Inwestor Finansowy 08/2005

Page 1



Spis treści WYWIAD INWESTORA

ROZMOWA INWESTORA

Ekonometria a decyzje inwestycyjne

Terroryzm a globalizacja

Z Tomaszem Szapiro, Profesorem SGH i Członkiem Rady Nadzorczej WGI Domu Maklerskiego rozmawiał Wojciech Pysiewicz.

Rozmowa z Richardem Mbewe, głównym ekonomistą WGI Domu Maklerskiego.

Str. 6 – 9

Str. 26 – 27

KREDYTY PORADY

Z ŻYCIA WGI INVESTORS CLUB

Ryzykowny frank

Internetowe życie programu WGI IC

Czy zadłużanie się we frankach w obliczu spadającego oprocentowania kredytów złotówkowych i mało klarownej sytuacji na rynku walutowym nie niesie ze sobą zbyt dużego ryzyka? M ACIE J CHOJ NACK I

Str. 10 – 12

MIROSŁ AW KON K EL

Program WGI Investors Club oferuje swoim członkom wiele korzyści poprzez stronę internetową. INGA GAWŁOWSKA

Str. 28 – 29

INWESTYCJE PORADY Jak zarobić pierwszy milion?

INWESTYCJE PORADY Wybory mogą osłabić złotego Eksperci WGI Domu Maklerskiego uważają, że okres przedwyborczy może być trudny dla krajowej waluty.

Stare porzekadło mówi, że pierwszy milion trzeba ukraść, aby dorobić się drugiego. Niekiedy jest to brutalna prawda. A DA M Ł AGA NOWSK I

Str. 14 – 15

Str. 30 – 31

UNIA MONETARNA

INWESTYCJE PORADY

Co dalej z euro?

Zarobić na kredycie hipotecznym

Rynek walutowy zareagował na wyniki referendum we Francji i Holandii panicznym osłabieniem euro.

Klient decydując się na kredyt hipoteczny wcześniej czy później staje przed wyborem oferty konkretnego banku.

PIOT R K UCZ Y ŃSK I

K A ROL I NA DU DA

Str. 16 – 18

Str. 32 – 33

GOSPODARKA EUROPA

UNIA POLITYKA

Ukraińskie uderzenie

Konstytucyjne kłopoty

Ukraina przestała być ograniczona Polską z jednej, a Rosją z drugiej strony. Ogromny rynek kusi teraz przedsiębiorców z całej Unii Europejskiej.

R ICH A R D MBEW E

Str. 34 – 36

M A RCI N ROSOŁ OWSK I

Str. 20 – 21

LOKATY BANKOWE

INWESTYCJE PORADY

Jak wybrać lokatę?

Obligacje na wymarciu Dziś mało kto pamięta jeszcze, że obligacje dawały kilkanaście czy kilkadziesiąt procent zysku w skali roku. MAREK WĘGRZANOWSKI

Europa musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto dążyć do zwiększania integracji politycznej.

Polacy często wybierają lokaty bankowe, chociaż znaczenie tej formy oszczędzania od kilku lat spada. MICH A Ł K ISIEL

Str. 37 – 39

Str. 22 – 23

Z GRUBEJ RURY Liniowe zbawienie PIOT R K UCZ Y ŃSK I

Str. 42

www.wgi.pl/inwestor


OD REDAKCJI

S

zanowni Państwo,

od wielu lat nie udaje się w Polsce znaleźć skutecznego sposobu na walkę z korupcją. Według wszelkich statystyk należymy pod tym względem do światowej czołówki. Na 145 krajów objętych badaniami Transparency International Polska zajęła 67. miejsce wśród najbardziej skorumpowanych państw. Polska jest także najbardziej skorumpowanym krajem Unii Europejskiej. W Europie wyprzedza nas jedynie Rumunia. Co piąty polski przedsiębiorca deklaruje, że próbowano mu wręczyć łapówkę w zamian za nawiązanie współpracy, a co czwarty nie kryje przed ankieterami CBOS-u, że przynajmniej raz zdarzyło mu się ją wręczyć. Wyniki są niepokojące, zwłaszcza że wbrew pozorom zjawisko nasila się i można odnieść wrażenie, że skorumpowani są wszyscy – od posłów, urzędników, przez służbę zdrowia, egzaminatorów nauki jazdy po sędziów piłkarskich. Informacje o kolejnych aferach korupcyjnych spowszedniały do tego stopnia, że nikt nie ma siły ani pomysłów na walkę z łapówkarstwem. Posłowie stale mówią o wprowadzaniu przepisów antykorupcyjnych, ale nowe rozwiązania w żadnym stopniu jak dotąd nie wpłynęły na zmniejszenie korupcji w gospodarce. Czy mamy zatem przyzwyczaić się do życia w skorumpowanym kraju? Do walki z korupcją niezbędne są rozwiązania systemowe – najpierw trzeba uprościć przepisy, a dopiero potem zabierać się za ściganie łapówkarzy. Skoro korupcja jest tak powszechna, to czy można ją zwalczyć? Główny problem to postawa społeczeństwa. Dopóki korupcja będzie tolerowana i akceptowana, dopóty nie uda jej się wyplenić żadnymi ustawowymi ograniczeniami i zakazami.

R EDA KCJA

WGI Consulting ul. Chłodna 51 (XXVIII p.) 00-867 Warszawa tel.: (22) 528 31 80 faks: (22) 528 31 81 www.wgi.pl/inwestor

R EDA KTOR NACZELN Y

Wojciech Pysiewicz wojciech.pysiewicz@wgi.pl ZASTĘPCA R EDA KTOR A NACZELNEGO

Zespół redakcyjny

Artur Niewrzędowski artur.niewrzedowski@wgi.pl SEK R ETA R Z R EDA KCJ I

Edyta Woźniak edyta.wozniak@wgi.pl R EK L A M A I PROMOCJA

G OSP ODA R K A W

OB I E K T Y W I E

Wioleta Białowąs wioleta.bialowas@wgi.pl FOTOGR A F IE

Żelazna Studio (fotografia na okładce)

Marek Ochman Tomasz Zagórski RYSU NK I

Jolanta Kędzierska Tomasz Pisarek DYR EKTOR A RT YST YCZN Y

Tomasz Pisarek t.pisarek@grupa.advertis.pl OPR ACOWANIE GR A F ICZNE I SKŁ A D

Advertis ul. Chłodna 51 00-867 Warszawa tel.: (22) 256 16 16–17 faks: (22) 256 16 19 www.grupa.advertis.pl FOT. TOMASZ Z AGÓRSKI



WYWIAD INWESTORA

Ekonometria a decyzje inwestycyjne Z Tomaszem Szapiro, Profesorem SGH i Członkiem Rady Nadzorczej WGI Domu Maklerskiego rozmawiał Wojciech Pysiewicz. W jaki sposób po raz pierwszy zetknął się Pan z ekonometrią i co zadecydowało o tym, że zaczął się Pan nią interesować? WOJCIECH PYSIEWICZ:

W życiu zawodowym, z klasyczną ekonometrią zetknąłem się stosunkowo późno. Długo interesowałem się wyżynami teorii – metodami optymalizacji, algorytmami decyzyjnymi i potem sztuczną inteligencją. Dziś myślę, że obok szczerego zainteresowania teorią w tej ucieczce od praktyki sporo było niepewności, prób wywyższenia się i naukowej buńczuczności. Przecież to teoria rozstrzyga, dowodzi, wspomaga… Teraz taka postawa wydaje mi się nieco naiwna, może zarozumiała, choć sympatycznie oparta o romantyczne przekonanie o potędze nauki i jej królowej – matematyki. Pokory, a raczej – umiaru i docenienia zdrowej proporcji teorii i praktyki, nauczyli mnie koledzy w Kanadzie oraz doświadczenia z praktyki. Parametry modeli decyzyjnych trzeba bowiem jakoś wyznaczyć i tu bez inteligentnej analizy danych, bez ekonometrii niewiele można zdziałać. Ale zadecydowało swoiste przeżycie intelektualne – poznałem rozumowanie, dowodzące, że decyzja zależy od wiedzy o metodach decyzyjnych nie mniej niż od przedmiotu decyzji i podmiotu, który tę decyzję podejmuje. Ponieważ decyzja to droga do celu, więc ten, kto nie zna metod decyzyjnych, po trosze rezygnuje z wpływu na osiąganie swych celów. No i już nie mogłem pozostać obojętny... TOMASZ SZAPIRO:

Jeżeli prześledzimy historię Nagrody Nobla z ekonomii to okaże się, że znaczna część nagrodzonych naukowców to ekonometrycy. Czy to oznacza, że nie ma już ekonomii bez ekonometrii? WP:

6

|

TS: Sądzę, że wydzielenie ekonometrii z ekonomii to za-

bieg nieuprawniony. Ekonometrycy dążą do zrozumienia zjawisk ekonomicznych. Ekonomiści sięgają po ekonometrię, gdy ich decyzje trzeba wyrazić liczbą, czyli – niemal zawsze. Niejako po drodze tworzą, jak np. Robert Engle i Clive Granger – nobliści z 2003 r. – innowacyjne metody, które nie są dla nich celem samym w sobie, lecz stają się narzędziami w objaśnianiu zjawisk gospodarczych i budowie decyzji rozmaitej skali. Jana Tinbergena i Ragnara Frischa – twórców terminu ”ekonometria” – nagrodzono pierwszą Nagrodą Nobla z ekonomii w 1969 r. za budowę i zastosowanie matematycznych modeli do analiz makroekonomicznych. W 1980 r. Lawrence Kleina nagrodzono za modele skomputeryzowane, wykorzystywane w budowie polityki gospodarczej. Tę listę można wydłużać. Warto też odnotować znakomite wykształcenie matematyczne noblistów z ekonomii.

Kilka lat temu Nagrodą Nobla nagrodzono dwóch ekonometryków, którzy zajmowali się budowaniem modeli opisujących zachowania konsumentów i gospodarstw domowych. WP:

TS: To

kolejny przykład interdyscyplinarności... Daniel McFadden oraz James Heckman w 2000 r. dostali Nagrodę Nobla za mikroekonometrię – stworzenie i wykorzystanie metod włączających np. dane gospodarstw domowych do klasycznej analizy ekonomicznej. To wyraz uznania dla nurtu, w którym wychodzi się poza analizy klasycznych danych makroekonomicznych, co wymaga świetnej znajomości ekonomii i statystyki.


TOMASZ SZAPIRO

Profesor SGH, Członek Rady Nadzorczej WGI Domu Maklerskiego Tomasz Szapiro (ur. w 1950 r.) od ponad 30 lat związany ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie, gdzie jest m.in. Kierownikiem Zakładu Wspomagania i Analizy Decyzji w Instytucie Ekonometrii. Ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, obronił doktorat z matematyki w Polskiej Akademii Nauk. Habilitację i tytuł profesorski uzyskał w dziedzinie nauk ekonomicznych. Adjunct Professor International Business Studies w renomowanej Carlson School of Management na Uniwersytecie Minnesoty w USA. Jest autorem lub współautorem ponad stu artykułów naukowych opublikowanych w kraju i za granicą. Koordynował wiele krajowych i międzynarodowych projektów badawczych. Współpracuje naukowo z zagranicznymi uczelniami (m.in. Universite Catholique, Louvain-La-Neuve w Belgii, Strathclyde University w Wielkiej Brytanii, University of Minnesota w USA i University of Ottawa w Kanadzie).


WYWIAD INWESTORA

W takim razie czy ekonometria może wyjaśniać za pomocą wzorów matematycznych tak nieprzewidywalne cechy, jak np. nasz gust? WP:

Gusty można tworzyć. Co robiliby specjaliści marketingu, gdyby uwierzyli, że gustu nie można kształtować? Że nie można wpływać na potrzeby nabywców? Że nie można kształtować popytu? Ekonometria ma logikę black box’u, swoistego magicznego pudełka, do którego coś wkładamy, a po chwili wyjmujemy przetworzone. Do równań wprowadzamy dane i po TS:

PROFESOR SZAPIRO O EKONOMETRII Ekonometria jest jak encyklopedia specjalnych narzędzi statystycznych do empirycznej analizy zjawisk ekonomicznych. Model ekonometryczny to matematyczny opis zjawiska ekonomicznego w postaci równań. Zakłada się, że zjawisko opisane jest zmiennymi, które są współzależne – znajomość jednych zmiennych – objaśniających – pozwala wyznaczyć inne – objaśniane. Na przykład, można objaśniać wartości zmiennej, jaką jest zwrot z inwestycji, korzystając ze znajomości zmiennych takich jak wartość inwestycji i poziom ryzyka. Ekonometria zaczyna się wtedy, kiedy nie wiadomo jak objaśniać zmienne i to w sytuacjach losowych. Korzystamy wówczas z obserwacji z przeszłości, opisujemy losowość i dobieramy model, po czym wyznaczamy parametry równań. Z tego punktu widzenia, ekonometria to prababcia sztucznej inteligencji, a dokładniej – data mining’u – czyli procedur wydobywania wiedzy z danych. Jeśli związek między zmiennymi istnieje naprawdę i jeśli wiedzę stosuje się umiejętnie, to można wykorzystać model do poprawnego podejmowania decyzji. Tu ekonometria wykracza poza swoje tradycyjne ramy. Algorytmy i metody analizy, optymalizacji decyzji i komputerowego wspomagania decydentów, zwłaszcza w układach złożonych to badania operacyjne – moja dziedzina zainteresowań naukowych.

8

|

magicznej obróbce otrzymujemy wynik. W podejściu klasycznym dane musiały być mierzalne, co bardzo ograniczało przedmiot analizy. Dziś potrafimy łączyć zalety twardego, matematycznego przetwarzania danych z opisem zmiennych subiektywnych czy rozmytych. To tzw. modelowanie miękkie pozwala objaśnić nowe obszary zjawisk i przewidywać zmiany na tej podstawie. Przewidywania są też zazwyczaj miękkie, nieprecyzyjne czy precyzyjne inaczej – przewidywane są np. prawdopodobieństwa zmian, a nie fakty. Ale warto też pamiętać o cytowanych po wielokroć słowach Izaaka Newtona: ”Potrafię wyliczyć ruch ciał niebieskich, ale nie potrafię wyliczyć ludzkiego szaleństwa…”, kiedy to w 1720 r. stracił 20 000 tys. funtów na giełdzie, w wyniku odwrócenia się koniunktury giełdowej i spadku akcji firmy South Sea, w które zainwestował. Wiedza i nieprzewidywalność zachowań ludzkich są w nieustannej opozycji.

Przejdźmy do obszaru zbliżonego do działalności WGI Domu Maklerskiego. Jak ekonometria radzi sobie z kursami walutowymi? WP:

Radzić sobie znaczy tu: umieć wprowadzić zmienne tak, by ich wartości objaśniały zmiany kursu. Ponieważ ekonomia przekonująco uczy o wzajemnym wpływie zjawisk ekonomicznych i kursu walutowego, więc mamy tu morze zmiennych – np. makroekonomicznych – do wybrania zestawu, który można wykorzystać w modelu do objaśnienia poziomu kursu. Dobrą wiadomością dla zwolenników tego podejścia jest naukowe uzasadnienie związku między zmiennymi, a złą to, że mniej jasne jest, które zmienne wybrać. Co gorsza, jeśli je nareszcie dobierzemy i potwierdzimy stosownymi testami, to i tak pozostaje pytanie czy zmienne te nie utracą swojej objaśniającej mocy i czy nie trzeba będzie dobierać innego zestawu. TS:

Trochę to zawiłe i złożone – czy są może radykalnie inne podejścia? WP:

Rzeczywiście istnieje także prostsza strategia analizy ekonometrycznej, polegająca na objaśnianiu kursu, przy wykorzystaniu jego historycznych wartości. To jakby twierdzić, że kurs ma pamięć – wartość kursu w piątek zależy od kursu TS:

z czwartku i środy, a może nawet z ubiegłego miesiąca. Z dopuszczalnym tu uproszczeniem powiemy, że rynek, który potrafi odzwierciedlić w cenie wszystkie informacje, jakie ją kształtują i dzięki temu pozwala wykorzystywać te informacje zaszyte w przeszłych wartościach jest efektywny. Badania pokazują, że rynki nie są efektywne i trzeba w decyzjach uwzględniać dane z przeszłości odleglejszej.

Coraz popularniejszy jest pogląd, że prognozowanie pogody i rynków finansowych w dłuższym terminie jest równie nieskuteczne. Jak to jest? WP:

Popularność bywa zdradliwym kryterium prawdy… Niemniej faktem jest, że pewne prognozy wychodzą zaskakująco dobrze, a jednak trzeba powiedzieć, że są nieskuteczne. Ten paradoks wynika stąd, że inwestor zarabia na zmianie kursu. Tymczasem analiza ekonometryczna może prowadzić do ponad 90-procentowej trafności przewidywania wartości kursu i niemal 100-procentowej nietrafności przewidywań zmiany tendencji spadkowej czy wzrostowej na przeciwną. Wtedy bez innych sygnałów nie wiadomo, czy sprzedać czy zatrzymać waluty. Mówiąc metaforycznie: nietrudno przewidzieć w kwietniu zmienną pogodę, ale gdyby nie łamało w kościach na zmiany, to nie wiedzielibyśmy czy brać z domu parasol. I na tym koniec analogii z pogodą. TS:

Jakie są główne różnice między systemami mechanicznymi i inwestorami, którzy biorą pod uwagę wszystkie inne czynniki? WP:

TS: Ależ inwestorzy, czy raczej analitycy, nie

biorą pod uwagę wszystkich innych czynników, cokolwiek by to nie znaczyło. I niestety na tym się kończy to, co wiemy o nich naprawdę. Sposoby decydowania są tak różne, że nie dają się ubrać w zestaw aksjomatów i modeli. Efekty indywidualnych decyzji też są zróżnicowane, a ich wpyw na kurs uśrednia się, tworząc wypadkową, co nie pozwala ocenić ich odrębnie. Umówmy się, że przez system mechaniczny rozumiemy system zarządzania, umożliwiający automatyzację decyzji inwestycyjnych – algorytm, który monitoruje kurs, decyduje o doborze zmiennych do modeli ekonometrycznych i wreszcie zamyka lub otwiera


pozycję. System można kontrolować, jest szybki, drogi w budowie, a wtedy w utrzymaniu tani i niekłopotliwy (chyba, że zdecydujemy się na odwrót). Inwestor ze swoją intuicją – przeciwnie: jest trudny do kontrolowania, wolniejszy od komputera i drogi – gdy uwzględnimy konieczność jego kształcenia, leczenia w przypadkach chorób, itp. Różnice są więc zasadnicze. Mają też – analitycy i systemy – cechy wspólne z magiczną skrzynką: dostają coś na wejściu, dają coś na wyjściu i nie potrafią się z tego wytłumaczyć w sposób zrozumiały dla inwestora – laika. W obu przypadkach brak na dziś wyników teoretycznych, pozwalających oszacować błąd, zmierzyć ryzyko. Dlatego dywersyfikujemy to ryzyko, korzystając z usług jednych i drugich.

