KRE ATYW NOŚĆ PRZEGLĄD POLSKICH INNOWACJI, ROZWIĄZAŃ I TRENDÓW KREATYWNYCH
Ambasada RP w Santiago 1
Foto: Fabryka Porcelany AS Ćmielów/Adam Spała, figurki ceramiczne „Dziewczyna w spodniach” i „Felek Marynarz proj. Lubomir Tomaszewski z lat 60.
NOWOCZEŚNI Z
e wzruszeniem oglądałam kilka lat temu w Muzeum Narodowym w Warszawie, wystawę zatytułowaną „Chcemy być nowocześni”. Przedstawiała jeden z najciekawszych okresów w polskim wzornictwie, architekturze wnętrz i sztuce użytkowej. Jej celem było ukazanie polskiego designu lat 50. i 60. i jego specyficznego stylu, nazywanego często stylem form organicznych. Projektanci tworzyli uwzględniając wszystkie możliwe konteksty, łącząc wiedzę o ludziach i ich potrzebach, ówczesnych trendach intelektualnych, z precyzją projektu i sprawnością tworzenia. Nadając jednocześnie swoim pomysłom, niezwykły indywidualny charakter, trudny do powtórzenia, wyróżniający się, po prostu oryginalny. Wystarczy wymienić tylko kilka nazwisk Teresy Kruszewskiej, Romana Modzelewskiego, czy Lubomira Tomaszewskiego. Kreowali rzeczy piękne. Dziś hasło "Chcemy być nowocześni" przestało być w Polsce aktualne. My po prostu jesteśmy już nowocześni. Łącząc tradycję z przyszłością, otrzymujemy wyjątkowe produkty teraźniejszości. Polscy informatycy, designerzy, architekci, nau-
2
Ambasada RP w Santiago
kowcy, ale też szefowie kuchni, artyści, czy intelektualiści niemal codziennie dają tego dowody. Polska stała się miejscem niczym nieskrępowanej ekspresji, wymiany myśli, pełna atmosfery kreatywności. Dowodem tego jest ta publikacja, która pokazuje, gdzie dziś jesteśmy, przedstawiając raptem ułamek tego co Polska i Polacy oferują światu.
Aleksandra Piątkowska, Ambasador RP w Chile
SPIS TREŚCI 4. ARCHITEKTURA 10. KULCZEWSKI 20. BIZNES 36. START-UP 38. DESIGN 48. KUCHNIA 64. GRY KOMPUTEROWE 78. NAUKA 86. MODA 90. JAZZ 94. FOTOGRAFIA
Foto Maciej Polz Wydawca: Ambasada RP w Santiago Zespół: Jacek Piątkowski (redakcja, teksty, layout), Maciej Polz (projekt okładki), Monika Trętowska i Franciszek Sidor (teksty i tłumaczenia), Mariusz Michalak i Krzysztof Plebankiewicz (zdjęcia), Anita Dzieciątkowska i Marcelina Kruszyna (tłumaczenia) Kontakt santiagodechile.embajada@msz.gov.pl 3
ARCHITEKTURA
POLSKA. ARCHITECTURE. EWA P. PORĘBSKA
A
rchitektura w Polsce przeżywa rozkwit. W ostatnich latach zrealizowanych zostało wiele znaczących budowli publicznych - muzeów i sal koncertowych, obiektów sportowych, budynków dydaktycznych. Finansowane ze środków państwowych, samorządowych oraz wspomagane dotacjami Unii Europejskiej, projektowane przez wyśmienitych, wybranych w wyniku konkursów architektów, stają się symbolami współczesności nie tylko w skali lokalnej czy krajowej, lecz także w kontekście międzynarodowym. Wiele spośród nowopowstałych obiektów, sportretowanych przez najlepszych polskich fotografów architektury, ujawnia swoją wyjątkowość - unikalność formy, często wielowarstwowość koncepcji - będącą efektem pracy wielu twórców: projektantów, budowniczych, artystów, inwestorów. Współczesna polska architektura wyrasta z przeszłości i zmierza ku przyszłości. Architektura nie istnieje w pustce, powstaje w historycznym, kulturowym kontekście. Dopiero na tym tle widać jej osiągnięcia i znaczenie - funkcjonalne, społeczne, symboliczne. Pokazujemy wybrane budowle w kontekście ważnych dla Polski, historycznych wydarzeń, często przypominając o działalności wybitnych osobistości, którym są dedykowane. Ewa P. Porębska, redaktor naczelna miesięcznika „Architektura-murator” Fragmenty tekstu oraz fotografie pochodzą z wystawy „Polska. Architecture” przygotowanej przez Wydawnictwo Architektura Murator (projekt graficzny Edgar Bąk).
4
Ambasada RP w Santiago
Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie. Ikona współczesnego Szczecina, jedna z najbardziej rozpoznawalnych i najpiękniejszych sal koncertowych w Europie. W 2015 roku budynek otrzymał Nagrodę Unii Europejskiej im. Miesa van der Rohe dla współczesnej architektury oraz Grand Prix konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE, nagrodę przyznaną przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej najlepszej realizacji 2013-2014 w Polsce.
Centrum KulturalnoKongresowe Jordanki w Toruniu. Zlokalizowany w bezpośrednim sąsiedztwie wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zespołu staromiejskiego budynek w naturalny sposób łączy się z otaczającym krajobrazem. Główna sala wielofunkcyjna, ze ścianami pokrytymi unikalnymi w skali światowej okładzinami typu pikado (rodzaj mozaiki z kruszonej cegły i betonu), przypomina wykutą w skale, ekspresyjną grotę.
5
Gdański Teatr Szekspirowski Otoczona murem budowla o spektakularnym, otwieranym dachu, odwołuje się zarówno do genezy teatru europejskiego, jak i do teatrów londyńskich epoki Szekspira, na czele ze słynnym The Globe.
6
Ambasada RP w Santiago
ARCHITEKTURA
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie Najbardziej charakterystycznym elementem budowli jest falujący wewnętrzny pasaż, przywołujący skojarzenia z rozstępującym się morzem. Krzywoliniowe ściany, o powierzchni 2000 metrów kwadratowych i wysokości 20 metrów, w momencie oddania budynku do użytku były uznane za najwyższą tego typu realizację na świecie.
7
Małopolski Ogród Sztuki w Krakowie.. Centrum kulturalne w Krakowie, jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miast Europy, uzyskało 18 nagród architektonicznych, m.in. nagrodę Stowarzyszenia Architektów Polskich i największego światowego portalu architektonicznego ArchDaily.
Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Architektura budowli nawiązuje do rzeźby terenu i naturalnego krajobrazu brzegu Wisły. Celem interaktywnego Centrum Nauki, z planetarium i ogrodami na dachu, jest promowanie i popularyzacja komunikacji naukowej. To jeden z najchętniej odwiedzanych, zarówno przez mieszkańców, jak i turystów, obiektów stolicy Polski.
8
Ambasada RP w Santiago
ARCHITEKTURA
Dworzec Główny PKP we Wrocławiu Rewitalizacja zabytkowego XIX-wiecznego dworca oraz śmiała w formie realizacja współczesnego placu – to osiągnięcie adekwatne do rangi Wrocławia - Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
9
KULCZEWSKI UWIELBIAŁ CHOPINA
Kreatywny i odważny – tak mówi się o Luciano Kulczewskim, chilijskim architekcie o polskich korzeniach. Jego oryginalne, eklektyczne budynki z początku XX wieku zdobią chilijską stolicę niczym dzieła Gaudiego Barcelonę. W jednym z najbardziej znanych, mieści się dziś siedziba Colegio de Arquitectos de Chile. Właśnie tam o twórczości Luciano, jego polskich przodkach i niespełnionym marzeniu podróży do Polski z chilijskimi i polskimi architektami Marią Magdaleną Barros Castelblanco, Katarzyną Sierszeńską i Krzysztofem Dąbrowskim rozmawiała Monika Trętowska.
10 Ambasada RP w Santiago
Luciano Kulczewski García – chilijski architekt o polskich korzeniach, urodzony w 1896 roku w Temuco w Chile. Syn francuskiego inżyniera i wnuk polskiego inżyniera budownictwa, żołnierza francuskiej Legii Cudzoziemskiej, biorącej udział w walkach w Algierii w 1831 r. Uczył się w chilijskim Instituto Nacional, studiował na Wydziale Architektury Universidad de Chile. Jego budynki charakteryzują się eklektycznym stylem, w którym odnaleźć można elementy neogotyku, baroku, art nouveau i art déco, jak również ślady modernizmu. Znany jest z oryginalnych projektów, charakterystycznych wykończeń i detali. Do dziś jego dzieła są niezwykle cenione, większość jego budynków uznaje się za dziedzictwo kulturowe Chile. Kulczewski zmarł w Santiago w 1972 r. Zgodnie z jego wolą część jego prochów złożonych została na cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu, a część na wzgórzu San Cristóbal w Santiago. Foto La Arquitectura de L. K. (Fernando Riquelme) 11
S
tudiując twórczość Kulczewskiego znalazłam jego ciekawą wypowiedź, która moim zdaniem dobrze pokazuje charakter Luciano. W jednym z wywiadów powiedział, co znaczy dla niego architektura: „Była i jest dopełnieniem mojego szczęścia w życiu. Bo z całą skromnością mogę powiedzieć, że całe życie byłem szczęśliwy”. Kiedy, w tym samym wywiadzie, zapytano go o to, który ze swoich projektów lubi najbardziej, odparł: „Ten na wzgórzu San Cristóbal i Quinta Meiggs. Jest jedna rzecz, która jest ważna dla architekta, a mianowicie to, by jego budowle pomagały ludziom dobrze i szczęśliwie żyć. To największy sukces”. Odniosłam wrażenie, że Luciano był niezwykle pogodną osobą, lubił życie i poświęcił się architekturze, bo chciał sprawić by i innym przyjemnie się żyło. Kasia: Bycie architektem to misja. Dużo pracujesz, jesteś zmęczony, ale nie idziesz spać dopóty dopóki nie skończysz. Każdy projekt jest niczym twoje dziecko, rodzi się w bólach, ale ostatecznie daje Ci ogrom satysfakcji. Wyobrażam sobie, że podobnie było z dziełami Kulczewskiego. To co budował było bardzo innowacyjne w ówczesnej epoce i w ogóle w architekturze, dlatego też nazywają go Gaudim Chile. Ale myślę, że Luciano był też szczęściarzem, jeśli chodzi o swoich klientów, bo nie każdy może zawsze być innowacyjny. Za tym wszystkim stoi ktoś, kto za to płaci. To kwestia czysto ekonomiczna. Dzisiaj niezwykłą uwagę przywiązuje się do ograniczania kosztów. On jednak żył w czasach kiedy architektura uznawana była również za sztukę, miał szczęście do wyrozumiałych klientów, co pozwoliło mu rozwinąć swój wyjątkowy styl. Gdyby nie oni byłoby to bardzo trudne. Magdalena: Patrząc na jego dzieła, myślę że Luciano był idealistą, konsekwentnie realizował swoje pomysły, aż do momentu osiągnięcia zamierzonego celu. Miałam okazję słyszeć niektóre prezentacje profesora Fernando Riquelme, autora jedynej wydanej do tej pory monografii Kulczewskiego. Riquelme opowiadał, że kiedy Luciano odwiedzał plac budowy i znajdował coś, co mu się nie podobało, albo nie było w zgo-
12 Ambasada RP w Santiago
dzie z jego planem od razu to zmieniał. Wprowadzał też do projektów liczne zmiany i modyfikacje, nie przejmując się za bardzo kosztami. Jednak to co zwraca moją uwagę, to jego mniej słynne budowle, jak choćby Población Madrid albo konstrukcje małej skali o ciągłej fasadzie. We wszystkich tych przypadkach i tak dołożył charakterystyczne dla siebie detale, w jakiś sposób w każdym projekcie zawarł małe, ale wyróżniające się elementy. Moim zdaniem w przypadku Kulczewskiego mówimy również o elemencie tożsamości, o tym by każda osoba odnalazła się w miejscu, w którym mieszka. Nawet w przypadku osiedli, które mają określoną harmonię, nieco bardziej ograniczoną, ty, jako architekt, i tak możesz dodać jakieś elementy, które sprawią, że mieszkańcy poczują się w nich wyjątkowo. To jedna z zalet Kulczewskiego, o której tyle dziś mówi się wśród architektów. Jest jeszcze jeden ważny cytat, który podkreśliłam czytając wypowiedzi Kulczewskiego „Architektura to dużo więcej niż nauka, to fundamentalna rzecz dla ludzkiego życia: daje dach nad głową, spaja rodzinę, tworzy miejsce, gdzie rozwija się ludzkie życie, jej radości i smutki, daje temu wszystkiemu schronienie w jednym miejscu. Poza tym, jest sztuką. W ten sposób łączy te dwa wzniosłe czynniki. Magdalena: Tak, ja również lubię ten cytat, bo pokazuje jak szerokie spojrzenie na architekturę posiadał Kulczewski. Krzysztof: Luciano nie tylko miał szczęście i talent, bo był geniuszem swoich czasów, ale wiedział również jak rozwinąć i wyrazić wizję szczęścia w swoich dziełach. Nie tylko w projektach własnego domu i pracowni, ale i w innych zawarł tę radość życia i udało mu się w ten sposób zostać ważną częścią życia wielu rodzin. Bezsprzecznie zawarł ją tutaj, gdzie teraz jesteśmy, w budynku Colegio de Arquitectos. Magdalena: Dla mnie w przypadku Kulczewskiego najważniejszy jest czynnik społeczny jego dzieł i wrażliwość społeczna, jaką emanował. Przypomina mi się jego wypowiedź na międzynarodowym kongresie w Buenos Aires w 1938 roku,
ARCHITEKTURA
U góry, detal na fasadzie domu rodzinnego Luciano Kulczewskiego w Santiago, przy ulicy Estados Unidos 201, po lewej, kamienica „La Gargola” z charakterystycznym gargulcem zwisającym z dachu, przy ulicy Merced 84 (zdjęcia Mariusz Michalak)
13
gdzie dyskutowano o problemach ówczesnej epoki związanych z rynkiem mieszkaniowym. Luciano powiedział tam coś wciąż bardzo aktualnego, że zamiast myśleć o korzyści ekonomicznej należy myśleć o korzyściach dla ludzi. Jestem estetką i uwielbiam piękne rzeczy, co zresztą zbliżyło mnie do Kulczewskiego, dlatego dla mnie właśnie to jest głównym powodem jego wielkości. Krzysztof: To niesamowite, że prawie 80 lat później, my, dzisiejsi architekci, kroczymy ścieżką, którą Luciano wytyczył w tamtym wystąpieniu i wypełniamy punkt to punkcie to co powiedział w Buenos Aires. Wygląda też na to, że poza walorami estetycznymi zmienił architekturę Chile również pod względem innowacji technologicznych. Czy to prawda, że dzięki Luciano pojawiły się pierwsze w Chile windy i centralne ogrzewanie? Krzysztof: Z tego co pamiętam, pierwszą windą w Chile była winda linowa w Valparaiso, ale myślę, że masz rację, jeśli chodzi o windy działające pionowo, takie jak w budynku przy ulicy Merced 84. Na pewno był jednym z pierwszych architektów, który rozpropagował ideę wind w Santiago. Poza tym, Luciano regularnie czytał wiele amerykańskich magazynów o architekturze, skąd czerpał inspirację. Na pewno był jednym z najbardziej innowacyjnych architektów w Chile tamtych czasów. Jaki jest wasz ulubiony projekt czy budynek zaprojektowany przez Kulczewskiego? Kasia: Moim zdaniem Kulczewski był bardzo związany z naturą, która niezwykle go inspirowała. Na pewno interesował się biologią, fauną i florą. To pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy myśląc o jego stylu. W naturze jest wszystko. Tak jak tutaj, w sali Colegio de Arquitectos gdzie właśnie jeste-
14 Ambasada RP w Santiago
śmy, ściana przed nami mogłaby być prosta i gładka, ale nie jest, ma ogromny łuk i widnieją na niej elementy zaczerpnięte ze świata roślin. Myślę, że to właśnie ten budynek jest moim faworytem. Krzysztof: Mi najbardziej podoba się jego dom rodzinny w dzielnicy Lastarria. To absolutnie genialny budynek, świetnie zaprojektowany, do tego położony w tak trudnym miejscu, że tylko najlepsi architekci mogli osiągnąć takie maksimum ekspresji, estetyki i emocji. Jednak wkład Luciano we współczesną architekturę był ogromny, tworzył dzieła zupełnie niezwykłe w skali Ameryki Południowej w tamtym czasie. Był pierwszym nowoczesnym architektem Chile. Magdalena: Ja też bardzo lubię jego dom – pracownię. To bardzo eklektyczny budynek, ma zarówno elementy kolonialne jak i średniowieczne. Ale moją uwagę zawsze zwracał budynek nazywany „Gargulcem”. Moim zdaniem, ma w sobie wyjątkowe piękno dzięki detalom zawartym w fasadzie, szczególnie tej od strony ulicy Merced. Ten projekt niesie ze sobą wspaniałe bogactwo kompozycji. Luciano Kulczewski był synem inżyniera o polskich korzeniach, urodzonego w Afryce, która była w tym czasie terytorium francuskim. Nieco to wszystko zagmatwane. Krzysztof: Kiedy byłem w Polsce szukałem miejsca, gdzie urodził się dziadek Luciano, Antoni (w oficjalnych dokumentach figuruje francuska forma imienia, Antoine). Znalazłem też kilka dokumentów w internecie, ale nie mogłem ostatecznie potwierdzić czy syn Antoniego, Bolesław a więc ojciec Luciano, urodził się w Algierii i czy miał okazję wrócić do Polski. Nie wiedzą też tego dzieci Luciano. To co wiemy to fakt, że Bolesław przybył do Chile w 1870 roku, gdzie został zaproszony jako francuski inżynier przez organizację związaną z przemysłem górniczym. Luciano urodził się w Chile w 1896 roku. Nadal nie wiemy czy ojciec Luciano mó-
ARCHITEKTURA
Oryginalna fasada i wnętrze budynku, bodaj najpiękniejszego przykładu stylu art nouveau w Santiago. Asymetria miała podkreślać przeznaczenie domu, w którym zamieszkały dwie rodziny. Dziś w budynku przy Avenida Bernardo O’Higgins 115 mieści się siedziba Colegio de Arquitectos (zdjęcia z Archivo Arquitectura Chilena FAU UCH.).
