Teatr polski 2015

Page 1

ULOTNOŚĆ PRZEDSTAWIEŃ CHILIJSKO-POLSKI GONIEC TEATRALNY

AMBASADA RP W SANTIAGO

2015 1


Kubuś Fatalista, Zapasiewicz i ja

P

racując nad naszą publikacją o polskim teatrze, który promujemy w Chile, utwierdziłam się tylko w przekonaniu jak teatr jest ważny w życiu Polski i Polaków. Ile znaczył dla nas na kolejnych wirażach historii, kiedy nie tylko opowiadał o świecie, ale również go tłumaczył i interpretował. Jak bardzo jest istotny dziś, kiedy przychodzi nam się mierzyć z kolejnymi wyzwaniami, nie tylko w skali Polski i Europy, ale i całego świata. I nie chodzi mi tylko o przedstawienia dzieł polskich dramaturgów, ale również światowych klasyków. W ich uniwersalnym przesłaniu zawsze odczytujemy coś co jest ważne dla nas samych. Sama pamiętam, kiedy byłam licealistką, słynne przedstawienie „Kubusia Fatalisty ” Denisa Diderota, w którym jedną z głównych ról zagrał wybitny polski aktor Zbigniew Zapasiewicz. Wracałam oczarowana do teatru wielokrotnie na ten spektakl, który jest przecież o niczym innym jak o niepogodzeniu się ze złem. Czy warto się nad tym zastanawiać? Według mnie, na pewno. Aleksandra Piątkowska Ambasador RP w Chile

2


SPIS TREŚCI

Wydawca

Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Santiago de Chile

4 8 14 18 42 46 48

TEATR TO ŻYCIE

50 52 58

PRZESTRZENIE, KTÓRE UCZĄ POKORY

Katty Kowaleczko MÓJ TEATR WIELKI

Redakcja, layout, skład: Jacek Piątkowski jacek.piatkowski@msz.gov.pl Współpraca: Anna Kowalczyk anna.kowalczyk@msz.gov.pl Tłumaczenia: Magdalena Antosz, Anita Dzieciątkowska, Magdalena Majda

Claudia Barattini Mar del Plata 2055

POLSKA NEW THEATRE

Providencia-Santiago

Alejandra Rojas i Jose Alvarez „TEATR SWÓJ WIDZĘ OGROMNY…”

(0056-2) 2 204 12 13

Trendy polskiej sceny teatralnej WSPOMNIENIA Z WARSZAWY

santiagodechle.embajada@msz.gov.pl

Boris Stoicheff http://santiagodechile.msz.gov.pl

FIESTA TEATRU ULICY Anita Dzieciątkowska GARDZIENICE—ODKRYWANIE NA NOWO

https:twitter.com/PLenChile

Maja Mrozowska http://www.facebook.com/ambasadachile

Anna Kowalczyk https://www.flickr.com/photos/plenchile

OCEAN PEŁEN MOŻLIWOŚCI Tomasz Graczyk KOLACJA TEATRALNA NA PLACU DEFILAD

newsletter—http://santiago.msz.gov.pl/pl/ aktualnosci/newsletter/

Na okładce José Álvarez (alias Joe Lemat) twórca chilijskiej trupy mimów "Poesía en Movimiento", uczestnik tegorocznej edycji warsztatów Polska New Theatre.

3


Katty Kowaleczko „POLACY NA NOWO ZACZĘLI MARZYĆ I NADALI MARZENIOM NOWĄ FORMĘ” Przez wiele stuleci teatr był odbiciem społeczeństwa, w którym powstawał. Teatr to zwierciadło, w którym można dostrzec naszą sytuację ekonomiczną, społeczną, polityczną, a nawet rodzinną. Możemy w nim obserwować nasze obawy i marzenia. Dramat czy komedia ubierają w słowa chwilę, która trwa, bo tekst teatralny jest świadkiem. Najciekawsze jest to, że mijają lata, a nawet wieki, a znajdujemy w nim tematy wciąż aktualne.

N

a przestrzeni wieków rola widza polegała na wejściu do sali teatralnej, znalezieniu wyznaczonego miejsca i obejrzeniu inscenizacji, która najczęściej zmuszała do refleksji i wywoływała dyskusję. Czasem chodziło jednak tylko o to, żeby dobrze się bawić i zapomnieć na chwilę o codzienności. Europa XX wieku stała się jednak miejscem wyjątkowym. Kontynent przyzwyczajony do bitew i wojen, znalazł się w obliczu dramatu wojny światowej. W książkach do nauki historii mowa o Pierwszej i Drugiej Wojnie Światowej, lecz w rzeczywistości był to jeden wielki kataklizm, który zdeptał ludzkie marzenia, pozbawił wielu ludzi ich dzieciństwa, zniweczył ich plany, unicestwił ogrom ludzkich istnień i wreszcie zabił romantyzm. W jaki sposób pozbierać pojedyncze cząstki tego, co zostało i odtworzyć na nowo codzienność? Jak znów być tym, kim byliśmy wcześniej? Tylko idąc naprzód, ale jednocześnie wracając do chwili, w której

przestaliśmy być tym kim byliśmy. Odradzając się jak mityczny Feniks. Ten ból zrodził inne potrzeby. Polska szukała czegoś więcej niż tylko życia w pokoju. Polacy na nowo zaczęli marzyć i nadali marzeniom nową formę. Zaistniała nagła potrzeba oczyszczenia, zmiany, ukazania życia, które miało rację bytu. W tych chwilach teatr odgrywał rolę medium, tłumacza społeczeństwa, które otępiałe przez dramat wojny, zaczęło podnosić głowę, aby odnaleźć cel i utraconą nadzieję. Pisarze, kompozytorzy, scenarzyści, aktorzy i reżyserzy zaproponowali wtedy zerwanie z tradycją. W Polsce teatr miał się przekształcić w żywy i inspirujący fenomen. Tak zwany teatr mieszczański nie był już w stanie zadowolić potrzeb tworzenia. Protagoniści tych zmian pojawili się jak meteoryty, które wybuchały w tekstach i na scenach teatralnych. Pojawiła się głęboka potrzeba, aby widz stał się aktywny intelektualnie, aby przeżywał teatr i brał w nim aktywny udział,

4


Foto Mariusz Cieszewski/MFA

„Sztuki teatralnej nie ogląda się w ten sam sposób, w jaki się ogląda obraz; poprzez emocje estetyczne, których dostarcza. Sztukę teatralną przeżywa się naprawdę...”

5


Foto Mariusz Cieszewski/MFA

patrząc wokół z różnych perspektyw. Tradycyjny, znany nam fotel na widowni teatralnej już nie spełniał swojej roli. Tradycyjne sceny teatralne potrzebowały zmian, miały stworzyć nową przestrzeń. Scena wyszła na ulicę, na chodnik, na plac, weszła do domu, sceną stał się mały pokoik na poddaszu. Widz brał udział w tym fenomenie, przeglądając się w żywym zwierciadle teatru. Kwestionowanie sali jako przestrzeni dla sceny teatralnej i włączenie widza jako elementu sztuki ograbiło aktorów z całej dotychczasowej wiedzy o swojej pracy. Rytuał stał się nagle czymś automatycznym, pozbawionym życia. A teatr to życie! Trzeba było zabić aktora, aby nowo narodzony mógł służyć temu niekonwencjonalnemu celowi i całym swym ciałem i duszą wziąć udział w tej magicznej podróży. Bo sztuki teatralnej się nie ogląda, lecz przeżywa. To samo doświadczenie miało stać się udziałem widza. Jednym ze wspomnianych meteorytów był Tadeusz Kantor. Urodził się w 1915 roku, w czasie, gdy przerażająca wojna rujnowała jego kraj. Dla niego scena teatru stała się czymś więcej niż trybuną czy ołtarzem jakiegoś zbiorowego rytuału. Stała się świętym miejscem, w którym się żyje, w którym się przeżywa życie i śmierć. “Sztuki teatralnej nie ogląda się w ten sam sposób, w jaki się ogląda obraz; poprzez emocje estetyczne, których dostarcza. Sztukę teatralną przeżywa się naprawdę...” Tadeusz Kantor jest dziś ikoną polskiego teatru, mistrzem, od którego się uczą studenci na uniwersytetach i w szkołach teatralnych na całym świecie. Zaproponował coś, co ukazuje, kim jesteśmy, dzięki czemu odzyskujemy to, kim byliśmy, kreuje na nowo kondycję ludzką skazaną na niedoskonałość, poprzez którą dociera do piękna, do dobroci, do której wszyscy dążymy. •

6


Foto Magda Owsiak Bravo

Katty Kowaleczko (Katarzyna Helena Kowaleczko), chilijska aktorka polskiego pochodzenia. Jej ojciec, Polak Tadeusz Kowaleczko, po II wojnie światowej wyemigrował do Chile, gdzie rozpoczął karierę artystyczną. Jego rysunki ukazywały się m.in. w gazecie ‘El Mercurio’. Katty Kowaleczko w wieku 15 lat zaczęła pracować jako modelka, występowała także w konkursach piękności dla nastolatek. Od czasu swego debiutu w w serialu telewizyjnym ‘La invitación’ w 1987 r. wystąpiła w ponad 30 serialach i filmach fabularnych. Ponowne uznanie publiczności przyniósł jej udział w produkcji ‘Los 80’. Kowaleczko jest również prezenterką programów rozrywkowych w telewizji Canal 13 i autorskiego programu w Radio Imagina.

