C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
Nr 9(139) / 10 - 16 march 2012 | WEEKLY News and Guides for the Polish Community | thepolishobserver@myownmedia.co.uk | free press
Polacy się nie lubią? To mit!
W TYM NUMERZE
Kraina katastrof Co kilka, najrzadziej kilkanaście miesięcy mamy w Polsce „katastrofę”, „wielką katastrofę” lub „prawie katastrofę”. Samoloty, samochody, pociągi, busy - to maszyny, które na zmianę się rozbijają, wykolejają, spadają… Felieton Janusza Palikota.
str. 4
Nastolatka mogła żyć! Szczegółowa rewizja sprawy dotyczącej morderstwa 15-letniej Zuzanny Zommer w Leeds z rąk zboczeńca Michaela Clarka, wykazała liczne zaniedbania i nieprawidłowości w działaniach publicznych służb bezpieczeństwa oraz brytyjskiej policji…
str. 5
fot. © Bidermann - dreamstime.com
W naszym angielskim domu
Często słyszy się, że Polak to gbur, cham dorobkiewicz, zazdrośnik, zawistnik, że przy byle okazji wykorzysta lub oszuka drugiego Polaka. W wielu przypadkach, jest w tym dużo prawdy, ale nie do końca... str. 3
Najlepsze dopiero przed nami Ocalić wrażliwość i marzenia Kiedy przyjechałem tu pięć lat temu, miałem na głowie sprawy znacznie mniej artystyczne. Przybyłem z rodziną, z dziećmi, trzeba było się jakoś urządzić, zadbać o wszystko, ale o muzyce nie zapomniałem. Stworzyłem sobie małe studio, w którym realizowałem swoje muzyczne wizje. Kiedy już się wszystko ustabilizowało, zacząłem myśleć o zespole...
Światowy Dzień Poezji UNESCO został uchwalony w Paryżu, w 1999 roku. Widocznie ktoś mądry i wrażliwy zrozumiał, że świat bez poezji jest martwy. Sama produkcja, konsumpcja i zabawa to za mało. Pozbawić ludzi poezji, to odebrać im święto duszy - rozmowa z Aleksandrem Nawrockim, redaktorem naczelnym pisma „Poezja dzisiaj”…
str. 4
Pieniądze wyszły Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji
fot. Aleksander Nawrocki - Archiwum prywatne
Na pytanie „Po co nam poezja?”, odpowiada bez wahania - „Żeby zachować własne widzenie świata”…
fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z Michałem Sędzielewskim, współzałożycielem i gitarzystą londyńskiej grupy „Metasoma”…
DIRECT TO BANKprzekaz bezpośrednio na konto
Precz z pozytywnym myśleniem. „Pomarańcza” za 281 funtów. Pier***, nie płacę. Cierpiący prezes i ukryte pokłady miłości. Śledztwo w sprawie voodoo. Głupole organiczni… Opowiadanie Janusza Młynarskiego.
str. 10
10 lat, 10 reżyserów, 10 filmów To tytuł specjalnej jubileuszowej retrospektywy tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów „Kinoteka”. Organizatorzy imprezy, zaprosili dziesięciu słynnych twórców filmowych, rodzimych i brytyjskich, do wskazania swych ulubionych polskich filmów. Ich typy, to: „Popiół i diament”, „Paragraf zero”, „Nic”, „Odpryski”, „Sól ziemi czarnej”, „Olimpiada”, „Nóż w wodzie”, „Kanał”, „Krótki film o zabijaniu” oraz „Sala samobójców”…
str. 6
Pieniądze przyszły Zapoznaj się ze szczegółowymi warunkami usługi
str. 14
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
2
Wiadomości
Co ma Tusk do katastrofy?
T
ragedia w Polsce. Katastrofa. Zginęli ludzie. Prezydent ogłosił żałobę narodową. Premier przyjechał na miejsce tragicznego zdarzenia. Zwłoki ofiar jeszcze nie ostygły, a Jan Pospieszalski czym prędzej pospieszył do Katowic, by urządzić tam antyrządową demonstrację, bo znów Tusk zawinił. Jak Czytelnicy zdążyli już zapewne zauważyć, nie pałam zbytnią sympatią dla obecnego premiera i jego ekipy i nie są to powody natury światopoglądowej. Jest mi to najzupełniej obojętne, czy jest on za krzyżem, czy przeciw, czy popiera in vitro, albo aborcję. Nie jest dla mnie istotne, kto rządzi, lecz jak rządzi. Czy to neoliberał, czy chadek, komunista, czy ksiądz nawet... ważne, żeby obywatel miał dobrze. Czy ma do-
brze? Nie ma dobrze, właśnie za sprawą nieudolnych rządów ekipy Tuska. Ale na Boga, nie wszystkiemu Tusk jest winien. Czy to on wywołał powodzie, susze albo śnieżyce? Czy to z jego powodu, co roku na drogach giną tysiące ludzi? Z powodu tragedii pod Szczekocinami znów dostało się premierowi, tym razem za stan Polskich Kolei Państwowych. „To przez Tuska doszło do katastrofy” - huczy na forach internetowych i prawicowej prasie. Przez Tuska? A co on maszynista, dyżurny ruchu, zawiadowca stacji? Już wiemy, kto jest bezpośrednim winowajcą i nie jest to Tusk, lecz dyżurny ruchu, który zaniedbał swoich obowiązków. No dobrze mówią przeciwnicy Tuska, ale to wszystko z powodu tragicznej sytuacji polskiego kolejnictwa. Rzeczywiście z PKP jest bardzo źle, ale czy
to sprawa ostatnich pięciu lat? Przez ostatnie 20 lat rządziło wiele ekip i jakoś nie mogę przypomnieć sobie takiej, która zrobiłaby cokolwiek, by stan polskich kolei poprawić. Dopiero teraz coś zaczyna się dziać, są pieniądze z Unii, więc sprawa powoli rusza z miejsca. Kolejna rzecz i kolejny atak na premiera - chciał „zapunktować”, więc pojawił się na miejscu tragedii - tak twierdzi część nieżyczliwych mu mediów i obywateli. A gdyby się tam nie pojawił? Ho, ho, to dopiero by było! O ile dobrze pamiętam, to śp. prezydent Lech Kaczyński, też odwiedził miejsce tragedii w Katowicach, kiedy pod dachem pawilonu zginęło kilkadziesiąt osób. On też „punktował”? Janusz Młynarski
Kolejna walka z przestępcami Przedstawione przez Home Office statystyki za lata 2010-2011, dotyczące wskaźników przestępczości na terenie Anglii i Walii pokazują, że ponad połowa rabunków czy napaści dokonywanych na ulicach brytyjskich miast, nie jest zgłaszana na policję.
C
ytowane przez BBC wnioski, stanowią jedną z głównych przyczyn powstania nowego narzędzia do walki z przestępczością na terenie brytyjskiej stolicy. Dzięki witrynie Streetviolence.org, uruchomionej przez londyńską organizację charytatywną o nazwie Witness Confident, w łatwy, a co najważniejsze całkowicie bezpieczny i poufny sposób, można zgłaszać przestępstwa do lokalnych jednostek policji. O projekcie tym, Metropolitan Police wyraziła się dość jasno. „Nie popieramy informowania o przestępczości na ulicach, ani poprzez nasze strony internetowe, ani żadne inne witryny. Ma to związek z faktem, że w trosce o bezpieczeństwo każdej z ofiar, jakiegokolwiek wykroczenia, dążymy do jak najszybszego wysłania naszych oficerów na miejsce danego zdarzenia. Przestępczość na ulicach,
traktowana jest przez nas bardzo poważnie, dlatego też, aby doprowadzić do jej zmniejszenia i efektywnego łapania przestępców, namawiamy do skorzystania z awaryjnego numeru telefonu 999, albo bezpośredniego po-
rozmawiania z funkcjonariuszami, znajdującymi się na najbliższym patrolu” - czytamy w oświadczeniu Met Police. Z punktu widzenia organizacji Witness Confident, raportowanie o przestępstwach za pośred-
nictwem internetu, może z kolei nie tylko pomóc przełamać strach przed „konsekwencjami” donosu, ale i istotnie zredukować ilość wykroczeń na brytyjskich ulicach. „Jedną z rzeczy, która zanikła na przestrzeni ostatnich lat, to właśnie chęć kontaktu z funkcjonariuszami, spełnienia obywatelskiego obowiązku. Jeśli chcemy pomóc policji, tego rodzaju witryna w obecnych czasach daje możliwość zachorowania poufności 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu” - podsumował projekt dyrektor Witness Confident, Guy Dehn. Na stronie Streetviolence. org, udostępniona została specjalna mapa, pokazująca ilość przestępstw w różnych dzielnicach Londynu. Podobna do stołecznej, witryna obejmująca tereny Anglii i Walii, uruchomiona została niedawno także przez policję pod adresem - police.uk. (kg)
Zaproponowane przez Partię Konserwatystów już podczas tworzenia się obecnego brytyjskiego rządu, plany dotyczące cięć w przyznawaniu zasiłków na dzieci, rozpętały w ostatnim czasie prawdziwą burzę.
S
wój sprzeciw wyrażają nie tylko mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa, ale również i przedstawiciele Partii Pracy, nazywając owe projekty „głęboko niesprawiedliwymi”. To wszystko zmusiło rządzących do podjęcia dyskusji na temat wysokości nowego progu dochodowego, który zwalniałby lepiej prosperujące rodziny od otrzymywania „Child Benefit”. Obecne plany, które miałyby wejść w życie od stycznia 2013 roku zakładają, że rodziny w których jedno z rodziców zarabia więcej niż 42,475 funtów rocznie, straciłyby prawo do „Child Benefit”, ale gospodarstwa domowe, których roczny dochód nie przekracza 80 tysięcy funtów (łączne zarobki obojga rodziców) w dalszym ciągu otrzymywałyby owo świadczenie. Jak donosi „The Daily Telegraph”, nowy próg, od którego zasiłki mogłyby być odbierane, a dotyczące zarobków jednego z rodziców, może zostać podniesiony do sumy 50 tysięcy funtów. Ostatecznej decy-
fot. © Stockbrokerxtra - dreamstime.com
Pierwsze czytanie
Afera z „Child Benefit”
zji w tej sprawie jeszcze nie podjęto. Jak potwierdził wicepremier Wielkiej Brytanii Nick Clegg, rząd jest właśnie w trakcie debaty nad zmianą tej ustawy, która wymierzona jest głównie w przedstawicieli klasy średniej oraz osoby płacące najwyższe progi podatkowe. „Nowe plany rządu, w znikomym stopniu dotkną Polaków mieszkających na Wyspach, ponieważ bardzo niewielu naszych rodaków ma roczny dochód wyższy niż 42 tysiące funtów” - konkluduje portal Informacje24.co.uk. (mn)
20 tysięcy miejsc pracy w Tesco
N
ajwiększa brytyjska sieć handlowa zapowiedziała stworzenie w ciągu najbliższych dwóch lat dziesiątek tysięcy miejsc pracy, aby przełamać kryzys i stworzyć wakaty dla bezrobotnych młodych ludzi. Zdaniem właścicieli tego giganta sprzedażowego, pierwsza praca w Tesco, to doskonała okazja do zbudowania fundamentów pod przyszłą karierę zawodową. „To potężny zastrzyk dla ekonomii Wielkiej Brytanii” - chwali z kolei pomysł, premier David Cameron. Przewidywany przez Tesco rozwój sieci, obejmuje stworzenie miejsc pracy nie tylko na pełne, ale także i na częściowe etaty oraz około 10 tysięcy stanowisk dla praktykantów. Rozszerzeniu i zmodernizowaniu poddane zostaną istniejące już sklepy, ale wspomniany plan przewiduje także budowę nowych obiektów. Przyszłościowe wakaty, dostępne będą między innymi w działach obsługi klienta, na garmażu, w piekarniach czy przy kasach. Złośliwi twierdzą, że nowa kampania rozwoju Tesco to próba zatuszowania niedawnej afery z udziałem sieci, określanej w mediach „fabryką niewolników”. W lutym pojawiło się
bowiem ogłoszenie, że poszukiwane są osoby do pracy na nocne zmiany, za które wynagrodzeniem będzie Jobseekers Allowance oraz pokrycie kosztów dojazdu. Tesco to największa brytyjska sieć hipermarketów i supermarketów, która ma swoje filie również w innych państwach. Początkowo zajmowała się sprzedażą żywności, ale rozszerzyła swoją ofertę również na odzież, sprzęt elektroniczny i samochody. Poza Wielką Brytanią, Tesco ma swoje sklepy w krajach takich, jak Irlandia, Węgry, Polska, Czechy, Słowacja, Tajlandia, Korea Południowa, Chiny (Tajwan), czy Malezja. Nowe miejsca pracy dla młodych to bardzo dobry pomysł, szacuje się bowiem, że na terenie Zjednoczonego Królestwa, ponad milion osób w wieku 16-24 lat jest bezrobotnych. (mn)
THE POLISH OBSERVER | My Own Media Ltd. | The Old Fire Station | 140 Tabernacle Street | London (UK), EC2A 4SD | Tel. 020 7300 7321 | EDITOR-IN-CHIEF: Janusz Młynarski, j.mlynarski@thepolishobserver.co.uk | CONTENTS: Anna Sobusiak, anna@thepolishobserver.co.uk; | DTP: Sylwia Boczek | ADVERTISING: Patrycja Strąk – Sales Manager; Larisa Arama - Sales Executive; Tel. 020 7300 7320 Mobile: 078 4606 2331 Fax: 020 7253 2306 Email: sales@myownmedia.co.uk | Advertiser and advertising agency assume liability for all content (including text representation, illustrations, and photographs) of advertisements printed or posted, and also assume responsibility for any claims arising there from made against the publisher | DISTRIBUTION: distribution@myownmedia.co.uk PRINTING PRESS: NEWSFAX LTD Unit 7, Beam Reach Business Park, Consul Avenue, Rainham, RM13 GJ (London) Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, redagowania i publikowania na naszych łamach nadesłanych materiałów. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych | Closing date: 8.03.2012.
3
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
temat numeru
Polacy się nie lubią? To mit! Gdyby psycholog pokazał mi, jako Polakowi, pełną po brzegi szklankę z przelewającą się wodą, to jako Polak powiedziałbym mu, że teraz jest ona pełna, ale już niedługo będzie w połowie pusta. Powiedziałbym mu tak, bo jestem Polakiem, bo mam polską naturę i polski charakter, który cechuje między innymi przekora, złośliwości, przesądność i poczucie humoru - słowem: zdrowie psychiczne...