15
Średniowieczne fantazje Kulczewskiego, (u góry) dom rodzinny przy Estados Unidos 201 i (po lewej) dolna stacja kolejki linowej u podnóża Cerro San Cristobal (zdjęcia Mariusz Michalak)
16 Ambasada RP w Santiago
ARCHITEKTURA wił po polsku, ale możemy postawić hipotezę, że znał kilka polskich wyrażeń, bo we Francji spotykał się z Polakami. Nie wiemy dokładnie jak jego losy potoczyły się w Chile. Prawdę mówiąc, dzieci Luciano też nie pamiętają za wiele z tak odległej historii, która łączy się w pewien sposób z Polską, ale potwierdzają, że Luciano chciał pojechać do Polski i odwiedzić kraj swoich przodków. Niestety przez zawirowania związane z wojną i trudną sytuacją Europy w tamtym czasie nie udało mu się zrealizować tego planu. O związku Luciano z Polską na pewno znaczy też fakt, że część jego prochów pochowano na cmentarzu w Paryżu obok grobu Fryderyka Chopina. Taka była wola Luciano, który chciał w ten symboliczny sposób nawiązać do kraju, skąd pochodziła jego rodzina. Magdalena: Zadawałam sobie pytanie o korzenie Kulczewskiego, przeglądając niektóre dokumenty i akta. Na przykład w dokumencie potwierdzającym zapisanie się Luciano do Instituto Nacional w Chile, jako pełnomocnicy figurują jego rodzice, a jego tata wpisaną ma narodowość francuską. W innym dokumencie natomiast widnieje, że ojciec Luciano urodził się w Algerii, bo walczył wtedy w szeregach francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Czy ojciec Luciano znał Polaków i miał związek z Polską nie wiem, ale mogę zapewnić, że jego dziadek Antoine tak, bo znalazłam na to ciekawy dowód. Dzieci Luciano, a dokładnie jego syn, Jaime Kulczewski, przekazały swego czasu darowiznę rzeczy, dokumentów i książek, które należały do architekta. W zbiorach znalazł się również dokument dotyczący nabycia przez ich dziadka obywatelstwa chilijskiego, w którym zresztą jego nazwisko napisane jest przez „y” – Kulczewsky. W części, która mówi o narodowości ojca Luciano, widnieje „Polak”. I jest to legalny, oficjalny dokument! Według mnie jest to niezbity dowód na to, że ojciec Luciano niezaprzeczalnie miał związek z Polską, bo nie można przecież wpisać sobie w takim dokumencie narodowości ot tak,
17
bez powodu. Chciałam zbadać temat nieco głębiej i któregoś dnia zapytałam córkę Luciano, Mireyę o to, czy jej ojciec mówił kiedyś o Polsce. Odparła od razu z entuzjazmem: „Tak! Oczywiście! On bardzo chciał pojechać do Polski, ale przez wojnę w Europie niestety nie mógł”. Wiem, że przeglądałaś inne ciekawe dokumenty związane z rodziną Luciano, m.in. mejle, które napisał wnuk Kulczewskiego, Jaime Larraín Kulczewski. Wspomina w nich o swoim dziadku. Jest też mowa o Polsce? Magdalena: To listy, które Jaime napisał między 2011 a 2013 rokiem do Juana Carlosa Silvy, będącego w tym czasie dyrektorem organizacji kulturalnej „Lastarria Mistral”, autora projektu „Kulczewski 360” i wielu innych osób z nim związanych. W mejlach znalazł się fragment, w którym Jaime pisze: „i oczywiście, jak każdy szanujący się potomek Polaka, dziadek uwielbiał Szopena”. Tak więc również w przypadku Luciano Kulczewskiego mamy do czynienia z ową mikstura korzeni i narodowości, związaną z ówczesną sytuacją Europy. Kasia: No właśnie, musimy pamiętać, że w czasie kiedy urodził się Luciano, w 1896 roku, Polska nie istniała na mapie świata. Niemożliwym było więc wpisanie w legalnym dokumencie Polski jako miejsca urodzenia czy posiadanej narodowości. Myślę, że cała ta zagadka co do pochodzenia Luciano Kulczewskiego może być po prostu skutkiem zamieszania geopolitycznego w ówczesnej Europie. Wróćmy do mejli pisanych przez wnuka Luciano. Czy jest w nich coś jeszcze a propos życia rodzinnego Luciano? Może Jaime wspominał jakim był dziadkiem czy ojcem? Magdalena: Pamiętam kilka ciekawych fragmentów, dotyczących życia rodzinnego, niektóre refleksje napisane przez Jaimego. Wspomina tam na przykład spacery z dziadkiem i wspólne podróże na wieś. Wspomina też momenty, kiedy odwiedzał go w jego mieszkaniu. Jaime pisze, że Luciano miał małą, zabawkową kolejkę, którą lubił wyciągać i rozkładać na
W siedzibie Colegio de Arquitectos de Chile (od lewej) Krzysztof Dąbrowski, Katarzyna Sierszeńska, Maria Magdalena Barros i Monika Trętowska (zdjęcie Mariusz Michalak)
podłodze. Bawili się nią wielokrotnie. Z punktu widzenia architekta, skłonność do żartu i zabawy Luciano jest bardzo znacząca, bo widać ją również w jego architekturze. Na przykład na stacji kolejki linowej, którą zbudował u podnóża wzgórza San Cristóbal pojawiają się twarze, które pokazują język, mówiąc niejako „Och, jakie to wszystko ciężkie”. Luciano lubił więc gry i zabawy. Są też inne ciekawe wspomnienia, związane z tym, jak Luciano postrzegał Santiago i jak chciał przekazać wnukowi sposób obserwowania miasta, pewną wrażliwość. Mówił, że ludzie patrzą tylko na horyzont, przed siebie, a należy patrzeć do góry, odkrywać gzymsy i dachy, mieć oczy szeroko otwarte.
scy twórcy jak choćby poeci Adam Mickiewicz czy Juliusz Słowacki, Polacy zwykle lądowali w Marsylii albo w szeregach Legii Cudzoziemskiej. Jestem więc pewny, że Luciano znał tę część historii świata i tę część życiorysu swojego dziadka. Dlatego też nie przestawał, krok po kroku, odkrywać swoich polskich korzeni.
Krzysztof: Poznałem Jaime Kulczewskiego w Madrycie. Pojechałem tam specjalnie dla niego i było to poruszające spotkanie, zarówno dla mnie, jak i dla niego, bo przybyłem z Chile. Jaime był mężczyzną odnoszącym sukcesy w świecie filmu i dokumentu telewizyjnego. Zmarł niedawno, trzy lata temu. Zaprosił mnie do swojego domu i pośród wielu tematów rozmawialiśmy też o charakterze Luciano. Jaime powiedział mi, że jego dziadek był zafascynowany historią, bardzo dużo czytał. Bez wątpienia więc znał również historię Polski i na pewno Powstania Listopadowego z 1830 roku, kiedy to dziadek Luciano nie tylko stracił swój majątek, ale musiał też opuścić Polskę, wyjechać do Francji, a potem do Afryki, bo właśnie tam często trafiali Polacy w tamtych czasach. Bez pomocy i oszczędności, jakie mieli wielcy pol-
Magdalena: Tak, Jaime był tam dwa razy. Córka Luciano, Mireya, też. Pojechała do Polski ze swoją córką. Jestem zatem pewna, że jego rodzinę interesowała i interesuje owa polska część historii rodziny Luciano.
18 Ambasada RP w Santiago
Magdalena: Dla mnie decydujące w tym wszystkim jest to, że kiedy chciał wyjechać w „podróż do swoich korzeni” chciał pojechać właśnie do Polski. Czy Jaime, wnuk Luciano, odwiedził kiedyś Polskę?
Styl Kulczewskiego jest niezwykle eklektyczny, zawiera elementy neogotyku, przez art déco, art nouveau, skończywszy niemal na modernizmie. Możecie go opisać jednym zdaniem, słowem, terminem? Magdalena: Kreacja. Kasia: Architektura organiczna. Krzysztof: Miał styl bardzo ludzki. Był wielkim człowiekiem. •
ARCHITEKTURA
O Kulczewskim rozmawiali... MARÍA MAGDALENA BARROS CASTELBLANCO – chilijska architekt, absolwentka Universidad de Chile. Członkini Komitetu Dziedzictwa zrzeszonego przy Colegio de Arquitectos de Chile, gdzie zajmuje się m.in. badaniem dzieł Luciano Kulczewskiego. Współpracowała przy wielu projektach i prezentacjach związanych z jego dorobkiem, m.in. z ogranizacją Lastarria Mistral przy projekcie „Escuela Verano Kulczewski” (Letnia Szkoła Kulczewskiego) czy "Tras las huellas de Kulczewski" (Śladami Kulczewskiego). Stoi na czele projektu Fondart, grupy specjalistów, dzięki którym budynek Piscina Escolar Universidad de Chile zaprojektowany przez Kulczewskiego uznany został niedawno za pomnik narodowy. KATARZYNA SIERSZEŃSKA - polska architekt, mieszka w Santiago. Ukończyła Wydział Architektury w Polsce i Niemczech, w Chile dodatkowo ukończyła studia dyplomowe z budownictwa ekologicznego na Universidad de Chile. Pracowała w wielu krajach na całym świecie, między innymi w Chinach i Niemczech, co dało jej szerokie spojrzenie na tendencje w architekturze europejskiej, azjatyckiej i amerykańskiej. Otwarta i ciekawa świata, po godzinach znajduje czas na dobre wino i jeszcze lepszą książkę. KRZYSZTOF DĄBROWSKI – polski architekt, mieszka w Santiago i uczy architektury na Universidad UCINF. Rozpoczął studia architektoniczne na Politechnice Warszawskiej, a skończył je na Univerity of Illinois. Przez prawie ćwierć wieku z powodzeniem prowadził studio architektoniczne w Chicago. W 2008 r. w Santiago założył Instituto Varsovienne, gdzie w wolnych chwilach pracuje nad uznaniem dla dziedzictwa Luciano Kulczewskiego i stworzeniem Muzeum Ignacego Domeyki. Wraz z Magdaleną Barros zaangażowany jest w projekt Fondart, dotyczący uznania budynku Piscina Escolar Universidad de Chile Kulczewaskiego za pomnik narodowy. MONIKA TRĘTOWSKA – dziennikarka, podróżniczka, korespondentka Polskiego Radia w Chile i Ameryce Południowej. Ukończyła Dziennikarstwo i Komunikację Społeczną na Uniwersytecie Warszawskim, skończyła też studia podyplomowe z zakresu muzyki Ameryki Łacińskiej na Universidad Alberto Hurtado w Santiago de Chile. O życiu codziennym w Santiago de Chile, podróżach po latynoskim kontynencie i kulturze Ameryki Łacińskiej pisze na blogu: www.tresvodka.com zdjęcie La Arquitectura de L. K. (Fernando Riquelme) 19
BIZNES
KREACJA SKUTECZNOŚĆ BIZNES JUSTYNA FRELAK
P
rzystąpienie Polski do Unii Europejskiej oraz przyjęcie jej w poczet wysoko rozwiniętych gospodarek, stały się dla polskich firm silnym bodźcem do dynamicznego rozwoju. Dzisiaj nasz kraj może pochwalić się nowoczesnymi technologiami, konkurencyjnością i prężnie rozwijającymi się firmami prowadzonymi przez kreatywnych przedsiębiorców. Kreatywność, to największy dar, jakim mogą pochwalić się Polacy.
Ludzie otwarci na świat, żądni wiedzy, doświadczeń i poznawania tego co nieznane, są gotowi bardzo ciężko pracować, aby osiągnąć sukces. W ten sposób w nowoczesnej Polsce, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się firmy oferujące swoim klientom produkty z ‘górnej półki’ jeżeli chodzi o ich jakość i funkcjonalność. Wiele z nich jest obecna za granicą, jest notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych i ma stałych klientów. Ich produkty są tworzone z myślą o budowaniu wizerunku człowieka, który jest symbolem Polski – kraju, gdzie kreatywność ma swoje źródła i prowadzi do sukcesu. Polskie produkty są wyróżniane na forach krajowych i międzynarodowych tj. Dobry Wzór (Instytut Wzornictwa Przemysłowego), Must Have czy Red Dot. Polska ma świetnych projektantów mebli, mody, ceramiki. W dziedzinie projektowania i produkowania środków transportu polskie firmy mają wyrobioną, międzynarodową pozycję. Polscy projektanci stawiają na niestandardowe myślenie i umiejętność ciekawego wykorzystania technologii, zarówno tych prostych, jak i zaawansowanych. Wybrane przez nas produkty są świetnym przykładem zmian jakie zaszły w Polsce. Ich twórców wyróżnia wiedza, doświadczenie i odwaga. Sięgnijcie po nie, naprawdę warto. • Justyna Frelak, dyplomata Ambasady RP w Santiago, odpowiedzialna za sprawy ekonomiczne
20 Ambasada RP w Santiago
Foto Maciej Polz 21
PESA „Wsłuchiwanie się w potrzeby obecnych i przyszłych klientów, a często wręcz wyprzedzanie ich oczekiwań, zbudowało naszą obecną pozycję lidera wśród polskich producentów taboru kolejowego i tramwajowego. Sprzyja temu od lat dywersyfikacja produktów i rynków, różnorodność oferty i elastyczność działania. Produkujemy pociągi elektryczne i spalinowe, lokomotywy oraz tramwaje. Służą one pasażerom we wszystkich regionach Polski, a także za granicą – od szlaków kolejowych Kazachstanu poprzez trasy tramwajowe Moskwy i wielu miast środkowej Europy aż po połączenia regionalne w Czechach, Niemczech i we Włoszech. Rozszerzanie rynków i zwiększanie produkcji, to efekt nie tylko rozwoju technologicznego, ale też organizacji procesów produkcji.” – uważa Tomasz Zaboklicki, prezes zarządu PESA Bydgoszcz SA.
22 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
Delphia Yachts Stocznia jachtowa Delphia Yachts została założona w 1990 roku przez dwóch braci - Piotra i Wojciecha Kot. Obecnie jest największym producentem jachtów żaglowych w Polsce, oferującym modele o długościach od 7 do 15 m. Budowa jachtu to kompleksowy proces wymagający specjalistycznej wiedzy technicznej. Delphia Yachts łączy taką wiedzę z doświadczeniem i zaawansowaną technologią, tworząc łodzie najwyższej klasy. Po 25 latach nieustannego rozwoju oraz wyprodukowaniu ponad 20 000 jachtów żaglowych i motorowych, marka Delphia jest rozpoznawalna wśród żeglarzy na całym świecie. Doskonała jakość, komfort, trwałość, innowacyjność projektów oraz perfekcyjne ich wykonanie to klucz do jej sukcesu. Żeglarska przygoda, przyjaźń, duma z perfekcyjnego jachtu – to właśnie świat Delphia Yachts, do którego serdecznie Państwa zapraszamy.
23
PZL Świdnik Śmigłowiec SW-4 Solo RUAS/OPH (Śmigłowcowy Bezzałogowy System Powietrzny/Opcjonalnie Pilotowany Śmigłowiec), został zaprojektowany w ścisłej współpracy między PZL-Świdnik i Leonardo Helicopters do realizacji lotów wywiadowczych, obserwacyjnych, patrolowania, a także przewożenia ładunków. SW-4 Solo to największy bezzałogowy śmigłowiec w Europie, a program jego rozwoju należy do najambitniejszych w branży.
24 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
Solaris Bus & Couch Elektryczne pojazdy firmy Solaris są charakterystycznym znakiem czystych miast i symbolem wygody dla mieszkańców i pasażerów. Przyjazne środowisku, oszczędne, komfortowe. Solaris Bus & Coach to przedsiębiorstwo rodzinne, którego założycielami i właścicielami są Solange i Krzysztof Olszewscy. Firma jest liczącym się w Europie polskim producentem autobusów miejskich, międzymiastowych i specjalnych oraz trolejbusów i tramwajów. Od momentu uruchomienia produkcji w 1996 roku fabrykę w Bolechowie pod Poznaniem opuściło już ponad 12 000 pojazdów. Jeżdżą po drogach 29 krajów. Połączenie wizji i doświadczenia właścicieli przedsiębiorstwa z entuzjazmem młodej załogi pozwoliło stworzyć doskonałą organizację pracy i warunki do osiągania kolejnych sukcesów.
25
Ursus Ursus – firma, której historia sięga przełomu XIX i XX wieku. Producent ciągników oraz maszyn rolniczych, który stawia przede wszystkim na jakość wykonania, nowoczesne technologie oraz oryginalny design. Spółka oferuje szeroką gamę pojazdów, maszyn i urządzeń wytwarzanych dla potrzeb rolnictwa w kraju i na świecie. Produkty Ursusa docierają do tysięcy klientów w kraju i na świecie, w tym do Czech, Belgii, Holandii, Pakistanu i na rynki afrykańskie. Z 1,5 mln ciągników wykorzystywanych obecnie w Polsce, prawie połowa, tj. ok. 700 tys. to ciągniki marki Ursus. Traktory Ursus to „Polska Moc”.
26 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
WISS Wawrzaszek Inżynieria Samochodów Specjalnych WISS, to nowoczesna, szybko rozwijająca się grupa firm branży pożarniczej, zapewniająca szeroką gamę produktów takich jak: samochody ratowniczo-gaśnicze, lotniskowe, ratownictwa technicznego, specjalistyczne samochody dowodzenia i łączności, policyjne miotacze wody, specjalistyczne kontenery oraz przyczepy, podnośniki pożarnicze o maksymalnym wysięgu 48 m, a także pompy pożarnicze, dozowniki środka pianotwórczego oraz systemy piany sprężonej CAFS. WISS Polska jest czołowym producentem samochodów pożarniczych w Europie.
27
Błonie „Ponadczasowe zegarmistrzostwo” to hasło marki Błonie. Czas pod kontrolą można mieć jedynie z takim arcydziełem na nadgarstku. Fakt, że każdy z zegarków reaktywowanej marki Błonie „opowiada” jakąś niezwykłą historię, wydaje się być jednym z kluczy do sukcesu. Kolejnym jest sentyment - Polacy kochają marki, które kojarzą im się z dzieciństwem i młodością. Limitowane serie nawiązujące do klasycznego modelu z lat 60., 100-lecia klubu piłkarskiego Legia Warszawa czy walk polskich pilotów w Bitwie o Anglię, zostały wyprzedane na pniu.
28 Ambasada RP w Santiago
Inglot
BIZNES
To polska firma produkująca kosmetyki kolorowe, która pojawia się na wszystkich wydarzeniach modowych i branżowych na całym świecie. Obecnie posiada ponad 600 salonów sprzedaży w niemal 80 krajach i na 6 kontynentach. Firmie bliskie są innowacyjne rozwiązania. Niedawno zakończyła pierwszy etap współpracy z Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie nad projektem wykorzystania zaawansowanego obrazowania mikroskopowego produktów kosmetycznych, przede wszystkim lakierów do paznokci. Wyniki badań są wykorzystywane obecnie w pracach nad udoskonalaniem produktów kosmetycznych, ich właściwości oraz technologii wytwarzania. Rozpoczęła również długoterminową współpracę z International Centre of Electron Microscopy for Materials Science oraz University College London i School of Pharmacy w zakresie badań wpływu wybranych produktów kosmetycznych na zdrowie skóry i paznokci.
29
Dr. Irena Eris To marka zbudowana przez Irenę Eris – doktor farmacji. Od lat jest ceniona przez Polki i kojarzona z kwintesencją dobrego smaku i stylu. Dzięki realizacji idei piękna, prezentuje całościowe podejście do pielęgnacji ciała i ducha. Świat marki tworzą nie tylko doskonałej jakości, innowacyjne, skuteczne i bezpieczne luksusowe kosmetyki, ale także dopasowana do indywidualnych potrzeb profesjonalna pielęgnacja w Kosmetycznych Instytutach Dr Irena Eris oraz dbałość o wypoczynek w należących do firmy luksusowych Hotelach SPA. Marka należy do Comité Colbert, organizacji marek luksusowych, założonej przez Jeana-Jacques’a Guerlaina. Rekomendowały ją firmy Chanel i Hermes.
30 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
Ziaja Ziaja Ltd jest polską rodzinną firmą farmaceutyczno-kosmetyczną, założoną w 1989 r. w Gdańsku przez małżeństwo farmaceutów Aleksandrę i Zenona Ziaja. W ciągu ponad 27 lat stała się jedną z największych firm kosmetycznych w Polsce, odnoszącą sukcesy również na rynkach zagranicznych. Produkuje kosmetyki, które łączą sprawdzone naukowo, naturalne składniki oraz nowoczesne technologie.
31
Terma Polski producent m.in. grzejników łazienkowych i dekoracyjnych. Mając 25-letnie doświadczenie, sprzedaje swoje produkty nie tylko w Polsce, lecz także w ponad 40. krajach świata, na 4 kontynentach. „Wiemy, że rozwój osiąga się jedynie we współpracy z lepszymi od siebie, dlatego współdziałanie z kompetentnymi i kreatywnymi ludźmi pozwala nam znajdować innowacyjne i funkcjonalne rozwiązania. Czy jesteśmy idealni? Nie. Pociąga nas doskonałość i to ona jest najsilniejszym motorem naszej aktywności. Nasze dążenie do oferowania najwyższej jakości produktów jest wyrazem szacunku dla konsumenta, którego dobro stanowi najwyższy priorytet. Spełnianie oczekiwań to dla nas za mało – chcemy je wyprzedzać.” – tak o sobie piszą twórcy firmy.
32 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
BISK Firma została założona w 1982 r. i do dziś zarządzana jest przez rodziny pierwszych właścicieli. Jest liderem na rynku krajowym i prowadzi ekspansję na najważniejsze rynki europejskie. BISK specjalizuje się w produkcji metalowych akcesoriów łazienkowych i dynamicznie rozwija swoją ofertę w pokrewnych kategoriach. „Naszą filozofię można podsumować hasłem „pozostań elastycznym”, czym konsekwentnie kierujemy się na wszystkich polach naszej działalności. Design naszych produktów odzwierciedla najnowsze trendy w dekoracji, nasze portfolio zostało skomponowane w odpowiedzi na zapotrzebowanie różnych kanałów dystrybucyjnych, a każdy klient traktowany jest indywidualnie.” – to przesłanie jakim kierują się menedżerowie współcześnie zarządzający firmą.
