ć ś o m a s ż To T RY BY K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I
ISSN: 2083-8948
STYCZEŃ-LUTY #1 (36)/2015
Co wpływa na to, kim jestem? Jak mogę się poznać? Dlaczego warto znać samego siebie?
Tryby są naszą pasją i naszą
misją
Za ich tworzenie nie bierzemy dla siebie ani grosza.
Naszą pasję oraz misję możemy realizować głównie dzięki hojności naszych darczyńców. Możesz stać się jednym z nich, dokładając swoją cegiełkę do tego wielkiego dzieła.
Możesz nam przelać kilka groszy ;)
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Bank Ochrony Środowiska nr konta: 32 1540 1115 2111 6011 8024 0002 tytułem: Darowizna na cele statutowe (Tryby)
Albo oddać nam 1% podatku. To nic nie kosztuje!
KRS: 0000339553
Cel szczegółowy: KSM Kraków
foto: www.SeniorLiving.Org
3
Tryby. Dobra nowina dla studentów
poznajcie
Trybkę! STYCZEŃ-LUTY 2015
Zapraszam do lektury!
MARIANNA GURBA REDAKTOR NACZELNY
4-7
temat numeru
Tożsamość 8-9
rozmowa z
charakterem 14
historia
Żołnierze niezłomni
Bóg
ja
15
za c
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, dzięki którym udało się przygotować ten numer. Dziękuję mojej poprzedniczce – Magdzie Guziak-Nowak, jej mężowi – Marcinowi Nowakowi oraz Agacie Gołdzie za wszelkie udzielone wskazówki. Dziękuję całej redakcji za ciepłe przyjęcie, Wojtkowi Krakowiakowi za anielską cierpliwość do graficznych poprawek, a przede wszystkim dziękuję tym, którym Ktoś podpowiedział, żeby to właśnie mnie zaproponowali kontynuowanie tego trybowego dzieła – księdzu Rafałowi Buzale, asystentowi diecezjalnemu Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Kasi Kucik, prezes poprzedniej kadencji Zarządu Diecezjalnego KSM.
str.
16
w Krakowie
pro-life
Ksiądz prosi o pieluchy
Wydawca:
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej
promocja@e-tryby.pl
www.e-tryby.pl
biuro@e-tryby.pl
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów.
Data zamknięcia numeru: 30 stycznia 2015 r. Nakład: 8 500 egz.
Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków
Druk: Printgraph Brzesko
Korekta: Edyta Cybińska, Elżbieta Jaworek
DTP, foto, okładka: Wojciech Krakowiak
Zespół redakcyjny: Magdalena Indyka, Klaudia Oracz, Karolina Pluta, Karolina Podlewska, Dagmara Śniowska, Michał Wnęk, Agata Gołda
Sekretarz redakcji: Agata Gołda
Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała
Redaktor naczelny: Marianna Gurba
stopka:
współpraca:
Mimo zmian w redakcji wiele elementów „Trybów” pozostało w znanej Wam wersji - nadal będziecie mogli poznawać wybranych świętych i błogosławionych („Inżynier ducha”), rozwiewać wątpliwości dotyczące spraw Kościoła („Encyklopedia wiary”), czy spotykać niezwykłe osobowości w „Rozmowach z charakterem”. Zdecydowaliśmy się też jednak na kilka nowych elementów – będziemy regularnie przedstawiać wybrane wydarzenia lub postaci z bogatej polskiej historii, w każdym numerze przyglądniemy się działaniom w ramach przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, a także przedstawimy wybrane ciekawe sposoby ewangelizacji. W tym numerze po raz pierwszy pojawia się również nowa postać rysunkowa – urocza Trybka.
Tematem styczniowo-lutowego numeru jest tożsamość. Chcemy Was zaprosić do próby nie tyle jednorazowego odpowiedzenia sobie na pytanie „kim jestem?”, ile regularnego weryfikowania elementów składających się na nasze „ja”. Sposoby znajdziecie na stronach: 4-9.
eli
N
ic się nie dzieje przypadkowo. Coraz częściej mam okazję się o tym przekonać. Kiedy pod lednicką rybą pożyczałam szalik trzęsącej się z zimna nowo poznanej osobie, nie myślałam, że ten mały gest to początek długiej znajomości i ciekawej współpracy, która ostatecznie doprowadzi mnie tu – na trybowe łamy w charakterze redaktor naczelnej.
ew an g
Drodzy Czytelnicy!
ta
P
ra e m u ren
chcesz mieć zawsze Tryby papierowe?
promocja@e-tryby.pl
4
temat numeru > Tożsamość
Poznaj swoje imię!
Na początku zadaj sobie pytanie: co czujesz, kiedy ktoś zwraca się do ciebie po imieniu?
DAGMARA ŚNIOWSKA
Biblijny punkt wyjścia
Czy zastanawiałeś się kiedyś, czemu Szaweł został Pawłem, Abram – Abrahamem, a Noemi – Marą? Warto poszukać wspólnego mianownika dla tych państwa.
Na pierwszy ogień weźmy Szawła. Niezbyt przyjemny typ dla pierwszych chrześcijan. Po dwudziestce stał się ich zagorzałym wrogiem. Był obecny przy kamienowaniu naszego pierwszego męczennika, bynajmniej nie jako obrońca św. Szczepana. Pewnego dnia wyruszył do Damaszku z nakazem aresztowania wyznawców Chrystusa. Wszyscy wiemy, jak się ta podróż zakończyła. Bóg, wkraczając w świat prześladowcy chrześcijan, nadał mu nowe imię. Dziś do postaci św. Pawła dołączamy przede wszystkim etykietkę apostoła narodów. I słusznie, bo zjechał kawał świata, głosząc śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. I oddał za Niego życie.
Spójrzmy teraz na Abrama. Facet przez dziewięćdziesiąt dziewięć lat swego życia pragnie mieć syna. Jego bezpłodna żona Saraj już dawno straciła nadzieję. Przychodzi do niego Pan Bóg. I co? Problemy mijają jak ręką odjął? To byłoby zdecydowanie zbyt proste. Pan Bóg zmienia imiona Abramowi i Saraj. Stają się Abrahamem i Sarą. I – owszem – zostają rodzicami Izaaka. Aby jednak Abraham nie popadł przypadkiem
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
w pychę, za jakiś czas Bóg stawia go przed zdumiewającym zadaniem: nakazuje mu zabicie Izaaka. Jak wiadomo, chłopak ostatecznie nie ginie. Dopiero wtedy kończy się dla Abrahama Boży kurs miłości. Aby na serio nauczyć się kochać, ojciec Izaaka potrzebował ponad wieku. A zmiana imienia była dla niego przełomowym momentem.
Nieco inaczej wygląda sprawa Noemi. O tej pani możemy przeczytać w Księdze Rut. Jej imię tłumaczy się jako „moja słodycz”, czyli całkiem pozytywnie. Pochodziła z Betlejem, co uruchamia u nas jak najlepsze skojarzenia. Przeprowadziła się wraz z mężem i synami do Moabu, co z kolei wzbudza skojarzenia najgorsze. I w tym momencie przestaje być różowo, bo szybko wdowieje. Jej synowie, którzy pojęli za żony Moabitki: Rut i Orpę, również giną. Zrozpaczona Noemi wraca w towarzystwie Rut do ziemi Judy i od tej pory każe mówić na siebie Mara, co oznacza: „gorzka”(„Nie nazywajcie mnie Noemi, ale nazywajcie mnie Mara, bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą. Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan. Czemu nazywacie mnie Noemi, gdy Pan wydał świadectwo przeciw mnie, a Wszechmogący uczynił mnie nieszczęśliwą?” – Rt 1, 20-21). W tym momencie można by stwierdzić, iż zmiana imienia w Piśmie Świętym jednak niekoniecznie musi być czymś dobrym. Na szczęście jest znany dalszy ciąg tej historii. Gdyby Noemi nie przeżyła tragedii, gdyby nie
zmieniła swego imienia, to nie wyciągnęłaby Rut z jej koszmarnego Moabu. A wtedy synowa Noemi nie poznałaby Booza. Na świat nie przyszedłby ich syn Obed... Zapewne wiele razy omijałeś sam początek Ewangelii wg św. Mateusza w poszukiwaniu jakiejś bardziej wartkiej akcji w dalszej części księgi. A to właśnie w tym miejscu możemy w pełni pojąć sens tej historii. Bo Jezus Chrystus pochodził dokładnie z tego rodu.
Jak masz na imię?
Jeżeli każda zmiana imienia w Piśmie Świętym była tak istotna i zawsze szła za nią wewnętrzna przemiana jej właściciela, to możemy uznać, iż imię stanowi integralną część człowieka. A skoro my, chrześcijanie, powinniśmy przykładać tekst Biblii do naszego życia, to może warto przyjrzeć się w ten sposób także kwestii naszych imion? Nie zaszkodzi. W Internecie bez problemu możemy odnaleźć znaczenie swojego imienia. W tym momencie każdy Mateusz powinien nie posiadać się z radości, ponieważ jest „darem Boga”, a Kaśka pochwalić się swym koleżankom, że „nie ma żadnej skazy”. Marta to po prostu „pani”. Krzysztof jest z kolei przykładnym katolikiem, bo „wyznaje, niesie Chrystusa”.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego możemy przeczytać, iż imię, które otrzymaliśmy na chrzcie, może wyrażać „tajemnicę lub cnotę chrześcijańską” (zob. KKK 2156). A dlaczego z ambon słyszymy, że byłoby fantastycznie, gdyby rodzice nadawali dzieciom imiona „święte”? Katechizm śpieszy z od-
temat numeru > Tożsamość 5 powiedzią: „Podczas chrztu imię Pańskie uświęca człowieka i chrześcijanin otrzymuje swoje imię w Kościele. Może to być imię świętego, to znaczy ucznia Chrystusa, którego życie było przykładną wiernością swemu Panu. Święty patron jest wzorem miłości i zapewnia wstawiennictwo u Boga.” (KKK 2165). Innymi słowy – otrzymujesz wtedy w pakiecie świętego opiekuna. Niestety, rodzice coraz częściej zapominają o takim duchowym aspekcie nadawania imion swoim dzieciom, spychając na drugi plan kwestię znaczeń i patronów. Jedne imiona są na topie, inne nie i to determinuje, jak nazwiemy dzieciaka. To jednak pół biedy. Gorzej, kiedy rodzicom zamarzy się ekstremalne wyróżnienie swoich pociech z tłumu. Wtedy pojawiają się pomysły na dziwaczne imiona, które trudno wymówić i jeszcze trudniej zapisać.
najpopularniejszych imion pojawiają się niewielkie zmiany. Przykładowo w 2002 roku najpopularniejszym polskim imieniem męskim był również Jakub. Wyżej w czołówce znajdował się wtedy jednak Mateusz, bo zajmował drugie miejsce. Obecnie jest dopiero dziewiąty w zestawieniu najpopularniejszych imion. Kacper niezmiennie na miejscu trzecim.
A kto w 2013 roku mógł poczuć, że ma absolutnie wyjątkowe imię? Z pewnością Adelina – ponieważ tylko trzy dziewczynki w ciągu roku otrzymały takie imię. W podobnej sytuacji są wszystkie trzy Danielle, Aidy, Czesławy i Dobromiły. W zestawieniu panów natomiast do najrzadziej nadawanych imion należą m.in.: Aureliusz, Fiodor, Gromosław, Horacy, Modest i Paul. Przytoczone przeze mnie zestawienia opracowało MSW na podstawie bazy PESEL.
