INDEKS 233021
ISSN 1897-3655
CENA: 13zł w tym 7%VAT NR 40/08/2010 SIERPIEŃ
58
24
40
34 70 18
Od redakcji, Newsy
34 40 48 54 58 64 70
Polak Węgier dwa bratanki - Ottó Tímár
Relacja z ostatniej edycji konwentu w Evian Piotr Olejnik z „Eviltattoo” Znów w Niemczech - Relacja z konwentu w Dortmundzie Carlos Rojas Street Art - Simpson Dobra zabawa z xEmilx Pustelnik, czyli J Ranno Kudi Chick - xMelx Ciekawe/Nadesłane
WA N
REDA K Aleksa TOR NAC ZE ndra S koczyla LNA: s
WYDAWCA: FHU Koalicja, ul. Szpitalna 20-22/s4, 31-024 Kraków
st.eu attoofe www.t t@gmail.com s tattoofe
i poalszk yn
mag dzi dla lucych
kochają
tatuże
Redak nieza cja nie zw r m a redag ówionych, ca materiałó owania zastrz w eg in n a ie a s d o o e d zamie powiada z słanych tek bie prawo a s stów z c z o nych r treść eklam .
CO
IE RE GR DA AF Rad KC IC J o ZN Kry sław A: ś, B Bła E: szc am As Bam zyń ia , M ski iętu s
28
Denis Yakovlev rozłoży Was na łopatki
ISSN 1897-3655
RA
64
6 8 18 24 28
Max : Intro .pl DRUK omax.com ntr www.i A: AM KL I RE n u NG ska m ra ETI zyń .co sB l), t), RK szc gmail ma t.p e MA Bła : o @ a t Y n h ar k.n ) Ann oofes : T iaa rlin NIC ala. za r o e t d s tatt fo A B W 3f ja A ał o, O k ( w. o n t C DK ko at y A re w T R Da k (w Ł A ż w ch O K a st i ŁP i, za u k t z Ta reu PÓ ows Jas i S k (K W arw asz ws k o LI A id K Łu rąk ST aw a, K D ag wid R a D
OP
8
54
48
polski magazyn dla ludzi kochających tatuaże
11-12 września 2010 Opava, Czechy
J
ak to przeważnie bywa, pod koniec miesiąca należy zastanowić się kto, gdzie i z kim pojedzie w tym nadchodzącym. Część redakcji została oddelegowana nad polskie morze, odwiedzi konwent w Gdańsku i tamtejszą plażę ;), druga część w tym samym czasie będzie uczestnikiem kolejnej edycji konwencji Tattoo Jam w Doncaster. Pod koniec miesiąca czeka mnie jeszcze jedna wyprawa z moim ulubionym kierowcą, do naszych ulubionych sąsiadów, czyli Tattoo & Piercig Show w niemieckim Kassel. A w międzyczasie biorę kota pod pachę i jadę piec placki z wiśniami… o tak, na to chyba czekam najbardziej. W kolejnych numerach na pewno znajdziecie kilka słów od nas na temat odwiedzonych imprez, tymczasem opowiem w skrócie, co znalazło się w czterdziestym numerze TF. Zaczynamy od materiału z Białorusinem, którego nazwisko ostatnio często przewija się w rozmowach tatuatorów. Denis Yakovlev wykonuje niesamowite portrety i realistyczne tatuaże, które wprawiają w osłupienie wszystkich oglądających je po raz pierwszy. Jestem pewna, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy. Ponadto w tym numerze relacjonujemy dwie tatuatorskie imprezy: ostatnią edycję konwentu we francuskim Evian, która odbyła się w bardzo gorącym dla nas okresie, bo już tydzień po krakowskim Tattoofeście oraz niezapomnianą imprezę w Dortmundzie. Polskim tatuatorem, z którym miałam przyjemność rozmawiać jest Piotrek z kaliskiego „Eviltattoo”. Dalej prezentujemy dokonania artystyczne Carlosa Rojasa, jednej z osób tworzących projekty dla firmy Sullen, zresztą dzięki tej właśnie współpracy zapoznaliśmy się z jego sylwetką. Do dobrej zabawy zapraszamy Was wraz z xEmilx’em, który jak zdążyłam się dowiedzieć, posiada w Polsce przynajmniej jednego fana z Podkarpacia, a po tym materiale być może ich liczba wzrośnie. Swoją interpretację stylu traditional zaprezentuje Wam J Ranno, niegdyś tatuator zasilający szeregi studia „All Or Nothing”. Jeszcze kilka stałych elementów: street art, Kudi i Ciekawe/ Nadesłane. Bohaterem tego pierwszego działu jest Simpson, który lekko nadwyrężył moje i tak zbolałe już nerwy, aczkolwiek poprzez wspólne zamiłowanie do Walta Disney’a i moją ogólnie znaną dobroć, wszystko mu wybaczyłam. Postacią z okładki i posiadaczką całkiem eleganckiej kolekcji tatuaży jest Niemka Mel Riot. Nie pozostaje mi nic innego, jak połączyć się w apelu z xEmilx’em i życzyć Wam dobrej zabawy. Mam nadzieję, że miesiąc naszej pracy choć na chwilę jej Wam dostarczy. Krysia
TATTOOFEST 6
Z
apraszamy serdecznie na kolejną imprezę tatuatorską u naszego południowego sąsiada. Festiwal organizowany jest po raz szósty przez studio „Bekus Art Style”. W zeszłym roku chętnie pojawili się tam nasi tatuatorzy z południowej Polski. Mamy nadzieję, że impreza w tym roku będzie się cieszyć dużą popularnością zarówno wśród artystów jak i zwiedzających.
ww w.tattoo- silesia.com
W
wyniku Eliminacji Fabryki Zespołów na tegorocznym Przystanku Woodstock zagrało aż osiem zespołów! FZ wybierała woodstockowych debiutantów, czyli zespoły, które na Woodstocku jeszcze nie grały - czy się sprawdziły? Wśród szczęśliwej ósemki były takie, co do których wątpliwości chyba nie miał nikt - ze swoim solowym projektem Titus`Tommy Gunn zgłosił się Titus z Acid Drinkers, jakby nie patrzeć, woodstockowy debiutant. TTG otrzymał bilet na dużą scenę bez dalszej konieczności brania udziału w Eliminacjach i na Przystanku zaprezentował się w pełni zawodowo, klasycznym, rock’n’rollowym graniem w stylu Motörhead (co znających fascynacje Titusa z pewnością nie dziwi), porywając woodstockową publikę. Do równie udanych należy zaliczyć koncert formacji ska Ziggie Piggie grającej wspólnie z Robertem Brylewskim - ten zespół również
2
8-29 sierpnia ruszamy po raz kolejny na Zachód. Będziemy uczestniczyć w trzeciej odsłonie konwentu tatuażu w Kassel. Niemcy to dla nas ostatnio dość częste miejsce wyjazdów, dzięki czemu udaje nam się zorientować w poziomie tamtejszej sceny, jak i poziomie różnorodnych imprez. Wśród ponad setki zaproszonych gości Tattoo und Piercing Show w Kassel dominują tatuatorzy niemieccy, ale pojawią się także przedstawiciele sceny węgierskiej, hiszpańskiej, austriackiej a nawet nowozelandzkiej. Imprezę oczywiście będziemy relacjonować w jednym z kolejnych numerów TF.
www.tattoo-show-kassel.de
Prenumerata
Tattoo Fest!! 1.
Prenumerata: • Koszt jednego magazynu to 13 zł • Za 78 zł dostajesz 6 numerów + 1 w prezencie • Istnieje możliwość zakupu archiwalnych numerów • Po wpłacie na konto przesyłka na terenie kraju gratis • Przy przesyłce pobraniowej i zagranicznej doliczamy jej koszty • Bez awizo w Twojej skrzynce pocztowej!! Zamówienia: 12 429 14 52, 502 045 009 tattoofest@gmail.com Wpłata: Przekazem pocztowym na adres: FHU Koalicja ul. Szpitalna 20-22/s4, 31-024 Kraków Przelewem na konto: Radosław Błaszczyński 02 1540 1115 2064 6060 0446 0001 • Dopisz od którego numeru zamawiasz prenumeratę. Jeśli chcesz otrzymać fakturę, koniecznie poinformuj nas o tym w trakcie zamówienia.
2. Magazyn można także kupić
Zespół LESSDRESS fot. Arek Drygas
w formie elektronicznej na naszej stronie www.tattoofest.eu/sklep • Koszt jednego wydania to 10 zł • Do wyboru masz kilka opcji płatności • Do przeglądania stron potrzebny jest Acrobat Reader • PDF’y magazynu nie nadają się do druku Tę opcję szczególnie polecamy osobom przebywającym za granicą
został zaproszony na dużą scenę Przystanku jeszcze w trakcie Eliminacji. Prócz tej dwójki zawierającej w swych składach muzyków zawodowych i do tego popularnych, na dużej scenie świetnie wypadły jeszcze cztery bandy: sobotni dzień koncertowy rozkręciły kolejno: Sen Zu, Enej i Pampeluna - zaś świetnym, tchnącym mocno duchem glam/hard rocka lat osiemdziesiątych koncertem, późno w nocy zamknął go warszawski zespół Lessdress. Mowa była o ośmiu zespołach - dwa kolejne, tj. Dagadana oraz Awariat Nato w wyniku przeprowadzanych Eliminacji zaproszono na małą scenę Woodstocku. I te zespoły zaprezentowały się rewelacyjnie, okazując się mocną konkurencją w przyszłorocznych zmaganiach o Złotego Bączka małej sceny. XVI edycja Przystanku Woodstock była ukoronowaniem drugiej edycji Eliminacji do festiwalu organizowanych przez Fabrykę Zespołów. Teraz, po koncertach wszystkich laureatów, można śmiało powiedzieć, że była to edycja niezwykle udana.
