Księga obrazów

Page 1


Ilustracje do własnych utworów Zdarza się niekiedy pisarzom, że na marginesie swej twórczości upra­ wiają amatorsko rysunek, czy nawet malarstwo; bywa i odwrotnie – znamy próby pisarskie malarzy. Niezmiernie rzadko jednak obie te dziedziny praktykowane są przez jednego i tego samego artystę pro­ fesjonalnie, traktowane przezeń równorzędnie. Z takim właśnie wy­ jątkowym dualizmem mamy do czynienia u Schulza. Wprawdzie for­ mat jego pisarstwa, ranga jego prozy, kreatorski geniusz literacki nie dają się porównać z jego świetnym skądinąd rysunkiem, ale waga, jaką sam przywiązywał do każdej z obu gałęzi swej twórczości, była chyba jednakowa, dopóki sukces pisarski nie powściągnął nieco aspi­ racji twórczych Schulza-rysownika. Można by powiedzieć, że rysunek znalazł się w sytuacji niekorzystnej, na pozycji skazującej go na oddanie prymatu prozie, zaćmiewającej swoją niezwykłą iluminacją najświetniejsze nawet osiągnięcia w tej drugiej dziedzinie. Już sam fakt jednak, że ta sama ręka, która napi­ sała Sklepy cynamonowe, tworzyła te dzieła rysunkowe, stanowiłby wystarczający powód do zainteresowania się nimi. A cóż dopiero, gdy ich niepowtarzalny styl, owa szczególna a u r a, którą emanują, maestria formy – stawiają je w rzędzie wybitnych osiągnięć rysunku polskiego XX wieku, choć za życia ich twórcy dostrzegane były zale­ dwie w znikomym stopniu i dopiero dziś zdobywają zasłużony roz­ głos i uznanie, wkraczając na coraz rozleglejsze światowe forum. Dorobek plastyczny tego wielkiego pisarza oraz wybitnego rysow­nika i grafika jest nam znany tylko cząstkowo. Ocalała i odnaleziona do dziś spuścizna artystyczna autora Sklepów cynamonowych, składająca się z około 400 rysunków i grafik, stanowi zaledwie cząstkę ogromnej liczby prac, których większość zaginęła lub uległa unices­twieniu. Przeważającą część zachowanych rysunków stanowią prace ołów­ kowe wykonane na lichym, żółknącym papierze, rzadko sygnowane i opatrzone datą. W spisie ilustracji wprowadzono tylko przybliżone datowanie; i tak jednak błędy są nieuniknione. Rysunki piórkiem i tuszem – przynajmniej te, którymi dysponujemy – w większości przeznaczone były do druku jako ilustracje do wyda­ nej w 1937 roku książki Sanatorium pod Klepsydrą i w tej technice – wykonywane na kalce kreślarskiej. Zaledwie kilka z nich ocalało. Pozostałe reprodukujemy z zamieszczonych w druku ilustracji, nie chcąc z nich rezygnować mimo zaginięcia oryginałów. Podobnie ilus­ tracje rysowane ołówkiem, a zamieszczone w przedwojennych czaso­

