Tryby kwiecień 2014

Page 1

TRY B Y K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I

Temat numeru:

ISSN: 2083-8948

Musimy Wam o tym powiedzieć!

kwiecień

Kraków, nr 4(31)/2014

ZMARTWYCHWSTANIE alleluja, jezus żyje! po smutku wielkopiątkowej nocy nadeszła chwała poranka!


Ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie.

Duszo, widzę cię tak bardzo cierpiącą, widzę, że nie masz siły nawet mówić ze Mną. Oto Ja sam będę mówił do ciebie, duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe, to nie trać spokoju ducha ani się poddawaj zniechęceniu. Jednak powiedz Mi, dziecię moje, kto się odważył zranić twoje serce? Powiedz Mi o wszystkim, powiedz Mi o wszystkim, bądz szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego. Rozmowa Miłosiernego Boga z duszą cierpiącą („Dzienniczek” św. siostry Faustyny)

fot. www.pixabay.com/Public Domain Pictures

fot. www.pixabay.com/stux

Jezus („Dzienniczek” św. siostry Faustyny)


K r a k ó w

|

W a r s z a w a

|

od redakcji

P o z n a ń

3

prenumerata

reklama

Ale dzięki Ci, Boże, za błogosławiony czas hartowania ciała i ducha przeróżnymi postanowieniami. Ma Kościół wyczucie, że co roku zarządza święty post, bo korzyści są wielkie – w perspektywie wiecznej, ale też tutaj, teraz.

I dzięki Ci, Boże, za to, że ten błogosławiony czas posypywania głów popiołem wkrótce się skończy! Dzięki, że obiecujesz nam wielkanocny poranek: ciepły, pełen światła, wiosenny, najradośniejszy. Wstyd się przyznać, ale dopiero niedawno zrozumiałam, co miał na myśli Jan Paweł II, gdy mówił, że my – młodzi mamy być stróżami poranka. Do tej pory wydawało mi się to takie banalne. Okrągłe słówka, które ładnie brzmią, ale treści w nich brak… Nieprawda! Matka Boża trzepnęła mnie w łeb gumowym młotkiem (porównanie zapożyczone z wywiadu o całunie z ks. Zbigniewem Dudkiem – polecam!) i już wiem, o co chodzi. Przecież być stróżem poranka to świadczyć o Najważniejszym Poranku w Dziejach Świata. To mówić wszystkim o Poranku Wielkanocnym, o Poranku Zmartwychwstania, o Poranku Nowego Życia. Mówić o nim wszędzie: na uczelni, w pracy, w warzywniaku i wszystkim: narzeczonemu, cioci i nieznajomym w pociągu. O Zmartwychwstaniu nie można nie mówić. Dlatego na okładce „Trybów” napisaliśmy, że musimy Wam o tym powiedzieć! Musimy, chcemy! Bo to jest dopiero Dobra Nowina dla studentów!

Żyjcie tą radością cały czas i razem z nami przekazujcie ją reszcie świata! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dobrej lektury.

Magdalena Guziak-Nowak Redaktor naczelny

współpraca

temat numeru: zmartwychwstanie 4–9 Zdjęcie Jezusa w 3D Ekstremalna Droga Krzyżowa Triduum Paschalne w Kalwarii Ecce Homo Msza św. – biografia Jezusa pro-life 10–11 NPR to nie kalendarzyk! w trybach historii

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Bank Ochrony Środowiska nr konta: 32 1540 1115 2111 6011 8024 0002 tytułem: Darowizna na cele statutowe

Czy Wam też tego brakuje, czy i Wy tęsknicie? Czy tak samo doskwiera Wam brak „alleluja” w wielkopostnych kościołach? Mnie to gryzie. I choć każda Msza św. jest pamiątką zmartwychwstania, w Wielkim Poście wychodzę z kościoła niepocieszona. Droga Krzyżowa i Gorzkie Żale uwierają jak kamień w bucie. Grają nie tylko na moich emocjach, ale i na intelekcie.

Jeśli uważasz, że „Tryby” to dobra inicjatywa i masz ochotę dołożyć swoje 3 grosze, możesz nas wesprzeć:

kwiecień 2014

tel.: 784 902 140

12

ona i on 13 Przez uszy do serca Kanonizacja Jana Pawła II 14-15 Przesłania papieża do młodzieży Kanonizacja Jana XXIII Papież bardzo dobry Papieski humor

16-17

pro-life 18 27 kwietnia 2014 encyklopedia wiary

19

Encyklopedia pojęć misz-masz/ z kulturą/ ogarnij się 20-21 idźże, zróbże Pielgrzymka zaufania – Taize

23

Redaktor naczelny: Magdalena Guziak-Nowak Asystent kościelny: ks. Rafał Buzała Sekretarz redakcji: Agata Gołda

Marketing: Marcin Nowak – promocja@e-tryby.pl Zespół redakcyjny: Magdalena Indyka, Monika Maśnik, Karolina Mazurkiewicz, Sara Rynowska, Iwona Sidor, Dominik Sidor, Marek Soroczyński, Dagmara Śniowska, Michał Wnęk DTP, foto: Marcin Nowak

Korekta: Edyta Cybińska, Elżbieta Jaworek Okładka: pixabay.com /PublicDomainPictures

Druk: Printgraph Brzesko

Adres redakcji: ul. Wiślna 12/7, 31-007 Kraków Data zamknięcia numeru: 4 kwietnia 2014 r. Nakład: 8 500 egz.

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów i zmiany tytułów. www.e-tryby.pl

biuro@e-tryby.pl

Wydawca: Orły Małopolski Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej


4

temat numeru > Zmartwychwstanie

Zdjęcie Jezusa w 3D O rekolekcjach całunowych, historii całunu, fascynacji nim, a przede wszystkim o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa z ks. Zbigniewem Dudkiem, paulistą rozmawiają Karolina Mazurkiewicz i Wojciech Podlewski. Kiedy rozpoczęła się Księdza przygoda z całunem turyńskim? – O już dawno, 16 lat temu, ale tak mnie on zafascynował, że codziennie przez ok. dwie godziny czytam literaturę całunową i cały czas mam mało. Moje postanowienie to godzina dziennie, ale czasami tak wchodzę w temat, że dochodzi i do dwóch. To zna Ksiądz już wszystkie możliwe książki o całunie? – Jest dużo opracowań, które się powtarzają, ale ciągle jest wiele nowych tematów, szczególnie prowokowanych przez ludzi niewierzących i wtedy są również odpowiedzi na te problemy, które stawiają ludzie negujący autentyczność całunu. Dzięki temu też rozwija się nauka. Z chwilą zrobienia pierwszego zdjęcia w 1897 r., kiedy do wytłumaczenia całunu turyńskiego wykorzystano fotografię. Wtedy powstała nauka o całunie turyńskim, czyli syndonologia – nauka o płótnie pogrzebowym, w które zostało zawinięte ciała Pana Jezusa i nauka, która udowadnia, że odbicie człowieka z całunu jest odbiciem Jezusa z Nazaretu. Jak ta kopia znalazła się w Polsce? – Wierna replika całunu turyńskiego została przywieziona z Włoch do Polski w 1998 r., po specjalnej kapitule Towarzystwa Świętego Pawła, gdzie była używana jako racja duchowa ojców kapitulnych, czyli prowadzono konferencje duchowe z całunem turyńskim, z całą teologią i dogmatyką. Nasz prowincjał poszedł do prof. Alda Guareschiego, autora repliki całunu turyńskiego, i poprosił o ten całun. Otrzymaliśmy go od naszego generała do Polski i do tej pory jest u nas. Ksiądz zafascynował się historią całunu, ale na początku nie chciał głosić rekolekcji o nim. Dlaczego? – Była potrzeba komuś ten całun przekazać. Nie chciałem, teraz mogę się www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

z wielką pokorą przyznać, że nie miałem tyle wiedzy, bałem się całunu, nie rozumiałem go. Relikwia jak to relikwia, ale nie wiedziałem, że jest to tak głęboka, potężna rzeczywistość, która potrafi zbliżyć do Pana Boga. To mogę dopiero teraz powiedzieć. Kto nie ma wiedzy, spojrzy jak na każdy obrazek. Kto zrozumie przed czym stoi, ma pewną wiedzę i popatrzy na ten całun jako na płótno grobowe, w które zostało zawinięte ciało Pana Jezusa, które zostało zdjęte z krzyża, całe zabrudzone, zakrwawione, spuchnięte, ten momentalnie drży. Na płótnie została jakby zewnętrzna plama krwi, która we wgłębieniach ciała Jezusa była podczas męki. Cała tragedia całunu turyńskiego polega na tym, że wszyscy o nim wiedzą, ale nic nie powiedzą. I kiedy zaproponowano mi opiekę nad całunem, też nic nie wiedziałem. Byłem teologiem, który skończył studia wyższe, a wiedziałem to, co powiedziała mi babcia, kiedy miałem sześć lat. „Zbysiu, trzeba wierzyć, bo gdzieś tam jest jakaś płachta, na której jest Pan Jezus z krwi”. To była wiedza kobiety analfabetki i to ona mnie uświadomiła. I taka jest wiedza o najważniejszej relikwii chrześcijańskiej, co mówię niestety z własnego doświadczenia.

wszystkim, że trzeba się uczyć, a mi się nie chce. Ale miałem mądrego przełożonego, który nie wywołał ze mną wojny, tylko czekał, aż sam dojdę do siebie. Bardzo to emocjonalnie przeżywałem, uważałem się za pokrzywdzonego, ale się modliłem, nie o to żebym zrozumiał, ale żeby dali mi święty spokój. Kiedy poszedłem na pieszą pielgrzymkę z Warszawy do Częstochowy, ktoś podczas niej zwrócił mi uwagę, że ja jestem nieposłuszny. No bo faktycznie byłem. I uświadomiłem sobie, że nie tylko zachowuję się jak nieposłuszny, ale jestem nieposłuszny. Matka Boża uderzyła mnie wtedy gumowym młotkiem w łeb, trzepnęła mnie w kaplicy jasnogórskiej i do tej pory to miejsce naznaczyłem specjalną kratką. Maryja mi powiedziała „Zbysiu, bierz się za całun, żeby nie było gorzej, bo się ze wszystkimi pokłócisz i dużo stracisz”. Na drugi dzień poszedłem do przełożonego i powiedziałem, że zaczynam rekolekcje z całunem. Jak Ksiądz przygotowywał się do pierwszych rekolekcji? – Do pierwszych rekolekcji 4 grudnia 1999 r. przeczytałem 32 książki. Odkąd zacząłem się uczyć, zobaczyłem, co to jest potęga całunu.

Krew z całunu turyńskiego oraz ta, która pojawiła się podczas licznych cudów eucharystycznych, ma taką samą grupę – AB Rh+. Kiedy był ten przełomowy moment, w którym zdecydował się Ksiądz na opiekę nad całunem? – O, to nie było tak szybko, diabeł mnie odciągał, bo wiedział, że będę robił dobrą robotę. Od maja do sierpnia zastanawiałem się, czy podjąć opiekę nad całunem. Miałem wielki konflikt z prowincjałem. Mówiłem, że nie będę się tym parał, że nie znam się na tym

Dlaczego akurat forma rekolekcji? – Mam tyle do powiedzenia, że szkoda marnować jednego dnia. Pierwszy dzień to odczytanie całunu turyńskiego, tzn. co na nim jest. Każdy szczegół coś oznacza. Na całunie jest plama krwi zharmonizowana i wycieniowana, przy dolnej i górnej linii zgięcia są konsekwencją pożarów i jest dziesięciocentymetrowa listwa doszyta w XI w., która


fot. ks. S. Koniczek SSP

temat numeru > Zmartwychwstanie 5

narobiła dużo bałaganu. W 1988 r. zbadano właśnie tę listwę, a nie całun i stwierdzono, że całun jest nieautentyczny. I to jest tylko pierwszy dzień, a gdzie reszta, np. historia. Czy sięgając po nową książkę o całunie, Ksiądz coraz bardziej fascynuje się całunem i dowiaduje się czegoś nowego? – Tak jest. Ja się nim fascynuję i wiem, że cała moja wielkość to jest całun. I 387. raz znowu będę śpiewał pieśń o całunie turyńskim. Bardzo lubię mówić o całunie. Wiele rzeczy w książkach się powtarza, ale mnie jako człowieka przekazującego wiedzę o tym szczególnym płótnie interesują nowe podejścia. Zwłaszcza że każdą naukę prowadziłem już po 2 tys. razy i nie mogę popaść w rutynę, dlatego szukam nowych rozwiązań do tego samego. Często czytam takie artykuły, które wiem, skąd zostały przepisane. Czyli krótko mówiąc, Ksiądz przeżywa całun całym sobą. – Każde rekolekcje o całunie 24 godziny wcześniej przeżywam emocjonalnie. I wtedy jestem człowiekiem nienormalnym. Naprawdę. Bardzo wtedy uważam, żeby się nie pokłócić, żeby nic nerwowo nie powiedzieć. Chyba specjalnie diabeł robi taką atmosferę, żeby mnie wybić z przygotowania duchowego do rekolekcji. Nieraz upadam i kłócę się. Szczególnie drażliwym tematem jest ustawienie fotografii całunu. Ustawienie całunu nieraz jest najtrudniejsze, kosztuje najwięcej nerwów. Dlaczego? Bo trzeba tak ustawić, żeby widzieli wszyscy w Kościele. Nie prowadzę rekolekcji z ambony, tylko przed całunem. Szczerze, nie znam ambon w kościołach, bo z nich nie korzystam. Bł. Jakub Alberione, mówił, że jest marnym pędzlem w rękach Boga, którym Bóg dokonuje wielkich rzeczy. Czy Ksiądz też się czuje jak bł. Jakub?

