy. Nie tylko od święta. I
63 Food. Orzechy
t
Szczêœcie, z uroda... Na drowie, jeœæ orzechy prawdê warto od œwiêta. . Nie tylko
PISTACJE PRAŻONE Z DODATKIEM ODROBINY SOLI
ORZECHY NERKOWCA I ZIEMNE Z MIODEM
KOKTAJL ORZECHOWY
Pistacje to zielony skarb w twardej skorupce. Orzechy z drzewa pistacjowego są cenione ze względu na piękny kolor i wyszukany smak. Duża zawartość karotenoidów zapobiega zwyrodnieniu plamki żółtej, najczęstszej przyczynie utraty wzroku przez osoby starsze. Pistacje to zdrowy wzrok!
To połączenie orzeszków ziemnych i nerkowca oblanych złocistym miodem. Naukowcy odkryli, że zawarte w nerkowcach substancje regulują poziom cukru we krwi, zapobiegają atakom serca oraz chorobie wieńcowej. Połączenie orzeszków z miodem to słodycz, a zarazem wartości prozdrowotne.
W niesolonym koktajlu orzechowym nerkowce, migdały i orzechy laskowe są delikatnie prażone, co sprawia, że mają wysublimowany smak. Orzechy laskowe dostarczają do organizmu witaminę C, która chroni skórę przed negatywnym wpływem promieni słonecznych i korzystnie wpływa na jej elastyczność.
64 Garden. Z ogrodu na talerz
Na pierwszy rzut oka delikatna, jej czerwieñ kojarzy siê ze smakami lata. Ta krzewinka œwietnie poradzi sobie z jesiennymi ch³odami i zimowymi mrozami, bêdzie smacznym dodatkiem do pieczeni, udekoruje œwi¹teczny stó³ i pomo¿e w przeziêbieniu. Autor:
Jolanta Kamińska
65 Garden. Z ogrodu na talerz
h b
prosto z krzaczka, traktuj¹c jako zdrow¹ i naturaln¹ alternatywê dla s³odyczy albo u¿yæ do przygotowania efektownej dekoracji.
Czerwona borówka lubi podłoże o kwaśnym odczynie – pH 3,5- 4,5
Aby utrzymać krzewinkę w dobrej kondycji wiosną podcinamy stare lub przemarznięte pędy Brusznica ze względu na dużą
odporność na choroby świetnie sprawdzi się w uprawie ekologicznej
Materiały prasowe van Son & Koot
Brusznicę podlewamy w razie potrzeby – nie za często, za to obficie
66 Garden. Z ogrodu na talerz
DLA OZDOBY Na pewno znacie ją ze sklepów IKEA. Kultowe klopsiki z ziemniaczanym purée i lekko kwaskowatym sosem są topowym daniem szwedzkiej sieciówki. To zasługa czerwonej borówki, zwanej też brusznicą albo kwaśnicą – niewielkiej krzewinki o intensywnie zielonych gałązkach, którą spotkać można na skrajach borów, wrzosowiskach i połoninach. Coraz częściej rośnie też w ogrodach, na tarasach i balkonach. Szczególnie teraz, późną jesienią i zimą, brusznica może być świetnym rozwiązaniem dla wszystkich, którzy także o tej porze roku chcą cieszyć oczy zielenią. Ta wdzięczna krzewinka jest mało kłopotliwa w uprawie, mrozoodporna i bardzo dekoracyjna, a jej gałązki można z powodzeniem wykorzystać do aranżacji wnętrza domu lub świątecznego stołu. Skandynawska odmiana borówki brusznicy „Red Candy” dobrze radzi sobie z niskimi temperaturami – zaproszona do ogrodu wytrzyma mrozy sięgające nawet 30°C. Co ciekawe „Red Candy”, w odróżnieniu od większości odmian, owocuje jesienią i zaskakuje mnogością jagód, które jest w stanie „produkować” niemal do lutego. Można je zrywać prosto z krzaczka, traktując jako zdrową i naturalną alternatywę dla słodyczy, albo użyć do przygotowania efektownej dekoracji. Posadzona w donicy stworzy niezwykłą świąteczną aranżację, w czasie Bożego Narodzenia śmiało może konkurować z poinsecją.
ZDROWIA DODA W medycynie ludowej czerwoną borówkę ceni się za właściwości odkażające i przeciwzapalne. Dzięki dużej zawartości wita-
miny C, karotenoidów i związków polifenolowych wywar z suszonych owoców brusznicy stosuje się w przeziębieniu, anginie, zapaleniu płuc i oskrzeli. Jej owoce pomagają regulować pracę układu pokarmowego i wspomagają procesy trawienne, natomiast liście leczą schorzenia układu moczowego. Duża zawartość garbników może jednak podrażnić żołądek, więc napar z liści trzeba stosować z umiarem, najlepiej pijąc ok. 1/3 szklanki 2 razy dziennie. Ze względu na właściwości dietetyczne i odtruwające owoców brusznicy, warto przypomnieć sobie o niej w trakcie świąt – owoce można jeść na surowo albo w formie przetworów. Tym bardziej, że konfitury, marmolady czy nalewki na długo zachowują lecznicze właściwości.
NO TO… KLOPS W szwedzkiej kuchni jest niezwykle popularna. Nawet ci, którzy do potraw mięsnych odnoszą się z rezerwą, nie powinni odmawiać sobie przyjemności spróbowania Köttbullar – klopsików z dodatkiem lingon, czyli sosu z czerwonej borówki. Prostota tego dania jest jego zaletą. Owoce brusznicy jedzone bezpośrednio z krzaczka są zaskakująco cierpkie. Gorzko-kwaśny smak nie powinien nas jednak zniechęcić, bo czerwona borówka jest świetnym dodatkiem do dziczyzny i wszelkiego rodzaju mięs, ale także serów, naleśników i jogurtów. Bez niej nie istniałby pretendujący do króla sosów angielski Cumberland, a świąteczny pasztet smakowałby rozczarowująco zwyczajnie. Domowe przetwory z borówki są łatwe w przygotowaniu, a dzięki zawartości naturalnego salicylanu – kwasu benzoesowego, będącego powszechnie stosowanym konserwantem, pozostaną bardzo trwałe. I
67 Garden. Z ogrodu na talerz
Składniki (dla 6 osób): 300 g mąki pszennej lub pełnoziarnistej 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1/4 łyżeczka soli 185 g brązowego cukru 1 szklanka maślanki 2 jajka lekko ubite widelcem 110 g roztopionego masła 350 g czerwonej borówki „Red Candy” odrobina wody
Składniki (dla 4 osób): 8 g żelatyny (3-4 płatki) 250 g borówki „Red Candy” 35 g cukru 300 g pasztetu z dziczyzny 2 listki sałaty lodowej
Składniki (dla 4 osób): 25 g brązowego cukru 1 łyżka oleju 250 g borówki „Red Candy” 1 średnia szalotka 4 kawałki polędwicy sól i pieprz Przygotowanie:
Rozgrzej odrobinę oleju w rondelku i wrzuć posiekaną szalotkę. Podsmaż ją
Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzej do 180°C. Mąkę wymieszaj z 100 g cukru, proszkiem do pieczenia i solą. Dodaj maślankę, przestudzone masło i jajka. Mieszaj do połączenia składników, do ciasta dodaj 150 g czerwonych borówek. Formy do babeczek wyłóż papilotkami lub wysmaruj tłuszczem, gotowe ciasto rozdziel pomiędzy papilotki. Piecz 20-25 min lub do czasu, gdy patyczek wsadzony w ciasto będzie suchy po wyciągnięciu. Do rondelka włóż pozostałe 200 g borówek, dodaj odrobinę wody. Podgrzej całość, aż się zagotuje, po czym mieszając wsyp resztę cukru. Odstaw sos i poczekaj, aż zgęstnieje. Podawaj schłodzony z gotowymi babeczkami.
Przygotowanie:
Do niewielkiego rondelka wrzuć 200 g borówek i dodaj 35 g cukru. Powoli podgrzej (nie zagotuj!) do momentu, aż borówki staną się miękkie. Gotuj tak długo, aż całość osiągnie temperaturę 30°C, następnie dodaj żelatynowe płatki. Zawartość rondelka przełóż do słoika, włóż do lodówki i poczekaj, aż terrina stężeje. Podawaj z kawałkami pasztetu na zielonej sałacie. Danie możesz udekorować resztą borówek.
i zdeglasuj odrobiną czerwonego wina. Mieszając, dodaj powoli brązowy cukier i 200 gram borówek. Podgrzewaj całość do momentu zagotowania, aż powstanie gęsty sos. Dopraw go solą i pieprzem. Do gotowego chutney’a dodaj pozostałe 50 g borówek. Steki przypraw według uznania i usmaż je tak, by były średnio wysmażone lub krwiste. Polędwicę pokrój w grube na palec plastry i podaj z gorącym chutney’em z czerwonych borówek.
68 Garden. Niezbêdnik ogrodnika
Jesienne porządki w ogrodzie
s
już prawie dobiegły końca. Jeszcze tylko ostatnie cięcia krzewów, usuwanie opadających z drzew liści, sadzenie wrzosów, zabezpieczanie ulubionych roślin przed niskimi temperaturami. I już można wracać do domu podlać ulubione zioła.
