6 minute read
Krystyna Maksymowicz - najważniejsze to mieć poczucie istotności
from MM Trendy #02 (116)
by MM Trendy
Od lat możemy ją obserwować na scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie. Wcielając się w Helenę Majdaniec, obdarzyła swoją bohaterkę ciepłem, ale też pewną aurą poetyckości, przywracając ją pamięci mieszkańców Szczecina.
Jak została pani wybrana do roli Heleny Majdaniec?
Advertisement
- Sprawcą i pomysłodawcą jest Rafał Podraza, dziennikarz muzyczny, biograf Heleny Majdaniec, piosenkarki pochodzącej ze Szczecina, który napisał parę książek jej poświęconych, a także autor słuchowiska „Cyrograf”. Często czytam fragmenty tekstów na spotkaniach organizowanych przez Związek Literatów Polskich i tam się poznaliśmy. Rafał zaproponował, żebym przeczytała fragmenty jego książek o artystce. W ubiegłym roku minęło 20-lecie śmierci Heleny Majdaniec, a nieco wcześniej 80-lecie jej urodzin i na spotkaniu zatytułowanym „80-tka u Heleny M.”, która była promocją książki Rafała Podrazy „Mój Paryż. Śladami Heleny Majdaniec” czytałam fragmenty o niej. Te spotkania zaowocowały powstaniem projektu „Królowa twista. Cyrograf - historia z życia Heleny Majdaniec” – dwuosobowej sztuki, na podstawie której powstało słuchowisko. Jakim materiałem do pracy była dla pani Helena Majdaniec?
- Bardzo ciekawym. Na początku niewiele o niej wiedziałam. Kiedy wróciłam do domu po jakimś spotkaniu, włączyłam jej piosenki i usłyszałam „Zakochani są wśród nas”, „Rudy rydz”, ożyły we mnie bardzo głębokie wspomnienia. Jestem opolanką i pamiętam atmosferę festiwalu opolskiego. Nie każdego było stać na bilety do amfiteatru, ale miasto żyło festiwalem, wszyscy go słuchali, z wielu mieszkań, przez otwarte okna, płynęły transmisje telewizyjne z koncertów, były tam też piosenki Heleny Majdaniec. To nie była jednorazowa gwiazdeczka, ale artystka, która wylansowała wiele przebojów. Wspomnienia we mnie odżyły i spowodowały, że zaczęłam czytać o Helenie Majdaniec, szukać dodatkowych informacji. W ubiegłym roku nagraliśmy w Polskim Radiu Szczecin książkę do posłuchania „Helena Majdaniec. Jutro będzie dobry dzień” autorstwa Rafała Podrazy. Podczas otwarcia Teatru Letniego, który nosi jej imię, zrodził się pomysł, żeby przenieść na scenę opowieść o niej. Efektem tego był projekt czytania performatywnego „Królowa twista. Inscenizacja zdarzenia. Cyrograf – historia z życia Heleny Majdaniec”, który miał swoją odsłonę 15 grudnia 2022 r. w Willi Lentza. Zrealizowaliśmy ten projekt z Arkiem Buszko, w reżyserii Pawła Niczewskiego, Maciek Osmycki zrobił scenografię, Agnieszka Miluniec była autorką kostiumów, Krzysztof Kuź- nicki opracował wizualizację. Stronę muzyczną powierzyliśmy Joannie Sinkiewicz i Aleksowi Górnemu, studentom Akademii Sztuki. Projekt dofinansowało Miasto Szczecin i Urząd Marszałkowski. Na spektaklu była obecna rodzina Heleny Majdaniec. Jak członkowie jej rodziny odebrali pani rolę?
- Głosy, które do mnie dotarły po premierze, były pozytywne. Jej bratowa powiedziała, że wszystko w spektaklu jest prawdziwe, ale to jest już bardziej zasługa Rafała Podrazy, który, pisząc tekst „Cyrografu”, zawarł w nim wszystko, co wiedział w tym temacie. W tekście jest opisana domniemana sytuacja, która zapewne przytrafiła się niejednej osobie w czasach PRL-u, oficer SB próbuje nakłonić naszą bohaterkę do współpracy, a ona odmawia. Słuchowisko jest dostępne na stronie Radia Szczecin, miało swoją odsłonę na antenie. Rodzina Heleny Majdaniec jest bardzo liczna i w Szczecinie wspomnienia o niej są bardzo silne. Nie znałam osobiście Heleny Majdaniec, więc próbowałam stworzyć postać bardziej symbolicznie. Bardziej przedstawić problem, postawę, zakreślić perspektywę aktorki, która przepowiada rolę, ale nie jest Heleną Majdaniec.