7


MÓJ TEATR WIELKI Chile powinno zdać sobie sprawę, że polski teatr ma naprawdę dużo do zaoferowania – mówi Claudia Barattini, chilijski menedżer kultury i była minister kultury w rządzie Michele Bachellet. Barattini mieszkała w Polsce kiedy była nastolatką, studiowała balet w Teatrze Wielkim w Warszawie i od tamtej pory czuje szczególną więź z krajem nad Wisłą. ROZMAWIA MONIKA TRĘTOWSKA FOTOGRAFIE MARIUSZ MICHALAK

8


9


- Po zamachu stanu w Chile w 1973

awangardę lat 70. i 80. i o prężnie działającym ruchu teatru niezależnego. Pamiętam też, że roku Pani rodzina wyemigrowała do dużo mówiło się o Grotowskim, który prowadził Polski. Miała Pani 14 lat, kiedy życie tam swoją szkołę teatralną. Polski teatr był wywróciło się do góry nogami. Jak Pa- zawsze bardzo wpływowy, ważny i zauważalny. ni pamięta ten nowy początek? - Czy polski teatr jest znany w ChiMoje życie w Polsce miało wymiar szczególny, le? ponieważ związana byłam ze szkołą tańca Teatru Wielkiego, gdzie studiowałam balet. Moi ro- Myślę, że Ci, którzy zajmują się teatrem profedzice nie mieli domu w Warszawie, mieszkałam sjonalnie doskonale znają wielkie nazwiska, w internacie wraz z polskimi dziewczętami, dzięki czemu bardzo dobrze poznałam polską rzeczywistość. Spędziłam tam osiem miesięcy, podczas których dość szybko nauczyłam się języka polskiego. Dziś niewiele już pamiętam poza tym, że nadal wiem jak wymawiać te trudne polskie wyrazy. W Polsce poznałam wielki teatr, balet klasyczny na wysokim poziomie, którego nie miałam okazji oglądać nigdy wcześniej. Ponieważ mój tata miał włoskie obywatelstwo moi rodzice po półtora roku zdecydowali na przeprowadzkę do Włoch. Pamiętam, że była to dla mnie bolesna decyzja, bo odczuwałam już wtedy z Polską pewną bliskość, zintegrowałam się. Chciałam zostać i gdyby nie decyzja moich rodziców pewnie zostałabym. - Pamięta Pani pierwszą obejrzaną polską sztukę teatralną? Wydaje mi się, że podczas mojego pierwszego pobytu w Polsce, kiedy byłam jeszcze nastolatką, nie widziałam żadnej sztuki jako widz. Natomiast we Włoszech obejrzałam „Umarłą Klasę” Tadeusza Kantora, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Potem miałam okazję poznać kolejne polskie sztuki ponieważ mój tata prowadził we Włoszech centrum dokumentacji spektakli, gdzie zgromadził dużo materiału audiowizualnego. Były tam sztuki m.in. Jerzego Grotowskiego. Miał on duży wpływ na włoski teatr. - Co się wtedy mówiło we Włoszech o polskim teatrze? Mówiło się o wpływie, jaki wywarł na włoską

które wyznaczyły drogę współczesności tego rodzaju sztuki. Nie mam wątpliwości, że choćby Grotowski miał tu swoich wiernych uczniów. Dziś polski teatr znamy dzięki temu, co pokazuje w Chile festiwal Santiago a Mil (Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Santiago – red.), a więc teatr młodszego pokolenia. Twórcom festiwalu udało się kilkakrotnie sprowadzić polskich twórców, chociaż prezentują bardziej sztuki uliczne, a nie salowe.

10


- W dotychczasowych edycjach Santiago a Mil zaprezentowali się też ce-

bie sprawę, że polski teatr ma naprawdę dużo do zaoferowania. - Całkiem niedawno dwoje chilijskich

nieni, polscy reżyserzy jak Krystian Lupa i Krzysztof Warlikowski. Miała

aktorów wzięło udział w warsztatach

Pani okazję zobaczyć ich spektakle?

teatralnych w Bydgoszczy. Chilijski te-

Widziałam poruszające dzieło "Persona. Marilyn" Krystiana Lupy na deskach Matucana 100 (centrum kulturalne w Santiago – red.). W tym samym miejscu w 2011 roku miałam okazję

atr zaprezentował się też na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym “Dialog” we Wrocławiu. Czy to początek polsko-chilijskiej współpracy? Właśnie teraz Carmen Romero, dyrektor Fundacji Teatro a Mil jest na festiwalu we Wrocławiu, w ramach którego zaprezentowały się dwie chilijskie grupy teatralne. Podczas zagranicznych delegacji Carmen zwraca dużą uwagę na polski teatr i żywo się nim interesuje. Nasz festiwal Santiago A Mil jest bez wątpienia szansą na dalszą współpracę. Podczas mojej niedawnej podróży do Krakowa byłam również na tamtejszym festiwalu teatralnym. Jego dyrektor interesuje się zresztą latynoamerykańskim i chilijskim teatrem i wielokrotnie odwiedzał Chile, był gościem Santiago a Mil. W Krakowie miałam okazje oglądać po 3-4 spektakle dziennie. Mogę więc śmiało powiedzieć, że polski teatr jest wart zachodu i powinniśmy poznać go lepiej. Myślę, że wasz kraj ma niezwykle ważną i żywotną kulturę oraz wspaniałe kino. Myślę, że jest się czym dzielić ze światem i jestem pewna, że z podróży Carmen wyjdzie coś dobrego! - Których chilijskich reżyserów zaprezentowałaby Pani w Polsce?

obejrzeć inną, doskonałą polską sztukę, opartą na tekście Sary Kane – "Oczyszczonych" Krzysztofa Warlikowskiego. To bardzo bolesna opowieść o uzależnieniu. Pamiętam, że zrobiła na mnie duże wrażenie, byłam bardzo poruszona. “Oczyszczeni” byli po prostu doskonali. To jeden z najlepszych spektakli, jakie widziałam w ostatnich latach. Warlikowski to wyjątkowy reżyser. Obydwaj artyści są niezwykle innowacyjni i wypełnili sale po brzegi. Chile powinno zdać so-

Moim ulubionym chilijskim reżyserem jest dziś Guillermo Calderón, który jeśli się nie mylę, nie był jeszcze nigdy w Polsce. Chile również ma silną tradycję teatralną. Przed dyktaturą mieliśmy prężnie rozwijający się teatr studencki, a publiczne uniwersytety odegrały ogromną rolę w ukształtowaniu chilijskiej sceny. Dzięki temu teatr stał się częścią naszej kultury i kreuje młodych, zdolnych twórców, wychowanych już jednak w innym kontekście społecznym i politycznym, w czasach kształtowania się demokracji. Chile ma dobrych reżyserów, dobrych 11


dramaturgów, dużo się u nas dzieje. Mamy cenionych międzynarodowo twórców, jak ów młody, niespełna 40 -letni Calderón. - Jaki jest chilijski teatr? Co może zaoferować światu? Chilijski teatr jest polityczny, mówi o nas, o naszych traumach historii, traumach dyktatury. Nasz teatr buduje pamięć. To teatr na naprawdę wysokim poziomie. To co możemy zaoferować światu to teatr, który bada naszą współczesność, analizuje ludzkie postawy i doświadczenia. Mamy też grupy, które potrafią ironizować, prowokować i rozprawiać się z pewnymi stereotypami, tak jak robi to np. Compañía de Resentía, która odwiedziła Polskę i została tam dobrze przyjęta. Chilijski teatr przygląda się temu kim jesteśmy i co nas boli. - Zatem polski i chilijski teatr wiele łączy. Historia Polski jest taka trudna. Dowiadywałam się o tym stopniowo, mieszkając w Warszawie i od tamtej pory postrzegam Polskę jako kraj o bardzo silnej tożsamości, kraj walczący o swoje i bardzo boleśnie doświadczony przez historię. Chociaż miałam wtedy 14 lat, mój pobyt nad Wisłą miał silny polityczny kontekst, zdawałam sobie z tego sprawę, dlatego też zwracałam uwagę na wiele rzeczy, nie tylko na sprawy życia codziennego. Mam bardzo wiele ambiwalentnych wspomnień, ale ostatecznie tak bardzo czułam się związana się z Polską, że później, kiedy powstała “Solidarność“, uważnie śledziłam ewolucję sytuacji politycznej w kraju. Miałam przyjemność żyć w Polsce walczącej o wolność, jeszcze przed upadkiem muru, w kraju pełnym dumy i siły. *** Claudia Barattini – chilijska menedżer kultury, była Minister Kultury i prezydent Krajowej Rady Kultury i Sztuki. Tuż po zamachu stanu w Chile w 1973 wraz z rodziną wyemigrowała z kraju. Najpierw mieszkała w Polsce, gdzie studiowała balet w Teatrze Wielkim w Warszawie, potem we Włoszech, gdzie skończyła Akademię Tańca w Rzymie i ekonomię w La Sapienza.

12


„Miałam przyjemność żyć w Polsce walczącej o wolność, jeszcze przed upadkiem muru, w kraju pełnym dumy i siły.”

13


REŻYSER TEATRU HUELLA Z ANTOFAGASTY

ALEJANDRA ROJAS „Polska New Theater otworzyła nam nowe okno na świat. Na coś nowego, co dzieje się w teatrze polskim, który proponuje oryginalne rozwiązania estetyczne, nie zapominając jednocześnie o tradycji, nie odrzucając swoich korzeni.” Alejandra Rojas z Teatru Huella wzięła udział w warsztatach teatralnych, które odbyły się w Bydgoszczy. Opowiedziała nam o projekcie Polska New Theater. - To projekt pełen konwersatoriów, warsztatów i licznych propozycji teatralnych, który był dla nas okazją, by poznać i docenić nową polską dramaturgię. W projekcie trwającym trzy intensywne dni wzięło udział ponad 70 osób z całego świata.- mówi Rojas. Bydgoszcz stała się na tych kilka dni ramami geograficznymi dla aktywności projektu Polska New Theater i schroniła pod swymi dachami gości z tak różnych stron świata jak: Niemcy, Argentyna, Belgia, Bułgaria, Boliwia, Chile, Kuba, Wenezuela, Meksyk, Peru, Portugalia, Hiszpania, Iran, Anglia, Rumunia, Japonia, Chiny, Taiwan, Indie, Rosja, Mołdawia, Polska Litwa, Stany Zjednoczone, Włochy i wiele innych krajów.

