Kreator 17

Page 1

nr 17, jesień/zima ‘10/’11

Szykowny brzydal

Vincent Cassel Design oswojony

Harri Koskinen

Clint Eastwood

trendy jesień/zima’10/’11

Czyste biznesy Brudnego Harry’ego Tym razem

Czesław Śpiewa

dla nas

Kameleon Leon czyli DiCaprio zagra wszystko


koncepcja i koordynacja magazynu Lucyna Redo producent Katarzyna Budyta projekt i opracowanie Robert Poryzała redaktor prowadzący Natalia Syrzycka-Mlicka redaktorzy Aleksandra Długołęcka stylizacja Habriella Yatska/Magdalena Impert makijaż Joanna Bielec korekta Natalia Syrzycka-Mlicka zdjęcia Fotoprośba dyrektor produkcji Adam Kaczyński produkcja Krzysztof Główczyński

redakcja

redaktor naczelny Marcin Meller zastępca redaktora naczelnego Rafał Księżyk dyrektor kreatywny Paweł Palikot dyrektor artystyczny Tomasz „Vaciaque” Wójcik redaktor prowadzący Marcin Klimkowski sekretariat redakcji Magda Łobodzińska, Marek Krześniak fotoedytor Anna Kovcin kon­takt z edy­cja­mi za­gra­nicz­ny­mi Monika Kucel reporter Rafał Jemielita grafik Sławek Żamojda producent sesji Kasia Wiechecka styl Marta Jüngst korekta Elżbieta Wygoda asystentka redaktora naczelnego Dorota Świderska

STALI WSPÓŁPRACOWNICY

Arkadiusz Bartosiak, To­mek Bergmann, Marlena Bielińska, Paweł Borowski, Szymon Brodziak, Grze­gorz Brzo­zo­wicz, Da­rek Foks, Łu­kasz Klin­ke, Ar­tur Kry­nic­ki, Grzegorz Kubera, Mi­chał Men­dyk, Dariusz Mi­siu­na, An­drzej Mlecz­ko, Krzysz­tof Ostrow­ski, Ma­rek Pa­jon­kow­ski, Rafał Piekarski Tomasz Prange-Barczyński, Wiktor Świetlik, Kon­rad J. Za­ręb­ski, Dariusz Zawadzki

reklama playboy

tel. (0 22) 421 13 30 / 93, faks (022) 421 13 33

dyrektor Monika Ruszkowska monika.ruszkowska@marquard.pl zastępca dyrektora Lucyna Redo lucyna.redo@marquard.pl asystentka Katarzyna Budyta

zespół Anna Dylicka, Paulina Plenkiewicz, Konrad Cichosz asystentka działu reklamy Aleksandra Janowska

WYDAWNICTWO

Marquard Media Polska Sp. z o.o.

ul. Wilcza 50/52, 00-679 Warszawa tel. (+48 22) 421 10 00, fax (+48 22) 421 11 11, e-mail: info@marquard.pl prezes Tomasz Zięba wydawca Beata Milewska asystentka wydawcy Edyta Piecyk dyrektor finansowa Anna Zacharzewska dyrektor reklamy Alicja Skrzypczak asystentka dyrektor reklamy Beata Moch

PRODUKCJA

dyrektor produkcji Adam Kaczyński specjaliści ds. produkcji Krzysztof Główczyński,

Barbara Stykowska

Dystrybucja

pełnomocnik zarządu Mirosław Tański z-ca dyrektora ds. dystrybucji Artur Grabowski

marketing I PROMOCJA dyrektor Urszula Wilk brand manager Joanna Mazur

NOWE MEDIA

dyrektor Marek Ruszkowski brand manager Rafał Olejarz PLAYBOY jest zastrzeżonym znakiem towarowym MMP Sp. z o.o. Marquard Media Polska jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, zarejestrowaną w Krajowym Rejestrze Sądowym pod numerem KRS 0000004199, o Zarządzie w składzie: Tomasz Zięba (Prezes), Albrecht Hengstenberg.

NIP: 522-005-96-82, kapitał zakładowy: 23 124 000,00 zł

PLAY­BOY ENTERPRISES

www. playboyenterprises.com/affiliates Edi­to­r­-­I­n-Chief Hugh M. Hef­ner Pre­si­dent Alex Va­ic­kus Chief Content Officer Jimmy Jellinek Managing Director, International Print/Digital Markus

Grindel

INTERNATIONAL PUBLISHING

Publishing & Editorial Director Da­vid Wal­ker Manager/Publishing Services Ma­ry Na­stos In­ter­na­tio­nal Pu­bli­shing Ad­mi­ni­stra­tor Ga­brie­la Ci­fu­en­tes Editorial Coordinator Wil­liam An­sell Editorial Administrator Sarah Erdelyan

MMP wchodzi w skŁad grupy wydawniczej Marquard Media:

POLSKA CKM, CO­SMO­PO­LI­TAN, JOY, PLAY­BOY, SHA­PE, VOY­AGE, OLIVIA, Hot Moda & Shopping NIEMCY COSMOPOLITAN, JOY, SHAPE WĘGRY CKM, DE­SIGN RO­OM, EVA, FITT MA­MA, INSTYLE, JOY, PLAY­BOY, PLAY­BOY EXCLUSIVE, SHA­PE Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania materiałów nadesłanych. Za treśç reklam redakcja nie odpowiada. Znak towarowy PLAYBOY zarówno pod względem słownym, jak i graficznym jest chroniony prawnie i używanie go w celu oznaczenia własnego towaru przez kogokolwiek bez porozumienia z wydawcą jest bezprawne. Rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych bez zgody wydawcy jest zabronione. Sprze­daż ak­tu­al­nych i ar­chi­wal­nych eg­zem­pla­rzy po ce­nie niż­szej niż de­ta­licz­na, usta­lo­na przez wy­daw­cę, jest nie­le­gal­na i gro­zi od­po­wie­dzial­no­ścią kar­ną.

PRENUMERATA i sprzedaŻ egzemplarzy archiwalnych

Quad/Winkowski Sp. z o.o., 64-920 Pi­ła, e-mail: prenumerata@winkowski.pl, tel. (0 67) 210 86 50, fax (0 67) 210 86 59 POCZTA (kraj): w urzędach pocztowych lub bezpośrednio u listonoszy.Terminy przyjmowania przedpłat do 25.11 (od I kwartału następnego roku); do 25.02 (od II kwartału); do 25.05 (od III kwartału); do 25.08 (na IV kwartał). Szczegółowe informacje i reklamacje w urzędach pocztowych właściwych dla miejsca zamieszkania. RUCH S.A. (kraj): prenumeratę przyjmują jednostki kolportażowe RUCH S.A. na terenie całego kraju właściwe dla miejsca zamieszkania prenumeratora. RUCH S.A. (zagranica): zamówienia przyjmuje Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy, 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel. (0 22) 532 87 31; bezpłatna infolinia 0800 12 00 29 Płatna kartami w internecie: www.ruch.pol.pl. Dystrybutor w USA: LOWELL INTERNATIONAL CO. 9234 West Belmont Ave., Franklin Park, IL 60131, e-mail: magazines@lowellfoods.com, tel: 847 349 1002 wew. 118, fax: 847 349 1003 DRUK: Quad/Winkowski Sp. z o.o. ISSN 1230-2724; CO­PY­RI­GHT: MMP Sp. z o.o. 2010

Cieszę się, że znów się spotykamy. Jak zwykle mam dla Was sporą dawkę najnowszych wieści ze świata mody. W tym numerze pokażemy najmodniejsze marki, których produkty, zdaniem naszych stylistów, warto mieć. Przedstawimy także sylwetki dwóch wyjątkowych mężczyzn, za którymi szaleją miliony kobiet na całym świecie. Czy znacie kobietę, której nie podobał się Leonardo DiCaprio? Po produkcji „Titanica” nawet najstarsze damy traciły głowy dla tego młokosa, jakim wówczas był Leo. Wydaje się być jednym z najlepszych aktorów świata, choć nie otrzymał ani razu statuetki Oscara. Gra u samych najlepszych reżyserów: Martina Scorsese, Ridleya Scotta, Stevena Spielberga, Jamesa Camerona. Film „Incepcja” stał się najlepiej ocenianą produkcją 2010 roku. Jednak czy tak naprawdę Leo jest szczęściarzem, czy nie? Z pewnością wielu z Was zna bajkę o „Pięknej i bestii”. Ale czy wiecie, kim jest mąż przepięknej i najbardziej zmysłowej włoskiej aktorki, Moniki Bellucci? Jeśli nie, to przeczytajcie „Kreatora”, bo ta bajka dzieje się naprawdę – a najprzystojniejszy brzydal świata jest ceniony przez wielu projektantów za doskonały męski styl. Dzięki nam dowiecie się, dlaczego... Zachęcam również do przeczytania wywiadu z Czesławem Mozilem, który tworzy nietuzinkową muzykę. Choć jego kawałków nie puszczają Viva, MTV czy VH1 ani popularne stacje radiowe, to jego płyty sprzedają się wciąż jak świeże bułeczki. Do tego wszystkiego jest megakolorowym, ciekawym człowiekiem. Gdyby wszyscy ludzie mieli takie podejście do życia, żyłoby się lżej…

Gorąco zapraszam do lektury!

Z pozdrowieniami Lucyna Redo


ad


[Trendy]

Marchewka à la mode W modzie najpiękniejsza jest jej nieprzewidywalność i kompletny brak konsekwencji projektantów, stylistów i ogólnie panujących zasad. Część garderoby o kroju uznawanym do tej pory za szczyt obciachu i nieznajomości zasad dobrego stylu, skazująca noszącą ją osobę na modową autodestrukcję, nagle, z dnia na dzień może stać się absolutną sensacją wybiegów. Tej jesieni los na loterii wygrały spodnie o kroju marchewki!

Juun.J

Linia najmniejszego oporu Spodnie, które królują na wybiegach mają dosyć kontrowersyjną konstrukcję. Owszem są obcisłe w łydkach – niektórzy projektanci liczą się z klientami o dużych stopach i umięśnionych nogach i instalują z tyłu nogawek zamki błyskawiczne, które ułatwiają zakładanie spodni, a po zapięciu ściskają łydkę. Więcej luzu przewidziano na odcinku od kolan w górę. Vivienne Westwood musiała spędzić trochę czasu ogląda-

4

jąc szalone popisy taneczne rapera MC Hammera i jego spodnie – zainspirowana pozostawiła w kroku wiele wolnej przestrzeni. Z czym jeść marchewki? Można je zestawiać z marynarkami, grubym szalem i koniecznie wysoko sznurowanymi butami za kostkę. Dla naprawdę odważnych wchodzi w grę zestawianie wąskich nogawek ze sznurowanymi trzewikami albo mokasynami o zaostrzonym czubie. Ze względu na dużą widoczność skarpetki ta wersja polecana jest osobom, które w modzie czują się, jak ryba w wodzie. Trend ten na pewno trafi na podatny grunt i przyjmie się wśród młodych mężczyzn, którzy ogromną miłością pokochali rurki – noszone do sportowych, kolorowych butów wiązanych za kostkę, krótkich dwurzędowych kurtek bosmanek i bawełnianych chust w pepitkę. Pewnie także ci z nonszalancką, długą grzywką i w czarnych oprawkach – nerdach – na nosie będą paradować po ulicach w marchewkach. Być może ten model spodni przypadnie również do gustu dawnym zdeklarowanym metalom, którzy zmuszeni przez życie zamienili czarne gumki na spodnie od garnituru i wiele by dali, żeby jeszcze raz poczuć znajomy ucisk w łydkach? Bez względu na to, czy dacie się porwać zwężanym spodniom, czy będziecie podziwiać je tylko na innych, trend lansujący marchewki ma szansę stać się tendencją wielosezonową. Ola Długołęcka

Ola Długołęcka

Ann Demeulemeester Dior Homme

foto: EastNews

Dior Homme

Warunki cieplarniane Jeszcze do niedawna wszyscy styliści byli zgodni: spodnie o zwężających się ku kostkom nogawkach – czyli marchewki – nie służą sylwetce. Poszerzają biodra i uda oraz spłaszczają pośladki. Dodatkowo korzenie tego kroju tkwią głęboko w mocno wyrazistych i balansujących na granicy kiczu latach osiemdziesiątych, które muszą jeszcze trochę odczekać, żeby projektanci chcieli czerpać z nich inspirację. Pierwsze sygnały, że ogólnie pogardzane marchewki mogą wrócić do łask, pojawiły się na pokazach na wiosnę /lato 2010 dla kobiet. Dżinsy o tym kroju lansował na przykład Ralph Lauren. Już wtedy było wiadomo, że to tylko kwestia czasu, kiedy designerzy zechcą ubrać w nie także panów. Szlak został przetarty, trend przyjął się wśród kobiet i proszę… mamy pokazy na sezon jesień/zima 2010/2011, a na nich modeli w spodniach zwężanych w kostkach. I to nie byle jakie pokazy, bo kolekcje Dolce&Gabbana, Carlo Pignatelli, Christiana Diora, Ann Demuelmeester i Juun. J.


ad


[Trendy]

