Znajdź nas w przypływie marzeń.
PORSCHE. NAPĘDZANI MARZENIAMI.
Nasz cel to wspierać marzycielki i marzycieli w realizowaniu ich pasji. Dlatego wraz z lokalną społecznością surfingową organizujemy drugą edycję Cold waves by Porsche, czyli największe polskie zawody w cold water surfingu.
WLTP. O
SPRAWDŹ NA WWW.COLDWAVES.PL
km do 24,8 kWh/100 km
określone
www.porsche.pl. Informacje na temat
Porsche Taycan 4 Sport Turismo. W zależności od wariantu i wersji zużycie energii wynosi od 21,4 kWh/100 (na podstawie świadectw homologacji typu, dla cyklu mieszanego), emisja CO2 0 g/km. Zużycie energii zostało zgodnie z procedurą szczegóły zapytaj Autoryzowanego Dealera Marki Porsche lub sprawdź na stronie odzysku i recyklingu pojazdów znajdziesz na stronie www.porsche.pl/porsche-impact/.Mam przyjemność powitać Państwa na łamach kolejnego wydania magazynu
Niedługo zrobi się kolorowo, a wiosna wydaje się zaglądać już zza rogu. Różnorodne kolory, kształty i zapachy kwiatów urzekają zmysły. Widok wyrastających z ziemi łodyżek i kielichów budzi nadzieję, optymizm i radość. Ludzie na całym świecie spotykają się, aby świętować nadejście wiosny, pory roku kojarzącej się z odmłodzeniem, wzrostem i wybuchem kolorów, jakie dają kwitnące kwiaty. Są nawet wiosenne festiwale, które je celebrują! Zapraszamy na s. 18-24.
Pełna nazwa tego kraju to Haszymidzkie Królestwo Jordanii. Jego powierzchnia to ok. 1/3 powierzchni Polski, z czego pod uprawę nadaje się tylko 4,5%. Większość terytorium Jordanii stanowi pustynny płaskowyż, obniżający się z zachodu na wschód. Północno-wschodnia część to kamienista Pustynia Syryjska z dominującymi rozległymi pokrywami czarnych law wulkanicznych, na południu znajduje się górzysta Pustynia Południowa, której częścią jest najsłynniejsza Wadi Rum. Co jeszcze warto zobaczyć w Jordanii? O tym na s. 68-76.
Arktyczny plac zabaw, na którym jest więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi. To kraina lodowców, zorzy polarnej, słońca o północy i zamarzniętej tundry. Svalbard może wydawać się jałowy, tymczasem przyroda odkrywa tu całe swoje bogactwo. Polecamy materiał na s. 92-100.
Zjednoczone Emiraty Arabskie mają wyjątkowo bogatą historię i są domem dla wielu starożytnych ruin i stanowisk archeologicznych. Kraj ten znany jest z luksusowych hoteli, kurortów i centrów handlowych, jednak istnieje wiele innych powodów, dla których warto odwiedzić ZEA. Więcej na ten temat na s. 82-89.
To zaledwie kilka propozycji spośród wielu innych – mam nadzieję – równie interesujących.
Z życzeniami inspirującej lektury
Redaktor naczelny
PISZĄ I FOTOGRAFUJĄ DLA WAS
Karina O’NeillAKTUALNOŚCI
Gadżety, trendy, inspiracje
TEMAT WYDANIA
Wiosenne festiwale kwiatów
NOWOŚCI WYDAWNICZE
Z księgarskiej półki
POLSKA NA WEEKEND
Pół wieku gdańskiego falowca
PORADNIK
Długie weekendy w 2024, czyli jak sprytnie zorganizować urlop
DOOKOŁA
60
68
REPORTAŻ
Finlandia – kopalnia Tytyri w Lohja
Z DALEKA I Z BLISKA
Jordania – piękno pustyń i rzymskie zabytki
NA RYNKU
Przydatne w podróży i nie tylko...
TRAVEL & ŚWIAT Ciekawostki o Zjednoczonych Emiratach Arabskich
PRAWO W PODRÓŻY
Czy zadośćuczynienie dla dzieci powinno być o połowę mniejsze niż dla rodziców?
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
DŹWIĘK PEŁEN SZCZEGÓŁÓW
Jeśli waszą pasją jest praca z dźwiękiem, miksowanie lub mastering, najnowsza propozycja Sennheisera powinna was zainteresować. Otwarte słuchawki studyjne HD 490 PRO charakteryzują się niezwykle precyzyjną reprodukcją dźwięku oraz bardzo szeroką i realistyczną sceną dźwiękową.
Wyjątkowa dokładność i szeroki zakres słuchawek zapewniają przejrzystość, której potrzebujecie przy podejmowaniu kluczowych decyzji podczas miksowania, masteringu oraz rozwiązywania wszelkich problemów z lokalizacją dźwięku. Cena: 2149 zł sennheiser.pl
TRAVEL SAFE, TRAVEL SIZE
Linia kosmetyków ALOE SOLARE marki Equilibra to aloesowa ochrona przed i po opalaniu dla każdego typu skóry. Ładną pogodą cieszyć chcą się wszyscy. Tak samo jak zdrową skórą! Ochrona przed słońcem to pierwsza rzecz na liście „to-do” w codziennej pielęgnacji, szczególnie latem. Linia ALOE SOLARE marki Equilibra chroni przed i po opalaniu. Dzięki składowi na bazie aloesu nawilża, odświeża i koi zaczerwienioną skórę. ALOE SOLARE to gama kosmetyków, które sprawdzą się i w podróży, i na co dzień – linia składa się z przeciwsłonecznych produktów w kremie, sprayu i sztyfcie. Charakteryzuje je czysta etykieta i formuła eco-friendly. Zapewniają czułą pielęgnację podrażnionej skórze. Włoska marka kosmetyczna Equilibra od 36 lat dba o kobiecą skórę naturalnymi składnikami. Znak rozpoznawczy marki to wysokie stężenie aloesu w kosmetykach do pielęgnacji twarzy i ciała. equilibra.pl
ZAREZERWUJ SWOJĄ PRZYGODĘ JUŻ DZIŚ
Skorzystaj z oferty ONLINE! Planując swoją podróż, pamiętaj, że rezerwacja biletów przez stronę internetową jest bardziej opłacalna. Dla wszystkich, którzy zdecydują się na zakup biletów ONLINE, jest 5% rabatu na całe zamówienie. To prosty sposób, by zaoszczędzić, nie wychodząc z domu, a rabat obowiązuje każdego dnia przez cały rok! Podróżuj inteligentnie – „Kup Bilet” w dwie strony! Z myślą o tych, którzy planują podróż z powrotem, powstały specjalne zniżki przy zakupie biletów w dwie strony. Ta opcja nie tylko ułatwia planowanie podróży, ale również pozwala na oszczędności, możesz dodatkowo zyskać około 30%. Podróżuj więcej, płacąc mniej! Kabiny w rejsie dziennym można kupić za pół ceny! Masz wyjątkową okazję, aby skorzystać z 50% rabatu na kabinę w rejsie dziennym. To idealna propozycja dla tych, którzy cenią sobie komfort i prywatność w atrakcyjnej cenie. Nie zwlekaj!
Te wyjątkowe zniżki czekają, abyś mógł w pełni cieszyć się swoją podróżą. Co ważne, za zmiany rezerwacji klienci nic nie płacą. Do zobaczenia na pokładzie! unityline.pl
PAŁAC ODROWĄŻÓW W CHLEWISKACH
Jego historia sięga XII wieku. Jest jedną z najstarszych siedzib szlacheckich na ziemiach polskich, a dziś najlepszym hotelem SPA w kraju. Mazowiecki kompleks Manor House SPA**** – Pałac Odrowążów***** to luksusowy hotel z holistycznym SPA i 10-hektarowym zabytkowym parkiem. W Ogrodzie Medytacji znajdują się bogate energetycznie miejsca: Kamienny Krąg Mocy, Piramida Horusa, energetyczna spirala, Ogród Zen – replika ogrodu przy świątyni w Ryōan-ji koło Kioto i labirynt inspirowany słynnym labiryntem z katedry w Chartres. Na terenie posiadłości natraficie na słuchowisko z legendą o Kostku, Muzeum Rzeźb Bogów i Bożków Słowiańskich, runy, głagolicę, Komnatę WingMakers i liczne relikty przeszłości. Polecamy to ciekawe turystycznie miejsce, idealne na urlop we dwoje (hotel bez dzieci), relaksujący weekend w SPA lub spacer po rozległym parku z pomnikami przyrody, który można zwiedzać, podążając ścieżkami: historyczną, przyrodniczą lub rekreacyjną. manorhouse.pl
KULTOWE I ORYGINALNE CUKIERKI SZAŁWIOWE
Firma Reutter to pionier i legendarny producent doskonałych cukierków ziołowych zawierających wysokogatunkowe wyciągi wartościowych dla zdrowia roślin, a nie smaków ziół. Wielokrotnie wyróżnione Cukierki Szałwiowe marki Reutter zawierają cenny ekstrakt i olejek szałwiowy, miód i witaminę C dobroczynne dla gardła, krtani, górnych dróg oddechowych i odporności organizmu. Są produktem dla całej rodziny i w 100% oryginalnym. Należy je powoli ssać (nie przegryzać), żeby cenne składniki rozpuszczały się w jamie ustnej i długo oddziaływały na drogi oddechowe. Te wysokiej klasy Cukierki Szałwiowe firmy Reutter kupisz w aptekach i zielarniach. Producent: Reutter/Niemcy izakpol.pl
Dystrybutor w Polsce: PBS Connect Polska Sp. z o.o.
BIZNES Z MISJĄ
ARCHE Dwór Uphagena Gdańsk – posiadający 256 pokoi i 9 sal konferencyjnych – zamknął 2023 rok rekordowymi wynikami finansowymi i sprzedażowymi. W obiekcie odbyło się blisko 550 eventów komercyjnych, z czego 79 to spotkania okolicznościowe i wesela, a 467 to wydarzenia biznesowe organizowane przez firmy, podmioty publiczne i biura podróży. Dwór Uphagena to nie tylko idealna przestrzeń dla biznesu, to niewątpliwie miejsce z duszą, platforma spotkań i wymiany doświadczeń artystycznych i kulturowych. Zwyczajowo obiekty noclegowo-konferencyjne przeznaczają swoje przestrzenie biznesowe jedynie dla zamkniętych wydarzeń firmowych. Dwór Uphagena chce przełamać ten stereotyp i pokazać, że obiekt może być czymś więcej. Nie skupiać się jedynie na działalności finansowej, ale być także miejscem spotkań, integracji społecznej i działań interpersonalnych. Przestronne, klimatyczne, naturalnie oświetlone sale obiektu to miejsce, w którym można organizować nie tylko wydarzenia komercyjne. Opowiada o tym Ewelina Szutta, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu: – Nasze sale to doskonała przestrzeń na prezentowanie szeroko pojętej sztuki: malarstwa, fotografii, rzeźby, muzyki czy spektakli audiowizualnych. W DNA Grupy ARCHE wpisana jest aktywność społeczna i artystyczna, dlatego od początku działania kładziemy nacisk na organizację wydarzeń non profit. archedworuphagena.pl
DRUKUJ WSPOMNIENIA Z PODÓŻY OD RĘKI
SELPHY Square QX10 to kieszonkowa drukarka natychmiastowa, która idealnie utrwali zdjęcia zrobione w podróży – wydrukuje je bezpośrednio ze smartfon! Wykorzystuje druk termosublimacyjny, który sprawia, że odbitki są szczegółowe i trwałe. Model ten obsługuje kwadratowy papier o wymiarach 68 × 68 mm i łączy się z aplikacją SELPHY Photo Layout, która ułatwia dodatkową personalizację drukowanych fotografii. Cena: od 547 zł ceneo.pl/producenci/canon
NITKOWANIE NIE MUSI BYĆ TRUDNE
SUPER DEO – POCZUJ JAKOŚĆ ORYGINAŁU
Super Deo to chwalony przez lekkoatletów, piłkarzy, tenisistów, zapaśników i uprawiających inne dyscypliny sportu bezzapachowy, bezalkoholowy superdezodorant z wysokogatunkowej krystalicznej skały. Jest przeznaczony dla pań, panów i młodzieży. Doskonale neutralizuje brzydki zapach potu pach i stóp. Działa natychmiast. Starcza aż na rok. Super Deo jest w 100% oryginalny i dlatego nie zostawia plam. Nie oziębia pach, jak wiele innych dezodorantów. Jest bardzo delikatny, przebadany dermatologicznie i nie podrażnia skóry. Dezodorant Super Deo można kupić w aptekach i sklepach zielarskich w cenie ok. 19 zł.
Producent: Reutter/Niemcy izakpol.pl
Codzienne nitkowanie zębów może być uciążliwe i czasochłonne. Dzięki GUM EASY-FLOSSERS zrobisz to łatwiej i szybciej. Wygodny jednorazowy uchwyt z fragmentem wytrzymałej woskowanej nici dentystycznej pozwala na wygodne oczyszczanie przestrzeni pomiędzy zębami w domu i w podróży. Jego ergonomiczna konstrukcja pomaga łatwo dotrzeć do tylnych zębów. Przyjemny aromat mięty zapewni dodatkowe uczucie odświeżenia. Produkt jest dostępny w dobrych aptekach i drogeriach. Cena: 12,99 zł/opak. 30 szt. sunstargum.pl
Wiosenne festiwale kwiatów
TEKST KARINA O'NEILLGdy chłód zimy ustąpi i ziemia zacznie się budzić, w powietrzu unosi się wyczuwalna atmosfera odnowy i oczekiwania. Wprawdzie to dopiero luty, ale już przed domem zauważyłam wschodzące żonkile i krokusy, a przebiśniegów w okolicy jest w bród! Pojawiają się pierwsze pączki na żywopłocie, a trawa wydaje się jakaś bardziej zielona – ale może to złudzenie? Już nie mogę się doczekać dywanu dzwoneczków w pobliskim lesie, tulipanów we własnym ogródku czy pachnących drzew wiśni. Niedługo zrobi się kolorowo, a wiosna wydaje się zaglądać już zza rogu. Różnorodne kolory, kształty i zapachy kwiatów urzekają zmysły. Widok wyrastających z ziemi łodyżek i kielichów budzi nadzieję, optymizm i radość. Ludzie na całym świecie spotykają się, aby świętować nadejście wiosny, pory roku kojarzącej się z odmłodzeniem, wzrostem i wybuchem kolorów, jakie dają kwitnące kwiaty. Są nawet wiosenne festiwale, które je celebrują!
JaponiaWJaponii nadejście wiosny zwiastuje kwitnienie wiśni, wydarzenie z niecierpliwością oczekiwane i celebrowane przez stulecia. Hanami, czyli „oglądanie kwiatów”, to ceniona tradycja, podczas której przyjaciele, rodzina i znajomi zbierają się pod delikatnymi różowymi kwiatami, aby docenić ich ulotne piękno. Biorą nawet dzień wolny i przychodzą z kocami na piknik pod wiśniami. Mniej więcej od końca marca do początku kwietnia parki, ogrody i tereny świątynne w całej Japonii zdobią te czarujące kwiaty, tworząc spektakl o niezrównanej wspaniałości. Wielu ludzi zjeżdża się z całego świata do Japonii właśnie wtedy – zrobiłam to także ja, ale niestety zima trwała wyjątkowo długo tamtego roku i kwiaty ledwo co się otworzyły na mój przyjazd. Mam przynajmniej kolejny powód, aby wybrać się do Japonii ponownie. Najbardziej kultowy festiwal kwitnienia wiśni odbywa się w Tokio w parku Ueno, gdzie tysiące ludzi gromadzą się, aby rozkoszować się morzem różowych kwiatów, cieszyć się tradycyjną muzyką i występami tanecznymi oraz delektować się wyśmienitym jedzeniem ulicznym. W Kioto, w historycznym parku Maruyama, odbywają się wieczorne spotkania hanami, które dzięki oświetleniu zmieniają kwiaty wiśni w czarujący spektakl pod nocnym niebem. Festiwale te nie tylko celebrują ulotne piękno kwiatów wiśni, lecz są także przejmującym przypomnieniem, że życie przemija, więc warto doceniać każdą chwilę.
FOTO: SUSANN SCHUSTER, UNSPLASHCHORWACKIE WAKACJE
Sun Gardens Dubrovnik, luksusowy
chorwacki kurort, członek Leading Hotels of the World, położony jest 11 kilometrów od miasta Dubrownika wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO
Udogodnienia kurortu obejmują światowej klasy centrum spa, centrum sportowe, różnorodne restauracje i bary, trzy odkryte baseny i naturalną plażę żwirową, klub dla dzieci, deptak handlowy i ekscytujący letni program rozrywkowy.
Mając wszystko na wyciągnięcie ręki, idealne wakacje właśnie się rozpoczynają
Zarezerwuj bezpośrednio, aby uzyskać najlepsze ceny!
www.sungardensdubrovnik.com
W Holandii wiosna zwiastuje nadejście sezonu tulipanów, zapierającego dech w piersiach pokazu kolorów i różnorodności, który przyciąga gości z całego świata. Ogrody Keukenhof, często określane jako „Ogród Europy”, prezentują ponad siedem milionów tulipanów w całej gamie barw, kształtów i rozmiarów. Otwarte od końca marca do połowy maja, oferują odwiedzającym możliwość wędrówki po ogrodach tematycznych, podziwiania skomplikowanych kompozycji kwiatowych, a nawet poznania uprawy i hodowli tulipanów. Niekończące się pola tulipanów rozciągają się tak daleko, jak wzrok sięga. Chętnie bym się przejechała na rowerze z widokiem na takie pola. Podobno można to uczynić w regionach Lisse i Noordoostpolder. To musi być dopiero uczta dla zmysłów! Coroczna Parada Kwiatów, podczas której prezentowane są misternie udekorowane platformy ozdobione świeżymi kwiatami, jest najważniejszym wydarzeniem w sezonie tulipanów, przyciągającym tłumy, które są świadkami olśniewającego pochodu kwiatowego kunsztu.
FOTO: CATALINA FEDOROVA, UNSPLASHPodczas gdy Japonia i Holandia mogą pochwalić się jednymi z najbardziej znanych wiosennych festiwali celebrujących kwiaty, podobne uroczystości można znaleźć w różnych zakątkach globu. W Stanach Zjednoczonych Narodowy Festiwal Kwitnącej Wiśni w Waszyngtonie to upamiętnienie daru otrzymanego przez miasto od burmistrza Tokio w postaci drzewek wiśni. Przez miesiąc odbywają się tam różne wydarzenia kulturalne, koncerty i zajęcia związane z kwitnącą wiśnią. W Chinach w starożytnym mieście Hangzhou organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Kwitnącej Wiśni, podczas którego zwiedzający mogą spacerować wzdłuż Jeziora Zachodniego ozdobionego kwitnącymi kwiatami wiśni.
Tymczasem w Wielkiej Brytanii majowy Chelsea Flower Show w Londynie prezentuje wykwintne wystawy kwiatowe, projekty ogrodów i innowacje ogrodnicze,
przyciągając entuzjastów ogrodnictwa i profesjonalistów z branży z całego świata. Pierwszy festiwal odbył się w 1913 roku! Royal Horticultural Society to wiodąca brytyjska organizacja charytatywna zajmująca się ogrodnictwem, i to ona jest odpowiedzialna za to wydarzenie. Jej celem jest wzbogacanie życia każdego człowieka poprzez rośliny i uczynienie Wielkiej Brytanii bardziej ekologicznym i piękniejszym miejscem. RHS organizuje inne wystawy i festiwale poświęcone roślinom w Wielkiej Brytanii. Położona na pięknych wzgórzach Malvern wystawa RHS i Three Counties wyznacza początek wiosny inspirującymi ogrodami, spektakularnymi kwiatami i mnóstwem pomysłów do wypróbowania w domu. Z kolei w kwietniu w Manchesterze odbędzie się Święto Ogrodnictwa Miejskiego. Od roślin doniczkowych i balkonów po wspólne przestrzenie zielone i miejskie farmy.