Nie myślała pani, żeby zrobić monodram na podstawie historii Heleny Majdaniec?
- Proces twórczy jest otwarty i różne rzeczy mogą się zdarzyć. Dla mnie jej życiorys jest arcyciekawy i przebogaty, można by było na jego podstawie stworzyć nawet scenariusz do filmu hollywoodzkiego. Takich kobiet, które zostały zdeptane przez koła historii, których talenty nie mogły zaistnieć w sposób, na który by zasługiwały, było sporo. A my mamy w Szczecinie bohaterkę, która bardzo kochała to miasto, często do niego wracała, wielu ludziom pomagała, była kolorowym ptakiem, wystawała ponad szarą codzienność. Ten wątek jest też ciekawy dlatego, że motyw i dramat kobiet, które po burzliwym życiu starzeją się w zapomnieniu, jest ważny z ludzkiego punktu widzenia. Helena Majdaniec, była bardzo samotna pod koniec swoich dni, ale miała dużo planów, ogromną pasję życia i silne poczucie wolności. Bardzo mi imponowała tymi cechami. Pomysł Rafała był bardzo piękny i jestem mu wdzięczna za to, że zobaczył we mnie możliwość zaprezentowania tych cech. Dobrze, że wydarzyło się tyle różnych imprez w przestrzeni miejskiej, które skierowały światełko na Helenę Majdaniec. Moim zdaniem należała do ludzi, którzy są forpocztą przyszłości. Kiedy patrzę na moich studentów w Akademii Sztuki – wokalistki i wokalistów – widzę, że mają zaburzony obraz siebie, często są pogubieni, a ona wiedziała, czego chce. Miała wyraźne cele i mimo wielu przeciwności dążyła do odkrywania swojej prawdy, bardzo mi tym imponuje. Ale życie to życie, proces twórczy to proces twórczy, a wokół dzieją się różne rzeczy, które czasami pozwolą złapać wiatr w żagle, a czasem nie.
Myślę, że to pokazuje też jej postawa w Paryżu. Ona tam pojechała i sięgała po to, co jej się należy.
- Tak, właśnie to jest w niej piękne. Niedawno czytałam o Poli Negri. Nikt z Polski nie zrobił takiej kariery w światowym filmie jak ona. Też miała bardzo podobny scenariusz życiowy. Rozczarowania wobec mężczyzn, którzy często się garną do rajskich ptaków, ale mają naturę trutni. To jest ciekawy problem kobiety wyjątkowej, z pełnym poczuciem wolności, obdarowanej ogromną ilością talentów, którą mogą ukrzywdzić zmiany polityczne czy obyczajowe.
„Cyrograf” pokazuje kluczowy moment w jej życiu, który zaważył na jej karierze.
- Rafał Podraza ma swoją wizję. Wielu moich znajomych, którzy byli na spektaklu, mówiło, że nie zdawało sobie sprawy z konsekwencji, jakie musiała ponieść bohaterka. Była skłaniana do współpracy przez służby PRL-u, ale także przez służby francuskie. Odmówiła i zastopowano jej karierę. Spojrzenie na ten problem z dzisiejszej perspektywy jest warte uwagi ze względu na młode pokolenie. Jeśli ktoś chciałby posłuchać tego tekstu, jest dostępny w sieci w formie słuchowiska. Do spektaklu powstała ciekawa scenografia i kostiumy, a Arek Buszko zagrał demonicznie oficera SB.