33
Vistula Vistula to od lat synonim najwyższej jakości i naturalny wybór dla mężczyzn ceniących elegancje i najwyższą jakość. To jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych marek w Polsce. Oferowane przez nią produkty są cenione oraz dają gwarancję najlepszej jakości, dobrego smaku i nowoczesnego wizerunku. Marka proponuje zarówno tradycyjne krawiectwo, jak i najmodniejsze kroje, zawsze z najlepszych materiałów. Ostatnio ubrała polskich piłkarzy, którzy fantastycznie zagrali podczas Euro 2016, przegrywając dopiero z przyszłymi mistrzami Europy – Portugalią. Jesteśmy dumni z ich gry i tego jak wyglądają.
34 Ambasada RP w Santiago
BIZNES
Pretty One Pretty One to marka stworzona z myślą o kobietach sukcesu, które łącząc wytworną elegancję i ponadczasową klasykę, przełamują schematy wykraczając poza sztywne ramy biznesowego stylu. „Nowoczesna bizneswoman to kobieta wymagająca, niezależna, pewna siebie. Wychodząc naprzeciw jej oczekiwaniom zaskakujemy odważnym krojem, niebanalnym łączeniem barw, nietuzinkową fakturą oraz wysoką jakością i nienagannym wykonaniem. Pokazujemy z jaką lekkością można bawić się modą, jednocześnie wydobywając z sylwetki to, co w niej najpiękniejsze. Projektanci Pretty One spełniają marzenia, tworząc ubrania, które słuchają kobiet.” – piszą o swoich produktach twórcy firmy.
35
TAM GDZIE POMYSŁ
SPOTYKA SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ Startupy, kreatywność, innowacje. Te pojęcia często są wymieniane jednym tchem. Tymczasem do kreatywności w biznesie należy podchodzić bardzo ostrożnie, bo bywa ona przyczyną kłopotów wielu młodych firm. MICHAŁ MAJEWSKI
N
ie jestem przeciwko kreatywności samej w sobie. Jestem przeciwko kreatywności, która jest tylko zbiorem dobrych pomysłów, a tak często jest ona potocznie rozumiana. Szkodzi to nie tylko samemu pojęciu, ale szeroko rozumianej branży kreatywnej. Ludzie czują, że świat jest pełen dobrych pomysłów, dlatego przestały być one specjalnie cenne, a sama kreatywność doceniana. Biznes rozumie kreatywność nieco inaczej. Rozwiązywanie faktycznych problemów w nieszablonowy i nowy sposób. Polepszanie świata poprzez niespotykane dotychczas rozwiązania. Umiejętność łączenia wiedzy z różnych dziedzin. Przy czym najważniejszym aspektem każdego pomysłu biznesowego jest możliwość wprowadzenia go w życie.
36 Ambasada RP w Santiago
Kiedy ponosimy porażkę Startupy są tutaj przypadkiem skrajnym, gdyż jak żaden z biznesów mają bardzo mało zasobów, a bardzo dużo potrzeb. Pomimo, że internet obniżył bariery wejścia, to jednak nie jest możliwe w szybki sposób skopiowanie Facebooka czy Google. Większość narzędzi online powstało w wyniku długotrwałej pracy zespołu osób. Stworzenie produktu, który mógłby jakością dorównywać innym, do których przyzwyczajeni są użytkownicy, wymaga niesamowicie dokładnego planowania. I tu docieramy do najtrudniejszej umiejętności, czyli przełożenia kreatywności na konkretne działania. Na tym etapie najczęściej porażkę ponoszą małe firmy. Nie jest łatwo zamienić pomysł w produkt, który dostarcza na tyle dużą wartość dodaną użytkownikowi, że ma on ochotę
za niego zapłacić. Dlatego też w świecie startupów prawie nie stosuje się umów o poufności, ani też nie chroni się tajemnic firmowych. Przeciwnie, opowiada się o swoim pomyśle wszystkim tym, którzy mogą mieć na jego temat jakiekolwiek zdanie, tylko po to, żeby zebrać maksymalnie dużo informacji i zminimalizować ryzyko błędu lub porażki. Każdy miesiąc poświęcony na tworzenie jednej nikomu niepotrzebnej funkcjonalności to ogromna strata czasu i zasobów, co czasami przekłada się na być albo nie być danej firmy. Polsko-chilijskie problemy i wyzwania Chociaż nie dysponuję danymi, które by to potwierdzały, bazując na moich doświadczeniach zarówno z Polski jak i Chile myślę, że obydwa narody mają z tym procesem ogromny problem. Kulturowo nie jesteśmy przyzwyczajeni do proszenia o pomoc, otwartości, porażek. To bardzo przeszkadza w świecie szybkich iteracji, pomyłek, upadków, ciągłej zmiany. Z jednej strony sami od siebie wymagamy natychmiastowego sukcesu, z drugiej strony ludzie wokół nas nie wierzą nam dopóki go nie osiągniemy.
W Polsce nie dorobiliśmy się jeszcze tak dużego i międzynarodowo uznanego programu jak Start-Up Chile. Niemniej jednak istnieje wiele inicjatyw, które mają za zadanie pomagać startupom. Nasz zespół wziął udział w programie Orange Fab, który bez wątpienia stał się dla nas trampoliną do działań zagranicą. W każdym większym mieście odbywają się spotkania i konferencje i tworzone są społeczności młodych firm. Od jakiegoś czasu działa również fundacja Startup Poland, której celem jest budowanie przyjaznych norm do działania startupów w Polsce. Nie można również zapomnieć o Campus Warsaw założonym przez Google, który jasno pokazuje potencjał jaki drzemie w polskich firmach. Szanse i ogromna konkurencja Coraz więcej polskich firm startuje z myślą o rynkach zagranicznych. Chilijskie firmy mają tutaj nieco łatwiej, gdyż ich pierwszym rynkiem zazwyczaj są wszystkie kraje hiszpańskojęzyczne, co znacząco zwiększa liczbę potencjalnych klientów. Patrzą na swój biznes z perspektywy wielu krajów, co daje im od początku poczucie tworzenia czegoś dużego. Dla nas językiem startupów jest język angielski. To daje nam dodatkową barierę w konkurowaniu z firmami z krajów anglojęzycznych i sprawia, że decydujemy się na zdobywanie pierwszych klientów w Polsce. Niestety dla wielu biznesów jest to rynek za mały. Wiele firm specjalizuje się w konkretnych branżach czy problemach, które nie znajdują odpowiednio dużej reprezentacji w naszym kraju. Tymczasem Chilijczycy od początku mają ok. pół miliarda potencjalnych odbiorców. To zasadniczo zmienia rozumienie skali w jakiej działają.
„Jesteśmy obecnie w niezwykłym okresie. Z jednej strony stworzenie globalnej firmy nigdy nie było tak proste, a z drugiej wciąż udaje się to niewielu. Technologia dała nam szanse, ale też ogromną konkurencję.”
Na szczęście obydwa kraje podejmują działania, aby to zmienić. Chile organizuje program Start-Up Chile, którego miałem przyjemność być uczestnikiem. Mieszają się w nim osoby z całego świata, które pracując obok siebie nad swoimi firmami, próbują przezwyciężyć podobne problemy. Niezależnie od pochodzenia, wieku, branży, wszyscy zmagaliśmy się z podobnymi wyzwaniami. Jest to bardzo oczyszczające, gdy okazuje się, że nie jest się samemu, że wszyscy nie mamy wystarczająco dużo użytkowników, nie mamy wystarczających przychodów, nie wiemy jaka będzie nasza przyszłość. Wszyscy wiedzieliśmy, że pomimo niewątpliwego sukcesu jakim jest udział w tym międzynarodowym programie, spora część z naszych pomysłów odniesie porażkę. Dlatego po pewnym czasie zaczęliśmy traktować to jako naturalny element, który może się pojawić.
Przy tym dostaliśmy odpowiednią dawkę wiedzy, która pomagała nam przekładać idee na działanie. To bardzo ważne dla młodych firm, aby poznać schematy postępowania, procedury działań i uczyć się na cudzych błędach. W tak dużym towarzystwie jest to szczególnie łatwe, gdyż bardzo szybko można zauważyć pewne wzorce, dlaczego jednym firmom idzie lepiej, a innym gorzej. Co ciekawe, nie zależą one od konkretnej firmy, a są ogólnie działającymi regułami. W ten sposób nauczyliśmy się jak ważne jest szybkie prototypowanie, zaangażowanie potencjalnych klientów w proces twórczy oraz mądre zmienianie koncepcji. 37
Jesteśmy obecnie w niezwykłym okresie. Z jednej strony stworzenie globalnej firmy nigdy nie było tak proste, a z drugiej wciąż udaje się to niewielu. Technologia dała nam szanse, ale też ogromną konkurencję. Na całym świecie powstają genialne pomysły, które mogą zmienić świat, w którym żyjemy. Postarajmy się, żeby jak najwięcej z nich zostało zrealizowanych. Michał Majewski, zajmuje się komunikacją, content marketingiem oraz doradza startupom. Razem z Anną Cieślak (na zdjęciu) rozwija PublishSoSimply – narzędzie online pomagającego marketingowcom tworzyć interaktywne i responsywne publikacje takie jak raporty, poradniki, ebooki. Współwłaściciel agencji public relations inACT. Wykłada Media Społecznościowe i Systemy Blogowe w Collegium Da Vinci. Uczestnik programów akceleracyjnych Start-Up Chile oraz 1440 w Nashville w USA. •
DESIGN
"Pole Position. Best Brands from Poland" w Nowym Jorku Meble, ceramika, szkło, kurtki, a nawet śpiwory. Produkty z najwyższej półki, wielokrotnie nagradzane kolekcje, światowej klasy innowacyjne projekty. A wszystko to z Polski. Intytut Adama Mickiewicza, działający pod marką Culture.pl, zaprezentował najlepsze i najbardziej intrygujące marki Polski w Nowym Jorku podczas WantedDesign (na zdjęciu fotel RM58, zaprojektowany przez Romana Modzelewskiego dla firmy Vzor).
38 Ambasada RP w Santiago
P
olska jest obecnie światowym zawodnikiem w wielu dziedzinach: od branży meblarskiej, poprzez manufaktury ceramiki i szkła, aż po produkcję kurtek i śpiworów. Dla renomowanych firm cieszących się wielopokoleniową tradycją i uznaniem, to właśnie design stanowi istotny aspekt modernizacji przedsiębiorstwa. Dziś, chcąc wejść pewnym krokiem w XXI wiek, coraz więcej polskich firm stawia na współpracę z rodzimymi projektantami, by wspólnie tworzyć świeże, innowacyjne i piękne produkty światowej klasy. Na wystawie "Pole Position. Best Brands from Poland" w Nowym Jorku, zaprezentowano wybrane gałęzie przemysłu: meble, ceramikę i szkło oraz ciekawe przykłady odzieży i produktów outdorowych. To tylko namiastka tego, w czym w ostatnich latach Polska wiedzie prym. Transport publiczny czy sprzęt sportowy i medyczny to kolejne dziedziny, którymi możemy się pochwalić.
60 – tych XX wieku, rozpoczęła współpracę z Markiem Cecułą, znakomitym artystą ceramikiem, założycielem Ćmielów Design Studio. Manufaktura w Bolesławcu również zdecydowała się uwspółcześnienie kolekcji podejmując współpracę z projektantką Dorotą Koziarą. W Nowym Jorku zwiedzający mogą zobaczyć doskonałe przykłady połączenia tradycyjnego rzemiosła z atrakcyjnym wzornictwem. Nieco bardziej zaskakującym polskim produktem, który podbija światowe rynki stanowi polski puch gęsi. Pozyskiwany jest ze specjalnego gatunku gęsi i należy do najcieplejszych na świecie. Mimo wielu lat intensywnego rozwoju nowych technologii, puch gęsi, jako izolator pozostaje niezastąpiony. Obecne na wystawie polskie firmy outdoorowe, we współpracy z polskimi himalaistami i projektantami, wykorzystują ten naturalny surowiec by tworzyć najwyższej jakości kurtki i śpiwory dla optymalnej ochrony przed ekstremalnymi warunkami atmosferycznymi.
Polska jest obecnie jednym z czołowych producentów i Na wystawie "Pole Posieksporterów mebli na świetion" zaprezentowane zocie. Na wystawie można stały produkty następująobejrzeć marki, które regucych firm: NOTI, Paged Nowy Bolesławiec proj. Dorota Koziara larnie współpracują z grupą Meble, Comforty, Vox, Midoświadczonych polskich komax, Balma, Profim, Polprojektantów, dbając o to, by kolejne kolekcje nie odbiegały skie Fabryki Porcelany Ćmielów i Chodzież S.A., Fabryka Napoziomem od światowych trendów. Ich produkty coraz czę- czyń Kamionkowych Manufaktura w Bolesławcu, Porcelana ściej zyskują uznanie branży, sięgając po międzynarodowe Kristoff, Yeti, Pajak Sport oraz projektu "Polski Stół"(wspólna nagrody, w tym prestiżowy RED DOT DESIGN AWARD. inicjatywa Porcelany Kristoff, Bolesławca i Huty Julia). Silną pozycję na arenie międzynarodowej zajmują również producenci ceramiki i szkła, którzy z powodzeniem podbijają także rynek amerykański. Tradycyjne manufaktury porcelany takie jak Porcelana Kristoff czy Polskie Fabryki Porcelany Ćmielów i Chodzież S.A. zdecydowały się, by obok swoich klasycznych kolekcji wprowadzić odświeżone, współczesne wzory. Te z miejsca zdobyły zainteresowanie klientów. Manufaktura Kristoff jako pierwsza podjęła takie działania zapraszając do współpracy młodych ilustratorów, z kolei istniejąca od ponad dwustu lat fabryka w Ćmielowie, słynącą z porcelanowych figurek produkowanych w latach 50-tych i 39
Obok wielkich firm pokazane zostały także nieco mniejsze, ale równie intrygujące i silne polskie marki: Zięta Prozessdesign, Vzór, Bogdan Kosak Modelarnia Ceramiczna, Malafor oraz Pan Tu Nie Stał. Ich siła tkwi w innowacyjnym pomyśle i technologii oraz lokalnej produkcji. Ponad 25 lat po upadku komunizmu, i Polska znalazła się na najlepszej pozycji startowej. Design służy, jako wspaniała platforma do prezentacji współczesnej polskiej kultury i promocji polskiej kreatywności za granicami kraju. Polska jest gotowa do startu. A Ty?
Paged Meble, siedziska Prop, Studio Szpunar, fot. Ernest Wińczyk
Ćmielów Design Studio, Touch of Blue, fot. S. Zimmer
40 Ambasada RP w Santiago
DESIGN
ล piwรณr firmy Pajak Sport
Mikomax Smart Office, Future Office Furniture
41
DESIGN
Comforty Oyster, proj. Krystian Kowalski
Meble Noti Clapp, firmy Noti
42 Ambasada RP w Santiago
Fotele Tulli proj. Tomka Rygalika dla Noti
Polski stół, zestaw śniadaniowy
ŹRÓDŁO: 43
ŁÓDŹ MIASTO NOWYCH IDEI FRANCISZEK SIDOR
44 Ambasada RP w Santiago
DESIGN
Ł
ódź, jedno z największych miast w Polsce, znane była przez lata jako miasto przemysłu włókienniczego. Już w XIX wieku powstało tutaj wiele fabryk. Miasto rozwijało się i rosło. Nowe miejsca pracy przyciągały do miasta osoby różnych narodowości. Współżyli tu w pokoju i zgodzie Polacy, Żydzi, Rosjanie i Niemcy. Tkaniny produkowane w Łodzi cieszyły się uznaniem w całej Europie. Transformacja ustrojowa w latach 90. ubiegłego wieku dotknęła szczególnie silnie łódzkie fabryki. W obliczu tanich tkanin z Azji od dawna nierentowny i przestarzały przemysł włókienniczy zaczął wymierać. Zostało zamkniętych wiele fabryk i tysiące wykwalifikowanych tkaczek straciło pracę. Wydawało się że legenda włókienniczej Łodzi chyli się ku końcowi.... Wzornictwo, moda, inkubator
Fotel, wzór 1962 Jedną z firm która narodziła się w Art Inkubatorze jest firma 366 Concept. Firma założona w 2014 roku produkuje fotele zaprojektowane ponad 50 lat temu przez słynnego polskiego projektanta Józefa Chierowskiego. W roku 1962 zaprojektował on model fotela oznaczony numerem 366, który charakteryzuje się prostotą i elegancją. Jego fotel odniósł tak duży sukces, iż był produkowany przez 20 kolejnych lat, a jego sprzedaż osiągnęła ponad pół miliona sztuk. W Polsce wróciła zainteresowanie wzornictwem z lat 60. Grupa młodych ludzi z Łodzi zajęła się odnową starych mebli i ich sprzedażą. Ich najpopularniejszym produktem szybko stał się fotel model 366. Wkrótce zdali sobie jednak sprawę, iż wyszukiwanie używanych mebli jest uciążliwe i bardzo pracochłonne i wpadli na pomysł, by wykupić prawa autorskie do tego modelu fotela od rodziny jego twórcy i zacząć od nowa produkcję. Pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę i fotel został doceniony na wspomnianym już Łódź Design Festival otrzymując prestiżowe wyróżnienie Must Have. Mebel został dostrzeżony także przez branżową prasę w Europie m.in. przez Elle Decoration, Harper‘s Baazar, Monocle Magazine, Design Alive. Jest dziś sprzedawany nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim w Europie Zachodniej - Niemczech, Holandii, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii, a także poza Europą, w Australii i Nowej Zelandii.
# ...Młodzi przedsiębiorcy działający w branży przemysłu kreatywnego potrzebowali miejsca gdzie mogliby realizować swoje idee. Tak narodził się Art Inkubator. Pomysł na stworzenie miejsca gdzie firmy z branży kreatywnej mogłyby pracować i rozwijać swoje projekty pojawił się w 2008 roku...
W ostatnich latach miasto zaczęło się jednak zmieniać. W roku 2006 w niegdyś największej łódzkiej fabryce miało miejsce otwarcie Centrum Handlowego Manufaktura. Największy tego typu kompleks w Europie Wschodniej dzięki zachowaniu postindustrialnego charakteru zdobył wiele prestiżowych nagród branżowych i stał się nową wizytówką miasta Zapoczątkowany rok później Łódź Design Festival wprowadził do Manufaktury polskie wzornictwo. W kolejnych latach festiwal rozwijał się i obecnie jest największym tego typu wydarzeniem w Europie Środkowo-Wschodniej skupiającym firmy, projektantów i entuzjastów designu z wielu krajów. W Łodzi zaczęło przybywać również młodych i ambitnych projektantów mody. Zaowocowało to organizacją międzynarodowych pokazów mody Fashion Week Poland w 2009 roku właśnie w Łodzi. Młodzi przedsiębiorcy działający w branży przemysłu kreatywnego potrzebowali miejsca gdzie mogliby realizować swoje idee. Tak narodził się Art Inkubator. Pomysł na stworzenie miejsca gdzie firmy z branży kreatywnej mogłyby pracować i rozwijać swoje projekty pojawił się w 2008 roku i nabrał realnych kształtów w roku 2014. Art Inkubator powstał w zabudowaniach dawnej fabryki włókienniczej i jest siedzibą nie tylko 30 firm i pracowni ale także miejscem gdzie odbywają się konferencje, prelekcje, a także wydarzenia artystyczne.
45
Miejsce to harmonijnie połączyło w sobie włókienniczą tradycję i awangardowy design.
Charakterystycznymi cechami foteli model 366 produkowanych obecnie przez 366 Concept jest ich ponadczasowy, prosty i jednocześnie wyszukany styl oraz wysoka jakość zastosowanych materiałów. Mebel produkowany jest w całości w Polsce z najwyższej jakości drewna jesionowego. W nowej wersji fotel posiada wiele różnych kolorów tapicerki, ponadto produkowane są fotele na biegunach, fotele dla dzieci, fotele podwójne, mini-sofy. •
DESIGN IKONA CZAS
Agata Kulka i Maciej Cypryk, założyciele firmy 366 Concept
46 Ambasada RP w Santiago
DESIGN
M
aciej Cypryk, rodowity Łodzianin, jest jednym z założycieli 366 Concept. Opowiada o początkach tego projektu, wzornictwie z lat 60., a także planach na przyszłość.
