The Polish Observer nr 27(110)

Page 1

Re a k

t

cj a ywa

(46)

Nr 27(110) / 12 - 18 JULY 2011 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press

Szkoły pełne rasizmu

W TYM NUMERZE

Wadowice W tym mieście, w którym urodził się Karol Wojtyła, wszystko kręci się wokół jego osoby. I choć także stąd pochodzi słynny pisarz okresu międzywojennego Emil Zegadłowicz, to poza pomnikiem na jego cześć żadnych innych śladów, które mogłyby przyciągnąć uwagę zwiedzających miasto nie ma. Felieton Janusza Palikota. str. 4

Dumny po szkodzie

Zaczęło się od tego, że nie mogłem się zdecydować, czy walić na górę, czy zostać na dole. Na dole, znaczy się na dolnym pokładzie autobusu linii 266. W kierowcy, u którego nabyłem jednorazowe prawo przejazdu, wyczułem „Naszego”. No i się nie zmyliłem - na moje „Ładny dzień dzisiaj”, czterdziestoletni gdzieś szofer odrzekł: „Ano ładny, ładny” i poświecił w moim kierunku zębiskami, wysuniętymi spod wałęsowskiej ozdoby nosa. Obserwacje Jacka Wąsowicza.

Rasizm w brytyjskich szkołach nie jest zjawiskiem nowym, jednak pomimo wysiłków kolejnych rządów oraz instytucji pozarządowych, sytuacja się nie poprawia, a wręcz przeciwnie. Można się o tym przekonać, po przestudiowaniu najnowszego raportu Rady do spraw Mniejszości Etnicznych w Irlandii Północnej, ale nie tylko… str. 3

Nowe fakty w sprawie? Sezon ogórkowy

Polak, Polaka na śmierć

Polka zniknęła, ponieważ była w ostrym konflikcie z najbliższą rodziną, była szantażowana odebraniem dziecka i naciskana by porzuciła męża.

Zgodnie z postanowieniem ławy Maidstone Crown Court, Artur Kosłowski został oczyszczony z zarzutu morderstwa 24-letniego Daniela Gałkowskiego, ale odpowie za nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Tragedia miała miejsce w grudniu ubiegłego roku w mieszkaniu Kosłowskiego. Daniel został znaleziony w kałuży krwi na posadzce łazienki oprawcy…

Tak twierdzi Andrzej Szumiło, który za swój główny cel obrał sobie odkrycie prawdy związanej z zaginięciem przed kilku laty Małgorzaty Wnuczek. Wraz z prywatnymi detektywami udało mu się ustalić, że zaginiona miała poważne problemy z alkoholem i narkotykami. Dziennikarz wpadł też na trop kobiety, która przez jakiś czas mieszkała z zaginioną… str. 7

Małgorzata Wnuczek

Na osiem lat pozbawienia wolności skazał brytyjski sąd, 31-letniego Polaka za pobicie na śmierć swojego rodaka podczas pijackiej burdy.

str. 6

fot. Wikipedia

str. 5

Zawiało nudą. Albo producenci gier komputerowych udali się na zasłużone wywczasy, albo wyszli z założenia, że to my, gracze będziemy smażyć swoje tyłki pod palmami, łowić ryby, łazić po górach, czy co tam jeszcze, a nie tkwić przed monitorami swoich cacuszek i odpoczywać, jak na homocomputrusów przystało. Nuda, nic się nie dzieje. Na najbliższą, ciekawszą premierę możemy liczyć dopiero 26 sierpnia, kiedy to planowo pojawi się „Deus Ex: Human Revolution”… str. 9


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

2

Wiadomości

Pierwsze czytanie

Odbierzcie, odpiszcie

D

obrze jest. Nie wiem, czy to mój apel zadziałał, czy stało się to niezależnie od niego, faktem jest, że nasza gazeta przestała ginąć i obecnie „The Polish Observer”, przynajmniej w tych miejscach, które znajdują się w polu mojego rażenia, leży sobie zgodnie wraz z inną polonijną prasą. Dziękuję i tak trzymać, bo przecież wszyscy Polacy to jedna rodzina, więc powinniśmy trzymać się razem, albo przynajmniej nie tłuc się nawzajem. Skoro mi się udało jednych sprowadzić na dobrą drogę, to może uda się i z innymi? Mam na myśli polonijnych pracodawców, może nie wszystkich, ale chyba sporą większość, przynajmniej tych, którzy ogłaszają się w mediach, w rubrykach „przyjmę do pracy”. Od pewnego czasu mam okazję obserwować osobę, która przez kilka tygodni poszukiwała jakiegokolwiek zajęcia, próbo-

wała je znaleźć za wszelką cenę (więcej na ten temat, w „Naszym angielskim domu” i niestety dosadniej). W anonsach oferujących pracę, ogłoszeniodawcy życzą sobie, by aplikant przemejlował, albo zadzwonił, lub wysłał esemesa, a nierzadko jedno, drugie, a nawet trzecie. Co wynika z moich obserwacji? Zauważyłem otóż, że na 163 maile wysłane w ciągu owych sześciu tygodni, tylko dwóch ogłoszeniodawców było uprzejmych odpowiedzieć, negatywnie co prawda, ale to już nie ich wina, że ktoś zgłosił się wcześniej niż moja znajoma. Na blisko 100 telefonów, odpowiedzi było pięć, też negatywne, ale ok, tak bywa, z powodów jak wyżej. W pozostałych przypadkach odzywał się automat, kasując nikłe oszczędności mojej znajomej, która miała do wyboru - załadować kolejne impulsy, albo kupić coś do jedzenia (całe szczęście, że maile są bezpłatne).

Podobnie działo się z esemesami, tu wspomnę, że nikt na nie nie zareagował (18 przypadków). Ja rozumiem, że może brakować czasu - i tu uderzam się we własne piersi, bo mnie też zdarza się „poszkapić” - ale odpisuję. Tyle, że konsekwencje mojej opieszałości, czy braku reakcji nie są tak dotkliwe dla innych. Postarajcie się wczuć w sytuację kogoś, kto nagle stracił pracę, nie ma gdzie mieszkać i nie ma co jeść, nie ma od kogo pożyczyć pieniędzy. Taki ktoś, dzwoniąc, czy pisząc do was, chce wiedzieć - jest praca, czy jej nie ma, czy powinien napisać jeszcze raz, drugi i trzeci, lub zadzwonić. Odbierzcie, odpiszcie, powiedzcie jak jest, ale nie trzymajcie ludzi w niepewności, bo i wam przecież może się to przydarzyć, czego - rzecz jasna - wam nie życzę. Janusz Młynarski

W kraju prąd droższy niż w UK Wysoka cena energii elektrycznej będzie w najbliższych latach największą barierą rozwoju polskiej gospodarki. Ceny prądu będą rosnąć, ponieważ polskie firmy energetyczne potrzebują pieniędzy na sfinansowanie drogich programów inwestycyjnych.

Z

powodu gigantycznych cen prądu, zagraniczni inwestorzy będą omijać Polskę szerokim łukiem. Energia elektryczna jest tam droższa niż w większości państw Unii Europejskiej. Koszty są wyższe niż w Niemczech, we Francji, w Czechach, Belgii, Hiszpanii, we Włoszech czy w bogatym Luksemburgu. Osłabia to znacząco konkurencyjność Polski. Wiele wskazuje na to, że sytuacja szybko się nie poprawi. W Wielkiej Brytanii podatek wynosi niecałe 5 procent ceny prądu, w Polsce 22 procent. Odbiorcy indywidualni mają najwyższe ceny energii w Unii Europejskiej. Według danych Eurostatu (unijnego urzędu statystycznego) więcej od Polaków płacą jedynie Węgrzy po uwzględnieniu siły nabywczej za energię. Przeciętne polskie gospodarstwo

Wyrzucić Polaków i Rumunów! Nie milkną echa riposty, jaką zareagował na przemówienie Donalda Tuska, holenderski europoseł Barry Madlener, w którym nasz premier mówił o potrzebie otwartości Europy.

W

edług Madlenera, europosła z ramienia nacjonalistycznej Partii Wolności, było to najgorsze wystąpienie, jakie ostatnio słyszał. - Dlaczego pan udaje, że wszystko idzie dobrze? Europa jest w głębokim kryzysie, którego Grecja i Portugalia nie przeżyją. (…) Niepotrzebni nam rumuńscy żebracy i bezrobotni Polacy. Nie mamy ochoty utrzymywać Grecji i nie życzymy sobie Turcji w Unii Europejskiej. (…) Nie chcemy, bo jesteśmy eurosceptykami. (…) W ostatnich siedmiu latach Polska dosta-

ła kilkanaście miliardów pomocy z budżetu Unii. (...) Proszę nas tutaj nie krytykować, ale podziękować - głosił poseł. Wystąpienie Holendra było jednym z nielicznych krytycznych głosów, podczas inauguracji polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Wypowiedź Madlenera spotkała się z ripostą Michała Kamińskiego z PJN. Zwrócił on uwagę na fakt, że na rozszerzeniu Unii Europejskiej o państwa Europy Wschodniej zyskały także stare kraje UE. Zaproponował, by policzyć, ile holenderskie firmy zarobiły na tym rozszerzeniu. Zapytał też posła, czy fakt, że polscy klienci kupują holenderskie produkty jest dla jego kraju niekorzystne. Madlener odparował, że Kamiński mówi nieprawdę, twierdząc, że w Holandii jest bezrobocie, bo Polacy godzą się na niższe zarobki i odbierają pracę Holendrom, a ci którzy nie pracują biorą zasiłki z budżetu państwa. - Korzyści nie ma żadnych. Zamierzamy odesłać ich do Polski - podsumował holenderski polityk. Krytycznie do jego wypowiedzi, odniósł się także lider frakcji socjaldemokratów w PE, Niemiec Martin Schulz, nazywając Madlenera rasistą, co go oburzyło. Schulz wyjaśnił, że jego zdaniem wypowiedzi, według których Holandia jest fantastyczna, ale nie chce płacić za Rumunów i Greków, to rasizm. Dodał, że kojarzy mu

się to z wypowiedziami w Niemczech przed II wojną światową. Przy okazji Schulz zwrócił uwagę Jerzemu Buzkowi, że to on jako prowadzący posiedzenie powinien zareagować na wystąpienie Madlenera. Przewodniczący PE wyjaśnił, że zareagował już Michał Kamiński, a on nie chce niepotrzebnie podsycać złych emocji. Tusk oświadczył, podsumowując debatę, że na niektóre pytania czy wypowiedzi nie należy reagować w sposób emocjonalny, ponieważ takie opinie są kompromitujące dla ich autorów, a nie dla wymienianych nacji. Do tego rodzaju wypowiedzi odniósł się później na konferencji prasowej także przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Jego zdaniem te agresywne uwagi pewnych eurosceptyków i eurofobów to reakcja na fakt, że największy nowy kraj UE przychodzi z wielkim entuzjazmem, zaufaniem i optymizmem, jaki chciałby widzieć w innych stolicach. - Eurosceptycy byli zwyczajnie rozczarowani, gdyż Polska wnosi pozytywny przekaz dla przyszłości całej Unii Europejskiej, iż owe rozszerzenia powinny się teraz pogłębiać. Potrzebujemy więcej Europy, więcej solidarności i wspólnych celów. I to było główne przesłanie premiera Tuska - podsumował Barroso. (mm)

domowe płaci za energię elektryczną aż 1200 złotych rocznie, do końca bieżącego roku rachunki te mogą jeszcze wzrosnąć o około 70 złotych. W związku z planowanymi kolejnymi podwyżkami cen prądu, racjonalnym rozwiązaniem dla odbiorców, dla małych i średnich firm jest odejście do nowego sprzedawcy z jednoczesną gwarancją stałej ceny prądu. W Polsce wszyscy sprzedawcy energii chcą kolejnych podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych, jednak Urząd Regulacji Energii sprzeciwa się temu, bo uważa, że są nieuzasadnione. Postulowane podwyżki zawierały się w przedziale od około 13 do blisko 22 procent. Wiele wskazuje na to, że do wyborów, ceny energii pozostaną na obecnym poziomie, ale najpóźniej w grudniu tego roku podwyżki Polaków nie ominą. (emi)

Prawo jazdy i dżinsy Według nowych przepisów regulujących warunki na jakich można ubiegać się o prawo jazdy kategorii A, kandydat przystępujący do egzaminu praktycznego musi być odpowiednio ubrany. Jak podaje Polemi.co.uk, portal dla Polaków w Szkocji, zmiany dotyczące zasad ubioru dla zdających na prawo jazdy kategorii A w Wielkiej Brytanii, zaczęły obowiązywać wraz z początkiem lipca. Wówczas to, brytyjska Driving Standard Agency (DSA) przedstawiła nowe reguły, dzięki którym egzamin praktyczny powinien przebiegać bez zarzutu. Przed wprowadzeniem zmian, w Wielkiej Brytanii nie obowiązywały przepisy dotyczące doboru odzieży motocyklowej dla zdających egzamin praktyczny na prawo jazdy kategorii A. To naprawdę nie są żarty, nawet po pomyślnym przebrnięciu przez egzamin teoretyczny, kandydat może nie otrzymać szansy na zdawanie egzaminu praktycznego, kiedy źle się nań ubierze, a to oznacza stratę przede wszystkim pieniędzy i czekanie na kolejny termin egzaminu. W świetle nowych przepisów, obowiązkowa odzież dla kandydata na prawo jazdy kategorii A to: - buty motocyklowe (solidne obuwie cywilne zapewniające wsparcie i ochronę kostek), - tekstylne lub skórzane spodnie motocyklowe, lub spodnie z grubego jeansu, - kurtka z grubego jeansu z kilkoma warstwami odzieży pod spodem, bądź tekstylna lub skórzana kurtka motocyklowa. (mm)

THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk | PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 10.07.2011.


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

3

Wiadomości

W

spomniany raport jest efektem rozmów, które jego autorzy przeprowadzili wśród uczniów brytyjskich szkół. Były to dzieci imigrantów, zarówno z państw, które wstąpiły do Unii Europejskiej po 2004 roku, jak i z Afryki, czy Azji. Z publikacji wynika, że 48 procent uczniów doświadczyło prześladowań na tle rasistowskim ze strony szkolnych koleżanek i kolegów. Jednak Irlandia Północna nie jest wyjątkiem. Podobnie jest w innych regionach Wielkiej Brytanii, a skala tego zjawiska jest tam tylko nieznacznie mniejsza. Jak informuje Sky News, 83 procent nauczycieli było świadkami przejawów rasizmu ze strony brytyjskich uczniów w stosunku do ich imigranckich rówieśników. Najczęściej były to obelgi, dowcipy na temat narodowości i związanych z nią stereotypów, nierzadko dopuszczano się przemocy. Ponad 30 procent ankietowanych nauczycieli przyznało także, że spotkało się z rasistowskimi zachowaniami wśród innych pedagogów. Dane te, pochodzą z kolei, od fundacji „Show Racism the Red Card”, która zebrała je wespół z National Union of Teachers (NUT). Ankietę przeprowadzano wśród 150 nauczycieli, rozmawiano również z uczniami, poddano analizie dzienniki lekcyjne. Raport ten pokazuje, że 38 procent nauczycieli REKLAMA

Szkoły pełne rasizmu Cytowane przez BBC i Sky News, wnioski z badań zawartych w najnowszym raporcie Rady do spraw Mniejszości Etnicznych w Irlandii Północnej, jeśli nie są zatrważające, to na pewno dają obraz tego, jak niebezpieczne jest zajwisko rasizmu w brytyjskich placówkach edukacyjnych. nie brało udziału w żadnym szkoleniu mającym na celu przeciwdziałanie rasizmowi. Na szczęście przytłaczająca większość ankietowanych (93 procent) zadeklarowała, że gdyby byli świadkiem rasistowskich zachowań, natychmiast by zareagowali. Jest jeszcze coś, co potwierdza, że w brytyjskich szkołach dzieje się nie najlepiej - to raport sporządzony na zlecenie brytyjskiego Ministerstwa Oświaty. Wynika z niego, że czarni uczniowie są częściej i bardziej surowo karani za wykroczenia niż uczniowie biali. Głównym powodem zlecenia tego badania, którego zwieńczeniem stał się kolejny smutny raport, było to, że ministerstwu rzucił się w oczy pewien fakt: dlaczego, co roku zawiesza się w prawach ucznia 30 tysięcy czarnych dzieci, a tysiąc wyrzuca ze szkół, a to trzy razy więcej niż przypadków karania w ten sposób białych uczniów? Zdaniem autorów raportu, głów-

ną przyczyną takiego stanu rzeczy są powszechne uprzedzenia, a nawet strach nauczycieli przed czarną młodzieżą, zwłaszcza chłopcami. W podsumowaniu, autorzy stwierdzają, że to zajwisko kwalifikuje się do uznania za „rasizm instytucjonalny”. Mało tego, na podstawie prowadzonych przez siebie statystyk, brytyjskie szkoły wykazują, że liczba czarnych uczniów o wybitnych zdolnościach jest pięciokrotnie niższa niż uczniów białych. Rasizm jest zły i zawsze będzie zły, bez względu na to, przeciwko komu jest skierowany. Jednak w myśl porzekadła, że „bliższa koszula ciału”, szczególnie interesują nas przejawy rasizmu wobec Polaków, w tym przypadku także wobec polskich uczniów. Niestety, żaden z raportów nie precyzuje, czy dyskryminowanie Polaków w brytyjskich szkołach jest równie powszechne, jak w przypadku in-

nych narodowości, ale takie sytuacje się zdarzają. BBC informując o raporcie z Irlandii Północnej, podała przykład 10-letniej Polki, Pauliny Niedoby, którą uczniowe szykanowali w szkole. Dziewczynka

Najczęstsze przejawy rasizmu wobec małoletnich imigrantów to obelgi, dowcipy na temat narodowości i związanych z nią stereotypów, nierzadko przemoc.

była wyzywana i bita, kazano jej się wynościć tam, skąd przyjechała. Na tym się jednak nie skończyło - dom, w którym mieszka wraz

z matką został obrzucony kamieniami, wybito szyby, a napastnicy wykrzykiwali rasistowskie hasła. Nauczyciele, choć późno, zażegnali konflikt, ale traumatycznych przeżyć odwrócić się już nie da. Znacznie gorzej rzecz się ma w Doncaster, 70-tysięcznym mieście w środkowej Anglii, które zamieszkuje ponad 10-tysięczna mniejszość polska. To najprawdopodobniej jedyne miejsce w UK, gdzie miejscowa ludność jest nastawiona silnie antypolsko. Jak twierdzi Andrzej M. Szumiło, współwłaściciel polonijnego portalu „Polscott 24.com”, dyskryminacja polskich uczniów i nie tylko, jest tam na porządku dziennym. - Skandal goni skandal. Odzywki policjantów typu „głupia polska babo”, bicie polskich dzieci książkami po głowach przez nauczycielki, plucie do jedzenia czy picia w szkolnej stołówce, szarpanie za włosy, kopanie dzieci przez „dorosłych” Anglików na placu zabaw! Do tego wybijanie szyb, podrzucanie martwych zwierząt… a urząd miasta zamiast powstawiać im okna, dał worki z piaskiem! Część polskich rodzin chce uciekać do kraju - komentuje Szumiło. Departament do spraw Dzieci, Szkół i Rodzin (DCSF) już trzy lata temu zapowiedział radykalną walkę z rasizmem w szkołach. Chyba się nie udało. Janusz Młynarski


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

4

z terenu...