14


W

szyscy ci, którzy są związani z teatrem, wiedzą że za ojców polskiej sztuki teatralnej uznaje się Tadeusza Kantora i Jerzego Grotowskiego. Ja natomiast wiem, że Polska ma do zaoferowania dużo więcej.

Polska New Theater pokazała nam nowe propozycje polskiej dramaturgii, które nie odrzucają wyżej wspomnianych i jakże ważnych ikon polskiego teatru, lecz traktują je jako część integralną tego co współczesne. Bez wątpienia stanowią one ważny element DNA teatralnego polskich artystów. Zbliżenie się do tematów bardziej uniwersalnych daje możliwość dostrzeżenia teatru pełnego nowych form estetycznych i nowych koncepcji. Poznanie nowego teatru polskiego pozwoliło nam dostrzec najważniejsze dla naszych polskich kolegów aspekty sztuk teatralnych: dekonspirują i są krytyczni w stosunku do kapitalizmu. Sztuka polska to nie sztuka służalcza ani szukająca wygody, to sztuka odpowiedzi, oskarżeń, sztuka, która obserwuje, rozważa, krytykuje, a następnie proponuje. Moim zdaniem jako reżyserki teatralnej, na szczególną uwagę zasługuje zawód aktora w Polsce, aktora, który bez wątpienia daje z siebie wszystko się na scenie, świetnie odgrywając swe role, jednocześnie nie zapominając kontekstu, w którym się znajduje. Są to z pewnością bardzo utalentowani, profesjonalni aktorzy, którzy wpływają na ostateczny poziom inscenizacji zarówno całymi sobą i jako bohaterowie, których odgrywają. Kolejnym ważnym aspektem konserwatoriów była integracja innych dziedzin sztuki ze sztukami scenicznymi w nowym teatrze polskim. Jest to ciekawe spojrzenie, które pozwala poszerzyć znaczenie i zasięg różnych czynników estetycznych. Polska New Theater otworzyła nam nowe okno na świat. Coś nowego dzieje się w teatrze polskim, który proponuje nowe rozwiązania estetyczne, nie zapominając jednocześnie o tradycji, nie odrzucając swoich korzeni. Coś się dzieje w Polsce i bez wątpienia świat powinien zwrócić oczy ku polskiemu teatrowi, który ma sporo do powiedzenia i wie bardzo dobrze, jak to zrobić.

Alejandra Rojas jest dyrektorką Teatru Huella z Antofagasty, założonego w 2004 r. i uznawanego za jedną z najwybitniejszych grup teatralnych w Chile.

15


TWÓRCA GRUPY MIMÓW „POESIA EN MOVIMIENTO”

JOSE ALVAREZ „We wrześniu 2015 r. pojechałem do Bydgoszczy na warsztaty o nazwie Polska New Theater. To międzynarodowy showcase skierowany do zagranicznych odbiorców zainteresowanych polskim teatrem i jego promocją na świecie. Wydarzenie zostało zainicjowane z okazji jubileuszu 250-lecia teatru publicznego w Polsce z inicjatywy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego oraz Teatru Polskiego w Bydgoszczy.”

16


José Álvarez (alias Joe Lemat) jest twórcą trupy mimów "Poesía en Movimiento", która pracuje nad językiem ciała bazując na formie pantomimy. Uczył się pantomimy u Davida Rosseau z Francji (Biomécanica), Natachy Belova z Belgii (Construcción de Marionetas) oraz u znanych chilijskich aktorów Jaime Lorca oraz Tita Iacobelli.

O

d pierwszego dnia entuzjazmu nie brakowało zarówno wśród organizatorów, jak i uczestników. Wydarzenie zostało zainaugurowane obszernym i szczegółowym wykładem Dariusza Kosińskiego na temat ogólnej historii teatru publicznego w Polsce. Tym, co wzbudziło moje szczególne zainteresowanie, była obecność na widowni przedstawicieli ponad 30 różnych narodowości. Wśród publiczności słychać było komentarze w różnych językach, dyskutowali ze sobą Francuzi, Hiszpanie, Argentyńczycy, Meksykanie, Bułgarzy i wielu innych; wszyscy zainteresowani historią polskiego teatru. Dzień 1. Po inauguracji każdy z uczestników mógł wziąć udział w trzech różnych wykładach. Wybrałem prelekcję Agaty Siwiak, znanej kuratorki, która uczestniczyła w licznych festiwalach w całej Europie. Agata opowiedziała nam przede wszystkim o swoim doświadczeniu jako organizatorki warsztatów teatralnych w małych polskich miejscowościach. Jej wykład był bardzo poruszający i inspirujący, zwłaszcza gdy opowiadała o udziale osób starszych, często już chorych, nawet umierających. Pierwszy dzień zakończył się prezentacją dwóch przedstawień teatralnych młodych polskich reżyserów Weroniki Szczawińskiej i Magdy Szpecht .

okazała się być jedną z najciekawszych w całym programie. Wydarzenie to było transmitowane na żywo w internecie. Następnie ruszyliśmy w kierunku niewielkiej łodzi na rzece Brda, gdzie odbył się wykład pt. „Inbetween, Polish Theatre across artistic disciplines” Anny Galas-Kosiel. Wykład dotyczył różnych dyscyplin artystycznych i tego, w jaki sposób wiążą się one ze sztuką sceniczną. Również ten dzień został zwieńczony wystawieniem dwóch sztuk teatralnych. Akcja jednej z nich miała związek z historią północnoamerykańskiego Detroit. Scenariusz do spektaklu “Detroit. Historia ręki” został napisany przez Jolantę Jaciczak i wyreżyserowany przez Wiktora Rubina. Następnie wzięliśmy udział w sztuce “Diuna 1961”, dziele teatru Komuna/Warszawa, w reżyserii Grzegorza Laszuka.

Dzień 3. Trzeciego, ostatniego dnia warsztatów, wszyscy, organizatorzy i uczestnicy byli już mocno zintegrowani. Na korytarzach i na zewnątrz bydgoskiego teatru słychać było rozmowy, wymianę poglądów i doświadczeń dotyczących wydarzeń Polska New Theater. Dzień rozpoczął się konferencją Agaty Adamieckiej-Sitek na temat feminizmu w polskim teatrze. Wykład został wzbogacony materiałem audiowizualnym dotyczącym tej tematyki. Następnie dla pełniejszej integracji, zaproszono na scenę kilku uczestników, aby opowiedzieli o swojej pracy w Dzień 2. Kolejny dzień był nie mniej intensywny. Punktualnie o teatrze w innych krajach. Usłyszeliśmy historie z Meksyku, Pe10 w teatrze w Bydgoszczy. pierwszy wykład wygłosili reżyse- ru, Armenii, Ukrainy i innych krajów, co dodatkowo wzbogaciło rzy teatralni Weronika Szczawińska i Bartek Frąckowiak, młodzi program spotkania. Bez wątpienia Polska New Theater pozoentuzjaści dramaturgii i nowego teatru. Wykład trwał niemalże stanie zarówno w pamięci organizatorów, jak i uczestników, cztery godziny z 30-minutową przerwą. Dzięki informacjom o jako wydarzenie, które pozwoliło stworzyć międzynarodową sposobach tworzenia oraz bogatym materiałom filmowym sieć kontaktów, a także jako doskonała platforma popularyzadotyczącym niektórych z prac obojga reżyserów konferencja cji polskiego teatru. •

17


„Teatr swój widzę ogromny…” Ten słynny cytat Stanisława Wyspiańskiego, polskiego wizjonera sztuki początku XX wieku, jest dziś aktualny jak nigdy wcześniej. Współczesna scena teatralna w Polsce szuka inspiracji w swojej przebogatej tradycji, ale jednocześnie patrzy odważnie w przyszłość, przełamuje tabu, łamie reguły, szuka i eksperymentuje. Każdy znajdzie na niej coś dla siebie. Klasykę i eksperyment, teatry małe i duże, śmiertelnie poważne i te pełne humoru oraz dystansu do otaczającej nas rzeczywistości. Na kolejnych stronach chcemy zwrócić uwagę na ludzi polskiego teatru i same teatry, które z różnych przyczyn wydają nam się ważne. Zastrzegamy się jednak, że to wybór bardzo subiektywny, który w żaden sposób nie wyczerpuje bogactwa i różnorodności polskiej sceny teatralnej. Zabrakło w nim Krystiana Lupy, grupy Dada von Bzdulow, Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, Anny Smolar, Teatru ZAR we Wrocławiu, teatrów prywatnych i wielu, wielu innych… Za udostępnienie treści bardzo dziękujemy portalowi Culture.pl, a teatrom za zgodę na wykorzystanie zdjęć.

18


„4.48 Psychosis” foto Stefan Okołowicz TR Warszawa 19


Foto Jean Louis Fernandez

Krzysztof Warlikowski, wizjoner, erudyta, sceniczny prowokator. Reżyser teatralny i operowy, dyrektor Nowego Teatru w Warszawie. "Teatr Warlikowskiego jest dla widzów miejscem głębokiej psychodramy. Nie psychoanalizy, bo ta dokonuje się później, już po wyjściu z teatru i na własną rękę." - pisał Piotr Gruszczyński w „Notatniku Teatralnym”.