więcej: www.fabrylazespolow.pl
TATTOOFEST 7
Denis to świeże odkrycie zza wschodniej granicy. Jak wszyscy wiemy, Wschód uchodzi za krainę tatuatorów tworzących głównie prace realistyczne. Postaci takie jak Pavel Angel czy Roman Kuznestov są już nam doskonale znane, przyszedł czas na zaprezentowanie Denisa Yakovleva. Strach pomyśleć, co ten artysta zaserwuje nam w przyszłości, może zmierzymy się z odpowiedzią na niewygodne pytanie „jak bardzo rzeczywisty może być realistyczny tatuaż?” Jesteśmy jedną z pierwszych (z tego co mi wiadomo drugą) publikacją pokazującą sylwetkę tego tatuatora, więc możecie mieć pewność, że to „gorący towar”. Zapraszam do zapoznania się z pracami młodzieńca z Białorusi, którego nadesłane zdjęcia wzbudziły emocje naczelnej… TATTOOFEST 8
TATTOOFEST 9
Bam: Przedstaw się. Den: Hej! Nazywam się Denis „Den” Yakovlev. Obecnie mieszkam i pracuję w Moskwie, ale urodziłem się w mieście o nazwie Mogilev na Białorusi. Bam: Masz dopiero 28 lat, a twoje portfolio wypełnione jest dziesiątkami świetnych prac, w których poziom realizmu wręcz powala. Od jak dawna zajmujesz się tatuowaniem? Den: Właściwie to już niedługo będę miał 29 lat. Tatuuję od 10 lat, zaczynałem jeszcze na Białorusi. Bam: Sam metodą prób i błędów doszedłeś do obecnego poziomu, czy miałeś swojego „mistrza”, który pomagał ci pokonywać trudności? Den: Zaczynałem w sposób podobny do wielu innych tatuatorów. Był rok 2000, miałem wtedy okropny sprzęt i barwniki, których pochodzenie znał tylko sam Bóg. Miałem szczęście, bo jakieś pół roku po rozpoczęciu przygody z tatuowaniem, poznałem człowieka, który był moim pierwszym nauczycielem. Wytłumaczył mi jak pracuje maszyna do tatuażu, pokazał magazyny tatuatorskie pełne dzieł zachodnich mistrzów, którymi byłem zachwycony. Pracowałem z nim w niewielkim, lokalnym studio przez 2 lata, a potem przeniosłem się do Moskwy. Na tamte czasy, swoim poziomem nie dorastałem do pięt znanym moskiewskim tatuatorom, musiałem ciężko pracować, aby osiągnąć sukces. Bam: Jak wygląda twoja praca nad wzorem przed uwiecznieniem go na skórze? Może podzielisz się z czytelnikami jakimiś technicznymi sztuczkami. Założę się, że wiele osób zastanawia się „jak to w ogóle jest możliwe?” Den: W odróżnieniu od większości innych tatuatorów, nie posiadam tuzina różnych maszyn. Używam „Time G2” i maszyn produkcji „Dimitri Tattoo-Spirit”, moskiewskiego producenta maszynek. Proces, który poprzedza tatuowanie, nie różni się zupełnie od tego jak robią to inni tatuatorzy. Bam: W jaki sposób w kolorowych portretach osiągasz tak realistyczną gamę odcieni skóry? Den: Najważniejsze jest miękkie ustawienie maszyny, użycie dużej liczby kolorów i ich kombinacji. To jak gładki będzie efekt, zależy właśnie od tego. Zazwyczaj używam całej palety ciepłych pastelowych odcieni. TATTOOFEST 10
„
Przede wszystkim lubię wykonywać portrety. Tylko ludzka twarz jest w stanie przekazać taką różnorodność emocji i uczuć.
”
„
Moje zainteresowania zawsze oscylowały wokół prac o skomplikowanej strukturze i natężeniu.
”
www.negativekarma.ru TATTOOFEST 11
TATTOOFEST 12
TATTOOFEST 13
Bam: Realizm, czy raczej hiperrealizm… Skąd wiedziałeś, że odnajdziesz się właśnie w tym stylu tatuowania? Den: Moim zadaniem, realizm jest najtrudniejszą i jednocześnie najbardziej spektakularną tendencją w nowoczesnym tatuażu. Z punktu widzenia ludzkiej percepcji jest najbardziej atrakcyjny i wyrazisty. Kształciłem się w szkole plastycznej. Moje zainteresowania zawsze oscylowały wokół prac o skomplikowanej strukturze i natężeniu. Inspiracje znajduję wszędzie: w filmach, muzyce, fotografii czy grafice 3D. Bam: Co twoim zdaniem jest najbardziej specyficzną cechą realistycznych prac? Den: Realizm jako jedyny pozwala na odwzorowywanie danej pracy z maksymalnym użyciem detali, tak aby jak najbardziej zbliżyć tatuaż do rzeczywistego obiektu. Daje to nieskończone pole do popisu i polepszania swoich umiejętności. Bam: Jakich tatuatorów podziwiasz najbardziej? Den: Jest ich wielu: Robert Hernandez, Nikko Hurtado, Zhivko, Pavel Angel, Dmitry Samokhin, Denis Sivak, Taras, B-Jo. Jeżeli chodzi o polską scenę tatuażu, ogromne wrażenie robi na mnie Tofi. Bam: Moskwa. Opowiedz o mieście, w którym mieszkasz i pracujesz? Jakie charakterystyczne cechy posiada? Den: Moskwa jest zbyt głośna, brudna i ogólnie denerwująca. Jest to dobre miejsce na zrobienie kariery, ale życie tu nie jest zbyt kolorowe. Nie spodziewam się, że spędzę tu resztę życia, mimo że właśnie tu znalazłem moją drugą połowę. Bam: Na jakie konwencje zamierzasz wybrać się w najbliższym czasie? Den: Do tej pory udało mi się odwiedzić Berlin, byłem pod dużym wrażeniem tamtejszej imprezy. Planuję pojechać na konwencje do Amsterdamu, Pragi, Berlina, Helsinek, Gdańska i Krakowa. Bam: Uważasz, że twoje prace wzbudzają więcej zainteresowania w Rosji czy raczej za granicą? Den: Naturalne jest to, że tu na miejscu jestem bardziej rozpoznawalny, ale odkąd wróciłem z Berlina, mam coraz więcej klientów z innych krajów. Bam: Preferujesz tatuaże w szarościach czy kolorach?
TATTOOFEST 14
Den: Nie ma to znaczenia, każde z nich posiadają swoje unikalne piękno. Bam: U kogo chciałbyś wytatuować się w najbliższej przyszłości? Den: Niedawno tatuowałem się u Dmitry’ego Samokhina, ukraińskiego artysty z Odessy. Bez chwili wahania oddałbym się w ręce Roberta Hernandeza. Bam: Wolisz komfort pracy w zaciszu studia czy tatuowanie podczas wyjazdów? Den: Dużo bardziej lubię pracować w zaciszu studia. Na konwencjach jest głośno i jest wiele rzeczy, które mnie rozpraszają. Z drugiej strony, dzięki wyjazdom mam okazję przebywać w towarzystwie mistrzów. Bam: Co najbardziej lubisz tatuować? Masz jakieś ściśle określone, ulubione motywy? Den: Przede wszystkim lubię wykonywać portrety. Tylko ludzka twarz jest w stanie przekazać taką różnorodność emocji i uczuć. Przyjemność sprawia mi także robienie postaci z horrorów i motywów militarnych. Bam: Czym zajmujesz się w wolnym czasie? Den: Tatuowanie i malarstwo pochłania większość mojego czasu. Staram się znajdować chwilę dla kapeli, w której udzielam się jako wokalista. Bam: Słowo na zakończenie… Den: Ludzie, dbajcie o swoje ciało! Tatuujcie się tylko u profesjonalistów! Wytatuowani ludzie z całego świata, łączcie się! Dziękuję za wywiad!
TATTOOFEST 15
www.negativekarma.ru
się na kolejną tatuatorską imprezę, tym razem do francuskiej miejscowości Evian. Przyznam szczerze, że bardziej myśleliśmy o śnie i odpoczynku niż kilkunastogodzinnej podróży autem. Jednak mając w świadomości to, iż zapowiedziano ostatnią edycję konwentu w Evian, ciekawość zwyciężyła, przecież tak wiele dobrego o nim słyszeliśmy!
Z
acznijmy od Wikipedii: „Evian-les-Bains to miejscowość i gmina we Francji, stolica kantonu Evian-les-Bains w regionie Rodan-Alpy, w departamencie Haute-Savoie. Miejscowość Evian-les-Bains jest położona na brzegu Jeziora Genewskiego. Według danych z roku 1990, gminę zamieszkiwało 6 895 osób, a gęstość zaludnienia wynosiła 1,607 osób/km2 (wśród 2880 gmin regionu Rodan-Alpy Evianles-Bains plasuje się na 118. miejscu pod względem liczby ludności, natomiast pod względem powierzchni na miejscu 1570.). Miejscowość znana jest w świecie przede wszystkim dzięki słynnej wodzie mineralnej „Evian”, wydobywanej przez Société Anonyme des Eaux minérales d’Evian (od 1970 r. w grupie Danone) i rozwijanemu od początku XIX wieku wodolecznictwu.” Teraz bardziej obrazowo... wyobraźcie sobie olbrzymie, piękne jezioro otoczone Alpami, na jednym brzegu szwajcarskimi, na drugim francuskimi. Samo miasteczko Evian to typowy kurort z domami wczasowymi, restauracjami, kasynami, mnóstwem wczasowiczów i kuracjuszy. Czy to dobre miejsce na festiwal tatuażu? Już wkrótce mieliśmy się przekonać, że jak najbardziej tak.
TATTOOFEST 18
, sympatycznie.
Tony Ciavarro „katuje” Ti Ra fa
Skromnie, kameralnie
rstwa Kowhey’a Radek i wylicytowany obraz auto u! TF na stanowisk
Pierwsza edycja miała miejsce w 2007 roku i od razu pojawili się na niej znaczący goście jak Sean Vasquez, Jee Sayalero, Alex de Pase czy Dimitri HK. W kolejnych latach znane nazwiska jeszcze częściej pojawiały się na liście wystawców. Gośćmi imprezy byli między innymi Boog, Jesse Smith, Nick Baxter, Kurt Wiscombe, Jo Harrison, Takami, Uncle A, Jef i Kostek, Steven Chaudesaigues, Paul Acker, Scott Ellis, Carson Hill i wielu innych, dzięki którym impreza zyskała swoją renomę. W tym roku miałem okazję przekonać się na własne oczy jak jest naprawdę. Konwencja nie za duża, nie za mała, w sam raz, żeby udało się utrzymać klimat tatuatorskiego święta. Poziom o wiele wyższy niż na większości niemieckich konwencji, na których miałem okazję bywać najczęściej. Powstało wiele ciekawych i różnorodnych prac, frekwencja była stosunkowo wysoka jak na tak nieduże miasteczko. Cała impreza to przede wszystkim tatuaże i tatuatorzy. Programu artystycznego praktycznie nie było, a ludzie którzy pojawili się na niej szukali po prostu tatuatora dla siebie. Było w czym wybierać, w boksach zasiadało mnóstwo Amerykanów, ponad dwudziestu na całą ilość opiewającą na około 80 artystów to wynik zadziwiający. Prym popularności wśród nich wiedli oczywiście Tony Ciavarro ze swoim bajkowym stylem oraz Nathan Kostechko,
TATTOOFEST 19
TATTOOFEST 20
Seb, Urban Legend, Francja
Bryan Childs, Spider Monkey, USA - II Medium George Mavridis, Tattooligans, Grecja - I Niedziela
Papy, Original Kustom Tattoo, Francja
Dustin Poole, Sacred Balance, Kanada - III Sobota
Aric Taylor, Art Junkies, USA - III Medium
Hernan Chevalie, Cavaleras Y Diablitos, Hiszpania - III Niedziela
Fabien, Decorporel, Francja Tony Ciavarro, USA - I Medium Paul Acker, USA
Kups, Fat Caps Tattoo, Francja
Radek
Mike, Art Tattoo Studio, Francja
którego po raz pierwszy miałem okazję obserwować przy pracy. To bardzo sympatyczny, młody artysta, którego tatuaże na pewno wyróżniały się wśród innych, a kolorowe biomechaniki z dużą głębią robiły ogromne wrażenie. Ale nie samych gości z USA przecież tam mieliśmy, a praktycznie ze wszystkich zakątków świata: Japonii, Chile, Kanady, Słowacji, Hiszpanii, Grecji, Izraela, Niemiec, Haiti, Szwecji czy Szwajcarii. Różnorodność styli każdego mogła zadowolić i każdy mógł znaleźć coś dla siebie, dlatego większość artystów praktycznie cały czas tatuowała. Jedną z ciekawszych rzeczy jakie działy się na scenie (oczywiście poza samymi konkursami) była licytacja obrazów ofiarowanych przez tatuatorów. Cel był bardzo szczytny - pomoc dla Haiti. Była to bardzo przyjemna i pożyteczna akcja, która na dłużej utkwi w mojej pamięci, ponieważ udało mi się wylicytować jeden z obrazów autorstwa japońskiego tatuatora, Kowhey’a z „Balance Tattoo”. Wspaniała pamiątka! Fajnym przerywnikiem niedzielnego popołudnia był także piercing performance w wykonaniu Kassis i jej przyjaciółek. Ta francuska tatuatora dała naprawdę sympatyczne i słodkie show. Chociaż zakończenie nie do końca było po jej myśli, widzowie pożegnali dziewczyny gromkimi brawami. Organizator zapowiedział, że jest to niestety ostatnia impreza zorganizowana przez niego w Evian. Dlaczego? Już w najbliższym czasie na terenie Francji zostaną wprowadzone bardzo rygorystyczne przepisy związane z tatuowaniem na tego typu imprezach, co w znacznym stopniu utrudni ich organizację. Każdy tatuator musi mieć ukończony specjalny kurs, aby na nich pracować, . Przepisy te mają obowiązywać już na najbliższej, wrześniowej konwencji w Paryżu, na którą się wybieramy. Obiecujemy przeprowadzić tam szczegółowe śledztwo i przekażemy Wam detale nowego, francuskiego ustawodawstwa.