Londyn Waszyngton Londyn FOTO: EVA RAHMAN NISHI, WIKIPEDIA FOTO: PATCHE99Z, WIKIPEDIAMaj na Maderze jest w całości poświęcony pięknu i zapachowi kwiatów. Festiwal Kwiatów odbywa się w stolicy Madery – Funchal jest udekorowane wtedy żywymi kwiatami, a ulicami przechodzą barwne korowody. Odbywają się też występy artystów.
W Kłodzku w Parku Miniatur Minieuroland odbędzie się XII Festiwal Kwiatów. Jak czytamy na oficjalnej stronie (www.minieuroland.pl), oryginalne aranżacje kwiatowe rozciągają się na powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych. Pośród barwnych kompozycji znajdują się regionalne i europejskie miniatury budowli, tworzone na miejscu przez najlepszych artystów modelarzy. Ogród kilkukrotnie stawał się planem zdjęciowym programów i seriali telewizyjnych, gromadzących miliony widzów. Odbędą się nawet mistrzostwa florystyczne i… pokazy mody! Brzmi to wszystko dość interesująco.
Niezależnie od tego, czy są to delikatne kwiaty wiśni w Japonii, pola tulipanów w Holandii, czy niezliczone uroczystości kwiatowe na całym świecie, wszystko to przypomina o głębokim związku między człowiekiem a naturą. To czas na zatrzymanie się, refleksję i zachwyt nad cudami świata przyrody, a jednocześnie świętowanie nadejścia nowej pory roku – pełnej nadziei i witalności. W coraz bardziej zurbanizowanym i napędzanym technologią świecie ludzie pragną chwili połączenia ze światem przyrody. Wiosenne festiwale celebrujące kwiaty dają okazję do zanurzenia się w pięknie natury, czy to poprzez spacery po ogrodach botanicznych, pikniki pod kwiatami wiśni, czy podziwianie pól tulipanów w pełnym rozkwicie. Oczywiście takiego połączenia z naturą można szukać także u siebie w ogrodzie bądź w parku miejskim – polecam moje ukochane Łazienki Królewskie! A wy na jakie kwiaty czekacie najbardziej? ■
Madera Kłodzko FOTO: WERONIKA JANAS, UNSPLASHMadera wakacyjny raj
Gdy słyszymy zwrot „tropikalny raj”, większości z nas na myśl przychodzą Karaiby lub położone na Pacyfiku wyspy Polinezji. Nie można jednak zapominać, że bajeczne wyspy odnajdziemy także znacznie bliżej Europy. Jedną z nich jest z pewnością portugalska Madera. Wraz z kilkoma mniejszymi sąsiadkami Madera tworzy archipelag wysp wulkanicznych o łącznej powierzchni ponad 800 km2 .
Największe wyspy to oczywiście sama Madera oraz Porto Santo. Dwie pozostałe, Desertas i Selvagens, są niezamieszkałe i stanowią rezerwat chroniący tutejsze niepowtarzalne gatunki flory i fauny.
Klimat panujący na Maderze jest niezwykle przyjemny, niezależnie od pory roku. Średnie temperatury w zimie rzadko spadają poniżej 17 stopni, natomiast latem nie przekraczają orzeźwiających 25 stopni. Różnorodna topografia sprawia zaś, że w wielu miejscach znajdziemy specyficzny mikroklimat. Istnieją trasy, na których doświadczyć możemy wszystkich pór roku podczas popołudniowego spaceru!
Madera to miejsce pełne życia, ale jednocześnie niezwykle spokojne i bezpieczne, idealne dla rodzin z najmłodszymi nawet dziećmi. Baza noclegowa na Maderze jest bardzo rozbudowana. Znajdziemy tu zarówno duże kompleksy wypoczynkowe, jak i kameralne hoteliki czy pokoje oferowane przez mieszkańców.
Nie wszyscy wiedzą, że na Maderze urodził się jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy naszych czasów
– Cristiano Ronaldo. Nic więc dziwnego, że lądując na Maderze, nasze pierwsze kroki postawimy właśnie na lotnisku jego imienia. Port lotniczy łączy archipelag z większością stolic i dużych miast Europy oraz świata.
PLAŻE I BASENY WULKANICZNE
Oceaniczne plaże Madery zbudowane są głównie z drobnego żwiru i różnobarwnych kamyków. Wybrzeża Porto Santo to z kolei niemal nieprzerwane pasmo złotego piasku. Fragment tej wspaniałej plaży został w 2022 roku doceniony jako najlepsza plaża w Europie.
Temperatura wody przez cały rok jest umiarkowanie wysoka i w zależności od pory roku waha się od 17 do 22 stopni. Są to idealne warunki zarówno dla miłośników kąpieli, jak i dla uprawiających szeroką gamę popularnych na wyspie sportów wodnych.
Wulkaniczna geneza Madery zapewnia nam kolejną atrakcję – ciepłe baseny wulkaniczne, idealnie wpisujące się w naturalny krajobraz Madery, oferując niezapomniane wrażenia estetyczne na zewnątrz oraz niesamowite doznania podczas kąpieli.
Istotnym „wabikiem” na turystów są lokalne festiwale i imprezy. Jedną z bardziej niecodziennych atrakcji Madery jest organizowany już od ponad stu lat zjazd toboganami, czyli plecionymi koszami na płozach, z góry Monte. Kosze, niegdyś służące do transportu towarów, dziś są atrakcją dla turystów poszukujących odrobiny adrenaliny.
Jednym z najstarszych festiwali na wyspie jest święto wina organizowane na koniec lata, a także Festiwal Kolumba na Porto Santo, gdzie słynny odkrywca żył w latach 1478-1480. W trakcie drugiego z wydarzeń możemy obejrzeć pokazy grup rekonstrukcyjnych, występy akrobatów, żonglerów i trup teatralnych.
Madera cieszy się wzmożonym zainteresowaniem turystów także w okresie świąteczno-noworocznym. Mieszkańcy witają tu bowiem Nowy Rok z prawdziwą pompą. Tutejsze pokazy fajerwerków znalazły się nawet w Księdze rekordów Guinnessa. Podczas jednej z imprez wykorzystano niemal 17 ton materiałów pirotechnicznych.
Kolejnym interesującym wydarzeniem jest wiosenny festiwal kwiatów, łączący wspaniałe ekspozycje, ukazujące piękno natury, z wystawami sztuki oraz muzyką, czy Festiwal Atlantycki o podobnie artystycznym charakterze.
WIECZNIE ZIELONA WYSPA
Umiarkowany, stabilny klimat Madery, jej naturalne bogactwo oraz zróżnicowanie terenu czynią z wyspy idealne miejsce do uprawiania sportu oraz innych aktywności na świeżym powietrzu.
Bez względu na to, czy interesują was maksymalnie ekstremalne doznania, czy spokojne spacery w otoczeniu przyrody, archipelag Madery zaoferuje coś specjalnie dla was.
Jedną z największych atrakcji dla miłośników wędrówek jest las Laurissilva. Ta dziewicza puszcza o wilgotnym, subtropikalnym charakterze, zajmuje niemal 1/5 całej powierzchni wyspy. W 1999 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO i od tamtej pory stanowi jeden z obowiązkowych punktów wycieczek na Maderę. Wśród wiecznie zielonych gatunków dominujących puszczę najbardziej cenione są lokalne odmiany wawrzynu i mahoniowców.
Większość zalesionych obszarów Madery stanowi część Parku Natury Madery, który obejmuje około 2/3 terytorium wyspy. Do parku włączono większość najcenniejszych skarbów przyrodniczych wyspy. Możemy zwiedzać je, podążając siecią jasno wytyczonych i opisanych ścieżek.
Ciekawym elementem lokalnego krajobrazu są także lewady, czyli kanały irygacyjne sprowadzające wodę z wyższych, górskich partii wyspy do dolin. Budowane sukcesywnie od dziesiątek pokoleń, stanowią wielką atrakcję dla turystów i wciąż służą mieszkańcom.
ZABYTKI, JEDZENIE, WINO...
Funchal to największe miasto i stolica Madery, a zarazem punkt startowy dla większości turystów odwiedzających archipelag. To kosmopolityczny ośrodek, który nigdy nie śpi i w którym zawsze dzieje się coś ciekawego. Położone w naturalnej niecce pomiędzy górami i oceanem miasto stanowi obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Madery.
Świadectwem kilkusetletniej historii wyspy są liczne zabytki. Zalicza się do nich przede wszystkim obiekty sakralne, takie jak katedra w Funchal oraz kościół św. Jana Ewangelisty. Ważną częścią lokalnej kultury i tradycji jest sztuka haftu. To jeden z niekwestionowanych znaków rozpoznawczych Madery, którego początki sięgają początków procesu kolonizacyjnego w XV wieku. Haft maderski zyskał uznanie na poziomie krajowym i międzynarodowym dopiero w drugiej połowie XIX wieku, ponieważ niektórzy angielscy handlarze mający siedzibę w Funchal zaczęli eksportować te wyroby rzemieślnicze do Wielkiej Brytanii. Produkcja haftów maderskich trwa do dziś. Szacuje się, że obecnie zajmuje się tym około tysiąca hafciarzy.
Wśród najciekawszych miejsc do odwiedzenia w stolicy Madery należy wymienić także Rynek Farmerów, gdzie lokalni producenci, pośród niesamowitego aromatu dań i przypraw, oferują regionalne produkty i specjały, czy centralną, najstarszą dzielnicę Funchal, która obecnie poza zabytkami oferuje także różnorodną bazę gastronomiczną i rozrywkową.
Skoro już o lokalnej kuchni mowa, to nie sposób nie wspomnieć o charakterystycznych regionalnych przysmakach. Wielu z nas słyszało z pewnością o lokalnym wzmacnianym winie, znanym właśnie jako madera. Uznawane jest ono za najtrwalszy trunek na świecie. Najstarsze egzemplarze, wciąż zachowujące swoje doskonałe walory smakowe, mają nawet po 200 lat! Przechodząc do jedzenia… kuchnia Madery skupia się rzecz jasna na dobrodziejstwach oferowanych przez morze. Lokalni kucharze szczególnie upodobali sobie mięso oraz ryby, przede wszystkim tuńczyka i pałasza czarnego. Ten drugi występuje w menu najczęściej pod nazwą espada.
Co wyróżnia Maderę na tle innych wysp regionu? Przede wszystkim bardziej zrównoważona oferta turystyczna. Nie jest to jedynie wielka imprezownia, jak hiszpańska Ibiza czy plażowe zagłębie, np. Wyspy Kanaryjskie. Atrakcje oferowane przez Maderę są niezwykle różnorodne i możemy tu doskonale spędzić czas bez względu na nasze osobiste preferencje. Każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie! ■
FOTO: HUGO REIS FOTO: JOSÉ MENDESEGIPT. KAIRSKIE ŻYCIE POLSKIEJ MUZUŁMANKI
To opowieść kobiety, która z odwagą i pełną świadomością bierze życie w swoje ręce i udaje się w pogoń za marzeniami. W wielomilionowej metropolii Polka odnajduje miłość swojego życia i niedługo potem staje się częścią egipskiej rodziny. To opowieść o kobietach i mężczyznach, którzy skrywają swe pragnienia i potajemnie spotykają się, by pobyć ze sobą sam na sam. O miłości, która nie ma prawa istnieć między osobami pochodzącymi z różnych warstw społecznych. Jest to wreszcie reportaż o społeczności, dla której rodzina stanowi najwyższą wartość, a celebrowanie życia w gronie najbliższych i przy wtórze skocznej arabskiej muzyki jest najlepszą formą spędzania wolnego czasu. Odkryj tajemnice i piękno Egiptu, jakiego nie zobaczysz w wakacyjnym folderze! Egipt nie jest taki sam dla wszystkich. Nasz osąd zależy od okoliczności i środowiska, w jakim się znajdujemy. Autorka, mimo że opowiada o tym kraju jako osoba uprzywilejowana, uświadamia nam, że życie w nim wygląda zupełnie inaczej dla różnych warstw egipskiego społeczeństwa.
Oprawa miękka, format 14 x 21 cm, 304 s. Cena: 64,99 zł WYDAWNICTWO PASCAL pascal.pl
DZIENNIK Z PODRÓŻY DO ROSJI
Klasyka reportażu podróżniczego: Rosja po II wojnie światowej oczami wybitnego pisarza i fotografa-legendy. Tuż po tym, jak Europę podzieliła żelazna kurtyna, John Steinbeck i słynny fotograf wojenny Robert Capa wyruszyli na śmiałą wyprawę do Związku Radzieckiego, by napisać reportaż dla „New York Herald Tribune”. Podróżnicy odwiedzili nie tylko Moskwę i Stalingrad, ale także ukraińskie wsie czy Gruzję. „Dziennik z podróży do Rosji” zaraz po wydaniu w 1948 roku został uznany przez „New York Timesa” za „dzieło znakomite”. Zawarta w nim opowieść pozostaje unikatowym dokumentem historycznym opisującym życie zwykłych Rosjan, w którym Steinbeck i Capa uwiecznili to, co widzieli, za pomocą słów i zdjęć. Ich dziennik to nie tylko wgląd w świat pracowników fabryk, urzędników czy chłopów, ale i refleksja dwóch artystów u szczytu kariery, niebojących się podjąć wyzwania, by opisać trudną rzeczywistość.
Oprawa twarda, format 13,5 x 20,6 cm, 248 s. Przekład: Magdalena Rychlik. Cena: 49,99 zł WYDAWNICTWO PRÓSZYŃSKI I S-KA proszynski.pl
DENTOBUSEM PRZEZ PRL
Deszcz czy mróz, skwar czy roztopy… nie było wyjścia, ojczyzna w potrzebie. Młodzi dentyści, najczęściej świeżo po studiach, pakowali narzędzia i ruszali w teren. Plombowali, czym mogli, częściej rwali. Tłumaczyli, jak używać szczoteczki do zębów. Walczyli nie tylko z szalejącą próchnicą, ale i z ludzką niewiedzą, bólem i strachem. Zdarzało się, że musieli przyszyć odcięty palec albo odebrać poród. Niektórzy na ich widok uciekali, choć częściej ustawiały się kolejki. Nic dziwnego, uzębienie obywateli przypominało stolicę w ruinie. Dla wielu pacjentów był to pierwszy w życiu kontakt z lekarzem. Ból zębów leczyło się wódką i okładami z piasku. Reportaż Aleksandry Kozłowskiej to nie tylko fascynujący, chwilami mrożący krew w żyłach kawałek historii polskiej medycyny. To także barwny portret powojennej wsi, obyczajów, przesądów, warunków, w jakich żyli ludzie. Wreszcie wyjątkowa opowieść drogi, w którą autorka rusza śladami swojej mamy i innych wędrownych stomatologów z czasów PRL-u.
Oprawa broszurowa ze skrzydełkami, format 14 x 20,5 cm, 352 s. Cena: 54,99 zł WYDAWNICTWO ZNAK znak.com.pl
POLSKA NA WEEKEND
Miejsca bardzo znane oraz te odwiedzane nieco rzadziej. Urokliwe zakątki wtopione w górskie, nadmorskie, czy po prostu sielskie krajobrazy. Wielkomiejskie atrakcje i urocze małe miasteczka. To właśnie w Polsce o każdej porze roku każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy do dyspozycji wspaniałe góry, niesamowite jeziora i rzeki, stare zamki, warownie, dworki i ruiny, jaskinie, liczne parki narodowe i krajobrazowe. Nasz kraj stwarza niemal nieograniczone możliwości do zwiedzania i do wypoczynku. Wciąż powstają nowatorskie i przyjazne turystom miejsca, obiekty i wydarzenia, które gwarantują wysoką jakość i możliwość doznania wielu niezapomnianych wrażeń. W połączeniu z pięknymi tradycjami oraz gościnnością Polska jest wręcz idealnym miejscem do podróżowania i spędzania wolnego czasu, bo atrakcji jest tu bez liku!
FOTO: DAWID ZAWIŁA, UNSPLASH nieZwiedzaj Katowice
Szlakiem Beboków
W ostatnich latach Katowice są coraz chętniej odwiedzane – już nie tylko w celach biznesowych czy w związku z udziałem w wydarzeniach sportowych i kulturalnych, ale też w celach stricte turystycznych. Od tego roku mieszkańcy stolicy województwa śląskiego i turyści mogą poznawać miasto, spacerując Katowickim Szlakiem Beboków. Miasto uruchomiło aplikację Katowice City Break ułatwiającą zwiedzanie stolicy województwa śląskiego.
– Katowice kilka lat temu postawiły na promocję poprzez turystykę biznesową. Dzisiaj jesteśmy gospodarzem wielu ciekawych wydarzeń, są wśród nich kongresy, imprezy sportowe i kulturalne. Odwiedzający Katowice bywają zaskoczeni ofertą i chętnie do nas wracają z rodziną lub przyjaciółmi. Dlatego zdecydowaliśmy się na promocję w tym kierunku. W ramach city break w Katowicach powstały konkretne propozycje obejmujące zarówno atrakcje miasta, jak i regionu – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.
Od początku roku turyści odwiedzający Katowice mogą skorzystać z nowej aplikacji – Katowice City Break, która po pobraniu na urządzenie mobilne poprowadzi ich po najważniejszych atrakcjach turystycznych Katowic. Pozwala ona poznać m.in. wybrane dzieła street artu,
funkcjonalistyczną architekturę na Szlaku Moderny, czy wczuć się w postindustrialny klimat magicznego Nikiszowca. Nie brakuje też najnowszej turystycznej atrakcji – katowickich beboków. Użytkownicy aplikacji zachęcani są do zabawy w odkrywanie przestrzeni miasta przy okazji poszukiwania tych sympatycznych stworków. Poza skorzystaniem ze standardowej funkcji audioprzewodnika użytkownicy mogą także wziąć udział w quizach sprawdzających ich wiedzę o poznanych atrakcjach. Aplikacja dostępna jest nieodpłatnie na urządzenia z systemem Android oraz iOS. Z myślą o gościach zagranicznych opracowano również wersję anglojęzyczną.
Katowickie beboki pojawiły się z inicjatywy Grzegorza Chudego – filologa, muzyka, plastyka oraz popularyzatora gwary i kultury śląskiej, który od urodzenia jest
Szlak Beboków to najmłodszy ze szlaków turystycznych miasta
związany z Katowicami. Swoją działalność plastyczną Grzegorz Chudy skupia również na tematyce śląskiej. W pracowni znajdującej się na Nikiszowcu artysta tworzy akwarele, na których uwiecznia śląskie i katowickie pejzaże, a także bohaterów śląskich bajek i legend. W tym kontekście na czoło wysuwa się seria akwarel przedstawiających śląskie beboki.
Urocze stworki pojawiają się również w formie figurek w przestrzeni miasta. W odkrywaniu katowickich beboków przydatna jest aplikacja Katowice City Break. Pozwala ona na znalezienie figurek, których obecnie jest 44. Po zbliżeniu się na ok. 50 metrów do wybranej figurki istnieje możliwość wzięcia udziału w quizie i odpowiedzenia na pytanie dotyczące konkretnego beboka, co sprawia, że ich odkrywanie może być traktowane jako gra rodzinna. Wymagany jest dostęp do lokalizacji oraz transfer danych komórkowych.
