The Polish Observer 37(120)

Page 1

Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki?

Ogłoś to za darmo

na naszych stronach! Wyślij SMS na numer 07846062331 lub napisz na ads@thepolishobserver.co.uk

45x45 Ear.indd 1 29/07/2011 Nr 37(120) / 11 - 17 october 2011 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press

Bicz na polskich bandytów My Polacy

W TYM NUMERZE

Europejczykami jesteśmy na zabój. Kochamy Europę! Chcemy być tu z innymi w centrum zachodniej cywilizacji. Takie są nasze marzenia. Taka jest nasza rzeczywistość! Felieton Janusza Palikota.

str. 4

Veni, vidi, Vindictus Z jednej strony zmęczony zamieszaniem wokół „League of Legends”, z drugiej, bo komercyjny populizm wywołuje u mnie torsje, a z trzeciej, bo zupa była za słona, postanowiłem na własną rękę poszukać sobie miłej dla oka i uszu darmówki. W ten oto sposób, natknąłem się na „Vindictus”…

Dokonać mądrego wyboru fot. Wikimedia

Wyspy Brytyjskie jeśli nie są rajem dla polskich bandytów, złodziei i oszustów, to przynajmniej czyśćcem, w którym można się zaszyć i przeczekać… str. 3

Muzyka, moda, miłość Zapomnij o wszystkim Zawsze marzyłam o pracy w biurze. Gdy przyjechałam na Wyspy mój język angielski był bardzo słaby. Pracowałam jako niania, często zwierzałam się koleżankom ze swoich planów, ale one sceptycznie podchodziły do wszystkiego. Wątpiły, że może mi się udać. To prawdopodobnie dodało mi sił i motywacji. str. 4

Trudno mi siebie zaszufladkować i naprawdę nie chcę tego robić. Inspiracją jest wszystko, co mnie otacza: miejsca, ludzie, sytuacje, każdy nowy dzień. Muzyka rodzi się w najbardziej nieoczekiwanych momentach, rano przy kawie, podczas czytania książki, słuchania innego artysty - tego nie da się przewidzieć. str. 7

fot. Maciek Pysz - autor: Krystian Data

O muzycznym rzemiośle, pasjach, marzeniach i stereotypach, rozmowa z gitarzystą, kompozytorem i aranżerem, Maciejem Pyszem.

fot. Edyta Grace - autorka: Weronika Piesik

Warto ciężko pracować i nie słuchać tych, którzy źle nam życzą - rozmowa z Edytą Grace, wokalistką jazzową, modelką i filantropką.

Wybierz sposób, w jaki chcesz wysłać pieniądze:

W placówce

westernunion.co.uk

0800 833 833

Nazwa i logo Western Union, a tak e zwi zane z ni znaki towarowe i usługowowe, nale ce do Western Union Holdings Inc., zarejestrowane i stosowane w USA oraz wielu innych krajów nie mog by u ywane bez pozwolenia.

str. 8

Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się otrzymać esemesa lub odebrać telefon od firmy, która pytała się, czy miałeś wypadek, za który teraz chciałbyś dostać odszkodowanie? Niezależnie od tego, jak przekonujące są wyłuszczone argumenty - nie korzystaj z usług takich firm…

str. 13

Nadchodzi zima 21 października w klubie „Seven” w Leeds, będzie miała miejsce unikatowa wystawa prac pod wspólnym tytułem „Winter is coming” autorstwa grupy Polish InvadARTs, młodych artystów żyjących i pracujących w Wielkiej Brytanii…

str. 20

12:07


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

2

Wiadomości

Pierwsze czytanie

Nie jesteśmy u siebie I

znów nasi poszkodowani - tu nie lubią, tam nas wykorzystują. Co się dzieje? Czy to krzyż narzucony nam przez Stwórcę, byśmy cierpieniem swoim mogli zbawić świat, czy po prostu zwykłe nieudacznictwo, kompleksy, czy inne licho?

W mieścinie Boston we wschodniej Anglii, niejaki pan Everitt wymyślił, że trzeba ostro zaprotestować przeciwko imigrantom, bo zabierają pracę miejscowym, a do tego żłopią browary pod miejscową katedrą (anglikańską oczywiście, bo pod katolicką Polak, by przecież nie chlał), sikają i śmiecą. Powie ktoś: po pierwsze - nie wszyscy Polacy tak się zachowują, a po drugie: a co wyprawiają Anglicy, jak przyjadą do Krakowa? No tak. Tyle, że jak wygląda stereotyp Anglika, a jak Polaka? Z czym ludziom na całym świecie kojarzą się synowie Albionu, a czym Lechowe plemię? Ja wiem, ja roREKLAMA

zumiem, że jesteśmy ofiarą światowego spisku, że światowa hołota porażona naszą doskonałością zjednoczyła się w celu deprecjonowania ideału i mając do dyspozycji media robi wszystko, by przedstawiać nas w złym świetle. Ale ja jestem Polakiem i co widzę chociażby na ulicach Londynu, szczególnie wówczas, gdy zdarza mi się bywać w polskich gettach? Tłumy pijanych dresiarzy, każdy z puszką Lecha w łapsku, stek bluzgów. Nie tylko ja to widzę, lecz inni rodacy, szczególnie stara imigracja, która oficjalnie milczy, bo przecież nie wypada wiadomo czego robić we własnym gnieździe, ale prywatnie, ze wstydem przyznaje, że zachowanie nowo przybyłych współplemieńców woła o pomstę do Nieba. Wielu przedstawicieli starej Polonii mieszkającej na Ealingu, z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy każdy zamieszkały tam Polak cieszył się szacunkiem ze strony Brytyjczyków.

Dziś jest z tym znacznie gorzej. Pan Everitt, dla którego głównym powodem do zorganizowania protestu jest to, że imigranci, w domyśle Polacy, zabierają Brytyjczykom pracę, jest człowiekiem głupim, bo gdyby miał trochę oleju w głowie, to raczej ruszyłby z demonstrantami do City, albo na Downing Street, gdzie kryją się prawdziwi winowajcy takiego, a nie innego stanu brytyjskiej gospodarki. Gdyby jako główny powód podał to, że imigranci nie stosują się do miejscowych obyczajów, że nie zachowują się właściwie, wówczas sam ruszyłbym do Bostonu i dołączył się do protestujących. Jeśli ktoś zaprasza nas do siebie, to nie po to, żeby wejść mu w zabłoconych gumofilcach na dywan, czy narzygać, lub nasikać w pokoju, nawet jeśli właściciel sam się tak zachowuje. Tyle, że jemu wolno, bo on po prostu jest u siebie. Janusz Młynarski

Uciekają, gdzie się da Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego, opublikowane w ubiegłym tygodniu pokazują, że zjawisko emigracji znów przybrało na sile. W 2010 roku, opuściło swój kraj 120 tysięcy Polaków, a w tym roku już około 40 tysięcy.

C

hoć jako jedyne państwo w Unii Europejskiej mieliśmy dodatni wzrost gospodarczy, to dziesiątki tysięcy Polaków zdecydowały się wyjechać z ojczyzny w poszukiwaniu lepszego życia. Głównie z tej przyczyny, że przeważająca większość z nich widziała ów wzrost, tylko na papierze - na terenie województw, z których emigrowali, nie przekładał się on na liczbę miejsc pracy. Profesor Krystyna Iglicka, ekspert z Centrum Stosunków, komentując ów fakt dla „Gazety Biznes” powiedziała między innymi: - Cieszyliśmy się ze wzrostu PKB, a mimo to okazuje się, że wielu z nas uznało, iż łatwiej im będzie przeżyć za granicą. Pogodzili się z faktem, że tam często pracują poniżej swoich kwalifikacji. Dla wielu ekonomistów ów nagły trend emigracyjny jest sporym zaskoczeniem, bowiem do

tej pory ze stastystyk wynikało, że stosunek liczby powrotów do liczby wyjazdów w 2010 roku jest raczej zrównoważony. Eksperci tłumaczą to tym, że Europa to wciąż nasz największy rynek pracy i dlatego przemieszczamy się pomiędzy poszczególnymi krajami. To rynek, który w 2010 roku nie był dla nas w pełni otwarty, a mimo to owo zjawisko postępuje. Jednak z tych 120 tysięcy dodatkowych emigrantów, ponad połowa wyjechała poza nasz kontynent. Dokąd? Tego GUS nie podaje. Wyjaśnia tylko, że nowa emigracja to prawdopodobnie młode osoby, które poza krajem widzą szansę na poprawę swoich warunków życia oraz ci, którzy dołączyli do rodzin już przebywających za granicą. Kolejnym wytłumaczeniem dla GUS, może być fakt, że w 2010 roku wzrosła liczba Polaków w tak zwanym wieku produkcyjnym. (emi)


3

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

temat numeru

Bicz na polskich bandytów

Wielka Brytania jest zbawieniem dla wszelkiej maści bandytów. Koniec ich sielanki jest jednak bliski, a to za sprawą miejscowej policji i ich specjalnej operacji o kryptonimie „Sunfire”. Wśród najbardziej poszukiwanych na Wyspach przestępców, prym wiodą Polacy. Akcja trwa. Jak na razie, bez sukcesów.

W

ejście Polski do Unii Europejskiej, spadło przysłowiowo z nieba polskim przestępcom, dając im niemal nieograniczone możliwości ukrywania się przed rodzimym wymiarem sprawiedliwości. Przez wiele lat, bandyci, gwałciciele, złodzieje i oszuści znad Wisły zażywają spokoju na Wyspach. Niedawno brytyjskie media opublikowały wizerunki najbardziej poszukiwanych cudzoziemców i niestety Polacy, w liczbie dziewięciu, są najliczniejszą grupą na tej liście. Depczą nam po piętach czterej Rumuni, a za nimi po jednym Albańczyku, Włochu, Gruzinie i Australijczyku. Skupmy się jednak na Polakach, bo ci interesują nas najbardziej. Tę niechlubną listę otwiera Tomasz Galas, lat 28. Jest on podejrzany o uczestnictwo w gwałcie z 2001 roku, dokonanego na terenie Radomia. Ponadto, ciąży na nim zarzut przemycania narkotyków. Policja posiada informacje, że Galas ukrywa się na terenie Croydon, w

południowym Londynie. Bardziej stosowne byłoby tu jednak użycie czasu przeszłego, bo jeśli Galas jest przy zdrowych zmysłach, to rzecz jasna, już stamtąd uciekł, kiedy przeczytał w gazetach, że policja tam właśnie go szuka. Kolejni na liście to bracia Głowaccy, 29-letni Wojciech i 33-letni Dariusz. Ścigani są w Polsce za gwałt na nieletniej. Dodatkowo, na Wojciechu ciąży jeszcze zarzut pedofilii. Ostatnio widywano ich w Londynie i okolicach, ale podobnie, jak Galas mogli zmienić miejsce pobytu. Zbigniew Kawecki lat 55 z kolei, oskarżony jest o napad z bronią w ręku. Mieszkał na Greenford, ale jak nietrudno się domyślić, już tam nie mieszka. Marcin Grabowski lat 32, poszukiwany jest za współudział w zabójstwie, którego dokonano w Polsce. W miejscowości Southend-on-Sea w hrabstwie Essex widziano 28-letniego Dariusza Hanusiaka oskarżonego o współudział w zbrod-

ni ze szczególnym okrucieństwem. 32-letni Radosław Nkaye to jedyny czarnoskóry Polak w tym towarzystwie. Okarżony jest on o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowanie ciężkich obrażeń u ofiary. Ukrywa się gdzieś w UK. Michał Smoleń lat 26, poszukiwany jest za udział w ciężkim pobiciu. Dominik Witczak, który może występować jako Tomasz Filip Matusiak, jest oskarżony o zranienie ofiary nożem oraz handel narkotykami. *** Według danych Komendy Głównej Policji, najpopularniejszym kierunkiem ucieczek polskich przestępców jest właśnie Wielka Brytania. Dlaczego? Nietrudno się domyślić. Wśród milionowej, a może i liczniejszej rzeszy Polaków, znacznie łatwiej się ukryć, ponadto nie ma obowiązku meldunkowego. Uciekinierzy bardzo często mają tu kogoś z rodziny, bądź znajomych, także z ukrywaniem nie ma naj-

mniejszego problemu. W Wielkiej Brytanii jest również bardzo łatwo o fałszywe dokumenty. Podrobiony dowód osobisty można już kupić za 500-600 funtów, a paszport za 800-1000 funtów. Jak wynika z obserwacji polskiej policji, początkowo uciekinierzy siedzą cicho, nie wychylają się, nie zajmują się działalnością przestępczą, ale kiedy kończą im się pieniądze, wówczas wychodzą z ukrycia i wracają do tego, czym zajmowali się w Polsce. Najczęściej jest to handel narkotykami, stręczycielstwo, kradzieże, włamania itp. Wówczas wpadają. Często powodem tego jest namierzenie osobnika dzięki monitoringowi rozmów telefonicznych. Także dzięki informacjom polskich emigrantów, polska policja ma coraz bardziej szczegółowe dane na temat rodzimych przestępców, nieraz bardzo precyzjne, łącznie z aktualnym adresem pobytu. Wszystkie informacje przekazywane są brytyjskiej policji, która jednak nie zawsze właściwie z nich korzysta.

Należy zadać sobie pytanie, czy upublicznianie danych nie bywa przedwczesne w wielu przypadkach, czy nie płoszy przestępców? Tak, czy inaczej, widać spory postęp. Jeszcze kilka lat temu sprowadzano do kraju okołu stu przestępców rocznie, a obecnie kilkanaście razy więcej. W ubiegłym roku przetransportowano do Polski blisko 1600 osób, z czego prawie 700 z Wielkiej Brytanii, ponad 200 z Madrytu i Paryża, 70 z Amsterdamu i po 40 z Irlandii oraz Szwecji. W tym roku, do sierpnia przywieziono do Polski prawie 1000 przestępców schwytanych w krajach Unii Europejskiej. Wśród nich znaleźli się nie tylko ci, którzy popełnili zbrodnie najcięższego kalibru, lecz również osoby oskarżone o przestępstwa gospodarcze, alimenciarze i im podobni. Wypada więc żywić nadzieję, że Polacy znikną niebawem z niechlubnych statystyk. Piotr Wójtowicz

REKLAMA

Uzyskaj

£200 polecając nas znajomym

quality_claims_doubleAD_good.indd 2

8/25/2011 4:12:44 PM

quality_claims_doubleAD_good.indd 3

8/25/2011 4:12:44 PM


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

4

z terenu...

My Polacy

M

y Polacy jesteśmy Europejczykami na zabój. Kochamy Europę! Chcemy być tu z innymi w centrum zachodniej cywilizacji. Takie są nasze marzenia. Taka jest nasza rzeczywistość! Kiedyś, profesor Kubiak na pytanie, co oznacza być Europejczykiem, odpowiedział jako wybitny znawca śródziemnomorskiej kultury - nie znęcać się nad pokonanymi! Czy to motto nie powinno towarzyszyć każdorazowym wyborom? Tak, powinno. I to jest piękne w wielu krajach, że wygrani opiekują się, tymi którzy przegrali. Tak szanuje się wspólnota. REKLAMA

Dziś w XXI wieku pytanie o Europę w obliczu głębokiego kryzysu, który grozi rozpadnięciem strefy euro, bankructwem Grecji - przecież kolebki Europy - jest dramatyczne! Ale wciąż tam, gdzie wygrywają marzenia, tam jest wiara w człowieka. W to, że los nie jest zapisany w gwiazdach, ale jest w naszych rękach! Że możemy nasze życie zmienić. To jest istota bycia Europejczykiem. Tyle i aż tyle! I my Polacy mamy taką moc! Taką wiarę w siebie. Wierzymy, że to jest możliwe! Niech Europa bierze z nas moc i te nadzieje. Przecież dała nam tyle, jak nikt inny. My przecież z Europy. Zmieńmy oblicze Ziemi. Tej ziemi! Janusz Palikot

Muzyka, moda, miłość Warto ciężko pracować i nie słuchać tych, którzy źle nam życzą - rozmowa z Edytą Grace, wokalistką jazzową, modelką i filantropką. ▪ Wcześnie zadecydowałaś o swojej przyszłości, bo już jako siedemnastolatka wyjechałaś za granicę, gdzie przebywasz już osiem lat. Co takiego skłoniło cię do wyjazdu - względy ekonomiczne, czy raczej chęć rozwijania się? - Na pewno chęć rozwijania się. Już w pierwszej klasie liceum otrzymałam propozycję nauki w Niemczech, w Berlinie i tam też zdałam maturę. Zawsze lubiłam uczyć się języków obcych, dlatego postanowiłam wyjechać na rok do Londynu, by nauczyć się angielskiego. Jestem bardzo ambitna, więc pomimo tego, że miałam bardzo dobrą nauczycielkę, nie byłam z siebie zadowolona, więc postanowiłam uczyć się dalej, tym razem języka biznesowego. Bardzo chciałam pracować w biurze. Udało mi się osiągnąć ten cel, gdyż obecnie pracuję w kancelarii. A drugi powód, to muzyka i moda. Poznałam tu fantastycznych muzyków no i Natalie Leonnę, która uwierzyła we mnie, dając mi szansę jako modelce, nie tylko na wybiegu, ale także w jej kalendarzu, gdzie ukazały się moje zdjęcia. ▪ Wielkie wrażenie zrobiło na mnie to, jak śpiewasz jazz. Czy kształciłaś się muzycznie? Skąd wzięła się fascynacja tym gatunkiem? - Dziękuję za komplement. Uczę się muzyki i zdaję egzaminy, które są uznawane przez London College of Music. Jestem otwarta na różne gatunki, ale najbardziej kocham właśnie jazz. Uważam siebie za osobę bardzo dojrzałą. Myślę, że trzeba „dorosnąć” do jazzu, gdyż wbrew pozorom nie jest on łatwy do słuchania dla każdego. ▪ A modeling? Czy myślałaś o karierze modelki, czy to przypadek? - Nigdy nie marzyłam o karierze modelki. Poszłam na casting, ponieważ potraktowałam to jako wyzwanie, chciałam się sprawdzić w czymś nowym. REKLAMA