Tym razem wychodzi nam naprzeciw Rada Języka Polskiego. W związku z narastającymi tendencjami Polaków do nadawania oryginalnych imion, a także wobec nasilonych procesów migracyjnych sporządzono aneks do spisu imion przyjętych przez RJP. Kryteria z ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego, a także zasady ortograficzne polszczyzny spełniają m.in.: Anetta, Arleta, Arletta, Jessica, Kewin, Mirella, Odetta, Wiliam, Jozue, Rajner i Wincent. Istnieje również wykaz imion, których nie zaleca się w Polsce swym pociechom nadawać. To przykładowo: Xymena (!), Opieniek (!), Tea, Unka, Cynthia, Akaina, Montezuma (!), Morena, Ricardo, Andrzelika, Lester. W istocie nie byłabym pewna, czy po latach Xymena byłaby wdzięczna swym rodzicom, że nikt nie jest do końca pewny, jak przeczytać i napisać jej imię. I podejrzewam, że Opieniek nie miałby łatwego dzieciństwa.
To były przypadki ekstremalne. A jak Polacy najczęściej nazywają swoje pociechy? Odpowiedzi na to pytanie dostarczyła mi strona internetowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z danych na 2013 rok wynika, że aż 10 003 dziewczynek otrzymało imię Lena. Niewiele mniej jest Julii. Trzecie miejsce na podium w rankingu najczęściej zadawanych imion żeńskich zajmuje Zuzanna. Jeżeli chodzi o imiona męskie: aż 9 619 chłopców otrzymało w 2013 roku imię Jakub. Drugie miejsce zajął Kacper. Trzecim najczęściej nadawanym imieniem jest Filip. Patrząc na dane statystyczne z poprzednich lat, możemy wywnioskować, że w rankingu
Po imieniu!
Wróćmy do pytania z początku tekstu. Co czujesz, kiedy ktoś mówi do ciebie po imieniu? Może obojętność – bo co w tym nadzwyczajnego? Rodzice przecież jakoś musieli cię nazwać.
A może zażenowanie – bo nie cierpisz swojego imienia i najchętniej byś go w ogóle nie używał. A może czujesz, że temu, kto je wypowiada, chodzi właśnie o ciebie, że twoje imię nie zostało ci nadane przypadkowo i stanowi integralną część twojej osoby... Byłoby fantastycznie.
Bo Bóg wzywa każdego po imieniu (zob. KKK 2158).
6
temat numeru > Tożsamość
„Bądź sobą” to jedno z haseł najczęściej wykorzystywanych w reklamie. Bądź oryginalny. Kształtuj świat na swój sposób. Fakt, że takie idee pojawiają się w reklamach, ma znaczenie: producent musi dobrze określić, czego pragnie jego klient. Dobra reklama „sprzedaje” produkt, bo obiecuje zaspokojenie pragnienia. I jednocześnie podpowiada nam, czego pragnąć. Ułatwia życie, bo często nie wiemy, czego pragniemy naprawdę. Nie wiemy, bo się nie znamy. Na sobie. Czemu się nie znamy? Bo się jeszcze nie poznaliśmy.
Po co się znać Często lepiej od nas samych znają nas przyjaciele albo rodzina. Wiedzą, że za długo siedzimy w łazience, że gramy do trzeciej nad ranem w sieciową strzelankę, podkradamy czyste skarpetki i nie oddajemy pożyczonych książek. A nam się wydaje, że to tylko chwila, że pogramy jeszcze pół godzinki, że w końcu wypierzemy skarpetki i oddamy te książki, które pożyczyliśmy – zaraz, zaraz: rok temu? Wiedzą też, na co nas stać. Z czym sobie poradzimy, a z czym na pewno nie. Owszem, czasami się mylą, ale nie wtedy, kiedy z powątpiewaniem podchodzą do zapewnienia, że te trzysta stron, które zostały do przeczytania przed egzaminem, ogarniemy w jedną noc. I zdamy na piątkę.
Pokora Pokora pozwala stwierdzić, jak jest. A to pierwszy krok do poznania siebie. Trudny krok, bo trzeba przyjąć prawdę. Pozbyć się złudzeń i wyobrażeń. Tych pozytywnych – i tych negatywnych też. Sceptycznie odnieść się do naszych wszystkich „nie umiem” i „nie uda mi się”, brać poprawkę na „mogę wszystko”. Pokora pozwala odkryć, jakim talentem obdarzył nas Bóg. I jak głęboko ten talent zakopaliśmy. Do czego jest potrzebna znajomość siebie? Do wszystkiego. A może inaczej: bez znajomości siebie można zrobić wiele, ale efekty działania bywają mało
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
satysfakcjonujące, a podejmowanie decyzji zamienia się w bolesny proces niekoniecznie zakończony sukcesem. Co może być testem sprawdzającym nasze prawdziwe oblicze? Wydaje się, że wszystko: od analizy kolorystycznej począwszy, na testach predyspozycji zawodowej skończywszy. A tymczasem najlepszym testem jest życie. Pod warunkiem, że chcemy sprawdzić wyniki. Dlaczego życie? Bo rzeczywistość jest nieprzewidywalna. Stawia przed nami wyzwania o różnym stopniu trudności i nie robi tego, co chcemy, żeby zrobiła. A przynajmniej nie zawsze. Dzięki temu pozwala nam się sprawdzić. Sprawdzić - czyli dowiedzieć się prawdy. Znaleźć talent. Odkopać go i rozmnażać.
Prawda nie jest miła Te ćwiczenia z siebie, odbywane w rzeczywistości, pokazują, jak jest. Zderzenie naszego myślenia o sobie z prawdą bywa przykre. Bywa doświadczeniem, które równa z ziemią wszystko to, co dotąd na niej zostało zbudowane. Jest bolesne, ale oczyszczające i uzdrawiające. I pociąga: jak te wszystkie historie o ludziach, którzy kisili się w biurze przez dwadzieścia lat, tylko po to, żeby odkryć, że ich powołaniem jest zupełnie co innego. A potem rzucają wszystko. I zaczynają robić to, czego zawsze chcieli i czego się bali: smażyć powidła według stuletniej receptury i sprzedawać je turystom, robić zdjęcia dzikich zwierząt, pracować w schronisku dla bezdomnych, założyć własny kanał telewizyjny na Youtube albo zwiedzać świat bez pomocy biura podróży. Albo w drugą stronę: po latach zawodowej tułaczki trafiają do biura i tam dopiero rozwijają skrzydła. Ale żeby się na to zdecydować, trzeba się poznać. Wiedzieć, co już umiemy, czego możemy się nauczyć, a w czym nigdy nie będziemy tak dobrzy, by mieć z tego satysfakcję. Patrzeć spojrzeniem Boga Jak patrzy na nas Bóg? Przede wszystkim z miłością. I z troskliwą czułością. Jak na dzieci. Zna nasze mocne i słabe strony. Sam je w nas stworzył; wie, do czego się nadajemy. A my zazwyczaj, zamiast Go zapytać, uważamy, że wie-
temat numeru > Tożsamość 7
Antivir PRO
X
Usuwanie wszystkich wirusów grzechu. Przed rozpoczęciem upewnij się, że operacja rachunku sumienia została pomyślnie zakończona. Rozpocznij
że nasze powołanie jest wielką szansą i odpowiedzialnością. Słowo „powołanie” nie oznacza tylko kapłaństwa czy życia zakonnego. To rzecz, którą możemy z pasją zajmować się całe życie, nigdy się nie znudzić, być w tym najlepszym. Tyle, że do tego muszę wiedzieć, kim jestem. Co potrafię. W czym nawalam. Bez oszukiwania się. Bez naiwnego „zacznę od jutra”. Chcę pisać? Zaczynam od razu. Nie sprawdzam poczty, Facebooka, nie oglądam trzystu filmików o tym, jak to robią inni. Bóg daje nam talent i narzędzia, by go rozmnażać. Najprostsze z tych narzędzi to rachunek sumienia. Kiedy odważymy się na współpracę z Nim, On będzie naszym najlepszym wsparciem technicznym. Nie zainstaluje nam nowego systemu, ale pokaże wszystkie możliwości tego, który mamy, nauczy w pełni korzystać z oprogramowania. Musimy tylko pozbyć się wirusów grzechu. Bez nich będziemy tylko sobą. I aż sobą.
my lepiej. Porównujemy się do innych wiedzieć, czego chcemy w życiu, bo boi chcemy być jak oni. Zazdrościmy imy się być sobą. To, czego nam wtedy i tęsknimy do tego, czego nie mamy, potrzeba, to współpraca z łaską. nie widząc, co jest dla nas przygotowane w zasięgu ręki. Marnujemy swój Współpraca z łaską prawdziwy talent i rozmieniamy go na drobne, tłumacząc się okolicznościami, Bóg daje nam talent. Biblijny talent to brakiem możliwości, pieniędzy, czasu. niemal trzydzieści kilo złota; trzydzieA tymczasem najbardziej przeszkadza ści kilo złota to dzisiaj więcej niż milion nam to, co jest w nas: grzech. Nie chce- dolarów. To znaczy, że jesteśmy MARTA ŁYSEK my go widzieć. Nie chcemy o nim my- cenni. Wiele warśleć. Ale kiedy pytamy o to, kim jeste- ci. To znaśmy, nie możemy grzechu nie zauważyć, c z y , pominąć go. Grzech przeszkadza nam być sobą w najlepszej wersji. Nawet jeśli już wiemy, kim jesteśmy i na co nas stać, często nie potrafimy z niego zrezygnować. Bo jest wygodnie. Bo to nic wielkiego. Bo da się z grzechem żyć. A to grzech sprawia, że zamiast być sobą Z Przemkiem Kielarem, niewidomym od urodzenia studentem w pełni, jesteśmy tylko karykaturą Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UPJPII, o jego spososiebie. Cieniem. Przestajemy bach odbierania poznawanych ludzi rozmawia Joanna Fiut.
Odkrywanie trwa trochę dłużej
Którymi zmysłami postrzegasz inne osoby i co jest dla Ciebie ważne przy pierwszym wrażeniu? Przy poznaniu ogromne znaczenie ma głos, bo to jest pierwsza rzecz, którą zauważam. Jeśli kogoś poznaję, to najpierw go słyszę, a dopiero potem się dowiaduję, że ten ktoś jest wysoki, szczupły, ma takie, a nie inne perfumy. Odkrywanie trwa trochę dłużej.