łowcy
Hela i Staś połączeni maczkiem przy katowickim LO im. gen. Maczka
Na największych miłośników tych stworów czeka odznaka łowcy beboków. Przyznawana jest ona za zebranie więcej niż połowy stempli z imionami beboków (aktualnie jest to 19 stempli). – W Centrum Informacji Turystycznej dostępna jest specjalna książeczka, w której można zbierać pieczątki. Katowicki Szlak Beboków to jeden z pomysłów na to, jak wykorzystać sympatyczne stworki do zwiedzania miasta. Zbieranie pieczątek jest świetną okazją do jego poznawania – mówi Marta Chmielewska, naczelnik wydziału promocji.
Odbiór odznaki możliwy jest tylko w „Atelier z akwarelami” na Nikiszowcu (Katowice, ul. Czechowa 10/9) w godzinach otwarcia pracowni. Wiąże się to również z oficjalnym wpisem do Księgi Łowców Beboków, gdzie należy wpisać imię, nazwisko, rok i miasto, z którego się przyjechało. Już teraz warto zaplanować swój wypad do Katowic, gdyż liczba odznak jest limitowana. ■
Odznaka beboków FOTO: GRZEGORZ CHUDY ZDJĘCIA: SŁAWOMIR RYBOKToruń i jego dziedzictwo Flisacze
„Toruń ozdobnymi budowlami i pokryciem ceglanych dachówek tak cudownie jaśnieje, że niewiele miast może mu dorównać pięknością i wspaniałością” – pisał wieki temu Jan Długosz. Dużo musiało się zmienić, by wszystko pozostało po staremu. Jednym z pierwszych skojarzeń, które i dziś przychodzi do głowy na myśl o Toruniu, jest jego „gotyckość”. Miasto zachwyca doskonale zachowanym układem przestrzennym z XIII wieku, a także ogromną liczbą autentycznych budowli, z których część sięga metryką niemal początków jego istnienia. Majestatyczny Ratusz Staromiejski, wielkie gotyckie kościoły, mury obronne z bramami i basztami oraz gotyckie kamienice – to potężne atuty, które czynią miasto atrakcyjnym, dając Toruniowi miejsce pośród najważniejszych zabytków światowego dziedzictwa. Charakter dawnej zabudowy jest też jednym ze składników wyjątkowego klimatu, który udziela się przyjezdnym. Czym dokładnie jest ów klimat, trudno precyzyjnie orzec. Nie da się jednak ukryć, że w Toruniu jest zupełnie inaczej niż wszędzie indziej, a wyjątkowość miasta nie ogranicza się jedynie do średniowiecznego jądra, o czym łatwo się przekonać.
RYBACKA WIOSKA W ŚRODKU MIASTA
Ledwie kilometr na zachód od Rynku Staromiejskiego, a zatem ciągle w centrum, choć już poza obrębem najchętniej zwiedzanego obszaru, leżą Rybaki. Już sama nazwa zakątka zdradza jego historię. Przed wiekami była to osada zamieszkała przez rybaków, ale też wszystkich tych, którym Wisła dawała pracę. Mieszkali tu między innymi flisacy – grupa zawodowa szczególnie z Toruniem związana, czego urokliwym wyrazem jest popularny pomnik flisaka otoczonego żabami, u stóp Ratusza. Średniowieczne Rybaki nie pokrywały się w całości z dzisiejszą ulicą o tej nazwie. Wschodnia część osady, nazywana Małymi Rybakami, leżała bliżej miasta, stanowiąc część dzielnicy portowej, wyrosłej u wylotu Bramy Klasztornej. Tak czy owak, zachowana tu zabudowa daje pojęcie o dawnym kształcie przedmieść. Bliskość Wisły i niewielkie domy otoczone ogrodami pozwalają poczuć atmosferę Torunia sprzed wieków – jeśli nie średniowiecznego, to na pewno „przednowoczesnego”.
Żywcem wyjęty z przeszłości jest dom przy Rybakach
9/11. Bystre oko dostrzeże chorągiewkę zatkniętą na dachu, a na niej datę budowy – rok 1853. Ten niepozorny, stojący na uboczu obiekt, jest równolatkiem jednego z symboli miasta – słynnego pomnika Kopernika! Domek sprawia wrażenie, jakby stawiano go na miejscu potańcówek, co w zasadzie jest prawdą. W XIX wieku działała tu modna gospoda o dźwięcznej nazwie Thalgarten. Bliskość Wisły zobowiązywała, by kuchnia związana była z rzeką. Lokal słynął zachwalaną w całym mieście zupą rakową. Po roku 1920, kiedy Toruń wrócił w granicę odrodzonej Rzeczypospolitej, restaurację przemianowano na Szwajcarską Dolinę.
Spacerując na zachód, trzeba przyjrzeć się innym drewnianym domom, które najpiękniej prezentują się wiosną. Wówczas rybackie ogródki zakwitają malwą, margaretką, a niekiedy i dziewanną, co potęguje sielskie skojarzenia. Odgłosy dobiegające z pobliskiego ogrodu zoologicznego, jeśli tylko nie są zbyt egzotyczne, utwierdzają w wiejskich odczuciach. Dalej Rybaki krzyżują się z ulicą Stromą, która – zgodnie z nazwą – dość gwałtownie schodzi z wiślanej skarpy, kierując
się wprost na basen Portu Zimowego. Klimat Stromej, po części wybrukowanej kamieniem polnym i otoczonej domami z muru pruskiego, jest trudny do podrobienia, są tacy dla których to jedna z najbardziej urokliwych uliczek w mieście i, proszę wierzyć, mają rację.
OSADA U STÓP SKARPY
I jeśli jakiekolwiek miejsce może dorównać Stromej swym urokiem i położeniem, jest to Ścieżka Szkolna – kamienne schody prowadzące z ulicy Lubickiej na Winnicę. Aby tam dotrzeć, wystarczy pokonać dwa kilometry, kierując się dla odmiany na wschód z Rynku Staromiejskiego. Tu również nazwa osady zdradza jej dawny charakter. Już od XIII wieku na Winnicy uprawiano winorośl, korzystając z faktu, że południowe stoki wiślanej skarpy wystawione były na działanie promieni słonecznych. Średniowieczny Toruń słynął nie tylko z piernika, ale też z doskonałej jakości trunków, które miały swój początek właśnie na nadwiślanej skarpie.
Charakter Winnicy – mimo przemian inwestycyjnych, jakie miały tu miejsce w ostatniej dekadzie – nadal ma wiele z rybackiej wsi u stóp skarpy. Nie brak tu domów pamiętających XIX stulecie – zarówno drewnianych, jak i stawianych z muru pruskiego. Te stojące bliżej Wisły sprawiają wrażenie chaotycznie rozrzuconych, a ścieżkami, które wciskają się między ogrodzenia, można podejść nad sam brzeg Wisły. Świadectwem wielowiekowej historii tej części miasta jest dom pod numerem 44. To dawny młyn nazywany Trzeposzem, wzmiankowany już w roku 1259. Choć kształt budowli nie zdradza średniowiecznego pochodzenia, w jego murach ostały się relikty najstarszej zabudowy, pamiętającej Krzyżaków.
Perspektywę Winnicy, gdy patrzy się na wschód, zamyka sylweta mostu na Wiśle. Wyraziste przęsła układają się w kształt podobny do odlatującej mewy. Można zatem powiedzieć, że monstrualnych rozmiarów ptaszysko pieczętuje charakter Winnicy, podkreślając jej rybackie, nadwiślańskie korzenie. ■
Więcej informacji na visitTorun.com
Prestiżowe apartamenty w Toruniu
Biały Port to jedyne takie miejsce w Toruniu.
Kompleks składa się z trzech budynków usytuowanych w pobliżu rzeki Wisły, Bulwarów Filadelfijskich oraz Toruńskiej Starówki.
Doskonała lokalizacja i dobrze przemyślany projekt sprawia, że ta inwestycja stanowi niepowtarzalną ofertę w samym sercu Polski.
Otwarta przestrzeń dla twoich pasji
Pół wieku gdańskiego falowca
TEKST RAFAŁ NOWICKI
Jest najdłuższym takim budynkiem w Polsce i jednym z najdłuższych w Europie. Turyści go fotografują, a jego mieszkańcy żyją tu sobie zwyczajnie. O czym mowa? O falowcu przy ul. Obrońców Wybrzeża w Gdańsku. Został zbudowany w pierwszej połowie lat 70. XX wieku, w 2023 roku minęło 50 lat od oddania do użytku ostatnich mieszkań. Jego nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu, który nadaje mu wygląd falującej, nieregularnej i przez to bardziej organicznej struktury. Jest jednym z największych budynków mieszkalnych w Polsce, będąc domem dla tysięcy mieszkańców. Ze względu na swój unikalny wygląd i kulturowe znaczenie falowiec stał się ikoną Gdańska oraz jednym z symboli architektury socrealistycznej. Nic dziwnego, że zagląda tu coraz więcej turystów poszukujących w Gdańsku interesujących architektonicznie przestrzeni.
Modernistyczny blok mieszkalny projektu Danuty Olędzkiej, Janusza Morka i Tadeusza Różańskiego powstał w odpowiedzi na konkurs Stowarzyszenia Architektów Polskich z 1959 roku, jako element osiedla składającego się z bloków o 5 i 11 kondygnacjach o powierzchni 6 km². Budynek jest jednym z ośmiu gdańskich falowców – bloków, które kształtem bryły i układu balkonów przypominają morską falę. Został zbudowany w latach 1970-1973, był oddawany do użytku segmentami. Gdy powstawały kolejne części budynku, do tych świeżo postawionych wprowadzali się już mieszkańcy. Jego docelowa długość zwiększyła się w trakcie budowy, ponieważ projektanci uznali, że warto wykorzystać wolny grunt, na którym falowiec wyrastał. Budynek ma 860 metrów długości, 32 metry wysokości, 13 metrów szerokości i 16 klatek schodowych. Na 10 piętrach (kondygnacji jest 11) znajdują się 1792 lokale mieszkalne. Poszczególne segmenty ustawione są względem siebie pod kątem 165 stopni i są dodatkowo lekko wygięte w łuk, tworząc wrażenie morskiej
fali. Obiekt jest tzw. galeriowcem (drzwi do mieszkań prowadzą zarówno z wnętrza klatek schodowych, jak też z zewnętrznych galerii), superjednostką zbudowaną z prefabrykatów w technologii wielkoblokowej. W budynku znajdują się również sklepy i punkty usługowe. Mieszkańcy w przysłowiowych kapciach są w stanie zarówno szybko zrobić potrzebne zakupy, jak i załatwić sprawy w banku. Aby odwiedzić znajomego, który mieszka na drugim końcu budynku, można podjechać autobusem – to „tylko” trzy przystanki! Pocztę dostarczać musi trzech, a czasem nawet czterech listonoszy... Falowiec położony jest w odległości około kilometra od brzegu Zatoki Gdańskiej. Pierwotnie możliwe było przejście wzdłuż całego budynku po zewnętrznych galeriach, z czasem jednak zbudowano ścianki odgradzające poszczególne klatki schodowe. Zameldowanych tam jest około 3,5 tysiąca osób, czyli mniej więcej tyle, ile np. w Łebie. Wliczając w to wynajmujących, liczba ta może dochodzić do nawet 6 tysięcy. Falowiec
przy Obrońców Wybrzeża wymieniany jest jako najdłuższy budynek mieszkalny w Polsce lub drugi pod względem długości, jeśli wziąć pod uwagę warszawski Pekin. Jednak Przyczółek Grochowski, bo taka jest jego oficjalna nazwa, pomimo że ma 1,5 kilometra długości, to w rzeczywistości składa się z 22 połączonych ze sobą bloków, a cała konstrukcja załamuje się osiem razy pod kątem prostym. Przez to, że nie tworzy spójnej linii, nie jest uznawany za najdłuższy jednolity budynek w Polsce. W skali Europy falowiec bywa wymieniany jako trzeci pod względem długości budynek mieszkalny, po Karl-Marx-Hof w Wiedniu (1100 m) i budynku Corviale w Rzymie (980 m).
W 1991 roku córka królowej Elżbiety II – brytyjska księżniczka Anna Windsor, podczas swojej wizyty w Polsce odwiedziła w falowcu polską rodzinę, wybraną jako przykład „zwykłej polskiej rodziny”.
Charakterystyczna architektura falowców przyciąga nie tylko turystów, bywa także inspiracją dla artystów, fotografów, filmowców i pisarzy. Często są one tematem prac artystycznych, zdjęć oraz filmów, co sprawia, że stają się elementem kultury miejskiej. Wydana w 2019 roku powieść „Latawiec z betonu” autorstwa Moniki Milewskiej opowiada właśnie o największym gdańskim falowcu. Na podstawie książki powstało również słuchowisko zrealizowane przez Polskie Radio (w roli głównej Piotr Adamczyk) oraz dwa spektakle: „Falowiec” Teatru Telewizji z Januszem Chabiorem w roli głównej oraz „Beton” Miejskiego Teatru Miniatura w Gdańsku.
Pofalowane betonowe morze, czy raczej czysta modernistyczna rzeźba? A może 860-metrowy moloch z przytłaczająco niskimi sufitami, klaustrofobicznymi mieszkaniami i kapryśną windą dojeżdżającą na wybrane piętra? Gdański falowiec fascynuje zarówno ze względu na swój imponujący, brutalistyczny wygląd, jak i na kulturowe oraz historyczne znaczenie. Charakterystyczną budowlą jedni są zachwyceni (jak ja), inni wprost przeciwnie, nie ulega jednak wątpliwości, że obiekt jest jednym z najbardziej wyrazistych symboli okresu PRL-u. Dziś jest on nieodłącznym elementem krajobrazu Gdańska i ważnym punktem na mapie polskiej architektury. ■
Długie weekendy w 2024,
czyli jak sprytnie zorganizować urlop
Rok 2024 to nowa okazja do sprytnego rozplanowania dni wolnych. Jak zorganizować urlop, by w przyszłym roku uzyskać więcej wolnego?
W2024 roku przepracujemy jeden dzień dłużej niż w roku 2023. Wynika to z tego, że 2024 rok jest przestępny (luty ma 29 dni), czyli liczy 366 dni. W 2024 roku najwięcej (184 godziny miesięcznie) przepracujemy w lipcu oraz październiku. Najmniej pracowitym miesiącem będzie za to listopad (jedynie 152 godziny).
W roku 2024 będziemy mieli łącznie aż 115 dni wolnych! W kalendarzu na ten rok znajduje się 13 ustawowych dni świątecznych, z czego 10 wypada w dni powszednie, a 3 podczas weekendów.
Dni ustawowo wolne od pracy w 2024:
• 1 stycznia (poniedziałek) – Nowy Rok,
• 6 stycznia (sobota) – Trzech Króli,
• 31 marca (niedziela) – Wielkanoc,
• 1 kwietnia (poniedziałek) – Poniedziałek Wielkanocny,
• 1 maja (środa) – Święto Pracy,
• 3 maja (piątek) – Święto Konstytucji 3 Maja,
• 19 maja (niedziela) – Zielone Świątki,
• 30 maja (czwartek) – Boże Ciało,
• 15 sierpnia (czwartek) – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny,
• 1 listopada (piątek) – Wszystkich Świętych,
• 11 listopada (poniedziałek) – Narodowe Święto Niepodległości,
• 25 grudnia (środa) – pierwszy dzień Bożego Narodzenia,
• 26 grudnia (czwartek) – drugi dzień wolny Bożego Narodzenia.
Rok 2024 obfituje w możliwości przedłużenia urlopu. Można połączyć urlop z ustawowo zaplanowanymi długimi weekendami i świętami:
• 30 marca – 1 kwietnia 2024,
• 3-5 maja 2024,
• 1-3 listopada 2024,
• 9-11 listopada 2024.
Maj oferuje dwie doskonałe możliwości na dłuższy wypoczynek. Biorąc wolne w dniach 29-30 kwietnia i 2 maja, możesz zaplanować tygodniowy urlop majowy (29 kwietnia – 5 maja). Dodatkowo wzięcie wolnego 31 maja pozwoli na kolejny długi weekend (30 kwietnia – 2 czerwca). To świetna szansa na majowe podróże, a nic tak nie rozgrzeje wiosennego długiego weekendu jak przepiękna Madera czy słoneczne Włochy.
Lato przynosi kolejną okazję na dłuższe wolne (15-18 sierpnia). Biorąc urlop 16 sierpnia, zyskujesz 4 dni, które
idealnie nadają się na krótki letni wyjazd. City break czeka! Zobacz, co czeka na ciebie na plażach w Chorwacji i wybierz się na wakacje marzeń.
Początek listopada wypada wyjątkowo korzystnie. Biorąc jedynie 5 dni urlopu (4-8 listopada), zyskamy aż 11 dni, które możemy przeznaczyć na niezapomniane wakacje. Następny poniedziałek przypada bowiem 11 listopada, czyli w Święto Niepodległości – dzień ustawowo wolny od pracy. Gdy za oknem chłodno i deszczowo, polecamy wybranie się do słonecznej Tajlandii czy odwiedzenie tajemniczego Maroka.
Grudzień przynosi kolejną okazję do przedłużonego wypoczynku. Biorąc wolne 23-24 grudnia i 27 grudnia, możesz zyskać 9 dni wolnych (21-29 grudnia). Aby świąteczno-noworoczny urlop trwał aż 12 dni, możesz wziąć dodatkowo wolne 30 i 31 grudnia, co umożliwi ci spędzenie dłuższego czasu na świątecznych podróżach. Kto powiedział, że w okresie świątecznym najlepiej czekać na śnieg? Postaw na oryginalny wyjazd do ciepłych krajów – Sri Lanka czeka!
Mamy nadzieję, że 2024 rok przyniesie jeszcze więcej okazji do podróżowania i odkrywania nowych przepięknych miejsc. Zorganizuj wakacje, które zapamiętasz na całe życie, spędź okres świąteczny w tropikach i postaw na spontaniczne city breaki. ■
2 dni w Omanie
Tym razem trafiliśmy do Omanu w grudniu, czyli w o wiele bardziej sprzyjających warunkach niż ostatnio, gdy panowały tu 40-stopniowe upały. Przyjemne, zimowe 26 stopni Celsjusza to idealna temperatura na zwiedzanie Bliskiego Wschodu. Postanowiliśmy jeden dzień przeznaczyć na zobaczenie Maskatu, a w drugim wybrać się na wycieczkę do jednego z czterech wadi leżących w jego pobliżu – Wadi Al Shab.
TEKST KATARZYNA JASZCZUKZwiedzanie rozpoczęliśmy od dotarcia do centrum miasta. Jako że byliśmy zmęczeni po długim nocnym locie, postanowiliśmy skorzystać z usług taksówkarza, który zaproponował nam dobrą cenę za pokazanie wszystkich najważniejszych miejsc na mapie Maskatu. Nasz kierowca okazał się bardzo sympatyczny, nie tylko nas obwoził, ale też chodził z nami i łamaną angielszczyzną opowiadał o danym miejscu. Na koniec poprosiliśmy, by polecił nam jakąś restaurację z autentycznym jedzeniem, więc zarezerwował nam stolik w Bait Al Luban. Po dotarciu na miejsce i zobaczeniu, że jest tam sporo turystów, byliśmy do niej sceptycznie nastawieni, ale na szczęście okazało się, że niesłusznie. Jedzenie było naprawdę smaczne, klimat i obsługa przyjemne, a ceny przyzwoite.