20


Foto Kuba Dąbrowski

Grzegorz Jarzyna to jeden z najważniejszych polskich reżyserów teatralnych i operowych, szef nowoczesnej i poszukującej sceny TR Warszawa. Pojawienie się Grzegorza Jarzyny w polskim teatrze wywołało w środowisku rewolucję. „W centrum jego reżyserskiej uwagi są zawsze międzyludzkie konstelacje, podejrzane rytuały, wizje dekadenckiej zbiorowości." - pisał o jego twórczości Łukasz Drewniak w „Przekroju”.

21


foto Jacek Poremba

Jan Klata, reżyser teatralny, dramaturg. Jeden z najgłośniejszych twórców polskiego teatru ostatnich lat. Na swoim koncie ma ponad 30 spektakli zrealizowanych na deskach teatrów we Wrocławiu, w Gdańsku, Bydgoszczy, Krakowie i Warszawie oraz Grazu, Dusseldorfie, Bochum i Berlinie. „Na początku jest bunt" - mówił reżyser. - "Sprzeciw wobec zakłamanej rzeczywistości. Wobec tych wszystkich supermarketów, przecen, promocji, wobec bzdury i fałszu.” Dziś jest dyrektorem Narodowego Starego Teatru w Krakowie.

22


Teatr Improwizowany Klancyk. Od niemal dekady przywracają wiarę w siłę polskiego żartu - bez cienia polityki i publicystyki. Teatr Improwizowany Klancyk nigdy nie wie, co wydarzy się u nich na scenie. Na co dzień piszą, redagują, koncertują i kręcą offowe filmy. Po godzinach siódemka przyjaciół z Klancyka spotyka się na scenach warszawskich klubów. Jedno słowo uruchamia lawinę scen – małych i dużych, mówionych od tyłu i śpiewanych wierszem. Śmieszą ich faksy, trujące odkurzacze, atrapy przycisków awaryjnych i niepospolite zwierzęta.

23


Michał Zadara jeden z najzdolniejszych reżyserów teatralnych młodego pokolenia, specjalista od odważnych scenicznych interpretacji klasyki światowej literatury. Zadaje nie zawsze wygodne pytania: o polski patriotyzm, dzisiejszą sytuację młodych ludzi, stosunek do historii. Reżyseruje na scenach Warszawy, Krakowa, Bydgoszczy i Wiednia. Jednym z jego ostatnich spektakli jest muzyczno-teatralny projekt "Chopin bez fortepianu", w którym koncerty fortepianowe Fryderyka Chopina pierwszy raz zabrzmiały bez fortepianu - partię instrumentu zastąpił tekst literacki autorstwa poety Adama Wiedemanna i w wykonaniu Barbary Wysockiej.

foto Natalia Kabanow

24


foto Natalia Kabanow

foto Natalia Kabanow

25


Teatr Pieśń Kozła. Grupa teatralna utworzona we Wrocławiu na przełomie 1996 i 1997 (do 1998 działała pod nazwą Teatr Tragon) przez Grzegorza Bralę i Annę Zubrzycką. Centrum zainteresowań zespołu stanowi tradycja i kultura sztuki widowiskowej, ze szczególnym uwzględnieniem jej muzycznych aspektów. „"Aktorzy śpiewają tak, że dech zapiera - ekspansywnie, pełną piersią, całą siłą gardeł, tworząc polifoniczne cudo. Ich sprawność fizyczna jest zaprzęgana jako nośnik idei. Rytmy wybijają wszystkim, całym sobą. (…) Są chwile w czasie przedstawienia, że ma się wrażenie, iż ulatuje się z artystami w przestrzeń, na granicę życia i śmierci, czy też do źródeł teatru…” – pisał recenzent w „Kurierze”.

Foto Zbigniew Warzyński 26


Foto Zbigniew Warzyński

Foto Zbigniew Warzyński 27


Nowy Teatr w Warszawie. W Nowym Teatrze nie chodzi o dawanie występów, ale o stworzenie miejsca dialogu i inicjowanie rozmowy nawet na najbardziej niewygodne tematy. Korzystając z faktu, że zespół skupia sporo osobowości twórczych, Nowy Teatr proponuje publiczności autorski i artystyczny klucz do rozumienia miejsca, w którym działa. Ważnym aspektem działań Nowego Teatru jest pokazywanie tego, co najlepsze w teatrze europejskim, w szerokim kontekście działań zapraszanych artystów. „Celem jest budowanie głębokiego rozumienia dzisiejszej sytuacji kultury europejskiej i jej artystycznej ekspresji.” deklarują twórcy Nowego Teatru.

„Ichś fischer” foto Tomek Tyndyk

28


„Tramwaj” foto Pascal Victor

„Życie seksualne dzikich” foto Magda Hueckel

29


TR Warszawa. Misją TR Warszawa jest tworzenie nowego, wyrażającego współczesność języka teatralnego, nowatorskich form artystycznego wyrazu i innowacyjnych technik aktorskich, reżyserskich i dramaturgicznych. Pobudzanie refleksji nad istotnymi zjawiskami i tematami obecnymi w dyskursie publicznymi dostarczanie narzędzi do ich analizy i oceny. „Wierzymy, że działalność TR Warszawa pozwala tworzyć przestrzeń dla działań z różnych dziedzin sztuki, a tym samym kształtować holistyczne podejście do sztuki oraz promować Polskę i polską kulturę za granicą.” – piszą artyści z TR Warszawa.

„Między nami dobrze jest” foto Kuba Dąbrowski

30


„Krum” foto Stefan Okołowicz

„Oczyszczeni” foto Stefan Okolowicz 31


Białostocki Teatr Lalek. BTL należy do najstarszych polskich teatrów lalek, które powołały do życia lalkową scenę dla dorosłych. Te ostatnie to ewenement na szeroką skalę, większość spektakli powstaje we współpracy z lalkarzami innych krajów – Słowacji, Holandii, Francji, Węgier, Litwy, Niemiec czy Austrii. Realizuje także przedstawienia poszukujące i eksperymentatorskie.

„Cudowna lampa Aladyna” foto Krzysztof Bieliński 32


„”Calineczka” foto Bogumił Gudalewski

„Palko” foto Krzysztof Bieliński 33


Teatr Współczesny w Szczecinie. Anna Augustynowicz nadała w latach 90. zdecydowany profil Współczesnego, który stał się miejscem poszukiwań i wystawień współczesnego dramatu polskiego i obcego poruszającego ważne problemy społeczne. Uczyniła ze Współczesnego jedną z najciekawszych scen polskich przełomu lat 90. i początku kolejnej dekady. Dziś Teatr Współczesny to niemal modelowy przykład teatru, który harmonijnie łączy ryzykowne poszukiwania w inscenizacjach najnowszych tekstów z ciekawymi interpretacjami "klasycznych" dramatów.

„Diabeł” foto Bartłomiej Jan Sowa

34


„Pocałunek” foto Bartłomiej Jan Sowa

„Po sezonie” foto Krzysztof Bieliński

35


Teatr Animacji w Poznaniu. Scena, której działalność opiera się na stawianiu w centrum tworzonych spektakli aktora podejmującego zabiegi animacyjne - ożywiania materii. Teatr jest organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży "Konteksty", będącego wyrazem poszukiwań teatru na obszarze najnowszej dramaturgii. Poprzez teatr wprowadza dzieci w świat sztuki oraz szuka aktualnych ujęć wartości uniwersalnych.

„Szewcy” foto Zdzisław Radkowski

36


„A niech to gęś kopnie” foto Bartłomiej Jan Sowa

„Smoki” Bartłomiej Jan Sowa

37


Pożar w burdelu. Kultowy kabaret stolicy, założony przez jednego z najzdolniejszych współczesnych dramatopisarzy Michała Walczaka i historyka Macieja Łubieńskiego, czerpiąc z popkultury i najlepszych tradycji międzywojennych kabaretów literackich, ironicznie komentuje w comiesięcznych odcinkach polityczne i kulturalne życie Warszawy. I tak, aktorzy Burdelu śpiewali już o płonącej tęczy, zalanym metrze, stołecznych hipsterach, Powstaniu Warszawskim, ideologii gender, a nawet o wódce i miłości do Ryana Goslinga. „Warszawa jest miastem poważnym, nadąsanym - to jest jakiś błąd tej epoki! Trzeba się otworzyć, wyluzować, przypajacować trochę." – uważają założyciele grupy.

foto Kasia Chmura

38


foto Kasia Chmura

foto Kasia Chmura

39


Stary Teatr w Krakowie. Jeden z najstarszych teatrów w Polsce. Od lat 50-tych miejsce głośnych, nowatorskich inscenizacji. W 1991 roku uzyskał status prawny sceny narodowej. W sezonie 2013/2014 teatr wystawił 383 spektakle (360 w swojej siedzibie, a 23 na deskach innych instytucji kultury). Widowiska obejrzało łącznie 56 044 widzów, przy prawie 90-procentowej frekwencji. To mówi samo za siebie.

foto Magda Hueckel

40


foto Magda Hueckel

foto Magda Hueckel

41


BORIS STOICHEFF:

Wspomnienia z Warszawy rok 1969 Sztuka poety Pabla Nerudy: Sława i śmierć Joachima Muriety Teatr Klasyczny w Warszawie (dzisiejszy Teatr Studio) Reżyseria: Boris Stoicheff V. (Chile)

42


A

mbasada Polski w Santiago zwróciła się do mnie z prośbą, abym spisał swoje wspomnienia teatralne z Polski z lat 1969-1971. Od tego czasu minęły już 44 lata. Wspomnienia tłoczą się w mojej głowie, nie wiem, od czego zacząć. Jest wiele aspektów, które wzbudzają we mnie wzruszenie – teatr i kino polskie, jego ludzie i wspaniałe inscenizacje, teatr awangardowy o ogromnym znaczeniu ideowym, mimo panującej w tamtych czasach cenzury. Ale po kolei. W jaki sposób znalazłem się w Polsce? Polska była dla mnie w tamtych czasach krajem zupełnie obcym. Znałem ją tylko studiując prace reżysera i teoretyka teatru Jerzego Grotowskiego, jednego z największych reformatorów teatru XX wieku. W tym samym czasie poznałem też historię Ignacego Domeyki inżyniera, który w XIX wieku przyczynił się do rozwoju nauki i kultury w Chile.