TATTOOFEST 21
Maximo Lutz, Blood & Tears, Hiszpania - II Niedziela
Maximo Lutz, Blood & Tears, Hiszpania - I Sobota
TATTOOFEST 22 George Mavridis, Tattooligans, Grecja - I Big
Fred Laverne, Voodoo Lab, Francja - II Big
Mike, Art Tattoo Studio, Francja - II Small
Lagache, Le Cri Du Kassis, Francja
Prykas, Prykas Tattoo, Polska
Fred Laverne, Voodoo Lab, Francja
TATTOOFEST 23
Bit, Ethno-Tattoo, Francja Nathan Kostechko, Coil Tattoo Gallery, USA - II Sobota
George Mavridis, Tattooligans, Grecja - I Small
a NNbursztynowym szlaku A
rtystą z Polski, o którym przeczytacie
tatuaże rok temu w Gdańsku, bo jako córkę elektronika przesiadującą całe dzieciństwo w warsztacie taty, zaintrygował mnie tatuaż zainspirowany układem scalonym. Od tamtej pory, jeśli ktoś na jakimś konwencie wystawia coś autorstwa Piotra, nie umyka to mojej uwadze. Jego tatuaże są bardzo różnorodne, nie da się ukryć, że stara się być jak najbardziej wszechstronny i ciągle szuka nowych rozwiązań. O swoim studiu i niesłabnącej chęci samodoskonalenia najlepiej opowie on sam. TATTOOFEST 24
Krysia: Co chciałbyś powiedzieć na początek? Piotr: Nazywam się Piotr Olejnik. Tatuaż stał się moją pasją kilka lat temu. Praca w kaliskim studiu „Eviltattoo” oraz rzeczy związane z rysunkiem pochłaniają niemal cały mój czas. Wiele siły poświęcam samorealizacji oraz rozwijaniu umiejętności, przez co czasami jest mi niezwykle trudno znaleźć chwilę na relaks. Krysia: Opowiedz o studiu, które prowadzisz. Piotr: otwarcia studia. Nie było łatwo, ale po wielu perypetiach, dzięki pomocy rodziny i znajomych, zamiar udało się wcielić w życie w styczniu 2006 roku. Nie ograniczamy się tylko do tatuażu artystycznego, zajmujemy się także kolczykowaniem oraz laserowym usuwaniem tatuaży. Obecnie w studiu, łącznie ze mną, pracują trzy osoby. Paweł Markiewicz to najmłodszy członek naszej ekipy, który jest z nami półtora roku. Sztuki tatuażu uczył się od podstaw w naszym studio, jednak nie był to jego początek przygody z rysunkiem, bo Pawcio zajmuje się tym od dziecka. Swój talent przejawia na wszystkim, co ma aktualnie pod ręką tj. na papierze, płótnie, ubraniach czy kawałku ściany (zajmuje się on także malowaniem graffiti). Po krótkiej przerwie powrócił do naszego zespołu Jakub Andrzejak. Na jego
Piotr-Eviltattoo
głowie spoczywają wszystkie sprawy techniczne związane ze studiem, jak i kolczykowanie.
Krysia: Z jakimi klientami współpracuje ci się najlepiej wolisz mieć wolną rękę czy raczej konkretne wskazówki, Najbardziej doceniam kiedy ktoś daje mi wolną rękę, co wcale nie oznacza, że z nim nie współpracuję. Przygotowując motyw, duży nacisk kładę na niepowtarzalność. Niestety, często zdarza się tak, że klienci przynoszą słabe prace, które były już wcześniej powielane setki, a nawet tysiące razy. W takich przypadkach przedstawiam własne sugestie, których celem jest zmiana motywu przy zachowaniu podobnej tematyki, tak aby każdy wychodząc ze studia był w pełni usatysfakcjonowany. Ponadto wielkim minusem ograniczającym wykonywanie ciekawych motywów jest niestety coverowanie. Więcej niż połowa tatuaży, które robimy polega na zakrywaniu słabej jakości prac. Krysia: Patrząc na twoje prace odnoszę wrażenie, że nie przepadasz za tatuażami z wyraźnym konturem, wolisz bardziej „malarskie” rozwiązania? Piotr: Na początku mojego tatuowania nie wyobrażałem sobie, że można wykonywać tatuaż bez konturu. Z biegiem
czasu czułem jednak, że chcę spróbować czegoś nowego.
będę w stanie dojść do pełnej perfekcji w przenoszeniu techniki malarskiej na skórę. Wbrew pozorom zdarzają się prace, w których podkreślam cały rysunek konturem. Krysia: Czyja twórczość odegrała ważną rolę w twoim rozwoju? Piotr: W dowolnej dziedzinie, czy to malarstwie, tatuażu czy rysunku, każdy posiada swoich faworytów, którzy mają duży wpływ na rozwój. Na pewno ogromne znaczenie miało tatuowanie się u Gonza i Juniora. Była to okazja, by podpatrzeć jak wspaniale można operować konturem. Natomiast u Prykasa i Tofi ego zobaczyłem jak zawrzeć w tatuażu świetny pomysł. Mocne kolorystycznie, a także ciekawe tematycznie są prace Borisa, jak i całej plejady węgierskich tatuatorów. Mój ogromny podziw budzi także realizm w wykonaniu naszych wschodnich sąsiadów. Wiele inspiracji czerpię także z malarstwa oraz rzeźby. Zdarza się również, że w tatuażu często wykorzystuję właśnie te dziedziny.
TATTOOFEST 25
Krysia: Na czyją radę możesz zawsze liczyć? Piotr: Myślę, że odpowiedź na to pytanie mogę podzielić na kilka etapów. Największą pomoc uzyskałem od Piotra Żurawskiego, u którego pobierałem wczesne nauki. Przekazał mi wiedzę nie tylko z zakresu eksploatacji maszyn, ale także prowadzenia studia od podstaw, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. W późniejszym okresie, podczas doskonalenia zawodu, mogłem liczyć na bezcenne informacje i porady Prykasa. Obecnie pracuję z Pawłem. Praca z innym tatuażystą stawia przede mną wiele możliwości, zawsze mogę liczyć na radę z jego strony, a także cały czas mobilizujemy się do podnoszenia sobie poprzeczki. Czeka mnie jeszcze sporo nauki, dlatego cieszy mnie każda uzyskana porada związana z rysunkiem, tatuażem i techniką jego wykonywania. Krysia: Na co zwracasz uwagę oglądając prace innych artystów? Piotr: Dosłownie na wszystko. Często wpatruję się w dany tatuaż i nie mogę oderwać od niego oczu. Podziwiam detale, prostotę i często uderza mnie myśl: „jak oni to robią?”. Ostatnio nie mogę napatrzeć się na prace rosyjskiego tatuażysty Dena Yakovleva. Zachwycają mnie detale, rozmycie jak i umiejętność fotograficznego przeniesienia motywu na skórę. Często obserwuję jak wspaniale można operować światłem, konturem i cieniem. Krysia: Do czego dążysz w swoich tatuażach, jakie emocje chciałbyś aby budziły? Piotr: Dążę przede wszystkim do zagospodarowania jak największej powierzchni ciała. W takich pracach można wyrazić bardzo wiele emocji. Lubię tatuaże, w których zawrzeć mogę tragizm, gniew, strach, lęk, szczęście czy nawet euforię. Do końca sam nie wiem, jakie emocje będą mi towarzyszyć następnego dnia. Rzadko mam zaplanowane jakiej kolorystyki użyję, nigdy nie wiem jaki szalony pomysł wpadnie mi do głowy podczas tatuowania. Krysia: Interesowałeś się kiedyś elektroniką? Gdzie jeszcze odnajdujesz pomysły? Piotr: Zdarzało się, że byłem zmuszony naprawić jakiś mały, delikatny sprzęt, lecz nigdy tak naprawdę nic nie łączyło mnie z elektroniką. Pomysł użycia w tatuażu układu scalonego zrodził się w mojej głowie zupełnie przypadkiem - za sprawą naukowego czasopisma. Swoje pomysły staram się czerpać z otaczającej mnie rzeczywistości, ze zwykłych sprzętów, relacji międzyludzkich, czy po prostu z przyrody. Wszędzie można dostrzec coś ciekawego. Wystarczy tylko dobrze poszukać. Krysia: Co decyduje o różnorodności twoich prac? Piotr: Przede wszystkim klient. Wszystkie prace staram się traktować indywidualnie, a na każdy pomysł staram się nałożyć nową, własną wizję. Jeżeli klientowi podoba się dana koncepcja to cieszy mnie, że mogę się w tym realizować. Nie chciałbym tatuować w jednym stylu. Potrzeba nauki i samorealizacji powoduje, że nieustannie zmienia się mój rysunek. Uwielbiam tatuować motywy religijne, grozę, fantastykę, ale także przyrodę. W mojej głowie jest wiele pomysłów dlatego jestem przekonany, że z biegiem czasu pokażę coś nowego. Krysia: Nigdy nie byłam w Kaliszu, co ciekawego powiedziałbyś o swoim mieście? Piotr: Kalisz znajduje się w Południowej Wielkopolsce. Najprościej mówiąc, leży w mniej więcej równej odległości pomiędzy Poznaniem, Wrocławiem a Łodzią. Jest to jedne z najstarszych miast w Polsce, liczące ponad 100 tys. mieszkańców, a swoją długą historię zawdzięcza faktowi, że mieści się na trasie szlaku bursztynowego. Ponadto od 2008 roku można zwiedzić zrekonstruowany średniowieczny gród Piastów mieszczący się na kaliskim Zawodziu. Miasto żyje własnym rytmem i aby to dostrzec i poczuć na własnej skórze trzeba je odwiedzić. Krysia: Ponieważ mamy okres letni to spytam, gdzie wybierasz się na wakacje i jak wyobrażasz sobie idealny urlop? Piotr: Mimo, że lato w pełni, nie mam jeszcze konkretnych planów. O różnych wyjazdach będę myślał na bieżąco. Z racji tego, że interesują mnie starożytne budowle, podczas wymarzonego urlopu chciałbym zwiedzić piramidy. Nie tylko egipskie, ale także, a może przede wszystkim piramidy Majów. Fajnie byłoby mieć okazję zobaczyć coś, co zdarzało mi się tatuować. Takie miejsca inspirują mnie, dlatego znalezienie się na szczycie starożytnej budowli byłoby dla mnie niezwykłym doświadczeniem. TATTOOFEST 26
www.myspace.com/eviltattoopiotr www.eviltattoo.pl
„
Lubię tatuaże, w których zawrzeć mogę tragizm, gniew, strach, lęk, szczęście czy nawet euforię. Do końca sam nie wiem, jak ie emocje będą mi towarz yszyć każdego następnego dnia.
