LISTOPAD/GRUDZIEŃ 2016 › NUMER 18
POLSKA
BEZPŁATNY MAGAZYN O PODRÓŻACH
Miasto wykute w skale Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
Bergen
ŚWIAT NA TALERZU
Singapur ISSN 2353-2416
Petra
Z CZWORONOGIEM W PODRÓŻY
Jak z filmowej scenerii
Szkocja
1
2
OD REDAKCJI
Mam przyjemność powitać Państwa na łamach kolejnej edycji magazynu „Travel Polska”.
Tematem tego wydania jest Szkocja - kojarzona głównie z surowym klimatem i pięknymi widokami. Ojczyzna Waltera Scotta ma jednak do zaproponowania znacznie więcej atrakcji. Jakich? O tym na s. 20-30. Innym niezwykłym miejscem, które prezentujemy, jest Petra – miasto leżące na terenie dzisiejszej Jordanii, w jej południowo-zachodniej części. Niegdyś stolica arabskiego królestwa. Potem zapomniana na kilkaset lat, zaś w XIX wieku odkryta na nowo i uznana za jeden z siedmiu cudów świata. Polecam artykuł na s. 54-64. Mogą trwać kilka godzin, a nawet kilka dni, mogą kosztować tyle, co bilet do kina albo nowy samochód. Niezwykłe podróże koleją… Pociągi przemierzają zarówno pustynie, jak i górskie przełęcze. Kilka z nich zabierze Was w bardzo wyjątkowe i jedne z najpiękniejszych miejsc na świecie. Zapraszamy na s. 70-80. W dziale „Prawo” poruszamy problem dotyczący posiadaczy czworonogów. Co zrobić ze swoim pupilem, gdy wyruszamy w podróż? Powierzyć w opiekę zaufanej osobie? Oddać do hotelu dla zwierząt? A może zabrać go ze sobą? Więcej na ten temat na s. 50-52.
FOTO: MACIEJ JENCZ
To zaledwie kilka propozycji spośród wielu innych – mam nadzieję – równie interesujących.
Z życzeniami inspirującej lektury
redaktor naczelny
PISZĄ DLA WAS
Karina O’Neill
Maciej Majerczak
Kasia Jaszczuk
40
70
BERGEN – PRAKTYCZNY PRZEWODNIK
NIEZWYKŁE PODRÓŻE KOLEJĄ
Zapraszamy na stronę naszego wydawnictwa na: facebook.com/TravelPolskaMagazyn
3
4
5
6
7
8
9
SPIS TREŚCI
FOTO: KAITLIN BAILEY/MATADOR NETWORK/WWW.FJORDNORWAY.COM
Widok na Sognefjord (Norwegia) z platformy Stegastein
10
TEMAT WYDAN I A
20
SZKOCJA – JAK Z FILMOWEJ SCENERII
Szkocki krajobraz to zielone wzgórza i imponujące góry, malownicze porty, jeziora i lasy, ale też rozleniwione owce stojące przy drodze. Są też urokliwe zamki, mosty i latarnie morskie. Od wieków Szkocja jest opiewana w wierszach i piosenkach...
AKTUALNOŚCI 12 Gadżety, trendy, inspiracje NOWOŚCI WYDAWNICZE 16 Z księgarskiej półki MIEJSCA Z CHARAKTEREM 32 W świątecznym nastroju PREZENTOWNIK 34 Nie tylko dla obieżyświata Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA 40 Bergen – praktyczny poradnik turystyczny
PRAWO 50 Z czworonogiem w podróży PODRÓŻE Z PASJĄ 54 Petra – miasto wykute w skale TRAVEL & NATURA 66 Morskie safari DOOKOŁA ŚWIATA 70 Wsiąść do pociągu... nie byle jakiego
ŚWIAT NA TALERZU 82 Singapur – podróż pełna smaków Z DALEKA I Z BLISKA 86 Mont Saint-Michel – twierdza na wodzie
RYNEK TURYSTYCZNY 96 Egzotyka na coraz bardziej przeciętną kieszeń
11
NOWOŚCI RYNKOWE
Magiczny sylwester Serdecznie zapraszamy Państwa do wzięcia udziału w Magicznym Sylwestrze w Hotelu Bellotto! Zjawiskową imprezę i szampańskie nastroje zapewnią: wyśmienita kolacja w unikatowych salach pałacowych przygotowana przez szefa kuchni Hotelu Bellotto, fantastyczne drinki serwowane w open barze, znakomity bal sylwestrowy w zabytkowych piwnicach Hotelu Bellotto (zespół Bachus i DJ), czarodziejskie triki w wykonaniu iluzjonisty Macieja Króla, pamiątkowe zdjęcia z fotobudki. Pozwól się zaczarować magii sylwestra w Hotelu Bellotto! Sprzedaż biletów: +48 22 829 64 94, +48 668 592 783, sylwester@hotelbellotto.pl hotelbellotto.pl
Kompas w nowej formie Dla wszystkich wyruszających na szlaki lądowe i wodne marka Regatta przygotowała nową aplikację mobilną Regatta Compass. Można ją mieć całkowicie za darmo. Wirtualny kompas to wskazujący cztery strony świata instrument nawigacyjny, działający jak prawdziwe urządzenie. Aplikacja ustala wszystkie kierunki geograficzne. Kompas wyznacza nie tylko północ, południe, wschód i zachód, ale również azymut, kąt nachylenia i lokalizację. Aplikacja dostępna jest dla systemów operacyjnych Android oraz iOS. regatta.pl
Wyrazisty charakter Certina DS Podium Chronograph, czyli zegarek o sportowej osobowości, szybko znalazł wspólny język z aktywnymi indywidualistami, którzy docenili jego duże cyfry, kontrastujące ze sobą elementy, polerowany pierścień lunety i śmiałe wzornictwo. Teraz dzięki szwajcarskiemu mechanizmowi ETA Precidrive™ i kopercie o średnicy 41 mm ze szczotkowanej stali charakter czasomierza zyskuje zupełnie nowy wymiar. Ultraprecyzyjny (+-10 s/rok) kwarcowy chronograf oferuje liczniki: 60-sekundowy, 30-minutowy i 1/10 części sekundy (wskazania w czasie rzeczywistym w pierwszej minucie pomiaru), a także standardowe wskazania godzin, minut, mały sekundnik i datownik. Tarczę chroni szkło szafirowe z powłoką antyrefleksyjną. Swatch Group Polska
Zestaw Green Teas & Tisanes Newby to doskonały pomysł na elegancki i zdrowy świąteczny prezent dla wielbicieli delikatnych herbat zielonych i bezkofeinowych naparów. W zestawie znajdziecie Państwo 2 wyśmienite zielone herbaty liściaste (Hunan Green oraz Jasmine Princess) i 2 pyszne napary (rozgrzewający Ginger & Lemon oraz Rooibos Orange). newbyteas.pl
12
13
NOWOŚCI RYNKOWE
Klasyka w nowym wydaniu Calvin Klein Minimal to kultowy zegarek dla kobiet i mężczyzn inspirowany klasycznymi czasomierzami. Cechuje się minimalistyczną tarczą urzekającą stonowanym charakterem. W każdym modelu zastosowano elegancką bransoletę siatkową, która zapewnia najwyższy komfort noszenia. Bezpretensjonalny i szykowny zegarek jest dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: różne odcienie czerni, czerń w połączeniu z powłoką PVD z różowego złota i powłoka PVD z różowego złota – oraz w dwóch rozmiarach: mid i gent. Wodoszczelność do 3 bar. Swatch Group Polska
Modernizacja Roku 2016 W tym roku już po raz 20. rozdano statuetki nagrody „Modernizacja Roku”. Spośród ponad tysiąca zgłoszonych obiektów wyłoniono laureatów w 13 kategoriach. W kategorii „Obiekty hotelarsko-turystyczne” wygrał 4-gwiazdkowy hotel Zamek Biskupi Janów Podlaski, czyli zrewitalizowany XVIII-wieczny zamek należący do Grupy Arche. – To dla nas wielkie wyróżnienie, cieszymy się, że zostaliśmy docenieni przez profesjonalne jury – komentuje Artur Trukawiński, dyrektor hotelu. Obiekt, który jest otwarty od kwietnia 2016 roku, oferuje gościom 199 pokoi, centrum konferencyjne z 15 salami i przestronne spa. zamekjanowpodlaski.pl
Wygodne płatności internetowe HanseMerkur wprowadza dodatkowe udogodnienia w ścieżce rezerwacyjnej, dostępnej na własnej stronie internetowej. – Od początku naszej obecności na polskim rynku mamy na uwadze, że liczba klientów decydujących się na zakup online w dużej mierze zależy od ilości udostępnionych im do wyboru metod płatności. Każdy użytkownik ma bowiem swoje wymagania i oczekuje możliwości zapłacenia w sposób, który szczególnie preferuje – mówi Renata Łątka, Operations Manager w HanseMerkur Ubezpieczenia Podróży. Jako że przelewy bankowe stanowią około 90 proc. polskiego rynku płatności online, obsługa właśnie tego kanału płatniczego musi być w najwyższym stopniu rzetelna i optymalna. Dlatego obok dotychczasowych form płatności, takich jak karta kredytowa czy PayPal, teraz można w HanseMerkur skorzystać również z bankowości elektronicznej w ramach systemu Przelewy24. Zastosowane rozwiązania dla przelewów bankowych zapewniają pełne bezpieczeństwo transakcji. Ważnym zadaniem była również optymalizacja dotychczasowego procesu zakupowego. – Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby każda transakcja realizowana za naszym pośrednictwem przebiegała w sposób prosty, intuicyjny i szybki. Celem było również ograniczenie liczby kroków, jaką użytkownik musi pokonać w procesie zakupowym, stąd też przygotowaliśmy pełną integrację modułu Przelewy24 bezpośrednio w naszej ścieżce rezerwacyjnej – dodaje Renata Łątka. Teraz kupno polisy turystycznej na stronie internetowej jest jeszcze łatwiejsze i szybsze. hansemerkur.pl
Przystępny prestiż Alcatel Shine Lite to smartfon wykonany z niezwykłą dbałością o detale, przy użyciu metalu i zaoblonego na brzegach szkła 2,5 D. Wrażenia z obcowania z tym urządzeniem dorównują tym, które znamy z najdroższych smartfonów. Jednak w tym przypadku cena jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna – 799 zł. Stosunek jakości do kosztów wyda się jeszcze korzystniejszy, jeśli dodamy, że smartfon wyposażono w wydajny czterordzeniowy procesor, świetny pięciocalowy ekran IPS HD, czytnik linii papilarnych oraz aparaty 13 Mpix i 5 Mpix z doświetleniem również na froncie. Alcatel
14
15
Z KSIĘGARSKIEJ PÓŁKI
OLO NA ATLANTYKU. KAJAKIEM PRZEZ OCEAN Każdy już chyba słyszał o Aleksandrze Dobie. Pierwszym człowieku, który samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent – i to już dwukrotnie! W trakcie każdej wyprawy zmagał się z żywiołem i przeciwnościami losu, wykazał się nie tylko siłą mięśni, lecz także niezwykłą siłą charakteru. Tymi wyczynami zaskarbił sobie sympatię wielu osób na całym świecie, czego wyrazem jest tytuł „Podróżnika Roku” przyznany w międzynarodowym plebiscycie „National Geographic”. Siedemdziesięcioletni kajakarz opisuje swoje zmagania z naturą, techniką, a także własną wytrzymałością i silną wolą. Pierwsza Transatlantycka Wyprawa Kajakowa to 3,2 km pokonanej odległości, prawie 5,4 tys. przewiosłowanych kilometrów i niemal 100 dób na oceanie, ale przede wszystkim pierwsze w historii przepłynięcie Atlantyku przez samotnego kajakarza. To osiągnięcie, które wymagało od autora niesamowitego wprost optymizmu, hartu ducha i wytrwałości w zmaganiach zarówno z obiektywnymi trudnościami, jak i ze słabościami własnego ciała. Wyczyn jedyny w swoim rodzaju! Rok wyd. 2016, oprawa miękka ze skrzydełkami, format 15 × 21 cm, 368 s. Cena 39,90 zł WYDAWNICTWO BEZDROŻA www.bezdroza.pl
POJEDYNEK Z SYBERIĄ Książka jest relacją z ekspedycji samochodowej wiodącej z Zurychu do Nowego Jorku przez: Syberię, Alaskę, Kanadę i prawie całe terytorium USA. Nikt wcześniej nie przebył tej trasy samochodem. Autor Romuald Koperski przecierał szlak, podróżując bez szczegółowych map i informacji. Książka ukazuje przede wszystkim najtrudniejszy etap wyprawy prowadzący przez tereny byłego ZSRR. Nie brakuje tutaj niesamowitych przygód, jakie musiały przytrafić się w kraju, który nie daje szans przetrwania przeciętnemu turyście. Dzięki Koperskiemu w domowym zaciszu możemy ekscytować się dziką przyrodą, egzotyczną kulturą i niezwykłą przygodą. Rok wyd. 2016, oprawa twarda, format 15,5 × 24 cm, 328 s. Cena 49,90 zł WYDAWNICTWO BERNARDINUM www.ksiegarnia.bernardinum.com.pl
MIASTO ARCHIPELAG. POLSKA MNIEJSZYCH MIAST Trzydzieści jeden miast, kilkadziesiąt zajmujących opowieści. Filip Springer przejechał cały kraj od Słupska po Krosno i od Suwałk po Wałbrzych, żeby zobaczyć, jak żyje się dziś w miastach, które w 1999 roku utraciły status stolicy województwa. Poznał ich historię, rozmawiał z mieszkańcami. Spotykał przedsiębiorców, artystów, aktywistów i nauczycieli. Zaglądał do lokalnych warsztatów i kafejek, odwiedzał upadłe fabryki i prężnie rozwijające się firmy, dworce i McDonald’sy. Pytał ludzi o to, z czego są w swoim mieście dumni, co ich cieszy, a co chcieliby zmienić. Z książki wyłania się niejednoznaczny, migotliwy obraz Polski – gdzie wszystko może się zdarzyć i nic nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Wśród bolączek, trosk i nadziei bohaterów reportażu można odnaleźć także te, które są udziałem mieszkańców całej Polski – i tej małomiasteczkowej, i wielkomiejskiej. Rok wyd. 2016, oprawa miękka ze skrzydełkami, format 16 × 24 cm, 320 s. Cena 49 zł WYDAWNICTWO KARAKTER www.karakter.pl
16
17
Z KSIĘGARSKIEJ PÓŁKI
GRUZJA. W PÓŁ DROGI DO NIEBA Zofia Piłasiewicz, ciekawa świata podróżniczka, tym razem zabiera nas na bezdroża Kaukazu. „Gruzja. W pół drogi do nieba” to relacja z podróży, którą autorka odbywa zarówno w czasie teraźniejszym, jak i w głąb historii tego niewielkiego, ale jakże bogatego w przeszłość skrawka na ziemi. Opowieści o mitycznych Argonautach, którzy wyprawiali się po złote runo, o ważnych dla historii Gruzji kobietach, jak święta Nino czy królowa Tamar, o tragicznej historii polskiego zesłańca Karola Kalinowskiego i jego miłości do pięknej góralki Ezend, przeplatają się z barwnymi opisami niezwykłej gruzińskiej scenerii: przepastnymi wąwozami, przepięknymi górami, zagubionymi w czasie maleńkimi wioskami. Autorka szerokim łukiem omija miasta i cywilizację, zagląda tam na chwilę, lecz szybko ucieka na kamieniste ścieżki, piaszczyste dukty i dziurawe drogi, by być jak najbliżej natury, która na Kaukazie jest mistyczna, pierwotna i – jak do tej pory – niezadeptana jeszcze setkami tysięcy turystycznych butów. To wszystko sprawia, że relację z tej podróży czyta się z prawdziwą przyjemnością. Znakomitym dopełnieniem tej opowieści są świetnie oddające klimat Gruzji fotografie Zofii i Maksa Piłasiewiczów. Rok wyd. 2016, oprawa miękka ze skrzydełkami, format 14,5 × 21 cm, 160 s. Cena 32,90 zł FUNDACJA SĄSIEDZI www.sklep.fundacja-sasiedzi.org.pl
BARWY POLSKI Album ze wspaniałymi fotografiami Zenona Żyburtowicza przedstawia panoramiczne spojrzenie na historię i współczesność naszego kraju. Przeznaczony jest dla wszystkich, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę o Polsce i zachwycić się jej barwami. Prezentuje wiele ciekawostek na temat historii, sztuki, architektury i obyczajów. Krótkie opisy i barwne ilustracje oddają klimat i zróżnicowanie poszczególnych regionów oraz podpowiadają, jakie miejsca warto odwiedzić: Biskupin, kopalnię soli w Wieliczce czy stanowisko żubrów w Białowieży... Rok wyd. 2016, oprawa twarda, format 26 × 32 cm, 424 s., 555 ilustr. kolor. Cena 89 zł WYDAWNICTWO ARKADY www.arkady.com.pl
PRZEZ MORZE. Z SYRYJCZYKAMI DO EUROPY Odkąd załamał się porządek polityczny na Wschodzie, exodus trwa. Egipt, Somalia, Libia, Erytrea, Jemen, a zwłaszcza Syria – z każdego z tych państw dziesiątki tysięcy uchodźców co roku, ryzykując życie, próbuje przedostać się przez Morze Śródziemne, by uciec od wojen, dyktatur i biedy. By móc żyć bez lęku. Czeski fotograf Stanislav Krupař i niemiecki reporter Wolfgang Bauer postanowili przebyć drogę, którą pokonują uciekinierzy. Zmienili tożsamość, zaufali przemytnikom i przyłączyli się do Syryjczyków, którzy próbują przedostać się z Egiptu do Włoch. Plan dziennikarzy szybko zweryfikowała rzeczywistość – zostali deportowani, zanim zdążyli postawić nogę na statku, którym mieli dopłynąć do wolności. Udało im się jednak utrzymać kontakt z poznanymi uchodźcami i zrelacjonować ich ciężką walkę o lepsze życie, w której do samego końca nie można być pewnym wygranej. Reportaż pokazuje prawdziwych ludzi, nie kolejne liczby w statystykach. Syryjczyków, z których każdy ma inną historię. To również opowieść o wspólnocie, która tworzy się, kiedy przyświeca jej jeden cel – wolność. Rok wyd. 2016, oprawa twarda, format 12,5 × 19,5 cm, 144 s. Cena 34,90 zł WYDAWNICTWO CZARNE www.czarne.com.pl
18
19
TEMAT WYDANIA
SZKOCJA
Jak z filmowej scenerii TEKST I ZDJĘCIA KARINA O’NEILL
SZKOCJA JEST KRAINĄ SPOKOJNĄ I MAJESTATYCZNĄ, ALE JEDNOCZEŚNIE DZIKĄ I NIEPRZYSTĘPNĄ. I TO WŁAŚNIE CZYNI JĄ TAK NIESAMOWITĄ I POŻĄDANĄ.