Na zakończenie dnia udaliśmy się na Mutrah Souq, czyli wielki bazar, gdzie napawaliśmy się jego wieczornym, gwarnym klimatem i podziwialiśmy bogaty asortyment, od niezliczonych przypraw, przez różnego
rodzaju kadzidła, perfumy, chusty, produkty spożywcze, aż po najgorszą plastikową tandetę. Udało nam się kupić kilka fajnych produktów typu henna i przyprawy.
Następnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę do Wadi Al Shab. Postanowiliśmy skorzystać z usług ,,naszego” kierowcy z poprzedniego dnia. Dwugodzinna podróż minęła nam szybko, po drodze podziwialiśmy krajobrazy opatrzone jego komentarzami.
Po dotarciu na miejsce najpierw trzeba skorzystać z usług wodnej taksówki, która przetransportowuje nas na drugi brzeg rzeki, skąd rozpoczyna się pieszą wędrówkę. Wadi to sucha dolina na pustyni, która w czasie gwałtownych deszczów wypełnia się wodą. Wadi Al Shab jest w dodatku pięknie położona wewnątrz kanionu. Piesza część trasy jest średnio trudna, nasza 7-letnia córka pokonała ją bez problemu. Widoki po drodze są naprawdę warte zachodu: spektakularne skały i turkusowa woda. Po mniej więcej 40-minuto -
wej wędrówce docieramy do miejsca, gdzie zaczyna się wodna część wycieczki. Tutaj przebieramy się w stroje, bo dalszą część trasy trzeba pokonać wodą, idąc i płynąc w górę źródła. Powiedziałabym, że przy 24 stopniach powietrza woda jest nawet aż za bardzo orzeźwiająca. W tym miejscu poziom trudności trasy wzrasta. Polecam zabranie ze sobą butów do chodzenia w wodzie lub sandałów, gdyż kamienie na dnie są naprawdę śliskie, więc bardzo łatwo można się poślizgnąć i skaleczyć o wystające gdzieniegdzie ostre skały. Miejscami jest też głęboko i pewne fragmenty trzeba po prostu przepłynąć, zatem w przypadku dzieci wskazane jest zabranie akcesoriów, które pomogą im te części trasy pokonać. Po mniej więcej 20 minutach wodnej przeprawy docieramy do kulminacyjnego punktu trasy, czyli ukrytej jaskini z małym wodospadem. Ten ostatni fragment do przepłynięcia jest już naprawdę głęboki i bez możliwości uczepienia się skały czy odpoczynku przed wpłynięciem do ja-
skini (wejście jest wąskie i prawie trzeba się zanurzyć, by je pokonać), trzeba więc odpowiednio oszacować swoje siły i możliwości pływackie. Małym dzieciom odradzałabym ten ostatni odcinek. Sama jaskinia, a raczej większa grota, nie zrobiła też na nas jakiegoś spektakularnego wrażenia. Jest dość mała i ciasna, ale można w niej skoczyć do wody z małego wodospadu, korzystając z wiszącej tam liny.
Podsumowując, miejsce jest na pewno warte odwiedzenia dla samych widoków już w pieszej części trasy i możliwości korzystania z kąpieli w orzeźwiających basenach wodnych. Indywidualnej ocenie pozostawiam decyzję, czy warto podążać aż do jaskini.
Należy też wziąć pod uwagę poziom wody w czasie, kiedy tu będziecie. Wadi to sezonowa rzeka i jej poziom różni się w zależności od pory roku, zatem warunki trasy mogą się zmieniać.
Po powrocie do miasta zajrzeliśmy jeszcze do poleconego przez naszego przewodnika sklepu z chałwą, gdzie można skosztować jej wszystkich rodzajów, zanim podejmie się decyzję, którą chce się kupić. Chałwa z tego miejsca była przepyszna.
Na koniec w sklepie obok dokupiliśmy jeszcze kilka opakowań różnych daktyli oraz jedwabną chustę, oczywiście po obowiązkowym targowaniu się ze sprzedawcą.
Moim najważniejszym spostrzeżeniem po pobycie w Omanie jest to, że jest on o wiele bardziej autentyczny od innych krajów Bliskiego Wschodu, które udało mi się do tej pory odwiedzić. Wprawdzie dwa dni to zbyt mało czasu, by odkryć wszystkie wady i zalety danego miejsca, ale wydaje mi się, że już wystarczająco, by poczuć jego klimat, atmosferę i stwierdzić, czy ma tożsamość.
O czym pamiętać, wybierając się do Omanu? Na pewno o odpowiednim stroju. Jak we wszystkich krajach muzułmańskich, kobiety muszą mieć zakryte ramiona i nogi za kolana, mężczyźni też raczej powinni unikać koszulek na ramiączkach i krótkich szortów, szczególnie w meczetach i innych publicznych miejscach.
Podsumowując, po tym pobycie w Omanie czuję zdecydowany niedosyt. Piękne widoki, życzliwi ludzie i smaczne jedzenie – na pewno tu jeszcze wrócimy. ■
CROWNE PLAZA MUSCAT
TEKST KATARZYNA JASZCZUK
Na nasz krótki, dwudniowy pobyt w Omanie wybraliśmy pobyt w hotelu Crowne Plaza Muscat. Bliska odległość od centrum miasta, własna plaża i infinity pool – brzmiało zachęcająco.
Do hotelu dotarliśmy w zaledwie 20 minut po wylądowaniu, co było miłym zaskoczeniem po długiej podróży, gdy mieliśmy już dość siedzenia w jakichkolwiek środkach komunikacji. Już od wejścia mogliśmy odczuć, że pobyt w tym hotelu będzie należał do przyjemnych. Wysoka kultura osobista obsługi hotelu oraz gustowny wystrój z miejsca zrobiły na nas dobre wrażenie. Miłym akcentem były świąteczne dekoracje i choinka w głównym holu, mimo że znajdowaliśmy się w kraju muzułmańskim.
Nasz rodzinny pokój okazał się bardzo komfortowy, do dyspozycji mieliśmy dwa podwójne, wygodne łóżka, dużą łazienkę i bezpośrednie wyjście na hotelowy boczny taras, co jest znakomitym rozwiązaniem dla rodzin z dziećmi. Podczas gdy my odpoczywamy, pełne energii dzieci mogą spożytkować energię, biegając po tarasie w zasięgu naszego wzroku. W pokoju czekał też na nas poczęstunek w postaci świeżych owoców i przepysznych daktyli.
Równie przyjemne okazały się części wspólne hotelu, tj. zewnętrzny bar, infinity pool, restauracja, a także plaża. Jest tam też sklep z lokalnymi artykułami i pamiątkami, jakby ktoś nie zdążył lub za-
pomniał zaopatrzyć się w pamiątki na mieście. Dzieci na pewno docenią możliwość gry w piłkarzyki lub tenisa stołowego. Do naszej dyspozycji było również Fitness Center z siłownią, sauną, łaźnią parową, kortami do squasha i dwoma zewnętrznymi kortami tenisowymi.
Kulinarni smakosze nie będą zawiedzeni. Do wyboru jest pięć restauracji lub barów serwujących dania różnych kuchni. My akurat skorzystaliśmy z opcji bufetu tematycznego, dzięki czemu spróbowaliśmy różnorodnych potraw. Wszystko było świeże i smaczne. Aż żal, że nie daliśmy rady spróbować wszystkiego.
Ale wróćmy jeszcze do jednej z największych zalet tego hotelu, mianowicie położenia. Hotelowy shuttle bus w 10 minut dowiezie nas do Mutrah Corniche – 3-kilometrowej promenady w centrum miasta. Tuż obok znajduje się Mutrah Souq, a także fort, z którego można podziwiać panoramę tej części Maskatu. Są tu też restauracje i sklepy z pamiątkami. Bez problemu znajdziemy również taksówkę, która zawiezie nas w bardziej odległe zakątki miasta.
Podsumowując, hotel Crowne Plaza Muscat to nie tylko bardzo komfortowa opcja wypoczynku nad samym morzem, ale też świetna baza do eksplorowania miasta. Nie będziecie zawiedzeni. ■
www.ihg.com/crowneplaza/hotels/us/en/muscat/ mschc/hoteldetail
Ciekawostki ze świata
AUTONOMICZNE TAKSÓWKI
NA IGRZYSKACH W PARYŻU
Taksówki przypominające minitramwaje sterowane przez sztuczną inteligencję będą testowane w Paryżu. Nowy środek transportu ma usprawnić komunikację publiczną podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich organizowanych we francuskiej stolicy. Pasażerowie będą mieć do wyboru wiele tras, a wnętrze wagonika pomieści 2-3 osoby. Nowoczesny transport nazwano Urbanloop, czyli dosłownie „miejską pętlą”. Jego głównym zadaniem jest ułatwienie przemieszczania się widzów między stadionami i strefami kibica.
PRAWIE NIE MA JUŻ NATURALNEGO NIEBA NAD POLSKĄ
Ocenia się, że 58 procent Polaków nie ma szans, by dostrzec Drogę Mleczną, a dla 20 procent niebo jest tak jasne, że wzrok przez całą dobę pozostaje w dziennym trybie. Naturalne nocne niebo nad Polską praktycznie przestało istnieć – tak wynika z raportu dotyczącego zanieczyszczenia światłem przygotowanego przez Centrum Badań Kosmicznych PAN i Light Pollution Think Tank. To rezultat świetlnego smogu. Analiza danych satelitarnych wykazała, że terytorium Polski obserwowane z orbity pojaśniało w 2022 roku co najmniej o 6 procent względem poprzedniej dekady. Był to najjaśniejszy rok w historii obserwacji. Najbardziej świetlista lokalizacja to warszawski plac Defilad. W największych miastach na pewno nie zobaczymy Drogi Mlecznej, a gwiazd najwyżej kilkadziesiąt. W raporcie Warszawa, Łódź, Kraków, Gdańsk i Poznań nazywane są „miastami nienastającej nocy”. Te pięć miast odpowiada za 10 procent całości światła wysyłanego z Polski w kosmos. Główną przyczyną zanieczyszczenia światłem jest niewłaściwe oświetlenie. Często wygląda ładnie, ale nie spełnia swojej funkcji – lampa uliczna, osiedlowa świeci w niebo, a nie na parking, chodnik i jezdnię. Ekrany świetlne, oświetlenie zabytków też często nie są właściwie skonstruowane. Z tego powodu to, co powinno być oświetlone, oświetlone nie jest, a światło idzie w niebo, rozpraszając się na pyłach i chmurach. Wszyscy odczuwamy skutki tego zjawiska, bo zaburza ono nasz wewnętrzny zegar biologiczny. Ma negatywny wpływ na przemianę materii oraz sen, a co za tym idzie – samopoczucie. Teraz wymienia się stare oświetlenie sodowe na nowoczesne – LED-owe. To jest dobry kierunek zmian, ale warto bacznie się temu przyglądać, zawierać w przetargach wytyczne, by oświetlenie było przyjazne nam i środowisku.
FOTO: SOPHIE NITO, UNSPLASHFARMA JADALNYCH OWADÓW
Największa na świecie farma jadalnych owadów powstaje w hiszpańskiej Salamance. Będzie miała powierzchnię ok. 12 boisk piłkarskich i da zatrudnienie 250 osobom, które zapewnią produkcję 100 tys. ton mącznika młynarka rocznie. Gatunek ten jest pierwszym jadalnym owadem zatwierdzonym przez Unię Europejską. Spożywanie go ma wypełnić lukę w globalnym niedoborze białka, który według naukowców ma wynieść 40 procent w 2030 roku.
CORAZ WIĘCEJ WILKÓW
Leśnicy informują, że w Polsce mamy coraz więcej wilków. Jeszcze do niedawna można je było spotkać tylko we wschodnich Beskidach, w Bieszczadach, na Roztoczu oraz w puszczach: Białowieskiej, Augustowskiej i Noteckiej. Obecnie dużą ich liczbę zauważa się także w środkowej części kraju, szczególnie w województwie łódzkim. Przebywają w ciągach lasów wzdłuż dolin rzecznych – Pilicy, Warty i Rawki. Obecność tych ssaków w tym rejonie to dowód, że przyroda może sama się odradzać. Teraz w Polsce jest ok. 2,4 tys. osobników. Gdy w lesie trafimy na któregoś z nich, zachowajmy spokój i powoli się oddalmy. Wilki unikają ludzi i niesprowokowane – nigdy nie podejdą do człowieka. ■
Opracowanie: Renata Nawrocka
Finlandia z innej strony
Kopalnia Tytyri w Lohja
Tytułowe miejsce odkryliśmy przypadkiem – w momencie, gdy nasza podróż po Finlandii dobiegała końca. Jechaliśmy na lotnisko, by wsiąść do samolotu odlatującego do Polski; szybka kalkulacja i jeszcze szybsza decyzja – uznaliśmy, że rzutem na taśmę zdążymy zaliczyć jeszcze jedną atrakcję tego kraju!
TEKST I ZDJĘCIA MICHAŁ WALCZEWSKIKopalnia Tytyri leży około 60 kilometrów na zachód od Helsinek, w niewielkiej miejscowości Lohja. Założono ją pod koniec XIX wieku – a dokładniej w 1897 roku. Spośród wszystkich kopalń, jakie do tej pory miałem przyjemność zwiedzić, była pierwszą, w której nie wydobywano ani węgla, ani srebra, ani soli. Cóż więc fedrowano w jej podziemiach? Wapień i kredę!
Wapień jest skałą osadową powstałą poprzez składowanie związków organicznych – zarówno obumarłych roślin, jak i zwierząt. Proces przemiany szczątków w sto-
sunkowo miękką skałę zachodzi zwykle na dnie zbiorników wodnych w ramach tzw. zjawiska diagenezy. O tym wszystkim dowiadujemy się już na początku podziemnej wyprawy – z ust obowiązkowych przewodników. Przyznać muszę, że raczej trudno jest się wkręcić w tę opowieść; kto z was marzy o szczegółowym poznaniu tego zjawiska? Ręka w górę! No właśnie…
Podróż do wnętrza kopalni zaczyna się od zakupu biletów w znajdującej się na powierzchni kasie połączonej z obszernym stanowiskiem oczekiwania na zjazd windami. Zwiedza się oczywiście grupowo, ale grupy te nie
są zbyt liczne – zwykle mają od kilku do maksymalnie kilkunastu osób. Gdy zapłacicie już 18 euro za bilet, pozostaje tylko założyć ochronny kask na głowę… i droga w dół staje otworem.
Zjazd do chodników przystosowanych do zwiedzania przez turystów jest bardzo nowoczesny; powiedziałbym nawet – ultranowoczesny. To zasługa kooperacji kopalni z firmą KONE, która jest skandynawskim producentem wind dla wieżowców i centrów biznesowych. Współpraca obu instytucji przyniosła nieoczekiwany efekt – wybudowano głęboki na prawie 400 metrów szyb górniczy, w którym zamontowano TESTOWO najnowocześniejsze dostępne windy pasażerskie. Zjazd jest więc błyskawiczny i absolutnie komfortowy – zupełnie niepodobny do przeżyć, jakie towarzyszą nam podczas wjazdu np. na ostatnie piętro Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Krótka przejażdżka ultranowoczesną windą to przygoda sama w sobie.
Udostępniony turystom poziom znajduje się na głębokości 110 metrów; nie jest to dużo – w Polsce zjechać możecie znacznie głębiej. Niemniej głębokość ta jest wystarczająca, by poczuć nacisk milionów ton wiszących nad nami skał. Po wyjściu z windy trafiamy na szeroki chodnik transportowy przystosowany do przejazdów najcięższych pracujących w kopalni maszyn: koparek oraz wielkich transportujących urobek wywrotek. To właśnie one – już jako eksponaty muzealne – są moim zdaniem największą atrakcją tego miejsca. To maszyny, które kilkadziesiąt lat temu zostały wycofane z eksploatacji – ale postanowiono nie wywozić ich na powierzchnię i porzucono w tunelach. Stoją teraz wzdłuż ścian i imponują swoimi rozmiarami. Swoją drogą zawsze mnie ciekawiło, jak takie olbrzymy zostały dostarczone w dół wąskimi szybami…
Mniej zorientowane osoby być może nawet się nie spostrzegą, ale praca w kopalni cały czas trwa. Tutejsi górnicy przenieśli się jednak aż o trzysta metrów niżej, do wciąż aktywnych złóż. Pamiętajcie, że gdy spacerujecie po kopalni, pod wami trwa pozyskiwanie cennego surowca: wapienia. Ma on zastosowanie nie tylko w budownictwie, ale także w naszych szkołach, choćby pod postacią słynnej białej kredy do tablic. Chodnik odwiedzany przez turystów jest położony na tyle wysoko, że nie zauważycie żadnych efektów ubocznych wydobycia – nie ma tu ani kurzu, ani odgłosów odległych wybuchów. Inżynierowie i geolodzy szacują, że surowca do wydobycia w kopalni Tytyri wystarczy jeszcze na ponad sto lat!
Główną część podziemnej ekspozycji – poza wspomnianymi już wcześniej górniczymi maszynami – stanowi obszerna wystawa naukowa poświęcona historii geologicznej Bałtyku. To właśnie nasze morze w czasach ostatniego zlodowacenia zbierało na swym dnie organiczne szczątki, które utworzyły zasoby wapieni. Oglądając tablice (zarówno stacjonarne, jak i multimedialne), można prześledzić historię tego akwenu: od
czasów jego początków, poprzez odcięte od oceanu jezioro, aż po dziś dzień. Dla osób interesujących się geologią – raj. Dla pozostałych, no cóż… To nie Moria z jej krasnoludami i stadami głodnych goblinów!
Przedostatnią z atrakcji Tytyri są instalacje artystyczne z gatunku światła i dźwięku. Jest ich tutaj całkiem sporo, tu także z dominującymi wszelkiego rodzaju multimediami. Te instalacje odkrywa się często w najmniej spodziewanych momentach, spacerując tunelami i ich bocznymi zaułkami. Na mnie największe wrażenie zrobiła laserowa komnata z magnetycznymi prądami; poczułem się tak, jakbym odkrył poszukiwaną od tysiącleci Arkę Przymierza.
Ale to nie koniec niespodzianek. Kiedy wydawało mi się, że nic już mnie nie zaskoczy – dotarliśmy do najważniejszej atrakcji! Na samym końcu ponadgodzinnej podróży doszliśmy… do istnej piekielnej czeluści. Za szczelnie zamkniętymi wrotami, przez które przechodziliśmy po omacku w całkowitych ciemnościach, znajduje się ogromna sztuczna pieczara. Jest tak wielka, że po zapaleniu świateł miejscami ledwo można dostrzec
przeciwległe ściany – a dno jest zupełnie niewidoczne. Ta monstrualna dziura to efekt kilkudziesięciu lat pracy górników i ich maszyn. Niemal uwierzyłem, że lada moment z dna podziemnej przepaści wyłoni się Balrog – duch ognia, który przeszedł na stronę ciemności. Nie doczekałem się potwora, ale niezwykłe wrażenie zajrzenia do bezdennej studni pozostało we mnie do dziś.
