Re a k
t
cj a ywa
(44)
Nr 25(108) / 28 JUNE - 4 JULY 2011 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press
Wyleczeni z Polski
W TYM NUMERZE
Stolica kultury Na dwa dni przed rozstrzygnięciem konkursu o to, które polskie miasto będzie Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku, minister Bogdan Zdrojewski ogłosił, że dodatkowe środki z podziału funduszy europejskich otrzyma między innymi Wrocław… Felieton Janusza Palikota.
str. 4
Rywalizacja pod koszem 22 czerwca ruszyły Finały PlayOff Wakacyjnej Ligi Koszykówki BBSCL. Drużyny rozgrywają swoje mecze w City Academy Sports Centre, rywalizując w pierwszej rundzie w systemie „każdy z każdym”. W imprezie uczestniczą zespoły z Bristolu, Bath czy Swindon…
Rodacy wracający do kraju po dłuższym pobycie na emigracji mają poważne problemy nie tylko ze znalezieniem pracy, lecz również z adaptacją w środowisku, nowym środowisku, bo patrzą na wszystko nowymi oczami. Wielu z nich podejmuje decyzję o re-emigracji… str. 3
fot. Archiwum prywatne
Owsiak w Londynie Związał i zostawił W ubiegłym tygodniu, na Przystanku Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Londynie, zatrzymał się nie kto inny, jak sam Jerzy Owsiak.
Polski włamywacz, który związał rencistkę i zostawił ją, aby zamarzła na śmierć w jej domu, został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Przyjechał on do stolicy Albionu nie tylko po to, by wesprzeć organizatorów corocznych zbiórek pieniężnych w ramach WOŚP, lecz również wspomóc rozpropagowanie tej idei wśród wszystkich mieszkańców Wysp. Wizyta doszła do skutku dzięki sztabom WOŚP z całej Anglii oraz organizacjom - Polish Success Centre, Poezja Londyn i Fundacji Młodej Polonii. str. 4
Kuba Długosz, znany również jako Piotr Bogucki przybył na Wyspy w 2007 roku. Jak wykazało późniejsze śledztwo, 33-latek był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania za ucieczkę z polskiego więzienia, w którym odbywał jeden ze swoich wyroków. 27 listopada 2008 roku, Polak włamał się do wartej milion funtów posiadłości Eveline Kelmenson. str. 6
fot. Archiwum BBSCL - Wojciech Nowak
str. 5
Imperium 24/7 Aplikacje typu „Farmville”, ze swoimi mikro-transakcjami i koniecznością wciągania siłą znajomych do gry, aby się tylko w niej utrzymać, zasnuły czarnymi chmurami niebo nad światem darmowych gier w sieci. To niezaprzeczalny fakt. Jest jednak pewien promień nadziei, przedzierający się przez krainę tandety w postaci gry, która swoją premierę będzie miała 16 sierpnia…
str. 9
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
2
Wiadomości
Pierwsze czytanie
Mają rację, że nas nie chcą? „Holendrzy nie chcą Polaków” czytam, tu i ówdzie i zastanawiam się, czy nie mają racji? Kilka lat temu mój znajomy, z wykształcenia historyk i romanista miał problemy ze znalezieniem pracy. W mieście, w którym żył wraz z żoną i trójką dzieci pracę stracił, a na nową się nie zanosiło, więc postanowił udać się do Holandii i popracować przy zbiorze pomidorów. Jak pomyślał, tak zrobił. Tyle, że nic nie zarobił, a wszystko dzięki… rodakom. Z tego, co mówił zapamiętałem, że dzień pracy zaczynał się o szóstej rano. Każdy z pracowników miał swoją grządkę. Zadaniem każdego z nich było nie tylko zrywanie, ale selekcjonowanie. Większe o regularnych kształtach trafiały do skrzynek przeznaczonych dla gatunku pierwszego, mniejsze, jako gatunek drugi trafiały do innej skrzynki. Za pierwszy gatunek płacono więcej, tak więc zarobek w dużej mierze zależał też od szczęścia, bo na jednej grządce
rosło tych z pierwszego gatunku więcej, a innej mniej. Znajomy miał szczęście, bo akurat u niego prawie wszystkie były najlepszego gatunku. Kiedy następnego dnia pojawił się w szklarni o szóstej rano, zobaczył na swojej grządce puste łodygi przeplatane gdzieniegdzie drugim gatunkiem. Ot rodacy wstali dwie godziny wcześniej i opędzlowali mu jego rewir. I tak się powtarzało niemal przez miesiąc. Zarobił marne grosze i ledwie wystarczyło mu na bilet powrotny. Poza tym, zyskał sobie miano lizusa i kapusia, bo jako jedyna osoba znająca języki potrafił dogadać się z właścicielem. Nie brał też udziału w sobotnich i niedzielnych pijatykach i bijatykach, w kradzieżach w miejscowym supermarkecie itp. Można by przypuszczać, że kolega miał pecha, akurat trafił na takich ludzi, bo przecież złodziei, pijaków, nie brakuje w żadnym narodzie. Niestety od podobnych opisów roi się w Internecie, wystarczy
też zajrzeć do holenderskich gazet lokalnych, gdzie publikuje się wyroki sądów. Pełno tam swojsko brzmiących nazwisk. Nasi rodacy karani są głównie za jazdę po pijaku, za złe parkowanie, za zakłócenie spokoju publicznego, bójki, drobne kradzieże i szwindle. Czy dziwić się wobec tego temu, że zajęliśmy miejsce Marokańczyków i Turków, lub innych przybyszy z państw Islamu. Może Holendrzy przekonali się, że muzułmanie, jako że nie piją alkoholu, są od Polaków lepsi, bo nie potrącają lub nie przejeżdżają ich na przejściach, nie urządzają hałaśliwych pijatyk itp? Powtórzę więc jeszcze raz, to co powtarzałem nieraz - może czas wreszcie zacząć od siebie, może to jednak większość przyzwoitych Polaków powinna zacząć eliminować z własnego grona osobników, którzy wyrabiają nam tak fatalną opinię. A na razie to Holendrzy chyba mają rację, że nas nie chcą. Janusz Młynarski
Burza nad Wyspami Ministerstwo odpowiedzialne za sprawy energii w Wielkiej Brytanii przygotowuje plan na ewentualność dotarcia do Ziemi ogromnej burzy magnetycznej, która mogłaby zachwiać systemem obronnym kraju.
W
ostatnich tygodniach słyszeliśmy o wybuchu na powierzchni Słońca - zdjęcia zostały opublikowane przez NASA. Jednak w ciągu najbliższych lat może dojść do zdecydowanie większych erupcji, co w efekcie spowoduje burzę magnetyczną i może zagrozić nie tylko infrastrukturze energetycznej Wielkiej Brytanii, ale również doprowadzić do zniszczeń w brytyjskim systemie obronnym. Według ministerstwa ds. energii, możliwe będą kontrolowane wyłączenia sieci wysokiego napięcia tak, aby zminimalizować skutki burzy. Ponadto Wielka Brytania wspólnie z USA zamierzają stworzyć system wczesnego ostrzegania przed nadejściem burzy magnetycznej. Najprawdopodobniej Słońce w ciągu około 2 lat osiągnie szczyt aktywności, jednak pierwszy z wybuchów, który rozpocznie burze może nastąpić w każdej chwili.
Wszyscy Polacy to hołota Z holenderskich statystyk, do których dotarła „Gazeta Wyborcza” wynika, że imigranci z Polski przebywający w Holandii stają się częstszym celem ataków na tamtejszych forach internetowych niż, jeszcze do niedawna, krytykowani tam muzułmanie. Wielu Polaków rozważa wyjazd do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Norwegii, gdzie stosunek do imigrantów jest bardziej przychylny.
P
olen zijn tuig. Allemaal! („Polacy to hołota. Wszyscy!”), to najczęściej pojawiająca się opinia dotycząca naszych rodaków. Nie ma wątpliwości, że jest to skutek antyimigranckiej kampanii rozpętanej przez Partię Wolności Gerta Wildersa, która buduje swoją popularność na ksenofobii i rasizmie, obwiniając za wszystko co złe, cudzoziemców. Jak informuje „Gazeta
Wyborcza”, ambasada RP w Hadze, przyjmuje coraz więcej skarg od Polaków, którzy doświadczają dyskryminacji oraz rasistowskich ataków w miejscu pracy, ale też w klubach, na ulicach. Rzecznik ambasady Janusz Wołosz, przytacza jedno z ostatnich zgłoszeń, kiedy to młoda kobieta poskarżyła się, że nie wpuszczono ją na dyskotekę ponieważ była Polką. Podobnych skarg było ponad 30 i jak stwierdził rzecznik, tylko nieliczni Polacy doświadczający rasistowskich ataków, zgłaszają je w ambasadzie, bądź instytucjach, których zadaniem jest reagowanie na przejawy rasizmu i ksenofobii. Kampania skierowana przeciw imigrantom rozpoczęła się w ubiegłym roku, wskutek nacisków ze strony wspomnianej już Partii Wolności, która wspiera obecny rząd Marka Ruttego, optujący za bardziej radykalną polityką imigracyjną. Większych restrykcji domaga się również część społeczeństwa, która od początku była przeciwna integracji w ramach Unii Europejskiej, jak i ta, która taką postawę przyjęła w ciągu kilku ostatnich lat. Polacy zajęli obecnie
miejsce Marokańczyków i Turków, którzy dla holenderskich populistów od lat byli kimś w rodzaju „chłopców do bicia”. Teraz, to Polacy nie chcą się integrować, to oni wyłudzają i przejadają zasiłki. Opinia przeciętnych Holendrów na temat naszych rodaków jest taka: Polacy kojarzą się im z pijaństwem, prowadzeniem pojazdów po spożyciu alkoholu, złym parkowaniem, nieznajomością języka i niechęcią do uczenia się go, nieustannym imprezowaniem, a dodatkowo są hałaśliwi i blokują miejsca pracy Holendrom. Niedawno jeden z tamtejszych polityków nazwał polskich imigrantów „bandą analfabetów”, a radny Hagi, Marnix Norder, około 30-tysięczną społeczność Polaków mieszkającą w stolicy - „polskim tsunami”. Według oficjalnych danych w Holandii mieszka ponad 130 tysięcy Polaków. Większość z nich nie zna języka i wykonuje najprostsze prace, nie wymagające kwalifikacji. Z pozytywnym stosunkiem do Polaków można się spotkać jedynie na południu Holandii, gdzie większość mieszkańców stanowią katolicy. (art)
Oddziaływanie wiatru słonecznego na ziemskie pole magnetyczne. fot. Wikipedia
Zdaniem specjalistów, burza magnetyczna może osiągnąć nawet piątą kategorię. Oznaczałoby to, że byłaby aż pięciokrotnie silniejsza niż ta, która doprowadziła do uszkodzenia sieci energetycznej w Quebecu w marcu 1989 roku. W mieście około sześciu milionów ludzi zostało bez prądu. W sierpniu tego samego roku, inna burza zakłóciła działanie komputerów powodując wstrzymanie handlu na giełdzie w Toronto. (mm)
Nasze weto „Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, że Polska jest jedynym krajem, który nie zaakceptował dobrego kompromisu, mogącego uczynić z Europy niskoemisyjną gospodarkę” - powiedział brytyjski minister energii Chris Huhne. Polska jako jedyny kraj zablokowała konkluzje ostatniej rady ministrów środowiska w sprawie ścieżki obniżania emisji CO2 w UE do 2050 roku. Kompromis ten powstał na podstawie dokumentu Komisji Europejskiej. Zakładał on zmniejszenie emisji CO2 o 25 procent do 2020 roku, o 40 procent w 2030 roku i 60 procent w roku 2040 tak, aby w 2050 roku dojść do 80 procent. Andrzej Kraszewski, polski minister środowiska, powiedział po głosowaniu Reutersowi, że potrzebujemy większej solidarności w UE, że ścieżka obniżania emisji CO2 do 2050 roku powinna uwzględniać skutki dla poszczególnych krajów. Jedyny cel, jaki założyła sobie Unia to redukcja emisji o 20 procent do 2020 roku. Polsce nie udało się jednak pozyskać sojuszników, co źle wróży na przyszłość. „Wszyscy byli gotowi się zgodzić - 26 krajów członkowskich, nawet Włochy, ale Polska to zablokowała” - skarżył się dziennikarzom Huhne. Polskie weto oznacza, że konkluzje nie będą dokumentem całej Unii Europejskiej, a jedynie propozycją prezydencji węgierskiej i 26 pozostałych krajów członkowskich. (emi)
THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk | PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 26.06.2011.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
3
Wiadomości
D
zieje się coś nietypowego. Od pewnego czasu tradycyjnie pro-imigracyjni labourzyści biją się w piersi, że popełnili błąd, prowadząc liberalną politykę imigracyjną, rządzący konserwatyści otwarcie ich za to krytykują, ale to właśnie za ich rządów po chwilowym spadku, liczba imigrantów w UK zaczęła rosnąć. I nie pomaga w tym nawet, wdrażanie restrykcyjnego programu, mającego na celu znaczne ograniczenie tego zjawiska, nawet o połowę. Od początku ubiegłego roku, do września, przyjechało do Wielkiej Brytanii prawie 600 tysięcy obcokrajowców, a w tym samym czasie wyemigrowało około 350 tysięcy, czyli Wyspom przybyło około 250 tysięcy nowych mieszkańców. To aż o 100 tysięcy więcej niż w roku poprzednim. Większość przybyszów osiedlających się na Wyspach, pochodzi z krajów, które znalazły się w Unii Europejskiej po 2004 roku i stamtąd głównie przybywa ich w dalszym ciągu. Wśród nich są także nasi rodacy. Po ujemnym bilansie, kiedy to liczba wracających do Polski była wyższa, niż przyjeżdżających na Wyspy, nadeszła tendencja odwrotna - w ubiegłym roku przyjechały do UK 43 tysiące obywateli Kraju nad Wisłą, a wyjechało niespełna 20 tysięcy. Warto zauważyć przy tym, że takie liczenie jest dość zawodne, bo jak REKLAMA
Wyleczeni z Polski
Brytyjczycy znów mają powód do zmartwienia, bo po chwilowym spadku, imigrantów znów zaczęło przybywać. Mówi się nawet, że skala powrotów na Wyspy przyjęła poziom niekontrolowany. Wśród „sprawców” tego zjawiska, wymienia się również Polaków.