Skąd pomysł na produkowanie foteli 366 i dlaczego akurat te fotele? Pomysł wziął się z tego, że kiedyś odnawiałem stare meble. Jest teraz taki trend w Polsce i wiele firm to robi. Został w końcu dostrzeżony potencjał w meblach z poprzedniej epoki. Ten model (366) jest królem modeli odnawianych. Z uwagi na to, iż odnawianie starych mebli jest nazbyt uciążliwe gdyż są one w różnym stanie i często nie można sprzedać klientowi większych partii, na przykład 20 lub 50 foteli, Agata Kulka, wspólniczka która z zawodu jest architektem, wpadła na pomysł, by produkować od nowa te same fotele. Chodziło nam o to by były one nowe lecz by zachowany był duch tego projektu. W rezultacie doszliśmy do wniosku że chcemy odnaleźć rodzinę autora która posiadała prawa autorskie do wzoru fotela i wznowić produkcję. Jak dotarliście do rodziny autora? Szukaliśmy wśród kolegów z branży i w końcu udało nam się nawiązać kontakt przez muzeum, w którym spadkobierca pana Chierowskiego robiła wystawę.
W ogóle moda zawsze powraca. To po pierwsze. Jeśli natomiast chodzi o styl, mid-century, bo taka jaka jest jego angielska nazwa, to był to styl przełomowy jeśli chodzi o design. Cały okres od XIX wieku do połowy XX wieku to czas gdy rozwijał się przemysł masowy. Połowa wieku i lata 60. były kulminacją tego trendu i w związku z tym, iż był to epokowy moment we wzornictwie przetrwał on i będzie trwał jeszcze długo. O powrocie stylu możemy mówić w Polsce, gdzie był on zapomniany, jednak na świecie takie firmy jak Vitra czy Fritz Hansen produkują nieprzerwanie projekty z lat 50. lub nawet starsze. Oczywiście są okresy w których dany styl jest bardziej popularny i w innych mniej, ale on nigdy nie zniknął. W przypadku ikon designu potrzeba czasu na to by zostały docenione i w większości przypadku to czas weryfikuje czy mebel stanie się ikoną czy nie. Można powiedzieć że jest moda na wzornictwo z lat 60., ale te meble istniały i były produkowane zawsze. W Polsce ta moda też jest obecna, my produkujemy fotele z tamtej epoki ale są firmy które wzorują się na projektach z tamtych lat. Musimy zrozumieć że z meblami nie jest jak z ubraniami, jest sezon na daną modę a potem on przechodzi i ta odzież przestaje być modna. Jakie macie plany na przyszłość? W Jakim kierunku chcecie by rozwijała się firma?
Czy widziałeś serial Mad Men? (serial USA którego akcja ma miejsce w latach 60.— dop. red.)
Planujemy zacząć produkować krzesła. Poszerzamy o ofertę o sofki, poduszki, dodatki... Idziemy w tym kierunku.
Nie widziałem.
Twórcy firmy 366 Concept, jak i wielu innych firm założonych przez młodych i twórczych łodzian z wielu różnych branż, z optymizmem patrzą w przyszłość i mają nadzieję, iż Łódź stanie się centrum designu i przemysłu kreatywnego w skali kraju, a być może nawet całej Europy. Jest to wielka szansa dla miasta, którego tradycje, również te związane z innowacjami, sięgają jeszcze XIX wieku.
W tym serialu można zobaczyć fotele prawie identyczne do tych które ty produkujesz. Nie wiedziałem, musisz podesłać screena. Dlaczego, według Ciebie, design z lat 60. powrócił i ma się dobrze? Gdzie tkwi sekret jego popularności?
47
Rozmawiał Franciszek Sidor
KUCHNIA
Zapraszam do polskiego stołu
K
ulinaria są integralną częścią polskiej kultury, czymś, co polski naród tworzy i wyróżnia. Mamy wielowiekową tradycję w tym zakresie, dokumentowaną już przez zapiski Galla Anonima, który wspomina o tucznych wieprzkach na piastowskich stołach. Pierwsza polska książka kucharska, „Compendium ferculorum albo zebranie potraw” autorstwa Stanisława Czernieckiego, ukazała się już w 1682 r. Biesiady, polska gościnność, obiady czwartkowe to coś, do czego chętnie się odwołujemy, jednak dziś chcemy pokazać nowoczesne oblicze polskiej gastronomii, która w ciągu ostatnich lat zmieniła się nie do poznania. I czerpiąc ze swoich korzeni, interpretując na nowo tradycję i polskie produkty, sięga po nowoczesne techniki, wykorzystuje najnowsze tendencje, używa designu, by stworzyć miejsca wyjątkowe, restauracje na najwyższym poziomie. Kucharze kształcą się za granicą i wracają do Polski, by tu używać swojej wiedzy, eksperymentując z lokalnymi i sezonowymi produktami. Prezentując nasze kulinaria, chcemy pokazać, że jesteśmy dynamicznie zmieniającym się społeczeństwem, które potrafi bogatą tradycję przepuszczać przez filtry światowych trendów. Kuchnia polska powinna być uwzględniana w czołówce międzynarodowej oraz postrzegana jako kulinarny lider w regionie Europy Środkowej. Dzięki kulinariom zwiększamy atrakcyjność turystyczną Polski. Zaproszenie do polskiego stołu, polskiej restauracji to też możliwość prezentacji całej gamy naszych unikalnych produktów.
Monika Brzywczy, redaktor naczelny magazynu kulturalno-kulinarnego „Usta”
48 Ambasada RP w Santiago
Sękacz, jedno z najciekawszych i najbardziej oryginalnych polskich ciast. Foto: Mariusz Cieszewski/MFA
49
TOPINAMBUR? DWA RAZY POPROSZĘ... Polska kuchnia i polskie produkty to kulinarne bogactwo. Mamy wszystko, czego nam potrzeba do tworzenia wspaniałej kuchni, uważa Jacek Grochowina, właściciel i szef kuchni Nolita, jednej z najlepszych restauracji w Warszawie. - rozmawiał Jacek Piątkowski
C
o to znaczy, że kuchnia jest kreatywna, ciekawa, oryginalna? Jakie warunki musi spełnić, żeby zasłużyć na to miano?
Kuchnia nowoczesna, czy kreatywna to zawsze niewielki procent restauracji w rynku, które chcą się czymś wyróżnić i trafić do odbiorcy poszukującego nowych doznań. W restauracjach fine dining sięgamy często do składników, zapoKreatywna kuchnia, to taka, która powinna zamnianych lub uważanych za pospolite i serwujemy je w inny skakiwać gości, choć nie koniecznie musi być eksperymenintersujący sposób. Zaczęło się to w Polsce kilka lat temu od talna czy laboratoryjna. Można serwować dania klasyczne w takich produktów jak skorzonera, topinambur, czy podroby, nowoczesnym i odświeżonym wydaniu i też będzie to kuchktóre dzisiaj po spektakularnym sukcesie i odrodzeniu w nia kreatywna. Dzięki użyciu najnowocześniejszych technik, menu restauracyjnym wracają do kuchni domowych. Oczymetod i sprzętu wraz z warsztatem kulinarnym, danie znane wiście w restauracjach mamy inne możliwości technologicznam w klasycznej postaci może wyglądać i być przygotowane, sprzętowe i czasowe, żeby z takich produktów przygotone zupełnie inaczej, ale jednocześnie smakować jak pierwować danie wyjątkowe w smaku i prezentacji. wzór. Współczesny restaurator musi umieć dobrze odnajdować się Czy polska kuchnia jest kreatywna? Czy drzemie w niej potenwśród dynamicznie zmieniających się trendów, wprowadzać cjał, który utalentowany kucharz może wykorzystać i nadać nowe techniki, dbać o design. Najlepsze polskie restauracje jej nową, współczesną formułę? 50 Ambasada RP w Santiago
Nolita
TROCHĘ FAKTÓW — POLSKA KUCHNIA
Nolita
- 52 restauracje z Polski znalazły się w 2016 r. w przewodniku Michelin „Main Cities of Europe”. gwiazdkami wyróżniono dwie restauracje Atelier Amaro i Senses. - 246 restauracji wymieniono w polskiej edycji przewodnika Gault & Millau. - mamy ponad 5000 blogów kulinarnych. - organizujemy prawie 600 wydarzeń związanych z kulinariami rocznie. - wytyczono kulinarnych.
w
Polsce
20
szlaków
- 37 polskich produktów zostało oznaczonych przez Komisję Europejską w kategoriach: Chroniona Nazwa Pochodzenia (ChNP), Chronione Oznaczenie Geograficzne (ChOG), Gwarantowana Tradycyjna Specjalność (GTS). 51
odnalazły się w tak rozumianej rzeczywistości gastronomii? Ten rynek w Polsce dopiero się rodzi. Do tej pory ponad 90% restauracji prowadzili restauratorzy, którzy po prostu inwestowali w restaurację jako biznes. Jeśli im się udało to świetnie, jeśli nie zabierali się za inny biznes. Natomiast większość z nich nie żyła gastronomią i nie czuła jej, w związku z tym nie wiedziała, w którym kierunku podążać. Żeby prowadzić dobrą restaurację wyznaczającą trendy i cały czas rozwijającą się, trzeba nią żyć i poświęcić jej wszystko. Trzeba także zatrudnić ludzi, którzy tak właśnie myślą i zrobią to z nami. Ten rodzaj restauratorstwa dopiero rodzi się od kilku lat w naszym kraju i jestem przekonany, że on przyniesie wiele dobrego polskiej gastronomii, ale na efekty współpracy inwestorów z szefami kuchni, czy restauracji otwieranych przez szefów musimy jeszcze chwilę poczekać. Kuchnia to jej szef. Czy szefowie kuchni w Polsce są otwarci na eksperymenty, mają na tyle dużo doświadczenia i wiedzy, że kreatywność, szukanie nowych form ekspresji jest czymś oczywistym, niemal codziennym? Wielu polskich szefów kuchni zdobyło doświadczenie za granicą, a sytuacja wygląda podobnie jak 20 lat temu w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Kucharze wracający z doświadczeniem w topowych restauracjach, chcieliby przenosić standardy pracy na rodzimy rynek i to zaczyna się dziać w chwili obecnej na polskiej scenie gastronomicznej. W Polsce, kultura jedzenia na mieście i odkrywania smaków, podobnie jak cała nowoczesna gastronomia dopiero się rodzi, więc dajmy sobie jeszcze chwilę czasu i powinno być coraz lepiej. Jesteśmy na dobrej drodze. Progres jest już teraz olbrzymi. W stolicy Polski, która ma niespełna 2 mln mieszkańców, mamy już kilka tysięcy restauracji, podczas gdy kilkanaście lat temu było ich pewnie niewiele ponad 200. Najlepsze kuchnie świata zawdzięczają swoją pozycje unikalności produktów i smaków. Co ma tu do zaoferowania polska kuchnia? Polska kuchnia i polskie produkty to kulinarne bogactwo, mamy wszystko, czego nam potrzeba do tworzenia wspaniałych potraw - wspaniałe grzyby, dziczyznę, warzywa, owoce, ptactwo czy ryby. Od niedawna zaczyna nabierać rozpędu specjalizacja dostawców i hodowców, dzięki czemu możemy w dużo lepszy i świadomy sposób korzystać z naszych dóbr. Z ciekawostek mamy w Polsce niesamowitą hodowlę kawioru z jesiotra, jakością dorównującą największym hodowlom światowym. Także polscy producenci i hodowcy, podobnie jak szefowie kuchni stają się coraz odważniejsi i zależy im z roku na rok coraz bardziej na jakości swo-
52 Ambasada RP w Santiago
ich produktów. To bardzo dobra wiadomość wobec rosnących potrzeb naszych gości – odbiorców kuchni, którzy mają coraz wyższe wymagania i chwała im za to. Są coraz bardziej świadomi i żądni coraz to nowych wrażeń kulinarnych. Czy kuchnia jest nośnikiem kultury? Z pewnością tak, turyści, czy biznesmeni przyjeżdżający do Polski, odwiedzający polską restaurację dostają jasny przekaz na temat kultury stołu. To jak zapamiętają kolację, czy smak konkretnego produktu, którego dotąd nie znali, na pewno ma duży wpływ na postrzeganie naszego kraju. Historia Polski jest długa i bardzo skomplikowana, podobnie jak historia polskiej kuchni. Kreatywność to często wynik połączenia tradycji i nowoczesności. Czy znajdziemy rezultat takiego myślenia na talerzach w najlepszych polskich restauracjach? Tak jak wspominałem wcześniej mamy już restauracje z prawdziwego zdarzenia, gdzie szefowie kuchni gotują świadomie, a właściciele rozumieją i czują, że ma to sens. Ja w swojej restauracji, gdzie z założenia nie serwuję typowo polskiej kuchni i nie zamykam się na lokalne produkty, czy smaki, lubię czerpać inspirację z całego świata. Niemniej jednak staram się możliwie jak najwięcej korzystać z fantastycznych polskich produktów sezonowych, na tyle na ile tylko mam takie możliwości i staram się odczarowywać pewne stereotypy np. serwuję świetnego polskiego wędzonego węgorza morskiego z japońskim konbu, czy dziczyznę z polskich lasów sous vide w nowoczesnej lekkiej formie, a nie marynowaną i gotowaną w sosie. Z tego co widzę coraz więcej moich kolegów szefów myśli podobnie, niektórzy również odtwarzają klasyczne dania w nowszej formie. Uważam, że każdy sposób jest dobry aby móc pochwalić cię naszymi fantastycznymi polskimi produktami. Jeżeli tylko robi się to w sposób sensowny można zachęcić i przekonać do polskiej kuchni naprawdę wielu naszych gości. • Jacek Grochowina, właściciel i szef kuchni w Nolita, jednej z najlepszych restauracji w Warszawie. Po ukończeniu polskich szkół gastronomicznych wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie pracował w prestiżowych restauracjach m.in. w londyńskim Hotelu Ritz. Zdobywca potrójnej nagrody w konkursie Noble Wine & Food na najlepszą przystawkę, danie główne i deser oraz laureat Annual Award of Excellence 2008, przyznawanej przez brytyjską Academy of Culinary Arts. Zajął również II miejsce w konkursie Escoffier, wyróżniony przez Francuską Akademię Kulinarną. Był gospodarzem kolacji podczas corocznego zjazdu członków Międzynarodowej Akademii Gastronomicznej w Paryżu.
ŝubr w białowieskim Parku Narodowym, foto Mariusz Cieszewski/MFA 53
POLAK POTRAFI kreatywność w kuchni MONIKA TRĘTOWSKA ycie na emigracji może być wielką przygodą, dla innych cenną szkołą życia, a dla niektórych koniecznością czy skutkiem zawiłości życiowych dróg. Niezależnie od tego jak bardzo tęsknimy za ojczyzną czy też jak dobrze zaadaptowaliśmy się w nowym kraju chyba wszystkich emigrantów w pewnym momencie dopada owa tęsknota za polskimi smakami. Za sernikiem mamy, za pierogami babci czy za pachnącym chlebem z piekarni na rogu w rodzinnym mieście. Choć w Polsce nie przepadaliśmy może przesadnie za żurkiem czy bigosem, są takie dni, kiedy tysiące kilometrów od Polski dalibyśmy wszystko, by znowu poczuć ten smak i zapach unoszący się w kuchni w domu rodziców.
Ż
„Zrób to sam”, powie ktoś. Upiecz sernik, ulep pierogi, ugotuj krupnik. To w końcu nie jest takie trudne. Co jednak zrobić kiedy w nowym miejscu biały ser w supermarkecie w ogóle nie przypomina polskiego twarogu, o ogórkach kiszonych nikt nie słyszał, a kabanosy pozostają jedynie w sferze niedostępnych marzeń? Nie można ich też wwieźć do Chile w walizce z Polski choćby ze względu na chilijskie przepisy fitosanitarne. „No to zrób to sam! Od podstaw”, powiedzą Polacy. Polska kreatywność nie zna granic, również w kuchni, czego najlepszy przykład daje chilijska Polonia. Pieczemy polski chleb, gotujemy bigos, dzielimy się grzybkami tybetańskimi do przygotowania domowego kefiru, pieczemy sernik na samodzielnie przygotowanym twarożku. Dzielimy się przepisami i adresami sklepów, w których w końcu po latach szukania znaleźliśmy kaszę gryczaną czy świeży koper. Jesteśmy kreatywni w szukaniu zamienników i udoskonalaniu przepisów z tego, co jest dostępne. Lubimy się też dzielić, czego przykładem niech będzie siedem poniższych przepisów na polskie smaki, przygotowywane z chilijskich składników.
54
KUCHNIA
55
EWELINA POLESZAK – MISTRZYNI SERNIKA W Chile od ponad roku, zawodowo zajmuje się marketingiem internetowym. Jeszcze nigdy nie odczuwała braku polskich smaków tak bardzo jak teraz, kiedy jest w ciąży. Ze słodkości opanowała do perfekcji pieczenie sernika, według przepisu swojej mamy.
KLUCZOWY SKŁADNIK Sernik bez twarogu by nie istniał, a o nim w Chile można jedynie pomarzyć. Ewelina przygotowuje więc twaróg sama. Wystarczy 6 litrów mleka tłustego, 250 ml świeżego soku z cytryny i bawełniana ściereczka do przecedzenia. Przygotowanie: Mleko wylać do garnka. Podgrzać mocno, ale nie doprowadzić do wrzenia. Wlać sok z cytryny i delikatnie (bardzo wolno) mieszać kilka minut aż do momentu ścinania się i aż widać klarowną serwatkę (wodę). Wyłączyć gaz. Odczekać chwilę. W tym momencie przygotować durszlak i bawełnianą ściereczkę. Wyłożyć durszlak ściereczką i przelewać po trochu ser, odcedzać wodę delikatnie mieszając. Przełożyć ser do naczynia. Gotowe!
PRZEPIS NA SERNIK EWELINY Składniki: 1 kg sera twarogu, 6 jajek, 2 budynie waniliowe (w Chile używa flanu Ambrosoli), 2 szklanki mleka tłustego, 1 szkl. Cukru, 1 niepełna szkl. Oleju, sok z jednej cytryny, herbatniki do wyłożenia dna Przygotowanie: Wszystkie składniki wymieszać razem mikserem na jednolitą masę. Blachę wyłożyć herbatnikami. Wylać masę serową. Piec w temp. 180 C aż nabierze złotego koloru.
56 Ambasada RP w Santiago
KUCHNIA
ANNA WIESNER – DOSKONAŁE OGÓRKI KISZONE Muzyk, wiolonczelistka. Pochodzi ze Śląska. W Chile od sierpnia 2008 r. Na specjalne okazje przygotowuje kluski śląskie, rolady oraz szynkę ze schabu. Dla Ślązaków na obczyźnie takie dania przywołują wspomnienia i łagodzą nostalgię. Specjalnością Ani są ogórki kiszone.
KLUCZOWE SKŁADNIKI Składniki trudno dostepne zastępuje tym co znajduje w Chile: chrzan - zastępuje imbirem i papryczka chili, koper - zamiennikiem są nasiona koperku, suszonym koperkiem, nasionami anyżku albo kopru włoskiego, gorczyca - w Chile nazywa się „semilla de mostaza” dostępna jest w sklepie z przyprawami na rogu ulicy Monjitas i Mac Iver (Santiago Centro), kolendra - ziarna kolendry (w Chile „semillas de cilantro”) dostępne są na targu La Vega np. w Talce lub w sklepie wspomnianym wyżej.
