Biuletyn grudzień15

Page 1

BIULETYN AMBASADA RP W SANTIAGO

Każdy może być kreatywny wywiad z Katarzyną Goździkowską CHILE SAMO O SOBIE Franciszek Sidor KIEDY PRZESTAJĘ GRAĆ, ZACZYNAM SIĘ WSPINAĆ Zdzisław Czarnecki 1


DZIEŃ INNY NIŻ WSZYSTKIE en dzień nie zaczął się dobrze. Gazeciarz rzucił gazetą rano tak, że ta wisiała na drzewie i nikt nie był w stanie jej znaleźć. Pies z miną „zemsta mściciela” zakopał w ogrodzie moje skarpetki, pewnie dlatego że jadłam wczoraj lody i nie chciałam się z nim podzielić. Córka ma lat naście i przechodzi okres „burzy i naporu”. A co to oznacza nie muszę nikomu tłumaczyć. Akumulator w samochodzie odmówił posłuszeństwa, a w mikro okazało się, że mam nie naładowaną kartę Transantiago. Na spotkaniu świątecznym w La Monedzie złamał mi się obcas. Nie mam na nic czasu, może tylko na lekturę fragmentów Witolda Gombrowicza, który pisze „Jeśli ten kto w Chile dojechał do Pacyfiku może przysięgać, że dotarł do końca świata – to w Santiago ma się wrażenie, że się jest w „osobnym miejscu świata”, gdzieś na osobności.” Co prawda chodziło mu o Santiago del Estero w Argentynie, ale na niego zawsze mogę liczyć. Prezenty kupiłam, ale jeszcze nie każdemu, chińskie lampki świecą na choince, ale też nie wszystkie. Jest ponad 30 stopni Celsjusza, a na niebie żadnej chmury. Za chwilę święta. Zachód słońca jest szkarłatny. Zasypiam, patrząc na światła tego intrygującego miasta.

T

W imieniu własnym i całego zespołu Ambasady RP w Santiago chcę życzyć Państwu pogodnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Aleksandra Piątkowska, Ambasador RP w Chile

2


Wydawca Ambasada RP w Santiago Zespół Jacek Piątkowski (redakcja, layout, skład, produkcja)

4 12 16 20 22 26 30 34

Kreatywność -

jacek.piatkowski@msz.gov.pl

wywiad z Katarzyną Goździkowską

Monika Trętowska (dziennikarz)

Valparaiso - miasto na wzgórzach

monika.tretowska@gmail.com

Lucyna Gromadzka

Mariusz Michalak (zdjęcie na okładce)

Wino bez stereotypu

michalak.mariusz@gmail.com

Adam Pawłowski Mar del Plata 2055

Kocham Katsiarynę i Ptasie Mleczko

Providencia Santiago

Marinho Ubidia Chile samo o sobie

(0056-2) 2 204 12 13

Franciszek Sidor Po co ja to robię?

santiago.msz.gov.pl

Zdzisław Czarnecki Polskie wyprawy andyjskie Radosław Smyk

santiago.embajada@msz.gov.pl

Przegląd prasy Chile o Polsce i Polakach facebook.com/ambasadachile

36

Biblioteka czeka

38

Muzyka 2000

42 44 48

Miriam Krawczyk twitter.com/PLenChile

Monika Trętowska „Popiół i diament”

flickr.com/photos/plenchile

Maja Mrozowska santiago.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/ newsletter/

Odrobina świątecznej magii Izabela Woźniak Torty od politologa Dominika Mórawska 3


K

KREATYWNOŚĆ Katarzyna Goździkowska jeszcze kilka lat temu zakładała garsonki i chodziła po korporacyjnych korytarzach. Później pomagała kobietom w Gwatemali i Nikaragui otwierać mikrofirmy. Dziś jeździ na rowerze i ma głowę pełną pomysłów. Jest jednym z uczestników bieżącej edycji Start-Up Chile. Tekst: Jacek Piątkowski, Zdjęcia: Mariusz Michalak, Make-up: Mike Bazer

4


5


Jesteś z wykształcenia prawnikiem? Tak, studiowałam prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a potem skończyłam aplikację adwokacką. Pracowałaś w tym zawodzie? Zaczęłam w kancelarii prawniczej w Warszawie, później wyjechałam do Hiszpanii. Tam w jednej z dużych międzynarodowych firm odzieżowych, pracowałam w dziale prawnym, gdzie zajmowałam się ochroną znaków towarowych. To znaczy? Tropiliśmy firmy, które nawet nieświadomie naruszały prawo, produkując produkty podobne do naszych. To były potyczki o logo, o wzory przemysłowe. Firma miała taką politykę, że wszystkie podróbki, które znajdowaliśmy na terenie Europy, miały być bezwzględnie niszczone. Zaczęłam interesować się tym, jak to robią inne firmy, tyle przecież się mówi o społecznej odpowiedzialności biznesu. Pomyślałam, że może te rzeczy powinny zostać komuś oddane, komuś kto ich po prostu potrzebuje. Może w Afryce, może w Ameryce Środkowej? Patrzyłam na te tony nowych ubrań, butów, z których nikt już nie mógł skorzystać i zastanawiałam się co mogę zrobić żeby to zmienić. Wiesz jaki jest stereotypowy wizerunek prawnika w dużej korporacji? Wiem (śmiech). Już na studiach w Polsce dla prawie wszystkich studentów szczytem ambicji była praca w najlepszej kancelarii prawniczej w centrum Warszawy. Wszyscy mieliśmy potrzebę udowodnienia sobie, że jesteśmy lepsi niż inni. Trafiłam na wyścig szczurów, w którym źle się czułam. Nie chciałam pracować w firmach, gdzie na korytarzu rozmawia się tylko na temat tego jak zarobić konkretną kasę, a następnie w jaki sposób ją wydać. Zaczęła we mnie kiełkować myśl, żeby zacząć robić coś zupełnie innego. To nie jest takie proste. To prawda. W Hiszpanii poznałam kolegę, który pracował jako konsultant w firmie inwestycyjnej JP Morgan. Ten zawód ma chyba jeszcze gorszy wizerunek niż prawnik w

6


7


korporacji (śmiech). Pracował tam już cztery lata i w pewnym momencie stwierdził że niczego nowego się nie nauczy i że ta praca nie sprawia mu żadnej satysfakcji. Po wielu godzinach rozmów, uznaliśmy że chcemy robić w życiu co innego i w jednej chwili zrezygnowaliśmy z naszych intratnych posad. On założył organizację pozarządową (NGO), która zaczęła prowadzić księgarnię w Madrycie, w której książki kosztują tyle ile klient zdecyduje się za nie zapłacić. Nie wierzyłam na początku w tą ideę, ale okazało się że pomysł wypalił. Książki dostawaliśmy albo od samych czytelników albo od firm, które w ten sposób chciały budować swój wizerunek. Dziś działa już pięć takich księgarni i biznes się opłaca. Zaczęłam pomagać najpierw przy tym, a potem przy kolejnym projekcie polegającym na udzielaniu mikropożyczek dla osób, które chciały zakładać małe firmy w Gwatemali i Nikaragui. Znaleźliśmy dwóch inwestorów, a ja byłam odpowiedzialna za kontakt z organizacją, która zrzeszała kobiety, które w tych krajach uruchamiały własny biznes. Nasi inwestorzy z Hiszpanii pożyczali kwoty rzędu 500 euro, które choćby w Gwatemali wystarczają np. na założenie małego sklepu. Niesamowite było to, że 100 proc. tych pożyczek zostało spłaconych. Nawet najlepsze banki nie maja takich wyników, tym bardziej że nie były zabezpieczane żadnymi gwarancjami. Stało się tak chyba dlatego, że pożyczaliśmy pieniądze tylko kobietom (śmiech). Potem wyjechałam z Hiszpanii do Chile. Nie chciałam wracać do korporacji, zatem chwilę czasu zajęło mi odnalezienie się w nowej rzeczywistości.

UFeed, która była wtedy grą wymyślona jeszcze w Hiszpanii, której użytkownicy mogli przekazać drobne datki na rzecz potrzebujących, rezygnując z jakiejś drobnej codziennej przyjemności. Pomysły na aplikację ewoluowały i teraz pozyskujemy firmy, którym zależy na kształtowaniu ich wizerunku. Teraz to firmy zasilają cele społeczne, wskazane przez użytkowników mediów społecznościowych. W zamian za to, ci ostatni publikują na swoich profilach kampanię społeczną, dotyczącą akcji wspieranej przez taką firmę. W Chile organizujemy obecnie imprezy promocyjne, gdzie promujemy naszą aplikację, wśród potencjalnych reklamodawców, organizacji społecznych i społeczności, którym chcemy pomóc.

„Mam szansę spotkać całą masę ciekawych ludzi, których nigdy bym nie poznała, gdybym ścigała jakiegoś producenta klapek plażowych”

I co zaczęłaś robić? W Chile zaczęłam rozwijać aplikację mobilną

Zgłosiłaś UFeed do kolejnej edycji programu Start-Up Chile i dostałaś grant na rozwój swojej aplikacji (ok. 40 tys. dolarów – dop. red.). Jak oceniasz tą inicjatywę? Jestem pod wrażeniem kiedy patrzę na politykę rządu chilijskiego, sposobu w jaki promują innowacje, nowe technologie i samych przedsiębiorców. Jest to innowacyjne spojrzenie na gospodarkę z prawdziwego zdarzenia. Niesamowite w tym programie jest to, że skupia setki ludzi z całego świata, którzy przyjeżdżają do Chile na pół roku, żeby rozwijać swoje projekty. Jednak otrzymujemy granty w zamian za pewne zobowiązania. Musimy organizować i uczestniczyć w projektach które dzieją się „po godzinach”, których celem jest motywacja Chilijczyków do tworzenia miejsc pracy, zakładania firm, do kreatywnego myślenia. Zatem skupiamy się nie tylko na naszych sprawach, ale zaczynamy organizować i tworzyć coś zupełnie nowego.