”
TATTOOFEST 27
Z
pamiętnika najgorszego kierowcy świata mogę wspomnieć o wspaniałym pomyśle podzielenia trasy na dwie części z noclegiem w Lipsku. Dzięki temu zaoszczędziłyśmy trochę stresów, miałyśmy szansę zapoznać się z naszymi dostawcami Pyknica, przy okazji odbierania nowego zamówienia, oraz co najważniejsze, na zwiedzanie Lipska. Czasu nie było za wiele, tym bardziej ogromna szkoda, że nie wypożyczyłyśmy rowerów - w ten sposób mogłybyśmy zobaczyć więcej, wtopić się w otoczenie, gdzie na przejściach dla pieszych dominują miłośnicy tego środka transportu. Spacer w otoczeniu ciekawych rzeźb, graffiti, kolacja w „chińczyku” w zupełności jednak wystarczyły, by naładować nasze akumulatory i ruszyć skoro świt w dalszą trasę. Wypoczęłyśmy na tyle, aby skupić się na jeździe i przeprawie przez Dortmund. Niestety naszą największą przeszkodą było odnalezienie hali na terenie Westfalenhalle, gdzie odbywał się konwent. Pomimo dostarczonej wcześniej przez organizatorów mapki, kluczyłyśmy wokół budynków przez kilkanaście dobrych minut.
15. Internationalen Tattoo & Piercing Convention
Dortmund Piątek. Zacz
ynamy…
2-4.07.2010
Pierwszy weekend lipca był dla mnie kolejną okazją do sprawdzenia się jako kierowca na długich dystansach i do bliższe go zapoznania się z niemiecką sce ną tatuażu. Po ostatniej wyprawie do Chemnitz wróciłyśmy nieco zawiedzone tamtejszą imprezą, ale 15. edycja konwentu w Dortmundzie, organizowana przez niemieckiego dystrybutor a Wildcata, wy wo ływała nieco większe nadzieje i rozbudzała nasze oczekiwania.
TATTOOFEST 28
Jednak jak się szybko okazało była to dość dobra możliwość zapoznania się z częścią wystawców, również nieco zagubionych. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w trakcie wypróbowania technik relaksacyjnych uświadomiłyśmy sobie jaki towarzyszy nam leitmotiv. W Lipsku i na trasie, sporo do myślenia dawała nam wszechobecność niemieckich flag, czarno-czerwono-złotych gadżetów, ale jako że jesteśmy kompletnymi ignorantkami w dziedzinie niemieckich świąt narodowych, a najwięcej wiemy o Jägermeisterze, nie wymyśliłyśmy żadnej ciekawej teorii. Nasza ignorancja okazała się być zwykłą, kobiecą (przeważnie) obojętnością i brakiem uwielbienia dla imprez typu mistrzostwa świata w piłce nożnej. W końcu dodałyśmy 2 do 2 i bez żadnych wątpliwości zaakceptowałyśmy miłość Niemców do swojej reprezentacji i kopania przez nich okrągłej piłki do jednej z dwóch bramek. Zjawisko to było na tyle istotne, że w pewnym stopniu zdominowało samą konwencję. W piątek po otwarciu imprezy nie działo się zbyt wiele, frekwencja nie należała do najlepszych jak na niemieckie warunki i możliwości, wszyscy czekali na sobotę… i mecz z Argentyną. Na scenie pokazali się bboy’e oraz
Goście specjalni konwencji „Miami
Ink”
Eine kleine Jägermeister cić… - Radek z Cyberów wie jak się wkrę
odbył się burleskowy strip show. Natomiast bez problemu dało się zauważyć drugi dominujący aspekt tego konwentu, czyli obecność ekipy z Miami Ink. Jasno świecący Chris Garver, Darren Brass, James Hamilton, „Yoji” Harada i Chris Núñez z niekiedy orbitującymi wokół nich ochroniarzami i tłumem fanów proszących o zdjęcie lub autograf stanowili niewątpliwie największą atrakcję dla odwiedzających. Ich obszerne stanowisko cieszyło się ogromną popularnością, a przeciśnięcie się obok niego graniczyło niemal z cudem. I tak przez 3 dni… W sobotę pojawiło się znacznie więcej zwiedzających, a sympatie i uwaga były równo podzielone między tatuaż i piłkę nożną. Na każdym kroku można było zauważyć, że również wystawcy czekają na to wydarzenie. Nawet pomimo przygotowanego wielkiego ekranu na głównej scenie, w boksach wystawców nie brakowało telewizorów plazmowych, rzutników. Wszędzie było widać emocje jakie towarzyszyły ludziom przed meczem. W oczekiwaniu na to wielkie święto lub jak kto woli kilka minut oddechu w opustoszałych alejkach, można było obejrzeć ponownie te same atrakcje sceniczne z piątku (co jest normą
Słodka niewinna buźka, czyli pocz
ątek pokazu burlesque
TATTOOFEST 29
Needles and Pins, Niemcy – III Best of Saturday
Ulrich Krammer, Face The Fact, Austria – II Crazy
TATTOOFEST 30 Mr. Mike, Cologne-Ink, Niemcy – I Best of Saturday
Volker, Buena Vista tattoo Club, Niemcy – II Best of Saturday
Nick Baxter, USA
Mr. Mike, Cologne-Ink, Niemcy – I Realistic
Ulrich Krammer, Face The Fact, Austria
dortmund Marco, Vollgetintet, Niemcy
Sebo, Mystery Touch Tattoo, Austria Ulrich Krammer, Face The Fact, Austria
TATTOOFEST 31
w Niemczech) oraz pokaz Kelvina Kalvusa (wykraczający poza normę). Kelvin określa się mianem „mistyka, alchemistrza duchowej, artystycznej realizacji, jedności ciała i umysłu wyrażonej poprzez żonglowanie”. Także obejrzałyśmy sobie żonglowanie i wysłuchałyśmy towarzyszącemu mu wiersza a’la Miszcz Pawarotti aka Syntetic. W sobotę rozpoczęły się także konkursy tatuażu. Odbyły się one w czterech kategoriach Best Realistic, Colour, Crazy i Best od Saturday. Poziom prac było dość wysoki, a ku mojej uciesze mogłam z bliska obejrzeć kilka prac Ulricha Krammera z „Face the Fact”. Z nowo poznanych
tatuatorów, którzy przykuwali uwagę, bądź to pracami jakie powstawały w boksach, czy tymi prezentowanymi w konkursach warto wymienić: Mr. Mike’a z „Cologne Ink” i Mr. Halbstarka (on the road). W niedzielnych konkursach, czyli Best Asian, Black & White oraz Best of Sunday i Best of Show zaprezentowano również kilka ciekawych prac, a organizacja przebiegała znacznie sprawniej niż poprzedniego dnia. Zabrakło może trochę zakończenia konwentu z pompą, ponieważ z jednej strony udało się zgromadzić wszystkich tatuatorów i modeli na scenie, ale zabrakło publiczności. Po konkursach powtórzono jeszcze Do boju!
Tak się wozi w Niemczech Piłkarskie szaleństwo…
... udzielało się tatuatorom…
TATTOOFEST 32
Kelvin Kalvus i jego show
Szaleństwa Krysi w Lipsku
atrakcje sceniczne z piątku i soboty, i zaproszono na kolejną edycję. Biorąc pod uwagę poziom imprezy, międzynarodowy charakter, ilość tatuatorów i jakość pokazywanych tatuaży mam nadzieję, że uda nam się tam pojawić również za rok. Po odwiedzeniu Berlina, Frankfurtu i kilku pomniejszych niemieckich konwentów mogę śmiało stwierdzić, że impreza zasługuje na bardzo dobrą ocenę.
Zwycięzcy niedzielnych konkursów
Pozdrowienia dla zawsze uśmiechniętych chłopaków z Cyber Tattoo, Volkera i Simone oraz przesympatycznej Su z „Buena Vista Tattoo Club” a także nowopoznanych osób : ). Podziękowania także dla Słonia za świetną trasę z „Chorymi melodiami”!
Dziewczyny zdecydowanie bardziej przyciągały męska publikę
... objawiało się także w pracach: Victor, Hell Yeah Tattoos, Niemcy
Body painting
Ola
TATTOOFEST 33
Ottó
jest artystą z Węgier, kolejnej po Rosji, wylęgarni nietuzinkowych tatuatorskich talentów. Poznaliśmy się dzięki sąsiedniemu układowi boksów na ostatniej konwencji we Frankfurcie Nad Menem. Naszym kolejnym spotkaniem był już krakowski Tattoofest, gdzie nasz bohater zjawił się w towarzystwie swych rodaków. Ottó jest osobą o jasno sprecyzowanych i nieco wizjonerskich poglądach na wiele spraw, których treści nie udało nam się do końca zrozumieć. Mniejsza z tym, zajmijmy się jego tatuażami.
