CENA: 13zł w tym 7%VAT
NR 36/04/2010 KWIECIEŃ
INDEKS 233021 ISSN 1897-3655
28
24
32
60
38 6 8 18
Zapowiedzi ciekawych imprez
24 28 32 38 42
No comments - Bugs
50 54 60 64
Art - Cejn001
70
Ciekawe/nadesłane
East Tattoo - Cztery różne spojrzenia Jazz Tattoo - Kielnia, pędzel i maszyna Tattoofestival Łódź 2010 Relacja z Frankfurtu Stefano Alcántara - Potęga genów Oleg Turyanskiy - „Nie przechodź przez ulicę na czerwonym świetle” Safwan - The gang’s all here Stina - Studio jak pokój zwierzeń Kudi chick - India Rose
ą kochaj
tatuże
70
OP
RA
CO
WA N
IE RE GR DA AF Rad KC IC J o ZN Kry sław A: ś, B Bła E: szc am As Bam zyń ia , M ski iętu s REDA K Aleksa TOR NAC ZE ndra S koczyla LNA: s
WYDAWCA: FHU Koalicja, ul. Szpitalna 20-22/s4, 31-024 Kraków
st.eu attoofe www.t t@gmail.com s tattoofe
Redak nieza cja nie zw r m a redag ówionych, ca materiałó owania zastrz w eg in n a ie a s d o o e d zamie powiada z słanych tek bie prawo a s stów z c z o nych r treść eklam .
maga zi dla ludcych
Max : Intro .com.pl DRUK ax ntrom www.i A: AM KL I RE is ur NG ska m ETI zyń ail.co tzo RK szc un m o g MA Bła M @ a t Y: Ann oofes nie : IC a ha to tatt N ag f o las p A ho Ste W R c O , DK Ni by C te Ł A ony -up A n R Da OK rm ake ŁP ki, l), Ha d M PÓ ows rt.p i an S W arw la.a wsk LI a o A id K (3f ąk ST aw k Kr D are wid D a D
i polsk y z n
18
8
ISSN 1897-3655
64
42 50
54
polski magazyn dla ludzi kochających tatuaże
L
atka lecą… Stwierdzenie to zazwyczaj pojawia się w dość negatywnych konotacjach: tęsknota za beztroską młodości, niespełnione plany, nadchodząca 30-stka(!), tykający zegar biologiczny, czas bezlitośnie przeciekający między palcami, życie w pędzie od weekendu do weekendu, można by tak długo
wymieniać. Na szczęście są też pozytywy. W ciągu tych trzech lat odkąd wydajemy magazyn zostaliśmy obdarzeni zaufaniem artystów na gruncie polskim i międzynarodowym, zyskaliśmy nowe doświadczenia, wiele się nauczyliśmy, i mamy nadzieję, że to nie koniec. Cały czas chcemy iść do przodu, by sprostać oczekiwaniom osób, które znakomicie poruszają się w tematyce tatuażu, ale i takich, które dopiero swoją przygodę zaczynają. Miłej lektury, Ola 26.04.2010 poniedziałek „Stodoła” ul. Batorego 10 Warszawa
Zapraszamy na potężną rapową eksplozję w wykonaniu jednego z najciekawszych projektów muzycznych ostatnich lat - La Coka Nostra. Połączone siły Everlasta, DJ Eclipse’a, Danny Boy’a, Ill Billa, Slaine’a, to energia i moc, jakich dawno nie było na hiphopowej scenie. Byli członkowie grupy House of Pain: Everlast, DJ Lethal i Danny Boy, postanowili znów połączyć siły. Z pomocą kilku znajomych artystów utworzyli La Coka Nostra, projekt z pogranicza hardcore’owego rapu i rocka. Wejście do klubu od godz. 19:00 Bilety 110 zł w przedsprzedaży, 121 zł w dniu koncertu Punkty sprzedaży: Eventim www.eventim.pl Ticket Online www.ticketonline.pl Ticket Pro www.ticketpro.pl Warszawa Kasa Klubu „STODOŁA” ul. Batorego 10, tel. 22 825 60 31, czynna: pn-pt 9:00-21:00, sob. 9:00 -14:00 Organizator: Klub „Stodoła” www.stodola.pl
WARSZAWA: Shortcut „Traffic”, ul. Bracka 25 KRAKÓW: Sklep „Metal Shop”, ul. Długa 17A Sklep „Ebola”, ul. Floriańska 13 Klub „Studio”, ul. Budryka 4 KATOWICE: Sklep „All”, ul. Mickiewicza 14 RZESZÓW: „Zebra Rock Shop” - CH Europa ŁÓDŹ: „Strefa Biletów”, ul. Piotrkowska 59 WROCŁAW: Sklep „Maksel”, SDH Feniks V pietro, Rynek 31/32
Knock Out Productions oraz Show No Mercy mają zaszczyt zaprosić na święto fanów metalowego grania. 21 kwietnia do krakowskiego „Studia”, a dzień później do warszawskiej „Progresji” zawita jedna z najciekawszych tras metalowych odwiedzających Polskę. Zespołów tych przedstawiać nie trzeba, zagra Sepultura oraz Crowbar! Sepultura wydała 11 płyt, zainspirowała setki zespołów, a płyty jak: „Arise”, „Chaos AD” czy „Roots” stały się jednymi z najważniejszych płyt w historii ciężkiej muzyki. Tym razem Brazylijczycy przyjeżdżają do Europy, by promować swój ostatni, doskonale przyjęty album „A-Lex”. Obok legendy, jako gość specjalny wystąpi zespół, który po ponad 10 letniej przerwie ponownie zawita do Polski, pionierzy sludge metalu, grupa Crowbar! Jest to band równie ważny dla metalowej muzyki co Slayer, Pantera, Morbid Angel czy Napalm Death. To nie będzie zwyczajny metalowy koncert - będzie to doskonała okazja by jednego wieczora zobaczyć dwie żywe legendy, zespoły dzięki którym muzyka metalowa jest obecnie w tak doskonałej formie. Supportami na trasie będą zespoły Hamlet z Hiszpanii oraz Armed For Apocalypse z USA. 21 kwietnia - Kraków „Studio”, otwarcie drzwi 18:30, start 19:00 22 kwietnia - Warszawa „Progresja” otwarcie drzwi 18:30, start 19:00 TATTOOFEST 6
Bilety dostępne również w sieci „Ticketpro” na terenie całej Polski.
Ponadto!
SHOW NO MERCY # 29: H2O - klasycy z NYC, pozytywny, melodyjny hard-core na jedynym koncercie w Polsce !! www.myspace.com/h2ofamily
Bilety kolekcjonerskie (85 zł - przedsprzedaż, 99 zł - w dniu koncertu) na krakowski koncert dostępne będą od środy 17 maja w następujących punktach sprzedaży:
Regres www.myspace.com/regres Fast Forward www.myspace. com/fasterforward TAU www.myspace.com/tauthc 30 kwietnia, klub Progresja bilety 65 zł przedsprzedaż, 80 w dniu koncertu Więcej info na: www.shownomercy.pl
INFO
zamieszkanie na terenie województwa Podkarpackiego, które w dniach 1- 23 kwietnia wyślą poprawnie wypełnione zgłoszenie wraz ze zdjęciem swojego tatuażu.
Opis konkursu: Ideą konkursu jest chęć znalezienia, pokazania szerszej publiczności oraz nagrodzenia dobrze wykonanych, ładnych i ciekawych tatuaży, których właścicielami są osoby zamieszkujące Podkarpacie. Zasady: Do udziału w konkursie mogą przystąpić osoby pełnoletnie zameldowane lub potrafiące udokumentować
Zgłoszenia trzeba wysłać używając formularza dostępnego na stronie internetowej konkursu (www.endorfinestudio.pl/konkurs). Można również zgłaszać się osobiście w Endorfine Studio w Rzeszowie. W studiu będzie można również zrobić zdjęcie tatuażu. Weryfikacja przesłanych zgłoszeń i wybór 15-tu najlepszych tatuaży Podkarpacia nastąpi w dniach 24-30 kwietnia 2010 roku. Impreza finałowa, na którą zostaną zaproszeni właściciele najlepszych 15 tatuaży Podkarpacia odbędzie się 8 maja w jednym z popularnych Klubów w Rzeszowie. Podczas imprezy Jury wybierze najlepszy tatuaż Podkarpacia oraz odpowiednio drugi i trzeci tatuaż Podkarpacia. Ponadto przewidziane są różne atrakcje m.in.: pokaz tatuowania na żywo, malarskie art fusion, pokaz body painting, występ grupy tańca breakdance Wataha Breakers, koncert, itd. Na zwycięzców czekają ciekawe nagrody! Organizator: Endorfine Studio tattoo piercing hair Rzeszów www.endorfinestudio.pl www.endorfinestudio.pl/konkurs
Data: 24.04.2010 DEMENTED ARE GO / THE CRIMSON GHOSTS / ROCKET DOGZ / PROPELERS Miasto: Kraków * Miejsce: Loch Ness Start: 18.00 Bilety: 45 pln / 55 pln
PO RAZ PIERWSZY W POLSCE!!!!
DEMENTED ARE GO Psychobilly / Punk / Rockabilly (Wielka Brytania) www.myspace.com/ officialdementedarego THE CRIMSON GHOSTS Horrorpunk (Niemcy) www.myspace. com/thecrimsonghostsgermany ROCKET DOGZ Psychobilly / Punk / Rock (Praga) www.myspace.com/therocketdogz PROPELERS Rockabilly / Rock / Punk (Tychy) www.myspace.com/thepropelers Bilety kolekcjonerskie dostępne: Kraków: sklep EBOLA ul.Floriańska 13, klub Loch Ness ul. Warszawska 15 Warszawa klub No Mercy Józefa Bema 65 Wrocław sklep Maksel (SDH Feniks V piętro) Rynek 31/32 Katowice sklep „All” ul. Mickiewicza 14 Rzeszów sklep Zebra (CH Europa) ul. Piłsudskiego 34
Koniec pierwszego etapu Eliminacji do Woodstocku! Do redakcji Fabryki Zespołów spłynęło kilkaset zgłoszeń w postaci płyt CD zespołów chętnych stanąć na dużej scenie tegorocznego Przystanku Woodstock. Spośród wszystkich zostaną wybrani 24 półfinaliści! Przesłuchaliśmy wszystkie nadesłane przez zespoły płyty - oświadcza serwis Fabryka Zespołów odwiedzamy strony internetowe, jeśli to możliwe, uczestniczymy w koncertach, o czym muzycy nie zawsze wiedzą. Skrupulatnie badamy aktywność kapel. Zespoły, które przejdą do kolejnego etapu, tj. wezmą udział w koncertach półfinałowych nie zostaną wybrane jedynie na podstawie pobieżnie odsłuchanego materiału. Lista 24 szczęśliwych półfinalistów zostanie opublikowana na stronie Fabryki Zespołów (www.fabrykazespolow.pl). Dziękuję wszystkim zespołom, które zgłosiły się na Przystanek Woodstock - komentuje Jurek Owsiak - dzięki waszej pasji, waszej muzyce Woodstock to nie tylko trzy dni na przełomie lipca i sierpnia. Nastąpiły również zmiany w terminie koncertów półfinałowych oraz potwierdzono termin koncertu finałowego Eliminacji. Z uwagi na liczne zapytania ze strony zespołów o możliwość przesunięcia koncertów eliminacyjnych tak, by odbywały się w niedzielę ustalono następujące daty: Półfinały: 23 maja - Katowice, Mega Klub 30 maja - Gdynia, Klub Ucho Finał: 27 czerwca - Warszawa Więcej: www.fabrykazespolow.pl www.fabrykazespolow.pl/woodstock
TATTOOFEST 7
Mój pierwszy kontakt z załogą studia „East Tattoo” z Tajwanu miał miejsce na tegorocznej konwencji w Mediolanie. Hua zostawił konkurencję w tyle wygrywając w „Best Color” orientalnym bodysuitem. Od początku miałem wrażenie, że jest to niezwykle zgrana ekipa i nie pomyliłem się. Jak na Azjatów przystało, kompletowanie materiału stanowiło czystą przyjemność, odpowiedzi na kolejne maile dostawałem po 10 minutach, a jak coś miało być „na pojutrze”, było „na jutro”. W takich oto miłych okolicznościach powstał materiał z kwartetem młodzieży o orientalnej urodzie i nieprzeciętnym talencie. Swoje prace prezentuje przed Wami: Yang, Ching, Hua i Chia, czyli ekipa „East Tattoo”.
