Travel Polska 3 2017

Page 1

PODRÓŻE Z PASJĄ

Uganda

oczami Muzungu Świat na talerzu

Chili

ISSN 2353-2416

MAJ/CZERWIEC 2017 › NUMER 21

POLSKA

BEZPŁATNY MAGAZYN O PODRÓŻACH

Temat wydania

Dubaj

Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Na kempingu

1


o czyste powietrze

Złap oddech nie tylko w podróży Zadbaj o jakość powietrza z ogrzewaniem od TAURONA: kotły na ekogroszek kotły na gaz pompy ciepła

oddychajpowietrzem.pl

2

oddychajpowietrzem.pl


OD REDAKCJI

Witam na łamach kolejnego wydania magazynu Maj i czerwiec to miesiące, w których wiele osób kończy wakacyjne przygotowania, zaś inni… dopiero je zaczynają. Z pewnością duża grupa turystów wybierze wypoczynek z dala od wygodnych kurortów, za to bliżej natury. Biwakowanie na kempingach staje się coraz popularniejsze, choć wymaga pewnej wiedzy. Mnóstwo przydatnych w tej kwestii informacji można znaleźć w materiale na s. 34-38. Najbardziej niezbędny, gdy zdecydujemy się na tę formę wakacji, jest oczywiście namiot. W ciągu ostatnich lat sprzęt turystyczny zmienił się diametralnie. Niemal kosmiczne technologie, superlekkie, ale wytrzymałe materiały, dodatkowe wyposażenie… Temat ten przybliżamy w naszym poradniku na s. 40-42. Polskę i Ugandę różni niemal wszystko. Zaczynając od klimatu i rozwoju cywilizacyjnego, przez krajobrazy aż po ludzi. Ugandyjczycy są bardzo życzliwi i otwarci, choć bardzo biedni. Więcej o niełatwym ugandyjskim życiu w relacji naszej Czytelniczki na s. 90-94. Klimatyczne zatoczki, niezliczone wyspy, doskonała pogoda, wyborne dania lokalnej kuchni i śródziemnomorska atmosfera w bałkańskim wydaniu – to niektóre z powodów, dla których warto się wybrać do Chorwacji, nie tylko na wakacje. Zapraszamy na s. 44-49.

FOTO: MACIEJ JENCZ

To zaledwie kilka propozycji spośród wielu innych – mam nadzieję – równie interesujących. Z życzeniami inspirującej lektury

Redaktor naczelny

PISZĄ I FOTOGRAFUJĄ DLA WAS

Karina O’Neill

Maciej Majerczak

Małgorzata Trębicka-Żuk

Kasia Jaszczuk

Łukasz Kuczyński

Zapraszamy na stronę naszego wydawnictwa na: facebook.com/TravelPolskaMagazyn

3


4


5


6


7


SPIS TREŚCI

TEMAT WYDAN I A

20

DUBAJ „PONADGWIAZDKOWY”

Wielu z nas, myśląc o Dubaju, ma przed oczami obraz miasta skąpanego w ropie naftowej i bogactwo wyniosłych szejków. Jednak Dubaj ma wręcz znikome pokłady tego surowca w porównaniu z pozostałymi sześcioma emiratami (z Abu Zabi na czele), ale i te złoża w ciągu kilkudziesięciu lat się wyczerpią. Dlatego Dubaj stawia przede wszystkim na turystykę i trzeba przyznać – czyni to z rozmachem.

Dubaj - pustynne safari

8


FOTO: MACIEJ MAJERCZAK

AKTUALNOŚCI

PRAWO

10 Gadżety, trendy, inspiracje

50 Międzynarodowe prawo jazdy

NOWOŚCI WYDAWNICZE

Z DALEKA I Z BLISKA

16 Z księgarskiej półki

54 Skandynawia w pigułce. Samochodem przez Szwecję, Norwegię i Danię

TRAVEL & NATURA 34 Biwakować każdy może!

PORADNIK

Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA 68 Oblicza Pakistanu cz. II

40 Kupujemy namiot 78 Fotografia w podróży

ŚWIAT NA TALERZU

DOOKOŁA ŚWIATA

PODRÓŻE Z PASJĄ

44 Chorwacja – mały kraj wielkich możliwości

86 Papryczka chili. Ostra jak brzytwa

90 Uganda oczami Muzungu

RYNEK TURYSTYCZNY 96 Gdzie na wakacje w 2017?

9


NOWOŚCI RYNKOWE

Skuteczna ochrona skóry Seria kremów do pielęgnacji ciała marki ROALD AMUNDSEN to doskonała ochrona przed promieniowaniem ultrafioletowym. Szybko się wchłaniają, nie zostawiają tłustej warstwy, a przy tym są wodoodporne. Kosmetyki czynią skórę delikatną i elastyczną. Zostały wyprodukowane tylko z naturalnych składników i zapakowane w praktyczne tubki z karabińczykiem. Są dostępne w tubkach o pojemności 50 i 100 ml oraz w wersji z SPF 30 i 50. skleptravel.pl

Funkcjonalność w wersji kompaktowej Plecak marki Rockland z serii Plume, tu w wersji 25 litrów (dostępne są również pojemności 35 i 40 litrów), to propozycja dla wszystkich, którzy cenią sobie swobodę oraz lekkość użytkowania. Doskonale się sprawdzi zarówno w warunkach miejskich, jak i w trakcie pieszych oraz rowerowych wycieczek. Niniejszy model posiada bardzo lekki aluminiowy stelaż. Tylny panel, oparty o funkcjonalny system X-1®, wykonany został z siateczki, co gwarantuje wentylację pleców i zapobiega nadmiernemu poceniu się. Plume 25 posiada 2 regulowane pasy – piersiowy oraz biodrowy ze skrzydełkami. Przedni panel plecaka został wyposażony w pętle, do których można przypiąć kask lub czekan. W dolnej części znajduje się kieszonka, w której umieszczono pokrowiec przeciwdeszczowy. Ponadto Plume 25 jest kompatybilny z systemem HYDRO ®. Wymiary: 49 x 31 x 15 cm, waga: 1 kg, materiał: lekki nylon Dobby z powłoką PU. Plecak jest wodoodporny. Cena: ok. 220 zł

Podróż życia? „Ubezpiecz to, co cenniejsze: życie” – radzi Borys Kowalski, Dyrektor Aktuarialny Pramerica Życie TUiR SA. Ubezpieczenie na życie chroni nie tylko w podróży. Obejmuje ochroną sytuacje, które często nie podlegają odpowiedzialności towarzystwa oferującego polisy turystyczne. Na przykład uprawianie sportów ekstremalnych czy nieszczęście, które zdarzy się w wyniku ataków terrorystycznych. Posiadając dobre ubezpieczenie na życie, turyści nie muszą się martwić o ochronę podczas wyjazdów, bo polisa zabezpiecza ich niezależnie od miejsca, w którym się znajdują i niezależnie od tego, jak aktywnie spędzają czas. Mając dobrą polisę na życie, wystarczy sięgnąć po podstawowy pakiet ubezpieczenia turystycznego stanowiący uzupełnienie ochrony na przykład bagażu lub sprzętu turystycznego. pramerica.pl

rockland.com.pl

Sportowo TBL.15024JS/07P BOYLSTON to ultralekki zegarek z datownikiem na silikonowym czarnym pasku. Beżowa tarcza ze stali nierdzewnej ma szerokość 46 mm. Wodoszczelność wynosi 100 m. zibi.pl

10


11


NOWOŚCI RYNKOWE

Stylowo TBL.14816JLU/02B HENNIKER II to zegarek multifunkcyjny z datownikiem. Pasek jest jasnobrązowy, skórzany. Tarcza ma szerokość 46 mm. Wodoszczelność zegarka wynosi 50 m.

Komfortowo i przewiewnie Winsted Solid to nowy uniwersalny model outdoorowych sandałów marki Teva, następca kultowego Hurricane 3. Został zaprojektowany z myślą o aktywnościach na świeżym powietrzu w czasie cieplejszych dni. Komfort przemieszczania się w nierównym terenie zapewnia system siedmiu powiązanych ze sobą regulowanych taśm Universal Strapping z wytrzymałej tkaniny poliamidowej, dodatkowo wspartych rzepami Velcro. Specjalne wykończenie z tyłu stopy zapobiega otarciom w czasie marszu. Równowagę w terenie zapewnia antypoślizgowa kauczukowa podeszwa o świetnych właściwościach trakcyjnych. Powłoka podeszwy została wyposażona w antybakteryjny środek Microban Zinc, wstrzymujący rozwój grzybów i bakterii, a tym samym zapobiegający powstawaniu przykrego zapachu. Cena: ok. 180 zł teva.com

zibi.pl

Butelka naprawdę kieszonkowa Ultralekka składana butelka Stash o świetnych właściwościach kompresyjnych (do 1/3 właściwego wymiaru!) jest idealna na outdoorowe wypady z plecakiem. Sprawdzi się też w roli bidonu podczas rowerowych eskapad. W polskich sklepach dostępna jest w pojemnościach 0,75 oraz 1 l. Składa się z 3 kompatybilnych części: górnego dekielka wyposażonego w nakrętkę, wykonanej z TPU 4 mm części środkowej ze zbiornikiem na napój oraz usztywnianego kompozytowego denka. Dodatkowym elementem jest pasek ułatwiający przenoszenie i zaczepienie butelki. Wszystkie materiały zastosowane do jej produkcji są w 100% wolne od szkodliwych substancji BPA i PVC. Co istotne, do butelki można wlewać zarówno gorący napój, jak i ją zamrażać, bez utraty jakichkolwiek właściwości. Wymiary butelki otwartej: 18-28 x 10-16 cm; wymiary skompresowanej: 5 x 10-16 cm; waga: 68 g (butelka o poj. 750 ml). Cena: ok. 70 zł hydrapak.com

REKLAMA

WYLATUJESZ Z KATOWIC? SZUKASZ NOCLEGU? PARKINGU? KOLACJI? Zapraszamy! Oferujemy: wygodne klimatyzowane pokoje, duży parking, bogatą ofertę gastronomiczną oraz transfer na lotnisko Hotel DeSilva Inn Katowice Airport | ul. Równoległa 2, 42-625 Pyrzowice tel.: 32 393 88 88 | e-mail: katowice@desilva.pl | www.desilva.pl/katowice 12


DOBRZE JEST ODNALEŹĆ SWOJE MIEJSCE

NA ZIEMI.

JESZCZE LEPIEJ GDY MOGĄ TAM

TRAFIĆ SŁUŻBY RATUNKOWE.

INREACH® Z inReach, możesz pozostać w kontakcie z rodziną i przyjaciółmi, a w razie potrzeby wezwać pomoc. Możesz to zrobić wszędzie – nawet tam, gdzie telefon komórkowy nie działa.

©2017 Garmin Ltd. lub podmioty zależne

13


NOWOŚCI RYNKOWE

Bezpiecznie i w zasięgu ręki Saszetka na dokumenty, karty i pieniądze marki EAGLE CREEK pomoże lepiej zabezpieczyć nasze dokumenty, karty kredytowe i pieniądze w czasie podróży. Dane z karty kredytowej czy paszportu chroni filtr RFID (10 MHz-3 GHz). Saszetka została wyposażona w dwie przegródki zamykane zamkami błyskawicznymi oraz elastyczny i wygodny pasek do zapięcia saszetki na biodrach. Waga: 57 g. skleptravel.pl

Koszenie bez problemów Akumulatorowa kosiarka Husqvarna LC 141VLi to nowość 2017 w ofercie marki. Ma napęd własny i regulację prędkości. Jest przeznaczona do użytku przydomowego. Napęd akumulatorowy pozwala zapomnieć o benzynie czy lince rozrusznika. Cicha i ekologiczna maszyna o szerokości roboczej 41 cm jest wyposażona w 10 stopni regulacji wysokości koszenia. Duża łatwość manewrowania jest możliwa dzięki kompaktowej konstrukcji urządzenia tnącego. Maszyna ma łatwy w obsłudze panel sterowania, który wyświetla wszelkie niezbędne do pracy informacje. Prędkość jazdy kosiarki można dostosować do własnych potrzeb i stanu trawnika. husqvarna.com/pl Minimalistycznie TBL.15018JSU/03 MIDDLETON jest ultralekkim zegarkiem multifunkcyjnym. Ma ciemnobrązowy pasek, granatową tarczę i kopertę ze stali nierdzewnej o szerokości 44 mm. Jego wodoszczelność wynosi 50 m. zibi.pl Wszechstronność w zjawiskowej formie Od nieutwardzonych leśnych szlaków przez górskie serpentyny aż po ośnieżone podjazdy do ośrodków narciarskich – nowa Klasa E All-Terrain wjedzie wszędzie tam, gdzie tradycyjne kombi często musiałyby się poddać. To zasługa zwiększonego prześwitu i seryjnego napędu na obie osie 4MATIC. Wszechstronny charakter modelu podkreśla off-roadowa stylizacja z ochronnymi nakładkami nadkoli i typową dla SUV-ów Mercedesa osłoną chłodnicy. W kabinie uwagę zwracają specjalne aluminiowo-karbonowe elementy ozdobne wykończenia kokpitu, zarezerwowane wyłącznie dla Klasy E All-Terrain, dywaniki podłogowe z nazwą modelu, a także nakładki na pedały ze szczotkowanej stali z gumowymi wypustkami. Specyfikacja wyposażenia bazuje na linii wykończenia wnętrza AVANTGARDE; na życzenie dostępne są elementy z linii EXCLUSIVE oraz DESIGNO. Nowy model przejął wszystkie inteligentne rozwiązania transportowe znane z Klasy E Kombi, takie jak oparcia kanapy ustawiane w pozycji cargo i składane w proporcji 40:20:40. Obie te funkcje należą do wyposażenia standardowego. Dostępne są tu także wszelkie innowacje z dziedziny bezpieczeństwa i komfortu oferowane w Klasie E. Model All-Terrain zadebiutuje w wersji E 220 d 4MATIC (143 kW/194 KM) napędzanej nowym, 4-cylindrowym silnikiem diesla. Niedługo po debiucie dołączy do niej odmiana z jednostką 6-cylindrową, również wysokoprężną. Oba warianty standardowo otrzymają nową, 9-biegową przekładnię automatyczną 9G-TRONIC. mercedes-benz.pl

14


15


Z KSIĘGARSKIEJ PÓŁKI

W KRAJU PUTINA. ŻYCIE W PRAWDZIWEJ ROSJI Autorka książki Anne Garrels była przez wiele lat korespondentką w Moskwie. Szybko zauważyła, że podczas gdy cały kraj cierpi wskutek upadku mocarstwa, stolica kwitnie. Żeby mieć pełen obraz Rosji, postanawia wyjechać na prowincję. Wybiera Czelabińsk, oddalony od Moskwy o prawie 1800 kilometrów ośrodek militarno-przemysłowy. Obwód czelabiński, gdzie przez lata rozwijano radziecki program nuklearny, to obszar zachwycających jezior, nieczynnych fabryk, tajemniczych zamkniętych miast oraz najbardziej zanieczyszczonych miejsc na świecie. Książka „W kraju Putina” pokazuje realia życia w prawdziwej Rosji. Poznajemy przedsiębiorców wspinających się po szczeblach drabiny społecznej, zapalonych aktywistów stojących na straży praw sierot i niepełnosprawnych dzieci oraz pretensjonalnych mafiosów. Towarzyszymy też zwykłym lekarzom i nauczycielom próbującym walczyć z wszechobecnym łapownictwem i niedbalstwem. Dzięki bliskim znajomościom z mieszkańcami regionu autorka dociera do przyczyn powszechnej wśród Rosjan lojalności wobec Putina, właściwej nawet tym, którzy potępiają nadużycia władzy. Oprawa miękka, format 25 x 17,6 cm, 336 s. Cena 44,99 zł WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO www.wuj.pl

INDIE. SZTUKA WŁADZY W „Sztuce władzy” wybitny dziennikarz Krzysztof Mroziewicz przybliża polskim czytelnikom jedno z najważniejszych dzieł w literaturze Indii: „Arhaśastrę” mędrca Kautilji z IV wieku przed naszą erą. Państwo i władzę opisane przez Kautilję można określić jako „totalitaryzm z ludzką twarzą”. Biurokratyczne państwo wkracza tu w każdą, nawet najbardziej osobistą sferę ludzkiego życia, opierając się na powszechnym szpiegowaniu, agentach i intrygach. Kautilja ma ambicję, by być dobrym, zapewnić ochronę słabym, a nawet rekompensować obywatelom szkody wyrządzone przez osoby prywatne. W praktyce jednak tworzy państwo wszechobecnej kontroli, okrutnych kar oraz tortur. Lektura książki stawia przed czytelnikami pytanie, czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli. Oprawa broszurowa ze skrzydełkami, format 14,5 x 20,5 cm, 352 s. Cena 39,90 zł WYDAWNICTWO ZYSK I S-KA www.zysk.com.pl

RZECZ O PTAKACH Możliwości ptaków wprawiają w osłupienie, a nieraz wywołują dreszcz na plecach. Magnetyczny szósty zmysł, wewnętrzna mapa, kompas i system nawigacyjny – odnotowujący nie tylko położenie słońca i gwiazd, ale także światło spolaryzowane – pola magnetyczne, zapachy i infradźwięki pozwalają gołębiom zawsze znaleźć drogę do domu. Nie warto zadzierać ze srokami – rozpoznają i zapamiętują ludzkie twarze. Węch sępów pozwala im wyczuć nawet najmniejszą koncentrację cząsteczek unoszących się w powietrzu, a ich żołądek jak ze stali – strawić bakterie wąglika. Orzechówki popielate potrafią zapamiętać tysiące lokalizacji, w których wiele miesięcy wcześniej ukryły zapasy pożywienia – bez ani jednej samoprzylepnej żółtej karteczki. Umiejętności manewrowania kolibrów w powietrzu zainteresowały badaczy z Pentagonu, którzy zapowiedzieli ukazanie się nanodrona wzorowanego na budowie i sposobie poruszania się tych ptaków. Jak zaznacza autor książki, przyrodnik Noah Strycker, może i ptaki nie będą budować statków kosmicznych, ale nie doceniamy ich wystarczająco. W trzynastu porywających rozdziałach odkrywa przed czytelnikami niezwykły świat istniejący obok, ale – jak się okazuje – zaskakująco nieznany przeciętnemu, nieopierzonemu przechodniowi. Oprawa twarda, format 13,5 x 21 cm, 336 s. Cena 39,90 zł WYDAWNICTWO MUZA www.muza.com.pl