Jak postrzegasz fizyczną stronę drugiego człowieka i na co najbardziej zwracasz uwagę u kobiet? Głos na początek, a potem sposób chodzenia, zapach. Trochę trudno jest z ubiorem – czasami wszyscy mówią jakiejś dziewczynie, że pięknie wygląda, a ja nie wiem, co się zmieniło i wtedy chciałbym wiedzieć więcej. Nie wiem też na przykład, jakie macie twarze. Nawet o swojej niewiele mogę powiedzieć. Czy łatwo Ci rozpoznać głosy ludzi, czy raczej są podobne? Z jednej strony każdy głos jest wyjątkowy, a z drugiej – niektóre bywają bardzo podobne i to sprawia trudności. Bo to jest tak, że ponieważ widzisz, możesz patrzeć na mnie i w twoim oku nie skupi się widok z innej części sali, nic ci mnie nie zakłóci. Natomiast gdy ja rozmawiam, słyszę mnóstwo innych rzeczy i choć mogę się skupić na rozmówcy, to nigdy to się nie oddzieli tak krystalicznie. Dlatego gdy poznaję kogoś nowego w tłumie innych osób, chociaż bardzo będę chciał go poznać, to jeśli nie będziemy rozmawiali wystarczająco długo i ten ktoś nie przypomni mi się za parę dni, mogę go zapomnieć. Co barwa głosu może powiedzieć Ci o charakterze, osobowości człowieka? Bardziej niż o barwę głosu chodzi o sposób mówienia. Są ludzie, którzy wyrażają się pewnie, a są tacy, którzy się tonują i to mi trochę mówi o sposobie bycia.
8
rozmowa z charakterem
Z Józefem Augustynem SI, rekolekcjonistą, kierownikiem duchowym i autorem książek poświęconych życiu duchowemu, o trudnym słowie „integralność” rozmawia Magdalena Urlich Ojcze, co możemy rozumieć pod zwrotem „integralność ludzkiej osoby”? Spojrzenie integralne uwzględnia wszystkie sfery ludzkiego życia, a więc ciało i jego funkcje biologiczne, psychikę, świat emocji, sferę rozumu, duchowość. Łacińskie „integratio” oznacza scalanie, tworzenie całości z wielu elementów oraz, po drugie, harmonijne współdziałanie różnych elementów osobowości. Człowiek zawsze funkcjonuje jako całość, a nie tylko jako ciało, czy jako dusza. Viktor E. Frankl zarzucał współczesnej cywilizacji, że promuje redukcjonistyczne podejście do ludzkiej osoby, tak zwane „izmy”: biologizm, socjologizm, psychologizm. Zawężają one patrzenie na człowieka. Widzą w nim niemal jedynie istotę biologiczną, jedynie społeczną czy jedynie psychiczną. Opowiadano mi kiedyś o pewnym zakonniku, który udał się z pewnymi kłopotami do psychiatry. Ten już na początku rozmowy zapytał go: „Czy ojciec żyje regułami swojego zakonu?”. Był to bardzo mądry psychiatra. Wiedział dobrze, że podwójne życie moralne przekłada się na trudności emocjonalne i psychiczne. To doskonały przykład integralnego podejścia do człowieka. Jaka jest najważniejsza cecha integralności? Właśnie owo harmonijne współdziałanie wszystkich sfer w człowieku, które zakłada nieustanny harmonijny rozwój. Sfera niższa, zmysłowa, instynktowna winna być podporządkowana sferze wyższej: prawemu rozumowi, duchowi. Jeżeli jest w nas trochę szczerości wobec siebie, doskonale to czujemy. W chwilach napadu gniewu czy złości jesteśmy w stanie zrobić coś, czego będziemy żałować zaraz potem. To przykład „nieintegralnego” zachowania. Chrześcijaństwo akceptuje wszystkie sfery w człowieku. To nieprawda, że Kościół lekceważy ciało z jego seksualnością – jak twierdzą niektórzy. Św. Augustyn zaznacza jednak, że przyjemności niższych sfer ludzkiej osoby winny być zwyciężane przez przyjemności sfer wyższych.
Może Ojciec powiedzieć coś więcej o sferach ludzkiego życia? Potrzeby, reakcje, odruchy sfery cielesnej czy psychicznej ujawniają się niezależnie od woli człowieka. Bywają one nieraz instynktowne, natarczywe, gwałtowne. Domagają się niemal natychmiastowego urzeczywistnienia. Człowiek, www.e-tryby.pl
nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
który nie nauczyłby się ich kontrolować, w napadzie chwilowego gniewu, pożądania zmysłowego – jak pokazuje życie – byłby gotów na wszystko. Aby w takich chwilach nie zachowywać się destrukcyjnie, wobec siebie i innych, trzeba uruchomić ratio recta – prawy rozum, serce, ducha. Sfera biologiczna, psychiczna upodabnia nas do zwierząt. Biologia człowieka jest przecież bardzo podobna do zwierzęcej. Ale nie posyłamy przecież małp do szkoły. Zwierzę kieruje się wyłącznie instynktem, nie ma „rozumnej duszy” obdarzonej wolnością, zdolnością do wyboru. Gdy człowiek zrezygnuje z używania wyższej sfery, jego zachowanie staje się podobne do instynktownego zachowania zwierząt. Jak w praktyce wygląda „współpraca” poszczególnych sfer? Zobaczmy to na przykładzie dziecka, które wraca ze szkoły bardzo głodne. Obok odczucia głodu winno ono uwzględnić prosty fakt, że matka chwilowo jest zajęta młodszym rodzeństwem. Ratio recta podpowiada mu, że trzeba chwilę spokojnie zaczekać. Nasze „bycie człowiekiem” każe nam rezygnować z gwałtownego dążenia „po trupach” do zaspokojenia swoich potrzeb fizycznych czy psychicznych. Jeżeli człowiek nie zachowuje się integralnie, zachowuje się destrukcyjnie, jak zwierzę. Ba, gorzej niż zwierzę. Żaden gatunek zwierząt nie zakładał nigdy obozów koncentracyjnych i gułagów. A jeśli człowiek lekceważy sferę duchową – nie podchodzi do swego życia integralnie – co dalej? Destrukcyjne skutki takiego podejścia nie ujawniają się z godziny na godzinę, ale w miarę upływu czasu: miesięcy, lat. Jeżeli człowiek żyje niemoralnie, ujawnia się to w całej jego postawie, także i fizycznej oraz we wszystkich jego relacjach. Pełne więzienia we wszystkich krajach na świecie to prosty skutek lekceważenia sfery ducha i rozumu, prawego rozumu. Społeczeństwo, zamykając takich ludzi, uznaje, że są niebezpieczni dla innych. Inny przykład. Gdy młodzi ludzie rzucają się w łatwy, tani seks, szybko wypalają się ich więzi emocjonalne, duchowe, pojawia się poczucie bycia wykorzystywanym, poczucie krzywdy, poczucie winy. Miłość wówczas umiera.
rozmowa z charakterem Jeśli młody człowiek często się modli i chodzi do kościoła, ale nie potrafi na przykład dogadać się z bliskimi? Młody człowiek nie powinien mieć do siebie pretensji o to, że nie jest wewnętrznie zintegrowany, zharmonizowany, dojrzały. Integracja to proces trwający całe życie, do grobowej deski. Rozpoczynamy go codziennie od nowa. Wielcy artyści, na przykład pianiści, mimo że są mistrzami, ćwiczą przecież codziennie wiele godzin. Tylko tak mogą podtrzymać ową „harmonię” w graniu. Tak jest w każdej niemal dziedzinie. Żeby być w piłce tak dobrym jak Messi, trzeba nie tylko mieć talent, ale codziennie ćwiczyć. Ignacy Loyola swoim trzydziestodniowym rekolekcjom nadał znamienny tytuł: Ćwiczenia duchowne. Drogą do integralności są właśnie ćwiczenia duchowe, intelektualne, psychiczne, fizyczne. Wszystkie one wymagają wysiłku, pracy, trudu, wewnętrznej walki. Gimnastyka poranna bywa niekiedy tak samo trudna jak poranna modlitwa. Jakie to ma znaczenie dla naszej relacji z Bogiem? W naszych zmaganiach wewnętrznych szukamy intymnej więzi z Nim. Stajemy przed Panem tacy, jacy jesteśmy, z całym rozbiciem, dezintegracją. Jezus mówi, że przyszedł do tych, którzy się źle mają, bo są właśnie zdezintegrowani, rozbici. Ale często mamy w głowie, że aby być świętym, trzeba umieć z czegoś zrezygnować, umartwiać się. Wyrzeczenie, umartwienie to dla człowieka winna być rzecz oczywista i naturalna. W niższych sferach ludzkiej osoby kryje się jakaś przepastna otchłań, której nigdy nie da się do końca zaspokoić. Musi zostać ograniczona, przezwyciężona, opanowana, poddana sferze ducha i rozumu. Św. Augustyn powie, że niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. Kazimierz Dąbrowski stworzył pojęcie tak zwanej „dezintegracji pozytywnej”. Czy można rzeczywiście mówić o dezintegracji POZYTYWNEJ? Pojęcia tego z pewnością nie możemy odnieść się do całej ludzkiej osoby jako takiej. Dezintegracja osoby, czy dezintegracja osobowości to stan ciężkiej choroby. Z takimi przypadkami mamy do czynienia na przykład w psychozach. To nie jest stan, który można by nazwać pozytywnym. Pojęcie „dezintegracji pozytywnej” można odnieść do jednej konkretnej sfery człowieka, na przykład emocjonalnej czy duchowej. Nierzadko tworzymy sobie swój własny świat, w którym umieszczamy nasze potrzeby, ideały, pragnienia, dążenia. Świat ten budowany jest w konkretnych warunkach, na danym etapie życia. Taki zamknięty świat budujemy sobie w dzieciństwie, okresie dojrzewania. Gdy wchodzimy jednak w wiek dorosły, świat ten już nie przystaje do nowej rzeczywistości. Konieczna jest więc „dezintegracja” owego dziecięcego świata, by móc zbudować nowy, przystający do dorosłości. Stąd też Dąbrowski mówi nie tylko o „dezintegracji pozytywnej”, ale także o „cząstkowej wtórnej integracji”.
Podobnie zresztą bywa w wieku dorosłym, gdy nagle w nasz „zintegrowany” (na danym etapie) spokojny świat wtargnie jakaś ciężka choroba, nieszczęście, śmierć bliskiej osoby. „Zintegrowanie” okresu prosperity życiowej nie przystaje do nowej trudnej sytuacji. Trzeba z niego zrezygnować, by na jego zgliszczach zbudować „cząstkową wtórną integrację”. Jeden z moich współbraci napisał kiedyś pracę doktorską, w której zastosował pojęcie „dezintegracji pozytywnej” Dąbrowskiego do pierwszego tygodnia ignacjańskich Ćwiczeń. Pojęcie to jest bardzo przydatne dla lepszego rozumienia dynamiki życia duchowego. Na zakończenie może jakaś rada pomocna w pracy nad własną integracją? Proponuję coś bardzo konkretnego: codzienny rachunek sumienia, w którym poddajemy badaniu sumienia nasze słowa, odruchy, zachowanie, postawy, gesty. Pytamy siebie, czy są one spójne z naszymi duchowymi natchnieniami, pragnieniami, zamiarami, dążeniami. Czy nie ranią one nas samych? Bo to, co uderza w nasze własne życie, niszczy także nasze życie z Bogiem i bliźnimi. Integralność człowieka ujawnia się także we wszystkich jego więziach i relacjach. Tak naprawdę mamy bowiem tylko jedno serce, którym kochamy zarówno Boga, siebie samych i bliźnich. Coś, co jest przeciwko Bogu, jest zawsze przeciwko człowiekowi. I odwrotnie. Dziękuję za rozmowę.
o. Józef Augustyn SJ
Jezuita, profesor Akademii Ignatianum w Krakowie, rekolekcjonista, kierownik duchowy, autor książek z zakresu duchowości i chrześcijańskiej formacji fot. G. Lanoń
9
10
inżynier ducha > bł. Laura Vicuna
Wygrana walka Choć żyła zaledwie 13 lat, została beatyfikowana i stała się patronką rodzin rozbitych oraz skłóconych małżeństw. Czym szczególnym wyróżniła się ta mała istota o imieniu Laura? KAROLINA PODLEWSKA
L
aura Vicuña, bo o niej mowa, urodziła się w 1891 roku. Bardzo szybko – jako trzylatka – została półsierotą. Jej tato, zawodowy żołnierz, umarł nagle zaraz po ich przeprowadzce z Chile do Argentyny. Było to trudne doświadczenie, szczególnie dla matki Laury, Mercedes, która chwilę później urodziła drugą córkę, Julię. W trójkę zamieszkały w okolicach Junin de los Andes. Tam samotna kobieta znalazła pracę u Manuela Mora, właściciela ziemskiego, z którym następnie się związała. Jako wierząca osoba pragnęła małżeństwa, jednak Manuel nie miał zamiaru wiązać się świętym węzłem sakramentalnym.
