The Polish Observer 8(138)

Page 1

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

Nr 8(138) / 29 feb - 6 march 2012 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press

Polka o włos od Oscara

W TYM NUMERZE

Lista lektur W mediach słyszę, że Kaczyński jest w ofensywie i szykuje się do zdobycia władzy, a to znaczy, że z kim? Polityka dziś żartami stoi! Felieton Janusza Palikota.

str. 4

Haj na legalu z polskich sklepów Jeden z bardziej popularnych w Polsce leków na tzw. „kobiece dolegliwości”, okazał się dla naszych nastolatków, doskonałym sposobem na załatwienie sobie narkotycznego haju i to całkiem legalnie…

str. 5

W naszym angielskim domu fot. Agnieszka Holland - Janusz Młynarski

„W momencie, kiedy bohaterem filmu jest lwowski złodziejaszek i kanalarz, a jedyni Polacy, to jego żona, córeczka i kolega kanalarz, to nie można robić z nich profesorów uniwersytetu. No w kanałach raczej nie przechadzali się polscy intelektualiści. W filmie opowiada się określone historie. To nie jest tak, że dana produkcja ma pokazywać statystyczny przekrój społeczny. Raz opowiada o profesorze uniwersytetu, a innym razem o robotniku czy chłopie”… str. 3

Co jaram i dlaczego. Materializacja wytworu imaginacji. Bezczelne harce po łapce. Wstrząs mózgu w bucie. Parówkowo-chlebowa duma narodowa. Niedobre, bo polskie… Opowiadanie Janusza Młynarskiego.

str. 10

Matki i żony na emigracji Cieszy mnie młodzież

„Lidka, która była bardzo kobieca i nieziemsko powabna, wniosła w życie Tomka powiew świeżości. Wprawdzie dopóki był blisko żony, nie czuł jej braku, ale gdy wyjechał, szybko zrozumiał, że nie jest stworzony do samotnej egzystencji. Znajomość z Lidką była jak wakacje - beztroskie i bardzo gorące. I w ten sposób o niej myślał”… str. 4

Pochodzę nie z emigrantów, ani uchodźców. Moich rodziców wywieziono przymusowo na Sybir. Później żołnierze z wojska Andersa nie mogli wrócić do Polski, więc zostaliśmy tutaj „bezdomni”, „bezpaństwowi”. Teraźniejsza emigracja jest różna. Są tu bardzo wartościowi ludzie, ale także i podłe typy, o których, jak wiadomo zawsze więcej słychać…

Pieniądze wyszły Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji

fot. Archiwum prywatne - orleta.co.uk

Kierownik, choreograf i nauczyciel zespołu „Orlęta”. Poza folklorem uczy języka francuskiego dzieci specjalnej troski. Prowadzi także zajęcia gimnastyczne dla polskich emerytów. Pracuje zupełnie charytatywnie. Basia Klimas...

fot. Agnieszka Bednarska - Archiwum prywatne

Coraz więcej osób, które przybyły na Wyspy Brytyjskie po 2004 roku, decyduje się na opisanie zastanej tu rzeczywistości. Plonem tych prób, są książki, których autorzy próbują pokazać innym, jaki wpływ na Polaków ma pobyt poza granicami ojczyzny…

DIRECT TO BANKprzekaz bezpośrednio na konto

Horoskop Sprawdź, co czeka cię w najbliższym czasie, czytając analizę astrologiczną przygotowaną specjalnie dla TPO przez profesjonalnego tarocistę i mistrza Reiki, Aleksandrę Lech…

str. 6

Pieniądze przyszły Zapoznaj się ze szczegółowymi warunkami usługi

fot. Wikipedia

str. 13


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

2

Wiadomości

Za starzy na loty Pierwsze czytanie pozorom, nie za PRL, drogi już w trakcie ich budowy nadawały się do generalnego remontu. Możemy naprawdę być dumni - to osiągnięcie na skalę światową, to się jeszcze nikomu nie udało i nikomu się nie uda! Wierzę, że nie poprzestaniemy na tym. Uważam, że przed nami kolejne wyzwanie - naprawa autostrad, których jeszcze nie ma. Niemożliwe? Już chyba pokazaliśmy, że nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Euro 2012 obala też mit, że Polska, to kraj biedny. Biedny? A jakież to państwo stać na to, by budować stadiony warte pół miliarda euro, za dwa miliardy euro? Zna ktoś takie? Nie dość, że kilka razy droższe, to jeszcze oddawane do użytku w ostatniej chwili, a jakby tego było mało, facet odpowiedzialny za te opóźnienia bezczelnie podsuwa walizkę, by spakować do niej wielosettysięczną premię. Kolejny polski

wynalazek - płacimy premię za niewywiązanie się z umowy. Na razie tylko nielicznym, ale skoro według konstytucji wszyscy jesteśmy równi, to może nagradzanie za złą pracę rozciągnąć na wszystkich? Czy to wina rządu panującego nam obecnie i przez cztery poprzednie lata? Myślę, że nie, to byłoby zbyt proste wyjaśnienie. Owszem nawet w ciągu minuty można zepsuć coś, co tworzono całe wieki, ale w tym przypadku jest nieco inaczej. Gdybyśmy Tuskowi przypisali winę za wszystko co złe, musielibyśmy również odnieść się do lat, kiedy rządzili inni. Czy jest ktoś w stanie wskazać choć jeden rząd, który od 1989 roku, kiedy to staliśmy się niepodległym bytem, zrobił coś pożytecznego, coś za co ogół Polaków mógłby być mu wdzięczny? Janusz Młynarski

Pomogła w ujęciu podpalacza Bohaterka ubiegłorocznych wydarzeń, jakie miały miejsce latem na terenie Wielkiej Brytanii, nie tylko cudem uniknęła śmierci skacząc z okna płonącego budynku, ale i zdołała uchwycić aparatem komórkowym twarz jednego z przestępców.

Z

djęcie skaczącej Moniki Konczyk w mgnieniu oka obiegło cały świat i stało się niejako symbolem brytyjskich, sierpniowych zamieszek w 2011 roku. Przy okazji pewnego procesu, w brytyjskich mediach zaroiło się od doniesień, że to nie koniec bohaterstwa 32-letniej Polki, bowiem udało jej się także wykonać aparatem wbudowanym w telefon komórkowy, zdjęcie Gordona Thompsona oskarżonego o podłożenie ognia na terenie sklepu z meblami o blisko 150-letniej tradycji. Budynek ten, znajdował się naprzeciwko domu kobiety w Croydon (jednej z dzielnic południowego Londynu). Po wykonaniu ujęcia, Polka wycofała się do swojego domu sądząc, że tam będzie bezpieczna. Niestety buchające płomienie oraz żarzące się kawałki podpalonej konstrukcji szybko rozprzestrzeniły się na sąsiednie budynki. Kiedy żywioł zaczął trawić mieszkanie Moniki,

została ona uwięziona w płomieniach. Przerażona kobieta, zdołała dostać się do jednego z okien na pierwszym piętrze budynku, z którego skoczyła prawie pięć metrów w dół, prosto w ramiona policjantów. Podczas toczącego się właśnie w Londynie procesu, sąd Old Bailey usłyszał, jak 33-letni Thompson „naraził życie niezliczonej ilości niewinnych ludzi”, podkładając ogień pod budynek sklepu z meblami House of Reeves. Podobno w swojej malignie, oskarżony krzyczał: „Zrównajmy to miejsce z ziemią”, po czym poprosił innego grabieżcę o zapalniczkę i zabrał się do podpalania kanapy. Oskarżony mężczyzna przyznał się jak dotąd tylko do dokonania kradzieży w dwóch sklepach - marki Iceland i House of Fraser, ale zaprzecza udziału w podpaleniu House of Reeves. Zatrzymanie Gordona Thompsona było możliwe dzięki

nagraniom i zeznaniom dwóch naocznych świadków - pracującej na co dzień w sklepie Moniki Konczyk oraz malarza i dekoratora Craiga Streeta. Przypomnijmy, trwająca od 6 do 10 sierpnia 2011 roku seria rozruchów i grabieży, mająca swój początek w londyńskiej dzielnicy Tottenham, wybuchła w związku ze śmiercią 29-letniego, czarnoskórego Marka Duggana, mieszkańca tejże dzielnicy, który zginął w wymianie ognia z policjantami, podczas próby aresztowania. Zamieszki rozprzestrzeniły się na kolejne części Londynu oraz inne miasta w Anglii, gdzie chuligani demolowali sklepy, podpalali samochody i budynki, kradli, a także atakowali funkcjonariuszy policji. W ciągu pierwszych trzech dni zajść, w Londynie zatrzymano 450 osób. Straty w regionie są szacowane na 100 milionów funtów. (mn)

J

ak donosi „The Telegraph”, inspektorzy z British Civil Aviation Authority dokonujący standardowej kontroli samolotów, po wejściu na pokład maszyny LOT-u ze zdumieniem odkryli, że jej piloci mieli już ukończony 60. rok życia, co w świetle obowiązujących regulacji dotyczących międzynarodowego ruchu powietrznego jest niedopuszczalne. W ubiegłym tygodniu, 70 pasażerów musiało czekać pięć godzin, aż rezerwowy pilot przybędzie na londyńskie lotnisko Heathrow prosto z polskiej stolicy. „LOT doskonale zna obowiązujące przepisy i zawsze sumiennie ich przestrzega. W tym przypadku, doszło do nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Harmonogram lotów został zatwierdzony na krótko przed tym, jak jednostka ta wzbiła się w powietrze opuszczając Warszawę i system planowania lotów dla poszczególnych załóg nie wychwycił ostrzeżenia, że dwójka pilotów miała ponad 60 lat. Taka pomyłka systemu, zdarzyła się po raz pierwszy” - tłuma-

fot. Wikipedia

D

o Euro 2012 pozostały jakieś trzy miesiące, a Polska w budowie i końca tej budowy nie widać. Rozbabrane drogi i dworce. Dobrze, że z lotniskami (podobno) się udało, bo będzie można tu i ówdzie dolecieć, miast tłuc się po bezdrożach, czy pękających drogach. Oglądam polskie wiadomości i widzę, jak jakiś kierowca pokazuje reporterowi kawał autostrady i nie jest to kawał w znaczeniu „długi odcinek dobrze położonej drogi”, lecz dosłownie kawał, kierowca dzierży bowiem w ręku dość spory fragment nawierzchni, który wyskoczył mu spod kół, kiedy poruszał się autostradą. Gdyby był to jakiś wyjątkowy przypadek, pal licho - nikt nie jest doskonały. Problem jednak w tym, że cała autostrada się kruszy, choć oddano ją do użytku kilka miesięcy temu. Ale to jeszcze nic. W Polsce i to wbrew

czą polskie linie lotnicze w swoim oficjalnym oświadczeniu. Zgodnie z przepisami International Civil Aviation Authority z 2006 roku, pilot mający powyżej 60 lat, może odbywać loty wyłącznie z towarzyszeniem drugiego pilota, który nie osiągnął jeszcze tego wieku. Górną granicą pilotowania samolotów jest z kolei 65. rok życia. LOT po swojej wpadce, chcąc wynagrodzić pasażerom dłuższy czas oczekiwania na przelot, zapewnił im darmowe posiłki i napoje. Lot LO281/282, który miał opuścić brytyjską stolicę o 10:35 czasu lokalnego, wzbił się w powietrze o 15:45. (kg)

Wepchnął ją na tory

B

ritish Transport Police apeluje o pomoc w odszukaniu mężczyzny, który dopuścił się ataku na 23-letnią kobietę, czekającą na przyjazd metra na londyńskiej stacji Leicester Square. Po raz pierwszy, British Transport Police (BTP) zwróciła się do mieszkańców stolicy 20 września ubiegłego roku, ale w związku z wyemitowaniem przez stację BBC pewnego programu dokumentalnego, postanowiła ponowić swój apel. Incydent miał miejsce w piątek, 16 września 2011 roku, około godziny 23:20. Ofiara wdała się w kłótnię z mężczyzną na platformie stacji, na której kursują pociągi obsługujące nitkę północną („northbound”), tak zwanej „czarnej” linii metra Northern Line. Na udostępnionym przez BTP nagraniu z kamer CCTV widać, jak mężczyzna spycha kobietę na tory, a sam próbuje zbiec. Mimo że w uciecze starali się przeszkodzić mu świadkowie zdarzenia, mężczyzna nie został złapany. Ofiara z pomocą pasażerów, została szybko wyciągnięta na peron. Z licznymi odtłuczeniami, trafiła do szpitala. „To było bardzo niebezpieczne zajście, bowiem na platformę do-

fot. British Transport Police

Polska w (wiecznej) budowie

Jeden z samolotów polskich linii lotniczych LOT, kursujący na trasie Londyn-Warszawa, nie mógł wzbić się w powietrze, gdyż po rutynowej kontroli pojazdu okazało się, że piloci maszyny byli… za starzy.

jeżdżał już jeden z pociągów. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych” - oznajmił detektyw zajmujący się sprawą, sierżant Fin Egan z BTP, apelując o pomoc w ujęciu sprawcy wypadku. Poszukiwany to biały mężczyzna, o szczupłej budowie ciała, w wieku około 40 lat. W chwili zajścia, ubrany był w niebieską koszulę, czarną kurtkę i spodnie oraz kapelusz z szerokim, czarnym rondem i zabarwione na żółto-pomarańczowy kolor okulary. Mówił z europejskim akcentem. BTP prosi o kontakt pod numerem telefonu 0800 40 50 40 lub anonimowo za pośrednictwem linii Crimestoppers - 0800 555 111. (kg)

THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 28.02.2012.


3

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

Polka o włos od Oscara

Filmowi Agnieszki Holland nie udało się zdobyć Oscara, choć otarła się o niego o włos. Zamiast na ręce twórczyni „W ciemności”, powędrował on do Asghara Farhadiego za obraz pt. „Rozstanie”. Irański reżyser zadedykował swoje dzieło tym wszystkim, którzy gardzą przemocą…

O

tym, że film Agnieszki Holland, mimo znakomitych recenzji może się nie przebić podczas hollywoodzkiej gali, zaczęto spekulować, kiedy nasilił się konflikt pomiędzy USA, a Iranem. Wskazywano, że „szafujący wyrokami” będą chcieli za wszelką cenę pokazać, iż dla nich od polityki ważniejsza jest sztuka. Walorów filmu, który otrzymał statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej, nikt nie kwestionuje. To naprawdę znakomity obraz i również Agnieszka Holland nie kryła, po jego projekcji, swojego zachwytu. Czym kierowali się jurorzy? To już ich sprawa. A o tym, że najnowszy film polskiej reżyserki mógł dostać „Złotego rycerza”, będzie można przekonać się już niebawem, podczas zbliżającej się wielkimi krokami jubileuszowej edycji festiwalu „Kinoteka”. A tymczasem… ▪ Profesor Paweł Śpiewak czy Daniel Passent, który przeżył Holokaust, jak również całkiem spora grupa innych osób, którym cudem udało się przejść przez ten koszmar są zdania, że nie da się robić filmów o tej tragicznej tematyce, ze względu na niemożność pokazania tego, co działo się w rzeczywistości. - Nie zgadzam się - odpowiada Agnieszka Holland: Pozostaje natomiast pytanie, czy można adekwatnie taki horror wyrazić i czy film fabularny jest tutaj najlepszym środkiem. Z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy nie robi się filmów o rzeczach tak skrajnych i trudnych, gdyż za nimi przemawiają chociażby względy edukacyjne. Znacznie mniej mówiłoby się dzisiaj o Zagładzie, gdyby nie powstawały o niej fabularne obrazy, gdyby ograniczono się tylko do filmów dokumentalnych czy prac historyków. Najlepszym na to dowodem, jest stalinizm, któremu nie poświęcono zbyt wiele przemawiających do wyobraźni produkcji i jest on praktycznie, między innymi z tego tytułu, w świecie nieznany. Mało jest wiedzy o ofiarach gułagów. Jest ona bez porównania mniejsza niż o ofiarach gett i obozów koncentracyjnych. Tak więc abstrahując od tego (bo to jest akademicka dyskusja, czy można, czy nie można wyrazić artystycznie jednego REKLAMA

z największych dramatów ludzkości), pozostaje jeszcze jeden wzgląd na zajmowanie się tą tematyką - właśnie ów aspekt informacyjno-edukacyjny. ▪ Twórcy często kierują swoje dzieła do określonej grupy odbiorców. Jak to jest w przypadku pani najnowszego filmu? - Uważam, że artyści starają się na ogół robić rzeczy osobiste i jednocześnie uniwersalne, natomiast ci, którzy to później sprzedają, myślą o „targecie”. Autor tak naprawdę nad tym aspektem akurat się nie skupia. Dla niego każdy widz jest ważny i równie cenny. Mnie osobiście zależy na tym,

Starałam się, żeby ten obraz przełamywał pewne stereotypy, ale by je przełamać odbiorca musi mieć minimum dobrej woli. Jednak generalnie rzecz biorąc, recepcja filmu jest wspaniała.