Ekonometria to często dziedzina zbyt trudna nawet dla wielu studentów uczelni ekonomicznych – w wyszukiwarce Google po wpisaniu słowa ”ekonometria” jako pierwsze pojawiają się serwisy, za pośrednictwem których można zamówić napisanie pracy. Czy zatem początkujący inwestor lub menedżer może samodzielnie nauczyć się wykorzystywania tego rodzaju narzędzi? Jakie mógłby odnieść korzyści? WP:

TS: Chciałbym zedrzeć kostium sensacji z tego

bardzo ważnego pytania. Odnotujmy więc na początek niespotykaną dotąd mobilizację kierownictw wyższych uczelni do wyeliminowania plagiatów i życzmy im (kierownictwom) szczęścia. Zauważmy następnie, że przeogromna liczba ludzi miała problemy z tabliczką mnożenia czy działaniami na ułamkach. Jednak dopóki tych umiejętności nie opanowali, nie był możliwy nie tylko ich sukces, ale wręcz przetrwanie w świecie, w którym płaci się procentowo wymierzane podatki, odsetki od kredytu, itp. Bardzo niewiele z tych osób, rozumiejąc i wybaczając podobne trudności swoich dzieci, zaleciłoby im zarzucenie nauki matematyki. Trzeba dążyć do rozumienia narzędzi analitycznych. Sądzę też, że laik – początkujący inwestor – natknie się na poważniejsze bariery w innych miejscach niż zrozumienie modelu. Wyznaczanie parametrów w modelach wymaga rozstrzygania wielu drobnych dylematów, takich jak wspomniany problem doboru i wymiany zmiennych makroekonomicznych. Podobnie jest w sy-

LIPIEC 2005

tuacji korzystania ze znajomości historycznych wartości kursów – trzeba wtedy odpowiedzieć sobie na pytanie: jak głęboko sięgać pamięcią, ile tych danych uwzględniać w aktualnej analizie.

Jakie może być wykorzystanie ekonometrii w biznesie? Dlaczego menedżerowie powinni na dobre zaprzyjaźnić się z Excelem? WP:

TS: Mam

pokusę, żeby odesłać pana do książki „Decyzje menedżerskie z Excelem”, wydanej przez PWE, pod moją redakcją naukową, gdzie w obszernej przedmowie odpowiadam na pytanie „dlaczego arkusz kalkulacyjny?”, a potem wraz z kolegami podajemy dziesiątki zastosowań wykorzystujących studia przypadków, które powstały w trakcie naszych zajęć – zwłaszcza ze studentami pracującymi. Najkrótsza odpowiedź na pytanie o przyjaźń z Excelem brzmi: w tę stronę poszedł świat! Wprawdzie żaden arkusz kalkulacyjny nie nadaje się do budowania finalnych modeli złożonych problemów dużej skali, ale takie modele buduje się startując z uproszczeń, a we wstępnej, najważniejszej fazie modelowania arkusz bezdyskusyjnie dowodzi swej przydatności.

Czy mógłby Pan dokonać porównania popularności i wykorzystywania metod ekonometrycznych w Polsce i na Zachodzie? WP:

Nie znam wyników wiarygodnych badań, ani zbyt wielu ocen subiektywnych tego problemu. Ale trend można łatwo ocenić: następuje szybka konwergencja – szybko gonimy Zachód. Widzę tu dwie ważne okoliczności. Po pierwsze, zbliżenie to wynika z procesów integracyjnych, skutkujących w przejmowaniu i adaptacji zachodnich procedur wewnętrznych przez firmy działające w Polsce. Po wtóre, najważniejsze trudności w poznawaniu i korzystaniu z ekonometrii – czyli brak solidnych podstaw matematycznych wyniesionych ze szkoły – dotykają nas mniej niż bywa w wielu innych krajach. Przez lata mieliśmy niezłe programy nauczania matematyki i choć wiele zmieniło się na niekorzyść, to jednak ciągle warstwa osób najlepiej wykształconych ma bardzo przyzwoite podstawy. Nasz spokój może tylko burzyć fakt, że kto chce mieć przewagę, ten musi aspirować do tworzenia (sprzedawaTS:

PRZYKŁADY WYKORZYSTANIA MODELI EKONOMETRYCZNYCH Najważniejsze szkolne pojęcia wykorzystywane w opisie zjawisk losowych to wartość oczekiwana i odchylenie standardowe. Louis Bachelier (francuski ekonofizyk) w 1900 r. zauważył, że ruchem cen akcji rządzą nastroje tysięcy inwestorów giełdowych. Po zsumowaniu wszystkich bodźców stwierdził, że zmiany cen mają rozkład normalny – prawdopodobieństwo wystąpienia zmiany (opisywane tzw. krzywą Gaussa) jest dla pewnej wartości największe, a gdy odsuniemy się od tej wartości, to spada w tempie proporcjonalnym do aktualnej wielkości i odległości od wartości maksymalnej. Pozwala to wyznaczyć oczekiwaną wartość cen i miernik ryzyka, jakim jest odchylenie od ceny średniej – odchylenie standardowe. Podobnie traktował ryzyko ekonomista amerykański Harry Markowitz w najważniejszym, klasycznym już dziś podejściu – w teorii portfela efektywnego, dowodząc że w portfelu akcji należy maksymalizować stopę zwrotu i minimalizować zmienność – czyli poziom ryzyka. Za tę teorię, wielokrotnie potem rozwijaną, Markowitz dostał w 1990 r. Nagrodę Nobla. Sprawy od tamtych czasów zaszły bardzo, ale to bardzo daleko, niemniej istota pozostaje ta sama. TS

nia) metod, a nie pozostawać z tyłu, stosując (kupując) metody istniejące.

Jakimi cechami powinna się wyróżniać osoba, która chce skutecznie zarządzać pieniędzmi na rynku finansowym? WP:

W mojej ocenie najważniejsze jest to, czym górujemy nad maszynami. Intuicja, choćby skromne doświadczenie w modelowaniu oraz wiedza o teorii i praktyce inwestowania, odwaga do funkcjonowania warunkach niepewności, spokój i odporność psychiczna. No i nie lekceważyłbym ani losu – szczęścia czy pecha – ani dobrych doradców… TS:

WP:

Dziękuję za rozmowę

9


KREDYTY PORADY

RYZYKOWNY FRANK MACIEJ CHOJNACKI WGI Dom Maklerski

Kredyty we frankach szwajcarskich nadal cieszą się dużą popularnością. Czy jednak zadłużanie się we frankach w obliczu spadającego oprocentowania kredytów złotówkowych i mało klarownej sytuacji na krajowym rynku walutowym nie niesie ze sobą zbyt dużego ryzyka?

R

ozwój rynku kredytowego w Polsce to coraz większa oferta kredytów w walutach obcych. Początkowo możliwość zadłużania się w walutach innych niż złoty była zarezerwowana dla przedsiębiorstw, ale stopniowo banki wychodziły z ofertą kredytów walutowych również do osób fizycznych. Oferowanie kredytów w walutach krajów rozwiniętych, takich jak Stany Zjednoczone (dolary) czy Niemcy (marka niemiecka, euro) sprawiało, że oferty te konkurowały przede wszystkim oprocentowaniem. Stopy procentowe w tych krajach znajdowały się na poziomach zdecydowanie niższych niż w Polsce i to bez względu na bieżącą sytuację gospodarczą oraz prowadzoną aktualnie przez banki centralne politykę monetarną.

Faworyzowane euro W Polsce, gdzie stopy procentowe były narzędziem do walki z hiperinf lacją, ich poziom na początku lat 90. przekraczał 70 proc., a jeszcze pięć lat temu stopa referencyjna NBP wahała się w okolicach 20 proc. W takich warunkach zaciągnięcie kredytu w walucie obcej wielu osobom wydawało się idealnym wyjściem z sytuacji, ale czy tak rzeczywiście było? Prawdziwym hitem były jeszcze kilka lat temu kredyty w euro. Różnica pomiędzy stopą referencyjną NBP i EBC, wynosząca ok. 15 proc., uatrakcyjniała kredyty we wspólnej walucie. Banki prześcigały się w ofertach kredytów mieszkaniowych w euro, kusząc klientów niskim oprocentowaniem, możliwością przewalutowania kredytu w dowolnym momencie oraz wizją stabilnego euro.

10

|

Na początku 2000 r. kurs EUR/PLN wynosił 4,20, a stopy procentowe 3 proc. w Eurolandzie i 16,5 proc. w Polsce. Wszyscy, którzy zaciągnęli kredyt we wspólnej walucie mogli w tym czasie czuć się usatysfakcjonowani, ponieważ kurs EUR/PLN zaczął spadać. Korzystny dla kredytobiorców spadek wartości euro względem złotego został natychmiast nagłośniony przez banki i wykorzystany w sprzedaży. Klienci zainteresowani zaciągnięciem kredytu coraz poważniej rozważali możliwość zaciągnięcia zobowiązań w euro. Proces wprowadzania i promocji nowego produktu, jak również czas potrzebny na podjęcie decyzji przez klientów sprawiły, że większość kredytów została udzielona już po dużym spadku kursu. Zainteresowanie kredytami nie słabło nawet w połowie 2001 r., kiedy kurs EUR/PLN znajdował się poniżej 3,50. Klienci chętnie zadłużali się w euro, ponieważ różnica w oprocentowaniu kredytów nadal była znaczna, mimo rozpoczętego przez RPP cyklu obniżek stóp procentowych w Polsce. Dlaczego klienci decydowali się na kredyt walutowy, widząc wcześniejsze spadki wartości tej waluty? Prawdopodobnie liczyli na dalsze osłabienie euro, a w przewidywaniach utwierdził ich rynek. Dominował bowiem pogląd, że euro będzie cały czas traciło do głównych walut, a co za tym idzie również do złotego, a ewentualne odreagowanie nie powinno być duże i może najwyżej sięgnąć poziomu 4 złotych za euro. Przy takim scenariuszu niekorzystne dla klientów osłabienie złotego i wzmocnienie euro cały czas utrzymywało przewagę kredytu walutowego, głównie za sprawą wysokiego oprocentowania kredytu w złotych.


Nic nie trwa wiecznie Skazane na osłabienie euro, począwszy od 2002 r., zaczęło gwałtownie się umacniać do dolara i złotego. Najbardziej pesymistyczne warianty kredytobiorców zaczęły się sprawdzać zaledwie parę lat po zaciągnięciu zadłużenia, kiedy pozostało do zakończenia spłaty jeszcze kilka lub nawet kilkadziesiąt lat. Zaniepokojeni klienci w zdecydowanej większości nieinteresujący się rynkiem walutowym, a tym bardziej nieśledzący na bieżąco jego zachowania, stanęli przed dylematem: co dalej? Przewalutować kredyt na złotówki, godząc się na wyższe oprocentowanie czy pozostać przy kredycie walutowym i liczyć na spadki kursu EUR/PLN? Klienci, którzy zdecydowali się na przewalutowanie, zapewne odetchnęli z ulgą, gdy okazało się, że zamiast tracić wspólna waluta wciąż zyskiwała na wartości. Do umacniającego się na świecie euro dołączył jeszcze jeden czynnik – osłabiający się złoty. Kurs EUR/PLN wzrósł od stycznia 2003 r. do lutego 2004 r. z ok. 4 złotych do poziomu 4,93 – co stanowi wzrost o ponad 20 proc. Warto zauważyć, że podczas gdy kurs EUR/PLN wzrastał, stopy procentowe w Polsce były konsekwentnie obniżane z prawie 20 proc. na początku 2000 r. do ok. 6 proc. na początku roku 2004. Spadały zatem również koszty kredytu w złotówkach. Oczywiście wszyscy, którzy wytrzymali 20-proc. wzrosty kursu, mogli się cieszyć z jego spadków w ubiegłym roku i na początku roku bieżącego. Kurs EUR/PLN spadł poniżej 4 złotych, ale nadal pozostaje powyżej przedziału 3,60 – 3,70, po którym większość klientów zaciągnęła swój kredyt. Jednocześnie w czerwcu stopy procentowe w Polsce spadły do najniższego w historii poziomu 5 proc. i są tylko o 3 punkty procentowe wyższe niż w strefie euro.

Małe-wielkie zmiany Jeżeli spojrzymy na wykres franka szwajcarskiego do złotego można mieć wrażenie, że powtarza się historia z kredytami w euro. Popularność kredytów we frankach zaczęła się na rynku w momencie, gdy kurs CHF/PLN notował historyczne szczyty powyżej 3,10. Oczywiście oso-

SIERPIEŃ 2005

���������������������������������� ���������������������������������� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ����

���� ���� ����

���� ���� ����

���� ���� ����

���� ���� ����

���� ���� ����

���� ���� ����

����������������������������������� ����

����

����

����

����

���

���

����

����

����

����

����

����

������������

������������������������ ��� ��� ��� ��� ��� ��� ��� ��� ��� ���

����

����

����

by, które zdecydowały się na zaciągniecie kredytu na początku zeszłego roku mogły wykorzystać umocnienie złotego i dodatkowo obniżyć koszt kredytu. Klienci, którzy zdecydowali się na kredyt później i zaciągnęli go pod koniec zeszłego lub na początku bieżącego roku stracili całe dotychczasowe umocnienie złotego, a dodat-

����

����

����

kowo zaciągali zobowiązania we frankach po kursach najniższych od 3 lat! Co prawda osłabienie złotego w drugim kwartale tego roku jest uznawane za korekcyjne i w perspektywie najbliższych miesięcy kurs CHF/PLN powinien ponownie spadać, pamiętajmy jednak, że wartość tej waluty nie będzie jednak spadała w nieskończoność,

11


������������������������� ����� ����� ����� ����� ����� ����� ����� ����� ����� �����

���� ����������������

�����

�����

a po kilkudziesięcioprocentowym spadku kursu bardzo prawdopodobne są w kolejnych latach spore wzrosty. Warto mieć w pamięci obowiązującą na polskim rynku regułę, która mówi, że złoty umacnia się powoli i w długim terminie, traci natomiast bardzo szybko i gwałtownie. Nie można się też dać zwieść sprzedawcom, którzy przekonują nas, że frank szwajcarski jest walutą stabilną. Pamiętać należy, że kredyt mieszkaniowy to zobowiązanie zaciągane nierzadko na 20 lub więcej lat. Dzienne zmiany kursów, nawet najmniejsze, sumują się w długim okresie, przybierając formę kilkuletnich trendów. W ostatnich pięciu latach różnica między najniższym (2,20 w czerwcu 2001 r.) i najwyższym (3,10 w maju 2004 r.) po-

�����

�����

�����

�����

ziomem kursu CHF/PLN wynosiła 90 gr, co daje zmianę o 40 proc.! Jeszcze większe wahania można obserwować na rynku światowym, gdzie pomiędzy październikiem 2000 r. a kwietniem 2004 r. kurs USD/CHF zanotował wzrost o 63 proc. Jeżeli zatem planujemy zaciągnięcie kredytu walutowego na długi termin, a nie osiągamy wpływów w tej walucie, warto poważnie zastanowić się, czy chcemy podjąć ryzyko zmiany kursów, nawet jeżeli oprocentowanie takiego kredytu jest w danym momencie bardziej atrakcyjne. Czy nie lepiej zapłacić wyższą ratę i spać spokojnie, zamiast śledzić kursy, czytać prognozy walutowe, a gdy kurs wzrasta zastanawiać się, w którym momencie dokonać przewalutowania?

KREDYTOWA HOSSA Polski rynek usług kredytowych, od chwili otwarcia naszej gospodarki w 1989 r. nieustannie się rozwija. Przybywa nie tylko produktów, ale również podmiotów, które te produkty oferują. Obecnie przysłowiowy Kowalski może wybierać zarówno wśród oferty banków, jak i innych instytucji finansowych. W ostatnich latach kredyty i pożyczki na dobre zagościły w naszych domowych budżetach. Zakupy ratalne są wykorzystywane do nabywania praktycznie wszystkiego, od sprzętu AGD począwszy, poprzez samochód, na mieszkaniu skończywszy. Powszechne niedobory towarów w poprzednim systemie nie wymagały od banków rozwoju akcji kredytowej, ponieważ nawet posiadanie odpowiednich środków nie gwarantowało zakupu na przykład wymarzonego kolorowego telewizora. Gospodarka rynkowa doprowadziła do zmiany sytuacji o 180 stopni. Większość towarów stała się natychmiast dostępna, ale jednocześnie pojawiła się bariera w postaci braku wystarczających środków na ich zakup. Kredyty miały dać szerokiej klienteli dostęp do droższych produktów, takich jak samochody i mieszkania. W obu przypadkach klienci mogą zaciągnąć kredyt nawet na 100 proc. inwestycji, a spłatę rozłożyć na kilka lat – w przypadku samochodu lub nawet kilkadziesiąt – w przypadku zakupu nieruchomości. Daje to możliwość takiego ustalenia miesięcznej raty kredytu, aby jego obsługa mieściła się w miesięcznym budżecie gospodarstwa domowego.



PORADY WGI

Wybory mogą Kiedy najlepiej wymienić korony szwedzkie na złotówki. Mam ich dużo i mam czas do wakacji 2006 r. Czy jest możliwe, żeby cena korony doszła do 0,50 zł?

Marek Węgrzanowski Analityk Finansowy

Adam Łaganowski Analityk Finansowy

W ramach współpracy z Wirtualną Polską eksperci WGI udzielają porad z zakresu problematyki walutowej. Wybrane pytania i odpowiedzi zamieszczamy obok, wszystkie znajdziecie Państwo na stronach WP pod adresem www.bankowy.wp.pl ( DZIAŁ: waluty, ODSYŁACZ : eksperci o walutach). Odpowiedzi udzielono do dnia 12.07.2005.