ŚWIETLNA DEKORACJA Interesująca dekoracja bożonarodzeniowa, która daje wiele możliwości aranżacyjnych. Podświetlaną choinkę można umieścić na balustradach balkonowych i schodowych oraz płotach. Dostępna także w wersji bez wgłębień do samodzielnego postawienia. Żarówki LED gwarantują zachwycający efekt podświetlenia. PD Concept, 349 zł
ZATRZYMAJ AROMAT Dla wszystkich miłośników samodzielnie hodowanych świeżych ziół marka Cuisipro przygotowała pojemnik, który ułatwi przechowywanie i na długo zachowa ich aromat. Specjalna konstrukcja umożliwia odpowiednie nawodnienie i łatwy dostęp do ziół, dzięki tacce wyjmowanej do góry za pomocą poręcznej gałki. Pojemnik dostępny w dwóch rozmiarach, doskonale pasuje na półkę na drzwiach lodówki. Cuisipro, pojemnik 24 cm – 89 zł
SIEKIERA Z LIMITOWANEJ KOLEKCJI
Co prawda dopiero za kilka miesięcy będzie można sprawdzić jego atuty w ogrodzie, ale już teraz wąż Multiflex będzie świetnym prezentem dla zapalonego ogrodnika. Tym bardziej, że jego nowoczesna konstrukcja zapobiega skręcaniu się i powstawaniu supłów blokujących strumień wody. Elastyczny i przyjemny w dotyku, wolny od szkodliwych pierwiastków – baru, kadmu i ołowiu. Cellfast, 90 zł
NATURALNE I EKOLOGICZNE Zadbaj o ulubione rośliny jesienią i zimą otulając je naturalnymi, ekologicznymi i całkowicie biodegradowalnymi włókninami. Wykonane m.in. z ziaren zbóż, juty i konopi, zabezpieczą rośliny przed działaniem niskich temperatur i silnych wiatrów. Vilmorin Garden, włóknina zimowa ok. 49 zł, kaptur ochronny ok. 30 zł
Fiskars, 255 zł
Materiały prasowe producentów i dystrybutorów
BEZ SKRĘCANIA
Na jubileusz 365-lecia istnienia firmy, Fiskars przygotował niepowtarzalną linię siekier z limitowanej, numerowanej serii. Siekierę charakteryzuje srebrzysta głowica i eleganckie, czarne wykończenie. Specjalnie profilowany trzonek dodatkowo zabezpiecza i gwarantuje ergonomiczną pracę. Rączka tradycyjnie została pokryta powłoką antypoślizgową. Produkt z 25-letnią gwarancją.
70 Pies w wielkim mieœcie
NIE TAKA ZIMA ZŁA Autor:
Dominika Pupkowska-Bral
Górale powiadają, że długie i ciepłe lato zwiastuje równie długą i mroźną zimę. Już teraz temperatura mocno spada i zaczynamy ubierać coraz cieplejsze kurtki. Zastanawialiście się kiedyś, czy zmiana pory roku ma również wpływ na wasze psy? Z pewnością nie jest im obojętna! Zatem zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym należy otoczyć pupile szczególną opieką, by były zdrowe i pełne wigoru. Akcja „Pies w wielkim mieście” odbywa się pod wspólnym patronatem marki Canivera oraz magazynu SlowLife Food & Garden
71 Pies w wielkim mieœcie
J
eśli wierzyć naszym góralom, czas zacząć szykować się na zimę. Ta w mieście bywa szczególnie uciążliwa zarówno dla nas, jak i dla naszych pupili. Nie wszystkie rasy przystosowane są przecież do mrozu, śniegu i nagłych zmian temperatur, na które narażone są psy mieszkające w ciepłych mieszkaniach.
NIE PRZEGRZEJ, NIE WYZIĘB!
HIT CZY KIT? Szczególnie wrażliwe na niskie temperatury są psy krótkowłose i małe rasy, jak york, chihuahua czy terier. Ich krótka sierść lub włosy nie są w stanie zapewnić odpowiedniej izolacji od mroźnego powietrza. Widok trzęsącego się z zimna yorka jest chyba wszystkim dobrze znany. Od-
Wybierając kostium dla czworonoga powinniśmy kierować się przede wszystkim jego funkcją ocieplającą. Nie powinien krępować ruchów psa ani być za luźny, a tym samym przewiewny. Dopiero na samym końcu jest psi fashion.
powiedzialny właściciel nie będzie jednak zważał na uszczypliwe komentarze przechodniów o psiaku w ubraniu, tylko zapewni mu odpowiednią ochronę przed zimnem. Wybierając kostium dla czworonoga powinniśmy kierować się przede wszystkim jego funkcją ocieplającą. Nie powinien on krępować ruchów ani być za luźny, a tym samym przewiewny. Dopiero na samym końcu jest psi fashion. Warto jednak pamiętać, że ubrać psa nie znaczy go przebrać.
W TROSCE O ŁAPY W mieście możemy też spotkać psy w butach. I choć na pierwszy rzut oka może to wyglądać dziwnie, właścicielom tych czworonogów trzeba przyznać trochę racji. Spacery po oblodzonych i posypanych solą lub innymi chemikaliami chodnikach mogą być zabójcze dla łap. Mogą powodować pęknięcia, a nawet bolesne rany. Co gorsze, po powrocie do domu nasz pupil zaczyna wylizywać
Fotolia
Gdy w naszych domach zaczyna się okres grzewczy, posłania czworonogów warto przenieść z dala od kaloryferów, by wychodząc na spacer nie doznały szoku termicznego. Przebywanie w chłodniejszych miejscach spowoduje też naturalne gęstnienie sierści, dzięki której będzie im cieplej. Z kolei czworonogi mieszkające na dworze, przy domu, koniecznie muszą mieć ocieploną budę. Tu najlepiej sprawdza się styropian i słoma. By odizolować wilgoć, drewniana podłoga budy powinna być położona ponad gruntem. Należy jednak pamiętać, że przy dużych mrozach nawet psy przystosowane do zimna i posiadające ocieplone budy mogą zamarznąć. Na ten czas warto przenieść posłanie psa do przedsionka lub innego cieplejszego miejsca przy domostwie. Psy stare wychładzają się znacznie szybciej niż młode – to one w okresie jesienno-zimowym najbardziej narażone są na zachorowania.
72 Pies w wielkim mieœcie
dawanie witaminowych suplementów zwiększających odporność zwierząt w tym okresie.
NASZ CZAS
łapy z trujących substancji, które w ten sposób dostają się do jego organizmu, nierzadko powodując ciężkie choroby. Lekarze weterynarii polecają więc zabezpieczanie łap przed wyjściem zimą z domu. Można kupić jeden z wielu dostępnych na rynku specjalne do tego przeznaczonych preparatów lub po prostu posmarować opuszki tłustym kremem czy wazeliną. Po powrocie do domu łapy należy dokładnie umyć i osuszyć.
OCHRONA OD WEWNĄTRZ Dbanie o naszego pupila od zewnątrz nie jest jednak wystarczającą ochroną przed mokrą jesienią lub srogą zimą. Właściwa dieta zapewni naszemu ulubieńcowi odpowiednią kondycję i zwiększy jego odporność. W tym czasie szczególnie polecana jest wysokokaloryczna karma, bogata w substancje energetyczne, powalające utrzymać ciepłotę ciała. Warto, by jedzenie było delikatnie podgrzane, a w przypadku suchej karmy może być nawet zalane ciepłą wodą. Jeśli właściciel nie chce zmieniać karmy, należy wziąć pod uwagę większe zapotrzebowanie psa na jedzenie. Zamiast dawać pupilowi jedną dużą porcję raz dziennie, można podzielić ją na dwie, trzy tury. Dla psów mieszkających na dworze, oprócz ciepłych posiłków, podstawą jest zapewnienie stałego dostępu do wody – czyli umieszczenie misek w takim miejscu, by woda nie zamarzała. Lekarze weterynarii polecają też po-
Gdy w naszych domach zaczyna się okres grzewczy, posłania czworonogów warto przenieść z dala od kaloryferów, tak, by wychodząc na spacer nie doznały szoku termicznego na mrozie.
