T R YB Y K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I ISSN: 2083-8948
MARZEC-KWIECIEŃ #2-3 (37-38)/2015
Temat numeru:
Męskość
Mężczyzna jako mąż i ojciec 25. Wewnątrz komunii-wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej mężczyzna jest powołany, aby żył w świadomości swego daru oraz roli męża i ojca. W małżonce widzi mężczyzna wypełnienie się zamysłu Bożego: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc”, i swoim czyni okrzyk Adama, pierwszego oblubieńca: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. Prawdziwa miłość małżeńska zakłada i wymaga, aby mężczyzna żywił głęboki szacunek dla równej godności kobiety: „Nie jesteś jej panem — pisze św. Ambroży — lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę … Odpłać życzliwością za życzliwość, miłość wynagrodź miłością”. Mężczyzna winien żyć ze swą żoną „w szczególnej formie przyjaźni osób”. A chrześcijanin jest powołany do rozwijania nowej postawy miłości, okazując w ten sposób swej własnej oblubienicy miłość subtelną i mocną zarazem, jaką Chrystus żywi do Kościoła. Miłość do małżonki, która została matką, i miłość do dzieci są dla mężczyzny naturalną drogą do zrozumienia i urzeczywistnienia swego ojcostwa. Nade wszystko tam, gdzie warunki społeczne i kulturalne łatwo skłaniają ojca do pewnego uwolnienia się od zobowiązań wobec rodziny i do mniejszego udziału w wychowaniu dzieci, konieczne jest odzyskanie społecznego przekonania, że miejsce i zadanie ojca w rodzinie i dla rodziny mają wagę jedyną i niezastąpioną. Jak uczy doświadczenie, nieobecność ojca powoduje zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne trudności w stosunkach rodzinnych, podobnie jak, w okolicznościach przeciwnych, przytłaczająca obecność ojca, zwłaszcza tam, gdzie występuje już zjawisko tzw. „machizmu”, czyli nadużywanie przewagi uprawnień męskich, które upokarzają kobietę i nie pozwalają na rozwój zdrowych stosunków rodzinnych. Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo samego Boga, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny. Spełni to zadanie przez wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki, przez troskliwe pełnienie obowiązku wychowania, dzielonego ze współmałżonką, przez pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości, przez dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego, które skutecznie wprowadza dzieci w żywe doświadczenie Chrystusa i Kościoła. FRAGMENT „FAMILIARIS CONSORTIO” JANA PAWŁA II
Wesprzyj Tryby, dorzuć się do druku!
owskiej Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krak ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Bank Ochrony Środowiska nr konta: 32 1540 1115 2111 6011 8024 0002 tytułem: Darowizna na cele statutowe (Tryby)
Patronaty debata
Życie dla seksu czy seks dla życia?
Zeskanuj kod QR i oglądnij relację ON-LINE!
11 marca jedna z sal AGH w Krakowie została wypełniona po brzegi studentami uczestniczącymi w debacie walentynkowej „Życie dla seksu czy seks dla życia?” organizowanej przez KSM przy AGH i DA u Szczepana. Spotkanie poprowadziła Karolina Podlewska, goszcząc o. Ksawerego Knotza, Sebastiana Curzydłę oraz Beatę i Marcina Mądrych. Goście podzielili się swoją wiedzą, a przede wszystkim świadectwem życia wiarą, ukazując miejsce Boga w tych na pozór przyziemnych rzeczach. Zaświadczyli o wartości czystości, uświadamiając istotę daru seksualności, jakim każdy został obdarzony.
Jeśli chcesz, abyśmy objęli patronatem Twoje wydarzenie, pisz na: biuro@e-tryby.pl
3
Tryby. Dobra nowina dla studentów
Spis Treści MARZEC-KWIECIEŃ 2015 Drodzy Czytelnicy!
Na początku w imieniu trybowej ekipy bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie naszego pierwszego numeru po zmianach w redakcji – dostaliśmy od Was wiele sygnałów, że praca, którą włożyliśmy w przygotowanie go, przyniosła owoce.
Temat numeru:
4-5
Święte chłopy
6-7
Powołani do walki
8-9
Casanova, który został wojownikiem życia
10
Gabriel Possenti
11
Męskość
Powołanie
12-14 Spacer po cienkiej linii
Obchodzone 19 marca święto Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny – świętego Józefa – skłoniło nas, żeby numer marcowo-kwietniowy poświęcić męskości. Podczas kilku spotkań w gronie redakcyjnym (i nie tylko) zastanawialiśmy się nad tym, czy obecnie obserwujemy kryzys męskości, czy może wręcz przeciwnie – “męski mężczyzna” wraca do łask, o czym mogłyby świadczyć modne ostatnio długie brody dumnie prezentowane przez już bardzo wielu panów.
14
Tech-Info
Encyklopedia Wiary
Dwoje między innymi
Ona i On
16-17 Pro-life
Historia
19
Dywersja psychologiczna
Rozmowa z charakterem
15 18
No właśnie, ale co faktycznie zalicza się do “wyznaczników” męskości? Historia Eduarda Verastegui opisana w temacie numeru pokazuje, że życie celebryty w stylu macho, umięśnione ciało modela, budzące zachwyt wielu kobiet, nie są wystarczającym przepisem na czucie się naprawdę męskim.
Inżynier Ducha
Recenzje książek
20-21 Mój pomysł się sprawdził 21
Bóg nie umarł - kilka słów o filmie
22
Zdrowe jedzenie nie tylko dla bogaczy
dr Trybka
23 Przygotowania do ŚDM Mówi się, że prawdziwy mężczyzna powinien być – wzorem Jezusa – jak lew i baranek. Sprzeczność nie do pogodzenia? Liczne przykłady postaci znanych z Biblii, ale też z całej historii nowej ery (z których kilka przedstawiamy w artykułach “Święte chłopy”, “Powołani do walki” czy “Inżynier ducha”), pokazują, że lwie: odwaga, waleczność, moc doskonale uzupełniają się z delikatnością, opiekuńczością, czułością baranka.
Specjalnie dla chłopaków poszukujących swojego miejsca w Kościele zebraliśmy informacje o kilku inicjatywach skierowanych właśnie do lubiących wyzwania nie będące w sprzeczności z wiarą katolicką, ale wręcz wypływające z niej, szczegóły na str. 5. Po wakacjach chcielibyśmy wrócić do wydawania „Trybów” co miesiąc, w związku z czym potrzebujemy Waszego wsparcia! Szukamy redaktorów, osób do pomocy przy kolportażu, a przede wszystkim: drugiego grafika, który miałby okazję współtworzenia już najbliższego numeru! Oferujemy przeszkolenie ze składania w profesjonalnym programie, wystawiamy również zaświadczenia o odbyciu praktyk. Zapraszam do lektury i do współpracy!
Wydawca:
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej
promocja@e-tryby.pl
www.e-tryby.pl
biuro@e-tryby.pl
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów.
Data zamknięcia numeru: 8 kwietnia 2015 r. Nakład: 8 500 egz.
Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków
Druk: Printgraph Brzesko
Korekta: Edyta Cybińska, Elżbieta Jaworek
Zdjęcie na okładce: Agnieszka Krzyk
DTP, grafika: Wojciech Krakowiak
Zespół redakcyjny: Magdalena Indyka, Klaudia Oracz, Karolina Pluta, Karolina Podlewska, Dagmara Śniowska, Michał Wnęk, Agata Gołda
Sekretarz redakcji: Agata Gołda
Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała
Redaktor naczelny: Marianna Gurba
stopka:
współpraca:
MARIANNA GURBA REDAKTOR NACZELNY
ta
P
ra e m u ren
chcesz mieć zawsze Tryby papierowe?
promocja@e-tryby.pl
4
temat numeru > Męskość
Bóg zaprasza każdego człowieka do miłości i świętości. Jest to wielka przygoda, a właściwie pasja na całe życie. Słowo „pasja” posiada wiele znaczeń: szczere, płynące z pełni serca zamiłowanie, które przynosi radość; silny gniew; a także męka. Te trzy znaczenia nie wykluczają się wzajemnie, bo kto prawdziwie kocha, ten słusznie kieruje swój gniew przeciwko złu i gotów jest wziąć udział w trudach i przeciwnościach. Przez tysiąclecia mężczyźni oddani Bogu kochają, wędrują, majsterkują i walczą! Dołączysz do nich? DAGMARA ŚNIOWSKA I KRZYSZTOF RESZKA
Ozeasz
Gdybyś pewnego dnia usłyszał od Boga coś w stylu „ożeń się z nierządnicą”, przystałbyś na Jego propozycję? Oczywiście Stwórca by ci wyjaśnił, skąd się wziął ten fantastyczny pomysł na twój związek: „kraj bowiem uprawiając nierząd – odwraca się od Pana” (Oz 1,2). Czyli co? Biegniesz pełnić wolę Bożą i oświadczasz się kobiecie, która najprawdopodobniej będzie cię zdradzać? Wątpliwe. Kto by się na to zgodził? Prorok Ozeasz. „Poszedł więc i wziął za żonę Gomer, córkę Diblaima, a ta poczęła i urodziła mu syna” (Oz 1,3). Innymi słowy, gdy usłyszał, jaki jest Boży plan, nie marudził, tylko wypełnił powierzoną mu misję. Z naszego punktu widzenia sytuacja wygląda absurdalnie. Ale zwróćmy uwagę na to, że Ozeasz dzięki temu doświadczeniu mógł nieco zrozumieć, co czuje Bóg, kiedy opuszcza Go stworzenie. Prorok, biorąc za żonę Gomer, mógł bardziej poznać Boga – a każdy powinien tego pragnąć. Kim był Ozeasz? Mężczyzną o niewiarygodnej pokorze, który nie uciekał przed cierpieniem.
innym polu i nie odchodź stąd, ale przyłącz się do moich dziewcząt. Spójrz na pole, na którym pracują żniwiarze, idź za nimi. Oto kazałem młodym sługom, aby ci nie dokuczali. Kiedy będziesz miała pragnienie, idź do naczyń napić się tego, co będą czerpać młodzi słudzy»” (Rt 2,8-9). Słowa Booza wywołały niemałe zdziwienie u dziewczyny. Ze wzruszeniem mu wtedy powiedziała: „oto uspokoiłeś mnie i przemawiałeś z dobrocią do swej służebnicy, chociaż nie jestem nawet równa jednej z twoich służących” (Rt 2,13). Jak łatwo się domyślić, historia Rut i Booza na tym się nie kończy. Zakochują się w sobie, a na mocy prawa lewirackiego (Booz był krewnym Elimeleka – zmarłego teścia Rut) Booz poślubia Moabitkę. Oczywiście Księgę Rut możemy interpretować jako analogię do Boga otaczającego swą opieką człowieka. Warto jednak też się przyjrzeć samemu Boozowi – mężczyźnie, który troszczy się o ukochaną kobietę.
Booz
Booz był bogatym właścicielem ziemskim. Kiedy na jego polu pojawiła się Moabitka Rut, młoda wdowa, która przybyła do Betlejem po śmierci męża, od razu zwrócił na nią uwagę. Po tym, jak poznał jej historię, przywołał ją do siebie i był wobec niej bardzo życzliwy. „Powiedział Booz do Rut: «Słuchaj dobrze, moja córko! Nie chodź zbierać kłosów na
o pojazd
Ferdinand Verbiest i jeg
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Jeremiasz
Jeremiasz o swojej prorockiej misji dowiedział się, kiedy był jeszcze bardzo młody. W jego przekonaniu – zbyt młody. Nie umiał jeszcze przemawiać (zob. Jr 1,6). Bóg obiecał mu jednak swoją opiekę. Co więcej, powiedział: „Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził” (Jr 1,10). Całkiem przyjemna wizja prorokowania. Na pierwszy rzut oka. Jak się jednak okazuje, to burzenie i niszczenie jednak do najłatwiejszych nie należy. Później Jeremiasz powie: „Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: «Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem” (Jr 20,8). Prorok Jeremiasz traci przyjaciół, nie jest to jednak tylko zerwanie relacji. Gorzej: jego najbliżsi zaczynają wypatrywać jego upadku (zob. Jr 20,10). Znajduje się wielu takich, którzy chcą na niego donieść. Jeremiasz bardzo to przeżywa. W głębokiej depresji mówi nawet „Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię!” (Jr 20,9). Czyżby Bóg nie dotrzymał obietnicy? On takich rzeczy nie robi – i prorok to zauważa, bo dodaje: „Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą” (Jr 20,11). Ta świadomość pozwala mu przetrwać zniewagi najbliższych, konflikt z królem, pobyt w więzieniu, brak zrozumienia. Jeremiasz to przykład mężczyzny, który znosi porażki i jest wierny swym postanowieniom.
temat numeru > Męskość 5
Alessandro Volta Majsterkowicze z Królestwa Bożego
Chiny. Od 1659 r. na dworze cesarza Kangxi przebywa niezwykły gość z Europy. To Ferdinand Verbiest, który zajmował się astronomią, geografią oraz badaniami i doświadczeniami z zakresu fizyki. Kiedy pokonał swego chińskiego konkurenta w konkursie astronomicznym, został mianowany nadwornym matematykiem cesarskim. Około roku 1678 Verbiest konstruuje pierwszy w historii pojazd mechaniczny.