S
zkocki krajobraz to zielone wzgórza i imponujące góry, malownicze porty, jeziora i lasy, ale też rozleniwione owce stojące przy drodze. Są też urokliwe zamki, mosty i latarnie morskie. Od wieków Szkocja jest opiewana w wierszach i piosenkach. Pojechałam tam, żeby się przekonać, czy te opisy faktycznie zgadzają się z rzeczywistością.
20
PRZYGODA ZE SZKOCJĄ Zaczęłam w Glasgow, gdzie wynajęłam samochód. Niecałe 30 minut od lotniska na północ leży Park Narodowy Loch Lomond i The Trossachs. Loch, czyli słynne jezioro, które jest tu w centrum uwagi z powodu swojego rozmiaru, to największe jezioro Wielkiej Brytanii. Można po nim pływać statkami, a jedną z większych atrakcji jest autentyczny pa-
Jezioro Loch Lomond
rowiec Maid of the Loch. W parku jest mnóstwo możliwości odbycia górskich spacerów i wycieczek rowerowych. Można tu żeglować, pływać kajakiem, a nawet grać w golfa. Zjecie też wyśmienity posiłek przy brzegu jeziora, w dali będą widoczne ośnieżone szczyty górskie, a w powietrzu będzie się unosić obietnica długiego spaceru w lesie. Park jest bardzo zróżnicowany i łatwo się do niego dostać. Mieszkańcy
pobliskiego Glasgow mają szczęście... Jak już się domyślacie, filmowych scenerii w Szkocji nie brakuje (tu kręcono np. „Braveheart”). Jest tu nawet wiadukt, który grał już rolę w niejednym filmie, np. w „Harrym Potterze”. Jest też skalna maczuga, która wystąpiła w takich filmach jak „Gwiezdny pył” czy „Prometeusz”. Droga na północny zachód z Parku Loch Lomond i The Trossachs biegnie
21
TEMAT WYDANIA
przez surowe wyżyny Szkocji aż do Fort William – to właśnie na niej kręcono jeden z filmowych pościgów Bonda. Przygotujcie na tę trasę więcej czasu, niż przewiduje wasza nawigacja samochodowa. Będzie sporo przystanków na podziwianie widoków, tylko pogoda musi wam sprzyjać, bo inaczej góry zaczną się chować za niskimi chmurami. Ja niestety nie miałam szczęścia, ale to, co mnie czekało, nadrobiło owe „straty” z nawiązką. Moim kolejnym celem była wyspa Skye.
JAK DOTRZEĆ NA WYSPĘ SKYE? Jeśli zmierzacie drogą lądową od południa tak jak ja, macie kilka opcji. Można
22
przeprawić się promem z Mallaig albo mostem niedaleko zamku Eilean Donan. Z Fort William do Mallaig jedzie słynny parowy pociąg Harry’ego Pottera, a inny równie znany pociąg Caledonian zmierza aż do Londynu. Najbliższe lotnisko jest w Inverness (3 godziny do Portree), ale można lecieć nawet do Glasgow czy Edynburga. Po wyspie najlepiej poruszać się samochodem, bo to właśnie widoki z drogi są tutaj atrakcją. Choć wyspa ma raptem 80 km długości, to trzeba jeździć wolno nie tylko z uwagi na widoki: drogi są kręte, wąskie, a przy nich często wylegują się owce. Znaków ostrzegawczych typu „uwaga owce” jest tu pewnie więcej niż jakichkolwiek innych. Wyspa Mgieł (tak jest nazywana wyspa Skye) od dawna była na mojej liście celów turystycznych. Mimo że mieszkam sto-
sunkowo blisko, to jakoś tak się złożyło, że szybciej trafiłam na Alaskę niż do Szkocji. Miejsce to owiane jest legendami, także tymi pogodowymi. Podobno stąd wzięło się powiedzenie: „nie podoba ci się pogoda? poczekaj 5 minut”, bo właśnie tutaj można czuć się komfortowo w krótkich spodenkach, a za chwilę ubierać ocieplaną kurtkę z kapturem. Mimo że deszczu się nie uniknie nawet w środku lata, to ja uważam tę specyficzną pogodę za pewną cechę wyspy i część jej swoistego uroku. W końcu skoro się jedzie na „wyspę mgieł”, to powinno się ją dobrze obejrzeć! Wszystkie drogi tutaj prowadzą do „metropolii” zwanej Portree. Mieszka tam prawie 2500 osób i jest nieco ponad... 30 miejsc noclegowych. Większość przyjezdnych obiera sobie Portree za bazę wypadową w pozostałe części wyspy, ale z odpowiednim wyprzedzeniem można znaleźć nocleg w odosobnionych miejscach.
Wyspa Skye
23
TEMAT WYDANIA
Wyspa należy do archipelagu Hebrydów składających się z 93 wysp, ale tylko 4 (łącznie ze Skye) są stale zamieszkane przez około 10 tys. osób. Na wyspie znajduje się kilka fotograficznych szkockich „naj”. Jest tu kamienny most w Sligachan, po
Skała zwana „Starcem ze Storr”
24
Most w Sligachan
którym się nie chodzi, a jedynie fotografuje. Jest spiczasta, wysoka na 50 metrów skała nazwana „Starcem ze Storr”, na którą się nie wchodzi, lecz podziwia z daleka. Jedyna destylarnia na wyspie (Talisker w wiosce Carbost) chlubi się tym, że jej
25
TEMAT WYDANIA
whisky jest mocniejsza od konkurencyjnych i proces destylacji nie zmienił się tu od ponad 170 lat. Na końcu jednego z zachodnich krańców wyspy znajduje się imponująca latarnia morska, idealna jak z pocztówki. Jest tutaj nawet niebiańska koralowa plaża. Niedaleko mostu łączącego wyspę z główną częścią Szkocji stoi piękny zamek Eilean Donan, który promuje się sloganem „najbardziej obfotografowany zamek w Szkocji”.
Koralowa plaża
26
Zamek Eilean Donan
Droga do Glencoe, widok na „Trzy siostry”
27
TEMAT WYDANIA
Quiraing
28
A na koniec jest jeszcze jedno miejsce, które trudno opisać. Nazywa się Quiraing i jest to po prostu zjawiskowe osuwisko. Zobaczcie zdjęcia i sami się przekonajcie, że to naprawdę niezwykłe miejsce! Ja musiałam się uszczypnąć, bo nie wierzyłam, że tam jestem. Pustka, surowy krajobraz i brzydka pogoda może i odstraszą niektórych, ale dla innych będzie to wręcz raj. Ja na pewno zaliczam się do tych drugich.
PARK NARODOWY CAIRNGORMS To miejsce było „bonusem”. Znajdowało się najzwyczajniej po drodze do Aberdeen, z którego wylatywałam. Jakieś 3 godziny zajął dojazd tam ze środka Skye i kolejne 2 do miasta na wschodnim wybrzeżu Szkocji – Aberdeen. Na pewno tego parku bardzo długo nie zapomnę,
Park Narodowy Cairngorms
gdyż to właśnie tutaj zobaczyłam pierwsze krowy szkockiej rasy wyżynnej. To te brązowe długowłose stworzenia z zaczesanymi jakby grzywkami, imponującymi rogami i z puchatym futerkiem. Są urocze, a w dodatku to urodzone modelki. Cairngorms jest największym parkiem narodowym Szkocji i jak spojrzycie na mapę, to znajdziecie go pośrodku kraju. To ta wielka zielona plama na mapie! Jak na taki duży park przystało, są tu długie doliny i rozległe szczyty górskie. To tutaj wyrasta aż 4 z 5 najwyższych szczytów Wielkiej Brytanii, a na jeden z nich można wjechać kolejką. Z samej góry można podziwiać panoramę z tarasu widokowego i wybrać GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM
29
TEMAT WYDANIA
na spacer jeden z kilku szlaków. W całym parku możliwości zorganizowania pieszych wycieczek jest bez liku, a nawet zimą tętni tu życiem ośrodek narciarski Aviemore. Krajobraz zmienia się jak w kalejdoskopie, bezkres przestrzeni trochę mi przypomina Alaskę. Wszystko jest wysokie, szerokie i długie. Aż wstyd się przyznać, że spędziłam tu tylko jeden dzień, bo było „po drodze”. Wydaje się wręcz niemożliwe, że wszystkie te trzy wspaniałe miejsca są tak blisko siebie i jednocześnie tak różne. Pięć nocy to zdecydowanie za mało, ale z drugiej strony akurat tyle, żeby chciało się więcej! Znowu się przekonałam, że małe kraje mają wiele do zaoferowania i dzikie miejsca z nadzwyczajną urodą znajdują się za przysłowiowym rogiem, a nie na innym kontynencie. ■
30
31
FOTO: FRANK RESPONDEK
MIEJSCA Z CHARAKTEREM
W świątecznym nastroju
M
ówiąc szczerze, tak wyglądają jarmarki bożonarodzeniowe w każdym z 53 miast dawnego Zagłębia Ruhry. Ba, wszystkie niemieckie Weihnachtsmarkty i Christkindlesmarkty, bo ze względu na lokalne dialekty i obyczajowe niuanse zarówno nazwa, jak i jej wymowa mogą być różne. Na liście bożonarodzeniowych przebojów Dortmund i Bochum zajmują wysokie pozycje, bo do powszechnej tradycji dodano w nich wyjątkowo atrakcyjne elementy.
NAJWYŻSZE DRZEWKO ŚWIĄTECZNE Zwyczajowo adwent w Nadrenii Północnej-Westfalii trwa do 23 grudnia, a rozpoczyna się w połowie listopada. Ale w Dortmundzie, na miejsce, które zajmą stragany, wjeżdżają cztery tygodnie wcześniej maszyny budowlane, by zainstalować największe na świecie świąteczne drzewko. Na fundamencie ważącym 120 ton wznosi się 40-tonową konstrukcję. Bo tak naprawdę nie jest to jedno wielkie drzewo, ale 1700 drzewek sprowadzanych każdego roku ze specjalnie założonej plantacji. Ułożonych na stabilnym rusztowaniu i systematycznie zraszanych dla zachowania świeżości.
32
FOTO: THOMAS WINKLER
Adwent w niemieckojęzycznej Europie budzi ciepłe skojarzenia. Ze stertami skrzących się na straganach choinkowych ozdób i upominków ręcznej roboty. Lśniącymi aniołami zwiastującymi nadejście Bożego Narodzenia. Powietrzem przepełnionym zapachem grzanego wina z przyjemnie łechcącymi nozdrza nutami cynamonu, goździków i bakalii.
REKORDÓW NIGDY DOSYĆ Niejako dla przeciwwagi w Dortmundzie można od kilku lat podziwiać także... najmniejsze świąteczne drzewko świata. Zachwycające precyzyjną jubilerską robotą cacko o wysokości porównywalnej ze średnicą monety wartości 1 euro. Udekorowane pozłacanymi łańcuchami i mikroskopijnymi czerwonymi bombkami, oświetlone LED-owymi lampkami żółtego koloru. Na czubku lśni miniatura anioła. Tego z największej choinki świata, ale 500 razy mniejszego. Rekordowo małe drzewko zdobi w adwencie okno galerii przy Kleppingstraße Lamers 8. Jest ozdobą świątecznej dekoracji, do której twórcy dołączają kolejne miniatury. Przez zaśnieżone góry jedzie pociąg. Z zaprzężonymi do sań reniferami stoi Święty Mikołaj. A najnowszą postacią jest anioł puzonista. Prawdziwy gigant wśród miniatur, bo ma aż 7 mm wysokości. Całą instalację można obejrzeć w 3-krotnym powiększeniu. Dopiero wówczas docenia się precyzję, z jaką wykonano detale.
