ISSN 1897-3655
CENA: 13zł w tym 7%VAT
NR 4/2007 SIERPIEŃ
Bloody
Łódzki Tattoo Raport
Blue
Tattoo
Z PRAGI
Konwencje: Rzym 2007 i Amsterdam 2007 Jatutatu Warszawa Jokersi z Ostrowa Wielkopolskiego
KONKURS
FOTO-Granda WYWIAD MIESIĄCA:
Uncle Allan
z Kopenhagi
AnNa chwalebnA
KUDI
chicks
WSTĘP!
spis treści
Wstęp
No i mamy drugi wakacyjny numer :-) Natura incipit, ars dirigit, usus perficit. Natura daje początek, sztuka kieruje, praktyka wykańcza (porządek powstawania dzieła ludzkich rąk). Redakcja
SPIS TREŚCI
6-7 8-13
8
INFO WYWIAD MIESIĄCA UNCLE ALLAN Oraz relacja Murasa z Kopenhagi
14-16 Było AMSTERDAM 2007 super!
14
18-20 Było RZYM 2007 mega super! 20-25 –RAPORT WOJEWÓDZTWO ŁÓDZKIE Kawał polskiej historii w robotniczym mieście
18
26-31 Ambitne JOKERSI studio z Ostrowa
32-33 Zawiesza JATUTATU działalność! Okładka: Foto - Nikita
36-39 ABRAMCZUK SEBASTIAN
Galeria twórczości
WYDAWCA: FHU Koalicja ul. Szpitalna 20-22/s5 31-024 Kraków REDAKTOR: Radosław Błaszczyński kult@tattoofest.pl OPRACOWANIE GRAFICZNE: Asia STALI WSPÓŁPRACOWNICY: Dawid Karwowski, Jakub Murawski, Elżbieta Herzog, Agata Ćwierz, Kaśka, Raga, Nikita, Dorota TQD, Ola MARKETING I REKLAMA: Anna Błaszczyńska info@tattoo.biz.pl Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
40-45 Kolorowa KUDI CHICKS ślązaczka - Anna Chwalebna
48-51 CARTOON NO SCHOOL STYLE
20
Adam Hathorn
52-55 Goście BLOODY BLUE z Czech! 58-59 TATTOO RODZINA ART.
Misiek – miłośnik przekłuwania ciała
60-61 Poserfujcie! TATUAŻ W SIECI
52 64
64-71 NADESŁANE CIEKAWE
Tatuaże z Polski rodem
TATTOOFEST 5
INFO
Od redakcji! Spotykamy się już po raz czwarty. Z każdym numerem staramy się, by było coraz ciekawiej. Mamy nadzieję, że nam się to udaje. Chcemy docierać do Was z najbardziej interesującymi informacjami ze świata tatuażu, prezentować nowe ciekawe wzory i ludzi, dla których tatuaże są nieodłączną częścią życia. W sierpniowym numerze znajdziecie m.in. wywiad z kolejną kudi chicks. Ania Chwalebna opowiedziała nam o swojej rodzinie, pasjach i pochodzeniu. Są również prezentacje studiów: polskich (Jokersi z Ostrowa i Jatutatu z Warszawy) i zagranicznych (Bloody Blue z Pragi) oraz relacje z konwencji w Rzymie i Amsterdamie. Na rozmówce miesiąca wybraliśmy Uncle Allana z Kopenhagi. Poza tym jest kolejny odcinek naszego RAPORTU, tym razem o studiach łódzkich. W następnym numerze studia z województwa pomorskiego. Macie spostrzeżenia, uwagi, sugestie dotyczące tych studiów? Jesteście studiem z tego regionu? Piszcie na maila: ermine@interia.pl. Pamiętajcie, że ta gazeta powstaje również dzięki Waszej pomocy i chęci współpracy. To tatuatorzy tworzą dział „Ciekawe-Nadesłane”, przysyłając swoje ostatnio wykonane, godne zaprezentowania prace (wymiar min.! 10 na 15 cm, 300 dpi). Jeśli wiecie o czymś, co ma związek ze sceną tatuażu i chcecie się tym podzielić, też piszcie. To nie jest już apel tylko dla tatuatorów, ale dla wszystkich zainteresowanych. Nadal trwa też nasz konkurs fotograficzny. Wszystkich chętnych zapraszamy do udziału. Ale pamiętajcie! Zdjęcia mają dotyczyć WAKACJI I TATUAŻU. Nie przysyłajcie nam fotek nie związanych z tą tematyką, bo i tak nie biorą udziału w konkursie. Podziękowania dla wszystkich, którzy nas do tej pory wspierali i zamierzają wspierać nadal. Bez was nie byłoby tej gazety. Kaśka TATTOOFEST 6
UWAGA!
PRENUMERATA!
1. 11th International Tattoo And Piercing Meeting 18-19.08.2007 Luxemburg www.tattoo-frenn.lu
3 numery to 39,00 a 6 numerów to 78,00 (kolejny dostaniesz w prezencie). Na terenie Polski przesyłka gratis. Poza granicami należy doliczyć koszt przesyłki. Żeby zaprenumerować Tattoofest należy: 1. Skontaktować się z Anią, podać swoje dane i zaznaczyć od którego numeru chcesz otrzymywać gazetę (kontakt 12 429 14 52, 502 045 009 , kult@tattoofest.pl) 2. Wpłacić kaskę przekazem pocztowym na adres: FHU Koalicja Szpitalna 20-22/5s 31-024 Kraków lub przelewem na konto: Anna Błaszczyńska 02 1540 1115 2064 6060 0446 0001
2. Hell City Tattoo Tour 2007 24-26.08.2007 USA www.hellcitytattoofest.com
Jeśli chcesz otrzymać fakturę koniecznie nas o tym poinformuj podczas zamówienia!
Po raz kolejny włoski magazyn Tattoo Life z Miki Vialettoo na czele wydał katalog rodzimych tatuatorów na rok 2007. Ta bardzo ciekawa pozycja jest do kupienia w sieci Empik i przedstawia na ponad 400 stronach ok. 200 artystów z Italii i kilka tysięcy zdjęć tatuaży. Na jej podstawie możemy naprawdę wiarygodnie ocenić poziom włoskiej sceny oraz trendy obecnie obowiązujące na półwyspie. Tatuatori Italiami 2007 Pubblicato Da Mediafriends - Milano Miki Vialetto - Tattoo Life www.tattoolife.com
3. Międzynarodowa Kon-
wencja Tatuażu w Bregenz 25-26.08.2007 Austria www.tattoo-convention.at
4. Styrian Tattoo & HotRod
Show 31.08-02.09.2007 Austria www.styriantattooshow.com
5. 13th Int. Tattoo Convention Guadalajara 2007 01-02.09.2007 Meksyk www.sammytattoo.com
. . IX SZCZECINSKI FESTIWAL TATUAZU W Szczecinie, 18 i 19 listopada tego roku, Paweł Owczarek i Artur Błaźiński organizują IX Festiwal Tatuażu. Nie podamy wam konkretnego adresu konwencji, gdyż miejsce nie jest jeszcze zaklepane. Wiadomo, że będzie podobne jak rok temu, klub (organizatorzy szukają naprawdę czegoś extra, blisko centrum) ze świetnie wyposażonym barem i dobrym nagłośnieniem, gdyż przy okazji festiwalu zaplanowane są atrakcje takie jak : koncerty i pokazy artystyczne. Co do wystawców, oprócz polskich artystów będą zaproszeni goście z zagranicy. Nad całą imprez patronat medialny obejmuje magazyn TattooFest i portal internetowy Tattooart, gdzie na bieżąco będziecie mogli śledzić szczegóły imprezy. My serdecznie zapraszamy! Jak będzie tak, jak rok temu, to zapowiada się klimatyczna, rodzinna atmosfera. Warto się na niej znaleźć choćby tylko dla pysznych Breezer-ków, które rok temu smakowały wspaniale w wybornym, tatuatorskim towarzystwie!
INFO
INFO
KONWENCJE w sierpniu
CORE-PORATION w ramach 12 edycji 100% HARDCORE! świętuje i zaprasza na…
25 - lecie MURPHY’S LAW !
. NOWA KSIAZKA! . Pod koniec lipca otrzymałem informację od Piotra Wojciechowskiego, wydawcy magazynu „Tatuaż, Ciało i Sztuka” następującej treści: „Książka Andrzeja Jelskiego pt. „TATUAŻ” już jest! Tą książkę musisz mieć! Uzupełniona i solidnie zaktualizowana przez autora, poszerzona o nowe wątki; z okładką autorstwa Roberta Hernandeza; w klimatycznej szacie graficznej; z eksponatami z kolekcji Piotra Wojciechowskiego, wykorzystanymi jako ilustracje; z mnóstwem współczesnych tatuaży, których nigdy wcześniej nie widzieliście!” To bardzo dobrze, że kolejna książka dotycząca tematu tatuażu trafi do naszych rąk. Ze zniecierpliwieniem na nią czekamy i na pewno ją opiszemy! Więcej informacji znajdziecie wkrótce na www.tatuaz.net lub www.kontrowers.com lub w studio D3XS.
Latwo usuwalny tusz Według doniesień magazynu Amerykańskiej Akademii Dermatologii jedna czwarta dorosłych Amerykanów pomiędzy 18 a 50 rokiem życia ma tatuaż i prawie 20% z nich rozważa usunięcie tatuażu lub jego przykrycie. Podążając za tą modą, Korporacja Candela, główny producent technologii laserowej na świecie, opracowała nowy tusz dający się w przyszłości usunąć. Freedom-2 (F2) jest pierwszym i jedynym opatentowanym tuszem opracowany specjalnie do przyszłego bezpiecznego i łatwego usuwania. Usuwanie tatuażu zrobionego tuszem Freedom-2 niesie małe ryzyko powstania blizn. F2 to bezpieczna alternatywa dla tych, którzy planują zrobienie tatuażu. Szczegóły na stronie: www.candelalaser.com
Solenizanci to żywa ikona sceny nowojorskiej. Ich imprezowy styl koncertów, w połączeniu z żywiołowym hardcore/punkiem to gwarancja zajebistej zabawy. Jimmy G i spółka nie pozwolą się Wam nudzić! Przyjdźcie złożyć im życzenia! Uwaga : NIE DLA SMUTASÓW! Magazyn TattooFest objął ten koncert patronatem medialnym. Zespół Murphys Law to również wielka historia tatuażu zarówno w muzyce HC jak i mieście NY! Zagrają również:
CRUSHING CASPARS Niemiecka hardcore
petarda
koncertowa,
dobry
rock’n’rollowy
NONSENS
Przez 17 lat na wrocławskiej scenie zapracowali na ten gig, po prostu PUNK Wrocław, 19 sierpnia (niedziela) 2007, Klub STREFA ZERO, ul. Ruska 47A, start: 19.00, wstęp: 30 zł. Z ostatniej chwili! CORE-PORATION zaprasza we wrześniu na Pro-Pain! 17.09 - Warszawa, Progresja, 18.09 - Wrocław, WZ. Trasa świętuje 15-lecie istnienia kapeli, wiec jest to rodzynek. Zespołu od wielu lat nie było w Polsce! TATTOOFEST 7
Uncle Allan to jeden z tatuatorów, którego styl i technikę można poznać na odległość. Pracuje i mieszka w Kopenhadze razem ze swoją żoną Amalie i psem Lucyferem. Prowadzi wspólnie z Nickiem vel Electric Prick studio tatuażu o tajemniczej nazwie Conspiracy Inc. Studio jest ewenementem nawet w Danii, gdyż jest w całości miejscem, w którym bezwzględnie przestrzega się jednej zasady - nie korzysta się z gotowych projektów i katalogów (tzw. custom shop). Tatuatorzy rysują klientom wzory na zamówienie, głównie w ulubionym przez nich stylu, przez co dzieła te są w 100% indywidualne i niepowtarzalne. Tekst art. i wywiad - Muras Foto - Nancypants Flashe i fotografie tatuaży - Uncle Allan Artykuł ten przybliży Wam nieco postać Allana, opisze moją wycieczkę do Kopenhagi i pokaże, iż wybór tatuatora to nie pytanie o cenę po wejściu do studia, tylko rekonesans, przeglądanie portfolio, podróż do kraju, w którym pracuje tylko po to, aby dostać coś, co będzie tylko i wyłącznie moje, niepowtarzalne i zrobione tak, jak to sobie wyobrażałem.