16


17


Z KSIĘGARSKIEJ PÓŁKI

INDONEZJA. PO DRUGIEJ STRONIE RAJU Co jest po drugiej stronie raju? Jak wygląda drugie oblicze egzotycznej Indonezji? Anna Jaklewicz – podróżniczka, archeolog i fotograf – podczas prawie dwuletniej samotnej podróży poznała odpowiedzi na te pytania. Autorka zabiera nas w głąb indonezyjskiego świata, położonego z dala od turystycznych kurortów. Opisuje swoją samotną podróż, podczas której brała udział w szamańskich rytuałach, ceremoniach pogrzebowych, mieszkała z Morskimi Cyganami w domach na palach i z ludźmi lasu w głębi dżungli. Próbowała zrozumieć i opisać ich świat, unikając jednoznacznych ocen. Z tej podróży przywiozła także wiele innych pytań. Czy istnieje piąta płeć? Jak indonezyjskie duchy pomagają swatać? Do czego służą cukierki z cyjanku potasu? Kto podkłada bomby w oceanie? Jak wiele krwi przelano za goździki i gałkę muszkatołową? Czy można mieszkać trzy lata ze zmarłym? Dlaczego bawół jest droższy od samochodu? Ile talerzy warta jest śmierć dziecka? Książka jest doskonałym połączeniem autorefleksyjnej prozy podróżniczej, pasjonującego szkicu antropologicznego i frapującego reportażu. Oprawa miękka, format 15,5 x 21,5 cm, 270 s. Cena 39,90 zł WYDAWNICTWO BEZDROŻA www.bezdroza.pl

DZIEWIĘĆ TWARZY NOWEGO ORLEANU Książka autorstwa Dana Bauma to wielogłosowa biografia miasta olśniewającego i surrealistycznego, ale też zgnębionego, przez które w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat dwukrotnie przetoczyły się huragany – Betsy i Katrina. Te dwa uderzenia żywiołu niczym klamra spinają opowieści dziewięciu niezwykłych bohaterów: milionera, króla i królowej karnawału, emerytowanego fachowca od napraw torowisk, transseksualnego właściciela baru, grającego jazz koronera, poszukującej miłości samotnej matki, białego gliniarza z Lakeview i czarnego kryminalisty z Goose. Ich głosy tworzą kalejdoskopowy portret barwnego miasta. Przekład: Adam Pluszka. Oprawa twarda, format 13,3 x 21,5 cm, 400 s. Cena 49,90 zł WYDAWNICTWO CZARNE www.czarne.com.pl

BUREK NA ŚNIADANIE. SERBIA DLA KONESERÓW Burek może być z mięsem, ze szpinakiem, świeżym serem, a w czasie postu – z ziemniakami. Od spodu tłusty, w ustach gorący. Popity naturalnym jogurtem daje „kopa” na pół dnia. Burek kosztuje grosze, ale nie pogardzi nim żaden majętny Serb. Jak przekonał się autor książki – dziennikarz i fotograf Argymir Iwicki – dzięki burkowi podróżowanie po Serbii jest tanie i zarazem smaczne. A na obiad można zjeść równie tanią pljeskavicę, czyli mielone, grillowane mięso w bułce. Wygląda jak hamburger, ale każdy Serb wie, że to pljeskavica była pierwsza! Amatorzy gór będą zaskoczeni Starą Płaniną, gdzie są widoki jak w Bieszczadach. Wysokie, prawie dwukilometrowe szczyty porośnięte tylko trawą. Puste wąwozy pomiędzy wierzchołkami drzew, gdzie czasami przejdzie pasterz prowadzący owce. Pionowe ściany i szum kaskad. Chillout do potęgi. Co kilkaset metrów pojawia się coś na kształt wąwozu Homole w Pieniniach, tyle że bez tłumów i kas przy wejściu. W Serbii wszędzie słychać muzykę graną na ulicach, dla zwykłych ludzi, a nie tylko pod turystów. Folk jest ciągle żywy. Ale najwspanialsi są Serbowie. Wystarczy zagadać w ogólnosłowiańskim języku, a już zapraszają na kawę i rakiję! Oprawa twarda, format 22,8 x 22,8 cm, 320 s. Cena 49,90 zł WYDAWNICTWO BERNARDINUM www.ksiegarnia.bernardinum.com.pl

18


19


TEMAT WYDANIA

DUBAJ

„ponadgwiazdkowy” TEKST I ZDJĘCIA MACIEJ MAJERCZAK

20


Wielu z nas, myśląc o Dubaju, ma przed oczami obraz miasta skąpanego w ropie naftowej i bogactwo wyniosłych szejków. O ile to ostatnie stwierdzenie aż tak bardzo nie odbiega od rzeczywistości, to pierwsze, że Dubaj śpi na ropie naftowej, mija się z prawdą. Ma on wręcz znikome pokłady tego surowca w porównaniu z pozostałymi sześcioma emiratami (z Abu Zabi na czele), ale i te złoża w ciągu kilkudziesięciu lat się wyczerpią. Dlatego Dubaj stawia przede wszystkim na turystykę i trzeba przyznać – czyni to z rozmachem. 21


TEMAT WYDANIA

O

kres letni nie sprzyja raczej zwiedzaniu Dubaju, gdyż temperatura w ciągu dnia osiąga prawie pięćdziesiąt stopni. W budynkach jest wszędzie klimatyzacja, ale przejście z hotelu do taksówki może być już nie lada wyzwaniem. Ja odwiedziłem to miejsce późną zimą, a i wtedy – nawet w szczycie dnia – temperatura testowała moją wytrzymałość, zaś brak taniego piwa (chyba najlepszego napoju gaszącego pragnienie podczas upałów) tylko te dolegliwości potęgował.

22

Burdż Chalifa


Alkoholu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie kupicie, nie ma tu sklepów, w których turysta może nabyć jakikolwiek napój wyskokowy. Jedynym słusznym i budżetowym rozwiązaniem są zakupy w strefie wolnocłowej, gdyż do Dubaju można wwieźć do czterech litrów alkoholu. Ci, dla których budżet to pojęcie względne, mogą pić do woli w jedynych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich „oazach zachodniej rozpusty”, czyli w hotelach. No właśnie – hotele w Dubaju to te największe, najlepsze, najdroższe i najbardziej luksusowe na świecie: 6-, a nawet 7-gwiazdkowe. Większość już o nich słyszała, ale warto wspomnieć, że w Dubaju wbrew pozorom jest więcej budżetowych hoteli niż tych, w których za nocleg trzeba płacić jak za zboże. Nie potrzeba fortuny na tygodniowy rodzinny wypoczynek czy też kilkudniowy city break, bo można tam dolecieć równie korzystnym cenowo, znanym węgierskim low-costem, który niedawno uruchomił nowe połączenie do Dubaju z Katowic.

MIASTO O WIELU OBLICZACH Będąc w Dubaju, nie wolno przeoczyć perełek architektury oraz słynnych miejsc pełnych blichtru, jak na przykład najwyższy budynek świata Burdż Chalifa czy największe na świecie centrum handlowe Dubai Mall.

Tu i poniżej – Dubai Mall

23


TEMAT WYDANIA

> PRZYDATNE INFO

To samo można powiedzieć o wspomnianych wcześniej „ponadgwiazdkowych” hotelach, pięknym Burdż al-Arab w kształcie żagla czy też Atlantis The Palm, który swoją nieco wybujałą monumentalnością wydaje się trafiać w gusta naszych wschodnich sąsiadów, tak licznych wśród hotelowych gości. Dla amatorów sportów zimowych również coś się znajdzie. Uważane przez wielu turystów za miejsce przereklamowane i kiczowate Ski Dubai, największy na świecie zadaszony sztuczny stok narciarski, mnie się akurat spodobało. Tygodnia rzecz jasna bym tam nie wytrzymał, ale oderwać się na kilka godzin od doskwierającego upału, by poszusować, to dość miłe, choć nieco groteskowe doświadczenie. Kto wie, może to ja mam odpustowy gust...

24

1. Wjeżdżając do Dubaju, musisz mieć paszport ważny co najmniej pół roku. O wizę dla obywateli Polski nie trzeba się wcześniej ubiegać, gdyż otrzymuje się ją na lotnisku i jest bezpłatna. 2. Jeżeli masz krnąbrny charakter po alkoholu, może warto mieć ze sobą kompana, który cię okiełzna, gdyż prawo arabskie jest bardzo surowe dla pijących. 3. Loty do Dubaju (DXB) oferują z Warszawy linie Emirates. Dla tych ze szczuplejszym portfelem Wizz Air obsługuje trasę z Katowic na inne lokalne lotnisko Al Maktoum (DWC). 4. Jeżeli słabo znosisz upały, zdecydowanie wybierz się do Dubaju zimą, gdyż okres letni to temperatura osiągająca nawet pięćdziesiąt stopni Celsjusza. 5. Walutą obowiązującą w Emiratach jest dirham. Ponieważ trudno go kupić w naszych kantorach, najlepiej zabrać ze sobą euro lub dolary, które bez problemu wymienimy na miejscu. Warto również mieć ze sobą kartę płatniczą, bo bankomatów w Dubaju nie brakuje. 6. Staraj się nie robić zdjęć kobietom. 7. Kobiety powinny unikać skąpego odzienia, a świeżo upieczonym małżeństwom polecam raczej Hawaje.


25


TEMAT WYDANIA

> SUBIEKTYWNE TOP 5 · Pustynne safari (www.knighttours.co.ae) · Dzielnica Old Souk 26 34 St. Dubaj, Zjednoczone Emiraty Arabskie

· Lot hydroplanem (www.seawings.ae) · Ski Dubai (www.skidubai.com) · Plaża Jumeirah

26

Wielu z was słyszało już o sztucznej wyspie w kształcie palmy o nazwie Dżamira, na której znajdują się wspomniany Hotel Atlantis oraz pełne przepychu wille znanych celebrytów, jak choćby willa Beckhamów. Tymczasem wielcy szejkowie stworzyli już kolejne trzy podobne wyspy: nieco większą i również w kształcie palmy Dżabal Ali, The World, czyli kompleks mniejszych wysp, które w całości przedstawiają mapę świata, oraz wyspę Dira, na której pierwsze inwestycje budowlane planowane są już na 2020 rok.


27


TEMAT WYDANIA

Bardzo ciekawą atrakcją w Dubaju jest lot hydroplanem startującym przy polach golfowych Dubai Creek, w trakcie którego można zobaczyć wszystkie imponujące konstrukcje z najbardziej właściwej perspektywy, czyli z lotu ptaka. To fantastyczny pomysł na koniec pobytu, gdy już zobaczymy Dubaj od dołu i od środka, by w iście królewski spo-

sób w niespełna godzinę podsumować wszystko z innego punktu widzenia. Nie jest to tania przyjemność, gdyż koszt to ok. 1800 zł za osobę, ale jest to dobra opcja dla weekendowych podróżników: w sobotę można zafundować sobie lot, podczas którego zobaczymy wszystko z góry, a w niedzielę leniwe plażowanie.

Panorama Dubaju z pokładu hydroplanu

28


Dzielnice Burr Dubai i Deira

Uwielbiam miejsca owiane jakąś historią, z tradycją, obrazujące podwaliny danego miasta, gdzie widać biedniejszych mieszkańców, lokalne jedzenie czy tradycyjne rękodzieło. Takim miejscem na mapie Dubaju są Burr Dubai i Deira, dzielnice, w których znajduje się wiele bazarów zwanych souk, gdzie można się zaopatrzyć w przeróżne przyprawy, kupić sukna i tkaniny – od jedwabiu po kaszmir, ale i w rozmaite pamiątki. Częścią starego miasta jest również Gold Souk, mekka jubilerów, złotników oraz tych, którzy sprzedają szwajcarskie (tylko z nazwy) zegarki za ułamek ceny... W Burr Dubai i Deirze handlują przede wszystkim imigranci z Indii czy Pakistanu, ci sami, których rękoma zbudowano całe miasto, najliczniejsza grupa obcokrajowców zamieszkujących Dubaj. To właśnie oni są głównymi twórcami imponującej panoramy miasta, pracującymi za dość niskie stawki i mieszkającymi w kiepskich warunkach w dzielnicach, o których nie znajdzie się zbyt wielu informacji w oficjalnych przewodnikach.

29


TEMAT WYDANIA

Zjeść w Dubaju można naprawdę przyzwoicie. W okolicach Old Souk znajdują się małe uliczne jadłodajnie serwujące bliskowschodnie specjały, w których wykorzystuje się wszystkie części mięsa – od głowizny po podroby czy nawet... jądra. Za przysmak uważa się na przykład wielbłądzie mięso, a ostatnio coraz liczniej powstają przedsiębiorstwa oferujące wielbłądzie mleko, które także staje się hitem eksportowym. Dla kulinarnych snobów znajdą się również miejsca rekomendowane przez przewodnik Michelina.

Pustynne safari

30

Aby uciec od zgiełku miasta i przez chwilę poczuć, jak wyglądał Dubaj zanim stał się megapolis, i zobaczyć, na czym powstały te architektoniczne kolosy oraz doświadczyć namiastki przyrody, zdecydowanie polecam pustynne safari. W mieście jest cała masa firm organizujących pustynne przejazdy specjalnie przystosowanymi do tego samochodami. Perłowobiałe olbrzymie terenówki „prują” przez jasnoczerwone, niekończące się i piekielnie strome wydmy, co raz przyprawiając niedoświadczonego kierowcę o stan


przedzawałowy. Istnieją też mniej rzetelne firmy, który za podobne pieniądze oferują kilkunastominutowe przejażdżki po skraju pustyni. Safari, na którym miałem przyjemność być, oferuje w cenie szereg dodatkowych atrakcji, takich jak zwiedzanie wielbłądziej farmy, kolacje na pustyni w blasku świec z pokazem tak popularnych wśród szejków sokołów oraz występy i pokazy tradycyjnego arabskiego folkloru i tańca brzucha, którym akompaniuje znakomite jedzenie, a nawet alkohol. Po piekielnej temperaturze w ciągu dnia wieczorem na pustyni, szczególnie w miesiącach zimowych, bywa dość chłodno i wietrznie. Dlatego warto mieć ze sobą cieplejsze ubrania.

DUBAJ Z DZIEĆMI Zapewniam, że jadąc do Dubaju z dziećmi, żaden rodzic nie usłyszy, że jego pociecha się nudzi. Są tu nie tylko znakomite plaże i hotelowe baseny, ale także wiele innych atrakcji dla najmłodszych. W samym hotelu Atlantis jest aż kilka miejsc godnych uwagi, np. wielkie akwarium, w którym można zanurkować z rekinami, delfinarium czy park wodny Aquaventure. Zaskoczyć może również fakt, że w mieście niedawno powstał Legoland, w którym oprócz możliwości skorzystania

31


TEMAT WYDANIA

z tego, co oferuje to tradycyjne miasteczko ze znanych duńskich klocków, dzieci mogą się też nauczyć prowadzić minisamochody, pojeździć na karuzeli albo zdecydować się na atrakcje wodne. Tym trochę starszym polecam IMG Worlds of Adventure, oddalony od centrum kilkadziesiąt minut drogi wewnętrzny park rozrywki. Drodzy rodzice, koniecznie spróbujcie przejażdżki kolejką górską o trafnie brzmiącej nazwie Velociraptor. Dubaj każdego dnia zmienia się w tempie, które jest antonimem tego, jakie nadała budowa drugiej linii metra w Warszawie. Tempo, które chwilami zdaje się przyprawiać o zadyszkę, ponieważ wszystko jest tu tworzone z iście bizantyjskim rozmachem, tak aby było pod każdym względem najlepsze, z polotem i wizją – niemal jak z filmów science fiction. Wydaje się, iż Dubaj zdąży uniezależnić się od czarnego źródełka, zanim ono całkowicie wyschnie, ale jaka będzie rzeczywistość, nie wiem. Wiem natomiast, że jest to miejsce tak zjawiskowe i zadziwiające, że na długo zapadnie mi w pamięć. ■

32

Wizz Air oferuje 2 loty tygodniowo na trasie Katowice-Dubaj, we wtorki i w soboty. Ceny biletów zaczynają się od 209 złotych (bilet w jedną stronę z podatkami i opłatami obowiązkowymi). Więcej informacji o ofercie Wizz Air oraz możliwość rezerwacji na wizzair.com


33


TRAVEL & NATURA

Biwakować każdy może! TEKST KARINA O’NEILL

Jedźmy pod namiot! Nie tylko ze względu na niskie koszty albo brak innych opcji. Spanie w namiocie pomaga połączyć się z naturą i uczy szacunku do świata wokół nas.

W

iosna i lato to idealny czas, żeby tego rodzaju wypoczynku spróbować i mam nadzieję, że uda mi się was do tego przekonać. Ja jestem uzależniona od kempingowania i mam nadzieję, że wy także będziecie. Bardzo bym chciała, żeby istniało więcej takich pozytywnych uzależnień! Pod namiot może jechać każdy: rodzina z dziećmi (wspaniała okazja do odłączenia się od komputera) albo para nowożeńców (w namiocie z widokiem na ocean jest naprawdę romantycznie). Są kempingi pełne atrakcji

34

– z placami zabaw, restauracjami i wypożyczalnią rowerów czy żaglówek, ale są też dzikie pola namiotowe, gdzie jedynym źródłem wody jest górski strumyk, a światła latarka (i księżyc). Nigdy nie jest za późno na spróbowanie, nawet jeśli jesteś przyzwyczajony do hotelowych prześcieradeł. Mimo że sama stałam się wygodniejsza i wybredniejsza od czasów studenckich, dormitoriom mówię już „nie” i czasami śpię w 5-gwiazdkowym hotelu, to co roku wczesną wiosną zaczynam planować wycieczki pod namiot do parków


długich i krótkich weekendów pod namiotem i porannego gotowania wody na herbatę (obowiązkowo z cukrem i cytryną) w rękawiczkach (bo czasami jest mroźno). To właściwie czemu ja pod ten namiot jeżdżę? Powodów jest kilka.

CISZA Pracujemy ciężko przez cały tydzień i każdemu z nas należy się przerwa, a jeśli połączymy to z ciszą i spokojem, powstanie idealna według mnie kombinacja regeneracyjna. Nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie zaznamy ciszy, ale na pewno znajdziemy ją, siedząc na trawie na kocu pod rozgwieżdżonym niebem. Wsłuchiwanie się w odgłosy natury ma zbawienny wpływ na nas. Może to być rechot żab o zachodzie słońca, krople deszczu odbijające się od ścian namiotu czy nurt rzeki opodal. Gdy rano słyszy się ćwierkanie ptaków, aż chce się wstać. Gwarantuję to nawet takim śpiochom jak ja.

narodowych. Niekiedy pierwsza noc w namiocie zdarza się już w kwietniu, a ostatnia w październiku. Przez ponad 15 lat biwakowania w różnych zakątkach Polski i świata dorobiłam się kilku namiotów, śpiworów, a nawet dwukomorowego dmuchanego materaca. Kiedyś nosiłam cały dobytek na plecach, jadłam zupki chińskie na obiad, a prysznic brałam w jeziorze. Teraz głównie wkładam sprzęt do bagażnika wraz z poduszką, coolerem i wspomnianym materacem. Mimo że stać mnie na hotel i cenię sobie wygodę, to i tak nie wyobrażam sobie roku bez

Więcej endorfin, więcej witaminy D, spalane kalorie. Mogłabym cały artykuł poświęcić korzyściom zdrowotnym wynikającym ze spędzania czasu na świeżym powietrzu. To właśnie dzięki temu jesteśmy aktywni – czy to poprzez rozbijanie namiotu, pływanie w jeziorze czy granie w badmintona. Oczywiście głównym powodem do biwakowania jest miejsce, w którym to robimy. Może to być w dolinie nad rzeką czy w środku parku narodowego. Wybrane miejsce często jest także początkiem pieszych wędrówek, szlaków kajakowych lub rowerowych.