sprawdzić, czy ktoś wyjechał na krótko, na dłużej czy na stałe? Nic dziwnego, że minister stanu w brytyjskim MSW, Damian Green pokrzykuje, że rząd zamierza wprowadzić radykalne zmiany, bo napływ imigrantów jest obecnie poza kontrolą. W tym miejscu musimy, cofnąć się do roku 2008, kiedy to „Polska rosła w siłę” i premier Donald Tusk zapowiadał „II Irlandię”. Wówczas, wielu polskich imigrantów podjęło decyzję o powrocie do kraju ojczystego. Wszyscy pamiętamy, jak w wielu brytyjskich mediach pojawiły się artykuły, w których wyrażano obawy, że odpływ Polaków wręcz pogrąży brytyjską gospodarkę. W gazetach przytaczono wypowiedzi zafrasowanych farmerów, właścicieli firm budowlanych, sieci hotelowych, handlowych i gastronomicznych. Na szczęście dla nich i dla Polski, która rzeczywiście stała się „II Irlandią” (tyle, że już w niezbyt dobrym tego słowa znaczeniu), do exodusu w po-
wrotną stronę nie doszło. Niemniej jednak, kilkadziesiąt tysięcy Polaków opuściło Wielką Brytanię i nie zamierzało wracać. Wśród nich znaleźli się Monika i Paweł Skoczylasowie, którzy przyjechali na Wyspy w 2004, a wyjechali w 2008 roku. Od niedawna znów mieszkają w Londynie. - Wyglądało to wszystko bardzo dobrze, zarobki co prawda znacznie niższe niż w Anglii, ale jak na Polskę całkiem przyzwoite. Poza tym tęskniliśmy za ojczyzną, za bliskimi i powtarzaliśmy sobie za każdym razem, że kiedy tylko nadarzy się okazja, to wrócimy - mówi Paweł z zawodu programista komputerowy. Wrócili, ale okazało się, że proponowane Pawłowi stanowisko, na miejscu w Polsce, znacznie różniło się od tego, które otrzymał będąc jeszcze w UK. Z pracą dla żony było podobnie - zamiast całego etatu, tylko pół. Później przyszedł ogólnoświatowy kryzys, z którego podobno Polska wyszła obronną ręką. Kraj mo-
Od początku ubiegłego roku, do września, przyjechało do Wielkiej Brytanii prawie 600 tysięcy obcokrajowców, a w tym samym czasie wyemigrowało około 350 tysięcy, czyli Wyspom przybyło około 250 tysięcy nowych mieszkańców. że i tak, ale nie Skoczylasowie. Paweł stracił pracę - padł ofiarą redukcji, znalazł, nawet dość szybko nową, ale z płacą o dwa tysiące niższą, bo nie miał certyfikatów z wyższej uczelni. - Miałem jedynie papiery z brytyj-
skiej firmy potwierdzające moje kwalifikacje. Wyższej uczelni nie kończyłem. W Anglii poszedłem pracować prosto z ulicy. Zapytano mnie, co potrafię, sprawdzili mnie i zatrudnili, a później awansowali, o uczelnię nikt mnie nie pytał. Wytrzymali do wiosny 2010 roku. Paweł na wszelki wypadek miał cały czas kontakt ze starą firmą w UK. Kiedy zadzwonił do nich, że zamierza wracać, dowiedział się, że w każdej chwili może to zrobić i otrzymać pracę na tych samych warunkach, co wcześniej. - Nie zastanawiałem się ani chwili. Wyleczyłem się z Polski, z tego odwiecznego bałaganu i w życiu, i w polityce, krzywych chodników, lekceważenia ludzi i biedy, arogancji urzędników i biurokracji, i tego przerażającego smutku wyzierającego zewsząd - podsumował Paweł. Jednak nie wszyscy powracający mają tyle szczęścia, bo o dobrą pracę po powrocie jest znacznie trudniej niż wtedy, kiedy przyjeżdżało się na Wyspy po raz pierwszy, po 2004 roku. Marcin Durlej, który właśnie „wyre-emigrował” z Polski, jest zadowolony. Na razie pracuje na myjni za 180-200 funtów tygodniowo, ale wierzy, że niebawem znów wróci na budowę i zarobi dwa tysiące funtów na miesiąc. Do Polski wracać nie zamierza, też się wyleczył. Jak wielu innych… Piotr Wójtowicz
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
4
NASZE SPRAWY
Owsiak w Londynie
Kątem oka Palikota
Wrocław Stolicą Europejskiej Kultury w 2016 roku
N
a dwa dni przed rozstrzygnięciem konkursu o to, które polskie miasto będzie Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku, minister kultury Bogdan Zdrojewski ogłosił, że dodatkowe środki z podziału funduszy europejskich otrzyma właśnie między innymi Wrocław. Miasto, z którego minister pochodzi, z którego będzie kandydował w najbliższych wyborach do parlamentu, w którym był prezydentem. I miasto, które walczy o tę nagrodę! I to w sytuacji, gdy to minister właśnie rekomendował sześciu członków - na trzynastu - do składu komisji jurorskiej. Ile trzeba popełnić gaf i różnych niezręczności tudzież, ile trzeba przekrętów i zwykłego „kręcenia lodów” w Kraju nad Wisłą, aby być zwolnionym z funkcji? Minister wprawdzie spadł ze schodów, ale to na imprezie po oblewaniu zwycięstwa Wrocławia, a nie z drabiny kariery politycznej. Współczujemy mu po ludzku, ale to przecież nie powinno go chronić przed polityczną karą. Czym bowiem było umieszczenie przez profesor Gilowską swojego syna Pawła na pierwszym miejscu listy lubelskiej sześć lat temu, za co wyle-
W ubiegłym tygodniu, na Przystanku Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Londynie, zatrzymał się nie kto inny, jak sam Jerzy Owsiak…
P
rzyjechał on do stolicy Albionu nie tylko po to, by wesprzeć organizatorów corocznych zbiórek pieniężnych w ramach WOŚP, lecz również wspomóc rozpropagowanie tej idei wśród wszystkich mieszkańców Wysp. Wizyta doszła do skutku dzięki sztabom WOŚP z całej Anglii oraz organizacjom - Polish Success Centre, Poezja Londyn i Fundacji Młodej Polonii. W ramach londyńskiego Przystanku WOŚP, który od ubiegłego tygodnia ma już charakter polsko-brytyjski, w Galerii POSK otwarto wystawę, na której zaprezentowano zbiór pamiątek przywiezionych z Polski, związanych z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Odbyły się również koncerty, w których wystąpili artyści polonijni - Emiliyah, Sabio Janiak, Marta Carollon, Agata Rozumek, zespół Enej, Kalakuta, Gary Moveout. Organizatorzy nie mają wątpliwości, że dzięki Polsko-Brytyjskiemu Przystankowi w Londynie, XX finał WOŚP w styczniu przyszłego roku będzie niepowtarzalny, całkowicie różniący się od poprzednich. WOŚP, o czym w zasadzie przypominać nie trzeba, to seria koncertów, podczas których odbywa się zbiórka pieniędzy na rzecz pomocy dzieciom. W ciągu 19 lat istnienia zebrano pieniądze, które pozwoliły na zakup sprzętu medycznego o wartości 160 milionów dolarów. Chyba nie ma w Polsce osoby, która nie ma w swo-
ciała z PO, w porównaniu z cudami „Zeliga” Zdrojewskiego? A była przecież, jak mówił wówczas premier, siostrą najbliższą mu politycznie, najdroższą sercu! Ale kto łamie zasady przyzwoitości, ten niestety wylatuje z Platformy - tak grzmiał wówczas premier. Gdzie dziś trąby jerychońskie Donalda Tuska? Dlaczego tylko popiskują, a nie grzmią? Konkurs o stolicę kultury to jednakże nie tylko kwestia przekrętów ministra, ale także sprawa rozumienia przez szefów polskich miast kultury, jako mechanizmu rozwoju. Bardzo słabe prezentacje takich miast, jak Warszawa, Gdańsk czy Katowice to naprawdę przerażające. Jeśli w miejscach, o tak gigantycznym potencjale nie ma żadnego myślenia strategicznego, to jak wierzyć w powstanie polskiego Tate Gallery czy Kunstlager? Na przykładzie tego konkursu widać, jak ogromny jest jeszcze dystans do Zachodu! Przestrzeń publiczna, urbanistyka, jakość dostępu do kultury, rola kultury w codziennym życiu samorządów, to szczególnie trafne kryteria oceny cywilizacyjnego postępu i one wypadają tak blado, jak twarz ministra w szpitalu. Janusz Palikot
fot. Archiwum prywatne
„Śniadanie emigranta” - autor Witold Saramowicz
Kreska satyry
REKLAMA
Firma Catrina ltd oferuje: transport z i do Polski przeprowadzki -
tel. 012 37 476 030 www.catrinatrans.co.uk tel.012 01271324240 37 238 086 www.catrinatrans.co.uk
im gronie znajomych, korzystających z tych urządzeń. Pomysłodawcą i motorem napędowym przedsięwzięcia jest Jurek Owsiak. Podkreśla on, że „pieniądze zbiera się nie tylko tam, gdzie są kłopoty, lecz tam, gdzie ludzie umieją się dzielić”. I takim krajem jest Polska i tę wartość głosi Jurek. Dziś jesteśmy wolnym krajem i na pytanie „jak umiemy korzystać z tej wolności”, odpowiedź WOŚP brzmi: „Staramy się połączyć ludzi w jednym celu. Oprócz wartości materialnych, może tą większą jest solidarność ludzka na całym świecie”. Jurek Owsiak nie ma ambicji politycznych. Nie próbuje też spieniężyć swojej popularności, wykorzystać sposobności na zarobienie pieniędzy. Mając wpływ na to, u jakiego producenta jest kupowany sprzęt medyczny, mógłby przecież otworzyć np. fabrykę inkubatorów. Jedna transakcja zmieniłaby go w majętnego człowieka jednak, jak często powtarza, „największą wartością jest to, że jesteśmy tu razem”. I to jest najistotniejsze. Należy również pamiętać, że pieniądze wydane na zakup biletów, przeznaczone są na rzecz zakupu sprzętu dla dzieci - koncert jest darmowy. Bycie razem jest bezcenne, więc i tak nie moglibyśmy za to zapłacić. Jak uda się poszerzyć znaczenie słowa solidarność? Czy następny finał WOŚP eksploduje z podobną siłą na Wyspach, jak w Polsce? Jurek Owsiak odpowiada - „miejcie marzenia”. Adam Siemieńczyk
Słówko o… Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to charytatywna fundacja, która założona została w Polsce w 1992 roku. W ciągu dwudziestu lat zdobyła status największej, najefektywniejszej oraz najbardziej zaufanej. Działalność organizacji polega na niesieniu pomocy przede wszystkim dzieciom w zakresie ochrony, ratowania oraz promocji zdrowia. Raz do roku w całej Polsce WOŚP organizuje Finał, podczas którego dokonywana jest zbiórka pieniędzy przeznaczonych na konkretny cel medyczny. Wydarzenie to bogate jest w wiele atrakcji artystycznych i społecznych. Uczestniczą w nim miliony Polaków oraz tysiące wolontariuszy. Do tej pory zebrane fundusze przeznaczone zostały głównie dla: - kardiochirurgii dziecięcej, - ratowania życia dzieci poszkodowanych w wypadkach, - ratowania życia niemowląt i dzieci młodszych, - ratowania życia dzieci z chorobami nerek, - ratowania życia dzieci z wadami wrodzonymi, - nowoczesnych metod diagnostyki i leczenia w neonatologii i pediatrii. Fundacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy uratowała życie około 3 milionom dzieci. Posiada pięć niezwykłych programów medycznych w Polsce: - narodowy program wczesnej diagnostyki onkologicznej dzieci, - program powszechnych przesiewowych badań słuchu u noworodków, - program leczenia i zapobiegania retinopatii wcześniaków, - program nieinwazyjnego wspomagania oddychania u noworodków Infant Flow, - program leczenia dzieci osobistymi pompami insulinowymi.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
5
z terenu...
Autorzy projektu Muzeum Migracji wspólnie z dziennikiem „The Guardian” organizują konkurs pod hasłem „100 Images of migration”. Organizatorom zależy na tym, by jak najliczniejsza rzesza ludzi, szczególnie młodych, mających silny związek z migracją wzięła w tym konkursie udział. Ponieważ określenie „migracja” jest bardzo pojemne, więc tym samym tematyka jest bardzo rozległa. Zatem do konkursu kwalifikują się wszystkie prace związane z tematyką imigracyjną - mogą to być fotografie z podróży do kraju przeznaczenia, lub poprzedzające tę podróż, z przekraczanych granic, mogą to być członkowie rodziny, którzy zamieszkali w Wielkiej Brytanii, fotokopie dokumentów rodzinnych, fotografie współczesne lub historyczne, dotyczące imigracji dobrowolnej lub przymusowej. Do każdej pracy należy dołączyć krótki opis - co przedstawia i czym jest dla autora. Chodzi o to, by zdjęcie oraz opis opowiadały jakąś historię. Długość nie ma znaczenia. Wszystkie techniki i gatunki fotografii są akceptowane - od zdjęć i obrazów po kolaże. Termin nadsyłania zgłoszeń mija 15 lipca. Prace należy przesyłać za pośrednictwem strony: www.migrationmuseum.org
REKLAMA
Rywalizacja pod koszem W środę, 22 czerwca ruszyły Finały Play-Off Wakacyjnej Ligi Koszykówki BBSCL organizowanej przez JW Sport SPALDING.
D
rużyny rozgrywają swoje mecze w City Academy Sports Centre, rywalizując w pierwszej rundzie w systemie „każdy z każdym”. Rozgrywkom towarzyszyło spore zainteresowanie zawodników i kibiców, którzy mieli możliwość dopingowania swojej drużyny podczas fazy grupowej. W Summer Basketball League uczestniczą zespoły nie tylko z Bristolu, ale także z Bath czy Swindon, co świadczy o szerokiej promocji tej imprezy. Poziom rozgrywek jest zróżnicowany. Jedni zawodnicy uprawiają ten sport od 15 lat i ocierali się o reprezentację juniorską swojego kraju, zaś inni traktują basket, jako hobby, grając raz w tygodniu w czasie wolnym po pracy lub szkole. Kadry zespołów po części opierają się o graczy z krajów, gdzie koszykówka jest bardzo popularnym sportem (Polska, Rumunia, Hiszpania, Litwa, USA, Słowacja, Grecja, Włochy). W fazie Finałowej Play-Off, w środę o godzinie 19:00 spotkały się drużyny Bath Bulls i Bristol Braves. Spotkanie zakończyło się wynikiem 27:35 na korzyść Braves. Godzinę później na parkiet wybiegły ekipy Bristol Eagles i Swindon Shock. Po bardzo wyrównanym spotkaniu Swindon wygrało 39:31. Zarówno Bristol Braves, jak i Swindon Shock w klasyfikacji
Play-Off odnotowują stan 2:0 na swoją korzyść. „Koszykówka w Wielkiej Brytanii nie jest zbyt popularnym sportem i nie ma, co ukrywać,
że młodzież w większości wybiera inne dyscypliny takie, jak piłka nożna czy krykiet, w których są o wiele większe pieniądze. Aby wypromować ten sport potrzeba wielu akcji takich właśnie, jak przedsięwzięcie Jacka Waszaka i Piotrka Floreckiego z JW Sport Spalding” - mówili uczestnicy środowych rozgrywek. Jeśli jesteś zainteresowany rozwojem basketu na Wyspach, odwiedź stronę www.jwsport.co.uk. kiedy: 29 czerwca gdzie: City Academy Sports Centre Russell Town Avenue Bristol, Avon BS5 9JH
fot. Archiwum BBSCL - Wojciech Nowak
Konkurs Migration Museum i „Guardiana”
REKLAMA
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
6
Kryminałki
KTOKOLWIEK WIDZIAŁ SEBASTIAN BĘBEN 24 lata Wzrost: 180 cm Oczy: brązowe Ostatnie miejsce pobytu: Wielka Brytania Pan Sebastian zaginął w czerwcu 2006 roku.
ROBERT BANASZYŃSKI 41 lat Wzrost: 180 cm Oczy: piwne Ostatnie miejsce pobytu: Northampton Pan Robert zaginął 17 stycznia 2007 roku.
ANDRZEJ NOWAK 55 lata Wzrost: 185 cm Oczy: niebieskie Ostatnie miejsce pobytu: Londyn Pan Andrzej zaginął 16 marca 2008 roku.
Związał, zakneblował i zostawił Polski włamywacz, który związał rencistkę i zostawił ją, aby zamarzła na śmierć w jej własnym domu, został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci.