penhadze. Wtedy nie wiedziałem jeszcze zbytnio co i gdzie chcę, ale wiedziałem od kogo! Wymyśliłem temat wzoru, drogą e-mailową ustaliliśmy szczegóły i przyszedł w końcu termin bardzo długo oczekiwanej przeze mnie wycieczki (w lutym zostałem umówiony na lipiec). Razem z moją lepszą połową wpakowaliśmy się najpierw do pociągu do Warszawy, a potem do samolotu do Kopenhagi. Dość sprawnie dotarliśmy do studia. Allan okazał się bardzo przyjaznym i miłym gościem, pokazał mi mój projekt (tak, zobaczyłem go w dniu tatuowania - to się nazywa zaufanie, haha) i przystąpiliśmy do pracy. Po dwóch godzinach wykrzywiania twarzy, pogawędek z Allanem i typem wpadającym regularnie do studia, mówiącym bardzo śmieszną polszczyzną, który okazał się synem polskiego małżeństwa, moja „Jezusoróża” była gotowa. Potem pakowanko dłoni w folię, ustawienie spotkania na mieście i krótka trasa do hotelu, w którym dopiero poczułem wszelkie niedogodności związane z tatuowaniem dłoni – była duża jak arbuz, palce jak parówki, a ja najadłem się i poszedłem spać na jakieś 12 godzin. Sobota minęła nam na zwiedzaniu Kopenhagi, która jest bardzo ładnym i specyficznym miejscem. Brakowało mi tylko grubych marynarzy potatuowanych w kotwice i portowych pań lekkich obyczajów ze wszystkimi możliwymi chorobami wenerycznymi. Zamiast tego tabuny turystów, gapiów i pijanych non stop Duńczyków (dowiedzieliśmy się, że Polacy w porównaniu do Duńczyków w dyscyplinie picia trunków wyskokowych są daleko z tyłu). Reasumując było bardzo fajnie, ale w natłoku turystów i ogólnej komercjalizacji miasta zaginął chyba bezpowrotnie jego portowy duch. W niedziele spotkaliśmy się z Allanem, Amalie i Lucyferem. Pogawędki oczywiście oscylowały w klimatach tatuatorskich. Taki już los tatuatora, że nie ma o czym innym gadać, haha. Nie obyło się bez gadek o polityce, Unii, klubach motocyklowych i ich roli w scenie tatuażu, o studiach tatuażu w Danii, ich ogólnie dość słabym poziomie i horrendalnie wysokich cenach. W końcu powiedzieliśmy sobie dość pierdół i poszliśmy na spacer z Lucyferem, gdyż wyżej wymienione rozmowy nudziły go niesamowicie. Poplotkowaliśmy sobie jeszcze troszkę, pogadaliśmy o braku czasu na rysowanie dla siebie samego - Allan stał się świadkiem mojego wręcz świątecznego postanowienia o codziennym szkicowaniu i rysowaniu
Prace Allana zauważyłem niecałe dwa lata temu, od razu wpadły mi w oko, gdyż uwielbiam tradycyjny amerykański styl tatuowania z nutką nowoczesności. Oglądałem strony, magazyny tatuatorskie, zapisywałem zdjęcia na komputerze, śledziłem wszelkie nowości. Gdy razem z kultową ekipą znaleźliśmy się w lutym 2006 na konwencji w Mediolanie, nawet nie przypuszczałem (oczywiście nie sprawdziłem listy wystawców), że zobaczę swojego ulubieńca na żywo „w akcji”. Stałem przy jego stoisku dobre kilka godzin, aż ni z gruszki ni z pietruszki umówiłem się z nim na tatuowanie w KoTATTOOFEST 8
TATTOOFEST 9
swoich wzorów. To chyba jego prace, osoba i klimat Kopenhagi zainspirował mnie do tego. Zatem szykujcie się moi drodzy klienci na to, iż będziecie musieli wybierać co jakiś czas coś z kolekcji wzorów mojego autorstwa, zamiast Waszych ulubionych, przeklętych przeze mnie tribali. O drodze powrotnej do Krakowa nie będę się już rozpisywać, o kosztach podróży też, gdyż dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, powiem tylko, że było warto, a Was zostawiam z wywiadem, który przeprowadziłem z Allanem. Smacznego! Ok, no to lecimy! Najbardziej wykorzystywane na świecie pytanie: Kim jesteś, gdzie jesteś, co robisz i dlaczego tak bardzo kochasz Jeffa Wayne’a i muzyczną wersję ”Wojny Światów”? No to lecimy! Jestem Allan Larsen aka Uncle Allan, mam 29 lat i tatuuje od końca 1999 roku. Mam swoje studio w centrum Kopenhagi w Danii. Otworzyłem je w 2001 roku i prowadzę z moja piękną żoną Florą, naszym psem Lucyferem i moim starym przyjacielem Nickiem aka Electric Prick. Co do Jeffa Wayne’a i muzycznej wersji ”Wojny Światów”, to po prostu arcydzieło! Mówię Ci, jest przepiękne. Czy może być coś lepszego niż mieszanka disco, rocka i tripodów? Może kocham to tak bardzo, bo, gdy moja mama była w szpitalu i szykowała się do urodzenia mnie, to słuchała właśnie tej płyty... Można więc powiedzieć, że słuchałem tego jeszcze przed moim przyjściem na świat! Powiedz mi, na czym polega idea “custom shop”? Musisz wytłumaczyć to Polakom, gdyż takowych studiów tu nie mamy. Myślę, że takie studia bankrutowałyby po kilku miesiącach. Tego właśnie sie obawiałem, gdy zdecydowałem się tylko i wyłącznie na robienie prac autorskich. Tatuaż autorski to praca wykonana od samego poczatku procesu tylko i wyłącznie dla jednego klienta na podstawie jego/jej pomysłów czy też życzeń. Wielu ludzi uważa, iż można odrysować wzór katalogowy, zmienić kilka rzeczy i nazwać to tatuażem autorskim, ale to nie działa na tej zasadzie. Taka praca ma być z założenia wyjątkowa i unikalna, zrobiona specjalnie dla jednej osoby, praca niepowtarzalna. Dlatego tak bardzo wkurza mnie, gdy ludzie biorą zdjęcia moich gotowych tatuaży i kopiują je w 100%. To bardzo smuci moich klientów, gdy widzą tatuaż, który zaprojektowałem tylko dla nich, na kimś innym. W pewnym momencie myślałem nawet, aby nie umieszczać swoich nowych prac w internecie czy w magazynach tatuatorskich, gdyż ludzie mogliby je kopiować bez choćby najmniejszej zmiany. Pochlebia mi bardzo, gdy
TATTOOFEST 10
TATTOOFEST 11
ktoś czerpie inspiracje z moich prac, ale kradzież i kopiowanie wzorów nie jest ok! Nie łatwo być ”customowym” artystą. Czy masz dużo klientów z zagranicy? Tak, prawie połowa moich klientów przyjeżdża z innych krajów. W większości ze Szwecji i Anglii, ale mam też klientów z Niemiec no i z Polski! Naprawdę doceniam to, gdy ludzie przyjeżdżają nieraz z bardzo daleko, aby zostać wytatuowanym właśnie przeze mnie. Staramy się, aby było to miłe przeżycie i pomagamy im podczas pobytu tutaj. Moja żona zajmuje się pomocą w znalezieniu hoteli, miejsc do zatrzymania się. Chociaż tyle możemy jeszcze dla nich zrobić. Jak wygląda sprawa autorskiego studia tatuażu w Danii? Teraz, gdy ludzie znają Ciebie i Twój styl tatuowania jest pewnie dużo łatwiej, ale jak było na początku? Nie zawsze miałem tyle szczęścia. Uczyłem się od gościa, który chciał robić dużo tatuaży autorskich, ale wtedy nikt w Danii nie wiedział za bardzo, o co chodzi. Dużo ludzi do dnia dzisiejszego jest zdziwionych, gdy mówimy im, że nie mamy katalogów w studiu, tylko będziemy dla nich rysować wzory. Powiedz mi, kto jest Twoim nauczycielem? Będę mógł go czcić! Nie zawracaj sobie tym głowy. Jestem bardzo szczęśliwy, że wziął mnie pod swoje skrzydła i nauczył, jak tatuować, ale odszedł ze studia przed zakończeniem mojego „wykształcenia”. Do reszty doszedłem w końcu sam, więc myślę, że nie ma sensu go czcić. Większość ludzi, którzy oscylują w klimatach sceny insynuatorskiej, wie, jaki jest Twój ulubiony, wykonywany przez Ciebie styl, ale opowiedz to tym, którzy jeszcze o Tobie nie słyszeli. W zasadzie nie ma nazwy dla takiego stylu. Myślę, że można by to nazwać ”nowym stylem tradycyjnym”. To tradycyjny amerykański styl wykonany z większą ilością ”nowych” kolorów oraz bardziej zaawansowanym projektem. Właśnie w takim stylu się obracam, ale lubię również wykonywać prace zainspirowane Japonią. Nie bazuję tylko i wyłącznie na tradycyjnym japońskim stylu. Uwielbiam go przerabiać i dodawać coś od sie-
TATTOOFEST 12
bie. Robię przerażająca obcięta japońską głowę, ale zaraz dodaję do niej jakieś ładne kwiaty, na zasadzie mieszania czegoś strasznego z czymś pięknym. Ale mój ulubiony styl to tradycyjny z odrobiną czegoś nowego. Uwielbiam robić tradycyjne wzory zwierzęce, może jakieś czaszki i róże. Tych ostatnich nigdy nie mam dość. Staram się wykonywać je coraz inaczej, na podstawie różnych materiałów. Zacząłem robić róże tak, jak wszyscy olschoolowi artyści, ale potem zacząłem kombinować z prawdziwymi obrazami tych kwiatów. Obecnie używam zdjęć prawdziwych róż i rysuję je w tradycyjny sposób. Tak samo robię ze zwierzętami. Można powiedzieć, że zdjęcia z google są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Dlaczego tradycyjne tatuaże? To samo pytanie zadaje mi wielu ludzi w Polsce, gdy widzą moje portfolio. Jak to jest w Danii, jak to się stało, że pracujesz praktycznie tylko w tym stylu? To proste: ”Bold will hold!” - ”Grube się utrzyma”. Tak naprawdę chodzi o to, że tradycyjny tatuaż oldschoolowy będzie wyglądał świetnie przez wiele, wiele lat i po upływie długiego czasu nie dochodzi do tego, że brzydnie. Dużo tatuatorów wykonuje w swoich pracach zbyt wiele detali, ich prace nie mają kontrastu albo używają bardzo jasnych cieni. Takie prace wyglądają dobrze w pierwszych kilku latach, ale po długim czasie wszystko zaczyna się zlewać i kończy się jednym wielkim kleksem. Tradycyjne tatuaże na przełomie lat wyglądają praktycznie tak samo, bo mają mocne linie, cieżkie czarne cienie i ze względu na swoją prostotę. Ten styl powoli staje się w Danii popularny. Kilka lat temu ludzie wyobrażając sobie takie tatuaże, myśleli o swoim dziad-
ku z zielonymi kotwicami na przedramionach. Teraz ten styl jest wszędzie dookoła, a ludzie, którzy nigdy w życiu nie zrobiliby sobie takiego tatuażu, biegają po mieście w koszulkach Eda Hardyego (przyp. red. legenda tradycyjnego tatuażu w Ameryce). Ten styl został mi wpojony przez mojego nauczyciela, musiałem rysować setki róż, aby zrozumieć ”oldschool”. Wtedy znienawidziłem je, ale teraz uwielbiam je robić! Wykonywałem też sporo ”newschoolowych” prac, ale zawsze wracałem do stylu tradycyjnego. Nawet gdy robię jakieś tatuaże inspirowane Japonią, próbuję poeksperymentować trochę z perspektywą, konturami. Czy czasem nie czujesz potrzeby zrobienia czegoś innego poza tradycyjną szkołą tatuażu? Czy budzisz się czasem i myślisz: „Hej, zrobiłbym dzisiaj tribala!”? Żartuję! Ale czy nigdy nie nudzisz się tym samym stylem pracy i nie chcesz spróbować zrobić czegoś zupełnie innego? Tak! Nigdy przenigdy nie będę czuł potrzeby wykonania tribala. To po prostu nie moja rzecz. Szybko bym się tym znudził albo wkurzył. Ale jak wspomniałem już wcześniej, czasem lubię zrobić coś innego niż moje wszystkie prace. Czasem chcę zrobić coś w czerni i bieli albo coś bardziej realistycznego i robię to. Czasami robię coś tylko raz, aby później móc powiedzieć, że spróbowałem tego. Chcę próbować różnych stylów, nie chcę zamknąć się w jednej szufladce. Moją zasadą jest, że jeśli czerpię z czegoś przyjemność, to będę to robić. Może nie będę publikować tych ”eksperymentów” w internecie czy magazynach, ale sprawia mi przyjemność robienie różnych rzeczy, ale nigdy tribali i wzorów celtyckich!