TATTOOFEST 34
Bam: Jak wyglądały twoje początki w zawodzie tatuatora? Ottó: Na pierwszy tatuaż zdecydowałem się po moich dwudziestych urodzinach. Tego samego dnia kupiłem swoją pierwszą maszynkę i zrobiłem sobie niezłego buraka. Pamiętam, że bardzo mnie bolało, więc nie skończyłem tego dzieła. To było 10 lat temu, od tamtej pory zdążyłem zmienić podejście do pierwszego, wykonanego przeze mnie tatuażu, nauczyłem się go lubić, ha, ha! Jakieś 2 lata po tym incydencie, pozwoliłem sobie na kolejny tatuaż. Był to skarabeusz i wizerunek słońca. Muszę powiedzieć, że osobiście nie mam zbyt wielu tatuaży. Spytasz dlaczego? Po pierwsze to boli, po drugie jest drogie, zostaje na całe życie, no i rodzice są przeciwni! W ogóle to nie lubię tatuaży, ha, ha! Bam: Co powiesz o procesie tatuowania? Z perspektywy tatuatora nie boli ;)... Ottó: Tatuowanie jest specyficznym procesem. Zaczyna się od pomysłu tatuatora i klienta, a poprzez technikę przeradza się w coś pięknego do podziwiania. Uwielbiam to! Bam: Sam zdobywałeś potrzebną wiedzę? Ottó: Byłem bardzo zajawiony tematem i wszystkiego nauczyłem się sam. Posiadałem swoich idoli wśród artystów z górnej półki, ale nie miałem prawdziwego nauczyciela. Bam: Wciąż poszukujesz swojego stylu czy podążasz jasno określoną ścieżką? Ottó: Nie szukam. Mój przyjaciel powiedział mi, że spośród tysiąca tatuaży bez problemu da się rozpoznać, który jest mojego autorstwa. Nawet pomimo, że nigdy nie starałem się robić tego inaczej niż inni. Każdy artysta patrzy na rzeczywistość pod innym kątem, więc tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak styl. Wszystkie one na swój własny sposób są odbiciem świata.
Bam: Jak wyglądały korzenie węgierskiej sceny tatuażu? Ottó: Scena tatuażu na Węgrzech powstała po upadku komunizmu. Tak samo jak u was. Rodziła się powoli, ale uważam, że osiągnęliśmy wysoki poziom. Jest wielu artystów, na których patrzę z podziwem, ale myślę że najbardziej na wymienienie zasługuje Boris. Jest idolem wszystkich. Bam: Jak dużą rolę przypisujesz rysowaniu? Ottó: Nie rysuję za dużo. Myślę, że dzięki temu nauczyłem się pracować freehandowo. Rysuję na skórze, a potem tatuuję. Bam: Masz jakieś szczególne zainteresowania poza pracą? Ottó: Interesuje mnie dużo różnych rzeczy, na większość z nich nie mam zbyt dużo czasu. Lubię historię, psychologię, teorie spiskowe, jak i te mistyczne na temat powstania świata. Wiesz, że Polacy i Węgrzy nie tylko są partnerami do szabli i szklanki, ale jesteśmy dwiema nacjami posiadającymi starożytny gen pochodzący od najstarszych mieszkańców naszej planety? To jest pewnie powodem, dla którego nasze kraje darzą się taką sympatią. Sympatia oznacza podobieństwo. Bam: Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o Węgrzech? Jakiego rodzaju uczuciami darzysz swój kraj? Ottó: Kocham mój kraj, on jest we mnie. Ciężko jest mi to opisać, gdyż jest to uczucie bardzo osobiste. Kocham swój dom, swój język i swoją kulturę. W nowoczesnym świecie narodowości nie mają znaczenia. Ja czuję się jak drzewo, a kraj jest moimi korzeniami. Wiele osób myśli, że jestem nacjonalistą. Po części jest to prawda, ale tylko w pozytywnym aspekcie. Kocham i szanuję wszystkie narody i kultury. Wiesz, że czakram serca kuli ziemskiej wypada na Węgrzech? Chciałbym podziękować za wywiad, mam nadzieję, że Polacy i Węgrzy będą potrafili znów się odnaleźć! Liczę na to!
„
www.redliontattoo.com Jest wielu artystów, na których patrzę z podziwem, ale myślę że najbardziej na wymienienie zasługuje Boris. Jest idolem wszystkich.
”
TATTOOFEST 35
TATTOOFEST 36
TATTOOFEST 37
Staram sie być coraz lepszy Carlos Rojas
to tatuator ze Stanów Zjednoczonych zamieszany w kolektyw o nazwie Sullen Clothing. Carlos, podobnie jak kilku innych tatuatorów, których sylwetki miałem okazję zaprezentować Wam wcześniej, jest twórcą projektów dla tej właśnie firmy. To także dzięki niej poznałem twórczość tego młodzieńca z Kalifornii. Czego możemy się po nim spodziewać? Na pewno dbałości o detale, formę i realizm. To jest właśnie to! Na co dzień można spotkać go w studio „Black Anchor Collective” w towarzystwie Nikko i Matta Hurtado. Zapraszam do zapoznania się z sylwetką tego utalentowanego dżentelmena. Bam: Witaj! Przedstaw się. Carlos: Cześć. Nazywam się Carlos Rojas. Mam 26 lat i pochodzę z Los Angeles, ale obecnie zamieszkuję pustynne tereny miasta Hesperia w Kalifornii. Tatuuję, maluję i ogólnie staram się tworzyć sztukę! Bam: Odkąd zacząłeś pracę jako tatuator, minęło już kilka lat. Jak wyglądają najważniejsze fakty z dotychczasowej historii twojego tatuowania? Carlos: Zajmuje się tym od 7 lat. Pierwszy tatuaż zrobiłem u znajomego kiedy miałem 15 lat i od tej chwili mocno się wkręciłem! Błagałem go o możliwość odbycia stażu. Zawsze odmawiał, ale ja byłem uparty i bardzo chciałem żeby nauczył mnie tatuować. Nie przestawałem drążyć tematu, coś zawsze intrygowało mnie w tej branży i w tym stylu życia. Już jako dzieciak dużo rysowałem, później w szkole starałem się to rozwijać. Pisałem liściki do koleżanek i nigdy nie mogłem się powstrzymać, żeby czegoś tam nie narysować, ha, ha. W szkole średniej już na poważnie zacząłem interesować się sztuką i brałem lekcje rysunku. To był już ten okres gdy miałem pierwsze tatuaże i marzyłem, by się tym zajmować. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że jestem raczej cichą, nieśmiałą osobą, więc nie było mi łatwo. Pierwsze studio, w którym TATTOOFEST 40
pracowałem było typowym street shopem prowadzonym przez i dla motocyklistów, miałem tam niezłą szkołę życia! Czasem było naprawdę ciężko! Dużo nauczyłem się dzięki mojemu przyjacielowi - Big Gusowi. Sam nie wiem, co on wtedy we mnie dostrzegł, ale faktem jest, że wiele mu zawdzięczam. W tamtych latach wzmocnił się mój charakter, nauczyłem się radzić sobie z różnymi typami ludzi. Byłem jak pisklę, które wykluwa się z jajka. Bam: Jaki jest twój ulubiony nurt w sztuce? Carlos: Kocham realizm, ale staram się jednocześnie doceniać różne rodzaje sztuki. Jeżeli chodzi o malarstwo, preferuję olej. Maluję od 2 czy 3 lat i po prostu nie mogę się od tego oderwać. Zacząłem zajmować się malarstwem, ponieważ czułem, że nie spędzałem mojego wolnego czasu wystarczająco produktywnie. Zainteresowałem się seminarium Jeffa Gogué’a w jego studio w Grants Pass w Oregonie. Myślę, że po weekendzie spędzonym tam, sztuka kompletnie mną zawładnęła! Od tamtej pory patrzę na rzeczywistość w zupełnie inny sposób, zwracam uwagę na detale, oświetlenie, kontrasty, kolory i tony. Bardzo pomogło mi to również w mojej codziennej pracy. Gdy zaczynałem, tatuowałem wyłącznie czarno-szare prace. Za każdym razem, gdy
„
ieważ Zacząłem zajmować się malarstwem, pon czułem, że nie spędzałem mojego nie. wolnego czasu wystarczająco produktyw
”
TATTOOFEST 41
Carlos Rojas
próbowałem działać w kolorach, efekty były dla mnie niezadowalające. Malarstwo dopiero otworzyło mi oczy na nowe możliwości, dzięki niemu nie boję się już używać ich w tatuowaniu. Wciąż uważam, że kolorowe prace są dużo bardziej wymagające, ale staram się podchodzić do nich „po malarsku”. Bam: Czy to prawda, że tatuowanie w kolorach daje więcej możliwości? Carlos: Nie jestem pewien czy to prawda. Są rzeczy, które możesz zrobić w szarościach, a próbując zamienić je na kolorowe, efekt nie będzie zadowalający. Podobnie w drugą stronę. Uważam, że szarości nadają tatuażom ponadczasowy wygląd, z kolei kolory jeżeli są dobrze położone, przykuwają oko. Używając odpowiednich barw, możesz budować określony klimat czy atmosferę. Kolorowe tatuaże wykonywane obecnie są dużo bardziej pociągające niż te wykonywane 10 lat temu. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć dokąd nas to doprowadzi. Bam: Co z technicznymi aspektami tatuowania? Carlos: Myślę, że jeżeli chcesz być solidnym tatuatorem, musisz być zarówno dobry technicznie jak i artystycznie. Czuję, że mam jeszcze dużo do odkrycia na obydwu polach, ale mam całkiem solidne podstawy.
TATTOOFEST 42
Bam: Jak wyglądają twoje postępy w kreowaniu swojego stylu? Carlos: Myślę, że mam swój styl. Nadaję wszystkiemu realistyczny wyraz, ale jetem też otwarty na nowości. Nie chciałbym utknąć w tej samej stylistyce i robić wciąż podobne rzeczy. Uważam, że to ważne aby być na bieżąco w tym, co dzieje się w tatuażu i sporo improwizować. Nigdy nie jestem w pełni zadowolony ze swoich prac, staram się być coraz lepszy. Bam: Gdzie szukasz inspiracji? Carlos: Inspiruje mnie wszystko. Lubię przebywać w towarzystwie ludzi zdeterminowanych do działania, którzy sprawiają, że sam jestem pełen motywacji. Bam: Mocno potatuowani ludzie. Myślisz, że jest jakaś granica pomiędzy tym co wygląda dobrze, a tym co jest już przesadą? Carlos: Ciężko powiedzieć. Myślę, że sam jestem dość konkretnie potatuowany i podoba mi się to. Gdyby ludzie nie lubili tatuaży, nie miałbym pracy! Myślę, że można mieć dużo tatuaży jeżeli tylko są ładne i estetyczne. Jeżeli byłyby jakieś granice, i gdyby nikt ich nie przekraczał, wszystko byłoby nudne. Interesujące jest obserwowanie co i gdzie ludzie sobie tatuują. Bam: Czym zajmowałeś się zanim poświęciłeś się karierze tatuatora?