Jego urządzenie działało na zasadzie niewielkiej i prostej turbiny parowej. Składało się z drewnianej ramy (podwozia) długości ok. 60 cm, ustawionego na nim metalowego kociołka, napełnionego wodą, umieszczonego nad paleniskiem z węglem. Kociołek posiadał wysunięty ustnik, z którego wydobywający się strumień pary napędzał – poziomo ustawione nad tylną osią – koło zębate. Koło za pośrednictwem prostej przekładni przenosiło napęd na oś tylnego koła. Do ramy doczepiono z przodu piąte koło, które pozwalało na kierowanie modelem. Podobno owo urządzenie mogło jeździć przez około godzinę. Co ciekawe, choć być może nieoczywiste, Ferdinand Verbiest był belgijskim zakonnikiem – jezuitą.
Alessandro Volta (1745-1827) był naukowcem a jednocześnie tercjarzem franciszkańskim (należał do tzw. trzeciego zakonu przeznaczonego dla osób świeckich). W młodości uczęszczał do szkoły prowadzonej przez jezuitów. W 1775 r. udoskonalił elektrofor – przyrząd służący jako generator ładunku elektrycznego. Rok później odkrył metan. W 1781 skonstruował elektroskop, służący pomiarom elektryczności, a rok później kondensator. W roku 1800 skonstruował pierwszą baterię – ogniwo Volty – poprzez zanurzenie płytek miedzi i cynku w roztworze kwasu siarkowego. Od jego nazwiska pochodzi nazwa jednostki napięcia elektrycznego – wolt.
Volta był człowiekiem głęboko religijnym, codziennie chodził na Mszę Świętą i codziennie odmawiał różaniec. Warto jednak podkreślić, że wiara nie była dla niego czczą tradycją czy sentymentem, ale świadomą i rozumną
decyzją. O swoich poszukiwaniach Prawdy pisze tak: „Zbadałem w książkach apologetów i przeciwników wiary racje PRO i CONTRA – i znalazłem tam dowody najbardziej przekonywające, które ją czynią w oczach rozumu naturalnego tak zupełnie wiarygodną, że wszelki rozum zdrowy, nie uwiedziony przez występki i namiętności, nie może jej nie przyjąć i nie ukochać”.
Kto zajmuje się techniką, ten wie, że jednostką natężenia prądu jest amper, od nazwiska wybitnego uczonego. Ale nie wszyscy wiedzą, że André Marie Ampère (17751836) często czytał Biblię i pisma Ojców Kościoła. Ten zasłużony matematyk, fizyk, pionier badań nad elektrycznością i magnetyzmem oraz odkrywca fluoru – również należał do franciszkańskiego zakonu świeckich.
We wrześniu 1805 r. pisał następujące życiowe porady aktualne także teraz: „Nie upodabniaj swych myśli do myśli świata, jeśli chcesz, by upodobniły się one do prawdy. (...) Pracuj w duchu modlitwy. Badaj sprawy tego świata, jest to twoim obowiązkiem; lecz patrz na nie jednym tylko okiem; drugie oko powinno być cały czas nakierowane na wieczne światło. Słuchaj uczonych, lecz słuchaj ich jednym tylko uchem. Niech drugie ucho będzie ciągle gotowe na usłyszenie słodkiej tonacji głosu twego niebiańskiego przyjaciela. Pisz jedną tylko ręką. Drugą ręką trzymaj się szaty Boskiej jak dziecko, które trzyma się szaty swego ojca. Bez tego środka ostrożności niechybnie roztrzaskasz swą głowę o kamień. Obym ciągle pamiętał o tym, co powiedział święty Paweł: ci, którzy używają tego świata winni żyć tak, jakby go nie używali. (...) Błogosław mnie mój Boże.”
André Marie Ampère
Chłopaki, coś dla Was!
Męska Strona Rzeczywistości „To miejsce, w którym poznasz swoje granice, a później je przekroczysz. Znajdziesz w sobie siłę, żeby realizować pasje, odkrywać swoją naturę.” Działalność: Formacja podczas Spotkań Czwartkowych, spotkania Kodeksu Honorowego, Służba Liturgiczna, Poligon Duchowości. Strona: http://www.wio.org.pl/projekty-wio/meska-strona-rzeczywistosci.html
Mężczyźni Karmelu (dawniej Fraternia św. Józefa) „Tylko dla prawdziwych mężczyzn, lubiących przygodę i ceniących przyjaźń!” Działalność: Raz w miesiącu męski wypad w góry. Dodatkowe spotkanie polegające na projekcji ciekawego męskiego filmu i dyskusji o nim. Strona: http://www.da.karmel.pl/grupy/mezczyzni-karmelu-28/
Mężczyźni św. Józefa „Mężczyźni Świętego Józefa to katolicka sieć mężczyzn, którzy powierzyli swoje życie Jezusowi Chrystusowi.” Działalność: m.in. program „72 godziny do Zmartwychwstałego Życia” (spotkania w grupach, konferencje, rekolekcje). Strona: http://mezczyzni.net
Przymierze wojowników „PW to męska przyjaźń, męska duchowość i męska walka.” Działalność: m.in. Msze z konferencjami dla mężczyzn, rekolekcje, “Nocne Wyzwania” (czuwania), męskie kino. Strona: http://www.przymierzewojownikow.pl/
Lew Judy „Wędrujemy z Bogiem do pełni męskości. Nasza misja to wzmacnianie fizyczne, psychiczne, a przede wszystkim duchowe mężczyzn z naszej wspólnoty Lew Judy i wszystkich mężczyzn.” Działalność: „4 filary działalności” - Kompanie Braci, Męskie Plutony Różańca, rekolekcje dla mężczyzn, męska pielgrzymka. Strona: http://lewjudy.info/
Mężczyźni Boga „Mężczyźni Boga to miejsce, gdzie uczymy się walczyć, kochać i żyć w pełni.” Działalność: spotkania, konferencje, rekolekcje. Strona: http://www.mezczyzniboga.pl
Projekt „Banita”, Msze w intencji mężczyzn Piszą o sobie: „Szukamy wskazówek na bycie facetem we współczesnym Kościele. Takie bycie, które ma sens i smak.” Działalność: Msze Święte w intencji mężczyzn (kościół św. Barbary w Krakowie), procesje. Strona: https://www.facebook.com/banitazwyboru/
Informacje o inicjatywach pochodzą z wyżej wymienionych stron internetowych. Sprawdźcie, czy w Waszych okolicach też są jakieś akcje specjalnie dla mężczyzn (i dajcie nam znać)!
6
temat numeru > Męskość
i k l a w o d i n a ł o w o P W Księdze Hioba czytamy, że „bojowaniem jest życie człowieka” (Hi 7,1). W naszych czasach jednak mówi się tyle o sposobach na łatwe i bezbolesne życie, o spokoju i tolerancji, że wydaje się, że dla wspomnianego bojowania nie ma już miejsca. Ze współczesnego słownika katolików znika niemodne pojęcie Kościoła wojującego (Ecclesia militans), nad czym ubolewał Benedykt XVI.
J
uż stworzenie świata i człowieka związane jest z wojną. Upadłe anioły wypowiedziały posłuszeństwo Bogu i zostały strącone do piekieł, by tam już na zawsze cierpieć zło, które same na siebie sprowadziły. Jednak nie mogąc zemścić się na Wszechmocnym Bogu, postanowiły wytoczyć wojnę Jego stworzeniu, powołanemu do istnienia na Jego podobieństwo. I tak oto stajemy w Raju, gdzie skuszona przez jednego z nich Ewa sprowadza na cały rodzaj ludzki grzech pierworodny, przez który to bramy Nieba zostały dla nas zamknięte. Bóg nie zostawił tego bez odpowiedzi i od razu zapowiedział Wężowi: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. Tym razem to właśnie Bóg zapowiedział walkę o nas oraz drogę, przez którą da nam siłę –
TOMASZ KOS
Niewiastę, przez którą przyjdzie nasze zwycięstwo. Oczywiście jest to zapowiedź Maryi, z której narodzi się Mesjasz. Przyjście na świat Jezusa, który odkupił nasze winy i pokonał śmierć, przyniosło także ostateczne zwycięstwo nad Złem. Została nam dana jedyna i niezawodna droga do zbawienia – najważniejszego celu i powołania naszego życia. Każdy z nas został wezwany do przyjęcia tego daru, który w swojej wolności może również odrzucić. Wierne dążenie do celu utrudnia nam grzech pierworodny, z jednej strony zmywany przez wodę Chrztu Świętego, ale z drugiej pozostawiający po sobie niedoskonałości naszej natury. Do tego wystarczy dodać siły Zła, które niepogodzone ze swoją przegraną chcą udaremnić ten Boski plan i już możemy zapytać: jakim cudem w tym wszystkim mamy się obronić?
W osobie każdego świętego znajdujemy świadectwo walki. W pierwszym rzędzie duchowej, bo to właśnie w duszy człowieka bierze ona początek. Jest to walka z własnym grzechem, z własnymi wadami, by w pełni otworzyć się na Boże działanie. Jednak natura człowieka nie chce poprzestać na naprawianiu samego siebie, chce także wprowadzać Boży porządek w swoim domu, w swoim otoczeniu, a potem w świecie. Z tym powiązany jest właśnie obowiązek misyjny, jaki Kościół stawia każdemu wiernemu. Głosić w porę i nie w porę Dobrą Nowinę,
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
a kiedy zaistnieje potrzeba także otwarcie sprzeciwiać się próbie sprzeniewierzenia się prawu Bożemu, nie oszczędzając nawet swojego życia.
Jako przykład można podać choćby osobę św. Maksymiliana Kolbego, nazywanego przez współbraci „szaleńcem Niepokalanej”. Dlaczego szaleńcem? Bo nawet jego przełożeni nie byli w stanie uwierzyć zarówno w jego plany, jak i późniejsze rezultaty. Czasem twierdzili wręcz, że posta-
temat numeru > Męskość 7 wa o. Maksymiliana mąci spokój w klasztorze, a on sam chce podbić cały świat dla Niepokalanej! Pisał: Wszelkie środki, wszelkie najnowsze wynalazki w maszynach czy systemach pracy, niechaj nasamprzód posłużą sprawie uświęcenia dusz przez Niepokalaną. Toteż ograniczając jak najbardziej potrzeby prywatne, prowadząc życie jak najuboższe, będziemy używali choćby najnowocześniejszych środków. W połatanym habicie, w połatanych butach, na samolocie najnowszego typu, jeżeli to będzie potrzebne dla zbawienia i uświęcenia większej ilości dusz - pozostanie naszym ideałem”. Przed wybuchem II wojny światowej założony przez niego Niepokalanów miał swoją własną drukarnię, elektrownię, radio, a nawet straż pożarną. W planach o. Maksymilian miał małe lotnisko, ponieważ bardzo ułatwiłoby ono kolportaż „Rycerza Niepokalanej” o nakładzie prawie miliona egzemplarzy. Święty interesował się także żywo rozwojem telewizji. Nie było dla niego granic także dosłownie – działał z powodzeniem nawet w dalekiej Japonii. Jego postawa w obozie zagłady, gdzie teoretycznie nie było już miejsca na człowieczeństwo, potwierdziła, że zawsze można walczyć i – z Bożą pomocą – wygrać. Jak zatem pogodzić nasze powołanie do udziału w zbawiennej wojnie z toczącymi się w świecie niesprawiedliwymi konfliktami zbrojnymi, gdzie przelewana jest krew niewinnych ludzi? Jak odpowiedzieć na zło, aby w trakcie walki nie stać się podobnym do wroga? W „Liście do Efezjan” znajdujemy kompletny przepis: nigdy nie tracić z oczu właściwego celu swojej walki – walczyć o ludzi, a nie z ludźmi i zawsze współdziałać z łaską Bożą.
W końcu bądźcie mocni w Panu - siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw
zdję c
ie
a: h mie c z
tt p://w
w w.f li
ck r.co
m /p
/albio hotos
neuro
pe /7 3
7 107 39
94/
Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże (Ef 6, 10-19).
Z Bożą pomocą możemy wygrać każdą walkę, tylko sami musimy do niej stanąć. Nie możemy dać się ogarnąć pokusie bierności. Przeciwnie – mamy być narzędziami Pana Boga. Zgodnie z tym, co mówił św. Ignacy z Loyoli: „Niech to będzie pierwszą zasadą w działaniu: Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie. Tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic”. W naszej codziennej walce niech towarzyszą nam słowa Pisma Świętego, które można znaleźć na pierwszej stronie „Walki duchowej” Wawrzyńca Scupoliego, książki czasów kontrreformacji, do której regularnie zaglądał sam św. Franciszek Salezy: Zaczynacie dzisiaj walkę przeciw wrogom waszym, niech trwoga przed nimi was nie ogarnia! Niech serce wam nie drży! Nie bójcie się, nie lękajcie się! Gdyż z wami wyrusza Pan, Bóg wasz, by walczyć przeciw wrogom waszym i dać wam zwycięstwo (Pwt 20,3-4).
temat numeru > Męskość
Eduardo Verastegui był modelem, piosenkarzem i gwiazdą latynoskich telenowel. Występował w reklamach, filmach i teledyskach, aż w końcu trafił do Hollywood. Jako gwiazdor prowadził hulaszcze życie, biorąc za wzór Casanovę i Don Juana. Jednak w pewnym momencie porzucił wszystko, ślubował czystość i zapragnął być żołnierzem Jezusa Chrystusa. Włączył się w walkę o życie nienarodzonych. Postanowił oddać swoje talenty na służbę Bogu i ludziom.