K
uba Długosz, znany również jako Piotr Bogucki przybył do Wielkiej Brytanii w 2007 roku. Jak wykazało późniejsze śledztwo, 33-latek był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania za ucieczkę z polskiego więzienia, w którym odbywał jeden ze swoich wyroków. Do zdarzenia doszło 27 listopada 2008 roku. Polak włamał się do wartej milion funtów posiadłości należącej do 83-letniej Eveline Kelmenson. Przebywającą akurat w tym czasie w domu przy Stamford Hill w Londynie kobietę żydowskiego pochodzenia Długosz najpierw związał i zakneblował przy użyciu mocnej taśmy samoprzylepnej, a później zostawił w jednej z sypialni na pierwszym piętrze, na podłodze pomiędzy dwoma pojedynczymi łóżkami. Ponieważ Kelmenson ubrana była w koszulę nocną, nie mogąc wyzwolić się z więzów, ani w jakikolwiek sposób wezwać pomoc, zmarła na skutek hipotermii kilka dni później. Sekcja zwłok kobiety nie wykazała żadnych innych przyczyn zgonu. Ciało żyjącej samotnie po śmierci brata i siostry starej panny odnalazła policja pięć tygodni po włamaniu, 1 stycznia 2009 roku, zaalarmowana przez jedną z nielicznych już krewnych staruszki. Siostrzenica Eveline była bardzo zaniepokojona brakiem kontaktu ze swoją ciotką. Podobno staruszka już od dłuższego czasu żaliła się swoim bliskim i sąsiadom, że często jej dom staje się łatwym celem dla rabusiów, penetrujących pomieszczenia w poszukiwaniu kosztowności, ale nie dawano wiary jej słowom. Kelmenson przed pójściem na
DARIUSZ SĘDROWICZ
Wiadomości o zaginionych prosimy przekazywać do Fundacji ITAKA tel: 0048/226547070, itaka@itaka.org.pl, www.zaginieni.pl. REKLAMA
atak na Eveline Kelmenson. Długosz został wypuszczony warunkowo na wolność 29 grudnia 2004 roku. Tego samego dnia, Polak okradł matkę swojej dziewczyny i wówczas do pozostałego wyroku polski wymiar sprawiedliwości dodał mu trzy i pół roku więzienia. Kiedy w jeden z weekendów 2007 roku, Długosz otrzymał przepustkę, już z niej nie wrócił i uciekł na Wyspy Brytyjskie. W październiku 2008 roku Polak włamał się do Sharon’s Bakery, piekarenki znajdującej się blisko stacji metra Manor House i rzut kamieniem od domu Kelmenson - jego późniejszej ofiary. Wtedy to właśnie od jego gumowej rękawiczki oderwał się kawałek, dzięki któremu możliwa była identyfikacja DNA Długosza na innych miejscach zbrodni. Po raz pierwszy uwagę funkcjonariuszy Metropolitan Police Długosz i Wyrostek przykuli 9 listopada 2008 roku, kiedy to usiłowali włamać się do jednego z domów na Ilford, również zamieszkanego przez starszą panią. 13 listopada tego samego roku, Długosza
aresztowano ponownie za próbę wyważenia drzwi na Tottenham z innym mężczyzną. Został jednak wypuszczony na wolność. *** Po blisko dwutygodniowym procesie w Old Bailey 33-letni Kuba Długosz został skazany na karę pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci, włamanie oraz kradzież. Jego pomocnik 26-letni Szymon Wyrostek niebawem ponownie zasiądzie na ławie oskarżonych, gdyż sędzia Gerald Gordon nie był w stanie, w jego przypadku wydać wyroku w oparciu o takie same oskarżenia co w sprawie Długosza. Wyrostek, urodzony w Słupsku również był dwukrotnie aresztowany - za zakłócanie porządku publicznego niedaleko domu Kelmenson na trzy dni przed włamaniem oraz skazany za włamanie do domu mężczyzny zamieszkałego w Waltham Abbey w hrabstwie Essex w lipcu 2008 roku. (kg)
Matka ginie od noża
24 lata Wzrost: 175 cm Oczy: brązowe Ostatnie miejsce pobytu: Wielka Brytania
Pan Dariusz zaginął 20 grudnia 2006 roku.
emeryturę pracowała jako sekretarka. Była także potomkinią rosyjskich emigrantów, którzy przybyli na Wyspy pod koniec XIX wieku. Podczas gdy staruszka leżała bezbronna w jednej z pięciu sypialni swojego domu, Długosz przeszukiwał pomieszczenia w celu znalezienia wartościowych rzeczy. Jak poinformowali funkcjonariusze z Metropolitan Police, w posiadaniu Polaka na pewno znalazła się obrączka matki Kelmenson oraz złoty łańcuszek, który mężczyzna zerwał z szyi kobiety. Długosz uciekł przez piwnicę wraz ze swoim kolegąpomocnikiem 26-letnim Szymonem Wyrostkiem. Identyfikacja Długosza była możliwa dzięki śladom DNA pozostawionym przez Polaka na jednej z klamek domu przy Stamford Hill. Po wprowadzeniu próbki do policyjnej bazy danych okazało się, że sprawcą napaści i śmierci Kelmenson była osoba, którą już dwukrotnie zatrzymywano za kradzieże na terenie Londynu. Podczas jednego z wcześniejszych włamań, na swoje nieszczęście Długosz zostawił kawałek lateksowej rękawiczki. Jedynym zaniedbaniem śledczych prowadzących sprawę Polaka było nie sprawdzenie jego danych osobowych i potencjalnych przestępstw, których aresztowany mógł dokonać w Polsce. Okazało się bowiem, że 33-latek ma na swoim koncie wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności za dwa włamania dokonane w listopadzie 2000 roku na terenie jego rodzinnego miasta, Białegostoku. W obu przypadkach przestępstwa te miały niemalże podobny przebieg, co
W związku ze sprawą morderstwa matki dwójki dzieci w Perth, aresztowany został 38-letni mężczyzna, najprawdopodobniej Polak.
K
obieta zginęła zasztyletowana we własnym domu, podczas gdy dwójka jej dzieci w wieku pięciu i dwóch lat kuliła się w pokoju obok. Zamordowana to 28-letnia Aleksandra Korkus pochodzą-
ca z Mikołowa koło Katowic. W czwartek, 23 czerwca około godziny 20:30 lokalna policja odebrała wezwanie do mieszkania na Firbank Road. Zadzwonili zaalarmowani hałasem sąsiedzi zamordowanej Polki. Po przybyciu na miejsce zdarzenia, funkcjonariusze zobaczyli konającą kobietę w jednym oraz jej przerażone dzieci w drugim pokoju. Malcy zostali natychmiast wyprowadze-
ni z domu. Byli już w piżamach, a do ich matki wezwano karetkę. Kobieta została odwieziona do Ninewells Hospital w Dundee, ale zmarła krótko po dotarciu do szpitala. Jej dom został zabezpieczony i prowadzone są w nim stosowne czynności śledcze. Mieszkańcy dzielnicy Letham są w szoku. „Widziałem ją wiezioną przez dwóch medyków. Jedna strona jej twarzy była całkowicie pok-
ryta krwią. To było przerażające” - relacjonował 61-letni sąsiad Aleksandry, Bill McMillan. Jak powiedział rzecznik prasowy komendy w Perth, szczegóły zbrodni oraz dane aresztowanego mężczyzny nie zostaną podane do publicznej wiadomości dopóki, dopóty tożsamość ofiary nie zostanie całkowicie potwierdzona i o jej śmierci nie zostaną powiadomieni jej najbliźsi krewni. (mn)
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
7
Wywiad
Nasza codzienność, a niepełnosprawni Jeszcze nie tak dawno, dopiero co przekonaliśmy się o możliwościach pisarskich Elli Porawskiej, która opublikowała książkę „Nadążyć za sobą”, opowiadającą historię choroby jej syna Łukasza, a tu mama niepełnosprawnego chłopca sprawiła nam kolejną niespodziankę wydając swoją drugą pozycję, „Niepełnosprawność w naszej codzienności”. Czy to powodzenie pierwszej książki sprawiło, że chciałaś napisać kolejną? - Nie czekałam na sukces, aby podjąć decyzję o napisaniu kolejnej książki. Jest ona uzupełnieniem tej pierwszej. Chciałam jeszcze głębiej poruszyć sprawę osób niepełnosprawnych w naszym życiu. Odkrywasz zupełnie nową gałąź tematyczną wśród polskich książek, co motywuje cię do otwarcia się właśnie na ten temat tabu? - Temat zrodził się wraz z przyjściem na świat mojego syna. Otworzenie się na te sprawy trwało lata, przez które zdobywałam wiedzę i doświadczenie, ale potrzebowałam również czasu, aby przełamać w sobie żal i poczucie smutku z tego, co się stało w moim życiu. Największą motywacją jest praca włożona w rehabilitację mojego syna i jego postępy. REKLAMA
Zatem pisanie książek jest twoją pasją czy zapotrzebowaniem duszy? - I jednym i drugim. Nazwałabym to nawet ukojeniem duszy. Poprzez przekazywanie własnych doświadczeń, wyzwalam w sobie wewnętrzną, pewnego rodzaju radość, że mogę pomóc innym. Ukazywanie siły do walki, charakteru i podkreślanie, że o każdą nawet najmniejszą istotę ludzką trzeba zawsze walczyć dodaje mi mocy. A skoro mowa już o pasji, to przecież słowa są wyrazem myśli i tylko one trafiają, docierają w najdalsze zakątki człowieka.
z kalectwem, nie usprawiedliwia świata, ale stawia wyzwanie, aby zarówno dzieci i osoby dorosłe niepełnosprawne otrzymały pełne prawa i cieszyły się szacunkiem innych. To powieść otwarta na świat i jego wyzwania, jest ogniem, którego nie da się zgasić. „Nadążyć za sobą” stała się bestselerem. Można zatem przypuszczać, że i druga powieść doczeka się dodruku. Czy planujesz trasę promocyjną książki na Wyspach? - Myślę, iż jest to wykonalne, ale zależy od mojego agenta i ułożenia całego programu promocji. A powinnam?
Twoja ostatnia książka jest poradnikiem czy raczej opowiadaniem z życia wziętym? - Na pewno jest typem poradnika, ale także życiowym przekazem i pewnym podejściem do spraw osób niepełnosprawnych w nieograniczonej wymowie myśli. W bezpośredniej styczności
Jak najbardziej. A właśnie, twój 12-letni syn Łukasz wydał swoje opowiadania w formie bajki. Miałaś na niego wpływ? - Pewnie i tak, i nie. Łukasz sam zaczął pisanie wierszy i krótkich opowiadań już w szkole podstawowej, natomiast później przerodziło się to w pisanie pod wzglę-
dem bajek i przygodowych historii. Jako dziecko niepełnosprawne poszukiwał czegoś, w czym mógłby się sprawdzić i myślę, że właśnie w pisaniu odkrył ten brak ograniczeń w wyrażaniu swoich myśli i dlatego jest to jednym z jego ulubionych zajęć. Na koniec, plany na najbliższe trzy miesiące… - Pomijając wypoczynek, po wakacjach zamierzam wydać moją kolejną książkę pod tytułem „Poza głębią dźwięków”. Delfiny i ich uzdrawiająca moc, to także temat powiązany z niepełnosprawnością. Zamysł polega na tym, aby przekazać informację, że muzyka delfinów jest dla każdego, pomaga w relaksie, koncentracji… a także uświadamia, iż każdy potrzebuje zwolnić w swoim życiu choć na chwilę, aby poczuć, że naprawdę żyje i że nie jest sam jako człowiek na tej planecie. Rozmawiał: Tomasz Dyl
Uwaga konkurs! Z przyjemnością informujemy, że trzy egzemplarze książeczki „Mój tydzień jako kot”, autorstwa 12-letniego Łukasza Porawskiego wędrują do rąk pani Ewy z Rochdale, pana Tadeusza z Londynu oraz pana Jakuba z Bristolu. Gratulujemy! To jednak jeszcze nie koniec, bowiem tym razem mamy do rozdania trzy egzemplarze książki Elli Porawskiej „Niepełnosprawność w naszej codzienności”. Wystarczy wysłać do nas esemesa pod numer 07846062331, w treści wpisując tytuł drugiej książki autorki wywiadu. Prosimy także, aby w treści wiadomości zawarte zostało imię, nazwisko oraz pełen adres z kodem pocztowym, nadsyłającego wiadomość. Powodzenia!
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
8
PEWNIE, ŻE MOŻESZ
Różnica, która stanowi różnicę „Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce”, „czuję się beznadziejnie”, „mam depresję”… Za tymi często słyszanymi stwierdzeniami idą określone stany i emocje. A tak naprawdę ludzie nie robią czegoś dlatego, że mają takie, czy inne na ten temat przekonania. Tylko dlatego, że tak czują. Agnieszka Major
A
by skutecznie działać musimy znajdować się w odpowiednim do sytuacji stanie. Niekiedy potrzebujemy być bardziej kreatywni, bardziej pewni siebie bądź otwarci na nowe rozwiązania. Czy wiesz, że każdy pożądany w danej chwili stan, możemy w sposób szybki i łatwy w sobie wzbudzić? Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek obudzić się rano i stwierdzić, że nic ci się nie chce, nie masz ochoty na nic i wszystko co robisz nie ma najmniejszego sensu? Do tego na zewnątrz jest brzydko, pochmurnie, pada deszcz i jest zimno. I żeby tego było mało wstałeś lewą nogą i wiedziałeś, że dzień będzie wypełniony samymi porażkami. Na dowód tego nawet kawa się skończyła i nie możesz spokojnie napić się przed wyjściem do pracy. Idziesz do pracy w złym humorze i wszyscy przechodnie cię potrącają, co jakiś czas nawet REKLAMA
ciebie przeklinając. Co robisz? Nic. Wkurzając się jeszcze bardziej czekasz aż dzień dobiegnie końca. Innego dnia wstajesz i czujesz się doskonale, pomimo brzydkiej pogody, ogromu czekającej cię pracy i braku w domu twojej ulubionej kawy. W drodze do pracy nie przeszkadzają ci potrącający cię od czasu do czasu przechodnie, mruczący pod nosem jakieś wyzwiska pod twoim adresem. Jesteś zadowolony i gotowy, aby stawić czoło życiu. Co się zmieniło w obu tych scenariuszach? Tak naprawdę niewiele. Tylko twój stan. Uniwersalna jedność Umysł i ciało stanowią jeden system i wywierają na siebie wzajemnie wpływ. Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, dlaczego lekarze nie chorują? Szczególnie ci, którzy na co dzień w swojej pracy stykają się z pacjentami zakaźnie chorymi. Jak zabezpieczają się przed ewentualną chorobą? Jak to się dzieje, że przebywając w jednym pomieszczeniu z osobą chorą na
grypę, jedna osoba zachoruje, a druga nie? Oczywiście powiesz, że na powyższe pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zgodzę się z tobą, zwracając ci uwagę, że na stan naszej fizjologii bezpośredni wpływ ma stan umysłu. Weźmy przykład dwóch pacjentów chorych na nowotwór. Dwóch pacjentów o tej samej kondycji zdrowotnej, takich samych prognozach. Jeden umiera po tygodniu od diagnozy, a drugi w ciągu kilku miesięcy odzyskuje pełnię zdrowia. O takich przypadkach mówi się jako spontanicznej remisji, niemalże o cudzie. Często pracuję z osobami chorymi na tzw. nieuleczalne choroby i na 10 przypadków rejestruję osiem cudów. Niezły wynik, prawda? Nic w tym jednak niesamowitego. Wystarczy zrozumieć, jak nasz umysł wpływa na nasze ciało i na odwrót. Zmieniając jakikolwiek element, wpływamy na całą resztę. Ćwiczenie praktyczne Przyjrzyj się sobie, jak wykonujesz czynności, które wprowadzają cię
w doskonały nastrój. Jak się wtedy zachowujesz? Jakie odczuwasz emocje? Jaką przyjmujesz wtedy postawę ciała? W jaki sposób oddychasz? Jaki jest rytm twojego oddechu? Te doświadczenia porównaj z doświadczeniami, jakie masz, kiedy wykonujesz czynność, która cię nudzi lub denerwuje, generalnie wzbudza twoje negatywne uczucia. Obserwujesz różnice? Doskonale!
czy też nie. Zaskakuje nas niejednokrotnie postawa niektórych ludzi mających narzędzia do zmiany. Oni nie robią nic, aby zmienić swój stan, wolą narzekać, frustrować się i tkwić w przekonaniu, że nic nie da się zrobić. Aby zaszła zmiana trzeba zacząć od czasem wydawałoby się najmniej istotnego elementu jakim jest stan. I to jest dobra wiadomość.
A teraz zrób mały eksperyment. Kiedy znów będziesz wykonywał czynność wzbudzającą w tobie negatywne emocje, wprowadź wzorzec oddychania, jaki masz przy czynności wprowadzającej cię w doskonały nastrój. Co się wtedy zmienia? Dodatkowo możesz zmienić postawę ciała, dopasowując ją do tej z ulubionej czynności. To proste manipulowanie całkowicie zmienia twoją efektywność działania. Zmieniając, którykolwiek z tych elementów wpływasz na inne.
Zachęcam Czytelników do zadawania pytań i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami na adres: aga_major@yahoo.com
Pamiętaj, że to od ciebie zależy, czy robisz coś z przyjemnością
* Autorka jest psychologiem, coachem, certyfikowanym trenerem NLP, a także konsultantem programu NHS „Stop smoking”. Jeśli chcesz skutecznie rzucić palenie zgłoś się do Polskiej Kliniki Rzucenia Palenia przy PPA/Kick it/NLPGate pisząc na info@ nlpgate.co.uk lub dzwoniąc pod numer telefonu 07832376622. Serwis jest darmowy, refundowany przez NHS.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
9
strefa męska
Imperium 24/7
GAME INFO
Aplikacje typu „Farmville”, ze swoimi mikro-transakcjami i koniecznością wciągania siłą znajomych do gry, aby się tylko w niej utrzymać, zasnuły czarnymi chmurami niebo nad światem darmowych gier w sieci.