Kątem oka Palikota

Wadowice

W

tym mieście, w którym urodził się Karol Wojtyła, wszystko kręci się wokół jego osoby. I choć także stąd pochodzi słynny pisarz okresu międzywojennego Emil Zegadłowicz, to poza pomnikiem na jego cześć żadnych innych śladów, które mogłyby przyciągnąć uwagę zwiedzających miasto nie ma. Za to na rynku uderza z daleka wielki napis na ratuszu miasta - „Samorząd Wadowic zawsze posłuszny naukom Jana Pawła II”. Wydaje się, że to pewna przesada w kraju, bądź co bądź europejskim, a więc świeckim, ale to i tak nic w porównaniu do tego, co znajduje się w sieni liceum, które ukończył Wojtyła. Ten korytarz przypomina bardziej sanktuarium niż szkołę. Fotografie na tablicach to oczywiście normalne, tyle tylko, że one pokazują Wojtyłę jako papieża wyłącznie prawie, a nie jako ucznia czy młodzieńca z lat nauki. Dodatkowo są zdjęcia wielkiego zwolennika używania prezerwatyw, tyl-

ko w przypadku męskiej prostytucji - Benedykta. Za tablicą ołtarz z wielkim zdjęciem papieża i czymś w rodzaju modlitwy w podpisie. Podobnie jest w wielu innych miejscach. Miasto jakby stało się kalwarią i wyparło się innych funkcji. Stragany z obrazkami jak przy pielgrzymkach i „kremówki Wojtyły” w każdej cukierni. Dlatego z takim protestem spotkał się napis wywieszony naprzeciwko ratusza, na kamienicy koleżanek Karola z młodości - równie duży, jak ten na ratuszu - „Samorząd nie dba o mieszkańców”. A zatem skandal w Wadowicach! I kto to zrobił? Wielkie oburzenie! Podobnie, jak to było, gdy ukazały się „Zmory” Zegadłowicza. Wielu mieszkańców w osobach katolickich kołtunów rozpoznało samych siebie i odsądziło autora od czci i wiary. Widać, że w Wadowicach rodzą się papieże, umierają pisarze, przewalają się ustroje, światy, wojny, a atmosfera odczytana przez Zegadłowicza trwa. Dalibóg, literatura rządzi światem! Janusz Palikot

Kreska satyry

W mojej angielskiej szkole Jak wygląda praca w brytyjskim „ogólniaku” z perspektywy belfra? O swojej przygodzie z brytyjskim systemem edukacji opowiada nauczyciel informatyki Błażej Zimnak. Skąd taki pomysł? Nauczyciel to trudny zawód… - Moi rodzice są nauczycielami, w Polsce udzielałem korepetycji, a w firmach, w których pracowałem prowadziłem szkolenia. W końcu pojawił się pomysł, żeby zdobyć odpowiednie uprawnienia, tym bardziej, że właśnie tu, opłaca się takie zrobić. Potrzebne są do tego dodatkowe studia? - Szkoły mogą zatrudniać niewykwalifikowanych nauczycieli, ale osoby te zarabiają zdecydowanie mniej, a choćby byli nawet najlepszymi nauczycielami, to nie mogą wykonywać swojego zawodu poza UK. Jest kilka dróg zdobycia statusu QTS (Qualified Teacher Status). Ja wyjechałem z Polski z licencjatem, a teraz ukończyłem roczne studia podyplomowe PGCE (Postgraduate Certificate in Education), które uznawane są za bardzo wymagający kurs, ale znakomicie przygotowujący do zawodu oraz rozpoznawalny w kilkudziesięciu krajach świata.

autor Witold Saramowicz

Czym różni się polska szkoła od angielskiej? - Cały system jest zorganizowany trochę inaczej. Uczniowie trafiają najpierw do szkoły podstawowej, gdzie nauka odbywa się głównie przez zabawę. Dzieci mają jednego nauczyciela od wszystkich przedmiotów, szkoły są niewielkie i panuje w nich rodzinna atmosfera. Po sześciu latach uczniowie trafiają do Secondary school (szkoły średniej), gdzie spędzają kolejne 5 lat, a nauka kończy się egzaminami GCSE (odpowiednik polskich egzaminów na koniec gimnazjum). Tutaj uczniowie dzieleni są na grupy pod względem umiejętności humanistycznych i ścisłych, a lekcje odbywają się w salach do 30 osób. Dzień wygląda inaczej, niż w polskiej szkole, choć podobnie. Oprócz przerwy na obiad, pomiędzy lekcjami nie ma krótkich REKLAMA

Firma Catrina ltd oferuje: transport z i do Polski przeprowadzki -

tel. 012 37 476 030 www.catrinatrans.co.uk tel. 01271324240 012 37 238 086 www.catrinatrans.co.uk

przerw - wyłącznie jeden dzwonek i kilka minut na przejście z klasy do klasy. Panują sprzeczne opinie - z jednej strony, nauczyciel to słabo płatny, trudny zawód - z drugiej - dochodowe zajęcie i masa wolnego czasu. Jak to jest? - Pieniądze nie mogą być jedyną motywacją, bo wtedy faktycznie wydaje się, że nie zarabiamy dużo w porównaniu do ilości obowiązków. Nauczyciel po studiach może liczyć na około 21 tysięcy funtów na początek i dość szybko można zacząć zarabiać więcej, około 26 tysięcy. Pracując nad podnoszeniem swoich kwalifikacji można dojść do poziomu ponad 50 tysięcy i wciąż uczyć. Jeśli kogoś bardziej zainteresuje zarządzanie szkołami, to górną granicę zarobków wyznacza funkcja dyrektora szkoły, gdzie zarobki przekraczają 100 tysięcy funtów rocznie. Jeśli chodzi o wolny czas, to przynajmniej na początku kariery, praktycznie go nie ma. Doświadczeni nauczyciele uspokajają, że po 3-4 latach praca robi się łatwiejsza i wtedy faktycznie można skorzystać z 13 tygodni wolnego rocznie. Początek jest jednak dość trudny, a na nauczycielach ciąży wiele zadań dodatkowych, związanych z opracowaniem programów nauczania, ocenianiem wiedzy, zajęciami pozaszkolnymi itp.

A co z zachowaniem uczniów? - Paradoksalnie to nie uczniowie potrafią być największym problemem, ale inni nauczyciele. Zdarzają się problemy z zachowaniem, ale jeśli szkoła poważnie do nich podchodzi, ma opracowane zasady i procedury oraz wszyscy nauczyciele je stosują, to każdą sytuację można rozwiązać bez dodatkowego bólu głowy. Problemy pojawiają się, jeśli ktoś w zespole nie chce, lub nie potrafi pracować w grupie. Trudniejsze są też tzw. „Inner city schools”, czyli szkoły położone w dużych miastach, tam z zachowaniem problemy są większe, niż w mniejszych miejscowościach. Jak wygląda sytuacja z zatrudnieniem w szkole? - W tym roku na rynku, pomimo cięć w edukacji, wciąż pojawia się wiele ogłoszeń o pracę. Trzeba pamiętać, że ten sektor jest bardzo duży i co roku część osób odchodzi na emeryturę czy zmienia zawód. Na tych, którym nie udało się znaleźć stałego miejsca, czeka „supply job”, czyli praca agencyjna dla szkół, które potrzebują nauczyciela na zastępstwo. To również dość dobrze płatna praca, ale tymczasowa. Jeśli ktoś jest zainteresowany pracą w brytyjskich szkołach, to wszystkie informacje dostępne są na stronie Training and Development Agency (www. tda.gov.uk). Rozmawiał: Janusz Młynarski


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

5

z terenu...

Dumny Polak po szkodzie Zaczęło się od tego, że nie mogłem się zdecydować, czy walić na górę, czy zostać na dole. Na dole, znaczy się na dolnym pokładzie autobusu linii 266.

W

kierowcy, u którego nabyłem jednorazowe prawo przejazdu, wyczułem „Naszego”. Po akcencie oraz wąsidłach wyczułem. No i się nie zmyliłem - na moje „Ładny dzień dzisiaj”, czterdziestoletni gdzieś szofer odrzekł: „Ano ładny, ładny” i poświecił w moim kierunku przerdzewiałymi zębiskami, wysuniętymi spod wałęsowskiej ozdoby nosa. A fakt, faktem - dzień był ładny, bo oto zza horyzontu z rzędowej zabudowy wysunęła się ta gwiazda, której pojawienie się na londyńskim niebie wspomina się jeszcze długo po jej zejściu z firmamentu. I właśnie dlatego ostatecznie padło na górę. Było tam prawie pusto, nie licząc jakiegoś pojedyńczego Araba na końcu pokładu oraz pary usadowionej przy oknie widokowym. Że zawsze lubiłem widoki, to usiałem koło nich. Już miałem wyciągnąć telefon, ale oto okazało się, że owa para jest parą mieszaną: „Nasza” oraz „Nienasz”. No to się zainteresowałem. „Nienasz” - w siódmym niebie, trzyma ją za rękę. „Nasza” - w siódmym miesiącu, trzyma się za brzucho. „Nasza” była akurat w trakcie uczenia partnera mowy ojców: „Skręca w lewo” - wyrecytowała. „Nienasz” na to wytrzeszczył zębiska, jak z reklamy gabinetu stomatologicznego i odrecytował: „Skryn‑ca wle-wi”, po czym przytulił swoją nauczycielkę. Nawet uroczo wyglądali razem. W przerwach międzylekcyjnych mówione było na przemian, to po naszemu, to po tutejszemu - i właśnie tym, moja parka straciła całą moją dotychczasową sympatię. Ale snoby - pomyślałem, gdy „Nienasz”, pokazując „Naszej” coś za oknem, rzucił to REKLAMA

swoje krtaniowe „Look‑et‑thaa!”. Mówi się „Patrzaj tam”, nieuku! - mało co nie poprawiłem na głos „Nienaszowego kochaneczka‑ciapateczka”. „Para zdrajców” - prawie, że kpiłem - „Nie to, co Nasi, swojscy. Przynajmniej się nie zgrywają, nie przeplatają i, i… i w Ogóle!”. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że już lada moment będę chciał odszczekiwać swój osąd. Tylko stołu nigdzie nie było.

Mowa w de-he Na pierwszym przystanku, na górę wchodzi „Nasz”. Już z dołu rozpoznałem jego nieźle niosącą się, nienaganną polszczyznę, soczyście przeplataną łaciną, cytuję: „No to, ka, co mam zrobić, ka, do ha z tym ka rusztowaniem? W de je sobie, do ha, wsadzę, ka?”. No proszę - „nie tylko Wy potraficie gładko przeplatać języki!” - mogłem rzucić mojej parze prosto w twarz. Jednak ci, o dziwo, zamilkli. Tajemnica „Polish mi, Nela” Na drugim, wchodzi więcej „Naszych”. Choć, gwoli ścisłości, to byli „Nasi” z „domieszką”: Polka, niejaka Kornelia, vel Nela, Polak, pseudonim Kris oraz zaprzyjaźniony z parą goguś Italiano. Siedli, pośmiali się, gadka‑szmatka, tu ten tego, a potem co? A potem lekcja języka oczywiście! I to w najlepszym wyda-

niu: „ka, ha, de, pie. Itede itepe”. - „No, ale kiedy, ka, bedzie Zbych, ka? Te hu w czapkach nie będą się pie, ka, tylko wystawią, ka, tiketa jak ha, do ka!”. Patrzę po „Naszej” i „Nienaszemu” - dziwnie milczą, trochę się rozglądają, lekcja mowy ojców odchodzi w zapomnienie ja zaczynam zastanawiać się, dlaczego. Może nie kocha go…? Takich trzech, jak nas dwóch… Na trzecim, do coraz bardziej radosnego pięterka, dołącza dwóch panów z wypchanymi po brzegi nar zę d z i ow ymi teczkami. Pierwszy - od stóp do głów odziany w kombinezonik w malownicze ciapki, drugi - też od stóp do głów w dżinsowy komplecik: spodnie dżins, kurtka dżins. Szedłbym o zakład, że gacie też były dżins. Panowie wąsów co prawda nie mieli, za to mieli czapeczki z daszkami, więc rozpoznałem ich w trymiga. No i piwka, oczywista - piwka też mieli. Nagle - telefon do „Pierwszego”. „Boss?” - rzuca pod nosem „Drugi”. „Pierwszy” przytakuje, odbiera połączenie. Widać, że niechętnie. W tym czasie, „Drugi” pociąga głębszego łyka, nerwowo kręci się na siedzeniu, po czym nadstawia szerzej ucha. A „Pierwszy” słucha, słucha, po czym, widocznie zapyREKLAMA

tany, rzecze: „Okej. Okej. What?” - pyta, po czym znów nasłuchuje - „Aaa, is goot. Goot” - przekonuje, najwyraźniej lekko wzburzonego czymś bossa, po czym znów nasłuchuje, tym razem dłuższą chwilę, w międzyczasie zwilżając sobie usta. Chyba musiało mu zaschnąć w gardle od tego rozgadania się. „How much?” - powtarza za bossem - „No, no much, prawie ready. Tylko popaint it”.

Na pierwszym przystanku, na górę wchodzi „Nasz”. Już z dołu rozpoznałem jego nieźle niosącą się, nienaganną polszczyznę, soczyście przeplataną łaciną. Boss musiał zostać uspokojony ową oceną sytuacji, bo wkrótce rozłącza się. „Si ju” - rzuca na pożegnanie „Pierwszy” i dopiero wtedy rozkręca się, cytuję: „Widziałeś, ka, ha!?” - „Drugi” przytakuje, a „Pierwszy” ciągnie zbulwersowany - „Sobie myśli, rozumisz, że na cene, rozumisz, to ja mu bede siedział tam cały, rozumisz, dzień!”. Przerywnik: - „Italiano, powiedz: „Ha ci w de”. No, powiedz!” - „…Bo boss, rozumisz, nie owija wełnę w bawełnę, rozumisz…” Z drugiej strony: - „Ty, ka, mi

tu nie pie, ka, tylko, ka, dawaj Zbycha, do ha! To jego, ka, wóz, do ha - nie mój”. Kątem oka widzę, jak „Nasza” kładzie sobie dłoń na swej żywej wypukłości, uśmiechając się niby wdzięcznie, lecz jakoś tak przepraszająco‑usprawiedliwiająco. Ja coraz poważniej zastanawiam się dlaczego: czyżby to nie jego dziecko…? Poza tym, wstrzymuję się z telefonem do siostry… - „…bo on taki niby profesjonalniejszy, rozumisz, ale z butów tu mu słoma, rozumisz, wyłazi…” - „Italiano, powiedz „O ja pie”. No, powiedz!” - „Zbychu? Zbychu, ka, co teraz z tym, ka, rusztowaniem, do ha, będzie? Ja, ka, muszę spie na Acton, a wóz na zakazie, do ha!”. „Nienasz” odwzajemnia uśmiech „Naszej”, na co tej jakby kamień spada z serca. Następnie, i tu niespodzianka, moja para powraca do przerwanej trzy przystanki temu rozmowy. Powraca, ja jednak zastanawiam się, dlaczego przeszli na angielski. Zupełnie nie wiem dlaczego przeszli… - „Halo?” - słyszę jak kolega Zbycha, już po rozmowie, woła z siedzenia za mną: „Excuse me…”, po czym nagle wstrzymuje mowę, obrzuca mnie przenikliwym wzrokiem i dokańcza: „Polisz?”. Już miałem mu odpowiedzieć: „Dziękuję, nie polę”, jednak wybrałem inną odpowiedź: „What? No, not Polish I’m afraid”. I już więcej nie dziwię się mojej parce - jednak go i kocha, i to jego dziecko. No a ja, już na pewno nie będę dzwonił do siostry. Przynajmniej póki jadę 266… Jacek Wąsowicz


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

6

kryminałki

KTOKOLWIEK WIDZIAŁ GRZEGORZ GUTOWSKI 28 lat Wzrost: 180 cm Oczy: niebieskie Ostatnie miejsce pobytu: Wielka Brytania

Polak, Polaka na śmierć Na osiem lat pozbawienia wolności skazał brytyjski sąd, 31-letniego Polaka za pobicie na śmierć swojego rodaka podczas pijackiej burdy. w miejscowości Gravesend (hrabstwo Kent). Daniel został znaleziony przez funkcjonariuszy lokalnej policji w kałuży krwi na posadzce łazienki oprawcy. Jak wykazała sekcja zwłok, młody Polak zginął na skutek łącznej sumy 63 obrażeń, między innymi mózgu, twarzy, żeber i głębokich zmiażdzeń tkanek.

Pan Grzegorz zaginął w maju 2011 roku.

MAREK CELUCH 48 lat Wzrost: 185 cm Oczy: piwne Ostatnie miejsce pobytu: Londyn Pan Marek zaginął 1 grudnia 2002 roku.

ARTUR OLCZYK

37 lat Wzrost: 175 cm Oczy: brązowe Ostatnie miejsce pobytu: Wolverhampton

Pan Artur zaginął 31 sierpnia 2006 roku.