Psy cieszą się tak samo na spacer zimą, jak i latem. Każde wyjście traktują jak nagrodę. Żeby jednak spacer był dla nich bezpieczny, należy dostosować jego długość do wieku i odporności na zimno naszego pupila. W niektórych przypadkach lepiej wyjść kilka razy na krócej, obserwując, czy pies się nie trzęsie i nie sinieje. W chłodniejsze dni najlepsze są aktywne spacery, na których możemy spuścić ze smyczy czworonoga, by mógł się ogrzać w swoim tempie. Jeśli nie jest to możliwe, warto trochę z nim pobiegać lub pobawić się w skakanie. Powolne chodzenie na smyczy bardzo szybko wyziębia organizm psa. Szczególnie w mieście trzeba pilnować, by nie piły z kałuż lub nie jadły śniegu. Mimo braku upałów przydatne są bidony z wodą, by zaspokoić pragnienie pupila. Miejskie ulice pełne są toksycznych substancji, a wyciekające z samochodów płyny i oleje mogą stanowić realne zagrożenie zatrucia. Zwłaszcza w tym czasie trzeba zwracać większą niż zwykle uwagę na samopoczucie i zdrowie naszych czworonożnych przyjaciół. Należy także pamiętać, że podczas minusowych temperatur nie wolno zakładać psom obroży i kagańców wykonanych z metalu. Tworzywo to bardzo szybko się ochładza i może spowodować nawet odmrożenia. Kilka tych podstawowych, z pozoru może nawet oczywistych, zasad pozwoli uniknąć właścicielowi, jak i jego pupilowi wielu nieprzyjemności. Bo gdy właściciel odpowiednio zadba o swojego ulubieńca, żadna słotna jesień ani mroźna zima nie jest psu straszna! I
74 Regiony Polski. Ma³opolska
MAM NA RYDZA SMACZEK Autor: Elżbieta Tomczyk-Miczka
Małopolska, z rozpoznawalną marką Krakowa, licznymi muzeami i zabytkowymi obiektami jest najchętniej odwiedzanym regionem w Polsce. Turyści, którzy szukają kontaktu z nieco dziką naturą, nostalgicznym pejzażem i ciekawym folklorem wybiorą jej wschodnie tereny w Beskidzie Niskim. Trasy wędrówek splatają się tu ze Szlakiem Architektury Drewnianej, pozwalając zwolnić przy spotkaniach z regionalną kuchnią.
75
J
esień w górach to najpiękniejsza pora roku. Kobierce utkane z kolorowych liści, snujące się w dolinach mgły. Zanim spadnie pierwszy śnieg, dobrze jest wyruszyć w las na grzyby, choćby przy okazji corocznego Święto Rydza w Wysowej-Zdroju. Grupa pasjonatów, skupiona wokół państwa Barbary i Andrzeja Mierników, właścicieli Starego Domu Zdrojowego aktywizuje gości uzdrowiska i licznych turystów wokół patelni pełnych skwierczących pomarańczowych kapeluszy. Pokaz mody inspirowany stylizacjami dawnych kuracjuszy i konkurs dla publiczności „Wysowa-Zdrój… znasz to miejsce?” przybliża tę „Krainę Łagodności”. Wysowa-Zdrój nie leży na końcu świata, ale wygląda, jakby chciała się przed nim zaszyć. Kuracjusze korzystają tu z licznych źródeł wód leczniczych. „Gdy zaglądasz do kieliszka, na drugi dzień wypij Franciszka”, głosi jedno z haseł kuracji pitnej. Stylowa drewniana pijalnia, nawiązująca do przedwojennego budynku, sąsiaduje ze Starym Domem Zdrojowym, ozdobionym drewnianą snycerką. Wewnątrz na starych fotografiach odkryjemy subtelny urok przedwojennego kurortu. Akwarelki wprowadzają nas w świat Nikifora Krynickiego, Epifaniusza Drowniaka, półanalfabety Łemka, który zadziwił świat swoim talentem. Rydze – wizytówkę regionu, zabieramy jako pamiątkę z wyprawy, oczywiście w słoiczku: marynowane, smażone, duszone lub kiszone, a najpopularniejsze są „po łemkowsku” albo „cygańsku”, z cebulą i pomidorami. Smakowanie regionu najlepiej połączyć z aktywnością, dla której jest tu sporo możliwości. Pora myśleć o nadchodzącym sezonie zimowym. Stacje narciarskie Magura-ski z wyciągiem krzesełkowym o długości ponad 1 km i Smerekowiec to świetna baza dla sportów zimowych. Na amatorów biegówek czekają utrzymywane trasy biegowe wokół Magury Małastowskiej, a wśród nich „Śnieżne trasy przez lasy” w sołectwie Krzywa, wraz z wypożyczalnią nart do biegania. Sztuczna pływalnia i spacery z kijkami nordic walking w parku zdrojowym, podobnie jak wędrówki łagodnym pasmem gór zachęcają do rekreacji przez okrągły
rok. Jezioro Klimkówka, zalew spiętrzający wody na rzece Ropie – to latem radość dla wodniaków, a zwłaszcza dla amatorów windsurfingu i kitesurferów. W pejzaż łagodności wpisane są konie hucuły, doskonałe dla turystyki rodzinnej. Stadniny hucułów w Regietowie i Gładyszowie słynne są z imprez jeździeckich, białych i zielonych kuligów, ale również z tego, że jazdę konną ćwiczą tu znani aktorzy filmowi i kaskaderzy. Tu, w paśmie Beskidu Niskiego króluje kuchnia łemkowska, mało znana poza tą częścią Małopolski. „Gościnna Chata” jest jej wizytówką, bogatą w łemkowskie przysmaki. Należą do nich adzymki – placki z białej mąki z kwaśnym mlekiem, homiłki – wysuszone ziołowe serki, kisełyca – gęsty kwaśny żur czy tartianyki – placki ziemniaczane pieczone na liściu kapusty. Świat Łemków należy do kultury rusińskiej zza wschodnich granic, włącznie z alfabetem i językiem. Po II wojnie wysiedleni w ramach akcji „Wisła”, wracają tu i rozwijają wielowiekową tradycję. Podczas święta „Łemkowska Watra”, odbywającego się w Zdyni z końcem lipca, widać stroje łemkowskie, zdobne w hafty krzyżykowe i w krywulki z drobnych koralików. Niektóre nazwy miejscowości obok języka polskiego od niedawna pisane są cyrylicą, w drewnianych cerkiewkach słychać melodyjny zaśpiew nabożeństw we wschodnim obrządku. Z Łemkami wiąże się jedna z najciekawszych atrakcji subregionu – Zagroda Maziarska we wsi Łosie, a wraz z nią historie wędrówek maziarzy – handlarzy mazią, produktem przetwarzania ropy naftowej. Maź stosowaną niegdyś do smarowania kół i urządzeń rozwożono w beczkach przytroczonych do wozów aż na Bałkany i do Jekaterynburga, bramy Azji. Maziarskie nawoływanie „ maaazi, maaazi, komu mazi!” znane było dobrze na handlowych traktach. Dziś krzyczą tak turyści podczas przejażdżki w ramach zwiedzania zagrody. Ropa naftowa, znana jako olej ziemny, wydobywana była pierwotnie wprost z kałuż i potoków, a potem za pomocą prymitywnych kopanek i kiwaków – z pierwszych szybów. Rzeki i miejscowości w okolicy Gorlic noszą nazwy takie jak Ropa, Ropka, Ropica. To tu protoplaści Rockefellerów tworzyli zręby światowej petrochemii. Ignacy Łukasiewicz, skromny gorlicki
Archiwum MOT, Rafał Korzeniowski
Regiony Polski. Ma³opolska
Beskidy: Niski i S¹decki to najciekawsza czêœæ Szlaku Architektury Drewnianej.
Katarzyna Miernik-Pietruszewska i Andrzej Miernik – organizatorzy Œwiêta Rydza w strojach kuracjuszy.
Wêdruj¹c po szlakach turystycznych wschodniej Ma³opolski, znajdziemy siê w krainie drewnianego piêkna, wœród pere³ek Szlaku Architektury Drewnianej.
aptekarz ze swoją pierwszą lampą naftową w końcu XIX wieku zrewolucjonizował światową energetykę. Dziś w Gorlicach stoi kapliczka w kształcie pierwszej lampki, a historię górnictwa naftowego sprzed prawie dwustu lat poznajemy w muzeum PTTK w Gorlicach i w skansenach przemysłu naftowego, w Gorlicach i w Libuszy. Obok maziarstwa w Beskidzie Niskim odtwarzane są inne ginące zawody, jak choćby wypalanie w ziemi węgla drzewnego w celu uzyskania dziegdziu, który był środkiem leczniczym i dezynfekującym dla skóry i dla kopyt końskich. Przysłowie o „łyżce dziegdziu, która zepsuje beczkę miodu” ilustruje pokazy dziegdziarza z Bielanki, który jest ulubieńcem turystów, podobnie jak łyżkarz z Nowicy toczący drewniane łyżki na sznurkowej tokarce czy gonciarz „szczypiący” deseczki gontów techniką sprzed wieków. Dawne sprzęty i urządzenia oglądamy w Skansenie Wsi Pogórzańskiej w Szymbarku, prezentującym etnicznie tradycje Pogórzan. Kuchnia pogórzańska ma w jadłospisie potrawy o stuletniej tradycji – są wśród nich pierogi z kapustą i kaszanką, ukropek – zupa na smażonej słoninie i kiełbasie z grzankami czy bordy – kluski z surowych ziemniaków, omaszczone wędzoną słoniną, podawane z mlekiem. Ojczyzną wielu tych potraw jest Bobowa, znana z wyrobu koronki klockowej. Dzięki corocznym Międzynarodowym Festiwalom Koronki Klockowej Bobowa stała się światową stolicą tego rękodzieła. Tym, którzy tu trafią, koniecznie trzeba polecić odwiedzenie synagogi słynnych cadyków, potomków Chaima Halberstama, do którego grobu zjeżdżają się licznie pobożni chasydzi i zainteresowani kulturowymi szlakami turyści. Nieopodal, w Stróżach, „Sądecki Bartnik” zaprasza zaprasza do muzeum uli, skansenu pszczelarstwa i karczmy „Bartna Chata” ze wspaniałą kuchnią z dodatkiem miodu. Beskidy: Niski i Sądecki to najciekawsza część Szlaku Architektury Drewnianej, liczącego 253 obiektów na terenie Małopolski. Wśród 8 drewnianych świątyń, wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, 6 leży na terenie subregionu gorlicko-sądeckiego. Są to kościółki w Binarowej i Sękowej oraz cerkiewki z Powroźniku, Brunarach, Owczarach i Kwiatoniu. W sezonie w wybranych obiektach Małopolski odbywają się koncerty z cyklu „Muzyka zaklęta w drewnie”, a po otwartych kościółkach oprowadza bezpłatnie miejscowy przewodnik. Wędrówki w tym regionie prowadzą często Szlakiem Frontu Wschodniego I wojny Światowej. To okazja, by zadumać się nad meandrami historii i „Wielką Zawieruchą”, która położyła we wspólnych nekropoliach żołnierzy różnych narodów Europy. A pięknie położone cmentarze, jak wzgórze Pustki w Łużnej czy cmentarz na przełęczy Magura Małastowska to dzieła sztuki, zaprojektowane przez ówczesnych znamienitych architektów. I Materia³ powsta³ we wspó³pracy z Ma³opolsk¹ Organizacj¹ Turystyczn¹ w ramach projektu „Lokalne inicjatywy na rzecz rozwoju regionalnego powiatu gorlickiego i nowos¹deckiego”
Zagroda Maziarska we wsi £osie to jedna z ciekawszych atrakcji subregionu.