– Ja się czuje jak zardzewiała maszyna, która próbuje coś robić i jest naoliwiana nowymi pomysłami. Ta rdza to wszystkie trudności życiowe. Powinienem dla Pana Boga zgadzać się na wszystko, jak zgadzali się święci, a często się nie zgadzam i to właśnie jest ta moja rdza. Św. Franciszek, który pojechał do papieża zatwierdzić swój zakon, usłyszał od kardynałów i biskupów, żeby szedł do świń. On wyszedł załamany ze swoimi współbraćmi, poszedł do zagrody pełnej świń i powiedział: „Idziemy do nich, bo tak nam kazali”. I spali ze świniami. W nocy papież Innocenty II miał sen, aby zatwierdzić zakon Franciszka. Wysłał kardynała po nich, a ten znalazł ich w tej zagrodzie. Cuchnęli jak nie wiem i tak poszli do papieża. Jak ostatecznie została zatwierdzona autentyczność całunu? – Jan Paweł II powiedział najpiękniej: „Całun turyński jest niemym świadkiem śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa”. Bo tak wyglądał Jezus w chwili śmierci i zmartwychwstania. A ludzie mają z nim problem, bo sami mają problemy. Kościół czci, ludzie się modlą. Na każdym publicznym wystawieniu całunu w Turynie jest ok. 5 mln oglądających ludzi, część z nich ma taką wiedzę jak ja, a część nie wie nic. Nauka za pomocą swoich metod próbuje udowodnić, że na całunie jest Jezus z Nazaretu. Nie chcę mówić o autentyczności, gdyż nauka musiałaby mieć świadectwo samego Jezusa, który by powiedział: „Tak. To ja jestem i dajcie sobie spokój wreszcie”. A nawet jakby tak powiedział, to już twoje dziecko nie będzie tego wiedziało od Niego.

Całun ucierpiał w pożarze w 1532 r., potem był łatany przez siostry zakonne. W późniejszych wiekach do badań często brano właśnie te naszyte części i dlatego wnioskowano, że jest nieprawdziwy. – Pożar w 1532 r. spowodował 28 różnej wielkości otworów. Całun był wtedy złożony na cztery części na szerokości, na dwanaście części na długości. Podczas pożaru ścianki srebrnego relikwiarza zaczęły topnieć i krople srebra wpłynęły do środka wypalając dziury. I gdy rozłożono całun był po prostu dziurawy. Dzięki Bogu nie zniszczona została twarz Pana Jezusa, ale niestety 39 proc. plamy krwi Jego przebitego boku zostało spalone. Dwa lata później siostry klaryski, w prezbiterium na kolanach, podczas śpiewów psalmów, z wielkim szacunkiem w białych rękawiczkach i złotymi igłami zaszyły te dziury, białymi i kolorowymi łatami z płótna. Natomiast na zwiotczały całun od lewej strony naszyto płótno holenderskie. I tak zostało do XXI w. W 2002 r. została zdjęta poszewka, która wzmacniała całun. Zaś listwa doszyta w średniowieczu na dworze cesarskim służyła do tego, by wszyscy biskupi, którzy trzymali przy wystawieniu całun, nie trzymali go bezpośrednio, tylko za listwę. To wszystko było bardzo podobne do struktury całunu, nie odróżniano tego i nie zastanawiano się nad tym. W latach 70. XX w. podczas badania węglem C14 nauka o całunie nie była tak posunięta, dlatego wzięto próbki z brzegów doszytego płótna. Jak ludzie uczestniczący w Księdza rekolekcjach odnoszą się do całunu?


6

temat numeru > Zmartwychwstanie

– Różnie. Zawsze po rekolekcjach rozprowadzam książki i widzę, jak ludzie, wychodząc z kościoła, przeżywają rekolekcje. Po każdej Mszy św. podchodzą do całunu i modlą się przy poszczególnych ranach. Spotykając się z nimi, mam bardzo dużo osobistych podziękowań. Podczas nauk ludzie „łamią się”, słysząc, że 49 nauk zajmuje się sprawą całunu turyńskiego i ja z 49 punktów widzenia mówię o Jezusie. Ta cała wiedza zgromadzona w jedno pokazuje nam jeden kierunek, którego celem jest całun. A był Ksiądz świadkiem jakiegoś cudu przy prawdziwym całunie? – Omijam cudowności. Przekazuję wiedzę o całunie, jaką zna Kościół, a ludziom mówię, że mają wiarę w Jezusa, w Jego zmartwychwstanie. Wiemy, że całun turyński to odbycie, a nie malowidło. Tam nie ma żadnych farb, pigmentów, syntetyków. Podczas zmartwychwstania eksplozja światła i ciepła, które emanowały z ciała Pana Jezusa, naświetliła jak na kliszy negatyw fotograficzny. A więc Bóg nam zostawił swoje zdjęcie ze zmartwychwstania. Co prawda swojej twarzy poranionej i spuchniętej. Kiedy badano całun turyński w laboratoriach armii Stanów Zjednoczonych okazało się, że wizerunek Jezusa jest przestrzenią trójwymiarową.

Ludzie boją się uwierzyć, że to jest Jezus w swojej prawdziwej krwi, bo wtedy musieliby konsekwentnie tą wiarą żyć. Może to prozaiczne pytanie, ale ile wzrostu miał Pan Jezus? – Między 176 a 184 cm. Trzeba tu wziąć pod uwagę rozciągliwość materiału, zagięcia. Teraz mówi się o 186 cm. Skoro mowa o płótnie grobowym, to jak wyglądał proces chowania zmarłych w tamtym czasach? – Ja się zawężam do zawinięcia ciała Pana Jezusa, a potem włożenia Go do grobu. Najpierw zawinięto ciało Jezusa w całun turyński – bezpośrednie płótno pogrzebowe. Prawdopodobnie wcześniej albo później było sudarium, czyli chusta pogrzebowa, chusta potna, która zabezpieczała w jakiś sposób głowę. Bezpośrednio dotykała ona płótna z szacunku dla głowy. Niektórzy mówią, że sudarium mogło być nałożone przed całunem. Trudno się tego dowiedzieć. Następnie bandaże pogrzebowww.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

we, w które się zawijało ciało w całunie, tunika – gentil. Dużo było płócien, ale podczas rekolekcji wspominam tylko o całunie, o sudarium, które znajduje się od VI w. w opactwie w Oviedo w Hiszpanii i o welonie z Manopello. Eksplozja światła podczas zmartwychwstania naświetliła negatyw fotograficzny na płótnie, natomiast powstająca z martwych twarz przechodzi przez welon z Manopello i uwiecznia na nim twarz Jezusa w pierwszych sekundach zmartwychwstania z otwartymi oczami. Co to jest za chusta, o której Ksiądz wspomniał, znajdująca się w Hiszpanii? – Jest to ta chusta potna, sudarium, nakładana na głowę. Ona ma wymiary, z tego co pamiętam, 57 x 85 cm. Jest ubrudzona krwią przesiąkniętą z całunu. Gdy się rozłoży całą tę chustę, jest tam ponad 70 punktów stycznych krwi. Tam nie ma żadnego odbicia twarzy, ale znajduje się krew grupy AB Rh+, ta sama co na całunie. Dobrze, że Ksiądz zaznaczył zgodność grupy krwi, bo we wszystkich cudach eucharystycznych występuje dokładnie ta sama. – Ta krew z różnych wieków jest badana. Było ostatnio pozwolenie na badanie grupy krwi z cudu w Sokółce – mięśnia sercowego, który pokazał się na hostii i tu też jest AB Rh+. Człowiek XXI w. ma potwierdzoną tę krew z dwóch źródeł, z przyrodzonych: całunu i sudarium, a także nadprzyrodzonych: z badań laboratoryjnych cudów eucharystycznych niezależnych od całunu i innych płócien, w które było zawinięte ciało Jezusa. Pan Jezus mówi – „Ja będę z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” i odnosi do sakramentów. Ale czy te słowa można odnieść do tych relikwii i do cudów? Czy to nie jest tak, że Jezus zostawia nam siebie właśnie w takim negatywie fotograficznym jak całun? – Tak może być przeżywana rzeczywistość przez każdego człowieka, niezależnie od posiadanej wiedzy. Do całunu potrzeba już tej wiedzy, a wiedza o nim jest wielka. Ale ludzie pod odpowiednim kierownictwem mogą tak się wyrazić. W każdym razie jest to zbliżanie się do Pana Boga przez całun, Jezusa Chrystusa, który na nim jest. Zastanawiam się nad postacią św. Tomasza apostoła, który powiedział że dopóki nie zobaczy, to nie uwierzy. Czy właśnie Jezus robiąc zdjęcie swego ciała, odbijając je, nie daje tego znaku dla ludzi niewierzących, którzy mówią podobnie jak Tomasz? – Pytanie jest o ludzi niewierzących, ale muszę powiedzieć, że nawet ludzie

wierzący nie podchodzą do całunu ze świadomością, że to jest Pan Jezus. Ludzie boją się uwierzyć, że to jest Jezus w swojej prawdziwej krwi, bo wtedy musieliby konsekwentnie tą wiarą żyć. A człowiekowi jest wygodnie w grzechu, mówi sobie „ja jestem małej wiary, Bóg mi i tak przebaczy, a po co to się wtrącać w takie sprawy, niech sobie będzie, można popatrzeć pięć minut”. Za niedługo ma być znowu publiczne pokazanie całunu, jest zgoda od papieża Franciszka i znowu kilka milionów ludzi przyjdzie i zobaczy, a czy tyle tam do Kościoła chodzi? To jest ten problem, że my mamy bardzo małą wiarę. Owszem, możemy mówić o wiedzy o zmartwychwstaniu, o całunie, ale dobrze by było, gdyby była ona dopełniona wiarą. To już zależy od naszych motorycznych sił związanych z wiarą i z rozwojem wiedzy. Wiedza i wiara. Fides et ratio. Dwa skrzydła. Głosząc rekolekcje o całunie mówię , że nie chcę wchodzić w waszą wiarę, nawet nie chcę mówić, że wy wierzycie. Dlaczego? Bo ja tylko wiem sam, czy wierzę, czy nie wierzę i jak wierzę. Wy się może zachowujecie jak ludzie wierzący, ale czy wy wierzycie? Einstein powiedział, że im więcej wiedzy, tym nasza wiara jest silniejsza, bardziej gorąca. A tu mamy wiedzę o naszym zmartwychwstaniu. Czy każde obcowanie z repliką całunu jest dla Księdza umocnieniem wiary? – Tak, bo widzę ludzi, którzy też się umacniają, oni teraz mają zadanie – ich wiara dopiero po rekolekcjach ma być silniejsza. Również ta wiedza w jakiś sposób werbalizuje wielkość mojej wiary. Bo ja sam, kiedy jestem świadomy, że posiadam taką wiedzę, to lepiej mi się idzie do kościoła, lepiej przeżywam spotkanie z Bogiem pod postacią chleba i wina w Eucharystii. Całun jest niemym świadkiem śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest uobecnieniem ofiary krzyżowej, która dokonuje się podczas Mszy św. Ile razy i kiedy Ksiądz widział prawdziwy całun turyński? – Raz w 2010 r. po konserwacji, a drugi w Wielką Sobotę w telewizji w 2013 r. Zobaczyłem tam prawdziwe krew i ciało i tę niesamowitość, bo spojrzałem jak na negatyw fotograficzny, spojrzałem jak na przestrzeń trójwymiarową. Spojrzałem jak na człowieka, który miał przebite nogi, bo zobaczyłem te nogi, tę piętę zakrwawioną, ręce przebite, głowę po koronie cierniowej, zobaczyłem biczowanie. Całe ciało w skali 1:1 w odpowiednim, autentycznym odcieniu. Dziękujemy za rozmowę.


temat numeru > Zmartwychwstanie

Ekstremalna Droga Krzyżowa Jest 3:00, może 3:30 nad ranem. Zmęczenie zaczyna się w tobie poważnie kumulować, ból czujesz już nie tylko w stopach ale rozchodzi się i na inne części ciała. Jesteś gdzieś między Krakowem a Kalwarią. Ale gdzie? Nie wiadomo. Gdzieś pośrodku ciemnego lasu. Cisza nocy daremnie próbuje przedostać się do twojego wnętrza, bo tam wszystko wręcz krzyczy: po co to wszystko? Przecież nie ma żadnego logicznego uzasadnienia, by iść dalej. To po prostu nie ma sensu! Ale idziesz jeszcze kawałek dalej i w świetle czołówki czytasz opis trasy – „Stacja XII Pan Jezus umiera na krzyżu – kaplica na skraju lasu”. To tu. Otwierasz książeczkę z rozważaniami i już pierwsze zdanie przypomina ci „dlaczego?”: „Prawdziwemu idealiście trudno jest umrzeć w łóżku.” Jeśli się pogubiłeś na trasie i jesteś w tym momencie dopiero przy IX stacji, to właśnie czytasz: „Zwyciężyć, to nie znaczy być w dobrej formie […]Jezus wstaje, bo dobro ma zwyciężyć.” „Jeśli przeżywamy kryzys, szukajmy u Jezusa tej siły, która pozwoliła Mu wstać ten ostatni raz.” Tak. To nie sen. Jesteś na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej (EDK), a teraz ona zaczęła się naprawdę, bo ty nie masz już sił, wyszły z ciebie wszystkie słabości ciała i charakteru a przed tobą drugie tyle drogi. „To jest niesamowita rola cierpienia[…]Powinno boleć, bo tylko wtedy wiesz, że to dotyczy ciebie. Cierpienie wyzwala ze złudzeń i wszystko przewartościowuje. Więc już wiesz, że chodzi o Ciebie. Tak – podjąłeś to Wyzwanie, przebyłeś już szmat Drogi, a teraz jesteś w Strefie Zmagania. Zmagania i szukania sensu. Cała noc wędrówki. Ty. Twoje Życie. I On. Wokół panuje cisza, więc słyszysz o wiele więcej niż w codziennym zgiełku. Masz

szansę na Spotkanie. Spotkanie z Nim. Właśnie tam, w cieniu krzyża. Wreszcie przestajesz gadać o Jezusie i zaczynasz za Nim podążać. Więc idziecie, ale nie zatrzymujecie się na XIV stacji. Bo stacją docelową EDK jest ta XV, czyli Zmartwychwstanie, a tematem tegorocznych rozważań jest motto: „Miarą człowieka jest największe wyzwanie, jakie podjął i wygrał. Jezus wygrał. A Ty? Podejmiesz wyzwanie?” Ekstremalna Droga Krzyżowa (EDK) to całonocny, minimum czterdziestokilkukilometrowy marsz w milczeniu, przerywanym jedynie rozważaniami Misterium Męki Pańskiej, którego stacją docelową jest z reguły jakieś sanktuarium. Idea akcji narodziła się w trakcie spotkań Męskiej Strony Rzeczywistości, a jej twórcą jest ks. Jacek Stryczek. Wszystko zaczęło się od poszukiwania formy duchowości adekwatnej do realiów XXI w., która łączyłaby aktywność i kontemplację. EDK odbyła się po raz pierwszy w 2009 roku, wtedy na Ekstremalną z Krakowa do Kalwarii poszło ok. 150 śmiałków. Od tego czasu co roku liczba uczestników podwajała się, a w 2013 na EDK poszło ponad 2000 osób w Krakowie i 13 innych miejscowościach w Polsce jak i poza nią (m.in. w Blackburn i – uwaga – na Spitsbergenie!). W tym roku poza Krakowem (11 kwietnia) EDK odbędzie się jeszcze w 25 innych miejscach na świecie, a do ideodawców ciągle zgłaszają się kolejni chętni na rozpropagowanie tej idei. Dołączysz? Więcej na www.edk.org.pl.