MW: Cena 0,50 zł za koronę szwedzką przy obecnym kursie ok. 43 gr wydaje się mało realna (złoty musiałby stracić ok. 20 proc.!) i możliwa jedynie w przypadku kryzysu parlamentarnego w naszym kraju. Jednocześnie szwedzka waluta jest obecnie najsłabsza do euro na rynku międzynarodowym od połowy 2002 r. Proponowałbym stopniowe przechodzenie z koron na złote w okresie wyborczym i poszukiwanie ciekawych inwestycji w złotych. Radzę pamiętać przy tym o zasadzie dywersyfikowania inwestycji.

stóp procentowych powinny negatywnie przełożyć się na notowania złotego, a do tego czasu funt może też odrobić część strat na rynku międzynarodowym.

Właśnie podpisałam umowę na kredyt budowlany na 140 000 złotych, we frankach. Czy obniżka stóp procentowych przez RPP spowoduje wzrost czy spadek kursu franka szwajcarskiego? Czy powinnam właśnie teraz wypłacić kredyt czy poczekać aż kurs franka będzie wyższy?

AŁ: Generalnie radziłbym nie patrzeć na straty, a raczej spoglądać w przyszłość. Czyli podejmować decyzje w oderwaniu od przeszłych wydarzeń i emocji. Strata 20 proc. to bardzo dużo, np. w przypadku lokat bankowych potrzeba 5 – 6 lat, by odzyskać swoją nominalną inwestycję.

RM: W Polsce obniżka stóp procentowych prowadzi do wzrostu rentowności obligacji, co z kolei powoduje napływ kapitału zagranicznego, a ten nasila popyt na złote. Skutkuje to umocnieniem złotego do walut zagranicznych. Można wywnioskować, że frank szwajcarski będzie się osłabiał wobec złotego, co sprawi, że kredyt zdenominowany we frankach będzie tani w obsłudze. W związku z tym lepiej posiadać kredyt we frankach niż w złotych. Należy natomiast zwrócić uwagę na spadające oprocentowanie kredytów złotówkowych, które w pewnym momencie będą bardzo konkurencyjne wobec kredytów we frankach, euro czy dolarach.

Mam 4000 funtów brytyjskich. Kiedy najkorzystniej wymienić je na złotówki: w sierpniu czy we wrześniu?

Interesują mnie prognozy wysokości kursu dolara względem złotego w III i IV kwartale 2005 r.

MW: Skłaniałbym się do wymiany dopiero we wrześniu, obecnie funt brytyjski jest słaby (np. względem dolara osiągnął najniższy kurs od kilkunastu miesięcy). Kwestie wyborcze, a także obniżki

MW: Zgodnie z prognozami zespołu analityków WGI Domu Maklerskiego, na koniec III kwartału dolar będzie kosztował ok. 3,38 zł, zaś na koniec roku za walutę amerykańską będziemy płacić 3,05 zł.

W zeszłym roku kupiłem dolary i euro. W ciągu roku straciłem na tej inwestycji prawie 20 proc. Jak odrobić te straty?

14

|

F O T. M A R E K O C H M A N

Richard Mbewe Główny Ekonomista

Eksperci WGI Domu Maklerskiego uważają, że okres przedwyborczy może być trudny dla krajowej waluty. Napięcie na arenie politycznej przełoży się najprawdopodobniej na spadki wartości złotego.


osłabić złotego Czy możliwy jest gwałtowny spadek wartości euro np. do poziomu 3,50? MW: Pod pojęciem „gwałtowny” rozumiem np. w ciągu miesiąca, czyli z obecnego poziomu 4,10 (12.07.05 r.) o blisko 15 proc. Nie sadzę, żeby taki scenariusz był realny. Złoty może wyraźnie się umocnić pod koniec roku, kiedy zwykle zyskuje na wartości, ale zależy to przede wszystkim od wyniku wyborów parlamentarnych i sytuacji na rynku międzynarodowym.

Mam 200 tys. kredytu hipotecznego w złotych. Rata to ok. 2000 złotych miesięcznie. Znajomy ma kredyt we frankach i rata, jaką

spłaca wynosi 1300 zł. To sytuacja, która prowokuje mnie do przewalutowania zadłużenia. Czy jest sens czekać na wzrost waluty szwajcarskiej, czy przewalutować kredyt? RM: Kredyt zdenominowany we frankach jest narażony na ryzyko kursowe. Ale historia pokazuje, że frank szwajcarski jest najbardziej stabilną walutą wśród czołowych walut światowych (na drugim miejscu jest dolar singapurski). Uważam więc, że warto przewalutować kredyt ze złotych na franki, ponieważ może Pan na tym znacznie zaoszczędzić, co jest istotne dla domowego budżetu. Uważam, że frank pozostanie stabilny, a w związku

R

LIPIEC 2005

E

K

L

A

M

z tym kredyt w tej walucie będzie nadal warty polecenia.

Co dalej z frankiem szwajcarskim? Czy zmiany jego wartości są powiązane z dolarem czy euro? AŁ: Frank szwajcarski wszedł w okres względnej stabilizacji. Jest dość mocno skorelowany z euro. Jeśli jednak niepokój ogarnia rynki finansowe, frank umacnia się do wszystkich walut. Generalnie w ostatnich 40 latach frank był walutą stale słabnącą.

A

15


UNIA MONETARNA

Co dalej z euro? PIOTR KUCZYŃSKI WGI Dom Maklerski

Rynek walutowy zareagował na wyniki referendum we Francji i Holandii panicznym osłabieniem euro. Okazało się bowiem, że politycy nie tylko nie mają „planu B” na wypadek fiaska referendów w kilku krajach, ale wykazali się zadziwiającą wręcz beztroską.

N

iewiele znaczy to, że Polacy popierają wejście do strefy euro. Przeciwnicy euro będą mieli w nowym Sejmie dużą przewagę, a w razie czego wykorzystają pomysł Roberto Maroniego i spróbują ogłosić referendum. Mają na tyle konkretne argumenty, że jego wynik byłby łatwy do przewidzenia.

Euro słabe po referendum Już od dłuższego czasu widać, że polska droga do euro może się stać drogą cierniową. Problemy związane z przyjęciem wspólnej waluty, które pojawią się zarówno na rynku pracy, jak i w „odczuciach inflacyjnych” Polaków będą z czasem coraz mocniej podkreślane. W „odczuciach inflacyjnych”, a nie w inflacji, ponieważ na poziomie danych GUS inflacja po przyjęciu euro rzeczywiście wzrośnie zapewne nieznacznie. Tyle tylko, że większość społeczeństwa będzie miała na ten temat całkiem inne zdanie. Najlepiej było to widać w Holandii, gdzie społeczeństwo odrzuciło Konstytucję Unii Europejskiej, a jednym z argumentów był protest przeciwko znacznemu wzrostowi cen, który wiązano z wymianą guldena na euro. Nawet zagorzali zwolennicy wejścia do strefy euro od dawna powinni zdawać sobie sprawę, że nie ma możliwości, by Polska szybko zrezygnowała ze złotego, ze względu na kalendarz polityczny i wolę partii, które znajdą się w nowym Sejmie. Nowa izba niższa nie pozwoli bowiem na zmianę Konstytucji (Art. 227), która jest konieczna do wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty. Za zmianą musiałoby zagłosować 2/3 posłów, a jest to mało prawdopodobne, szczególnie że nawet

16

|

jeden z członków ewentualnej koalicji (PiS) przeciwny jest szybkiemu wprowadzeniu euro. Na przełomie maja i czerwca na naszej drodze do euro wyrósł jednak jeszcze jeden, ale za to bardzo duży cierń. Okazała się nim reakcja polityków zagranicznych na wyniki referendum we Francji i w Holandii. Już w kwietniu wiadomo było, że czekanie na odrzucenie Konstytucji przez Francję może być wygodnym pretekstem do osłabienia euro w stosunku do dolara, choćby dlatego, że w mediach mogło pojawić się coraz więcej katastroficznych prognoz. Rzeczywiście tak się stało, a rynek walutowy zareagował na wynik referendum we Francji dużo gorzej niż można się było tego spodziewać. Osłabienie euro było wręcz paniczne. Okazało się bowiem, że politycy nie tylko nie mają „planu B” na wypadek fiaska referendum w kilku krajach, ale wykazali się (eufemistycznie rzecz nazywając) zadziwiającą wręcz beztroską.

Szkodliwa waluta? Tuż po referendum we Francji i w Holandii na rynki trafiły wypowiedzi, które wyraźnie zaszkodziły wspólnej walucie. Kanclerz Gerhard Schröder i premier Silvio Berlusconi stwierdzili, że problemy gospodarki niemieckiej i włoskiej wynikają ze stosowania euro. Poważnie europejskiej walucie zaszkodziła też publikacja „Sterna”, który wieścił, że minister finansów Niemiec i prezes Bundesbanku wymienili poglądy w sprawie możliwego rozpadu Europejskiej Unii Monetarnej i że niższa izba niemieckiego parlamentu zamówiła opinię prawną na temat możliwego rozpadu EMU.


Co prawda rzecznik resortu stwierdził, że minister nie będzie odpowiadał na tak absurdalne spekulacje, ale dyskusje takie jedynie dolały oliwy do ognia. Na domiar złego Roberto Maroni, włoski minister pracy i polityki socjalnej, w wywiadzie prasowym stwierdził, że Włochy powinny rozważyć wyjście ze strefy euro. Posunął się nawet do stwierdzenia, że konieczne jest przeprowadzenie w tej kwestii referendum. Politykę Jean-Claude’a Tricheta, prezesa Europejskiego Banku Centralnego, minister określił mianem „katastrofy”.

F O T. Ż E L A Z N A S T U D I O

Spiskowa teoria dziejów W przypadku krajów, które przeżywają kłopoty gospodarcze (Włochy czy Niemcy) problem tkwi nie tylko (albo nawet nie przede wszystkim) w zastąpieniu lokalnej waluty przez euro. Problemem Niemiec było zjednoczenie RFN z NRD i wymiana walut w stosunku 1:1. Nawet tak potężna gospodarka, jaką jest gospodarka niemiecka, musiała w tej sytuacji ucierpieć. We Włoszech (i nie tylko we Włoszech) dużym problemem – chyba największym oprócz szarej strefy, korupcji, nepotyzmu oraz dużego wpływu państwa na olbrzymie firmy – jest konkurencja ze strony Chin. Włochy zawsze były silne siłą małych firm, działających w przemyśle lekkim (tekstylia, buty itp.). Chińska konkurencja to zguba dla tych firm, ponieważ włoskie koszty pracy należą do najwyższych w Europie. Włochy, przed przyjęciem wspólnej waluty po prostu dewaluowały lira i na pewien czas wzmacniały konkurencyjność swojej gospodarki. Jednocześnie zwiększały swoje zadłużenie zagraniczne (sięga ono już 106 proc. PKB). W krajach, które mają kłopoty gospodarcze jak na dłoni widoczny jest też inny problem. Przyjęcie euro przekazuje dwa narzędzia polityki gospodarczej (możliwości ustalania stóp procentowych i kursu walutowego) w ręce ponadnarodowego banku centralnego (EBC), który podejmuje decyzje dobre dla całej strefy euro, ale niekoniecznie dla poszczególnych krajów z tej strefy. Jeśli jednak polityka banku nie pozwala na utrzymanie konkurencyjności gospodarki danego kraju, cierpi wówczas jego rynek pracy. W tym kontekście można nawet mówić o „spiskowej teorii dziejów”,


UNIA MONETARNA

bo osłabienie euro do dolara uważane jest za równoznaczne cięciu stóp. Skoro EBC nie chciał ulec politycznej presji na obcięcie stóp procentowych, to politycy mogli nabrać ochoty na osłabienie waluty metodą przecieków kontrolowanych. Trzeba mieć nadzieję, że nie jest to ten właśnie przypadek, ponieważ takie zabawy z rynkiem bardzo często kończą się źle, a za duże osłabienie euro byłoby dla gospodarki niekorzystne.

������������������������������� ������������������������������������������������������������

���� ����

���������� ���������� ����������

18

|

���� ���� ���� ���� ����

Niepewność bronią niedźwiedzi Mocne euro rzeczywiście szkodzi eksportowi, ale nie więcej, niż szkodziłyby mu mocna marka czy lir. Poza tym broni jednak gospodarki przed inflacją. Wystarczy spojrzeć na rynek ropy, żeby zobaczyć, że mimo gwałtownych zmian w obrazie technicznym tego rynku nic się nie zmieniło. Podwójne dno z lat 1986 – 1999 sygnalizuje, że cena tego surowca powinna sięgnąć przynajmniej poziomu 70 USD. Kraje strefy euro, nawet wtedy, kiedy euro kosztowało 1,36 USD twierdziły, że droga ropa szkodzi ich gospodarce. Przy cenie baryłki 60 USD w Eurolandzie płaciłoby się wtedy nieco ponad 44 euro za baryłkę. Jeśli euro będzie traciło, to i koszty wzrosną. Przy kursie 1,20 USD za baryłkę ropy kosztującą 60 USD zapłaciłoby się o ponad 13 proc. drożej. Oczywiście z innymi surowcami (a kwotowane są w dolarach) jest bardzo podobnie. Gdyby nie było silnego euro, to inflacja byłaby dużo wyższa, a w związku z tym Europejski Bank Centralny musiałby podnieść stopy. Wynikiem byłoby dobicie i tak niezbyt silnej gospodarki europejskiej i zanurzenie się w stagflacji, a nawet recesji. Korzyści jednolitej europejskiej waluty jest znacznie więcej niż problemów z tego wynikających. Na rynkach finansowych niepewność jest zawsze bronią „niedźwiedzi”. W tym przypadku „niedźwiedzi” na rynku EUR/USD. Nie ulega jednak wątpliwości, że z czasem zaufanie do euro wróci, a dolar znów ucierpi z powodu dużego deficytu handlowego (wzmacniający się dolar dodatkowo go zwiększy) i budżetowego USA. Jest bardzo prawdopodobne, że w drugiej połowie roku euro wróci do trendu wzrostowego. Zło jednak zostało już poczynione, a społe-

����

���� ���� ���� ����

����

����

����

����

����

��������������������������

�������������������������������������������������� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ����

����

����

��������������������������

czeństwa patrzą na europejską walutę z coraz większą niechęcią.

NIE dla euro Skoro pożytki płynące z wejścia do strefy euro są duże, to pozostaje zapytać, dlaczego reakcje na wynik referendum umacniają polskich przeciwników euro. Otóż dlatego, że dają im niesamowitą broń do ręki. Jeśli chce się mówić o inflacji, to wskazuje się na Holandię, jeśli o skutkach rezygnacji z narzędzi polityki gospodarczej to na Włochy i Niemcy. Niewiele znaczy to, że Polacy popierają wejście do strefy euro i że popierają je Platforma Obywatelska i Partia Demokratyczna. Przeciwnicy euro

będą mieli w nowym Sejmie znaczną przewagę, a w razie czego wykorzystają pomysł Roberto Maroniego i spróbują ogłosić referendum. Mają na tyle konkretne argumenty, że jego wynik będzie łatwy do przewidzenia. Można poważnie się obawiać, że reakcje polityków na przegrane referendum konstytucyjne we Francji i Holandii na długo oddaliły perspektywy wejścia Polski do strefy euro i nie bardzo wiadomo, co miałoby ten stan rzeczy zmienić. Nie wszyscy jeszcze to rozumieją, a z pewnością nie rozumie tego większość inwestorów zagranicznych. Kiedy to zrozumieją, nasza waluta może poważnie ucierpieć.



KREDYTY PORADY

UKRAIŃSKIE UDERZENIE MARCIN ROSOŁOWSKI

Z roku na rok rosną polskie inwestycje na Ukrainie i eksport do tego kraju. Paradoksalnie może się jednak okazać, że grudniowe zwycięstwo demokracji na Ukrainie zakończy dobrą passę naszego biznesu na tamtejszym rynku. Po zwycięstwie ekipy Wiktora Juszczenki Ukraina przestała być ograniczona Polską z jednej, a Rosją z drugiej strony. Ogromny rynek kusi teraz przedsiębiorców z całej Unii Europejskiej.

P

olscy przedsiębiorcy muszą przygotować się na ostrą konkurencję. Nie wiadomo także, kiedy nastąpi oczekiwana przez inwestorów modernizacja wielkiego przemysłu.

Bilans coraz lepszy Niemal od roku temat Ukrainy nie schodzi z pierwszych stron polskich gazet. Początkowo rozpisywano się o wolcie prezydenta Kuczmy i planach zacieśnienia związku z Rosją, później o różnych wizjach państwa, prezentowanych przez Juszczenkę i Janukowycza, a wreszcie o pomarańczowej rewolucji. Teraz tematem numer jeden jest nowa jakość stosunków polsko-ukraińskich i ściślejsza współpraca między obydwoma państwami. Rozrachunek wspólnej historii został dopiero rozpoczęty. To kwestia polityków. Ukraina jest dziś, obok Rosji, najważniejszym partnerem gospodarczym Polski na Wschodzie. Wskaźniki polskiego eksportu na Ukrainę systematycznie rosną. Szczególnie ważny był rok 2003, kiedy nasz eksport na ten rynek przewyższył nawet eksport do Rosji i osiągnął wartość 1,5 mld dolarów – przy wymianie handlowej z Ukrainą rzędu 2,3 mld dolarów. Z szacunkowych danych za rok 2004 wynika, że wymiana ta osiągnęła wartość 3 mld dolarów. Co najważniejsze, Ukraina jest jednym z nielicznych poważnych partnerów gospodarczych, z którymi Polska odnotowuje od wielu lat sporą nadwyżkę handlową. Systematycznie rosną nie tylko wskaźniki wymiany handlowej. Coraz większa jest

20

|

również wartość polskich inwestycji: w latach 2002 – 2003 podwoiła się do ok. 150 mld dolarów. Wedle danych przedstawionych przez stronę ukraińską, w lipcu 2004 r. poziom polskich inwestycji w tym kraju osiągnął już ok. 170 mln dolarów. Fakt, że Ukraina ma imponujący wzrost gospodarczy, pozwala formułować optymistyczne prognozy na przyszłość.