IWONA KAMIŃSKA 31 lat Wzrost: 157 cm Oczy: niebieskie Ostatnie miejsce pobytu: Londyn Pani Iwona zaginęła 13 lipca 2000 roku. Wiadomości o zaginionych prosimy przekazywać do Fundacji ITAKA tel: 0048/226547070, itaka@itaka.org.pl, www.zaginieni.pl. REKLAMA

Z

godnie z postanowieniem ławy Maidstone Crown Court, Artur Kosłowski został oczyszczony z zarzutu morderstwa 24-letniego Daniela Gałkowskiego, ale odpowie za nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Tragedia miała miejsce w grudniu ubiegłego roku w mieszkaniu Kosłowskiego przy ulicy South Street

„Kosłowskiemu udało się zbiec z miejsca przestępstwa, ale złapaliśmy go po kilku dniach. Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się pojmać człowieka, który bestialsko pozbawił życia młodą osobę, jaką był Daniel” - powiedział detektyw zajmujący się sprawą, inspektor Gavin Moss. „Chciałbym również bardzo gorąco podziękować polskiej społeczności zamieszkującej miasto Gravesend za ich pomoc, a także

cierpliwość podczas prowadzonego przez nas śledztwa, a szczególnie tym, którzy poczuli się w obowiązku przyjść do nas i dostarczyć nam dowodów wskazujących na winę Kosłowskiego. Teraz przebywa on już za kratkami i nikomu więcej nie zrobi krzywdy” - dodał po zakończeniu procesu Moss. Na sali rozpraw, podczas ogłaszania wyroku obecni byli także bliscy zmarłego Polaka - jego brat Bartłomiej i matka Lidia, która zaczepiana przez dziennikarzy, odpowiedziała: „Dla nas, słońce przestało świecić w chwili śmierci Daniela. Był wspaniałym dzieckiem i pełnym życia człowiekiem. Nigdy, nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczałam, że spotka go tak straszna śmierć”. (kg)

Pijak wjechał w sklep Pod zarzutem prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, zatrzymany został kierowca autobusu z Manchesteru, który wjechał w witrynę jednego z polskich sklepów, znajdującego się na terenie dzielnicy Crumpsall. Kiedy piętrowy pojazd o numerze 118 zmiażdzył frontową część sklepu „Ola Continental Food” położonego przy ulicy Crumpsall Lane, tylko cudem udało się jednej z jego pracownic uniknąć śmierci. Autobus mniął ją zaledwie o kilka cali. 40-letnia Marta Nowak została natychmiast odwieziona do szpitala z obrażeniami bioder i pleców. „Prawda to mój pierwszy biznes, zainwestowałem w niego sporo pieniędzy i działał on dopiero od tygodnia, ale teraz bardziej boję się o swoją teściową niż o to wszystko. Stała za ladą, kiedy autobus wjechał w nasz sklep” - wyznał jego 33-letni właściciel, Artur Nowak, dodając „jaki to z niego szczęściarz”. Jak wynika z relacji naocznych świadków, przytaczanych przez „Manchester Evening News”, zanim pojazd wjechał do sklepu, uderzył w dwa inne samochody, co spowodowało, że ostro skręcił w stronę ulicy Delauneys Road. Całą sytuacją przerażeni byli także mieszkańcy budynku, w którym znajdował się polski sklep. „To wyglądało jak jakaś eksplozja, wszystko nagle zaczęło się trząść i łamać” - mówili lokatorzy posesji. Jej właściciel, 40-letni Ali Sarwar oczekuje właśnie na całościowy raport ze zniszczeń. „Jedna ze ścian, w wyniku siły uderzenia została całkowicie wygięta. To po prostu niedorzeczne” - skomentował zajście Sarwar. W wyniku wypadku, który spowodował zamknięcie Crumpsall Lane na trzy godziny, do szpitala trafił także mąż 29-letniej Moniki Szkoarczyk, która wraz z nim znajdowała się w potrąconym przez autobus samochodzie. Całość miała miejsce 3 lipca o godzinie 17:15. Sprawa jest w toku. (mn)

Wypadek na farmie Powrócił na ławę „24-letni rolnik zginął po tym, jak jego traktor zahaczył o linię wysokiego napięcia” - poinformowała brytyjska policja.

J

ak podaje portal „This is Cornwall”, tragedia miała miejsce w niedzielę 3 lipca około godziny 9:00 na jednym z ziemniaczanych pól na terenie Kergilliack w pobliżu miasta Falmouth w hrabstwie Kornwalia. W wyniku wypadku, zginął Polak. Jego personalia nie zostały jeszcze podane do publicznej wiadomości, prawdopodobnie przez wzgląd na jego bliskich, którzy po wypadku nie zostali poinformowani o całym zdarzeniu. „Widziałem wszystko. Maszyna uderzyła w kabel, który się przerwał i zabił tego nieszczęśnika. To było naprawdę przerażające” - relacjonował zajście jeden z pracowników farmy, który prosił o zachowanie anonimowości. „Medyczny helikopter krążył ze trzy, cztery razy zanim udało mu się wylądować. Było też kilka wozów policyjnych i straż pożarna” - mówiła mediom jedna z wykładowczyń pobliskiego University of Falmouth, Rachel Dunn, dodając, że to smutne,

iż ktoś zginął w taki sposób. Sprawą natychmiast zajęli się pracownicy Health and Safety Executive, których zadaniem jest między innymi zbadanie, czy na farmie nie doszło do zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. „Na tym etapie śledztwa możemy powiedzieć jedynie tyle, że to najprawdopodobniej kierujący pojazdem uszkodził kabel wysokiego napięcia i w wyniku tego poniósł śmierć na miejscu” - oznajmił detektyw prowadzący sprawę, inspektor John Trott. Śledztwo jest w toku. (mn)

Adwokaci Henryka Górskiego robią co mogą, aby ich odwołania od wyroku przyniosły pożądany skutek.

P

odczas procesu w roku 2009, 54-letni Polak za znęcanie się nad ranną dziewczyną i jej uduszenie został przez sędziów jednomyślnie skazany na dożywotnie pozbawienie wolności. Morderstwo Shirley Finlay, której ciało odnaleziono porzucone na parkingu samochodowym w miejscowości Ballymena (hrabstwo Antrim na terenie Irlandii Północnej) we wrześniu 2006 było szeroko opisywane i komentowane w brytyjskich mediach. Półnagie zwłoki 25-letniej dziewczyny, owinięte były w narzutę i związane czarnymi paskami. Sekcja zwłok wykazała nie tylko zgon w wyniku uduszenia, ale także liczne obrażenia szyi, głowy i twarzy. Przed śmiercią Shirley była po prostu bita. Od samego początku, Henryk Górski, były pracownik zakładu mięsnego utrzymuje, że jest niewinny. Już podczas wcześniejszej rozprawy, jego adwokaci wskazywali, że ich klient został skazany

na podstawie szeregu poszlak, a nie konkretnych dowodów świadczących o winie. Teraz również podtrzymują tę linię obrony twierdząc, że przedstawiony przez zakład medycyny sądowej materiał dowodowy mógł zostać skażony. Są to między innymi szara kurtka znaleziona obok ciała ofiary, na której odkryto ślady DNA byłej kochanki Górskiego oraz włosy Shirley znalezione w mieszkaniu Polaka. Obrońcy Górskiego próbują także podważyć tezę o tym, iż dziewczyna została zwabiona przez ich klienta do jego mieszkania przy Hill Street. Polak ma prawo odwoływać się od wyroku i skrócić swoją karę. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że jednym z koronnych dowodów winy Górskiego są jego odciski palców znalezione na workach od śmieci, których użył do skrępowania dziewczyny, może on liczyć na warunkowe zwolnienie po minimum 20 latach odsiadki. (kg)


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

7

z terenu...

Nowe fakty w sprawie Wnuczek? W

raz z prywatnymi detektywami udało mu się ustalić, że zaginiona miała poważne problemy z alkoholem i narkotykami. Dziennikarz wpadł też na trop kobiety, która przez jakiś czas mieszkała z zaginioną… „Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie: co ukrywają rodzice Małgosi Wnuczek? A teraz to już nawet nie tylko oni, bo śmiało można rzec, że mało komu zależy na odnalezieniu zaginionej mamy małej Oli. Przy sprawie pracuje prywatne biuro detektywistyczne i bynajmniej nie na zlecenie rodziców. Nie mogę na razie, podać nazwy biura, ani nazwisk detektywów, mogę jedynie ujawnić, że ustalenia, do jakich doszliśmy z nimi, są całkowicie odmienne od wersji oficjalnej. Materiały, jakie niebawem przedstawimy, postawią w bardzo nieciekawym świetle „kochającą rodzinkę”, jak również policję i to nie tylko brytyjską, a i polską. Dokładnie cztery lata temu na polonijnym portalu pojawiły się komentarze na temat zaginionej, jedna osoba o nicku „Agunia UK” REKLAMA

stwierdziła, że mieszkała z Małgosią, że dokładnie znała jej sytuację i problemy. Kobieta pisze do rodziców maila i co? Nic! Brak reakcji skomentowała w poście zamieszczonym na onet.pl: „Tak się zastanawiam, na ile wam zależy, żeby ją odnaleźć? Czytałam waszą prośbę na onet.pl, mało tego, nawet napisałam do was maila, oczywiście dostałam odpowiedź automatyczną. Gdy napisałam drugiego, dopiero wtedy się zorientowałam, o co chodzi. Jeśli tak podchodzicie do oferowanej wam pomocy i chęci w odnalezieniu Małgośki, to wcale się nie dziwię, że zerwała z wami kontakt. Pozdrawiam i powodzenia”. Na ten post, napisany w 2007 roku zareagował internauta o nicku „Kuba 003”, wyrażając przypuszczenie, że Małgorzata nie żyje. W odpowiedzi „Agunia UK” odpisała, że ma podobne obawy dodając, że znała dość dobrze jej sytuację, bo mieszkała z nią. Widać z tego, że rodzice już wtedy postawili ścianę milczenia! Uważam, że to zachowanie matki Małgosi, był główną przyczyną jej zaginięcia,

a wcześniej rozpadu jej małżeństwa. I to właśnie pchnęło dziewczynę do „wylogowania się” z tej patologicznej sytuacji. Małgorzata po prostu ukryła się przed nimi. We wcześniejszych publikacjach zadałem pytanie: jak wyglądały relacje pomiędzy matką, a córką i jak to się stało, że dziadkowie, a nie ojciec i mąż Małgorzaty mają prawa rodzicielskie do Oli? W świetle posiadanych przez nas poufnych informacji, można przyjąć następujący scenariusz: Małgosia wychodzi za Darka Wnuczka, kochają się, ale ich związek nie jest akceptowany przez jej rodziców. Dochodzi do częstych spięć na linii teściowie - zięć. Częste awantury, kłótnie… Darek postanawia odejść od Małgosi, ale może bardziej uwolnić się od toksycznych teściów. Wyjeżdża do UK, podejmuje pracę, zaczyna układać życie od nowa. W ślad za mężem postanawia jechać Małgosia, która też chce ratować swoje małżeństwo. Dochodzi do kolejnych tarć pomiędzy Małgorzatą, a matką. Dziewczyna udaje się do UK - tu pominę pewne fakty, o których już

wiemy - wówczas prawdopodobnie dochodzi do szantażu ze strony rodziców, a kartą przetargową jest córeczka Ola. Stres u Małgosi narasta, czuje się coraz bardziej osamotniona. Przylatuje na Wyspy, słabo włada angielskim, ale wreszcie udaje jej się dostać pracę (znamy nazwę agencji). W międzyczasie prowadzi rozmowy z mężem, ale nie udaje się odbudować związku. Dlaczego? To będziemy wiedzieć po rozmowie z Darkiem. Kobieta zostaje totalnie sama, pomiędzy odchodzącym mężem, a wściekłymi na nią rodzicami. Mała Ola odwiedza mamę jednak jakimś cudem i wraca do dziadków - tu jest potrzebne ustalenie dlaczego? Co dzieje się później? Czy dziadkowie wystąpili do sądu rodzinnego o odebranie, tudzież ograniczenie władzy rodzicielskiej matki nad dzieckiem? Jeśli tak, jeśli były ku temu powody, to dlaczego dziadkowie, w swych pięknych wystąpieniach przed kamerami o tym nie mówią? Dlaczego wniosek o przyznanie praw rodzicielskich wpływa do sądu rodzinnego w Inowrocławiu po zaginięciu Małgosi?

Małgorzata Wnuczek

Polka zniknęła, ponieważ była w ostrym konflikcie z najbliższą rodziną, była szantażowana odebraniem dziecka i naciskana by porzuciła męża. Tak twierdzi Andrzej Szumiło z polonijnego portalu Polscott24.com.

Załóżmy, że dziadkowie wystąpili do sądu rodzinnego jeszcze przed zniknięciem matki i tu mamy wątek ostatniej wizyty Małgorzaty w Polsce u rodziców. Pofantazjujmy: Małgosia chce odebrać Olę od dziadków i zabrać ją do siebie do Anglii, tymczasem matka oznajmia jej, że nie posiada już władzy rodzicielskiej, szantażuje ją i stawia warunki - ma zostawić męża i pozostać w Polsce, w przeciwnym razie straci córkę…” Cdn…


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

8

PEWNIE, ŻE MOŻESZ

Święty spokój! „Cały świat to scena, a ludzie na nim to tylko aktorzy. Każdy z nich wychodzi na scenę i znika, a kiedy na niej jest, gra różne role” - rzekł William Szekspir. Różne role, różne zadania, do których zmusza nas współczesne życie. Oprócz tego wymaga od nas bycia elastycznym, dzięki czemu łatwiej nam się przystosować do różnych „scen i scenerii”. Niczym reżyserzy teatru jaźni, możemy się nauczyć nakazywać naszej wewnętrznej trupie aktorów, by grała sztukę, jakiej akurat wymaga od nas widownia. Życie wymaga od nas szeregu umiejętności i nie wystarczy tylko i wyłącznie je posiadać. Przydatną cechą jest umiejętność żonglowania nimi, zastosowania odpowiednich narzędzi w odpowiedniej sytuacji i w odpowiednim czasie. Na tradycyjny iloraz inteligencji, współczynnik IQ, składa się tylko około 20 procent czynników, które decydują o sukcesie. Oznacza to, że 80 procent nie należy pozostawiać przypadkowi. Życie emocjonalne, jak REKLAMA

twierdzi Daniel Goleman w swojej „Inteligencji emocjonalnej”, jest dziedziną, którą można, podobnie jak czytanie czy matematykę, opanować lepiej lub gorzej, a składa się nań zespół szczególnych umiejętności, naszych zasobów. Jedną z podstawowych narzędzi jest umiejętność zgrania się z otaczającym światem. Uchwycenia istoty chwili. I znów kłania nam się Szekspir: „W sprawach ludzkich obowiązują przypływy i odpływy. Wędrując na grzbiecie fali, zajść można daleko. Jeśli się ją raz zgubi, brnąć można przez życie jak przez mielizny i skały”. Mielizny i skały; stany rozpaczy, złości, smutku, irytacji, żalu. Nie pozwalają nam oderwać się, wiążemy się z nimi tak, jakby naprawdę były częścią nas samych. Czy jednak są? Chyba nie. Przychodzą jedne uczucia, odchodzą. Przychodzą następne. Pozostawiają w nas jednak często uczucie niepokoju. Do niektórych stanów emocjonalnych przywiązujemy się na dłużej i wtedy faktycznie mogą one zdominować naszą istotę, naszą jaźń, niepozwalając zająć się sprawami istotnymi. Negatywne stany emocjonalne są jak łańcuchy przykuwając nas, czynią nas swoimi niewolnikami. Czy w ciągu dnia masz setki myśli o tym, co powinieneś zrobić lub co zrobiłeś w przeszłości?

Czy jesteś w stanie zrelaksować się w centrum miasta, gdzie wokół ciebie przemieszczają się setki osób? Czy jeśli masz wolną chwilę, jesteś w stanie wyłączyć swoje myśli? Czy jesteś w stanie zapanować nad swoimi emocjami w momencie, kiedy się pojawiają? Jeżeli w ciągu dnia doświadczasz myśli przepełnionych poczuciem winy, wstydu, bezsilności, żalu, strachu, złości… to tym samym nie jesteś w stanie się zrelaksować, a co za tym idzie, kumulujesz więcej negatywnych myśli. Oddalasz się od doświadczenia wewnętrznej ciszy. Być może spokój twojego umysłu jest chwilowo zmącony przez myśli, uczucia lub rzeczy wokół ciebie. Chwilowo, ponieważ jesteś w stanie osiągnąć ten stan wyciszenia w krótkim czasie. Jedną ze skuteczniejszych technik osiągnięcia wewnętrznego spokoju jest WHH (Whole Hearted Healing). WHH to proces, w którym negatywne emocje i doznania pochodzące z ciała szybko się uwalniają. Traumy i ich następstwa znikają. Proces jest prosty i skuteczny, i może być używany do eliminowania emocjonalnych odpalaczy, które tworzą stres, depresję, niepokój i stany, które mocno ograniczają dostęp do naszych zasobów. WHH jest techniką regresji, która eliminuje główne traumy

powodujące większość naszych emocjonalnych i fizycznych trudności w teraźniejszości. Nie jest wymagane żadne specjalne przygotowanie, czy stan świadomości taki, jak hipnoza, żeby skutecznie użyć tej techniki. Kiedy WHH zastosowane jest do końca, będziesz miał poczucie wyciszenia, spokoju i lekkości, bez śladu problemu emocjonalnego, z którym zaczynałeś sesję. W tym

Życie wymaga od nas szeregu umiejętności i nie wystarczy tylko i wyłącznie je posiadać. Przydatną cechą jest umiejętność żonglowania nimi. przypadku, działa to bardzo podobnie do innych terapii mocy. Każda kwestia emocjonalna, w której nie masz poczucia wyciszenia, spokoju i lekkości może być uzdrowiona. Tak więc niepokój, lęk, złość, smutek, ograniczające reakcje emocjonalne powodujące niechciane zachowania, jak wstyd, nieśmiałość, niepewność, bezradność, bierność, nadmierną

aktywność, niecierpliwość, irytację, odkładanie na później, problemy związkowe - to kandydaci do uzdrowienia. WHH jest diametralnie odmienne od czegokolwiek, co jest znane na tym polu. Jednoczy duchowe, psychologiczne i biologiczne dane. W tym modelu spoglądamy na psychologię bardziej, jak gdyby była inżynierią niż sztuką. Proces Wewnętrznego Spokoju to unikalny proces, pozwalający w trwały sposób zmniejszyć ładunek emocjonalny związany z przeszłymi wydarzeniami, który - jak się okazuje - jest główną przyczyną niepokoju w „tu i teraz”. Proces ten prowadzi do odzyskania Stanu Szczytowego Spokoju Wewnętrznego, przynależnego istotom ludzkim, a często traconego w toku rozwoju. Dzięki niemu możesz cieszyć się znacznie większym spokojem i stabilnością emocjonalną. Zainspirowany? Zaciekawiony? Masz szczęście. W Londynie miejscem, gdzie możesz dowiedzieć się więcej na powyższy temat jest NLP Gate. To miejsce, gdzie masz dostęp do terapeutów, specjalistów w uzyskiwaniu stanu wewnętrznego spokoju. Takich specjalistów jest tylko około 20 na całym świecie. W ostatniej edycji szkolenia Ekspert NLP niektórzy szczęściarze doświadczyli już efektów procesu wewnętrznego spokoju w swoim umyśle i ciele. Zgadnij, co o tym mówią. A jeśli nie chcesz zgadywać, zadzwoń - 07402711629, napisz - info@ nlpgate.co.uk lub zajrzyj na stronę www.nlpgate.co.uk. Katarzyna Nowicka


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

9

N

uda, nic się nie dzieje. Na najbliższą, ciekawszą premierę możemy liczyć dopiero 26 sierpnia, kiedy to planowo pojawi się „Deus Ex: Human Revolution”. Będzie to trzecia odsłona serii „Deus Ex” zaliczanej do gatunku tzw. pierwszoosobowych cyberpunkowych erpegów akcji (kocham to określenie :P), a zarazem prequelem do oryginalnej gry. Staniesz się Adamem Jensenem, byłym członkiem wyspecjalizowanej w prowadzeniu działań o wysokim poziomie niebezpieczeństwa amerykańskiej jednostki policji, czyli w skrócie SWAT-u, człowiekiem po trzydziestce, który obecnie stoi na straży bezpieczeństwa jednego z najbardziej awangardowych koncernów biotechnologicznych w USA. Ponieważ „w życiu każdego mężczyzny są pewne priorytety”, twoje wywrócą się kopytami o 180 stopni, kiedy to grupa niezidentyfikowanych sprawców włamie się na teren Sarif Industries i bez pardonu pozbawi życia kilku naukowców, których ty, tak „by the way” i ich sekretów miałeś właśnie pałko chronić! Zważywszy na fakt, że wszystkie „Deus Ex-y” kręcą się wokół taktycznej rozgrywki, która pozwala graczom na dokonywanie krytycznych wyborów w każdym momencie, twórcy gry, ekipa z Eidos Montreal, stworzyła kilka odrębnych, jak to nazwała „filarów rozgrywki”. Są to: Combat, Stealth, Hacking, Exploration i Social. Ich pierwotne znaczenia mówią same za siebie. Mówiąc krótko, możesz tłuc na kwaśnie jabłka, skradać się niczym duch, włamywać się zarówno do pomieszczeń, jak i baz danych, zdobywać wiedzę i uspołeczniać się nie tylko w celach rozrywkowych, ale i by manipulować innymi wyłącznie dla swojej korzyści. Po co? Bowiem wkroczysz do świata