P
fot. © Honjune - dreamstime.com
rzyjęło się uważać, szczególnie wśród Polaków, że nasi rodacy się nie lubią. Często słyszy się, że Polak to gbur, cham dorobkiewicz, zazdrośnik, zawistnik, że przy byle okazji wykorzysta lub oszuka drugiego Polaka i w wielu przypadkach jest w tym dużo prawdy, ale zawsze dotyczy to sytuacji tu i teraz. Kiedy Polak mówi źle o drugim Polaku, zawsze robi to w czasie teraźniejszym. Z drugiej strony, Polacy odnajdują się wzajemnie w przeszłości, w sporach o historię, politykę i w tradycyjnie polskim sposobie leniuchowania, co nieraz wydaje się być dla nas krępujące, ponieważ znacznie odbiega od zindywidualizowanego sposobu spędzania wolnego czasu przez ludzi, których stereotypy wykreowało Hollywood i telewizja. Tak czy inaczej, Polacy wyraźnie lubią towarzystwo rodaków i chętnie wspólnie spędzają ze sobą chwile oddechu od codzienności. Lubią siedzieć przy okrągłym, zastawionym jedzeniem stole, lubią rozmawiać o swoich sprawach, plotkować na obcokrajowców, narzekać na wszystko, aby w końcu przejść do najbardziej partykularnych spraw lokalnej polityki lub wychwalania, w gruncie rzeczy wyższości Polaków nad innymi nacjami, niekoniecznie robiąc z siebie ofiary historii. W tym ostatnim kontekście, szczególnie jawi się nasza przeszłość, jako pierwszorzędna forma tożsamości. Polacy rozpoznają się nawzajem po wspólnym nam wszystkim i bardzo specyficznym stosunku do historii, a jednocześnie jakby bardzo pragną wyrwać się z tego błędREKLAMA
Polacy podobnie jak Żydzi, Chińczycy i Wietnamczycy mają tendencję do tworzenia polskich dzielnic z polskimi klubami, barami, delikatesami, piwem Żywiec itd., chociaż z łatwością mogliby się rozejść, każdy w swoją stronę i integrować z miejscowymi. nego koła, sądząc, że inni wolni są od tego ciężaru, dzięki czemu czerpią z życia dużo więcej przyjemności. Fakt, że temat nielubienia się Polaków pojawia się dość często, zarówno w codziennych rozmowach, jak i w internecie, świadczy o tym, że jest to sprawa, która ich nurtuje. Warto zwrócić również uwagę na to, że mimo iż Polacy często twierdzą, że się między sobą nie lubią, to nie mówią sobie tego w oczy. Kiedy mó-
wię, że nie lubię Polaków, nie mówię, że nie lubię tego właśnie Polaka, do którego to mówię i pomijając kwestię ewentualnego fałszu jednego z nas, raczej chyba lubię mojego rozmówcę, bo nie można przecież swobodnie rozmawiać z kimś, kogo się nie lubi. Ponadto, nawet jeśli Polacy tak się nie lubią, to na emigracji nie mogą się od siebie oderwać. Więź, która ich łączy jest jednak bardzo silna. Polacy podobnie jak Żydzi, Chińczycy i Wietnamczycy mają tendencję do tworzenia polskich dzielnic z polskimi klubami, barami, delikatesami, piwem Żywiec itd., chociaż z łatwością mogliby się rozejść, każdy w swoją stronę i integrować z miejscowymi. Często używaną wymówką jest nieznajomość języka, ale każdy wie, że przy odrobinie dobrej woli danego dialektu można się bardzo łatwo nauczyć. Robią to inne nacje, a obecnie w Polsce mamy imigrantów z różnych krajów, którzy nie tworzą swoich dzielnic. Jedynie niewielki procent polskich imigrantów integruje się ze światem, w którym mieszka. Tacy ludzie rzadko mówią, że nie lubią Polaków. W rozmowach między sobą, często żartują sobie z polskich nawyków czy wad, albo zwykłych śmieszności, ale raczej nie spotkałem się z niechęcią do innych Polaków czy też z opinia-
mi, że nasi rodacy są źli lub niesolidarni. Interesujące jest właśnie to, że tymi, którzy nie lubią Polaków są właśnie ci, którzy bez Polaków żyć nie mogą i najbardziej za Polską tęsknią. Oni też mają zwyczaj podkreślać, że są dumni ze swojej polskości, podczas gdy ludzie zintegrowani na przykład przez małżeństwa z obcokrajowcami nie tyle nie mają poczucia dumy z polskości, co nie widzą powodu, ani dla dumy, ani dla wstydu z tego, że są Polakami. A może jest też tak, że Polacy kochają być lubiani, a trudno lubić coś, co jest takie jak ja. Polak nie rozpoznaje w drugim Polaku obcego i nieświadomie go nie lubi, ponieważ z góry zakłada, że drugi Polak też na pewno go nie lubi. Inaczej mówiąc, sympatia ma coś wspólnego z różnicą. I myślę, że tym chyba również chciał podzielić się z nami Gombrowicz w „TransAtlantyku” - książce, która nie byREKLAMA
ła, ani o Polsce, ani o Polakach, tylko o Gombrowiczu, o Polaku i jego stosunku do narodu owładniętego kultem samego siebie, podobnie jak dziś niepozwalającego nam wyrazić i ujawnić naszej różnicy. Pisze, więc Gombrowicz to, co w duszy każdy z nas na swój sposób czuje: „Ja człowiekowi temu, Rodakowi, prawdy całej nie chciałem wyjawić, ani tyż innym Rodakom i Swojakom moim... bo chybaby mnie za nią Żywcem na stosie palono, końmi albo kleszczami rozrywano, a od czci i wiary odsądzono”. Andrzej Żuromski * Autor jest tłumaczem literatury angielskojęzycznej, poetą, filozofem. Współpracuje z Uniwersytetem Jagiellońskim, Instytutem Maxa Plancka w Berlinie oraz „Nową Kulturą”. Przez 15 lat mieszkał w USA.
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
4
z terenu...
Kątem oka Palikota
Kraina katastrof
C
o kilka, najrzadziej kilkanaście miesięcy mamy w Polsce „katastrofę”, „wielką katastrofę” lub „prawie katastrofę”. Samoloty, samochody, pociągi, busy - to maszyny, które na zmianę się rozbijają, wykolejają, spadają. Jeśli z czegoś słynie nasz kraj w ostatnich latach, to z jakiejś katastrofy. Oczywiście świat pełen jest katastrof. Powodzie na Filipinach, trzęsienia ziemi w Japonii, tajfuny w USA są coroczną plagą, o której informują media. Są to jednak katastrofy spowodowane przez siły natury, w których ludzie lepiej lub gorzej sobie radzą. Nasze plagi są jednak całkiem inne. To plagi ludzkiej woli, słabości charakteru lub frustracji z powodu statusu społecznego. Oczywiście każda z tych naszych tragedii ma swoją „indywidualną” historię. To zawsze jest błąd konkretnych ludzi, często wzmocniony w skutkach fatalnym stanem maszyn i różnych urządzeń. A jednak trudno nie uznać, że w tym wszystkim jest coś nam wspólnego, co leży u podstawy każdej z wspomnianych tragedii. Gdy tak szukam jakiś ogólnych przyczyn, to to, co mi się rzuca w oczy, to jakiś nasz „wschodni” brak szacunku dla procedur i gdzieś głęboka zgoda na nieliczenie się z pojedynczą śmiercią. Śmierć kraju, śmierć narodu, to są nasze normy.
Pojedynczy człowiek i jego tragiczna śmierć jest zawsze wtórna, jest rodzajem cienia wspólnej sprawy. Pojedyncza śmierć jest zawsze ubrana w szaty „sprawy”. Mówimy: „polski pilot wylądował bez kółek”. NIE pilot LOT-u, ale „polski” pilot. Doszukujemy się intrygi wrogów Polski w katastrofie lotniczej. Przelana krew - nie bezmyślnie rozlana - ale przelana właśnie. Niech ta śmierć stanie się znakiem, niech służy, itp. W cieniu wielkiej sprawy, śmierć jest oswojona i nie razi! Za dużo było tej przelanej krwi i stąd ten sposób, aby sobie z nią poradzić. Temu stosunkowi do śmierci często towarzyszy też brak wiary w państwo, w jego administrację i procedury. Dlatego z taką łatwością widzimy, jak wielu ludzi kieruje się „swoim” rozumem, własnym doświadczeniem, a nie normą - swoją drogą w kraju, gdzie jest tak dużo absurdalnej biurokracji to wcale nie dziwi. Połączenie tych dwóch spraw - braku sprawnego państwa i lekceważenia prywatnego życia, daje efekt kolejnych tragedii komunikacyjnych. Komunikacja dochodzi do skutku, ale nie w wymiarze realnym, lecz w wymiarze symbolicznym! Janusz Palikot
REKLAMA
Najlepsze dopiero przed nami Rozmowa z Michałem Sędzielewskim, współzałożycielem i gitarzystą londyńskiej grupy „Metasoma”…
▪ Chciałem się dowiedzieć, co oznacza nazwa waszego zespołu. Zajrzałem do encyklopedii i dowiedziałem się, że to „tylny odcinek ciała niektórych bezkręgowców: jelitodysznych, kryzelnic, mszywiołów, rurkoczułkowców i ramienionogów, albo odwłok u skorpionów i wielkoraków”… …czyli, krótko mówiąc - metasoma. ▪ Niby ten „tylny odcinek ciała” nie powinien mnie dziwić, bo zespoły przyjmują różne zaskakujące nazwy, ale w sumie to ciekaw jestem, dlaczego właśnie „Metasoma”? - Mogę zapewnić, że nie wzięła się ot tak - „z kapelusza”, a wiąże się z tym pewna historia. Kiedy już zespół się uformował, stanęliśmy przed nie lada problemem, czyli jak go nazwać. Wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta, ale wbrew pozorom wcale tak nie było. Większość nazw, które by nam pasowały, były już zajęte, a chcieliśmy wybrać coś niebanalnego i jednocześnie coś, co mówiłoby o tym, co gramy. Nasz wokalista, który pochodzi z Dubaju, otarł się kiedyś o śmierć, bo został ukąszony przez skorpiona. Po tym zdarzeniu stwierdził, że zaszła w nim przemiana, że postrzega świat głębiej, intensywniej i metafizycznie - jeśli tak można powiedzieć, więc ten skorpion i ta metafizyka… tak właśnie narodziła się „Metasoma”. ▪ Poznaliście się w Polsce, czy dopiero tutaj? - Dopiero tutaj, ale każdy z nas przeżywanie muzycznej przygody zaczął już wcześniej. Ja w Polsce grałem w grupie „Rise up”, która nie była zbytnio znana poza pewnymi kręgami undergroundu. Wojtek Golbiak grał w „Mandragorze”, zespole już znacznie bardziej rozpoznawalnym brali ich na supporty i grali między innymi z Agnieszką Chylińską. Pozostali członkowie grupy również mieli „muzyczną przeszłość”. Ale to nie było tak, że przyjechaliśmy jednego dnia, a następnego już mieliśmy zespół.
www.catrinatrans.co.uk
▪ A jak było? - Kiedy przyjechałem tu pięć lat temu, miałem na głowie spra-
wy znacznie mniej artystyczne. Przybyłem z rodziną, z dziećmi, trzeba było się jakoś urządzić, zadbać o wszystko, ale o muzyce nie zapomniałem. Stworzyłem sobie małe studio, w którym realizowałem swoje muzyczne wizje. Kiedy już się wszystko ustabilizowało, zacząłem myśleć o zespole. Niestety, nie bardzo orientowałem się w tutejszym środowisku muzycznym, a przecież do założenia grupy potrzeba ludzi. Nie było wyjścia, dałem ogłoszenie
Nasz wokalista, który pochodzi z Dubaju, otarł się kiedyś o śmierć, bo został ukąszony przez skorpiona. Po tym zdarzeniu stwierdził, że zaszła w nim przemiana, że postrzega świat głębiej, intensywniej i metafizycznie - jeśli tak można powiedzieć, więc ten skorpion i ta metafizyka… tak właśnie narodziła się „Metasoma”.
na Gumtree, że poszukuję muzyków. I tak zgłosił się Wojtek Golbiak. Z tym wiąże się trochę śmieszna historia, bo kiedy Wojtek zadzwonił na mój numer telefonu podany w ogłoszeniu, rozmawialiśmy ze sobą po angielsku, ale ja czułem w jego akcencie coś swojskiego, więc spytałem, czy przypadkiem nie jest Polakiem? I przypadkiem był. Okazało się, że mamy bardzo podobną wizję tego, co chcemy grać, więc pozostało już tylko dokooptować pozostałych muzyków. Tą sprawą zajmował się głównie Wojtek, który miał sporo kontaktów w londyńskim światku muzycznym, czy
to osobistych, czy przez internet. Ale łatwo nie było. ▪ Nie żartuj! W Londynie, kolebce rocka był jakiś problem ze znalezieniem muzyków? - Gdyby to miał być zespół do grania na weselach, to pewnie nie byłoby z tym kłopotów, ale myśmy chcieli grać dość specyficznego, metalowego rocka i o dziwo właśnie w tej kolebce, kuźni największych sław tego gatunku, trudno było znaleźć ludzi. Metal w Londynie, w ogóle w UK, stał się muzyką niszową, dominuje „brit-pop” i „indy”. To nie USA, czy Niemcy, gdzie metal święci triumfy i gdzie jest spory rynek, jeśli chodzi o ten gatunek muzyki. ▪ Ale polskim zespołem raczej trudno was nazwać? - No tak, tylko ja z Wojtkiem jesteśmy Polakami, a jeszcze mamy Dubajczyka, kolegę z RPA i Brytyjczyka. ▪ Próbujecie bardzo konsekwentnie zaistnieć na brytyjskim rynku muzycznym… - Tak, robimy co możemy. Mamy już za sobą pierwszą „EP-kę” pt. „Metal Erosion” i jest ona bardzo dobrze odbierana. Mamy coraz większą frekwencję na koncertach i coraz częściej je dajemy. To nas motywuje. Ostatnio graliśmy jako support przed koncertem znanej grupy „Starseed”. Po naszym występie, prawie nikt już nie chciał słuchać tego zespołu, większość wyszła, czyli mamy już swoich fanów, którzy przychodzą specjalnie na nas. Zajmuje się nami profesjonalna agencja promocyjna Feedme Music, przygotowujemy swój pierwszy album, wierzymy, że wszystko co najlepsze, dopiero przed nami… Rozmawiał: Janusz Młynarski * Skład grupy: Amro Aleks - wokal Voytek Golbiak - gitara solowa Michal Sędzielewski - gitara rytmiczna Lewis Powell - gitara basowa Vaughan Houseman - perkusja Więcej informacji na stronie: myspace.com/metasomakicksass
5
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
z terenu...
Nastoletnia Polka mogła żyć!
fot. Wikipedia
Rodzina zamordowanej w obłąkańczym ataku Michaela Clarka 15-letniej Zuzanny Zommer, otrzymała oficjalne przeprosiny od jednostek policji z West Yorkshire i Humberside oraz organizacji Leeds Safeguarding Children Board.
S
zczegółowa rewizja sprawy dotyczącej morderstwa polskiej nastolatki w Leeds z rąk zboczeńca, wykazała liczne zaniedbania i nieprawidłowości w działaniach publicznych służb bezpieczeństwa oraz policji. Clark przeprowadził się do Leeds z Scunthorpe w roku 2006, po tym, jak odbył karę więzienia za ataki z użyciem siły, a także przestępstwa seksualne dokonywane na kobietach. Raport komisji z Leeds Safeguarding Children Board wykazał, że jednostka Humberside Police
nie poinformowała odpowiednich służb w mieście do którego skazaniec się przeprowadził, o jego wcześniejszych poczynaniach. Agencje te, dowiedziały się jedynie, że Clark przybywa do Leeds w dzień jego przyjazdu. Mimo że mężczyzna był pod nadzorem West Yorkshire Police, to rodzina ofiary, z którą Clark się zaprzyjaźnił nie została w jakikolwiek sposób poinformowana o jego kryminalnej przeszłości. Dodatkowej grozy całej sprawie dodaje fakt, że mężczyzna przebywał regularnie w Leeds od 11 miesięcy zanim zaatakował młodą Polkę. Zuzanna Zommer przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii razem z rodziną w 2007 roku. Zginęła po sześciu miesiącach pobytu w nowym kraju. To było 1 października. Dziewczynka przebywała wówczas w domu, a jej rodzice wraz z młodszym bratem, udali się na zakupy. Grała w grę komputerową, kiedy do drzwi zapukał sąsiad, Michael Clark. Ponieważ Zuzanna znała mężczyznę, nie spodziewała się z jego strony niczego złego. Powrocie do
domu, rodzice dziewczynki zobaczyli na wpół obnażone zwłoki Zuzanny w kałuży krwi. Clark poderżnął jej gardło i zmiażdżył czaszkę. Sekcja zwłok wykazała także, że Polka była napastowana seksualnie. Clark został skazany na dożywocie. Mimo naświetlonego raportu, urzędnicy są zdania, że tak naprawdę nikt nie był w stanie przewidzieć zachowania Clarka, ale przyznają się do zaniedbań. „To było tragiczne wydarzenie nie tylko dla najbliższych dziewczynki, ale również całej lokalnej społeczności. Agencja przyjmuje do wiadomości wszystko, co zostało wykryte w raporcie i należycie się do owych błędów ustosunkuje” - powiedziała Jane Held z Leeds Safeguarding Children Board. „Ochrona obywateli jest naszym priorytetem. Łączymy się w bólu z rodziną ofiary. To była lekcja. Czas na wnioski” - podsumowało brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości. Swojego komentarza w tej sprawie odmówiło za to mediom Home Office. (kg)
Nasi zatłukli rodaka na śmierć?
S
quatter oskarżony o skatowanie przy pomocy kawałka metalu emigranta z Polski, wyznał przed sądem Old Bailey, że uderzył swoją ofiarę zaledwie trzy razy. Jak donosi „Brent and Kilburn Times”, 34-letni Krzysztof Szafisz oraz dwóch innych Polaków, usłyszało zarzuty zabójstwa Marcina Porczka podczas sprzeczki o pieniądze, jaka wywiązała się między nimi w grudniu 2010 roku. Ciało 37-latka zostało odnalezione na terenie opustoszałego budynku Unisys przy Harrow Road, Stonebridge, w miejscu, gdzie nota bene mężczyźni pomieszkiwali „na dziko”. Sekcja zwłok wykazała, że Polak zginął w wyniku licznych obrażeń głowy, zmiażdżonej krtani, popękanego ramienia i kilku połamanych żeber. Podczas rozprawy, sędziowie usłyszeli, że po tym, jak Porczek został pomówiony o zagarnięcie dla siebie działki ze sprzedaży złomu, która była własnością Szafisza, mieszkającego na terenie kompleksu od
trzech miesięcy, wywiązała się między mężczyznami kłótnia. Porczek rzucił w oponenta kawałkiem kija. „Podszedłem do Marcina i uderzyłem go otwartą dłonią w twarz i kark - dwa razy. Kopnąłem go też raz w jego pośladki, a potem usiadłem na materacu” - zeznawał Szafisz. Oskarżony stwierdził, że po kilku minutach obserwowania całej sprzeczki, opuścił budynek i wrócił późnym wieczorem. O licznych obrażeniach ciała Porczka, przekonał się dopiero rano. „Kiedy się obudziłem zobaczyłem, że Marcin dalej śpi i pomyślałem, że był tak pijany, iż nie zdążył zalec na swoim materacu” - mówił Polak. Dwójka jego kompanów: 30-letni Piotr Kulik oraz 54-letni Andrzej Mikołajek, winią za obicie współmieszkańca właśnie Szafisza. Jednakże, sąd Old Bailey usłyszał, że krew ofiary znajdowała się na ubraniach całej trójki. Kulik, Szafisz i Mikołajek nie przyznają się do morderstwa. Proces trwa. (mn)
REKLAMA
Uzyskaj
£200 polecając nas znajomym
quality_claims_doubleAD_good.indd 2
8/25/2011 4:12:44 PM
quality_claims_doubleAD_good.indd 3
8/25/2011 4:12:44 PM
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
6
z terenu...