Bliżej Europy – Mimo politycznych zawirowań i reżimowych rządów ekipy Leonida Kuczmy tempo wzrostu gospodarczego w tym kraju jest naprawdę imponujące – w latach 2000 – 2004 przekraczało 8 proc. w skali roku – przekonuje poseł Bronisław Komorowski, specjalista do spraw kontaktów polsko-ukraińskich. – Taka sytuacja jest dużą zachętą dla inwestorów z Unii Europejskiej, w tym polskich. Dodatkowym plusem jest zmiana ukraińskiej polityki zagranicznej, większe otwarcie na Zachód i jasne wyrażenie aspiracji naszego sąsiada. Ukraina chce integrować się ze strukturami europejskimi, a to oznacza także gotowość przyjęcia reguł rządzących gospodarką krajów UE. Wartość polskiego eksportu i polskich inwestycji rosła przez lata niezależnie od politycznych zawirowań na Ukrainie. Paradoksalnie może się okazać, że ukraińska demokracja będzie oznaczała koniec dobrej passy dla naszego biznesu. Wraz z objęciem władzy przez ekipę Wiktora Juszczenki ukraiński świat przestał być ograniczony Polską z jednej, a Rosją z drugiej strony.


Ogromny rynek kusi przedsiębiorców z całej Unii Europejskiej. Poza tym postrzeganie sytuacji na Ukrainie w czarno-białych barwach, tak częste niestety w Polsce, bywa złudne...

Wolny rynek czy nowa oligarchia? Nie sposób nie zauważyć w polskich mediach absurdalnego uproszczenia w odniesieniu do sytuacji naszego wschodniego sąsiada – dobry, reformatorsko nastawiony Juszczenko i zły, skrajnie prorosyjski Janukowycz. Fakt, że kandydat opozycji został wybrany na prezydenta nie oznacza zagrzebania podziałów społecznych. Janukowycz nie złożył broni i czeka na dobry moment, by ponowić atak na przeciwnika. Wbrew obiegowym opiniom, popierają go nie tylko Rosjanie, ale i wielu Ukraińców. Pół roku rządów opozycji nie przyniosło tak naprawdę istotnych zmian. Zapowiadana wojna z oligarchami pozostała pustym hasłem, a nowa władza zabiera się bardzo opieszale do reform gospodarczych. Z drugiej strony ukraiński rząd i prezydent mówią o otwarciu na Europę, o perspektywie członkostwa w Unii. Jest pewne, że długo nie da się tak balansować. Przewlekanie niezbędnych reform nie tylko może oddalić perspektywę integracji Ukrainy ze strukturami europejskimi, ale może też szybko zahamować wzrost gospodarczy. Im szybciej rozpoczną się konieczne, acz bolesne reformy gospodarcze, tym lepiej dla polskiego biznesu. Modernizacja ukraińskiego przemysłu jest nieunikniona. Przedsiębiorstwa molochy, rodem z czasów Związku Radzieckiego, nie są w stanie sprawnie funkcjonować w gospodarce rynkowej. Wielkich nakładów na modernizację infrastruktury wymaga na przykład energetyka cieplna, nie mówiąc o przemyśle wydobywczym. Jeżeli modernizacja ta nie będzie zwykłym dzieleniem łupów między oligarchów powiązanych z nową władzą, to będzie to zielone światło dla Polski, która już kilkanaście lat temu przeszła bolesną terapię.

Bankowa ofensywa Polski biznes zdobył dotąd na Ukrainie mocne przyczółki. Zasłużoną renomą cie-

SIERPIEŃ 2005

NAJWAŻNIEJSZE WSKAŹNIKI EKONOMICZNE UKRAINY ROK

Wzrost gospodarczy (w proc.)

Wzrost produkcji przemysłowej (w proc.)

Nadwyżka eksportowa (w mln USD)

Bezrobocie (w proc.)

2003

8,5

15,8

335,1

3,6

2004

12

12,5

3,2

7

Źródło: Ministerstwo Gospodarki Ukrainy

POLSKA WYMIANA GOSPODARCZA Z UKRAINĄ (EKSPORT I IMPORT) ROK

Eksport (w mln USD)

Wzrost (w proc.)

Import (w mln USD)

Wzrost (w proc.)

2003

1.562

-

713

-

2004

2.031

30

1.005

41

Źródło: Ministerstwo Gospodarki Ukrainy

szy się choćby w sektorze finansowym. Na ukraińskim rynku dobrze poradził sobie Kredyt Bank, dysponujący tam ogólnokrajową strukturą. Miarą mocnej pozycji, jaką zdołał osiągnąć, stało się zachowanie nazwy banku przez nowego właściciela – PKO BP, któremu Kredyt Bank odsprzedał swoje ukraińskie interesy. Sukces ten nie jest odosobniony i można go powtórzyć. Do ofensywy na ukraińskim rynku przygotowują się inne polskie banki. Swoją pozycję rynkową chce umocnić Pekao SA – od 1997 r. na Ukrainie działa Bank Pekao Ukraina Ltd., który specjalizuje się w prowadzeniu rozliczeń operacji handlu zagranicznego i we wspieraniu polsko-ukraińskiej i włosko-ukraińskiej wymiany gospodarczej. Duże zyski może przynieść również turystyka, szczególnie obsługa wypoczynku w kurortach na Krymie. W czasach PRL-u wakacje w jednym z krymskich sanatoriów były marzeniem przeciętnego Polaka. Po roku 1989 nasi rodacy tłumnie ruszyli na Zachód, a wyjazdy do krajów Europy Środkowo-Wschodniej straciły na atrakcyjności. Teraz zaczyna się to zmieniać. Istnieją biura podróży specjalizujące się w obsłudze turystyki wschodniej, w tym Ukrainy. Krystyna Radzik, kierująca lubelskim biurem podróży Anas, zapewnia że nie brakuje chętnych na wakacje na Krymie. – Teraz ludzie nie jeżdżą już do sanatoriów. Mają do dyspozycji coraz lepsze hotele, coraz lepszą infrastrukturę – mówi. – Polacy nie są jedynymi obywatelami państw unijnych, którzy jeżdżą w ten rejon. Wypoczywa tam też sporo Niemców. Krym jest

popularny także wśród młodzieży, która jeździ tu na aktywny wypoczynek: na wycieczki górskie czy rowerowe. Pejzaże Półwyspu Krymskiego są porównywalne z przyrodą śródziemnomorskich wysp. Powstają tu hotele o wysokim standardzie, znakomite restauracje, ekskluzywne kasyna. Niestety, za granicą atrakcje te nie są praktycznie reklamowane. Żeby uczynić z wyspy prawdziwy raj dla turystów i dotrzeć do potencjalnych klientów z Zachodu, niezbędne są poważne nakłady finansowe. Czy władze w Kijowie zdecydują się na taką inwestycję? Nie jest to oczywiste, tym bardziej, że w grę wchodzą także kwestie polityczne. Większość mieszkańców Krymu stanowią Rosjanie, w dodatku region ten opowiedział się w ostatnich wyborach za Janukowyczem. Na razie autonomiczny rząd Krymu stara się wspierać rozwój turystyki skromnymi środkami. To jednak za mało. Ukrainą, szczególnie Ukrainą demokratyczną, interesuje się nie tylko polski biznes. Można się spodziewać zwiększenia inwestycji firm z innych europejskich krajów. Konkurencja jest nieunikniona. Będą musiały jej sprostać polskie przedsiębiorstwa. Naszym atutem jest wieloletnia obecność na ukraińskim rynku i dobra znajomość jego realiów. Tylko patrzeć, jak rozpocznie się prawdziwy wyścig inwestorów. Polski kapitał – używając wojskowej terminologii – nie może ograniczyć się jedynie do obrony obecnej pozycji. Będzie musiał podjąć ryzyko wielkich inwestycji i pogodzić się z faktem, że kończą się miodowe lata.

21


INWESTYCJE PORADY

OBLIGACJE NA WYMARCIU MAREK WĘGRZANOWSKI WGI Dom Maklerski

Minęły czasy, kiedy obligacje skarbowe były bardzo dochodową formą oszczędzania. Dziś mało kto pamięta jeszcze, że te bezpieczne instrumenty dawały kilkanaście czy kilkadziesiąt procent zysku w skali roku, a dodatkowo można było skorzystać z ulgi w podatku dochodowym.

O

becnie obligacje zajmują coraz mniej miejsca w portfelach klientów indywidualnych, a i Skarb Państwa nie szuka pieniędzy wśród drobnych inwestorów.

22

kat bankowych stanowiących wciąż dominującą formę oszczędności powinien w dalszym ciągu spadać (w Hiszpanii wynosi on już tylko ok. 35 proc.).

Lepsze fundusze

Będzie niższe oprocentowanie?

W lipcu doszło do kolejnej redukcji oprocentowania obligacji detalicznych i to aż o 0,5 pkt proc. Obecnie rentowność najbardziej popularnych 2-latek jest rekordowo niska i wynosi jedynie 4,5 proc. Ministerstwo Finansów obniża odsetki od obligacji już od listopada 2004 r., ale z jednym wyjątkiem: wcześniejsze cięcia były mniejsze, np. w czerwcu o 0,1 pkt proc. dla obligacji 2-letnich, o 0,2 pkt proc. dla 4-letnich. Według resortu finansów takie posunięcie to efekt redukcji stóp procentowych przez RPP w czerwcu o 0,5 pkt proc. oraz silnego spadku rentowności obligacji na rynku wtórnym. Rentowność polskich papierów 5-letnich spadła w ciągu ostatniego roku z 8 proc. do blisko 4,5 proc. – najniższego poziomu w historii. Z takim poziomem oprocentowania trudno obligacjom konkurować nawet z lokatami w mniejszych bankach. Znacząco lepszym rozwiązaniem są za to fundusze rynku pieniężnego (czy część funduszy obligacji), które gwarantują zdecydowanie większą płynność i prawdopodobnie wyższą stopę zwrotu. Jeśli dojdzie do kolejnych obniżek stóp procentowych do końca roku, co jest bardzo prawdopodobne, to atrakcyjność bezpiecznych lokat po raz kolejny spadnie i należy liczyć się z większym zainteresowaniem giełdą czy inwestycjami niestandardowymi. Udział lo-

Od początku roku średnia sprzedaż obligacji 2-letnich przynosi około 220 mln zł miesięcznie, 4-letnich 12 mln, a 10-letnich niespełna 10 mln zł. Dodatkowo sprzedawane od lutego 3-latki znalazły chętnych za 900 mln zł, a 5-latki za ok. 300 mln zł. Na tym tle dość udana była czerwcowa sprzedaż obligacji skarbowych, kiedy to inwestorzy nabyli papiery za 637,8 mln zł (o 63 proc. więcej niż w maju). Dla porównania saldo wpłat i umorzeń dla funduszy inwestycyjnych działających w Polsce wyniosło w czerwcu ok. 1,6 mld zł). W dalszym ciągu największym zainteresowaniem cieszyły się papiery 2-letnie, choć ich udział znacząco spada (z 89 proc. w maju 2004 do 42 proc. w czerwcu br). Inwestorzy, zwłaszcza ci o zasobniejszych portfelach, zwrócili się w stronę papierów o dłuższym terminie zapadalności, których sprzedaż wynosi już ok. 1/3 ogółu. Wpływ na taki stan rzeczy miały obniżki stóp procentowych przez RPP i oczekiwania kolejnych cięć, które sprawiają, że następne serie obligacji będą coraz niżej oprocentowane.

|

Zmarginalizowane 10-latki Jak na razie sukcesem nie okazały się niestety obligacje 10-letnie o zmiennym oprocentowaniu, przeznaczone do gromadzenia oszczędności w ramach Indywidual-


nych Kont Emerytalnych. Ich sprzedaż w czerwcu sięgnęła niespełna 1 proc. ogółu papierów. Mogą więc podzielić los całego programu, który chyli się ku upadkowi, a przynajmniej niewiele brakuje mu do zmarginalizowania. Niewątpliwym plusem obligacji skarbowych jest łatwość ich zakupu. Można je nabyć na rynku pierwotnym w 981 wyznaczonych oddziałach PKO Banku Polskiego w całym kraju oraz Punktach Obsługi Klienta Bankowego Domu Maklerskiego PKO BP, a także za pośrednictwem internetu i infolinii. Atrakcyjność obligacji skarbowych spada i prawdopodobnie tendencja ta będzie kontynuowana. Pozostają więc one nadal inwestycją dla osób, które oczekują bardzo bezpiecznych lokat i przyzwyczajone są do takiej formy inwestowania. Dla tych osób mniejsze znaczenie ma też kwestia płynności inwestycji.

������������������������������������������������������������������ �����������������������������

���������������������

����������������� ������������������������� ���������������

����������

���������������������

������������������������������������������������������

��������������������������������������������������������������������������

��������������

�����

���������

�����

���������

�����

���������

���� ����

��������� ���������

����

��������������

F O T. Ż E L A Z N A S T U D I O

���� ����

����

����

����

����

����

���

��

�������������������

SIERPIEŃ 2005

23


PLANOWANIE PRZYSZŁOŚCI

BOGATY EMERYT ANNA PUTYRA Bankier.pl

Eksperci zgodnie twierdzą, że aby być bogatym na emeryturze wystarczy, ją dobrze zaplanować. W przeciwnym wypadku może nas spotkać duże rozczarowanie.

S

pecjaliści firmy doradczej Momentum Investments stworzyli schemat działań, pozwalający zaplanować emeryturę od strony finansowej. Należy w nim dokładnie przeanalizować prawdopodobne scenariusze przyszłości.

Bądź niezależny Aby pozostać niezależnym na emeryturze należy jak najszybciej stworzyć i wcielić w życie swój emerytalny biznes plan. Powinien on składać się z dwóch faz. Pierwsza faza to faza akumulacji, w czasie której gromadzone są niezbędne środki. Drugi etap to faza emerytalna, która powinna skupiać się na zaprojektowaniu sposobów wydatkowania własnej emerytury. Nie oznacza to jednak, że każda zarobiona w fazie pierwszej kwota, musi zostać bezwzględnie przeznaczona na poczet przyszłej emerytury. Warto bowiem dołożyć wszelkich starań, aby doczekać zasłużonego odpoczynku w dobrej formie psychicznej i fizycznej. Warto też skorzystać z usług doradcy emerytalnego. Doradca finansowy, specjalizujący się w planowaniu emerytur, skonkretyzuje potrzeby, jakie może mieć każda osoba, po przejściu na emeryturę. Analizą objęte zostaną relacje panujące w rodzinie, czyli ewentualne zależności finansowe krewnych, zależnych od dochodów przyszłego emeryta i vice versa. W oparciu o uzyskane informacje, doradca ustali strategię finansową, pozwalającą zgromadzić, po przejściu na emeryturę, niezbędne środki finansowe. Emerytalny biznesplan najprawdopodobniej będzie opierał się na inwestycjach w papiery wartościowe czy nieru-

24

|

chomości. Warto skorzystać z porad kilku doradców. Pozwoli to skonfrontować różne warianty biznes planów i wybrać spośród nich najkorzystniejszą propozycję.

Nie odkładaj na jutro Należy dokładnie skalkulować, ile środków jest się w stanie zgromadzić, zanim przejdzie się na zasłużony odpoczynek. Dokładnie warto policzyć roczną wysokość średnich dochodów, a następnie zastanowić się, ile lat jeszcze będzie się aktywnym zawodowo. Warto pamiętać, że w razie choroby pracodawca nie pokryje kosztów opieki i leczenia. Na to trzeba odłożyć samemu. Warto pomyśleć 0 dodatkowym ubezpieczeniu zdrowotnym, które może okazać się bardzo przydatne w przyszłości. Szacując swoje potencjalne dochody i wydatki trzeba wziąć pod uwagę inflację, której ewentualny wzrost, może uszczuplić zgromadzone środki. Pamiętając o przeciętnej długości życia, szacowanej dla kobiet na ok. 79, a dla mężczyzn 70 lat, warto zastanowić się, jakie są nasze szanse na długowieczność. Pod uwagę trzeba wziąć historię rodziny, która jak wiadomo lubi się powtarzać. Dobrym pomysłem są także regularne badania profilaktyczne, które mogą pomóc zminimalizować ewentualne ryzyko zachorowań. Nie wolno zapomnieć o fakcie, że wraz z upływem lat ewentualne koszty leczenia będą istotnym i niewykluczone, że stałym wydatkiem w ramach budżetu.

Aktualizacja emerytalnego biznesplanu Niektórzy mówią żartobliwie, że w życiu nic nie jest tak pewne jak śmierć i podatki, dlatego też konstruując


emerytalny biznesplan, nie można zapomnieć o uwzględnieniu obciążeń, jakie nałoży na nas państwo. Opodatkowane są zarówno emerytura, jak i dodatkowe dochody – na przykład zyski z lokat bankowych. W kwestii obciążeń podatkowych warto też zasięgnąć opinii specjalistów. Im więcej czasu pozostaje do emerytury, tym bardziej jesteśmy skłonni do ryzykownych inwestycji. Duże ryzyko to duży zysk, a w razie niepowodzenia jest jeszcze czas na odrobienie strat. Wiele osób, u progu emerytury jest bardzo ostrożnych w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Szkoda byłoby utracić coś, na co pracowało się tyle lat. Warto zabezpieczyć rodzinę, wykupując na przykład polisę na życie. Jak każdy plan, tak i emerytalny biznesplan powinien być co pewien czas aktualizowany. Zmieniające się warunki otoczenia, a wraz

������ ������ ������ ������ ������ ���� ����

����

����

�������������������������

����

��������������������

z nimi preferencje muszą zostać uwzględnione. Nowe produkty finansowe pojawiające się na rynku stwarzają dodatkowe możliwości do pomnożenia oszczędności.

R

E

K

L

A

M

A

����

����

�����������������������

Wszystkie te zmiany warte są uwzględnienia w obranej strategii emerytalnej.


ROZMOWA INWESTORA

Terroryzm a globalizacja Rozmowa z Richardem Mbewe, głównym ekonomistą WGI Domu Maklerskiego. Skąd bierze się terroryzm? Co może chodzić po głowach ludzi, którzy zdetonowali bomby w londyńskich autobusach i metrze?

Czy rzeczywiście? A co z dyktatorami, którzy mają miliony w szwajcarskich bankach? Co z korupcją, która kwitnie wśród tamtejszych urzędników?

MIROSŁAW KONKEL:

MK:

RICHARD MBEWE: Żyjemy w zglobalizowanym świecie. Wszel-

RM:

kie jego nierówności widać jak na dłoni, a terroryzm ma związek z biedą. Europejczycy i Amerykanie nie zastanawiają się nawet, jaka może być reakcja na zasobność ich państw, jak ten dobrobyt kłuje w oczy i razi. Zwłaszcza że Zachód doszedł do swojej potęgi, niejako krzywdząc inne narody. Nie można zapomnieć o kolonializmie i trwającej dotąd nierówności w handlu zagranicznym. Ale proszę mnie dobrze zrozumieć: nie chciałbym być adwokatem diabła i w żaden sposób nie usprawiedliwiam bin Ladena czy ludzi Al-Kaidy.