Grupowe zwiedzanie kopalni trwa nieco ponad godzinę. Obiekt jest przystosowany do ruchu osób niepełnosprawnych; nawet osoby na wózkach nie będą się tutaj czuły ograniczone. To także bezpieczne miejsce do zwiedzania z dziećmi – jeżeli tylko maluchy nie będą się bały chwilowo zapadających ciemności oraz głośnych dźwięków. Nie napotkają także trudności osoby cierpiące na klaustrofobię – chodniki wydobywcze są bardzo szerokie. Muzeum działa od 1988 roku, a całkowita długość tuneli to prawie 60 kilometrów; niemniej do zwiedzania udostępniono odcinek zaledwie kilometra. Jeżeli będziecie mieli kilka godzin czasu do odlotu samolotu – i będziecie dysponowali samochodem by tu dotrzeć – polecam. ■
Michał Walczewski – podróżnik i maratończyk, który od kilku lat realizuje projekt dotarcia do każdego kraju świata i przebiegnięcia tam maratonu. Miłośnik historii, architektury, starożytnych cywilizacji oraz niekoniecznie kamiennych zabytków. Autor prezentacji podróżniczych, które można znaleźć na stronie www.40latidopiachu.pl
Jordania
Piękno pustyń i rzymskie zabytki
TEKST I ZDJĘCIA ELŻBIETA PYRKA
Pełna nazwa tego kraju to Haszymidzkie Królestwo Jordanii. Jego powierzchnia to ok. 1/3 powierzchni Polski, z czego pod uprawę nadaje się tylko 4,5%. Większość terytorium Jordanii stanowi pustynny płaskowyż, obniżający się z zachodu na wschód. Północno-wschodnia część to kamienista Pustynia Syryjska z dominującymi rozległymi pokrywami czarnych law wulkanicznych, na południu znajduje się górzysta Pustynia Południowa, której częścią jest najsłynniejsza Wadi Rum. Wadi to suche, dolinne formy terenu występujące na obszarach pustynnych, ukształtowane przez wodę spływającą nimi podczas pory deszczowej.
WADI RUM
W kwietniu 2023 roku razem z koleżanką przyleciałam do Aqaby, aby zobaczyć cuda Jordanii. Zaczęłyśmy od Petry, ale jest ona opisana już przez bardzo wiele osób, więc skupię się na pustyniach i najlepiej zachowanym rzymskim mieście na świecie.
Tylko godzina jazdy dzieli nas od Wadi Rum. Cały obszar Wadi Rum obejmuje ponad 720 km², a najwyższym szczytem skalnym jest Jebel Rum o wysokości 1734 m n.p.m. Turystyczna część sięga mniej więcej do 30 km w głąb pustyni. Słynie z zachwycających formacji skalnych porozrzucanych na gorącym, czerwonopomarańczowym piasku, zmieniającym odcienie w zależności od pory dnia.
W okresie prehistorycznym była zamieszkiwana przez wiele różnych kultur, w tym nabatejską. Pozostawiły one po sobie ślad w postaci malunków naskalnych, petroglifów i świątyń. Większość z 1,2 miliona jordańskich Beduinów mieszka w okolicach Petry i Wadi Rum. Wadi Rum jest domem dla koczowniczych plemion Beduinów, które niegdyś obozowały w oazach, rozbijając namioty utkane z koziej czy wielbłądziej wełny. Prowadzili oni koczowniczy tryb życia i specjalizowali się w hodowli wielbłądów, kóz i owiec. Obecnie, mimo że niektórzy z nich nadal prowadzą ten styl życia, wędrując ze swoimi stadami w poszukiwaniu pastwisk, to jednak zdecydowana większość (ponad 90%) Beduinów mieszka w Wadi Rum Village i jest zaangażowana w obsługę tamtejszego przemysłu turystycznego. Organizują wycieczki po czerwonych piaskach dla żądnych wrażeń turystów, zapewniają przewodników, utrzymują całe zaplecze łącznie z obozami, prowadzą restauracje i sklepy. Mieszkają w namiotach lub betonowych domach. Znajduje się tu także szkoła dla chłopców i dziewcząt.
Od 1998 roku Wadi Rum objęte jest ochroną, a od 2011 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W wiosce znajduje się Centrum Turystyczne, w którym należy uiścić opłatę za wjazd na teren chroniony. Z opłaty zwolnieni są posiadacze Jordan Pass.
Wypożyczone auta czy autokary wycieczkowe zostają na parkingu przy informacji turystycznej, a my wsiadamy na dżipy, aby zagłębić się w pustynię.
Wyjeżdżamy z wioski i pierwsza formacja skalna, która się nam ukazuje, to Siedem Filarów Mądrości – formacja, pod którą podobno Thomas Edward Lawrence zgromadził i zjednoczył plemiona beduińskie. Był to brytyjski oficer, który działał na tym terenie w okresie antytureckiego powstania arabskiego w latach 1917-1918. W latach osiemdziesiątych jedna z charakterystycznych formacji skalnych Wadi Rum otrzymała tę nazwę ze względu na książkę pod tym samym tytułem, którą Lawrence napisał w następstwie udziału w wojnie.
Następny przystanek mamy przy wysokiej czerwonej wydmie. To właśnie z wydmami najbardziej kojarzy nam się krajobraz pustyni. Z dołu wydma wydaje się mała, ale w rzeczywistości, wdrapując się na nią, można się nieźle zasapać. Wydma Al Ramal nie jest wielka, natomiast kolor jej piasku – czerwonopomarańczowy – potrafi zachwycić, kontrastując z bezchmurnym, intensywnie niebieskim niebem. Widoki z góry są wspaniałe! U podnóża rozstawiony jest namiot – herbaciarnia, gdzie można odpocząć chwilę w cieniu i skosztować intensywnej, słodkiej herbaty.
Wadi Rum – 7 filarów mądrości
Widać też stąd obozy turystyczne, w których można spędzić noc na pustyni. Wszystkie są stonowane i zlokalizowane w niepozornych miejscach wokół doliny. Są to beduińskie namioty, zwykłe bez udogodnień lub takie, w których jest elektryczność i łazienka, a ostatnio zaczęto stawiać niepasujące według mnie wcale do krajobrazu plastikowe bańki.
Można wykupić też nocleg z tradycyjną kolacją. Wtedy Beduini przygotowują ognisko i herbatę z tradycyjnym beduińskim grillem o nazwie Zarb. Są to pieczone kawałki mięsa (najczęściej kurczaka, rzadziej baraniny lub koziny), ziemniaków i warzyw, ułożone na metalowych rusztach tworzących kilkupoziomową konstrukcję. Wyjątkowy jest sposób jego przyrządzania, bowiem Zarb piecze się w wykopanym w ziemi dole, na którego dnie rozpala się ogień. Gdy płomienie ustaną i utworzy się żar, umieszcza się coś w rodzaju grilla z kilkoma półeczkami wypełnionymi składnikami w podziemnym piecu zakopanym w piasku, przykrywa, a po kilku godzinach wyciąga. Samo wyjęcie grilla z ziemi to ciekawe przedstawienie, które jest częścią beduińskiej kolacji.
Po krótkiej dalszej jeździe docieramy do jednego z kanionów tej pustyni. Kanion Khazali to bardzo wąski i niezbyt długi kanion mierzący niespełna 100 metrów długości, z naskalnymi rysunkami przedstawiającymi m.in. postacie ludzkie oraz islamskie inskrypcje, które tworzyli m.in. Nabatejczycy co najmniej kilkaset lat temu. Ponoć
część inskrypcji może liczyć nawet 2 tysiące lat. Prawdę powiedziawszy, bardziej bym powiedziała, że jest to większa szczelina w skale niż kanion w pełnym tego słowa znaczeniu. Wewnątrz niego przepływa strumień, który sprawia, że potrafi być tam ślisko. Kanion niegdyś był używany przez Beduinów do chowania się w cieniu przed upałem i słońcem. Wejście do niego ukryte jest między skałami i prowadzą do niego wąskie schody. Przed wejściem rośnie dzika figa, sucha i biała o tej porze roku, co robi dziwne wrażenie.
Kolejny punkt programu to naturalny, przepięknie wyglądający, wznoszący się kilkanaście metrów nad ziemią łuk skalny, wyrzeźbiony przez wodę i wiatr. Można się na niego wspiąć i zrobić zdjęcie. Choć wejście na samą górę wymaga nieco sprytu i zwinności, to dostarczyło nam wiele emocji. Z dołu, wykutymi schodkami w skale, prowadzi na niego dosyć stroma ścieżka, którą w kilka minut da się wejść na szczyt. Stąd już wracaliśmy do wioski, aby wieczorem znaleźć się w Aqabie.
Wadi Rum to niesamowite i niepowtarzalne miejsce, które zachwyca od pierwszej chwili. Bez wątpienia jedno z najbardziej niezwykłych, jakie miałam okazję zobaczyć w trakcie swoich podróży. Zupełnie nie dziwiło nas, że ta największa wadi w Jordanii była plenerem tak wielu filmowych produkcji. Kręcono tu m.in. „Star Wars”, „Marsjanina”, „Lawrence’a z Arabii”, „Czerwoną Planetę”, „Transformers” czy „Prometeusza”.
PUSTYNIA SYRYJSKA
Na wschód od stolicy Jordanii – Ammanu – króluje jałowa pustynia, tzw. Czarna, od bazaltowego piasku, lub Syryjska, ciągnąca się przez 100 km do największej jordańskiej oazy Azraq. Na tym bezludnym terenie możemy zobaczyć pozostałości muzułmańskich budowli, zwanych zamkami pustynnymi. Nie są to jednak typowe zamki ani też pałace ( kasar po arabsku to pałac). Dlaczego w ogóle w środku niczego, na pustyni coś budowano? Odpowiedź jest prosta: jeszcze całkiem niedawno wcale nie było to „pośrodku niczego”. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu pustynia tutaj była pełna zwierząt żyjących na wolności i karawan przemierzających dalekie szlaki. W Al-Azraq obfite wody sprzyjały osadnictwu. U wylotu Wadi As-Sirhan znajdowały się bagna – oaza, co dla przemierzających pustynię Beduinów miało spore znaczenie. Karawany kursujące między Półwyspem Arabskim a Mezopotamią i Syrią znajdowały tu schronienie. Myśliwi wyruszali stąd przez wieki na polowania, a ludy pustyni debatowały.
Wspaniała oaza w Azraq już nie istnieje. Jej zbiorniki zasilała woda płynąca tu aż z południowej Syrii. Do lat 70. XX wieku mieszkało tu (stale lub czasowo) około 300 gatunków ptaków. Bogactwo wody skusiło władców Jordanii do wybudowania wodociągu, który przesyłał wodę stąd do Ammanu. Nie trzeba było długo czekać, by bagna wyschły. Liczba ptaków też gwałtownie w związku z tym się zmniejszyła. Dzisiaj wodę pompuje się w odwrotną stronę – do rezerwatu na bagna. Rezerwatem zarządza Królewskie Towarzystwo Ochrony Przyrody.
Pierwszy z zamków, przy którym się zatrzymujemy, to Karaneh, inaczej Qasr al-Kharana . Wysoka na dwa piętra budowla, której przeznaczenia do dziś nikt nie jest pewny. Wygląda jak wielki obiekt obronny z powodu braku okien i wąskich otworów, które wyglądają na strzelnicze. Jednak naukowcy odrzucili tę tezę jako nieprawdziwą. Wewnątrz znajduje się dziedziniec, z którego prowadzą wejścia do stajni oraz do magazynów. Na piętro wiodą dwie klatki schodowe – tam mieściły się komnaty dla ludzi. Wiele pokoi posiadało bogate zdobienia. Ponad wejściem do jednej z sal jest napis „rok 710” – to najprawdopodobniej rok budowy zamku. Łącznie w budowli można doliczyć się aż 60 różnego rodzaju pomieszczeń. Na środku dziedzińca znajdował się zbiornik na wodę deszczową. Najprawdopodobniej był to karawanseraj, ale brak dostępu do wody pitnej, brak studni, przeczy tej hipotezie. Wody deszczowej nie starczyłoby dla dużej liczby ludzi i zwierząt. Naukowcy skłaniają się ku teorii, że budowla było wykorzystywana tylko okresowo, np. na spotkania przedstawicieli umajjadzkich władz z plemionami beduińskimi.
Następny zamek – pałacyk położony 15 km dalej – to Amra z VIII wieku stojąca w dolinie suchego potoku Wadi Butm. Dziś stoi tu tylko jedna sala sklepiona kolebkowo, otoczona trzema pomieszczeniami, i łaźnia z podgrzewaną podłogą. Wszystkie ściany i sklepienia zostały ozdobione freskami, i to one stanowią tu główną atrakcję. Malowane postacie nagich kobiet, zwierząt,
sceny polowań, znaki zodiaku. Namalowano tu sceny tańca z przygrywającymi muzykami. Można dopatrzyć się ras zwierząt, które już dawno temu wyginęły. A przecież w sztuce islamu jest to zabronione. Budynki te wchodziły w skład zabudowań mieszkalnych. Dlatego też najprawdopodobniej freski uniknęły zniszczenia (nakaz zniszczenia obrazów z VIII wieku nie był zbyt rygorystycznie wykonywany w budynkach świeckich). Ze względu na te malunki zabytek wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jedziemy kilkanaście kilometrów dalej, mijamy liczne obozy wojskowe – blisko jest granica z Syrią – i jesteśmy na zamku Qasr al-Azraq . W II wieku n.e., wykorzystując strategiczne położenie oazy, Rzymianie zbudowali tu fort z miejscowego czarnego bazaltu. Później był on siedzibą krzyżowców. Twierdza w obecnej formie, przebudowana przez Umajjadów, pochodzi z XIII wieku. Zamek ma kształt kwadratu, a w każdym narożniku znajduje się wieża. Wnętrze zamku zajmuje dziedziniec, na którym stoją pozostałości niewielkiego meczetu. Zdumiewające są kamienne drzwi w głównej bramie. Zrobione są z kamienia, z kamiennymi zawiasami, ważą blisko 3 tony. Mimo to z łatwością daje się je otwierać i zamykać. Podobne drzwi, choć nieco mniejsze, można zobaczyć w innej części zamku. Nad główną bramą mieści się komnata, w której przebywał Lawrence z Arabii. Narzekał on na zimno i niewygody kwaterunku; stąd wyruszył z wyprawą na Damaszek.
DŻARASZ ALBO JERASH (DAWNA GERAZA)
Jedziemy na zachód równolegle do granicy z Syrią. Mamy do pokonania ok. 120 km. Po drodze mijamy ogromny obóz dla uchodźców. Jest to jeden z 3 legalnych, mieszka tu ok. 46 tys. uchodźców. Znajduje się pośrodku niczego, otacza go niegościnna pustynia. Jest swoistym „więzieniem” z dwóch powodów. Po pierwsze, nie można tu wjechać i wyjechać ot tak sobie. Trzeba mieć oficjalne pozwolenie władz. Po drugie, uchodźcy nie mają dokąd jechać. Początkowo wydawało im się, że pomieszkają tam kilka, góra kilkanaście miesięcy, i wrócą. Tak się jednak nie stało. Utknęli tu na dobre. Jest ich w Jordanii ok. 700 tys.
Największy obóz to Zaatari, leżący 10 km od granicy z Syrią, gdzie mieszka ok. 80 tys. uchodźców. Uchodźcy mieszkają w kontenerach, obóz jest ogrodzony, mają wodociągi z odwiertów, oczyszczalnię ścieków, są wytyczone ulice, z których główna tętni życiem: jest tu ok. trzech tysięcy malutkich sklepików i firm usługowych. Są warzywniaki, sklepy spożywcze, obuwnicze, kawiarenki czy restauracyjki sprzedające lokalny fast food. Można tu też kupić papugi, niezwykle popularne w Jordanii szisze, telefony komórkowe, opony do rowerów czy suknie ślubne. Jest tu wszystko. W obozie znajdują się także: 32 szkoły, jest 58 domów kultury i 74 meczety. Ale codzienność tysięcy uchodźców jest szara i monotonna. Szczęśliwcy, którzy mają pracę, należą do mniejszości. Zdecydowana większość całkowicie polega na pomocy ze strony UNICEF-u, instytucji jordańskich oraz organizacji humanitarnych. Na terenie obozu działa ich
około 30, każda w innym sektorze. Z naszego kraju w obozie pracuje Polska Misja Medyczna. PMM pomogła wyremontować kontenery kilkudziesięciu rodzin syryjskich oraz regularnie organizuje szkolenia z pierwszej pomocy i rozdaje apteczki.
Docieramy do Dżarasz. Miasto zostało założone najprawdopodobniej w IV wieku p.n.e. przez Aleksandra Wielkiego. Pod koniec II wieku p.n.e. wcielone przez Machabeuszów do Judy, w 63 roku p.n.e. zostało zajęte przez Rzymian. Rozkwit miasta przypadł na okres panowania cesarza Trajana (II wiek). W VI wieku za panowania bizantyjskiego cesarza Justyniana w mieście wzniesiono co najmniej 7 kościołów. W 749 roku miasto uległo zniszczeniu wskutek trzęsienia ziemi. Ruiny odkryto dopiero na początku XIX wieku, lecz jeszcze długo pozostawały one niezbadane i niezabezpieczone. Obecnie są to najlepiej zachowane ruiny miasta rzymskiego na świecie, a po zburzeniu przez terrorystów Palmyry w Syrii – ponoć największe obecnie miasto starożytne na świecie.
Wchodzimy do miasta przez Łuk Hadriana – jest to 11-metrowa trójskrzydłowa brama wzniesiona dla uczczenia wizyty rzymskiego cesarza Hadriana pod koniec 129 roku. Środkowe, największe przejście, było zarezerwowane dla cesarza i tylko on mógł przez nie wchodzić, a teraz może każdy. Zaraz za nią widać hipodrom pochodzący z I-III wieku, którego widownia mogła pomieścić 15 tys. osób. Odbywały się tu wyścigi rydwanów. Po zajęciu miasta przez Sasanidów wyko -
Dżarasz – Łuk Hadriana
rzystywany jako arena do gry w polo. Po zewnętrznej stronie hipodromu mieściły się stajnie dla koni. Obecnie na terenie hipodromu organizowane są rekonstrukcje wyścigów rydwanów lub walki gladiatorów.
Brama Południowa jest zbudowana w formie trójprzelotowego łuku triumfalnego. Jest to właściwe wejście do miasta. Tu znajduje się kasa. Zaraz za nią pierwotnie była ulica handlowa z kilkunastoma sklepami. Te jednak zostały zniszczone podczas trzęsienia ziemi. Po jej przejściu przed naszymi oczami roztacza się widok na wspaniałe i imponujące Owalne Forum, o wymiarach 90 x 80 metrów. Otoczone jest 56 jońskimi kolumnami, w centralnej części znajduje się VII-wieczna fontanna, obecnie nieczynna. Z Forum widać Świątynię Zeusa (162 r.), z której zachowało się kilka potężnych 15-metrowych kolumn.
Od Owalnego Forum zaczyna się główna ulica miasta (cardo maximus), która biegnie aż do Bramy Północnej Wzdłuż niej ustawionych jest 365 kolumn symbolizujących liczbę dni w roku. Jej długość wynosi 800 metrów. Zbudowana jest z oryginalnych bloków skalnych. Pod ulicą był system kanalizacyjny odprowadzający wodę deszczową. Od głównej ulicy odchodzi kilka mniejszych, przy których znajdowały się między innymi: rynek warzywny, fontanna, sklepy, łaźnie i świątynie.
Mniej więcej w połowie ulicy znajduje się Nimfeum , czyli publiczna, bogato zdobiona fontanna, o półkulistym kształcie i dekoracyjnych niszach, w których kiedyś prawdopodobnie znajdowały się rzeźby. Z centralnej półkolistej części woda spływała do położonego
niżej basenu w kształcie muszli. Dolna część fontanny obudowana była marmurem.