ANETA GRYGOROWICZ 40 lat Wzrost: 175 cm Oczy: szare Ostatnie miejsce pobytu: Londyn Pani Aneta zaginęła w maju 2007 roku.
GRZEGORZ WITKOWSKI 49 lat Wzrost: 170 cm Oczy: brązowe Znaki szczególne: brak zęba w górnej szczęce Ostatnie miejsce pobytu: Leicester Pan Grzegorz zaginął 13 grudnia 2009 roku.
ADAM KRZYSZPIN 24 lata Wzrost: 183 cm Oczy: niebieskie Znaki szczególne: mały palec prawej ręki obcięty do połowy paznokcia Ostatnie miejsce pobytu: Aberdeen (Szkocja) Pan Adam zaginął 10 stycznia 2010 roku.
PAWEŁ SZKUP 34 lata Wzrost: 182 cm Oczy: zielone Ostanie miejsce pobytu: Birmingham Pan Paweł zaginął w kwietniu 2008 roku.
Wiadomości o zaginionych prosimy przekazywać do Fundacji ITAKA tel: 0048/226547070 itaka@itaka.org.pl
www.zaginieni.pl
Ocalić wrażliwość i marzenia Na pytanie „Po co nam poezja?”, odpowiada bez wahania: „Żeby zachować własne widzenie świata, umieć lepiej dotrzeć do drugiego człowieka. Nawet politycy, żeby być bardziej przekonywujący, cytują poetów. Poezja to obrona języka przed schematami. Ocala człowieka w człowieku, „bo świat bez marzeń jest pusty”, jak powiedział jeden z poetów rumuńskich, a w pustce nie można żyć, można tylko płakać”. Rozmowa z Aleksandrem Nawrockim... ▪ Jaki jest cel ustanowienia Światowego Dnia Poezji przez UNESCO? - Uchwalono go w Paryżu, w 1999 roku. Widocznie ktoś mądry i wrażliwy zrozumiał, że świat bez poezji jest martwy. Sama produkcja, konsumpcja i zabawa to za mało. Jeden ze współczesnych twórców polskich powiedział: „dobrze jest być poetą, naprawdę, wtedy tajemnice otwierają się i zapraszają do rozmowy”. Dlatego organizuje się tyle festiwali poezji we wszystkich stronach naszego globu, których ludzie oczekują, a poeci wymieniają na nich swoje poetyckie licencje. Zapotrzebowanie na poezję istnieje od najdawniejszych czasów i występuje w najstarszych cywilizacjach. Pieśni śpiewano przed bitwą i po bitwie, pięknej kobiecie i tyranowi, śpiewali biedni i bogaci. Pozbawić ludzi poezji, to odebrać im święto duszy. ▪ Jakie znaczenie ma spotkanie poetów z kilkunastu państw w jednym miejscu? - Wtedy wychodzi się ze swoich środowisk literackich i następuje otwarcie się na świat, czyli na osiągnięcia innych twórców, a przez to wzajemne wzbogacanie się. Podobnie, jak zalecane jest łączenie się ze sobą genów dalekich sobie osobników, co chroni przed degenerowaniem się danej populacji, tak samo spotykanie się twórców z różnych stron świata ocala przed dekadencją i dodaje poezji nowych wartości. ▪ Jak Polska postrzega działania poetyckie, które kreowane są obecnie na Wyspach? - Życie literackie w Polsce rozbite jest na wiele podwórek, które wzajemnie prawie nic o sobie nie wiedzą, a nawet nie chcą wiedzieć, co jest najprostszą drogą prowadzącą do niszczenia poezji. Poeci w tej sytuacji obracają się w tych samych tematach, schematach, stylu, etc. Rezultat? Wiersz podobny do wiersza i tylko nazwiska nad tekstami bronią je przed nieckowatością. Dlatego wielu polskich czytelników, w tym również tych światlejszych poetów, z uwagą śledzi życie literackie twórców żyjących poza granicami Polski, ponieważ oni są bardziej charakterystyczni, mają większy dystans do siebie i do polskiej literatury, a przede wszystkim są bogatsi o wiedzę literacką i samo życie krajów, w których egzystują. Wiersze naszych polskich Brytyjczyków drukowane w „Poezji dzisiaj” cieszą się dużym zainteresowaniem, umieszczane są w internecie, a podczas naszych spotkań na kolejnych Światowych Dniach Poezji UNESCO, artyści z UK przyciągają jak magnes twórców i czytelników krajowych.
▪ Zatem, czy poezja tworzona przez emigrantów, ma szansę uczestniczyć w naturalnym, polskim obiegu? - Jak najbardziej, ponieważ jest żywsza, mniej literacka, książkowa, jest w niej mięso życia, gdzie polski twórca styka się z rzeczywistością brytyjską, która budzi w nim szersze horyzonty. Poeci nasi w UK są bardziej krytyczni wobec siebie i świata, nie stawiają sobie kapliczek, nie przyklejają metek z tekstami: „tylko ja jestem na miarę Nobla, a reszta nic nie warta”. Wasz język, nieustannie żywy poprzez częste kontakty z krajem, wzbogaca się o środowisko, w którym żyjecie. Wy możecie tęsknić za Polską, poeta żyjący w kraju tego nie może, bo on nie wie, co to tęsknota za ojczyzną. Mało tego, wiersze o Polsce są w Polsce niemodne, u nas powiela się wzorce amerykańskie i tęskni do bycia znanym w USA. Rozsądna polska młodzież w takiej sytuacji na zadawane jej pytania przez polskich poetów: dlaczego nas nie znacie, albo dlaczego nie chcecie nas znać? - odpowiada: bo nie lubimy podróbek, a wy przyszywacie sobie zagraniczne metki, jesteście jak polskie dżinsy z metką USA, tymczasem my zamiast podróbek wolimy oryginały. ▪ Jakie są twoje oczekiwania związane z przyjazdem do Londynu? - Przede wszystkim nasłuchanie się Waszych wierszy i zawarcie nowych poetyckich kontaktów. W ubiegłym roku wielkie wrażenie zrobiła polska impreza literacka w Jazz Café POSK. Byliście prawdziwi w swych wierszach i bliżsi nam, niż środowiska literackie w Polsce, mimo że poznaliśmy się przed chwilą i na chwilę. Byliście autentyczni, jako ludzie i jako twórcy. I zarazem inni od nas. Byliście sobą, bez metek. ▪ Czy brytyjska stolica ma szansę, by stać się ważnym przyczółkiem literackim? - Naszym zdaniem on już jest. Nie zawsze na imprezy w Polsce przychodzi tylu poetów, co na Wasze. Polscy poeci zazdroszczą Wam, że Wasze wiersze mogą czytać poeci angielscy, mogą też brać udział w Waszych spotkaniach literackich. To mobilizuje obydwie strony. Poza tym polskie media w UK skrupulatnie odnotowują Wasze poczynania, czego nie zawsze robi się w Polsce. ▪ Podczas ostatniego roku, zaprezentowałeś około 30 poetów w „Poezji dzisiaj” z ramienia PoEzji Londyn. Dlaczego? Jaki jest odbiór tych wierszy w Polsce? - Współpracujemy dopiero rok, a już mamy takie osiągnięcia. Dlatego drukujemy Wasze wiersze i zresz-
tą nie tylko, bo zwracacie na siebie uwagę Waszą oryginalnością, świeżością, dystansem i pragnieniem zaistnienia w obydwu kulturach - polskiej i angielskiej. Niektórzy nasi twórcy uważają, że jako poeci macie lepiej, bo nie trzeba Wam się przebijać do Zachodu, ponieważ już w nim jesteście. Na portalach internetowych jest coraz więcej wejść na strony z Waszymi wierszami.
ezja będzie nam ocalać to, co indywidualne, żebyśmy nie byli jak instrukcje do obsługi maszyn... Rozmawiali: Marta Brassart, Adam Siemieńczyk
▪ Podczas spotkania 31 marca odbędzie się konferencja „Rola poezji we współczesnym świecie”. Czy uważasz, że prezentowana twórczość jest na tyle istotna, że jest w stanie przenosić inne wartości prócz osobistej, egzystencjalnej wypowiedzi autorów? - Świat się unifikuje, więc po-
fot. Aleksander Nawrocki - Archiwum prywatne
KTOKOLWIEK WIDZIAŁ
Notka o rozmówcy
A
leksander Nawrocki urodził się w 1940 roku. Jest absolwentem filologii polskiej, węgierskiej i etnografii na Uniwersytecie Warszawskim. Swoje studia pogłębiał także za granicą. Uczęszczał na wykłady z filozofii prowadzone przez Leszka Kołakowskiego. Jako pierwszy w świecie, obronił pracę magisterską o poezji Czesława Miłosza (1966). Debiutował wierszami w roku 1965 u Stanisława Grochowiaka (tygodnik „Kultura”), którego nazywano księciem poetów. W 1966 roku, wydał zbiór wierszy pt. „Rdzawe owoce” dobrze przyjęty przez krytykę. Jest autorem 12 tomów wierszy oraz 10 tomów wyborów wierszy wydanych za granicą, 2 tomów opowiadań, powieści „Cień jego anioła”, książki popularnonaukowej o szamanizmie syberyjskim, książki reportażowej pt. „Jak zamordowano Imre Nagya” (powstanie węgierskie 1956 roku). Nawrocki to także tłumacz literatury rosyjskiej, bułgarskiej, ukraińskiej, serbskiej, węgierskiej, fińskiej, angielskiej i francuskiej oraz uczestnik wielu prestiżowych międzynarodowych festiwali literackich odbywających się w takich miastach, jak Struga (Macedonia), Warna (Bułgaria),
Belgrad (Serbia), Izmir (Turcja), Kair (Egipt), Tver (Rosja), Kijów (Ukraina), Ryga (Łotwa), Wilno (Litwa), czy Londyn (Wielka Brytania). Jest on również laureatem 10 międzynarodowych nagród literackich. Od 1992 roku jest właścicielem Wydawnictwa Książkowego IBiS, a od roku 1998, redaktorem naczelnym pisma „Poezja dzisiaj”. Wydaje głównie literaturę współczesną, zarówno polską, jak i zagraniczną, w tym antologie poetyckie (grecka, hiszpańska, węgierska, fińska, rosyjska, ukraińska). Nawrocki to również od roku 2001, organizator Światowych Dni Poezji pod patronatem UNESCO, na których wybitnym poetom polskim wręczana jest Nagroda „Laur UNESCO”, a zagranicznym Nagroda „Poezji dzisiaj” za przekłady poezji polskiej. Impreza ta trwa 100 dni - zaczyna się w Warszawie, potem rozprzestrzenia na cały kraj, a kończy się w Wilnie. Od 2008 roku, Nawrocki organizuje także Festiwale Poezji Słowiańskiej. Posiada wiele odznaczeń, między innymi Złoty Krzyż Zasługi. Za upowszechnianie poezji węgierskiej został uhonorowany Rycerskim Krzyżem Zasługi dla Republiki Węgierskiej (2011).
7
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
pewnie, że możesz
Bycie mamą to wyzwanie „Jestem matką samotnie wychowującą pięcioletniego synka. Ostatnio mam wrażenie, że coraz bardziej sobie nie radzę. Niby wszystko jest w porządku, a jednak tak od środka, mam wrażenie jakbym wycofywała się z życia. Czuję się zmęczona, przytłaczają mnie rosnące rachunki i ciągła niepewność o jutro”...
K
ontynuuje 32-letnia Matylda: „Jednak nie o tym chciałam pisać. Kilka dni temu zrobiłam coś strasznego. Uderzyłam mojego synka. Nawet nie wiem, jak do tego doszło. To był po prostu impuls. Nie wiem też, jak to naprawić. Nie wiem, jak przestać o tym myśleć. Jestem złą matką. Nie potrafię teraz mu spojrzeć w oczy. Tak bardzo chciałabym odwrócić czas. Co ze mną jest nie tak? Boję się, że skoro raz tak postąpiłam to się powtórzy. Co mam robić?”
fot. © Monkeybusinessimages - dreamstime.com
*** Bycie mamą to bardzo odpowiedzialna rola szczególnie wtedy, kiedy wychowuje się dziecko samemu. Jak w każdej życiowej sytuacji, zdarzają się momenty, kiedy popełniamy błędy, tracimy kontrolę nad sobą i tym, co dzieje się wokół nas. Im wyżej też stawiamy sobie poprzeczkę, tym większa szansa na ich popełnianie. Oczywiście bicie dzieci nie jest rozwiązaniem naszych frustracji, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej pogłębia dyskomfort, jaki mamy wobec samych siebie. Nie mówiąc o krzywdzie, jaką
REKLAMA
wyrządzamy samemu dziecku. I kółko się zamyka. Im bardziej jesteśmy sfrustrowani, tym bardziej odbija się to na naszych bliskich powodując, że stajemy się coraz bardziej nerwowi i agresywni. Często powtarzam rodzicom, a szczególnie mamom, że to, w jakim my sami jesteśmy stanie, wpływa na nasze otoczenie, czyli ludzi wokół nas. Dlatego też w pierwszej kolejności powinniśmy zadbać o siebie. O nasz dobrostan, szczególnie komfort psychiczny. Czujesz się zmęczona - odpocznij. Dziecko zrozumie pod warunkiem, że w sposób jasny i szczery mu to wyjaśnisz. Pokazując na przykład, że o określonej godzinie coś zrobicie wspólnie, ale po tym będziesz mieć chwilę dla siebie. Ważne, by dziecko czuło, że jest kochane, a nie odtrącane. Czujesz się zestresowana zrelaksuj się. Prawdopodobnie w tym miejscu powiesz: „łatwo ci mówić, nie masz tych problemów co ja itp.” i pewnie masz rację,
mam inne co nie przeszkadza mi zadbać o relaks. Sposobów na relaks jest tyle, ile ludzi na tym świecie, a nawet więcej. Ważne by znaleźć coś swojego co w pełni nas odstresuje. Polecam wszelkiego rodzaju medytacje, ćwiczenia fizyczne lub oddechowe, muzykę, taniec. To nic nie kosztuje i nie zajmuje zbyt wiele tak przecież cennego czasu. Istotą powyższych aktywności jest wykonywanie ich regularnie. Nie trzeba tego robić godzinami wystarczy parę minut dziennie. Piękne w tym jest to, że możemy również zaangażować nasze dziecko. Sama mam trzyletniego synka, który codziennie rano nie tylko „niezdarnie” imituje moje ćwiczenia (mamy przy tym kupę śmiechu), ale też siada obok mnie na 10 minut, na czas kiedy medytuję. Mamy swój poranny rytuał. Nie będę pisać co się dzieje, kiedy mam ochotę poleniuchować z rana zamiast ćwiczyć i medytować... uwierzcie mi, że moje dziecko dba o to bym nie zapominała. Nawet teraz pisząc słyszę w głowie jego głos: „mama, medytowałaś już”. Ci z was, którzy mają dzieci pewnie wiedzą, jak czasem może być uciążliwe to, kiedy dziecko się na coś uprze i jak katarynka powtarza jedno zdanie. Zrobiłaś coś czego żałujesz - wyciągnij z tego lekcję. Na nic się zda przeżywanie wciąż na nowo błędów wychowawczych jakie zrobiliśmy. Czasu nie cofniemy. Co gorsze, ciągle o tym myśląc podbijamy szansę, że w przyszłości zachowamy się dokładnie tak samo. Nasz umysł nie słyszy partykuły „NIE”, tworzy obrazy, które stają się naszymi programami, w jaki sposób zachowywać się w określonych sytuacjach. Jak wiemy, w momentach trudnych, kiedy pobudzeni jesteśmy emo-
cjonalnie, nasze emocje biorą górę nad intelektem. Przestajemy myśleć, działamy na tak zwanym autopilocie. Czyli zgodnie z tym, co mamy w naszym systemie, według wzorców zachowań, jakie mamy zakodowane. Dlatego też im więcej myślisz czego nie chcesz, tym bardziej utrwalasz niepożądany obraz. Pamiętajmy
Czujesz się zmęczona - odpocznij. Dziecko zrozumie pod warunkiem, że w sposób jasny i szczery mu to wyjaśnisz. Pokazując na przykład, że o określonej godzinie coś zrobicie wspólnie, ale po tym będziesz mieć chwilę dla siebie. Ważne, by dziecko czuło, że jest kochane, a nie odtrącane. Czujesz się zestresowana - zrelaksuj się. Sposobów na relaks jest tyle, ile ludzi na tym świecie, a nawet więcej. błędy, jakie popełniamy to tylko informacje zwrotne. Jeśli na przykład uderzysz swoje dziecko, to zamiast zadręczać się wyrzutami sumienia, zastanów się, czego cię to doświadczenie nauczyło, jak w przyszłości w podobnej sytuacji chcesz się zachować i to co dla wielu mam jest najtrudniejsze to to, jaka była pozytywna intencja tego zachowania. Co dobrego przez to chciałaś osiągnąć? To bardzo ważne, by znaleźć
odpowiedź na to pytanie. Wiedząc, jaka motywacja ci przyświecała, możesz w świadomie znaleźć inny bardziej skuteczny sposób, by ją zrealizować bez krzywdzenia dziecka i samej siebie. I na koniec uważasz, że jesteś złą matką - uwierz w siebie! Bycie mamą to wyzwanie. Zaufaj swoim instynktom, a będziesz wspaniałą mamą. Wypisz sobie wszystko to, z czego jesteś dumna będąc w roli mamy, co robisz, jak się zachowujesz. Zacznij dostrzegać to, co pozytywne. Tam, gdzie skupiamy swoją uwagę, to zachowanie wzmacniamy. Powodzenia! Nadal zachęcam do dzielenia się swoimi przemyśleniami. Piszcie na adres: aga_major@yahoo.com Agnieszka Major * Autorka jest psychologiem, coachem, certyfikowanym trenerem NLP, a także konsultantem programu NHS „Stop smoking”. W ramach prywatnej praktyki (NLPGate.co.uk) pomaga w poszukiwaniu ukrytych zasobów u wszystkich tych, którzy pragną dokonać zmian w swoim życiu lub poprawić jego jakość, prowadząc coaching, terapię indywidualną, par i grupową, warsztaty rozwoju osobistego, hipnoterapię i doradztwo psychologiczne. Współzałożycielka i były prezes PPA. Jeśli chcesz skutecznie rzucić palenie zgłoś się do Polskiej Kliniki Rzucenia Palenia przy PPA/Kick it/ NLPGate pisząc na info@nlpgate. co.uk lub dzwoniąc pod numer telefonu 0783 237 6622. Serwis jest darmowy, refundowany przez NHS.