FOTO: KARINA O`NEIL

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

KORZYŚCI DLA ZDROWIA FIZYCZNEGO I PSYCHICZNEGO

35


FOTO: KARINA O`NEIL

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

TRAVEL & NATURA

CZAS Z NAJBLIŻSZYMI Biwakowanie to również znakomity kreator uroczych wspomnień chwil spędzonych z małżonkiem, dziećmi czy przyjaciółmi. Rozstawianie namiotu, nauka czegoś pożytecznego, rozpalanie ogniska, piękne zachody słońca, czy nawet siedzenie w trzęsącym się namiocie podczas burzy zapamiętamy lepiej niż kolejny seans w kinie albo wieczór przed telewizorem.

PRZERWA OD GADŻETÓW I ODPOCZYNEK DLA OCZU Uwielbiam momenty, kiedy jestem daleko od komputera, a sygnał telefoniczny zanika. Moje oczy odpoczywają i nie korci mnie, żeby co chwilę sprawdzać wiadomości czy portale społecznościowe. Jest to czas spędzony bez technologicznych gadżetów, czas, gdy zaczynamy rozmawiać twarzą w twarz z drugą osobą, a nie z telefonem. Czasami dopiero taki świadomy wybór miejsca bez zasięgu komórkowego i internetowego uświadamia nam, co jest w życiu ważne.

JEDZENIE SMAKUJE LEPIEJ Po całym aktywnym dniu i wszystkich spalonych kaloriach gwarantuję, że brak przypraw nie będzie problemem. Kiełbaski na patyku albo

36


FOTO: KARINA O`NEIL

> CO ZAWSZE SIĘ PRZYDAJE · Na pewno latarka czołowa – jest niezastąpiona, bo obie ręce zawsze są wolne.

· Spray na komary, z oczywistego powodu. · Młotek do wbijania śledzi namiotowych, bo grunt czasami jest twardy jak skała.

· Korki do uszu, bo zdarzają się sąsiedzi budzący się bladym świtem.

· Gąbka do mycia naczyń, ścierka, ręczniki

FOTO: RAFAŁ NOWICKI

papierowe, scyzoryk, sztućce, plastikowe kubki i papierowe talerze (mniej mycia) oraz obowiązkowo elektryczna ładowarka samochodowa i pompka do materaca. · Duży karton albo plastikowy pojemnik na jedzenie – łatwo umieścić je w bagażniku i przenieść na pole namiotowe, a poza tym nic się nie zgniecie i wszystko szybko znajdziemy. · Zapalniczka do zrobienia porannej herbaty i rozpalenia ogniska wieczorem.

37


TRAVEL & NATURA

grillowane mięsko ze szczyptą świeżego powietrza nie mają sobie równych. Pichcenie obiadu w jednym małym garnuszku albo czekanie 20 minut na herbatę powoduje, że wszystko smakuje jakoś inaczej, to znaczy LEPIEJ.

KEMPING JEST TANI Owszem, musisz mieć sprzęt (ja wszystko już pożyczałam oprócz śpiwora), ale kupuje się go tylko raz. Jedzenie gotuje się samodzielnie, a miejsce pod rozstawienie namiotu kosztuje grosze. Im dalej od cywilizacji i mniej udogodnień, tym z reguły taniej. Do tego musimy oczywiście doliczyć dojazd, ale na miejscu można przecież używać własnych nóg. A może tak rozbić się na początek we własnym ogrodzie albo na weekend wybrać się gdzieś blisko domu? Kto wie, może niedaleko was znajduje się jakiś wodospad albo mniej znany park krajobrazowy? ■

> KILKA RAD Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA Kupiliście namiot? Proponuję rozłożyć go w ogrodzie lub dużym pokoju. Jak coś będzie nie tak albo okaże się, że to nie ten, można go zwrócić. Ponadto nie ma nic gorszego niż rozkładanie namiotu po raz pierwszy, gdy pada deszcz i jest ciemno. Kto pierwszy ten… znajdzie lepszą miejscówkę. To, jaki masz widok z namiotu i jakich sąsiadów, zależy od ciebie. Przyjedź wcześnie i obejdź całe pole, zanim wybierzesz swoje miejsce. Na dużych kempingach, gdzie są też przyczepy i kampery, może być ono już przydzielone. Namiot umieśćcie na płaskim terenie w cieniu, najlepiej przy żywopłocie albo jeziorze i z dala od ścieżki do toalet czy parkingu. Dla mnie spanie w namiocie to wsłuchiwanie się w naturę, a nie w rozmowę sąsiadów, wyznaję więc zasadę: jak najdalej od nich, a najlepiej w ogóle wybrać kemping z jak najmniejszą liczbą udogodnień. Miejsce już wybrane, czas zatem na rozstawienie obozu. Najlepiej zrobić wszystko od razu, żeby wieczorem można było tylko wsunąć się w śpiwór. Ja zawsze wkładam do niego od razu piżamę, żeby potem gdzieś w bagażu jej nie szukać. Warto zabrać na wypad pod namiot różne gry i krzesła turystyczne. Jeśli jadę samochodem, to o kilogramach i gabarytach rzeczy myśleć nie muszę. Gry, takie jak badminton czy frisbee, są idealne dla dwóch i więcej osób. A ponieważ siedzenie na kocu staje się męczące dla pleców po jakimś czasie, a od podłoża jest zimno w nocy, nie rozstaję się z rozkładanym krzesłem. Takie krzesło (w stylu tych wędkarskich) może mieć nawet specjalną kieszonkę, na przykład na piwo.

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Ja śpię w śpiworze 4-sezonowym nawet latem. Wolę, żeby mi było za ciepło niż za zimno. A poza tym latem w górach na wysokości temperatura często spada poniżej 10 stopni.

38


REKLAMA

39


PORADNIK

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Wybieramy namiot TEKST ROBERT NIENACKI

Namiot ma przede wszystkim ochronić nas przed wiatrem i deszczem. Zatem podstawowym kryterium wpływającym na wybór modelu są warunki atmosferyczne i klimatyczne, w jakich zamierzamy go używać.

N

ajważniejszymi elementami w namiotach użytkowanych od wiosny do jesieni (najpopularniejsze modele) są dobra wentylacja i moskitiery. Namiot zimowy powinien natomiast charakteryzować się lepszymi parametrami wodoodporności i stabilniejszą konstrukcją, odporną na trudne warunki pogodowe (porywisty wiatr, śnieg). W zimie lepiej

40

sprawdzają się stelaże aluminiowe – konstrukcje wykonane z włókna szklanego narażone są na uszkodzenia pod wpływem niskiej temperatury i silnego wiatru. Wielu producentów oferuje także namioty całoroczne wyposażone w wieloelementowy stelaż oraz gruby, nieprzemakalny materiał. Wytrzymają one prawie każdą nawałnicę, ale nie sprawdzą się


> Ze względu na warunki użytkowania wyróżnia się cztery główne rodzaje namiotów:

· Lekki namiot do wędrówek – 1- lub 2-osobowy. Nie może być zbyt duży po spakowaniu, ponieważ jest przytroczony do plecaka (lub do roweru). Jeśli nie zostajemy nigdzie na dłużej, a jedynie rozbijamy namiot na noc i zwijamy rano, to jego rozstawianie i składanie powinno być proste i szybkie. · Namiot ekspedycyjny – 2-, 3-osobowy. Przeznaczony do wyjazdów w wyższe góry i noclegów na śniegu. Namiot powinien mieć wysokie parametry wodoodporności, dobrą wentylację, stabilną (najlepiej aluminiową) konstrukcję, stelaże z aluminium i fartuchy przeciwśnieżne. · Wyjazdy grupowe – namioty dla 2-4 osób. Najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem jest namiot typu igloo z niewielkim przedsionkiem. Przy 3-4 osobach dobrym rozwiązaniem są dwa wejścia oraz dwa przedsionki, oferujące tylko tyle miejsca, aby położyć po jednym plecaku z każdej strony. Takie namioty zwykle wyposażone są w stelaż z włókna szklanego. · Rodzinny kemping – powinien to być namiot, który zapewni wygodę 4-6 osobom. Model tego rodzaju rozstawiany jest najczęściej na polu namiotowym, gdzie nie ogranicza nas miejsce. Oczekujemy natomiast względnie komfortowych warunków, więc istotna będzie tutaj większa powierzchnia użytkowa.

w upale z uwagi na problem z odprowadzaniem wilgoci oraz nie zawsze skuteczną wentylację.

O PARAMETRACH SŁÓW KILKA Wielkość namiotu powinna być dostosowana do liczby osób, które będą z niego korzystać. Dla jednej osoby zwykle przeznacza się miejsce o szerokości 80-100 cm, dla dwóch jest to 120-140 cm, dla trzech 150-200 cm, a dla czterech powyżej 200 cm. Bardzo zróżnicowana jest wysokość namiotów. W najpopularniejszych namiotach typu igloo wysokość sypialni to zazwyczaj 100-110 cm, co umożliwia wygodne siedzenie wewnątrz. Namioty bardzo lekkie są zwykle niższe (80-90 cm), a modele rodzinne/kempingowe z obszernymi przedsionkami znacznie wyższe – do 200 cm, dzięki czemu wchodzenie do takiego namiotu nie wymaga nawet schylania się. Wodoodporność namiotu może być różna w zależności od użytych materiałów. Generalnie za wodoodporne uważa się materiały o parametrze 1500 mm H2O (tzw. słupa wody). Jednak ze względu na stopniowe pogarszanie się wyjściowych parametrów tkaniny tropiku lepiej zrobić „zapas” i kupić

namiot zgodny ze wskaźnikiem 3000 mm. Tyle, jeśli chodzi o wodoodporność ścian. Dla podłogi namiotu zalecana klasa wodoodporności to 5000 mm (minimum to 3000 mm), zaś w przypadku namiotów rozbijanych na śniegu wodoodporność ta powinna sięgać nawet 10 000 mm. Czynnikiem, którego rozważenia nie unikniemy, jest cena. Obecnie ceny markowych namiotów dobrej jakości zaczynają się od mniej więcej 200-250 zł. Górną granicą może być nawet 10 tys. zł – zależnie od typu namiotu, jego wielkości, dodatkowego wyposażenia, rodzaju stelażu itd. Jeśli chcemy, żeby namiot służył nam przynajmniej kilka sezonów (a nie rozpadł się po pierwszej wycieczce), warto udać się do specjalistycznego sklepu turystycznego, gdzie przede wszystkim możemy liczyć (w większości przypadków) na fachową obsługę i rzetelną informację.

> Najpopularniejsze konstrukcje namiotów · Igloo – to najpopularniejsza obecnie konstrukcja (samonośna, rozstawiana bez wykorzystania szpilek i odciągów), oparta na stelażu złożonym z dwóch krzyżujących się pałąków. Minusem jest najczęściej niewielki przedsionek oraz pochylenie pod ostrym kątem, co ogranicza rzeczywistą powierzchnię użytkową wewnątrz namiotu. Atutem igloo jest dość duża odporność na wiatr. · Geodezyjny – z wyglądu podobny do igloo, ale przedłużony. Jest to również konstrukcja samonośna, ale oparta na co najmniej czterech pałąkach krzyżujących się w różnych punktach, co zwiększa wagę namiotu oraz powoduje nieco trudniejsze i bardziej czasochłonne rozkładanie. Zaletami wynikającymi ze zróżnicowanej geometrii są: znacznie większa (w porównaniu z igloo) przestrzeń użytkowa oraz wysoka odporność na warunki atmosferyczne, w tym na duży ciężar śniegu. · Tunel – konstrukcja opierająca się na równoległych względem siebie pałąkach; wymaga zamontowania szpilek (lub śledzi) i odciągów. Minusem jest niska odporność poprzeczna na wiatr. Z kolei tunel oferuje większą niż igloo powierzchnię użytkową i kubaturę, większy przedsionek (zwykle o równej z całym namiotem wysokości) oraz lepszą wentylację. · Jednopałąkowy – bardzo lekki namiot (dla 1-2 osób) o konstrukcji opartej na pojedynczym pałąku biegnącym wzdłuż osi dachu. Do rozstawienia konieczne jest użycie szpilek i odciągów. Zazwyczaj nie posiada przedsionka, a jeśli nawet, to jest on niewielki. Namiot nie zapewnia zbyt wiele miejsca wewnątrz, ale jego odporność wzdłużna na wiatr jest duża.

41


PORADNIK

NA CO WARTO ZWRÓCIĆ UWAGĘ?

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Ważna jest nie tylko wodoodporność namiotu, wielkość przedsionka czy czas rozkładania. W budowie namiotów występuje wiele elementów, które mogą zdecydowanie ułatwić i uprzyjemnić jego użytkowanie. Są to: · wentylacja – minimum to przynajmniej dwa otwory wentylacyjne, najlepiej z regulowanym stopniem otwarcia. Warto wiedzieć, że na cyrkulację powietrza znacząco wpływa staranność rozbicia namiotu – nieodpowiednio naciągnięty materiał tropiku znacznie pogarsza skuteczność wentylacji; · dwa wejścia – tę opcję warto rozważyć w namiotach dwuosobowych lub większych. Takie rozwiązanie daje nam dodatkowy przedsionek oraz możliwość swobodniejszego wychodzenia i wchodzenia do namiotu. Ponadto otwarcie dwóch przedsionków jednocześnie tworzy przeciąg i pozwala bardzo dobrze przewietrzyć namiot, zaś w przypadku silnych wiatrów można wejść do namiotu od strony zawietrznej; · warstwy – większość namiotów będących w sprzedaży to modele dwupowłokowe: warstwą zewnętrzną jest tropik, zaś warstwa wewnętrzna ma formę przewiewnej siateczki. Zastosowanie dwóch warstw poprawia cyrkulację powietrza i zabezpiecza przed skraplaniem się pary na wewnętrznej powłoce namiotu. Namiot jednopowłokowy jest lżejszy, ale też mniej komfortowy; · zamki – powinny być solidne i trwałe, ponieważ będą często używane; · kieszenie – umieszczone w dolnej części (na bokach) namiotu pozwalają na uporządkowanie podręcznych drobiazgów. Dodatkowa kieszonka z siateczki podwieszana pod sufitem namiotu będzie doskonałym miejscem do schowania w niej np. latarki, co umożliwia oświetlenie namiotu jednym źródłem światła; · foliowe okno – jego zastosowanie w dużych namiotach

42

·

·

rodzinnych pozwala na wpuszczenie większej ilości światła do wnętrza, co jest przydatne, gdy z powodu kiepskiej pogody spędzamy dzień w namiocie. Rozwiązanie sprawdza się w przypadku namiotów użytkowanych wiosną i latem – na mrozie folia może pękać; fartuchy przeciwśnieżne – mogą się okazać bardzo przydatne, jeżeli planujemy zakup namiotu, który będzie wykorzystywany w wyższych górach. Likwidują prześwit pomiędzy dolną częścią tropiku i podłożem, dzięki czemu śnieg nie jest nawiewany pod tropik; kolor namiotu – element o dużym znaczeniu, nie tylko estetycznym, ale także praktycznym. W tropikach najlepiej sprawdzają się jasne kolory – nie nagrzewają się zbyt mocno – z kolei namioty w stonowanych kolorach (szarości, zielenie) nie przyciągają owadów i łatwo je ukryć w lesie. Namiot na wyprawę w góry powinien mieć jaskrawy kolor, co ułatwia jego odnalezienie.

KONSERWACJA I NAPRAWY Należy pamiętać, że przechowywanie mokrego namiotu w pokrowcu grozi pojawieniem się grzybów/pleśni, których trudno się potem pozbyć. Warto zatem dopilnować, aby przed zwinięciem namiot był dokładnie osuszony. Powstałe na tropiku lub podłodze zabrudzenia najlepiej usuwać miękką gąbką i wodą z dodatkiem detergentu. Namioty nie wymagają szczególnej konserwacji, jeśli jednak po kilku sezonach tropik zacznie przemakać, można poprawić jego wodoodporność, używając specjalnych impregnatów uszczelniających. Jeżeli bierzemy pod uwagę nocowanie na terenie kamienistym, warto przemyśleć zabranie ze sobą płachty pod namiot. Na ewentualność drobnych uszkodzeń w tropiku lub podłodze warto zaopatrzyć się w zestaw łatek. Wytrawni podróżnicy polecają także włączenie do ekwipunku... srebrnej samoprzylepnej taśmy montażowej, która bywa niezastąpiona, jeśli np. złamie się nam element konstrukcji namiotu. ■


43


DOOKOŁA ŚWIATA

Chorwacja

Mały kraj wielkich możliwości

TEKST I ZDJĘCIA JULIA SAWICKA-GRANDÍA

Klimatyczne zatoczki, niezliczone wyspy, doskonała pogoda, wyborne dania lokalnej kuchni i śródziemnomorska atmosfera w bałkańskim wydaniu – to niektóre z powodów, dla których warto się wybrać do Chorwacji.

G

dy tylko nadarza się okazja, kolejny raz eksploruję zakątki jednego z bardziej intrygujących bałkańskich krajów. Niemal sześć razy mniejsza od Polski Chorwacja, dzięki wyjątkowemu położeniu geograficznemu, ma bardzo wiele do zaoferowania. To kraj położony między Alpami, Kotliną Panońską a Morzem Adriatyckim, z linią brzegową liczącą blisko 6 tys. kilometrów, z ponad 1200 wyspami, a także górami i parkami narodowymi, gdzie można zobaczyć malownicze jaskinie. W wielu miejscowościach zachowały się ślady obecności Rzymian i Wenecjan, nie brakuje tu więc historycznych i archeologicznych perełek.

44

Z PERSPEKTYWY MORZA Podłużne wysypy położone równolegle do wybrzeża stanowią unikat w skali światowej. W Europie Chorwacja może się pochwalić jedną z najlepszych infrastruktur dla żeglarzy. Czyste i dobrze wyposażone mariny, bogata oferta jachtów do wynajęcia, także ze skipperem, a przede wszystkim fantastyczne trasy żeglugi, przy sprzyjającej pogodzie doceniają zarówno zapaleni fani sportów wodnych, jak i początkujący. Swoją żeglarską przygodę zaczynam w Biogradzie na Moru, czyli w miasteczku położonym na półwyspie, na wybrzeżu północnej części Dalmacji. Nieopodal historycz-


Malownicza droga z Jezior Plitwickich w stronę Biogradu

nego centrum kurortu znajduje się marina, w której cumują łodzie, jachty oraz statki. Sezon jeszcze się na dobre nie rozpoczął, więc urokliwa starówka jest przyjazna i niezbyt oblężona przez turystów. Słoneczna pogoda i senna atmosfera miasteczka nastrajają do spaceru po pięknej promenadzie. Do głównego deptaku, usianego restauracjami i kawiarniami, prowadzą małe wąziutkie uliczki. Wszystkie budynki w tej części Biogradu są jasne – z kamiennymi elewacjami i pokryte czerwonymi dachami. Po załatwieniu wszelkich formalności wraz z resztą załogi zajmujemy nasz jacht – „Bavarię 56”, która przez najbliższe dni będzie naszym domem. Żeglowanie to niewątpliwie jeden z ciekawszych sposobów na poznanie Chorwacji z innej, morskiej perspektywy. Malowniczy brzeg Biogradu w miarę odpływania powoli staje się coraz mniejszy, a morska bryza silniejsza. Poddajemy się mistralowi, czyli tzw. wiatrowi żeglarzy. Zwinnie omijamy mniejsze wysepki i kierujemy się ku północy.