Pełna ofiara z samego siebie
Laura i jej młodsza siostra zostały wychowankami szkoły prowadzonej przez siostry salezjanki. W kolegium Córek Maryi Wspomożycielki dziewczynki nie tylko zdobywały wiedzę, ale również pogłębiały swoją wiarę. To tam Laura pierwszy raz poczuła swoje powołanie. Jednak ze względu na zbyt młody wiek i na postępki jej matki,
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
czyli niesakramentalny związek z Manuelem, siostry nie przyjęły Laury do zakonu. Dziewczyna coraz szybciej zaczęła uświadamiać sobie wielki grzech, w jakim żyła jej matka. Na początku Laura często modliła się o nawrócenie dla mamy, przy tym podejmując wyrzeczenie lub umartwiając się. Podczas wakacji stała się ofiarą natarczywości ze strony kochanka Mercedes. To była walka o czystość, którą wygrała. Dlatego też po powrocie do szkoły za zgodą swojego spowiednika postanowiła ofiarować swoje życie za mamę.
Umieram, ale jestem szczęśliwa
Bóg wysłuchał jej próśb. Laura bardzo szybko zaczęła podupadać na zdrowiu. Wiedziała, że oddała swoje życie dla nawrócenia najbliższej osoby, czyli mamy. Powiedziała jej wtedy: „mamo, ja umieram, ale jestem szczęśliwa, że oddałam za Ciebie życie. Prosiłam o to naszego Pana”. Laura zmarła 22 stycznia 1904 roku, po życiu, które przepełniała nieustanna miłość i radość. Słowa św. Do-
minika Savio: „Raczej umrzeć niż zgrzeszyć” stały się jej dewizą. Pod wpływem ofiarnej śmierci jej matka zdobyła się na odwagę, by odejść od Manuela.
Szczęśliwa Laura
Papież Jan Paweł II beatyfikował Laurę Vicuñę 3 września 1988 roku, w roku jubileuszowym śmierci ks. Jana Bosko. Do ludzi zebranych wtedy w Colle papież powiedział: „W swoim młodym wieku Laura zrozumiała doskonale, że sensem życia jest poznać i ukochać Chrystusa. Zrozumiała, że tym co się liczy, jest życie wieczne, i ofiarowała swoje życie za życie matki. Jej życie było poematem czystości, ofiary i miłości”.
encyklopedia wiary 11
ia .w ik iped ht tp://en
e i n a mow
.org /w ik
y z r g l Pie
i/F ile:S an
dals _S at
af.JP G
. a b e i n o d
Co roku dziesiątki tysięcy pątników idą w pielgrzymkach na Jasną Górę, by zawierzyć swoje prywatne intencje Maryi i Bogu. W rozmowie z księdzem Krzysztofem Włosowiczem wyjaśnimy sedno pielgrzymowania.
Dlaczego ludzie pielgrzymują? Otóż ilu jest ludzi, tyle jest też odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie podejmują się trudu pielgrzymowania. Bo pielgrzymka to przecież wielkie wyrzeczenie i wielki trud. Wydaje mi się, że po prostu chcą być bliżej Boga, mają swoje intencje, swoje troski i problemy, które chcą osobiście zanieść i przedstawić Bogu. A jeśli raz już pójdą na pielgrzymkę (mówię o pielgrzymce pieszej), to później trudno nie iść, bo przychodzi sierpień i człowiek czuje, że musi tam być. Bo tam czekają znajomi, bliscy, przyjaciele oraz Bóg. Jakie są podstawy teologiczne pielgrzymek? Myślę, że większość ludzi, decydując się na pielgrzymkę, nie myśli o podstawach teologicznych. Chcą iść, bo to jest ich pragnienie. A jednak zagłębiając się w historię, to w Piśmie Świętym odnajdziemy podstawy teologiczne. Nowy Testament porównuje ludzkie życie do pielgrzymowania, do ciągłego wędrowania, bo nie mamy tutaj stałego miejsca. Jesteśmy pielgrzymami, ciągle jesteśmy w drodze. Celem naszej wędrówki jest niebo. „Również i my wyjdźmy do Niego poza obóz, dzieląc z Nim Jego urągania. Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść” (Hbr 13,1314). A Stary Testament? Weźmy choćby Abrahama i jego wędrówkę, wyjście narodu wybranego, który długo musiał się natrudzić, by wreszcie osiąść w Ziemi Obiecanej. Na koniec przypomnę, że i sam Jezus pielgrzymował jako dziecko do świątyni Jerozolimskiej. Jak należy przygotować się do pielgrzymki pod względem duchowym? Pielgrzymka to nie wycieczka, ani nie kolonia, dlatego tak ważne jest to
duchowe przygotowanie. Gdybym miał radzić komukolwiek, jak się do niej przygotować, to radziłbym zacząć od wzbudzenia intencji, w jakiej chce się iść na pielgrzymkę. Wtedy człowiek wie, po co idzie i ta intencja dodaje mu sił, by wytrwał. Następnie warto się modlić o dobre przeżycie tego czasu, który jest nam dany, żeby go nie zmarnować, ale żeby on zaowocował w naszym życiu i w życiu innych. Co nam daje uczestnictwo w pielgrzymce? Jeśli ktoś poważnie traktuje pielgrzymkę i dobrze ją przeżyje, to może ona dać mu naprawdę wiele. Owocem pielgrzymki są liczne nawrócenia. Człowiek pielgrzymujący jest bliżej Boga, a życie w bliskości Boga jest życiem świętym. Niełatwo jest znosić ciężar dnia, spiekotę, deszcz czy zmęczenie, może towarzystwo osób, które nas denerwują, ale dlatego że idziemy w pielgrzymce, to niejednokrotnie człowiek jest zadziwiony, skąd ma tę siłę. To właśnie pielgrzymka. To ona umacnia człowieka i daje niejednokrotnie ponadludzką siłę, by pokonywać trudy i cierpienia. Jak wygląda zwykły dzień pielgrzyma? Pięknie. Jeśli kocha on pielgrzymkę. A teraz po kolei. Pobudka w zależności od postoju grupy i od kilometrów, które musi ona przebyć. Czyli wyjście jest nieraz o 5:30, a czasami o 7:00. Po ruszeniu grupy jest przywitanie dnia poprzez modlitwę poranną i zapowiedzi, co nas czeka w ciągu dnia. Co kilka kilometrów, różnie: trzy do sześciu, są postoje. Można wtedy odpocząć, rozmasować nogi, przebić bąble oraz pokrzepić wątłe ciało. Na kolejnych odcinkach są konferencje, modlitwy oraz śpiewy pielgrzym-
kowe i luźne rozmowy. Centrum każdego dnia jest Eucharystia. Wieczorem w miejscowości, w której śpi grupa, jest Apel Jasnogórski poprzedzony śpiewami i tańcami pielgrzymkowymi, w którym również uczestniczą ci, którzy z różnych powodów nie mogą iść w pielgrzymce, a przez to uczestnictwo solidaryzują się z pątnikami. Wzruszające jest to, że gdy idzie pielgrzymka, ludzie wychodzą ze swoich domów, by powitać pielgrzymów, poczęstować ich kubkiem wody i by prosić o modlitwę. Jakie są najważniejsze pielgrzymki dla katolików? Jak słyszę słowo pielgrzymka, to od razu mam na myśli Pieszą Pielgrzymkę do Częstochowy, choć w różne miejsca, do różnych sanktuariów ludzie lubią się udawać. Częstochowa, Licheń, Fatima, Lourdes, La Salette, Rzym… MICHAŁ WNĘK
ks. Krzysztof Włosowicz przewodnik Biało-Pomarańczowej grupy pielgrzymkowej na Jasną Górę, duszpasterz młodzieży oraz asystent oddziału KSM w Skale.
Rozpalmy ogień
Miłości
Rekolekcje dla zakochanych i poszukujących Miłości.
6-8 marca 2015 r. w Poroninie wiek: 14-30 lat
koszt: 80 zł
więcej na: krakow.ksm.org.pl zgłoszenia: biuro@krakow.ksm.org.pl
ona i on 13
2
DWOJE przed wyborem
Kochać... co to właściwie znaczy? Jeżeli miłość nie jest uczuciem, lecz wyborem tego, co najlepsze, zaangażowaniem na rzecz drugiego, to kochać oznacza być dla bliźniego tym dobrem; być DAREM Z SIEBIE. Czy jednak stać mnie na bezinteresowność w relacji, oddawanie drugiemu swojego czasu i sił, na wspaniałomyślność, pomoc, wybaczanie?
P
ojęcie miłości jest dziś używane dosyć często, chyba za często i, niestety, rutynowo. W dodatku nie każdy rozumie, co dokładnie kryje się pod tym terminem albo inaczej – nie zawsze mamy na myśli to samo, mówiąc: „kocham”. W opcji chrześcijańskiej, wbrew powszechnie panującej opinii, miłość nie jest uczuciem, ale decyzją, wyborem. Chociaż kojarzona z uczuciami, oznacza coś znacznie więcej, gdyż dotyczy CZŁOWIEKA. Trudno mówić całkiem serio o miłości człowieka wobec innych obiektów, choćby ulubionego czworonoga czy dzieła sztuki, w porównaniu z relacjami jakie łączą ludzi kochających się. Są one podobne do relacji między człowiekiem a Bogiem. Spośród wszystkich stworzeń tylko człowiek – tak jak Bóg – jest nieśmiertelny, zdolny do miłości i ofiary. Dlatego miłość nie może nie być wieczna i nie może nie ogarniać troską całego człowieka: jego cielesności, duchowości, historii jego życia. Pięknie to wyjaśnia Adam, jeden z bohaterów dramatu Karola Wojtyły Przed sklepem jubilera, kiedy mówi, że ludzka miłość odnajduje się w wymiarach Boga.