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
8
historia
„Meksyk” pod Arsenałem Przeprowadzono ją 26 marca 1943 roku. Chociaż nosiła kryptonim „Meksyk II”, to bardziej znana jest jako „Akcja pod Arsenałem” i była jedną z najważniejszych operacji zbrojnych Szarych Szeregów. Jej celem było odbicie harcmistrza Janka Bytnara - „Rudego” oraz 25 innych więźniów politycznych, przewożonych z siedziby Gestapo przy Alei Szucha do warszawskiego więzienia na Pawiaku.
Tadeusz Zawadzki „Zośka”.
Jan Bytnar „Rudy”.
Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”.
Wejście do domu „Rudego”.
Napis na murach Warszawy wykonany przez harcerzy z organizacji „Wawer”.
stawiona przez „Zośkę” koncepcja odbicia „Rudego”, chociaż bez precedensu, szaleńcza i oparta jedynie na przypuszczeniu, że aresztowany zostanie tego samego dnia przewieziony z siedziby Gestapo na Pawiak, została wstępnie zaakceptowana przez obu zwierzchników, którzy rozpoczęli starania o nawiązanie kontaktu ze sztabem Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu KG AK,
Akcję „Meksyk” zaplanowano na godzinę 17:30. Więźniów na trasie Pawiak - Gestapo na Szucha - Pawiak przewożono krytą ciężarówką, „budą” marki Renault, o numerze rejestracyjnym „Pol - 72 076”. Dzięki informacjom „Kuby” Konrada Okolskiego, który również swego czasu był więźniem Pawiaka, ustalono codzienną drogę „budy”. „Zośka” z „Orszą” wyjechali na rekonesans. Całą drogę przebyli rikszą, poszukując miejsca najdogodniejszego do przeprowadzenia akcji. Uderzenie zaplanowano w godzinach popołudniowych. któremu to Grupy Szturmowe podlegały. Naczelnik „Nowak” udostępnił „Zośce” swojego wywiadowcę - „Wesołego” (Zygmunta Kaczyńskiego), który jako akwizytor firmy „E. Wedel” miał możliwość dotarcia do gmachu Gestapo. Podstawowym problemem, jaki stanął przed „Zośką” podczas szczegółowego planowania akcji, było zsynchronizowanie trzech elementów niezbędnych do przeprowadzenia udanej operacji: uzyskania wiadomości o „Rudym” z Pawiaka i siedziby Gestapo, zgody od władz Kedywu na wykonanie odbicia oraz samo zakończenie przygotowań do akcji. Już w południe tego samego dnia, „Zośka” i „Orsza” spotkali się z zastępcą dowódcy Oddziałów
Dyspozycyjnych Kedywu KG AK kapitanem „Mietkiem” (Mieczysławem Kurkowskim). Niestety, wobec nieobecności w Warszawie dowódcy Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu majora Jana Kiwerskiego - „Lipińskiego”, „Mietek” oświadczył, że sam nie może wydać zgody na przeprowadzenie akcji. „Zośka” postanowił jednak nie przerywać przygotowań. Akcję „Meksyk” zaplanowano na godzinę 17:30. Do tego czasu „Zośka” miał uzyskać od „Mietka” decyzję sztabu Kedywu KG AK. Więźniów na trasie Pawiak - Gestapo na Szucha - Pawiak przewożono krytą ciężarówką, „budą” marki Renault, o numerze rejestracyjnym „Pol - 72 076”. Dzięki informacjom „Kuby” Konrada Okolskiego, który również swego czasu był więźniem Pawiaka, ustalono codzienną drogę „budy”. „Zośka” z „Orszą” wyjechali na rekonesans. Całą drogę przebyli rikszą, poszukując miejsca najdogodniejszego do przeprowadzenia akcji. Uderzenie zaplanowano w godzinach popołudniowych, w czasie powrotu „budy” z Gestapo na Pawiak, u zbiegu ulic Bielańskiej, Długiej i Nalewek w pobliżu Arsenału oraz ruin części Pasażu Simonsa. Koncepcja „Zośki” zakładała zaatakowanie pojazdu na łuku jednego z zakrętów, kiedy to ciężarówka wyjeżdżając z Bielańskiej w Nalewki musiała, przecinając ulicę Długą, pokonać dwa zakręty w kształcie litery „S”. Na tym łuku, prędkość samochodu była najmniejsza, zatem „Zośka” postanowił ustawić pierwszy element dowodzonej przez siebie grupy - czteroosobową sekcję „Butelki” kierowaną przez Jana Rodowicza, pseudonim „Anoda”, właśnie w tym miejscu. Niepokój, czy uda się zatrzymać więźniarkę, decydująco wpłynął nie tylko na ostateczny wybór lokalizacji, lecz także na plan samego uderzenia. Na drodze policyjnej „budy”, zdecydowano się bowiem na umieszczenie aż czterech przeszkód. I tak, gdyby mimo obrzucenia butelkami zapalającymi ciężarówka dalej posuwała się Nalewkami, następnym elementem ataku miała być trzy-
osobowa sekcja „STEN I” dowodzona przez „Maćka” - Sławomira Bittnera. Ekipa ta, miała z kolei za zadanie ostrzelać szoferkę samochodu z pistoletu maszynowego, prawie prostopadle do osi jego jazdy, pod kątem 90º - tak, aby pociski przeszywając szoferkę na wylot, nie grzęzły we wnętrzu więźniarki i nie raziły transportowanych więźniów. Kolejną sekcją stojącą w głębi Nalewek była także trzyosobowa ekipa „STEN II” dowodzona przez „Słonia”- Jerzego Gawina. Uzbrojona w jeden pistolet maszynowy (cały oddział posiadał jedynie dwa Steny i broń krótką), ekipa ta otrzymała zadanie bezwzględniejsze: zatrzymać „budę” za wszelką cenę! „STEN II” miał bić ogniem ciągłym pod kątem 45º do osi jazdy, a więc na skos w szybę szoferki, ryzykując już straty, jakie musieliby ponieść więźniowie. Ostatnią zaporą na drodze więźniarki miała być również trzyosobowa sekcja „GRANATY”, dowodzona przez Aleksego Dawidowskiego „Alka”. Jej zadaniem było rozbicie motoru samochodu czterema posiadanymi granatami. Dodatkową misją tej sekcji, miała być także osłona akcji z kierunku Nalewki - Getto. Cdn… (C.Z.)
Cela-izolatka w więzieniu Gestapo przy Alei Szucha. Fotografie: Wikipedia
W
nocy z 18 na 19 marca 1943 roku, w swoim mieszkaniu przy ul. Osieckiej, ujęty został komendant Hufca Praga - „Heniek” Henryk Ostrowski z żoną. Do dziś nie udało się ustalić, w jaki sposób Gestapo wpadło na jego trop. Postępowanie wyjaśniające, podjęte przez władze Szarych Szeregów, wykluczyło jedynie, że to celne uderzenie niemieckich służb, było wynikiem zdrady. W czasie gruntownej rewizji mieszkania Ostrowskich, gestapowcy znaleźli wiele materiałów szkoleniowych i wywiadowczych, wśród których były również opracowane przez „Heńka” szkice sytuacyjne do przygotowywanej właśnie akcji „Czarnocin”. Prawdopodobnie przy „Heńku”, odkryto również notes z prymitywnie zaszyfrowanym adresem Janka Bytnara „Rudego”, który następnie bez trudu gestapowcy odczytali. Dla Niemców stało się jasne, że weszli w posiadanie ważnej nici, mogącej zaprowadzić ich do oddziału zajmującego się dywersją kolejową. Musieli działać szybko i zdecydowanie. Za wszelką cenę, chcieli wyrwać z „Heńka” kolejne elementy zawiłej układanki. W katowni Gestapo przy Alei Szucha, rozpoczęto brutalne śledztwo, które po miesiącu przyniosło pierwszy efekt. Tymczasem, w nocy z 22 na 23 marca, w kamienicy przy al. Niepodległości 159, ta sama ekipa warszawskiego Gestapo, aresztowała „Rudego” i jego ojca Stanisława. Bytnar był komendantem Hufca „Południe” warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Aresztowanie „Rudego”, nie będące przecież pierwszym ciosem Gestapo w ową organizację, wywołało jednak niezwykłą reakcję. Przyjaciel Bytnara, a zarazem zwierzchnik, podporucznik AK „Zośka”, czyli Tadeusz Zawadzki, zastępca dowódcy warszawskich Grup Szturmowych i komendant Hufca „Centrum”, na wiadomość o aresztowaniu „Rudego”, która dotarła do niego już 23 marca rano, odpowiedział decyzją o odbiciu kolegi i zarządzeniem alarmu bojowego w Hufcach „Centrum” oraz „Południe”. Równocześnie z trwającymi przygotowaniami do akcji, „Zośka” w trybie nagłym, nawiązał kontakt ze swoimi przełożonymi - z komendantem Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów harcmistrzem „Orszą” (Stanisławem Broniewskim), z którym udał się do Naczelnika Szarych Szeregów harcmistrza „Nowaka” (Floriana Marciniaka). Przed-
9
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
poezja londyn
Esmail Khoi - poeta na wygnaniu Czy są jeszcze ludzie, którzy nie mogą wrócić do swojego domu? Czym się różni emigracja od życia na wygnaniu? Czy wiersz trwa dłużej niż dyktatura? Czy poezja może oddać „rzeźbę gniewu”?
S
tacja metra Northwood, Londyn. Wsiadamy z Aleksem do samochodu Włodka i udajemy się na spotkanie. Poeta na wygnaniu. To się przydarza dzisiaj. Kiedyś śledziliśmy doniesienia o Salmanie Rushdie. Jego Szatańskie wersety zwróciły na siebie uwagę świata. Autor musiał żyć w ukryciu, by uniknąć kary śmierci. Podobnie ma się obecnie Esmail Khoi. Londyn odwiedził po raz pierwszy w latach sześćdziesiątych, by studiować filozofię. Potem udał się do swojego rodzinnego kraju Iraku, by wziąć udział w zmianach i budowie kraju. „Po rewolucji, krok po kroku, zacząłem sobie uzmysławiać, że diabeł jest dużo, dużo gorszy”. Zabito jego przyjaciela. Ukrywał się przez dwa lata, by w końcu opuścić kraj, bez możliwości powrotu. Koledzy dostarczyli paszport. Stał się wygnańcem. Esmail Khoi dokonuje rozróżnienia między emigrantem, a wygnańcem. Emigrant żyje teraźniejszością i patrzy w przyszłość. Opuścił swój dom w poszukiwaniu lepszego życia. REKLAMA
Wygnaniec zagłębiony jest w przeszłości. Jego przyszłość to marzenie o powrocie do domu. „Poezja - jedyna sztuka, która przetrwa”. Upadną rządy, poezja pozostanie. Z tym przeświadczeniem żyje dziś poeta. Obecnie jest wykluczony przez swój rząd ze swego kraju i historii. Wróci jednak, jeśli nie osobiście, to za pomocą wierszy. W 1977 roku, jego brat mówi: „Miałeś budować zwierciadło swojej epoki, a budowałeś je ze swego tylko sterylnego spojrzenia, o swoim własnym ego śpiewałeś tylko”. Wtedy Esmail odpowiedział: „Może, ale... nie! bracie!” Dziś już wiemy, że nie pisał tylko o sobie. Czy stał się zwierciadłem? Może niewygodnym odpryskiem szkła, które w niewygodny sposób prószy w oczy jego oprawcom? Jaką cenę płaci człowiek za takie życie? „Cóż za poczucie zagubienia. W jakim momencie historii jestem? Gdzie na mapie jest miejsce, w którym się znajduję? Ten ruch szarej chmury,
po obcym niebie. Starczy, by mnie zagubić”. Mimo pełni świadomości, rodziny, żyjąc nie tam, gdzie jest jego miejsce człowiek gubi się. Natrętne słowa: „Kim jestem? Boję się, że zapomnę jutro nawet tego pytania”. Tym niemniej mówi, że „Im bardziej znasz ludzi, tym bardziej ich kochasz”. Trudne to połączenie. Jak zrozumieć, że można mieć w sobie miłość i gniew. „Przebaczę wszystkim, ale nie jemu”. Tak mówi poeta. I to nie ulegnie zmianie. „Poezja dzisiaj pisana jest dla potomnych”. Zapamiętana litera po literze. Przechowuje wiedzę dla potomnych. Furtka dla filozofów. Więc Esmail mówi: „Żyję w najpiękniejszym z niedoskonałych światów”. Szuka nazwania, możliwości akceptacji tego świata. Jak bowiem można inaczej żyć? Co jednak jest ważne, przy czym pozostaje i co podkreśla? „Nie tylko miłość, Hafizie, nie tylko miłość czyni nas nieśmiertelnymi”. Tak poeta kończy wiersz zatytułowany „Nienawiść”...
Adam Siemieńczyk poezja@mail.com, 0 7939 965 569 Wiersz
NIENAWIŚĆ „Nie umrze, czyje serce ożywiła miłość” Hafiz Czasem myślę, że moja ojczyzna jest jak prastare miasto zatopione w niewyobrażalnej głębi Oceanu Niewiarygodności. Twarze moich córek są głosem na drugim końcu kabla telefonu; Niepodobne, niestałe nie mam ich portretu w ramie pamięci na ścianie wyobraźni. Moi przyjaciele to dziś imiona bez twarzy, moi znajomi to twarze bez imion. Czy to Morteza miał niebieskie oczy? A może Abdulghasem? A może żaden z nich? Mój oddech ma zapach wygnania; pewnie nawet matka by mnie nie poznała spotkawszy mnie przypadkiem. Kim jestem? Boję się, że zapomnę jutro nawet tego pytania.
Jednakże me nagie korzenie, choć targane wiatrami, próbują oczyścić swe naczynia z trucizn wątpliwości. Nawet na śliskiej powierzchni granitu rozprzestrzeniają we wszystkich kierunkach swe palce i pazury. Może nigdy nie będę bujną palmą w swym kraju, ale na pewno stanę się klocem drewna w tym płonącym piekle, W pożarze, co wstanie z oddechu mego ludu co spali wszystkie meczety i ambony tym krzywowiercom. Nie ma dnia, kiedy bym nie umierał, Ale w sercu mam płomień, co za każdym razem, przywraca mnie do życia. Nie tylko miłość, Hafizie, nie tylko miłość czyni nas nieśmiertelnymi. Autor: Esmail Khoi Tłumaczenie: Włodzimierz Fenrych
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
10
opowiadanie
w naszym angielskim domu Janusz Młynarski Precz z pozytywnym myśleniem. „Pomarańcza” za 281 funtów. Pier***, nie płacę. Cierpiący prezes i ukryte pokłady miłości. Śledztwo w sprawie voodoo. Głupole organiczni.