ROBÓTKI RĘCZNE Nie chodzi już o to, że swetry są wszechobecne. Wiadomo, że można w nich wybrać się praktycznie wszędzie. Golf noszony do garnituru? Norma. Sweter w serek do klubu? Czemu nie! Ale teraz liczy się gruby splot, czyli duże oczka i mięsista forma. Żeby było dobrze, musi być dużo wełny. Minimalizm zostawcie na wiosnę. Po nitce do kłębka Nie liczcie na to, że ocieplenie klimatu sprawi, że najbliższa jesień i zima będą dla nas wyjątkowo łaskawe. Nastawcie się raczej na wielkie chłody. Jak już pogodzicie się z myślą, że upałów nie będzie, to spokojnie możecie zacząć poszukiwania swetrów, które zapewnią miłe ciepło. Nie chodzi jednak o maszynowo tkane dzianiny, tylko swetry robione na starą modłę, na drutach. Mają duże oczka, trochę nieregularne sploty i wyglądają zachęcająco miękko i ciepło. Ich urokowi ulegli projektanci pracujący między innymi dla marek Salvatore Ferragamo, Alexis Mabille czy Vivienne Westwood. Sweter odpowiednio ozdobiony – w norweskie wzory, jak u Dolce&Gabbana, idealnie nadaje się na wizytę na stoku czy poranną wycieczkę do najbliższej piekarni po rogaliki. Jeszcze tylko niedopięte buty, czapka i zdrowe kolorki na policzkach, a stylizacja będzie kompletna. Nie chodzi bowiem wcale o to, żeby sweter wyglądał jak każdy inny. On, podobnie jak jego właściciel, ma się wyróżniać. Jak na kochających wnuków przysta-

Na co dzień, gdy zimno Duży rozmiar zobowiązuje. W przypadku swetrów o splocie XL – do nienoszenia wierzchnich części garderoby. Ciężko będzie przecież upchnąć tak dużo dzianiny pod marynarką. Projektanci poradzili sobie jednak i z tym problemem. Na sweter można przecież założyć… jeszcze jeden sweter. Tym razem rozpinany. Z wierzchu jeszcze ciepły Alexis Mabille

szal i wszystkie kurtki i płaszcze stają się całkiem zbędne. Ubrani wielowarstwowo na pewno nie zmarzniecie. I od wielkiego dzwonu Swetry według designerów zestawiać można także z koszulami – norweskie wzory ze szkocką kratą lub jeszcze odważniej, z wzorem w łączkę. Kurtki natomiast mogą być w klasyczną jodełkę. Prawdziwi eleganci będą chcieli zgodnie z własnym poczuciem estetyki i najświeższymi trendami zestawić wełnę z jedwabiem. Pod ich rozwagę należy jeszcze poddać aksamitny melonik i fular. Ekshibicjonistów o nienagannej muskulaturze ucieszy wiadomość, że swetry dobrze komponują się także z gołą skórą, zwłaszcza na pięknie rzeźbionej klatce piersiowej. Mężczyźni, którzy już dawno docenili kobiecą stronę swojej natury, powinni pójść śladami Miucci Prady, która najbliższy sezon widzi w sięgających talii, dopasowanych kardiganach ze wspomnianej już melanżowej wełny utrzymanych w tonacjach różu i fioletu. Niech ciepło będzie z Wami! Ola Długołęcka Vivienne Westwood

foto: EastNews

Salvatore Ferragamo

ło, na pewno każdy z Was znajdzie w szafie odpowiedni model, lata temu otrzymany jako gwiazdkowy prezent. Teraz nadszedł idealny moment, by wydobyty z mroków najgłębszej szuflady ujrzał wreszcie światło dzienne. Rozpinany, ze skórzanymi guzikami, a najlepiej zrobiony z melanżowej wełny – jak na pokazie Prady. Ten model spędza sen z powiek wielbicieli mody. Szalowy kołnierz z dwoma rzędami kołków, jak od budrysówki, to kolejna odsłona tego samego snu. Nawet sweterki w wesołe rysunki przedarły się do pierwszej ligi wełnianych ubrań. Zamiast renifera obowiązują bardziej wyszukane wzory (czaszka to jeden z nich).

6


ad


[Trendy]

Kr l P i k ow ( a n ) y Typ tradycjonalisty Pikowane kurtki, kamizelki i marynarki to głęboki ukłon w stronę angielskiej wsi. I to takiej arystokratycznej i z wyższych sfer. Oprócz wspomnianych okryć do udanej stylizacji na lorda potrzebna jest jeszcze niewielka posiadłość, kilka rączych rumaków, range rover, bryczesy i wilczarze (ewentualnie ogary) leżące przy kominku. Taki styl prezentuje książę Karol i cała rzesza śmietanki towarzyskiej Wysp Brytyjskich. Przynajmniej podczas weekendów i wakacji w rodzinnych posiadłościach w głuszy. Tyle genezy, bo w poszczególnych przypadkach trend ten różni się w zależności od pracowni projektowej, z którego wyszedł. Giorgio Armani, który lubi raczej proste formy i chętniej bawi się geometrią niż ozdobami, proponuje kurtki i płaszcze o dużym pikowaniu, z kominowym kołnierzem i obowiązkowym beretem. Do tradycji Windsorów bliżej kolekcji Etro. Zamiast w klasycznym kaszkiecie, Kean Etro widzi swoich klientów w kapeluszu i bryczesach. Z kolei słynąca ze sportowych ubrań zimowych marka Moncler poszła o krok dalej, pikowaniami ozdabiając nie tylko kurtki i płaszcze, ale także kamizelki, marynarki i… krótkie spodenki. Można także odwrócić zasadę, że przeszycia nosi się tylko na wierzchu. Na pokazie Pringle of Scotland model maszerował po wybiegu w garniturze założonym do pikowanej bluzy. Na sposób południowy Mistrzami w noszeniu pikowanych kurtek są Włosi i Hiszpanie. Tak jak ich letnim uniformem są dżinsy, kolorowe koszulki polo i mokasyny, tak je-

8

sień i zimę (łagodniejszy klimat ma swoje zalety) potrafią przechodzić w innej wersji stroju. Składa się na niego pikowana kurtka, sweter o szalowym kołnierzu, koszula, krawat, spodnie i sztyblety. Tak ubranych panów można dostrzec zmierzających niespiesznie do pracy czy pijących poranne espresso na stojąco w lokalnej kawiarni. To oczywiście wersja bardziej zachowawcza w stosunku do tej lansowanej na wybiegach. Designerzy bawią się pikowaniami – ich formą i wielkością. W przypadku dużych przeszyć od razu pojawia się skojarzenie ze sportowymi kurtkami puchowymi. Z nich właśnie słynie wspomniana już wcześniej marka Moncler, która od pewnego czasu odchodzi od typowo narciarskich strojów i szyje ubrania mające wiele wspólnego z wysoką modą (butik tej marki już wkrótce zasili oazę warszawskiego luksusu położoną przy Placu Trzech Krzyży i w jego bliskiej okolicy). Dla każdego! Pikowania zadowolą większość wymagających wiele od mody mężczyzn. Ci, którzy lubią eksperymentować, mogą nosić przeszycia w formie kamizelki przypominającej podpinkę od kurtki. Garniturowcom wystarczy, że dobiorą odpowiednią długość, właściwy kolor i rodzaj materiału pasujący do trzyczęściowych garniturów zasiedlających ich szafy. Wielbiciele sportów konnych nie muszą być do pikowań przekonywani, bo mają je we krwi, jak sportową rywalizację. Także miłośnicy snowboardu odetchną z ulgą, że nie tylko w górach będą mogli nosić swoją ulubioną fakturę. Ola Długołęcka

Moncler Moncler

Moncler

foto: EastNews

Lekkie, ale ciepłe. Eleganckie, choć niezobowiązujące. Cenione na wyspach i na kontynencie. Ukośnie przeszywane dwuwarstwowe kurtki i płaszcze idealnie odnajdują się podczas pogodowej transformacji – kiedy jest już chłodno, ale jeszcze nie mroźnie.


ad


[Trendy]

Men in Grey Szarobury, szarak, szara mysz, szara eminencja, zrobić kogoś na szaro. Szarość nie ma łatwego życia. Niedoceniony, pogardzany, stawiany w złym świetle, czekał, czekał i się doczekał. Projektanci docenili jego zasługi dla mody i postanowili wynagrodzić wszystkie złe chwile. To dlatego szary tej jesieni będzie wszechobecny! Numero uno Szary to nowy czarny. Te słowa mogą brzmieć dziwnie, ale żadne inne nie oddadzą lepiej pozycji tego koloru w jesiennej palecie. Ciekawszy od jej wysokości smolistości, bardziej twarzowy od ciepłych brązów – szary to idealny kandydat na towarzysza. Nie znudzi się przez cały dzień. Szare flanelowe piżamy ogrzeją w chłodne noce, miękki dres z kapturem idealnie dopasuje się do kobaltowych butów do biegania, wełniany garnitur w grafitowym odcieniu wyróżni Was wśród kolegów w czarnych spodniach i marynarkach. Popielaty sweter z wełny i szare spodnie będą pasowały na niezobowiązujący wieczór przy winie. Dla projektantów to jednak ciągle mało. Oni widzą panów tonących w oceanie szarości. Domenico Dolce i Stefano Gabbana należą do grupy designerów czujących niedosyt. Dlatego swoich modeli ubrali w gogle, czapkę, szalik, sweter, spodnie i wysokie buty – wszystkie elementy w tym samym odcieniu szarego. Szary golf i gar-

Materiał na szarość Nie oszukujmy się, designerzy najchętniej widzą Was w szarym najwyższej jakości. Czyli jeśli płaszcz to koniecznie z alpaki. Sweter? Proszę bardzo, tylko musi być z kaszmiru. Jeżeli to zbyt wiele, jak na jeden sezon, i tak nie ma się czym martwić. Szare tkaniny automatycznie wyglądają bowiem na zrobione z lepszego gatunku materiału niż są w rzeczywistości. Chociażby z tego powodu ciężko zrozumieć, dlaczego kolor ten popadł w niełaskę… Ważne, że powraca – z wielką klasą i we wszelkich tonacjach.

John Varvatos

Dobre świadectwo Nieważne, czy wybierzecie odcień aluminium, czy ciemniejszy grafit; szarość, zwłaszcza noszona warstwowo i w dużym skupisku to dowód na znajomość najświeższych trendów. Szary podkreśla urodę każdego typu karnacji, w przeciwieństwie do brązów, które nie na każdym wyglądają tak samo interesująco. Jeśli nie chcecie całkowicie przejść w szarą strefę (wbrew tendencjom i na własną odpowiedzialność), to połączcie go z innymi kolorami – bielą, błękitem, granatem czy beżem. Dobrze zestawiony będzie przyciągał wzrok i łagodził stylizację. Zakup ubrań w tym kolorze na pewno nie okaże się porażką. Jeśli w następnym sezonie szary z grafitem zostaną zdetronizowane, to każda część garderoby, tym razem w pojedynkę, poradzi sobie z innymi tendencjami, a spodnie noszone do pasiastej biało-czerwonej koszuli nigdy nie przyniosą wstydu swojemu właścicielowi. Ola Długołęcka

Dolce & Gabbana

foto: EastNews

Alexis Mabille

nitur w bardzo zbliżonym kolorze to elegancja w wydaniu Ermenegilda Zegny. Szary, w przeciwieństwie do innych monochromatycznych kolorów, zawsze wygląda na bardzo miękki i miły w dotyku. Dowodem na potwierdzenie tej tezy są zdjęcia z wybiegu Alexis Mabille, na których modele defilowali w stylizacjach utrzymanych wyłącznie w tej barwie.

10


ad


[Postać]

p

S

i i n i l o p r e c a

/La

:K foto

ała or yz na P

to pho

i

arol

Czesław Mozil, lepiej znany jako Czesław Śpiewa, wspina się na dachy Warszawy, gdzie atakowany przez wściekłe gołębie i warczące dobermany tłumaczy Michałowi Jośko, na czym polega styl prawdziwego dżentelmena–macho.

Jak w kilku słowach opiszesz swój styl jako gwiazdy pop? W sumie wystarczy jedno słowo: autentyzm. Artysta uwikłany w kulturę popularną musi otoczyć się zaufanymi ludźmi, którzy pomogą mu, a przynajmniej nie będą przeszkadzać, w byciu sobą. Swój styl chcę pokazywać światu tak, aby być wiarygodnym. Żeby nie mieć poczucia jakiegoś kłamstwa, no i po prostu czuć się dobrze. Oglądając nowy teledysk Rihanny albo Justina Timberlake’a cały czas jestem świadom, jak wielki sztab profesjonalistów za nimi stoi, odwalając kawał konkretnej roboty w tworzeniu całości. OK, mamy utalentowaną artystkę albo zdolnego artystę, ale dopiero współpracownicy potrafią wykreować z nich prawdziwą gwiazdę, wycisnąć z nich maksimum. Tu nie ma miejsca na przypadek, to wyłącznie doświadczenie i profesjonalizm. Ale nie zdarza

12

garnitur: Norr/Box „Moda” nr 124 i 104B 1100 zł pasek: Laconga/Box „Moda” nr 124 i 104B 59 zł koszula: Omega/Box „Wero” nr 204 125 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Dino Bigioni 899 zł Marino Fabiani


ad


[Postać]

mi się nie sypiać po nocach, zazdroszcząc gwiazdom z USA. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że zawodowo wspomagają mnie osoby, które nie chcą na siłę zrobić ze mnie kogoś, kim nie jestem. A jesteś... ...elementem popkultury! I to pomimo faktu, że moich piosenek raczej nie usłyszysz w najbardziej popularnych stacjach telewizyjnych albo radiowych. Wiesz, często nawet organizatorzy moich koncertów nie za bardzo we mnie wierzą. Dziwią się na przykład, że bilety na mój występ sprzedały się błyskawicznie, skoro przecież nie ma mnie na MTV, Vivie albo w Esce. Nie rozumiem tego. Czy oni uważają polską publiczność za totalnych idiotów? Kurczę, przecież ludzie doskonale wie-

14

dzą, czego chcą. Potrafią wyczuć, co jest dobre. Na przekór powszechnej opinii nie wszyscy słuchacze popu to stado bydła, które idzie tylko tam, gdzie zapędzą je mainstreamowe mechanizmy. Ludzie dziwią się, że na moje koncerty przychodzą zarówno nastolatki, jak i ludzie po pięćdziesiątce. A to właśnie moim zdaniem jest pop!

sław marnuje czas na pierwszoligowe lansowanie się, marnując czas, w którym mógłby tworzyć jakąś podziemną muzykę. Moim zdaniem, granica pomiędzy undergroundem a mainstreamem jest bardzo, bardzo cienka i jednocześnie intrygująca. A ja sobie właśnie po tej cienkiej linii idę, stąpając uważnie. Na razie jeszcze nie zbłądziłem.