,
Eduardo osiągał szczyty popularności. Kiedy zagrał rolę Cygana w teledysku Jennifer Lopez „Ain’t It Funny” (2001) oraz w reklamie jej perfum, zauważono go również w USA. Wkrótce zaczął grać w hollywoodzkich filmach i w serialach np. „Kryminalne Zagadki Miami”. Najczęściej grał przystojnych amantów lub cwaniaków – bandytów, kryminalistów, złodziei, podrywaczy. W dzień poświęcał się aktorstwu, mając do dyspozycji dwudziestoosobowy zespół ludzi z Hollywood, pracujących na jego sukces. W nocy prowadził szalone życie celebryty, pełne imprez, pijaństwa i seksu bez zobowiązań. Matka, głęboko wierząca Meksykanka, przestrzegała go przed grzesznym i ryzykownym trybem życia. Ale on uważał, że wie lepiej,
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Eduardo podbijał Stany Zjednoczone jako aktor. Często gościł na okładkach kolorowych magazynów i uznawany był za jednego z najprzystojniejszych mężczyzn w show biznesie. Jednak aby grać w amerykańskich produkcjach, musiał się podszkolić. Jako Latynos nie mówił jeszcze zbyt płynnie po angielsku. Wynajął więc nauczycielkę, która odbywała z nim konwersacje. Nie tylko nauczyła go angielskiego, ale zmieniła jego życie. Podczas lekcji językowych inspirowała go do rozmyślań na poważne tematy. Zadawała mu wiele niepokojących pytań: „Eduardo, jaki jest sens życia?”, „Czy wykorzystujesz swoje talenty i możliwości, które masz jako osoba publiczna, by służyć innym?”. fot. http://www.lukeford.net/Images/ photos4/080212/107.htm
Wychowywał się w Meksyku, w kulturze, w której – jak sam przyznał – lansowany jest typ męskości w stylu macho, a ideałami są postacie takie jak Don Juan czy Casanova. Dlatego, mimo że pochodzi z katolickiej rodziny, zaczął ulegać pokusom świata. Przerwał studia prawnicze, by rozpocząć oszałamiającą karierę. Na początku pra-
cował jako model, reklamując m.in. Calvina Kleina i Versace. W 1994 roku rozpoczął współpracę z meksykańską grupą popową Kairo i przez cztery lata koncertował w krajach Ameryki Łacińskiej. Trzy lata później zadebiutował w meksykańskiej telenoweli „Mi querida Isabel”. Później grał w następnych i następnych... Wreszcie w 2001 roku nagrał solową płytę „Eduardo Verastegui”, która zrobiła furorę w Ameryce Południowej.
co dla niego dobre. Wydawało się, że miał wszystko, o czym tylko można zamarzyć – ciągle nowe wyzwania, umięśnione ciało, młodość, zdrowie, urodę, podróże, wielkie pieniądze, erotyczne przyjemności, alkohol, zabawę, światową sławę i zachwyt pięknych kobiet. A jednak mimo ogromnych sukcesów czuł, że coś jest nie tak. Paradoksalnie – drążył go smutek i niepokój. Tymczasem mama aktora dniem i nocą modliła się za niego.
Eduardo Verastegui
8
temat numeru > Męskość 9 czął czytać książki, aby głębiej rozumieć swoją wiarę. Postanowił, że uda się do dżungli amazońskiej, by pracować jako misjonarz wśród Indian. Wtedy zaprzyjaźniony ksiądz powiedział mu, że Hollywood jest większą dżunglą, która jeszcze bardziej, rozpaczliwie, potrzebuje Zbawiciela. „Bóg nie po to postawił cię w tym miejscu i tu otworzył ci oczy, abyś teraz stąd uciekał” – tłumaczył kapłan.
Po c z ą t ko wo nie był zbyt wylewny, ale pewnego dnia kobieta zapytała go, czy chciałby się kiedyś ożenić i mieć dzieci. Hollywoodzki playboy zastanowił się i odpowiedział twierdząco. Nauczycielka zapytała go o to, jakiego mężczyznę chciałby jako męża dla swojej córki. Eduardo uruchomił swoją wyobraźnię i opisał świętego – kogoś, kto byłby wierny, odpowiedzialny, kto umiałby się zatroszczyć o kobietę, wysłuchać jej i poświęcać się. Wtedy anglistka zapytała: „A czy ty jesteś takim mężczyzną, jakiego opisałeś?”. Gwiazdor spuścił wzrok i odpowiedział zmieszany: „Nie”. Nauczycielka zadawała mu wiele innych pytań. „Czy wierzysz w Boga?”, „Czy kochasz Boga?”, „Czy uznajesz to, że ciało jest świątynią Ducha Świętego?”. Eduardo, który uważał się za katolika, oczywiście odpowiadał twierdząco. Kiedy uświadomił sobie, że marnuje własne życie i, co gorsza, daje zły przykład innym – zapłakał. Anglistka przypomniała mu jednak, że wszystkie jego grzechy i wszystkie grzechy całego świata od początku stworzenia aż do współczesności są jak kropla wody w oceanie Bożego Miłosierdzia, gdy za nie żałujemy. Wówczas uświadomił sobie, że nie żyje po to, aby być aktorem, piosenkarzem czy modelem. Został stworzony po to, by znać i kochać Jezusa Chrystusa. Eduardo podjął decyzję, że chce służyć Chrystusowi. Porzucił swój zespół menadżerów. Zrezygnował ze wszystkich projektów, w jakie był zaangażowany. Zostawił wszystko. Postanowił też, że nie tknie żadnej kobiety aż do ślubu. Za-
Eduardo zaczął chodzić codziennie do kościoła. Wszyscy myśleli, że zwariował. Postanowił zrobić coś pozytywnego. Wraz z przyjaciółmi stworzył mały zespół producentów, który wspólnie nazwali Metanoia, co się tłumaczy z greckiego: przemiana umysłu, nawrócenie. Nie mieli nawet własnego biura, ale Eduardo wykorzystał do tego celu swój salon. Mimo przeszkód w końcu udało im się zebrać pieniądze i wyprodukować film „Bella” (2006), który w atrakcyjny i inspirujący sposób przedstawia tematykę pro-life. Produkcja wzbudziła uznanie u krytyków i wielki entuzjazm wśród widzów. Film otrzymał Nagrodę Publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. W trakcie przygotowań do nakręcenia filmu „Bella” nastąpiły wydarzenia, które całkowicie zmieniły życie aktora. Eduardo, aby lepiej zrozumieć swoją rolę i wczuć się w postać, którą miał zagrać, udał się do klinki aborcyjnej w Los Angeles. Przeżył szok. Zobaczył młode dziewczyny, często jeszcze nastolatki, które wchodziły tam ze łzami w oczach. Ten widok go przytłoczył. Stał zdezorientowany i zobaczył małą grupkę aktywistów pro-life, którzy starali się wesprzeć kobiety i przekonać je, aby nie pozwoliły na zamordowanie swych dzieci. Przyłączył się do nich i od razu bardzo się przydał, gdyż jako jedyny potrafił mówić po hiszpańsku. Poznano go z parą ubogich Meksykanów, którzy nie mówili po angielsku. Oczywiście znali Eduardo z telewizji, a on zaczął z nimi długą rozmowę o życiu, wierze, Meksyku, marzeniach, pracy... Przekonał ich. Zrezygnowali z aborcji, a kiedy ich syn szczęśliwie się urodził, zadzwonili do Verastegui i zaprosili go, aby pokazać mu dziecko. Nadali mu imię Eduardo na cześć człowieka, który uratował dziecku życie.
Po tych wydarzeniach Eduardo Verastegui był wstrząśnięty. Zrozumiał, że dzięki łasce Boga dane mu było uratować dziecko. Aktor i producent w jednym nadal działa w świecie filmu. Zagrał m.in. w filmach takich jak „Cyrk motyli” czy „Cristiada”. Pragnie używać mediów do głoszenia Prawdy. Pamięta jednak o walce o najwyższą stawkę – chce ratować dzieci zagrożone aborcją. W tym celu stara się dotrzeć do kobiet przed klinikami aborcyjnymi – zapewnia pomoc materialną, pomaga w znalezieniu pracy lub odsyła do odpowiednich instytucji (np. adopcyjnych). W 2011 roku Eduardo Verastegui otworzył nowoczesną klinikę pro-life w Los Angeles. Zapewnia ona opiekę dla kobiet w potrzebie i zlokalizowana jest w pobliżu dziesięciu klinik aborcyjnych. Świadczone w niej usługi są bezpłatne i obejmują opiekę prenatalną, edukację w zakresie naturalnego planowania rodziny oraz na temat ciąż wysokiego ryzyka. Historia egoistycznego kobieciarza, który został prawdziwym wojownikiem, przypomina, że jesteśmy stworzeni do rzeczy wielkich. „Nie ma nic... nic bardziej ekscytującego, niż obudzić się rano i zawalczyć o coś, w co wierzysz” – wyznaje Eduardo Verastegui. KRZYSZTOF RESZKA
10
Powołan ie
Pamiętam jedną z moich spowiedzi. Umęczona zmaganiem w obszarze pewnej – dość mocno dającej w kość – słabości, przyszłam do konfesjonału i wyrzuciłam z siebie, że: „ja sobie z tym po prostu nie poradzę”. Jakież było moje zdziwienie, kiedy usłyszałam od kapłana: „Świetnie siostro. Tutaj się właśnie zaczyna chrześcijaństwo”.
Jeśli mam pisać o przeżywaniu swojego powołania w codzienności, to jest to jego bardzo ważny aspekt. Doświadczenie słabości, ale też świadomość, że z niczym nie muszę sobie radzić sama. Że nawet nie ma sensu próbować, bo przecież mam Zbawiciela. Gdybym mogła zbawić się sama, to On nie byłby mi potrzebny. Ale nie mogę. I nie muszę. Bo On JEST. I kocha mnie niewyobrażalnie… Podczas pewnych rekolekcji modliłam się przypowieścią o synu marnotrawnym (Łk 15,11-32). Odkryłam wtedy pewien mechanizm, który od lat we mnie pracował. Pomyślałam sobie, że gdybym była tym synem i miała wrócić do domu, to po roztrwonieniu majątku najpierw wybrałabym się do innej krainy, żeby wszystko tacie odrobić… W rzeczywistości tak właśnie funkcjonowałam przed Bogiem. Trudno było mi przyjąć Jego bezwarunkową miłość do mnie i stanąć przed Nim tak po prostu – w grzechach, w słabościach – i wołać: zbaw mnie! A przecież jedyną sensowną rzeczą, którą mogę zrobić, jest przyjęcie Jego miłości, Jego usprawiedliwienia, wysłużonego przez mękę, śmierć i Zmartwychwstanie… Kiedyś bardzo mocno dotknęło mnie sformułowanie, które często występuje w Ewangelii wg św. Jana – „uczeń, którego Jezus miłował”. Dotarło do mnie, że przecież to jest też moja tożsamość. Co więcej – tożsamość zupełnie wystarczająca. „Ta, którą Jezus miłował…, umiłował…, miłuje…”. Z takiej perspektywy zupełnie inaczej patrzy się na siebie, swoje życie, swoje braki, wady, słabości. Jezus NAPRAWDĘ kocha nas takimi, jakimi jesteśmy i niczego bardziej nie pragnie, jak tego, abyśmy pozwolili Mu, aby nas zbawił. S. MAGDALENA WIELGUS MCHR
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Powołan ie
Mąż silny Bogiem
Inżynier ducha > Gabriel Possenti
Wspominany 27 lutego, patron studentów, alumnów i działaczy Akcji Katolickiej. Kim był święty przedstawiany z jaszczurką i rewolwerem? Franciszek Possenti urodził się w 1838 roku w Asyżu jako jedenasty z trzynaściorga potomków elitarnej rodziny. Ojciec był gubernatorem Państwa Kościelnego, matka zajmowała się domem. Mimo iż w wieku czterech lat stracił matkę, a później stopniowo umierało jego rodzeństwo, jego wiara nie osłabła, a wręcz przeciwnie z każdym dniem stawała się coraz silniejsza.
Bawidamek z męską pasją
W młodości był nazywany „duszą towarzystwa”. Zaskakiwał wszystkich swoją urodą, inteligencją i wzorowymi manierami. Uwielbiał również sport, a w sposób szczególny polowania, najczęściej strzelał do drobnego ptactwa. Kiedy ojciec zabronił mu używać broni palnej, zaczął wykorzystywać procę.
Ambitny uczeń Chrystusa
Kluczowym momentem w rozeznawaniu powołania była śmierć jego siostry, Marii Luizy, która zajmowała się nim po śmierci matki, a dokładnie objawienie się Matki Bożej podczas procesji dziękczynnej w katedrze Spoletto. Usłyszany wówczas głos sprawił, że chłopak stanął u bram klasztoru pasjonistów w Morovalle. 21 września 1856 roku obłóczono go i nadano imię zakonne Gabriel, przydomek „Od Matki Bolesnej”. Jego formacja była wypełniona miłością, pokorą i radością w przyjmowaniu pokuty. W celu większego umartwienia przepasał się łańcuchem.