PRZEPIS NA OGÓRKI KISZONE ANI: Składniki: korniszony lub ogórki arabskie kupione na La Vega Central w Santiago Centro (dostępne tylko w lutym i marcu, czosnek, koperek suszony, imbir, kolendra (nasiona), gorczyca, pieprz (ziarna), ziarna anyżku lub kopru wloskiego (hinojo, imbir, papryczka chili. Przygotowanie: Umyte ogórki włożyć do wyparzonych słoików i dodać po 1 lub 2 łyżeczki przygotowanych przypraw plus 2-3 ząbki czosnku i kawałek obranego imbiru lub kawałeczek papryczki chili. Zalać przegotowaną osoloną wodą (jedna pełna stołowa łyżka soli na 1 litr wody, np. sól morska) i zakręcić.
57
TOMASZ WAWRUCH – PRODUCENT POLSKICH KIEŁBAS I KABANOSÓW NA KOŃCU ŚWIATA Geolog, posiadacz dyplomu z Geologii Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował również w Szkole Górniczej w Paryżu. W Chile od 1994 roku. Tomasz uważa, że w Chile nie ma smacznych kiełbas wędzonych i podsuszanych, więc postanowił kiedyś sprawić sobie przyjemność i przygotował kiełbasę samodzielnie. Rozpoznanie rynku lokalnego było dla niego ciekawą przygodą. To co w Polsce można kupić „w sklepie za rogiem” w Chile zamieniło się w prawdziwą eksplorację. Przygotowuje to co uważa za najlepsze, czyli kabanosy i kiełbasy - krakowską, myśliwską, jałowcową.
KLUCZOWE SKŁADNIKI Najlepsze zaopatrzenie w mięso wieprzowe i wołowe Tomasz znalazł na terenie historycznych ubojni zwierząt w rejonie ulicy Franklin w Santiago. Trzeba być jednak przygotowanym na kupowanie większych ilości. Polecane „Embutidoras” - Gaqdim, Víctor Cuccuini 336, Recoleta, Tel. 622 8271, Famadich, El Roble 163, Recoleta, Tel. 621 5475, 622 4724 i Todo Máquinas, Ave. Einstein 298, Recoleta, Tel. 455 3219 Tomasz zachęca do przejrzenia internetu, gdyż wędliniarze w Polsce chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami i szczegółowymi przepisami. Jak twierdzi, nie ma tu żadnych sekretów. Poleca między innymi stronę „Wędliny Domowe” (http:// www.wedlinydomowe.pl).
P R Z E P I S N A K A B A N O S Y (na 5 kg surowca): A. Surowiec: Wieprzowina kl. I peklowana - 2,0 kg i wieprzowina kl. II peklowana - 3,0 kg B. Przyprawy i materiały pomocnicze: I. Przyprawy: a) użyte do peklowania: Sól warzonka - 0,10 kg i saletra - 0,005 kg, b) dodane w czasie produkcji: sól warzonka - 0,01 kg, cukier 0,01 kg, pieprz naturalny - 0,0075 kg, gałka muszkatołowa - 0,003 kg, kminek - 0,0025 kg Gałka muszkatołowa może być zastąpiona gorczycą. Dopuszczalne jest użycie czosnku w ilości 0,005 kg II. Materiały pomocnicze: Jelita baranie cienkie wszystkich wymiarów lub kiełbaśnice z warchlaków o średnicy do 22 mm. Można, jeśli nie dostaniecie innych, można użyć normalnych kiełbaśnic. Trzeba wtedy dłużej wędzić i piec. C. Postać surowca po obróbce: Wieprzowina kl. I rozdrobniona przez siatkę 8 mm, a wieprzowina kl. II przez siatkę 5 mm. D. Postać gotowego produktu: Kabanosy odkręcane w odcinki 60-70 cm, pojedyncze odcinki przewieszone przez pół na kiju wędzarniczym tak, że długość przegiętego kabanosa wynosi 30-35 cm. Kabanosy - skrót instrukcji: • Peklowanie: Przed peklowaniem do soli i saletry dodajemy cukier. • Rozdrabnianie: Zgodnie z recepturą. • Mieszanie: Wieprzowinę kl. I miesza się z wieprzowiną kl. II, dodaje resztę soli i przyprawy i miesza aż do wymieszania wszystkich składników. • Napełnianie i odkręcanie jelit: Wymieszaną masą napełnia się ściśle jelita odkręcając kiełbasę w odcinki, przewieszając je w połowie długości na kiju i pozostawiając w zwojach. Powietrze należy wykłuć.
58 Ambasada RP w Santiago
KUCHNIA
TOMASZ MOTKOWSKI – PIEKARZ CHLEBA NA ZAKWASIE Analityk biznesowy, w Chile od 2014 roku. Świeżo upieczony tata małego Davida. Tomasz piecze w Santiago chleb na zakwasie żytnim. Według niego to najlepsze rozwiązanie – własny chleb jest smaczny i można go szybko przygotować. Do pieczywa używa mąki żytniej, drobno mielonej. Jak twierdzi, nie ma problemu z jej zakupem w Chile. Makę najczęściej kupuje na targu La Vega, ale dostępna jest również w sklepach typu tostaderias i niektórych supermarketach na półkach ze zdrową żywnością.
KLUCZOWY SKŁADNIK Zakwas żytni. Można go otrzymać od znajomego albo wyhodować samemu. Potrzebne są do tego trzy składniki: mąka, woda i czas. Mąkę mieszamy z taką samą ilością letniej wody (np. 100 gram na 100 gram) w dość pojemnym naczyniu np. dużym słoiku. Przykrywamy gazą i odstawiamy w miarę ciepłe miejsce Na drugi dzień, czyli mniej więcej po 24 godzinach, znowu dajemy 100 gram mąki i tyle samo letniej wody, mieszamy solidnie i odstawiamy. Procedurę powtarzamy przez mniej więcej 5 dni, wtedy uzyskujemy odpowiednią ilość zakwasu do upieczenia jednego bochenka chleba.
PRZEPIS NA POLSKI CHLEB ŻYTNI TOMKA Składniki: zakwas żytni (3 łyżki stołowe), mąka żytnia 700 g, mąka razowa 500g, woda, sól Przygotowanie: Do mąki razowej i żytniej dodac zakwas żytni, wodę i sól. Wyrobić masę, która będzie odchodzić od stolnicy. Pozostawić do wyrośnięcia na 8 godzin. Piec 45 minut w piekarniku nagrzanym do 200 st C. Uwaga! Należy pamiętać, żeby do pieczenia nie zużyć całego zakwasu, ale część (2-3 łyżki) odłożyć na kolejny chleb!
59
KASIA SIERSZEŃSKA – BIGOS PONAD WSZYSTKO Architekt. W Chile od czterech lat. Robi chleb na zakwasie, żurek, pierogi, barszcz, botwinkę, kopytka, zupę pomidorową, bigos, sernik, pieczeń, rosół, twaróg, pasztet, dżemy i nalewki. Uwielbia polskie zupy. Wśród chilijskiej Polonii bigos autorstwa Kasi bije rekordy popularności.
KLUCZOWY SKŁADNIK Kapusta kwaszona i kapusta słodka, dostępne w sieci supermarketów Jumbo.
PRZEPIS NA BIGOS KASI SKŁADNIKI: Kapusta kwaszona i kapusta słodka (pół na pół), marchewka, cebula, kawałek wieprzowiny (np. szynka albo żeberka), kiełbasa, pomidor albo sos pomidorowy naturalny, grzyby suszone (dobrze je połamać trochę i zamoczyć we wrzątku jakieś pół godziny wcześniej), pieczarki, sól, pieprz i kminek PRZYGOTOWANIE: Na rozgrzany olej wrzucić poszatkowaną cebulę, poczekać aż się zeszkli, dodać pieczarki, potem dodać kapustę słodką i gotować ok. 10 minut – dodając wody jeśli zacznie się przypalać. Wrzucić grzyby suszone, wieprzowinę w kawałku i gotować w kapuście dobre 20 minut, mieszając od czasu do czasu. Dodać kapustę kwaszoną, trochę wody, startą marchew. Wszystko gotować dobrą godzinę, a jeśli zaczyna się przypalać – podlać wodą. Na koniec dodać pomidora, doprawić solą, pieprzem i kminkiem. Dodać kiełbasę, pokroić wieprzowinę w kostkę. Gotować kolejne 20 minut, albo i dłużej - sekretem dobrego bigosu jest proces parokrotnego podgrzania/wychłodzenia – im więcej razy się go odgrzewa – tym jest lepszy. Oczywiście najlepszy jest na trzeci dzień!
60 Ambasada RP w Santiago
KUCHNIA
MONIKA TRĘTOWSKA – FANKA KEFIRU Dziennikarka, podróżniczka. Od ponad 6 lat mieszka w Chile i zwiedza Amerykę Łacińską. Lubi gotować i poznawać nowe smaki, ale z chęcią wraca też do polskich potraw, którymi częstuje znajomych w Chile. Na śniadanie często pije kefir, który poza tym, że jest zdrowy i bardzo dobrze wpływa na metabolizm oraz odporność, kojarzy się z czasem studiów i pierwszą pracą w studenckim radiu. Kefir z bułką był wtedy typowym i jedynym śniadaniem. Dzisiaj dodaje go też do smoothies zamiast mleka czy jogurtu. Jego kwaskowy smak pasuje również do dań z ziemniaków.
KLUCZOWY SKŁADNIK W Polsce kefir kupimy w supermarkecie, w Chile musimy zrobić go od podstaw, do czego musimy zaopatrzyć się w grzybki tybetańskie (inne nazwy: ziarna kefirowe, grzybki kefirowe) zwane tutaj „pajaritos”. Można je dostać od kogoś, kto już je ma – warto popytać znajomych albo sprawdzać fora internetowe i kulinarne grupy na Facebooku (np. „Food Finds in Chile”). Polacy chętnie się nimi dzielą, bo grzybki bardzo szybko się rozmnażają i nie stwarzają żadnych problemów w hodowli.
JAK ZROBIĆ WŁASNY KEFIR SKŁADNIKI: ok. 2 łyżki grzybków kefirowych, 1 szklanka mleka krowiego lub koziego (możliwe jest też mleko sojowe) PRZYGOTOWANIE: Grzybki wsypuję do szklanki, zalewam mlekiem i mieszam drewnianą łyżką. Szklankę przykrywam gazą, zabezpieczam gumką i zostawiam na noc na blacie w kuchni (najlepiej na dobę) albo w lodówce (będą rosnąć wolniej). Rano przelewam kefir przez plastikowe sitko do drugiej szklanki, pomagając sobie ewentualnie drewnianą łyżką. Jest już gotowy do picia. Pozostałe na sitku grzybki płuczę delikatnie wodą, wkładam do przemytego słoika, zalewam świeżym mlekiem i kolejnego dnia powtarzam cały proces. Uwaga! Grzybków kefirowych nie można dotykać metalowymi przedmiotami, najlepsze jest drewno albo szkło, ewentualnie plastik. Jeżeli wyjeżdżamy w dłuższą podróż grzybki zalewamy świeżym mlekiem lub wodą i wstawiamy do lodówki, gdzie niska temperatura spowolni proces fermentacji. Smacznego!
61
na tworzyć się piana lub białe plamki. Należy je zebrać drewnianą lub plastikową łyżką i trzeba to robić sukcesywnie w miarę ich pojawiania się. Pamiętajmy, że zakwas wytwarza gaz, tak więc jeżeli użyliśmy zakrętki, należy raz dziennie otworzyć nasze naczynie, aby gaz się ulotnił. Zakwas będzie gotowy, kiedy wyczujemy jego wyraźny kwaśny zapach. Wtedy wstawiamy go do lodówki. Można go również odcedzić i przelać do butelek. Doskonale wytrzymuje kilka, a nawet kilkanaście tygodni.
AGNIESZKA MUCHALSKA – Promotorka barszczu Zdobyła tytuł magistra ogrodnictwa o specjalizacji rośliny ozdobne. Żona Chilijczyka i szczęśliwa mama 2,5 letniego Miłosza. Mieszka w Chile od ponad 8 lat. Lista jej polskich smakołyków jest dość długa, bo i tęsknota za polskością i polskimi smakami ogromna. Zwłaszcza za tymi z dzieciństwa, z kuchni babci i mamy. Jej specjalnością jest zakwas buraczany, który jest według niej eliksirem zdrowia i urody, skarbnicą witamin i minerałów alkalizujących. Wykorzystujemy go do ugotowania barszczu czerwonego lub możemy go po prostu pić, (0,5 szklanki dziennie, między posiłkami).
KLUCZOWY SKŁADNIK PRZEPIS NA ZAKWAS BURACZANY/SKŁADNIKI: 1 kg buraków czerwonych obranych ze skórki, 6-7 ząbków czosnku, 4 liście laurowe, 5-8 ziaren ziela angielskiego (lub czarnego pieprzu), łyżeczka kminku (całego lub lekko rozdrobnionego), korzeń chrzanu (jeśli mamy, nie jest konieczny, 2/2,5 l wody (przegotowanej, letniej, osolonej solą morską, lub solą grubą do przetworów; 1 łyżka na 1 l wody) Aby przyspieszyć kwaszenie, można też dodać 1 łyżkę stołową soku z kiszonej kapusty lub ogórków) PRZYGOTOWANIE: Buraki umyć, cienko obrać i pokroić w dość cienkie plastry. Następnie ułożyć je w naczyniu (ceramicznym, kamiennym lub słoju) naprzemiennie z przyprawami. Uwaga! Nigdy nie używamy naczynia metalowego! Zalać wodą tak, aby buraki były całkowicie nią przykryte. Gdyby buraki wypływały, można obciążyć je np. kubkiem z wodą. Naczynie przykryć ściereczką lub przykrywką i odstawić w ciepłe miejsce (najlepsza jest kuchnia). Zakwas powinien być gotowy po 5-7 dniach. Po około dwóch dniach na wierzchu naszego zakwasu zaczy62 Ambasada RP w Santiago
PRZEPIS NA BARSZCZ CZERWONY AGNIESZKI Uwaga! Nie jest konieczne użycie całego zakwasu do produkcji barszczu. Wystarczy tylko jego dodatek według naszego gustu. Składniki: 2-3 l wody, 1 kg buraków czerwonych cienko obranych ze skórki, 2 marchewki, 2 pietruszki, 1/3 selera, 2 cebule, kawałek pora, 5 ząbków czosnku, szczypta tymianku, szczypta bazylii suszonej, kilka ziaren ziela angielskiego, 1/3 łyżeczki kurkumy w proszku , 1/3 łyżeczki imbiru w proszku lub kilka plastrów świeżego, 2 łyżeczki majeranku, 1 łyżeczka kminku lekko zmiażdżonego lub mielonego, 3 liście laurowe, 3-4 suszone grzyby (niekoniecznie), pęczek natki pietruszki ( drobno posiekanej), sok z cytryny sól morska, pieprz do smaku, zakwas buraczany. Przygotowanie: Do wrzątku dodać kolejno: tymianek, kurkumę, majeranek, kminek, buraki, marchew i pietruszkę pokrojone w drobne plastry, grzyby (lub tylko 1 szklankę wywaru z gotowania suszonych grzybów), imbir, pokrojony seler, pokrojone na ćwiartki cebule, por, ząbki czosnku pokrojone na ćwiartki lub przeciśnięte, liście laurowe, ziele angielskie, sól i pieprz do smaku, bazylia, pęczek drobno posiekanej natki pietruszki. Gotować około 20-25 minut. Dodać 1-3 łyżki soku z cytryny (do smaku) i zakwas buraczany (również do smaku). Zagotować. Przecedzić. Po wystudzeniu wstawiamy do lodówki, Wystarczy na kilka dni. Barszcz pijemy gorący. Jest wyśmienity, zwłaszcza na zimowe dni. Podany z pierogami, uszkami, czy krokietami, to niepowtarzalna kompozycja smaków z Polski. Uwaga! Jeśli ponownie chcemy mieć gorący barszcz, wystarczy go tylko doprowadzić do wrzątku, ale nie wolno go gotować!
AMBASADA RP W CHILE ZAPRASZA NA KONCERTY ANNY MIERNIK
PUNTA ARENAS 22.09. LA SERENA 26.09. SANTIAGO 29.09. VIÑA DEL MAR 30.09.
63
64
GRY KOMPUTEROWE
Wiedźmin 3: Dziki Gon więcej niż tylko gra ALEKSANDRA KOCZAR
65
1
9 maja 2015 roku, to dzień, na który czekały miliony nie tylko polskich, ale także zagranicznych graczy. Dzień, w którym do publicznego użytku trafić miała trzecia odsłona, popularnych wśród fanów na całym świecie, przygód wiedźmina Geralta. Osobiście grę tę uważam za perfekcyjną wizytówkę mojego kraju Polski. Bardziej doświadczeni użytkownicy z pewnością od razu czują emanujący już z tytułu wysiłek i trud, jaki zadali sobie jej autorzy. Polacy i Czesi ze studia CD Projekt spędzili całe lata, tworząc coś, co godnie odzwierciedliłoby wizję nie tylko ich, ale także polskiego pisarza Andrzeja Sapkowskiego. Gra bowiem stworzona została na podstawie sagi jego książek “Wiedźmin”. Akcja głównego wątku rozgrywa się w królestwie Nilfgaardu, wyspach Skellige i na terenach “Ziemi Niczyjej”. Opowiada historię tytułowego wiedźmina oraz jego zmagań związanych z poszukiwaniem przyrodniej córki Ciri. Ciri, nękana przez Dziki Gon (grupę upiorów na kościstych wierzchowcach) i swoje trudne do kontrolowania moce, zdecydowała się odejść z rodzinnych okolic i uciec przed Dzikim Gonem, tym samym uprzedzając ich przed zagrożeniem i zranieniem zarówno jej jak i jej przyjaciół. Ta gra jest po prostu znakomita. Mimo że fabularnie gra nie przypomina żadnego z opowiadań Sapkowskiego, bohaterowie jak i miejsce akcji pokrywają się z tym, co fani sagi mogli przeczytać w książkach. Dwie poprzednie części gry o Geralcie okazały się bardzo obiecujące, chwalone zarówno przez krytyków jak i graczy. Jednakże to trzecia część gry miała
66 Ambasada RP w Santiago
przynieść wielki światowy przełom. Wciągające misje oraz wielki, wolny i otwarty świat to tylko kilka z całej masy obietnic, które składali autorzy gry. Na szczęście, jak się później okazało, nie były to tylko obietnice. Gra „Wiedźmin III: Dziki Gon” przerósł moje największe oczekiwania. Myślę, że stwierdzenie, iż jest to jedna z najlepszych gier wszech czasów wcale nie będzie przesadzone. Polacy postarali się o dopracowanie najmniejszych szczegółów, aby sprawić, że granie w „Wiedźmina” stanie się dla każdego gracza przyjemnością, jakiej nie doświadczał grając w jakąkolwiek inna grę. Gra pochodzi z gatunku RPG akcji, co znaczy, że duży nacisk został położony na rozwój bohatera, a także na nieliniowość fabuły (gracz ma do dyspozycji kilka możliwości zakończenia tej samej misji). Dodatkowo, gra zawiera wyjątkowe postaci, wciągające zadania jak i bardzo oryginalnych przeciwników, z którymi Geralt wiele razy ma okazję się zmierzyć na drodze do swojego celu. Do całego tego zestawu dochodzi zapierająca dech w piersiach oprawa graficzna, którą uważam za “wisienkę na torcie”. Jest dosłownie znakomita. Jeszcze nigdy nie grałam w grę, w której autorzy zdecydowaliby się położyć na nią tak wielki nacisk. Moment, w którym pierwszy raz poruszając Geraltem wyszłam na balkon zamku w Kear Morhen (siedziba wiedźminów ze szkoły wilka), jest niezapomniana. Pomimo że wymagania sprzętowe gry znacznie przez to wzrastają i czasami stają się niemałą przeszkodą dla spragnionych emocji graczy, uważam że w przypadku Wiedźmina było to uzasadnione posunięcie. Bez tego gra z pewnością nie byłaby taka, jaką można oglądać teraz. Z drugiej strony, „Wiedźmin 3: Dziki Gon” również nie
byłby taki sam bez wielu innych elementów, takich jak system walki, rozwój bohatera, dialogi. Według mnie wszystko to zostało dopracowane niemal do perfekcji. Polskie znaki w świecie Geralta. Jednakże tym, co tak bardzo różni Dziki Gon od innych gier, jest doskonała równowaga wszystkich tych rzeczy. Większość zadań zostało zaplanowanych z precyzją i pomysłem, naprawdę pozwalając użytkownikom zagłębić się w główne jak i poboczne losy bohatera. Nie są to banalne misje z kategorii “zbierz 12 roślin, wróć do pracodawcy i odbierz nagrodę”, ale czasami bardzo intrygujące wątki. W celu stworzenia jeszcze bardziej fascynującej gry, autorzy zdecydowali się umieścić wiele ciekawych nawiązań do tej starodawnej jak i nowoczesnej polskiej kultury. Warto na przykład wspomnieć, że potwory, o jakich można przeczytać w jednym z opisów gry, sięgają korzeniami tych, o których opowiadali ludzie z plemion słowiańskich, pierwszych rdzennych mieszkańców Polski. Myślę, że przez dodanie ich do gry, autorzy chcieli trochę przybliżyć graczom z poza Polski naszą dawną kulturę i opowiedzieć, jak życie naszych przodków prawdopodobnie wyglądało przed okresem średniowiecza. Prawdziwe elementy Polski rzeczywiście przebijają się przez ten fantastyczno-bajkowy świat Geralta. Dodatkowo, jeden z herbów tamtejszych królestw inspirowany został białym orłem na czerwonym tle, narodowym godłem Polski. W swoich planach dotyczących fabuły pobocznych misji gry, autorzy nie zapomnieli również umieścić starodawnego pogańskiego obrzędu Słowian o nazwie Dziady. Polegał on na próbie kontaktu z duszami zmarłych osób. Termin ten dla większości Polaków stał się znany za sprawą polskiego poety Adama Mickiewicza, który w cyklu
67
swoich dramatów pod tytułem “Dziady” mówi o tym przedchrześcijańskim zwyczaju. Dlatego właśnie, jednym z zadań, z jakim przychodzi się zmierzyć Geraltowi jest próba pomocy osobie, która chce taki obrzęd odprawić. Rekord w historii. Wszystkie powyżej wymienione, jak i wiele innych elementów gry, sprawiły, że stała się ona najbardziej nagradzaną w historii. Jak podał polski portal gry.onet.pl, “251 tytułów gry roku sprawia, że przygody Białego Wilka są najbardziej nagradzaną grą w historii branży.” Wiedźmin III: Dziki Gon pobił całą światową konkurencję, wyprzedzając poprzedniego lidera rankingu, grę “The Last of Us” i w całej branży gier, stał się największą polską chlubą w dziejach. Sześć milionów sprzedanych kopi na całym świecie. Czego chcieć więcej? Na szczęście, autor gry firma CD Project RED nie poprzestał na laurach i już kilka miesięcy po premierze, wypuścił pierwszy dodatek do gry zatytułowany “Wiedźmin 3: Serca z Kamienia.” Plotka głosi, że jest to nawet jeszcze bardziej wyrafinowany produkt. Nie przekonacie się, jeżeli sami nie spróbujecie. Serdecznie polecam. Aleksandra Koczar ma 14 lat. Od dwóch lat mieszka w Chile i uczy się w szkole “Nido de Aguilas” w Santiago. „Moja przygoda z grami komputerowymi zaczęła się prawie cztery lata temu, kiedy pierwszy raz miałam okazję zetknąć się z grą pod tytułem “League of Legends”. Od tego czasu granie stało się jedną z moich największych pasji. Kiedy dorosnę, chciałabym zostać grafikiem komputerowym i projektować postaci bohaterów rozmaitych gier, o których kiedyś też powstanie taki artykuł.”