A co z tymi, którzy opluwają cię za zdradę garażowych korzeni?

Podczas takiej niebezpiecznej przechadzki po cienkiej linii można stracić równowagę z powodu pieniędzy ciążących w kieszeni...

No właśnie, wciąż pokutuje ów mit załoganta z podziemia, który gdy zacznie sprzedawać zbyt dużo płyt albo przyciągać na koncerty zbyt wielu ludzi, staje się automatycznie niewiarygodny. Już słyszę te głosy nawet w odniesieniu do naszej dzisiejszej rozmowy i sesji: Niedobry Cze-

Nie przyjmuję do wiadomości stereotypu mówiącego, że w show-biznesie liczy się wyłącznie kasa. Wierzę w sztukę i w to, że takich ludzi, jak ja, jest wielu. I na swojej drodze udaje mi się szczęśliwie spotykać takie osoby. Przykład: tworzenie

foto: Karolina Poryzała/La photo

koszula: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 399 zł Centrum Mody Nadarzyn


ad


foto: Karolina Poryzała/La photo

smoking: Pawis/Box „Z.C.” nr 134 i 250 899 zł koszula: Tom Wypych/Box „Moda” nr 124 i 104B 245 zł pas, mucha: Diuk/Box „Moda” nr 124 i 104B 129 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Marsili 899 zł Marino Fabiani

w Polsce teledysku. Jeśli przeznaczyć kupę kasy na sowite opłacenie całej ekipy, to zabraknie pieniędzy na idealną realizację klipu. A więc potrafię zapytać szczerze: „Chcesz za darmo zrobić coś naprawdę dobrego, być częścią czegoś naprawdę fajnego?”. I, uwierz, zgadza się na to wielu utalentowanych ludzi. Razem inwestujemy nasz czas i umiejętności w sztukę oraz naszą przyszłość. À propos przyszłości – dbasz, aby twoje płyty CD były wydawane w wyjątkowy sposób. Boli cię, że ten nośnik schodzi na drugi plan? Zdaję sobie sprawę, że rewolucji internetowej się nie zatrzyma, ale pogodziłem się z nią i szukam wyłącznie plusów takiego stanu rzeczy. Internet daje naprawdę świetne możliwości docierania z twórczością do milionów słuchaczy. I jakoś tam w głębi serca wierzę, że znaczna część ludzi, któ-

rzy ściągną moją muzykę z sieci i pokochają moje piosenki, kupią je sobie w postaci płyty CD. Także dlatego, że są po prostu piękne. Oczywiście, dobre dźwięki obronią się same. Ale przecież jeśli można, powinno się owe nutki opakować ładnie i oryginalnie, nawet jeśli ja i wydawca zarobimy na tym mniej. To tak, jak w szkole – prace pisemne ocenia się nie tylko pod kątem merytorycznym, ale także estetycznym. Płyty to jedyne pamiątki tego, co zrobiłem. A pamiątki powinny być ładne i cieszyć oko. A na ile ty lubisz cieszyć oczy swym modnym wyglądem? Nie jestem znawcą mody, mam jakiś tam swój niedbały styl. Nie wyznaję zasady: drogo znaczy dobrze. Lubię zestawienia typu „koszula z H&M za 70 złotych plus spodnie Diesla za 800”. Waż-

ne, żeby wszystko fajnie współgrało. Nie mam jakichś szczególnych ubraniowych fetyszy, choć są marki, które lubię szczególnie. Od lat ubóstwiam buty hiszpańskiej firmy Camper. Mają fajny, ponadczasowy wygląd i świetnie pasują do moich stóp; dobrze się w nich czuję. Kocham też szwedzką firmę Tiger – ich koszule genialnie komponują się z ciuchami z second-handów. No właśnie – zdradzisz swój tajny system szperania po szmateksach? O, w tej dziedzinie jestem prawdziwym ekspertem! A więc uwaga, Czesław radzi, proszę uważnie notować: najlepiej szukać w mniejszych miejscowościach. Asortyment jest nie tylko tańszy, ale ludzie mają bardziej zachowawczy gust, więc są duże szanse, że świetne, oryginalne ciuchy nie zostały przebrane. No i dobrze mieć, tak jak ja


ad


golf: Quest/Box „Z.C.” nr 134 i 250 189 zł spodnie: Vernet/Box „Z.C.” nr 134 i 250 899 zł Centrum Mody Nadarzyn

foto: Karolina Poryzała/La photo

buty: Marsili 999 zł Marino Fabiani


garnitur: Crux/Box „Moda” nr 124 i 104B 699 zł koszula: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 399 zł krawat: Crux/Box „Moda” nr 124 i 104B 49 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Marsili 899 zł Marino Fabiani

169 centymetrów wzrostu. W obrębie tak małych rozmiarów też jest duży wybór. Jesteś gadżeciarzem? Powiedzmy, że gadżeciarzem–pragmatykiem. Nie śledzę serwisów technologicznych, nie jestem maniakiem, który musi mieć każdą nowinkę jako pierwszy. Gadżet jest fajny tylko wtedy, kiedy daje fajne możliwości. Nie marzę o złotym zegarku za milion złotych, lubię wyłącznie przedmioty ułatwiające życie. Na przykład jestem uzależniony od mojego iPhone’a, ale nie dlatego, że jest trendowy. Chodzi to, że daje mi możliwość łatwego dostępu do mailownika albo serwisów społecznościowych. Komputerów Apple używam dlatego, że jestem informatycznym antytalentem, a one są po prostu bardziej przyjazne użytkownikowi niż pecety. Nie dorabiam ideologii do marki pod znakiem nadgryzionego jabłka. Nie pobiegłem do sklepu po najmodniejszego obecnie iPada. Nie miałem go nawet w ręku, bo na razie nie wydaje mi się, aby był mi jakoś szczególnie potrzebny. Co jeszcze można znaleźć w kieszeniach Czesława? Niemal wszędzie chodzę z Creative Vado HD. Kręci mnie to, że zawsze mogę mieć w kieszeni małą kamerkę z 16-gigabajtową pamięcią, którą mogę filmować otaczający mnie świat. Od dzieciństwa mam korbę na punkcie przenośnych konsol Nintendo. Chociaż ostatnio, z braku czasu, nie grywam zbyt często, to już nie mogę doczekać się wydania nowej części gry – The Legend of Zelda: Skyward Sword. Czy w twoich żyłach płynie benzyna, jak na prawdziwego macho przystało?

koszula: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 399 zł Centrum Mody Nadarzyn

Nigdy nie byłem największym na świecie maniakiem motoryzacji. Jako osiemnastolatek miałem dylemat, czy kupić lepszą furę, czy akordeon. Oczywiście wybrałem to drugie. To kwestia priorytetów. Lubię samochody, ale muzyka jest numerem jeden. Dziś uwielbiam mojego Volkswagena Sharana, rocznik 1997. Naprawdę go kocham, choć podkreślam – nie jestem facetem personifikującym swoje auta. Sharana traktuję jak maszynę, a nie żywą istotę, nie mówię do niego po imieniu. To duży, wygodny van, który jest


garnitur: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 1600 zł koszula: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 399 zł mucha: Pawis/Box „Z.C.” nr 134 i 250 159 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Dino Bigioni 899 zł Marino Fabiani


foto: Karolina Poryzała/La photo

garnitur: Nev Men/Box „Z.C.” nr 134 i 250 134 799 zł koszula: Omega/Box „Wero” nr 204 125 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Dino Bigioni 899 zł Marino Fabiani

niezawodny i spala 5,4 litra oleju napędowego na 100 km. Czego trzeba więcej człowiekowi będącemu ciągle w trasie? Może odrobiny motoryzacyjnych emocji? Zaczynasz mnie powoli przekonywać. Może za jakiś czas zapragnę silniejszych emocji za kółkiem. Wówczas kupię sobie jakąś imponującą terenówkę i ja, facet o przeciętnym wzroście, będę patrzył na wszystkich z góry. (śmiech) O! Albo kupię jakieś mocne BMW. Wiem, że zarówno w Danii, jak i w Polsce te auta kojarzą się z dresiarzami, ale mnie i tak jarają. Po raz kolejny zaznaczam – nie kupię nowego samochodu. Kupię taki, który ma tydzień. Po prostu samochody tracą tyle zaraz po wyjechaniu z salonu, że szko-

da byłoby mi pieniędzy. I jeszcze podkreślam, że Sharana i tak nie oddam! Będzie ze mną do końca swych dni. Będzie mi wciąż dzielnie służył w podróżach. Natomiast efektowną „beemką” albo chociażby Porsche będę podjeżdżał z piskiem opon po mleko, robiąc oszałamiające wrażenie na dziewczynach stojących pod sklepem. A jak na polskich drogach czuje się człowiek, który samochodem zaczął jeździć w Danii? No właśnie... Skandynawowie wręcz maniacko przestrzegają przepisów ruchu drogowego, a ludzie za kółkiem są dla siebie mili, grzeczni i pomocni. Przy statystycznym polskim kierowcy jestem totalnym „nerdem” i zawalidrogą, chociaż już nauczyłem się jeździć... lekko nieprzepisowo. Kur-

czę, jadę szeroką dwupasmówką, na której obowiązuje irracjonalne, bo irracjonalne, ale jednak ograniczenie do 60 km/h. A więc stosuję się do niego, tyle że wszyscy się na mnie wkurzają i trąbią, a rozpędzone TIR-y o mało mnie nie taranują. Więc, pod presją, jadę nieco szybciej. Nie lubię polskich dróg. Zwłaszcza, że 10 lat temu przeżyłem bardzo poważny wypadek. A takie doświadczenia sprawiają, że na idiotów pędzących 150 km/h przez miasto patrzysz z prawdziwym przerażeniem. Wiesz, znam ludzi, którzy normalnie są uosobieniami spokoju i łagodności, ale za kierownicą stają się zupełnie innymi, przerażającymi ludźmi. Co chwila powraca temat ułatwienia w Polsce dostępu do broni palnej. Patrząc na to, co nasi rodacy wyprawiają jako kierowcy – szaleni, agresywni i nieodpowie-


smoking: Wilvorst/Box „Moda” nr 124 i 104B 1600 zł koszula: Tom Wypych/Box „Moda” nr 124 i 104B 245 zł pas, mucha: Diuk/Box „Moda” nr 124 i 104B 129 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Marsili 899 zł Marino Fabiani

dzialni – jestem przekonany, że gdyby taką ustawę wprowadzono, to pół narodu wystrzelałoby się w kilka godzin po udostępnieniu im pistoletów. A więc ty za kółkiem jesteś połączeniem Dalajlamy i Johna Lennona? Pewnie! Jestem samochodowym pacyfistą-optymistą. Gdy w trasie GPS głupieje, a ja się z tego powodu gubię, to się nie wkurzam. Cieszę się: „Aha! Pogubił się, bo to pewnie nowa droga. Super, że w tym kraju powstają nowe drogi”. Gdy stoję w korku, liczę na to, że powstał on dlatego, że ktoś tę drogę naprawia. Co nam da narzekactwo? I panowie, pamiętajmy: to, jakim jest się dla współużytkowników drogi, to też przecież element stylu dżentelmena! Tęsknisz w Polsce za rowerem? Cholernie... Wiesz, wychowałem się w Kopenhadze, a więc pół życia przejeździłem właśnie na rowerze. Kurczę, jeśli się zastanowić, nie mam żadnego kopenhaskiego kumpla, który miałby samochód! Tam posiadanie auta jest nonsensem. W tym mieście rowery są absolutnymi królami dróg. Natomiast najzwyczajniej w świecie bałbym się wyjechać na jednośladzie na polskie ulice. Tutaj byłoby to samobójstwem. Chyba jestem zbyt delikatny na takie wyzwania.

foto: Karolina Poryzała/La photo

Czy „delikatny” oznacza w tym wypadku „metroseksualny”? Polacy źle pojmują pojęcie metroseksualizmu. Wciąż pokutuje stereotyp, że facet zadbany nie może być macho. A co ma piernik do wiatraka? Czy to, że dba o higienę, goli się pod pachami albo spróbuje peelingu to ujma dla jego męskości? Ja na przykład zaczynam łysieć. I może za jakiś czas będę chciał zrobić sobie przeszczep. Co w tym złego? Wszystko jest dla ludzi! Masz ochotę na botoks? Ja bym tego nie zrobił, ale jeśli ktoś ma czuć się z tym lepiej, to biegiem do chirurga plastycznego. Inna sprawa, że wiele się w naszym kraju zmienia. Widać dużą różnicę nawet pomiędzy facetami 25- a 35-letnimi. Ci młodsi są nie tylko bardziej otwarci na oryginalny styl, nie wstydzą się ekstrawaganckich ciuchów, ale są ogólnie bardziej zadbani. Ale jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim dorównają Polkom, które są światowej klasy ewenementem pod względem klasy. I nie mowię tylko o wielkich miastach. Nawet w najmniejszych miejscowościach dziewczyny powalają na kolana stylem. I jak nie kochać takiego kraju?! ■


foto: Karolina Poryzała/La photo

garnitur: Crux/Box „Moda” nr 124 i 104B 699 zł koszula: Pelo/Box „NEW ELEGANT” nr 214 i 120 219 zł Centrum Mody Nadarzyn buty: Dino Bigioni 899 zł Marino Fabiani

Dziekujemy za pomoc w realizacji sesji kolektywowi Fopa Film Family i Piotrowi Czaplickiemu/Cukry


Leo szczęściarz Był już upośledzonym dzieciakiem, Romeem, rewolwerowcem z Dzikiego Zachodu, Arthurem Rimbaud, mnóstwem mniej i bardziej tajnych agentów, królem Ludwikiem XIV, a ostatnio wciela się w Edgara Hoovera. Wygląda na to, że potrafi zagrać dosłownie wszystko, ten kameLeon DiCaprio.