W tekście wykorzystano fragmenty rozważań Ekstremalnej Drogi Krzyżowej autorstwa ks. Jacka Wiosny Stryczka.

fot. arch. EDK

Triduum Paschalne w Kalwarii Zebrzydowskiej Wielkimi krokami zbliżają się Święta Wielkanocne. Czas na wytchnienie, odpoczynek od nauki, powrót do domu, refleksję oraz przypomnienie sobie o naszym odkupieniu, którego dokonał Jezus. Co może w tym pomóc? Jeśli nie masz pomysłu, jak dobrze przeżyć Wielki Tydzień, a szczególnie Triduum Paschalne, Kalwaria Zebrzydowska zaprasza. Miasto zwane „Polską Jerozolimą”, leżące na południu Polski, co roku przyciąga wielu wiernych, pragnących poczuć atmosferę wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat. Już od Niedzieli Palmowej zaczynają się tam Misteria Męki Pańskiej. 13 kwietnia nastąpi wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy i wypędzenie przekupniów. W Wielką Środę 16 kwietnia o 20:00 będzie miała miejsce uczta u Szymona i zdrada Judasza. W Wielki Czwartek o 13:00 będzie można zobaczyć moment umycia nóg Apostołom, a po procesji przenieść się na wieczorny sąd u Kajfasza. W Wielki Piątek o 6:00 wierni będą mogli uczestniczyć w porannym sądzie u Kajfasza, a następnie w dekrecie u Piłata. Po skazaniu Jezusa nastąpi Droga Krzyżowa na Wzgórze Ukrzyżowania i liturgia Wielkiego Piątku. Reszta dnia będzie poświęcona na Adorację Najświętszego Sakramentu w Grobie Pana Jezusa. W Wielką Sobotę odbędzie się liturgia Wigilii Paschalnej, a w Wielką Niedzielę – procesja rezurekcyjna. Unikatowe dróżki kalwaryjskie zachęcają do pójścia śladem Jezusa i zobaczenia miejsc związanych z Jego Męką. Wierni mogą się udać np. do Pustelni św. Marii Magdaleny, czy przejść przez kolejne stacje Drogi Krzyżowej. Bardzo zachęcam do udziału w tych niesamowitych wydarzeniach. Więcej informacji na ten temat znajdziecie na stronie Sanktuarium Pasyjno-Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej.

Aneta Gruca

7


8

temat numeru > Zmartwychwstanie

Początek procesu – pod osłoną nocy. Oskarżony – przemocą zaprowadzony przed Wysoką Radę. Świadkowie – zupełnie pogubieni w zeznaniach. Dowodów – brak. Prawda – nie interesuje nikogo. Wyrok – kara śmierci.

Ecce homo! P

odstawa oskarżenia Syna Bożego zmienia się jak w kalejdoskopie. Jezus-bluźnierca (zob. Mt 26,65) nagle przemienia się w Jezusa-buntownika, podżegacza ludu (zob. Łk 23,14). Dlaczego? Sanhedryn, działający na mocy koncesji udzielonej przez rzymskiego okupanta, nie ma prawa do wydawania wyroków śmierci. Trzeba więc udać się do rzymskiego namiestnika Judei, który w imieniu cesarza sądzi i wydaje wyroki. Do kompetencji Poncjusza Piłata nie należy jednak rozpatrywanie żydowskich przepisów religijnych. Oskarżenie o bluźnierstwo nie wchodzi zatem w grę. Nad ranem (zob. Mt 27,1-2), najwyżsi kapłani i starsi ludu przed obliczem namiestnika zarzucają Chrystusowi podburzanie ludu. Strzał w dziesiątkę. Takie przestępstwa należy karać, chociażby dla przykładu. Ktoś, kto – jak wynika z zeznań świadków – publicznie deklaruje wyburzenie Świątyni Jerozolimskiej, może przecież być niebezpieczny dla ładu społecznego! Mimo wszystko Piłat nie jest do końca przekonany o winie Oskarżonego. Istnieje jedna furtka, którą może uciec od odpowiedzialności. Taką szansę należy wykorzystać. Odsyła Chrystusa przed oblicze Heroda Antypasa, przebywającego wówczas w Jerozolimie. Oprawca Jana Chrzciciela wyśmiewa Pana Jezusa, lecz nie wydaje wyroku skazującego (zob. Łk 23,11). Powrót do Piłata. Co teraz? Piłat postanawia przemówić do ludu. Mówi, że ani on, ani Herod, nie znaleźli w Oskarżonym winy. Chcąc uspokoić rozszalały tłum, proponuje karę chłosty dla Syna Bożego. Arcykapłani pozostają niepocieszeni. Poncjusz Piłat stosuje jeszcze jeden wybieg. Z racji nadchodzącego święta może – na życzenie tłumu – wypuścić na wolność jednego z więźniów (zob. Mt 27,15-27). Lud, podburzony przez arcykapłanów, żąda uwolnienia Barabasza (zob. Mt 27,21). Brak racjonalności. Brak dowodów. Brak argumentów. Bezsilny namiestnik stojący przed tłumem ślepo pragnącym śmierci niewinnego Człowieka. Jest też miejsce na szantaż. Bycie nieprzyjacielem cesarza to duże ryzyko. Zbyt duże dla Piłata. Zatem –biczowanie. Rzymskie prawo zakazuje dalszego karania po wymierzeniu chłosty. Nieważne. Tłum żąda więcej…

A Zbawiciel bierze krzyż na swoje ramiona i zmierza w kierunku Golgoty. Ecce Homo, br. Adam Chmielowski

Powinniśmy być oburzeni. Czy jesteśmy?

yś b a , j ił. a c t ę ę i i w Pam święty ś dzień

? k a j e Al

Większość z nas ma zwyczaj traktowania trzeciego przykazania Dekalogu – delikatnie mówiąc – po macoszemu. Byłeś w niedzielę w kościółku? Byłeś. Czy zatem z dumą możesz odhaczyć jeden punkt z listy Bożych wymagań? No właśnie – nie.

Najważniejsze jest przyjęcie odpowiedniej perspektywy. Każde przykazanie dane nam przez Boga ma czemuś służyć. Kościół nie straszy nas ogniami piekielnymi za robienie niedzielnych zakupów, nie strąca do czyśćca za sprzątanie mieszkania przed wyjściem do kościoła. Na Mszę św. też nie idziemy w strachu przed wiecznym potępieniem. www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

Dagmara Śniowska

Niedzielna Eucharystia to raczej spotkanie z Kimś, kto nas bardzo kocha. Z Kimś, za kim powinniśmy usychać z tęsknoty. To Spotkanie warto umieścić w samym centrum dnia Pańskiego, a wszystko inne (w miarę możliwości) zepchnąć na dalszy plan. Kościelne wymagania dotyczące świętowania niedzieli, nie są naszym jarzmem, lecz cennymi wskazówkami umożliwiającymi czerpanie pełnymi garściami z dnia Pańskiego. No tak. Ale jak znaleźć na to wszystko czas? Odpowiedz sobie szczerze, czy niedzielny wieczór jest najlepszym momentem na naukę do poniedziałkowego egzaminu? Czy maraton po centrach handlowych to najbardziej odpowiednia forma spędzania czasu ze swymi najbliższymi? I czy aby na pewno niedziela to jedyny dzień tygodnia, w którym można robić generalne porządki w mieszkaniu? Czy jesteś pewien, że wykonywanie wszystkiego na ostatnią chwilę na przybliża cię do Boga? Czy niedziela jest dniem, w którym ładujesz swe duchowe akumulatory? Nie? Najwyższa pora to zmienić!

Dagmara Śniowska


Msza święta – kapitalna biografia Jezusa Biografie nie zawsze ciekawią. Nie każdego interesuje nawał dat, przeplatany suchymi informacjami. Czasem można jeszcze strawić jakiś biograficzny film, albo posiedzieć trochę nad e-bookiem (choć często samo urządzenie pociąga nas bardziej, niż czytana treść). Wiadomo, że biografie tych, którzy szczególnie nam imponują i tych, których szczególnie kochamy – zawsze są dla nas cenną wyprawą w przeszłość… A co byście powiedzieli na taką „biografię”, którą z jednej strony dobrze znamy, ale w której sami możemy uczestniczyć pomimo upływu lat? Niemożliwe? Jest takie miejsce i taka okoliczność, gdzie niebo schodzi się z ziemią, przeszłość z przyszłością i… Bóg z człowiekiem – z Tobą i ze mną! Prawdziwy horyzont. A że chodzi o Eucharystię, to wcale nie napompowana teoria. Msza św. to naprawdę „ponadczasowa” biografia Jezusa. Ale… zacznijmy od początku. Pamiętasz Betlejem? Nie martw się, jeśli cię tam nie było. Jezus narodzony w twoim sercu jeszcze da o sobie znać. Musisz Go tylko odszukać. Pytasz: „gdzie?”. Tam, gdzie Go odnajdują Rodzice. Tam, gdzie bardzo lubi się zatrzymać. Chodź do świątyni. Tam Jezus gromadzi wokół siebie ludzi tak, jak czynił to na ziemi. Słychać dzwonek… zaczyna się Eucharystia.

Wystarczy usłyszeć tylko pierwsze słowo po znaku krzyża i już wiadomo, o co chodzi: „Miłość Boga Ojca (…)”. Tak, pierwsze słowo to: „Miłość”. Jezus sam jest Miłością. Dlatego od razu pragnie ci przebaczyć wszystko, co tej Miłości przeczy. Ale nie bój się. On dobrze wie, jak umywać stopy – robił to już nie raz. On jest mistrzem uwalniania od słabości, chorób i cierpienia. Pamiętasz Jego cuda? One dokonują się także teraz – w tym momencie, który Kościół nazywa „aktem pokuty”. Teraz już z czystym sercem możemy chwalić Ojca hymnem „Chwała”, tak jak robił to Jezus. On zawsze wskazywał na Ojca. Teraz możemy usiąść, żeby się bardziej skupić na tym, co Jezus chce na powiedzieć. Na każdej Mszy mówi nam coś nowego – tak, jak Apostołom i uczniom. On jest zresztą sam obecny w Słowach czytanych z ambony. Jezus sam czytał także Stary Testament, a z uczniami śpiewał psalmy. On się wsłuchuje w głos Ojca i dlatego jest Mu posłuszny. My także chcemy się wsłuchać w Ewangelię i w pouczenia kapłana, który wyjaśni nam Biblię, tak jak Jezus.

Wyznanie wiary uświadamia nam to, że życie Jezusa każdego dnia na nowo nadaje sens naszemu życiu. To, co tam wypowiadamy – dzieje się wciąż na nowo. Teraz pomódlmy się za świat, dostrzegając potrzeby wszystkich ludzi. Jezus dostrzegał ich potrzeby w każdym wymiarze i także polecał ich Ojcu w modlitwach.

fot. www.sxc.hu

temat numeru > Zmartwychwstanie 9

Pamiętasz, jak Jezus pochwalił wdowę, która ofiarowała Bogu „pół grosza”? I myślisz, że nie pochwali ofiary twoich trosk, problemów, lęków, ale i radości, którą możesz złożyć na ołtarzu razem z kapłanem? Spójrz! Kapłan wlewa do kielicha wodę i wino – pozwól, żeby Jezus włączył w nie także twoje życie. Pamiętaj – to, co na ołtarzu – już za chwilę się przemieni… „Święty, Święty, Święty (…)” – śpiewamy teraz Jezusowi, jak w Niedzielę Palmową, gdy wjeżdżał na osiołku do Królewskiego Miasta. On na nowo przybywa także teraz. I tak, jak w kilka dni po „Hosanna” nastąpiło: „Ukrzyżuj!”, tak i my skupmy się teraz, bo już za chwilę na nowo dokona się Męka Pana Jezusa.

Bezkrwawo, „w ciszy i przy blasku świec” dokonuje się właśnie Ofiara Chrystusa. Jego Ciało zstępuje na biały obrus, a Krew – nie spływa już z krzyża, lecz wypełnia kielich. Jest to ta sama Krew, która wypłynęła z boku Jezusa… Która ozdobiła chustę Weroniki… Która ma moc cię uzdrowić. Przypomnij sobie Ostatnią Wieczerzę. Jak to dobrze, że będąc „Ostatnią”, na nowo dokonuje się jednak każdego dnia…

Teraz, gdy oprócz obecności w Słowie, w ludziach i w kapłanie, Jezus jest wśród nas obecny także w Ciele i Krwi – módlmy się Jego słowami do „Ojca Jego i Ojca naszego”. A prośba o „chleb powszedni” niech powoli przygotowuje nasze myśli i serca na przyjęcie Tego, który jest „dobry, jak chleb”. Jezus rozdaje Siebie samego. Kto Go spożywa, będzie żył na wieki – to Jego obietnica. A kto przyjmuje Jezusa, przyjmuje także Tego, Który Go posłał! I tak odnawia się żywe poczucie obecności w naszych sercach całej Trójcy świętej. I to jest zaczątek twojego i mojego zmartwychwstania i wniebowstąpienia. Mamy w sobie całe niebo. Za chwilę przyjmiemy błogosławieństwo. To jest „dobre życzenie”. Jezus uwielbia dobrze życzyć każdemu z nas. Towarzyszy temu życzeniu znak naszego zwycięstwa – znak krzyża. Nim rozpoczęliśmy Mszę św. Nim też ją kończymy. Krzyż to taka klamra – okładka tej Jezusowej biografii. Kto nie weźmie krzyża, ten nie będzie dobrym uczniem Jezusa. Więc dosłownie: przyjmij ten krzyż „na klatę” i nie kończ Mszy św. w kościele. Niech ona trwa w twoim życiu. Opowiadaj ludziom tę biografię. I zachęć ich, żeby także sami sięgnęli po ten bestseller.

kl. Tomasz Podlewski


10

pro-life

Recenzujemy

Wybierz więc życie Książka „Wybierz wiec życie!” to zbiór artykułów z katolickiego czasopisma „Miłujcie się!”. Duża część z nich to przejmujące świadectwa, ale znajdziemy też m.in. teksty, które zawierają badania naukowe obalające argumenty proaborcjonistów. Czyta się szybko, łatwo znaleźć interesujące nas fragmenty, wracając do książki po raz kolejny – jednym słowem – polecam!