8


9


Na przykład? Stąd zrodził się pomysł na hackaton, poświęcony problemom urbanistycznym Santiago, którego idea wzięła się z rozmów o mieście inteligentnym. To modne ostatnio pojęcie oznacza systemowe rozwiązania, które maja ułatwić życie mieszkańcom miast, zapewnić dostęp do informacji, poprawić jakość transportu miejskiego, tworzyć systemy wypożyczalni rowerowych etc. W stolicy Chile jest sporo takich problemów. Spotkaliśmy się z przedstawicielami rządu którzy entuzjastycznie zareagowali na ten pomysł. Uznaliśmy, że formuła hackatonu nie stwarza dystansu, ułatwia rozmowę w przeciwieństwie do seminarium czy wykładu. Z jednej strony młodzi przedsiębiorcy i informatycy, z drugiej przedstawiciele Ministerstwa Transportu i Sprawiedliwości. Nasza burza mózgów była wydarzeniem, które trwało trzy dni w Centrum Innowacji Universidad Catolica w Santiago. To było niesamowite spotkanie, w którym wzięli udział ludzie, którzy pewnie nigdy by się nie spotkali, a którzy kończyli dyskusje czasem nawet o 5 nad ranem, tylko po to, żeby promować innowacyjne rozwiązania miejskie. Efektem był konkurs na najlepsze projekty, które potem były pokazywane na największym w Ameryce Łacińskiej Festiwalu Innowacji Społecznej, który odbył się w Santiago. Zasialiśmy ziarno, pokazaliśmy że można zmierzyć się z niektórymi problemami. Okazało się też, że zainteresowani tym są tym różni inwestorzy, zatem można powiedzieć, że w ten sposób stymulujemy udział prywatnych inicjatyw w projektach społecznych. Myślimy o kolejnych edycjach takich hackatonów. Co zamierzasz robić dalej? Komfort życiowy według mnie polega na tym, że robi się coś co się lubi i chce robić. Nie chciałabym wrócić do spędzania kilku godzin w korkach w korkach, pracując po 12 godzin dziennie, robiąc rzeczy, które nie sprawiają mi satysfakcji. Ja mam rower i kreatywną pracę i jednocześnie świadomość, że świat się zmienia i przewartościowuje. Wielu moich znajomych zadaje mi pytanie „Ciekawe ile jeszcze to wytrzymam?” Wsparcie inwestorów i takich programów jak Start-Up Chile pozwala mi rozwijać moje projekty, które pomimo ich społecznego wymiaru, nastawione są na generowanie dochodu. Nie zrezygnowałam przecież z realizacji różnych swoich planów i potrzeb. Wierzę, ze produkt który chce sprzedać, będzie służył nie tylko zarabianiu pieniędzy. To wciąż jest firma, tyle że odpowiedzial10


na społecznie. Wierzę w rynek, ale wierzę też w to, że jest na nim miejsce także dla firm, odpowiedzialnych społecznie Nie tęsknisz za garsonkami i korporacyjnym korytarzem? Dziś czuję się niczym nie ograniczona, każdego dnia mogę robić co innego i mam odwagę powiedzieć, że czuję się po prostu wolna. Posiadanie czegoś swojego, co sprawia dużo radości i przyjemności, daje poczucie wolności. To jednocześnie jest trudne, bo z wolności też trzeba umieć korzystać. To również wymaga ogromnej odpowiedzialności bo wiem jak łatwo zaprzepaścić szansę, którą dostałam. Poza wszystkim niesamowite jest w tym wszystkim to, że mam szansę spotkać całą masę ciekawych ludzi, których nigdy bym nie poznała, gdybym ścigała jakiegoś producenta klapek plażowych. Szansy powrotu do garsonki i korporacyjnego korytarza już raczej nie mam. Poza tym mam jeszcze parę innych pomysłów. Jest trochę tak, że jak się zacznie kreować to pomysły przychodzą same. Nikt z nas nie jest świadomy jak bardzo jest kreatywny do momentu kiedy nie zacznie tego sam od siebie wymagać. Przez całe życie wmawiałam sobie, że nie jestem kreatywna, bo jestem prawnikiem, od którego wymaga się znajomości schematów. Wystarczyło zmienić perspektywę, żeby przekonać się że tak nie jest. Że każdy może być kreatywny. Ja siebie o kreatywność nigdy wcześniej nie podejrzewałam. ********

11


Valparaiso miasto na wzgórzach Valparaiso, miasto położone u wybrzeży Oceanu Spokojnego, jest starsze od Santiago o pięć lat. W 1536 roku założył je don Juan de Saavedra, który nazwę tą nadał na pamiątkę swojej rodzinnej wioski. Nazwa Valparaiso wzięła się od dwóch hiszpańskich słów - valle (dolina) i paraiso (raj), czyli po prostu rajska dolina. Tekst i zdjęcia – Lucyna Gromadzka

C

hyba najprostszym i najtańszym sposobem dotarcia do tego oddalonego od Santiago o 130 km miasta jest przyjazd autobusem z dworca Pajaritos, który jest też stacją metra. Autobusy odjeżdżają co kilka, kilkanaście minut a podróż trwa około półtorej godziny, podczas której można podziwiać widoki charakterystyczne dla środkowego Chile. Nie powinny umknąć uwadze winnice w dolinie Casablanca, w których powstają znane na całym świecie wina. Zaczynamy spacer Wychodząc z dworca Valparaiso łatwo zauważyć ogromny budynek w kształcie odwróconej dużej litery U. Jest to parlament Chile (Congreso Nacional de Chile). Jego siedziba została tutaj przeniesiona za czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta. Wygląda to trochę tak, jakby parlamentarzyści zostali zesłani tutaj za karę. Samo miasto położone jest na 42 wzgórzach. Na niektóre z nich można się dostać specjalnymi kolejkami. Jazda nimi to niezapomniana przygoda, szczególnie jeżeli trafi się na kolejkę przeraźliwie trzeszczącą i sprawiającą wrażenie, 12


że to jeden z ostatnich jej kursów.

Valparaiso o około 300 km.

Na szczycie możemy się pozachwycać widokami na zatokę i miasto. Mój ulubiony punkt widokowy znajduje się na wzgórzu Playa Ancha, największym pod względem wielkości, na którym mieszka jedna trzecia część ogółu ludności miasta.

Koniec złotego wieku

Rozciąga się stamtąd przepiękny widok. Można obserwować prace w porcie wypełnionym setkami kolorowych kontenerów, a także przyjrzeć się stacjonującym niedaleko łodziom podwodnym, czy okrętom wojennym, gdyż w tym właśnie porcie znajduje się baza chilijskiej marynarki wojennej. Przy doskonałej pogodzie można też podziwiać szczyt Aconcagua, najwyższy szczyt Andów (6961 m.n.p.m) oddalonym od

Po uzyskaniu niepodległości przez Chile w 1818 roku, przybyli handlowcy z Europy sprawili, że miasto to weszło w okres intensywnego rozwoju i stało się największym portem na zachodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Sytuacja zmieniła się w 1914 r. kiedy otwarty został Kanał Panamski tworząc, krótszy i bezpieczniejszy szlak do Europy. Następnie spadł popyt na saletrę, przyszła I wojna światowa i kryzys gospodarczy z 1929 roku. Te czynniki przyczyniły się do znacznego zubożenia miasta.Głównym placem Valparaiso jest Plaza Sotomayor, przy którym stoi szary, okazały budynek kwatery głównej marynarki wojennej Chile (Armada de Chile). Po drugiej stronie placu znajduje się pomnik Bohaterów Iquique, którzy polegli w bitwie morskiej w czasie wojny o Pacyfik (1879 – 1884). Pomnik ten upamiętnia jednego z bohaterów narodowych Chile – Arturo Prata. W krypcie pod pomnikiem znajdują się jego szczątki oraz jego dwóch towarzyszy: Ignacio Serrano i Juana de Dios Aldea. W 2014 r. na placu znajdowała się meta rajdu Dakar, gdzie nasz rodak Rafał Sonik skończył wyścig na drugim miejscu, by w następnym roku sięgnąć po złoto. Każdego roku w lutym miasto jest areną sławnego na cały świat Urban Downhill Red Bull Valparaiso. W internecie znajduje się mnóstwo filmów przedstawiających wyczyny śmiałków biorących udział w tym szalonym zjeździe. Łódką, trolejbusem, pieszo Nad oceanem, przy Plaza Sotomayor można wynająć łódkę bądź też kupić bilet na zbiorową wycieczkę po zatoce. Można spojrzeć na Valparaiso z innej perspektywy. Podczas mojego kursu przewodnik podpłynął bardzo blisko do ogromnych statków handlowych. Czułam się wtedy jak nic nie znacząca mucha przy tak ogromnym molochu. Przewodnik opowiedział nam trochę o Valparaiso a także o okrętach marynarki wojennej. Podpłynęliśmy także do 13


lwów morskich odpoczywających na boi. Byliśmy tak blisko, że można je było dotknąć. Z Plaza Sotomayor można też wybrać się na krótką przejażdżkę zabytkowymi trolejbusami. Wtedy można wysiąść przy Plaza Victoria, na której znajduje się katedra a obok niej stoi dom, w którym spędził młodość Augusto Pinochet. Fontanna Neptuna, która znajduje się na środku placu jest łupem wojennym zagrabionym Peru podczas wojny o Pacyfik. Spacerując w stronę oceanu ulicą Edwards lub Molina dotrzemy do Avenida Brasil. To urokliwa aleja, pośrodku której między palmami co kilkanaście metrów znajdują się różne pomniki i popiersia. Przy jednym z jej końców po prawej stronie znajduje się duży żółty budynek, w którym można zaopatrzyć się w świeże owoce i warzywa. Znajduje się tam bowiem jedyny w swoim rodzaju market warzywny. Czystość tego miejsca pozostawia wiele do życzenia, ale różnorodność produktów i klimat, którego nie znajdziemy nigdzie indziej sprawia, że warto tam zajrzeć.

który istnieje od 1929 roku. Każdego dnia (oprócz poniedziałków) do godziny 16-tej można tam zaopatrzyć się we wszelkie owoce morza jakie oferuje Ocean Spokojny. Ceny są przystępne a przy okazji można znaleźć tam stworzenia, których nigdy wcześniej się nie widziało. Jeśli ktoś nie ma gdzie, lub nie umie przygotowywać samodzielnie potraw z owocami morza, kilka metrów dalej znajdują się restauracje, które specjalizują się w przyrządzaniu takowych. Restauracje położone są przy samej plaży. Po posiłku można się udać na spacer w stronę molo. Znajduje się tam wiele łodzi rybackich. Gdy trafi się tam z samego rana można poobserwować prace rybaków jak przygotowują owoce morza do sprzedaży, a mewy i lwy morskie walczą o odpadki. Murale są świetne

Valparaiso charakteryzuje jeszcze jedna rzecz, to murale. Spacerując bez celu uliczkami tego miasta zupełnym przypadkiem można trafić na prace, które zapierają dech w piersi. W jedynym (o ile mi wiadomo) dostępnym w języku Zjem na plaży polskim przewodniku po Chile, wydanym przez Jeżeli ktoś lubi owoce morza, powinien po ta- Gazetę Wyborczą, znajdziemy informacje o kiej wycieczce wsiąść do metra i wysiąść przy Museo Cielo Abierto (czyli Muzeum pod Gołym Caleta Portales. Tam znajduje się targ rybny, Niebiem), które prezentuje podobno wiele pięk14


nych murali. Znalazłam tam tylko dwie ciekawe prace. Reszta jest zdewastowana i wyblakła. Ale idąc sobie w Valparaiso ot tak przed siebie, można się natknąć na coś wielkiego (dosłownie i w przenośni). Trzęsienia i pożary Bliskość oceanu sprawia, że mieszkańcy Valparaso bardzo boją się trzęsień ziemi i fali tsunami. Po tym co stało się w Concepcion w 2010 roku, ten strach jest jeszcze większy. Nieraz słyszę, że ktoś z tubylców źle spał, bo miał koszmarne wizje trzęsień ziemi. Uważam, że chyba większym zagrożeniem dla tego miasta jest ogień. Odkąd tu mieszkam każdego roku miał miejsce ogromny pożar. Jest to spowodowane brakiem deszczu, bo od wiosny do jesieni praktycznie nie pada a domy biedniejszych ludzi budowane są przede wszystkim z płyt pilśniowych. Dużo jest też drewnianych domów, więc jeśli ktoś przez nieostrożność wznieci mały pożar, w chwilę później płonie już całe wzgórze. Sprawę komplikuje jeszcze fakt, że w Chile nie ma zawodowej straży pożarnej, a ochotnicy, mimo że bardzo się starają, nie są tak skuteczni jak zawodowcy.