LATAJĄCY MIKOŁAJ W sąsiadującym z Dortmundem mieście Bochum, codziennie o godz. 17 i 19, pojawia się na niebie zaprzęg Świętego Mikołaja. Bynajmniej nie miniatura, ale naturalnej wielkości postać, bo w rolę oczekiwanego przez dzieci rozdawcy upominków wciela się żywy człowiek. To Falko Traber z rodziny akrobatów, w której tradycje wykonywania tego emocjonującego zawodu przechodzą z pokolenia na pokolenie od początku XVI wieku. Latający Mikołaj (Fliegender Weihnachtsmann) sunie powoli, 33 metry nad zadartymi do góry głowami gości. Pozdrawia
Rekordowe choinki i „Latający Mikołaj” z całą pewnością spodobają się dzieciom. Nie powinni się też zawieść rodzice, bo Dortmund i Bochum są znakomitym celem przedświątecznego city breaku w rodzinnym gronie. Połączonego z zakupami niebanalnych upominków pod choinkę. ■
FOTO: INGO OTTO/BOCHUM MARKETING
FOTO: MICHAEL GROSLER/BOCHUM MARKETING
W efekcie dortmundzka choinka ma 45 m wysokości i pachnie jak żywa. Do 30 grudnia świeci się na niej non stop 48 tysięcy LED-owych lampek, a na szczycie lśni 4-metrowy anioł, który sam waży 200 kg. Tak dzieje się dopiero od 20 lat. „Dopiero”, ponieważ pierwsze drzewko zainstalowano w 1996 roku, a Dortmunder Weihnachtsmarkt organizowany jest od 118 lat. Wyrósł w tym czasie na jeden z największych i najpiękniejszych w Niemczech. Główny miejski plac zajmuje ponad 300 stoisk. By oglądać choinkę i cieszyć się przedświąteczną atmosferą, przyjeżdżają do miasta tysiące gości z kraju i z zagranicy. Choinka świetnie promuje miasto.
zgromadzonych i dziękuje im za powitalne okrzyki. Wszystko dzieje się na placu Dr. Ruera, zastawionym 200 świątecznymi straganami. Wrażenie jest niesamowite, bo po zmroku nie widać stalowej liny długości 125 m rozwieszonej między siedzibą Sparkasse Bochum a domem handlowym Kortum-Karree. Lina ma średnicę 14 mm, a sanie i renifery, wykonane według projektu rzeźbiarza Helmuta Lutza z tworzyw sztucznych, są wyjątkowo lekkie. Wszystko po to, żeby lina się nie rozciągała, a przelot Świętego Mikołaja wyglądał jak z bajki. Po pokazach „Latający Mikołaj” zsuwa się po 84-metrowej linie na ziemię, by uczestniczyć w przeznaczonych dla najmłodszych zabawach.
> INFO Wszystko o Zagłębiu Ruhry: www.ruhr-tourismus.de oraz www.metropoleruhr.de Dortmunder Weihnachtsmarkt: www.dortmunderweihnachtsmarkt.de Bochumer Weihnachtsmarkt: www.bochumer-weihnacht.de Jarmarki bożonarodzeniowe w metropolii Ruhry (17 listopada – 23 grudnia 2016): www.weihnachtsmaerkte.metropoleruhr.de Informacje o atrakcjach turystycznych Niemiec, w tym opisy wszystkich najlepszych jarmarków: www.germany.travel Najlepiej polecieć do Dortmundu: www.dortmund-airport.de Z Polski bezpośrednie połączenia oferują: Wizz Air (z Gdańska, Katowic i Wrocławia) i Ryanair (z Krakowa). Ceny biletów zaczynają się już od kilkudziesięciu złotych.
33
PREZENTOWNIK
Aparat bezlusterkowy z wymiennymi obiektywami Lumix G DMC-G80 łączy najnowszą technologię podwójnej stabilizacji obrazu i doskonałe funkcje 4K w odpornym na pogodę korpusie i dostępnym w zestawie obiektywie, aby zapewnić maksymalną elastyczność fotografowania. PANASONIC
Album „Zamki, pałace, dwory w Polsce” Marka Gaworskiego przedstawia ponad 400 obiektów, od szeroko znanych rezydencji możnych rodów po niemal zapomniane dworki szlacheckie, często położone z dala od głównych szlaków. Wielkim atutem książki są fotografie autora pokazujące aktualny stan tych zabytków. Poszczególnym opisom towarzyszą także zdjęcia archiwalne, historia powstawania budowli, informacje o losach właścicieli i wiele innych ciekawostek. Oprawa twarda, format 21 x 26 cm. Cena: 89 zł WYDAWNICTWO ARKADY
Amplituner kina domowego AVRX4300H z funkcjami Heos multi -room audio wyposażony został w 9-kanałowy wzmacniacz o mocy 200 W na kanał, by wypełnić nawet duże pomieszczenia pełnym dźwiękiem Dolby Atmos, DTS:X oraz Auro 3D (opcjonalnie). Urządzenie umożliwia streaming muzyki ze smartfona, przy wykorzystaniu Airplay oraz wbudowanego modułu Bluetooth. Z kolei dzięki modułowi Wi-Fi możliwe jest szybkie podłączenie do sieci bezprzewodowej. Procesor wideo pozwala na upscaling źródeł analogowych i cyfrowych do rozdzielczości 4K Ultra HD. Cena: 6995 zł
GWIAZDKOWE INSPIRACJE NIE TYLKO DLA OBIEŻYŚWIATÓW
MONCREDO.PL
Jako podręczna, sferyczna kamera Insta360 Nano jest przyjaznym dla użytkownika narzędziem do tworzenia filmów i zdjęć 360°. Kamera jest kompatybilna z iPhone`em 6. Przeznaczona szczególnie dla twórców filmowych, miłośników wirtualnej rzeczywistości i podróżników. Cena: 1099 zł
DENON
Zegarek Certina DS Podium ze sportową, czarną tarczą oraz specjalnym pamiątkowym deklem o polerowanych i matowych powierzchniach z logo WRC i konturem mapy Polski celebruje jedną z najstarszych imprez w rajdowym kalendarzu – Rajd Polski. Charakterystyczna koperta o śr. 44 mm, gumowy pasek z napisami oraz kolorowe elementy to cechy, które znamy z wcześniejszych wersji tego modelu. Nowy DS Podium wyposażony jest w doskonale precyzyjny mechanizm Precidrive™ w limitowanej edycji 555 sztuk. Cena: 3290 zł SWATCH GROUP POLSKA
34
Perfumiarstwo jest sztuką, a każdy artysta ma do niej indywidualne podejście. Marzeniem perfumiarza Zarko Ahlmanna Pavlova było stworzenie zapachów symbolizujących Skandynawię. Kolekcja zapachów marki ZARKOPERFUME to połączenie francuskiej klasyki i elegancji z surową nutą skandynawską. Ceny: od 535 zł
INSTA360.COM OMTGROUP.PL
35
PREZENTOWNIK
Najważniejszym składnikiem występującym w każdym produkcie marki Evidens jest potrójny kolagen, który już po pierwszym użyciu kosmetyku pozostawia skórę idealnie gładką i nawilżoną. Badania skuteczności działania przeprowadzane na 132 kobietach w wieku 20-65 lat wykazały wzrost nawilżenia o 96 proc., elastyczności o 79 proc., wygładzenia i liftingu o 92 proc., rozświetlenia o 75 proc. i zmniejszenia przebarwień o 75 proc.! Ceny: od 175 do 2900 zł MONCREDO.PL
Najgorętszym technologicznym trendem bieżącego roku jest wirtualna rzeczywistość (VR). Świetnym sposobem na skorzystanie z tej technologii jest sięgnięcie po smartfona Alcatel IDOL 4 lub IDOL 4S z goglami VR w zestawie. Telefon cechuje się znakomitym wykonaniem, dbałością o detale oraz wykorzystaniem materiałów, takich jak szkło i metal. Wydajne podzespoły gwarantują płynną i szybką pracę. ALCATEL
Aparat LUMIX LX15 jest tak niewielki, że z łatwością mieści się w dłoni, ale łączy szybki obiektyw F1.4-2.8 z 1-calową matrycą w celu zapewnienia miłośnikom fotografii niesamowitych możliwości wyrażenia swojej wizji.
36
REKLAMA
PANASONIC
37
PREZENTOWNIK HERO5 Black to łatwa w użyciu, najbardziej zaawansowana z dotychczas oferowanych kamer GoPro, co osiągnięto dzięki możliwości nagrywania filmów 4K, funkcjom sterowania głosem i stabilizacji filmu, prostej obsłudze jednym przyciskiem, wyświetlaczowi dotykowemu i wodoodpornej konstrukcji. Cena: 1899 zł GOPRO.COM OMTGROUP.PL
Rodzina Terenzi zasłynęła sprzedażą bardzo popularnych dziś świec zapachowych. W 2012 roku w sklepach pojawiła się pierwsza linia perfum Tiziana Terenzi, druga rok później. Obie serie okazały się strzałem w dziesiątkę. Inspiracje podróżami podkreślają pięknie zdobione flakony. Ceny: od 630 zł MONCREDO.PL
Ładowarka USB GP (model U421) to uniwersalne rozwiązanie do ładowania jednego akumulatora w 40 minut lub 2, 3 bądź 4 akumulatorów w czasie krótszym niż 3 godziny. Ładowarka jest lekka oraz kompaktowa, co jest korzystne zarówno w domu, jak i w podróży. Urządzenie wykrywa baterie pierwotne i wadliwe akumulatory, jest zabezpieczone przed odwróconą polaryzacją i przegrzaniem.
Wysublimowany wygląd głośnika mobilnego KATCH tworzy ekstrudowana, aluminiowa obudowa z frontami z tworzywa ABS/PC, zakończona przesuwanym skórzanym paskiem ułatwiającym przenoszenie. Głośnik dostępny jest w trzech wariantach kolorystycznych: Dark Shadow, Cloud Gray oraz Green Moss. Urządzenie wyposażono w: Bluetooth 4.0 z APT-X, minijack stereo, akumulator o poj. 2600 mAh i złącze USB. W zestawie jest także futerał podróżny. Cena: 1699 zł
GP
DALI-SPEAKERS.PL
Wyrazistą tarczę zegarka Calvin Klein Control podkreśla efekt plecionej faktury, a dwa przyciski w górnej części nadają mu elegancki kształt, nawiązując do ponadczasowego piękna klasycznych stoperów. Chronograf jest dostępny w wersji z tarczą w kolorze kawy, szarą lub czarną i w połączeniu z eleganckim skórzanym paskiem: brązowym, niebieskim lub czarnym do wyboru. Wodoszczelność wynosi 10 bar. SWATCH GROUP POLSKA
REKLAMA
38
REKLAMA
39
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
BERGEN
PRAKTYCZNY PORADNIK TURYSTYCZNY TEKST MICHAŁ STOLAREWICZ
Bergen to drugie co do wielkości miasto w Norwegii. Nie dość, że można w nim zwiedzić wiele zabytkowych i urokliwych zakątków (ze słynnym nabrzeżem Bryggen na czele), to jeszcze stanowi bazę wylotową w góry i nad fiordy. Oprócz wznoszącej się nad miastem góry Fløyen – na którą można dojechać kolejką – okolice miasta kuszą wieloma niezapomnianymi miejscami i widokami. W samym Bergen, oprócz zabytków i muzeów, trafimy także na tętniące życiem imprezy kulturalne. Miasto słynie z bogatej oferty rozrywkowej, do której zaliczają się np. coroczne festiwale muzyki i folkloru norweskiego. Każda ich edycja przyciąga tłumy turystów z kraju i z zagranicy. 40
PODRÓŻ Do Bergen możemy polecieć bezpośrednio z Polski. Miasta obsługujące loty do tej miejscowości to m.in. Gdańsk, Warszawa i Kraków. Wbrew pozorom bilety lotnicze nie będą kosztować fortuny. Ich ceny w sieci Wizz Air zaczynają się już od 39 złotych! Oczywiście uzależnione są od tego, jak szybko zarezerwujemy nasz lot. Lotniska w Norwegii znajdują się poza miastami. Po przylocie musimy więc przygotować się na przejazd autobusem. Przewoźnicy zrzeszeni w spółdzielni Flybussen kursują w dni robocze co 15 minut, a przejazd w jedną stronę kosztuje 115 koron, czyli ok. 55 zł. Bilety można w prosty sposób zarezerwować na
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/EIVIND SENNESET/VISITBERGEN.COM
41
stronie flybussen.no. Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że dostępne wersje językowe to angielska i norweska. Można też wybrać się do Bergen samochodem. Będzie to jednak podróż zdecydowanie droższa, nie mówiąc już o tym, że dłuższa. W zależności od wybranej trasy może trwać nawet dwa dni. Pomijając jednak wysiłek związany z pokonaniem takiej trasy autem, jeśli planujemy zwiedzić większy kawałek Norwegii, to warto wziąć pod uwagę wyjazd do tego kraju samochodem. Niezależnie od tego, jak dotrzemy do Bergen, w samym mieście poradzimy sobie świetnie za pomocą dobrze przemyślanej komunikacji publicznej lub ostatecznie nawet przemieszczając się pieszo.
ZWIEDZANIE Jak wspomniałem na samym początku, najbardziej wyróżniającym się miejscem w Bergen jest zabytkowy zespół drewnianej zabudowy, czyli Bryggen. Tworzą go kolorowe domy, głównie w barwie intensywnej żółci lub czerwieni, z frontami skierowanymi ku zatoce. Korzenie tego miejsca, od 1979 r. znajdującego się na liście światowego dziedzictwa kultury UNESCO, sięgają XIV w. Wówczas Liga Hanzeatycka, potocznie nazywana Hanzą, ustanowiła w Bergen placówkę handlową. Tradycja hanzeatycka jest w dzisiejszym Bergen wyczuwalna – będąc w mieście, mamy szansę zwiedzić Muzeum Hanzeatyckie. W jego skład wchodzą
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/PER NYBØ/VISITBERGEN.COM
Fantoft stavkirke – kościół klepkowy
42
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/ROBIN STRAND/VISITBERGEN.COM
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
Bryggen
dwa budynki – średniowieczny dom niemieckiego kupca oraz Schostuene, który był miejscem spotkań towarzyskich kupców i ich pracowników. W Bryggen znajdziemy jeszcze kilka innych muzeów, w tym muzeum Theta, czyli grupy oporu w Norwegii podczas II wojny światowej. Miłośnicy muzyki z pewnością zechcą odwiedzić Troldhaugen - dom/muzeum kompozytora Edvarda Griega. Chcąc obcować z historią miasta, koniecznie musimy udać się do skansenu Bergen. Znajduje się on dwa kilometry od centrum. Zobaczymy tam ok. 50 zrekonstruowanych domów, datowanych na okres od XVIII do XX w. Co ciekawe, spotkamy tam również aktorów, którzy odgrywają scenki z życia dawnych mieszkańców Bergen.