Niezłomny bohater
W 1859 roku wojsko piemonckie zaczęło okupować Abruzzię, gdzie studiował przyszły święty. Na widok jednego z agresorów ciągnącego za włosy przerażoną dziewczynę zwinnie wyjął napastnikowi broń i wezwał do rozbrojenia. Wtedy komendant zaczął żartować z młodzieniaszka w habicie. Gabriel, zauważywszy na ulicy jaszczurkę, wykorzystał swoje zdolności łowieckie i celnie strzelił prosto w jej głowę. Po tym spektakularnym zdarzeniu wymierzył w komendanta. Piemontczycy przestraszyli się, w efekcie oddali wszystkie łupy, a nawet na rozkaz Gabriela odmówili modlitwę, po której ze strachem opuścili miasto. Szczęśliwi mieszkańcy ze śpiewem na ustach odnieśli Gabriela do klasztoru.
Nieśmiertelny
Zmarł na gruźlicę w 1862 roku z obrazem Matki Boskiej na piersiach, w ostatnim roku formacji do kapłaństwa. Papież Pius X w 1908 roku ogłosił go błogosławionym, a Benedykt XV dwanaście lat później dodał go do grona świętych. Jednak jego misja jest ciągle żywa. Celem Ojców Pasjonistów jest stworzenie na warszawskiej Białołęce Instytutu Świętego Gabriela, który będzie formował młodych ludzi i wskazywał, jak żyć mądrze i szczęśliwie, w oparciu o chrześcijańskie wartości (tzw. Misja Gabriela). KRZYSZTOF KAWIK
11
12
Encyklopedia wiary
Spacer po cienkiej linii Można dzisiaj wymienić 80% człowieka i nie wiadomo, czy on jest tym samym człowiekiem, czy nie. Dochodzi do zmiany istoty danej osoby – o coraz bardziej przesuwanej granicy w medycynie mówi ksiądz Andrzej Muszala. ROZMAWIAŁ MICHAŁ WNĘK
Czy Kościół katolicki w swoim nauczaniu ma jakiekolwiek zastrzeżenia odnośnie do przeprowadzania przeszczepów? Jak w każdym temacie bioetycznym są jakieś przeciwwskazania, jednak należy podkreślić, że argumentów „za” jest znacznie więcej. Kościół uznaje przeszczepy za godziwą formę terapii, nazywając je „najwyższym aktem miłości” (Jan Paweł II). Nikt nie ma większej miłości niż ktoś, kto oddaje życie swoje za przyjaciół – mówił Jezus. Jan Paweł II w swoim przemówieniu podczas I Międzynarodowego Kongresu Towarzystwa Transplantacji Narządów mówił o tym szlachetnym geście, jakim jest przekazanie swoich narządów czy to za życia (jeżeli są to narządy których brak nie jest zagrożeniem dla życia), czy to po śmierci, kiedy człowiek i tak już umarł – wtedy mógłby oddać swoje narządy, aby przynajmniej częściowo żyć w drugim człowieku. Natomiast do tych niewątpliwych zalet dochodzą także głosy przeciw, aczkolwiek nie są to zastrzeżenia, tylko kryteria, które trzeba uwzględnić, jak przy każdej kwestii terapeutycznej. Istnieje wiele czynników, których spełnienie jest wymagane, aby uznać przeszczep za czyn godziwy.
względu na rolę narządów, bo jeśli mówimy o narządach oddanych po śmierci, to musi być najpierw świadoma zgoda dawcy wyrażona jasno przed śmiercią. W tym miejscu istnieje różnica z polską ustawą transplantacyjną, która mówi, że jeśli ktoś się nie sprzeciwił za życia, to znaczy, że wyraził zgodę – czyli przyjmuje się tzw. zgodę domniemaną. Etyka katolicka mówi jednak, że w takim czynie musi wystąpić zgoda wyraźna, oczywiście wyrażona bez przymusu. Kolejną bardzo ważną kwestią jest ustalenie momentu nieodwracalnej śmierci. Kościół katolicki przyjmuje definicję śmierci za ogólnie przyjętą międzynarodową definicją medyczną. Określa ona śmierć człowieka jako śmierć mózgu, a dokładniej pnia mózgu, czyli miejsca, gdzie występują ośrodki oddychania czy krążenia. Wtedy stwierdza się, że człowiek już nie żyje, aczkolwiek można jego organy utrzymać przy funkcjonalności. W tym miejscu również pojawiają się zastrzeżenia, że za szybko się stwierdza śmierć mózgową. Niestety miały miejsce takie przypadki, że nie sprawdzono dokładnie wszystkich jej kryteriów i niektórym przeciwnikom uznania kryterium śmierci mózgowej służyły do całkowitego negowania transplantacji. Nazywają ją kanibalizmem czy uśmiercaniem ludzi. Nie Co jest zaliczane do tych czynników? jest to prawda. W tamtych przypadkach Kościół mówi o tym, że przeszczep zbyt szybko stwierdzono śmierć mózgonie powinien powodować trwałego wą, nie sprawdzając wszystkich elemenuszczerbku na zdrowiu ani śmierci. tów czyli – oprócz nieodwracalnego ustaWszystko trzeba zróżnicować ze nia oddychania i krążenia – np. płaskiego EEG, braku odruchów na różne bodźce, braKs. dr hab. Andrzej Muszala ku odruchu rogówdyrektor Międzywydziałowego kowego, kaszlowego, Instytutu Bioetyki Uniwersytetu źrenicznego itd. A są Papieskiego Jana Pawła II to tylko niektóre obw Krakowie, adiunkt w Katedrze jawy z obwiązujących Katolickiej Nauki Społecznej. do sprawdzenia. NatoDuszpasterz akademicki. miast inaczej wygląda Publikuje w miesięczniku dla sytuacja oddawania lekarzy „Medycyna Praktyczna”. narządów za życia, bo każda taka operacja jest jakimś uszczerbkiem na zdrowiu. Nawet oddanie krwi czy szpiku kostnego organizm musi nadrobić, www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
ale wiadomo, że korzyści są niewspółmiernie większe dla biorcy w porównaniu z wyrzeczeniem dawcy. Jednak już przeszczep np. nerki nie jest tak bezpiecznym i nieingerującym w ciało zabiegiem. Z jedną można funkcjonować normalnie, niemal tak samo jak z dwoma. Jest to natomiast na pewno większy ubytek na zdrowiu niż oddanie krwi. Niektórzy mówią, że jest to okaleczenie własnego ciała. Jednak to coś zupełnie innego, bo jeśli nerka uratuje komuś życie, to się stosuje tak zwaną zasadę całościowości. Oddaje się część organizmu, aby całość uratować. Taką sytuację mamy przy amputacjach. Lekarz amputuje nogę, czyli poświęca część, żeby uratować cały organizm. Zasada całościowości mówi, że jeżeli ktoś odda część swojego organizmu, a drugi może przez to żyć, to takie działanie jest godziwe i jest to akt heroicznej miłości. Nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi, ksiądz przytoczył różnicę między obowiązującym w Polsce prawem a etyką katolicką. Czy wierzący lekarz może przeprowadzić przeszczep u osoby zmarłej, jeżeli nie wyraziła ona na to zgody wyraźnej? Moim zdaniem może. Nie jest to taki brak, który by całkowicie negował transplantację. To całkowicie inna sytuacja niż np. przy aborcji, gdzie, jeżeli prawo pozwala, można by aborcję wykonać – to jest absolutnie niedopuszczalne! Etyka katolicka się na to nie zgadza! W przypadku braku zgody wyraźnej w transplantacji mamy trochę inną sytuację niejasną – po prostu domniemujemy, że pacjent raczej by ją wydał; aczkolwiek postulujemy – i to jest na płaszczyźnie prawnej poruszane – żeby usankcjonować zgodę wyraźną. Jednak to nie znaczy, że my od razu wszystko jako katolicy przekreślamy. Społeczeństwo raczej wie o zgodzie domniemanej, dosyć często się o tym informuje, więc nie widzę tu niebezpieczeństwa, że lekarz katolicki robi coś źle, jeżeli posługuje się tylko zgodą domniemaną. To bardziej prawnicy, bioetycy, ustawodawcy powinni
Encyklopedia wiary 13 tutaj dążyć do tego, aby obowiązywała zgoda wyraźna – co z resztą w wielu krajach funkcjonuje. Jest to postulat czysto pragmatyczny i prawny, bo okazuje się, że tam, gdzie powszechna jest zgoda wyraźna, transplantologia lepiej funkcjonuje. W przypadku zgody wyraźnej nie ma żadnych wątpliwości co do pragnienia oddania narządów przez dawcę. W przeciwnym wypadku może się zdarzyć, że przyjdzie np. rodzina i powie: „ale on się nie zgadzał za życia”. Wystarczy, że tak powie dwóch świadków – oni mogą nawet kłamać – ale wtedy lekarz nie może pobierać organów. Natomiast jeżeli by obowiązywała zgoda wyraźna, wtedy sprawdza on w komputerze, i nawet jeżeli wszyscy by mówili, że się nie zgadzają, to lekarz wie, co ma robić. Przeciwnicy pobierania narządów poruszają bardzo ważną kwestię dotyczącą momentu śmierci. Profesor Talar twierdzi, że jest w stanie wybudzać ludzi z orzeczeniem śmierci pani mózgu. Z profesorem jest trochę inna sytuacja. To nie chodzi o niedoskonałość definicji śmierci mózgowej, tylko to, co już wcześniej powiedziałem. Był przypadek, na który powołują się przeciwnicy kryterium śmierci mózgowej, kiedy to pewna dziewczyna spadła z konia i orzeczono u niej śmierć mózgową. Potem, gdy miano przystąpić do pobierania narządów, ona zaczęła wykazywać oznaki życia. Wstrzymano przygotowania i rzeczywiście uratowano tę dziewczynę. To jest ten jeden z przykładów przeciwników przeszczepów, który miałby świadczyć o możliwości wybudzania ze śmierci mózgowej. Niestety taka możliwość nie istnieje. Oczywiście ze śpiączki (czyli stanu wegetatywnego) zdarza się wybudzić pacjenta, natomiast ze śmierci mózgu nie. Zbyt pochopnie wtedy postąpiono, lekarze popełnili błąd, nie sprawdzili wszystkich kryteriów, ale to, że ta dziewczyna żyje, nie jest dowodem na złą definicję śmierci, tylko na pośpiech i niedokładność lekarzy. Gdyby zbadali, czy jest płaskie EEG, czy brak odruchów źrenicznych, wymiotnych, termicznych, bólowych, brak odruchów bezwarunkowych, jeżeli by to wszystko stwierdzili, mieliby pewność. Ale oni prawdopodobnie któreś z tych punktów przeskoczyli. Bo jeżeli śmierć mózgowa nastąpiła, niemożliwe jest przywrócenie spontanicznego oddychania czy krążenia. Można sztucznie wymuszać akcję serca, podłączyć respirator, który będzie oddychał, ale to tak naprawdę wentylowanie zwłok. Czyli moment śmierci definiowany jest definicją medyczną. Tak mówi etyka katolicka, tak mówi Magisterium Kościoła. Przyjmujemy taką definicję śmierci, jaką na danym etapie rozwoju przyjmuje medycyna. W 1968 roku opracowano tzw. harwardzką definicję śmierci, podano jej kryteria, a dzisiaj są one tylko bardziej udoskona-
lane. Jednak czy w społeczeństwie, w którym będzie zbyt liberalne podejście do kwestii śmierci, w pewnym momencie nie zostanie przekroczona granica obawy o to, że po trafieniu po wypadku do szpitala lekarze nie będą leczyć pacjenta? Nawet jeżeli będzie istniała iluzoryczna szansa na zdrowie, będą czekać na orzeknięcie śmierci mózgowej? Takie ryzyko zawsze istnieje. W każdym szpitalu może dochodzić do nadużyć różnego typu np. nie leczy się pacjenta, żeby przyszedł się leczyć w gabinecie prywatnym. Natomiast prawo stara się zapobiec wszelkim formom korupcji, dlatego ustalono, że do przeprowadzenia transplantacji potrzebne są trzy niezależne zespoły medyczne: ten, który pobiera narząd, ten który go przewozi i ten, który implantuje. Jeżeli by był jeden zespół i np. potrzebne jest serce i trafia się ofiara, z której można je pobrać, to wtedy występuje niebezpieczeństwo. Właśnie dlatego stworzono system składający się z trzech zespołów, aby tej korupcji nie było. Niebezpieczeństwo nadużyć zawsze będzie. W diagnostyce prenatalnej też jest niebezpieczeństwo, że można ją wykorzystać nie po to, żeby leczyć, tylko po to, żeby zabić dziecko. Medycyna daje nam możliwości terapeutyczne, ale też jeżeli ktoś ją źle wykorzysta dla własnych korzyści finansowych, wbrew prawu etycznemu, wbrew etyce lekarskiej, to nie znaczy, że sama forma danej terapii jest zła. Bioetyka jest jedną z najważniejszych dziedzin w Kościele, gdy bierzemy pod uwagę, jak szybko medycyna się rozwija. Co będzie w sytuacji, gdy lekarze za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat będą potrafili „odpalić” mózg po śmierci? Jest to niemożliwe, ponieważ komórki nerwowe się nie regenerują i zniszczenie mózgu jest nieodwracalne. Niedotlenienie mózgu przez 3 do 5 minut prowadzi do nieodwracalnej śmierci. Można zadać trochę inne, ale analogiczne pytanie: co, jeżeli będzie można przeszczepić czyjąś głowę? W tym przypadku pojawi się pytanie, kto jest tym człowiekiem, czy ten kto ma głowę, czy reszta tułowia. Medycyna przesuwa coraz bardziej granice i ja się zgadzam z tym, że dochodzi często do absurdów. Można dzisiaj wymienić 80% człowieka i nie wiadomo, czy on jest tym samym człowiekiem, czy nie. Dochodzi do zmiany istoty danej osoby, nawet przy przeszczepie serca – bo w nim są gromadzone pewne informacje z życia i nieraz pacjenci po przeszczepie mają dziwne myśli, niejako reperkusje z życia dawcy. Nie tylko mózg, ale także serce jest miejscem, gdzie gromadzi się jakaś pamięć organizmu. Był np. taki przypadek, że ktoś miał myśli samobójcze po transplan-