▪ Umiejętnie łączysz karierę artystyczną z aktywną działalnością charytatywną. Co skłoniło cię do filantropii? - Jak już wspomniałam, zawsze marzyłam o pracy w biurze. Gdy tu przyjechałam mój język był bardzo słaby. Pracowałam jako niania, często zwierzałam się koleżankom ze swoich planów, ale one sceptycznie podchodziły do tego. Wątpiły, że może mi się udać. To prawdopodobnie dodało mi sił i motywacji. Jestem także osobą wierzącą, więc kiedy osiągnęłam swój cel, chciałam jakoś podziękować Bogu i postanowiłam zorganizować pokaz mody, a także małą imprezę dla organizacji „Save the Children”, wspierającej kampanię „No child born to die”. Po tej imprezie, „Save the Children” poprosiło mnie bym została członkiem grupy organizującej imprezy na rzecz tej właśnie organizacji. ▪ Starasz się również walczyć z powszechnym na Wyspach stereotypem Polaka. - Tak, bardzo nie podoba mi się to, co prasa pisze o Polakach mieszkających w Londynie. Gdyby to była prawda, to powinnam być prawie codziennie pod wpływem alkoholu i pracować na zmywaku, a sama znam bardzo wiele wspaniałych osób. Jedną z nich jest polska projektantka Paulina Palian, która ma taką samą misję jak ja, by walczyć z tym smutnym stereotypem, poprzez organizowanie świetnych pokazów mody. Naprawdę warto jest ciężko pracować, modlić się o wartościowych ludzi w życiu i nie słuchać tych, którzy nie życzą nam dobrze, a także iść za głosem serca. ▪ Jesteś bardziej znana Brytyjczykom niż miejscowej Polonii, jak myślisz, z czego to wynika? - Jako młoda osoba, nie doceniałam Polski tak bardzo, jak doceniam dzisiaj. Byłam bardzo dumna z tego faktu, że zostałam wybrana jako uczeń do niemieckiej szkoły i

fot. Edyta Grace - autorka: Weronika Piesik

Kątem oka Palikota

nawet tłumaczyłam z przyjaciółmi książkę, która opowiadała o stosunkach polsko-niemieckich po II wojnie światowej. Zawsze mówiono nam, że jak będziemy tylko z Polakami przebywali, to nasz język obcy będzie słabszy i dlatego otaczałam się obcokrajowcami. Jak przyjechałam do Anglii, to kierowałam się właśnie tym motywem. Uważam także, że czasami trzeba coś poświęcić, żeby coś dostać w zamian. Miałam cele, do których dążyłam i je osiągnęłam. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem dumna z tego, kim jestem i skąd pochodzę. Właśnie wróciłam z Polski. Pojechałam zobaczyć Warszawę, w której nigdy nie byłam i muszę powiedzieć, że byłam pod wielkim wrażeniem. Sama pochodzę z Poznania i uważam, że jest to piękne miasto. Jako Polacy możemy pochwalić się kulturą, wspaniałą historią. Myślę, że teraz po kilku latach życia na obczyźnie, doceniam to bardziej i na pewno zaangażuję młodych utalentowanych Polaków w następny projekt. ▪ Najbliższe plany? - Myślę, że skupię się bardziej nad własną muzyką, będę uczyć się prawa, które mnie coraz bardziej interesuje i pracować nad nowym show. Szukam właśnie ciekawych projektantów. A może ktoś z państwa chciałby wziąć udział w moim nowym pokazie? Rozmawiał: Janusz Młynarski


do

Polski

wy IS o k At t a D t Gr o D dy 00 0 . e 6 kr 0 = £ 2.0 0 1 £5. = £ 5.00 0 .0 2 £10 0 = £ 7.50

3 ine .0 £20 0 = £jesz onl .0 du £30edy doła Ki

Doładowanie

Lycamobile PLUS to Lycamobile PLUS* Darmowe minuty

Darmowe Smsy

£30

2000

2000

£20 £10

500 250

500 250

£5

100

100

p/min Tel. Stacjonarne

Tel. Stacjonarne

Tel. Komórkowe

Po DARMOWĄ Lycamobile SIM odwiedź www.lycamobile.co.uk lub zadzwoń 020 7132 0322 Buy and top up online or in over 115,000 stores

Customers may not be able to use Electronic Top-Up at all locations where the top-up logo appears ½ p/min promotion is valid from 14.09.2011 and valid until 31.10.2011. Visit www.lycamobile.co.uk for full terms and conditions and participating countries. *Free minutes and texts in the table are valid during the promotional period and only applied to the first 3 top ups in any calendar month. The free minutes and texts are valid for 30 days from the date of top-up. Once the free minutes and the free texts have been used or if all the free minutes and texts have expired, calls to Lycamobile PLUS will be charged at 7p/min and texts to Lycamobile PLUS will be charged at 9p per SMS. This offer is valid for a limited period of time. Any changes or withdrawal will be notified at www.lycamobile.co.uk Prices are correct at the time of going to print 15.09.2011. Free call credit with online Top-up offer valid from 10.09.2011 to 31.10.2011


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

6

z terenu...

Marsz przeciw imigrantom Blisko dwa i pół tysiąca Brytyjczyków zadeklarowało swój udział w antyimigranckiej demonstracji, zaplanowanej na 19 listopada w Bostonie. Jak twierdzą jej organizatorzy, manifestacja nie będzie miała charakteru rasistowskiego. Chodzi jedynie o pokazanie, że Brytyjczycy są w swoim kraju obywatelami drugiej kategorii, a imigranci zabierają im pracę.

G

rupa inicjatywna ogłosiła się na Facebooku, zwracając się do wszystkich Brytyjczyków, by 19 listopada przybyli do Bostonu, niewielkiego, ponad 60-tysięcznego portowego miasta we wschodniej Anglii. Do tej pory, chęć wzięcia udziału w marszu wyraziło 2450 osób z całego kraju, ale organizatorzy liczą na znacznie więcej. Marsz ma być formą protestu przeciwko napływowi imigrantów. Ich liczba, w tym również w Bostonie - jak twierdzi Dean Everitt, inicjator marszu - w ostatnich latach znacznie wzrosła i stanowi poważny problem społeczny. - Wszyscy mamy już dość imigrantów. W mieście nie ma dla nich miejsca. Urodziłem się tu i wychowałem, a przez nich czuję się obywatelem drugiej kategorii. Nie chcę,

żeby Brytyjczycy byli dyskryminowani we własnym kraju - skarżył się Everitt miejscowej gazecie „Boston Standard”. Dodał on także, że do podjęcia takich działań zainspirował go artykuł w „Daily Mail”, w którym dziennikarz Ted Hetchinson opisał „rozpasanie imigrantów na brytyjskiej prowincji”. Artykuł ten, autor ilustruje zdjęciami przedstawiającymi polski sklep, „z którego Anglicy w ogóle nie korzystają, anglikańską katedrę, pod którą gromadzą się przybysze z Europy Wschodniej pijąc tam alkohol i załatwiając potrzeby fizjologiczne”. Hetchinson napisał również, że imigranci sypiają po 10 osób w jednym pomieszczeniu oraz nie płacą podatków i nie chcą uczyć się angielskiego. Napisał, że podczas 20-minutowego spaceru z dworca do hotelu nie spotkał ani jednej osoby

KTOKOLWIEK WIDZIAŁ KAMIL ZACHARSKI 23 lata Wzrost: 185 cm Oczy: szare Ostatnie miejsce pobytu: Londyn Pan Kamil zaginął w czerwcu 2011 roku.

mówiącej po angielsku. Stwierdził też, że według danych rady miejskiej, liczba imigrantów rośnie i obecnie może wynosić kilkanaście tysięcy. Skrytykował cudzoziemców za to, że godząc się na najniższe płace odbierają możliwość pracy Brytyjczykom. Everitt uważa również, że przewodniczący rady miasta, Peter Bedford, lekceważy problem cudzoziemców w mieście i wszystkie z tym związane sprawy zamiata pod dywan. Na zarzut kierowania się rasizmem, Everitt powiedział dziennikarzowi „Boston Standard”: „Nie jesteśmy rasistami, nie jesteśmy przeciwko imigrantom, ale chcemy, żeby szanowali nasze zwyczaje, a poprzez marsz chcemy uświadomić nasze społeczeństwo, że jest dyskryminowane we własnym kraju. (emi)

www.zaginieni.pl

BARBARA BŁAŻEJOWSKA 44 lata Wzrost: 158 cm Oczy: piwne Ostatnie miejsce pobytu: Launceston Pani Barbara zaginęła w listopadzie 2009 roku.

PAWEŁ FRĄCKIEWICZ 23 lata Wzrost: 180 cm Oczy: niebieskie Ostatnie miejsce pobytu: Doncaster/ Sheffield Pan Paweł zaginął 30 lipca 2011 roku.

Wiadomości o zaginionych prosimy przekazywać do Fundacji ITAKA tel: 0048/226547070, itaka@itaka.org.pl REKLAMA

Pracownicy - niewolnicy P

rzez cały miesiąc, dzień w dzień, po 14 godzin bez żadnych przerw pracowali na jednej z norweskich platform wiertniczych zatrudnieni tam cudzoziemcy. Wśród nich byli Polacy. Na trop afery wpadli dziennikarze norweskiej telewizji NRK, którzy otrzymali sygnały, że na budowie platformy Westcon, źle się dzieje. Jak ustalili reporterzy, pracownicy trafiali na platformę poprzez pośredników. Obiecywano wysokie zarobki, pięciodniowy tydzień pracy oraz komfortowe warunki zakwaterowania, tymczasem okazało się, że praca oraz kwatery nic z obietnicami wspólnego nie mają. Bywało, że w jednym pokoju mieszkało nawet 12 osób. W reportażu wystąpił młody Polak, który pokazywał zdjęcia mikroskopijnych pomieszczeń, w których stało kilka czteropiętrowych łóżek. Narzekał, że musiał pracować wyłącznie w nocy i po dwóch takich zmianach był już wykończony. Nie pomagały litry wypijanej kawy, więc niektórzy wspomagali się tabletkami kofeiny, czy dopalaczami. Zarobki nie przeREKLAMA

kraczały siedmiu euro za godzinę. Przy budowie platformy pracowało 800 pracowników z Europy Wschodniej, między innymi Bułgarzy, Polacy i Estończycy. Stawka godzinowa dla nich wynosiła 54120 koron (około 25-60 złotych). Norweskie służby twierdzą, że osoby zatrudnione przy budowie platformy nie dość, że pracowały za dużo, to jeszcze dostały za mało pieniędzy. Pracownik firmy Westcon odpowiedzialny za zatrudnienie pracowników twierdzi, że nie miał możliwości sprawdzenia wszystkich dokumentów, bo było ich zbyt dużo. Z kolei przedstawiciel dyrekcji spółki, na pytanie, jak to możliwe, żeby ludzie pracowali w Norwegii każdej nocy przez miesiąc, odpowiada, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale nie może mieć pewności, że do niej nie doszło. Tłumaczy również, że na przykład zatrudniani Estończycy podpisywali kontrakty w swoim kraju i według tamtejszego prawa, więc norweskie przepisy ich nie dotyczą. W końcu szef obiecał byłym pracownikom pieniądze. (mm)


7

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

z terenu...

Zapomnij o wszystkim

O muzycznym rzemiośle, pasjach, marzeniach i stereotypach, rozmowa z gitarzystą, kompozytorem i aranżerem, Maciejem Pyszem. ▪ Jaką muzykę uprawiasz? Żyjesz nią, czy z niej? - Trudno mi siebie zaszufladkować i naprawdę nie chcę tego robić. Proszę samemu posłuchać. Mogę tylko powiedzieć, że to akustyczna, instrumentalna, współczesna muzyka gitarowa z elementami różnych stylów z całego świata. W moim zespole jest także kontrabas, instrumenty perkusyjne, akordeon, fortepian oraz saksofon. Muzyka jest zdecydowanie tym, czym żyję. Mam jednak to szczęście, że pozwala także mi się utrzymywać. ▪ Z kim już występowałeś? - Z różnymi artystami z całego świata oraz wszelakimi instrumentami. Brazylia, Japonia, Włochy, Francja, Argentyna, Hiszpania, USA, Rosja, Izrael - to tylko niektóre kraje pochodzenia muzyków, z którymi współpracuję. Moi ulubieni, to na pewno perkusista Asaf Sirkis z Izraela oraz pianista Maurizio Minardi z Włoch.

fot. Maciek Pysz - autor: Krystian Data

▪ Kiedy rodzi się muzyka, co jest inspiracją? - Inspiracją jest wszystko, co mnie otacza: miejsca, ludzie, sytuacje, każdy nowy dzień. Muzyka rodzi się w najbardziej nieoczekiwanych momentach, rano przy kawie, podczas czytania książki, słuchania in-

REKLAMA

nego artysty - tego nie da się przewidzieć. ▪ Warszawa, Londyn, Paryż - czym się różnią te miejsca, jeśli chodzi o granie, o odbiór twojej muzyki? - Warszawa nie wiem, ponieważ tam nie grałem. Moje ostatnie doświadczenie muzyczne w Polsce miało miejsce w Poznaniu i publiczność oraz jej energia była wspaniała. Paryż - już niedługo się dowiem, ponieważ planuję tam się przenieść. Do tej pory grałem tam tylko na jam sessions, ale odbiór mojej gry jest we Francji bardzo dobry. Ich tradycja muzyczna jest bliższa mojemu sposobowi gry. Londyn - oczywiście jest świetnym miejscem do grania, szczególnie dzięki wielokulturowości. Często na jednym koncercie są osoby z różnych kontynentów i bardzo interesujące jest to, jak każdy na inny sposób odbiera moją muzykę. ▪ Co jest ważne podczas wykonywania muzyki? Jakie jest twoje artystyczne credo? Do czego dążysz? - Zapomnij o wszystkim co wiesz, nie myśl o niczym, po prostuj graj! Muzyka jest wolna, bez granic. Dążę do coraz większego odkrywania siebie, poznania tego, co tkwi głębiej, ale także do możliwości dzielenia się pewnymi emocjami z innymi.

▪ Co jest twoim marzeniem? - Żeby móc zabrać moją muzykę do wszystkich zakamarków świata, podróżować z moim zespołem, być non-stop w trasie, nagrywać płyty, współpracować ze światowej klasy muzykami, jak najwięcej grać! ▪ Na ile bycie muzykiem jest powołaniem, a na ile rzemiosłem? - Jest powołaniem, ale także trzeba mieć dobry warsztat, żeby umieć wyrażać swoje emocje. Powiedziałbym, że dla mnie to jest powołanie do bycia rzemieślnikiem z pasją i duszą. ▪ Nie występujesz w jednym, niezmiennym składzie. Zapraszasz różnych ludzi do współpracy. Czy to jest trudne, czy raczej wzbogacające twórczość? - Jak najbardziej wzbogacające. Pomimo tego, że lubię kompozycje, jestem także wielkim fanem improwizacji i grania w chwili, kreowania czegoś nowego za każdym razem, nawet grając te same kompozycje. Fakt, że moja grupa występuje w różnych składach pomaga zatrzymać tę świeżość, ale oczywiście nie są to za każdym razem zupełnie nowe osoby. Po prostu konfiguracja jest trochę inna i to na pewno wpływa dobrze na muzykę. Nie widzę tego jako utrudnienia, ale jako wyzwanie od którego można się dużo nauczyć. ▪ Jak wrażliwa dusza artysty daje sobie radę w zetknięciu z przemysłem muzycznym? - Dobrze jest być wrażliwym artystą, ale jeżeli chodzi o branżę muzyczną, czy jakąkolwiek inną, należy być także biznesmenem. Trzeba wiedzieć, czego się chce i stawiać na swoim, trzeba być twardym. Artyści, którzy odnieśli duży sukces nie tylko są wspaniałymi twórcami, mają oni także naturalny talent do biznesu. Jak się chce coś osiągnąć, to te dwie rzeczy są nieodłączne - szczególnie w dzisiejszych czasach.