P

racowałem jako aktor, reżyser i nauczyciel dramaturgii w najważniejszych w Chile szkołach teatralnych: na Uniwersytecie Chilijskim i Uniwersytecie Katolickim. Szczególnie interesowałem się pracą Grotowskiego. W rezultacie wpłynęła ona zarówno na sposób, w jaki nauczałem, jak i na mój styl badawczy. Po latach los chciał, bym ożenił się z wnuczką Ignacego Domeyki, która później została aktorką i animatorką w telewizji. To wtedy zacząłem poznawać Polskę i zapałałem uczuciem do tego kraju. Około 1968 roku złożyliśmy podanie o stypendium w Polsce. Jednym z naszych celów było poznać dogłębnie metodę profesora Grotowskiego i nawiązać kontakt z teatrem i kinem polskim. Dostaliśmy zaproszenie i wyruszyliśmy w drogę z dwuletnim synkiem. Były to dwa bardzo intensywne lata, poznaliśmy najważniejszych w tamtych czasach aktorów, reżyserów i scenografów. Tylko nasz syn mówił po polsku, my komunikowaliśmy się w języku angielskim i francuskim. Poznaliśmy Grotowskiego. Podczas długich rozmów wymieniliśmy nasze poglądy i pomysły, opowiedziałem mu również o moich badaniach nad teatrem energetycznym. Podczas wszystkich moich wizyt w teatrach wspominałem o teatrze chilijskim i latynoamerykańskim, które były w tamtych czasach zupełnie nieznane.

szawie. Niestety, nie pamiętam imienia ówczesnego dyrektora (było to, zanim dyrektorem został Józef Szajna), mimo że wiele mu zawdzięczam. Poświecił sporo czasu na rozmowę ze mną, oprowadził po pięknym budynku teatralnym, a na koniec, przy kawie, zaproponował mi wystawienie na scenie jakiejś sztuki. Proszę sobie wyobrazić, jak mocno zabiło mi serce. Mnie, chilijskiemu, nikomu nieznanemu, reżyserowi, zaproponowano wystawienie sztuki w tym wspaniałym polskim teatrze. Byłem do głębi poruszony i podjąłem wyzwanie. Na pytanie o sztukę, nie wahając się ani chwili, odpowiedziałem: Sława i śmierć Joachima Muriety, dzieło chilijskiego poety Pabla Nerudy. Mojemu zaskoczonemu rozmówcy odpowiedziałem, że owszem, Pablo Neruda jest autorem sztuki teatralnej. Chodzi o piękną kantatę o chilijskim rozbójniku w Kalifornii. Zachwycił się i natychmiast zabraliśmy się do pracy. Było to ogromne wyzwanie zarówno dla mnie, jako że znalazłem się w bardzo wymagającym środowisku, jak i dla teatru polskiego, w którym teatr latynoamerykański, a przede wszystkim chilijski, były zupełnie nieznane. Napisałem do mojego przyjaciela Nerudy, który z zachwytem dał mi przyzwolenie na wystawienie jego sztuki. Chile w tym czasie przeżywało trudne historyczne chwile pod rządami nowego, wybranego drogą demokratyczną prezydenta Salvadora AlPewnego dnia odwiedziłem Teatr Klasyczny w Warlende.

Mnie , chilijskiemu, nikomu nieznanemu, reżyserowi , zaproponowano wystawienie sztuki w tym wspaniałym polskim teatrze . Byłem do głębi poruszony i podjąłem wyzwanie .

43


Znalezienie scenografa i kostiumologa okazało się niełatwym zadaniem. Pierwsi trzej kandydaci proponowali mi „egzotyczne” rozwiązania, które miały się nijak do chilijskiego latynoamerykańskiego świata. W tamtych czasach scenarzysta miał ogromne znaczenie, czasem scenografia była nawet ważniejsza niż tekst. W końcu znalazłem jednak Wiesława Lange i kompozytora Macieja Małeckiego. (Gdzież oni się podziewają?). Obaj byli w stanie zrozumieć, o co mi chodziło. Nie zamierzałem się skupić na Chile, lecz ukazać dusze, ból, uczucia, cierpienie i radość latynoamerykańską w nowoczesnym i magicznym kontekście surrealistycznym. Zaledwie dobrano aktorów, doszło do zmiany na stanowisku dyrektorskim teatru, objął je Józef Szajna, reżyser, który cieszył się ogromnym uznaniem. Obawiałem się, że projekt zostanie zawieszony, lecz i on zaryzykował i dał zielone światło nieznanemu chilijskiemu reżyserowi. Pojawił się jednak pewien problem. Okazało się, że chcieli wystawić tę sztukę w innej sali, na scenie sporo mniejszej, co znacznie utrudniało montaż scenografii przewidzianej dla dużej sceny. Ponownie więc zwróciłem się do Józefa Szajny, który po raz kolejny zaakceptował moją propozycję – zaryzykował i zezwolił na wystawienie sztuki na dużej scenie. Jestem ogromnie wdzięczny obu reżyserom za zaufanie, jakim obdarzyli mnie i mój projekt. Kontynuowaliśmy więc próby. Łatwe to nie było, musiałem się porozumiewać za pomocą tłumacza, miałem też dwóch asystentów, w tym moją żonę. Podjąłem się również stworzenia choreografii. Na początku aktorzy nie byli zaangażowani, zarówno świat przedstawiony w sztuce, jak i mój sposób pracy były im obce. Po raz pierwszy na polskiej scenie zezwo-

lono na inną niż klasyczna bądź uniwersalna inscenizację. Nie widziałem postępów, aktorzy pracowali niechętnie. Pewnego dnia nie wytrzymałem, wyszedłem na scenę i twardo zwróciłem im uwagę, że nie zachowują się jak profesjonaliści, a w dodatku brak im szacunku do mnie jako reżysera. Na scenie znajdowało się podium, pchnąłem je i runęło z hukiem na podłogę. Wszyscy stanęli jak wryci, z oczyma szeroko otwartymi. Z pewnością myśleli, że oszalałem. A ja powiedziałem: „To jest to. Chodzi mi właśnie o ten wyraz twarzy, o to napięcie emocjonalne. Tego oczekuję od was jako aktorów. Właśnie to ma dostrzec publiczność.” Zaraz po tym, zaniepokojony łomotem, pojawił się Józef Szajna. Usłyszawszy moje słowa przełożone przez tłumacza, skarcił aktorów i wstawił się za mną: „Macie robić to, czego wymaga od was reżyser. On wie, co robi”. Od tego dnia próby przebiegały w sposób harmonijny. Miesiąc później Pablo Neruda został laureatem Literackiej Nagrody Nobla. W tym czasie pracował jako ambasador Chile we Francji. Wysłałem mu zaproszenie na inaugurację jego sztuki, która miała miejsce zaledwie dwa dni po otrzymaniu przez niego Nagrody Nobla. Przyjął zaproszenie z entuzjazmem. Od wielu lat nie był w Polsce. Przywitałem go i jego żonę przy wejściu do teatru. Zapytał mnie wtedy: „Młody, jesteś zdenerwowany?”. „Ależ skąd”, odpowiedziałem, lecz pomyślałem: „Jaki reżyser się nie denerwuje przed premierą jego dzieła?”. W tym wypadku stanąłem przed dodatkowym wyzwaniem – musiałem się sprawdzić przed polską publicznością. Zgasły światła i rozpoczął się spektakl. Teatr był pełen ważnych osobistości, aktorów, polityków, dyplomatów i teatromanów. Miałem wrażenie, że

44


wszystko idzie jak z płatka, tak jak to sobie wyobraziłem wcześniej – światła, kolory, aktorzy, którzy dawali z siebie wszystko. Bylem ogromnie wzruszony, to właśnie było to, o czym marzyłem.