Sezon ogórkowy Zawiało nudą. I mówię to jak najbardziej poważnie. Albo producenci gier komputerowych udali się na zasłużone wywczasy, albo wyszli z założenia, że to my, gracze będziemy smażyć swoje tyłki pod palmami, łowić ryby, zbierać jagody, łazić po górach, czy co tam jeszcze, a nie tkwić przed monitorami swoich cacuszek i odpoczywać, jak na homocomputrusów przystało. przyszłości, podzielonego przez skutki olbrzymiego postępu technologicznego. Chaos i konspiracja to rzeczywistość na jaką napotkasz, a ludzie… no cóż, jedni będą tymi, których na mechaniczne usprawnienia swojego ciała stać, a drudzy tymi przysłowiowymi biednymi szczurami z brakiem jakichkolwiek perspektyw. A nad skorumpowanym tłumem panować rzecz jasna będą chcieli ci najpotężniejsi i kolesie z cienia. W przeciwieństwie do poprzedniczek, w „Deus Ex: Human Revolution” pojawi się opcja regeneracji zdrowia. Tym razem twórcy nie chcieli zostawić graczy z ręką w nocniku, z małą ilością „hapetów” żebrających konającym głosem o apteczkę lub coś do żarcia. Nie zawsze bowiem grało się z kumplem i nie zawsze jakaś życzliwa dusza ruszyła swe dupsko, by przeczesać jeszcze raz cały poziom w poszukiwaniu zbawiennych zapasów dla nieszczęśnika. Dzięki odnawiającemu się paskowi, twórcy gry mają nadzieję, że użytkownicy „Human Revolution” bardziej skoncentrują się na taktyce. Nie oznacza to także, że pokrzepiający „stuff” wogóle zniknie z rozgrywki. Nic z tych rzeczy. Drugim istotnym niuansem będzie

opcja podświetlania obiektów, z którymi gracz może wejść w interakcję. Bez obaw, dla tych irytujących się zbyt łatwo, w menu gry będzie dostępna stosowna opcja „wyłącz podświetlanie obiektów”. Czy rewolucja w wykonaniu ludzi okaże się hitem? Mnie prawdopodobnie nie powali na kolana, ale na pewno też

nie zanudzi. A przynajmniej może zająć czas do momentu pojawienia się kilku innych tytułów. Przyzwoicie, jeśli ktoś gustuje w mieszance akcji i wyścigów, zapowiada się „Rage”, gra, która na sklepowe półki trafi 7 października. Id Software zawiązali akcję w (a to ci niespodzianka) postapokaliptycznym świecie. Główny bohater rozgrywki, tytułowy Rage będzie nie tylko wyzwolicielem

ocalałych z globalnej katastrofy istot, ale i gościem z dość pokaźnym garażem. Facet po prostu lubi się ścigać, a co z tych rajdów wyniknie, trzeba będzie odkryć na własną rękę, albo kupą mości panowie, podczas rozgrywek „deathmatch” i „capture the flag”.

28 października - radzę dobrze zapamiętać tę datę, gdyż kryje się pod nią europejska premiera „Battlefield 3”. Fanom tej strzelanki nie trzeba chyba nic więcej mówić, ale nadmienię, że będzie to bezpośrednia kontynuacja „Battlefield 1942”, „Battlefield Vietnam” oraz „Battlefield 2”. Trójka, to w wielkim skrócie, kilka trybów

rozgrywki, walki na ogromną skalę z użyciem czołgów, transporterów opancerzonych, helikopterów, odrzutowców, ulepszony system zniszczeń i akcja na mapach Teheranu, Omanu, Sarajewa, Paryża czy Nowego Jorku, na której w wersji na PC grać będą mogły maksymalnie 64 osoby (konsole - 24 graczy). Mając w pamięci sukces „Battlefield 2”, którego sprzedaż w ciągu roku od premiery, czyli w lipcu 2006 osiągnęła 2 miliony 250 tysięcy egzemplarzy, można przypuszczać, że i tym razem odniesie sukces. Chociaż po piętach deptać jej będzie od 8 listopada, kto? Ha! „Modern Warfare 3”, czyli kolejna odsłona serii „Call of Duty”! Podniecające to naprawdę w tym momencie mało powiedziane. Trzeba przyznać, że ekipy Infinity Ward, Sledgehammer Games i Raven Software ostro pogrywają wypuszczając na rynek swoje maleństwo jedenaście dni po produkcie studia EA Digital Illusions CE. Zanosi się na to, że bój o zwycięstwo przeniesie się ze światów tych dwóch gier do rzeczywistości. Sam nie mogę doczekać się, by dokonać stosownych porównań i ocenić, która „Battlefield 3” czy „Call of Duty: Modern Warfare 3”, okaże się bliższa memu sercu. Niestety, nastąpi to dopiero za kilka miesięcy. A tymczasem… załapałem się na Steamie na całkiem niezłą promocję, kupując „Left 4 Dead 2” za niecałe 4 funty. Panowie wybaczą, ale idę sobię postrzelać.

REKLAMA

Zabłyśnij na brytyjskim rynku… REKLAMA

C

Polska tel. stacjonarny

M

Y

CM

MY

CY

Z tel stacjonarnego wybierz

084 4862 3301

a następnie numer docelowy np.: 0048xxxxx. Zakończ # i poczekaj na połączenie. Helpline: 020 8497 4622 T&Cs: Ask bill payer’s permission. Calls billed per minute, include VAT & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. BT call setup fee applies. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Prices to other Poland’s mobile networks will be charged at 20p/min.

CMY

K

(Llesh)

fot. www.deusex.com, www.battlefield.com/uk/battlefield, www.rage.com

strefa męska


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

10

historia

W niedzielę 17 lipca na terenie Bletchley Park będzie miało miejsce niezwykłe wydarzenie oddające hołd trzem polskim matematykom - Marianowi Rejewskiemu, Henrykowi Zygalskiemu i Jerzemu Różyckiemu, których wkład w odszyfrowanie tajemnicy Enigmy podczas II wojny światowej był nieoceniony. „Polski Dzień” upamiętni także osobę Krystyny Skarbek, agentki wywiadu, która stała się żywą inspiracją dla Iana Fleminga i jego kobiet Bonda - Tatiany Romanovej i Vesper Lynd. Podczas imprezy nie zabraknie także polskich przysmaków, pokazów tanecznych w tradycyjnych strojach ludowych w wykonaniu dziecięcego zespołu „Lajkonik”, wystawy „Polskie drogi do wolności” wypożyczonej na ten dzień z POSK-u, wykładu Jarka Garlińskiego o pakcie Sikorski-Majski, a także wielu innych atrakcji. „Polski Dzień w Bletchley Park” to doskonała okazja, by poczuć historię na własnej skórze.

Słówko o… Bletchley Park to potoczna nazwa siedziby zespołu brytyjskich kryptologów będąca również nazwą miasta w Wielkiej Brytanii, położonego w odległości około 80 kilometrów od Londynu.

Siedzibę kryptologów urządzono w wiktoriańskiej willi w 1939 roku. Zespół działał pod kierownictwem Alistaira Dennistona, w roku 1939 liczył 150 osób, a kiedy wybuchła wojna został rozbudowany. Pomieszczenia willi przestały być wystarczające, dlatego w otaczającym parku wystawiono kilkanaście drewnianych baraków. W 1942 roku personel liczył 3500 osób, w 1945 roku 10000 osób. Zajmowano się tam odczytywaniem szyfrogramów powstających na niemieckich maszynach - Enigmie, maszynie Lorenza i innych. kiedy: 17 lipca gdzie: Bletchley Park Ltd The Mansion Bletchley Park Milton Keynes MK3 6EB info: www.bletchleypark.org.uk

Zbrodnia na Wuleckich Wzgórzach Ginęli na trzy sposoby: od młota, od ciosów zadanych pałkami i kolbami, od kul. W masowym grobie zakopywano żyjące jeszcze ofiary. W lipcu obchodzimy 70. rocznicę zbrodni popełnionej przez hitlerowców na profesorach lwowskich wyższych uczelni.

Z

aczęło się 2 lipca 1941 roku przed południem, od aresztowania przez gestapo prof. Kazimierza Bartla. Został zabrany ze swojego gabinetu na Politechnice Lwowskiej. W nocy z 3 na 4 lipca brutalnie aresztowano dwudziestu dwóch profesorów lwowskich uczelni (głównie Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej), członków ich rodzin i osób przebywających w ich mieszkaniach. Z jednego domu wywleczono 82-letniego staruszka, emerytowanego profesora położnictwa w stanie spoczynku, Adama Sołowija wraz z 19-letnim wnukiem, Adamem Mięsowiczem. Z mieszkania prof. Ostrowskiego zabrano będących u niego gości między innymi ordynatora szpitala żydowskiego, dr. Stanisława Ruffa z całą rodziną i księdza Komornickiego. Tak samo uczyniono w domu prof. Jana Greka, zabierając gospodarza wraz z żoną i szwagrem, Tadeuszem Boy-Żeleńskim, którego nie było na liście. Jeśli chodzi o tę listę, to wiele wskazuje na to, iż sporządzili ją ukraińscy studenci z Krakowa, związani z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów. Po przesłuchaniach przez gestapo, rankiem 4 lipca 1941 roku profesorów zabrano na rozstrzelanie. Z całej grupy uczonych ocalał jedynie prof. Franciszek Groer. Zbrodni tej towarzyszyły także rabunki, bowiem aresztowani i rozstrzelani profesorowie posiadali w swoich mieszkaniach liczne dzieła sztuki i inne cenne przedmioty. Do dwóch z obrabowywanych mieszkań - prof. Jana Greka i Tadeusza Ostrowskiego, gestapo przybyło dwukrotnie. Za drugim razem aresztując pozostałych domowników. Zatrzymane także wówczas żony obu profesorów, zostały również zamordowane. Aresztowanych uczonych oraz ich rodziny wymordowano o świcie 4 lipca 1941 roku na zboczu Kadeckiej Góry, koło ul. Wuleckiej. Egzekucje odbywały się pośpiesznie we wczesnych godzinach rannych, tak aby zdążyć przed końcem godziny policyjnej. Mordu dokonali członkowie oddziału Einsatzkommando zur besodenren Vervendung, przy czym według wypowiedzi jednego naocznego widza: „oddział rozstrzeliwujący składał się z jednego SS-Führera i 5-6 policjantów pomocniczych, którzy jako Ukraińcy byli tłumaczami, odziani w niemieckie mundury”. Świadkami zbrodni byli także mieszkańcy pobliskich domów, którzy obserwowali egzekucje z okien swoich mieszkań. 11 lipca gestapo aresztowało dwóch profesorów: Henryka Korowicza i Stanisława Ruziewicza. Zostali oni rozstrzelani następnego dnia w nieznanym miejscu. Kazimierz Bartel, po pobycie w więzieniu gestapo przy ul. Pełczyńskiej, 21 lipca został przenie-

siony do więzienia na ul. Łąckiego, a następnie rozstrzelany 26 lipca z osobistego rozkazu Heinricha Himmlera. Zwłoki rozstrzelanych zostały w nocy z 7 na 8 października 1943 roku, wydobyte przez specjalny oddział (Sonderkommando 1005, utworzone z młodych Żydów, pozostających w gettach, którego zadaniem było odkopywanie grobów ludzi rozstrzelanych w masowych egzekucjach, a następnie palenie ich zwłok) i puszczone z dymem w Lasach Krzywczyckich. Odpowiedzialny za zbrodnię był osobiście Generalny Gubernator Hans Frank. Świadczy o tym treść cytowanego poniżej dokumentu:

O świcie 4 lipca 1941 roku na zboczu Kadeckiej Góry, koło ul. Wuleckiej, wymordowano aresztowanych uczonych oraz ich rodziny. Egzekucje odbywały się pośpiesznie we wczesnych godzinach rannych. „Nieprzyjemne kłopoty mieliśmy z profesorami. Gdybyśmy ich sprawę załatwili tutaj na miejscu, nie byłoby tego. Dlatego, moi panowie, proszę was stanowczo, nie wysyłajcie nikogo więcej do obozów koncentracyjnych w Rzeszy, lecz sprawę załatwiajcie tutaj na miejscu. (…) My mamy tutaj zupełnie inne metody, inne sposoby postępowania i te muszą być nadal praktykowane”. Realizatorem zbrodniczej decyzji Franka był SS-Brigadefuhrer Eberhardt Schöngarth. W zbrodni współdziałali podlegli mu gestapowcy: Heinz Heim (szef sztabu Schöngartha), Hans Kruger, Walter Kutschman, Kuiert Savitzky, Feliz Landau oraz ich holenderski współpracownik, Pieter Nikolaas Menten. Za tę zbrodnię nigdy nie zostali osądzeni. W związku z przekazaniem przez Władysława Żeleńskiego (syn Tadeusza Boy-Żeleńskiego) zbioru dokumentów dotyczących zbrodni na Wzgórzach Wuleckich, do Archiwum Akt Nowych, 25 lutego 2003 roku rzeszowski oddział IPN wznowił śledztwo w sprawie tej zbrodni (wcześniej było umorzone z powodu niewykrycia sprawców, o czym dalej). Wbrew upowszechnianej w latach 1959-89 wersji sowieckiej, w egzekucji nie brali udziału żołnierze

Batalionu Nachtigall, ani Theodor Oberlaender. Okazało się, że to efekt akcji dezinformacyjnej przeprowadzonej przez KGB. Według Stanisława Bogaczewicza z IPN, żołnierze Nachtigall uczestniczyli w dokonaniu aresztowań (nie zaś w egzekucji), zaś „kwestią wymagającą dalszych badań” jest udział w całej sprawie Theodora Oberleandera. Żołnierze Nachtigall są wymieniani jako sprawcy w liście „Związku Potomków Lwowskich Profesorów Zamordowanych przez Gestapo w Lipcu 1941” do prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki z kwietnia 2005 roku. Jednak śledztwo IPN w tej sprawie, prowadzone przez oddział w Rzeszowie, zostało zamknięte w czerwcu 2006 roku z powodu niewykrycia sprawców. W 1954 roku z inicjatywy prof. dermatologii Henryka Mierzeckiego powstał we Wrocławiu Międzyuczelniany Komitet Uczczenia Pamięci Lwowskich Pracowników Nauki, którego celem było zebranie funduszy na budowę pomnika we Wrocławiu. Dzięki energii i staraniom członka tego Komitetu, prof. Wiktora Wiśniowskiego, 3 października 1964 roku, przy Placu Grunwaldzkim były rektor Uniwersytetu Lwowskiego, prof. Stanisław Kulczyński odsłonił Pomnik Rozstrzelanych Profesorów Lwowskich, autorstwa Borysa Michałowskiego. Wskutek nakazu władz PRL na pomniku umieszczono napis, że został on wystawiony ku czci wszystkich polskich naukowców zabitych i zmarłych w czasie okupacji hitlerowskiej, zamiast imiennie ku czci pomordowanych profesorów lwowskich. Przemówienie prof. Kulczyńskiego było poświęcone natomiast wyłącznie profesorom lwowskim. W roku 1966, w 25. rocznicę śmierci profesorów odsłonięto w kościele o.o. Franciszkanów w Krakowie pamiątkową tablicę. 29 czerwca 1981 roku odsłonięto dwie tablice z nazwiskami ofiar: w holu oddziału Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu i w korytarzu głównego gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego. 14 listopada 1991 roku tablicę z nazwiskami profesorów odsłonięto przed pomnikiem przy Placu Grunwaldzkim wzniesionym w roku 1964. Tablicę ufundowały senaty uczelni Wrocławia. W ten sposób pomnik przestał być anonimowy i uzyskał kształt w pierwotnej intencji ofiarodawców. Tak naprawdę na miejscu zbrodni, już w roku 1956 władze Lwowa rozpoczęły budowę stosownego pomnika. Stanęły rusztowania, powstały kontury. Prac jednak wkrótce zaniechano i po kilku latach zniwelowano teren po zaczątkach budowy.