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/ROBIN STRAND/VISITBERGEN.COM
Troldhaugen
43
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
FOTO: FLØIBANEN/PÅL HOFF/VISITBERGEN.COM
Widok na Bergen z góry Fløyen
Kolejka Fløibanen
44
Dla zwolenników aktywnych form wypoczynku dobrym pomysłem może być spacer na górę Fløyen. Zdecydowanie nie należy ona do wymagających. Liczy zaledwie 399 m n.p.m. Jej wysokość nie jest jednak wprost proporcjonalna do wrażeń estetycznych, jakie gwarantują nam widoki ze szczytu. Rozpościera się z niego panorama na miasto, fiord oraz otaczające Bergen góry. Doznania są naprawdę niesamowite, zwłaszcza jeśli uda nam się trafić na ładną pogodę. Na szczyt Fløyen można wejść pieszo. Podróż w jedną stronę zajmie nam około 30 minut. Dla wygodnickich dostępna jest jednak kursująca z centrum miasta kolejka Fløibanen. Będąc w Bergen, szkoda byłoby nie udać się do najdłuższego i najgłębszego fiordu w Norwegii, Sognefjord. Z miasta można tam dopłynąć, a potem wrócić koleją, zwiedzając po drodze malowniczą miejscowość Flåm. W okresie od 1 maja do 30 sierpnia rejsy przez Sognefjorden do Flåm są organizowane codziennie. Decydując się na nie, będziemy podziwiać nieokiełznaną i surową naturę fiordu, a także gór Jotunheimen, u których stóp Sognefjorden się
FOTO: SVERRE HJØRNEVIK/WWW.FJORDNORWAY.COM
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/GEIR S. JOHANNESSEN/VISITBERGEN.COM
Sognefjorden
REKLAMA
45
FOTO: GJERTRUD COUTINHO
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
znajduje. Rejs kończy się w otoczonej górami i wodospadami malowniczej wiosce Flåm. Jedną z jej największych atrakcji jest zapierający dech w piersiach punkt widokowy. Z Flåm możemy wrócić do Bergen koleją. I to nie byle jaką, ponieważ Flåmsbana to jedna z najbardziej stromych linii kolejowych na świecie. Dodatkowo z okien wagonów możemy nadal podziwiać piękno Sognefjorden. Flåmsbana zawiezie nas do Mydral, w którym przesiadamy się do kolejnego pociągu (tym razem już tradycyjnego) do Bergen. Wracając do atrakcji znajdujących się w centrum miasta, nie można pominąć słynnego targu rybnego. W sezonie, czyli od początku maja do końca sierpnia, Fisketorget jest czynny codziennie od godz. 7 do 19. To istny raj dla smakoszy owoców morza. Oczywiście dla tych, którzy posiadają zasobniejsze portfele, gdyż ceny na targu rybnym w Bergen do najniższych nie należą. Na każdym stoisku znajdziemy jednak darmowe próbki, przez co poznanie smaku wędzonego łososia, kraba królewskiego czy nawet wieloryba nie stanowi problemu.
Nie jest żadną tajemnicą, że Norwegia nie należy do najtańszych państw na świecie. W Bergen można jednak spędzić czas, nie nadwyrężając mocno naszego budżetu. Zamiast rezerwacji pokoju w hotelu, lepiej zakwaterować się w jednym z tamtejszych hosteli. Najpopularniejszy to YMCA, zlokalizowany w samym centrum Bergen, niedaleko targu rybnego. Ceny za noc w wieloosobowym pokoju zaczynają się już od 195 koron (ok. 90 zł). Nieco taniej, bo 190 koron za noc (ok. 88 zł), jest w hostelu Intermission, znajdującym się w podobnym położeniu. Dla porównania najtańszy hotel w centrum Bergen według strony visitbergen.com kosztuje 300 koron od osoby za noc (ok. 140 zł).
46
FOTO: GJERTRUD COUTINHO
CENY
FOTO: TERJE RAKKE/NORDIC LIFE AS/WWW.FJORDNORWAY.COM
Targ rybny
Jedna z malowniczych wiosek poล rรณd fiordรณw
47
Z NOTATNIKA PODRÓŻNIKA
Bergen w zimowej szacie
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/VISITBERGEN.COM
FOTO: BERGEN TOURIST BOARD/ESPEN HAAGENSEN/VISITBERGEN.COM
Jeśli chodzi o żywność, zdecydowanie oszczędniej będzie robić zakupy w marketach niż w zwykłych sklepach, a tym bardziej niż stołować się w restauracjach. Większość turystów odwiedzających Krainę Fiordów poleca zaopatrywać się w jedzenie w sieci Rema 1000. Mają sporo sklepów, oferowane przez nich ceny są względnie niskie jak na norweskie warunki, a jakość sprzedawanych produktów jest wysoka. Po mieście najlepiej poruszać się piechotą, aby nie umknęło nam nic z jego licznych atrakcji. Jeśli jednak bardzo się zmęczymy, możemy skorzystać z tramwajów. Bilety komunikacji miejskiej kosztują do 50 koron dla dorosłych (ok. 23 zł) i do 25 koron dla dzieci i seniorów (ok. 12 zł). I wreszcie atrakcje turystyczne opisywane wcześniej. Bilety wstępu do muzeów, na kolejkę Fløibanen, nie mówiąc już o wycieczce przez Sognefjorden, kosztują całkiem sporo. Ceny wejściówek do muzeum Hanzy zaczynają się od 70 koron (ok. 33 zł). Do skansenu wejdziemy już za 50 koron
(ok. 23 zł). Wjazd na szczyt Fløyen to koszt rzędu co najmniej 45 koron (ok. 21 zł; zapłacimy dwa razy tyle, jeśli chcemy skorzystać z kolejki w obydwie strony). Z kolei rejs po fiordzie i powrót do Bergen pociągiem uszczupli nasz budżet o co najmniej 770 koron (ok. 360 zł). Aby nie zbankrutować, korzystając ze wszystkich atrakcji, jakie oferuje Bergen, warto zaopatrzyć się w tzw. kartę miejską. Bergen Card to duże udogodnienie, które pozwala nam korzystać za darmo z komunikacji miejskiej, a także z wielu instytucji kulturalnych w mieście. W pozostałych z nich upoważnia nas do zniżki sięgającej nawet 50 proc. (dotyczy to również niektórych lokali gastronomicznych). Kartę można wykupić na jeden, dwa lub trzy dni. Koszt tej ostatniej to 380 koron dla dorosłych (ok. 177 zł), 304 korony dla studentów i seniorów (ok. 142 zł) oraz 150 koron dla dzieci (ok. 70 zł). Można ją kupić online pod adresem booking.visitbergen.com. Dobrym sposobem na oszczędne odwiedzenie Bergen jest również korzystna wymiana waluty w Polsce lub w kantorze internetowym. O ile nie mamy konta w koronach norweskich, a prawdopodobnie niewielu turystów ma, wymieńmy złotówki na dolary lub euro. To jedne z najpopularniejszych kont walutowych. Jeśli mamy takowe, możemy wypłacić odpowiednią kwotę w banku i wymienić ją na miejscu na korony. Tekst powstał we współpracy z kantorem internetowym Cinkciarz.pl Więcej na blogu autora: BlogGlobtrotera.pl
Michał Stolarewicz – podróżnik, dziennikarz mieszkający dotychczas w Warszawie, Londynie i na Krecie. Prowadził młodzieżową audycję radiową Trendymaniak i grał w Teatrze PROdukcyjnym. Jest autorem bloga www.BlogGlobtrotera.pl i miłośnikiem spontanicznych podroży na własną rękę na drugi koniec świata. Zwiedził także Europę autostopem.
48
49
FOTO: WIKIPEDIA
PRAWO
Z czworonogiem w podróży TEKST APLIKANT ADWOKACKI PAULINA GURGACZ POD REDAKCJĄ ADWOKATA KRZYSZTOFA BUDNIKA KANCELARIA PRAWNA BUDNIK, POSNOW I PARTNERZY
W czasie wakacji i urlopów szczęśliwi właściciele czworonogów lub innych zwierzaków stają przed decyzją, co zrobić ze swoim pupilem? Powierzyć w opiekę zaufanej osobie? Oddać do hotelu dla zwierząt? A może zabrać go ze sobą? Czemu nie? Musimy tylko pamiętać o kilku ważnych formalnościach, których trzeba dopełnić przed wyjazdem za granicę.
P
rzygotowania do wspólnej podróży z pupilem warto rozpocząć od odwiedzenia strony Głównego Inspektoratu Weterynarii (www.wetgiw.gov.pl), gdzie znajdziemy informacje dotyczące zbioru przepisów i szczególnych wymogów, które przed podróżnym ze zwierzęciem może stawiać dany kraj. Przepisy obowiązujące w Unii Europejskiej, czyli Rozporządzenie z dnia 12 czerwca 2013 r. Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 576/2013 w sprawie przemieszczania o cha-
50
rakterze niehandlowym zwierząt domowych, pozwalają na dość swobodne podróżowanie ze zwierzakiem. Jednak nie jest to podróż pozbawiona wymogów, które bezwzględnie musimy spełnić. Ogólnie rzecz ujmując, zwierzę podróżujące po Europie musi legitymować się aktualnym szczepieniem przeciwko wściekliźnie, posiadać chip lub tatuaż identyfikacyjny oraz zwierzęcy paszport. Podstawową rzeczą, którą obowiązkowo trzeba zrobić, jest trwałe oznakowanie zwierzęcia za pomocą transpondera
51
(mikrochipa) lub za pomocą wyraźnie czytelnego tatuażu, o ile został wykonany przed dniem 3 lipca 2011 r. Zwierzęta oznakowane czytelnym tatuażem przed ww. datą mogą być w dalszym ciągu przemieszczane zgodnie z obowiązującymi przepisami i takie znakowanie jest również traktowane jako zgodne z przepisami ww. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady. Musimy jednak mieć ze sobą dowód potwierdzający oznakowanie tatuażem przed dniem 3 lipca 2011 r. Numer chipa warto zgłosić do jak największej liczby baz, ponieważ nie wszystkie współpracują ze sobą. Jeśli pies pochodzi z zarejestrowanej hodowli i posiada tatuaż w uchu lub pachwinie, chipowanie nie jest konieczne. Kolejnym obowiązkiem, który musimy wypełnić, to zaszczepienie zwierzęcia przeciwko wściekliźnie. Pamiętajmy, że szczepienie uzyskuje ważność po upływie 21 dni od jego dokonania w przypadku pierwszego szczepienia wykonanego u zwierzęcia w wieku powyżej 12. tygodnia życia. W przypadku kolejnych, przeprowadzanych regularnie w odstępach wskazanych w odpowiedniej sekcji paszportu (dawki przypominające), szczepienie uzyskuje ważność w dniu podania dawki przypominającej. Co ważne, chipowanie pupila musi nastąpić przed zaszczepieniem. Ponadto zwierzaki muszą być zaopatrzone w paszport, który może być wystawiony przez upoważnionego lekarza weterynarii (koszt paszportu to kilkadziesiąt złotych). W paszporcie musi się znajdować wpis poświadczający ważność szczepienia przeciwko wściekliźnie oraz dane dotyczące daty wszczepienia i numer chipa. Trzeba również pamiętać o tym, że nie każdy lekarz weterynarii jest upoważniony do wystawienia takiego dokumentu. Paszport ważny jest w krajach Unii Europejskiej oraz w Norwegii, Szwajcarii, Liechtensteinie, Monako, Watykanie, Andorze i w Islandii.
FOTO: WIKIPEDIA
Pomimo stosunkowo prostych wymogów dotyczących podróżowania z pupilem po krajach Unii Europejskiej należy zawsze sprawdzić, czy w danym kraju nie przewidziano dodatkowych wymogów. Na przykład w Wielkiej Brytanii, Irlandii, na Malcie czy w Norwegii u psów obowiązuje dodatkowa profilaktyka przeciwko tasiemcom.
52
FOTO: PIXABAY
PRAWO
Jeśli planujemy podróż z pupilem poza UE, koniecznie sprawdźmy szczegółowo wymagania, które stawia konkretny kraj, ponieważ owe wymogi mogą być bardzo różne. Od rygorystycznych po stosunkowo łagodne. W Stanach Zjednoczonych na przykład obowiązuje przepis, że pies, zanim znajdzie się na terytorium USA, musi być zaszczepiony przeciw wściekliźnie co najmniej miesiąc wcześniej. Właściwie jest to jedyny wymóg. Natomiast przykładem kraju, który stawia srogie wymagania dotyczące wjazdu na swoje terytorium zwierząt z obcych państw, jest Australia. Podróż psa do Australii jest nie tylko uciążliwa, ale i rozłożona na kilka etapów. Najpierw pies musi wyjechać z Polski do kraju zatwierdzonego, to jest takiego, w którym oficjalnie nie ma przypadków wścieklizny lub jest ona ściśle kontrolowana. Agencja rządowa Australian Quarantine and Inspection Service specjalizująca się w ochronie przed zagrożeniami biologiczno-sanitarnymi za kraje zatwierdzone uznaje między innymi Czechy, Niemcy, Włochy, Norwegię, Szwecję i Wielką Brytanię. W kraju zatwierdzonym pies musi przebywać minimum pół roku, a po tym okresie i przybyciu do Australii odbyć dodatkową miesięczną kwarantannę i zostać zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Należy również pamiętać, że niektóre rasy psów nie są do Australii wpuszczane oraz że poza granicami Unii Europejskiej paszport zwierzęcia nie stanowi wiążącego dokumentu, zatem trzeba się liczyć z koniecznością wykonania dodatkowych badań. Jak z tego wynika, podróżowanie z pupilem może przysporzyć pewnych trudności, nie warto więc odkładać planowania wyjazdu na ostatnią chwilę i z odpowiednim wyprzedzeniem zająć się wszelkimi formalnościami, by później móc już tylko cieszyć się z podróży z pupilem. ■
53
PODRÓŻE Z PASJĄ
MIASTO wykute w skale Niegdyś stolica arabskiego królestwa. Potem zapomniana na kilkaset lat. W XIX wieku odkryta na nowo przez Johanna Ludwiga Burckhardta – szwajcarskiego podróżnika, który aby dostać się w to miejsce, użył fortelu. Petra – bo o tym mieście mowa, jeszcze w 1812 roku była strzeżona i utrzymywana w wielkim sekrecie przez Beduinów. Obecnie jest chyba najczęściej odwiedzanym przez turystów miejscem na mapie Bliskiego Wschodu. TEKST MAŁGORZATA TRĘBICKA-ŻUK
P
etra to niezwykłe miejsce całkowicie położone w dolinie skalnej, do której prowadzi tylko jedna droga – przez wąwóz As-Sik. Mimo że miasto liczy sobie ponad 2000 lat, to pierwsze ekspedycje archeologów znalazły się tam dopiero w 1929 roku. W roku 1985 Petra trafiła na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a w 2007 została uznana za jeden z siedmiu cudów świata.
POŁOŻENIE I ZNACZENIE Petra to miasto leżące na terenie dzisiejszej Jordanii w jej południowo-zachodniej części. Większość budynków jest wykuta w skałach, które ciągną się na tym terenie kilometrami. Stąd też wzięła się nazwa miasta – Petra w języku greckim (πέτρα, pétra) oznacza właśnie skałę. Miasto to, choć dziś niezamieszkałe i mające tylko walor turystyczny, kiedyś było centrum kupieckim. Zadecydowało o tym położenie na skrzyżowaniu szlaków handlowych łączących Półwysep Arabski
54
55
PODRÓŻE Z PASJĄ
z Morzem Śródziemnym i terenami obecnej Syrii. Około I w. p.n.e. Petra była stolicą państwa Nabatejczyków i to właśnie temu ludowi przypisuje się budowę miasta w takim kształcie. Ponieważ Nabatejczycy nie mieli zbyt dużych tradycji architektonicznych, budując Petrę, sięgali po różnorodne wzorce. Stąd też widoczne są wpływy sztuki egipskiej, asyryjskiej, mezopotamskiej czy też hellenistycznej. Pod koniec swojej świetności Petra została włączona do Cesarstwa Rzymskiego, którego wpływy także odcisnęły piętno na tutejszej architekturze. Mimo dogodnego położenia handlowego, dzięki któremu tak naprawdę powstało opisywane miasto, około IV w. n.e. zostało opuszczone przez mieszkające tam ludy. Dlaczego? Przede wszystkim z powodu klęsk żywiołowych, jakie nawiedzały tamten rejon w ówczesnych czasach. Mowa tu o trzęsieniach ziemi, które nie tylko spowodowały wyludnienie Petry, ale także poważne zniszczenia tej monumentalnej jak na ówczesne czasy architektury.