Interesujące jest również to, że współcześni antropolodzy widzą dzisiejszego człowieka jako samotnego, zagubionego, zobojętniałego na innych, nie umiejącego wyrażać siebie, swoich odczuć i najgłębszych pragnień. Stało się tak, ponieważ człowiek dzisiejszy jakby zapomniał, kim naprawdę jest, co znaczy „być człowiekiem”; nie pamięta, że jest obdarzony zdolnością kochania i rozumienia innych ludzi. Zapomniał
o swoim początku, o swoim Stwórcy, zaczął koncentrować się na własnym „ja”, na pieniądzu, władzy, seksualności i innych bożkach. Poza tym człowiek współczesny, często podążając za modą i głosem mediów komercyjnych, zatracił rozeznanie, co jest dla niego samego dobre, a co złe, co jest prawdziwe, a co fałszywe, co mu służy, a co zniewala; często miłością mylnie nazywa postawy egoistyczne.
Gdzieś podskórnie chyba każdy przeczuwa, że „kochający” nie zawsze równa się „kochany”; miłość ludzka, w przeciwieństwie do Bożej, bywa nieodwzajemniona... To boli, a cierpienie i heroizm znowu nie mieszczą się w kategoriach życia współczesnego, „postępowego” człowieka.
Czy jednak na pewno miłość, bycie „dla” to tylko żmudna droga przez ciernie? Przecież z drugiej strony często słyszy się, że więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu, że człowiek bezinteresowny i oddany jest w gruncie rzeczy człowiekiem szczęśliwym, szczęśliwszym od tego, który nastawiony na wymierną korzyść wciąż czeka na miłość swego życia, ale w mniej lub bardziej interesownych relacjach widzi przede wszystkim siebie, własne ego. Znamy środowiska, w których nie tyle mówi się o miłości, ile żyje się nią: rodziny, wolontariat, wspólnoty kościelne. Patrzymy na zakochanych ludzi i nie dziwi nas, że „zrobią dla siebie wszystko”. Żyjąc na płaszczyźnie osobowej, możemy kochać i wybaczać, otwierając się na bliźnich w relacji, przyjmować ich,
przekraczając przy tym swoje wady, niemożność, ból i cierpienie. To właśnie oznacza, że rozwijamy się osobowo wśród innych.
Zatem w miłości nie ma koncentracji wyłącznie na sobie samym, swoich potrzebach, pragnieniach. Nie istnieje miłość w izolacji i miłość wirtualna. Miłość jest realna, namacalna. Uzdalnia człowieka do odmówienia sobie wielu rzeczy w trosce o dobro partnera. Jeśli wybieramy tę drogę; jeśli obdarzamy drugiego autentyczną miłością, to wybieramy tym samym zrozumienie partnera, akceptację i wierność mu. Dwoje ludzi w relacji narzeczeńskiej i małżeńskiej w imię miłości nie ulega pobudzeniom swoich zmysłów i uczuć względem osób trzecich, są wierni sobie nawzajem, chcą poznawać się coraz bardziej i wspólnie pokonywać nawet najtrudniejsze przeszkody na drodze doskonalenia związku. Wspólnie, każdego dnia, cierpliwie budują relację, nie patrząc na osobisty trud i wysiłek, i to właśnie daje im poczucie osobowego spełnienia. Być dla drugiego. Podobnie jak Bóg, który z miłości do świata dał swojego Syna, tak i człowiek dzięki miłości i z miłości może każdego dnia stawać się darem dla innych, co czyni go osobą „więcej” i „pełniej”. DOROTA KUMOREK
14
historia
Żołnierze Niezłomni
Fieldorf, Heda, Gurgacz, Pilecki... Ich nazwiska figurują na długiej liście żołnierzy wyklętych – polskich patriotów zdecydowanie sprzeciwiających się sowietyzacjiich ukochanej Ojczyzny.
„Nil”
Rok 1953 , 15:00. W luty, godzina zieniu p warszawskim więr kiej kom zy ul. Rakowiecuniści w ykonują wyrok śm i Emilu Fi erci na Auguście Kedywu A eldorfie. Dowódca K Marii Gu decyzją sędzi rowskiej powieszo zostaje ny. Z g arnęli g 1950 rok o w u śledczym . Przebywał najp listopadzie ierw w a M i n i ster r bliczneg o, późni stwa Bezpieczeńs eszcie ej wyląd t na Mokot wa Puow o z Urzęde wie. Zaproponowa ał w więzieniu m n mówił. K Bezpieczeństwa. o mu współpracę omuniści rozkazów oskarżal Mimo tortur – od i go o w l i k w idac y ki. W pr ocesie s ji radzieckiej p dawanie ądowym w artyzant ciwko „N yk i nia jego lowi” wydobyte n orzystano przea tortur podwładn ach zezn ych. a-
„Sem” owskim
cmentarzu Na krak odwiem możesz ładyi k c i w o k a R księdza W dzić grób za.
gac sława Gur
ia z głoszen Był znany ygodnych dla w kazań nie nistycznych. u m o k z wład e uniknął jani n t o r k u Dw rąk milic śmierci z ahał się, w iemnej tów. Nie dca Polskiej Podz rosił go ó p w o kiedy do odległościowej p oddziałem p e m i y N n ś Armii ad le i duchową n słusznośc o opiekę im. Przekonany o ł a ł a k . Dzi partyzanc rzyjął propozycję a Maryi. p g u – ł S y w – spra em” 9 onimem „S li go 2 lipca 194 d u e s p d o p a w . o ” t a z t s y e d ar ban Komuniści li o nim „ksiądz- ierci na i m w ś ó M k o . r u y rok i w u ogłosil PPAN. W sierpni ego towarzyszy z j i ” a „Sem
„Szary”
Zdradzili go znajomi, podkomendni i przyjaciele. Aż do 1989 roku otaczał go wianuszek agentów.
Antoni Heda ukończył Państwową
Średnią Szkołę Techniczną Kolejową w Radomiu mimo wcześniejszych marzeń o wstąpieniu do seminarium. Podjął pracę w starachowickich zakładach zbrojeniowych. Odbył służbę wojskową i uzyskał stopień kaprala podchorążego. Walczył w pułku dowodzonym przez generała „Nila”. Jego przygoda z konspiracją rozpoczęła się w latach 40. Zamierzał wstąpić w szeregi partyzantki „Hubala”, lecz ostatecznie dołączył do ZWZ. Sowieci oskarżali go o szpiegostwo. Za nielegalne przekroczenie granicy wylądował w więzieniu. Pod pseudonimem „Szary” objął komendę podobozu ZWZ Iłża i rozbił komunistyczne więzienia w Starachowicach i Kielcach. Kolejne aresztowanie: w MBP zaproponowali mu współpracę. Rzecz jasna – odmówił. Wojskowy Sąd Rejonowy w Kielcach skazał „Szarego” na cztery kary śmierci. Heda uznał, iż wszystko w rękach Opatrzności… a karę śmierci wkrótce zamieniono na dożywocie. W 1959 roku został zrehabilitowany. Po wyjściu na wolność jeszcze przez długie lata nie mógł zaznać spokoju, ponieważ bezpieka nie odstępowała go na krok. Zmarł w 2008 roku.
Pamiętaj! 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
„Witold”
Kolejna niewiarygodna postać. Witold Pilecki konspirował w trakcie II wojny światowej. Był inspektorem organizacyjnym Tajnej Armii Polskiej. Dobrowolnie przedostał się do Auschwitz, by udokumentować hitlerowskie zbrodnie, do których dochodziło na terenie niemieckiego obozu zagłady. Rotmistrz Pilecki zajmował się – oprócz pisania raportów – różnymi formami pomocy swym współwięźniom. Przekazywał im informacje ze świata zewnętrznego, rozdzielał odzież i żywność pomiędzy więźniów, starał się dać im możliwe wsparcie psychiczne. Przygotowywał ich do stawienia zbrojnego oporu Niemcom. W Oświęcimiu spędził niemal trzy lata. Po wojnie konspirował dalej – tym razem przeciw komunistom. Aresztowali go w 1947 roku. Torturował go oficer UB – Eugeniusz Chimczak. Władze komunistyczne Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej skazały Witolda Pileckiego na karę śmierci. Rotmistrz został stracony w Warszawie, 25 maja 1948 roku. DAGMARA ŚNIOWSKA
Bóg
nowa ewangelizacja 15
w Krakowie
„Postawcie Eucharystię w samym centrum waszego życia osobistego i wspólnotowego – miłujcie ją, adorujcie ją, uwielbiajcie ją” – te słowa św. Jana Pawła II głęboko wzięła sobie do serca grupa młodych ludzi tworząca w Krakowie przy Bazylice Mariackiej wspólnotę Chrystus w Starym Mieście.
fot. Jorge Lascar
Bijące serce bazyliki
Stawiają Eucharystię w centrum swojego życia, ale i w centrum… Krakowa. W każdy ostatni czwartek miesiąca w kościele Mariackim prowadzą adorację Najświętszego Sakramentu, na którą zaproszeni są wszyscy. Paula Olearnik, koordynatorka akcji, wspomina początki: „Rozmawiałam kiedyś z nowym księdzem proboszczem. Mówił, że nie chce, żeby Bazylika Mariacka była jedynie muzeum, że musi tam być życie, tylko nie ma pomysłu, jak to zrobić. Powiedziałam mu wtedy, że to się dobrze składa, bo ja mam pomysł, ale nie mam parafii! I tak się zaczęło. Z doświadczenia podobnych inicjatyw we Włoszech i Stanach Zjednoczonych chcieliśmy zaszczepić ten sam model tu, w Krakowie. Adoracja ze śpiewem i rozważaniami oraz uliczna ewangelizacja. Cel prosty – żeby stworzyć przestrzeń na osobiste i intymne spotkanie z Żywym Bogiem”. Od prawie trzech lat dzięki entuzjazmowi i zaangażowaniu kilkudziesięciu młodych ludzi, dzięki mocy Ducha Świętego, która ich do tego inspiruje, w Bazylice Mariackiej bije modlitewne serce.
w Starym Mieście. Ludzie gromadzący się wokół tego dzieła stwarzają w murach Bazyliki niepowtarzalny klimat modlitwy. Rozważania – zwykle w co najmniej dwóch językach, by i turyści mogli je zrozumieć. Niezwykły śpiew scholi. Możliwość spowiedzi. A przede wszystkim – obecność żywego Boga, który działa z mocą i przemienił już podczas czwartkowych adoracji niejedno serce. Nie sposób tę atmosferę opisać. Trzeba jej doświadczyć. Chrystus w Starym Mieście wraz z inną wspólnotą działającą w Bazylice Mariackiej, Salą na Górze, oraz scholą, spotykają się również na niedzielnych Eucharystiach. „Na Mszach o 18:30 zawsze panuje wyjątkowo piękny klimat modlitwy. Jest piękna bazylika, w której od lat modlili się nasi przodkowie. Jest wspaniale śpiewająca schola wielogłosowa, starannie celebrowana liturgia. Staramy się na naszych Mszach realnie pogłębiać naszą wiarę. Ks. Rafał i ks. Paweł zawsze przygotowują homilię, w której próbują odkryć Boga. A po Mszy można się nieco dowiedzieć o naszych wspólnotach i poznać nas trochę.” – mówi Paweł Kisiel, kantor scholi. Zarówno na niedzielnych Mszach, jak i na comiesięcznych adoracjach każdy jest mile widziany. To jest miejsce spotkania z Bogiem twarzą w twarz. To stąd czerpią i do tego zapraszają ludzie działający w mariackich wspólnotach.
którzy kuszą drinkiem, zapraszają na dyskotekę albo do klubu erotycznego, oni proponują, żeby zajrzeć do kościoła. Wariactwo? Być może. Boże wariactwo. Sam Jezus powiedział: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”. Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek ograniczenia. Idą dwójkami – jak apostołowie. I wcale nie mają na celu nikogo na siłę nawracać. Stają się narzędziami w ręku Boga. Przeprowadzają dziesiątki rozmów – z wierzącymi, ateistami, z niepraktykującymi, czy z innowiercami. Dają świadectwo. To nowa ewangelizacja w centrum Krakowa. „Jeśli chodzi o owoce – czasami ich smakujemy, widzimy na przykład reakcje ludzi. Ale to, co dzieje się w ich sercach, najczęściej pozostaje zakryte przed nami – to jest ich spotkanie z Chrystusem, Jego działanie w nich” – mówi jedna z osób działających w „grupie terenowej”. Kolejne adoracje: 26 lutego i 26 marca 2015.