Szesnastoletnia mama

„Szesnastoletnia mama” to nie jest film, który w cukierkowaty sposób przedstawiałby problem wczesnego rodzicielstwa. Wręcz przeciwnie, pokazuje dylematy, przed którymi staje młoda dziewczyna, która zbyt szybko zdecydowała się na współżycie i nie umie sobie poradzić z jego konsekwencjami. Widzimy przerażoną, młodą mamę rozdartą między miłością do dziecka i niechęcią do poświęcania dla niego całego swojego życia. Mimo wszystko film niesie pozytywne przesłanie o tym, że wybór życia, bez względu na okoliczności, jest wyborem najlepszym.

Prasówka pro-life Belgia legalizuje eutanazję dzieci. Medycyna, jak widać, doszła tam to takiego poziomu rozwoju, że lekarze uznali, iż najlepszym sposobem leczenia choroby jest eliminacja pacjenta. Cecile Richards – dyrektor generalna Planned Parenthood, największej organizacji aborcyjnej na świecie – na zadane z okazji Walentynek pytanie „czego pragną kobiety” odpowiedziała: „bezpiecznej i legalnej aborcji”. Pozostawię cytat bez komentarza.

W jednym z wrocławskich szpitali w wyniku nieudanej aborcji urodziło się żywe dziecko z zespołem Downa. Ginekolodzy mieli je zabić zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, a chwilę później, również zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, ich koledzy neonatolodzy musieli je ratować i objąć opieką. Zredagowała Ewa Rejman www.nastolatkaprolife.blogspot.com

www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

NPR to nie Człowiek do niektórych rzeczy dochodzi z wiekiem. W moim przypadku również tak było. Zanim przekonałam się do naturalnej metody planowania rodziny (NPR), przez wiele lat rozważałam stosowanie różnych środków antykoncepcyjnych. Jestem katoliczką i regularnie chodzę do kościoła. Jednak w sprawie planowania rodziny miałam swoje, odbiegające od nauki Kościoła zdanie. Do czasu. Magdalena Indyka

Poszukiwania

Choć od zawsze wiedziałam, że na seks zdecyduję się dopiero po ślubie, już w liceum i na studiach zaczęły mnie interesować metody antykoncepcyjne. W tym okresie najpopularniejsza była prezerwatywa – tania, łatwo dostępna i, co najważniejsze, według opinii producenta – skuteczna. To właśnie mnie do niej przekonywało. Do chwili, w której moje koleżanki ze szkolnej ławy zaczęły przychodzić na zajęcia przestraszone, bo pękła im „gumka”. Dlatego zaczęłam się interesować innym popularnym zabezpieczeniem – tzw. tabletką antykoncepcyjną. Wtedy jedynym minusem w jej stosowaniu była konieczność udania się do lekarza po receptę. Później pojawiły się inne negatywne opinie, m.in. problem z utrzymaniem wagi oraz brak 100-procentowej skuteczności, ale nie zniechęciło mnie to, gdyż nie znałam alternatywy. Z metodami naturalnego planowania rodziny zetknęłam się po raz pierwszy wtedy, gdy moja przyjaciółka–dziennikarka przeprowadzała wywiad na ten temat z naszymi wspólnymi znajomymi. Było to małżeństwo z ponad 5-letnim stażem, spodziewające się narodzin ich pierwszego dziecka. Wtedy dowiedziałam się, że od ślubu stosowali NPR. Jedyne co zapamiętałam z tego wywiadu to to, że przez pięć lat obserwacji tylko śluzu szyjkowego i mierzenia temperatury nie poczęli dziecka! Rozumiem rok, dwa, ale pięć? Po tym nagraniu moje zainteresowanie tą metodą wzrosło. Nadal jednak nie porzuciłam myśli o tabletkach.

Ten moment nadszedł, gdy dowiedziałam się, że tzw. tabletki antykoncepcyjne mogą spowodować usunięcie poczętego dziecka (o czym nie mówią ich producenci). Do tej pory myślałam, że tylko przeciwdziałają połączeniu się plemnika z komórka jajową. Jednak jest inaczej. Hormony nie blokują zapłodnienia, ale uniemożliwiają zagnieżdżenie się w macicy zarodka, czyli nowego życia. Wtedy tabletkom powiedziałam ­ nie! Nigdy nie mogłabym żyć ze świadomością, że stosując tę metodę usunęłam (dokonałam aborcji!) prawdopodobnie więcej niż jedno poczęte dziecko. Dlatego z chęcią skorzystałam z zaproszenia na szkolenie z Naturalnego Planowania Rodziny, które prowadziła moja znajoma. Na spotkaniu przypomniałam sobie, jak wygląda cykl kobiety i dowiedzia-


pro-life 11

kalendarzyk! łam się, jak za pomocą termometru oraz obserwacji śluzu szyjkowego rozpoznać czas płodności.

W tym wszystkim bardzo spodobało mi się to, że mogłam sama sprawdzić, jak to działa. Kupiłam termometr i zaczęłam prowadzić codzienne obserwacje. Już po dwóch cyklach, które opisałam na specjalnych kartach do obserwacji, byłam w stanie określić, kiedy zaczyna się u mnie okres płodny i niepłodny.

Kobieta w całym swoim cyklu miesiączkowym może zajść w ciążę tylko w jednym dniu, bo komórka jajowa żyje zaledwie 24 godziny. Jednak w okresie okołoowulacyjnym (owulacja to uwolnienie dojrzałej komórki jajowej z jajnika) występuje u niej płodny śluz. Sprawia on, że plemniki mogą zachować swoją żywotność do momentu pojawienia się komórki jajowej i przeżyć w organizmie kobiety bardzo długo (rekord to siedem dni!).

Dni płodne i niepłodne można rozpoznać, jeśli obserwuje się dwa objawy: temperaturę i śluz szyjki macicy. Mierząc temperaturę ciała codziennie, o stałej porze, tuż po przebudzeniu się, jesteśmy w stanie określić dwie fazy: przedowulacyjną i poowulacyjną. W pierwszej temperatura jest niższa. Jej wzrost następuje w okolicy owulacji i trwa do końca cyklu. Jeśli wyższa temperatura utrzymuje się trzy dni, zaczął się okres niepłodny.

Także obserwacja śluzu szyjkowego jest prosta, wystarczy zwrócić na niego uwagę podczas wizyt w toalecie. Pojawienie się śluzu informuje nas, że zaczął się czas płodny. Wraz ze zbliżającą się owulacją śluz zmienia swoją konsystencję. Staje się przeźroczysty i bardziej ciągliwy. Po owulacji staje się rzadszy i powoli zanika. Dzięki specjalnym kartom do obserwacji, na których codziennie zapisujemy temperaturę ciała i cechy śluzu, możemy określić początek i koniec okresu płodności. Obserwacja śluzu na samym początku może być problemem, gdyż trudno jest rozpoznać jego cechy nie mając porównania. Wystarczy jednak kilka cykli i staje się to banalnie proste.

Przekonał się na własnej skórze

Dzięki własnym obserwacjom cyklu oraz doświadczeniu moich koleżanek i ich współmałżonków byłam przekonana o skuteczności NPR. Jednak mój ówczesny chłopak, a obecnie mąż niestety nie. Przy pierwszej nadarzającej się okazji opowiedziałam mu w kilku zdaniach o zaletach NPR. Powiedziałam mu również, że nie zamierzam stosować tabletek

Poprzez stosowanie metody J. Rötzera możemy: • • • •

świadomie wybrać najlepszy czas na poczęcie dziecka ocenić własne zdrowie i stan płodności zwiększyć szansę przy staraniach o powiększenie rodziny uniknąć kontaktu ze środkami farmakologicznymi

fot. www.pixabay.com /PublicDomainPictures

To proste!

Metodę objawowo-termiczną na podstawie wielu badań oraz własnych doświadczeń po raz pierwszy opisał prof. Josef Rötzer. Cykl każdej kobiety składa się z dwóch faz. Pierwsza faza rozpoczyna się w pierwszym dniu krwawienia miesiączkowego i trwa do owulacji. Druga faza trwa od owulacji do dnia poprzedzającego następną miesiączkę. Nauka metody prof. Rӧtzera sprowadza się do umiejętności wyznaczenia dni płodnych, kiedy może dojść do poczęcia dziecka, oraz dni niepłodnych.

z wyżej wymienionych powodów, a prezerwatywy… Cóż – nie interesuje mnie „cukierek” w opakowaniu. Zarówno wtedy jak i w dniu ślubu mój mąż nie był do końca przekonany do skuteczności tej metody. Nawet po wizycie w poradni przedmałżeńskiej, gdzie dokładnie nam wytłumaczono metodę objawowo-termiczną, twierdził, że aby się przekonać, musi to sprawdzić. Czasu na sprawdzanie nie miał zbyt wiele, gdyż zaczęliśmy się starać o dziecko tuż po ślubie. Niemałym utrudnieniem była długość mojego cyklu – 50 dni. Tylko dzięki obserwacjom udało nam się określić dni płodne i już po kilku próbach zostaliśmy rodzicami. Bałam się, że ten czas nie był wystarczający, aby się przekonał. Jak bardzo się myliłam, dowiedziałam się, gdy mąż zabrał mnie na spotkanie z jego kolegami z pracy. Jeden z nich opowiedział, że chodzi z narzeczoną na nauki przedmałżeńskie, na których jest omawiana jakaś naturalna metoda planowania dzieci. Nie będąc do końca pewnym powiedział, że to tzw. „metoda kalendarzykowa”. Na co mój mąż zareagował bez namysłu i powiedział: „Nie, NPR to nie kalendarzyk”. Potem w kilku słowach wytłumaczył swoim kolegom, na czym polega NPR i czym różni się od przestarzałego, nieskutecznego i niepolecanego dzisiaj „kalendarzyka”. Wtedy dotarło do mnie, że się przekonał i tak jak ja nie ma żadnych wątpliwości co do stosowania NPR w naszym wspólnym życiu.

Używamy, polecamy!

Metody naturalnego planowania rodziny mogę polecić każdemu. Tylko one nie budzą żadnych zastrzeżeń moralnych oraz pozwalają naprawdę cieszyć się bliskością z drugim człowiekiem.


12

w trybach historii

Kwiecień w historii Polski 14.04.966 – Odbywa się chrzest Mieszka I i, za jego sprawą, Polski 10.04.1525 – W Krakowie odbywa się hołd pruski

05.04.1573 – Rozpoczyna się pierwsza wolna elekcja, królem Polski i wielkim księciem Litwy zostaje Henryk Walezy 04.04.1794 – Podczas insurekcji kościuszkowskiej ma miejsce bitwa pod Racławicami 11.04.1804 – Aresztowany zostaje Romuald Traugutt, dyktator powstania styczniowego

23.04.1935 – Prezydent Ignacy Mościcki podpisuje konstytucję kwietniową

13.04.1943 – Niemcy publikują informację o odkryciu w Katyniu masowych grobów oficerów Wojska Polskiego zamordowanych przez NKWD 16.04.1952 – Generał Emil Fieldorf „Nil” zostaje skazany na karę śmierci

02.04.2005 – W Watykanie umiera Ojciec Święty Jan Paweł II 10.04.2010 – W Smoleńsku dochodzi do katastrofy polskiego samolotu rządowego

REKLAMA

01.04.1901 – Odbywa się strajk szkolny dzieci we Wrześni przeciwko germanizacji

29.04.1924 – Zostaje wprowadzony polski złoty jako obowiązująca waluta

www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

Zbliża się wyczekiwana kanonizacja bł. Jana Pawła II i bł. Jana XXIII. Odbędzie się ona 27 kwietnia w Niedzielę Miłosierdzia, ustanowioną przez polskiego papieża. Zapraszamy do wspólnego przeżywania tego szczególnego dnia w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach.

Program uroczystości NIEDZIELA 27 kwietnia 2014 godz. 0:00 Uroczysta Msza św.w Bazylice godz. 2:15 Różaniec z tekstami bł. Jana Pawła II i Jana XXIII godz. 4:15 Modlitwa o przyjęcie darów Miłosierdzia godz. 6:00 i 8:00 Msze św. w Bazylice godz. 10:00 Kanonizacja bł. Jana Pawła II i bł. Jana XXIII przez Ojca Świętego Franciszka transmisja z Placu Świętego Piotra na telebimach

po homilii Ojca Świętego i obrzędzie kanonizacji uroczysta Msza św. przy ołtarzu polowym (bp Jan Zając)

godz. 12:30

Msza św. w Bazylice

godz. 15:00, 16:30, 18:00, 19:00 – Msze św. Sakrament spowiedzi św. w wielu językach od godz. 8:00 w sobotę do godz. 18:00 w niedzielę.


D o d at e k

k r a ko w s k i T R YB Y K A T O L I C K I M I E S I Ę C Z N I K S T U D E N C K I

Coach nie podejmie za ciebie decyzji, ale pomoże odkryć twój potencjał ‑ mówi Marta Czepukojć – terapeutka oraz trener‑ ka rozwoju osobistego i zawodowego, założycielka OKcoaching.eu. Prowadzi sesje coachingowe w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Rozmawia Iwona Stolarska

To ty jesteś

ekspertem Na czym polega coaching i jaki jest jego cel? – Coaching jest partnerską współpracą z klientami, która prowokuje ich do twórczego myślenia. Coaching poszerza świadomość siebie: odczuwanych i przeżywanych emocji, posiadanych przekonań oraz zachowań. Polega na kreatywnym procesie, który inspiruje do maksymalizacji swojego osobistego i zawodowego potencjału. Celem coachingu jest towarzyszenie osobie w realizacji wyznaczonego przez nią celu osobistego lub zawodowego. Jak wygląda sesja z trenerem? – Podczas pierwszej sesji coachingowej celem jest rozpoznanie potrzeb odbiorcy coachingu oraz wsparcie go w uświadomieniu sobie, dlaczego temat lub cel wniesiony na sesję jest ważny. W wyniku takiego spotkania, może okazać się, że cel zostaje zaakceptowany, przeformułowany lub odbiorca rezygnuje z jego realizacji, gdyż uświadamia sobie, że jego główną potrzebą jest coś zupełnie innego. Np. pierwotnie jednemu klientowi zależało na założeniu własnej firmy, a w wyniku spotkań, uświadamia sobie, że głównym motywem realizacji tego celu jest potrzeba samostanowienia, niezależności i kreatywności. Ostatecznie decyduje się realizować ją poprzez działalność artystyczną oraz podróże.