Wiązanie terroryzmu z ubóstwem trąci demagogią antyglobalistów. Za wszystkimi atakami terrorystycznymi stali do tej pory młodzi, wykształceni ludzie z dobrych, bogatych domów.

Nie można patrzeć na całe społeczeństwo przez pryzmat kilku osób. Większość mieszkańców Czarnego Lądu na życie może przeznaczyć mniej niż dolara dziennie. Nie dążą oni jednak do zdobywania pieniędzy. Gdy w 1989 r. pojawiła się w Polsce wolność gospodarcza, ludzie na potęgę zaczęli rozkręcać biznes. Kiedy podobne możliwości otwierają się w jakimś afrykańskim państwie, jego obywatele nie spieszą się z zakładaniem firm. W tej inercji utwierdzają Afrykańczyków chrześcijańscy misjonarze, którzy głoszą, że trzeba z pokorą godzić się na swój ziemski los, oczekując nagrody w niebie.

MK:

RM: Otóż to, sam Pan mówi: młodzi ludzie. Powiem wię-

cej: są to młodzi idealiści. Przekonani o tym, że prowadzą świętą wojnę. Dążą do naprawy świata, choćby za cenę życia. Drugie pokolenie przybyszów z państw islamskich jest o wiele bardziej radykalne niż ich rodzice, którzy do Europy przyjechali za chlebem.

Co nie podoba się arabskim fanatykom w naszym sposobie życia? MK:

kontestują przede wszystkim zachodni merkantylizm, który opiera się na przekonaniu, że miernikiem wartości człowieka jest to, co on posiada. Tymczasem w społeczeństwach Trzeciego Świata liczy się bogactwo duchowe człowieka, a nie bogactwo materialne.

Zamachy w Londynie skoordynowane były ze szczytem G-8. Czy przedstawiciele tej elitarnej grupy państw nie spotkali się w Szkocji właśnie po to, aby nieco ulżyć krajom Trzeciego Świata? MK:

Blair postrzegany był dotąd w krajach Trzeciego Świata jako ucieleśnienie zła. Zatem jego pomysł, aby anulować zadłużenie 18 ubogich państw, był świetnym ruchem – w sensie marketingu politycznego. To nie mogło się podobać arabskim ekstremistom, którzy swoją pozycję i autorytet budują na nienawiści do sytej Europy i Ameryki. Dlatego terroryści mogli postanowić popsuć szczyt G-8, ale tego nie wiemy na pewno. RM:

RM: Radykałowie

26

|

Anulując dług, Zachód daje ubogim krajom rybę czy wędkę? MK:

Z pewnością będzie to wędka, ale pod warunkiem, że na umorzeniu zadłużenia się nie skończy. Konieczne są dalsze kroki. Po pierwsze, otwarcie zachodnich RM:


Proszę podać przykład tej nietolerancji i zamknięcia.

rynków zwłaszcza na towary rolne, a po drugie pomoc przy budowie infrastruktury gospodarczej i systemowej.

MK:

Choćby ostatnia, bardzo niefortunna wypowiedź dyrektora generalnego Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców, Jana Węgrzyna. Powiedział on, że owszem Polska jest zainteresowana imigrantami, ale z krajów słowiańskich! Na Zachodzie zaraz podniósłby się krzyk, że takie słowa to przejaw dyskryminacji. W Polsce nikt nawet nie zwrócił uwagi na ich niestosowność. RM:

A jeśli Bush i Blair pod wpływem opinii społecznej powiedzą teraz: dość, nigdy więcej gestów solidarności z krajami Trzeciego Świata, skoro odpowiedzią jest terroryzm? MK:

Jeżeli światowe mocarstwa nie będą chciały dzielić się swym bogactwem, cóż pozostanie mieszkańcom państw Trzeciego Świata? Cierpliwe znoszenie nędzy albo ośrodki dla uchodźców i sprzedaż koszul na Stadionie Dziesięciolecia. Przy czym, proszę mi wierzyć, dla wielu imigrantów jest to zajęcie poniżej ich wykształcenia, możliwości i aspiracji. RM:

Tymczasem dziś w Europie mówi się raczej o zamykaniu granic niż o ich otwieraniu. Jeden z uczestników telewizyjnej dyskusji, której się przysłuchiwałem, napomknął nawet o pomyśle deportowania obcokrajowców pochodzących z państw arabskich. MK:

Najdziwniejsze, że takie poglądy głoszą nawet orędownicy globalizacji. Osoby te nie rozumieją zmian zachodzących we współczesnym świecie. Globalizacja to nie tylko swobodny przepływ towarów i usług, ale także ludzi. Proces ten musi być korzystny dla wszystkich jego uczestników. Uważam, że tego zjawiska nie da się zatrzymać. Nie można cofnąć zegara historii. Trzeba się dzisiaj pogodzić z tym, że moim sąsiadem może być Wietnamczyk, a kolegą z pracy Arab. RM:

Arabską imigrację niektórzy nazywają skrytą inwazją albo kolonizacją. Czy Europa na naszych oczach nie zamienia się w Euroarabię, jak przekonuje Oriana Fallaci? MK:

Społeczeństwa zachodnie starzeją się w zastraszającym tempie. Już dzisiaj brakuje rąk do pracy. A co będzie za dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat? Kto zapracuje na minimalne chociaż emerytury? Europa jest więc skazana na przyjmowanie coraz większej liczby imigrantów, nie tylko z krajów arabskich, ale także z Afryki i Azji. Biorąc pod uwagę przyrost naturalny, zwłaszcza w rodzinach arabskich i afrykańskich, nie można mieć złudzeń: przedstawiciele białej rasy będą stopniowo wypierani – z kluczowych stanowisk, RM:

SIERPIEŃ 2005

Czy o dyskryminacji mówi Pan też na podstawie własnego doświadczenia? MK:

Cały czas jej doświadczam. Ostatnio byłem z żoną Polką i dziećmi na zakupach w jednym z warszawskich centrów handlowych. Pod moim adresem padały epitety: Bambo, bambus, czarnuch. Z tym, że od rasizmu dla zabawy, dla zgrywy znacznie groźniejszy jest rasizm skinów, organizacji ultranacjonalistycznych i innych środowisk, które jednoczą się wokół hasła „Polska dla Polaków”. RM:

lepszych dzielnic, itd. A zatem, nie lepiej jest zaprzyjaźnić się z tymi przybyszami, niż ich zwalczać lub poniżać?

Czy także Polskę czeka napływ cudzoziemców? MK:

To zjawisko już się zaczęło. A nasili się za pięć lat, bo według analityków, wtedy nastąpi okres zaawansowanego rozwoju gospodarki i wyraźniej odczujemy korzyści wynikające z członkostwa w Unii Europejskiej. RM:

Jak wielkiej liczby obcokrajowców możemy się spodziewać? MK:

Bez obaw – to nie będzie zalew, ekspansja, raczej mała fala imigrantów. Polska stanie się nową ojczyzną dla dwóch kategorii ludzi: bogatych uciekinierów oraz cenionych specjalistów bądź naukowców, którzy przyjadą tu na zaproszenie naszych firm, instytutów badawczych, uczelni. RM:

Rozumiem, że jeszcze długo Polska nie będzie dla cudzoziemców tak atrakcyjna jak Europa Zachodnia czy USA. MK:

Niestety, dużo wody w Wiśle upłynie, zanim zbliżymy się do bogatego Zachodu. To po pierwsze. Po drugie, proszę spojrzeć na mapę, na przykład przybyszom z Czarnego Lądu dużo bliżej do Hiszpanii, Włoch czy Francji niż do Polski. Trzecim czynnikiem, który może zniechęcić do osiedlania się w Polsce, jest społeczeństwo – do tej pory jednorodne pod względem kulturowym, religijnym, językowym i, co tu kryć, mało tolerancyjne, zamknięte. RM:

Rasizm to na szczęście marginalne zjawisko w naszym kraju. MK:

RM: Widzę to inaczej. Jeśli zapytać przecięt-

nego Kowalskiego, czy jest rasistą, stanowczo temu zaprzeczy. Kiedy jednak zadamy mu pytanie, czy chciałby, aby jego córka wyszła za Murzyna, odpowie, że nie byłaby to dla niej najlepsza partia. A jeżeli nawet tak nie powie, to z często tak pomyśli.

Czy pomaga Pan swoim rodakom w znalezieniu pracy w Polsce? MK:

Dosyć często ktoś mnie o to prosi, ale odmawiam. Z takiej przysługi byłoby więcej zła niż dobra. Jeśli miałbym pomagać, to zgodnie z prawem, a na to trzeba wiele czasu, cierpliwości i pieniędzy. Polska polityka imigracyjna jest taka, że pożal się Boże. Trudno pokonać ten cały biurokratyczny tor przeszkód, niełatwo też o legalne zatrudnienie dla przybysza z Afryki. Swoim rodakom powtarzam więc: jeżeli nie macie zaproszenia, szukajcie szczęścia gdzie indziej, nie w Polsce. Tutaj manna z nieba nie spada. RM:

Rozmawiał Mirosław Konkel Artykuł pochodzi z „Dziennika Bałtyckiego”

27


Internetowe życie programu WGI Investors Club INGA GAWŁOWSKA WGI Consulting

Program WGI Investors Club oferuje swoim członkom wiele korzyści poprzez stronę internetową www.wgi.pl/ investorsclub. Klienci WGI Domu Maklerskiego, którzy są członkami programu mogą dzięki serwisowi internetowemu dowiedzieć się m.in. o nowych wydarzeniach, uczestniczyć w czatach z przedstawicielami WGI oraz zamawiać indywidualne analizy i porady, które specjalnie dla nich zostaną przygotowane przez ekspertów WGI.

P

ełny dostęp do strony internetowej programu WGI Investors Club mają wyłącznie klienci posiadający karty WGI Investors Club. Loginy i hasła dostępu do strony www.wgi.pl/investorsclub znajdują się na karcie dostępu do strony internetowej programu, którą klienci WGI Domu Maklerskiego otrzymali wraz z katalogiem i kartą członkowską. Serwis internetowy WGI Investors Club nawiązuje grafiką do katalogu oraz karty członkowskiej. Charakterystycznym elementem serwisu jest również drzewko bonsai – symbol programu WGI Investors Club.

Krok po kroku Przy pierwszym logowaniu na stronie WGI Investors Club członkowie programu proszeni są o wypełnienie krótkiego formularza, w którym podają adres e-mail, numer telefonu komórkowego oraz tzw. NICK. Jest to nazwa (pseudonim), pod jaką dany klient będzie identyfikowany jako uczestnik w czacie. NICK może być dowolną kombinacją liter i cyfr lub po prostu imieniem i nazwiskiem danego klienta. W serwisie internetowym WGI Investors Club znajdują się oferty wszystkich partnerów programu oraz korzyści oferowa-

28

ne przez WGI. Aby zapoznać się z ofertami firm partnerskich wystarczy wybrać w głównym menu zakładkę korzyści oferowane przez partnerów. Jeśli członek programu jest zainteresowany korzyściami oferowanymi przez WGI należy wybrać korzyści oferowane przez Dom Maklerski. W przypadku jakichkolwiek problemów czy pytań związanych z programem użytkownicy strony mogą szybko uzyskać pomoc, korzystając z zakładki pomoc, zamieszczonej w menu. Opcja ta pozwala na przedstawienie problemu lub zadanie pytania administratorowi programu, który na bieżąco udziela wszelkich informacji i wyjaśnień. W menu znajdują się również odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące funkcjonowania programu oraz kart członkowskich i oferty WGI Investors Club (zakładka pytania i odpowiedzi). Dzięki klubowej stronie www członkowie programu mogą brać aktywny udział w organizowanych cyklicznie czatach z pracownikami WGI Domu Maklerskiego. Dotąd odbyły się cztery takie dyskusje, a ich gośćmi byli: Maciej Soporek – Prezes WGI Domu Maklerskiego, Richard Mbewe – Główny Ekonomista, Piotr Kuczyński – Główny Analityk oraz Józef Rąpałą – Dyrektor Inwestycyjny WGI

Domu Maklerskiego. Zalogowanie się na stronie głównej programu umożliwia wzięcie udziału w czacie. Nie ma konieczności powtórnego logowania się, wpisywania hasła i loginu na podstronie czatu, wystarczy jedynie kliknąć na pole informujące o terminie, temacie i gościu czatu.

Bieżąca informacja Użytkownicy strony internetowej programu mogą w prosty sposób powiadomić o utracie karty członkowskiej WGI Investors Club oraz zgłosić prośbę o wydanie nowej karty. Wystarczy użyć zakładki formularze i wybrać odpowiedni dokument. Osoby, które nie chcą uczestniczyć w programie mogą skorzystać z „Formularza rezygnacji z uczestnictwa w programie” zamieszczonego również w tej zakładce. Klienci WGI Domu Maklerskiego, którzy posiadają kartę Gold, Platinium lub Diamond mogą na stronach serwisu www.wgi.pl/ investorsclub zapoznać się z ogólnymi informacjami dotyczącymi programu i z jego regulaminem. Korzystając z zakładki profil użytkownika członkowie WGI Investors Club mogą zmienić swoje dane: NICK, numer telefonu, adres e-mail oraz hasło dostępu do strony


internetowej programu. Przyznane użytkownikom hasła zostały wygenerowane przez system komputerowy i mogą być trudne do zapamiętania. W przypadku, kiedy użytkownik strony zapomni swoje hasło, wystarczy w panelu logowania skorzystać z opcji zapomniałem hasła. Po podaniu loginu (który jest identyczny z numerem karty członkowskiej) oraz adresu e-mail (podanego przy pierwszym logowaniu do strony), hasło wysyłane jest automatycznie na wskazany adres poczty elektronicznej. Wszyscy członkowie WGI Investors Club, którzy zarejestrowali się na stronie programu i podali w formularzu rejestracyjnym adres e-mail są na bieżąco informowani o promocjach, nowych ofertach oraz wydarzeniach, np. czatach z przedstawicielami WGI czy imprezach organizowanych przez partnerów programu.

CZAT Pan Jan Kowalski wybrał NICK „Jasio”. NICK pana Zbigniewa Malinowskiego to LOGOWANIE Aby zalogować się do strony programu należy w polu do logowania wpisać login i hasło z karty dostępu do internetowej strony programu.

„Zbig Ma”, NICK pani Anny Iksińskej to „G123”, a pani Maria Potocka wybrała NICK taki sam jak jej imię i nazwisko.

ZALETY KORZYSTANIA ZE STRONY INTERNETOWEJ www.wgi.pl/investorsclub • dostęp do informacji o programie • bieżące informacje o nowych wydarzeniach • szybki wgląd do oferty • udział w czatach z przedstawicielami WGI Domu Maklerskiego • możliwość prenumeraty analiz rynku walutowego • porady analityków WGI Domu Maklerskiego on-line • możliwość prenumeraty elektroniczej wersji „Inwestora Finansowego”

WGI INVESTORS CLUB W PIGUŁCE WGI Investors Club to program oferujący klientom WGI Domu Maklerskiego wyjątkowe korzyści. Są to między innymi korzyści edukacyjne, umożliwiające poszerzenie wiedzy z zakresu rynku finansowego i pozwalające podejmować trafne decyzje inwestycyjne. Członkowie WGI Investors Club mogą uczestniczyć w spotkaniach z głównym ekonomistą Richardem Mbewe, brać udział w szkoleniach z zakresu rynku walutowego, skorzystać z możliwości skonstruowania portfela inwestycyjnego czy otrzymać analizę lub indywidualną poradę inwestycyjną od analityków WGI Domu Maklerskiego. Poza walorem edukacyjnym członkowie programu mają możliwość skorzystania z wyjątkowych ofert partnerów programu, jakimi są prestiżowe firmy np. z branży jubilerskiej, odzieżowej, motoryzacyjnej, hotelarskiej i prywatna służba zdrowia. Klienci WGI Investors Club otrzymują kartę członkowską, uprawniającą do korzystania z oferty partnerów. WGI Investors Club to jedyny tego typu program na polskim rynku usług finansowych.

www.wgi.pl/investorsclub | infolinia 0801555944 | investorsclub@wgi.pl

29


INWESTYCJE PORADY

JAK ZAROBIĆ PIERWSZY MILION? ADAM ŁAGANOWSKI WGI Dom Maklerski

Stare porzekadło mówi, że pierwszy milion trzeba ukraść, aby dorobić się drugiego. Niekiedy jest to brutalna prawda. Jeśli chcemy odłożyć pierwszy milion złotych musimy co miesiąc odkładać przez najbliższe 30 lat po 1254 złote (przy 5 proc. zysku).

R

entier to zgodnie ze słownikową definicją osoba, która utrzymuje się z renty, dochodów z papierów wartościowych i procentów od pożyczonego kapitału. Na całym świecie (też w Polsce) rośnie liczba osób, którycm wielkość aktywów pozwala na czerpanie tzw. renty. W dłuższym terminie największe znaczenie dla inwestowania mają stopa zwrotu, stopa podatkowa oraz wielkość inwestycji dokonywana na początku okresu inwestowania.

86 tysięcy na Belkę Aby po 20 latach mieć w kieszeni milion, zakładając stopy zwrotu na poziomie 5 proc., konieczne jest comiesięczne odkładanie 2450 zł. To kwota znacznie przekraczająca dopuszczalne limity IKE, trzeba by więc zapłacić od niej podatek. Comiesięczne odkładanie 2450 zł nie wystarczyłoby na uzbieranie, przez 20 lat, upragnionego miliona. Kwota rośnie więc do 2650 zł, a kiedy po 20 latach przyjdzie nam zapłacić 19 proc. podatku od zysków, da nam okrągły milion. Państwo zabierze nam 86 100 zł. Sprawa komplikuje się jednak, jeśli zechcemy „zarządzać” naszymi oszczędnościami i będziemy je sprzedawać bądź zamykać lokaty. 19-proc. podatek przyjdzie płacić częściej. Zwiększy to kwotę inwestycji potrzebnych do uzbierania upragnionego miliona. I tak, przy odprowadzaniu podatku Belki co miesiąc, stałą kwotę 2650 zł musimy zwiększyć do 2710 zł.