aby film ten, dotarł do ludzi, zwłaszcza w Polsce. Właśnie dlatego, że to jest taki polski, bardzo bolesny temat. Nie robię filmów specjalnie dla młodych ludzi, czy specjalnie dla starych, dla Żydów albo katolików. To nie jest moje rozumowanie i jestem przekonana, że większość twórców nie myśli w ten sposób. ▪ Piotr Zychowicz, recenzent z „Rzeczpospolitej”, chwaląc pani film sformułował jednocześnie kilka zarzutów. Twierdzi on, między innymi, że Polaków przedstawiono tam jako prymitywów i hołotę, natomiast Żydzi, to zamożni inteligenci, wykształceni, władający językami, elegancko ubrani i że akowców tam nie było… - Tak znam to i szczerze mówiąc od dawna nie czytałam czegoś tak niemądrego. Widać z tego, że ten człowiek

ma jakąś inną orientację ideową niż ja i że ku jego zdumieniu, ten film mu się spodobał. A, że trudno było mu się z tym pogodzić, więc zaczął szukać dziury w całym i wytaczać zarzuty. W momencie, kiedy bohaterem filmu, prawdziwym zresztą, jest lwowski złodziejaszek i kanalarz, a jedyni Polacy, to jego żona, córeczka i kolega kanalarz, to nie można robić z nich profesorów uniwersytetu. Żydzi przedstawieni w filmie, to też różne typy, również i hołota, ludzie niezbyt czyści. Istotnie jest jeden inteligent, zamożny człowiek z rodziną, który wśród nich się znalazł, ale to tyle. Ta grupa Żydów jest bardzo zróżnicowana, natomiast ten Polak jest właściwie jedynym pozytywnym bohaterem, najistotniejszym zresztą w tej całej historii. No w kanałach raczej nie przechadzali się polscy intelektualiści. I jak z czymś takim polemizować? On tam miał też inny zarzut, że ta scena, kiedy kobieta w kanale pod kościołem dusi swoje dziecko, ma wydźwięk antykatolicki. To już naprawdę trzeba upaść na głowę. W filmie opowiada się określone historie, to nie jest tak, że dana produkcja ma pokazywać staystyczny przekrój społeczny. Raz opowiada o profesorze uniwersytetu, a innym razem o robotniku czy parobku. W „Chłopach” Reymonta nie spotykamy przecież intelektualistów. Chętnie mogę podyskutować na temat mojego filmu, ale to musi być dyskusja merytoryczna, a nie jakieś obsesyjne wynurzenia. ▪ Czy nie obawia się pani, że ten film, kiedy już trafi do szerokiego kręgu odbiorców, wzbudzi podobne emocje, jak książki Jana Tomasza Grosa? W internecie pojawiają się opinie, że przesłanie filmu jest następujące: „Polacy to antysemicka hołota, ale nawet wśród nich może się pojawić przyzwoity człowiek”… - Ale jaka hołota, przecież w filmie jedyna piękna postać, to Polak. ▪ No tak, ale tylko jeden… - A ilu ma być? Poldek jest najpiękniejszą postacią, jego córeczka jest słodka, jego żona jest jeszcze lepsza jego pomocnik zostaje powieszony przez Niemców jako zakładnik, więc co jeszcze można zro-

bić? Jeżeli ktoś może mieć pretensje, to co najwyżej Ukraińcy, bo jedyny prawdziwy „szwarccharakter” w tym filmie, to ukraiński policjant polujący na Żydów. Tak więc pan mi cytuje tu jakichś kretynów. To są ludzie, którzy mają jakieś straszne kompleksy. Na to nie ma rady, bo jeśli ludzie mają tak niskie poczucie własnej wartości, że potrzebują nieustannego potwierdzenia, że są wspaniali - trudno z tym polemizować. Ale na szczęście to nie jest powszechne. Zresztą, po odbiorze mojego filmu w Polsce, portali internetowych w większości unikam, bo to jest szambo. To są jakieś kompleksy ideologiczne, zgłaszane a priori, bo często bez wcześniejszego zapoznania się z filmem. Starałam się, żeby ten obraz przełamywał pewne stereotypy, ale by je przełamać odbiorca musi mieć minimum dobrej woli. Jednak generalnie rzecz biorąc, recepcja filmu jest wspaniała. Ludzie otwierają się, a mnie chodziło o uruchomienie wyobraźni emocjonalnej, żeby ten film był dla nich przeżyciem, jakimś doświadczeniem. REKLAMA

fot. Agnieszka Holland - Janusz Młynarski

temat numeru

▪ Jak zatem „W ciemności” odbierają widzowie zagraniczni? - Na ogół bardzo dobrze, może z wyjątkiem Niemiec, bo tam został zupełnie fatalnie wprowadzony, natomiast w USA, gdzie pokazywany jest od 10 lutego, ma bardzo dobre recenzje i bardzo powiedziałabym „mocny” odbiór. Mam wrażenie, że film ten jest bardzo uniwersalnie odbierany. Uczestniczyłam w kilku amerykańskich projekcjach i muszę stwierdzić, że reakcje w trakcie seansów były bardzo podobne do tych w Polsce. W tych samych momentach ludzie płaczą, albo śmieją się, lub zamierają, czyli ta dramaturgia prowadzi ich w podobny sposób. Dla Polaków dodatkową atrakcją jest jeszcze gwara lwowska, którą posługują się niektórzy z bohaterów. W innym języku nie da się tego odtworzyć, że nie wspomnę już o dubbingu, który jest po niemiecku, co zresztą uważam za okropne. Rozmawiał: Janusz Młynarski


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

4

z terenu...

Lista lektur

P

onieważ były urodziny Zosi i miałem 5 dni wolnego, to trochę czytałem i w konsekwencji podaję listę świetnych książek, które warto, a nawet trzeba przeczytać. Niestety następny tydzień będzie „sejmowy”, a więc nici z czytania, ale za to będzie dużo komentarzy politycznych. 1. „Duch równości” - Wilkinson, Pickett Książka rewolucyjna. Jedna z najlepszych od lat diagnoz społecznych na Zachodzie. Teza główna tam, gdzie są duże różnice ekonomiczne w zarobkach, dochodach i statusie społecznym, tam narastają zjawiska patologiczne, jak samobójstwa, narkomania, otyłość, napady, ciąże niepełnoletnich matek, etc. Przekładając na nasze jeśli chcemy, aby Polacy się lepiej, ufniej, przyjaźniej nawzajem traktowali, to musimy zmniejszyć dysproporcje pomiędzy tymi najbogatszymi, a najbiedniejszymi. I to nie jest hasło wyborcze, ale teza wynikająca z ogromnych badań. 2. „Po południu” - Robert Krasowski Całkiem inny obraz początków transformacji niż mamy to w GŁOWACH. Nie Wałęsa, a Mazowiecki wywołał wojnę na górze, ale to Wałęsa był prawdziwym politykiem tamtej epoki, a Kaczyński pokłócił Wałęsę z Geremkiem. To tylko niektóre z szokujących tez autora, które są bardzo dobrze ugruntowane i uzasadnione, a więc jest się, o co spierać z piszącym.

3. „Ojciec nie święty” - wywiady Piotra Szumlewicza (również ze mną) o Janie Pawle II W zgodnej opinii wielu teologów katolickich papież-Polak, niczego po sobie nie zostawił, może poza ekumenizmem. Miał on jednak wielki talent retoryczny i przez to jest (zwłaszcza w kraju) postrzegany jako postać przełomowa, a taką nie był! Książka ta pokazuje, że także w Polsce obraz papieża nie był całkiem bałwochwalczy. 4. „Komedia rzymska” - Jarosław Mikołajewski Przez formułę pieśni „Boskiej komedii” Dantego, opowiedziana zostaje dzisiejsza sytuacja, atmosfera, codzienność w Rzymie. Urocze, wysmakowane komentarze dotyczące różnych spraw. A gdyby tak ktoś opowiedział o codzienności Warszawy? Może właśnie na tym polega problem, że taka opowieść musi mówić o Rzymie! 5. „Fedon” - Platon (bez zmian) Ciągle w dobrej formie pomimo upływu stuleci. W mediach słyszę, że Kaczyński jest w ofensywie i szykuje się do zdobycia władzy, a to znaczy, że z kim? Z Pawlakiem? Z Millerem? Czy z Tuskiem? To jakiś żart przecież! Nie można poważnie traktować duetu Kaczyński-Pawlak jako koncepcji na zmianę w kraju. Polityka dziś żartami stoi. Janusz Palikot

REKLAMA

Matki i żony na emigracji Coraz więcej emigrantów, którzy przybyli na Wyspy Brytyjskie po 2004 roku, decyduje się na opisanie zastanej tu rzeczywistości. Plonem tych prób, są książki, których autorzy próbują zmierzyć się z nową sytuacją, pokazać ją swoimi oczami i uzmysłowić innym, jaki wpływ na Polaków ma pobyt poza granicami ojczyzny…

A

gnieszka Bednarska mieszka w Wielkiej Brytanii od siedmiu lat. To wystarczająco dużo czasu, by to i owo zauważyć szczególnie, że zmysł obserwatorski ma ona doskonale wyrobiony. Próby literackie podejmowała już jako nastolatka. Mając 14 lat, napisała powieść, która w formie manuskryptu krążyła wśród znajomych, a zachęcona sukcesem pisała kolejne. O popularności tych książek może świadczyć fakt, że chętni do ich przeczytania musieli się zapisywać na specjalną listę. Jej najnowsza publikacja, „Emigracja uczuć” opisuje losy czterech kobiet, żon i matek, których mężowie wyjechali za granicę, by poprawić status materialny rodziny. Dłuższe rozstania rzadko wychodzą związkom na dobre, ale mogą także stać się doskonałym spoiwem, jeśli odpowiednio się do tego wszystkiego podejdzie. *** „Gdy rok temu żegnał się z Agatą na lotnisku, oboje byli pełni obaw o wszystko, za wyjątkiem siły swoich uczuć. Rozstawali się we łzach, czule zapewniając się o miłości i o tym, że ta rozłąka nic między nimi nie zmieni. Marzenia o kupnie pierwszego samodzielnego mieszkania, dodawały im sił, mieli już przecież dorastające dzieci, chcieli, aby żyły lepiej. - Tomuś, zadzwoń, jak dotrzesz na miejsce. I pamiętaj, że możesz wrócić w każdej chwili, jeśli będzie ci źle lub tęsknota za nami będzie nie do wytrzymania! - Długie, chude ręce Agaty czule obejmowały go na krótko przed odlotem”… (…) „Lidka, która była bardzo kobieca i nieziemsko powabna, wniosła w życie Tomka powiew świeżości. Wprawdzie dopóki był blisko żony, nie czuł jej braku, ale gdy wyjechał, szybko zrozumiał, że nie jest stworzony do samotnej egzystencji. Znajomość z Lidką była jak wakacje - beztroskie i bardzo gorące. I w ten sposób o niej myślał. - Żona to żona - tłumaczył sobie - Ma swoje nienaruszalne prawo REKLAMA

www.catrinatrans.co.uk

pierwszeństwa. Był pewien, że tylko ją, Agatę, matkę swoich dzieci, kocha naprawdę. Przez wiele lat żyli w symbiozie, byli jak Adam z Ewą, jak gin z tonikiem, jak groszek z marchewką”… *** - „Emigrację uczuć” napisałam z myślą wzbudzenia w czytelnikach emocji i nieistotne, czy będzie to śmiech, płacz, złość, radość, czy oburzenie - mówi autorka książki,

„Emigracja uczuć” opisuje losy czterech kobiet, żon i matek, których mężowie wyjechali za granicę, by poprawić status materialny rodziny. Agnieszka i dodaje: - I jestem pewna, że te emocje, nam wszystkim przypadły w udziale, gdyż mimo tego, że postacie są fikcyjne, to ich problemy są podobne do tych, z którymi sami mamy na co dzień do czynienia. Sądząc po reakcji czytelników, po korespondencji kierowanej do autorki niewątpliwie tak jest. Od czasu pierwszych prób literackich Agnieszki po dziś dzień, upłynęło sporo lat. Przez ten czas - jak mówi nabrała większej wrażliwości, doświadczenia życiowego i dystansu, zarówno do siebie, jak i innych. - Jestem przekonana, że nie można dobrze pisać o życiu, nie znając go, a poznanie takie przychodzi tylko niektórym i tylko z upływem lat -

twierdzi. Nie ukrywa, że pisząc swoją debiutancką powieść nie czekała na natchnienie: - Według niektórych, do tego, by tworzyć literaturę jest ono właśnie niezbędne, ale to nie prawda. Wena, to luksus, który pojawia się od czasu do czasu. Owszem ułatwia pracę, ale w żadnym razie nie należy na nią czekać bezczynnie. Pisanie, to ciężka, rzemieślnicza praca, której trzeba się uczyć, doskonalić się w niej, ale przede wszystkim, co chyba najtrudniejsze, wytrwać w samodyscyplinie. Książka Agnieszki Bednarskiej zawiera sporo opisów scen erotycznych… Pytam, co ona na to i słyszę: - Czy sporo? Trudno powiedzieć. Czytelnicy uważają, że jest ich za mało, a czytelniczki, że za dużo, ale seks jest przecież nieodłącznym składnikiem naszego życia. Na emigracji jego rola jest szczególna i to właśnie również starałam się w mojej książce ująć. Pierwotnie, Agnieszka nadała swojej powieści tytuł - „Żony emigrantów”, ale wydawca uznał, że ma on „słaby potencjał komercyjny i zmienił, go na „Emigrację uczuć.” Autorka szykuje się do napisania kolejnej książki, tym razem będzie to thriller, a jego kanwę ma stanowić konflikt dwóch kobiet - młodej i starszej… Janusz Młynarski * Powieść „Emigracja uczuć” jest do nabycia nie tylko w polskich, ale i internetowych księgarniach, działających również na terenie UK, a także w wybranych polskich sklepach oraz na stronie wydawnictwa Replika (replika. eu). Jej koszt to £7,90.

fot. Agnieszka Bednarska - Archiwum prywatne

Kątem oka Palikota


5

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

z terenu...

Haj na legalu z polskich sklepów Jeden z bardziej popularnych w Polsce leków na tzw. „kobiece dolegliwości”, okazał się dla naszych nastolatków, doskonałym sposobem na załatwienie sobie narkotycznego haju i to całkiem legalnie.

W

poniedziałek wieczorem, brytyjskie media obiegła wiadomość o połączonej akcji kilku państwowych brytyjskich służb, wycofywania ze sprzedaży w polskich sklepach mieszczących się na terenie Southampton (hrabstwo Hampshire) produktu o nazwie „Tantum Rosa”. Najazdu na cztery lokale dokonała rządowa organizacja stająca na straży bezpieczeństwa i legalności farmaceutyków „The Medicines and Healthcare products Regulatory Agency” (MHRA), wspierana przez lokalny wydział do spraw handlu i jego standardów oraz policję. Na celowniku, znalazł się między innymi sklep „Danio” przy St Mary's Road. Na ślad farmaceutyku, który w Polsce sprzedawany jest legalnie bez recepty, ale nie został dopuszczony do dystrybucji na terenie Wielkiej Brytanii, natrafił Jim Goodacre z Hampshire Police, który znalazł saszetki po „Tantum Rosa” na lokalnym cmentarzu, gdzie został wezwany w związku z dokonanymi tam aktami wandalizmu. „Tantum Rosa” ma zastosowanie w

schorzeniach typu zapalenie sromu i pochwy, zapalenie szyjki macicy różnego pochodzenia, ale również po chemio i radioterapii, czy też podczas profilaktyki przed i pooperacyjnej w ginekologii oraz codziennej higienie osobistej. Jedna saszetka produktu zawiera 500 mg benzydaminy, która stosowana w odpowiednich ilościach nie jest szkodliwa dla zdrowia. Benzydamina jest pochodną indazolu o działaniu przeciwzapalnym, przeciwobrzękowym, przeciwbólowym, miejscowo znieczulającym i antyseptycznym. Na co dzień, spotyka się ją w kremach i żelach na bóle mięśni, zapalenia ścięgien i zapalenia żył, w tabletkach do ssania, jak również w płynach do rozpylania i płukania jamy ustnej w stanach zapalnych, czy po ekstrakcji zębów. Jednakże, jak podkreślają pracownicy MHRA i sam kierujący operacją wycofywania leku ze sklepowych półek, Danny Lee-Frost, benzydamina bywa nadużywana pozamedycznie, jako substancja o działaniu psychoaktywnym. Uwalnia ona duże ilości dopaminy, wprowadza w euforię

i poczucie błogostanu, a w większych dawkach powoduje halucynacje, urojenia, suchość w ustach i drgawki. Jej działanie utrzymuje się do 8 godzin, po których następuje zmęczenie organizmu i wyciszenie, ale samo zaśnięcie nie jest jednak możliwe. Ponadto, substancja ta jest bardzo szkodliwa dla nerek. „O narkotycznym działaniu benzydaminy wiedzą mieszkańcy wielu krajów na świecie między innymi Brazylii czy Europy Wschodniej i używają jej, by legalnym i tanim kosztem się odurzyć” - napisano na stronie UK Press Association. Polskim sklepom, z Southampton, które sprzedawały lek, póki co nie grożą żadne poważniejsze konsekwencje. Na razie, skończyło się na pisemnym upomnieniu. Jednak przeprowadzona akcja to tylko pierwszy krok, gdyż MHRA będzie dążyło do usunięcia „Tantum Rosa” ze wszystkich sklepów w UK. Te, które w dalszym ciągu będą owo panaceum sprzedawać, muszą liczyć się z prawnymi konsekwencjami. (kg)