78 Travel. Japonia
ŚWIT NAD SEKIGAHARĄ
JEDEN DZIEŃ Z PODRÓŻY PO JAPONII Nowoczesne miasta, wszechobecne automaty, pociągi-torpedy, świetne samochody, najwyższej klasy elektronika, podbijająca świat manga i anime, telewizyjne „freak-shows”, uprzejmi Japończycy zapracowujący się na śmierć, a przed śmiercią udzielający się w barach karaoke, oryginalna, ale zdrowa kuchnia, intrygujące gejsze, tajemniczy ninja, Godzilla… Autor:
Szymon Charkiewicz
79
akres skojarzeń, jakie mają Europejczycy, kiedy wspomina się o Japonii, jest bardzo szeroki ale, z konieczności, mocno uproszczony. Generalnie, trudno znaleźć osobę, która Japonii nie chciałaby odwiedzić, a wśród tych którzy ją odwiedzili, trudno znaleźć takich, którzy nie chcieliby tam wrócić. Superekspres jak zawsze przyjechał punktualnie, a drzwi wagonu jak zawsze zatrzymały się przed naklejonym na peronie oznaczeniem, przy którym oczekują pasażerowie. Masayuki Mizuno, urocza Yui Toratani, nasz operator Nino i ja zajęliśmy miejsca – czekała nas dłuższa przejażdżka. Oczywiście „dłuższa” jak na standardy lokalne. Japończycy, jak to Japończycy – zasnęli zanim jeszcze pociąg opuścił peron. Kwadrans póżniej superekspres wjechał na most w cieśninie Kanmon,
Szymon Charkiewicz, Fotolia
Travel. Japonia
80 Travel. Japonia a mój wzrok przykuły rozbijające się o skały potężne fale. Mimowolnie cofnąłem się myślami do mojej poprzedniej wizyty, dwa lata wcześniej.
KRAJOBRAZ PO TSUNAMI W połowie marca 2011r. Japonię dotknął potrójny kataklizm. Potężne trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofalna w skutkach awaria reaktora atomowego. Wszystkie serwisy informacyjne pokazywały te same obrazy: olbrzymie fale niszczące kolejne zabudowania, unoszące samochody i porywające bezsilnych wobec potęgi żywiołu ludzi. Relacje uzupełniały czarno-białe przebitki z nuklearnych rajdów w 1945 roku i kolorowe z katastrofy na Ukrainie w 1985. Trzymając w ręku zakupiony dwa miesiące wcześniej bilet lotniczy z datą wylotu na koniec marca, zastanawiałem się wówczas, czy nie przełożyć planowanej od dawna wyprawy. Jako że wszyscy mi to doradzali uznałem, że... to dobry znak by lecieć.
Iga i Szymon w strojach ninja.
Samolot przewoził powietrze. Dosłownie. Zdecydowana większość pasażerów odwołała rezerwacje i w potężnym boeingu relacji Moskwa – Tokio, wiało pustką. Mimo iż właśnie nadchodził kwiecień, czyli miesiąc, w którym cała Japonia tradycyjnie celebruje hanami (zwyczaj podziwiania kwiatów wiśni) i jest przez
turystów odwiedzana najczęściej, niewielu cudzoziemców zdecydowało się tam zawitać. Powód był oczywisty – szalejące promieniowanie. Wyposażony w przenośny dozymetr zwany popularnie licznikiem Geigera, przekonałem się naocznie, że diabeł na szczęście nie był taki straszny. Poza „strefą zero” i obszarem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Fukushimy, poziom skażenia radioaktywnego w niewielkim stopniu przekraczał bezpieczny poziom tzw. tła w Polsce. Trzy tygodnie po katastrofie jej echa były znacznie głośniejsze w mediach ogólnoświatowych niż krajowych. Japonia poradziła sobie z problemem tak jak zawsze – po cichu, szybko i skutecznie. Już rok po ataku tsunami, trudno byłoby wskazać gdzie uderzyła fala, dwa lata później, poziom promieniowania w Tokio był podobny jak w Poznaniu.
TORPEDĄ PRZEZ KRAJ Pociąg minął most i zagłębił się w największą wyspę archipelagu – Honsiu. Krajobraz ponownie uległ zmianie. Tory coraz cześciej prowadziły przez obszary zabudowane. Jak wiele razy wcześniej rozejrzałem się po wagonie. Wygodny, przestronny i świetnie wyposażony – sama przyjemnosć podróżowania. Trudno uwierzyć, ale pierwsze „torpedy” pojawiły się dopiero 50 lat temu. Warto zaznaczyć, że Japonia to w trzech czwartych górzysty, wyspiarski, narażony na ciągłe wstrząsy teren, swojego czasu zdrowo przeorany przez amerykańskie bombowce. W jaki sposób Japończykom udało się w pół wieku zbudować taką infrastrukturę na zawsze pozostanie dla mnie zagadką, ale faktem jest, że korzysta się z niej z niedowierzaniem i przyjemnością. Dzisiaj sieć magistrali shinkansen łączy większość ważniejszych japońskich miast od Hokkaido po Kiusiu. Pociągi jeżdżą, wbrew dość częstemu wyobrażeniu, po torach, a nie po poduszce magnetycznej i są absolutnie przepiękne.
81 Travel. Japonia
KAŻDY Z NAS MYŚLAŁ WTEDY O TYM SAMYM: O DAWNEJ JAPONII, KTÓRA ODESZŁA WRAZ ZE STAROŚWIECKIMI IDEAŁAMI, O ZAPOMIANYM DZIEDZICTWIE SAMURAJÓW, KTÓRYCH DUCH UNOSIŁ SIĘ NAD POLEM BITWY, O OTACZAJĄCYM NAS ULOTNYM PIĘKNIE, KTÓREGO NIE DOSTRZEGAMY NA CO DZIEŃ.
82 Travel. Japonia Wskaźnik prędkości nieznacznie przekraczał 300 km/h. W niecałe trzy godziny superekspres pokonał dystans równy odległości ze Szczecina do Rzeszowa i dowiózł nas do Nagoi. Stąd lokalnymi liniami dostaliśmy się do miejsca, które było świadkiem jednej z najbardziej znanych i zarazem najkrwawszych bitew w historii Japonii – do Sekigahary. Trochę mi było szkoda. To miał być ostatni wieczór w towarzystwie Mizuno i jego ekipy z TV Tokyo. Poznaliśmy się tydzień wcześniej na lotnisku Narita, gdzie dość niespodziewanie złożono mi propozycję udziału w ogólnojapońskim reality show „Why did you come to Japan?”. Od tego czasu zjechaliśmy wspólnie środkową Japonię, zwiedzając zamki, pola bitew, kolebki klanów ninja, a także mniej znane miejsca o historycznym znaczeniu. Sekigahara była ostatnim, ale chyba najważniejszym punktem na tej liście.