▪ Czy jako artysta możesz potwierdzić negatywny stereotyp Polaka pracującego na budowie, który jest rozpowszechniony w UK? - Naprawdę nie rozumiem tych historii o negatywnym stereotypie. Zostały wykreowane przez media i zupełnie nie mają podstaw. Jeżeli ktoś narzeka na Polaków lub ma problem z pracą, to raczej myślę, że to ta osoba ma problem i jeśli ktoś obwinia innych za swoje niepowodzenie, to znaczy, że coś jest nie tak, ale raczej z tą osobą. Nawet jeżeli ktoś pracuje na budowie, to przecież nie oznacza niczego złego, praca to praca. Oceniam ludzi po tym, jacy są, a nie po tym, co robią. ▪ Czy łatwo jest podbijać Londyn w pojedynkę? - Jest tak samo jak gdzieś indziej, nie jest łatwo, ale wszystko jest możliwe. Jeśli chodzi o mój zespół, to ja akurat czuję się komfortowo samemu go prowadząc - wiem ile pracy wkładam i jakie są tego efekty. Nie muszę się martwić, czy inni też się angażują i kłócić się o to, kto się bardziej stara. Jest to dla mnie jasna sytuacja, sam jestem swoim szefem i wszystko zależy ode mnie. ▪ Gdzie będzie można zobaczyć cię w najbliższym czasie? - Mój następny koncert jest w niedzielę, 16 października w Lost Theatre na Wandsworth Road, niedaleko stacji Stockwell o 19:30. Będzie to naprawdę specjalny występ z moim kwartetem, w którego skład wchodzą niesamowici muzycy z Rosji, Izraela oraz Włoch. Szczegóły dostępne są na mojej witrynie www.maciekpysz.com. Rozmawiał: Adam Siemieńczyk REKLAMA

Wybory 2011

Platforma rządzi

D

ruga kadencja Tuska, sukces Palikota, porażka PiS, klęska SLD, PSL w Sejmie. Jeśli wierzyć wstępnym wynikom (ostateczny rezultat znany będzie dopiero za kilka dni), wybory do parlamentu wygrała Platforma Obywatelska, zdobywając 39,6 procent głosów. Drugą siłą w Sejmie będzie Prawo i Sprawiedliwość, które otrzymało 30,1 procent głosów. „Czarny koń” wyborów - Ruch Palikota - zgodnie z przedwyborczymi prognozami lidera, został trzecią siłą (10,1 procenta) zostawiając w pobitym polu Polskie Stronnictwo Ludowe - 8,2 procenta oraz aspirujący do bycia trzecią siłą - Sojusz Lewicy Demokratycznej - 7,7 procent. Frekwencja, wbrew prognozom, okazała się stosunkowo wysoka i zamiast zakładanych niespełna 40 procent, wyniosła 47,7. Jeśli chodzi o podział geograficzny, to z rozkładu głosowania widać, że Polska nadal składa się z dwóch części. W województwach na zachód od Wisły zwyciężyła Platforma Obywatelska, natomiast na wschodzie - PiS. Najwyższy wynik PO uzyskała w województwie pomorskim - 48,7 procenta. Kolejny raz bastionem PiS okazało się województwo podkarpackie. Tam kandydaci tej partii zdobyli 48,8 procent głosów. W Wielkiej Brytanii zarejestrowało się do głosowania zaledwie 29 tysięcy Polaków z blisko półmilionowej rzeszy. Głosowali w 43 obwodach, a frekwencja według wstępnych wyników była na poziomie 80 procent. Przed zamknięciem wydania gazety, nie dotarły do nas dane dotyczące rozkładu głosów. Generalnie, wśród emigracji zanotowano znacznie mniejsze zainteresowanie wyborami niż na przykład podczas elekcji prezydenckiej w 2010 roku, kiedy to liczba zarejestrowanych do głosowania, wyniosła 60 tysięcy osób. (emi)


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

8

strefa gracza

Veni, vidi, Vindictus Co za dużo, to „League of Legends”. To pierwsza myśl, jaka nasunęła mi się ostatnio po lekturze prasy komputerowej.

W

szechobecne reklamy tegoż produktu, epatujące wyliczankami nagród typu zeszłoroczny „Złoty Joystick” dla najlepszej gry on-line, najlepsza strategia zdaniem czytelników serwisu internetowego IGN, cztery wyróżnienia Game Developers Choice, gra roku 2010 według „PC Gamera” etcetera… kłują w oczy. Ja się bardzo cieszę, że gra, która swoją premierę miała dwa lata temu w październiku, przeżywa obecnie swój renesans za sprawą nudzących się podczas wakacji graczy, co odkryli jej moc na nowo, ale wiem także, że komercja to jeden z kilku gwoździ do trumny. Niech się chłopaki i dziewczyny z Riot Games cieszą swoim feniksowym sukcesem, ale też niech nie liczą na cud w postaci wiecznej chwały. W sieci darmowych gier jest cała masa i z pewnością już niebawem znajdzie się godny następca „LoL-a”.

Otóż to. Z jednej strony zmęczony tym zamieszaniem wokół wspomnianej gry, z drugiej, bo komercyjny populizm wywołuje u mnie torsje, a z trzeciej, bo zupa była za słona, postanowiłem na własną rękę poszukać sobie miłej dla oka i uszu darmówki. W ten oto sposób, natknąłem się na grę „Vindictus”, która swoją europejską premierę miała kilka dni temu, bo 5 października. Pobranie jej z sieci zajęło tyle czasu, co prysznic, zaparzenie kawy i przygotowanie małej przekąski do raczenia się podczas gry razem wzięte. Sama instalacja, stanowiła już kwestię minut. Gotowe? Odpalamy! „Vindictus” wita nas płynącym po rzecze ku wschodzącemu, lub jak kto woli zachodzącemu słońcu statkiem wyglądającym, jak uboga wersja wikingowego Drakkaru, szumem fal i skrzekiem mew. Po załadowaniu contentu czeka nas wybór postaci. Trzeba przyznać, że twórcy gry, koreańskie studio devCAT, w wersji „kontynentalnej” póki co się nie popisali, dając graczom jedynie dwóch melee i jednego range’a. Użytkownicy z Korei i Ameryki Półno-

REKLAMA

tel. 012 37 476 030 012 37 238 086

www.catrinatrans.co.uk

cnej, którzy bawić się mogą już drugi z rzędu rok, mają o jednego i to giganta miotającego słupami więcej. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że według założeń studia, postaci do wyboru jest pięć. Owym nie-do-użycia jest łucznik Kai, którego przyszła-niedoszła dostępność w grze jest totalną tajemnicą. Skupiając się jednak na tym, co europejskim osiołkom w żłobach dano, mamy magiczkę Evie i dwóch wojowników - Lanna i Fionę. Osobnik męski specjalizuje się w tak zawanym „podwójnym dzierżeniu”, czyli walczy przy użyciu dwóch mieczy, a niewiasta - z jednoręczną bronią i tarczą. Oczywiście, że wybrałem maga. Jest bowiem dla mnie coś urzekającego w niszczeniu wroga z odległości kilku jardów i paraniu się alchemią. Zatem klik, klik i…lol! Tego się nie spodziewałem, zamiast panelu do customizacji postaci pojawił się prolog. A to ci heca! Jakieś średniowieczne miasteczko, maszyny oblężnicze, wojsko, walący się mur, gigantyczny, pluszowy(?!) pająk, natarcie… Ok, sprawa wygląda prosto - bestia wyrasta spod ziemi i atakuje, znaczy się, że trzeba ją unicestwić. Ale zaraz… cóż to za młódka? Na drodze do pająka staje wyrocznia

o twarzy piętnastoletniego aniołka imieniem Tieve, która przekonana o jego przyjaznym usposobieniu, zabrania użycia przemocy. Kiedy dziewczę, wraz z dzielnym kapitanem idzie obłaskawić pluszaka, wszyscy łącznie ze mną (acha, znalazło się miejsce i dla gracza) wpadają w pułapkę. Napadający na nas oprawcy, ni to wilkołaki, ni to egipskie koty, są - okazuje się - moimi workami treningowymi. Walcząc z nimi, mam dokonać wyboru kontrolek (sama klawiatura, lub klawiatura + mysz) i poznać swoje podstawowe skille. Walę, skaczę, biegam, pływam, latam… nie no, lekko mnie poniosło, ale daję radę. Dziewica mdleje, ratuję ją z opresji, zabijam z pomocą artylerzystów pająka i chyba nieco obrywam, bo budzę się na piętrze w jakiejś przytulnej karczmie. Tieve widząc mnie, dziękuje mi za uratowanie życia i pyta o imię. Dopiero w tym momencie wyskakuje panel do charakteryzacji postaci. Gram kobietą zatem mo-

gę, co cieszy mnie mniej - bawić się jej fryzurą, skórą, oczami czy brwiami, a co bardziej - wzrostem i wielkością klatki piersiowej. Z ekspresji postury najbardziej zadowoliła mnie flirciara, choć do wyboru miałem jeszcze grzeczną dziewczynkę, postawę typu „grozisz mi?!”, pozycję bojową i na politykamówcę. Twórcy gry, dali także możliwość wyboru swojego przyszego setu gearowego. W przypadku maga, było to futrzane wdzianko „na misia” oraz niemniej seksowna gejsza, królowa gothów i francuska kurtyzana. Wybrałem tę ostatnią przez wzgląd na imponujących rozmiarów, pięknie rzeźbioną dwuręczną laskę, przypominającą kosę. Po wstępnej zabawie, czas na typową rozgrywkę. Lądujesz w mieście, dostajesz do ukończenia zadania i różne misje, zdobywasz poziomy, uczysz się wybranego rzemiosła, walczysz w dungeonach i przeciwko innym graczom, czyli dostajesz wszystko to, czym rasowy produkt „hack and slash” odznaczać się powinien. Ładna pełna detali grafika, ciekawa fizyka gry, dzięki której można na przykład odrąbać kawałek ściany i cisnąć nim w przeciwnika, a także sama mechanika postaci. Kto wie, może właśnie z kolegami odkryliśmy następny darmowy hit? Ale by było jajo! (Llesh)


9

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

fot. Norbert Durał - Archiwum prywatne.

poezja londyn

Cel czy cela?

H

elikopter jako środek transportu do pracy endorfiny. Wiatrowa farma - dopamina. Duże zagęszczenie mężczyzny na jednym metrze kwadratowym - testosteron. Wspinaczka na szczyty wiatraków - adrenalina. Tęsknota za najbliższą osobą - serotonina. Organizm bombardowany coraz to nowym przepływem neuroprzekaźników. Czasem się zdaje, że elektrownia nie produkuje energii z wiatru, lecz wysysa ją z personelu zatrudnionego do obsługi. Nadmiar ludzi wokół. Brak prywatności. Minuta po minucie wystawiona na przestrzał wymuszonej obserwacji przez innych. Wiatr, który wywiał rzecz samą w sobie, doznania zmysłowe, myśl. Okno na świat pozbawione framug, murów, w których mogłoby być osadzone. Brak więc sufitu, dachu, możliwości schronienia. Szyba okna zdaje się być szkłem w REKLAMA

Co gubimy w pośpiechu - twarz czy maskę? Czy cela to żeński odpowiednik celu? Czy na wiatrowych farmach hodowane są chmury? celowniku. Sens życia przygląda się przez lunetę i gra w ruletkę. Rosyjską ruletkę. Okno zmienia się w lustro. Cóż w nim widać? Czy można tam sobie spojrzeć w oczy? Tylko wiatr. I nie uderza on w wiatraczne śmigi, leśne żagle Tadeusza Nowaka. Przewiewa on Norberta Durała. I choć mu się nie cni, to jest wycniony. Jak znaleźć oparcie w próżni? Co może być tą cząstką, która zbuduje pomost do świata? W mur można by uderzyć głową. Poczuć smak krwi, fizyczność. Można by kontestować. Jaką znaleźć podstawę w pustce, która pochłonęła nawet linię horyzontu; gdzie głuchnie dźwięk, a nawet świadomość możliwości jego użycia? Najważniejsze jest, by rozpocząć dialog. Do tego potrzebny jest rozmówca - on istnieje. Niezbędna jest jeszcze definicja siebie. W zawirowaniach świata o zgubienie się łatwo. Okazuje się również, że rzeczy

materialne są najbardziej ulotne - są tylko dodatkiem, nie istotą. Jak uchwycić siebie? Co jest tym czymś pewnym? Sen? Myśl? Zapis na papierze? Obraz wyłaniający się spomiędzy wierszy? Tu pojawia się twórczość. By dokonać zapisu należy zapomnieć o sprawach nieistotnych. Uwolnić się od zgiełku. Zagłębić się w poszukiwanie siebie. Twórczość poetycka nie jest pisaniem CV do pracodawcy. Pozwala ona na znajdywanie siebie, bez konieczności dążenia do prezentacji społecznie lub środowiskowo akceptowanych wymaganych założeń. Wiersz nie musi być skończonym nazwaniem, definicją. Może być poszukiwaniem. Może być sygnałem rozpoczętego dialogu. Poprzez zagłębienie się w siebie, jest paradoksalnie wyjściem

do drugiej osoby. Poezja zapisuje trudno uchwytne przebłyski myśli, odczuć. Sygnalizuje odbiorcy błyskawicznie. Poprzez krótką formę pozbawiona jest możliwości wielostronnej wypowiedzi, retuszu w celu znalezienia lepszej, bardziej akceptowalnej prawdy. Gdzie, kiedy rodzi się wiersz? Gdy od okna na świat przejdziemy do drzwi. Gdy wyjdziemy przez nie, zostawimy pustkę, a zabierzemy siebie.

Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569

wiersz miałam dyżur kiedy ją przywieźli mówiła jestem taka lekka jak mgła nie dotykam ziemi stopami na skrzydłach unoszę się w dal pocałunkami latawce steruję zabierając je z sobą na plażę wtedy przyszli a było ich dwóch unieśli ją lekko fachowo ułożyli na obłoku troskliwie do mlecznej drogi kroplówki błękit nieba podpięli i usnęła pogodna i piękna dzisiaj na piasku mokrym od łez nie odnajdzisz jej stóp ślady kół wózka prowadzą do nikąd autorka: Joanna Janda


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

10

historia

Polacy też bili się o Anglię Październik to miesiąc, w którym Brytyjczycy celebrują zakończenie Bitwy o Anglię, ale i Polacy w związku z nią mają co świętować, choć wkład naszych pilotów, mieszkańcy Albionu, nie licząc zdawkowych pochwał, marginalizują jak tylko się da. polskim pilotem, który zestrzelił nad Anglią niemiecki samolot, był porucznik Witold Ostrowicz (19 lipca 1940). Po klęsce Francji w roku 1940, do Anglii ewakuowano kolejne sformowane tam oddziały polskich lotników i wtedy by-

Polscy piloci strącili najwięcej samolotów hitlerowskiej Luftwaffe w trakcie II wojny światowej. Przez 70 lat, wkład polskich lotników był niemal całkowicie pomijany, a oni sami musieli przejść drogę pełną upokorzeń - zarówno ci, którzy pozostali na emigracji, jak i ci, którzy wrócili do komunistycznej już Polski. ło ich już w Anglii około tysiąca. Angielski przemysł produkował wówczas dużo myśliwców. Do tego, żeby stawić czoła Luftwaffe, brakowało pilotów, a na wyszkolenie nowych nie było czasu. Od początku lipca 1940 roku organizowano zatem polskie jednostki w RAF-ie. Najpierw 300. dywizjon bombowy „Ziemi Mazowieckiej”, potem 13 lipca 302. „Poznań-

ski” dywizjon myśliwski, a trzy tygodnie później słynny 303. dywizjon myśliwski im. Tadeusza Kościuszki. W tym samym czasie

uformowano 301. dywizjon bombowy „Ziemi Pomorskiej”, który 4 lata później latał z zrzutami dla ogarniętej powstaniem Warszawy. Bitwa o Anglię rozpoczęła się 8 sierpnia, a zakończyła 31 października 1940 roku. Trwała więc dokładnie 12 tygodni. Według niektórych historyków za datę rozpoczęcia bitwy powinno się uznawać dzień 7 lipca. Początkowo Anglicy nie ufali Polakom, ale nasi szybko pokazali klasę. 20 sierpnia pilot polskiego dywizjonu 302 zestrzelił pierwszy niemiecki samolot, a pierwsze zwycięstwo dywizjonu 303 miało miejsce 30 sierpnia, podczas lotu szkoleniowego, kiedy jednostka nie wykonywała jeszcze oficjalnych lotów bojowych. Dywizjon 303 trafił do 11. grupy myśliwskiej i jego zadanie polegało na atakowaniu niemieckich bombowców nadciągających nad Londyn od wschodu i południa. Rekordowym dniem był 7 września, kiedy to 12 Hurricane’ów wdarło się w formację niemieckich bombowców Do-215 i zestrzeliło 14 z nich, tracąc tylko dwie maszyny. Podobny wynik uzyskali 11 września: 13 zestrzelonych i dwie stracone maszyny. Wśród wszystkich 66 alianckich dywizjonów bio-

rących udział w Bitwie o Anglię, to właśnie polski dywizjon 303 strącił najwięcej maszyn wroga, mimo że do walki wkroczył w trakcie bitwy. Tę niezwykłą skuteczność piloci zawdzięczali między innymi doświadczeniu. Walczyli przecież z Niemcami od dwóch lat, używając samolotów polskich, francuskich, aż w końcu brytyjskich. W ciągu pierwszych siedmiu dni walki, jednostka zestrzeliła 40 samolotów, a w ciągu sześciu kolejnych tygodni zgłoszono 126 zestrzeleń. W sumie Polacy latający zarówno w polskich, jak i w angielskich dywizjonach zestrzelili podczas bitwy o Anglię 203 niemieckie samoloty (35

Anglicy uważali polskich pilotów za lotniczych analfabetów - nie znali ani angielskiego, ani brytyjskich maszyn. Jak się później okazało, Polacy byli nadzwyczaj pojętni i szybko stali się jednymi z najlepszych w alianckich siłach powietrznych. Powstało nawet powiedzenie, że polski pilot potrafi latać nawet na drzwiach od stodoły. prawdopodobnie). Zginęło 26 lotników. Polacy stanowili 5% alianckich pilotów, a zestrzelili 12% samolotów wroga. Najlepszym pilotem dywizjonu 303 podczas bitwy o An-

glię był Czech, Józef Frantisek. Strącił on 17 samolotów. Do historii przeszli także Witold Urbanowicz (15 zestrzeleń), Jan Zumbach (8) i Stanisław Skalski, któremu później powierzono dowództwo Polish Fighting Team, jednostki nazywanej „Cyrkiem Skalskiego”, walczącej w 1943 roku w północnej Afryce. Skalski zestrzelił w sumie 22 samoloty wroga. Ówczesny brytyjski minister lotnictwa, Sir Archibald Sinclair powiedział: „Bez udziału dzielnych lotników polskich, którzy wypełnili lukę, brak wyszkolonych pilotów uniemożliwiłby nam uzupełnienie dywizjonów, potrzebnych do pokonania niemieckiego lotnictwa i tym samym do uzyskania zwycięstwa w bitwie o Wielką Brytanię. Walczyli oni mężnie u boku ich brytyjskich towarzyszy broni”. (C.Z.)