Marina w Biogradzie na Moru pełna jachtów i załóg gotowych na rozpoczęcie rejsu po Adriatyku

45


DOOKOŁA ŚWIATA

Pozdrav Suncu, czyli Pochwała Słońca – instalacja architekta Nikole Bašića w Zadarze

Zadar – lokalne specjały na targu

CZAR ZADARU Podobno Alfred Hitchcock stwierdził kiedyś: „Zadar ma najpiękniejszy zachód słońca na świecie, piękniejszy niż w Key West na Florydzie, oklaskiwany każdego wieczoru”. Trudno się z nim nie zgodzić, zawijając jachtem pod wieczór do portu, wracając promem linii Jadrolinija na przykład z wyspy Ugljan czy przeprawiając się na zadarską starówkę przez most nad zatoką Jaz. Widok ogromnej ciemnopomarańczowej kuli powoli wpadającej do granatowo-czerwonego morza robi ogromne wrażenie. Zadarskim zachodom słońca dodatkowo został złożony hołd na skraju nadmorskiego bulwaru – przy instalacji „Pozdrav Suncu” (Pochwała Słońca) architekta Nicoli Bašicia, która jest próbą imitacji Układu Słonecznego, gromadzą się o zmierzchu tłumy.

46

Na starówce zgromadzone są wszystkie istotne zabytki miasta. Widać tu do dziś ślady obecności Rzymian, którzy założyli Zadar w II w p.n.e. Historyczne centrum zbudowane jest według rzymskich zasad – od głównych ulic, w tym najbardziej znanej – Kalelarga, odchodzą poprzeczne uliczki, które dzielą starówkę na małe prostokąty. Spacerując, można podziwiać pozostałości rzymskich ruin (m.in. po świątyni Jupitera), a także średniowieczny kościół św. Donata z IX w. z charakterystyczną olbrzymią rotundą, zajrzeć do Muzeum Szkła, by w końcu przysiąść w jednej z licznych kafejek. Przy samym wyjściu na stare miasto znajduje się targ ryb i targowisko z lokalną żywnością, gdzie robimy zakupy na dalszą część podróży.


Wyspa Škarda – niezamieszkała, z tym jednym wyjątkiem

TAJEMNICZA WYSPA Zatrzymujemy się w malutkiej zatoczce na wyspie Škarda. Niezamieszkana wyspa pilnowana jest przez trzech panów, którzy w baszcie w porcie mają swój letni dom. Przyjmujemy zaproszenie i zostajemy na prawdziwej chorwackiej uczcie nad brzegiem morza. W kamiennym palenisku pieką się dopiero co złowione owoce morza – dorodne kalmary. Domowe wino, świeży chleb i grillowane warzywa towarzyszą głównemu daniu. Nazajutrz na tej wyspie łapie nas słynny jugo, czyli wiatr znany także jako sirocco. Wieje z kierunku południowego i południowo-wschodniego, a dokładnie z Afryki lub Półwyspu Arabskiego. Przynosi znad Sahary tumany piaszczystego żółtego pyłu i kłębiaste chmury, zmuszając nas do postoju. Czekamy niemal dobę, aż odpuści. Adriatyk staje się z godziny na godzinę gwałtowniejszy, a urocza wysepka podczas sztormowej pogody wydaje się groźniejsza i mniej przyjazna. Przez górzystą, liczącą prawie 4 kilometry kwadratowe wyspę, prowadzi ubita ścieżka. Na drugim brzegu Škardy znajduje się kilkanaście niezamieszkanych domów, otoczonych kamiennymi płotami. Okazuje się, że nie do końca domostwa są puste, bo natykamy się na dzikiego lokatora – żmiję nosorogę, zwaną tu poskokiem, która lubi się ukryć za skałami i kamieniami. Po wielu godzinach morze się uspokoiło, ale jugo zostawił ślad swojej obecności – nasz jacht jest pokryty żółtymi drobinami przyniesionymi z oddalonej o setki kilometrów afrykańskiej pustyni. Ten sam pył nazajutrz znajduje się też na jachtach, statkach i samochodach w Biogradzie, gdzie kończymy morską przygodę.

47


DOOKOŁA ŚWIATA

Wyjątkowa przyroda Jezior Plitwickich przyciąga turystów – warto zarezerwować na wizytę w parku cały dzień

JEZIORA PLITWICKIE – CUD NATURY Chorwacja przyciąga nie tylko atrakcyjną linią brzegową. W głębi kraju przyroda jest równie piękna. Nieprawdopodobnie turkusowo-szmaragdowa woda małych akwenów i liczne kaskady wodospadów to jedna z najważniejszych atrakcji Parku Narodowego Jeziora Plitwickie, który znajduje się na liście UNESCO. Niesamowity kolor wód jeziora zawdzięczają obecności dużej ilości węglanu wapnia. Park najlepiej odwiedzić przed początkiem sezonu lub wczesną jesienią, wówczas będzie szansa na obcowanie z tymi cudami przyrody w spokojnej atmosferze. W okolicy znajduje się szesnaście jezior o zróżnicowanych rozmiarach i wodospady spływające z Jeziora Proscanskiego, które jest położone na wysokości 636 m n.p.m. Stopniowo wody poszczególnych jezior łączą się w kaskadzie Sastavci, na wysokości 25 metrów, dając początek rzece Korana. Park zwiedzam jedną z kilkunastu możliwych tras, czyli najdłuższym szlakiem zajmującym ok. 6 godzin wędrówki. Poszczególne etapy pokonuję pieszo, statkiem pasażerskim oraz kolejką drogową. Całodzienna wyprawa do parku jest warta rezygnacji z jednego dnia na plaży.

NA POŁUDNIE, CZYLI SPLIT I DUBROWNIK Każdy pobyt w Chorwacji pobudza mój podróżniczy apetyt. Im dalej na południe wybrzeża Adriatyku, tym więcej atrakcji. Jeden z pierwszych przystanków to Split, drugie co do wielkości miasto w kraju. Promenada z białego kamienia

48


Szybenik – architektura i natura

z widokiem na morze i dużą marinę, ruiny rzymskiego pałacu cesarza Dioklecjana oraz katedra św. Dujama to jedne z najbardziej charakterystycznych punktów miasta. Kilka kilometrów od Splitu znajduje się średniowieczna twierdza Klis. Split to nie tylko historyczne zabytki, ale także ważny węzeł komunikacyjny. Stąd można się dostać do głównych ośrodków w Chorwacji, na wyspy, w tym jedną z największych – Brač – oraz do państw ościennych. Po kilku godzinach drogi wiodącej wzdłuż adriatyckiego wybrzeża można dotrzeć do kolejnego, jednego z ważniejszych miast historycznych i kurortów na Bałkanach – Dubrownika. W mieście zwanym „perłą Adriatyku” zabytki są skupione w obrębie starego miasta, które tworzy niezależną enklawę. Można się do niego dostać jedną z kilku bram. Na pewno atrakcją jest ulokowana na niewielkim placu Velika Onofrijeva česma, czyli Wielka Stud-

nia Onforia, z 16 rzeźbami w kształcie twarzy, które tryskają wodą. Największy rozkwit miasta trwał tu od XIII do XVI wieku, skąd pochodzi najwięcej zabytków. W najnowszej historii Dubrownik przetrwał krwawe oblężenie podczas wojny na Bałkanach w 1991 roku. Przez blisko rok wojska Serbii i Czarnogóry oblegały miasto. Do dziś w niektórych miejscach widoczne są ślady kul po tamtych wydarzeniach. Za Dubrownikiem w stronę Czarnogóry znajduje się wiele malowniczych zatoczek i wiosek. Na samym krańcu Chorwacji, kilkanaście kilometrów od granicy z Czarnogórą, położony jest Molunat – mała osada rybacka, a jednocześnie cichy ośrodek turystyczny. Zamiast noclegu w prywatnej kwaterze decyduję się na spędzenie nocy w namiocie pod gołym niebem. Dzięki temu rano, po przebudzeniu, kawałek piaszczystej plaży w zatoce mam na wyciągnięcie ręki. ■

Split to po Dubrowniku jedno z najbardziej tętniących życiem miast Chorwacji

49


PRAWO

Międzynarodowe prawo jazdy Wygodne buty, plecak, paszport i prawo jazdy spakowane przed kolejną podróżą. Ale czy na pewno polskie prawo jazdy jest honorowane na całym świecie?

TEKST APLIKANTKA RADCOWSKA JOANNA KACZOROWSKA POD REDAKCJĄ ADWOKATA KRZYSZTOFA BUDNIKA, KANCELARIA PRAWNA BUDNIK, POSNOW I PARTNERZY

C

oraz więcej osób decyduje się na podróżowanie samochodem. Fakt ten nie powinien dziwić, ponieważ przemieszczanie się własnym lub wypożyczonym autem jest bardzo wygodne, daje swobodę wyboru trasy, drogi czy tempa podróży. Stajemy się mobilni, niezależni od innych osób, np. organizatorów wycieczek, możemy samodzielnie planować i zmieniać trasy zwiedzania, mamy prawdziwe poczucie wolności i swobody. Zanim jednak zdecydujemy się na podróż samochodem, pamiętajmy o kilku formalnościach. Jeżeli planujemy podróż wyłącznie na terenie Unii Europejskiej (ale też np. w Szwajcarii), to nie ma potrzeby uzyskiwania międzynarodowego prawa jazdy. W takim przypadku wystarczy, że legitymujemy się prawem jazdy wydanym w kraju państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Nato-

50

miast z międzynarodowego prawa jazdy będziemy korzystać, jeżeli wybierzemy się za granicę do kraju, który nie jest w Unii Europejskiej. Międzynarodowe prawo jazdy to dokument wydawany na podstawie Konwencji Genewskiej o ruchu drogowym z dnia 19 września 1949 r. Według art. 24 „każde z Umawiających się Państw udzieli każdemu kierowcy, który znajdzie się na jego terytorium, zezwolenia na prowadzenie na swoich drogach, bez ponownego egzaminu, pojazdów samochodowych, na których prowadzenie po złożeniu dowodu swych kwalifikacji – kierowca uzyskał ważne pozwolenie, wydane przez właściwe władze innego Umawiającego się Państwa”. Analogiczne postanowienia co do międzynarodowego prawa jazdy zawierają postanowienia Konwencji Wiedeńskiej z dnia 8 listopada 1968 r. o ruchu drogowym (art. 41).


FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Niektóre państwa, które nie są stronami tych konwencji, również honorują międzynarodowe prawo jazdy i uznają jego ważność także na swoim obszarze. Dlatego przed wyjazdem warto zapytać w ambasadzie kraju, do którego jedziemy, czy w państwie niebędącym stroną konwencji obowiązuje międzynarodowe prawo jazdy wydane przez nasze władze na ich podstawie.

CO ZATEM TRZEBA ZROBIĆ, ABY UZYSKAĆ MIĘDZYNARODOWE PRAWO JAZDY? Cała procedura uzyskania międzynarodowego prawa jazdy nie jest skomplikowana. Nie musimy zdobywać dodatkowych uprawnień, zdawać żadnych dodatkowych egzaminów ani przeprowadzać badań lekarskich. Wystarczy posiadać ważne krajowe prawo jazdy. Wniosek o wydanie tego dokumentu składa się do starostwa powiatowego właściwego ze względu na miejsce naszego zamieszkania. Do wyrobienia dokumentu potrzebny jest wypełniony formularz, aktualne zdjęcie, kserokopia ważnego polskiego prawa jazdy i potwierdzenie uiszczenia opłaty za wydanie międzynarodowego prawa jazdy. Jego koszt nie jest zbyt wysoki, aktualnie wynosi 35 zł. Opłatę wnosi się albo w kasie urzędu, albo przelewem na rachunek bankowy starostwa. Jeśli chcemy dostać dwa dokumenty prawa jazdy – jeden zgodny z Konwencją Wiedeńską, drugi z Konwencją Genewską, to należy wnieść podwójną opłatę. Wykaz państw sygnatariuszy (w których obowiązuje międzynarodowe prawo jazdy) odpowiednio Konwencji Genewskiej oraz Konwencji Wiedeńskiej znajdziemy na stronach internetowych, wpisując nazwy tych konwencji.

FO

TO

Okres oczekiwania na międzynarodowe prawo jazdy jest dość krótki. Zazwyczaj dokument można odebrać w starostwie w ciągu tygodnia od złożenia wniosku i uiszczenia opłaty. Międzynarodowe prawo jazdy wydaje się na okres do 3 lat, jednak nie dłuższy niż termin ważności krajowego prawa jazdy. Zatem jeżeli podróżujemy często i daleko, warto przed wyjazdem upewnić się, czy nasze międzynarodowe prawo jazdy jest jeszcze ważne. Jeśli urząd wyda niezadowalającą nas decyzję, odmówi nam wydania tego dokumentu, to przysługuje nam odwołanie w ciągu 14 dni od dnia doręczenia decyzji. Międzynarodowe prawo jazdy może zaskakiwać swoim wyglądem, ponieważ w ogóle nie przypomina krajowego prawa jazdy. Jest to nieduża książeczka z kilkoma stronami, na których znajdziemy tłumaczenie naszych uprawnień. Jej wzór jest ściśle określony w załącznikach do obu konwencji. Wydawane przez państwa – strony tych konwencji – dokumenty muszą być z nim zgodne.

X :S

C

Wybierając się w podróż do państwa, gdzie honorowane jest międzynarodowe prawo jazdy, nie można zapomnieć zabrać ze sobą również krajowego prawa jazdy. To międzynarodowe jest tylko „tłumaczeniem”, „odpisem” naszego zwykłego prawa jazdy. Zatem zachowuje ważność w połączeniu ze stosownym krajowym dokumentem. Jak widać, wyrobienie takiego prawa jazdy nie jest trudne, a daje nam możliwość wypożyczenia samochodu na przykład na odległej Kubie i cieszenia się widokami tego słonecznego kraju. Aby wyjazd był jeszcze bardziej udany, pamiętajmy o przepisach ruchu drogowego, które obowiązują w danym kraju, aby niepotrzebnie nie tracić pieniędzy na mandaty. Oczywiście większe poczucie pewności daje nam podróżowanie po drogach państw sygnatariuszy Konwencji Genewskiej lub Konwencji Wiedeńskiej o ruchu drogowym, bowiem ich postanowienia ujednolicają podstawowe zasady ruchu drogowego wobec wszystkich ich uczestników (kierujących pojazdami samochodowymi, rowerzystów czy pieszych), z którymi przepisy krajowe muszą być zgodne. ■

51


PROMOCJA

BATUMI, GRUZJA

M

iejsce, które zmienia swoje oblicza, a każde z nich zaskakuje, urzeka, rozkochuje w sobie, gdy niezależnie od pory roku można się cieszyć jego odsłonami – niezapomnianą wiosną pełną zapachów kwiatów wymieszanych z zapachem gór; gorącym latem, które schładza bryza Morza Czarnego; jesienią tysięcy barw i trzepoczących liści, a wreszcie zimą, której biel i spokój sprawią, że na zawsze zakochasz się w tym mieście. Batumi, och Batumi!

Autonomiczna republika Adżaria, jeden z najbardziej atrakcyjnych rejonów Gruzji, co roku przyciąga rzesze turystów spragnionych jej widoków, dla których buduje się kolejne resorty, luksusowe hotele i organizuje się różnorodne wydarzenia kulturalno-rozrywkowe. Według badań Gruzja znajduje się na liście 10 najbezpieczniejszych państw, a Batumi od wieków znane jest jako jedno z najbardziej tolerancyjnych miejsc Kaukazu. Położone nad brzegiem Morza Czarnego Batumi łączy w sobie elementy europejskiej i azjatyckiej architektury, stare place zapełniają nowoczesne budynki, a wokół kwitnie kultura i rozrywka. Prym wśród wydarzeń wiodą te najbardziej popularne: Festiwal Jazzu nad Morzem Czarnym, Odkrywając Gruzję, Biaff, Międzynarodowy Festiwal Ptaków, Festiwal Domowego Wina, Festyn Jesienny, Festiwal Mniejszości Narodowych, a ofertę wzbogacają inne, mniejsze imprezy. Liczne muzea i galerie sztuki prezentują swoje kolekcje starożytnych artefaktów, ale też mogą zaskoczyć kolekcją sztuki współczesnej. Oferta hotelowa jest równie bogata i każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od zasobności czy wymagań. Batumi skrywa w sobie wiele historycznych miejsc, wśród których prym wiedzie słynny Bulwar w Batumi, ciągnący się wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego. Jest jednym z najliczniej odwiedzanych miejsc w mieście, a tak zwana „Czarna Perła” – Ogród Botaniczny Batumi z olbrzymią kolekcją roślin i historią – nie pozostaje mu dłużny w rozkochiwaniu w sobie turystów. Twierdza Gonio to unikatowy pomnik, świadectwo rządów Rzymian, Bizantyjczyków i Ottomanów w różnym

52


umili muzyka grana tam na żywo, i wiele innych. Przyjedź do Delfinarium Batumi i obserwuj zapierający dech w piersiach pokaz i elegancję tych niesamowitych stworów morskich; a na deser zostaw sobie pomnik Ali i Nino – symbol wiecznej miłości i skrzyżowania kultur między Europą a Azją. Adżaria oferuje swoim gościom możliwość dotarcia do endemicznych bogactw i reliktów z chronionych obszarów Mtirala, Kintrishi, Machakhela i Kobuleti, a także osiągnięcie harmonii między czystą naturą, umysłem i duszą. Poszukiwaczom adrenaliny polecamy ośrodek narciarski Goderdzi – otwarty 6 miesięcy w roku, z trasą o długości 8 km i najwyższym szczytem 2390 m n.p.m.

czasie. Twierdza Petra spogląda dumnie na wybrzeże Morza Czarnego, jakby pamiętając czasy świetności, gdy służyła jako centrum wojskowo-strategiczne i gospodarczo-handlowe. Liczne nowości w mieście to: kolejka linowa Batumi, którą zbliżysz się do nieba i zobaczysz z niej imponujący widok na miasto; plac Europejski, który gościł wiele międzynarodowych koncertów i stał się centralną lokalizacją corocznego sylwestra; plac Piazza – unikatowe miejsce z jedyną w swoim rodzaju mozaiką i witrażami, których podziwianie

I wszędzie dokąd idziesz, gdziekolwiek jesteś, kogokolwiek nie spotkasz, gwarantujemy, że zostaniesz powitany z wyjątkową gruzińską gościnnością i poczęstowany specjałami kuchni adżarskiej. Przyjedź i dołącz, bądź częścią wiejskiej rzeczywistości, zrób własny obiad lub napełnij kieliszek domowym winem. Gruzja jest znaną i cenioną kolebką wina o ponad 8000-letniej historii, z 500 odmianami winorośli w ciągłej uprawie, co poświadczają liczne odkrycia archeologiczne. Tradycyjne wino gruzińskie całkiem zasłużenie zostało wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO wraz z arcydziełami gruzińskiego polifonicznego śpiewu. Już wiesz dlaczego warto odkrywać Batumi!