tacji i okazało się, że otrzymał serce od samobójcy. Oczywiście tutaj na horyzoncie pojawią się problemy z zachowaniem tożsamości istoty ludzkiej. Na razie nie ma jednak żadnych jaskółek, aby można było pień mózgu przywrócić do funkcjonowania. Próbuje się przy pomocy komórek macierzystych odtworzyć części rdzenia nerwowego, żeby sparaliżowaną osobę usprawnić, a przerwane neurony zastąpić innymi. Na razie to się w ogóle nie udaje. Pewnie jest to daleka pieśń przyszłości, jeżeli w ogóle możliwa. Obecnie pojawia się pytanie o granice, aby człowiek nie zatracił swojej tożsamości. Jak charakteryzować tożsamość? No właśnie… Czy możemy ją ująć np. procentowo? Już starożytni się nad tym zastanawiali – co decyduje o tożsamości człowieka. Mówili o duszy. Ale gdzie jest ta dusza? W mózgu – mówili jedni, inni, że w sercu, inni mówili że w krwi, dlatego nie można przetaczać krwi itd. Czy jest jakiś organ podstawowy który decyduje o tożsamości? Wydaje się, że mózg, ale wcześniejszy przykład z sercem również wiele mówi. Kościół stwierdził, że są organy, które decydują o tożsamości ludzkiej i tych organów nie wolno przeszczepiać. Czyli? Tkanka mózgowa odpowiedzialna za świadomość, a drugim są gruczoły płciowe: jajniki i jądra, które produkują komórki rozrodcze. Jeżeli kobiecie przeszczepi się jajniki, to komórki jajowe nie są jej, tylko dawczyni. Dziecko, które mogłoby się począć, nie jest genetycznie tej kobiety, która by je urodziła. Dochodzi w tym przypadku do zaburzenia tożsamości kobiety jako matki i tak samo mężczyzny jako ojca, więc te dwa narządy, jajniki i jądra, uznano za decydujące o tożsamości człowieka, wszystkie inne można przeszczepiać. Czyli serce można, mimo iż stwierdzono, że może posiadać i wykazywać ce-
14 chy pamięci komórkowej? Przytoczone przypadki są pojedyncze i nie ma żadnego zakazu etycznego mówiącego o przeszczepach serca. Trafiają się ekstremalne przypadki, np. Niemiec otrzymał serce od Chińczyka i po wybudzeniu zaczął wplatać w swój język słowa chińskie, których przedtem nigdy nie znał. Potem po kilkunastu dniach tą zdolność utracił – świadczy to o tym, że jakaś pamięć komórkowa istnieje. Coraz bardziej zgłębiamy te tajemnice… Dziś panuje opinia, że serce nie jest narządem decydującym o tożsamości człowieka. Serce, jak wszystkie pozostałe narządy, nazywamy funkcjonalnymi czyli spełniającymi funkcje wobec osoby, ale nie decydującymi o jego tożsamości. A jakie są obecnie trendy w Kościele? Czy przeważają głosy domagające się zakazu transplantacji, czy raczej te przeciwne ? Każda skrajność jest niebezpieczna. Zawsze trzeba wybierać złoty środek tzn. przyjmować ogólną zasadę możliwości godziwej oceny transplantacji, aczkolwiek każdy przypadek należy badać z osobna. Kilka miesięcy temu mieliśmy taki kazus w bioetyce – przeszczep macicy. Niby jest to narząd funkcjonalny, w którym rozwija się dziecko. Przeszczepiono kilku kobietom macicę i okazało się, że można to robić (czyli go pobierać) od żywej zdrowej kobiety bo np. ona urodziła dziecko i „odstępuje” go kobiecie chorej, która ma np. jakąś deformację macicy i z tego powodu nie może mieć potomstwa. Rzeczywiście tak zrobiono i kobieta urodziła dziecko. Wszystko byłoby może dobrze, ale okazało się, że nie można tej macicy połączyć z jajowodami i jajnikami, a zatem doszło do zapłodnienia in vitro – i to już skazuje ten zabieg na nieetyczną kwalifikację. Drugą kwestią jest chyba również to, że kobieta, która poddaje się takiemu zabiegowi, traci możliwość urodzenia dziecka. Jeżeli jest to zdrowa macica, to jest to również nieetyczne, bo możemy mówić po prostu o sterylizacji tej kobiety. To jest niedopuszczalne okaleczenie. Jest to co innego niż oddać nerkę. Gdyby ta macica pochodziła np. ze zwłok, to już zmienia się całe podejście etyczne. Dlatego tak ważne jest to indywidualne podejście do każdego przypadku. Każdy nowy rodzaj przeszczepu powinien być analizowany: jakie są konsekwencje dla dawcy, dla biorcy, czy to jest etyczne. Na razie mieliśmy kontakt z klasycznymi przeszczepami: serca, nerki, wątroby. Ale teraz można już przeszczepiać już bardzo wiele organów i tkanek. Transplantuje się np. tkankę mózgową czy komórki nerwowe. Piętrzą się więc przed nami problemy, ale nie możemy przed nimi uciekać, dlatego też trzeba tworzyć zdrowe komitety bioetyczne. I to jest również postulat etyki katolickiej: zdrowe i kompetentne, tzn. składające się ze specjalistów z bioetyki. Komitet bioetyczny powinien zająć się danym kazusem, rozpatrzyć go pod każdym względem. Nie znajdziemy w podręcznikach rozwiązania każdego przypadku. Co chwilę pojawiają się nowe formy terapii i teraz potrzeba naprawdę dobrych bioetyków, którzy będą w stanie sprostać tym nowym wyzwaniom. Staramy się szkolić takich specjalistów na specjalnych studiach podyplomowych w Instytucie Bioetyki UPJPII – więcej szczegółów można znaleźć na stronie www.bioetyka.krakow.pl. www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Tech-Info Zapasowe kopie danych
Cenne dane wymagają specjalnej ochrony. Nie wystarczy trzymanie ich na dysku komputerowym, gdyż tam czyha na nie sporo zagrożeń, począwszy od przypadkowego usunięcia czy modyfikacji pliku. Dysk lub płyta główna może ulec awarii, a nośnik z danymi może zostać zgubiony lub skradziony. Sposobem zaradzenia utracie wartościowych plików jest tworzenie kopii zapasowych tak, aby dysponować przynajmniej jedną dodatkową ich wersją. Można to zrobić na wiele sposobów, na przykład: •
•
•
Kopiować pliki na płyty, pendrive’y lub dyski zewnętrzne. W obawie przed pożarem czy włamaniem do mieszkania warto przekazać nośniki rodzinie czy znajomym, stosując tzw. backup geograficzny. Jeśli nie chcemy, by nasze pliki zostały odczytane przez innych, można je zaszyfrować. Zakupić dwa dyski o takiej samej pojemności i skorzystać z wbudowanej w systemy operacyjne funkcji mirrorowania danych pomiędzy nimi. Uchroni to od utraty danych w razie fizycznej awarii jednego z dysków. Skorzystać z coraz popularniejszych i większych przestrzeni w chmurze, np. Google Drive, OneDrive czy DropBox, na bieżąco synchronizując z nimi dane zgromadzone w pamięci komputera.
Warto pamiętać o regularnym sprawdzaniu stanu kopii zapasowych, aby mieć pewność, że w czasie awarii uda się je poprawnie odzyskać. Szczególnie dotyczy to płyt, bo z biegiem czasu mogą stać się niemożliwe do odczytu.
Płynne paliwo z energii słonecznej
Słońce to nieograniczone i niewyczerpywalne źródło energii. Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Harvarda postanowili znaleźć sposób na wykorzystanie energii słonecznej do produkcji płynnego paliwa. Cel został osiągnięty dzięki wyodrębnieniu specjalnego szczepu bakterii przetwarzających dwutlenek węgla wraz z wodorem w izopropanol. Kilka lat wcześniej naukowcom udało się stworzyć „sztuczny liść”, który wykorzystuje energię słoneczną do rozczepiania cząsteczek wody na wodór i tlen. Pomimo prób, w praktyce nie przyjęła się jednak innowacyjna koncepcja zasilania pojazdów wodorem i nadal poszukiwano nowych metod produkcji płynnych paliw. W opracowanym przez Amerykanów projekcie wytworzony przez „sztuczny liść” wodór jest pożywką dla bakterii Ralstonia eutropha, która tworzy nowe cząsteczki izopropanolu – płynnego paliwa. Bakteria ta jest żywotniejsza niż poprzednie wykorzystywane w podobnych próbach, co zwiększa wydajność reakcji. Nowa metoda produkcji bazuje na niedrogich i łatwo dostępnych materiałach do konstrukcji sztucznych liści. Jej niewątpliwą zaletą będzie również lokalna produkcja paliwa w pobliżu zasilanych nim urządzeń, co wyeliminuje konieczność transportu do stacji benzynowych. KATOLINA PLUTA
DWOJE
Ona i On 15
między innymi...
Zakochanie to fenomenalny stan, początek rozwoju związku miłosnego; stan, któremu towarzyszy intensywne uczucie szczęścia, namiętne uniesienia, burza hormonów, pociąg, pożądanie. Zakochani przeżywają wielkie emocje, co oznacza, że właśnie dzieje się w ich życiu coś bardzo ważnego. W konsekwencji zakochani poza sobą nawzajem „świata nie widzą” i wydaje im się, że mają na siebie wyłączność. Ślepo zapatrzeni w siebie, ulegają złudzeniom własnej doskonałości i miłości. Swoją sympatię i pieczołowicie pielęgnowany związek postrzegają jako najcudowniejsze i godne podziwu.
Wybieganie poza racjonalne myślenie – charakterystyczne dla tej fazy miłości – utrudnia zakochanym dostrzeganie innych z otoczenia. Nieraz może odczuliśmy na własnej skórze jak bliski – wydawałoby się – przyjaciel nagle nie ma już czasu dla nas. Nie wiemy, co się stało, nie mówi nam nic, trochę jesteśmy zdezorientowani, próbujemy się domyślać, o co chodzi. Od innych dowiadujemy się, że „ma chłopaka/dziewczynę”. Właśnie, zakochani mniej lub bardziej świadomie zaczynają zwiększać dystans, tworzyć wokół siebie aurę tajemniczości i niedostępności. A przecież między prawdziwymi przyjaciółmi istnieje wierność i lojalność, prawdziwi przyjaciele rozmawiają szczerze. Dlaczego nie mieliby wiedzieć, co się wydarzyło i nie zrozumieć powodów nagłej niedyspozycyjności? Czy przyjaciel może być aż tak konkurencyjny wobec sympatii? Czym najczęściej zakochani podpadają innym? Niestety ślepemu zakochaniu często towarzyszy postawa „od ludzi”, nawet „przeciw ludziom”. Niedojrzali zakochani myślą: „inni mogą nam zaszkodzić, nie rozumieją nas, na pewno zazdroszczą nam naszego szczęścia, nieważne jest zdanie drugich, oni nam źle życzą, zatem ich towarzystwo nie powinno nas obchodzić.” Para często gubi innych w swoim świecie, a niekiedy wręcz staje się wroga względem otoczenia i wycofuje się z życia towarzyskiego. Chłopak i dziewczyna w niedojrzałej relacji przestają poprawnie
zachowywać się w stosunku do grupy, ignorują znajomości, odrzucają troskę, życzliwe rady przyjaciół.
Bywa też, że zakochanie traktuje się jako ucieczkę od rzeczywistości: „teraz, gdy jestem w relacji liczy się tylko ona/on – obiekt zakochania – osoba najmilsza, przy której czuję się tak dobrze, która zawsze mówi w sposób fascynujący, komplementuje; ktoś, z kim uwielbiam przebywać – ktoś najważniejszy, kim muszę się zajmować, a on mną! Mamy tyle planów, tyle spraw do omówienia! Tak wiele przed nami. Dom i przyjaciele gderają, w gruncie rzeczy nie rozumieją nas, dlatego nie warto dzielić się z nimi naszymi sprawami. Oni albo się zbyt martwią, albo zakłócają nam spokój”. Rzeczywistość pokazuje i to, że krótkowzrocznie myślącym zakochanym dosyć łatwo przychodzi wycofywanie się nie tylko z relacji przyjacielskich, ale także rodzinnych. Po coraz częstszych „nieobecnościach” zakochanych w domu, zdawkowych odpowiedziach na pytania, można odnosić wrażenie, że wręcz zaniedbują utrzymywanie bliskiego kontaktu z domownikami: rodzicami i rodzeństwem. Niekiedy u zakochanego nagle rodzą się żale, pretensje do domowników, arogancja... Tymczasem wiadomo, że niecierpliwość i brak zainteresowania wobec najbliższych przekłada się na brak lojalności i wierności wobec przyszłego męża/żony, dzieci. O zdolności do tworzenia więzi międzyosobowych wcale nie decyduje sposób traktowania swojej ukochanej dziewczyny czy chłopaka, ale właśnie codzienne, rutynowe podejście do najbliższych osób w rodzinie. To środowiska rodzinne i przyjacielskie są przestrzeniami, gdzie latami, nie wiedząc o tym, uczymy się odniesień do swojego przyszłego małżonka i przyszłej własnej rodziny. Ktoś, kto dziś nie szanuje swojego domu, rodziców, opuszcza przyjaciół czy pali mosty, nie będzie w przyszłości potrafił stworzyć własnego domu na solidnych fundamentach; budować trwałych, satysfakcjonujących relacji rodzinnych i społecznych.