Jeśli natomiast chcemy zobaczyć oczami wyobraźni jak wyglądało Valparaiso w XIX wieku, możemy to zrobić sięgając po książkę Isabel Allende pt. „Córka fortuny”. Opisy zawarte w tej opowieści są tak barwne i dokładne, że bez trudności można sobie wyobrazić spacer uliczkami dawnego Valparaiso. I to koniec wycieczki po Valparaiso. Zaraz za Caleta Portales znajduje się drugie, jakże inne miasto – Vińa del Mar. O nim napiszę w następnym biuletynie.

15

Lucyna Gromadzka, mieszka w Chile od trzech lat. Z zawodu matematyk i zarządca nieruchomości. Prywatnie żona astronoma i mama dwójki dzieci. Uwielbia czytać książki, wyszywać, gotować, uczyć się języków, a przede wszystkim poznawać ludzi i spędzać z nimi czas słuchając ich historii. Cierpi na chroniczny brak czasu.


Foto: Anna Smolec 16


Wino z Chile bez stereotypu Adam Pawłowski jest pierwszym Polakiem z prestiżowym tytułem Master Sommelier, nadawanym najlepszym sommelierom na świecie. Wiosną br. odwiedził Chile, spróbował około 200 win, rozmawiał z winiarzami z dużych i małych winnic. Zmierzył się ze stereotypem, dotyczącym chilijskich win, a z nami podzielił się refleksją, jaki był tego rezultat. oja ostatnia wizyta w Chile była wspaniałym doświadczeniem. Byłem kompletnie zaskoczony jakością win, pysznym jedzeniem i gościnnością ludzi. Przed przylotem do Santiago, stereotypowo sądziłem że wina chilijskie, produkowane są na dobrym, technicznym poziomie, ale trudno w nich odnaleźć różnorodność czy własną osobowość. Jak bardzo się myliłem!

M

Moim największym odkryciem były wina ze szczepu carignan, który rośnie na południu Chile w regionie Maule. Od stosunkowo niedawna, grupa 15 chilijskich winiarzy, utworzyła stowarzyszenie Vigno i promuje wina z tego szczepu, pochodzące ze starych krzaków winorośli. Mają co najmniej 35 lat (choć z reguły są dużo starsze), a w samym winie udział carignan musi wynosić co najmniej 85 proc. (w przypadku kiedy jest to blend z innymi szczepami). Ich wina są szczodre, pachną ciemnymi owocami, ziołami i przyprawami. Są dość potężne, ale jednocześnie pełne świeżości i elegancji. To wina, które mają swój własny charakter, są świetnie zrobione i wspaniale pasują do jedzenia. Na pewno warto ich szukać i nie mogę się doczekać, żeby znalazły się w kartach win europejskich restauracji.

Najpierw pojechałem do winnic położonych wokół miasta Curico, później odwiedziłem winiarzy z południa regionu Maule, a podróż zakończyłem w dolinie Casablanca, położonej niedaleko brzegu oceanu. Miałem okazję degustować około 200 win, produkowanych niemal z każdego szczepu winorośli rosnących w Chile i winifikowanych w stylach, charakterystycznych dla tego kraju. Odwiedziłem zarówno małych, jak i naprawdę dużych producentów wina. Byłem naprawdę szczęśliwy, że mogłem rówMiałem to szczęście, że moja wizyta przypadła nież spróbować białych win z sauvignon blanc, na czas zbiorów winogron. Mogłem spróbować z winnic położonych na pustyni Atacama i w win z najnowszego rocznika 2015, który według dolinie Casablanca, znajdującej się niedaleko chilijskich winiarzy, był naprawdę dobrym rocz- Valparaiso. To siedliska stosunkowo chłodne, w których powstają świeże i rześkie wina. W nikiem!

17


dolinie Casablanca powstają też świetne wina z pinot noir, bardzo owocowe, znakomicie zrównoważone i świeże, które cechuje dobra relacja jakości do ceny. Jedną z największych gwiazd w Chile jest dla mnie szczep syrah. Uprawiany jest niemal w każdym regionie winiarskim Chile i daje wina w dwóch różnych stylach. Wina potężne, oleiste, bogate i bardzo intensywne z reguły pochodzą z gorącej Valle Central. Natomiast wina delikatniejsze, bardziej eleganckie i subtelne, pocho-

dzą z winnic położonych bliżej oceanu. Chilijscy winiarze narzekają, że wina z syrah trudno się sprzedają i dlatego nie produkują ich zbyt dużo. Moim zdaniem szkoda, bo ten szczep może mieć w Chile wspaniałą przyszłość. Najważniejszymi szczepami w Chile pozostaje cabernet sauvignon, merlot oraz carmenere. Ich blend może dać w Chile ekscytujące wina w stylu Bordeaux, pełne chrupiącego owocu, z odrobiną ziół i przypraw, które charakteryzuje niezwykła równowaga.

Sommelierzy z całego świata szukają w Chile terroir (od lewej): Thomas Campbell, sommelier z restauracji Atrium Dumbo z Nowego Jorku, Gabriela Monteleone, sommelier z brazylijskiej restauracji D.O.M. z Sao Paulo i Adam Pawłowski. 18


TYPY ADAMA Najlepsze wina musujące Titillum Blanc de Blancs, Brut Supreme, Undurraga Fervor Brut, Casa Silva Estelado Brut Rose, Miguel Torres Najlepsze wina białe Lago Ranco, sauvignon blanc, Patagonia, 2013, Casa Silva Kalfu Sumpai, sauvignon blanc, Huasco, 2014, Vina Ventisquero Tara, chardonnay, Atacama, 2013, Vina Ventisquero Najlepsze czerwone Vigno, carignan, Maule, Garage Wines Co. (każdy rocznik jest dobry!) Vik, blend cabarnet sauvignon, cabernet franc, merlot, carmenere, syrah, Millahue, 2011, Vina Vik Trabun, syrah, Cachapoal, 2011, Vina Trabun Najlepsze słodkie Morande, sauvignon blanc, Golden Harvest, Edicion Limitada, Casablanca, 2007, Vina Morande

Foto: Anna Smolec 19


Kocham Katsiarynę, Poznań i PTASIE MLECZKO

Nazywam się Marinho Ubidia, mam 35 lat, urodziłem się w Limie, w Peru. W Santiago de Chile mieszkam od ponad 16 lat. Niedawno ożeniłem się z Katsiaryną Talkachykavą, Białorusinką, która przez sześć lat studiowała na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Od ponad trzech lat pracuję w firmie Holding Automotriz Gildemeister, która jest w Chile reprezentantem i importerem samochodów takich marek jak Hyundai, Mini Cooper i Mahindra. Jestem szefem projektów IT.

20


Zaplanowaliśmy nasze wakacje w Europie, w tym w Polsce, na czerwiec 2015 r. Postanowiliśmy w ciągu trzech tygodni zwiedzić Madryt, Warszawę, Poznań, Kraków i Mińsk. W Polsce byliśmy zaproszeni na ślub najlepszego przyjaciela mojej żony z czasów studenckich. Nie bez znaczenia był jej ogromny sentyment jakim darzy Polskę, a Poznań w szczególności. Bardzo chciałem poznać przyjaciół i miejsca o których moja żona tyle mi opowiadała.

we wszystkich tych miastach byłem i mogę je teraz porównać.

Przylecieliśmy w piątek wieczorem na lotnisko w Warszawie. W drodze do hotelu zaobserwowałem, że w porównaniu do miast Ameryki Południowej, nie ma tu zbyt dużego ruchu ani zbyt wielu ludzi na ulicach. Spędziliśmy w stolicy Polski trzy dni, a samo miasto pozostanie w mojej pamięci jako centrum prężnie rozwijającego się biznesu. Bardzo rozbawiły mnie godziny odjazdów i przyjazdów pociągów w Polsce. Na przykład 9:58 albo 14:22 czy 20:56. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie odjeżdżają odpowiednio o 10:00, 14:25 czy 21:00.

Poza tym zakochałem się w Poznaniu. Urzekł mnie Stary Rynek, ratusz z XVI wieku, Zamek Cesarski z XIX wieku, Katedra Świętego Piotra i Pawła (968r.). Wielką frajdę sprawiło mi też zwiedzanie Uniwersytetu Ekonomicznego, na którym studiowała moja żona. Poznań to bardzo czyste miasto z uporządkowanym systemem transportu publicznego, z niewielkim ruchem samochodowym i pieszym. Znalazłem tam wiele „klimatycznych” miejsc aby napić się kawy, piwa z małych browarów, czy zjeść deser. W Poznaniu spróbowaliśmy tego co najlepsze dla typowej kuchni polskiej - kwasu chlebowego, smalcu z chlebem razowym i ogórkiem kiszonym, żurku, barszczu, gulaszu, bigosu, pierogów. A na deser sernik, szarlotka i murzynek. Mniam!

Co najbardziej zapadło wam w pamięć z podróży do Polski?

To, co często wspominam to polskie wesele. To właśnie dało mi możliwość poznania polskiej kultury i polskich zwyczajów. Opiszę to bardzo krótko wszystko trwało dwa dni, zaproszeni goście zostali ulokowani w domu gościnnym, w którym odbywało się wesele i poprawiny. Przy wyjściu z kościoła paPrzyznam się, że to, co przeżyłem przerosło moje ra młoda została obrzucona nie tylko płatkami oczekiwania. Głównie dzięki sympatii ludzi, kultukwiatów ale też monetami, które musieli sami porze, świetnie zorganizowanemu transportowi puzbierać, po to aby zapewnić sobie szczęście i doblicznemu, architekturze miast, smacznej kuchni (a brobyt w przyszłości. Później staliśmy w długiej koja, jak każdy Peruwiańczyk, jestem bardzo wymalejce żeby złożyć życzenia państwu młodym oraz gający pod tym względem). Ogromne wrażenie wręczyć prezent. Tańczyliśmy później poloneza i zrobiło na mnie oczywiście typowe polskie wesele. korzystaliśmy z baru otwartego z wódką. To punkt Jakie były wasze pierwsze wrażenia po przyjeź- programu, którego nie może zabraknąć na żadnym polskim weselu. dzie do Polski?