T
o niezaprzeczalny fakt. Jest jednak pewien promień nadziei, przedzierający się przez nieskomplikowaną krainę, bezrozumnego tandeciarstwa w postaci gry, która swoją premierę będzie miała 16 sierpnia. „Age of Empires Online”… brzmi znajomo, prawda? Najnowsze wcielenie serii, która swoimi korzeniami sięga roku 1997, może poszczycić się trzema wydaniami oraz kilkoma dodatkami i podłożyła fundamenty pod gatunek gier strategicznych czasu rzeczywistego, przenosi wszystko, co najlepsze w swoich poprzedniczkach do sieci i wzbogaca je o możliwość interakcji z innymi graczami. Tryb co-op umożliwi zawarcie unii, dzięki której podbijanie wrogiej krainy będzie odbywało się z większą mocą, a PvP wiadomo - bój na śmierć i życie z innymi graczami. Jednak sama walka to dopiero początek.
Odwieczny konflikt - odwieczni wrogowie. W kwestii wyboru cywilizacji nie ma niespodzianek, możesz grać Grekami lub Egipcjanami. Póki co, nikt nie pisnął słowa o innych, ale wypada mieć nadzieję, że przy potencjalnym sukcesie podobnie, jak w jedynce, w grze pojawią się na przykład Babilończycy, Hetyci czy Asyryjczycy.
Los imperium spoczywa w twoich rękach. Jako władca otrzymasz schedę w postaci stolicy. To w niej będziesz umacniał gospodarkę, rozwijał nowe technologie i podejmował nowe zadania, misje, by powiększać swoje wpływy na terenie Śródziemia. Oczywiście, jak na centrum cywilizacji przystało, w oparciu o gotowe projekty, staniesz się wielkim budowniczym domów, magazynów, baraków i wież strażniczych. Dostaniesz także ludzi, których w specjalnych halach szkolić będziesz na łuczników, kawalerzystów i innych wojaków, inżynierów, rzemieślników i kapłanów. Tak, ci ostatni wcisną się wszędzie, ale ktoś przecież musi leczyć poturbowanych. I pamiętaj, że nawet jeden „uduchowiony” może zmienić całe losy bitwy, zawracając swoją mocą wrogie jednostki, lub przmienić budynki nieprzyjaciela w sojusznicze pun-
kty kontrolne. Transformacja ta nie może się jednak odbyć bez ofiar, bowiem kapłani przypłacają ją własną krwią. Dadzą ci też i chłopów, bo któż nadaje się lepiej do charówki na rzecz wojska, jak nie plebs? Zbiorą jagody, porąbią drewno, a za najmniejszą dobroć odpłacą jeszcze gorliwszą pracą. Zanim jednak zaczniesz wszystkimi pomiatać wiedz, że na samym początku należy ci się tylko oddział zwiadowców, więc może rozsądniej byłoby nauczyć się swoich podwładnych szanować? A jeśli już mowa o szacunku, to w sprawowaniu rządów pomogą ci specjalni doradcy. Bez obaw, Idy Marcowe i noże w plecy to nie ta bajka, bowiem będzie ich tylko czterech i to w dodatku naprawdę użytecznych. Profesor Socrates zredukuje koszta na edukację w
REKLAMA
Przewozy na lotniska Manchester, Liverpool, Bradford, Doncaster,Birmingham, East Midlands i inne porty lotnicze w UK SERWIS 24 GODZ. REZERWACJA ONLINE NA STRONIE WWW.NASZATAXI.CO.UK LUB TELEFONICZNIE 07908026807. KLIENCI PODLEGAJĄ OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH
akademiach i przyśpieszy wlewanie oleju do głowy adeptom nauk, a drwal Thutmose doda na przykład prędkości chłopom przy zbiorach. Graficznie, „Age of Empires Online” przedstawia się przyzwoicie. Dla tych, którzy zjedli zęby na poprzednich częściach, animowano-komiksowy wygląd może na pierwszy rzut oka wzbudzić niesmak. Jednak zamysł autorów gry, aby zmieniając jej oprawę, uczynić ją zabawniejszą i bardziej na luzie, sprawdza się w toku zabawy zwłaszcza, że mogą grać w nią również latorośle od 10 roku życia. Czas przekazywać pałeczkę następnym pokoleniom graczy, a skoro można kształtować ich gusta na klasykach, nie ma nad czym deliberować. W końcu, to ty tu rządzisz! (Llesh)
fot. www.ageofempiresonline.com
Producent: Robot Entertainment (ex), Gas Powered Games Wydawca: Microsoft Game Studios Platforma: Microsoft Windows Data premiery: 16 sierpnia 2011 Gatunek: Real-time strategy MMO Wymagania sprzętowe: 2 GHz CPU, 128MB grafika, 2 GB RAM, 3 GB HDD
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
10
historia
Z przestworzy do kopalni Obchodzona niedawno 92. rocznica wybuchu powstania wielkopolskiego jest dobrą okazją do odkrycia nieznanych epizodów, których bohaterami często bywali prości żołnierze. Jeden z nich w sposób wyjątkowy zapisał się w historii Stacji Lotniczej Poznań-Ławica (die Fligerstation Posen-Lawitz) i nie mniej frapujące były jego dalsze losy już na emigracji.
S
tanisław Brzuszkiewicz, bo o nim mowa urodził się w 1889 roku w Żninie na Pałukach, krainie leżącej w północno-wschodniej Wielkopolsce. Będąc kawalerem, pracował początkowo jako robotnik wykwalifikowany w poznańskich zakładach Hipolita Cegielskiego. „Złota rączka” - jak mawiali o nim poznańscy Niemcy i zaraz dodawali, że „na jego nazwisku można było sobie połamać język”. Odpowiadał więc dumnie: „ale jedząc polski chleb nie łamiecie sobie języka”. Przed I wojną światową założył w Żninie własny zakład fotograficzny. Na odwrocie niektórych zdjęć widnieje pieczątka zakładu z adresem Żnin, ul. Śniadeckich 4. Z przekazów rodzinnych wynika, iż zakład pana Stanisława cieszył się wyjątkowym uznaniem żninian, którzy chętnie fotografowali się przy okazji różnych rodzinnych uroczystości. Dwukrotnie wyjeżdżał do Szwajcarii aby uniknąć wcielenia do kajzerowskiego wojska. Po raz pierwszy, gdy osiągnął wiek poborowy, a po raz drugi, gdy wybuchła „Wielka Wojna”. Zwinął wtedy interes i pojawił się w państwie, które ze względu na swą neutralność gwarantowało nietykalność wszystkim przybyszom. Gdy zakończył się konflikt światowy mógł już bez żadnych restrykcji powrócić do Żnina. Teraz już nie musiał zakładać munduru zaborczej armii. Tym bardziej, że w grudniu 1918 roku w Wielkopolsce wybuchło powstanie. Z aparatem w aeroplanie Stacja Lotnicza Poznań-Ławica na początku 1919 roku wciąż jeszcze pozostawała w rękach Niemców. Nocą z 5 na 6 stycznia powstańcy wyruszyli, by zdobyć stacjonujący tam Zapasowy Oddział Lotniczy nr 4 (Flieger Ersatz Abteilung Nr 4), który według różnych źródeł liczył od 200 do 400 żołnierzy. Jako,
że pokojowe próby przejęcia stacji nie dały rezultatu, o godzinie 6:30 powstańcy otworzyli ogień z dział, ale tak, aby nie zniszczyć zgromadzonego w hangarach sprzętu lotniczego i gotowych już samolotów. Po 20 minutach walk, Ławica znalazła się w rękach Polaków, którzy w bitwie stracili jednego
Stanisław Brzuszkiewicz przed I wojną światową założył w Żninie własny zakład fotograficzny. Na odwrocie niektórych zdjęć widnieje pieczątka zakładu z adresem Żnin, ul. Śniadeckich 4. Z przekazów rodzinnych wynika, iż zakład pana Stanisława cieszył się wyjątkowym uznaniem żninian, którzy chętnie fotografowali się przy okazji różnych rodzinnych uroczystości. żołnierza, Niemcy zaś dwóch. Powstańcy przejęli aeroplany i sprzęt o wartości około 160 milionów marek. Z tych zdobyczy szybko udało się sformować cztery eskadry i jeszcze w styczniu przekazano do Warszawy kilkadziesiąt dodatkowo zmontowanych samolotów. Maszyny te dały początek polskiemu lotnictwu. Na Ławicy tymczasem utworzono I Wielkopolską Grupę Lotniczą pod dowództwem ppłk. pil. Tadeusza Grochowalskiego. Do niej właśnie już w
styczniu 1919 roku wstąpił ochotniczo szeregowiec Stanisław Brzuszkiewicz. Przydała się jego znajomość sztuki fotografowania. Powstające lotnictwo wielkopolskie potrzebowało nie tylko pilotów i mechaników, ale i fachowców od innych
specjalności. Pan Stanisław został fotografem na Stacji Lotniczej Ławica. Był autorem wielu nieznanych zdjęć dokumentujących powszedni dzień rodzących się „wielkopolskich skrzydeł”. Fotografował aeroplany latające nad poznańskim lotniskiem, pilotów, mechaników oraz rozmaite uroczystości czy - zdarzające się dość często - kraksy. Niekiedy zajmował również miejsce w kabinie samolotu i wtenczas jego zdjęcia robione z powietrza wykorzystywane były dla potrzeb fotogrametrii. Okres służby „żnińskiego fotografa” w lotnictwie wielkopolskim przypadł na trudny czas wojny z bolszewikami. Nigdzie jednak nie odnotowano jego pobytu na froncie. Z pewnością bardziej potrzebny był na Ławicy. Warto wiedzieć, że niektóre z jego zdjęć na trwale zostały uwiecznione w wyjątkowej księdze pamiątkowej „Ku Czci Poległych Lotników”, wydanej w 1933 roku w War-
szawie nakładem Wydawnictwa Komitetu Budowy Pomnika Ku Czci Poległych Lotników.
więc w poszukiwaniu zatrudnienia Brzuszkiewiczowie kursowali między Francją a Polską.
Za chlebem… Będąc jeszcze „w cywilu” Brzuszkiewicz poznał w Gąsawie koło Żnina swoją przyszłą żonę
…do kopalni Ostatecznie jednak 1929 roku oboje zdecydowali się opuścić Polskę i wyjechać na stałe na kontrakt do Marles Les
- Stanisławę. W 1921 roku, już po wojnie polskobolszewickiej oboje wyemigrowali „za chlebem” do Francji. Początkowo szukali
W 1919 roku pan Stanisław został fotografem na Stacji Lotniczej Ławica. Był autorem wielu nieznanych zdjęć dokumentujących powszedni dzień rodzących się „wielkopolskich skrzydeł”. Fotografował aeroplany latające nad poznańskim lotniskiem, pilotów, mechaników oraz rozmaite uroczystości czy - zdarzające się dość często - kraksy. szczęścia na północy kraju. Tam w Nancy wzięli ślub. Nie stracili jednak łączności z Ojczyzną. Jako małżeństwo często do niej przyjeżdżali i bardzo dbali o to, aby dzieci rodziły się w Polsce. W 1922 roku w czasie bytności w kraju przyszedł na świat syn Franciszek (zmarł 1935), a w roku 1923 córka Łucja (mieszkająca obecnie we Francji). Pan Stanisław imał się różnych zawodów, ale w dobie kryzysu gospodarczego nie łatwo mu było „zarobić na chleb”. Kilkakrotnie
Mines w departamencie Pas de Calais na północy Francji, a później na południe Francji do regionu Cévennes, gdzie ówczesne kopalnie węgla poszukiwały rąk do pracy. Pan Stanisław został więc górnikiem, a pani Stanisława znalazła zatrudnienie w kopani jako pielęgniarka. W nowej ojczyźnie nie zapomnieli jednak o Polsce. W domu cała rodzina czytała prenumerowanego „Narodowca”, gazetę polonijną wydawaną w latach 1924-1989 w Lens. Na tej gazecie - jak wspomina pani Łucja - oboje z bratem nauczyli się czytać i pisać po polsku. Od początku 1939 roku prasowe tytuły informowały o zbliżającej się wojnie. Znając dobrze zwyczaje i charakter Niemców, pan Stanisław był przekonany o nieuchronnym konflikcie, czemu dawał wyraz w rozmowach z górnikami. Niestety, 11 czerwca 1939 roku w kopalni Rochessadulle wydarzył się tragiczny wypadek. Podczas tąpnięcia, ratując życie innego górnika niegdysiejszy fotograf ze Żnina poniósł śmierć. Po 1 września 1939 roku długo jeszcze mówiło się w kopalni i okolicach o Polaku, „który miał rację przewidując wojnę”. Żyjąca do dzisiaj we Francji córka „żnińskiego fotografa”, pani Łucja Janos nie zapomniała o Ojczyźnie i mimo sędziwych lat sympatyzuje z Polonią utrzymując kontakt z Towarzystwem France-Pologne z Peryemale, którego Prezesem jest pan Andre Aubenque. Ppłk SG dr Wojciech Grobelski * Autor jest wykładowcą historii w Centralnym Ośrodku Szkolenia Straży Granicznej im. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w Koszalinie.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
11
opowiadanie
w naszym angielskim domu Janusz Młynarski Lenistwo, bunt, monotonia, czyli dlaczego nie znoszę garniturów. Jak zostałem krawcem. Szok na Churchfield Road. Współlokatorka. Masz fajną d… Wieczorek zapoznawczy.
M
oje perypetie z BT odbiły się dość szerokim echem wśród Czytelników - otrzymałem parę maili z radą, bym zmienił operatora i tak właśnie zamierzam zrobić, a za wyrazy współczucia i rady wdzięczny jestem serdecznie. *** Każda wyprawa do ambasady, czy do innych miejsc, w których na wszelkiego rodzaju imprezach czy przyjęciach obowiązuje „lounge suit” (w wolnym tłumaczeniu - „strój wizytowy”) budzi we mnie uczucia ambiwalentne, bo z jednej strony jest to okazja do poznania nowych, interesujących ludzi oraz spotkania starych, niemniej interesujących znajomych i w ogóle - otarcia się o wielki świat. Ale jest też coś, co bardzo mnie zniechęca. Tym czymś jest właśnie rzeczony „strój wizytowy”. I tak niechęć walczy o lepsze z chęcią. Należę do ludzi, którzy powinni żyć jeśli nie w dżungli, to przynajmniej w jej bliskim sąsiedztwie, ponieważ nie znoszę ubrań, a dokładniej - nie znoszę samego procesu wkładania na siebie czegokolwiek, a już szczególnie czegoś eleganckiego. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem, dlaczego tak jest, prawdopodobnie wynika to z lenistwa i buntu wobec monotonii, w tym przypadku wykonywania nudnych, powtarzalnych czynności. Dodatkową udręką jest konieczność pochylania się w celu zawiązania sznurowadeł, z tego więc powodu unikam wkładania butów, które trzeba wiązać, preferując wsuwane drewniaki, w których chodzę przez większość dni w roku, lub obuwie zapinane na zamek, które co prawda też wymaga schylania się, ale na krótko. Kiedy otrzymuję zaproszenie na oficjalne przyjęcie zawsze patrzę w lewy dolny róg tegoż, by sprawdzić, czy jest tam adnotacja „lounge suit” i niestety najczęściej jest. Tak było i tym razem. Zajrzałem do szafy. Trzy garnitury. Dwa jasne, jeden ciemny. Wątpliwości nie miałem - wiadomo, że na wieczór wkłada się ciemny. Był jednak problem z koszulami, mam ich całkiem sporo, ale nienawidzę, więc kiedyś spakowałem je do worka i wepchnąłem do pawlacza, do którego nie miałem ochoty zaglądać. Na wieszaku w szafie uchowała się jedna. Włożyłem ją, ale kołnierzyk wydał mi się jakiś zbyt obszerny i jakiś taki wieśniacki, więc zdjąłem koszulę i kołnierzyk obciąłem nożyczkami. Teraz wyglądała trochę lepiej, ale - tak to się chyba nazywa
- karczek, wydał mi się trochę szeroki, już miałem go ciachnąć, ale uznałem, że można z niego zrobić oryginalny wąski kołnierzyk, wystarczy go tylko zagiąć i wyłożyć. Teraz krawat, no mam cztery. Niestety nie śledziłem ostatnimi czasy, jakie węzły są modne - pojedyncze, czy podwójne. Z wiązaniem krawatów nie mam problemu, nauczyłem się tego mając zaledwie osiem lat. Ojciec mnie nauczył wiązać nie tylko krawat, lecz również muszkę, bo noszenie, tego rodzaju męskich akcesoriów na gumce, uznawał za szczyt buractwa. W ogóle uważał, że mężczyzna, który nie potrafi zawiązać krawata czy muszki, nie umie pływać i bić się, jest tylko pół-mężczyzną. Zajrzałem do Internetu i obejrzałem sobie ostatnie fotografie księcia
Kiedy pojawiam się na swojej ulicy w odświętnym stroju - a zdarza się to niezmiernie rzadko - wszyscy znajomi sklepikarze, właściciele coffee shopów i ich klienci, wychodzą na zewnątrz przyjrzeć mi się i skomentować to niezwykłe wydarzenie, pytając przy okazji, co jest powodem tej zmiany.