Lwów - Wzgórza Wuleckie. Pomnik w miejscu kaźni. fot. Wikipedia

Dopiero po upadku ZSRR, staraniem rodzin pomordowanych, postawiono w latach 90. XX wieku na miejscu egzekucji skromny pomnik z dwujęzyczną (polską i ukraińską) listą ofiar tragedii. Tablica pamiątkowa znajduje się we Wrocławiu, na terenie tamtejszej Politechniki. Podobne zostały wmurowane w Lublinie, w pobliżu Biblioteki UMCS, w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN przy ul. Pawińskiego w Warszawie (ufundowana w 2007 roku przez prof. Wacława Szybalskiego), a także w katedrze łacińskiej we Lwowie i w gmachu głównym Politechniki Lwowskiej. W maju 2009 roku lwowski pomnik profesorów został sprofanowany pokryto go swastykami i napisami „Śmierć Lachom”. W 70. rocznicę zbrodni na lwowskich profesorach, na Wzgórzach Wuleckich odsłonięto nowy monument. Powstał on z inicjatywy władz Wrocławia. Niebawem ma tam także powstać park i pawilon, gdzie przypomniane zostaną sylwetki zamordowanych uczonych. Autorem projektu pomnika jest profesor krakowskiej ASP Aleksander Śliwa. Jest to lakoniczna brama ustawiona z prostych granitowych bloków, z wyrytym na każdym z nich numerem przykazania z Dekalogu fundamentu kultury europejskiej. Blok z rzymską cyfrą V (Nie zabijaj!) jest wysunięty z konstrukcji, co wyraźnie grozi jej zawaleniem - ma to symbolizować cywilizację, która ulega zniszczeniu, gdy łamane są prawa Dekalogu. Za bramą znajduje się ściana śmierci z kolejnym przejściem. Nad nim przybita jest jakby wyrwana z notesu kartka z napisanym odręcznie po niemiecku rozkazem „rozstrzelać!”. Te kolejne drzwi prowadzą sprawiedliwych i ofiary przemocy ścieżką między życiem, a śmiercią ku nieskończoności. (jm)

Pomnik przed Politechniką Wrocławską. fot. Wikipedia

Polski Dzień w Bletchley Park


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

11

opowiadanie

w naszym angielskim domu Janusz Młynarski Współmieszkanka, czyli dysk zewnętrzny. Mój „przyjaciel od Anglia”. Czy angielski pies umie czytać? Policjantki i supermani. Terrick, nasz „przyjaciel od Belgia”. Tajemnicza zawartość butelek. „Posiadanie” - jeśli tak można powiedzieć - współmieszkanki ma jednak swoje dobre strony, pod warunkiem, że wzajemne relacje nie mają charakteru uczuciowego, tzn. nie jest to związek. Tak myślałem do czego, by porównać pożytki płynące z owego „posiadania” i doszedłem do wniosku, że jest to coś w rodzaju dysku zewnętrznego plus dodatkowy RAM. Jestem osobnikiem niespotykanie roztargnionym, bez przerwy czegoś szukam, ciągle o czymś zapominam, a współmieszkanka, osoba poukładana, doskonale pamięta, gdzie co położyłem. Klucze? Proszę bardzo, leżą na wzmacniaczu. Portfel? Na półce koło doniczki z kwiatami. Zegarek? W łazience. Ale jednego nie przewidziała - papierosów w lodówce. Włożyłem je tam razem z innymi zakupami. Ale jest dobrze, bo właśnie dostała pracę. Jest szczęśliwa, a była bliska załamania nerwowego, po blisko sześciu tygodniach bezrobocia. Jej pracodawcą jest Afgańczyk. Przyjechał jakieś trzy miesiące temu, słabo mówi po angielsku, ale już założył firmę (nie napiszę jaką, bo niektórzy czytelnicy mogą się domyślić, kto jest moją współlokatorką) i zatrudnia w niej m.in. Polaków, którzy są w Londynie od kilku lat i znają angielski znacznie lepiej od niego. Znamienne to. Ów Afgańczyk, jako jedyny odpowiedział na maila i oddzwonił, bo żaden z Polaków (i Polek) poszukujący pracowników i ogłaszający się w polonijnych mediach nie był łaskaw(a) tego zrobić. Przykre to, że rodak rodaka traktuje jak bydło. Nie wiem, czy warto takiemu chamowi, czy chamce tłumaczyć, że ludzi należy traktować poważnie, że jak się uważasz buraku za kogoś lepszego od innych, to zachowuj się jak lepszy. Jak podajesz numer kontaktowy, lub maila, to odbierz lub odpisz, czy praca jest, czy nie ma, chamie zbuntowany. Przepraszam, uniosłem się, ale denerwują mnie ci wszyscy „przedsiębiorcy” oderwani od pługa. Dziewczyna właśnie wróciła z pracy, rozpromieniona, pełna chęci do życia. Zmęczona jak nieboskie stworzenie, ale szczęśliwa. Kiedy to piszę ona śpi i wygląda pogodnie, jak dziewczynka z obrazu Wyspiańskiego. *** No i stało się, po 11 latach niewidzenia spotkałem się wreszcie z moim serdecznym „przyjacielem od Anglia” - Rogerem. „Przyjaciel

od Anglia”, „przyjaciel od Polska” Roger próbował uczyć się polskiego ze słowników i takie właśnie były efekty tej nauki. Poznałem go w Oksfordzie w 1992 roku u prof. Michaela Hearsta, jego córka Lizzy była dziewczyną Rogera. Pamiętam jak zajechał do niej na czarnym Harleyu. Wyglądał jak „easy rider”, albo facet z gangu „Hell Angels” - skórzany kombinezon, czarne włosy długie do ramion, poniemiecki hełm zamiast kasku. Przyznam,

Policjantki popatrzyły na nas, jak na supermanów. Notes został schowany. Powiedziały na odchodnym, żebyśmy nie pili tego piwa tak demonstracyjnie. Oczywiście nie posłuchaliśmy. że tym ostatnim elementem swojej stylizacji trochę mnie zraził - takie nakrycie głowy kojarzyło mi się wyłącznie negatywnie, ale Roger okazał się wielkim entuzjastą Polski i Polaków, a w szczególności naszych żołnierzy. Podziwiał ich za wielką odwagę, waleczność i klasę, miał nawet w swojej rodzinie ciotkę, wdowę po polskim kapitanie lotnictwa. Zawsze powtarzała, że takich manier, jak Polacy nie mieli nawet absolwenci Eton College. Tego samego dnia zaprosił mnie na piwo, na Guinessa, który w owym czasie w Polsce, znany był tylko z reklam w zachodnich stacjach telewizyjnych. Nie smakowało mi to piwo, ale nie mogłem przecież mu o tym powiedzieć - chciał sprawić mi przyjemność. Srodze to odchorowałem. Sporo rozmawialiśmy o Polsce, pytał mnie niemal o wszystko. Gdyby to było kilka lat wcześniej, pomyślałbym, że szpieg jakiś, albo co. Później wróciłem do Polski. Upłynęło kilka miesięcy, nadeszło lato i pewnego lipcowego, upalnego wieczoru, przez otwarte okno dobiegł mnie warkot silnika. Wyglądam, patrzę i co, a raczej kogo widzę? Mojego „przyjaciela od Anglia”. Tym razem spotkaliśmy się w Londynie, Roger przyjechał na koncert grupy Warren Haynes Band. Starsi czytelnicy zapewne pamiętają, że Haynes to były gitarzysta The All-

man Brothers, aboslutna czołówka światowego bluesa, żyjąca legenda. Koncert zaczynał się o 20:00, w O2 Arena na Shepherd’s Bush, a my wyznaczyliśmy sobie spotkanie na 14:00. Roger mieszka obecnie w małym walijskim miasteczku. W drogę wruszył samochodem, ale zostawił go u rodziców w Oksfordzie i stamtąd dojechał do Londynu autobusem. Spotkaliśmy się pod Hiltonem i po wykonaniu paru „niedźwiadków” udaliśmy się na piwo. W sumie niewiele się zmienił, nie licząc tego, że posiwiał i skrócił włosy. Pracuje u siebie w miasteczku w szpitalu, jako terapeuta, a dorabia sobie jako hydraulik. Jeśli może to być pocieszeniem dla tych, którzy nie mogą dostać pracy w swoim zawodzie, to śpieszę donieść, że „mój przyjaciel od Anglia” ma za sobą osiem lat studiów na Oxford University, jest geologiem i paleontologiem, i z tej drugiej dziedziny zrobił nawet doktorat. Pub opuściliśmy już po pierwszym piwie, bo Roger się rozeźlił, na wieść o tym, że butelka Amstela, kosztuje tam cztery funty. Słusznie zauważył, że za cenę dwóch piw w pubie możemy mieć osiem ze sklepu. Kupiliśmy na początek 16 puszek i udaliśmy się do parku, który jak wiadomo leży w centrum Shepherd’s Bush i jest miejscem publicznym. Miejsca publiczne w UK, o czym również wiadomo, charakteryzują się tym, że nie można w nich spożywać alkoholu. Udaliśmy się do tej części parku, na ogrodzeniu której widniał napis: „Dogs only”. Próbowaliśmy dociec, czy oprócz psów, mają tam również prawo wchodzić ich właściciele, albo osoby nieposiadające psów. A jeśli wyłącznie psy, to zastanawialiśmy się, czy brytyjskie „szczekacze” umieją czytać i uznaliśmy, że jeśli wyłącznie psy są uprawnione do korzystania z tego miejsca, to muszą umieć czytać, bo skąd by wiedziały, że są. Psów akurat nie było, natomiast nie brakowało śladów świadczących o ich częstych wizytach w tym miejscu. Przekonał się o tym Roger wpadając w niekontrolowany poślizg. Na szczęście w tym miejscu, gdzie upadł, owych śladów nie było. Wypijaliśmy właśnie czwarte piwo, kiedy spostrzegliśmy, że zbliżają się do nas stróżowie prawa, a ściślej „stróżki”, bo to kobiety były. Podeszły do nas z surowymi minami i jedna z nich wyrecytowała, że spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, na terenie całej Wielkiej Brytanii, w tym terytoriach zamorskich jest prawnie zabronione. Roger obrał niestety bardzo złą linię obrony, stwierdził mianowicie, że to

„Multikulti”, czyli Terrick, Roger i ja.

wcale nie jest alkohol, następnie próbował wmówić, że tak naprawdę, to w tych puszkach jest cola. Policjantki były bardzo młode, więc ambitne, a do tego bardzo sztywne, jedna z nich już wyjęła notes, mandaty były bardziej niż pewne. Na szczęście Roger zmienił taktykę - powiedział „stróżkom”, że spotkał się właśnie z przyjacielem, którego nie widział ponad 10 lat. Kiedy to nie poskutkowało, opowiedział im jak odwiedził mnie w Polsce, na początku lat 90. i jak przeprowadziłem go - nielegalnie za ukraińską granicę i jak robiliśmy sobie tam fotki i o tym, jak uciekaliśmy przed ukraińskimi pogranicznikami. Policjantki popatrzyły na nas jak na supermanów. Notes został schowany, powiedziały na odchodnym, żebyśmy nie pili tego piwa tak demonstracyjnie. Oczywiście nie posłuchaliśmy. Siąpiący do tej pory deszcz uintensywnił się, drzewa, które mogły nas przed nim ochronić znajdowały się akurat w innym miejscu. Niestety większość ławek była zajęta, ale wypatrzyliśmy taką, na której siedział tylko jeden człowiek. Nie wyglądaliśmy chyba najlepiej, bo młody mężczyzna, koło którego zmierzaliśmy usiąść, lekko się przestraszył, kiedy stanęliśmy nad nim. Oksfordzka „posh” angielszczyzna Rogera jednak zrobiła na nim wrażenie, od razu się zorientował, że my nie żadne „homelessy” , lecz ludzie poważni i stateczni. Nasz nowy znajomy, Terrick, okazał się Belgiem, narodowości flamandzkiej i tu znów na pocieszenie tym, którzy nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie powiem, że Terrick jest inżynierem automatykiem (czy jakoś tak), ma dyplom brytyjskiej uczelni, ale pracuje jako kon-

serwator wind. „Przyjaciel od Belgia” okazał się bardzo miłym, wesołym i dowcipnym kompanem. Chcieliśmy go poczęstować piwem, ale grzecznie odmówił - trzymał w ręku butelkę „Lucozade”, a z torby wystawały jeszcze cztery kolejne. Zwróciłem mu uwagę, że spożywanie napojów energetyzujących w takich ilościach jest znacznie bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż alkohol, ale Terrick z uśmiechem poinformował, że w tych butelkach jest cider. Nie muszę chyba dodawać, że dokonaliśmy zakupu kolejnych szesnastu piw i zgodnie stwierdziliśmy, że mulitikulturowość się sprawdza, a Polacy chętnie się integrują, czego najlepszym dowodem jestem ja. Kiedy rozstawaliśmy się zaczął padać rzęsisty deszcz, Terrick został w parku, z ambitnym zamiarem spożycia wszystkiego, co przyniósł ze sobą, Roger popędził na koncert, a ja do autobusu, w którym spodnie zsunęły mi się do kolan. Tak poznałem Raisę, młodą Rosjankę z Moskwy. Cdn.


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

12

poezja londyn

Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569 Co z tą Poezją? Pełna sprzeczności, budząca skrajne emocje, niemal cała składająca się z paradoksów. Czy jest dla niej miejsce w codzienności? Marlena Weber: - W encyklopedii o „poezji” czytamy: „wieloznaczny termin, współcześnie stanowiący przede wszystkim określenie dzieł literackich pisanych wierszem. W tym znaczeniu termin „poezja” jest przeciwieństwem terminu „proza”. No właśnie, czy w powyższym zdaniu odnajdujemy odpowiedź, dlaczego tak trudno znaleźć poezję w codzienności, czyli w prozie życia? I czy aby tak na pewno jest? Grażyna Winniczuk: - Uważam, że poezja wywodzi się z prozy życia i to proza życia ją tworzy, a tylko nieliczni potrafią przystanąć na chwilę, chwycić i opisać moment. M.W.: - Tak, zgadzam się z tym. Ja mam tylko sprzeczne odczucia, co do jej serwowania czytelnikowi czy słuchaczowi. Zastanawia mnie, dlaczego poezja nie trafia do społeczności w szerszym tego słowa znaczeniu? Dlaczego tak mało jej w życiu codziennym? Czym to jest spowodowane? I czy rządzi się innymi prawami wobec twórcy i wobec odbiorcy? G.W.: - Wydaje mi się, że aby odbierać i tworzyć poezję, potrzeba nam chwil tylko dla siebie samego, spokoju, uwagi, skupienia się na swoich emocjach, na tym, jak widzimy otaczający nas świat. Często takich chwil nie dajemy samemu sobie, pochłania nas praca zawodowa, obowiązki. Niby istniejemy w rzeczywistości, żyjemy codziennością, ale tak naprawdę, ilu z nas pozwala sobie na prawdziwe odczuwanie świata i siebie w nim? I nie chodzi tu o to, że nie dajemy wyrazu swoim emocjom, bo dajemy, ale ilu z nas intymnie je postrzega? M.W.: - Czyli problem leży w oswajaniu czegoś, co jest jeszcze głębiej nieokreślone i nadawaniu temu nazw? To tak, jak w jednym z Twoich wierszy: imiona i rzeczy z początku opierają się wzajemnie (…) dopiero człowiek (…) przełamuje opór abstraktu i materii, tak długo rzecz po imieniu woła, aż je z sobą sklei. G.W.: - To prawda, oswajanie nieznanego często wymaga i czasu, i wysiłku… Opisywanie rzeczywistości i swoich emocji również, nie mówiąc już o próbie rozszyfrowania świata opisywanego przez poetę! W epoce telewizji,

epoce obrazu, słowo straciło na znaczeniu, komunikujemy się pół-słowami, esemesami, e-mailami, jakimiś skrótowcami… M.W.: - Odbiór poezji przez artystę stanowi wyraz rozprawiania o egzystencji. Natomiast poeta w oczach człowieka prozy często widziany jest jako istota bardzo emocjonalna, którą łatwo jest urazić, tym bardziej w trakcie prezentacji jego twórczości. G.W.: - Wielu ludzi boi się, że nie zrozumie, „co poeta miał na myśli”… M.W.: - To może bierze się z tego, że większość z nas pierwsze i być może ostatnie spotkania z poezją miała w szkole, gdzie nie tylko oceniany był utwór, ale i jego interpretacja. Pamiętam jak wielu moich kolegów z bólem brzucha szła na język polski, by do dzienniczka choć trójka wpadła. A jako dorośli boimy się tego, jak my jako odbiorca zostaniemy ocenieni przez innych. G.W.: - Poeta zapewne boi się, że nie zostanie zrozumiany lub negatywnie oceniony, a publiczność, że kompletnie nie zrozumie, o co mu chodziło. Powinniśmy pozbyć się takiego myślenia i po prostu się otworzyć. Może nie wszystkie wiersze przypadną nam do gustu, może nie wszystkie zrozumiemy, ale może właśnie znajdzie się ten jeden, który nas poruszy, może powiemy, ja też tak miałem, tylko nie potrafiłem nazwać, opisać… a może po prostu zaciekawi nas inny sposób patrzenia na świat? M.W.: - Co więc pozwala poecie otworzyć się na odbiorcę i odbiorcy na poetę? G.W.: - Na pewno sprzyjające okoliczności takie, jak zorganizowane spotkania, jak ten na „Made in Poland Festival”, który powstał przy współpracy z PoEzja Londyn. M.W.: - Rozmawiając ze znajomymi przy kawie zapytałam ich, dlaczego nie dali się namówić na wieczór poezji. Dariusz Zdanowicz odpowiedział: „Jestem prostym człowiekiem i na poezji się nie znam. Nie wiem, czy umiałbym się odnaleźć na wieczorze poezji. Jednak pracując z Edwardem Sułkiem, poezję mam na co dzień. Nieraz sobie myślę, jak to możliwe mówić przez cały czas i to jeszcze na temat. Ja wielu rzeczy o świecie dowiaduję się w pracy właśnie od Edwarda. I tak sobie myślę, że może i ja zostanę kiedyś poetą”…

Ukryte wstążki „I have taken the ribbon from around my neck and hidden it somewhere on my person. If you find it, you can have it. You are free to look for it any way you will and I will think very little of you, if you do not find it” - Stanley Kubrick.

O

tto Schade znajduje ukryte wstążki w ludziach. Mistrzowską ręką, jak tancerka gimnastyki artystycznej porusza nimi w przestrzeni obrazu. Precyzja architekta projektującego misterną budowlę. Pełna świadomość, że jedna niedoskonałość może doprowadzić do zawalenia się konstrukcji. Swoimi wstążkami oplata on pustkę, stwarzając przestrzeń na myślenie. Wyciąga on z postaci najbardziej istotne włókna. Wstęgi formują kształt. Stwarzają czasem wrażenie włókien mięśniowych. Pokazuje on ludzi odartych nie ze skóry, lecz z makijażu - sztuczności na pokaz. Opozycyjna ostrość wypowiedzi - która pamięta jeszcze czasy Pinocheta - poprzez domieszkę surrealizmu zyskuje na sile przekazu. Cóż on mówi o pokazywanych postaciach? To, co jest ich prawdą, której nie potrafią wypowiedzieć lub próbują ukryć. Prawdą uwikłaną w egzystencję, chęć dominacji, pragnienie bycia z drugim człowiekiem. Wstęga artysty wije się jak gościniec prowadzący do poznania drugiej osoby. Czasem jest wężem (ribbon snake), który wślizguje się w ukryte, niedostępne przestrzenie. Czasem jest kolejną geologiczną warstwą w przekroju struktury emocji ludzkiej. A wszystko wzięło się od pocałunku. On rozpoczął historię obcowania z materią wstążki. I trwa nadal. I chyba nie da się go wyrysować, wymalować, wyeksploatować. Autentyczny dotyk misterium spotkania z drugą osobą. I nie ma tu jednej partnerki. Może dlatego każdy znajduje tam siebie. Brak obarczenia, postrzegania filtrem chęci podoba-

Otto Schade - fot. Alex Sławiński

nia się komukolwiek. Nadmierna wolność? Być może, lecz tylko w wymiarze drobnomieszczańskim. Swoboda wypowiedzi artystycznej osiągnięta, być może, kosztem komfortu bycia z drugą osobą. Wyczuwalna samotność artysty. Wszystko dla czystości kontaktu z widzem. Otto nie chce bowiem wystawiać nikogo stojącego obok niego na oskarżenie o współudział w wiwisekcji. I okazuje się potem, że wewnątrz postaci jest pustka. I do tego jeszcze w trójwymiarze. Wysokość, szerokość, głębokość. Wysokość to nie wielkość. Szerokość to nie obszerność. Głębokość to nie głębia. A jednak podczas oglądania jego prac dowiadujemy się, że on nie ujmuje niczego człowieczeństwu. On wszystkich tych terminów nie spłaszcza, lecz pokazuje je w szerszym ujęciu. I być może Londyn wiedząc o tym już od dawna produkuje cegły.

OBIECUJĄCY… „Może” Może pewnego dnia, nie obudzę się całkiem sam i odnajdę drogę do Twych ust Mówiąc im dzień dobry.

Z teki fotografa Ale codziennie zbieram kawałki naszego małego świata. I chwiejnymi myślami Układam je w jedną całość.

Może pewnego dnia,

Na oceanie marzeń w naiwności mgle,

znów wezmę głęboki oddech Twojej namiętności,

zbudowałem Arkę dla naszych serc.

a Ty zatopisz się w moich ramionach.

Włożyłem tam wszystkie nasze sny

Może pewnego dnia,

i całą kolekcję naszych marzeń i planów.

znów będziemy razem witać świt

I może pewnego dnia

i niecierpliwymi myślami czekać nadejścia nocy.

wysoka fala naszych uczuć wyrzuci ją na brzeg,

Ale to tylko, może…

dając początek nowym, pięknym uniesieniom.

Bo dzisiaj pustka między nami. Wybrałem drogę inną niż Ty.