Dlaczego nazwałeś swojego psa Lucyfer a nie Jeff Wayne? Ponieważ jest tylko jedna rzecz, która jest potężniejsza i wspanialsza niż ”Wojna światów”. Jest nią Lucyfer! Chwała szatanowi i Lucyferowi, ha ha ha! (przyp. red. Allan nie jest satanistą, he he he). Na Twojej stronie myspace zauważyłem, że tatuujesz sporo “gwiazd” hardcore/punk. Wymień kilka z nich i opowiedz, jak to się stało, że zwrócili się do Ciebie. Jakieś zabawne historie? Na początku była moja lokalna scena: Hatesphere i Barcode - są sponsorowani przeze mnie. To znaczy, że dostają bardzo dobre ceny, robię dla nich grafiki, koszulki itp. Jacob, wokalista Hatesphere (który gra na gitarze w Barcode) przyszedł kiedyś do mnie i powiedział, że chce mieć wytatuowany cały rękaw. Na dzień dzisiejszy jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Tatuowałem też kilku eks członków As We Fight i trochę ludzi z naszej lokalnej sceny hardcore i metal. Tatuowałem kilku gości z Bring Me the Horizon, Scotta, który śpiewał W Comback Kid, Aarona z Bane, Buske z Terror, Ryana z Bleeding Through i jeszcze innych gości z paru kapel. Lubię tatuować ludzi z zespołów, ktorych lubię słuchać. Nie dlatego, że są ”sławni”, ale dlatego, że to jakby dać im coś w zamian za muzykę, to jakby powiedzieć: ”dzięki, lubię, jak gracie”. Brzmi trochę infantylnie, ale to wiele dla mnie znaczy, jeśli mogę im dać coś w zamian. Mógłbym opowiadać masę śmiesznych historii z tym zwiazanych ale zajęłoby to chyba cały Wasz magazyn! Jak to się stało, że ze swoim stylem dotarłeś do tak tradycyjnej, wręcz ortodoksyjnej jeśli chodzi o tatuaże, Ja-
ponii? Przebywasz tam kilka tygodni w roku i robisz masę autorskich prac. Miałem dużo szczęścia, gdyż poznałem ludzi ze studia Inkrat i zacząłem tam pracować. Teraz są jednymi z moich najlepszych przyjaciół. Oni bardzo lubią tradycyjną amerykańską szkołę i w ogóle wszystko, co jest związane z amerykańską kulturą. Ten styl jest teraz w Japonii bardzo popularny, na równi z czarnobiałym stylem bazowanym na latynowskich tatuażach Mr Cartoon. Oczywiście dookoła jest masa tradycyjnych japońskich tatuaży, ale to nie wszystko, co możesz tam zrobić. Japończycy uwielbiają to, co amerykańskie, więc upodabniają się do Amerykanów i aktualnych stylów, które tam panują. W tej chwili w Japonii strasznie popularna staje się kultura związana z samochodami Hot Rod i stylem lat pięćdziesiątych, a co za tym idzie – oldschoolowe tatuaże. Byłem już w Japonii parę razy i ludzie rozpoznają moje prace. Miałem również artykuł w jednym z lokalnych magazynów, co również dużo pomogło. Co robisz poza tatuowaniem, rysowaniem i słuchaniem muzycznej wersji “Wojny światów”? Hmmm... To w zasadzie wszystko co robię. Spędzam czas z moją żoną i Lucyferem. Lubię oglądać filmy i grać na konsolach, ale nie mam na to zbyt wiele czasu. Uwielbiam rysować, malować i oczywiście tatuować, więc to pochłania mnie najbardziej. No i oczywiście słuchanie muzycznej wersji ”Wojny światów”! Jak wygląda scena tatuażu w Danii? Mam na myśli ulubione style Duńczyków, relacje między studiami itp. Trudno tak jednoznacznie o tym powiedzieć. Myślę, że sytuacja wygląda tak,
jak w podobnych miejscach w Europie. Tribale są strasznie na topie, ale japoński i tradycyjny styl stają się coraz bardziej popularne i akceptowane przez ludzi. Klienci nadal nie znają się na tym, co mogą zaoferować im tatuatorzy, więc tatuują się w tribale, czarno-białe potwory i wzory celtyckie. Ale jeśli właśnie takie tylko wzory znajdziesz w większości studiów, to w czym oni mają wybierać? Skąd wiedzieć, że mogliby poszukać dobrego artysty i mieć zaprojektowane coś specjalnie dla nich? Ludzie nie wiedzą, jakie są teraz możliwości tatuażu. Jeśli tylko na drzwiach napisane jest ”tatuaż”, to wchodzą tam i robią sobie cokolwiek tak, jakby wchodzili do zwykłego sklepu. Mógłbym opowiadać jak bardzo kiepskie są studia naokoło, ale to nie jest miejsce do tego. Wydaje mi się, że nie mam za dużo wspólnego z innymi duńskimi tatuatorami. Lubię i utrzymuje kontakt z ludźmi z Royal Tattoo. Z całą resztą tutejszych studiów nie mam nic wspólnego. Jeśli napiszę zdanie: “Uncle Allan, wpadnij proszę do Polski na naszą konwencję”, to czy kiedykolwiek przyjedziesz? Ha ha ha! Jeśli miałbym tylko czas, to od razu bym to zrobił. Ale na dzień dzisiejszy nie mam go wcale. Obiecałem wielu ludziom z całego świata, że wpadnę do nich, ale mam bardzo wielkie problemy, żeby wokonać te wszystkie plany, przede wszystkim dlatego, że muszę dbać o mój własny interes. Nie mam nawet czasu, aby podróżować w celu tatuowania się, choć fajnie by było zrobić sobie kiedyś wakacje. Więc odpowiedź na Twoje pytanie brzmi ”Tak”, ale na dzień dzisiejszy niestety musiałbym powiedzieć ”Nie”. Wielkie dzięki za wywiad. Jakieś ostatnie słowa albo pozdrowienia? Chciałbym być mądrzejszy, żeby na końcu powiedzieć parę interesujących słów, ale nie jestem! Dzięki, że zrobiłeś ten wywiad i przyjechałeś do mnie, pozwalając mi torturować Twoją dłoń! Powodzenia w edukowaniu ludzi na temat tatuaży, tatuowaniu i wydawaniu Waszego magazynu! Wywiad przeprowadził Jakub „Muras” Murawski
TATTOOFEST 13
Convention Po Krakowie, Pradze i Dortmundzie to była nasza czwarta konwencja w ciągu miesiąca. Wyruszyliśmy w czwartek, kierunek - miasto grzechu. Amsterdam przywitał nas słoneczną pogodą. Wieczorem po kilku piwach i blancie poszliśmy spać. Nazajutrz ruszyliśmy z całym ekwipunkiem do RAI Conventioncenter. Na dwie godziny przed otwarciem konwencji, ekipy techniczne jeszcze składaly boxy. Spokojnie rozłożyliśmy nasze stanowisko i obserwowaliśmy rozwój wydarzeń. Na godzinę 12-stą zaplanowany był meeting dla tatuatorów, na którym przedstawiciel holenderskiego departamentu zdrowia omawiał zasady higieny pracy. M.in. zabronione było używanie rękawiczek z lateksu, tylko nitril. Ku naszemu zdziwieniu kazano swieży tatuaż zaklejać w folię na 6 dni... Krótko po oficjalnym otwarciu imprezy Departament Zdrowia zabrał się za kontrole stoisk ze sprzętem. Zaczęli od nas. Głównie chodziło im o farby, sprawdzili certyfikaty oraz daty przydatności na Millenium ,Intenze i Kuro Sumi, które sprzedawaliśmy. Jako że wszystko było ok, poszli dalej. Jak na ponad 130-stu wystawców, frekwencja w pierwszy dzień była słaba, piątek minął bez większych niespodzianek. Sobota. Maszynki ruszyły i frekwencja się trochę poprawiła. Po obejściu kilku stoisk zatrzymałem się na boksie jednego z japońskich mistrzów tatuażu tradycyjnego, który wbijał pigment pod skórę pęczkiem igieł, co chwila maczając go w porcelanowej miTATTOOFEST 14
Amsterdam
2 4
1
3 5
6
1. Best Traditiolnal, II place, Denise Gerrit, Tattoomania, Holandia 2. Best Realistic I place, Best Of Second Day, Jan Alex Rites Of Passage, Dania 3. Best Japan, II place, Hotaru Ishi Takami, Knockover Decoratetattoo, Japonia 4. Best Tribal II place, Manolo, Atomic Tattoo, Hiszpania 5. Best Japan II place, Cova Takami Knockover Decoratetatoo, Japonia 6. Best Of Show I place, Ante Johanna, Bluebird, Sweden TATTOOFEST 15
seczce używanej w barach sushi do sosu sojowego. Pierwsza myśl - sterylizuje czy wyrzuca...? Klimat konwencji upływał spokojnie. Atryści z ponad stu salonów z całego świata mieli pełne ręce roboty. Konwencja była zorganizowana profesjonalnie i, w odrożnieniu od tej w Pradzie, hala była klimatyzowana, co znacznie podniosło komfort. Największym plusem tej imprezy była jego międzynarodowa publika. Poza salonami z dosłownie całej Europy, na konwent zjechali artyści i goście z takich krajów jak Indonezja, Nowa Zelandia, USA, Brazylia, Rosja, Japonia. Ludzie o rożnych poglądach, kolorze skóry i z różnych kultur, lecz wspólnej pasji, spotkali sie ponad podziałami w kraju legalnej marihuany. Choć nie było żadnego studia z Polski, to w Amsterdamie spotkałem polskiego tatuatora Kamila Moceta pracującego pod sztandarem londynskiego salonu „Evil from the needle”. Konwencja w Amsterdamie to impreza, którą warto zobaczyć (choć parking kosztowal 12€ dziennie, a organizatorzy nie przygotowali żadnego jedzenia dla wystawcow). Myślę, że pojedziemy tam za rok?
Cyber Tattoo Crew Text: Radosław Rachwał Foto: Molly
TATTOOFEST 16
7
Tattoo Expo
ROMA
ANDRZEJ LEŃCZUK, studio ALIEN z Wałbrzycha, III miejsce The Best Of Show
W dniach 4-5-6 maja odbyła się kolejna, ósma edycja Tattoo Expo w Rzymie. Nasza wyprawa samochodem z Wałbrzycha do Rzymu, prawie 1700 km, to był prawdziwy hard core, ale dzięki temu mogliśmy po drodze podziwiać niezapomniane widoki. Alpy wzdłuż autostrady! Coś niesamowitego! Kiedy zajechaliśmy na miejsce, czuliśmy się jak po zderzeniu z pociągiem, ale nie mogliśmy zmarnować okazji zwiedzenia choćby niektórych zakątków Rzymu. Pierwszego dnia zawitaliśmy do Watykanu, gdzie obejrzeliśmy Bazylikę św. Piotra. Wrażenia nie do opisania. Rzeźby, malarstwo, architektura - Sztuka przez duże S! Drugiego dnia liznęliśmy trochę starożytnego Rzymu, odwiedzając Koloseum i okolice. Niestety trzeba było gonić na konwencję i rozstać się z pięknymi zakątkami Rzymu. Konwencja została usytuowana przy dużym hotelu EGRIFE Palace - ponad 150 stanowisk wystawców rozmieszczonych na 5 salach połączonych ze sobą schodkami. Dzięki temu, pomimo dużej liczby wystawców i odwiedzających, wszyscy mogli czuć się w miarę komfortowo. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Nie ma się do czego przyczepić. Przez trzy dni trwania konwencji, do późnych godzin nocnych tłumnie ściągali fani tatuażu. Rzadko można coś takiego zoTATTOOFEST 18
TATTOOFEST 19
baczyć na konwencjach tatuażu. Na imprezę zjechali artyści nie tylko z Włoch, ale jak przystało na międzynarodową konwencję z różnych zakątków świata, między innymi Robert Hernandez, Zsolt, Victor Portugal, Milosh, Jack Ribero, Eze Nunez, Vatea, Dorian. Mnóstwo sław i mnóstwo świetnych wzorów... Było na czym zawiesić oko! Od ilości sprzętu, jaki wystawiali znani sprzedawcy, dystrybutorzy i producenci można było dostać zawrotu głowy. Swoje maszyny między innymi prezentowali Lauro Paolini, Mao, Marsan, firma Sunskin, oferując sprzęt na najwyższym poziomie! Super okazja porozmawiać na temat maszyn i nowości bezpośrednio z producentami, których sprzętem pracują znani artyści tatuażu na całym świecie. Podczas trwania konwencji trudno było zobaczyć tatuażystę, który by się nudził, prawie każdy tatuował. Wszystkie konkursy odbyły się dopiero w niedzielę. Prezentowano tatuaże w kategoriach: best tribal, best black’n’gray, best color i best of show. Modeli zgłoszonych do udziału w poszczególnych konkurencjach było bardzo wielu. Kilkadziesiąt wzorów w jednej kategorii prawie wykończyło jurorów i przedłużyło konwencję o 2 godziny. Konwencja pozostawiła w nas miłe wrażenia, impreza na poziomie, organizacja jak trzeba, program artystyczny z pokazami tańca brazylijskiego, sztuk walki, freak show itp. nie pozwalał publiczności się nudzić. Dla nas to jedna z najlepszych międzynarodowych konwencji, na jakiej byliśmy. Na pewno wrócimy tutaj za rok. Studio Tatuażu Artystycznego „ALIEN” Leńu i Gośka Leńczuk Foto Krystian i Gosia Leńczuk
TATTOOFEST 20
RAPORT
ŁÓDZKA SCENA TATUATORSKA W kolejnym odcinku naszego raportu prezentujemy studia łódzkie. W tym rejonie też scena nie jest zbyt rozwinięta. W całym mieście znaleźliśmy jedynie pięć punktów tatuatorskich.