S

zczęście towarzyszyło mu już przy narodzinach – przyszedł na świat w 1974 roku w Los Angeles, Mieście Aniołów, kolebce amerykańskiej kinematografii. Co prawda, czuwający nad jego kołyską anioł musiał się nieco zagapić i Leo, zamiast od razu w Fabryce Snów, wylądował na jej przedmieściach – w Echo Park, jednej z niebezpieczniejszych dzielnic Los Angeles, o której sam mówi, że to „getto Hollywood”. Swoje ekcentryczne imię zawdzięcza matce Irmelin, Niemce z pochodzenia. Nazwała syna na cześć wielkiego Leonarda da Vinci. Jak głosi anegdota, gdy nosiła pod sercem przyszłe bożyszcze tłumów, często odwiedzała wystawy i muzea, twierdząc, że kontakt ze sztuką już w życiu płodowym uczyni z jej dziecka artystę. A że potomek pierwszy raz poruszył się w jej brzuchu, gdy zachwycała się obrazem da Vinciego, uznała to za znak. Jedno jest pewne – niełatwo musiało być Leonardem w dzieciństwie... Które za słodkie nie było – matka Leo rozeszła się z jego włoskim ojcem, Georgem DiCaprio, gdy ich syn miał zaledwie rok. Aktor wspomina w wywiadach: „Ja i mama żyliśmy w tej części Hollywood, w której królują dilerzy narkotyków i prostytutki. To nie było przyjemne dorastanie. Często padałem ofiarą pobicia. Widziałem ludzi uprawiających seks w bramach i narkomanów wstrzykujących sobie dziwne

24

substancje. To sprawiło, że nigdy nie uzależniłem się od prochów. Dzięki takiemu dzieciństwu nie prowadzę dziś ekstrawaganckiego życia, nie latam prywatnymi samolotami, nie otaczam się ochroną i nie kupuję rzeczy nie z tej ziemi”. Być może właśnie z powodu mało filmowego dzieciństwa już od kołyski Leo uciekał w świat celuloidowych snów. „Odkąd pamiętam zawsze chciałem być aktorem. Mieszkałem w Los Angeles – to było cudowne, bo po szkole mogłem iść na casting. Gdybym mieszkał w innym stanie, na pewno nie miałbym środków, by się przebić. Jestem ogromnym szczęściarzem – jakbym wygrał na loterii”. Matka zaś, z którą po dziś dzień jest bardzo silnie związany, podsycała pragnienia swej latorośli i pierwszy raz zaprowadziła syna na casting, gdy ten miał zaledwie 5 lat.

Cudowne dziecko małego ekranu Niewinne spojrzenie błękitnych oczu i masa chłopięcego uroku podbiły serca producentów i mały Leo dostał angaż w swoim ulubionym telewizyjnym programie Romper Room. Angaż, a także pierwszą lekcję dyscypliny – o mało nie został wyrzucony z planu za złe zachowanie. Szybko okazało się jednak, że kamera go kocha – z wzajemnością. Mama była dumna


foto: EastNews

Leonardo DiCaprio w filmie Incepcja w reĹź. Christophera Nolana


„Jestem szczęściarzem. Wiele osób chciałoby być na moim miejscu. Jest tak wielu ludzi, którzy cierpią tryliony razy więcej niż ja mógłbym kiedykolwiek cierpieć. Jestem bardzo szczęśliwym draniem”. 26

ra granego przez Johnny’ego Deppa. Zagrał tak koncertowo, że część publiczności wychodziła z kina myśląc, że do filmu zaangażowano naprawdę upośledzonego dzieciaka. Krytycy piałi z zachwytu, a przed 19-letnim Leo otworzyły się bramy aktorskiego nieba: dostał nagrodę nowojorskiej krytyki, nominację do Oscara i Złotego Globu.

Nieodwzajemniona miłość do Oskara Akademia filmowa nie doceniła jednak kunsztu Leo i z ceremonii wyszedł bez złotej statuetki. Gorzki smak porażki musiał przełykać jeszcze dwa razy – w 2004 roku, gdy został nominowany za rolę w Aviatorze i dwa lata później, kiedy nominację przyniósł mu dramat Krwawy diament. Akademicy chyba uwzięli się na niego albo może przeczuwają, że DiCaprio stać na dużo więcej, niż nam dotąd pokazał. 36-letni aktor bowiem wydaje się doskonałym aktorskim zwierzęciem i spełnia się w każdym rodzaju kina. Grał już przecież w westernie (Szybcy i martwi z Sharon Stone i Genem Hackmanem), był poetą przeklętym w reżyserowanej przez Agnieszkę Holland opowieści o Arthurze Rimbaud (Całkowite zaćmienie), Romeem na LSD w nowoczesnej adaptacji Szekspira (Romeo i Julia Baza Luhrmanna), królem Ludwikiem XIV (Człowiek w żelaznej masce z Gerardem Depardieu), oszustem doskonałym u Spielberga (Złap mnie, jeśli potrafisz z Tomem Hanksem), legendarnym filmowcem i awanturnikiem Howardem Hughesem (Aviator), a ostatnio tajnym agentem wślizgującym się do ludzkich snów (Incepcja). Udało mu się też coś, co złamało karierę wielu młodych aktorów – przetrwał bycie bożyszczem tłumów i idolem nastolatek. A także szaleńczą „dicapriomanię”, jaka rozpętała się na świecie w 1996 roku po obsypanym jedenastoma Oskarami Titanicu. Leo zagrał w tej superprodukcji Jacka Dawsona, ukochanego Rose (Kate Winslet) i świat oszalał na jego punkcie. Jak mówi: „Odbyłem wiele podróży po świecie i nawet w najdalszych zakątkach, nawet w południowoamerykańskiej dżungli, ktoś mnie rozpoznawał i mówił: O rany, to ten DiCaprio z Titanica!”. Choć oficjalnie twierdził, że jest bardzo szczęśliwy ze swoją gigantyczną popularnością, po cichu żałował, że dał się namówić do gry w Titanicu: „Stałem się chłopcem z plakatu numer jeden, amantem. Nie tym chciałem być w wieku 24 lat. Nie chciałem tego rodzaju uznania. To doświadczenie było dla mnie płytkie i puste. Dlatego zrobiłem sobie przerwę. Miałem świadomość, że muszę zrobić coś innego”.

foto: EastNews

i załatwiła synkowi agenta, z którym pracował do 10. roku życia. Potem agent zaczął doradzać Leo zmianę fryzury i nazwiska – na mniej egzotyczne Lenny Williams – więc Irmelin szybko znalazła nowego. Posyłała potomka na letnie kursy aktorskie i kiedy jej syn miał 14 lat, wreszcie regularnie zaczął pojawiać się na małym ekranie. Na razie głównie w reklamówkach – wystąpił w ponad trzydziestu. Grywał też w operach mydlanych i sitcomach, a za rolę w Dzieciaki, kłopoty i my otrzymał nominację do nagrody Young Artists Awards. Udzielał się też w kilku filmach edukacyjnych, m.in. o tym, jak dzieci mają dogadywać się z rodzicami, którzy biorą narkotyki. Telewizja jednak nie była szczytem jego nastoletnich marzeń, grał w niej by, jak mówi: „Zdobyć rozgłos, poduczyć się aktorstwa i nieźle zarobić”. W końcu przebił się na srebrny ekran i mając 16 lat zagrał w Spokojnie, tatuśku, a dwa lata później w Trującym bluszczu (gdzie na planie spotkał inną ambitną młodą gwiazdę – Drew Barrymore) i w horrorze Critters 3. Nie był jednak z siebie zbyt dumny i najchętniej swoje aktorskie CV zacząłby dopiero od następnego filmu, który uważa za swój właściwy debiut – chodzi o występ w Chłopięcym świecie ekranizacji autobiograficznej powieści pisarza Tobiasa Wolffa. DiCaprio pokonał 400 konkurentów i zagrał tak koncertowo, że według krytyków przyćmił partnerujących mu Roberta de Niro i Ellen Barkin. Ale dopiero w następnym filmie pokazał, że w Hollywood właśnie narodziła się nowa gwiazda: w Co Gryzie Gilberta Grape’a zagrał opóźnionego w rozwoju 18-letniego Arniego, brata tytułowego bohate-


ad


[Postać] „Najlepsze w aktorstwie jest to, że mogę zatracić się w jakiejś postaci i jeszcze mi za to płacą. Tyle że w rezultacie czasami nie jestem pewny, kim naprawdę jestem. Wygląda na to, że zmieniam się każdego dnia”. I pracują dalej – w 2011 roku ma mieć premierę ich kolejne wspólne dzieło, Rise of Theodore Roosevelt, a w 2013 Wolf of Wall Street.

Ekologiczny wielbiciel topmodelek Przez ostatnie lata Leo wyraźnie zmężniał i dojrzał. Zapodział się gdzieś jego chłopięcy urok, a jedna z robiących z nim wywiad dziennikarek narzekała nawet, że wygląda jak nudny księgowy – podtatusiały, ubrany w za dużą marynarkę i spodnie z zaszewkami. Na szczęście zachował swoje słynne przeszywające spojrzenie, któremu nie mogą oprzeć się miliony fanek na widowni, a także... najpiękniejsze kobiety świata. A co do kobiet DiCaprio ma gust sprecyzowany: interesują go głównie modelki. I to te światowej klasy: przez prawie pięć lat związany był z brazylijską pięk-

Leonardo DiCaprio i Kate Winslet w filmie Titanic w reż. Jamesa Camerona

28

Leo w pigułce Kiedy miał 10 lat jego agent zaproponował, by Leo przybrał bardziej miłe amerykańskiemu uchu imię i nazwisko Lenny Williams. Na szczęście aktor nie poszedł za tą radą... Jego ulubionymi aktorami są Robert De Niro i Jack Nicholson. Mówi trochę po niemiecku – na tyle, że mógł dogadywać się ze swoją niemiecką babką. Uwielbia Paryż: „Nie potrafię powiedzieć nawet jednego złego słowa o tym mieście”. Gdy był w związku z topmodelką Gisele Bündchen, magazyn People okrzyknął ich „Najpiękniejszą parą świata”. Przyjaźni się z aktorką Kate Winslet – po tym, jak zagrali wspólnie w Drodze do szczęścia podarował jej złotą obrączkę z wygrawerowanym napisem. Kate nigdy nie zdradziła jakim. Kupił wyspę Blackadore Caye o powierzchni ponad 40 hektarów w okolicach Belize City i urządza na niej ekskluzywny ośrodek wypoczynkowy. Od czasu realizacji Niebiańskiej plaży stał się bardzo proekologiczny, dlatego jego kurort ma być w całości zasilany energią ze źródeł odnawialnych. Nie jest wyrafinowanym smakoszem – jego ulubione danie to włoski makaron, a napój – lemoniada. Jego ulubionym reżyserem jest Martin Scorsese. Co się dobrze składa, bo panowie zrobili już razem cztery filmy i właśnie pracują nad piątym... W 2007 roku wylądował na 36 miejscu listy 100 Najseksowniejszych Gwiazd Kina stworzonej przez magazyn Empire. Doczekał się piosenki o sobie, którą śpiewa holenderski girlsband o dźwięcznej nazwie K3. Wiele mówiący tytuł utworu brzmi Ik ben verliefd op Leonardo DiCaprio co oznacza „Zakochałam się w Leonardo DiCaprio”... Bardzo aktywnie działa na rzecz ochrony środowiska. W 2002 roku otrzymał za swoją działalność nagrodę specjalną stowarzyszenia Global Green USA. Ma własną eko-stronę w internecie, na którą najłatwiej wejść z leonardodicaprio.com

foto: EastNews

W rezultacie przez następne pięć lat nie zagrał niczego znaczącego. Aż do roku 2002, kiedy powrócił na ekrany w doskonałej formie i przypomniał wszystkim, że jest nie tylko gwiazdą, ale przede wszystkim niesamowicie utalentowanym aktorem. Stało się to możliwe dzięki Stevenowi Spielbergowi, który zaangażował Leo do Złap mnie, jeśli potrafisz. Za rolę genialnego fałszerza DiCaprio dostał nominację do Złotego Globu, ale bardziej ucieszyło go co innego – w tym samym roku zaczął wreszcie pracować ze swoim reżyserskim guru Martinem Scorsese. Do tej pory zrealizowali wspólnie cztery filmy: Gangi Nowego Jorku (nominacja dla Leo do Złotego Globu), Aviator (Złoty Glob, Nagroda MTV, nominacja do Oskara i BAFTA za Najlepszą Rolę Męską), Inflitracja (nominacja do Złotego Globu) i Wyspa tajemnic.


ad


[Postać]

Krwawy diament, reż. Edward Zwick

Leonardo rok po roku 1979: debiut w telewizyjnym programie dla dzieci Romper Room. 1990: na srebrnym ekranie walczy z potworkami w Critters 3. 1993: Chłopięcy świat – spotkanie z Robertem De Niro. W tym samym roku podbija publiczność i krytyków rolą Arniego w Co gryzie Gilberta Grape’a i pierwszy raz jest nominowany do Oskara. 1995: Pożąda go Sharon Stone – i angażuje do westernu Szybcy i martwi. A Agnieszka Holland obsadza w Całkowitym zaćmieniu. 1996: Gra Romea w Romeo i Julii. Serca nastolatek puchną z miłości.