od lew Ching Yang, , Hua, ej: Chia TATTOOFEST 8
East Tattoo manager
„Dzięki konwencjom mamy przyjaciół z całego świata, możemy się czegoś nauczyć, zaobserwować rzeczy, których próżno szukać na Tajwanie. Poszerzanie wiedzy zachęca nas, by więcej podróżować.”
TATTOOFEST 9
Bam: Tajwan - jakbyście go opisali i jak postrzegany jest tam tatuaż? East Tattoo: Tajwan to piękne miejsce ulokowane po zachodniej stronie Pacyfiku. Znajduje się w łańcuchu wysp pomiędzy Japonią a Filipinami. Tajwan jest demokratycznym i niezależnym krajem o ustroju republiki, są tu śliczne widoki i pyszne jedzenie. Tutejsi ludzie są najmilsi na świecie. Przed laty tatuaż nie był tolerowany, kojarzył się głównie z przestępcami. Na szczęście ostatnie lata przyniosły ogromny postęp i za sprawą popularnych programów telewizyjnych i magazynów ludzie zaczęli akceptować to zjawisko. Myślę, że tatuaż przechodzi tutaj właśnie okres przejściowy. Mamy nadzieję, że niedługo będzie już kojarzony jedynie ze sztuką i kreatywnością. Bam: Jaka jest historia studia? Kto był inicjatorem jego otwarcia? Kto dołączył w późniejszych latach i jak wygląda obecny skład? East Tattoo: „East Tattoo” powstało za sprawą Yanga w 1994 roku. Zaczął on swoją przygodę z tatuażem bardzo wcześnie. Z początku tatuował jedynie znajomych w domu, później postanowił otworzyć studio w Kaohsiung. Sześć lat temu nasza załoga powiększyła się o trzy osoby: Chinga, Huę i Chię. Każde z nas ma inny styl, więc i cztery różne spojrzenia na projekty, które wykonujemy. Pomagamy sobie nawzajem. Zawsze jest ktoś, kto udzieli ci rady, czy to w tatuowaniu, czy w życiu… TATTOOFEST 10
TATTOOFEST 11
Bam: Jakiego rodzaju motywy w tatuażu są wam najbliższe? East Tattoo: Zgodnie z nazwą naszego studia, staramy się wykonywać głównie wzory orientalne, nieważne czy będą to postacie z legend czy motywy religijne, wszystkie one zawierają elementy typowe dla kultury wschodu. Robimy jedynie customowe prace, zależy nam, żeby dawać klientom coś wyjątkowego. Bam: Niedawno przenieśliście siedzibę studia do nowego, bardziej przestronnego lokalu. Widziałem TATTOOFEST 12
film z ceremonii otwarcia i zafascynowały mnie obrzędy, które towarzyszyły temu wydarzeniu. Jakie jest znaczenie odpalania sztucznych ogni, modlitwy ze świecami, palenia złotych karteczek…? East Tattoo: Świece towarzyszą wyprawom do świątyni, jak również rodzinnym uroczystościom, podczas których oddajemy cześć bóstwom. W momencie wejścia do świątyni uderza się w dzwon. Jego dźwięk ma za zadanie zbudzić bogów i duchy przodków. Świeca to
TATTOOFEST 13
Bam: Jak podoba się wam nowy lokal? Jaka panuje w nim atmosfera? East Tattoo: Atmosfera w studio jest bardzo relaksująca. Mamy osobne pomieszczenia przeznaczone do tatuowania, osobne do przygotowywania projektów. Jest dużo więcej przestrzeni, nie czuje się już ścisku i nie przeszkadzają stłoczeni dookoła ludzie. Pomieszczenie przeznaczone do rysowania jest miejscem, gdzie możemy się zrelaksować i porozmawiać. Całość wystroju jest oczywiście utrzymana w stylu orientalnym. Mamy dużo masywnych drewnianych elementów, dzięki czemu wnętrze ma bardzo ciepły klimat. Yang każe nam przestrzegać tylko jednej zasady, brzmi ona: „Zachowaj bezwzględną czystość!”. Ha, ha.
TATTOOFEST 14
w w w.myspa ce w w w.orients .com/easttattootaiwa n oul.com
jasny i zarazem święty symbol w religii buddyjskiej. Zapalanie jej jest wyrazem najwyższej czci oddawanej bóstwom. Palenie sztucznych ogni wywodzi się z bardzo starych czasów i ma za zadanie przeganianie demonów i potworów. Tradycją stało się odpalanie ich w celu uniknięcia i odstraszenia wszelkich nieszczęść. Palenie pieniędzy to już inna historia. Chińczycy wierzą, że po śmierci człowiek odradza się w innym wymiarze. Spalając symboliczne banknoty niejako przekupujemy siły rządzące tym wymiarem, prosząc o powodzenie w biznesie.
Bam: Można spotkać was na wielu zagranicznych konwencjach. Gdzie najbardziej się wam podobało? Gdzie jeszcze nie zdarzyło wam się być, a bardzo byście chcieli? East Tattoo: Ulubioną będzie chyba konwencja w Mediolanie. Impreza jest organizowana na bardzo dużej przestrzeni wypełnionej po brzegi tatuatorami z całego świata. Pierwszy raz udaliśmy się
tam dwa lata temu. Wszyscy spotkani ludzie okazali się bardzo otwarci i pełni szacunku dla różnorodnych styli. Była to też świetna możliwość poznania kilku dobrych artystów. Dzięki konwencjom mamy przyjaciół z całego świata, możemy się czegoś nauczyć, zaobserwować rzeczy, których próżno szukać na Tajwanie. Poszerzanie wiedzy zachęca nas, by więcej
East Tattoo: Nieważne czy jest to duża, czy mała praca, żeby wyglądała dobrze wzór musi być czytelny. Patrząc na niego, musi być wiadomo o co chodzi i jaki jest temat pracy.
podróżować. Chcielibyśmy odwiedzić którąś z konwencji w Australii lub Hiszpanii. Mamy nadzieję, że będziemy mieli szansę wkrótce tam pojechać! Bam: Jaki jest sekret dobrze wyglądającego, orientalnego bodysuita?
Bam: Jak brzmi wasza ulubiona, tradycyjna legenda? East Tattoo: Jest to „Podróż na Zachód”. Podzielona jest ona na trzy części. Pierwsza opowiada historię ducha małpy. Druga część opisuje pseudohistoryczne dzieje rodziny mnicha Tripitaki i jego życie, zanim jeszcze udał sie w podróż w poszukiwaniu sutr. Trzecia część to główna historia opisująca 81 przygód i niebezpieczeństw pokonanych przez Tripitakę i jego trzy zwierzęce duchy: małpę, świnię i rybę. „Podróż na Zachód” jest kombinacją mitu, przypowieści i komedii. Jest to historia buddyjskiego mnicha i zwierząt posiadających ludzkie cechy, które nadają historii typowo baśniowego wymiaru. Są one niebiańskimi duszami w postaciach ziemskich stworzeń, posiadającymi magiczne moce, które chronią je przed złymi duchami. Małpa to postać wyrażająca szczerość i bezpośredniość. Jest poza tym straszną bałaganiarą, dzięki czemu historia jest momentami bardzo zabawna. Jej przekorna natura nie pozwala na akceptowanie narzuconych reguł. Jest pełna życia i przepełniona optymizmem, obdarzona inteligencją i zdolnościami manualnymi, z drugiej strony jest arogancka
i impulsywna, posiada bardzo dziecinną naturę i niczego się nie boi (beztrosko bawi się w pałacu boga mórz, czy zakłada się z Buddą). Zanim główny bohater znajdzie skrypty, musi pokonać różne przeszkody takie jak: krowa-demon, ogromny pająk czy ożywiony szkielet. Wszystkie te utrudnienia symbolizują problemy i wyzwania, które ludzie napotykają w życiu. Legenda ta opowiada o dążeniu do czystości umysłu. Poszukiwanie skryptów Buddy jest sposobem uzyskania boskości. Cała historia uczy nas, że należy stale pracować nad swoim charakterem, i że w ten sposób jesteśmy w stanie dosięgnąć ideału. Bam: Jakich tatuatorów najbardziej podziwiacie? East Tattoo: Bardzo szanujemy Filipa Leu i Paula Bootha. Bam: Jak wygląda wasz czas wolny? East Tattoo: Ha, ha, ha… Zazwyczaj po pracy wciąż myślimy o projektach, które mamy do zrobienia. Czasem udajemy się w jakąś podróż czy na wycieczkę rowerową. Bam: Chcecie coś dodać? East Tattoo: Bardzo chcielibyśmy, aby tatuatorzy z Tajwanu wytworzyli swój własny, rozpoznawalny styl stanowiący mieszankę tradycyjnej kultury i nowoczesnych wpływów. TATTOOFEST 15
K
ilka tygodni temu odbyło się długo wyczekiwane i huczne otwarcie studia zaprzyjaźnionego z nami Rogala, na którym miała miejsce wyjątkowa kolaboracja z udziałem Juniora, Bartka Panasa,
AgRypy, Rogala i Marcina z Saurona. Odważnym modelem był
oczywiście niezniszczalny Edek… A wracając do tematu, po roku spędzonym w Krakowie, Rogal postanowił wrócić do rodzinnego Poznania i tam otworzyć swój lokal. Sam Rogal jest już z pewnością świetnie znany na polskiej scenie tatuatorskiej ze swoich realistycznych prac, ale „Jazz Tattoo” to jeszcze ktoś więcej. Ekipa jest już prawie w komplecie, a kto ją tworzy?