Carlos: Robiłem dużo różnych rzeczy. Pracowałem w biurze, magazynie, w restauracji z fast foodem… To co robię teraz było okupione latami pełnymi poświęceń. Miałem zajęcie na pełen etat i tatuowałem po godzinach. Było ciężko. Przychodziły dni, gdy miałem wszystkiego dosyć i nie byłem zadowolony z moich tatuaży. Postanowiłem więc skupić się wyłącznie na tatuowaniu. Ciężko było porzucić komfort posiadania stałej pensji, bo zdarzało się czasem, że miałem klientów non stop, a później nadchodziło kilka dni bezczynności. Powodem, dla którego solidniej zabrałem się do pracy były również narodziny mojej córeczki. Kiedy się pojawiła i znalazła w centrum mojej uwagi, musiałem zapewnić jej wszystko. Sam nie miałem ciekawego dzieciństwa i nie chciałem żeby musiała przechodzić przez to co ja. Bam: Tatuowanie, malarstwo… Masz w ogóle czas dla siebie? Carlos: Zazwyczaj w wolnym czasie tatuuję przyjaciół lub rodzinę, maluję i przygotowuję projekty na następny dzień. Wszystko co robię oscyluje wokół tworzenia sztuki, poza tym staram się być także dobrym tatą. Bam: Którą z podróży najmilej wspominasz i gdzie jeszcze chciałbyś pojechać? Carlos: Byłem już w wielu miejscach, ale najbardziej chciałbym
odwiedzić Europę. Jest to jedna z rzeczy, którą muszę zrealizować przed śmiercią. Chcę tam popracować, pozwiedzać, zobaczyć muzea, spróbować lokalnego jedzenia i po prostu przeżyć coś nowego. Bam: Opowiedz o współpracy z Sullen Clothing. Carlos: Współpraca zaczęła się dzięki moim przyjaciołom Carlosowi Torresowi i Tomowi Bergowi, którzy już wcześniej tworzyli dla nich wzory. Bardzo podoba mi się to, co Sullen robi dla artystów. Jak dotąd zrealizowaliśmy wspólnie dwa projekty. Mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się ich jeszcze więcej. Bam: Słowo na koniec: Carlos: Chciałbym opowiedzieć trochę o „Black Anchor Collective”, gdzie pracuję z moimi przyjaciółmi Nikko Hurtado i Matem Hurtado. Jeżeli kiedykolwiek pojawicie się w tych rejonach, musicie tu zajrzeć. To coś zupełnie innego niż klasyczne studio tatuażu. Mamy tu galerię sztuki, w której wystawiamy prace swoje i zaprzyjaźnionych artystów, planujemy też organizować warsztaty i seminaria. To jest świetne miejsce do nauki! www.myspace.com/ carlosdementedimage
„
Lubię przebywać w towarzystwie ludzi zde terminowanych do działania, którzy sprawiają, że sam jestem pełen mo tywacji.
”
TATTOOFEST 43
TATTOOFEST 44
Carlos Rojas TATTOOFEST 45
SIMPSON j
z tego znacie Simpsona… Wyduszenie po zkę ilec chw za już k, c nadzieję, nci wię me m Już za mo ęło naprawdę wiele czasu, mania. Po raz pierwszy zaj ie sob o ń zda u kilk ia ośc dze jegom tworzy, jak i to co ma do powie le lat temu w Szczyrku. wie że docenicie zarówno to co no y” par j ące ńcz „ta ką bit od wą blo sza . zetknąłem się z jego na „blaszaku” w centrum miasta o neg jed do en jed l ma nie li Była to praca w ska Jak się potem dowiedziałem, Simpson podobnie jak duża część warszawiaków, jeździ tu zimą na „parapecie” i czasem zostawia po sobie pamiątkę. Drugie spotkanie miało miejsce już w Warszawie. Widok szablonu pokaźnych rozmiarów, przedstawiający powstańca warszawskiego zrobił na mnie duże wrażenie, gdyż wpisy wał się w historię miasta, będąc zarazem (przynajmniej dla mnie) wyrazem szacunku dla tych, którzy walczyli. Mój sprzeciw wzbudziło odbijanie go na odnowionej elewacji zabytkowego budynku, z czym do dziś nie mogę się pogodzić. Jednak udział Simpsona w oficjalnych festiwalach świadczy chyba o tym, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Tak jak w przypadku wszystkich art ystów prezentowanych w tym dziale, żywię wielką nadzieję, że niebawem uda nam się znowu spotkać przy ścianie, by strzelić wspólną produkcję. Dariusz Paczkowski ww w.3fala.art.pl
TATTOOFEST 48
N
a początku, w 2005 roku, gdy zaczynałem studia na warszawskiej ASP, kontakt z szablonem był dla mnie zwykłą zabawą. Dopiero z czasem ewoluowała ona w konkretny pogląd na świat - zarówno w podejściu do sztuki jak i w obserwacji rzeczywistości. Nie bez znaczenia było wtedy bliższe zapoznanie się z działalnością warszawskiej ekipy graffiti HXM. W ten sposób moje inspiracje krążące wokół malarstwa Edwarda Hoppera czy stylistyki pop artu i nie do końca poważnych prac Normana Rockwella, zostały skonfrontowane z agresywną formą wypowiedzi, jaką jest graffiti. Wyjście poza ramy obrazu i połączenie dwóch różnych stylistyk dało mi możliwość eksperymentowania z większą ilością materiałów. Dzięki temu znacznie łatwiejsze stało się chociażby czerpanie z klasycznych animacji Disney’a, które zawsze były dla mnie czymś nieporównywalnie bardziej wartościowym niż ich obecne, poprawiane komputerowo klony. Przekonania o trafności obranego kierunku nabrałem też zagłębiając się w tematykę streetu. Mając pewną wiedzę o tej formie wypowiedzi, uderzająca zaczęła być dysproporcja pomiędzy prawdą o cholernym „wandalizmie”, a tym, co słyszy się o nim w mediach. Automatycznie zaczęły nasuwać się pytania krążące wokół tego tematu, które następnie zaczęły rozszerzać się o kolejne zagadnienia. Szukanie odpowiedzi zaczęło być równie uzależniające co dłubanie nożykiem w papierze podczas wycinania szablonu. Żeby przynajmniej częściowo przedstawić możliwości jakie daje (nie tylko mi) sztuka ulicy i co obecnie motywuje mnie do malowania, posłużę się cytatem z książki Naomi Klein „No Logo”:
TATTOOFEST 49
ą W takiej sytuacji najlepszą form roto „wyw być odpowiedzi wydaje się na moż e gdzi , ulicy na ść łalno wa” dzia y powiedzieć to, o czym nie usłyszym moż ątku pocz na ana Opis . w mediach rów liwość wykorzystywania charakte a niez animacji Disneya, którego firm w wątpliwie stała się jednym z potentató ie użen posł na mi ala pozw medialnych, ch się jego językiem w zupełnie inny z prze iane widz prze to celach niż było obrakoncern. Na podobnej zasadzie się bianie billboardów czy ścian stało panuna dzi owie odp ą form ą kaln rady stre jący porządek. Czy mowa jest o jakiś w je y łącz fiti graf czy arcie et ęszcz idea ysu, ni Kryz strze o prze lkieg ia Wie ie skan „W czas sposób chęć odzy a konświat z prze ej czon łasz śliwego, stabilnego społeczeństw zaw j skie miej mach, ta rola sumpcyjnego, odmalowywana w rekla wielkich korporacji, któr ych ukry ryka Ame nów ci istoś zyw rzec ej nasz iu wywoływała oburzenie milio wan w kreo tym w sca miej deakło na ie zabr wan ych nów, dla któr (chociażby poprzez wpły ciwnileśnie o dobrobycie. Powstał ruch prze cyzje polityczne), staje się znacznie za waków reklamy, którzy atakowali ją nie czna wraz ze zdominowaniem wido piej becny odliwą metaforykę, lecz jako wszecho naszych ulic. Ten ostatni bastion woln zneomic ekon emu syst go symbol wadliwe jęty przez reklamy ostatecznie prze ści, owadzał y w rogo. To nie reklamowe obrazki dopr został zdegradowany do czegoś cieństwo okru lecz i, pasj j ludzi do szewskie alnego śmietnika, dominując wizu u dzaj reprezenni. jawnie fałszywej obietnicy, którą nad wszystkim w miejskiej przestrze ego Snu, ński ryka Ame towały - kłamstwo l informacyjny i drastyczną koopo Mon cyjny styl widać wedle którego radośnie konsump mercyjną ingerencję w miasto ystkich wsz dla y ępn dost życia nadal był w Warszawie, co dla wielu tety nies r. „Ballyoju. (...). Redakcja czasopisma z 1929 ciągle jest świadect wem jej rozw ym roku ytow szcz w hoo” (1.5 mln nakładu t osoby analizujące temat głęmias Nato robione ację, 1931), któr y m.in. zamieszczał prze biej, uważają za nienormalną sytu nie żeby ów, elnik zną czyt dłąc nieo ący będ cy, reklamy, zachęcała zkań mies aby lecz chu, śmie ze eść iu odni a rżen na praw li i miel tawa poprzes częścią miasta nie billboardy le nie wca ych któr , wień dsta wyszli na ulice i sami zaatakowali prze do się y demalując po nich”. muszą mieć ochoty oglądać. Kied istizji, telew e dani oglą na się jemy cydu ze dobr dość y wia iędz dsta pom prze t ienie cyta y zum Powyższ nieje niepisane poro eciwu, da oglą na stro a Jedn ją. stac znaną formę obywatelskiego sprz a odbiorcą . Dzisiaj porcję która narodziła się już 80 lat temu film, ale w zamian zgadza się na adbu aci post w ptuje akce nie tego ak jedn i ma to swoją kontynuację Jeśl reklam. w dużym stingu, street artu czy graf fiti, które za telewizora. Sytuacja ulega włąc nie odów co ulicę. stopniu wyrosły z tych samych pow zmianie, kiedy wychodzi się na iaj dzis i że lę, ba Myś trze 30. m, lat z rekla my ataki na rekla Żeby nie oglądać setek nas rzeTen mi. ocza tymi knię zam z każdy kto obserwuje otaczającą by chodzić się w nią zeczywistość odczuwa, że wkradło argument nabrał szczególnego znac mukład niejsyw agre z cora i encj jakieś zakłamanie. Banalny przy ekw nia w kons muzycziczną zyka. Niezależnie od preferencji szego wdzierania się w sferę publ orca odbi ący , agaj imów wym teleb ziej od : bard y racji każd , gene ej nych reklam now główzdaje sobie sprawę, że w mediach ch billboardów po tych malo omy ruch o słucha jących nego nurtu nie usłyszy tego czeg wanych na chodnikach i pokr ywa pytanie, ć zada na Moż on i jego znajomi. nki lub autobusy. Oczywiście budy całe utwory galgdzie podziały się w rozgłośniach nie tłumaczy to każdej formy niele dance Cree ołu zesp ” typu „For tunate Son działań ulicznych. Często są one nych iaływanie goś Clearwater Revival, któr ych oddz celem samym w sobie bez jakie rządów? yce polit w n są też ak Jedn . kazu prze doprowadzało do zmia ego retn konk ałki nie w. Czyżby nowe zaangażowane kaw efektem opisanych wyżej problemó lat? 40 ed sprz te były już tak dobre jak hip-hop, Wątpliwe. Lubiany (czy też nie) aż kipi w swoim niekomercyjnym wydaniu ww w.simpson00.com ryki jareto nnej woje anty czy ej od polityczn z jakiejkościowo bijąc na głowę wyprane ta. Cen 50 ry utwo i treśc szej kolwiek głęb
TATTOOFEST 50
e i s dobrze” w a B ” xEmilx pochodzi ze Szwecji, która jest dla mnie ostatnio „kopalnią tatuatorskich talentów”. Wykonuje on głównie kolorowe tatuaże w klimacie crazy/newschool/ graffiti. Na uwagę w jego pracach zasługuje perspektywa i sposób w jaki dobiera kolory. Analizując przykład Emila, jak i wielu innych tatuatorów młodego pokolenia, możemy być pewni, że tatuaż jako gałąź sztuki ma jeszcze sporo kart do odkrycia. Jest to budujące z uwagi na ilość osób, które uważają tatuowanie za zjawisko od lat zjadające własny ogon. Tym bardziej miło jest obserwować w akcji „nową szkołę”…
TATTOOFEST 54
Bam: Kim jesteś i co robiłeś zanim zacząłeś tatuować? xEmilx: Jestem zwykłym dzieciakiem z małego miasta w Szwecji. Zazwyczaj spędzam czas rysując, tatuując lub dłubiąc w moich samochodach. Kiedy byłem młodszy, miałem spore problemy z adaptacją w społeczeństwie. Byłem niegrzecznym chłopcem… Bam: Jak w takim razie doszedłeś do tego, że mógłbyś wykonywać zawód tatuatora? Jak to się zaczęło?