Piloci Dywizjonu 303. fot. Wikipedia

N

ikt nie ma wątpliwości, że losy II wojny światowej mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby niemieckie lotnictwo zawładnęło niebem nad Anglią. Ale do tego nie doszło i to głównie dzięki polskim pilotom, którzy strącili najwięcej samolotów hitlerowskiej Luftwaffe. Przez 70 lat, wkład polskich lotników był niemal całkowicie pomijany, a oni sami musieli przejść drogę pełną upokorzeń - zarówno ci, którzy pozostali na emigracji, jak i ci, którzy wrócili do komunistycznej już Polski. Carl Hundmard, który nakręcił film dla kanału telewizyjnego Channel 4, powiedział w wywiadzie dla TVP, że obraz ma nie tylko pokazać waleczność Polaków, ale naruszyć pewną butę, pewność siebie Brytyjczyków i ich własne mniemanie o tym, że nikt nie potrafi walczyć lepiej od nich. Jeden z nielicznych żyjących pilotów, którzy brali udział w bitwie o Anglię, Franciszek Kornicki, opowiadał o pierwszych tygodniach w bazie lotniczej, które spędził zaraz po przybyciu do UK. Anglicy uważali polskich pilotów za lotniczych analfabetów - nie znali ani angielskiego, ani brytyjskich maszyn. Zanim wsiedli do samolotów, musieli nauczyć się języka, a ściślej 300 słów, które potrzebne były do tego, by rozumieć wszystkie komendy. Jak się później okazało, polscy piloci byli nadzwyczaj pojętni i szybko stali się jednymi z najlepszych w alianckich siłach powietrznych. Powstało nawet powiedzenie, że polski pilot potrafi latać nawet na drzwiach od stodoły. Pierwsi polscy lotnicy przybyli na Wyspy już po klęsce wrześniowej w 1939 roku i służyli ochotniczo w Royal Air Force. Pierwszym


11

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

historia

Przyjaciele z Wellingtona „Oleńka”

B

ez względu na pochodzenie, wiek czy zawód wszyscy stali się częścią wielkiej machiny wojennej. Losy wielu z tych osób pogmatwały się. Odłączano ich od rodzin, często ginęli oni także bez śladu. W całej tej wojennej zawierusze, ludzkość umiała jednak zachować zdrowy rozsądek. Porywani przez historię, trafiali do miejsc i ludzi, których pewnie nigdy nie spotkaliby, gdyby nie wojna właśnie. Tak też i było z dwójką polskich żołnierzy Dywizjonu 301 - radiooperatorem Piotrem Kosiną REKLAMA

i pilotem Mieczysławem Stachiewiczem. Historię Kosina opisała w „Przeglądzie Dąbrowskim” Lucyna Stępniewska. W czasie wywiadu dowiedziała się, że dowódca Wellingtona GR-O 1471, Mieczysław Stachiewicz, pod komendą którego pan Piotr wykonał 30 lotów bojowych, przeżył wojnę i obecnie mieszka w Londynie oraz że pomimo swoich 94 lat jest on nadal aktywnym członkiem polskiej emigracji, piastując stanowisko Prezesa Instytutu Józefa Piłsudskiego w Londynie. Mieczysław Stachiewicz pochodzi z Warszawy z rodziny o długich tradycjach wojskowych. Jego ojciec Julian, był kapitanem I Brygady Legionów, a jego matka Maria kurierką Legionów. Natomiast ojcem chrzestnym pana Mieczysława był nie kto inny, jak tylko właśnie Józef Piłsudski. Po wybuchu II wojny światowej i przegranej kampanii wrześniowej, pan Mieczysław przedostał się wraz z innymi polskimi żołnierzami do Rumunii, skąd musiał uciekać

z obozu internowania. Podobnie, jak większość jego kolegów kontynuował swoją służbę we Francji. 28 czerwca 1940 roku wraz z ewakuowanymi z tych terenów żołnierzami wojsk alianckich, przyjechał do Liverpoolu. Jako lotnik dostał przydział do (Polish) Service Flying Training School w Peterborough. Po uformowaniu Polskiego Dywizjonu Bombowców Ciężkich nr. 301 Ziemi Pomorskiej objął dowództwo Wellingtona o numerze operacyjnym GR-O 1471 nazwanym przez lotników „Oleńka”. Wspólna służba Piotra Kosina i Mieczysława Stachiewicza zapoczątkowała przyjaźń, która trwa do dziś. Po wojnie, koledzy z dywizjonu rozjechali się w różne strony Wielkiej Brytanii, a niektórzy próbowali szczęścia w Polsce. Na wiele lat tracili ze sobą kontakt. Pan Piotr na początku lat 90. wrócił do rodzinnej Dąbrowy Górniczej. Pan Mieczysław mieszka w Londynie i od 1984 roku jest Prezesem Instytutu Józefa Piłsudskiego w

Londynie, którego siedziba mieści się w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. To właśnie w POSK-u, spełniając prośbę prezydenta Dąbrowy Górniczej Zbigniewa Podrazy, mieliśmy przyjemność spotkać się z panem Mieczysławem, aby wręczyć mu list z pozdrowieniami i życzeniami z okazji Dnia Lotnika. Rozmawialiśmy długo o jego wspólnej z Piotrem Kosinem służbie, o wo-

jennych i powojennych losach polskich żołnierzy oraz o historii i obecnej misji Instytutu Józefa Piłsudzkiego. Historię swojego życia pan Mieczysław opisał w książce pt. „Moje pierwsze dziewięćdziesiąt lat”, której egzemplarz wraz z podpisem i dedykacją trafił z kolei do rąk prezydenta Podrazy. Agnieszka Mazur (Pogoria.org)

fot. Mieczysław Stachiewicz (z prawej) i Tomasz Mazur - autor: Agnieszka Mazur

We wrześniu 1939 roku, rozpoczęła się największa i najkrwawsza wojna, która swoim zasięgiem dotknęła najdalsze zakątki naszego globu. Jednak przed tą datą, a co najważniejsze po niej, na świecie żyli ludzie.


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

12

opowiadanie

w naszym angielskim domu Janusz Młynarski

S

Krokodyle rządzą światem. Jak Elżbieta I obgryzała prawnuczka. Atak Bena, czyli dziura w legginsach. Dave mówi Leninem. Powystrzelać iluminatów!

ąsiadka - w przeciwieństwie do mnie - jest osobą wierzącą nie tylko w Boga, lecz również w różne duchy złe i dobre oraz kosmitów. Ja, najczęściej wierzę w to, co zobaczę na własne oczy lub usłyszę od kogoś wiarygodnego. Zawsze dręczyło mnie pytanie, dlaczego Polacy nie lubią ateistów. Dlaczego mają skojarzenie, że ateista musi być człowiekiem z gruntu, z definicji złym. Mam na przykład kolegę ateistę, który miał żonę, jak to się mówi „głęboko wierzącą”. Co niedziela kościół, spowiedź w pierwszy piątek miesiąca, pielgrzymki itp. Na jednej z nich poszła w długą z pielgrzymem i już nie wróciła, zostawiając męża z dzieckiem. Ów mąż ateista sam wychował dziecko na przyzwoitego człowieka, zastąpił mu i matkę, i ojca. Poświęcił się całkowicie, rezygnując ze wszystkich przyjemności, jakich życie dostarcza. Żona wróciła tyle, że po 18 latach, a ów ateista ją przyjął, wybaczył, podleczył, zęby wstawił i ani słówkiem nie wspomina o tym, co było. Gdzie była, z kim była i dlaczego wróciła… Czyż nie zachował się jak wzorowy chrześcijanin? Ale zaraz, bo wpadam w jakiś kaznodziejski ton, a przecież miało być o kosmitach. Przyznam, że w młodości czytałem sporo literatury science-fiction. Głównie Raya Bradbury'ego, ale przede wszystkim Stanisława Lema. Wówczas, nie miałem wątpliwości, że nawiedzali nas obcy. Jeszcze później, po zapoznaniu się z Dänikenem, czy Sitchinem nabrałem całkowitej pewności. Zarówno jeden, jak i drugi, powołując się na różne przekazy z przeszłości, w tym hinduską Mahabharatę oraz Biblię, a także różnego rodzaju artefakty twierdzili, że dawno, dawno temu nawiedzili Ziemię nieproszeni goście z kosmosu, którzy wskutek manipulacji genetycznych zrobili z człowieka to, czym jest obecnie, czyli niewolnika. Niektórzy z nich, wiązali się z ziemskimi niewiastami i tak rodziły się hybrydy w postaci różnych gigantów, cyklopów, centaurów, pół-krokodyli, pół-smoków, pół-jaszczurów, pół-żab itp. Te hybrydy również się krzyżowały z kolejnymi kobietami i tak powstawały zastępy pół-bogów, które władały Ziemią. Z czasem, wykształciły się dynastie, które do dziś rządzą światem. Potomkami tych jaszczurów są np. królowa Elżbieta II, której matka też była jaszczurem, jaszczurem jest również książę Filip, Karol oraz jego synowie. To, co trzyma ich przy życiu, to złe energie, dlatego ciągle prowokują różne wydarzenia, które pozwalają im ową energię czerpać. To wojny, konflikty, kryzysy. To trzymanie ludzi w permanentnym strachu przed przyszłością, to zniewalanie ich przez

różne kredyty, strach przed utratą pracy, zagrożenie terroryzmem, wojną, krachami finansowymi, opętywanie ich konsumpcjonizmem. Ludzie zamiast myśleć, koncentrują się na pozyskiwaniu i gromadzeniu różnych przedmiotów, ścigają się by mieć jeszcze więcej bogactwa, zaszczytów itp. Pomagają im w tym ziemskie sługusy zwane Iluminati. To ślepe narzędzia w kręgu jaszczurów zwanych reptilianami (od słowa reptil - gad). Od czasu do czasu, reptilianie muszą napić się ludzkiej krwi, żeby zachować cielesną powłokę ludzką. Krew pozyskuje się porywając ludzi, a szczególnie dzieci. Porwani poddawani są torturom, ponieważ krew takiego osobnika, wskutek stresu, lęku wydziela cenne substancje odżywcze, a reptilianie żywią się ludzkim strachem. Najbardziej

Zawsze dręczyło mnie pytanie, dlaczego Polacy nie lubią ateistów. Dlaczego mają skojarzenie, że ateista musi być człowiekiem z gruntu, z definicji złym. Mam kolegę ateistę, który miał żonę, jak to się mówi „głęboko wierzącą”. Co niedziela kościół, pielgrzymki itp. Na jednej z nich poszła w długą z pielgrzymem i już nie wróciła, zostawiając męża z dzieckiem. lubią chłeptać krew dzieci. Podczas tajnych rytuałów piją ją z kielichów, które mają wygląd ludzkich czaszek. Po wykrwawieniu spożywają te dzieci na surowo. Można o tym dość sporo poczytać w książkach Davida Icke'a, jak i obejrzeć w jego filmach oraz relacjach z jego prelekcji. Ponieważ sporo było w tym logiki, więc postanowiłem się otworzyć na teorie Icke'a. Świat nie jest przecież do końca poznany, co raz to mamy do czynienia z nowymi, często szokującymi odkryciami. Icke twierdzi, że są dowody na to, iż księżna Diana zginęła w zamachu, ponieważ znała „gadzią” tajemnicę królewskiej familii. Po szczegóły odsyłam do źródła. Icke twierdzi też, że Diana była w ciąży. Kiedy jej ciało

trafiło do kostnicy, płód został wyjęty i spożyty przez Królową Matkę, podczas specjalnego rytuału w jednym z francuskich zamków, gdzie co jakiś czas „gady” się zbierają. Jakkolwiek dopuszczałem te krzyżówki, chłeptanie krwi itp, to wymiękłem, kiedy próbowałem wyobrazić sobie, jak Królowa Matka chłepce krew z dzieciątka, a później ogryza do białej kości. Nie wszystko jednak, co twierdzi Icke jest bez sensu. Według niego, światem rządzi niewielka grupa ludzi-gadów, dysponująca nieograniczoną władzą i pieniędzmi, która wskutek różnych manipulacji dąży do utworzenia światowego rządu. Zamierza osiągnąć to przez eskalację konfliktów i kryzysów gospodarczych, po czym, zmęczonej już ludzkości, zaproponować jedno globalne państwo, jako antidotum na wszelkie problemy z przeszłości. Ludzie dadzą się przekonać tak, jak dali przekonać się do UE na przykład, bo będą chcieli żyć w spokoju. Godząc się na takie rozwiązanie, staną się niewolnikami jeszcze w większym stopniu, będą jednak szczęśliwi, że nie doszło do globalnego konfliktu, dlatego zaakceptują różne ograniczenia dla swojego „dobra”, zgodzą się na mikroczipy, na zaciśnięcie pasa, na więcej godzin pracy, na ograniczanie swobód obywatelskich, bo będą wdzięczni, że w ogóle mogą żyć. Tu mogę się zgodzić z Davidem Icke, który twierdzi, że wszelkie problemy ludzkości, są w dużej mierze tworzone sztucznie. Stoworzono np. problem broni masowej zagłady w Iraku. Żadnej broni nie było, o czym inicjatorzy interwencji wiedzieli, ale wojna napędziła koniunkturę i zarobili na tym konkretni ludzie. Wysadzenie World Trade Center przez ludzi Busha, przyniosło i przynosi kilku, może kilkunastu osobom niesłychane zyski. Wielkie koncerny zarabiają nie tylko na broni, ale na wszystkim, łącznie z pomocą humanitarną. Icke i jemu podobni uważają, że jest na to wszystko sposób - jedyną bronią, która może zabić jaszczury, a naszą planetę uczynić rajem, jest miłość, czyli dobra energia. Jeśli ludzie przestaną być wobec siebie agresywni, a zaczną się kochać, to „gady” wyzdychają z braku paliwa. Jednym słowem „make love not wars” - jak mawiali hipisi. Viktoria zgadzała się w zasadzie ze wszystkim, z wyjątkiem tego, że Jej Królewska mość piła krew i obgryzała swojego prawnuka. *** Kwestia gadzich hybryd była kontynuowana kilka dni później. Zostałem obudzony przez Viktorię o dziewiątej. Zapytała mnie, czy nie zechciałbym jej towarzyszyć w zakupach legginsów i lanczu. Myślalem, że śnię. Ja i

zakupy z kobietą, to coś wzajemnie się wykluczającego. Nie ma gorszej tortury. A w ogóle, co to za pomysł robić wielkie halo z powodu jakiś gaci za pięć funtów! Poza tym dlaczego akurat o dziewiątej rano? Bo ona ma na jedenastą do pracy. A w pracy musi mieć czarne legginsy, bo cały żeński personel chodzi w czarnych legginsach. Już nie dociekałem, zastanawiałem się jedynie nad tym, czy to nie ja