Czy są różne rodzaje coachingu? Czy obecnie są jakieś nowe trendy? – W zależności od podejścia, szkoły, jak i indywidualnych opinii, możemy się spotkać z podejściami, że istnieje „jeden coaching dla wszystkich”, jak i kilka jego rodzajów, np. osobisty, biznesowy itd. Kryteria różnicujące rodzaj coachingu mogą odnosić się do grupy docelowej (np. coaching przywódczy), bądź zakresu tematycznego lub rodzaju rozwijanych kompetencji (np. coaching podejmowania decyzji).

Jak coaching różni się od doradztwa? – W coachingu to osoba, która jest jego odbiorcą, jest ekspertem. Coach jedynie zadaje pytania, proponuje doświadczenia, ćwiczenia, dzieli się narzędziami coachingowymi. To klient odpowiada sobie na pytania oraz podejmuje decyzje. Doradztwo natomiast polega na odkrywaniu potrzeb i możliwości osoby oraz proponowaniu różnych rozwiązań, sposobów i strategii ich realizacji z pozycji eksperta. Niektórzy doradcy korzystają z narzędzi coachingowych w swojej pracy.

Czy coaching może być rozwiązaniem dla każdego? – To zależy jedynie od kluczowego tematu oraz potrzeb osoby decydującej się na spotkanie coachingowe. To klient nakreśla sytuację, w jakiej się znajduje, następnie dookreśla kluczowe problemy i wyzwania. Kolejnym krokiem jest rozpoznanie, jakich zmian potrzebuje. Ważnym momentem jest określenie pola do potencjalnej współpracy oraz autentyczne i konkretne stwierdzenie, na ile coaching jest w stanie wesprzeć daną osobę w pozytywnej transformacji. Z mojego doświadczenia wynika, że coaching jako metoda jest skuteczny przy zachowaniu jasnych ram kontraktu oraz wyznaczeniu celu, który jest w obszarze wpływu klienta.

Czy wszystkie problemy nadają się do coachingu? – Czasem lepszy od coachingu będzie mentoring, terapia albo doradztwo. Coaching pomoże w rozwiązaniu problemów z życia prywatnego (np. brak wystarczających kompetencji komunikacyjnych w bliskiej relacji, potrzeba nawiązywania nowych relacji, niskie poczucie własnej wartości, trudności z decyzyjnością). Ważny jest poziom zaawansowania problemu, z którym osoba przychodzi i potrzeby oraz świadomość tego, z czym chce wyjść w ramach zakończonego procesu coachingowego. Rolą coacha jest odpowiedź, czy podejmie się wziąć odpowiedzialność za współpracę.


II

dodatek krakowski

Co jeśli coach zna najlepsze możliwe rozwiązania? – Coach nie powinien sugerować rozwiązania osobie coachowanej. To osoba coachowana (z jęz. ang. cochee) jest największym ekspertem od sytuacji, w jakiej się znajduje. Coach zadaje pytania otwarte, które mają pobudzić osobę coachowaną do wygenerowania swoich własnych pomysłów. Kiedy osoba coachowana wymieni pięć pomysłów na podjęcie nowej pracy, coach może zadać pytania: Co mogłoby ci pomóc wybrać najlepszy dla ciebie sposób? Jakie kryteria dokonania wyboru są dla ciebie ważne? Jakich informacji potrzebujesz, by podjąć decyzję? Dlaczego coaching działa? – Dzięki systematycznej pracy z coachem klient osiąga swoje cele, istotne z perspektywy zawodowej lub osobistej. Np. uświadamia sobie, w jakim obszarze działalności zawodowej najbardziej pragnie się rozwijać; co jest jego wyjątkowym potencjałem osobistym; w jaki sposób uwolnić się od niepewności dotyczącej jego przyszłości zawodowej lub w jaki sposób zadbać o siebie, by prowadzić wystąpienia publiczne bezstresowo oraz z poczuciem spokoju. Coaching działa poprzez ludzi – coacha i coachee – oraz ich odpowiednie nastawienie. Efekt zostanie osiągnięty, jeśli coach ma doświadczenie i jest specjalistą od procesu, metod, narzędzi oraz w swojej postawie patrzy na klienta jako na wyjątkową, niepowtarzalną postać, natomiast klient jest otwarty na to, co nowe, bierze odpowiedzialność za swój rozwój i zmianę oraz jasne są cele i zasady współpracy. Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy do udziału w cyklu kilku spotkań, które koncentrują sie na rozwoju twojego osobistego potencjału. Szczegóły dostępne na stronie:

www.wse.krakow.pl/pl/ Coaching_indywidualny

www.e-tryby.pl nr 4/31/ Kwiecień 2014

Trybik odkrywca

Amor Patriae nostra lex

Tytułowym hasłem przewodnim husarzy można z powodzeniem opisać także ryzykowne działania Polskiego Państwa Podziemnego. „Miłość Ojczy‑ zny naszym prawem” – słowa te trafnie oddają ducha walki żołnierzy Polskiego Związku Po‑ wstańczego. Warto poznać ich historię i wcale nie trzeba sięgać w tym celu do książek. Zapraszamy do unikatowego na skalę światową Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.


dodatek krakowski

III

Już za kilka miesięcy, 1 sierpnia o godzinie 17:00, zawyją syreny i nastanie cisza – symbolicznie oddamy cześć żołnierzom Powstania Warszawskiego w 70 lat od jego wybuchu. Ta okrągła rocznica to wystarczający powód, aby poznać dwa niezwykle ważne dla Polaków miejsca – Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie i Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Zanim jednak wybierzemy się do stolicy, postanowiliśmy dotrzeć na ulicę Wita Stwosza 12 i spędzić kilka godzin w budynkach dawnych koszar, w których obecnie mieści się krakowskie muzeum czynu zbrojnego Polski Walczącej w XX w.

Żywa historia

Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” jest stosunkowo młodą placówką. Ostatecznie powstało w roku 2000, choć dawni członkowie struktur AK podejmowali próby udostępniania potomnym pamiątek, dokumentów i broni skrywanych od okresu okupacji hitlerowskiej już w latach 90. ubiegłego wieku. W końcu udało się otworzyć – zwłaszcza dla młodego pokolenia Polaków i obcokrajowców – miejsce, w którym można przez chwilę poczuć się niejako przeniesionym do I połowy XX w. Setki fotografii, notatek, zapisków, ubrań należących do powstańców, harcerzy, sanitariuszek… wszystko to sprawia, że odchodzące w niepamięć historie ożywają i stają się nam bliskie.

O wojnie – osobowo i multimedialnie

Wybierając się do tego muzeum trzeba najpierw zjeść porządny posiłek i zarezerwować sobie kilka godzin – nawet nieszczególnie wnikliwy zwiedzający nie będzie chciał pominąć żadnej z wystaw, plansz czy witryn. Klimat tego miejsca bez wątpienia tworzy odpowiednia aranżacja wnętrza budynku, półmrok, charakterystyczne dźwięki. Jest to muzeum z nowoczesną ekspozycją multimedialną, w którym wręcz wskazane jest czynne zwiedzanie: otwieranie szuflad z przeźroczami, włączanie filmów i prezentacji, sięganie do zarchiwizowanych dokumentów, zaglądanie do wnętrza samolotu, rakiety czy czołgu. A wszystko po to, aby – zgodnie z założeniami – ukazać zwiedzającym osobowy wymiar wojny poprzez losy poszczególnych osób, przede wszystkim żołnierzy Armii Krajowej, ich postaw, motywacji, działań i trosk.

Polaków prawo i obowiązek

Nie chcąc zdradzać szczegółów, zachęcamy Was do zarezerwowania jednego poranka lub popołudnia i wyruszenia śladami polskiej armii, która walczyła o wolność naszej ojczyzny. Znać jej historię to nasze prawo, ale również obowiązek.

Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli w godz. 11:00–18:00. W niedzielę – wstęp wolny, w pozostałe dni bilet studencki – 7 zł. Na muzealnej stronie internetowej www.muzeum-ak.pl znajdziecie m.in. aktualne informacje dotyczące wystaw czasowych oraz spotkań ze świadkami historii.

fot. arch. autorów x4

Iwona i Dominik Sidorowie


dodatek krakowski

Od teraz masz STER! Na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II działalność rozpoczęła Poradnia Studencka STER. Jest to wspólna inicjatywa duszpasterstwa akademickiego Patmos i studentów Wydziału Nauk Społecznych.

Poradnia STER

czynna jest: w środy i czwartki od 11.30 do 13.30, w piątki od 9.45 do 11.45 dyżur nauczyciela NPR w środy od 17.15 do 18 .15 poradnia.ster@gmail .com tel.: 511 459 902 (dostępny 24h na dobę !) O STERze dowiesz się zaglądając także tutaj: Nasz Facebook: www.facebook.com/po radnia.ster O nas na uczelni: upjp2.edu.pl/strona/l1 89tun88s

Założycielki STER-u

Co zrobić, kiedy w domu rodzinnym pojawia się kryzys? Jak poradzić sobie z piętrzącą się stertą problemów? Gdzie szukać pomocy specjalisty? Do kogo udać się z wnioskiem o dofinansowanie mojego projektu? Jak zorganizować międzyuczelniany wyjazd? A może…? Jeśli masz podobne pytania i szukasz odpowiedzi, razem z tobą poszukać jej mogą studenci prowadzący Poradnię Studencką STER. Trzy studentki Wydziału Nauk Społecznych postanowiły uruchomić działalność nie tylko zgodną z ich kierunkiem studiów czy zainteresowaniami, ale przede wszystkim taką, która przyda się niejednemu krakowskiemu żakowi. Zuzanna Czyżycka, Anna Kozak i Magdalena Obrochta (na zdj.) z Nauk o Rodzinie od 10 marca oficjalnie rozpoczęły działalność STERu. Jest to zupełnie nowa inicjatywa, której celem jest wspieranie studentów w czasie kryzysu, pomoc psychologiczna i duchowa, a także prowadzenie mediacji rodzinnych i studenckich. Jednym z zadań STERu jest wspieranie integracji krakowskich środowisk

www.e-tryby.pl nr 4/31/ Kwiecień 2014

katolickich, które zrzeszają duszpasterstwa akademickie i inne wspólnoty. Nowatorski pomysł poprzedziły długie przygotowania, nie tylko formalne – studenci, którzy otworzyli poradnię ciągle poszerzają swoją wiedzę z zakresu poradnictwa i mediacji, biorą udział w kursach i szkoleniach, wszystko po to, by dobrze i rzetelnie przygotować się do zawodu. Ich praca zaczyna się właśnie wraz z otwarciem STERu.

Za najważniejszą działalność poradni założycielki uważają poradnictwo z zakresu pomocy rodzinie: – Czasem po prostu nie wiemy, co zrobić, gdzie się udać w przypadkach, które zdarzają się bardzo często, choć nam osobiście po raz pierwszy. Wsparcia nie potrzebują tylko chorzy i niepełnosprawni, ale wszyscy ci, których dosięgają różne i niespodziewane trudności. Dla nich chcemy być najbardziej – mówi Anna, jedna z pracujących na rzecz poradni studentek. – Swoją wiedzą możemy posłużyć pomagając załatwić sprawy administracyjno-społeczne, z którymi coraz częściej trzeba się mierzyć wkraczając w dorosłość. To nie jest łatwe, a i nie

zawsze jest ktoś, do kogo mamy się udać – dodaje Magdalena, która w poradni też ma swój dyżur. Co więcej, w STERze można się spotkać z nauczycielem metod NPR (naturalnego planowania rodziny) i nauczyć się rozpoznawania objawów płodności oraz porozmawiać o seksualności. fot. arch. STER-u

IV

Co kiedy dyżur poradni odbywa się w czasie naszych zajęć albo chcemy zapytać o zupełnie błahą rzecz? – W takich sytuacjach można skorzystać z naszego maila albo telefonu – tłumaczy Zuzanna. – Ty piszesz, my odpowiadamy, jak tylko się da. Chodzi o to, by każdy mógł skorzystać z pomocy w dowolnej formie i dogodnym dla siebie terminie. Poradnia jest otwarta dla studentów z wszystkich krakowskich uczelni, stąd każdy, kto tylko zechce, może skorzystać z darmowej porady. Siedziba STERu znajduje się w gmachu głównym Uniwersytetu przy ul. Franciszkańskiej 1, w sali 231 na drugim piętrze. Obecnie poradnia otwarta jest w czasie dwugodzinnych dyżurów przez trzy dni w tygodniu, ale na spotkanie można umówić się o dowolnej porze (kontakt mailowy lub telefoniczny).

Elżbieta Dudek


ona i on 13

Przez uszy do serca Nie, to nie będzie o czułych słówkach ani o prawieniu komplementów. To będzie o tym, że uważnie słuchając, można zbudować prawdziwe porozumienie. I pełniej, lepiej, szczęśliwiej być z drugą osobą. Magdalena Urlich

Mądrość ludowa zwraca uwagę na proporcje. Mamy dwoje uszu i jedne usta, prosty rachunek – 2:1. Nie jestem pewna, czy tak ścisła matematyka dobrze oddaje subtelność ludzkich relacji. Niewątpliwie jednak mogę przyznać, że umiejętność słuchania jest niezwykle ważna.

Między nami droga

Aby poznać drugą osobę, mamy do przejścia drogę: od nieznajomości do poznania, od tego, co zewnętrzne do tego, co kryje się wewnątrz, od niezrozumienia do porozumienia. Choć jest i konkret: przestrzeń między nadawcą komunikatu a jego odbiorcą. Żeby dotrzeć do odbiorcy, komunikat musi ją pokonać. Nie zawsze jest to łatwe, bo w kanale komunikacyjnym mogą wystąpić zakłócenia. Na najprostszym, fizycznym poziomie może to być problem z siecią w telefonie. Jednak najgroźniejsze szumy nie pochodzą z zewnątrz, a raczej są związane z nadawaniem i odbiorem. Możemy wyobrazić sobie sytuację idealnie sprzyjającą komunikacji. W cichym pomieszczeniu siedzimy naprzeciwko drugiej osoby, patrząc jej w oczy. Chcemy się porozumieć, ale wydaje się, że to, co mówimy, nie jest w pełni słyszane. Albo jest słyszane inaczej. Bo to, co przeszkadza usłyszeć, jest w głowie odbiorcy.