Kawałek dalej przez bramę wchodzimy na wielkie schody, które prowadzą nas do Świątyni Artemidy, patronki miasta. Zbudowana była w latach 150-170, a jej główną część stanowiło pomieszczenie o wymiarach 160 x 120 metrów z ołtarzem ofiarnym pośrodku, otoczone kolumnadą (zachowanych 11 z 12 kolumn); całość niegdyś przykryta była drewnianym stropem. Idziemy dalej w stronę południową i mijamy kościół św. Jerzego zbudowany w VI wieku, który jako jedyny z kościołów przetrwał trzęsienie ziemi w 749 roku. Widać zachowane nieliczne mozaiki.
Dochodzimy do Teatru Południowego. Zbudowany był w latach 81-96. Olbrzymia widownia mogła pomieścić 3000 widzów (inne źródła podają liczbę 5000). Na niektórych miejscach można zobaczyć greckie litery, będące ówczesną numeracją. Odbudowana scena ukazuje, z jakim rozmachem, wręcz przepychem, zbudowany był teatr. W czasie naszej wizyty w Dżarasz na scenie teatru odbywał się występ 3 muzyków arabskich, grających na lokalnych instrumentach. Stąd rozciąga się wspaniały widok na Forum i Bramę Północną.
Wiekowe ruiny posłużyły jako scenografia dla kilku filmów, m.in. „Ostatnie kuszenie Chrystusa” czy „Królestwo niebieskie”. W 1985 roku w Jerash zorganizowano pierwszy międzynarodowy festiwal sztuki Jerash Festival of Culture & Arts, który obecnie jest corocznym wydarzeniem i przyciąga artystów z całego świata. ■
Selphy Square QX10 – wspomnienia z podróży trwalsze niż kiedykolwiek
W podróżach najbardziej lubimy te momenty, gdy trafi amy w miejsce, które nas absolutnie zachwyci – chcemy je wówczas zatrzymać w naszej głowie na zawsze. O ile na pamięci nie zawsze możemy polegać, to gdy już taką chwilę uwiecznimy na wydrukowanym zdjęciu, zostaje z nami na dłużej. Pomoże nam w tym drukarka natychmiastowa od Canon.
DRUKARKA DLA GLOBTROTERÓW
SELPHY Square QX10 to natychmiastowa drukarka, tworząca kwadratowe odbitki w formacie 68 x 68 mm. Jest wyposażona w technologię termosublimacji, dzięki której zdjęcia są nie tylko wyraziste i pełne detali, ale też odporne na blaknięcie i trwałe – zachowają najwyższą jakość nawet przez 100 lat. Wykorzystywane przez drukarkę wkłady można wymienić w ramach jednej prostej czynności. Model ten jest bardzo lekki (waży jedynie 445 g) i kompaktowy (ma niecałe 15 cm długości) – dzięki temu zawsze zmieści się do bagażu. Świetnie sprawdzi się zarówno na kilkudniowym city breakeʼu, jak i podczas długiej, egzotycznej wyprawy. Drukarka wykorzystuje łączność Wi-Fi oraz zasilanie akumulatorowe, co umożliwia korzystanie z niej w dowolnym miejscu i eliminację zbędnych kabli. Obsługuje też ładowanie przez złącze USB. SELPHY Square QX10 jest dostępna w czterech kolorach: czarnym, białym, różowym i zielonym.
WSPOMNIENIA ZAMKNIĘTE NA KARTKACH ALBUMU
Drukarka SELPHY Square QX10 umożliwia wydruk fotografii bezpośrednio ze smartfona – od ręki, w trakcie trwania podróży. Jednak jeszcze lepszą formą pamiątki uwieczniającą przygody może być spersonalizowany album, który chętnie obejrzą również nasi bliscy. Za jego pomocą możemy przedstawić spójną opowieść z naszej wyprawy, dzięki czemu przeglądający prześledzi wszystkie nasze przygody, tak jakby sam był ich częścią. Fotografie drukowane z pomocą tego modelu mają białą ramkę na tekst, gdzie możemy wpisać miejsca czy daty, w których zostały wykonane. Przygotowując pamiątkę w formie albumu, możemy puścić wodze wyobraźni – dopisać na stronach rzeczy, które kojarzą nam się z danym miejscem czy przeżyciem, narysować coś lub spersonalizować zdjęcia, dodając do nich stemple, filtry, ramki czy nakładki. W tym ostatnim pomoże nam aplikacja SELPHY Photo Layout firmy Canon stworzona specjalnie do tego typu kreatywnych zastosowań.
PRZYDATNE W PODRÓŻY I NIE TYLKO...
Nowe bezprzewodowe wokółuszne słuchawki ACCENTUM Plus Wireless oferują wyjątkową żywotność baterii wynoszącą 50 godzin, a także szybkie ładowanie w ciągu 10 minut, które dodaje 5 kolejnych godzin odtwarzania. Słuchawki zadowolą również wybrednych słuchaczy dzięki świetnemu i energicznemu dźwiękowi, a także funkcji Adaptive ANC, która dynamicznie dostosowuje do otoczenia natężenie tłumienia zewnętrznych hałasów. Cena: 999 zł sennheiser.pl
Orbitkey 2 w 1 Tech Pouch to modułowy system porządkowania i przechowywania wielu akcesoriów używanych każdego dnia. Sprawdzi się zarówno na biurku, jak i w podróży.
Cena: 69,90 dolarów thegadgetflow.com
Smartfony Redmi Note 13, zaprojektowane z myślą o różnorodnych potrzebach fotograficznych, oferują wszechstronny, ulepszony system aparatów.
Modele 13 Pro+ 5G, 13 Pro 5G i 13 Pro są wyposażone w główne matryce o rozdzielczości 200 MP z optyczną stabilizacją obrazu (OIS), które rejestrują zdjęcia o wysokiej szczegółowości. Wszystkie modele nowej serii Redmi Note 13 mają ultraszerokokątne aparaty 8 MP i aparaty makro 2 MP oraz przedni aparat do selfie 16 MP – obsługiwane przez oprogramowanie Xiaomi Imaging Engine.
Cena: 1499 zł (Redmi Note 13 5G, 256 MB) mi.com
EOS R50 dzięki swoim niedużym wymiarom bez problemu zmieści się w każdym plecaku czy torbie podróżnej. Jest wyposażony w obracany ekran dotykowy, który umożliwia pracę pod różnymi kątami. Rejestruje zdjęcia o bardzo dużej ilości szczegółów, niezależnie od warunków fotografowania, a także pozwala na błyskawicznie ustawianie ostrości i śledzenie obiektów. Aparat obsługuje łączność Bluetooth i Wi-Fi oraz pozwala nagrywać filmy UHD 4K 30p. Cena: od 2799 zł ceneo.pl/producenci/canon
Seiko SPB381J1 to reedycja kultowego modelu divera z 1968 roku, dzięki czemu łączy w sobie funkcjonalność z designem. Użyty tu został nowy mechanizm Seiko z rodziny 6R54 z 72-godzinną rezerwą chodu. Szczelność na poziomie 200 metrów oraz zastosowanie funkcji GMT czyni go nowoczesnym i łatwym w obsłudze diverem. Tarcza z dużymi indeksami oraz wskazówkami pokrytymi powłoką LumiBrite jest czytelna w trudnych warunkach. Trwały, ceramiczny bezel obracający się jednostronnie pomaga odliczyć czas podczas nurkowania. Cena: 7989 zł zibi.pl
Seiko SSC923 to połączenie japońskiej precyzji wykonania z funkcjonalnością. Wszechobecna czerń kontrastuje z nową trwałą powłoką Lumibrite Pro, która intensywnie świecąc na ciemnym cyferblacie, daje wrażenie patrzenia przez noktowizor. Czarny cyferblat minimalizuje odbicia, zapewniając czytelność nawet w ekstremalnych warunkach. Zegarek jest wyposażony w mechanizm kaliber 4R36 z automatycznym naciągiem.
Cena: 3390 zł zibi.pl
Portfel RE:FORM RE:01 stworzono z myślą o wymagających minimalistach. Łączy w sobie wyjątkowo wytrzymały i niezwykle cienki materiał z funkcjonalnością. Mieści 4-6 kart, monety i złożone banknoty. Wymiary to 105 x 135 x 1 mm (otwarty). Zamknięcie jest magnetyczne.
Cena: 69,90 dolarów thegadgetflow.com
Uniwersalne etui ProShot Dive na iPhone'a gwarantuje ochronę wszystkich jego modeli. Ulepsz swoje podwodne nagrania dzięki znajdującym się w zestawie 3 niestandardowym czerwonym filtrom do różnorodnych scenariuszy nurkowania i snorkelingu. Czerwony filtr pasuje do nurkowania w niebieskiej wodzie (ponad 7,5 m), magenta sprawdza się w zielonej wodzie (ponad 7,5 m), a różowy najlepiej odnajdzie się podczas snorkelingu (od 1,5 do 7,5 m). Cena: 185 dolarów proshotcase.com
Scyzoryki Alox przyciągają wzrok pionierskimi okładkami w wyjątkowej odsłonie – zarówno w zakresie formy, jak i funkcjonalności. Wytłaczane z aluminium okładki poddawane są procesowi utleniania anodowego, aby wytworzyć dodatkową warstwę ochronną zapobiegającą uszkodzeniom i korozji przez długie lata.
Cena: 215-620 zł victorinox.com
GUM PRO to profesjonalna szczoteczka do zębów, która umożliwia dotarcie do trudno dostępnych obszarów jamy ustnej i skutecznie usuwa płytkę nazębną podczas rutynowego szczotkowania, dzięki specjalnym cechom (dwupoziomowe, stożkowe włosie, antypoślizgowy uchwyt Quad-Grip). Badania potwierdziły, że znacznie lepiej usuwa płytkę nazębną z najtrudniejszych do czyszczenia obszarów w porównaniu ze zwykłą szczoteczką do zębów.
Cena: 21,99 zł SunstarGum.pl
Wyobraź sobie możliwości... połącz się ze wszystkimi dostępnymi usługami streamingu. Z internetowym radiem, twoim telewizorem, a nawet z gramofonem. Teraz możesz doświadczyć nieograniczonej muzyki w jakości audiofilskiej, bez kabli. Natychmiastowo.
Napędzane są Duńską elektroniką firmy Pascal znaną z najwyższej serii profesjonalnych monitorów studyjnych Core. Wsparcie DSP dopasuje głośniki do indywidualnych potrzeb, a jeśli chcemy przenieść kalibrację na wyższy poziom mamy dostęp do Dirac Live® czyli najnowocześniejszej cyfrowej technologii korekcji pomieszczenia.
www.dynaudio.pl
Ciekawostki o Zjednoczonych
Emiratach Arabskich
Zjednoczone Emiraty Arabskie to fascynujący kraj położony na Bliskim Wschodzie. Składa się z siedmiu emiratów, w tym znanego wszystkim Dubaju, a także Abu Zabi czy Ras al-Chajma. Każdy z emiratów ma swoją własną unikalną kulturę i tradycję.
Zjednoczone Emiraty Arabskie mają wyjątkowo bogatą historię i są domem dla wielu starożytnych ruin i stanowisk archeologicznych. Kraj ten znany jest z luksusowych hoteli, kurortów i centrów handlowych, jednak istnieje wiele innych powodów, dla których warto odwiedzić ZEA.
NAJWYŻSZY WIEŻOWIEC NA ŚWIECIE
Burj Khalifa w Dubaju jest obecnie najwyższym budynkiem na świecie, mierzącym aż 828 metrów! Budynek został ukończony w 2010 roku i ma 163 piętra. Co roku tysiące osób przyjeżdżają do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby odwiedzić Burj Khalifa i podziwiać niesamowite widoki ze szczytu, w tym całe miasto Dubaj i przepiękną Zatokę Arabską. Przygotuj się na spacer w chmurach!
W kraju tym znajduje się również największe na świecie centrum handlowe (Dubai Mall), najwyższy hotel (Gevora Hotel), największy diabelski młyn (Dubai Eye) i najdłuższy system metra bez kierowcy o długości ponad 46 mil. Wybierając się na wakacje do ZEA, przygotujmy się na prawdziwe światowe rekordy!
9,8 MLN MIESZKAŃCÓW
Zjednoczone Emiraty Arabskie są domem dla ponad 200 narodowości, a społeczność emigrantów znacznie przewyższa populację Emiratczyków, z czego naj -
Wadi Shawka w Ras al-Chajma
większą grupę stanowią Hindusi i Pakistańczycy. W ZEA mieszka również duża liczba Egipcjan, Jordańczyków, Palestyńczyków i Syryjczyków. Ze względu na tak zróżnicowaną populację ZEA to prawdziwy tygiel kultur, oferujący mieszankę bogatej historii i nowoczesności w jednym miejscu.
ARABSKI OFICJALNYM JĘZYKIEM
Chociaż wielu mieszkańców mówi po angielsku, oficjalnym językiem ZEA jest współczesny standardowy arabski. Większość Emiratczyków posługuje się dialektem arabskiego z Zatoki Perskiej, jednak egipski arabski jest również powszechnie rozumiany. Warto jednak pamiętać, że stanowcza większość ludzi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich mówi płynnie po angielsku – częściowo ze względu na dużą populację emigrantów.
SIEDEM EMIRATÓW
Siedem emiratów wchodzących w skład ZEA to Abu Zabi (Abu Dhabi), Ras al-Chajma, Adżman, Dubaj, Szardża, Fudżajra i Umm al-Kajwajn. Stolicą ZEA jest Abu Zabi (Abu Dhabi), jednak największym miastem jest Dubaj.
Co ciekawe, podczas gdy Dubaj i Abu Zabi są najbardziej znanymi emiratami ze względu na ich dynamiczne miejskie życie, inne, takie jak Ras al-Chajma, mogą stanowić idealne tło dla relaksujących wakacji z rodziną lub przyjaciółmi – z dala od tętniących życiem centrów miast.
ZEA mają jeden z najwyższych wskaźników PKB na mieszkańca na świecie, wynoszący 37,5 tys. dolarów
TRZECI PRODUCENT ROPY NAFTOWEJ NA ŚWIECIE
Zjednoczone Emiraty Arabskie są trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej na świecie, ustępując jedynie Arabii Saudyjskiej i Rosji. Szacuje się, że rezerwy ropy naftowej w tym kraju wynoszą około 98 miliardów baryłek! Zjednoczone Emiraty Arabskie są również siódmym największym producentem gazu ziemnego na świecie. Przemysł naftowy i gazowy w ZEA odgrywa znaczącą rolę w gospodarce tego kraju, a ceny paliw dla obywateli są dofinansowywane przez państwo.
ANI JEDNEJ RZEKI
Zjednoczone Emiraty Arabskie to kraj pustynny z bardzo małą ilością opadów. W rezultacie w kraju nie ma rzek ani jezior – jednak w niektórych miesiącach można znaleźć unikalne ekosystemy podmokłe znane jako wadis.
Wadis to wyschnięte koryta rzek, które wypełniają się wodą po opadach deszczu. Jeśli przyjedziesz w odpowiednim czasie, możesz mieć okazję popływać kajakiem w wadi, jednak przyjazd w porze suchej sprawi, że zobaczysz jedynie osuszone koryta rzek. Wadi Shawka w Ras al-Chajma jest wspaniałym przykładem tego cudu natury, który po prostu trzeba zobaczyć.
Zjednoczone Emiraty Arabskie to kraj pustynny z bardzo małą ilością opadów
Szacuje się, że w ZEA znajduje się ponad 9 tys. meczetów
FOTO: NICK FEWINGS, UNSPLASH FOTO: ZAFEERAH HEESAMBEE, UNSPLASHZEA TO JEDEN Z NAJBOGATSZYCH KRAJÓW
ŚWIATA
Zjednoczone Emiraty Arabskie mają jeden z najwyższych wskaźników PKB na mieszkańca na świecie, wynoszący 37,5 tys. dolarów. Tak wysokie PKB na mieszkańca odzwierciedla rozległe rezerwy ropy naftowej i gazu ziemnego ZEA, wysoki poziom dochodów, dobrze rozwiniętą infrastrukturę i dobrze prosperującą gospodarkę niezwiązaną z ropą naftową.
ZEA zostały założone 2 grudnia 1971 roku, kiedy to Brytyjczycy ustanowili siedem emiratów jako niezależne państwa. Kraj oficjalnie stał się federacją w 1971 roku, a obywatele wybrali szejka Zayeda bin Sultana Al Nahyana na pierwszego prezydenta. Obecnie prezydentem jest szejk Mohamed bin Zayed Al Nahyan. Chociaż prezydenci są wybierani, naród ma dziedziczny rząd.
9 TYSIĘCY MECZETÓW
Szacuje się, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich znajduje się ponad 9 tys. meczetów (9123), co stanowi jeden z najwyższych wskaźników na mieszkańca na świecie. Ta duża ich liczba ma jednak sens, ponieważ aż 76% osób mieszkających w ZEA to muzułmanie, a islam jest tam oficjalną religią. Reszta populacji to 9% chrześcijan, 10% buddystów lub hinduistów i 5% wyznawców innych religii. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich znajduje się również 59 miejsc kultu innych wyznań.
POLICJA W FERRARI
Siły policyjne w Zjednoczonych Emiratach Arabskich są jednymi z najlepiej wyposażonych i najbardziej luksusowych na świecie. Dubajska policja posiada flotę luksusowych samochodów wielu topowych marek, jak Ferrari, Lamborghini, Aston Martin, Bugatti, Bentley i innych.
Siły policyjne w ZEA są jednymi z najlepiej wyposażonych na świecie
ZEA I AI
Zjednoczone Emiraty Arabskie od wielu lat inwestują w sztuczną inteligencję (AI) i robotykę. Znane są z wyprzedzania swoich czasów w tej dziedzinie. Co ciekawe, już 2017 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wybrano ministra stanu ds. sztucznej inteligencji, co jest pierwszym tego rodzaju stanowiskiem na świecie. Mówi się również, że w przyszłości rząd planuje uczynić sztuczną inteligencję odpowiedzialną za wiele decyzji państwowych. ■
Opracowanie: redakcja przy współpracy Travelplanet.pl
REKLAMACzy zadośćuczynienie dla dzieci powinno być o połowę mniejsze niż dla rodziców?
TEKST OKTAWIA BUDNIK, PRAWNIK KANCELARIA PRAWNA BUDNIK, POSNOW I PARTNERZYPostawione pytanie jest oczywiście prowokacyjne, mające wywołać szerszą dyskusję. Ważny też jest kontekst tego pytania – chodzi nam o skutki nieudanego urlopu lub nieudanych wakacji wskutek wadliwie zorganizowanej lub przeprowadzonej przez biuro podróży wycieczki.
Wpierwszej kolejności powinniśmy ustalić zakres odpowiedzialności biura podróży wobec każdego podróżnego. Podstawą odpowiedzialności biura podróży jest tutaj niezgodność „zadeklarowanego” i „sprzedanego” standardu wycieczki, z faktycznymi warunkami, jakie podróżny zastanie na miejscu. Przykładowo owe niezgodności objawiają się mniejszym pokojem, hotelem o niższym standardzie, nadmiernym hałasem w hotelu, istotnie większą odległością od plaży niż przedstawiano w ofercie, brakiem deklarowanych przez biuro podróży rozrywek, dodatkowych wycieczek, atrakcji itp. Wówczas podstawowymi roszczeniami przysługującymi podróżnemu są w pierwszej kolejności tzw. świadczenia i usługi zastępcze na koszt biura podróży. Jeżeli nie jest to możliwe lub my sami oferowane świadczenia zastępcze odrzucimy, możemy żądać obniżenia ceny wycieczki, a niezależnie od tego również odszkodowania oraz zadośćuczynienia.