Dojrzali narzeczeni dobrze wiedzą, że powinni funkcjonować wśród innych, a izolacja ze społeczeństwa jest błędem w sztuce; że po prostu warto pozostawać w dobrych stosunkach z innymi, pielęgnować przyjaźnie, nie zrażać do siebie drugich. Od innych otrzymujemy, innym dajemy – sobie i siebie. Człowiek jest istotą społeczną, realizuje się nie tylko przez dążenie do osiągnięcia dobra osobistego, ale i we wspólnocie, działając dla dobra ludzi, których zadaje nam życie. Życzliwe bycie między innymi i dla innych jest dowodem na człowieczeństwo. Warto więc, będąc zakochanym świadomie, promieniować swoim szczęściem na innych, dyskretnie dzieląc się z przyjaciółmi i rodziną wspaniałymi odkryciami, radością czynienia kogoś „ukochanym/ ukochaną” i bycia tym kimś jedynym dla osoby bliskiej sercu. Zakochanie ze wzajemnością to niesamowity, przyjemny stan... Kto o nim nie marzy? Nie trwa jednak wiecznie i ma na celu wspomagać pary na niełatwej drodze do małżeństwa, które jest najściślejszą więzią, jaka może istnieć między kobietą a mężczyzną. Wielu postrzega zakochanie jako dar, niezwykłą zdolność widzenia ukrytego piękna w najbliższym człowieku i w sobie samym. Jeśli związek przetrwa etap zakochania, późniejsi małżonkowie z niedowierzaniem i nutką rozmarzenia wspominają czas wzajemnego zakochania, przywołują niezwykłe historie z tamtego okresu, często wzbudzające śmiech, nieprawdopodobne, naiwne. Zakochanie to najchętniej wspominany przez nich czas, z którym wiąże się wiele sentymentów. Gdy stan ten mija, para pomału staje w prawdzie o sobie i nieraz zastanawia się, jak wówczas można było nie dostrzegać tak oczywistych wzajemnych braków, słabości, zaniedbań, skąd tak spontaniczne reakcje i złość na ludzi, którzy byli obok i przyglądali się zakochanym znacząco, dając do zrozumienia, że przesadzają albo krytycznie zwracali im uwagę na to i owo w zachowaniu – i mogli mieć sporo racji... DOROTA KUMOREK
zdjęcie papug autorstwa Takashi Hososhima
Mówi się, że sekret dobrego życia polega na harmonii między uczuciami osobistymi a społecznymi. Jesteśmy stworzeni do tworzenia więzi z innymi, do dawania i brania – dla siebie i drugich. To może wydawać się oczywiste, ale często okazuje się bardzo trudne, zwłaszcza dla zakochanych, którzy myślą przede wszystkim o sympatii i czasem zbyt skoncentrowani na własnym związku, uważają relacje z innymi za mało ważne...
16
Historia
Dywersja psychologiczna TRYBOWY
-
Nr 3 (-164)/1942
AUTOR TEKSTU: DAGMARA ŚNIOWSKA
Czy wiesz, że „Der Klabautermann”, „Der Ostwache”, „Der Hammer” i „Der Soldat” to tytuły czasopism wydawanych przez... Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej? Cel: dezorientacja
Kiedy w trakcie II wojny światowej przeciętny Niemiec sięgał po któryś z wyżej wymienionych tytułów, lekturę kończył z przeświadczeniem, że w jego kraju działa silna opozycja antyhitlerowska. Efekt wzmacniały ulotki i broszury, które od czasu do czasu trafiały w jego ręce. Wynikało z nich, iż klęska III Rzeszy zbliża się nieubłaganie. To musiało dezorientować okupanta. I taki był główny cel akcji „N”.
Akcja „N”
Jedni pisali teksty, inni dbali o perfekcyjną niemczyznę publikacji, ktoś zajmował się kolportażem, drukiem, ktoś studiował pilnie historię i geografię Niemiec. Jedne gazety miały silnie lewicowe zacięcie, inne wręcz przeciwnie – zdecydowanie opowiadały się po prawej stronie. Nie zabrakło też czasopism satyrycznych. Adresatami poszczególnych czasopism i ulotek byli pracownicy niemieckiego sztabu administracji okupacyjnej, volksdeutsche, żołnierze, cywile. Wszystko po to, aby publikacje nie wzbudzały żadnych wątpliwości okupanta. Tak różnorodne dowody na podziały wewnątrz III Rzeszy wyglądały wiarygodnie. W akcji „N” brało udział kilkaset osób. Publikacje trafiały na teren Generalnego Gubernatorstwa (wydzielonego terytorium II RP, niewłączonego bezpośrednio do III
fot. Katarzyna Misiak
www.e-tryby.pl nr 1/36/ STYCZEŃ-LUTY 2015
Rzeszy, powstałego na mocy dekretu Hitlera z 1939 roku), zaplecza niemiecko-sowieckiego frontu oraz do III Rzeszy.
Nie tylko „N”
BIP powołano niedługo po wybuchu II wojny światowej. Oprócz akcji „N” Biuro prowadziło szereg innych działań. W jego ramach działało KWC – Kierownictwo Walki Cywilnej, które m.in. rejestrowało niemieckie zbrodnie i piętnowało zdrajców narodu polskiego. Pod Biuro podlegały również Tajne Wojskowe Zakłady Wydawnicze, które w ciągu miesiąca drukowały zwykle około 250 000 czasopism i 65 000 broszur. W „Werblach Wolności” wydawanych przez BIP swoje wiersze publikowali, m.in.: Konstanty Ildefons Gałczyński, Jan Brzechwa i Antoni Słonimski.
akcję „Antyk” – kolejne narzędzie polskiej dywersji psychologicznej. Na czele Podwydziału „Antyk” BIP KG ZWZ-AK stanął Tadeusz Żenczykowski, kierujący już wcześniej akcją „N”. Aby kontrpropaganda antykomunistyczna mogła sprawniej działać, z czasem powołano dodatkowe komórki.
„Antyk”
Jak się łatwo domyślić, nie tylko Niemcy stanowili wyzwanie dla polskiego podziemia. W 1942 roku utworzono Polską Partię Robotniczą – tylko oficjalnie niezależną od Kominternu (czyli Międzynarodówki Komunistycznej, powstałej z inicjatywy Włodzimierza Lenina). W tym właśnie czasie w Rzeczypospolitej nasiliła się propaganda sowiecka i komunistyczna. Polskie Państwo Podziemne nie mogło wobec tego czekać z założonymi rękami. Zorganizowało
Wieści z frontu
Od 1939 roku władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa raczyły polskich czytelników „Nowym Kurierem Warszawskim”. Publikowane w nim artykuły zasadniczo dotyczyły ciągłych porażek Polaków i spektakularnych zwycięstw niemieckich. Dziennik ten miał stanowić rzekomą kontynuację „Kuriera Warszawskiego” sprzed wojny, lecz w rzeczywistości jego głównym zadaniem było osłabianie woli walki w naszym narodzie. Znakomita część Polaków bojkotowała kłamliwą gazetę. Na reakcję BIP nie trzeba było długo czekać. Podziemie postawiło sobie za cel informowanie społeczeństwa o rzeczywistej działalności polskiego rządu i faktycznej sytuacji toczącej się na arenie międzynarodowej.
Recenzje ks. Zbigniew Kucharski
„PIĘKNY JEST BÓG. A TY?”
Książka jest zbiorem konferencji o bł. Karolinie Kózkównie, wygłoszonych przez ks. Zbigniewa Kucharskiego – Asystenta Generalnego Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Polsce. Opiera się na dogłębnym studium jej życia i osobowości. Na podstawie relacji świadków i z pomocą ekspertów z różnych dziedzin autor ukazuje codzienność Karoliny i jej relacje z rówieśnikami, sąsiadami, znajomymi. Patronkę młodzieży polskiej wyróżniały takie cechy, jak: poczucie odpowiedzialności, pracowitość, inteligencja, odwaga, bezinteresowność, pogoda ducha. Była osobą charyzmatyczną, z którą chciało się przebywać, która przyciągała do siebie innych. O jej wielkości i pięknie zaświadczyć może fakt, że w uroczystościach pogrzebowych bohaterki wzięło udział około trzech tysięcy osób! DOROTA KUMOREK
Dorota Mazur, o. Piotr Różański SP
„Żyć Bożą Miłością”
Z tej niewielkiej książeczki, będącej zapisem rozmowy Doroty Mazur z o. Piotrem Różańskim SP, dowiadujemy się o rzeczach wielkich – o grzechu i o uzdrowieniu. Wiele nawiązań do Biblii wraz z objaśnieniami pozwala nam z większym zrozumieniem spojrzeć na takie biblijne postacie, jak m.in. Kain, św. Piotr, św. Paweł i św. Tomasz. Książkę wzbogaca kilka świadectw osób, które doświadczyły cudu uzdrowienia oraz świadectwo nawrócenia o. Piotra Różańskiego, który w sposób prosty mówi o rzeczach wielkich. Jeśli chcesz zacząć żyć Bożą miłością, koniecznie sięgnij po tę lekturę!
AGATA GOŁDA
ks. Krzysztof Kralka SAC
„Słowo, które uzdrawia”
Dyrektor Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji z pasją opowiada o chrześcijańskim uzdrowieniu. Punktem wyjścia dla każdego rozdziału jest fragment z Pisma Świętego. Autor zachęca czytelnika do zweryfikowania swego patrzenia na Boga. Duży plus za zamieszczenie świadectw ludzi, którzy w bardzo konkretny sposób doświadczyli Bożego działania w swoim życiu. Kolejny – za zamieszczenie wywiadu z księdzem Kralką w drugiej części książki. Dowiadujemy się z niego, między innymi, jak wyglądało nawrócenie autora. Droga, jaką przebył, może zaskoczyć! Dobra lektura nie tylko dla zagorzałych entuzjastów Mszy o uzdrowienie.
DAGMARA ŚNIOWSKA
17
18
pro-life > Artukuł sponsorowany
Zablokujmy
ŚMIERCIONOŚNĄ PIGUŁKĘ „DZIEŃ PO”!
APEL
do Władz III Rzeczpospolitej, do Władz Unii Europejskiej, do Władz Narodów Świata
Kilkanaście dni po międzynarodowych uroczystościach 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz, podpisujemy ten Apel w piwnicy Bloku Śmierci, obok celi śmierci św. Maksymiliana M. Kolbego, w miejscu, gdzie zbrodniarze niemieccy po raz pierwszy użyli gazu – cyklonu B, produkcji IG Farbenindustrie, do zabicia we wrześniu 1941 r. około 600 rosyjskich i około 250 polskich więźniów obozu. Niemieccy ludobójcy, korzystając ze zbrodniczych, rasistowskich pseudouzasadnień hitlerowskiego ustawodawstwa, odmawiającego człowieczeństwa Żydom, Polakom, Romom, Rosjanom, masowo wykorzystywali cyklon B produkcji IG Farbenindustrie do realizacji swych ludobójczych planów. W wielu krajach świata wykorzystuje się pigułkę RU-486, produkcji firmy Höchst, do masowego zabijania ludzi przed narodzeniem – poczętych dzieci. Przypominamy, że firma Höchst powstała w wyniku przekształceń zbrodniczej IG Farbenindustrie. Modlitwa w piwnicy Bloku Śmierci Podobnie jak w tragicznej przeszłości, próbuje się usprawiedliwić zbrodnię zabijania niewinnych ludzi poprzez arbitralne, irracjonalne, w istocie swej rasistowskie, próby odmawiania człowieczeństwa dzieciom przed narodzeniem.
Fot. Cz. Chytra
7 stycznia 2015 r., decyzją Komisji Europejskiej, dopuszczona została w krajach UE – bez recepty – tzw. pigułka „dzień po” – ellaOne firmy HRA Pharma, powiązanej z firmą Höchst. Pigułka ta, w zależności od fazy cyklu kobiecego, w którym zostanie zastosowana, działa antykoncepcyjnie lub wczesnoporonnie – czyli powodując śmierć poczętej istoty ludzkiej w jej wczesnej fazie rozwoju, unicestwia życie poczętego dziecka. W ubiegłym wieku uczciwi lekarze, wykorzystując nowoczesną aparaturę medyczną, wykazali w sposób naukowy: życie człowieka zaczyna się w momencie poczęcia, a prawo do życia jest podstawowym prawem człowieka. Z tego miejsca szczególnego ludobójstwa wołamy: każdy człowiek ma prawo do życia, każde poczęte dziecko także, nigdy więcej w Polsce, ani w jakimkolwiek innym kraju, ludobójczych produktów firmy IG Farbenindustrie i jej zbrodniczych kontynuatorów, wyeliminujmy zamachy na życie ludzkie, zarówno te realizowane poprzez aborcję chirurgiczną, jak i środki farmakologiczne typu RU 486 czy ellaOne. Apel podpisali: Halina i Czesław Chytrowie, animatorzy Dzieła Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego Archidiecezji Krakowskiej Ewa Ekiert, członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Oświęcimiu Henryk Ekiert, prezes Klubu Inteligencji Katolickiej w Oświęcimiu lek. med. Krystyna Gebauer Alfred Goraj, współpracownik Tygodnika Rodzin Katolickich „Źródło” prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli i Wychowawców dr inż. Adam Kisiel, redaktor naczelny Tygodnika Rodzin Katolickich „Źródło” lek. med. Grażyna Szczelina dr inż. Antoni Zięba, prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka Konzentrationslager Auschwitz, 7 lutego 2015 r.