Rozpoznać szum

Często rozróżnia się te dwa słowa związane ze zmysłem słuchu: słyszeć i słuchać. Słyszenie to rejestracja dźwięków. Słuchanie jest aktem świadomym, ma na celu uchwycenie komunikatu. A więc, by w ogóle doszło do próby nawiązania kontaktu, potrzebne jest pragnienie, by słuchać. To punkt wyjścia. Teraz możemy poświęcić uwagę szumom. Szum nr 1, własne niezaspokojone potrzeby. Jeśli czujemy, że sami potrzebujemy się wygadać albo coś nas bardzo przytłacza – mało prawdopodobne, że będziemy w stanie skoncentrować się na drugiej osobie. Bardziej skuteczna kolejność jest taka: najpierw dbam o siebie, dopiero wtedy mogę pomóc tobie. A gdy żadne z nas nie może poczekać, potrzebuje pomocy tu i teraz? Najlepiej udać się po nią na zewnątrz (przyjaciel, koleżanka), a nie oczekiwać od siebie nawzajem tego, czego nie jesteśmy w stanie dać. Szum nr 2, intelektualna obróbka. Może się pojawić w naszej głowie pod wpływem tego, co słyszymy. To trybiki, które uruchamiają się w naszej głowie pod wpływem słyszanych słów, i zaczynają je mielić. Możemy zacząć osądzać, czyli oceniać słyszaną historię w kategoriach dobry – zły. Albo porównujemy siebie: czy my w świetle tej historii wy-

padlibyśmy lepiej czy gorzej. Analizujemy, interpretujemy. W końcu w naszej głowie powstaje całkiem inna historia, w dodatku wiemy lepiej od jej bohatera, jak ona się skończy i co powinien zrobić. W tej iluzji gubi się drugi człowiek i to, co naprawdę mówi, czuje, czego potrzebuje. Jeśli właśnie to szumi ci w głowie, zatrzymaj się. Po prostu słuchaj. Szum nr 3, lęk przed emocjami. Pojawia się wraz z myślą: gdy pozwolę mu/jej mówić o uczuciach, to one mnie przytłoczą, rozkleję się i żadne z nas się nie pozbiera. Czasem mamy wyobrażenie zalewu emocji. Tymczasem emocje, którym się pozwoli zaistnieć, odsłaniają kryjące się za nimi potrzeby i ułatwiają rozwiązanie problemu. To długotrwałe tłumienie uczuć może się skończyć ich eskalacją. Lęk sprawia, że zamykamy się na drugą osobę, nie chcemy jej usłyszeć i często wysyłamy jej taki sygnał zwrotny, że milknie.

Szum nr 4, słowa, które zbyt szybko cisną się nam na usta. Są często efektem naszej intelektualnej obróbki lub lęku. Rozbrzmiewają w naszej głowie, bywają automatycznym sposobem reagowania. Gdy wypowiadamy je na głos, czasem z dobrą intencją, mogą sprawić, że druga osoba poczuje, że nie chcemy jej słuchać. Słowa, które mogą działać w taki sposób, to: rady, podawanie gotowych rozwiązań, zaprzeczanie uczuciom mówiącego czy bagatelizowanie jego problemu, tłumaczenie sytuacji z perspektywy osób trzecich, pouczanie, wypytywanie czy opowiadanie innej historii bądź anegdoty.

Droga do serca

Jak więc słuchać, żeby druga osoba wiedziała, że to, co mówi, zostało usłyszane? Jest na to sposób – słuchanie empatyczne, kiedy potrafimy skoncentrować się na drugiej osobie i być obecni w tym, co ona czuje. Nie polega to na wywołaniu w sobie tych samych uczuć. To obecność, w której moje uczucia nie przeszkadzają mi być z drugim, bo to na niego kieruję uwagę. W takim słuchaniu istotne jest, by dać przestrzeń uczuciom i potrzebom drugiej osoby. Przyjemne uczucia mówią o zaspokojonych potrzebach, trudne – o niezaspokojonych. Słuchanie, w którym dajemy przestrzeń, by uczucia i potrzeby wybrzmiały, jest jednym z największych prezentów, jakie możemy dać drugiej osobie. A jednocześnie zaprasza w cudowną podróż, jaką jest poznawanie drugiego człowieka i autentyczna bliskość. To podróż, która nigdy się nie kończy, a prowadzi do niej prosta droga – od uszu do serca.


14

kanonizacja Jana Pawła II

Opracowała Monika Maśnik

Duchowe perły

Księgarnie pękają w szwach od opasłych książek wydanych na kanonizację. Na dwóch stronach nie przedstawimy ani papieskiej biografii, ani bogactwa nauczania Jana Pawła II. Zostawiamy was natomiast z kilkoma myślami, które powinny prostować nasze myślenie i przemieniać serca. Tym bardziej, że wiele swoich przemówień papież zaczynał słowami: "Drodzy, młodzi przyjaciele..." Młodzi (...), Chrystus domaga się od was, byście szli pod prąd. Domaga się, abyście byli obrońcami Jego prawa i abyście przekładali je na konsekwentne postępowanie w codziennym życiu.

Chcę wam powiedzieć wszystkim, a zwłaszcza młodym: nie ustawajcie w modlitwie! Trzeba zawsze się modlić, a nigdy nie ustawać, powiedział Pan Jezus. Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. Nie samym chlebem żyje człowiek i nie samą doczesnością, i nie tylko poprzez zaspokajanie doczesnych — materialnych potrzeb, ambicji, pożądań, człowiek jest człowiekiem... Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jeśli mamy żyć tym słowem, słowem Bożym, trzeba nie ustawać w modlitwie! Może to być nawet modlitwa bez słów...

Lwów, 26 czerwca 2001

7 czerwca 1979 Kalwaria Zebrzydowska

Sto­sunek do daru życia jest wykład­ nikiem i pod­sta­wowym sprawdzianem aut­en­ty­cznego sto­sunku człowieka do Boga i do człowieka, czyli wykład­nikiem i sprawdzianem aut­en­ty­cznej religi­ jności i moralności.

Częs­to­c howa, 19 czerwca1983

www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”.

Westerplatte, 1987

Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali.

Jasna Góra, 1983


15

REKLAMA

NOWOŚĆ

Wy jesteście nadzieją nie tylko świata, ale przede wszystkim Kościoła, w szczególności zaś Papieża!

cena

14,90

▌Obszerne informacje o życiu największej polskiej mistyczki i świętej, kulcie Miłosierdzia Bożego, modlitwy przez wstawiennictwo św. Faustyny oraz dodatek – Koronka do Miłosierdzia Bożego, Litania do Miłosierdzia Bożego i Nowenna do Miłosierdzia Bożego.

NOWOŚĆ

Bazylika św. Piotra, 1980

▌ Przypominając w żywy i przystępny sposób fakty z życia papieża, autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie, co sprawiło, że człowiek, który w młodym wieku stracił wszystkich swoich najbliższych, przeżył piekło wojny, a swoje kapłaństwo przeżywał w czasach walki z Kościołem, sam był człowiekiem nadziei i skutecznie niósł ją światu. W książce znajdziemy także wybór modlitw za wstawiennictwem św. Jana Pawła II.

* Do ceny doliczamy koszty wysyłki. Promocja dotyczy tylko księgarni firmowej Wydawnictwa PROMIC

cena

14,90

sprawd

a w n ic w w w.w y d

WYDAWNICTWO PROMIC ul. Św. Bonifacego 9/1, 02-914 Warszawa, tel. 22 651 90 54, e-mail: sprzedaz@wydawnictwo.pl

Studia pozwalają Wam odkryć niezmierzone bogactwo ludzkiej wiedzy, niebywałą – od największego do najmniejszego – różnorodność stworzenia, wspaniałość wszechświata, cuda natury. Nauczcie się także składać dzięki Stwórcy życia.

Leuven, 1985

Człowiek jest powołany do pełni życia, która przekracza znacznie wymiary jego ziemskiego bytowania, ponieważ polega na uczestnictwie w życiu samego Boga.

Evangelium Vitae

Prawdziwa miłość nie jest mglistym uczuciem, ani ślepą namiętnością. Jest wewnętrzną postawą, ogarniającą całe jestestwo człowieka. Jest patrzeniem na bliźniego nie po to, by się nim posłużyć, ale by mu służyć.

Anioł Pański, 13 lutego 1994

ź na

t w o .p l


16

kanonizacja Jana XXIII

Papież bardzo dobry Myślano, że będzie papieżem przejściowym, który swoim pontyfikatem nie wywoła burzy. Duch Święty miał w planach co innego – kard. Roncalli zrobił krok milowy w historii Kościoła. Jan XXIII ogłoszony będzie świętym razem z naszym rodakiem bł. Janem Pawłem II. Nie jest to typowy życiorys błogosławionego papieża, ale raczej pokazanie głębi jego duchowości. Karolina Mazurkiewicz

Skromna wielka duchowość

Cenną rzeczą, jaką pozostawił po sobie bł. Jan XXIII, jest Dziennik duszy. Są to osobiste zapiski papieża z jego czasów seminaryjnych, kapłańskich, biskupich i papieskich. Z początku bardzo surowe osądzanie własnych wad i nieustanna praca nad sobą pokazują, że młody Angelo Roncalli bardzo kochał Boga i chciał być kapłanem bez grzechu. Często zapisywał swoje rozkojarzenie na modlitwie czy pychę, których chciał się wyzbyć, ale sprawiało mu to niemałą trudność. W jednym z zapisów czytamy: „Muszę być bardziej skupiony na modlitwie”.

Jan XXIII daje nam również wiele wskazówek w swoim dzienniku. Pokazuje, jak wygląda nieustanna praca nad sobą, że każdego dnia mimo upadków należy prosić Boga o łaskę. W 1903 r. napisał: „Życie moje jest ustawiczną ofiarą. »Nie żyję ja, ale żyje we mnie Chrystus«. Św. Paweł mógł tak o sobie powiedzieć, bo jego wielka dusza, jego szlachetne serce płonęło ustawicznie miłością Boga i ludzi. Co do mnie, mam tylko piękne chęci, którym nie odpowiadają czyny. Panie daj mi łaskę, bym mógł czynem okazać, że naprawdę Cię kocham”.

Zauważanie swoich wad

To, co dziś nazywamy zmorą społeczeństwa, czyli niechęć do innych i pochopne ocenianie, nie było obce Roncallemu. Ciągle w jego zapiskach przewija się prośba o pokorę, której brak często mu doskwierał. „Grzechy i melancholia – oto dwie rzeczy, dla których nie może być miejsca w mojej duszy. Muszę znosić z wielkim spokojem to, co drażni moją wrażliwość, a także kolegów, którzy mi nie odpowiadają, bo inaczej – gdzie zasługa i gdzie zadowolenie Boga? Będę się starał wynajdować cnoty tam, gdzie ich – sądząc po pozorach – nie widać. Będę miał na uwadze, że z pewnością inni, z powodu licznych moich wad, muszą czynić wielką ofiarę, by znosić www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

moją nędzną osobę. Pokory więc, ale połączonej z radością ducha i stałym szczęściem”.

Narzędzie w rękach Boga

To jego pomysłem było zwołanie Soboru Watykańskiego II. Spowodowało to poruszenie wśród kardynałów, co widać w słowach samego papieża: „Kiedy powiedziałem im o swojej decyzji i spostrzegłem ich zdumienie, dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że rozpocząłem rewolucję. Wieczorem nie mogłem zasnąć, pomyślałem sobie wtedy: Giovanni – dlaczego nie śpisz? Czy to ty, papież, rządzisz Kościołem, czy Duch Święty? To przecież Duch Święty, więc śpij, Giovanni!”

Dążenie do doskonałości

To, co według bł. Jana XXIII zbliża człowieka do doskonałości, czyli do Boga, to spowiedź święta. „Cotygodniowa spowiedź, odprawiana po starannym przygotowaniu w każdy piątek lub sobotę, pozostaje nadal solidną podstawą w dążeniu do doskonałości: przynosi uspokojenie wewnętrzne i jest zachętą do praktykowania zwyczaju, by stale być przygotowanym do dobrej śmierci, każdej godziny i każdej chwili dnia.”

Dziennik duszy to idealna wskazówka jak pracować nad sobą i swoją duchowością. To również dowód na to, że każdy, nawet święty, ma swoje wady. W przypadku młodego Angelo Roncallego była to pycha, którą z każdym dniem starał się niwelować. Notatki to zaproszenie do głębszego poznania człowieka, który nie tylko był inicjatorem Soboru Watykańskiego II, ale prostym i dobrym pasterzem Kościoła, który chciał być bez grzechu i dzielić się wszystkim, co posiadał. Tak został wychowany i tak postępował każdego dnia. Zachęcam do czytania jego Dziennika duszy, gdyż w nim można znaleźć głębię wiary, nadziei i miłości „dobrego papieża”.

Angelo Giuseppe Roncalli, błogosławiony, wkrótce święty papież Jan XXIII. Na Stolicę Piotrową wybrany w wieku 78 lat, będąc najstarszym spośród kardynałów biorących udział w konklawe. Jan XXIII wpisał się w historię świata jako zwołujący Sobór Watykański II. Ale nie tylko to pamiętają wierni Kościoła. Papież dał się również poznać jako człowiek pełen uśmiechu, humoru i z dystansem do samego siebie. Wojciech Podlewski

Uśmiech – nieodłączny towarzysz

Jan XXIII odznaczał się szczególnym poczuciem humoru i nie szczędził dowcipów, potrafiąc rozbawić otaczających go ludzi oraz rozładować niepotrzebne napięcia, zarówno wśród duchowieństwa jak i świeckich. W czasie inauguracji posługi w diecezji weneckiej, kiedy przyszły papież płynął gondolą, którą otaczał uroczysty pochód, przelatująca mewa pobrudziła jego kardynalski płaszcz. Wszyscy w otoczeniu zamarli w bezruchu. Kard. Angelo Roncalli rzekł na to z uśmiechem: ,,Byłoby o wiele gorzej gdyby fruwały krowy!”