KRAINA PIĘKNYCH KRAJOBRAZÓW Stacja docelowa w niczym nie przypomina dworców-kolosów z dużych metropolii. Ot, daszek, szyld, dwie ławki i niewielki budynek. Zamawiamy taksówkę. Kierowca słysząc o celu naszej wyprawy, umila nam przejazd opowieścią o niedawnym ataku niedźwiedzia, którym żyje całe miasteczo. Yui wygląda na przerażoną. Przed nocną wspinaczką na jedną z gór okalających pole bitwy Mizuno proponuje kolację w pobliskiej, niewielkiej knajpce. Jak zwykle próbuję potraw tradycyjnych, chociaż staram się przestrzegać zasady „żeby jedzenie nie chodziło”. Na stole lądują coraz to dziwniejsze kulinarne wynalazki, a jako że nawet przy posiłku kamera śledzi każdy mój grymas, cały czas odnoszę wrażenie, że moich gospodarzy strasznie bawią moje słabo ukrywane reakcje i że chyba zbierają materiał na specjalny, „gastronomiczny”, odcinek. W czasie kolacji rozmowa jak zawsze schodzi na powody, dla których
odwiedzam Japonię i zwiedzam ją w mało konwencjonalny, jak na turystę, sposób. Tłumaczę, że składa się na to wiele czynników, takich jak fascynacja japońską historią, sztuką czy dawną kulturą i zarazem niechęć do uczestnictwa w odartym z magii zbiorowym podziwianiu wytypowanych przez przewodnika atrakcji. Ale najbardziej urzeka mnie tu co innego. Póki nie przeszedłem kilku wytyczonych samemu szlaków – nie zdawałem sobie w pełni sprawy z dwóch rzeczy. Życzliwości mieszkańców – szczególnie na prowincji, o czym miałem okazję wielokrotnie się przekonać – i niepowtarzalnych krajobrazów, jakie teraz otaczały mnie niemalże z każdej strony. Nocowałem legalnie i nielegalnie w namiocie u podnóża Fuji-san, w lasach bambusowo-tropikalnych na zboczach Sakurajimy, w małpim rezerwacie na Shodoshimie, na dziedzińcach zamków i szczytach gór, w niezliczonych parkach, rezerwatach, polach bitew i na prywatnych posesjach. A wszystko po to, by budząc się o świcie móc podziwiać niesamowite widoki. Nino odłożył kamerę, a Mizuno wzruszył ramionami. Dla niego było to pozbawione większego sensu – góry to góry. Świt, południe, wieczór czy noc – co za różnica? Zresztą co to za wieczór bez rozrywek, które oferuje nocne Tokio? Pomysł ze spaniem na mrozie, w lesie, w którym roi się od drapieżników, wydawał się całej trójce kompletnie szalony, ale mimo dyskretnych sugestii, powiedziałem, że zdania nie zmienię. Zasady naszego kontraktu były proste – ekipa nie ingeruje w moje plany – jeśli chcą mieć materiał, muszą się podporządkować. Przyszedł czas, aby się zbierać. Czekała nas prawie dwugodzinna wspinaczka.
ŚWIT NAD SEKIGAHARĄ Ponad cztery wieki temu Sekigahara była miejscem starcia dwóch armii, których wodzowie aspirowali do objęcia tytułu szoguna. Bitwa była przełomowym momentem w trwającej wiek z okładem wojnie domowej,
Autor tekstu z ekip¹ reality show „Why did you come to Japan?”
a jej rozstrzygnięcie na korzyść armii wschodniej dowodzonej przez Ieyasu Tokugawę, przyniosło na japońskich wyspach prawie trzysta lat pokoju, choć pod bardzo surowymi rządami. Pole bitwy zewsząd otacza łańcuch gór i wzniesień. Najlepiej je widać z góry Matsuo, na której w 1600 r. stacjonowały wojska Kobayakawy Hideakiego. Był on jednym z dowódców armii zachodniej, który w czasie bitwy zmienił stronę i przyłączył się do sojuszu wschodniego, znacząco przyczyniając się tym samym do zwycięstwa Tokugawy. Czyn mało chwalebny, ale kto sądzi zwycięzców? Dzisiaj w miejscu dawnego obozowiska znajduje się niewielka polana, na którą (trzykrotnie gubiąc drogę w kompletnych ciemnościach) udało nam się
83
Pokaz kendo w parku w Hiroshimie
dotrzeć z dużym opóźnieniem, ale na szczęście bez większych strat. Było po 22.00 kiedy rozbiłem namiot. Kropił deszcz, a las rozbrzmiewał kakofonią niesamowitych dźwięków i widziałem, że moi przywyczajeni do cywilizacyjnych wygód towarzysze czują się nieswojo. Po krótkiej naradzie postanowili zejść do małego ryokanu (hoteliku w tradycyjnym stylu) u podnóża góry i ponownie zawitać u mnie przed świtem. Pomyślałem, że przynajmniej popracują nad kondycją. Tuż przed wschodem słońca usłyszałem zbliżające się kroki i wyszedłem z namiotu. Ohayo gozaimasu, genkidesuka – wymieniliśmy zwyczajowe uprzejmości i podeszliśmy do krawędzi urwiska, którym
kończyła się polana. Spektakl właśnie się rozpoczynał. Słońce powoli wstawało, deszcz ustępował, chmury niespiesznie płynęły wzdłuż przeciwległej grani, a nad doliną wyłoniła się tęcza. Gadatliwy i lekko zblazowany na co dzień Mizuno zaniemówił, Yui stała jak urzeczona, a Nino przez chwilę zapomniał, że jest w pracy i powinien obsługiwać kamerę. Staliśmy w milczeniu napawając oczy niepowtarzalnym wido-
kiem. Każdy z nas myślał wtedy o tym samym: o dawnej Japonii, która odeszła wraz ze staroświeckimi ideałami, o zapomianym dziedzictwie samurajów, których duch unosił się nad polem bitwy, o otaczającym nas ulotnym pięknie, którego nie dostrzegamy na co dzień. Teraz rozumiesz? – zapytałem po dłuższej chwili szefa ekipy. Nie odpowiedział. Ukłonił się i uścisnął mi rękę. Nino włączył kamerę. I
Szymon Charkiewicz – prawnik z wykszta³cenia, instruktor sztuk walki, podró¿nik. W 2013 roku zrezygnowa³ z pracy zawodowej na rzecz realizowania swoich pasji – jedn¹ z nich jest podró¿owanie. Dwukrotnie odwiedzi³ Japoniê, trzeci¹ wyprawê do Kraju Kwitn¹cej Wiœni planuje jesieni¹ tego roku w ramach d³u¿szej eskapady obejmuj¹cej tak¿e Rosjê, Australiê, Hawaje, Brazyliê i Szkocjê. Prowadzi strony nagato.com.pl oraz tengu.com.pl
84 Travel. W続ochy
Umbria. Tam, gdzie tlocza oliwe
85 Autor: Jacek Taranko www.winoioliwa.com
J
adę E45 do Umbrii i dalej do Spoleto, gdzie mieści się gospodarstwo Frantoio del Poggiolo, posiadłość położona wśród oliwnych gajów na łagodnym stoku, z niesamowitym widokiem na okolicę. Przybywam w czasie zbiorów oliwek. Wokół rozchodzi się intensywny zapach skoszonej trawy – tak właśnie pachnie świeżo tłoczona oliwa. Na podwórzu tłok. Zjeżdżają traktory z przyczepami i pickupy, na których pełno skrzyń po brzegi wypełnionych oliwkami. W czasie zbiorów, które potrafią trwać od października do grudnia, praca wre 24 godziny na dobę. Wózki widłowe pakują skrzynie z delikatnymi owocami pod wiatę, tam zaczyna się pierwszy etap wyciskania oliwy. Taśmociąg zabiera podskakujące oliwki do wnętrza i zanim trafią do maszyny, która je zmieli na miazgę, wpa-
dają pod przeróżne trybiki, mechanizmy, są wytrząsane, sortowane, myte, przebierane. W sumie to proste procesy. Owoce trzeba przetwarzać jak najszybciej po zbiorach, wówczas uzyskamy najlepszą oliwę – intensywną w smaku i aromacie extra vergine (EVO). Najlepszą oliwę na świecie. Oliwki wpadają w paszczę wilka – tak nazwałem maszynę, która je miażdży i mieli wraz z pestkami na zieloną pulpę. Tu ogranicza się dostęp powietrza, ponieważ tlen przeszkadza w uzyskaniu najlepszych efektów. Antyczne metody są widowiskowe, ale niestety nie „wyciskają” z oliwek najlepszego oleju. Obsługa podgląda cały proces przez szyby i monitoruje parametry na wyświetlaczach. W odpowiednim czasie pulpa trafia do prasy i tu z wielką siłą, w odpowiedniej temperaturze oddziela się sok od zmielonej masy. Zostaje już tylko oddzielenie czystej oliwy od wody. Koniec – mamy olio di oliva extra vergine! Powoli wycieka zielonym strumieniem do podstawionych baniaków… Jeden z mniejszych przeszedł na moją własność. Co jeszcze można zrobić z pozostałej pulpy? Tutejsi gospodarze m.in. robią doskonałe kosmetyki na bazie oliwy. Pozostałej po procesie wody używa się do nawadniania gajów oliwnych, a z resztek można wytłoczyć oliwę z wytłoków oliwnych, popularnie zwaną sansa, którą przed butelkowaniem należy poddać procesowi rafinacji. Najstarsze drzewa oliwne z Krety jeszcze owocują. My jednak wchodzimy w gaj oliwny pełen młodych drzew, bo tylko z takich można uzyskać
Jacek Taranko
Wylądowałem na rzymskim lotnisku Fiumicino. Jednak nie dla mnie włoskie zabytki, ristorante i przesiadywanie na Schodach Hiszpańskich. Tu zaczyna się moja oliwna wycieczka.