Powyższy Apel podpisano w piwnicy Bloku Śmierci – bloku 11 – niemieckiego, nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz. Po złożeniu podpisów obrońcy życia odmówili dziesiątek Różańca Świętego i litanię do świętego Maksymiliana M. Kolbego, a następnie pod Ścianą Śmierci modlili się za ofiary niemieckich, nazistowskich zbrodniarzy. Bezpośrednio z obozu zagłady udali się do kościoła pw. św. Maksymiliana M. Kolbego w Oświęcimiu, gdzie uczestniczyli we Mszy świętej sprawowanej przez ks. proboszcza Józefa Niedźwiedzkiego i modlili się o szacunek dla życia każdego człowieka od poczęcia po naturalny kres. Zapraszamy do regularnego korzystania z serwisu internetowego Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka: www.pro-life.pl
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
19
OD POCZĘCIA CZŁOWIEK
Naukowcy, lekarze o początku życia człowieka: „Człowiek jest już człowiekiem od momentu, gdy męski plemnik zapłodni żeńską komórkę jajową” – prof. dr hab. med. E. Blechschmidt, dyrektor Instytutu Anatomii Uniwersytetu w Getyndze, Niemcy.
„Komórkę jajową od momentu zapłodnienia nazywamy zarodkiem, ale nie ulega wątpliwości, że jest to człowiek” – prof. dr hab. med. B. Chazan, specjalista krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, Warszawa. „Szacunek dla nowego życia od samego poczęcia i uznanie dziecka za partnera w dialogu są bardzo ważne. Ten dialog rozpoczyna się w momencie poczęcia” – prof. dr hab. P.G. Fedor-Freybergh, psycholog, Sztokholm. „Od momentu poczęcia istnieje żywa istota. Nienarodzone dziecko jest osobą” – prof. dr med. A. Ingelman-Sunberg, kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Sztokholmie.
„Żywot człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia, to jest zapłodnienia, i kończy się w momencie śmierci” – prof. zw. dr hab. med. R. Klimek, członek Królewskiego Towarzystwa Lekarskiego w Londynie.
„Dzięki nadzwyczajnemu postępowi techniki wtargnęliśmy do prywatnego życia płodu. Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii. Ludzka natura tej istoty od chwili poczęcia do starości nie jest metafizycznym twierdzeniem, z którym można się spierać, ale zwykłym faktem doświadczalnym” – prof. dr med. J. Lejeune, kierownik Katedry Genetyki na Uniwersytecie im. Kartezjusza w Paryżu.
Pigułka „dzień po” niszczy poczętą istotę ludzką! Prof. dr hab. B. Chazan – „Gazeta Warszawska” z 23 stycznia 2015 r., Dr hab. A. Lewandowicz – „Nasz Dziennik” z 23 stycznia 2015 r. Prof. dr hab. med. T. Rechberger – „Rzeczpospolita” z 20 stycznia 2015 r. Naukowcy ci jasno stwierdzili, że pigułka ta, obok działania antykoncepcyjnego (w zależności od fazy cyklu kobiety), niszczy poczętą istotę ludzką! Przywołajmy tylko jeden głos zagranicznych lekarzy, ginekologów: Bundesverband der Frauenärzte (BVF) (tj. Związek Niemieckich Ginekologów) i Deutsche Gesellschaft für Gynäkologie und Geburtshilfe (DGGG) (tj. Niemieckie Towarzystwo Ginekologii I Położnictwa) 1 lutego 2012 roku na stronie internetowej Frauenärzte im Netz (tj. ginekolodzy w Internecie) napisało: „Pigułka «dzień po» zapobiega lub opóźnia jajeczkowanie, tak że nie może dojść do zapłodnienia. Jeśli już doszło do zapłodnienia [poczęcia], uniemożliwia zagnieżdżenie w macicy [poczętej osoby]”. (cyt. za „Medizin Und Ideologie”, 02/14 str. 8) Wprowadzenie tej pigułki w Polsce jest sprzeczne z naszą Konstytucją, naszym polskim prawem! To publiczne wypowiedzi wybitnych prawników: prof. dr. hab. Andrzeja Zolla (b. prezesa Trybunału Konstytucyjnego) i prof. dr. hab. Aleksandra Stępkowskiego (prezesa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris). Trzeba żądać od władz III RP natychmiastowego, skutecznego zablokowania dostępności tej śmiercionośnej pigułki! Ks. abp Henryk Hoser, przewodniczący Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP, apeluje o obywatelski sprzeciw wobec tej śmiercionośnej pigułki: „Bardzo mocno powinni się sprzeciwiać katolicy, politycy i wszyscy, którym zależy na dobru wspólnym, na dobru wszystkich obywateli”. Zestawił: dr inż. Antoni Zięba Życie każdego z nas rozpoczęło się w momencie poczęcia i każdy z nas rozpoczął życie jako istota ludzka o wielkości 0,1 mm. Prosimy o kopiowanie tych informacji i przekazywanie ich innym osobom. Razem brońmy życia najmniejszych Polaków!
PROSZĘ O WSPARCIE W WALCE O RATOWANIE ŻYCIA NIENARODZONYCH POLAKÓW! DR INŻ. ANTONI ZIĘBA, PREZES POLSKIEGO STOWARZYSZENIA OBROŃCÓW ŻYCIA CZŁOWIEKA Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka (organizacja pożytku publicznego KRS 0000140437), kierowane przez dr. inż. Antoniego Ziębę, od 1999 r. prowadzi szeroką działalność w obronie życia dzieci nienarodzonych. Stowarzyszenie działa wyłącznie w oparciu o „dary serca”. Pomóż nam pomagać innym! Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków, rachunek bankowy: Pekao SA 93 1240 4650 1111 0000 5150 8401, wpłaty przez Internet: www.pro-life.pl/dary_serca NA OBRONĘ ŻYCIA! PRZY WYPEŁNIANIU FORMULARZA PIT PRZEKAŻ 1% PODATKU PAMIĘTAJ: POLSKIE STOWARZYSZENIE OBROŃCÓW ŻYCIA CZŁOWIEKA informacji na: www.pro-life.pl KRS 0000140437 Więcej aktualności na: www.facebook.com/psozc
20 Rozmowa z charakterem
Mój pomysł się sprawdził O tym, jak zarządzać organizacją, w rozmowie z Michałem Nieniewskim opowiada ks. Jacek Stryczek – duszpasterz studentów, ludzi biznesu i wolontariuszy, pomysłodawca, współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia WIOSNA.
Jakie są cechy dobrego lidera takiej grupy? I czy te same cechy charakteryzują chrześcijańskiego biznesmena? Nie rozróżniam na chrześcijańskich i niechrześcijańskich biznesmenów. Mam taką zasadę, że jeżeli chcę, to mogę sobie sam zdobyć różne rzeczy. A kiedy jestem szefem, to najbardziej lubię zarządzać w ten sposób, że do mnie ludzie przychodzą i mówią mi, co osiągnęli, a ja
Czyli to jest taka struktura liderów, tak? Jak znajdę lidera, to już potem zwycięstwo jest blisko. Naprawdę tak mamy u nas w WIOŚNIE, np. dziś jesteśmy w mediach dość mocno obecni. Za tym kryje się taki lider, nazywa się Jakub Marczyński. Kuba był kiedyś Dyrektorem Marketingu Roku w branżowym konkursie i został również nagrodzony Protonem. Czyli lu-
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Czy to jest powszechnie spotykany model? W większości zdrowych biznesów tak to wygląda, bo jednak pieniądze są ostrym weryfikatorem: jeżeli ktoś źle zarządza, to ma problemy. Przynajmniej ja znam sporo ludzi w biznesie, którzy właśnie tak zarządzają. To jest zoptymalizowana struktura. Ale czy większość ludzi w biznesie tak robi? Nie, na pewno nie większość. A jeszcze gorzej jest według mnie w Kościele, gdzie powstał taki mit o zarządzaniu, że ubodzy są w centrum Kościoła. Wyobraźmy sobie np. szpital, gdzie w centrum szpitala jest pacjent, czyli że w dyżurce lekarskiej zarządzają pa-
ks. Jacek Stryczek
Napisał ksiądz kiedyś, że „Dobra wspólnota, organizacja powinna budować się na osobowościach ukształtowanych przez ideały”. Czy istnieją też inne warunki, jakie winna spełniać taka wspólnota? Zacznę od patologii, która jest niestety dość powszechna w Kościele: definiuje się wspólnotę przez ujednolicenie. Jeżeli jesteś z nami, to musisz się do nas upodobnić. Ujednolicenie jest zwykle uśrednianiem, czyli tak naprawdę każdy musi zrezygnować z tego, kim jest, żeby się zbyt nie wyróżniać. Mówię o wspólnotach w Kościele, ale tak ogólnie jest w wielu miejscach, także w firmach. Często mawiam, że to nie jest tak, że fajny związek tworzy fajnych ludzi, tylko że fajni ludzie tworzą fajny związek. Czyli kiedy ktoś np. jest w małżeństwie i walczy, żeby to było fajne małżeństwo, to ten sposób nie działa. Działa wtedy, kiedy są fajni ludzie, czyli każdy z nich się rozwija, i wtedy są w stanie zbudować coś wartościowego. I tak samo jest ze wspólnotą. To nie jest tak, że fajna wspólnota sprawi, że będą w niej fajni ludzie, tylko tak, że fajni ludzie stworzą fajną wspólnotę. I ja tak robię od lat, czyli przede wszystkim inwestuję w rozwój ludzi, mobilizuję ich do tego, a kiedy oni są dużo fajniejsi, to tworzą zupełnie nowej jakości wspólnotę.
mówię: „Tak! Cudownie”. Innymi słowy dla mnie prawdziwy lider to osoba, która jest sama niesłychanie sprawcza, a równocześnie sprawia, że inni wokoło też są sprawczy i mają swoje sukcesy. Moim ulubionym sposobem zarządzania jest to, kiedy siadamy i wspólnie się chwalimy, co kto wygrał. I to jest u nas bardzo powszechna praktyka. Patrząc na to, jak WIOSNA czy Szlachetna Paczka się rozwinęły – w 2001 r. nie mieliśmy nic, nawet telefonu ani komputera, nie mieliśmy żadnego doinwestowania, a dziś jesteśmy dużą organizacją – widzimy, że mój pomysł się sprawdził. Rola lidera polegałaby więc na pobudzaniu innych ludzi do działania i na uczeniu, jak doceniać własne sukcesy. Wczoraj na spotkaniu u mnie był jeden z najbardziej zdolnych polskich e-menedżerów z takiego top biznesu – setki najbogatszych firm. Kiedy rozmawialiśmy o zarządzaniu, mówił, że rekrutuje menedżerów, których wspiera, ale sukces jest sukcesem menedżera, a nie wynikiem pracy całej korporacji wokół niego. Firma go wspiera, ale to menedżer prowadzi do sukcesu. To jest dokładnie to, co ja robię. Nigdy nie policzyłem tego, ale myślę, że zarządzam dziś ok. 300 projektami. Nie byłbym w stanie nimi zarządzać, gdybym nie miał wielu sprawczych liderów. To projekty w duszpasterstwie i w WIOŚNIE, i takie, które sam realizuję, kiedy np. piszę książkę.
dzie z branży doceniają go za jego sprawczość. Gdyby nie Kuba, to byłoby nam ciężko osiągnąć to, co osiągamy. Mogę chyba to powiedzieć, że nikt z Kubą tak jak ja współpracuję, nie pracował: nikt nie był tak otwarty na jego pomysły, na jego kreatywność. I my wokół Kuby tworzymy niesłychany mechanizm wsparcia dla jego pracy. I podziwiamy jego sukcesy. A on się z tego powodu nie zamyka w swojej pysze, tylko po prostu pracuje z nami. Kuba ma sukcesy, ja mam też sukcesy – i gadamy przez to jak równy z równym.
fot. szlachetnapaczka.pl
Recenzja: „Bóg nie umarł” cjenci. Taki szpital nie byłby w stanie leczyć. Innymi słowy, szpital jest dobry, kiedy w centrum szpitala jest pacjent, ale szpitalem zarządzają lekarze. Czyli to nie jest tak, że jak w centrum Kościoła są ubodzy, to oni, słabi, też dobijają się do władzy – ci, którzy zarządzają, muszą być mocni, żeby tym słabym pomagać. To jest taka mała różnica, która wszystko niszczy. To się nieustannie zdarza w różnych organizacjach. Również u mnie były takie sytuacje, że ludzie słabi, jak były zmiany stanowisk, mieli tę ambicję: „Czemu ja nie miałbym rządzić?” I potem zajmują te stanowiska; nie rządzą, ale zaspokajają swoją potrzebę bycia w centrum. To niestety wszystko kładzie. Dlatego jestem bardzo konsekwentny: jeżeli zarządzasz, to musisz umieć to robić, bo inaczej wprowadzasz destrukcję, czyli wielu ludzi cierpi, a ty nie masz satysfakcji. Dziękuję za rozmowę.