W
spominałem już wiele razy o tzw. myśleniu pozytywnym, które podobno jest remedium na wszelkie życiowe problemy. Próbowałem, a ostatnio nawet dość często, ale już więcej nie będę. Kilka dni temu miałem ostatnią próbę i choć początki były obiecujące, to później było już tylko gorzej. Po raz kolejny porzekadło o „miłych złego początkach” potwierdziło swoją słuszność. Choć jestem urodzonym pesymistą, staram się to jakoś zmieniać, ale ponieważ brak mi determinacji, więc nie pracuję nad tym zbyt konsekwentnie - ot tak, od przypadku, do przypadku. Kilka dni temu podjąłem kolejną próbę. Za sprawą wiosny, która - mam nadzieję - już na dobre zagościła na Wyspach, poprawił mi się nastrój; zacząłem bardziej optymistycznie patrzeć na świat, na swoje życie. Czując, że przybywa mi energii, postanowiłem to wykorzystać i zaaplikować sobie solidną porcję „pozytywnego myślenia”. Przez pierwsze dwa dni, szło mi całkiem nieźle, bo nie wydarzyło się nic złego. Usatysfakcjonowany rezultatami, postanowiłem owo myślenie kontynuować. Byłby to już trzeci dzień. Byłby, gdyby nie przyszła poczta, ale nie uprzedzajmy faktów. Obudziłem się o szóstej rano, w doskonałym nastroju i w poczuciu, że jestem w stanie góry przenosić. W mojej głowie w ciągu kilku minut zrodziło się kilka pomysłów na książki, scenariusze, artykuły. Pierwszy raz od kilkunastu lat, zasiadłem bez obrzydzenia przy klawiaturze. Już nie miałem wątpliwości, że to wszystko, co się mówi o pozytywnym myśleniu nie jest żadnym bajdurzeniem jakichś parapsychologów, czy innych szarlatanów, lecz prawdą. Zanotowałem pomysły, porobiłem konspekty, zrobiłem sobie śniadanie, później ochoczo wziąłem się za porządki. W trakcie tych czynności podejmowałem różne postanowienia dotyczące mojego życia. Od dziś wszystko ma ulec zmianie. Przede wszystkim zero chaosu, mam żyć, w znienawidzony wcześniej, przeze mnie sposób, czyli: regularne posiłki, spacery poranne i wieczorne, praca tylko w określonych godzinach, chlanie tylko w weekendy i udawanie się na spoczynek przed północą. Około południa zszedłem na dół i pozbierałem korespondencję wrzuconą przez listonosza. Zabrałem, to, co moje i wróciłem na górę. Jest godzina 12:09, 29 luty - od tego momentu, od tego dnia, pozytywne myślenie mam bardzo głęboko w dupie! A co, może mam się cieszyć, że Orange przysłał mi rachunek na 281 funtów?! Tak, 281! Zawsze płaciłem 39, a tu nagle taki szok! Pierwsza myśl za-
dzwonić, może pomyłka, ale po chwili doszedłem do wniosku, że nie będę się spieszył, to oni mają kłopot - dług jest problemem dla wierzyciela, nie dla dłużnika. Mogą mi skoczyć. Co mi zrobią - telefon wyłączą? Mam drugi. Zamkną mnie za 281 funtów? Trafię na czarną listę? W dupie to mam i tak jako „Polaczek” nie mam szans na kredyt, a poza tym kredyty mnie nie interesują, chyba, że bezzwrotne. A teraz proszę, ścigajcie mnie! Po tym całym wzburzeniu, które mogło trwać nie więcej niż kwadrans, ogarnęła mnie absolutna obojętność, a po chwili błogi spokój. Poczułem się wolny. Nie no, zapłacę im jak zwykle 39 funtów, a jeśli mi wyłączą, to nic już nie dostaną, bo za co? Widział to kto, żeby płacić za wyłączony telefon? I tak to jest z tym pozytywnym myśleniem. Ale zaraz... może to moje pozytywne myślenie działa tyle, że nie na moją korzyść, lecz na
Obudziłem się o szóstej rano, w doskonałym nastroju i w poczuciu, że jestem w stanie góry przenosić. Około południa zszedłem na dół i pozbierałem korespondencję wrzuconą przez listonosza. Zabrałem, to, co moje i wróciłem na górę. Jest godzina 12:09, 29 luty - od tego momentu, od tego dnia, pozytywne myślenie mam bardzo głęboko w d***! korzyść innych? Może tylko moje ego jest egoistyczne, a „sub-ego” wprost przeciwnie? Może w mojej podświadomości, kryją się nieprzebrane pokłady szlachetnych uczuć, w tym miłości, które więzione w zakamarkach duszy, w ten właśnie sposób próbują się przebić na zewnątrz. Czy nie jest to przypadkiem jakiś sygnał z Niebios, bym się przebudził, bym przestał się skupiać tylko na sobie, żebym pomyślał też o innych, którzy mają gorzej? I tu nie wiem dlaczego, przyszedł mi na myśl prezes Orange.uk. Oto ujrzałem faceta w garniturze, w wieku około 40 lat. Siedzi przy olbrzymim biurku z litego palisandru, obraca w dłoniach
pióro Cartiera za 12 tysięcy funtów, krawat rozluźniony, koszula rozpięta, mina ponura - widać, że chłop się martwi i ma do tego zmartwienia powody znacznie większe niż ja. Jacht ma już trzy lata, awionetka cztery, przydałoby się wreszcie zmienić, niedługo wakacje, a tu już nie ma gdzie pojechać, wszędzie się było i to po kilkanaście razy („przecież nie pojadę do jakiegoś pieprzonego Brighton, czy Eastbourne!”), a ten 1000-metrowy szałas na Wimbledonie, czy willa pod Niceą, to też w sumie żaden szpan. Ja takich zmartwień nie mam, dobry Bóg oszczędził mi jachtu, no może nie do końca, bo przez dwa lata miałem, ale na szczęście już nie mam, no ale nie narzekam, że moja awionetka jest stara, basen za krótki, że rzygać mi się chce, jak pomyślę o Martynice, Bermudach, czy Reunion. Niewiele brakowało, popłakałbym się nad losem prezesa. Może jednak powinienem zapłacić te 281 funtów, żeby go bardziej nie stresować? *** Viktoria uwielbia horrory, opowieści o duchach czy innych zjawiskach paranormalnych, interesuje ją czarna magia, voodoo, „srudu” i inne takie tam. Kiedy rozmawiamy o tym jej twarz zamienia się w dziecięcą buźkę. Zdziecinnienie w moim wieku nie jest niczym dziwnym, na razie nie jest ono jeszcze zbyt widoczne, ale niewykluczone, że już niebawem zacznę wierzyć w Babę Jagę i jej piernikową chatkę, czy w krasnoludki. Możliwe również, że za kilka lat będzie można mnie zobaczyć na placu zabaw na zjeżdżalni, huśtawce, lub w piaskownicy z łopatką, grabkami i kubełkiem. Na razie jeszcze tak nie jest, natomiast Viktoria, która nie ma jeszcze 30 lat, znacznie przewyższa mnie pod względem poziomu infantylizmu. Opowieść o lalce niesłychanie ją zafascynowała. Od razu nabrała przekonanie, że to ona była obiektem praktyk „voodoo”. Dedukowała w sposób następujący: lalka płci żeńskiej odnosi się do kobiety. Umieszczono ją na piętrze, którym znajduje się mieszkanie Viktorii. Wystarczy. Teraz pytanie: kto i dlaczego. Wytypowaliśmy dwóch osobników: Ahmeda i „Mustasza” (od „moustaches”, czyli wąsów). Ahmed, to wiadomo - zakochany w mojej sąsiadce, bez pamięci, ale i bez wzajemności - motyw: zemsta. „Mustasz”, donosiciel, o którym już pisałem, nie lubi Viktorii, bo kiedyś został przez nią zrugany za nadmierne wypytywanie o wszystko. Ahmeda wyeliminowaliśmy, bo to dusza-człowiek, nie zrobiłby nikomu krzywdy, nawet karaluchowi. Zostawiliśmy więc „Mustasza”, jako głównego podejrzanego. Przed rozpoczęciem
śledztwa, chciałem jeszcze ustalić pewne istotne rzeczy, więc poprosiłem Viktorię, by powiedziała mi, czy miała w ostatnim czasie jakieś problemy zdrowotne, albo przynajmniej jakieś nagłe, ostre bóle. Nie miała. Trochę to bez sensu - tyle szpil w niej, a ona nic nie czuła? Może to jednak o mnie chodziło? Miewałem ostatnio różne dolegliwości, łącznie z rozcięciem na gwoździu, palca u nogi. Viktoria stwierdziła, że to nie muszą być koniecznie bóle fizyczne, to mogą być również cierpienia duchowe, a ona cierpi duchowo, non-stop, przecież.
Zdziecinnienie w moim wieku nie jest niczym dziwnym, na razie nie jest ono jeszcze zbyt widoczne, ale niewykluczone, że już niebawem zacznę wierzyć w Babę Jagę i jej piernikową chatkę, czy w krasnoludki. Możliwe również, że za kilka lat będzie można mnie zobaczyć na placu zabaw na zjeżdżalni, huśtawce, lub w piaskownicy z łopatką, grabkami i kubełkiem. *** Niemal naprzeciw coffee-shopu, w którym bywam codziennie na kawie - no jeśli pogoda drastyczna, to nie - znajduje się włoska piekarnia. Wszystko tam jest „organic”, więc kosztuje dwa razy, trzy razy więcej niż „nie-organic”. Wszystko, czyli wypieki i kawa. Kawę podają na zewnątrz. Kiedyś byłem zmuszony skorzystać z tego miejsca, ponieważ tam, gdzie zwykle chodzę wszystkie stoliki były zajęte. Piekarnio-kawiarnię odwiedziłem pierwszy i ostatni raz - mała kawa „organic”- £2,60, duża - £3,60. I różne głupole tam chodzą i ją piją. Dlaczego głupole? Bo dziewczyna, która tam pracuje powiedziała, że to zwykła, najtańsza kawa kupowana za grosze w jakiejś hurtowni. Ja głupolem nie jestem - już dawno temu się przekonałem, że wszystkie „price value” niczym się nie różnią, poza opakowaniem, czy metką, od tzw. firmowych. W „moim” coffee-shopie piję taką samą kawę za funta i z tym
większą przyjemnością, kiedy patrzę jak - wspomniane już głupole - piją to samo, płacąc dwa, trzy razy więcej. Tak to jest z tymi różnymi „znawcami” i „smakoszami” - poda się takiemu jakieś tanie wino, to powie, że beznadziejne, przelejesz do butelki po drogim, będzie wychwalał pod niebiosa. I tak jest ze wszystkim, prawie. Tego dnia „u mnie” było pusto, a po drugiej stronie tłok. Nadszedł Dave, a po chwili pojawił się Tess. Przysiedli się do mnie. Podzieliłem się z nimi tym, co usłyszałem, od dziewczyny z piekarni, na temat „organiczności” podawanej tam kawy. Dave stwierdził, że wszystkich „organików” uważa za głupków, którzy dają się ładować, w wiadomo co. - Ekologiczne żarcie, to było sto lat temu, jak nie było nawozów sztucznych, pestycydów, kwaśnych deszczy, zanieczyszczonego powietrza i wody, to bardzo, bardzo dawne czasy. Czytałem, że jacyś naukowcy zbadali żywność ekologiczną i okazało się, że nie ma żadnej różnicy. Tess generalnie się z nim zgodził zastrzegając jednak, że kawy to chyba nie dotyczy, ale Dave szybko zrobił mu wykład, że kawy to również dotyczy, bo sprzedaje się kawę w proszku i licho wie, ile tam naprawdę jest kawy, lub czy w ogóle tam jest. Po tym wykładzie zamówił herbatę z mlekiem, choć zwykle pijał kawę. Herbata z mlekiem, to dla mnie coś obrzydliwego, więc zapytałem jak można to pić? Nie chciałem już wspominać o innych miejscowych obrzydlistwach w rodzaju „English breakfast”, baraninie w sosie miętowym, albo tostach z dżemem. A Dave skwitował moje pytanie bardzo krótko: - Bo herbata z mlekiem jest lepsza niż bez mleka. Umówiliśmy się na następny dzień, ale wszystkie stoliki były zajęte. Wszystkie głupole z piekarni, przeniosły się tu. Ciekawe dlaczego? Wszystko wyjaśniło się po kilku chwilach - Dave przyznał się, że wczoraj powiedział pewnej znajomej, która tam bywała, co jej podają. A ona przekazała to innym. Teraz my będziemy musieli pić kawę „organic”, bo tu nie będzie już łatwo o wolne miejsca. Cdn.
11
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
Poradnik
S
zacuje się, że na terenach Anglii i Walii, bez ślubu żyją ponad dwa miliony par, co w praktyce oznacza, że ponad cztery miliony ludzi egzystują nieświadome tego, jak bardzo mylą się w kwestii swoich wspólnych praw i na co są w związku z tym narażone. Na dobrą sprawę bowiem, „zwyczajowe prawo małżeńskie” w Anglii i Walii już od ponad 250 lat nie istnieje, a dokładnie nie ma racji bytu, odkąd w ustawie o akcie małżeńskim z 1753 roku oświadczono, że „wszystkie ceremonie ślubne muszą być prowadzone przez duchownego w kościele parafialnym lub kaplicy Kościoła anglikańskiego, aby były prawnie wiążące”. W roku 2004, pojawiła się natomiast ustawa o związkach partnerskich, która dała parom tej samej płci, te same prawa i obowiązki, jakie posiadają małżonkowie heteroseksualni, zatem w całym tym artykule, pojęcie małżeństwa odnosiło się będzie, także do związków cywilnych między osobami tej samej płci. W przypadku małżeństwa, prawo zawiera obszerne przepisy dotyczące kluczowych kwestii wspólnego życia, w tym zakwaterowania, finansów, dzieci, czy śmierci jednego ze współmałżonków. Gdy następuje rozwód, prawo skutecznie umieszcza cały majątek obu partnerów do wspólnej puli, która jest rozprowadzana przez sędziego zgodnie z tym, co uznaje za „sprawiedliwe”. W przypadku pary żyjącej bez
Prawda o konkubinacie Jednym z najbardziej trwałych i powszechnych mitów w prawie angielskim jest postrzeganie „zwyczajowego prawa małżeńskiego”, jako punktu, który umożliwia nabywanie parom żyjącym razem przez cztery bądź siedem lat, takich samych praw, jakie posiadają legalnie zawarte małżeństwa. ślubu, prawo skutecznie traktuje partnerów jako odrębne jednostki, często biorąc pod uwagę bardzo mechaniczny tok rozumowania, jeśli chodzi o podział majątku, a sędziemu pozostawione jest małe pole do decydowania. Zatem, jeśli dwoje osób zadecyduje, że będzie żyło razem bez odpowiedniego aktu prawnego lub kościelnego, wówczas najlepiej jest podpisać specjalną umowę, w której zawarte zostaną szczegóły potencjalnego rozstania. Pod jednym dachem Stosunkowo często, po rozwodzie, dawny dom małżeński może zostać przydzielony na wyłączność byłej żonie, która nadal mieszka tam z dziećmi zrodzonymi z tego małżeństwa. Ponadto, były mąż może być również zobowiązany do płacenia alimentów na dzieci lub jego byłej żonie, ponieważ sądy zawsze stawiają dobro dzieci ponad wszystkie inne priorytety, co zwykle oznacza utrzymanie stabilnego środowiska domowego poprzez
dostarczanie wystarczających środków na ich utrzymanie. Przypadek niezamężnych par nie będących w związkach cywilnych jest zupełnie inny. Sędzia nie może decydować według swojego uznania - czy dobro dzieci jest zagrożone, czy też nie - jak również prawo byłych partnerów, co do własności pozostaje dokładnie takie same po rozstaniu, jakie i było wcześniej. Jeżeli dom został kupiony na dwie osoby, to po separacji należy go podzielić odpowiednio, a każda ze stron może wymusić sprzedaż nieruchomości, aby odzyskać swoją część. Jeżeli strony włożyły nierównomierny wkład w zakup nieruchomości, na przykład, jeśli on płaci 80%, a ona płaci 20%, powinno to znaleźć odzwierciedlenie w wysokości kwot, które zabierają po rozstaniu ze sobą. Jeżeli nieruchomość została zakupiona tylko na jedno nazwisko, to przy rozstaniu pozostaje ona własnością tej osoby chyba, że druga strona może udowod-
nić, iż istniał zamiar jej udziału w prawach do nieruchomości. Co moje, to twoje Składki emerytalne mogą przechodzić z jednego współmałżonka na drugiego na wypadek śmierci jednego z nich. Związki w konkubinacie nie mają w ogóle takich praw i dla celów podatku od spadków, urząd podatkowy traktuje je jako indywidualne jednostki, nawet jeśli osoby takie są ze sobą od lat i mają swój wspólny majątek. Chociaż nie ma podatku od spadków między mężem i żoną, jeśli jedno z konkubinackich partnerów umrze, cała jego nieruchomość powyżej 325 tysięcy funtów, znana jako kwota wolna od podatku (kwota ta obowiązuje do 2015 roku) będzie opodatkowana stawką 40%. Wspólne potomstwo Matka jest jedynym dorosłym, który ma automatyczne prawo w odniesieniu do dzieci nieślubnej pary. Tylko ona będzie miała władzę
rodzicielską nad nimi, która obejmuje wszelkie aspekty dbania o ich dobro i wychowanie. Jednak od grudnia 2003 roku, nieżonaty ojciec może uzyskać takie same prawa, jeśli zarejestruje narodziny dziecka wspólnie z matką. Jeśli niezamężna para rozpada się, matka automatycznie ma prawo do opieki nad dzieckiem, a ojciec nie może tego poddać w wątpliwość, pod warunkiem, że zawarli umowę o odpowiedzialności rodzicielskiej lub też jedno z nich posiada nakaz sądowy na jego korzyść. To, co nieuniknione Dziedziczenie jest z pewnością obszarem, w którym dalekowzroczność, może mieć decydujące znaczenie w przypadku jednego z partnerów. Prawo spadkowe mówi, że w przypadku braku testamentu majątek przechodzi do najbliższej rodziny zmarłego (z wyjątkiem domu, jeśli mają do niego prawo własności wraz z nieślubnym partnerem). Zasadnicza różnica jest taka, że mąż lub żona jest uważana za najbliższego krewnego, podczas gdy nieślubny partner nie jest. Nawet nie jest on uprawniony do zarządzania nieruchomościami zmarłego partnera, ani też do uczestniczenia w podejmowaniu decyzji, co do leczenia lub oddania organów - chyba, że stanowi o tym testament. Zespół Hamilton Brady (hamiltonbrady.co.uk)
REKLAMA
Dover
Niesamowita podróż jeszcze taniej
Francja Sam0chód + 4 W jedNą StroNę już od
29
£
DOVER-FRANCJA DFDS.PL 0871 574 7221
11486 polish observer quarter pg ad.indd 1
05/01/2012 15:24
13
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
astrologia
Aleksandra Lech
astrolog, tarocistka Udziela konsultacji zarówno osobiście w Bristolu, jak i on-line przez skype lub telefonicznie. Kontakt: tarot.astrology@yahoo.co.uk lub 07762 867174.