Travel. W³ochy
DOBRA OLIWA, CZYLI JAKA? Olio di oliva to wra¿liwy towar, nie siêgaj na pó³kê po najtañsz¹ butelkê, stoj¹c¹ pod wielk¹ sklepow¹ lamp¹, poniewa¿ oliwa nie lubi œwiat³a. Przy z³ych warunkach zepsuje siê nawet w ci¹gu doby. W restauracji unikaj oliwy „stolikowej”. Pewnie zdobi stó³ ju¿ jakiœ czas i mo¿e byæ zje³cza³a… Najlepsze do przechowywania oliwy s¹ ciemne butelki. Nie ka¿da dziewica to extra vergine (EVO). Ogl¹daj etykietê i degustuj przed zakupem, tak czêsto jak to mo¿liwe, aby znaleŸæ swój ulubiony smak i najlepsz¹ oliwê. Szukaj tylko extra vergine (EVO). A jak znajdziesz datê butelkowania, to wiedz, ¿e oliwê musisz spo¿yæ przed up³ywem roku. Je¿eli szukasz w³oskiej oliwy najwy¿szej jakoœci, wybieraj butelki z oznaczeniem DOP. Pochodzi ona z kontrolowanego rejonu upraw, na miejscu jest rêcznie zbierana, t³oczona i butelkowana. Dopuszczalne s¹ mieszanki oliw z ró¿nych krajów. Producent powinien jednak o tym informowaæ na etykiecie. Najlepsza oliwa nie musi pochodziæ z Europy, godne polecenia s¹ m.in. izraelskie, œwietnie wypadaj¹ te z Australii. Z powodów smakowych i zdrowotnych kupujê oliwê non filtrato extra vergine, która osza³amia mnie aromatem. Lekko gryzie moje gard³o i zawiera najwiêcej polifenoli. Je¿eli potrzebujê oliwy wyj¹tkowej w smaku i aromacie, to szukam takiej z oznaczeniem DOP. Oliwy DOP to wycieczka w krainê bogat¹ w smaki i aromaty. W kuchni, np. do sma¿enia, stosujê extra vergine od wiêkszych producentów. Nie kupujê oliwy aromatyzowanej, wolê zrobiæ j¹ sam. Oliwa extra vergine to produkt o wspania³ych w³aœciwoœciach. Kraje oliwne korzystaj¹ z niej od wieków, doceniaj¹c jej wartoœæ kulinarne, a tak¿e lecznicze. Warto, abyœmy nauczyli siê œwiadomie rozpoznawaæ najlepsz¹ oliwê i zawsze siêgali po tê najbardziej dla nas odpowiedni¹.
najlepsze owoce, a co za tym idzie, najlepszą oliwę. Oliwka to delikatny owoc. Wybranie pory zbiorów ma kluczowe znaczenie dla jakości uzyskanego oleju. Owoce nie mogą być przejrzałe, wychwycenie tego momentu gwarantuje uzyskanie oliwy pełnej witamin, beta karotenu, chlorofilu i pożądanych polifenoli. Pomagamy rozciągać na ziemi siatki, które zabezpieczają owoce przed kontaktem z glebą. Oliwki są tak wrażliwe, że nawet chwilowy kontakt z ziemią powoduje spadek ich jakości. Zbiory przeprowadza się ręcznie lub za pomocą takich zmyślnych mechanicznych pazurów na długiej tyczce, którymi grabi się owoce z gałęzi. Rzadziej stosuje się tzw. becchiaturę, czyli potrząsanie całym drzewkiem, metoda ta jest bowiem dla oliwek bardzo stresująca. Z rozciągniętych siatek zsypuje się je do skrzyń. Niewskazane jest trzymanie ich w workach, bo to w nich szybciej dochodzi do niechcianej fermentacji. Degustacja jest przeprowadzana w prosty i znany mi sposób. Intensyfikuję swoje zmysły powonienia i smaku, a następnie werbalizuję uwagi. W arkana degustacji oliwy wprowadza mnie profesjonalista w tej dziedzinie, Michele Labarile, Dyrektor Jakości w Monini S.p.A. Dzięki niemu odkryłem znaczenie dobrej oliwy. Doceniłem zapachy, pikantność, drapanie w gardle i smak. Najlepsze oliwy, które tłoczy się z nie do końca dojrzałych oliwek, mają intensywny aromat skoszonej trawy i mocny smak przypraw. Poczułem pieprz, ziarna jałowca, orzechy włoskie i nuty paprykowe. Najzdrowsza jest oliwa gorzkawa i pikantna, a drapanie w gardle świadczy o najwyższej zawartości polifenoli. Dobra oliwa to najzdrowszy produkt spożywczy na świecie. Tych kilka intensywnych dni minęło bardzo szybko. Żal opuszczać tak cudowną krainę i poznanych ludzi, którzy z pasją i zaangażowaniem zajmują się produkcją oliwy. Dziękuję moim gospodarzom – firmie Monini – za wspaniałe wspaniałe towarzystwo i atmosferę. Cieszę się, że częstowaliście mnie winem i doskonałymi daniami kuchni umbryjskiej, w których oliwa odgrywa wielką rolę. I
88 Slow design. Butik Italla
NIE BÓJ SIĘ
KOLORU!
89 Slow design. Butik Italla 1. Talerz Taika 27 cm Kolekcja Iittala Christmas 2014, 170 zł 2. Pudełko ozdobne Taika 28x17,8x13 cm Kolekcja Iittala Christmas 2014, 118 zł 3. Mlecznik Taika 500 ml Kolekcja Iittala Christmas 2014, 210 zł 3. Kubek Taika 400 ml Kolekcja Iittala Christmas 2014, 95 zł
1.
5. Miska Taika 600 ml Kolekcja Iittala Christmas 2014, 110 zł Zdjęcia: materiały prasowe Iittala
2. Porzuć codzienność dla odrobiny magii.
stworzą wyjątkową oprawę świątecznego stołu. Pełna koloru kolekcja Taika zaskoczy wszystkich, którzy skandynawski design utożsamiali do tej pory z tradycją, nordycką funkcjonalnością i prostotą projektu.
4.
5.
Materiały prasowe Iittala
3.
Soczysta czerwień, intensywna zieleń i śnieżna biel
90 Slow fashion
91 Slow fashion
DWIE SIOSTRY, JEDNA SIŁA Autor: Piotr Chabzda
Historia Agaty Olszyńskiej i Marty Wiznerowicz jest najlepszym przykładem, że chcieć to móc. Zaczynamy!
Archiwum prywatne Place for dress
PLACE FOR DRESS to miejsce, w którym każda z Pań znajdzie swoją wymarzoną sukienkę. Stworzyły je siostry, poznanianki Agata i Marta. Jak narodził się pomysł na szycie sukienek? Z jakim przesłaniem tworzą swoje projekty? I czy z siostrą da się pracować?
92 Slow fashion
Marta Wiznerowicz i Agata Olszyñska w swojej pracowni na ul. Katowickiej 79a/8 w Poznaniu.
WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ OD 18-TKI Między Agatą i Martą jest siedem lat różnicy wieku. Marta to wizjonerka, kreatorka, wolny duch, która pomaga klientkom w doborze odpowiednich fasonów sukienek. Agata, starsza z sióstr, zajmuje się sprawami logistycznymi, księgowością oraz strategią firmy. Oprócz tego pracuje na pełnym etacie w jednej z poznańskich firm deweloperskich. Siostry świetnie się uzupełniają. Mają do siebie zaufanie. Ale o tym później. – Podstawowym problemem, z jakim się spotkałyśmy był brak ciekawych ubrań w sieciówkach. Wiele dziewczyn nie może znaleźć tej jednej, jedynej, upragnionej sukienki na wyjątkową okazję. Miałam podobnie – mówi Agata. – Problem pojawił się przy mojej 18-stce. Ostatecznie padło na czarną spódnicę wykończoną okropną lamówką oraz czerwoną bluzkę na ramiączkach. Nie był to mój zestaw idealny. Chciałam się wyróżnić, ubrać się w coś ciekawego i wyjątkowego – opowiada.
SPEŁNIAMY MARZENIA NIE TYLKO PAŃ Z METROPOLII, ALE RÓWNIEŻ Z MAŁYCH MIASTECZEK I WIOSEK. TO JEST DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE! Marta miała podobnie. Przez długi czas nie mogła znaleźć czegoś odpowiedniego dla siebie. Siostry postanowiły zakasać rękawy i stworzyć miejsce, w którym nie tylko one same, ale przede wszystkim dziewczyny z każdego miejsca na świecie będą mogły wybrać dla siebie wyjątkową kreację. Tak powstał projekt Place For Dress. Zaciągnęły kredyt i rozpoczęły realizować sukienkowy projekt. Uruchomiły stronę internetową www.placefordress.com. Stworzyły miejsce, które pozwala klientkom zaprojektować wymarzoną sukienkę przez Internet. – Tu zaczęła się prawdziwa jazda bez trzymaki. Musiałyśmy zaprojektować szablony ubrań, które po pierwsze, będą podobać się na-
szym klientkom, po drugie – będziemy w stanie je uszyć. Ostatecznie przygotowałyśmy kilka propozycji, które pojawiły się na naszej stronie – tłumaczy Agata. – Panie często składając zamówienie przesyłają nam swoje własne pomysły na stylizację. Na początku sprawdzamy, czy damy radę to uszyć. Jeśli nasze krawcowe, stwierdzą, że tak realizujemy zamówienie – wyjaśnia. Siostry pieczołowicie kontrolują proces powstawania sukienek. Od momentu zamówienia danej sukienki, po jej uszycie, włożenie do torby i wysyłkę, wszystko to jest przez nie nadzorowane. Każde zamówienie jest realizowane indywidualnie, a każdą z uszytych sukienek traktują tak, jakby miały ją same na siebie włożyć.