TATTOOFEST 18
TATTOOFEST 19
Krysia: Minął rok odkąd przy rurach pełnych piwa żegnaliśmy cię w Krakowie. Dlaczego tak długo kazałeś nam czekać na otwarcie „Jazz Tattoo”? Co działo się z tobą przez ten czas? Rogal: Chciałem, by w momencie otwarcia studia wszystko było dopięte w każdym szczególe. Już samo znalezienie odpowiedniego miejsca wymagało ode mnie nie tylko długich godzin spędzonych na portalach z nieruchomościami, ale również zaglądania w ciekawe uliczki Poznania. Całkiem przypadkiem dostrzegłem lokal na ul. Zielonej. Od razu wydał mi się idealny na studio. Później trwały oczywiście przygotowania do otwarcia, które wiązały się z wieloma tygodniami spędzonymi w urzędach, rozmyślaniami nad projektem technologicznym lokalu oraz na urządzaniu i wyposażaniu studia w niezbędne sprzęty. Po drodze nie obyło się bez komplikacji i różnorodnych niespodzianek. Będąc tatuatorem za dnia, a wieczorem kładąc płytki i malując ściany - siłą rzeczy wszystko uległo spowolnieniu. Poza tym, dość istotnym oderwaniem od przygotowań był dla mnie guest spot w „Last Rites” u Paula Bootha. Krysia: No właśnie, co tam zobaczyłeś, co zapamiętałeś najlepiej? Rogal: Pobyt w NY wiązał się z ogromnymi emocjami. Już samo miasto wprawiało mnie w zachwyt. Posiada ono niezwykłą siłę przyciągania… Spacerując po Manhattanie najwięcej przyjemności sprawiało mi obserwowanie życia tej metropolii. No i oczywiście gościnny występ w „Last Rites”. Miałem okazję zapoznać się z funkcjonowaniem tego legendarnego studia
TATTOOFEST 20
oraz zaprzyjaźnić się z osobami tam pracującymi. Podpatrywanie techniki pracy Paula, Stefano i Little Dragona, jak również wspólne rysowanie dało mi niemałą motywację do pracy po powrocie. Załoga studia często oprowadzała mnie po mieście, a pewnego dnia nawet sam Paul postanowił wsiąść z nami w metro, co podobno nie zdarzało się od lat :). Miłym wydarzeniem były również urodziny mamy Paula, która zajmuje się całym studiem pomimo swych 71 lat. Nie ukrywam też, że bardzo cieszyłem się z faktu, iż termin mojego pobytu zbiegł się z guest spotem Roberta Hernandeza. Wreszcie miałem okazję do przeprowadzenia dłuższych rozmów z osobą, której prace były przecież dla mnie impulsem do obrania tej drogi samorealizacji… Krysia: Zbierasz ekipę „Jazz Tattoo” - jak będzie wyglądać w całości? Rogal: W chwili obecnej w studiu pracuje Kuba i ja, ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że od sierpnia dołączy do nas Marcin Surowiec z Rudy Śląskiej. Tak więc zapowiada się naprawdę ciekawy skład. Częścią formalno-organizacyjno-logistyczno-techniczną zajmuje się Gosia, za sprawą której możemy całkowicie skupić się na tatuowaniu. Krysia: Czym różni się praca w swoim studio od poprzedniej, czujesz natłok obowiązków? Rogal: Obowiązków oczywiście przybyło, co jest równoznaczne z większą odpowiedzialnością, jak również z pewnego rodzaju stresem. Jednak będąc „na swoim” istotną różnicą jest pełna swoboda w działaniu… i dotyczy to bardzo
wielu płaszczyzn pracy. Oczywiście czasem brakuje beztroski jaką miałem poprzednio, myślę jednak, że obecnie znacznie zwiększył się komfort mojej pracy :). Krysia: Kilka słów o twoich pracach. Czy coś się zmieniło? Co się polepszyło, czego się nauczyłeś? Zaprzyjaźnisz się kiedyś z jakimś kolorem? Rogal: No mam nadzieję, że się polepszyło! Stanie w miejscu jest dla mnie równoznaczne z cofaniem się… Czuję dużą potrzebę robienia różnorodnych prac. Mimo, iż publikowane tatuaże to głównie nurt realistyczny, wykonuję sporo prac w stylach znacznie odmiennych od początkowo obranej przeze mnie drogi. Bardzo pociąga mnie „japonia” i nie ukrywam, że będę starał się podążać w tym kierunku… Urzekł mnie również traditional. Czas pokaże co z tego wyniknie. Krysia: Wziąłeś pod swoje skrzydła Kubę i uczysz go tatuować - rozwiń temat. Rogal: Nie spotkałem jeszcze drugiej takiej osoby jak Kuba. On ma ogromny potencjał, a na dodatek jest cholernie pracowity! Widać, że czuje nieustanną potrzebę tworzenia. Jak nie tatuuje to rysuje, jak nie rysuje to mówi o pomysłach na nowe prace. Poza tym początki nigdy nie są łatwe, a Kuba z każdego wykonanego tatuażu wyciąga wnioski i ciągle podnosi sobie poprzeczkę. Często rozmawiamy na temat wykonanych przez nas prac i nawzajem się motywujemy. Nie uważam się za jakiegoś nauczyciela, po prostu pokazuję i mówię Kubie to wszystko, co sam zaobserwowałem przez 4 lata tatuowania.
TATTOOFEST 21
TATTOOFEST 22
Krysia: Kiedy poznałeś Rogala, czy to on namówił cię aby zacząć tatuować? Kuba: Z Rogalem znamy się z czasów liceum plastycznego. Jednak dopiero jakiś rok temu znowu się spotkaliśmy właśnie za sprawą tatuowania i z pewnością to dzięki niemu zacząłem się tym zajmować. Nie musiał mnie zbytnio namawiać, bo już od dawna interesowałem się tatuażem, myślę jednak, że gdyby nie „Jazz Tattoo”, to nie zacząłbym robić tego na własną rękę. Od czasu, jak kilka lat temu zrobiłem sobie pierwszy tatuaż, wypytywałem ludzi, czytałem i próbowałem rozgryźć o co w tym wszystkim chodzi, jednak nawet nie wiedziałem od czego zacząć.
www.myspace.com/jazz-tattoo www.myspace.com/nail_85
Krysia: Jak czujesz się w roli początkującego tatuatora? Kuba: Czuję się… dziwnie. Nagle okazało się, że tatuowanie to zupełnie inna technika niż każda, której do tej pory próbowałem. Nie tak to sobie wyobrażałem patrząc jak inni tatuują, jednak z natury jestem cierpliwy i jak zaczynam coś robić to niełatwo się zrażam, więc jestem dobrej myśli. Zdaję sobie sprawę, że wszystko wymaga czasu, i że jeszcze go trochę minie zanim będę mógł się poczuć w tatuażu swobodnie. Na razie problemem jest dla mnie ciągle technika, ale motywuje mnie to do działania i polepszania warsztatu. Nie chcę iść
po łebkach i odpuścić kontur lub kolor na rzecz cienia. Tak jak w malarstwie czy rysunku, chcę dysponować pełną gamą środków, żeby móc w miarę swobodnie poruszać się w obrębie każdej stylistyki. Krysia: Graffiti, pastele, malarstwo olejne - co jest ci najbliższe? Kuba: Na pewno najbliższe jest mi malarstwo, bo towarzyszy mi ono od zawsze. Jednak w życiu robiłem najróżniejsze rzeczy związane ze sztukami plastycznymi. Bardzo lubię rysunek, piórko, pastele, ołówek. Zajmuję się też rzeźbą i kombinuję z grafiką komputerową. Przed tatuowaniem rysowałem komiksy, ilustracje, storyboardy i projektowałem grafikę do gier komputerowych, ale to wszystko zawsze w ostatecznym rozrachunku było na drugim miejscu. Graffiti było kiedyś dla mnie zabawą, a obecnie relaksem. Od czasu do czasu coś maluję, jednak tylko hobbystycznie i poza jakimkolwiek obiegiem. Krysia: Tworzysz wielkoformatowe prace, czy raczej mniejsze? Kuba: Pracuję zarówno z dużym jak i z małym formatem, jednak wolę ten pierwszy. Tylko jak mam okazję i miejsce, to biorę się za jak największe płótna. Lubię duże realizacje i często sam temat, który podejmuję wymusza na mnie wielkoformatowe rozwiązania. W tatuażu docelowo też chciałbym brać się za jak największe rzeczy, bo lubię cierpliwie
składać mniejsze elementy w jedną dużą całość. Krysia: Chyba najbardziej lubisz malować ludzi, mam rację? Czy w tatuowaniu będzie podobnie? Kuba: Oczywiście! Co do malarstwa, to najbardziej lubię przedstawienia portretowe, wielopostaciowe lub akt i z pewnością chciałbym coś z tego przemycić do swoich tatuaży. Co do samego tatuażu, to bardzo lubię skupiać się na anatomii klienta, którego tatuuję i jak najbardziej rozłożyć wzór na skórze danej osoby. Lubię rysować wzory z freehandu i nadawać im indywidualny rys, oparty właśnie na anatomii. Krysia: Czy teraz malarstwo ustąpi miejsca tatuowaniu - jak to widzisz, co planujesz? Kuba: Na pewno nie zrezygnuję z malarstwa, jednak siłą rzeczy mam na nie trochę mniej czasu. Tatuowanie wciągnęło mnie w sposób jakiego wcześniej nie doświadczyłem przy żadnej technice i na pewno będę musiał teraz bardziej rozdzielać czas między te dwie pasje. Tatuowanie jest bardzo bliskie rzemiosłu w klasycznym ujęciu i to mnie w nim urzeka. Wiem na pewno, że tym się chcę zajmować i stało się to moim nowym nałogiem, po prostu nie mogę usiedzieć na miejscu jak kilka dni nie tatuuję. Co do planów, to: praca, praca i jeszcze raz praca.
TATTOOFEST 23
F TATTOOFEST 24
TATTOOFEST 25
TATTOOFEST 26
TATTOOFEST 27
TATTOOFEST 28
Łukasz, Lucky, Tychy - II Tatuaż mały czarno-biały
David Rudziński, Gulestus, Warszawa - II Kompozycja damska
W dniach 20-21 lutego odbyła się trzecia edycja Tattoo Festivalu w Łodzi. Dekompresja po raz kolejny otworzyła swoje podwoje dla polskich tatuatorów i miłośników tatuażu.