491


Komentarze i glosy

pismach, włączyliśmy do zbioru, choć ich techniczna jakość jest nie­ uchronnie niższa. Do niniejszego zbioru wchodzą nie tylko ostateczne wersje ilustra­ cji do utworów własnych, lecz również szkice i warianty powstałe w toku ilustratorskiej pracy i prowadzące do jej finalnych rozwiązań. Grupujemy je według utworów, do których się odnoszą. Są to wy­ łącznie rysunki związane z tomem Sanatorium pod Klepsydrą. Nie oznacza to jednak, że opowiadania spoza tego zbioru nie były przez autora ilustrowane; świadczy tylko, że wśród ocalałych rysunków nie ma, jak się zdaje, ilustracji do innych utworów. Zastrzec wypada, że nie zawsze można ustalić, czy pewne prace są ilustracjami, czy też nie. Tak jest w wypadkach, gdy utwór literacki, do którego pewne rysunki były, być może, przypisane, zaginął i nie znamy bliżej jego treści. Dotyczyć by to mogło przede wszystkim nigdy przez Schulza nieukończonej i zaginionej w rękopisie powieści Mesjasz. Można by zaryzykować supozycję, że cykl o tematyce żydowsko-chasydzkiej, który został przedstawiony w części piątej Księgi obrazów, to właśnie seria ilustracji i szkiców do Mesjasza. Przypuszczenie to jednak jest zbyt wątłe, by upoważniało do zamieszczenia rysunków „żydowskich” wśród prac, których funkcja ilustracyjna i konkretne odniesienia nie budzą żadnych wątpliwości. Publikowana ilustracja Schulzowska miała w zamierzeniu twórcy być dopełnieniem tekstu, równoległą do pisanego słowa twórczością to­ warzyszącą. Zasięgiem i siłą swego kreatorstwa nie usiłowała konku­ rować z pisarską wizją i ekspresją, ustępując jej jakby i nie wchodząc jej w drogę. Tylko bowiem proza Schulza jest w stanie dozować rzeczy­ wistość, rozrzedzać i zagęszczać jej tkankę, interpretować jej konkret tak, by skutecznie wszczepiać weń nowe cechy i możliwości – jak gdyby wydedukowane z jego własnej natury – skłaniać rzeczywistość do nowego s p o s o b u b y c i a. Taką przekształcającą mocą rysunek nie rozporządza. Pisząc kiedyś o swoim rysowaniu, Schulz zapewniał: „Na pytanie, czy w rysunkach moich przejawia się ten sam wątek, co w prozie, odpowiedziałbym twierdząco. Jest to ta sama rzeczywis­ tość, tylko różne jej wycinki. Materiał, technika działają tutaj jako za­ sada selekcji. Rysunek zakreśla ciaśniejsze granice swym materiałem niż proza. Dlatego sądzę, że w prozie wypowiedziałem się pełniej”. Można by uzupełnić nieco tę diagnozę. Rzecz zdaje się polegać nie tylko na tym, że rysunek jako rodzaj ekspresji i środków, jakimi dys­ ponuje, jest z natury rzeczy mniej pojemny niż proza artystyczna w ogóle, a proza Schulza w szczególności. Także możliwości tego artysty, skala jego rewelatorstwa są znacznie bogatsze w słowie niż w rysunku, bliskim w wielu swych cechach dokonaniom wiedeńskiego

492


Czy można to uznać za przypadek... Czy można to uznać za przypadek, że w tych dniach właśnie zjechał wielki teatr iluzji, wspaniałe panoptikum i rozbiło swój obóz na placu Św. Trójcy? […] Weszliśmy przez uchyloną kotarę do jasno oświetlonej przestrzeni. Była ona już zaludniona. Grupy w płaszczach zmoczonych deszczem, z nastawionymi kołnierzami snuły się w milczeniu z miejsca na miejsce, przystawały w skupionych półkolach. Wśród nich poznałem bez trudu tamtych, którzy już tylko pozornie należeli do tego samego świata, w istocie zaś prowadzili oddzielone, reprezentatywne i zabalsamowane życie na piedestale, życie wystawione na pokaz i odświętnie puste. Stali w straszliwym milczeniu, ubrani w uroczyste tużurki, anglezy i żakiety z dobrego sukna, uszyte dla nich na miarę, bardzo bladzi, z wypiekami ich ostatnich chorób, na które umarli, i błyszczeli oczyma. Wiosna

50


Ilustracje do opowiadania Wiosna

Gabinet figur woskowych I, ok. 1936, szkic oł., 15,5×20, ML


Szukałem go w tym tłumie oczyma, pełen niepokoju...

Szukałem go w tym tłumie oczyma, pełen niepokoju, idąc od grupy do grupy. Wreszcie znalazłem go, wcale nie w świetnym uniformie admirała eskadry lewantyńskiej, w jakim wypłynął był na okręcie flagowym „Le Cid” z Tulonu owego roku, gdy miał objąć tron meksykański, ani też w zielonym fraku generała kawalerii, który tak chętnie nosił w swych dniach ostatnich. Był w zwykłym surducie o długich fałdzistych połach i jasnych pantalonach, wysoki kołnierz z plastronem podpierał mu brodę. Z czcią i wzruszeniem przystanęliśmy obaj z Rudolfem w grupie ludzi, która go otaczała półkolem. Wtem zdrętwiałem do głębi. O trzy kroki od nas w pierwszym rzędzie patrzących stała Bianka w białej sukience ze swą guwernantką. Stała i patrzyła. Jej twarzyczka zbladła i zmizerniała w ostatnich dniach, a jej oczy podkrążone i pełne cienia patrzyły smutne aż do śmierci. […] twarz jego poruszyła się, jakby obudzona, kąciki ust podniosły się w uśmiechu, oczy błysnęły i zaczęły toczyć się w swych orbitach, pierś błyszcząca od orderów wezbrała westchnieniem. Nie był to cud, był to zwykły trick mechaniczny. […] Czy przyjął obecność Bianki do wiadomości, czy doszła ona do jego serca? Któż mógł to wiedzieć? […] Trudno było zapewne w tym woskowym zmartwychwstaniu wejść dokładnie w samego siebie. Wiosna


Ilustracje do opowiadania Wiosna

Gabinet figur woskowych II, 1938, tusz (z dedykacją: „Dziuni Schmerowej z serdecznymi życzeniami 3.V.1938”), o.z.