MIASTO CZY NEKROPOLIA? Petra nazywana jest skalnym miastem, choć tak naprawdę to nekropolia, gdyż większość jej budynków to grobowce.
56
Nawet najważniejszy, sztandarowy zabytek tego miejsca, czyli Al-Chazna zwany przez Beduinów „Skarbcem Faraona”, jest właśnie grobowcem. Warto dodać, że jest to pierwszy zabytek, którym wita nas Petra tuż po przejściu przez wąwóz. Kolejne ważne i warte uwagi budynki to Grobowce Królewskie, które można podziwiać w centrum Petry. Grobowiec Sekstusa Florentinusa, Pałacowy, Urny czy Koryncki to tylko niektóre z wykutych w skałach lub blokach skalnych budynków, które wręcz powalają pięknem i różnorodnością. Warto wspomnieć, że do centrum tego skalnego miasta prowadzi tzw. Ulica Fasad, kryjąca w sobie… kolejne grobowce, które są bardziej podobne do domów mieszkalnych aniżeli miejsc pochówku.
57
PODRÓŻE Z PASJĄ
Samo centrum tego skalnego miasta przypomina miejscami ruiny starożytnej rzymskiej metropolii, gdyż to właśnie tu znajduje się najwięcej budowli inspirowanych architekturą rzymską. Możemy podziwiać choćby Nimfeum, czyli pewnego rodzaju obudowę zakończenia wodociągu, stworzoną z wielkim przepychem, oraz fontannę, łaźnię, świątynie i ruiny pałacu. Wszystko, choć nadgryzione zębem czasu, nadal jest imponujące i majestatyczne.
58
INNE ZABYTKI Kolejnym miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć, zwiedzając Petrę, jest teatr. Oczywiście tak jak niemal wszystkie budowle w tym mieście nie został wybudowany, lecz wykuty w litej skale piaskowca. Jednak nie tylko sam fakt, że znajduje się tu starożytny teatr, robi wrażenie. Chyba bardziej imponujący jest jego rozmiar – w czasach swojej świetności mógł pomieścić od 6 do nawet 10 tys. widzów.
59
PODRÓŻE Z PASJĄ
60
Na zakończenie wycieczki po Petrze warto zostawić sobie dwa miejsca, którymi są Klasztor, czyli Ad-Dajr, oraz Najwyższe Miejsce Poświęcenia. Nie byłoby może w tych dwóch punktach nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że aby się do nich dostać, trzeba przebyć dość długą drogę. Klasztor, czyli Ad-Dajr, to ukryty w górach… grobowiec (skądinąd kolejny). Pokonanie pieszo drogi do tego miejsca zajmuje od 45 minut do nawet godziny, ale trud ten na pewno się opłaci. Zwłaszcza że Ad-Dajr jest naprawdę imponujący. Choć przypomina witający nas u wejścia do Petry Skarbiec Faraona, to niewątpliwie jest większy i bardziej monumentalny. A tak właściwie dlaczego na tę budowlę mówi się „klasztor”? Przecież to kolejny grobowiec. Być może dlatego, że prawdopodobnie w okresie świetności Petry znajdował się tu klasztor chrześcijański.
61
PODRÓŻE Z PASJĄ
Bardziej wytrwałym i rządnym zapierających dech w piersiach widoków polecamy wspinaczkę trochę wyżej, skąd można podziwiać dolinę Wadi Araba. Miejscowi Beduini nazywają to miejsce „the best view in Petra” i takim sloganem zachęcają do odwiedzenia tego punktu widokowego. Drugim miejscem, do którego dotarcie z centrum Petry zajmie nam także około godziny, jest tzw. Najwyższe Miejsce Poświęcenia. Wiedzie do niego dość trudny szlak, jednak tak jak w przypadku drogi do Klasztoru, tu także wysiłek zostanie nam zrekompensowany. Najwyższe Miejsce Poświęcenia to szczyt, z którego rozciągają się niesamowite widoki na centrum Petry. Na szczycie możemy także zobaczyć ołtarz, na którym składano zwierzęta w ofierze, i właściwie to temu ołtarzowi zawdzięczamy nazwę szczytu. Warto także dodać, że miejsce to nie jest często odwiedzane przez turystów – być może z powodu trudności w pokonaniu trasy i potęgującej je pogody – zazwyczaj jest tu naprawdę gorąco. Niemniej jednak, jeśli mamy do dyspozycji więcej niż jeden dzień na zwiedzanie Petry to nie wahajmy się ani
62
> PRAKTYCZNE PORADY I PRZYDATNE INFORMACJE: · Do Petry warto wybrać się na więcej niż jeden dzień – jeśli nie lubimy pośpiechu i chcemy zwiedzić jak najwięcej, warto zostać tu dwa lub trzy dni.
· W okolicach Petry znajduje się wiele miejsc noclegowych – od hoteli z 1 gwiazdką po 5-gwiazdkowe resorty; na terenie samej Petry nie ma miejsc noclegowych.
· Petra jest dobrze skomunikowana z ościennymi państwami i mia-
stami – bez większych problemów dostaniemy się tu z Ammanu czy też Izraela (Tel Awiwu czy Jerozolimy).
· Wstęp do Petry jest płatny – mamy do wyboru bilety jedno-, dwu-
lub trzydniowe, które kosztują odpowiednio 50, 55 i 60 dinarów (1 dinar = ok. 5,5 zł).
· Do Petry najlepiej wybrać się jesienią – zimą bardzo często padają
tu ulewne deszcze, latem jest naprawdę gorąco, a wiosną są najwyższe ceny, zatem jesień jest najbardziej optymalna pod kątem kosztów i aury.
· Pozostawanie w Petrze na noc jest teoretycznie zabronione. · Warto skorzystać z tzw. wieczornego zwiedzania, kiedy te najważniejsze miejsca Petry są oświetlone lampionami.
· Petra jest dobrze zorganizowana pod kątem turystów – znajdziemy tu liczne knajpki, kafejki oraz toalety (bezpłatne), możemy także skorzystać z usług dorożkarzy.
63
PODRÓŻE Z PASJĄ
chwili i zdobądźmy ten szczyt. Co więcej, już schodząc z Najwyższego Miejsca Poświęcenia, możemy wybrać inną drogę, niż ta, którą się tu dostaliśmy – zejść wzdłuż rzadko odwiedzanych przez turystów grobowców Wadi Farasa. Idąc, możemy podziwiać naprawdę imponujące płaskorzeźby, inskrypcje oraz skalne przedstawienia reliefowe. Oczywiście wyżej wspomniane zabytki i miejsca w Petrze to tylko niektóre, główne atrakcje tego skalnego miasta – nekropolii. Mając więcej czasu na zwiedzanie tego niezwykłego miejsca, warto także zobaczyć chociażby Świątynię w Ogrodzie położoną w górnej części Wadi Farsa, Kasr al-Bint, czyli świątynię Duszary (lokalnego bóstwa Nabatejczyków), Grobowiec Obelisków czy też Suchur al-Dżinn, czyli tzw. skały dżinów. Wszystkie zabytki są zachwycające i niepowtarzalne. Imponują kunsztem wykonania – doskonałym jak na ówczesne czasy. Aż trudno sobie wyobrazić, ile pracy musieli włożyć Nabatejczycy, aby stworzyć ten cud – siódmy cud świata. ■
ZDJĘCIA I GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM
64
65
Wieloryb w okolicach Puerto Madryn - Argentyna
FOTO: SHUTTERSTOCK.COM
TRAVEL & NATURA
TEKST KARINA O’NEILL
Morskie safari Co łączy Kanadę, RPA, Islandię, Nową Zelandię, Australię, Argentynę, USA, Meksyk i Norwegię? Olśniewające krajobrazy, słynne parki narodowe, góry, piękne miasta... Ale jest coś jeszcze: wieloryby! W tych krajach możemy podziwiać te ogromne i zarazem łagodne ssaki z bardzo bliskiej odległości, zarówno z łodzi, jak i pod wodą.
C
zęsto nie zdajemy sobie sprawy, jadąc na wakacje do któregoś z wymienionych krajów, że oprócz głównych atrakcji mamy okazję wybrać się na wielorybnicze safari. Jest to przeżycie „nie z tej ziemi”. Nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie możemy wypatrzyć te największe z ziemskich ssaków. Często nie jest to też możliwe w tzw. sezonie, gdyż wieloryby migrują i nie sposób spotkać je w tym samym miejscu przez okrągły rok. Mam nadzieję, że poniższy miniprzewodnik wpisze safari wielorybnicze w plan waszej następnej wycieczki, jeśli akurat wybieracie się do jednego ze wspomnianych krajów.
ISLANDIA Islandzką stolicą wielorybów jest Húsavík w północno-wschodniej części kraju. Mają tam nawet muzeum poświęcone wielorybom! Jednak niewiele osób dociera w to miejsce i okrąża wyspę. Mam jednak dobre wieści. Płetwale karłowate, humbaki (jeśli dopisze szczęście), a nawet morświny, orki, niebieskie wieloryby i delfiny o białych dziobach możemy też ujrzeć z łodzi wypływającej z Reykjaviku. Sezon na Islandię jest krótki – od połowy czerwca do połowy października – i właśnie tyle czasu mamy na oglądanie wielorybów. Polecam zabranie ze sobą czapki i rękawiczek, nawet gdy świeci słońce!
66
NORWEGIA Norwegia oferuje zapierające dech w piersiach oglądanie wielorybów z górami i fiordami w tle. Olbrzymy, np. kaszaloty, płetwale karłowate i orki, można podziwiać w północnej części kraju. Podróżniczym koneserom polecam Lofoty, życząc przy tym udanej pogody.
WIELORYBY W KALIFORNII? Otóż tak! Ta słoneczna kraina to nie tylko plaże, piękne drogi i słynne miasta, jak San Francisco czy Los Angeles. Atrakcje czekają także w mniejszych miejscowościach, np. w Monterey. W tej okolicy możemy zobaczyć nie tylko wieloryby wyskakujące z wody, ale również delfiny, które powinny na nas „czekać” latem, gdyż słoneczna i gorąca Kalifornia przyciąga także te ssaki.
MEKSYK - WYSPA HOLBOX W miejscu tym możemy pływać niesamowicie blisko ogromnych rekinów wielorybich w ich naturalnym środowisku. Będzie to na pewno znacznie bardziej ekscytujące niż przebywanie z delfinami w zamkniętych zbiornikach! Okolice meksykańskiej wyspy to jedno z nielicznych miejsc, gdzie możemy płytko nurkować (jest to tzw. snorkeling – nurkowanie z maską i fajką umożliwiającą oddychanie bez wynu-
RPA Afryka na pewno większości z nas nie kojarzy się z wielorybami. Okazuje się, że migrując wzdłuż długiego na prawie 2 tys. km wybrzeża, wieloryby upodobały sobie pewne miejsce w rejonie miasta Hermanus. Ssaki te spotyka się tutaj tylko od maja do listopada, czyli w czasie afrykańskiej zimy, ale może się zdarzyć, że pojedyncze sztuki wypatrzymy i poza tym okresem. W sezonie lornetka nie będzie potrzebna, bo wyskakujące z wody olbrzymy (zdarzają się też delfiny) zobaczymy nawet z lądu. Jeśli akurat jesteście w Kapsztadzie, to warto wybrać się do Hermanus - to tylko 2 godz. drogi własnym samochodem albo z wycieczką. Jadąc słynną Garden Route, na pewno nie wypada się tu nie zatrzymać. Za mało wrażeń? To może nurkowanie z żarłaczami? Tu w Hermanus jest to możliwe i odbywa się całorocznie. Jest bezpiecznie, bo oglądający przebywa w specjalnej klatce.
FOTO: SXC
rzania głowy) razem z tymi ogromnymi, ale bardzo spokojnymi zwierzętami. Rekiny wielorybie często mają ponad 10 m długości. Migrują na Wyspę Holbox co roku od maja do września, czyli wtedy, gdy jest ciepło i słonecznie! Wyspa jest położona na północ od półwyspu Jukatan, w pobliżu słynnych ruin i resortów w stylu Cancún. Można łatwo tam dojechać. Wyspa jest nie tylko bezpieczna, ale i spokojna, nieoblegana przez plażowiczów-imprezowiczów.
ARGENTYNA – PUERTO MADRYN Puerto Madryn jest jednym z najważniejszych i najpopularniejszych miast turystycznych na wybrzeżu patagońskim. Największą atrakcją jest tu właśnie oglądanie wielorybów – niezapomniane wrażenia do końca życia gwarantowane. Co roku tysiące turystów przybywają do południowej Argentyny, aby być świadkami show prezentowanego przez te majestatyczne stworzenia. Sezon na wieloryby zaczyna się w maju, czyli podczas argentyńskiej zimy. Jeśli akurat tam jesteście w tym okresie, to warto skorzystać z okazji, nawet jeśli oznacza to noc w autobusie lub kolejny lot (Argentyna to bardzo duży kraj). Show, o którym mowa, to zwyczajne wyskakiwanie
PRZYDATNE ADRESY
FOTO: PHOTOXPRESS
www.montereywhalewatching.com/information/about-monterey-bay www.whalewatch.co.nz www.whalewatching.is/whale-watching.aspx www.ningaloowhalesharkndive.com.au www.hermanus.co.za/whale-watching www.holboxwhalesharktours.com www.whalewatch.co.nz
67
TRAVEL & NATURA
wielorybów z wody i wpadanie w nią z dość pokaźnym pluskiem. I to wszystko tylko kilkanaście metrów od łodzi!
NOWA ZELANDIA – KAIKURA Wyspy Nowej Zelandii są dość małe, a częściej odwiedzana wyspa południowa kryje w sobie nie tylko słynny Fiordland, Górę Cooka i lodowce. Jeśli akurat przejeżdżacie wschodnim wybrzeżem, zatrzymajcie się w małej wiosce Kaikura. Wieloryby i delfiny najlepiej obserwować z helikoptera, ale można też z pokładu łodzi. Zwierzęta mają w zwyczaju pływać zaraz pod powierzchnią wody, by po około 15 minutach zanurzyć się w głębiny na nieokreślony czas (długi na tyle, że się na nie nie czeka i leci lub płynie szukać kolejnego). Z łodzi zobaczymy tylko grzbiet i wielki ogon podczas zanurzenia, dlatego (mimo ceny) proponuję wydać trochę więcej na safari helikopterem.