„Postawcie Eucharystię w samym centrum waszego życia osobistego i wspólnotowego – miłujcie ją, adorujcie ją, uwielbiajcie ją”.
SYLWIA ADAMCZYK
Idźcie i nauczajcie
Face to face
„Myślę, że „tracenie” czasu przed Najświętszym Sakramentem jest najlepszą inwestycją człowieka” – mówi Krystian Ciempka, członek wspólnoty Chrystus
Krakowski Rynek to miejsce, przez które przewijają się każdego wieczora tysiące ludzi. Turyści, miejscowi, młodzi, starsi, studenci, adwokaci, księża, biznesmeni… Nie sposób wymienić. W te wyjątkowe czwartkowe wieczory, kiedy Bazylika Mariacka tętni modlitwą, część wspólnoty Chrystus w Starym Mieście – tzw. „grupa terenowa” – wychodzi na Rynek, żeby zapraszać ludzi na spotkanie z Jezusem. Wśród tłumów ulotkarzy,
w
.ch w w
mie sw u t rys
p scie.
l
16
pro-life > Ksiądz prosi o pieluchy
Tysiąc pieluch, kilka paczek ubranek, wózek, kosmetyki dziecięce – tak Bractwo Małych Stópek wita Kasię, kolejnego maluszka, którego mamę udało się odwieść od dokonania aborcji. Ks. Tomasz Kancelarczyk – założyciel BMS-u – nazywa to pomocą w konkretnych „sytuacjach aborcyjnych”. Każdej kobiecie znajdującej się w trudnym położeniu, która zgłosi się do fundacji, jest oferowane konkretne wsparcie, nie tylko psychologiczne i duchowe, ale też materialne. Na początek zestaw pieluch na pierwszy rok życia dziecka. Oprócz tego w miarę możliwości też pozostałe elementy wyprawki. Ks. Tomasz powołuje się w tym momencie na słowa Jana Pawła II, który mówił, że stojąc w obliczu ludzkich dramatów, „oprócz modlitwy należy udzielić właściwej pomocy”. W Bractwie Małych Stópek – organizacji, która wzięła swoją nazwę od modelu stópek dziesięciotygodniowego nienarodzonego dziecka – działa wielu wolontariuszy, są to głównie ludzie młodzi i bardzo młodzi. Angażują się w mnóstwo inicjatyw: w organizację największego w Polsce Marszu dla Życia, przygotowanie wystaw pro life, kolportaż ulotek, jeżdżenie po szkołach z prelekcjami w obronie życia, zbiera-
nie funduszy przeznaczonych na pomoc matkom i dzieciom.
– Tylko i wyłącznie duża społeczność może mieć realny wpływ na obecną sytuację w Polsce – mówi ks. Tomasz. – To powinny być dziesiątki tysięcy. Obecnie na naszej liście mailingowej są cztery tysiące osób, na Facebooku kilkanaście tysięcy. Niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że stawką w tej walce jest życie człowieka!
Ważnym aspektem działalności Bractwa Małych Stópek jest też formacja samych obrońców życia. – Język, jaki spotykamy w świecie, nie jest językiem wartości i nie możemy mu się poddać – zauważa ks. Tomasz. Dlatego trzeba dokształcać się samodzielnie. Służyć temu mają m. in. spotkania z ludźmi, którzy mogą przekazać nam coś naprawdę ważnego. Z ostatnich wystarczy wspomnieć to z profesorem Chazanem – ginekologiem zwolnionym z pracy za odmowę przeprowadzania aborcji czy z Mary Wagner – kanadyjską działaczką pro life wiezioną za modlitwę pod klinikami aborcyjnymi. Od stycznia Bractwo Małych Stópek wychodzi z nową-starą inicjatywą. Już od dłuższego czasu przy różnych oka-
Przekaż na konto Fundacji Małych Stópek 22 zł (nie mniej, ani więcej, tylko tyle) a będziesz sponsorem 40 pieluch dla dziecka uratowanego od aborcji i otrzymasz od fundacji dwa modele dziecka nienarodzonego (10 tydzień) z prośbą przekazania ich dalej do rąk następnych darczyńców pieluch. Uruchom lawinę pieluch i Jasiów.
Dajesz, otrzymujesz i przekazujesz dalej. www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
zjach rozdają „Jasie” – modele dziesięciotygodniowego nienarodzonego dziecka. Tym razem będą prosić o wpłaty na konto fundacji 22 zł (wszelkie potrzebne dane na stronie www.dlazycia.info). Z tego zostanie kupionych około 40 pampersów, a każdy darczyńca otrzyma film Grzegorza Brauna „Nie o Mary Wagner” ukazujący prawdziwe oblicze aborcji i dwa „Jasie” – dobrze, gdyby choć jednego z nich podał dalej. Dlaczego te banalne pieluchy są tak ważne? – To dla kobiety naoczny dowód, że nie zostawimy jej samej – mówi ks. Tomasz i prosi o każdą, nawet najmniejszą pomoc finansową. – Angażuję się w BMS, bo trzeba obudzić polskie serca, żeby w końcu zrealizować wołanie św. Jana Pawła II o tym, że „potrzebna jest powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia”. W Bractwie Małych Stópek działam od początku jego powstania, nie widzę dla siebie innej drogi. Może wydawać się, że robimy sporo, ale dla obrony życia to wciąż za mało – podsumowuje Kamil Baracz, jeden z najbardziej aktywnych wolontariuszy. EWA REJMAN
22 zł - tytuł przelewu DAROWIZNA Fundacja Małych Stópek Pl. Matki Teresy z Kalkuty 5 71-622 Szczecin 13 2030 0045 1110 0000 0231 0120 tytuł przelewu: DAROWIZNA ks. Tomasz Kancelarczyk
Recenzje
17
Regina Brett Bóg zawsze znajdzie ci pracę Twoja praca Cię nie satysfakcjonuje? Zostałeś zwolniony? A może zastanawiasz się, co powinieneś robić w życiu? Do czego powołuje Cię Bóg? Odpowiedzi na te pytania znajdują się w najnowszej książce Reginy Brett „Bóg zawsze znajdzie ci pracę”. Autorka zaprasza czytelnika na ekspresowy, pięćdziesięciolekcyjny kurs wiary we własne możliwości. Wykorzystując swój bagaż życiowych doświadczeń, autorka na kolejnych lekcjach wyjaśnia czytelnikom, jak rozpoznawać Boże wezwanie do podjęcia zadań przekraczających nasze możliwości, skąd czerpać siłę, jak pokonywać obawy, kompleksy, lęki i nie poddawać się w razie przeciwności. Autorka rysuje na tablicy różnorakie, codzienne i niecodzienne obrazy, które zapadają czytelnikowi w serce i umysł. W doskonały sposób łączy duchową mądrość ze swoimi autentycznymi doświadczeniami. Zachęca wszystkich do zaprojektowania swojego życia od nowa, ukazuje, jak uwolnić się od samych siebie i nie zapomnieć być sobą. Po sumiennym przebyciu wszystkich lekcji można zrozumieć, co to jest pełnia życia i być świadomym tego, że kiedy Bóg zamyka jedne drzwi, otwiera kolejne… KRZYSZTOF KAWIK
Mark Gungor
9 małżeńskich porad, a każda warta milion dolarów Jak na poradnik książka napisana jest wyjątkowo lekkim językiem. Skierowana jest do tych, którzy chcą nabrać odwagi do pytania współmałżonka o to, co czuje w głębi serca. Do pytania nawet wtedy, gdy odpowiedź jest trudna. To książka również dla tych, którzy szukają odwagi i wytrwałości do budowania wspólnego życia na lata. Autor jako pastor nie dotyka jednak ważnego dla katolików wymiaru małżeństwa jako sakramentu. KAROLINA PLUTA
Lisa Wingate
Pudełko na modlitwy Tandi, młoda mama uciekająca wraz z dwójką dzieci przed okrutnym mężem, znajduje schronienie w domku gościnnym starszej pani Ioli Anne Poole na wyspie Hatteras. Gdy Iola umiera, Tandi zostaje poproszona o posprzątanie rezydencji. W trakcie porządków natrafia na 81 pudełek na modlitwy, które zawierają listy Ioli do Boga, a dzięki którym Tandi poznaje niezwykłe losy staruszki. Czy piękne modlitwy starszej pani odmienią życie głównej bohaterki? Kim naprawdę była osamotniona i niezbyt lubiana przez mieszkańców wyspy Iola? Tego dowiecie się, sięgając po tę wciągającą lekturę, którą gorąco polecam. AGATA GOŁDA
Paweł Zuchniewicz
Zakochany mnich. Biografia o. Leona Knabita Czy wiedzieliście, że 23 grudnia 2009 r. o. Leon Knabit został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w styczniu 2014 r. świętował jubileusz sześćdziesięciolecia kapłaństwa? Biografię jednego z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce zakonników czyta się jednym tchem. Bardzo dokładnie przybliża ona postać tego chudego i wysokiego ojca z sercem na dłoni i uśmiechem na ustach. Całość wzbogacają piękne zdjęcia z różnych okresów życia o. Leona. Gorąco polecam! AGATA GOŁDA
18
Po st an ow ie n ie n a 20 15 :
dr Trybka
Będę się zdrowo odżywiać
Początek roku to czas dobrych postanowień. Dobrze je mieć, a jeszcze lepiej ich przestrzegać. Jeśli postanowień nie poczyniliście lub zabrakło w nich punktu pod tytułem „Będę się zdrowo odżywiać”, zachęcam Was, by ów zapis się tam znalazł. Odpowiednia dieta ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie, ale nie przekonacie się o tym, jeśli nie spróbujecie. DOROTA SOKÓŁ, WWW.NEWSDIETER.PL
Skoro już wpisane na listę, to może na początku odpowiemy sobie na pytanie: zdrowo, czyli jak? Ano RACJONALNIE – tak to się fachowo nazywa. Racjonalna dieta, czyli innymi słowy dobrze zbilansowana. Każdy zna 10 Przykazań Bożych, 5 Przykazań Kościelnych, a teraz najwyższy czas na poznanie 7 Przykazań Zdrowego Odżywiania.
1
Dzień bez śniadania to dzień stracony, a jedzenie 4-5 posiłków dziennie, co 3-4 godziny, to nie obżarstwo – to zdrowe żywienie.