Jaka była największa niespodzianka jaka was spotkała w Polsce? To, co najbardziej mi się podobało to na pewno Kraków. Jego Stare Miasto, wspaniały Zamek Królewski na Wawelu rzeka Wisła i Rynek Główny, wokół którego królują piękne stare kamienice. Trudno oddać mi wrażenia jakie robi obecność w tym mieście. W końcu nie bez powodu nadano mu status światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Dlatego dla turystów podróżujących po Europie i szukających miast średniowiecznych z zamkami, kościołami, rzekami i rynkami w stylu gotyckim i renesansowym, Kraków jest miastem idealnym. Polecam je w stu procentach. Można je spokojnie porównywać z innymi ważnymi miastami europejskimi, takimi jak Paryż, Moskwa, Sankt Petersburg czy Madryt. Mówię to z całym przekonaniem, bo

Odkryłem w Polsce nowe smaki i zapachy, oczywiście przede wszystkim chodzi tu o jedzenie. Podziwiałem zróżnicowane krajobrazy, architekturę, zamki. Poznałem nowych przyjaciół i ich zwyczaje. Mam nadzieję, że zainspirowałem czytelników, którzy nie byli w Polsce, do poznania tego pięknego kraju. A w tych, którzy już go znają, przywołałem przyjemne wspomnienia. Jako “bonus” dodam - Nie zapomnijcie kupić Ptasiego Mleczka! Tej wspaniałej delikatnej pianki w czekoladzie. Gdy ją raz spróbujesz, już nigdy więcej się od niej nie uwolnisz.

21


CHILE SAMO O SOBIE

Na tradycyjnym festiwalu muzyki w Vina del Mar kabareciarz przedstawiający swój show standing comedy, żartuje. „Mówimy o sobie że jesteśmy Anglikami Ameryki Południowej. Czy w takim razie Anglicy mówią o sobie Chilijczycy Europy?” Cała zgromadzona publiczność wybucha śmiechem. Trailer chilijskiej komedii. Czarny charakter filmu przedstawia swój złowrogi plan przerażonemu światu. Twierdzi, iż „nadszedł czas na odłączenie Chile od tego prostackiego kontynentu i przyłączenie go do Europy!”. W wizualizacji wideo widzimy jak wąski kształt Chile odłącza się od kontynentu południowoamerykańskiego i przyłącza się północnym końcem do Hiszpanii... FRANCISZEK SIDOR

ak Chilijczycy widzą siebie i innych? Czy mają kompleksy, czy też raczej są dumni ze swojego pochodzenia? I jakie tak naprawdę są ich korzenie, bardziej rdzenne indiańskie czy też europejskie? Zwykle Chilijczycy uważają się za bardziej „europejskich” niż ich sąsiedzi z Peru czy Boliwii traktując innych nieco z wyższością. Tak jak wspomniałem na wstępie zwykli mówić o sobie „Anglicy Ameryki Południowej”. Obecnie częściej podchodzą do tego powiedzenia z przymrużeniem oka, żartując sobie w ironiczny sposób, tak typowy dla Chilijczyków. Jednocześnie mieszkańcy Chile uwielbiają wszystko co europejskie (a głównie francuskie, włoskie, niemieckie). Włoskie

J

- to wzór dobrego stylu, Francja - ideał kultury i ostoja humanizmu, Niemcy – to jakość. Chilijczycy chętnie przyznają się do europejskiego pochodzenia, szczególnie gdy ich rozmówca jest Europejczykiem. Gdy poznajemy Chilijczyka, często przedstawia się: „Witam, nazywam się tak i tak” i zaraz dodaje „moi dziadkowie/pradziadkowie byli z Włoch/ Niemiec/Chorwacji/Irlandii” itd. Naturalnie najwięcej Chilijczyków ma swoje korzenie w Hiszpanii, zwłaszcza wielu to potomkowie imigrantów z biednej Andaluzji. Mimo tego, że Chile było niegdyś kolonią tego kraju, odnoszą się raczej z sympatią do byłej metropolii, nazywając ją czasem, z lekką ironią „madre patria” (matka ojczyzna). 22


23


lekarzy woleliby się leczyć. Zdecydowana większość wybrała pana Meiera, ufając w jego nieNiemcy cieszą się w Chile szczególną estymą. mieckie pochodzenie. Okazało się jednak, iż Wszystko co niemieckie jest najlepsze i najbardoktor Meier był owszem lekarzem, tylko że... dziej solidne. Niemieckie samochody są dużo weterynarii. droższe niż te azjatyckie i nawet auta średniej klasy w Polsce, jak na przykład Opel, uchodzą Jedziemy do Gringolandii! tutaj nieomalże za luksus. Wpływy kultury nie- Szczególny charakter ma stosunek Chilijczymieckiej są bardzo widoczne, żyje tutaj wiele ków do Stanów Zjednoczonych. Warto pamięosób pochodzenia niemieckiego, większość tać, że „gringo” to nie określenie na każdego przybyła do Chile w połowie XIX wieku, korzy- europejskiego (czy ogólnie białego) przybysza stając z ziemi która państwo udostępniało kolo- w Ameryce Południowej, lecz jedynie na pocho-

Czy na deser jest kuchen?

nistom na południu kraju. Do języka weszło na stałe słowo „kuchen”, oznaczające ciasto z owocami. W kuchni chilijskiej obecna jest golonka i kapusta w occie („chucrut”).

dzącego z kraju anglojęzycznego (zwykle Amerykanina). USA natomiast, często nazywane jest, nieco złośliwie, „gringolandia” i to nawet w oficjalnych mediach, na przykład w wiadomościach telewizyjnych.

Kiedyś w jednej z chilijskich telewizji przeprowadzono pewien eksperyment. Przedstawiono grupie osób dwóch lekarzy - jeden z nich miał niemieckobrzmiące nazwisko, powiedzmy Meier, drugi typowe chilijskie (hiszpańskie), bodajże Garcia. Zapytano się tych osób u którego z

Przy okazji, utożsamianie Ameryki wyłącznie z USA wzbudza (uzasadnione) kontrowersje. Jako że Ameryka to cały kontynent, a nie tylko jedno państwo, na portalach społecznościowych często widuje się wpisy oburzonych Chilijczyków, którzy umieszczają mapy obu Ameryk

24


z wyjaśnieniem, iż nazwa ta odnosi się do całego kontynentu, nie jedynie do jednego kraju. Amerykanie i Anglicy od zawsze byli obecni w Chile. Ich kapitał odegrał ważną rolę w rozwoju przemysłu w tym kraju, właściciele wielu największych firm (wydobycie saletry, kolej, górnictwo) pochodziło właśnie ze Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. Nastawienie Chilijczyków do Stanów Zjednoczonych waha się od podziwu do wrogości i jest uzależnione od ich światopoglądu politycznego i przynależności do klasy społecznej. Naturalnie amerykański styl życia i pop kultura przyjęły się na dobre już na całym świecie, ale chyba nigdzie indziej Coca Cola nie jest obiektem takiego kultu jak w Chile. Jest to napój, którego 3-litrowa butelka obowiązkowo pojawić się musi na każdym stole podczas rodzinnego obiadu. Na marginesie wspomnę, że spożycie słodzonych napojów gazowanych jest w Chile jednym z najwyższych na świecie. Najczęściej jednak Chilijczycy spoglądają jednakże na „gringos” z mieszanką specyficznej mieszanki pobłażliwości i sympatii, jak na nieco niezręcznych i zagubionych turystów mówiących po hiszpańsku ze śmiesznych akcentem. europejskich i ludów rdzennie je zamieszkujących. Niektórzy chętniej niż inni przyznają się W końcu, chciałoby się zapytać, co Chilijczyk do swoich przodków, jednak wszyscy czują się sądzi o Polsce? Niewiele, podobnie jak i Polacy przede wszystkim Chilijczykami. Dzięki temu, że o Chilijczykach. Wiedza ogranicza się zwykle do społeczeństwo zostało stworzone przez lata tego, że w Polsce jest zimno i że jako kraj i na- mieszania się wielu różnych nacji i kultur, Chile ród ucierpieliśmy wiele w przeszłości. Znają pozbawione jest prawie ksenofobii. Mieszkając bardzo dobrze papieża Jana Pawła II, a wśród tu nawet krótko można poczuć się tak jakby fanów futbolu doskonale rozpoznawalny jest mieszkało się tutaj całe życie. Czego właśnie Robert Lewandowski. Polacy, niezaangażowani doświadcza autor tego tekstu. w kolonizację Ameryki Łacińskiej , nie będąc też potęgą gospodarcza, a raczej ofiarą wielkich Franciszek Sidor, przyjechał do Chile w mocarstw, są zawsze mile witani w Chile. Mimo 2013 roku. Ma 29 lat, pochodzi z Łodzi i z tego, że niewiele o nas wiedzą, odnoszą się wykształcenia jest prawnikiem. zawsze z sympatią do Polaków i przyjmują nas z dużą otwartością.

Polska, w której jest zimno

Chile jest krajem gdzie „każdy skądś jest”. Społeczeństwo jest mieszanką wielu narodowości 25


Zdzisław Czarnecki „PO CO JA TO ROBIĘ?!”

Z Wikipedii: Zdzisław Czarnecki, polski dyrygent, skrzypek, urodził się w Bytomiu. Uczył się w szkołach muzycznych w Bytomiu i Katowicach. W 1991 r. w wieku 28 lat wyjechał do Chile…

Podpisałem kontrakt na rok z orkiestrą filharmonikow Teatro Municipal w Santiago. Potem na kolejne lata, az w koncu uznałem, ze Chile to dobre miejsce do zycia. Jednoczesnie podjąłem pracę w Instituto de Musica de Santiago, ktory kształcił młodych muzykow. Najpierw miałem dwoch uczniow, z czasem grupa rozrosła się do 12. Wtedy narodziła się idea zorganizowania orkiestry młodziezowej, ktora na zakonczenie roku zagrała koncert. Sylvia Soublette, owczesna dyrektorka instytutu była zachwycona. Poszlismy za ciosem i przyjęlismy zaprosze-

nie do udziału w konkursie orkiestr młodziezowych w Europie. Traf chciał, ze organizowany był w Czechach, a to przeciez tak blisko Polski. Po dziewięciu latach znow byłem w kraju… Radość z muzyki. To była pierwsza chilijska orkiestra młodziezowa, ktora ruszyła w swiat. Dla większosci tych młodych muzykow to był w ogole pierwszy wyjazd za granicę. Przezywali to bardzo mocno, ten wyjazd pozostawił bardzo głęboki slad w ich psychice, to było dla nich bardzo piękne doswiadczenie. W Polsce zagralismy w Bystrzycy Kłodzkiej,