Karola. Yes, yes, yes! Tak myślałem, jednak węzeł pojedynczy. Zresztą brytyjscy arystokraci, zawsze tak wiązali, więc ten węzeł będzie „au courant”. Niechęć do uniformu, jakim jest niewątpliwie garnitur została mi prawdopodobnie jeszcze z dzieciństwa. Chyba każdy chłopak cierpiał bezgranicznie, kiedy w niedzielę, albo np. Boże Ciało, czy przy innej ważnej okazji musiał wdziać odświętne ubranko. Odzienie takie z niewiadomych przyczyn ma to do siebie, że nawet jeśli jest skrojone na miarę i wykonane z delikatnych tkanin, to i tak gryzie, pije, uwiera i co tam jeszcze. Wszyscy pamiętamy Tomka Sawyera przeżywającego katusze, gdy zbliżała się niedzie-
la - musiał wejść w znienawidzone, sztywne, odświętne marynarskie ubranko. Kiedy pojawiam się na swojej ulicy w odświętnym stroju - a zdarza się to niezmiernie rzadko - wszyscy znajomi sklepikarze, właściciele coffee shopów i ich klienci, wychodzą na zewnątrz przyjrzeć mi się i skomentować to niezwykłe wydarzenie, pytając przy okazji, co jest powodem tej zmiany. Z dumą odpowiadam, że idę na raut do ambasady (co nie zawsze jest prawdą), a wtedy oni kiwają głowami z szacunkiem i podziwem, bo żaden z nich w swojej ambasadzie nie bywał w takim charakterze. Pracownicy Acton Central Railway Station, z którymi od dłuższego czasu jestem zaprzyjaźniony, również są ciekawi jakiż jest powód tego, iż przystroiłem swoją powłokę doczesną tak uroczyście, podobnie jest na Willesden Junction, gdzie przesiadam się, by dojechać do celu. Zainteresowanie moją osobą kończy się w metrze, tam już nikt mnie nie zna, więc nie muszę się tłumaczyć ze swojej odświętności. Jakiś czas temu zauważyłem pewną dziwną zależność (jeszcze do niedawna uważałem, że to przypadek), mianowicie - każde moje pojawienie się w opisywanym stroju, ma wpływ na funkcjonowanie komunikacji miejskiej w Londynie - ilekroć pojawiam się na stacji lub przystanku, pociągi i autobusy się albo spóźniają, albo wypadają z kursu, co powoduje, że w miejscu, w którym mam być o określonej godzinie pojawiam się z opóźnieniem. *** Od kilku dni mieszka u mnie młoda i - na szczęście - ładna koleżanka. Niestety, powodem tego nie są moje przymioty, lecz sytuacja - koleżanka nagle straciła pracę, a co za tym poszło, również i mieszkanie. Mam okazję obserwować jej działania mające na celu znalezienie nowego zajęcia. Ofert niby nie brakuje, ale większość potencjalnych pracodawców żąda kontaktu mailowego lub wysyłania esemesów, tylko nieliczni podają telefony, na które można dzwonić, żeby porozmawiać. Zauważyłem pewną prawidłowość polscy pracodawcy na maile nie odpisują, nie reagują też na esemesy, natomiast brytyjscy przeciwnie. Zastanawiam się więc, po kiego grzyba rodzimi pracodawcy żądają tego rodzaju kontaktowania się z nimi, skoro nie zamierzają odpowiadać. Dodam jeszcze, że większość z nich
żąda szczegółowych danych oraz kserokopii dokumentów. Czy to nie jakiś przekręt? Co dzieje się później z tymi danymi, czy aby nie służą do wyłudzania zasiłków? Bo przecież gangów, które się w tym specjalizują nie brakuje… Koleżanka pozostaje bez pracy już piąty tydzień, sporo ją kosztowało poproszenie mnie o pomoc, ale przy okazji przekonała się, że większość jej przyjaciół, którzy wcześniej
Od kilku dni mieszka u mnie młoda i - na szczęście - ładna koleżanka. Niestety, powodem tego nie są moje przymioty, lecz sytuacja - koleżanka nagle straciła pracę, a co za tym poszło, również i mieszkanie. deklarowali pomoc, nie są żadnymi przyjaciółmi. Koleżanki wypięły się na nią, natomiast koledzy próbowali wykorzystać jej trudne położenie w wiadomy sposób. I tak np. jeden z nich, który przez pięć dni pracuje i przebywa poza Londynem, zaproponował jej, by zamieszkała w jego londyńskim mieszkaniu do czasu, kiedy nie znajdzie pracy. Wracał w weekendy i wtedy domagał się zapłaty cielesnej, kiedy jej nie uzyskał, kazał się jej wynosić. Podobnych sytuacji było kilka. Od dawna już z nikim nie mieszkałem i nie wyobrażałem sobie tego - mam na myśli kobietę, bo o mężczyźnie, to w ogóle nie ma mowy. I bardzo się tego bałem. Takie wspólne mieszkanie wymaga wielu poświęceń, nie tylko rezygnacji z własnych przyzwyczajeń, lecz również - w tym konkretnym przypadku pewnej delikatności - nie mogę dać odczuć mojej współlokatorce, że mi w czymkolwiek przeszkadza albo, że liczę na coś z jej strony, np. na „wdzięczność cielesną”. Po kilku dniach stwierdziłem, że to nawet nie jest złe - mam z kim porozmawiać, ale też mój tryb życia stał się bardziej regularny, przede wszystkim jeśli chodzi o posiłki - ze względu na diabetyczne komplikacje powinienem jadać regularnie, czego niestety do niedawna nie czyniłem, a teraz proszę - czuję się
w obowiązku do robienia śniadań, obiadów i kolacji, bo nie mogę pozwolić na to, by mój gość głodował, ponadto wyzwalają się we mnie pokłady opiekuńczości, o które się nigdy nie podejrzewałem. Sprawia mi też wielką przyjemność patrzenie na współlokatorkę, bo widzę, że dochodzi do siebie, że zaczyna czuć się bezpiecznie. Tego dnia o ósmej rano dziewczyna wyszła na umówione spotkanie w sprawie pracy. Zaraz po jej wyjściu zapukała do mnie Viktoria i zaczęła mnie wypytywać, co to za dziewczyna, czy to sympatia, czy nie itp. Opowiedziałem jej wszystko zgodnie z prawdą, po czym zaprosiłem ją na kawę. Musieliśmy pójść nieco dłuższą drogą, bo Viktoria nie zapłaciła za pokój i wolała uniknąć spotkania z Omarem. Po kawie poszliśmy na metro - jechaliśmy w tę samą stronę - ja do redakcji, Viktoria do Bena. Naprzeciw nas w pociągu siedziało dwóch młodych, nażelowanych śniadoskórych, odzianych w „skejtowskie” spodnie. Kiedy widzę takich gości, zawsze mam wrażenie, że w tych ich opuszczonych spodniach z krokiem w okolicy kolan, kryją się pełne pieluchy. Łakomym wzrokiem pochłaniali kształty mojej sąsiadki i wymieniali między sobą jakieś uwagi na jej temat. W pewnym momencie, jeden z nich głośno powiedział do Viktorii, że ma fajną d… Czułem się w obowiązku zareagować, powiedziałem więc, żeby zamknął mordę i nadepnąłem mu mocno swoim drewniakiem na jego „najka” i chwilę przetrzymałem. Gówniarze nabrali respektu. Viktoria wysiadła dwie stacje bliżej obiecując, że wieczorem zajrzy, ale nie zajrzała. Wróciła po dwóch dniach i wtedy urządziłem mały wieczorek zapoznawczy, tylko częściowo bezalkoholowy, bo Viktoria nie piła, ale i tak było bardzo wesoło, o czym za tydzień. Cdn…
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
12
poezja londyn
Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569 Z teki plastyka - Jarosław Wojtasiński
Milion niedomówień Czy skreślanie myśli może być rysunkiem? Jak słuchać profesora, który mówi do siebie? Czy można dopracowywać pracę po pracy? Czy trzeba umrzeć, aby się narodzić jako artysta? Jak to się dzieje, że kobieta mówiąc NIE, ma na myśli coś przeciwnego?
S
OBIECUJĄCY… Francuski kundel Sierść popielata, sztywna i marna. Pazury zdarte na twardym bruku, ale na szyi zawsze kokarda… A czego to to na szczytach szuka? Przygasłe ślepia w chodnik wpatrzone, z nosem przy ziemi na szlaku smrodu,
ale na szyi coś tam czerwone! A przecież gęba wychudła z głodu! Temu nie wolno spać jest w pościeli! Ani muzyki szampanem trawić! A jednak wrócić się tu ośmielił! I wśród mających być mu się marzy! Autorka: Małgorzata Janicka
ą artyści, którzy malują skórę opinającą człowieka. Są tacy, którzy umieją oddać krew płynącą pod nią. Są też tacy, którzy tak tworzą, że człowiek wie, o czym dana postać myśli. Aga Bak w swoim malarstwie sięga głębiej - pokazuje emocje. I nie chodzi tu o chwilę smutną czy wesołą. Chodzi tu o zaklęte w DNA atawistyczne sprężynki życia. Ten żywotni element, który wciąż popycha nas do działania. Élan vital, siła życia, libido, wola mocy - jak to nazwać? Po co szukać słów? Poprzez rysunek można je przecież powołać do życia. Ta siła każe rysować, sama staje się przedmiotem rysunku i tym czymś, co pozostaje potem w umyśle odbiorcy. Sprężynki pojawiają się również rzeczywiście na jej obrazach. Można uznać, że to ornament. Są to jednak kolejne z miliona kreślonych przez nią znaków. Jej kreska - pospieszna, szybka, wyrazista. Aga nie poprawia, nie ściera, nie wypracowuje danego fragmentu. Te sprężynki wciąż nakręcają do dalszego działania. Aga nie próbuje umieścić prawdy w jednej poprawianej kresce. Odbiorca znajdzie ją w sumie milliona mikroprawd zawartych w każdym pociągnięciu. Coś wewnątrz niej mówi, że tak ma robić. Milion kresek. Efektem czego wykładowca podczas czterogodzinnych zajęć z rysunku już po godzinie pyta - Rozumiem, że potrzebujesz czystej kartki, choć powinnaś dopracować to, co obecnie rysujesz. - Tak - odpowiada Aga i zamiast podążać za myślą profesora zarysowuje kolejną kartkę. W związku z tym do-
stawała dwóję z rysunku i uwagi kolegów - Dopracuj kreskę, ścieraj. Opinie wszystkich zmieniły się po pierwszej wystawie. Zbyt późno. Brak akceptacji zastanych praw, to pierwszy krok do emigracji. Do miliona kresek dołączył więc milion telefonów odbieranych codziennie w ramach pracy zarobkowej na obczyźnie. Konieczność rysowania jednak pozostaje. Jeśli nie ma czystej kartki, może być papier toaletowy. Ważne by rysować. Bieg, szybkość, zdenerwowanie. Jak narysować zaprzeczenie, niezgodę? Czy najpierw przedstawić to, czemu się przeciwstawia? Nie, przecież to będzie afirmacja tegoż. Więc może wystarczą kreski.
Milion kresek. Na każdej z nich nanizany jeden koralik wiedzy o człowieku. A rysować należy szybko, trzeba skończyć przecież obraz, bo następna kartka czeka. Co zobaczy widz? To coś, co pozostało po redukcji przedmiotu z jego zaprzeczeniem. Tę sprężynkę, która mówi - NIE! A to NIE, nie jest negacją. Jak w słowie niezgoda kryje się świadomość pojęcia zgoda, a w słowie niewiedza wskazówka, że wiedza istnieje. To NIE jest tym czymś, co każe nam przeżyć kolejny dzień. Czy nadaje mu sens? Tylko wtedy, gdy energię skierujemy we właściwym kierunku. Czy obraz Agi nam o tym opowie? Czy wskaże nam drogę życia? NIE.
List
Lisek Śnieżek Dawno temu mieszkał sobie lisek. Nazywał się Śnieżek, ponieważ miał niewiarygodny ogon, puszysty i śnieżnobiały. Śnieżek był pomocny i szczęśliwie mieszkał wraz z rodziną w pięknym lesie. Lisek miał wielu przyjaciół i chętnie się z nimi bawił i opowiadał historyjki młodszym. Ale nasz lisek nigdy nikomu nie powiedział o swojej tajemnicy, uwielbiał gwiazdy. W lesie znajdowało się wzgórze, na które wdrapywał się nasz rudy przyjaciel i wlepiał oczy w ciemne niebo. Rozmawiał z gwiazdami, gdy coś mu tkwiło
na sumieniu, prosił o radę, gdy był smutny i śmiał się z nimi ze szczęścia. Gwiazdy nie mogły mu odpowiadać, ale i tak go kochały. Niestety pewnego dnia przyszli ludzie i ścięli wszystkie drzewa na wzgórzu. Większość zwierząt uciekła, lecz lisy pozostały. Teraz na wzgórzu Śnieżka znajduje się Aleksandra Palace. Teraz ten las pozbawiony drzew nazywa się Londyn. Można jeszcze spotkać rodzinę Śnieżka, ale on sam jest gdzie indziej. Jest ze swoimi przyjaciółkami gwiazdami. Śnieżek patrzy na wzgórze Londyn z Księżyca. Nadesłała: Mania Brassart, 12 lat.
Po raz pierwszy wzięłam udział w wieczorku poezji. Szukałam odbicia się od rzeczywistości, przeniesienia się w inny świat i inny klimat. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że takie właśnie cechy i zalety znalazłam w Gospodzie, małej przytulnej polskiej restauracji w Newcastle upon Tyne. Przyjemny nastrój, bardzo ciekawe prace artystyczne oraz często śmieszne i zaskakujące utwory poetyckie Adama Siemieńczyka i naszych emigracyjnych twórców takich, jak Grażyna Winniczuk, umiliły mi wieczór. Na uwagę również zasłużyły sobie prace artystyczne oraz przekaz medialny, który łączył nas z twórcami przebywającymi w UK, jak i w Europie. Recytowali oni swoje wiesze na żywo, po-
przez aparat komórkowy i otrzymywali oklaski oraz wiwaty od publiczności. Muszę powiedzieć, że po raz pierwszy spotkałam się z taką formą przekazu poezji, co mnie miło zaskoczyło. Poznałam grono ciekawych ludzi, zarówno przedstawicieli Poezji
Londyn, jak i lokalnych artystów tworzących w północnej Anglii, o których niewiele wiedziałam. Było to ciekawe i niezapomniane przeżycie, które na pewno zbliżyło do siebie wielu ludzi i napełniło natchnieniem. Kasia Bobrzak
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
13
PORADNIK EMIGRANTA
Wypadek w pracy, co dalej?
W ubiegłym roku doszło do ponad 120 tysięcy poważnych wypadków przy pracy. Ich skutkiem były przeważnie znaczne obrażenia ciała, lub przynajmniej niemożność powrotu do wykonywanych czynności zawodowych po minimum trzech dniach.