93 Slow fashion
Na pytanie, czy obalają stereotypy, chórem pada odpowiedź: TAK! – Chcemy pokazać, że z rodziną nie tylko dobrze wychodzi się na zdjęciu, ale również w biznesie. Tworzymy zgrany team, który może na sobie polegać. Rozumiemy, kiedy jedna z nas musi zająć się innymi sprawami i mniej czasu poświęca firmie. Kolejną mitem, który chcemy obalić, jest zatrudnianie osób starszych. Dla nas ważne są umiejętności i doświadczenie, a wiek? Nie gra roli! – mówi Agata. – Pokazujemy również, że każda nasza klientka może czuć się kobieco. Dla nas najważniejsze jest to, aby pięknie wyglądała. Nie chcemy być kolejnymi szafiarkami, blogerkami, celebrytkami modowymi. Chcemy tworzyć i szyć – realizować marzenia naszych klientek – zapewnia.
JAK SIĘ KRĘCI SUKIENKOWY BIZNES? – Codziennie otrzymujemy po kilka zamówień na sukienki. Ze względu na przypadające w okre-
sie zimowym święta, studniówki, połowinki, Sylwestra czasami prosimy o pomoc naszą ciocię czy zaprzyjaźnione krawcowe. Wtedy liczba zamówień nagle wzrasta do kilkunastu sztuk dziennie. Oprócz tego szyjemy również suknie ślubne oraz sukienki dla druhen. Dzięki naszym kochanym paniom krawcowym dajemy radę – tłumaczy Agata. – Pomimo dość sporej różnicy wieku między nami a naszymi krawcowymi świetnie się dogadujemy. Tak naprawdę to one nas motywują do działania i tworzenia nowych rozwiązań. Są profesjonalistkami w swoim fachu. Wiedzą, jakie materiały ze sobą łączyć. Możemy na nich polegać. Są kierownikami produkcji. Mają wiedzę, znają się na rzeczy i wspierają nas w każdych działaniach – opowiada o swoim zespole. Sukces Place For Dress to dobrze odrobione lekcje. Dziewczyny przejechały setki kilometrów w poszukiwaniu odpowiednich materiałów. Dotykały, gniotły, sprawdzały, jak faktura zmienia się po praniu. Obecnie używają tkanin z Polski oraz z zagranicy. Rozmawiały z wieloma osobami, poznały rynek. Świetnym posunięciem było zaproszenie do współpracy blogerki modowej, Tamary Gonzalez Perery słynnej Macademian Girl. To właśnie z nią gościły w programie „Pytanie na śniadanie”. Dzięki współpracy ze znanymi osobami chcą jeszcze mocniej zaistnieć w świadomości polskich kobiet. A plany mają ambitne!
CAŁY CZAS MARZYMY I PLANUJEMY – Czasami, jak mamy nastrój, siadamy sobie z Martą i marzymy o pięknym białym, przestronnym biurze ze wspaniałym widokiem, skąpanym w promieniach słońca, gdzie będziemy mieć ustawione na-
przeciwko siebie biurka. Chciałybyśmy mieć swoje własne studio, gdzie mogłybyśmy fotografować sukienki. Ale na razie mamy naszą pracownię, w której czujemy się komfortowo i nie zamienimy jej na nic innego! Jest czas siewu i czas zbiorów. Chcemy rozwijać firmę – mówi Agata. – W planach mamy uruchomienie linii ubrań dla dzieci. W przyszłości chciałybyśmy przygotować stronę internetową z ubraniami dla mężczyzn. Marynarki, spodnie, koszule – to jest to. Ale obecnie skupiamy się na kobietach i ich potrzebach! Spełniając marzenia dziewczyn, realizujemy swoje własne i to jest najpiękniejsze! – deklaruje. I
Sukces Place For Dress to dobrze odrobione lekcje. Dziewczyny przejechały setki kilometrów w poszukiwaniu odpowiednich materiałów.
94 Butik kosmetyczny
Ka¿dy marzy o chwili relaksu. Zw³aszcza, kiedy za oknem szaro, buro i ponuro. Pielêgnacja cia³a odpowiednimi kosmetykami odprê¿a, koi nasze cia³o oraz duszê. Przedstawiamy kosmetyki, dziêki którym stworzysz w³asne SPA w domowym zaciszu, a twoja skóra nabierze blasku.
WZMOCNIJ I ODŻYW SKÓRĘ PODCZAS KĄPIELI
STWÓRZ WŁASNE SPA Sól z Morza Martwego jest bardzo bogata w minerały i mikroelementy. W połączeniu ze szlachetnym olejem, takim jak olej alep z Aleppo lub olejem arganowym, służy jako doskonały peeling do całego ciała. ALEPIA Sól z Morza Martwego relaksuje i odżywia skórę. Idealnie nadaje się do kąpieli stóp. Rozgrzewa ciało i oczyszcza umysł.
Płyn do kąpieli i pod prysznic Acqua di Mare firmy Bjobj na bazie wody morskiej zawiera roślinne składniki myjące delikatne dla skóry. Dzięki naturalnym wyciągom i olejkom eterycznym wykazuje rewelacyjne działanie odżywcze, wzmacniające skórę, jednocześnie subtelnie ją odświeżając. Zadbaj o swoją skórę w całkowicie ekologiczny sposób!
www.biolander.com www.homeofit-lab.com
25 zł / 250 g
34,19 zł / 250 ml
Czas na MIĘKKOŚĆ I NATURALNY BLASK Ekskluzywne masło z eco formułą do pielęgnacji ciała dla skóry suchej i wrażliwej. Zawiera drogocenny, regenerujący olej arganowy, lekki i odżywczy olej bawełniany oraz naprawcze i wzmacniające skórę masło shea. Ekstrakt z zielonej herbaty łagodzi podrażnienia, działa antyoksydacyjnie i przeciwstarzeniowo. Masło o puszystej i delikatnej konsystencji wygładza skórę, delikatnie natłuszcza, nadaje jej jedwabistą miękkość i naturalny blask. Na długo zapewnia uczucie komfortu i relaksu.
NAWILŻONA I WYGŁADZONA SKÓRA
www.organique.pl
www.clochee.com
44,90 zł / 150 ml
59 zł / 250 ml
Peeling cukrowy Clochee o zapachu cynamonowym nasyca ciało cudownym aromatem, a dzięki dużej zawartości masła shea skóra staje się nawilżona i wygładzona. Peeling pozostawia na ciele leciutki film, dzięki któremu po wyjściu spod prysznica nie trzeba używać balsamu. Clochee to marka polskich kosmetyków naturalnych, która wybiera tylko certyfikowane surowce oraz stawia na ekologiczne, oksybiodegradowalne opakowania.
95 Butik kosmetyczny
ZRELAKSUJ CIAŁO I UMYSŁ Luksusowe żele myjące do kąpieli w wannie i pod prysznic to nowość rynkowa firmy KORANA. Naturalne i łagodne składniki myjące sprawią, że skóra szybko odzyska świeży, promienny wygląd. Wysokiej jakości kompozycje zapachowe (soczyste jabłuszko, dojrzałe brzoskwinie, pachnąca werbena, kwitnący bez czy słodkie truskawki) sprawią, że każda kąpiel będzie niezapomnianą chwilą, zapewniającą ulgę, ukojenie i relaks dla ciała i umysłu.
NAWILŻ I ODŻYW PRZESUSZONĄ SKÓRĘ Bogaty, mocno nawilżający krem-olejek do stosowania pod prysznicem i do kąpieli. Uwodzi egzotycznym zapachem, wspaniale pielęgnuje przesuszoną skórę. Zawiera naturalne składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych, kontrolowanych dzikich zbiorów i z własnej produkcji.
www.korana.pl 21 zł / 425 ml
www.lavera.com.pl 23 zł / 150 ml
RELAKS!
OTUL SKÓRĘ KOMPRESEM WITAMIN
POSTAW NA NATURĘ Spraw przyjemność bliskim. Firma SYLVECO przygotowała specjalną ofertę świąteczną. Zestawy kosmetyków idealnie sprawdzą się jako prezent pod choinkę. Lipowy płyn micelarny sprawi, że skóra twarzy zostanie wygładzona i odpowiednio nawilżona. Lekki krem nagietkowy zregeneruje skórę, odżywi ją oraz doda blasku. Zestaw naturalnych kosmetyków zapakowany jest w stylową jutową torebkę. Sprawdzi się jako prezent świąteczny dla osób ceniących zdrowe i ekologiczne podejście do życia.