xEmilx: Poznałem gościa, który się tym zajmował i wkręcił mnie w ten biznes. Wcześniej nie uważałem, żeby tatuowanie było zawodem. Moje początki były trudne, choć od razu wiedziałem, że jest to coś co mógłbym robić całe życie. Bardzo starałem się wykonywać jak najwięcej prac i uczyć się coraz więcej nowych rzeczy. Pierwszy tatuaż zrobiłem sobie sam na nodze, więc nigdy nie zapomnę jak to się zaczęło. Dziś są to bardzo fajne wspomnienia. Co ciekawe, większość moich pierwszych klientów to ludzie, z którymi po dziś dzień mam
dobry kontakt, część z nich wciąż wraca po nowe prace. Zawsze traktowałem tatuowanie poważnie i wykorzystywałem każdą okazję, by zadawać doświadczonym artystom setki pytań. Na początku, przez kilka miesięcy robiłem tylko prace oparte na konturze, chciałem nauczyć się robić go solidnie. Do tej pory uważam, że jest to sprawa podstawowa. Zawsze można podkręcić kolory, ale jeżeli zepsujesz kilka kresek to już nie ma drogi powrotnej. Później stopniowo zacząłem
uczyć się cieniowania, by ostatecznie przejść do koloru. Najważniejsze jest żeby umieć uczyć się na własnych błędach. Bam: W jaki sposób rozwinął się twój styl? xEmilx: Zawsze podobały mi się klimaty newschool i graffiti, ale nie przyszło mi do głowy, że mogę tak tatuować dopóki nie poznałem Jesse Smitha. Zawsze podziwiałem prace Electric Picka, Dave’a Knighta i Craiga Driscolla, ale nie mogłem pojąć jakim sposobem oni robią te niesamowite projekty.
TATTOOFEST 55
Momentem zwrotnym była chwila, gdy usłyszałem od Jesse Smitha: „Rysuj tak, żebyś się dobrze bawił”. Coś zaskoczyło, pomyślałem, że to ma sens! Zacząłem inspirować się bardziej malarstwem i rysunkami niż tatuażami. Wciąż się uczę i mam jeszcze długą drogę do pokonania, ale nie boję się tego wyzwania. Wciąż jestem młody i wiem, że sporo przede mną. Mój styl będzie się rozwijał. Bam: Czy podobnie jak wielu innych tatuatorów jesteś „królem airbrusha”? A może wolisz malarstwo? xEmilx: Właściwie to nie tworzę niczego specjalnego poza projektami moich tatuaży. Próbowałem kiedyś bawić się airbrushem i akrylami, ale nauczenie się tego wymaga zbyt długiego czasu. Poza tym, codzienne rysowanie skutecznie pożera mój wolny czas, więc nie mam go na tyle, żeby uczyć się malować obrazy.
www.myspace.com/xpunisherx
Bam: Jak z twojej perspektywy prezentuje się szwedzka scena tatuażu? xEmilx: Myślę, że jest całkiem porządna. Mamy paru dobrych artystów tworzących customowe rzeczy. Z punktu widzenia klienta, na pewno jest świetnie.
TATTOOFEST 56
Jeżeli chodzi o spojrzenie z perspektywy tatuatora, myślę że mamy tu tyle samo domowych szkodników jak wszędzie indziej. Bam: Opowiedz o studio, w którym pracujesz, kto tatuuje tam poza tobą i jaki wpływ ma na ciebie praca z innymi tatuatorami? xEmilx: Pracuję w „Fisheye Ink” w Karlstad. Moim szefem i właścicielem studia jest Jimmy Lajnen, jednocześnie jest on moim najbliższym przyjacielem. Jest wymarzonym współpracownikiem, a ponieważ obaj tworzymy w podobnym stylu, mamy między sobą takie małe, zdrowe współzawodnictwo. Staram się każdy mój tatuaż zrobić lepiej niż zrobiłby to Jimmy. Doza przyjacielskiej rywalizacji jest dobra dla mojego ego. Wciąż mam wrażenie, że jeśli choć jednego dnia wrzucę na luz, to mój konkurent skopie mi tyłek. Bam: Wyjazdy, imprezy, nowopoznani ludzie… Gdzie i z kim bawiłeś się najlepiej? xEmilx: Ciężko powiedzieć, może w Richmond z Jesse Smithem i ekipą „Lucky 13”. Super było też w Calgary razem z ekipą „Strange World Tattoo”. Niebawem znów wybieram się do Calgary, popracować w „Blackbird
Tattoo” razem z Carrie i jej załogą. Będzie nieźle! Bam: Co oznacza dla ciebie bycie Straight Edge? xEmilx: Myślę, że jest to po prostu sposób na bycie skupionym na tym, co jest w życiu ważne. Utrzymuję swoje ciało wolne od wszelkich uzależniających substancji
i w ten sposób jestem stale zdolny do tego, aby dawać z siebie tyle, ile tylko się da. Bam: Okej. Chciałbyś coś dodać? xEmilx: Ufam, że tatuaż będzie się wciąż rozwijał, a ludzie będą wciąż próbować nowych rzeczy i stawiać sobie poprzeczkę coraz
wyżej. Myślę, iż dzięki temu raz na zawsze skończymy ze złą renomą tej branży, którą zawdzięczamy scratcherom. Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie wybierać tworzących sztukę artystów, nie tylko rockowy styl życia, który z nieznanych mi przyczyn przytknął do wielu ludzi w branży.
TATTOOFEST 57
ww w.myspace.com /jranno * ww w.jr anno.com
J Ranno to dobrze znany w Stanach Zjednoczonych tatuator wykonujący prace w stylu traditional. W przeciwieństwie do wielu artystów tworzących tatuaże w tej stylistyce, jest jednocześnie człowiekiem o niezwykle otwartym spojrzeniu, szukającym spełnienia poprzez różnorodne środki wyrazu. J zasłynął jako jeden z tatuatorów tworzących ekipę Brandona Bonda „All or Nothing”, po czym postanowił ochłodzić i uspokoić nieco klimat odnajdując swoje miejsce w „Holeshot Tattoo” w Massachusetts. Bohater poniższego artykułu jest niezwykle ciepłym i inteligentnym człowiekiem, a najlepsza puenta, która pojawiła się w mojej głowie po przeczytaniu całości po raz pierwszy, brzmiała: „Chciej więcej, rób więcej i nigdy nie bądź do końca usatysfakcjonowany”.
Bam: „Traditional to nuda, widziałem to już sto razy, nic w tym twórczego”. Jak odpowiedziałbyś na takie zarzuty? J Ranno: Owszem, jest to dość popularna opinia. Każdy zdaje się być porwany tym boom’em na realizm i wygląda na to, że traditional zaczyna ustępować mu miejsca. Oczywiście nie ma co się kłócić ze zdaniem ludzi. Bardzo podobają mi się realistyczne prace i sam lubię wprowadzać elementy realizmu do mojej twórczości. Zgadzam się co do tego, że nikt nie chce już oglądać tego samego wzoru Sailora Jerry’ego, odgrzewanego po raz setny. Mimo to, staram się postrzegać traditional bardziej jako sposób przekazu, posługujący się wyraźnymi liniami
i uproszczoną formą, który można zaadaptować właściwie do każdego obrazu. W mojej opinii, dzięki tym dwóm czynnikom powstają bardzo mocne, wyraziste tatuaże. Bam: Każdy tatuator pracuje inaczej, inne są inspiracje, inny styl, inny sposób podejścia do projektów. Jak to wygląda w twoim wykonaniu? J Ranno: Jestem prawdziwym poszukiwaczem zdjęć. Z pewnością spędzam więcej czasu szukając dobrego odwołania, niż malując czy tatuując. Jeżeli chodzi o inspiracje, tematyka jest niewyczerpalna. Interesuje mnie tyle różnych rzeczy, że ograniczenie stanowi tylko moja wyobraźnia. Maluję martwą
Podziwiam tatuatorów, którzy podchodzą do swojej pracy poważnie i starają się z ogromnym zaangażowaniem. Ciągle mam wrażenie, że ja sam nie pracuję wystarczająco dużo.