Z dużym dystansem

Pewnego razu, już jako głowa Kościoła, będąc ubrany w dostojne liturgiczne szaty powiedział: „Jestem ubrany jak perski satrapa”. Niedługo po wyborze na papieża, kiedy zobaczyła go pewna Włoszka, krzyknęła bez refleksji: „Jaki gruby! Nie podoba mi się”, na co papież odrzekł: „Konklawe, proszę pani, to nie konkurs piękności”. Jedna z anegdot opowiada, jak


17

Papieski humor to jeden z kardynałów, zmierzając do papieskiego gabinetu znajdującego się na trzecim piętrze, narzekał: „Czego znów chce ode mnie ten na górze?”. Jan XXIII skomentował to: „Drogi kardynale, Ten na górze jest Panem i Ojcem wszystkich. Ja jestem tylko z trzeciego piętra”.

zza spiżowej bramy

Szczery aż do bólu

Słynna jest też historia, jaką przeżył z Janem XXIII młody fotograf kilku papieży, znany wszystkim Arturo Mari. Kiedy kard. Roncalli został wybrany papieżem, wówczas osiemnastoletni Arturo, zobaczywszy biały dym, zaczął biec do drzwi Kaplicy Sykstyńskiej, krzycząc Portis! Portis! Nowy papież nie wychodził. Podekscytowany fotograf z nadzieją, że za chwilę zrobi Ojcu Świętemu zdjęcie jako pierwszy, chcąc się wykazać, popchnął zamknięte nadal drzwi i wpadł do kaplicy lądując przed samym papieżem. Zaległa cisza. Zimnym wzrokiem patrzył kamerling Kościoła kard. Masella i zaraz krzyknął: „Ekskomunika!” Na to wszystko Jan XXIII spojrzał na niego i spokojnie powiedział: „Eminencjo, to taki młody, dobry człowiek. Zamiast go ekskomunikować, trzeba docenić jego entuzjazm! Przecież mamy nowego papieża!”. Kończąc wybuchem śmiechu. Ciekawa jest też postawa papieża wobec służących pracowników, którzy mieli za jedno z zadań nosić go na

fot. archiwum

Wielu ludzi urzekał także jego serdeczny i bezpośredni kontakt z człowiekiem. Otrzymawszy list od młodego chłopca, który prosił Ojca Świętego o radę, czy ma zostać policjantem czy papieżem, ten opisał mu: „Naucz się być policjantem, tego się nie improwizuje. Każdy może zostać papieżem: najlepszy dowód: że ja nim zostałem. Odwiedź mnie, jak przyjedziesz do Rzymu”.

lektyce. Ojciec Święty kazał podwoić im wynagrodzenie twierdząc, że napracują się oni dwa razy więcej, nosząc tęgiego papieża. O samym życiu Jan XXIII mawiał: „Życie jest jak uczta. Jestem już przy serach, a zapewniam was, że one także są wyborne.”

Papież biednych

Jego kontakt z ludźmi był niezwykły, a sam Ojciec Święty nazywany był Papieżem Dobroci. Zawsze myślał o cierpiących, starając się do nich docierać. Skrycie wymykał się wieczorami z Watykanu w czarnej pelerynie, wędrując do rzymskiej biedoty. Budziło to niemałe oburzenie wśród kościelnego dostojeństwa. Papież często schodził do kuchni. Odkrywał pokrywki z garnków i rozkoszował się zapachami potraw, próbował i chwalił kucharkę, dziękując

jej. Pewnego razu jedna z sióstr służących w kuchni powiedziała: „Nie ma Ojciec Święty za co dziękować, niczego wielkiego nie robimy”, na co papież: „Robicie rzecz wielką! Służąc papieżowi, służycie Kościołowi! A kto służy Kościołowi, służy Bogu!”. Ale często z humorem groził palcem gotującym: „Gotujecie z tanich produktów? Jak nie, to wszystko oddać biednym!” . Nigdy nie przestał myśleć o ubogich, nawet blisko śmierci. Kiedy zachorował na raka żołądka i jego życie zbliżało się ku końcowi, lekarze, by ulżyć mu w bólu, kazali usługującym siostrom zakupić dla niego specjalne siedzisko. Papież od razu kazał je sprzedać, a pieniądze rozdać ubogim. Jedna z sióstr wspomina: „Nie lubił przepychu i drażnił go Pałac Apostolski. Kielichy, obrazy, które dostawał, kazał sprzedawać, a pieniądze rozdawać ubogim.”


18

pro-life ARTYKUŁ SPONSOROWANY

27 kwietnia 2014 roku

27 kwietnia przeżywać będziemy radość kanonizacji największego z Polaków, największego obrońcy życia. Z Jego wspaniałego nauczania o obronie życia przytoczę tylko dwa zdania z encykliki Evangelium vitae: „Bronić życia i umacniać je, czcić je i kochać – oto zadanie, które Bóg powierza każdemu człowiekowi…” „Pilnie potrzebna jest wielka modlitwa za życie, przenikająca cały świat.” Przypomnę także definicję aborcji:

Aborcja to zniszczenie życia człowieka w okresie od jego poczęcia do narodzenia. W USA czy w niektórych krajach UE dopuszczone jest prawnie zabijanie nawet dziewięciomiesięcznych, rodzących się już dzieci. Dodam, że różne są procedury medyczne stosowane w pozbawianiu życia nienarodzonego człowieka, nie znam żadnej, w której znieczulano by poczęte dziecko przed wykonaniem na nim swoistej kary śmierci – aborcji.

Aborcja – hitlerowska metoda niszczenia Polski w czasie II wojny światowej

Śmiertelni wrogowie Polski wykorzystali „spędzanie płodu” i antykoncepcję jako strategiczną, długofalową metodę niszczenia narodu polskiego. Po raz pierwszy w polskiej historii „zezwolono” w sensie prawnym na zabijanie polskich nienarodzonych dzieci 9 marca 1943 r. Uczynił to okupant hitlerowski wydając zbrodniczy „Verordung” (tj. rozporządzenie). Niemcy w tym samym „Verordung” podnieśli karę za zabicie niemieckiego, nienarodzonego dziecka do kary śmierci włącznie…

Przypomnę tu wypowiedź Martina Bormana – hitlerowskiego zbrodniarza wojennego, szefa kancelarii Hitlera i faktycznego szefa NSDAP: „(...) obowiązkiem Słowian jest pracować dla nas. Płodność Słowian jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki – im więcej tym lepiej. Oświata jest niebezpieczna” (cyt. za: J. Heydecker, J. Leeb, Trzecia Rzesza w świetle Norymbergii – bilans tysiąclecia, Warszawa 1979, s. 391). www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

fot. G. Gałązka

Kanonizacja największego obrońcy życia człowieka – Jana Pawła II i 58. rocznica narzucenia Polsce – w warunkach komunistycznego terroru – legalizacji aborcji.

Ustawa aborcyjna z 27 IV 1956 roku realizacją dyrektywy Lenina i instrukcji NKWD

Po zakończeniu II wojny światowej hitlerowskie rozporządzenia utraciły swą „prawną” moc. Nadszedł okres kolejnego, tym razem komunistycznego, zniewolenia i ponownej, skrytobójczej wojny z polskimi, nienarodzonymi dziećmi.

Sowieccy okupanci – NKWD – już w 1945 r. planowali niszczenie Polski drogą zabijania polskich dzieci nienarodzonych. Napisał o tym prof. dr hab. med. Antoni Chrościcki, wspominając epizod z aresztowania jego żony Emilii Paderewskiej-Chrościckiej, łączniczki AK. Żona była zmuszona do sprzątania pomieszczeń biurowych NKWD w Otwocku: „(…) w pokoju dowódcy oddziału natrafiła na instrukcję pisaną po polsku i po rosyjsku. Dotyczyła ona postępowania z Pola­kami. Była tam mowa o popieraniu aborcji, rozwodów, demoralizacji młodzieży, zwalczaniu religii i werbowaniu donosicieli (…)” (A. Chrościcki, Matka tysiąca dzieci, Warszawa 2001, s. 40). Zniewalający Polskę sowieci i będący na ich usługach komuniści polscy dążyli do wprowadzenia legalizacji tzw. przerywania ciąży; chcieli zrealizować w PRL dyrektywę komunistycznego ludobójcy Lenina: „(...) domagać się bezwarunkowego zniesienia wszystkich ustaw ścigających sztuczne poronienia” (W. Lenin, Klasa robotnicza a neo­ maltuzjanizm, w: tenże, Dzieła, t. 19, Warszawa 1950, s. 321).

27 kwietnia 1956 r., w warunkach komunistycznego terroru, narzucono Polsce ustawę aborcyjną „dopuszczającą” zabijanie poczętych dzieci. Dodam, że to w Związku Sowieckim zalegalizowano zbrodnię aborcji już w 1920 r… Była to pierwsza „legalizacja” aborcji w Europie XX wieku. dr inż. Antoni Zięba Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka

Zapraszam na naszą stronę www.pro-life.pl.


encyklopedia wiary 19

Encyklopedia pojęć W tym numerze odbiegniemy nieco od poprzedniego schematu encyklopedii i wyjaśnimy kilka tajemniczych pojęć. Na pewno każdy z was widział te przedmioty, jednak czy potrafiliście je właściwie nazwać? Dalmatyka

Bielizna kielichowa

Pod tą dość specyficzną nazwą kryje się zbiór materiałów będący zaopatrzeniem kielicha mszalnego. W jego skład wchodzą korporał, palka, puryfikaterz, welon oraz ręczniczki. Swoją nazwę zawdzięcza materiałom wykonanym z białego płótna.

Puryfikaterz

Jeden z elementów bielizny kielichowej służący do oczyszczania kielicha mszalnego i paten z kropel krwi i okruchów Ciała Jezusa. Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa purificatio czyli czyszczenie. Zazwyczaj jest to mały ręczniczek o wymiarach 40x25 cm obszyty koronką z wyhaftowanym na środku krzyżem, wskazującym jego ściśle liturgiczne przeznaczenie. Puryfikaterza nie powinno się prać w pralce, rozkładać bez potrzeby ani wyrzucać, ponieważ mogą znajdować się na nim cząstki Najświętszego Sakramentu. W przypadku czyszczenia należy najpierw namoczyć go w letniej wodzie, aby wszystkie cząstki się rozpuściły, a następnie wylać w godne miejsce. Po zużyciu należy go bardzo dokładnie oczyścić, a następnie spalić.

Korporał

Kwadratowy obrus, który podkłada się pod kielich i patenę w czasie Liturgii Eucharystycznej. Składany na dziewięć części do środka, tak aby uchronić partykuły przed profanacją. Poza celebracją używany jest również podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu, na ołtarzach Bożego Ciała, w grobie Pańskim, a także na kredencji (stoliku w pobliżu ołtarza) w czasie puryfikacji.

Obecnie dalmatykę rzadko można spotkać w parafiach, gdzie nieczęsto bywają diakoni, łatwo ją odróżnić od ornatu, ponieważ najczęściej jest zszyta lub spięta z boku, a także posiada coś na wzór rękawów. Szata ta swoją nazwę wzięła od Dalmacji, skąd pochodzi (dzisiejsza Chorwacja). Pierwotnie była noszona w Rzymie przez świeckich, a od IV w. zaczęli nosić ją papieże. Od IX w. uchodzi za strój liturgiczny diakona.

Mitra

Jest to czapka złożona z dwóch trójkątnych płatów złączonych materiałem. Dwa rozgałęzienia mitry według Duranda z Mende oznaczają Stary i Nowy Testament, które noszący mitrę powinien znać i promieniować jak Mojżesz zstępujący z góry Synaj. Taśmy spadające z tyłu symbolizują natomiast wyczucie smaku i kultury religijnej. Biskup nosi mitrę na głowie podczas głoszenia kazań lub homilii, podczas udzielania błogosławieństwa, a także w czasie procesji.

Manipularz

W liturgii symbolizuje kajdany, jakimi związany był Jezus w czasie swej męki. To wstęga o długości 75 cm i szerokości 10 cm noszona na lewym przedramieniu podczas celebracji Mszy św. Biskup zakładał go u stopni ołtarza, po akcie pokuty. Prezbiter lub diakon po przewiązaniu się pasem, a przed ubraniem stuły, całował krzyż, znajdujący się na manipularzu, przerzucał go przez lewe ramię, a następnie zawiązywał tasiemkami na ręce, wypowiadając przy tym słowa modlitwy. Jego stosowanie w liturgii zostało przejęte ze zwyczajów świeckich. Pierwotnie był chusteczką zwaną mappa, używaną do ocierania czoła z potu, lecz później utracił tę funkcję, głównie z powodu bogatych zdobień. Od 1968 r. nie jest używany w Kościele.

Kustodia

Pochodzi od łacińskiego słowa i oznacza dozorcę, stróża. Jest to naczynie liturgiczne, często bogato zdobione i wykonane ze szlachetnego metalu. Służy do przechowywania konsekrowanej Hostii. Kustodia ma różne kształty (okrągły, kształt domku), czasami jedna ścianka jest oszklona, co umożliwia adorację Najświętszego Sakramentu po otwarciu tabernakulum, bez konieczności wystawiania w monstrancji.

fot. K. Żak x5

Michał Wnęk


20

misz masz /z kulturą

Doktor Trybik

Tomasz P. Terlikowski, Fronda 2014

Ostrożnie z suplementami Bardzo wiele osób kupuje i zażywa suplementy diety. Warto jednak uświadomić sobie, że co trzecia Polka i co czwarty Polak sięgają po takie suplementy diety, których zażywanie najczęściej nie jest potrzebne dla zachowania zdrowia. Po co zatem sięgać po preparaty, które coraz częściej powodują przypadki przedawkowania zawartych w nich sztucznych witamin i minerałów? Co więcej okazuje się, że witaminy A, C i E, jedne z najbardziej popularnych antyoksydantów, nie tylko osłabiają naturalną odporność organizmu, ale również o 16 proc. zwiększają ryzyko nowotworów, o czym poinformowały wyniki badań opublikowanych w 2007 r. na łamach „Journal of the American Medical Association”.

Agata Gołda

„Operacja Franciszek. Sześć medialnych mitów na temat papieża” Można by powiedzieć, że książka, o skądinąd intrygującym tytule, jest jedną z wielu, które wydane zostały na fali popularności papieża Franciszka. Jest to jednak pozycja wyjątkowa, którą przeczytać powinien każdy katolik, by zaznajomić się z nauczaniem papieża w kluczowych kwestiach naszej wiary, a przy okazji dowiedzieć się, w jaki sposób media manipulują informacjami.

To książka dla wszystkich pragnących poznać prawdziwego papieża Franciszka i skonfrontować go z wizerunkiem utrwalanym w środkach masowego przekazu. Czy na czele Kościoła katolickiego stoi antyklerykalny, lewicowy papież, który przewodzi rewolucji ogarniającej Kościół? Czy jest to papież zmieniający nauczanie Kościoła w sprawie homoseksualizmu i w kwestii Komunii św. dla osób rozwiedzionych, a przy tym milczący w sprawie obrony życia? Odpowiedzi na te i inne pytania w klarowny i bardzo przystępny sposób udziela Tomasz P. Terlikowski. Przeczytaj, bo naprawdę warto! Agata Gołda

Office od kuchni

Laboratorium Miłości. Tom 1: Przed ślubem W książce tej w formie wywiadów przedstawione zostały ważne, ale i kontrowersyjne tematy dotyczące relacji damsko-męskich: od bycia singlem, zakochania, wzrastania w miłości, przez seks i mieszkanie przed ślubem, aż po przygotowanie do sakramentu małżeństwa. Na każdym etapie związku, a także przed poznaniem drugiej połówki, można znaleźć w tej książce coś dla siebie. W dziesięciu rozdziałach przeczytamy m.in. wypowiedzi osób znanych nam ze szklanego ekranu, doświadczonych małżonków oraz odpowiedzi duchownych na pytania stawiane przez młodych ludzi wchodzących w dorosłe życie, łączących się w pary i poważnie myślących o wspólnej przyszłości. Nie jest to kompendium wiedzy o miłości ani też zbiór reguł, których przestrzeganie zapewni trwały i udany związek, lecz raczej drogowskazy wzięte z życia, przy których warto się zatrzymać i zastanowić nad właściwą drogą rozwijania naszych relacji.