Leonardo DiCaprio w filmie Złap mnie, jeśli potrafisz w reż. Stevena Spielberga

1997: Titanic tonie, zaś Leonard staje się bożyszczem tłumów, przyćmiewając partnerującą mu Kate Winslet.

nością Giselle Bündchen, którą później zamienił na młodziutką modelkę z Izraela, Bar Rafaeli. Prasa co rusz huczy od plotek o ich rozstaniach i powrotach, więc tak naprawdę jedno jest pewne: nadal najbardziej na świecie Leonard kocha swoją matkę. „Matka jest najwspanialszą kobietą, jaką znam. Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nauczyła mnie miłości, wiary w siebie i odwagi. Wielokrotnie udowodniła, że mogę na nią liczyć”, mówi bez skrępowania. Gdy prasa dokucza mu, że jest mamisynkiem, aktor wzrusza ramionami i dorzuca, że jego matka jest chodzącym cudem, który zasługuje na wszystko co najlepsze: „Prawdziwe diamenty kupiłem w życiu tylko raz – w prezencie dla mamy”. A jeśli już przy wydatkach jesteśmy, mimo statusu światowej gwiazdy i zarobków rzędu kilkudziesięciu milionów dolarów za film, Leo nie jest specjalnie rozrzutny. O pieniądzach mówi, że owszem, „są dla mnie bardzo ważne, głównie dlatego, że dzięki nim mogę sobie pozwolić na artystyczną swobodę w doborze ról. Nie muszę grać w przeciętnych, komercyjnych filmach tylko po to, żeby zarobić na życie. Z całą pewnością jednak pieniądze nie są dla

1998: Gra Człowieka w żelaznej masce i pokazuje się u Woody’ego Allena w Celebrity – przez całe 10 minut i 20 sekund.

30

Agata Brandt

2000: Jako lubiący przypalić to i owo freak ląduje na Niebiańskiej plaży. 2002: Występuje w Gangach Nowego Jorku u swojego idola: Martina Scorsese. I powala talentem u Spielberga w Złap mnie, jeśli potrafisz. 2004: Dostaje drugą nominację do Oskara – za rolę ekscentrycznego Aviatora. 2006: Znów gra u Scorsese, tym razem jako początujący agent w Infiltracji. Plus kolejna nominacja do Oskara, za rolę w Krwawym diamencie. 2008: U Ridleya Scotta plącze się w Sieci kłamstw. A potem usiłuje wyrwać z mieszczańskiej rutyny w Drodze do szczęścia. 2010: Znów dla Scorsese występuje jako agent na tropie w Wyspie Tajemnic. Włamuje się też do ludzkich snów w Incepcji i wciela w Edgara Hoovera (reżyseruje Clint Eastwood). Hoover ma wejść na ekrany w 2012 roku.

foto: EastNews

mnie celem samym w sobie. Prowadzę normalne, spokojne życie. Nie mam prywatnego odrzutowca, nie kupuję luksusowych posiadłości i wciąż jeżdżę tylko jednym samochodem, Toyotą Prius. Zamierzam uzbierać pokaźną sumę i przeznaczyć ją na jakiś charytatywny cel – może na przykład na ochronę środowiska?”. Póki co przekazał milion dolarów dla dotkniętego trzęsieniem ziemi Haiti i od wielu lat jest bardzo aktywnym ekologiem. Nie tylko mieszka w ultraekologicznym (oczywiście luksusowym) apartmencie na Manhattanie i „zielonym” domu w Los Angeles, lecz także angażuje się w akcje mające na celu na przykład ratowanie zagrożonego wyginięciem tygrysa indyjskiego. Był również współproducentem i narratorem dokumentalnego filmu o globalnym ociepleniu, a w 1998 roku założył Leonardo DiCaprio Foundation, której celem jest edukacja i podniesienie świadomości społecznej w zakresie ochrony środowiska. Cóż, gdyby Akademia Filmowa przyznawała Oskara dla Najbardziej Proekologicznego Aktora, Leo miałby na bank upragnioną statuetkę w kieszeni...


ad


[Postać] Najprzystojniejszy brzydal świata Na jego twarzy widać raczej charakter niż wielką urodę. Chudy, z nosem boksera i odstającymi uszami nie przypomina Brada Pitta nawet po ciemku. A jednak kocha go kamera, publiczność i piękna Monica Bellucci, zaś za klasę chwali sam Yves Saint Laurent. Vincent Cassel – najgorętszy towar eksportowy Francji.

Aktorskie zwierzę W samym Casselu też siedzi niezła bestia. Ostrzeżenia ojca nie na wiele się zdały – w pierwszym filmie Vincent zagrał mając 23 lata. 6 lat później stał się gwiazdą – dzięki Mathieu Kassovitzowi i filmowi Nienawiść. Na początku nikt, nawet Burberry

32

przyjaciele Vinza, nie wierzyli, że poradzi sobie z rolą agresywnego skinheada z paryskiego blokowiska. Cassel dał swojemu bohaterowi tyle brutalnej siły, że z filmu pamięta się głównie jego. (Pytany w wywiadach, skąd tak świetnie wiedział, jak zagrać agresję, mówił: „To nie jest trudne: po prostu ja sam mam w sobie złość i gniew”. „Skąd tyle gniewu?”, dopytywał dziennikarz. Aktor zripostował: „Chyba powinienem przedstawić panu moich rodziców...”.) Uwielbiał tę rolę nie tylko za to, że przyniosła mu nominację do Cezara. Odciął się nią od wcześniejszego, romantyczno-komediowego emploi: „To było błogosławieństwo. Po Nienawiści ludzie przestali myśleć, że wiedzą, na co mnie stać”, mówił. Szybko okazało się, że na wiele. Gniew napędzał go dalej i jak wiele dzieci słynnych rodziców Vinz robił wszystko, by wyjść z cienia ojca. Cassel senior znany był jako „francuski Fred Astaire”, bo równie lekko tańczył, jak grał. Vinz poszedł więc w najcięższe gatunkowo kino: grał zabójców, psychopatów, przywódców gangów i byłych więźniów. „Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby nie być jak on”, mówi pytany o ojca. „Wszystko” oznacza również rolę w filmie Nieodwracalne. Monica Bellucci, grająca tam zgwałconą żonę Vinza – i będąca też jego żoną w prawdziwym życiu – wspominała, że bała się, iż Cassel naprawdę pobije aktora,

który wcielił się w rolę gwałciciela, więc na wszelki wypadek kazała mu wtedy wyjechać z planu. Vincent śmieje się, że jest zazdrosny o swą Bellę i dlatego nakręcił z nią już wiele filmów. Nic dziwnego – Bellucci jest uznawana za jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie...

Szykowny brzydal Swojej urody Cassel jednak nie przecenia. „Czasem sam się dziwię, jak udało mi się osiągnąć sukces z takim nosem. Chyba dlatego, że potrafię wyglądać na wściekłego. I okrutnego – mam ten rodzaj twarzy”. Ponury urok Cassela docenia nie tylko kamera – do pozowania w modowych sejsach zapraszają go Vogue i Vanity Fair, a Yves Saint Laurent nazwał go uosobieniem „nowoczesnej, charyzmatycznej i zmysłowej męskości” i uczynił Vinza twarzą swoich perfum. Sam Cassel nie przecenia roli mody w życiu. Słynie z miłości do vintage’owych garniturów i Freda Astaire’a, który jest jego prywatną ikoną mody. I raczej nie spotyka się Vincenta w pierwszym rzędzie na pokazach haute couture ani buszującego po sklepach. „Dawno temu miałem bzika na punkcie strojów. Całymi dniami przeszukiwałem second-handy w Nowym Jorku, a potem siedziałem u krawca, by dopasował mi ciuchy, które tam znalazłem. Ale im bardziej stawałem się znany, tym dyskretniej za-

foto: EastNews

Z

kinem związki miał od dziecka – jego ojcem jest Jean-Pierre Cassel, słynny francuski amant, który grywał z Bardotką, u Altmana i Buñuela. Tyle że papa Cassel, znając blaski i cienie aktorskiego zawodu, z całych sił usiłował odwieść syna od pójścia w swoje ślady. Prawie mu się udało – 17-letni Vincent wylądował w szkole cyrkowej, gdzie przez 6 lat uczył się m.in. baletu. To była kara za to, co wcześniej wyprawiał w kilku innych szkołach, a o czym niechętnie wspomina w wywiadach, mamrocząc: „Za dużo dziewczyn, za dużo narkotyków”. Cyrkowy odwyk stał się błogosławieństwem – lekcje akrobatyki i żonglerki okazały się czymś więcej, niż tylko świetnym ujściem dla rozsadzającej krnąbrego nastolatka energii. „Szkoła cyrkowa dała mi coś, o czym większość aktorów w moim wieku nie miała pojęcia – wiedzę o cielesności”, wspomina Cassel. „Oni nie wiedzieli, jak się poruszać. A aktorstwo to przecież nie tylko gadanie. Jest w nim coś zwierzęcego”.


ad


[Postać]

(Prawie) wszystkie twarze Vinza 1989: Debiutuje w Les Cigognes n’en font qu’à leur tête. Chudy i długi jak frytka, jeszcze nie olśniewa seksapilem, ale już pokazuje, że umie grać. 1993: Trafia na Kassovitza. Kręcą komedię romantyczną Mulatka, ale na horyzoncie jest już... 1995: Nienawiść. Jako zionący gniewem blokers robi porażające wrażenie. Efekt – nominacja do Cezara dla najbardziej obiecującego młodego aktora.

cząłem się nosić”. Cassel umiarkowanie też korzysta z modowych przywilejów swojego zawodu. „Ciuchy dla aktora? Każdy chce, żebyś nosił jego ubrania. Więc noszę je – przez chwilę, a potem oddaję przyjaciołom, którzy naprawdę je doceniają. Nie mam już ochoty na zakupy. Idę do sklepu tylko jak muszę”. Plotkarskie serwisy podkreślają niechęć Cassela do metroseksualnego pozerstwa i nazywają go „prawdziwym samcem”. On sam dodaje, że to śmieszne, kiedy facet ma więcej kosmetyków niż jego własna żona. „Ja mam kilka. To zupełnie wystarcza”. Vinz, dzięki. Wygląda na to, że przynajmniej ty ciągle jeszcze będziesz w kinie prawdziwym facetem. A.B.

1996: w Apartamencie spotyka Monikę Bellucci. On myśli o niej: „Ta modelka, co chce być aktorką”, ona o nim: „Pretensjonalny model, który sądzi, że umie grać”. Dziś mają 10 lat małżeństwa za sobą i dwie córki. 1997: Doberman – Vincent w czarnych lokach, czarnej skórze i z czarnym charakterem gra przywódcę gangu, a w roli głuchej Cyganki partneruje mu Belluci. Wybuchowa mieszanka, wybuchowy film. 1998: Elizabeth z Cate Blanchett w roli głównej i Casselem w roli frywolnego Duca d’Anjou. Były blokers świetnie nosi kostiumy z epoki.

Szykowny i nonszalancki zarazem – raz ubiera się jak właściciel jachtu z Saint-Tropez, a za chwilę wbija w czarny golf i bandycką skórę. Jeśli chcesz wyglądać jak on, w twojej szafie muszą się znaleźć: vintage’owe garnitury. Vinz je uwielbia. Zwłaszcza te w stylu francuskich lat 30. i 40. „Te wielkie marynary i dwukolorowe buty, jakie nosili Jean Gabin i Yves Montand. Mieli tyle klasy – ot, tak, bez żadnych starań...”. Nosi też współczesne marynarki. Najlepiej z kamizelką, w prążek albo tweedowe. No i smoking. Wygląda w nim zabójczo. Golf. Znak rozpoznawczy Cassela. Nosi go do wszystkiego – marynarek, skórzanych kurtek, jeansów w stylu baggy i spodni od garnituru. Najlepiej czarny lub szary. Żadnych wzorów, wełna i przaśność. Jeansy. Wielkie i workowate – takie same, jak te, które nosił będąc nastolatkiem. Ze skórzanym paskiem, do obcisłego T-shirtu, koszulki polo, golfu. Białe koszule. Rozpięte, by widać było futro na piersi. Do białych spodni à la wakacje na Lazurowym Wybrzeżu. Albo do czarnych garniturów. Skóra. Z upodobaniem nosi szyte z niej kurtki, płaszcze, nawet marynarki. Zawsze czarne. Halówki Nike to ukochane buty Cassela. „Uwielbiam je od dzieciaka. Limitowane edycje, vintage, wszystkie. Są jak narkotyk – raz je założysz i przepadłeś”. Zegarek. Cartier, klasyczny, najlepiej oryginalny vintage. „Kocham Cartiera”, deklaruje Vinz. Cassel nie goni za trendami. Jak mówi: „Zawsze trzeba być sobą. Nigdy nie idź ślepo za modą – używaj tego, co podkreśla twoją indywidualność”. Sam wybiera to, co perfekcyjnie podkreśla jego urodę – proste, surowe kroje, skromną paletę barw: czernie, biele, szarości, odrobinę granatu czy błękitu. Z akcesoriów poza zegarkiem nosi tylko iPhone’a. Pozwala swoim lokom, by się swobodnie wiły, na gale zaczesuje je na brylantynę i nie nadużywa golarki. I właśnie taki – lekko niedbały, z dwudniowym zarostem i bezczelnym spojrzeniem zimnych, niebieskich oczu – jest nieziemsko pociągający...