Damian, Ultra Tattoo, Wrocław
Magda, Azazel, Milanówek - III Tatuaż kolorowy duży
Dominik Basnyk, Miniol, Sieradz
Piotr, Evil Tattoo, Kalisz
Maciek, Jah Love Tattoo, Warszawa - III Kompozycja męska
Maciek, Jah Love Tattoo, Warszawa - III Tatuaż autorski
Kultowa kolaboracja: Daveee i Edek
TATTOOFEST 29
Bartosz Panas, Gulestus, Warszawa - I Kompozycja męska
Damian, Ultra Tattoo, Wrocław - III Kompozycja damska
TATTOOFEST 30 Jan Maciej Bojko, Niuans, Toruń - III Tatuaż drugiego dnia
David Rudziński, Gulestus, Warszawa - III Tatuaż mały czarno-biały
Radek, Tryton, Bielsko-Biała - I Tatuaż duży czarno-biały
Roman, East Side Ink, Białystok - I Tatuaż pierwszego dnia
Marzan, Sauron, Ruda Śląska III Tatuaż pierwszego dnia
Damian, Ultra Tattoo, Wrocław - I Tatuaż autorski
Archie, Gothica Tattoo, Kraków - II Tatuaż drugiego dnia
Bartosz Panas, Gulestus, Warszawa - I Tatuaż drugiego dnia
Bartosz Panas, Gulestus, Warszawa - II Tatuaż pierwszego dnia Tofi, Ink-Ognito, Rybnik - I Kompozycja damska
TATTOOFEST 31
Sięgam pamięcią do wolnych weekendów, porządku w redakcji, czasu kiedy nie trzeba było przepakowywać się z podróży na podróż, a walizka cały czas nie stała w przedpokoju, ehh… Nadeszła wiosna a z nią czas wyjazdów. Na szczęście, w tym roku racjonalizujemy nieco politykę w tym temacie. Dla mnie nie zaplanowano 10 wyjazdowych imprez, a zaledwie kilka. Między innymi w swoim kalendarzu wpisaną miałam 18-stą edycję konwencji tatuażu we Frankfurcie. Był to mój drugi wyjazd na tą imprezę, więc mam jakiś punkt odniesienia przy pisaniu relacji i wiedziałam czego się spodziewać. W pierwszy marcowy weekend udałam się w podróż nad Men z Krysią i Radkiem oraz reprezentacją Kultu: Izabelą i Edkiem.
Randy, Heaven of Colours, Niemcy
TATTOOFEST 32
Gerrit, Tattoo Mania, Holandia
Randy, Heaven of Colours, Niemcy
Otte, Red Lion Tattoo, Węgry
zasadzie moglibyśmy wrzucić do tego numeru relację z Frankfurtu napisaną dwa lata temu. Oczywiście należałoby zmienić kilka drobnostek dotyczących przybyłych gości, programu czy motywu przewodniego imprezy. Z jednej strony to plus, ponieważ konwencja we Frankfurcie zachowuje swój poziom, międzynarodowy charakter a organizatorzy zapewniają show na scenie. Z drugiej, można by się zastanawiać nad powodami, dla których przy
kilku tysiącach zwiedzających niektórzy z zaproszonych gości siedzieli bezczynnie. Niemcy lubią się tatuować (choć może nie wszystkie tatuaże i pomysły są najwyższych lotów), a tamtejsze liczne imprezy przyciągają bardzo dużą publikę. Konwencje w Niemczech mają charakter niemal piknikowy. Wśród tłumów przeciskających się między boksami tatuatorów, pojawiają się rodziny w dziećmi, niewytatuowani ale zainteresowani tatuażem, maniacy tej sztuki czy wielbiciele modyfikacji o naprawdę zwariowanym wyglądzie. We Frankfurcie wszyscy oni
mogli wybrać coś dla siebie, od ciuchów, akcesoriów, poprzez magazyny branżowe do podglądania zaplanowanych scenicznych pokazów. Co najważniejsze w tego typu imprezie, można się było tatuować u któregoś z ponad 300 zaproszonych gości. Była to okazja by przyjrzeć się różnym stylom lub odwiedzić specjalnie utworzoną wioskę tematyczną. Motywem przewodnim w tym roku była Polinezja i Morza Południowe. W związku z tym w programie nie zabrakło prezentacji plemiennych tańców z Samoa, czy mini gali boksu tajskiego, która cieszyła się ogromnym
zainteresowaniem. Organizatorzy zadbali także o inne atrakcje, tradycyjne już dla wielu zachodnich konwencji, jak pokaz tańca burleskowego, sideshow w wykonaniu Die Donnerwetters (podczas jednego z nich miałam przyjemność asystować), show bondage, czyli wiązania linami, oraz kilka innych ciekawostek scenicznych. Jak już przyjęło się za granicą, pokazy były powtarzane codziennie, także nikt nie mógł ich przeoczyć. Jeżeli jesteśmy już przy tym co działo się na scenie, należy wspomnieć o konkursach, choć wyłącznie z dziennikarskiego
Zhivko, Bloody Blue, Czechy
Randy, Heaven of Colours, Niemcy
Mirek, Stotker Tattoo, Wielka Brytania
TATTOOFEST 33
Csaba, Eternal Art Tattoo, Niemcy
TATTOOFEST 34
Robby Welke, Illustration in Skin, Niemcy
Na koniec, gratulacje dla Andrzeja Leńczuka, Szczotki i Edka za zdobyte nagrody. Jednak nie obędzie się bez powtórzeń w tej lakonicznej wypowiedzi, bo aż cisną mi się słowa Radka z relacji sprzed dwóch lat. We Frankfurcie „panuje klimat bardziej targowo-wystawienniczy niż artystyczny, ale dzięki doskonałej organizacji i przestrzeni można czuć się swobodnie i nie nudzić się”. Ola
Astrid, Drauf & Dran, Niemcy
James, Celtic Moon Tattoo, Węgry
Waldi, Shocking City, Austria
obowiązku. Podobnie jak przy ubiegłych edycjach, niektóre kategorie zostały podzielone na męskie i damskie. Obejrzeliśmy kilkanaście bardzo ciekawych prac oraz kilka słabszych. Wniosek jest jeden i mieliśmy możliwość przekonać się o tym już niejednokrotnie: ilość tatuatorów nie zawsze przekłada się na jakość prezentowanych prac. Tym bardziej, że nie wszyscy chętnie odwiedzający konwencje artyści światowej rangi prezentują tatuaże na scenie. Na pewno do najmilszych wspomnień trzeba zaliczyć atmosferę tej konwencji, choć to zawsze jest sprawa subiektywna. W moim odczuciu tworzą ją ludzie. Ta zasada sprawdziła się tutaj w 100%, bo przyjemnie spędzony czas możemy zawdzięczać wielu spotkanym znajomym: Gosi i Andrzejowi Leńczukom, Lady i Szczotce, Fatowi, Sanie, Travelin’ Mickowi, chłopakom z Cyber Tattoo, niezniszczalnemu Siwemu oraz Osie i Waldiemu, z którymi mogliśmy zasiąść do polskiej ruletki przy chińskim stole :).
Andrzej „Leńu” Leńczuk, Alien, Polska
Fabio Moro, Morotattoo, Włochy
Tony Anker, Seiter Tattoo, Niemcy
Otte, Red Lion Tattoo, Węgry Kertész Gábor, Your Mind Tattoo, Węgry
Humberto, Golden Dragon, Portugalia
TATTOOFEST 35
fot. ©MalyBlombergPhotography
Jedzenie i spanie…
S
tefano Alcántara
jest nowym nabytkiem w studiu „Last Rites”. Specjalizuje się w kolorowych i cieniowanych pracach realistycznych. Twierdzi, że ze sztuką związany jest już od wczesnego dzieciństwa, bo została mu ona przekazana wraz z genami. Artysta uznał ten wywiad za najbardziej osobisty spośród wszystkich, których wcześniej udzielił. Będzie to opowieść o młodzieńcu z Peru, który wbrew wszystkiemu postanowił robić w życiu to, co sprawia mu przyjemność. Będzie o silnych więziach rodzinnych i ich wpływie na sztukę, a także o tym, jak seriale telewizyjne potrafią pożerać wolny czas. Jak to w bajkach, puenta na szczęście będzie optymistyczna.
TATTOOFEST 38
Stefano: Nazywam się Stefano Alcántara. Urodziłem się i wychowałem w Limie, w Peru. Obecnie mieszkam w Nowym Jorku. Jestem tatuatorem, pasjonuje mnie rysunek i malarstwo. Bam: Opowiedz o latach, które zajęła ci nauka tatuowania… Jak wyglądały początki? Stefano: Był to czas powolnej i ciężkiej pracy. Mieszkałem wtedy w Peru, nie miałem dostępu do internetu, ani do magazynów o tatuażach, jedynie czasem można było jakieś znaleźć na pchlim
targu i próbować coś działać. Postanowiłem wyjechać do Stanów, żeby złapać kontakt z prawdziwymi artystami i prosić ich o pomoc. Pamiętam, że wtedy prawie w ogóle nie znałem angielskiego, co nie przeszkodziło mi pojawiać się w różnych studiach i szukać porad. Gdy o tym pomyślę, uśmiech sam ciśnie mi się na twarz :). Bam: Grafika komputerowa. Jaki wpływ miała nauka w tym kierunku na twoją późniejszą karierę tatuatora?
Stefano: Muszę przyznać, że grafika komputerowa dała mi całkowicie inne podejście do projektów, a także pozwoliła mi uzyskać większą wyrazistość w moich tatuażach. Praca grafika jest podobna do pracy tatuatora, ponieważ w obydwu przypadkach robisz coś na potrzeby klienta i w oparciu o jego pomysły. Malarz działa na odwrotnych zasadach, dlatego gdy mam ochotę na swobodne wyrażenie siebie, sięgam po malarstwo. Bam: Co dzieje się z twoim studiem w Peru po przeprowadzce do Stanów?
TATTOOFEST 39
Stefano: Pracują tam najlepsi artyści w kraju, nie mogłoby się to udać bez ludzi, na których mogę polegać. Mam najlepszego managera na świecie, co pozwala mi utrzymać rangę najbardziej godnego zaufania studia w Peru. Nawet pomimo tego, że minęły już 2 lata od mojej przeprowadzki. Cieszę się z tego, że zachowuję kontakt z ludźmi z mojego kraju, mam też szansę wspierać peruwiańską scenę zapraszając do mojego studia przeróżnych artystów.
całkowicie unikając własnego wkładu finansowego. Spodziewał się, że ktoś zasponsoruje Paulowi bilet lotniczy, sam nawet nie wiem czego oczekiwał. Sytuacja była o tyle paskudna, że ja jako Peruwiańczyk starałem się pokazać swój kraj z jak najlepszej strony, a ten gość pokazał nas ze złej, która jest zupełnie nieprawdziwa. Peruwiańczycy to dobrzy i mili ludzie, a przypadki takie jak ten „organizator” zdarzają się wszędzie.