Żadnej wyprawy na Alaskę nie można uznać za naprawdę udaną, jeśli nie uczestniczyło się w oglądaniu wielorybów. Wody Alaski można śmiało nazwać mekką wielorybów i wielu innych stworzeń morskich. Najlepiej wybrać się na oglądanie wielorybów do Seward, Whittier lub Homer. Każdej wiosny wieloryby minke, orki i humbaki migrują tu za pokarmem, zapewniając atrakcję turystyczną. Będzie ich naprawdę dużo!
KANADA – KOLUMBIA BRYTYJSKA I QUEBEC
Migracje wielorybów na wschodnim wybrzeżu Australii zazwyczaj mają miejsce podczas antarktycznej zimy. Wieloryby przenoszą się z chłodniejszych wód do cieplejszych, dzięki czemu ich migracja dostarcza wielu niepowtarzalnych wspomnień ich obserwatorom. Złote wybrzeże zaczyna być znane jako jedno z przodujących miejsc w Australii, gdzie można oglądać wieloryby. Ale czekają one także na zachodzie! W okolicy miejscowości Exmouth możemy pływać z rekinami wielorybimi. Jeśli już zapuścicie się w te rejony, to trzeba tego doświadczyć, mimo wysokiego kosztu (ok. 500 zł).
W Kanadzie kryje się coś jeszcze. Churchill – miasto na dalekiej północy – zaprasza na przeżycie, o którym wielu nawet nie śniło. W tutejszych wodach żyją białe wieloryby białuchy, które, płynąc pod nami, odwracają głowę i patrzą ciekawskim wzrokiem! Tym, którzy nie planują pływać w lodowatych wodach, polecam łódź. Też będzie zimno, ale dajmy się skusić. Warto wybrać się w to miejsce w czasie naszego lata, kiedy możemy spotkać też wiele niedźwiedzi. Żeby było ciekawiej! ■
FOTO: SXC
WSCHODNIE WYBRZEŻE AUSTRALII
Na całej linii brzegowej Kanady jest sporo miejsc, z których można wypłynąć, by oglądać wieloryby. Głównym takim miejscem jest właśnie Kolumbia Brytyjska na zachodnim wybrzeżu i Quebec w Nowej Funlandii. Można wybierać spośród małych łodzi, większych typu Zodiac, ogromnych łodzi rejsowych, kajaków lub po prostu popływać z wielorybami! W centrum uwagi są tutaj orki, ale zobaczymy także szare wieloryby i humbaki.
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
68
ALASKA
FOTO: CANADIAN TOURISM COMMISSION
69
DOOKOŁA ŚWIATA
WSIĄŚĆ DO POCIĄGU... NIE BYLE JAKIEGO Mogą trwać kilka godzin, a nawet kilka dni, mogą kosztować tyle, co bilet do kina albo nowy samochód. Niezwykłe podróże koleją… Pociągi przemierzają zarówno pustynie, jak i górskie przełęcze. Kilka z nich zabierze Was w bardzo wyjątkowe i jedne z najpiękniejszych miejsc na świecie. TEKST KARINA O’NEILL
70
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
W
edług mnie podróż pociągiem należy do najbardziej przyjemnych, komfortowych i relaksujących form podróży długodystansowych. Nie mam oczywiście na myśli stresujących i szybkich przejazdów między domem a miejscem przeznaczenia. Chodzi tu o spowolnienie, a nie prędkość, bo właśnie wtedy podróż pociągiem staje się odpoczynkiem. Do niedawna wydawało mi się to niemożliwe. Muszę przyznać, że po wielu godzinach przebytych w polskich „pośpiechach” w latach studenckich potem zawsze wybierałam do przemieszczania
71
ZDJĘCIA: KARINA O`NEILL
DOOKOŁA ŚWIATA
się samolot, autobus albo samochód. Moja przemiana nastąpiła podczas wyjazdu służbowego, kiedy to musiałam odbyć 11-godzinną podróż pociągiem przez peruwiańskie pustkowia. Podróż ta okazała się jednym z najlepszych doświadczeń w Peru, śmiem twierdzić, że może rywalizować ze skarbem kraju Machu Picchu. Pociąg nazywał się Andyjski Explorer – wagony były w kolorze niebieskim. Trasa między Cuzco a Puno nad jeziorem Titicaca okazała się niesamowicie piękna i wiodła dolinami albo przez górskie wioski, a w oddali było widać ośnieżone
72
szczyty. Te zapierające dech w piersiach krajobrazy podziwiałam podczas jazdy w luksusie. Siedziałam w wygodnym fotelu i popijałam peruwiańską herbatę. Z tyłu pociągu był wagon obserwacyjny - otwarty całkowicie z jednej strony. Na pokładzie odbywa się zawsze małe przedstawienie, podają pyszne dania, jest muzyka, świetna atmosfera, a nawet przystanek na wysokiej przełęczy (na zakupy). Andyjski Explorer do niedawna pokonywał trasę w ciągu dnia w niektóre dni tygodnia, ale w przyszłym roku pojedzie także nocą i na kilku różnych trasach do wyboru. Ceny zaczynają się od 1100 zł/os. za najkrótszy odcinek z Cuzco do Puno.
73
DOOKOŁA ŚWIATA
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
Okazuje się, że na świecie jest więcej niezwykłych pociągów zabierających pasażerów w podróże do przepięknych rejonów świata. Poznajcie te, które wydają mi się najbardziej oryginalne. I choć wszystkie mają kolorowe wagony, to nie wszystkie są luksusowe.
74
Dreszczyk emocji poczujecie w Orient Expressie. To przecież tutaj toczyła się akcja jednego z najsłynniejszych kryminałów Agathy Christie. Zresztą ten legendarny pociąg wystąpił także w wielu innych książkach, stając się tłem zarówno literackich, jak też prawdziwych intryg. Orient Expressem podróżowali arystokraci, głowy państw, ale i szpiedzy. Wsiadając do tego pojazdu, przeniesiecie się do lat dwudziestych ubiegłego wieku, a z okien luksusowych przedziałów będziecie podziwiać widoki na Francję, Szwajcarię i Włochy. Pociąg wyjeżdża z Londynu i kieruje się na Wenecję, robiąc przystanek w Paryżu. Podczas podróży serwowane są dania kuchni francuskiej, a prywatny steward dba o to, żebyście się czuli komfortowo. Ceny zaczynają się od ok. 9 tys. zł/os.
FOTO: ASWIN KRISHNA POYIL\WIKIPEDIA FOTO: MAHARAJAS’ EXPRESS
Maharajas’ Express to bez wątpienia najbardziej luksusowy pociąg w Indiach. Został zaprojektowany tak, żeby odtworzyć elegancję i bogactwo osobistych wagonów dawnych maharadżów. Wnętrza są tu przepełnione nostalgią, a najnowsza technologia i elegancja minionej epoki sprawiają, że poczujecie się jak w 5-gwiazdkowym hotelu. Pociąg
obsługuje 5 różnych tras. Najkrótsza z nich obejmuje 3 noce, ale większość aż 7. Jedna trasa (8 dni, 7 nocy) prowadzi z Delhi do Agry (tutaj mieści się Tadż Mahal), dalej do Parku Narodowego Ranthambore, miast Jodhpur i Udaipur, na Mumbaju kończąc. Podróże tym pociągiem oferują wgląd w bogate dziedzictwo Indii. Pomogą Wam dotrzeć w głąb indyjskiej duszy poprzez doświadczenia kulturalne, zwiedzanie fortów i pałaców, wizyty w miejscach znajdujących się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, safari w poszukiwaniu dzikich zwierząt w parkach narodowych, a także po prostu dzięki tradycyjnej indyjskiej gościnności. Koszt takiej 8-dniowej podróży to wydatek rzędu 22 tys. zł na osobę.
75
DOOKOŁA ŚWIATA
FOTO I GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM
Sama nazwa „płackarta” i 3. klasa już na pewno Wam mówią, że będzie o Kolei Transsyberyjskiej. Chociaż jeszcze jej nie odbyłam, wybrałabym pociąg „skoryj”, który jest odpowiednikiem naszego pospiesznego. Jest niewiele droższy od najwolniejszego, za to dwa
76
razy tańszy od najszybszego (ok. 2 tys. zł/os.). Nawet jeśli stać Was właśnie na ten (cena z Moskwy do Władywostoku to nawet 4 tys. zł/os.), to i tak polecam ten środkowy z uwagi na największą szansę na integrację z miejscową ludnością. W klasie 3. oczywiście! Będzie ona najciekawsza z towarzyskiego punktu widzenia, ale podróż spędzicie w wagonie bezprzedziałowym. Łóżka są ułożone prostopadle do kierunku jazdy i piętrowo. Oddzielają je cienkie ścianki. W każdym wagonie jedzie kilkadziesiąt osób, więc na pewno nie będziecie się nudzić. Znajomość rosyjskiego się przyda, ale nawet jeśli go nie znacie, to i tak pewnie po kilku dniach poznacie. Najdłuższa trasa wiedzie z Moskwy do Władywostoku i zajmuje ponad 6 dni. Do przejechania jest w końcu ponad 9 tys. km. Inne trasy Transkolei wiodą na przykład do Pekinu w Chinach czy Ułan Bator w Mongolii.
77
DOOKOŁA ŚWIATA
Rocky Mountaineer jest z pewnością jednym z najbardziej przeszklonych pociągów. Jak się domyślacie, chodzi tutaj o widoki. A będzie ich co niemiara! Z luksusowego wagonu można podziwiać doliny, ośnieżone góry, mosty, rwące rzeki i wodospady Gór Skalistych. Na pokładzie czekają mistrzowie kuchni, którzy zapewnią wyśmienite jedzenie i wino. Pociąg ma aż 5 tras, które można łączyć. Najpopularniejsza wiedzie z Vancouver do Banff przez Kamloops
78
i trwa 2 dni i 1 noc. Cena na tej trasie to wydatek minimum 3,5 tys. zł/os. Jedzie się tylko w ciągu dnia, żeby móc podziwiać widoki. Noc spędza się w hotelu w miasteczku Kamloops leżącego na trasie, a wszystkie posiłki są wliczone w cenę. Taką przejażdżkę warto połączyć z pobytem w Górach Skalistych (gdzie czekają piesze szlaki, lodowce i niedźwiedzie), a także z wizytą w mieście Vancouver na wybrzeżu.
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
REKLAMA
79
DOOKOŁA ŚWIATA
Bez wątpienia najbardziej komfortowym sposobem na dotarcie do czerwonego środka Australii jest przejazd pociągiem The Ghan. Pociąg ten przemierza trasę od Darwin na samej północy aż do Adelajdy na wybrzeżu południowym. Można jechać albo w kierunku północnym, albo południowym. Po opuszczeniu Adelajdy jedzie się początkowo przez pola uprawne, a potem wzdłuż łańcucha górskiego Flinders Ranges. Za oknem falują najpierw zielone pastwiska z owcami, potem wjeżdża się w wąski kanion z wysokimi skalny-
mi ścianami po obu stronach. Pociąg kończy bieg w Darwin, które jest tropikalną stolicą Australii. Kwitną tam bujnie kwiaty, są krokodyle i plantacje mango. Cała trasa to prawie 3 tys. km i trwa 2 noce i 3 dni. Najlepsze jest to, że można wysiąść pośrodku trasy na kilka nocy w Alice Springs, które jest bramą wypadową do słynnej skały Uluru. Za fotel w najniższej klasie czerwonej zapłacicie ok. 3 tys. zł/os., a na kabinę będzie trzeba wydać ponad 5 tys. zł za osobę. ■
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
80
81
ŚWIAT NA TALERZU
Singapur Podróż pełna smaków Singapur to miasto oferujące moc wrażeń. Bardzo industrialne i nowoczesne, a przy tym zróżnicowane etnicznie. Na pewno znajdziemy tu coś dla siebie. Nie będziemy się nudzić, gdyż na każdym kroku proponowane są różne atrakcje, zarówno dla tych najmłodszych podróżników, jak i starszych. Jednak Singapur to nie tylko destynacja ciekawa pod względem możliwości zobaczenia nowych, niespotykanych w innych częściach świata miejsc i rzeczy. To także miejsce, gdzie króluje znakomita kuchnia pełna smaków.
K
iedy już jesteśmy w Singapurze, grzechem byłoby odsunąć na drugi plan tutejsze specjały kulinarne. Każdy, kto wybrał się w podróż do tego miasta-państwa, musi choć raz posmakować lokalnych dań, inaczej wyprawa będzie stracona. Kuchnia singapurska jest idealnym dopełnieniem atrakcji turystycznych tego miejsca. Podobnie jak tutejsza kultura, jest bardzo różnorodna, gdyż oddziałuje na nią każda z narodowości i mieszkających tu grup etnicznych. W kuchni tej królują głównie smaki Chin, Indii, Malezji i Indonezji, jednak nie brakuje także zachodnich inspiracji. Przedstawiamy to, co naszym zdaniem jest absolutnym must eat in Singapore.
TU JADA SIĘ POZA DOMEM Jedną z najważniejszych kwestii jest to, że nie tylko turyści przybywający do Singapuru jadają na mieście. Tak naprawdę znaczna większość, jeśli nie prawie wszyscy Singapurczycy żywią się poza domem. Nie gotują samodzielnie, gdyż zwyczajnie nie mają na to czasu. Z tego też powodu Singapur jest wręcz usiany punktami gastronomicznymi, od zwykłych budek z szybkim jedzeniem poczynając, na najlepszych
82
restauracjach na świecie kończąc. Na każdym kroku spotykamy tu miejsca, gdzie można naprawdę smacznie zjeść, są to choćby wszechobecne food courty, czyli pewnego rodzaju bazary, rynki z jedzeniem, znajdujące się zazwyczaj pod zadaszeniem. W ich skład wchodzi kilka lub nawet kilkadziesiąt małych stanowisk przygotowujących różnorodne specjały oraz mnóstwo stolików, przy których można spożyć zamówiony posiłek. Czasami nawet na cele takiego food courtu zamykana jest cała, zwykle boczna, uliczka, np. w nocy.
ZACZNIJMY OD ŚNIADANIA... Dzień w Singapurze obowiązkowo zaczynamy od lokalnego śniadania. Najbardziej popularnym porannym przysmakiem jest tu kaya toast podawany zwykle z lokalną kopi (kawą) lub teh (herbatą). Kaya to coś w rodzaju dżemu, marmolady lub kremu kokosowo-jajecznego, którym smaruje się opiekane pieczywo, np. tosty. Innymi propozycjami smacznego śniadania są choćby thosai, czyli hinduski placek z warzywami i sosem, roti prata, czyli smażone placuszki z mąki pszennej razowej lub różnych rodzajów mąki, podawane np. z cukrem. Popularne na śniadania są tu także potrawy, które
u nas mogłyby zostać uznane za dania obiadowe lub kolacyjne, np. tauhu goreng, czyli smażone tofu z kiełkami fasoli, świeżym ogórkiem i słodko-pikantnym sosem z orzeszków ziemnych, czy też nasi lemak – danie zawierające ryż, prażone orzeszki, chili, kokos w postaci wiórek oraz krewetki i suszone rybki ikan bilis.