Przez wieki tworzy fundament na grafitti naniesione w ciągu kilku minut. Pośpiech z premedytacją. Ze świadomością szczegółowych przygotowań i późniejszego odbioru. Co ciekawe, artysta nie zaprzedaje swojej sztuki. Sprzedaje kopie. Jest spokojny. Czy Otto chce zburzyć te wszystkie mury - podział między metafizyczną chęcią zrozumienia, a chłodną kalkulacją? Tego nie wiemy. On wyłania się z muru stojącego pomiędzy. I zmierza w naszą stronę. I tego również nie wiemy - czy będziemy widzem, czy portretowanym? I jeśli nawet zaleje wstążkę betonem. Poprowadzi ją spiralnie ku niebu. Zawiruje. I tak będziemy wiedzieli, że środek ciężkości jest w pustej przestrzeni. W nas. On tylko stawia znaki zapytania. A umieć zapytać, to tyle co wiedzieć. Więc jednak gdzieś jest wiedza o naszym świecie. O nas.

Autor: Piotr Kasjas

Krystian Data - Metafora


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

13

PORADNIK EMIGRANTA

Kiedy zabieg pójdzie nie tak Podstawowym prawem każdego poszkodowanego w wyniku czyjegoś zaniedbania, jest staranie się o rekompensatę za szkody, jakie zostały poniesione.

N

ie każdy jednak jest w pełni świadomy przysługujących mu praw oraz sposobów ich egzekwowania. Istnieje wiele firm spod znaku „claims management” oraz radców prawnych, którzy specjalizują się w odszkodowaniach, jednak niewielu z nich zajmuje się obok wypadków drogowych i wypadków przy pracy, także innymi roszczeniami z tytułu uszkodzenia ciała, ponieważ wymagają one większej wiedzy specjalistycznej - nie tylko w sensie prawnym, ale również w odniesieniu do potrzeb i obaw osoby występującej z tego typu roszczeniem. Jedną z takich kategorii są powszechnie stosowane zabiegi kosmetyczne typu woskowanie twarzy, brwi i ciała, barwienie brwi, rzęs i włosów, przedłużanie rzęs lub włosów, wykonywanie tatuażu, półtrwałego makijażu, czy piercing. Podczas tego typu kosmetycznych „operacji” mogą zdarzyć się pewne błędy z winy osoby wykonującej daną procedurę, na przykład przegrzanie wosku czy użycie niestosownych produktów. Wówczas osoba poszkodowana, może ubiegać się o rekompensatę. „Zadośćuczynienie nie przysługuje tylko w przypadku poważnych zaniedbań podczas zabiegu kosmetycznego. Jeśli w którymkolwiek momencie doznałeś uczucia rozczarowania, zawstydzenia, bólu lub nawet zniekształcenia jakiejkolwiek części twojego ciała lub włosów, pomoc jest na wyciągnięcie ręki” - zauważa jedna z członkiń naszego panelu Katy Link z EAD Solicitors i wskazuje ona, że urazy kosmetyczne wynikające z zaniedbania mogą być szpecące i bardzo nieprzyjemne.

„To może być uszkodzenie włosów, czy skóry w wyniku poparzeń, blizn, zapalenia, obrzęku, pęcherzy, przebarwień, czy nawet infekcji. Jeśli kiedykolwiek odniosłeś którąkolwiek z owych niepożądanych reakcji lub uszkodzeń po wizycie w salonie kosmetycznym, możesz być uprawniony do odszkodowania” - podkreśla Link i dodaje: „Czy wiesz, że testy płatkowe skóry powinny być przeprowadzone w odpowiednim czasie przed wykonywaniem jakiegokolwiek zabiegu? Czy miałeś w ogóle przeprowadzony test płatkowy? Czy zapytano cię o twoje alergie? Czy twoja kosmetyczka posiadała odpowiednie kwalifikacje?”… A teraz coś z życia. Pani N. pewnego dnia udała się do innego salonu kosmetycznego niż zwykle, by wydepilować sobie brwi przy pomocy wosku i ubarwić je henną. Obsługująca ją kosmetyczka, nie wykonała żadnego testu płatkowego, ani testu na alergię i przystąpiła do wykonania zabiegu za £11. Następnego ranka oczy Pani N. były spuchnięte i zamknięte, a na czole odczuwalna była opuchlizna. Z górnych powiek Pani N. sączył się żółtawy płyn, miała ona również ropiejące krosty w brwiach. Pani N. obmyła twarz w przegotowanej wodzie i udała się do lekarza GP dwa dni później. Uszkodzona przez kosmetyczkę skóra pozostała swędząca, boląca i ze strupkami przez najbliższe dwa tygodnie. Od tamtego czasu Pani N. miała ciągle problemy z brwiami, aż wkońcu postanowiła wrócić do salonu i złożyć zażalenie. Pomimo tego, że jedna z pracownic potwierdziła, iż ostatnio „zmienili oni swoje produkty”, menedżer salonu odmówił zrobienia

czegokolwiek w tej sprawie. Pani N. sięgnęła po pomoc prawników. Zorganizowali oni dla niej specjalne badanie przeprowadzane przez niezależnego eksperta dermatologa, który rozpoznał ostre zapalenie skóry spowodowane przez barwnik włosa. W tym miejscu należy dodać, że Pani N. woskowanie i barwienie brwi robiła regularnie - około trzech do czterech razy w roku - i miała uprzednio tylko jedną reakcję alergiczną, gdy jej znajoma woskowała jej brwi. Wtedy przegrzany wosk spowodował alergiczną reakcję tylko przy jednej brwi. Ponieważ salon kosmetyczny początkowo odmówił zajęcia się sprawą, trafiła ona na wokandę. Jeszcze przed pierwszą rozprawą, właściciele salonu kosmetycznego „poszli po rozum do głowy”, a prawnikom Pani N. udało się rozstrzygnąć sprawę na

rzecz swojej klientki i otrzymała ona około £2700 odszkodowania. Tatuaże nigdy nie były tak popularne, jak teraz. To osobiste dzieła sztuki, które wiele mówią o człowieku i wyrażają jego osobowość. Pozostają na ciele na całe życie, stąd tak ważne jest profesjonalne ich wykonanie. I właśnie w przypadku tatuaży, najważniejsze są ograniczenia czasowe. Jeśli miałeś tatuaż zrobiony w przeciągu ostatnich trzech lat i uważasz, że nie został on odpowiednio wykonany, musisz działać jak najszybciej, bo niebawem możesz nie być w stanie dochodzić swoich roszczeń. Jeżeli zabiegi kosmetyczne, do których masz zażalenia miały miejsce w ciągu ostatnich trzech lat, to powinieneś jak najszybciej zasięgnąć porady, czy mógłbyś wnieść roszczenie z tytułu doznanych ob-

REKLAMA

Przewozy na lotniska Manchester, Liverpool, Bradford, Doncaster,Birmingham, East Midlands i inne porty lotnicze w UK SERWIS 24 GODZ. REZERWACJA ONLINE NA STRONIE WWW.NASZATAXI.CO.UK LUB TELEFONICZNIE 07908026807. KLIENCI PODLEGAJĄ OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH

rażeń ciała. Ważne jest także, abyś postarał się zdobyć jak najwięcej dowodów dotyczących twojej sprawy takich, jak dokumentacja medyczna czy zdjęcia. Niektórzy ludzie obawiają się sposobu, w jaki mogą oni być postrzegani po złożeniu roszczenia, szczególnie w przypadku źle wykonanego tatuażu czy zabiegu na włosach, który wybrali. Dla nich warto przytoczyć słowa Lorda Younga z października 2010 roku: „Oczywiście, że osoby, które doznały niesprawiedliwości poprzez czyjeś zaniedbanie powinny mieć prawo do zadośćuczynienia. Jest to jedna z podstawowych zasad prawa i coś, na czym wszyscy się opieramy”. Zespół Hamilton Brady (www.hamiltonbrady.co.uk)



Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

15

poradnik

T

ak to już jest, że bez jakiejkolwiek formy aktywności fizycznej, odkładający się tu i ówdzie tłuszcz, sam się z ciała nie wytopi. A im jesteśmy starsi, tym łatwiej przybieramy na wadze i trudniej jest nam zgubić zbędne kilogramy. Media epatują obrazami smukłych, opalonych i wysportowanych ciał, a swoją cegiełkę do frustracji tysięcy „zaokrąglonych” potrafią solidnie dołożyć i wielbieni celebryci, i znienawidzeni sąsiedzi, którym się udało schudnąć. Na punkcie wagi ciała można dostać prawdziwego przysłowiowego kota. Pytanie tylko, po co? Jeśli czujesz się źle we własnym ciele, zamiast popadać w skrajności i katować się nieprzyjemnymi dietami wystarczy, że zdasz sobie sprawę z kilku prostych rzeczy, zaczniesz myśleć i wyciągniesz konstruktywne wnioski. Pomijając czynniki genetyczne typu poważne choroby zwiększające podatność na tycie (zespoły PraderaWilliego, Laurence’a-Moona-Biedla, Cohena czy Carpentera) oraz biologiczne, jak uszkodzenie podwzgórza, najczęstszą przyczyną przybierania na wadze, która w skrajnych przypadkach może prowadzić do otyłości jest zwyczajnie łakomstwo i przekarmianie. Technicznie rzecz biorąc sprowadzają się one przyjmowania pożywienia o zbyt dużej wartości energetycznej w stosunku do zapotrzebowa-

Zdrowe myślenie Dieta to słowo, które spędza sen z powiek niejednej kobiecie i niejednemu mężczyźnie, bowiem na sam jego dźwięk, pojawiają się obrazy niekończących się posiłków z sałaty i hektolitrów bezsmakowej wody. nia organizmu. Według przyjętych norm, mężczyźni w przedziale wiekowym od 21 do 64 lat, wykonujący lekką pracę powinni przyjmować 2400-2600 kcal dziennie, pracujący umiarkowanie - 2800-3200 kcal, pracujący ciężko - 3500-4000 kcal, a bardzo ciężko 4000-4500 kcal dziennie. Co się zaś tyczy kobiet w wieku od 21 do 59 lat, to panie wykonujące lekką pracę winny spożywać 21002300 kcal dziennie, pracujące umiarkowanie 2400-2800, a ciężko - 29003200. W przypadku kobiet ciężarnych, w II połowie ciąży jest to 2800 kcal, a karmiących piersią 3400 kcal. Wraz z wiekiem zapotrzebowanie na energię spada. Dla kobiet powyżej 60 roku życia, dzienna dawka kalorii to 2200, a mężczyzn powyżej 65 roku życia jest to 2300 kcal. Na naszą wagę wpływ mają także czynniki farmakologiczne oraz psy-

chologiczne. Nie jest tajemnicą, że jedną z przyczyn powstawania nadwagi są zaburzenia nastroju. Osoby, u których występuje tendencja do przyrostu masy ciała, podczas każdego kolejnego nawrotu depresji przybierają na wadze, kierując się dostarczaniem sobie krótkotrwałej przyjemności. W ciężkich stanach psychicznych łatwo o popadanie w skrajności, również te związane z żywieniem. Prawidłowej masie ciała nie sprzyjają także w takich przypadkach przyjmowane leki przeciwdepresyjne, przeciwlękowe, psychotropowe i przeciwpadaczkowe. Nie bez wpływu na masę ciała ma także postęp technologiczny, który sprawił znaczące zmniejszenie wydatku energetycznego związanego z codzienną aktywnością. Równocześnie zwiększył się dostęp do żywności i jej konsumpcja. Wzrosła również wartość energetyczna łatwo dostępnego pokarmu, który jest dodatkowo ubogi w witaminy, sole mineralne i błonnik. Co zatem robić, by czuć się dobrze we własnym ciele? Jeść, ale mądrze i racjonalnie. Sezon letni to doskonała pora, aby sięgnąć po świeże warzy-

wa i owoce. Nie rezygnujmy z mięsa, ale starajmy się je urozmaicać zieleniną, a produkty typu majonez, masło, wysokoprocentowe mleko, zastępujmy mniej kalorycznymi i łatwiej przyswajalnymi odpowiednikami, jak jogurt naturalny, czy oliwa z oliwek. Sięgajmy po ryby i drób, a także ciemne pieczywo. Unikanie pustych kalorii w postaci „fast-foodów” jest zawsze wskazane, ale nie musi ono oznaczać rezygnacji z wina, które doskonale smakuje także z wodą sodową. Istnieje wiele poradników i stron internetowych poświęconych zdrowemu żywieniu. Zapoznawajmy się z nimi, ale wyciągajmy z nich dobre wnioski. Wyjdźmy też trochę na świeże powietrze, a nie spędzajmy godzin przed ekranami telewizorów i komputerów. Nie nabierajmy się na diety cud, które koniec końców, niszczą nasze organizmy i jeśli nie będziemy po nich się pilnować z jedzeniem, to utyjemy z nawiązką. Zawsze możemy przecież skorzystać z porady dietetyka. Po prostu myślmy, co robimy, co jemy, jak żyjemy… Zdrowego lata! (kg)

BMI, czyli Body Mass Index (z języka angielskiego - wskaźnik masy ciała, inaczej wskaźnik Queteleta II) to współczynnik powstały przez podzielenie masy ciała podanej w kilogramach przez kwadrat wysokości podanej w metrach. Jego wyznaczanie ma duże znaczenie w ocenie zagrożenia chorobami typu cukrzyca czy miażdżyca, wiążącymi się z nadwagą i otyłością. Dla osób dorosłych wartość BMI wskazuje na: < 16,0 - wygłodzenie 16,0 - 17,0 - wychudzenie (np. chorobą lub anoreksją) 17 - 18,5 - niedowagę 18,5 - 25,0 - wartość prawidłową 25,0 - 30,0 - nadwagę 30,0 - 35,0 - I stopień otyłości 35,0 - 40,0 - II stopień otyłości (otyłość kliniczna) ≥ 40,0 - III stopień otyłości (otyłość skrajna) Trzeba jednak na uwadze mieć fakt, że obliczanie BMI nie w przypadku wszystkich osób się sprawdza. Sportowcy, a zwłaszcza kulturyści mogą mieć BMI wskazujący na skrajną otyłość, a tak naprawdę nie posiadać zbyt wiele tkanki tłuszczowej. Stąd większą pewność daje badanie procentowej zawartości tłuszczu w organizmie, przy użyciu aparatury, którą możesz znaleźć nie tylko w przychodni lekarskiej, ale także w aptekach i w popularnych drogeriach kosmetycznych. Źródło: Wikipedia


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

16

strefa kobiet

Obroń się sama! Krótki kurs samoobrony, przygotowany przez zawodników Polskiego Klubu Sportów Walki z Bristolu - Dariusza Telusa oraz Roberta Antosiaka (V dan w jujitsu). Ponownie wracamy do sytuacji, kiedy zostaliśmy schwytani bądź jesteśmy przytrzymywani za rękę. W takim momencie dobrze jest zastosować tzw. klasyczną dźwignię łokciową, polegającą na przytrzymaniu lewą ręką, prawej dłoni napastnika, skręceniu ciała do środka i skierowania atakującego do ziemi. Osobiście, jestem zwolennikiem wykonania tej techniki tak, aby doprowadzić do złamania ręki lub uszkodzenia jej, w taki sposób, by była niesprawna przez dłuższy czas. Słówko o trenerze Dariusz Telus (2 dan) swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 14 lat od nauki judo. W latach 1996-2004, po przeprowadzce z rodzimego Sławna do Szczecinka trafił pod skrzydła trenera Wojtka Hurki (2 dan-kyokushin karate) i zdobył 4 kyu uprawniające do walk w mistrzostwach Polski. Z tego okresu pochodzą zdobyte przez niego 2 medale i 3 puchary. Przez 2 lata trenował także kickboxing pod okiem wspaniałego zawodnika Tomasza Dziomby. Do Anglii przeprowadził się w roku 2004. Trzy lata później trafił do Bristolu, gdzie zdobył brązowy pas w karate tradycyjnym. W roku 2009 jako pierwszy Polak w MMA (Mixed Martial Arts -Mieszane sztuki walki) wystąpił podczas zawodów w klatce. Na swoim koncie ma także turnieje w Weston Super-Mare. Na jednym z nich, w listopadzie 2010 roku podczas mistrzostw Anglii i Walii południowej zdobył brązowy medal. Od stycznia 2010 prowadzi Polski Klub Sportów Walki w Bristolu.

Włos z głowy

Popularność zyskała w Stanach Zjednoczonych, dzięki pewnej reklamie sukienki bez rękawów, która ukazała się w 1915 roku. Z czasem rozprzestrzeniła się na całym globie, stając się synonimem higieny osobistej i estetycznego wyglądu.

R

ozwój technik depilacyjnych doprowadził do wyodrębnienia dwóch pojęć, określających pozbywanie się owłosienia z powierzchni ciała. I tak, o ile „depilacja” wiąże się z usuwaniem włosa tuż przy skórze i może z powodzeniem być wykonywana w domowym zaciszu, tak „epilacja” pomaga w usunięciu włosa wraz z jego korzeniami (cebulkami) i wymaga wizyty w zakładzie kosmetycznym. Wśród rodzajów depilacji wyróżniamy metodę mechaniczną, przy której używa się powszechnie znanych żyletek i maszynek do golenia oraz metodę chemiczną, czyli wszelkiego rodzaju specjalne kremy czy pianki usuwające włosy. Techniki epilacyjne to już „wyższa szkoła jazdy”. Obok prostych w użyciu depilatorów i ciepłego bądź zimnego wosku lub plastrów, których stosowanie nie sprawia większych problemów, do usuwania włosów wraz z korzeniami stworzono kilka specjalnych zabiegów takich, jak depilacja laserowa, elektrokoagulacja (polega na ścięciu białka za pomocą łuku elektrycznego), elektroliza (w cebulkę wbija się igłę, przez którą płynie stały prąd galwaniczny), termoliza (podobna do elektrolizy, ale używa prądu zmiennego), fotoepilacja (usuwanie włosów przy pomocy impulsów świetlnych) czy technika wykorzystująca ultradźwięki, gdzie drgania umożliwiają wnikanie w mieszki włosowe substancji aktywnej, niszczącej włosy wraz z cebulkami. Depilacja laserowa Jest zabiegiem wykorzystującym wiązkę lasera, która wnika głęboko w skórę, niszcząc cebulkę włosa wraz z jej korzeniami. Uważana jest ona za bezpieczną i bezinwazyjną. Warunkiem uzyskania zadowalających efektów jest dobór odpowiedniej mocy i czasu trwania impulsu, które są zależne od rodzaju skóry i włosów.