Bam: Jose Alcántara La Torre, twój pradziadek. Jaką rolę odegrał on i jego sztuka na twoją osobowość i na to, co sam tworzysz? Stefano: Dorastałem obserwując jego obrazy w domu moich rodziców. Pamiętam jak godzinami wpatrywałem się w niektóre prace. Po latach mój ojciec odkupił od pewnego kolekcjonera 30 oryginalnych portretów jego autorstwa. Pamiętam, że doznałem wtedy najdziwniejszego uczucia na świecie. Gdy je zobaczyłem pomyślałem: „zaraz, kiedy ja to namalowałem?!”. Te szkice wyglądały jak moje! Ta sama kreska! Byłem w szoku gdy powiedziano mi, że to prace mojego pradziadka. Żałuję, że nigdy nie miałem możliwości z nim porozmawiać. Czuję, że myślelibyśmy w ten sam sposób, mimo że urodził się na początku zeszłego wieku.
Bam: Wiem, że swego czasu zajmowałeś się body paintingiem. Z pozoru podobne, tak naprawdę zupełnie inne medium, zgodzisz się? Stefano: Lata temu zajmowałem się tym często! Tak, jest to coś zupełnie innego od tatuażu, który zostaje na skórze na zawsze. Muszę przyznać, że to fajne doświadczenie. Dla zachowania efektu zawsze można zrobić zdjęcie, a potem zmyć farbę, choć z drugiej strony fakt, że twoja sztuka znika po użyciu wody i mydła jest dziwnym uczuciem.
Bam: Jakie tematy w tatuażu i innych formach artystycznych są ci najbliższe? Stefano: Inspiruje mnie ludzka postać. Bardzo lubię rysować sylwetki i twarze. Uwielbiam też ten temat w tatuażu, zawsze staram się dodawać światło, które nadaje więcej dramatyzmu. Generalnie lubię realizm, odwzorowywanie przedmiotów, ludzi oraz zwierząt. Bam: Niedawno zacząłeś pracować w „Last Rites”. Jakie oczekiwania wiążesz z tym faktem? Jak pracuje ci się z Paulem, Toxic’iem i Little Dragonem? Stefano: Muszę powiedzieć, że praca w „Last Rites” to spełnienie marzeń. Kiedyś postrzegałem to studio jako całkowicie niedostępne, ale kiedy dostałem zaproszenie od Paula, czułem jakbym dołączył do rodziny, z którą lata się nie widziałem. Cała załoga to grupa świetnych artystów, a przy okazji niesamowitych ludzi. Super się z nimi pracuje, czuję się tam jak w domu. Bam: A’propos Paula. O co chodziło z całą tą aferą z „Inka Tattoo Show” i w efekcie odwołaniem wizyty Paula w Peru? Stefano: Było to bardzo niemiłe doświadczenie zarówno dla Paula jak i dla mnie, zwłaszcza że kontaktował się on z organizatorem poprzez moją osobę. W skrócie: człowiek ten okłamał nas i użył wizerunku Paula tylko po to, aby rozreklamować swoją konwencję. Chciał zorganizować imprezę, na którą miały się zjechać studia z całej Ameryki Południowej, prawie
TATTOOFEST 40
Bam: Robert Hernandez i jego wpływ na nowoczesną scenę tatuażu. Zaliczasz się do setek tatuatorów czerpiących inspiracje z jego prac? Jeśli tak, to jakie konkretne elementy jego tatuaży najbardziej do ciebie przemawiają? Stefano: Uwielbiam prace Roberta i zdecydowanie jestem pod jego wpływem. Mimo, że najlepiej czuję się w pracach kolorowych, lubię od czasu do czasu zrobić coś w szarościach, to relaksuje. Najbardziej w jego tatuażach podoba mi się to, że nie boi się używać czerni oraz sposób w jaki doskonale operuje perspektywą zachowując niektóre elementy bardzo ostrymi. Robert jest też wyjątkowym człowiekiem, mówię to jako gość, który spędził z nim kilka długich wieczorów na rozmowach o życiu. Bam: Wolny czas w twoim wykonaniu… Stafano: Jeżeli nie mówimy o niczym związanym ze sztuką, to będzie to jedzenie i spanie, choć z tym drugim muszę trochę nadrobić. Ha, ha! Niewiele osób wie, że moją pasją jest MMA. Uwielbiam brazylijskie Ju Jitsu, boks i zapasy. Po całym dniu zakończonym odpisywaniem na maile, ogarnięciem Facebooka i Myspace’a, lubię usiąść przed telewizorem i obejrzeć „Lost”. Jestem uzależniony od tego serialu! Mam jeszcze ulubiony peruwiański program telewizyjny, dla którego muszę znaleźć czas w każdą niedzielę. Bam: Masz coś do dodania? Stefano: Po pierwsze chciałbym podziękować ci za ten bardzo osobisty wywiad. Pozdrawiam swoje studio „Stefano Tattoo” w Peru, chłopaki robią kawał dobrej roboty! Dziękuję wszystkim moim klientom i mojej rodzinie. Czekam na was tu, w „Last Rites” w Nowym Jorku!
TATTOOFEST 41
Stefano Alcรกntara
www.darkimages.com www.myspace.com/stefanostattoos www.stefanostattoo.com.pe
racamy z podróży za tatuatorami z orientalnych krain i przenosimy się do Rosji. Bohaterem materiału będzie
Oleg Turyanskiy z moskiewskiego „Tattoo 3000”, pierwszego studia, jakie pojawiło się w tym mieście. Tatuażem zajmuje się od 2000 roku, zaś rysunkiem znacznie dłużej. Specjalnością tego 32 latka, w odróżnieniu od większości tatuatorów z krajów wschodnich, są prace kolorowe. Może i ocierają się one o realizm, ale w zupełnie innym, artystycznym ujęciu. Olega z pewnością można zaliczyć do grona wszechstronnych artystów. W jego pracach wzrok przyciąga perfekcja wykonania portretów i innych tatuaży realistycznych. Kogo podpatruje, jakie ma plany i inspiracje? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej. TATTOOFEST 42
Bam: Pochodzisz z Rosji, macie wielu świetnych artystów. Opowiedz trochę o tamtejszej scenie tatuażu. Oleg: To naprawdę jest trudne pytanie. Mogę być pewien tylko jednego: wszyscy rosyjscy tatuatorzy czerpią inspiracje od kolegów ze Stanów i Europy. Sam zaliczam się do tego grona. Według mnie taka sytuacja jedynie potwierdza, że Rosja nie stworzyła żadnych własnych styli w tej gałęzi sztuki. W moim kraju, niestety wielu ludzi wciąż błędnie łączy tatuaż z więzieniem. Istnieje wiele stereotypów, które tworzą granice pomiędzy klientem a artystą. Klienci nadal zadają dużo głupich pytań. To smutne, ale prawdziwe. Bam: Po skończeniu studiów miałeś styczność ze sztuką. Czym dokładnie się zajmowałeś?
Oleg: Moja praca była związana z produkcją plakatów w stylu: „Nie przechodź przez ulicę na czerwonym świetle”. Pieniędzy nie było z tego właściwie wcale, ale było to ciekawe doświadczenie. Bam: Co wpłynęło na to, że zostałeś tatuatorem? Oleg: Myślę, że dla osoby uzdolnionej plastycznie jak ja, było to naturalne i logiczne następstwo wydarzeń. Niektórzy zostają malarzami, inni projektantami, albo np. malują komiksy, ja zająłem się tatuowaniem. To ostatnie było mi najbliższe. Mimo, że jest to ciężka praca, bardzo ją lubię. Bam: Uważasz, że szkoły plastyczne są dobrą podstawą do pracy tatuatora, czy raczej mogą one ograniczać kreatywność?
Oleg: To zależy… Z jednej strony znam ludzi o bardzo dobrych podstawach plastycznych, których sztuka jest poprawna, ale nie ma w sobie duszy i po chwili nie wydaje się już taka dobra. Istnieją ludzie niemający żadnej plastycznej edukacji, a ich obrazy mają w sobie dużo więcej życia i poruszają. Kolejną stroną medalu jest fakt, że niektórzy mają w sobie ukryty wielki talent i potrzebują tylko jakiegoś bodźca, dzięki któremu uda się go uwolnić. Uważam, że jeżeli chcesz coś osiągnąć, po prostu nigdy nie możesz się poddać. Bam: Rok 2000 jako punkt zwrotny w twojej karierze. Co się właściwie stało? Oleg: Wszystko, co działo się wokół, pchnęło mnie do tego żebym zaczął tatuować. Tworzyło się wiele małych studiów tatuażu, wszędzie
można było usłyszeć słowo „tatuaż”. Ludzie stawali się coraz bardziej tym zainteresowani. Później wyłoniły się jednostki, które zaczęły wykraczać poza ustalony schemat czarnoszarych tatuaży sprowadzając z zagranicy kolorowe barwniki. Tatuaż i wszystko co z nim związane stało się modne. Mnie też udzielił się ten klimat i to moda popchnęła mnie do tego żeby spróbować. Bam: Co cię inspiruje? Jacy artyści mają na ciebie największy wpływ? Oleg: Moją główną inspiracją jest natura. Z niej możesz wydobyć wszystko, czego potrzebujesz. Wpływ na moją twórczość mają ludzie wykonujący niesamowite tatuaże i realizujący się na innych artystycznych płaszczyznach. Sposób w jaki niektórzy potrafią zmieniać rzeczywistość i wizualizować swoje myśli sprawia, że chcę jeszcze więcej TATTOOFEST 43
TATTOOFEST 44
TATTOOFEST 45
pracować, rysować i obserwować świat dookoła. Dzięki nim nie myślę nawet o tym, żeby przestać. Konkretnie będą to: Simon Bisley, Gris Grimly, Michelangelo Merisi Caravaggio, Vasilij Petrov, Viktor Vasnetsov, Stan Winston, Tim Burton, Brian Froud, Filip Leu, Bob Tyrrell, Robert Hernandez, Adam Barton, Nick Baxter, Shige, James Bama… Bam: Wykonywanie jakich tatuaży sprawia ci największą przyjemność? Oleg: Zdecydowanie wolę spędzać czas nad pracami autorskimi. Niestety ludzie częściej widzą we mnie tatuatora realistycznego i przychodzą z projektami do odtworzenia. Lubię to robić, ale chciałbym częściej wykonywać kolorowe prace w klimacie fantasy. Mam nadzieję, że ta sytuacja szybko się zmieni. Bam: „Fairytale Creatures Sketchbook” - opowiedz więcej o tym projekcie, co zainspirowało cię do jego wydania i co możemy tam znaleźć? TATTOOFEST 46
Oleg: Moja wyobraźnia, inni artyści, filmy, żona i podróże wpływają na mnie najlepiej i dostarczają wielu inspiracji do kolejnych projektów. Do tego konkretnego, zebrałem bardzo dużo moich rysunków, nawet tych stworzonych na fragmentach kartek. Rysuję właściwie non stop i wszędzie, np. czekając w restauracji na jedzenie. Wykorzystałem trochę pomysłów, wybrałem najlepsze i miałem już gotowy produkt. Bardzo starałem się dać z siebie jak najwięcej podczas powstawania tej książki. Jako, że mam bzika na punkcie detali, jest to coś więcej niż tylko sketchbook. Trudno jest mi zrobić ot tak prosty rysunek, przez co osiągnąłem efekt wypieszczonych ołówkiem, skończonych i pocieniowanych prac. Przez to powinienem chyba zmienić nazwę na bardziej odpowiedni tytuł „Book of Art”, ale zdałem sobie sprawę z tego dopiero pod koniec. Ha, ha.