Baran 21.03-20.04 Jesteś teraz podatny na stłuczenia, złamania i obicia. Uważaj więc na każdym kroku, bo małe, niewinne potknięcie, może się źle skończyć. Świeże powietrze będzie dla Ciebie teraz lekarstwem na wszelkie stresy. Najwięcej czułości i uwagi dostaniesz od rodziny.
Byk 21.04-20.05 Finansowo nie będzie rewelacji. Nie masz wyjścia, tylko zrezygnować z planów i wszelkie przyjemności odłożyć na czas, kiedy portfel znowu będzie pełny. Mówi się, że rodziny się nie wybiera, ale teraz poczujesz, że są Ci oni najbliżsi na świecie.
Bliźnięta 21.05-21.06 Planety podpowiadają, że nadszedł czas na rutynowe badania kontrolne. Prawdopodobnie niczego poważnego one nie pokażą, jednak lepiej zdać sobie sprawę z małego problemu zawczasu, nim stanie się on czymś naprawdę poważnym. W pracy szykuje się w tym tygodniu kilka wyzwań.
Rak 22.06-22.07 Możesz czuć się niedoceniony, niezrozumiany, zmęczony. Będziesz miał wrażenie, że współpracownicy plotkują o Tobie za Twoimi plecami. Weź się w garść i skup na pracy. Ludzi nie zmienisz, ale możesz zmienić swoje podejście. Więcej optymizmu i siły przebicia! REKLAMA
Lew 23.07-23.08 Niewiele będzie się działo na froncie romantycznym. Życie będzie toczyć się dzień po dniu, a Wy poczujecie nudę. Chęć poznania kogoś nowego skończy się tylko na marzeniach, a w stałe związki wkradnie się rutyna. Takie chwile też są potrzebne.
Panna 24.08-22.09 Nie pozwól sobą manipulować, jeśli chodzi o styl życia. Jeśli masz ochotę na poranny jogging albo wieczorną przejażdżkę na rowerze, a ktoś lub coś Ci w tym przeszkadza, ułóż plan dnia inaczej, ale nie rezygnuj ze sportowych ambicji. Jest to tydzień stawiania na swoim.
Waga 23.09-23.10 Rozejrzyj się po rynku finansowym, znajdziesz dobre pomysły na mądre ulokowanie niedużych sum pieniędzy, co bardzo korzystnie zaprocentuje w przyszłości. Samotne Wagi mają wielką szansę na zostanie usidlonym! Pracodawca będzie teraz wymagał od Ciebie więcej niż zwykle.
Skorpion 24.10-22.11 Silna wola to obecnie Wasz wielki skarb. Cokolwiek postanowicie ma wielkie szanse na spełnienie, więc korzystajcie z pozytywnych wpływów planetarnych i postanówcie sobie zdrowo się odżywiać, wysypiać oraz uprawiać sport kilka razy w tygodniu. Teraz się uda!
Strzelec 23.11-21.12 Skoncentruj się na sprawach najważniejszych. Te nieistotne odsuń na drugi plan, inaczej nie skupisz się na niczym i nie dokończysz niczego. Zdrowie może lekko niedomagać, co tylko utrudni Ci codzienne funkcjonowanie. Najbliżsi zrozumieją Twoje priorytety.
Koziorożec 22.12-20.01 Priorytety to podstawa. Jak już załatwisz najważniejsze sprawy, możesz zabrać się za te mniej ważne. W stałych związkach szykują się poważne deklaracje, oświadczyny, decyzje o dziecku, czy też wspólnym domu. Samotnym Koziorożcom natomiast przyjdzie jeszcze trochę poczekać!
Wodnik 21.01-19.02 Gwiazdy Ci sprzyjają w tym tygodniu, będziesz pełen energii i zapału, nic nie będzie Cię w stanie zmęczyć. Wykorzystaj tę dobrą passę - możesz teraz przenosić góry! W miłości, czas spokoju i rozwagi. Zbieraj siły, bowiem wkrótce nadejdzie czas miłosnych szaleństw i ekscesów.
Ryby 20.02-20.03 W sprawach zawodowych powieje nudą. Codzienne obowiązki, rutyna, nic Cię nie zaskoczy. Doceń tą stabilizację. Natomiast finanse będą wołać o Twoją uwagę. Dobry czas na podjęcie ważnych decyzji finansowych na przyszłość. W miłości wycisz się i doceń to, co masz.
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
14
Kultura
10 lat, 10 reżyserów, 10 filmów fot. Plakat z filmu „Krótki film o zabijaniu” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego.
To tytuł specjalnej jubileuszowej retrospektywy tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów „Kinoteka”, który otworzył 8 marca wyjątkowy pokaz obrazu Małgorzaty Szumowskiej pod tytułem „Elles”.
P
rojekcja tego obrazu, który polskiej publiczności bardziej znany jest jako „Sponsoring”, film z Juliette Binoche w roli głównej, już za nami. Kolejnym niezwykłym wydarzeniem „Kinoteki”, będzie przedpremierowy pokaz obrazu „W ciemności” Agnieszki Holland, który odbędzie się 11 marca w Barbican Cinema. Gościem specjalnym tego wieczoru, będzie odtwórca głównej roli, aktor Robert Więckiewicz, który po pokazie spotka się z publicznością. Z okazji dziesiątych urodzin, organizatorzy festiwalu zaprosili dziesięciu słynnych twórców filmowych,
zarówno rodzimych (Andrzej Wajda, Andrzej Żuławski, Jerzy Skolimowski, Mirosław Bałka i Paweł Pawlikowski), jak i brytyjskich (Ken Loach, Michale Nyman, Mike Leigh, Nicolas Roeg oraz Bracia Quay) do wskazania swych ulubionych polskich filmów. Ich typy, to 10 najważniejszych punktów historii naszego kina, a stały się nimi obrazy: „Popiół i diament”, „Paragraf zero”, „Nic”, „Odpryski”, „Sól ziemi czarnej”, „Olimpiada”, „Nóż w wodzie”, „Kanał”, „Krótki film o zabijaniu” oraz „Sala samobójców” (projekcje: 9-12 marca, Riverside Studios; 15 marca, Prince Charles Cinema). Podczas festiwalu, zaprezentowane zostaną także w bloku „Nowego Polskiego Kina”, najlepsze fabuły, dokumenty, animacje oraz filmy krótkometrażowe z ostatnich 12 miesięcy, czyli między innymi „Uwikłanie” Jacka Bromskiego (10 marca, Riverside Studios), „Lęk wysokości” Bartosza Konopki (11 marca, Riverside Studios), czy „Kret” Rafaela Lewandowskiego (11 marca, Riverside Studios; 14 marca, Filmhouse; 18 marca, QFT). Jak co roku, „Kinoteka” pokaże także wyjątkowe wydarzenia z pogranicza filmu i sztuk wizualnych. Będzie to zarówno prezentacja ob-
Kalwi & Remi Duet ten powstał w drugiej połowie 2003 roku, w Poznaniu, a jego założycielami byli didżeje radiowi Krzysztof Kalwat (Kalwi) i Remigiusz Pośpiech (Remi). Pod koniec wspomnianego roku, powstał ich pierwszy utwór „Explosion”. 27 lipca 2004 duet wystąpił podczas Viva Club Rotation w Lesznie jako support przed Tiësto. Ich debiutancki album „Kalwi & Remi in the Mix Vol. 1”, ukazał się w roku 2005. Muzycy mają za sobą liczne koncerty nie tylko w Polsce, ale także na Ibizie, w USA czy Niemczech. Teraz zaatakują swoim brzmieniem Wielką Brytanię, podczas swojej wielkiej trasy koncertowej. kiedy: 10 marca - Coventry, 16 marca - Nottingham, 17 marca - Leeds, 30 marca - Southampton, 31 marca - Bristol, 6 kwietnia - Manchester, 7 kwietnia - Preston info: factoryofevents.com
razów wschodzącej gwiazdy sztuk wizualnych Agnieszki Polskiej, połączony z projekcją dokumentów o Alinie Szapocznikow, której prace zostały niedawno zakupione przez galerię Tate Modern (14 marca, Tate Modern) oraz film „Młyn i krzyż” uznanego filmowca i artysty Lecha Majewskiego (17 marca, The National Gallery). Dla fanów Krzysztofa Kieślowskiego, organizatorzy festiwalu przygotowali niespodziankę w postaci wystawy - „Krzysztof Kieślowski Dekalog”. Ta wyjątkowa ekspozycja zorganizowana przez Muzeum Kinematografii w Łodzi, to hołd z okazji 70. rocznicy urodzin reżysera, składający się z plakatów serii „Dekalog”, pochodzących z całego świata - od Argentyny, przez Japonię, aż po Polskę (do 14 marca, Riverside Studios; do 11 marca, Barbican). „The Polish Observer” jest jednym z patronów medialnych tego wydarzenia. gdzie: Londyn - m.in. Barbican Centre, Curzon Soho, Prince Charles Cinema, Riverside Studios, The National Gallery, Tate Modern, Everyman Hampstead Edynburg - kino Filmhouse Belfast - Queens Film Theatre info: kinoteka.org.uk
Korn Zespół ten został sklasyfikowany na 53. pozycji listy „100 Najlepszych Artystów Hard Rocka sporządzonej przez VH1”. Powstali w 1993 roku w Bakersfield w stanie Kalifornia po rozwiązaniu formacji L.A.P.D. Od roku 2009 oficjalny skład formacji stanowią Jonathan „Hiv” Davis, James „Munky” Shaffer, Reginald „Fieldy” Arvizu oraz Ray Luzier. Sprzedali przeszło 16 milionów płyt w Stanach Zjednoczonych oraz 32 miliony na całym świecie. Ta wykonująca nu metal grupa, sześciokrotnie nominowana była do nagrody amerykańskiego przemysłu fonograficznego Grammy i została nagrodzona nią dwukrotnie: w 1999 roku za utwór „Freak on a Leash” i trzy lata później za „Here to Stay”. kiedy: 25 marca gdzie: Brixton Academy, 211 Stockwell Rd, London SW9 9SL info: o2academybrixton.co.uk
Zadzwońcie do nas pod numer 0784 606 2331 lub napiszcie na adres thepolishobserver@myownmedia.co.uk, aby poinformować o organizowanych przez was imprezach i wydarzeniach
Kartka z kalendarza 10 marca 2008 Kanadyjski poeta, pisarz i piosenkarz tworzący w gatunku folk rock, Leonard Cohen został przyjęty do „Rock and Roll Hall of Fame”. To słynne muzeum i sala honorująca artystów rockowych i inne osoby, które wniosły zasadniczy wkład w rozwój tych gatunków muzyki. Budynek, który zaprojektował Ieoh Ming Pei, mieści się w Cleveland, Ohio w USA. Nominacje obejmują następujące grupy: * wykonawcy - artyści solowi lub grupy, których płytowy debiut odbył się co najmniej 25 lat przed wprowadzeniem oraz które wniosły znaczący wkład w rozwój swego gatunku. * pionierzy - osoby, które dały podstawy pod rozwój gatunku. * muzycy studyjni - słynni muzycy studyjni, często nieznani z imienia szerokiej rzeszy fanów, których wkład w rozwój rocka jest znaczący. * inne osoby - kompozytorzy, producenci, prezenterzy, dziennikarze, organizatorzy życia muzycznego, którzy przyczynili się do rozwoju i popularyzacji muzyki rockowej. 11 marca 1966 Odbyła się premiera filmu „Faraon”, opartego na powieści historycznej Bolesława Prusa, w reżyserii Jerzego Kawalerowicza i z Jerzym Zelnikiem w głównej roli. Film zrealizowano w kilku krajach. Sceny pustynne, nakręcono głównie w Uzbekistanie (Buchara), ale także w oryginalnych sceneriach Egiptu (Luksor, Kair) oraz na Pustyni Błędowskiej. Nilem było jezioro Kirsajty. Produkcję wspierali swoją konsultacją egiptolodzy Kazimierz
Michałowski z Uniwersytetu Warszawskiego i Shadi Abdelsalam z Instytutu Filmowego w Kairze. Film został nominowany do Oscara. 14 marca 1979 Miała miejsce premiera musicalu filmowego „Hair” Milosa Formana, na podstawie przedstawienia Gerome'a Ragniego i Jamesa Rado, którego premiera odbyła się w 1968 w Biltmore Theatre. Sceniczna wersja „Hair”, przedstawia wyidealizowany obraz życia dzieci-kwiatów, widziany przez osobliwy pryzmat spojrzenia Formana. Udało mu się bowiem, połączyć rzeczywiste problemy amerykańskiej młodzieży z przełomu lat 60. i 70. XX wieku (protesty przeciw wojnie w Wietnamie, czy rewolucja obyczajowa) z ciepłą ironią typową dla „czeskiego realizmu” w kinematografii i literaturze. 16 marca 1850 Ukazała się najsłynniejsza książka pisarza Nathaniela Hawthorne'a, nazywana pierwszą wielką amerykańską powieścią psychologiczną oraz gotyckim romansem, czyli „Szkarłatna litera” („The Scarlet Letter”). Tłem tego utworu jest życie w purytańskiej społeczności Nowej Anglii XVII wieku. Tytułową szkarłatną literę, stanowi „znak hańby” wyszyty na ubraniu głównej bohaterki, cudzołożnicy Hester Prynne ku przestrodze społeczeństwa i ostracyzmowi jednostek zagrażających moralności tłumu. Ów „znak hańby” to szkarłatne duże A, pochodne od słowa „adulteress”, oznaczające cudzołożnicę w języku angielskim.
Szósta po południu. Londyn. Potrzebujesz wysłać pieniądze do Polski.
Sprawdź lokalizację westernunion.co.uk
PRZEKAZY PIENIĘŻNE WESTERN UNION
0800 833 833
Bezpośrednio na konto
Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji
Przekazy pieniężne Zapoznaj się ze szczegółowymi warunkami usługi
Ciesz się wolnością wyboru.
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
16
kultura
Wielkie gwiazdy jazzu „To prawdopodobnie najbardziej ekscytujący zespół, jaki pojawił się ostatnio na londyńskiej scenie” - powiedział o nich nestor wokalistów jazzowych Ian Shaw i ma sporo racji.