REKLAMA
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
15
zdrowie
J
ak pokazują badania, mniej więcej co dwudziesta osoba mieszkająca na terenie Zjednoczonego Królestwa, w ciągu swojego życia zachoruje na raka jelita. Jest to trzeci, najczęściej występujący w Wielkiej Brytanii rodzaj nowotworu, a zarazem drugi na liście chorób nowotworowych prowadzących do zgonów. Każdego roku, na raka jelita umiera około 16 tysięcy osób. Ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem. 80 procent osób, u których wykryto raka jelit, ma przeszło 60 lat. Być może teraz, póki jesteś młodszy, nie myślisz o konsekwencjach trybu życia jaki prowadzisz, ale pamiętaj, że w przyszłości, złe nawyki mogą się bardzo zemścić na twoim zdrowiu. Pomocna dłoń Statystyki dowodzą, że regularne badania przesiewowe zmniejszają ryzyko zgonu w wyniku choroby nowotworowej jelita grubego o 16 procent. Dlatego też, NHS oferuje specjalny program badań przesiewowych, skierowany do wszystkich kobiet i mężczyzn w wieku od 60 do 69 lat. Osoby w tej grupie wiekowej automatycznie otrzymają od swoich lekarzy zaproszenie na badania, a następnie własny zestaw do ich przeprowadzenia, umożliwiający wykonanie testu w domu. Po pierwszym badaniu przesiewowym będziesz otrzymywać kolejne zaproszenia wraz z zestawami do testu, co dwa lata, aż
Nim będzie za późno… Lubisz czerwone mięso, a jak ognia unikasz warzyw, owoców i błonnika? Stronisz od gimnastyki i innych form rekreacji ruchowej? A może cierpisz z powodu nadwagi? Uważaj, bowiem im jesteś starszy, tym bardziej kwalifikujesz się do grupy osób zagrożonych zachorowaniem na nowotwór jelita grubego. do ukończenia 69 roku życia. Jeśli masz 70 lat lub więcej, możesz poprosić o zestaw do badań dzwoniąc pod numer bezpłatnej infolinii 0800 707 60 60. Cel badań Badania przesiewowe mają na celu wykrycie nowotworu we wczesnej fazie rozwoju (u osób, u których nie występują symptomy choroby), kiedy jest większe prawdopodobieństwo skutecznej terapii. Zabieg pomaga także przy wykrywaniu polipów, które nie mają charakteru złośliwego, ale z czasem mogą jednak rozwinąć się w nowotwór. Polipy z łatwością można usunąć, zmniejszając w ten sposób ryzyko zachorowania na raka jelita grubego. Nieprzyjemne, ale konieczne Badanie przesiewowe nosi fachową nazwę testu na krew utajoną w stolcu (Faecal Occult Blood - FOB - test). Przeprowadza się go w domu. Zestaw do testowania pozwala
w prosty sposób pobrać niewielkie próbki stolca. Wymaz dokonany na specjalnej karcie należy przesłać w higienicznie uszczelnionej kopercie (przesyłka bezpłatna - Freepost) do laboratorium, gdzie zostanie on poddany analizie. Szczegółowe instrukcje dołączone są do każdego zestawu. Pobranie próbki może wydawać się żenujące bądź nieprzyjemne, ale cała procedura trwa zaledwie kilka minut i jest skutecznym sposobem wykrywania nowotworu jelita we wczesnej fazie. Czas na wynik Wyniki testu powinny dotrzeć listownie w ciągu dwóch tygodni od wysłania próbki do laboratorium. Można otrzymać trzy rodzaje wyników. 1) Normalne wyniki oznaczają, że w twoim stolcu nie wykryto krwi. Większość osób (około 98 procent) uzyskuje normalny wynik. Niewielka grupa z nich będzie powtarzać test z powodu niejasnego rezultatu badań. Pamiętaj, że nor-
malne wyniki nie gwarantują, że nie masz lub nigdy nie zachorujesz na nowotwór jelita, dlatego należy znać symptomy nowotworu jelita. Zaproszenie na kolejne badanie profilaktyczne na wykrycie raka jelita otrzymasz za dwa lata. 2) Niejasny wynik oznacza, że w twojej próbce badania FOB śladowo wystąpiła krew. Przyczyną mogły być hemoroidy albo wrzody żołądka. Uzyskanie niejasnego wyniku nie oznacza, że masz raka, oznacza jedynie, że konieczne jest powtórzenie testu na krew utajoną w stolcu (FOB). Mniej więcej cztery osoby na 100 otrzymują niejasne wyniki testu. Wiekszość z nich po przeprowadzeniu kolejnego testu uzyska normalny wynik badań. 3) Wyniki odbiegające od normy wykazują obecność krwi w próbce stolca - nie stanowi to diagnozy raka, oznacza jedynie, że zaproponowane ci zostanie wziernikowanie. Przyczyną takich wyników może być krwawienie polipów jelita, a nie nowotwór. Mogą one być rów-
Znaki ostrzegawcze Najczęstszymi symptomami przy nowotworze jelit, na które należy zwracać uwagę, są: - uporczywe zmiany nawyków oddawania stolca, zwłaszcza częste chodzenie do ubikacji lub utrzymująca się przez kilka tygodni biegunka; - krwawienie z odbytu bez oczywistej przyczyny; - bóle brzucha, szczególnie jeśli są silne, - wyczuwalne guzy na brzuchu. Pamiętaj, że wystąpienie któregokolwiek z symptomów nie oznacza automatycznie, że masz raka. Jeśli jednak któryś z nich (lub kilka naraz) występuje przez cztery do sześciu tygodni, należy udać się do lekarza. nież spowodowane innymi schorzeniami, jak hemoroidy. Jeśli uzyskasz wyniki odbiegające od normy, otrzymasz zaproszenie na wizytę u specjalistycznej pielęgniarki aby przedyskutować dokładniejsze badanie jelita grubego (wziernikowanie) w celu ustalenia czy zachodzi konieczność leczenia. Około 2 procent osób poddawanych testom uzyskuje wyniki odbiegające od normy. Źródło: Department of Health
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
16
strefa kobiet
Obroń się sama! Krótki kurs samoobrony, przygotowany przez zawodników Polskiego Klubu Sportów Walki z Bristolu - Dariusza Telusa oraz Roberta Antosiaka. W tym odcinku - atak oburącz od przodu. Istnieje kilka wariantów uwolnienia się z tego uchwytu. Klasycznym sposobem jest uderzenie w bardzo czuły punkt, czyli uszy, lub też włożenie palców w oczy przeciwnika. Można również, co widać na zdjęciu, przełożyć lewą rękę za rękę napastnika, przy jednoczesnym przytrzymaniu agresora prawą ręką za bark. Zastosowanie tej techniki spowoduje powalenie napastnika na plecy. Słówko o trenerze Dariusz Telus (2 dan) swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 14 lat od nauki judo. W latach 1996-2004, po przeprowadzce z rodzimego Sławna do Szczecinka trafił pod skrzydła trenera Wojtka Hurki (2 dan-kyokushin karate) i zdobył 4 kyu uprawniające do walk w mistrzostwach Polski. Z tego okresu pochodzą zdobyte przez niego 2 medale i 3 puchary. Przez 2 lata trenował także kickboxing pod okiem wspaniałego zawodnika Tomasza Dziomby. Do Anglii przeprowadził się w roku 2004. Trzy lata później trafił do Bristolu, gdzie zdobył brązowy pas w karate tradycyjnym. W roku 2009 jako pierwszy Polak w MMA (Mixed Martial Arts -Mieszane sztuki walki) wystąpił podczas zawodów w klatce. Na swoim koncie ma także turnieje w Weston Super-Mare. Na jednym z nich, w listopadzie 2010 roku podczas mistrzostw Anglii i Walii południowej zdobył brązowy medal. Od stycznia 2010 prowadzi Polski Klub Sportów Walki w Bristolu.
W mocy żywiołów Zajmuje się zdrowiem fizycznym, psychicznym i duchowym. Od roku 1979 uznawana jest przez Światową Organizację Zdrowia jako koncepcja zdrowia i terapii, a także jeden z niewielu systemów medycyny niekonwencjonalnej, wykorzystujących chirurgię.
O
znaczająca „wiedzę o życiu” lub „przebieg życia”, Ajurweda stanowi system medycyny indyjskiej, który rozwinął się już w starożytności. W jej pojęciu, istnieje pięć elementów, które łączą się w pary, tworząc tym samym trzy dynamiczne siły i interakcje o nazwie „dosha”. Owe trzy dynamiczne siły przyjęły wspólną nazwę „Tri-dosha”. Dosha, które oznacza „ten, który zawiera”, to słowo pochodzące od „dus”, czyli korzenia, odpowiednika angielskiego przedrostka „dys” np. dystrofia - zaburzenie. W tym sensie „dosha” można uznać za błąd, pomyłkę lub wykroczenie przeciwko kosmicznemu rytmowi. Dosha stale przemieszcza się w stronę równowagi, aby pozostawać w harmonii z innymi elementami. Tri-dosha służy do pomocy przy tworzeniu różnych tkanek organizmu i usuwa zbędne produkty przemiany materii. Wpływają one również na każdy ruch, wszystkie przemiany wszystkich funkcji zmysłowych i wiele innych czynności w ludzkim ciele i umyśle. Trzy aktywne dosha to Vata, Pitta i Kapha. Pierwsze z nich, Vata to koncepcyjne życie i składa się z elementów eteru oraz powietrza. Pęd powietrza jest nieograniczony jak woda w otwartym oceanie i może stać się silny jak huragan. Działanie Vata to suszenie, chłodzenie, oświetlanie, wstrząsanie i ruch. Vata reguluje oddychanie, mruganie powiekami, ruchy mięśni i tkanek, pulsowanie w sercu, wszystkie rozszerzania i kurczenia się, ruchy cytoplazmy, błon komórkowych oraz ruch jednego impulsu w komórkach nerwo-
REKLAMA
wykonuje kosmetyczka - wiza ystka
Chanel, YSL, Lancaster, Coty, Bourjois, TV-RTL-7. Obecnie zrzeszona w British Association
of Beauty Therapy & Cosmetology - BABTAC /Brytyjskie Stowarzyszenie Kosmetyczek i T
Dyplom uzyskany w 2000 roku w Niemczech. Doświadczenie na terenie Polski i Europy Zachodniej oraz w Kanadzie.
tel: 07534538789 tel: 07534538789
email: dorrisby@hotmail.com email: dorrisby@hotmail.com www.imagebydorota.co.uk www.imagebydorota.co.uk
Dekalog młodości
wych. Vata redukuje takie emocje, jak świeżość, nerwowość, lęk, niepokój, ból, drżenie i skurcze. Siedzibą Vata jest okrężnica, ale możemy je znaleźć w biodrach, udach, uszach, kościach, jelicie grubym, jamie miednicy i skórze. Z kolei, Pitta to gra ognia i wody. Właśnie te siły stanowią o transformacji. Nie można przekształcić jednego w drugie, bo albo woda zniszczy ogień, al-
Ajurweda stanowi system medycyny indyjskiej, który rozwinął się już w starożytności. W jej pojęciu, istnieje pięć elementów, które łączą się w pary, tworząc tym samym trzy dynamiczne siły i interakcje o nazwie „dosha”. bo ogień zniszczy wodę. Lecz w chwili, kiedy człowiek posiądzie nad nimi kontrolę, ta dorsha daje nowe życie. Pitta reguluje trawienie, przyswajanie, odżywianie, metabolizm, temperaturę ciała, zabarwienie skóry, blask oczu, inteligencję i zrozumienie. Psychologiczna Pitta wzbudza gniew, nienawiść i zazdrość. Siedzibą Pitty jest jelito cienkie, żołądek, gruczoły potowe, krew, tłuszcze, oczy i skóra. Trzecie aktywne dosha to Kapha, czyli koncepcja równowagi wody i ziemi. Kapha to mocna
struktura i jej smarowanie. Ta kombinacja jest potrzebna, aby utrzymać życie. Jednym sposobem, aby utrzymać równowagę między tymi elementami jest ich ciągły ruch (mieszanie wody i ziemi). Podobnie jest w organizmie człowieka - kości są twardą strukturą, dostarczają ciału fizycznej konstrukcji, a woda jest fizjologiczną siłą, która nadaje naturalnej odporności tkankom w organizmie. Kapha smaruje stawy, zapewnia wilgoć w skórze, pomaga leczyć rany, wypełnia przestrzenie w ciele, daje biologiczne siły, wigor, stabilność, popiera zachowanie pamięci, dodaje impulsu do serca i płuc. Kapha jest obecna w klatce piersiowej, gardle, głowie, zatokach, nosie, jamie ustnej, żołądku, stawach, cytoplazmie i płynach ustrojowych, np. śluz. Psychologiczna Kapha jest odpowiedzialna za emocje, przywiązania, chciwość, długotrwałą zazdrość, ma również tendencje spokoju, wybaczania i miłości. Siedzibą Kapha jest klatka piersiowa. Kiedy dosha jest wyważona doświadcza zdrowia na wszystkich poziomach - psychicznym, fizycznym i duchowym. Jest to znacznie więcej niż tylko brak choroby, gdyż będzie się to przyczyniało do określenia tego, co Ayurveda uważa za zdrowie - dobre samopoczucie, równomierne wyważenie stanów emocjonalnych, dobrą pamięć, zrozumienie i inteligencję, zdolności rozumowania, prawidłowe funkcjonowanie zmysłów, obfitość psychicznej i fizycznej energii, aby wykonać czynności trawienia, wydalania i utrzymywania wszystkich elementów ciała (zewnętrznych i wewnętrznych) w zdrowiu i całości. (info-link, Dorota Bylica)
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
18
Kultura
Polska rządzi!
fot. www.teatrbiuropodrozy.pl
Co sześć miesięcy kolejne państwo członkowskie przewodniczy pracom Rady Unii Europejskiej. Tym samym staje się gospodarzem większości wydarzeń i gra kluczową rolę na wszystkich polach aktywności UE. Wraz z dniem 1 lipca owo Przewodnictwo powędrowało na polskie ręce.
P
olska jako mecenas unijnej kultury i sztuki, będzie miała do zaoferowania naprawdę wiele, a swój pierwszy dzień urzędowania rozpocznie w wielkim stylu, światową premierą spektaklu „Planeta Lem” w wykonaniu Teatru Biuro Podróży. Zagości ona na deskach Theatre Square przy National Theatre w Londynie, scenie utworzonej w roku 1962, która prezentuje repertuar zarówno klasyczny, jak i nowoczesny, inscenizacje przygotowywane przez takich wybitnych reżyserów, jak George Devine, Peter Wood, Peter Brook, czy Franco Zeffirelli. „Planeta Lem” to historia, która przez samego Stanisława Lema nigdy nie została napi-
sana, a jest impresją teatru powstałą w oparciu o jego twórczość. Ukazuje ona świat przyszłości, w którym sztuczna inteligencja, zapewniając rasie ludzkiej iluzoryczny dobrobyt, doprowadza ją do degeneracji i zgnuśniałej pasywności. Jest to świat zamieszkany przez humanoidalne istoty, których sens istnienia zawęził się do dawki halucynogenu. Dzięki niemu żyją w spokoju pod czujnym i życzliwym okiem cyberopiekunów. Przedstawienie jest godzinnym plenerowym widowiskiem. Wykorzystano w nim spektakularną, ruchomą scenografię, efekty świetlne i projekcje multimedialne. Specjalnie skomponowana muzy-
ka jest połączeniem brzmień symfonicznych z postindustrialnymi. „Planeta Lem” zaprezentowana zostanie także w Brukseli, Paryżu, Berlinie, Madrycie, Moskwie i Kijowie. Natomiast 2 i 3 lipca, także w Londynie, w ramach festiwalu „Watch This Space” organizowanego przez The National Theatre, będzie można wziąć udział w „Contemporary Craft Workshop”, czyli warsztatach nowoczesnego rzemiosła. kiedy: 1 - 3 lipca gdzie: Theatre Square National Theatre South Bank, London SE1 9PX info: www.culture.pl www.prezydencjaue.gov.pl www.polishculture.org.uk
Sepultura
W
ystęp tego brazylijskiego zespołu to gratka dla fanów naprawdę mocnych brzmień. Styl muzyczny Sepultury ewoluował bowiem na przestrzeni czasu. W ich muzyce można natknąć się na death metal, thrash oraz groove metal, którego grupa jest jednym z prekursorów.
Laura Marling
Grupę założyli w 1984 roku w Belo Horizonte, gitarzysta i wokalista Max Cavalera oraz jego brat Igor, perkusista. Skład uzupełnili basista Paulo Jr. i gitarzysta prowadzący Jairo T. Jako nazwę dla grupy przyjęli słowo „sepultura”, które w języku portugalskim oznacza „grobowiec”. W roku 1985 zespół podpisał kontrakt z miejscową wytwórnią Cogumelo Records, która wydała ich pierwszą EP-kę zatytułowaną „Bestial Devastation”. W 1986 pojawił się pierwszy album długogrający Sepultury „Morbid Visions”.