30

|

Czar pryska... Istnieją też dwa rozwiązania zmniejszające kwotę 2650 zł, niezbędną do comiesięcznego odkładania, która pozwoli nam zostać milionerem. Pierwsza z nich to wydłużenie okresu oszczędzania. Przy 30-letnim okresie kwota ta maleje do 1390 zł, a przy 40-letnim do zaledwie 780 zł. Jeżeli dodatkowo zwiększymy zakładaną stopę zwrotu do 7,5 proc., comiesięczna kwota oszczędności wyniesie 880 zł, a w okresie 40-letnim zaledwie 400 zł. Widać wyraźnie, jak duży wpływ na wynik ma stopa zwrotu. W przypadku oszczędzania przez 40 lat i stopie zwrotu na poziomie 7,5 proc., suma nominalnych wpłat wynosi zaledwie 96 tys., a resztę stanowią zyski. Powyższe szacunki mają jedną zasadniczą wadę. Operują mianowicie wartościami nominalnymi. Niestety, milion to dziś nie to samo co milion za 40 lat. Ile był wart milion starych złotych w 1993 r. z pewnością każdy dobrze pamięta. Lepiej więc nie zostawić swoich potomków ze spadkiem o wartości nieco większej niż przeciętne zakupy w supermarkecie. Przy stopie inflacji 2,5 proc. oszczędzanie przez 40 lat zabiera 63 proc. obecnej wartości aktywów – milion będzie miał więc siłę nabywczą obecnych 370 tys. złotych. Podwojenie projektowanej inflacji do 5 proc. zmniejsza tę kwotę do 142 tys. – czyli takiej, która pozwoli na obdarowanie dwojga dzieci samochodem osobowym średniej klasy. Czar miliona pryska więc szybko, jeśli uwzględnimy inflację, nazywaną chorobą pieniądza.


Ile trzeba odkładać miesięcznie, by po 30 latach uzyskać 1 000 000 złotych (bez uwzględnienia podatków)? ������

Ile trzeba odkładać miesięcznie, by uzbierać milion (bez uwzględnienia podatków)? Okres oszczędzania

������ ������ ����� ����� ����� Źródło: Opracowanie własne

Stopa zwrotu (w zł) 2,50%

5,00%

7,50%

10,00%

12,50%

15,00%

10

7 438,23

6 625,38

5 890,49

5 228,78

4 635,15

4 104,34

20

3 262,26

2 520,22

1 924,35

1 454,97

1 091,31

813,46

30

1 898,14

1 254,29

805,94

506,60

313,35

191,68

40

1 236,35

689,85

366,69

188,28

94,53

46,84

50

854,84

398,06

172,70

71,60

28,93

11,55

Źródło: Opracowanie własne

ATRAKCYJNOŚĆ INWESTYCJI Rodzaj papieru/ aktywa

Płynność

Zwrot w dłuższym terminie

Ryzyko

Sytuacja podatkowa

Pieniądze

Najwyższa – powinny znajdować się w każdym portfelu, szczególnie przed planowanymi wydatkami oraz wraz z wejściem w wiek emerytalny.

Brak zwrotu, w warunkach inflacji realna utrata wartości pieniędzy.

Stosunkowo najmniejsze ryzyko finansowe, narażone jednak na kradzież itp.

Brak przychodu powoduje brak powstania zobowiązania podatkowego.

Waluty

Bardzo wysoka, jednak z uwagi na koszty transakcji inwestycja w waluty z reguły opłaca się na minimum kilka miesięcy.

Również nieodporne na inflację.

Dodanie walut do portfela może zdecydowanie zmniejszyć jego ogólne ryzyko, jednak w dłuższym terminie ich kupno nie jest opłacalne.

Brak podatków od obrotu walutami na rynku kantorowym przez osoby fizyczne.

Lokaty bankowe

Bardzo wysoka.

Lokaty nie powinny stanowić dużego udziału procentowego w portfelu ludzi młodych. Dają Ograniczone do ryzyka płynności banku oraz spadku one stopy zwrotu ledwo pokrywające stopę stóp procentowych. inflacji. Stanowią dobrą alternatywę do obligacji w przypadku wzrastających stóp procentowych.

Fundusze rynku pieniężnego, bezpośrednie inwestycje w bony skarbowe

Bardzo wysoka.

Zwrot większy niż z lokat bankowych, ciekawa alternatywa dla rynku obligacji w przypadku wzrastających stóp procentowych.

Fundusze lokujące wyłącznie w bony skarbowe emitowane przez Skarb Państwa mają ryzyko ograniczone do ryzyka finansowego dla całego kraju.

„Podatek Belki”. Metodą na ominięcie części podatku jest inwestowanie w IKE.

Fundusze obligacyjne, bezpośrednie inwestycje w obligacje

Wysoka.

Historycznie zwrot większy od funduszy rynku pieniężnego poza okresami wzrostu stóp procentowych.

W znacznie większym stopniu niż lokaty czy fundusze rynku pieniężnego narażone na ryzyko stopy procentowej.

„Podatek Belki”. Metodą na ominięcie części podatku jest inwestowanie w IKE.

Wysoka, w przypadku jednak gdy fundusz pobiera opłaty Zwrot zdecydowanie większy niż w przypadku manipulacyjne przy zakupie obligacji czy bonów skarbowych. jednostek nie opłaca się ich kupować na krótki okres czasu.

Narażone na spadki cen akcji. W polskich realiach strategia „kup i trzymaj” nie spisuje się dobrze, warto więc wybrać fundusz mający oprócz dobrego doboru spółek, także bardzo dobry timing.

„Podatek Belki”. Metodą na ominięcie części podatku jest inwestowanie w IKE.

Może być ograniczona przez brak korzystnych ofert sprzedaży na rynku.

Historycznie bardzo duże stopy zwrotu. Analiza małych spółek wymaga jednak dużych nakładów pracy.

Duże wahania stóp zwrotu. Portfel akcji małych spółek wymaga starannej dywersyfikacji ze względu na duże ryzyko związane z poszczególnymi spółkami

Podatek dochodowy. Ogólnie niższy niż w przypadku dużych spółek ze względu na niższe dywidendy płacone przez małe spółki, a co za tym idzie odroczenie podatku w przyszłość.

Wysoka.

Stosunkowo wysokie stopy zwrotu powiększane przez dywidendy.

Dywersyfikacja jest również pożądana, jednak ryzyko poszczególnych składników portfela jest mniejsze. W Polsce mamy przykłady typu Elektrim czy Stalexport, że duże spółki również potrafią stracić kilkadziesiąt procent.

Podatek dochodowy.

Bardzo wysoka.

Wymagają dużego profesjonalizmu i doświadczenia, z reguły przygoda z tym rynkiem prowadzi do bankructwa. Potencjalnie wysokie stopy zwrotu.

Ryzyko typowe dla zwykłych inwestycji przemnożone kilka lub kilkanaście razy powoduje, że strata zaledwie kilku procent prowadzi do bankructwa.

Podatek dochodowy.

W zależności od rynku, czas powrotu gotówki do Polski i konwersji walut może wynieść jednak kilkanaście dni.

Dodanie ich do portfela w dłuższym terminie zwiększa ogólną stopę zwrotu.

Zmniejszają ogólne ryzyko portfela.

Podatek dochodowy.

Bardzo ograniczona.

Stopy zwrotu od umiarkowanych do wysokich, jeżeli uwzględnimy niefinansowe korzyści płynące z korzystania z nieruchomości.

W zależności od koniunktury gospodarki oraz regionu w którym położona jest nieruchomość. Największym ryzykiem charakteryzują się grunty poza centrum oraz nieruchomości komercyjne. Stosunkowo „najpewniejszą” lokatą są apartamenty.

Odrębne przepisy podatkowe.

Ograniczona.

Wysokie stopy zwrotu w długim terminie w zależności od funduszu i zarządzającego.

Wysokie. W zależności od funduszu zdarzają się roczne straty przekraczające 30%. Dodanie funduszy Możliwość optymalizacji podatków hedgingowych do portfela zmniejsza jednak ogólne ze względu na umiejscowienie ryzyko, gdyż ich stopy zwrotu nie są skorelowane ze funduszy. stopami z indeksów giełdowych lub obligacyjnych.

Fundusze zrównoważone, akcyjne

Akcje małych spółek

Akcje dużych spółek

Inwestycje w kontrakty terminowe, opcje

Akcje zagraniczne

Nieruchomości

Fundusze hedgingowe

„Podatek Belki”. Metodą na ominięcie części podatku jest inwestowanie w IKE.

Źródło: Opracowanie własne

SIERPIEŃ 2005

31


INWESTYCJE PORADY

ZAROBIĆ NA KREDYCIE HIPOTECZNYM KAROLINA DUDA Bankier.pl

Klient decydując się na kredyt hipoteczny wcześniej czy później staje przed wyborem oferty konkretnego banku. Często okazuje się, że bank, który był dobry dla znajomych czy rekomendowany przez specjalistów nie zawsze jest dobry dla nas.

S

padek stóp procentowych do akceptowalnego dla kredytobiorców poziomu spowodował boom na rynku kredytów hipotecznych. W ubiegłym roku wartość nowych kredytów hipotecznych wyniosła ponad 16 mld zł, a rynek wzrósł o jedną trzecia. Kredytów przybywa, ponieważ po prostu się one opłacają.

Boom kredytowy W sytuacji, gdy przeciętna rata kredytowa niemal odpowiada wysokości czynszu wynajmu, wybór wydaje się prosty. Stąd, szczególnie młodzi ludzie, jeśli mają taką możliwość i przede wszystkim oczywiście zdolność kredytową – korzystają z oferty banków. Mieszkanie coraz częściej jest traktowane też jako inwestycja na przyszłość. W ten sposób można zabezpieczyć sobie np. kapitał na emeryturę, co przy dzisiejszym systemie emerytalnym jest wręcz konieczne. Przy obecnym poziomie czynszów sprawa wydaje się jasna. Rata kredytu na 20 lat dla inwestycji o wartości 100 tys. zł wyniesie 850 – 900 zł. Jest to np. koszt wynajmu kawalerki we Wrocławiu. Po 20 latach wydamy tyle samo co na czynsz, a będziemy właścicielem mieszkania. Wartość mieszkania po tym czasie będzie więc kluczowa dla opłacalności inwestycji. Przy wyborze mieszkania ważny jest oczywiście jego stan techniczny oraz stan całego budynku. Przykładowo położenie w centrum nie zawsze gwarantuje utrzymanie wysokiej wartości mieszkania. Wpływ na to mają zmieniające się przyzwyczajenia i poszukiwanie spokojniejszych lokalizacji. W przyszłości (tej dal-

32

|

szej oczywiście) można spodziewać się wręcz, że popyt na niektóre mieszkania może maleć. Przyrost demograficzny w Polsce jest ujemny, co naturalnie z czasem przełoży się na mniejsze zapotrzebowanie na lokale mieszkaniowe. Przy wyborze mieszkania należy kierować się przede wszystkim preferencjami. Określenie tego jakie mieszkanie jest nam potrzebne, czy budowany dom rzeczywiście musi mieć 300 m kw. będzie podstawą do wyboru późniejszej oferty finansowania. Znajomość własnych potrzeb i oczekiwań w zderzeniu ze zdolnością kredytową powinno dać satysfakcjonujący efekt. Zaciągnięcie kredytu nie może być udręką, a jest to realne, gdy w perspektywie ma się spłatę kredytu przez kilkanaście lat. Przy wyborze oferty kredytowej należy więc kierować się indywidualnymi preferencjami, a w ich poznaniu i określeniu pomogą oczywiście dobrzy doradcy kredytowi.

Deweloper czy spółdzielnia? Aby sfinansować zakup mieszkania od dewelopera lub spółdzielni na rynku pierwotnym, warto zorientować się czy sprzedający nie współpracuje na stałe z jakimś bankiem. Często można liczyć na korzystniejszą ofertę, jednak nie jest to pewne. Spośród banków, w których szybko i sprawnie można taką inwestycję sfinansować warto sprawdzić przede wszystkim Bank BPH i mBank. Banki te często są już w posiadaniu kompletnych dokumentów od dewelopera, co pozwala klientowi na zminimalizowanie formalności. mBank zdecydował się ostatnio na promocję tego celu kredytowania i klien-


tom zainteresowanym zakupem mieszkania od dewelopera oferuje niższe oprocentowanie i prowizję. W obu tych bankach można zaciągnąć kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości, a także dobrać środki na wykończenie lokum. Deutsche Bank PBC sam sprawdzi wiarygodność dewelopera, a jego doradcy pomogą w skompletowaniu dokumentów i ograniczą formalności do minimum. Dobrze przygotowany harmonogram prac i komplet wszystkich dokumentów pozwoli na sprawne zaciągnięcie kredytu na budowę domu w wielu bankach. Warto jednak w tym przypadku zwrócić uwagę na dwie instytucje o największym na rynku doświadczeniu w tej dziedzinie oraz jeden młody, ale nowoczesny bank. Bank oceni prawidłowość dokumentacji i po analizie będzie wypłacał środki w transzach. Przed kolejną wypłatą pojawi się na budowie inspektor z banku, który oceni postęp prac. Terminy wypłaty transz warto ustalić z pewnym zapasem, biorąc pod uwagę np. nieprzewidziane okoliczności pogodowe. Bank BPH wymaga od budującego rozliczenia 60 proc. poniesionych wydatków na fakturach, 40 proc. należy bankowi opisać w postaci oświadczenia. To wygodne rozwiązanie pozwala na rozsądne planowanie wydatków i nie zmusza do dokumentowania wszystkich kosztów, co jest często utrudnione przy budowie systemem gospodarczym.

Mieszkanie na rynku wtórnym Ponieważ na nowe mieszkania od dewelopera trzeba niekiedy czekać nawet rok, nabywający często decydują się na zakup mieszkania na rynku wtórnym. Szukają go wówczas samodzielnie lub korzystają z usług agencji nieruchomości. Najlepiej wybierać nieruchomość, która ma już założoną księgę wieczystą – łatwiej będzie nam i bankowi sprawdzić jej stan prawny. Jeśli chcemy uniknąć ponoszenia kosztów wyceny nieruchomości przez rzeczoznawcę (co stanowi koszt ok. 500 – 700 zł) warto zwrócić się do banku, który sam taką wycenę zleci i poniesie jej koszt. Można skorzystać z oferty np. Banku Millennium i GE Money Banku Mieszkaniowego, które już od dłuższego czasu zwalniają swoich klientów z tego kosztu. W Banku Mil-

SIERPIEŃ 2005

lennium i PKO BP można również liczyć na sfinansowanie 100 proc. wartości nieruchomości, a GE Money zwolni nas z prowizji za przyznanie kredytu. Coraz częściej decydując się na remont mieszkania lub domu zaciągamy kredyt z zabezpieczeniem hipotecznym. Jeśli kwota nie jest zbyt wysoka, ale przekracza np. 20 000 zł, a nieruchomość ma już księgę wieczystą, to taki kredyt okaże się prawdopodobnie dużo tańszy niż zwykły kredyt gotówkowy, a spłacać go można znacznie dłużej. Jeśli nie planujemy kredytu większego niż 50 000 złotych, to warto zwrócić się do Banku Millennium, nie będzie od nas wymagał rozliczania poniesionych kosztów za pomocą faktur, co jest niewątpliwie bardzo wygodne. Z kolei w Banku BPH rozliczyć musimy tylko 60 proc. poniesionych wydatków, a przy niskiej kwocie kredytu unikniemy dość kosztownej wyceny nieruchomości. Trzeba pamiętać, że kredyt na remont wymaga przygotowania zestawienia kosztów, gdyż jest kredytem celowym, ale dzięki temu jest też tańszy od np. pożyczki hipotecznej.

Zaciągnięcie kredytu nie może być udręką, a jest to realne, gdy w perspektywie ma się spłatę kredytu przez kilkanaście lat. Decydując się na budowę domu, często nie dysponujemy nawet działką, na której powstanie dom. Nawet zakup działki można sfinansować korzystając z kredytu hipotecznego. W Banku BPH można sfinansować nawet 100 proc. takiej nieruchomości gruntowej, ale trzeba pamiętać, by była to działka budowlana lub rekreacyjna z możliwością postawienia domu całorocznego. Również inne banki pomogą w sfinansowaniu zakupu działki, ale najczęściej wymagać będą co najmniej 50 proc. wkładu własnego.

Remont, nabycie, rozbudowa Często zdarza się, że właściciel nieruchomości prowadzi jakąś działalność gospodarczą i ma do tego celu wydzielony jeden lokal lub określoną powierzchnię. Najczęściej z podobną sytuacją spotykają się lekarze, stomatolodzy i inne osoby prowadzące gabinet we własnym domu, a także osoby parające się małą agroturystyką. Wśród działających na rynku instytucji warto wyróżnić BPH Bank Hipoteczny, który nie ogranicza powierzchni komercyjnej w takiej nieruchomości, a także GE Money Bank Mieszkaniowy, który pozwoli na skredytowanie nieruchomości, nawet gdy część mieszkalna stanowi tylko 20 proc. powierzchni lokum. Potrzeby klientów banków są bardzo zróżnicowane. Często zaciągając kredyt mieszkaniowy chcą dodatkowo skonsolidować inne zobowiązania, a nawet dobrać nieco gotówki na dowolny cel, np. wymianę auta. O ile posiadamy wkład własny, a wartość nieruchomości nie przekracza całej kwoty kredytu, można taką pożyczkę zaciągnąć np. w Banku Millennium. Dodatkowym plusem jest tu również fakt, że oprocentowanie kredytu będzie tym korzystniejsze im wyższa będzie kwota przeznaczona na cel mieszkaniowy, czyli zakup, budowę czy remont. Stawkę wylicza się tu bowiem jako średnią ważoną, a najniższe oprocentowanie ma zawsze kredyt mieszkaniowy. Nieco inne, bardzo nowoczesne rozwiązanie, proponuje klientom MultiBank. Jego produkt WWJ, którego nazwa znaczy tyle co „Wszystko W Jednym”, pozwala na zaciągnięcie kredytu hipotecznego w formie linii odnawialnej. Każdy nowy cel w ramach tego limitu będzie oprocentowany tak jak cała linia, a dodatkowo klient ma sporą swobodę w spłatach. WWJ zmniejsza się co dwa lata i w tych okresach klient jest zobowiązany do spłaty określonej części kapitału, nie musi tego jednak robić regularnie, ani w równych ratach. Takie rozwiązanie jest najlepsze dla klientów o dobrych, ale nieregularnych dochodach i szerokim wachlarzu potrzeb. Niezbędna jednak jest tu konsekwencja i samodyscyplina finansowa.