J
ednym z pierwszych zespołów, które zaprezentują się na jazzowej scenie Café POSK będzie Sector7, oryginalna, dynamiczna grupa w nietypowym składzie, gdzie obok tradycyjnej jazzowej sekcji rytmicznej występuje jednocześnie czterech wokalistów. Dzięki temu, że każdy z nich reprezentuje najwyższy poziom wokalistyki estradowej, jako całość, grupa ta prezentuje bardzo bogaty program stylowy będący mieszanką jazzu, soulu, muzyki folkowej oraz bluesa. Całość okraszona jest znakomitą harmonią głosową. Sobota 10.03. godz. 20:30, wstęp - £6
Tydzień po nich, pojawi się Jurij Gałkin, który z Jazz Café POSK współpracuje od wielu lat jako kompozytor oraz utalentowany basista. Wielokrotnie prezentował swój dziewięcioosobowy big band, który zawsze zaskakiwał oryginalnością kompozycji Jurija, jak również wysokim poziomem wykonawczym członków jego zespołu. To właśnie w Jazz Café POSK powstał pierwszy album big bandu, który został określony przez pismo „Jazz Mann”, jako „zaskakujący debiut płytowy pełen muzycznych kolorów, nowatorskich pomysłów kompozytorskich, wykonany na najwyższym, światowym poziomie”. Tym razem Jurij zaprezentuje swój najnowszy projekt muzyczny będący hołdem dla tak wielkich kompozytorów jazzowych, jak Thelonious Monk, John Coltrane czy Charles Mingus, w towarzystwie prawdziwej śmietanki londyńskich muzyków jazzowych - Alexa Garnetta, Petera Edwardsa oraz Matt Home. Sobota 17.03. godz. 20:30, wstęp - £6
Marcowy program muzycznej kawiarni obfituje w wielkie gwiazdy londyńskiego jazzu. Bez wątpienia do ich grona, zaliczyć należy saksofonistę Simona Spilleta, laureata ubiegłorocznej brytyjskiej nagrody jazzowej w kategorii saksofonu. W zespole Simona grają muzycy określani, jako królewska rodzina jazzowa: pianista John Critchinson (był przez 18 lat członkiem zespołu Ronnie Scotta), basista Alec Dankworth oraz perkusista Clark Tracey, którzy wywodzą się z najbardziej znanych brytyjskich dynastii jazzowych. Simon Spillet jest również dziennikarzem jazzowym, a jego artykuły pojawiają się w takich pismach, jak „Jazz Journal”, „Jazz Rag” i „Jazz UK” oraz autorem krótkich artykułów na ponad 40 okładkach albumów jazzowych. Sobota 24.03. godz. 20:30, wstęp - £6 gdzie: Jazz Café POSK 238-246 King Street Londyn, W6 0RF info: jazzcafeposk.co.uk
Książka
„Chińczyk” Henning Mankell
Warto posłuchać
W styczniu 2006 roku, w pewnej odludnej wiosce zostaje brutalnie zamordowanych kilkanaście osób, w Szwecji wybucha medialna gorączka, a dochodzenie w zagadkowej sprawie nie prowadzi do jej wyjaśnienia. Tymczasem Birgitta Roslin, doświadczony sędzia odkrywa, że jest spokrewniona z dwiema ofiarami i rozpoczyna prywatne śledztwo. Niebawem wpada na trop Chińczyka, który może być odpowiedzialny za masakrę. Ów ślad, prowadzi do stolicy Chin. Birgitta wybiera się na wycieczkę do Pekinu. Szukając mordercy, poznaje rodzeństwo, które symbolizuje wewnętrzne rozdarcie tego kraju: komunistkę Hong Qui, która sprawuje nad cudzoziemką dyskretną opiekę i jej brata Ya Ru, reprezentującego frakcję „kapitalistyczną”. Rozgrywki polityczne w Chinach nieoczekiwanie splotą się z wydarzeniami w szwedzkiej wiosce. Birgitta Roslin chce rozwiązać zagadkę masakry, choć sama znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie...
„Scars & Stories” The Fray
„Ostatnie kuszenie” Val McDermid W Europie grasuje zabójca, który wybrał sobie za cel psychologów. Dr Tony Hill, dla którego umysły morderców nie mają tajemnic, nie chce się angażować w śledztwo. Ale następna ofiara okazuje się osobą bliską jego sercu… Tymczasem jego była partnerka, nadkomisarz Carol Jordan, otrzymuje tajną misję w Berlinie. Bierze udział w niebezpiecznej operacji zatrzymania groźnego gangstera, zajmującego się przemytem nielegalnych imigrantów. Gdy sytuacja staje się niebezpieczna, Carol może prosić o pomoc tylko Tony’ego. Zmuszeni do stawienia czoła okrucieństwu, którego korzenie tkwią w hitlerowskich zbrodniach, Tony i Carol wkraczają w świat przemocy i korupcji. Val McDermid to szkocka autorka kryminałów. Napisała trzy znakomite serie powieściowe, które przetłumaczono na kilkadziesiąt języków i sprzedano w milionach egzemplarzy. Jest laureatką licznych międzynarodowych nagród.
Zrobiło się o nich głośno w roku 2006 za sprawą wykorzystania utworu „How To Save a Life” w promocji serialu „The Grey's Anatomy” - w ciągu roku piosenka stała się hitem na całym świecie, w USA okupując pierwszą dziesiątkę listy Billboard Chart przed 58 tygodni! W 2012 roku wracają z nową płytą. Jak przyznaje sam zespół, na tym najbardziej dojrzałym krążku, doszło do przekłucia prawdziwych doznań w piosenki z pogranicza pop-rocka.
Filmy
„The Hunger Games” (kino) Każdego roku na ruinach kontynentu, który niegdyś nazywany był Ameryką Północną, rozgrywa się bratobójcza walka. Naród Panem wysyła chłopca i dziewczynę z każdego z dwunastu dystryktów, by wzięli udział w Igrzyskach śmierci. Ich bohaterem zostaje ostatnia osoba, która utrzyma się przy życiu. W przeciwieństwie do przeszkolonych zawodników, Katniss zdana jest wyłącznie na własne instynkty
oraz przewodnictwo byłego mistrza. Jeśli kiedykolwiek ma zobaczyć jeszcze rodzinny Dystrykt 12, musi dokonać rzeczy niemożliwych…
„Warrior” (DVD) Były żołnierz piechoty, Tommy Riordan po 14 latach nieobecności powraca do rodzinnego miasta. Kiedyś tragiczne wydarzenia poróżniły go z ojcem i resztą rodziny, a rany do tej pory nie zostały zabliźnione. Jednak chłopak zwraca się do ojca, eks-alkoholika i eks-trenera, o pomoc w przygotowaniu do startu w turnieju MMA. Jego zwycięzca, zgarnie najwyższą nagrodę w hi-
storii sportu. Tommy pnie się do góry, aż w końcu przychodzi mu stanąć na ringu twarzą w twarz ze swoim starszym bratem…
„John Carter 3D” (kino) John Carter to młody weteran wojny secesyjnej, ciężko doświadczony walką na froncie. W niejasnych okolicznościach trafia na obcą planetę. Tam zostaje uwikłany w wielki konflikt między tubylcami, Tarsem Tarkasem i księżniczką Dejah Thoris, która desperacko potrzebuje jego pomocy. W świecie na skraju zagłady, Carter odzyskuje wiarę w siebie i rozpoczyna
J
Kolejny polski szturm na kina w UK
uż od 16 marca, nie tylko na terenie Wielkiej Brytanii w kinach sieci Cineworld, ale także w Dublinie, czyli łącznie w 40 salach projekcyjnych, będzie można obejrzeć kolejną polską produkcję filmową. Będzie nią „Kac Wa-Wa”, czyli „swojska” odmiana przygód uczestników wieczoru kawalerskiego, jakie znamy z dwóch części amerykańskiego mega-hitu, traktującego w osobliwy sposób „syndrom dnia poprzedniego”. Andrzej (Borys Szyc), Jarek (Antoni Pawlicki), Karol (Michał Milowicz), Tomek (Michał Żurawski) oraz Jerzy (Mariusz Pujszo) spotykają się w hotelu, gdzie w apartamencie mają grać w brydża. W tym samym czasie panna młoda - przyszła żona Andrzeja - Marta (Sonia Bohosiewicz) wraz z przyjaciółkami będą mile spędzały czas wieczoru panieńskiego z chippendale'sami. Druhowie pana mło-
„Revival” The Answer
walkę, od której zależy los Barsoom i jej mieszkańców…
dego wpadają na genialny pomysł. W miejsce planowanej gry w brydża, postanawiają spędzić wieczór po męsku. Oprócz przysłowiowego kielicha, na kulturalny wieczór zamawiają drogą internetową studentki. Oporny Andrzej dostaje wspomagacze do drinka, a czwórka jego przyjaciół rozpoczyna burzliwy wieczór kawalerski. Niezwykłe zdarzenia i zbiegi okoliczności pełne grozy i humoru, które przytrafiają się bohaterom, śmieszą, bawią oraz moralizują. Wszystkie zdarzenia opisane w filmie miały miejsce naprawdę i zostały opisane przez autorów na dużo wcześniej zanim powstała amerykańska wersja „Hang Over”. Producent, autorzy scenariusza i reżyser dedykują ten film ku przestrodze dla wszystkich pragnących podobnej rozrywki mężczyzn oraz dla poprawy humoru wszystkich pań, których mężczyźni idą się bawić...
Trzeci album hardrockowej sensacji z Irlandii. Następca doskonale przyjętego „Everyday Demons” z 2009 roku, został wyprodukowany przez nominowanego do Grammy Chrisa „Frenchie” Smitha. Zespół nawiązuje do twórczości takich grup, jak Led Zeppelin, AC/DC czy Thin Lizzy. Zresztą AC/DC zaprosili The Answer jako support do swojej ostatniej trasy koncertowej. Irlandczycy mieli też okazję występować u boku The Rolling Stones i The Who.
17
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
sport
Zrezygnują z Krakowa?
REKLAMA
Tylko trzy z szesnastu drużyn, które zagrają na EURO 2012, zamieszkają na Ukrainie. W tym gronie znajdą się zresztą… sami gospodarze. Oprócz nich turniej chcą spędzić za naszą wschodnią granicą tylko Francuzi i Szwedzi. Pozostałe ekipy będziemy gościć w Polsce, choć jeszcze różnie może być Anglikami.
fot. Wikipedia
I
stnego najazdu kibiców może spodziewać się Kraków - mimo że nie zostanie tam rozegrany żaden mecz. Pod Wawelem w czasie EURO 2012 zamieszkają Holendrzy, Anglicy i Włosi, a trenować będą na obiektach Hutnika, Wisły i Cracovii. No właśnie - Anglicy i stadion Hutnika... Angielskie brukowce już w grudniu przypuściły pierwszy atak na angielską federację piłkarską za wybór tego stadionu na bazę treningową reprezentacji, naśmiewając się, że to kupa gruzu, bagna i błota, czyli jedna wielka ruina. Na początku marca, temat znów powrócił, bowiem „The Sun” pokazał zdjęcia z Hutnika, wyrażając nadzieję, że nowy trener reprezentacji zrezygnuje z Krakowa, na co zresztą liczy Ukra-
ina. Rzecz w tym, że nieprzychylne Polsce tabloidy, cały czas pokazują zdjęcia sprzed remontu, kiedy stadion i jego obiekty rzeczywiście nie wyglądały najlepiej. W przypadku innych drużyn takich problemów nie ma - Północną Polskę wybrali Hiszpanie - Gniewino, Niemcy - Gdańsk, Irlandczycy - Sopot, a Duńczycy - Kołobrzeg. Z kolei do podpoznańskiej Opalenicy wybierają się piłkarze Portugalii. Swoje plany ujawnili też nasi grupowi rywale Grecy, którzy spędzą EURO 2012 w podwarszawskiej Jachrance, Rosjanie - w samej Warszawie, a Czesi zamieszkają we Wrocławiu. Stolicę wybrała też polska ekipa - podopieczni Franciszka Smudy będą odpoczywać w hotelu Hyatt, a trenować na stadionie Polonii.
Nasi daleko w biathlonie
T
omasz Sikora zaostrzył nam apetyty, ale ich nie zaspokoił. Choć nasz najlepszy zawodnik, zapowiadał powrót na podium, nie udało mu się to, bowiem tytuł mistrza świata w biathlonowym sprincie zdobył Martin Fourcade. Francuz na strzelnicy w Ruhpolding spudłował dwukrotnie, a mimo to zdołał wyprzedzić o 15 sekund Norwega Emila Hegle Svendsena i o 18 sekund Szweda Carla Johana Bergmana. Jak widać, Polak nie tylko nie zdobył złota i nie stanął na podium, lecz również znalazł się daleko poza pierwszą dziesiątką, zajmując dopiero 53. pozycję. To drugi najgorszy wynik w historii jego występów na mistrzostwach świata. Gorzej było tylko w 1999 roku, kiedy to w fińskim Kondiolahti zajął 59. miejsce. O reszcie naszych zawodników, nie warto nawet wspominać. Martin Fourcade (1+1) istotnie nie miał sobie równych na trasie sobotniego biegu. Francuz pokonał 10 kilometrów w czasie 22:01 - 9 sekund szybciej od Svendsena (1+1). Z kolei Bergman miejsce na podium zawdzięcza perfekcyjnemu strzelaniu (0+0). Bezchmurne niebo i aż 10 stopni Celsjusza w cieniu sprawiły, że trasa okazała się dla wielu biathlonistów kłopotliwa. W tych warunkach szczególnie trudno pokonywało się zakręty i zjazdy. (jj)
Polska zremisowała z Portugalią Sto dni przed EURO 2012 reprezentację Polski można pochwalić za to, że wreszcie nie straciła gola z silnym rywalem, ale jednocześnie zganić, bo w ofensywie nie działo się kompletnie nic.
P
olacy bezbramkowo zremisowali z silną Portugalią. Najlepszym zawodnikiem całego spotkania w drużynie „biało-czerwonych” był zdecydowanie bramkarz Wojciech Szczęsny. Trzeba także przyznać, że z trybun Stadionu Narodowego w Warszawie, który, tak naprawdę został otwarty właśnie tym spotkaniem, wszystko wyglądało już tak, jakby właśnie rozpoczynało się EURO 2012. 58 tysięcy kibiców na trybunach, wielkie gwiazdy na murawie i ogromne oczekiwania stawiane przed Polakami. Były też emocje, ale zabrakło najważniejszego - pierwszego w historii gola na nowym Stadionie Narodowym. Spotkanie dużo lepiej rozpoczęła reprezentacja Portugalii. Gwiazdy z Półwyspu Iberyjskiego robiły, co chciały pod polskim polem karnym. Brylował szczególnie pomocnik Manchesteru United Nani, który raz po raz wkręcał w ziemię Jakuba
Wawrzyniaka. Z kolei Cristiano Ronaldo, dla którego na stadion przyszło wielu kibiców, grał tak, jakby... nie chciał zbytnio się spocić. Pokazał kilka efektownych dryblingów i strzałów, ale tak naprawdę tylko jeden z nich mógł zaskoczyć Wojciecha Szczęsnego. Ronaldo w typowy dla siebie sposób ustawił się do wykonywania rzutu wolnego, strzelił piekielnie mocno, ale Szczęsny spokojnie złapał piłkę. I pokazał, że mówiąc przed meczem, iż trzęsą mu się nogi przed starciem z gwiazdą Realu, po prostu robił sobie żarty. Dobry występ Szczęsnego jest dla niego o tyle ważny, że wychował się dosłownie kilkaset metrów od Stadionu Narodowego - na warszawskim Grochowie. Chwalimy Szczęsnego, ale nagana należy się Ireneuszowi Jeleniowi. W pierwszej połowie znalazł się w świetnej sytuacji, ale będąc sam przed Rui Patricio, strzelił obok bramki. Tym samym prawdo-
podobnie przekreślił swoje szanse na EURO 2012. Patrząc na taką postawę napastników reprezentacji, powinniśmy ściskać kciuki, by podczas turnieju w pełni zdrowy był nasz największy gwiazdor - Robert Lewandowski. (jj) Spotkanie towarzyskie: Polska - Portugalia 0:0 Sędzia: Alon Yefet (Izrael) Widzów: 58000 Polska: Szczęsny - Piszczek, Wasilewski, Perquis, Wawrzyniak (83’ Boenisch) Dudka, Polanski (80’ Matuszczyk) - Błaszczykowski (88’ Mila), Obraniak (80’ Mierzejewski), Rybus (76’ Peszko) - Jeleń (67’ Grosicki) Portugalia: Patricio - Pereira, Alves, Pepe (67’ Rolando), Coentrao (21’ Nelson) - Meireles, Veloso - Nani (81’ Oliveira), Moutinho, Ronaldo (75’ Quaresma) - Almeida (64’ Postiga)
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
18
rozrywka
Quizzes "Would" and "get" 1) A: It's so hot! Would you like a drink of water? B: I wouldn't _________! A - care B - like C - want D - mind 2) I don't think I'm going to take the exam, I haven't done any studying and it'd just be __________. A - no point B - no reason C - a waste of time D - a waste 3) I know I can lose my temper easily, I'd be the __________. A - one to confess B - first to tell it C - first to say it D - first to admit it 4) A: Do you fancy going out for a drink? B: Actually, I'd __________, if you don't mind. A - prefer not B - rather not C - don't want D - like to 5) A: Do you fancy going to see a movie tonight? B: That'd be _________! I'd love to. A - great B - awful C - terrible D - dreadful 6) A: I think it's going to rain again. B: It wouldn't __________ me, it hasn't stopped all week! A - amaze B - surprise C - shock D - astonish 7) He's been quite ill recently, but he seems to be _____ now.