53


Skandynawia w pigułce,

FOTO: WIKIPEDIA

Z DALEKA I Z BLISKA

czyli samochodem przez Szwecję, Norwegię i Danię TEKST I ZDJĘCIA KAMILA GRUSZKA

Wspaniałe krajobrazy, przepiękne widoki, zniewalające światło i poczucie wolności – ci, którzy wolą przyrodę od miast, znajdą w Skandynawii wakacyjny raj. Przyciąga nas do niej świetnie przygotowana infrastruktura biwakowa, możliwość rozbijania namiotu zgodnie z „prawem dostępu” niemal w każdym miejscu i poczucie, że tłumy turystów wybrały jednak inne miejsca w Europie. Kraje Skandynawii to nasz ulubiony cel na wakacje samochodem. Obszar jest ogromny, więc jeszcze kilka lat eksploracji tego terenu przed nami. W tym artykule podajemy przepis na 2-3-tygodniowy urlop pozwalający na poznanie Skandynawii w pigułce. Ostrzegamy jednak, jeśli podążycie naszymi śladami, jesteście straceni! Do Skandynawii będziecie wracali już co roku. 54


W Marinmuseum znajdziemy ekspozycję dotyczącą historii szwedzkiej marynarki wojennej

KARLSKRONA – MIASTO NA WYSPACH Polecany przez nas wariant dotarcia do Skandynawii to prom z Gdańska do Karlskrony. Pobyt w tym położonym na 33 wyspach (cały archipelag karlskroński liczy ich 1650) 35-tysięcznym mieście daje możliwość oswojenia się z atmosferą panującą na północy. Żyje się tu niespiesznie, by nie rzec – leniwie. To samo jest z kulturą jazdy na drogach. Karlskrona, czyli „korona Karola”, została wybudowana w końcu XVII wieku przez króla szwedzkiego Karola XI jako miasto portowe i baza marynarki wojennej. Jest nią do dzisiaj. Jeszcze do 1993 roku na jedną z wysp, Stumholmen, wstęp dla cywilów był zabroniony. Przystojnych marynarzy panny odprowadzały jedynie do Mostu Westchnień. Prowadzi on obecnie do udostępnionego dla zwiedzających Muzeum Morskiego. Na zewnątrz budynku można bezpłatnie pomyszkować po okrętach marynarki wojennej zacumowanych na nabrzeżu. Pomnik Karola XI (fot. z lewej) stoi na Stortorget, jednym z największych rynków w Skandynawii. Nils Holgersson, bohater powieści Selmy Lagerlöf „Cudowna podróż”, nazwał króla „krzywogębym brzydalem”, przez co musiał szukać schronienia w Kościele Admiralicji z XVII wieku. Schował się

W dzielnicy Björkholmen domy mienią się wszystkimi kolorami tęczy

Rzeźba sprzedawczyni ryb na Fisktorget, targu rybnym, upamiętnia rybaczki, które do miasta przypływały z pobliskich wysepek, by sprzedawać złowione przez mężów ryby

55


FOTO: HENRIK SENDELBACH/WIKIPEDIA

Bastion Aurora. Z tej strony przybywali do miasta królowie i tutaj w pełni można podziwiać specyfikę zachowanej w bardzo dobrym stanie zabudowy miasta-bazy marynarki wojennej, co było powodem wciągnięcia Karlskrony na listę UNESCO

Pan Rosenbom jest ogromną skarbonką służącą do zbierania datków dla ubogich

FOTO: WIKIPEDIA

Z DALEKA I Z BLISKA

Na uciekającego Nilsa, bohatera powieści „Cudowna podróż”, natkniemy się przy ulicy Drottinggatan

pod kapeluszem starego Rosenboma, zbierającego datki dla ubogich. Zarówno kościół, jak i pomnik Rosenboma zobaczymy w Karlskronie do dziś. Tak samo jak małą figurkę Nilsa „wyskakującego” z kart książki. Skansen Vamo, muzeum regionu Blekinge, wzgórze Bryggarberget z punktem widokowym, dzielnica kolorowych drewnianych domków z przełomu XVIII i XIX wieku. oraz bastion Aurora i umocnienia Kungsbron przy Nabrzeżu Królewskim – miejsc do obejrzenia jest znacznie więcej i tak naprawdę wciągnięta na listę UNESCO Karlskrona warta jest osobnej wycieczki z Polski.

56


57


Z DALEKA I Z BLISKA

Byrums raukar jest nadmorskim obszarem chronionym – z morza wyrastają tu wapienne kolumny

Stare chaty w rezerwacie Ottenby

W Skäftekärr znajduje się rekonstrukcja zabudowań z epoki żelaza – w okresie letnim organizuje się tu warsztaty i inscenizacje przybliżające dawne czasy

OLANDIA – RAJ DLA MIŁOŚNIKÓW PRZYRODY My jednak ruszamy dalej na oddaloną o zaledwie 100 kilometrów Olandię. Słynie z pamiątek po wikingach, starożytnych kurhanów, pozostałości po starych grodach, runicznych kamieni, wiatraków i lasów zamieszkałych przez trolle. Znajdzie się tu także coś dla wielbicieli przyrody, szczególnie ornitologów. Aktywni mogą przemierzać liczne szlaki piesze i ścieżki rowerowe wpisanego na listę UNESCO trawiastego obszaru Stora Alvaret. Ci bardziej leniwi wybiorą zapewne jedną z kilkudziesięciu plaż. Długość Olandii to 137 kilometrów, szerokość – od 4 do 16 kilometrów. Samochodem można przemierzyć ją w jeden dzień, ale warto zatrzymać się tu na dłużej i wysiąść z auta, by pieszo dostać się do różnych atrakcji przyrodniczych Olandii. A tych nie brakuje.

58

W drodze na najdalej wysunięty na północ kraniec wyspy znajduje się rezerwat przyrody z charakterystycznymi wapiennymi „płytami Neptuna” – zamiast piaszczystej plaży mamy idealnie płaskie i gładkie kamienne wybrzeże. Innym nadmorskim obszarem chronionym są Byrums raukar – wystające z morza wapienne kolumny tworzące efektowne kompozycje. Wyglądają tak, jakby zastygły po szaleństwie w jakimś wyjątkowo zakręconym tańcu. Przyczyniły się do tego morskie fale, które wymyły słabsze osady. Na skałach można się opalać, w ich pobliżu pływać w morzu, a wzdłuż brzegu zrobić sobie widokowy spacer krajoznawczy. Możliwości spacerów jest znacznie więcej. Najciekawsza okazała się wędrówka przez las trolli. Wiodą przez niego oznaczone szlaki, poprowadzone tak, by dotrzeć do jak największej ilości atrakcji. Takich jak kamienny mur zwany królewskim, który odgradzał teren do polowań, gdzie zagania-


no zwierzęta, a następnie celowano do nich z kamiennego podwyższenia. Sporą niespodzianką okazał się wrak żaglowca masztowego, który osiadł na brzegu w trakcie zimowej nocy. Załoga ewakuowała się i zdołała dotrzeć w szalupie ratunkowej do lądu, natomiast statek wpadł na brzeg. Został na nim na pamiątkę tych wydarzeń. Trasa została poprowadzona obok ogromnego drzewa trolli, jednego z najstarszych dębów na całej wyspie. Ma ponoć 900 lat i był używany jako punkt orientacyjny. Tallarna to z kolei miejsce wyjątkowo narażone na podmuchy wiatru. Drzewa iglaste próbowały przystosować się do takich warunków – ich gałęzie są powyginane we wszelkich możliwych kierunkach. W tym miejscu można uwierzyć, że znaleźliśmy się w prawdziwym lesie trolli. Ukryły się tu nie tylko trolle, ale także miejsca pochówku wikingów z X wieku. Można je rozpoznać po usypanych wzgórkach z kamieni. Więcej takich miejsc oznaczonych kamiennymi kręgami widzieliśmy także w innych punktach na Olandii. Rezerwat Ottenby to już południowy kraniec wyspy. Płaski trawiasty teren wykorzystuje się do wypasu owiec. Poszczególne pastwiska chronią kamienne murki, a gdzieniegdzie widać stare kamienne chaty. Miejsce to jest jednocześnie centrum ornitologicznym, dlatego wszędzie dookoła można

Na cześć Neptuna nazwano wapienne płyty, które tworzą kamienną plażę; Neptuni åkrar (Pola Neptuna) to jeden z 17 rezerwatów przyrody na wyspie

Wysoki Eryk (Långe Erik) na północnym krańcu wyspy to niższy o 6 metrów brat bliźniak latarni Wysoki Jan z południa

Niedaleko miejscowości Klinta mijamy miejsce pochówku używane od czasów starożytnych do ery wikingów

Äleklinta to spokojna miejscowość, którą upodobali sobie letnicy: wyjątkowo tam słonecznie, plaże kuszą, by zostać dłużej, a kwaterę można wynająć w... wiatraku

59


Z DALEKA I Z BLISKA Geiranger jest jedną z ładniejszych miejscowości na trasie spotkać ludzi wyposażonych w ogromne lunety. Najwięcej w pobliżu najwyższej w kraju latarni morskiej – Långe Jan, o wysokości 42 metrów. Działa tu muzeum, przed którym wystawiono kilka lunet udostępnianych bezpłatnie wszystkim chętnym. Warto przez nie spojrzeć, by zobaczyć ptaki brodzące w wodzie czy foki wygrzewające się na kamieniach. Aby dostać się z Olandii do Norwegii, czeka nas długi przejazd samochodem. Aby nie okazał się zbyt męczący, warto wyznaczyć sobie przystanek na przykład nad jeziorem Wener, największym w Szwecji. Bez problemu można się rozbić z namiotem na jednej z plaż. Kąpieliska w Szwecji zazwyczaj wyposażone są w stoły, ławki i toalety, które ułatwiają biwakowiczom życie. Ostatnie spojrzenie na jezioro i już wkrótce znajdziemy się w zupełnie innym otoczeniu – w Norwegii.

DROGI WIDOKOWE NORWEGII

Prawie 25-kilometrowy tunel Lærdalstunnelen (Norwegia)

Po Norwegii można się przemieszczać na różne sposoby. Niektórzy wsiadają na wycieczkowy prom w Bergen, by po pięciu i pół dniach i 1250 milach morskich rejsu wzdłuż zachodniego wybrzeża wysiąść w Kirkenes na dalekiej północy, będąc pewnym, że od strony morza fiordy prezentują się najpiękniej. Inni pedałują obładowani sakwami na rowerach z Polski na Przylądek Północny – Nordkapp, uznawany za najdalej wysunięty na północ kraniec Europy. Oryginalnym

Z punktu widokowego Trollstigplatå doskonale widać zakręcające pod kątem 180 stopni serpentyny Drogi Trolli

60


61


Z DALEKA I Z BLISKA W Norwegii spotyka się wiele „stavkirke”, czyli kościołów z elementami dekoracyjnymi z kultury wikingów, jednak ten z Borgund przetrwał w najlepszym stanie do naszych czasów

Z parkingu przy farmie Vesterås k. Geiranger szlak prowadzi do wodospadu Storseterfossen

pomysłem na poznanie Norwegii jest przemierzenie jej koleją – cztery norweskie linie kolejowe uważane są za szczególnie widowiskowe: Nordland, Dovre, Rauma i Bergen. Z dojazdem ze Stavanger do Oslo można w nich przemierzyć cały kraj! Turyści z plecakami wędrują pieszo po górach i lodowcach, nocując tam, gdzie zastanie ich noc, korzystając czy to ze schronów górskich, czy też „prawa dostępu”, gwarantującego możliwość rozbicia namiotu „na dziko” niemal wszędzie. My tym razem skupimy się na przejechaniu samochodem najbardziej widokowych tras Norwegii. Na trasie albo jedzie

się tunelami, albo przeprawia promami, albo porusza po drogach z możliwością podziwiania fiordów z jednej strony i gór z drugiej. Zazwyczaj wspinamy się ostro pod górę lub zjeżdżamy w dół. Pomiędzy nimi robimy przystanki na przełęczach lub płaskowyżach – to mniej więcej tak jakbyśmy samochodem wjechali w sam środek Tatr lub Alp. Wysokość może niezbyt imponująca, ale za to dookoła widoczne są ośnieżone szczyty, lodowce, wodospady, jeziora i szlaki, na które chciałoby się od razu wyruszyć. Ktoś powiedział, że Norwegia jest bardzo niebezpiecznym krajem dla kierowców, bo trudno się skupić na drodze – głowa sama obraca się we wszystkie strony. To święta prawda!

Nasze miejsce noclegu to rybacka przystań w miejscowości Bakka, nad Nærøyfjorden, najwęższym fiordem Norwegii wpisanym na listę UNESCO

62


Jeden z wielu punktów widokowych na norweskie fiordy, usytuowany tuż przy drodze

Po przejeździe przez niezbyt ciekawe rejony w pobliżu stolicy dostajemy się wreszcie w okolice Hardangervidda, największego płaskowyżu górskiego na północy Europy. To pierwsze zetknięcie z pięknymi norweskimi widokami i fotograficznymi plenerami powoduje, że zatrzymujemy się co chwilę na robienie zdjęć. Częstym przystankom na trasie sprzyja słoneczna pogoda oraz niewiedza, że dalej w Norwegii może być jeszcze piękniej... W okolicy miejscowości Eidfjord jedziemy na punkt widokowy Kjeasen tunelem wykutym w skale. Jako jeden z niewielu w Norwegii jest nieoświetlony i niezabezpieczony betonowymi blokami, ale dzięki temu przejazd nim dostarcza wielu emocji. Tunel ma 2,5 kilometra, obowiązuje w nim ruch wahadłowy, a wjazd jest zakazany po zmroku. Dlaczego warto tu dotrzeć? By podziwiać widoki na Eidfjorden – z góry nieziemskie! Codziennie mogli sobie na fiord patrzeć mieszkańcy pobliskiej farmy. Jeszcze do lat 70. XX wieku jedyną możliwością dostania się na nią była piesza wędrówka. Trumny zmarłych mieszkańców spuszczano na linach... Masyw górski Aurland można pokonać na dwa sposoby: tunelem lub prowadzącą przez góry trasą Aurlandsfjellet. W najwyższym punkcie jeszcze w czerwcu potrafią leżeć kilkumetrowe zaspy śniegu, stąd używana zwyczajowo nazwa „droga śnieżna”. Częste ostre zakręty, sterczące skały z jednej i strome przepaści z drugiej, do tego nieliczne miejsca, gdzie mogą się minąć większe auta – zdecydowanie to najbardziej stroma, najwęższa i najbardziej wymagająca droga, jaką pokonujemy w Norwegii. Zimą jest w ogóle nieprzejezdna. Nic dziwnego, że wymyślono alternatywę – Lærdalstunnelen,

czyli tunel o długości 25 kilometrów. W momencie oddania do użytku w 2001 roku był najdłuższym tunelem na świecie! Już po pięciu kilometrach zapomina się, że jedzie się pod ziemią. By nie dać się pokonać monotonii, w kilku miejscach wjeżdża się do komnat oświetlonych niebieskim światłem. W pobliżu, przez dolinę Lærdal, prowadzą tzw. „drogi historyczne”. Większość z nich to kręte szlaki piesze lub rowerowe poprowadzone w trudno dostępnym terenie. Są też takie, które da się przejechać autem, jak wybrane przez nas Kongevegen. Oprócz emocji towarzyszących przejazdowi przez wąskie skalne drogi wjechanie na nie samochodem daje możliwość dotarcia do najlepiej zachowanego kościoła klepkowego z XI wieku – w Borgund. Pamięta on początki chrześcijaństwa na tych ziemiach – jest tu wiele elementów dekoracyjnych charakterystycznych dla kultury wikingów. Kolejny narodowy szlak turystyczny Sognefjellet prowadzi przez najwyższe góry Norwegii – Jotunheimen – i najwyższą przejezdną górską przełęcz na jej terenie (1434 m n.p.m.). Panują tu warunki prawdziwie górskie: wieje wiatr, zacina deszcz i jest zimno. Majestat otaczających gór pozwala uwierzyć, że potężne góry to zaklęci w skałach mityczni „giganci”, dla których Jotunheimen jest domem. Naszym domem na kilka dni przerwy od wyczerpującej jazdy samochodem stanie się Geiranger, położone nad jednym z piękniejszych fiordów w całej Skandynawii. Oprócz podziwiania widoków można spędzić tu czas bardziej aktywnie. Z parkingu przy farmie Vesterås, oddalonej od centrum Geiranger o cztery kilometry, możemy się udać na wycieczki oznakowanymi szlakami – w towarzystwie kóz i owiec. Szlak

63


Z DALEKA I Z BLISKA Eidfjord – jedna z wielu miejscowości w okolicy fiordów

emocjonujące przejażdżki tunelami, strzelaniny, spadanie rozpędzonym pontonem, karuzele, wahadła itd. Atrakcje wcale nie klockowe zachwycą niejednego dorosłego!

SKANDYNAWIA NIE JEST TAKA DROGA

przygotowany przez Szerpów nepalskich prowadzi do wodospadu Storseterfossen. Wcześniej widzieliśmy wodospady jedynie z daleka, spływające majestatycznie w dół skalnych ścian, a tego można dotknąć, zmoknąć przy nim, a nawet obejść go od tyłu. W drugą stronę parkingu prowadzi ścieżka na punkt widokowy Vesteråsfjellet. Dwie ławki zapraszają do spędzenia na nich dłuższej chwili – imponujące widoki na fiord zarezerwowane tylko dla nas. Wycieczki w okolicach Geiranger są nielicznymi, które w Norwegii odbywamy na własnych nogach. Z malowniczych tras widokowych zostawiamy sobie na koniec Drogę Orłów oraz słynną Drogę Trolli. Gdy patrzy się na tę ostatnią z góry, faktycznie robi wrażenie, zwłaszcza ilością ostrych zakrętów, ale przejazd nią, szczerze mówiąc, należy do najbardziej komfortowych – jest szeroka i łatwo minąć się na niej samochodami. Podobno ogromne głazy porozrzucane po okolicy to według legend skamieniałe trolle, które nie zdążyły się schować przed światłem dziennym. Najsłynniejsza góra Trollryggen – z 1200-metrową Ścianą Trolli – najlepiej widoczna jest z doliny Romsdalen, do której dociera się już po przejechaniu najsławniejszej drogi Norwegii.