Chciał ją wypatroszyć, jak świnię

N

a karę 18 lat pozbawienia wolności, skazał sąd koronny z Nottingham pewnego Polaka, pod zarzutem usiłowania zabójstwa 59-letniej mieszkanki hrabstwa Lincolnshire. Andrzej Chranowski (jak podają nazwisko mężczyzny zagraniczne media) podczas całego procesu nie przyznawał się do winy tłumacząc, że Christine Seymour została zraniona przez innego, nieznanego oskarżonemu mężczyznę. Obrońca Polaka, trzymał się z kolei wersji, że w chwili całego zajścia, jego klient cierpiał na „czasowe zaburzenia psychiczne”. Jednak żadna z tych linii obrony nie pomogła Chranowskiemu w uchyleniu się od wyroku, czy złagodzeniu jego kary i został on skazany na pobyt za kratkami, nie tylko za usiłowanie zabójstwa, ale również zranienie innej osoby (swojego współlokatora), z zamiarem zadania poważnych ran. Do tej pory Polak nie był karany, ale jak się okazało, ma on także na swoim koncie zarzuty o drobne kradzieże popełnione

w Niemczech. Przypomnijmy, do ataku na Christine Seymour doszło 2 lutego 2011 roku na terenie trzypiętrowego domu w Spalding, w którym zarówno oprawca, jak i ofiara mieszkali. Pracujący na jednej z farm Polak, dźgnął kobietę nożyczkami chirurgicznymi w klatkę piersiową, a następnie włożył swoją rękę do powstałej na ciele Seymour rany. „Poczułam ból i coś ciepłego. Czułam ogromny ucisk na klatkę piersiową. To było tak, jakby on chciał wyrwać mi serce gołymi rękami. Wypatroszyć, jak jedną z jego świń” - zeznawała kobieta. Policja aresztowała Chranowskiego, po wezwaniu, jakie otrzymała od przerażonych sąsiadów. Podobno w chwili zatrzymania, Polak spokojnie poprosił funkcjonariuszy o papierosa i wskazując na trzymane w ręku nożyczki, odrzekł: „właśnie zabiłem nimi kobietę”. Ofiara napaści cudem uszła z życiem. Seymour miała bardzo głęboką ranę ciętą, a ostrze ominęło jej serce zaledwie o centymetr. (mn)

REKLAMA

Uzyskaj

£200 polecając nas znajomym

quality_claims_doubleAD_good.indd 2

8/25/2011 4:12:44 PM

quality_claims_doubleAD_good.indd 3

8/25/2011 4:12:44 PM


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

6

z terenu...

W

miniony weekend, na terenie teatru Corn Exchange w Cambridge miało miejsce niezwykłe dla rodzimej kultury wydarzenie - „Wielki festiwal polskiego folkloru”. Ferie barw i dynamiczne układy choreograficzne spowodowały, że publiczność z zapartym tchem oglądała pokazy tańców wykonywane przez 370 artystów ze wszystkich stron Wielkiej Brytanii. Przed publicznością pojawiło się 12 zespołów: „Tatry”, „Karolinka”, „Żywiec”, „Mazury” i „Orlęta” z Londynu, „Karpaty” z Southampton, „Młody Las” ze Slough, „Oberek” ze Swindon, „Polesie” z Leicester, „Polonez” z Manchesteru oraz „Wieśniacy” z Birmingham. Zaprezentowano tańce z różnych regionów Polski. Był oczywiście oberek, była polka, był chodzony, były tance kurpiowskie, a nawet scenki z ży-

cia Lwowa z początku XX wieku. Oprócz zespołów tanecznych, podczas 8. Festiwalu Polskiego Folkloru w Cambridge, wystąpili także chór „Echo Doliny” i „Kapela Kubali”. Lwią część publiczności stanowili Brytyjczycy, którzy gromkimi brawami nagradzali wszystkich występujących. Żywiołowość i pasja, z jaką tańczyli i śpiewali młodzi ludzie, udzieliła się także i siedzącym na widowni. Pani Barbara Klimas-Sawyer przewodnicząca Federacji Polskich Grup Folklorystycznych, a zarazem producentka Festiwalu Polskiego Folkloru może być dumna. Występy były oszałamiające. Wszystkich zainteresowanych działalnością Federacji Polskich Grup Folklorystycznych, odsyłamy do strony polishfolkloregroups.co.uk/pl. Wojciech Nowak (Informacje24.co.uk)

Cieszy mnie młodzież

Laureatka nagrody Oskara Kolberga. Kierownik, choreograf i nauczyciel zespołu „Orlęta”. Od roku 2004, również prezes Federacji Polskich Zespołów Folklorystycznych w Wielkiej Brytanii. Poza folklorem uczy języka francuskiego dzieci specjalnej troski. Prowadzi także zajęcia gimnastyczne dla polskich emerytów. Pracuje zupełnie charytatywnie. Basia Klimas...

▪ Dlaczego postanowiła pani działać właśnie na Wyspach Brytyjskich? - Urodziłam się we Włoszech w 1946 roku. Moi rodzice służyli w wojsku generała Andersa, które zostało przeniesione do Wielkiej Brytanii i tutaj zdemobilizowane. Zatem, wychowałam się w Anglii, ale w duchu polskim. Będąc młodą osobą, tańczyłam w polskim zespole ludowym w Londynie. Po studiach zapisałam się na zaoczny kurs pedagogiczny polskiego folkloru w Polsce. Jako pierwsza w Wielkiej Brytanii, otrzymałam w roku 1973, dyplom pedagogiczny z rąk polskiego ministerstwa i od razu założyłam swój własny zespół „Orlęta”, który działa w Klubie Orła Białego na terenie południowego Londynu. ▪ Ostatnio byłem w Mateczniku, czyli miejscu, gdzie znajduje się siedziba zespołu Mazowsze. Podziwiałem profesjonalizm pracy, piękne, nowoczesne wnętrza, w których pracują członkowie zespołu. Jak ocenia pani współczesne poglądy na temat polskiego folkloru? - W innych regionach Wielkiej Brytanii, polskie zespoły folklorystyczne niestety się rozwiązały i zniknęły. Zostały tylko te w Anglii. To są grupy amatorskie, ale naprawdę mają wysoki poziom artystyczny. Ich kierownicy i instruktorzy szkolą się w Polsce i na naszych warsztatach w UK. Zdarza się, że nasze grupy porównywane są do takiego, wspaniałego zespołu, jakim jest Mazowsze, ale mimo tego nie mamy wyszkolonych, profesjonalnych baletów. Wszystkie tutejsze grupy są bardziej naturalne, a przez to także i ciekawe, i nie da się ukryć, że są to zespoły złożone z młodych ludzi, czyli mają inny charakter. Anglikom bardzo podoba się nasz folklor. Jesteśmy często jedyną reprezentacją mniejszości narodowej z Europy, pojawiającą się na brytyjskich festiwalach. Niektóre nasze zespoły, wyjeżdżają także na inne, zagraniczne festiwale. Taniec jest ostatnio bardzo popularny wśród Anglików. Z kolei nowo przybyłych Polaków, którzy interesują się polskim folklorem jest niewielu. Może jeszcze nie zatęsknili na tyle za ojczyzną? Chociaż z drugiej strony, coraz więcej dzieci zapisuje się do naszych najmłodszych grup, więc myślę, że z czasem i starsi zaczną się bardziej interesować rodzimym folklorem.

fot. Wojciech Nowak

▪ Czy folklor i zdrowie mogą mieć coś wspólnego? - Atmosfera w naszych zespołach jest miła, towarzyska, wesoła i oczywiście, że zdrowa. Nie od dziś wiadomo, że taniec, śpiew, czy granie na instrumencie pobudzają endorfiny, które to właśnie wywołują u nas to

doskonałe samopoczucie, zadowolenie z siebie i przebywania razem z takimi samymi radosnymi i pełnymi pozytywnej energii ludźmi. ▪ Zespół, który łączy kilka pokoleń, to chyba coś więcej niż grupa taneczna? - Czujemy się tak, jakbyśmy byli drugą rodziną. W moim studenckim zespole „Orlęta”, tańczą dzieci moich pierwszych uczniów i tancerzy. W grupach juniorów dzieci patrzą na starsze rodzeństwo i nie mogą doczekać się, aż dorosną do starszej reprezentacyjnej grupy. Prowadzę też tańce dla seniorów, gdzie przychodzą dziadkowie tych dzieci (a rodzice tych moich pierwszych uczniów). W innych zespołach jest podobnie. Ale jest sporo grup, gdzie tańczą rodzice i ich dzieci, lub wujkowie, ciocie, naprawdę całe rodziny. Wiek nie powinien ograniczać możliwości tańca. Póki człowiek ma energię, to niech tańczy. ▪ Pracuje pani społecznie, dlaczego? - To jest moja pasja. Jestem Polką i patriotką, chociaż także i Brytyjką, wychowaną w Anglii. Kocham taniec, polski folklor i chcę przekazać to innym. Ta praca jest bardzo czasochłonna oraz pełna problemów i przeszkód, ale jej wyniki są

nadzwyczaj cenne. Oczywiście gdyby tutejsze państwo chciało za taką pracę płacić, pieniądze by się przydały. Z drugiej jednak strony, trudno ją tak materialnie wycenić. Pracuję z młodzieżą młodszą i starszą. Ci, którzy przeszli przez nasz zespół nawet wiele lat później wspominają czas spędzony z nami, jako wspaniały. To nie tylko taniec i śpiew, czy muzyka, bowiem nasze zespoły rodzą przyjaźnie na całe życie. Dają one też bardzo waż-

fot. Archiwum prywatne - orleta.co.uk

Czar polskiego folkloru

ne lekcje wychowawcze - współpraca, tolerancja, cierpliwość, ambicja, wysiłek, bardzo dużo wiary w siebie i odwagi w dobrym tego słowa znaczeniu. Kocham tę pracę. Cieszy mnie młodzież. Lubię widzieć, jak dorośleje i zmienia swoje charaktery. ▪ Co znaczy dla pani emigracja? - Emigracja polska to ta nowsza, zarobkowa. Pochodzę nie z emigrantów, ani uchodźców. Moich rodziców wywieziono przymusowo na Sybir. Później żołnierze z wojska Andersa nie mogli wrócić do Polski, więc zostaliśmy tutaj „bezdomni”, „bezpaństwowi”. Teraźniejsza emigracja jest różna. Smutno mi, że tyle wspaniałych ludzi opuszcza Polskę. Mam nadzieję, że sporo do niej jednak powróci i wzbogaci naszą ojczyznę swoimi nowymi umiejętnościami i wiedzą. Są tu bardzo wartościowi ludzie, ale także i podłe typy, o których, jak wiadomo zawsze więcej słychać. Całe szczęście, że znam samych miłych emigrantów, z których mogę być dumna. Są oni pracowici, inteligentni, ambitni i uczynni. ▪ W jaki sposób można uczestniczyć w działaniach pani zespołu? - Do zespołu „Orlęta” można przyjść i zapisać się o każdej porze roku. Nie trzeba być świetnym tancerzem. My nauczymy. Chętnie przyjmujemy nowych, miłych ludzi. Nasi tancerze chętnie pomagają uczyć nowicjuszy, którzy na ogół bardzo szybko łapią podstawy i nawet zaczynają z nami występować. Chętnie też przyjmujemy muzyków. Mamy kapelę pięcioosobową, ale miło by było ją poszerzyć i mieć artystów chociażby na zastępstwa. A już niebawem, po wielkanocnych świętach, będzie nas można zobaczyć na „Święconym” w parafii na Balham w Londynie. Z kolei w maju, pojawimy się niedaleko Wimbledonu z dużym pokazem na rzecz Polaków mieszkających w okolicy, organizowanym przez służbę zdrowia NHS. Więcej o nas na stronie orleta.co.uk. Rozmawiali: Adam Siemieńczyk, Marta Brassart


7

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

pewnie, że możesz

Noc jest od spania „Sypiam po 4-5 godzin na dobę, wydaje mi się, że się wysypiam i więcej nie potrzebuje. To, co zauważyłem niepokojącego to fakt, że zdarza mi się wyłączyć w ciągu dnia na parę chwil i potem nie pamiętam, co robiłem lub mówiłem. Zwyczajnie urywa mi się film” - pisze 29-letni Jarek...

O

fot. © Vaclav Volrab - dreamstime.com

d jakiegoś czasu budzę się zmęczony, mam problemy z zasypianiem. Niby wszystko w moim życiu jest w porządku, zauważyłem jednak, że w pracy popełniam więcej niż kiedyś drobnych błędów, mam problemy z koncentracją. Właściwie mam super życie, żadnych problemów rodzinnych, uważam się za szczęśliwego człowieka. Mam fajną pracę, która pozwala mi na spędzanie wielu godzin w ciągu dnia z moimi dzieciakami. Pracuje na nocne zmiany. Śpię, kiedy inni pracują. Czym mój stan może być spowodowany? - pyta z kolei Adam. Ania pisze natomiast: „Zdarza mi się pracować tak, że nie śpię nawet 24 godziny i co ciekawe po takich maratonach zupełnie nie chce mi się spać, wręcz czuję się jakbym była na jakiś używkach. Stan ten mogę porównać do bycia pod wpływem alkoholu. Nie raz już byłam w pracy posądzona, szczególnie, kiedy pracuję po 17-20 godzin, że coś biorę lub popijam. A muszę dodać, że jestem totalną abstynentką. Zaczynam się zastanawiać, czy wszystko ze mną ok”. To tylko niektóre z fragmentów listów, dotyczących snu, jakie otrzymuję od was co jakiś czas. Dziś spróbuję na część z nich odpowiedzieć... Sen, jak każdy z nas doskonale wie, jest bardzo istotny dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Podczas gdy wydaje nam się, że śpiąc nic nie robimy, nasze ciało wykonuje ogromnie dużo pracy, której nawet nie jesteśmy świadomi. Od lat prowadzone są badania, jaka ilość snu jest dla nas optymalna i już dawno obalono pogląd głoszący, że 4 godziny są wystarczające. Nawet jeśli wydaje nam się, że po 4-5 godzinach czujemy REKLAMA

się wyspani skutki niedospania dopadną nas prędzej czy później. Często obserwuję, że ludzie śpiący poniżej siedmiu godzin w ciągu tygodnia w weekendy

Sen jest bardzo istotny dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Podczas gdy wydaje nam się, że śpiąc nic nie robimy, nasze ciało wykonuje ogromnie dużo pracy, której nawet nie jesteśmy świadomi. Od lat prowadzone są badania, jaka ilość snu jest dla nas optymalna i już dawno obalono pogląd głoszący, że 4 godziny są wystarczające. przesypiają po 12 i więcej. Tak jakby rekompensowali sobie straty z tygodnia. Wszystko jest dobrze, kiedy możemy sobie odsypiać stracone godziny. Często jednak w życiu nie jest to takie proste. Skutkiem spania po 4 godziny przez dwa tygodnie jest odczuwana senność, kłopoty z koncentracją, zaburzona zostaje uwaga, mo-

żemy doświadczać całkowitych zaćmień pamięci zupełnie, jak u cytowanego Jarka. Przeciętnie dla większości z nas optymalny czas na sen to 7-8 godzin. Ograniczenie 8-godzinnego snu o 2 godziny jest równoważne z wypiciem 3 piw, nie przespanie całej nocy daje nam podobny efekt, jak spożycie dziesięciu. Jeśli zdarza nam się od czasu do czasu, że śpimy zbyt krótko to w większości przypadków nawet nie odczuwamy zbytnio poważnych skutków niedoboru wypoczynku. Jednak po tygodniu lub dwóch, ucierpi na tym każdy z nas, ponieważ efekt ten się kumuluje. Pamiętajmy - jeden tydzień skróconego snu, upośledza nas w taki sam sposób jak 24 godziny zupełnie bez snu. Deprywacja snu nie jest jedynym czynnikiem, który niekorzystnie wpływa na nasze funkcjonowanie, jest nim również nieregularne spanie, spanie w dzień zamiast nocy itp. Praca na zmiany, szczególnie gdy obejmuje godziny nocne dezorientuje nasze ciało, a co za tym idzie nasz mózg, który odpowiedzialny jest za regulowanie wszelkich procesów życiowych. Gdy ciało jest nieustannie poddawane mylącym sygnałom światła i ciemności (praca w nocy zazwyczaj odbywa się przy sztucznym świetle), przestaje kontrolować, kiedy jest noc, a kiedy dzień i wówczas produkuje między innymi kortyzol przez całą dobę. Hormon ten wywołuje w nas na poziomie codziennego funkcjonowania stres. Jego duże stężenie w organizmie uszkadza komórki mózgu, a w konsekwencji prowadzi do kurczenia się płatu skro-

niowego i tej części mózgu, odpowiedzialnej między innymi za proces uczenia się i zapamiętywania. Badania przeprowadzane na różnych grupach zawodowych wyraźnie pokazują, że praca nocna wpływa niekorzystnie na ludzkie ciało. W jednym z takich badań wykazano, że u ludzi pracujących na zmiany (siedem zmian nocnych, a potem siedem dziennych, czy też 24 godziny pracy, a po nich 24 godziny wolne), ich