Dominik Sidor

Wybierz dane, które chcesz widzieć

Umieszczone w arkuszu programu Excel dane możesz przefiltrować tak, by widoczne były tylko te wiersze, które spełniają określone kryteria (dotyczące jednej lub kilku kolumn). Nadal będzie można je kopiować, przeszukiwać, edytować oraz formatować. Pozostałe dane są zaś ukryte. Excel oferuje dwa sposoby filtrowania danych:

1. Autofiltr – uaktywnia się go wybierając na karcie Dane ikonę Filtruj (lub za pomocą klawiszy Ctrl+Shift+L). Dostępne opcje to m.in. sortowanie wartości w danej kolumnie, wybór wartości zawartych w konkretnym przedziale, wskazanie wartości poniżej średniej czy filtrowanie komórek zawierające określone słowa.

www.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

Zbigniew Kaliszuk (red.), Fronda 2014

2. Filtrowanie zaawansowane – pozwala samodzielnie ustalić bardziej złożone kryteria. Aby je wprowadzić, skopiuj nagłówek tabeli oraz wpisz własne warunki. Z karty Dane wybierz polecenie Filtr/Filtr zaawansowany. Zaznacz dane do przefiltrowania (lista z danymi oraz nagłówki kolumn). Uzupełnienie pola Zakres kryteriów polega na zaznaczeniu przygotowanych komórek z warunkami filtrowania. Przefiltrowane dane mogą być wyświetlone zarówno na bieżącej karcie, jak i w wyznaczonym nowym miejscu w arkuszu Excel.

Karolina Pluta

Na otwartej właśnie karcie pozostaną widoczne tylko te wiersze, które w polu Type mają graphics card, a wartość received samples wynosi co najmniej 2


ogarnij się 2121

fot. www.wikimedia.org

Nadzieja w grafenie

Od kilku miesięcy polskie firmy oficjalnie produkują grafen – materiał, o którym mówi się, że przyniesie kolejną rewolucję technologiczną. Ta płaska struktura złożona z atomów węgla charakteryzuje się wyjątkowymi właściwościami: grafen jest niezwykle giętki i wytrzymały oraz świetnie przewodzi ciepło i elektryczność.

Poszukując potencjalnych zastosowań dla tak innowacyjnej struktury, wymienia się możliwość stworzenia rozciągliwych i przezroczystych tabletów, które można będzie zwijać w rulonik i nosić w kieszeni czy stworzenie procesorów kilkaset razy szybszych niż krzemowe. Można byłoby wykorzystać go do produkcji ekranów do smartfonów, opakowań produktów spożywczych czy czujników chemicznych. Grafenem interesuje się przemysł obronny, gdyż materiał ten jest szansą na konstrukcję ulepszonych nanogogli, masek gazowych czy wozów bojowych z wytrzymałymi uszczelkami. Potencjał widzi w nim również medycyna, gdyż jak pokazują badania polskich naukowców, grafen może niszczyć komórki nowotworowe. Atomy węgla tworzą wokół takiej komórki cienką, prawie nieprzepuszczalną warstwę, odcinając dostęp tlenu i składników odżywczych, czego konsekwencją jest jej śmierć. Grafen może również służyć do transportu leków czy składników odżywczych do konkretnych komórek.

Karolina Pluta

Motywowanie się „niebem” (czyli motywowanie się samemu, a nie tylko tykającym deadlinem) już w pewnym stopniu zostało przedstawione. Co jednak zrobić, gdy przez jedno wydarzenie wszystkie inne tracą swoją moc sprawczą? Stosowanie podstawowych zasad zarządzania potrafi bardzo usprawnić życie. Niektóre z tych zasad wydają się banalnie proste – zapisanie kilku słów na kartce czy wykonanie listy pragnień. Teoretycznie wszystko jest jasne, spójne i logiczne, jednak prawdziwa tajemnica tkwi we własnej skrupulatności i wypracowaniu nawyku radzenia sobie z własnym czasem. Po co tak naprawdę mieć to wszystko praktycznie opanowane? Po to, aby w momencie powstania problemu czy sytuacji stresowej łatwo móc zapanować nad kryzysem.

Nie taki problem straszny?

Umiejętność radzenia sobie ze stresem i rozwiązywanie nowo powstałych problemów to zdolność, która bywa czasem dużo ważniejsza niż inne umiejętności. Nieprzewidziane sytuacje zdarzają się często i to one, a nie te zaplanowane wcześniej, potrafią wyprowadzić nas z równowagi i zaburzyć całą harmonię wypracowaną z pomocą wewnętrznego kalendarza. Teraz jest dobry moment, by poznać prosty sposób na szybką reakcję w sytuacjach problemowych.

„Sama realizacja spraw nie wymaga wielkiego wysiłku; wielkiego wysiłku wymaga podjęcie decyzji, co należy realizować.”

Opróżnij głowę Elbert Hubard Podstawowym problemem wielu osób, szczególnie w stresowych sytuacjach, jest to, że im więcej myślą, tym mniej robią. Gromadzenie informacji i zamartwianie się nimi powoduje, że czujemy się zmęczeni i zniechęceni wszystkim i wszystkimi dokoła. Zapisanie na kartce problemu również nie daje rezultatu, bo sama kartka nie zacznie działać. Pozytywne może być tylko rozpisanie dokładnego planu, jak tę przeciwność pokonać. W tym może nam pomóc metoda FishBone. Ością po papierze

FishBone to specyficzny wykres, który przypomina rybie ości (lub leżącą choinkę), a za zadanie ma usystematyzować wiedzę o zadaniu, które należy wykonać. Jego specyfika polega na tym, że rysując kreskę, na której wpisujemy problem główny, możemy do niego dopisać wszystkie nasuwające się informacje. Wspomniane pojęcia mają za zadanie jedynie naprowadzić na odpowiedni tok myślenia i uporządkować informacje wstępne o zadaniu/problemie do rozwiązania. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodawać kolejne ości do kręgosłupa diagramu, jak i rozgałęziać te już istniejące. Bardzo pomocne w tym podejściu jest to, że diagram jest niepotrzebny, gdy wszystko idzie zgodnie z planem. Jego przydatność widzimy tylko wtedy, gdy podjęte przez nas działania napotykają problem niemożliwy do zignorowania. Ości świetnie porządkują informacje, które już są znane, oraz pomagają zapanować nad planem wtedy, gdy pojawiają się nowe spostrzeżenia. Dzięki tej metodzie można w prosty sposób odciążyć swój umysł, jednocześnie pobudzając go do intensywniejszej pracy. Dzięki szybkiemu rozrysowaniu ości znów można poczuć, że ma się wszystko pod kontrolą!

Marta Czarny

fot. K. Cieślik

Nemo na ratunek!

A to ciekawe!


22 REKLAMA

Biznes międzynarodowy - studia z perspektywą! Biznes, niezależność, poczucie zawodowego spełnienia. Perspektywa prowadzenia własnej firmy lub praca w międzynarodowym przedsiębiorstwie jest dla wielu młodych ludzi bardzo kusząca. Jakie więc wybrać studia, by poznać tajniki biznesu i dobrze się przygotować do pracy w tej branży? Pragniesz nauczyć się pracować w międzynarodowym zespole, zdobyć unikalne na rynku pracy umiejętności i być cenionym specjalistą w wąskiej dziedzinie biznesu? Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie (WSE) dostrzega ogromny potencjał przedsiębiorczości tkwiący w młodych ludziach i swoją ofertę poszerzyła o nowy kierunek studiów II stopnia – Biznes międzynarodowy. Siłę i nowoczesność kierunku stanowią przede wszystkim proponowane specjalności, odpowiadające zapotrzebowww.e-tryby.pl nr 4/31/ kwiecień 2014

waniu na rynku pracy. Współcześnie wiele firm podejmuje współpracę z zagranicznymi kontrahentami. By jednak negocjacje biznesowe przyniosły pożądane efekty konieczna jest znajomość kultury i form komunikacji w kraju swojego partnera. Dlatego też jedną z propozycji WSE jest Międzykulturowa komunikacja w biznesie. Konieczność uwzględnienia inności kulturowej w funkcjonowaniu organizacji podkreśla także specjalność Zarządzanie w przedsiębiorstwie międzynarodowym. Różnice kulturowe wpływają przecież na podejście pracowników do pracy i są ważnym elementem kultury organizacyjnej.

Zarabianie w internecie to bardzo popularny sposób na biznes. Specjalność E-commerce i nowoczesne technologie w marketingu kompleksowo przygotowuje do prowadzenia handlu w sieci. Z kolei Eventy i targi międzynarodowe uczą samodzielnego budowania strategii projektu eventowo-targowego. Gwarancją sukcesu specjalności jest przede wszystkim grono ekspertów od lat działających w branży targowej. Tych, którzy pragną rozwijać międzynarodowy biznes w sieci, z pewnością zainteresuje też Tworzenie i rozwój startupów. Specjalność ta nie tylko pozwala poznać metody skutecznego rozwoju biznesu, ale także wyposaża w umiejętności pozyskiwania zagranicznych inwestorów.

Iwona Stolarska


idźże, zróbże

Pielgrzymka zaufania – Taizé Wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Powoli zaczynamy planować, jak je spędzimy. Jeżeli nie macie pomysłu, a chcecie przeżyć coś wyjątkowego, polecam wam niezwykłe miejsce, które na zawsze pozostanie w waszej pamięci. W centralnej Francji, w Burgundii leży mała wioska Taizé, która nieustannie przyciąga ludzi z całego świata. Każdy przyjeżdżający do Taizé staje się częścią ogromnej wspólnoty, którą założył brat Roger ok. 1940 r. Jak to zwykle bywa, początki były trudne, ale wytrwałość, modlitwa i chęć pomocy przyniosły wspaniałe efekty. Do wspólnoty dołączali kolejni bracia, a także zaczęli pomagać ludzie świeccy. Dziś wioska jest odwiedzana przez tysiące ludzi z całego świata, którzy szukają Boga, spokoju i ciszy. To niezwykłe miejsce pozwala choć na parę dni oderwać się od codziennych zmartwień i trosk. Tutaj człowiek zapomina o swoich lękach i pragnie być blisko Boga. Cisza podczas każdej modlitwy ułatwia indywidualny kontakt z Jezusem, a Msze św. prowadzone w różnych językach pozwalają na międzynarodową integrację. Ludzie przebywający w wiosce są bardzo szczęśliwi, życzliwi i uśmiechnięci. Przyjeżdżają zarówno grupy, jak i indywidualni pielgrzymi. Każdy uczestniczy w planie wspólnoty, ale może również dodatkowo organizować sobie czas. Bracia oferują różne zajęcia, np. można przeżyć tydzień ciszy (w tym czasie jest osobny plan) lub pracować. Praca tu bardzo integruje ludzi, którzy dzielą się na grupy i np. myją naczynia po posiłkach w wielkich misach albo czyszczą łazienki, wspólnie śpiewając i rozmawiając. Spotkania w małych grupach, do których od razu jest się przydzielanym, są okazją do poznania poglądów ludzi z różnych krajów i wspólnego rozważania fragmentów z Pisma Świętego. Jeśli ktoś przyjeżdża na dłużej niż tydzień, może pomagać jak wolontariusz przy organizacji spotkań, ale trzeba to zgłosić wcześniej. Jeśli ktoś chce pojechać do Taizé indywidualnie lub w małej grupie, to może tam dotrzeć bezpośrednim autobusem, który wyjeżdża latem w każdą sobotę z Wrocławia i Poznania. Cena takiego przejazdu w obie strony to 500 zł. Na miejscu płaci się również za nocleg. Pielgrzymi mogą spać w namiotach lub domkach. Jeśli jesteście zainteresowani, więcej informacji możecie znaleźć na stronie wspólnoty: www.taize.fr/pl. Na stronie można zgłosić swój udział, zobaczyć zdjęcia, a także dowiedzieć się jeszcze więcej o Taizé. Naprawdę warto choć raz w życiu zobaczyć to miejsce. Gorąco polecam wszystkim, którzy chcą żyć z Chrystusem, a przede wszystkim tym, którzy się zagubili albo mają wiele zmartwień. Jezus wam pomoże i was ocali. Wystarczy Mu zaufać.

Aneta Gruca

W kościele wierni z całego świata zebrani wokół braci wspólnie się modlą i śpiewają w różnych językach.

Posiłki są wydawane cztery razy dziennie (śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja).

Piątkowa adoracja krzyża u niejednej osoby wywołała głębokie wzruszenie. Wierni podchodzą do krzyża i powierzają Chrystusowi wszystkie swoje problemy i troski.

23


Centrum testowe kajaków firmy Perception Kajaki dostarcza firma Kanokajaki

www.splywy-kajakiem.pl rodzinne firmowe integracyjne

SPŁYWY KAJAKOWE

my ! a sz sie a r p odla a Z P na

Bugiem, Liwcem i nie tylko

731 111 755 731 206 020

Cena wypożyczenia kajaka:

biuro@splywy-kajakiem.pl www.splywy-kajakiem.pl

30 zł/dzień

Zapraszamy na spływy dla grup zorganizowanych dla indywidualnego klienta jednodniowe weekendowe tygodniowe rodzinne firmowe

Spływy kajakowe z firmą Orły z Podlasia to niezapomniane chwile w bajecznej scenerii rzek i jezior. Kilkuletnie doświadczenie w organizowaniu spływów dla grup z całego kraju, baza nowoczesnych kajaków i wykwalifikowana kadra instruktorów i ratowników gwarantuje bezpieczny wypoczynek.

wypożyczalnia kajaków

Zapewniany: kajaki z osprzętem kamizelki asekuracyjne transport kajaków Dodatkowo na życzenie Klienta: transport uczestników spływu ratownik i instruktor kajakarstwa ubezpieczenie NNW sprawdzone miejsca noclegowe


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.