26


Nysie, w Krakowie, a na koniec w Warszawie. Ob- juz pełną parą. Grało juz w niej 20 muzykow i zaserwowałem uwaznie efekt zderzenia dwoch częlismy funkcjonowac jak normalna orkiestra swiatow, podejscia europejskiego, opartego na kameralna. Zapraszalismy pierwszych solistow, zasadzie, ze muzyka to praca i podejscia latynoa- muzykow zawodowych. Gralismy koncerty w camerykanskiego, dzięki ktoremu muzycy są prze- łym Chile. Zostalismy zakwalifikowani do kolejnekonani, ze muzyka to nie tylko go konkursu w Europie, tym ¶ cwiczenie, ze mozna z wykonyrazem w Belgii. Konkurs w Newania muzyki się cieszyc. PuKiedy chilijscy muzycy zagrali erpelt we Flandrii jest jednym z blicznosc od razu to wyczuła i razem z polskimi góralami, najbardziej prestizowych dla bardzo zywo reagowała na naorkiestr młodziezowych. Praprzecierałem oczy ze zdumieszych koncertach. Szczegolnie cowalismy bardzo cięzko, nienia, widząc jak dobrze rozuwtedy kiedy moi muzycy zaczymal codziennie grając proby. mieją się na scenie. nali improwizowac, grac na chaPrzygotowania były naprawdę rango (tradycyjny andyjski inzabojcze. Podczas konkursu nie ¶ strument ludowy – dop. red.) myslelismy jednak o nagroczy zampona (andyjski instrument dęty, podobny dach. Chciałem, zeby po prostu pokazali co potrado fletni Pana – dop. red.). Odbior tej muzyki był fią, zeby sprobowali pokazac swiatu czym jest alniezwykły. ma latina. I udało się! Zajęlismy drugie miejsce, a lepsi okazali się tylko Rosjanie. To był ogromny Alma latina. sukces. Zagralismy wtedy serię koncertow w PaKiedy wrocilismy z Europy, orkiestra pracowała ryzu, Sztokholmie, Krakowie, Warszawie. Podczas 27


krakowskich juvenalii moi chilijscy muzycy zagrali razem z polskimi goralami. Przecierałem oczy ze zdumienia, widząc jak dobrze rozumieją się na scenie.

poswięciłem się bez reszty graniu w orkiestrze, porzuciłem pedagogikę. Pojawiła się natomiast fascynacja gorami. Tu w Chile wszędzie i zawsze widac jakies gory, a ja wczesniej nigdy nie miałem na nie czasu. Zacząłem od Otworzyłem drogę. ¶ samotnych wypraw, potem zaPo powrocie do Chile doszło do zmian. Kiedy zdejmuję frak, cząłem się wspinac razem z Instituto de Musica de Santiago przeuczestnikami jednego z klubow zakładam kurtkę i stał działac w dotychczasowej formule, buty wysokogórskie. wysokogorskich. Gory stały się a Sylvia Soublette przestała byc jego dla mnie bardzo wazne. Jedną z dobrym duchem. Zostało mi jednak po ¶ najwazniejszych ksiązek jakie tamtym okresie mnostwo satysfakcji. przeczytałem w zyciu była Cieszyłem się, ze mogłem przyblizyc Chilijczykom „Mistyka gor”. Gory poruszają w nas cos co jest muzykę polską, ze otworzyłem dla wielu z nich nieswiadome, mają swoją energię, przyblizają nas drogę do Europy. Moi muzycy kształcili się potem do nieskonczonosci. Uczą nas pokory, konfrontuw dobrych europejskich akademiach muzyczją nas samych ze sobą. Poza tym widzę mnostwo nych, dzis grają w swietnych orkiestrach na capodobienstw między gorami i muzyką. Przygotołym swiecie. wania do koncertu i do wyprawy w gory są tak samo cięzkie i czasochłonne, kazdy krok w goWszędzie gdzie spojrzę—góry. rach, podobnie jak kazdy ruch podczas grania jest Skonczył się wtedy pewien etap w moim zyciu,

28


bardzo wazny. Wszystko wymaga konsekwentnej pracy na co dzien. Kiedy zdejmuję frak, zakładam kurtkę i buty wysokogorskie.

innym wymiarze. Czasem zastanawiam się i pytam sam siebie „Po co ja to robię?!” Jestem jednak pewien, ze naprawdę warto.

Wigilia na La Parva.

Jezeli ktos chciałby pochodzic po gorach raPamiętam Wigilię, ktorą spędziłem samotnie w zem ze mną, to serdecznie zapraszam!” Andach. Ruszyłem około południa z Santiago i ¶ po drodze spotykałem tylko tych, ktorzy schoZdzisław Czarnecki za wybitne zasługi we dzili, zeby spędzic ten czas z rodziną i przyjawspołpracy między Polską i Chile został odznaciołmi. Wspiąłem się na szczyt La Parva na wyczony Krzyzem Kawalerskim Orderu Zasługi sokosc prawie 3 800 m. Miałem ze sobą opłaRzeczpospolitej Polskiej. Chciałby zorganizowac tek z Polski. Poniewaz grudzien w Chile to po- w Santiago polski klub andynistyczny. Wszystkich chętnych zaprasza do wspołpracy i kontakczątek lata, długo musiałem czekac na pierwtu - zczarnecki@gmail.com szą gwiazdkę. Patrzyłem na swiatła Santiago, na ponad 5 milionow jego mieszkancow, ale nie czułem się samotny. Wtedy do głowy przychodzą rozne mysli o naszym zyciu, o naszej Oprac. Jacek Piątkowski przyszłosci. Wtedy znajdujemy się w zupełnie

29


POLACY W DZIEWICZYCH ANDACH „Wtedy, gdy stałem na Portillo, nad czeluścią rozpękniętego głębokim wąwozem tarasu, wpatrzony w posępną nagość Puny, nie mogłem uwierzyć, że zdołamy tu wyżyć choćby miesiąc. Ogarnęła mnie chwila lęku: co nas czeka w tej martwej, milczącej krainie? Czy jej podołamy? Dopiero później nauczyłem się kochać Punę” Justyn T. Wojsznis

W

historii eksploracji gór Ameryki Południowej ważne miejsce zajmują Polacy. Stało się tak za sprawą dwóch wypraw andynistycznych przeprowadzonych w latach 30-tych XX w., a zorganizowanych przez Koło Wysokogórskie przy Oddziale Warszawskim Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego.

Obie ekspedycje miały charakter wypraw odkrywczo-naukowych i przyczyniły się do lepszego poznania badanych obszarów. Podczas ich przebiegu dokonano rozpoznania topograficznego niezbadanych jeszcze terenów, przeprowadzono szereg badań i pomiarów meteorologicznych oraz medycznych, podczas których zdobyto kilkanaście najwyższych a jednocześnie jeszcze dziewiczych szczytów Andów Centralnych. Obie wyprawy przeprowadzone przez Polaków uznano za jedne najważniejszych przedwojennych osiągnięć alpinistycznych na świecie. Pozostałością polskich wypraw jest nazewnictwo istniejące do dzisiaj, np. Glaciar de los Polacos, El Pico Polaco, Cerro Osiecki, Glaciar Ostrowski, czy Glaciar Karpinski.

30


31


I wyprawa

II wyprawa

Pierwsza Polska Wyprawa w Andy odbyła się w latach 1933-34. Za cel obrano rejon górski Cordillera de la Ramada w Argentynie. Podczas ekspedycji grupa sześciu alpinistów-naukowców (dr Jan K. Dorawski, Adam Karpiński, Stefan Daszyński, Stefan Osiecki i Wiktor Ostrowski) pod kierownictwem dr. fizyki Konstantego NarkiewiczaJodko zdobyła trzy dziewicze szczyty sześciotysięczne, w tym trzeci co do wysokości szczyt Ameryki Południowej – Mercedario (6720 m npm). Najważniejszym osiągnięciem wyprawy było jednak wejście na najwyższy wierzchołek Ameryk – Aconcaguę (6961 m npm), nową drogą poprowadzoną północną ścianą poprzez lodowiec i ustanowienie polskiego rekordu wysokości. Pamiątką tego osiągnięcia jest nazwa „Lodowiec Polaków” (Glaciar de los Polacos lub Ventisquero de los Polacos), nadana na cześć jego pierwszych zdobywców. Dzieje tej wyprawy opisane zostały w książce Wiktora Ostrowskiego pt.: „Wyżej niż kondory”. Zgodnie z informacjami zawartymi w tej książce, pierwszego wejścia na Mercedario dokonali Inkowie. Dowodem na to było znalezienie inkaskiej figurki będącej symboliczną ofiarą złożoną na szczycie góry dla boga-słońca.

W latach 1936-37 odbyła się kiem czteroosobowej ekspedycji ny za szkice topograficzne i zbio ka. W jej skład weszli także Stef nie, transport i wykonanie film (opieka lekarska, ekwipunek, fot Szczepański (inicjator wyprawy, da). Tym razem za cel obrano n ma, na granicy argentyńsko-chili kich szczytów w Andach. Znajduj prawa zakończyła się pierwszym w tym drugi do wysokości w Ame Ojos del Salado. Notabene jest (6893 m npm). Od stycznia do m pujące szczyty: Cerro de los Pa Nevado Pissis, Volcan del Viento Cruces Sur, Nevado Ojos del Sa Puna pod względem zaludnienia Ziemi (ok. 0,01 mieszkańca na 1 nista kraina, z ubogą roślinnością dobową amplitudą temperatury. nów na świecie. Bardzo suchy kli że na wielu sześciotysięcznikach n

Autorem tekstu jest Radosław Smyk, były Konsul RP w Chile, dyplomata w Ambasadzie RP w Santiago w latach 20 32


Druga Polska Wyprawa w Andy. Kierownibył Justyn Wojsznis, który był odpowiedzialory archeologiczne, pełnił też funkcję skarbnifan Osiecki (organizacja wyprawy w Argentymu krótkometrażowego), Witold H. Paryski tografia oraz zbiory archeologiczne) i Jan A. studia programowe oraz prasa i propaganniezbadany, wyżynny obszar Puna de Atacaijskiej, będący największym skupiskiem wysoje się tam ponad 30 sześciotysięczników. Wymi wejściami na 8 sześciotysięcznych szczytów, eryce Południowej i najwyższą górę w Chile – t to najwyższy „drzemiący” wulkan na Ziemi marca 1937 r. polscy andyniści zdobyli nastęatos Tres Quebradas, Cerro de Nacimiento, o, Nevado Tres Cruces Central, Nevado Tres alado i Volcan de Copiapo. Warto dodać, że a to jedno z najbardziej bezludnych miejsc na 1 km kw.). Ponadto jest to piaszczysta i kamieą, brakiem lub niewielką ilością wody i dużą . Jest to też jeden z bardziej wietrznych rejoimat i niewielka ilość opadów powoduje fakt, nie ma śniegu lub jest go bardzo mało.