Przeciętnie dla większości z nas optymalny czas na sen to 7-8 godzin. Ograniczenie 8-godzinnego snu o 2 godziny jest równoważne z wypiciem 3 piw, nie przespanie całej nocy daje nam podobny efekt, jak spożycie dziesięciu. Pamiętajmy - jeden tydzień skróconego snu, upośledza nas w taki sam sposób jak 24 godziny zupełnie bez snu.

stężenie melatoniny nigdy nie synchronizuje się z nowymi godzinami pracy i drastycznie spada. Niski poziom melatoniny może przyczynić się do rozwoju między innymi takich chorób, jak nowotwory. Ekspozycja na wpływ nocnego oświetlenia wpływa na zmniejszenie produkcji melatoniny w organizmie, a tym samym przyspiesza rozwój komórek rakowych. Powyżej opi-

sałam tylko kilka aspektów, na jakie jesteśmy narażeni z braku odpowiedniej ilości snu. Należy mieć na uwadze, także całą masę kosztów, jakie ponosimy na poziomie nie tylko zdrowotnym dla poszczególnych pracowników, ale również dla całego społeczeństwa. Przyczyną największej ilości błędów popełnianych przez ludzi jest zmęczenie z powodu niedoboru snu. Najwięcej katastrof jest również wynikiem błędów ludzi na nocnych zmianach. Nie bagatelizujmy więc tematu, jakim jest dobry sen, bo na szali stawiamy nasze życie. Nadal zachęcam do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Piszcie na adres: aga_major@yahoo.com Agnieszka Major * Autorka jest psychologiem, coachem, certyfikowanym trenerem NLP, a także konsultantem programu NHS „Stop smoking”. W ramach prywatnej praktyki (NLPGate.co.uk) pomaga w poszukiwaniu ukrytych zasobów u wszystkich tych, którzy pragną dokonać zmian w swoim życiu lub poprawić jego jakość, prowadząc coaching, terapię indywidualną, par i grupową, warsztaty rozwoju osobistego, hipnoterapię i doradztwo psychologiczne. Współzałożycielka i były prezes PPA. Jeśli chcesz skutecznie rzucić palenie zgłoś się do Polskiej Kliniki Rzucenia Palenia przy PPA/Kick it/NLPGate pisząc na info@nlpgate.co.uk lub dzwoniąc pod numer telefonu 0783 2376 622. Serwis jest darmowy, refundowany przez NHS.


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

8

historia

Śmierć „kata Warszawy” w Alei Róż

Z

zawodu był ogrodnikiem, a w latach 1918-1919 służył w austro-węgierskiej Marynarce Wojennej. Po wojnie przebywał nie tylko na Węgrzech, ale i w Czechosłowacji. W 1930, wstąpił do NSDAP, a rok później, został członkiem SS. W latach 1935-1938 był zastępcą dowódcy 90. pułku SS „Kärnten” w Klagenfurcie, a następnie do roku 1941 - Gauleiterem Karyntii oraz jednocześnie posłem do Reichstagu (funkcję tę sprawował do 1944 roku). Franz Kutschera służył także na froncie w czasie wojny z Francją, a od 30 stycznia 1942 roku, w sztabie operacji antypartyzanckich generała von dem Bacha-Zelewskiego. W 1940 roku, został generałem brygady (SS-Brigadeführer), a dwa lata później generał-majorem. Odznaczony został Krzyżem Żelaznym I i II klasy. W kwietniu 1943 roku, został dowódcą SS i Policji w okręgu mohylewskim, gdzie wsławił się niezwykłym terrorem w stosunku do ludności cywilnej. Został przeniesiony do Warszawy (zastąpił Jürgena Stroopa) we wrześniu 1943 roku, gdzie od 25 września pełnił funkcję dowódcy SS i Policji, kontynuując znaną z Białorusi politykę strachu. Z miejsca zastosował niespotykany do tej pory w okupowanej Warszawie terror w stosunku do ludności cywilnej. Zwiększył liczbę łapanek, egzekucji ulicznych, a obwieszczenia o masowych mordach podpisywał zawsze anonimowo „Dowódca SS i Policji na Dystrykt Warszawski” wiedząc, że polskie podziemie zechce

go zlikwidować. Jesienią 1943 roku Kierownictwo Walki Podziemnej wprowadziło Kutscherę do wykazu akcji „Główki” (czyli na listę osób do likwidacji). Na trop Kutschery, który był bardzo dobrze zakonspirowany, wywiad Armii Krajowej wpadł przypadkiem. Aleksander Kunicki „Rayski”, szef komórki wywiadu oddziału „Agat”, który rozpracowywał Waltera Stamma - szefa Wydziału IV Gestapo, często penetrował dzielnicę policyjną. Tam zaobserwował pojawienie się limuzyny z nieznanym mu generałem. Od tego dnia „Rayski” śledził jego przyjazdy do budynku Gestapo i wkrótce ustalił, że mieszka on w Alei Róż 2 i nosi nazwisko Kutschera. „Rayski” o swoim odkryciu zameldował dowództwu Kedywu. Po kilku dniach, wydało ono na Kutscherę wyrok śmierci. Wykonanie

Franz Kutschera z zawodu był ogrodnikiem, a w latach 1918-1919 służył w austro-węgierskiej Marynarce Wojennej. Po wojnie przebywał nie tylko na Węgrzech, ale i w Czechosłowacji. W 1930, wstąpił do NSDAP, a rok później, został członkiem SS. wyroku, powierzono zgrupowaniu „Agat”. Jego dowódca Bronisław Pietraszewicz, pseudonim „Lot” postanowił dowodzić akcją osobiście. Po odebraniu od „Rayskiego” wszystkich ustaleń wywiadu, przystąpiono do przygotowania planu uderzenia… *** 28 stycznia. 1944 rok. Godzina 8:40. Oddział „Lota” rozstawił się

na stanowiskach w Alejach Ujazdowskich. Niestety, na przejazd Kutschery się nie doczekał. Dochodzi do zaplanowania następnej akcji. *** 1 luty. 1944 rok. Godzina 8:50. Żołnierze późniejszego batalionu Grup Szturmowych „Parasol”, podlegającego bezpośrednio Głównej Kwaterze Szarych Szeregów (wcześniej oddział specjalny „Agat”, skrót od „anty-gestapo”, a po 4 stycznia 1944 roku znany jako „Pegaz” od „przeciw gestapo”), pojawiają się w samym środku ówczesnej niemieckiej dzielnicy. Tu, w Alejach Ujazdowskich, znajduje się biuro SS oraz dowództwo policji kryminalnej, a także - w niewielkiej odległości - siedziba gestapo w Alei Szucha. W akcji bierze udział 12 osób. Ich zadaniem jest likwidacja znienawidzonego przez mieszkańców Warszawy hitlerowskiego oprawcy Franza Kutschery. Wyrok wydał szef Kedywu, płk. Emil Fieldorf „Nil” Uczestniczka zamachu, Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama” tak po latach, wspominała to wydarzenie: „Na wiele miesięcy przed akcją, obserwowałam dom Kutschery, żeby poznać jego rozkład dnia i ustalić dogodną porę do wykonania na nim wyroku. W dniu akcji, moim zadaniem było potwierdzenie tożsamości Kutschery i przekazanie wiadomości, że opuścił dom. Kiedy rozpoczęła się strzelanina wraz z koleżanką schroniłyśmy się w bramie, którą opuściłyśmy po odwrocie kolegów. Pojechałyśmy do punktu kontaktowego, gdzie zostawiłyśmy broń. Potem poszłyśmy do szkoły”… *** Godzina 9:09. „Kama” sygnalizuje wyjście Kutschery z domu w Alei Róż. Rozpoczyna się akcja. „Kat Warszawy” ma do przejechania zaledwie 140 metrów - tyle dzieliło jego dom od dowództwa SS. Dojeżdża do bramy pałacu. Wtem, drogę zajeżdża mu samochód prowadzony przez „Misia”. Kierowca Kutschery zwalnia, chce przepuścić intruza. Spowalnia także „Miś” i w końcu zatrzymuje wóz. Niemiec usiłuje go

wyminąć i rusza ponownie, blokując auto szefa SS. Do zatrzymanego wozu podbiegają „Lot” i „Kruszynka”. Z odległości metra, otwierają ogień w kierunku Kutschery i ranią go. Równocześnie na stanowiska wbiega

Od września 1943 roku pełnił w Warszawie funkcję dowódcy SS i Policji, kontynuując znaną z Białorusi politykę strachu. Z miejsca zastosował niespotykany do tej pory w okupowanej Warszawie terror w stosunku do ludności cywilnej. Zwiększył liczbę łapanek, egzekucji ulicznych, a obwieszczenia o masowych mordach podpisywał zawsze anonimowo „Dowódca SS i Policji na Dystrykt Warszawski” wiedząc, że polskie podziemie zechce go zlikwidować.

zespół ubezpieczający, a stojące na ul. Szopena samochody „Sokoła” i „Bruna” cofają się do rogu Alei Ujazdowskich z Aleją Róż. Kutscherę dobija „Miś”, który wyskakuje z wozu i strzałami z pistoletów wspiera osłonę akcji. Niemcy otwierają ogień z siedziby dowództwa SS i wszystkich okolicznych budynków. Ich kule ranią w brzuch „Lota” i „Cichego”, a także „Olbrzyma”. Niegroźny postrzał w głowę dostaje „Miś”, który wraz z „Kruszynką” wyciąga ciało Kutschery z wozu i w pośpiechu szuka przy zabitym dokumentów. Kiedy nic nie znajduje, zabiera jego teczkę.

Pod silnym ostrzałem Niemców, uczestnicy akcji wycofują się do samochodów i uciekają wcześniej wyznaczonymi trasami. *** „Rayski” wywołał nas z lekcji i powiedział, że ranni koledzy są w szpitalu i trzeba ich odbić. Pojechaliśmy do Przemienienia. Ja zostałam na zewnątrz szpitala, żeby kontrolować sytuację, a chłopcy wynieśli kolegów do „pożyczonej” karetki. Odjechaliśmy praktycznie w ostatniej chwili, bo do głównego wejścia podjeżdżali już Niemcy” wspomina „Kama”… *** Wiele godzin trwało poszukiwanie placówek, które zgodziłyby się przyjąć rannych. „Sokół” i „Juno”, po odwiezieniu „Lota” i „Cichego” do praskiego szpitala Przemienienia Pańskiego natknęli się na blokadę niemieckiej policji na moście Kierbedzia. Nierówna walka zakończyła się śmiertelnym skokiem dywersantów do Wisły. Straty powiększyły się jeszcze w ciągu kolejnych dni. 4 lutego zmarł w Szpitalu Wolskim „Lot”, a 6 lutego w Szpitalu Maltańskim - „Cichy”. Niemcy w odwecie za zabicie Kutschery nałożyli na Warszawę 100 milionów złotych kontrybucji, a dzień po zamachu, 2 lutego 1944 roku w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca przeprowadzenia akcji, rozstrzelali 100 zakładników. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji przed wybuchem powstania warszawskiego… *** Cztery dni po śmierci „kata”, doszło do osobliwej uroczystości. W Pałacu Namiestnikowskim, gdzie wystawiono jego ciało, odbyła się uroczystość zaślubin nieżyjącego już Kutschery z Norweżką, która była z nim w ciąży. Tylko dzięki takiemu zabiegowi ich dziecko mogło trafić pod opiekę hitlerowskiego rządu. Po kilku dniach jego ciało opuściło pociągiem Warszawę i zostało przewiezione do Berlina, gdzie odbył się oficjalny pogrzeb. (C.Z.)

Ówczesny Gauleiter Karyntii Franz Kutschera w długim płaszczu, podczas wizyty Heinricha Himmlera w niemieckim obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen w 1941 roku. fot. Wikipedia

Franz Kutschera. fot. Wikipedia

Minęła kolejna, 68. rocznica jednej z najbardziej spektakularnych akcji polskiego podziemia, jaką bez wątpienia był zamach na esesmańskiego oprawcę Franza Kutscherę, zwanego „katem Warszawy”…


9

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

poezja londyn

Słowa, które powołują dzień fot. Gizella Csisztay - Archiwum prywatne

0036… kolejne cyfry wybijane na klawiaturze zbliżały mnie do połączenia z Gizellą Csisztay, która mieszka na Węgrzech. Otrzymałem od niej osobliwą korespondencję…

M

ówi ona o trudnych sprawach. Broni wizerunku swojego kraju w oczach Europy. Literat w służbie narodu. Będzie w Londynie 31 marca i opowie o roli poezji we współczesnym świecie (zakres jej funkcjonowania jest bardzo szeroki - od wpisów do pamiętników, poprzez egzystencjalne zanurzenia do hymnu narodowego). Chciałem usłyszeć głos osoby, która w jednym liście pisze o polityce, pyta o ceny biletów w Londynie i mówi o tym, że nad rzeką Cisą jest pięknie. REKLAMA

*** Gizella podniosła słuchawkę. Rozmawialiśmy. Ucieszyła mnie swoim spokojem i jednocześnie totalnym zaangażowaniem w działania na rzecz literatury. Piszący często nie umieją rozmawiać. Skreślam więc teraz kilka słów. Sytuacja skojarzyła mi się z wierszem Zbigniewa Herberta. Przytaczam więc jego kolejne linijki, trochę cytatów z listów Gizelli i moje impresje: „Stoimy na granicy wyciągamy ręce…” A ty piszesz, że będziesz. Że przyjeżdżasz. I już masz ten czas i emocje. Potrzebny jest tylko dotyk. Kół na lotnisku. I wtedy będziesz u siebie. Otworzysz oczy. Usta rozewrą się mimowolnie. I potem będzie trochę czasu, żeby ochłonąć. Krzesło. Rozmowa. Bycie. „I wielki sznur z powietrza wiążemy bracia dla was…” Budujemy nasz świat z niewidzialnych pyłków. Powietrza czasem tak mało, zaczynasz czuć się nieswojo. Organiczność życia tworzona w bezdechu.

Bez powietrza, światła. Z półprzymkniętymi powiekami nocą. Słowa, które powołują dzień. „Z krzyku załamanego z zaciśniętych pięści…” Do zaciśniętej pięści wkładamy pióro. Ku bezradności opresora. Krzyk zmienimy w symfonię. Czasem jedna nuta opuszcza nas. Zagarnia najpierw myślenie, potem tchawicę rozmówcy. Słowo sprawia. „Odlewa się dzwon i serce milczące na trwogę…” Nuda i trwoga. NUDA I LĘK. Wielka rzeka NIL nie jest życiodajnym naczyniem. Zastawki w sercach są otwarte. Ono mówi. „Proszą ranne kamienie prosi woda zabita…” „Całą zmianę ustroju zrobili pisarze” - masz świadomość, że walczyć można nie tylko karabinem. „Stoimy na granicy…” „8 lat temu jedno alternatywne radio przed Bożym Narodzeniem nadało, że wszystkich chrześcijan trzeba powiesić” - ty się temu przeciwstawiasz, chcesz o tym mówić.

„Stoimy na granicy…” Gdy już będziesz, to Marta poda obiad. Smaki, zapachy, kolory. Mamy specjalne talerze dla gości. Dzieci często z nich jadają. Lubią czuć odświętność posiłku. „Stoimy na granicy nazywanej rozsądkiem…” „Literatura węgierska w przeszłości XIX, XX wiek i dzisiaj, odgrywa ogromną rolę w naszym kraju. Ten okropny, fałszywy obraz stworzyli pisarze. Piszący po węgiersku, ale z obcym sercem”. „I w pożar się patrzymy…” „O czym mam mówić? O sytuacji na Węgrzech. BO TO JEST BARDZO WAŻNY TEMAT. TO CO PISZĄ NA ZACHODZIE, TO JEST KŁAMSTWO”. „I śmierć podziwiamy 1956…” Kiedyś podziw zbudził wiarę w możliwość wywalczenia wolności. Teraz podejmiemy rozmowę o tym, jak z niej skorzystaliśmy w ostatnich latach. * W tekście użyto jeden z wierszy Zbigniewa Herberta pt. „Węgrom”.