34

2000: Znów u Kassovitza, w thrillerze Purpurowe rzeki pokazuje, że sztuczki ze szkoły cyrkowej przydają się w scenach walki. 2001: Vinz jako zepsuty do szpiku kości arystokrata w Braterstwie wilków. I nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej za rolę w Na moich ustach (Cassel dla koneserów – wynędzniały ekswięzień z wąsikiem). 2002: W duecie z Bellucci w Nieodwracalnym. Bardzo ostre kino z bardzo mocną rolą Vinza jako męża mszczącego się na gwałcicielu swojej żony. 2004: Cassel jako wyrafinowany złodziej w Ocean’s Twelve: Dogrywka i kowboj w Blueberry. W kowbojskich ciuchach wygląda równie dobrze jak wczesny Eastwood. 2007: Jako członek rosyjskiej mafii we Wschodnich obietnicach. Jego Kirył zapija wódką i topi we krwi ofiar tajone skłonności do własnego szofera (Viggo Mortensen). Za chwilę Vinz zrzuca rosyjską skórę i znów wciela się w Nocnego Lisa w Ocean’s 13. 2008: We Wrogu publicznym gra Jacquesa Mesrine, jednego z najsłynniejszych francuskich przestępców. Kradnie cały film i dostaje za to Cezara. 2010: W Czarnym łabędziu Arono­ fsky’ego wciela się w reżysera spektaklu, w którym gra ocierająca się o szaleństwo ballerina (Natalie Portman). Znów szykowny, znów uwodzicielski. Cały Vinz...

foto: EastNews, Karolina Poryzała

Wyglądać jak Vincent Cassel

1999: Bessonowska Joanna D’Arc – Milla Jovovich jako Dziewica Orleńska i Vinz w kolczudze, grający krwawego Gillesa de Rais.


ad


[Postać]

Jak mało która gwiazda Hollywood wie, co to ciężka praca i szanuje każdy grosz. A świat szanuje Clinta – za to, że mając 80 lat jest międzypokoleniowym symbolem męskości i w naszych brudnych czasach potrafi zarabiać czyste – i wielkie – pieniądze. Znają go wszyscy. Jako Blondasa z Dobrego, złego i brzydkiego, „brudnego” Harry’ego Callahana i reżysera, którego nazwisko gwarantuje, że publika będzie waliła do kina drzwiami i oknami. Urodzony w czasach Wielkiego Kryzysu syn bezrobotnego buchaltera i wędrownego robotnika nie raz zaznał w życiu biedy. A gdy już dorobił się statusu ikony kina i milionów dolarów na koncie, nadal pozostał sobą – oszczędnym, zarówno w słowach, jak i w wydatkach, nieco introwertycznym i skromnym facetem, którego życiową zasadą jest „być szczerym ze sobą. I nie udawać, że wie się więcej, niż naprawdę się wie”. Jedno jest pewne: Eastwood, najbardziej znany sukinkot Hollywood, świetnie wie, jak obracać się w brutalnym światku przemysłu filmowego – tak, by nie sprzedawać się, robić swoje i mieć z tego mnóstwo frajdy. I jeszcze więcej pieniędzy. Za garść dolarów Jego niemal religijny szacunek dla pracy narodził się w dzieciństwie, gdy razem z rodzicami przeBurberry

36

prowadzał się dziesiątki razy – za robotą dla ojca, wielkiego idola Clinta. „Ojciec mawiał do mnie: Pokaż im, co potrafisz zrobić i nie przejmuj się tym, co za to dostaniesz. Powiedz, że będziesz pracował za darmo i stań się nieoceniony”. Clint więc pokazywał – już jako dzieciak roznosił gazety i zbierał butelki. Jeszcze ucząc się w technikum w Oakland zatrudnił się jako hutnik, a potem pompiarz na stacji benzynowej i narzędziowy w zakładach Boeinga. Imał się każdej szansy zarobienia kilku groszy – dorabiał jako dostawca artykułów spożywczych, kopał rowy i baseny, pracował w tartaku. Wyniesiony z domu protestancki etos pracy kazał mu się ciągle rozwijać – studiował administrację w Los Angeles City College, uczęszczał także na Seattle University. Grzecznie odsłużył swoje w armii, a potem, mając nadzieję na karierę sportowca (pasjonował się lekką atletyką, do której predysponowały go jego 193 cm wzrostu), dorabiał w filmach klasy B. Po debiucie w 1955 roku w Zemście potwora nie obiecywał sobie zbyt wiele, ale po kilku podobnych

Władza absolutna Choć mało kto wierzył, że koleś grający kowbojów i policjantów ma w głowie coś więcej niż imprezy i panienki, Eastwood po cichu już pod koniec

Reżyserskie trofea Clinta: 1989: Złoty Glob za reżyserię Bird 1993: Złoty Glob za reżyserię Bez przebaczenia 1993: dwa Oscary: za reżyserię i za najlepszy film – Bez przebaczenia 2002: Nagroda dla jego Krwawej profesji jako najlepszego filmu MFF w Wenecji 2004: Cezar dla Rzeki tajemnic i Złoty Glob za reżyserię Za wszelką cenę 2005: dwa Oscary: za reżyserię i dla najlepszego filmu dla Za wszelką cenę 2010: Cezar dla Gran Torino I jak na kogoś, kto reżyserując zamiast: „Cięcie” mówi: „Starczy tego gówna”, to całkiem nieźle...

foto: EastNews

czyste biznesy brudnego harrego

gniotach szczęście się do niego uśmiechnęło: trzy lata później zabłysnął w westernie Zasadzka na przełęczy. Pierwszy prawdziwy sukces przyszedł, gdy Clint miał 28 lat i zagrał w telewizyjnym serialu Rawhide, w którym to jako dzielny rewolwerowiec Rowdy Yates galopował przez prerię, kładąc trupem wszystkich bandytów. Choć nie każdy doceniał jego oszczędny sposób gry (recenzenci pisali: „Eastwood nie gra w filmach, on po prostu znajduje się w kadrze”), małomówny dryblas doskonale prezentujący się w kowbojskich ciuchach zachwycił włoskiego reżysera, Sergio Leone, który dał mu zagrać rewolwerowca w Za garść dolarów. I wtedy właśnie świat go pokochał – za rolę Człowieka bez Nazwiska aka Blondasa, czyli odzywającego się z rzadka, pochmurnego i cynicznego strażnika sprawiedliwości, gotowego na każde bezprawie – oczywiście tyko w imię zwalczania zła. Po kolejnych dwóch spaghetti-westernach u Leone (Za kilka dolarów więcej i Dobry, zły i brzydki) Eastwood stał się gwiazdą i po powrocie do Stanów mógł przebierać w propozycjach. Wybrał rolę Callahana w dramacie sensacyjnym Brudny Harry. I znowu kolejny świetny strzał – film zrewolucjonizował sposób realizacji obrazów policyjnych, a 40-letni wówczas Eastwood wyrósł na gwiazdę światowego formatu. Tyle, że jak się okazało, strzelaniny i pogonie nie były wszystkim, czego pragnął od życia.


ad


Tego nie wiesz o Clincie: W jego żyłach płynie holendersko-szkocko-irlandzko-angielska krew. W 1997 roku magazyn Empire umieścił jego nazwisko na drugim miejscu listy 100 największych gwiazd filmowych wszechczasów. A w 2004 roku był dziewiąty na liście dziesięciu „Najwybitniejszych żyjących aktorów”. Ma siedmioro dzieci: najmłodszą Morgan (z drugą żoną, Diną Ruiz), Franceskę Ruth (z Frances Fisher), Kathryn i Scotta (z Jecelyn Reeves), Kimber (z Roxanne Tunis) oraz Alison i Kyle’a (z pierwszą żoną, Maggie Johnson). Reżyserując nalega, by aktorzy nosili jak najmniej makijażu. I zawsze kończy filmy w terminie – nie przekraczając budżetu. Jest wegeterianinem. Medytuje dwa razy dziennie. Jak mówi: „To pozwala mi zebrać myśli. Robię to od 40 lat, ale nie muszę się tym chwalić”.

lat 60. zajął się produkowaniem filmów. Założył wytwórnię Malpaso Production i w 1971 wyreżyserował swój pierwszy film Zagraj dla mnie, Misty, w którym zagrał główną rolę. Szybko weszło mu to w krew – okazało, się, że uwielbia produkować, reżyserować i jednocześnie grać w swoich filmach. Dzięki temu ma wpływ na przebieg swojej kariery i przepływ dolarów na koncie. A tych nie lubi niepotrzebnie wydawać – zwykle kończy zdjęcia przed terminem i nie przekracza budżetu produkcji. Jest najbardziej oszczędnym filmowcem w Hollywood, a przy tym jednym z najbardziej pracowitych. Bo, nie zaniedbując kariery aktorskiej i życia rodzinnego i mając 80 lat, ma na koncie cztery Oskary, 30 wyreżyserowanych filmów i dwa kolejne w produkcji. Na półkach w jego domu stoją też Złote Globy, Cezary i nagrody przyznawane przez filmowców i publiczność na całym świecie, a filmy Bez przebaczenia, Rzeka tajemnic, Listy z Iwo Jimy czy Za wszelką cenę wyciskały łzy z oczu milionom widzów na całym świecie. Skąd koleś, grający kowboi i cedzący przez zęby kwestie w rodzaju: „Jadam drut kolczasty i szczam napalmem. A pchle potrafię odstrzelić dupę z odległości dwustu metrów”, wie, jak dać światowej publice dokładnie to, czego ta w danym momencie potrzebuje? A on po prostu cały czas jest sobą i... nie zastanawia się jakoś specjalnie nad tym. „O nowym filmie myślę jednostkami pracy. Jak podejść do scenariusza? Kiedy to zrealizujemy? Z kim? Ile mnie to będzie kosztować? Czy ten materiał poruszy ludzi? Czy ja, stare próchno, mam zagrać w tym filmie, czy nie?” – Eastwood, fanatyk pracy, wszystko przekłada na konkrety. I ma bardzo konkretną radę dla wszystkich tych, którzy go pytają, w czym tkwi sekret jego kariery: „Bóg dał ci mózg. Używaj go najlepiej, jak potrafisz. Nie musisz być Einsteinem, ale dawaj z siebie wszystko”. On sam,

38

mimo 80 lat, nadal tak robi. Codziennie ćwiczy, biega, nie pali i mało pije, nigdy nie brał narkotyków („Całe lata 60. i 70. przejechałem na piwie”). Wygląda na to, że jego jedynym uzależnieniem jest… ciężka praca. „Lubię pracować. Wtedy czuję się najlepiej. Wszyscy moi bliscy to wiedzą. Moja żona to wie. Ale wie również, że jestem lojalnym członkiem rodziny – a nie zawsze taki byłem, musiałem się tego nauczyć”. Gorący towar Choć Clint starl się chronić swoje życie prywatne, dziennikarze i tak wypominają mu jego kochliwość, której owocem jest siedmioro dzieci z kilkoma różnymi kobietami. Jego pierwsze małżeństwo z modelką Maggie Johnson trwało dwadzieścia pięć lat. Ich drogi rozeszły się w 1978 roku – stwierdzili, że już nie pasują do siebie. Przez 13 lat Clint był w związku z aktorką Sandrą Locke, którą kilkakrotnie obsadzał w swoich filmach. Małżeństwem nie byli, bo Sandra nigdy nie rozwiodła się z pierwszym mężem, ale rozstanie z nią nie było łatwe i do dziś odbija się Clintowi czkawką – Locke była niezrównoważona emocjonalnie, a kiedy zachorowała na raka, zaczęła odgrywać rolę ofiary i opowiadała prasie niewiarygodne, często zmyślone historie o związku z aktorem. Nic dziwnego więc, że Eastwood stał się bardzo ostrożny w doborze partnerek życiowych... Aż mając 65 lat trafił wreszcie na kobietę swojego życia. Była nią młodsza od niego o 35 lat telewizyjna dziennikarka Dina Ruiz, którą poznał udzielając wywiadu po premierze Bez przebaczenia. Jak przyznaje w wywiadach: „Nie zawsze byłem monogamistą. Ale teraz jestem – i jestem szczęśliwy. Znalazłem kobietę, której zawsze szukałem. I szanuję ją tak, jak powinienem ją szanować. Więc i siebie szanuję dużo bardziej, niż kiedyś”. Dziś razem z Diną, którą poślubił w roku 1996, i ich 14-letnią córką Morgan żyją spokojnie

w Carmel w Kalifornii. O ile w przypadku hiperpracowitego Eastwooda można mówić o spokoju! Poza tym, że ciągle gra i reżyseruje, zajmował się też polityką – był burmistrzem Carmel, jest właścicielem mieszczącego się tam zajazdu Mission Ranch Inn i klubu golfowego Tehama Golf Club. Jest także współwłaścicielem znanej szkoły golfa Pebble Beach Golf Course i piastował urząd stanowego komisarza do spraw parków. Wspiera wiele organizacji charytatywnych, m.in. Carmel Youth Centre, pomagającą dzieciom i młodzieży, założył laboratorium medyczne Molecular Sciences, prowadzące badania nad rakiem i chorobami serca. A, no i jeszcze jest całkiem dobrym… muzykiem – w młodości grywał w klubach na pianinie, a na początku kariery nagrał kilka piosenek country. Od początku lat 90. komponuje – jego Rzeka tajemnic była pierwszym filmem, do którego sam w całości napisał muzykę. Dziś mówi, że gdyby nie był aktorem i reżyserem, pewnie zostałby muzykiem. I zapewne, ze swoją pracowitością, miałby dziś dyskografię godną Beatlesów… Ale tak czy inaczej dla milionów widzów jest wzorcem samca alfa, twardziela, który skopie tyłek wszystkim łotrom z sąsiedztwa, a przy okazji wyratuje z pożaru kotka i piękną dziewicę (inna sprawa, jak długo pozostawi ją nietkniętą…). A co sam Clint sądzi o byciu twardym facetem? Jak to on – na poły żartobliwie, na poły cynicznie odpowiada: „Dziś faceci nie są twardzi – tylko próbują zgrywać twardzieli. Kiedyś nikt nie miał poczucia, że musi rozwalić stół, żeby udowodnić, że jest facetem. Spotkałem raz Rocky’ego Marciano. Wymieniliśmy uścisk dłoni. Tak lekki, jakbyśmy byli pianistami. Odszedłem i myślałem: Taak, Rocky Marciano nie musi miażdżyć ci dłoni. On wie, że mógłbycię zabić. To prawdziwy facet!”. Nawet Clint Eastwood ma swojego idola… Agata Brandt

foto: EastNews

Nadal ma misia, który należał do jego dziadka, a potem wuja i ojca. „Myślę, że ma pewnie ze 150 lat”.


ad


kurtka: Strato Down 2200 zł spodnie: Gran Turismo 1200 zł buty: Squad Sensor3 120 1299 zł gogle: Poc Lobes 839 zł

kurtka: BB Down 2400 zł spodnie: Grace 1200 zł nauszniki: Sally 100 zł bielizna: Seamless 280 zł buty: Electra 100 Pro 1499 zł


kurtka: Sky 1520 zł golf: Warm Stretch 240 zł rękawice: Romy Lth 380 zł kask: Poc Skull X 659 zł gogle: Poc Iris Comp 399 zł


kurtka: Gran Turismo 2400 zł spodnie: Gran Turismo 1200 zł czapka: Ghost 120 zł


kurtka: Jane 1600 zł spodnie: Grace 1200 zł buty: Electra Sensor3 90 1299 zł narty: Attraxion VIII Echo 2399 zł gogle: Poc Lobes 719 zł


kurtka: Overall 2400 zł spodnie: Leader 920 zł golf: Warm Stretch 240 zł rękawice: Slalom 220 zł narty: Radical 9SL 2999 zł buty: Radical Sensor3 120 1399 zł kije: CFK S 649 zł kask: Poc Skull Comp 1299 zł gogle: Poc Iris Comp 399 zł


kask: Poc Frontal 659 zł gogle: Poc Iris X 499 zł kombinezon: Poc Race Suit 2989 zł rękawice: Poc Print 359 zł


[Postać]

Sprzedawca

dobrego

stylu

Urzeczywistnił swoje młodzieńcze marzenia, oddał się swoim pasjom bez reszty – a przy okazji od zera zbudował światową markę i zdobył kilkumiliardową fortunę.