Bam: Jak kształtują się twoje plany zawodowe i artystyczne? Oleg: Chciałbym skupić się bardziej na malarstwie olejnym i na dużych płótnach. Próbowałem malować farbami olejnymi kiedy byłem w Stanach, zainspirowany artystami pokroju Jeffa Gogué’a. Bardzo wtedy polubiłem uczucie tworzenia i artystycznej swobody. Chciałbym więcej podróżować, pojechać na kilka guest spotów i konwencji.
www.myspace.com/ol eg_2rock www.tattoo3000.ru
Bam: Podobno kochasz podróże. Gdzie zatem odnalazłeś swoje ulubione miejsce? Jakie masz plany? Oleg: Bardzo lubię Włochy, które odwiedziłem 3 razy. Najbardziej pokochałem Rzym i Florencję. Podczas podróży zrozumiałem dlaczego urodziło się tam tak wielu utalentowanych artystów. Tamtejsze otoczenie daje niesamowity zastrzyk inspiracji. Chciałbym w niedługim czasie zobaczyć Anglię, Irlandię, Japonię i Nową Zelandię.
TATTOOFEST 47
Krysia: Airbrush. Malujesz tą techniką wszystko: ściany, motory, samochody, a nawet buty. Opowiedz o tym, jak krok po kroku powstaje taka praca. Jak to się odbywa? Piotr: Każdy z tych przedmiotów wymaga indywidualnego podejścia i przygotowania, lecz plan działania jest podobny. Pierwszy etap to stworzenie projektu, jest on wykonywany na komputerze lub rysowany i dopasowywany do przedmiotu lub ściany. Drugi, najważniejszy etap to gruntowanie. Fundament pod inne warstwy musi być solidny i jest gwarancją sukcesu. W trzecim etapie pojawia się aerograf, czyli nanoszenie koloru i grafik. Czwarty etap to warstwa ochronna, czyli nanoszenie klaru (lakieru bezbarwnego). W zależności od powierzchni, używa się pistoletu lakierniczego lub wałka.
TATTOOFEST 50
Krysia: Jak długo malujesz np. bak motoru? Piotr: Jakieś piętnaście minut na jeden kolor, ha, ha, ha! A tak poważnie to w zależności od projektu, średnio od jednego dnia do tygodnia. Krysia: Tradycyjne graffiti -jest na nie miejsce w twoim życiu, czy od tego właśnie zaczynałeś? Piotr: Tak, tak właśnie było. Moja przygoda z malowaniem zaczęła się w 1997 od graffiti. Zaraził mnie tym mój przyjaciel Szejn, który od razu rzucił mnie na głęboką wodę. W mojej okolicy była już mocna ekipa i początkowo trochę mnie to zniechęcało, ponieważ szybko zorientowałem się, że puszka to nie ołówek, że to zupełnie inna rzecz. Musiałem nauczyć się wszystkiego… To były piękne czasy dla tego rodzaju sztuki w naszym kraju. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Nie jestem już aktywnym grafficiarzem, ale dalej jaram się, gdy zobaczę dobrą pracę.
Krysia: Z której pracy jesteś najbardziej dumny? Piotr: Najbardziej jestem dumny z rzeczy, które sam wymyśliłem, które powstały w oparciu o to, co czuję, co mnie osobiście dotyczy, a nie z tych przemalowanych z jakiejś kolorowej gazety lub zdjęcia. Zajmuję się artystycznym lakiernictwem już od 10 lat. Przez ten czas wykonałem mnóstwo prac, zarówno graffiti jak i aerografem. Wydaje mi się, że kiedyś łatwiej byłoby mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ postęp widać było z pracy na pracę. Dziś nie widzę już takiego progresu, stałem się rzemieślnikiem zarabiającym na swoim talencie. Takie mamy czasy. Krysia: Skąd bierzesz pomysły? Jak mają się proporcje między pracami autorskimi i odtwórczymi? Piotr: Zdecydowanie częściej kopiuję. Komercyjny charakter mojego zajęcia sprawia, że przeważnie projekt jest z góry określony przez klienta. Czasem zdarzają się zlecenia, w których mogę odpocząć od tego całego syfu jak delfinki i palemki, ale niestety jest ich zdecydowanie mniej.
Krysia: Co najdziwniejs zego zdarzyło ci się pom a l o w a ć? Najbardziej zaskakujące zlecenie? Piotr: Z dziw o l ą g ó w… hm, miałem dziwne spotkanie, właściwe doszło do nietypowej sytuacji podczas niego: omawialiśmy z klientem projekt, kiedy pojawił się jakiś mężczyzna. Klient wykonał w jego kierunku ukłon, mężczyzna wyjął jakieś wahadełko i zaczął machać nim nad paletą kolorów i projektem. Następnie wskazał palcem kolor, który został barwą firmową. Prawdę mówiąc, bardzo mnie to zaskoczyło i nie ukrywam, rozbawiło, gdyż nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką metodą dobierania kolorów :).
TATTOOFEST 51
Krysia: Malowanie traktujesz jako swoje hobby czy wyłącznie jako pracę? Piotr: Airbrush traktuję jako pracę. Utrzymuję się z tego, prowadzę własną działalność gospodarczą, która opiera się na artystycznym lakiernictwie motorów, samochodów, wnętrz i elewacji. Mogę szczerze powiedzieć, że da się z tego wyżyć, lecz nie jest to łatwy kawałek chleba, aby zdobyć klienta trzeba wykazać się nie lada pomysłowością i umiejętnościami. Poza tym, farby których używam są na bazie nitro (rozpuszczalnikowe), przez co są bardzo szkodliwe.
www.myspace.com/cejn001
Krysia: Czy istnieje coś specjalnego, co chciałbyś pomalować? Piotr: Tak, mam taki projekt, który zakłada pomalowanie pewnej bardzo dużej powierzchni, lecz wolałbym o tym nie mówić, jak mawia M. Pudzianowski: „Trzeba mało mówić, a dużo robić”. Wiem jednak, że kiedy zrealizuję ten pomysł, na pewno będzie o tym głośno.
TATTOOFEST 52
Krysia: Czy takie zajęcie wymaga jakiś specjalnych warunków? Jakie sprzęty są niezbędne do twojej pracy? Piotr: Oczywiście, najważniejsze jest pomieszczenie, zarówno do pierwszego etapu, jak i do prac końcowych trzeba spełniać pewne warunki sprzętowe i techniczne. W zależności od tego, co będziemy malować: motory, samochody czy banery reklamowe, pomieszczenie powinno być ogrzewane, dobrze oświetlone, suche i czyste,
dostosowane do wielkości elementów. Sprzęt… nie będę się tutaj rozpisywał o firmach i o tym, co jest lepsze. Na pewno potrzebny jest kompresor, przewody powietrzne, pistolety lakiernicze i aerografy, taśmy maskujące i odcinające, dużo cierpliwości i chęci. Krysia: Znasz od dawna dobrego tatuatora jakim jest Edek, malowałeś wnętrze studia „Kameleon”, ale pierwszy tatuaż zrobiłeś sobie całkiem niedawno, dlaczego? Z twoimi zdolnościami mógłbyś sam coś dla siebie zaprojektować… Piotr: Postanowiłem kiedyś, że pierwszy tatuaż wykonam, kiedy urodzi się moje dziecko. Tak się złożyło, że niedawno przyszedł na świat mój syn. Podczas pobytu Edka na gościnnym tatuowaniu w „Kameleonie” poprosiłem go o wykonanie tatuażu - imienia mojego dziecka. Mam kilka swoich projektów, które kiedyś doczekają się realizacji. Krysia: Słowo na koniec. Piotr: Airbrush bardzo prężnie rozwija się za granicą, w Polsce jest to jeszcze mało znana forma sztuki, zabijana wręcz tańszą wersją jaką jest druk wielkoformatowy. Gdzie się podziała finezja i zabawa tą właśnie techniką na pojazdach, ścianach czy elewacjach? Mam nadzieję, że ten skromny artykuł przybliży Wam tą niezwykle ciekawą formę sztuki.
TATTOOFEST 53
TATTOOFEST 54
Bam: Hej! Jak masz na imię i co robisz? Safwan: Cześć, jestem Safwan, tatuuję od ‘94 roku. Wiosną ‘97 otworzyłem własną spacownię „Imago Tattoo”. Zawsze chciałem, aby moje studio było miejscem gdzie artyści mogą czuć się swobodnie i rozwijać bez ograniczeń. Tatuuję na pełen etat, odwiedzam konwencje i guestspoty, poza tym buduję maszyny do tatuażu. Bam: Jakiego rodzaju tatuaże podobają ci się najbardziej i wykonywanie jakich sprawia ci najwięcej przyjemności? Safwan: Lubię wszystko, co jest utrzymane w stylu ilustratorskim i opowiada jakąś historię. Ponadto cenię motywy orientalne i tradycyjne, a także antyczne, zaczerpnięte z mitologii. Jest wiele ciekawych opowieści, które nigdy jeszcze nie zostały przekazane w tatuażu. Jeżeli chodzi o konkretne ulubione elementy, to mam słabość do czaszek, pinupek, ptaków i wszelkich motywów morskich… Nie jest to może specjalnie oryginalne, ale są to po prostu klasyki, które uwielbiam.