Trochę historii... Historia tatuażu w Łodzi sięga początku lat 90-tych. Pierwsze studio mieściło się przy ul. Łącznej - małej, ukrytej uliczce, o której istnieniu mało kto w Łodzi wie. Tatuowała w nim m.in. Jolanta Knycz, która w 1992 r. otworzyła studio Manhattan, uznawane za pierwsze w Łodzi i drugie w Polsce. W Manhattan Tattoo Club tatuował również Jacek Białas, który jakiś czas później wraz z Morbidem otworzył studio przy ul. Piotrkowskiej 101. Salon zniknął jednak z mapy łódzkich studiów tatuażu. W 1995 otworzył się Zool. W 1998 r powstaje SIGIL, a w 2002 roku - studio Od świtu do zmierzchu. - W międzyczasie było kilka innych miejsc, które pojawiały się i szybko znikały, nie pozostawiając po sobie żadnych wspomnień. Ale były też takie, które pozostały w pamięci. W 2002 roku, o ile sie nie mylę, powstaje bardzo fajne studio z old schoolowym klimatem Good Times, gdzie pracował Maciek Ave Lewandowski. Szkoda, że to studio już nie istnieje. To byli ludzie, dla których old school jest naprawdę „the way of life”, a nie tylko obecną modą - wspomina Andrzej Gagz z Sigil Tattoo. Robert Cieślak dodaje ze studia Zool: - Co roku w wakacje otwiera się ok. 10 nowych punktów na zapleczach sklepów, drogerii czy salonów kosmetycznych. Znikają, kiedy kończy się lato. Przestałem już to ogarniać. Jak podkreślają łódzcy tatuatorzy, nie ma w mieście porozumienia między poszczególnymi studiami. Według ekipy Od świtu do zmierzchu: W Łodzi, zresztą tak jak w każdym mieście, są salony lepsze i gorsze. Najważniejsze, by każdy robił to, co najlepiej mu wychodzi i rozwijał się. Mamy już nie jeden niezły salon! Problem w tym, że typowo polskim zwyczajem każdy każdemu wrogiem (prawie każdy). Niektórzy są w sobie tak zakochani, że gdyby tylko mogli zrobiliby laskę samemu sobie. Jeszcze inni zachowują się jakby zatrzymali się w wieku 15 lat i wciąż biegają i zrywają naszywki przeciwnikom. Chylimy czoła wszystkim, którzy, nie bacząc na swoje przywary, mogą miedzy sobą znaleźć nić porozumienia i wspólnie zrobić cokolwiek np. konwent (tu namowa panowie i panie pomyślmy może Łódź?). Nie najlepszą opinię o scenie tatuatorskiej w swoim mieście ma też Robert z Zoola. - Łódzki chwyt polega na tym, że nikt nikogo nie lubi - mówi.
Zool – tatuowanie
zamiast prawa
Studio Zool powstało w maju 1995 roku. Założył je Robert Cieślak, który był wtedy na 3 roku studiów prawniczych. Robert: - Brakowało w Łodzi studia na odpowiednim poziomie i trzeba było tę lukę zapełnić, co też uczyniłem. Zatrudniłem doświadczonego tatuatora, sam jednocześnie zgłębiając arkana sztuki, początkowo wyłącznie hobbystycznie. Po jakimś czasie musieliśmy się, z przyczyn obiektywnych, rozstać z pracownikiem, wiec zacząłem tatuować komercyjnie i tak jest do dziś. TATTOOFEST 22
stale rośnie, a i jakąś nagrodę na konwencjach czasem się dostanie. Choć ostatnio uczestniczę w imprezach jedynie towarzysko, ustępując miejsca we współzawodnictwie uzdolnionej młodzieży. Od 1996 roku w studio wykonuje się również piercing. Robert: - Byłem wtedy jednym z niewielu zawodowych piercerów w kraju, a teraz szkoły przekłuwania ciała i kolczyki są u co drugiej kosmetyczki, przynajmniej tak to wygląda w Łodzi. A fe! 4 godziny kursu, 2 założone kolce i masz certyfikat. Zgroza! Jakiś czas temu zainteresowałem się skaryfikacjami i od razu doszedłem do wniosku, że praca skalpelem mi nie odpowiada. Za radą ojca, który jest dermatologiem, nabyłem więc profesjonalny lancet elektryczny, który ma tę zaletę, że podczas cięcia jednocześnie zamyka naczynia krwionośne, dzięki czemu podnosi się komfort pracy, a rany goja sie dużo szybciej niż przy klasycznym cięciu. Zapotrzebowanie na tego typu ozdoby jest aktualnie niewielkie, ale zabawa do dechy. Dałem pokaz na konwencji w zeszłym roku, przypalając Dagmarę z Tat Studio. Robert w swoim studiu tatuuje sam i nie chce tego zmieniać: - Zbyt długo pracowałem na swoją renomę, żeby teraz pozwolić komuś ją zepsuć. Daruję sobie w tym miejscu zbędną skromność - podkreśla Robert.
Od świtu do zmierzchu Robert tak bardzo zaangażował się w tatuowanie, że rok później rzucił studia i poświęcił się całkowicie tatuażowi. Robert: - Minęło wiele lat, a mnie nadal to bawi i dostarcza sporo satysfakcji tym bardziej, że grono zadowolonych klientów
- najliczniejsza ekipa w mieście
Studio Od świtu do zmierzchu powstało 10 lipca 2002 roku. Pomysłodawcami są dwie, najdłużej związane ze studiem osoby Kasia Domejko i Sebastian Wierzbicki. Jak zgodnie przyznają, nikt tak do końca nie wie, jak doszli do takiego porozumienia. Natchnął ich pewien napotkany „tatuwykonawca”, który poprosił o naukę tatuowania. - Posiadając studio nie potrafił wykonać prostego tatuażu, choć twierdził, że już mu 12 wyszło ( rzec można, że wirtuoz). Widząc fatalny poziom wielu łódzkich saloników tatuażu, postanowiliśmy uratować honor tego miasta i dołączyć do grupy oficjalnie tatuujących - zgodnie przyznają Kasia i Sebastian. Małe studio w piwnicznych pomieszczeniach w ciągu pięciu lat urosło i rozwinęło się. W tej chwili znajduje się w samym sercu Łodzi. Na stałe pracują tu cztery osoby: Sebastian Wierzbicki (tatuator, w fachu od ok. 8 lat), Kasia Domejko (tatuator, w fachu od ok. 6 lat), Sylwia Lont (piercer), Karolina (piercer). - Dwie osoby dodatkowo współpracują ze studiem, co tworzy nas najliczniejszą załogę w Łodzi - podkreśla ekipa studia. W salonie oprócz tatuaży wykonuje się też piercing. Zajmują się tym 4 osoby: wspomniane wcześniej Sylwia i Karolina oraz Łukasz i Falanka. Studio Crew: - Zajmowaliśmy się też makijażem permanentnym, lecz satysfakcji żadnej stąd nie mieliśmy, a pieniądze to jednak nie wszystko. Odgłos obcasów zgrai, ślicznych wprawdzie, lasek, niszczył nasz słuch i one same naszą terakotę. Studio brało udział w kilku konwencjach, m.in. krakowskim Tattoofeście 2006. Jeśli chodzi o sukcesy studia, mogą pochwalić się nagrodą przywiezioną przez Kasię z półtorarocznego tatuowania w krajach Europy zachodniej czy nagrodą za najbardziej niezwykły tatuaż na konwencie w Dublinie w 2004 roku. - Prawdę powiedziawszy nie braliśmy udziału w tego typu imprezach. Co do sukcesów to największym jest dla nas kilkutysięczna banda naszych klientów. Jeszcze w tym roku zamierzamy wystartować na konwent poza granicami (vivat Ukraina) - wyznają pracownicy studia. Tatuowanie to, według tatuatorów studia, nie tylko łatwy zarobek. Trzeba włożyć w to choć trochę serca. Mówią:
TATTOOFEST 23
RAPORT
ŁÓDZKA SCENA TATUATORSKA - Chcielibyśmy tu wspomnieć Piotra Żurawskiego, pierwszego profesjonalistę, z którym mieliśmy do czynienia i którego rady były dla nas niewątpliwie pomocne. Co do tych, którzy póki co z tatuowaniem nie mieli zbyt dużo wspólnego, powiemy, że jeśli właśnie czytacie ten magazyn, to jest to początek, a później będziecie już tylko bardziej doświadczeni, wymalowani. Choć pewnie wiele głosów wokół będzie was zniechęcało, to ich zdanie nie będzie już znaczące. Myślę że właściciele choć kawałka tatuażu wiedzą, o czym mówimy i się z nami zgodzą. Niechaj tatuaże przemówią, wiec rękawy do góry!
Sigil - pieczęć na ciele
Sigil to po łacinie pieczęć - materialny i zewnętrzny znak, w którym kryje sie ucieleśniona moc i autorytet tego, do kogo ona przynależy (wg koncepcji Austina Osmana Sparea, angielskiego malarza i okultysty). Sigil to również łódzkie studio tatuażu, które niedługo obchodzić będzie dziesięciolecie swojego istnienia. Zostało założone w 1998 roku przez Piotra Łozińskiego i Andrzeja Gagza. Piotr, zainspirowany pracą przyjaciela Franka, który tatuował znajomych, sam zaczął to robić. Jako student ASP był świadomy swojej tożsamości artystycznej, dlatego nie miał problemów ani z rysunkiem, ani z tatuowaniem. Kiedy już zyskał renomę w mieście, wraz z Andrzejem postanowili otworzyć studio. - Pracę rozpoczęliśmy przy ul. Składowej w Łodzi, w opuszczonym budynku blisko dworca Łódź Fabryczna. Z naszego okna widzieliśmy szyny, kominy i uciekających z zadymionego miasta ludzi. Bardzo nam się to podobało. W tym czasie zupełnie nie wiedzieliśmy kim jest Paul Booth ani Hernandez, inspiracje czerpaliśmy z zupełnie innych rzeczy. Były nimi przede wszystkim konstruktywizm, bauhaus, ikonografia propagandy oraz kultura punk i industrial. Takie też cechy nabrały nasze prace, mówiło się nawet, że są „sigilowskie”. Z perspektywy czasu oceniam, że w naszych działaniach nie było wówczas żadnej kokieterii, styl studia był ciężki i straciliśmy pewnie wielu klientów. A mimo tego uważam, że wyszło nam to na dobre... - opowiada Andrzej Gagz. Współzałożyciel studia Piotrek po jakimś czasie wyjechał do Londynu, gdzie obecnie tatuuje w studiu na Oxfordstreet. Zastąpił go Wiktor Siejka, z bardzo elastycznym podejTATTOOFEST 24
ściem do tatuażu i do klienta. Andrzej: - Za jego sprawą również charakter studia się zmienił, np. pojawiamy się częściej w mediach i zaczynamy jeździć na tattoo konwenty. W 2002 r. studio przeniosło się na ul. Gdańską 91, gdzie znajduje się do dziś. Andrzej i jego współpracownicy są dumni ze swojego lokalu, który zresztą sami projektowali. Podziemne powierzchnie dzielą z największym w Polsce DJ shopem Skylark Records. Andrzej: - Od września 2007r. chcemy otworzyć się jeszcze bardziej. Po raz kolejny czeka nas przeprowadzka. Nasz nowy lokal będzie się mieścił przy ul Piotrkowskiej 25, głównej ulicy w Łodzi. Potrzebujemy trochę więcej przestrzeni i kilka stanowisk pracy. Lokal przy ul Gdańskiej niestety nam na to nie pozwala. Niemal od początku działania studia w jego ofercie jest również piercing. Zajmują się tym Andrzej Gagz i Suchy. W nowym miejscu przy Piotrkowskiej 25 (zacznie działać od IX 2007), znajdzie się też miejsce dla sklepu LUCKY LUKA. Ekipa Sigila planuje również poszerzyć ofertę o dready i warkoczyki, co będzie możliwe za sprawą Mietły, z którym prawdopodobnie będą dzielić lokal. Kto i co, czyli prezentacja tatuatorów studia Piotr Łoziński - współzałożyciel studia. Tatuuje od 1994 r. Początkowo robił dużo prostych, geometrycznych i bardzo mocnych znaków. Realizuje również wiele cieniowanych, realistycznych tatuaży czarno-białych. Obecnie pracuje w Londynie i diametralnie odmienił styl. Jego prace stają sie bardziej cielesne, widać też inspirację kulturą orientalna. Wiktor Siejka - tatuuje od 1994r. Łączy ze sobą różne formy, wciąż szuka nowych rozwiązań. Lubi konfrontować swoje umiejętności z innymi, pracował z wieloma innymi tatuatorami w Berlinie, Amsterdamie i na Cyprze. Robi dużo czarno - białych realistycznych motywów, np. portrety, ale dobrze się czuje również w innych konwencjach. W jego pracach pojawia się coraz więcej przestrzeni i koloru. Bartek Broda - nowy tatuator w Sigilu, młody i uzdolniony. Uwielbia kolor, powyginane new schoolowe wzory, często różne śmieszne motywy. Uwielbia improwizować z rysunkiem bezpośrednio na skórze, zawsze dodaje coś od siebie.