33


UNIA POLITYKA

KONSTYTUCYJNE KŁOPOTY RICHARD MBEWE WGI Dom Maklerski

Europa musi odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: skoro Unia Europejska jest organizacją o charakterze integracji gospodarczej, a jej ukoronowaniem było wprowadzenie euro, to czy jest sens dążyć do zwiększania integracji politycznej? Takie zadania ma spełniać Konstytucja Europejska, której Francja i Holandia powiedziały stanowcze NIE.

U

nia Europejska jest postrzegana jako organizacja o najbardziej zaawansowanym charakterze integracji gospodarczej – integracji rozumianej jako proces łączenia się narodów celem wspólnego zagospodarowania posiadanych czynników. Czynniki te mogą mieć charakter towarowy, usługowy czy produkcyjny.

Trwa integracja Unia Europejska jest największą i najbardziej zintegrowaną organizacją o charakterze gospodarczym. Uważa się, że najwyższą formą takiej integracji jest posiadanie wspólnej waluty. UE osiągnęła ten poziom po wprowadzeniu euro, przy czym fakt posiadania wspólnej waluty wiąże się z ujednoliceniem systemu finansowo-gospodarczego krajów członkowskich. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że po osiągnięciu pełnej integracji gospodarczej, kolejną fazą tego procesu jest integracja polityczna – czyli stworzenie jednolitego organizmu, którego członkowie osiągnęli i utrzymują jedność gospodarczą. Trudno utrzymać jedność opinii w tak rozszerzonej i zaawansowanej pod względem integracji organizacji, jaką jest Unia Europejska. Obecnie Unia zrzesza 25 krajów, a do tego grona w 2007 r. dołączą Rumunia i Bułgaria W takiej sytuacji, nie trudno o nieporozumienia czy choćby o zwyczajną różnicę zdań. Proces integracji Unii trwa. Jego kolejnym etapem jest zatwierdzenie Konstytucji Europejskiej, które otworzy drogę do integracji politycznej. Decyzje, jakie zapadają we wspólnocie podejmowane są poprzez

34

|

referenda lub zatwierdzane przez parlament. Przygotowana Konstytucja Europejska musi zostać zaakceptowana przez wszystkie kraje członkowskie właśnie w drodze referendum lub decyzją parlamentu. Proces ten dowiódł, że o ile UE jest zintegrowana pod względem gospodarczym, o tyle brakuje jednolitości w przypadku zasadniczych spraw dotyczących Europejczyków. Unia jest podzielona na dwie grupy: pierwsza to kraje skupione wokół Wielkiej Brytanii (w tym Polska i inni nowi członkowie UE), druga to kraje skupione wokół Francji (najczęściej są to płatnicy netto do budżetu UE). Jest i trzecia grupa, składająca się z państw, które dotychczas korzystały znacznie na członkostwie, ale nie są jeszcze płatnikami netto – Hiszpania, Grecja czy Portugalia. Uogólniając można stwierdzić, że zasadnicze różnice w Unii sprowadzają się do tych spraw, które różnią Francję od Wielkiej Brytanii.

Trzech to już tłum... Francja i Holandia odrzuciły projekt Konstytucji Europejskiej. Pikanterii temu wydarzeniu dodaje fakt, że grupie, która przygotowywała projekt konstytucji przewodniczył, były premier Francji Valery Giscard d’Estaing. Te dwa społeczeństwa odrzuciły projekt najprawdopodobniej z dwóch powodów: po pierwsze nie zrozumiano, co da nowa konstytucja. Mało tego, jeśli była mowa o tym, że wzmocni ona integralność Europy, to wybrano zły moment, ponieważ proces ratyfikacji zbiegł się w czasie z przyjęciem nowych członków. Oby-


watele z nowych krajów stanowią bardzo poważną konkurencję zarówno dla pracowników w dawnych państwach członkowskich, jak i dla rolnictwa. Po drugie, proces ratyfikacji zbiegł się w czasie z dyskusją dotyczącą budżetu Unii na lata 2007 – 2013. Holendrzy, którzy są jednym z płatników netto, zagrozili, że nie będą dofinansowywać wspólnego budżetu, ponieważ obciążenie wynikające ze składek przekracza na mieszkańca Holandii poziom 180 euro, podczas gdy w bogatszym kraju np. RFN stawka ta wynosi 79 euro na mieszkańca. Sprawdziło się stare angielskie powiedzenie: „dwoje to para, troje to już tłum”, więc kiedy przyszło do negocjowania budżetu pojawiły się różne problemy. Decyzje Francji i Holandii będą skutkować wyraźniejszym rozłamem i powstaniem „Europy dwóch prędkości” – jak określił to francuski prezydent Jacque Chirac. Może to doprowadzać do utrudnienia w przepływie ludzi, towarów i usług. Referendum w Francji przebiegło pod presją „polskiego hydraulika”. Trwała też dyskusja na temat przepływu usług między nową a starą Europą i dawni członkowie wspólnoty byli przeciwni swobodnemu przepływowi. Mając na uwadze prężność gospodarczą nowych członków Unii, rozłam wydaje się możliwy. W takiej sytuacji dawni członkowie wspólnoty nadal będą funkcjonować w swoim samozadowoleniu, w atmosferze braku konkurencji, a więc i po części stagnacji gospodarczej. Dopóki stara Europa

nie zrozumie potrzeby prowadzenia bardziej otwartej polityki gospodarczej, dopóty będzie cały czas za Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza pod względem poziomu rozwoju gospodarczego.

Warunki z Maastricht a UE12 Wprowadzenie wspólnej waluty to ukoronowanie procesu integracji gospodarczej Unii Europejskiej. Okazuje się jednak, że wprowadzenie euro funduje przynależność do elitarnego klubu, na drodze do którego trzeba spełnić wyznaczone warunki, tzw. warunki z Maastricht. Spełnienie tych warunków jest nie tylko celem samym w sobie, trzeba jeszcze utrzymywać te zalecenia. Praktyka dowodzi, że najtrudniejszy do utrzymania w ryzach jest deficyt budżetowy, który według uregulowań z Maastricht nie powinien przekraczać 3 proc. PKB. Większość krajów Unii nie jest w stanie spełnić tego warunku, notorycznie jest on łamany przez Grecję, Portugalię czy Włochy. Problem nasilił się, kiedy okazało się, że nawet tzw. motory gospodarcze Europy – Niemcy i Francja – w ostatnich latach miały trudności z wypełnieniem tego warunku. Zadania nie ułatwia polityka monetarna prowadzona przez Europejski Bank Centralny, nastawiony na walkę z inflacją, zainteresowany głównie wartością euro. EBC nie bierze pod uwagę stagnacji gospodarczej, która jest cechą charakterystyczną wszystkich obecnych krajów strefy euro. Wyjątek stanowi Irlandia. Doświadczenia tego państwa pokazują, że w sytu-

acji, gdy bank centralny prowadzi sztywną politykę monetarną, można wywołać aktywność gospodarczą właśnie poprzez działania fiskalne. Inne kraje Unii, a w szczególności Francja, Niemcy i Włochy, nie są skłonne do rezygnacji ze swojej, bardzo hojnej polityki socjalnej.

Trudna polityka fiskalna Kolejnym skutkiem referendum we Francji i Holandii jest fakt, że społeczeństwa te zrozumiały przyjęcie nowej konstytucji, jako wyłożenie środków do unijnego budżetu, z którego najwięcej skorzystają nowi członkowie UE. Politycy w tych krajach mają trudności w podejmowaniu decyzji, na co przeznaczyć środki: na budżet Unii, z którego i tak skorzystają mniej czy dopłacić do krajowego systemu opieki społecznej, na czym jeszcze zbiją kapitał polityczny. Sprawę komplikuje fakt, że muszą dostosować się do warunków deficytowych, dotyczących posiadania euro. Europa powinna przyjąć nowe zasady finansowania krajowego i unijnego budżetu, tak, by utrzymać europejską solidarność i zadowolić własne społeczeństwo, szczególnie w sferze społecznej. Podstawowym skutkiem wymienionych czynników jest zmniejszenie konkurencyjności gospodarczej Unii w stosunku do innych krajów, w szczególności do USA, Japonii i w ostatnim czasie Chin. Przykład Irlandii pokazuje, że kraj ten przede wszystkim przyciągnął kapitał z USA i na tej podstawie zbudował swoją

KLUCZOWE POWODY NIEPOROZUMIEŃ W UE

Kraj

Francja

Wielka Brytania

Konstytucja

Budżet

Sprawy socjalne

Społeczeństwo odrzuciło, ale rząd chce ratyfikować.

Wielka Brytania musi zrezygnować z tzw. brytyjskiego rabatu.

Utrzymać dotychczasową politykę socjalną.

Odkłada proces ratyfikacji.

Francja musi zrezygnować, (chociaż częściowo) z korzystania ze wspólnej polityki rolnej.

Dokonać zmian w kierunku bardziej prorynkowym.

Sprawy zagraniczne

Rozszerzenie

Zjednoczona UE jako przeciwwaga USA.

Nie chce dalszego rozszerzania UE.

Bardziej pro-Atlantycka.

Turcja jest potencjalnym pomostem łączącym Wschód i Zachód Europy.

Źródło: The Wall Street Journal

SIERPIEŃ 2005

35


potęgę w Unii, a dopiero później zaczął rozszerzać swoje działania na rynek europejski. Drugim ważnym skutkiem odrzucenia Konstytucji Europejskiej jest zatrzymanie procesu dalszej integracji Europy. Problem polega na tym, że kraje, które przyłączyły się do UE po 1980 r. traktują przystąpienie jako najszybszą drogę do rozwoju gospodarczego. Bazuje to na zasadzie solidarności europejskiej. Druga fala rozszerzenia, obejmująca 10 nowych krajów stanowi bardzo poważne obciążenie dla unijnego budżetu.

���������������������������������������������� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ���� ����������

�����

�����

�����

�����

�����

���������������

R

E

K

L

A

M

A

�����

�����

�����

�����

�����

�����

�����

�����

�����

�����


LOKATY BANKOWE

JAK WYBRAĆ LOKATĘ? MICHAŁ KISIEL Bankier.pl

Polacy często wybierają lokaty bankowe, chociaż znaczenie tej formy oszczędzania od kilku lat spada. Banki coraz silniej konkurują o nasze portfele, wprowadzając nowe produkty i kusząc pomysłowymi promocjami. Czym kierować się w natłoku ofert i jak wybrać produkt odpowiadający naszym potrzebom?

O

szczędności Polaków rosną, ale coraz rzadziej trafiają do banków. Malejące tempo rocznego przyrostu depozytów w bankach zauważalne było już w latach 1991 – 1999. Pomiędzy końcem 2001 r. a końcem 2002 r. wskaźnik ten stał się ujemny, co przynajmniej w części wyjaśniano wprowadzeniem „podatku Belki”.

Polak mówi „bankowo” Choć w ostatnich latach, w ujęciu nominalnym, suma depozytów bankowych gospodarstw domowych rośnie (w I kwartale 2005 r. o 5,8 mld zł), to ich rola wśród innych form lokowania oszczędności znacznie zmalała. W ich miejsce dość agresywnie wpasowują się fundusze inwestycyjne oraz akcje. Depozyty wciąż są jednak w Polsce najpopularniejszym sposobem oszczędzania, podobnie jak w np. w Niemczech czy Hiszpanii. Być może w długiej perspektywie obronią one swoją pozycję w portfelu aktywów gospodarstw domowych, lecz na pewno nie zdominują go tak, jak było to jeszcze 10 lat temu. Przywiązanie Polaków do lokat jest z punktu widzenia banków bardzo korzystne. Wkłady od osób fizycznych są jednym z najtańszych źródeł pieniądza, wykorzystywanym m.in. do finansowania działalności kredytowej. Rosnąca popularność niekonwencjonalnych form oszczędzania jest dla banków powodem do niepokoju – próbując zatrzymać odpływ środków niektóre banki decydują się na podwyższenie opro-

SIERPIEŃ 2005

centowania lub doraźne działania promocyjne. Działaniem obronnym jest również przygotowywanie zmodyfikowanych produktów oszczędnościowych (jak np. lokaty a vista, lokaty inwestycyjne, lokaty z funduszem), często bardziej elastycznych i atrakcyjnych pod względem dochodu niż klasyczne lokaty terminowe. Odpowiedzią na zmiany w popycie jest również wprowadzanie do oferty banków jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych i ubezpieczeń. Próbując wykorzystać zachodzące przemiany banki stają się dystrybutorami cudzych produktów, nierzadko skierowując gromadzone środki do innych podmiotów z własnej grupy kapitałowej. Zdobywają w ten sposób nowe źródło przychodów pozaodsetkowych, a co najważniejsze, nie tracą kontaktu z klientami. Sukces tej strategii pozwala przypuszczać, że w najbliższych latach banki będą coraz ważniejszym kanałem dystrybucji produktów ubezpieczeniowych i inwestycyjnych, a co za tym idzie — coraz częściej będziemy oszczędzać nie „w banku”, ale „przez bank”.

Lokata nie jedno ma imię W ofertach banków pod hasłem „lokaty” znajdziemy szereg produktów o bardzo zróżnicowanych cechach i często tajemniczo brzmiących nazwach. Standardowa lokata terminowa opiera się na zdeponowaniu w banku środków na z góry ustalony okres. Wypłata odsetek następuje z reguły po zakończeniu

37


LOKATA

lokaty, a w trakcie jej trwania nie można dokonywać dopłat. Zerwanie lokaty przed terminem wiąże się najczęściej z sankcjami takimi jak utrata całości lub części oprocentowania. Oferta lokat terminowych w działających w Polsce bankach jest bogata, a proponowane klientom produkty różnią się, oprócz wysokości oprocentowania zależnego najczęściej od wysokości lokowanej kwoty, m.in. następującymi parametrami: • okresem lokaty: wybór dostępnych terminów jest bardzo szeroki: od dnia (lokaty overnight) do 3 lat. Niektóre banki (np. Volkswagen Bank direct) pozwalają samodzielnie określić okres obowiązywania lokaty z dokładnością do jednego dnia • sposobem określenia wysokości oprocentowania: lokaty o oprocentowaniu stałym lub zmiennym oraz lokaty dynamiczne (progresywne), w których stawka oprocentowania rośnie wraz z okresem trwania lokaty a zerwanie lokaty wiąże się najczęściej z utratą części lub całości oprocentowania wyłącznie za ostatni okres odsetkowy • sposobem naliczania oprocentowania: w większości ofert oprocentowanie naliczane jest „z dołu”, lecz w niektórych bankach można również wybrać opcję wypłaty odsetek „z góry” — wówczas po umownym terminie otrzymujemy wyłącznie zainwestowaną kwotę • walutą lokaty • możliwością automatycznego prolongowania (przedłużenia na następny okres) z lub bez dopisania naliczonych odsetek do kapitału – lokaty odnawialne • możliwością negocjowania wysokości oprocentowania przy lokowaniu większych kwot (w ofertach często występują one pod nazwą lokat negocjowanych) • wysokością minimalnego wkładu • rodzajem i wysokością sankcji za wcześniejsze zerwanie lokaty.

38

|

���������������������������������������������������������������� Oszczędności finansowe gospodarstw domowych w latach 2000 – 2004.

�������

����

����������������

����

��������������������� ��������������

����

�����

����

�������������

���� ��

���

���

���

���

����

����������������� �����������

����������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������������� Źródło: Detaliczne obligacje skarbowe w strukturze oszczędności finansowych gospodarstw domowych w latach 2000 – 2004, Ministerstwo Finansów RP, marzec 2005, s. 2.

Dla rentiera i ciułacza Oszczędzać można z wielu powodów. Od tego po co oszczędzamy zależeć powinien wybór konkretnego produktu. Najważniejszym pytaniem, na które musimy sobie odpowiedzieć jest zatem cel naszego oszczędzania. Idealny produkt, który ma spełniać rolę rezerwy „na wszelki wypadek” powinien pozwalać na swobodny dostęp do zgromadzonych środków bez sankcji w postaci utraty oprocentowania. Można w tym przypadku skorzystać z rachunku oszczędnościowego lub z odnawialnej lokaty terminowej na krótki termin, ewentualnie z lokaty dynamicznej. Rachunek oszczędnościowy ma dodatkową zaletę – pozwala na dokonywanie wpłat w dowolnie przez nas wybranym momencie i dzięki temu może być „przechowalnią” okazjonalnych nadwyżek z ROR. Niektóre wydatki planowane są z wyprzedzeniem (kupno samochodu, wakacje, remont mieszkania). Przygotowując się na przyszłe wydatki jesteśmy w stanie z reguły określić moment, w którym przydadzą się nam odłożone wcześniej pieniądze. W tym przypadku skorzystać możemy z lokat bankowych o odpowiadającej naszym wymaganiom „długości życia”. Lokata bankowa to tylko jedna z możliwości, ale jeśli zależy nam na minimalizacji ryzyka lub po prostu jesteśmy tradycjonalistami, to w ofercie banków znajdziemy coś dla siebie. Podstawowe kryterium w tym wypadku powinna stanowić wysokość oprocentowania środków, warto jednak skalkulować czy ułamek procenta

różnicy wart jest czasu poświęconego na poszukiwanie najlepszej oferty i na dotarcie do wybranego banku. Może zatem skorzystać z tego, co proponuje bank, w którym posiadamy ROR lub znaleźć produkt, który można od początku do końca „obsłużyć” przez internet lub telefon. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na to, że lokata terminowa może być zabezpieczeniem w przypadku, gdy ubiegamy się o jakiś produkt kredytowy (np. kartę kredytową, kredyt samochodowy). Jeśli więc planujemy zadłużać się w niedalekiej przyszłości, to nie zaszkodzi dowiedzieć się czy jest sens powierzyć nasze oszczędności bankowi, w którym będziemy starać się o kredyt lub pożyczkę. Lokata bankowa może być źródłem dodatkowego dochodu, lecz aby dochód ten był odczuwalnym zastrzykiem gotówki musimy dysponować kapitałem o odpowiednich rozmiarach. Wówczas jednak warto dokładnie rozważyć alternatywne formy lokowania przynoszące wyższy dochód i oczywiście... zdywersyfikować posiadane aktywa. Lokata bankowa (np. lokata rentierska) może być jednym ze sposobów zainwestowania posiadanych przez nas środków, sposobem bezpiecznym i przynoszącym nienadzwyczajny lecz pewny dochód. Nierozsądne byłoby jednak przetrzymywanie dużych sum na nawet najlepiej oprocentowanej lokacie – w wyborze odpowiednich form inwestowania na pewno chętnie pomoże nam któryś z niezależnych doradców finansowych lub opiekun w ramach private banking.