Bam: Czy w początkach twojego tatuowania miałeś osobę, która poprowadziła cię za rękę w świat tatuażu, czy sam zdobywałeś wiedzę? Safwan: Jestem samoukiem, ale faktem jest, że podglądałem Tin-Tina. We wczesnych latach 90. byłem w trasie ze swoją punk rockową kapelą i gdzieś zobaczyłem jego prace. Jego styl wywarł na mnie ogromne wrażenie. Miałem później szansę go poznać - to było coś! Bardzo go podziwiałem i możliwość bezpośredniego kontaktu dodała mi skrzydeł. Tak samo jak fakt, że tak miło powitał mnie w swoim studio, choć byłem wtedy nieznanym tatuatorem, właściwie bez doświadczenia. Bam: Produkujesz własne maszyny. Wiem, że wszystko zaczęło się od wyrobów tylko dla znajomych. Jak zrodził się pomysł i jak rozwinęła się ta gałąź twojej kreatywności? Safwan: Zacząłem robić maszynki w 2003 roku. Całość to ręczna robota, powolna i dokładna. Chciałem nauczyć się sztuki robienia
maszyn ponieważ czułem, że jest to jeden z elementów bycia dobrym tatuatorem. Muszę tu wspomnieć Johna Moniza i jego pomoc przy budowaniu mojej pierwszej maszynki. To zajęcie pomogło mi zrozumieć tatuowanie od strony fizyki i przełożyło się na postęp w technice. Odmieniło to moje życie. Sprawiło, że pracuje mi się łatwiej i otworzyły się drzwi na nowe możliwości. Od początku, kiedy się tym zająłem, stało się to moją pasją. Robię maszyny regularnie, ale w małych ilościach. Sprzedaję je jedynie ludziom, z którymi porozmawiam na żywo, głównie przyjaciołom. W przyszłości mam zamiar wypuścić kilka modeli do seryjnej produkcji, aby były łatwiej dostępne. Chcę to zrobić jak należy, więc może to jeszcze chwilę potrwać. Bam: Która z konwencji podoba ci się najbardziej? Safwan: Ciężko jest wybrać ulubioną. W Kanadzie na pewno będzie to Calgary, głównie z uwagi na świetną organizację. Bardzo lubię konwencje w Mediolanie. Po 15 latach Miki i ekipa wiedzą
jak robi się dobrą imprezę. Jest tam bardzo tłoczno, a z perspektywy tatuatora za zaletę mogę uznać fakt, że odbywa się na terenie hotelu. Uwielbiam konwencje w Barcelonie. Zawsze dobrze bawię się w tym mieście, ponieważ tam, 7 lat temu uformowała się moja podróżująca ekipa: Dimitri HK, Steph D, Jee Sayalero. Od tamtej pory jesteśmy „Full Cana Crew”. Naturalnie nie można zapomnieć o konwencji w Londynie, której skala jest imponująca. Uwielbiam Tobbaco Dock, czyli miejsce w którym konwencja się odbywa. Bam: Przyjaźń, co oznacza dla ciebie to słowo? Safwan: Przyjaźń dużo dla mnie znaczy, to coś prawdziwego… To cierpliwość i otwartość umysłu. Musi być sprawiedliwa, uczciwa i jest w niej zobowiązanie. Myślę, że mam trochę taki „gangowy” sposób myślenia: albo jesteś przyjacielem, albo nim nie jesteś, nie ma „szarej strefy”. Twardo to rozgraniczam, w tym aspekcie mojego życia nie widzę miejsca na kompromisy.
TATTOOFEST 55
Bam: Tatuaże… U kogo chciałbyś się wytatuować? Safwan: Już całkiem sporo tego mam, ale staram się zatrzymać kawałek czystej skóry dla mojego współpracownika Seve Esteveza. Chcę jakąś dziarkę od Dimitriego, jest mi to winien! Niedługo Jee będzie mnie znów tatuował. Myślę o czymś od Steve’a Moore’a i Dustina Bonesa. Ponadto chciałbym tatuaż od: Jesse Younga, Nata Jean, Scotta Bramble, Jamesa Texa, Adama Turka i Jima Minera… Cholera, nie mam tyle wolnego miejsca!
TATTOOFEST 56
Bam: W jakim kierunku chciałbyś podążyć ze swoją sztuką? Safwan: Nie jestem pewien. Przede wszystkim jestem tatuatorem, dopiero później artystą. Tatuowanie steruje tym wszystkim… Lubię inspirować się rzeczami, które przynoszą mi klienci, zagłębiać się w nie i szukać informacji. Dzięki temu uczę się czegoś nowego. Poza przygotowywaniem projektów dla klientów nie maluję i nie rysuję zbyt wiele. Bam: Jak wygląda życie w Kanadzie? Wiem, że dużo podróżujesz, jak zatem porównałbyś Kanadę do innych miejsc na świecie? Safwan: Kanada to ogromny kraj. Pochodzę z jedynego
francuskojęzycznego obszaru, Quebecku. Tylko kwestia języka czyni to miejsce kulturowo odmiennym od reszty Północnej Ameryki. Mieszkam na wschodnim wybrzeżu, bliżej mam do Nowego Jorku niż do Vancouver czy Calgary. Moje miasto - Montreal ma specyficznego, europejskiego ducha, choć to wciąż jest amerykański styl życia. Żyje się tu na bardzo wysokim poziomie. Dużo się też dzieje, zwłaszcza latem. Pewnie dlatego, że zimy bywają tu ciężkie, a wiosną w ludziach budzą się nowe siły i energia. Bam: Po pracy… czyli czas wolny. Jak go spędzasz? Safwan: Gram muzykę od jakichś 20 lat. Głównie punk
rocka i hardcore’a, ale profesjonalnie już się tym nie zajmuję. Lubię nurkować i robię to, kiedy tylko mam okazję. Jeżdżę też na rowerze. Zimą pozycją obowiązkową jest snowboard. Lubię aktywność fizyczną i staram się codziennie rano ćwiczyć. Bam: Kim chciałbyś być gdybyś nie tatuował? Safwan: Terrorystą albo piratem na otwartych wodach. Bam: Co chciałbyś zmienić w swoim życiu? Jakie snujesz plany na najbliższą przyszłość? Safwan: Chciałbym więcej podróżować. Wciąż nie byłem w Japonii, pomimo mojego ogromnego zainteresowania
tym miejscem. Myślę, że w 2010 roku w końcu zrealizuję moje marzenie i tam pojadę. Staram się co roku odwiedzać jakieś nowe miejsce. Chciałbym polecieć do Australii, zobaczyć Wschodnią Europę i Skandynawię. Wszystko jest kwestią zachowania równowagi, bo przede wszystkim muszę wypełniać moje obowiązki w studio. Mam jeszcze kilka projektów związanych z tatuażem, ale wolałbym rozmawiać o nich dopiero gdy wszystko stanie się bardziej konkretne.
tego środowiska spoczywa na tatuatorach i tatuujących się. Jako że tatuowanie stało się zjawiskiem mainstreamowym, ważne jest żeby nie stało się czymś banalnym. Myślę, że powinniśmy wystrzegać się całej tej biznesowej otoczki, która jest dzieckiem popularności tatuażu. Nie popierajcie gównianych programów w telewizji, magazynów na pół gwizdka, chciwych organizatorów konwencji, słabych firm ze sprzętem i innych dbających
tylko o to, żeby zarobić na popularności tatuowania, które jest dla nich tylko przynoszącym pieniądze trendem. Stójcie przy swoich racjach. Zbyt ciężko pracujemy, by dawać się wykorzystywać. To jest nasze! Chciałbym wyrazić swój szacunek i uznanie dla wszystkich moich przyjaciół, mojej ekipy oraz wszystkich, których miałem okazję, honor i przywilej tatuować. Dużo to dla mnie znaczy!
Bam: Słowo na koniec... Safwan: Ostatnia dekada pokazała jak wielka odpowiedzialność związana z wyznaczeniem kierunku rozwoju
www.myspace.com/safwanfrommontreal
TATTOOFEST 57
o i mamy rodzynka, czy raczej rodzynkę. Tatuujące dziewczęta nie są widokiem powszechnym, zwłaszcza gdy tworzą naprawdę imponujące prace utrzymane we własnym stylu. Ciekawe, rozbudowane ornamenty, płynność linii i falistość form to zdecydowanie domeny Stiny. Ową rodzynkę odkryłem na konwencji „Meltdown” w zaśnieżonej Szwecji. Siedziała w boksie kreśląc na przedramieniu klientki misterny, secesyjny motyw. Dla mnie już wtedy było jasne, w czyje ręce powędrują nagrody. Nie trzeba było długo czekać, żeby w kategorii kolor, kolejno pierwsza i druga nagroda znalazła się w posiadaniu tej „zwyczajnej” 33 latki.
Bam: Jak wygląda praca tatuatora z kobiecej perspektywy? STINA: Dla mnie nie różni się to zbytnio od bycia kobietą w jakimkolwiek innym zawodzie. Jako, że nie wiem jak to jest być mężczyzną - tatuatorem, tym ciężej jest mi odpowiedzieć na to pytanie :). Szczerze mówiąc, nie zauważam żadnych negatywnych aspektów, raczej doświadczam samych pozytywnych reakcji ze strony klientów. Większość ludzi przychodzących do mnie czuje się komfortowo mogąc być tatuowanym przez kobietę. Może to dlatego, że mamy więcej współczucia i często podczas tatuowania studio przeradza się w pokój zwierzeń. Zawsze chętnie słucham o ludzkich problemach i staram się pomóc wyrażając swoją opinię.
TATTOOFEST 60
Bam: Jaka opowieść najbardziej zapadła ci w pamięć? STINA: Każdy dzień przynosi inną historię. Słyszę ich tak wiele, że ciężko jest wybrać najbardziej niewiarygodną lub ciekawą. W zeszłym miesiącu dostałam maila, który jednocześnie zasmucił mnie i napełnił nadzieją. Pewna kobieta spytała bardzo grzecznie o to, czy nie mogłabym znaleźć jej terminu wcześniejszego niż ten, który ustaliłyśmy. Powodem, dla którego chciała to zrobić był fakt, iż nie była pewna czy doczeka wyznaczonej daty. Cierpi bowiem na rzadką genetyczną chorobę i chciała zdążyć wytatuować sobie przed śmiercią imiona dwójki swoich dzieci. Przed spotkaniem spodziewałam się, że będzie to smutna, zmęczona i zrezygnowana osoba. Rzeczywistość okazała się całkowicie inna. Miałam przyjemność
poznać wesołą, energiczną kobietę planującą przyszłość pomimo faktu, że kolejna zima w jej życiu może okazać się ostatnią! Takie sytuacje sprawiają, że zaczynasz myśleć o pewnych rzeczach inaczej. Bam: Jak zrodził się pomysł zostania tatuatorką? STINA: Wyglądało to dość zwyczajnie. Zostałam zapytana czy chcę się uczyć tatuowania i zgodziłam się. Jest to jedno z niewielu artystycznych zajęć, z wykonywania którego da się wyżyć. Chyba, że jesteś artystą w pełni rozkwitu i popularności sprzedającym obrazy za zawrotne pieniądze, ale to się raczej nie zdarza przed śmiercią :). Przez półtora roku pracowałam na stażu u Tony’ego Paukku w „Tattooworld”, potem otworzyłam własne studio „Eye Scream Tattoo”.
„Jestem zwyczajną 33 letnią dziewczyną ze Szwecji, która tatuuje i ma swoje studio, a w wolnym czasie stara się dodatkowo być artystką.”