Adam Siemieńczyk poezja@mail.com 0 7939 965 569

Wiersz

NOŻE GOŁĘBIE Nóż pierwszy: Zależności. Koniowi chomąto chomątu uprząż uprzęży biały zreumatyzowany szkielet: stękający wóz wozowi stara płyta czarnego żłobionego błota - skrzypiąc kręcą się czarne gramofonowe płyty błotu polna droga drodze wzgórze W uzależnieniu od powietrza w uzależnieniu od jesieni - od przejrzystych siatek babiego lata od języka którym świat spowiada się z moich snów od tego, który szedł przede mną do tego który przyjedzie po mnie spętany brakiem łańcuchów siedzę na brzegu jesieni strzegę Wszak jeśli to wszystko kiedyś się wyzwoli moja wolność stanie się tak pełna jak próżnia jak nieskończona studnia w nocy w której twoja twarz po wodzie coraz to zanurza się wzlatuje zanurza - Autor: Gyorgy Mandics Tłumaczenie: Konrad Sutarski


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

10

opowiadanie

w naszym angielskim domu Janusz Młynarski

O

Co jaram i dlaczego. Materializacja wytworu imaginacji. Bezczelne harce po łapce. Wstrząs mózgu w bucie. Parówkowo-chlebowa duma narodowa. Niedobre, bo polskie.

ch, jaki mam świetny słuch! Tak świetny, że usłyszałem, co mówią dwie młode panie, koło sklepu, po drugiej stronie ulicy: - Patrz k*** wielki redaktor, a na fajki go nie stać i skręty jara. Eee tam, wielki. Te 184 cm, to znowu nie tak dużo, a na papierosy rzeczywiście mnie nie stać - palę 80, a czasem 100, czyli ponad 700 funtów miesięcznie szło z dymem, więc rok temu przerzuciłem się na tytoniowe skręty. *** Nie wiem, co to jest - tęsknimy za pewnymi osobami, gdy ich nie ma, a jak już są, to znów chcemy żeby znalazły się jak najdalej od nas. Piszę o tym nie bez kozery - właśnie wróciła Viktoria, po dwutygodniowym pobycie w rodzinnym Budapeszcie. Na dwa dni przed jej powrotem poczułem coś w rodzaju, no może nie tęsknoty, ale pomyślałem sobie: „Dobrze by było, gdyby już wróciła”. I wróciła. Kilkanaście minut po rozpakowaniu się, zawitała do mnie z pendrivem w ręce. Wyściskaliśmy się, złożyłem jej relację z tego, co działo się podczas jej nieobecności, po czym spytała mnie, czy nie mam ochoty zobaczyć zdjęć, które porobiła w Budapeszcie. Ochoty nie miałem, ale przecież nie wypadało mi tak powiedzieć. Fotki, jak fotki - dwie dziewczyny, ona i jej koleżanka z Francji na tle zabytków. Na szczęście zdjęć było mało, więc szybko się z ich oglądaniem (chwaląc każde, co niemiara) uporałem. Zabawiła u mnie jeszcze kilka chwil i poszła do siebie. Ja szczęśliwy, że znów mogę być sam, zagłębiłem się w fotelu i zapaliłem papierosa (osobiście skręconego). Wzrok miałem utkwiony w podłogę i nagle jakiś szary cień smyrgnął mi przed oczami. Nie, tylko nie to! Czyżby mysz, o której często mówiła Viktoria, nie była wytworem jej imaginacji? Ponieważ przez dłuższy czas nic się nie działo, złożyłem to karb halucynacji spowodowanych zmęczeniem. Już miałem podnieść się fotela, kiedy spod tapczanu wypełznął jakiś mały, ciemnoszary kształt. Bardzo, bardzo powoli sięgnąłem po okulary. No niestety - mysz, jak najbardziej najprawdziwsza. Młodziutka, nie więcej niż cztery centymetry. Zapewne niedawno opuściła gniazdo, bo poruszała się niezbyt wprawnie. Usiadłem ponownie i zacząłem myśleć, skąd wzięła się u mnie. Nie chciało mi się wierzyć, że jest owocem współżycia jakiejś mysiej pary, która zalęgła się w moim, lub Viktorii lokum. Od czasu jak tu mieszkam, nigdy śladów

gryzoni nie stwierdziłem. Myszka musiała przypadkowo dostać się z zewnątrz. Sprawę tę zgłosiłem nazajutrz landlordowi, który wręczył mi natychmiast trzy klasyczne łapki na myszy. Viktoria wróciła z pracy późnym wieczorem i zaproponowała mi kawę, w moim pokoju oczywiście, odmówiłem, bo i bez kawy miewam kłopoty z zaśnięciem. Opowiedziałem jej o myszy. Odrzekła, że w takim razie ona już nie wraca do swojego pokoju. No też coś! Próbowałem tłumaczyć, że „jej” mysz przeniosła się do mnie, więc nie ma powodu do obaw, a jeśli są, to mniejsze niż wcześniej. Nie na wiele się to zdało - zdjęła buty, weszła pod kołdrę i widać było, że nieprędko zamierza stamtąd wyjść. A ja tymczasem rozstawiłem łapki. W dwóch, jako przynętę umieściłem kawałki specjalnie kupionych

Viktoria zabawiła u mnie kilka chwil i poszła do siebie. Ja szczęśliwy, że znów mogę być sam, zagłębiłem się w fotelu i zapaliłem papierosa (osobiście skręconego). Wzrok miałem utkwiony w podłogę i nagle jakiś szary cień smyrgnął mi przed oczami. Nie, tylko nie to! Czyżby mysz, o której często mówiła Viktoria, nie była wytworem jej imaginacji? parówek - przecież nie będę kupował myszom szynki parmeńskiej - a w trzeciej kawałek suszonej figi. Dwie z parówkami umieściłem w kątach, a tę z figą na środku pokoju. Mysz wyszła spod tapczanu po kilku minutach. Rozejrzała się, po czym rozpoczęła inspekcję. Parówki ją w ogóle nie interesowały, ale figa zdecydowanie tak, mimo tego, że znajdowała się na terenie odkrytym. Myszka bezczelnie weszła na łapkę i jeszcze bezczelniej zaczęła ogryzać figę ze wszystkich stron. Kiedy owoc został niemal doszczętnie objedzony zaczęła gwałtownie szarpać tę resztkę. Byłem pewien, że teraz łapka już na pewno zadziała. Odwróciłem głowę, czekając aż

stalowa poprzeczka zakończy krótki żywot intruza, ale nic z tych rzeczy - łapka pozostała nieruchoma. Rozbroiłem wszystkie łapki, dochodząc do wniosku, że nie mogę tak bezwzględnie pozbawiać życia tego młodego stworzenia. Owszem złapać można, ale nie zabijać, wynieść je gdzieś w cholerę, na przykład do parku i niech sobie radzi, ostatecznie mamy już wiosnę. Znalazłem jakiś plastikowy dzbanek, przywiązałem doń sznurek, a do środka włożyłem figę, dzbanek położyłem w pozycji przewróconej. Następnego dnia wieczorem mysz wyszła ze swojej kryjówki i niemal natychmiast udała się do dzbanka, wtedy ja szybko poderwałem sznur i tak ofiara wylądowała w potrzasku. Nie chciało mi się łazić po nocy do parku, dlatego eksmisję myszy przeniosłem na następny dzień. Nic z tego nie wyszło, Viktoria chciała zdjąć z półki jakąś książkę, potrąciła dzbanek i mysz uciekła. Po godzinie znów wyszła, ale tym razem udała się do jednego z butów Viktorii, siedziała tam dosyć długo. W pewnym momencie właścicielka buta chwyciła go i zaczęła uderzać nim o podłogę, ale mysz to przeżyła, przypłacając zapewne owo zdarzenie wstrząsem mózgu. Od dwóch dni myszy nie widać. *** Dave, emerytowany policyjny detektyw, który czasem występuje na łamach tej „gazeto-noweli” zaprosił mnie do siebie na lancz. Rychło się jednak okazało, że głównym celem nie było spożycie posiłku, w moim miłym towarzystwie, lecz chęć poskarżenia się na polskie produkty żywnościowe. Kiedy znalazłem się u niego w mieszkaniu, on nawet nie poprosił, żebym się rozebrał, lecz od razu zaprowadził mnie do kuchni. W garnku na kuchence buzowała woda, kiedy zaczęła wrzeć Dave wrzucił do niej parówkę. Zdziwiło mnie, że jedną, bo na tacy obok leżało co najmniej dziesięć, ale Dave, to dziwak, więc może ma zwyczaj gotowania każdej z osobna. Od czasu do czasu popychał tę parówkę wielgachną łyżką i powtarzał: „Patrz”. Patrzyłem, no i co z tego, nic godnego uwagi w garnku się nie działo - parówka, to zanurzała się i wynurzała, a po jakimś czasie z obu jej stron, zaczęła wyłazić zawartość, czyli mięso (jeśli mięsem można nazwać to, co pakuje się do parówek). Nadzienie owo, uwolnione z foliowego „jelita” przybierało dziwaczne kształty - nic innego nie przyszło mi na myśl - jak hipopotamowe kupki, które można zobaczyć podczas wizyty w zoo. Na-

dal nie wiedziałem, o co mu chodzi, a że byłem ciekaw, to zapytałem. Stwierdził, że do niedawna myślał, że jestem bardziej inteligentny, a moje pytanie wyprowadza go z błędu. - Może teraz zrozumiesz. Spójrz, wrzucam niemiecką parówkę i zobacz, co się dzieje. Działo się to, że foliowa powłoczka na niemieckiej parówce pękła, a to co było w środku zachowało podłużny kształt. No tak, teraz zatrybiłem. Polskie parówki rozlatują się przy gotowaniu. Miałem zamiar

Dave, emerytowany policyjny detektyw, który czasem występuje na łamach tej „gazetonoweli” zaprosił mnie do siebie na lancz. Rychło się jednak okazało, że głównym celem nie było spożycie posiłku, w moim miłym towarzystwie, lecz chęć poskarżenia się na polskie produkty żywnościowe. machnąć na to ręką, ale przed oczami przemknęła mi polska jazda gromiąca Krzyżaków na polach Grunwaldu, a zaraz po tym ukazał mi się Hołd Pruski. Odezwała się w mnie duma narodowa. Nie będzie mi tu jakiś Anglik obrażał polskich parówek i wychwalał szwabskich! - Różne są parówki i różnie z nimi należy postępować - to mówiąc obrałem jedną z polskich z folii i włożyłem ją do garnka. Nie rozleciała się, ale trzykrotnie zwiększyła swoją objętość i przypominała bagietkę, która trzy dni temu wpadła miednicy, z której nie wylano wody, po wypraniu bardzo brudnych skarpet. Dave nie powiedział nic, to znaczy nic na temat obiektu w garnku, poprosił mnie natomiast o posmarowanie masłem, chleba. Nie wiem, jakie zwyczaje panują u niego w domu, ale być może jest tak, że goście przygotowują posiłek wspólnie z gospodarzem. Ale nie, to był kolejny test. Mogłem się tego domyślić, bo chleb był polski. Ze smarowania nie wyszło nic, za każdym razem z kromki wypadała ośródka i w dłoni zostawała mi skórka. Od

biedy można byłoby zjeść ośródkę, ale ona też się rozlatywała. - I to jest ta wasza polska żywność, którą się tak chwalicie. Sorry, ale przestaję kupować to gówno. Nic nie odpowiedziałem, ale to prawda, coraz częściej trafia się chleb parszywej jakości. Albo się rozlatuje, albo jest spleśniały, albo jedno i drugie. Kiedyś kupując bochenek przyjrzałem się mu dokładniej i na skórce było widać biały nalot i małe zielone plamki. Pan w sklepie wytłumaczył mi, że to dlatego, że chleb jest... świeży. - Angielski, to panu nie spleśnieje i za pół roku, bo to sama chemia. I teraz mam dylemat: po czym lepiej się rozchorować, po chemii, czy pleśni? Polskiego chleba już nie kupuję, wolę zapłacić ponad dwa funty, za świeży żytni bochenek z włoskiej piekarni, zrobiony na zakwasie. Przy okazji radzę zwracać uwagę na datę przydatności do spożycia, na polskich produktach sprzedawanych w pakistańskich, arabskich i tureckich sklepach, bardzo często te daty są fałszowane, albo wydrapywane. *** We wtorki i piątki staram się myśleć pozytywnie. Muszę, bo w te dni jest losowanie National Lottery. Zgodnie z zaleceniami różnych speców od parapsychologii, astrologii itp. wyobrażam sobie kasę, którą zamierzam wygrać i to, co z nią zrobię. Ostatni raz próbowałem myśleć tak przedwczoraj, bo przeczytałem gdzieś, że ci którym udało się wygrać żadnych takich praktyk nie uprawiali. Żegnaj nadziejo. Kiedy tak sobie myślałem, przyszła do mnie Węgierka pytając, czy mam jakieś opatrunki. Wzięła do ręki laleczkę ze szpilkami, którą przez nieuwagę zostawiłem w łazience. Opowiedziałem jej całą historię i umówiliśmy się na magiczne eksperymenty, o czym za tydzień. Cdn…


11

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

Poradnik

Niewypłacalność przedsiębiorstwa Jeżeli dana osoba lub firma nie jest w stanie spłacić swoich długów, jest ona uważana za „niewypłacalną”. Uzyskanie takiego statusu, wiąże się oczywiście z poważnym konsekwencjami, zarówno dla niewypłacalnego podmiotu, jak również dla wszystkich, którzy są związani z nimi finansowo, czyli wierzycielami, pracownikami, dyrektorami...

U

stawa o niewypłacalności tzw. „Insolvency Act 1986”, traktuje o kwestiach prawnych dotyczących wszystkich spraw związanych z niewypłacalnością osób fizycznych i prawnych w Wielkiej Brytanii. Paragraf 123. tej ustawy podaje dwie definicje upadłości korporacyjnej: niewypłacalność z powodu przepływów pieniężnych (tzw. „cash flow insolvency”) oraz niewypłacalność uwarunkowana bilansem (tzw. „balance sheet insolvency”). 1) „Cash flow insolvency”: „Firma nie jest w stanie spłacić swoich długów, jeśli zostanie udowodnione w sposób zadowalający dla sądu, że firma nie posiada płynnych środków finansowych na spłatę swoich wymagalnych długów”. 2) „Balance sheet insolvency”: „Firma jest uznana za niezdolną do spłaty swoich długów, jeśli zostanie udowodnione w sposób zadowalający dla sądu, że wartość majątku firmy jest mniejsza niż kwoty jej zobowiązań, biorąc pod uwagę jej warunkowe i przyszłe zobowiązania”. W świetle tych przepisów, firma może być niewypłacalna z powodu przepływów pieniężnych, ale wypłacalna w odniesieniu do bilansu, jeżeli zawiera ona „środki trwałe”, to znaczy aktywa, które nie dają się łatwo i szybko zamienić na pieniądze, a zatem firma nie jest w stanie spłacić krótkoterminowych zadłużeń, jeśli przedsiębiorstwo zostało do tego wezwane. I odwrotnie firma może mieć ujemne aktywa netto przedstawione w swoim bilansie, ale nadal być wypłacalna w odniesieniu do przepływów pieniężnych, jeśli bieżące dochody są w stanie spłacić wymagalne długi, na przykład jeśli posiada długoterminowe zobowiązania. Wiele dużych firm działa stale na takiej zasadzie. Likwidacja Firma, która jest niewypłacalna może być postawiona w stan likwidacji (czasem określana jako „winding-up”). Dyrektorzy i akcjonariusze mogą wszcząć proces likwidacji bez udziału sądu poprzez uchwałę akcjonariuszy i powołanie licencjonowanego kuratora masy upadłościowej jako likwidatora. Jednak likwidacja nie będzie

skuteczna prawnie bez zwołania zgromadzenia wierzycieli, którzy mają możliwość powołania likwidatora z ich własnego wyboru. Alternatywnie, wierzyciel może zwrócić się do sądu o nakaz likwidacji, który, jeżeli zostanie udzielony, postawi przedsiębiorstwo w stan tzw.