REKLAMA

wykonuje kosmetyczka - wiza ystka

Chanel, YSL, Lancaster, Coty, Bourjois, TV-RTL-7. Obecnie zrzeszona w British Association

of Beauty Therapy & Cosmetology - BABTAC /Brytyjskie Stowarzyszenie Kosmetyczek i T

Dyplom uzyskany w 2000 roku w Niemczech. Doświadczenie na terenie Polski i Europy Zachodniej oraz w Kanadzie.

tel: 07534538789 tel: 07534538789

email: dorrisby@hotmail.com email: dorrisby@hotmail.com www.imagebydorota.co.uk www.imagebydorota.co.uk

Dekalog młodości

Pierwszy zabieg depilacji laserowej poprzedzony jest zawsze konsultacją. Kosmetolog przeprowadza wywiad, ocenia stan i typ skóry oraz włosa. U pacjentów, u których nie ma przeciwwskazań do wykonania zabiegu zostaje wykonana próba laserowa. Osoba, u której ma być przeprowadzony zabieg, musi spełnić kilka warunków: - nie opalać się przynajmniej przez miesiąc przed planowanym zabiegiem, - chronić obszary, które mają być wydepilowane przed wysuszeniem lub podrażnieniem, - nie stosować kremów depilujących na jeden tydzień przed zabiegiem, - nie stosować kremów lub maści zawierających witaminy A i C, retinol, izotretynoinę lub kwasy owocowe w miejscu depilowanej powierzchni na około 4 tygodnie przed planowanym zabiegiem, - nie stosować leków uczulających na słońce, herbatek ziołowych zawierających dziurawiec lub nagietek. Po zabiegu naturalnym objawem jest obrzęk lub zaczerwienienie depilowanego obszaru skóry, które ustępują po kilku godzinach lub do 2-4 dni. W tym czasie skórę należy traktować bardzo delikatnie. Bezpośrednio po zabiegu nie stosować mydła, spirytusu, toników na bazie dezodorantów, ciało należy myć żelem bezmydłowym, tonikiem lub mleczkiem bezalkoholowym, ewentualnie czystą wodą. Nie wolno stosować dezodorantów ani antyperspirantów (jeżeli depilacja dotyczyła pach), zamiast tego można stosować zasypkę lub kremy z alantoiną lub dekspantenolem. Po myciu skórę należy delikatnie osuszać, nie trzeć, nie drażnić w inny sposób. Preparaty o działaniu złuszczającym można stosować dopiero po upływie przynajmniej dwóch tygodni od zabiegu. Miejsc depilowanych przez dwa tygodnie po zabiegu nie można też opalać. Kolejne zabiegi

depilacyjne należy powtarzać co 4-8 tygodni (zależnie od części ciała i cech indywidualnych), aż do uzyskania odpowiedniego efektu. Brazylijska czy hollywoodzka? Depilacja partii intymnych sięga swoimi korzeniami nawet do czasów starożytnych. Trzydzieści wieków przed naszą erą, włosy z „wstydliwych okolic” usuwały sobie na przykład mieszkanki Indii. Nie stroniły od tego także antyczne Greczynki, Rzymianki, Egipcjanki, czy Persyjki. Przed końcem drugiej wojny światowej „całościowe postrzyżyny” zarezerwowane były głównie dla aktorek i kurtyzan, dlatego też wiele z chętnych na depilację pań, zapraszało do swoich domów wykwalifikowane kosmetyczki w wielkiej tajemnicy. Dziś depilacja intymna jest tematem dalekim od tabu, a to za sprawą siedmiu sióstr pochodzenia brazylijskiego (Jocely, Jonice, Joyce, Janea, Jussara, Juracy i Judseia Padilha), które w roku 1987 otworzyły w Nowym Jorku salon kosmetyczny specjalizujący się w tzw. depilacji brazylijskiej - J. Sisters International Salon. Zabieg ten polega na całkowitym usunięciu owłosienia z łona, pośladków, warg sromowych oraz okolic odbytu i pozostawienia wąskiego paska włosów nad łechtaczką. Biorąc pod uwagę fakt, że z czasem panie postanowiły „pójść na całość”, kierując się zasadą „skoro tyle się nacierpiałam podczas zabiegu, kilka minut bólu więcej nie zaszkodzi”, wyodrębniła się pełna depilacja brazylijska, której nadano przydomek „hollywoodzka”. Obecnie, wiele salonów kosmetycznych oferuje wachlarze „fryzurek” w jakie przystroić swoje podbrzusza mogą nawet najbardziej wymagające klientki. Lato w pełni, czas wyjść na plażę. A ty, jakie „uczesanie” wybierzesz? (Źródło: Wikipedia)



Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

18

Kultura

Wakacyjne brzmienie Zanim całkowicie zdecydował się poświęcić muzyce jazzowej, przez wiele lat pracował dla teatru i telewizji, biorąc udział w produkcji najbardziej popularnych brytyjskich programów. John Horler (fortepian), Jason Simpson (kontrabas) i Winston Clifford (perkusja). Program koncertu tego zespołu, obejmie przeróżne style muzyczne: jazz, fusion, jazz tradycyjny, folk i blues. Sobota 16.07. godz. 20:30, wstęp - £5

G

Big Band Willi Garnetta Ostatni piątek miesiąca, tradycyjnie w Jazz Café POSK zarezerwowany jest dla jednego z najlepszych londyńskich big bandów, kierowanego przez weterana jazzowego, saksofonistę Williego Garneta, którego kariera muzyczna trwa już ponad 50 lat. Brawurowo wykonany program okrasi swym głosem, znakomita wokalistka Leslie Christiane. Piątek 29.07. godz.20:30, wstęp - £5 gdzie: Jazz Café POSK 238-246 King Street Londyn, W6 0RF info: www.jazzcafeposk.co.uk

fot. www.grahampikequartet.com

raham Pike, muzyk, dyrektor muzyczny i producent jest także wirtuozem gry na harmonijce. Znakomicie radzi sobie również z instrumentami dętymi i od czasu do czasu śpiewa, ale przede wszystkim komponuje własne utwory, sięgając do różnych stylów, jak swing, pop, muzyka latynowska, post bop i inne. W Graham Pike Quartet grają czołowi muzycy brytyjscy:

Aneta Barcik z zespołem Na stałe mieszka w Hamburgu, lecz regularnie odwiedza Londyn, biorąc udział w polskich i międzynarodowych projektach muzycznych. W repertuarze Anety znajdują się polskie i światowe standarty wokalne od lat 20. do 70., wzbogacone o orientalne tony i latynowskie brzmienie. Aneta współpracuje z najlepszymi londyńskimi muzykami, a w jej najnowszym projekcie udział biorą niezwykle interesujący artyści, wywodzący się z różnych kultur muzycznych: hindusko-brytyjski pianista Dhevdhas Nair i brytyj-

ski flecista Rowland Sutherland, mający koneksje karaibskie oraz specjalnie zaproszeni goście: niemiecki trębacz Gert Kobel i wokalistka Jolanta Barcik. Sobota 23.07. godz. 20:30, wstęp - £5

British Sea Power

P

odczas zbliżającego się święta muzyki, jakim jest „Latitude Festival”, obok takich artystów, jak The National, Paolo Nutini, Suede, Anna Calvi, Avi Buffalo, The Bees, Bellowhead, Bright Eyes czy Caribou, zaprezentuje się także utworzony w Bri-

ghton w 2000 roku zespół British Sea Power. Założyli go bracia - Yan (śpiew, gitara) i Hamilton (gitara basowa, śpiew) oraz muzycy - Wood (perkusja) i Noble (gitara). Grupa łączy elementy post-punku z brzmieniem indie-rocka. Do tej pory wydali także trzy albumy, z których każdy zyskał uznanie krytyki. British Sea Power otwarcie sympatyzuje z mieszkańcami Europy Środkowo-Wschodniej. Utwór „Waving Flags” z płyty „Do You Like Rock Music?” poświęcony jest fali polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii. kiedy: 14 - 17 lipca gdzie: Henham Park Southwold, Suffolk, NR34 8AN info: www.latitudefestival.co.uk

Rufus Wainwright Grę na pianinie rozpoczął mając sześć lat. W wieku trzynastu lat wspólnie ze swoją siostrą, matką oraz ciotką założył zespół „McGarrigle Sisters and Family”. W tym okresie największą sławę przyniosła mu piosenka „I’m Running”, za którą w 1988 roku otrzymał nagrodę Genie Award for Best Original Song. Podczas wieczoru, muzykowi towarzyszyć będzie Britten Sinfonia, wspaniała orkiestra, której siedzibą jest Cambridge. kiedy: 18-19, 21-23 lipca gdzie: Royal Opera House, Bow St, London WC2E 9DD info: www.roh.org.uk

Eminem Popularność zdobył w 1999 roku za sprawą debiutanckiego albumu „The Slim Shady LP”. Eminem, a właściwie Marshall Bruce Mathers III to jeden z najbardziej znanych amerykańskich raperów, zajmuje się także produkcją oraz aktorstwem. Rok temu wydał swój siódmy solowy album pt. „Recovery”. Podczas „V Festival”, wystąpi wraz z Arctic Monkeys, Rihanną, Pendulum czy Duran Duran. kiedy: 20 - 21 sierpnia gdzie: Weston Park, Weston-under-Lizard, near Shifnal Staffordshire, TF11 8LE info: www.vfestival.com

Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres thepolishobserver@myownmedia.co.uk,

aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

19

kultura

Tylko dla kobiet

Począwszy od roku 1994, kobiety w każdym wieku zbierają się w różnych miastach na terenie Zjednoczonego Królestwa, by wspólnymi siłami podjąć walkę z rakiem.

N

ie musisz być utalentowanym, doświadczonym maratończykiem. Równie dobrze co biec, możesz dreptać lub zwyczajnie iść. Najważniejsze jest to, abyś przyłączyła się do zbiórki pieniędzy na szczytny cel, a przy okazji spędziła wspaniałe chwile w towarzystwie innych kobiet. Niektóre z nich biorą udział w „Race for Life”, aby uczcić swoje

zwycięstwo nad chorobą. Inne, robią to przez wzgląd na pamięć bliskich, którzy umarli na raka. Jeszcze inne, jednoczą się w trosce o przyszłość - przyszłość, w której śmierć na skutek rozwinięcia się nowotworu będzie tylko złym wspomnieniem. W ciągu 17 lat, dzięki „Race for Life” udało się zebrać ponad 360 milionów funtów. Suma ta pomogła badaczom, spe-

DATA

cjalistom, lekarzom i pielęgniarkom, którzy podporządkowali swe życie walce z rakiem, a także wielu innym zaangażowanym w sprawę. Koszt udziału w imprezie, zasilający organizację to £14.99. Chesz się dołączyć? Oto lista miast, w których w najbliższym czasie odbędzie się „Race for Life”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: www.raceforlife.org

GDZIE?

17 LIPCA

Birmingham Longbridge, Cofton Park Low Hill Lane, Longbridge Birmingham B31 2BQ, godz: 11:00

Plymouth Central Park, Devon Plymouth, PL1 1HH godz: 11:00

St Albans Verulamium Park, Holywell Hill, Hertfordshire St. Albans, AL1 2DL godz: 11:00

20 LIPCA

Swindon Lydiard Park, Hook Street, Lydiard Tregoze, Swindon, SN5 5PA, godz: 19:00

24 LIPCA

Exeter Westpoint Clyst St. Mary, Exeter Devon, EX5 1DJ godz: 11:00

31 LIPCA

Nottingham Holme Pierrepont, Adbolton Lane, Nottinghamshire, Nottingham, NG12 2LU, godz: 11:00

Bedford Russell Park & The Embankment Bedford, MK40 3PF godz: 10:00 i 11:30

Portsmouth Southsea Common Clarence Esplanade Hampshire, Portsmouth, PO5 3NT godz: 9:00 i 11:30

Weston Park Weston-Under-Lizard Nr Shifnal, Shropshire TF11 8LE godz: 10:30

LONDYN 17 lipca - Hyde Park Off South Carriage Drive, London, SW7 1SE godz: 11:00

23 i 24 lipca - Finsbury Park London, N4 2NQ godz: 10:30

24 lipca - Croydon Lloyd Park, Coombe Road London, CR0 5RA godz: 11:00 i 15:00

30 lipca - Clapham Clapham Common London, SW4 9DE godz: 9:30 i 11:30

„Lepiej późno niż później” sobota 16.07. godz. 19:00, TVN Harry Langer, lekko podstarzały, zamożny mężczyzna, prowadzi wygodne i szczęśliwe życie, głównie uwodząc młode niewiasty. Jedna z nich, Marin, proponuje mu weekend w letnim domu matki. Mają być tylko we dwoje, ale Erica - matka, zmienia nagle swoje plany. Sielanka nie trwa długo, a z czasem okazuje się, że seniorzy mają ze sobą bardzo wiele wspólnego…

„Seksmisja”

Reading 16 i 17 LIPCA Prospect Park, Liebenrood Road, Reading, RG30 2ND, godz: 11:00 i 15:30 Hull Costello Stadium Anlaby Park Road North Hull, HU4 6XQ, godz: 11:00

Nie przegap

31 lipca - Alexandra Palace, Alexandra Palace Way, Wood Green London, N22 7AY godz: 10:00

niedziela 17.07. godz. 19:00, TVN Rok 1991. Maks i Albert biorą udział w eksperymencie prof. Kuppelweiser’a - mają zostać zahibernowani. Gdy budzą się w podziemnym laboratorium okazuje się, iż jest rok 2044, a oni na dobre przespali wojnę nuklearną, która spowodowała „wyginięcie” mężczyzn. Na domiar złego, kobiety które jako jedyne przeżyły wojnę, chcą przeprowadzić na nich operację zmiany płci. Maks i Albert nie mają wyboru, muszą uciec na powierzchnię, gdzie podobno panuje wyniszczające człowieka promieniowanie…

Dawna stolica Szkocji N

azywane także „Fair City” (określenie zaczerpnięte z noweli Sir Walter’a Scott’a - „The Fair Maid of Perth”) miasto, w XII i XIII wieku było najbogatszym ośrodkiem handlowym w całym królestwie brytyjskim oraz centrum handlu z Francją i krajami nadbałtyckimi. Perth to także dość istotny punkt na mapie potyczek szkocko-angielskich, rozwoju królestwa szkockiego (Kingom of Alba) oraz miejsce koronacji władców Szkocji (pałac w Scone). Od XII do XV wieku Perth było oficjalną stolicą tego regionu. Do XIX wieku miasto figurowało na mapach jako St. Johnstoune (z dialektu szkockiego - St. Johns Toun). Ową nazwę zawdzięczało swojemu sercu, jakim był kościół dedykowany świętemu Janowi Baptyście. Mówiono o nim także po prostu Perth (od regionu, w którym jest położone).

Mówiąc o historii Perth, warto też wspomnieć o katedrze St. Ninas, pierwszym poreformacyjnym kościele wybudowanym na terenie Wielkiej Brytanii oraz jednym z piękniejszych budynków miasta - St. Leonards In the fields & Trinity Chuch. Perth posiada kilka szkół podstawowych (również szkołę katolicką), ponadpodstawowych oraz college (Perth College z filiami w kilku mniejszych miasteczkach na terenie całego Perthshire), ośrodki sportowe i rekreacyjne, centra handlowe, dworzec autobusowy i kolejowy oraz szpital, czyli mówiąc krótko, jest wszystko, czego można potrzebować… Jeśli chodzi o obiekty stricte kulturalne, to pomimo tego iż Perth jest miastem niewielkim, ma się jednak, czym pochwalić. Do wyboru mamy dwa muzea (właściwie galerie), mianowicie Ferguson Galery na Tay Street i Perth Museum & Art Galery. W mieście znajdują się także dwa teatry - Perth Theatre i Perth Concert Hall. Będąc w Perth warto także zwiedzić jego okolice. Na uwagę zasługują Scone Palace & Gardens oraz wzgórze Kinnoull ze wspaniałą wieżą i widokiem ze szczytu klifu. (www.polemi.co.uk)

fot. Wikipedia

Perth to niewielkie, bo liczące około 44 tysięcy mieszkańców miasteczko, leżące nad rzeką Tay. Jest również stolicą hrabstwa Perthshire and Kinross.


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

20

kultura

Satelici i kontynuatorzy Po premierze spektaklu „Planeta Lem” oraz warsztatach nowoczesnego rzemiosła, w ramach programu kulturalnego „Polskiej Prezydencji w UE”, na terenie Barbican Centre odbędzie się impreza ukazująca przeszło 50 lat polskiego filmu animowanego.

Filmy

„Transformers: Dark Of The Moon 3D” (kino) Przeszłość kryje tajemnicę, a wydarzenia sprzed lat mają wpływy na to, co dzieje się teraz. Być może wrak statku kosmicznego znaleziony na Księżycu przyczyni się do tego, że Ziemia stanie na krawędzi wojny? Wojny tak wielkiej, że siła Transformersów będzie zbyt mała, by nas ocalić. Autoboty kontra Decepticony, dobro przeciw złu. I wcale nie jest powiedziane, że dobro zwycięży…

„The Adjustment Bureau” (DVD)

P

olska Szkoła Animacji, jej satelici i kontynuatorzy, bo taką nazwę przyjął ów przegląd, podzielona będzie na cztery bloki filmowe. Dwa pierwsze przypomną lub przybliżą (w zależności od odbiorcy) klasyczne osiągnięcia polskiej animacji. Będą to zarówno dzieła najbardziej uzanych przedstawicieli nurtu, jak i twórczość artystów, których filmy stanowiły swego rodzaju „otoczkę” głównej tendencji. Dlatego też, nie ma się czemu dziwić, że pokazany zostanie między innymi obraz „Tango” Zbigniewa Rybczyńskiego, który w roku 1982 uhonorowany został (jako pierwszy polski film) statuetką Oscara. Ta

anonimowa awangarda powstała w roku 1980 na terenie Studia Małych Form Filmowych Se-ma-for w Łodzi. Jest ona pozbawiona fabuły, a opiera się na prostym koncepcie wprowadzenia do zamkniętej przestrzeni jak największej liczby osób wykonujących powtarzalne czynności. W szczytowym momencie „Tanga” widać jednocześnie 26 postaci. Film łączy matematyczną precyzję realizacji z oryginalną wizją artystyczną, której opracowanie zajęło Rybczyńskiemu blisko rok. Z kolei, blok III i IV zaprezentują najciekawsze dokonania młodej polskiej animacji, której twórcy kontynuują, często w sposób pole-

miczny, dzieło mistrzów starszego pokolenia. Wśród 23 prezentowanych obrazów znajdzie się oczywiście koronne dzieło ostatnich lat, „Katedra” Tomasza Bagińskiego z 2002 roku. Jak odnotowano w napisach końcowych „Film powstał dzięki wytrwałości i kreatywności twórcy”, czyli w ciągu bagatela trzech lat. O jego kunszcie świadczy między innymi nominacja do Oscara za najlepszy film krótkometrażowy w roku 2003. kiedy: 14 lipca gdzie: Barbican Centre Silk Street, London EC2Y 8DS info: www.culture.pl

Książka

„Snajper. Opowieść komandosa

Seal Team Six” Howard E. Wasdin

J

Warto posłuchać

eśli prezydent USA chce mieć pewność, że zadanie zostanie wykonane, może liczyć tylko na nich. Team Six - elitarny oddział Navy Seal. Ludzie, którzy wytropili i zabi-

„Bright Lights” Ellie Goulding

li najgroźniejszego człowieka świata - Osamę bin Ladena. To pierwsza książka napisana przez komandosa Team Six i jedyna, która daje bezpośredni dostęp do świata, do elity elit służb specjalnych. Howard E. Wasdin - najlepszy snajper Team Six (a co za tym idzie, jeden z najlepszych na świecie) - pokaże, jak wygląda rekrutacja do Komando Fok. Pozwoli poczuć ból najbardziej morderczego treningu świata. Zdradzi szczegóły najtrudniejszych i najdramatyczniejszych misji (m.in. tej w Somalii, którą przedstawiono w filmie „Helikopter w ogniu”). Opowie, jak z perspektywy komandosa wyglądał atak na kryjówkę Osamy bin Ladena. To najbardziej wybuchowa książka tego roku!