W zakresie „prawa do zadośćuczynienia za nieudane wakacje” pionierski jest wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) z dnia 12 marca 2002 roku – w sprawie Simone Leitner przeciwko TUI Deutschland GmbH Co. KG, o sygnaturze C-168/00. Powódką w poprzedzającym ten wyrok ETS krajowym postępowaniu
sądowym w Republice Austrii (dotyczącym stosowania prawa austriackiego) była małoletnia dziewczynka Simone, która domagała się nie tylko odszkodowania za doznany ból i cierpienie (dziewczynka uległa zatruciu pokarmowemu), ale także za utraconą wraz z rodzicami przyjemność z wakacji. Sądy austriackie zauważyły, że prawo krajowe nie przewidywało w takich sytuacjach odszkodowania za szkodę niematerialną. Niemniej poprosiły ETS o wykładnię art. 5 dyrektywy 90/314. Dzięki tej sprawie, w odpowiedzi na pytanie prejudycjalne sądu austriackiego, ETS orzekł, iż art. 5 dyrektywy 90/314 w sprawie zorganizowanych podróży, wakacji i wycieczek „musi być interpretowany w tym znaczeniu, że nadaje on zasadniczo konsumentowi prawo do naprawienia szkody moralnej, wynikającej z niewykonania lub niewłaściwego wykonania świadczeń stanowiących zorganizowaną podróż”.
W aktualnym stanie prawnym, unijnym i krajowym już nie budzi wątpliwości to, że każdy podróżny ma prawo również do zadośćuczynienia za krzywdę moralną związaną z nieudanymi wakacjami. W Polsce wynika to wprost zarówno z ustawy z dnia 24 listopada 2017 roku o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych, jak i aktualnej dyrektywy Parlamentu Eu -
ropejskiego i Rady nr 2015/2302/UE z dnia 25 listopada
2015 roku w sprawie imprez turystycznych i powiązanych usług turystycznych (która uchyliła i zastąpiła ww. dyrektywę 90/314). Przyjmuje się, że zadośćuczynienie pełni przede wszystkim funkcję kompensacyjną, gdyż stanowi przybliżony ekwiwalent za doznaną przez pokrzywdzonego szkodę niemajątkową.
Podstawą tego prawa jest oczywista rzecz, że decydując się na zakup rodzinnej wycieczki w biurze podróży, spodziewamy się przyjemności z niezakłóconego wspólnego pobytu, spokoju, przyjemności czy wypoczynku, a także odpowiednich do charakteru wybranej wycieczki wrażeń. Niekiedy taka wycieczka jest związana ze szczególnymi, niepowtarzalnymi przeżyciami, jak ważna rocznica rodzinna. Wówczas niespełnienie przez biuro podróży naszych uzasadnionych oczekiwań, bo opartych na ofercie biura podróży, może wywołać krzywdę moralną. I jak wcześniej wskazałam, za krzywdę moralną powstałą w takich okolicznościach przysługuje nam zadośćuczynienie pieniężne. Tym bardziej że w jakimś sensie ta krzywda jest nieodwracalna. Z powodu upływu czasu nie jesteśmy w stanie „powtórzyć” utraconych wakacji, które już przecież minęły.
W niektórych systemach prawnych (w Polsce tak było przed 1989 rokiem) ze względów ideologicznych wręcz statuuje się zasadę, że krzywdy moralnej nie można rekompensować „pieniądzem”, lecz takimi środkami jak „przeproszenie” czy inne „niepieniężne” zadośćuczynienie. Mocno podkreślam, że w Polsce tak nie jest!
Jak w każdym wypadku krzywdy moralnej, jest ona niewymierna. Wysokość zadośćuczynienia jest zależna od okoliczności każdego indywidualnego przypadku. Przede wszystkim intensywności naszych przykrych przeżyć. I oczywiście od istnienia związku przyczynowego pomiędzy zaniedbaniami biura podróży a tymi przeżyciami. W tym zakresie w orzecznictwie sądów powszechnych zostały wypracowane pewne standardy i kryteria. Można przyjąć, że przeważająca praktyka orzecznicza przyznaje tytułem zadośćuczynienia odpowiednie kwoty, jednak nieprzekraczające ceny samej wycieczki (w różnych sprawach na różnym poziomie, przeciętnie jest to kilkadziesiąt procent ceny wycieczki). Warto przy tym pamiętać, że jest to roszczenie niezależne od prawa do obniżenia ceny wycieczki za niezgodność z ofertą oraz prawa do odszkodowania za szkody materialne, jeśli również wystąpiły.
Celem zadośćuczynienia jest zrekompensowanie szkody niemajątkowej, natomiast celem odszkodowania jest naprawienie szkody majątkowej. W omawianych sprawach krzywdy moralnej, w zależności od okoliczności, sądy zasądzają tytułem zadośćuczynienia kwoty do nawet kilku tysięcy złotych. Pamiętajmy też, że jest to świadczenie jednorazowe, które w całości ma zrekompensować krzywdę moralną.
I tutaj dochodzimy do „tytułu” naszych rozważań: Czy zadośćuczynienie dla dzieci za stracone wakacje powinno być o połowę mniejsze niż dla rodziców? Proszę zwrócić uwagę, że bynajmniej nieprzypadkowo powołałam się wcześniej na wyrok ETS z dnia 12 marca 2002 roku w sprawie o sygnaturze C-168/00. To małoletnia Simone w tej sprawie była główną powódką i to przede wszystkim jej krzywda (krzywda dziecka) była przedmiotem rozważań ETS.
A może zasadne byłoby pytanie, czy zadośćuczynienie dla dzieci za stracone wakacje nie powinno być dwukrotnie wyższe niż dla rodziców? Wiemy, że emocjonalne przeżycia dzieci w takich samych okolicznościach są niekiedy bardziej intensywne i trwałe niż dorosłych. Dorośli częściej potrafią sobie wytłumaczyć różne przeciwności losu, dzieci rzadziej.
Oczywiście i to drugie „pytanie” jest w swoim dosłownym ujęciu niezasadne. Natomiast ważne jest to, że w omawianym przykładzie krzywdy moralnej wiek człowieka nie może różnicować prawa do zadośćuczynienia, w tym jego wysokości. Właśnie dlatego, że jego podstawą jest sfera ludzkich przeżyć. A każdy człowiek niezależnie od wieku ma prawo do godności i ochrony swojej sfery dóbr osobistych.
Spodziewam się, że wszyscy akceptujemy to, że każdy podróżny jest traktowany tak samo w sferze zaspokajania jego prawa do wakacji, jak i jego prawa do zadośćuczynienia za zakłócone wakacje, niezależnie od wieku. Jeśli biuro podróży ustalałoby dobrowolne wypłaty, w postaci ryczałtowych kwot za zawinione przez siebie nieudane wakacje swoich klientów tytułem zadośćuczynienia (aby zapobiec procesom sądowym, i co by dobrze świadczyło o takim biurze podróży), musiałoby je ustalić w takich samych kwotach dla dorosłych i dzieci. I z taką samą powagą „przepraszać” każdego podróżnego. Wynika to z niekwestionowanej przyrodzonej godności każdego człowieka. Niezależnie od wieku. ■
SVALBARD
NIEDŹWIEDZIE POLARNE, CENY, ATRAKCJE...
TEKST MICHAŁ STOLAREWICZ
Arktyczny plac zabaw, na którym jest więcej niedźwiedzi polarnych niż ludzi. To kraina lodowców, zorzy polarnej, słońca o północy i zamarzniętej tundry. Svalbard może wydawać się jałowy, tymczasem przyroda odkrywa tu całe swoje bogactwo. Żyją tu renifery, morsy, lisy i niedźwiedzie polarne. Jestem wręcz zachwycony przeżyciami, jakich doświadczyłem na mroźnym końcu świata. Podczas mojego pobytu odczuwalna temperatura spadła do -44 stopni Celsjusza. Zapamiętam te niezwykłe podróżnicze chwile do końca życia!
ARKTYCZNE PIĘKNO
Svalbard to archipelag na Oceanie Arktycznym. Główne miasto – Longyearbyen – położone jest na równoleżniku 78 stopni, co czyni je najbardziej wysuniętym na północ zamieszkanym przez cały rok miastem na Ziemi. Podlega jurysdykcji Norwegii, ale pozwala na osiedlenie się tam każdemu, niezależnie od narodowości, pod warunkiem udowodnienia, że posiada się środki na utrzymanie. Longyearbyen było miastem górniczym, ale od tamtego czasu przekształciło się w bazę turystyczną w okolicy. Poczułem się tutaj jak na końcu świata. To niesamowite doznania podróżnicze! Znajdziemy tu tylko kilka sklepów z artykułami pierwszej potrzeby, a większość towarów jest nawet droższa niż w Norwegii, ponieważ prawie wszystko sprowadza się z lądu.
MIESZANKA KULTUROWA NA KOŃCU ŚWIATA Gospodarkę Svalbardu napędzają turystyka, badania i górnictwo. Svalbard został ustanowiony jako strefa wolna gospodarczo i strefa zdemilitaryzowana w latach dwudziestych XX wieku na mocy Traktatu Spitsbergeńskiego i ustawy Svalbard. Svalbard jest domem dla mniej więcej 2600 osób z 50 krajów. Największą grupę stanowią Norwegowie, ale można tu spotkać także sporo osób ze Szwecji, Rosji i Tajlandii. Longyearbyen to największa osada na Svalbardzie, licząca 2368 mieszkańców. Następną co do wielkości osadą jest Barentsburg (471 osób) i kolejną Ny-Ålesund (35 osób). Na Svalbardzie znajdują się najbardziej wysunięte na północ osady na świecie.
NIEDŹWIEDZIE POLARNE
Jeśli szukacie prawdziwej przygody, to jest właśnie to miejsce. Mam na myśli PRAWDZIWĄ przygodę. Nigdzie na świecie nie ma miasta położonego dalej na pół -
noc niż Longyearbyen, a teren ten dzieli się z dzikimi niedźwiedziami polarnymi. Jest ich tutaj ponad 3000 na mniej więcej 2300 mieszkańców! Przed podróżą dobrze jest odświeżyć sobie wiedzę, co zrobić, jeśli niedźwiedź polarny podejdzie zbyt blisko. Aby zapewnić mu komfort, a sobie bezpieczeństwo – nie wolno panikować i uciekać. Co ciekawe, obowiązuje tutaj prawo zakazu opuszczania miasta bez broni palnej. Większość mieszkańców na co dzień nosi przy sobie broń. Miejscowi bardziej boją się zastrzelenia niedźwiedzia polarnego niż samego niedźwiedzia polarnego. Od 1973 roku zwierzęta te są chronione prawem i surowo zabrania się na nie polować i je zabijać.
NOC I ZORZA POLARNA
Podczas mojego pobytu – w połowie stycznia – na Svalbardzie słońce wciąż nie wschodzi całkowicie nad horyzontem, więc od 8:00 do mniej więcej 16:00 jest miękkie, słabe światło. Księżyc widać przez cały dzień, a śnieg pokrywający całą ziemię sprawia, że dni są jaśniejsze. Ten całkowicie ciemny okres, który trwa mniej więcej trzy miesiące zimą, jest trudny dla mieszkańców. W tym czasie często widują też zorzę polarną. Zanieczyszczenie światłem jest tu niewielkie lub żadne, więc jest to świetna okazja, aby zobaczyć najlepszy pokaz świetlny na świecie. Ponieważ jest ciemno i księżyc świeci 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, w ciągu dnia można nawet zobaczyć zorzę polarną. Czasami nie musimy nawet wychodzić z pokoju hotelowego, aby cieszyć się tym zjawiskiem.
SVALBARD CZY SPITSBERGEN?
Czy to Svalbard, czy Spitsbergen? Cóż, to nie to samo. Svalbard odnosi się do całego archipelagu, natomiast Spitsbergen odnosi się tylko do wyspy, na której znajduje się Longyearbyen i inne główne osady.
KIEDY ODWIEDZIĆ – LATEM CZY ZIMĄ?
Na Svalbardzie są trzy główne pory roku. W miesiącach letnich – od połowy maja do końca września – temperatury są stosunkowo wysokie (do 15°C). Jest to czas słońca o północy. Miesiące letnie to najlepszy moment na piesze wędrówki i spływy kajakowe. Jednak na ziemi nie będzie śniegu, więc nie spodziewajmy się, że będziemy jeździć na skuterach śnieżnych.
Ja zdecydowałem się odwiedzić Svalbard zimą i bardzo się cieszę, że tak zrobiłem. Podczas gdy wiele osób odwiedza Svalbard wiosną i latem (aby zobaczyć niedźwiedzie polarne), wizyta na Svalbardzie zimą była wyjątkowym przeżyciem. Wybrałem się tam w połowie stycznia, kiedy niebo było ciemne przez cały dzień, a zorza polarna tańczyła prawie każdej nocy. Doświadczyłem również ekstremalnie niskich temperatur. Podczas mojego tygodniowego pobytu wiał bardzo silny – polarny wiatr, który obniżał odczuwalną temperaturę do -44 stopni Celsjusza! Było to niesamowite przeżycie poczuć tak ogromną moc natury. Ponadto podróż poza sezonem, kiedy jest non stop ciemno i zimno, a warunki pogodowe są tak ekstremalne, że nie mamy
pewności, czy tam dolecimy – obniża koszty podróży o połowę. Hotele są tańsze i mniej zatłoczone. Z Oslo do Longyearbyen udało mi się dolecieć linią Norwegian, za niecałe 1000 złotych.
SVALBARD – GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ?
Według mnie najlepszym hotelem w mieście jest Mary-Ann's Polarrigg. Wybrałem to miejsce ze względu na panującą tu atmosferę – jak z bajki. Mieści się w dawnych koszarach górników, które obecnie zostały przekształcone w hotel pełen dziwacznych przedmiotów. Poczujemy tutaj prawdziwą magię na końcu świata. Ceny są bardzo zróżnicowane, od tańszych pokoi ze wspólną łazienką po bardzo drogie apartamenty. Obiekt ten położony jest w odległości krótkiego spaceru od centrum miasta i przypomina trochę „kompleks”, w którym znajduje się restauracja Vinterhagen, spa, sauna i przyjazny personel. Restauracja na miejscu jest nie z tego świata i przypomina szklarnię. Możemy posmakować tutaj bardzo oryginalnych dań z renifera (455 koron norweskich), foki (395 koron), czy tatara z wieloryba (145 koron).
JAK DOJECHAĆ NA SVALBARD?
Jest kilka rejsów wycieczkowych na Svalbard, ale najłatwiej się tam dostać samolotem do Longyearbyen. Zarówno SAS, jak i Norwegian obsługują loty na Svalbard. Będziemy musieli przesiąść się przez Oslo lub Tromsø w Norwegii. Musimy pamiętać, że chociaż Svalbard jest częścią Norwegii, ma oddzielną granicę, więc aby się tam dostać, będziemy musieli przejść przez kontrolę imigracyjną. Bardzo ważne jest, aby zabrać ze sobą ważny paszport! Nie ma możliwości podróży na Svalbard z dowodem osobistym.
Następnie z lotniska Svalbard możemy dojechać autobusem Flybus do miejsca zakwaterowania. Autobusy czekają do ostatniego pasażera opuszczającego lotnisko i zawożą pod same drzwi naszego hotelu. Wystarczy poinformować o tym kierowcę. Uwaga! Płatność tylko kartą, gotówka nie jest akceptowana. Bilety kosztują 100 koron norweskich dla dorosłych, 70 koron dla studentów i 40 koron dla dzieci. Liczba lotów na Svalbard wzrosła z biegiem lat, ale nigdy nie będzie ich zbyt wiele, ponieważ archipelag może pomieścić jednocześnie tylko określoną liczbę podróżnych. Infrastruktury po prostu tutaj nie ma.
SKLEPY SPOŻYWCZE I ALKOHOL NA SVALBARDZIE
W Longyearbyen jest tylko jedno miejsce, w którym można zrobić zakupy spożywcze, a jest nim Svalbardbutikken (Coop Svalbard). Ten sklep spożywczy przypomi -
na raczej dom towarowy, ponieważ można w nim znaleźć wszelkiego rodzaju drobiazgi. Sprzedaż napojów alkoholowych na Svalbardzie jest mocno regulowana. Mieszkańcy dostają specjalne kartki, które upoważniają ich do miesięcznego zakupu, jedynie do dwóch butelek trunku (lub do czterech butelek wina wzmocnionego) oraz do 24 puszek lub pół butelki piwa o zawartości alkoholu nie większej niż 4,75%.
Co najważniejsze, aby kupić alkohol jako turysta, należy okazać swoją kartę pokładową, na której dostaniemy specjalne stempelki. Pamiętajcie o wydrukowaniu swoich boarding pass na lotnisku w Oslo! Alkohol możemy kupić w jedynym monopolowym w mieście – Nordpolet – w godzinach 10:00-18:00 (pon.-czw.) oraz w soboty do godziny 16:00. W niedzielę jest zamknięte i nie można kupić alkoholu. Na ratunek przychodzą lokalne bary, w których nie ma żadnych limitów spożywania alkoholu i są one otwarte do 2:00 w nocy każdego dnia. Jednak ceny są bardzo wysokie. Za piwo zapłacimy 40-60 złotych, za koktajl 50-80 złotych. Polecam szczególnie dwa lokalne bary.
Pierwszy z nich to mój ulubiony Karlsberger Pub. To mały, ale bardzo przytulny bar, położony w sercu Longyearbyen. Kilka lat temu został ogłoszony „szóstym najfajniejszym barem na świecie” ze względu na autentyczną atmosferę i imponującą kolekcję alkoholi świata. Znajdziemy tutaj ponad 1050 butelek z całego świata! Posiadają też jedną z najlepszych i największych
Skuteczny kolagen Sprawdź,
Po 26 roku życia tracimy zdolność odbudowy kolagenu.
Nie jesteśmy jednak bezbronni - na rynku są doskonałe preparaty, które pomogą nam w odbudowie włókien kolagenowych.
Znakomitym wyborem jest KolagenCito! Jest on skoncentrowany na wysokiej jakości i produktem 100 % oryginalnym.
Nazwa kolagen wywodzi się z języka greckiego, w którym słowo „kolla” oznacza „klej”. Kolagen jest dla komórek i tkanek spoiwem, swoistym „rusztowaniem”. Sprawia, że nasza skóra jest gładka, dobrze napięta, łokcie, biodra, kolana funkcjonują bez dolegliwości bólowych, rany sprawnie się goją, a złamane kości szybko zrastają.
Kolagen korzystnie wpływa także na układ krwionośny. Dzięki obecnej w nim prolinie ściany tętnic są oczyszczane z tłuszczu. Kolagen pomaga kontrolować ciśnienie krwi, rozszerza tętnice, rozluźnia komórki mięśniowe i naczynia krwionośne. Poprawia to jakość krążenia i jednocześnie minimalizuje ryzyko wystąpienia związanych chorób kardiologicznych.
Utrata kolagenu wraz z wiekiem Niestety wraz z wiekiem tracimy kolagen w tempie około aż jednego procenta rocznie. Procent ten zwiększa się, jeżeli dodatkowo opalamy się inten sywnie, palimy papierosy, czy po prostu prowadzi my niezdrowy tryb życia, np.: spożywanie dużej ilości alkoholu. Kolagenu zaczyna nam ubywać już po 26 roku życia. Punktem kulminacyjnym jest okres menopauzy, gdy drastycznie spada ilość estrogenu w organizmie. Pierwsze oznaki ubytku kolagenu w skórze łatwo rozpoznać - nasza cera nagle się wysusza, coraz mocniej odznaczają się na niej zmarszczki, ślady po poduszce znikają coraz wolniej, a w późniejszym etapie widzimy zanik jędrności skóry. Nie tylko skóra gwałtownie
się starzeje. Brak kolagenu odbija się także na kondycji naszych włosów, które stają się matowe, łamliwe i wypadają. Częściej także odczuwamy bóle stawów, kręgosłupa, barków, szyi, łydek, biust nie jest w najlepszej formie, opadają policzki i powieki. Nie lepiej jest z resztą ciała. Pojawia się cellulit. Procesy te są postępujące. Możemy je jednak starać się opóźniać i odbudowywać organizm. Jedną z najważniejszych zasad jest prawidłowa i zróżnicowana dieta, bogata w mikroelementy, witaminy A,C,E, kwasy tłuszczowe omega-3 i 6, oraz związki siarki, które bezpośrednio uczestniczą w produkcji kolagenu.