GRY KOMPUTEROWE
Nowe technologie mobilne, nowe możliwości
O
becnie, ze względu na rozkwit technologii mobilnych, gry wideo stały się dostępne i atrakcyjne także dla tych osób, które dotąd tym medium się nie interesowały i prawdopodobnie nigdy nie byłyby zdolne do takiej determinacji, aby specjalnie z myślą o grach kupić konsolę lub komputer. Graczem może być – i zwykle w jakimś stopniu bywa – każdy, kto ma tablet, czy choćby smartfon, czyli telefon z dużym dotykowym wyświetlaczem.
Gry wideo od dawna nie są przypisane do żadnej kategorii demograficznej. Nie jest prawdą popularny mit, że to rozrywka mężczyzn, głównie bardzo młodych. Badania przeprowadzane w zaawansowanych cywilizacyjnie krajach Zachodu, jak USA, jeszcze przed eksplozją rynku smartfonów i tabletów przedstawiały statystycznego gracza jako wypadkową: wiek – trzydzieści parę lat; płeć – mniej więcej po równo mężczyzn i kobiet. Obecnie, gdy tak wiele osób odkryło, że na swoim telefonie może zagrać w „Angry Birds” lub inną podobnie prostą, darmową, a przy tym relaksującą grę, można przyjąć, że graczem jest już niemal każdy. Polscy twórcy często postrzegają to jako szansę. Projektują zatem nie tylko z myślą o komputerach i konsolach (ostatnio Sony oraz Microsoft bardzo ułatwiły twórcom niezależnym robienie i sprzedaż gier na konsole PlayStation i Xbox), ale także z myślą o urządzeniach przenośnych, jak smartfony i tablety.
68 Ambasada RP w Santiago
GRY KOMPUTEROWE
Wybrane gry, o których jest głośno, a które powstały w Polsce
The Vanishing of Ethan Carter Produkcja, za którą odpowiada polski weteran branży: Adrian Chmielarz i założone przez niego studio The Astronauts. Jest to eksploracyjna gra przygodowa, w której wcielamy się w posiadającego nadnaturalne zdolności detektywa Paula Prospero. Protagonista poszukując porwanego chłopca Ethana Cartera trafia na trop związanych ze sprawą tajemniczych morderstw, mających miejsce w malowniczej dolinie w USA. Źródłami inspiracji dla producentów była twórczość z nurtu weird fiction, kultowe horrory oraz opowiadania grozy z początków ubiegłego stulecia (jak, chociażby utwory H. P. Lovecrafta). Tytuł zdobył także uznanie również dzięki zastosowanym innowacyjnej technologii, szczególnie tak zwanej fotogrametrii, co pozwoliło na uzyskanie bardzo wysokiej jakości oprawy graficznej. Developer: The Astronauts, wydawca: Nordic Games Publishing
69
This War of Mine. Gra stworzona przez warszawskie studio 11 Bit Studios, na którego czele stoją weterani polskiej branży gamedev – bracia – Grzegorz i Paweł Miechowski. Wcielamy się w niej w rolę cywili w oblężonym mieście. Zadaniem gracza jest przede wszystkim przeżyć oraz pokonać przeciwności losu. Tytuł zdobył uznanie na całym świecie zarówno przez zachodnie media, które określają ją jako jedną z najbardziej dojrzałych i przejmujących gier w historii, jak i przez samych graczy. Koszt dwuletniego tworzenia This War of Mine — dwa miliony złotych — zwrócił się w ciągu 48h od czasu rozpoczęcia sprzedaży. Developer: 11 bit studios, wydawca: 11 bit studios
Anomaly Defenders.
Jest to czwarta
część polskiej serii strategicznej Anomaly, znanej z odwróconej mechaniki gatunku Tower Defense. Seria cieszy się dużą popularnością na całym świecie. Za produkcją stoi warszawskie studio 11 bit. Developer: 11 bit Studios
70 Ambasada RP w Santiago
GRY KOMPUTEROWE
Shadow Warrior
Remake klasycznej produkcji FPP (perspektywa pierwszej osoby) z 1997 roku stworzonej przez
3D Realms. Za wydaniem odświeżonej wersji stoi polskie studio Flying Wild Hog (Hard Reset) oraz Devolver Digital (Serious Sam 3: BFE, Hotline Miami). Tytuł został początkowo wydany na komputery osobiste, natomiast w 2014 roku została zaprezentowana wersja na konsolę PlayStation 4. Shadow Warrior przedstawia przygody Lo Wanga, mistrza kung-fu, któremu Zilla Enterprises zleciło poszukiwania legendarnego ostrza. Bohater gry, wyposażony w katanę i broń palną, powstrzymuje inwazję demonów nie z tego świata. Developer: Flying Wild Hog
Lords of the Fallen
To gra typu action-RPG (gra
akcji z elementami fabularnymi), której fabuła rozgrywa się w oryginalnym uniwersum stworzonym od podstaw przez zespół CI Games. Gracze wcielą się w postać Harkyna - bohatera, który okazuje się być jedyną nadzieją na zakończenie wojny między ludźmi i armią Upadłego Boga. Opowieść prowadzona jest w wielu wymiarach, a najbardziej dociekliwi gracze będą mieli okazję zgłębić każdy szczegół historii Harkyna i świata, w którym żyje. Developer: CI Games
71
MouseCraft
Wyprodukowana przez warszawskie studio Crunching Koalas, zabawna gra logiczno-zręcznościowa, łą-
cząca w sobie elementy dwóch legendarnych tytułów: Tetrisa oraz Lemmingów. W grze przejmujemy kontrolę nad niezbyt zaradną mysią społecznością, która wszystkie swe działania podporządkowuje zdobyciu kolejnych kawałków sera. Developer: Crunching Koalas
Ancient Space
Kosmiczny RTS (strategia czasu
rzeczywistego), a przy okazji pierwsza gra warszawskiego studia CreativeForge Games, tworzonego głównie przez byłych pracowników firmy Techland. Tytuł został wydany przez firmę Paradox Interactive, światowego giganta specjalizującego się w produkcjach strategicznych. Developer: CrativeForge Games, wydawca: Paradox Interactive
72 Ambasada RP w Santiago
GRY KOMPUTEROWE
1heart
Gra przygodowa typu point and click, która opowiada historię sióstr bliźniaczek oraz tajemniczego zabójstwa. Znaj-
dująca się gdzieś pomiędzy światem rzeczywistym a snem bohaterka, stara się dotrzeć do serca tego, co dokładnie doprowadziło do tragicznego wydarzenia, oraz przezwyciężyć traumę. Gra jest debiutancką produkcją studia Chicken in The Corn, na którego czele stoi Paweł Słabiak. Developer: Chicken in the Corn
Darkwood
Sandboxowy survival-horror studen-
tów Politechniki Warszawskiej, założycieli studia Acid Wizard Studio. Produkcja łączy elementy zręcznościowe, przygodowe oraz RPG. Gracz w czasie dnia eksploruje świat i gromadzi surowce, a w nocy odpiera ataki potworów. Pieniądze na produkcję gry - 57 tysięcy dolarów, twórcy zebrali na portalu crowdfoundingowym Indiegogo. Developer: Acid Wizard Studio
73
GRY KOMPUTEROWE
Another Case Solved
Nowa gra warszawskiego studia Ars Thanea Games na platformy mobilne. Produkcja wyda-
na w modelu F2P. Tytuł pozwala wcielić się w rolę detektywa w czasach... cukierkowej prohibicji. Handel słodyczami schodzi do podziemia i staje się domeną mafii. Gangi toczą walkę o strefy wpływów, w nielegalny proceder wplątani są politycy i urzędnicy. Zwykli obywatele, gwiazdy filmowe, dziennikarze, a nawet... policja i pomniejsi przestępcy szukają pomocy w biurze detektywistycznym. Gracz rozwiązując kolejne zagadki kryminalne, rozwija swoje biuro oraz główną postać. Developer: Atgames, wydawca: Chillingo/Noodlecake
74 Ambasada RP w Santiago
75
POLSKA
MIESZANKA KREATYWNOŚCI I INNOWACJI MARCOS BRAVO
Pamiętam dobrze początek naszej przygody z Polską. Ja pracowałem w Stanach Zjednoczonych, a moja żona Magdalena i moja córka czekały na mnie w Polsce. Wkrótce miało się urodzić nasze drugie dziecko. Nie byłem pewien, co mógłbym robić w Polsce, ale nie mogłem być tak daleko od nich. Zwłaszcza, że w drodze był nasz kolejny potomek. Postanowiliśmy się przeprowadzić do Polski wszyscy.
Z
18 godzinach chodzenia z nim po lotnisku w Paryżu, wsiedliśmy do drugiego samolotu i dolecieliśmy w końcu do Polski. Moja polska rodzina przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Teraz pozostało znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Mógłbym napisać cały artykuł o naszych przygodach, jakie mieliśmy z transportem Zenka (tak wabi się nasz pies), ale to lepiej zostawię na później. Po
Nie muszę chyba tłumaczyć, że język polski jest ogromną barierą w moim przypadku. Chociaż tak naprawdę rozumiem całkiem dużo i mówię trochę po polsku, ale to jednak nie wystarcza, żeby znaleźć dobrą pracę. Dlatego zaczęliśmy szukać pracy,
awsze miałem możliwość powrotu do USA, ale nie chciałem być daleko od Magdaleny i naszych dzieci. Dodatkowo stan zdrowia mamy mojej żony się pogarszał i chcielismy być blisko niej. Więc sprzedaliśmy wszystko, co mieliśmy w Chile, spakowaliśmy walizki i wyruszyliśmy do Polski. Zabraliśmy nawet psa!
76 Ambasada RP w Santiago
GRY KOMPUTEROWE w której wymogiem były język angielski i hiszpański. Przez prawie sześć miesięcy mieszkaliśmy w domu mojej teściowej. W pięknym starym domu, w którym dzięki pysznym pierogom i kiełbasom przytyłem prawie 10 kg. Dzieci czuły się tam świetnie ze swoją polską babcią, a moja córka, która właśnie zaczynała mówić, pojęła język polski w lot i wkrótce posługiwała się nim zupełnie swobodnie. Ja zawsze mówię do niej po hiszpańsku, który rozumie i którego używa bez problemów.
biznesu we Wrocławiu. Potem już było tylko łatwiej znaleźć nowe zajęcia na tym coraz bardziej otwartym rynku pracy.
Polska to bardzo specjalna mieszanka kreatywności i innowacyjności, zupełnie wyjątkowa w Europie. Pomimo powtarzanych ostatnio historii o rasizmie i ksenofobii, ja do tej pory miałem tylko dobre doświadczenia. A mój kolor skóry jest dużo ciemniejszy od karnacji mieszkańców Polski! Ludzie są bardzo mili, większość młodych mówi po angielsku, nawet na stacji benzynowej i w małych sklepikach. Cały Po wielu rozmowach kwalifikacyjnych, w końcu znaczas uczę się polskiego i Polacy bardzo doceniają lazłem pracę w firmie produkującej gry komputerowysiłek jaki wkładam, żeby we, gdzie powstały najlepsię z nimi porozumieć w sze gry roku 2015. Przenie- „Wrocław jest nie tylko pięknym ich języku. Musiałem się śliśmy się do Wrocławia na miastem. Jest tutaj mnóstwo np. nauczyć, że nie mówi południowym wschodzie się „kochanie” do wszystPolski. To piękne miasto jest oddziałów firm międzynarodokich spotkanych na ulicy teraz w 2016 roku europej- wych tj. IBM, HP, czy Google, a ludzi. Jeszcze nie wiemy, ską stolicą kultury. Na całe czy Polska to nasz przystaszczęście moja nowa firma liczba powstających start-upów nek docelowy, ale jej wital“pożyczyła” nam mieszka- rośnie każdego dnia.” ność i chęć do tworzenia i nie, bo jego wynajem w Polunowocześniania sprawiasce to kolejna przygoda! ją, że to bardzo ciekawe miejsce. Kiedy będziecie we Tutaj mniej więcej 90% mieszkań wynajmuje się z Wrocławiu, pomyślcie o tych 10 Chilijczykach, którzy umeblowaniem i nie ma innej możliwości. Przynajmtutaj mieszkają. Zawsze chętnie się spotkamy z roniej nie musieliśmy się martwić o pralkę, lodówkę dakami, będącymi przejazdem lub zaczynającymi czy kuchenkę. Przyjechaliśmy i mogliśmy zaczynać swoje nowe życie w Polsce. nasze nowe życie. Nawet talerze mieliśmy do naszej dyspozycji! Na zdrowie!!! Wrocław jest nie tylko pięknym miastem. Jest tutaj mnóstwo oddziałów firm międzynarodowych tj. IBM, HP, czy Google, a liczba powstających startupów rośnie każdego dnia. Aby lepiej zrozumieć, co się wokół mnie dzieje, zacząłem pracować jako wolontariusz organizując seminaria z zakresu marketingu i pomagając nowym start-upom w promocji ich nowych projektów. Dzięki temu zaczęto mnie lepiej rozpoznawać w świecie
77
Marcos Bravo, Chilijczyk, obieżyświat, ekspert w zakresie marketingu i sprzedaży, keynote speaker. Obecnie pracuje w Polsce w Tooploox, firmie technologicznej i pomaga start-upom oraz przedsiębiorcom tworzyć i sprzedawać ich produkty.
Polska + Chile + matematyka = dylemat MICHAŁ KOWALCZYK W pięknym opowiadaniu Stanisław Lema, wielkiego polskiego twórcy fantastyki naukowej, robotowi piszącemu wiersze postawione zostało zadanie napisania wiersza o miłości i śmierci w języku wyższej matematyki a zwłaszcza algebry tensorów, topologii i analizy (1). Przypomniało mi się to zadanie gdy zacząłem myśleć na temat współpracy polsko-chilijskiej w dziedzinie matematyki.
78 Ambasada RP w Santiago
NAUKA
Matematycy na szczycie Marmolejo w Andach. Na zdjęciu (od lewej) Daniel Pons z Uniwersytetu Andres Bello i Tomasz Downarowicz z Politechniki Wrocławskiej
P
onieważ mój problem polegał na opowiedzeniu czegoś o matematyce w sposób nie matematyczny moja sytuacja była odwrotna od tej w której znajdował się robot, ale z mojego punktu widzenia wydawała się równie skomplikowana. Wiadomo, że mówienie o matematyce jest bardzo trudne, być może trudniejsze niż mówienie w języku matematyki. Używając powyższego przykładu jako odnośnika, wszyscy wiedzą co znaczą słowa „miłość” i „śmierć”, ale jak wyjaśnić w prostych słowach co to jest algebra tensorów, topologia czy analiza matematyczna? Miało być jeszcze o “współpracy polsko-chilijskiej”. Czy istnieje jakaś specjalna przyczyna dla której dwa kraje byłyby dla siebie „parą”? Dla przeciętnego matematyka Chile, kraj którego długość jest relatywnie dużo większa od szerokości, jest interesującym i jedynym przykładem kraju jednowymiarowego. Jak wiadomo większość państw jest dwuwymiarowa (niektóre
79
mają interesujący kształt, np. Francja jest sześciobokiem, Japonia składa się z wielu niepołączonych ze sobą części i potrzebne są mosty by je ze sobą połączyć) lub są tak małe, że na mapie wydają się punktami (jako przykłady narzucają się Watykan, Monako i Andorra) i z tego powodu nie mają wymiaru, są “zero wymiarowe”. Topologia jest działem matematyki, który zajmuje się tego typu problemami. Podsumowując, z tego punktu widzenia Chile jest rzeczywiście wyjątkowe ale to może zainteresować każdego matematyka, nie tylko polskiego. Matematycy lubią definiować rzeczy w sposób jasny i nie wzbudzający wątpliwości i mówiąc ściśle o współpracy polskochilijskiej w matematyce potrzebni są jeden Polak, jeden Chilijczyk, obaj matematycy. Ale ja jestem Polakiem mieszkającym na stałe w Chile, czy to się liczy jako kooperacja polsko-chilijska w matematyce? I jeśli współpracuję z Polakiem mieszkającym w Polsce, jak to nazwać? W gruncie rzeczy nie ma to znacze-
nia. Współpraca naukowa zawiązuje się nie dzięki programom współpracy międzynarodowej lecz przeciwnie te właśnie programy powstają na bazie już istniejących więzi. Chcę napisać o tym jak zaczynają się, rozwijają i trwają relacje pomiędzy ludźmi pochodzącymi z zakątków świata tak odległych od siebie jak Chile i Polska.. To co ich łączy wydaje mi się interesujące i zasługuje na uwagę. Centrum Banacha, Warszawa i Santiago w latach 90. Słynne twierdzenie analizy matematycznej mówi, że żaden kształt nie może być pomniejszony w taki sposób, że wszystkie jego punkty zostaną poruszone i w konsekwencji przynajmniej jeden punkt musi pozostać nieporuszony. Twierdzenie to pochodzi od Stefana Banacha, matematyka polskiego z pierwszej połowy XX wieku, jednego z twórców polskiej szkoły matematycznej na Uniwersytecie Lwowskim. Zadaniem centrum, które nosi jego imię, jest promocja matematyki poprzez finansowanie i współfinansowanie wizyt, konferencji, szkół i innych działań popierających wymianę naukową. Centrum Banacha , utworzone w 1972 roku przez akademie nauk krajów byłego bloku sowieckiego, jest częścią Instytutu Matematycznego Polskiej Akademii Nauk i dzieli z nią siedzibę przy ul. Śniadeckich 8 na MDM-ie. Obecnie większość konferencji międzynarodowych odbywa się w Międzynarodowym Centrum Konferencyjnym w Będlewie pod Poznaniem.
raz pierwszy zostałem zaproszony na wydział Inżynierii Matematycznej w Santiago. Pamiętam, że była to bardzo deszczowa zima, chaotyczny handel w centrum Santiago przypominał mi jakoś Warszawę i pierwsze słowa, których nauczyłem się po hiszpańsku brzmiały “un schop por favor” (2). Klucz do pokoju 130 poproszę Toruń, stare pięknie położone miasto na brzegu Wisły, zostało założone przez Krzyżaków w XIII wieku. Jego okazale budynki wzniesione w XV i XVI wieku były przyczyną dla której miasto zostało uznane przez UNESCO miejscem Dziedzictwa Ludzkości. Jak przystało na rodzinne miasto Mikołaja Kopernika uniwersytet w Toruniu nosi jego imię. W latach dziewięćdziesiątych, jeszcze w czasie studiów doktoranckich we Francji, Alejandro Maass, inny z moich kolegów z Chile, został zaproszony na dwumiesięczny pobyt właśnie na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.