Sigil Tattoo
ul. Gdańska 91 (od IX 2007 zacznie działać przy ul. Piotrkowskiej 25), Łódź www.sigil.art.pl W studiu wykonuje się tatuaże i piercing
Studio Tatuażu Zool
ul. Piotrkowska 31, Łódź www.zool-tatuaz.pl W studiu wykonuje się tatuaże i piercing
Od świtu do zmierzchu ul. Piotrkowska 82, Łódź www.tatuaz.com.pl W studiu wykonuje się tatuaże i piercing
Manhattan Tattoo Club ul. Piłsudskiego 7, Łódź www.studiotatuazu.pl W studiu wykonuje się tatuaże i piercing
Studio Tatuażu Andrzeja Michnowicza ul. Piotrkowska 15, Łódź www.miki.hg.pl
Osiągnięcia, nagrody, sukcesy Andrzej: - Przez wiele lat w ogóle nie jeździliśmy na konwenty, byliśmy ortodoksyjnie zamknięci. Pierwszą nagrodę dostaliśmy tylko dlatego, że modelka sama pojechała na konwent. Obecnie jest trochę inaczej, bardzo nam się podoba zwłaszcza krakowski konwent, który uważamy za świetną imprezę, dobrze zorganizowaną i z bardzo dobrą atmosferą. Dotychczas zdobyte wyróżnienia studia: 2000 TATTOO CONVENTION Szczecin - II nagroda w kat. kompozycja damska. 2005 TATTOOSHOW - Warszawa - I nagroda w kat. tatuaż czarno - biały. 2006 TATTOOFEST - Kraków - I nagroda w kat. tatuaż autorski 2006 TATTOOFEST - Kraków - III nagroda w kat. tatuaż czarno - biały 2007 TATTOOFEST - Kraków - II nagroda w kat. tatuaż II dnia festiwalu Poza pracą w studiu w 2002 roku ekipa zorganizowała imprezę tattoo meet & body art FEKETEK z udziałem performerki Angeli Baretty, która zaprezentowała ostry pokaz modyfikacji ciała ludzkiego: cięcia, przekłuwania etc. Podczas seansu piła m.in. herbatkę z tamponu. Kontrowersyjny występ wzbudził ogromne zainteresowanie, ale przyczynił się też do kilku zasłabnięć, omdleń i wzburzenie co niektórych osób. Impreza była połączeniem konwentu tatuażu, body art oraz techno / electro party.
Manhattan
- najstarsze w mieście
Studio powstało w 1992 roku. Od samego początku istnienia aż do dziś nieprzerwanie pracuje w nim Jolanta Knycz, która zajmuje się tatuowaniem od 17 lat. Na stronie studia czytamy: Kiedy 13 lat temu zakładaliśmy tatuaż na Manhattanie, nikomu w Łodzi a nawet w Polsce nie mieściło się w głowie, że sztuka zdobienia ciała będzie miała tylu zwolenników, a liczba wiernych fascynatów z roku na rok będzie przybywać. Należałoby nadmienić tutaj, że byliśmy drugim salonem w Polsce, a pierwszym w Łodzi. Sytuacja tatuażu w tamtym okresie też nie kształtowała się zbyt dobrze. Z jednej strony opinia starszych jednoznacznie określała miejsce wykonywania tejże „sztuki” określając ją jako kryminalną, a kolorowa kultura zachodu tez stała w negacji do obowiązujących tu i ówdzie norm społecznych, czego i dziś mamy liczne przykłady. W tych latach Salon tatuażu był postrzegany jako siedlisko zła i moralnego zepsucia. Mimo tych niesprzyjających warunków, dzięki młodym otwartym umysłom (szczególnie młodzieży) udało się spopularyzować i upowszechnić tą metodę przyozdabiania ciała, a nawet podnieść ją do rangi sztuki przez duże S. (...) Studio i Jola od lat udoskonala najróżniejsze style i techniki tatuażu. Na długo przed tym jak tatuaż był modny w Polsce, reprezentowaliśmy nasz kraj ucząc się go na obczyźnie.
Studio Tatuażu Andrzeja Michnowicza Niestety nie mamy bliższych informacji na temat historii studia i pracujących tam tatuatorów, ponieważ nie udało nam się skontaktować z Andrzejem Michnowiczem, przebywającym aktualnie za granicą. Galerię można obejrzeć na stronie, która jest jedną z najbardziej bogatych w artykuły poświęcone tatuażom. Mimo iż nie jest zbyt często aktualizowana, można znaleźć na niej sporo ciekawych informacji. KP
TATTOOFEST 25
Jest nas dwóch, a joker w talii przeważnie odznacza się czymś interesującym. Stąd chyba pomysł... - tak Arek i Bartek tłumaczą nazwę swojego studia. Studio Jokers zaczęło swoją działalność w 1998 roku w Ostrowie Wielkopolskim przy ulicy Wrocławskiej pod nazwą Studio Diablo. Pod tym szyldem pojawiło się na warszawskiej konwencji Megatattoo w 1998 roku. Jokersi: - Już po tej konwencji postanowiliśmy, że trzeba sie zająć tatuowaniem bardziej profesjonalnie i w styczniu rok później powstało Studio Jokers, przy ogromnej pomocy rodziców i bliskich nam osób. Kolejnym krokiem było przeniesienie działalności do wygodniejszego i bardziej komfortowego studia przy ulicy Sukienniczej 3, w którym salon działa do dzisiaj. Jokersi: - Początek naszej działalności to oczywiście nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Cały czas staraliśmy się zdobywać wiedzę i doświadczenie, które są niezbędne, aby zapewnić naszym klientom profesjonalną obsługę. Chcemy w tym miejscu podziękować Dagmarze z Tat Studio z Gdańska, która bardzo nam pomogła. W studiu od początku tatuują dwie osoby: Arek Małecki i Bartosz Zieliński. Studio założyli razem, ich działalność charakteryzuje współpraca i wszystkie decyzje związane ze studiem podejmują wspólnie. Projektując wzory, w razie problemów, konsultują się ze sobą. Jak podkreślają, wspólnie pracują pod szyldem Jokers i chcą, by studio traktowane było jako jedność, bez rozdzielania go na dwie osoby. Jednocześnie każdy pracuje nad swoją stylistyką i stara sie wyznaczać własny kierunek w tym, co robi.
dzień tak, jak dzień narodzin córki, jako najwspanialszy w jego życiu. Dużym wsparciem jest dla niego żona. Arek: - Jest ze mną od pierwszych dni istnienia Jokersów, podnosiła mnie na duchu na początku mojego tatuowania, doradza teraz i często wypowiada się na temat moich rysunków i tatuaży. Arek: - Swój pierwszy tatuaż wykonałem oczywiście na sobie. Mam go do teraz. Potrzebowałby paru dociągnięć, ale ogólnie jest ok i nie wstydzę się go pokazywać. Dopiero później Arek zaczął przykładać wagę do rysowania. Teraz stara się jak najczęściej projektować nowe wzory. -Nie nazywam ich autorskimi, bo są one inspiracją wielu rzeczy, świado-
mie lub nie. Myślę, że obracając się codziennie w świecie tatuażu, stron internetowych z tym związanych i czasopism trudno jest uniknąć podobieństw - zaznacza Arek. Arek lubi wykonywać wzory w różnych stylach. Wyzwaniem są dla niego covery: - Cieszy mnie moment, kiedy z niedobrego tatuażu powstaje nowy motyw i klient mówi, że teraz może na-
Arek - od tribala do konwencji Arek zetknął się z tatuażem po raz pierwszy, gdy zobaczył wytatuowanych członków kapeli Guns`N`Roses. Jednak teraz, z perspektywy czasu, cieszy się, że nie miał wtedy 18 lat i nie wytatuował się tak, jak wokalista zespołu. Pierwszego tatuażu dorobił się, gdy był już pełnoletni. Arek: - Oprócz stresu, delikatnego bólu, fajnej muzyki gdzieś w tle i brzęczących maszynek pamiętam też zazdrość, którą poczułem patrząc na tatuujących kolesi, robiących to, co kochają. Już wtedy pojawiła się gdzieś myśl, że może kiedyś i ja będę to robił, ale zaraz potem pomyślałem, że jest to nierealne. Myliłem się. Dzięki pomocy rodziców i znajomościom Arek otworzył wraz z Bartkiem studio Jokers. Teraz Arek wpomina ten TATTOOFEST 26
TATTOOFEST 27
reszcie pokazać się na basenie czy coś w tym stylu - podkreśla. Arek, na zaproszenie Marka Pawlika, miał też okazję tatuować w studiu Sauron z Rudy Śląskiej. Wspomina ten okres jako czas nowych doświadczeń i poznawania gustów klientów tamtych stron. Obecnie największym pragnienim Arka jest zorganizować konwencję tatuażu w Ostrowie. Bartek - spełnione marzenia Przygoda Bartka z tatuażem zaczęła się, kiedy pierwszy raz wszedł do poznańskiego studia tatuażu i zrobił pierwszy wzór. Bartek: - Tak bardzo mi się to spodobało, że od tego czasu o niczym innym nie myślałem, jak tylko o założeniu własnego studia! Ponieważ od dziecka fascynował mnie rysunek, miałem więc podstawy sądzić, że podołam też tatuowaniu. Bartek wziął po raz pierwszy maszynkę do ręki pod okiem Arka. Jego pierwszym wykonanym wzorem był tribal. Mimo iż od tamtego zdarzenia minęło już sporo czasu, Bartek podkreśla, że wziąż stara się ulepszać swój warsztat. Bartek: - Zawsze jest ktoś, kto powala mnie na kolana swoimi pracami i daje kopa do jeszcze większego poświęcenia się temu, co robię. Lubię tatuować prawie wszystko, bo kocham to robić! Największą przyjemność sprawia mi zadowolony klient, który wraca po następny wzór. To chyba najlepsza nagroda! Odpowiedzialne zajęcie Liczne wyjazdy na konwencje tatuażu sprzyjały i nadal sprzyjają rozwojowi i doskonaleniu techniki tatuażu pracowników studia. Starają sie bywać na konwencjach jako wystawcy, ale też jako obserwatorzy. Jokersi: - W miarę możliwości uczestniczymy w konwencjach tatuażu w Polsce i poza jej granicami, gdzie nawiązujemy nowe kontakty z innymi studiami oraz szukamy inspiracji do dalszej pracy. Konwencje to nie tylko promocja studia, ale przede wszystkim dobra lekcja! Przełomowym momentem w podnoszeniu naszych umiejętności był też wyjazd do Waldiego i Osy [Shockin City Tattoo z Wiednia] po kolorowe obrazki na naszych ciałach oraz częste wizyty na fotelu u Sebastiana i Leszka ze szczecińskiego Studia Gonzo (dzięki chłopaki!). Możemy pochwalić się już sporymi znajomościami. Współpracujemy z najlepszymi artystami tatuażu w kraju jak i za granią, co niewątpliwie poTATTOOFEST 28
TATTOOFEST 29
zwala nam cały czas się rozwijać. Tak jak większość cenionych tatuatorów, Arek i Bartek również lubią, kiedy klient całkowicie oddaje się w ich ręce, naprowadzając ich tylko na wybraną przez siebie tematykę. Jednocześnie zdają sobie sprawę jak odpowiedzialnym zajęciem jest zarówno tatuowanie, jak i przekłuwanie. Arek: - Nie ma tu miejsca na błędy. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie wie jak bądź nie czuje sie na siłach przekłuć jakiegoś miejsca czy zrobić jakiś wzór, po prostu nie powinien tego robić. Scena polska a scena zagraniczna Arek i Bartek podziwiają nie tylko światową czołówkę tatuarzystów, ale również tych mniej znanych: - To właśnie oni wnoszą powiew czegoś nowego. Duże wrażenie robi na nas scena węgierska i czeska, charakteryzująca się nie tylko wysokim poziomem stylistycznym i technicznym prac, ale tym, że panujący wśród artystów klimat odbiega nieco od naszego. Wydaje nam się, iż współpraca między studiami umocniłaby i rozwinęła nas jako polską scenę tatuażu. Chłopaki uważają, że scena tatuatorska w Polsce ciągle się rozwija. Jokersi: - Wytatuowany artysta nie dziwi już tak bardzo, bo „przecież on sie tym zajmuje”. Natomiast wytatuowany student resocjalizacji czy inkasent lub listonosz spotyka się w naszym kraju z różnym, często negatywnym odbiorem. Uważamy, że właśnie tacy ludzie pomagają spopularyzować (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) zjawisko tatuażu artystycznego w naszym kraju. Dobór wzorów przez naszych klientów zaczyna być coraz bardziej przemyślany i wyszukany. Osiągnięcia, nagrody, sukcesy Szczeciński Festiwal Tatuażu, 2004 - II miejsce w kategorii ornament Tattoo Show, Warszawa 2005 - I miejsce w kategorii portret - III miejsce w kategorii tatuaż autorski Ogólnopolski Festiwal Tatuażu, Grudziądz 2005 - III miejsce w kategorii tatuaż autorski Szczeciński Festiwal Tatuażu, 2006 - I miejsce w kategorii tatuaż mały - II miejsce w kategorii tatuaż kolorowy - III miejsce w kategorii tatuaż duży Międzynarodowa Konwencja Tatuażu, Praga 2006 - III miejsce w kategorii tatuaż kolorowy Tattoo Fest, Kraków 2007 - II miejsce w kategorii tatuaż mały kolorowy Słowo Jokersów na koniec - Chcielibyśmy bardzo podziękować naszym rodzinkom i dzieciaczkom, TATTOOFEST 30
Karolowi Najmowiczowi z Workhouse, Studiu Gonzo, Studiu Tat z Gdańska, Markowi Pawlikowi z Saurona, Zappie, Grzesiowi Skotakowi i oczywiście naszym klientom, bez których nie byłoby tego artykułu. Mamy nadzieję, że wszyscy, którzy już nas odwiedzili są zadowoleni zarówno z naszej pracy, jak i klimatu panującego w studio. Cieszymy się, że nasza praca zdobyła uznanie wśród klientów, dzięki którym nadal możemy iść do przodu. Ostrów nie jest dużym miastem (80 tys. mieszkańców) i, aby stworzyć jako taką scenę tatuażu, musieliśmy się dużo napocić! Przez te wszystkie lata staramy się coraz bardziej udoskonalać nasz warsztat pracy oraz studio. Jesteśmy akurat w trakcie powiększania naszego lokalu. Po starym zostały już tylko zgliszcza ;) Studio tatuażu Tattoo Jokers ul.Sukiennicza 3 Ostrów Wlkp. www.tattoojokers.pl
KP TATTOOFEST 31
STUDIO
jatutatu
Powstali w 2003 roku. Cztery lata później mają już ugruntowaną pozycję na polskim rynku tatuatorskim. Mowa o studiu tatuażu Jatutatu.