Przyszła na świat 1 lutego 1990 roku. Jest piosenkarką i autorką tekstów pochodzącą z Hampshire w Anglii. Jednym z pierwszych, ważniejszych występów telewizyjnych było pojawienie się w znanym, amerykańskim programie „Later with Jools Holland”, gdzie zaśpiewała piosenkę „New Romantic”. Mimo rosnącej sławy Laura wybiera małe, zazwyczaj uliczne, koncerty.
kiedy: 30 czerwca gdzie: Islington Academy 16 Parkfield St, London N1 OPS info: www.o2academyislington.co.uk
kiedy: 23 lipca gdzie: The Lemon Tree 5 West North Street, Aberdeen, AB24 5AT info: www.polemi.co.uk
House of Pain Powstali w roku 1992. Ich debiutancka płyta, „Fine Malt Lyrics”, pokryła się potrójną platyną. Everlast po wydaniu płyty „Forever Everlasting” zerwał kontakty z Ice-T i wraz z kolegami ze szkoły średniej, Danny Boyem i Dj Lethalem, założyli House of Pain. Zespół rozpadł się w 1996 roku po wydaniu płyty „Truth Crushed to Earth Shall Rise Again”. Grupa wznowiła działalność w 2010 roku. kiedy: 28 lipca gdzie: Scala, 275-277 Pentonville Rd, London N1 9NL info: www.scala-london.co.uk
Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres thepolishobserver@myownmedia.co.uk,
aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
19
kultura
Kosiarz umysłów
Każdy, kto kiedykolwiek miał okazję zobaczyć, jedno z jego wcześniejszych dokonań wie, że każdy jego występ gwarantuje niezapomniane, niezwykle intensywne przeżycia, których jeśli jest się szczęśliwcem, można doświadczyć na własnej skórze.
D
erren Brown z całą pewnością wie, jak kontrolować swoją publiczność. Robi to tak doskonale, że osoby, które uczestniczyły w jego pokazach, a zwłaszcza przedstawiciele mediów, milczą jak zaklęci i nie ujawniają nawet najmniejszego ich rąbka. Frustrujące, to mało powiedziane. Dlatego właśnie o najnowszym programie najsłynniejszego obecnie „kosiarza umysłów”, zatytuowanym „Svengali” nie można powiedzieć nic więcej, jak tylko to, że odbywa się on na deskach Shaftesbu-
ry Theatre i potrwa do 16 lipca. Lubiący określać swój zawód jako „psychologiczny iluzjonista”, showman przyszedł na świat 27 lutego 1971 roku na terenie londyńskiej dzielnicy Croydon. Studiował prawo i filologię germańską na uniwersytecie w Bristolu. Tam też, w roku 1996 rozpoczął swoją serię występów jako hipnotyzer sceniczny. Od momentu swojego telewizyjnego debiutu w Channel 4, jakim był program „Derren Brown: Mind Control in 2000” zyskiwał sławę, dzięki umiejętności czytania ludzkiego
umysłu. Po emisji „Trick of the Mind”, Brown oświadczył, że jego „sztuczki” są wynikiem połączenia „magii, sugestii, psychologii, mylnego skierowania myśli i umiejętności przyciągania uwagi otoczenia”. Dzięki temu potrafi on manipulować decyzjami ludzi, wpływać na ich myśli oraz odczytywać szczegółowe znaki ludzkiej psychiki i języka ich ciała. A stąd już prosta droga do wiedzy na temat tego, o czym faktycznie myśli dana osoba… kiedy: do 16 lipca gdzie: Shaftesbury Theatre 210 Shaftesbury Avenue London WC2H 8DP info: www.shaftesburytheatre.com
Nie przegap
„Szeregowiec Ryan” piątek 01.07. godz. 21:05, TVN
Nic nie mogłoby przygotować żołnierzy na plaży Omaha do bitwy, którą właśnie mieli stoczyć. Patrząc na wybrzeże Normandii kapitan John Miller wierzył, że walka, która ich czeka jest największym wyzwaniem tej wojny. Nie wiedział, że to, co najtrudniejsze jest jeszcze przed nimi. Gdy sprzymierzone wojska opanowały plażę, Miller otrzymał rozkaz poprowadzenia swojego oddziału za linię wroga w niebezpiecznej misji znalezienia i ocalenia jednego człowieka: szeregowca Jamesa Ryana - najmłodszego z czterech braci, jedynego, który przeżył. Pozostali trzej zginęli w walce…
„Skazany na bluesa”
sobota 02.07. godz. 01:10, TVP 2 Śląsk, lata 70. Dwudziestokilkuletni Rysiek Riedel poza podstawówką nie ukończył żadnej szkoły, nie ma też stałej pracy. Długowłosy chłopak zafascynowany kulturą hippisowską nie znajduje akceptacji u ojca. Między mężczyznami wciąż dochodzi do sprzeczek. Rysiek przyjaźni się z Indianerem, który podziela jego pasje muzyczne i zamiłowanie do eksperymentów z narkotykami. Mimo zawarcia małżeństwa i narodzin dzieci, Rysiek nie myśli o stabi-
lizacji. Jako wokalista bluesowego zespołu Dżem staje się idolem rzeszy fanów…
Myśliwy z wyspy (luke/azza/blad
(tas/sero/bna/krs)
a
nrSekt
y joe)
(karat/wariat)
02072011 Dom Kombatanta SPK 50 St.Paul's Road Clifton, Bristol BS8 1LP
start: 6.30pm wstęp: FREE youtube.com/tasiorbeeste
patronat medialny:
WWW.VISAGEBRISTOL.CO.UK
C
zarujący zamek położony na malowniczej wyspie, na tle górskich szczytów jest ulubionym tematem pocztówek i kalendarzy, stanowiąc stereotypowy wizerunek Szkocji. Castle Stalker stał się również sławny za sprawą dwóch filmów - „Monty Python i święty Gral” oraz „Highlander: Endgame”. Castle Stalker zbudowany został około 1320 roku. Pierwotnie był to mały fort, który pełnił rolę siedziby klanu MacDougallów. W 1388 roku posiadłość przeszła w ręce Stuartów. Jej obecny wygląd
to zasługa przebudowy z 1440 roku. Król Szkocji James IV podczas odwiedzin zamku w roku 1622 zawarł pod wpływem alkoholu zakład w wyniku, którego oddał go w ręce klanu Campbellów. Twierdza wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk. Campbellowie ostatecznie opuścili ją w 1840 roku, kiedy to runął dach budowli. W 1908 roku zamek odkupili Stewartowie i przeprowadzili prace remontowe. W 1965 roku Stewart Allward dokończył remonty. Obecnie zamek pozostaje własnością prywatną i nie jest dostępny dla szerokiej publiczności. Można go zwiedzać jedynie wcześniej rezerwując wizytę. Zamek położo-
ny jest przy trasie A828 pomiędzy Ballachulish i Connel. Podróżując na północ z Connel, mijając rząd białych domów należy skręcić w lewo udając się w kierunku wsi Portnacrois. (www.polemi.co.uk) gdzie: Appin, Portnacroish Argyll, Scotland info: www.castlestalker.com
fot. Wikipedia
labsquad beestecrew cosmos&maestro dread wiśnia kwsquad n o bujko gal dj.furmann
Castle Stalker to czterokondygnacyjny zamek położony na wysepce jeziora Loch Laich, która podczas odpływu staje się trudno dostępna od strony lądu. Jego nazwa pochodzi od irlandzkiego słowa „Stailcare”, które oznacza „myśliwy”.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
20
kultura
Wielki powrót
To jeden z największych polskich zespołów folklorystycznych. Założony został 1 lipca 1953 roku przez Stanisława Hadynę, a jego siedziba mieści się w Zamku w Koszęcinie koło Lublińca.
P
aństwowy Zespół Pieśni i Tańca Śląsk, bo o nim mowa, po blisko 20 latach nieobecności na brytyjskiej scenie wraz z końcem sierpnia powróci na Wyspy, by zaprezentować się wielokulturowej publiczności. Wszystkie trzy z zaplanowanych przedstawień odbędą się w Southampton na deskach teatru The Mayflower, a wystąpi dziewięćdziesięciu artystów (chór, balet, orkiestra) w ponad tysiącu polskich kostiumach.
W pierwszym okresie swojej działalności, w latach 1953 - 1957 liczył on ponad stu chórzystów i tancerzy. Większość z nich nie była profesjonalistami i nie miała wcześniej związków z szerszą edukacją muzyczną. W założeniach „Śląsk” miał liczyć prawie 300 osób - 140 w chórze, 60 w balecie i 80 w orkiestrze. Zespół początkowo prezentował folklor śląski, w szczególności tańce i pieśni odnoszące się do Górnego Śląska, ziemi cieszyńskiej i Beskidów. Później
wykonywał także inne programy, w tym związane z folklorem małopolskim czy kujawskim. Obecnie w repertuarze zespołu znajdują się również utwory i tańce wszystkich polskich regionów, a nawet opery, oratoria i muzyka sakralna. Ze „Śląskiem” współpracowały też takie osoby, jak Wojciech Kilar, Ireneusz Łojewski, Czesław Płaszczek czy Ryszard Pierzchała. kiedy: 29 - 31 sierpnia info: slask2011uk@gmail.com
Filmy
„Potiche” (kino) Suzanne jest żoną bogatego przemysłowca, który żelazną ręką kieruje fabryką parasolek. Swoją żonę sprowadził do roli uległej pani domu, która skrzętnie wypełnia codzienne obowiązki i służy mu jako luksusowa ozdoba. Pewnego dnia pracownicy fabryki buntują się przeciwko szefowi i biorą go za zakładnika. Nagle rodzinne i biznesowe sprawy spadają na barki Suzanne, która ku zaskoczeniu wszystkich ujawnia nieznane dotąd oblicze swojej kobiecości - energiczne, przebojowe i znie-
walające. Przy okazji na światło dzienne wychodzi wiele skrzętnie skrywanych rodzinnych tajemnic…
„I Am Number Four” (DVD) John Smith to pozornie zwyczajny młody mieszkaniec jednego z miasteczek w USA. W rzeczywistości jest jednak uciekinierem z pogrążonej w wojnie planety Lorien i na Ziemi szuka schronienia. Trafia do cichego miasteczka w Ohio. Tu spotyka Sarę Hart, dziewczynę miejscowej gwiazdy footballu. Rodzi się między nimi uczucie. Wkrótce jednak John i jego szkolna miłość znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. By ocalić skórę, uciekinier z
Lorien będzie musiał użyć swych niezwykłych mocy…
fot. Wikipedia
„Larry Crowne” (kino) Książka
„Córka kata” Oliver Pötzsch
K Warto posłuchać
rótko po zakończeniu wojny trzydziestoletniej w bawarskim Schongau dochodzi do serii brutalnych morderstw na dzieciach. Na ciałach ofiar wytatuowane są czarnoksięskie
„Torches” Foster The People
symbole - mieszkańcy miasta widzą w nich dzieło Szatana. Rozpoczyna się polowanie na czarownice. Akuszerka, Marta zostaje oskarżona o konszachty z diabłem i uznana za morderczynię, jednak kat, który ma za pomocą tortur wymóc na niej zaznania, nie wierzy w winę kobiety. Razem z córką Magdaleną i miejskim medykiem Simonem prowadzi śledztwo na własną rękę. Trop prowadzi bohaterów przez ponury labirynt dzielnic biedoty, wygodne salony miejscowej elity i tajemnicze lochy z czasów ostatniej wojny. Czy Jakub Kuisl będzie zmuszony w majestacie prawa zamordować niewinną kobietę? Ile jeszcze dzieci będzie musiało zginąć, żeby przerażająca prawda wyszła na jaw?
TOP 10 Radia ORŁA.fm Lista Przebojów wydanie 183 (25.06.2011) 1. Katy Perry - Last Friday Night 2. Medina - Gutter 3. Bruno Mars - The Lazy Song 4. Julian Perretta - Wonder Why 5. Take That - Love Love 6. Patrick Wolf - The City 7. Lenny Kravitz - Stand 8. Lena - Taken By A Stranger 9. Chris Brown feat. Benny Benassi - Beautiful People 10. Chase & Status feat.Delilah - Time
Porównywani do Empire Of the Sun czy Phoenix, Amerykanie z Los Angeles są jednak bardziej przebojowi i mogą osiągnąć fenomen równy choćby grupie Hurts. Od momentu zaistnienia, Foster The People stali się indie-popową, chill-out dance’ową sensacją. Ich debiutancki album, zawiera 10 przebojowych kompozycji, które aż kipią singlowym potencjałem.
Larry Crowne to zwykły, miły facet, od wielu lat zatrudniony w tej samej firmie i prowadzący normalne, uporządkowane życie. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia - Larry nieoczekiwanie traci pracę. Musi przeorganizować swoje życie i zacząć wszystko od początku. Nie dość, że ma na głowie spłatę kredytu, to nagle okazuje się, że wcale nie tak łatwo mu wypełnić czas wolny. Pierwszym krokiem na nowej drodze jest nauka jazdy na sku-
terze i powrót na studia zgodnie z zasadą, że nigdy nie jest za późno na zdobywanie wiedzy…
Za kotarą Moulin Rouge
W
ystawa ukazująca arkana znajomości jednej z najsłynniejszych tancerek paryskiego wodewilu oraz genialnego francuskiego artysty to brzmi niezwykle kusząco. Mowa o żyjącej na przełomie XIX i XX wieku dwójce - Jane Avril oraz Henri de Toulouse-Lautrecu, których namiętność i pasja życia inspirowały wzajemnie do artystycznej ekspresji. Przez najbliższe trzy miesiące, niektóre z owoców współpracy tego duetu można podziwiać w Courtauld Gallery na terenie londyńskiego Somerset House. Henri Marie Raymond de Toulouse-Lautrec-Montfa, jeden z głównych przed-
„What’s It All About” Pat Metheny
stawicieli postimpresjonizmu, swoimi litografiami wywarł wielki wpływ na rozwój nowoczesnego plakatu. Miał opinię duszy Montmartre - dzielnicy, w której zamieszkiwał. Jego prace odzwierciedlają, życie Moulin Rouge i innych paryskich kabaretów, teatrów oraz burdeli. Często pojawiały się w nich znajome postacie - śpiewaczka Yvette Guilbert, tancerka i twórczyni francuskiego kankana - Louise Weber oraz właśnie wspomniana Jane Avril. kiedy: do 18 września gdzie: Courtauld Gallery, Somerset House Strand, London WC2R 0RN info: www.courtauld.ac.uk
Genialny gitarzysta jazzowy, zdobywca 18 nagród Grammy, nie ustaje w poszukiwaniach. Czasami chwyta się twórczości innych artystów i interpretuje ją w sposób wyjątkowy. Na „What’s It All About” znalazło się 10 piosenek, wybranych przez artystę przez wzgląd na ich szczególne dla niego znaczenie i przetworzonych na wersje akustyczne.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
21
sport
się rozpadało, a zanim zawodniczki udały się do siatki, Polka odreagowała
Agnieszka Radwańska przegrała w czwartek z Czeszką Petrą Cetkovską 6:3, 6:7 (5-7), 4:6 w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie (pula nagród 14,6 milionów funtów). Polska tenisistka była rozstawiona w Londynie z numerem 13.
O
d pierwszych minut meczu, Czeszka starała się za wszelką cenę skracać wymiany i strzelała piłkami w stronę narożników kortu. Jednak najczęściej brakowało jej precyzji, albo Radwańska odpowiadała jej skutecznymi kontrami. Krakowianka dobrze też serwowała i pewnie rozstrzygała swoje gemy serwisowe, oddając w czterech z nich zaledwie dwa punkty rywalce. Natomiast przy podaniu Cetkovskiej było dużo gry na przewagi. W szóstym gemie Polka wykorzystała czwartą od początku meczu szansę na przełamanie, a przewaga „breaka” pozwoliła jej po chwili odskoczyć na 5:2. Zakończyła trwającego 35 minut seta wynikiem 6:3. Już na otwarcie drugiej partii, Radwańska ponownie zdobyła gema przy serwisie przeciwniczki, później objęła prowadzenie 2:0,
ale pozwoliła odrobić Cetkovskiej stratę. Jednak po kolejnym „breaku” w piątym gemie powiększyła prowadzenie na 4:2 i 5:3. Gdy przy 5:4 zaczęło kropić, Czeszka usilnie próbowała przekonać sędzię prowadzącą spotkanie, że należy przerwać grę. Przedłużająca się dyskusja nie przyniosła jednak zamierzonych efektów i zrobiło się 30-30. W tym momencie opady się nasiliły i służby techniczne rozpoczęły nakrywanie kortu plandeką. Zanim skończyli wyszło słońce i można było wznowić mecz. Przerwa trwała blisko 20 minut. Po wznowieniu gry Cetkovska postawiła wszystko na jedną kartę. Przy pierwszej wymianie, piłka zawadziła o taśmę i zaskoczyła krakowiankę, a przy drugiej kończącej return, ledwie zahaczyła o linię i zrobiło się 5:5, a następnie 5:6. Polka doprowadziła do tie-breaka.