Kaya toast
DANIA GŁÓWNE
Rojak
Satay
ZDJĘCIA: SINGAPORE TOURISM BOARD
Fried kway teow
Bak kut teh
Na obiad lub kolację Singapur oferuje nam niezliczone możliwości wyboru. Bogactwo dań jest tu naprawdę imponujące i nie sposób wymienić nawet tych najpopularniejszych. Jednak naszym zdaniem jest kilka topowych propozycji, których bezapelacyjnie należy choćby spróbować, będąc w tym mieście. Oto one: Rojak to sałatka z warzyw i owoców (np. ananasa, kiełków fasoli, ogórka), ze smażonym tofu i z sosem z chili, limonki i cukru, posypana orzeszkami ziemnymi. Satay, czyli coś na kształt szaszłyków z grillowanego mięsa lub owoców morza, np. krewetek. Podawany jest zazwyczaj z warzywami, np. z ogórkiem, oraz z pikantnym sosem z orzeszków ziemnych. Może być doskonałą przekąską lub daniem głównym. Hokkien mee to kolejny specjał singapurski. Jest idealny dla smakoszy owoców morza. To smażone danie z makaronu ryżowego lub jajecznego z krewetkami i kalmarami. Bak kut teh to chińska zupa na bazie wieprzowiny, a dokładniej żeberek wieprzowych. Nie bez powodu w wolnym tłumaczeniu jej nazwa znaczy „herbata na mięsie i kościach”. Podawana jest zazwyczaj z makaronem, ryżem lub cakoi, czyli tutejszymi pączkami. Fried kway teow, czyli doskonale przyrządzony smażony makaron ryżowy w towarzystwie kiełków soi, szczypiorku, kiełbasy chińskiej oraz owoców morza, głównie krewetek i małży (sercówek). Przyrządzany na smalcu, sosie sojowym i chili. Chicken rice to chyba najbardziej klasyczne danie Singapuru i nieoficjalnie nawet uważane za narodowe. Wykonane jest z ryżu gotowanego w bulionie z dodatkiem liści padan i imbiru. Sam kurczak jest gotowany i podawany z sosem chili, ostrygowym oraz imbirem i bulionem. Chilli crab to nasza ostatnia propozycja z listy must eat in Singapore. To kolejne danie zasługujące na miano narodowego. Najczęściej podawane jest w wersji pikantnej z sosem zagęszczonym jajkiem. Wymienione powyżej dania to być może zaledwie promil z całego tygla specjałów, jakie oferuje Singapur, dlatego będąc w tym miejscu, nie bójmy się próbować lokalnych potraw, gdyż na pewno w rodzimej Europie nie będziemy ich w stanie dostać czy też odtworzyć we własnych kuchniach. Singapur to mekka dla smakoszy. Co więcej, warto wiedzieć, że nawet osoby z najbardziej wyrafinowanym podniebieniem znajdą tu coś dla siebie, gdyż jest to miasto, w którym znajduje się obecnie 27 restauracji i 2 hawkery odznaczone przynajmniej jedną gwiazdką Michelin. Dla porównania w całej Polsce są tylko 2 takie restauracje. Ciekawostką jest także fakt, że w tym roku takie wyróżnienie zdobyły dwa z licznych street foodów, w których za naprawdę niewielkie pieniądze możemy bardzo dobrze zjeść. ■
83
PROMOCJA
„Herbata...to kult sztuki zycia.” Kakuzo Okakura
Herbaciane dziedzictwo Dalekiego Wschodu
H
istoria herbaty sięga 5000 lat wstecz i według legendy rozpoczyna się w Chinach. To właśnie mieszkańcom Dalekiego Wschodu zawdzięczamy ów, jakże dziś popularny i powszechnie znany napar oraz jego bogatą historię i tradycje. Z biegiem lat dalekowschodni mistrzowie kształcili i doskonalili metody uprawy herbacianych krzewów i przetwarzania liści w aromatyczny susz z zachowaniem ich bezcennych walorów smakowych i zapachowym i choć w czasach globalnej industrializacji wielowiekowa kultura herbaty odeszła w niepamięć, wciąż można znaleźć producentów, dla których priorytetem jest jakość oferowanych produktów. Newby Teas od lat niestrudzenie działa na rzecz zachowania herbacianego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń, kontynuując tradycje dawnych mistrzów i oferując wyłącznie herbaty klasy premium, tworzone w oparciu o tradycyjne metody, umożliwiające zachowanie naturalnego charakteru herbaty. Wyposażona w najnowocześniejsze zdobycze technologii (m.in. systemy kontroli temperatury i wilgotności powietrza) fabryka Newby w Kalkucie umożliwia szybkie przetworzenie liści i zapakowanie suszu natychmiast po zakończeniu procesu produkcji, dzięki czemu herbata pozostaje tak świeża, jak w dniu, w którym liście przeznaczone do produkcji opuściły plantację. Kraje dalekowschodnie, takie jak Chiny, Japonia, czy Tajwan, słyną przede wszystkim z doskonałych herbat zielonych. Metody produkcji różnią się jednak w zależności od przekazywanych w danym regionie z pokolenia na pokolenie tradycji. W Chinach praży się liście na gorącym woku, dzięki czemu zyskują one charakterystyczny posmak i aromat orzechów. Z kolei w Japonii poddaje się liście
84
działaniu gorącej pary, co powoduje, iż susz zachowuje naturalnie słodkawy, ryżowy posmak. CHIŃSKIE SPECJAŁY Specjalnością Chin jest również herbata biała, wytwarzana z pączków jeszcze nierozwiniętych liści w procesie naturalnego suszenia na słońcu oraz czarna herbata pu-erh (czyt.: puer), zwana również czerwoną, która po zakończeniu procesu produkcji dodatkowo, nawet przez kilkadziesiąt lat, leżakuje (dojrzewa) w beczkach, dzięki czemu nabiera charakterystycznego ziemistego posmaku. Najdłużej leżakujące pu-erhy osiągają na aukcjach niebotyczne ceny – niespełna 2 lata temu prywatny kolekcjoner zapłacił za 2 kilogramy tej herbaty równowartość prawie 1 mln dolarów. Pu-erh Newby leżakuje 7 lat. PIĘKNOŚĆ Z TAJWANU Tajwan wyspecjalizował się w produkcji półfermentowanych herbat oolong (czyt.: ulung) oraz herbat zielonych o pełnym, miodowo-kwiatowym posmaku.
Herbaty z Tajwanu są zwane formosami – ma to związek z odkryciem wyspy przez Portugalczyków, którzy tak zachwycil się jej urodą, iż nazwali ją „Formosą”, czyli po portugalsku „Pięknością”. SEKRET JADEITOWEJ ROSY Japonia słynie z niezwykle esencjonalnych i „soczystych” herbat zielonych, m.in. z herbaty gyokuro, której nazwę tłumaczy się jako „jadeitowa rosa”. Nawiązuje ona do barwy liści, która nie traci na intensywności nawet po zakończeniu procesu produkcji. Jest to efekt metody uprawy krzewów przeznaczonych do produkcji gyokuro, które sadzi się od razu w zacienionych miejscach lub, w chwili pojawienia się zalążków liści, osłania przed światłem słonecznym bambusowymi matami, dzięki czemu liście kumulują maksymalną ilość chlorofilu (stąd głęboka barwa), a charakterystyczny dla herbat zielonych gorzki posmak zostaje znacznie zredukowany. ORIENTALNE INGREDIENCJE Mieszkańcom Dalekiego Wschodu zawdzięczamy również szeroką gamę przypraw i dodatków doskonale komponujących się z herbatą, m.in. trawę cytrynową, ryż, czy też aromatyczny imbir będący jedną z najstarszych roślin uprawnych na świecie. Mieszkańcy Azji docenili jego zalety smakowe i lecznicze już kilka tysięcy lat temu, dzięki czemu znalazł on szerokie zastosowanie zarówno w tamtejszej kuchni, jak i medycynie. Rozgrzewający napar Ginger & Lemon Newby powstaje w wyniku połączenia imbiru z aromatycznym cytrusem i wyrazistymi w smaku dodatkami, które doskonale podkreślają jego naturalną pikantność. IDEALNA FILIŻANKA Wbrew temu, co się wydaje, aby cieszyć się pełnią smaku wybornej herbaty wcale nie trzeba dozować dużej porcji suszu. Warunkiem jest jednak jakość. W przypadku najlepszej jakości herbat, takich jak herbaty Newby, na jedną porcję herbaty pu-erh wystarczą ok. 2 g, herbaty zielonej i białej ok. 3 g, a herbaty oolong ok. 5 g suszu, czyli de facto 1 łyżeczka, płaska lub tzw. czubata. W przypadku naparów należy odmierzyć ok. 2 łyżeczki. W zależności od preferencji w zakresie intensywności taka porcja wystarcza nawet na imbryk o pojemności do 600 ml. Herbaty pu-erh, oolong oraz napary zalewamy wrzątkiem i parzymy do 5 minut. W przypadku herbat zielonych temperatura wody nie powinna przekraczać 75-85°C, a w przypadku herbat białych - ok. 70°C. Czas parzenia herbat zielonych wynosi ok. 3 min., choć najlepiej parzyć je, podobnie jak herbaty białe, ok. 1,5 min. Potem pozostaje już tylko delektować się wybornym smakiem i aromatem. ■
www.newbyteas.pl
85
Z DALEKA I Z BLISKA
TEKST ROBERT NIENACKI
Mont Saint-Michel Twierdza na wodzie U brzegów Normandii znajduje się niezwykłe miejsce, słusznie określane mianem „cud Zachodu”. Skaliste wzgórze, na którym leży liczące sobie ponad tysiąc lat opactwo, regularnie obmywają wody oceanu. Symbioza sztuki budowlanej i przyrody jest tutaj nadzwyczaj spektakularna. 86
MONT SAINT-MICHEL, CZYLI WZGÓRZE ŚWIĘTEGO MICHAŁA od stałego lądu dzieli dystans około 2 kilometrów. Bajkowo spiętrzona zabudowa wzniesienia (wysokość od poziomu morza do iglicy kościoła wynosi 170 m) niesamowicie kontrastuje podczas odpływu z rozległym i płaskim terenem dookoła. Klasztor, dominujący nad leżącym u jego stóp miasteczkiem, jest przede wszystkim perłą dawnej architektury i potężną kamienną budowlą wyglądającą imponująco
nawet z odległości wielu kilometrów. Zatoka, nad którą rozciąga się wysepka podlegająca zjawisku ruchomych piasków, opisanych malowniczo przez Victora Hugo („Cudowna piramida, która raz włada piaszczystą pustynią jak Cheops, raz morzem jak skały Teneriffy”), jest przede wszystkim znana dzięki wyjątkowemu skokowi pływów morskich (do 14 m różnicy poziomów). Przypływy są bardzo gwałtowne: fala przybiera z dużą prędkością, co było przyczyną licznych wypadków w przeszłości. Dzisiaj również zdarzają się spo-
radyczne utonięcia, ale znacznie częściej kłopoty miewają właściciele zbyt długo zaparkowanych samochodów w miejscach niżej położonych. O każdej porze dnia jest tu inaczej. Światło zmienia swój blask i natężenie, a piaszczystą pustynię otaczającą wzgórze zalewa woda. Oświetlony nocą Mont Saint-Michel wygląda wręcz hipnotyzująco. Nic dziwnego, że miejsce to odwiedzane jest corocznie przez 3 mln turystów, co oznacza, że większym powodzeniem spośród francuskich atrakcji cieszą się jedynie Wieża Eiffla i Luwr.
87
Z DALEKA I Z BLISKA
OPACTWO, noszące swoją nazwę na cześć Archanioła Michała powstało wokół granitowego szczytu w VIII w. Z upływem kolejnych lat skromna początkowo kaplica przeobrażała się w prawdziwą twierdzę, u której podnóża powstało również miasteczko. Do niedawna podczas przypływu miejsce było połączone z kontynentalną Francją jedynie wąską groblą długości 1800 m, usypaną w XIX w. W 2014 r. oddano do użytku nowy most, służący zarówno pieszym, jak i zmotoryzowanym turystom. Nowa przeprawa kończy się 760 m przed murami twierdzy, płynnie przechodząc w część „lądową”, którą docieramy do miasteczka. Obecnie wzgórze Mont Saint-Michel staje się całkowicie wyspą jedynie przy bardzo dużych przypływach występujących kilka razy w roku. Wcześniej miało to miejsce... 53 razy w roku. Istnieje niebezpieczeństwo, iż Mont Saint-
88
89
Z DALEKA I Z BLISKA
-Michel stanie się półwyspem. Powodem takiego przypuszczenia jest fakt, że w zatoce pozostaje piasek i muł naniesiony przez przypływy.
KLASZTOR SAINT-MICHEL ma długą i bogatą historię. W średniowieczu był znanym ośrodkiem nauczania, po rewolucji francuskiej stał się więzieniem, a obecnie jest pomnikiem narodowym wpisanym w 1979 r. na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zespół klasztorny obejmuje kościół opactwa Benedyktynów, opactwo w stylu
90
91
Z DALEKA I Z BLISKA
92
romańskim i znajdujący się po północnej stronie wyspy klasztor La Merveille (franc. „cud”) – arcydzieło architektury gotyckiej, powstałe w latach 1211–1228. Mont Saint-Michel otaczają mury tak solidne, że skutecznie broniły miasta nawet podczas wojny stuletniej. Zwiedzanie zaczyna się od wielkiego tarasu przed kościołem, skąd można podziwiać zapierający dech widok na zatokę. Warto skorzystać z usług przewodnika oprowadzającego grupy po najważniejszych miejscach, również takich, które są niedostępne dla osób zwiedzających miasteczko indywidualnie.
93
Z DALEKA I Z BLISKA
W miasteczku u stóp klasztoru mieszka na stałe kilkaset osób. Główna i właściwie jedyna ulica – Grand Rue – zabudowana jest XV-wiecznymi kamieniczkami, w których obecnie znajdują się niemal wyłącznie hotele i punkty handlowe. Funkcjonuje także kilka małych muzeów. To niezwykłe miejsce staje się niestety ofiarą coraz większej komercjalizacji, a tłumy turystów w sezonie letnim i hałas z tym związany mogą działać dosłownie obezwładniająco na osoby o słabszych nerwach. Jeśli więc ma się taką możliwość, lepiej odwiedzić Mont Saint-Michel jesienią lub wiosną, kiedy turystów jest trochę mniej. ■ GRAFIKA: FREEPIK.COM
ZDJĘCIA: SHUTTERSTOCK.COM
94
95
RYNEK TURYSTYCZNY Chiny
Egzotyka
na coraz bardziej przeciętną kieszeń TEKST RADOSŁAW DAMASIEWICZ, DYREKTOR E-COMMERCE I MARKETINGU TRAVELPLANET.PL
Dziewięciodniowy wypad do Pekinu za 2800 zł, 6 dni w Emiratach za nieco ponad 2400 zł, Kuba all inclusive za 4400 zł – to właśnie takie oferty biur podróży powodują, że tej jesieni niemal co czwarty ich klient rezerwuje egzotyczne wyprawy. Zwłaszcza gdy płatność może rozłożyć na nieoprocentowane raty. 96
S
tatystyki rezerwacyjne Travelplanet.pl po raz kolejny pokazują rosnącą popularność egzotycznych kierunków. Aż o 40 proc. więcej turystów chce w sezonie 2016/2017 wybrać się na taką wyprawę. To znacznie powyżej przeciętnego wzrostu rezerwacji w tym czasie, wynoszącego 33 proc. Do końca września wyprawy na drugi koniec świata (od października 2016 do 15 kwietnia 2017) rezerwował niemal co czwarty (23 proc.) klient biur podróży. Dla porównania, do
FOTO: ISTOCK FOTO I GRAFIKA: SHUTTERSTOCK.COM
FOTO: FOTOLIA
Tajlandia
końca września 2015 egzotyczne wakacje na podobny sezon kupił co piąty turysta (21 proc.). Średni koszt rezerwacji na osobę spadł przy tym z 6800 zł do 6300 zł.