Koszty, jakie musimy ponieść podczas podróżowania samochodem po Norwegii (i całej Skandynawii), to nie tylko opłaty za paliwo (płaci się prawie dwa razy więcej niż w Polsce), ale także za przejazdy tunelami, płatnymi drogami oraz promami, bo często objazd jest po prostu niemożliwy (szczególnie w Norwegii). Opcja podróżowania samochodem daje jednak największą swobodę planowania, szybkość przemieszczania się oraz dach nad głową w razie deszczu. Możemy zaoszczędzić na noclegach, stosując „prawo dostępu”, zakładające możliwość nieograniczonego korzystania z uroków przyrody, co w przypadku niskobudżetowej turystyki wiąże się z rozbijaniem namiotu w dowolnym miejscu (należy pamiętać jedynie o zachowaniu 150-metrowej odległości od najbliższych zabudowań). Korzystając z zasobów bagażnika, jedzenie można przygotowywać samemu na butli turystycznej. Gwarantujemy, że stosując w praktyce te wskazówki, można po krajach Skandynawii – najdroższych w Europie – podróżować „ekonomicznie”, za to z poczuciem dużej wolności, czego brakuje w innych krajach europejskich. ■

W Legolandzie dobrze będą się bawić i duzi, i mali...

Trollstigen był najdalszym punktem norweskiej części naszej wyprawy. Po jej pokonaniu można rozpocząć odwrót na południe. Mimo że poruszamy się głównymi drogami w kierunku bardziej zindustrializowanej części kraju, krajobrazy za oknem nie przestają nas zachwycać. Trochę inaczej jest w Danii, do której docieramy promem (wiele różnych opcji połączeń z południa Norwegii). Jest tu zdecydowanie bardziej płasko i monotonnie, dlatego przejeżdżamy przez ten kraj szybko, nie robiąc zbędnych przystanków. Za to Dania jest idealna na poznawanie bardziej urokliwych zakątków ukrytych na zachodnim wybrzeżu na rowerze. Jest też jedno miejsce, gdzie warto się zatrzymać na dłużej, nawet jeśli nie podróżujemy z dziećmi – Legoland! Bitwy wodne, kręte trasy kolejek,

64

FOTO: WWW.LEGOLAND.DK

DANIA – ZUPEŁNIE INNE KRAJOBRAZY


65


Luksus blisko natury

Hotele SPA Dr Irena Eris powstały według autorskiej koncepcji holistycznego podejścia do piękna i wypoczynku. Profesjonalnie realizują ideę spa, zgodnie ze światowymi standardami. Oferują najlepszy serwis w Polsce. Tworzą ekskluzywne enklawy relaksu dla wyjątkowych Gości. Usytuowane w nietuzinkowych lokalizacjach zapewniają bliskość przyrody i idealne warunki do pełnej odnowy biologicznej. To miejsca wielokrotnie nagradzane jako najlepsze spa w Polsce.

HOTEL SPA DR IRENA ERIS WZGÓRZA DYLEWSKIE Ten wyjątkowy hotel w sercu Mazur Zachodnich jak żaden inny pozwala swobodnie dostroić się do harmonijnego rytmu natury. Nieskalana przyroda otaczająca komfortowe wnętrza hotelu sprzyja odkrywaniu własnego piękna. Ukojenia można zaznać także w Centrum SPA, którego dopełnieniem jest natura. To czyni hotel doskonałym celem ucieczki przed miejskim gwarem i codziennym pośpiechem.

66


HOTEL SPA DR IRENA ERIS KRYNICA ZDRÓJ Ikona obiektów spa, a jednocześnie nowoczesny i luksusowy hotel o butikowym charakterze, który harmonijnie wkomponowuje się w malowniczy krajobraz Beskidu Sądeckiego. Można tu odetchnąć pełną piersią, odnaleźć spokój ducha, odzyskać siły witalne, zadbać o swoje ciało i rozkoszować się doskonałą kuchnią. Piękno okolic zachęca do aktywności na świeżym powietrzu. DrIrenaErisSPA.com

HOTEL SPA DR IRENA ERIS POLANICA ZDRÓJ Stanowi harmonijne połączenie nowoczesności z tradycją. Nawiązując wystrojem wnętrz do art déco, doskonale odzwierciedla czasy świetności przedwojennych kurortów spa. Bliskość wód mineralnych i Parku Zdrojowego pozwalają poczuć prawdziwy klimat polanickiego uzdrowiska. Przestronne spa i bogata oferta zabiegów zapewniają kompleksową odnowę biologiczną, a wykwintna kuchnia spełnia oczekiwania koneserów smaku.

67


Oblicza Pakistanu cz. II TEKST I ZDJĘCIA MAGDALENA BIERNACKA, WITOLD MOSAKOWSKI

GRAFIKA: PIXABAY

Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Jest taki kraj, którego nazwa wywołuje dreszcz emocji u większości ludzi. Niektórzy wyobrażają sobie to miejsce jako czarny punkt na mapie, który dla własnego bezpieczeństwa należy omijać szerokim łukiem. Wyobraźnia podsuwa nam obrazy okrucieństwa, śmierci i ulic spływających krwią. Jest taki kraj, o którym większość z nas słyszy tylko w kontekście zamachów terrorystycznych czy futbolówek szytych za grosze przez wyzyskiwane dzieci. Nie znajdziemy tam nowoczesnej infrastruktury turystycznej, smacznych drinków przyozdobionych kolorową parasolką czy wygód, do których jesteśmy na ogół przyzwyczajeni. Zamiast tego przyjdzie nam się zmierzyć z niesamowicie zakorkowanymi ulicami, kurzem wdzierającym się do płuc i regularnymi przerwami w dostawie prądu. Ten kraj to wyzwanie, które postanowiliśmy podjąć. Daleko od domu, gdzieś między Afganistanem, Iranem i Indiami, na trasie naszej podróży wylądowaliśmy w miejscu, które ciągle stanowi prawdziwą zagadkę. Ten kraj to Pakistan, a my postanowiliśmy przekonać się na własnej skórze, jak wygląda on w rzeczywistości.

68


Bazar Qissa Khawani

PESZAWAR Następnym przystankiem naszej wyprawy jest Peszawar, stolica prowincji Chajber Pasztunchwa zamieszkana głównie przez Pasztunów pochodzących z pobliskiego Afganistanu. Ich jasny kolor skóry sprawia, że moglibyśmy z łatwością wmieszać się tutaj w tłum. Zdradzają nas jedynie ubrania. Od 2001 r. Chajber Pasztunchwa była teatrem działań antyterrorystycznych wymierzonych w insurekcję talibów. Obecnie region ten jest w miarę stabilny, a o smutnych wydarzeniach sprzed lat przypominają liczne patrole wojska i policji. Sercem miasta, a jednocześnie jedną z największych jego atrakcji jest bazar Qissa Khawani – zatłoczone miejsce, które od świtu do zachodu słońca wypełnione jest pędzącymi rikszami, samochodami i wszystkim, co jest zdolne do trans-

portu towarów. Bardzo szybko dajemy się porwać tłumowi, który wiedzie nas przez wąskie, tętniące życiem uliczki. Tysiące zapachów z pobliskich sklepów i straganów dostaje się jednocześnie do naszego nosa, a kakofonia dźwięków przyprawia czasem o zawrót głowy. Kury zamknięte w klatkach przekrzykują się, a ryby ułożone na ladzie spoglądają na nas martwymi oczami. Czasami podchodzą do nas kobiety lub dzieci w podartych łachmanach, błagając z wyciągniętą ręką o kilka rupii. Mijamy stoiska wypełnione kolorowymi owocami, sprzętem hydraulicznym, ubraniami, biżuterią i milionem innych rzeczy. Wreszcie docieramy do cichego zaułka, który oczarowuje nas pięknymi drewnianymi zdobieniami dekorującymi tutejsze domy. Teraz panuje tu bieda, jednak dawniej była to bogata dzielnica zamieszkana przez szlachetne rody.

69


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Przekraczamy próg jednego z domów, tzw. Sethi House, zbudowany przez ród Sethi w XIX w. Była to zamożna i wpływowa rodzina, której członkowie prowadzili liczne interesy w krajach Azji Centralnej oraz w Rosji. Rewolucja roku 1917 położyła jednak kres ich świetności i zmusiła do powrotu do Peszawar. W czasie zwiedzania domu można obejrzeć wzory banknotów, które drukowano tutaj na potrzeby Imperium Rosyjskiego. W dzisiejszych czasach budynek pozostaje pusty, stanowiąc atrakcję dla przyjezdnych, prowadzone są jednak prace remontowe w celu zachowania go w jak najlepszym stanie. Nasz wzrok przyciągają misterne zdobienia, ręcznie wykonane drewniane sufity, piękne kominki oraz błyskotliwy system luster, który pomagał oświetlić potężny budynek w czasach, kiedy nie było jeszcze prądu. Po obejrzeniu wszystkich zakamarków domu ponownie stapiamy się z tłumem i ruszamy dalej. Należy pamiętać, że Peszawar to obszar, przez który przewinęła się fala terroryzmu. To właśnie tutaj w roku 2014 w jednej ze szkół miał miejsce krwawy zamach, który w konsekwencji doprowadził do wielkiej ofensywy przeciwko rebeliantom. Poruszanie się po mieście jest więc obecnie utrudnione. Jest tutaj wiele miejsc, do których nie można się dostać bez specjalnej przepustki, którą nie tak łatwo uzyskać. Należy również zwracać uwagę na to, gdzie robimy zdjęcia. Przykładowo w okolicy historycznego fortu Bala Hissar, który obecnie stanowi główną siedzibę wojsk, fotografowanie jest zabronione.

70

Sethi House: jeden z ozdobnych, drewnianych sufitów

Księga rachunkowa właściciela domu Sethi


Meczet Faisal – znak rozpoznawczy stolicy kraju

ISLAMABAD Na odrobinę wytchnienia od zatłoczonych miast i zakorkowanych ulic pozwala nam pobyt w stolicy Pakistanu. Przez pierwsze lata istnienia kraju jego stolicą pozostawało Karaczi, olbrzymia metropolia położona na wybrzeżu Morza Arabskiego. W 1966 r. z przyczyn ekonomicznych i logistycznych zbudowano od postaw nową stolicę – Islamabad. Obecnie miasto to jest prawdopodobnie najbezpieczniejszym miejscem w całym Pakistanie. Znajduje się tutaj blisko dwa tysiące kamer, a liczne posterunki policji i wojska powodują, że Islamabad sprawia często wrażenie pilnie strzeżonej fortecy. To właśnie tutaj znajdują się najważniejsze placówki dyplomatyczne i budynki rządowe, otoczone wysokimi murami i drutem kolczastym. W związku ze staraniami o pozwolenie na wjazd do Kaszmiru odwiedzamy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ochroniarze szczegółowo nas przeszukują, po czym przepuszczają dalej. Mieliśmy szczęście wcześniej poznać człowieka, który ma tutaj swoich znajomych, dzięki czemu dostajemy się do części budynków, które raczej nie są przeznaczone dla szarych obywateli. To świetna okazja, by przyjrzeć się, jak od środka wygląda praca tutejszych urzędników, którzy w pocie czoła, otuleni papierosowym dymem wykonują swoje obowiązki, często w dość archaicznych warunkach. Szczerze mówiąc, nie tak wyobrażaliśmy sobie tego typu miejsce... Islamabad wyróżnia się na tle całego kraju. Stanowi wyraźny kontrast, zarówno jeśli chodzi o poziom życia, jak i warunki socjalne. Zamiast zrujnowanych domostw i slumsów napoty-

kamy tutaj luksusowe wille i apartamenty, nawet zakorkowane ulice stanowią rzadkość. Kobiety chodzą modnie ubrane, zadbani panowie zasiadają za kierownicą swoich pięknych aut. Kawiarnie w zachodnim stylu wyrastają jedna obok drugiej, wykwintne restauracje oraz drogie sklepy zwracają na siebie uwagę kolorowymi wystawami. Prawdę mówiąc, miejsce to nie ma zbyt wielu walorów turystycznych, nie jest idealnym kierunkiem dla osób zainteresowanych tradycją, pragnących poznać lokalne zwyczaje czy w końcu odkryć prawdziwe oblicze kraju. Natknąć się tu można na rodziny dyplomatów oraz biznesmenów przybywających z odległej Europy, którzy zazwyczaj boją się wyjeżdżać poza obszar stolicy. Nam jednak odwagi nie brakuje, więc postanawiamy ruszyć w dalszą drogę na południe.

BAHAWALPUR W dawnych czasach, jeszcze przed rozpadem Imperium Brytyjskiego, istniało na tym terenie wielkie, bogate i wpływowe księstwo. W 1947 r. przyłączyło się do nowo powstałego Pakistanu, a kilka lat później utraciło swoją autonomię, stając się integralną częścią kraju. O minionej świetności przypominają teraz pilnie strzeżone pałace w Bahawalpur, które obecnie stanowią rządową własność (przez co nie są dostępne dla odwiedzających), oraz robiący ogromne wrażenie fort Derawar, położony na terenie pustyni Cholistan. Niestety, do dzisiaj obiekt ten nie został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Z powodu licznych zaniedbań budowla ta nie jest nawet poddawana pracom konserwacyjnym, a okoliczne tereny pozostają niezagospodarowane.

71


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Stary meczet znajdujący się nieopodal fortu Derawar na pustyni Cholistan; mniatura: groby obok meczetu

Po Bahawalpur poruszamy się z naszym hostem z Islamabadu oraz młodym chłopakiem, którego bierzemy początkowo za zwykłego przewodnika. Młodzieniec pokazuje nam ciekawsze miejsca w mieście – między innymi Szpital imienia Królowej Wiktorii czy piękną bibliotekę – po czym zaprasza do siebie do domu. Przekraczając próg budynku, zdajemy sobie sprawę, że należy on do zamożnych ludzi. Jednak dopiero po chwili dowiadujemy się, że ludzie ci są potomkami rodziny królewskiej, władającej niegdyś tą ziemią. Pradziadek naszego przewodnika, Sir Sadiq Muhammad Khan Abbasi V, był ostatnim królem księstwa Bahawalpur, który po utracie władzy w 1955 r. w ramach protestu udał się na emigrację

72

do Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł kilka lat później. Pochowano go niedaleko wspomnianego wcześniej fortu, obok mogił przodków. Chłopak pokazuje nam stare, czarno-białe fotografie, rodzinne albumy i ręcznie wykonany egzemplarz biografii swojego pradziadka. Podziwiamy rodowe pamiątki zabrane z pałaców, które obecnie zajmowane są przez służby wojskowe. Pięknie zdobiona szabla wykonana przez słynną dzisiaj firmę Wilkinson, stare monety z czasów Imperium Brytyjskiego, srebrne sztućce oraz grawerowane sztylety. Czuć w tym domu ducha minionych czasów. Oczywiście także i tutaj zostajemy obdarowani drobnymi prezentami, tradycja zobowiązuje. Przyszła pora, aby ruszyć w dalszą drogę.


73


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Plantacja trzciny cukrowej w Yazman Mandi

YAZMAN MANDI Ta miejscowość to samo serce pakistańskiej wsi. To właśnie tutaj, z dala od przeludnionych miast i zatłoczonych ulic, odkrywamy zupełnie nowe oblicze kraju. Pod swój dach przyjmuje nas tata piątki dzieci – najmłodsze z nich przyszło na świat zaledwie miesiąc temu. Otrzymujemy do dyspozycji przestronny pokój na pierwszym piętrze. Tuż za drzwiami przy łóżku znajduje się taras, z którego w ciągu dnia można obserwować okolicę, a nocą niebo pełne gwiazd. O poran-

74

ku budzi nas głos osła ciągnącego powóz pełen warzyw, przy śniadaniu w ogrodzie towarzyszy nam z kolei stadko wesołych wiewiórek oraz drażniące się z nimi gawrony. Spokój tego miejsca pozytywnie wpływa na nasz nastrój i samopoczucie. Po południu młody gospodarz zabiera nas na przejażdżkę po okolicy. Białe suzuki mija olbrzymie połacie ziemi, mieniące się tysiącem odcieni zieleni. W końcu docieramy na plantację trzciny cukrowej, której właścicielem jest nasz


kierowca. Mężczyzna zaprasza nas do miejsca, gdzie z soku z trzciny wyrabia się brązowy cukier. W przeciwieństwie do polskiej wsi, gdzie praca staje się coraz bardziej zmechanizowana, tutaj prawie wszystko wykonuje się ręcznie. Dlatego też jak zauroczeni wpatrujemy się w kilku mężczyzn doglądających całego procesu. Jeden z nich co chwilę dokłada liści do kamiennego pieca, aby nie zgasł ogień, drugi miesza gotującą się ciecz, trzeci natomiast zajmuje się formowaniem specyficznych słodkich placków z zastygłej mieszaniny. Nasz gospodarz podaje nam gałązkę trzciny i pokazuje, jak właściwie się ją obiera. Nauka przychodzi nam z trudnością, jednak już po chwili możemy się delektować słodkim sokiem spływającym do naszych gardeł. Na plantacji znajduje się dziś wyjątkowo dużo osób, między innymi zaciekawieni mali chłopcy, z których je-

Kościół baptystów

den bezustannie podąża za nami ze smartfonem wycelowanym prosto w nasze twarze. Po jakimś czasie wracamy do domu, gdzie czeka już na nas obfita kolacja. Podobny scenariusz powtarza się zresztą każdego dnia. Powoli zaczynamy w pewnym sensie przywiązywać się do tej pakistańskiej rodziny, która pozwoliła nam zostać u siebie. W takim miejscu czas jest pojęciem względnym, liczy się tylko każda chwila wypełniona radością obcowania z naturą, pośród życzliwych ludzi i fascynujących zwierząt. Poznajemy tutaj wzruszające historie opowiadane nam przez napotkane osoby. Słyszymy o młodych, którzy wbrew przeciwnościom losu i trudnej sytuacji finansowej dostają się na dobre uniwersytety czy zagraniczne stypendia. Dowiadujemy się o próbach funkcjonowania zgodnie z własnymi zasadami i kodeksem moralnym, wbrew wszechobecnej korupcji. W końcu poznajemy niewielką społeczność baptystów, którzy pozwalają nam zajrzeć do ich skromnego kościoła.