Jak to się zaczęło? Studio zostało założone przez Jarka K., który z tatuażem zetknął się po raz pierwszy 11 lat temu. Jarek: - Moja przygoda z tatuażem zaczęła się około 1996 roku, kiedy to został wykonany pierwszy wzorek na moim ciele. Pamiętam, że robiłem go w domu znajomego mojego kumpla, maszynką jego własnej roboty. Ciekawostką jest to, że gość, który wykonywał tatuaż, nic nie widział na jedno oko. Mam ten tatuaż do dziś. Tydzień później miałem już własną maszynkę zrobioną z długopisu i silniczka z magnetofonu firmy Kasprzak i tak sam zacząłem robić tatuaże. Dziś polecam jednak zakup profesjonalnego sprzętu do tatuażu, dzięki czemu można oszczędzić wiele krwi swoim potencjalnym „ofiarom”. Tatuaże są w życiu Jarka bardzo ważne, zarówno wzory, które on wykonuje, jak i te, które ma na swoim ciele. - Wszystkie stanowią pewną historię i darzę je dużym sentymentem - podkreśla Jarek. Po siedmiu latach tatuowania Jarek podjął decyzję o uruchomieniu własnego studia. Początkowo mieściło się ono w Błoniu koło Warszawy i funkcjonowało jako jednoosobowy salon tatuażu.
Miłość do tatuaży W 2006 roku studio zmieniło siedzibę i przeniosło się do Warszawy. Wtedy też zyskało nowego tatuatora TATTOOFEST 32
- Leszka C, który pracuje z Jarkiem do dziś. Leszek zajmuje się tatuowaniem od pięciu lat i wciąż traktuje to zajęcie głównie jako pasję. Podczas pracy lubi słuchać Zdzisławy Sośnickiej. Leszek: - Używanie bzyczących maszynek do robienia ładnych rzeczy z pomysłów, które mam w swojej główce jest moim ulubionym zajęciem. Kocham tatuować, ale nie lubię wykonywać na skórze kopiowanych obrazków. Proponuję wtedy coś własnego i zwykle się udaje. Wciąż się uczę i chcę się rozwijać, bo mam większe marzenia niż kiedyś. Nie mam specjalizacji, staram się wyciągać z każdego stylu coś, co mi się szczególnie podoba. Nie lubię wykonywać tribali, ale to pewnie jak większość. Jatutatu brało póki co udział jedynie w konwencjach polskich. Pierwszy raz zaprezentowali się w 2005 r. na Tattoo Show w Warszawie. To tam Jarek nawiązał współpracę z Leszkiem. W 2006 roku studio zawitało do Krakowa na pierwszą odsłonę Tattoofestu oraz gościło na drugiej konwencji w Grudziądzu, gdzie Leszek zajął drugie miejsce w kategorii portret. Rok
później ponownie pojawili się na Tattoofeście w Krakowie. Na początku swojej działalności w Jatutatu wykonywano również piercing, warkoczyki i dredy. Obecnie, z powodu wyjazdu kolejnych osób, studio skupiło się na robieniu tatuaży. Czasem wykonuje się tam również dredy, które gościnnie robi Biały z Wrocławia. W studio można też kupić ubrania firmy Chaos23 i Lucky Luka.
Dalsze losy... W sierpniu tego roku studio Jatutatu zawiesza swoją działalność na czas nieokreślony. Jarek wyjeżdża za granicę, aby poszerzyć swoją wiedzę i umiejętności w zakresie tatuowania. Jarek: - Tatuaże stanowią moją pasję i nie widzę siebie w innym zawodzie. Nadal dużo się uczę i ciągle rozwijam w tym kierunku, stąd postanowienie wyjazdu. Aktualnie do otwarcia własnego studia przygotowuje się Leszek. Będzie tam również wykonywał własne maszynki do tatuażu. Jatutatu ul. Grójecka 128/14 Warszawa
KP TATTOOFEST 33
TWÓRCZOŚĆ LESZKA JASINY
TATTOOFEST 36
ZE STUDIA „GONZO”
TATTOOFEST 37
TATTOOFEST 38
TATTOOFEST 39
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks
regionalną patriotką, kocham swoje miasto i osiedle. Znam tu każdy kąt i wielu ludzi. Myślę, że niezależnie od wszystkiego, zawsze będę tu wracać.
AnNa chwalebnA
Twoje zdjęcia pojawiały się w niejednej gazecie poświęconej tatuażom. Zdarzało się. Aczkolwiek częściej moje zdjęcia znajdowały się gdzieś w środku. Jeśli chodzi o polskie gazety, to Tattoo Fest ma pierwszeństwo, żadna polska gazeta nie chciała mnie jak dotąd…;)
Przestroga starych ślązaków kierowana do Anny Chwalebnej „Ana pitej, jak zobejżysz chłopców z ajzy” (tłum. Ania uciekaj, jak zauważysz złomiarzy)
Nie znając Cię, w pierwszej chwili pomyślałam, że ostra z Ciebie laska. Kiedy poznałam Cię bliżej, złagodniałaś w moich oczach. Jaka jesteś naprawdę? Jak chcesz być postrzegana? Mam zasady, których się trzymam. Artur mnie tego nauczył. Każdemu daję szansę, staram się nie oceniać nikogo na podstawie pierwszego wrażenia, szczególnie, że pierwsze wrażenie jest zazwyczaj tylko wizualne, a ocenianie kogoś przez pryzmat jego wyglądu jest pozbawione sensu. Uważam ponadto, że na szacunek trzeba sobie zapracować. Moi przyjaciele mogą w moim towarzystwie czuć się bezpieczni, również ich sekrety i tajemnice. Dla przyjaciółek jestem w stanie zrobić bardzo dużo. Mam tylko dwie przyjaciółki Martę i Justynę. Reszta się wykruszyła, ponieważ nie lubię ludzi, którzy nie mają szacunku do swoich partnerów, nie dbają o rodziny albo po prostu są fałszywi. Niestety kilka razy dałam się nabrać na fałszywą przyjaźń. Ale tak naprawdę to nie mój problem! Uważam, że zło (podobnie jak dobro), które czynimy drugiej osobie, powraca do nas ze zdwojoną siłą. Czasem jestem wesoła, czasem smutna, czasem zła, czasem zagubiona - jak każdy. Mam uczucia, czuję ból, czasem chce mi się jeść albo iść do kibla…taka
Artur, Oskar, Gucio… jaka jest ich rola w Twoim życiu? Te 3 miłości zrodziły się z jednej. Najpierw pokochałam Artura (nie było trudno, bo wszyscy go kochają, ale ja najbardziej), później pokochałam to, co robi (jest tatuatorem). Artur ukierunkował moje życie, pokazał mi, że nie należy się ograniczać, że trzeba żyć tak, aby umrzeć z uśmiechem na twarzy. Wydaje mi się, a nawet jestem pewna, że gdyby nie Artur, to byłabym zwykłą, szarą dziewczyną bez konkretniejszych planów na życie… Zawsze była ze mnie wariatka, ale Artur wydobył z mojego szaleństwa dobre cechy, a te złe stłumił lub tłumi do dziś. Nasze życie zmienia się bardzo szybko, dojrzewamy i podejmujemy wspólne decyzje. Nie zapomnę decyzji o dziecku. Artur był w Berlinie. Napisałam do niego smsa, że bardzo go kocham i chciałabym mieć z nim dzidziusia. W odpowiedzi przeczytałam tylko: „da się zrobić”. Artur wrócił, a w 9 miesięcy później na świat przyszedł nasz syn Oskar (teraz ma 2 lata). To było coś niesamowitego. Okoliczności przyjścia na świat Oskara były zwariowane. Na porodówce było wesoło. Cudownie wspominam ten okres. Oskarek jest kimś, o kogo razem z Arturem będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi i chociaż czasem mamy ochotę wysłać go w kosmos, to jednak bardzo go kochamy. Nie planujemy mu przyszłości. Czasem ktoś pyta, czy go wytatuujemy i wykolczykujemy, wtedy odpowiadamy, że to będzie jego decyzja. Zapewne będzie miał łatwiej niż inne dzieciaki - nie będzie musiał nas błagać o to 8 lat ;) Gucio… W sumie decyzja o kupnie Gustawa była tak samo ekspresowa, jak decyzja o tym, że będzie Oskar. Pewnego deszczowego dnia, gdy nuda nas dobijała, pokazałam Arturowi zdjęcie konia fryzyjskiego i powiedziałam: „zobacz, to moja ukochana rasa konia”. Artur spojrzał na mnie i odpowiedział: „znajdź sobie takiego, a ja Ci go kupię”. Szczęście (przeznaczenie?) pokierowało mnie wprost do Ani Szczepańskiej, pani Prezes Polskiego Związku Hodowców Koni Fryzyjskich, która miała konia stworzonego dla mnie. I tak, od pierwszego wejrzenia, zakochałam się w Gustawie. Urzekł mnie jego cudowny charakter i uroda (Ania opisując charakter Gustawa, mówiła, że „gdyby nie to, że sra, mógłby spać w łóżku”). Tym sposobem Artur spełnił moje trzy największe marzenia: o cudownym mężu, mądrym i ślicznym dziecku i postawnym rumaku. Ich rola w moim życiu jest oczywista. Są po to, bym miała kogo kochać, kim się opiekować. By był ktoś, kto może mnie rozpieszczać i pozwoli, bym poczuła się jak księżniczka (ale!? czy to nie książę miał być na koniu, i to białym?). Kochasz piercing, podobno też przebijasz? Tak, kocham. Tak, przebijam. Bardzo mi odpowiada ta metoda zdobienia ciała. Lubię swoje kolczyki, lubię swój wygląd. Lubię zwracać na siebie uwagę, a piercing jest jednym ze sposobów przyciągnięcia uwagi ludzi. W sumie nie obchodzi mnie, co myślą. Ważne, że patrzą. A jak przy TATTOOFEST 40
KUDI chicks
okazji ktoś powie coś miłego, to jeszcze lepiej, bo uwielbiam komplementy. Wiele kolczyków zrobiłam sobie sama w przypływie nagłej chęci „posiadania”. Miejsca, do których mam utrudniony dostęp, powierzam Markowi Pawlikowi z Saurona. Ufam mu w kwestii piercingu, nigdy nic nie ściemnia, tylko mówi, jak jest. Obecnie moja praca jako piercera zeszła na dugi, a nawet trzeci plan. Swój czas poświęcam Oskarkowi, chodzimy razem do stajni. Od czasu do czasu, jak ktoś bardzo chce mieć kolczyka od Anny Chwalebnej, to przebiję to i owo… Słyszałam, że w bardzo niedalekiej przyszłości planujesz zrobić sobie nowy kolczyk? Bardzo marzą mi się implanty. A o tym, gdzie zrobić sobie nowy kolczyk, myślę w każdej wolnej chwili. Ale nie przebijam się jakoś szczególnie często. Staram się wybierać sensowne miejsca, żeby to wszystko wyglądało w miarę normalnie. Poza tym, nie każdy mój pomysł jest dobry. Są takie miejsca gdzie, ze względu na budowę anatomiczną, kolczyk po prostu nie wytrzyma długo i ucieknie (przyp. red. kolczyki w niektórych miejscach ciała „nie przyjmują się” tzn. ciało wypycha je na zewnątrz, kanał przekłucia nie goi się i kolczyka należy wyciągnąć). Myślałaś o zrobieniu sesji zdjęciowej w którejś z fabryk, bo jesteś mocno związana ze swoimi korzeniami. Uważasz się za typową ślązaczkę? Myślę, że ja w ogóle nie jestem typowa ;) Uważam się za jednostkę zupełnie inną niż wszystkie (na co dzień, bo na konwencjach czuję się jak między swoimi). Jestem dumna z mojego śląskiego pochodzenia. Lubię nasz klimat, naszą kulturę, gwarę, lubię Ślązaków. Jestem TATTOOFEST 41
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks AnNa chwalebnA
jestem! Jak chciałabym być postrzegana przez ludzi? W sumie tak, jaka jestem. Jak mówiłam: mam twarde zasady, nie zmieniam ich, nawet nie naginam, jestem konsekwentna w tym, co robię. Każdy wie, że najważniejsza jest dla mnie moja rodzina, a ten kto nie wie, bardzo szybko się o tym przekonuje. Jeśli chodzi o to, co widać na zewnątrz, no cóż… Nie mogę ingerować w to, jak postrzegają mnie inni. W zależności od poziomu inteligencji osoby trzecie wyrażają mniej lub bardziej pochlebne opinie na temat moich walorów wizualnych. Nie mam za złe, gdy ktoś mówi, że nie podoba mu się to, co ze sobą zrobiłam, jeśli na tym poprzestaje. Jednak, gdy słyszę: „ale jesteś głupia, że tak wyglądasz”, to wiem, że mam do czynienia z prymitywem, który ocenia mnie po wyglądzie. Myślę, że jestem twarda, a mój wizerunek tym bardziej to uwydatnia. W moim przekonaniu jestem dobrym człowiekiem, dobrą mamą i żoną. Czego nie lubisz w ludziach? Ciężko powiedzieć. Na pewno denerwuje mnie, gdy widzę małżeństwa, pary, które się nie szanują. Nienawidzę osób znęcających się nad zwierzętami, choć to jest kwestia konkretnych sytuacji, a nie cech charakteru. Na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić i za wszystko podziękować Arturowi, mojemu tatusiowi, Martusi, Justynie i mojej fryzyjskiej Ani. Przesłanie dla obkolczykowanych: „jak zobejżycie chłopców z ajzy, to piejcie”. Pozdrawiam serdecznie Anna Chwalebna TATTOOFEST 42