Dba o siebie – całe życie gra w tenis, a odkąd w 1987 roku usunięto mu guz mózgu – szczęśliwie bez komplikacji – zaczął także codziennie biegać. 14 października skończył 71 lat, ale „staruszek” to nie jest pierwsze określenie, które przychodzi człowiekowi do głowy, kiedy na niego patrzy. Szczupły, niewysoki, ale dobrze zbudowany, opalony, o ujmującym uśmiechu i zawsze ze smakiem ubrany stanowi żywą reklamę swojej własnej marki. „Rzeczy stają się lepsze wraz z wiekiem. Ubrania, które

46

foto: EastNews

Kto nie zna logo z rysunkiem gracza polo na koniu? Nie ma chyba takich. Polo Ralpha Laurena jest jedną z lepiej rozpoznawanych marek na świecie, a jej twórca urzeczywistnił american dream. Zaczynał jako nastolatek sprzedając kolegom krawaty własnego projektu i wyrobu („Wtedy krawaty były po 5 dolarów; moje kosztowały 12–15, co było rewolucją w branży, ale były ręcznie szyte”), a dziś jest właścicielem imperium mody, w którym zatrudnia swojego brata i średniego syna.


ad


[Postać] „A mnie się zawsze podobał styl angielskich dżentelmenów, którzy nosili się z klasą, wiedzieli, w co są ubrani, ale zachowywali się tak, jakby nie mieli o tym pojęcia”.

Najpierw jednak musiał odsłużyć swoje w amerykańskiej armii. Kiedy wrócił, przez kilka miesięcy pracował jako recepcjonista u okulisty i tam poznał swoją przyszłą żonę – Ricky Anne Low-Beer, dobrze wykształconą, wyrafinowaną, z europejskim świato-

Klasyczne dobra 173. miejsce na liście 400 najbogatszych ludzi na świecie (na którą wszedł mając 47 lat) – Forbes oszacował jego majątek w 2010 na 4,6 miliarda dolarów. 5 domów – ranczo w Kolorado, dom na Jamajce (tamtejsza poczta wypuściła w 2004 roku znaczek podobiną Ralpha Laurena) i na Long Island, posiadłość w Bedford i przepiękny apartment przy 5. Alei w Nowym Jorku. Kolekcja starych samochodów, a wśród nich prawdziwe rarytasy – Bentley z roku 1929, Alfa Romeo rocznik 1937, Bugatti z 1938 i Ferrari z 1962 roku.

48

poglądem. Sześć miesięcy później, pod koniec roku 1964, wzięli ślub. On miał 25 lat, a ona 19. Ona pracowała dorywczo jako nauczycielka tańca, a on znów zahaczył się jako sprzedawca – w najstarszej amerykańskiej sieci oferującej odzież męską, Brooks Brothers. To nie były dla nich łatwe czasy; wynajmowali malusieńkie mieszkanie na Manhattanie i żyli bardzo skromnie. „Ale oboje uwielbialiśmy piękne rzeczy i oboje mieliśmy wyższe aspiracje. Moim zdaniem to dobrze i zdrowo: snuliśmy marzenia o życiu, jakie chcielibyśmy wieść”, wspomina Lauren. W 1967 roku wziął pożyczkę (50 tysięcy dolarów) i otworzył sklep z krawatami, między innymi własnymi – szerokimi, o orginalnych deseniach, z najlepszych materiałów – które sprzedawał pod świeżo wymyśloną marką „Polo”. „Zawsze lubiłem sport, choć nigdy nie grałem w polo. A nazwa podobała mi się dlatego, że przywodziła na myśl wielki świat, europejskość i zdrowie, tak ważne dla Amerykanów”, tłumaczy. „To był sport królów – wytworny, pociągający i międzynarodowy”. Interes się przyjął. Krawaty to było stanowczo za mało – Ralph Lauren chciał zmienić męską modę. „To były późne lata 60. i wszystkie marynarki wyglądały tak samo sztywno: 3 guziki i klapy w kształcie strzałek. A mnie się zawsze podobał styl angielskich dżentelmenów, którzy nosili się z klasą, wiedzieli, w co są ubrani, ale zachowywali się tak, jakby nie mieli o tym pojęcia. To właśnie chciałem osiągnąć”, wspomina projektant. I udało mu się, jak nikomu innemu, zaszczepić szyk starego kontynentu na amerykańskim gruncie. Firma Laurena zaczęła sprzedawać – nie tylko modę, ale i styl życia. W jej reklamach młodzi, zamożni i dobrze ubrani ludzie grają w tenis, przechadzają się po wielkich, starych posiadłościach, jeżdżą konno; zawsze zadowoleni, pełni życia i nonszalancko eleganccy. Do męskich strojów jeszcze w latach 70. doszła linia damska, a w następnej dekadzie Lauren stworzył Ralph Lauren Home – markę, która sprzedaje meble z klasą i wytworne artykuły do domu. Mimo trudności i wahań rynku firma w następnych dekadach wypromowała kolejne marki (linię młodzieżową i dla dzieci), odświeżyła już istniejące, a od roku 1997 jest notowana na giełdzie – i jej akcje stale rosną. Ale ich twórca koryguje: „To tylko tak wygląda, jakby samo przyszło. A to było naprawdę trudne, bo nikt wcześniej o mnie nie słyszał. Nie pisali o mnie w gazetach. Nie przyjechałem prosto z Paryża ani nie nazywałem się Pierre Cardin. Ja po prostu ciężko pracowałem, sam dowoziłem swoje krawaty. Przeszedłem ostrą szkołę”. I dodaje nie bez satysfakcji: „Nigdy nie sądziłem, że to będzie taki sukces. Po prostu zaufałem swojemu instynktowi”.

Zawsze modny Guy Ritchie, Kanye West i Justin Timberlake noszą ciuchy Ralpha Laurena. Ty też możesz wyglądać jak oni, jeśli będziesz przestrzegał kilku reguł: myśl jak bogacz – zarówno jeśli chodzi o materiały (aksamit, skóra), jak i o kolory (brązy, beże, szraości); urozmaicaj swój kalsyczny wygląd najmodniejszymi dodatkami (narzuć elegancki płaszcz do kostek na zwykły sweter; ubieraj się tak, jakbyś osiągnął już pewien poziom życia. Nie masz konia? No i co z tego? Po prostu ubieraj się tak, jakbyś miał; wybieraj takie ciuchy, które cię nie przyćmią. To drobne, choć istotne i kosztowne elementy stroju (krój, materiał, kolor) tworzą właściwą oprawę i dobry styl – dzięki nim będziesz wyglądał jak spadkobierca wielomilionowej fortuny. Ten niebywały sukces to nie tylko zasługa samego Ralpha. Nie osiągnąłby tego, gdyby nie stojąca przy nim murem od 46 lat żona (niektórzy wręcz twierdzą, że wiele projektów nosi znamiona damskiej ręki) i trójka dzieci – córka Dylan (36 lat), która ma własny sklep z cukierkami na Manhattanie, oraz synowie Andrew (41 lat), producent filmowy, i namaszczony już na następcę, pracujący z ojcem David (39 lat). Rodzina odgrywa w życiu Laurena istotną rolę. „Widuję się z dziećmi w weekendy i mam z nimi świetny kontakt”, deklaruje i to w zasadzie wszystko, bo wiadomo, że jest bardzo powściągliwy w słowach, jeśli chodzi o jego najbliższych. Łatwo jednak zauważyć, że Ricky jest zawsze przy nim – szczupła i drobna, o złocistych włosach, rozświetla przestrzeń wokół Ralpha, żeby ten był lepiej widoczny. Czy to podczas pokazu nowej kolekcji (kiedy na koniec Lauren wychodzi na wybieg, zawsze wskazuje na nią, a ona wstaje i objemuje męża), podróży do Rosji (na otwarcie salonu marki w Moskwie), trudnych chwil kryzysów (zdarzały się i takie, ale projektant-prezes zawsze wychodzi z nich obronną ręką), czy podczas świętowania kolejnych sukcesów. Jak wiosną, kiedy przyjechali razem do Paryża, by odebrać Order Legii Honorowej z rąk prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego, przyznany Ralphowi za całokształt. Choć zważywszy jego zasługi dla promocji brytyjskiego stylu życia, bardziej należałby mu się tytuł „sir”.

Natalia Syrzycka-Mlicka

foto: Getty Images / Flash Press Media

zaprojektowałem w 1967, wcale się nie zestarzały”, mówi. I mimo że wypuszcza co sezon nowe kolekcje, jest w tym wiele prawdy. Lauren od 43 lat sprzedaje nie tylko ciuchy, ale wizję świata, świata, w którym każdy, kto nosi jego spodnie i swetry, może grać w polo – nawet jeśli nie stać go na lekcje jazdy konnej. Bo sam świetnie pamięta lata swojego dzieciństwa i swoje ówczesne marzenia… Ralph, rocznik 1939, wychował się w rodzinie żydowskich imigrantów, Friedy i Franka Lifshitzów (zmienili nazwisko na Lauren w latach 50.) razem z trzema starszymi braćmi. Jego ojciec był artystą, malarzem, ale zarabiał na życie malując mieszkania, a matka – jak to wtedy było w klasie średniej w zwyczaju – zajmowała się domem i wychowaniem synów. Mieszkali w Nowym Jorku, w Bronksie. Jako nastolatek Ralph był bardzo popularny – wysportowany, dobrze wychowany, zabawny i zawsze w najmodniejszych ciuchach. Sam zarabiał na nie pieniądze, bo nie dość, że sprzedawał kolegom własnoręcznie szyte krawaty, to jeszcze pracował po szkole w sklepie z odzieżą. W licealnej księdze pamiątkowej napisał, że ma zamiar zostać milionerem – i wygląda, że to były poważne plany. Wbrew zdaniu matki (która marzyła, żeby syn został rabinem), studiował handel pracując dorywczo najpierw jako sprzedawca rękawiczek, a potem w firmie produkującej krawaty. Jednak po dwóch latach rzucił szkołę – już dobrze wiedział, że pieniądze chce robić w świecie mody…


ad


[Sport]

Przygotuj się na sezon białego szaleństwa Idzie zima, a wraz z nią czas zjazdówek i biegówek, hokeja, snowboardu, skibobu, bobsleja i mnóstwa śnieżnych atrakcji. Alpejskie trasy kuszą, lodowce gościnnie udostępniają zbocza, ale ilu z was – przyznajcie się uczciwie – przygotowuje się do sezonu? o roku zimą mnóstwo połamanych nóg, rąk i poważnych urazów stawu kolanowego, a dużej części z nich można by uniknąć, gdyby poćwiczyć przed wyjazdem. I nie chodzi o wyczerpującą siłownię tydzień przed eskapadą (już samo to może spowodować nadwerężenie mięśni i stawów), ale o co najmniej dwa miesiące indywidualnie dobranych ćwiczeń – a więc trening personalny! „Jestem batem nad głową”, śmieje się Adam Zarzycki, trener personalny i General Meneger Gravitan Health and Sport Club w Jankach. „Sam nie zawsze masz ochotę wyjść poćwiczyć, ale jak wiesz, że ktoś czeka specjalnie na ciebie w dobrze wyposażonym klubie – to zupełnie inna sprawa, to motywuje”. Trening dostosowany jest do indywidualnych potrzeb konkretnej osoby. Każdy, kto zdecyduje się na tę formę ćwiczeń – niezależnie od tego, czy będzie chciał nabrać kondycji, wyrzeźbić tors, trochę zrzucić – będzie miał pełną uwagę trenera, jego inwencję w umówionym czasie tylko dla siebie. „Kiedy ćwiczysz sam, nie możesz skorygować swoich błędów, nie do końca wiesz, jak prawidłowo wykonać ćwiczenie albo też nie robisz akurat tych ruchów, które powinieneś. Trener jest właśnie od tego: poprawi, urozmaici ćwiczenia i musi mieć taką wiedzę, żeby mógł pracować z każdym”, wyjaśnia Adam. „Poza tym coraz częściej zdarza się, że to nie tylko o trening chodzi – często pomagam dobrać dietę, układam grafik posiłków i zajęć sportowych, Burberry