Dave rzucił hasło, że świat się wywraca i on chciałby dożyć tego, jak bankierzy zawisną na latarniach. stwierdził, że świat jest jednym wielkim więzieniem stworzonym przez „f***ing half-crocodiles”, którym rządzą niewidzialni nadzorcy. będę sponsorem tego lanczu, więc gorączkowo szukałem wykrętu, ale Viktoria szybko dodała, że ona ma jakieś bony do jakiejś restauracji. A jeśli tak, to ok. Szybki prysznic przepędził resztki snu i pół godziny później zmierzaliśmy na Hammersmith. Po drodze dowiedziałem się, o co chodzi z tymi legginsami. Wczoraj była z Benem w sklepie u Turka, który zasponsorował jej onegdaj bilet do Budapesztu. Nie wiadomo, o co poszło, ale ni z tego ni z owego, naćpany i pijany Ben rzucił się na Turka i zaczął go bić i dusić. Viktoria chciała ich rodzielić, ale Ben pchnął ją tak mocno, że upadła. Nabiła sobie guza, a do tego mocno stłukła sobie kolano, na legginsach pojawiła się dziura (dopiero teraz spostrzegłem, że dziewczyna kuleje). Zaraz po tym podniosła się i wyszła. Lubię ją coraz bardziej, bo zakupy trwały krócej niż pięć minut. Weszła, kupiła i wyszła. Naprawdę wyjątkowa kobieta. Żadnego przymierzania, oglądania, macania, miętoszenia. Zupełnie jak ja. Restaurację otwierano dopiero o 12:00, a była 10:30. Namówiłem ją, żeby zrezygnować z tego lanczu i wrócić do domu, zatrzymując się ewentualnie na kawę, w stałym miejscu. Jak zwykle o tej porze siedzieli tam Dave „Półszpilka”, Tess, Lizzy ze swoją matką i czterema psami trudnych od odgadnięcia ras. Po wymianie rutynowych uprzejmości, Dave rzucił hasło, że świat się wywraca i on chciałby dożyć tego, jak bankie-

rzy zawisną na latarniach. Wówczas ja, rzuciłem coś o Icke i jaszczurach. Okazało się, że znają oni temat lepiej ode mnie i mało tego, są święcie przekonani, że mieszańce gadów i ludzi rządzą światem. Tess twierdził, że kiedy jeszcze był dzieckiem, to szaman w jego wiosce nieraz opowiadał o pół-jaszczurach, którzy dawno, dawno temu rządzili światem. Były też takie stwory, które wyglądały zupełnie jak ludzie, a jedyne co ich różniło to duże, jaszczurze ogony. Dave stwierdził, że świat jest jednym wielkim więzieniem stworzonym przez „f***ing half-crocodiles”, którym rządzą niewidzialni nadzorcy, a do tego większość ludzkości jest zbiorowo zahipnotyzowana. „Krokodyle” sterują ludzkimi myślami poprzez specjalne nadajniki umieszczone gdzieś w pobliżu Ziemi. Nie nieszczęście dla „gadów”, nie wszystkich ludzi udało się dostroić do impulsów nadawanych spoza naszej planety, dlatego w ostatecznym rozrachunku, gadzi system musi upaść. Uśmiechnąłem się, bo przypomniał mi się francuski filozof Foucault i jego „Narodziny więzienia”. Dave mnie skarcił nazywając mnie „krokodylim głupkiem” i prymitywem. - Oni istnieją dzięki takim pożytecznym idiotom jak ty - powiedział ze złością. - Pomagasz im naśmiewając się z tego. No proszę, wcześniej Foucault, a teraz Lenin, bo to on był autorem pojęcia „pożyteczny idiota”. Zapytałem Dave'a czy czytał któregoś z nich, ale stwierdził, że nigdy o nich nie słyszał. Później słyszałem równie zadziwiające rzeczy, przypominające dyskusję młodych, nawiedzonych maoistów. W pewnym momencie Dave wyraził żal, że nie istnieją już „Czerwone Brygady” (Brigate Rosse) ani Frakcja Armii Czerwonej (Rote Armee Fraktion), że przydałoby się tu na miejscu stworzyć coś takiego, a on jako były policjant podejmie się szkolenia ewentualnych bojowników. - Trzeba powystrzelać iluminatów, którzy im pomagają, a wtedy całe to piep***e krokodylstwo wyzydycha krzyczał Dave na cały głos. Cdn.


13

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

Poradnik

Dokonać mądrego wyboru Na terenie Anglii i Walii znajduje się ponad 10 tysięcy firm prawniczych oraz 3 tysiące spółek, które zarządzają roszczeniami. Co zrobić jednak, jeśli uległo się wypadkowi? Gdzie szukać profesjonalnej pomocy prawnej? Czy firma znaleziona w internecie jest dobra i godna zaufania?

C

zy kiedykolwiek zdarzyło ci się otrzymać esemesa lub odebrać telefon od firmy, która pytała się, czy miałeś wypadek, za który teraz chciałbyś dostać odszkodowanie? Niezależnie od tego, jak przekonujące są wyłuszczone argumenty - nie korzystaj z usług takich firm. Jeśli masz podstawy do wystąpienia o odszkodowanie to oczywiście, że powinieneś to zrobić, ale z pewnością nie z pomocą firmy, która skontaktowała się z tobą bez twojej wcześniejszej zgody. Takie mało etyczne zachowania wyraźnie reguluje ustawa „Solicitors Regulations Authority” (SRA), która zabrania między innymi tego typu kontaktu z potencjalnym klientem, a jeśli jakaś firma organizuje „łapanki” i łamie ową zasadę, istnieje spore prawdopodobieństwo, że jej postępowanie w innych dziedzinach może być równie nieprofesjonalne. Wszyscy prawnicy muszą być zarejestrowani w SRA i posiadać wykupione ubezpieczenie zawodowe. Brak któregokolwiek z tych elementów sugeruje, że powinieneś szukać dalej. Czy lokalizacja ma znaczenie? Z pewnością spotkanie z prawnikiem twarzą w twarz upewni cię, że masz do czynienia z właściwą osobą. Niektóre sprawy, szczególnie te dotyczące kwestii rodzinnych lub kryminalnych, stają się znacznie łatwiejsze przy takim sposobie kontaktu. W innych przypadkach z kolei, takich, jak sprawy dotyczące szkód niemajątkowych czy prawa pracy, nie ma specjalnej różnicy pomiędzy kontaktem osobistym a telefonicznym. Ta ostatnia forma dialogu jest zdecydowanie łatwiejsza zarówno dla ciebie, jak i twojego prawnika. W celu wsparcia pozwów, dotyczących szkód niemajątkowych, wymagane są badania lekarskie. Jednak w tym przypadku, lokalizacja prawnika także nie ma znaczenia, bowiem większość firm prawniczych ma dostęp do ogólnonarodowych sieci, umożliwiających wykonanie badania w każdym miejscu. Duża firma - większe szanse? Jakkolwiek największe firmy prawnicze w Wielkiej Brytanii posiadają tysiące pracowników, są one w mniejszości - 85% wszystkich firm posiada czterech lub mniej partnerów (IRN Research, 2010). Im większa firma, tym większa suma doświadczenia jej pracowników i zazwyczaj, sposób ich prowadzenia jest bardziej profesjonalny. Jednak z drugiej strony,

mniejsze firmy oferują bardziej osobiste podejście i istnieje większe prawdopodobieństwo, że twoją sprawą zajmie się jeden z współwłaścicieli. W gruncie rzeczy to, co liczy się najbardziej, to zdolności i doświadczenie reprezentującego cię prawnika, a nie rozmiar firmy, dla której pracuje. Jak poznać możliwości prawnika? Zapytaliśmy Ingemara Hunningsa, przewodzącego zespołowi zajmującemu się sprawami o szkody niemajątkowe w firmie Tollers, w jaki sposób szukałby prawnika, gdyby sam był klientem: „Ciężko jest poznać, czy prawnik dobrze się spisze jako reprezentant. Jeśli nie masz adwokata, z którego usług korzystałeś wcześniej z dobrym skutkiem, najlepszym sposobem jest poleganie na rekomendacjach osób, które znasz. Ludzie słuchają opinii tych, którym ufają - przyjaciół lub krewnych. Wielu z naszych klientów dociera do nas właśnie w ten sposób i jest to dla nas pozytywny sygnał, dotyczący jakości świadczonych przez nas usług. Oprócz osobistego polecenia, doradzam dokładne przyjrzenie się stronom internetowym, a konkretnie temu, jakie jest faktyczne doświadczenie firmy w prowadzeniu danego typu spraw. Jeśli angielski nie jest twoim pierwszym językiem, to świadomość, że w firmie jest ktoś, kto posługuje się twoim dialektem jest znaczną ulgą. Odkryliśmy, że korzystający z naszych usług Polacy doceniają możliwość przekazania swoich problemów naszym prawnikom w swoim ojczystym języku”. Tollers mają swoją siedzibę w East Midlands, a doradza klientom z całego kraju. Jest także uznanym członkiem panelu Hamilton Brady. To wprowadza nas w temat firm, zajmujących się zarządzaniem sprawami o odszkodowania, które współpracują z większą ilością prawników. Po co korzystać z usług pośrednika, jeśli możesz od razu udać się do prawnika? Iwona Palkiewicz, nasz doradca do spraw kontaktów z klientem, przedstawia płynące z tego korzyści: „Wykonaliśmy już pracę, polegającą na rozmowach z prawnikami i wybraniu najlepszych z nich za ciebie. Nasza reputacja opiera się na jakości ich usług, co powoduje, że podchodzimy do sprawy niezwykle poważnie. Kiedy skontaktujesz się z nami po raz pierwszy, nasz polski serwis obsługi klienta spisze wszystkie dane, dotyczące twojej sprawy. Są one oddawane w

ręce wykwalifikowanego zespołu zarządzającego, który przekazuje je, naszym zdaniem, najlepszemu i najbardziej wykwalifikowanemu w tym zakresie prawnikowi. Podczas trwania twojej sprawy, nasz zespół pomaga ci w przypadku jakichkolwiek wątpliwości - na przykład, możemy zapewnić darmowe usługi tłumaczeniowe przy kontaktach z twoim prawnikiem. W praktyce, większość wybranych przez nas prawników ma własnych polskich pracowników. Firmy prawnicze płacą nam za ułatwienie kontaktu z tobą jako klientem, więc nie jesteś w żaden sposób obciążany za nasze usługi. Jeśli twoja sprawa jest prowadzona na podstawie CFA, nie płacisz ani grosza także swojemu prawnikowi”. Jak opisaliśmy w naszym poprzednim artykule, CFA - Conditional Fee Agreements, czyli umowy warunkowej płatności - są najlepszym sposobem na zawarcie REKLAMA

umowy z prawnikiem, jednak ta forma musi zostać zaakceptowana przez mających prowadzić sprawę adwokatów: „Prawnicy przeprowadzą analizę szans twojej sprawy, zanim zaoferują ci możliwość skorzystania z CFA. Biorą pod uwagę okoliczności pozwu, prawdopodobieństwo wygranej, szacunkowe koszty prowadzenia sprawy i prawdopodobieństwo odzyskania od pozwanego stawek za wygraną i kosztów prawniczych. Jeśli ryzyko jest zbyt duże, niestety poinformują cię, że mogą podjąć się prowadzenia twojej sprawy jedynie po opłaceniu standardowej stawki. Nie powinieneś podchodzić do tego osobiście - jest to ich profesjonalna ocena wymienionych wyżej czynników”.

których zgodzą się, bądź nie, na podpisanie CFA. Jeśli twoja sprawa nie jest zaakceptowana przez pierwszego prawnika, do którego się zwrócimy, będziemy próbowali skontaktować cię z inną firmą, oferującą usługi podobnej jakości - nie wymaga to żadnej akcji z twojej strony. Gdybyś szukał pomocy prawnika samemu, musiałbyś wyjaśniać swoją sprawę każdemu po kolei. Jedną z najczęstszych przyczyn niemożności podjęcia sprawy na podstawie CFA jest fakt, że musi ona dotyczyć odszkodowania, wynoszącego co najmniej £5000. Mimo że jest ono traktowane jako „małe odszkodowanie” przez angielski system prawny, to £4999 lub mniej jest wciąż kwotą, o którą warto walczyć dla każdego normalnego człowieka.

Różni prawnicy posiadają różne kryteria oceny, na podstawie

Zespół Hamilton Brady (www.hamiltonbrady.co.uk)



15

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

pewnie, Że możesz

C

zym są cele? Mówiąc najkrócej i najdosadniej są tym, czego ty chcesz. Tym, czego ty chcesz naprawdę w swoim życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym, itd. I już. To może wydawać ci się niezwykle proste. Powiesz do mnie: daj mi chwilę i już ci daję całą listę moich celów. Jednak na wszelki wypadek, na sam początek posłuż się paroma wskazówkami i uwagami. Moje doświadczenia w pracy z klientami jasno pokazują, że są oni w stanie bardzo dobrze określić, czego nie chcą, na przykład: „nie chcę zostawać w pracy do 21:00 lub dłużej”, „nie chcę tyle ważyć”, „nie chcę się kłócić z moją rodziną”, „nie chcę się ciągle nie wyrabiać z terminami w projektach”, „nie chcę tak dużo brać na siebie”, „nie chcę się czuć wiecznie zmęczony i gonić w piętkę”, „nie chcę czuć się wykorzystywana przez firmę i rodzinę”… Być może ty także mógłbyś uzupełnić ową listę o kolejne „nie chcę…”. I to bardzo dobrze, ponieważ jest to często użyteczny „punkt wyjścia”. Niemniej „punkt wyjścia”, a nie „punkt dojścia”. Ten z kolei, można osiągnąć za pomocą prostego pytania - „a co chcę w zamian” za zostawanie w pracy do 21:00, ważenie zbyt wielu kilogramów, niewyrabianie się z terminami, czucie się wiecznie zmęczonym, gonieniem w REKLAMA

Prosto do celu

Być może czujesz już, że twój mózg jest genialną maszyną do realizacji celów. Genialną, ale jak wszystko ma swoje ograniczenia. Po pierwsze, potrzebuje od ciebie jakichkolwiek celów, żeby je realizować. Po drugie, potrzebuje dobrze sformułowanych celów, żeby móc je realizować skutecznie i maksymalnie szybko. I tu już zaczynają się schody…

piętkę, byciem wykorzystywanym przez firmę i rodzinę? I tu dajesz swojemu umysłowi szansę, na odpowiedź. Pozytywną odpowiedź. Zrób mały eksperyment. Zadaj sobie to pytanie do siebie na głos lub po cichu i zwróć uwagę, jak reaguje twój umysł. Czasami pojawia się coś innego, gdy samego siebie pytasz o cele. Pojawiają się w odpowiedzi „magiczne” słowa typu powinienem, muszę, niezbędne jest, konieczne jest… Słowa te, wyrażają przymus lub powinność. Dodatkowo mogą być dla ciebie sygnałem, że nie do końca są to twoje cele, lub być może się z nimi nie do końca identyfikujesz. Może powtarzasz odruchowo to, co ktoś ci mówi i sugeruje lub mówił i sugerował w przeszłości. Być może media, znajomi, których obserwujesz celowo lub niecelowo pod-

suwają ci ten kierunek myślenia, te właśnie cele. Jak pokazuje praktyka i obserwacje, twój umysł jest genialną maszyną do realizacji celów, ale tylko twoich, naprawdę twoich. A zatem zadaj sobie to proste pytanie: „Czego ja naprawdę chcę, by czuć się szczęśliwy, spełniony, zadowolony…?” Pomyśl przez chwilę, o tym wszystkim, co daje pozytywne emocje, dobre samopoczucie, energię do życia, co jest dla ciebie ważne, motywujące, sprawia, że chce ci się żyć. Jeśli to odkryjesz, to realizacja „powinności” i „przymusów”, jeśli nawet będziesz chciał je dalej realizować, stanie się czymś bardziej neutralnym, a nawet przyjemniejszym. Być może część z przymusów i powinności zniknie z twojego życia i zaczniesz robić to, co

chcesz, naprawdę chcesz. To bardzo dobry początek… Jeśli chcesz sam sterować swoim życiem i odkryć, jak skutecznie realizować cele, wpływać na swoje emocje, zachęcam cię do wzięcia udziału w szkoleniu Praktyk NLP. Na którym między innymi dowiesz się, jakie są kolejne kroki, by dobrze sformułować cel tak, by nie jako sam się realizował. Zainteresowany? Napisz na info@nlpgate.co.uk lub zadzwoń 07832376622. Nadal zachęcam Czytelników do zadawania pytań i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami na adres: aga_major@yahoo.com Agnieszka Major * Autorka jest psychologiem, coachem, certyfikowanym tre-

nerem NLP, a także konsultantem programu NHS „Stop smoking”. W ramach prywatnej praktyki (NLPGate.co.uk) pomaga w poszukiwaniu ukrytych zasobów u wszystkich tych, którzy pragną dokonać zmian w swoim życiu lub poprawić jego jakość, prowadząc coaching, terapię indywidualną, par i grupową, warsztaty rozwoju osobistego, hipnoterapię i doradztwo psychologiczne. Współzałożycielka i były prezes PPA. Jeśli chcesz skutecznie rzucić palenie zgłoś się do Polskiej Kliniki Rzucenia Palenia przy PPA/ Kick it/NLPGate pisząc na info@ nlpgate.co.uk lub dzwoniąc pod numer telefonu 0783 237 6622. Serwis jest darmowy, refundowany przez NHS.