TATTOOFEST 43
KUDI chicks
KUDI chicks
KUDI chicks
AnNa chwalebnA
TATTOOFEST 44
TATTOOFEST 45
TATTOOFEST 48
TATTOOFEST 49
TATTOOFEST 50
TATTOOFEST 51
BloodY
Blue
Tattoo Studio Bloody Blue Tattoo można określić mianem studia bułgarsko-czeskiego. Siedzibę ma w Czechach (dwa studia w Pradze), ale jego założyciel to z pochodzenia Bułgar. Ivo, bo o nim mowa, po kilku latach tatuowania w Pradze, postanowił otworzyć własne studio. Do współpracy zaprosił przyjaciela z Bułgarii - Zhivko. Wszystko zaczęło się w 2002 roku... W następnych latach eki-
pa Bloody Blue powiększała się i dziś w studiu pracuje 6 osób: Ivo, Zhivko, Honza (Pornstar), Richard, Gonzo i Marco. Obecnie jest to jeden z najlepszych salonów tatuażu w Czechach. Tatuatorzy z Bloody Blue zajmują się zdobieniem ciała od wielu lat (9-12 lat) i każdy preferuje inny styl, od tatuażu realistycznego poprzez biomechanikę do old schoolowych wzorów. Każdy ma indywidualne upodobania, wszy-
scy jednak lubią cienie i kolory. Studio ma na swoim koncie wiele nagród, zarówno z konwencji czeskich, jak i zagranicznych. Mają trofea z Leipzig, Berlina czy Frankfurtu. - Próbujemy przywozić nagrody z każdej konwencji, na której jesteśmy - podkreśla ekipa Bloody Blue.
Bułgarska scena tatuatorska Ivo, Zhivko i Gonzo pochodzą z Bułgarii. Zapytani o tamtejszą scenę tatuażu i o to, czemu zdecydowali się wyjechać, odpowiadają: - Tatuowanie staje się w Bułgarii coraz bardziej popularne i nie jest już łączone z kryminalistami. Coraz więcej osób decyduje się na tatuaż i ludzie zaczynają dostrzegać różnice między źle i dobrze zrobionym wzorem. W Bułgarii od 7 lat organizowana jest też konwencja. Większość prezentujących
się na niej artystów pochodzi z krajów bałkańskich. W Bułgarii jest bardzo dużo dobrych tatuatorów specjalizujących się w różnych stylach, ale w większości pracują oni w innych europejskich miastach. Dobrzy artyści wyjeżdżają z Bułgarii, ponieważ ich praca nie jest tam doceniana tak, jak powinna być i tak, jak to ma miejsce w innych krajach. Wyjechaliśmy, bo chcieliśmy spróbować czegoś nowego, nauczyć się czegoś, poznać ludzi.
Czesi o Polakach i reszcie świata
2 3
Ekipa Bloody Blue o czeskiej scenie tatuażu: - Historia tatuażu w Czechach jest według nas taka sama jak we wszystkich postkomunistycznych krajach. Pierwsze były tatuaże więzienne. Potem kilka osób zaczęło pracować w domach. W latach
4 1 5
TATTOOFEST 52
TATTOOFEST 53
BloodY
Blue
Tattoo 90-tych pojawiło się pierwsze studio tatuażu. Teraz jest ich w Czechach wiele, pracują w różnych stylach i ludzie mają w czym wybierać. To mobilizuje każdego artystę do dalszej pracy. Mamy w Czechach dobrych tatuatorów: Petr Přibyla ze studia Adrenalin Tattoo - jego prace
wzorowane na Gigerze i te wykonywane aerografem są po prostu doskonałe, Tarlito (też Bułgar) z Tsunami Tattoo ze swoimi świetnymi wzorami old schoolowymi, tradycyjnymi i japońskimi, David z Our Future Tattoo - kolory i cienie - perfekcyjna robota i wielu innych.
Jest ogrom świetnych artystów i wszystkich nie sposób tu wymienić. Z najbardziej cenionych tatuatorów światowych artyści z Bloody Blue wymieniają, m.in: Mike’a de Vries, Nikko, Pavel’a Angel, Victora Portugal, Borisa, którzy są dla nich doskonałymi malarzami i artystami. Polska scena tatuażu również nie jest ekipie Bloody Blue obca. Mówią: - Każdego roku Polacy prezentują swoje prace na konwencji w Pradze i według nas jest u was sporo dobrych artystów. M.in. Andrzej ze studia Alien, Gonzo, Sebastian Junior, Studio Tatuażu 3eye, Studio Jokers i wiele, wiele innych. Jeśli będziemy mieć okazję i czas z chęcią odwiedzimy krakowską konwencję.
Jakie plany na przyszłość ma ekipa Bloody Blue? - Chcemy być coraz lepsi! - odpowiadają bez zastanowienia. Studia: ul. Husitska 1, Praga ul. Zitna 47, Praga www.bloodybluetattoo.cz KP
8 1. Ekipa Bloody Blue, od lewej: Alexander, Ivo, Marco, Zhivko, Richard, Pornstar i Gonzo.
9
2, 5, 11 IVO 3. PORNSTAR 4, 6-10 ZHIVKO
6 7
10
11
TATTOOFEST 54
TATTOOFEST 55
rodzina tattooart Pierwszy Tattooartowy
piercer
czyli
Misiek54
z Koszalina TQD: Na początku powiedz proszę, od czego zaczęło się Twoje zainteresowanie piercingiem? Kiedy zacząłeś kłuć? M: Z kulturą alternatywną związany jestem od zawsze, gdyż pochodzę z artystycznej rodziny i już jako mały chłopiec spotkałem się ze zjawiskiem tatuażu i piercingu. Spodobały mi się od razu i pamiętam jak prosiłem mamę o kolczyka w wardze. Następnie zacząłem zagłębiać się w temat bardziej i w sumie wszystko zaczęło się od tego, że kolega poprosił mnie o zrobienie mu dziurki w uchu, jako że jakąś tam wiedzę posiadałem. TQD: A po pierwszej dziurce w uchu kolegi zacząłeś bardziej profesjonalnie...? M: Tak, jakieś 2,5 roku temu postanowiłem się tym zająć bardziej profesjonalnie. Nakupiłem kolczyków, sprzętu, podpisałem umowę o sterylizację i nadrukowałem ulotek. Przekłuwałem wtedy u siebie w domu. Obecnie posiadam swój gabinet oraz podróżuję po Polsce kłując ludzi w różnych miastach. TQD: Gdzie uczyłeś się przekłuwać ciało? Miałeś jakiegoś „mistrza” - kogoś, kto Ci pokazał, o co chodzi? Wyjaśnił, jak się zabrać za przekłuwanie ciała, jak wybrać kolca, jego długość, rodzaj... M: Przede wszystkim bardzo dużo czytałem na ten temat, równocześnie próbując na sobie. Regularnie dyskutowałem ze znajomym lekarzem, który przedstawiał mi wszystko od strony medycznej. Mimo że nie jest on jakoś szczególnie pozytywnie nastawiony do piercingu, bardzo mi pomógł. Następnie zabrałem się za znajomych (świadomych oczywiście, że są „królikami doświadczalnymi”), aż w końcu doszedłem do takiego momentu, że TATTOOFEST 58
moja wiedza i umiejętności były wystarczające, żeby zacząć kłuć obcych ludzi. Oczywiście ciągle się uczę, gdyż jest coraz więcej nowych opcji jeśli chodzi o modyfikacje ciała. Priorytetem dla mnie jest higiena, większość klientów dziwi się, że używam np. sterylnych rękawiczek do przekłuwania. TQD: Czyli doświadczenie i higiena przede wszystkim? M: Tak. Pamiętajcie, że zdrowie jest najważniejsze! TQD: A czy poza piercingiem zajmujesz się wykonywaniem innych zabiegów związanych z modyfikacją ciała? M: Na razie nie. Teraz gromadzę wiedzę na ten temat. Może za jakiś czas. TQD: Czy kłujesz tylko „standardowe” miejsca, czy też „nietypowe”, takie, których nikt wcześniej nie przekłuwał? M: Od jakiegoś czasu trafia się coraz więcej klientów na miejsca „nietypowe”, np. przekłucia powierzchniowe czy nowość na polskiej scenie, czyli microdermale. Bardzo cieszy mnie ten fakt, gdyż wymagają one trochę większej wiedzy i większych umiejętności, ale są bardzo efektowne. Uśmiecham się zawsze, jak widzę na ulicy kogoś z nietypowym kolczykiem. Tak ciepło jakoś się robi. TQD: Skoro mowa o nowościach - skąd czerpiesz pomysły na nowe miejsca? Czy odwiedzasz strony związane z BM? M: Stale odwiedzam BMEzine.com, stronę, która jest dla mnie gigantyczną inspiracją. Znaleźć tam można wiele ciekawych pomysłów i wiele się nauczyć. TQD: A czy w razie wystąpienia problemów z przekłuwaniem, bądź gojeniem szukasz pomocy w internecie
- strony z BM, fora? Czy raczej konsultujesz się z innymi piercerami? M: Najpierw staram się znaleźć odpowiedź na stronach internetowych poświęconych BM, np. na wspomnianej już BMEzine.com, następnie przeszukuję fora internetowe, piszę albo dzwonię do któregoś z zaprzyjaźnionych piercerów. TQD: A czy internet pomaga Ci zdobywać klientów? Reklamujesz się w intenecie? M: Przez internet zdobywam stosunkowo dużo klientów. Już niedługo zabieram się za uruchomienie profesjonalnej witryny. Póki co funkcjonuje dosyć prosta strona z galerią. Zapraszam do odwiedzenia: www.misiek54.getphoto.pl TQD: A jak wygląda sprawa Tattooart.pl - zdobyłeś dzięki serwisowi nowych klientów? Kłułeś może kogoś z użytkowników? M: Kłułem kilku z naszych kochanych użytkowników i zapowiada się na to, że będzie ich coraz więcej. Prócz tego współpracuję stale z xRonimx i MissVenflon. To wspaniali ludzie i pozdrawiam ich ciepło. TQD: A czy sam doświadczyłeś na sobie działań użytkowników Tattooart.pl? M: Tak, tatuuje mnie nasz forumowy Anabi, bohater wywiadu z poprzedniego numeru. Tattooart to naprawdę świetna społeczność, szkoda tylko, że tak mało piercerów jest wśród nas. TQD: A można wiedzieć cóż takiego Anabi będzie Ci tatuował? M: To będzie fajny new schoolowy projekcik - wymyślił go Anabi - będzie mocno związany z piercingiem. TQD: A propos tatuowania... Czy jeździsz na konwencje? Polskie bądź zagraniczne? M: Tegoroczny Tattoofest był pierwszą odwiedzoną przeze mnie konwencją. Teraz byłem, jako widz, lecz jeśli warunki się poprawią (większe boxy, klimatyzacja) to nie wykluczam, że za rok odwiedzę Kraków już jako wystawca. TQD: Czy to ma oznaczać, że planujesz otworzyć swoje studio, czy tak po prostu zabierasz sprzęt i kolce i się pokazujesz? M: Studia nie planuję otwierać, przynajmniej na razie. Jeśli polepszą się warunki to albo wynajmę box, albo zabiorę się z jakimś znajomym studiem. TQD: A wracając do nauki...Czy uważasz, że przez internet można się nauczyć przekłuwania? Czy sama teoria, którą można wyczytać na stronach, wystarczy? M: Oczywiście, że nie! Wiedzę teoretyczną jakąś tam zgromadzić można. Ale wiedza teoretyczna to nie wszystko. Zanim weźmie się za kłucie obcych, należy posiadać także umiejętności. Dlatego trzeba troszkę pomęczyć siebie i znajomych. Oprócz tego pojawia się coraz więcej kursów piercingu. To naprawdę straszny cios dla sztuki BM, gdyż osoby po kilkugodzinnym wykładzie zabierają się za „okaleczanie” niczego nieświadomych klientów. Oprócz tego codziennie piszą do mnie ludzie, którzy chcą sobie zrobić samodzielnie kolczyka, pytając o tak banalne rzeczy, jak choćby rozmiar igły, czy rodzaj kolczyka. Ludzie! Piercing to poważna ingerencja w ciało, zostawcie to profesjonalistom! TQD: Święte słowa, choć niestety nie wszyscy o tym pamiętają. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę!