Dzień zaczynamy od śniadania (o czym wiele osób zapomina), gwoli przypomnienia: śniadanie to posiłek, który spożywamy RANO, do godziny po przebudzeniu. Nie objadamy się też na noc, kolacje powinniśmy zjeść na 2-3 godziny przed snem. Musimy zadbać, by jeść posiłki regularnie. Jeśli zjemy w ciągu dnia 2000 kcal, rozbitych na 5 posiłków, odłoży nam się mniej tkanki tłuszczowej, niż gdy spożyjemy taką samą ilość kcal rozłożoną na 2 posiłki.
3
2
Moje posiłki są różnorodne i dobrze zbilansowane.
Nie jemy ciągle chleba z ketchupem bądź musztardą. Pamiętajmy o codziennym spożywaniu produktów z każdej grupy, tj. produkty zbożowe, warzywa i owoce, nabiał, produkty dostarczające pełnowartościowego białka (mięso, jaja, ryby), tłuszcze. O proporcjach spożycia poszczególnych produktów mówi nam piramida żywieniowa (u podstawy są produkty zbożowe – ich spożywamy najwięcej, zaś na górze tłuszcze – tych jemy najmniej).
Warzywa i owoce – mniam, mniam.
Dostarczają nam witamin, związków mineralnych, błonnika, itd. Są zazwyczaj niskokaloryczne (zwłaszcza warzywa), przykładowo 2 kg ogórków dostarczy nam tyle samo kcal, co jeden baton Snikers. Pamiętajmy o haśle „5 porcji warzyw/owoców” – bo tyle mamy ich spożyć w ciągu dnia (jedna porcja to średniej wielkości warzywo lub owoc).
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
Nie zapomin
Błonnik to mój ulubiony balast w życiu.
4
Błonnik to innymi słowy włókno pokarmowe. Nie jest trawiony w naszym przewodzie pokarmowym, tylko wydalany, ale przechodząc przez żołądek i jelita, wiąże toksyny, których dzięki niemu pozbywamy się z organizmu, dlatego jest zwany „szczotką fizjologiczną”. Znajduje się m.in. w produktach zbożowych z grubego przemiału, owocach, warzywach.
5
Nadmiarowi soli, cukru, tłuszczów zwłaszcza zwierzęcych oraz alkoholu mówimy NIE!
Produktem, którego spożywa się w Polsce najwięcej, jest cukier, a polskie dzieci tyją najszybciej w Europie – straszne?! O tak! Obecnie mówi się o epidemii cukrzycy 2 typu, nadmierne spożycie cukru jest jedną z przyczyn jej powstawania. Kolejnym problemem naszego społeczeństwa są choroby sercowo-naczyniowe, tym sprzyja nadmiar soli, tłuszczu i alkoholu w diecie.
Pije dużo czystej… wody.
Woda to rozpuszczalnik, który jest niezbędny do większości procesów zachodzących w naszym organizmie. Za jej pośrednictwem są wydalane produkty przemiany materii. Gdy będziemy pili jej zbyt mało, z czasem możemy nabawić się problemów z nerkami. Przeciętna ilość wypijanych płynów powinna wynosić 1,5 l/dzień.
7
6
Hop, siup – skaczę, biegam, podskakuję, od sportów się nie wymiguję.
Ze względu na rozwój techniki w dzisiejszych czasach większość ludzi prowadzi siedzący tryb życia. Brak ruchu to pierwszy krok do nadwagi i otyłości, a stąd bardzo szybka droga do tzw. chorób cywilizacyjnych. Zadbajmy więc o to, by codziennie wyjść na spacer, a przynajmniej 1-2 razy w tygodniu solidnie się spocić (nie z nerwów, tylko np. na siłowni).
naj o ruchu!
Instytut Żywności i Żywienia 2009
19
P
a ł o ow
e i n
WSTRZĄŚ NIĘTE N I E Z p M u IESZANE t r a t s 20
Mam
Fashion Shake to pierwszy na świecie interaktywny sklep internetowy, który nie tylko sprzedaje, ale dzięki analizie sylwetki oraz stylu swoich klientek dba o idealne dopasowanie oferowanych przez siebie ubrań i dodatków. Dzięki unikatowemu interfejsowi promuje świadome, a zarazem spersonalizowane pod kątem stylu i sylwetki zakupy – informują na swojej stronie Patrycja Rusinek i Teresa Penkala, właścicielki młodej firmy modowej.
Nie jesteśmy cegłami
Włączam stronę, o której usłyszałam od koleżanki na studiach: fashionshake.pl. Przede mną możliwość przejścia krótkiego quizu, dzięki któremu dowiem się, jaki ze stylów ubrań oferowanych na stronie najbardziej do mnie pasuje: “glamour”, “street”, a może “rock”? Następnie jestem zaproszona do przesłania trzech swoich zdjęć – mam mieć na sobie obcisłe, najlepiej czarne ubrania. Stylistka przyjrzy się budowie mojego ciała, przeanalizuje ją i oceni, czy jestem typem, na przykład: “blue ocean”, “pinacolada”, “mojito”... Oryginalnie! Która kobieta chciałaby usłyszeć, że jest „kolumną”, „dzwonem”, „wazonem” lub „cegłą” – pyta retorycznie Patrycja. A to właśnie do cegieł, wazonów, dzwonów czy kolumn najbardziej znane na świecie stylistki porównują typy sylwetek swoich klientek.
Jak nie wiadomo, o co chodzi…
Firma powstała w marcu ubiegłego roku. Patrycja opowiada
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
mi o początkach. – Od zawsze wiedziałam, że muszę stworzyć własny biznes i pracować ciężko, ale na siebie. Miałam pewną refleksję na temat zakupów przez Internet. Wiedziałam, że niby stają się popularne w Polsce, ale czułam, że ludzie jeszcze nie do końca są przekonani. Zastanawiając się, z czego to wynika, pomysłodawczyni Fashion Shake’a postanowiła pomóc laikom – modowym i komputerowym. Ukończyła kurs w Akademii Wizerunku Moniki „Osy” Jurczyk (ekspertki modowej, tzw. osobistej stylistce), więc jako dyplomowana personal shopper nie bała się wyzwania. Ludzi z niezrealizowanymi pomysłami w głowach chodzą po ulicach tysiące. Co zatem trzeba było zrobić, żeby doprowadzić do takiego wyglądu portalu, jaki jest obecnie dostępny? Na pewno być zdeterminowanym. Ale też – jak się łatwo domyślić – zdobyć pieniądze. I to niemałe. – Przedsta-
wiłam pomysł mojej znajomej, równie wielkiej entuzjastce mody, a Teresa od razu połknęła bakcyla. Tak zostałyśmy wspólniczkami i zajęłyśmy się załatwianiem finansowania, dzięki któremu rozkręciłyśmy nasz biznes – zdradza mi szczegóły założycielka firmy.
Idealna mieszanka
W okresie zdobywania funduszy Patrycja pracowała również nad autorskim systemem sylwetek oraz quizem. Pojawiły się szkice, nazwy, opisy, a na samym końcu spajająca wszystko nazwa. Najbardziej charakterystyczne dla Fashion Shake jest zastosowanie nazw drinków (chociażby wspomnianych „blue ocean” czy „mojito”) do określania typów kobiecych sylwetek. Drugim specyficznym elementem są kolorowe ikonki pojawiające się przy wszystkich dostępnych ubraniach. Jedna z nich informuje, że dana spódnica, kurtka czy tunika pasuje do mojego stylu, inna – że dany ciuch będzie dobrze leżał na mojej figurze. Najbardziej pożądana
jest natomiast ikonka trzecia – „Perfect Shake” – oznaczająca, że oba kryteria zostały spełnione.
Bomba energetyczna
Wspomniany quiz rozwiązywany na początku przygody z Fashion Shake nie jest ostatnią możliwością skonsultowania się z profesjonalną stylistką. Każda klientka może napisać prywatnie do Patrycji, która zarzeka się z uśmiechem: nie gryzę. Oprócz kontaktu z klientkami zajmuje się też, między innymi, prowadzeniem fanpage’a oraz współpracą z blogerkami. Druga ze wspólniczek, Teresa, prowadzi w firmie dokumentację. Wszystkie kluczowe decyzje podejmują wspólnie. Tworzymy raczej bombę energetyczną, ale dobrze nam się współpracuje – przyznaje pomysłodawczyni całego przedsięwzięcia.
tech-info
Darmowe alternatywy
Brak funduszy nie musi być przeszkodą w przygotowywaniu projektu lub rozwijaniu swoich pasji graficznych czy muzycznych. Wystarczy zadać sobie nieco więcej trudu i poszukać darmowego odpowiednika drogiego oprogramowania, a tych obecnie jest sporo. Zapewne nikomu nie trzeba przedstawiać Wordpressa – najpopularniejszego silnika stron internetowych czy Gimpa do tworzenia i edytowania grafiki rastrowej, który w zastosowaniach amatorskich z powodzeniem zastąpi Adobe Photoshop. Zamiast programów Microsoft Office warto zainstalować rozbudowany pakiet LibreOffice. Innym bardzo ciekawym przykładem darmowego programu może być Blender – program do tworzenia grafiki 3D. Użytkownicy nie tylko otrzymują narzędzie do tworzenia animacji czy filmików, ale również mogą je rozwijać i przyczygrafika: Blender Foundation – www.blender.org niać się do powstawania nowych funkcji. Liczne programy związane ze sztuką dostępne są na stronie http://libregraphicsworld.org/
Co dalej?
Dziewczyny dbają o ciągły rozwój – tak swój, jak i firmy. W momencie powstawania tego artykułu są w trakcie ulepszania strony internetowej, przede wszystkim działu „Stylista online”, który będzie teraz jeszcze łatwiej dostępny dla klientek. Praca z Fashion Shake tak spodobała się wspólniczkom, że pół roku po rozpoczęciu pracy wypuściły na rynek swoją własną markę – Madnezz – oferującą w swoich kolekcjach tuniki, bluzki, spodnie, płaszcze, kurtki, sukienki…
MARIANNA GURBA
21
Papier wielokr
otnego zapisu
Papier, oprócz licznych zalet, do tej pory miał sporą wadę – daną kartkę można było zapisać tylko jeden raz. Zaradzili temu naukowcy z laboratorium profesora Yadong Yina na Uniwersytecie Kalifornijskim – stworzyli papier wielokrotnego zapisu. Wykorzystali oni właściwości substancji chemicznych zwanych wskaźnikami redoks (utleniania i redukcji).
Szklane lub plastikowe taśmy są powlekane warstwą wskaźnika, na której powstaje tekst. Następnie przy użyciu światła ultrafioletowego wywabia się wskaźnik na obszarze poza tekstem. Taki papier może być wymazany na skutek zwykłego ogrzewania oraz ponownie zapisany ponad 20 razy bez utraty czytelności.
foto: YIN LAB, UC RIVERSIDE
Naturalne czujniki ochronne
Amerykańscy przyrodnicy w stanie Tennessee zaobserwowali niezwykłą zdolność lasówek złotoskrzydłych. Kilka dni przed nadchodzącym tornadem ptaki opuściły teren lęgowy i powróciły po zakończeniu burz. W czasie ich ucieczki ludzie nie odczuwali jeszcze żadnych zapowiedzi zbliżającego się zjawiska. Zaskoczeni naukowcy dopatrują się przyczyn tej czujności w zdolności zwierząt do słyszenia infradźwięków emitowanych m.in. przez tornada, a które są poniżej progu słyszalności człowieka. Obserwacje ptaków mogą więc bardzo pomóc we wczesnym reagowaniu na tornada, które w ostatnich latach nasiliły swoją niszczącą siłę. KAROLINA PLUTA
22
Misja. Gra o przywództwie.