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

16

strefa kobiet

Obroń się sama!

Sekret młodych dłoni Zadbane ręce są niewątpliwie wizytówką każdego człowieka. Niestety, w pewnym okresie życia zaczynamy starzeć się i proces ten odbija się również na naszej skórze. Zabiegi odmładzające oraz regenerujące skórę, powinny zatem objąć całe ciało, a zwłaszcza te partie, które są szczególnie wrażliwe i delikatne.

S

fot. Archiwum prywatne

K

ażdy z nas, stworzony został w ten sposób, by w pewnych sytuacjach odczuwać lęk, strach, obawę przed czymś, lub przed kimś. Strach towarzyszy i będzie nam towarzyszył zawsze, aż do dnia naszej śmierci. Ze strachem lub lękiem można żyć i mieć się całkiem dobrze. Nie musi on powodować u nas stanów paranoidalnych, przy których potrzebne jest już specjalistyczne leczenie. Swoistą „czerwoną lampką” w naszych głowach, jest znajdujące się w mózgu tak zwane ciało migdałowe. To właśnie dzięki niemu wyczuwamy sytuacje zagrożenia i zaczynamy odczuwać strach. Doskonale zdaję sobie sprawę, że opanowywanie własnych lęków nie jest wcale takie proste, ale nie oznacza to, że niemożliwe do wykonania. A już najgorszą rzeczą, jaka może nam się przytrafić jest panika. Zaczynamy się pocić, serce bije nam coraz mocniej, otrzymujemy sygnały z mózgu, co może nas za chwilę spotkać, temperatura ciała gwałtownie idzie w górę, a my stoimy sparaliżowani jak słupy soli i nie wiemy, jak się zachować w sytuacji, kiedy nasze życie jest zagrożone. Pamiętajmy, że każdy napastnik ma jeden cel, który najmocniej chce osiągnąć - zaatakować tak, by ofiara wystraszyła się do granic możliwości, podporządkowała się bezwiednie oprawcy, po czym umożliwiła mu spokojne oddalenie się z miejsca napaści. Zatem, jeśli agresor przekona się, że stawimy mu chociażby minimalny opór, będzie bał się już tylko i wyłącznie o własną skórę i ucieknie, gdzie pieprz rośnie. I wcale nie trzeba być wielkim, umięśnionym człowiekiem, ważącym 100 kg i mierzącym 2 metry wzrostu, by móc skutecznie się obronić. Jak to jest możliwe? Ponieważ dzięki poznaniu tajników samoobrony można

przezwyciężyć osobiste lęki i nauczyć się bronić własnego życia oraz osób nam bliskich. Najważniejsze przy konfrontacji z napastnikiem jest zawsze zachowanie zimnej krwi i nie prowokowanie go w żaden sposób. Bo niby czemu mamy iść przez park na skróty ciemną ścieżką, obok której słychać głosy podpitych osobników, a nie wybrać nieco dłuższej, dobrze oświetlonej drogi? Klucz do wszystkiego to rozsądek. Uważam także, że nie należy za wszelką cenę bronić swoich rzeczy materialnych. Czasami lepiej jest oddać telefon, czy portfel niż zostać okaleczonym na całe życie. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych oraz od miejsca i sytuacji, która nam się przytrafi. Dariusz Telus * Słówko o trenerze Swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 14 lat od nauki judo. W latach 19962004, po przeprowadzce z rodzimego Sławna do Szczecinka trafił pod skrzydła trenera Wojtka Hurki (2 dan-kyokushin karate) i zdobył 4 kyu uprawniające do walk w mistrzostwach Polski. Z tego okresu pochodzą zdobyte przez niego 2 medale i 3 puchary. Przez 2 lata trenował także kickboxing pod okiem wspaniałego zawodnika Tomasza Dziomby. Do Anglii przeprowadził się w roku 2004. Trzy lata później trafił do Bristolu, gdzie zdobył brązowy pas w karate tradycyjnym. W roku 2009 jako pierwszy Polak w MMA (Mixed Martial Arts - Mieszane sztuki walki) wystąpił podczas zawodów w klatce. Na swoim koncie ma także turnieje w Weston Super-Mare. Na jednym z nich, w listopadzie 2010 roku podczas mistrzostw Anglii i Walii południowej zdobył brązowy medal. Od stycznia 2010 prowadzi Polski Klub Sportów Walki w Bristolu.

kóra dłoni, zwłaszcza u kobiet jest cienka i wrażliwa, dlatego wymaga ona szczególnej troski. Z biegiem lat, traci ona tłuszcz, a tym samym naturalny, młody wygląd. Pogarsza się również jej jakość. Zaczynają pojawiać się zmarszczki, skóra traci elastyczność. Z upływem lat, także i kolagen przemieszcza się do głębokich warstw skóry, na skutek czego, wiotczeją mięśnie i w efekcie włóknista tkanka tłuszczowa wraz ze skórą zaczynają „się luzować”. Kombinacja powyższych elementów przyczynia się do powstawania fałd skórnych na powierzchni dłoni w okolicach stawów. Rezultatem utraty elastyczności skóry są ponadto zmarszczki i pojawiające się obszary przesuszonej skóry, na której uwidaczniają się odseparowane płatki skóry. Dłonie w dotyku stają się szorstkie i niemiłe. Przy pierwszych oznakach starzenia się skóry zauważamy, że traci ona elastyczność i bardzo szybko przesusza się. To sygnał, że czas zająć się jej stanem. Bardzo skuteczną terapią nawilżającą jest wprowadzenie w warstwę śródskórną dłoni stabilizowanego kwasu hialuronowego pochodzenia niezwierzęcego. Minimalna modyfikacja cząsteczek tego kwasu, zapewnia dłu-

gotrwały efekt estetyczny oraz bezpieczeństwo przeprowadzenia zabiegu. Jest on ukryty pod komercyjną nazwą „Hydrobalans” i wykonywany przy użyciu bardzo delikatnych preparatów na bazie kwasu hialuronowego - Restylane Vital® i Restylane Vital™ Light.

Przy pierwszych oznakach starzenia się skóry rąk zauważamy, że traci ona elastyczność i bardzo szybko przesusza się. To sygnał, że czas zająć się jej stanem. Do przeprowadzenia procedury, używa się specjalnego aplikatora, który wprowadza preparat na odpowiednią głębokość, co zwiększa bezpieczeństwo zabiegu. Procedura nie jest bardzo bolesna, odczuwalne są tylko delikatne ukłucia, które można wyeliminować stosując odpowiednie żele znieczulające. Może być ona przeprowadzana u osób każdym wieku. Dla otrzymania optymalnego efektu nawilżenia i odmłodzenia warto jest poddać się te-

rapii składającej się z 3 zabiegów wykonywanych w odstępach od 2 do 4 tygodni. Indywidualny program zabiegów należy uzgodnić z lekarzem. Dzięki charakterystyce kwasu hialuronowego zapewnia on utrzymywanie odpowiedniej ilości wody i naturalnej wilgotności skóry. W rezultacie skóra na dłoniach staje się jędrniejsza i posiada młodzieńczy wygląd. Dobrymi stronami zastosowania „Hydrobalansu” są: - łatwość aplikacji, - relatywna bezbolesność zabiegu, - komfort i sterylność zabiegu, - możliwość stosowania go u osób w różnym wieku, - zwiększenie objętości skóry, - naprężenie skóry, - uelastycznienie i głębokie nawilżenie skóry, - widoczne odmłodzenie skóry utrzymujące się około 12 miesięcy. Wśród przeciwwskazań do wykonania tego zabiegu znajdują się z kolei: - skłonności do powstawania blizn, - choroba nowotworowa, - ciąża i okres karmienia piersią, - zaburzenia krzepliwości krwi, - stany zapalne skóry, - uczulenie na kwas hialuronowy - choroby autoimmunologiczne. Dorota Bylica (www.imagebydorota.co.uk)

Domowy manicure Paznokcie wyglądają pięknie, jeśli są zadbane, a kolor lakieru dopasowany jest do ich kondycji i długości płytki.

O

bok aktualnych trendów kolorystycznych, najbezpieczniejsze jest wybranie tradycyjnego odcienia o nazwie „french”. Porządny manicure należy wykonywać regularnie, przynajmniej raz w tygodniu. Dobrze jest także pamietać, że odpryśnięty lakier nie świadczy dobrze o estetycznym wyglądzie kobiety, zatem lepiej go zmyć i pomalować paznokieć na nowo niż zamalowywać luki. A jak przeprowadzić manicure w domu bez pomocy specjalistki? Oto kilka wskazówek: 1. Paznokcie skracamy szorstką stroną pilniczka, a drobniejszym szlifem nadajemy im pożądany kształt i wygładzamy krawędzie. 2. Moczymy paznokcie w ciepłej wodzie z dodatkiem mydła w płynie (nie dłużej niż 3-5 minut). Naskórek ulega zmiękczeniu i daje się łatwiej usuwać. 3. Miejsca u nasady paznokci sma-

rujemy specjalną odżywką (w kremie lub w płynie) wzmacniającą płytki i ułatwiającą usuwanie zbędnego naskórka. 4. Specjalną, drewnianą albo plastikową łopatką odsuwamy naskórek. Ścierając, spychamy go do nasady paznokcia (można wykorzystać brzeg ręcznika po kąpieli). 5. Teraz trzeba wmasować w dłonie dobry krem lub olejek przeznaczony do pielęgnacji rąk. Powinien zawierać witaminy A i E (lub ochronny silikon albo nawilżającą

glicerynę). 6. Powierzchnię płytek należy wygładzić specjalnym przyrządem lub pilnikiem. Paznokcie będą lśniły.

7. Przed lakierowaniem warto nałożyć podkład, który pielęgnuje i wzmacnia paznokcie, a także przedłuża trwałość lakieru. 8. Wprawnymi ruchami nakładamy lakier do paznokci. Jeśli paznokcie są krótkie i zniszczone, stosujemy bezbarwne lub bardzo jasne kolory, pod ciemny lakier stosujmy warstwę ochronną, by nie przebarwiła płytki paznokciowej. Dorota Bylica (www.imagebydorota.co.uk)


Musisz wysłać pieniądze

PRZEKAZ PIENIĘŻNY WESTERN UNION

£4.90

*

OD

Dowiedz się więcej na: www.westernunion.co.uk

Proste! Wybierz sposób, w jaki chcesz wysłać pieniądze:

W placówce

westernunion.co.uk

0800 833 833 (od £6.90*)

*Western Union zarabia także na wymianie waluty. Sprawdź warunki przekazu. Nazwa i logo Western Union, a tak e zwi zane z ni znaki towarowe i usługowowe, nale ce do Western Union Holdings Inc., zarejestrowane i stosowane w USA oraz wielu innych krajów nie mog by u ywane bez pozwolenia.


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

18

Kultura

Festiwal jazzu fot. Fusio - www.peterszendofi.com

Już po raz czwarty, na londyńskiej scenie Jazz Café POSK zaroi się od artystów jazzowych z krajów dawnego Bloku Wschodniego. ukazanie, jaki wkład twórczy wnoszą wschodnioeuropejscy artyści jazzowi w kooperacji ze swymi międzynarodowymi kolegami do bogatej kultury muzycznej Londynu. Wśród artystów, którzy pojawią się na festiwalu nie zabraknie takich wschodnioeuropejskich liderów jazzu, jak Groove Razors Tomasza Żyrmonta, Vlad Miller Group rosyjskiego pianisty Vladimira Millera, czy zespół serbskiego muzyka Nicola Kodjabashia Ensamble. Program festiwalu:

F

estiwal Jazzu Wschodnioeuropejskiego rozpocznie się już 15 października i potrwa aż do 19 listopada. To unikalna w skali światowej impreza muzyczna, organizowana wyłącznie przez Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny w Londynie. W ciągu poprzednich trzech lat, na deskach POSK-u, w ramach tego festiwalu, zaprezentowały się zespoły ze wszystkich krajów Europy Wschodniej. Szczególne znaczenie miała ubiegłoroczna edycja, która przebiegała pod hasłem „Wpływy Chopina w muzyce jazzowej”, upamiętniając w ten sposób 200. rocznicę urodzin tego wielkiego, polskiego kompozytora. Tegoroczny festiwal będzie nieco skromniejszy, a jego celem będzie

* Sobota 15.10. godz. 20:30 wstęp - £6 Inauguracyjny koncert festiwalu z gościnnym udziałem Grupy Fusio (Węgry) Zespół ten założony w roku 1992 przez perkusistę Petera Szendofi, zdobył w roku 2006 tytuł najlepszej grupy jazzowej Węgier. Mają na swoim koncie 5 znakomitych albumów, z których ostatni „Soul Food” jest najbardziej dojrzałym krążkiem zespołu. Nic dziwnego, bowiem stanowi on efekt 10 lat pracy nad doskonaleniem warsztatu muzycznego, a także poszukiwania własnego stylu i brzmienia. Fusio gości na wszystkich znaczących festiwalach jazzowych w Europie, a jego członków zalicza się do najlepszych muzyków z Węgier.

fot. Wikipedia

Pixie Lott

* Sobota 22.10. godz. 20:30, wstęp - £6 Zespół Tomasza Żyrmonta - Groove Razors (Polska, Włochy, Wielka Brytania) * Sobota 29.10. godz. 20:30 wstęp - £7 The Denmark Street Big Band (Wielka Brytania) z gościnnym udziałem wokalistek Marty Carillon i Dominiki Zachman (Polska) * Sobota 5.11. godz. 20:30 wstęp - £6 Występ wokalistki Octawii Kawęckiej (Polska) * Piątek 11.11. godz. 20:30 wstęp - £8 Nikola Kodjabashia Ensamble (Macedonia, Serbia) * Sobota 12.11. godz. 20:30 wstęp - £6 Zespół Vladimira Millera (Rosja, Wielka Brytania) * Sobota 19.11. godz. 20:30 wstęp - £6 Koncert finałowy festiwalu z udziałem zespołu Balkanatics (Serbia, Macedonia, Wielka Brytania) gdzie: Jazz Café POSK 238-246 King Street Londyn, W6 0RF info: www.jazzcafeposk.co.uk

Kartka z kalendarza 11 października 1976 Nadano premierowy odcinek serialu „Niewolnica Isaura”. Film nakręcono na podstawie abolicjonistycznej powieści Bernardo Guimarãesa z 1875 roku. Dzięki liczącej 178 stron książki, udało się nakręcić 100 półgodzinnych odcinków serialu. Eksportowa wersja tej brazylijskiej telenoweli była krótsza - 30 odcinków trwających po około pół godziny, lub 15 - godzinnych. 12 października 1810 Odbył się pierwszy Oktoberfest, kiedy to bawarska para królewska zaprosiła obywateli Monachium do wspólnego świętowania godów weselnych księcia Ludwika i księżniczki Teresy von Sachsen-Hildburghausen. 13 października 1884 Ustanowiono południk zerowy w Greenwich, który obowiązywał do roku 1984. Wówczas to, Ministerstwo Obrony Stanów Zjednoczonych, kierowane rozwojem technologicznym i satelitarnym, na podstawie globalnej geodezyjnej siatki geograficznej - World Geodetic System, określiło nowy południk, nazywając go WGS 84. Z założenia, miał on doprecyzować, ale nie zmieniać dotychczasową siatkę. Jednak przesunięcia położenia południka zerowego, nie udało się uniknąć. Obecnie znajduje się on około 102 metry na wschód od swojego poprzednika. 16 października 2002 W Egipcie otwarta została Bibliotheca Alexandrina. Obiekt wzniesiono dla upamiętnienia starożytnej Biblioteki Aleksandryjskiej, która spłonęła w I wieku p.n.e. W kompleksie, oprócz biblioteki, znaj-

The Sisters of Mercy

fot. Wikipedia

dują się hale wystawowe, działy dla dzieci i młodzieży, trzy muzea, cztery galerie sztuki, centrum konferencyjne i stanowiska dla osób mających kłopoty ze wzrokiem. W oddzielnych budynkach należących do kompleksu znajduje się także planetarium oraz laboratorium, w którym opracowuje się i konserwuje manuskrypty. Kształt 11-poziomowej biblioteki przypomina wielki przechylony bęben. Nad główną czytelnią znajduje się szklano-aluminiowy dach o wysokości 32 i średnicy 160 metrów, nachylony w kierunku północnym. W gmachu o kształcie szerokiego, ściętego cylindra znajdują się największe hale. Fasada centralnego budynku to stroma, szeroka krzywizna z szarego asuańskiego granitu z wyżłobionymi literami 120 rodzajów starożytnych i współczesnych alfabetów. Większą część wnętrza cylindra zajmuje otwarta, wielopoziomowa czytelnia. Cztery najniższe kondygnacje znajdują się pod ziemią i są przystosowane do przechowywania 8 milionów woluminów. Biblioteka zajmuje powierzchnię 70 000 m². Wewnątrz budynku znajduje się 17 szybkobieżnych wind.