„Firma jest uznana za niezdolną do spłaty swoich długów, jeśli zostanie udowodnione w sposób zadowalający dla sądu, że wartość majątku firmy jest mniejsza niż kwoty jej zobowiązań, biorąc pod uwagę jej warunkowe i przyszłe zobowiązania”. Firma, która jest niewypłacalna może być postawiona w stan likwidacji (czasem określana jako „winding-up”). „przymusowej likwidacji” lub „likwidacji przez sąd”. Likwidator spienięża majątek spółki i dystrybuuje spieniężone fundusze do wierzycieli zgodnie z ich pierwszeństwem, po odliczeniu kosztów. Celem likwidacji jest zapewnienie, aby sprawy spółki zostały rozwiązane prawidłowo. Wiąże się to z: - skompletowaniem, przekazaniem lub rozwiązaniem w inny sposób wszystkich umów spółki (w tym umów z pracownikami), - zaprzestaniem działalności firmy, - rozstrzygnięciem wszelkich sporów prawnych, - sprzedażą majątku, - odzyskaniem pieniędzy należnych przedsiębiorstwu, - przekazaniem jakichkolwiek wierzytelności do wierzycieli, - zwrotem kapitału dla akcjonariuszy, jeżeli istnieje nadwyżka po spłacie całego zadłużenia. Gdy zostanie to wykonane, likwidator będzie wnioskować o wykreślenie firmy z rejestru Companies House i jej rozwiązanie. Oznacza to, że przedsiębiorstwo przestaje is-

tnieć. Działanie przedsiębiorstwa po ogłoszeniu niewypłacalności jest przestępstwem cywilnym, a nawet kryminalnym, za które odpowiadają dyrektorzy. Aby zapewnić czas na ratowanie firmy, do „Insolvency Act 1986” zostały wprowadzone także dwa nowe prawa postępowania upadłościowego. Są to postępowania administracyjne i dobrowolne porozumienie spółki. Administracja Jest procedurą ochrony przedsiębiorstwa przed wierzycielami, aby mogło ono dokonywać znacznych zmian operacyjnych lub restrukturyzacji i działać jako rentowne przedsiębiorstwo, lub co najmniej w celu osiągnięcia lepszych wyników dla wierzycieli niż gdyby to było osiągane poprzez likwidację. W przeciwieństwie do równoważnego procesu, jaki ma miejsce w świetle amerykańskiego prawa (znany jest jako „Rozdział 11”), gdzie dyrektorzy nadal kontrolują cały proces restrukturyzacji, w Wielkiej Brytanii dochodzi do wyznaczenia tzw. „administratora”, który musi być licencjonowanym kuratorem masy upadłościowej, w celu zarządzania sprawami przedsiębiorstwa i ochrony jego wierzycieli oraz zaspokojenia ich interesów. Firma jest zatem przez owego administratora, czyli tymczasowego prezesa lub dyrektora zarządzającego obsługiwana w imieniu wierzycieli, podczas gdy poszukiwane są inne opcje działania przedsiębiorstwa przed faktyczną jego likwidacją. Opcje te obejmują dokapitalizowanie przedsiębiorstwa, sprzedaż przedsiębiorstwa nowym właścicielom, lub podział go na części, które mogą być sprzedane. Jeżeli sama spółka nie jest uratowana przez ten proces, firma w konsekwencji zostanie postawiona w stan likwidacji, aby rozdystrybuować pozostałe środki. „Pre-pack administration” Istnieje także pewien rodzaj administracji, który zyskuje coraz większą popularność, a nazywany jest właśnie „pre-pack administration”. W tym procesie, potocznie znanym, jako oferty „phoenix”, zaraz po nominacji, administrator kończy wcześniej zorganizowaną sprzedaż spółki jej dyrektorom lub właścicielom, którzy nabywają aktywa, ale nie długi. „Pre-pack” pozwala

firmie na opracowanie systemu do rozdzielenia jej przed przewidywanym upadkiem. Gdy dojdzie do administracji, aktywa są natychmiast wykupione przez tych, z którymi porozumienie zostało osiągnięte wcześniej, podczas gdy długi pozostają dla dostawców. „Prepack” jest wspierany przez politykę danego kraju,

jest to, że szybka sprzedaż firmy, może być konieczna lub korzystna, aby umożliwić osiągnięcie najlepszej ceny. Jeżeli sprzedaż byłaby opóźniona, wierzyciele mogliby ostatecznie przegrać, ponieważ cena uzyskana za aktywa zostałaby zmniejszona. Ponadto, taka operacja pozwala firmom na kontynuowanie swojej

gdzie rząd woli zachować miejsca pracy i przedsiębiorstwa, niż od razu je likwidować. Wyjątek stanowią spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Pozostawiając wierzycieli z długami po operacji „pre-pack”, firma natychmiast zostaje zreformowana przez tych, którzy wyrazili zgodę na nabycie aktywów i często są to ci sami

działalności przy zachowaniu miejsc pracy. Ale są też obawy, że proces ten jest szeroko nadużywany, gdyż umożliwia przedsiębiorstwom legalnie pozbycie się swoich długów, podczas gdy zarząd pozostaje ten sam. Mimo tego stosowanie procesu typu „pre-pack” jest zgodne z prawem i etycznym sposobem ratowania biznesu, który w innych okolicznościach byłby zyskownym i udanym przedsięwzięciem.

Dobrowolne porozumienie spółki, nazywane w skrócie CVA jest umową pomiędzy firmą, a jej wierzycielami, gdzie następuje spłata stałej kwoty niższej niż rzeczywiste zadłużenie. Umowy te działają zwykle w oparciu o miesięczną spłatę, gdzie na koniec uzgodnionego terminu, pozostały dług zostaje umorzony.

ludzie tworzący obecny zarząd. W efekcie pozwala to na zachowanie miejsc pracy, podczas gdy wierzycielom pozostają jedynie niespłacone rachunki. Proces ten, może być postrzegany jako kontrowersyjny, ponieważ wierzyciele nie mogą głosować przeciwko sprzedaży danego przedsiębiorstwa. Uzasadnieniem takiego manewru

Dobrowolne porozumienie spółki Nazywane w skrócie CVA jest umową pomiędzy firmą, a jej wierzycielami, gdzie następuje spłata stałej kwoty niższej niż rzeczywiste zadłużenie. Umowy te działają zwykle w oparciu o miesięczną spłatę, gdzie na koniec uzgodnionego terminu, pozostały dług zostaje umorzony. CVA jest zarządzany przez likwidatora, który musi być licencjonowanym kuratorem masy upadłościowej. Likwidator zwykle pobiera miesięczne płatności na rachunek powierniczy, a następnie w uzgodnionych odstępach czasowych (czasami nawet do roku), rozdziela zebrane płatności między wierzycieli. CVA jest z reguły korzystne dla firmy, która jest opłacalna z punktu widzenia zysków i strat, ale ma problemy z przepływami pieniężnymi - kiedy da się takiej firmie wystarczającą ilości czasu, będzie ona mogła powrócić do stanu wypłacalności. Jeśli CVA się nie powiedzie, to znaczy firma nie jest w stanie płacić dobrowolnych składek i zwykle stawia ją to w stan likwidacji. Zespół Hamilton Brady (hamiltonbrady.co.uk)



13

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

astrologia

Aleksandra Lech

astrolog, tarocistka Udziela konsultacji zarówno osobiście w Bristolu, jak i on-line przez skype lub telefonicznie. Kontakt: tarot.astrology@yahoo.co.uk lub 07762 867174.

Baran 21.03-20.04 Pomyśl o swojej formie. Na pewno są sposoby, żeby się wzmocnić i zrzucić kilka dodatkowych kilogramów bez uprawiania sportu ekstremalnego. Chociażby codzienny szybki, półgodzinny spacer pomoże Ci spalić kalorie. W pracy szykuje się pozytywny przełom.

Byk 21.04-20.05 Nowe pomysły niespodziewanie zaświtają Ci w głowie. Artystów najdzie natchnienie, a biznesmenom objawi się nowe, owocne przedsięwzięcie. Zaryzykuj, do odważnych świat należy! Zobaczysz, że nie pożałujesz, a skorzystasz na tym bardziej, niż się spodziewasz.

Bliźnięta 21.05-21.06 Możesz czuć się wewnętrznie roztrzęsiony i niezdecydowany. Nie jest to dobry czas na podejmowanie żadnych uczuciowych decyzji. Pozwól sprawom samym się ułożyć, zaufaj losowi, a zobaczysz, że już wkrótce Twoje myśli będą jasne, jak słońce.

Rak 22.06-22.07 Będziesz tyć z powietrza! Nie każdemu z Was będzie to na rękę. Chociaż teraz będzie ciężej niż zwykle, tym bardziej zadbaj o linię. Siłownia to nie wszystko - zachowaj również umiar w jedzeniu, imprezowaniu i używkach. Przede wszystkim jednak zadbaj o spokój wewnętrzny. REKLAMA

Lew 23.07-23.08 Sprawy finansowe całkowicie zawładną Twoimi myślami. Będziesz liczył, kalkulował, ponownie sprawdzał... dzielił, mnożył, dodawał. Bądź z siebie dumny, gdyż dzięki tym kalkulacjom świetnie zaplanujesz swoje wydatki na najbliższe miesiące.

Panna 24.08-22.09 Ktoś Cię zauważy i niespodziewanie wysunie ciekawą propozycję spotkania. Może to być randka, ale też propozycja zawodowa, inwestycyjna itp. Otwórz się na tę nową znajomość, ma dużo do zaoferowania. Zamężne lub żonate Panny niech mają się jednak na baczności.

Waga 23.09-23.10 Nie pozwól sobie wejść na głowę i postanów sobie, że będziesz się wysypiać. Potrzebujesz odpoczynku. Współpracownicy mogą Cię oskarżyć o coś, czego nie zrobiłeś. Nie daj się wciągnąć w niepotrzebne dyskusje i słowne przeciąganie liny.

Skorpion 24.10-22.11 W konflikcie, który pojawi się w tym tygodniu na polu zawodowym, trzymaj się swojego zdania, a prawda tak czy inaczej wyjdzie na jaw. Będzie Cię pociągał świat duchowy, bardziej niż cielesny, przyziemny. Możesz zacząć czytać poezję, oglądać obrazy lub chociaż piękne krajobrazy.

Strzelec 23.11-21.12 Poczujesz twórczą wenę i zachcesz ofiarować kochanej osobie coś pięknego, artystycznego. Wsłuchaj się w głos serca, a nie rozsądek. Jeśli chodzi o zdrowie natomiast, Twoja odporność jest osłabiona. Nie udawaj bohatera, tylko dbaj o siebie.

Koziorożec 22.12-20.01 Szef wyznaczy Ci pewien projekt, do którego potrzebna będzie bardzo szczegółowa wiedza oraz cierpliwość. Upewnij się, że dobrze dobierasz sobie współpracowników, bo niektórzy mogą za Tobą nie nadążać. W miłości: partner uwielbia w Tobie teraz dosłownie wszystko!

Wodnik 21.01-19.02 Nie jest to idealny czas na podejmowanie ważnych decyzji finansowych, ani zawodowych. Skupcie się na dobrym samopoczuciu i sprawach rodziny, a finanse i ambicje zawodowe odłóżcie chwilowo na półkę. W sypialni natomiast będzie gorąco i bardzo romantycznie.

Ryby 20.02-20.03 Odżyją stare namiętności, a w nowych związkach czeka na Was ogromna pasja. Dajcie się ponieść wodzom fantazji. Raz się żyje, a taka okazja może się nie powtórzyć przez długie miesiące. Szykują się natomiast niezapowiedziane wydatki, więc w tej jedynej sferze akurat się powstrzymaj.


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

14

Kultura

Londyn, Edynburg, Belfast Jubileuszowa edycja „Kinoteki” odbędzie się w 3 brytyjskich miastach i w aż 12 kinach, między innymi londyńskim Barbican Centre, Curzon Soho, Prince Charles Cinema i Riverside Studios, a także w salach kinowych The National Gallery czy Tate Modern.

fot. kadr z filmu „W ciemności” Agnieszki Holland - Archiwum festiwalu

P

okazy w ramach specjalnej urodzinowej dziesiątej edycji Festiwalu Polskich Filmów „Kinoteka”, która będzie mieć miejsce od 8 do 22 marca, odbędą się także na terenie edynburskiego kina Filmhouse i Queens Film Theatre (QFT) w Belfaście. Tegoroczny program „Kinoteki” to mieszanka najlepszego polskiego kina, nowych produkcji i klasycznych obrazów, a także wyjątkowych wydarzeń artystycznych i spektakularnych projektów muzycznych, plejady gwiazd reżyserskich oraz aktorskich. Dziesiątą edycję festiwalu, otworzy przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Małgorzaty Szumowskiej „Sponsoring”, w którym główną rolę zagrała znana francuska aktorka Juliette Binoche, (8 marca, Curzon Soho). Kolejną niespodzianką, będzie przedpremierowy pokaz obrazu „W ciemności” Agnieszki Holland nominowanego do nagrody Oscara w kate-

gorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Specjalna projekcja filmu odbędzie się 11 marca w Barbican Cinema we współpracy z organizacją UK Jewish Film w Wielkiej Brytanii. Gościem specjalnym wieczoru, będzie Robert Więckiewicz, który po pokazie spotka się z publicznością. Na program „Nowego Polskiego Kina” złożą się z kolei, najlepsze fabuły, dokumenty, animacje oraz filmy krótkometrażowe z ostatnich 12 miesięcy. Do Londynu przyjedzie także Jacek Bromski, ze swoim najnowszym kryminałem „Uwikłanie” (10 marca, Riverside Studios), opartym na bestsellerze Zygmunta Miłoszewskiego, który również będzie obecny na pokazie. W programie nie zabraknie także nagradzanego na festiwalu w Gdyni dramatu „Lęk wysokości” w reżyserii nominowanego do Oscara Bartosza Konopki (11 marca, Riverside Studios), „Kreta” Rafaela Lewandowskiego z Borysem Szycem oraz nagrodzonym w Gdyni Marianem Dziędzielem

Kalwi & Remi Duet ten powstał w drugiej połowie 2003 roku, w Poznaniu, a jego założycielami byli didżeje radiowi Krzysztof Kalwat (Kalwi) i Remigiusz Pośpiech (Remi). Pod koniec wspomnianego roku, powstał ich pierwszy utwór „Explosion”. 27 lipca 2004 duet wystąpił podczas Viva Club Rotation w Lesznie jako support przed Tiësto. Ich debiutancki album „Kalwi & Remi in the Mix Vol. 1”, ukazał się w roku 2005. Muzycy mają za sobą liczne koncerty nie tylko w Polce, ale także na Ibizie, w USA czy Niemczech. Teraz zaatakują swoim brzmieniem Wielką Brytanię, podczas swojej wielkiej trasy koncertowej. kiedy: 2 marca - Londyn, 3 marca - Northampton, 9 marca Birmingham, 10 marca - Coventry, 16 marca - Nottingham, 17 marca - Leeds, 30 marca - Southampton, 31 marca Bristol, 6 kwietnia - Manchester, 7 kwietnia - Preston info: factoryofevents.com

w rolach głównych (11 marca, Riverside Studios; 14 marca, Filmhouse; 18 marca, QFT), jak również hitu polskich kin „Sala samobójców”, Jana Komasy (13 marca, Filmhouse; 15 marca, Prince Charles Cinema; 17 marca, QFT). Dla fanów Krzysztofa Kieślowskiego, organizatorzy festiwalu przygotowują specjalną niespodziankę - wystawę „Krzysztof Kieślowski Dekalog”. Ta wyjątkowa ekspozycja zorganizowana przez Muzeum Kinematografii w Łodzi, to hołd z okazji 70. rocznicy urodzin reżysera, składający się z plakatów serii „Dekalog”, pochodzących z całego świata - od Argentyny, przez Japonię, aż po Polskę (1-14 marca, Riverside Studios; 6-11 marca, Barbican). Więcej informacji o festiwalu na kinoteka. org.uk. „The Polish Observer” jest jednym z patronów medialnych tego wydarzenia.

Band of Skulls Należy do nurtu rocka alternatywnego i powstała w roku 2008 na terenie Southampton w Anglii. Grupę tworzą Russell Marsden (gitara, wokal), Emma Richardson (gitara basowa, wokal) oraz Matt Hayward (perkusja). Początkowo grali w londyńskich nocnych klubach i nagrali kilka dem pod nazwą Fleeing New York, aby następnie zmienić ją na Band of Skulls w styczniu 2008 roku. Ich debiutancki album „Baby Darling Doll Face Honey” dystrybuowany przez niewielką wytwórnię Shangri-La Music, miał początkowo premierę 6 marca 2009 w sklepie online iTunes Store, a następnie został oficjalnie wydany 20 marca. Utwór „Friends” znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmu „Zmierzch: Księżyc w nowiu”. kiedy: 6 marca gdzie: Roundhouse, Chalk Farm Rd, London NW1 8EH info: roundhouse.org.uk

Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres thepolishobserver@myownmedia.co.uk, aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach

Kartka z kalendarza 29 lutego To data szczególna. Pojawia się tylko w latach przestępnych i jest 60 dniem w kalendarzu gregoriańskim. Co ciekawe, 29 lutego jako ten sam dzień tygodnia powtarza się co 28 lat: - poniedziałek - poprzedni: 1988, następny: 2016, - wtorek - poprzedni: 2000, następny: 2028, - środa - poprzedni: 1984, obecny: 2012, - czwartek - poprzedni: 1996, następny: 2024, - piątek - poprzedni: 2008, następny: 2036, - sobota - poprzedni: 1992, następny: 2020, - niedziela - poprzedni: 2004, następny: 2032. 1 marca 1711 W Londynie ukazało się pierwsze wydanie czasopisma „The Spectator”. Jego głównymi pomysłodawcami i autorami piszącymi artykuły byli Richard Steele i Joseph Addison. Pismo przedstawiało wigowski pogląd na świat. Od momentu wydania pierwszego numeru datuje się często brytyjskie oświecenie jako całość. Irlandczyk Steele i Anglik Addison podejmowali głównie tematykę społeczną i czasem naukową. „The Spectator” wydawano do 1714 roku. Zgromadzone później w jeden gruby tom numery, po zamknięciu gazety, dostępne były w licznych na ówczesne czasy kawiarniach-czytelniach oraz w bibliotekach. Pismo ośmieszało elementy magiczne w życiu Anglików - wiarę w czary, alchemię,

odczynianie, klątwy i legendy, przedstawiając wiele możliwości rozumnego postępowania i popularyzując teorie filozoficzne przedstawione prostymi słowami. 4 marca 1988 Otwarto szklaną piramidę w Luwrze. Pomysłodawcą tej konstrukcji ze stali i szkła, był prezydent Francji François Mitterrand. Projekt konstrukcji wykonał Ieoh Ming Pei. Piramida ma 20,6 metra wysokości, a bok podstawy ma 35 metrów. W piramidzie znajdują się 603 tafle szklane o kształcie rombu i 70 tafli trójkątnych, co daje łącznie 673 elementy. Informacja o rzekomej liczbie 666 jest błędna i pochodzi jeszcze z lat 80. (media cytowały tę liczbę podczas budowy). Piramidę jako element symboliczny, wykorzystał Dan Brown w powieści „Kod Leonarda da Vinci”. Pod konstrukcją, znajduje się główny hall wejściowy do muzeum, z którego prowadzą trzy podziemne ścieżki do poszczególnych skrzydeł pałacu. Półpiętro każdej z nich zadaszone jest dodatkową małą piramidką. 5 marca 1980 Miała miejsce premiera filmu „Skąpiec” w reżyserii i ze scenariuszem powstałym dzięki Jeanowi Giraultowi i Louis de Funesowi, który zagrał w nim także główną rolę. Obraz oparty jest na komedii Moliera, wystawionej w roku 1668 na dworze Ludwika XIV. Ekranizacja tej sztuki, mocno poruszyła francuską krytykę, która zarzucała filmowi zbyt dalekie odejście od oryginału.