TATTOOFEST 58
”
naturę, portrety, tradycyjne tatuażowe motywy, „Japonię” i wiele innych, zupełnie odmiennych rzeczy. Przyznam, że ostatnio bardzo inspiruję się właśnie sztuką orientalną. Nie jestem jeszcze w tym dość dobry, ale czuję iż nadszedł czas skupienia się bardziej na tym temacie. Kocham ten styl za to, że niesie dużo treści i symboliki, z czego zdałem sobie sprawę dopiero niedawno. Teraz czuję jakbym wcześniej jedynie skrobał po powierzchni tematu, który jest niezwykle rozległy. Bam: Jakich tatuatorów najczęściej podpatrujesz? J Ranno: Podziwiam tatuatorów, którzy podchodzą do swojej pracy poważnie i starają się z ogromnym zaangażowaniem. Ciągle mam wrażenie, że ja sam nie pracuję wystarczająco dużo. Bardzo miło jest widzieć świetnych artystów robiących niesamowite prace, którzy nie stracili tego „głodu” rozwijania się. Nieustająca chęć bycia lepszym jest dla mnie ostatecznym sukcesem. Bam: W jakim studio obecnie pracujesz? J Ranno: „Holeshot Tattoo”. Jest to świetne miejsce. Właściwie tatuuję tam ja i jeszcze jeden gość. Studio jest położone w zachodnim Massachusetts, w małym studenckim mieście. Wygląda jak restauracja urządzona w staromodnym stylu. Pracuję tam od ponad roku i to dla mnie dość długi czas jak na jedno miejsce, ale naprawdę podoba mi się tam. Mam bardzo dużo swobody jeżeli chodzi o realizację moich projektów, mogę podróżować i ogólnie robię co chcę i kiedy chcę. Bam: „All or Nothing Tattoo”. Jak oceniasz ten epizod i rolę jaką w twoim życiu odegrało najbardziej znane studio w Stanach? J Ranno: To było niezłe doświadczenie. Praca tam nauczyła mnie bardzo dużo. Ludzie byli świetni i niezwykle utalentowani, a studio zawsze tętniło życiem, co w pewnym momencie stało się uciążliwe. Pewnego dnia po prostu poczułem, że się wypalam, tatuowałem za dużo. Ostatecznie przeniosłem się na północ z powodów rodzinnych i potrzebowałem dwóch miesięcy wakacji, żeby naładować baterie. Zauważyłem, że każde miejsce, w którym pracuję ma jakąś swoją popularną stylistykę. W Atlancie wszyscy kochają prosty kolorowy styl, więc czułem się tam jak ryba w wodzie. Czasem brakuje mi tego, ale tu na północy mam poczucie, że jestem w domu. TATTOOFEST 59
Bam: Twoje ulubione medium poza tatuowaniem to… J Ranno: Na pewno malarstwo oleje, akryl, akwarele. Są świetne w uzyskiwaniu odmiennych rezultatów. Z czasem stałem się dość biegły w posługiwaniu się każdą z tych technik. Ponadto lubię bawić się bardziej rzemieślniczymi rzeczami - spawaniem, rzeźbieniem, fotografią. Sprawia mi to dużo frajdy. Staram się być kreatywny na wiele sposobów i używać wszystkiego, co wpadnie mi w ręce. Bam: Twój najdziwniejszy klient… J Ranno: Była jedna sytuacja, która mnie przeraziła. Tatuowałem kiedyś napis pewnej kobiecie na biodrze. Było to imię jej zmarłego dziecka. Tatuaż był skończony, a ona spytała mnie: „Wyglądam teraz sexy?”. Nic nie powiedziałem, zatkało mnie. Bam: Czy jest jakaś profesja, która mogłaby pasjonować cię w podobny sposób co tatuowanie? J Ranno: Myślę, że chciałbym zostać sprzedawcą antyków. Kocham stare śmieci i gdy nie pracuję zazwyczaj nawiedzam lokalne sklepy z antykami. Wydaje mi się, iż jest to interesująca robota, podobna do tatuowania - codzienne oglądasz coś innego, chyba dzięki temu tak lubię tatuować. Bam: Jedzenie. Jak wiemy jest to bardzo ważna część życia. Jak nazywa się twoja ulubiona potrawa? J Ranno: Sushi. Spędzam bardzo dużo czasu w sushi barach i opijam się sake. Jestem raczej chudzielcem i nie jem dużo, ale gdy wychodzę na sushi zawsze zjadam obrzydliwie wielkie ilości jedzenia. Bam: Co robisz dla rozrywki? J Ranno: Jestem typem pustelnika. Nie wychodzę za często, nie lubię alkoholu (oczywiście poza sake) i nie jestem specjalnie towarzyski . Większość czasu spędzam kręcąc się po domu. Poza tym lubię postrzelać z karabinu, pobawić się z moim szczurem, pojeździć Vespą, pograć na banjo, poczytać Kurta Vonneguta i pograć w Scrabble z moją dziewczyną. Staram się też odwiedzać moją rodzinę, kiedy tylko mogę. Bam: Chciałbyś coś dodać? J Ranno: Nie miałem jeszcze okazji podróżować po Europie, ale próbuję zorganizować jakiś wyjazd. Mam nadzieję, że w tym roku będę w stanie to zrealizować. Jeżeli ktoś jest właścicielem studia, w którym mógłbym się zatrzymać, nie pogniewam się jeżeli dostanę maila. TATTOOFEST 60
„ Nieustająca chęć bycia lepszym jest dla mnie ostatecznym sukcesem.
”
TATTOOFEST 61
fot. Thomas Braun
Melinda nieco różni się od klasycznych piękności pojawiających się na naszych okładkach. Raczej nie zobaczycie jej wciśniętej w różowy gorset, już szybciej z twarzą zasłoniętą chustką i koktajlem mołotowa w ręce ;). Nasza Kudi pochodzi z mojego, ostatnio ulubionego kraju, czyli Niemiec, więc bardzo prawdopodobne jest, że niebawem spotkamy się na jednej z tamtejszych imprez. O Melindzie można dowiedzieć się sporo po przestudiowaniu jej wszystkich tatuaży, które są swojego rodzaju zapisem wydarzeń mających miejsce w jej życiu. Poza tym, że sporo o niej mówią, wyglądają na prawdę dobrze… TATTOOFEST 64
fot. Josephine Roloff
Krysia: Przedstaw się i opowiedz co najpierw pojawiło się na twojej skórze. Melinda: Hej! Nazywam się Mel Riot i pochodzę ze Wschodnich Niemiec. Pierwszy tatuaż wykonano mi gdy miałam 13 lat. Teoretycznie miał to być tak zwany „bio tatuaż”. Były one bardzo popularne w tamtych czasach i podobno miały za zadanie znikać po kilku latach, ale nie znikają! Jedyna różnica jest taka, że kolor robi się brzydszy. Kilka lat później zaczęłam przykrywać tą małą obrzydliwość na moim ramieniu. W tamtym czasie byłam już pyskatą punkówą. Lubiłam kłopoty, uczestniczyłam w antyfaszystowskich demonstracjach, nie obchodziły mnie zasady czy szkoła… Krysia: Większość twoich tatuaży ma charakter ideologiczny, wyjaśnij nam o co walczysz? Melinda: Już jako bardzo młoda osoba byłam zafascynowana ruchem Straight Edge. Chciałam mieć pełną kontrolę nad własnym ciałem, nie lubiłam być uzależniona od niczego. W pewnym momencie zdecydowałam, że nadszedł już czas żeby przejść na drugą stronę i zrobiłam to. Nie jem mięsa od ponad 10 lat, a od kilku jestem weganką, walczę o prawa zwierząt, a moją pasją jest zmienianie świata. Chrzanię ludzi noszących futra i wszystkich, którzy wykorzystują zwierzęta, ja chcę być wolna od okrucieństwa i nie chcę żeby zwierzęta umierały dla mnie. Moje tatuaże odzwierciedlają historię mojego życia i wszystkie rzeczy, które są w nim najważniejsze. Mam na sobie sporo politycznych tatuaży, jak dwójkę antyfaszystowskich bojowników na moich nogach, postać Animal Liberation na prawej ręce, zegarek z X-em i sxe’ową dziewczynę. Ogólnie jestem mieszanką, w której skład wchodzi punk, hardcore, skateboarding i zadymy.
fot. Thomas Braun
Krysia: Opowiedz o artystach, u których się tatuujesz? Melinda: Dorastałam w małym miasteczku Finsterwalde oddalonym o zaledwie 5 minut drogi od mojego ukochanego studia tatuażu. Większość prac robili mi Matthias Böttcher i Sebastian Domaschke. Kocham tych chłopaków. Są świetnymi artystami jak i super przyjaciółmi, ich studio obecnie znajduje się w Berlinie. W tym momencie tatuuję się również u Andre ze studia „Sign of Liberty” z Berlina i u Adriaana z „Kreuzstich Tattoo” również z Berlina. Krysia: Jakie masz plany na najbliższy czas? Melinda: Studiuję na wydziale socjalnym. Za rok skończę studia i chciałabym zacząć pracować na ulicy i pomagać dzieciakom takim samym jak niegdyś byłam ja, bez marzeń i celów w życiu, które piją by uciec od trosk i problemów. Jestem stworzona do tej pracy, tak samo jak moja mama, która również jest pracownikiem socjalnym. Uwielbiam ją. Zawsze akceptowała mnie taką jaką byłam. Dziękuję mamo! Ostatnio sporo zajmuję się modelingiem. Całe życie starałam się pomagać ludziom, postanowiłam w końcu zrobić coś całkowicie dla siebie. Pokochałam sesje zdjęciowe, przysparzają mi dużo radości. Mam też dzięki temu okazje podróżować i poznawać nowych ludzi.
TATTOOFEST 65
TATTOOFEST 66
Tatuaż wykonał Matthias Böttcher (Lowbrow Tattooparlour, Berlin)
Tatuaż wykonał Matthias Böttcher (Lowbrow Tattooparlour, Berlin)
fot. Thomas Braun
Tatuaż wykonał Sebastian Domaschke (Lowbrow Tattooparlour, Berlin)
fot. Josephine Roloff
Tatuaż wykonał Matthias Böttcher (Lowbrow Tattooparlour, Berlin)
Krysia: Co cię najbardziej cieszy? Melinda: Kiedyś była to jazda na deskorolce, to były bardzo zabawne czasy! Później zaczęłam coraz bardziej wnikać w scenę hardcorową. Ciągle w tym siedzę i uwielbiam koncerty, a najbardziej lubię być w samym centrum mosh-pitu! Ogólnie bardzo dużo się śmieję, kocham moich przyjaciół, zwierzęta i ludzi, którzy sprawiają, że życie jest warte tego żeby je przeżyć. Uwielbiam też sztukę i odkrywanie nowych rzeczy, nie umiem usiedzieć w jednym miejscu!
Krysia: Ostatnio bardzo często bywam na niemieckich konwentach tatuażu, coraz lepiej znam tamtejszą scenę i ludzi, co ciekawego powiesz mi o was - Niemcach? Melinda: Nie mam specjalnie dużo informacji na temat niemieckiej sceny tatuażu. Dorastałam w maleńkim miasteczku w okolicy świetnego studia, któremu byłam wierna. Słyszę dużo różnych rzeczy o scenie tatuażu w Niemczech. Myślę, że jest u nas sporo świetnych artystów, tak samo jak i nieciekawych.
www.myspace.com/xmelindaxconradx fot. Micha (Ms Photography Berlin)
fot. Josephine Roloff
Krysia: Opowiedz o swoich podróżach, masz wytatuowanego Big Ben’a i chyba wieżę Eiffla? Melinda: W zeszłym roku, jeden z moich znajomych niespodziewanie spytał mnie czy nie chciałabym lecieć z nim do Londynu. Bedąc na miejscu, oglądałam mnóstwo pamiątek w sklepach i pomyślałam: „co mi z małej statuetki stojącej na półce i zbierającej kurz?”. Zamiast kupić figurkę, wytatuowałam sobie Big Ben‘a. W czerwcu tego roku byłam w Paryżu skąd również coś przywiozłam - wytatuowaną wieżę Eiffla. Można powiedzieć, że kolekcjonuję pamiątki na własnym ciele.
TATTOOFEST 67
Tofi, In k
-Ognit
TATTOOFEST 70
o, Ryb
nik
Rogal, Jazz
o, Poznań
Rogal, Jazz Tatto
Tattoo, Poz
nań
, Niuans, Toruń
Jan Maciej Bojko
Kamil Mocet
, Kamil Tatto
o, UK
TATTOOFEST 71
Edek, Kult, Krak
ów
ń
oru s, T
Jan
M
j acie
uan , Ni
ko
Boj
TATTOOFEST 72
, Kraków
th Circle
Deadi, 9
Deadi, 9th Circle, Kraków
Tofi, Ink-Ognito, Rybnik Ĺ„
o, Pozna
azz Tatto
Rogal, J
Kosa, Art Line, Rybnik
TATTOOFEST 73