Produkty wysokiej jakości
Powinniśmy także regularnie wspomagać się produktami z zawartością kolagenu. Ważne jednak, by sięgać po produkty wysokiej jakości, z opatentowaną formułą i najlepszym składem.
Takim wysokogatunkowym produktem jest KolagenCito renomowanej niemieckiej firmy Reutter, który w swoim składzie ma także odpowiednio dobraną dawkę witaminy C, wspierającą proces odbudowy włókien kolagenowych. Każda pastylka zawiera aż 400 mg cennego kolagenu. Należy regularnie ssać do 3 pastylek dziennie. Wyjątkowa receptura firmy Reutter jest oparta na długoletnim doświadczeniu jej ekspertów. Warto podkreślić, że firma Reutter ma aż ponad 100 lat doświadczenia w produkcji preparatów wyprodukowanych z największą starannością. Dobroczynny KolagenCito to produkt chroniony prawem patentowym na świecie.
Dobry bo oryginalny! KolagenCito jest rekomendowany dla osób dbających o siebie. Można go kupić w aptekach i sklepach medyczno-zielarskich w korzystnej cenie za ok. 43 zł.
Znakomity, niemiecki, opatentowany produkt – postaw na jakość!
Kolagen to ważny, sprężysty budulec, m.in.: ścięgien, kości, stawów, chrząstki, dziąseł, naczyń krwionośnych. Kolagen czynnie wspomaga jędrność skóry, łagodzi zmarszczki oraz cellulit. Znakomity dla uprawiających sport.
w Europie (a być może i na świecie) kolekcji armaniaku, whisky i koniaku. Najbardziej znana jest ich wyjątkowa kolekcja armaniaku Baron Gaston Legrand, która sięga od 1908 do 1993 roku. Baston Gaston Legrand to firma rodzinna z ponad 120-letnią historią, lider na rynku armaniaku. Co powiesz na armaniak z roku, w którym się urodziłeś? A może z roku, w którym urodzili się twoi dziadkowie?
Longyearbyen to miasto oparte na wydobyciu węgla od ponad 100 lat. Aby uhonorować górników i przemysł, który tu był od zawsze, wnętrza Karlsberger Pub nawiązują do nich. Na ścianach wiszą portrety ciężko pracujących górników ze Store Norske Spitsbergen Kulkompani. Wszystkie dekoracje są zainspirowane tutejszą historią przemysłu wydobywczego. Znajdziemy tu także popiersie autorstwa norweskiego artysty Per Unga przedstawiające byłego dyrektora generalnego firmy wydobywczej Store Norske, Roberta Hermansena. Klimat jest niesamowity!
Kolejnym miejscem, w którym wraz z przyjaciółką spędziliśmy bardzo dużo czasu na smakowaniu lokalnych trunków i potraw, jest Svalbar – Pub & Coctails. To bardzo sympatyczny gastropub w sercu Longyearbyen, przytulny pub ekspedycyjny, który zabierze nas w podróż w czasie, zainspirowany losami bohaterskich odkrywców polarnych, którzy przemierzali lodowate regiony polarne. Rustykalne wnętrze emanuje auten -
tycznością i zawiera fascynujące detale ze świata wypraw, w tym mapy i elementy morskie. Wyprawa Fram z Nansenem, Amundsenem i Lindstrømem jest uznawana za ich największą inspirację.
W menu znajdują się dotychczasowe hity, takie jak popularny burger Svalbar i smaczna pizza z reniferem, a także nowe dania, takie jak tapas, soczyste steki, burgery, pizze i makarony. Znajdziemy tutaj także dania stworzone na cześć najbardziej znanego szefa kuchni w historii polarnej: Lindstrøma! Adolf Henrik Lindstrøm był norweskim szefem kuchni i polarnikiem, który brał udział w trzech najsłynniejszych norweskich wyprawach polarnych, w tym w wyprawie Fram. Najbardziej znany był ze swojego wybitnego talentu kulinarnego i został uhonorowany tytułem czołowego szefa kuchni polarnej.
Wierzcie lub nie, ale na Svalbardzie piłem jedno z najlepszych piw rzemieślniczych w życiu! Założony przez Roberta i Anne Grete Johansenów browar Svalbard Bryggeri jest najbardziej wysuniętym na północ browarem rzemieślniczym na świecie. Warzone z minerałów i wody z 2000-letniego lodowca zwanego „Bogerbreen”, zapewnia niepowtarzalny, rześki smak. Polecam wycieczkę po browarze, którą można zarezerwować na ich stronie internetowej. 1-5 godzinnego zwiedzania tego miejsca wraz z degustacją wszystkich piw to 475 koron norweskich.
Kolejną ciekawą opcją – ale już nie alkoholową – jest odwiedzenie lokalnej kawiarni. Café Huskies to miejsce absolutnie niesamowite, relaksujące i przytulne. Psy są bardzo przyjazne, przymilają się do nas, a my popijamy gorącą czekoladę i słuchamy świetnej muzyki. Personel jest wspaniały i zawsze wita z uśmiechem. Odwiedzałem tą oazę spokoju każdego dnia i będę tęsknił za wyluzowaną atmosferą i jakby zatrzymanym czasem na końcu świata. Tutejsze ceny to: espresso 42 korony norweskie, cappuccino 54 korony, herbata 40 koron, gorąca czekolada 52 korony, milk shake 98 koron. Do wyboru mamy też specjalne napoje na zimno na bazie lodu z lodowca, tzw. Arctic Latte po 68 koron oraz Arctic Tea po 64 korony.
Jeśli chcecie zjeść domowe potrawy albo rozgrzać się gorącą herbatą lub kawą, i to w bardzo przytulnej atmosferze, polecam odwiedzenie kawiarni Fruene AS. W menu znajdziemy tu świeże dania, każdego dnia coś innego, oraz ogromną ilość wypieków po 45 koron, ciast i ciasteczek po 40-70 koron. Jest też duży wybór
czekoladek, lodów oraz herbat i kaw. Tutejsze ceny to: herbata 39 koron, espresso 37 koron, cappuccino 45 koron, kawa z alkoholem (baileys/irish) 89 koron, soki 39 koron, smoothie 69 koron.
WI-FI
Wi-Fi jest łatwo dostępne w Longyearbyen i prawie każda kawiarnia oraz restauracja ma punkty dostępu. Hotele mają również dość szybkie Wi-Fi. Biorąc pod uwagę, że znajdujemy się w odległej części świata, jest ono jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek spotkałem. Należy do miejsc z najszybszym internetem na świecie. W 2004 roku na dnie morza między Longyearbyen a Norwegią pociągnięto światłowód.
KARTA KREDYTOWA CZY GOTÓWKA?
Z karty kredytowej można korzystać praktycznie wszędzie, a w Longyearbyen nie ma bankomatu ani banku. Za artykuły spożywcze, wycieczki (choć polecam wcześniejszą rezerwację, aby zapewnić sobie miejsce!), hotele i restauracje można płacić kartą kredytową. ■
CIEKAWOSTKI O SVALBARDZIE
• Koty są zakazane na Svalbardzie, ponieważ polują i zabijają rodzime ptaki.
• Znajduje się tu najwięcej parków narodowych w Norwegii, a także ponad 2100 lodowców
• Umieranie na Svalbardzie jest „nielegalne”, a właściwie umrzeć można, tyle że nie zostanie się pochowanym. Ziemia składa się z wiecznej zmarzliny, więc ciała pochowane tutaj nie ulegają rozkładowi. Stąd na cmentarzu nadal znajdują się doskonale zachowane ciała sprzed 100 lat.
• Poród też nie wchodzi w grę. Trzy tygodnie przed terminem porodu kobieta musi wrócić na kontynent, aby urodzić. Placówki medyczne na Svalbardzie nie są przystosowane do leczenia nagłych przypadków podczas porodu.
• Jeśli planujesz opuścić miasto, pamiętaj o zabraniu ze sobą broni na wypadek, gdybyś spotkał wędrującego niedźwiedzia polarnego. Pomimo że w wielu miejscach w centrum miasta jest zakaz wnoszenia broni.
• Na Svalbardzie nie ma drzew. Ze względu na trudne warunki, jakie tu panują. Nie ma tu także wysokich krzewów. Mniej niż 10% powierzchni lądu porasta roślinność, a rośliny tam rosnące rzadko przekraczają 10 cm wysokości.
• Na Svalbardzie znajduje się miasto z najczystszym powietrzem na świecie . To Ny-Ålesund, położone z dala od głównych źródeł zanieczyszczeń. Stanowi idealne miejsce dla naukowców do monitorowania
jakości powietrza i pomiaru wpływu ludzkości na planetę.
• Wchodząc do hoteli, sklepów i restauracji w Longyearbyen, zwyczajowo zdejmuje się buty. Jest to tradycja sięgająca czasów górnictwa węglowego, mająca na celu zapobieganie przedostawaniu się pyłu węglowego do budynków.
• W Longyearbyen znajduje się Globalny Bank Nasion – bezpieczny obiekt, w którym przechowywanych jest ponad 1,1 miliona próbek nasion na wypadek, gdyby globalny kataklizm spowodował nieudane plony. Z oczywistych powodów miejsce to nie jest otwarte dla zwiedzających, ale można znaleźć się blisko wejścia wraz ze zorganizowaną wycieczką.
• Jak na tak duży obszar, Svalbard ma tylko 40 km dróg. Poszczególne osady nie są połączone drogami, dlatego można do nich dotrzeć jedynie latem łodzią lub zimą skuterem śnieżnym.
• Svalbard zaliczany jest do pustyni . Ze względu na skały i lód, niskie temperatury i niską wilgotność Svalbard należy do północnej części naszej planety, zwanej pustynią arktyczną. Na tym obszarze opady są minimalne, a powietrze jest prawie tak suche, jak na gorącej pustyni Sahara.
• Longyearbyen zostało założone jako miasto górnicze w 1906 roku przez Amerykanina Johna Munro Longyeara, od którego nazwiska pochodzi nazwa miasta. Na deptaku w mieście znajduje się pomnik upamiętniający historię górnictwa węgla kamiennego w Longyearbyen.
Michał Stolarewicz – podróżnik, dziennikarz mieszkający dotychczas w Warszawie, Londynie i na Krecie. Prowadził młodzieżową audycję radiową „Trendymaniak” i grał w Teatrze PROdukcyjnym. Jest autorem bloga www.BlogGlobtrotera.pl i miłośnikiem spontanicznych podróży na własną rękę na drugi koniec świata. Zwiedził także Europę autostopem.
Hotele Nosalowy
Niezapomniany
wypoczynek, najpiękniejsze
wspomnienia z pobytu w Zakopanem
Jeśli szukacie miejsca na wielkanocne pobyty w górach czy wiosenny wypoczynek, warto wybrać Zakopane. Hotele Nosalowy – Nosalowy Dwór Resort & Spa, Nosalowy Park Hotel & Spa i Apartamenty Park Residence by Nosalowy to jedne z najbardziej znanych, modnych i najlepszych zakopiańskich obiektów. Wyróżnia je świetna lokalizacja, doskonała jakość usług, piękny design i świetna kuchnia. Niezależnie od tego, czy podróżujesz z dziećmi, czy szukasz kameralnego hotelu, a może na wypoczynek wybierasz stylowe apartamenty, w Hotelach Nosalowy znajdziesz swoje miejsce na udany pobyt w Zakopanem.
Nosalowy Park Hotel & Spa to elegancki, kameralny hotel w centrum Zakopanego z inspirowanym tatrzańską naturą spa & wellness, wyjątkowymi śniadaniami, autorską kuchnią Restauracji Marilor, obsługą na piątkę i wyjątkową opieką konsjerża. Hotel zachwyca designem inspirowanym historią zabytkowej części hotelu – Willi Marillor, która w okresie międzywojennym była jednym z najbardziej znanych salonów towarzyskich w kraju. Do dyspozycji gości są przestronne pokoje i apartamenty z prywatnymi zielonymi tarasami na najwyższej kondygnacji oraz strefa wellness z basenem, zewnętrznym jacuzzi, saunami, strefą relaksu z tężnią solankową, NABE SPA, lobby barem i dwiema restauracjami. Hotelowy konsjerż zna wszystkie atrakcje regionu. Jest w czym wybierać: lot balonem z wi -
dokiem na Tatry, jazda konna, wyprawa autami buggy, lot samolotem lub helikopterem nad okolicą, prywatne zwiedzanie filii Muzeum Tatrzańskiego i wiele innych.
Nosalowy Dwór Resort & Spa to z kolei jeden z najpopularniejszych resortów w regionie ze sprawdzoną ofertą dla dzieci oraz spa & wellness. Położony u stóp stoku, w bezpośrednim sąsiedztwie popularnych tatrzańskich szlaków, to doskonała baza wypadowa na górskie wycieczki czy aktywny wypoczynek. Hotel słynie też z mnóstwa udogodnień dla dzieci i programów animacji w szczytach sezonów. Resort znany jest z najbardziej popularnych koncertów i wydarzeń kulturalnych w regionie, balów sylwestrowych i propozycji wypoczynku pełnego atrakcji.
Ci z was, którzy cenią sobie wypoczynek we własnym rytmie, w kameralnej atmosferze i komfortowych warunkach, docenią propozycję Apartamentów Park Residence by Nosalowy. Niezależność wypoczynku, którą dają apartamenty, połączono tu z klasą i eleganckim designem dostępnym w najlepszych hotelach.
KUCHNIA PEŁNA LOKALNYCH INSPIRACJI
Hotele Nosalowy słyną z doskonałej kuchni. Nosalowy Dwór Resort & Spa oferuje wystawne śniadania i obiadokolacje oparte na lokalnych składnikach i wyrabiane na miejscu przysmaki. Hotelowe restauracje serwują je w formie bogatych bufetów uzupełnianych przez dania ze stacji live cooking. Mieszcząca się w resorcie Restauracja Regionalna jest jedną z najbardziej znanych w Zakopanem. Regionalna od lat słynie z lokalnych specjałów, jak moskole, lokalne sery i nalewki, pstrąg z miej -
scowej hodowli, kwaśnica, żurek, najlepsze mięsa czy słodkie racuchy. W Nosalowy Dwór Resort & Spa znajdziecie też doskonale desery i drinki serwowane w lobby barze i Cafe & Bar Giewont z zewnętrznym tarasem, z którego widok na górskie szczyty jest niezapomniany.
Nosalowy Park Hotel & Spa słynie natomiast z najlepszych w okolicy śniadań. Serwuje je hotelowa restauracja Eleonora. Latem posiłki podawane są na tarasie, gdzie poranna kawa smakuje wybornie. Lobby bar serwuje najlepsze alkohole, w tym autorskie drinki hotelowych barmanów.
Obowiązkowym punktem podczas pobytu w hotelu jest odwiedzenie autorskiej Restauracji Marilor, która mieści się w Willi Marilor. Jest ona dostępna nie tylko dla gości hotelu.
W menu znajdziecie lekkie i pięknie podane dania z jagnięciny, ryb, specjalnej sezonowanej wołowiny rasy angus czarny czy najpopularniejsze „Smaki Zakopanego”. W karcie zadbano też o propozycje dań dla wegetarian i menu dla dzieci. Zakopiański klimat, atmosfera i świetna obsługa tworzą miejsce, gdzie z przyjemnością spotkacie się z przyjaciółmi czy rodziną na niedzielnym obiedzie lub wykwintnej kolacji z kieliszkiem wina.
NABE SPA & WELLNESS – CZAS NA RELAKS I PIELĘGNACJĘ INSPIROWANĄ TATRZAŃSKĄ
PRZYRODĄ
Autorska marka NABE SPA, obecna w obu hotelach Nosalowy, powstała z inspiracji tatrzańską przyrodą. To miejsce, gdzie można się zatrzymać, pobyć ze sobą i głęboko zrelaksować. Autorskie zabiegi i rytuały rozszerzono o własną linię kosmetyków opartą na lokalnych składnikach i przeznaczoną do domowej pielęgnacji. Eleganckie wnętrza z gabinetami typu spa suite i VIP dla par (z sauną i wannami do balneoterapii), bogate menu spa z pakietami zabiegów witalnych i sesjami relaksacji
czy medytacji oraz profesjonalni terapeuci sprawiają, że relaks i pielęgnacja nigdy nie były tak przyjemne.
W Hotelach Nosalowy do dyspozycji gości dostępna jest również strefa wellness z basenem, strefą saun, i strefami relaksu oraz tężnią solankową i zewnętrznym jacuzzi dostępne w Nosalowy Parku.
ATRAKCJE DLA CAŁEJ RODZINY
Nosalowy Dwór Resort & Spa to miejsce wymarzone na rodzinny wypoczynek. Programy animacji, warsztaty (malarskie, robotyki, codzienne tematyczne animacje), bogato wyposażone place zabaw (zewnętrzny i wewnętrzne), pokój gier z konsolami Xbox czy specjalne menu i udogodnienia, to wszystko powstało z myślą o rodzinach podróżujących z dziećmi.
Hotele Nosalowy są również bardzo chętnie wybierane przez młode pary do organizacji wesel – zarówno kameralnych, w stylu glamour, jak i dla większego grona gości. ■
Na nadchodzącą
stronach internetowych hoteli.
Kontakt: rezerwacja@nosalowy.pl , tel.: +48 18 20 22 400, +48 18 20 00 670 www.nosalowypark.pl; www.nosalowy-dwor.eu; www.apartamentyparkresidence.nosalowy.pl
Wielkanoc i oferty „Wiosna tuż tuż” i „Wiosna”, specjalnie dla naszych czytelników mamy 15% rabatu – wystarczy wpisać KOD TRAVELM2024 naW następnym wydaniu m.in.:
ŚWIATA
Najpopularniejsze bułgarskie kurorty
Zapraszamy na strony naszego wydawnictwa: facebook.com/TravelPolskaMagazyn instagram.com/TravelPolskaMagazyn
Wydawnictwo MajerMedia ul. Warszawska 13
21-500 Biała Podlaska
Tel. 535 089 641
www.majermedia.com redakcja@majermedia.com prenumerata@majermedia.com reklama@majermedia.com
DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY: Maciej Majerczak
REDAKCJA:
Redaktor naczelny: Rafał Nowicki
Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk
Zespół redakcyjny: Renata Nawrocka, Robert Nienacki, Karina O’Neill
Współpraca: Michał Stolarewicz
Korekta: Anna Nalikowska
Skład i fotoedycja: Paweł Ilczuk
Okładka: fot. Bartłomiej Kuczer
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadsyłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
REKLAMA:
Dyrektor ds. sprzedaży: Jakub Kleszcz
Specjaliści ds. sprzedaży: Marek Jastrząb, Dorota Matwiejuk
Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy
CZARTER PRYWATNYCH SAMOLOTÓW O GLOBALNYM ZASIĘGU
Zapewniamy najwyższa jakość usług w zakresie czarteru prywatnych odrzutowców. Wybierz swoj styl podróży i latania.