TATTOOFEST 61
Bam: Co należy do twoich największych inspiracji w sztuce? STINA: Wow, ciężkie pytanie. Nie inspiruję się specjalnie pracami innych artystów, już bardziej książkami czy filmami. Lubię puścić wodze fantazji słuchając ścieżki dźwiękowej z któregoś z ulubionych filmów. „Obcy 2” jest tu dobrym przykładem. Lubię Art Noveau, ale staram się szukać własnych rozwiązań, nie kopiować Muchy czy Klimta. Secesyjne budynki i wnętrza dają mi bardzo dużo inspiracji. Bam: Jesteś znana właśnie z prac utrzymanych w stylu Art Noveau. Nie szukasz inspiracji oglądając prace innych artystów. Gdzie więc znajdujesz pomysły? STINA: Inspiruje mnie kobieca sylwetka. Bardzo dużo rzeczy można znaleźć w naturze. Wystarczy przyjrzeć się z bliska owadom czy roślinom, by dostrzec piękno i perfekcję. TATTOOFEST 62
Bam: Co najbardziej lubisz tatuować? STINA: Nie mam ulubionego motywu, ale musi być w kolorze! Właściwie wszystko, co odpowiada moim klientom jest dla mnie fajne, no chyba że robię to już setny raz, jak litery, kwiaty wiśni czy rybki koi. Tatuaże, które można zobaczyć na mojej stronie są w większości pomysłami klientów. Bam: Starasz się realizować pomysły klientów, a jak wszyscy wiemy, ci bywają różni… Czego Stina nigdy by nie wytatuowała? STINA: Nie tatuuję nazistowskich symboli i ogólnie niczego, co wydaje mi się głupie, jak np. motywy na twarzy. Jeżeli masz ponad 45 lat i prawie całe ciało pokryte tatuażami, mogłabym to jeszcze rozważyć, ale nigdy gdy klient ma 18 lat i żadnego widocznego tatuażu. Tacy ludzie nie wiedzą na jakiego
rodzaju reakcje będą narażeni później, a życie bywa długie… Bam: Miałem okazję podziwiać twoje prace na żywo na konwencji „Meltdown” w Trolhattan. Jak oceniasz tą imprezę? STINA: „Meltdown” jest dla mnie numerem jeden jeżeli chodzi o szwedzkie konwencje. Atmosfera jest niesamowita. Mija piątek, sobota i po skończonej pracy możesz napić się drinka nie przejmując się kolejnym dniem pracy. To cudowne! Bam: Jak postrzegasz temat modyfikacji ciała idący niejako w parze z tatuażem? STINA: Wszystko, co tylko ktoś chce ze sobą zrobić, jest dla mnie ok. Jeżeli coś sprawia, że czujesz się dobrze, śmiało! Trzeba to tylko dobrze przemyśleć, bo wiele zabiegów jest nieodwracalnych,
www.myspace.com/ducati22gul www.eyescreamtattoo.com a potem pozostaje tylko chodzenie z bliznami. Nie jestem specjalnie zwolenniczką skaryfikacji czy innych ekstremalnych sposobów deformowania ciała, ale nie przeszkadza mi to. Bam: Jak spędzasz wolny czas? STINA: Nie mam wolnego czasu. Jeśli nie tatuuję, rysuję projekty. Latem dla relaksu jeżdżę swoim Ducati i obawiam się, że to chyba tyle. Gotowanie to moje wielkie hobby, lubię też poćwiczyć, ale to nudne odpowiedzi… Bam: Chcesz coś jeszcze dodać? STINA: Powiedziałabym o tym, jak bardzo nie lubię tych wszystkich programów w telewizji ze słowem „Ink” w nazwie, ale myślę, że to już było powiedziane :) www.eyescreamtattoo.com www.myspace.com/ducati22gul TATTOOFEST 63
fot. Shannon Brooke
zamieszkuje australijskie Złote Wybrzeże, miasto znane przede wszystkim ze słonecznego klimatu, złocistych plaż i licznie odwiedzających je surferów… Może nam, mieszkańcom tej części Europy wyda się to dziwne, ale nasza Kudi unika słońca i sportów wodnych. India ma 23 lata, od morskich fal i promieni słonecznych zdecydowanie bardziej woli obiektyw aparatu i… mikrofon.
TATTOOFEST 64
fot. Brent Leideritz
fot. Harmony Nicholas
kudi chicks
TATTOOFEST 65
fot. Brent Leideritz
fot. Steve Wall
fot. Ben Nichols
fot. Mark Mawson
kudi chicks Krysia: Wyczytałam, że masz greckie korzenie… India Rose: Urodziłam się i wychowałam w Australii. Jako, że jest to dość „młode” państwo w porównaniu z krajami Europy, większość mieszkańców pochodzi z różnych miejsc na świecie. Moja mama jest Australijką, a tata Grekiem. Krysia: Czym zajmujesz się na co dzień? India Rose: Jestem jak sowa, prowadzę nocny tryb życia. Jeżeli nie mam sesji zdjęciowej, nie wstaję przed 13:00! Nic nie dzieje się przed południem, nie ma szans! W zależności od planu dnia, albo wybieram się na sesję zdjęciową, albo piszę bądź nagrywam wokale dla mojej kapeli. Kiedy nie pracuję jako modelka lub nie nagrywam, możecie spotkać mnie na krześle w studio tatuażu! Krysia: Opowiedz o sesji zdjęciowej w wodzie, to chyba bardzo ciekawe doświadczenie? India Rose: To było szaleństwo, coś całkowicie innego od reszty sesji, w których brałam udział. Miałam na sobie
TATTOOFEST 66
gorset, który nawet w normalnych warunkach bardzo utrudnia oddychanie, a oprócz tego musiałam co chwilę na dłużej wstrzymywać oddech w trakcie dwugodzinnej sesji. Komunikacja z fotografem pod wodą jest raczej znikoma. Miałam pewne obawy i na początku bałam się zanurzyć w ciężkiej sukni. Potem w niektórych ujęciach trzymałam w ręce parasol, który warzył chyba tonę. Ogólnie było to niesamowite przeżycie. Rzucam wyzwanie każdemu kolejnemu podwodnemu fotografowi! Krysia: Co sprawia ci największą trudność podczas robienia zdjęć? India Rose: Najgorsze jest ubieranie się w niesamowite ciuchy i buty, które po skończonej sesji muszę oddać! Mówiłam już, że mam fioła na punkcie butów? Krysia: Od jak dawna istnieje twój zespół „The Go-Go Haunters”? Jakie sukcesy macie na swoim koncie? India Rose: Gramy razem od pół roku. Mimo, że nie jest to długi czas, zainteresowały się
nami alternatywne stacje radiowe i zagraniczne magazyny. Gramy voodoo/surf/garage punka. Zostaliśmy zaproszeni na jeden z najciekawszych australijskich festiwali kultury alternatywnej, czyli „Grazefest”. Pojawią się tam same najlepsze kapele psychobilly! Będziemy również grać na horror punkowym festiwalu „Dead of Winter”. Pracujemy nad naszą płytą. Kiedy tylko się ukaże, będziemy promować ją za granicą. Uwielbiam śpiewać, nie mogę się już doczekać kiedy ruszymy w trasę. Przeraża mnie tylko fakt, że chłopaki z kapeli będą mnie zmuszali do spożywania śmieciowego jedzenia na stacjach benzynowych. Wypuściliśmy także naszą pierwszą linię ciuchów, która powstała z udziałem Solracka, bardzo utalentowanego grafika. Pracował on wcześniej z wieloma świetnymi kapelami i jesteśmy zaszczyceni, że zrobił coś również dla nas. Nie możemy się już doczekać współpracy w przyszłości. Krysia: Twoje tatuaże - kiedy zaczęłaś je robić? Spod czyjej ręki wyszły?
India Rose: Zaczęłam się tatuować gdy skończyłam 17 lat. Przy pierwszych tatuażach nie zastanawiałam się specjalnie nad wzorami. Moje zainteresowanie nimi jednak wciąż rosło. Mam dwie ulubione tatuatorki: Aureolę z „198 Tattoo” i Rachi Brains z „Black Throne Tattoo”. Większość z moich tatuaży coś znaczy, a poza tym po prostu dobrze wyglądają! Krysia: Uzależniłaś się od tatuowania, czy panujesz nad tym? Co jeszcze znajdzie się na twoim ciele? India Rose: Nie czuję się uzależniona, po prostu lubię ładnie udekorowaną skórę. Może troszkę przystopuję, zostawię coś na później. Chciałabym jeszcze mieć gdzieś wytatuowaną zajebistą dziewczynę Frankensteina! Krysia: Co powiesz o scenie tatuażu w swoim kraju? India Rose: Tatuaże są tu bardzo popularne. Najwięcej widzi się „krzyży południa”, nie jest to moja bajka, ale jak tam sobie chcą. Patrioci górą!
fot. Mark Mawson fot. Harmony Nicholas
Krysia: Jakie są twoje plany i marzenia na najbliższe lata? India Rose: Zamierzam ruszyć na trip modelingowy po Stanach. Chcę popracować z moimi ulubionymi fotografami i projektantami. Nie mogę się już doczekać nagrania pierwszej EP-ki mojej kapeli, tak samo jak ruszenia w trasę z moimi śmierdzącymi chłopcami!
fot. Ben Nichols
Krysia: Co powiedziałabyś o Australii? India Rose: Australia to świetne miejsce do życia. Mieszkam w Gold Coast - mieście plaż. Pewnie zauważyliście, że raczej nie jestem typem wylegującym się na słońcu. Dlatego czasem uciekam w chłodniejsze miejsca, jak na przykład do Sidney czy Melbourne i bawię się w turystkę. Można tam świetnie zjeść i zrobić zakupy. Ponadto, moim zdaniem mamy jednych z najlepszych tatuatorów na świecie.
www.myspace.com/missindiarose www.myspace.com/thegogohaunters
fot. Ben Nichols
fot. Ben Nichols
fot. Ben Nichols
Krysia: Podobno bardzo lubisz lateks, co jest w nim fajnego? Wydaje mi się gumowy i nieprzyjemny – może się mylę?! India Rose: Taaak! Kocham latex! Założenie takiego wdzianka stanowi czasem nie lada wyzwanie, ale jak już jest na miejscu, staje się częścią mnie. Czuję się w nim dobrze no i wyglądam niegrzecznie.
TATTOOFEST 67
Kamil Mocet, Ka
mil Tattoo, UK
Kamil M
ocet, K
Kamil Mocet, Kamil Tat
too, UK
TATTOOFEST 70
amil Ta
ttoo, U
K
mil Tattoo, UK
Kamil Mocet, Ka
Junior,
ink, Igor, Junior
Juniori
nk, Wa
rszawa
Warszawa
rszawa rink, Wa
Junio Novick,
Deadi,
Igor, Jun
iorink, W arszawa
9thCirc
le, Kra
k贸w
TATTOOFEST 71
Marcin, Sauron,
in,
Marc
Ruda Śląska
ląska
uda Ś
on, R Saur
Doman,
Sł
ów,
yśk
kM awe
Bloody T ears, Wa
rszawa
N
aw
rocł ,W
lus auti
Dareck Daniel, JaTuTaTToo, Wejherowo
i, Dark
TATTOOFEST 72
ness Ta
ttoo, Ś
widnica
AgRypa, Kult
ecin
oo, Szcz
onzo Tatt
asina, G Leszek J
Tattoo, Krak贸w
too, Warszawa
Aldona, Szerytat
Bartosz
Panas, G
ulestus,
Warszaw TATTOOFEST 73 a