Misja - gra o przywództwie
Jest wiele dróg ewangelizacji, a kolejną właśnie podążają jezuici. Od kilku miesięcy na rynku dostępna jest gra planszowa wydana przez ten zakon. O jej niuansach opowiada pomysłodawca i twórca, ojciec Mariusz Han.
Dlaczego jezuici wymyślili grę planszową? Trzeba szukać wszelkich form dotarcia do człowieka, a sam jestem zwolennikiem nowych i ciekawych pomysłów. „Misja. Gra o przywództwie” jest pierwszą tego typu jezuicką grą planszową. Kiedy byłem dzieckiem, a były to czasy głębokiego komunizmu, dostęp do wszelkiego rodzaju zabawek był mocno ograniczony, wtedy z moim bratem wymyślaliśmy różnego rodzaju gry, ustalając z góry ich zasady. Teraz, można powiedzieć, jest to taki miły powrót do dzieciństwa, które było ciężkim czasem, ale za to bardzo twórczym umysłowo. Z kartonu realizowaliśmy nasze dziecięce marzenia. Jaki cel przyświecał tej grze? Głównym celem jest uczczenie dwóch rocznic, pierwsza to 450-lecie sprowadzenia jezuitów do Polski, druga natomiast to 200-lecie przywrócenia zakonu po jego kasacie w 1773 roku. Taka forma pomaga przybliżyć w niekonwencjonalny sposób ludziom Towarzystwo Jezusowe. Oczywiście mogliśmy napisać kolejny artykuł, czy jakiś tekst na DEON.pl, jednak chciałem, aby po tych rocznicach zostało coś trwalszego. Wybór bohaterów gry również nie był przypadkowy. Postanowiliśmy dobrać postacie, które by reprezentowały zakon na przestrzeni lat. Są to św. Ignacy Loyola – założyciel zakonu, św. Stanisław Kostka – patron młodzieży, św. Franciszek Ksawery – patron misjonarzy i na końcu ten, który spina całość jedną klamrą, wielka postać, czyli papież Franciszek. Czy to gra jedynie dla wierzących? Ona jest dla wierzących i niewierzących, dla wątpiących, poszukujących i zagubionych w wierze. Można traktować ją jako kontynuację tego, co robimy na Deonie.
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
Na czym polega unikatowość tej gry? Jest to jedyna gra na rynku przesiąknięta duchowością jezuitów, która polega na szukaniu we wszystkich rzeczach dobra, realizowaniu planów, które sobie zamierzyliśmy. Została ona oparta także na świętych jezuickich, którzy mieli i mają duży wpływ na to, jak wyglądała Europa przez ostatnie kilkaset lat. Z instrukcji wynika, że gra jest dość trudna dla osób, które nie miały nigdy do czynienia z tego typu zabawą. Na czym ona polega? Przede wszystkim na zdobywaniu punktów, aby móc zrealizować założony cel – np. wybudowanie uniwersytetu czy szpitala. Ale mnie najbardziej podoba się w tej grze to, że poprzez wyciągnięcie jednej karty całą strategię, którą obraliśmy na samym początku, musimy zamieniać o 180 stopni. I tak też jest w prawdziwym życiu. Mamy swoje plany, założenia, marzenia, aż nagle przychodzi jakieś zdarzenie i wszystko musimy weryfikować od nowa i podejmować kolejne, nowe decyzje. W grze takim zdarzeniem może okazać się wyciągnięcie odpowiedniej karty. To jest chyba najbardziej charakterystyczny rys tej gry. Ona nie jest łatwa ani szablonowa, gdzie dwa plus dwa daje cztery. Ale przecież takie samo jest życie. W jaki sposób powstał scenariusz? Pierwotnie gra miała opowiadać o redukcjach paragwajskich i wzorować się na filmie Misja, Rolanda Joffé z Robertem De Niro i Jeremym Ironsem w rolach głównych. Gra miała zatem przedstawiać, jak jezuici zdobywali nowe lądy, jak współpracowali z napotkanymi ludźmi, jak budowali z nimi szałasy, a dopiero potem ewangelizowali. To jest też zasada jezuicka, nie mówimy o Panu Jezusie i o tym, co potem będzie, ale w jaki sposób On oddziałuje w codziennym życiu. Takie były pierwotne plany, natomiast aby uwypuklić wspomniane dwie rocznice, chciałem ten temat bardziej uogólnić.
W związku z tym nastąpiła jego weryfikacja i traktuje on teraz o całym zakonie oraz jego misji na całym świecie. Dlaczego gra nie trafiła do szerszej sprzedaży? Nie znajdziemy jej w żadnej dużej sieci sklepów. Dopiero od kilku tygodni posiadamy pełne i wyłączne prawa do jej dystrybucji, więc najbliższe miesiące pokażą, co udało nam się wypracować. Nie ukrywam również, że największą bolączką gry jest jej instrukcja, dlatego też w drugiej odsłonie zostanie ona dopracowana oraz będą omówione najczęściej pojawiające się wątpliwości. Na szczęście nadrabia to instrukcja gry na wideo, która jest umieszczona na oficjalnej stronie tej gry, czyli: gramisja.pl. Czy możemy mówić o sukcesie tej gry? Gra została wydana w nakładzie 1000 sztuk, z czego ponad 800 zostało już sprzedanych. Mogę powiedzieć, że już po miesiącu od wprowadzenia jej na rynek wydawniczy wszystkie koszty związane z jej produkcją nam się zwróciły. Z mojej perspektywy jest to niewątpliwy sukces ekonomiczny, ale nie on był najważniejszy. Co może Ojciec powiedzieć o nowym projekcie Misja II? Chciałbym bardzo, aby to była gra odrobinę podobna do strategii znanej w słynnym Eurobusinessie. Przemieszczając się pionkiem po pewnym środowisku, będziemy mogli zdobywać pieniądze np. na jedzenie czy picie, by wspomagać innych. Czyli byłoby to takie „myślenie praktyczne”, które byłoby zwróceniem uwagi, jak bardzo ekonomia oddziałuje na nasze codzienne życie, ale nie jest najważniejsza dla naszego ducha. Nie wiem, kiedy zostanie zrealizowany ten projekt, ale mam nadzieję, że będzie to obecny, już 2015 r., w którym każdemu czytelnikowi życzę wszystkiego najlepszego! ROZMAWIAŁ MICHAŁ WNĘK
Mariusz Han - zakonnik jezuita, koordynator projektu gry „Misja“, manager portalu społecznościowo-informacyjnego DEON.pl przy Wydawnictwie WAM w Krakowie. Ukończył studia z zakresu teorii mediów na Fordham University w Nowym Yorku.
S z p i ta l Domowy
SZPITAL
Y DOMOW NIE
:00
0 DO 22
OD 20:0
Wieczorna modlitwa w centrum Krakowa, w kościele św. Wojciecha na Rynku. Każdego dnia, od godz. 20:00 do 22:00 trwa Adoracja Najświętszego Sakramentu, a w konfesjonale czeka kapłan. W ten sposób - kontynuujemy modlitwę o moralna odnowę Miasta i przygotowujemy się do Światowych Dni Młodzieży.
SIĘ MODLIMY MIASTO, W I GOŚCI ZA NASZE SZKAŃCÓ SIĘ JEGO MIE OWUJEMY PRZYGOT OWYCH 2016 DO ŚWIAT ZIEŻY KRAKÓW DNI MŁOD
KOŚCIÓŁ
HA
JCIEC ŚW. WO
23
17M i 16M do ŚDM Każdego 16. dnia miesiąca o godzinie 18.00 w kościele Świętego Krzyża w Krakowie jest odprawiana Msza w intencji ŚDM. Odliczanie miesięcy do przyjazdu Papieża i kilku milionów młodych trwa!
ACJA DŹ ADOR I SPOWIE CODZIEN
Przygotowania do ŚDM
Ń GOTOWA CH PRZY KRAKÓW 2016 A W RAMA DZIEŻY mail.com mowy@g MODLITWŚWIATOWYCH DNIl,MŁO szpitaldo DO tald www.szpi
om.p
omowy.c
Wolontariat PLUS to inicjatywa utworzona przez Sekcję Wolontariatu ŚDM. Projekt kierowany jest przede wszystkim do wolontariuszy z Małopolski, którzy są gotowi w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy spotykać się regularnie, aby małymi krokami uczyć się pracy w grupie, odkrywać swoje talenty i pasje, oraz samodzielnie podejmować zadania, w tym projekty związane z przygotowaniem Światowych Dni Młodzieży.
16M
1D7O ŚM DM
DO ŚDM
WIĘTA
MSZA Ś
MSZA Ś Po Mszy
Św. cieka
kanie we spot
o ŚDM
WIĘTA
Po Mszy
Diecezjalna S z t a f e t a Modlitwy Począwszy od Adwentu 2014 r., kolejne parafie przejmują modlitewną pałeczkę: jedna po drugiej, dzień po dniu, modlą się w intencji ŚDM. Modlitwie towarzyszą projekcje filmów o ŚDM i lektura tekstu Orędzia papieża Franciszka. Modlitwa trwać będzie nieprzerwanie do lipca 2016 r.
Św. cieka we
spotkani
e o ŚDM
DZISIAJ
MY!!! MODLIMY SIĘ ZA ŚWIATOWE DNI MŁODZIEŻY
DIECEZJALNA SZTAFETA
MODLITWY
ZOSTAŃ
WOLONTARIUSZEM ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY wolontariat@krakow2016.com www.facebook.com/badzbliskoSDM
spotykamy się regularnie w biurze ŚDM przy ul. Kanoniczej 18
Hymn ŚDM 2016
6 stycznia 2015 r., na Rynku w Krakowie odbyła się długo oczekiwana prapremiera oficjalnego Hymnu ŚDM 2016. Utwór „Błogosławieni miłosierni” wykonali jego twórcy. Od tej pory hymnu uczą się już młodzi na całym świecie.
AUTORZY: DOROTA BORKOWSKA, MARIANNA GURBA, KATARZYNA KUCIK, ANNA WOJNA
V
Ogólnopolska
Spartakiada Narciarska
„Ostatni będą pie
pod hasłem
rwszymi” Mt 20,16
21 lutego 2015 r.
Ostoja Górska w Koninkach
Konkurencje:
Wydarzenie na facebooku
Formularz zgłoszeniowy
Slalom Gigant:
Narty Snowboard Konkurencja dla duchownych
Zjazd na „byle czym”
Udział bezpłatny!
Wiek: 8-30 lat (nie dotyczy duchownych)
www.krakow.ksm.org.pl www.facebook.com/KAESEMAK Biuro: Kraków, ul. Wiślna 12/7 | biuro@krakow.ksm.org.pl | 12 628 82 29 Organizatorzy
Patronat honorowy
Współorganizatorzy
Patronat medialny
T R YBY K A T O L I C K I
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej
Jego eminencja Stanisław kard. Dziwisz
Miasto Mszana Dolna
Gmina Mszana Dolna
Gmina Niedźwiedź