53


Kolejna księga Brunona Schulza. Nota edytorska Początki dziejów tej książki – a właściwie kolejnej k s i ę g i, Księgi obrazów – giną gdzieś w odległej i mglistej epoce, w której Jerzy Ficowski, ogłoszeniem zamieszczonym w „Przekroju” w latach czterdziestych ubiegłego wieku, rozpoczynał poszukiwania fragmentów rozproszonego dzieła Brunona Schulza, już wtedy na równi stawiając jego prace literackie i prace plastyczne. Następne dekady okazały się pracowitą i upartą realizacją tych pierwotnych pomysłów i projektów. Jako edytor Ficowski opracował i wydał po raz pierwszy w 1975 roku (a następnie w 2002 roku w wersji poprawionej i uzupełnionej) Księgę listów, w której znalazły się wszystkie znane (co oznacza: dotąd odnalezione) listy pisarza. Powstał dzięki temu t r z e c i t o m p r o z y Schulza – inny, a przecież równie ważny jak dwa tomy wcześniejsze, skomponowane i opublikowane przez samego autora: Sklepy cynamonowe i Sanatorium pod Klepsydrą. Cząstkowe wyniki poszukiwań i prac nad dziełem graficznym Schulza Ficowski publikował systematycznie, poczynając od lat sześćdziesiątych przez kolejne dekady. Spośród wielu jego wypowiedzi na ten temat warto przypomnieć choćby liczne wzmianki i komentarze w Regionach wielkiej herezji (1966), ikonograficzne dodatki w wydaniu rękopisu Drugiej jesieni (1973) i w Okolicach sklepów cynamonowych (1986), bibliofilski druk Ekslibrisy Brunona Schulza (1982) czy wielojęzyczne wydanie Xięgi bałwochwalczej (1988). Prawdziwym jednak zwieńczeniem tych całożyciowych wysiłków i starań miała być edycja wszystkich znanych dzieł plastycznych Schulza. Edytor zakładał, że w projektowanym wydaniu „pomieszczone będą wszystkie zachowane i odnalezione rysunki i grafiki tego autora, a także reprodukcje niektórych spośród zaginionych – podzielone na zespoły według tematyki, techniki lub przeznaczenia tych prac”. Ten rozległy plan edytorski został zrealizowany tylko w części. W 1992 roku wydawnictwo RePrint opublikowało tom Bruno Schulz. Ilustracje do własnych utworów w opracowaniu i ze wstępem Ficowskiego. Pozostałe tomy z powodu upadku wydawnictwa, mimo iż kompletnie przez edytora przygotowane, nie ujrzały światła dziennego. Wedle planu miały się ukazać jeszcze cztery tomy. Ficowski zapowiadał je w słowie wstępnym do tomu pierwszego: „I tak po zbiorze ilustracji ukażą się księgi: autoportrety i portrety; grafiki, ekslibrisy, winiety;