To warto przeczytać • pza.org.pl („Taternik”, Organ Klubu Wysokogórskiego, Rocznik 32 Warszawa 1956 nr 3-4 (153-154) – Zeszyt poświęcony II Polskiej Wyprawie w Andy z 1936/37 r., tj. do południowej części Puna de Atacama na pograniczu argentyńsko-chilijskim między 26 st. A 28 st. szerokości geograficznej południowej; • S.W. Daszynski, A Polish Expedition to the High Andes, „The Geographical Journal” (nr. 3/1934, s. 215-223); • W. Ostrowski, Wyżej niż kondory, czyli Mas alto que los condores – I wyd. w Buenos Aires 1954, nast. wyd. polskie w 1959, 1970, 1977 i 1984; • W.H. Paryski, W górach Atakamy (Wspomnienia z polskiej wyprawy w Andy), Warszawa 1957; • J. Wojsznis, Polacy na szczytach świata: Wybór tekstów uczestników siedmiu wypraw alpinistycznych w l. 19331939 (Andy – dwie wyprawy, Spitsbergen, Atlas, Kaukaz, Ruwenzori, Himalaje), Warszawa 1966; • Z. Radwańska-Paryska, W. Paryski, Wielka encyklopedia tatrzańska (Poronin 1995 i 2004), gdzie można znaleźć szczegółowe informacje o polskich uczestnikach ww. wypraw. • www.onet.pl i www.punadeatacama.pl

009-2015. Za udostępnienie zdjęć bardzo dziękujemy Bibliotece Polskiej im. Ignacego Domeyki w Buenos Aires. 33


CHILE O POLSCE I POLAKACH W naszym przeglądzie mediów chilijskich chcemy pokazać jak różnorodne są informacje, które kreują wizerunek naszego kraju. Czasem nawet niewielka wzmianka o tym co polskie, może mieć znacznie większy wpływ na świadomość czytelników i być dla nich czymś bardziej atrakcyjnym, niż wielostronicowe analizy i poważne komentarze z pierwszych stron gazet. Na nasz wybór informacji do biuletynu spójrzmy też z przymrużeniem oka. Tym bardziej, że w Chile słońce świeci naprawdę ostro. Magazyn „Vivienda y Decoracion” zachęca do wyposażania wnętrz w meble autorstwa Oskara Zięty. Polski architekt i projektant produkuje m.in. oryginalne stołki o nazwie "Plopp" (czyli "polski ludowy obiekt pompowany powietrzem"), które zdobyły światowy rozgłos. Jedna z limitowanych serii jest wykonana z miedzi, a wiadomo – Chile miedzią przecież stoi.

Magazyn kobiecy „Ya” przedstawił sylwetkę Dagmary Wyskiel, artystki która już od wielu już lat mieszka, pracuje, tworzy i… zaskakuje w Chile. Jest siłą napędową wielu inicjatyw artystycznych, o których w Chile jest naprawdę głośno.

Miguel Ortega, chilijski mistrz rękodzieła, specjalizujący się w wikliniarstwie, zwyciężył w kategorii meble, w III Światowym Festiwalu Wikliny, który odbył się w Polsce, w Nowym Tomyślu. Gazeta „La Hora” informuje że sukces zawdzięcza wykonaniu oryginalnej lampy z wikliny. Miguel Ortega pochodzi z niedużej miejscowości Chimbarongo, położonej na południe od Santiago. Gratulujemy!

34


PRZEPROSINY „Ambasada RP W Santiago przeprasza pana Jacka Kondrackiego za zamieszczenie w Biuletynie Ambasady z grudnia 2014 listu pani Patricii Margarity Hucke Cuadros nie uzyskawszy wcześniejszej zgody zainteresowanego na publikację Jego nazwiska, a także pozostawiając stwierdzenia, które uznał On za szkodliwe dla Jego wizerunku.”

Magazyn „Ya” prezentuje w obszernym artykule Ewę Jasińską, polską pianistkę, która w Chile poświęciła się propagowaniu muzyki klasycznej wśród dzieci i młodzieży. Pani Ewa przyznaje, że jest szczęśliwa kiedy porusza dziecięcą wyobraźnię, która staje się twórcza i kreatywna. Zazdrościmy tym dzieciakom.

Chilijskie media zgodnie napisały, że występy polskiego trio muzyki klasycznej ThreeX, były ogromnym sukcesem. Polacy dołożyli do wirtuozerii wykonania, mnóstwo dobrego poczucia humoru, czym ujęli chilijską publiczność. Poza zagraniem koncertów, polscy muzycy poprowadzili także warsztaty, dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Portal Terra nie wyobraża sobie wizyty w Polsce bez odwiedzin w jednym z barów mlecznych. Zdaniem autorów, to nie tylko pretekst do tego żeby dobrze zjeść, ale dowiedzieć się więcej o Polsce i Polakach. Kiedyś było ich 40 tysięcy, dziś zostało ledwie 140. Przyznają też, że słowo „barszcz” jest nie do wymówienia dla kogoś kto nie jest Polakiem.

35


36


Biblioteka czeka Powieść, biografia, literatura faktu? A może odrobina poezji? Ktoś kiedyś powiedział ze dzień bez przeczytanego wiersza jest dniem straconym… Zapraszamy do korzystania z biblioteki Ambasady RP w Santiago. Listę książek po polsku i po hiszpańsku można znaleźć na stronie ww Ambasady RP w Santiago - http://santiagodechile.msz.gov.pl/pl/ informacje_konsularne/biblioteka/ Zapraszamy do lektury pierwszych recenzji naszych książek, pióra Miriam Krawczyk (pracuje i mieszka w Chile od 1958 r.). aweł Smoleński jest autorem wielu książek o stosunkach między Żydami i Palestyńczykami. “Oczy zasypane piaskiem”, wydana przez Wydawnictwo Czarne w 2014 r. to zbiór notatek o tej tematyce. W pewnym sensie jego głos przypomina alarmujący głos Davida Grossmana w pierwszym reportażu zrobionym przez Izraelitę o Palestyńczykach. ”Żółty wiatr” z 1987 roku to książka, która powstała chwilę przed wybuchem Pierwszej Intifady. Pod tym tytułem wydano zbiór tekstów, pełnych wrażeń i przemyśleń, które obudziły się w autorze po pobycie na terenie okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu. Od tego czasu minęło już ponad 30 lat i Smoleński wciąż pyta, czy postradaliśmy zmysły - my, którzy szukamy pokoju - wystawiając się ciągle na to cierpienie i będąc jednocześnie pełni poczucia bezsilności.

P

JEST W TEJ KSIĄŻCE DUŻO CIERPIENIA I MAŁO NADZIEJI Zapiski Smoleńskiego opisują wiele miejsc, zważywszy na to, że mówimy o tak małym obszarze geograficznym. Opisuje i obserwuje wszystko - sytuację terenów okupowanych, życie Arabów, Palestyńczyków, Izraelitów. Relacje między ludźmi. Prawdopodobnie można by polemizować z jego spojrzeniem. Prawdopodobnie niektórzy, tak jak wnuk Davida Ben Gurióna, mogliby odnaleźć pewne błędy w jego tekstach. Ale nie o to chodzi. Ważne jest to, że Smoleński w swoich reportażach nie próbuje piętrzyć nieporozumień. Cierpiąc szuka rozwiązań. Chce oddać szacunek osobom, które są zmuszone żyć na tak malutkim skrawku ziemi. Szczerze opisuje ich niemoc. Jest w tej książce dużo cierpienia i mało nadziei. Jeden z wielu konfliktów dotyczy kobiet. Palestynek z Al Azari i Żydówek z Kibuc Be’eri. “Wtedy Fátima zdecydowała: pójdzie tam do tych kobiet izraelickich i wykrzyczy im w twarz całą prawdę. Powie tym… Żydówkom, że Izrael jest krajem odrażającym. Ale myślała też w zwątpieniu, że tak naprawdę jedynymi osobami, które mogą coś zrozumieć, są matki żołnierzy. Niemożliwe przecież, żeby świadomie wychowywały swoje dzieci na potwory... Zatrzymała się przed tymi kobietami izraelickimi, religijna Arabka z włosami schowanymi pod tradycyjną chustą, twarzą w twarz z kobietami w krótkich spodniach. Powiedziała ze złością: “Boję się was. Boję się waszych dzieci - żołnierzy. Boję się nocnych najazdów na nasze domy, patroli i checkin pointów. To życie w ciągłym strachu jest upokarzające. Nic wam nie zrobiłam, żeby teraz tak cierpieć. Jestem tutaj aby wam o tym powiedzieć…” Wtedy wstaje Vivian. Żydówka z Kibutz Be’eri. Patrzy na Fátimę i mówi: “Boję się was. Boję się wsiąść do autobusu miejskiego w Jerozolimie czy w Haifa, aby nie spotkać zamachowca - samobójcy. Ze strachem patrzę na każdą arabską twarz, bojąc się, że to twarz shahida. Nie zasłużyłam na taki lęk, nie jestem winna tej wojny. Dobrze, że przyszliście, w końcu mogłam wam to powiedzieć…”Fátima jest zaskoczona. Nigdy nie myślała, że Żydówka może się bać. Strach to uczucie najbardziej poniżające… “I zdecydowałam zostać tam, by wyjaśnić i zrozumieć więcej…” Jest więcej takich opowieści. O osobach, które patrzą na siebie i decydują się żyć wspólnie i uczyć się od siebie. Ale to co, zdominowało tą książkę to przede wszystkim strach i nieufność.

37


MUZYKA 2000 MONIKA TRĘTOWSKA

Violeta Parra, Victor Jara, Los Jaivas – wielcy, odważni, innowacyjni i niezapomniani. Poprzedni wiek historii muzyki w Chile należał do nich. A co potem? Kim są Ci, którzy tworzą i zmieniają muzyczną scenę Chile po roku 2000? W XXI wieku tutejsza scena muzyczna wypełniła się przedstawicielami młodej generacji, pochodzącymi z przeróżnych zakątków Chile i buszujących w przeróżnych gatunkach muzycznych. Wielu z nich udaje się osiągać sukcesy nie tylko w kraju, ale i za granicą. Inni podbijają rodzimy rynek albo są na dobrej ku temu drodze. Oto subiektywny przegląd 10 współczesnych chilijskich artystów, którzy zdołali wkupić się w moje łaski i których zauważa już też świat. Kilka lat temu słynny hiszpański dziennik El Pais napisał artykuł zatytułowany "Chile, nowy raj popu", odnosząc się do ogromnej różnorodności stylistycznej tutejszej sceny muzycznej i do coraz większej liczby chilijskich artystów, osiągających sukces poza krajem. Wygląda na to, że odwieczny problem kraju, polegający na geograficznym odizolowaniu od reszty świata ma szansę zostać wreszcie rozwiązany dzięki współczesnej muzyce rozrywkowej, przekraczającej wszelkie granice.

Anita Tijoux “Hip hop to kawałek ziemi ludzi, którzy nie mają własnego miejsca” – mówi Anita Tijoux, wokalistka, który śpiewa o tym, o czym większość woli milczeć. Najpierw w zespole Makiza, a potem już jako solistka Anita swoją muzyką i zaangażowanymi społecznie tekstami sprzeciwia się dyksryminacji, niesprawiedliwości i brutalności dzisiejszego świata. Sama Tijoux urodziła się we Francji po tym jak jej rodzice zmuszeni byli wyjechać z Chile po zamachu stanu w 1973 r. Problem wygnania, wykluczenia i politycznej represji jest więc integralną częścią jej tekstów. W przypadku Tijoux za słowem idą też czyny. W przeciągu ostatnich lat artystka popierała wiele ruchów społecznych, m.in. studentów walczących o darmową edukację w Chile czy ruch Mapuche, rdzennych mieszkańców Chile. W Tijoux zakochała się nie tylko Ameryka Łacińska, ale i Europa i Stany Zjednoczone. Jest najczęściej obecnie nagradzaną zagranicą chilijską artystką i uznaną MC (z ang. Master of Ceremony - raper zabawiający publiczność rymowaną improwizacją, często na zaproponowane przez nią tematy). Jej debiutancki album “1977” (rok jej urodzenia) polecał sam Thom York z Radiohead. Z innych płyt pochodzą takie hity jak “La bala”, “Shock” czy “Mi verdad”.