Deep Purple

Naprawdę nazywa się Victoria Louise Lott i przyszła na świat 12 stycznia 1991 roku w Bromley, na terenie hrabstwa Kent. W wieku 15 lat, z pomocą Antonio „L.A.” Reida, podpisała kontrakt z wytwórnią The Island Def Jam Music Group. Aktualnie wydawaniem jej płyt zajmują się Mercury Records na Wyspach Brytyjskich oraz Interscope Records w Stanach Zjednoczonych. Jej pierwszy singel, „Mama Do (Uh Oh, Uh Oh)”, został wydany w formie downloadu 7 czerwca 2009 roku i znalazł się na debiutanckim albumie zatytułowanym „Turn It Up”, który ukazał się trzy miesiące później.

Powstali w Wielkiej Brytanii, w Leeds w 1980 roku. Liderem grupy jest wokalista Andrew Eldritch. Od początku lat 90. zespół zaprzestał nagrywanie nowych albumów i prowadzi jedynie działalność koncertową wraz ze zmienną ekipą muzyków. Grupa jest przedstawicielem nurtu gotyckiego rocka. Ma w swoim dorobku zaledwie trzy albumy studyjne, a każdy z nich został nagrany w innym składzie i innym stylu muzycznym. Cechą łączącą wszystkie wydawnictwa jest śpiew Eldritcha, który jest znany z bardzo niskiego głosu oraz jednostajne dźwięki automatu perkusyjnego nazwanego Dr Avalanche.

Grupa powstała w Hertfordshire w roku 1968, początkowo pod nazwą Roundabout w następującym składzie: Ritchie Blackmore, Jon Lord, Nick Simper, Ian Paice oraz Rod Evans. Wspólnie z Led Zeppelin i Black Sabbath, jest uważana za pioniera hard rocka i heavy metalu, chociaż niektórzy członkowie zespołu uważają, iż ich muzyki nie da się ściśle zaszufladkować do konkretnego gatunku. Deep Purple został odnotowany w księdze Rekordów Guinessa, jako „Najgłośniejszy zespół świata”. Jak do tej pory, sprzedał ponad 100 milionów płyt na całym świecie i zajął 22. miejsce w rankingu VH1's Greatest Artists of Hard Rock.

kiedy: 19 października gdzie: The Forum 9-17 Highgate Rd, London NW5 1JY info: www.kentishtownforum.com

kiedy: 13 listopada gdzie: Roundhouse Chalk Farm Rd, London NW1 8EH info: www.roundhouse.org.uk

kiedy: 26 - 30 listopada gdzie: Glasgow (26.11), Birmingham (27.11), Manchester (29.11), Londyn (30.11) bilety: www.ticketmaster.co.uk

Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres

thepolishobserver@myownmedia.co.uk,

aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach


19

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

kultura

Miasto żelaza i stali Motherwell położone jest na wschód od Clyde Valley i autostrady M74 oraz kilkanaście kilometrów na południowy wschód od Glasgow. Trudno w to dziś uwierzyć, ale aż do momentu pojawienia się tu kolei, czyli roku 1830, miasto właściwie nie istniało.

N

azwa Motherwell ma korzenie religijne i pochodzi od „Mother’s Well”, czyli Maryi Dziewicy. Dzisiaj jedyną pamiątką tej proweniencji jest tablica na Ladywell Road. W odległej przeszłości Rzymianie prowadzili swoje główne drogi do centralnej Szkocji poprzez właśnie Clyde Valley, przecinając między innymi South Calder Water, znajdujące się w północnej części dzisiejszego Motherwell. Choć nie przebywali oni w Szkocji zbyt długo, to pozostawili po sobie wiele śladów, a wśród nich znajdujący się na tym terenie fort i łaźnię. Do roku 1830 na tym obszarze dominowało rolnictwo. Samo Motherwell było niewielką osadą. Wszystko zmieniło się za sprawą kolei. W 1849 roku miasto stało się pośrednią stacją na głównej trasie do Glasgow. Kolejna linia przecinająca dolinę Clyde dodana została w 1870 roku. Doskonałe połączenie miasta z resztą kraju doprowadziło do rozwoju przemysłu związanego

z żelazem i stalą. W północnej części Motherwell produkowano amunicję, wykorzystywaną w I wojnie światowej, później zajęto się wytwarzaniem części do mostów i tramwajów. Od lat 30. XX wieku większość produkcji była w rękach rodziny Coleville i tak pozostało aż do 1967 roku, gdy przemysł stalowy upaństwowiono. Zamknięcie fabryki samochodowej w Linwood w 1981 roku oraz fabryki ciężarówek w Batgate w 1986 roku doprowadziło do katastrofalnego spadku zamówień na stal. Działanie pracy tutejszych surówek zakończono 24 czerwca 1992 roku, a hutę rozebrano w lipcu cztery lata później. Dzisiaj jedyną pozostałością po tamtych czasach jest Dalzell Plate Mill, a ogromny obszar zajmowany przez Hutę Ravenscraig jest stale oczyszczany z odpadów przemysłowych. Dawne czasy można przypomnieć sobie w nowym, pięknym Heritage Centre. (polemi.co.uk)

Nie przegap

„Omen”

fot. Wikipedia

piątek 14.10. godz. 21:25, Polsat

Zabawa dla aniołków 29 października na terenie St Christopher’s Church Hall w Bournemouth odbędzie się specjalna impreza dla dzieci pod hasłem „Białe Party. Zabawa dla aniołków nie diabełków”.

W

programie imprezy przewidziano nie tylko loterię fantową, smaczne jedzonko i dmuchany zamek, ale także wspaniałe konkursy z nagrodami. Milusińscy mogą wziąć udział w zmaganiach na najlepsze przebranie aniołka, rywalizacji tanecznej, wokalnej oraz w konkursie recytatorskim. Zabawę dla dzieci do lat trzech przewidziano od godziny 9:30 do 11:30, a powyżej trzeciego roku życia od godziny 13:00 do 15:00. Wstęp

to tylko 5 funtów, które zostaną przeznaczone na bardzo szczytny cel. Cały dochód z imprezy, trafi bowiem do Igi, dziewczynki chorej na Zespół Aperta. Rezerwacji miejsc można dokonać wysyłając esemesa na numer 077 2517 4007 lub e-mail na adres organizatora imprezy - muzyczne. igraszki@yahoo.com. gdzie: St. Christopher's Church Arnewood Road, Southbourne, Bournemouth, BH6 5DW

Przyszedł na świat o szóstej rano, szóstego dnia szóstego miesiąca. Nadejście Armageddonu, ostatecznej i rozstrzygającej konfrontacji pomiędzy siłami dobra i zła, nastąpi zgodnie z przepowiednią Apokalipsy, wraz z narodzinami syna Szatana w ludzkiej postaci. Niezdolny do przekazania swojej żonie Katherine tragicznych wieści o ich dziecku, które urodziło się martwe, amerykański dyplomata Robert Thorn uznaje za swego syna sierotę, którego matka zmarła podczas porodu. Szczegóły narodzin chłopca pozostają tajemnicą. Kiedy Da-

mien podrasta, Thorn powoli staje się świadom odrażającego zła, czającego się za niewinną twarzyczką dziecka i znaczenia znamienia w kształcie liczb 666.

„Tylko mnie kochaj” sobota 15.10. godz. 20:35, TVP 2

Bohaterem filmu jest młody, przystojny architekt Michał. Na jego drodze pojawiają się nagle aż trzy kobiety: Agata, Julia oraz kilkuletnia Michalina. Od przybytku podobno głowa nie boli, ale… piękne panie (każda z osobna), skutecznie wywracają spokojne, poukładane życie Michała do góry nogami. Bohater będzie musiał wybrać tę najpiękniejszą, najbardziej kuszącą, wymarzoną „kobietę swojego

życia”. Tę, której głęboko spojrzy w oczy i szepnie - „Tylko mnie kochaj”. Kogo wybierze?


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

20

kultura

Nadchodzi zima

fot. www.myspace.com/polishinvadarts

21 października w klubie „Seven” w Leeds, będzie miała miejsce unikatowa wystawa prac pod wspólnym tytułem „Winter is coming” autorstwa grupy Polish InvadARTs.

Filmy

„Midnight In Paris” (kino) Inez i Gil przybywają do światowej stolicy romansu, by zaplanować ślub. Jednak wierność zakochanych zostanie wystawiona na próbę, gdy na ich drodze pojawią się wyrafinowany znawca sztuki Paul oraz tajemnicza i zmysłowa muza Adriana, a po czarujących zakątkach Paryża zacznie oprowadzać ich sama Carla Bruni! W gwiazdorskiej obsadzie magicznej komedii Woody’ego Allena znajdziemy tak-

że laureatów Oscara, Adriena Brody'ego oraz Kathy Bates w rolach miłosnych doradców Gila.

„Limitless” (DVD)

P

odczas tej ekspozycji, prezentowane będą fotografie, rysunki, grafiki, felting, malarstwo, poezja, animacja i filmy krótkometrażowe, live art (streetart i body paiting) oraz maping, które wyszły spod ręki grupy młodych artystów żyjących i pracujących na terenie Wielkiej Brytanii. Głównym założeniem Polish InvadARTs jest bowiem, zjednywanie kreatywnych ludzi i promocja ich twórczości poprzez wystawy, warsztaty i imprezy. Idea ekspozycji organizowanych przez Polish InvadARTs i w

ogóle jej działalność, to prezentacja młodej polskiej emigracji z północnej Anglii, w celu obalenia mitu Polaka, jako tylko i wyłacznie robotnika, pracującego poniżej swoich kwalifikacji oraz wspieranie i promowanie artystów - amatorów na Wyspach i w Polsce. Teraz, kiedy po części osiągnęli już swoje cele, postanowili skupić się na integracji z angielskimi artystami oraz zagraniczną publicznością. Pierwsza wystawa Polish InvadARTs odbyła się w listopadzie 2008 roku. Kolejna, już o bardzo szerokim rozgłosie, miała miej-

sce dwa lata później, w czerwcu 2010 roku. Następnie pojawili się w październiku na Polish Your Art @Sofa Cafe Bar w Halifaxie, a w grudniu zagościli na wystawie w regionalnym Centrum Kultury w Kołobrzegu oraz afterparty w klubie Antidotum. Najbliższą ekspozycję dopełni tradycyjne afterparty z udziałem didżejów oscylujących wokół gatunków deep house i DnB. „The Polish Observer” jest jednym z patronów medialnych tego wydarzenia.

Książka

„Apokalipsa według Marii” Patrick Graham

Z

Warto posłuchać

nakomity thriller autora kontrowersyjnej „Ewangelii według Szatana”. Czasy współczesne.MarieParks,agentkaspecjalna FBI, obdarzona paranormalnymi zdolnościami, tropi seryjnych zabójców. Traumatyczne

„Dame Vida” Huecco

przeżycia z dzieciństwa zostawiły na psychice kobiety głęboki ślad - dzięki nawracającym wizjom przeszłości i przyszłości Marie potrafi odnajdywać brutalnych morderców. Jeden z przebłysków ukazuje kobiecie jedenastoletnią dziewczynkę, która woła o pomoc. Czarnoskóra Holly stała się, zrządzeniem losu, następczynią jednej z siedmiu Wielebnych Matek, które chronią ludzkość przed Wielką Zagładą. Marie nie wie, że dziewczynka jest ostatnią nadzieją ludzkości na zwalczenie wywołującego gwałtowne starzenie się i liczne nowotwory wirusa, dzieła psychopatycznego mordercy, naukowca Burgha Kassama. Zrobi on wszystko, by schwytać dziecko. Gdy do akcji wkracza FBI, rozpoczyna się bezpardonowa walka o Holly…

Wyobraź sobie narkotyk, który czyni twój mózg niezwykle wydajnym i sprawia, że chłoniesz ogromną wiedzę. Narkotyk, który czyni cię nadzwyczaj skupionym, szybkim, sprawnym, a nawet atrakcyjnym. Narkotyk, dzięki któremu pokonujesz wszystkie ograniczenia. Niewyobrażalne staje się możliwe nawet dla Eddiego, który od życia nie spodziewa się niczego. Zażycie specyfiku

„Johnny English Reborn” (kino) Rowan Atkinson powraca jako agent specjalny, który nie zna strachu ani ograniczeń logicznych! Ten najbardziej niezwykły poddany Jej Królewskiej Mości musi powstrzymać grupę zabójców, którzy chcą wyeliminować jednego ze światowych przywódców. Johnny musi błyskawicznie opanować obsługę najnowocześniejszych szpiegowskich gadżetów, by rozplątać pajęczynę konspiracji, która oplotła KGB, CIA a nawet MI-7. Czasu jest

Zagłosuj

na Listę Przebojów Oto propozycje: 1. The Wanted - Glad You Came 2. Calvin Harris - Bounce (ft Kelis) 3. Rizzle Kicks - Down With The Trumpets 4. Foster The People - Pumped Up Kids 5. Adele - Rolling In The Deep 6. Alexandra Stan - Mr Saxobeat 7. Modestep - Sunlight 8. Adele - Set Fire To The Rain 9. David Guetta Feat Taio Cruz & Ludacris Little Bad Girl 10. Two Door Cinema Club - What You Know Głosowanie odbywa się za pośrednictwem strony internetowej: www.orla.fm

Album ten, został pomyślany jako hołd dla sportu, muzyki i energii odnawialnej. Artysta przekaże całkowity dochód ze sprzedaży płyty na poczet produkcji i dystrybucji urządzenia SOCCKET - piłki stworzonej przez cztery studentki Uniwersytetu Harvarda, która znajdzie zastosowanie w obszarach, gdzie sztuczne oświetlenie to praktycznie luksus.

pozwala mu osiągnąć sukces, o jakim zawsze marzył. Ma on jednak swoją cenę…

D

Niegrzeczne dzieci

o 16 października na terenie londyńskiej Real World Gallery, podziwiać można prace współczesnych polskich artystów, które zrodziły się z lektury „Króla Ubu”. Autorem tej groteskowej inspiracji dla wystawy jest francuski dramaturg, powieściopisarz i poeta Alfred Henry Marie Jarry, który zasłynął z farsy „Ubu Król, czyli Polacy”. Jej wystawienie wywołało skandal i uważane jest za antycypację teatru absurdu. Akcję sztuki umieścił on bowiem, w „Polsce, czyli Nigdzie” (w chwili powstawania sztuki, Polski nie było na mapach Europy). Kraj nad Wisłą stał się figurą metaforyczną, polem na którym pisarz zdemaskował despotyzm, chamstwo i kon-

„Biophilia” Bjork

niewiele, trzeba użyć wszelkich tricków, by pokonać złoczyńców…

sekwencje pojawienia się Nowego. Autorzy projektu „Naughty Children of Alfred Jarry”, wykorzystując dzieła współczesnych polskich artystów, chcą na nowo zdefiniować postrzeganie tradycji i narodowej tożsamości w surrealistycznej atmosferze niesamowitości i młodzieńczej groteski. Podczas ekspozycji pokazane zostaną prace: Tomasza Kozaka, Jana Dziaczkowskiego, Roberta Kuśmirowskiego oraz Michała Jankowskiego, Doroty Kozieradzkiej i Michała Szuszkiewicza. Organizatorem projektu jest Fundacja Kultury Polskiej. Więcej informacji na temat wystawy, na stronie www.culture.pl. gdzie: Real World Gallery 65 Hanbury Street, London E1 5JP

Bjork ogłosiła swój najbardziej ambitny i wszechstronny projekt, którego pierwszym elementem jest wydany właśnie singiel „Crystalline”. „Biophilla” to projekt multimedialny, na który składają się album studyjny, aplikacje, nowa strona internetowa, występy oraz warsztaty edukacyjne. Premiera „Biophilli” na żywo odbyła się podczas Międzynarodowego Festiwalu w Manchesterze.


21

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

sport

Remis po niezłej grze

Piłkarska reprezentacja Polski, zremisowała na World Cup Stadium w Seulu z Koreą Południową 2:2. Bramki dla naszej drużyny zdobyli Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski. Dwa gole dla Korei to zasługa Parka Chu-Younga.