Szósta po południu. Londyn. Potrzebujesz wysłać pieniądze do Polski.

Sprawdź lokalizację westernunion.co.uk

PRZEKAZY PIENIĘŻNE WESTERN UNION

0800 833 833

Bezpośrednio na konto

Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji

Przekazy pieniężne Zapoznaj się ze szczegółowymi warunkami usługi

Ciesz się wolnością wyboru.


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

16

kultura

Picasso i brytyjska nowoczesność

G

łównym tematem ekspozycji „Picasso and Modern British Art” jest eksploracja wpływu jednego z najwybitniejszych artystów XX wieku, jaki wywarł on na brytyjskie nowoczesne umysły na przykład Duncana Granta, Bena Nicholsona czy Francisa Bacona, ale nie tylko. Wystawa ta, pokazuje bowiem również, ponad 60 obrazów samego Picassa z wszystkich jego okresów twórczości, ukazując jak artysta ewoluował na przestrzeni swojego ponad 90-letniego życia. Pablo Diego José Francisco de Paula Juan Nepomuceno María de los Remedios Cipriano de la Santísi-

ma Trinidad Ruiz y Picasso, przyszedł na świat 25 października 1881 roku w Maladze. Jego talent odkryty został przez ojca Pabla, znakomitego rysownika. Młody twórca kształcił się najpierw w Hiszpanii, a później w Paryżu, gdzie znaczny wpływ na jego twórczość miało zetknięcie z postimpresjonistami między innymi z Henrim de Toulouse-Lautrekiem. Prace Picassa z lat 1901-1904, określa się jako „okres błękitny”, bowiem utrzymane one były w kolorycie melancholijnym, ukazując tematykę i postaci osób biednych („Życie”, „Stary gitarzysta”, „Dwie siostry”, „Prasowaczka”). Następnie Picasso wszedł w „okres różowy”, ukazując między innymi sceny z życia cyrkowców („Dziewczyna na kuli”, „Kuglarze”, „Toaleta”, „Rodzina arlekina”). Od roku 1907, artysta pod wpływem Paula Cézanne'a oraz sztuki iberyjskiej i afrykańskiej rozpoczął twórcze eksperymenty z geometryzacją i uproszczeniem formy, które dały początek kubizmowi („Panny z Awinionu”, „Portret Gertrudy Stein”). W dalszym okresie po współpracy z Georges’em Brakiem skrystalizowały

„A.D. 2012”

Andrea Tornielli, Saverio Gaeta Klęski żywiołowe, kryzys ekonomiczny, upadek moralności, epidemie, katastroficzne przepowiednie fałszywych proroków. Czy to wszystko jest zapowiedzią bliskiego końca naszych czasów? W ciągu ostatnich dwustu lat, wybrane osoby poznały niezwykłe proroctwa dotyczące przyszłości, które wkrótce się sprawdzały. Co przekazała ludzkości Maryja przy Rue du Bac, w La Salette, Lourdes, Fatimie, Medjugorje, Kibeho, Civitavecchia i wielu innych miejscach? Czy ujawniono całość trzeciej tajemnicy fatimskiej? Co zawierają ostatnie proroctwa, w których Maryja zapowiedziała między innymi wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, wybuch wojny w Jugosławii i zamachy terrorystyczne w Nowym Jorku? Tylko dzięki tej książce możesz uzyskać odpowiedź na te i wiele innych nurtujących pytań. Nic dziwnego, że książka Andrei Torniellego i Saveria Gaety wywołała tak wielkie poruszenie we Włoszech.

„Anjunadeep 04” Jaytech, James Grant

„This Means War” (kino) Film opowiada historię dwóch tajnych agentów, którzy zakochują się w tej samej kobiecie. Rywalizując o jej względy, wypowiadają sobie wojnę na śmierć i życie, korzystając z doświadczeń, które zdobyli w ciągu wielu lat wykonywania skrajnie niebezpiecznych zadań…

„A Dangerous Method” (DVD) się zasady kubizmu analitycznego, hermetycznego i syntetycznego. Następne lata życia Picassa, charakteryzowały ciągłe poszukiwania twórcze. Gdy wybuchła wojna domowa w Hiszpanii opowiedział się po stronie republikańskiej, a w roku 1937 za 200 tysięcy peset, namalował słynną „Guernicę”, obraz wystawiony w Pawilonie Hiszpanii na Wystawie Światowej w Paryżu. Ten geniusz pędzla, zmarł 8 kwietnia 1973 roku w Mougins. kiedy: do 15 lipca gdzie: Tate Britain Millbank, London SW1P 4RG info: tate.org.uk

Książka

Warto posłuchać

fot. „Panny z Avignon” (1907).

Ponad 150 prac rzucających światło na wieloletnie powiązania hiszpańskiego mistrza pędzla i kubizmu z Wielką Brytanią, to motyw przewodni wystawy zorganizowanej w murach londyńskiej Tate Britain.

Filmy

„Kościotrzep” Cherie Priest

W pierwszych latach wojny secesyjnej pogłoski o złocie ściągnęły hordy przybyszów na północno-zachodnie wybrzeże Pacyfiku. Pragnący stanąć do wyścigu Rosjanie zapłacili wynalazcy Leviticusowi Blue za stworzenie machiny, która byłaby zdolna do eksploatacji złóż pod lodami Alaski. W ten sposób na świat przyszła Prześwietna Machina Wydobywcza doktora Blue, zwana także „Kościotrzepem”. Jednak już podczas pierwszej próby urządzenie to wymknęło się spod kontroli i zniszczyło część Seattle, równocześnie odsłaniając podziemną żyłę śmiercionośnego gazu, który zmieniał każdą żywą istotę w zombie. Minęło szesnaście lat, stanął mur odgradzający zniszczone i toksyczne miasto. Nastoletni syn doktora Blue, Ezekiel, podejmie próbę sekretnej krucjaty w celu odwrócenia biegu historii. Szalona wyprawa zaprowadzi go pod mury otaczające miasto, do dzielnic, w których roi się od żywych trupów, piratów powietrznych i dobrze uzbrojonych uciekinierów.

Powołane do życia w 2005 roku Anjunadeep, zasłynęło z wysokiej jakości produkcji będących połączeniem Electro, Deep House i Progressive Trance. W 2009 roku, pojawiła się kompilacja „Anjunadeep 01” prezentująca ekskluzywne, dopiero nadchodzące wydawnictwa labela z Londynu. Odsłona nr 04, to kolejna udana kontynuacja serii. Na dwóch krążkach pojawiły się najnowsze produkcje od gwiazd labela w hipnotycznym miksie duetu James Grant i Jaytech.

Carl Jung jest uczniem doświadczonego uczonego Zygmunta Freuda. Pod opieką starszego mentora poznaje techniki pozwalające na zaglądanie w głąb ludzkich umysłów i wyłanianie z nich najmroczniejszych pragnień. Pewnego dnia do szpitala psychiatrycznego, w którym pracuje Jung, przywieziona zostaje młoda i piękna pacjentka, Sabina. Wkrótce relacja między nim a nowo przybyłą, zacznie wykraczać daleko poza zwyczajny schemat leczenia. Carl staje

u progu odkrycia całkowicie nowatorskiej i niezwykle kontrowersyjnej metody leczenia ludzi chorych psychicznie…

„Wanderlust” (kino) George i Linda to przemęczeni, zestresowani mieszkańcy Manhattanu. Kiedy George zostaje zwolniony z pracy, a projekt filmu dokumentalnego Lindy odrzucony, okazuje się, że nie są już w stanie utrzymać drogiego mini-loftu w West Village. Muszą się spakować i wyruszyć na południe, by zamieszkać w Atlancie z bratem George’a, Rickiem. Podczas podróży, trafiają do Elysium, idyl-

D

Inspiracje Mariusza Czajkowskiego

o 9 marca, na terenie galerii plastycznej POSK, podziwiać można prace artysty-fotografa Mariusza Czajkowskiego. Wyjazd do Australii był jego marzeniem pielęgnowanym od momentu, kiedy to podczas festiwalu folklorystycznego w Kołobrzegu, po raz pierwszy osobiście zetknął się ze sztuką aborygeńską i usłyszał historię o rdzennych mieszkańcach „czerwonego lądu”. Spełnić swoje pragnienia udało mu się w roku 2006. Ta najwspanialsza podróż w życiu artysty, zaowocowała przygotowaniem kilku wystaw. Prace Czajkowskiego, w przeciwieństwie do aborygeńskich, nie zawierają żadnych symboli, nie przekazują żadnych treści, nie

„Unbroken” Demi Lovato

licznej komuny zaludnionej przez wyjątkowo kolorowe postaci…

opowiadają jakiejkolwiek historii. Są jednak przepełnione barwami, gdyż działają one pozytywnie nie tylko na artystę, ale także na osoby z nimi obcujące. Wystawie, towarzyszą specjalne warsztaty, podczas których chętni mogą spróbować swoich sił jako artyści. Najbliższe zajęcia odbędą się 3 marca w godzinach 10:00 - 19:00 oraz 4 marca w godzinach 12:00 19:00, Koszt uczestnictwa w warsztatach to 10 funtów, które w całości pokrywają zapotrzebowanie na malarskie materiały. gdzie: POSK Gallery 238-246 King Street Hammersmith London W6 0Rf info: AmArtPhotography.co.uk

Ostatnie kilka miesięcy, artystka spędziła w studio nagraniowym pracując nad swoją nową, trzecią już płytą, tym razem z pomocą całego sztabu gwiazd - Timbalanda, Ryana Teddera z OneRepublic, Dev i samej Missy Elliot. Album promuje nagranie „Skyscraper”, które zadebiutowało na 1. miejscu listy singli w iTunes. To szczególna, bardzo dojrzała płyta, bowiem po raz pierwszy Lovato tak szczerze opowiada o sobie i o swojej trudnej relacji z ojcem.


17

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

sport

fot. Agnieszka Radwańska - Wikipedia

Radwańska niepokonana N

asza najlepsza tenisistka rzadko skąpi nam emocji. W Dubaju nie było inaczej, a im bliżej finału, tym polscy kibice tenisa, częściej łapali się za serce, na szczęście wszystko dobrze się skończyło - Agnieszka wygrała cały turniej i co ważne w znakomitym stylu. W półfinale Radwańska natrafiła na Serbkę, a obecnie obywatelkę Dubaju - Jelenę Janković. Pierwszy set należał do „Isi” i można było się spodziewać, że w drugim pójdzie jej równie łatwo. Niestety, Agnieszka miała kryzys i przegrała go. Na szczęście w trzecim, kort należał niepodzielnie do niej, choć Janković urwała jej tylko jednego seta. I tak Polka znalazła się w finale, w którym przyszło się jej zmierzyć się z Niemką Julią Goerges, która w półfinale pokonała Caroline Wozniacki. W finałowym pojedynku Radwańska objęła w pierwszym secie prowadzenie 2:0, a przewagę przełamania z pierwszego gema utrzymała do stanu 4:3. I tu zaczął się thriller - Agnieszka

REKLAMA

nieoczekiwanie straciła własne podanie. Chwilę później na tablicy widniał wynik 4:5 i 5:6. Jednak od tego momentu, Polka wygrała trzy kolejne gemy, a losy tej partii rozstrzygnęła już przy pierwszym setbolu, po 56 minutach gry. Miała w niej wysoki procent skuteczności pierwszego podania, na poziomie 78 procent (w całym meczu 64). Początek drugiego seta, był również korzystny dla Polki, która od stanu 0:1 zdobyła cztery kolejne gemy. Jednak w dwóch następnych lepsza okazała się starsza o rok Goerges i zrobiło się 4:3. Chwilę potem Radwańska odskoczyła na 5:3, ale nie zdołała przełamać serwisu rywalki. Za to przy własnym podaniu wykorzystała drugiego meczbola, po godzinie i 44 minutach. Spotkanie było bardzo wyrównane, punkt za punkt. O zwycięstwie decydowały pojedyncze wymiany. - Goerges posyłała na moją stronę bardzo trudne piłki. Czasem nawet nie nadążałam za nimi wzrokiem. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się zakończyć ten mecz w drugim secie. Starałam się koncentrować na własnej grze. Emocje tłumiłam w sobie, walcząc do samego końca - mówiła Polka. Triumf przyniósł Radwańskiej premię w wysokości 446778 dolarów, efektowny puchar w formie dzbana do herbaty wykonanego z białego złota oraz 470 punktów. Dają one awans na piąte miejsce w rankingu WTA Tour, najwyższe w dotychczasowej karierze. (jj)

Pech Kamila Stocha

Najlepszy polski skoczek, zajął dopiero dziesiąte miejsce w mistrzostwach świata w lotach narciarskich na mamucim obiekcie w norweskim Vikersund. Zwyciężył Słoweniec Robert Kranjec. Z powodu trudnych warunków wietrznych, z czterech planowych serii, rozegrano tylko dwie.

D

fot. Robert Kranjec - Wikipedia

rugie miejsce wywalczył Norweg Rune Velta, a trzecie Austriak Martin Koch. Broniący tytułu Szwajcar Simon Ammann został sklasyfikowany na 14. pozycji. Piotr Żyła był 33.,

Krzysztof Miętus 35. a Maciej Kot 38. Początkowo planowano rozegranie czterech serii - dwóch w piątek i dwóch w sobotę. Ostatecznie medale rozdano po dwóch sobotnich próbach (piątkowe zawody z powodu silnego wiatru przerwano, a później odwołano). Po pierwszej se-

rii, Stoch po lądo-

waniu na 191 metrze był dwunasty i jako jedyny Polak awansował do kolejnych serii. Prowadził Velta 217,5 metra, drugi był Koch - 218 metrów, a trzeci Kranjec - 217,5 metra. Na czwartej pozycji znalazł się Norweg Anders Fannemel 244,5 metra, któremu do wyrównania rekordu świata rodaka Johana Remena Evensena zabrakło tylko dwóch metrów. Fannemel skakał jednak z jedenastej belki startowej, gdy Velta, Koch

i Kranjec z siódmej. Pierwsza seria była rozgrywana w zmiennych warunkach wietrznych, organizatorzy aż pięć razy zmieniali długość rozbiegu. Rozpoczęto od jedenastej belki, później po kilku krótkich skokach rozbieg podniesiono do czternastej. Gdy Słoweniec Jurij Tepes uzyskał 235,5 metra, rozbieg obniżono ponownie do jedenastej. Właśnie wtedy Fannemel wylądował na odległości 244,5 metra i jury natychmiast obniżyło belkę do dziewiątej. Po skoku Austriaka Andreasa Koflera - 228 metrów belkę ustawiono na siódmej pozycji, z której skakali w pierwszej serii konkursu, wszyscy czołowi skoczkowie świata. Najdalej poleciał Koch, ale miał korzystny wiatr pod narty i dlatego liderem po pierwszej serii był Velta, który wylądował o pół metra bliżej. Stoch także z siódmej belki uzyskał skok o odległości 191 metrów. W drugiej serii aura była bardziej przychylna, choć i tak belkę zmieniano cztery razy - skoki rozpoczęto

z dziesiątej, a czołówka zakończyła na piętnastej belce. Dobrze zaprezentował się Stoch, po lądowaniu na 211,5 metra i awansował na 10. pozycję. Fannemel stracił szansę walki o podium po skoku na odległość 179,5 metra i ostatecznie uplasował się na 13. pozycji, tuż przed Ammannem. Pecha miał Koch choć oddał bardzo daleki skok - 244 metry, to miał przy lądowaniu upadek i przez to otrzymał niskie noty. Gdyby nie to, tytuł miałby pewny, gdyż startujący jako ostatni Velta doleciał tylko do 234,5 metra. Wygrał Kranjec, który w drugiej serii oddał najdłuższy skok - 244 metry i zdobył dla Słowenii pierwszy w historii tytuł mistrzowski w lotach. Zawodów w Vikersund do udanych nie zaliczą lider pucharowej klasyfikacji generalnej Norweg Anders Bardal, który był siódmy, wicelider Austriak Gregor Schlierenzauer - 18. lokata (na półmetku 8.) czy trzeci w PŚ jego rodak Kofler - 6. miejsce. (jj)

Wyniki MŚ w lotach narciarskich (po dwóch seriach)

1. Robert Kranjec (Słowenia) 408,7 (217,5/244,0) 2. Rune Velta (Norwegia) 405,7 (217,5/234,5) 3. Martin Koch (Austria) 386,2 (218,0/243,0) 4. Severin Freund (Niemcy) 372,6 (210,5/208,5) 5. Daiki Ito (Japonia) 365,2 (206,0/219,0) 6. Andreas Kofler (Austria) 364,2 (228,0/216,0) 7. Anders Bardal (Norwegia) 360,3 (212,0/203,5) 8. Thomas Morgenstern (Austria) 360,2 (199,5/212,5) 9. Richard Freitag (Niemcy) 356,3 (210,0/212,0) 10. Kamil Stoch (Polska) 353,9 (191,0/211,5) (…) 33. Piotr Żyła (Polska) 133,8 (168,0) (…) 35. Krzysztof Miętus (Polska) 110,9 (174,5) (…) 38. Maciej Kot (Polska) 90,1 (159,5)


Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

18

rozrywka

Quizzes LETS TALK ABOUT JOB 1) In these days of high __________, it's often difficult for young people to find a job. A - disemployment B - imemployment C - unemployment D - inemployment 2) Before you get a job, you usually have to go for a(n) __________, when you will be asked a lot of questions about your suitability for the job. A - questioning B - interrogation C - discussion D - interview 3) I hate __________, especially ironing - it's so boring! A - housework B - homework C - jobs D - work 4) A: What do you do __________? B: I'm a teacher, I teach in a primary school. A - for a job B - for money C - for a living D - for life 5) Which adjective is the odd one out? A - redundant B - unemployed C - sacked D - promoted 6) Which of the following words

Sudoku

Ważne adresy Ambasada RP w Wielkiej Brytanii

is NOT connected with stopping work? A - pensioner B - apprentice C - retire D - O.A.P.