556


Nota edytorska

kobieta jako idol i władczyni; tematyka żydowsko-chasydzka i inne szkice”. Prace były bardzo zaawansowane – i pod względem edytorskim, i wydawniczym. Ficowski – zgodnie z przyjętą zasadą – zebrał i opracował całość ocalałego dorobku graficznego Schulza. Nie poprzestał na zbiorach publicznych. Dotarł do trudno dostępnych zbiorów prywatnych. Zweryfikował autentyczność wszystkich prac, ustalił – na ile to było możliwe – daty ich powstania, precyzyjnie opisał, wskazał aktualnych właścicieli i miejsce przechowywania. Jego ustalenia w niejednym przekraczały i uzupełniały informacje zawarte w opublikowanym w tym samym czasie katalogu retrospektywnej wystawy Schulz. Ad memoriam, którą w podwójną rocznicę stulecia urodzin i pięćdziesięciolecia śmierci pisarza i artysty przygotowało Muzeum Literatury w Warszawie. Każdy z tomów planowanej edycji poprzedzony został przez Ficowskiego wstępem – łącznie układają się one w małą monografię artystycznych zainteresowań i prac Schulza. W tomie piątym, ostatnim, miała znaleźć się ponadto kronika życia i twórczości pisarza. Edytor zadbał także o wysokiej jakości reprodukcje. Na jego prośbę wykonał je fotografik Adam Kaczkowski, który stworzył sugestywną transpozycję rysunków i grafik Schulza w rejestr czerni, szarości i bieli. Dzisiaj należałoby raczej reprodukować i drukować je w kolorze. Przed dwudziestu laty czarno-białe reprodukcje o podniesionym nieco kontraście były zgodne z obowiązującym standardem. Niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że przygotowane prawie w stu procentach wydanie skończyło się na tomie pierwszym. Prace zaawansowane zostały tak daleko, że powstały nawet makiety kolejnych tomów. Razem z opracowanymi materiałami Ficowski musiał jednak schować je do szuflady. Przez następne lata nie udało się wydawniczo zrealizować projektu. Drukiem ukazały się jedynie eseje wstępne do poszczególnych tomów. Autor włączył je do swojej książki Regiony wielkiej herezji i okolice (2002). Po śmierci edytora w 2006 roku część jego archiwum znalazła się w depozycie w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Trafiły tam również wszystkie materiały związane z przygotowaną dla wydawnictwa RePrint edycją rysunków Schulza: teksty, opracowania, reprodukcje Kaczkowskiego, makiety wydawnicze. Stały się one podstawą niniejszego wydania, które wiernie realizuje dawny zamysł Ficowskiego. Zachowana więc została kolejność poszczególnych prac (z drobnymi odstępstwami w sekwencji autoportretów i portretów), a także podział całości na pięć części. Inaczej tylko, niż zakładał pierwotny zamysł, eseje wstępne przesunięte zostały na koniec tomu, by stworzyć zintegrowany komentarz i glosę do rysunkowego dzieła Schulza.

557


Nota edytorska

Pozostałe rozstrzygnięcia edytora zostały w pełni zrealizowane. W części pierwszej – tak samo jak w tomie wydanym w 1993 roku – obok ilustracji znalazły się wybrane przez Ficowskiego fragmenty opowiadań, do których się one odnoszą. Podobnie stało się w części drugiej, w której obok niektórych autoportretów edytor planował umieścić wybrane przez siebie fragmenty listów Schulza, stanowiące słowne ekwiwalenty przedstawionych przez artystę własnych stanów ducha czy emocji. Ficowski słusznie uznał, że fragmenty te „stanowią cenne przyczynki do biografii duchowej artysty i są także rodzajem psychologicznych autoportretów nakreślonych słowem”. Tak oto po dwudziestu bez mała latach spełnia się zamiar Ficowskiego, by w ramach jednego przedsięwzięcia edytorskiego pokazać „całego” Schulza rysownika i grafika. W pierwotnym projekcie każdy z tomów miał mieć swój własny tytuł (w niniejszym wydaniu stały się one tytułami kolejnych części). Ficowski nie nadał im tytułu nadrzędnego. Pozostaje mieć nadzieję, że gdyby go o to zapytać, powiedziałby, że ten jeden, obszerny tom zawierający prawie cały znany nam, liczący z górą pięćset prac dorobek rysowniczy i graficzny pisarza powinna być nazwany Księgą obrazów. Oto więc ona – kolejna księga Brunona Schulza. SR


Spis treści

1. Ilustracje do własnych utworów 5 2. Autoportrety i portrety 117 3. Rycina i litera 209 4. Kobieta – idol i władczyni 285 5. Żydzi oraz sceny przy stole i w powozach 403 Komentarze i glosy 489 Kalendarium życia i twórczości 537 Nota edytorska 556


Do druku przygotował Stanisław Rosiek Projekt graficzny: Stanisław Salij Fotoreprodukcje: Adam Kaczkowski Skład i łamanie: Maciej Goldfarth Korekta: Małgorzata Jaworska Druk i oprawa: Grafix. Centrum Poligrafii, Gdańsk © by Anna Ficowska-Teodorowicz (wstęp, komentarz, oprac. edytorskie) © Marek Podstolski © for his edition by wydawnictwo słowo/obraz terytoria Wydanie pierwsze, Gdańsk 2012 Publikacja współfinansowana ze środków Instytutu Książki.

wydawnictwo słowo/obraz terytoria 80-244 Gdańsk, al. Grunwaldzka 74/3 tel.: (58) 341 44 13, 345 47 07 fax: (58) 520 80 63 e-mail: slowo-obraz@terytoria.com.pl www.terytoria.com.pl ISBN 978-83-7453-092-7


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.