75


Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA

Pakistańscy baptyści

Podróż po Pakistanie nieuchronnie skłania do refleksji na temat przeszłości, teraźniejszości i przyszłości tego kraju. Burzliwa historia postkolonialnej rzeczywistości i skomplikowana sytuacja geopolityczna odciskają piętno na losach państwa, jego mieszkańców i relacjach z sąsiednimi krajami. Pomimo tego, z dala od sceny politycznej i świata mediów, toczy się tutaj normalne życie, które mieliśmy możliwość obserwować

Nosorożec w parku znajdującym się niedaleko Yazman Mandi

76

w wielu miejscach. Ludzie starają się żyć wbrew wielu przeciwnościom. Jednym wychodzi to naprawdę dobrze, znajdują pracę, stać ich na nowy samochód, wspaniały dom. Inni nie są w stanie związać końca z końcem. Oficjalnie ponad 20% populacji żyje poniżej granicy ubóstwa, a podróż po kraju uświadamia, że nie jest to tylko statystyka, ale namacalna rzeczywistość. Ciągle poważnym problemem pozostaje również terroryzm, który pomimo zakrojonych na szeroką skalę operacji antyterrorystycznych wymierzonych głównie w tereny graniczące z Afganistanem, wciąż stanowi realne zagrożenie. Celem ataków ze strony ekstremistów, np. talibów, pozostaje rząd w Islamabadzie, służby porządkowe i mniejszości, takie jak np. chrześcijanie czy szyici, oraz miejsca ich kultu, ale przecież nikt nie pyta nikogo o wyznanie czy pochodzenie etniczne, cierpią więc wszyscy. W czasie naszego pobytu w kraju dochodzi do kilku incydentów, również w miastach, które odwiedziliśmy. Pomimo tego nie wpływa to na nasze poczucie bezpieczeństwa, jesteśmy zbyt zajęci odkrywaniem i eksplorowaniem tego niesamowicie interesującego kraju, jego przyrody, zabytków, a ponad wszystko mieszkańców. Na naszej drodze pojawiają się różni ludzie: biedni i zamożni, wyznający konserwatywny odłam islamu, niewierzący, a nawet chrześcijanie. Wszystkich ich łączy jedno – gościnność, prostolinijność i pozytywne nastawienie do świata bez względu na okoliczności. Obcowanie z nimi pozwala nam zweryfikować utarte stereotypy. Okazuje się, że ludzie ci są w istocie tacy sami jak my, różni ich jedynie kolor skóry, miejsce zamieszkania oraz imię Boga, do którego wznoszą swoje modlitwy. ■


77


PORADNIK

Fotografia w podróży

TEKST I ZDJĘCIA MARCIN DOBAS

Zbliżający się czas wakacyjnych wyjazdów sprzyja decyzjom o wymianie lub pierwszym zakupie aparatu fotograficznego. Jaki model wybrać? To pytanie najczęściej nurtuje osoby zaczynające swoją przygodę z fotografią.

78


P

rzede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że nie ma uniwersalnego aparatu, który byłby dobry dla każdego. Należy więc zacząć od zadania sobie podstawowego pytania: do czego będzie nam potrzebny sprzęt fotograficzny. Każdy odpowie – do robienia zdjęć! – to oczywiste, ale każdy fotografuje inaczej i w innym celu. Dla jednego będzie to chęć sfotografowania dorastającego dziecka, dla innego potrzeba udokumentowania podróży, a dla jeszcze innej osoby wykonanie zdjęć do publikacji w prasie.

ZDJĘCIE ROBI CZŁOWIEK, A NIE APARAT Niestety często wśród osób chcących dokonać pierwszego zakupu panuje stereotypowe przekonanie, że im lepszy i droższy sprzęt, tym lepsze zdjęcia będzie wykonywać. Nic bardziej mylnego! Za jakość zdjęcia w największej mierze odpowiedzialny jest fotograf i jego umiejętności, a nie aparat. Aparat to tylko narzędzie i jak każde narzędzie należy je dobrać do swoich potrzeb. Powinniśmy dokonać wyboru w zależności od tego, w jaki sposób i jakie zdjęcia będziemy robić. Inny sprzęt spełni wymogi profesjonalisty, a inny fotoamatora. Oczywiście możemy się zdecydować na zakup najdroższego aparatu, aby raz czy dwa razy w roku wykonać kilka zdjęć, które trafią do galerii internetowej. Przypomina to jednak trochę strzelanie z armaty do wróbla. Po co nam aparat o wielkich możliwościach, które będziemy wykorzystywać tylko w niewielkim stopniu lub nie będziemy potrafili ich użyć? Nic nie zyskamy w wyniku takiego zakupu.

CEL FOTOGRAFOWANIA Pierwsze podstawowe pytanie, które powinniśmy sobie zadać przed wyborem aparatu, to: co się dzieje z naszymi zdjęciami po ich wykonaniu. Czy fotografie trafiają jedynie do Internetu i oglądamy je tylko na monitorze? Czy wykonujemy odbitki? Jeśli tak, to jakiego rozmiaru? Czy są to zdjęcia formatu 9 x 13 cm, czy może będziemy chcieli wykonać powiększenia o boku jednego metra? Czy zdjęcia robimy hobbystycznie, czy zawodowo? Znów nie ma raczej sensu inwestować w wysokiej jakości profesjonalny aparat i obiektywy z najwyższej

79


PORADNIK

półki, gdy nigdy nie wykonamy żadnej odbitki, a wszystkie zdjęcia zmniejszymy do 1000 px. Kolejną rzeczą, nad którą powinniśmy się zastanowić, jest to, w jaki sposób będziemy wykonywać zdjęcia. Czy wszystkie zrobimy w sposób najprostszy z możliwych, czyli w trybie „auto”, w którym aparat za nas zadecyduje, jakie dobrać parametry, a nasza rola ograniczy się jedynie do naciśnięcia spustu migawki. Czy może jesteśmy użytkownikami bardziej wymagającymi i chcemy w pełni panować nad parametrami ekspozycji? Znów pojawia się pytanie, czy warto inwestować w drogi profesjonalny sprzęt, jeśli będziemy go wykorzystywać tylko w nieznacznym stopniu i fotografować wyłącznie w trybie automatycznym... Tak samo, czy jest sens kupowania zbyt prostego aparatu, który będzie nas ograniczał.

KOMPAKT, LUSTRZANKA, A MOŻE DWA W JEDNYM? Do niedawna wybór był prosty, ponieważ rynek podzielony był na dwie główne grupy aparatów: kompaktowe – niewielkie, lekkie, z niewymiennymi obiektywami i bardzo proste w obsłudze, przeznaczone dla mało wymagających użytkowników – oraz lustrzanki dla zaawansowanych, na ogół duże, ciężkie, z wymiennymi obiektywami, za to oferujące fotografowi prawie nieograniczone możliwości rozbudowy i wykorzystania sprzętu. Dla osób mniej wymagających – kolokwialnie mówiąc, naciskających tylko guzik i niewykonujących dużych powiększeń – zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie aparat kompaktowy. Taki, którego obsługa ograniczy się do kadrowania i naciśnięcia spustu migawki. Sprzęt, który w zupełności zaspokoi mało wymagającego użytkownika. Nasuwać się może jednak pytanie: skoro lustrzanka daje nam większe możliwości, to dlaczego mamy decydować się na kompakt. Może lepiej kupić lepszy i droższy aparat, tak na wszelki wypadek. Odpowiedź jest prosta. Najlepszy aparat to ten, który mamy przy sobie. Jeśli nie potrzebujemy funkcji oferowanych przez zaawansowane aparaty, nigdy nie będziemy zmieniać obiektywów ani korzystać z rozwiązań technicznych w nich oferowanych, po co nam lustrzanka. Zdecydowanie więcej skorzystamy na zakupie, jeśli zdecydujemy się na aparat, który będziemy mogli ze sobą wszędzie zabrać. Z kolei bardziej wymagający użytkownicy do niedawna jeszcze nie mieli żadnej alternatywy dla lustrzanek. Były to jedyne aparaty oferujące pełną

80


81


PORADNIK

obsługę, zdjęcia w formacie RAW, wymienne obiektywy itp., a więc jedyne spełniające wyśrubowane wymagania tej grupy fotografów. Sytuacja ta stosunkowo niedawno uległa zmianie. Pojawiły się bezlusterkowce – bardzo interesująca grupa sprzętu foto, zwłaszcza z punktu widzenia ludzi podróżujących. Nie tylko aparat jest mały, lekki i poręczny – te same cechy mają przeznaczone do niego obiektywy. Dodatkowo łączy on pozytywne cechy kompaktów i lustrzanek. Oferuje funkcje, które znamy z profesjonalnych aparatów, czyli fotografowanie w RAW-ach (bezstratnym formacie stosowanym przez profesjonalistów), możliwość korzystania z wymiennych obiektywów – jak w przypadku lustrzanek. Pozwala także na rozbudowę systemu, podłączenie lampy błyskowej czy nawet zbudowanie zestawu do fotografii podwodnej, a zachowuje przy tym małe rozmiary. Co więcej – obiektywy do bezlusterkowców są nie tylko małe i lekkie, spora część z nich jest wręcz rewelacyjna optycznie.

SPRAWA DUŻEJ WAGI Dlaczego poruszam kwestie wagi aparatu? Otóż każdy z nas większość zdjęć robi podczas wyjazdów i podróży. Rzadko zdajemy sobie sprawę z faktu, że ostatnia rzecz, jakiej nam potrzeba, to duży i ciężki aparat. Dostrzegamy to dopiero po dokonaniu zakupu. Sprzęt powinniśmy dobierać świadomie i w zależności od naszych potrzeb. Jeśli więc fotografujemy w podróży i nie mamy wygórowanych wymagań do zastosowania zdjęć czy trybu fotografowania, najlepszym wyborem będzie kompakt. Jeśli jednak zdjęcia publikujemy, zależy

82

nam na pełnej kontroli nad aparatem lub po prostu wymagamy lepszej jakości, pozostają nam do wyboru lustrzanki lub bezlusterkowce. I tu znów powinno się pojawić pytanie, czy kupując duży zestaw, będziemy go wykorzystywać, czy też częściej zostawiać w domu, bo jest ciężki i nieporęczny. W roli aparatu na podróż lepiej sprawdzi się raczej mały model. Zresztą przed podobnym dylematem będą stali również profesjonaliści zajmujący się fotografią podróżniczą. Dlaczego? Bo oprócz plecaka na wyjeździe trzeba nosić ze sobą cały sprzęt fotograficzny, a trochę tego w ich przypadku jest. Korpusy, obiektywy, statyw, filtry, wyzwalacze, ładowarki, banki pamięci itd.


Im większy i cięższy sprzęt, tym będziemy mniej mobilni. Słowem, bardziej wymagający użytkownik stoi przed wyborem kupna lustrzanki lub dobrego bezlusterkowca, za którym zdecydowanie przemawiają rozmiar i waga. Tu powtórzę stwierdzenie, że najlepszy aparat to ten, który w danym momencie mamy przy sobie, a im będzie mniejszy i lżejszy, tym chętniej zabierzemy go w podróż.

83


PORADNIK

Piszę to nie tylko z perspektywy fotografa zajmującego się fotografią podróżniczą, ale również na podstawie obserwacji na trekkingach i fotowyprawach. Rzeczami, które najczęściej nas ograniczają, nie są jakość matrycy, prędkość zdjęć seryjnych czy graniczna czułość, ale lenistwo i brak chęci do noszenia ze sobą dużego aparatu. Tracimy doskonałe kadry tylko dlatego, że aparat został w domu. Zdecydowanie więcej zyskamy, gdy będziemy go mieli przy sobie, niż gdy będzie to aparat z najwyższej półki pozostawiony w domu. Im więcej sprzętu fotograficznego będziemy chcieli ze sobą zabrać, tym większą różnicę w wadze dostrzeżemy. Jeśli przy jednym obiektywie jest ona stosunkowo niewielka, to przy kilku już zaczyna odgrywać dużą rolę. Statyw do mniejszego aparatu będzie też lżejszy i mniejszy niż ten, który musimy zabrać do cięższej lustrzanki. W ten sposób, gdy porównamy wagę kilku obiektywów oraz statywu, zaoszczędzimy nawet kilka kilogramów. Będzie to miało kolosalne znaczenie podczas górskich wędrówek czy wypraw trampingowych.

Artykuł powstał przy współpracy z firmą Olympus Polska

GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM

Ktoś mógłby również napisać, że najważniejsza w aparacie jest jego specyfikacja oraz możliwości techniczne. Tak, to prawda – są to rzeczy ważne. Pamiętać jednak należy, że jeśli porównamy parametry aparatów z podobnego przedziału cenowego, to różnica między ich możliwościami nie

będzie wcale duża. Ponadto obecnie produkowane aparaty oferują jakość znacząco wyższą niż potrzeby wymagających wydawnictw. Napisano już setki poradników na temat doboru sprzętu w oparciu o specyfikację. Niestety bardzo często się zapomina, że jeśli zajmujemy się fotografią „mobilną” – szczególnie podróżniczą – aparat powinien być naszym nieodłącznym towarzyszem, musi być więc mały i lekki. ■

84


85


Papryczka chili Ostra jak brzytwa

FOTO: IWONA NOWICKA

ŚWIAT NA TALERZU

TEKST MACIEJ MAJERCZAK

Prawdopodobnie odkrycie papryki chili dla świata zachodniego zawdzięczamy Krzysztofowi Kolumbowi. Pikantne warzywo, suszone i sproszkowane, przez całe stulecia było przyprawą ludzi ubogich. Zmieniło się to dopiero w połowie XIX wieku, a współczesna kuchnia bez chili jest wręcz nie do wyobrażenia. 86


ZDJĘCIA: PHOTOXPRESS

D

laczego coś, co podczas jedzenia powoduje pieczenie, a nawet ból, sprawia ludziom przyjemność? Niekiedy te najostrzejsze odmiany papryczki chili wręcz zabijają smak potraw, powodują łzawienie, kaszel, duszności. Śmiało możemy się pokusić o nazwanie tego kulinarnym masochizmem, bo jak można delektować się smakiem papryczki chili, która jest ponad 3 tysiące razy ostrzejsza od popularnej klasycznej peperoni, która przecież sama w sobie jest piekielnie ostra? Tak, tak, nie ma w tym pomyłki! Taką moc ma aktualnie najostrzejsza papryka chili odmiany Carolina Reaper. Jak w ogóle można zmierzyć stopień ostrość papryki? W 1912 roku Wilbur Scoville wprowadził jednostkę ostrości papryczek, która określa koncentrację kapsaicyny. To właśnie ten organiczny związek chemiczny jest odpowiedzialny za ostrość papryczek mierzoną w jednostkach Scoville’a (SHU) – na podstawie opracowanej przez niego skali. Pierwotnie pomiar polegał na utworzeniu roztworu cukru z wodą i dodaniu pewnej ilości alkoholowego ekstraktu z badanej papryki. Kiedy badani zaczynali doświadczać pieczenia, wtedy wyznaczano skalę rozcieńczenia roztworu, a tym samym wynik SHU na tablicy Scoville’a. Dla przykładu SHU indyjskiej papryczki Naga Jolokia o wartości 855 000 oznacza, iż jej ekstrakt musiałby być rozcieńczony 855 000 razy, żeby straciła ostrość.

Te najstarsze badania bywały niedokładne, gdyż wrażliwość na kapsaicynę i odczucie ostrego smaku różnią się u badanych osób, a także zależą od warunków wykonania testu. Dlatego dzisiejsze badania prowadzone są metodami analitycznymi, gdzie wartość SHU przyrównuje się do czystej kapsaicyny (16 mln SHU). Do niedawna za najostrzejszą paprykę chili uchodziła Naga Jolokia uprawiana w Indiach i Bangladeszu, której ostrość dochodziła do ponad miliona SHU. Dzisiaj miano tej najostrzejszej należy do papryczki Carolina Reaper o wartości ok. 1 569 300 SHU – to prawdziwy „szatan” wśród chili. Dla porównania popularna jalapeño, dodawana do dań tex-mex czy pizzy peperoni, liczy ok. 2500 SHU. Bardzo często po przygotowaniu potrawy z użyciem chili zapominamy o dokładnym umyciu rąk, co później skutkuje ostrym pieczeniem każdego miejsca na ciele, którego nieopatrznie dotkniemy. Przypomina mi się epizod, gdy kropla tabasco dostała mi się do oka… Ból był wprost apokaliptyczny, pomogło dopiero płukanie oka bieżącą wodą przez niemal pół godziny. Ważne jest, aby mycie odbywało się pod zimną wodą, gdyż woda ciepła rozszerza pory skórne i kapsaicyna dostaje się do wewnątrz. Nic dziwnego, że podczas używania tych ostrzejszych odmian szefowie kuchni często zakładają lateksowe rękawiczki, by uniknąć nieprzyjemnych wrażeń. Naprawdę trzeba uważać, bo te papryczki nie mają litości.

87


ŚWIAT NA TALERZU

Dlaczego więc, mimo tylu niedogodności czy wręcz niebezpieczeństw, decydujemy się na chili w naszym menu? Otóż kapsaicyna stymuluje w mózgu produkcję endorfiny, „hormonu szczęścia”, który wprawia nas w entuzjastyczny nastrój (pomimo pieczenia w ustach). Lecz to nie wszystko! Pikantne potrawy zaleca się osobom z nadwagą, gdyż zwiększają produkcję ciepła w organizmie i powodują, że organizm się poci. Chińscy naukowcy z kolei udowodnili, że ostre potrawy

obniżają ciśnienie. Rzecz jasna nie możemy również zapomnieć o nadzwyczajnym smaku papryki chili, tym bardziej że sprawdza się niemal w każdej formie: surowej, suszonej, marynowanej i oczywiście w sosach. Osobiście polecam przyprawę tabasco, którą dodaję do wielu potraw. Ponieważ do stopnia ostrości tabasco już się przyzwyczaiłem, a nawet w pewnym stopniu na niego uodporniłem, więc uzależniłem się od smaku tej przyprawy. Warto wiedzieć, że pierwszą wersją jednego z najpopularniejszych sosów był sprzedawany w latach 1859-1883 produkt pod nazwą Manuel White’s Concentrated Essence of Tabasco. Powstawał on z ugotowanych i zalanych octem papryczek chili. Obecnie nazwa sosu jest zastrzeżona dla rodziny McIlhenny, mającej wyłączność na produkcję sosu zgodnie z recepturą, opracowaną przez Edmunda McIlhenny’ego w 1868 roku. Sos produkuje się z papryczek Tabasco (należących do grupy tzw. papryk chili), a każda partia przyprawy leżakuje mniej więcej 3 lata w dębowych beczkach, zanim trafi do sprzedaży. To właśnie nadaje jej ów niepowtarzalny smak. Ostrość potraw z dodatkiem chili doskonale łagodzi lampka białego rieslinga… oczywiście przy akompaniamencie Red Hot Chili Peppers! ■

SKALA SCOVILLE’A Wartość według skali

Rodzaj substancji chemicznej lub przyprawy

15 000 000-16 000 000

czysta kapsaicyna

8 600 000-9 100 000

różne kapsaicynoidy (np. homokapsaicyna, homodihydrokapsaicyna, nordihydrokapsaicyna)

5 000 000-5 300 000

gaz pieprzowy, środek drażniący FN 303

1 569 300

Carolina Reaper – aktualnie najostrzejsza papryka chili według Księgi rekordów Guinnessa (na podstawie testu z 2012 r.)