Wilanowie. Neruda spędził w Warszawie cztery dni. Nie przyjął samochodu ani szofera. Poprosił, abyśmy moja żona i ja byli jego przewodnikami i jeździliśmy starym oplem. „W ten sposób nikt mnie nie rozpozna”, twierdził. Okazało się to niemożliwe. W czasie antraktu i niewielkiego poczęstunku zorgaWszędzie towarzyszyły mu pozdrowienia i okrzyki: nizowanego przez dyrektora teatru poeta zwrócił się „Pablo! Pablo!”. Proszono go o autografy, mówiły o do mnie niecierpliwie: „Wróćmy do środka, chcę nim media. Neruda wrócił do Paryża, a my pojechaobejrzeć to dzieło do końca, bez przerwy, jestem liśmy do Bułgarii. Tamtejszy teatr również był zainteogromnie wzruszony, wszystko jest tak piękne i pełresowany wyne napięcia!”. stawieniem MuPo ostatniej sceriety, ale projekt nie, której towanigdy się nie rzyszyła piękna został zxrealizomuzyka, zgasły wany. Do Chile powoli światła. wróciliśmy w Na sali zapano1972 roku, podwała cisza, nikt czas gdy nasz się nie poruszał i kraj przeżywał nagle rozbrzmiakrytyczne chwiły gromkie oklale. Wróciłem do ski, jakby wyrwapracy w teatrze ne ze snu. Poeta chilijskim. wszedł na sceWkrótce doszło nę, otrzymał do zamachu kwiaty i gorący stanu. aplauz ze strony W 1987 roku publiczności, wyruszyłem z aktorów i dyrekrodziną jako tora teatru. Była emigrant do to chwila niezaNorwegii. To pomniana, pełna jednak inna hiwzruszenia zastoria. Wróciłem równo dla niego, do Polski w 1985 roku i spędziłem tam tydzień. Mojak i dla mnie! gę tylko powiedzieć, że Polska ma szczególne miejPodczas późniejszej uroczystości na cześć poety sce w naszych sercach, jest to dla kraj ważny ze zorganizowanej dla wszystkich zaangażowanych w względu na uczucia i rodzinę. Polska to dla nas wystawienie dzieła Pablo Neruda powiedział, że jest symbol wielkich przyjaźni, cierpiącego lecz nie podszczęśliwy, i że to najlepsza inscenizacja jego sztu- dającego się narodu, kolebki wielkich artystów, ludzi ki, jaką dotąd widział. Nie mogę zaprzeczyć, że ode- serdecznych i czułych, narodu, który był w stanie brałem ten komentarz z ogromnym wzruszeniem. stworzyć swoją wolną i demokratyczną przyszłość. Jakkolwiek by było, dzieło to zostało wystawione poprzednio zarówno w Chile, jak i wielu krajach europejskich.

Boris Stoicheff, chilijski reżyser teatralny, telewizyjny i filmowy, profesor sztuki dramatycznej.

Dla niego było to ponowne spotkanie z Polską, spotkanie dwóch kultur zupełnie różnych, lecz połączonych tego dnia poprzez poezję i teatr. Tak brzmiała dedykacja, jaką napisał Neruda w podsuniętej mu księdze wspomnień. Następnie zostaliśmy oficjalnie przyjęci przez polski rząd na obiedzie w pałacu w 45


FIESTA TEATRU ulicy TEKST: ANITA DZIECIĄTKOWSKA, ZDJĘCIA: FESTIWAL MALTA

F

estiwal teatralny na poznańskiej Malcie wspominam jako wydarzenie zaskakujące, wciągające i witalne. Minęło już kilka lat od kiedy byłam na nim po raz ostatni, ale wiem, że cały czas ewoluuje. To letnie wydarzenie jest hołdem dla teatru ulicznego, ożywia miasto i sprawia, że mieszkańcy czują się jego częścią. Wracając z pracy można się natknąć na grupę teatralną tańczącą na linach na ścianie wieżowca. Przechadzka po centrum może się skończyć zawrotami głowy i sporą dawką śmiechu, gdy ze ścian budynków pozdrawiają nas aktorzy siedzący na krzesłach zawieszonych na wysokości kilku metrów. Noc to często gra świateł i teatr grozy. W jednej uliczce słychać aktorów zapraszających po francusku na swój spektakl, w innej gra grupa cyrkowców śpiewająca po szwedzku. To wszystko sprawia, że Poznań latem staje się magiczny i zupełnie nieprzewidywalny. Pierwszą edycję Festiwalu Malta zorganizowano w 1991 roku i jego głównym gościem był poznański alternatywny Teatr Ósmego Dnia. Każdego roku w imprezie biorą udział grupy polskie i zagraniczne. Zarówno gwiazdy w swojej kategorii, jak i grupy nieznane, undergroundowe. Pojawiły się na nim m.in. dwa teatry z Chile - Compañía de Paso i Teatro del Silencio. Początkowo był to festiwal stricte teatralny, ale z czasem powstały nowe kategorie, takie jak: taniec, muzyka, debiuty, czy idiomy. Ta ostatnia to miejsce na refleksje nad zagadnieniami kulturalnymi na świecie. W 2015 roku tematem przewodnim był “Nowy Ład Światowy”, rozumiany jako interpretacja zmian politycznych zachodzących na świecie oraz próba zrozumienia ich filozofii. Wśród muzycznych międzynarodowych gwiazd, które poja46

wiły się w Poznaniu znalazły się m.in. Buena Vista Social Club, Sinead O’Connor, Beirut, Manu Chao, Portishead, a także Matías Aguayo z Chile. Dzięki sztuce pojawiającej się zupełnie niespodziewanie w miejscach nietypowych, widz staje się widzem bez przygotowania. Ten spontaniczny przypływ bodźców i inspiracji zaostrza kolory poznańskiego lata. To chyba dlatego ten festiwal tak bardzo mocno zapada w pamięć. Anita Dzieciątkowska., filolog języka fińskiego. Poznanianka, mieszka w Santiago od trzech lat. Pracuje jako koordynatorka do spraw akademickich na Universidad Bolivariana i jest wolontariuszką organizacji młodzieżowych wymian międzynarodowych YFU. Razem z mężem Francisco i córką Gabrysią szuka polskości w Chile i chilijskości w Polsce.


Malta’15 „This here and that there” Vlatka Horvat foto: Hugo Glendinning, Vincent Alpino 47


GARDZIENICE

TEATR Z KRWI I KOŚCI TEKST: MAJA MROZOWSKA ZDJĘCIA: OPT GARDZIENICE

Jak zawsze w Teatrze Gardzienice pełno było śpiewu i tańca. Muzykę grały postaci na scenie, chór gestami i śpiewem relacjonował fabułę, parodiując dotkliwie doświadczanych przez los bohaterów. Tak wspominam moje pierwsze spotkanie na żywo z tym niezwykłym teatrem. Dramat satyryczny ´´Ifigenia cygańska´´ pokazali wtedy studenci Akademii Praktyk Teatralnych Gardzienice na jednej z warszawskich wyższych uczelni. Było to bardzo kolorowe, muzyczne i zabawne widowisko. Jak mówił tytuł sztuki, wszystko przypominało występ roztańczonej cyganerii na podstawie tekstu antycznego.

48


R

ok później wybrałam się do Teatru Po- dii miał nauczyć się jak żyć skromnie, świadom kary bowszechnego w Warszawie na tragedię pod skiej grożącej za konkretne przewinienia. Tak jak świat tytułem ´´Ifigenia w Taurydzie”, realizowaną dzikiej natury jest bezlitosny, tak wyobrażenia starożytprzez głównych wykonawców Teatru Gar- nych o pełni życia były dualistyczne. Obfitowały w przedzienice. Tym razem było to przeżycie do reszty odarte konania o złych duchach, zabobonach i surowych zez tradycyjnych reguł i tego, co dziś nazywamy teatrem. mstach bogów. Aktorzy występowali już nie w festiwalowych strojach jak Zespół Włodzimierza Staniewskiego, aby stworzyć widocygański tabor, ale w niemal jaskiniowisko drapieżne i cielesne musi wych, postrzępionych szatach. Na Ω wykazać się niemal akrobatyczną scenie widać było ból i obłęd aktorów. sprawnością fizyczną, perfekcyjnie Chór śpiewał stare pieśni greckie, a Wszyscy byli jak w opanowaną techniką ruchu scewystukiwany rytm na bębenkach, transie, nicznego, śpiewu i tańca. Słowa, wśród dźwięków innych instrumentów śpiew i gestykulacja jak mówi reżyakompaniował dynamicznie poruszają- oszołomieniu i agonii. ser były podstawą w dramacie ancej się niemal nierzeczywistej plamie tycznym. Celem Gardzienic jest Ω postaci. Wszyscy byli jak w transie, odkrywanie tych narzędzi stale na oszołomieniu i agonii. nowo. Aby zabrać się w podróż do fuzji teatru eksperyReżyser i założyciel Teatru Gardzienice, Włodzimierz mentalnego ze starożytnym najlepiej wyjechać daleko Staniewski konsekwentnie odwołuje się do teatru staro- od miasta, gdzie na łonie natury we wsi Gardzienice żytnego. W reżyserowanych przez niego sztukach, chór znalazła swoje miejsce siedziba Staniewskiego i jego pełni wiodącą rolę i z nim aktorzy prowadza dialog. Obo- uczniów. Tam w swojej pięknej, zabytkowej posiadłości wiązuje zasada decorum, w tragedii używa się tylko ję- najpełniej mogą oddać klimat tragedii greckiej i wywołać zyka patetycznego, zaś według zasady jedności brakuje jej pierwotny efekt, którym jest katharsis. Ω wątków pobocznych. Efektem tego są zupełnie nietypowe dla dzisiejszego widza spektakle. Aktorzy Gardzienic Maja Mrozowska, autorka tekstu, ukończyła iberystykę na Wyprzeżywają autentyczna ekstazę na scenie. Warto przydziale Filologicznym w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w pomnieć, ze Grecy nie przychodzili do teatru tak jak my Warszawie. Od 2012 roku mieszka w Santiago, w Chile. Pracuje to robimy dzisiaj, gdy mamy na to ochotę, ale szli do jako nauczycielka języka angielskiego. Wydział filologiczny wybrała zgodnie z tradycjami rodzinnymi, kinem natomiast, zaczęła niego tylko w określonej porze roku i w konkretnych interesować się na studiach. Ukończyła akademicki, teoretyczny dniach roku, aby czcić boga Dionizosa. Obywatel grecki, kurs kina europejskiego i hollywoodzkiego w Hiszpanii. otrzymywał pieniężne wynagrodzenie od Państwa za przybycie do amfiteatru, gdzie za pośrednictwem trage49


PRZESTRZENIE, KTÓRE UCZĄ POKORY Legnica żyje teatrem i teatr żyje Legnicą: karmi się rozpadającymi się fabrykami, posowieckimi koszarami i starym strychem, wtapia się w najbardziej zapomniane zakątki tego miasta i odsłania historie w nich zaklęte. Hamlet pojawia się pod mostem, podróżujący w czasie przechadzają się dziedzińcem zamku, a szajka złodziejaszków szabruje w opustoszałym kinie. O Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, pisze Anna Kowalczyk, specjalista ds. promocji w Ambasadzie RP w Santiago.