TATTOOFEST 59
w sieci
www.laurasatana.com
Strona znanej francuskiej tatuatorki Laury Satany. Laura tatuuje od 1997 roku. Najpierw robiła to w pojedynkę, potem w wielu paryskich studiach, aby ostatecznie otworzyć własne. Studio Exxxotic Tattoos powstało w 2003 roku. Znajduje się w Paryżu. Satana podkreśla, że jej prace są w 100% autorskie, żadnego kopiowa-
www.juniorink.pl
www.hardcorenyc.com TATTOOFEST 60
nia. Artystka pracuje również jako ilustratorka, rysowniczka, malarka i projektantka grafiki. Prowadzi w Paryżu własną galerię The Voodoo Art Gallery. Ma swoje wystawy na całym świecie. Na jej stronie możemy przede wszystkim obejrzeć jej prace ( zarówno rysunki jak i tatuaże), ale też poczytać o jej pasjach, którymi są m.in. muzyka, podróżowanie, kultura uliczna, erotyka, kultura meksykańska, jazda na desce, koncerty, egzotyka czy ostre jedzenie i szampan. Dla zainteresowanych zakupieniem jakichś gadżetów dobra wiadomość: w najbliższym czasie strona wzbogaci się o sklep internetowy. Będzie można nabyć koszulki, pocztówki, plakaty, zestawy flashy, naklejki i wiele innych. Ponieważ Laura jest bardzo zajętą osobą nie zawsze ma czas na aktualizowanie swojej strony. Najświeższe wiadomości można też znaleźć na stronie Myspace i w blogu. Odnośniki na stronie.
„Juniorink Studio nie jest jednak tylko typowym miejscem pracy, firmą czy biznesem (jak to ma miejsce w wielu przypadkach...). W naszym studiu łączymy wspólną pasję z niesamowitą atmosferą...” - czytamy na stronie studia, która jest równie ciekawa jak salon przy Marszałkowskiej. Chłopaki z Juniorinka podkreślają, że nikt nie trafił do studia przypadkiem. Skład opiera się na wieloletnich przyjaźniach. Zainteresowania każdego z tatuatorów skierowane są w innym kierunku. Na stronie oprócz historii powstania studia są obszerne notki o ekipie Juniorink: Juniorze, Suchym, Novicku, Seniorze i Łysym. Dowiemy się z nich jak wyglądała droga chłopaków do Juniorinka oraz poznamy ich życiową przygodę z tatuażem. Są też zdjęcia i opisy osób blisko związanych z pracownią. W rozbudowanej galerii można podziwiać prace tatuatorów, które są podzielone na 13 podgalerii, dzięki czemu łatwiej znajduje się interesujący nas wzór. Poza zdjęciami prac są też fotki z wyjazdów na konwencje oraz galeria body paintingu i obrazów. Na stronce znajdują się też newsy, długa lista osiągnięć studia oraz informacje o biżuterii nazębnej. Bardzo ciekawa oprawa graficzna w kolorach czerni i różu z nieśmiertelnymi gwiazdkami i czaszką. Wspólna strona Murphy’s Law, Agnostic Front i New York Hardcore Tattoos. Amerykańskie studio tatuażu, założone w 1999 roku przez Jimmy’ego G z Murphy’s Law i Vinny’ego Stigma z Agnostic Front, stało się ikoną amerykańskiej sceny hardcore, nieodłącznie związanej z tatuażami. Jest miejscem spotkań przyjaciół, tatuowania, przekłuwania i wspólnej pracy. To tu tatuują się największe sławy muzyki hardcore/punk. Na stronie znajdują się przykładowe prace tatuatorów pracujących w nowojorskim studiu: Daniela, Elvisa, Becci i Alice. Znajdujemy też cztery odnośniki: do strony zespołu Murphy’s Law, do strony Agnostic Front, do strony NYHC Tattoos i sklepu internetowego. Na dwóch pierwszych znajdziemy wszystko, co dotyczy kapel: newsy, informacje o zespołach, daty najbliższych koncertów i tras, teksty kawałków, zdjęcia. Możemy zakupić też płyty, mp3 czy gadżety z logo zespołu. Czwartym odnośnikiem na stronie jest przekierowanie na sklep internetowy. Aktualnie można w nim kupić jedynie mp3 Murphy’s Law, ale wkrótce sklep zostanie rozbudowany i dostępne będą ciuchy, CD, DVD, płyty winylowe i wiele innych, czyli wszystko to, co można kupić w amerykańskim studiu.
www.luisroyo.com
Luis Royo to bardzo znany hiszpański rysownik, malarz i projektant, którego prace są inspiracją wielu znakomitych tatuatorów. Jego twórczość charakteryzuje mroczny klimat połączony ze
www.ignitiontattoo.com
zmysłowością obrazów i fantastyką, często przedstawiający piękne kobiety i mechaniczne formy życia. Na pewno widoczna w jego pracy jest znajomość rysunku technicznego, którego uczył się w Saragossie, a takie obrazy ułatwiają przelewanie obrazów na ludzką skórę. Stąd między innymi duże zainteresowanie tatuatorów jego osobą. Od 1978 r. zaangażował się w rysowanie komiksów oraz różnego rodzaju fanzinów. Pierwszy album wydał w 1992 r. pt. „Woman”, a od tamtego czasu do dnia dzisiejszego kolejnych kilkanaście! Strona autorska przedstawia dotychczasową twórczość, bardzo obszerny życiorys (szkoda, że w języku hiszpańskim…) oraz oczywiście pracę. Możemy zakupić sobie jakiś rysunek, średnio za ok. 2000 euro (jak zapłacisz za sztukę taką cenę, w sumie w środowisku artystycznym nie wygórowaną, to nabierasz do niej szczególnego szacunku) oraz zobaczyć wybiórczo zawartość wydanych albumów. Szukając informacji na temat Luisa Royo, natrafiłem na polską stronę ze zgromadzonymi jego pracami. Na stronie www.fantasy.nietykalni.biz znajdziecie ponad 1200 rysunków, obrazów i szkiców tego artysty. Jeżeli ktoś planuje zrobić sobie tatuaż w klimatach fantasy lub po prostu lubicie ten klimat, a nie znaliście do tej pory zacnego Hiszpana, musicie natychmiast go poznać.
Niedawno grasujący po sieci mój kolega, David, odnalazł niejakiego Nikko Hurtado. Pracuje w studio Ignition w Californi. Chłopak ma 26 lat, tatuuje od 2002 r., a jego prace powodują palpitacje serca, drgawki, radykalne obniżenie samowartości i pytanie - jak to możliwe?! Większość jego prac, w dodatku lepszej jakości, można obejrzeć na profilu Myspace, w wyszukiwarce wpisując po prostu „nikko tattoo”. Jego ulubionym, jak się wydaje, tematem są ludzkie twarze tatuowane oczywiście w kolorze. W niewytłumaczalny dla mnie sposób, jak na osobę o tak krótkim stażu w operowaniu igłami, potrafi przenosić portrety na ludzką skórę w tak niezwykły sposób. W dodatku w parze z doskonałą techniką idzie tutaj jeszcze okiełznany warsztat plastyczny. W tatuażach Nikko po prostu widać, że zna się na rysunku i malarstwie, potrafi zachować proporcje, odpowiednio dobrać kolory i zachwycić. W studio Ignition razem z Nikko pracują również Jamie Shene, Ronnie Sanchez, Howard Eakin. Ich prace to również tatuaże z najwyższej półki, nad którymi warto się dłużej zatrzymać. Zachęcam do oglądania, szczególnie na Myspace, i przyglądnięciu się również ich zaprzyjaźnionym osobom, bo wyszukać można w ten sposób powalających artystów.
www.bodyartexpo.com To strona poświęcona amerykańskim festiwalom tatuażu. Wchodząc na nie, możecie oglądnąć galerie, poczytać komentarze i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat konwencji za oceanem. Na tamtejszych imprezach potrafi wystawić się kilkuset artystów. Oprócz samego tatuowania organizatorzy starają się umilić czas odwiedzającym poprzez przeróżnego rodzaju atrakcje. Dla wystawców zaś organizowane są tematyczne spotkania, sympozja i warsztaty z zakresu tatuowania, przekłuwania, skaryfikacji i wszelakiego rodzaju innych form modyfikacji ciała. Wnikając w stronę po raz kolejny, przekonuję się jak bardzo jest w USA rozpowszechniona i dobrze zorganizowana sztuka tatuażu. Europa jeszcze sporo musi nadrobić w tym temacie, a ja mam nadzieję, że i Polska przyczyni się do tego w znacznej mierze. Z naszymi „otwartymi” głowami i pomysłowością, chęciami oraz ambicjami i wreszcie zdolnymi artystami możemy jej znacznie pomóc.
TATTOOFEST 61
www.artline-tattoo.com
ART-LINE
STUDIO TATUAŻU ARTYSTYCZNEGO I KOLCZYKOWANIA
UL. GLIWICKA 10, 44-200 RYBNIK
www.anabi-tattoo.com
DAVID - „KULT” - KRAKÓW
TATTOOFEST 64
JUNIOR - „JUNIORINK” - WARSZAWA
TATTOOFEST 65
LESZEK JASINA - „GONZO” - SZCZECIN
TATTOOFEST 66
BRODA - „SIGIL” - ÓDZ
WIKTOR - „SIGIL” - ÓDZ
TATTOOFEST 67
TATTOOFEST 66 68
KOSA - „ART LINE” - RYBNIK
TOFI - „ART LINE” - RYBNIK
RADEK - „CYBER TATTOO” - ON THE ROAD
SPAJDER SPAJK - „D3XS” - GLIWICE
TATTOOFEST 67 69
ANDRZEJ LENCZUK - „ALIEN” - WA BRZYCH
TATTOOFEST 66 70
JAKUB MURAS MURAWSKI - „KULT” - KRAKÓW
TATTOOFEST 67 71