1 463 700

papryka Trinidad Scorpion Butch T

855 000-1 075 000

papryka Naga Jolokia

876 000-970 000

papryka Dorset Naga

350 000-580 000

pieprz Red Savina

100 000-350 000

papryka Guntur Chilli, habanero, Rocoto, Madame Jeanette, piri-piri, pieprz Scotch bonnet, Datil, jamajski ostry pieprz

50 000-100 000

chili ptasie oko (pieprz tajski), pieprz indiański, pieprz Malagueta, Chiltepin i Pequin

30 000-50 000

pieprz cayenne, papryka jagodowa, papryka Cumari (Capsicum chinense)

10 000-23 000

papryka Serrano

2 500-8 000 500-2500 100-500 0

88

papryka jalapeño, chili Guajillo, meksykańskie odmiany papryki Anaheim, papryka węgierska, przyprawa tabasco papryka Anaheim, Poblano, Rocotillo, Peppadew papryka pimento, peperoncini słodka papryka roczna

ZDJĘCIA: PHOTOXPRESS / GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM

ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA


89


PODRÓŻE Z PASJĄ

Uganda oczami Muzungu

TEKST I ZDJĘCIA AGNIESZKA LANGE

Pomysł wyjazdu do Afryki na wolontariat powstał w mojej głowie, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Jednak nie sądziłam, że kiedykolwiek zrealizuję to marzenie. Dopiero pod koniec liceum stwierdziłam, że nie muszę się spieszyć i mogę pójść na studia rok później. Początkowo wszyscy odradzali mi ten pomysł, mówiąc, że „Afryka jest taka niebezpieczna...”. Mimo wszystko zdecydowałam się pojechać. Przez internet znalazłam niewielką ugandyjską organizację, która prowadzi sierociniec w miejscowości Jinja. Niestety, wyjazd nie był zbyt tani, ponieważ oprócz biletu musiałam wykupić także szczepienia i uwzględnić w wydatkach koszty utrzymania. Dlatego postanowiłam popracować wcześniej w Niemczech. Kiedy już nadszedł dzień wyjazdu, nie czułam strachu, byłam tylko podekscytowana i nie mogłam się doczekać.

P

olskę i Ugandę różni niemal wszystko. Zaczynając od klimatu i rozwoju cywilizacyjnego, przez krajobrazy aż po ludzi. Ugandyjczycy są bardzo życzliwi i otwarci. Mimo że biedni, potrafią się dzielić tym, co mają. Można spotkać wiele osób, które utrzymują się wyłącznie z tego, co same wyhodują w swoim ogrodzie. Rolnictwo nie jest tutaj zmechanizowane, całą pracę ludzie wykonują ręcznie. Nawet małe dzieci pomagają rodzicom przy plewieniu roślin. Wracając jednak do wolontariatu, dzieci w Ugandzie nie siedzą godzinami przy komputerach i nie mają drogich gadżetów. Same tworzą sobie zabawki i bawią się nimi razem z innymi. Część wycho-

90


Dziewczynka wraca z motyką po pracy w polu

wanków w naszym sierocińcu ma rodzinę, której często, niestety, nie stać na ich utrzymanie i która nie troszczy się o nie. Inni mieszkają sami w buszu i trudno nawet określić ich wiek. Wszystkie dzieci są jednak bardzo radosne i towarzyskie. Moim zadaniem było uczyć ich angielskiego, ponieważ to język urzędowy w Ugandzie. W szkole posługują się wyłącznie angielskim, więc dobrze wyedukowani Ugandyjczycy mówią bardzo dobrze w tym języku. Pomagałam również w pracy w polu – sadziliśmy różne owoce i warzywa, aby urozmaicić dietę naszych dzieci. Szkolnictwo w Ugandzie jest płatne, więc wielu rodziców nie stać na zapewnienie edukacji swoim dzieciom. Często też wolą, żeby pomagały w pracy w polu, zamiast chodzić do szkoły. Już od najmłodszych lat sadzą rośliny i plewią je. Często noszą wodę z pobliskich studni lub strumieni. Dla naszych dzieci udało nam się na szczęście znaleźć sponsorów, aby móc im zapewnić jakiś start w przyszłość. To, niestety, jedna z tańszych szkół, a co za tym idzie – również słabszych. W takich szkołach czasem jeden nauczyciel musi uczyć nawet setkę dzieci, w dodatku w różnym wie-

Samodzielnie złożone radio – „ucho” na świat...

ku. Jednak Afrykańczycy są bardzo inteligentni – nasi wychowankowie potrafili na przykład samodzielnie zmontować radio z części znalezionych na śmietniku. Ponieważ dostęp do energii elektrycznej jest tutaj luksusem, zamontowali tanią baterię słoneczną. O dziwo, radio działało. Szkoła często potrafi być oddalona nawet o kilkanaście kilometrów od miejsca zamieszkania. Wtedy dzieci muszą wstawać wcześnie rano. Niektórzy uczniowie nie są w stanie przyjść punktualnie na zajęcia, ponieważ musieliby wyjść przed wschodem słońca, gdy jest jeszcze ciemno. Wielu z nich nie ma nawet butów, więc chodzą boso. Zamiast plecaków używają foliowych torebek po zakupach.

Jedna ze szkół położonych w Górach Księżycowych

91


PODRÓŻE Z PASJĄ Typowy dom na wsi

Niektórzy są ciekawi, czy można tam spotkać innych białych ludzi. W dużych miastach oczywiście tak, ale w małych wioskach jest już o wiele trudniej. Czasem poznaje się dzieci, które nigdy nie widziały białego człowieka. W Ugandzie jesteśmy

Dzieci niosące wodę z jeziora

92

nazywani Muzungu, więc często na ulicy można spotkać ludzi pytających: „Muzungu how are you?”. Biali ludzie są tam bardzo lubiani, niemniej jednak wielu Afrykańczyków kojarzy ich tylko z pieniędzmi. Ich wyobrażenie o Europie i Ameryce daleko odbiega od rzeczywistości. Myślą, że tam każdy człowiek jest bogaty i nie ma zmartwień. Niektórzy czasem nawet proszą, by zabrać ich ze sobą. Będąc w stolicy, Kampali, miałam okazję zwiedzić okoliczne slumsy. Szczerze mówiąc, nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia, ponieważ już wiele podróżowałam po wsiach, gdzie domy wyglądają równie ubogo. Zrobione są z kijów, błota, a na dach daje się siano lub blachę (często z „odzysku”). Co mnie jednak zdziwiło, można tam spotkać bardzo elegancko ubranych ludzi: mężczyzn w garniturach, a kobiety w pięknych sukienkach w afrykańskie wzory. Nie stać ich jednak na kupno porządnego domu w stolicy. Rząd od kilku lat walczy ze slumsami i stara się usunąć je z centrum miasta. W środku jest dosyć niebezpiecznie, więc trzeba być bardzo ostrożnym podczas zwiedzania. Najlepiej mieć lokalnego przewodnika, którego dobrze znamy i wiemy, że można mu zaufać. W niektórych domach jest nawet elektryczność, ponieważ sami mieszkańcy nielegalnie podłącza-


Dzieci w slumsach

Kobieta sprzedająca matoke

ją się do słupów elektrycznych. Wszędzie leży pełno śmieci i mija się wiele rynsztoków z bardzo brudną wodą. Jednak życie toczy się tutaj tak samo jak za murami slumsów, jest wiele restauracji, sklepów oraz salonów fryzjerskich. Ludzie również w Ugandzie się śmieją i mimo biedy cieszą życiem, chociaż często narzekają. Pozostało jeszcze pytanie: co jedzą typowi Ugandyjczycy? Ich dieta jest zazwyczaj bardzo uboga. Wiele osób od poniedziałku do niedzieli je zawsze ten sam obiad – porshio z fasolką. To biała maź zrobiona z kukurydzy, która daje bardzo dużo energii do pracy w polu. Oprócz tego jedzą banany, których jest tu wiele rodzajów. Czasem na obiad gotują również matoke. To zielony banan, słony w smaku. Popularne są także owoce chlebowca, marakuja, papaja, mango,

Restauracja znajdująca się w slumsach w Kampali; z lewej: chłopcy sprzedający własnoręcznie zrobione figurki z gliny, aby zarobić na szkołę

93


PODRÓŻE Z PASJĄ

kokosy. Uprawia się również słodkie ziemniaki, maniok oraz nasze europejskie ziemniaki (są nazywane irish potato, ponieważ Irlandczycy sprowadzili to warzywo do Ugandy). Wiele osób pytało mnie o kwestie zdrowia i bezpieczeństwa. Jak jest jednak naprawdę w Ugandzie? Powszechne są choroby „brudnych rąk”, ponieważ niezachowywanie zasad higieny to tutaj codzienność, podobnie jak picie wody z brudnych kałuż i małych zanieczyszczonych strumyków. Inną sprawą jest malaria, jednak są na nią tabletki (w Ugandzie to koszt około 8 zł). Jest tutaj dość bezpiecznie, niestety krąży też wielu złodziei, dla których biali ludzie są zawsze łakomym kąskiem. Znikają zarówno pieniądze, jak i ubrania, a nawet mydło. Koszty noclegów są bardzo różne. W internecie trudno znaleźć coś taniego, ponieważ małe hostele, prowadzone przez niezamożnych Ugandyjczyków, nie mają stron internetowych. Najlepiej, będąc już na miejscu, spytać o cheap lodge. Koszty takiego noclegu powinny wynosić od 6 do 20 złotych. Jednak warunki mogą być różne, czasem bez prądu, czasem z wodą tylko ze studni. Ceny transportu nie da się sprawdzić w internecie. Podróżuje się taksówkami (mi-

94

Różnorodność krajobrazu jest ogromna: od żółtej sawanny po wilgotne lasy równikowe

nibus) lub boda boda (skuter). Często można się targować z kierowcą. Różnorodność ugandyjskiego krajobrazu jest ogromna: od żółtej sawanny po wilgotne lasy równikowe. Moim zdaniem nie istnieje piękniejszy zapach od zapachu lasu równikowego. Jest to niezwykle żywe miejsce, z odgłosami wielu zwierząt i latającymi u stóp kolorowymi motylami. Dobra wiadomość dla miłośników wspinaczki górskiej to ta, że znajduje się tutaj jedno z najwyższych wzniesień w Afryce – szczyt Małgorzaty na Górze Stanleya (5109 m n.p.m.) w łańcuchu Gór Księżycowych. Niestety, wstęp do parków narodowych jest bardzo drogi, ale można też zwiedzać lasy, które nie uzyskały tytułu parku narodowego np. Mabira Forest. W Ugandzie można spotkać wiele zwierząt: pawiany, małpy, antylopy, lwy. Jednak w niektórych miejscach trzeba poruszać się z przewodnikiem, ponieważ po drodze może się przydarzyć wiele niebezpieczeństw. Czasem można nawet spytać miejscowych ludzi o radę, jakie miejsca najlepiej zwiedzić. Mimo wszystkich swoich niedostatków Uganda jest nazywana „perłą Afryki” i zdecydowanie na to miano zasługuje. ■


95


RYNEK TURYSTYCZNY

Gdzie na wakacje w 2017? TEKST RADOSŁAW DAMASIEWICZ DYREKTOR MARKETINGU ORAZ E-COMMERCE TRAVELPLANET.PL

Letnie wakacje kupiło już blisko 60 proc. klientów biur podróży więcej niż w zeszłym roku, najwyraźniej doceniając profity, jakie wczesne rezerwacje dają w stosunku do wylotów last minute. Jak mówią dane dotyczące wyjazdów dzieci, zagraniczne wakacje ma zarezerwowane tylko 9 proc. więcej niż w ubiegłym roku. Tegoroczny przebój lata to Albania.

96


Albania

Chorwacja

Z

danych rezerwacyjnych Travelplanet.pl wynika, że do połowy marca decyzje wakacyjne (wyjazdy od 16 czerwca do 15 września) sfinalizowało w postaci zamówionych rezerwacji 58 proc. klientów biur podróży. Najwyraźniej polscy turyści nie czekają na oferty last minute, mając w pamięci doświadczenia z zeszłego roku, kiedy prawdziwe okazje trudno było upolować, czy choćby z tegorocznych ferii zimowych, gdy najbardziej popularne spośród kierunków Wyspy Kanaryjskie wyprzedały się niemal do cna i na koniec pozostały tylko najdroższe oferty.

ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM

IM PÓŹNIEJ, TYM GORZEJ Średni koszt wakacji to obecnie ok. 2600 zł, czyli o ok. 300 zł więcej niż podczas rezerwowania wypoczynku w analogicznym czasie w zeszłym roku. Wzrost jest duży – to ok. 13 proc. Najwidoczniej jednak klienci biur podróży doszli do wniosku, że im później kupią wakacje, tym będzie raczej drożej niż taniej. Zwłaszcza że obecnie turyści zwracają uwagę nie tylko na kierunek i standard hotelu, ale również na inne udogodnienia, jak np. zjeżdżalnie wodne, animacje dla dzieci, położenie względem plaży lub centrum miejscowości itp. Na ostatnią chwilę trudno znaleźć miejsce spełniające wiele kryteriów. Boom na turystykę, zapoczątkowany we wrześniu ubiegłego roku, nie słabnie. Dotyczy to krajów naszego regionu: Czech, Słowacji, Węgier, a także Niemiec. Ten popyt stymuluje ceny, ale przede wszystkim rodzi w turystach uzasadnione obawy o dostępność wymarzonych miejsc na wakacje.

Hiszpania

97


RYNEK TURYSTYCZNY

Wakacje 2017*

Odsetek turystów 2017

Odsetek turystów 2016

Wzrost/spadek frekwencji na kierunek w %

Odsetek dzieci 2017

GRECJA

38,1

35,8

+68

17,5

2707 zł

86 zł

BUŁGARIA

17,2

20,6

+32

15,3

2057 zł

-29 zł

HISZPANIA

12,4

14,8

+33

12,1

3066 zł

-111 zł

TURCJA

7,5

8,0

+48

22,3

2512 zł

58 zł

EGIPT (8**)

4,8

1,8

+423

17,4

2648 zł

88 zł

ALBANIA (11)

4,2

1,2

+557

14,7

2246 zł

-127 zł

CHORWACJA (6)

3,1

3,8

+27

6,0

1595 zł

-190 zł

WŁOCHY (5)

2,9

4,1

+13

12,6

2461 zł

-170 zł

PORTUGALIA (7)

1,8

2,1

+33

7,5

3421 zł

-391 zł

CYPR

1,2

1,3

+53

16,2

3038 zł

178 zł

+58%

15,3% (22% w 2016)

2626 zł

320 zł

Wszystkie kierunki

100,0

Koszt/osobę Wzrost/spadek 2017 kosztu na kierunek

* Wyjazdy od 16 czerwca do 15 września, rezerwacje do 15 marca. ** Miejsce w rankingu w rezerwacjach wakacji na 2016 r. Kolor czerwony oznacza skrajne wartości. W rubryce pokazującej koszt wakacji pominięto Chorwację, do której większość turystów dociera własnymi samochodami, stąd kwota dojazdu nie została uwzględniona.

Grecja FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Pierwsze trzy miejsca nie wywołują zaskoczenia. Ogromny popyt na Grecję utrzymuje się od kilku sezonów i wciąż rośnie. Swoje greckie wakacje zarezerwowało do połowy marca blisko 70 proc. turystów więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Bułgaria ma duże szanse na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu i zajęcie pozycji wicelidera popularności, a na jej korzyść działa fakt, że wakacje tam – najtańsze spośród pierwszej dziesiątki – będą nawet nieco tańsze niż zeszłego lata.

98

Pierwsza trójka pokazuje, że wśród polskich turystów nastąpiło trwałe przeorientowanie wakacyjnych preferencji na kraje europejskie i w miarę trwały odwrót od krajów arabskich. Widać jednak, że Turcja, a zwłaszcza Egipt, odzyskują zaufanie turystów. Na szczególną uwagę zasługuje wysoka pozycja Albanii i ogromny wzrost popularności w rankingu. To bardzo modny od ubiegłego lata kraj, w którym wakacje można spędzić za rozsądne pieniądze.


99


Egipt

W POSZUKIWANIU EFEKTU 500+

FOTO: SHUTTERSTOCK.COM

Wzrost rezerwacji letnich wakacji w biurach podróży jest imponujący, ale wyjątkowo blado na tym tle wygląda wzrost rezerwacji wakacji dla dzieci i młodzieży szkolnej – to niecałe 9 proc. Udział w ogólnych wyjazdach na wakacje spadł z ok. 22 proc. do 15 proc. To tym bardziej wymowne, że program Rodzina 500+ ruszył dopiero od maja 2016 r., a więc we wczesnych rezerwacjach efekt 500+ nie był jeszcze uwzględniany. Być może jest to konsekwencja sporego wzrostu cen zagranicznego wypoczynku (w porównaniu z rezerwacjami na ubiegłoroczne lato wzrósł on o 13 proc.), a może powtórzy się sytuacja z 2016 roku, gdy rodziny rezerwowały wakacje dla dzieci na ostatnią chwilę. Wówczas w majowych rezerwacjach jeszcze nie było widać efektu 500+, ale w ostatecznym rozrachunku na wypoczynek wyjechało ok. 15 proc. dzieci i młodzieży więcej niż rok wcześniej.

100

ZDJĘCIA: FOTOLIA

RYNEK TURYSTYCZNY

Bułgaria

Tegoroczne wczesne rezerwacje nie przesądzają jeszcze o braku wpływu rządowego programu na turystykę z biurami podróży. Ostateczną odpowiedź dadzą wyniki po zrealizowanych wyjazdach w lecie, ale w segmencie zorganizowanych wyjazdów zagranicznych wcale nie musi on wystąpić. Klienci biur podróży najchętniej zabierają dzieci na wakacje do Turcji, Grecji i Egiptu. To od lat „rodzinne” kierunki. Najrzadziej całe rodziny podróżują do Chorwacji i Portugalii. W pierwszym przypadku powodem może być specyfika podróży – nad Adriatyk najchętniej podróżujemy samochodem, co dla dzieci może być uciążliwe. W drugim – najwyższy koszt imprezy turystycznej spośród dziesięciu najbardziej popularnych kierunków. ■

Więcej na travelplanet.pl

Turcja


101


102


103


104


105


W następnym wydaniu

FOTO : KA RO LIN A

Podróże z pasją Lofoty

SIW KIE WI CZ

TRAVEL POLSKA m.in.: Z daleka i z bliska Australia

FOTO: SHU TTE RSTOCK .CO

Wydawnictwo MajerMedia ul. T. Kościuszki 26 21-500 Biała Podlaska tel. 83 411 50 11 fax 83 410 70 30

www.majermedia.com redakcja@majermedia.com prenumerata@majermedia.com

DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY: Maciej Majerczak REDAKCJA Redaktor naczelny: Rafał Nowicki Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk Zespół redakcyjny: Robert Nienacki, Karina O’Neill, Małgorzata Trębicka-Żuk Korekta: Anna Nalikowska Fotograf/fotoedytor: Łukasz Kuczyński REKLAMA reklama@majermedia.com Skład: Grzegorz Waszczuk Druk: Moduss Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Okładka: foto – Maciej Majerczak

106

M


HEOS AVR

OTOCZ SIĘ DŹWIĘKIEM, NIE PRZEWODAMI. HEOS AVR łączy w sobie bezprzewodowy dźwięk przestrzenny, doskonałą wydajność i najnowocześniejszy design. Rozszerz swój zestaw i połącz dotychczasowe głośniki przednie z dowolnymi głośnikami bezprzewodowymi HEOS i ciesz się filmami w technologii 4K Ultra HD lub strumieniuj muzykę do każdego z pomieszczeń w Twoim domu. Powiedz „tak“ doznaniom z HEOS, powitaj HEOS AVR. www.denon.pl 107


108


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.