W

ynik spotkania otworzył Lewandowski, który strzałem głową trafił do bramki rywali. Przy tym golu duża zasługa była jednak jego kolegi z Borussii Dortmund Jakuba Błaszczykowskiego, który mocno uderzył sprzed pola karnego, a piłka po odbiciu się od poprzeczki trafiła na głowę Lewandowskiego. Później Łukasza Fabiańskiego dwukrotnie pokonał jego klubowy kolega z Arsenalu Londyn, Park Chu-Young. Do wyrównania doprowadził kapitan biało-czerwonych Błaszczykowski. Do piątkowego spotkania oba zespoły nie przystąpiły w najsilniejszych składach. Selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda, musiał zastąpić kontuzjowanych Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Piszczka, Ludovica Obraniaka i Arkadiusza Głowackiego. Z kolei trener gospodarzy, miał do dyspozycji wszystkich swoich graczy, ale kilku z podstawowego składu oszczędzał na wtorkowy mecz ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w eliminacjach do MŚ 2014. Od groźnych akcji pod bramką Łukasza Fabiańskiego zaczęli właśnie Koreańczycy. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla podopiecznych Smudy było dośrodkowanie z rzutu rożnego, po którym do piłki bez problemu doszedł Lee Dong-Gook. Napastnik gospodarzy strzelił jednak głową nad bramką. Chwilę później Fabiańskiego wyręczyli Grzegorz Wojtkowiak i Damien Perquis, którzy zablokowali strzały rywali. Polacy jednak również zagrażali bramce rywali, głównie za sprawą strzałów z dystansu. Właśnie po jednym z nich, biało-czerwoni wyszli na prowadzenie, kiedy to Błaszczykowski mocno uderzył sprzed pola karnego. Co prawda piłka odbiła się od poprzeczki, a później od boiska, ale głową

skutecznie dobił Lewandowski. Dzięki temu trafieniu goście schodzili do szatni prowadząc, choć mogli wygrywać 2:0. W dogodnej sytuacji Błaszczykowski trafił jednak prosto w bramkarza Junga Sung-Ryonga. Po zmianie stron obraz gry także uległ przeobrażeniu. Polacy wyraźnie oddali inicjatywę gospodarzom, co powodowało coraz większe zagrożenie pod bramką Fabiańskiego. Jednego z fatalnych błędów Grzegorza Wojtkowiaka nie wykorzystał Park Chu-Young, który strzelił mocno, ale również niecelnie. Napastnik Arsenalu nie pomylił się jednak w 66. minucie, kiedy to goście kompletnie pogubili się w polu karnym. Chaos w defensywie Polaków bezlitośnie wykorzystał Chu-Young, który niespełna minutę później mógł powtórzyć swój wyczyn, ale piłkę po jego strzale wybił głową z linii pola karnego Wojtkowiak. Snajper „Kanonierów” ponownie oszukał polskich obrońców 10 minut później, kiedy to wyszedł na czystą pozycję i nie zmarnował sytuacji sam na sam z klubowym kolegą - Fabiańskim. Przewaga Koreańczyków była wówczas przygniatająca i wydawało się, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu. Jednak za sprawą Błaszczykowskiego, to goście trafili do siatki. Kapitan biało-czerwonych wykorzystał błąd obrońców rywali i po szybkim kontrataku, będąc sam przed bramkarzem zdobył wyrównującego gola. Tym samym Polacy zanotowali pierwszy remis w historii meczów z tym rywalem. We wtorek biało-czerwoni zagrają towarzysko w niemieckim Wiesbaden z Białorusią. C

M

Y

Co wiemy po tym meczu? Na pewno cieszy zwyżkująca forma Kuby Błaszczykowskiego tak dobrze w kadrze, jak w tym sezonie, jeszcze nie grał. W ostatnich czterech CM

MY

meczach strzelił trzy gole (w po- był już kolejnym najlepszym piłkaprzednich czterdziestu spotkaniach, rzem reprezentacji Polski. Nie tylko tylko cztery). W piątkowym meczu przerywał akcje rywali, ale także poz Koreą był najlepszym piłkarzem magał w atakach. Na żadnej pozycji biało-czerwonych. Pierwszą bram- Smuda nie ma takiego wyboru, jak w kę, Robert Lewandowski zdobył po środku pomocy, gdzie obok piłkarza jego strzale, a drugą Błaszczykowski Mainza o miejsce rywalizują Dudka, Murawski i Matuszczyk. strzelił już sam. Gdy miesiąc temu Damien Perquis Maciej Rybus zasłużył na wyjazd do Korei Południowej dobrymi wy- otrzymał polskie obywatelstwo, występami w lidze i europejskich pu- dawało się, że zostanie liderem obrocharach, ale w Seulu znów zawiódł. ny na Euro 2012. Ostatnim probleObudził się dopiero po 30 minutach, mem Smudy miało być znalezienie fatalnie wykonywał rzuty wolne. partnera dla stopera Sochaux. Nic z Smuda wciąż musi więc szukać pił- tego, Perquis na razie nie pokazał, że karza, który byłby zmiennikiem Ad- można na nim oprzeć defensywę, w piątek wyprzedzali go rywale, popełriana Mierzejewskiego. Cieszy postawa Eugena Polańskie- nił błąd przy drugim golu. Zawiódł go - w sierpniu z Gruzją zagrał co też drugi środkowy obrońca Grzenajmniej poprawnie, a w pierwszej gorz Wojtkowiak, w klubie zazwyczaj połowie meczu z Koreą Południową występujący na prawej stronie. Nie 070911_150.8x172.5_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai 1 07/09/2011 12:02:26 REKLAMA

T-TALK

Międzynarodowe Rozmowy z komórki

2

p 7p

Polska tel. stacjonarny

Bez nowej karty SIM

CY

Polska tel. komórkowy

/min

/min

Stałe stawki 24/7

£1 EXTRA do ka żdeg doładowania £1 o 0

CMY

Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Wojtkowiak, Eugen Polański (od lewej) fot. Wikipedia

da się dziś powiedzieć, którzy stoperzy przetestowani przez Smudę są najbliżej pierwszej jedenastki. Na Euro 2012 w napadzie reprezentacji ma grać Robert Lewandowski, za nim zostanie ustawiony Ludovic Obraniak. Pomocnik Lille nie ma jednak zmiennika. W piątek Obraniak nie zagrał z powodu kontuzji, a selekcjoner zmieścił w jedenastce trzech defensywnych pomocników. Polański, Dudka i Murawski rozgrywającymi nigdy nie będą. Ani razu w kadrze nie zdarzyło się, by w ataku biegał Paweł Brożek, któremu pomagałby Lewandowski. W poprzednim sezonie 23-letni napastnik był w Borusii Dortmund ustawiany za Lucasem Barriosem, choć przyznaje, że woli grać w ataku, mówi, że nauczył się już gry na nowej pozycji. (jj)

K

Kredyt £5 - Wyślij smsa o treści GADU na 81616 (koszt £5 + std. sms) Kredyt £10 - Wyślij smsa o treści GADU na 65656 (koszt £10 + std. sms) Wybierz 0370 041 0037*, a następnie numer docelowy (np. 0048xxx) i zakończ #. Proszę nie wybierać po numerze docelowym. Więcej informacji i pełny cennik na www.auracall.com/observer

* Koszt połączenia z numerem 0370 to standardowa opłata za połączenie z numerem stacjonarnym w UK, naliczana według aktualnych stawek Twojego operatora; połączenie może być również wliczone w pakiet darmowych minut.

Polska Obsługa Klienta: 020 8497 4622 T&Cs: Ask bill payer’s permission. SMS costs £5 or £10 + standard SMS. Calls billed per minute, include VAT & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 1.5p & 20p (depending on the destination). Calls to 03 number cost standard rate to a landline and can be used as part of bundled minutes. We will automatically top-up with £5.00 credit if you are a user of the 81616 code or with £10.00 credit if you are a user of the 65656 code before your calling credit is about to run out. To unsubscribe text AUTOOFF to 81616 or 65656 at any time. Calls made to mobiles may cost more. Credit expires 90 days from last top-up. Rates are subject to change without prior notice. Prices correct at 07/09/2011. This service is provided by Auracall Ltd.

THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk | PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 09.10.2011.


Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

22

rozrywka

Quizzes Childhood and toys 1) My accent is a bit strange because I was __________in America but I moved to the UK when I was 16. A - grown up B - brought up C - raised up D - grow 2) I __________ in a village in the country which was great because everybody knew everybody else so it was much safer than a big city. A - brought up B - raised C - grew up D - grew 3) My father owns a farm and he __________ sheep and cows. A - grows up B - brings up C - raises D - grows 4) Children __________ so fast these days. They lose their innocence so young - I blame TV! They watch all sorts of violence and bad language before they're 12 years old. A - bring up B - grow up C - raise D - grow 5) We have quite a big garden so we __________ all our own vegetables. A - grow B - bring up C - raise D - grow up 6) The countryside is a good place to ______________ children because they can play outside all the time.

Sudoku

Ambasada RP w Wielkiej Brytanii

A - grow up B - bring up C - grow D - raise

47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk

7) My daughter loves ponies. We certainly can't afford to buy her one but we bought her a __________ which she pretends is her very own real pony. A - rocking horse B - robot C - doll's house D - moving pony 8) Children like to pretend to be someone else - a nurse, a fairy, a train driver. They love __________. A - dressing B - dressing up C - dressing down D - up dressing 9) I still love watching _________ shows. Even though you can see the strings I still like to believe the dolls really can walk and talk. A - poppet B - pupet C - puppet D - pupett 10) A ___________ is such a simple toy. A round piece of wood or plastic and some string. Yet keeping the toy going up and down is such fun! A - doll B - skipping rope C - hula-hoop D - yo-yo 11) Children like playing with ___________ but even adults use them too. Boxers like to use them to keep fit. A - building blocks B - skipping ropes C - colouring-in books D - marbles

Answers: 1 - B, 2 - C, 3 - C, 4 - B, 5 - A, 6 - B, 7 - A, 8 - B, 9 - C, 10 - D, 11 - B. www.bbc.co.uk

Kuchnie świata - Meksyk

Tortilla z ziemniakami SKŁADNIKI * 1 kg ziemniaków * 2 cebule * 10 jajek * 1/2 szklanki mleka * 1/2 szklanki śmietany * pęczek natki pietruszki * sól, pieprz, oliwa PRZYGOTOWANIE Umyte i obrane ziemniaki kroimy na cienkie plasterki. Cebule drobno siekamy. Rozgrzewamy oliwę na patelni, dodajemy ziemniaki i smażymy około 15 minut. Dodajemy cebulę, zasmażamy. Do roztrzepanych jajek dolewamy mleko i śmietanę. Dodajemy posiekaną natkę pietruszki, mieszamy i przyprawiamy. Wylewamy masę na ziemniaki. Podgrzewamy na małym ogniu, aż spód się zetnie. Patelnię przykrywamy pokrywką. Przewracamy tortillę na drugą stronę. Podajemy ostudzoną i pokrojoną na mniejsze kawałki. Smacznego!

Ważne adresy

Konsulat Generalny w Londynie 73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk

Konsulat Generalny w Edynburgu

2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org

Konsulat Generalny w Manchesterze

14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net

Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk

Instytut Kultury Polskiej

Humour George was taking care of a parrot for his aunt. This parrot was a very nasty parrot. It cussed and screamed and made fun of George, so he took the parrot and put it in the freezer. The parrot kept screaming and insulting George until finally it stopped. George thought to himself: „On no! I froze my aunt's bird to death”. He opened the door and saw the bird alive! The bird said: „I'm sorry for my behaviour and will never act up again”. George said: „Why the change?”. The bird answered: „Because I saw what you did to the other bird…” *** When a very tired man got on a crowded bus one afternoon, he could not find an empty seat. A small dog was sitting on one seat, so he asked the lady with the dog to put the dog on her lap. The lady refused and they got into a big argument. Finally, the driver stopped the bus and told the lady to put the dog on her lap. When the man

sat down, he took a pickle out of his pocket and began noisly sucking on it. When the lady told him the sound and smell was irritating, he told her she should have thought about being nice when he had asked her to move the dog. They began another argument and the lady threw the pickle out the window. The man then threw the dog out the window. Just then the bus stopped and the dog got in line to get back on. Guess what the dog had in its mouth? The brick! *** A man walks into a shop and sees a cute little dog. He asks the shopkeeper: „Does your dog bite?” The shopkeeper says: „No, my dog does not bite”. The man tries to pet the dog and the dog bites him. „Ouch!” - he says - „I thought you said your dog does not bite!” The shopkeeper replies: „That is not my dog!”

52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk

Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org

Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk

Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk


23

Nr 37(120) / 11 - 17 October 2011

Ogłoszenia

Usługi

Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercyjne ukażą się również w The Polish Observer

Praca - Zatrudnię Poszukujemy ludzi chętnych do nauki oraz zmotywowanych do współpracy z międzynarodową korporacją: możliwość budowy własnego niezależnego biznesu, brak ograniczeń terytorialnych oraz czasowych, brak wkładu kapitałowego i kosztów stałych, strategie rozwoju finansowego RAFAL MAZUR, SOUTHAMPTON, E-mail: gowarexator@gmail.com TURECKIE PERFUMY Poszukuję osób mających dostęp do tureckich (lub innych) perfum znanych marek. Możliwa stała współpraca. Zainteresowanych proszę o kontakt. Tel. 07582413627 Zostań Konsultantką Oriflame! To przyjemny i prosty sposób na dodatkowe pieniądze i tańsze kosmetyki. Ewa tel: 0790 204 9923, e-mail: ewatok@googlemail.com, www.ewaoriflame.com

praca - Szukam Poszukuję pracy stałej, dodatkowej bądź zleceń jednorazowych przy każdego rodzaju sprzątaniach. Posiadam doświadczenie jako cleaner w pubie, w biurach, sklepach jak również przy sprzątaniu mieszkań prywatnych oraz domów po remontach. Mam referencje, NIN, konto. Jestem w pełni dyspozycyjny, uczciwy, dokładny a zarazem szybki w sprzątaniu. Jeśli poszukujesz kogoś naprawdę zaufanego, uczciwego i solidnego, osoby której nie trzeba pilnować i po niej poprawiać to bardzo proszę zadzwoń lub napisz! Z góry dziękuję! Tel. 0742-37-04-985 e-mail:cleaning_services@wp.pl

sprzedam

Ślub w Rzymie – Wirtualny Konsultant Ślubny Udzielamy wszystkich niezbędnych informacji jak samemu zorganizować Ślub w Rzymie, jesteśmy grupą podwykonawców na usługi ślubne jak fotograf, fryzjer, wizażystka, restauracje, hotele z obsługą polsko-języczną. Zapraszamy na Facebook, profil: Ślub w Rzymie, www.slubwrzymie.com, tel +0039 3396104406

FGKMAESTRO THE COMPUTER GUY naprawa komputerów bournemouth: darmowa diagnoza, naprawa pc, laptopów, pentabletów, odzyskiwanie danych, konfiguracja sieci, naprawa i instalacja serwerów, usuwanie wirusów, dojazd do klienta lub na miejscu, kontakt: mob. 077 2461 2573 e-mail: lenny@fgkmaestro.info

Profesjonalne czyszczenie wykładzin i dywanów Czyścimy dwustopniowo. 1. Szorowanie na mokro. 2. Odsysanie brudnej wody. Detergenty wysokiej jakości. 7 lat doświadczenia w UK. Ceny przystępne. Southampton i okolice. Tel. 0751 694 8125

Lotniska i przeprowadzki Doświadczenie i bezpieczeństwo Samochód sześciosobowy oraz dostawczy Rejon South Hampshire i West Sussex tel. 075 18 00 97 85

przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202

transport przeprowadzki Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030 012 37238 086

Czyszczenie dywanów przewozy na Lotniska Szybko - Tanio - Bezpiecznie Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202

Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci? Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT! Zadzwoń pod nr 0784 606 2331.

TANIO! (£65 two bedroom flat, £25 pokój) Piotr 077 4222 5713 lub tel. 01202 759458 Bournemouth, Southampton, Salisbury, Dorchester

Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki? Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz:

ads@thepolishobserver.co.uk

SUZUKI GS 500, rok 1992, motocykl zarejestrowany i opłacony, na polskich tablicach, cena 720 funtów, preston. tel 075 4210 5319 Sprzedam wózek wielofunkcyjny firmy TAKO. Stan bardzo dobry, łóżeczko z szufladą oraz bujaczek-leżaczek firmy Mama&Papas. Kontakt: Aleksandra, 077 5608 2626. Preston.

nieruchomości Sprzedam działkę budowlaną 1585m2 z udziałami w drodze. Wspaniałe, spokojne miejsce, gdzie spokój sam uspokaja. Działka jest przy samej drodze oraz posiada podciągniete potrzebne udogodnienia. Cena 90.000,00 zł woj. zachodniopomorskie Polska, kontakt email yinliuan@hotmail.co.uk

Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.

Get your latest immigration news on Your news, your guides, your concerns, your beauty, your recipes, your people. This one is all about you! www.foreignersinuk.co.uk


Nie mogę być w domu

PRZEKAZ PIENIĘŻNY

WESTERN UNION

Szczęśliwa rodzina

£4.90

*

OD

Wybierz sposób, w jaki chcesz wysłać pieniądze:

W placówce

westernunion.co.uk

*Western Union zarabia także na wymianie waluty. Sprawdź warunki przekazu.

0800 833 833 (od £6.90*)

Nazwa i logo Western Union, a tak e zwi zane z ni znaki towarowe i usługowowe, nale ce do Western Union Holdings Inc., zarejestrowane i stosowane w USA oraz wielu innych krajów nie mog by u ywane bez pozwolenia.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.