38


Gepe Gepe był jednym z pierwszych chilijskich artystów, których poznałam, przesłuchując w całości jego dwie płyty - „Gepinto” (2005) i „Hungría”(2007). Do dzisiaj często do nich wracam, dzięki niezapomianym utworom jak „Los Barcos” czy „Herba Prima” i „Samoriseva”. Daniel Riveros w swoich zgrabnych melodiach łączy folk i ducha Nowej Piosenki Chilijskiej z nowoczesnym popem i akustycznym graniem. Sięga po etniczne instrumenty i stroje, poszukuje. Gepe to człowiek orkiestra – gra na gitarze, klawiszach, bębnach i perkusji, śpiewa, komponuje, pisze poetyckie teksty, aranżuje. Może dlatego z artysty niszowego wyrósł w ostatnich latach na czołowego przedstawiciela folkowej sceny pop w Chile i powoli podbija cały kontynent latynoski oraz

Fernando Milagro Z sentymentem wracam do folkowo - rockowego albumu “Por su atención, gracias” (2009) Fernando Milagro, który pięknie brzmi w niedzielnie, spokojne popołudnie. To jednak jego kolejna płyta “San Sebastian” (2011) przyniosła artyście międzynarodowy rozgłos, otwierając drogę na międzynarodowe festiwale, m.in. w Barcelonie, Berlinie, Meksyku czy Teksasie. Na ostatnim albumie na perkusji zagrał wspomniany już Gepe, który z Milagro dzieli również producenta muzycznego, Cristiana Heyne. Pop rock, indie folk, trova i duża szczypta akustyki w połączeniu z charakerystyczną chrypką Fernando z pewnością umilą każdy dzień.

Nano Stern Nano zaczął grać na skrzypcach mając trzy lata. Potem odkrył Led Zepellin i zachwycił się rockiem. Dziś jest multiinstrumentalistą, kompozytorem i wokalistą, paradoksalnie bardziej znanym poza granicami Chile niż w swojej ojczyźnie. Inspiruje się dokonaniami artystów związanych z ruchem Nueva Cancion Chilena, tworząc klimatyczne płyty oscylujące wokół rocka, folku, trova i jazzu. Włączcie którąś z jego ośmiu płyt, choćby „Voy y Vuelvo” (2008), i dajcie się zaskoczyć każdemu kolejnemu utworowi.

39


Juana Fe Po tym jak usłyszałam singiel “Afrorumbachilenera“ (2007) wracam do Juana Fe dość regularnie. Ich muzyka to ciekawa mieszanka rytmów latynoamerykanskich, salsy, cumbii, jamajskiego ska i rumby. Chilijska grupa nalezy do czołówki stosunkowo nowego sub gatunku zwanego La Nueva Cumbia Chilena (Nowej Cumbii Chilijskiej), ktory rozwinął się w Chile wraz z nadejściem roku 2000. Na warsztat brana jest klasyczna cumbia, a nastepnie mieszana ze wspomnianymi gatunkami, jak również z reggae, bolero, hip hopem czy afrolatino. Charakterystyczne dla Juana Fe są społecznie zaangażowane teksty, mocno zakorzenione w miejskich realiach i dotyczące najczęściej życia i problemów przeciętnego mieszkańca danej dzielnicy. Album “Afrorumbachilenera“ (2007) albo „La Makinita” (2011) zawsze zabieram ze sobą w podróż.

Cómo Asesinar a Felipes Como asesinar a Felipies, czyli „Jak zamordować Filipów” to jeden z najbardziej frapujących zespołów na tej liście. Nie dość, że jego nazwę trudno zapomnieć, to jego muzyka jest intrygującą fuzją jazzu, rocka i rapu. Muzycy kwintetu przyznają, że ich największą inspiracją jest zespół The Roots. W wywiadach podkreślają też, że swoje albumy lubią nagrywać bez wielu dubli i grając w studiu wszyscy razem. Dzięki temu na koncertach i na płytach brzmią niemalże tak samo.

Leo Quinteros Ten prawnik, który ostatecznie został rockmanem musiał znaleźć się na tej liście choćby za cudowny singiel “La enredadera” z płyty „Los accidentes del Futuro” (2007). Za debiutancką płytę “Fallando” (2001), która otrzymała doskonałe recenzje krytyków i za energetyczne koncerty.

40


Pedropiedra Po tym jak kilkakrotnie na moje pytanie “Co teraz leci w radiu?” padała odpowiedź Pedropiedra, skusiłam się na przesłuchanie całej jego płyty. Okazało się, że Pedro Subercaseaux ma talent do tworzenia wpadającyh w ucho, ale niebanalnych melodii i piosenek, które brzmią jakby nagrywał je zespół zdolnych muzyków. Tymczasem wszystkie elektroniczne ścieżki, perkusje, klawisze i wokale nagrywa sam. Podobnie jak w przypadku poprzednich artystów styl Pedropiedra trudno ograniczyć do jednego gatunku. Na jego albumach można usłyszeć rock w wielu odsłonach, elementy rythm & bluesa, odrobinę funku, a nawet nieco tropikalnych rytmów. Jeśli włączycie na chwilę chilijskie radio na pewno natraficie wkrótce na piosenki takie jak „Vacaciones en el más allá” czy „Pasajero”.

Pascuala Ilabaca Wystarczy jej głos, akordeon i pianino, by oczarować publiczność. Mieszkająca w Valparaiso, Pascuala zgrabnie łączy latynoamerykański folk z etnicznymi elementami z różnych krańców świata, m.in. z Afryki, Indii czy Bliskiego Wschodu. Jej płyty są niczym podróże, zarówno te solowe, jak i nagrane z etnicznym zespołem Samandi. Na początek polecam album “Diablo Rojo, Diablo Verde” (2010). Ciekawa jest także jej płyta “Pascuala Canta a Violeta”, nagrana w hołdzie Violecie Parze.

Manuel Garcia Mówiąc o generacji artystów święcących triumfy po roku 2000 nie wypada nie wspomnieć również o Komendancie Chilijskiego Folku, jak nazywaja Mauela Garcię krytycy muzyczni. Założyciel grupy Mecánica Popular od ponad 10 lat działa również solo, nagrywając płyty inspirowane Nueva Cancion Chilena. Moją uwagę zwrócił przejmującą piosenką “Canción del desvelado”. Promowała ona odważny serial “Ecos de desierto”, opowiadający o ofiarach słynnej Caravana de la Muerte, działającej w czasach reżimu Pinocheta.

Monika Trętowska – dziennikarka, podróżniczka, korespodentka Polskiego Radia w Chile i Ameryce Południowej. Skończyła studia podyplomowe z zakresu muzyki Ameryki Łacińskiej na Universidad Alberto Hurtado w Santiago de Chile. O życiu codziennym w Santiago de Chile, podróżach po latynoskim kontynencie i kulturze Ameryki Łacińskiej pisze na blogu: www.tresvodka.com

41


”Popiół i Diament” - arcydzieło Polskiej Szkoły Filmowej Kinowa opowieść z 1958 roku podbiła serca zarówno polskiej jak i międzynarodowej publiczności. Swoją perfekcją zadziwiła reżyserów takiej sławy jak: Andriej Tarkowski, Akira Kurosawa i René Clair. Sergiej Eisenstein powiedział kiedyś o filmie w ten sposób, ´´film jest właściwie, dojrzałym wiekiem teatru´´. To dzieło Andrzeja Wajdy przez zbliżenie do dramatu i zręczne nagromadzenie figur retorycznych do dziś stanowi wzór dla realizatorów sztuki filmowej. Razem z jego wcześniejszymi filmami, ´´Pokolenie´´ i ´´Kanał´´ w efektowny sposób zamyka pewną trylogię autorskiego opisu pokolenia wojny.

Maciek Chełmicki nie chce już zabijać Przeżył romans z dziewczyną i w ruinach kościoła z wiszącą do góry nogami figurą Chrystusa, mówi –„ Ja chcę żyć”. W scenie w toalecie pyta przełożonego ´´powiedz, czy ty w to wszystko wierzysz?´´. Pytanie odnosiło się do sensu ich działania - egzekucji wysoko postawionych komunistów. Tragedia Maćka dotyczyła tego, że gdy po wojnie, kontrolę nad całym wschodem Europy przejął Stalin, organizacja, do której należał Maciek, Armia Krajowa, w trakcie wojny walcząca z faszyzmem, holocaustem i bestialstwem niemieckiego okupanta wiedziała, że w nowo tworzącym się Związku Sowieckim nie będzie dla jej żołnierzy innego miejsca niż na przysłowiowej szubienicy, zaś Polska niepodległa, o którą tak bohatersko walczyli pozostanie nieodzyskana. ´´Popiół i Diament´´ zaliczany jest do gatunku dramatu psychologicznego i politycznego. Opisuje nieszczęście pierwszej powojennej nocy, kiedy nadchodziła jeszcze jedna tragiczna walka, de facto, Polaków z Polakami. Robi to w tak niebywały sposób, że film zza żelaznej kurtyny, wyreżyserowany przez mało jeszcze wtedy znanego, Andrzeja Wajdę, zdobywa nagrodę FIPRESCI na festiwalu w Wenecji. Modelowy aktor, Zbigniew Cybulski Sukces filmu, w niemałym stopniu zawdzięczamy Zbigniewowi Cybulskiemu, który wcielając się w rolę Maćka Chełmickiego udowodnił swoje ponadprzeciętne możliwości aktorskie. Gdy się go ogląda w „Popiele i diamencie”, z ciemnymi okularami, w nowoczesnym stroju, ni jak nieprzystającym do mody czasów, do których nawiązuje, czuje się, że, on jest Maćkiem Chełmickim. Ten nowoczesny wizerunek pomaga w odbiorze młodszym pokoleniom. Zbi-

gniew Cybulski nadając postaci własną charyzmę i cechy osobowości ożywia tysiące biografii jemu podobnych, czyniąc z nich bohaterów uniwersalnych. Jego historia oparta jest na dziele literackim Jerze42


go Andrzejewskiego wydana pod tym samym tytułem. Korespondencja z literaturą nie była niczym niebywałym dla polskiego kina tamtych lat. Jednakże zamknięcie filmu w pięciu aktach, użycie nocy, jako czasoprzestrzeni dla budujących grę napięć wydarzeń i wreszcie tragiczny finał, zbliżają ten film do romantycznego dramatu. Sama najnowsza historia Polski jest jakby echem narodowej, romantycznej literatury niepodległościowej. Puentując, ekipie filmowej udało się stworzyć dzieło polifoniczne z wyrazistym, mitycznym bohaterem w roli głównej, a osobisty wkład Zbigniewa Cybulskiego w tę rolę dał mu miano polskiego James Deana i podziw wszystkich fanów i twórców kina na świecie. Obraz kanałem energetycznym Scenografia filmu, właściwie nie jest czymś interesującym. To trzeciorzędny hotel, zwykła ulica, gdzieniegdzie jakieś ruiny. A jednak wszystko wygląda na lepsze niż