„Czy to teatr jest w mieście, czy to miasto jest teatrem?” zapyta się ten, kto przejrzy kartki miejscowej historii. Bo przecież na jego „deskach” wystąpili już Rzymianie zapewne goszczeni przez swoich sojuszników w starożytnym Lugidunum. Byli też tutaj Piastowie i zostawili po sobie część scenografii, zamek i wieże obronne. Mongołowie dowodzeni przez Batu-chana przystanęli na krótko przed bramą wjazdową, żeby pokazać głowę księcia ściętą podczas walki, a w ciemnej izbie klasztornej uczony Witelon badał złudzenia wzrokowe i pisał traktat o naturze demonów. Ale to nie koniec repertuaru, z pełną pompą występowali Habsburgowie, a potem przez pewien czas Luteranie dopóki nie zostali wypędzeni ze sceny przez kontrreformację. I jeszcze gościły epidemie, wojska czeskie, polskie, niemieckie, sowieckie… marsze, przemarsze, kwaterunki… Teatr Modrzejewskiej wyszukuje pozostałości historii w budynkach, kamieniach i opowiadaniach, przeplata je z teraźniejszością tworząc historie uniwersalne. Może dlatego cieszył się tak ogromną popularnością podczas występów w całej Polsce oraz na deskach teatrów w Buenos Aires, Los Angeles, Chicago, Edynburga, Budapesztu, Pragi, Wilna, a także na scenach w Rosji, Turcji, Włoszech i Francji.

Jaka sztuka jest najciekawsza? Szekspirowski „Koriolan” czy „Otello”? Kultowa już „Ballada o Zakaczawiu”? To nie sztuka, tylko aktorzy. To nie teatr w mieście, tylko miasto będące na usługach teatru.

50


Foto Bartek Sowa

„Najważniejsze z naszego punktu widzenia jest piękno wybranego do grania miejsca i jego naturalne otoczenie. Jeśli pada tam deszcz, aktorzy też mokną. I nie ma udawania w naszym stylu gry – jeśli aktor upada, uderza w prawdziwy beton na podłodze i tarza się w kurzu. Te różne przestrzenie wymagają przecież każdorazowo innego sposobu grania, mówienia i ruchu scenicznego. I choć często zmagamy się z tymi przestrzeniami, uczymy się też od nich pokory. Nie podbijamy ich przecież jak zdobywcy, ale przywracamy lokalnej społeczności,” deklaruje teatr w Legnicy. I społeczność to czuje.

51


Podróże po Oceanie Pełnym Możliwości Pamięci profesora Piotra Cieślaka (1948-2015)

Foto Krzysztof Bieliński 52


W

moim odczuciu, Chile należy do miejsc o dużym potencjale, głównie przez to, że jego tożsamość nadal się kształtuje. Jeśli czyimś celem jest tutaj „mieć”, to dzięki ciężkiej pracy, można sobie pozwolić na wiele więcej niż w Polsce, w czym wykształcenie, bardzo pomaga. Ci zaś którzy chcą tworzyć kulturę tego kraju, muszą wykazać się ogromną determinacją i jeszcze większą cierpliwością. – pisze Tomasz Graczyk, polski tancerz, aktor, pedagog, twórca ruchu scenicznego do spektakli teatralnych. Pamiętam jak po kilku, artystycznych podróżach odbytych wraz ze Śląskim Teatrem Tańca, zorientowałem się, że tego rodzaju eksploracja świata, oprócz tego że wnosi do mojego życia bardzo dużo świeżości, jest jednym z najlepszych źródeł wiedzy na jego temat. Będąc jeszcze nastolatkiem odważyłem się na samotne wycieczki autostopem po Polsce, a że szybko przypadły mi do gustu, zdecydowałem się na „podbój” Europy. Tym razem jednak w towarzystwie przyjaciół. Mimo zdecydowanie większej przygody, którą zapewnia podróż na stopa, to samoloty stały się moim ulubionym środkiem transportu. Głównie dlatego, że umożliwiają odkrywanie bardziej odległych zakątków, na co praca w teatrze tylko zaostrzyła mój podróżniczy apetyt. Nie ukrywam też że po którymś ze światowych tournée odbytych wraz z zespołem, było moim życzeniem, aby niezależFoto Krzysztof Bieliński nie od tego co w danym momencie swojego życia będę robił, kontynuować swoje wędrówki. Życzenie to spełniło się bardziej niż mogłem się tego spodziewać, albowiem od ponad trzech lat moje życie prywatne, związało się z Ameryką Południową, a Santiago, zaraz po Białymstoku, gdzie spędzam część swojego czasu,

stało się moim drugim domem. Mam więc niebywałą okazję spędzić dwie (pod względem klimatycznym bardzo różne) zimy w roku. Wcześniej kierunkiem na mapie moich wypadów była Wenezuela, tym razem padło na Chile, nazywanych przez niektórych Szwajcarią Ameryki Południowej.

Teatr, ludzie, podróż Muszę przyznać, że poznawanie nowych ludzi to jeden z najciekawszych aspektów podróżowania, a rozmowy które po drodze mają miejsce, pozwalają spojrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość z innej perspektywy, inspirują również do przemyśleń, którymi chce i mogę się podzielić. Od ponad szesnastu lat, moje życie (w tym życie zawodowe) związane jest ze sztuką sceniczną. Dotychczas wziąłem udział w spektaklach teatralnych różnego rodzaju. Zacząłem od teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w moim rodzinnym mieście, otarłem się o wrocławski teatr pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego, studia połączyły mnie z teatrem lalek, a ostatecznie trafiłem do teatru tańca. Ponieważ ten ostatni należy do widowisk teatral53


nych z którymi jestem związany najdłużej, a taniec stał się jedną z moich największych pasji, pomyślałem, że przy okazji podróży, zamiast wypełniać swój wolny czas tylko zwiedzaniem czy smakowaniem nowych potraw, może jest jakiś sposób na to aby podzielić się swoimi zawodowymi umiejętnościami? Pomysł ten nie pojawił się zupełnie przypadkowo. Otóż moi wenezuelscy znajomi niejednokrotnie prosili mnie o poprowadzenie lekcji tańca i w końcu musiałem ulec. Któregoś niedzielnego poranka, salon domu, w którym wtedy mieszkańcem, stał się naszym tanecznym studio. Zarówno lekcja jak i całe zdarzenie przyniosły wszystkim dużo radości. Dodatkowo, znajoma pracująca na Universidad Central de Venezuela, zaoferowała się skontaktować mnie z jednym ze swoich kolegów z pracy. Elio Jose Martinez Bonalde, o którym mowa, jest pracownikiem naukowym Wydziału foto Krzysztof Bieliński Kultury tego uniwersytetu. Oprócz zajęć z tańca wpisanych w program nauczania, opiekuje się Piso Rojo: Taller Experimental de Danza, zrzeszający środowisko studenckie, zafascynowane sztuką taneczną oraz łączeniem różnych środków wyrazu scenicznego. Mimo iż nie mówię biegle po hiszpańsku, wyszedłem z założenia, że język nie powinien stanowić bariery w dziedzinie tańca. Po za tym zawsze znajdzie się ktoś kto mówi po angielsku i pomoże w tłumaczeniu. Tak też się stało. Dzięki otwartości na którą się zdobyłem, miałem ogromną przyjemność poznać cudownych, pełnych pasji ludzi. Oczywiście nasza znajomość nie zakończyła się tylko na piciu kawy czy rozmowach. Przez kilka dni prowadziłem dla nich lekcje z tańca współczesnego oraz świa-

domości ciała, czym głównie zajmuję się będąc w Białymstoku. Sam też wziąłem udział w zajęciach prowadzonych przez Elio. Niestety zmiana sytuacji w Wenezueli zmusiły mnie do zmiany miejsca zamieszkania I tak oto znalazłem się w Chile.

Chcę promować taniec w mieście Pomyślałem, że skoro udało mi się nawiązać kontakty w Wenezueli, to i tutaj nie powinno być z tym problemu. W 2014 roku, poznałem zespół Colectivo de Arte La Vitrina gdzie poprowadziłem warsztaty z tańca współczesnego. Poznałem też Jose Vidala oraz tancerzy, których Jose skupia wokół swojej charyzmatycznej osoby. Macarena Cambell oraz Amilcar Borges De Barros to dwójka energicznych wykładowców z Universidad de Chile. Z kolei Karla Padilla Antezana, to niezależna artystka, pedagog tańca, miłość od pierwszego tanecznego kroku (ona nie mówi po angielsku, ja średnio mówię po hiszpańsku, ale spotykamy się od czasu do czasu, czemu towarzyszą salwy śmiechu wynikające głównie z braku porozumienia). Spotkałem także Jose Alvareza, aktora, mima. Jak się okazało, był gościem na XIV Międzynarodowym Festiwalu Pantomimy i Tańca Stream we Wrocławiu, a w tym roku, przy okazji kolejnej wizyty w Polsce, poprowadzi warsztaty z mimu na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Jego żona, Cristina Arancibia, to osoba zaangażowana w sztukę malarstwa, rysunku, produkcję filmów krótkometrażowych oraz tworzenie lalek, które zaczęła robić tuż po tym kiedy pewnego dnia jej mały syn, poprosił ją o zrobienie jednej do za-