Koncertowa gra Kubota! raz i po niespełna kwadransie prowadził już dwa do jednego w setach. Obraz gry nie zmieniał się. Kubot cały czas chodził do siatki po swoim serwisie, a przy podaniu Monfilsa grał równie agresywnie. Ryzykował returnem, skracał wymiany. Podobnie jak w wygranym meczu z Nicolasem Almagro na French Open, wychodziło mu właściwie wszystko! Przy siatce zameldował się 93-krotnie, z czego zapisał na swoim koncie aż sześćdziesiąt dwa punkty. Dla porównania, Monfils do przodu biegał zaledwie dwadzieścia razy i tylko nieco ponad połowa z tych wycieczek zakończyła się zdobytymi przez niego punktami. Polak od początku czwartego seta kontynuował zwycięską passę. W drugim gemie przy stanie 30-30 Łukasz najpierw wygrał gierkę przy siatce, a następnie łupnął po krosie atomowym forhendem. Przełamał podanie rywala trzeci raz z rzędu i objął prowadzenie 3:0. Do końca seta wszystko odbywało się zgodnie z atutem własnego serwisu. Po 2 godzinach i 16 minutach Łukasz Kubot wykorzystał drugą piłkę setową i miał okazję, aby po raz trzeci w tym tygodniu zatańczyć kankana! W czwartej rundzie Polak zagra z leworęcznym Feliciano Lopezem. Hiszpan pokonał w piątek Andy’ego Roddicka w trzech setach, jednak grając tak, jak w meczu z Monfilsem, Kubot nie ma prawa obawiać się nikogo. (jj) C
Ó
sma rakieta świata na kolanach przed polskim tenisistą. Dokończenie meczu Łukasza Kubota z Gaelem Monfilsem, przerwanego w piątek z powodu opadów deszczu, nie trwało nawet godziny. Polak pokonał go 6:3 3:6 6:3 6:3 i po odtańczeniu kankana awansował do czwartej rundy Wimbledonu! Zagra w niej z Feliciano Lopezem. Spotkanie Kubota z Monfilsem zostało w piątek przerwane przy idealnym remisie 6:3 3:6 3:3 i równowadze. Polak, dla którego był to już szósty mecz turnieju (zaczynał od eliminacji) nie wykazywał w sobotę żadnych oznak zmęczenia. Paradoksalnie, bardzo ważnym momentem były już pierwsze dwie piłki sobotniej części pojedynku. Przy podaniu Francuza wygrał je Kubot i błyskawicznie objął prowadzenie 4:3. Jak się okazało, nie było to ostatnie przełamanie serwisu w tej partii. Polak odebrał serwis Francuzowi jeszcze
M
Y
W decydującej rozgrywce znów szczęście towarzyszyło Czeszce, która przegrywała już 4-5. W kolejnej wymianie sędzia uznała sporne zagranie na jej korzyść, choć sędzia liniowy wywołał aut. W następnej trafiła z bekhendu w taśmę, po czym piłka się przetoczyła na drugą połowę i ześlizgnęła się po siatce. Ostatecznie wygrała 7-5. Również trzeci set rozpoczął się po myśli Radwańskiej, która odskoczyła na 2:0, a od stanu 2:2 także na 4:2 i przy własnym podaniu prowadziła już 40-0. Przegrała jednak kolejne pięć punktów, a także trzy kolejne gemy. Gdy na tablicy pojawił się wynik 4:506061111_150.8x172.5_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai znowu
niepowodzenie uderzając kilkakrotnie rakietą w torbę i wołając do siebie „nie wiem, co mam grać”. Tym razem przerwa trwała ponad 40 minut, a po niej tenisistki rozegrały sześć wymian. Przy własnym podaniu Cetkovska wyszła na 30-0 oraz na 40-15. Wówczas, przy pierwszym meczbolu, wyrzuciła na aut piłkę z bek-
hendu. Przy drugim zagranie Polki zatrzymało się na siatce. Był to jej 15, niewymuszony błąd (rywalka miała 27). Radwańska startuje w Londynie jeszcze w deblu, razem ze Słowaczką Danielą Hantuchovą (nr 13). W pierwszej rundzie debla zmierzą się z Austriaczkami Sandrą Klemenschits i Tamirą Paszek. Mecz ten miał się odbyć tego samego dnia wieczorem, ale został odwołany i przeniesiony na dzień następny. Podobny los spotkał pojedynek Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego (nr 7) z Brytyjczykami Colinem Flemingiem i Rossem Hutchinsem. (jj)
1 08/06/2011 11:19:08
REKLAMA
T-TALK
Międzynarodowe Rozmowy z komórki
2
p 7p
Polska tel. stacjonarny
Bez nowej karty SIM
Polska tel. komórkowy
/min
Stałe stawki 24/7
/min
KONKUR S NA POWITA NIE LATA ! I WIELE
CM
INNYCH
NAGRÓD
!
MY
CY
CMY
Każdy TopUp bierze udział w losowaniu! Im więcej doładujesz, tym większa szansa na wygraną!
K
Aby wzi ąć udział w doładuj konto pr konkursie, zed 30.0 6.11
Kredyt £5 - Wyślij smsa o treści GADU na 81616 (koszt £5 + std. sms) Kredyt £10 - Wyślij smsa o treści GADU na 65656 (koszt £10 + std. sms) Wybierz 0370 041 0037*, a następnie numer docelowy (np. 0048xxx) i zakończ #. Proszę nie wybierać po numerze docelowym. Więcej informacji i pełny cennik na www.auracall.com/observer
* Koszt połączenia z numerem 0370 to standardowa opłata za połączenie z numerem stacjonarnym w UK, naliczana według aktualnych stawek Twojego operatora; połączenie może być również wliczone w pakiet darmowych minut.
Polska Obsługa Klienta: 020 8497 4622 T&Cs: Entry given to all customers, who TopUp the minimum of £5 before 30.06.2011, unless otherwise stated. Every top-up counts as an entry. The Draw is open to England, Wales and Scotland residents only. Winners will be chosen at random from all valid entries and notified via telephone. The prizes are not transferable and cannot be exchanged for cash. Winners will participate in all required publicity and Auracall reserves the right to publish the name and picture of the winners in all publicity media. By entering the competition participants consent to receive relevant promotional material via SMS. The draw is provided by Auracall Ltd. Ask bill payer’s permission. SMS costs £5 or £10+standard SMS. Calls charged per minute & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 1.5p & 20p. Calls to the 03 number cost standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. Calls made to mobiles may cost more. Credit expires 90 days from last top-up. Prices correct at 31/05/2011. This service is provided by Auracall Ltd.
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
22
rozrywka
Quizzes 1) I know I __________that report last week but I was so busy I just didn’t have time to do it. Sorry. A - must finish B - should have finished C - finished D - should of finished 2) We got completely soaked in the rain. I wished we’d listened to you before we left the house. We __________ an umbrella! A - should have took B - could take C - must have taken D - none of the above 3) You __________ me it was a party! I would have put on something more dressy instead of these old jeans. A - should of told B - could have tell C - could of told D - could have told 4) If I had studied more I __________ my exam. A - might have passed B - would have passed C - could have passed D - any of the above 5) The steak is awful, sorry. It’s completely raw! I __________ it longer. A - cooked B - didn’t cook C - should have cooked D - none of the above 6) I’m glad I set the alarm clock. I __________ the plane if I had slept in. A - might have missed
B - should have missed C - can’t have missed D - must have missed
47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk
7) I feel terrible. I think _________ for half an hour. A - I’ll lie down B - I’m going to lie down C - I’m lying down D - I lie down 8) I don’t feel very well. I think __________ sick. A - I’ll be B - I’m going to be C - I’m being D - I be sick 9) The train __________ at 6 o’clock tomorrow morning so I’ll have to get up really early. A - will leave B - is going to leave C - is leaving D - leaves 10) Please drive carefully. I’m worried __________ an accident. A - you’ll have B - you’d have C - you’re having D - you have 11) A: Want to play basketball this afternoon? B: No I can’t. __________ my tutor about my homework. A - I’ll meet B - I would meet C - I’m meeting D - I meet 12) I can’t wait for the Easter holidays. __________ round Europe. I got my tickets last week. A - I’ll travel B - I would travel C - I’m travelling D - I travel
Konsulat Generalny w Londynie 73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk
Konsulat Generalny w Edynburgu
2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org
Konsulat Generalny w Manchesterze
14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net
Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk
Instytut Kultury Polskiej
Answers: 1 - B, 2 - D, 3 - D, 4 - D, 5 - C, 6 - A, 7 - A, 8 - B, 9 - D, 10 - A, 11 - C, 12 - C.
Kuchnie świata - Francja
Crème brûlée SKŁADNIKI * 500 ml wysokoprocentowej śmietany * 6 żółtek * 1/3 szklanki białego cukru * 5 łyżek brązowego cukru * laska wanilii PRZYGOTOWANIE Zagotować w rondelku na bardzo małym ogniu śmietanę z białym cukrem i wyłuskanymi z laski ziarenkami wanilii. Zdjąć z ognia, kiedy śmietana zacznie gotować się na brzegach rondelka. Lekko wystudzić. Ubić żółtka. Dodawać po łyżeczce ciepłej śmietany, za każdym razem mieszając. Krem ma być gładki i sztywny, a nie puszysty. Przelać krem do foremek przy użyciu sitka. Piec około 50 minut w temperaturze 100 stopni. Wyjąć foremki i schłodzić. Wstawić do lodówki na minimum 5 godzin. Krem polać karmelizowanym brązowym cukrem, aby uzyskać efekt ciemniejszej skorupki. Smacznego!
Ważne adresy Ambasada RP w Wielkiej Brytanii
www.bbc.co.uk
Past regrets and future forms
Sudoku
Humour Three guys, one Irish, one English, and one Scottish are out walking along the beach together one day. They come across a lantern and a Genie pops out of it. “I will give you each one wish, that’s three wishes in total”, says the Genie. The Scottish guy says, “I am a fisherman, my Dad’s a fisherman, his Dad was a fisherman and my son will be one too. I want all the oceans full of fish for all eternity”. So, with a blink of the Genie’s eye “FOOM” the oceans were teaming with fish. The Englishman was amazed, so he said, “I want a wall around England, protecting her, so that no one will get in for all eternity”. Again, with a blink of the Genie’s eye “POOF” there was a huge wall around England. The Irishman asks, “I’m very curious. Please tell me more about this wall”. The Genie explains, “Well, it’s about 150 feet high, 50 feet thick, protecting England so that nothing can get in or out”. The Irishman says, “Fill it up with water”.
*** An Irish man is sitting in a pub one night when 3 Englishmen walked in. The men sit down, and start to talk about how they can anger the Irishman. The first man says, “Watch this…” He gets up, walks over to the Irishman, and says, “Hey man, I hear your St. Patrick was a faggot”. The Irishman just replies, “Oh, is that so now?” The Englishman goes back to his seat perplexed, when his friend jumps up and says, “Here, let me try that”. So he goes over to the Irishman and says, “Hey man, I hear your St. Patrick was a transvestite faggot!” The Irishman only replies, “Oh, is that so now?” So the Englishman, frustrated goes and sits down with his friends. The third Englishman jumps up and says, “Well, now, I got to try that!” So he walks over to the Irishman and says, “Hey, I hear your St. Patrick was an ENGLISHMAN!” And the Irishman replies, „Aye, that’s what your friends were sayin’”.
52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk
Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org
Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk
Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk
Nr 25(108) / 28 June - 4 July 2011
23
Ogłoszenia
Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercy-jne ukażą się również w The Polish Observer
Usługi
do gry w drużynie FA National Futsal League. Kontakt Sasha: 07535676162 lub alexsaliy@ hotmail.com
Praca - Zatrudnię Poszukujemy wykwalifikowanych rzeźników, z natychmiastową możliwością rozpoczęcia pracy. Stawka godzinowa £9 za godzinę £12.80 za nadgodziny, 45 – 50 godzin tygodniowo. Zadzwoń 02380 630655 albo 07900 565 747 (W przypadku nieznajomości języka angielskiego proszę kierować wiadomości na powyższy numer komórkowy w treści wpisując ‘Rzeznik’ a ktoś oddzwoni do Państwa w przeciągu 12h). Możemy pomóc z zakwaterowaniem. Polsko mowiący pracownik dostępny jest w biurze pomiędzy 10.00 a 15.30. Poszukuję polskiego discjokeja. Praca w Bristolu. Kontakt Przemek: 07759864815 Building company BOK Services LTD, is looking to hire urgently 10 people specialised in Ceiling Fixers : Metal Grid Ceiling SAS System & M/F Ceiling for long term jobs in London: Bank, Canary Wharf, Liverpool Street. It is necessary to have experience and to speak English at least at a beginner level. Documents: CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 0781 508 30 26 or 07912 888 188. CNC Operator, Programista. Poszukuję operatora, programisty Cnc (system Heidenhain, Siemens) z co najmniej 2-letnim doświadczeniem i komunikatywną znajomością języka angielskiego! Praca w małej firmie z przyszloscią! Kontakt: Adam Goodfellow, Southampton, email: adam@ g2ltd.co.uk Zostań konsultanką Avonu w Anglii. Dla nowych reprezntanów mamy prezenty. Kontakt Dorota: 07743905781 BOK SERVICES LTD, building company is looking to hire urgently 10 plasters & joint “Tapers for long term jobs in London and around. It is required: experience in the field, at least beginning English speakers, CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 07800 593 761 Futsal Club Spartans zaprasza piłkarzy
Mam do wynajęcia duży, przytulny pokój na Eccles. Jest on w pełni wyposażony (podwójne lóżko, komoda, szafka nocna, szafa). W cenie wliczone są wszystkie media - internet bezprzewodowy w całym domu. Szukamy kulturalnej, dbającej o czystość osoby. Pokój jest dostępny od zaraz!! Wymagany depozyt w wysokości 150 funtów. Krystian Osiekowicz. Eccles, Email: modred@o2.pl
Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci?
Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki?
Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT!
Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz:
Zadzwoń pod nr 0784 606 2331.
sprzedam Ford Transit, 2002 r., 2.4 diesel, 15-osobowy, przebieg 199500 km, 12 miesięcy MOT. Tel. 07988630690 Renault Grand Scenic, 2005 r.1.9 diesel, 7-osobowy, skórzane fotele, el. Szyby, el. lusterka, klimatyzacja, alufelgi, rd tax 11/11, MOT 01/12 te. 07988630690
mieszkanie
towarzyskie 46 years (looking much younger) single (divorce), active, healthy, positive, family man, and very happy person... British citizen, self employed (own business) have flat (apartment) centre of London and have house in Spain, speak English and Spanish, high educated, Looking for lady from good family between 25 to 40 years old, to final if 2 side happy and love each other to marry, please send all profile and photo to my Email address: relaxation24hr@yahoo.com Tel. 0044 797 575 7900. Please contact just serious person
ads@thepolishobserver.co.uk
Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.
Karty Prepaid i kredytowe INWESTYCJE W ZŁOTO
WWW.YESFINANSE.CO.UK
Ulotki, wizytówki, plakaty, strony www, reklama firm. Oferta specjalna: 500 ulotek A5, dwustronne, pełny kolor, 135 gsm gładki papier, tylko £105 z dostawą. Polska Agencja Reklamowa „MediaSoul”. Tel. 07828083935, www.mediasoul.co.uk Przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202 Przewozy na lotniska. Szybko - Tanio Bezpiecznie Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202
Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030 012 37238 086
Ulotki, plakaty, wizytÓwki, banery reklamowe, design, tŁumaczenia, dystrybucja ulotek. Szybki czas realizacji zleceń! Promotional&Marketing Agency - tomaszdyl PR, tel. 02380 586 749 lub 07882 381 668, www.tomaszdylpr.co.uk
Get your latest immigration news on Your news, your guides, your concerns, your beauty, your recipes, your people. This one is all about you! www.foreignersinuk.co.uk