ność wyrazu, przewrotnie, czyni go bogatszym i bardziej wyrazistym. To, co szczególnie zapada w pamięci po obejrzeniu tego filmu to właśnie poszczególne sceny i obrazy, jak na przykład migawki hotelowych wydarzeń, czy nocny spacer Krystyny i Maćka. Równie mocno można się zachwycać grą przeciwstawności. W ´´Popiele i diamencie´´ plany snute przez bohaterów wymawiane są obok wspominania i rozpamiętywania przeszłości. W pamiętnej scenie podpalania kieliszków ze spirytusem na cześć poległych kolegów Maciek z Andrzejem wracają paradoksalnie do tych lepszych czasów wojny. Krystyna, jako opozycja wobec Maćka nie chce wiedzieć, nic na temat jego przeszłości, nie chce mówić o sobie. Uważa, że do przeszłości straconej nie ma sensu wracać. Raul Castro: Proszę Pana, ten film nigdy nie będzie u nas pokazany Siła filmu tkwi również w nasyceniu czasu, w tempie i obfitości wydarzeń. W dramacie jednej nocy biorą udział wszyscy. Jest 9 maja 1945 roku, oficjalny koniec II Wojny Światowej. W Polsce triumfują komuniści. Na tle wystrzeliwanych fajerwerków ginie towarzysz Szczuka, wysoki rangą działacz partyjny, właśnie z rąk Maćka, który robi to tylko dla tego, że musi. Przez ostatnie godziny przeszedł transformacje i wolałby ´´po prostu żyć´´. To życzenie jednak nie spełnia się. W godzinę śmierci, o poranku, dogorywa, w zupełnie beznadziejny sposób, na śmietniku. Kiedy reżyser miał okazję w latach 60-tych spotkać na Kubie brata Fidela Castro, Raula. Ten powiedział mu, ``Proszę pana, ten film nigdy nie będzie u nas pokazany. Opozycjonista, który morduje sekretarza partii. To jest film, który do tego namawia´´. Maciek Chełmicki wzbudza sympatię widza i dlatego, wymowa filmu mogła być kontrowersyjna. Jednakże, konanie opozycjonisty, żołnierza Armii Krajowej na symbolicznym śmietniku historii, najwyraźniej było wystarczającym akcentem dla propagandy komunistycznej. Rok produkcji i premiery ´´Popiołu i Diamentu´´, 1958 przypada na środkową fazę rozwoju Polskiej Szkoły Filmowej, która do dziś stanowi złoty okres polskiego kina. Nigdy później nie byliśmy świadkami tak bogatej tematycznie, a zarazem spójnej estetycznie wypowiedzi filmowców polskich, którą dałoby się ująć w ramy jednego prądu artystycznego. ´´Popiół i Diament´´ jednogłośnie został uznany za arcydzieło Polskiej Szkoły Filmowej. Maja Mrozowska, autorka tekstu, ukończyła iberystykę na Wydziale Filologicznym w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od 2012 roku mieszka w Santiago, w Chile. Pracuje jako nauczycielka języka angielskiego. Wydział filologiczny wybrała zgodnie z tradycjami rodzinnymi, kinem natomiast, zaczęła interesować się na studiach. Ukończyła akademicki, teoretyczny kurs kina europejskiego i hollywoodzkiego w Hiszpanii. Obecnie najchętniej powraca do polskich filmów XX wieku.

jest. To zasługa znakomitych zdjęć autorstwa Jerzego Wójcika. On sam mówi o swojej pracy, że zainspirowany filmem Obywatel Kane dążył do tworzenia obrazu energii, w którym byłoby możliwe przekazywanie treści peryferyjnych, niewynikających ze scenariusza. Taka subtel43


Jak wyczarować świąteczny nastrój w środku chilijskiego lata TEKST I ZDJĘCIA: IZABELA WOŹNIAK

Święta na innym kontynencie są wystarczająco egzotyczne żeby pogodzić się z utratą atmosfery polskich świąt. Jednak za pomocą techniki decoupage znanej od lat - w Europie może bardziej niż w Chile - możemy spróbować wyczarować odrobinę magii.

Foto 1. Przygotowujemy materiały z motywami świątecznymi.

ednym z elementów, które różnią polskie Boże Narodzenie od chilijskiego, jest śnieg. Co prawda „puszysty śniegu tren” coraz rzadziej towarzyszy pierwszej gwiazdce na polskim niebie, a dzwonki u sań już tylko na Podhalu, jednak mróz nadal maluje kwiaty na szybach polskich domów. Szron iskrzy się na bezlistnych krzakach, w długie przedświąteczne wieczory w restauracjach palą się lampiony. Trudno wyczarować taką atmosferę w środku chilijskiego lata, ale spróbujmy.

J

44


otrzebne będą serwetki z motywami „zimowymi” i świątecznymi: rozgwieżdżone niebo, bałwanki, aniołki - ewentualnie roślinnymi np. gałązki sosnowe, gwiazda betlejemska. Jednym słowem wszystko co kojarzy się ze świętami, choćby tylko kolorystycznie: czerwień, zieleń, złoto, biel (foto 1).

P

Foto 2. Pojedyncze warstwy serwetki zamalowujemy przezroczystym klejem.

Poza tym: - szklaneczki z gładkiego szkła, szersze u góry - klej do decoupage - lakier - dwa pędzelki - farbka akrylowa z cienką końcówką: złota, srebrna, biała - brokat - opcjonalnie Mając do dyspozycji różne wzory na serwetkach komponujemy obrazek, który umieścimy na lampionie. Serwetka składa się z trzech warstw - górną warstwę trzeba oddzielić od pozostałych. To konieczne, aby lampion zachował przezroczystość, a przyklejany papier się nie marszczył.

Foto 3. Niedociągnięcia uzupełniamy farbką akrylową.

Szklaneczkę na zewnątrz smarujemy cienka warstwą kleju i …resztę pozostawiamy fantazji dziecka. Należy wydzierać małe fragmenty z pojedynczej warstwy różnych serwetek (foto 2). Po przyłożeniu do szkła pokryć klejem za każdym razem. Klej po wyschnięciu jest niewidoczny. Niedociągnięcia takie jak przerwany papier czy puste miejsce uzupełniamy odpowiednią farbką, malując w tym miejscu np. śnieżynkę lub gałązkę (foto 3). Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a pomysły w miarę robienia, zatem jeśli uznamy kompozycję za udaną, nie brakuje nam cierpliwości ani precyzji, możemy zrobić brokatowe wzorki. Posypujemy brokat na wcześniej posmarowane klejem miejsce, lub używamy kleju z brokatem w tubce z wąską końcówką, który można kupić w większości sklepów papierniczych. Foto 4. Efekt końcowy – buteleczka na nalewkę. 45


P

ierwszy lampion może lepiej zrobić wspólnie z dzieckiem, przyklejając wydarte przez nie fragmenty.

Po wyschnięciu kleju polakierować lampion drugim pędzelkiem, po upływie godziny polakierować powtórnie. Lakier może mieć nieprzyjemna woń, więc zróbmy to sami. Możemy też umieścić wzór tylko u dołu szklanki lub w jednej jej części, a pozostały obszar delikatnie pomalować farbką białą akrylową, przy użyciu miękkiego pędzelka. Będzie to imitacja zimowego szronu. Pędzelki dokładnie myjemy w wodzie po zakończeniu pracy – ten od lakieru po każdym użyciu, aby nie zasechł. W podobny sposób możemy zrobić oryginalną bombkę z motywami świątecznymi (foto 5, 6, 7).

5

6

7 Foto 8. Przykład lampionu wykonanego w technice decoupage przy użyciu wysokiej szklanki. 46


Akcesoria można znaleźć w sklepach: LapizLopez http://www.lapizlopez.cl/index/ Librería Nacional: http://www.nacional.cl/adhesivo-y-selladordecoupage-fco-100.html Strona producenta Artel http://www.artel.cl/productos/detalle/ adhesivo-y-sellador-de-decoupage/524/

Foto 9. Lampion amiętajmy, że w tworzeniu ogranicza nas tylko wyobraźnia. Zatem kształt lampionu może być dopasowany do wnętrza lub formy stołu, np.. może być to kieliszek do koniaku, lub tryptyk z trzech jednakowych mniejszych szklaneczek. Jeżeli mamy w domu kawałki satynowych tasiemek, bądź kawałek koronki, który jest tak krótki, że do niczego nam nie pasuje i czeka samotny w igielniku - również możemy spróbować je wkomponować w obrazek na naszym lampionie przy użyciu kleju silikonowego. Można kupić płynny lub w sztyfcie, którego używa się za pomocą pistoletu. W technice decoupage panuje całkowita dowolność. Warto tylko pamiętać, że im mniej tym lepiej i nie łączyć wszystkich kolorów na jednej szklance. Świąteczny nastrój podkreślimy wypełniając lampion świeczką o zapachu jabłek z cynamonem lub żurawiny.

P

Życzymy, aby wspólne przygotowanie świątecznego wystroju dało Państwu wiele radości. Jeśli nie wyjdą idealne kompozycje i coś się pomarszczy – i tak ozdoby będą piękne jako rezultat starań dziecka. Wesołych Świąt!

Izabela Woźniak jest w Chile od roku. Pochodzi z Torunia. Ukończyła studia magisterskie na kierunku ochrona środowiska na UMK w Toruniu, studiowałamteż Turystykę. Poza Polską studiowała i pracowała na południu Hiszpanii i w przepięknym regionie Grecjii – Arkadii. Jej pasją są podróże, przyroda, film, zdrowie i dekoracja wnętrz. Do tej pory realizuje je wszystkie równolegle.

47


Politolog piecze torty w Santiago ominika Mórawska od kilku miesięcy pracuje i mieszka w Santiago. Wcześniej rozstała się z Chile na trzy lata i wylądowała w… Ułan Bator, stolicy Mongolii. Przed wyjazdem do Azji przez pięć lat mieszkała w La Serenie, na północy Chile. – Mój mąż po prostu ma taką pracę. – tłumaczy Dominika.

D

Z wykształcenia jest politologiem, a przed wyjazdem z Polski pracowała w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Jednak co innego zawsze zaprzątało jej myśli. - Zawsze marzyłam o pieczeniu, gotowaniu, przygotowywaniu czegoś do jedzenia. W Santiago pomyślałam o robieniu tortów, które Chilijczycy przecież uwielbiają. Tak powstała firma Polka Tortas y Pasteles. – opowiada Dominika. Zaczęło się od tortu dla znajomych, potem zadziałał marketing szeptany, a dziś ma tyle zamówień, że ledwo daje sobie z nimi radę. Dlatego Dominika Mórawska zastanawia się nad otwarciem malutkiej cukierni w Santiago. Może już w przyszłym roku?

48


49


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.