47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk

7) Dear __________, A - Wood B - Mr John Wood C - John D - Mr Wood 8) I am writing to __________ whether you have any vacancies in your company. A - find out B - enquire C - ask you D - know 9) I am writing __________ your advertisement in the newspaper. A - to reply B - answering C - in response to D - to answer 10) __________ a copy of my CV for more detailed information about my work experience. A - Please read B - Please find enclosed C - I have put in D - I send you 11) As you can see from my enclosed CV, my experience and qualifications match this position's __________ very well. A - requirements B - needs C - wants D - conditions

Konsulat Generalny w Londynie 73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk

Konsulat Generalny w Edynburgu

2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org

Konsulat Generalny w Manchesterze

14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net

Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk

Answers: 1 - C, 2 - D, 3 - A, 4 - C, 5 - D, 6 - B, 7 - D, 8 - B, 9 - C, 10 - B, 11- A. bbc.co.uk

Instytut Kultury Polskiej

Kuchnie świata - Belgia

Moules Provençale SKŁADNIKI 1 wersja: * 1 kg małży w skorupkach (muszli) * 100 ml białego, wytrawnego wina * 2 cebule * 1 gałązka selera naciowego * główka czosnku, świeża bazylia, natka pietruszki * 1 łyżeczka oliwy z oliwek, sól, pieprz 2 wersja (dodatkowo): * 1 łyżeczka koncentratu pomidorowego * 400 g pomidorów w puszce (bez skórki), 1 łyżeczka cukru PRZYGOTOWANIE Rozgrzej oliwę na głębokiej patelni i dodaj do niej posiekaną cebulę, selera, czosnek, bazylię i natkę pietruszki oraz przyprawy. Aby przygotować sos w wersji drugiej, warzywa duś na małym ogniu przez około 5 minut, a następnie dodaj koncentrat pomidorowy, pomidory z puszki, sól, pieprz i cukier. Niezależnie od wersji, całość powinna dusić się przez około 20-30 minut. Dokładnie umyte i oczyszczone muszle wsadź do garnka, zalej białym winem i taką samą ilością wody. Gotuj je pod przykryciem do momentu, aż ich skorupki się otworzą. Następnie wylej wodę z winem i odrzuć muszle, które się nie otworzyły. Pamiętaj, o tym, że nawet małży z lekko rozchylonych skorupek nie powinno się jeść. Zalej całość przygotowanym wcześniej sosem i zagotuj. Muszle podawaj posypane bazylią i pietruszką. Smacznego!

Humour A man placed some flowers on the grave of his dearly departed mother and started back toward his car when his attention was diverted to another man kneeling at a grave. The man seemed to be praying with profound intensity and kept repeating: “Why did you have to die? Why did you have to die? Why did you have to die?” The first man approached him and said: “Sir, I don’t wish to interfere with your private grief, but this demonstration of pain is more than I’ve ever seen before. For whom do you mourn so deeply? A child? A parent?” The mourner took a moment to collect himself, then replied: “My wife’s first husband”.

and the word „AUSFAHRT”. Fifty kilometres away there was another panel with the same arrow and the word „AUSFAHRT”. Fifty kilometres away there was another panel, the same one; and one of the old travellers touched the elbow of his neighbour and said „Well, it's must be a big town!” *** - I have the perfect son. - Does he smoke? - No, he doesn't. - No, he doesn't. - Does he ever come home late? - No, he doesn't. - I guess you really do have the perfect son. How old is he? - He will be six months old next Wednesday.

*** A bus full of old Irish men and women was driving on a highway in Germany. Suddenly there was a panel with a big arrow

*** - Am I really the first man you have ever loved? - Of course! Why do men always ask the same question?

52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk

Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org

Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk

Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk


19

Nr 8(138) / 29 February - 6 March 2012

Ogłoszenia

Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercyjne ukażą się również w The Polish Observer PRACA - zatrudnię

Zatrudnię specjalistę Profesjonalna obsługa klienta. Kilkuletnie doświadczenie w zawodzie fryzjera. Dyplom kwalifikacji mile widziany. Komunikatywność. Umiejętności pracy w zespole. Nasz salon fryzjerski pracuje na produktach Loreal Proffessional i świadczy usługi fryzjerskie na najwyższym poziomie. tel. 07771847573 agadaniel@aol.com BRIDES OF SOUTHAMPTON POSZUKUJE DOśWIADCZONEJ KRAWCOWEJ do poprawek sukien ślubnych proszę dzwonić 023 8055 3449 lub pytac w salonie brides 20-21 addis square, portswood road, southampton tel. 02380553449 shelley@ bridesofsouthampton.com Polskie małżeństwo poszukuje niani, która zamieszka z nami do opieki nad chłopcami: 5 letnim i 1 miesięcznym dzielnica Londynu - Morden i pomoc w prowadzeniu domu. Opieka wymagana jest na 5 dni w tygodniu plus niektóre wieczory na możliwie jak najdłużej. Osoby zgłaszające się muszą: mieć doświadczenie z pracą z dziećmi, nie mieć żadnych nałogów, posiadać referencje. Oferujemy 400GBP na początek . Praca jest dostępna od zaraz. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt 07834985689- Tomek HOSTESSY POTRZEBNE W OKOLICY LIVERPOOL. Proszę o kontakt mailowy. Email: milechwile@yahoo.co.uk Poszukujemy kandydatów na stanowisko Promotor. Jeśli znasz angielski, lubisz nowe wyzwania i nie boisz się rozmawiać z ludźmi to właśnie Ciebie szukamy. Zarejestruj się już dziś na www. tomaszdylpr.co.uk/join-the-team/. Praca wieczorami oraz w weekendy. Szukam kobiety, która mogłaby kilka razy w tygodniu zaopiekować się moimi dziećmi (5 i 8 lat) przez godzinę do dwóch, podczas mojej nieobecności (zrobić śniadanie oraz lunch, przypilnować żeby dzieci były gotowe do szkoły) w godzinach od 7.30. Najlepiej żeby była to osoba mieszkająca na Swaythlig SO182LH - mój post code. Pierwszy dzień to będzie 14 luty. Szukam osoby uczciwej i sympatycznej, wiek nie gra roli. Proszę o kontakt pod numerem 07907 525434 PRACA – szukam Jestem dyplomowaną kosmetyczką, 2 lata szkoły i ponad dwa lata pracowałam

w tym zawodzie w Polsce. Głównie: woskowanie, henna, regulacja brwi, manicure i pedicure, przekłuwanie ciała: uszy, nos, pępek, oczyszczanie twarzy i zabiegi pielęgnacyjne na twarz też nie są mi obce, jedynie malowanie lakierami wzorków to moja słaba strona. Szukam pracy w tym zawodzie z możliwością na stałe. Angielski komunikatywny. 0740 0949 612 Marzena, London, marzena82-1982 @tlen.pl SZUKAM PRACY jako murarz, tynkarz (Botmounth i okolice) . Proszę dzwonić na nr 07864794402. Szukam pracy na terenie Manchesteru i Stockportu; sprzątanie w hotelu, kitchen porter w restauracji czy też praca w fabryce... za wszelka pomoc i informacje dziękuję. Kamila: 0751 7378 632, kamila-czorna2@wp.pl Jestem kucharzem z 18-letnim stażem pracy w zawodzie, poszukuję pracy dorywczej jako kucharz bądź pomoc kuchenna. Sławek 759 3000 864 SPRZEDAM Sprzedam wianek do komunii dla dziewczynki, ręcznie robiony. Alba sukienkowa z bolerkiem, haleczka, torebka, rękawiczki, w komplecie lub osobno. Wianek ł10. Alba z torebka i rekawiczkami f15. tel.07891321665 Viola (Bristol i okolice). 1. SPRZEDAM 18 METRÓW PANELI PODŁOGOWYCH (jasnych) wraz z gąbką za 120 funtów 2. SPRZEDAM POCHŁANIACZ (srebrny, używany tylko przez miesiąc wiec jest jak nowy) za 50 funtów 3. SPRZEDAM ŁÓŻKO METALOWE (2 osobowe) bez materaca za 30 funtów. Ceny do uzgodnienie kontakt: 0775 440 9937 (kontakt do godz.17) Mam do sprzedania prawie nowiutką (roczną) pralkę Indesit WM12X pod za budowę. Po więcej informacji proszę dzwonić. East London tel. 752 664 5106 mieszkanie – wynajmę RODZINA wynajmie pokój kobiecie samotnej lub z dzieckiem. Możliwość opieki nad dzieckiem. Bacup. Tel. 0756 3132 497 WYNAJMĘ POKÓJ SYMPATYCzNEJ PARZE, najlepiej niepalącej. 45 funtów od osoby z rachunkami. Blackburn tel. 0759 3074 833

mieszkanie - szukam Szukam studio flat w okolicach Greenford tel. 07428197004 Z żoną i 4letnim synkiem PILNIE szukamy 2 bed house z ogrodem lub 2 bed flat na parterze z ogrodem w okolicy shirley. tel. 07557446480 tasak1@poczta.onet.pl Szukam 2, 3, 4 bed house w Southampton tel. 0787 3134 963, ilirolga@gmail.com Małżeństwo z dzieckiem szuka mieszkania. Tel. 0742 8197 004 Szukamy 1 bedroom flata we Woolston, bądź okolicy może być Weston bądź Netley. od końca lutego, bądź początku marca. tel. 07935520194 alf22@o2.pl POSZUKUJĘ POKOJU - Jedynki w New Malden. Tel. 0759 8000 036 INNE Szukam testów na prawo jazdy po czesku albo kogoś kto pomoże zrobić mi prawo jazdy. Mieszkam w Bornemouth. Tel. 07864794402 Okazja. Ostatnie cztery działki budowlane każda o pow. 3100 m2, w miejscowości Drogusza Gm. Bielawy, woj. łódzkie, bezpośrednio przy trasie wojewódzkiej nr 703. Działki posiadają aktualne warunki zabudowy na dom dwukondygnacyjny i budynek gospodarczy i nie wymagają przekwalifikowywania na teren budowlany. Posiadają kształt regularnego, proporcjonalnego prostokąta o wymiarach, szer 67 m d 47 m. Teren płaski, brak jakichkolwiek uciążliwości, woda i energia w drodze obok działek. Odległość do Warszawy ok 85 km, Łódź 45 km, Łowicz 20 km, do lasu 0,7 km, szkoła, kościół autobus. Dla amatorów jazdy konnej stadnina koni w Walewicach ok. 4 km. Dogodna komunikacja drogowa 3 km do wjazdu i zjazdu z autostrady A1 . Dojazd do działek z dwóch stron drogą asfaltową możliwość kupna jednej działki. cena 30 tys zł za jedną działkę. Do małej negocjacji. Doskonała oferta na inwestycję lub lokatę kapitału. Kontakt tel 693-051-327 TOWARZYSKIE good-looking, easy-going, romantic male is looking for lovely lady for a long happy relationship. I am well established and have a good lifestyle. Call me or txt me. 07440 698 244.

Usługi Przewóz osób i przesyłek – Polska – Anglia – Polska. Przewóz osób od £80. Paczki do 25kg za £19. Transport quadów, motocykli oraz samochodów. Dowóz pod wskazany adres, zawsze na czas. Tel. 07958 170819, +48603413769. Ubrania dla Ciebie, dla Niego i dla dziecka! Tanio i bez wychodzenia z domu! Nowe i używane! Zobacz sama www.MyClother.com Ulotki, wizytówki, plakaty, foldery reklamowe oraz strony internetowe. Szybki czas realizacji zamówień. Darmowa wysyłka. Zadzwoń już dziś - 02380 586749 lub napisz ask@tomaszdylpr.co.uk transport - przeprowadzki Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG, codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie, www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030, 012 37238 086 Lotniska i przeprowadzki Doświadczenie i bezpieczeństwo. Samochód sześciosobowy oraz dostawczy Rejon South Hampshire i West Sussex tel. 075 18 00 97 85 przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202 przewozy na Lotniska Szybko - Tanio - Bezpiecznie. Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202 Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci? Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT! Zadzwoń pod nr 0784 606 2331. Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki? Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz: ads@thepolishobserver.co.uk

Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.

270611_254x69_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai 1 07/09/2011 11:52:01

REKLAMA

T-TALK

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

2

p

Polska tel. stacjonarny

7

p

Polska tel. komórkowy

/min

/min

Bez nowej karty SIM

C

Stałe stawki 24/7

Międzynarodowe Rozmowy z komórki

£1 EXTRA do ka żdeg doładowania £1 o 0

Kredyt £5 - Wyślij smsa o treści GADU na 81616 (koszt £5 + std. sms) Kredyt £10 - Wyślij smsa o treści GADU na 65656 (koszt £10 + std. sms) Wybierz 0370 041 0037*, a następnie numer docelowy (np. 0048xxx) i zakończ #. Proszę nie wybierać po numerze docelowym. Więcej informacji i pełny cennik na www.auracall.com/observer

* Koszt połączenia z numerem 0370 to standardowa opłata za połączenie z numerem stacjonarnym w UK, naliczana według aktualnych stawek Twojego operatora; połączenie może być również wliczone w pakiet darmowych minut.

Polska Obsługa Klienta:

020 8497 4622

T&Cs: Ask bill payer’s permission. SMS costs £5 or £10 + standard SMS. Calls billed per minute, include VAT & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 1.5p & 20p (depending on the destination). Calls to 03 number cost standard rate to a landline and can be used as part of bundled minutes. We will automatically top-up with £5.00 credit if you are a user of the 81616 code or with £10.00 credit if you are a user of the 65656 code before your calling credit is about to run out. To unsubscribe text AUTOOFF to 81616 or 65656 at any time. Calls made to mobiles may cost more. Credit expires 90 days from last top-up. Rates are subject to change without prior notice. Prices correct at 07/09/2011. This service is provided by Auracall Ltd.


Pieniądze wyszły

Direct to Bank – przekaz bezpośrednio na konto

Pieniądze przyszły

Nowa usługa

bezpośrednio na konto

Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji

Przekazy pieniężne *Oprócz opłaty za przelew Western Union pobiera prowizję za wymianę walut.Sprawdź warunki przekazu. Przekazanie środków może być opóźnione lub usługi mogą być niedostępne w zależności od określonych warunków transakcji, w tym wysłanej kwoty, kraju przeznaczenia, dostępności waluty, kwestii regulacyjnych, wymogów dotyczących identyfikacji, godzin urzędowania placówek agencyjnych, różnic w strefach czasowych. Mogą wystąpić dodatkowe obostrzenia, zobacz „Send Form”, aby poznać szczegóły.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.