50

wiem, jakie suplementy warto przyjmować, bywa też, że wysyłam pana do lekarza, bo widzę, że same ćwiczenia tu nie pomogą”, wylicza. „Fajne jest ćwiczenie razem – niektórzy tak właśnie wolą, bo widzą, że ja też się męczę, pocę, że to nie jest wcale łatwe, no i wtedy obaj widzimy efekty”, uśmiecha się. Z trenerem można ćwiczyć nie tylko na siłowni, ale można się z nim umówić na wspólne bieganie, rower, basen albo na wracający do łask i coraz modniejszy boks. „Nie żeby od razu na ringu, ale worki bokserskie, gruszki, skakanka niesamowicie rozwijają sprawność, refleks, mięśnie, a przy okazji odstresowują, relaksują wręcz”, uważa Adam. Trener z Gravitana opowiada też o tym, że zdarza mu się zaprzyjaźniać ze swoimi „podopiecznymi”: „Jak się robi coś razem, to i pogadać miło; widzę wręcz, jak ludzie nabierają do mnie coraz większego zaufania – polecają mnie dalej, wracają po jakimś czasie albo przyprowadzają znajomego, syna”. Na trening personalny można się też z góry umówić we dwóch z kumplem od deski. Zaprawa będzie przyjemniejsza, ale jednak pod okiem profesjonalisty. „Ważne, że jestem, bo jak panowie przychodzą razem, to próbują się popisywać, biorą za duże ciężary, przetrenowują się – bo kumpel patrzy. Najczęściej wystarcza połowa tego, żeby sobie ładnie wyrzeźbił mięśnie”, cierpliwie tłumaczy Adam Zarzycki. I nie trzeba z trenerem ćwiczyć

cały czas, bo to jednak nietania impreza (od 110 złotych w górę za godzinę indywidualnych zajęć), ale na pewno warto spotkać się kilka razy. Przy wyborze trenera nie warto jednak kierować się modnymi lokalizacjami i głośnymi nazwiskami – trzeba raczej sprawdzić wykształcenie, dowiedzieć się o doświadczenie danego trenera, poprosić o zajęcia pokazowe. „Dobrego trenera poznasz po tym, że już po kilku zajęciach zobaczysz efekty”, uważa Adam. „Bo trener nie musi być ani najsilniejszy, ani najszybszy, ani najlepiej zbudowany, ale musi wiedzieć najlepiej, co jest dla ciebie dobre”. Może warto więc, zamiast wracać z Włoch czy Austrii z dobrą znajomością lokalnych oddziałów chirurgicznych i z perspektywą kilkutygodniowego „odpoczynku” z nogą w gipsie, szybko rozeznać się w rynku i umówić na pierwsze zajęcia. NSM

Gravitan Health and Sport Club Centrum fitnessu w Jankach dla każdego. Prawie 2000 m2 powierzchni, a na niej: strefa treningu personalnego, wielofunkcyjne systemy do ćwiczeń siłowych, symulator sportów, sala do indoor cyclingu, strefa relaksu z tężnią i solanką, sauną suchą i łaźniami parowymi, dwie przestronne sale do fitnessu i wiele innych możliwości osiągnięcia wymarzonej sylwetki. Więcej na www.janki.gravitan.pl

foto: pocsports.com

C


ad


[Pielęgnacja]

Spa dla zdrowia i przyjemności Około 31% mężczyzn poddaje się zabiegom spa, jak podaje międzynarodowa organizacja International SPA Association. Światowy mężczyzna doskonale wie, jak korzystać z ich dobrodziejstw.

D

obre ośrodki spa mają ofertę skrojoną na miarę męskich potrzeb, która nie ogranicza się tylko do sfery relaksu, lecz proponują specjalne programy dla mężczyzn („only for men”). Dbają też, aby wystrój, kolorystyka, udogodnienia, rodzaje produktów były dostosowane do ich upodobań. Spa nie odbiera się już jako czegoś wyłącznie dla kobiet. Idąc za wzorem światowych trendów Hotele SPA Dr Irena Eris stworzyły naturalną atmosferę w swoich obiektach – tu nikogo nie dziwi widok mężczyzn w szlafroku, w klapkach czy z mokrą głową. Korzystają oni nie tylko z masaży klasycznych i manicure, ale też coraz chętniej umawiają się na peelingi, hydromasaże czy oczyszczanie skóry. Wprawdzie tylko sporadycznie poddają się bardziej radykalnym zabiegom z zakresu medycyny estetycznej, jak mezoterapia (zabieg intensywnie odżywiający skórę), głębokie złuszczanie kwasami (pozwala m.in. na spłycenie blizn) czy wypełnianie głębokich bruzd (wygładzenie) kwasem hialuronowym. Ale coraz częściej korzystają z kosmetycznych zabiegów liftingujących, redukujących worki pod oczami lub wzmacniających naczynka.

Jednak pobyt w spa nie musi od razu oznaczać konieczności poddawania się zabiegom kosmetycznym. Obecnie hotele spa są postrzegane jako jedna z niewielu ostoi ciszy i relaksu. Są oazą spokoju, gdzie można się odciąć od codziennego zabiegania i podejmowania stresujących decyzji, wyspać się i zwyczajnie poleniuchować. Wolniej, ciszej, przyjemniej – tu takie słowa nabierają wartości na nowo. Dlatego coraz chętniej wiele osób poświęca swój cenny wolny czas na spędzenie weekendu czy tygodniowego urlopu właśnie w takim miejscu. Przez cały dzień można relaksować się podczas masaży, nabierać energii w jacuzzi, oczyścić organizm w saunach i poczuć się fantastycznie na basenie. Podobnie podczas posiłków nie ma mowy o pośpiechu. Dania serwowane à la carte są okazją do celebrowania chwil przeznaczonych na konsumpcję i delektowania się smakami wykwintnych potraw i wybornych win. Odkrywanie uroków dobrej kuchni odgrywa ważną rolę w sferze przyjemności. Do tego wypoczynek w luksusowych warunkach i z profesjonalnym serwisem – spa to coraz popularniejszy styl wypoczywania. J.S.

www.DrIrenaErisSpa.com Hotele SPA Dr Irena Eris otrzymały rekomendację miesięcznika Forbes i Noble Concierge. Zostały nagrodzone SPA Prestige Awards i dostały najwyższy certyfikat jakości Premium Quality (przyznany przez Niemieckie Stowarzyszenie Wellness). Należą do międzynarodowych organizacji International SPA Association i Premium SPA Resorts.


ad


Na błysk w oku i świeżość spojrzenia, z witaminą C, żel pod oczy Men Expert Hydra Energetic Eye Roll On, 35 zł

Silnie energetyzujący żel pobudzający, wzmacniający i łagodzący skórę Men Expert Hydra Energetic Turbo Booster 50 ml, 40 zł

Zapach wiecznej walki, wytyczania celów, doskonalenia strategii i zwycięstwa, woda toaletowa Davidoff Champion, 279 zł

Nawilżenie, orzeźwienie, odprężenie, żel pod prysznic Shiseido ZEN for MEN, 105 zł

Nieustanna ochrona, delikatność i uwodzicielska woń, dezodorant Shiseido ZEN for MEN, 97 zł

Efekt chłodnej świeżości i drzewno-orientalny zapach, woda po goleniu Shiseido ZEN for MEN, 202 zł

[Pielęgnacja]

Równowaga zmysłów

Zbudź się o poranku i wybiegnij prosto w zamglony pejzaż. Daj się ponieść kroplom mżawki, nie stawaj, póki nie dotrzesz do czerwono-złotego wzgórza. U jego stóp weź głęboki wdech i wskocz do lodowatej wody błękitno-srebrego jeziora. Zanurz się w niej cały na krótką chwilę, a potem przysiądź przy płonącym ogniu i poczuj jesienny zapach palonych drew.


ad


Do przodu! A co powiecie na szybki rozwój swojej firmy? Taki po prostu, bez większych formalności, szybko, bezpiecznie. A jeśli rozwój to dzięki leasingowi, oczywiście w EFL. Zobaczcie, że jest to możliwe. Nasi Klienci przyspieszają,

żakiet: Simple 459 zł spódnica: Solar 249 zł bluzka: Simple 250 zł rajstopy: Gatta 29 zł buty: Kazar 299 zł


bo nasi doradcy wskazujÄ… kierunek.


żakiet: Zara 190 zł spódnica: Zara 119 zł bluzka: Simple 250 zł buty: Kazar 669 zł

Nasi Klienci budują swój sukces,


koszula: Wrangler 159 zł kamizelka: Wrangler 499 zł dżinsy: Lee 329 zł czapka: Wrangler 99 zł buty: Kazar 349 zł

bo nasi doradcy są na wyciągnięcie ręki.


koszula: Zara 299 zł spodnie: Tru Trussardi 790 zł buty: Kazar 379 zł

Nasi Klienci pracują bezpiecznie,

Dziękujemy za pomoc w realizacji sesji firmie Intrac i gabinetowi stomatologicznemu Sentek&Sentek.


garnitur: Rage Age 2699 zł koszula: Rage Age 299 zł krawat: Rage Age 249 zł buty: Kazar 499 zł

bo nasi doradcy znają ich potrzeby.

www.efl.pl, www.przyspiesz.efl.pl, Infolinia: 0 801 677 666


Kino domowe FUNAI Blu-ray HT2-M200. Zaskakuje mnogością funkcji oraz nadzwyczajną jakością obrazu i dźwięku. Pełnia szczęścia dla miłośników dobrego kina. Niezapomniana moc wrażeń, okraszona nowoczesną technologią i innowacyjnymi rozwiązaniami. Zapewnia obraz w jakości Full HD, dostęp do rozgłośni internetowych przez vTuner i kinową dynamikę – 24 klatki animacji na sekundę. Moc wyjściowa audio to 1000 W. Radzimy zapiąć pasy!

Stworzony w Japonii.


NOWOŚĆ! Przenośny FUNAI Blu-ray PB1-M200. Unikalny na rynku, wygodny, poręczny odtwarzacz Blu-ray z niewielkim ekranem to odpowiedź na potrzeby miłośników cyfrowej rozrywki, którzy nie chcą rozstawać się z ulubionymi filmami nawet w podróży. Urządzenie wyświetla obraz w rozdzielczości 1024 x 600 pikseli, a po podłączeniu do domowego telewizora może stać się w pełni funkcjonalnym kinem domowym. Niezbędnik w podróży z dziećmi. Gadżet dla zapracowanego biznesmena. Sezon na blu!

Przyjemność na lata.


Seria LH851. Białe perły od FUNAI. Doskonały obraz i cyfrowy tuner MPEG-4 zamknięty w białej, dizajnerskiej obudowie. Jeśli nastrój sprzyja, doskonale sprawdzi się zwłaszcza w sypialni. Wpisuje się we wnętrze nowoczesne, pełne akcentów świadczących o wysublimowanym guście właściciela. Przekorny urok niekonwencjonalnej kolorystyki powie wiele o użytkowniku tego sprzętu... nawet jeśli na co dzień trudno go wybielić.

Stworzony w Japonii.


Seria LH850. Klasyczna doskonałość. Alians klasycznej elegancji i wyrafinowanej technologii. Wybór dla tych, którzy nie lubią zbędnych eksperymentów. Mocny charakter bez krzykliwych barw, ryzykownych linii i niepotrzebnej awangardy. Cyfrowy tuner MPEG-4 i obraz w jakości HD dopełniają całości. Potęga doznań prosto z Japonii. Technologiczna doskonałość ponad wszystko.

Przyjemność na lata.


Cruze

Od 49 900 zł

Sonia

kurtka: Adidas Stella – 1029 zł bluza: Diverse – 119 zł t-shirt: Diverse – 49 zł spodnie: Lee – 299 zł trampki: Wojas – 299 zł

Tomek

kurtka: Regeage –1499 zł t -shirt: Adidas – 259 zł dżinsy: Wrangler – 299 zł buty: Wojas – 289 zł


kolorowa lekkość bytu


Sonia

kurtka: Adidas Orginals – 329 zł bluzka: Simple – 200 zł spodnie: Simple – 299 zł buty: Wojas – 259 zł

Cruze

System Audio i ESC (elektroniczny system stabilizacji toru jazdy) w standardzie

Tomek

bluza: Diverse –119 zł bluza: Diverse – 119 zł dżinsy: Lee – 319 zł buty: Wojas – 299 zł

Tomek

marynarka: Ossoliński (wzór) spodnie: Regeage – 1350 zł szal: Zara – 89 zł buty: Wojas – 349 zł

Sonia

kurtka: Ochnik – 899 zł kurtka: Adidas – 259 zł tunika: Adidas – 299 zł buty: Wojas – 499 zł

Cruze

Nagroda „Auto Best 2010”


Tomek

kurtka: Ochnik – 1100 zł bluza: H&M – 119 zł dżinsy: Lee – 319 zł


Cruze

5 gwiazdek Euro NCAP

Tomek

kurtka: Ochnik – 1100 zł bluza: H&M – 119 zł dżinsy: Lee – 319 zł

Tomek

kurtka: Ochnik – 1100 zł bluza: H&M – 119 zł dżinsy: Lee – 319 zł buty: Wojas – 329 zł

Sonia

sweter: H&M – 129 zł sweter: Diverse 119 zł dżinsy: Lee – 299 zł buty: Wojas – 259 zł


Tomek

t-shirt: Adidas Orignals Vespa – 149 zł spodnie: Regeage – 135 zł buty: Wojas – 349 zł

Cruze

Moc silnika od 116 do 150 KM

Tomek

marynarka: Regeage – 1499 zł t-shirt: Adidas Originals Vespa – 149 zł dżinsy: Wrangler 299 zł

Sonia

sweter: Simple – 400 zł koszulka: Diverse – 79 zł spodnie: Lee 299 zł buty: Wojas – 459 zł

Dziekujemy za pomoc w realizacji sesji firmie Costa i restauracji Jeffs


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.