Sudoku
47 Portland Place Londyn WIB IJH Tel.: 087 0774 2700 Fax: 0207 2913 576 polishembassy.org.uk
Konsulat Generalny w Londynie 73 New Cavendish Street Londyn WIW 6LS Tel.: 087 0774 2800, 020 7291 3900 Fax: 020 7323 2320 polishconsulate.co.uk
Konsulat Generalny w Edynburgu
2 Kinnear Road EH3 5PE Edinburgh SCOTLAND Tel.: 013 1552 0301 Fax: 013 1552 1086 polishconsulate.org
Konsulat Generalny w Manchesterze
14th floor, Rodwell Tower 111 Piccadilly M1 2HY, Manchester Tel.: 016 1245 4130 Faks: 016 1236 8709 manchesterkg.polemb.net
Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Londynie 15 Devonshire Street Londyn WIG 7AP Tel.: 020 7580 5481 Fax: 020 7323 0195 polishemb-trade.co.uk
Instytut Kultury Polskiej
Humour
Answers: 1 - D, 2 - C, 3 - D, 4 - B, 5 - A, 6 - B, 7 - A, 8 - B, 9 - C, 10 - A, 11 - B, 12 - D. bbc.co.uk fot. Wikipedia
Fondue SKŁADNIKI * 400 g sera Gruyer * 200 g sera Ementaler * 250 ml białego wina * ząbek czosnku * 50 ml kirszu * 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej * sok z cytryny * pieprz, gałka muszkatołowa
Ambasada RP w Wielkiej Brytanii
A - getting better B - getting healthy C - getting recovered D - getting good 8) Which is the logical order of events? A - get engaged - get divorced get married B - get engaged - get married get divorced C - get married - get engaged get divorced D - get divorced - get married get engaged 9) Which of the following forms of transport do you NOT 'get on'? A - a train B - a plane C - a taxi D - a bicycle 10) You can imagine how he reacted when she told him she'd crashed the car, he ______________ and then started shouting! A - got really angry B - got really sad C - got really happy D - got really bored 11) Do you know what time your train gets ____? Let me know and I'll meet you at the station. A - on B - in C - at D - to 12) Which of the following is American English? 'Have you ever ________ lost on the New York subway - it's really confusing!' A - get B - getting C - got D - gotten
Kuchnie świata - Szwajcaria
PRZYGOTOWANIE Garnek do fondue wysmarować czosnkiem. Wsypać starte uprzednio sery i dodać wino. Podgrzewać na małym ogniu, często mieszając. Podczas podgrzewania dodać kilka kropel soku z cytryny, gałkę i pieprz. Mąkę ziemniaczaną wymieszać z kirszem i dodać ostrożnie do masy. Fondue podawać z pociętą na kawałeczki bagietką. Smacznego!
Ważne adresy
Two accountants were cycling through the park when one said: “Where did you get such a great bike?” The second accountant replied: “Well, I was walking through the park yesterday minding my own business when a beautiful woman rode up on this bike. She threw the bike to the ground, took off all her clothes and said, Take what you want”. The other accountant nodded approvingly: “Good choice, the clothes probably wouldn't have fit”. *** Always give 100% at work: - 12% on Monday, - 23% on Tuesday, - 40% on Wednesday, - 20% on Thursday, - 5% on Fridays. *** George was taking care of a parrot for his aunt. This parrot was
a very nasty parrot. It cussed and screamed and made fun of George, so he took the parrot and put it in the freezer. The parrot kept screaming and insulting George until finally it stopped. George thought to himself: “On no! I froze my aunt's bird to death”. He opened the door and saw the bird alive! The bird said: “I'm sorry for my behaviour and will never act up again. George said: “Why the change?” The bird answered: “Because I saw what you did to the other bird”. *** - What government agency is responsible for finding lost vicars? - The Bureau of Missing Parsons. *** Tourist: Can you tell me the way to Bath please? Policeman: Well, first you turn on the hot and cold taps then...
52-53 Poland Street Londyn W1F 7LX Tel.: 020 3206 2004 Fax: 020 7434 0139 polishculture.org.uk
Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny 238-246 King Street Londyn W6 0RF Recepcja: 020 8741 1940 Sekretariat: 020 8742 6411 Fax: 020 8746 3798 posk.org
Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF Tel.: 020 8741 1606 Fax: 020 8741 5767 zpwb.org.uk
Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii 2 Devonia Road, Islington, London N1 8JJ Tel.: 020 7226 3439 Fax: 020 7704 7668 polishcatholicmission.org.uk
19
Nr 9(139) / 10 - 16 March 2012
Ogłoszenia
Zamieść ogłoszenie drobne na www.thepolishobserver.co.uk, a te niekomercyjne ukażą się również w The Polish Observer PRACA - zatrudnię
Zatrudnię specjalistę Profesjonalna obsługa klienta. Kilkuletnie doświadczenie w zawodzie fryzjera. Dyplom kwalifikacji mile widziany. Komunikatywność. Umiejętności pracy w zespole. Nasz salon fryzjerski pracuje na produktach Loreal Proffessional i świadczy usługi fryzjerskie na najwyższym poziomie. tel. 07771847573 agadaniel@aol.com BRIDES OF SOUTHAMPTON POSZUKUJE DOśWIADCZONEJ KRAWCOWEJ do poprawek sukien ślubnych proszę dzwonić 023 8055 3449 lub pytac w salonie brides 20-21 addis square, portswood road, southampton tel. 02380553449 shelley@ bridesofsouthampton.com Polskie małżeństwo poszukuje niani, która zamieszka z nami do opieki nad chłopcami: 5 letnim i 1 miesięcznym dzielnica Londynu - Morden i pomoc w prowadzeniu domu. Opieka wymagana jest na 5 dni w tygodniu plus niektóre wieczory na możliwie jak najdłużej. Osoby zgłaszające się muszą: mieć doświadczenie z pracą z dziećmi, nie mieć żadnych nałogów, posiadać referencje. Oferujemy 400GBP na początek . Praca jest dostępna od zaraz. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt 07834985689- Tomek HOSTESSY POTRZEBNE W OKOLICY LIVERPOOL. Proszę o kontakt mailowy. Email: milechwile@yahoo.co.uk Poszukujemy kandydatów na stanowisko Promotor. Jeśli znasz angielski, lubisz nowe wyzwania i nie boisz się rozmawiać z ludźmi to właśnie Ciebie szukamy. Zarejestruj się już dziś na www. tomaszdylpr.co.uk/join-the-team/. Praca wieczorami oraz w weekendy. PRACA – szukam Jestem dyplomowaną kosmetyczką, 2 lata szkoły i ponad dwa lata pracowałam w tym zawodzie w Polsce. Głównie: woskowanie, henna, regulacja brwi, manicure i pedicure, przekłuwanie ciała: uszy, nos, pępek, oczyszczanie twarzy i zabiegi pielęgnacyjne na twarz też nie są mi obce, jedynie malowanie lakierami wzorków to moja słaba strona. Szukam pracy w tym zawodzie z możliwością na stałe. Angielski komunikatywny. 0740 0949 612
Marzena, London, marzena82-1982@tlen.pl SZUKAM PRACY jako murarz, tynkarz (Botmounth i okolice) . Proszę dzwonić na nr 07864794402. Szukam pracy na terenie Manchesteru i Stockportu; sprzątanie w hotelu, kitchen porter w restauracji czy też praca w fabryce... za wszelka pomoc i informacje dziękuję. Kamila: 0751 7378 632, kamila-czorna2@ wp.pl Jestem kucharzem z 18-letnim stażem pracy w zawodzie, poszukuję pracy dorywczej jako kucharz bądź pomoc kuchenna. Sławek 759 3000 864 SPRZEDAM Sprzedam wianek do komunii dla dziewczynki, ręcznie robiony. Alba sukienkowa z bolerkiem, haleczka, torebka, rękawiczki, w komplecie lub osobno. Wianek ł10. Alba z torebka i rekawiczkami f15. tel.07891321665 Viola (Bristol i okolice). 1. SPRZEDAM 18 METRÓW PANELI PODŁOGOWYCH (jasnych) wraz z gąbką za 120 funtów 2. SPRZEDAM POCHŁANIACZ (srebrny, używany tylko przez miesiąc wiec jest jak nowy) za 50 funtów 3. SPRZEDAM ŁÓŻKO METALOWE (2 osobowe) bez materaca za 30 funtów. Ceny do uzgodnienie kontakt: 0775 440 9937 (kontakt do godz.17) Mam do sprzedania prawie nowiutką (roczną) pralkę Indesit WM12X pod za budowę. Po więcej informacji proszę dzwonić. East London tel. 752 664 5106 mieszkanie – wynajmę RODZINA wynajmie pokój kobiecie samotnej lub z dzieckiem. Możliwość opieki nad dzieckiem. Bacup. Tel. 0756 3132 497 WYNAJMĘ POKÓJ SYMPATYCzNEJ PARZE, najlepiej niepalącej. 45 funtów od osoby z rachunkami. Blackburn tel. 0759 3074 833 mieszkanie - szukam Szukam studio flat w okolicach Greenford tel. 07428197004 Z żoną i 4letnim synkiem PILNIE
szukamy 2 bed house z ogrodem lub 2 bed flat na parterze z ogrodem w okolicy shirley. tel. 0755 744 6480 tasak1@ poczta.onet.pl Szukam 2, 3, 4 bed house w Southampton tel. 0787 3134 963, ilirolga@gmail.com Małżeństwo z dzieckiem szuka mieszkania. Tel. 0742 8197 004 Szukamy 1 bedroom flata we Woolston, bądź okolicy może być Weston bądź Netley. od końca lutego, bądź początku marca. tel. 0793 552 0194 alf22@o2.pl POSZUKUJĘ POKOJU - Jedynki w New Malden. Tel. 0759 8000 036 INNE Szukam testów na prawo jazdy po czesku albo kogoś kto pomoże zrobić mi prawo jazdy. Mieszkam w Bornemouth. Tel. 07864794402 Okazja. Ostatnie cztery działki budowlane każda o pow. 3100 m2, w miejscowości Drogusza Gm. Bielawy, woj. łódzkie, bezpośrednio przy trasie wojewódzkiej nr 703. Działki posiadają aktualne warunki zabudowy na dom dwukondygnacyjny i budynek gospodarczy i nie wymagają przekwalifikowywania na teren budowlany. Posiadają kształt regularnego, proporcjonalnego prostokąta o wymiarach, szer 67 m d 47 m. Teren płaski, brak jakichkolwiek uciążliwości, woda i energia w drodze obok działek. Odległość do Warszawy ok 85 km, Łódź 45 km, Łowicz 20 km, do lasu 0,7 km, szkoła, kościół autobus. Dla amatorów jazdy konnej stadnina koni w Walewicach ok. 4 km. Dogodna komunikacja drogowa 3 km do wjazdu i zjazdu z autostrady A1 . Dojazd do działek z dwóch stron drogą asfaltową możliwość kupna jednej działki. cena 30 tys zł za jedną działkę. Do małej negocjacji. Doskonała oferta na inwestycję lub lokatę kapitału. Kontakt tel 693-051-327
Usługi Przewóz osób i przesyłek – Polska – Anglia – Polska. Przewóz osób od £80. Paczki do 25kg za £19. Transport quadów, motocykli oraz samochodów. Dowóz pod wskazany adres, zawsze na czas. Tel. 07958 170819, +48603413769. Ubrania dla Ciebie, dla Niego i dla dziecka! Tanio i bez wychodzenia z domu! Nowe i używane! Zobacz sama www.MyClother.com Ulotki, wizytówki, plakaty, foldery reklamowe oraz strony internetowe. Szybki czas realizacji zamówień. Darmowa wysyłka. Zadzwoń już dziś - 02380 586749 lub napisz ask@tomaszdylpr.co.uk transport - przeprowadzki Firma Catrina ltd oferuje transport z i do Polski, przeprowadzki. Paczki ANGLIA, SZKOCJA, WALIA i Irlandia Północna z Belfastem. CENA PACZKI DO 30KG - to 20 funtów TO TYLKO 0.66£ ZA KG, codzienny odbiór 3-5 dni roboczych dostarczenie, www.catrinatrans.co.uk tel. 012 37 476 030, 012 37238 086 Lotniska i przeprowadzki Doświadczenie i bezpieczeństwo. Samochód sześciosobowy oraz dostawczy Rejon South Hampshire i West Sussex tel. 075 18 00 97 85 przeprowadzki Tanio i solidnie (Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester) Tel.0793 40 99 202 przewozy na Lotniska Szybko - Tanio - Bezpiecznie. Blackpool, Blackburn, Bolton, Chorley, Preston, Manchester. Gwarantowany profesjonalizm. Kontakt: Roman: 0793 40 99 202 Pomagasz w przeprowadzce? Organizujesz przewozy na lotniska? Wywozisz śmieci? Ogłoś swoje usługi na naszych stronach za jedyne £5 + VAT! Zadzwoń pod nr 0784 606 2331.
TOWARZYSKIE good-looking, easy-going, romantic male is looking for lovely lady for a long happy relationship. I am well established and have a good lifestyle. Call me or txt me. 07440 698 244.
Chcesz sprzedać auto? Wynająć pokój? Pozbyć się starej lodówki? Ogłoś to za darmo na naszych stronach! Wyślij sms na numer 0784 606 2331 lub napisz: ads@thepolishobserver.co.uk
Redakcja The Polish Observer nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń.
270611_254x69_TTX_OBSERVER_03700410037_pl.ai 1 07/09/2011 11:52:01
REKLAMA
T-TALK
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
2
p
Polska tel. stacjonarny
7
p
Polska tel. komórkowy
/min
/min
Bez nowej karty SIM
C
Stałe stawki 24/7
Międzynarodowe Rozmowy z komórki
£1 EXTRA do ka żdeg doładowania £1 o 0
Kredyt £5 - Wyślij smsa o treści GADU na 81616 (koszt £5 + std. sms) Kredyt £10 - Wyślij smsa o treści GADU na 65656 (koszt £10 + std. sms) Wybierz 0370 041 0037*, a następnie numer docelowy (np. 0048xxx) i zakończ #. Proszę nie wybierać po numerze docelowym. Więcej informacji i pełny cennik na www.auracall.com/observer
* Koszt połączenia z numerem 0370 to standardowa opłata za połączenie z numerem stacjonarnym w UK, naliczana według aktualnych stawek Twojego operatora; połączenie może być również wliczone w pakiet darmowych minut.
Polska Obsługa Klienta:
020 8497 4622
T&Cs: Ask bill payer’s permission. SMS costs £5 or £10 + standard SMS. Calls billed per minute, include VAT & apply from the moment of connection. The charge is incurred even if the destination number is engaged or the call is not answered, please replace the handset after a short period if your calls are engaged or unanswered. Connection fee varies between 1.5p & 20p (depending on the destination). Calls to 03 number cost standard rate to a landline and can be used as part of bundled minutes. We will automatically top-up with £5.00 credit if you are a user of the 81616 code or with £10.00 credit if you are a user of the 65656 code before your calling credit is about to run out. To unsubscribe text AUTOOFF to 81616 or 65656 at any time. Calls made to mobiles may cost more. Credit expires 90 days from last top-up. Rates are subject to change without prior notice. Prices correct at 07/09/2011. This service is provided by Auracall Ltd.
Pieniądze wyszły
Direct to Bank – przekaz bezpośrednio na konto
Pieniądze przyszły
Nowa usługa
bezpośrednio na konto
Wejdź na westernunion.co.uk, aby uzyskać więcej informacji
Przekazy pieniężne *Oprócz opłaty za przelew Western Union pobiera prowizję za wymianę walut.Sprawdź warunki przekazu. Przekazanie środków może być opóźnione lub usługi mogą być niedostępne w zależności od określonych warunków transakcji, w tym wysłanej kwoty, kraju przeznaczenia, dostępności waluty, kwestii regulacyjnych, wymogów dotyczących identyfikacji, godzin urzędowania placówek agencyjnych, różnic w strefach czasowych. Mogą wystąpić dodatkowe obostrzenia, zobacz „Send Form”, aby poznać szczegóły.