Lokaty rentierskie mają przynosić właścicielowi stały dochód. Różnią się od standardowych lokat terminowych tym, że odsetki naliczane z ustaloną z góry częstotliwością (najczęściej co miesiąc lub co kwartał) przekazywane są na wskazany przez klienta rachunek. W większości banków minimalna kwota lokaty rentierskiej ustalona jest na stosunkowo wysokim poziomie, a dostępne terminy zaczynają się od 12 miesięcy.

F O T. Ż E L A Z N A S T U D I O

Co się zmieni na polskim rynku Nie da się ukryć, że lokaty bankowe nie są sposobem na szybkie wzbogacenie. Oprocentowanie najlepszych produktów na rynku oscyluje wokół 5 proc. (lokaty 12-miesięczne), podczas gdy poziom inflacji wynosi około 2,5 proc. (maj 2004 – maj 2005 r., wg. danych GUS). Trudno także spodziewać się w najbliższym czasie podwyżek oprocentowania depozytów. Odpływ oszczędności do funduszy inwestycyjnych i na giełdę ma zatem solidne uzasadnienie. Zawsze jednak pozostanie pewna grupa klientów, którzy z różnych powodów nie są skłonni do ponoszenia ryzyka lub nie posiadają wystarczających środków, by poważnie zainteresować się alternatywami wobec depozytów bankowych. Do niedawna najlepsze warunki lokowania oferowały banki internetowe oraz banki małe i średnie. Obecnie zauważyć można pierwsze symptomy (chociażby promocja OKO ING Banku Śląskiego SA), świadczące o tym, że również duże uniwersalne banki postanowiły bardziej starać się o klientów posiadających nadwyżki środków finansowych. W sytuacji, gdy trudno odróżnić się od konkurencji ceną oferowanych produktów, większe znaczenie odegrać mogą inne parametry. W tym kontekście interesujące może być starcie ofert rachunków oszczędnościowych – można zaryzykować prognozę, że wkrótce zobaczymy więcej interesujących ofert pozwalających na elastyczne zarządzanie naszymi oszczędnościami.

SIERPIEŃ 2005

Lokaty typu „skarbonka” dostępne są w kilku działających w Polsce bankach i służą do systematycznego oszczędzania, pozwalają na dokonywanie dopłat w trakcie trwania lokaty. Wpłaty mogą mieć ściśle ustaloną (np. Skarbonka BISE SA) lub nieustaloną sztywno wysokość i częstotliwość (np. Skarbonka Citibank Handlowy SA). Oprocentowanie ma najczęściej charakter progresywny, a długoterminowe oszczędzanie wiąże się z możliwością uzyskania premii w postaci podwyższonego oprocentowania. Dążenie do uniknięcia opodatkowania dochodu z lokat bankowych zrodziło jeszcze jedną z form oszczędzania łączącą cechy lokaty terminowej i ubezpieczenia. Przykładem takiego produktu może być „Antidotum” Lukas Banku — ubezpieczenie na życie i dożycie zawierane na 9 lub 12 miesięcy. Z punktu widzenia klienta produkt ten przypomina odnawialną lokatę terminową o stałym oprocentowaniu, z jednym wyjątkiem — zyski z oszczędności zwolnione są z podatku. Świadczenie ubezpieczeniowe (kapitał i „odsetki”) wypłacane jest w przypadku dożycia końca okresu ubezpieczenia (zakończenia okresu „lokaty”) lub uprawnionemu w przypadku zgonu w okresie ubezpieczenia. Klienci poszukujący możliwości osiągnięcia wyższych zysków niż w przypadku oferowanych przez banki lokat terminowych, ale obawiający się ryzyka związanego z samodzielnym inwestowaniem w fundusze inwestycyjne sięgnąć mogą po produkt pośredni — lokatę z funduszami. Lokata taka składa się z dwóch części: klasycznej lokaty terminowej oraz jednostek uczestnictwa funduszu inwestycyjnego. Zysk z części lokacyjnej jest pewny, natomiast z części funduszowej zależny jest od bieżącej wartości jednostek. Zrywając lokatę przed terminem można, jeśli przewidziano taką możliwość w regulaminie usługi, zrezygnować z inwestycji w fundusz a pozostawić część lokacyjną lub odwrotnie. Dzięki temu przedwczesne wyjście z inwestycji nie musi wiązać się z dotkliwymi stratami. Osobną kategorię produktów przeznaczonych do lokowania oszczędności stanowią rachunki oszczędnościowe. Ich cechą charakterystyczną jest swoboda dysponowania zgromadzonymi środkami (chociaż z reguły trochę ograniczona np. poprzez brak możliwości użycia karty płatniczej czy wysokie prowizje za przelewy) bez utraty naliczonego oprocentowania. Przykładem takiego produktu może być Otwarte Konto Oszczędnościowe ING Banku Śląskiego S.A., jak również rachunek eMAX i eMAX plus mBanku (w stosunku do których bank stosuje termin „lokata a vista”). Rachunek oszczędnościowy może być powiązany z ROR-em w taki sposób, aby kwota powyżej ustalonej przez posiadacza granicy automatycznie przenoszona była na wyżej oprocentowany rachunek. Taki mechanizm oferują swoim klientom m.in. mBank, Multibank i Raiffeisen Bank Polska S.A.

39


TRENDY SAMOCHODY

N E W S Y

W lipcu baza lotnicza RAF-u w Gloucestershire gościła uczestników corocznego airshow „Royal International Air Tattoo”. W imprezie wzięły udział samoloty wojskowe NATO, m.in. z eskadr, których maskotką jest tygrys. Ponad 200-tysięcznej publiczności zaprezentowano około 350 samolotów, z czego sporą część stanowiły maszyny w tygrysich barwach.

NISSAN RUSZA NA PODBÓJ ŚWIATA Nissan postanowił wprowadzić na rynek światowy ekskluzywną markę Infiniti. Auta te były dotąd oferowane wyłącznie na rynku amerykańskim. Specjaliści od marketingu Toyoty wykorzystali tę okazję do promocji marki. Japoński koncern, sponsor imprezy, do kierowania ruchem na płycie lotniska wykorzystał m.in. Land Cruisery, a lexusy woziły VIP-ów. Publiczność mogła również obejrzeć Celicę, w charakterystycznym ubarwieniu tygrysa.

W

latach 2005 – 2008 Infiniti będą wprowadzane na rynki w Japonii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Rosji oraz innych krajów europejskich i azjatyckich. Na podbój nowych rejonów wyruszą trzy modele, a pierwszym z nich będzie SUV – FX45. Duże samochody od zawsze cieszyły się powodzeniem w Ameryce. Połączenie luksusu z terenowym charakterem FX45 przyczyniło się do sukcesu, jaki Nissan odniósł w USA. Nazwa Infiniti pochodzi od słowa „infinity” – co oznacza „nieskończoność”, która ma symbolizować doskonałość. Projektanci położyli duży nacisk na aerodynamikę tego modelu. Linia nadwozia przynosi na myśl raczej skojarzenie z autem sportowym, a nie terenowym. 4,5-litrowa widlasta ósemka osiąga moc 315 KM i moment obrotowy wynoszący 446Nm. Kolektor ssący, który ma zmienną długość i poprawia elastyczność pracy silnika, wykonano z lekkiego i niezwykle wytrzymałego tytanu. Moc przekazywana jest za pomocą pięciostopniowej, automatycznej skrzyni biegów na 20-calowe koła. Wnętrze Infiniti zostało wykończone najwyższej jakości skórą. Wszelkie ustawienia foteli, lusterek czy kolumny kierownicy odbywają się za pomocą silniczków elektrycznych, co jest już standardem w tej klasie aut. Podobnie jak automatyczna klimatyzacja, ustawiana oddzielnie dla każdego pasażera. Wnętrze auta wypełnić może muzyka płynąca z 11 głośników Bose, zasilanych wzmacniaczami o mocy 300 W. Podróżujący na tylnej kanapie mogą oglądać filmy DVD z ekranów umieszczonych w zagłówkach przednich foteli. W Stanach Zjednoczonych cena ekskluzywnego Infiniti FX45 wynosi około 45 tysięcy dolarów. Wkrótce Nissan poszerzy ofertę o coupe GT-R, zbudowane w oparciu o Skyline. W Europie będzie on oferowany w limitowanej serii do 200 egzemplarzy rocznie. Kolumnę opracował TA DEUSZ SAW IŃSK I FOT. P OCHODZ Ą Z INTER NE TOW YCH SERWISÓW PRODUCENTÓW


S T RO N A S P O N S O ROWA N A

PYTANIA DO WGI

Kto pyta, nie błądzi Dziękujemy za wszystkie pytania. Na każde odpowiemy indywidualnie. Poniżej zamieszczamy wybór kwestii najczęściej poruszanych w korespondencji, wraz ze skróconymi wyjaśnieniami. Zachęcamy do przesyłania pytań za pośrednictwem Internetu na nasz adres: info@wgi.pl. Odpowiemy na każde z nich.

Jestem zainteresowana programami inwestycyjnymi oferowanymi przez WGI Dom Maklerski. Czy mogłabym dostać od Państwa instrukcję jak rozpocząć tego typu inwestycję? Umowę pośrednictwa finansowego w programach oferowanych przez WGI może Pani zawrzeć bezpośrednio w siedzibie firmy, przy ul. Chłodnej 51 w Warszawie, podczas spotkania z Doradcą Finansowym WGI na terenie całego kraju lub korespondencyjnie. Po podpisaniu umowy prosimy o zasilenie rachunku inwestycyjnego w ciągu 7 dni roboczych. Środki są aktywnie inwestowane od pierwszego dnia nowego okresu rozliczeniowego. Więcej szczegółów w serwisie www.wgi.pl/dom_maklerski_oferta_inw.

Jaka jest gwarancja bezpieczeństwa środków wpłaconych na poczet programów inwestycyjnych WGI Domu Maklerskiego? Czy pieniądze są zabezpieczone w taki sam sposób jak ma to miejsce w bankach? WGI Dom Maklerski nie jest bankiem, środki nie są więc objęte Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. Podobnie jak w przypadku instytucji bankowych i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, Domy Maklerskie objęte są ochroną, tworzonego przez Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych, obowiązkowego systemu rekompensat. System ten ma być zabezpieczeniem aktywów przechowywanych na rachunkach pieniężnych i rachunkach papierów wartościowych. WGI Dom Maklerski również uczestniczy w systemie rekompensat. Ponadto, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów w sprawie trybu i warunków postępowania domów maklerskich i banków prowadzących działalność maklerską oraz banków prowadzących rachunki papierów wartościowych: „Par. 15.1 dom maklerski nie może wykorzystywać środków pieniężnych zgroma-

dzonych na rachunkach pieniężnych w innym celu niż realizacja zleceń klientów oraz pokrycie opłat i prowizji z tytułu świadczonych klientowi usług lub pokrycie innych zobowiązań wobec domu maklerskiego, wynikających z umów o świadczenie usług przez dom maklerski.” (DzU 2002 r., 165 pozycja 1354).

Jak długo musiałabym inwestować w programie WGI GWARANCJA PLN, aby nie ponieść straty? Pytam o minimalny okres inwestycji. W programie tym pobieracie Państwo, oprócz prowizji od zysku także 1 proc. prowizji. Czy jest to pobranie jednorazowe czy okresowe? Wynagrodzenie WGI Domu Maklerskiego za zarządzanie portfelem w programie WGI GWARANCJA PLN wynosi 1 proc. od wpłaconego kapitału. Prowizja ta jest pobierana raz w roku, w pierwszym miesiącu trwania inwestycji. Prowizja od zysku w wysokości 10 proc. jest pobierana po przekroczeniu rentowności 5 proc., od całości wypracowanego zysku. Umowa dotycząca zarządzania środkami w programie WGI GWARANCJA PLN jest podpisywana na 12 miesięcy.

Jak wygląda sprawa dziedziczenia pieniędzy zgromadzonych w programach inwestycyjnych WGI Domu Maklerskiego? Mam dorosłą córkę – czy trzeba zapewnić jej stosowne upoważnienie w przypadku wypadku losowego? Może Pan ustanowić do umowy nie więcej niż trzech pełnomocników. Jako posiadacz rachunku może Pan określić czy będzie to tzw. pełnomocnictwo pełne czy szczególne. To pierwsze umożliwia osobie upoważnionej m.in. wypłatę środków. W przypadku śmierci właściciela rachunku mają jednak zastosowanie przepisy prawa (postępowanie spadkowe).

I N F O @ WG I . P L

A KTUA LNOŚCI

NOWOŚCI W SERWISIE WWW Od lipca ruszył serwis internetowy „Inwestora Finansowego”, biuletynu firmowego WGI Domu Maklerskiego. Pod adresem www.wgi.pl/inwestor zainteresowane osoby znajdą ostatni numer miesięcznika oraz dostęp do numerów archiwalnych i informacje o promocji i reklamie. O nowe funkcjonalności został w ostatnich dniach wzbogacony także serwis walutowy Grupy WGI. Rozbudowano dział poświęcony kursom walut NBP. Kursy można analizować w kilku przedziałach czasowych, zarówno w zestawieniach tabelarycznych, jak i na wykresach. Codziennie zamieszczane są komentarze wideo analityków WGI Domu Maklerskiego oraz nagrania wideo z analizami Głównego Ekonomisty i Głównego Analityka. Inwestorzy mają do swojej dyspozycji także kalendarium informujące o najważniejszych wydarzeniach finansowych na świecie. Serwis walutowy grupy WGI będzie nadal rozwijany i wzbogacany o kolejne moduły, np. kalkulatory i wskaźniki.

SPOTKANIA INWESTYCYJNE WGI Financial wraz ze specjalistami WGI Domu Maklerskiego zorganizowała 10 sierpnia 2005 r. w Tarnowskich Górach śniadanie inwestycyjne z udziałem dr. Richarda Mbewe. Spotkanie skierowane było do przedsiębiorców, którzy chcieli zapoznać się z nowoczesnymi formami inwestowania, a także do osób, które chciały podyskutować o sytuacji polskiej złotówki w kontekście wyborów parlamentarnych. Debata odbyła się pod patronatem Izby Przemysłowo-Handlowej w Tarnowskich Górach. W trakcie seminarium uczestnicy mogli również zapoznać się z instrumentami zabezpieczającymi ryzyko walutowe. – Luźniejsza formuła spotkania z pewnością sprzyja nawiązywaniu nowych kontaktów i wymianie poglądów. Zaproszeni goście chętniej, niż podczas oficjalnego spotkania czy rozmowy telefonicznej rozmawiają o swoich potrzebach i oczekiwaniach związanych z ryzykiem kursowym – mówi Maciej Chojnacki doradca ds. ryzyka kursowego WGI, który uczestniczył w podobnych spotkaniach w innych regionach Polski.


Z grubej rury...

Liniowe zbawienie główny analityk WGI Domu Maklerskiego

iestety, jestem wrogiem ludu, który nie chce zmniejszenia bezrobocia i popiera rozwój szarej strefy. I znowu anioł stróż mi podpowiada – daj sobie spokój... podatek liniowy jest dla ciebie korzystny... nie rób sobie nowych wrogów... Jednak diabeł wygra tę potyczkę. Ad rem lub jak mawiają Francuzi revenons a nos muttons (wróćmy do naszych baranów). Przede wszystkim należy pamiętać, że w Polsce liniowy podatek dochodowy obowiązuje w stosunku do firm i osób, które prowadzą działalność gospodarczą, a jego zwolennicy chcą nim objąć osoby nieprowadzące takiej działalności. Co obiecują nam wyznawcy tych rewolucyjnych rozwiązań? Podobno spadnie bezrobocie, zmniejszy się szara strefa, uprości się liczenie podatków, a gospodarka pomknie w kosmos jak rakieta. Nie mam zamiaru rozpoczynać poważnej dyskusji, ale spróbuję zdemistyfikować niektóre hasła – klucze. Uproszczenie liczenia podatków? Na pozór wydaje się to oczywiste, ale tylko na pozór. Czy trudniej jest policzyć 40 procent od dochodu czy 15? Jeśli ktoś przebrnął przez kilka klas szkoły podstawowej, to chyba będzie mu wszystko jedno. Problemem nie jest ilość progów, a sposób liczenia dochodu. Jeśli mało jest ulg i innych skomplikowanych mechanizmów, to podatek, bez względu na system, liczy się bardzo łatwo. Zmniejszy się szara strefa? Już widzę jak hydraulik, który nie ma zarejestrowanej działalności (może ją opodatkować liniowym podatkiem 19-procentowym) pędzi do urzędu skarbowego, bo podatek spadł do 15 procent. To czysta ekonomiczna fikcja. Gospodarka będzie się szybciej rozwijała, a bezrobocie spadnie? Czy dlatego, że kilka procent osób będzie zarabiało o kilkadziesiąt procent więcej? Czy zarabiając 10 tys. netto obecnie, a po wprowadzeniu podatku liniowego 12 tys. złotych, taki podatnik kogoś zatrudni? Nie zatrudni – sam u kogoś pracuje. Może więc dokona zakupów, dzięki którym wzrośnie zatrudnienie? Bardzo możliwe, ale podstawowe potrzeby ma już zaspokojone – pozostają luksusy. Może będzie palił lepsze cygara, pił lepsze alkohole i kupi nieco lepszy samochód, ale dzięki temu nie pomoże polskiej gospodarce. A jeśli mówimy o naszej gospodarce odpowiedzieć trzeba na pytanie: co jest dla niej lepsze, czy rozdanie 10 milionów złotych stu (i tak już zamożnym) osobom, czy przekazanie jej stu tysiącom niezamożnych Polaków? Odpowiedź jest prosta – niezamożni swoje 100 złotych natychmiast wydadzą i to na polskie produkty – 10 milionów wróci do gospodarki, pomagając w jej rozwoju. A zamożni? Nie pomogą polskiej gospodarce, a zagranicznym lub zaoszczędzą pieniądze. Skoro nie piszę o nierównościach społecznych, czy zwiększonych przez wprowadzenie podatku linowego obciążeń dla grup mniej zarabiających – trudno mi zarzucić populizm. Liniowy PIT popierany jest przez „grupę trzymającą kasę” i trudno ją za to potępiać – dba o poprawę warunków (głównie swojego) życia. Nie można jednak dać sobie wmówić, że liniowy podatek osobisty pomoże gospodarce i społeczeństwu.

42

|

FOT. TOMASZ Z AGÓRSKI, RYS. JOL ANTA KĘDZIERSK A

Piotr Kuczyński

N




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.