TRWAŁY TREND Popyt na wyjazdy egzotyczne wyraźnie wzrasta od kilku lat, zwłaszcza w okresie od jesieni do wiosny. Z danych statystycznych wynika, że w sezonie 2014/2015 udział zrealizowanych wyjazdów w ogólnym ruchu turystycznym z biurami
podróży wynosił 6 proc. W następnym sezonie, 2015/2016, wzrósł do 11 proc., biorąc pod uwagę wszystkie wyjazdy z biurami podróży w tym czasie. Jest duża szansa, żeby w kwietniu 2017 roku udział egzotyki przekroczył ten rekordowy wynik. Wzrost zainteresowania stymuluje fakt, że za wakacje na drugim końcu świata można zapłacić w ratach, w dodatku najczęściej nieoprocentowanych. Touroperatorzy wprowadzają do swych ofert egzotyczne wyjazdy w cenach porównywalnych do popularnych
97
RYNEK TURYSTYCZNY
Kuba
Zanzibar
FOTO: ISTOCK
Tajlandia
wśród polskich turystów letnich wakacji w basenie Morza Śródziemnego. W efekcie skokowy wzrost popularności egzotyki, z jakim mieliśmy do czynienia już ubiegłej jesieni, okazuje się trwałym trendem.
GDZIE NAJCHĘTNIEJ, GDZIE NAJTANIEJ Na przykład w grudniu można polecieć na 9 dni do Pekinu z wyżywieniem i programem zwie-
98
> TOP 5 KIERUNKÓW: ODSETEK WYJAZDÓW
ILE ZAPŁACIŁ TURYSTA
-TANIEJ / +DROŻEJ NIŻ ROK WCZEŚNIEJ
CHINY (3*)
13%
3500 zł
=
KUBA (1)
11%
6700 zł
-1500 zł
TAJLANDIA (5)
9%
6900 zł
+700 zł
DOMINIKANA (2)
9%
7500 zł
+500 zł
ZANZIBAR (7)
7%
7000 zł
-1000 zł
KIERUNEK
* Miejsce w sezonie 2015/2016
ZDJĘCIA: FOTOLIA
dzania miasta za ok. 2700 zł. Emiraty Arabskie kuszą ofertą przelotu i pobytu ze śniadaniami za ok. 2400 zł. Już za 3100 zł można polecieć na wycieczkę do Tajlandii (ze śniadaniami). A 10 dni wypoczynku all inclusive na Kubie to obecnie koszt ok. 4400 zł. Za podobne pieniądze spędzimy tydzień na Zanzibarze. A na jakie egzotyczne wyprawy wybraliby się najchętniej Polacy? Z przeprowadzonych latem wspólnie przez Agencję Badania Rynku i Opinii SW Research i Travelplanet.pl badań
wynika, że gdyby mieli do dyspozycji dowolną kwotę pieniędzy na wypoczynek, na dwutygodniowy egzotyczny wyjazd wybrałoby się 25,8 proc. respondentów. Najchętniej – do Chin i Tajlandii (po 11,3 proc. badanych), na egzotycznych wyspach, jak Bali czy Hawaje, urlop spędziłoby po 6 proc. badanych. 4 proc. wskazało na USA, a 2,4 proc. – na Japonię. Najbardziej pożądane przez respondentów badania kierunki pokrywają się z realnymi wyborami dokonywanymi w biurach podróży. Chiny do końca września zarezerwowało
99
RYNEK TURYSTYCZNY
13 proc. kupujących egzotykę, Tajlandię – 9 proc. Duża obniżka cen ofert – tydzień z wyżywieniem na Zanzibarze to koszt 4400 zł – spowodowała również, że do pierwszej piątki najpopularniejszych kierunków dołączyła w tym sezonie Tanzania.
REKLAMA
100
EGZOTYKA WCIĄŻ TANIEJE Taniejące wyjazdy egzotyczne na kilku najpopularniejszych kierunkach przekładają się na średnie koszty, jakie realnie ponoszą turyści decydujący się na egzotyczne wyprawy z biurami podróży. W sezonie 2014/2015 za taką wycieczkę
trzeba było zapłacić ponad 7100 zł, podczas gdy średni wyjazd w tym czasie kosztował ok. 2300 zł, a więc trzy razy mniej. W sezonie 2015/2016 koszt egzotycznego wyjazdu spadł do nieco ponad 5900 zł za osobę, natomiast przeciętnego wyjazdu w tym czasie wzrósł do 2450 zł. ■
REKLAMA
Chiny
ZDJĘCIA: FOTOLIA
Więcej na Travelplanet.pl
101
PROMOCJA
EyeSight
Zobaczyć niebezpieczeństwo TEKST ANDRZEJ GLAJZER/AUTOMOBILISTA
Kiedy homo sapiens zabierał się do konstruowania maszyn i narzędzi, korzystał często z wzorców natury. Podpatrując ją, naśladował. Przykładów jest wiele…
B
alon, samolot, energia powstająca ze spalania, materiały budowlane, konstrukcje budynków czy pojazdów to po części przetworzone, istniejące w naturze odwzorowania. W ostatnich czasach doszła do nich inteligencja maszyn i urządzeń. Co prawda samochody jeszcze „nie czują”, nie mają rozwiniętego „zmysłu” smaku, węchu i dotyku, ale coś w rodzaju wzroku, czyli elektronicznej interpretacji obrazu – jak najbardziej. To dobry, choć może abstrakcyjny wstęp do przedstawienia najnowszych pomysłów na wykorzystanie anatomii… w walce o bezpieczeństwo współczesnych aut.
TRZY GENERACJE U ludzi i zwierząt to właśnie wzrok jest podstawowym zmysłem ostrzegającym przed niebezpieczeństwem, oceniającym jego skalę i przygotowującym do obrony. Dlaczego więc nie skorzystać z jego możliwości? Dlaczego nie wykorzystać jego elektronicznego substytutu w samochodzie?
102
Subaru przygotowało i konsekwentnie realizuje kompleksowy program „All-Around Safety”, w skład którego wchodzi 5 filarów bezpieczeństwa: aktywne, pasywne, prewencyjne, pokolizyjne i bezpieczeństwo przez edukację (zobacz więcej na bezpieczne.subaru.pl). Już na początku lat 80. minionego stulecia zwracano uwagę na wykorzystanie opracowywanego przez zespoły inżynierów „dodatkowego wzroku” wspomagającego parę oczu kierującego. Rozpatrywano wtedy kilka możliwości technicznych, jak choćby budowę systemu z wykorzystaniem radaru czy promieni lasera. Miał to być układ jak najmniej skomplikowany, niezawodny i względnie tani. Premiera pierwszego systemu nazwanego Active Driving Assist (ADA) miała miejsce w 1989 r., a model Legacy był pierwszym japońskim samochodem, który mógł wykrywać na
drodze ruchome przeszkody, takie jak inne auta, motocykle czy rowerzyści, a także nieruchome, np. bariery i oznakowanie poziome na jezdni. W największym skrócie urządzenie składało się z dwóch umieszczonych z przodu i pracujących jednocześnie kamer, z których obraz analizowany był przez prosty, w porównaniu z możliwościami dzisiejszych maszyn i komputerów, układ elektroniczny. W momencie zagrożenia, czyli wtedy, gdy kamery rejestrowały znajdujący się „na torze kolizyjnym” inny samochód, motocyklistę, rowerzystę, pieszego czy inną przeszkodę, system informował kierowcę o potencjalnym niebezpieczeństwie poprzez emisję sygnału akustycznego i świetlnego na tablicy przyrządów. Nad udoskonaleniem systemu pracowano intensywnie przez następne lata, aby w 2008 r. zademonstrować go publicznie w Japonii jako system EyeSight pierwszej generacji. System EyeSight drugiej generacji wprowadzono do modeli Subaru Legacy i Outback. Dzięki połączeniu z innymi układami samochodu dodatkową umiejętnością „drugiej pary oczu” było m.in. przedkolizyjne uruchomienie układu hamulcowego i hamowanie awaryjne zapobiegające najechaniu na przeszkodę znajdującą się z przodu auta. W produkowanych od 2014 r. modelach Subaru znajdziemy jeszcze bardziej zaawansowany technicznie system bezpieczeństwa czynnego EyeSight trzeciej generacji. Na rynku polskim znajduje się on obecnie jedynie na pokładzie modeli Outback i Levorg. Sama idea „dodatkowej pary oczu” realizowanej przez umieszczoną w okolicach lusterka wewnętrznego kamerę stereoskopową z kolorowymi matrycami o wysokiej rozdzielczości CMOS, nie zmieniła się. Jednak teraz system ten wykonuje znacznie więcej zadań mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa jazdy. To krótkie zdanie, ale zawarta
w nim treść oznacza może mało dostrzegalny (poza zamontowanym na tablicy przyrządów kolorowym monitorem), ale ogromny postęp techniczny.
CO ROBI EYESIGHT W PRAKTYCE? Ostrzega o zagrożeniach, czyli o tym, co kierowca powinien widzieć, ale czego w pewnych momentach jazdy z różnych względów nie zauważa. Mogą to być znajdujące się w zasięgu wzroku kamery inne pojazdy, motocykliści, rowerzyści, piesi, pod warunkiem że ich wysokość będzie większa niż 1 metr. System wykrywa również i reaguje na działanie świateł STOP w poprzedzających pojazdach i „widzi” oznakowanie poziome, czyli linie malowane na jezdni. EyeSight dokonuje analizy prędkości naszego samochodu i innych pojazdów i określa skalę potencjalnych zagrożeń na drodze. Jeśli kierujący nie zareaguje właściwie na sygnały akustyczne i wizualne przez wyhamowanie lub podjęcie próby ominięcia przeszkody (etap pierwszy), EyeSight uruchomi wstępne hamowanie (etap drugi), a w trzecim etapie hamowanie awaryjne. Jest jednak jeden warunek. Aby przedkolizyjne hamowanie awaryjne było w pełni skuteczne, różnica prędkości między znajdującymi się na torze kolizyjnym pojazdami nie może być dowolnie duża. Producent gwarantuje tu 50 km/h, a niezależne badania wskazują nawet na 70 km/h, przy czym ważną rolę grają tu warunki drogowe, pogodowe i stan auta. Kierowca nie jest jednak ubezwłasnowolniony w obecności systemu EyeSight. Na każdym z trzech etapów przedkolizyjnego hamowania awaryjnego przez cały czas może samodzielnie próbować uniknąć zderzenia bądź przez podjęcie próby ominięcia przeszkody, bądź hamując awaryjnie.
103
PROMOCJA
Można też system wyłączyć. Wtedy kierowca zostanie powiadomiony o jego wyłączeniu sygnałem akustycznym i komunikatem świetlnym na tablicy rozdzielczej. Dodatkową funkcją systemu EyeSight jest pomoc kierującemu w przypadku próby ominięcia przeszkody, polegająca na zmianie charakterystyki systemu trakcji VDC, określana jako Antykolizyjny Asystent Ominięcia Przeszkody. Jeśli manewry zostaną przeprowadzone prawidłowo, wówczas system nie będzie reagował… aż do chwili, kiedy może nastąpić kolejne nieprzewidziane zdarzenie i nagle coś się pojawi na torze jazdy samochodu. Wtedy nastąpi ponowna aktywacja systemu EyeSight. EyeSight w roli asystenta pasa ruchu – Lane Departure Warning; działa przy prędkości powyżej 50 km/h, w momencie wyjeżdżania auta poza krawędź swojego pasa ruchu, określonego przez linie oznakowania poziomego. Kierowca jest wtedy informowany sygnałem akustycznym oraz informacją na ekranie. Dodatkową funkcją, także zarządzaną przez EyeSight, jest zwrócenie uwagi kierowcy, że nie zachowuje odpowiedniego toru jazdy w zakresie pasa ruchu, na którym się znajduje (Lane Sway Warning). Przy prędkości powyżej 60 km/h, kiedy samochód zaczyna „pływać”, rozlegnie się sygnał ostrzegawczy wsparty odpowiednim komunikatem na wyświetlaczu monitora. To jeszcze nie wszystkie możliwości funkcji EyeSight. W zakresie prędkości od 0 do 180 km/h może on również współpracować z adaptacyjnym tempomatem, co oznacza, że
104
przy zadanej prędkości podróżowania obiektywy kamer obserwują poprzedzający pojazd. Określana jest prędkość tego pojazdu i przez cały czas utrzymywany ten sam zadany odstęp. EyeSight dba wtedy o optymalne sterowanie silnikiem i elementami zespołu napędowego. Miejskim odpowiednikiem tej funkcji jest informowanie roztargnionego kierowcy o tym, że oczekujący na przykład w kolejce przed światłami pojazd właśnie ruszył i należałoby podążyć jego śladem. EyeSight przypomni nam o tym dyskretnym dźwiękiem, a na ekranie zamiast tyłu poprzedzającego auta zauważymy puste miejsce. I jeszcze jedno! Może się zdarzyć, że w roztargnieniu zamiast naciśnięcia pedału hamulca naciśniemy na gaz lub dźwignię zmiany biegów ustawimy w niewłaściwym położeniu. Zwykle kończy się to najechaniem na inny pojazd lub przeszkodę i równa się kłopotom. Dzięki funkcji Antykolizyjnego Zarządzania Przepustnicą system EyeSight może zminimalizować skutki błędu kierowcy. Widoczne przez kamery zagrożenie przenoszone jest na sterowanie silnika, który w tym wypadku nie osiągnie odpowiedniej mocy przy ruszaniu. EyeSight – niby proste urządzenie, bez radarów i dużej ilości czujników ultradźwiękowych składających się na podobne systemy zwiększające bezpieczeństwo w wielu innych markach, jednak dzięki konsekwencji, wierności raz określonej idei i perfekcji doprowadzone do najwyższej wymaganej dziś efektywności działania służącej zapewnieniu bezpieczeństwa. No cóż! Jedni wykorzystują słuch, a inni wzrok… ale w obu przypadkach to i tak „ściąga z natury”! ■
105
W następnym wydaniu
TRAVEL POLSKA m.in.:
ramy
Poradnik – wybie narty
Werona – miasto zakochanych
ZDJ ĘCIA : SHU TTE RSTOCK
Wydawnictwo MajerMedia ul. T. Kościuszki 26 21-500 Biała Podlaska tel. 83 411 50 11 fax 83 410 70 30
www.majermedia.com redakcja@majermedia.com prenumerata@majermedia.com
DYREKTOR ZARZĄDZAJĄCY: Maciej Majerczak REDAKCJA Redaktor naczelny: Rafał Nowicki Redaktor prowadząca: Katarzyna Jaszczuk Zespół redakcyjny: Robert Nienacki, Karina O’Neill, Małgorzata Trębicka-Żuk Korekta: Anna Nalikowska Fotograf/fotoedytor: Łukasz Kuczyński REKLAMA reklama@majermedia.com Skład: Grzegorz Waszczuk Druk: Artdruk Wydawnictwo MajerMedia jest członkiem Izby Wydawców Prasy. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
Okładka: grafika - Grzegorz Waszczuk
106
.CO M
107
108