Peeling na bazie soli kamiennej z Kłodawy i naturalnych olejów dostarcza skórze bogactwo witamin (A, B, C, D, E, H, K). Olej z marchwi wyraźnie poprawia i wyrównuje koloryt skóry oraz wpływa korzystnie na jej elastyczność. Płatki owsiane nawilżają skórę i łagodzą podrażnienia oraz opóźniają procesy starzenia się skóry. Masło shea działa natłuszczająco i zapobiega utracie wody, a prowitamina A regeneruje i pobudza procesy regeneracyjne. Sprawia, że skóra jest gładka i elastyczna. Nie zawiera składników odzwierzęcych. Produkt odpowiedni dla wegan.
www.sylveco.pl 50 zł (mały zestaw),
www.zielonelaboratorium.pl
75 zł (duży zestaw)
50 zł / 350 g
96 Slow uroda
ZIMOWA ROZGRZEWKA Późna jesień i zima to okres, kiedy najchętniej zaszylibyśmy się w domu i otulili ciepłym kocem. Herbata z cytryną, gorąca kąpiel, grzane wino… Na chłodne dni niezawodne będą też kosmetyki, które pobudzą ciało i zmysły. Autor:
Małgorzata Zdziebko-Zięba
W
walce z nieprzyjemnym uczuciem zimna podczas jesiennych i zimowych miesięcy naszymi sprzymierzeńcami są nie tylko koce i wełniane skarpety, ale również rozgrzewające kosmetyki. Oprócz przyjemnego rozgrzania, pobudzają krążenie, co prowadzi do oczyszczenia organizmu z toksyn, a w rezultacie do redukcji cellulitu i przyspieszenia spalania tkanki tłuszczowej. Mają z reguły intensywne aromaty, dzięki czemu skutecznie poprawiają nastrój i dodają energii, która przyda się szczególnie o tej porze roku.
SMAKOWITE I PACHNĄCE Wybierając produkty rozgrzewające warto przyjrzeć się naturalnym komponentom pochodzącym z „kuchni” – w myśl zasady, że co rozgrzewa od środka, będzie również rozgrzewać od zewnątrz. Od kilku lat bardzo modne stały się kosmetyki na bazie najbardziej znanych i lubianych
składników spożywczych. Ze względu na tak dużą popularność warto przyjrzeć się bliżej „smakołykom” dodawanym do produktów kosmetycznych, ponieważ oprócz wspaniałych zapachów i silnych właściwości rozgrzewających mają również szereg właściwości pielęgnacyjnych. G Goździki – suszone pąki kwiatowe znane już starożytnych Indiach i Chinach. Cenna przyprawa bogata w eugenol, czyli lotny składnik olejku, który ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwbólowe, pobudzające i rozkurczające. Eugenol pojawia się też w składach kosmetyków pielęgnacyjnych – jest silnym antyoksydantem – obniża poziom wolnych rodników, działa więc przeciwstarzeniowo i potencjalnie antynowotworowo. Olejek goździkowy lub napar z mielonych goździków sprawdza się jako dodatek do kąpieli – rozgrzewającej, odświeżającej i aromatyzującej ciało. Goździkowy zapach zaliczany jest do afrodyzjaków, a goździkowe nuty znaleźć można w wielu kompozycjach korzennych i egzotycznych.
G Cynamon – sproszkowana kora młodych pędów cynamonowca, cenna przyprawa i afrodyzjak. Zawiera cukry, garbniki i olejek eteryczny. Wspomaga usuwanie toksyn z organizmu, rozluźnia. Zawarte w nich aldehydy i kwas cynamonowy mają silne działanie przeciwbakteryjne, co jest niezmiernie ważne przy pielęgnacji cery tłustej. Jest pomocny w likwidacji zmian ropnych, rozjaśnia cerę, zapobiega powstawaniu plam trądzikowym, łagodzi przebarwienia. Przyśpiesza eliminację toksyn ze skóry. Związki fenolowe cynamonowca to również naturalne filtry dla promieni UV oraz wymiatacze wolnych rodników i nadtlenków. G Pomarańcza – bogata m.in. w witaminy, cukry, mikroelementy i odmładzające flawonoidy. Jej zapach harmonizuje zmysły, działa antydepresyjnie i poprawia nastrój. Ma również działanie bakteriobójcze, bakteriostatyczne i ujędrniające. Znajduje zastosowanie w kosmetykach rozgrzewających ze wglądu na wyjątkowy aromat, który idealnie komponuje się z cynamonem, goździkami i imbirem.
BIAłYSTOK: C.H. Alfa (p. 1), ul. Świętojańska 15 G BIELSKO-BIAŁA: G.H. Sfera II (p. 2), ul. Mostowa 2 G BYDGOSZCZ: Focus Mall (p. 0), ul. Jagiellońska 39-47 G GDAŃSK: G.H. Madison (p. 0), ul. Rajska 10 G GDYNIA: Centrum Riviera (p. 0), ul. K. Górskiego 2, C.H. Batory (p. 0), ul. 10-lutego 11 G GORZÓW WIELKOPOLSKI: C.H. Nova Park (p. 0), ul. Przemysłowa 2 G GRUDZIĄDZ: C.H. Alfa (p. 0), ul. Chełmińska 4 G KATOWICE: Silesia City Center (p. 0), ul. Chorzowska 107 G KIELCE: Galeria Echo (p. -1), ul. Świętokrzyska 20, Galeria Korona (p. -1), ul. Warszawska 26 G KRAKÓW: P. H. Zakopianka (p.0), ul. Zakopiańska 62, Bonarka City Center (p. 0) ul. H. Kamieńskiego 11, Galeria Bronowice (p. 0 ), ul. Stawowa 61, Galeria Kazimierz (p. 0), ul. Podgórska 34 G KOSZALIN: C.H. Atrium Koszalin (p. 0) G LUBLIN: Galeria Olimp IV (p. +1), ul. Sp. Pracy 30/32, CHR Lublin Plaza (p. 0), ul. Lipowa 13 G ŁOMIANKI: C.H. Łomianki, ul. Brukowa 25 G ŁÓDŹ: C.H. Port Łódź (p. 0), ul. Pabianicka 245, C.H. Manufaktura (p. 0) ul. J. Karskiego 5
97
BARDZO MODNE SĄ KOSMETYKI NA BAZIE NAJBARDZIEJ ZNANYCH I LUBIANYCH SKŁADNIKÓW SPOŻYWCZYCH
G Imbir – bardzo popularna roślina w starożytnych medycynach Wschodu, będąca naturalnym panaceum na przeziębienia. W kosmetyce stosuje się sproszkowane kłącze oraz olejek imbirowy, który ma silne działanie rozgrzewające. Ponadto poprawia ukrwienie, wspomaga pracę mózgu i koncentrację. Pomaga w bólach stawowych i mięśniowych, jest również skuteczny w walce z cellulitem. Imbir jest silnym przeciwutleniaczem
i zapobiega nadmiernej krzepliwości krwi. Olejek imbirowy jest chętnie wykorzystywany w masażu leczniczym oraz aromaterapii, jest równie często stosowany w kosmetyce, jak w medycynie naturalnej. G Chili – inaczej pieprz Cayenne, to owoc jednej z odmian papryki, doskonała przyprawa. Dzięki zawartej w niej kapsaicynie charakteryzuje się ostrym smakiem oraz właściwościami antyoksydacyjnymi, przyczynia się również do spalania tkanki tłuszczowej i redukcji poziomu trójlicerydów. Ponadto przyspiesza przemianę materii i stymuluje produkcję endorfin. Kosmetyki zawierające ekstrakt z papryki chili mają silne działanie rozgrzewające, pobudzające krążenie i wyszczuplające. Łagodzą stany związane z przemęczeniem, działają również relaksacyjnie na obolałe nogi. I
Organique
Slow uroda
OLSZTYN: Galeria Warmińska (Poziom 0), ul. Tuwima 26, Aura Centrum Olsztyna (p. 2), al. J. Piłsudskiego 16 G POZNAŃ: City Center (p. 0), ul. S. Matyi 2, King Cross Marcelin (p. 0), ul. Bukowska 156 PUŁAWY: Galeria Zielona (p. 0), ul. Lubelska 2 G RADOM: Galeria Słoneczna (p. 0), ul. B. Chrobrego 1 G RUMIA: Galeria Rumia (p. 0), ul. J. Sobieskiego 11 A G RYBNIK: C.H.-U. Focus Mall (p. 1), ul. B. Chrobrego 1 G SZCZAWNO ZDRÓJ: ul. T. Kościuszki 2 G SZCZECIN: Galeria Kaskada (p. -1), al. Niepodległości 36 G TARNOWSKIE GÓRY: ul. J. Piłsudskiego 6/11 G TORUŃ: C.H. Copernicus (p. 0), ul. S. Żółkiewskiego 15, Plaza (p. 0) ul. W. Broniewskiego 90 G WARSZAWA: al. KEN 24 U 5, Atrium Promenada (p. 1), ul. Ostrobramska 75 C, C.H. Atrium Reduta (p. 0), Al. Jerozolimskie 148, C.H. Wola Park (p. 0), ul. Górczewska 124, Dworzec Centralny-Podziemia, Al. Jerozolimskie/al. Jana Pawła II, lokal 37 G WEJHEROWO: ul. 12 Marca 218 G WROCŁAW: C.H. Renoma (p. 2), ul. Świdnicka 40, G.H. Magnolia Park (p. 0), ul. Legnicka 58, Galeria Dominikańska (p. -1), pl. Dominikański 3, Factory ul. Graniczna 2 G ZIELONA GÓRA: C.H-R. Focus Mall (p. 1), ul. Wrocławska 17
G G