54


„Zmiany na stałe wpisane są w scenariusz naszego życia i nie pozostaje nic innego jak się na nie otworzyć. Takie nastawienie ma szansę uczynić z niego, jedną z najbardziej fascynujących podróży.” foto Krzysztof Bieliński 55


bawy. Na listę zaprzyjaźnionych instytucji trafiła także Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Santiago, gdzie poznałem uroczą i pełną ciepła Annę Kowalczyk, odpowiedzialną za organizację wydarzeń kulturalnych w Santiago. Wspólnie z Anną podjęliśmy się organizacji projektu edukacyjnego dla chilijskich tancerzy. Zainspirowany powodzeniem w Wenezueli, postanowiłem spróbować wejść w kontakt z wydziałami sztuki tanecznej w Chile. Mój wybór padł na dwa uniwersytety w tym Universidad de las Americas, gdzie za pomocą łańcuszka znajomości, poznałem wcześniej wspomnianego Jose Vidala, dla którego podopiecznych udało mi się poprowadzić lekcję z techniki tańca współczesnego. Wziąłem nawet udział w jednym z jego projektów – 7 edycji Salon Internacional de la Educacion w Centro Cultural Estacion Mapocho, promujących sztukę taneczną w mieście.

wicz, założyciel i choreograf Teatru Tańca „Alter”, pewnego dnia nasze drogi spotkały się. Zanim jednak do tego doszło, uczęszczałem na zajęcia taneczne jego wychowanków. Byłem też częstym uczestnikiem warsztatów przypisanych Międzynarodowej Prezentacji Współczesnych Form Tanecznych w Kaliszu, jednej z pierwszych tego typu imprez w Polsce, dających możliwość kontaktu z wieloma uznanymi choreografami i tancerzami sztuki tanecznej,

Dygresja o doświadczeniu Dotychczas wydawało mi się, że doświadczenie jest najlepszym źródłem wiedzy. Moja działalność artystyczna zawsze była uwarunkowana zainteresowaniami, i z wyjątkiem sytuacji kiedy starałem się o stałą pracę, nikt szczególnie nie wnikał w moje wykształcenie, zdobyte świadectwa czy dyplomy. Wystarczyło doświadczenie plus dobre chęci. Oczywiście kiedy poruszamy się po terytorium, którego częścią jesteśmy od urodzenia, jest prościej. Rzeczy wydarzają się dosyć naturalnie. Często opierają się na zaufaniu i przyjaźni, czasem na tzw. znajomościach, foto Krzysztof Bieliński a czasem samemu trzeba przecierać szlaki i stawiać czoło przeszkodom napotkanym na drodze do wymierzonego celu. Tutaj zaś posta- organizowanej przy dużym zaangażowaniu Junowiłem wejść w zupełnie obce środowisko, co rewicza i jego zespołu. Zarówno to wydarzenie, wiąże się z wyzwaniami innego kalibru. jak i masa innych ogólnopolskich warsztatów i Pochodzę z pokolenia, które jedyną edu- festiwali w tym czasie, były dla mnie i dla wielu kację w dziedzinie tańca mogło zdobyć w szko- sympatyków tańca współczesnego, podstawowym źródłem kształcenia i zdobywania taneczle baletowej, co nigdy nie było moim marzenych umiejętności. Co nie wyklucza faktu, że niem. Przyznam się, że nawet sam taniec nie wciąż chciałem być aktorem, a ponieważ trudno należał do kręgu moich zainteresowań. Teatr owszem, ale taniec? Niekoniecznie. Ponieważ było mi się dostać do szkoły teatralnej, postaurodziłem się w Kaliszu, gdzie w tym sa- nowiłem zdawać na wydział lalkarski, na który mym czasie co ja mieszkał i działał Witold Jure- dostałem się za pierwszym razem. 56


Patrzę na świat w wielu wymiarach od jego przedmiotowego, mechanistycznego W moim odczuciu, Chile należy do miejsc o dużym potencjale, głównie przez to, że jego tożsamość nadal się kształtuje. Jeśli czyimś celem jest tutaj „mieć”, to dzięki ciężkiej pracy, można sobie pozwolić na wiele więcej niż w Polsce, w czym wykształcenie, bardzo pomaga. Ci zaś którzy chcą tworzyć kulturę tego kraju, muszą wykazać się ogromną determinacją i jeszcze większą cierpliwością. Zacząłem się więc zasta-

nawiać czy w ogóle możliwe jest aby wpisać się w tutejsze, chilijskie realia, skoro wpadam tu tylko na „chwilę”. Zauważyłem też że zdobyte wykształcenie warunkuje tutaj ludzi uniemożliwiając im, mimo doświadczenia z wielu dziedzin, funkcjonowanie. A przecież nasze codzienne role są różne, każda sytuacja wymaga innych umiejętności… Idąc tym śladem, doszedłem do wniosku, że człowiek sam w sobie stanowi rodzaj aktywności, która musi spełniać się na wielu poziomach jednocześnie. Co odbiega

wizerunku, według którego ma on tylko wypełniać swoje funkcje w kapitalistycznej maszynie napędzającej rozwój świata. Życie w społeczeństwie wymusza przynależność do różnych grup, co jest praktyczne na wielu poziomach. Tylko czy jednocześnie jesteśmy w stanie zachować zdrowy dystans i nie przywiązywać się tak bardzo do nazw i segregowania rzeczy? Przecież jako artysta muszę być elastyczny, muszę patrzeć na świat wielowymiarowo. Poza tym, całe to poczucie bezpieczeństwa oraz wrażenie że możemy kontrolować każdą sytuację, są tak naprawdę pozorne. Zmiany na stałe wpisane są w scenariusz naszego życia i nie pozostaje nic innego jak się na nie otworzyć. Takie nastawienie ma szansę uczynić z niego, jedną z najbardziej fascynujących podróży. W przeciwnym razie ciągle będziemy poruszać się po tych samych torach. Tylko dzięki wyjściu po za własną strefę komfortu, pozwolimy wydarzać się naszemu rozwojowi, nawiążemy bliższy kontakt z twórczym potencjałem, dopuścimy do głosu nowe rozwiązania. Rzecz jasna wszystko to wymaga od nas chęci i odwagi, ale kiedy już zdobędziemy się na ten krok, nasze życie wzbogaci się bardziej niż mogli byśmy się tego spodziewać. O czym sam niejednokrotnie miałem okazję się przekonać. Tomasz Graczyk, tancerz, aktor, pedagog, twórca ruchu scenicznego do spektakli teatralnych. W latach 20092012 asystent wykładowców zamiejscowego Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu, Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie. Od 2012 roku Starszy Wykładowca Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Obecnie pisze doktorat na temat wyobraźni i kreatywnej mocy umysłu w kontekście pracy scenicznej. Dodatkowo kształci się w dziedzinie terapii manualnej oraz uwalniania napięć emocjonalno-fizycznych po przez techniki masażu powięziowego, co oprócz tego że stanowi dla niego nowe wyzwanie, wpływa na poszerzenie jego rozumienia zagadnień związanych z ruchem, tańcem oraz łącznością pomiędzy ciałem a umysłem. Zdjęcia pochodzą ze spektaklu „Karnawał Zwierząt” (kooprodukcja Białostockiego Teatru Lalek i Podlaskiego Stowarzyszenia Tańca), którego premiera miała miejsce w czerwcu 2014 r. Ich autorem jest Krzysztof Bieliński.

57


Kolacja teatralna

58


Podświetlone drzewa, lampiony, stoły rozstawione pośród roślin i kwiatów, doskonałe jedzenie, orkiestra na żywo grająca tanga i piosenki o Warszawie. Prawie 400 osób zasiadło w czerwcu br. do pięknej miejskiej kolacji w ogrodzie. Gospodarzem tego niezwykłego wieczoru był Teatr Studio.

59


60


Polski teatr to już nie tylko dobry spektakl. To także miejskie wydarzenia, które teatr inspiruje. Pewnego dnia w Warszawie, betonowa płyta główna Placu Defilad, znajdująca się przed wejściem do Teatru Studio, zmieniła się w zieloną enklawę pełną ziół, kwiatów, a nawet drzew. W takim otoczeniu odbyło się niezwykłe wydarzenie - Kolacja w Ogrodzie: Sen Nocy Letniej. Menu kolacji było wyjątkowe, inspirowane latem i ogrodem - dania serwowane a la minute, podane w wykwintny sposób i ciekawie zaaranżowane. Menu opracowała Joanna Gawrońska, na co dzień szefująca kuchni w barze Studio, znajdującym się w Teatrze Studio w Warszawie.

61


Pod nazwą „Plac Defilad” kryje się zainicjowany w 2014 roku cykl wydarzeń, którego ideą jest stworzenie otwartej, przyjaznej dla mieszkańców i turystów przestrzeni miejskiej w centralnym punkcie Warszawy. Głównym organizatorem jest Miasto Warszawa, a gospodarzem stołeczny Teatr Studio. Najważniejszym symbolem miejsca jest Pałac Kultury i Nauki, będący jednocześnie jednym z partnerów projektu. Projekt współtworzą instytucje kultury oraz klubokawiarnie działające w przestrzeni Placu – m.in. barStudio i Cafe Kulturalna. - Mieliśmy marzenie, żeby ożywić nieprzyjemną i wietrzną przestrzeń pod Pałacem Kultury, żeby stworzyć przestrzeń, w której Warszawiacy będą się dobrze czuli razem. Ta kolacja udowadnia, że nasza międzysektorowa i międzyinstytucjonalna współpraca ma sens. Mam nadzieję, że energia, która pojawiła się między ludźmi przyniesie miastu liczne korzyści – mówi Grzegorz Lewandowski z baru Studio, pomysłodawca i kierownik programowy projektu „Plac Defilad”.

62


63


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.