Ω „Matematyka usprawiedliwia wszystko i jeżeli tylko widzimy możliwość udowodnienia nowego twierdzenia jesteśmy gotowi pojechać po to nawet na koniec świata.”
Gdy Patricio Felmer, mój kolega z wydziału Inżynierii Matematycznej Szkoły Nauk Fizycznych i Matematycznych Uniwersytetu Chilijskiego w Santiago, został zaproszony do Centrum Banacha w połowie lat dziewięćdziesiątych konferencje wciąż odbywały się w samej Warszawie. Wspomina, że centrum Warszawy w tamtych czasach przypominało targ uliczny gdzie sprzedawano wszystko od bielizny do kaset z muzyką prosto z łóżek polowych rozstawianych na chodniku. Spytałem go o polskie jedzenie (my Polacy lubimy gdy się chwali naszą kuchnię) i odpowiedział, że w Polsce po raz pierwszy w życiu znalazł się w sytuacji gdzie nie był w stanie zrozumieć ani słowa z karty dań w restauracji, ale w końcu ktoś powiedział mu co znaczy słowo „piwo” i to bardzo ułatwiło mu życie. Patricio opowiedział mi tą historię jakieś 20 lat temu, gdy po
80 Ambasada RP w Santiago
W Polsce wiele uniwersytetów posiada pokoje dla gości z zagranicy, często dzielą one ten sam budynek z akademikiem i Alejandro został zakwaterowany właśnie w takim pokoju. Pierwszego dnia jego gospodarz zaprowadził go do jego lokum. Tym niemniej pojawił się problem co zrobić z pytaniem o klucz w następnych dniach skoro recepcjonista nie mówi po angielsku. Alejandro nauczył się po polsku perfekcyjnie zdania: “Poproszę o klucz do pokoju sto trzydzieści” i zadziałało to wyśmienicie poza tym, że nienaganna wymowa gościa zasugerowała recepcjoniście, że mówi on po polsku i wciąż usiłował nawiązać z nim rozmowę. Myślę, że głównym motywem była zwykła ciekawość - Chilijczyk w Toruniu w tamtych latach był rzadkością i recepcjonista nie mógł oprzeć się pokusie by go nie spytać co go tam przywiodło, nawet jeśli bariera językowa uniemożliwiała odpowiedź. Alejandro miał więcej szczęścia z panią z biblioteki uniwersyteckiej. Pewnego dnia z dłuższego monologu który do niego skierowała zrozumiał jedynie słowo „radio” i to skłoniło go by udać się za nią. Po przejściu na drugi koniec miasta weszli do sporego budynku i zanim Alejandro się zorientował w czym rzecz zobaczył studio radiowe, do którego został zaproszony jako gość programu na żywo. Opowiada, że po kilku minutach rozmowa była możliwa gdyż do rozgłośni zadzwoniła pewna
Patricio Felmer , matematyk z Universidad de Chile, kiedy zrozumiał znaczenie słowa „piwo”, jego pobyt w Polsce od razu stał się znacznie łatwiejszy.
81
„...Matematyka jest dziedziną posługująca się uniwersalnym językiem i ci którzy ją uprawiają spotykają się ze sobą kierowani specyficznymi zainteresowaniami naukowymi, a nie dlatego, że pochodzą z jakichś szczególnych miejsc na ziemi…”
pani z Chile mieszkająca w Polsce i pomogła w tłumaczeniu. Alejandro jest częstym gościem w Polsce, gdzie zapraszany jest na konferencje i wykłady i jeśli na coś narzeka to na to, że czasami nazwy miast do których jest zapraszany są niemożliwe do wymówienia. Szczyty Andów i wyższa matematyka Większość terytorium Polski jest płaska i nisko położona. Wrażenie, które robią na nas majestatyczne szczyty Andów spowodowane jest być może tym, że naszych łańcuchów górskich na południowej granicy nie można porównać z górami w Chile jeżeli chodzi wysokość. Nie jestem do końca pewny powodu, ale faktem jest, że polscy matematycy często uprawiają wspinaczkę górską i niektórzy są w tej dziedzinie prawdziwymi ekspertami. Gdy odwiedzam wydziały matematyki w Polsce często jestem pytany o to czy chodzę w góry Chile, a ponieważ tego nie robię moja negatywna odpowiedź wywołuje pewien zawód.
82 Ambasada RP w Santiago
Reakcja byłaby inna gdyby o to samo spytano Tomasza Downarowicza, polskiego matematyka pracującego i mieszkającego we Wrocławiu. Jego wizyty w Chile, podobnie jak wizyty wielu innych matematyków, były częściowo finansowane przez Centrum Modelowania Matematycznego, znanego w świecie chilijskiego ośrodka badań z zakresu matematyki stosowanej. Tomasz jest specjalistą z teorii systemów dynamicznych, współpracuje z Alejandro Maass’em i Pierre-Paul Romagnoli z Universidad Andrés Bello i należy koniecznie dodać, że jego relacje z Chile zaczęły się od matematyki, a przygoda z górami przyszła dopiero później. Chociaż rozważając ponownie kolejność… faktem jest, że zawsze gdy Tomasz zjawia się w Santiago znajduje czas na prawdziwą wyprawę w góry, a nie zwykłą wycieczkę turystyczną do pobliskiej La Parva. Pierwszy raz gdy go spotkałem w kawiarni naszego wydziału wspomniał mi, że zamierza wspiąć się na Aconcagua. Nie dosłyszawszy dobrze pomyślałem, że chodzi o
NAUKA
Michał Kowalczyk, profesor w Szkole Nauk Fizycznych i Matematycznych Uniwersytetu Chilijskiego w Santiago, razem z synami Antonim i Romanem na południu Chile.
jakąś winnicę w dolinie Aconcagua, ale okazało się, że mówił o wznoszącym się na 6962 metry najwyższym szczycie Andów. Wydawał się zaskoczony tym, że ja nigdy tam nie byłem i zaproponował bym się do niego dołączył, jednak uprzejmie odmówiłem. W ten sposób wyprawa odbyła się beze mnie, ale ze to uczestniczyli w niej dwaj inni matematycy Mike Boyle (University of Maryland z USA) i Daniel Pons (Universidad Andrés Bello z Chile). Daniel, którego spotkałem niedawno na konferencji w Kolumbii, powiedział mi, ze wyprawa zajęła im około dwóch tygodni i wszystko poszło zgodnie z planem mimo to, że dokuczało im zimno. Od tego czasu, wspólnie z Tomaszem odbyli kolejne wyprawy polsko-chilijskie, miedzy innymi na Tupungato (2014) oraz Marmolejo i San Jose (2015) (3). Tradycją ich ekspedycji jest otwarcie na zakończenie każdej z nich konserwy brzoskwiń – typowego deseru w Chile - i to nie byle jakiej ale kilogramowej puszki z firmy Dos Caballos. Na pytanie kto dźwiga ten
83
ciężar pod gorę śmieją się i odpowiadają, że to ich tajemnica. Zaginiony dwudziestego siódmego lutego Dwudziestego siódmego lutego 2010 roku silne trzęsienie ziemi nawiedziło południe Chile. To piąte najsilniejsze trzęsienie ziemi w historii zdewastowało duże połacie kraju w szczególności w części południowo-środkowej pomiędzy miastami Concepcion i Talca. W tym ostatnim mój znajomy Przemek Górka pracował jako stażysta podoktorancki na wydziale matematyki Universytetu w Talca, którego pobyt był finansowany ze źródeł FONDECYT (4) . Podczas chaotycznych pierwszych dni po trzęsieniu ziemi komunikacja z południem Chile była utrudniona i pomimo moich wysiłków nie mogłem się z nim skontaktować. Wiedziałem, że mój kolega był w Talca z rodziną (miał wtedy dwoje małych dzieci) i niepokoiłem się o nich aż do momentu gdy Przemek odezwał się do mnie telefonicznie z Puerto Montt, gdzie był na wakacjach i gdzie trzęsienie ziemi było ledwie odczuwalne.
Alejandro Maas, matematyk z Universidad de Chile, często bywa w Polsce i jedyne na co narzeka to na trudne do wymówienia nazwy miast, w których ma wykłady i konferencje.
84 Ambasada RP w Santiago
NAUKA Powiedział mi, że chciał zorientować się w sytuacji w Talca, ale nie mógł się z nikim skontaktować i prosił mnie o radę co począć w sytuacji gdy jego wakacje się właśnie skończyły, drogi były nieprzejezdne i koledzy z wydziału mogli być niezadowoleni z faktu, że nie pojawia się w pracy.
ale podróżować aby zajmować się matematyką?). Jakkolwiek wydaje się to dziwne, ale matematyka usprawiedliwia wszystko i jeśli tylko widzimy możliwość udowodnienia nowego twierdzenia jesteśmy gotowi pojechać po to nawet na koniec świata. •
Wyjaśniłem mu, że z pewnością jego koledzy mieli ważniejsze rzeczy na głowie niż to, że przedłuża sobie wakacje, że po prostu powinien dać im znać, że jest cały i zdrowy i powinien zostać tam gdzie jest aż sytuacja trochę się unormuje. Nie jestem pewien czy pomimo moich wysiłków, udało mi się go przekonać, że wielkie i silne trzęsienie ziemi jest wystarczającym powodem do usprawiedliwionego przedłużenia sobie wakacji o kilka dni.
Przypisy
Po skończonym stażu w Talca Przemek wrócił do Polski na Politechnikę Warszawską, gdzie został zatrudniony na stałe. Tam właśnie, w nowym budynku wydziału matematyki ze szkła i stali, spotkałem go tego lata. Wspominaliśmy luty 2010 r. i spytałem go czy wciąż utrzymuje kontakty z Chile. Zaskoczyła mnie długa lista artykułów które napisał wspólnie z Danielem Ponsem, Enrique Reyesem i Humberto Prado z Uniwersytetu Santiago de Chile. Jego współpraca obejmuje także kierowanie studentami i stażystami. Na koniec naszej rozmowy spytałem go o jego najbliższe plany. Odpowiedział, że następnego dnia leci do Azerbejdżanu odwiedzić wydział matematyki tamtejszego uniwersytetu. Za dwadzieścia cztery godziny Matematyka jest dziedziną posługująca się uniwersalnym językiem i ci którzy ją uprawiają spotykają się ze sobą kierowani specyficznymi zainteresowaniami naukowymi, a nie dlatego, że pochodzą z jakichś szczególnych miejsc na ziemi. Współpraca miedzy naukowcami zawiązuje się ponieważ jest bardziej praktyczna, lepiej jest połączyć siły niż konkurować ze sobą. Niezamierzony jej efekt jest taki, że nauka promuje kontakty miedzy krajami i kulturami, a wtedy zarówno Chile jak i Polska wzbogacają się w wymiarze dotąd nieznanym, a przyjaźnie zawiązują się ponad granicami. W najlepszym przypadku, to znaczy, z optymalnymi polaczeniami lotniczymi i bez opóźnień, podróż pomiędzy Chile i Polska zajmuje około 20 godzin. W praktyce cały dzień i noc. Za każdym razem gdy zaczynam lot, zaraz po starcie, myślę o zwrotce z piosenki zespołu The Ramones, w której wokalista życzy sobie być uśpionym na 24 godziny (5). Nie można nie zadać sobie pytania co powoduje, że tak długa podróż jest warta wysiłku dla osób takich jak Patricio, Alejandro, Tomasz czy Przemek (jeśli byliby turystami nikt by ich o to nie pytał,
85
1. S. Lem, Cyberiada, Wyprawa pierwsza A, czyli Elektrybałt Trula, Wydawnictwo Literackie Kraków, Wyd. I, 1967 2. Schop w Chile oznacza piwo kuflowe, samo słowo pochodzi być może od francuskiego chope. 3. Filmy wideo z obu wypraw można znaleźć na YouTube https://www.youtube.com/watch?v=ZynJLuHW1wQ y https:// www.youtube.com/watch?v=RofwlDMQrNs 4. Fondo Nacional de Ciencia y Tecnología (Narodowy Fundusz Nauki i Technologii) finansuje miedzy innymi staże badawcze na uniwersytetach w Chile dla młodych naukowców z całego świata. 5. Piosenka "I Wanna be Sedated" pochodzi z czwartej plyty The Ramones, Road to Ruin, wydanej w 1979 przez Sire Records. Michał Kowalczyk, matematyk urodzony w Warszawie w 1963 roku, magister matematyki w Uniwersytetu w Warszawskiego i doktor matematyki w Univeristy of Tennessee, USA. W 1997 roku po raz pierwszy przyjechał do Chile. W 2003 ożenił się z Chilijką i został zatrudniony w Szkole Nauk Fizycznych i Matematycznych Uniwersytetu Chilijskiego w Santiago gdzie od 2009 r. jest profesorem. Ma dwoje dzieci i często z rodziną jeździ do Polski żeby spotkać się ze swoją mamą Alicją, kuzynami i znajomymi.