- Próbowaliśmy temu spektaklowi nadać nierealistyczną formułę. Nie chcieliśmy tego robić 1:1 jak w słuchowisku radiowym, gdzie wszystko jest przedstawione bardzo realnie. W spektaklu dodaliśmy odrobinę licentia poetica. Dokonaliśmy podziału na świat wierności sobie, prawdy i na to, co próbuje ten świat zaburzyć. Postać, którą tak przekonująco gra Arek Buszko, to oficer SB, który próbuje zagarnąć duszę Heleny Majdaniec, ale ona miała jednak silny kręgosłup moralny. Zarówno francuskie służby w czasie zimnej wojny, jak i polskie namawiały ją do współpracy, ale ona zdecydowanie odmówiła. Tekst „Cyrografu” pokazuje, jak wiatr historii może ludziom zaszkodzić. Mamy bohaterkę, która się nie ugięła i potem płaciła za to wysoką cenę.
W spektaklu jest taki fragment, który pokazuje, że poczucie wolności Heleny Majdaniec jest tak silne, że pewne zachowania oficera SB ją wręcz szokują.
- Rafał Podraza bardzo często podkreślał, że Helena bardzo pomagała ludziom. Pomimo że mieszkała w Paryżu tyle lat, cały czas płaciła PAGART-owi spory procent od swoich zarobków, swoisty haracz. Wszyscy artyści z Polski, odwiedzający wtedy Paryż, mieli u niej przytulisko, wiele osób jej sporo zawdzięcza. Miała w sobie dobroć i naiwność. Postrzegała innych w pozytywny sposób, a oficer SB ten obraz jej zaburzył. Miała wrażliwość motyla i odporność słonia, więc radziła sobie z wszystkimi trudnościami, ale nie wszyscy rozumieli jej postępowanie, nie znali przyczyn jej decyzji.
Często słyszę, że kultura to taka bezpieczna dziedzina, polityka jej nie dotyczy. Ale to nie jest tak do końca, co pokazuje przykład Heleny Majdaniec.
- Oczywiście, kiedy kończyłam studia aktorskie, był stan wojenny i bojkot grania w telewizji i w filmie. Moje pokolenie bardzo to odczuło. Mam kolegów z roku, którzy wycofali się z zawodu, bo byli tak bardzo szykanowani za udział w mediach. W kulturze mamy ciągłą walkę postu z karnawałem. Możemy robić to, co jest czystą rozrywką, ale też możemy inspirować, budzić zarzewie myślenia, niezgody na daną rzeczywistość, budzić poczucie wolności. Helena Majdaniec zawsze chciała więcej, uważała, że zasługuje na to więcej, a nie tak przaśnie i siermiężnie po PRL-owsku. Nie było to dobrze widziane w tamtych czasach. Wszystko miało być skrojone na miarę ówczesnej propagandy, a artyści mogą być instrumentem propagandy. Możemy być „używani” do różnych celów, ale to jest kwestia wyborów, czasami świadomych, a czasami – bo tak wyszło. Jestem dumna z tego, że jestem aktorką Teatru Współczesnego w Szczecinie, teatru, który zabiera głos w sprawach trudnych. Zawsze tak było. Odkąd skończyłam studia, zawsze grałam w przedstawieniach, które były forpocztą przyszłości. We Wrocławiu zagrałam w spektaklu „Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” w reżyserii Piotra Cieplaka, które do dzisiaj jest pokazywane na wydziałach reżyserii jako krok milowy w myśleniu na temat teatru i reżyserii. Dość często grałam w spektaklach, które były kontrowersyjne, ale coś zmieniały. Najważniejsze to mieć poczucie istotności. Helena Majdaniec nie była pokorna i to w „Cyrografie” jest wyraźnie zaznaczone.
Krystyna Maksymowicz
Absolwentka wydziału aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, oddziału we Wrocławiu (1987). Debiutowała jeszcze w trakcie studiów na deskach Teatru im. J. Kochanowskiego w Opolu rolą Marcjanny w „Zdziczeniu obyczajów pośmiertnych”. W Teatrze Współczesnym od 1998 roku – jej pierwsza rola to Córka w „Powrocie skazańca” w reżyserii Anny Augustynowicz. Gra w przedstawieniach: „SPARTAKUS. Miłość w czasach zarazy”, „Mbambo”, „Beckomberga”, „Ania z Zielonego Wzgórza”, „Smaki i dotyki”.
Zagrała Helenę Majdaniec w słuchowisku i spektaklu „Cyrograf” na podstawie tekstu Rafał Podrazy.