TOP 10 Radia ORŁA.fm Lista Przebojów wydanie 185 (09.07.2011) 1. Tinie Tempah - Love Suicide 2. Katy Perry - Last Friday Night 3. Blue - I Can 4. Chris Brown feat. Benny Benassi - Beautiful People 5. Bruno Mars - The Lazy Song 6. Take That - Love Love 7. Lenny Kravitz - Stand 8. Julian Perretta - Wonder Why 9. Cee Lo Green - Bright Lights Bigger City 10. Aloe Blacc - I Need A Dollar

Reedycja wydanej w 2010 roku płyty „Lights”, zawiera aż 7 dodatkowych premierowych utworów, w tym cover Eltona Johna „Your Song”. Ellie nie dość, że ma niebywały głos i zanim wydała pierwszą płytę, otrzymała najważniejsze wyróżnienie dla debiutantów w UK - Critic’s Choice Brit Award, to jeszcze wystąpiła na przyjęciu weselnym księcia Williama i Kate Middleton.

Czy panujemy nad swoim przeznaczeniem, czy jakaś niewidzialna siła steruje naszym losem? Polityk David Norris jest o krok od wygrania wyborów do senatu amerykańskiego. Przypadkowo spotyka piękną tancerkę baletową Elise Sellas - kobietę, jakiej nie poznał nigdy dotąd. Niestety, gdy zaczyna zdawać sobie sprawę, iż darzy ją uczuciem pojawiają się tajemniczy mężczyźni, którzy usilnie próbują ich rozdzielić…

„The Guard” (kino) Everett, prosty agent FBI oraz irlandzki oficer policji, indywidualista sierżant Boyle stanowią dość osobliwy duet. Podjęli się oni wspólnie walki z międzynarodowym gangiem przemycającym narkotyki, którego siedzibą jest miasteczko Galway w Irlandii. Ich zupełnie różne przekonania i uprzedzenia zaczynają stopniowo komplikować śledztwo. Do tego dochodzą problemy ze skorumpowanymi policjantami, zaginięcia, szantaże… Wybuchowy finał, gwarantowany!

Ciężkie kroki do dwoistości Czyli „Drag steps to double” to tytuł najnowszej wystawy polskiej artystki Ewy Obrochty, którą do 17 lipca można podziwiać na terenie londyńskiej „Frameless Gallery”. Urodziła się w 1977 roku w Krakowie. Tam też studiowała malarstwo i rysunek w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki, którą ukończyła z wyróżnieniem w roku 2005. Jeszcze przed otrzymaniem dyplomu Obrochta została laureatką państwowego stypendium, a w roku 2002 znalazła się wśród zwycięzców nowojorskiego „Polish Young Art Festival”. Po studiach Ewa uczestniczyła w licznych warsztatach artystycznych odbywających się na

„Gold Cobra” Limp Bizkit

terenie nie tylko Polski, ale i Słowacji, Hiszpanii, Francji i Włoch. Na potrzeby tamtejszych galerii stworzyła wiele instalacji i współpracowała z innymi artystami z całego świata. Jej twórcze zainteresowania oscylują głównie wokół obrazów, kolaży, wolno stojących struktur i krótkich filmów. Artystka za swój obiekt twórczy obrała sobie wszelkie aspekty dnia codziennego. Interesują ją także kwestie tożsamości i płci człowieka. kiedy: do 17 lipca gdzie: Frameless Gallery, 20 Clerkenwell Green, London EC1R 0DP info: www.ewaobrochta.net

Pierwsza od 6 lat, nowa studyjna płyta jednej z najważniejszych grup nu metalowych. „Gold Cobra” prezentuje Freda Dursta i spółkę w znakomitej formie - fani znajdą tu wszystko, za co kochają Limp Bizkit - ciężkie gitarowe riffy, świetny rytm i zadziorne teksty. Płytę promuje nagranie „Shotgun”. Ukaże się ona w dwóch wersjach - standardowej i deluxe.


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

21

sport

Powrót w tym roku?

fot. Wikipedia

Jak dobrze pójdzie, to Roberta Kubicę możemy zobaczyć na torze jesienią tego roku, zawodnik Lotus Renault ma bowiem jasny cel - powrót do ścigania się jeszcze przed końcem tego sezonu. W międzyczasie, Polaka czeka jeszcze jedna operacja łokcia.

G

erard Lopez, właściciel ze- - Obecnie naszym głównym celem społu Lotus Renault wyra- jest poprawa funkcjonalności prawej ził pewne zastrzeżenia, co ręki. Od czasu pierwszej interwencji do tak szybkiego powrotu polskiego chirurgicznej jest już znacznie lepiej. zawodnika na tor. Jego wypowiedź Dalszą poprawę przewiduję po kolejzostała jednak szybko skorygowa- nej operacji. W sierpniu (sześć miena. W rzeczywistości Kubica sys- sięcy po wypadku) będziemy mieli tematycznie kontynuuje program znacznie bardziej sprecyzowany obrehabilitacji, by w pełni odzyskać raz tego, kiedy Robert będzie mógł siły fizyczne. Jeśli wszystko pójdzie wrócić za kierownicę bolidu - powiezgodnie z planem, zobaczymy Polaka dział portalowi F-1.pl, lekarz zajmuw akcji podczas ostatnich wyścigów jący się rehabilitacją Kubicy, doktor tego sezonu w listopadzie (27.11. - Ceccarelli. W lipcu Robert zostanie GP Brazylii, Sao Paulo, Interlagos). poddany operacji łokcia, by usunąć 080711_150.8x172.5_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai 1 08/07/2011 11:53:12 REKLAMA

zwapnienia więzadeł i odblokować powstałe usztywnienia. - W tym momencie zmniejszenie zrostów, zapewnienie większej funkcjonalności łokcia oraz odbudowa mięśni - to nasz priorytet. Główny cel w umyśle Kubicy jest jasny - powrót do kokpitu na ostatnie wyścigi tego sezonu - dodał lekarz. Przypomnijmy, 6 lutego 2011 roku Robert Kubica uległ wypadkowi podczas rajdu Ronde di Andora, jadąc Škodą S2000 Evo2 należącą do zespołu DP Autosport. Polak uderzył lewą stroną samochodu w barierę, która przeszła przez ścianę grodziową pojazdu i przygniotła kierowcę. Jego pilot, Jakub Gerber wyszedł z auta o własnych siłach i bez obrażeń. Aby wydostać Kubicę z wraku trzeba było rozciąć karoserię. Polski kierowca został zabrany helikopterem do szpitala Santa Corona w Pietra Ligure. Robert doznał wielomiejscowych złamań prawej ręki i nogi oraz uszkodzenia kości dłoni. (jj)

Legendy polskiego wioślarstwa w Londynie Kolejne spotkanie w ramach Klubu Olimpijczyka za nami. Tym razem gościliśmy wioślarzy czwórkę podwójną, złotych medalistów z Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku w Pekinie. Nasi goście rywalizowali podczas legendarnych regat w Henley nad Tamizą i w natłoku zajęć znaleźli czas na spotkanie z Klubowiczami. Tym razem zebraliśmy się w bardzo gościnnym centrum Watermans w Brentford (zachodnia część Londynu). Z naszego zaproszenia skorzystało kilkadziesiąt osób. Wszyscy z zainteresowaniem słuchali opowieści Marka Kolbowicza i jego kolegów, zawiązała się także owocna dyskusja. Nie udało się uniknąć rozmów o przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich w Londynie. - Przed nami Mistrzostwa Świata w słoweńskiej miejscowości Bled. To jest właśnie czas i miejsce na uzyskanie kwalifkacji do imprezy w Londynie. Dla nas jest to najważniejsza impreza w roku. Nie ze względu na

przyszłoroczną Olimpiadę, ale tak naprawdę wioślarze, nasza czwórka, przygotowujemy się do tych zawodów, bo z nich jesteśmy rozliczani. W tym roku rywalizacja zapowiada się niezwykle ciężko. Tor w Bledzie to bardzo wymagające miejsce i wygrana nie przyjdzie łatwo - powiedział Marek Kolbowicz. Mistrzostwa w Bledzie rozpoczynają się 28 sierpnia i potrwają do 4 września. W spotkaniu udział wzięli: Marek Kolbowicz, Michał Jeliński, Konrad Wasielewski oraz Piotr Licznerski (zastępujący podczas regat w Henley kontuzjowanego Adama Korola). Klub Olimpijczyka w Londynie

Tomasz Kuszczak do West Bromwich?

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

„Scott był dobrym pracownikiem klubu i życzę mu wszystkiego najlepszego na przyszłość. Przeprowadzka do innego kraju oznacza, że chce poszerzać swoje horyzonty” - powiedział na oficjalnej stronie West Bromwich Albion, menedżer 11. zespołu ostatniego sezonu Premier League, Roy Hodgson. Według informacji „Daily Mirror”, szkoleniowiec ma przeznaczyć dwa miliony funtów z tego transferu na pozyskanie z Manchesteru United Kuszczaka. 29-letni Polak do Anglii trafił w 2004 roku z Herthy Berlin. Pierwszym jego klubem na Wyspach Brytyjskich był w latach 2004 - 2006…

West Bromwich Albion. W drugim sezonie był w nim podstawowym bramkarzem i choć drużyna spadła z ekstraklasy, to jedna z interwencji Polaka została uznana przez BBC „paradą roku”. Za ponad dwa miliony funtów latem 2006 roku trafił do Manchesteru United, gdzie jednak nie zdołał przebić się do pierwszej jedenastki. Był głównie zmiennikiem Edvina van der Sara, rozegrał w barwach „Czerwonych Diabłów” 60 spotkań. Choć Holender po ostatnim sezonie zakończył karierę, Polak zapowiedział w kwietniu, że chce zmienić pracodawcę. (jj)

T. Kuszczak fot. Wikipedia

Angielski bramkarz Scott Carson opuścił West Bromwich Albion i podpisał kontrakt z trzecim zespołem ligi tureckiej Bursasporem. Według brytyjskich mediów od tego transferu uzależniona była przeprowadzka z Manchesteru United do WBA Tomasza Kuszczaka.


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

22

rozrywka

Quizzes Adjectives, prepositions and pronouns 1) He’s very worried ______________ his business just now. It’s hardly making any profit at all. A - from B - about C - of D - with 2) We were all completely amazed __________ the magician. His card tricks were brilliant. A - about B - by C - with D - of 3) I’m really terrified __________ needles. I hate getting injections. A - for B - to C - of D - in 4) He’s really interested _________. A - in cooking B - in learning to cook C - in learning cooking D - all of the above 5) Sorry. It was stupid _________ the train. A - of me to miss B - about me of missing C - of me about missing D - in me to miss

Sudoku

Ambasada RP w Wielkiej Brytanii

6) I can’t do anything with my broken arm. It’s very kind __________. Thanks. A - by you in helping me B - with you to help me C - of you by helping D - none of the above

47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk

Konsulat Generalny w Londynie

7) Just sit back, relax and enjoy _______________. A - you’re B - yourself C - you D - yours 8) When my daughter was studying abroad we emailed _________________ nearly every day. It was great to hear her news so regularly. A - us B - each other C - ourselves D - to each other 9) The work ____________ is really interesting, he just doesn’t like the people he works with very much. A - themselves B - itself C - himself D - it’s 10) You can talk to either your manager or _____________ if you have a problem. A-I B - myself C - me D - my

73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk

Konsulat Generalny w Edynburgu 2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org

Konsulat Generalny w Manchesterze

14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net

Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk

Answers: 1 - B, 2 - B, 3 - C, 4 - D, 5 - A, 6 - D, 7 - B, 8 - B, 9 - B, 10 - C. www.bbc.co.uk

Kuchnie świata - Francja

Bouillabaisse SKŁADNIKI * 2-3 gatunki ryb morskich (np. węgorz, dorsz, okoń) * bulion rybny * 4 cebule * 1 kg pomidorów * 200 ml białego wina * 1 główka czosnku * koncentrat pomidorowy * oliwa z oliwek * szafran * sól, pieprz PRZYGOTOWANIE Danie z 4 dzwonków węgorza, 1 kg dorsza, 3 okoni. Wszystkie ryby oczyścić i dobrze umyć. Drobno pokrojonego węgorza usmażyć na odrobinie oliwy z oliwek, zalać białym winem i dodać pokrojone pomidory. Podsmażyć. Całość zalać częścią bulionu i dodać 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego. Gotować na małym ogniu, aż całość zgęstnieje. Doprawić solą, pieprzem i szafranem. Podsmażyć na oliwie drobno posiekaną cebulę i czosnek. Odstawić. Dolać do potrawki z węgorza resztę bulionu oraz dodać pokrojone na kawałki ryby, cebulę i czosnek. Całość gotować przez 20 minut. Z gotowej zupy wyjąć ryby. Resztę przecedzić i przelać do wazy. Podawać z pieczywem marette lub grzankami. Smacznego!

Ważne adresy

Instytut Kultury Polskiej

Humour An Englishman, an Irishman, and a Scotsman went for a round of golf and their wives went along as caddies. While walking around the course the English man’s wife caught her foot in a rabbit hole, tripped up and landed in a heap on the ground. Her skirt was over her head revealing that she wasn’t wearing any knickers! The Englishman stormed over and angrily demanded a reason for her state of undress. “Well darling” - she explained “you give me so little allowance that I have to make the odd sacrifice. Usually no one notices”. The Englishman thrusts his hand into his pocket and said - “Here’s a ten spot. Go to Mark’s and Spencer’s and get some knickers”. Two holes further along the Irish Man’s wife caught her foot on a molehill, tripped up and landed in a heap on the ground. Again her skirt was up over her

head revealing that she wasn’t wearing any knickers either! The Irish man was livid and he angrily demanded a reason for her lack of undergarments. “Well darling” - she explained - “you give me so little allowance I cannot afford to buy undergarments”. With that the Irish man thrust his hand into his pocket and said - “Here’s a five spot. Go to Woolworth’s and get some knickers”. Three holes further on, the Scottish man’s wife caught her foot on an exposed root, tripped up and landed with her skirt over her head revealing that even she wore no knickers! Her explanation to her irate husband was the same as the others. Simply a lack of allowance. The Scottish man thrust his hand into his pocket and said “Here’s a comb. At least you can tidy yourself up a bit”.

52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk

Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org

Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk

Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk


Nr 27(110) / 12 - 18 July 2011

23

Ogłoszenia

Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercyjne ukażą się również w The Polish Observer

Praca - Zatrudnię

sprzedam

Poszukujemy wykwalifikowanych rzeźników, z natychmiastową możliwością rozpoczęcia pracy. Stawka godzinowa £9 za godzinę £12.80 za nadgodziny, 45 – 50 godzin tygodniowo. Zadzwoń 02380 630655 albo 07900 565 747 (W przypadku nieznajomości języka angielskiego proszę kierować wiadomości na powyższy numer komórkowy w treści wpisując ‘Rzeznik’ a ktoś oddzwoni do Państwa w przeciągu 12h). Możemy pomóc z zakwaterowaniem. Polsko mowiący pracownik dostępny jest w biurze pomiędzy 10.00 a 15.30. Poszukuję polskiego discjokeja. Praca w Bristolu. Kontakt Przemek: 07759864815 Building company BOK Services LTD, is looking to hire urgently 10 people specialised in Ceiling Fixers : Metal Grid Ceiling SAS System & M/F Ceiling for long term jobs in London: Bank, Canary Wharf, Liverpool Street. It is necessary to have experience and to speak English at least at a beginner level. Documents: CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 0781 508 30 26 or 07912 888 188. CNC Operator, Programista. Poszukuję operatora, programisty Cnc (system Heidenhain, Siemens) z co najmniej 2-letnim doświadczeniem i komunikatywną znajomością języka angielskiego! Praca w małej firmie z przyszloscią! Kontakt: Adam Goodfellow, Southampton, email: adam@g2ltd.co.uk Zostań konsultanką Avonu w Anglii. Dla nowych reprezntanów mamy prezenty. Kontakt Dorota: 07743905781 BOK SERVICES LTD, building company is looking to hire urgently 10 plasters & joint “Tapers for long term jobs in London and around. It is required: experience in the field, at least beginning English speakers, CSCS, UTR, NINO, bank account. The payment will be done every 2 weeks. Tel. 07800 593 761 Futsal Club Spartans zaprasza piłkarzy do gry w drużynie FA National Futsal League. Kontakt Sasha: 0753 567 6162 lub alexsaliy@hotmail.com

Sprzedam vw passata 2001 diesel po lifitingu, 123 000 mil, stan idealny. Okazja tylko 1800 funtów. Cenia nie podlega negocjacji. Tel. 078740420024

Karty Prepaid i kredytowe INWESTYCJE W ZŁOTO

mieszkanie Mam do wynajęcia duży, przytulny pokój na Eccles. Jest on w pełni wyposażony (podwójne lóżko, komoda, szafka nocna, szafa). W cenie wliczone są wszystkie media - internet bezprzewodowy w całym domu. Szukamy kulturalnej, dbającej o czystość osoby. Pokój jest dostępny od zaraz!! Wymagany depozyt w wysokości 150 funtów. Krystian Osiekowicz.Eccles, Email: modred@o2.pl

towarzyskie London, nice British man, English College Lecturer, single, never married, no kids, kind, honest, romantic and earnest with nice house,piano, garden would like to meet a nice lady for a honest, loving and kind relationship leading to marriage. Also help with accomodation(rooms)/ English lessons. Please email(londonmmx@hotmail.co.uk) or call 0774 3929 144. Thanks. 46 years (looking much younger) single (divorce), active, healthy, positive, family man, and very happy person... British citizen, self employed (own business) have flat (apartment) centre of London and have house in Spain, speak English and Spanish, high educated, Looking for lady from good family between 25 to 40 years old, to final if 2 side happy and love each other to marry, please send all profile and photo to my Email address: relaxation24hr@yahoo.com Tel. 0044 797 575 7900. Please contact just serious person

Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci?

Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki?

Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT!

Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz:

Zadzwoń pod nr 0784 606 2331.

Usługi

WWW.YESFINANSE.CO.UK

Ulotki, wizytówki, plakaty, strony www, reklama firm. Oferta specjalna: 500 ulotek A5, dwustronne, pełny kolor, 135 gsm gładki papier, tylko £105 z dostawą. Polska Agencja Reklamowa „MediaSoul”. Tel. 07828083935, www.mediasoul.co.uk

Przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202 Przewozy na lotniska. Szybko - Tanio Bezpiecznie Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202

Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030 012 37238 086

Ulotki, plakaty, wizytÓwki, banery reklamowe, design, tŁumaczenia, dystrybucja ulotek. Szybki czas realizacji zleceń! Promotional&Marketing Agency - tomaszdyl PR, tel. 02380 586 749 lub 07882 381 668, www.tomaszdylpr.co.uk

ads@thepolishobserver.co.uk

Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.

Get your latest immigration news on Your news, your guides, your concerns, your beauty, your recipes, your people. This one is all about you! www.foreignersinuk.co.uk



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.