Kolekcja Gosi Baczyńskiej
MODNE, BO POLSKIE JOANNA NOWAKOWSKA, MARTA NADZIEJA
86 Ambasada RP w Santiago
MODA
P
o ponad dwóch dekadach* stylistycznej wtórności i zapatrzenia w to, co zachodnie, ulice wielkich polskich miast zyskały bardziej indywidualny charakter. Wielkiego boomu na to, co „made in Poland” (a nieraz nawet i bardziej regionalnie - „in Warsaw”) nie byłoby bez targów młodej polskiej mody i rzeszy młodych zdolnych projektantów, którzy zamiast terminować u światowej sławy projektantów, wybrali pracę na rodzimym podwórku. Nurt „slow” zatacza w polskiej modzie coraz szersze kręgi. Powojenna polska moda borykała się z komunistyczną rzeczywistością, co oznaczało reglamentację tkanin i utrudniony dostęp do krawieckiego asortymentu . Nie przeszkodziło to jej jednak zachować odrębności i ponadczasowości. Młodzi projektanci do dziś przywołują nazwiska Jerzego Antkowiaka, Grażyny Hase, Barbary Hoffman czy Kaliny Parol jako luminarzy polskiego projektowania odzieży i wzornictwa. Do dzisiaj ich projekty uchodzą za kanoniczne. W latach 90. polska moda próbowała znaleźć własną tożsamość, co wychodziło jej z lepszym lub gorszym skutkiem. Z tego czasu wyróżniały się zwłaszcza minimalistyczne projekty Joanny Klimas, bezpieczne i wielkomiejskie propozycje Lidii Kality, barok Teresy Rosati czy konceptualne wręcz propozycje Arkadiusa. Na początku minionej dekady władzę zaczęła przejmować rzesza utalentowanych młodych projektantów – Maciej Zień, Ania Kuczyńska, Tomasz Ossoliński, Dawid Woliński czy Gosia Baczyńska. Miernikiem sukcesu stało się otworzenie butiku na Mokotowskiej. Warszawska ulica awansowała do rangi mediolańskiej Villa della Spiga. Moda z prawdziwego zdarzenia wciąż jednak pozostawała poza zasięgiem przeciętnego Polaka. Sytuacja zmieniła się, kiedy do Polski zawitały sieciówki, które zawładnęły szafami wielkomiejskich trzydziestolatek. Polskie konsumentki z rodzimą modą były wciąż na bakier. To H&M, Zara, Mango lub – w wersji premium – bardziej wysokobudżetowe brandy jak MaxMara, COS, czy Massimo Dutti wyznaczały standardy tego co należy w danym sezonie nosić. Od kilku lat na polskiej ulicy coraz mniej już widać „sformatowanych” klientek sieciówek. Spora część z nich postawiła - przynajm-
87
niej w odniesieniu do części garderoby - na większy indywidualizm. Kariera portali z produktami hand made (głównie ubraniami) oraz targów, które wyrosły na fali odzieżowej emancypacji Polek, dowodzi narodzin nowego dużego trendu w polskiej modzie. Być slow Zdaniem Dominika Damaziaka, który od kilku lat rozwija Slow Fashion - jedne z większych targów mody w Polsce, kariera tego typu imprez to potwierdzenie zmian w sposobie myślenia i życia Polaków. – Rośnie potrzeba indywidualizmu, także tego konsumenckiego. Szukamy rzeczy, które pozwalają nam się wyróżnić i mają swoją historię. Nie porzucamy sieciówek, ale one przestały już wystarczać nasyconym „sformatowanym” designem wielkomiejskim miłośniczkom mody – mówi organizator Slow Fashion. Jego impreza, obok Grand Bazar, czy Mustache, a więc innych znanych modowych targów odbywających się w największych miastach Polski, przyciąga ok. 10 tys. osób przez dwa dni (tyle trwają targi). Jedną ze stałych bywalczyń tych targów (wszystkich trzech imprez) jest Karolina – dobrze zarabiająca trzydziestopięciolatka, product managerka w dużym banku. - Wszystkich projektantów mam na miejscu, mogę przymierzyć, dotknąć, porozmawiać. Dostaję unikatowy ciuch, dobrze wykonany, na pewno nie będzie pół Warszawy w tym chodziło – mówi Karolina. I podkreśla też praktyczne walory: nie przepłacam za przesyłkę z internetu i nie ryzykuję, że nie trafię z zakupem. Nawet jeśli rzeczy z targów są droższe i to średnio pewnie o 30 proc. niż ciuchy z sieciówek, to warto – podsumowuje. Profil demograficzny Karoliny idealnie odpowiada opisowi organizatorów Slow Fashion, którzy portret swojej klientki kreślą tak: ma 28-45 lat, pracuje w dużej korporacji, dobrze zarabia, ubiera się zarówno na targach, jak i w sieciówkach, zależy jej na jakości, a także na unikatowych produktach. Mężczyźni, którzy na Slow Fashion stanowią ok. 30 procentową „mniejszość”, to najczęściej osoby towarzyszące. Ale i oni, wśród ok. 200 stoisk znajdą co najmniej kilkanaście z męską
Torebki Zofii Chylak 88
MODA modą czy akcesoriami do pielęgnacji modnych od kilku sezonów bród. Jako osoba towarzyszącej (rola główna), ale i kupująca (skutek uboczny) co najmniej kilka razy w roku na warszawskich targach mody i designu bywa Ludwik, 34-letni programista z Warszawy. Dla niego najważniejsze w kupowaniu tam jest zasilanie budżetu lokalnego producenta, a nie nabijanie kabzy międzynarodowemu molochowi korzystającemu z taniej siły roboczej w Indonezji czy Bangladeszu. Ludwik nazywa to „najprostszą formą patriotyzmu gospodarczego”. Motywacje Karoliny i Ludwika nie są odosobnione – takie źródła boomu na młodą modę polską identyfikuje obserwatorka modowych zawirowań – dziennikarka magazynu „Elle” Marta Krupińska. - Rodzime marki i projektanci przywiązują coraz większą wagę nie tylko do trendów, ale też do jakości, dbają o wykończenia, szwy, podszewki. Jako swój atut wykorzystują też lokalność, która wpisuję się w ideę zrównoważonego rozwoju. Ich ubrania często są szyte w Polsce, z polskich materiałów – mówi Krupińska. Jej zdaniem klienci młodych polskich projektantów, stawiają też na oryginalność. Coraz więcej konsumentów, jak twierdzi dziennikarka „Elle”, odwraca się od wielkich masowych marek i woli inwestować w oryginalne ubranie, które powstało w kilku egzemplarzach. Na Ty z designerem Nasi rozmówcy zwracają także uwagę na znaczenie osobistego kontaktu z twórcą, jaki nawiązują klienci podczas targów mody. Najczęściej, jak mówi organizator Slow Fashion, projektanci samodzielnie obsługują swoje stoiska. - Niektórym wychodzi to świetnie, inni nie nadają się do sprzedaży. Siedzą na Facebooku, bo boją się klientów – mówi Dominik Damaziak. Do takich nie należą z pewnością twórcy Dzień Dobry, tryskającej kolorami i bajkowymi motywami marki odzieżowej, której wierną klientką jest jedna z autorek tego tekstu. Dzień Dobry to wciąż mała inicjatywa w porównaniu np. z Risk Made in Warsaw, marki, która jest jednym z najprężniejszych beneficjentów opisanych wyżej trendów. „Każda rzecz ma swoją historię”, przeczytamy na przejrzystej stronie internetowej 89
Risk, która sprzedaje ciuchy już nie tylko w internecie, czy na targach - dorobiła się stacjonarnego sklepu w centrum Warszawy. Risk Made in Warsaw, która przyczyniła się do „renesansu dresu” w polskiej modzie, bardzo zmyślnie dba o swój wizerunek. Marka angażuje się w ciekawe projekty, nawiązujące do jej warszawskiej duszy, jak choćby Ulice Złego – wystawa poświęcona Warszawie lat 50-tych zorganizowana dwa lata temu przez stołeczne Muzeum Literatury. Risk Made in Warsaw, w ramach Projektu Tyrmand** (części wystawy) przygotował specjalną kolekcję nawiązującą do stylu tamtych lat. Źródeł fenomenu „mody na modę polską” może być jeszcze jedna ważna kwestia. Polscy projektanci są zauważani na świece a ich projekty w niczym nie ustępują zachodnim. Gosia Baczyńska ma na swoim koncie znakomicie przyjęty debiut na tygodniu mody w Paryżu, a nonszalanckie rock'n'rollowe projekty Magdy Butrym podbijają serca gwiazd mody i filmu (jej wielką fanką jest m.in. Anja Rubik). Nie można też nie wspomnieć o ponadczasowych torebkach firmowanych nazwiskiem Zofii Chylak, czy klasyce w najlepszym wydaniu u Justyny Chrabelskiej. Jeśli dodamy do tego, że polska marka La Mania otworzyła swoje stoisko w Harrodsie wszystko stanie się jasne. To jest czas polskiej mody. Dziś nie sprowadza się już ona tylko do największych nazwisk, jak właśnie Baczyńska, Zień, czy duet Paprocki-Brzozowski – i ich projektów dla naprawdę zasobnych wielbicieli dobrego stylu. Ciuchy młodych polskich designerów „nowej fali” widać już powszechnie - na polskiej ulicy. *mowa o okresie po 1989 roku, gdy w Polsce rozpoczęła się transformacja ustrojowa i przemiany demokratyczne ** Leopold Tyrmand, pisarz, autor m.in. „Złego”, słynnej powieści osadzonej w realiach Warszawy lat 50. Marta Nadzieja, wydawca, wielbicielka niewymuszonej elegancji i klasyki. W szafie lubi miękkie tkaniny, proste formy i minimalistyczne kroje. Joanna Nowakowska, pracuje w branży reklamowej, bloguje o mediach, Chile było chyba jedynym krajem na liście jej podróży, w którym nie kupiła butów. Zdjęcia: Slow Fashion, Gosia Baczyńska, Zofia Chylak
NIEZWYKŁA SCENA POLSKIEGO JAZZU ROBERTO BARAHONA
D
ziś, obecny już od ponad stu lat w Polsce jazz jest dojrzałą i wibrującą formą muzycznej ekspresji. Widać tutaj respekt i zrozumienie tradycji ale zarazem to rodzaj sztuki, która odkrywa nowe miejsca, idee i emocje wcześniej nikomu nieznane. Panorama jazzu w Polsce jest bardzo różnorodna, intensywna i rozwijana przez kolejne pokolenia artystów. Od starych mistrzów po utalentowanych młodych. Od pokolenia spadkobierców yassu z lat 90-tych, tradycyjnego stylu z Dixieland po weteranów awangardy - jazz nie ma granic. Polski jazz z XXI wieku to muzyka, w której już od dawna zmieszały się cechy i style z różnych szerokości geograficznych. Poziom polskich muzyków jazzowych jest tak dobry, a czasem nawet lepszy, niż to co się gra obecnie na świecie. Polska scena jazzowa jest niezwykła. Zalicza się do niej wielu artystów, którzy już ugruntowali swoją pozycję i takich, którzy dopiero to zrobią. Chciałbym przedstawić kilku intrygujących muzyków ważnych dla rozwoju polskiego jazzu w XX wieku. - Cezary Lerski "Polish Jazz - Freedom at last", adaptacja Roberto Barahona Roberto Barahona odkrył jazz będąc nastolatkiem. Później jako menedżer międzynarodowego banku miał okazję podróżować prawie po całym świecie, w szczególności po Ameryce Łacińskiej i Afryce - dwóch ważnych źródłach jazzu w czasach obecnych. W wieku 55 lat przeszedł na emeryturę i zajął się promocją jazzu w Chile. Ma własny program radiowy “PuroJazz” w chilijskim Radio Beethoven i organizuje jedno z najważniejszych wydarzeń jazzowych w Chile, Międzynarodowy Festiwal Jazzowy w dzielnicy Providencia w Santiago. 90 Ambasada RP w Santiago
W Tomasz Stańko progresja
1962 r. w wieku 20 lat trębacz Tomasz Stańko i pianista Adam Makowicz stworzyli The Jazz Darings, pierwszy free jazzowy zespół w Europie. Stańko, który ukończył Akademię Muzyczną w Krakowie, został zaproszony przez Krzysztofa Komedę w 1963 roku do przyłączenia się do jego grupy. Współpraca trwała aż do tragicznej śmierci Komedy, którego muzyka miała duże znaczenie dla młodego trębacza. W 1986 roku do kwintetu Stańko dołączyli Zbigniew Seifert (skrzypce elektryczne), Janusz Muniak (saksofon altowy i flet), Jan Gonciarczyk i Bronisław Suchanek (gitara basowa), Janusz Stefański (perkusja). Kwintet nagrał trzy płyty: Music for K (1970), Jazz Message from Poland (1972) i Purple Sun (1973). Te płyty nie mogą się równać z magicznymi występami na żywo tego zespołu, który rozwiązał się w 1973 r. W tym czasie był prawie legendą w Europie. Stańko zawsze interesował progres muzyczny. Współpracował z takimi artystami jak Alex Schlippenbach Globe Unity Orchestra, Krzysztof Penderecki, Don Cherry, Stu Martin, Dave Holland, Garry Peacock i Jan Garbarek. W 1984 r. był przez chwilę członkiem big bandu Cecil Taylor. Na początku lat 80-tych Stańko współpracował z trio inFormation, co miało duży wpływ na jego karierę. Trio składało się z pianisty Sławomira Kulpowicza, Vitolda Reka - jednego z najbardziej nowoczesnych kontrabasistów w Europie i legendarnego perkusisty Czesława "Małego" Bartkowskiego. Jako kwartet nagrali w Polsce dwa albumy, które odzwierciedliły ówczesny klimat polityczny i sytuację społeczną. Uczestnictwo Stańko w inFormation jest wyrazem wolności artystycznej, niezależności i kreatywności, dzięki której na początku XXI-wieku powstał jego nowy kwartet w skład którego weszli Marcin Wasilewski, Michał Miśkiewicz i Sławomir Kurkiewicz. Foto Andrzej Tyszko/tomaszstanko.com
N Krzysztof Komeda muzyka dekadencka
91
JAZZ
ajważniejszym artystą lat 60-tych w historii polskiego jazzu był Krzysztof Komeda (jego prawdziwe imię to Krzysztof Trzciński). Urodził się 27 kwietnia 1931 w Poznaniu. Zainteresował się pianinem w wieku siedmiu lat ale wojna uniemożliwiła mu kształcenie się w tym kierunku. Postanowił więc studiować medycynę w Poznaniu, specjalizacja laryngologia. W dzieciństwie otrzymał przydomek Komeda. W latach 50-tych było nie do pomyślenia, żeby lekarz z dobrą reputacją zajmował się jazzem - dekadencką muzyką Zachodu. Był jednym z założycieli legendarnej grupy Melomani. Jego kariera jako profesjonalnego pianisty zaczęła się w 1956 roku na pierwszym Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie. Tam pojawił się z Januszem Grzewińskim i Dixieland Band oraz z własnym sekstetem. Przez 12 lat kontynuował swoją karierę muzyczną w Polsce i Skandynawii z różnymi grupami, które zdominowały polską scenę jazzową. Zginął tragicznie w wieku 38 lat, ale jego muzyka wciąż żyje. Nadal inspiruje młodych artystów i podbija serca fanów jazzu. Wielu polskich jazzmenów czerpało z repertuaru Komedy, a do najsłynniejszych należą Tomasz Stańko i Leszek Możdżer.
W Michał Urbaniak osobowość geniusza
latach 70-tych i 80-tych Michał Urbaniak był chyba najbardziej znanym muzykiem polskim na arenie międzynarodowej. Członek zespołów Komedy, lider swoich własnych grup począwszy od lat 60-tych. Jego kariera międzynarodowa zaczęła się w 1973 r. gdy wydawnictwo Columbia wylansowało jego innowacyjny album “Super Constellation”. Poprzez lata jego osobowość geniusza się wyrażała w nowoczesno- tradycyjnym jazzie, utworach współczesnych i w elementach polskiego folkloru. To wszystko wkomponowane perfekcyjnie w jazz amerykański. Między 1975 i 1989 był liderem grupy Michal Urbaniak Fusion, która zdobyła sławę w najlepszych salach koncertowych i klubach Stanów Zjednoczonych (Village Vanguard, Village Gate, Carnegie Hall, New York Jazz Festival, Newport). Foto: urbaniak.com
K Zbigniew Namysłowski gigant
rytyk jazzowy, radiowiec i kompozytor, Willis Conover powiedział kiedyś: “Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Polski, nie byłem przygotowany na to, że polscy muzycy prezentują tak wysoki poziom. Namysłowski był zdecydowanie najlepszy z nich wszystkich. Publiczność europejska uznaje Polaków za jednych z najlepszych muzyków świata, a Namysłowski jest wielki!” Rozpoczął swoją karierę w latach 50-tych grając dixieland na puzonie, a w latach 60-tych decyduje się na saksofon i wciąga go przygoda z jazzem nowoczesnym, gdy dołącza do grupy hard bop Jazz Wreckers Andrzeja Trzaskowskiego. Nieco później tworzy własny kwartet, z którym nagrywa innowatorski album “Lola”. Namysłowski sięga w swoich inspirachach po dorobek swoich ulubionych muzyków takich jak John Coltrane, Sonny Rollins, Wayne Shorter czy Joe Henderson, ale też zasięga inspiracji w innych źródłach. Interesuje go blues, rock, polska muzyka tradycyjna, muzyka ludowa Bałkan i Indii. Namysłowski stał się wielkim mentorem młodych muzyków. Foto: namyslowski.com
A
dam Makowicz to kolejny geniusz polskiego jazzu. Jego wielka kariera trwa od dekad. Zaskakuje swoich fanów wirtuozerią i swingiem. Znawca wielu stylów muzycznych zarówno elektrycznych jak i akustycznych. Od 1974 roku Makowicz grał głównie jako solista. Jako pianista wypracował swój własny styl, w którym miesza elementy tradycyjne z Ameryki Północnej z romantyczną muzyką europejską. Obecnie poświęca się bardziej interpretacjom klasyków, takich jak Jerome Kern, Irving Berlin, Cole Porter czy George Gershwin. Foto Amiata Piano Festival/adammakowicz.pl
Adam Makowicz romantyk 92 Ambasada RP w Santiago
Publikacje Ambasady RP w Santiago? Wszystkie znajdziesz na issuu.com/tende 93
FOTOGRAFICZNE MGNIENIE OKA MONTSERRAT ROJAS CORRADI
94 Ambasada RP w Santiago
„Visit” foto Filip Berendt 95
F
otografia dokumentalna operuje znakami i symbolami. Często przeobraża się i zmienia ze względu na panującą sytuację polityczną. Dziś docierają do nas obrazy, które rozprzestrzeniają się w niewiarygodnym tempie i nie zawsze odzwierciedlają to, do czego przyzwyczaiły nas mass media. Fotografią nie zawsze jest natychmiastowe uchwycenie rzeczywistości zdarzeń, jednak kiedy to następuje – mowa jest o zjawisku fotografii dokumentalnej. Jednakże transformacje mające miejsce w ostatnich dekadach pozwoliły na coraz delikatniejsze i zarazem bardziej zawiłe uchwycenie społeczeństwa. Zmiany te doprowadziły do tego, że współczesna fotografia dokumentalna jest źle interpretowana. Odczuwalny jest brak wizerunku człowieka, który w tradycyjnym ujęciu fotografii dokumentalnej znajduje się w centrum narracji, co budzi tym samym sceptycyzm w odbiorze sztuki. Nieobecność podmiotu na zdjęciach wywołana jest zmęczeniem spowodowanym dokumentowaniem czasów dyktatur. „Still Life” foto Filip Berendt
rozpoczęły falę protestów społecznych przepowiadających koniec panującego od dekad komunizmu w Europie Wschodniej. W środowisku fotografów, Anna Beata Bohdziewicz stała się postacią, która dokumentowała dzień po dniu zmiany zachodzące w Warszawie wywołane przez Solidarność. Być może to właśnie moment, w którym spotykamy się z fotografią militarną czy historyczną, tak krytykowaną przez młodych fotografów, którzy skupiają się na innym podejściu pozwalających zrozumieć obraz. Zarówno fotografia militarna/historyczna, jak i ta współczesna/ niepewna, które są fotografią dokumentalną, odzwierciedlają żywe i eksperymentalne obrazy transformacji politycznych w czasie, kiedy zostały uchwycone. Zmianie ulega tylko ich wyobrażenie. Jaka jest więc współczesna polska fotografia po upadku bloku wschodniego? Filip Berendt – prace Należy podkreślić, że minęło prawie 30 lat od upadku bloku wschodniego, dlatego też, przedstawienie sylwetki jednego tylko polskiego fotografa nie jest w stanie odzwierciedlić wszystkich zmian, jakie
Konteksty Przykładem tego jest podejście fotografii do interwencji zbrojnych i dyktatur latynoamerykańskich w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych. Oczywistym jest, że ówcześnie obrazy rzeczywistości zdominowały zdjęcia wojska, jednak nie oznacza to, że nie istniały inne sposoby ujmowania rzeczywistości za pomocą obiektywu. Porównajmy, w tym samym czasie, choć po przeciwnej stronie globu, mamy przykład Polski. Kraju stanowiącego cześć bloku wschodniego, gdzie ruchy robotnicze, na których czele stał Niezależny Związek Zawodowy Solidarność,
96 Ambasada RP w Santiago
w tym czasie zaszły w fotografii. Pochodzący z Warszawy, Filip Berendt, w swoich pracach łączy elementy, które pozwalają nam zrozumieć ostateczny wyraz jego zdjęć. Autor, wpisujący się w definicję współczesnej fotografii dokumentalnej, przedstawia owoce swoich badań wizualnych, które prowadzi. Jego fotografie wydawać się mogą katastroficzne, drobiazgowe i uporządkowane, z pewnym niedostatkiem informacji i zauważalnym brakiem figury człowieka jako bohatera. To co widzimy na jego zdjęciach nie jest oczy-
FOTOGRAFIA wiście fotografią dokumentalną w swojej czystej postaci, lecz zawiłym obrazem złożonych z kodów. Kody te, tak delikatne, że aż czasem niedostrzegalne na pierwszy rzut oka, zmuszają odbiorcę do refleksji i głębszej analizy idei przedstawionych przez autora. W swoich projektach Berendt stosuje powielający się schemat - tworzenie nowych scenografii i kontekstów politycznych za pomocą oryginalnych instalacji składających się z przedmiotów niosących ze sobą pewne symboliczne znaczenie. Czas W swoim projekcie „Visit”, autor poszukuje różnorakich sposobów pokazania społeczeństwa, które potajemnie zamieszkuje wielkie miasta. Za przykład służy mu Warszawa. Jego ujęcia to coś więcej niż zdjęcia. Urządzenia zastosowane w przetwarzaniu wizualnym są swoistą rzeźbą, performancem i instalacją, środkami typowymi dla sztuki współczesnej pozwalające na osiągnięcie celu: uchwycenia czasu na zdjęciu. Autor wprowadza siebie w środowisko osób, których nigdy nie widział i „Visit” foto Filip Berendt które nigdy go nie widziały, gdzie jedynym łącznikiem między nimi jest aparat fotograficzny. Berendt występuje tu w roli budowniczego fikcyjnej rzeczywistości, powstałej w skutek splotu szpiegostwa z oglądactwem, z której drwi w swoich ujęciach. Związek autora z „nieobecnym fotografowanym” jest kwintesencją jego pracy. Fotograf rozlokowuje się w nieznanym mu dotąd domu, który obserwuje, podpatruje i analizuje. Po skrupulatnym badaniu miejsca, które zawsze jest subiektywne, autor odtwarza układ przedmiotów, symbolicznych dla kontrolowanego miejsca, starając się stworzyć nową tożsamość wybranej przestrzeni, poprzez wykonanie rzeźby-instalacji przedstawiającej nowy świat anonimowego bohatera, który go zamieszkuje.
97
Dekompozycja W projekcie zatytułowanym „Still Life”, autor interpretuje na nowo pojęcie klasycznej martwej natury. Mimo że ten nurt jest wciąż obecny w sztuce, w dziedzinie sztuki współczesnej uznawany jest za przestarzały i nieaktualny. Główny motyw tej fotografii nawiązuje bezpośrednio do popsutej ornamentyki życia codziennego - odpadów. Jest to przeciwieństwo klasycznej martwej natury, której nastrój nadają tajemnicze, choć zarazem powszednie kompozycje. Bohaterami konstrukcji wizualnej projektu „Still Life” stają się resztki jedzenia, nieużyteczne klamoty i śmiecie, których ponowne użycie, tak ściśle związane z recyklingiem i z ochroną środowiska, staje się głównym tematem współczesnego świata. Dlatego, możemy powiedzieć, że stajemy w obliczu ekologicznego obrazu, martwej natury odnawialnej i nieskończonej. Oba projekty skupiają się na zjawisku czasu, jako na głównym czynniku pozwalającym na zrozumienie i tworzenie dzieła na scenie, nadając mu, tym samym, nowe znaczenie. Autor, perfekcyjnie łącząc elementy malarstwa, rzeźbiarstwa, performence’u i instalacji, dokumentuje rzeczywistość niezwykłą i niecodzienną, odbiegająca w swojej formie od tradycyjnego pojęcia fotografii i stawia na fotografię niekonwencjonalną z nieobecnym bohaterem swoich zdjęć.
Montserrat Rojas Corradi, kurator archiwum Rodrigo Rojas De Negri oraz redaktor magazynu S/T Fotografia Contemporanea. Prace Filipa Berendta będzie można obejrzeć w październiku br. w Santiago, w centrum kultury Matucana 100.
ZNAJDŹ NAS
FACEBOOK.COM/AMBASADACHILE
SANTIAGODECHILE.MSZ.GOV.PL
TWITTER.COM/PLENCHILE
FLICKR.COM/FOTOS/PLENCHILE
Foto Mariusz Cieszewski/MFA 98