G
łówny bohater, Josh (Shane Harper), to odważny chłopak, który rozpoczyna naukę na jednej z amerykańskich uczelni. Jak się okazuje, szybko przejdzie najważniejszy egzamin swego życia. Chłopak staje w obliczu nietypowego zagrożenia, które będzie dla niego swoistym sprawdzianem wiary. W pierwszym semestrze zapisuje się na zajęcia z filozofii prowadzone przez profesora Radissona (Kevin Sorbo), zdeklarowanego ateisty. Już na pierwszym wykładzie profesor każe swoim studentom złożyć swoiste oświadczenie niewiary – młodzi mają zapisać na kartce słynne zdanie Nietzschego „Bóg umarł” i podpisać się pod nim swoim imieniem i nazwiskiem. Z grupy studentów wyłamuje się właśnie Josh. Jedyny z kilkudziesięciu studentów. Mimo wielu wątpliwości i pytań nie boi się podjąć wyzwania, aby podczas trzech dwudziestominutowych wystąpień udowodnić swemu wykładowcy i pozostałym studentom, że Bóg nie umarł. Ciekawą częścią filmu jest stopniowe ujawnianie prawdziwego oblicza profesora Radissona. Za każdym razem, gdy Josh prezentuje swe argumenty, oparte zresztą na nauczaniu innych filozofów czy naukowców, w wykładowcy coś zaczyna pękać. Może w niektórych momentach argumenty Josha są tak fachowo przedstawione, że wydaje się to mocno ponad siły studenta pierwszego roku, ale zmusza to niejako widza do zagłębiania się w prezentowaną wiedzę. Film inspiruje do myślenia i do stawiania pytań o najważniejsze kwestie związane z wiarą i naszym miejscem w dzisiejszym świecie. Bóg nie umarł zachęca przede wszystkim prostotą i lekkością, przez którą serwuje nam poważne tematy egzystencjalne. Film składa się z kilku z pozoru niezwiązanych ze sobą historii, które niespodziewanie łączą się w całość. Ciekawe jest zestawianie postaci, z których jedna zawsze staje w opozycji wobec drugiej, jeśli chodzi o kwestię wiary. Jednym z interesujących wątków jest historia młodej dziewczyny wychowywanej w religii i kulturze muzułmańskiej. Za wybranie Jezusa musi zapłacić wysoką cenę, a mimo to podejmuje tę decyzję. Ta różnorodność bohaterów oraz nieprzeciętne aktorstwo jest kolejnym atutem dzieła. Całość dopełnia wyjątkowa muzyka z kręgów kultury chrześcijańskiej. Gościnnie w filmie zagrał Newsboys – australijski chrześcijański zespół pop-rockowy. I to wszystko sprawia, że Bóg nie umarł ogląda się przyjemnie i lekko. I za tę lekkość należą się wyrazu uznania dla reżysera Harolda Cronka oraz twórcy muzyki – Willa Mussera.
Bóg nie umarł to film godny polecenia każdemu. Zwłaszcza dziś, kiedy ludzie desperacko szukają prawdy oraz autentycznego i wiarygodnego świadectwa życia, wiary w Boga. We współczesnym świecie spotykamy się z poglądami, według których religia jest sprawą przeszłości. Wiarę próbuje się przedstawić jako przejaw zacofania, którego należy się wstydzić. Film świetnie wpisuje się w tę rzeczywistość, w której na każdym kroku nasza wiara jest piętnowana, atakowana. Myślę, że młody człowiek w trakcie oglądania „Bóg nie umarł” może poczuć odwagę, by nie wstydzić się swoich wartości, swojej wiary, ale wręcz otwarcie jej bronić. PAWEŁ WOJDYŁA
21
22
dr Trybka
Zdrowe jedzenie nie tylko dla bogaczy
Ten artykuł będzie nawiązaniem do poprzedniego, który mówił o tym, by zdrowo się żywić. Być może część z was uznała, że takie rady nijak się mają do studenckich możliwości finansowych, gdyż dobre jedzenie to drogie jedzenie. Owszem jest w tym część prawdy, nie mniej nie do końca. Jest sporo produktów o wysokiej wartości odżywczej (nie mylić z wysoką kalorycznością), na które nawet biedny żak jest w stanie sobie pozwolić. DOROTA SOKÓŁ, WWW.NEWSDIETER.PL
Zacznijmy od produktów zbożowych. Tych powinniśmy spożywać najwięcej. Kasza jęczmienna, kasza gryczana, płatki owsiane, kasza jaglana to prawdziwe bogactwo składników mineralnych i błonnika. Koszt ich mieści się w granicach 2-4 zł, a opakowanie starczy do przygotowania kilku wartościowych posiłków. Dlatego zamieńmy biały makaron na kaszę, a płatki śniadaniowe wysoko przetworzone na owsiankę, którą można przyrządzić np. z owocami lub bakaliami (palce lizać!).
najtańszy. I choć ostatnio coraz głośniej o tym, że powinniśmy jeść pieczywo ciemne, jest ono na tyle drogie, że często z niego rezygnujemy. Może, więc warto upiec coś własnego? Wyjdzie zdecydowanie taniej. Obecnie większość piekarni korzysta z mieszanek do wypieku chleba, które w swym składzie mają różne podejrzane ulepszacze (nasze pieczywo jest się w stanie obejść bez tych specyfików).
Najczęściej kupowane pieczywo to biały chleb, który jest
Bułeczki żytnio-orkiszowe: • • • • • • •
1,5 szklanki mąki żytniej 1 szklanka mąki orkiszowej (możesz użyć mąki pszennej razowej) 1/2 szklanki otrąb lub płatków owsianych 1 szklanka ciepłej wody 20 g drożdży świeżych płaska łyżeczka soli 2 łyżeczki cukru
Drożdże wymieszaj z wodą i cukrem, odstaw na 15 minut. Następnie odmierz do miski mąki, otręby, dodaj sól, wlej roztwór drożdży. Zagnieć ciasto, przykryj ścierką i odstaw na około 1 godz. w ciepłe miejsce. Następnie zagnieć ciasto ponownie i uformuj gruby wałek, pokrój na 10 równych części, uformuj bułki i układaj na blaszce wyścielonej papierem do pieczenia. Poczekaj 30 minut aż wyrosną. Piecz w temperaturze 190 stopni przez około 15-20 minut. Najlepiej smakują od razu po upieczeniu.
www.e-tryby.pl nr 2-3/37-38/ MARZEC-KWIECIEŃ 2015
Jeśli chodzi o warzywa i owoce, stawiajmy na sezonowe – cechują się dobrą ceną i świetną jakością. Dlatego teraz warto sięgnąć po kapustę, buraki, marchew, pietruszkę, jabłka czy gruszki.
Dość sporym wydatkiem są nasiona i orzechy, niemniej warto w nie zainwestować, gdyż są bogate w korzystne dla zdrowia kwasy tłuszczowe i składniki mineralne, np. magnez. Podgryzajmy więc zamiast chipsów słonecznik bądź pestki dyni. A na pewno wyjdzie to nam na zdrowie.
Spróbuj upiec własne pieczywko, jest naprawdę proste, a satysfakcja gwarantowana:
Chleb prosty jak konstrukcja cepa • • • • • • •
200 g mąki żytniej typ 2000 300 g mąki pszennej typ 650 30 g drożdży świeżych 2 łyżeczki cukru 2 płaskie łyżeczki soli 4 łyżki otrąb lub płatków owsianych 1 łyżka słonecznika (opcjonalnie)
Drożdże wymieszaj z wodą i cukrem, odstaw na 15 minut. Odmierz mąki, dodaj sól, otręby i słonecznik. Dodaj roztwór drożdży. Wymieszaj łyżką i odstaw na 30 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Następnie wysmaruj keksówkę tłuszczem i oprósz bułką tartą lub otrębami. Wyrośnięte ciasto pomieszaj jeszcze łyżką, a następnie przełóż do formy i odstaw na 15 minut do wyrośnięcia. Piecz w temperaturze 200 stopni przez około 45 minut, po czym wyjmij chleb z piekarnika, a następnie z formy, włóż go ponownie na kratkę w piekarniku i piecz jeszcze 15 minut. Najlepiej jeść kilka godzin po upieczeniu, gdyż pokrojony na świeżo będzie się kruszył.
Przygotowania do ŚDM 23
Mamy dla ŚDM
Zapracowane, zmęczone, ale mamy! Projekt zachęca ws chętne do pomocy! Takie właśnie są ŚDM-owe śnie mamy, aby zaangażow zystkie młode rodziny, a w szczególności właty włączają się w wolontarały się w pomoc przy organizacji ŚDM. Kobieimi pasjami i talentami, iat, biorą udział w szkoleniach, dzielą się swoint pomagają w opiece nad dzi egrują z pozostałymi wolontariuszami, ci zaś prawdziwie życie w rodzin ećmi. Praca mam jest również świadectwem, że ie jest szczęśliwe, ale nie Pojawił się także pomysł, by pozbawione trudności. Ojciec Święty w 2016 roku z matkami i ojcami. Kontak w Krakowie spotkał się t: razemdlasdm@krakow201 6.com
Busem do marzeń
Wyjątkowa inicjatywa, która powstała w ramach stowarzyszenia GPS Kalwaria. Młodzi promują nauczanie św. Jana Pawła II, stąd skrót GPS od Giovanni Paolo Secondo. Celem Busa do marzeń jest dotarcie do 42 krajów na 4 kontynentach, w tym do wszystkich krajów Ameryki Południowej - i to już w najbliższe wakacje! Młodzi będą ewangelizować, promować ŚDM, zachęcać do odwiedzenia Polski. Chcą również pomagać miejscowym ludziom poprzez konkretne czyny, np. wsparcie potrzebującej szkoły, pomalowanie domów. Niedawno spotkali się w Rzymie z Papieżem Franciszkiem!
Program L4
Skoro każda modlitwa ma moc, to jaką musi mieć modlitwa chorego! Podążając za przykładem Jana Pawła II, który prosił o modlitwę szczególnie ludzi chorych, młodzi ŚDM-u organizują akcję pozwalającą właśnie cierpiącym włączyć się w przygotowania. Chorzy otrzymają od wolontariuszy listy. Zawarte w nich będą: modlitwa dla chorych, świadectwa osób, które pomimo cierpienia nie poddały się przeciwnościom oraz deklaracja. Po jej wypełnieniu chorzy zostaną wpisani do tzw. Księgi Modlitwy, która zostanie przekazana Ojcu Świętemu. Lista wspierających modlitwą aktualizowana jest również na stronie internetowej ŚDM.
Program #B>M
ócenie uwagi na m założeniem projektu było zwr „BYĆ to więcej niż MIEĆ”! Główny a. W tym celu co miesiąc organizowano spotkawartość ewangelicznej idei ubóstw z nimi związanymi. I tak np. o św. Kindze opoch nia z polskimi świętymi w miejsca Albercie – w Sanktuarium Ecce Homo, natomiast cie Bra św. o ce, licz Wie wiadano w z Asyżu. W ramach aliśmy w Bazylice św. Franciszka naw poz ego Kolb a ilian sym Mak św. czych lub środków a była zbiórka artykułów spożyw ka dla ubogich”. każdego ze spotkań prowadzon garn do się jak w garncu! Dorzuć cu mar „W np.: , gich ubo dla i czystośc
.0 odzi chcą Projekt Sercławeien2i czy i Boga oglądać będą”. Mł których stego serca, albowiem on ia, an spotk
os organizują comiesięczne Hasło projektu to: „Błog serca na ŚDM, dlatego h sakramentach: Pojednania i Eucharystii. oje sw ć wa oto zyg pr dobrze dwóc wego Duszpasterstwa głębienie wiedzy o tych celem jest refleksja i po iały dostępne są na stronie internetowej Krajo ter Wszelkie potrzebne ma ży. zie Młod
tylko o. Wystarczy moeg sz st ro p ic sa N rzyklejasz na i Młodzieży? iatowych Dn masz naklejkę, którą p res e-mail. A dzięki Św i cj o m ro p ail.com. Otrzy na podany ad ączyć się do Chcesz przył mość na: jadenasdm@gmbisz zdjęcie i przysyłasz o wysłać wiad wer, kask, dom, płot; ro ŚDM! ro o chód, motor, ięcej osób dowiaduje się w z ra co Tobie
Jadę na ŚDM
KLAUDIA ORACZ
Jedź na Lednicę z KSM-em! Wyjazd 5 czerwca (wieczorem) z Krakowa. Powrót 7 czerwca (koło południa). Po drodze odwiedzimy Licheń. Cena: 110 zł Zapisy: biuro@krakow.ksm.org.pl tel. 12 628 82 29 www.krakow.ksm.org.pl
Poszukujemy
GRAFIKA!
Jeśli chcesz sprawdzić się w roli grafika komputerowego profesjonalnego czasopisma studenckiego, pisz na:
w.krakowiak@krakow.ksm.org.pl
Wymagamy chęci rozwoju, zaangażowania się oraz podstawowej znajomości programów graficznych. Po krótkim przeszkoleniu ze składania na profesjonalnym oprogramowaniu będziesz mógł/mogła przystąpić do współpracy z obecnym grafikiem już przy numerze majowo-czerwcowym!